Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Wyprawa do Meksyku

KapitanOwsianka - 2009-06-24, 20:32
: Temat postu: Wyprawa do Meksyku
Wreszcie minęli granicę i zatrzymali się przy chodniku, koło jakiegoś hotelu. Ten wygląda nieźle... Max powiedział z uśmiechem. Co jest Ballmer? Całą drogę ledwie bąknąłeś cokolwiek... Tak Cię martwi to co może nas spotkać w Tijuanie? Co najwyżej zgarniemy trochę po pysku. powiedział otwierając drzwi.
KapitanOwsianka - 2009-07-19, 16:18
:
Zbudziło ich ostre słońce wpadające przez nie do końca zasłonięte okno. Max zwinął się na łóżku i niemalże z niego zleciał wycierając sobie oczy i przeciągając się. Walnął łbem o stolik, z którego stoczyła się na podłogę butelka po tequilli. Z tą wódą to przesadziliśmy...
Noise - 2009-07-20, 08:46
:
Evan miał nieco więcej szczęścia jeśli można to tak ująć. W jakiś niezrozumiały dla niego sposób obudził się obrócony o 180 stopni z głową w miejscu, w którym powinny znajdować się jego nogi i vice versa. Najpierw jęknął coś niezrozumiale, a potem naciągnął sobie prześcieradło na łeb i mruknął. - Dawno się tak nie urżnąłem Parker. Chyba będę umierał cały dzień...
KapitanOwsianka - 2009-07-20, 08:50
:
Two cervezas i będziemy jak nowi... wybąkał i ziewnął przeciągle. I to był błąd. O matko! Co za ból. opadł ciężko na łóżko. Chyba jednak nie wstanę.
KapitanOwsianka - 2009-07-24, 11:38
:
Zbudził się godzinę później. Evan ciągle spał i to jak zabity. Zupełnie nie dawał znaku życia. Max podniósł się i przetarł zmęczone oczy. Śpij królewiczu... mruknął okręcając się prześcieradłem i ruszając pod prysznic. Po chwili z łazienki doleciał szum wody.

Dwadzieścia minut później drzwi zatrzasnęły się za Parkerem, a sam Max ruszył do Tijuany szukać Chilyacka.
KapitanOwsianka - 2009-07-26, 10:23
:
Max zagryzając jakieś tacos kupione w jednej z licznych knajp szedł ulicą z telefonem przy uchu. Kolejny sygnał oczekiwania na połączenie lekko go zirytował. Spojrzał na wyświetlacz, na którym było zdjęcie Rayen i rozłączył się. Pewnie odsypia... Nie to nie. mruknął do siebie z zadowoleniem i błyskiem w oku. Jakoś to przeżyję. wyłączył telefon i schował go do kieszeni. Z kieszeni kurtki wyjął kawałek papieru i odczytał adres. Spojrzał na budynek, przed którym stał. Mam Cię... uśmiechnął się i wyrzucił resztę tacos do kosza.
KapitanOwsianka - 2009-07-29, 19:32
:
Rozejrzał się jeszcze jakby w nadziei, że może Evan go znajdzie mimo wszystko i pójdzie na tę rozmowę z nim. Westchnął jednak nie widząc go i ruszył w kierunku budynku. Rozejrzał się w prawo i w lewo, przebiegł przez ulicę i ruszył do wejścia.
Wpadł na niego jakiś brzydki Meksykaniec. Obaj przeprosili się, po czym rozeszli w swoje strony. Max wszedł do budynku.
Noise - 2009-07-29, 21:42
:
Drzwi powinny były za nim trzasnąć, lecz tak się nie stało. - Cholera, ledwo zdążyłem. - usłyszał znajomy głos za sobą i gdy się obrócił, ujrzał nikogo innego jak Evana, który właśnie pokonywał ostatnie dzielące ich schody prowadzące na piętro. - Nie mógłbym opuścić punktu kulminacyjnego naszej wyprawy. We're in this together bro. - rzekł uśmiechając się krzywo, po czym wyciągnął zaciśniętą pięść w stronę Maxa, by przybił mu "żółwia".
KapitanOwsianka - 2009-07-29, 22:10
:
Max zmierzył go wzrokiem. Dude, it's not the moment... uśmiechnął się i westchnął głębiej. Drugie piętro. Tak przynajmniej twierdziła Rachel. powiedział i zaczął się wspinać. Po chwili stanęli przed drzwiami Chilyacka. Gotowy?
Noise - 2009-07-29, 23:39
:
- Bardziej już chyba nie będę. - odparł nieco przyciszonym głosem i nerwowo przełknął ślinę. Chyba cała ta sytuacja była dla niego mocno nerwowa i Evan nie był w stanie powstrzymać wszystkich emocji przed wydostaniem się na zewnątrz. W końcu jednak zwalczył stres i ubiegłszy Parkera, sam wyciągnął rękę przed siebie, by zapukać do drzwi.
KapitanOwsianka - 2009-07-30, 09:24
:
Yeah! Moment! doleciało ze środka. A potem kroki, zdaje się, że mieszkaniec lekko się zataczał. Po chwili dało się słyszeć szczęk klucza w zamku i drzwi zaczęły się otwierać. Mam nadzieję, że masz towar... o jakież było zaskoczenie Chilyacka, gdy zamiast swojego dealera zobaczył Evana i Parkera. Damn. mruknął pod nosem i w tym momencie dostał plombę od Parkera. Zachwiał się i zatoczył do tyłu z buchającym nosem. Po chwili wylądował na podłodze pod przeciwną ścianą.

Za to Max machał gwałtownie obolałą ręką, krzywił się z bólu i ściskał prawą pięść. Kurwa! Już zapomniałem jak cholernie to boli.
Noise - 2009-07-30, 10:26
:
Jakoś nie zaskoczyła go reakcja Parkera na widok Chilyacka, choć szczerze mówiąc on również miał ochotę zdzielić go w pysk. Póki co jednak uśmiechnął się na słowa i lekko klepnął Maxa w ramię, by ten wszedł do środka, on zaś podążył tuż za nim i zamknął za nimi drzwi. Przez krótką chwilę przypatrywał się krwawiącemu z rozwalonego nosa Chilyackowi, po czym rzekł z chłodnym półuśmieszkiem na twarzy. - To tak witasz gości? Nieładnie, oj nieładnie...
KapitanOwsianka - 2009-07-30, 10:58
:
Chilyack otarł nos i spojrzał na krew na swojej dłoni. Kurde... Kto tu kogo tak wita. spojrzał na Parkera, który ciągle strzepywał i przytrzymywał na przemian swoją dłoń. Za co tym razem się mnie czepiasz Parker?
Max przewrócił oczami. Lizy jest w ciąży, a ty spieprzyłeś do Meksyku. powiedział poważnie. Chilyack roześmiał się. Stary, co mnie do tego? Ojcem być nie mogę.
Parker stanął jak wryty.
Noise - 2009-07-31, 01:42
:
Już miał rzucić w stronę Chilyacka niewybredny tekst, gdy ten uprzedził go swymi rewelacjami nieomal wbijając Evana w podłogę. Jedynie chyba instynkt samozachowawczy powstrzymał go przed głośnym powiedzeniem "God dammit!". Na całe szczęście powstrzymał się i zamiast tego zapytał najspokojniejszym głosem na jaki było go stać, chcąc za wszelką cenę zachować pozory czystego sumienia. - Dlaczego tak uważasz?
KapitanOwsianka - 2009-07-31, 09:06
:
Bo zawsze byliśmy zabezpieczeni? No i przynajmniej raz miesiączkowała po naszym ostatnim seksie. wyjaśnił kpiąco i wstał. Ruszył w kierunku kuchni, gdzie zorganizował sobie lód, który przyłożył do nosa.
Parker siadł na kanapie. Ups... W takim wypadku nie miałem powodu, by Ci przywalić. uśmiechnął się z mieszanką zażenowania i przeprosin.
Noise - 2009-08-02, 12:43
:
Na całe szczęście Evanowi udało się opanować całą falę emocji, która go zalała jak tylko usłyszał słowa Chilyacka. W tej chwili najchętniej znalazłby się na jakimś zadupiu, dziesiątki kilometrów od wszystkich by jakoś sobie z tym poradzić, lecz teraz nie mógł się zdradzić i pokazać, jak bardzo ta wiadomość na niego wpłynęła.
- Dlatego trzeba było dać mnie to zrobić. Ja miałem za co mu przywalić. - odparł przyciszonym głosem, gdy tylko Chilyack wyszedł do kuchni i uśmiechnął się mdło do Parkera. Ballmer szybko się rozejrzał, a widząc, że Chilyack jeszcze nie wrócił wyciągnął chusteczkę z kieszeni i starł nieco jego krwi z podłogi. Będą mieli materiał genetyczny, by sprawdzić prawdziwość jego słów.
- Lepiej stąd spadajmy i wracajmy do Newport. Nic tu po nas. - dodał po chwili patrząc wyczekująco na Maxa.
KapitanOwsianka - 2009-08-02, 20:13
:
Chilyack wrócił z trzema piwami w rękach. Ciągle jeszcze pociągał krwawiącym nosem. Chcecie?
Max pokręcił przecząco głową. Jestem samochodem... i ruszył do wyjścia. Po chwili schodzili już na dół.
Za to Chilyack odprowadzał ich wzrokiem na dół. Freaks... mruknął pod nosem i zniknął za drzwiami.
KapitanOwsianka - 2009-08-03, 22:52
:
Max wypadł na ulicę i zaczął grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu kluczyków do samochodu. Kurde, skoro to nie Chilyack to kto? zapytał raczej samego siebie. Hey, dude... Nie wiesz gdzie są moje... przerwał bo właśnie wgapiał się w wielką pustą przestrzeń tam gdzie stała jeszcze niedawno jego Impala. no... no... no, no, no, NO!
KapitanOwsianka - 2009-08-07, 22:32
:
Po chwili odwrócił się gwałtownie do Evana. Ten skurwiel ukradł mi brykę. jęknął.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-08-08, 10:24
:
Drzwi w motelu chłopców walnęły o ścianę. Do środka wpadł Max jak burza i rzucił się na łóżko. Raany! W życiu bym nie pomyślał, że ta wyprawa może być tak wielką katastrofą! Walnął gościa, którego podejrzewałem o bycie ojcem dziecka Lizzy, a który najpewniej ojcem nie jest. Ukradziono mi samochód... znów jęknął i uderzył głową w poduszkę.
Noise - 2009-08-08, 14:24
:
- God dammit... - warknął rozwścieczony nie na żarty Evan i chwycił za krawędź drzwi, by zatrzasnąć je za nimi z głośnym hukiem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak musi się w tej chwili czuć Max i sam podzielał jego nerwy. Ballmer przysiadł na swoim łóżku i począł się wpatrywać w podłogę, jak gdyby ona miała mu podsunąć jakieś rozwiązanie.
- Bro... - zaczął jakby przyciszonym głosem - I slept with Liz. - powiedział prosto z mostu. Uznał, że musiał wiedzieć, a choć chwila była mało odpowiednia, to wolał to zrobić tu i teraz, i ewentualnie dostać po mordzie, niż powiedzieć mu to w innej sytuacji.
KapitanOwsianka - 2009-08-08, 14:28
:
Yeah, right... roześmiał się. Widać uznał to za żart bo nieco się odprężył. Trzeba się zastanowić jak wrócimy do Newport. westchnął i wyciągnął się na łóżku kładąc dłonie pod głowę.
Noise - 2009-08-08, 14:38
:
Evan uniósł głowę i posłał Maxowi zdziwione spojrzenie. Nie takiej reakcji się spodziewał z jego strony, toteż mruknął do niego - It's not a joke dude. I'm serious. - Po tych słowach przetarł twarz dłońmi i nieco się otrząsnął ze stanu otumanienia w jakim się znajdował. - Lepiej poszukajmy wozu. Ile czarnych Impali możesz jeździć po Tijuanie, co? - zapytał siląc się na uśmiech. Widać nie miał zamiaru odpuścić tak łatwo.
KapitanOwsianka - 2009-08-08, 15:21
:
Oh Crap... westchnął i podniósł się na łóżku. Evan momentalnie poczuł, że coś jest nie tak. Max wstał chwycił swoją kurtkę i ruszył w kierunku drzwi bez słowa. Chyba poszedł poszukać tego samochodu.

Przeniesienie akcji.
Noise - 2009-08-08, 16:01
:
Mógł się przynajmniej cieszyć, że w nagłym przypływie złości albo innych emocji nie dostał po gębie. Chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że Max chce teraz najpewniej być sam, lecz nie mógł pozwolić by szukał auta sam. Toteż trzymając sie w pewnej odległości Evan szedł za Parkerem jak cień rozglądając się uważnie dookoła i ubezpieczając przy tym jego tyły.
KapitanOwsianka - 2009-08-08, 16:50
:
I znów przeniesienie akcji ;) idziemy jak burza :P
KapitanOwsianka - 2009-08-09, 10:09
:
Max szedł ulicą. Niby szukał swojej Impali, ale w rzeczywistości po prostu próbował wyładować wściekłość. Evan snuł się za nim próbując ubezpieczać jego tyły. Wreszcie Parker zatrzymał się i odwrócił w kierunku Evana. Poczekał, aż ten się zbliży. Mam nadzieję, że spałeś z Lizzy zanim związałeś się z Ericą. powiedział groźnie. Wiesz, że możesz być potencjalnym ojcem? przygryzł dolną wargę zastanawiając się nad czymś. And as far as I know... Najprawdopodobniej nim jesteś. Musisz powiedzieć Ricky.
Noise - 2009-08-13, 23:15
:
- Wiem... - taka była jego odpowiedź na wszystkie słowa, jakie w ciągu tej krótkiej chwili popłynęły z ust Parkera. Evan oddychał powoli i głęboko, lecz dopiero po chwili uspokoił się na tyle, by móc powiedzieć coś więcej niż jedno słowo. - To było zanim byłem Z Ericą. Trochę wypiliśmy, wypaliliśmy i skończyliśmy w łóżku. Teraz zaś Liz mówi, że to moje dziecko nosi, a ja nie wiem co mam robić... Chcę się upewnić, że jest moje i zrobić w tym celu badania. - dopiero w tej chwili, patrząc w oczy Ballmerowi Max był w stanie zauważyć, jak wielkim to było dla niego ciężarem mieć świadomość przyszłego ojcostwa w tym wieku oraz złożoności sytuacji w jaką go ciąża Lizzy wpędziła.
KapitanOwsianka - 2009-08-14, 11:32
:
Dbasz przecież o swoje interesy. - powiedział kwaśno - Z drugiej strony nie mogę się Ciebie czepiać za coś co było przed Ericą. - westchnął i podniósł spojrzenie nad ramieniem Evana. - Nie... To niemożliwe.- na chwilę jego twarz rozjaśnił uśmiech. Kiedy Evan się odwrócił zobaczył czarną Impalę Parkera.

Max podbiegł do samochodu przejechał dłonią po masce. - Och, moja malutka... Już nigdy nie oddam Cię. Nie pozwolę Cię prowadzić nikomu innemu. - spojrzał na budynek przed którym stała. Jakiś bar. Poprawił kurtkę i ruszył spokojnie w kierunku wejścia. Evan nie czekał i też ruszył tam.
KapitanOwsianka - 2009-08-14, 19:49
:
Booker T. and the M.G.'s - Green Onions

Drzwi, iście jak z westernów, do jakiejś meksykańskiej speluny otworzyły się. Do środka weszło dwóch mężczyzn. Jeden w kowbojkach, drugi, w jakichś czarnych cichobiegach od Reeboka. Stanęli zaraz za drzwiami. I zaczęli się rozglądać po pomieszczeniu i nieprzychylnych meksykańskich gębach. Max stał trochę głębiej, Evan bardziej przy drzwiach. Nagle Parker dojrzał GO. Spojrzał na Ballmera, a ten na niego. Kiwnęli głowami i spokojnym krokiem ruszyli w kierunku baru, gdzie siedział jakiś Meksykaniec.
Stanęli przed nim. Meksykaniec wstał, a obok niego stanęło dwóch wielkoludów.
Parker przełknął ślinę, a potem uderzył prosto w nos Meksykańca. Chciał rzucić się na jednego z wielkoludów, ale ten podniósł go dwiema rękoma i cisnął na stół, rozwalając go w drobny mak. Ballmerowi poszło lepiej. Niewiele myśląc kopnął w jaja drugiego wielkoluda, którego w ten sposób wykosił. Sięgnął do kieszeni, trzymającego się za buchający krwią nos Meksykańca i wyjął mu z kieszeni plik studolarówek i kluczyki do samochodu.
Mam je! Krzyknął do Parkera pokazując mu kluczyki od Impali, dokładnie w momencie, kiedy Parker przeleciał przez pół sali i wylądował na stole do bilarda roztrącając kule. Nie wiele myśląc chwycił za kij i strzaskał go na barku wielkoluda. Niestety wielkoluda nawet to nie obeszło. Spojrzał groźnie, a Max przełkną ślinę.
Fikołek w tył, wylądował na nogi. Evan rzucił mu kluczyki w przelocie i obaj pobiegli do wyjścia.

Wypadli na zewnątrz i wsiedli do Impali. Max przekręcił kluczyk. Silnik zaczął się dusić.
Z baru wypadli Meksykańczycy.
Silnik wreszcie załapał. Max wdepnął gaz do dechy i z piskiem opon w kłębach dymu Impala ruszyła.


Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-08-15, 16:01
:
Za to Max i Evan już sunęli w kierunku Newport Beach. Nie mniej, mimo przeżytej niedawno przygody w samochodzie panował grobowy nastrój. Evan instynktownie wyczuwał, że nie powinien teraz jako pierwszy się odzywać. Max był w tym samym podłym nastroju, który jakieś pół roku temu niemalże rozbił jego związek z Ericą. Zabawne, że nowy kryzys jest także związany z takim nastrojem.

Wreszcie Max westchnął i rzucił okiem na Evana. Może puszczę muzykę... powiedział i stuknął w wyświetlacz swojego telefonu, podłączonego do radia samochodowego. Z głośników popłynęło: Cold as ice

Gdy tylko poleciały pierwsze słowa piosenki Max przewrócił oczami i westchnął. Cóż... To będzie długa podróż. i przycisnął pedał gazu do dechy.

Przeniesienie akcji.