Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - George R. R. Martin - wszystko oprócz PLiO

Toudisław - 2007-10-31, 08:47
:
Martin to nie tylko PLiO ale też SF. I to niemało tego napisał. Inne jego książki są bardzo dobre ale nie tak jak PLiO.

"Tuf Wędrowiec"- to typowa Space Opera. Tuf jest kapitanem statku i kupcem, któremu jednak nie powodzi się zbyt dobrze i od dawna nic nie zarobił. Jego statek to wielki i dość stary, ale nadal niezawodny „Róg Obfitości Znakomitych Towarów po Nadzwyczajnie Niskich Cenach” Gdy Tuf popada w kłopoty finansowe, postanawia zgodzić się na propozycję grupy naukowców i zawieźć ich w umówione miejsce. Naukowcy poszukują pewnego dawno zaginionego statku o olbrzymich możliwościach. Wskutek różnych wypadków, walk i intryg Tuf zostaje kapitanem Arki. Postanawia więc wykorzystać jej możliwości i pomóc innym planetom.

"Przystań Wiatrów" - inna SF nie co w stylu A.Norton. Mieszkańcy Przystani Wiatrów odkryli, że na ich planecie możliwe jest realizowanie odwiecznego marzenia ludzi. Wspomagani przez słabą grawitację i gęstą atmosferę, na skrzydłach wykutych z metalu uzyskanego z porzuconego statku - zaczęli latać!

Na planecie małych wysepek, trapionych przez potwory mórz i rozdzierające powietrze sztormy, lotnicy pełnili funkcję wysłanników i zazdrośnie strzegli prawa do dziedziczenia skrzydeł. Książka dość przeciętna. Mnie zupełnie nie zachwyciła. Nie miała w sobie nic przebojowego i momentami było dość przewidywalna.

Dziwne, że Martin kojarzy się prawie wyłącznie z PLiO. Bo przecież Tuf to książka bardzo godna uwagi.
Elektra - 2007-10-31, 09:02
:
Tuf był niezły, chociaż strasznie mnie denerwował. Ale za lepszą książkę uważam Światło się mroczy.

Worlorn umiera. W swojej podróży przez Wszechświat natknął się na pewien układ słoneczny, co pozwoliło go zasiedlić i skolonizować. Czasy te jednak minęły, powoli nadchodzi ciemność, przyroda ginie, ludzie opuszczają ten świat. Zostały tylko nieliczne enklawy w opustoszałych teraz miastach. Właśnie tam przybywa Dirk t'Larien, wezwany przez swoją dawną ukochaną Gwen. Ma nadzieję, że spotkanie pozwoli mu odnowić dawno zerwane więzy. Na miejscu okazuje się, że to nie będzie takie proste. Zderzy się też z zupełnie nową dla niego, chociaż starożytną cywilizacją i kulturą. Czy w końcu dowie się, czego pragnie? Czy znajdzie szczęście?

Książka jest trochę dziwna. Momentami mnie nudziła, bo zawiązanie jakiejś akcji wydawało mi się bardzo długie. Ale w końcu się rozkręciła. Martin jak zwykle stworzył bardzo interesujących bohaterów. Można ich lubić, albo nie, zasady honoru Dumnych Kavaalaów mogą być dziwne, odrażające, interesujące, ciekawe, ale na pewno nie pozostawią czytelnika obojętnym.

Podobało mi się, że powieść nie była zbyt długa. Autorowi udało się zawrzeć bardzo dużo na trochę ponad trzystu stronach bez niepotrzebnego lania wody. Bardzo podobało mi się też zakończenie, w sumie do końca trudno się było domyślić, jak potoczą się niektóre wątki.

Jest to książka, po której nie można od razu sięgnąć po coś innego. Zbyt wiele jest do przemyślenia.
Asuryan - 2007-11-05, 20:30
:
Godne polecenie jest też krótkie opowiadanko sf "Piaseczniki". Zblazowani bogacze urządzają bitwy drapieżnych gatunków, aż jeden z nich kupuje tytułowe piaseczniki - stworzonka o bardzo wysokiej inteligencji. Więcej zdradzić nie mogę, by nie popsuć komuś lektury - poza tym że jej koniec wmurował mnie w fotel :mrgreen:
Metzli - 2007-11-05, 21:00
:
Też miałam wspomnieć o "Piasecznikach" - to opowiadanko ma klimacik, lekko mroczny. Jak człowiek się wczuje to może nawet poczuć dreszczyk emocji. Szczególnie podobało mi się odwzorowanie osobowości właściciela przez zachowanie jego "zwierzątek".

Co do innych pozycji, czytałam "Światło się mroczy" - nie powaliło ;) Miejscami akcja naprawdę się wlekła, ale plus za zakończenie. Martin na szczęście nie poszedł w żadną tandetę. Teraz mam pożyczone od Toudiego "Tufa wędrowca". Trochę wcześniej poczytałam i wiem jaki jest ten główny bohater ;P Was też tak irytował? :mrgreen:
Elektra - 2007-11-05, 21:05
:
Metzli napisał/a:
Was też tak irytował?

Strrrasznie. :))

Piaseczniki czytałam jakiś czas temu i też zakończenie mnie powaliło. Jak na razie wychodzi na to, że autor całkiem sprawnie kończy swoje historie. Co nastawia mnie optymistycznie do zakończenia PLiO. ;)
Bruja - 2007-11-05, 21:35
:
Metzli napisał/a:
Was też tak irytował? :mrgreen:

Zdecydowanie NIE!
Haviland Tuf, znany w niektórych kręgach jako Tfu Wędrowiec ( ;) ) owszem jest momentami irytujący, ale kreacja tego bohatera powala. Mnie się okrutnie podobał, ta irytacja w pewnym momencie zamieniła się w sympatię i tak już zostało.
Gostek prowadzący kurs teoretyczny na prawko przypomina mi go z wyglądu. Wypisz, wymaluj moje wyobrażenie Tufa (tylko trochę starszy i niższy). Fenomenalny człowiek xD

Czy ktoś posiada może przez przypadek "Piaseczniki" w e-booku i poświęci chwilkę żeby mi je wysłać? //kotek

EDIT:
Dzięki Elektruni udało mi się przeczytać "Piaseczniki". Coś świetnego. Chwilowo brakuje mi słów żeby to opisać xD
Pomimo w pewnym stopniu dającego się przewidzieć zakończenia opowiadanie cały czas trzyma w napięciu.
Regissa - 2007-11-22, 10:14
:
Bruja napisał/a:
Metzli napisał/a:

Was też tak irytował? :mrgreen:


Zdecydowanie NIE!
Haviland Tuf, znany w niektórych kręgach jako Tfu Wędrowiec ( ;) ) owszem jest momentami irytujący, ale kreacja tego bohatera powala. Mnie się okrutnie podobał, ta irytacja w pewnym momencie zamieniła się w sympatię i tak już zostało.


Dzięki, Brujko! Miałam dokładnie takie samo podejście do pana Havilanda :-> Czego Wy chcecie od człowieka?! To właściwie jedyna pozytywna postać w całej książce :)

Ja się przyznam, że Martina od czasu, kiedy przeczytałam "Piaseczniki", czytam wszystko i z coraz większą satysfakcją. Ten człowiek mnie po prostu powala, jest świetny właściwie w każdym gatunku, za jaki się weźmie! PLiO jest oczywiście rewelacyjna, bo to moja ulubiona fantasy, ale z nie mniejszą radością czytuję martinowe sf, czyli "Światło się mroczy" (świetna powieść o dekadencji) oraz właśnie przesympatycznego "Tufa Wędrowca" (ja bym to podpięła pod powieść ekologiczną - ku przestrodze :mrgreen: ).

Osobiście świetnie mi się też czytało "Ostatni rejs Fevre Dream", opowiadającą o epoce parowców na Missisipi, a zwłaszcza o jednym, który miał służyć jako pływający ośrodek odwykowy dla wampirów :mrgreen: Trochę w stylu "Wywiadu z wampirem" Ryżowej Ani, ale moim zdaniem oczywiście lepsze :mrgreen: To była pierwsza książka Martina (z tych, które czytałam), która "działa się" w realnych plenerach, więc się nieco obawiałam, jak to wyjdzie. Wyszło całkiem nieźle, choć geografia Ameryki Północnej nie jest moim ulubionym tematem...
Obecnie czytam drugą "realistyczną" książkę: "Rockowy Armagedon". Akcja rozgrywa się na początku lat 80. XX w. i traktuje o środowisku muzyków rockowych w Stanach, w czasie, kiedy gusty słuchaczy przeniosły się już w inne rejony muzyczne, co nieodmiennie przygnębia głównego bohatera, byłego hipisa i "człowieka rewolucji", nadal sentymentalnie związanego z latami 60. i walką młodzieży amerykańskiej z "systemem". Wprawdzie okładka zachwala tę książkę jako thriller (?!), dla mnie to ciekawie napisana opowieść o szalonym pokoleniu, które w gruncie rzeczy samo nie wiedziało, czego chce... A teraz jeszcze tego żałuje. Zostało mi jeszcze trochę do końca, więc nie wiem, jak akcja rozwinie się dalej, ale mam nadzieję, że dobre wrażenie nie zniknie. Książka nie ma zbyt dobrych recenzji (główny zarzut - nie jest horrorem i traktuje środowisko muzyków sztampowo; mnie to nie przeszkadza :mrgreen: ), ale ja zawsze miałam spaczony gust :-PP A wpływ ma na mnie duży, skoro zaczęłam przeszukiwać mieszkanie w poszukiwaniu moich kaset z Doorsami :mrgreen:
Toudisław - 2007-11-24, 07:59
:
Metzli napisał/a:
Was też tak irytował? :mrgreen:

Na samym początku. Ale się przyzwyczaiłem i już tak mnie nie gryzło zachowanie Tufa. No trzeba było po prostu uświadomić sobie że Tuf je4st geniuszem i wolno mieć mu pewne dziwactwa :mrgreen:
Ta postać miał tak być. Wszystko wiedzący i doskonały Tuf. Więc on po prostu musiał irytować. Inną sprawą jest że otaczający go ludzie byli dość małostkowi i często głupi więc jeszcze bardziej było widać cechy Bohatera. To był celowy Zabieg Martina i jeżeli przez 100 stron nie rzucisz książką o ścianę to coraz bardziej wciągasz się w postać kosmicznego wędrowca

Ja też mógłbym dostać piaseczniki ? I czy ktoś by mi pożyczył Świtało się mroczy
Sunshine - 2008-01-18, 20:58
:
Regissa napisał/a:
Obecnie czytam drugą "realistyczną" książkę: "Rockowy Armagedon".

Zabralam sie za tą książkę znudzona PLO 2. Pomyslałam "rock, popkultura, hipisi... no zobaczymy, jak sobie poradzil z tym facet, który jest mi znany z opaslych tomisk sagi fantasy." Przeczytalam już jakieś 120 stron i
Regissa napisał/a:
mam nadzieję, że dobre wrażenie nie zniknie.

Książka jest napisana tym samym, dobrym i lekkim stylem, co PLiO. Momentami wydaje się nieco zwalniać i trochę nudzić, ale... nie zaklóca mi to ogólnego poztywnego odbioru tej książki.
I podobnie jak Regissa, zaczelam się rozglądać za muzyką z tamtych lat... trzeba by ściągnąć dyskografię Hendriksa :mrgreen:
ASX76 - 2008-03-26, 17:39
:
"Retrospektywa: Światło odległych gwiazd" to niewątpliwie bardzo interesująca pozycja, ale... Zbiór jest reklamowany jako "Wybór najlepszych opowiadań", jednak jest to tylko pół prawdy, ponieważ autor wybierał do antologii utwory ważne dla siebie, natomiast niekoniecznie atrakcyjne dla czytelnika, co uwidacznia się w przypadku propozycji pochodzących z wczesnych lat twórczości pana Martina.
Największe wrażenie sprawiły na mnie niesamowite: "Pieśni samotności Larena Dorra", "Pieśń dla Lyanny" i "Lodowy smok". To naprawdę znakomite i bardzo piękne, zapadające w pamięć utwory i choćby dla nich warto kupić tę knigę. Jeśli komuś się wydaje, że skoro przeczytał kilka części sagi "Pieśń Lodu i Ognia" wie wszystko i uważa, że pisarz niczym go już nie może zaskoczyć, jest w srogim błędzie, bo właśnie w krótkiej formie literackiej G.R.R.M. pokazuje inne, nie mniej ciekawe, oblicze. Jak to zazwyczaj z antologiami bywa, nie wszystko jest tutaj godne uwagi, zdarzają się i słabe rzeczy, niemniej jednak uważam, że obowiązkiem każdego szanującego się miłośnika fantastyki jest mieć tę knigę na własność. Tym bardziej, że 1 kwietnia będzie wielka promocja w Zysk-u - 40% to nie w kij dmuchał... :-P
Ponadto autor ciekawie opowiada o swojej drodze do sukcesu.

"Retrospektywa: Żeglarze Nocy" - wiele sobie obiecywałem po drugim tomie i jak to nieraz bywa z nadziejami, zostały w dużej mierze zawiedzione. Zaczyna się od mocnego uderzenia. "Trupiarz" jest interesującym połączeniem horroru (choć tak naprawdę nie ma tu czego się bać) z... (nie powiem ;) ). Utwór nawiązuje w pewnym sensie do "Pieśni samotności Larena Dorra". Potrafi chwycić za serce.
Niedługo potem - "Piaseczniki". Kto czytał ten wie, kto nie czytał niech się dowie - to jedno z najlepszych opowiadań fantastycznych w historii gatunku.
"Żeglarze nocy" - summa summarum dobra rzecz, choć bez rewelacji, niestety. Odnoszę wrażenie, że autor chyba nie za bardzo wiedział "którą podążyć drogą" i skończyło się tak, że "pozostał w rozkroku". ;)
Już nawet bardziej podobała mi się "Małpia kuracja". Rzecz opowiada o grubasie, który chciał schudnąć i co z tego wynikło. He, he... Widać pewne analogie do "Chudszego" S. Kinga, z tą różnicą, że Martin zrobił to znacznie ciekawiej.
Kolejne opka mnie nie zainteresowały. Z Tuffa przeczytałem jedną historię, pozostałych już nie chciało mi się ruszać.
"Syrenia pieśń Hollywood" - nie dla mnie. Dwa ostatnie utwory w książce to scenariusze filmowe, więc sobie darowałem.
Toudisław - 2008-06-22, 00:16
:
Już jakiś czas temu przeczytałem "Światło się mroczy" .
Dziwna ta książka trochę jest. Chyba spodziewałam się czegoś innego. Trudno mi powiedzieć, o czym ona właściwie jest. Bo na pewno o uczuciach. Przyjaźni, miłości... Ale też o tym, jak różnią się pewne kultury i jaki może być efekt zetknięcia się ich. Książka na pewno godna uwagi. Zakończenie szczególnie.

Na półce czekają oba tomy "Retrospektyw" za jakiś czas się pewnie doczekają.
Tyraela - 2008-06-29, 08:29
:
Mam za sobą "Rockowy Armagedon", przyznaję, że faktycznie książka jest napisana tak lekkim stylem, co PLiO. Poza tym tematyka jest dość interesująca (lata '70te to okres, jakby nie patrzeć, godny uwagi : D), dobrze i ciekawie jest przedstawiony problem młodzieży z tamtego czasu, fabuła jest przemyślana, postaci barwne, jest dowcip i jest napięcie. Czyli wszystko tak, jak powinno być. W sumie trudno mi znaleźć wady (bo nie doszukuję się ich na siłę, aczkolwiek nie wiadomo jak zachwycona nie jestem). Brakuje jej geniuszu, ale to wszystko.
No dobra, teksty piosenek były czasem porażająco głupie albo totalnie niepasujące. I zakończenie jakieś takie bez fajerwerków (popsuło mi to dobre wrażenie).
batou - 2008-07-15, 09:26
:
Skończyłem wczoraj Tufa Wędrowca i jestem zadowolony :D Że fabularnie całkiem ciekawe i akcja się rozwija w odpowiednim tempie to raz i dwa, ale najważniejsze to trzy. Tuf jest postacią rozbrajającą i nawet nie próbuję w poście go scharakteryzować, bo to zaiste ;-) trudne zadanie. Jednych Tuf denerwuje, u innych wzbudza sympatię, ale na pewno nie pozostawia obojętnym, a to chyba najważniejsze w kreowaniu bohatera.
W sumie nie wiedziałem czego się po tej książce spodziewać, nie czytałem żadnych recenzji itp., ale po Piasecznikach miałem ochotę na coś jeszcze Martina, a nie paliłem się do Pieśni lodu i ognia, bo jakoś mnie wielotomowe sagi odstraszają. Szczególnie jeśli nie są skończone i tego końca chyba nie widać ;-) Całe szczęście, że są jeszcze te zbiory opowiadań Retrospektywa i pewnie po to teraz sięgnę.
Toudisław - 2008-09-15, 17:43
:
Ja jestem świeżo po "Piasecznikach". No i za cholerę nie rozumiem tych zachwytów. O_o Opowiadanie jak ze strefy mroku. Przewidywalne i leci tandetą. Styl autora poprawny, bo czytając PLiO można wymagać więcej. Nie jest to złe opowiadanie, ale trochę się na nim zawiodłem. Mam nadzieję, że inne opka z Retospektyw bardziej mi się spodobają. Szkoda.
Romulus - 2008-09-15, 17:47
:
Ja też niedawno odświeżyłem sobie to opowiadanko. I mam tak samo. Ale zważywszy, że zostało wydane lat temu sporo, to jak na tamte czasy musiało być niezłe. Jednak z wiekiem doceniam tylko to, że zostało świetnie napisane.

U Martina podoba mi się tylko PLiO. Ostatni Rejs Fevre Dream to sztampa, chyba najgorsze dzieło tego autora. Annie Rice, ta Barbara Cartland horroru, lepiej o wampirach pisała (na początku).
Elektra - 2008-09-15, 18:49
:
Toudi, ale się z Ciebie robi francuski piesek, nic Ci się nie podoba ostatnio, nic Tobą nie wstrząsa, nie powala itp. Samą przewidywalną tandetę czytasz. ;P

Piaseczniki poznałam parę lat tamu, jak jeszcze nie przepadałam za sf i bardzo mi się podobały. Dla mnie były zaskakujące. A ostatnie zdanie miodzio.
Toudisław - 2008-09-15, 19:18
:
Elektra napisał/a:
Toudi, ale się z Ciebie robi francuski piesek, nic Ci się nie podoba ostatnio, nic Tobą nie wstrząsa, nie powala itp. Samą przewidywalną tandetę czytasz. ;P

Zaraz tandetę. Podoba mi się całkiem dużo książek, tylko akurat nie tych, o których słyszałam wiele dobrego. Jak czytałem Żerdzińskiego to miałem dreszcze, a tutaj NIC. Ot takie niegłupie opowiadanie. To że ukryte są tu ludzkie wady to też jakieś odkrycie, bo niejeden pisarz może sobie taką metkę dodać. No po prostu nie wiem, co było tu takiego och ach. Ostatnie zdanie ledwo zapadło mi w pamięć. I jakiś nie rzuciło mnie na deski. SPOILER Oj stały się jak on i co z tego ...
ASX76 - 2008-12-24, 11:07
:
"Retrospektywa", tom III
Pominąłem część "Tasując dzikie karty" (maybe next time) i przeszedłem do "Serce w konflikcie", a dokładniej do "W oblężonej twierdzy" (nie czytałem po kolei). Wspominki Martina lepiej sobie zostawić na koniec, bowiem w przeciwnym razie można natknąć się na spoiler(y).
No to jadziem z tym koksem.
Pierwsze opowiadanie to rzadko spotykane połączenie wątku historycznego z s-f. Bardzo udane.

"Obrót skórą" - horror o sporym potencjale, niestety niewykorzystanym. Fajny początek, niezłe rozwinięcie i rozczarowujące rozwiązanie wraz z nieudanym i schematycznym zakończeniem. Najsłabsza historia w tej części zbioru.

"Słabe warianty" - faktycznie warianty nienajlepsze (kto przeczyta - zrozumie w czym rzecz), a samo opowiadanie - bardzo wciągające, zwłaszcza dla osób, które lubią szachy.
Krótka dygresja <Niedawno zagrałem partyjkę z chłopakiem siostry. Przez długi czas nie doszło do ani jednego zbicia, manewry pozycyjne trwały w najlepsze, aż wreszcie posypały się ciosy i sytuacja ułożyła się nie po mojej myśli. Popełniłem błąd nie robiąc roszady, co pociągnęło za sobą kolejne, tragiczne w skutkach. Przeciwnik uzyskał przewagę wieży (o pionku nie wspominając) i miał idealną sytuację (porażkę już miałem wypisaną, nie tylko na twarzy) do przeprowadzenia ostatecznego ataku (wieża + hetman + koń), ale tak się przy tym napalił, że nie zauważył stojącej na skraju szachownicy mojej wieży (miałem do wyboru tylko słabe warianty), przez co podstawił pod bicie hetmana (chciał zamatować nim króla). Był w tej partii lepszy, lecz w najważniejszym momencie "strzelił gafę" i "popłynął">

"Wędrowny rycerz" - prequel do sagi "Pieśń Lodu i Ognia". Tytuł utworu wskazuje kto jest jego bohaterem. Akcja rozgrywa się ok. 90 lat przed wydarzeniami znanymi z "Gry o tron".
Zaczyna się standardowo, aczkolwiek historia nabiera rumieńców, zwłaszcza w końcówce.
Wielka szkoda, że druga opowieść o Dunku i Jaju nie ukazała się w "Retrospektywach". Chętnie bym przeczytał, a nie chcę kupować antologii "Legendy II" tylko dla jednego utworu.

"Portrety jego dzieci" - żywot pisarza to nie jest bajka... ;) Bardzo interesujące.

"Szklane kwiaty" - s-f pełną buzią. Nader pomysłowe.

Wszystkie opowiadania z części "Serce w konflikcie" mi się (s)podobały, za wyjątkiem "Obrotu skórą".
Elektra - 2009-08-24, 21:32
:
Przeczytałam pierwszy tom Retrospektywy i jestem zadowolona. Bardzo mi się podobała taka kompozycja, opowiadania przetykane wspomnieniami autora. Początkowo słabe, potem coraz lepsze. Fajnie poczytać nawet tę słabiznę, zobaczyć od czego Martin zaczynał. Najbardziej spodobały mi się opowiadania z ostatniego działu i aż nabrałam ochoty na ponowne sięgnięcie po Pieśń Lodu i Ognia (chociaż nie ma to sensu, skoro kolejny tom ciągle jest pisany).
W pewnym momencie znudziły mnie za to opowiadania z działu 'Światło odległych gwiazd', chyba było ich trochę za dużo na raz, i jakieś takie podobne mi się wydały (a do tego dwa już czytałam wcześniej w zbiorze Piaseczniki).

A teraz zastanawiam się, czy pozostać przy kolejnych tomach, czy raczej sobie odpocząć przy czymś innym (chyba lepsza będzie ta druga opcja ;) ).
Regissa - 2009-08-28, 15:21
:
Elektra napisał/a:
A teraz zastanawiam się, czy pozostać przy kolejnych tomach, czy raczej sobie odpocząć przy czymś innym (chyba lepsza będzie ta druga opcja ;) ).


Odpocząć, zdecydowanie odpocząć XD Ja się za szybko rzuciłam na 3 tom i trochę mnie zmuliło. Fakt, że jakoś udaje mi się do dziś omijać tom drugi ;) Staram się odwlec w czasie sięgnięcie po dwójkę, bo potem już mi nic nie zostanie, aż do szczęśliwego wydania smoków...
Elektra - 2009-08-29, 10:46
:
Regissa napisał/a:
Odpocząć, zdecydowanie odpocząć

No właśnie na to się zdecydowałam. Szczególnie, że drugi tom zaczyna się od horrorów, które nie są moją ulubioną działką, więc może kiedy indziej. No i masz rację. Jak się przeczyta Retrospektywę, to zostanie już tylko czekanie na smoki. A zauważyłam, że jak się zaczyna czytać Martina, to chce się ciągle więcej i więcej (przez te kilka lat od przeczytania Pieśni jakoś o tym zapomniałam).
ASX76 - 2009-08-29, 11:14
:
Niezależnie od tego, czy sięgnie się po kolejny tom "Retrospektyw" teraz czy później, w niczym nie zmieni(a) to faktu oczekiwania na następną część cyklu "Pieśń Lodu i Ognia". Po cóż więc zwlekać? ;)

Nawet jeśli kiedyś tam "Smoki" doczekają się napisania i wydania, to wątpię bardzo w powstanie ciągu dalszego ze względu na ekranizację, która będzie stanowiła kolejny pretekst/powód (i to dobry) dla Mr Martina do zajęcia się... wszystkim innym, tylko nie pisaniem. ;)
Tomasz - 2009-08-29, 13:00
:
ASX76 napisał/a:
Nawet jeśli kiedyś tam "Smoki" doczekają się napisania i wydania, to wątpię bardzo w powstanie ciągu dalszego ze względu na ekranizację, która będzie stanowiła kolejny pretekst/powód (i to dobry) dla Mr Martina do zajęcia się... wszystkim innym, tylko nie pisaniem. ;)



Ale to przecież fajny powód by sprzedać na nowo nowym czytelnikom całą sagę wznowioną i nowy tom, na fali zachwytu miejmy nadzieję serialem :) Może brodacz chce dostać dodatkową zaliczkę jako zachętę od HBO? :badgrin:
ASX76 - 2009-08-29, 13:06
:
Tomasz napisał/a:


Ale to przecież fajny powód by sprzedać na nowo nowym czytelnikom całą sagę wznowioną i nowy tom, na fali zachwytu miejmy nadzieję serialem :) Może brodacz chce dostać dodatkową zaliczkę jako zachętę od HBO? :badgrin:


Ale jeśli zaangażuje się w produkcję serialu, to siłą rzeczy będzie miał mniej czasu na tworzenie nowej książki... Czyż nie tak? :-P
Jander - 2009-08-29, 13:13
:
Niech się angażuje w serial, książki i tak nie napisze :P
Tomasz - 2009-08-29, 15:05
:
Cytat:
Niech się angażuje w serial, książki i tak nie napisze :P



Jak serial będzie sukcesem i dojadą do końca tego co napisał to może pieniędzmi go HBO przekona chociaż do napisania zarysu scenariusza ciągu dalszego. Ale były jaja. Cykl książkowy zwieńczony serialowo. :badgrin:
Elektra - 2009-08-29, 16:39
:
Proponuję o serialu gadać w tym drugim wątku.
____


ASX napisał/a:
Niezależnie od tego, czy sięgnie się po kolejny tom "Retrospektyw" teraz czy później, w niczym nie zmieni(a) to faktu oczekiwania na następną część cyklu "Pieśń Lodu i Ognia". Po cóż więc zwlekać?

Aby dawkować sobie przyjemność. Po co się spieszyć? W takim przypadku może nastąpić przesyt (który już czułam czytając część 'Światło odległych gwiazd') i nie będzie takiego zadowolenia z lektury, jakie może być przy czytaniu z przerwami.
Tomasz - 2009-08-29, 17:19
:
Elektra napisał/a:
Aby dawkować sobie przyjemność. Po co się spieszyć? W takim przypadku może nastąpić przesyt (który już czułam czytając część 'Światło odległych gwiazd') i nie będzie takiego zadowolenia z lektury, jakie może być przy czytaniu z przerwami.


Przesyt zawsze niezdrowy i dla odbioru prozy niewskazany. Pierwszy tom "Retrospektywy" bardzo mi się podobał. Drugi czeka na przeczytanie. Trzeci jeszcze nie zakupiony.
ASX76 - 2009-08-29, 17:22
:
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności". ;)
Tomasz - 2009-08-29, 17:27
:
ASX76 napisał/a:
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności". ;)


Ja tam dopiero dotarłem do "Przypływów nocy". Następne tomy jeszcze nieruszone.
ASX76 - 2009-08-29, 17:34
:
Tomasz napisał/a:


Ja tam dopiero dotarłem do "Przypływów nocy". Następne tomy jeszcze nieruszone.


Miałem na myśli tych fanatycznych fanów, którzy czytają na bieżąco.
Tixon - 2009-08-29, 17:57
:
ASX76 napisał/a:
akoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności". ;)

Popatrz na mnie :) Dwa kolejne tomy (znaczy obydwie części wspomnienia lodu) cały czas czekają na półce :P
ASX76 - 2009-08-29, 18:08
:
Tixon napisał/a:

Popatrz na mnie :) Dwa kolejne tomy (znaczy obydwie części wspomnienia lodu) cały czas czekają na półce :P


Popatrz na post znajdujący się nad twoim - masz tam wyczerpujące wyjaśnienie o kim pisałem. :-P


Dobrym rozwiązaniem jest wybiórcze czytanie "Retrospektyw", ale owa idea została odrzucona przez El. ;)
Elektra - 2009-08-29, 18:10
:
ASX76 napisał/a:
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności".

A nie chciało mi się rozwinąć myśli... Nie wiem, jak inni, ale ja mogę czytać jakąś serię (powieść, jedną historię, nawet wielowątkową) w całości, bez przerw (chyba że wymuszonych przez wydawnictwo), ale jeśli mam do czynienia ze zbiorami opowiadań, wolę sobie je dawkować. Tak np. ostatnio przejechałam się na zbiorach The Best of B. Aldissa i P. Andersona, wyszło, że co za dużo, to niezdrowo. Może jest tak dlatego, że każde opowiadanie jest zamkniętą historią, z pewnym schematem, który zaczyna się powtarzać przy większej ilości (jeśli w powieści, czy serii powieści zaczyna się schemat powtarzać, to też mnie zaczyna nużyć).

ASX napisał/a:
To ciekawe co piszecie, bo za knigi Eriksona łapiecie się jak tylko wyjdą, szybko kończycie i jeszcze narzekacie, że mało... Jakoś nie widziałem, żeby ktokolwiek bawił się w "oszczędności".

No, ale jest przynajmniej rok przerwy pomiędzy tomami, akurat na odetchnięcie. ;) Jakbym kupowała i czytała Retrospektywę na bieżąco, to pewnie przesytu bym nie miała.

___

ASX76 napisał/a:
Dobrym rozwiązaniem jest wybiórcze czytanie "Retrospektyw", ale owa idea została odrzucona przez El.

Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto. No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.
Tomasz - 2009-08-29, 18:28
:
ASX76 napisał/a:
Miałem na myśli tych fanatycznych fanów, którzy czytają na bieżąco.


Ja się tam za fana Eriksona mam, a nie czytam na bieżąco bo nie zacząłem od razu jak go wydali i mam tyle rzeczy do przeczytania że nie zawsze chcę się rzucić od razu. Do tego żeby lepiej śledzić fabułę, zacząłem po "Przypływach nocy" czytać cykl na nowo i znowu dotarłem do "Przypływów nocy". :)

Ale rozumiem o co ci chodzi. To było tylko takie wyjaśnienie.

Elektra napisał/a:
Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto. No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.


Ta forma zbioru to jej wielka zaleta. Całkiem inaczej się po tych wprowadzeniach te opowiadania odbiera niż by się je odbierało oderwane od rozwoju pisarskiego autora. Wtedy np. te pierwsze próby byłyby bardzo źle przeze mnie odbierane. A tak czytało m isię je całkiem przyjemnie, czasem z uśmiechem na twarzy.
ASX76 - 2009-08-29, 18:32
:
Elektra napisał/a:
Tak np. ostatnio przejechałam się na zbiorach The Best of B. Aldissa i P. Andersona, wyszło, że co za dużo, to niezdrowo. Może jest tak dlatego, że każde opowiadanie jest zamkniętą historią, z pewnym schematem, który zaczyna się powtarzać przy większej ilości (jeśli w powieści, czy serii powieści zaczyna się schemat powtarzać, to też mnie zaczyna nużyć).

Nie lubię czytać wybiórczo. Przynajmniej nie Retrospektywy. Bardzo podoba mi się forma zbioru, z komentarzami autora i chciałam się zapoznać ze wszystkimi opowiadaniami, nawet jeśli uważałeś, że nie wszystkie warto.

No i okazało się też, że moje zdanie odnośnie niektórych z nich różni się nieco od Twojego.


1. OK, tyle że Martin jest od nich znacznie, znacznie lepszy i nie ma u niego schematu (no, w każdym razie takiego "bijącego po oczach") ani nic nużącego.
Mnie osobiście zbiór Aldissa w ogóle się nie spodobał. Miałem dość po kilku opowiadaniach.

2. Masz rację.
Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby osoba chcąca czytać "Retrospektywę" po kolei, nie zniechęciła się do książki początkowymi utworami, dlatego wolałem "dmuchnąć na zimne" i nachalnie zalecić wybiórczość, tzn. najpierw wziąć się za (w moim pojęciu) najlepsze, a na koniec zostawić sobie resztę.

3. Aż prosiłoby się o rozwinięcie... Niektórych, czyli...?

Tomaszu -> Jesteś fanem, ale niefanatycznym. ;)
Tomasz - 2009-08-29, 18:42
:
ASX76 napisał/a:
Tomaszu -> Jesteś fanem, ale niefanatycznym. ;)


O tak, zdecydowanie. Daleko mi do fanatyzmu.
Elektra - 2009-08-29, 19:01
:
ASX76 napisał/a:
Chodziło mi przede wszystkim o to, żeby osoba chcąca czytać "Retrospektywę" po kolei, nie zniechęciła się do książki początkowymi utworami,

Jeśli przeczyta się przedmowy autora (ze zrozumieniem), to chyba ciężko się zniechęcać. ;)

ASX76 napisał/a:
1. OK, tyle że Martin jest od nich znacznie, znacznie lepszy i nie ma u niego schematu (no, w każdym razie takiego "bijącego po oczach") ani nic nużącego.

Dla mnie w pewnym momencie nużąca była, już wspomniana, część 'Światło odległych gwiazd'. Siedem opowiadań to dla mnie, bez żadnej przerwy, za dużo.

ASX napisał/a:
3. Aż prosiłoby się o rozwinięcie... Niektórych, czyli...?

Na przykład tego, którym się najbardziej zachwycałeś, czyli Pieśni dla Lyanny. Oczekiwałam czegoś genialnego, a było 'tylko' ;) bardzo dobre, chociaż w pewnym momencie chciałam, żeby już się skończyło.
ASX76 - 2009-09-01, 10:13
:
Elektra napisał/a:

Jeśli przeczyta się przedmowy autora (ze zrozumieniem), to chyba ciężko się zniechęcać. ;)

Na przykład tego, którym się najbardziej zachwycałeś, czyli Pieśni dla Lyanny. Oczekiwałam czegoś genialnego, a było 'tylko' ;) bardzo dobre, chociaż w pewnym momencie chciałam, żeby już się skończyło.


1. Skoro tak twierdzisz... ;)

2. To bardzo niewielka różnica w ocenie...
Uderzyła mnie (w pozytywnym znaczeniu tego słowa/wyrazu)/zachwyciła treść/wymowa tego utworu napisanego bardzo zajmująco. Gdyby tak postawić się w sytuacji bohaterów... Co byś wybrała? Nieśmiertelność brzmi niezwykle kusząco, ale... czy w takiej formie?

Jeśli chodzi o ścisłość - podniecałem się również takimi utworami jak: "Pieśni samotności Larena Dorra" i "Lodowy smok". Nie przypominam sobie, żebym "Pieśń dla Lyanny" postawił wyżej/wyróżnił ponad te dwa, aczkolwiek nie wykluczam, że mogę się mylić.
Jeśli już miałbym przyznawać miejsca, to na pierwszym umieściłbym razem: "PdL" i "PsLD", a na drugim: "Ls".
MadMill - 2009-09-21, 19:52
:
Jakiś czas temu dokończyłem Ucztę dla wron i podzieliłem się moimi wrażeniami w odpowiednim wątku. Tydzień temu połknąłem w 2 dni Przystań wiatrów, którą Martin napisałem wraz z Lisą Tuttle, a teraz zaczytuję Tufa Wędrowca i... i wyjdzie najprawdopodobniej na to, że PLiO to najsłabsze utwory w dorobku George'a.

Przystań wiatrów czytało się o niebo lepiej niż tomy 2-4 z PLiO. Chociaż historia jest z pozoru prosta, fabuła nie komplikuje się jak w "sadze", to porusza o wiele ważniejsze problemy - dyskryminacji, czystości krwi, ksenofobii. O stokroć więcej przyjemności z czytania.

Tuf wędrowiec za to jest świetny i nie wiem kto, ale były głosy, że główny bohater jest irytujący. Specyficzne podejście do życia i jego "zaiste" nadają tej postaci barwy, a i wiele humoru opowieściom. Jestem w połowie, ale szybko to się skończy. ;)

I PLiO mówię stanowcze nie! :P
Shadowmage - 2009-09-22, 09:16
:
Cytat:
I PLiO mówię stanowcze nie!
A kto by się tam Ciebie słuchał :P

Co do "Przystani wiatrów" - lepsza jest nowelka, na podstawie której powstała później powieść. Nie ma w niej tego rozwodnienia "ważniejszych problemów". Inna sprawa, że nie są one jakoś szczególnie odkrywczo przedstawione.

A "Tuf" jest git!
MadMill - 2009-09-22, 09:27
:
Shadowmage napisał/a:
Inna sprawa, że nie są one jakoś szczególnie odkrywczo przedstawione.

Mało inwazyjnie i bardzo bardzo dobrze się to czyta.
Shadowmage napisał/a:
A kto by się tam Ciebie słuchał :P

Ja wiem, ze dla Ciebie i tak jestem wyrocznią lektur. :mrgreen:
Shadowmage napisał/a:
A "Tuf" jest git!

O wiele wiele więcej niż git. :P
Regissa - 2010-06-02, 10:48
:
A wczoraj bardzo miła pani z wydawnictwa Zysk napisała do mnie tak: "Ostatni rejs "Fevre Dream" już niebawem. Jest już nowa okładka, a prace redakcyjne zaawansowane. Proszę śledzić naszą stronę internetową, bo w tym kwartale na pewno Pani ulubiona książka trafi na rynek księgarski w nowym wydaniu." Może niekoniecznie jest to moja "ulubiona" książka, ale jedna z tych, które chciałabym mieć na półce, więc radość moja nie ma granic XD
Szkoda tylko, że o wznowieniu Tufa nie ma żadnych wieści...
Procella - 2010-06-02, 18:56
:
Regissa napisał/a:
Szkoda tylko, że o wznowieniu Tufa nie ma żadnych wieści...

A przydałoby się chyba bardziej, bo to jeszcze trudniej dostępne, a jeżeli już, to za absurdalne pieniądze. Ale temat FD chyba bardziej nośny ;)
Tixon - 2011-01-01, 15:45
:
Rockowy Armagedon
Książka napisana jest równie przyjemnym stylem, co Saga, a tematyka jest jednocześnie bliższa i dalsza: bliższa, bo dzieje się "u nas", a nie w świecie fantasy, dalsza, bo dotyczy sfery obyczajowej USA, ruchu hippisowskiego i jego rozliczenia. Główny bohater, były dziennikarz, obecnie pisarz, rusza napisać reportaż o morderstwie menadżera słynnej grupy muzyków z lat 60 - The Nazgul. Przy okazji odwiedza starych znajomych, aby sprawdzić, jak żyją. Osią fabuły jest śledztwo w sprawie morderstwa i przyglądanie się reaktywacji bandu (denat trzymał prawa do nazwy czy jakoś tak), którą uważa za niemożliwą - podczas ostatniego koncertu główny wokalista i serce zespołu został zastrzelony przez snajpera. Do tego dochodzi aspekt mistyczny - album Nazguli nosił nazwę Music to Wake the Dead i ktoś zdaje się traktuje zawarte tam teksty poważnie.
Właściwie, chociaż wątek główny był wciągający (intryga mająca na celu wskrzeszenie rewolucji lat 60), ciekawsze było sedno powieści Martina - ludzie, ich życie i problemy. To jacy byli podczas ruchu hippisowskiego, jak postrzegają go teraz, jak się zmienili. Solidna lektura.
Shadowmage - 2011-01-01, 16:49
:
Dla mnie to najsłabsza książka Martina. Widać, że opowiada o swoich fascynacjach, ale jakoś nie potrafiłem się w nie wczuć.
iselor - 2011-01-01, 21:15
:
Ostatnio kupiłem "Tuf Wędrowiec" za 10 zł :-P Jeszcze jednak nie zacząłem czytać...Naprawdę to takie dobre, taki rarytas?
Shadowmage - 2011-01-02, 12:19
:
Czy rarytas to nie wiem, ale jak czytałem dobre kilka lat temu, to mi się bardzo podobało... nawet jeśli opowiadania są trochę w podobnym schemacie.
MadMill - 2011-01-02, 13:45
:
Lepszych teksów Martin nie popełnił :P
ASX76 - 2011-01-02, 14:15
:
MadMill napisał/a:
Lepszych teksów Martin nie popełnił :P


E tam, lepsze od tych textów są np.: "Pieśń dla Lyanny", "Pieśni samotności Larena Dorra", "Lodowy smok", "Trupiarz", "Małpia kuracja", "Słabe warianty", "Portrety jego dzieci", "W oblężonej twierdzy", "Piaseczniki", cykl "Pieśń Lodu i Ognia", "Ostatni rejs Fevre Dream"... :-P
MadMill - 2011-01-02, 15:14
:
ASX76 napisał/a:
E tam, lepsze od tych textów są np.: "Pieśń dla Lyanny", ..."Piaseczniki"...

No może... :P
ASX76 napisał/a:
"Ostatni rejs Fevre Dream"... :-P

Taaaaaa... pewnie...
Asuryan - 2011-01-02, 16:10
:
"Piaseczniki" jak najbardziej, do tego "Na odłączonych ziemiach". Przy Lodowym smoku i Pieśni samotności już bym się wahał, a reszty nawet nie ma co wspominać :P Choć kto wie, może jeszcze zmienię zdanie, dopiero jestem w połowie drugiego tomu Retrospektywy.
Tixon - 2011-05-18, 00:41
:
W ramach pożerania tego, co nowego biblioteka oferuje - Ostatni rejs Fevre Dream. No cud miód i orzeszki, czyli przyzwoita książka z motywem, który w obecnych czasach wydaje się kilkukrotnie zabity (kołkiem) i wystawiony na światło słoneczne. Martin jednak pokazuje swą pisarska wielkość. Potrafi też przedstawić pasję w fascynujący sposób, aż mam ochotę wrócić do Przygód Hucka.
Tixon - 2016-01-03, 22:30
:
Tuf Wędrowiec - rany, jakie to jest dobre. Martin potrafi pisać, zarzucić świetnym pomysłem, ustawić sytuację i wycisnąć z niej maksimum emocji. Nawet gdy patrzy mu się na ręce i ewidentnie widać, że kantuje, robi to z wdziękiem magika.
No i zdecydowanie lepiej wychodzi mu posiadanie ograniczenia w pisaniu jakim jest opowiadanie: nie przedłuża, nie rozciąga, daje same gęste. Mniam.
Fidel-F2 - 2016-01-03, 22:42
:
Hmmm... ciekawe, ze wszystkim mi się Martin mógłby z skojarzyć ale nie z emocjami.
Tixon - 2016-01-03, 22:44
:
Może czytałeś nie te książko co trzeba?
Albo nie tak jak trzeba. Próbowałeś wyłączyć tryb F2?
Trojan - 2016-01-03, 23:20
:
Fidel-F2 napisał/a:
Hmmm... ciekawe, ze wszystkim mi się Martin mógłby z skojarzyć ale nie z emocjami.


W opowiadaniach jest po prostu świetny, a Piaseczniki to w swoim czasie Opus Dei :)
Fidel-F2 - 2016-01-04, 01:02
:
Piaseczniki to jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek powstało. I nic specjalnego poza nimi nie napisał w tym zakresie. Przynajmniej ja sobie niczego takiego nie przypominam.

Tixon napisał/a:
Może czytałeś nie te książko co trzeba?
być to może
Stary Ork - 2016-01-04, 01:04
:
Fidel-F2 napisał/a:
Piaseczniki to jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek powstało.


Hell yeah.
Trojan - 2016-01-04, 01:25
:
Stary Ork napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Piaseczniki to jedno z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek powstało.


Hell yeah.


Moje pierwsze przeczytane opowiadanie z F

Zresztą '86 to był rok genialnych opowiadań :)
Silvery - 2016-11-30, 14:14
:
Odgrzebuję temat, żeby gorąco wszystkim polecić lekturę wspomnianej w pierwszym poście Przystani wiatrów (zwłaszcza że jakiś czas temu dość nieoczekiwanie dostaliśmy nowe wydanie, nieco większe i cięższe, ale z równie ładną okładką, co to stare z lat 90).

W przeciwieństwie do Toudisława książkę uważam za bardzo dobrą - ba, za zdecydowanie lepszą niż PLiO. Nie dziwi mnie surowa ocena, gdyż powieść nie jest, oczywiście, tak efektowna (by nie rzec efekciarska) i napisana z takim rozmachem, a bardziej niestandardowa fantastyka często bywa niedoceniana.

Co prawda styl narracji i skrawki informacji wydłubane z internetu sugerują, że książka została napisana w większości przez Lisę Tuttle, ale nawet jeśli Martin głównie podpisał się na okładce, to chwała mu za to. Jestem pewna, że dzięki jego nazwisku po Przystań wiatrów sięgnęło dużo więcej osób, niż gdyby powieść była sygnowana tylko nazwiskiem Tuttle (zwłaszcza u nas, gdzie w zasadzie nikt nie zna jej książek).

Jako wielbicielka wszelkich tematów związanych z lataniem od dziecka uwielbiam tę książkę, a po latach doceniam ją jeszcze bardziej - dzieci/młodsze nastolatki mogą poczuć się zniechęcone dość gorzkimi refleksjami i trudnym życiem głównej bohaterki, poza tym, parafrazując klasyka, duch melancholii unosi się nad wodami. No i osoba dorosła prędzej doceni Maris - nie pozbawioną wad czy uprzedzeń (mimo bycia, w pewnej dziedzinie, bardzo postępową!) główną bohaterkę, pokazaną w sposób o wiele bardziej realistyczny, by nie rzec brutalnie przyziemny, niż popularne obecnie różne wersje Katniss Everdeen, któraż to bohaterka zapoczątkowuje dość radykalną zmianę obyczajową (patrz: wspomniana dziedzina). Dodajmy, że Maris pozbawiona jest tzw. plot armor, a wspomniana rewolucja społeczna rodzi się w bólach, a jej reperkusje są spore - owszem, sprawa idzie tylko o społeczność lotników, ale, jak przystało na umiejętnie, acz minimalistycznie opisany świat, żadne takie zmiany nie dzieją się w próżni.

Nawet jeśli świat Przystani wiatrów jest mało przyjazny, a życie lotników nie zawsze jest pełne chwały, za to często dość trudne, a czasem też krótkie, z przyjemnością przeczytałabym więcej fikcji osadzonej w tym świecie. Przydałoby się więcej fantastyki skupiającej się na tematyce lotniczej, czy to w wersji z lotniami/przypinanymi skrzydłami (jak jest tutaj), czy to w wersji bardziej standardowej, z szybowcami i samolotami.

PS: Tak jak Pern, Przystań wiatrów w zasadzie można uznać zarówno za fantasy, jak i za SF.
Fidel-F2 - 2016-11-30, 14:19
:
bot do zsypu
Silvery - 2016-11-30, 14:22
:
Fidel-F2 napisał/a:
bot do zsypu

To było do mnie? Jeśli tak, to sorry, ale trochę słabe...
Beata - 2016-11-30, 14:55
:
Wcale nie. Bo tylko boty nie wiedzą, że należy najpierw się przywitać. :P
Fidel-F2 - 2016-11-30, 15:07
:
Beata, gadasz z botem
Silvery - 2016-11-30, 15:08
:
Zajrzałam do wątku. Nie wiedziałam, że trzeba tam najpierw napisać; wolałam przejść do dyskutowania.
dworkin - 2016-11-30, 15:15
:
A potem niektorzy sie dziwia, ze nie przybywa nowych uzytkownikow //spell
Trojan - 2016-11-30, 15:19
:
Silvery - spokojnie, to tylko Fidel... taki nasz bot strażniczy


co do Przystani wiatrów - dość dawno temu czytałem mikropowieść w Fantastyce "Planeta Burz" która później została chyba właśnie rozwinięta w pełnoprawną powieść. Musiałabyś sięgnąć do starych F (z początkowych lat) i porównać - mi w tamtym czasie bardzo się podobało
Silvery - 2016-11-30, 15:26
:
Nie ma problemu, już nadrabiam faux pas. :)

Co do "Planety burz" - coś mi świta, ale muszę się nad tym zastanowić.
Trojan - 2016-11-30, 15:30
:
Silvery napisał/a:
Nie ma problemu, już nadrabiam faux pas. :)

Co do Planety burz - coś mi świta, ale muszę się nad tym zastanowić.


może być tak że PB napisali wspólnie a w książkę przekształciła L. Tuttle ? albo w ogóle to jest ta sama książka tylko tym razem wydana w formie książkowej. Choć pamiętam że w F. to nie było specjalnie długie.
Silvery - 2016-11-30, 15:46
:
Trojan napisał/a:
może być tak że PB napisali wspólnie a w książkę przekształciła L. Tuttle ? albo w ogóle to jest ta sama książka tylko tym razem wydana w formie książkowej. Choć pamiętam że w F. to nie było specjalnie długie.


Och, nie mówię, że Martin nie napisał ani słowa, tyle że, wnioskując po stylu, wydaje mi się, że w zdecydowanie mniejszym stopniu przyłożył do tego rękę.

Wydaje mi się, że nie czytałam tego opowiadania. Trzeba będzie wygrzebać płytkę z archiwami Fantastyki. Co ciekawe, Google podpowiada, że oprócz "Planety burz" ("The Storms of Windhaven") przed napisaniem książki powstało jeszcze co najmniej jedno opowiadanie - "One-Wing". Mam takie dziwne wrażenie, że te opowiadania trafiły do książki, być może w lekko zmodyfikowanej wersji.

Książka ma około 400 stron, więc nie jest bardzo długa.

EDIT: O proszę, Martin o tych opowiadaniach i ogółem o Przystani wiatrów (i, o czym nie wiedziałam, o planowanej kontynuacji, która pewnie nigdy nie powstanie...):
https://goo.gl/2mFLwU

Czyli można powiedzieć, że w Fantastyce opublikowano jedną trzecią książki (nie licząc prologu i epilogu).
Tixon - 2017-02-09, 22:08
:
Światło się mroczy.
Worlorn, błądząca planeta, kończy swoją wędrówkę po obrzeżach Kręgu Ognia - układu, który umożliwił, przynajmniej na chwilę, uczynienie świata zamieszkałym. Cały wiek terraformacji, by ludzkość z okolicznych (chociaż słowo to w przypadku gwiezdnych odległości traci na znaczeniu) planet mogła urządzić dziesięcioletni festiwal.
Ale teraz jest już po imprezie. Turyści wyjechali, organizatorzy odeszli, miasta opustoszały, pozostała garstka spóźnialskich, naukowców, myśliwych czy kogo jeszcze tam ciągnie na powoli dogorywającą planetę.
Nie trzeba sięgać po oryginalny tytuł (Dying of the Light) aby wychwycić, że utwór ten jest po części złożeniem hołdu Umierającej Ziemi Jacka Vance.
Jest też pierwszą powieścią Martina i to niestety idzie odczuć. Główny bohater - Dirk t'Larien zostaje wezwany na Worlorn przez swą dawną ukochaną Gwen. Na miejscu sprawa się komplikuje, ale... praktycznie przez pół książki nic się nie dzieje. Wróć, inaczej - pół książki zajmuje autorowi nakreślanie skomplikowanej sytuacji, odmalowanie kulturowego tła, przedstawienie bohaterów z ich dylematami (tak między nami - z wyjątkiem Jaana Vikarego - są dosyć jednowymiarowi postaciami), ogólnie przygotowanie sceny. Ale kiedy już wszystko jest gotowe, Martin pokazuje co potrafi najlepiej. Zaczyna się coś dziać, są zwroty akcji, intrygi - chociaż dla kogoś, kto czytał późniejsze książki, ławo przejrzeć autora i przewidzieć co się stanie.
Chociaż od wydania książki minęło czterdzieści lat, ciężko nie odnosić jednego z jej podstawowych problemów do współczesności - akceptowania kulturowej odmienności i wynikających stąd praw kobiet. Nie wykluczam jednak możliwości, że odczytałem to tak jak mi pasuje.

Podsumowując, Światło się mroczy to powieść w której Martin dopiero zaczyna się rozkręcać, jest sympatyczna (w końcu nominacji do Hugo i BFA za piękne oczy nie dostała) ale raczej nie nadaje się dla tru-fanów budujących ołtarzyki dla Pieśni lodu i ognia.
Jachu - 2018-01-15, 14:18
:
Krótko. "Retrospektywy": warto?
ASX76 - 2018-01-15, 14:29
:
Jachu napisał/a:
Krótko. "Retrospektywy": warto?


Warto. Przy czym trza mieć na względzie, iż z poziomem opowiadań jest różnie.
Trojan - 2018-01-15, 14:57
:
przez całe lata Martin był znany przede wszystkim z fenomenalnego opowiadania a potem nakręcili grę o tron
Shadowmage - 2018-01-15, 16:17
:
No nie do końca, PLiO była już nieźle znana przed serialem. Ale fakt, już wcześniej był to autor rozpoznawalny.
Co do samych "Retrospektyw" to płynie z nich dość ciekawa nauka: nawet grafoman (bo Martin zamieszcza swoje pierwsze opublikowane próbki, które bolą) może stać się dobrym pisarzem.
Fidel-F2 - 2018-01-15, 18:26
:
Przeczytaj Piaseczniki a resztę wrzuć do zsypu.
toto - 2018-01-15, 18:59
:
Na litość boską, "Człowiek w kształcie gruszki"! I bez przesady, jest tam trochę więcej dobrych opowiadań. A grafomanię fajnie się czyta jako uzupełnienie wstępów do niej, kiedy Martin opowiada swoją pisarską historię.
Trojan - 2018-01-15, 19:53
:
Shadowmage napisał/a:
. Ale fakt, już wcześniej był to autor rozpoznawalny.


Rozpoznawalny. Martin latami wygrywał wszystkie plebiscyty na najlepsze opowiadanie.
Nawet powstał film na jego podstawie. Każdy fan fantastyki znał grrmartina.
Pieśń w okresie 1 wydania - to była najlepsza "nowa fantasy" ale potem minęło.
Jachu - 2018-01-15, 22:58
:
Dzięki. Wziąłem za grosze II i III tom.
Shadowmage - 2018-01-16, 00:03
:
Trojan napisał/a:
Rozpoznawalny. Martin latami wygrywał wszystkie plebiscyty na najlepsze opowiadanie.
Nawet powstał film na jego podstawie. Każdy fan fantastyki znał grrmartina.
Pieśń w okresie 1 wydania - to była najlepsza "nowa fantasy" ale potem minęło.
Z tymi "latami" to bym nie przesadzał. Miał nagrodzonych z 6 tekstów na przestrzeni 20 lat - dobry wynik, ale przy liczbie nagród i kategorii na zachodzie, to znalazło się trochę lepszych.
I zależy co definiujesz za "fana" fantastyki. U nas jak się na lewo i prawo chwaliłem "Grę o tron" (książkę), to w większości przypadków była reakcja "meh, jakieś smoki?", a niektórzy - a fakt, były "Piaseczniki". Na rynku zachodnim było inaczej oczywiście.
Trojan - 2018-01-16, 00:37
:
Mówię o Polsce.
Piaseczniki długo wygrywały wszelkie plebiscyty -najlepsze opowiadanie 10 lecia itd itp.
każdy znał ten tekst.