Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Willa Morganów

ArFF - 2009-01-29, 22:04
: Temat postu: Willa Morganów
Morgan? TEN Morgan? No pewnie, że o nim słyszałem. Nie ma większego pracoholika. Zastanawiam się tylko, po co mu tak wielka chata, skoro i tak większość czasu spędza poza nim...



Za każdym razem, kiedy idziesz obok tego domu, zastanawiasz się co tak naprawdę Ci się w nim podoba. Przecież w tym mieście jest dużo innych willi w o wiele lepszym stylu i o wiele bardziej wypasionych od tej.
Co więc ją wyróżnia? Odpowiedź sama Ci się nasunie po krótkiej analizie...
Simon, kochający mąż i ojciec, a jednocześnie nie znajdujący czasu dla rodziny pracoholik, tym domem chciał pokazać, że ciągle myśli o swojej rodzinie. Kasa nie miała tutaj znaczenia, dom miał być spełnieniem marzeń, zwłaszcza dla Rayen, której brakowało ojca najbardziej. Wartość willi to 100.000.000 $.
Jako że dziewczyna ma zamiłowanie do symetrii, co przejawia się u niej na każdym kroku, także dom jest symetryczny.
Rezydencja ta jest położona na 210 akrach ziemi. Jej powierzchnia mieszkalna to prawie 2000 metrów kwadratowych wraz z piwnicą gdzie leżakuje około 3500 butelek wina.



Pełnowymiarowy basen i sala kinowa na 20 osób... to tylko część atrakcji jakie zapewniają domownicy swoim gościom. O wielu tajemnicach tego domu nie wiedzą nawet sami domownicy. Wszystko przez to, że przebywają w nim bardzo rzadko.
Aria Morgan jest wiecznie w delegacji, a wraca tylko by odebrać w firmie nowe zlecenia. Tak już jest kiedy ma się pracowników porozsyłanych po całym globie, a wypadałoby ich co jakiś czas skontrolować.
Najwięcej więc w domu przebywa Rayen, która wróciła do niego niedawno, przenosząc się z powrotem do rodzinnego miasta.



Większość czasu Rayen spędza w Salonie, który zachowuje pełnię symetrii. Tam może się zrelaksować po ciężkim dniu w szkole.
Zazwyczaj jest to jedyne (po za jej pokojem oczywiście) pomieszczenie, które sprząta sama, gdyż stara się by wiecznie panował w nim idealny ład i porządek.
ArFF - 2009-01-30, 18:36
:
Drzwi zamknęły się z trzaskiem za jej plecami.
- Welcome home... Wyszeptała pod nosem i ruszyła w kierunku kuchni. Po drodze natchnęła się na Josepha. Był on dobrym kumplem jej Ojca, którego zatrudnili by doglądał domu.
-Hi Rayen. Rzucił jej na powitanie. Jak tam szkoła?
Dziewczyna spojrzała na niego i o dziwo się uśmiechnęła.
-Hi. First day in my school? Very well. Zachichotała i przebiegła obok niego. Zachowywała się troszkę ... dziwnie? Joseph spojrzał za nią i pokręcił głową z uśmiechem na twarzy. Pomyślał przy tym, że dawno Rayen tak się nie uśmiechała.
Dziewczyna otworzyła szafkę i wyjęła z niej jakieś chrupki. Otworzyła je i usiadła na blacie kuchennym. Wyjęła kilka z paczki i zaczęła układać z nich równy rządek, który później i tak pewnie zginie w jej żołądku.
-Rayen... you all right? Joseph stał w wejściu do kuchni, oparty o futrynę drzwi.
-Yes, of course! Odparła lekko zdziwiona. Czyżby już nawet nie można jej było być szczęśliwą z życia?
-OK.. Puścił do niej oczko i wyszedł, kierując się do salonu. Widziała, że jest szczęśliwy. W sumie to traktowała go niemal jak ojca... on zawsze troszczył się o jej dobro. Dbał o to by była szczęśliwa i bezpieczna. Wiele mu zawdzięczała.
Rząd chrupek niebezpiecznie zbliżał się do krawędzi blatu, więc zaprzestała dalszego układania. Złożyła końcówkę paczki dwa razy i wsunęła na końcówkę klips, który miał szczelnie zamknąć opakowanie. Odłożyła je na bok i chwyciła pierwszego chrupka. Przypatrzyła mu się dokładnie. Był idealnie prosty, nie przypalany i bez żadnej dziurki.
-Perfect Ucieszyła się dziewczyna, po czym schrupała go ze smakiem.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 19:03
:
I właśnie w tym momencie rozdzwonił się jej telefon. Zaskoczona nie zdążyła jeszcze chrupka połknąć kiedy wyciągnęła telefon z kieszeni. Numer był nieznany, ale nie ukryty. Ciekawe kto mógł do niej teraz dzwonić?
ArFF - 2009-01-30, 20:01
:
Odczekała chwilę aż przełknie tego chrupka, po czym zerknąwszy jeszcze raz na telefon, odebrała go.
-Słucham... Rzuciła w stronę słuchawki telefonicznej, oczekując na odpowiedź. Kto taki mógł do niej dzwonić?
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 20:22
:
Emmm, hi Ray... It's Max. powiedział głos w słuchawce, a po chwili milczenia, w czasie którego Rayen próbowała sobie przypomnieć jakiegoś Maxa dodał: Pamiętasz mnie? Ten chłopak, od drabiny, załapałem Cię dzisiaj, dałaś mi swój numer. Nieważne, słuchaj, wiem, że nie minęły jeszcze ustawowe dwadzieścia cztery godziny, ale pomyślałem, że może masz ochotę wybrać się ze mną do Wesołego Miasteczka? zaproponował.
ArFF - 2009-01-30, 20:37
:
- W-w-wesołego Miasteczka? Wyjąkała zaskoczona. Przez chwilę jakby toczyła się w niej walka, pójść czy też nie... w końcu chłopak nie znał jej na tyle, by móc się spodziewać różnych dziwactw, jakie miała w swej naturze. W sumie... fajny był i nawet przystojny, więc czy nie uprzedzi go do siebie, swym odchyłem od normy?
-hmmm... W sumie to, czemu by nie. Odparła w końcu. A co! Jak ryzyko to ryzyko. Ma szansę lepiej go poznać... może w końcu znajdzie jakiegoś dobrego kumpla w tym mieście.
ArFF - 2009-01-30, 20:52
:
-OK Powiedziała do telefonu, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Będę czekać. Chyba trafisz, co? Zaśmiała się. Niby ten dom był wszystkim znany, ale.. może się myliła..
ArFF - 2009-01-30, 21:18
:
Po chwili rozłączyła się. Wsunęła telefon do kieszeni, a z jej ust nie schodził uśmiech.
-Kto dzwonił? Do kuchni zajrzał Joseph.
- New friend... Odpowiedziała i sięgnęła po drugiego już chrupka. Znów go dokładnie obadała i dopiero, gdy upewniła się, że jest w pełni idealny, schrupała go ze smakiem.
-...and? Nie dawał za wygraną. Widział, że dziewczyna coś ukrywa.
-ouhh... Joseph. Jęknęła. Nie znosiła tej jego stałej kontroli. Wychodzę o ósmej. Mój nowy znajomy po mnie wpadnie. Tak.. Będę ostrożna i postaram się nie nabroić. Uprzedziła jego monologi na temat bezpieczeństwa. Dobrze wiedziała, że to z troski o nią, ale.. czasem mógłby wrzucić na luz.
-Okay Rzucił tylko i znów gdzieś zniknął. Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową.
Chwyciła kolejnego chrupka i zaczęła go oglądać. Po chwili jednak, rzuciła nim z obrzydzeniem, trafiając wprost do psiej miski.
-dziurawy... Syknęła pod nosem i zsunęła się z blatu. Odechciało jej się jeść. Ruszyła w kierunku schodów. W końcu wypadałoby się troszkę odświeżyć skoro ma wyjść.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 23:17
:
Czarna Impala zajechała z charakterystycznym pomrukiem przed dom Ray. Samochód zatrzymał się i ze środka wyjrzał Max przyglądając się chałupie, to jest wielkiej budowli. Heh... Nice house... mruknął otwierając drzwi i gasząc silnik. Wysiadł i poprawił swój nowy czarny płaszcz sięgający do połowy uda. W lusterku zadbał jeszcze o swój nieład i bawiąc się kluczykami podszedł do drzwi by nacisnąć na dzwonek.
ArFF - 2009-01-30, 23:24
:
Po 20 minutach "moczenia się" w wannie, wyszła owinięta w szlafrok z łazienki i udała się do swego pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła przeglądać swoje ubrania. Wyciągnęła jakąś parę lekkich, czarnych spodni z jeansu, które sięgały jej kolan i ciemną koszulę w białe paski.
Zaczęła się powoli ubierać, dokładnie zawijając mankiety koszuli.
ArFF - 2009-01-30, 23:29
:
Gdy rozbrzmiał dzwonek dziewczyna uśmiechnęła się.
-Joseph! Krzyknęła.
-Już, już... Usłyszała jego krzyk na dole. Mężczyzna podszedł do drzwi i otworzył je. Jego oczom ukazał się młody człowiek, którego widział pierwszy raz w życiu. good evening. How can I help you? Zapytał dość oficjalnym tonem.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 12:35
:
Max odruchowo cofnął się o krok. Max Parker, jestem umówiony z Rayen. powiedział spokojnie i schował kluczyki do kieszeni płaszcza. Pan jest pewnie jej ojcem, bardzo miło mi poznać. powiedział odzyskując rezon, spodziewał się raczej, że to ona mu otworzy.
ArFF - 2009-01-31, 15:25
:
-No, I'm not. Odparł Joseph i zmierzył chłopaka srogim spojrzeniem. Po dokładnym przyjrzeniu się, jednak jego rysy twarzy jakby złagodniały, a on sam odsunął się nieco, by wpuścić chłopaka do środka.
-Wejdź. Ray zaraz powinna zejść. Rzucił i wskazał głową na drzwi do salonu. Sam zamknął drzwi i stanął przy schodach.
-Ray! Ktoś do Ciebie! Krzyknął na całe gardło.
-One Moment! Odpowiedział mu głos z góry.
Joseph wrócił do gościa i zdając sobie sprawy, że zbytniej władzy nad tym wszystkim nie ma, postanowił spróbować chłopaka zaakceptować.
-Women... Westchnął, spoglądając na Maxa znacząco i kręcąc głową.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 15:59
:
Max spojrzał lekko zaskoczony na Josepha, a potem uśmiechnął się pod nosem. Ray jest na tyle urokliwą dziewczyną, że można jej wybaczyć strojenie się przed lustrem. powiedział swobodnie i zatrzymał się w pół kroku. Nie chcę przeszkadzać, może poczekam w samochodzie? zaproponował wskazując ruchem głowy na Impalę stojącą za oknem. Może na tej płaszczyźnie jakieś porozumienie znajdą.
ArFF - 2009-01-31, 16:18
:
-Nie, nie... Proszę zostać. Rayen na pewno by mnie zabiła, gdybym kazał panu czekać w samochodzie. Posłał mu nieco wymuszony uśmiech i spojrzał gdzieś w bok. A Tak właściwie to gdzie Pan zamierza ją zabrać i o której odwieść? Wolałbym znać takie szczegóły... Nie to żebym był wścibski... po prostu jako jej opiekun... sam Pan rozumie. Zakończył swoje wywody i spojrzał Maxowi prosto w oczy. Był przy tym bardzo poważny.
KapitanOwsianka - 2009-01-31, 17:25
:
Max uśmiechnął się pod nosem Do wesołego miasteczka. powiedział składając ręce na piersi i odruchowo zaglądając na schody czy Rayen nie idzie Na pewno o rozsądnej porze ją odwiozę. powiedział i przygryzł dolną wargę zastanawiając się nad czymś, po czym podniósł spojrzenie na Josepha i wyszczerzył zęby w uśmiechu, trochę nieswoim. C'mon Ray...
ArFF - 2009-02-01, 00:42
:
Po krótkiej chwili, drzwi na górze trzasnęły i usłyszeli kroki na schodach.
-I'm coming. Krzyknęła jakby rozbawiona. Dobrze wiedziała, że Max musiał przeżywać nie lada piekło.
Gdy stanęła w wejściu do salonu, uśmiechnęła się do niego słodko.
-Przepraszam, że tak długo. Mam nadzieję, że Joseph Cię nie zamęczył. Spojrzała na mężczyznę, który natychmiast zainteresował się stojącą na kominku fotografią. Na ten widok Ray zaśmiała się. No tak.. jak zwykle... Rzuciła, nadal się śmiejąc.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 10:56
:
Max uśmiechnął się i rozłożył ręce w geście niemocy. Puścił jednak porozumiewawcze oczko i podszedł do niej. Ślicznie wyglądasz... powiedział uśmiechając się ciepło i wyciągając do niej rękę.
ArFF - 2009-02-01, 12:17
:
Znała to spojrzenie... miała je każda "ofiara", którą zdążył zastraszyć Joseph.
Zrobiła skruszoną minkę, która miała mu pokazać, jak bardzo go przeprasza za to, że kazała mu tak długo czekać. Ujęła jego dłoń i kątem oka spoglądając na Josepha, rzuciła:
-To jak? Idziemy? Uśmiechnęła się do Maxa. W głębi duszy czuła ulgę, że może gdzieś wyjść tego wieczoru, a nie znów wysłuchiwać monologów Josepha, na temat swego ojca.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 12:42
:
Hell yeah! powiedział ściskając lekko jej dłoń i ruszając do drzwi. To do zobaczenia, jeszcze kiedyś. rzucił jeszcze, trochę bezradnie w kierunku Josepha i po chwili zniknęli za drzwiami.
Otworzył jej drzwi pasażera i poczekał aż się usadzi, po czym zamknął je i obszedł samochód od strony maski. Wsiadł i włożył kluczyki do stacyjki. Co to za cerber był, który nie chciał mnie do Ciebie dopuścić i nakazał mi odwieźć Cię o rozsądnej porze? zapytał spoglądając na Ray.

Opisz jeszcze swój ubiór w How to be.
ArFF - 2009-02-01, 13:24
:
Zaśmiała się.
-Mówisz o Josephie? Pokręciła głową, jakby z lekkim politowaniem. Przyjaciel mojego Ojca, jeszcze z czasów szkoły. Opiekuje się domem, gdy nikogo w nim nie ma. Wyjaśniła spoglądając na Maxa. Nagle przeszyło ją to dziwne uczucie, z którym nie bardzo potrafiła sobie jeszcze radzić. Poczuła jak świerzbią ją paluszki, a dłonie to unosiły się, to znów lądowały na jej udach.
-W-w-włosy... Wyjąkała, jedną z dłoni, zaczęła sama poprawiać swoje dość nerwowo.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 14:18
:
Max zdaje się nie zauważył przytyku, tylko przekręcił kluczyk w stacyjce. Samochód chwilkę się dusił rozrusznikiem (mimo wielu godzin spędzonych nad samochodem, Max po prostu nie mógł tego wyeliminować) i ryknął charakterystycznym basem, by po chwili przejść w spokojny, basowy pomruk, Wrzucił wsteczny i założył rękę za głowę Rey by spojrzeć do tyłu. Nie będzie Ci tak zimno? zapytał mierząc ją podejrzliwie wzrokiem i samochód zaczął cofać.
ArFF - 2009-02-01, 15:08
:
-Jakoś nie zdarzyło mi się jeszcze zmarznąć w tym mieście. Powiedziała, starając się nie patrzeć na jego włosy. Ten nieład troszkę ją rozpraszał, a przysięgała sobie, że nie zrobi niczego głupiego. Nagle coś jej się przypomniało.
-Emm.. Max. Zaczęła dość nieswojo, spoglądając na niego, by po chwili kierować swój wzrok już w przeciwnym kierunku.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 15:59
:
No, no? zapytał wrzucając bieg i ruszając z głośnym pomrukiem silnika. Po chwili jechali już w kierunku Balboa Fun Zone. No mów!.. powiedział zauważając, że odwróciła głowę. Widać pytanie wydawało jej się krępujące, więc próbował zachęcić ją uśmiechem.
ArFF - 2009-02-01, 16:13
:
-Chyba zapomniałam Ci podziękować. Powiedziała uśmiechając się nieśmiało. W końcu, gdyby nie to, że złapałeś mnie, jak spadałam z tej drabiny... Urwała i spojrzała na niego znacząco. No wiesz... Zakończyła wypowiedź dość niezgrabnie. Jakoś nigdy nie potrafiła zbyt dobrze się wysłowić. Nie rzadko było to potem przyczyną jakiegoś nieporozumienia, a jeszcze częściej, po prostu robiła z siebie idiotkę. Uśmiechnęła się więc tylko do Maxa, sądząc że uśmiech wszystko naprawi.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 18:25
:
No wiem... powiedział robiąc parodię macho i kiwając głową na boki. Muszę Ci powiedzieć, że złapanie Cię sprawiło mi dużą przyjemność. powiedział spokojnie i puścił do niej oczko. Zerknął w boczne lusterko i zmienił pas, uśmiechając się po swojemu pod nosem.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 10:39
:
Impala wtoczyła się na podjazd ze swoim pomrukiem, którego już chyba nikt nie mógł pomylić. Max zatrzymał samochód niedaleko drzwi wejściowych i po kilku chwilach zgasił silnik.
Wysiedli oboje. Max okrążył maskę samochodu i oparł się o jej bok. Wziął w ręce dłonie Rey i uśmiechnął się przepraszająco. Wybacz, że tak wyszło z tą randką... powiedział usprawiedliwiając się Nie myślałem, że taki będzie jej początek.
ArFF - 2009-02-11, 18:13
:
Pokręciła głową przecząco.
-Przecież dobrze wiesz, że nic się nie stało. Było fajnie. Uśmiechnęła się do niego. Przez chwilę biła się sama z sobą, ale w końcu postanowiła, że musi to zrobić. W końcu i tak wytrzymała dość długo.
Oswobodziła jedną z swych dłoni i przeczesała palcami jego włosy, by doprowadzić je do jako takiego "porządku". Gdy jednak po chwili ich spojrzenia skrzyżowały się, zrobiła przepraszającą minę i cofnęła rękę.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 19:35
:
Rozbawiło go to, a potem odruchowo poczochrał swoje włosy. Oj będziemy musieli się wiele nauczyć. mruknął pod nosem zmierzył jej twarz ciepłym spojrzeniem. Ich dłonie znowu się splotły O ile będziesz chciała się ze mną jeszcze umówić. przyciągnął ją do siebie i przekrzywił lekko głowę, tak jakby chciał ją pocałować.
ArFF - 2009-02-11, 21:32
:
-W sumie to... why not? Powiedziała dość cicho po czym uśmiechnęła się delikatnie. W głębi duszy zastanawiała się, jak to możliwe, że facet, taki jak Max, nie przejmuje się jej dziwną obsesją, ale... jakoś po chwili przestało się to dla niej liczyć. Był tak blisko, że czuła jego oddech na swym policzku.
KapitanOwsianka - 2009-02-11, 22:40
:
I już, już ich usta miały się spotkać, kiedy w kieszeni Maxa rozdzwonił się telefon. Chłopak aż podskoczył przestraszony nagłym dzwonkiem, przez co cały moment i atmosfera prysły. Wyjął z kieszeni telefon i spojrzał na wyświetlacz. Muszę odebrać... powiedział wstając i uśmiechając się ciepło. Widzimy się jutro w szkole? zapytał, ale właściwie nie czekał na odpowiedź. Puścił dziewczynie oczko i wsiadł do samochodu odbierając telefon.
ArFF - 2009-02-11, 23:11
:
Spojrzała na oddalającego się w kierunku samochodu Maxa. Przez chwilę czuła się troszkę zawiedziona, jednak szybko odrzuciła od siebie tą myśl. "Ray, przecież dopiero co go poznałaś!" Pomyślała. Drzwi samochodu zamknęły się. Jeszcze raz ich spojrzenia się spotkały, a ona posłała mu swój słodki uśmiech.
-Bye rzuciła jakby sama do siebie, gdy samochód już ruszał z podjazdu.
KapitanOwsianka - 2009-02-14, 21:01
:
Rayen weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi. Oparła się o nie przygryzając dolną wargę i uśmiechnęła się do siebie. Przewróciła oczami, jakby chciała samą siebie zganić za dziewczęcy wybryk i ruszyła ku schodom...

... Czasem jednak wystarczy akceptacja, a problemy przestają mieć znaczenie, bo przecież można je pokonać...

Ciąg dalszy w: Parkers house
ArFF - 2009-02-16, 14:45
:
-Ray! Wake up! Doszedł ją głos zza drzwi. Uchyliła lekko powieki i spojrzała w ich stronę. Dopiero po chwili doszło do niej, kim jest osoba, która ją woła.
- Joseph... Jęknęła i zakryła swoją głowę poduszką.
-Śniadanie masz na stole. Wstawaj, chyba że chcesz się spóźnić. Usłyszała kroki na schodach. Musiał już schodzić na dół.
Gdy ponownie zapanowała cisza, postanowiła wstać. W końcu nie wypadało jej się spóźnić.
Wygramoliła się z łóżka i ruszyła do łazienki.
ArFF - 2009-02-16, 20:39
:
Minęło 20 minut. W tym czasie Ray doprowadziła się do stanu używalności.
Gotowa na wszelakie wyzwania dnia dzisiejszego, zeszła do kuchni, gdzie zastała Josepha parzącego kawę. Wymienili się tylko spojrzeniami, po czym dziewczyna chwyciła pudełko z płatkami i wsypała ich nieco do miseczki, by za chwilę zalać je mlekiem.
-Dzwoniła Twoja matka. Przerwał w końcu milczenie on, odwracając się w jej stronę z filiżanką kawy w ręku.
-...and? Zapytała dość beztroskim tonem. Jakoś nie specjalnie się tym przejęła. Zapewne znów chciała tylko ponarzekać na jej ojca. Taka z niej matka, a nigdy nawet nie pytała, co nowego u córki. Traktowała ją, jakby nie była kimś ważnym - zwykłym dodatkiem do życia, który wymaga, by zadzwonić do niego raz na pół roku. Standard.
-Przyjeżdża na weekend i chce się z Tobą zobaczyć. Rzekł, po czym wysączył nieco kawy. Ray z trudem przełknęła to, co miała w ustach.
-What? Pokręciła głową, odkładając łyżkę. Nagle sobie przypomniała, że ma córkę?!
-Ray... Zaczął Joseph, starając się ją uspokoić, ale chyba nic już się nie dało zrobić. Dziewczyna ruszyła w kierunku wyjścia, po drodze zabierając klucze.
-Nie powinnaś prowadzić w takim stanie. Rzucił za nią, ze spokojem odkładając filiżankę na blat kuchenny.
-Nawet nie mam zamiaru. Muszę to jakoś przetrawić. Idę pieszo. Po tych słowach drzwi wejściowe trzasnęły i Rayen już nie było.

Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-03-05, 21:59
:
Joseph stał akurat na balkonie, popijając kawę i badając podjazd, kiedy zauważył zbliżającą się do domu Rayen.
-Już w domu? Zawołał w jej stronę, gdy była już prawie przed wejściem.
Dziewczyna zerknęła w górę na balkon i uśmiechnęła się do swego opiekuna przymilnie.
-Nie sądziłeś chyba, że zostanę tam na noc. Zaśmiała się. Powrót do domu, gdzie ktoś na nią czekał, był miłą zmianą w jej życiu.
-Usmażyłem naleśniki. Średnica 15 centymetrów. Idealnie okrągłe. Zakomunikował z niekrytą dumą w głosie.
-Dzięki. Jesteś bogiem. Wyszczerzyła do niego, swoje równiutkie białe ząbki. A właśnie! Na 18 umówiłam się ze znajomą. Mamy ustalić kilka spraw odnośnie balu debiutantek. Dorzuciła szybko, przypominając sobie o umówionym spotkaniu.
Joseph skinął głową na znak zgody. Ray ponownie się doń uśmiechnęła, po czym weszła do domu i skierowała się prosto do kuchni.
ArFF - 2009-03-06, 22:04
:
Było kilka minut przed 18, gdy Ray zeszła na dół, przebrana i gotowa do wyjścia. W ramionach trzymała jakiś segregator, z którego wystawały pliki kartek. Zajrzała do salonu, gdzie siedział Joseph.
-Wychodzę i nie wiem o której będę. Rzuciła.
-Byle nie później. Odpowiedział jej mężczyzna, nawet nie odwracając głowy od ekranu telewizora.
Dziewczyna zabrała klucze z szafki w korytarzu i wyszła z domu.
Po chwili w garażu dało się słyszeć ryk silnika jej Mazdy. Kolejna minuta i Ray już nie było.

Przeniesienie akcji
KapitanOwsianka - 2009-03-21, 10:29
:
Max zajechał przed dom Morganów i zaparkował, trochę dalej, niż przy drzwiach. Rzeczywiście nie miał ochoty przechodzić kolejnego starcia z tym opiekunem, tym bardziej, że Rayen ma ochotę poważnie porozmawiać. Mimo złych myśli krążących nad nim uśmiechnął się i ruchem ręki je odgonił. Wysiadł i oparł się o maskę swojego samochodu wyjmując z kieszeni komórkę by dać znać Ray, że już jest.
ArFF - 2009-03-21, 15:45
:
Ray siedziała na łóżku w swoim pokoju, wpatrując się w leżący przed nią telefon. W pewnym momencie zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pojawiło się, tak długo przez nią wyczekiwane "Parker's calling". Chwyciła komórkę i odebrała.
-Już schodzę. rzuciła do słuchawki, wstając z łóżka i zabierając z krzesła jakąś zapinaną bluzę, którą w pośpiechu na siebie narzuciła.
KapitanOwsianka - 2009-03-21, 20:16
:
Max nic nie odpowiedział, nie lubił mówić wtedy, kiedy nic powiedzieć nie trzeba. Schował telefon do kieszeni i spojrzał w okna na piętrze zastanawiając się, które z nich należy do sypialni Ray.
ArFF - 2009-03-22, 12:51
:
Po chwili drzwi wejściowe uchyliły się, wypuszczając na zewnątrz nieco światła z wewnątrz domu. Ray wyślizgnęła się na zewnątrz, zamykając za sobą po cichu drzwi. Nie chciała by "cerber", jak nazwał Josepha Max, znów palnął coś nieodpowiedniego, przy jej ojcu.
Po chwili dostrzegła, stojący niedaleko, samochód Maxa. Podeszła do niego, w myślach układając sobie różne wersje zaproszeń.
KapitanOwsianka - 2009-03-22, 13:25
:
Hey, girl... Ss'up? zapytał uśmiechając się i składając ręce na piersi. Chciałaś poważnie porozmawiać, więc jeśli chcesz mi powiedzieć, że znalazłaś już sobie innego chłopaka to mów szybko, bez ogródek. zażartował Nic nie złagodzi takiego ciosu.
ArFF - 2009-03-22, 13:32
:
Taka postawa Maxa, automatycznie rozładowała napięcie. Rayen uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
-Nie... wręcz przeciwnie. Powiedziała i westchnęła ciężko. Policzyła w myślach do trzech i...
-Mam mały problem i... chyba tylko Ty mógłbyś mi pomóc go rozwiązać. Zerknęła na niego nieśmiało.
KapitanOwsianka - 2009-03-22, 19:14
:
Ja? Miłe, ale nie sądzę bym był najlepszy w rozwiązywaniu problemów. uśmiechnął się ciepło. Nie tak dawno wykląłem niemalże mojego kumpla z zeszłego roku. powiedział spokojnie wspominając swoje dzisiejsze zacietrzewienie. No mów... Ciężkie sprawy najlepiej porusza się na szybko.
ArFF - 2009-03-22, 19:50
:
-Chodzi o to, że... zmrużyła lekko oczy, wpatrując się w niego. Jakoś tak wyszło... Zacisnęła dłonie w pięści i szybko rozluźniła uścisk Oczywiście zrozumiem jak odmówisz, ale... Westchnęła głośno CzyPujdzieszZeMnąNaBal? Wydusiła na jednym oddechu tak, że trudno było oddzielić od siebie poszczególne słowa.
KapitanOwsianka - 2009-03-22, 23:03
:
Max był zaskoczony. I to była ta ważna sprawa? powiedział z uśmiechem i nawet lekko się zaśmiał. Musiałaś to rozgrywać tak poważnie? Przecież wystarczyło zapytać przez telefon, czy na próbie. wyjaśnił i pokręcił głową Sweetheart I don't do toxido, and you're a little bit crazy as I know... But still... uśmiechnął się Musiałbym na rozum upaść, żeby odmówić komuś kto ma tak piękne oczy. Przyjadę po ciebie o szóstej. Pasuje?
ArFF - 2009-03-23, 19:12
:
Nie miała siły, ani chęci się tłumaczyć. W ogóle jej myśli odfrunęły gdzieś daleko... On się zgodził... Max Parker pójdzie z nią na bal.
- Yes of course. Rzuciła, szeroko się uśmiechając. Ratujesz mi tyłek. Dodała jeszcze i nie panując już nad swoją radością, podskoczyła kilka razy.
Po chwili jednak opamiętała się i stanęła na wprost niego, gładząc lekko bluzę. Odchrząknęła.
- Sorry. Szepnęła pod nosem. Jakoś głupio jej się zrobiło, bowiem zachowała się co najmniej dziecinie, skacząc tak z radości. To ja już lepiej pójdę. Uśmiechnęła się, a on mógł przez chwilę dostrzec, jak dziewczyna się rumieni.
KapitanOwsianka - 2009-03-23, 22:28
:
Max patrzył na radość Ray z pobłażliwą ciepłością. Okej... Nie ma za co przepraszać. puścił jej oczko podnosząc się, co oznaczało, że najpewniej planuje się zebrać. Pochylił się i pocałował ją w policzek, po czym zaczął obchodzić Impalę by zająć miejsce kierowcy.
ArFF - 2009-03-24, 00:37
:
- To ... do zobaczenia. Wypaliła jeszcze na pożegnanie i odczekała chwilkę, aż odjedzie. Cały czas nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. "Czyżby Linds i Ricky miały rację?" Uśmiechnęła się sama do siebie. W sumie to nie miało teraz większego znaczenia. Liczyło się tylko to, że chyba pierwszy raz, facet potraktował ją całkiem serio.
KapitanOwsianka - 2009-03-24, 09:39
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-03-24, 21:06
:
Max zatrzasnął drzwi Impali i podszedł do drzwi domu. Czuł się źle w smokingu i wyraźnie mu to nie pasowało. Krzywił się i niemalże fukał na samego siebie, że zgodził się na takie rzeczy. Nacisnął guzik dzwonka i spojrzał na lilie w pudełeczku, takie którymi przyozdabia się nadgarstki dziewczyn. Musze wyglądać prześmiesznie... Tylko fryzury nie zmienił. Odrobina szaleństwa jest dobra.
ArFF - 2009-03-24, 22:20
:
Punkt szósta, była już gotowa. Suknia projektu Lindsay, przeszła jej najśmielsze oczekiwania. Wygoda, elegancja i symetria... czego chcieć więcej?
Stanęła przed lustrem w korytarzu, dokonując ostatnich poprawek. Co chwila upinała i puszczała luźno jakieś kosmyki włosów. W pewnym momencie, ktoś zadzwonił do drzwi. Serce poruszyło się w jej piersi i momentalnie spojrzała w stronę wejścia.
-Otworzę! Krzyknęła. To pewnie Max. Dodała już nieco ciszej i podeszła do drzwi. Ostatni głęboki wdech i otworzyła je. Jej oczom ukazał się Parker, jakiego do tej pory nie widziała. On i Smoking, to połączenie wydało jej się jakieś nienaturalne, jednak nie mogła zaprzeczyć swojej pierwszej myśli, iż w tym wydaniu jest jeszcze bardziej przystojny.
-Hi. Zdołała tylko wydusić z siebie i uśmiechnęła się.
KapitanOwsianka - 2009-03-25, 09:41
:
Max wyraźnie czuł się nieswojo w tym ubiorze. Wręcz był skrępowany, co nigdy mu się nie zdarzało. Uśmiechnął się trochę nieśmiało i wyciągnął w jej kierunku przezroczyste pudełko z lilijką. Pomyślałem, że Ci się spodoba... powiedział mierząc ją wzrokiem. Wow, girl... Wyglądasz wspaniale. a potem odruchowo poprawił za ucho jej niesforny kosmyk opadający na czoło.
ArFF - 2009-03-25, 22:27
:
- Thanks, ale i tak przy Tobie to nic specjalnego. Zaśmiała się i zerknęła na pudełko.
-Widzę, że ktoś tu ma niezły gust. Skomentowała spoczywającą w nim lilijkę. C'est génial!
Przez chwilę stała patrząc na niego z radosnym błyskiem w oku.
- To jak? Jedziemy? Rzuciła w końcu.
KapitanOwsianka - 2009-03-25, 22:38
:
Tak... pokiwał skwapliwie głową, po czym sięgnął do klamki drzwi pasażera i otworzył je. Wybacz taki środek transportu, ale nie wpadłem na pomysł limuzyny, a ojciec nie pożyczyłby mi swojego BMW. uśmiechnął się pomagając jej wsiąść, a potem zamknął drzwi.

Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-05-13, 20:40
:
-Moja droga panno, natychmiast otwórz te drzwi! Usłyszała rozkaz spod drzwi swego pokoju. Otworzyła jedno oko i zerknęła w ich stronę.
-Daj mi spokój. Odparła i włożyła głowę pod poduszkę. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać.
-Skoro już jesteś chora, to powinnaś przyjmować lekarstwa. Powiedział Joseph i zerknął niecierpliwie na zegarek.
Ray momentalnie cisnęła poduszkę gdzieś w kąt i powoli wygramoliła się z łóżka. Coś kliknęło w zamku i drzwi otworzyły się.
-Koniec! Jutro idziesz do szkoły i nic mnie nie interesuje. Powiedział stanowczo mężczyzna, wchodząc do jej pokoju i stawiając na stoliczku tacę, na której stała szklanka z wodą i leżały jakieś tabletki.
-Oczywiście. Bezdyskusyjnie. Skinęła głową dziewczyna i ziewnęła.
Joseph spojrzał na nią jakoś dziwnie, jakby szukał podstępu, ale skinął tylko głową i bez słowa wyszedł. Wolał nie wdawać się w dyskusje, by czasem nie zmieniła zdania.
Dziewczyna westchnęła i podeszła do stoliczka, jednak wcale nie po to by zażyć leki. Sięgnęła po telefon i usiadła na łóżku.
"Hej. Zastanawiałam się właśnie co u Ciebie słychać. Nie odzywasz się... Tęsknię. Rayen"
Wystukała treść, po czym znalazła na liście kontaktów odpowiedni numer. Klik i sms ruszył w świat, a dokładniej do Maxa, o którym właśnie teraz myślała Ray.
KapitanOwsianka - 2009-05-13, 22:49
:
Po chwili telefon zawibrował w jej rękach: "Szukałem Cię dzisiaj w szkole, ale nie znalazłem. Tęskniłaś? Goood... Siedzę na plaży."

Trochę lakonicznie, ale Parker miał to do siebie, że nie pisał ani nie mówił zbyt wiele, jeśli nie widział w tym sensu.
ArFF - 2009-05-14, 17:03
:
Odczytała wiadomość kilka razy z lekkim uśmiechem. No proszę... szukał jej.
Odłożyła telefon i wyjrzała przez okno. Słońce, które tak pięknie świeciło, nasunęło jej myśl, by pójść do ogrodu, nieco się poopalać.
Wstała więc i poszła się odświeżyć oraz założyć bikini. Zapomniała całkiem, że miała udawać chorą, by Joseph nie miał jakiś głupich pretensji o jej dzisiejsze wagary.
Zarzuciła sobie ręcznik na plecy i chwytając jeszcze pośpiesznie jakąś lekturę oraz telefon, wyszła z pokoju.
KapitanOwsianka - 2009-05-14, 22:28
:
Charakterystyczny warkot ponad 150 koni silnika Impali oznajmił, że Parker się zbliża. Wziął łagodnie zakręt i wjechał na podjazd, czy właściwie raczej wtoczył się na podjazd. Wreszcie zatrzymał się niedaleko wejścia, tak by nie blokować zupełnie przejazdu. Zgasił silnik i spojrzał raz jeszcze tęsknie na wylot nawiewu. Raz jeszcze podziękował swojej inteligencji, za to, że wpadł na pomysł zainstalowania w starym krążowniku szos klimatyzacji. Wysiadł w upał i podszedł do drzwi. Chwilę wahał się czy zadzwonić, wreszcie zrezygnował, za to zaczął obchodzić budynek szukając jakiegoś wejścia, którym mógłby ominąć Cerbera.
ArFF - 2009-05-17, 20:06
:
Dziewczyna opalała się, zaczytana w jeden z tych swoich dziwacznych komiksów. Jakoś to właśnie on wpadł jej w ręce, gdy chciała wziąć coś lekkiego do poczytania. Nawet nie chciała myśleć, co by było, gdyby ktoś odkrył jej maleńki sekrecik i dorwał się do ukochanej kolekcji.
-Spirit błądzisz... Szepnęła pod nosem, kręcąc głową. Była tak bardzo zaczytana, że przestraszyła się nieco, słysząc dziwny warkot na podjeździe. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że ktoś przyjechał.
Szybko schowała tom pod ręcznik i wstała by zerknąć nad żywopłotem na podjazd, a że nie był on wysoki, mogła to zrobić nawet tak niska osóbka jak ona.
-Parker?! Rayen spojrzała na chłopaka, który kręcił się gdzieś w pobliżu wejścia. Po chwili zdała sobie sprawę, że trochę głupio zareagowała i uśmiechnęła się przeczesując nerwowo włosy palcami. to znaczy... Cześć Max. Pokiwała mu niepewnie i opuściła rękę, chowając ją za plecami.
KapitanOwsianka - 2009-05-17, 23:24
:
Cześć skarbie... powiedział znajdując jakieś przejście i przedzierając się przez nie. Wyglądasz na zaskoczoną. Napisałaś, że tęsknisz to stwierdziłem... tu urwał mierząc ją wzrokiem. Uśmiechnął się pod nosem i przełkną ślinę, po czym poluzował sobie kołnierzyk. Że Cię zobaczę?
ArFF - 2009-05-18, 21:16
:
Widząc jego spojrzenie, sama zerknęła na siebie i dopiero teraz spostrzegła, że jest w samym bikini. Odruchowo zaplotła ręce na piersi, jakby miało to w czymś pomóc.
- Przepraszam. Powiedziała, lekko się rumieniąc. Nie do końca wiedziała sama, czy przeprasza go za swoje powitanie, czy raczej za strój w którym się przed nim pojawiła. Zaskoczyłeś mnie trochę. Nie sądziłam, że przyjedziesz. Spojrzała na niego, a na ustach pojawił się nieśmiały uśmiech. Pomyślała przez chwilę o czymś głupim, ale szybko odrzuciła od siebie tę myśl.
To może... urwała, gestem głowy wskazując na ogród za sobą dasz się namówić na wspólne opalanie? Zaśmiała się, ukazując swoje białe ząbki.
KapitanOwsianka - 2009-05-18, 21:23
:
Ammm? zapytał z głupią minął odrywając się od lustrowania jej wdzięków. Opalanie? Ja chyba już dzisiejszą dawkę słońca złapałem. Ale... uśmiechnął się szelmowsko tak, jak tylko on potrafił. Podszedł do niej i położył dłonie na jej biodrach delikatnie ją do siebie przyciągając. Strasznie mi się podobasz w tym stroju. wyszeptał jej do ucha i nachylił się by ją pocałować.
ArFF - 2009-05-18, 21:43
:
-Czy Ty mnie czasem nie podrywasz? Zaśmiała się i pozwoliła mu się pocałować. W sumie to bardzo jej się to podobało, bo chłopak nie był jej obojętny. Tylko te jego włosy...
"Szkoda że nie ma ideałów." Pomyślała i uśmiechnęła się do niego, mrużąc lekko oczy.
KapitanOwsianka - 2009-05-18, 21:58
:
Ba... mruknął, po czym minął ją i usiadł na jej leżaku. Chwycił ją za nadgarstek i przyciągną Rayen do siebie tak, że klapnęła na leżaku tuż koło niego. So... Tell me my little crazy chick... mówił gładząc ją po opalonej skórze ramienia What's up. Wagary? W Twoim wykonaniu? Jakoś mi się to nie widzi.
ArFF - 2009-05-18, 22:17
:
Dziewczyna westchnęła przewracając oczyma. Unikała tego tematu jak ognia, bo co tylko o tym myślała, coś kuło ją w sercu.
-My mum Odparła krótko, przygryzając wargę. Nigdy z nikim nie rozmawiała o swoich rodzicach poza Josephem, dlatego trochę trudno było jej o tym mówić. To trochę trudne. Dodała, by nieco go zniechęcić do dalszego wypytywania.
KapitanOwsianka - 2009-05-19, 09:26
:
Max odpowiedział tylko uśmiechem i wyciągnął się wygodniej na leżaku układając prawą dłoń pod głową, lewą zaś na udach Rayen, obejmując ja tym samym w pasie. Jak chcesz... Nie będę Cię naciskał, każdy ma prawo do prywatności. wystawił twarz do słońca, ostatnio zdecydowanie uwielbiał się opalać.
ArFF - 2009-05-19, 18:45
:
-Nie odbieraj tego źle. Obejrzała się na niego i po chwili wahania położyła swoją dłoń na jego. Chyba nie jestem jeszcze gotowa, by móc z kimkolwiek o tym porozmawiać. Dodała i wymusiła uśmiech, by jakoś rozluźnić atmosferę.
Lepiej mi powiedz co słychać w HHS. Zmieniła temat. Szkoła się beze mnie chyba nie zawaliła? Zaśmiała się.
KapitanOwsianka - 2009-05-19, 20:20
:
Nah... Ale moje życie prawie. Już zaczęli się ze mnie śmiać, że mnie unikasz. powiedział wesoło, przymykając oczy i jeszcze chwilę kokosząc się na leżaku, niby przypadkiem robiąc miejsce dla dziewczyny koło siebie. W szkole to samo... Ach... Będę musiał wyjechać na weekend. przypomniał sobie nagle i dodał, otwierając jedno oko.
ArFF - 2009-05-19, 21:24
:
-Na weekend? Zdziwiła się. Coś się stało? Zapytała ostrożnie, jakby niepewna tego, czy powinno ją to w ogóle interesować.
Spostrzegła miejsce obok niego i po chwili wahania, wcisnęła się tam. Bycie bliżej niego, przyprawiało ją o szybsze bicie serca i sprawiało, że krew szybciej przemierzała każdy centymetr jej ciała. Sama nie wiedziała, co On ma w sobie takiego, ale wyraźnie na nią działał.
KapitanOwsianka - 2009-05-19, 21:45
:
Just hit the road... uśmiechnął się wesoło Mam sprawę do załatwienia na południu. uśmiech zrobił się dużo bardziej tajemniczy, w miarę jak mówił. Jednocześnie gładził ją po ramieniu oddychając głęboko, zupełnie tak jakby powoli zasypiał. Dobrze mi tutaj przy Tobie. wymruczał.
ArFF - 2009-05-19, 22:53
:
Uśmiechnęła się i oparła swoją głowę na jego ramieniu. Chciała by ta chwila trwała wiecznie.
-Wiesz, że będę tęsknić. Odparła i spojrzała na niego wzrokiem bezpańskiego psa.
KapitanOwsianka - 2009-05-20, 09:37
:
O masz... To tylko trzy dni. powiedział z uśmiechem Dam Ci numer telefonu do Rachel, ona gdzieś Cię wyciągnie. dodał, a potem wpadł mu do głowy pewien pomysł. Uwolnił spod glowy Ray swoją rękę, pogmerał przy ustawieniach leżaka i po chwili oboje rymsnęli jak dłudzy leżąco. Musimy zapełnić ten czas wspomnieniami, żeby nie było Ci aż tak tęskno. powiedział przygryzając dolną wargę. Nachylił się nad Rayen i pocałował ją. A jego dłoń powoli zsunęła się po jej boku, w elektryzującym dotyku aż na udo i kolano, które odruchowo zgięło się.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-06-08, 17:46
:
Impala zatrzymała się na podjeździe przed willą Morganów. Max nie wyłączał silnika. Oparł się na kanapie i spojrzał z uśmiechem na Ray. Moja droga Rayen, powóz zajechał... Jeteśmy przed pani domem. puścił jej oczko. Widzimy się w poniedziałek w szkole?
ArFF - 2009-06-08, 20:06
:
Spojrzała na niego lekko zaskoczona. Nawet nie zauważyła, kiedy cały ten czas minął i dojechali na miejsce.
-T-tak. Wyjąkała i wymusiła uśmiech. Widzimy się w szkole. Otworzyła drzwi i już miała wysiąść, gdy nagle odwróciła się i dość niepewnie zbliżyła do niego, po czym cmoknęła go delikatnie w policzek. Spokojnej drogi. Wyszeptała jeszcze i wysiadła z samochodu, zamykając za sobą drzwi.
KapitanOwsianka - 2009-06-08, 21:06
:
Trzymaj się maleńka... uśmiechnął się wesoło i odprowadził ją wzrokiem do drzwi. Jak za nimi zniknęła spoważniał. Wydarzenie to zasiało pewną niepewność w nim. Przygryzł dolną wargę na chwilę zastanawiając się. Wrzucił bieg i odjechał.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-06-12, 10:31
:
Duży Lexus z napędem hybrydowym zatrzymał się przed domem Rayen. W środku siedziała Rachel. Zatrąbiła trzy razy i sięgnęła po swój telefon. Wybrała numer Erici i czekała aż ta odbierze.
KapitanOwsianka - 2009-06-12, 11:28
:
Hi Ricks it's Rachel... powiedziała do słuchawki, kiedy Erica odebrała. Mam propozycję, nie chcesz może wybrać się ze mną do klubu? Podobno Twój chłopak wyjechał z Parkerem, więc pomyślałam, że się nudzisz, i że możemy trochę poszaleć i wyrwać jakichś przystojniaków. zaproponowała zaglądając przez okno na drzwi Morganów.
KapitanOwsianka - 2009-06-12, 14:32
:
No to ubierz się jakoś wystrzałowo. Niedługo przyjedziemy po Ciebie. Pamiętaj kiecka musi być seksowna! powiedziała z uśmiechem i rozłączyła się. Spojrzała raz jeszcze na drzwi do willi Morganów i zatrąbiła kolejne dwa razy. Wpadł jej do głowy kolejny pomysł, więc wybrała numer Lindsay.
ArFF - 2009-06-12, 21:04
:
Ray ściskając poduszkę, wyjrzała przez okno. Na widok samochodu Rachel z jej ust wydobył się długi jęk. "Shit... I forgot..." Pomyślała i przygryzając wargę, rzuciła poduszkę na łóżko.
Po chwili wahania, chwyciła jakąś bluzę z krzesła i ruszyła na dół. Raz się żyje... może chociaż ONA poprawi jej dziś humor.
KapitanOwsianka - 2009-06-13, 11:09
:
Gdy tylko drzwi do willi otworzyły się Rachel spojrzała w tamtym kierunku i aż opadły jej ręce.
Wyskoczyła czym prędzej z samochodu w granatowej, obcisłej sukience sięgającej ledwie kolan. O okrążyła samochód. Ray! Zwariowałaś?! Tak chcesz iść do klubu? Przebieraj się w coś wystrzałowego, ale już! i podniosła telefon do ucha.
ArFF - 2009-06-13, 15:12
:
Ray lekko uniosła brew. Nie dość, że łaskę zrobiła wychodząc, to jeszcze miała się jakoś stroić?
-Rachel... Westchnęła głośno po czym czując, że nie ma siły się z nią kłócić, odwróciła się na pięcie i wróciła do swojego pokoju, by się przebrać.
Otworzyła szafę i wyciągnęła jakąś krótką sukienkę, którą kiedyś kupiła z zamiarem pójścia na imprezę.
Przebrała się i zeszła na dół, nie pozwalając Rachel dłużej na siebie czekać.
KapitanOwsianka - 2009-06-13, 18:14
:
Okey babe... Trzymaj się słonko. uśmiechnęła do Ray rozłączając się Mamy skompletowaną ekipę. A Ty wyglądasz świetnie. Wsiadaj, jedziemy powiedziała szczerząc się szeroko i wsiadając do Lexusa. No już! Ładuj się!

Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-07-20, 14:43
:
-Dobra księżniczko, wstawaj! Joseph wpadł do jej pokoju i począł odsłaniać okna. Promienie słoneczne zaczęły muskać jej twarz, a ona skrzywiła się lekko.
-Litości... dopiero co się położyłam. Jęknęła, ale mężczyzna niewzruszony zrzucił z niej kołdrę.
-Śniadanie masz na dole. Wychodzę na spotkanie z Twoim ojcem. Wrócę za kilka godzin. Wyrecytował i wyszedł z pokoju. Rayen wydawało się, że chyba nie jest zbytnio zachwycony z jej tak "późnego" powrotu.
Chwilę jeszcze leżała, pozwalając sobie na ostatnie minuty odprężenia. W końcu jednak wstała i ruszyła do łazienki, by wziąć prysznic.
KapitanOwsianka - 2009-07-24, 11:40
:
Prysznic trwał długo. Ale może to i dobrze, bo kiedy spod niego wyszła powitał ją dzwonek jej telefonu komórkowego.
KapitanOwsianka - 2009-07-27, 21:26
:
Po kilku chwilach telefon przestał dzwonić i wibrować. Na wyświetlaczu przez moment stało jeszcze, że dzwonił Parker, ale i ten po chwili zgasł.
ArFF - 2009-08-01, 02:47
:
Wyszła spod prysznica, opatulona jedynie ręcznikiem. Stanęła przed szafą, otworzyła ją i zaczęła szukać wdzianka na dzisiejszy dzień. Wybór padł na czarną spódniczkę od D&G oraz granatową koszulę, które to rzuciła z rozmachem na łóżko.
Podeszła do toaletki i sięgnęła po krem nawilżający, jednocześnie zastanawiając się, gdzie posiała telefon. Odszukała go wzrokiem już po chwili. Leżał sobie spokojnie na stoliczku pod oknem. Wklepała krem i zaczęła się powoli ubierać.

Kilka minut później, stała już gotowa przed lustrem, poprawiając kołnierzyk. No tak... musiał być perfekcyjny w każdym calu.
Kiedy już uznała, że jest idealny, sięgnęła w końcu po komórkę, by sprawdzić, która to może być godzina. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy na wyświetlaczu ujrzała wiadomość o jednym nieodebranym połączeniu od Parkera.
-Well, well... Uśmiechnęła się pod noskiem. Nie zastanawiała się ani chwili dłużej.
Jeden ruch palca i już łączyła się z Maxem, w napięciu czekając na jego głos w słuchawce.
KapitanOwsianka - 2009-08-01, 10:23
:
Po chwili ze słuchawki dobiegło Hej, tu Parker... Zapewne wiesz już co robić. i sygnał po którym powinno się nagrać wiadomość. Widać bawił się w tej Tijuanie lepiej niż obiecywał.
ArFF - 2009-08-04, 02:59
:
Spojrzała na wyświetlacz telefonu dość tępo. Widocznie oczekiwała całkiem innej reakcji.
Gdy w słuchawce rozbrzmiał sygnał, po którym miała się nagrać, rozłączyła się i rzuciła od niechcenia telefon na łóżko. Szkoda czasu i słów rzucanych w pustą przestrzeń.
Zeszła na dół, by zjeść jakieś lekkie śniadanie. Wybór padł na płatki kukurydziane w zimnym mleku, które dziewczyna nalewała tak, by tworzyło równą powierzchnię.
Kiedy nareszcie wszystko było gotowe, usiadła na blacie kuchennym, jak to miała w zwyczaju czynić od lat młodości i zaczęła powoli jeść, starannie przeżuwając każdą porcję płatków.
Po śniadaniu udała się na górę, wzięła telefon, książkę i postanowiła pouczyć się trochę w ogrodzie.
ArFF - 2009-08-04, 21:26
:
Usiadła przy ogrodowym stoliczku, pod parasolem przeciwsłonecznym. Dzisiaj nie miała zamiaru się opalić, a czytanie w słońcu, było niezdrowe dla oczu.
Po chwili odpłynęła już w świat fikcyjny, który stworzył autor książki.
KapitanOwsianka - 2009-08-19, 22:30
:
Rayen sięgnęła raz jeszcze po swój telefon i wybrała numer Maxa. Znów odezwało się wezwanie do zostawienia wiadomości, więc rozłączyła się i odłożyła telefon na wierzch swojego fortepianu. Dotknęła delikatnie klawiszy i zaczęła grać: Paramore

Ciąg dalszy w: Posiadłość państwa MacNammara
ArFF - 2009-08-21, 20:53
:
W oddali coś błysnęło, a dziewczyna przerażona, przytuliła mocniej poduszkę, którą ściskała przy piersi. Nie wiedziała do końca czy był to piorun, czy tylko światła jakiegoś samochodu, który chwilkę później przejechał ulicą, niedaleko jej domu.
Stała przy oknie wpatrując się w krople, które powoli sunęły po szybie. Nie miała nic przeciwko małemu deszczykowi, ale takie ulewy były koszmarne i w dodatku często niosły ze sobą burze, których Ray się bała.
- I jak tu nie lubić Newport? Zadrwiła, odchodząc w końcu od okna.
Usiadła przy biurku i sięgnęła po zdjęcie, które na nim stało.
Uśmiechnęła się sama do siebie, widząc Parkera w stroju galowym u swojego boku. Dokładnie przyjrzała się sukience projektu Lindsay, którą miała na nim ubraną.
Nagle bal wydał się jej tak odległy w czasie...
Odłożyła zdjęcie i spojrzała na swój telefon, który leżał spokojnie na krawędzi blatu.
Zadzwonić? Zapytała w duchu samą siebie i nie czekając już ani chwili dłużej, chwyciła za telefon i wybrała numer Maxa.
KapitanOwsianka - 2009-08-21, 21:02
:
Max odebrał, ale zanim przyłożył słuchawkę do ucha Ray usłyszała: - ...Lizzy... Nie wstawaj z łóżka, za chwilę Ci pomogę. - i po chwili już wyraźniej - Cześć Ray! Przepraszam, że się nie odzywałem tak długo, ale miałem tutaj nabrzmiałą sytuację.
ArFF - 2009-08-22, 03:25
:
Lizzy? Nabrzmiałą sytuację?
Wargi zaczęły jej lekko drgać, a wszelkie przypuszczenia kołowały się tylko wokół jednej rzeczy, która przychodziła jej na myśl. Od razu pożałowała, że w ogóle zadzwoniła.
- Emm...To może ja nie będę Ci przeszkadzać w tej nabrzmiałej sytuacji? Powiedziała do słuchawki, nadal jeszcze zaskoczona, tym co usłyszała. Jednocześnie w duchu powtarzała sobie Nie jestem zazdrosna... nie jestem zazdrosna... jakby starając się siebie samą w tym przekonaniu zachować.
KapitanOwsianka - 2009-08-22, 10:35
:
Ej, nie przeszkadzasz! No może, tylko troszkę... - zażartował, ale Ray jakoś nie wydało się to śmieszne. - Co mogę dla Ciebie zrobić? - zapytał beztrosko.
ArFF - 2009-08-22, 18:55
:
- Chciałam... Zaczęła, ale nagle głos jej się załamał. Dziwne, ale w głowie pojawiła się nagła pustka.
- Never mind Rzuciła w końcu do słuchawki, próbując otrząsnąć się z obmroku. Zastanawiałam się czy żyjesz, ale jak widać tak, więc wszystko ok. Dodała szybko i drżącym już głosem zakończyła rozmowę krótkim Have a nice day
Rzuciła telefon na biurko, jakby był obrzydliwym robalem, przy czym jej spojrzenie wydawało się zganiać na niego całą winę, za to co powiedziała i usłyszała.
- Stupid Ray. Skarciła samą siebie i złapała się za głowę. Very, very stupid Ray... Zacisnęła mocno wargi, powstrzymując się by nie krzyknąć.
Była zła na cały świat, na siebie i przede wszystkim na Parkera, który, jak się jej zdawało, zawiódł jej zaufanie.
KapitanOwsianka - 2009-08-22, 20:45
:
Przez moment w słuchawce dało się słyszeć jakieś protesty, ale skutecznie przerwało je rozłączenie się. W pomieszczeniu zapadła cisza, którą przerwało uderzenie pioruna gdzieś niedaleko. Ray aż podskoczyła na ten nagły huk.
ArFF - 2009-08-23, 02:43
:
Z piskiem uciekła do łóżka, chowając się pod kołdrą niczym mała dziewczynka.
Nadal mocno ściskała poduszkę, która miała dodawać jej otuchy, choć było to niemal bezsensowne.
- Proszę.... niech ta burza się już skończy... Wymamrotała i zamknęła oczy, nasłuchując kolejnego trzasku.
KapitanOwsianka - 2009-08-23, 14:02
:
I rzeczywiście od dłuższego czasu nie było piorunów ani grzmotów. Chociaż dalej lało jak z cebra.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-08-24, 20:49
:
Nagle rozdzwonił się jej telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się Parker's calling.
ArFF - 2009-08-24, 22:11
:
Spojrzała na telefon i jęknęła. Głupio jej było po ostatniej rozmowie. Nic w tamtej sprawie się nie wyjaśniło, a w dodatku ona nadal miała mieszane uczucia.
Sięgnęła jednak po telefon i odebrała, dając mu szansę na wyjaśnienia.
-Nabrzmiała sytuacja minęła? Rzuciła na powitanie, udając obojętność, po czym zaśmiała się dość sztucznie.
ArFF - 2009-08-25, 00:04
:
-Ciocią? Uniosła lekko brew, jakby nie dowierzając temu co słyszy.
Mimowolnie zerknęła za okno i wzdrygnęła się na samą myśl, że miałaby wychylić choćby czubek nosa z ciepłego domku. Nagle jednak sobie uświadomiła, że to "pożegnanie" może być dobrym pretekstem do wyjaśnienia sobie kilku spraw.
-Z miłą chęcią. Powiedziała, uśmiechając się w duchu do siebie samej.
KapitanOwsianka - 2009-08-25, 00:08
:
- Fajno... - powiedział telefon głosem Parkera - W takim wypadku czekamy tutaj na Ciebie. - dodał jeszcze i rzucił na pożegnanie. - Bye, babe... i rozłączył się.
ArFF - 2009-08-25, 04:55
:
Odłożyła telefon i podeszła do szafy by znaleźć coś odpowiedniego.
Przebrała się, zrobiła delikatny makijaż i zabierając ze sobą telefon, zeszła na dół.
-Jadę do Maxa. Oznajmiła jeszcze krzykiem Joseph'owi.
Chwilkę później w garażu rozbrzmiał ryk silnika jej mazdy, a w następnych minutach samochód wytoczył się na podjazd i zniknął na ulicach Newport, wioząc swoją właścicielkę, prosto do domu państwa Parker.


Przeniesienie Akcji.
ArFF - 2009-09-25, 00:00
:
W pokoju Rayen paliła się lampka, stojąca na stoliczku obok łóżka.
Dziewczyna siedziała na łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając skrzynkę pocztową. Nie obchodziło jej, że jest już po północy, a jej zachowanie jest zupełnie nie na miejscu.
Wszyscy znajomi pewnie bawili się teraz w najlepsze na jakiejś imprezie, a ona jak zwykle omijała ją z daleka. Ale co miała im powiedzieć? Nie umiem się bawić? Jestem sztywniarą? Przecież oni doskonale o tym wiedzieli...
Przetarła zmęczone oczy, na moment odrywając je od ekranu. W głowie zrodził się nagle dziwny pomysł, by wziąć telefon i zadzwonić do Max'a, ale szybko odrzuciła go od siebie.
Po tym co zaszło ostatnio, nie wiedziała co myśleć o tym chłopaku, a tym bardziej czy powinna mu się jeszcze narzucać.
Otrząsnęła się, wyrzucając ze swych myśli Parkera, a wracając do przeglądania mail'i.
KapitanOwsianka - 2009-09-25, 23:00
:
I zupełnie tak jakby ściągnęła go myślami. Telefon zawibrował po cichu. A na wyświetlaczu pojawił się sms od Parkera: "Nie śpisz jeszcze? Masz chwilę by wyrwać się z domu? Parker."
ArFF - 2009-09-25, 23:16
:
Chwyciła telefon i odczytała sms'a. Mina jaką miała, wskazywała na pewne zawahanie, jednak już po chwili wystukała i wysłała wiadomość, następującej treści: "Nie śpię, ale gdzie niby miałabym się wyrwać o tej porze?"
KapitanOwsianka - 2009-09-25, 23:33
:
Chwila niepewności i oczekiwania. Nagle telefon znów zawibrował. "Na dół..." i tyle.
ArFF - 2009-09-26, 00:04
:
Odłożyła laptopa na bok i ześlizgnęła się z łóżka, jednocześnie przeciągając się leniwie.
Spojrzała przez okno, jednak nic nie było przez nie widać, poza światełkami domostw w Newport.
Rozejrzała się za czymś, co mogłaby ewentualnie na siebie narzucić. W jej ręce wpadła sportowa bluza, którą szybko włożyła.
"Już schodzę... " Napisała jeszcze krótkiego sms'a , z zamysłem ewentualnego poczekania na Parkera przed domem.
Wyślizgnęła się z pokoju niemal bezszelestnie i zeszła na dół.
KapitanOwsianka - 2009-09-26, 09:47
:
Max czekał cierpliwie na dole, na podjeździe. Pierwsze co dało się zauważyć to to, że nie miał przy sobie swojego samochodu, który zazwyczaj był nieodłącznym elementem jego wizerunku. Uśmiechnął się ciepło do Ray i zmierzył ją wzrokiem. - Wyglądasz nieźle... - powiedział i spojrzał ponad jej główką, jakby chciał sprawdzić, czy cerber się nie pojawi. Odetchnął z ulgą nie widząc go i wrócił do Ray. - Wybacz, że wyrwałem Cię z łóżka o takiej porze. - zaczął, ale potem zabrakło mu słów - Nie byłaś dzisiaj na imprezie.
ArFF - 2009-09-26, 12:47
:
Zauważyła, że Parker bada teren w poszukiwaniu Josepha, co nieco ją rozśmieszyło. Jak można było tak bać się tego miłego człowieka...
Na wspomnienie o jej nieobecności na imprezie, tylko wzruszyła ramionami.
-Po co wam tam ja? Zepsułabym całą zabawę... Zauważyła, po czym chcąc szybko zmienić temat, rozejrzała się po podjeździe lekko zdziwiona.
-Where is your car?
KapitanOwsianka - 2009-09-26, 19:33
:
Nie chciałem go obudzić - mój samochód jest dość głośny. - wytłumaczył szybko i zbliżył się. Tekstu o zepsuciu zabawy nie zaszczycił komentarzem. - Ray, chciałem Cię przeprosić. Nie dawało mi to spokoju, więc wyrwałem się z imprezy i zdecydowałem załatwić sprawę. Wybacz, że zachowałem się jak ostatni palant przy naszym ostatnim spotkaniu. - westchnął - Ale miałem dużo stresu. Najpierw Lizzy powiedziała mi, że jest w ciąży, potem pojechałem do Meksyku szukać ojca jej dziecka. Potem okazało się, że to Evan. Potem Erica zerwała z Evanem i... - znów wypuścił powietrze z cichym świstem. - A potem Ty mnie zaczęłaś podejrzewać o zdradę... Pogubiłem się trochę...
ArFF - 2009-09-26, 20:25
:
Po każdym podpunkcie, który wymienił w swej krótkiej wyliczance, w oczach Ray pojawiało się coraz większe zdumienie.
-Max ja... Zaczęła, ale sama nie wiedziała, co tak naprawdę chce powiedzieć najpierw. Głupio wyszło. Rzuciła w końcu i odwróciła od niego wzrok, w duchu gardząc swym zachowaniem.
Zrozum, to dla mnie całkowicie nowa sytuacja. W końcu ktoś zaczął mnie dostrzegać... Ty zacząłeś mnie dostrzegać. Posłała mu ukradkowe spojrzenie. Boję się, że mogę to wszystko stracić i... przepraszam za te oskarżenia. Zakończyła, spuściwszy głowę z miną skarconego psa.
KapitanOwsianka - 2009-09-26, 21:02
:
Taak... - westchnął ciężko - Ray... Skoro przeszło Ci przez głowę, że Cię zdradzam, to znaczy, że mi nie ufasz. A budowanie czegokolwiek na braku zaufania jest bez sensu. - położył dłonie na jej ramionach i potarł lekko jej ramiona. - mnie zawsze będą otaczały dziewczyny. Taki już jestem. Flirtuję, łączą mnie dziwne relacje z każdą dziewczyną, którą znam. - przewrócił oczami i zachichotał. - Sam tego wszystkiego nie ogarniam, ale wiem jedno... Nie mogę być z kimś, kto mi nie ufa. - uśmiechnął się ciepło. - Ale nadal możemy być przyjaciółmi. I obiecuję, że nie przestanę Cię zauważać. - urwał na chwilę, ale za moment szybko dodał - Wiem to brzmi strasznie... Ale prawda jest taka, że rzeczywiście możemy zostać przyjaciółmi.
ArFF - 2009-09-26, 23:29
:
Wargi lekko jej zadrżały.
-To znaczy, że... to koniec tak? Powiedziała, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie, chodź gdzieś w środku, poczuła ucisk w okolicy serca.
Wzięła kilka głębokich wdechów.
-No tak... właściwie to może masz i rację. W ogóle to wszystko działo się zbyt szybko. Spróbowała się uśmiechnąć, choć w obecnej sytuacji, mogła tego nie robić, gdyż wyszło z tego coś krzywego i w ogóle do uśmiechu nie podobnego.
KapitanOwsianka - 2009-09-27, 00:04
:
- Hej... Nie rób takiej smutnej miny. - powiedział i objął ją przyjacielsko ramieniem. - To nie jest koniec. Jak powiedziałem... Dalej możemy się przyjaźnić. - powiedział z uśmiechem. - I na pewno możesz na mnie liczyć, zawsze.
ArFF - 2009-09-27, 13:07
:
Trudno opisać jest to, co działo się obecnie w jej głowie. Z jednej strony smutek, bo zdawało jej się, jakby jednak coś traciła, a z drugiej ulga, że już nie musi się obawiać co tak naprawdę myśli, co robi robi i z kim jest Max. Dopiero teraz dostrzegła, że to nie była do końca miłość, bo wszystkim kierowała zwykła potrzeba akceptacji.
-So... friends? Powiedziała po chwili i wyciągnęła nieśmiało dłoń w jego kierunku.
KapitanOwsianka - 2009-09-27, 13:53
:
Friends... - odpowiedział z uśmiechem i uścisnął jej dłoń lekko nią potrząsając. - Chyba, że chcesz friends with benefits. - uśmiechnął się szelmowsko i puścił jej oczko. - Wybacz, ale musiałem spróbować zaciągnąć Cię do łóżka. Inaczej ucierpiałaby moja reputacja. - uśmiechał się ciepło. - Rayen... Pamiętaj, że nie musisz do nikogo się dostosowywać. Bądź po prostu sobą... Nieco pokręconą, maniaczką symetrii.
ArFF - 2009-09-27, 15:06
:
-No tak... przecież wizerunek jest tutaj najważniejszy. Zauważyła słusznie, stwierdzając w myślach, że musi się jeszcze wiele nauczyć o życiu w Newport.
Zerknęła na niego.
-Zrezygnować z symertii? Chyba oszalałeś! Zaśmiała się i nagle poczuła jakby całe napięcie, które w niej narosło, odeszło. Świat kiedyś będzie idealny, ale by tak było, potrzeba takich "maniaków" jak ja. Stwierdziła zupełnie tak, jak wiele kobiet, reklamujących coś w telewizji i skinęła kilkakrotnie głową.
KapitanOwsianka - 2009-09-27, 18:04
:
Puścił jej oczko na pożegnanie i ze spokojnym uśmiechem ruszył spokojnym krokiem w kierunku swojego samochodu, czyli w kierunku ulicy. - Miłej nocy Ray... - obejrzał się i zmierzył jej figurę, westchnął i z nieco smutną miną przyspieszył kroku.
ArFF - 2009-09-27, 20:05
:
-Bye Max. Rzuciła krótko, odprowadzając go wzrokiem.
Gdy zniknął za ogrodzeniem, wróciła do domu. Dopiero teraz chyba do niej dotarło, co tak naprawdę się stało. Tylko dlaczego nawet nie chciało jej się płakać? Przecież dziewczyny, które widywała po zerwaniu z facetem, były zaryczane, smutne i bez chęci do życia.
Weszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko, a ułożywszy się na nim wygodnie, chwyciła laptopa i zanotowała na swoim blogu tylko jedno krótkie zdanie... "Miłość jest głupią zarazą ludzkości." Przeczytała to kilkakrotnie i z mieszanymi uczuciami, nie wiedząc nawet kiedy, zasnęła.
KapitanOwsianka - 2009-09-27, 22:16
:
Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-10-04, 15:24
:
Odgłos łyżki odkładanej do miski, zasygnalizował że Rayen właśnie skończyła jeść śniadanie. Westchnęła głośno, rozglądając się po całym pomieszczeniu.
Mimo dość wczesnej pory, dom był pusty. Josepha gdzieś wywiało z samego rana, a Ray pozostało jedynie towarzystwo psa, który leżał na dywaniku przed kominkiem.
Wstała od stołu i odniosła miskę do kuchni. Już miała wracać do swojego pokoju, gdy przed schodami zobaczyła czarnego labradora, ze smyczą w pysku.
-Chcesz iść na spacer? Kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze. Właściwie i tak nie miała nic lepszego do robienia. Zabrała smycz i przypięła ją do obroży psa. Chwyciła jeszcze pęk kluczy i już po chwili zniknęła za drzwiami.

Przeniesienie akcji