Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - [UW] Jeff VanderMeer

MadMill - 2009-06-16, 16:35
: Temat postu: [UW] Jeff VanderMeer

Jeff VanderMeer urodził się 7 lipca 1968 roku w Bellefonte w stanie Pensylwania, ale większość swojego dzieciństwa spędził wraz z rodzicami na Fidżi. Po wielu podróżach wrócił jednak do USA. Jest amrykańskim pisarzem, edytorem jak i wydawcą. W 2003 roku ożenił się z Ann Kennedy.

Jest autorem bestsellerowej książki "Miasto szaleńców i świętych", opowiadającej o barwnym molochu, mieście Ambergris. Dwukrotnie został nagradzany World Fantasy Awards. Był również finalistą Hugo Award, Bram Stoker Award, IHG Award, Philip K. Dick Award, a także wielu innych nagród.

Podziemia Veniss
Fragment

Źródło: UW
You Know My Name - 2009-06-16, 18:19
:
Jak pewnie wielu tubylców mam za sobą tylko Miasto... ale jakie wrażenia. Jak na razie prawdopodobnie najlepsza książka jaką przeczytałem. Podziemia... zaraz po wypłacie nabędę i przeczytam.
MadMill - 2009-06-16, 18:22
:
Co do Miasta... to zaliczam je do jednych z najlepszych książek tamtego roku. W pamięci utkwiło mi najbardziej opowiadanie Przemiana Martina Lake'a oraz Niezwykły przypadek Iksa, ale również Zakochany Dradin czy Król Kałamarnic też mi się bardzo podobali. Wiele sobie obiecuje po Podziemiach Veniss, chcę dostać znowu coś nowego i zaskakującego, coś w czym utonę. ;)
batou - 2009-06-16, 19:40
:
Miasto... faktycznie jest rewelacyjne. O ile zaraz po lekturze też wymieniłbym te opowiadania co Mad jako najlepsze, tak teraz wygładza mi się obraz tej książki jako całości. Oprócz świetnie wykreowanego świata super były te eksperymenty z formą. Kreatywności VanderMeerowi odmówić nie można i to nie tylko na poziomie budowania fabuły, ale też przy sposobach przekazu. Poprzeczka przed Podziemiami Veniss wisi wysoko.
Shadowmage - 2009-06-16, 21:04
:
To ja powiem tylko, że na pierwszy rzut oka "Podziemia..." są książką zupełnie inną. Też mi odkrycie, nieprawdaż?
MadMill - 2009-06-16, 21:19
:
Shadow napisał/a:
To ja powiem tylko, że na pierwszy rzut oka "Podziemia..." są książką zupełnie inną. Też mi odkrycie, nieprawdaż?

Twoja przenikliwość zawsze mnie zaskakiwała, drogi kolego. ;)
Romulus - 2009-06-17, 06:55
:
Shadowmage napisał/a:
To ja powiem tylko, że na pierwszy rzut oka "Podziemia..." są książką zupełnie inną. Też mi odkrycie, nieprawdaż?

Co mnie bardzo cieszy. Nie dlatego, że "Miasto..." mi się nie podobało. Było odwrotnie, jednak trochę przytłaczająco i powolnie. I lubię zwartą a nie opowiadaniową konstrukcję fabuły.
ASX76 - 2009-06-17, 10:37
:
Romulus napisał/a:

Co mnie bardzo cieszy. Nie dlatego, że "Miasto..." mi się nie podobało. Było odwrotnie, jednak trochę przytłaczająco i powolnie. (...)


Nie tak prędko. To było zaledwie "na pierwszy rzut oka" Shadowka, zatem nie ma stuprocentowej pewności, że w dalszych partiach książki nie będzie tak jak z "Miastem Madków". ;)
MadMill - 2009-06-17, 10:40
:
Nie będzie, tzn na pewno nie jak z Miastem które było kolekcją, zbiorem różnych tekstów VanderMeera, Podziemia Veniss to powieść, taka od deski do deski. ;)

Zastanawia mnie czy jest szansa na to, żeby też wyszły w Polsce antologie przy których JV pracował. Wiem, że część opowiadań ma się ukazać w Nowej Fantastyce, ale może jako zwarta książka też się ukaże któraś z nich.
AM - 2009-06-17, 17:57
:
Shadowmage napisał/a:
To ja powiem tylko, że na pierwszy rzut oka "Podziemia..." są książką zupełnie inną. Też mi odkrycie, nieprawdaż?


I jak się podoba?
Shadowmage - 2009-06-17, 18:36
:
Bardzo. Świetna książka, podoba mi się znacznie bardziej od "Miasta..." - a i to przecież było bardzo dobre. Bardzo sugestywne. Tylko strasznie cienkie :(
Dziś pewnie skończę (część właściwa jest już prawie za mną), to podzielę się wrażeniami.
MadMill - 2009-06-17, 19:46
:
Shadowmage napisał/a:
Tylko strasznie cienkie :(

Łeee... to boli. :(
Shadowmage - 2009-06-25, 14:53
:
Dobra, moja recka "Podziemi Veniss" się ukazała. Zachęcam do lektury i liczę, że spowoduje adekwatny ślinotok w stosunku do tego, co jest warta (książka znaczy, nie recenzja:p)
Sharin - 2009-06-29, 21:36
:
Ok. Przebrnąłem przez pierwsze 50 stron i książka miażdży :mrgreen: Dawno nie miałem w ręku czegoś równie interesującego. Wielki plus. Bardziej wylewna opinia pojawi się za jakiś czas ;)

No i ZB wśród patronów :mrgreen:
Brawa!
Ł - 2009-07-22, 14:10
:
Mam pytanie - Czy "Miasto..." to te samo uniwersum co "Podziemia..." - bo mam zamiar się za nie zabrać.

spoilery z Veniss

Zaś same podziemia - nie wiem czemu ale tytuł wydał mi się jakiś taki dedekowy (w sam raz do dodatku do FR). A w środku niesamowita reintepretacja wiecznego motywu zejścia żyjącego do piekieł (Orfeusz, Dante itp). Co prawda czasami wydaje mi się że autor miał czasem problemy z połączeniem SF z oniryzmem i groteską - to znaczy mam przekonanie że proporcja tej mieszaniny powinna się przesuwać z dominacji pierwszego na drugie wraz z "głębokoscia" podziemi. Po cześci to wyszło (30 POZIOM - te płynięcie i paszcza besti to już w ogóle istny Dante) ale ta Katedra ciał z 5 POZIOMU którą się Vandermeer zachwycał w posłowiu tak trochę mi nie pasowała do tego schematu. Była za mało SF za bardzo oniryczna. Chyba autor dał się ponieśc trochę swojej wizji, a dla czytelnika jest to nieco niezrozumiałe. Szkoda że tak mało było opisów innych poziomów.

Aha sam Quin to ARCYZŁY godny tylko Eldricha Palmera. Myśle że w dużej czesci, na nim wzorowany. Rewelacja.

Ale opowiadania z końca to już taki typowy bonus przeciętniak, B-side. Na osłodze żeby nie było AŻ tak cienko.
Shadowmage - 2009-07-22, 14:30
:
Ł napisał/a:
Mam pytanie - Czy "Miasto..." to te samo uniwersum co "Podziemia..." - bo mam zamiar się za nie zabrać.
Nie, to zupełnie inny świat.
Metzli - 2009-07-22, 19:45
:
możliwe spoilery z Veniss

Łaku napisał/a:
ale ta Katedra ciał z 5 POZIOMU którą się Vandermeer zachwycał w posłowiu tak trochę mi nie pasowała do tego schematu. Była za mało SF za bardzo oniryczna.


Straciłaby swój cały "urok" ;) Dla mnie takie umiejscowienie akcentów, ze stopniowo rosnącą przewagą oniryzmu, oszczędnością w opisie całej struktury miasta było zabiegiem jak najbardziej uprawnionym. I dającym dobry efekt, dałam się ponieść wizji VanderMeera. Od obrazu innych poziomów ważniejsze było ukazanie ostatniego etapu życia ludzkości, ta całkowita degeneracja i wizja schyłku rasy ludzkiej. Doskonale się to autorowi udało.

Wizja Veniss o wiele silniej do mnie przemawia niż Ambergris, tak na marginesie ;)
Sharin - 2009-07-22, 20:14
:
możliwe spoilery

Stopniowo narastający oniryzm? To bardzo dobre określenie.
O ile pierwsze dwie część mogę uznać za "rzeczywiste" w ramach fantastyki o tyle akcja by Shadrach z pewnością tej normy nie trzyma. Praktycznie od początku jego wędrówki granica normalności zaciera się wprost proporcjonalnie do kolejnych poziomów podziemi. W pewnym momencie dosłownie pogubiłem się w wyobrażeniach na temat świata otaczającego bohatera.

Co do tej ostatniej wizji świata to... sam nie wiem. Dla można było ją jeszcze bardziej uwypuklić. De facto ta wizja nie była do końca uformowana. Górą okazały się domysły. Tak albo siak. Prawdopodobnie takie było założenie autora ale mnie troszeczkę rozczarowały. Kurcze, spodziewałem się, że ten cały bioinżynierjny bóg zostanie bardziej konkretnie przedstawiony. Podobnie jak i jego plany.
Ł - 2009-07-22, 21:12
:
Metzli napisał/a:

Straciłaby swój cały "urok" ;) Dla mnie takie umiejscowienie akcentów, ze stopniowo rosnącą przewagą oniryzmu, oszczędnością w opisie całej struktury miasta było zabiegiem jak najbardziej uprawnionym.

Metzli, wydaje mi się że powtórzyłaś po mnie i starasz się stwarzać pozory polemiki. :P Napisałem że BARDZO doceniam tą stopniowość - mój zarzut dotyczy tego że wspomniania Katedra wydaje mi się własnie przeskoczeniem kilku stopni i bah nagle wybuch groteski-kopniak w głowę czytelnika. Nie obraziłbym się za jakieś większe preludium do tego czy interludium po podziemiach. Brakuje trochę subtelności i płynności w budowaniu tej konstrukcji, przeskoki za zbyt gwałtone. A, i nie wierze że nie ineteresuje cię co było na ionnych poziomach. NIE WIERZE.

[spoiler] Na mnie największe wrażenie zrobiła scena skoku na spadochronie wśród skaczących samobójców i pobudka na plaży. Dużo klarowniejsza niż katedra i w swoim chorym realizmie, straszniejsza. [spoiler]

A swoją drogą, podziemia, Katedra, nowa rasa, genetyczny geniusz czczony jako Bóg - każdemu fanowi FALLOUTA, szczególnie 1 częsci, powinna się teraz zapalić w głowie WIELKA CZERWONA LAMPKA.

Ps. słówko onirycznośc robi kariere, każdy chce mieć je w swoim poście. :P
You Know My Name - 2009-07-22, 23:14
:
Ł napisał/a:
Mam pytanie - Czy "Miasto..." to te samo uniwersum co "Podziemia..." - bo mam zamiar się za nie zabrać.
To dobry wybór, choć związku nie mają. Weź się za Miasto..., treść i FORMA powinny cię usatysfakcjonować.
Metzli - 2009-07-23, 01:59
:
ostrożnie, bo dalej spoilery
Łaku napisał/a:
Metzli, wydaje mi się że powtórzyłaś po mnie i starasz się stwarzać pozory polemiki. :P


Trudno o polemikę kiedy osoby doceniają warsztat autora, z tą różnicą, że mi o wiele bardziej przypadły do gustu zabiegi i sposób prowadzenia fabuły. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie po twoim poście ;) Trudno dyskutować z gustami.

Sharin napisał/a:
De facto ta wizja nie była do końca uformowana. Górą okazały się domysły. Tak albo siak.


Łopatologiczne przedstawienie sprawy: "będzie tak i tak", zabiłoby klimat tej powieści. To pozostawione w powietrzu pytanie, niby znamy na nie odpowiedź, ale jednak ciągle pozostawione pewne niedopowiedzenie

Łaku napisał/a:
A, i nie wierze że nie ineteresuje cię co było na ionnych poziomach. NIE WIERZE.


Gdyby takie opisy się pojawiły, z chęcią bym je przeczytała. Ale ich brak nie jest dla mnie tak dokuczliwym defektem, przez który miałabym słabiej oceniać całość.

Podziemia Veniss to nie jest jakiś nowatorski pomysł, podczas lektury można stwierdzić, że takie elementy w ten czy inny sposób pojawiały się już wcześniej. Rzecz w samym podaniu dania podczas uczty, że się tak ciut poetycko wyrażę ;)

Łaku napisał/a:
Ps. słówko onirycznośc robi kariere, każdy chce mieć je w swoim poście. :P


Weszło na salony :P
Sharin - 2009-07-23, 18:55
:
SPOILERY

Metzli napisał/a:
Łopatologiczne przedstawienie sprawy: "będzie tak i tak", zabiłoby klimat tej powieści. To pozostawione w powietrzu pytanie, niby znamy na nie odpowiedź, ale jednak ciągle pozostawione pewne niedopowiedzenie


Nie chodzi mi o jasne, zdeklarowane powiedzenie: jak się przedstawiają przyszłe losy ludzkości. To jest akurat oczywiste, że będą miały wydźwięk negatywny. I nie ma w tej kwestii żadnych niedopowiedzeń, które tworzyłyby nastrój niepewności.

Mówiąc o domysłach chodziło mi raczej o to, że nie było powiedziane tak naprawdę "co spowoduje tę degenerację ludzkości". Że autor nie rozrysował jeszcze bardziej tego "tajemniczego, misternego" planu Quina.
Moim zdaniem objaśnienie kilku kwestii odnośnie jego "dzieła przemiany świata" wcale nie byłoby grzechem pisarza przeciwko ludzkości.

I żeby stało się zadość słówku powiem... oniryczna powieść :P
Metzli - 2009-07-23, 22:33
:
spoilery Veniss

Sharin napisał/a:
Mówiąc o domysłach chodziło mi raczej o to, że nie było powiedziane tak naprawdę "co spowoduje tę degenerację ludzkości". Że autor nie rozrysował jeszcze bardziej tego "tajemniczego, misternego" planu Quina.
Moim zdaniem objaśnienie kilku kwestii odnośnie jego "dzieła przemiany świata" wcale nie byłoby grzechem pisarza przeciwko ludzkości.


Zastanawiam się czy mamy na myśli to samo, dla mnie Veniss to obraz schyłku i zejścia ze sceny ludzkości, ta degeneracja tak naprawdę już się dokonała. Chociaż nie dowiadujemy się za wiele np. o strukturze społecznej Veniss, to jednak ten klimat schyłku towarzyszy od samego początku. Rozmowa Shadraha z Quinem o kondycji ludzkości tylko bardziej to unaocznia.

Jak np. zdanie:
Rasa ludzka wymiera – z powodu zbyt ograniczonej wyobraźni. Przez niezdolność do myślenia o konsekwencjach.

Pozostaje tylko kwestia w jaki sposób schedę po nas obejma nasi następcy. Chociaż w opowiadaniu Wojna Balzak VanderMeer w jakiś sposób daje odpowiedź na to pytanie, wszystko musi być odebrane siłą.
ASX76 - 2009-08-17, 15:15
:
http://esensja.pl/ksiazka...st.html?id=8033

Poczułem się zachęcony. Szkoda tylko, że tak mało stron.
Romulus - 2009-08-17, 17:22
:
Mnie się Podziemia Veniss podobały. Ale już czuję przesyt taką literaturą. Zbyt bardzo artystowska się robi. Jeszcze jedna taka powieść przeczytana przeze mnie i zacznę czuć niestrawność. Jestem jednak, na dłuższą metę, tradycjonalistą, jeśli chodzi o literaturę.
Tixon - 2009-09-13, 16:26
:
Podziemia Veniss Jeff Vandermeer
Uczta Wyobraźni miała u mnie kredyt zaufania już za samo to, że była – po prostu sama lektura tego, jakie i o czym książki oferowały, działała na wyobraźnię. Welin, Ślepowidzenie, Akcelerando czy Opowieści Sieroty, chociaż niepoznane, roztaczały fascynującą mnie aurę. Później przeczytałem Wieki Światła, trudne, ale wynagradzające włożony weń wysiłek; później zaś w przesyłce od Sharona przyszły Podziemia Veniss, zaskakując mnie swą objętością. Były… no… małe. Cóż, po Oku Świata wiele książek wydawało się małych, więc niezwłocznie zabrałem się do czytania. I zostałem złapany oraz oczarowany. Początkowo nic na to nie wskazywało, pierwszoosobowa historia chłopaka który jako niespełniony artysta udał się do doktora Q dostarczała informacji o mieście, ale nie podziemiach; chociaż zawierała sugestię, że i do nich dojdzie. Ale nie przypuszczałbym, że w taki sposób. Cóż, nie uprzedzajmy faktów.
Dosyć szybko ta część się kończy i przechodzimy w narrację drugoosobową, postacią przewodnią staje się siostra bohatera. Przy czym owe przejście jest zarówno zrealizowane świetnie, jak i wyjątkowo pasujące fabularnie. Na dłuższą metę taka narracja była by męcząca, więc szybko nadchodzi część trzecia, gdzie bohaterem jest B i – co było do przewidzenia – pisana w formie trzecioosobowej. I ta część jest najdłuższa i w pełni realizuje założenia tytułu, czyli opis podziemi Veniss. Brakowało mi jednak jakiegoś dopełniania i tu w sukurs przychodzi posłowie z czwartą kompozycją i jej bohaterem, stanowiąc dopełnienie (czy raczej otwarcie) historii.
A na zakończenie dwie małe historie z tego samego świata.
Aby jednak nie było tak pięknie, trochę ponarzekamy. Przede wszystkim brakowało mi trochę większego opisu miasta jak i jego historii; w pewnym momencie wspomniane są pozostałości po wydarzeniach będących dla obecnie żyjących dawną przeszłością – a dla nas daleko przyszłością - problem w tym, że są tylko wspomniane. Kiedy indziej poruszają się po dziwnie zorganizowanym mieście, a ja jako czytelnik chętnie dowiedziałbym się o tym więcej, autor zainteresował mnie fragmentem, którego nie kontynuował. Miejscami też akcja dzieje się zbyt szybko byśmy mogli w pełni rozkoszować się niecodziennym klimatem dolnych poziomów Veniss. Wydaje mi się też, że motyw miłości jest nadmiernie eksploatowany – o ile w powieści jest do zaakceptowania, to już w mikropowieści jak dla mnie przesadzony.
To już druga udana książka z serii Uczty Wyobraźni. Wyrabia sobie niezłą pozycję. I tym razem 8/10, co daje całkiem przyzwoity wynik.
gelaZz - 2009-12-05, 10:14
:
SPOILERY

Mnie się Podziemia Veniss bardzo podobały. Czytając nie mogłem się oderwać, ta książka mnie urzekła swoim klimatem, niezwykłymi opisami postaci i miejsc (koszmarnymi ale jednocześnie pięknymi). W dalszym ciągu staje mi przed oczami wygląd Nicka na wysypisku czy olbrzymia ryba, w której miał siedzibę Quin. Szkoda tylko, że ta historia była taka krótka.

Jeszcze na koniec zdanie odnośnie Wojny Balzaka jak oni mogli zmienić Jamie w cerbera? :(
You Know My Name - 2009-12-05, 10:41
:
gelaZz napisał/a:
Jeszcze na koniec zdanie odnośnie Wojny Balzaka jak oni mogli zmienić Jamie w cerbera?
Nie takie rzeczy robiliśmy ze szwagrem po pijaku.

A na serio, nie wiem czego tu nie rozumieć - przeszczep części głowy wraz z osobowością i ju. Dzięki temu otrzymywali skuteczniejszego łowcę.
gelaZz - 2009-12-05, 11:31
:
Mag_Droon napisał/a:
A na serio, nie wiem czego tu nie rozumieć - przeszczep części głowy wraz z osobowością i ju. Dzięki temu otrzymywali skuteczniejszego łowcę.


ja to rozumiem tylko nie mogę się z tym pogodzić ;p
You Know My Name - 2009-12-05, 11:42
:
ech, przecież ten świat Veniss to czysty "last stand", walka ostatnich resztek cywilizacji ludzi z wytworami Quinna. Tam nie ma miejsca na łzawe szczęśliwe zakończenia.
shawn - 2010-01-27, 15:41
:
Mnie równie Podziemia Veniss bardzo się podobały. Książka zawiera w sobie ogromny ładunek emocjonalny, nawet w jednym z rozdziałów autor zwraca się do nas w drugiej osobie. Mroczna i miejscami bardzo brutalna wizja przyszłości przypadła mi do gustu. Szkoda ze Mag nie pokusił się o wydanie wszystkich nowel dziejących się w tym świecie, tym bardziej ze książka jest bardzo szczupła. Jak pisze autor w posłowiu "wszystkie one opowiadają o stopniowym obejmowaniu ziemi w posiadanie przez stworzone przez Quina istoty" Pozostaje jedynie mieć nadzieje ze dane nam będzie móc kiedyś je przeczytać.

Teraz zastanawiam się nad kupnem Miasto szaleńców i świętych, ale 706 nie wróży dobrze książce w miękkiej oprawie. Szkoda ze Solaris nie poszedł w ślady Rebisu czy Maga wydając w większym formacie i HC.
toto - 2010-01-27, 16:05
:
shawn napisał/a:
Teraz zastanawiam się nad kupnem Miasto szaleńców i świętych, ale 706 nie wróży dobrze książce w miękkiej oprawie. Szkoda ze Solaris nie poszedł w ślady Rebisu czy Maga wydając w większym formacie i HC.
Spokojnie wytrzymuje próbę czytania. Może szkoda, że nie jest to twarda okładka, ale do jakości wydania nie mam uwag. A i treść zacna, więc nie ma co się zastanawiać, tylko szybko kupić i czytać.
MadMill - 2010-01-27, 20:57
:
Całe szczęście, że jest to w miękkiej, bo wydania HC Solarisu to raczej nie jest jakość... Ale za to Miasto ma piękną okładkę *.*
You Know My Name - 2010-01-27, 21:16
:
I okladka i forma w ogóle. Prima sort.
Metzli - 2010-03-19, 21:29
:
Dzisiaj premiera Shriek: Posłowie, książka ukazała się nakładem wydawnictwa Mag, w serii Uczta Wyobraźni. Tutaj trochę informacji, razem z fragmentem.

Książka objęta patronatem ZB :)
Shadowmage - 2010-03-20, 09:16
:
A tutaj jest moja recenzja.
Romulus - 2010-04-05, 16:52
:
Mógłbym się z nią zgodzić, tj. z recenzją. Aczkolwiek w moim przypadku trzeba także stwierdzić jasno - VanderMeer, mimo że wart uwagi i godny polecenia, nie kupił mnie ostatecznie. Przyjąłem jego powieść z ciekawością i przyjemnością, jednak nie zachwycił mnie praktycznie w żadnym elemencie. Najbardziej irytowała mnie narratorka. Tak jak ona kilka razy "zaczynała", tak i ja kilka razy miałem ochotę wtedy "przestać". Naprawdę.

Powieść napisana w doskonałym stylu. Ale, ostatecznie, dla mnie jest tylko dobra. Warto ją przeczytać, bo to obecnie najlepsze, co jest na polskim rynku fantastycznym. Jeśli przyjąć, iż istnieje szufladka "ambitna fantastyka" to VanderMeer mieści się w niej we wspomnianych stanach dobrych.
Metzli - 2010-04-06, 17:39
:
Jeśli idzie o tą narrację w Shriek, chociaż miejscami może wydać się irytująca, ma jednak moim zdaniem pewien urok. To ciągłe zaczynanie od początku, subiektywne spojrzenie i dopiski Duncana Shrieka, który co chwila wtrąca się z jakimś sprostowaniem. I, co najważniejsze chyba, utrzymany z Miasta... klimat Ambergris. Jeśli kogoś urzekł wcześniej teraz też powinien być zadowolony z lektury. Ja się do tej grupy nie zaliczam, ale podobnie jak przy pierwszej odsłonie tego miasta, teraz Shriek również przeczytałam z przyjemnością.
MadMill - 2010-04-18, 11:29
:
Metz podzieliła się także swoimi wrażeniami z lektury w recenzji w tym miejscu. :)
Gand - 2010-04-20, 17:00
:
Wy już tutaj rozmawiacie o nowo wydanej pozycji, a ja dwa słowa o Podziemiach Veniss, które przeczytałem jakiś (dłuższy) czas temu.
Spodziewałem się nie-wiadomo-czego po tych wszystkich zachwytach i trochę się rozczarowałem. Nie pamiętam czy kiedykolwiek wysunąłem taki zarzut w stosunku do książki, ale Podziemia... były za krótkie; miałem wrażenie, jakbym czytał książkę nie do końca skończoną, jakby brakowało w niej tej iskry geniuszu, która po pierwsze uzupełni nieco obraz chociażby świata przedstawionego jaki wyłania się w powieści, po drugie uczyni z niej nie tylko książkę (bardzo?) dobrą, ale coś więcej.
Lepiej wspominam drugą część książki (w tej chwili nie pomnę już nazwy). Była ona - przynajmniej dla mnie - dużo bardziej sugestywna i dosadna.
Metzli - 2010-05-03, 11:47
:
Kolejna recenzja książki Shriek: Posłowie, tym razem autorstwa Mag_Droona :)
Metzli - 2011-02-18, 17:21
:
Dzisiaj premiera Finch.

Mag napisał/a:
Wkrocz do świata, w którym zdrada to drugie imię uczciwości.

Prowadząc niemożliwe do rozwiązania śledztwo w sprawie podwójnego morderstwa, detektyw John Finch szuka prawdy wśród wojennych ruin niegdyś potężnego miasta Ambergris. Po sześciu latach rządów nieludzkich szarych kapeluszy Ambergris powoli popada w anarchię. Pozostałości armii buntowników są rozproszone, a ich przywódczyni, tajemnicza Błękitna Dama, zniknęła. Mieszkańców zamyka się w obozach. Kolaboranci wędrują ulicami, brutalnie zaprowadzając porządek. Finch musi sobie poradzić także z nowymi siłami, takimi jak zagadkowy as wywiadu Ethan Bliss, oraz z chorobą jego partnera, Wyte’a, który dosłownie rozpada się pod wpływem presji.

W tej przejmującej powieści spotykają się przeszłość z przyszłością oraz wydarzenia o kosmicznej skali z przyziemnymi sprawami. Co się stanie, jeśli Finch rozwikła śledztwo? Co się stanie, jeśli tego nie zrobi? Czy Ambergris pozostanie takie samo?



„Chinatown” zmieszane z „Nagim Lunchem” i doprawione szczyptą „Tetsuo II: Body Hammer”. Pozycja obowiązkowa dla fanów fantastyki, czarnych kryminałów i świetnej literatury.

— Joe Abercrombie, autor „Best Served Cold”



„Finch” rozłożył mnie na łopatki. Urzekł mnie połączeniem brudu z delikatnością oraz pięknem języka. Rzadko się zdarza, by powieści niczego nie brakowało. Wyobraźcie sobie połączenie książek Cormaca McCarthy’ego z dziełami Davida Goodisa i niezwykłymi nawiązaniami do Lovecrafta.

— Ken Bruen, autor „London Boulevard”



Dzięki ostrej jak brzytwa, a zarazem brudnej prozie — jak przystało na czarny kryminał — „Finch” dociera do sedna tajemnicy Ambergris i stanowi bez mała jego apoteozę. Wspaniała książka!

— Hal Duncan, autor „Welinu”, „Atramentu” i „Ucieczki z piekła”


Cieszę się na tę pozycję z UW i powrót do Ambergris. Oczywiście można marudzić, że "znowu to samo", ale ja z chęcią zatopię się w lekturze :)
shawn - 2011-02-18, 18:23
:
Metzli napisał/a:
Cieszę się na tę pozycję z UW i powrót do Ambergris

Ja też już nie mogę sie doczekać kiedy zacznę lekturę. Jestem przeogromnie wdzięczny MAGowi ze wydaje VanderMeer'a, mimo ze podobno bardzo słabo sie sprzedaje. Autor aspiruje do grona moich ulubionych pisarzy, głównie przez swój styl pisania, umiejętność budowania nastroju i dobierania słów. Jednocześnie trochę szkoda ze do Shrieka: Posłowie, dana taką paskudna okładkę, nie oddającej w ogóle klimatu książki.
Shadowmage - 2011-02-18, 18:26
:
Jakby ktoś był zainteresowany, to linkuję swoją recenzję: http://katedra.nast.pl/ar...eer-Jeff-Finch/
Ogólnie - VanderMeer świetny jak zwykle, chociaż nie będzie to moje ulubiona jego książka.
You Know My Name - 2011-03-01, 22:01
:
SPOJLEROWAĆ MOGĘ

Skończyłem Fincha. Z recenzją ogólnie się zgadzam z jednym znaczącym zastrzeżeniem: Uważam Fincha za książkę prawie tak samo "duszną" jak Shriek: Posłowie i uważam, że z obiema Miasto... pod względem atmosfery nie może się równać.
IMO za atmosferę w Finchu odpowiada sytuacja tytułowego bohatera. Przez całą książkę odzierany z pozostałości normalności (pojęcie w Ambergris nieco względne, chodzi mi o normalność sprzed Powstania), z elementów nowej stabilizacji, z życia, przyjaciół, ze wszystkiego. Krok za krokiem Finch staje się coraz bardziej pusty i zagubiony. Za ersatz dotychczasowego życia wydają się być mu odkrywane krok po kroku tajemnice, choć i one dają mu jasny przekaz: wszyscy Cię wykorzystali! Postawa bohatera (stopniowe przenoszenie ciężaru z "rozwiązać" na "przeżyć") jak i zakończenie książki wpisują się w kanon gatunku wspaniale.
Miasto też emanuje nowymi zagadkami: stało się to na co "wszyscy" czekali (no, może nie wszyscy i może nie czekali), czyli przejęcie miasta przez Szare Kapelusze, ale nagle mimo swej potęgi wydają się oni słabsi niż dotychczas, stworzyli sobie narzędzia w postaci Stronników, które wydają się podnosić rękę na swoich twórców (na wszelkie zmiany chyba). Buntownicy, agenci państw ościennych, wszystkie części składają się na bogatą konstrukcję, której stabilność prawie do końca jest dla nas zagadką (można zakładać to i owo, ale niekoniecznie wszystko się spełnia).
I na koniec jedna rzecz, która smuci z jednej strony, ale raduje z drugie. Finch swoim zakończeniem domyka historię Ambergris jakim je znamy (tu ten i ów doda: i lubimy). Chwilowo wydaje mi się, że pisanie dalej o tym mieście może zdawać się być jedynie odcinaniem kuponów. Cieszy mnie to, bo dobre cykle nie powinny się ciągnąć w nieskończoność. Ale to tylko moje zdanie oparte jedynie na lekturze ww. tytułów.
Shadowmage - 2011-03-02, 08:48
:
VanderMeer już zapowiedział, że napisze kolejną książkę z Ambergris. Też mnie to zaskoczyło w świetle zakończenia "Fincha". No ale nie sądzę, by ten autor zdecydował się na odcinanie kuponów... a przynajmniej by robił to nie mając dobrego pomysłu. Myślę, że znowu nas zaskoczy.
Romulus - 2011-03-07, 07:50
:
Rzeczywiście, po tej powieści odzyskałem wiarę w VanderMeera. Powieść jest najbardziej dynamiczna ze wszystkich dotychczasowych osadzonych w tym mieście, osadzona w czarnym kryminale i naprawdę "duszna", jak to ujął Mag_Droon. Intryga zaskakująca i nieoczekiwana. Nic tylko czytać. A VanderMeer nie opuści moich półek :)
ASX76 - 2011-03-07, 12:34
:
Romulus napisał/a:
A VanderMeer nie opuści moich półek :)


Raptem jedna książka wystarczyła, aby odwrócić zły los. Z tego co pamiętam, szykowałeś mu "wilczy bilet", a tu proszę... Ratunek przybył w samą porę. ;) Może z innymi autorami będzie podobnie? :-P
Romulus - 2011-03-07, 13:09
:
Wątpię. VanderMeer mi się podobał zawsze. Ale - bez szału. Uważałem, że to powieści na jedno przeczytanie. A "Finch" podniósł im wszystkim poziom. Dlaczego rzutowało to na pozostałe? Bo "Finch" się z nimi łączy i scenograficznie i jeśli chodzi o wątki, które się przewijają we wszystkich powieściach osadzonych w Ambergris. Powieść ta stanowi ich ukoronowanie i własnie przez to pewne "podsumowanie" tego świata rzutuje w moich oczach na całość tych historii. Zastanawia mnie, co jeszcze wyciśnie autor z tego miasta i z chęcią sięgnę po kolejną powieść.
Beata - 2011-03-12, 18:47
:
Mag_Droon napisał/a:
Finch swoim zakończeniem domyka historię Ambergris jakim je znamy (tu ten i ów doda: i lubimy).

I na dodatek domyka z nieoczekiwanej strony. :) W sumie w ogóle nie zdziwię się, jeśli w nowej powieści przedstawi kolejne, całkiem nowe interpretacje różnych punktów przełomowych z historii miasta. Bardzo misię to podoba, takie subtelne połączenie wszystkich opowieści z Ambergris.
mrtobi - 2011-03-15, 13:29
:
Czytając Fincha bez znajomości Miasta (powiedzmy że przeczytałem wczesna historie miasta Ambergis) i Shrieka dużo się traci czy da się spokojnie bez tego obejść?
toto - 2011-03-15, 17:55
:
Obejść się da, sama historia z Fincha na tym nie powinna ucierpieć. Tylko pewnie odbiór pozostałych książek przy ich późniejszej lekturze będzie inny niż w przypadku czytania najpierw Miasta szaleńców i świetych i Shriek: Posłowie. Pewne kwestie, które w poprzednich książkach były niedopowiedziane, w Finchu są wyłożone jasno.
You Know My Name - 2011-03-15, 19:15
:
Stracą na tym i Miasto... i Shriek... Nie będą już tak interesujące, wciągające i tajemnicze.
mrtobi - 2011-03-15, 19:38
:
Najważniejsza kwestia dla mnie to czy Finch straci dużo czy nie. Wydaje mi się najciekawszy i mam wrażenie że może trafić w mój gust a pozostałe dwie książki niekoniecznie. Zacząłem czytać Miasto (wypożyczone z biblioteki) ale przy Przemianie Martina Lake'a mnie przystopowało. Nie wiem czy się jakoś męczyć dalej czy nie. Obawiam się że Shriek w formie pamiętnika też mnie nie zachwyci zbytnio. Za to Finch, to może być to :)
MadMill - 2011-03-15, 19:59
:
mrtobi napisał/a:
Wydaje mi się najciekawszy i mam wrażenie że może trafić w mój gust a pozostałe dwie książki niekoniecznie.

Na pewno jest najpełniejszym utworem, a i moim zdaniem najlepszym jeśli chodzi o Ambergris. Miasto szaleńców i świętych to w dużej mierze ciekawostki, zabawa formą i teatr w którym VanderMeer popisuje się wyobraźnią i przedstawia nam swoja wizję miasta. Z tych wszystkich utworów tylko 3 przypadły mi do gustu, ale jako całokształt daje rade i tak, chociaż miejscami jest ciężko. Za to Shriek to dobra książka... ale w dużej mierze to znowu "ciekawostka przyrodnicza" i w kolejne wynurzenia autora o historii miasta, co jest bardzo statyczne, zero dynamizmu i osoba której Ambergris nie porwało może przy tym usnąć. Finch z tego wszystkiego jest najnormalniejszy i najprędzej trafi w gusta czytelnicze. Tylko znowu, ja nie potrafię odpowiedzieć na pytanie czy wiele się straci, bo sam wszystkie utwory przeczytałem przed Finchem, i chociaż pewnie nie wszystko pamiętam, to podświadomie kojarzę fakty, które VanderMeer zawarł w ostatniej powieści.
toto - 2011-03-15, 20:34
:
Finch ma najprostszą formę i fabułę, którą dość łatwo śledzić. Wciąż ważnym bohaterem jest miasto, ale sama historia opowiedziana w Finchu nie powinna ucierpieć - prawdopodobnie nie wyłapiesz pewnych odwołań do pozostałych książek, ale na samą historię Fincha one wpływu nie mają (może tylko pewien trup wyda ci się mniej ciekawy?).
mrtobi - 2011-03-15, 21:43
:
Dzięki za pomoc, w takim razie zaopatrzę się w Fincha i zobaczymy jak się sprawdzi :)
Metzli - 2011-03-18, 21:08
:
VandeMeer w Polsce :)

Mag napisał/a:
Jeff VanderMeer przyjeżdża do Polski

Laureat (dwukrotnie) World Fantasy Award, finalista Hugo Award, Bram Stoker Award, IHG Award, Philip K. Dick Award, i innych. Publicysta The Washington Post, Publishers Weekly i innych prestiżowych amerykańskich periodyków poświęconych literaturze, członek jury nagrody The Aisner Award, najważniejszej nagrody przyznawanej autorom komiksów i powieści graficznych, przyjeżdża do Polski.
W dniach 2-4 kwietnia odwiedzi Warszawę na zaproszenie Wydawnictwa Powergraph http://www.powergraph.pl/ , wydawcy kwartalnika Fantasty & Scence Fiction.

W Polsce ukazały się nakładem Wydawnictwa Mag:
Podziemia Veniis (2009)
Shriek: Posłowie (2010)
Finch (2011)

Autor w poniedziałek 4 kwietnia godz. 14.00 będzie gościem Czatu Wirtualnej Polski

Fantasty & Scence Fiction jest polską edycją amerykańskiego miesięcznika literackiego, który ukazuje się od 1949 roku. Polskie wydanie jest kwartalnikiem. http://www.fandsf.pl/

rybieudka - 2011-03-23, 12:22
:
Moja recka Fincha wisi już na łamach Fantasty. Enjoy!
Tixon - 2011-04-02, 12:13
:
Słów kilka o Mieście Szaleńców i Świętych - świetna książka. Początkowo wyglądało na dominację formy nad treścią (co mi nieszczególnie przeszkadzało, zwłaszcza, ze forma bardzo przypadła do gustu), ale wraz z zagłębianiem się w lekturę i odnajdywaniu sieci powiązań, odwołań i interpretacji, banalność opowiadanych historii traciła na znaczeniu.
Lektura była w pewnym stopniu wymagająca, ale warto było.
Co do wydania - trochę wpadek się trafiło, najpoważniejsza jaka rzuciła mi się w oko to pomyłka w imieniu w pierwszym opowiadaniu - podczas szamotaniny bohater przez chwilę przez to szarpał się sam ze sobą (chociaż może miało to sens - albo to moja nadinterpretacja).
Metzli - 2011-04-03, 19:31
:
Po lekturze Fincha dochodzę do wniosku, że wolę wcześniejsze odsłony Ambergris. Kiedy Szare Kapelusze były owiane tajemnicą i mimo upływu czasu niewiele było o nich wiadomo. Niewiedza tylko potęgowała niepokój i poczucie zagrożenia. A teraz kiedy wiele rzeczy zostało wyjaśnionych... straciło to swój urok. Miasto zostało pozbawione swojego specyficznego klimatu, który był zbudowany przez dwie poprzednie książki.

I jeszcze wiadomość, że VanderMeer pomysł z Ambergris chce ciągnąć dalej, ileż można? ;)
toto - 2011-04-03, 19:37
:
A czytałaś nad czym chce się skupić? Mnie się wydaje, że temat ciekawy wybrał.
Metzli - 2011-04-03, 19:47
:
Dokładnie doczytałam dopiero teraz, ale i tak nie zmienia to mojego nastawienia. Wolałabym coś zupełnie nowego i innego od Ambergris.
toto - 2011-04-03, 19:50
:
Wcześniej będą jeszcze jakieś dwa większe projekty, pewnie kilka antologii, jakieś opowiadania. Myślę, że przez te kilka lat bardzo dużo może się zmienić i z pierwotnego planu niewiele może zostać. Howgh.
Shadowmage - 2011-04-03, 20:18
:
Dzisiaj mi mówił dlaczego zdecydował się na wyjaśnienie wielu rzeczy w "Finchu". Za kilka dni będzie wywiad na Katedrze, więc będzie można o tym przeczytać. A nowa powieść (graficzna) za jakieś 4-5 lat ma się ukazać.
Metzli - 2011-04-08, 20:55
:
Sharin podzielił się wrażeniami z lektury Fincha :)
raya - 2011-04-14, 18:36
:
Jak na razie przeczytałam tylko "Podziemia Veniss", jeszcze nie miałam okazji zabrać się za "Fincha", ale już wkrótce...może. "Podziemia Veniss" bardzo mnie oczarowały. Te emocje podczas czytania, wyobrażenie świata. Po skończeniu książki, nie miałam pojęcia co się właściwie stało, po prostu byłam w takim szoku. Niesamowita książka i niesamowity pisarz. :)
Romulus - 2011-04-14, 19:19
:
Najpierw przeczytaj "Miasto szaleńców i świętych" a potem "Shriek: Posłowie". Mimo że "Finch" nie jest ich prostą kontynuacją, to bez ich znajomości, nie ma co wcześniej zaczynać lektury tej powieści.
toto - 2011-04-14, 19:52
:
A tu wywiad z Jeffem VanderMeerem.
mrtobi - 2011-04-14, 20:41
:
Cytat:
Najpierw przeczytaj "Miasto szaleńców i świętych" a potem "Shriek: Posłowie". Mimo że "Finch" nie jest ich prostą kontynuacją, to bez ich znajomości, nie ma co wcześniej zaczynać lektury tej powieści.

A ja mimo wszystko zacząłem, jedynie z pobieżną znajomością "Miasta" (a przynajmniej wczesnej historii Ambergis, więcej jakoś nie mogłem się zmóc) i Finch bardzo mi się podobał. :)
Shadowmage - 2011-04-14, 20:54
:
Można, ale potem tracisz wiele ze "Shrieka", nie ma już takiej frajdy podczas lektury tej książki.
Urshana - 2011-05-17, 04:54
:
Ostatnio zafundowałam sobie podwójne spotkanie z VanderMeerem. Weszłam w świat Ambergis, zaczynając chronologicznie, czyli od "Miasta szaleńców i świętych", a następnie z dużą przyjemnością pozwoliłam się uwieść Janice Shriek w "Shriek: Posłowiu". Pierwsza książka, mimo że cały czas we mnie gdzieś drga i powraca, podczas czytania mnie umęczyła. Może nie byłam przygotowana na jej wielostopniową, ale też poszatkowaną formę. Dlatego moja ocena tej pozycji jest niższa niż bardziej tradycyjnej opowieści o rodzeństwie Shrieków. Choć, gdy zabiorę się za recenzję, co planuję w ciągu tygodnia, góra dwóch to zapewne wyjdzie mi o wiele bardziej pochlebna w opisie niż ocenie.
Uważam spotkanie z autorem za wielce udane, kolejny raz potwierdziła się też jakość Uczty Wyobraźni. Jak trochę ochłonę od świata Szarych Kapeluszy, a słowo grzyb przestanie mnie przerażać, to zabiorę się za "Fincha".
You Know My Name - 2011-05-17, 07:32
:
Urshana napisał/a:
Jak trochę ochłonę od świata Szarych Kapeluszy, a słowo grzyb przestanie mnie przerażać, to zabiorę się za "Fincha"
A nie lepiej mieć cały horror za sobą na raz, po co fobię rozpalać od nowa za jakiś czas?
Urshana - 2011-07-04, 21:26
:
Długo się do napisania kilku słów zabierałam, ostatnio tak mi jakoś wychodzi z opóźnieniem. Oto mój krótki komentarz do Shriek: Posłowia .
adamo0 - 2011-08-18, 13:28
:
Vandermeer się rozkręca. W listopadzie publikuje bardzo ciekawą antologię pt. "Weird".

Jak czytamy w wywiadzie dla Zaginionego Almanachu: "Kończymy prace nad liczącym siedemset pięćdziesiąt tysięcy słów, tysiąc pięćset stron, sto dwadzieścia opowiadań i mającym stuletnią retrospektywę zbiorem “Niesamowite”, który wydawnictwo Atlanctic opublikuje w listopadzie tego roku. Zawiera on wszystkich: od Lovecrafta do Mieville’a. Od Shirley Jackson po Stefana Grabińskiego, od Kelly Link do Brunona Schulza, po Bena Okri do Neila Gaimana, I jeszcze więcej".
(Link do wywiadu: http://zaginionyalmanach....ego-tamta.html)

Link do bloga Jeffa ze spisem większości opowiadań: http://www.jeffvandermeer...sons/#more-9368
Strona wydawcy: http://www.atlantic-books...=1&edition=2849

Antologia potężna i olbrzymia, opowiadania świetne. W ogóle sam pomysł na taki przekrój jest niesamowity. Pod względem tematu chyba też nic podobnego na rynku się nie ukazało.
Z chęcią przeczytam to jak wyjdzie, a może jakiś wydawca skusi się też na wydanie tego u nas?
You Know My Name - 2011-08-18, 13:31
:
//slina
ASX76 - 2011-08-18, 13:35
:
Bardzo wątpliwe, żeby którykolwiek z polskich wydawców na poważnie zainteresował się tą antologią.
adamo0 - 2011-08-18, 13:44
:
Niestety tak. Chociaż jeżeli wydano Steampunk, to może ktoś wyda i to? Uważam, że akurat ta antologia Weird miałaby szersze grono odbiorców niż Steampunk i byłaby większym "wydarzeniem czytelniczym: :-P
ASX76 - 2011-08-18, 14:53
:
Ależ ja się z Panem zgadzam, natomiast... głównym problemem jest duża objętość i to niezależnie od tego, czy kniga zostałaby podzielona na części. Angażowanie się danego wydawcy w taki projekt wiąże się z większym ryzykiem i chyba kosztami, a skoro ma pod ręką powieści/cykle powieściowe...
Poza tym: kto? MAG ma zawalony/napięty plan/szkic wydawniczy i przesuwa terminy wydań jakby częściej niż poprzednio, Solaris ma swoje "Kroki w nieznane" i inne zbiory opowiadań, Ars Machina dopiero delikatnie się rozkręca... Szczerze pisząc, nie widzę potencjalnych chętnych na inwestycję. ;)
adamo0 - 2011-08-18, 15:02
:
Racja racja, może w przyszłości. Przecież do tej pory nie doczekaliśmy się nawet wydania antologii The New Weird, nie mówiąc o tej. Liczę, że może jakiś wydawca za kilka lat przeczyta mój post i wtedy się skusi ;) :-P
CezarIXen - 2011-08-18, 15:54
:
Bynajmniej jakby już wydali to w jednym tomie, to cena może wtedy delikatnie mówiąc, nie zachęcać... Choć i tak lepiej to niż kilka tomów i każdy po 40 zł...
I Choć się na tym nie znam to według mnie ,,rakietowe szlaki" to podobny zabieg tylko na mniejszą skale i okres obejmujący, więc może jakieś wydawnictwo będzie chciało spróbować sprzedać taką antologie, żeby konkurować z Solarisem...
Ja sam bym takiemu wydawnictwu kibicował...i oczywiście zakupił
Choć i tak mimo wszystko musielibyśmy trochę poczekać..
AM - 2011-08-19, 11:22
:
CezarIXen napisał/a:
Bynajmniej jakby już wydali to w jednym tomie, to cena może wtedy delikatnie mówiąc, nie zachęcać... Choć i tak lepiej to niż kilka tomów i każdy po 40 zł...
I Choć się na tym nie znam to według mnie ,,rakietowe szlaki" to podobny zabieg tylko na mniejszą skale i okres obejmujący, więc może jakieś wydawnictwo będzie chciało spróbować sprzedać taką antologie, żeby konkurować z Solarisem...
Ja sam bym takiemu wydawnictwu kibicował...i oczywiście zakupił
Choć i tak mimo wszystko musielibyśmy trochę poczekać..


Wyszło mi, że gdyby ta książka miała nakład 3000 egzemplarzy, miękką oprawę i kosztowała 150 PLN, po sprzedaniu wszystkiego zarobilibyśmy około 16000 PLN :) . Inwestycja bez praw autorskich (przekład, druk, okładka, redakcja, korekta) wyniosłaby około 140000 PLN. Dla zainteresowanych dodam, że Weird jest ponad dwa razy większe od Cryptonomiconu Stephensona.
ASX76 - 2011-08-19, 11:31
:
Panie Andrzeju, gdybyście np. podzieli tę księgę na trzy lub cztery części i każda z nich kosztowałaby około 40-45 zł, to czy projekt miałby choć mikroskopijną szansę powodzenia/wydania w MAG-u? ;)
You Know My Name - 2011-08-19, 11:45
:
AM napisał/a:
Wyszło mi, że gdyby ta książka miała nakład 3000 egzemplarzy, miękką oprawę i kosztowała 150 PLN, po sprzedaniu wszystkiego zarobilibyśmy około 16000 PLN :) . Inwestycja bez praw autorskich (przekład, druk, okładka, redakcja, korekta) wyniosłaby około 140000 PLN. Dla zainteresowanych dodam, że Weird jest ponad dwa razy większe od Cryptonomiconu Stephensona.
Tiaaaa, ja bym kupił, ale nie łudzę się, że znajdzie się jeszcze 2999 takich samych pasjonatów. Pozostaje tylko odkurzyć plany podszlifowania angielskiego i czekać na oryginał...
AM - 2011-08-19, 11:50
:
ASX76 napisał/a:
Panie Andrzeju, gdybyście np. podzieli tę księgę na trzy lub cztery części i każda z nich kosztowałaby około 40-45 zł, to czy projekt miałby choć mikroskopijną szansę powodzenia/wydania w MAG-u? ;)


Nie. W mojej poprzedniej wypowiedzi najistotniejsza jest wzmianka o sprzedaniu 3000 egzemplarzy (nie wierzę w lepszy wynik niż 2000, a najbardziej prawdopodobny jest w przedziale 1000-1500 ), ale może w FS byłoby to realne... z Weird spokojnie da się zrobić 8 tomów po 35 PLN ;) .
ASX76 - 2011-08-19, 11:53
:
AM napisał/a:
z Weird spokojnie da się zrobić 8 tomów po 35 PLN ;) .


Dla mnie pasuje. :-)

Mag_Droon --> Trzeba jeszcze tylko znaleźć 2998 pasjonatów. :-P
toto - 2011-08-19, 12:09
:
AM napisał/a:
Wyszło mi, że gdyby ta książka miała nakład 3000 egzemplarzy, miękką oprawę i kosztowała 150 PLN, po sprzedaniu wszystkiego zarobilibyśmy około 16000 PLN :) . Inwestycja bez praw autorskich (przekład, druk, okładka, redakcja, korekta) wyniosłaby około 140000 PLN.
The Third Bear VanderMeera chyba jest tańszy? A grupy potencjalnych klientów pewnie się pokrywają. Szkoda, że nie wyszło puszczenie tej książki z Finchem.


AM napisał/a:
że Weird jest ponad dwa razy większe od Cryptonomiconu Stephensona.
To nawet bym zrozumiał podzielenie na dwa tomy i cenę Cryptonomiconu przy każdej części. To i tak jest dużo mniej niż 8 x 35zł.


2997
adamo0 - 2011-08-19, 12:11
:
toto napisał/a:
The Third Bear VanderMeera


O! Zapomniałem o tym. Kupuję w ciemno jak wyjdzie ;)

2996 :-P
Shadowmage - 2011-08-19, 12:15
:
Za 150 zł to ja podziękuję, kupię taniej oryginał jakby co :P
CezarIXen - 2011-08-19, 12:22
:
Ja bym nawet za 200 kupił, choć jestem na Polską wersje skazany, bo angielskiego to ja nie znam... //mur

2995
AM - 2011-08-19, 14:28
:
Shadowmage napisał/a:
Za 150 zł to ja podziękuję, kupię taniej oryginał jakby co :P


To tylko był abstrakcyjny przykładzik. Gdyby książka kosztowała rzeczywiście 150 PLN, pewnie w porywach udałoby się sprzedać 500 egzemplarzy (pewnie jestem zbytnim optymistą) i biedny wydawca dołożyłby do interesu jakieś 70000 PLN(zakładając, ze zrobił nakład 500 egzemplarzy i cały sprzedał) . Prawdę mówiąc są lepsze i przyjemniejsze sposoby wydawania pieniędzy. W przypadku tej książki wszystko rozbija się o kasę na przekład, redakcję, skład i korektę, który, biorąc pod uwagę nasze stawki oscyluje w granicach 80000 PLN.
Cain - 2011-08-19, 14:45
:
Nawet jakby kosztowała ponad 200 zł to bym kupił.

2994
Romulus - 2011-08-19, 15:37
:
2993.
Ciekawe, czy damy radę zejść do poziomu 2000? Mocno w to wątpię. Ale zobaczymy ilu desperatów się znajdzie.
Shadowmage - 2011-08-19, 16:05
:
AM-->tak też odebrałem Twój przykład :) Ale i tak wyraziłem swoje zdanie dla kontrastu wśród zapaleńców :P

Romulus-->tu na pewno nie. tutaj, spróbujcie na FB grupę zrobić :P
ASX76 - 2011-08-19, 18:47
:
Proponuję zainteresować wydaniem tej książki Ars Machinę. W ich przypadku odpada duża część kosztów: przekład, korekta, redakcja..., bo wszystko robią we własnym zakresie. :-P
dworkin - 2011-08-19, 18:59
:
I potem wychodzi, co wychodzi...
You Know My Name - 2011-08-19, 19:04
:
Cytat:
I potem wychodzi, co wychodzi...
malkontent
Tomasz - 2011-08-19, 19:16
:
dworkin napisał/a:
I potem wychodzi, co wychodzi...


Lepszy rydz niż nic.

2900, mogę się zobowiązać kupić trzy egzemplarze.
A na serio to jak już to rozumiem, że ktoś z tego zrobi z 4 książki po 80 zł każda.

Swoją drogą zastanawiam się jakim cudem np. małe wydawnictwa historyczne potrafią przełożyć z francuskiego cenioną książkę o czasach Napoleońskich, wydać ją w twardej oprawie, w formacie tym takim prawie A4, z kolorowymi zdjęciami i ilustracjami i z kilkoma składanymi mapami w środku i sprzedawać po 70 zł.
ArsMachina - 2011-08-19, 20:01
:
ASX76 napisał/a:
Proponuję zainteresować wydaniem tej książki Ars Machinę. W ich przypadku odpada duża część kosztów: przekład, korekta, redakcja..., bo wszystko robią we własnym zakresie. :-P

Po pierwsze, nigdy nie robiliśmy redakcji i korekty we własnym zakresie. Po drugie, nie wiem, skąd myśl, że małe wydawnictwo będzie miało kasę do wyłożenia na takie przedsięwzięcie, kiedy nie dysponuje nimi firma posiadająca obrót dwadzieścia albo i trzydzieści razy większy od naszego. I po trzecie, nasz czas też kosztuje. Taki moloch to praca na ładnych kilka miesięcy może i dla całego zespołu tłumaczy. Jeśli ktoś postanowi, że poświęci się dla sprawy i zechce być przez najbliższych kilka lat być naszym mecenasem, to możemy dla Was wszystko przygotować. :D

Tomasz napisał/a:
Swoją drogą zastanawiam się jakim cudem np. małe wydawnictwa historyczne potrafią przełożyć z francuskiego cenioną książkę o czasach Napoleońskich, wydać ją w twardej oprawie, w formacie tym takim prawie A4, z kolorowymi zdjęciami i ilustracjami i z kilkoma składanymi mapami w środku i sprzedawać po 70 zł.

To proste, Tomku. Wszystko rozbija się o liczbę egzemplarzy, które możesz sprzedać. A jeśli mowa o cenionej książce historycznej, to jej sprzedaży na pewno nie będziesz liczyć w setkach egzemplarzy.
Tixon - 2011-08-19, 20:14
:
Romulus napisał/a:
Ciekawe, czy damy radę zejść do poziomu 2000? Mocno w to wątpię. Ale zobaczymy ilu desperatów się znajdzie.

Wolę stanowisko Shadowa. Uczyć się języków.
Beata - 2011-08-19, 20:32
:
2899.

Pomarzyć zawsze można. :mrgreen:
Tomasz - 2011-08-20, 00:26
:
ArsMachina napisał/a:
To proste, Tomku. Wszystko rozbija się o liczbę egzemplarzy, które możesz sprzedać. A jeśli mowa o cenionej książce historycznej, to jej sprzedaży na pewno nie będziesz liczyć w setkach egzemplarzy.


A właśnie że tak, może maks 1000. Dostępne praktycznie tylko wysyłkowo, na Allegro i w branżowych księgarniach. Gdzie indziej nie uświadczysz. Sama liczba fanów historii też jest przereklamowana, tym bardziej, że ogranicza się epokowo.
ASX76 - 2011-08-20, 02:09
:
ArsMachina napisał/a:

Po pierwsze, nigdy nie robiliśmy redakcji i korekty we własnym zakresie. (.)


Nieco poniosła mnie ułańska fantazja. ;)
adamo0 - 2011-08-20, 08:31
:
Tomasz napisał/a:
A właśnie że tak, może maks 1000.


To by wtedy podejrzewam musieli dopłacić do całego interesu na tłumaczeniu (grupie tłumaczy?) i korekcie. Chociaż nie powiem - ja bym się bił o miejsce w tym 1000 ;)
CezarIXen - 2011-08-20, 11:43
:
I jak by było tylko 1000 to nagle o nie 3000 by się biło, a jakby było 3000 to tylko 1000 by kupiło.
Nie da rady wszystkim dogodzić...
You Know My Name - 2011-08-20, 19:55
:
CezarIXen napisał/a:
Nie dardy wszystkim dogodzić...
Czy to błąd zamierzony, jeśli tak to co oznacza?
CezarIXen - 2011-08-21, 11:16
:
Zamierzony, postanowiłem, osoby którym nie da rady dogodzić, nazwać dardami...
A na serio dzięki za zauważenie błędu...
Ł - 2012-02-05, 22:24
:
Korci mnie żeby olać Shriek: Posłowie i wziąć się wreszcie za Fincha. "Miasto..." zostawiło mnie z mieszanymi uczuciami. Mieszanymi na plus, ale zniecierpliwiło mnie na tyle, że mam dośc przewodników i dopisków. Chcę mięsa. A nie kolejnych 500 stron wodzenia za nos. Nawet jeśli wodzi mnie po ulicach Ambergris.
Plejbek - 2012-02-06, 08:36
:
Nie rób tego. Stracisz kawał świetnej literatury. Poza tym mając Shrieka za sobą w o wiele ciekawszy sposób odbierzesz Fincha.
To co zaraz napiszę na pewno dobrze wiesz, więc może niepotrzebnie się produkuję, ale:
Finch to typowy czarny kryminał, z "Miastem..." poza miejscem akcji i historią za dużo go nie łączy, język jest prosty w odbiorze, nie ma tu żadnych eksperymentów z formą.
Shriek to swego rodzaju stadium pośrednie, jeśli przeszedłeś "z mieszanymi uczuciami na plus" przez Miasto to Shriek podejdzie Ci jeszcze lepiej.
Poza tym chyba trochę kokietujesz tutaj - czytając Wasze posty wyrabiam sobie od pewnego czasu Wasz obraz i Ty akurat jesteś jedną z ostatnich osób, które mógłbym podejrzewać o pominięcie tej książki byleby się do mięsa dostać.
adamo0 - 2012-02-06, 10:29
:
Nie rób tego Łaku!!! ;) Co prawda Shriek nie należy do najciekawszych części cyklu o Ambergris, ale pokazuje w pewien sposób to, co doprowadziło do późniejszych wydarzeń z Fincha. No i jest o kawał świetnej literatury, podanej w nieprzeciętnej formie.
You Know My Name - 2012-02-06, 13:09
:
Ależ Łaku, to Shriek jest mięsem a Finch tylko pysznym deserem.
Ł - 2012-02-19, 21:20
:
Shriek zdecydowanie wytrąciło mnie z ambiwalencji w jakiej tkwiłem po "Mieście...". Na plus rzecz jasna. Świetna kompozycja całości, mistrzowskie kreacje postaci pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych. Jeśli czegoś mi brakuje to nadal pewnych mindfakowych wyjaśnień. Aha i zdecydowanie pozytywne przyjęcie Shriek wpływa na to że jeszcze krytyczniej patrze na "Miasto.." szczególnie te typowe opowiadania, bo na częściach przewodnikowych mucha nie siada. Zdecydowanie autor za bardzo jara się miastem, a w mnie narasta chęć oglądania go w płomieniach, co zresztą jest kolejnym plusem Shriek, który w te klimaty prowadzi.
toto - 2012-02-19, 22:38
:
Przed Finchem nie czytaj felietonu VanderMeera w ostatnim F&SF.
Ł - 2012-02-19, 22:45
:
Spoko, będzie to tym łatwiejsze że dwóch ostatnich numerów nawet nie mam.
Ł - 2012-02-26, 00:36
:
Wasze ostrzeżenia o spoilerach w Finchu były zdecydowanie przesadzone.
Tixon - 2012-03-04, 23:39
:
Shriek za mną. Przypadła mi do gustu równie mocno co Miasto. Trochę mnie to dziwi - nie jest to klasyczne fantasy, a jednak kiedy czytam, mam uczucie, że to jest literatura jaką lubię. Świetnie nakreślone postacie (szczególnie przypadło mi ich brzmienie - Duncan, Shriek, Lake, Mary Sabon, Sirin), dwugłos narratorów, odwołania do Miasta, zmuszające do spojrzenia na poprzednia książkę po raz kolejny w innym świetle. Pasuje mi również tylko nakreślenie prawdy o Szarych Kapeluszach, podanie jednego z możliwych wytłumaczeń - i to przez osobę która może być niezrównoważona. Trochę się boję, że Finch nie będzie miał tej atmosfery nieokreśloności.
Nie daje mi spokoju kwestia X na planie czasowym. Nie tłumaczcie jednak tego, ok? ;)
Tixon - 2012-04-01, 23:01
:
Finch takoż. I tym razem lekka zmiana klimatu. Z jednej strony takie odświeżenie było dla cyklu potrzebne i Ambergris po 'przepłukaniu' prezentuje się po raz kolejny z nowej strony. Z drugiej, Finch jest częścią najbardziej prostą, typową (czy też zbliżoną do typowości) - nie czytało się tego źle, wręcz przeciwnie, tylko na tle swoich poprzedniczek, urzekających formą, nie ma tego (czy też ma za mało) uczucia, że obcuje się z czymś więcej niż powieścią.
Niemniej, jest klasą samą w sobie. Świetnie kierowana fabuła, zwroty akcji, ciekawi bohaterowie (szczególnie główny), no i atrakcyjne rozwiązanie tajemnic miasta i Szarych Kapeluszy. Jestem usatysfakcjonowany.

Ł napisał/a:
Wasze ostrzeżenia o spoilerach w Finchu były zdecydowanie przesadzone.

Nie sądzę. Co prawda nie ma w F takich typowych spoilerów z wcześniejszych utworów, ale jest rozwiązanie zagadki Szarych Kapeluszy, ich celu, postaci Duncana - czytanie w innej kolejności uczyniło by za wiele rzeczy wiadomych.
Młodzik - 2012-05-23, 13:45
:
"Shriek: Posłowie" jest dla mnie koszmarno-cudowny. Koszmarny, bo za konstrukcję książki Janice powinna zostać zmieszana z błotem: ani biografia, ani pamiętnik, ani autobiografia, takie chaotyczne nie wiadomo co. Cudowny, bo VanderMeer wszystko perfekcyjnie obmyślił. W życiu nie widziałem tak niezwykle napisanej książki. Poza tym podważanie kompetencji narratora pierwszoosobowego i przejmująca historia.
A "Finch" jak na razie jest pierwszą książką od 5 miesięcy, która wywołała u mnie zaciesz.
Ł - 2012-05-23, 18:25
:
Młodzik napisał/a:
"Shriek: Posłowie" jest dla mnie koszmarno-cudowny. Koszmarny, bo za konstrukcję książki Janice powinna zostać zmieszana z błotem: ani biografia, ani pamiętnik, ani autobiografia, takie chaotyczne nie wiadomo co. Cudowny, bo VanderMeer wszystko perfekcyjnie obmyślił. W życiu nie widziałem tak niezwykle napisanej książki.

Jeśli taki sposób konstruowania powieści ci podszedł to polecam "Blady Ogien" Nabokova, na którym J.V. zdaje się inspirował.
Młodzik - 2012-05-24, 08:40
:
A tak, zastanawiam się nad "Bladym Ogniem" od dłuższego czasu. Ale najpierw "Lolita".
Misiel - 2012-08-14, 16:22
:
Podziemia Veniss - jak widze wszystko zostalo juz w tym watku powiedziane, wobec tego za recenzje niech wystarczy fakt, ze kupilem juz pozostale 3 dostepne w u nas ksiazki VanderMeera.

2989, ale cos nie sadze, zeby Tomasz kupil sam prawie 100 egzemplarzy ;) .
Tomasz - 2012-08-14, 17:35
:
Misiel napisał/a:
2989, ale cos nie sadze, zeby Tomasz kupil sam prawie 100 egzemplarzy ;) .


???? o co jestem posądzany i dlaczego?
Tixon - 2012-08-14, 17:46
:
Tomasz napisał/a:
2900, mogę się zobowiązać kupić trzy egzemplarze.

Walnąłeś się w liczeniu ;)
Tomasz - 2012-08-14, 18:30
:
A tam się zaraz pomyliłem. Może kupię te 100 egzemplarzy. Kto wie. Zanim by to ktoś wydał to może się dorobię czegoś i te 100 egzemplarzy nie będzie problemem.
Jander - 2012-10-21, 13:20
:
The Weird wykupił Malakh, więc chyba można liczyć na wydanie niektórych opowiadań w Nowej Fantastyce. :)
adamo0 - 2012-10-21, 13:56
:
Lepiej by wydał całość :mrgreen:
toto - 2012-10-21, 14:15
:
Ja to zrozumiałem tak, że kupił sobie po prostu egzemplarz do przeczytania, żeby znaleźć jakiś ciekawy tekst do NF.
Jander - 2012-10-21, 14:30
:
Zawsze coś. :mrgreen:
Shadowmage - 2012-10-21, 15:17
:
Dokładnie tak należało to rozumieć, jak napisał toto :)
Młodzik - 2012-10-22, 12:19
:
Hmm... kolejny powód, by zacząć regularnie czytać NF.
utrivv - 2012-10-26, 06:48
:
Z powieścią zapoznam się po tej lekturze ale mam inne pytanie: Co jest "pierwszym tomem" Ambergis? W promocji UW kupiłem Finch'a i Shrieka: Posłowie ale mówiliście bym nie zaczynał od tego. Dokupiłem Miasto a tu słyszę głosy by od tego też nie zaczynać - więc od czego?
Jachu - 2012-10-26, 07:19
:
utrivv napisał/a:
Co jest "pierwszym tomem" Ambergis? W promocji UW kupiłem Finch'a i Shrieka: Posłowie ale mówiliście bym nie zaczynał od tego. Dokupiłem Miasto a tu słyszę głosy by od tego też nie zaczynać - więc od czego?
"Miasto..." jest bodajże pierwszym tomem, co do reszty się nie orientuję. Moja lektura "Miasta..." zakończyła się jednak dość szybko uczuciem zniechęcenia. Za resztę zamierzam się wziąć w przyszłym roku i myślę, że będę brał zgodnie z terminami wydawania przez MAG ;)
toto - 2012-10-26, 07:19
:
Po bożemu powinieneś zacząć od Miasta szaleńców i świętych. Jeśli chcesz odkrywać miasto po kolei, mieć radość z obcowania z tajemnicą Szarych Kapeluszy we wszystkich książkach, zaczynaj od Miasta. Shriek jest na pewnym poziomie "polemiką" z częścią pierwszej części cyklu, przedstawia miasto z trochę odmiennej perspektywy. Dzięki temu pewne elementy świata przedstawionego podlegają interpretacji czytelnika. W Finchu VanderMeer dużo więcej pisze wprost, znika ta niejednoznaczność, niedopowiedzenie jest zastąpione przez komunikat. W końcu Finch jest "normalną" powieścią z bohaterem, którego można polubić (lub nie) i mu kibicować (lub życzyć porażki). Każda kolejna książka to coraz klarowniejsze, bardziej jednoznaczne dookreślenie świata. VanderMeer twierdzi, że to był celowy zabieg i mu wierzę.
Jander - 2012-10-26, 08:13
:
jachu napisał/a:
Moja lektura "Miasta..." zakończyła się jednak dość szybko uczuciem zniechęcenia.

W którym miejscu?
Ja się momentami zmuszam, ale widzę, że warto (np. czytanie bibliografii Króla Kałamarnic).
Jachu - 2012-10-26, 08:33
:
Jander napisał/a:
W którym miejscu?
Opowiadania "normalne" przeczytałem. Wszystkie "dziwadła" odpuściłem sobie z reguły po kilku stronach.

Jander napisał/a:
Ja się momentami zmuszam, ale widzę, że warto (np. czytanie bibliografii Króla Kałamarnic).
Wyznaję zasadę, że czytanie ma sprawiać przyjemność. "Dziwadła" nie sprawiały.
Jander - 2012-10-26, 09:14
:
Przewodnik po Wczesnej Historii też odpuściłeś?
Jachu - 2012-10-26, 09:55
:
Jander napisał/a:
Przewodnik po Wczesnej Historii też odpuściłeś?
Nie pamiętam już, ale raczej tak. A przynajmniej taki wyciągam wniosek sądząc po zapodanej przez ciebie nazwie :)
Jander - 2012-10-26, 09:57
:
Drugie opowiadanie, z przypisami.
Jachu - 2012-10-26, 09:59
:
Jander napisał/a:
Drugie opowiadanie, z przypisami.
Na pewno odpuściłem :mrgreen: Styarałem się, naprawdę się starałem, ale dojechałem tylko do kilkunastu stron. Raz - szybko się pogubiłem, dwa - nudziło mnie setnie. Ciekawsze jest już czytanie drobiazgowego opisu wojen napoleońskich :mrgreen:
Jander - 2012-10-26, 10:04
:
No cóż, sporo tracisz. Dla mnie właśnie mimo (a może dzięki niej) specyficznej konstrukcji to opowiadanie dało sporą przyjemność. Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Jachu - 2012-10-26, 10:15
:
Jander napisał/a:
No cóż, sporo tracisz.
Być może, nie neguję tego. Jednak zdecydowanie wolę poznawać wykreowany świat w formie standardowych opowiadań. Nie jest przecież trudno wpleść historię świata czy poszczególnych postaci czy instytucji w zwyczajnie opowiadaną historię. Wielu pisarzy tak robi. Ta specyficzna konstrukcja, którą zaserwował VanderMeer z całą pewnością jest nowatorska i osobiście uważam za naprawdę ciekawy zabieg, chyba dotychczas niespotykany w beletrystyce (ale mogę się mylić). Jednak za tym nie poszło wykonanie, które by chwytało za pysk i nakazywało czytać. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Doceniam jednak pomysł na takie przedstawienie Ambergris :)

Jander napisał/a:
Dla mnie właśnie mimo (a może dzięki niej) specyficznej konstrukcji to opowiadanie dało sporą przyjemność.
Cieszę się :)
Ja mam nadzieję, że mi się spodobają książki VanderMeera wydane w UW. Już parę razy padło tu stwierdzenie, że to "normalne" książki są. W formie konstrukcji oczywiście :)

Jander napisał/a:
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Lubię wyzwania, ale przecież nie każdemu muszę podołać :) Czasem trzeba po prostu poddać się i polec z godnością :)
adamo0 - 2012-10-26, 14:48
:
Bolą mnie oczy od czytania Jachowych herezji //pisowcy
Sammael - 2012-10-26, 15:54
:
Jander napisał/a:
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?


Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.

Nie mówię tu o Ambergris bo takowego nie czytałem, ale jeśli "Podziemia Veniss" są w jakiś sposób miarodajne dla twórczości VanderMeera, to spodziewam się że i Ambergris by mnie, delikatnie mówiąc, nie powaliło na kolana. Ale jako że mam "Shrieka" i "Fincha", pewnie kiedyś dam temu szansę.
Młodzik - 2012-10-26, 17:01
:
"Przewodnik po wczesnej historii..." to przede wszystkim nie opowiadanie, tylko przewodnik. Nie widzę w nim elementów charakterystycznych dla opowiadania. Podobnie ze "Shriekiem".
W każdym razie "Przewodnik" to najlepszy tekst z "Miasta". Gdyby nie on, nie sięgnąłbym po pozostałem książki VanderMeera.
Jander - 2012-10-26, 22:53
:
Sammael napisał/a:
Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.

Chodziło mi o wyzwania konstrukcyjne i narracyjne. Jak dostaniesz w ręce Miasta to się przekonasz.
Młodzik napisał/a:
"Przewodnik po wczesnej historii..." to przede wszystkim nie opowiadanie, tylko przewodnik.

Najwyżej opowiadaniem udającym przewodnik. Ma, podobnie jak Król Kałamarnic, będący, hm, rozprawą naukową, budowanie napięcia, punkt kulminacyjny i puentę.
Młodzik - 2012-10-27, 08:37
:
To musiałbym przeczytać jeszcze raz, bo tych elementów nie dostrzegłem. W sumie najbardziej rajcowałem się właśnie formą przewodnika (choć to raczej praca popularnonaukowa) i samą historią miasta.
Cintryjka - 2012-10-27, 12:15
:
Sammael napisał/a:
Jander napisał/a:
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?


Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.

Nie mówię tu o Ambergris bo takowego nie czytałem, ale jeśli "Podziemia Veniss" są w jakiś sposób miarodajne dla twórczości VanderMeera, to spodziewam się że i Ambergris by mnie, delikatnie mówiąc, nie powaliło na kolana. Ale jako że mam "Shrieka" i "Fincha", pewnie kiedyś dam temu szansę.


Podziemia w porównaniu z Miastem... to fascynujące i dynamiczne są:)
toto - 2012-10-31, 22:05
:
Heretycy. Czytam Miasto po raz drugi i jeszcze lepiej widzę, że całość była przemyślana. Ba, pojawia się tam nawet "dialog" ze Shriekiem i przebitka z Fincha. Mamy też tutaj świetnie zrealizowany zabieg wielokrotnego wypaczania informacji o szarych kapeluszach i związanych z nimi wydarzeniami. Od hipotezy o zdegenerowanych ludziach, narkomanach, po przybyszów skądś, którzy z jakiegoś powodu w Cinsorium/Ambergris utknęli. Wszystkie te informacje są dodatkowo przefiltrowane (a raczej zanieczyszczone) przez zmysły i umysły ludzi, w których zdrowie psychiczne, a przynajmniej rzetelność, należy wątpić. To jest właśnie ta nieokreśloność, część podlegająca interpretacji czytelnika - w czyją prawdę uwierzyć. Nie proste podanie na tacy: pojawili się, byli tacy i tacy, i już. Raczej stopniowe układanie puzzli. Tylko że na początku mamy zmieszanych kilka zestawów.
Cintryjka - 2012-11-01, 11:51
:
Ale ja nie zarzucam Miastu braku koncepcji czy niespójności. Po prostu obsesja Vandermeera na punkcie Ambergris jako konceptu przybiera akurat w tej pozycji monstrualne rozmiary, nie jest zaś natłok informacji podany w sposób, który by mnie autentycznie zainteresował. Wyjątkami są teksty, w których miasto schodzi na nieco dalszy plan, czyli Przemiana Martina Lake'a i Dziwny przypadek Iksa (bodajże).
Zakochany Dradin jest beznadziejny.
Przewodnik jest ciekawy na poziomie literackiego konceptu, ale rozwleczony tak, że tylko męczy.
Itd., itp. Dużo wyżej cenię sobie Shrieka czy Fincha, gdzie obok zachwytu na klęczkach Ambergris jest miejsce dla ludzi i dla interesującej fabuły.
adamo0 - 2012-11-01, 14:43
:
Dziwne. Przecież to miasto ma być głównym bohaterem serii o Ambergris. Szare Kapelusze i inni bohaterowie to tylko dodatki dzięki, którym możemy poznawać miasto z różnych perspektyw.
Młodzik - 2012-11-01, 15:04
:
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć stwierdzenia "miasto jest bohaterem". Ilekroć trafiam na książkę opatrzoną tym zwrotem, automatycznie uważniej czytam, żeby czegoś nie przegapić. I nic. Zawsze widzę tylko bohaterów i ich historie dylematy etc, miasta nigdy.
Ł - 2012-11-01, 15:11
:
Młodzik napisał/a:
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć stwierdzenia "miasto jest bohaterem". Ilekroć trafiam na książkę opatrzoną tym zwrotem, automatycznie uważniej czytam, żeby czegoś nie przegapić. I nic. Zawsze widzę tylko bohaterów i ich historie dylematy etc, miasta nigdy.

Akurat tragedia tego stwierdzenia polega na tym że mimo częściowej prawdy jaką sygnalizuje, stało się ono ksero-memem masy recenzentów i dyskutantów, wręcz intelektualną wymówką, i obrzydło mi z czasem.
adamo0 - 2012-11-01, 15:59
:
No ale czy u Vandermeera akurat to stwierdzenie nie ma racji bytu? Wszystko co robią bohaterowie ma wyłącznie na celu ukazanie miasta. Szczególnie widoczne jest to w Shrieku, gdzie nawet los głównego bohatera można powiedzieć jest nierozerwalnie związany z miastem.
Shadowmage - 2012-11-01, 17:44
:
Nie tyle miasto jest bohaterem, co na pierwszy plan jest kreacja świata przedstawionego (itp). No konstrukcji tekstu można podchodzić z różnych stron: jedni zaczynają od postaci, inni od fabuły a jeszcze inni od realiów. W przypadku VanderMeera - a przynajmniej początków Ambergris - wydaje się, ze właśnie to ostatnie było pierwotne (a przynajmniej czytając można odnieść takie wrażenie). Im dalej jednak, tym znaczenia nabierają inne elementy.
Jander - 2012-11-01, 17:45
:
Póki co czytając Miasto nie czuję tego, że miasto jest bohaterem. Raczej społeczność Ambergris, niż samo miasto. Miasto wydaje się raczej naczyniem w którym kotłują się popieprzeni ludzie.
A najciekawsi są dla mnie grzybiarze, ze względu na ich lovecraftowość.
Młodzik - 2012-11-01, 18:02
:
No bez bicia przyznaję, że również czytałem ten cykl dla Szarych Kapeluszy. Zresztą sądzę, że jeśli już wskazywać bohatera, to prędzej byliby to właśnie oni niż miasto. Wszystkie tajemnice Ambergris są tajemnicami Szarych Kapeluszy.
Ł napisał/a:
Akurat tragedia tego stwierdzenia polega na tym że mimo częściowej prawdy jaką sygnalizuje, stało się ono ksero-memem masy recenzentów i dyskutantów, wręcz intelektualną wymówką, i obrzydło mi z czasem.

Mam po prostu wrażenie, że "miasto-bohater" jest nadużywanym terminem. Jak dotąd z czystym sumieniem mianem jednego z bohaterów określiłbym miasto ze "Sklepów cynamonowych".
Shadowmage - 2012-11-01, 18:37
:
Szare Kapelusze są nudne :P

Jander - tutaj już wchodzimy w podstawowe zagadnienie socjologii miasta, czyli odpowiedź na pytanie "Czym jest miasto?". Strukturą urbanizacyjną? Mieszkańcami? Władzami? Wszystkim? :)
Ł - 2012-11-01, 20:06
:
adamo0 napisał/a:
No ale czy u Vandermeera akurat to stwierdzenie nie ma racji bytu? Wszystko co robią bohaterowie ma wyłącznie na celu ukazanie miasta. Szczególnie widoczne jest to w Shrieku, gdzie nawet los głównego bohatera można powiedzieć jest nierozerwalnie związany z miastem.

Idąc tą logiką możemy uznać że głównym bohaterem prozy Tolkiena jest pierścień.

Młodzik napisał/a:
Wszystkie tajemnice Ambergris są tajemnicami Szarych Kapeluszy.

A kałamarnice?
Młodzik - 2012-11-01, 20:28
:
Ach, no tak, nadal wisi nade mną nieprzeczytany "Append-X". W końcu nadrobię.
Jander - 2012-11-01, 20:53
:
Nadrabiaj, nadrabiaj, to przykre odkładać książkę w połowie.
Ł - 2012-11-01, 21:22
:
Miasto to zbiór i serio nie musi być czytane od A do Z. Append-X szczerze mówiąc nie jest najbardziej wnoszącą częścią tego zbioru i do niego osobiście raczej wracać nie będę.
adamo0 - 2012-11-02, 08:41
:
Cytat:
Idąc tą logiką możemy uznać że głównym bohaterem prozy Tolkiena jest pierścień.


Może niejasno się wyraziłem, ale ja to tak odbieram. Szczerze powiedziawszy to w ogóle nie pamiętam bohaterów opowiadań Miasta, bardziej wyraziści są już bohaterowie w Shrieku, a w Finchu znowu mamy detektywa jakich pełno u innych autorów. Mi te postaci nie zapadły w pamięć, w przeciwieństwie do samego Abergris. Właśnie dlatego posłużyłem się tym 'memem' - miasto bohater. Zresztą, na to nie tylko wskazuje sama dyskusja tutaj (bo nikt się nie rozwodzi nad tragicznym losem Duncana Shrieka...), ale i wypowiedzi samego autora.
Misiel - 2013-07-07, 00:09
:
Ech, wyslalem dluzszego posta o "Miescie...", ale gdzies mi zniknal, a wiec napisze tylko, ze dolaczam do tych, ktorzy sa zarowno oszolomieni, jak i przytloczeni zabawami z forma i pomyslowoscia Vandermeera. O dziwo, bardziej podobaly mi sie dziwactwa typu przewodnikow, rozprawek naukowych itd. niz czesc typowych opowiadan (nie liczac wysmienitej "Przemiany..."). Dobra, ale dosyc ciezka lektura.
Misiel - 2013-07-16, 21:32
:
MOZLIWE SPOILERY

Po przeczytaniu Fincha nurtuja mnie dwie kwestie:
- jak do przedstawionych w Finchu postawy, zachowania, agresywnosci grzybian ma sie ich calkowita biernosc podczas rzezni poprzedzajacej zalozenie Ambergris? Przeszly az taka ewolucje pod wplywem kontaktu z ludzmi? A moze zadnej rzezni nie bylo, a dziennik Tonsure'a to belkot?
- pod koniec Fincha Shriek mowi do glownego bohatera cos w stylu: "chyba juz wiesz kim byl Tonsure?" No wlasnie, kim? Mozliwe, ze przeoczylem odpowiedz, bo nie moglem sie opanowac i ostatnie kilkadziesiat stron walnalem na szybko w pracy, co nie sprzyjalo koncentracji.

KONIEC SPOILEROW
Młodzik - 2013-07-16, 21:35
:
Jak dla mnie, Tonsure to Shriek właśnie, ale mogę się mylić.
O dobrze, że mi przypomniałeś, chyba czas powtórzyć ten cykl.
Misiel - 2013-07-17, 16:36
:
No nie wiem, przedstawiona w Shrieku historia Duncana nie wskazuje, aby jego przyjscie na swiat mialo jakikolwiek nietypowy przebieg, typu jego ponownych "narodzin" w Finchu.
toto - 2013-07-17, 17:13
:
O ile dobrze pamiętam, to Duncan w Shrieku sugerował, że Tonsure był chyba jednym z Kalifów (o tyle łatwiej, że twarze Kalifów ze względów bezpieczeństwa były nieznane światu).

Co do przemiany grzybian - padały sugestie (ale właśnie tylko jako domysły tłumaczące ich bierność z perspektywy czasu), że pierwsze spotkanie (z ludźmi Manzikerta) mogło mieć miejsce podczas jakiegoś święta, gdzie przemoc grzybian była zakazana. Późniejsza Cisza, czyli wydarzenie, które mieszkańcy Ambergris tłumaczyli sobie jako zemstę grzybian na ludziach, w Finchu (a może też i już w domysłach Duncana w Shrieku? nie pamiętam dokładnie) zostało wytłumaczone jako nieudana próba otworzenia wrót w celu powrotu grzybian do domu. Później grzybianie stwierdzili, że Ambergris im się podoba i już nie chcą wracać do siebie, ale chcą sprowadzić kolejnych przedstawicieli swojej rasy właśnie do Ambergris - stąd wieloletnia (może i wielosetletnia) inwigilacja ludzi, rozniecanie konfliktów, w końcu atak, okupacja i ponowne budowanie wrót i próba ich uruchomienia.
Młodzik - 2013-07-18, 06:46
:
Misiel napisał/a:
No nie wiem, przedstawiona w Shrieku historia Duncana nie wskazuje, aby jego przyjscie na swiat mialo jakikolwiek nietypowy przebieg, typu jego ponownych "narodzin" w Finchu.

To chyba coś źle z książek zrozumiałeś. Shriek w wyniku zarażenia grzybami był chyba długowieczny i na dodatek miał możliwość poruszania się w czasie jak tylko chciał. Stąd równie dobrze mógł znaleźć się w czasach Manzikerta i podać za Tonsure.
Misiel - 2013-07-18, 09:51
:
Mozliwe, ze cos zle zrozumialem i przyznaje, ze Twoja koncepcja jest bardziej intrygujaca niz toto. Ale moj scisle humanistyczny umysl, nieogarniajacy paradoksow podrozy w czasie, wzbrania sie przed przyjeciem, ze Shriek cofnal sie w czasie i odegral role Tonsure'a, bo:
1) jakim zatem cudem rozni historycy i mnisi analizowali tresc dziennika jeszcze zanim Duncan sie urodzil (a wiec i cofnal w czasie i stworzyl dziennik) i jakim cudem sam Duncan zajmowal sie dziennikiem zanim go napisal?
2) jakim cudem Duncan najpierw cofnal sie w czasie i odegral Tonsure'a, a potem w "terazniejszosci" znalazl w podziemiach jego, a wiec de facto swojego trupa?
3) po co w ogole Duncan to zrobil? Zeby ostrzec potomnosc poprzez dziennik? Jezeli tak to czemu w tak zaowalowany sposob? Czemu nie wykorzystal swoich mozliwosci podrozy w przeszlosc w bardziej efektywny sposob?

Troche mi sie to nie trzyma kupy. Bardziej uwierzylbym, ze to nie Duncan stal sie mnichem, ale mnich Duncanem, ktory dopiero poprzez swoja fascynacje grzybami udoskonalil na tyle proces "reinkarnacji/dlugowiecznosci, ze w dalszych latach zachowywal swoja tozsamosc. Ale z ta teoria kloci mi sie wspominane wczesniej normalne dziecinstwo Duncana (chyba, ze nie bylo az tak normalne i przeoczylem w Shrieku jakas wskazowke).

A moze Tonsure to Ethan Bliss? W Finchu wielokrotnie pojawialo sie pytanie - jaka jest jego prawdziwa tozsamosc?

Co do poczatkowej biernosci grzybian - teoria ze swietem grzybian jakos mi nie pasuje do ich obrazu z Fincha, nie wydawali sie specjalnie religijni ;) .
utrivv - 2013-07-18, 10:01
:
Misiel napisał/a:
Bardziej uwierzylbym, ze to nie Duncan stal sie mnichem, ale mnich Duncanem, ktory dopiero poprzez swoja fascynacje grzybami udoskonalil na tyle proces "reinkarnacji/dlugowiecznosci, ze w dalszych latach zachowywal swoja tozsamosc. Ale z ta teoria kloci mi sie wspominane wczesniej normalne dziecinstwo Duncana (chyba, ze nie bylo az tak normalne i przeoczylem w Shrieku jakas wskazowke).

Mnie tez to bardziej pasuje a Duncan owszem miał normalne dzieciństwo ale potem zdarzył się incydent (w muzeum zdaje się)

Trup Tonsura przypomina mi trupa Duncana którego znalazł Bliss co prowadzi do absurdalnej tezy że Duncan został "podmieniony" na Tonsura a sam stał się Blissem
Misiel - 2013-07-18, 12:27
:
Teraz mi sie przypomnialo, ze ojciec wzial Duncana na jakas wycieczke po podziemiach. Tam Shriek spotkal szarego kapelusza, wgapiali sie w siebie nawzajem i nagle na Duncana opadla jakas chmara spor. Nie zostalo wyjasnione czy mialo to na niego jakis wplyw. Mozliwe, ze te spory to wlasnie byl Tonsure wnikajacy w Shrieka.

Chociaz wciaz mnie ten Bliss meczy.
You Know My Name - 2013-07-18, 20:12
:
Misiel napisał/a:
Nie zostalo wyjasnione czy mialo to na niego jakis wplyw
prawie wszystkie teksty mówią otwarcie, że nie ma czegoś takiego jak "brak wpływu spor na człowieka", może być on tylko dłużej niezauważalny, bardziej subtelny, itp.
rybieudka - 2014-01-14, 08:36
:
Moja recka Podziemi Veniss = ZAPRASZAM!
Jachu - 2014-07-29, 11:30
:
Dwa lata temu wziąłem się za bary z VanderMeerem. Sięgnąłem po "Miasto szaleńców i świętych", które bardzo szybko mnie zniechęciło i sprawiło, że rzucałem mięsem w tego autora uważając niemalże, że jest bzdurmistrzem. Jakże się myliłem... Teraz jest mi wstyd i niniejszym oświadczam, że odwołuję wszystkie te szokujące słowa, które padły (też na tym forum). VanderMeer jest świetny :)

Po nieudanej przygodzie z twórczością VanderMeera, już w ubiegłym roku lektura "Podziemi Veniss" i opowiadania "Przemiana Martina Lake'a" (KwN 2006) sprawiły, że spojrzałem przychylniejszym okiem na tego autora. Na wyprzedaży kupiłem nawet "Miasto szaleńców i świętych". W tym roku przyszedł czas na weryfikację. 09 lipca sięgnąłem po "Shrieka". Książka tak mnie oczarowała, że właściwie nie wiem co o niej napisać. Podniecony złapałem "Miasto..." i czytam i czytam i się oderwać nie mogę ;)
I teraz w głowę zachodzę, dlaczego za pierwszym razem byłem zniesmaczony? Nie rozumiem //mur
Jander - 2014-07-29, 11:43
:
Spoko, miałem podobnie. :)
adamo0 - 2014-07-29, 13:20
:
Syn marnotrawny powrócił 8)
Młodzik - 2014-07-29, 18:57
:
Bo to chyba tak działa - jeśli w "Shrieku" się nie zakochasz, to już nie ma dla ciebie nadziei :P .
toto - 2014-08-10, 09:14
:
Może ktoś wie, czy jest szansa na polskie wydanie Acceptance jeszcze w tym roku?
Młodzik - 2014-08-10, 10:08
:
Biorąc pod uwagę dotychczasowe tendencje, premiera byłaby w listopadzie.
Tixon - 2014-08-16, 10:40
:
Skończyłem Unicestwienie, pierwszą część trylogii Southern Reach. Cztery kobiety, oddarte z imienia (mają tylko funkcje), poddane hipnozie i warunkowaniu wkraczają w tajemniczą Strefę X. Czym ona jest- nie do końca wiadomo. Jaki jest cel misji - nie wiadomo. Jaki był los poprzednich ekspedycji - nie wiadomo. W efekcie książka aż ocieka klimatem.
A teraz czas na Ujarzmienie. I nie patrz się tak na mnie, Toto. --_-
Tixon - 2014-08-30, 14:28
:
Ujarzmienie. Do Southern Reach przybywa nowy dyrektor, enigmatyczny Kontroler. Pozwala to na spojrzenie na Strefę X z drugiej strony, ale przede wszystkim przedstawienie czytelnikowi konkretnych informacji. Czy jednak na pewno? Kontroler nie może ufać ani przełożonym, ani podwładnym. Otrzymywane informacje są wątpliwe, teorie sprzeczne, niektóre zdarzenia nie dają się w żaden sposób wyjaśnić. Jest dziwnie, tajemniczo i groźnie.
Pozostaje tylko czekać na trzeci tom.
BDW Uznanie?
Luinloth - 2014-09-01, 15:15
:
Unicestwienie przeczytałam praktycznie w autokarze Katowice-Warszawa. Klimat mi się mocno kojarzył z Lovecraftem - nie wiadomo do końca, czy zmienia się otoczenie, bohater czy jedno i drugie, kto (lub co) komu miesza w głowie, kto za wszystkim stoi i o co w ogóle naprawdę chodzi, poza nienaturalnością wszystkiego (włącznie z nieznanymi gwiazdami) i zagładą wiszącą w powietrzu. No i motyw czytania zapisków poprzedników i odkrycie, że wszystko co wiesz, to nieprawda.
Ujarzmienie muszę dopiero kupić, rozsądek każe poczekać... może empikowa promocja zaatakuje, kiedy trzeci tom już wyjdzie?
You Know My Name - 2014-09-01, 20:24
:
Atakuj Ujarzmienie jak najszybciej, bo jest tylko lepiej.
ASX76 - 2014-09-01, 21:06
:
Luinloth napisał/a:

Ujarzmienie muszę dopiero kupić, rozsądek każe poczekać... może empikowa promocja zaatakuje, kiedy trzeci tom już wyjdzie?


Nie wiem, czy empikowa, ale w przypadku całych trylogii nieraz się zdarza, że są sprzedawane w tańszych pakietach. :-)
Luinloth - 2014-09-01, 21:14
:
No ale ja nie potrzebuję całej trylogii, nie? :mrgreen:
Liczę na to, że złapię oba tomy razem w jakimś 2 za 1 albo 3 za 2. A ja mam z roboty punkty do Empiku (konkretniej do empik.com), więc zawsze jakoś je zbieram i wydaję na promocjach, i przywożą mi potem te wielkie pudła.
Młodzik - 2014-11-16, 22:34
:
Jest okładka i data wydania "Ukojenia".
Klik
adamo0 - 2015-01-12, 09:44
:
Skończyłem Unicestwienie i od razu zacząłem czytać Ujarzmienie. Pierwsza część bardzo mi się podobała i była miłą odmianą po przynudzającym Modlitewniku Amerykańskim Sheparda. Vandermeer to mistrz klimatu i rzeczywiście atmosfera w książce jest bardzo gęsta. W Ujarzmieniu jest podobnie nawet pomimo tego, że akcja nie dzieje się w Strefie X (chyba - jestem w 1/3). Do środy planuję skończyć i z Empiku odebrać część trzecią. Potem powrót do Sheparda (niestety).
Plejbek - 2015-01-12, 13:13
:
A ja jestem już chyba rozpuszczonym czytelnikiem Vandermeera bo mam dość chłodne podejście do Southern Reach. Jestem gdzieś w połowie "Ujarzmienia" i mam wrażenie, że czytam w sumie cały czas o tym samym przez całą książkę. No a skoro rezygnujemy z wartkiej fabuły i akcji (zaznaczam, że dla mnie nie była ona nigdy najważniejszą rzeczą w książkach) to powinniśmy mieć coś w zamian.

Dziś pewnie skończę drugą część - czekam cały czas na jakieś uderzenie, które mi przewartościuje dotychczasowy odbiór.

Bo książki są ok, tylko mam wrażenie, że opowiadanie (lub trzy opowiadania) zagęszczające nieco treść byłyby lepszym rozwiązaniem.

Jednak do "Miasta Szaleńców..." a przede wszystkim do "Shrieka" to jednak Vandermeerowi w Southern Reach trochę brakuje.
toto - 2015-01-12, 19:09
:
Na pocieszenie - po połowie akcja trochę przyspiesza i kilka tajemnic zostaje, przynajmniej tak się na ten moment wydaje, wyjaśniona. I jak w “Shrieku" pojawia się kilka nowych. Żałuję, że całość nie wyszła jako jedna powieść, wtedy inaczej odczytywałbyś poszczególne części.
adamo0 - 2015-01-15, 14:39
:
Przesunięta data premiery Ukojenia na 11 lutego 2015 roku..

Wrzucam oświadczenie Wydawnictwa:
Kochani!

Piszecie do nas w sprawie premiery ostatniej części trylogii Jeffa Vandermeera Southern Reach pt. "Ukojenie". Miała ona mieć miejsce w dniu wczorajszym, jednak podjęliśmy trudną decyzję o wycofaniu całego nakładu z powodu niemożliwego do zaakceptowania przez nas błędu drukarskiego. Z szacunku do Was zmieniamy drukarnię i wydajemy książkę ponownie. Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby pojawiła się w księgarniach bez zbędnej zwłoki. Poinformujemy Was o nowej dacie premiery tak szybko, jak to będzie możliwe. Przepraszamy tych, którzy z niecierpliwością czekali na zakończenie serii.

Zespół Wydawnictwa Otwartego
Ellortum - 2015-01-15, 15:10
:
Ech i po prezencie :/
toto - 2015-01-15, 16:48
:
Kupiłbym sobie jako białego kruka. Za późno?
Plejbek - 2015-01-15, 20:36
:
Odebrałem książkę i pobieżnie przekartkowałem. Numeracja stron ok, interpunkcja ok (zaraz mi się Miasto Permutacji przypomniało) - nie ma nic co by dyskwalifikowało książkę tak na pierwszy rzut oka. W weekend przeczytam to napiszę czy faktycznie jest jakiś problem. A może mam po prostu szczęście.

A może jeszcze inaczej - to co ja sprawdzałem to błędy składu, edytorskie a tzw. "błąd drukarski" to jeszcze coś innego i rozleci mi się to po przeczytaniu. W każdym razie nie odsyłam na razie i mam białego kruka :)
adamo0 - 2015-01-15, 21:49
:
Zazdroszczę :-(
kurrrak - 2016-08-19, 14:34
:
Powstaje film na podstawie cyklu Southern Reach.

Link
Fidel-F2 - 2020-04-05, 16:52
:
Podziemia Veniss - Jeff VanderMeer

Pierwsze co rzuca się w oczy, to wyraźne wzorowanie się autora na Boskiej Komedii. Rozumiem chęć oddania hołdu, rzecz jednak w tym, że gdy Dante pisał swe dzieło, było ono odzwierciedleniem prawdziwego stanu ducha, wiedzy i intelektu owych czasów. Podziemia Veniss w tym sensie to jedynie wydmuszka bez wartości dodanej. Prócz kilku, raczej banalnych, pytań egzystencjalnych, nie ma tu nic wartościowego. Pozbawiona sensu fabuła w niekoherentnym świecie gdzie rzeczy/zjawiska/urządzenia społeczne/itp z niczego nie wynikają, nie mają powodu by istnieć i na dodatek są sprzeczne wewnętrznie. Przestrzeń w tym świecie wypełniona jest bzdurnymi dialogami i pozbawionymi logiki działaniami koturnowych bohaterów. Tania, oniryczna popierdółka. Skutkiem nagromadzenia takiej masy idiotyzmów, rzecz nie jest w stanie zaangażować intelektu czytelnika, pozostając nieustanną nudą. Podziemia Veniss należą do kategorii książek całkowicie zbędnych.

Jako uzupełnienie mamy dłuższe opowiadanie Wojny Balzaka, które umieszczone jest w świecie Podziemi Veniss, ale jakby obok historii z powieści. I tu jest zupełnie inna sprawa, bo choć są pewne rzeczy obmyślone topornie i niezdarnie, to sam koncept fabularny jest całkiem zgrabny i zupełnie nieźle poprowadzony a postacie prawdziwe.

Świat zaprojektowany by na siłę być dziwnym, ma klasę, urok i charme zmanierowanej, egzaltowanej Conchity Wurst. Może to przyszłość kultury i sztuki, ale ja pozostanę przy bardziej tradycyjnym podejściu.

3/10