Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Matthew Woodrign Stover

Metzli - 2009-06-13, 22:35
: Temat postu: Matthew Woodrign Stover


"Bohaterowie umierają" jest pierwszą częścią cyklu pt. "Akty Caine'a" autorstwa Matthew Woodringa Stovera. U nas ukaże się 1 lipca, nakładem wydawnictwa MAG.

Premiera drugiej części, pt. Ostrze Tyshalle'a jest zaplanowana na początek 2010 roku.

Nie brakuje zarozumiałych snobów, którzy zarzucają Stoverowi "popadanie w skrajności" i "schlebianie prostym gustom poprzez epatowanie przemocą", mimo że nie chciało im się przeczytać ani jednej jego powieści. Ja jednak od dziesięciu lat nie czytałem książek, która zawierałyby tak głęboką refleksję nad konsekwencjami przemocy oraz naturą i zakresem odpowiedzialności za swoje czyny, jak Bohaterowie umierają i druga część, Ostrze Tyshalle'a. Domyślałem się, że pochłonę je obie. jednym tchem (Stover jest mistrzem technik narracyjnych i budowania napięcia), nie spodziewałem się jednak, że będę aż tak poruszony. Te książki dają po głowie - w sensie emocjonalnym i intelektualnym - jak uderzenie cegłówką. Kluczem do ich sukcesu jest mistrzowsko zarysowany, wielopoziomowy dualizm postaci.

Caine jest jednocześnie samolubnym, okrutnym, amoralnym mordercą - i najbardziej wolnym, najszlachetniejszym i najmniej nieuczciwym bohaterem całej historii. Stover ani na chwilę nie traci z oczu tej dwoistości swego bezkompromisowego Batmana. Kiedy zaczyna nadmiernie mu kadzić, w następnej scenie nie omieszka pokazać nam, jakim naprawdę Caine jest skurczybykiem; kiedy przesadzi z łajdactwem bohatera, pozwala mu błysnąć odrobiną szlachetności. Caine jest tworem, którego autor na przemian dręczy, kroi na kawałki, i wychwala - i tylko skończony dureń może podejrzewać, że taki bohater jest projekcją marzeń Stovera. Na przykładzie Caine'a, Stover pokazuje Czytelnikowi, jak nieprzydatne stają się uproszczone dychotomie - dobro-zło, prawość-niegodziwość, ład-chaos - w konfrontacji ze skomplikowaną ludzką naturą.

Wielu - zbyt wielu - autorów fantasy zakłada, że rozlew krwi, seks, przemoc i przygody bohaterów zupełnie nie dotyczą Czytelnika; że są do tego stopnia abstrakcyjne i nieprawdopodobne, że można się nimi bawić w zupełnie abstrakcyjnym kontekście. W Bohaterowie umierają i Ostrzu Tyshalle'a brutalność i opisy cierpień mają za zadanie wciągnąć czytelnika w fabułę, przybliżyć mu egzystencję bohaterów.

Prawdziwym mięchem "męskiej" fantasy nie są wcale hektolitry wylanej krwi, lecz prezentacja realistycznych typów ludzkich, zamiast postaci wyidealizowanych i przez to nieautentycznych. I właśnie dlatego zarówno Bohaterowie. jak i Ostrze Tyshalle'a tak głęboko ranią - i tak mocno działają na wyobraźnię.


Scott Lynch
AM - 2009-06-14, 13:18
:
Tutaj można przeczytać opinię na temat książki.

http://www.maciejmajewski...oodring-stover/
Lord Sidious - 2009-06-17, 00:15
:
Cytat:
lecz prezentacja realistycznych typów ludzkich, zamiast postaci wyidealizowanych


Myślę, że to zdanie to kwintesencja twórczości Stovera, a przynajmniej tej z którą się już zetknąłem. To nie jest mistrz jeśli chodzi o akcję, ale ciężko mu dorównać, gdy zajmuje się psychiką bohaterów. Cóż, mam nadzieję, że pierwszy tom jakoś się przyjmie i MAG wyda cały cykl ;) Wtedy kupię i liczę, że dostanę intensywnego kopa.
Procella - 2009-06-17, 12:32
:
Jeżeli wszyscy będą czekali na całą serię, pierwszy tom na pewno się nie przyjmie ;)

A opis nawet dość ciekawy. Pewnie postaram się po to sięgnąć.
AdamB - 2009-06-17, 12:59
:
Procella napisał/a:
Jeżeli wszyscy będą czekali na całą serię, pierwszy tom na pewno się nie przyjmie ;)

A opis nawet dość ciekawy. Pewnie postaram się po to sięgnąć.


Ten cykl to na teraz 3 książki, drugą wydawnictwo planuje na początek 2010 roku. Jeżeli potwierdzą zamiar wydania również trzeciego tomu to można śmiało kupować.
Ja chyba się skuszę :)
Romulus - 2009-06-17, 13:00
:
Ja już zamówiłem w Empiku :-) A i "szczotkę" mogę dostać. Skoro cykl jest skończoną całością, to bez obaw kupię. Ewentualnie, gdyby coś w Polsce nie poszło, dokupię zagraniczne wydanie.
AM - 2009-06-17, 13:50
:
Romulus napisał/a:
Ja już zamówiłem w Empiku :-) A i "szczotkę" mogę dostać. Skoro cykl jest skończoną całością, to bez obaw kupię. Ewentualnie, gdyby coś w Polsce nie poszło, dokupię zagraniczne wydanie.


Powinno pójść; nie wiem czy w kategorii "książka rozrywkowa" będzie w tym roku coś na podobnym poziomie. A jako że różnica pomiędzy "Bohaterami" a "Ostrzem Thysalle'a" jest taka jak pomiędzy "Ogrodami książyca" a "Bramami domu umarłych", dalej powinno być tylko lepiej. To w każdym razie to nasze czytadło numer 1 w tym roku i może nie tylko w tym (i spokojnie poziom Lyncha, Abercrombiego itp.), bo na rynku na razie nie ma nic porównywalnego (może poza Bullingtonem, który jest naprawdę błyskotliwy)...

Następne tomy już kupiliśmy, a drugi mamy już przetłumaczony (niestety, ze względu na objętość ukaże się w 2 tomach).

I seria jeszcze nie jest skończona. Przed nami His Father Fist i ewentualnie inne rzeczy, które pojawiły sie w różnych spekulacjach (choć słabo potwierdzone).
Himura - 2009-06-17, 14:12
:
U mnie też już zamówione w EMPIKU :-)

Cykl zapowiada się ciekawie, także mimo, iż wciąż mam wiele książek czekających na przeczytania, myślę, iż po tę sięgnę zaraz po premierze.
You Know My Name - 2009-06-17, 19:15
:
Romulus napisał/a:
Ja już zamówiłem w Empiku :-) A i "szczotkę" mogę dostać. Skoro cykl jest skończoną całością, to bez obaw kupię. Ewentualnie, gdyby coś w Polsce nie poszło, dokupię zagraniczne wydanie.
Wg Wiki anglojęzycznej cykl dopiero połówkę przeroczył, ale cóż, kupię pierwszy tom razem z nowym VanderMeer'em.
AM - 2009-06-17, 20:41
:
Mag_Droon napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ja już zamówiłem w Empiku :-) A i "szczotkę" mogę dostać. Skoro cykl jest skończoną całością, to bez obaw kupię. Ewentualnie, gdyby coś w Polsce nie poszło, dokupię zagraniczne wydanie.
Wg Wiki anglojęzycznej cykl dopiero połówkę przeroczył, ale cóż, kupię pierwszy tom razem z nowym VanderMeer'em.


Wszystkie tytuły powyżej His Father Fist są mało prawdopodobne, ale możliwe (choć Stover chyba wspominał, że Father będzie ostatni).
Romulus - 2009-06-21, 17:48
:
Napiszę tak: niedawno skończyłem czytać Bohaterowie Umierają i CHCĘ WIĘCEJ ! ! ! ZARAZ ! ! ! JUŻ ! ! ! No jak się wgryzłem, to mało nocy nie zarwałem. Więcej maznę w recenzji w ciągu 49 godzin :mrgreen:
AM - 2009-06-21, 18:47
:
Romulus napisał/a:
Napiszę tak: niedawno skończyłem czytać Bohaterowie Umierają i CHCĘ WIĘCEJ ! ! ! ZARAZ ! ! ! JUŻ ! ! ! No jak się wgryzłem, to mało nocy nie zarwałem. Więcej maznę w recenzji w ciągu 49 godzin :mrgreen:


Napisz koniecznie. Ze swej strony mam dobrą wiadomość, "Ostrze Tyshalle'a" spadło z marca 2010 na październik 2009 :-) .
ASX76 - 2009-06-21, 19:00
:
AM napisał/a:


Napisz koniecznie. Ze swej strony mam dobrą wiadomość, "Ostrze Tyshalle'a" spadło z marca 2010 na październik 2009 :-) .


Znaczy się awans, nie spadek. ;)
Może by tak jeszcze ze "Skokami" popróbować? :-P
Metzli - 2009-06-21, 19:02
:
Z tych sygnałów, które dochodzą z różnych stron (zamieszczony fragment, opinie innych osób) wnioskuję, że jest to kawałek dobrej literatury rozrywkowej. Na pewno znajdzie się u mnie na półce :))
ASX76 - 2009-06-21, 19:14
:
Liczę, że "nauczyciel"/"wzór" (Stover) okaże się lepszy od swego "ucznia" (Lynch).
Chyba się skuszę na tę knigę.
Oby nie leżała na poziomie "Szkarłatnych mórz". ;)
Romulus - 2009-06-21, 22:25
:
ASX76 napisał/a:
Liczę, że "nauczyciel"/"wzór" (Stover) okaże się lepszy od swego "ucznia" (Lynch).
Chyba się skuszę na tę knigę.
Oby nie leżała na poziomie "Szkarłatnych mórz". ;)

Jeśli przyjmiemy za prawdę, że Lynch czerpał inspirację ze Stovera, to napiszę krótko: według mojej skromnej opinii, Lynch "nie doskoczył". Jest tak, jak pisała Metzli. Kawał świetnej literatury rozrywkowej (ma kilka wad, o których napiszę), ale jako całość jest świetne.
AM - 2009-06-21, 22:46
:
Romulus napisał/a:
Jeśli przyjmiemy za prawdę, że Lynch czerpał inspirację ze Stovera, to napiszę krótko: według mojej skromnej opinii, Lynch "nie doskoczył". Jest tak, jak pisała Metzli. Kawał świetnej literatury rozrywkowej (ma kilka wad, o których napiszę), ale jako całość jest świetne.


Ja ze swojej strony tylko dodam, że Ostrze Tyshalle'a jest zdecydowanie lepsze, pod każdym względem. Lepiej napisane, dużo lepsza intryga i kreacja bohaterów... Różnica taka jak pomiędzy Ogrodami księżyca a Bramami domu umarłych, a może większa.
AdamB - 2009-06-21, 23:49
:
AM napisał/a:

Ze swej strony mam dobrą wiadomość, "Ostrze Tyshalle'a" spadło z marca 2010 na październik 2009 :-) .


Taka informacja to krok w dobrą stronę, czuję się przekonany do zakupu tej serii. :)
Brawo MAG. :)
Shadowmage - 2009-06-22, 10:35
:
Romulus napisał/a:
a, to napiszę krótko: według mojej skromnej opinii, Lynch "nie doskoczył". Jest tak, jak pisała Metzli. Kawał świetnej literatury rozrywkowej (ma kilka wad, o których napiszę), ale jako całość jest świetne.
A ja się nie zgodzę :D "Kłamastwa..." podobały mi się bardziej, choć tylko odrobinę. "Bohaterowie umierają" to faktycznie kawał niezłej rozrywkowej literatury, trzyma w napięciu do samego końca.

AM napisał/a:
Napisz koniecznie. Ze swej strony mam dobrą wiadomość, "Ostrze Tyshalle'a" spadło z marca 2010 na październik 2009 :-) .
A ukaże się w jednej, czy w dwóch częściach?
AM - 2009-06-22, 11:27
:
Shadowmage napisał/a:
AM napisał/a:
Napisz koniecznie. Ze swej strony mam dobrą wiadomość, "Ostrze Tyshalle'a" spadło z marca 2010 na październik 2009 :-) .
A ukaże się w jednej, czy w dwóch częściach?


Żeby nie było tak różowo, w dwóch. Pierwsza ukaże się w październiku, a druga w styczniu.
Metzli - 2009-06-25, 23:26
:
Tutaj do przeczytania recka kolegi Romulusa i jego wrażenia z lektury :)
Sharin - 2009-06-27, 16:42
:
Książka zamówiona :mrgreen: Jeszcze tylko tydzień (mam nadzieję) :evil:
Nawiasem mówiąc nie wiedziałem, że pan Stover miał coś wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami o.O

Romulus -> świetna recenzja ;)
Vilemo - 2009-06-28, 13:10
:
Romulus napisał/a:
Napiszę tak: niedawno skończyłem czytać Bohaterowie Umierają i CHCĘ WIĘCEJ ! ! ! ZARAZ ! ! ! JUŻ ! ! ! No jak się wgryzłem, to mało nocy nie zarwałem. Więcej maznę w recenzji w ciągu 49 godzin :mrgreen:

Podzielam opinię- z tym, że ja nockę zarwałam ;) Genialna powieść i oby więcej takich pozycji!!!!
Shadowmage - 2009-06-29, 12:44
:
To ja też wrzucę linka do swojej recenzji. Mam trochę odmienne zdanie od romulusa, ale w większości kwestii chyba jesteśmy zgodni.
Asturas - 2009-07-07, 15:54
:
Czekałem na tę powieść kilka lat. Już miałem się poddać i kupić oryginalne wydanie, a tu taka niespodzianka od Maga :D
Jak tylko skończę Triumf Endymiona to biorę się za Bohaterowie umierają.

Nawasem mówiąc Stover jest autorem trzech powieści ze świata Star Wars. Byłem wielce zaskoczony gdy po ich przeczytaniu mogłem z czystym sumieniem stwierdzic, że są bardzo dobre, a jedna, Punkt Przełomu, jest wręcz wybitna.
Elektra - 2009-07-08, 21:00
:
Asturas napisał/a:
Nawasem mówiąc Stover jest autorem trzech powieści ze świata Star Wars. Byłem wielce zaskoczony gdy po ich przeczytaniu mogłem z czystym sumieniem stwierdzic, że są bardzo dobre, a jedna, Punkt Przełomu, jest wręcz wybitna.

Ja czytałam tylko Zemstę Sithów jego autorstwa i muszę powiedzieć, że była najlepszą książką na podstawie scenariusza ze SW, momentami żałowałam, że Lucas nie oparł się na niej bardziej (mógł np. więcej dialogów skopiować, zamiast tego czegoś, co sam powstawiał).

Na Bohaterów się czaję i pewnie w końcu po nich sięgnę. Ale może poczekam do ukazania się kolejnego tomu (bo jak będę miała tak samo jak Romulus: CHCĘ WIĘCEJ ! ! ! ZARAZ ! ! ! JUŻ ! ! ! ? nie lubię takiego oczekiwania ;) ).
Maeg - 2009-07-21, 18:24
:
Romek w temacie Co teraz czytam, pisał:
Cytat:
Muah... Ja już się zabrałem. Po 100 stronach napiszę krótko: kurka wodna, zaraz muszę iść spać Świetna, brutalna, bogata...

Też jestem po 100 stronach i powiem szczerze, że nie bardzo wiem, co wywołało taki entuzjazm. Nie powala na kolana, jest dobre ale tylko dobre. Zobaczymy jak będzie dalej, bo jeśli poziom nie wzrośnie to coś czuje, że będzie spore rozczarowanie.
MadMill - 2009-07-21, 18:41
:
Romek pisał o Liżąc ostrze, a Ty o Bohaterowie umierają. Prawie ta sama książką, prawie ten sam autor. ;)
Maeg - 2009-07-21, 18:55
:
Przykro mi Madziu ale to ty jesteś w błędzie: http://www.zaginiona-bibl...p?p=61418#61418 Więcej kawy staruszku, więcej kawy.
MadMill - 2009-07-21, 19:29
:
Przecież to post sprzed miesiąca, zaczynasz mieć tendencję jak BG. xD
A jeszcze Ci jedno powiem! A co! Też jestem po 100 stronach Stovera... wolę Lyncha do którego sporo osób go porównuje, a raczej na którym to Lynch się wzorował. Dobrze się czyta, ale większych emocji na razie nie ma, może dalej będzie ciekawiej. ;)
Maeg - 2009-07-21, 19:32
:
A ty się czepiasz, trochę bardziej niż zwykle. :P
Shadow twierdzi, że tak od 150 strony zaczyna się zabawa, więc liczę, że się poprawi. :P
Shadowmage - 2009-07-21, 20:00
:
Też się dziwiłem dlaczego romulus tak pozytywnie ocenia Stovera po tych 100-150 stronach, bo wrażenia miałem podobne do waszych. Ale później, jak już Caine na dobre przenosi się do Nadświata, książka zdecydowanie się rozkręca. Poczekajcie, przeczytajcie jeszcze ze 100 stron i będzie dobrze.
MadMill - 2009-07-21, 20:04
:
Już zacząłem czytać z 4 inne książki w tym czasie. Morał z tego taki, że autor musi przykuć uwagę od pierwszej strony, o! :P
Romulus - 2009-07-21, 20:44
:
Się to wzięło z tego, że książka w miarę czytania podobała mi się coraz bardziej. Już początek z zabójstwem był niezły, potem trochę siadło, ale zaczęło się stopniowo wznosić. Apetyt rósł mi w miarę jedzenia. Spodziewałem się, że najlepsze dopiero miało nadejść, stąd żal mi się było odrywać.

Humaniści powinni jednak przechodzić obowiązkowe egzaminy z precyzyjnego wyrażania się - szczególnie jeśli ich praca polega na precyzyjnym wyrażaniu się. To tyle samokrytyki :roll: ;)
Shadowmage - 2009-07-22, 09:03
:
Czyli: początek nie tyle był świetny, co miałeś nadzieję, że zwiastuje świetność :D
Maeg - 2009-08-02, 13:25
:
Przeczytałem jakiś czas temu Stovera. Jedno jest pewne, jestem zadowolony z lektury. Od tej 150 strony akcja nabiera tempa, dzieje się, że aż miło. Nie wiem czy to efekt pierwszeństwa ale Kłamstwa Lyncha wydają mi się odrobinę bardziej błyskotliwe niż Bohaterowie Umierają.
Stover (o czym pisał Shadow w swoje recenzji) nie ratuje świata, a zakończenie w pewnych elementach zaskoczyło mnie (a przynajmniej w jednym).
Toudisław - 2009-08-16, 08:02
:
Przeczytałem. Porównanie do Wolfea ni uzasadnione specjalnie. już prędzej kojarzyło mi się z Trudno być Bogiem Strugackich. Początek lekko ślamazarny. Rozkręca się później. Całość oceniam jak bardzo przyjemną książeczkę. Podoba mi się po prostu :)
AM - 2009-08-16, 09:03
:
Toudisław napisał/a:
Przeczytałem. Porównanie do Wolfea ni uzasadnione specjalnie. już prędzej kojarzyło mi się z Trudno być Bogiem Strugackich. Początek lekko ślamazarny. Rozkręca się później. Całość oceniam jak bardzo przyjemną książeczkę. Podoba mi się po prostu :)


To nie było porównanie do Wolfe'a tyllko stwierdzenie, że twórczość Stowera może się jednocześnie spodobać miłośnikowi Salvatore'a i Wolfe'a.
Toudisław - 2009-08-16, 09:10
:
AM napisał/a:
To nie było porównanie do Wolfe'a tyllko stwierdzenie, że twórczość Stowera może się jednocześnie spodobać miłośnikowi Salvatore'a i Wolfe'a.

A to takie buty. No to faktycznie tak może być ;) No bo czemu nie. Czekam na tom 2
KreoL - 2009-08-25, 21:04
:
Przeczytałem "Bohaterowie umierają" podczas poruszania się metrem w Wiedniu.

<możliwe spoilery >Książka ciekawa i chętnie poczytam o dalszych losach Caina. Pomimo mocnego dość wstępu i przynudzania przez kolejne 200 stron człowiek naprawdę dobrze sie wczytuje w tą książkę. Wręcz odczuwa to co bezpośrednio połączeni do przygody 'uprzywilejowani' od chwili podłączenia Caina do nadświata. I mimo dość przewidywalnego IMO zakończenia włączając w to (z taktycznego punktu widzenia) 'poradzenie sobie' z głównym przeciwnikiem, książkę czyta się przyjemnie. Zwłaszcza zaciekawił mnie nie tyle 'nadświat', który jest typowym światem z magią itp. gadżetami, ale świat 'rzeczywisty', który jest podzielony na kasty i mimo zaawansowania technicznego jest bardzo zacofany pod względem równości w porównaniu do tego drugiego świata. Jestem bardzo ciekawy czy dalsze losy Naszego bohatera spowodują jakieś przemiany społeczne w tamtym świecie.
Romulus - 2009-09-01, 07:58
:
W Empiku można juz zamawiać w przedsprzedaży nowego Stovera: http://www.empik.com/ostr...,prod19020068,p
Elektra - 2009-09-02, 08:05
:
A ja się nie mogę przekonać do Bohaterów. Męczę ich już z 10 dni i dotarłam może do 250. strony. Akcja miała się rozkręcać, ale jakoś nie bardzo mnie ta historia interesuje.
MadMill - 2009-09-02, 08:48
:
Elciu, mam to samo. Zaczyna mi to przypominać moje czytanie Lwów Kaya, zajęło mi to rok. ;)
Metzli - 2009-09-22, 00:04
:
Przedpremierowa recenzja Ostrza Tyshalle'a autorstwa Romulusa :)
Shadowmage - 2009-09-22, 09:20
:
A ja się nie zgadzam: http://katedra.nast.pl/ar...hallea-czesc-1/
Znaczy nie zgadzam się w niektórych kwestiach, bo ogólnie romulus ma rację, że to niezła książka jest. Ale w takich superlatywach, to ja bym się nie rozpływał.
You Know My Name - 2009-09-30, 18:27
:
Spojlery z Hirołs daj

Przeczytałm Bohaterowie umierają. Książka dobra, naprawdę dobra. Tylko dobra. Nie wczytywałem się w opinie ani recenzje. Zawierzyłem pozytywnym ogólnikom na Co teraz czytam?. Warto przeczytać, jeśli lubi się szybką akcję, ciekawą konwencję, zwroty akcji. Przygodowe fantasy pierwsza klasa. Tak przygodowe, że do złudzenia przypomina sesję RPGa. Dobrze, ze bohater zaczął w pewnym momencie myśleć, bo przy ciągłym przyspieszaniu w Nadświecie miałem wrażenie, że mamy do czyniena z fantastyczną wersją Adrenaliny.
A motyw użycia mocy rzeki do złudzenia przypomina akcję z Unitrakiem z Manitou, nie?
Czekam co będzie "dopalaczem" akcji w Ostrzu Tyshalle'a. Liczę, że przeczytam pierwszą część jeszcze w tym roku, ale napinał się nie będę.
ASX76 - 2009-10-18, 09:51
:
Będzie troszkę "o"! :-P
Długom się zastanawiał czy kupnąć knigę o której napisałem poniżej... Aż wreszcie podczas wizyty w rezydencji siostry dotrzegłem ją na półce (książkę, nie córkę matki) i pożyczyłem, rzecz oczywista.
O dziwo, dawno tego nie było... Ogólnie rzecz biorąc podzielam opinie: Romulusa i Vanina o "Bohaterowie umierają".
Uczeń Lynch nie doskoczył do poziomu nauczyciela Stovera. O ile "Kłamstwa..." jeszcze od biedy się broniły, o tyle "Na szkarłatnych morzach" to poziom poniżej morza. ;)
Zgadzam się ze zdaniem pana Andrzeja, że "Bohaterowie umierają" są najlepszym czytadłem MAGA-a w tym roku. Jeśli faktycznie kolejna część będzie stała na wyższym poziomie, to very nice. :-)
Właściwie książka wciągnęła mnie od samego początku. Interesująco rozwiązany system magii, dobrze nakreślone i poprowadzone postaci, autor nie zapomina o bohaterach z dalszego planu, kastowy system społeczny, sprawne/niezgrzytające połączenie fantasy z s-f i przyjazny czytelnikowi styl, składają się na fajną rozrywkę.

Pan AM wspominał nazwisko Bullingtona... Zagraniczna okładeczka do jego książki jest śliczna. :-) Mam nadzieję, że polskie wydanie będzie ją miało (nawet kosztem wyższej ceny). Ciekawe, jak bardzo ów pisarz jest błyskotliwy... ;)
Toudisław - 2009-10-19, 08:24
:
ASX76 napisał/a:
Zgadzam się ze zdaniem pana Andrzeja, że "Bohaterowie umierają" są najlepszym czytadłem MAGA-a w tym roku. Jeśli faktycznie kolejna część będzie stała na wyższym poziomie, to very nice.

Ja się nie do końca zgadzam. Bohaterowie nie są tylko czytadłem a "Ostrze ... " tym bardziej. To jednak już ciut więcej. Soro tu z czytadła ok. Ale nie jest to książka pozbawiona smaczków, odniesień literackich czy głębszych treści.
Przeczytałem ostrze i jestem zadowolony. Mniej akcji niż w "Bohaterowie " ( ale to tylko 0,5 książki ) ale napisana jest bardzo dobrze i zawiera więcej "ambitnych" treści.
Elektra - 2009-10-19, 08:54
:
Toudisław napisał/a:
Ale nie jest to książka pozbawiona smaczków, odniesień literackich czy głębszych treści.

Jakoś nie zauważyłam.

Dla mnie Bohaterowie byli nudni, nie mogłam się wkręcić, męczyłam się czasem przy czytaniu. Postaci bez rewelacji. Może i nieźle skonstruowane, ale nie wzbudziły żadnych emocji, tak samo jak ich losy.

Dam jeszcze szansę Ostrzu, ale na razie jestem nastawiona bardzo sceptycznie.
Romulus - 2009-10-19, 09:03
:
ASX76 napisał/a:
Uczeń Lynch nie doskoczył do poziomu nauczyciela Stovera. O ile "Kłamstwa..." jeszcze od biedy się broniły, o tyle "Na szkarłatnych morzach" to poziom poniżej morza. ;)
Zgadzam się ze zdaniem pana Andrzeja, że "Bohaterowie umierają" są najlepszym czytadłem MAGA-a w tym roku. Jeśli faktycznie kolejna część będzie stała na wyższym poziomie, to very nice. :-)
Właściwie książka wciągnęła mnie od samego początku. Interesująco rozwiązany system magii, dobrze nakreślone i poprowadzone postaci, autor nie zapomina o bohaterach z dalszego planu, kastowy system społeczny, sprawne/niezgrzytające połączenie fantasy z s-f i przyjazny czytelnikowi styl, składają się na fajną rozrywkę.

Ejmen, brader, ejmen :mrgreen:
Co do Lyncha, to cieszę się, że się zgadzamy. Podzielam twoją opinię, choć pewnie "Na szkarłatnych morzach" podobało mi się bardziej niż tobie. Ale, generalnie, była to już "jazda" na fali popularności "Kłamstw...", podczas gdy Stover w kolejnej powieści jest (chyba) lepszy. "Chyba", bo 2 tomu nie czytałem, ale jeśli będzie "tylko" tak dobry jak tom 1, to już będzie gites.
Beata - 2009-10-19, 09:10
:
Mnie za to zaintrygowało najbardziej to, co w książce jest jedynie zasygnalizowane. Mianowicie, mam niedosyt informacji o przemianach w świecie rzeczywistym, które doprowadziły do powstania rzeczywistości, w której rzecznicy wolności słowa, twórcy podwalin nowoczesnej demokracji itd. uznawani są za niebezpiecznych wichrzycieli, a ich prace są zakazane. Ciekawa jestem, jak to się stało, że ludzie (w końcu wyedukowani w duchu wolności i niepokorni - no dobra, wiem, że nie wszyscy są tacy, ale przecież tych niepokornych i niezależnie myślących jest całkiem sporo) zaakceptowali sztywny podział na kasty. W cichości ducha mam nadzieję, że w "Ostrzu..." troszkę więcej informacji na ten temat wynajdę...
Toudisław - 2009-10-19, 09:34
:
Beata napisał/a:
Mianowicie, mam niedosyt informacji o przemianach w świecie rzeczywistym, które doprowadziły do powstania rzeczywistości, w której rzecznicy wolności słowa, twórcy podwalin nowoczesnej demokracji itd.

W ostrzu masz to podane. Dość ciekawa hipoteza rozwoju społecznego.

Elektra napisał/a:
Jakoś nie zauważyłam.

:P
ASX76 - 2009-10-19, 11:09
:
Toudiku -> Samo to, że w książce znajduje się trochę odniesień/aluzji literackich czy innych, nie czyni książki czymś więcej, niż czytadłem. Ma się rozumieć i wśród tej "kategorii" można wyróżnić/wyodrębnić czytadła lepsze i gorsze. Akurat "Heroes Die" można zaliczyć do lepszych, z powodów, które wymieniłem w swoim poprzednim/wcześniejszym poście. Ze mną możesz się nie do końca zgadzać, ale chyba zgodzisz się z tym, że pan AM jest autorytetem w dziedzinie fantastyki? Skoro sam napisał, że książka Stovera jest czytadłem... ;)

El -> Kiedy jesteś nastawiona bardzo sceptycznie - nie ma przebacz ani zlituj się... Dlatego podejrzewam/obstawiam, że "Ostrze..." również nie przypadnie Ci zbytnio do gustu. ;)
Ty nie zauważyłaś odniesień literackich... (z takim uprzedzeniem nie dziwota...), natomiast inni - tak. Toż nawet nazwisko -> Heinlein <- się pojawia w książce, a nawet tytuł jego książki... Jak mogłaś je przeoczyć? ;)

Romulusie -> W "Na szkarłatnych morzach" Lynch nie dość, że zaczął się powtarzać, to na domiar złego spłycił bohaterów, a opowiadana historia była niczym żywcem wyjęta z hollywoodzkiego filmu. :-P
Toudisław - 2009-10-19, 11:12
:
Cytat:
Skoro sam napisał, że książka Stovera jest czytadłem... ;)

A S spaktrum ? Nie zawsze zgadzam się z AM. Tym razem to droba niezgodność. Dla mnie to ciut więcej niż czytadło.
ASX76 - 2009-10-19, 11:20
:
Toudisław napisał/a:

A S spaktrum ?


<czyżby pułapka zastawiona na ASX-a?> ;)
A "Spektrum" jest czymś więcej, ponieważ autor "przemyca" w nim treści natury filozoficzno-psychologiczno-moralnej co uwidacznie się choćby w fajnych opowieściach dla Kluczników.

Skoro doszło do "drobnej niezgodności", to po cóż ją roztrząsać? Jak widać nawet "drobna" może się znacząco powiększyć... ;)
AM - 2009-10-19, 17:33
:
Toudisław napisał/a:
Ja się nie do końca zgadzam. Bohaterowie nie są tylko czytadłem a "Ostrze ... " tym bardziej. To jednak już ciut więcej. Soro tu z czytadła ok. Ale nie jest to książka pozbawiona smaczków, odniesień literackich czy głębszych treści.
Przeczytałem ostrze i jestem zadowolony. Mniej akcji niż w "Bohaterowie " ( ale to tylko 0,5 książki ) ale napisana jest bardzo dobrze i zawiera więcej "ambitnych" treści.


A kto powiedział, że czytadła nie mogą zawierać "ambitnych" treści? ;)
Toudisław - 2009-10-19, 22:29
:
Cytat:
A kto powiedział, że czytadła nie mogą zawierać "ambitnych" treści? ;)

Ja ;) To taka moja definicja czytego czytadła. A tych treści jest troszkę. W "Tam i z powreotem " padło stwierdzenie że pozory krzywdzą tą książkę. Racja ;)
ASX76 napisał/a:
<czyżby pułapka zastawiona na ASX-a?> ;)
A "Spektrum" jest czymś więcej, ponieważ autor "przemyca" w nim treści natury filozoficzno-psychologiczno-moralnej co uwidacznie się choćby w fajnych opowieściach dla Kluczników.

Biega mnie o to że tutaj gust twój i AM jest inny
ASX76 - 2009-10-20, 06:32
:
Toudisław napisał/a:

Biega mnie o to że tutaj gust twój i AM jest inny


Nie aż tak bardzo inny, jak mogłoby się wydawać. Bądź co bądź w stosunku do "Heroes Die" czy cyklu "Gap" mamy (chyba) podobne odczucia. :-P
Romulus - 2009-10-27, 16:21
:
ASX76 w CO CZYTAM napisał/a:
Czytam "Ostrze Tyshaell'a" Stovera - trzyma poziom w przeciwieństwie do jakiegoś tam Lyncha. :P

Nie masz wrażenia, że Lynch przy Stoverze, mimo że nie mniej efektywny, to jednak jest bardziej błahy?
ASX76 - 2009-10-27, 22:09
:
Romulus napisał/a:

Nie masz wrażenia, że Lynch przy Stoverze, mimo że nie mniej efektywny, to jednak jest bardziej błahy?


Książki Stovera odznaczają się ciekawszą i znacznie bogatszą kompozycją. Bohaterów jest więcej i są fajnie scharakteryzowani/przedstawieni, możemy wczuć się niemal w każdego z nich, natomiast u Lyncha wygląda to ubogo, zwłaszcza w "Na szkarłatnych morzach", gdzie poza dwójką głównych gierojów (nawiasem pisząc powtarzalnych i słabnących pod względem wiarygodności psychologicznej ;) ), pozostałe postacie robią ze ruchome dekoracje/tło.
U Stovera universum jest bardziej złożone, fabuła atrakcyjniejsza i mocniej trzymająca w napięciu. System magii również ma lepiej "dopracowany"/obmyślony. Do tego miłe nawiązania do literatury np. Heinlein, Shaw..., polityki czy innych kwestii.
Tak, bez wątpienia Lynch w porównaniu ze Stoverem jawi się jako autor "błahszy".
Matthew (pozytywnie) zaskoczył mnie bezkompromisowością w stosunku do swego głównego bohatera (vide - "Ostrze Tyshaell'a). :shock: Czegoś takiego, tom się nie spodziewał... :-)
Zarówno Stover, jak i Lynch, dysponują lekkim piórem i dobrym poczuciem humoru (po raz kolejny ze wskazaniem na tego pierwszego). W knigach Stovera jest więcej przemocy i wulgaryzmów. Dziękować MAG-owi, że nie cenzuruje... :mrgreen:
Tomasz - 2009-10-27, 22:28
:
Ale mi robicie ochotę na Stovera. Chyba w Halloween zacznę czytać ;)
ASX76 - 2009-10-27, 22:43
:
Tomasz napisał/a:
Ale mi robicie ochotę na Stovera. (...)


Oj, nie posądzałem Cię o skłonności tego typu... ;)
Trochę dziwne, że dopiero teraz zwróciłeś (baczniejszą) uwagę na Stovera. Pan AM już wcześniej chwalił twórczość tego pana. :-P
Tomasz - 2009-10-27, 22:50
:
ASX76 napisał/a:
Trochę dziwne, że dopiero teraz zwróciłeś (baczniejszą) uwagę na Stovera. Pan AM już wcześniej chwalił twórczość tego pana. :-P


Błędne założenie. Uwagę zwróciłem gdy Venin zrecenzował książkę z rok czy dwa temu na swoim blogu. Ale leży i czeka w kolejce, jak już wiesz, jak wiele innych wartych przeczytania książek u mnie. Ale tym zachwalaniem sprawiacie, że Stover przeskakuje kolejnych konkurentów w drodze do mnie i chyba go szybko dość zacznę czytać ;)

ASX76 napisał/a:
Oj, nie posądzałem Cię o skłonności tego typu... ;)

Wolę udawać, że się nie domyślam o co mnie posądzasz.
ASX76 - 2009-10-27, 23:06
:
Tomasz napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Trochę dziwne, że dopiero teraz zwróciłeś (baczniejszą) uwagę na Stovera. (..)


Błędne założenie. (...)

Wolę udawać, że się nie domyślam o co mnie posądzasz.


1. Właśnie dlatego na wszelki wypadek napisałem w nawiasie - "baczniejszą"... - dzięki czemu "założenie" nie jest takie do końca błędne, jak pozornie wygląda. :-P

2. Wszystkiemu winien brak precyzji w Twojej wypowiedzi. Czytam to, co widzę... ;)
sithlady - 2009-10-28, 21:11
:
Czytałam tylko powieżci "starwarsowe" - dobre, nawet bardzo dobre. Może jak uporam się ze stertą książek do przeczytania, to coś więcej zamówię albo pożyczę
Tixon - 2009-11-04, 23:08
:
Stover, Matthew Woodring "Bohaterowie umierają", tom pierwszy Aktów Caine’a.
Caine jest zabójcą. Krążą pogłoski, że najlepszym w branży. Ofiary – i wszystkich, którzy wejdą mu w drogę – zabija przy użyciu noży, które w dużej ilości przy sobie nosi, bądź też gołych rąk, walcząc wyjątkowo brutalnie, ale skutecznie i efektownie. Jego wypowiedzi ociekają cynizmem, zaś sposób rozwiązywania problemów ogranicza się do „zabij albo zostaniesz zabity”. W rezultacie na pierwszy rzut oka wygląda jak marny aktor w stylu Stevena Segala, przez widzimisię siły wyższej rzucony w scenerię krainy fantasy.
Pierwsze wrażenie w zasadzie pokrywa się z prawdą, poza jednym małym szczegółem – główny bohater zdecydowanie nie jest marnym aktorem. Przeciwnie – to gwiazda, znana w Nadświecie jako morderczy Caine, choć gdzie indziej zwie się Hari Michelson i jest Komediantem z kasty Pracowników. Czyli de facto mamy do eksploracji podwójne uniwersum – Nadświat, wyglądający jak klasyczna sceneria dla fantasy RPG z magią i rasami nie tylko ludzkimi, gdzie Caine wraz z innymi Aktorami uczestniczy w Przygodach, zapewniających rozrywkę mieszkańcom trzeciej planety od Słońca, i wspomnianą planetę w bliżej nieokreślonej przyszłości – naszą rodzimą Ziemię, na której doszło do licznych zmian ustrojowych, prawnych i obyczajowych – w tym podział społeczeństwa na kasty: od najniższej, obejmującej scyborgizowanych skazanych przestępców zwanych Fizolami, poprzez Robotników, Rzemieślników, Pracowników, Administratorów, Biznesmenów, Inwestorów aż do Uprzywilejowanych. Niestety, w „Bohaterowie Umierają”, nie znajdziemy zbyt wielu informacji o powstaniu i szerszym działaniu kast oraz całego systemu; pozostaje mieć nadzieję, że wątek ten Stover rozwinie w następnych tomach, bo wizja społeczeństwa, które przyzwala na działania Aktorów – nawet w innym świecie – jest interesująca. Bądź co bądź, oni nie idą tam organizować teatrzyków dla dzieci, ale często gęsto zabijać czy niszczyć dorobek innego człowieka. Co ciekawsze, pogarda dla życia działa także w drugą stronę – na Ziemi również nie przywiązuje się doń wagi. Tu liczy się pozycja społeczna oraz – w przypadku Studia – dochody, dla których można poświęcać ludzkie istnienia. Im więcej, tym lepiej, bo ciekawiej.
Motywem przewodnim omawianego tomu jest wyprawa Hariego po żonę, Shanny, również Aktorkę, która na skutek użycia wyjątkowego w swym działaniu czaru straciła kontakt ze Studiem, czego nie jest świadoma. Jeśli nie powróci przed upływem wyznaczonego czasu (ograniczonego do kilku dni), spotka ją bardzo niemiłe doświadczenie, związane z przenoszeniem się pomiędzy światami, z którego nie wyjdzie nawet w formie przypominającej człowieka. Smaku wyprawie dodają relacje pomiędzy małżonkami – Shanny zostawiła Hariego, nie mogąc znieść jego tendencji do rozwiązywania problemów pięściami, on ją nadal kocha, a Studio, które nie może przecież odpuścić sobie takiej okazji do stworzenia dramatycznej Przygody, zawiera z Harim specyficzny kontrakt, pozwalając mu ruszyć na ratunek ukochanej, ale pod warunkiem rozwiązania sprawy Ma’elKotha, nowego i niezwykle potężnego cesarza maga. Co nie będzie łatwe, bo cesarz rozpoczął właśnie polowanie na Aktiri – złe demony przybierające postać mężczyzn lub kobiet, zwodzących uczciwych ludzi i zabijających bez opamiętania. W rzeczywistości głównym celem cesarskiej nagonki jest eliminacja politycznej opozycji. Caine’a czeka więc starcie z potężnym i inteligentnym wrogiem, Studiem rzucającym mu kłody pod nogi, a także z samym sobą i metodami, które dotąd stosował, bo tym razem same pięści nie wystarczą.
Fabularnie książka trzyma bardzo wysoki poziom, pełen filmowych – czemu trudno się dziwić, chociaż czasem mamy ochotę wyć z wściekłości wraz z bohaterem – zwrotów akcji i dramatycznych scen. Portrety psychologiczne głównych postaci są rozbudowane na tyle, by pasowały do fabuły i usprawiedliwiały ich działania; prezentują oni przy tym typy klasyczne dla gatunku : mag z manią wielkości i boskimi zapędami, cwany król półświatka, sadystyczny drań, będący prawą ręką cesarza... Ale, co godne uwagi, poza jednym wyjątkiem trudno jednoznacznie ocenić charakter bohaterów i nie przyznać chociaż częściowej racji każdemu z nich.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do stylu autora. Posługuje się barwnym i przekonującym językiem, szybko wciągając czytelnika w wir akcji. Pojedynki opisał z wyjątkową dbałością o szczegóły, równie szczegółowo i bezpośrednio odmalowując opisy podłych miejsc, gdzie trafiają bohaterowie i wykład o torturach – w tym przypadku tak dokładnie i przekonująco, że podczas lektury przechodziły mnie ciarki. W książce jest też dużo „brudu” i wulgaryzmów, jednak w przeciwieństwie do innych autorów – i tu nasuwa mi się porównanie z „Przenajświętszą Rzeczypospolitą” Jacka Piekary – Stover nie stosuje rynsztokowych przekleństw dla samych przekleństw, ale czuć bijące z nich emocje. Bardzo dobrze wypada narracja Caine’a, pełna cynicznych komentarzy ku uciesze widzów.
Nie jest to jednak książka pozbawiona wad. Momentami RPGowość Nadświata wyskakuje powyżej dopuszczalnego poziomu i razi w oczy – przykładem może być scena „pojedynku” kapłana z cesarzem czy kulminacyjny moment ucieczki na rzece – takiego sposobu rozwiązania problemu się nie spodziewałem – w negatywnym znaczeniu. Denerwuje też przewijający się przez karty powieści magiczny miecz Lamoraka.
Powtórne czytanie uświadamia kolejny problem – początek jest trudny do zrozumienia. Czytelnik zostaje wrzucony na głębokie wody i mija trochę czasu, zanim udaje mu się zorientować, co i jak. W kontekście całości wszystko wygląda na logiczne i uporządkowane, jednak „na starcie” jest to bardzo kłopotliwe. Przez to i akcja potrzebuje czasu, abyśmy zdołali ją poczuć i mogła nas porwać. Ale kiedy już jej się udaje, łatwo nie puszcza.
Wypadałoby wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy – chociaż w „Bohaterowie umierają” zawarte są odwołania literackie (głównie do Heinleina) i kilka przemyśleń bohatera na różne tematy, jest to zdecydowanie literatura rozrywkowa. Brak w niej rozważań odnośnie społeczeństwa, które znajduje rozrywkę w oglądaniu zabijających się ludzi, czy krytykę innych systemów niż demokracja. Jednak książka stanowi dobrą podstawę, by taką dyskusję zacząć – nic nie stoi na przeszkodzie, aby po przeczytaniu usiąść ze znajomymi i powyższe kwestie omówić. Trudno więc powiedzieć, że nic nie pozostaje po lekturze.
Kto może być odbiorą „Bohaterowie umierają”? Komu Stover przypadnie do gustu? Najprościej rzecz ujmując, jeśli czytało się „Niecnych Dżentelmenów” Lyncha i podobali się, warto spróbować i ze Stoverem. Miłośnicy dzieł nastawionych na akcję, miejscami prostą, ale nie prymitywną, trzymającą w napięciu i stanowiącą dobrą rozrywkę, z pewnością nie będą zawiedzeni. W ocenie Tixona 9/10.
Tomasz - 2009-11-05, 17:46
:
Zacząłem czytać "Bohaterowie umierają" i na razie jest extra. Po tak wielu pozytywnych opiniach byłem nastawiony bardzo roszczeniowo wobec Stovera. I oczekiwania się spełniają, jest bardzo dobrze, efektownie, z szybką akcją. Taka ambitniejsza rozrywka z korzeniami w heroic fantasy. Oj brakowało takich rzeczy.
Toudisław - 2009-11-05, 17:55
:
sithlady napisał/a:
Czytałam tylko powieżci "starwarsowe" - dobre, nawet bardzo dobre. Może jak uporam się ze stertą książek do przeczytania, to coś więcej zamówię albo pożyczę

Ja też kiedyś dawno. Faktycznie jedna z lepszych i Autor starał się coś przemycić w tej pulpie.

Generalnie mogę się z Tixem zgodzić. To co mu brakuje dostanie już w wkrótce niech niech będzie spokojny.

Autor ma u mnie duży kredyt zaufania
Romulus - 2009-12-14, 20:35
:
Czytam drugi tom "Ostrza...". Mniammmmmmmmmmmmmmm............. :P To nadal to, co lubię najbardziej. A myśl, że minąłem setną stronę i nadal nie wiem, jak to się skończy jest przyjemnie elektryzująca. Już z góry cieszę się na kolejne książki Stovera.
ASX76 - 2009-12-14, 22:19
:
Romulus napisał/a:
Już z góry cieszę się na kolejne książki Stovera.


Możesz już przestać radować się bez sensu, ponieważ nie znajdzie to pokrycia w rzeczywistości. MAG wyda jeszcze tylko "Caine Black Knife" (ostatnia część trylogii) i nadejdzie "Time to say Goodbye". --_-
Do końca roku bardzo blisko, a MAG w dalszym ciągu nie dostał "God of War". Nie wierzę, że uda się w ostatniej chwili... --_-
Zatem "nie kolejne książki", lecz "jedna książka", only.
<i tym oto sposobem ASX zgasił płomień euforii Romulusa> :-P
MadMill - 2009-12-14, 22:33
:
Weź poczytaj jego Star Warsy :P
Jander - 2009-12-14, 22:47
:
Cholera, to musi być kiepska trylogia jak już zapowiedziana jest czwarta część.
No i nie mam pojęcia jak MAG ma wydać książkę, której jeszcze nie ma. Może najpierw przekona się czy jest tego warta? (to o God of War)

MWS napisał/a:

Hmp. If Act of Atonement is successful enough that I could afford it, I have a Really Big Picture Caine story already in rough outline.
It's called, in my notes, the Act of Faith Trilogy.
Which would draw Caine out to seven books, which is just about all I think my working career can manage.

A teraz ASXie - wstań i zobacz jak siedzisz.
ASX76 - 2009-12-14, 23:14
:
Madku -> Star Warsy to... Star Warsy, a Akta Caine'a to Akta Caine'a. Dwie różne kwestie. :-P

Jand -> Zapowiedziana, ale nie napisana... Zatem na obecną chwilę mamy do czynienia z trylogią. :-P

Co do "God of War" -> Czytałeś wypowiedzi Pana AM odnośnie kolejnych książek Stovera? Pytam, bo sprawiasz wrażenie jakby ich nie było. :-P

Bardzo fajnie, że Stover chce pociągnąć historię dalej, natomiast w dalszym ciągu otwarte pozostaje pytanie czy MAG będzie chciał się w to angażować, zważywszy na prawdopodobny odwrót z fantastyki czy choćby nawet prognozy odnośnie słabszej sprzedaży kolejnych (po "Bohaterowie umierają") części serii... Cóż bowiem z tego, że powstaną kolejne odsłony, skoro nikt ich może nie wydać? --_-
Tak więc stanowczo za wcześnie, abym "wstał i zobaczył jak siedzę". :P
MadMill - 2009-12-14, 23:36
:
ASX76 napisał/a:
Madku -> Star Warsy to... Star Warsy, a Akta Caine'a to Akta Caine'a. Dwie różne kwestie. :-P

Stover to Stover. Czy to ważne do jakiego uniwersum pisał. Przecież Zahn też tworzył do serii SW i złym pisarzem nazwać go nie można.
ASX76 - 2009-12-14, 23:42
:
MadMill napisał/a:

Stover to Stover. Czy to ważne do jakiego uniwersum pisał. Przecież Zahn też tworzył do serii SW i złym pisarzem nazwać go nie można.


Nie bardzo wiem do czego pijesz, ale dla mnie nie ma żadnego znaczenia "do jakiego" universum pisał Stover. Nawet rozglądam się za e-bookiem "Zdrajcy" ciekaw, jak to się prezentuje. :-P
MadMill - 2009-12-15, 00:07
:
Do tego abyś spróbował książek Stovera z SW. Do niczego innego.
Toudisław - 2009-12-15, 00:17
:
ASX76 napisał/a:
Nie bardzo wiem do czego pijesz,

Książki z pod Znaku SW są jednak słabsze od Akt. Ale to nie zmienia faktu że na tle innych SW-ów mocno się wybijają. Nawet tam stara się przemycać poważniejsze przemyślenia
ASX76 - 2009-12-15, 00:43
:
Toudisław napisał/a:

Książki z pod Znaku SW są jednak słabsze od Akt. Ale to nie zmienia faktu że na tle innych SW-ów mocno się wybijają. Nawet tam stara się przemycać poważniejsze przemyślenia


I ten właśnie "przemyt" poważniejszych treści wprawił niejednego fana SW w osłupienie połączone z szokiem. Bardzo zabawnie się czyta ich wypowiedzi. :badgrin:

Pytanie brzmi: nie "czy pozycje spod znaku SW są słabsze od Akt", lecz "jak bardzo...?". ;)

Jeśli ktoś czytał, to proszę się nie wstydzić znajomości... i napisać cosik więcej. :P
AM - 2009-12-15, 01:20
:
Jander napisał/a:
No i nie mam pojęcia jak MAG ma wydać książkę, której jeszcze nie ma. Może najpierw przekona się czy jest tego warta? (to o God of War)


Jej wartość nie ma żadnego znaczenia, ani autor. Wydajemy ją tylko ze względu na grę, przecież to chyba jasne.


Toudisław napisał/a:
Ale to nie zmienia faktu że na tle innych SW-ów mocno się wybijają. Nawet tam stara się przemycać poważniejsze przemyślenia


Tylko, czy to w praktyce robi jakąś różniecę, że coś wybija się na tle innych SW? I na ile muszą być poważne te przemyślenia, żeby wprawiać w osłupienie niejednego fana serii? W powieściach SW pozostaje ze 30% ze Stovera, nie dlatego, że Matthew nie potrafi, tylko dlatego, iż musi się trzymać wytycznych, które nie pozwalają na zbyt wiele.

ASX76 napisał/a:
Możesz już przestać radować się bez sensu, ponieważ nie znajdzie to pokrycia w rzeczywistości. MAG wyda jeszcze tylko "Caine Black Knife" (ostatnia część trylogii) i nadejdzie "Time to say Goodbye". --_-


Mag wyda jeszcze tylko "Klan czarnych noży", nie dlatego, że ma zamiar pożegnać się z serią, ale dlatego, iż to na razie koniec. His Father's Fist powstanie... kiedyś (miało ukazać się w tym roku, nie widać go również w zapowiedziach na nstępny). Patrząc na tempo pracy Stovera może to nastąpić za 2 lub 3 lata (wydanie 3 pierwszych książek zajęło mu 11 lat), wiec nie ma na razie o czym mówić. Sądząc z wypowiedzi Stovera, między bajki można włożyć jakiekolwiek dalsze książki (nie ma na nie zapotrzebowania, więc musi pisać SW); seria jest na zachodzie jedną wielką porażką i raczej znajduje się na ostatnim miejscu priorytetów jego wydawców.
ASX76 - 2009-12-15, 01:32
:
AM napisał/a:
W powieściach SW pozostaje ze 30% ze Stovera, nie dlatego, że Matthew nie potrafi, tylko dlatego, iż musi się trzymać wytycznych, które nie pozwalają na zbyt wiele.


I nawet te 30% wystarczy do bycia najlepszym wśród autorów gmerających w SW. :-P

Może i wytyczne nie pozwalają na zbyt wiele, ale z tegom co wyczytał, dla co poniektórych fanatyków SW to i tak za dużo. ;)
AM - 2009-12-15, 01:43
:
ASX76 napisał/a:
AM napisał/a:
W powieściach SW pozostaje ze 30% ze Stovera, nie dlatego, że Matthew nie potrafi, tylko dlatego, iż musi się trzymać wytycznych, które nie pozwalają na zbyt wiele.


I nawet te 30% wystarczy do bycia najlepszym wśród autorów gmerających w SW. :-P

Może i wytyczne nie pozwalają na zbyt wiele, ale z tegom co wyczytał, dla co poniektórych fanatyków SW to i tak za dużo. ;)

Drogi Panie Andrzeju, zatem mam(y) rozumieć, że Akta Caine'a będą w MAG-u wydawane, nawet jeśli Stover napisze więcej części? Skoro będzie Lynch, to Stoverowi tym bardziej się należy... ;)


Odpowiedź na ostatnie pytanie znajduje się w moim poprzednim wpisie.
ASX76 - 2009-12-15, 01:57
:
AM napisał/a:
Sądząc z wypowiedzi Stovera, między bajki można włożyć jakiekolwiek dalsze książki (nie ma na nie zapotrzebowania, więc musi pisać SW); seria jest na zachodzie jedną wielką porażką i raczej znajduje się na ostatnim miejscu priorytetów jego wydawców.


Czyli jednak nie ma(my) powodów do radości. :-?
Nie wiem jak to się dzieje, że "moi" Zachodni autorzy jakoś nie mają szczęścia: Donaldson, Watts, Stover... ;)
Jander - 2009-12-15, 01:59
:
ASX76 napisał/a:
Nie wiem jak to się dzieje, że "moi" Zachodni autorzy jakoś nie mają szczęścia: Donaldson, Watts, Stover... ;)

Jak dobrze, że nie spodobał Ci się Erikson (przynajmniej piąty tom) xD
ASX76 - 2009-12-15, 02:06
:
Jander napisał/a:

Jak dobrze, że nie spodobał Ci się Erikson (przynajmniej piąty tom) xD


Szkoda, że mi się nie spodobał... ;)
Toudisław - 2009-12-15, 09:32
:
AM napisał/a:
Tylko, czy to w praktyce robi jakąś różniecę, że coś wybija się na tle innych SW? I na ile muszą być poważne te przemyślenia, żeby wprawiać w osłupienie niejednego fana serii? W powieściach SW pozostaje ze 30% ze Stovera, nie dlatego, że Matthew nie potrafi, tylko dlatego, iż musi się trzymać wytycznych, które nie pozwalają na zbyt wiele.

No Fakt. Seria ogranicza. Ale i tak jest to jakiś promyk nadziei że ktoś komu spodobają się jego książki w SW zerknie na inne. Problem a w tym że czytając SW nie zerka się na Autora prawie

Szkoda jego książka naprawdę. jeszcze jedna przede mną z wydanych w Polsce
AM - 2009-12-15, 10:56
:
Toudisław napisał/a:

No Fakt. Seria ogranicza. Ale i tak jest to jakiś promyk nadziei że ktoś komu spodobają się jego książki w SW zerknie na inne. Problem a w tym że czytając SW nie zerka się na Autora prawie


Na zachodzie nie zerknął. SW to jednak zupełnie odmienny rynek w przypadku większości czytelników, którzy być może szukają innych rzeczy poza serią, ale chyba co najwyżej w ofercie Baen Books.
ASX76 - 2009-12-15, 12:33
:
AM napisał/a:


Na zachodzie nie zerknął. SW to jednak zupełnie odmienny rynek w przypadku większości czytelników, którzy być może szukają innych rzeczy poza serią, ale chyba co najwyżej w ofercie Baen Books.


Za to w Polsce chyba jak zwykle odwrotnie... ;)
AM - 2009-12-15, 12:35
:
ASX76 napisał/a:
AM napisał/a:


Na zachodzie nie zerknął. SW to jednak zupełnie odmienny rynek w przypadku większości czytelników, którzy być może szukają innych rzeczy poza serią, ale chyba co najwyżej w ofercie Baen Books.


Za to w Polsce chyba jak zwykle odwrotnie... ;)


Nie oceniajmy na podstawie kilku przypadków, przecież chodzi nam o średnią, a nie wyjątki.
ASX76 - 2009-12-15, 12:38
:
AM napisał/a:


Nie oceniajmy na podstawie kilku przypadków, przecież chodzi nam o średnią, a nie wyjątki.


Nie no, tak sobie tylko zażartowałem czego dowodzi stosowna emotka na końcu zdania. :-P
Wydaje mi się, że wyjątków było/jest więcej, niż tylko kilka. ;)
AM - 2009-12-15, 12:46
:
ASX76 napisał/a:
Wydaje mi się, że wyjątków było/jest więcej, niż tylko kilka. ;)


Nie traktujmy tej wypowiedzi zbyt dosłownie ;) .
MadMill - 2010-01-28, 17:21
:
Romek podzielił się wrażeniami z drugiego tomu Ostrza.
AM - 2010-01-28, 17:43
:
MadMill napisał/a:
Romek podzielił się wrażeniami z drugiego tomu Ostrza.


Nareszcie :) . I jeszcze kilka słów na temat Lyncha. Ostatnio pojawiła się następująca informacja:

The book is finished and edited. Now his editor will read it again next week, make sure it is right, and then the book will go to the production team.

W poniedziałek wraca z urlopu jego agentka i wszystko stanie się jasne.
Romulus - 2010-04-28, 08:22
:
Czytam sobie "Caine Czarny Nóż". Niestety, jest to księga pierwsza :-( A szkoda. Bo Stover to piekielnie zdolny pisarz. Na stan obecny (52 procent przeczytanej książki) - nawet nie próbuje przeskoczyć skali fabuły z poprzedniego tomu. A i tak jest znakomicie. Jest wręcz doskonale. Trzecia powieść z tego cyklu i - jak dla mnie - stan wznoszący wciąż. Niech was tylko nie zwiedzie bardzo brutalny, czasami wręcz naturalistyczny język. Stover miażdży.
Tixon - 2010-04-28, 17:28
:
Cytat:
Czytam sobie "Caine Czarny Nóż". Niestety, jest to księga pierwsza

A kiedy księga druga? Bo po złym doświadczeniu z Ostrza to nie zamierzam kupować/czytać osobno.
toto - 2010-04-28, 17:59
:
Tixon napisał/a:
A kiedy księga druga? Bo po złym doświadczeniu z Ostrza to nie zamierzam kupować/czytać osobno.
O to pytaj Stovera. :mrgreen:
Tixon - 2010-04-28, 18:28
:
Znaczy... czekamy, aż łaskawie skończy? :-|
toto - 2010-04-28, 19:00
:
Tak
Beata - 2010-04-28, 19:03
:
Księga pierwsza? No jak to? To nie jest koniec? :shock: A ja sobie zaplanowałam, że recenzję całości napiszę. //mur
Metzli - 2010-05-16, 20:04
:
Romulus podzielił się swoimi wrażeniami z lektury Caine Czarny Nóż. :)
MrSpellu - 2010-07-26, 21:04
:
Skończyłem drugi tom Ostrza, i tak szczerze mówiąc, mam dość mieszane uczucia. Początkowo wkurzałam się na zakończenie, ale ostatnia scena mi to trochę osłodziła. Fajny patent był :) Ogólnie Stover pisze zajefajne czytadła.
Romulus - 2010-07-26, 22:17
:
To zobaczysz, jak ci się gęba roześmieje, kiedy przeczytasz "Caine Czarny Nóż".
MrSpellu - 2010-07-27, 09:04
:
Wczoraj postanowiłem, że przeczytam dopiero gdy wyjdzie drugi tom...
... no i diabła warte moje postanowienie ^^
Tixon - 2010-11-10, 16:15
:
Krótka dyskusja o Bohaterowie Umierają. Uczestnicy - Sabetha, Tixon.
Tixon - 2011-01-01, 20:22
:
Ostrze Tyshalle'a, tom drugi Aktów Caine’a, Wojna. 10/10.
Długo zastanawiałem się nad oceną, ale jednym z kryteriów jest to, co książka ze mną robi - jeśli czytam ją po nocy i nie mogę przestać, jeśli z zapartym tchem śledzę akcję, jeśli jest mi autentycznie żal fikcyjnego bohatera, to właściwie nie mam wyboru. Książka mnie zmiażdżyła.
Zbliżając się do punktu kulminacyjnego tej części czułem się po części jak Tackman z opowiadania Wyspa Doktora Śmierci Wolfe'a - nie chciał dokończyć czytania opowiadania, bo wiedział, że na końcu Doktor Śmierć umiera; również widziałem zbliżającą się śmierć do jednej z głównych postaci i Caine'a, który nie był w stanie nic uczynić aby temu zapobiec. Jednak oprócz przygnębienia znajdowała się tam drobna iskierka nadziei i ledwie cienia sugestii, że będzie lepiej. Aby mogło być lepiej, musi być gorzej i taki schemat nie jest niczym zły, pytanie jak zostanie przeprowadzony - czytając pierwszą część nie wierzyłem, że autor zdoła przekonująco "naprawić" sytuację, wyciągnąć bohatera z problemów, w które został wpakowany. A jednak.

Tixon napisał/a:
Po złym doświadczeniu z Ostrza to nie zamierzam kupować/czytać osobno.

Uwierzył ktoś w to? :D
ASX76 - 2011-03-14, 01:14
:
Tixon napisał/a:

Przenieśmy to do wątku o Stoverze - jakie, cholera, on zaskoczenie zrobił fanom w drugim tomie?


No hello... :-P
Najpierw kwestia nazewnictwa (czy jakoś tak), bo toku nie dojdziem(y) - nie drugi tom, lecz druga część (to nie to samo w przypadku, gdy mamy do czynienia z podziałem np. drugiej części na dwa tomy...)
Ano zaskoczenie zrobił takie - bohater, który w pierwszej części dokonał wielu heroicznych wyczynów, w drugiej części pierwszego tomu jest ludzkim wrakiem zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Opisy jego kalectwa są aż do bólu realistyczne. Nigdy nie spotkałem się w fantasy z czymś takim. Hero na wózku inwalidzkim, nie wspominając o innych, wstydliwych dolegliwościach... I Ty mnie pytasz gdzie tu zaskoczenie... :shock:
Sabetha - 2011-03-14, 07:01
:
ASX, nie chce mi się wierzyć, że po lekturze końcówki "Bohaterów" byłeś zaskoczony faktem, że Caine wylądował na wózku inwalidzkim. Toż to była naturalna konsekwencja odniesionych obrażeń, zresztą o ile dobrze pamiętam, Hari rozmawiał z Shanną na ten temat. Stover nie mógł się już wymigać od tego, co napisał, musiał więc kontynuować historię Caine'a z tym, co miał.

Tix napisał/a:
A czy przypadkiem nie wspominałaś czegoś, że książka jest za brutalna na Twoja delikatną psychikę i nie tęsknisz zbytnio do tomu trzeciego? Bo tak jakoś mi się uwidziało :>


Moja delikatna psychika dojrzała już do kolejnych wyzwań :mrgreen:

ASX napisał/a:
P.S. Tix obiecywał/zapewniał/dowodził, iż będzie strzegł pleców, a tymczasem zapomina o podstawowych obowiązkach... ;)


Tixon nie może strzec moich pleców, albowiem dziedziczy po mnie książkowy dobytek. :lol:
Romulus - 2011-03-14, 08:12
:
U Stovera podobało mi się, że bohatera naprawdę bolało :) Że to, iż częstokroć był kozakiem, odbijało się na nim, nie było za darmo. Był to konkretny maderfaker: odszczekał się, był bezwzględny, cyniczny, taki bydlak, którego lubisz. Ale nie było to za darmo: dostał łomot, to leżał i cierpiał i nie kurował się w sposób cudowny. W pierwszym tomie wszystko skończyło się łomotem i bólem. W drugim tomie słaby pisarz przesunąłby akcję do przodu i pokazał go jako już wyleczonego, od czasu do czasu wspominając o odniesionych ranach. Ale Stover pokazał bohatera złamanego: co z tego, że idol, skoro została mu tylko miniona chwała, wózek inwalidzki i kalectwo oraz nieporadność. I, w zasadzie, tak było przez cały tom 2. Nie doszło do cudownego ozdrowienia, Caine musiał sobie radzić ze swoim stanem. Dopiero 3 tom to zmienił.
Tixon - 2011-03-14, 09:20
:
Sabetha napisał/a:
Tixon nie może strzec moich pleców, albowiem dziedziczy po mnie książkowy dobytek. :lol:

Właśnie dlatego najlepiej nadaję się na pilnowanie pleców - mam zysk w tym, abyś żyła jak najdłużej :)
ASX76 - 2011-03-14, 13:39
:
Sabetha napisał/a:
ASX, nie chce mi się wierzyć, że po lekturze końcówki "Bohaterów" byłeś zaskoczony faktem, że Caine wylądował na wózku inwalidzkim. Toż to była naturalna konsekwencja odniesionych obrażeń, zresztą o ile dobrze pamiętam, Hari rozmawiał z Shanną na ten temat.

Stover nie mógł się już wymigać od tego, co napisał, musiał więc kontynuować historię Caine'a z tym, co miał.

Moja delikatna psychika dojrzała już do kolejnych wyzwań :mrgreen:



1. Nie no, błagam... Toż to jest rzecz niespotykana w fantasy, żeby bohater wylądował w takim guanie...

2. Jak możesz tak stawiać sprawę bez najmniejszych wyrzutów sumienia? Z Twojej wypowiedzi wynika, iż autor sam się zakałapućkał, tudzież na umyśle nieco zbytkuje... Ludzie, trzymajcie, bo nie wytrzymam... //grozi ;)
Przecież autor, gdyby zechciał, mógł spokojnie obejść/pominąć tę kwestię jednym rozwiązaniem - bohater zostaje wyleczony lub częściowo uzdrowiony, oczywiście akcję przesuwamy kilka lat do przodu (w międzyczasie dochodzi do siebie, wiadomo, rehabilitacja, te sprawy...) i dzięki takiemu prostemu zabiegowi wcale by nie musiał robić z niego takiego inwalidy/kaleki...

3. Gratulacje! ;)

Tixon napisał/a:
Sabetha napisał/a:
Tixon nie może strzec moich pleców, albowiem dziedziczy po mnie książkowy dobytek. :lol:

Właśnie dlatego najlepiej nadaję się na pilnowanie pleców - mam zysk w tym, abyś żyła jak najdłużej :)


No właśnie dlatego najgorzej nadajesz się do pilnowania pleców, albowiem im szybciej ofiara przeniesie się do Krainy Wiecznych Łowów, tym rychlej Jej majątek dostanie się w pańskie smocze kończyny. :-P Po Smoku spodziewałem się większej logiki. ;)
Tixon - 2011-03-14, 14:00
:
ASX76 napisał/a:
1. Nie no, błagam... Toż to jest rzecz niespotykana w fantasy, żeby bohater wylądował w takim guanie...

No proszę, przecież bohater musi mieć jakiś problem, z którego przez książkę będzie się wyplątywał : od ludzi próbujących go zabić, po przeniesienie się do innego świata (a jak jest na coś chory, to tym lepiej), aż do jakiegoś rodzaju kalectwa.

ASX76 napisał/a:
Przecież autor, gdyby zechciał, mógł spokojnie obejść/pominąć tę kwestię jednym rozwiązaniem - bohater zostaje wyleczony lub częściowo uzdrowiony, oczywiście akcję przesuwamy kilka lat do przodu (w międzyczasie dochodzi do siebie, wiadomo, rehabilitacja, te sprawy...) i dzięki takiemu prostemu zabiegowi wcale by nie musiał robić z niego takiego inwalidy/kaleki...

Złamałby konwencję w której pisał, którą czytelnik polubił.
ASX76 napisał/a:
No właśnie dlatego najgorzej nadajesz się do pilnowania pleców, albowiem im szybciej ofiara przeniesie się do Krainy Wiecznych Łowów, tym rychlej Jej majątek dostanie się w pańskie smocze kończyny. :-P Po Smoku spodziewałem się większej logiki. ;)

Oj ASXie, Ty masz zastrzeżenia do mojej logiki? Przecież im dłużej (i na lepszym poziomie) Sab żyć będzie, tym więcej książek kupi. Dlatego ma żyć długo i szczęśliwie, z pożytkiem dla mnie :)
ASX76 - 2011-03-14, 14:21
:
Tixon napisał/a:

No proszę, przecież bohater musi mieć jakiś problem, z którego przez książkę będzie się wyplątywał : od ludzi próbujących go zabić, po przeniesienie się do innego świata (a jak jest na coś chory, to tym lepiej), aż do jakiegoś rodzaju kalectwa.

Złamałby konwencję w której pisał, którą czytelnik polubił.

Oj ASXie, Ty masz zastrzeżenia do mojej logiki? Przecież im dłużej (i na lepszym poziomie) Sab żyć będzie, tym więcej książek kupi. Dlatego ma żyć długo i szczęśliwie, z pożytkiem dla mnie :)



1. W dalszym ciągu udajesz bądź nie chcesz dostrzec faktu, że żaden autor w fantasy nie zrobił bohaterowi czegoś tak paskudnego, nie szczędząc przy tym dość szczegółowych opisów jego kalectwa.

2. Stover złamał konwencję właśnie przez uczynienie z herosa "cienkiego i złamanego Bolka" w kontynuacji. Zwykle w fantasy mamy do czynienia ze schematem od zera do bohatera, a tu jest odwrotnie... :-P

3. No tak, nie wziąłem pod uwagę, że pasożytujesz na Sab... W tej sytuacji odejście z tego świata Żywicielki jest mniej opłacalne. :mrgreen: ;)
Tixon - 2011-03-14, 14:33
:
ASX76 napisał/a:
1. W dalszym ciągu udajesz bądź nie chcesz dostrzec faktu, że żaden autor w fantasy nie zrobił bohaterowi czegoś tak paskudnego, nie szczędząc przy tym dość szczegółowych opisów jego kalectwa.

Cook. Spoiler
Zabił jedną z moich ulubionych bohaterek.
Sabetha - 2011-03-14, 16:49
:
ASX napisał/a:
1. Nie no, błagam... Toż to jest rzecz niespotykana w fantasy, żeby bohater wylądował w takim guanie...


A z powyższym się mogę zgodzić. Guano - dosłownie i w przenośni - wydaje się przykrywać tam wszystko i wszystkich. Aż mnie momentami ten turpizm odstręczał. Nie spotkałam się z książką z kręgu fantastycznego, która dorównywałaby Aktom Caine'a pod względem brutalności opisów - a i poza tym kręgiem znalazłabym zaledwie kilka (pierwsze skojarzenie: "Na Zachodzie bez zmian", gdzie i guano się znajdzie, i krew, i cierpienie, z tym że tam brutalność pełni nieco inną funkcję :P ).

ASX napisał/a:
2. Jak możesz tak stawiać sprawę bez najmniejszych wyrzutów sumienia? Z Twojej wypowiedzi wynika, iż autor sam się zakałapućkał, tudzież na umyśle nieco zbytkuje... Ludzie, trzymajcie, bo nie wytrzymam... //grozi ;)


ASX, nie gróź mi, bo się w sobie zamknę XD
Nie jestem Stoverem, więc skąd mam niby wiedzieć, co sobie myślał, konstruując takie a nie inne zakończenie BU? Moim zdaniem poszedł po największej linii oporu i chwała mu za to. Gdyby zrobił, jak mówisz, straciłby z pewnością co najmniej jedną śliczną i mądrą czytelniczkę (mnie znaczy, gdyby ktoś nie rozpoznał po opisie :mrgreen: ),, która nie byłaby w stanie przełknąć takiego rozwiązania.

ASX76 napisał/a:
2. Stover złamał konwencję właśnie przez uczynienie z herosa "cienkiego i złamanego Bolka" w kontynuacji. Zwykle w fantasy mamy do czynienia ze schematem od zera do bohatera, a tu jest odwrotnie... :-P


Niewątpliwym plusem dla autora jest tu wiarygodne odzwierciedlenie psychiki człowieka, który raptem stracił sprawność fizyczną będącą dlań wszystkim. I dlatego pierwsza część "Ostrza Tyshalle'a" podobała mi się bardziej niż druga, w czym jestem odosobniona :)

ASX napisał/a:
3. Gratulacje! ;)


Dziękuję :-)

ASX76 napisał/a:
3. No tak, nie wziąłem pod uwagę, że pasożytujesz na Sab... W tej sytuacji odejście z tego świata Żywicielki jest mniej opłacalne. :mrgreen: ;)


To nie jest pasożytnictwo. To mikoryza :lol:
ASX76 - 2011-03-16, 16:29
:
Sabetha napisał/a:


ASX, nie gróź mi, bo się w sobie zamknę XD


Groźba z przymrużeniem oka jest niegroźna. :-P Cóż to za stworzenie, które się zamyka w sobie? Czuję się szantażowany. ;)

Sabetha napisał/a:

Nie jestem Stoverem, więc skąd mam niby wiedzieć, co sobie myślał, konstruując takie a nie inne zakończenie BU?


Jak wynika z Twojego (wcześniejszego) posta poniżej, sprawiasz wrażenie, jakbyś wiedziała lepiej od niego ---->
Sabetha napisał/a:
Stover nie mógł się już wymigać od tego, co napisał, musiał więc kontynuować historię Caine'a z tym, co miał.
<----- :-P

Sabetha napisał/a:

Niewątpliwym plusem dla autora jest tu wiarygodne odzwierciedlenie psychiki człowieka, który raptem stracił sprawność fizyczną będącą dlań wszystkim. I dlatego pierwsza część "Ostrza Tyshalle'a" podobała mi się bardziej niż druga, w czym jestem odosobniona :)


Niewątpliwie podzielam Twoje zdanie w tym względzie. Mi również pierwsza część "OT" spodobała się bardziej niż druga. :)

Sabetha napisał/a:

To nie jest pasożytnictwo. To mikoryza :lol:


Wygląda na "niewiadomoco", tudzież kogel-mogel, bowiem owe zjawisko wymyka się wszelkim znanym definicjom przyrodniczym. ;)
Bernkastel - 2011-03-19, 21:52
:
Mam takie bardzo nieśmiałe pytanie...

Cały czas podczas czytania "Bohaterowie umierają" nurtowała mnie pewna kwestia:
Czy autor celowo "pomylił" donżon z bergfriedem, nazwał bergfried Donżonem, zrobił błąd rzeczowy, czy była to jedynie niekompetencja tłumaczy?

Kwestia ta nie pozwoliła mi w pełni cieszyć się książka, więc jeśli ktoś zna odpowiedź, prosiłabym o wyjaśnienie tej kwestii.
Shadowmage - 2011-03-20, 02:46
:
Ja tam prosty człowiek jestem, ale zawsze mi się wydawało, że donżon i bergfried to to samo :P A raczej, że u nas ten drugi termin nie występuje.
Fidel-F2 - 2011-03-20, 07:47
:
u nas występuje stołp, ale szczerze mówiąc problem podniesiony przez Bernkastel, jest chyba najbardziej błachym problemem z jakim się zetknąłem w aspekcie błędów literackich i dociekanie jego genezy to IMHO próba błyśnięcia 'głęboką' interdyscyplinarną wiedzą :mrgreen: , bo jeśli nie to, to współczuję Bernkastel, jako, że literatura pełna jest podobnych błędów i w zasadzie nie istnieje pozycja którą mogłaby się w 'pełni' cieszyć
Bernkastel - 2011-03-20, 19:06
:
Takie zboczenie, mnie to naprawdę razi. : | Między innymi dlatego mało czytam. :D Nigdy nie byłeś w takiej sytuacji, gdy nieznaczny w sumie szczegół uczepia się twojej pamięci i nie możesz się zmusić, by o nim zapomnieć? Zapytałam, ponieważ słyszałam, ze na tej stronie udzielają się osoby wykształcone i oczytane, do których ja nie należę. Sytuacja jest więc wręcz odwrotna, niż sugerujesz, Fidel-F2.
Fidel-F2 - 2011-03-20, 22:54
:
Bernkastel napisał/a:
mnie to naprawdę razi
ależ nie przeczę, ale bawi mnie to
Bernkastel napisał/a:
Zapytałam, ponieważ słyszałam, ze na tej stronie udzielają się osoby wykształcone i oczytane, do których ja nie należę. Sytuacja jest więc wręcz odwrotna, niż sugerujesz, Fidel-F2.
nie rozumiem tych dwóch zdań
GilGalad - 2011-04-02, 23:19
:
"Bohaterowie Umierają". Mamy do czynienia z bezwzględnym, brutalnym, nie wahającym się przed niczym mordercą. Napakowany nożami, sztyletami idzie przed siebie niczym taran pragnący jak najszybciej dojść do celu. Co chwilę rzucane kurwy, brak szacunku dla większości napotykanych osób, nieważne czy to książęta, nadkastowi, czy ktokolwiek inny. Caine.
Co robię?
Od razu łykam to w całości!
Dwa oblicza z jednej strony mamy legendarnego mordercę, któremu nikt nie chciałby zaleźć za skórę, z drugiej mieszkańca Ziemi, pracownika Hariego Michelsona, aktora-gwiazdę na skalę światową.
Fabuła książki jest genialna, potrafi trzymać w napięciu praktycznie przez cały czas, dużo ciekawych i niespodziewanych zwrotów akcji, które pochłaniają czytelnika. Charaktery stworzone przez Stovera są bardzo wyraziste, a zarazem pełne niespodzianek.
Styl mi bardzo odpowiada, autor pisze niezwykle interesującym i wciągającym językiem. Co jest bardzo dużym plusem, przy takiej książce nie można usnąć!
Na największy plus zdecydowanie zasługują sceny walki, dynamiczne, z sensem, bez żadnego zbędnego rozpisywania się na temat tego jak piękna jest podłoga na której stoją walczący.
Sporym minusem jest jednak w moim przekonaniu zakończenie książki, wielkie, epickie zderzenie się dwóch bogów, całkowicie do mnie nie przemawia i nie pasuje do całości utworu, który moim zdaniem zachowywał sporo naturalności w fantastycznym pomyśle.
8/10

"Ostrze Tyshalle’a". Kolejna genialna produkcja Stovera. Podobnie jak w poprzedniej części cyklu, mamy idealny materiał na film, trzymająca w napięciu akcja, niespodzianki mogące zaskoczyć niejednego doświadczonego czytelnika, wciągający styl, itd...
Strasznie nie przypadła mi natomiast reaktywacja Administratora Kollberga, a na pewno nie w taki sposób. Mimo wszystko trochę mi się to wydaje naciągane.
8/10

"Caine Czarny Nóż". Kolejny postęp autora, który mną zawładną. Genialna akcja, pochłaniająca mnie całkowicie. Na duży plus zasługuje dla mnie odcięcie się od "Piekła" i rozgrywanie akcji w Nadświecie. Po pierwszym tomie zdecydowane 9/10. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Romulus - 2011-04-02, 23:23
:
Pozostaje mi się tylko z tobą zgodzić. Stęskniłem się za Stoverem. "Caine. Czarny Nóż" rozwijał się znakomicie i to skandal :) że trzeba czekać na kontynuację tak długo. Stover i Abercrombie to bardzo jasne gwiazdy w fantasy. Coś jak Reynolds i Hamilton w space operze.
Tixon - 2011-04-02, 23:26
:
Romulus napisał/a:
Stover i Abercrombie to bardzo jasne gwiazdy w fantasy

Dodałbym Lyncha, nie zapominałbym też o Rothfussie (którego nie lubisz, cóż, każdy ma jakieś wady :)) , który przywrócił magię klasycznej fantasy.
Sabetha - 2011-04-05, 18:51
:
"Caine. Czarny Nóż" za mną i pierwszym spostrzeżeniem, jakie mi się nasuwa, jest znaczny spadek poziomu obrzydliwości w stosunku do części poprzednich. Brutalne sceny zarezerwowane są głównie dla sekwencji obrazujących sławetny odwrót z Boedecken, ale Stover przekazuje je w odrobinę bardziej stonowany sposób, niż zwykł to czynić wcześniej. Ewentualnie ja się uodporniłam.
Jednocześnie jest to część, którą czytałam najdłużej, najmniej się przejmując losem Mateuszowych protagonistów. Schemat "przyszedł->zrobił rozpierduchę ->wdepnął w szambo->wykaraskał się->zrobił rozpierduchę->wdepnął w szambo" powoli zaczyna mnie męczyć. Nie twierdzę, że nie sięgnę po dalsze losy Caine'a i spółki - są znakomitym lekarstwem na tak zwanego "krecika" o poranku, kiedy trzeba się dobudzić kubkiem kawy i lekturą czegoś zabawnego - ale raczej nie będzie to już czytanie na bezdechu.
Shadowmage - 2011-04-05, 20:04
:
Serio? A ja miałem wrażenie, że właśnie w tym tomie rozkręcił się z opisami i wulgaryzmami na dobre.
GilGalad - 2011-04-05, 21:03
:
Też mi się wydawało, iż z brutalności nie zrezygnował...
Sabetha - 2011-04-05, 21:58
:
Shadowmage napisał/a:
Serio? A ja miałem wrażenie, że właśnie w tym tomie rozkręcił się z opisami i wulgaryzmami na dobre.


Serio, serio :P Nie znalazłam tu nic tak obrzydliwego jak scena tortur Lamoraka z tomu pierwszego czy tonący w guanie Donżon z tomu drugiego. Może być jednak i tak, że to, co mnie wprzódy raziło, teraz razić przestało.

A wulgaryzmy to nie obrzydliwość, to samo życie :P
MrSpellu - 2011-04-05, 22:15
:
Też odniosłem wrażenie, że różne sceny są bardziej stonowane, pozbawione przesadnie naturalistycznego rysu. Ale tak trochę.
Shadowmage - 2011-04-06, 08:15
:
Ja natomiast widziałem sporo zmian w języku, dialogach: więcej kolokwializmów, slangu... no i wulgaryzmów. Co do naturalistycznego rysu - czy ja wiem? Oddane jest to precyzyjnie, podobnie jak w poprzednich tomach.
MrSpellu - 2011-04-06, 08:21
:
Shadowmage napisał/a:
Oddane jest to precyzyjnie, podobnie jak w poprzednich tomach.

No napisałem, że tak trochę. W sumie nie było soczystego opisu zbiorowego gwałtu na tej blondynie w Boedecken.
Podaję przykład, który akurat zapamiętałem.

Shadowmage napisał/a:
Ja natomiast widziałem sporo zmian w języku, dialogach: więcej kolokwializmów, slangu... no i wulgaryzmów.

A zgadzam się.
Tixon - 2011-12-28, 23:27
:
Sięgając po "Czarny Nóż", zastanawiałem się, czy autor przeskoczy poprzeczkę, którą ustawił "Ostrzem". W drugim tomie dochodzi do wydarzeń poważnych dla obu światów i to w skali uniemożliwiającej przejście nad nimi do porządku dziennego. Zaś próba ich przebicia skończyła by się najprawdopodobniej autoparodią.
Autor zaskoczył mnie po raz kolejny. Nie spróbował napisać książki lepszej, lecz pokazał, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa o Cainie, nie wyłożył w II tomie wszystkich kart, ciągle ma parę asów. I tak tom trzeci, o bardzo wymownej nazwie - Pokuta - przenosimy się do Boedecken, miejsca, gdzie narodziła się legenda Caine'a i gdzie teraz wraca by rozwiązać problem dręczący miasto (a przy okazji ocenić skutki swej pierwszej słynnej Przygody). A wiadomo, że gdzie tylko pojawi się Ostrze Tyshalle’a, tam zaczyna robić się ciekawie... Klimatem tom jest bliższy bardziej pierwszej części niż drugiej chociaż... nie do końca. Caine nie jest już tym nierozsądnym i rządnym krwi młodzieńcem co kiedyś (chociaż... kto wie ;) ) i większość problemów woli rozwiązać słownie niż siłowo. Ale niech was nie zwiedzie pozornie duża ilość dialogów, tortury, przemoc, perwersje seksualne oraz wulgarny język również są obecne.
"Czarny Nóż" oferuje również kolejny wgląd w przeszłość Harriego, rozwija wątki jedynie napomniane w "Bohaterach" (sam byłem w szoku, ze "o tym przecież była mowa już w pierwszym tomie"), pojawia się również 'ulubiony' przez niektórych administrator ;) .
A żeby było lepiej, całość (wszak to część I) kończy się jednym z lepszych cliffhangerów.
Jest argument siły jak i siła argumentu. Zacnie.
ASX76 - 2011-12-29, 01:08
:
"Czarny Nóż" nie przynosi ani nic nowego, ani nic ciekawego. O ile w poprzednich częściach można było emocjonować się przygodami bohatera, o tyle tutaj nie ma się czym ekscytować.
Akcja idzie jak po sznurku, brak niespodzianek. Z lekka zaczyna powiewać nudą.
Najchętniej przeczytałbym coś zupełnie nowego napisanego przez Stovera. Caine'a mam już dość.
Sammael - 2011-12-29, 02:36
:
ASX76 napisał/a:

Najchętniej przeczytałbym coś zupełnie nowego napisanego przez Stovera. Caine'a mam już dość.


No, to zamów sobie - "God of War"... :mrgreen:
ASX76 - 2011-12-29, 14:32
:
Sammael napisał/a:


No, to zamów sobie - "God of War"... :mrgreen:


Napisanego przez Stovera, a nie Stovera & kogoś tam jeszcze na doczepkę. ;)
Sammael - 2011-12-29, 14:59
:
Służę pomocą! Za wiki:
"Test of Metal: A Planeswalker Novel (Magic: The Gathering)"

:mrgreen:
ASX76 - 2011-12-29, 15:55
:
Bardzo kiepsko mi służysz. Co innego, gdybyś książkę dobrze przetłumaczył i wydał. :-P
GilGalad - 2011-12-29, 18:21
:
ASX76 napisał/a:
"Czarny Nóż" nie przynosi ani nic nowego, ani nic ciekawego. O ile w poprzednich częściach można było emocjonować się przygodami bohatera, o tyle tutaj nie ma się czym ekscytować.


U mnie odwrotnie. Poszedł innym torem niż we wcześniej odsłonach. W moim odczuciu przygody były jeszcze bardziej ekscytujące, niż w 1 i 2 tomie - co już graniczy z cudem.

ASX76 napisał/a:
Najchętniej przeczytałbym coś zupełnie nowego napisanego przez Stovera. Caine'a mam już dość.


Ja wręcz przeciwnie, czekam z niecierpliwością. I nie chciałbym, żeby zajął się teraz czym innym. Niech zakończy Caine'a, po wydanych już tomach, uważam że ma duży potencjał aby to solidnie zakończyć.
Tixon - 2012-01-01, 00:12
:
ASX76 napisał/a:
"Czarny Nóż" nie przynosi ani nic nowego, ani nic ciekawego. O ile w poprzednich częściach można było emocjonować się przygodami bohatera, o tyle tutaj nie ma się czym ekscytować.

Zauważ, że w każdym tomie Stover inaczej podchodzi do narracji - w pierwszym tomie masz w większości bezpośrednie podążanie za bohaterem podczas Przygody i poza nią, a całość ujęta jest w ramach czasu misji "Uratować Pallas". Tom drugi przynosi szersze spojrzenie z kilku punktów, plus wstęp - szkołę. Tom trzeci to wymiana pomiędzy teraz a wtedy. Plus dostajesz do tego dwóch kolejnych Cainów do kolekcji - młodego gniewnego, w chwili gdy zapala się jego gwiazda oraz Caina na emeryturze, gościa który kiedyś był najlepszy, a teraz ma pół wieku na karku i skutki wcześniejszych przygód.
Jeśli idzie o ciekawość, to poza typową zabawą w odkryj o co chodzi w Boedecken, dostajesz więcej informacji o świecie, jego przeszłości, wojnie bogów. W tym informacje niepokojące, z mieczem który tnie wszystko na czele.
W przypadku Stovera, nie ważne, czy bohater jest w wirze akcji (fenomenalnie opisanej, chyba najlepsze opisy zmagań, jakie czytałem), czy rozmawia z innymi (a dialogi skrzą, każdy jest znakomity, niepozbawiony humoru), czy monologuje, nie można się nudzić.
ASX76 - 2012-01-02, 10:16
:
Tix --> inne podejście do narracji, tudzież szersze spojrzenie to tak naprawdę nic w sytuacji, gdy książka nie wciąga i sprawia wyraźnie gorsze wrażenie od poprzednich części.

Jeśli to mają być najlepsze opisy zmagań w wirze akcji, to ja jestem papieżem. ;)
Uważam, że zarówno w pierwszej, jak i drugiej odsłonie, było pod tym względem znacznie ciekawiej.
MrSpellu - 2012-01-02, 10:24
:
Bo ja wiem, KCN czytało się tak samo fajnie jak poprzednie.
GilGalad - 2012-01-02, 19:45
:
Ja widzę postęp w Czarnym Nożu w porównaniu do poprzednich tomów, autor się rozwinął i to znacznie. Po OT wydawałoby się, iż powinien to być koniec, ale jednak Stover świetnie zaczął nowy rozdział w Życiu Caine'a. Dialogi między Cainem i jego współrozmówcami są świetne. Realność świata połączona ze świetną akcją jest w doskonałym miejscu wyważona, i za to bardzo cenie CN. Ma być brutalny świat - jest brutalny świat.
Ważne jest też podobieństwo między BU oraz CN i to w jak inny sposób Stover rozegrał ten powiedziałoby się popularny i wymęczony schemat (Bliska osoba potrzebuje ratunku - Wyprawa na pomoc - Misja ratunkowa przemienia się w kampanię).

Nie wiem jak może podobać się BU oraz OT a zanudzić CN.
Jedyną możliwością jest chyba całkowite znudzenie się tematem i osobą Caine'a.
ASX76 - 2012-01-02, 20:34
:
Czytamy to samo, a /widzimy/zwracamy uwagę na/ co innego. ;)

Podczas lektury miałem niemiłe odczucie nietykalności Caine'a, jakoś wszystko za łatwo mu przychodzi. Rozkłada przeciwników jak chce i kiedy chce, przez co traci na wiarygodności. Nie przemawia to do mnie. ;)
We wcześniejszych odsłonach było bardziej psychologicznie i emocjonująco. Tutaj tego zdecydowanie brakuje.
Tixon - 2012-01-02, 21:06
:
ASX76 napisał/a:
Podczas lektury miałem niemiłe odczucie nietykalności Caine'a, jakoś wszystko za łatwo mu przychodzi. Rozkłada przeciwników jak chce i kiedy chce, przez co traci na wiarygodności. Nie przemawia to do mnie.

Mówisz o tej samej książce? W której to, w pierwszej części Caine rozkłada tak jak chce podczas trzech walk, z tego jedna to strzelanina a druga - power of a god, a w drugiej ten nietykalny Caine przechodzi przez tortury ogrilów?
ASX76 - 2012-01-02, 21:46
:
Tixon napisał/a:

Mówisz o tej samej książce? W której to, w pierwszej części Caine rozkłada tak jak chce podczas trzech walk, z tego jedna to strzelanina a druga - power of a god, a w drugiej ten nietykalny Caine przechodzi przez tortury ogrilów?


Przez wszystkie przechodzi i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że na pewno mu się uda. W tym sensie nietykalny. Nie do zaje.ania, inaczej pisząc. ;)
ASX76 - 2012-03-15, 22:32
:
20 kwietnia - "Prawo Caine'a":

http://www.mag.com.pl/ksi..._Caine%27a.html
Tixon - 2012-03-15, 23:03
:
Fragment o odnalezieniu prawdziwiej miłości brzmi bardzo ciekawie :mrgreen:
ASX76 - 2012-03-16, 00:12
:
O nie, tylko nie miłość i na domiar gorszego, prawdziwa! To zawsze robi z bohaterów ciepłe i rozlazłe kluchy. ;)
Tixon - 2012-03-16, 10:32
:
O ile dobrze pamiętam, to z "Miłości do Pallas..." z połowa miasta stanęła w ogniu... ;)
ASX76 - 2012-03-16, 14:24
:
Tixon napisał/a:
O ile dobrze pamiętam, to z "Miłości do Pallas..." z połowa miasta stanęła w ogniu... ;)


Sam więc widzisz, do jak iście opłakanych skutków może doprowadzić żar namiętności. :-P
Stanęło nie to, co trzeba. ;)
Walder Frey - 2012-03-16, 23:53
:
Jeśli chodzi o Stovera, to najbardzie podobała mi sie część pierwsza. Potem trzecia, a na końcu druga, która IMVHO odstawała poziomem i była zbyt przekombinowana. Owszem, miała świetne fragmenty, ale z tego, co pamiętam, to najgorzej wspominam zmiksowanie technologii i przenieienie zbyt wielu elementów z 'realu' do Overworldu.
A tomy I i III były super. Liczę, że IV nie będzie gorszy.
Romulus - 2012-05-03, 21:07
:
Shadowmage miał rację, "Prawo Caine'a" - po 170 przeczytanych stronach - tylko z początku zapowiadało się na typową kontynuację. Z przytupem i wykopem :) Od pewnego momentu Stover skręcił jednak w "dziwne" rejony, tj. od momentu kiedy Caine/Hari dokonał wyboru. Dziwnie, dziwnie, potem znowu typowo. Na razie zapowiada to, że Stover skręcił w ambitne rejony. Ale zobaczymy w finale, czy mu się udało.
Shadowmage - 2012-05-03, 21:43
:
Ambitne rejony? Nie przesadzalbym, ale z pewnością stara się złamać schematyzm w fantasy.
Bernkastel - 2012-05-04, 00:38
:
Raczej wykorzystuje te schematy - zabiera najlepsze elementy opowieści i łączy je w całość. Mamy więc miłość jako główny wątek (a czy miłość nie jest motorem napędowym wszystkich dobrych historii?), bohatera który dokopuje osobom uważającym się za nietykalne (jak większość filmów akcji) oraz samoświadomość tworzenia historii - sam bohater wie, że musi stworzyć widowisko (więc ta jego sztuczność/umowność ma pewne wytłumaczenie).
No a co do ambitnych regionów - chyba rozumiem o co chodziło Romkowi. Poprzez pomieszanie chronologii scen, czytelnik musi wykonać wysiłek umysłowy, by to je uporządkować. Oraz zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Czyli można by to nazwać ambitnym rozrywkowym fantasy. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę.
Czytając powyższe, weźcie pod uwagę późną godzinę i to, że jeszcze nie opadł entuzjazm po lekturze ;)

Btw Shadow - dlaczego dałeś tylko 7/10? :->
Shadowmage - 2012-05-04, 06:03
:
Mówisz o LC? Bo mi ta skala nie pasuje - liczby mają się nijak do opisów tekstowych moim zdaniem. 7 to bardzo dobra, a 8 to rewelacyjna. No więc rewelacyjne to nie było :P Ocenami na LC bardzo bym się nie sugerował.
Romulus - 2012-05-04, 08:06
:
Shadowmage napisał/a:
Ambitne rejony? Nie przesadzalbym, ale z pewnością stara się złamać schematyzm w fantasy.

Bernkastel napisał/a:
No a co do ambitnych regionów - chyba rozumiem o co chodziło Romkowi. Poprzez pomieszanie chronologii scen, czytelnik musi wykonać wysiłek umysłowy, by to je uporządkować. Oraz zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Czyli można by to nazwać ambitnym rozrywkowym fantasy. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę.
Czytając powyższe, weźcie pod uwagę późną godzinę i to, że jeszcze nie opadł entuzjazm po lekturze ;)

Własnie o to mi chodziło. W fantasy rzadko mi się zdarza wytężać mózgownicę. A łamanie schematów w fantasy to przecież ambitne zamierzenie. I karkołomne :)
Młodzik - 2012-05-04, 10:01
:
Naprawdę należałoby się pochylić i zapłakać nad fantasy, jeśli za ambitne uważa się zwykłe złamanie schematu :P .
Romulus - 2012-05-04, 10:10
:
Trudno się nie zgodzić :)
Bernkastel - 2012-05-04, 22:46
:
Shadowmage napisał/a:
Mówisz o LC? Bo mi ta skala nie pasuje - liczby mają się nijak do opisów tekstowych moim zdaniem. 7 to bardzo dobra, a 8 to rewelacyjna. No więc rewelacyjne to nie było :P Ocenami na LC bardzo bym się nie sugerował.


Tak, mi też nie pasuje opis do liczby. Przy czym za nadrzędne uważam liczbę, a jej "wartość" słowną mam zaadaptowaną z dawnych czasów, z Secret Service. ;)
No i jaka jest różnica między rewelacyjną, a wybitną? :->
Młodzik napisał/a:
Naprawdę należałoby się pochylić i zapłakać nad fantasy, jeśli za ambitne uważa się zwykłe złamanie schematu :P .

Tak to jest jeśli jako fantasy nie rozumie się fantazjowania, a kolejną kalkę Tolkiena i innych :-/
Przynajmniej u Stovera ten "klasyczny" setting ma sens właśnie jako setting ;)
Magg0t - 2012-05-05, 15:25
:
Jeśli kolejne części Caine'a są lepsze od Bohaterowie umierają, których właśnie mam przyjemność czytać to nie ma wyjścia i trzeba będzie zakupić. Lepiej się bawię przy lekturze książki niż przy Samym ostrzu Abercrombiego. :D
Tixon - 2012-05-05, 15:32
:
Magg0t napisał/a:
Jeśli kolejne części Caine'a są lepsze od Bohaterowie umierają, których właśnie mam przyjemność czytać to nie ma wyjścia i trzeba będzie zakupić.

I tak, i nie. Większy ładunek emocjonalny jest w dalszych częściach, fabuła rozbudowana, więcej informacji o świecie, nowi-starzy bohaterowie. Ale to już nie będą Przygody (bądź też nie całkiem Przygody).
ASX76 - 2012-05-05, 19:40
:
Magg0t napisał/a:


Lepiej się bawię przy lekturze książki niż przy Samym ostrzu Abercrombiego. :D


Dziwne nie jest, bo książka Stovera wyraźnie lepsza.
Romulus - 2012-05-05, 23:15
:
Teraz się zastanawiam, czy lubię bardziej bohaterów Stovera (a raczej bohatera), czy bohaterów Abercrombiego. Generalnie Caine ma lepsze odzywki i poczucie humoru. I tu jego przewaga wydaje się oczywista. Ale lepiej bym się bawił w towarzystwie chłopaków Abercrombiego - szczególnie tych wrednych bydlaków z Północy :mrgreen:
Romulus - 2012-05-06, 18:02
:
Skończyłem "Prawo Caine'a". Jestem jeszcze zmieszany, ale nie wstrząśnięty. Powieść oceniam bardzo dobrze. Choc mam wrażenie, że Stover miał problem, jak tu wygmatwać bohatera z bigosu, w który wpadł w poprzedniej powieści. Ale chyba przemyślał ten "problem" i wybrnął z niego może nie z elegancją, ale mogło być gorzej. Trudno się połapać w fabule, bo skomplikował ją maksymalnie, jak się dało. Autor starał się także nie wpadać w koleiny łatwych rozwiązań wrzucając do narracji, w swoim stylu, dużo chwytliwych wulgaryzmów i "przemyśleń" bohatera. Umilają one lekturę i czynią ją dodatkowo atrakcyjną. Jednak, jakby prześledzić cała historię Caine'a od "Bohaterowie umierają" po "Prawo..." to widać, jak bardzo się on zmienił. I jak bardzo od początku Stover takiego kierunku fabuły nie planował. Dopiero dwie ostatnie powieści chyba kazały mu ją tak "skręcić". Ale uczynił to w sposób przemyślany. Choć mało finezyjny i to byłby mój największy zarzut pod adresem tego finału. Ale na Fantaście dałem ocenę 5,5.

Bohaterowie Abercrombiego jednak, ostatecznie, są dla mnie ciekawsi :) Bo Caine to bezwzględny bydlak na zbyt wysokim levelu :)
Tixon - 2012-05-06, 18:28
:
No daj spokój, od początku widać "nici" głównego zamysłu, drobne informacje rzucane tu i ówdzie. Już pierwszy tom - ostatnia wielka przygoda Caine'a - dawał dwa kierunki rozwoju historii : do przodu i do tyłu. Masz tego przedsmak w drugim tomie, natomiast pierwsza część pokuty elegancko to ujmuje, by w drugiej, w odysei poprzez czas, zgrabnie wszystko podsumować podsumować. Czyli przystępując do pisania pierwszego tomu, autor dysponował zarysem całej historii.
Co do fabuły - nie przesadzasz troszeczkę? Historia nie jest co prawda ułożona linearnie, ale chyba to nie problem, zrekonstruować ją, gdy już przeczytałeś książkę? Zwłaszcza, gdy praktycznie wszystko masz wytłumaczone i podane na tacy : kto jest kim, jak i dlaczego.
A co do tego bezwzględnego bydlaka - czy my czytaliśmy tę samą książkę? A stosunek wobec wobec osób w karczmie? Wobec starych "znajomych"? Wobec końskiej wiedźmy? Która tak na marginesie, jest takim wątkiem "z innej bajki", jakie Stover czasami wprowadzał (vide co się nagle stało z Pallas na rzece).
Romulus - 2012-05-06, 21:37
:
Może i masz rację. Zbyt dużo czasu upłynęło od lektury poprzednich powieści i mogę wszystkiego nie ogarniać.

A co do Caine'a - bohaterowie Abercrombiego są jakoś bardziej... przyjaźni dla czytelnika :) i dla samych siebie. Co jest punktem dla Caine'a bo Jego Zajebistość mogłaby rozgromić chłopaków z Północy Abercrombiego. Może nawet w pojedynkę :-P
Cintryjka - 2012-05-12, 12:40
:
Dla mnie Stover zjada Abercrombiego na każdym możliwym poziomie, ale ja mam słabość do Caine'a. Wczoraj skończyłam Prawo i bardzo mi się podobało, frajda na podobnym poziomie jak przy Bohaterowie..., choć książka zupełnie różna. Miło popatrzeć, jak taki pokiereszowany przez los facet jak Michaelson dostaje swoją odrobinę szczęścia. I jak emocjonalnie dorasta na starość. Za to gotowa jestem przymknąć oko na zabawy z czasem i bogami. Całość do ogarnięcia bez problemu, ale lepiej by się czytało bezpośrednio po poprzedniej części. Tomy od najlepszego: I,IV,III,II (druga połówka mocno ściąga ocenę w dół).
AM - 2012-05-12, 15:17
:
Cintryjka napisał/a:
Dla mnie Stover zjada Abercrombiego na każdym możliwym poziomie, ale ja mam słabość do Caine'a. Wczoraj skończyłam Prawo i bardzo mi się podobało, frajda na podobnym poziomie jak przy Bohaterowie..., choć książka zupełnie różna. Miło popatrzeć, jak taki pokiereszowany przez los facet jak Michaelson dostaje swoją odrobinę szczęścia. I jak emocjonalnie dorasta na starość. Za to gotowa jestem przymknąć oko na zabawy z czasem i bogami. Całość do ogarnięcia bez problemu, ale lepiej by się czytało bezpośrednio po poprzedniej części. Tomy od najlepszego: I,IV,III,II (druga połówka mocno ściąga ocenę w dół).


Smutne jest tylko to, że Stover właściwie nigdzie nie osiągnął sukcesu :cry: .
ASX76 - 2012-05-12, 15:23
:
AM napisał/a:


Smutne jest tylko to, że Stover właściwie nigdzie nie osiągnął sukcesu :cry: .


Panie Andrzeju, głowa do góry, Stover osiągnął sukces choćby wśród aktywnych forumowiczów MAG-a i ZB. :-)
Cintryjka - 2012-05-12, 19:53
:
AM napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
Dla mnie Stover zjada Abercrombiego na każdym możliwym poziomie, ale ja mam słabość do Caine'a. Wczoraj skończyłam Prawo i bardzo mi się podobało, frajda na podobnym poziomie jak przy Bohaterowie..., choć książka zupełnie różna. Miło popatrzeć, jak taki pokiereszowany przez los facet jak Michaelson dostaje swoją odrobinę szczęścia. I jak emocjonalnie dorasta na starość. Za to gotowa jestem przymknąć oko na zabawy z czasem i bogami. Całość do ogarnięcia bez problemu, ale lepiej by się czytało bezpośrednio po poprzedniej części. Tomy od najlepszego: I,IV,III,II (druga połówka mocno ściąga ocenę w dół).


Smutne jest tylko to, że Stover właściwie nigdzie nie osiągnął sukcesu :cry: .


Już chyba kiedyś poruszaliśmy ten temat i j o ile pamiętam, konkluzja była taka, że Stover jest za trudny na masowy sukces. Z jednej strony, patrząc na to, co okupuje szczyty list bestsellerów, jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak jest.
Ale z drugiej, kurczę: owszem, jest to nieco ambitniejsza i bardziej skomplikowana konstrukcyjnie rozrywka, ale to wciąż czysta rozrywka. Nietrudna. Ciężko ją nazwać hermetyczną. I to bardzo dobra: dynamiczna akcja, żywy język, wyraziści bohaterowie, humor. To powinno się sprzedawać. Zarabia na siebie cykl chociaż?
Sabetha - 2012-05-12, 22:13
:
Cintryjka napisał/a:


Już chyba kiedyś poruszaliśmy ten temat i j o ile pamiętam, konkluzja była taka, że Stover jest za trudny na masowy sukces.


:shock: :shock: :shock:

Kufa, jeśli dla kogoś Stover jest za trudny, to zastanawiam się, co w takim razie jest dlań łatwe...
sanatok - 2012-05-12, 22:14
:
Conan i Bóg Pająk ? :)
Cintryjka - 2012-05-12, 22:26
:
Abercrombie jest prostszy, Weeks jeszcze prostszy, Brett to kolejny stopień niże.j. Że nie wspomnę o takich sukcesach jak Clare czy Frost, które są kompletnie o niczym. A jeszcze niżej jest Kate, która pewnikiem sprzedaje się najlepiej ze wszystkich.
Romulus - 2012-05-12, 23:00
:
Sabetha napisał/a:
Cintryjka napisał/a:


Już chyba kiedyś poruszaliśmy ten temat i j o ile pamiętam, konkluzja była taka, że Stover jest za trudny na masowy sukces.


:shock: :shock: :shock:

Kufa, jeśli dla kogoś Stover jest za trudny, to zastanawiam się, co w takim razie jest dlań łatwe...

Produkty Fabryki Słów.
AM - 2012-05-12, 23:51
:
Cintryjka napisał/a:
To powinno się sprzedawać. Zarabia na siebie cykl chociaż?


Nie żaliłem się z Magowego powodu. Szkoda mi Stovera.
ASX76 - 2012-05-13, 00:27
:
AM napisał/a:

Nie żaliłem się z Magowego powodu. Szkoda mi Stovera.


Jego książki przynajmniej są u nas wydawane. A Donaldsona od dawna nie. :-(
Cintryjka - 2012-05-13, 09:56
:
AM napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
To powinno się sprzedawać. Zarabia na siebie cykl chociaż?


Nie żaliłem się z Magowego powodu. Szkoda mi Stovera.


Nie daje rady wyżyć z pisania i musi je traktować jako hobby? Aż tak źle chyba nie jest:)
MadMill - 2012-05-13, 11:01
:
To ja Abercrombie jest słabszy od Stovera to aż się boję go czytać...
ASX76 - 2012-05-13, 11:14
:
MadMill napisał/a:
To ja Abercrombie jest słabszy od Stovera to aż się boję go czytać...


Od trylogii wydawanej przez ISĘ lepiej nie zaczynać, gdyż już pierwsza część może Cię zniechęcić.
Asthariel - 2012-05-13, 11:17
:
Czy jestem dziwny, jeśli Samo Ostrze wciąż mi się bardzo podobało, nawet z tłumaczeniem ISY?
ASX76 - 2012-05-13, 11:23
:
Asthariel napisał/a:
Czy jestem dziwny, jeśli Samo Ostrze wciąż mi się bardzo podobało, nawet z tłumaczeniem ISY?


To nie spełnia kryterium dziwności. :-P
Co innego, gdybyś miał niezdrowe skłonności... ;)
Romulus - 2012-05-13, 11:28
:
Stover i Abercrombie to dwaj zacni pisarze fantastyczni. Aczkolwiek wolę Abercrombiego przede wszystkim za "Zemstę..." i "Bohaterów". Trylogia ma już dla mnie mniejszy power. Natomiast Stover "idzie" u mnie według kolejności, tj I, II, III, IV - jeśli każdą część potraktujemy odrębnie.
AM - 2012-05-13, 12:33
:
Cintryjka napisał/a:
AM napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
To powinno się sprzedawać. Zarabia na siebie cykl chociaż?


Nie żaliłem się z Magowego powodu. Szkoda mi Stovera.


Nie daje rady wyżyć z pisania i musi je traktować jako hobby? Aż tak źle chyba nie jest:)


Spokojnie, przecież są jeszcze Gwiezdne Wojny lub nowelizacje gier komputerowych.
Cintryjka - 2012-05-13, 13:06
:
No tym bardziej może sobie pozwolić na napisanie takiego fajnego Caine'a dla przyjemności. Swojej i czytelników. Czy też dla realizowania ambicji pisarskich. A może dla higieny psychicznej? Niech żyją Star Wars! Poważnie, od dawna żadna książka nie dostarczyła mi tyle zwykłej czytelniczej frajdy, co właśnie Prawo Caine'a. Wręcz chętnie odświeżyłabym sobie całość, na co niestety nie mam czasu. A to już w ogóle rzadko mi się w ostatnich kilku latach zdarza.
utrivv - 2012-05-14, 15:23
:
Tak mnie ładnie przekonujecie że chyba się zainteresuję choć testu Otwieram Książkę w Losowym Miejscu jednak nie przeszedł //mysli
Walder Frey - 2012-05-17, 10:43
:
Może to będzie odebrane jako czepialstwo, ale ja zwracam uwagę na takie detale.
Cykl Caine'a (a właściwie tomy 1-3) z tyłu okładki miał nazwę 'aktu'. W tomie 1 była to Przemoc, w drugim (co ważne- na obu książkach)- Wojna, na trzecim- Pokuta. A na czwartym winno być "Pokuta 2". Nie ma jednak nic. Dlaczego?
You Know My Name - 2012-05-17, 12:49
:
A może "Kasa" //mysli
Tixon - 2012-05-17, 22:10
:
Zakładam, że wydawcy umknął podtytuł - Pokuta, księga II.
Sammael - 2012-06-22, 02:23
:
SPOILERY

No i skończyłem Prawo Caine'a. Szybko, bo przeczytałem w jeden dzień - dawno tak z jakąś książką nie miałem, tym bardziej że poprzednie części cyklu męczyłem zazwyczaj w ponad-standardowym okresie czasu. Czy to dlatego że książka jest taka świetna? I tak i nie. Nabrała dużo większego rozmachu niż "Caine Czarny Nóż", być może nawet większego niż udało mi się ogarnąć. Bo pogubiłem się w tej książce srogo, tak na świeżo po zakończeniu: to ja nawet nie wiem kto tam przeżył, kto nie, co jest chronologicznie ostatnim wydarzeniem (bo chyba nie końcówka i to ostrzeżenie Caine'a dla ludzkości? A może tak...). Nie rozumiem co to był za pseudo świat w którym był najpierw Duncan i Caine, potem pojawiali się inni, czas nie płynął, wszystko to takie surrealistyczne... wtf. Końska wiedźma, jej tożsamość oraz rola w całej historii to kolejna kwestia która mi umknęła. I to, jakim cudem nagle zrobiło się kilku Caine'ów i jak to ich porozrzucało w czasie... tak teraz myślę, to chyba więcej z tej książki nie zrozumiałem niż zrozumiałem, odebrałem ją bardziej w stylu "Zagubionej autostrady" - dużo fajnych scen, ale razem za ch*j to nie ma sensu. Kiedyś będę musiał przeczytać całą sagę od nowa, ale szczerze mówiąc nie spieszy mi się, bo mimo że jest dobra - to bez przesady, a jej zakręcone zakończenie (bo o następnym tomie jak na razie cicho) bynajmniej nie zachęca do ponownej lektury.

Jeśli bym miał oceniać sagę wg tego jak mi się podobała, to: II pt 2 > II pt 1 > I > IV > III
Misiel - 2013-02-17, 15:11
:
Przed lektura przeczytalem na ZB tyle orgiastycznych opinii, ze teraz, swiezo po "Bohaterowie umieraja", jestem lekko zawiedziony. Bardzo podobaly mi sie relacje pomiedzy swiatem a Nadswiatem, a szczegolnie wplyw jaki na decyzje Aktorow mialo to jak zostana odebrane w "realu" (prym tu wiodl Lamorak). Stover fajnie wykreowal Maelkotha, ktorego w zasadzie ciezko uznac za zla postac (oczywiscie jak na standardy fantasy), ale z drugiej strony cala reszta: Pallas, Berne, nawet Caine, jest jak odbita od sztancy. Poza tym w calej opowiesci brakowalo mi jakiegos tla, glebszego osadzenie w miejscu i czasie, a nie tylko jebs, akcja. Generalnie fajne czytadlo, ciezko bylo mi sie oderwac, ale kurde, jakos mnie nie ciagnie do nastepnych czesci.
Tixon - 2013-02-17, 16:58
:
Misiel napisał/a:
Poza tym w calej opowiesci brakowalo mi jakiegos tla, glebszego osadzenie w miejscu i czasie, a nie tylko jebs, akcja. Generalnie fajne czytadlo, ciezko bylo mi sie oderwac, ale kurde, jakos mnie nie ciagnie do nastepnych czesci.

Taka forma właśnie - akcja, byle do przodu i byle krwawo. W kolejnych częściach będzie więcej tła właśnie kosztem akcji.
Tixon - 2014-01-23, 17:08
:
Cytat:
Teraz zabieram się za Prawo Caine'a i tutaj chyba zawód żaden mnie nie spotka:)

Trzymaj się mocno i zwracaj uwagę na każdy szczegół. ;)
Fidel-F2 - 2014-01-23, 17:42
:
Magg0t napisał/a:
Teraz zabieram się za Prawo Caine'a i tutaj chyba zawód żaden mnie nie spotka:)
ale i radość niespecjalna 8)
Tixon - 2014-01-23, 17:51
:
Fidel-F2, dla mnie specjalna. Najlepsza z cyklu, wyciskająca łzy jak i powodująca nieskrępowane wybuchy śmiechu.
No ale u mnie cykl ma 10/10.
Fidel-F2 - 2014-01-23, 18:32
:
Jeśli powiem, że pierwszy tom zmęczyłem, to odrobinę przesadzę, ale też brak we mnie jakiegokolwiek zainteresowania dalszymi przygodami.
Cintryjka - 2014-01-23, 20:18
:
Misiel napisał/a:
I u mnie tak samo. Niby niezle, ale w ogole nie mialem ochoty na drugi tom.

Caine jest super - z wyjątkiem drugiej połówki drugiego tomu - im dalej, tym lepiej.
Tixon - 2014-01-23, 22:05
:
Fidel-F2, jeśli nie czułeś, że to są książki pisane dla Ciebie, odpuść sobie dalsze.
Kolejne tomy są lepsze, ale w znaczeniu - więcej tego co się podobało w pierwszej.
Fidel-F2 - 2014-01-23, 22:09
:
Tixon, dzięki za troskę, luzik, odpuściłem ze dwa lata temu. :mrgreen: