Asuryan napisał/a: |
Dla mnie obrzydlistwem jest gotowany szpinak i smażona wątróbka. Sam zapach tych paskudztw powoduje u mnie odruch wymiotny, a smak sprawia iż nad tym odruchem nie jestem w stanie zapanować. Innym paskudztwem, które zdarzyło się mi spróbować, jest salami - ale nie powoduje u mnie aż takiej reakcji jak szpinak i wątróbka. |
Kennedy napisał/a: |
Chociaż nie, kiedyś kupiłem sobie jakiegoś sera pleśniowego z wyższej półki, takiego co to w nim więcej zielonej pleśni niż sera. Ohyda, nie dość że jest niedobry (smak nie do opisania, trzeba spróbować, bo nie mam punktu odniesienia szczerze mówiąc), to jeszcze pierońsko intensywny, co dodatkowo wzmaga i tak nieprzyjemne wrażenie. |
Fidel-F2 napisał/a: |
na samą myśl o serze z niebieską pleśnią ślina cieknie mi strumieniami, uwielbiam go grubo na chlebku z majonezem i słodkimi borówkami. Z odrobiną tymianku.
|
Fidel-F2 napisał/a: |
Kiedyś we Francji jadałem ser który pachniał starym przeżartym końskim potem pomieszanym z przegniłym końskim gnojem, w smaku był cudowny
|
Fidel-F2 napisał/a: |
herbatę z dużaą ilością tego rumu. Piliśmy ją możliwie najbardziej gąracą. To był tak obrzydliwie ohydny smak, że aż pyszny. Ów smak był wypadkową włąściwości płynu i naszego stanu psychofizycznego. Doświadczenie bardzo niecodzienne, niemal transcendentalne. |
Spellsinger napisał/a: |
Skusilibyście się? |
Ł napisał/a: |
Jak byłem w II klasie postawówki założyłem się z ziomasami że zjem mrówkę. Zjadłem. Była kwaśna. |
Spellsinger napisał/a: |
Co sądzicie o wpieprzaniu insektów? |
Ł napisał/a: |
Jak byłem w II klasie postawówki założyłem się z ziomasami że zjem mrówkę. Zjadłem. Była kwaśna. |
toto napisał/a: |
Też coś takiego przeżyłem I też zjadłem. Czerwoną. |
toto napisał/a: |
A robaczki to może dla miałka zjadają? |
Spellsinger napisał/a: |
Może. Pytam się tylko czy byś się skusił gdybyś miał możliwość wpierdaszenia pieczonej tarantuli |
Spellsinger napisał/a: |
Wrażliwi niech nie zaglądają! Na jednej stronie mamy dwie małpki, jedna idzie na pieczyste, a druga na zupę. Ponoć zupa jest hardkorowa bo wrzucają tam pokrojoną małpę i łapki pływające w wywarze wyglądają jak rączki małego dziecka. Miałby ktoś apetyt na taki rosołek? |
Spellsinger napisał/a: |
Co sądzicie o wpieprzaniu insektów? Skusilibyście się? |
Cytat: |
Jeśli będziecie kiedyś w Malmö możecie odwiedzić muzeum obrzydliwej żywności. Mają tam "jedzeniowe" eksponaty z różnych części świata uważane za obrzydliwe. Obok zgniłego rekina z Islandii i kiszonych śledzi szwedzkich czy soku z kiszonej kapusty z Polski znajdziecie tam o wiele lepsze rzeczy. Np fishky czyli niemiecką whisky przechowywaną w beczkach po śledziach, fishky smakuje rybami, wymiocinami i troche whisky. Jest też islandzkie piwo z jąder wieloryba i Ttongsul koreańskie wino z dziecięcych gówien, chińska nalewka na szczurzych embrionach to przy ttongsul mały pikuś. Oprócz napitków jest też jedzonko np ser z Sardynii casu marzu serek zawiera żywe larwy much w których wydalinach znajduje się enzym sprawiający, że ser staje się miękki i jedwabisty. Niektórych specjałów można skosztować a biletem do muzeum jest torebka na rzygi którą kupuje się w kasie. |
bio napisał/a: |
Trojan, ty Koneserze! |
Fidel-F2 napisał/a: |
Skąd ten pomysł? |
Trojan napisał/a: |
z Polska nie kapusta
a flaki winni posadzić albo coś z czerniną... nawet świeża parująca kaszanka |
Stary Ork napisał/a: |
ale mocne kiszonki w stylu porządnej kapusty to jednak nasza specyfika. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Internety internetami. Mieszkałem jakiś czas we Francji w Le Mans, więc od Alzacji ładny kawałek i choucroute było na porządku dziennym. Być może Alzacja to początkowa pozycja startowa, ale dziś to potrawa po prostu francuska. |
Cytat: |
Prawdziwy |
Fidel-F2 napisał/a: |
ale masz na to jakieś papiery? |
Rashmika napisał/a: |
ja w ogóle nie płuczę kapusty kiszonej (nie ze sklepu, tylko sama sobie kiszę) i daję taką żeby mordę wykręcała od kwasu |
Rashmika napisał/a: |
jabłka to ładnie wyrównują |
Stary Ork napisał/a: |
dorzucenie na koniec dżemu malinowego |
Stary Ork napisał/a: |
Akurat takie łamanie kwasu słodyczą to chyba nie jest nic kontrowersyjnego |
Fidel-F2 napisał/a: |
Z innej beczki, cukier puder nieodmiennie i w każdej sytuacji napawa mnie obrzydzeniem. |
Fidel-F2 napisał/a: |
ogólnie rzecz biorąc chrust, pączki, ptysie, eklerki, itp., |
KS napisał/a: |
Popełniasz grzech śmiertelny stawiając te wypieki w jednym szeregu. |
KS napisał/a: |
Angole tak mają. Do wszystkiego muszą dopaćkać dżemów lub konfitur. Albo miętowego sosu. Nie mówię o fast foodach typu fiszandczips, bo to w ogóle zbrodnia na podniebieniu. |
utrivv napisał/a: |
Co tu się podpierać historią starożytną? Od ponad 100 lat jest znany pewien napój w którym kwaskowość kwasu fosforowego równoważy się szklankami cukru |
Fidel-F2 napisał/a: |
Mój prywatny przepis na kanapkę z wędliną zawiera majonez, ostry ser z kolorową pleśnią, tymianek i dżemik z borówek. |
Stary Ork napisał/a: |
Nie tylko Angole, zajrzyj sobie choćby do Compendium ferculorum i zobacz w ilu przepisach kuchni staropolskiej - szlacheckiej, bo szlacheckiej - wykorzystywano miód, cukier, owoce świeże i suszone, słodkie wino czy miód pitny. W przepisie na czarną polewkę jest na przykład i cukier, i sok wiśniowy (u Ćwierciakiewiczowej są do tego jeszcze gotowane owoce). Z resztą przyrządzanie mięs z owocami w pewnej formie zostało nam do dziś (schab ze śliwką choćby, albo trochę zapomniana kaczka w jabłkach czy pomarańczach). A kuchnia wschodniej Azji to już jest w ogóle szajba na punkcie równoważenia smaków i tam co krok masz przepisy zawierające jednocześnie cukier i sok z limonki na przykład. |
MrSpellu napisał/a: |
I cukier puder to wynalazek szatana. Powinno to być zakazane czy coś. |
fdv napisał/a: |
Ale że co w zamian bo chyba nie sugerujesz lukru ? to jest dopiero zbrodnia na kubkach smakowych i zdrowiu ludzkim. |
Cytat: |
Pogłębię pytanie bo mnie interesuje syf dlatego że smakowo tego nie lubisz czy syf dlatego że to zmielona sacharoza czy może właśnie z powodu jej formy? |