Zaginiona Biblioteka

Muzyka - Zwyczaje słuchaczy

Metzli - 2009-04-22, 01:12
: Temat postu: Zwyczaje słuchaczy
Naszło mnie na taki temat przy lekturze Upadku Hyperiona i odsłuchiwaniu przy tym jednej z płyt Massive Attack. Tej samej, którą słuchałam wcześniej przy okazji zagłębiania się w Hyperiona, jakoś inna muzyka nie pasowała mi do tej książki. Muzyka tworzyła specyficzny klimat, a 100th window advance już do końca będzie mi się kojarzyć ze światem wykreowanym przez Simmonsa....

Ale ad rem, nie chodzi mi tylko o rozwodzenie się nad towarzystwem muzyki przy lekturze (ten temat przewijał się wcześniej przy okazji nawyków czytelniczych), w każdym razie nie tylko.

Należę do osób, dla których muzyka jest niezmiernie istotna, a bez niej czuję się, nie przymierzając jak ryba bez wody. Z głośników zawsze coś leci, wyjście z domu bez mp3 jest już wręcz niemożliwe. Jak zapomnę zabrać to się wracam, nawet jakbym miała się przez to spóźnić. Oczywiście nie słucham czegokolwiek i co popadnie, wybór jest zwykle dobrze przemyślany.

Czy można żyć bez muzyki, jakiejkolwiek? Chociaż bardzo możliwe, że znalazłoby się wielu takich, którzy świetnie potrafią się bez tego obyć. Z tego rodzi się kolejne pytanie jaka jest rola muzyki (bardzo ogólnie) w życiu człowieka? Rozrywka, zwykły zagłuszacz myśli, hm?
Romulus - 2009-04-22, 07:59
: Temat postu: Re: Muzyka w codziennym dniu
Metzli napisał/a:
Należę do osób, dla których muzyka jest niezmiernie istotna, a bez niej czuję się, nie przymierzając jak ryba bez wody. Z głośników zawsze coś leci, wyjście z domu bez mp3 jest już wręcz niemożliwe. Jak zapomnę zabrać to się wracam, nawet jakbym miała się przez to spóźnić. Oczywiście nie słucham czegokolwiek i co popadnie, wybór jest zwykle dobrze przemyślany.

Mógłbym się pod tym podpisać. Nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez mp3. Muszę słuchać muzyki w każdej wolnej chwili - to jakiś imperatyw się zrobił. Choć pamiętam czasy, gdy pomykałem z walkmanem, ale to nie było wówczas tak silne uzależnienie :) Raczej szpan. Nie dałbym rady pójść na codzienne zakupy (który to obowiązek spada zazwyczaj na mnie), bez muzyki. Stać w kolejce w piekarni z bandą emerytek... Bez muzyki zamieniłbym się wówczas w seryjnego mordercę - bez wątpliwości. W pracy, kiedy moje kobietki zaczynają szczebiot radosny o potomstwie, butach itp. - ja "podkręcam" głośność :)

W zasadzie wybór muzyki do codziennego słuchania też jest przemyślany. Ale to już nie te czasy, kiedy słuchałem zazwyczaj jednego gatunku. Kiedy piszę te słowa "leci "Innuendo" Queen (ten najbardziej rewelacyjny fragment). Potem może być wszystko (Chris Botti, Sonata Arctica, Miles Davies, Moonspell, The Fray, Coldplay, The Verve, Kult, Nick Cave i tak dalej...). W domu głównie stacje słuchane przez internet. "Swoją" muzykę testuję na mp3.

Kiedy słucham muzy, odprężam się i czasami zagłuszam też myśli. Szczególnie wracając z pracy do domu. Nie jestem w stanie docenić wykonania od strony technicznej, toteż jestem zdany na wrażenia ogólne. Do czytania muzyka mi niepotrzebna. Raczej przeszkadzałaby - chyba że byłaby to jakaś stacja radiowa albo fajny koncert na Vh1 (ale te są zazwyczaj późno).
Procella - 2009-04-22, 08:39
:
W domu muzyka towarzyszy mi przez cały czas. Wcale mi nie przeszkadza w żadnych zajęciach, wręcz pomaga się skupić. Nie mam natomiast żadnego przenośnego urządzenia grającego i mieć nie zamierzam. Raz, że z zasady nie słucham muzyki przez słuchawki, dwa - że jednak poza domem nie czuję się pewnie nie mając kontaktu z rzeczywistością. Takie małe dziwactwo ;)
Jaskier - 2009-04-22, 11:39
:
Muzyka może okazać się bardzo dobrym odzwierciedleniem kultury innych państw.
Oczywiście mowa tutaj o rdzennej muzyce danych regionów Świata, ściśle związanej z ich tradycją.
Dosyć często zdarza mi się czytać publikacje, ksiażki o innych krajach, staram się żeby zawsze towarzyszyła mi przy tym muzyka, pochodząca z regionu o którym czytam.
Całkiem fajnie mi się to zgrywa i pozwala zapaść w pamięć.

Nie wyobrażam sobie jazdy samochodem bez słuchania muzyki, zawsze kiedy prowadzę musi coś lecieć z glośników.
Kiedy nie mam czasu na przygotowanie playlisty słucham radia.
Po mp3 podobnie jak Metz wróce zawsze bez względu na okoliczności.
Nie lubie słuchać prostackich rozmów w środkach komunikacji miejskiej, słuchawki z dobra muzyką pomagają mi się odciąć od panującego zgiełku.
Kiedy mam ochote na relaks słucham spokojnych melodii zazwyczaj bez wokalu.
Lubie posłuchac też czegos z dobrym przekazem i na taka opcje decyduje się wychodząc z domu, albo podczas innych niż relaks rodzajów rozrywki.
Muzyka stała się nieodlącznym fragmentem ludzkości, i myślę że byłoby cięzko bez niej żyć.

Zasypianie przy muzyce jest przez was traktowane normalnie, czy jako anomalia?
Procella - 2009-04-22, 12:14
:
Dla mnie jest całkiem normalne. Zawsze tak robię, w sumie chyba już bym bez muzyki nie mogła zasnąć.
Kennedy - 2009-04-22, 12:27
:
Jaskier napisał/a:

Zasypianie przy muzyce jest przez was traktowane normalnie, czy jako anomalia?

czasem jak mam ochotę dokłądnie poznać jakiś album, to sobie słucham w łóżku, przed snem. Jeśli w trakcie zaczynam przysypiać, to zły objaw.

Muzyka bardzo ważna sprawa, ale staram się nie robić z niej tła do wszystkich czynności, jak słucham to słucham, jak robię coś innego, to nie słucham, bo mi się uwaga będzie rozpraszała. Tak samo jak nie czytam w każdej wolnej chwili, rtylko jak mam warunki (fotel, herbata, cisza i spokój, plus trochę czasu w zapasie). No chyba, że robię coś co w niewielkim stopniu angażuje uwagę, sprzątam, robię coś do żarcia, jem, czy grzebię po sieci. Na dworze raczej nie słucham, jak pojadę gdzieś rowerem to wtedy czasem, bo jest dużo czasu. W drodze na uczelnię, czy gdzieś indziej, to mi się nie chce, bo jak słucham to zwykle całymi albumami, a jak do przejścia mam 15 minut no to...
Zresztą muzyka to wszystkie dźwięki, nie tylko to co w słuchawkacdh/głośnikach leci - więc pod tym względem można rzec, że słucham non stop.
Dhuaine - 2009-04-22, 12:47
:
"Słucham" muzyki non stop, gdy tylko mam okazję, żeby włączyć mp3/kompa (tzn, nie muszę nikogo słuchać i o niczym rozmawiać :P ). Robię to głównie po to, żeby zagłuszyć dźwięki tła. --_- Nienawidzę gołębiego gruchania i furkotu skrzydeł >.< Odgłosy ludzkie mi nie przeszkadzają. Widać mam spokojnych sąsiadów :P
Zawsze słucham też muzyki w komunikacji miejskiej.

Procella napisał/a:
jednak poza domem nie czuję się pewnie nie mając kontaktu z rzeczywistością

Mam to w mniejszym stopniu :) Rozwiązaniem okazały się duże słuchawki tego typu. Wiszą one nad uszami, dzięki czemu słychać zarówno muzykę (tyle że mniej wyraźnie), jak i dźwięki tła.
Jander - 2009-04-22, 13:32
:
Muzyka nie jest mi niezbędna - do czytania wystarczy mi spokojnie cisza (wszak wybieranie zespołu, który będzie mi odpowiadał zajmuje mi czas na czytanie, więc jeśli nie znajdę nic szybko to odpuszczam). Od kiedy padła mi mp3 to nie słucham muzyki poza domem - w głowie i tak najczęściej coś "leci", bo trudno mi wybić zupełnie muzykę z głowy. Nie mam żadnego ideologicznego podejścia do niesłuchania muzyki na zewnątrz - ot, mniej zmartwień, nie zgubię mp3, nie zapomnę jej, nie zastanawiam się co zgrać, nie męczę się, że czegoś nie zgrałem. W pociągach lubię odgłos pociągu (nawet już nie słucham muzyki na lapku), a w komunikacji miejskiej spędzam średnio 30 minut dziennie.
Poza tym coraz trudniej znaleźć mi coś nowego i dobrego, a jak już znajdę to katuję się tym zespołem aż ja lub współlokator mamy go dość. Dlatego zużycie zespołów mam mniejsze i mogę ich słuchać dłużej.
Raczej przy muzyce nie śpię - z reguły jest to jeden-dwa utwory i nie znoszę budzić się w nocy, gdy one dalej dalej dalej swoje. Jakby się wyłączały przy zaśnięciu byłoby znakomicie. ;) Oczywiście czasem mi się zdarza, ale raczej gdy są inni chętni. A na drzemki zawsze potrzebuję ciszę - wtedy szybciej odpływam i lepiej się regeneruję.
Dla mnie muzyka jest ulubionym rodzajem sztuki, zaraz po literaturze. Pewnie mógłbym bez niej żyć, ale co to za życie.
Kennedy napisał/a:
Zresztą muzyka to wszystkie dźwięki, nie tylko to co w słuchawkacdh/głośnikach leci - więc pod tym względem można rzec, że słucham non stop.

Muzyka, jak to sztuka, musi być moim zdaniem stworzona intencjonalnie, by była muzyką.
pozdrawiam
Procella - 2009-04-22, 14:50
:
Jander napisał/a:
nie znoszę budzić się w nocy, gdy one dalej dalej dalej swoje. Jakby się wyłączały przy zaśnięciu byłoby znakomicie.

A ja mam wieżę z funkcją "sleep" i mogę słuchać wieczorem :mrgreen:
Tanit - 2009-04-22, 19:01
:
Dzień, dobry... jestem Tanit i jestem uzależniona od muzyki :))
'muzyczna' część dnia wygląda mniej więcej tak:
wieża włącza mi się o odpowiedniej porze - muzyczny budzik. Gra póki nie stanę w drzwiach a wtedy już mam na uszach słuchawki od komórki-mp3. Zdejmuję je dopiero jak przyjdę na uczelnię. Wychodzę z uczelni, słuchawki już w uszach. Po powrocie do domu w momencie uruchomienia wieży wyłączam muzykę z mp3. Radio, płyty lecą póki nie zasnę uprzednio ustawiając opcje 'sleep' na 30 lub 60 min ^.^ Jeśli nie wychodzę na uczelnię - wieża po prostu gra ;)

A jaka muzyka? Zależnie od nastroju, ale to już raczej inny temat. Na pobudkę wolę coś spokojniejszego, ale przy zasypianiu mocniejsze rytmy są w porządku. Dlatego przy komponowaniu składanek pierwszy album zaczyna się muzyką spokojniejszą ;) może być to Cirque du Soleil, DCD, muzyka filmowa, ballady... ot, takie przykłady ^^
Jachu - 2009-04-22, 21:49
:
Muzyka jest dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy hobbystycznych w życiu, o ile nie najważniejszą. Codziennie jej słucham i nie wyobrażam sobie dnia bez dźwięków płynących wartkim strumieniem z głośników. Słuchawki na uszy i odpływasz gdzieś hen hen daleko dzięki cudownym rytmom...
Każda kapela której utwory sobie puszczam, ma mi wytwarzać pewną atmosferę. Wszystko oczywiście jest zależne od mojego stanu duchowego, ewentualnie stanu w jakim chcę się znaleźć. Oczywiście innej muzyki słucha się podczas lektury książki, innej podczas domowych porządków, a jeszcze innej podczas bez refleksyjnego siedzenia przy komputerze i beznamiętnego klepania w klawiaturę :-PP
Ostatnimi czasy zastanawiam się nad zakupem empetrójki, której mógłbym używać podczas codziennej podróży komunikacją miejską. Bo jak czasem słyszę tramwajowe albo autobusowe rozmowy szczecińskiej młodzieży, to mam wrażenie, że mi się wszystkie narządy w organizmie przekręcają :mrgreen: Czasami sam nie wiem, czy się po prostu śmiać czy płakać, że tak wiele jest młodych kretynów w moim mieście...

Tanit napisał/a:
może być to Cirque du Soleil,
Nooo... Widzę, że koleżanka wie co jest miodem dla wrażliwych muzycznie uszu XD
Tanit - 2009-04-22, 22:18
:
Dobra zdałam sobie sprawę z pogłębiającego się uzależnienia... kiedy idę się myć/kąpać etc to do łazienki zabieram komórkę i włączam muzykę o.o
Martinus Jachus napisał/a:
Nooo... Widzę, że koleżanka wie co jest miodem dla wrażliwych muzycznie uszu XD

HA! A jakże XD !!! polecam też Gotan project - to taki troche miks DCD i CdS ;) koleżanka mi pokazała nawet ciekawe ^^
Rudus - 2009-04-23, 02:44
:
Troche dziwne jest to pytanie co to jest muzyka i czemu ma służyć.

Jakbym był ślepcem wiem, że gdybym usłyszał pewne utwory - miałbym wrażenie, że znów widzę.

Troche to może na wyrost i trochę patetycznie brzmi, ale zwykle słucham Dead Can Dance, Lisy Gerrard, (tak wiem, ale jest kilka płyt z Lisą bez DCD) Petera Katera, Frozen Silence... Itd itp.. Muzyka tego rodzaju od razu budzi pewne skojarzenia. Na pewno są one spowodowane tym, że niejednokrotnie podobne utwory pojawiały się w różnych filmach jakie widziałem w swoim życiu i może dlatego tak intensywnie daje się odczuć muzyczny "obraz" tego co właśnie wpływa mi do uszu.
Choćby In the Realm Of A Dying Sun (jako całość) albo Samotny Host Of The Seraphim
Muzyka wywołuje określone stany emocjonalne - działa jak zapach ciastek moczonych w herbacie - powoduje, że człowiek przypomina sobie i zaczyna czuć się tak jak dyktuje mu słuch.

Oczywiście jest też muzyka, która budzi inne emocje. Jest np Rage Against the Machine i ich "Tire Me", które gdy poznać słowa jest zdecydowanie utworem, który potrafi człowieka zmotywować i dać coś w rodzaju wewnętrznej siły.

Muzyka to taki inny alkohol ? Inne jedzenie ? To coś co bezpośrednio działa na cały organizm w zawsze ten sam sposób. To tak jakby każdy utwór "odpalał" określony program który gdzieś tam zapisał się w naszych głowach po pierwszym przesłuchaniu.
dream92 - 2009-06-23, 17:22
:
Generalnie jestem uzależniony od muzyki, muszę jej słuchać co najmniej 2 godziny dziennie. Góra 6, bo po 7 pojawiają się objawy przedawkowania ;) Przy czytaniu jednak mi przeszkadza. Bardziej skupiam się na muzyce niż czytanym tekście. Dlatego podczas nauki albo w ogóle jej nie włączam, albo puszczam coś, czego nie znam.
Procella napisał/a:
Nie mam natomiast żadnego przenośnego urządzenia grającego i mieć nie zamierzam. Raz, że z zasady nie słucham muzyki przez słuchawki, dwa - że jednak poza domem nie czuję się pewnie nie mając kontaktu z rzeczywistością. Takie małe dziwactwo ;)

Które mam i ja.
You Know My Name - 2009-06-24, 20:34
:
Ja słucham około 11 godzin dziennnie. Przez trzy z telefonu, coś ze stałego zestawu. Natomiast przez osiem godzin w pracy katuję różnego typu wynalazki. Czasem coś się z tego wykluje a czasem nabieram do danego twórcy mocnegu FU!ja.
Ale poza domem i pracą zawsze na słuchawkach - podróże spacery rower las miasto ZAWSZE mam coś na uszach - lubie się od świata trochę odseparować.
Dark23 - 2009-10-29, 22:05
:
Dla mnie dzień bez muzyki to dzień stracony, no niestety w pracy muszę znosić to czego nie lubię no ale co się dziwić jak się pracuje w hipermarkecie na ochronie no ale na to nie ma rady eh masakra
Romulus - 2010-02-20, 09:32
:
Nie wiem, ile masz lat :) Miałem tak może w liceum :) Zresztą, fajny dreszczyk emocji: kumple z klasy mieli amatorską kapelę i w pewnym momencie zaniemógł im basista. Mieli zagrać na licealnej akademii, które zawsze przygotowywaliśmy (bo byliśmy mega zajebistymi kolesiami z długimi włosami i szpanującymi znajomością "Latającego Cyrku..."), więc nauczyli mnie kilku chwytów do jednej piosenki i miałem swoje pięć minut przed szkołą. Nic z tego nie pamiętam, bo byłem ciężko zestresowany, aby nie pomylić się i nie rozwalić całego kawałka. Adrenalinka była fajna, ale lepiej jednak wyobrażać sobie, że stoisz na stadionie jak Slash z Guns'N'Roses, z burzą loków, gołą klatą i nonszalancko sobie grasz :) Coś, jak tu: http://www.youtube.com/watch?v=LQJMR-X41FA Tyle, że bez gołej klaty ;)
Romulus - 2010-02-21, 13:30
:
Bartosz napisał/a:
A co do grania, czy pociągnąłeś to dalej? Ja dojrzewam do tego aby spróbować z jakimś instrumentem (gitara, klawisze, lutnia pana a może jeszcze coś innego) ale jeszcze jestem bardzo niezdecydowany..

Nie, moi koledzy wyszli z założenia, że się nadam, bo - według nich - na basie można nauczyć grać nawet małpę (w tym mniej więcej duchu zachęcali mnie do udzielenia im pomocy) a nauka ta finalnie odbyła się mniej więcej tak, jak nauka na flecie - tylko i wyłącznie chwyty potrzebne do zagrania tej piosenki ("Hello, Mary Lou" to chyba była), niemal że podpisałem sobie palce i nauczyłem się na pamięć :) I od tamtej pory nie wracałem do tematu i nie zamierzam.

Czy uważasz, że ten kawałek, który zapodałem nie nadaje się do wizualizacji swoich marzeń? Jest tam wszystko, zajebiście nonszalancki gitarzysta z dwiema gitarami i uwielbienie tłumu. Czego chcieć więcej? Masz jakieś inne przykłady? To dawaj !
Metzli - 2011-03-08, 21:28
:
Spell napisał/a:
Smutna konstatacja: Nie mam ostatnio czasu na muzykę :(


A to trzeba dysponować jakimś strasznie dużym zapasem wolnego czasu? ;)
MrSpellu - 2011-03-08, 21:33
:
Metzli napisał/a:
A to trzeba dysponować jakimś strasznie dużym zapasem wolnego czasu?

Na kontemplowanie? Owszem.
Metzli - 2011-03-08, 21:39
:
Hmm, okej, widzę, że zupełnie inaczej podchodzimy do sprawy :)
MrSpellu - 2011-03-08, 21:45
:
Metzli napisał/a:
Hmm, okej, widzę, że zupełnie inaczej podchodzimy do sprawy

Nie no, ja lubię sobie usiąść w fotelu, zapuścić coś i tak z dwie - trzy godzinki popływać w dźwiękach. Czasem przesłucham jakiś album, poskaczę po utworach, czasem jednego kawałka wysłucham czterdzieści razy pod rząd, bo akurat utkwi mi gdzieś w zwojach...
Metzli - 2011-03-08, 21:49
:
Widzisz, a dla mnie muzyka to nieodłączny towarzysz życia - zawsze coś z tych głośników musi płynąć. Czy siedzę w necie, czytam książkę czy wyłącznie tylko słucham. Dlatego tak dziwnie dla mnie zabrzmiało zdanie "nie mam czasu na muzykę" :)
Ł - 2011-03-08, 22:37
:
MrSpellu napisał/a:
Metzli napisał/a:
Hmm, okej, widzę, że zupełnie inaczej podchodzimy do sprawy

Nie no, ja lubię sobie usiąść w fotelu, zapuścić coś i tak z dwie - trzy godzinki popływać w dźwiękach. Czasem przesłucham jakiś album, poskaczę po utworach, czasem jednego kawałka wysłucham czterdzieści razy pod rząd, bo akurat utkwi mi gdzieś w zwojach...

Mam identycznie. Absolutnie wykluczam sytuacje czytania książki i słuchania muzyki naraz. To jakby czytać książkę i próbować uprawiać seks naraz, wtf.
Jander - 2011-03-08, 22:43
:
Ł napisał/a:
Mam identycznie. Absolutnie wykluczam sytuacje czytania książki i słuchania muzyki naraz. To jakby czytać książkę i próbować uprawiać seks naraz, wtf.

Pojęcia "muzyka tła" nie znasz, hombre? Jest muzyka do wsłuchiwania się i jest muzyka jako nieangażujący dodatek. Gry też powinny być bez muzyki?
MrSpellu - 2011-03-08, 22:44
:
Jander napisał/a:
Pojęcia "muzyka tła" nie znasz, hombre?

Tylko do sesji RPG, bo przy lekturze rozprasza mnie głośniejsze pierdnięcie.
Jander - 2011-03-08, 23:17
:
Spell napisał/a:
Tylko do sesji RPG, bo przy lekturze rozprasza mnie głośniejsze pierdnięcie.

Jesteś buddystą zen i koncentrujesz się na jednej czynności, nie mniej nie więcej?
Do sesji raczej rzadko używam muzyki, nie zauważyłem jej przydatności. A do lektury 80% czasu słucham czegoś, choćby dźwięków przejeżdżających tirów. I tirówek.
Z mojej strony polecam Hidden Orchestra - http://www.youtube.com/watch?v=oc-ZQftx1Jg koło 4 minuty się rozkręca.
Sorry Ł, ale nie znajdziesz tam tego plusku jakiego oczekujesz siedząc na klopie. Nie tym razem.
MrSpellu - 2011-03-08, 23:35
:
Jander napisał/a:
Do sesji raczej rzadko używam muzyki, nie zauważyłem jej przydatności.

Toś mało spostrzegawczy.

Jander napisał/a:
A do lektury 80% czasu słucham czegoś

Widocznie nie mam podzielnej uwagi.
Ł - 2011-03-08, 23:45
:
Akurat w języku polskim nie ma tego bardzo sensownego rozróżnienia między mimowolnym rejestrowaniem dźwięku a słuchaniem czegoś jako czynnością angażującą dusze. W językach romańskich taki podział istnieje. To że Ty wrzucasz na plejlistę jakieś nudne smęcanie jak to masz w zwyczaju, i zaczynasz czytać książke do tego, nie uprawnia Cię w moim odczuciu do napisania tego ze czytam książkę i słucham muzyki jednocześnie. Jest to raczej czytanie książki mimo uporządkowanych dźwięków których obecność rejestruje. Słuchanie muzyki to nie tylko jej rejestrowanie ale także całość czynność - analizowanie jej, przeżywanie etc No chyba ze ktoś ma bezmógie podejście do muzyki i w ogóle nie zastanawia się nad tym czego słucha, to faktycznie, jemu może muzyka lecieć nonstop.

Ja w przeciwieństwie do Spella nie mogę natomiast siedzieć w fotelu jak słucham - zazwyczaj łażę po pokoju/domu/podwórzu. Z tym że łazenie jest bezcelowe i raczej obarczam nim gadzie częsci mózgu, a muzyki słuchamm tymi wyższymi.
Jander - 2011-03-09, 00:02
:
Nie nie, muzykę dobiera się do książki, nie odwrotnie.
Wygląda jakbyś odrzucał multitasking, nie widzę kłopotu w czytaniu książki (i to nie jednej, switching jest bardzo efektywny), słuchaniu muzyki i jeszcze swobodnej wędrówce myśli (skoro już poszedłeś w spirytyzm i zaangażowałeś w dyskusję duszę). Do tego oczywiście internet, ale to jako bad guy.
Siedzenie w fotelu i słuchanie muzyki kojarzy mi się z podziwianiem obrazów w "świątyniach" (motyw z filmu Vinci).
Ł napisał/a:
zazwyczaj łażę po pokoju/domu/podwórzu.

Cholerny burżuj. Przyjdzie dzień, że podzielisz się własnością z proletariatem, dworzaninie.
ps: Spell, wydzielisz OT czy ja mam się tym zająć?
Ł - 2011-03-09, 00:28
:
Jander napisał/a:
Wygląda jakbyś odrzucał multitasking, nie widzę kłopotu w czytaniu książki (i to nie jednej, switching jest bardzo efektywny), słuchaniu muzyki i jeszcze swobodnej wędrówce myśli (skoro już poszedłeś w spirytyzm i zaangażowałeś w dyskusję duszę). Do tego oczywiście internet, ale to jako bad guy.

To jeszcze dodaj jak długą kreskę ciągniesz przed, żeby mieć taki multitasking. Bo wiesz ja taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaką rybę kiedyś złapałem.
Jander - 2011-03-09, 00:37
:
Myślałem, że chociaż powiesz, że nie przeżywam w pełni ani muzyki ani książki ani kontemplacji. Klops, przeliczyłem się. Dla mnie to raczej jak używanie pary oczu lub rąk. A myślałem, że skoro masz w awatarze wielooczniaka to potrafisz wykonywać dwie lub więcej czynności na raz.
Ł - 2011-03-09, 00:54
:
Chodzi o to że Ci po prostu nie wierzę. Nie da się naraz (i pisząc naraz mam na myśli jednoczesność a nie metode małych kroczków raz to raz tamto) wykonywać dwóch i więcej czynności wymagających pewnych wyższych cześci mózgu. Jestem w stanie uwierzyć że ktoś potrafi jednocześnie czytać książkę i i grać na gitarze, bo w pewnym momencie u instrumentalisty umiejętnośc biegania na skalach przechodzi do gadzich nie tkniętych świadomością części mózgu. Ale nie uwierze już że ktoś potrafi czytać jednoczesnie książkę i wsłuchiwać się w muzykę (a nie rejestrować ją tylko przy okazji czytania). Jeśli ktoś tak twierdzi jest albo jądącym na jakiś stymulantach hardkorem albo geniuszem. Ja wiem że ty nie łapiesz się do żadnej z tych grup, więc stąd ma wątpliwość. Ale spoko to nie jest jedna z tych wątpliwości przez które nie mogę spać.
MrSpellu - 2011-03-09, 08:28
:
Ł napisał/a:
Ja w przeciwieństwie do Spella nie mogę natomiast siedzieć w fotelu jak słucham - zazwyczaj łażę po pokoju/domu/podwórzu. Z tym że łazenie jest bezcelowe i raczej obarczam nim gadzie częsci mózgu, a muzyki słuchamm tymi wyższymi.

A też tak czasem mam. Głównie gdy wsłuchuję się w jeden kawałek. Wtedy głównie przechadzam się korytarzami (kontemplując jednocześnie boazerię, którą zamierzam w tym roku pociąć i spalić), w lecie zaś czasem przechadzam się po ogrodzie ze słuchawkami na uszach (kontemplująć płot, który trzeba wymienić). Bardzo często używam muzyki jako znieczulacza przy odkurzaniu lub koszeniu trawy. Nie myślę o tym co robię, tylko o tym co słucham. Szast prast i nie wiem kiedy nawet jest posprzątane/skoszone. Ale to jak z techniczną grą na gitarze. Wiesz, które kretowiny omijać //spell

Jander napisał/a:
Nie nie, muzykę dobiera się do książki, nie odwrotnie.

Jak Łaku, nie rozumiem idei jednoczesnego słuchania i czytania. To znaczy rozumiem, ale nie potrafię, więc nie aprobuję. Co innego jednoczesne słuchanie i pisanie. O tak, wtedy muzyka mnie inspiruje. Podobnie przy gotowaniu. Dlatego staram się unikać szatan metalu w kuchni //spell
Jander napisał/a:
Myślałem, że chociaż powiesz, że nie przeżywam w pełni ani muzyki ani książki ani kontemplacji.

Ja tak uważam. Ale Ty może tak potrafisz, ja nie.

Ł napisał/a:
Nie da się naraz (i pisząc naraz mam na myśli jednoczesność a nie metode małych kroczków raz to raz tamto) wykonywać dwóch i więcej czynności wymagających pewnych wyższych cześci mózgu. Jestem w stanie uwierzyć że ktoś potrafi jednocześnie czytać książkę i i grać na gitarze, bo w pewnym momencie u instrumentalisty umiejętnośc biegania na skalach przechodzi do gadzich nie tkniętych świadomością części mózgu. Ale nie uwierze już że ktoś potrafi czytać jednoczesnie książkę i wsłuchiwać się w muzykę (a nie rejestrować ją tylko przy okazji czytania).

Nie no, da się. Czytasz i nic z tego nie rozumiesz oraz słuchasz i nic z tego nie rozumiesz :P Lepszy numer. Nie potrafię rejestrować dwóch źródeł dźwięku. Gdy rozmawiam przez telefon i jednocześnie ktoś stoi obok i do mnie mówi, to nie słyszę/nie rozumiem obu interlokutorów. Tu obrazuje mój stopień braku podzielności uwagi. Ale z drugiej strony, jak wspominałem, nie sprawia mi problemu kontemplowanie "obok" muzyki z jednoczesnym kreatywnym pisaniem. Słucham fragment, przetwarzam. Piszę. Słucham dalej, znów przetwarzam... etc. Czyli w zasadzie do końca to nie jest jednoczesne.
utrivv - 2011-03-09, 08:43
:
Też uważam że nie da się jednocześnie słuchać muzyki i czytać. Nie mniej czasami - bardzo rzadko - lubię włączyć coś by robiąc przerwę w czytaniu (na pół minuty) wsłuchać się w miłe dźwięki. Tylko że ja w przeciwieństwie do Ł często słucham łagodnych kawałków.
Procella - 2011-03-09, 08:58
:
Metzli napisał/a:
Widzisz, a dla mnie muzyka to nieodłączny towarzysz życia - zawsze coś z tych głośników musi płynąć. Czy siedzę w necie, czytam książkę czy wyłącznie tylko słucham. Dlatego tak dziwnie dla mnie zabrzmiało zdanie "nie mam czasu na muzykę" :)

Mam tak samo. Muzyka musi być. Nawet przy nauce zwykle coś włączam. Co ciekawe, dobrze mi w takich sytuacjach robią mocniejsze dźwięki.
Tanit - 2011-03-09, 09:30
:
MrSpellu napisał/a:
Dlatego staram się unikać szatan metalu w kuchni //spell

Oh no wiesz co xD
MrSpellu napisał/a:
Co innego jednoczesne słuchanie i pisanie. O tak, wtedy muzyka mnie inspiruje.

Oj tak zdecydowanie ;)

A ja jednak podzielam pogląd Jandera.
To jak z oglądaniem filmu. Idąc do kina wsłuchuję się jednocześnie w muzykę jak i w treść, podziwiam (bądź nie) grę aktorską, kostiumy, charakteryzację, montaż etc...
I tak mam z czytaniem książek.
Czytając mam w łepku wyobrażenie, obrazy... ale brakuje mi tzw. muzyki tła więc sama dobieram sobie 'soundtrack' pod książkę. To nie tak, że czytając książkę słucham muzyki, tylko traktuję je własnie jako dźwięki tła - no ale ja ogólnie nie lubię ciszy i od muzyki jestem uzależniona (co już gdzieś pisałam).
Najczęściej są to po prostu soundtracki z filmów, wersje instrumentalne, jak najmniej wokalu co by się nie rozpraszać. Jak mi muzyka do treści przestaje pasować, to po prostu szybko ją zmieniam. Sporo książek u mnie ma 'swoje soundtracki' ;)

Aczkolwiek, są książki do których ni w ząb nie mogłam dopasować muzyki (np Viriconium), albo po prostu takowej nie miałam, więc czytałam w ciszy. Na balkonie, na działce co by jakiekolwiek dźwięki jednak były :P

A do nauki... zależy czego się uczę xP
MrSpellu - 2011-03-09, 09:42
:
Tanit napisał/a:
To jak z oglądaniem filmu. Idąc do kina wsłuchuję się jednocześnie w muzykę jak i w treść, podziwiam (bądź nie) grę aktorską, kostiumy, charakteryzację, montaż etc...
I tak mam z czytaniem książek.

Śledzisz uważnie fabułę i kontemplujesz jednocześnie ciekawy kawałek, który leci w tle? Czy oglądasz film i jak masz scenę gdzie obraz i dźwięk stanowią konkretny zabieg, którego nie da się/nie można odczytywać odrębnie, to wówczas kontemplujesz? Bo to nie jest to samo.

Tanit napisał/a:
To nie tak, że czytając książkę słucham muzyki, tylko traktuję je własnie jako dźwięki tła

A właśnie, dźwięk tła. Ty wtedy nie słuchasz muzyki. Nie słuchasz w znaczeniu, że się zastanawiasz nad nią. Rozkładasz na czynniki pierwsze.

Tanit napisał/a:
Aczkolwiek, są książki do których ni w ząb nie mogłam dopasować muzyki (np Viriconium)

Z tą knigą nie miałem problemu. Dźwięk spuszczanej wody w klopie lub odgłos jaki wydaje szufla nabierająca węgla w momencie dorzucania do pieca //spell
Jander - 2011-03-09, 09:51
:
Spell napisał/a:
Lepszy numer. Nie potrafię rejestrować dwóch źródeł dźwięku.

To jeden zmysł, wszystko wpada do jednego kanału, bez wyćwiczenia nie da się. Muzyka i tekst trafiają do innych zmysłów, chociaż oczywiście nie da się w pełni skoncentrować na żadnym z nich. Jednak taka sytuacja idealna nie istnieje, dlatego spowalniam czytanie gdy bardziej wsłucham się w muzykę bądź wyobrażam sobie wydarzenia.
Ł napisał/a:
(i pisząc naraz mam na myśli jednoczesność a nie metode małych kroczków raz to raz tamto)

Ja mam na myśli coś pomiędzy, swego rodzaju anarchię.
You Know My Name - 2011-03-09, 10:07
:
Ja traktuję muzykę podczas czytania jako bufor. Mam muzę na uszach i nie rozpraszają mnie ludzie gadający głupoty w autobusie.
Ł - 2011-03-09, 10:17
:
Jander napisał/a:

Ł napisał/a:
(i pisząc naraz mam na myśli jednoczesność a nie metode małych kroczków raz to raz tamto)

Ja mam na myśli coś pomiędzy, swego rodzaju anarchię.

Im bardziej zaklinasz tą dyskusje takimi niejasnymi określeniami jak "swego rodzaju anarchia" to tym bardziej Ci nie wierzę. Zaraz zaczniesz pewnie o Bogu w Trójcy Jedynym jako metaforze czytania, słuchania i grzebania w pępku naraz.

Mag_Droon napisał/a:
Ja traktuję muzykę podczas czytania jako bufor. Mam muzę na uszach i nie rozpraszają mnie ludzie gadający głupoty w autobusie.

Ja już wolę tło na które składa się szum wynikający z nakładania się głupot w autobusie. Co prawda czasami ponad ten szum coś potrafi się wybić - np. ostatnio jakaś mała dziewczynka dopiero co nauczyła się daru mowy i zaczeła wykorzystywac go na 100% (Czemu rodzice uczą dzieci mówić a nie ucza ich MILCZEĆ?) i miałem ochotę wziąśc ją za rączke i spuścić w pociągowym kiblu.

Procella napisał/a:
Metzli napisał/a:
Widzisz, a dla mnie muzyka to nieodłączny towarzysz życia - zawsze coś z tych głośników musi płynąć. Czy siedzę w necie, czytam książkę czy wyłącznie tylko słucham. Dlatego tak dziwnie dla mnie zabrzmiało zdanie "nie mam czasu na muzykę" :)

Mam tak samo. Muzyka musi być. Nawet przy nauce zwykle coś włączam. Co ciekawe, dobrze mi w takich sytuacjach robią mocniejsze dźwięki.

Może robisz to żeby zagłuszyć dźwięk wody spuszczanej w mieszkanie sąsiada albo whatever? ; ) Czasami lepsze jednostaje nawet mocne ale przewidywalne tło dźwiękowe niż rozpraszające nagłe uderzenia dźwięków.
Fidel-F2 - 2011-03-09, 10:24
:
Ł napisał/a:
Co prawda czasami ponad ten szum coś potrafi się wybić - np. ostatnio jakaś mała dziewczynka dopiero co nauczyła się daru mowy i zaczeła wykorzystywac go na 100% (Czemu rodzice uczą dzieci mówić a nie ucza ich MILCZEĆ?)
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.

~ Św. Tomasz z Akwinu
MrSpellu - 2011-03-09, 10:39
:
Fidel-F2 napisał/a:
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.

~ Św. Tomasz z Akwinu

Amen, Fidelu. Amen :>

Ł napisał/a:
a już wolę tło na które składa się szum wynikający z nakładania się głupot w autobusie.

Dlatego nie czytam w autobusach. Za to w pociągu bardzo lubię. Jednostajny stukot mi nie przeszkadza.
Ł - 2011-03-09, 10:45
:
Ja przez pierwsze dwa lata studiów dojeżdżałem do Warszawy autobusami, a teraz śmigam na uczelnie tylko pociągami i jest odczuwalnie inny komfort między innymi czytania. I nie chodzi tu chyba tylko o hałas ale o to że nie telepie w taki sposób.

Spellu zmień nazwe tematu na "Słuchacze i ich zwyczaje" //spell
Tanit - 2011-03-09, 20:39
:
MrSpellu napisał/a:
Śledzisz uważnie fabułę i kontemplujesz jednocześnie ciekawy kawałek, który leci w tle? Czy oglądasz film i jak masz scenę gdzie obraz i dźwięk stanowią konkretny zabieg, którego nie da się/nie można odczytywać odrębnie, to wówczas kontemplujesz? Bo to nie jest to samo.

Ale ja nie napisałam, że kontempluję, to zostawiam na wieczorki w domku przy winie czy cuś ;) Chodzi o to, że zwracam uwagę na całość ścieżki dźwiękowej a nie na urywki. A jak już sobie przekontempluję taką ścieżkę to później spokojnie używam jej jako właśnie muzyki tła kiedy czytam - nie lubię ciszy.

No i jednak wolę muzykę niż drące mordy bahory w autobusie lub skrzeczące staruszki vel nastolatki - nie idzie się skupić i kontemplować książki o.o
Sammael - 2011-03-11, 15:56
:
Ja mam tak, że podczas czytania szczególnie dobrych książek wkręcają mi się jakieś kawałki, pasują klimatycznie do treści, i tak np. nie wyobrażam sobie czytać teraz Mrocznej Wieży bez "Innerspirit" Soulfly'a, czy Kronik Diuny bez EPki "Hop to Destroy Angels".

A tak poza tym, to u mnie też muzyka leci przez większość czasu - do wszystkiego właściwie, włącznie ze spaniem (czasem) ;)
Romulus - 2011-08-07, 10:40
:
Przypominam tylko, że istnieje coś takiego jak Zaginiona Biblioteka na Last.fm http://www.lastfm.pl/group/Zaginiona+Biblioteka Można dołączać. Chyba MrSpellu tym zawiadywał, bo utworzył konto. Tak, czy siak jest nas, na razie, 17 :)

EDIT: tfu, przywódcą jest MadMill :) Ale do dołączenia wystarczy akceptacja jednego z członków.
Romulus - 2011-09-29, 08:38
:
Jak to z Apple bywa: znienacka uruchomiło polską wersję iTunes: http://www.apple.com/pl/itunes/download/
Kvothe - 2015-06-18, 13:15
:
W sumie powinienem zaznaczyć wszystkie opcje ankiety (łącznie z tą, że nie lubię rosołu). Słucham ile wlezie - w podróży, podczas biegania, na siłowni, w pracy, w mieszkaniu. Czasem mam ochotę zamienić komputer połączony z wieżą i głośnikami na gramofon, ale raczej jestem wygodnicki. Do czytania zazwyczaj dopasowuję jakiś sensowny soundtrack i wtedy jechane. (Właśnie wczoraj kończyłem "Trawę" słuchając Wye Oak, good stuff).

Swoją drogą to musi być jedna z przyczyn dla których po świecie chodzi teraz tyle jojczących dzieci - zamiast skupiać się na świecie i reagować zgodnie z własnym charakterem, to nasłuchają się smutnej muzyczki kiedy to tylko możliwe i potem nie radzą sobie ze światem.

Wmawiam sobie, że mnie to nie dotyczy. ;3