Daniel napisał/a: |
Nie podoba mi się system prawny w Polsce i nie bardzo widzę możliwości jego poprawy.
Osobiście sprywatyzowałbym sądy i naprawdę uczyniłbym z nich trzecią władzę. |
Tomasz napisał/a: |
Składasz pozew, mija tydzień, nie ma nakazu zapłaty, bach 10% wartości przedmiotu sporu z pensji sędziowskiej do twojej kieszeni. Nie ma po wniesieniu sprzeciwu czy zarzutów w ciągu miesiąca wyznaczonej rozprawy to bach kolejne 10%. Nie ma w terminie uzasadnienia wyroku, bach 20%. Sąd sobie zamyka rozprawę i odracza wydanie wyroku na 3 tygodnie (a wolno mu o tydzień jak dobrze pamiętam) to bach 20%. I nagle by się sądy odkorkowały. |
Tomasz napisał/a: |
Romulus tylko się nie zdenerwuj tym co napiszę. |
Tomasz napisał/a: |
O sprawach karnych się nie wypowiem bo nie moja działka. |
Tomasz napisał/a: |
Cywilne i gospodarcze sądownictwo choruje z paru powodów, ale jeden z najważniejszych to formalna bezkarność sędziego w sądzeniu. Nie chodzi mi o odpowiedzialność karną, tylko cywilnoprawną. Jak ja jako pełnomocnik nie złożę w terminie apelacji to przegram sprawę. Jak sędzia wyznaczy pierwszy termin w sprawie gospodarczej za 8 miesięcy i nawet świadków nie wezwie na ten termin to nic mu nie grozi. |
Tomasz napisał/a: |
Jak ma napisać uzasadnienie w określonym terminie i sobie pisanie przeciągnie do 3 miesięcy to strona straci kolejne miesiące a od sędziego ekwiwalentu nie zyska. |
Tomasz napisał/a: |
Niestety w Polsce sądy są skrajnie opieszałe. Jak ktoś wydaje nakaz zapłaty 4 miesiące a potem go 3 miesiące uprawomocnia to przecież ociera się o groteskę, a to nie są odosobnione przypadki tylko nieraz standard. Wiem, bo w tym robię. |
Tomasz napisał/a: |
Muszę np. na kolejne rozprawy celem przesłuchania świadka w ramach pomocy w sądzie oddalonym o 300 km jeździć co dwa miesiące, bo sędzia nie zarządzi ciągle doprowadzenia świadka bo go przy pierwszych dwóch wezwaniach zapomniał pouczyć i nawet mu grzywny nie mógł za trzecią nieobecnością dać. No litości!!! |
Tomasz napisał/a: |
Sędziowie w sprawach gospodarczych, które mają być szybciej prowadzone, przedłużają sprawy banalnie proste, mnożą posiedzenia, wzywając na kolejne rozprawy, bo np. na pierwsze nie wzywają świadków bo chcą tylko zapytać czy się strony nie ugodzą. |
Tomasz napisał/a: |
Mam szalony pomysł kar pieniężnych wypłacanych stronie która czeka na rozpatrzenie swojego wniosku.
Składasz pozew, mija tydzień, nie ma nakazu zapłaty, bach 10% wartości przedmiotu sporu z pensji sędziowskiej do twojej kieszeni. Nie ma po wniesieniu sprzeciwu czy zarzutów w ciągu miesiąca wyznaczonej rozprawy to bach kolejne 10%. Nie ma w terminie uzasadnienia wyroku, bach 20%. Sąd sobie zamyka rozprawę i odracza wydanie wyroku na 3 tygodnie (a wolno mu o tydzień jak dobrze pamiętam) to bach 20%. I nagle by się sądy odkorkowały. |
Wulf napisał/a: |
3) Palikot bodaj pracuje nad ustawą, która ma procedurę (niestety nie pamiętam którą) pozbawić terminów instrukcyjnych dla sądu. Termin dla sądu ma być bodaj zawity. Co pewnie z początku skończy się całkiem niezłą odpowiedzialnością odszkodowawczą Skarbu Państwa, ale potem może jakoś pozwolić walczyć z opieszałością. |
Wulf napisał/a: |
4) Jakby w Polsce więcej zależało od stron, a nie od sędziego - to by było szybciej w sądach rozpatrywane. Ot, inkwizycję zastąpić kontradyktoryjnością, ale na szeroką skalę - szczególnie w sprawach cywilnych. |
Romulus napisał/a: |
Ale najlepsze jest to, że właśnie mu grozi. Odpowiedzialność dyscyplinarna. Nie wyobrażam sobie w ogóle takiej sytuacji, jak opisujesz. |
Romulus napisał/a: |
W zasadzie jest ona dopuszczalna tylko wówczas, kiedy sprawa jest skomplikowana i z góry wiadomo, że nie ma co wzywać świadków, bo i tak się ich nie przesłucha. |
Romulus napisał/a: |
ganianiem za biegłymi lub ich ściąganiem za gigantyczne pieniądze z innych części kraju |
Romulus napisał/a: |
Wierz lub nie: u mnie na nakaz zapłaty w wydziale cywilnym czeka się 14 dni. |
Romulus napisał/a: |
Możesz być dobrym teoretykiem, ale jak brak ci ikry (sprawności postępowania i zdrowego rozsądku, organizacji pracy) to nijak nie będziesz dobrym sędzią.
|
Romulus napisał/a: |
Mogę powtórzyć to, co napisał Wulf. Nie byłoby wówczas sędziów do pracy. Albo byłyby wyroki od czapy. |
Romulus napisał/a: |
Jeśli miałby przejść ten projekt Palikota to proponuję albo maksymalnie uprościć procedury (ale to może nie przejść - nie w kraju profesorów piszących kodeksy). Albo pozostawiając je tak, jak są, dodać każdemu sędziemu po asystencie. Taki team: sędzia, asystent, sekretarz, stały i wspólnie pracujący może zdziałać naprawdę dużo. Wiem, bo praca w charakterze asystenta po egzaminie nie była mi obca. |
Romulus napisał/a: |
Amen. Ale wówczas strony musiałyby umieć toczyć spór. Albo musiałyby zatrudniać profesjonalnych pełnomocników. |
Tomasz napisał/a: | ||
Ale to żadna odpowiedzialność. Zobacz jaka jest nierówność ról procesowych. Jak mnie sędzia przysyła pismo drugiej strony to mi pisze: odpowiedzieć w ciągu 7 dni bo inaczej twierdzenia uznane za przyznane. Jak mam pisać apelację to 14 dni od otrzymania uzasadnienia i konsekwencja jednego dnia opóźnienia to przegrana sprawa. Formalnie, nie materialnie, tylko z powodu terminu, i to obojętne czy z pełnomocnikiem czy bez. Dla sędziego terminy są instrukcyjne. Nie wiem gdzie pracujesz, ale ogólnie jak może przewodniczący wydziału wyciągać konsekwencje jak sam tak robi? Ty jako sędzia możesz sobie coś zrobić nie w 14 dni ale w 15 i nikt ci nic nie powie. |
Tomasz napisał/a: | ||
Sprawa skomplikowana to inna sprawa. Ja mówię o postępowaniach gospodarczych, gdzie idę z pozwem opartym na fakturze, umowie, protokole odbioru robót budowlanych, wezwaniu do zapłaty itd. Sprawa według kodeksu powinna być załatwiona na pierwszym posiedzeniu. Ale to przepis martwy bo sędzia nie ma konsekwencji WOBEC STRONY gdy na pierwszym posiedzeniu nie zakończy. |
Tomasz napisał/a: |
To również nie kwestia sal, tylko tego, że sędzia ma jeden dzień w tygodniu gdy orzeka, albo dwa dni, a nie np cztery. Na praktykach na aplikacji radcowskiej, w sądach siedzimy nieraz na pustych salach i klepiemy sędziom uzasadnienia albo zarządzenia na komputerach dla protokolantów. Czyli sale są. |
Tomasz napisał/a: |
To kwestia podejścia. Sędzia czuje się jak pan i władca. Jak rozprawy zaczynają się o 8:00 to jak przyjadę pół godziny później to mam po posiedzeniu. Ale jak sędzia sobie dojedzie na salę o 9:00, czyli godzinę spóźniony to nic. Większość sędziów spóźnia się na wokandy notorycznie. |
Tomasz napisał/a: | ||
To nie ma się czym chwalić. No bo niby dlaczego tak długo? Sprawy rozpatrywane w postępowaniu nakazowym i upominawczym są z zasady póki pozwany czegoś z rękawa nie wyciągnie banalnie proste. Godzina czytania akt (litości da się nawet w 20 minut) i albo do zwykłego i pozew do drugiej strony i termin rozprawy albo nakaz. To góra dwa dni powinno być a nie 14. Tymczasem sądy potrafią nakazy wydawać miesiącami. Tylko od woli osoby wydającej nakaz zależy czy wyda go od razu jak dostanie akta czy najpierw wrzuci na półkę na 14 dni. |
Tomasz napisał/a: |
A jak sędzia sprawozdawca na rozprawę apelacyjną przyjdzie nie znając sprawy i referuje inną sprawę to można grzecznie zwrócić uwagę narażając się na burę i przegraną sprawę. I nic zrobić nie można. Raz byłem na sprawie na której sędzia sprawozdawca był pod wpływem chyba. Palnął do mojego pracodawcy: mecenasie masz pan rację, ale zasądziliśmy odwrotnie. Cóż, zdarza się. Takie było uzasadnienie w sądzie okręgowym w drugiej instancji. I co możesz zrobić? Nic. |
Tomasz napisał/a: | ||
Tak, sędzia zawsze ma za mało czasu. Ale ty możesz sobie termin przedłużyć. A jak mnie w kancelarii jednoosobowej, gdzie nas jest np. 2 pracowników plus 2 stażystów wpadnie sytuacja gdy mamy jednocześnie na jeden termin kilka apelacji, odpowiedzi na pozew, ustosunkowania się do opinii biegłego (te mi się najbardziej podobają, biegły pisze pół roku, opinia ma 30 stron a sędzia ci daje 3 dni na ustosunkowanie się, a potem przez 3 miesiące terminu nie wyznacza bo sam czyta opinię). I przy takim nawale pracy nie ma zmiłuj się, sąd nie wybaczy, siedzimy do późna w robocie a potem w domu po nocach. Mnie się w robocie zdarzało nawet i trzy noce pod rząd nie spać, a mam do kancelarii 40 km samochodem, raz nawet zasnąłem i wpakowałem się na ciężarówkę. No to tak chyba nawet w Wawie sędziowie nie pracują, prawda? |
Tomasz napisał/a: |
No to inny pomysł jak nie kary. Koniec z właściwością miejscową. Jak w USA. Strona wybiera do jakiego sądu kieruje sprawę. Kieruje tam gdzie jest szybciej proste sprawy i tam gdzie jest na wyższym poziomie sprawy trudniejsze. Pieniądze za sprawami do sądów, dzięki czemu nieroby i dziady trzymające miesiącami oczywiste sprawy zostaną bezrobotne szybko albo będą zarabiać grosze w porównaniu z rzetelnymi i szybkimi kolegami. Jak na wolnym rynku w każdym zawodzie. |
Tomasz napisał/a: | ||
Już się w gospodarczych sprawach od stron wiele wymaga, ale głupio, prekluzje dowodowe itd. To niech się wymaga sensownie. I niech podmioty gospodarcze mają nawet może i przymus adwokacko-radcowski. No bo czemu nie? Przymusi to do większej ilości spraw załatwianej ugodowo. Do tego porządne grzywny dla świadków, nie 500 zł za niestawienie się ale np 5 tysięcy od razu egzekwowane komorniczo. Żeby mu wleźli na konto przed kolejnym terminem a nie za dwa lata. Albo doprowadzenie już na drugi termin po jednej nieobecności. Dwa: wymóg wezwania określonej liczby świadków na pierwszy termin rozprawy. Np. do 5 świadków - wszyscy na rozprawę pierwszą. Niech sędzia przewiduje ile to potrwa. To się da zrobić. A pytania tylko przez strony i do widzenia. Prawdy materialnej dochodzić nie trzeba bo to nie PRL. (zaznaczam, piszę o sprawach gospodarczych i cywilnych z dochodzeniem należności) Uchybienia proceduralne sędziego muszą się kończyć odpowiedzialnością odszkodowawczą, jak rozumiem od sądu jako jednostki albo skarbu państwa, ja stawiam na to pierwsze rozwiązanie. Powiesz sędzia też człowiek i się ma prawo pomylić. Ale jak ja się pomylę to mnie klient ścignie. Jak lekarz się pomyli to go ścigają. A jak sędzia się pomyli to mogą tylko złorzeczyć na niego. Dalej: obowiązek wyznaczenia pierwszego terminu nie później niż miesiąc od wpłynięcia pozwu w zwykłym postępowaniu i od wniesienia zarzutów czy sprzeciwu w nakazowym i upominawczym. I to wszystko musi być pod rygorem pieniężnym bo inaczej będzie nieprzestrzegane. |
Romulus napisał/a: |
Podzielam w pełni pogląd Wulfa - największe, jak się da wprowadzenie kontradyktoryjności w procesie cywilnym. Sprowadzenie roli sędziego do roli arbitra: przychodzi na salę, dba o zachowanie reguł gry. |
Romulus napisał/a: |
Choć przecież wtedy będzie przewlekanie na maksa przez stronę nie zainteresowaną w zakończeniu szybkim sprawy. Więc jakiś terminowy bacik na strony musi jednak być. |
Cytat: |
Zgoda. |
Romulus napisał/a: |
Na jednym posiedzeniu referendarz (bo w moim sądzie zajmują się tym oni) wydaje dziennie po 15 nakazów. Jest ich dwoje. Więc nakazów jest 30. |
Romulus napisał/a: |
Mają przydzielonego tylko jednego pracownika, który musi sporządzić odpisy (ale, podejrzewam, referendarz drukuje im kilka kopii każdego) a potem wysłać te nakazy do stron. Czyli popakować w koperty, poadresować, postemplować i oddać woźnemu od korespondencji. Przed wysłaniem każdego nakazu musi on zostać jeszcze odnotowany w repertorium (jeśli się to nie zmieniło, ale chyba nie). A to jest tylko jeden z twoich obowiązków. |
Romulus napisał/a: |
Gdyby miał 4 dni orzekania zamiast dwóch, to miałby dwa razy więcej uzasadnień do pisania oraz dwa razy mniej czasu na to. Nie wspominam administracyjnym "zarządzaniu" sprawami. Doba ma 24 godziny, w czasie których trzeba jeszcze spać i wypoczywać, bo po kilku latach padniesz na zawał albo z ciężką depresją. W najlepszym razie tylko z rozwodem. |
Romulus napisał/a: |
Ale poważnie: kiedy to czytam, włosy mi się jeżą ze strachu. Ja naprawdę pracuję w raju sprawiedliwości. Znam bowiem przykład podobny. Sędzia dostał wybór (moim zdaniem niesłuszny, trzeba było "jechać" po przepisie): albo spada z zawodu dobrowolnie, albo dyscyplinarka i wywalenie "siłowe".
|
Romulus napisał/a: |
I to mi się podoba. Wprawdzie przepisy pozwalające na wybór sądu właściwego dla rozpoznania sporu już w k.p.c. są od dawna, ale przydałoby się ich rozszerzenie. To by pomogło. |
Romulus napisał/a: |
Ale w postępowaniu cywilnym coś takiego jak prawda materialna nie istnieje. |
Romulus napisał/a: |
Sam spotkałem się z przypadkiem kiedy adwokat robił wszystko, aby nie odbyły się wyznaczone terminy: zwolnienie za zwolnieniem, żądanie odczytywania każdego bzdurnego nawet dokumentu z akt sprawy. I nic nie dały moje z nim boje. |
Romulus napisał/a: |
Nie chodzi mi o to, aby przerzucać się korporacyjnymi złośliwościami. |
Romulus napisał/a: |
Aby powstała sensowna reforma wymiaru sprawiedliwości niezbędne jest, aby przygotowali ją praktycy a nie teoretycy. |
Romulus napisał/a: |
W trakcie sprawy Fritzla w Polsce wywiązała się na łamach GW dyskusja, czy byłoby takie ekspresowe zakończenie sprawy możliwe u nas. Oczywiście, wszyscy wymądrzali się jakim to jesteśmy zapóźnionym krajem, bo u nas byłoby to niemożliwe. Co było bzdurą, bo powinni ci tytułowani teoretycy wiedzieć, że sprawa Fritzla zakończyła się dlatego tak szybko, że gość się przyznał. |
Daniel napisał/a: |
Gdy strony się dogadają |
Tomasz napisał/a: | ||
Coś nie tak albo ja źle liczę. Przeciętnie w wydziale gospodarczym jest rocznie około 2000 spraw w GNc. Rok ma 52 tygodnie. Obcinam dwa tygodnie. Następnie mnożę przez 4 dni w tygodniu, dzięki czemu wyłączam święta itd i jeszcze sporo więcej zapasu robię. Wychodzi mi 200 dni. 2000 nakazów dzielę przez 200 dni i wychodzi mi 10 nakazów na dzień. W takim tempie dwaj referendarze wydając po 5 nakazów dziennie mogliby trzymać tempo wydawania nakazu powiedzmy po dwóch dniach od wpłynięcia. Policz Twoje 30 nakazów ile dałoby nakazów rocznie. Na pewno tyle spraw w nakazach nie macie. |
Tomasz napisał/a: | ||
|
Tomasz napisał/a: | ||
Ale ciągle to sąd najpierw przesłuchuje świadka, a strony potem po pytanku a jak chcesz za dużo zadać to sędzia zaczyna się nerwowo wiercić, patrzeć na zegarek i przerywać sakramenckim: "to nie ma znaczenia dla sprawy". Jak dla mnie sędzie w ogóle nie powinien pytać śwaidka tylko czuwać nad przebiegiem przesłuchania przez strony. |
Tomasz napisał/a: | ||
Jak pamiętam to przyznał się już w sądzie. I tu masz rację. Ale tam powalała praca prokuratury. U nas by to prokuratura prowadziła ze trzy lata. U nas postępowania przygotowawcze się ciągną niemiłosiernie, ludzie siedzą w aresztach parę lat zanim pojawi się akt oskarżenia i to jest klapa. |
Romulus napisał/a: |
Panie, nazywali mnie już Katem Narodu Polskiego a mam ledwie 31 lat |
Tomasz napisał/a: |
Zobacz jaka jest nierówność ról procesowych. Jak mnie sędzia przysyła pismo drugiej strony to mi pisze: odpowiedzieć w ciągu 7 dni bo inaczej twierdzenia uznane za przyznane. Jak mam pisać apelację to 14 dni od otrzymania uzasadnienia i konsekwencja jednego dnia opóźnienia to przegrana sprawa. Formalnie, nie materialnie, tylko z powodu terminu, i to obojętne czy z pełnomocnikiem czy bez. Dla sędziego terminy są instrukcyjne. Nie wiem gdzie pracujesz, ale ogólnie jak może przewodniczący wydziału wyciągać konsekwencje jak sam tak robi? Ty jako sędzia możesz sobie coś zrobić nie w 14 dni ale w 15 i nikt ci nic nie powie. |
Tomasz napisał/a: |
Ale to przepis martwy bo sędzia nie ma konsekwencji WOBEC STRONY gdy na pierwszym posiedzeniu nie zakończy. |
Tomasz napisał/a: |
Jakby państwo płaciło to też by tacy sędziowie byli poganiani. |
Tomasz napisał/a: |
A jak mnie w kancelarii jednoosobowej, gdzie nas jest np. 2 pracowników plus 2 stażystów wpadnie sytuacja gdy mamy jednocześnie na jeden termin kilka apelacji, odpowiedzi na pozew, ustosunkowania się do opinii biegłego (te mi się najbardziej podobają, biegły pisze pół roku, opinia ma 30 stron a sędzia ci daje 3 dni na ustosunkowanie się, a potem przez 3 miesiące terminu nie wyznacza bo sam czyta opinię). I przy takim nawale pracy nie ma zmiłuj się, sąd nie wybaczy, siedzimy do późna w robocie a potem w domu po nocach. Mnie się w robocie zdarzało nawet i trzy noce pod rząd nie spać, a mam do kancelarii 40 km samochodem, raz nawet zasnąłem i wpakowałem się na ciężarówkę. |
Tomasz napisał/a: |
Jak dla mnie sędzie w ogóle nie powinien pytać śwaidka tylko czuwać nad przebiegiem przesłuchania przez strony. |
Daniel napisał/a: |
Co do sądów karnych, to dla mnie one są niepotrzebne. Nie będę jednak rozwijać tego wątku, bo jest zbyt skrajny i nie zostanie zrozumiany na tym etapie rozważań. |
Tomasz napisał/a: |
Jak ma napisać uzasadnienie w określonym terminie i sobie pisanie przeciągnie do 3 miesięcy to strona straci kolejne miesiące a od sędziego ekwiwalentu nie zyska. |
Tomasz napisał/a: |
To kwestia podejścia. Sędzia czuje się jak pan i władca. Jak rozprawy zaczynają się o 8:00 to jak przyjadę pół godziny później to mam po posiedzeniu. Ale jak sędzia sobie dojedzie na salę o 9:00, czyli godzinę spóźniony to nic. Większość sędziów spóźnia się na wokandy notorycznie. |
Tomasz napisał/a: |
wymóg wezwania określonej liczby świadków na pierwszy termin rozprawy. Np. do 5 świadków - wszyscy na rozprawę pierwszą. Niech sędzia przewiduje ile to potrwa. To się da zrobić. |
Tomasz napisał/a: |
obowiązek wyznaczenia pierwszego terminu nie później niż miesiąc od wpłynięcia pozwu |
Romulus napisał/a: |
Sam spotkałem się z przypadkiem kiedy adwokat robił wszystko, aby nie odbyły się wyznaczone terminy: zwolnienie za zwolnieniem, żądanie odczytywania każdego bzdurnego nawet dokumentu z akt sprawy. (...) |
Tomasz napisał/a: |
Od tego są sekretariaty i asystenci. Musi być ich więcej i sensownie wynagradzanych. |
Martinus Jachus napisał/a: |
My też mamy taki przypadek, że pozwany (notabene dr nauk prawnych) od 2 lat stosuje prawną obstrukcję powodując, że sędzia nie może wydać postanowienia o zabezpieczeniu kosztów utrzymania rodziny. Gość ciągle składa wnioski o wyłączenie sędziego, zażala się na wszelkie postanowienia itp. Wiem jednak, że sędziowie z wydziału już mają na niego sposób prawny, aby utrzeć mu nosa ![]() ![]() |
Wulf napisał/a: |
Ale co jest złego w tym, że ktoś chce na swoją korzyść działać? |
Martinus Jachus napisał/a: |
Nie ma w tym nic złego, dopóki działanie jest logiczne i ma sens ![]() |
Wulf napisał/a: |
Daniel napisał/a:
Co do sądów karnych, to dla mnie one są niepotrzebne. Nie będę jednak rozwijać tego wątku, bo jest zbyt skrajny i nie zostanie zrozumiany na tym etapie rozważań. A ja chętnie posłucham. Lubię takie radykalne dyskusje. A, że uważam siebie za libertarianina to chyba i poziom radykalizmu do tego pomysłu nawet przystaje. Więc - bez krępacji :-D |
Daniel napisał/a: |
Natomiast państwu bardziej zależy na tym drugim i to jest realizowane w pierwszej kolejności. |
Daniel napisał/a: |
W przypadku morderstwa rodzina jest spadkobiercą po zamordowanym. |
Daniel napisał/a: |
Za utratę zdrowia należne jest odszkodowanie |
Cytat: |
Art. 44. § 1. Sąd orzeka przepadek przedmiotów pochodzących bezpośrednio z przestępstwa, chyba że podlegają zwrotowi pokrzywdzonemu lub innemu podmiotowi. |
Cytat: |
Art. 46. § 1. W razie skazania za przestępstwo spowodowania śmierci, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia, przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lub przestępstwo przeciwko środowisku, mieniu lub obrotowi gospodarczemu, sąd, na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej, orzeka obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody w całości albo w części; przepisów prawa cywilnego o przedawnieniu roszczenia oraz możliwości zasądzenia renty nie stosuje się.
§ 2. Zamiast obowiązku określonego w § 1 sąd może orzec na rzecz pokrzywdzonego nawiązkę w celu zadośćuczynienia za ciężki uszczerbek na zdrowiu, naruszenie czynności narządu ciała, rozstrój zdrowia, a także za doznaną krzywdę. |
Daniel napisał/a: |
Teoretycznie masz rację, ale praktycznie nie masz szans, bo sprawca będzie długo pod opieką państwa. |
Daniel napisał/a: |
Nie kontynuujmy, bo to nie me sensu. |
Romulus napisał/a: |
Rzeczywiście, system trzeba udrożnić od samego dołu. Jak mnie wścieka, kiedy dostaję sprawę, która mogłaby zostać umorzona przez prokuratora już dawno w dochodzeniu. Ale oni wolą przysłać bzdurny akt oskarżenia, który wiadomo, że upadnie w sądzie, niż umorzyć. Spychologia stosowana. Dzięki temu mają ładniejszą statystykę, bo dużo aktów oskarżenia skierowali do sądu. No i wchodzi jeszcze to hierarchiczne podporządkowanie w prokuraturze. Szef wydaje rozkaz, prokurator musi go wykonać. Każą wnieść akt oskarżenia to wnosi zamiast umorzyć. Na sali sądowej trzeba przerywać rozprawę, w której oskarżony chce się nagle poddać karze, bo prokurator nie ma żadnej mocy decyzyjnej jeśli chodzi o negocjowanie kary. Musi zadzwonić do głównego szefa. Zdarza się kilku "starych", którzy mają taką pozycję, że nie bawią się w dzwonienie, tylko na bieżąco negocjujemy i kończymy sprawę, "bez wystrzału". Co do tych aresztów, to różnie bywa. Ja obserwuję zaostrzenie kryteriów, jeśli chodzi o stosowanie. W niektórych sprawach, skomplikowanych np. dotyczących zorganizowanych grup przestępczych, areszty trwają długo, bo długo trwają śledztwa. I to jest problem, bo choć aresztowany w takich sprawach na ogół okazuje się winnym i tak, to "przesiadywanie" w areszcie jest piętnowane przez międzynarodowe trybunały. Ale reforma prokuratury to już nie mój "konik". Nie mogę się znać na wszystkim ![]() |
nosiwoda napisał/a: |
W sądach naprawdę odsetek idiotów nie jest wyższy niż w ogóle społeczeństwa, a nawet śmiem przedstawić tezę, że jest mniejszy. |
Wulf napisał/a: |
Natomiast wiązanie sądu terminami w Polsce ma jeszcze jedną wadę - co wtedy z wielce oświeconą zasadą prawdy obiektywnej? Jeśli przyjąć, że np. spóźnienie powoduje, że sprawa idzie po myśli powoda/oskarżyciela... to prawda nie ma za wiele do powiedzenia. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Widzę, że nie wziąłeś pod uwagę sytuacji, w której znalazła się moja sędzia w czerwcu. Mianowicie w tym miesiącu wpłynęło jej 10 wniosków o uzasadnienie. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Połowicznie się zgadzam. Tylko co zrobisz, jeśli wezwiesz 5 świadków na rozprawę, a strony się dogadają i sprawa, na którą sędzia przeznaczył powiedzmy 3 godziny spada? Masz 3 godziny wolnego, kiedy to można było w innych sprawach orzekać... A potem zarzuty, że sądy wolno działają ![]() |
Martinus Jachus napisał/a: |
A jeśli masz tak duży wpływ, że najprościej w świecie nie jesteś w stanie obrobić wszystkich spraw i wyznaczyć terminu w przeciągu miesiąca od wpłynięcia pozwu? Też kary pieniężne proponujesz? ![]() |
Martinus Jachus napisał/a: |
Tomasz na Ministra Sprawiedliwości ![]() |
Wulf napisał/a: |
Tzn? Sorry, ale na co ja nie mam szans? :-D |
Tomasz napisał/a: |
Ludzie muszą się nauczyć, że sprawy sądowe kosztują, że mają płacić adwokatom/radcom za to że oni przyjmą sprawę. Wtedy będzie pewnie więcej spraw załatwianych ugodami. U nas każdy chce żeby koszty sobie pełnomocnik ściągnął od drugiej strony po wygraniu sprawy. Wtedy ich faktycznie pełnomocnik nic nie kosztuje i to jest bezsens. |
Cytat: |
I co? Teraz wg Ciebie jest ono nie przyznawane, a poniższe przepisy Kodeksu karnego nie istnieją? |
Wulf napisał/a: |
Sprawiedliwość polegająca na przywróceniu stanu poprzedniego to w zasadzie historycznie jedna z popularniejszych form sprawiedliwości. Na dodatek forma dość sensowna, tyle, że musi być formą przemyślaną. Konkretną, a nie "filozoficzną" ;-) Jak widać na Twoim przykładzie - niby idea fajna, ale obronić jej nie potrafisz, a przy pierwszych wątpliwościach uciekasz od dyskusji. |
Tomasz napisał/a: |
Ja uważam że więzienie powinno być tylko prewencyjne czy jak się to tam nazywa, czyli celem odosobnienia potencjalnie groźnego osobnika. A jak ktoś mnie okradnie to go zagonić do roboty i pół jego pensji przez parę lat oddawać mnie. Wtedy ja dostanę swoje a państwo nie poniesie kosztów utrzymania więźnia.
U nas nieraz siedzi się na pierdoły, za drobne kradzieże czy bójki a chodzi na wolności po skazaniu za gwałty czy zabójstwa bo kolejna jest do odbycia kary. I to jest głupota po prostu. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Ja w porównaniu z szacownymi przedmówcami nie mam wykształcenia prawniczego, więc trudno mi będzie merytorycznie odnieść się do argumentów które padły dyskusji, niemniej jako pracownik Sądu Okręgowego (sekretarz sądowy) dorzucę kilka swoich uwag. |
Tomasz napisał/a: |
Wybacz ale w to nie wierze. Jeżdżę do kilku(nastu) sądów i najczęściej sesja zaczynająca się o 8 czy 8.30 kończy się o 13 albo 14. A wydaje mi się że sąd może do 16 pracować? No to się da. Poza tym jak mówiłem zwiększyć liczbę sesji w tygodniu, np z dwóch do trzech. A sale są. Argument wyżej wskazywałem. |
Toudisław napisał/a: |
Sąsiad ogrodzi mi kawałek mojej działki i sobie ją przywłaszczy. Ja mam jeszcze płacić za to żeby odzyskać to co jest ewidentnie moje ? to kpina z prawa. |
Toudisław napisał/a: |
Sady w Polsce jednak nie mają zwyczaju dawać wysokich odszkodowań nawiązek itp |
Toudisław napisał/a: |
Tam jest tylko o naprawieniu krzywd. |
Tomasz napisał/a: |
Ale sędzia ma terminy instrukcyjne i żadnych konsekwencji za ich niedotrzymanie. |
Tomasz napisał/a: |
Sądy to mają gdzieś. |
Tomasz napisał/a: |
Odszkodowania za opóźnienia mają skłonić do wydajniejszej pracy a nie do złego osądzania bądź osądzania na czyjąś korzyść. |
Tomasz napisał/a: |
Wtedy ja dostanę swoje a państwo nie poniesie kosztów utrzymania więźnia |
Wulf napisał/a: |
Toudi, trochę Cię znam więc zapytam - skąd wiesz? Pracujesz w sądzie? A może ostatnio siedziałeś nad statystykami dotyczącymi orzecznistwa sądów? :-D |
Wulf napisał/a: |
I zanim zaczniesz coś mówić o kosztach leczenia... m |
Romulus napisał/a: |
jak nic będzie potrzebna opinia biegłego, jeśli nie da się na mapach i planach geodezyjnych ustalić przebiegu działki. Albo nie zgadzasz się z wytyczonymi granicami. |
Toudisław napisał/a: |
Zacznijmy od tego , że Wysokie odszkodowania to kwestia względna. Za potknięcie się na nierównym chodniku w Polsce 100 tyś raczej nie dostaniesz. |
Toudisław napisał/a: |
A co takiego powiedziałem ? Koszty leczenia to insza iszszość. |
Toudisław napisał/a: |
o coś co powinno trwać 5 minut |
Wulf napisał/a: |
Toudi ponawiam pytanie - skąd masz informacje na temat struktury orzecznictwa dotyczącej wysokości przyznawanych sum pieniężnych? Jakieś dane statystyczne masz? Czy zwyczajnie tak sobie chlapnąłeś na podstawie tego co media mówią? |
Wulf napisał/a: |
A prawda jest taka, że koszty leczenia są obecnie wliczane do sum przyznawanych na rzecz podmiotu poszkodowanego ;-) |
Wulf napisał/a: |
Toudi ja zapytam tak: Jakbyś miał do wyboru - czekać 5 lat i wygrać, albo czekać 5 minut i przegrać... to co byś wolał? :-D |
Toudisław napisał/a: |
Wulf, weź na luz |
Toudisław napisał/a: |
po rozmowie z 2 prawnikami. 1 prokuratorem i 1 sadzią sądu najwyższego ( już byłym ) |
Toudisław napisał/a: |
Takie które też są karą dla przestępcy. |
Wulf napisał/a: |
Toudi powiedz mi - wg Ciebie zdanie 2 osób, z czego jednego prokuratora... naprawdę są bardzo miarodajne? Szczególnie jeśli jedna z nich jest w stanie spoczynku? |
Wulf napisał/a: |
jedna z nich jest w stanie spoczynku? |
Wulf napisał/a: |
Tylko w czym? W powrocie do normalności? Koleś się stoczy totalnie, najpewniej nigdy nie wyjdzie z długów. Będzie zaś szukał rozwiązania w patologiach. |
Toudisław napisał/a: |
Nie. Student prawa jest dla mnie bardziej miarodajny. Wybacz o nieomylny |
Toudisław napisał/a: |
Wtedy nie był |
Toudisław napisał/a: |
A kary można wyznaczać biorąc pod uwagę możliwości spłaty ? |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: |
Prędzej skłonią do tego, że sędziowie będą z zawodu rezygnować. Bo kto ma decydować o tym kiedy "jest już przewlekłe i niewydajne"? Sejm ustanawiając czasem zupełnie z czapy terminy? A może strony postępowania danego? Wtedy ja chętnie po 5 minutach napiszę pismo, że mi sąd się wlecze, bo zamiast porządnie protokoły dyktować, to literuje cały czas. A może ma o tym decydować inny sąd? Tyle... czy wtedy nie będzie tak jak przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który uznaje, że sprawa trwająca 2 lata... nie jest przewlekła... bo tyle właśnie zajmuje rozpatrzenie sprawy przed ETPCz (cóż, Trybunał krył własną dupę w sumie)? |
Romulus napisał/a: |
Teraz trzeba odbyć nie tylko wyczerpującą i trudną aplikację (poziom trudności wcale nie zmalał) |
Wulf napisał/a: |
I dobrze. Sądy są od rozstrzygania sporów. Od niczego więcej. Nie chciałbym mieć sądu, który nagle zaczyna np. mi mówić, że biznes źle prowadzę, że powinienem np. zatrudnić więcej osób, albo sobie pensje zmienić. Sąd o tyle powinien się przejmować wypłacalnością etc, o ile ma to wpływ na wysokość zasądzanej sumy. Ale nie powinien się przejmować wypłacalnością przy samej procedurze. Bo jak by to wtedy było? Masz przedsiębiorcę X, grozi mu upadłość. To sąd mu rozpatruje sprawę w 3 dni. Ale masz przedsiębiorcę Y, który ma olbrzymi kapitał, świetną formę etc. I sąd mu rozpatruje sprawę 3 lata. Gdzie w tym sprawiedliwość? Dlaczego ten często "nieudolny" przedsiębiorca X ma mieć lepiej od przedsiębiorcy Y? |
Tomasz napisał/a: |
Sądy są dla społeczeństwa a nie inaczej. Prawo daje mi ochronę moich roszczeń. |
Tomasz napisał/a: |
Tylko jak ja mam funkcjonować jako pełnomocnik w sądzie w którym wniosłem skargę na jednego z sędziów? |
Tomasz napisał/a: |
A sędzia nie może? |
Tomasz napisał/a: |
Ja muszę się starać o pieniądze |
Tomasz napisał/a: |
jak zostanę radcą to też mi państwo co miesiąc płacić nie będzie |
Tomasz napisał/a: |
I tak samo i mój ojciec i ja i moja żona musimy szkolić się do śmierci, zaliczać w cholerę egzaminów, kursów itd. |
Tomasz napisał/a: |
Nie rozumiem jęczenia o godzinach pracy.
Mój ojciec odkąd pamiętam pracował do późna w nocy i nocami. (Politechnika Śląska w Gliwicach - praca naukowa, analizy, opracowania itd). Moja żona jest lekarzem i jak każdy lekarz, nawet w ciąży zapierdalała na nocne dyżury, bo bez nich nie mogła zakończyć stażu, mimo że to było wbrew prawie pracy, jak pracuje w przychodni do 16 to nieraz siedzi do 19-20 bo ludzi więcej przyjdzie, bo trudniejsze przypadki itd. Ja w ogóle nie spałem z poniedziałku na wtorek i z wczoraj na dzisiaj. W ogóle. Normalka że w kancelarii się czasem siedzi po nocach, że czas pracy jest nienormowany, czyli jak trzeba to siedzę ile trzeba i jadę z pracą do domu. A sędzia nie może? A dlaczego? Zarabia więcej ode mnie. Ja muszę się starać o pieniądze, jak zostanę radcą to też mi państwo co miesiąc płacić nie będzie. I tak samo i mój ojciec i ja i moja żona musimy szkolić się do śmierci, zaliczać w cholerę egzaminów, kursów itd. Też mam aplikację za którą jeszcze płacę ciężkie pieniądze. Jak ktoś uzna że jako sędzia ma za dużo pracy to nie będzie sędzią i tyle. A niech państwo płaci tyle żeby się chciało robić ludziom i już. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie się ubawiłem. Ponoć w Polsce jest 2000 notariuszy a w tym roku dzięki zmianom w naborze dostało się 1100 osób na notarialna aplikację :D |
Cytat: |
To się nazywa otwieranie dostępu do zawodu od d..y strony. Zamiast zacząć od dołu, czyli od systemu kształcenia, wolą brać sobie na cel jakiś nośny temat: złe korporacje. I dawaj, wolny rynek wprowadzamy. ![]() Ja jestem za, ale nie tak. |
Wulf napisał/a: |
Ja twierdzę, że sąd ma osądzić sprawę. A nie dbać o to by biznes skarżącego toczył się pięknie i sprawnie. |
Wulf napisał/a: |
Skoro Ty o sędziach masz takie zdanie, to mam wrażenie, że za każdym razem jak teraz coś przegrasz, to powiesz, że to dlatego, że na tym forum ponarzekałeś na sądy i ich opieszałość... |
Wulf napisał/a: |
A co? Masz zamiar go zmuszać? Krótko mówiąc - dlatego, że Tobie jest źle i musisz harować, to i inni do okoła też muszą? Jak Tobie coś nie pójdzie, to już nikt nie może mieć spokoju? Trochę egoistyczne podejście, nie uważasz? |
Romulus napisał/a: |
Tylko mi nie mów, że praca 24 godziny na dobę jest możliwa w posób produktywny |
Romulus napisał/a: |
Pracuję od rana do wieczora i chwała za internet, bo bym zdurniał. Po powrocie do domu kilka godzin relaksu i znowu praca w noc. Mogę jeszcze więcej - nie muszę spać 5 i pół godziny. Tylko pytanie zasadnicze: po co? Żadna praca - niezależnie, czy w sektorze prywatnym, czy publicznym, zwyczajnie nie jest tego warta. |
Wulf napisał/a: |
Sędziowie zaś nie muszą? Weź mnie nie rozśmieszaj z łaski swojej. |
Wulf napisał/a: |
akurat chyba będzie mogło ![]() ![]() |
Wulf napisał/a: |
I co? Ponarzekałeś sobie, jaki to los niektórych ludzi jest parszywy. I co? Teraz rzucisz, że sędziowie winni mieć tak samo? |
Tomasz napisał/a: |
Dla mnie to nie do pogodzenia z niezależnością zawodu itd.
|
Tomasz napisał/a: |
A prawda taka, że we wszystkich branżach poza budżetówką jest zrozumienie ze czasem trzeba dłużej popracować. |
Wulf napisał/a: |
A co do sędziego biorącego sprawy do domu - znam i takich ![]() |
Wulf napisał/a: |
Oj, to chyba budżetówkę słabo znasz. |
Wulf napisał/a: |
łączenie zawodu adwokata i radcy trochę po kieszeni samorządom uderzy - bo już nie będzie np. w Łodzi dwóch osobnych rad okręgowych, tylko jedna. A co za tym idzie - mniej będzie też "działaczy" zarabiających na byciu dziekanem czy członkiem rady ;-) |
Wulf napisał/a: |
Umowa o pracę, szczególnie z radcą... cóż, może być naprawdę dość mocno negocjowana, a co za tym idzie może być w zasadzie pozbawiona podporządkowania służbowego. Z drugiej zaś strony, w umowie zlecenia (czy podobnej umowie opracowanej na podstawie art. 353^1 KC - o ile dobrze pamiętam) też może adwokat wziąć na siebie większość (jeśli nie wszystkie) obowiązków wynikających z umowy o prace :-D |
Tomasz napisał/a: |
I dlatego to pierwszy argument przeciw. |
Tomasz napisał/a: |
ale co do organizacji czasu pracy już tak |
Tomasz napisał/a: |
A ja uważam że to psuje zawód |
Tomasz napisał/a: |
Znasz jakiś zawód który ma inaczej? |
Tomasz napisał/a: | ||
|
Tomasz napisał/a: |
Uproszczenie, którego sens taki, że czy jest robota czy nie sędzia zarabia swoje. A pełnomocnik jak roboty nie ma to nie zarabia. Jak w każdej działalności własnej a nie posadzie na umowie o pracę. |
Wulf napisał/a: |
Argumentem przeciw umowie o pracę ma być... zasada swobody umów? :-D Ciekawa konstrukcja, ale mam wrażenie, że ciutek nieprawdziwa. |
Wulf napisał/a: |
też nie do końca bo ustawa o radcach prawnych zawiera określenia tego co się do czasu pracy wlicza, jak ma wyglądać etat etc ;-) |
Wulf napisał/a: |
Co to znaczy "psuje zawód"? :-D Jak dla mnie - jak ktoś jest głupi, to nie pomoże mu żadna umowa. A jak jest głupi - to na rynku usług zwyczajnie zginie. Nie popsuje zawodu, a tylko swoją karierę. Szczerze mówiąc ja bym jeszcze mocniej urynkowił zasady świadczenia usług prawnych - ba, nawet bym się nie obraził za zniesienie monopolu samorządowego ![]() |
Asuryan napisał/a: |
Ja znam i w takim pracuję. Ale to budżetówka, choć nietypowa, bo nie dość że zarabiająca na siebie, to jeszcze generująca zysk. Dla mnie normą jest to, że idę na 8 h do pracy, a po minięciu tego czasu o pracy nie myślę. Owszem, zdarza się że trzeba czasem zostać dłużej w pracy, ale to są wyjątkowe sytuacje. Dlatego ja swej pracy nie zamieniłbym na żadną inną, choć nie jest wysoko płatna. |
Romulus napisał/a: |
Ale co zrobić, różne sądy, różni sędziowie |
Romulus napisał/a: |
sędzia musiałby zarabiać co najmniej 10 tysięcy netto. Bo jaki dobry adwokat, czy radca chciałby rzucić dobrze prosperującą kancelarię, wyrzec się swoich dochodów i przyjść do kieratu w sądzie. Zasadniczo bez asystenta, który wszystko przygotuje. Chyba że będzie dzielił go z dwójką innych sędziów. |
Romulus napisał/a: |
Ale zauważ jedno: pełnomocnik profesjonalny spokojnie zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego |
Romulus napisał/a: |
Tylko zawsze mnie śmieszy to bredzenie różnych utytułowanych cwaniaków, jak to powinno być. ciekawe, czy gdyby profesor Zoll został sędzią w wydziale karnym w sądzie rejonowym Anno Domini 2009, to jak długo by wytrzymał nerwowo ![]() Ja, szary wyrobnik wymiaru sprawiedliwości moge wytrzymać jeszcze dużo. Ale on, subtelny intelektualista... Średniej klasy adwokat zmłóciłby go po jednym dniu, nie mówiąc już o matkach, które wymachują niemowlętami na sali sądowej, bo sąd im chłopa zamknął, który ich lał i maltretował (ale to szczegół). ![]() |
Cytat: |
Skoro można dowolnie regulować umowę cywilnoprawną to nie ma podstaw by zezwalać na umowy o pracę. |
Tomasz napisał/a: |
Ale realizacja tego to całkiem inna sprawa. |
Tomasz napisał/a: |
Psuje zawód bo część przedsiębiorców jest przez to nauczona że adwokat to ten wielki pan do którego trzeba przyjść, a radca prawny to ten taki co go można zatrudnić i zjebać jak coś zawali. |
Tomasz napisał/a: |
Widać nasiąkam korporacjonizmem. |
Tomasz napisał/a: |
Znam nawet takich co balansują na granicy bezrobocia. W Niemczech ponoć spory procent nie wykonuje zawodu to nie potrafią sobie poradzić na rynku. U nas też małe kancelarie wyginą. Lepsze, ciekawsze, lepiej płatne zlecenia w 2, 3 osoby nie jesteś w stanie zrobić w odpowiednich terminach tak by nie zawalać innych spraw. |
Tomasz napisał/a: |
Bardzo dużo w porównaniu z tzw prowincją.
|
Wulf napisał/a: |
I gdzie problem? Sorry, ale jeśli już ktoś ma tu problem, to sami radcowie, że dają z siebie robić gorszy gatunek człowieka. Że zwyczajnie nie potrafią negocjować. Że zwyczajnie łatwiej jest im czasem powiedzieć "Ok, biorę taką gównianą robotę" niż powiedzieć "mam swoją godność". Na pewno nie jest to wina tego, że mogą pracować na umowy o pracę :-D |
Wulf napisał/a: |
raczej się konkurencji boisz ![]() |
Wulf napisał/a: |
Wyginą słabi. A to pewna różnica jest. Ci, którzy się przystosować nie potrafią, którzy dają sobą pomiatać - polegną. I w sumie - dobrze. |
Wulf napisał/a: |
No tak... wszystko co poza Warszawą to prowincja.... |
Tomasz napisał/a: |
No w tym problem że mi ci słabsi co takie rzeczy robią psują opinię o radcach. |
Tomasz napisał/a: |
A nie uważają tak w Warszawie? |
Tomasz napisał/a: |
Ja tam nie wiem, jestem z tej niby najgorszej prowincji bo ze Śląska. |
Tomasz napisał/a: | ||
A nie uważają tak w Warszawie? Ja tam nie wiem, jestem z tej niby najgorszej prowincji bo ze Śląska. ![]() |
Tomasz napisał/a: |
Tak działa sądownictwo gospodarcze w Polsce. Romulus, jako sędzia uważasz że to jest ok? |
Daniel napisał/a: |
A kogo to obchodzi czy miałem rację? Po prostu zastosowano szablon. Jest to w pewnym sensie nauka i doszedłem do wniosku, że szkoda czasu i życia na wymiar niesprawiedliwości |
Daniel napisał/a: |
Rozumiem, że z perspektywy sędziego jest wszystko w porządku. Jednak tak nie jest. Prawo, które nam państwo zafundowało jest niespójne, a na dodatek tego w zadziwiający sposób różnie interpretowane. |
Daniel napisał/a: |
W dwóch identycznych przypadkach zapadają zupełnie skrajne wyroki. |
Daniel napisał/a: |
Oczywiście sędzia ma takie prawo, ale zwykły śmiertelnik tego nie może pojąć. Dla niego stało się jasne, że prawo prawem, a sędzia i tak ponad nim. |
Daniel napisał/a: |
Odczuwam wrażenie, że sędziowie wymknęli się z pod kontroli i w sposób niemal arogancki robią to co chcą. Nie wnikają w samo prawo, tylko na swoje wyczucie orzekają nawet wbrew temu prawo. Jedne dowody uznają, inne nie i nie muszą się tłumaczyć dlaczego. |
Daniel napisał/a: |
Tylko na orzeczenie Sądu Najwyższego można powoływać się, ale są sprawy drobne, które nigdy do niego nie trafią. |
Daniel napisał/a: |
W tych więc sprawach sędziowie nie mają żadnych wzorców jak rozstrzygać niejasności, a wobec tego wcale ich nie rozstrzygają. Nikt ich z tego nie rozlicza i nie ośmieli się krytykować. |
Daniel napisał/a: |
Nie wycofuję się z niczego co napisałem. Jestem w stanie poprzeć dowodami każde twierdzenie, ale wejdziemy w szczegóły, które mogą rozciągnąć ten wątek. Nie będzie to wtedy rozmowa o polskim sądownictwie, tylko o polskim prawie. W sprawach karnych łatwiej jest orzekać sędziom, bo przeważnie jak mają problemy, to interpretują je na korzyść obwinionego. Najwyżej dostanie mniejszą karę, ale nikt nie będzie poszkodowanym (no prawie nikt). Natomiast w sprawach cywilnych nie jest już to takie proste. Większość sporów w tych sprawach wynika z odmiennej interpretacji prawa. Każdy godzi się na proces z przekonaniem, że jego interpretacja jest właściwa. Wiadomo, że sędzia musi przyznać rację jednej stronie, ale w uzasadnieniu powinien podać właściwą interpretację prawa. Problem polega na tym, że taka nie istnieje. |
Daniel napisał/a: |
Nie ma żadnego wzorca i sędzia podaje swoją interpretację, tyle warta co pozostałe. Nie jest ona wiążąca dla nikogo, oprócz stron procesu. W systemie anglosaskim można powoływać się na wyrok, u nas nie. |
Daniel napisał/a: |
Wszystko zależy od grymasu sędziego, a jak się wkradnie korupcja, to już wygląda to złowrogo. |
Daniel napisał/a: |
Taka krytyka spływa po sądzie jak po kaczce. Żadnych sankcji, żadnego tłumaczenia. Sędziego nie wybiera się na czteroletnią kadencję, lecz mianuje na stałe. Czy jakiemuś prawnikowi postawiono zarzut, że przez niewłaściwe stosowanie prawa wyrządził komuś szkodę i powinien ją naprawić? |
Daniel napisał/a: |
To jest czysta abstrakcja u nas. Lekarz może odpowiadać za złą praktykę lekarską, to i prawnik też powinien odpowiadać. Ale kruk krukowi oka nie wykole. |
Daniel napisał/a: |
Dlatego żaden prawnik nie jest dla mnie autorytetem i niemal każdy adwokat, to zawodowy kłamca. |
Cytat: |
W prawie cywilnym problemy interpretacyjne, ale nie prawa - tylko umowy - mogą wynikać i wynikają z faktu, że strony mogą swobodnie kształtować treść stosunku prawnego. Nie mogą tylko naruszać prawa już istniejącego, o czym pisałem |
Cytat: |
Bo istniejemy w Europie, która jest ukształtowana w innym porządku prawnym. Anglia i USA to nie nasz system prawny |
Cytat: |
Sądy są niezawisłe. Oczywiście, można doprowadzić do systemu anglosaskiego, gdzie część sędziów niższego rzędu (bo nie federalnych) pochodzi z wyboru. Tyle, że wtedy będzie jak w polityce. Kampania wyborcza, w której można obiecać wszystko. Wydawanie wyroków "pod publiczkę", aby przypodobać się elektoratowi. Itd. Nie ma u nas takiej tradycji i - szczerze pisząc - nie widzę powodu, aby ją wprowadzać. |
Romulus napisał/a: |
Bo istniejemy w Europie, która jest ukształtowana w innym porządku prawnym. Anglia i USA to nie nasz system prawny. W kontynentalnym (europejskim) systemie prawa, precedensy nie są wiążące dla sądu |
Daniel napisał/a: | ||
Dobrze wiem, że różne są umowy, ale ja piszę o różnej interpretacji prawa. Nie dam się już nabrać na twierdzenie, że jest jednakowa. To są bajeczki dla ludu, aby im się spokojnie żyło. |
Daniel napisał/a: | ||
Rozumiem, że Anglia nie leży w Europie. Chybiona argumentacja, ale lepiej taką stosować niż przyznać się, że taki porządek odpowiada palestrze. |
Daniel napisał/a: |
A dlaczego? Bo uznaje się różną interpretację tego samego prawa, a więc prawda jest względna. Gdy można mieć inną interpretację, to tym samym nigdy nie można popełnić błędu, bo błąd jest tylko inną interpretacją. W ten sposób prawnicy przyznali sobie prawa boskie i nie mogą popełniać żadnych błędów. |
Daniel napisał/a: |
To bardzo wygodne, bo niczego nie można im zarzucić. Przez to dają sobie dużą tolerancję w poznawaniu prawa, ale już innym takiej nie przyznają. Prawo może znać tylko prawnik i tylko prawnik może go oceniać. |
Daniel napisał/a: |
Mamy więc charakterystyczną cechę naszego porządku prawnego, gdzie prawnicy są istotą tego porządku. To dla pasożyta zwanego palestrą istnieje świat, aby on, pasożyt, miał się czym żywić. Prawo nie ma służyć ludziom, tylko prawnikom. To oni mają wyłączność na jego rozumienie. |
Daniel napisał/a: | ||
Niezawisłość sądów jest wpisana w ten porządek. Sędziowie to przecież prawnicy z palestry. Dzięki niezawisłości mają swobodę interpretacji prawa, a to ułatwia życie adwokatom. Wzajemnie się uzupełniają, aby żyć ze społeczeństwa. Wybór sędziów w systemie demokratycznym niczego nie zmieni, a więc też nie jestem za takimi zmianami. Istotą jest możliwość swobodnego wyboru sędziego przez strony sporu, a nie aby on im był narzucany z urzędu. Aby to było możliwe musieli by funkcjonować prawdziwie zawiśli sędziowie spoza palestry, a do tego ona nie dopuści. Nie jest możliwe utworzenie sądu, który by był poza kontrolą palestry. Musiał by być też poza kontrolą państwa. Nie ma więc co liczyć, aby sprawiedliwość wymknęła się z pod kontroli państwa. Mamy więc zgodność interesów palestry i państwa. Jedno bez drugiego nie może istnieć i widać to wyraźnie w konstrukcji systemu prawnego. |
Tomasz napisał/a: |
Ale w moim środowisku krąży masę opowieści jak to ten sam skład orzekający potrafił w tym samym tygodniu w takim samym stanie faktycznym wydać dwa różne orzeczenia. Sądownictwo wojewódzkich sądów administracyjnych cechuje się ponoć absolutną dowolnością. |
Romulus napisał/a: |
am kilka takich spraw - syfy karno skarbowe i "paliwowe", w których obrońcy oskarżonych robią wszystko, absolutnie wszystko co im przyjdzie do głowy, żeby spowolnić rozpoznanie tych spraw i doprowadzić do przedawnienia. |
Cytat: |
Zatem, patrząc na wymiar sprawiedliwości zwróćcie uwagę na rolę adwokatów, którzy koszą grubą kasę za robienie obstrukcji procesowej. Bo to wcale nie jest jakiś margines. |
Romulus napisał/a: |
Sam też pracuję w zasyfionym wydziale (od niedawna), bo po prostu doszło tam do zawału. Mam kilka takich spraw - syfy karno skarbowe i "paliwowe", w których obrońcy oskarżonych robią wszystko, absolutnie wszystko co im przyjdzie do głowy, żeby spowolnić rozpoznanie tych spraw i doprowadzić do przedawnienia |
Romulus napisał/a: |
No i najgorsza rzecz - sądy w KKSach... powiedz mi Romku - z czego wynika, że tak często sędziowie w ogóle nie podejmują rozważań dot. winy etc, a poprzestają na stwierdzeniu, że jak komuś nie sztymuje w podatku, to na pewno winny - i bach karnie skazany? Bo taka praktyka jest nagminna w moim "rewirze" :-D |
Wulf napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Najgorsze w tych aktach oskarżenia jest to, że dostaję setki dokumentów karnoskarbowych, z których nie wynika nic, albo wszystko - jakby miarą oskarżenia było to, ile dokumentów da się wepchnąć bez żadnego omówienia do akt sprawy. A potem siedzę w domu i się zastanawiam: no i co z tego wynika? |
Romulus napisał/a: |
Gdyby szło według planu, który z tymi gnojkami ustaliłem przed rozprawą, to na początku maja byłby wyrok. |
Wulf napisał/a: |
ale jak się umówimy, że coś tego... to ten tego ![]() |
Romulus napisał/a: |
Tylko po co to trwało tak długo? |
Romulus napisał/a: |
Kompetencja nie ma tu nic do rzeczy. A może ma. Z mojego punktu widzenia bardziej wygląda to na niechęć do podejmowania niepopularnych decyzji. Łatwiej zepchnąć ją na sąd. |
Daniel napisał/a: |
Ogólniki zastępują szczegóły. Mam ich pod dostatkiem, ale nie jest to dobre miejsce na sprawy personalne. Co z tego, że mam dowody na łamanie podstawowych zasad prawa przez sędziów. Nie pójdę przecież z nimi do prokuratora. Nie wytoczę też sprawy cywilnej. |
Daniel napisał/a: |
Sędzia jest pod ochroną. Nigdy nie spotkałem się aby sędzia odpowiadał za swoje błędy, a nawet celowe przestępcze działanie. Musiał by być sądzony w tych samych sądach i przez swoich kolegów. |
Daniel napisał/a: |
Jedyną drogą do uzdrowienia sprawiedliwości jest odebranie państwu prawa do monopolu sądownictwa. |
Daniel napisał/a: |
Jedyną drogą do uzdrowienia sprawiedliwości jest odebranie państwu prawa do monopolu sądownictwa |
Saika napisał/a: |
Może i Daniel bełkocze-bo nie do końca się zna-ale jego wypowiedzi są do pewnego stopnia osadzone w empirii. |
Saika napisał/a: |
Lekarz też odpowiada za swe błędy-teoretycznie. Bo oczywiście przytoczysz właściwe przepisy i będziesz zadowolony. Nie tak szybko. |
Saika napisał/a: |
Ja Tobie fatwą, Ty mnie filmikiem z yt. Ciężar gatunkowy różny, ale, choć bronię islamu-islam to nie fatwa, lecz raczej ten filmik, w którym pobłogosławieni przez byle kogo samobójcy ogłaszają dżihad-do czego nie maja prawa. Działają niezgodnie z nim-a samo prawo mają takie sobie, bo jest raczej patogenne w obecnych czasach. |
Saika napisał/a: |
Ty za dużo siedzisz w kodeksach, a ja w bankach fatw i na arabii. |
MORT napisał/a: |
Saika - portafi zislamizować każdy wątek. |
Romulus napisał/a: |
Bo to wirus jest. |
Saika napisał/a: |
Twoje zaufanie do sądów zaczyna mnie naprawdę wkurzać.
Uwarzam, że sądy mamy może nierychliwe, ale sprawiedliwe-w miarę. Tylko w miarę. |
Saika napisał/a: |
W tej kwestii Ty czytasz za dużo akt a za mało oglądasz TV. |
Daniel napisał/a: |
Wielki czcigodny Romulusie, ja przedszkolak, nie dorastam do Twojej wiedzy prawniczej. Nie smuci mnie to, bo to jest cecha, którą posiada większość mojego narodu. Smutne jest to, że prawo, które ma służyć ludziom, przez nich jest nie rozumiane. Jest teraz ono taką wiedzą tajemną, że tylko dla wybranych jest dostępne. A to właśnie powinno być odwrotnie. |
Daniel napisał/a: |
Nie widzę celu rozmawiania o reformie sądownictwa z kastą prawników, którzy z pewnością nie oddadzą swej władzy nad resztą społeczeństwa. Dlatego też postaram się nie zakłócać tego wątku o sądownictwie państwowym, które ze sprawiedliwością nie wiele ma wspólnego. |
Romulus napisał/a: |
To, że ludzie nie rozumieją prawa nie wynika tylko z jego skomplikowania. Większość przepisów, które znam nie jest pisana trudnym językiem. Są jednak i takie, do których nie podejdziesz, nawet będąc prawnikiem, bez specjalistycznego szkolenia. Jednak większość ludzi, których spotykam w pracy prezentuje naprawdę napawający smutkiem poziom wykształcenia. Nie traktuję nikogo z góry - po prostu więcej wysiłku wkładam w to, aby człowiekowi wytłumaczyć, jakie ma prawa. Ale nie mogę podejmować za nikogo decyzji, czy dochodzić swoich praw, czy nie. To już nie moja rola. A ludzie w tym się gubią najczęściej. |
Romulus napisał/a: |
Art. 1:
§ 1. Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. § 2. Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. § 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli nie można mu przypisać winy w czasie czynu. Czy to jest jakoś trudne. Pisane niezrozumiale? Wydaje mi się, że nie. Ale jestem członkiem kasty, która strzeże narodowi dostępu. Oczywiście - można się zastanawiać teraz, jak rozumieć ten przepis, może jak stosować go w praktyce. |
Romulus napisał/a: |
Nie musisz biec do prawnika (aczkolwiek tak się robi w większości cywilizowanych krajów). Możesz kupić sobie różne "bryki", które ci pomogą przebrnąć przez proces. Znowu - cel: księgarnia prawnicza. I szukamy książki pod tytułem np. "Wzory pism i umów w obrocie gospodarczym", może "Wzory pism w procesie cywilnym". Na ogół zawierają wzory wszelkich pism usystematyzowane według kolejnych stadiów procesu z prostym komentarzem, kiedy się dane pismo sporządza. |
MrSpellu napisał/a: |
Jedyną kastą, którą powinno się rozstrzelać, na dziesięć lat zamknąć w kołchozie, jeszcze raz rozstrzelać, a następnie wybatożyć i ukrzyżować, to kasta pracowników ZUSu. Zwłaszcza "PanieJadzieZosieGrażynki" z małych miejscowości. Świętego te zołzy doprowadziłyby do furii ![]() |
Daniel napisał/a: |
które ze sprawiedliwością nie wiele ma wspólnego. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wirz mi, panie owe są i większych wsiach jak "Sosnowiec" |
Mag_Droon napisał/a: |
i bynajmniej nie są one zatrudniane tylko w ZUSie. Mile są widziane także w US, UM, na poczcie, w rejestracjach publicznych przychodni lekarskich itp. Pracują we wszystkich możliwych działach, od stanowisk kierowniczych po konserwatorki powierzchni płaskich. |
Mag_Droon napisał/a: |
Twoim miejscu Spellu bym tak głośno nie pisał o nich, bo siła ich w Polsce. Pewnie więcej niż pracowników pogotowia |
Cytat: |
A co ma prawa do sparwiedliwości ? Sąd jest od wyroków zgodnych z prawem a nie sprawiedliwych |
Mag_Droon napisał/a: |
A co to jest sprawiedliwość Toudi, serio pytam i proszę, |
Toudisław napisał/a: |
Jak żona musi płacić długi męża . To sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
Jak rodzic oddaje dziecku dom na własność a dziecko ma rodzica w dupie i dom sprzedaje to jest sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
A czy że państwo zabiera mi PIT, ZUS i Inne to sprawiedliwe ? |
Saika napisał/a: |
Prawo powinno być sprawiedliwe (czyli, ja wiem, pozwalać na równe traktowanie wszystkich obywateli w danej sytuacji?? |
Toudisław napisał/a: |
A czy że państwo zabiera mi PIT, ZUS i Inne to sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
czy fakt że parcujacy palci na bezrobotnego ? |
Tixon napisał/a: |
Czyli - Ty nie wiesz. Równe traktowanie : ukradł bułkę z głodu, ukradł bułkę z kaprysu, zabił w obronie własnej, zabił bo mu się nie spodobał. Czy równe potraktowanie tych przypadków jest sprawiedliwe? |
Tixon napisał/a: |
Tak, bo daje Ci coś w zamian za to. |
Tixon napisał/a: |
Tak, bo jak pracujący przestanie pracować i zostanie bezrobotnym, to też będzie otrzymywał pieniądze od pracującego. |
Mag_Droon napisał/a: |
Niesprawiedliwe jest też, że szkoła państwowa jest bezpłatna i wizyta u internisty też |
Saika napisał/a: |
Jest kłopot, Toudi, z tymi podatkami.
To nie kradzież |
Saika napisał/a: |
-bez nich nie byłoby autostrad i reszty infrastruktury |
dworkin napisał/a: |
zapis z Konstytucji nie jest zbyt silnym dowodem na tożsamość prawa i sprawiedliwości. |
dworkin napisał/a: |
Mogłeś odpisać w ten sposób Toudiemu. |
dworkin napisał/a: |
Ale zupełnie odwrotne stanowisko też nie oddaje prawdy, bo zacytowany ustęp Konstytucji jest dość wieloznaczny. Z punktu widzenia surowej logiki zdanie "sprawiedliwe i zgodne z prawem" zakłada pewną rozdzielność tych dwóch pojęć. Ale rozumiem, że dopiero razem składają się one na wymiar sprawiedliwości. |
Cytat: |
zacytowany ustęp z Konstytucji jest wieloznaczny. |
nosiwoda napisał/a: |
Nie jest wieloznaczny. |
nosiwoda napisał/a: |
Piękne zwroty, o których piszesz, nie są śmieszne. Normy Konstytucji są stosowane bezpośrednio, ale tylko te, które się do tego nadają. Pozostałe są deklaracją państwa, programem. Państwo deklaruje dążenie do tego czy owego (...) |
nosiwoda napisał/a: |
Zasada, którą przytoczyłeś, jest wcale nie śmieszna, a wręcz konieczna, żeby obywatel mógł przepisy aktów prawnych niższego rzędu (ustaw czy rozporządzeń) kwestionować pod kątem zgodności z Konstytucją. |
Romulus napisał/a: |
A sprawiedliwość - to trzeba by sięgnąć do podręczników i doktryny. A ja tego nie lubię, tj. wchodzenia w filozoficzne rozważania czym jest sprawiedliwość. Nie wiem, czy nie byłoby to komiczne np. w sprawie jakiegoś złodzieja prądu, abym rozważał w wyroku teorie na temat sprawiedliwości w literaturze przedmiotu |
Saika napisał/a: |
Właśnie "Państwo" Platona, choć to bełkot |
Tomasz napisał/a: |
To farsa a nie sąd. |
Tomasz napisał/a: |
Romek, ty jesteś ponoć sędzią w Płocku tak? |
Tomasz napisał/a: |
Wygrałem tam ostatnio w gospodarczym sprawę. Wprawdzie ciągnęła się strasznie z winy sądu, który sobie dwa razy terminy odwołał, nie doręczył przed rozprawą sprzeciwu powodowi i w ogóle się nie spieszył. Ale wygrałem w całości to nie narzekam ![]() |
dworkin napisał/a: |
stanowisko Toudiego nie jest całkowicie pozbawione sensu. |
dworkin napisał/a: |
Dla kogoś, kto jedynie za sprawą urodzenia w konkretnym miejscu i konkretnym czasie stracił tę szansę, będą nawet bardziej niż śmieszne. |
dworkin napisał/a: |
Dlatego wolałbym model amerykański, który stawia sprawę jasno. |
dworkin napisał/a: |
A deklaracja "władze publiczne zapewniają" nie jest deklaracją dążenia do, tylko gwarancją zapewnienia. |
dworkin napisał/a: |
Ja rozumiem, że nie da się uniknąć pewnej niedookreśloności oraz życzeniowości, nie odpowiada mi jednak napychanie tym ustawy zasadniczej. Bo takie zobowiązania nie są w pełni uczciwie. Pewne minimum to konieczność i na tym wolałbym poprzestać. Resztę powinny określać bardziej jednoznaczne regulacje niższego rzędu. |
dworkin napisał/a: | ||
To jedyna praktyczna korzyść. Ale czy aż tak istotna? Czy tego samego nie załatwiłoby bardziej ogólne oświadczenie? Np. o równości wobec prawa? |
dworkin napisał/a: |
Po co takie zapewnienia rozbijać na kilkadziesiąt przypadków? Z każdym szczegółem coraz bardziej rozmijają się one z prawdą. |
dworkin napisał/a: |
Np: Jednocześnie dopuszczenie szkół prywatnych (tu z kolei prawo do działalności gospodarczej) i deklaracja równego dostępu do wykształcenia. |
dworkin napisał/a: |
Jednocześnie konkordat i zapis o równości wyznań. |
dworkin napisał/a: |
Moim zdaniem należy jak najbardziej unikać niedookreślonych pojęć i życzeniowych deklaracji, bo Konstytucja powinna być jak najbardziej obiektywna. Nie pozostawiać wiele do interpretacji. |
dworkin napisał/a: |
Dodatkowo subiektywne pojęcia są płynne, a prawo musi działać w ściśle określonych granicach. Np. jeśli chodzi o stypendia socjalne. Są przyznawane od pewnej "granicy biedy". Ktoś za dobrze sytuowany na stypę, komu jednak jej brak uniemożliwi godziwą edukację, również będzie pokrzywdzony. Zgodnie z literalną interpretacją Konstytucji w stosunku do prawa, które postawiło zbyt restrykcyjne wymagania. Oczywiście wielu przepisom można zarzucić ten brak płynności, ale tutaj mowa o ustawie zasadniczej. |
dworkin napisał/a: |
Tym wykładem o normach programowych i klauzulach generalnych trochę mnie przekonałeś, ale w takim razie użycie ich naprzemiennie z normami stosowanymi bezpośrednio wydaje mi się dziwne. |
nosiwoda napisał/a: |
Ale to wynika nie z jakiegoś uprzywilejowania kościoła katolickiego w polskim prawie (...) |
nosiwoda napisał/a: |
Ale gdzie tu naruszenie równego dostępu do wykształcenia? Państwo deklaruje równy dostęp do wykształcenia tam, gdzie jest to od państwa zależne. Zatem deklaruje równy dostęp do oświaty publicznej. |
nosiwoda napisał/a: |
Erm, nie rozumiem. Normy Konstytucji RP odnoszą się także do cudzoziemców, z wyjątkiem norm ściśle powiązanych z obywatelstwem RP. |
nosiwoda napisał/a: |
(...) Zaś nasza Konstytucja była uchwalana jako pierwsza w pełni funkcjonalna konstytucja odrodzonej RP, w okresie, w którym Polska przystępowała do wielu konwencji prawoczłowieczych, więc gwarancje i pewne powtórzenia ich norm mogły, a wręcz musiały się zdarzyć. Konstytucje też są znakiem czasu. Konstytucja USA nie jest tą samą Konstytucją, co w 1787 r., bo obrosła poprawkami i orzecznictwem. |
dworkin napisał/a: |
Czy konkordat stanowi odrębną i wyjątkową umowę z przedstawicielstwem konkretnego wyznania, nadając temu wyznaniu przywileje, jakich nie posiadają inne religie? Tak. |
dworkin napisał/a: | ||
I znów sfera interpretacji. Dopiero Ty dodałeś, że chodzi o zależność od państwa i oświatę publiczną. A przecież nie wynika to z samego pojęcia wykształcenia, które jest cholernie szerokie. |
dworkin napisał/a: |
Miałem na myśli obywatela RP, który z racji stanu, w jakim znalazł się poprzez urodzenie, miał mniejsze szanse na zdobycie wykształcenia np. Takich ludzi jest w Polsce naprawdę wielu. |
nosiwoda napisał/a: |
Ale to wynika nie z jakiegoś uprzywilejowania kościoła katolickiego w polskim prawie. Tak się składa, że głowa kościoła katolickiego jest jedyną głową jakiegokolwiek kościoła, która jednocześnie jest podmiotem prawa międzynarodowego publicznego - czyli Państwa Watykańskiego. Zatem jedynie z tą głową kościoła, jako głową państwa, można podpisać umowę międzynarodową - którą jest konkordat. Żaden inny kościół nie ma swego państwa - więc konkordatu czy odpowiednika nie da się z innymi kościołami podpisać. A poza tym - nawet gdyby mieli - to w przypadku religii "bezgłowych" jak buddyzm czy szamanizm - mielibyśmy wtedy mówić o dyskryminacji, bo nie ma umowy? To nie miałoby sensu.
Rzeczpospolita Polska nie odnosi się jednak tylko do kościoła katolickiego. Z nim ma konkordat, owszem, ale ponadto w systemie prawnym są odrębne ustawy o stosunku RP do: Kościoła Katolickiego; Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego; Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego; Kościoła Chrześcijan Baptystów; Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego; Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego; Kościoła Ewangelicko-Reformowanego; Kościoła Katolickiego Mariawitów; Kościoła Polskokatolickiego; Kościoła Starokatolickiego Mariawitów; Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego; Kościoła Zielonoświątkowego; Karaimskiego Związku Religijnego; Muzułmańskiego Związku Religijnego; gmin wyznaniowych żydowskich. Zatem wolność wyznań, także w sferze formalnej i organizacyjnej, jest w Polsce naprawdę zapewniona :D |
Nosiwoda napisał/a: |
Tak się składa, że głowa kościoła katolickiego jest jedyną głową jakiegokolwiek kościoła, która jednocześnie jest podmiotem prawa międzynarodowego publicznego - czyli Państwa Watykańskiego. Zatem jedynie z tą głową kościoła, jako głową państwa, można podpisać umowę międzynarodową - którą jest konkordat. |
Saika napisał/a: |
a że tylko z Watykanem mogliśmy... |
Saika napisał/a: |
W praktyce-trzeba było się w Watykanem układać. |
Saika napisał/a: |
W praktyce-trzeba było się w Watykanem układać. |
Saika napisał/a: |
Tomasz niby racja, ale Watykan to państwo-a to oznaczało, że należy uregulować z nim stosunk |
Tomasz napisał/a: |
O a to czemu? Czy wojska Watykanu stały pod naszą stolicą? Okupowały większość kraju? . |
Toudisław napisał/a: |
Ale KRK to nie państwo a to ze głowa krk i glowa watykanu to ta sam osoba. No i co z tego ? |
Beata napisał/a: |
Co by się stało, gdyby konkordat nie został podpisany? Anatema przeca nad nami nie wisiała? |
Beata napisał/a: | ||
No właśnie - "mogliśmy" nie oznacza: koniecznie trzeba było wykorzystać tę możliwość. |
Jander napisał/a: |
No i Watykan dysponuje najlepszym wywiadem na świecie. |
Asuryan napisał/a: |
Dlaczego księży popełniający przestępstwo sądzi najpierw sąd kościelny, a dopiero później ewentualnie cywilny? |
Romulus napisał/a: |
Piszę w wolnych chwilach dużego posta o tym, jak państwo nie ufając sędziom tworzy procedury, które są super gwarancyjne dla oskarżonego, ale dają pole do nadużyć tj. przewlekania procesu. A i nawet bez przewlekania sprawiają, że proste sprawy trwać muszą długo. Podczas, gdy w USA oskarżonemu odbiera się większość tych praw, jakie gwarantujemy mu my. |
Romulus napisał/a: |
Moja koleżanka stara się zakończyć sprawę na pierwszej rozprawie. Z oczywistych względów. I z tych nieoczywistych także. W "obrocie" ma około 600 spraw, ponadto "odziedziczyła" po jednej z powyższej dwójki dwie szafy jej spraw, które jeszcze się nie rozpoczęły |
Amontillado napisał/a: |
Bo już rozumiem czemu rozprawy są w terminach półrocznych (jak nie więcej) zamiast rozprawa dzień po dniu a po tygodniu wyrok... (i co sędzia i prawnicy pamiętają po kilkumiesięcznej przerwie od danej sprawy? dodatkowa strata czasu na czytanie materiałów, żeby sobie przypomnieć "o co w tym wszystkim chodziło") |
Romulus napisał/a: |
Polskie prawo nie przewiduje takich preferencji. Też nic o tym nie wiem. Obydwa postępowania moga toczyć się niezależnie od siebie. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: |
Chociażby stąd - http://www.ruchofiarksiezy.org/niepomoc.html |
Cytat: |
księży popełniający przestępstwo sądzi najpierw sąd kościelny, a dopiero później ewentualnie cywilny |
Rzepa napisał/a: |
Ponad 40 proc. Polaków negatywnie ocenia wymiar sprawiedliwości. Sądy działają nierzetelnie, stronniczo i są zbyt kosztowne – wynika z najnowszego raportu na temat efektywności polskiego sądownictwa opracowanego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i Forum Obywatelskiego Rozwoju. |
Rzepa napisał/a: |
Sytuację naszych sądów porównano z innymi krajami Rady Europy. Okazuje się, że Polska zajmuje piąte miejsce w wydatkach na wymiar sprawiedliwości (udział w PKB) oraz 12. miejsce w liczbie sędziów i dziesiąte w liczbie personelu pomocniczego – to dobre informacje. |
Rzepa napisał/a: |
Powodem złej oceny nie są więc niedostatki kadrowe oraz opóźnienia w procesach. Zdaniem autorów raportu polskie sądy pracują źle z dwóch zupełnie innych powodów: po pierwsze, mamy nadmiar stanowisk funkcyjnych obsadzonych przez sędziów i odrywających ich od orzekania. |
Rzepa napisał/a: |
Po drugie, brakuje nam systemu zarządzania obciążeniami nakładanymi na sędziów zarówno w skali całego kraju, jak i pojedynczych sądów.
Do poprawy nie potrzeba zmiany prawa. Wystarczy zmienić zarządzanie z poziomu Ministerstwa Sprawiedliwości i równomiernie obciążyć sędziów w całym kraju. Nie wszyscy się z tą tezą zgadzają. |
Rzepa napisał/a: |
– To prawda, że liczba sędziów funkcyjnych jest spora, ale branie pod uwagę tylko liczb daje niepełny obraz. Najgorzej jest w małych sądach. Tam niemal każdy sędzia pełni jakąś funkcję. Ale założenie, że funkcyjni nie orzekają, jest nieprawdziwe – tłumaczy „Rz” sędzia Ewa Chałubińska, przez sześć lat prezes Sądu Okręgowego w Łodzi. |
Rzepa napisał/a: |
Takiej opinii broni też Krzysztof Józefowicz, prezes SO w Poznaniu. Wylicza, że z podległych mu 21 sądów rejonowych tylko trzech prezesów orzeka mniej ze względu na pełnioną funkcję, pozostali – w pełnym wymiarze. |
Rzepa napisał/a: |
– Do wszelkich danych należy podchodzić krytycznie, ale nie można udawać, że one nie istnieją – odpowiada Dawid Sześciło z Fundacji Helsińskiej, jeden z autorów raportu. |
Rzepa napisał/a: |
– To nieprawda, że nie ma pieniędzy na funkcjonowanie sądów. Trzeba badać, gdzie są one wydawane – wtóruje mu Jarosław Bełdowski, który pracował nad raportem w FOR. Twierdzi, że podstawa to równomierne obciążenie sędziów. – Małe sądy nie są efektywne – dodaje. |
Rzepa napisał/a: |
Zbyt długie procedowanie to problem, na który od dawna zwracają uwagę uczestnicy naszego wymiaru sprawiedliwości. Nie można też zapominać, że z ponad 550 wyroków, które zapadły w Strasburgu przeciwko Polsce, jedna trzecia dotyczy przewlekłości. Jest lepiej, bo sprawy trwają krócej – to optymistyczny wniosek z raportu.
Sprawa rozwodowa trwa średnio 179 dni (jeszcze kilka lat temu 300). – W sądach widać poprawę, szczególnie tych mniejszych – mówi adwokat Monika Strus-Wołos. |
Rzepa napisał/a: |
I podaje, że jeszcze niedawno na pierwszy termin w sprawie gospodarczej czekało się rok, dziś ok. czterech miesięcy. |
Rzepa napisał/a: |
Nawet po poprawie daleko nam do innych państw – w Holandii rozwód w pierwszej instancji zajmuje sądowi 25 dni, na Litwie – 35, a w Danii – 90.
Zbyt sformalizowana i rozbudowana procedura – co do tego wszyscy są zgodni. |
Rzepa napisał/a: |
Opinia Jacka Czaji, sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości |
Rzepa napisał/a: |
Autorzy raportu wskazują, że w Polsce liczba sędziów na 100 tysięcy mieszkańców jest stosunkowo wysoka, równie wysoki jest poziom zatrudnienia personelu dodatkowego w sądach. Na podstawie tego została postawiona teza o zbyt dużej liczbie stanowisk funkcyjnych, szczególnie w małych sądach, przekładającej się na niską efektywność pracy. Jest to ogromne uproszczenie, ale problem istnieje. Prowadzimy więc prace w zakresie zmian struktury organizacyjnej sądownictwa, tak aby poprawić zarządzanie w poszczególnych jednostkach wymiaru sprawiedliwości. Trzeba także wprowadzić mechanizmy podnoszące jakość pracy, zarówno sędziów, jak i pracowników obsługi. To i wiele innych zmian jest przedmiotem dużej nowelizacji ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Sędziowie nie mają wpływu ani na obowiązujące prawo, ani na organizację wymiaru sprawiedliwości – przypomina Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Rejonowego w Legnicy |
Rzepa 2 napisał/a: |
Zarzut przewlekłości postępowań sądowych często pojawia się w publikacjach, publicznych wypowiedziach czy analizach poświęconych polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Zwykle bez głębszej analizy winą za ten stan obarczane są wyłącznie sądy, obsadzone przez „nieprzygotowanych fachowo sędziów” (tak Dariusz Śniegocki, dziekan warszawskiej OIRP, w wypowiedzi dla „Rz” z 6 – 7 września). Pomijając grubą niestosowność takich tez, wypada się zastanowić, czy zawsze to sądy i sędziowie odpowiadają za zbyt długo trwające postępowania? Nie zaprzeczam, że zdarzają się sytuacje, gdy to sąd odpowiada za przewlekłość, jednak głównymi winowajcami są organy władzy ustawodawczej i wykonawczej. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Ustawy sprawiają wrażenie, jakby były pisane na kolanie – tworzone są pod kątem doraźnych potrzeb, bez zachowania zasad techniki legislacyjnej, bez oglądania się na potrzebę spójności systemu prawnego. Króluje niestabilność prawa, częste nieprzemyślane nowelizacje (kodeks postępowania karnego w ciągu dziesięciu lat od wejścia w życie był nowelizowany 44 razy!), tworzenie przepisów kompletnie niezrozumiałych dla przeciętnego obywatela, jak choćby ustawy podatkowe czy te z zakresu zabezpieczenia społecznego.
Przykładem takiej legislacji jest złożony w Sejmie poselski projekt ustawy o sędzim śledczym. Wystarczy wspomnieć pomysł, by sędzią śledczym zostawała osoba legitymująca się stażem w zawodzie radcy prawnego albo notariusza. Propozycja ta tak wiele mówi o obeznaniu autorów projektu ustawy z przedmiotem jej regulacji, że można ją pozostawić bez komentarza. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Nie tak dawno rząd próbował w trybie pilnym przepchnąć przez proces legislacyjny ustawę zmieniającą ustrój sądów. Oczywisty dla prawników fakt, iż łamano przy tym konstytucję, nie miał dla promotorów ustawy żadnego znaczenia. |
Rzepa napisał/a: |
Z ostatnio uchwalanych bubli prawnych uwagę zwraca ustawa z 29 marca 2007 r. o zmianie k.p.k., która zmieniła właściwość rzeczową sądów karnych. Traf chciał, że ustawodawcy zabrakło precyzji przy konstruowaniu przepisów przejściowych. Skutkiem tego była konieczność przekazania nawet rozpoczętych wcześniej spraw karnych z sądów rejonowych do okręgowych, co implikowało konieczność prowadzenia ich od początku z powtarzaniem całego postępowania dowodowego. I oto – po zamieszaniu z przekazywaniem spraw w 2007 r. – ustawodawca znowu próbuje zafundować nam kolejną wędrówkę akt, tym razem z sądów okręgowych do rejonowych. Tak będzie, jeśli zostanie uchwalona i wejdzie w życie projektowana ustawa o zmianie k.p.k. przywracająca właściwość sądów rejonowych w większości spraw przekazanych w 2007 r. sądom okręgowym z sądów rejonowych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Od lat słyszymy o konieczności reformy procedur sądowych. Zwłaszcza politycy chętnie w mediach wypowiadają się o konieczności zmian, „by przyśpieszyć procesy sądowe”. Fakty są takie, że w postępowaniach sądowych nadal obowiązują procedury sądowe rodem z PRL. Wystarczy wskazać na:
- stopień sformalizowania procedur sądowych. Wedle raportu Banku Światowego dochodzenie praw z umów na drodze sądowej według stanu na 1 lipca 2007 r. obejmowało w Polsce aż 38 procedur, podczas gdy na Słowacji – 30, w Czechach – 27, zaś w Irlandii zaledwie 20; - ciągłe hołdowanie zasadzie prawdy materialnej, gdzie to od sędziego, a nie od stron sporu wymaga się przedstawienia faktów, co prowadzi do nadmiernego przedłużenia postępowania dowodowego; - rozbudowaną ponad zdrowy rozsądek dewolutywność orzeczeń wpadkowych umożliwiającą stronom odwlekanie wydania orzeczenia, a następnie jego uprawomocnienia; - pozorną kontradyktoryjność, gdzie, jak w postępowaniu karnym, sąd często musi działać jako organ inkwizycyjny szukający dowodów albo paragrafu na sprawcę; - nieprzystający do wymagań współczesności system biegłych sądowych; - rozbudowaną możliwość zaskarżania orzeczeń kończących postępowanie – nawet do dwóch instancji, z faktycznymi uprawnieniami dla sądów odwoławczych do kontroli niemal całego postępowania niezależnie od granic zaskarżenia. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Mało? Można jeszcze wspomnieć o zbyt ogólnie sformułowanych przesłankach uchylania orzeczeń sądowych w toku kontroli instancyjnej, co przecież w konsekwencji oznacza konieczność powtarzania całego postępowania. O uszczęśliwianiu oskarżonych obowiązkiem obecności na rozprawie, co wielokrotnie oznacza konieczność wieloletnich poszukiwań i zawieszanie postępowań. Nie można też zapomnieć o nieskutecznej i długotrwałej egzekucji należności cywilnych przez komorników. Mimo że sfera ta jest całkowicie niezależna od sądów, często również przewlekłości postępowań egzekucyjnych są kładzione na karb sądownictwa. Trudno o większe nieporozumienie.
Pojawia się pytanie, dlaczego mimo upływu ponad 19 lat od upadku komunizmu nie doczekaliśmy się nowoczesnych procedur sądowych zrywających z reliktami realnego socjalizmu? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Ustawodawca nie ustawał w ciągłym zwiększaniu kognicji sądów, bez umiaru dokładając coraz to nowe kategorie spraw, nawet gdy ich charakter nie wymagał rozpoznania przez sąd. Wystarczy wspomnieć sprawy rejestrowe, wykroczeniowe, większość spraw związanych z wykonywaniem orzeczeń karnych. Ciągłe zwiększanie ilości spraw sprawiło, że polski sędzia stał się w Europie liderem w ilości rozstrzyganych spraw.
W Raporcie Banku Światowego z 2006 r. odnotowano, że polski sędzia rocznie rozstrzyga średnio 1206 spraw cywilnych i 883 sprawy karne, podczas gdy jego holenderski odpowiednik zaledwie – 656 spraw cywilnych i 325 spraw karnych, austriacki – odpowiednio 1052 sprawy cywilne i 300 spraw karnych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Czy wobec tego można zarzucać polskim sędziom, że za mało pracują? A może łatwiej byłoby przyznać, że po prostu mają do rozpoznania za dużo spraw? Nie będzie przecież odkryciem Ameryki stwierdzenie, że ilość spraw ma przełożenie na czas oczekiwania na rozstrzygnięcie. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Obowiązkiem sędziego jest odpowiednie przygotowanie rozprawy, czyli wydanie zarządzeń koniecznych do jej zaplanowania i przeprowadzenia. Na drodze ku temu zwykle stoi kilka poważnych przeszkód wynikających z niedoinwestowania i fatalnej organizacji wymiaru sprawiedliwości.
Bezpośrednio od sędziego akta trafiają do sekretariatu, gdzie mają dużą szansę na to, by wpaść w ręce praktykanta przysłanego z urzędu pracy na półroczną pracę interwencyjną. Nie trzeba dużej fantazji, by się domyślić, że najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia o procedurach sądowych i nie wiążą z wymiarem sprawiedliwości żadnej przyszłości. Jeśli już uda się wysłać właściwe przesyłki odpowiednim osobom, ich doręczeniem zajmie się Poczta Polska – ze swoim anachronicznym aparatem urzędniczym, ze ślimaczym tempem pracy, z listonoszami roznoszącymi korespondencję w porze, gdy zwykli ludzie są w pracy, a nie w domu. A korespondencja sądowa może być wysyłana wyłącznie za pośrednictwem Poczty Polskiej dzięki nieocenionej inwencji decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, które już kilkakrotnie przedłużało zawartą z tą instytucją w 2001 r. umowę o wyłączności. Efektem tego są wielokrotne odroczenia rozpraw z uwagi na brak dowodów doręczenia stronom zawiadomień o terminach; konieczność odraczania rozpraw na terminy wystarczająco długie, by poczta zdołała doręczyć np. wezwanie dla świadka; problemy z wykonywaniem zarządzeń sądu o niezwłocznym zwolnieniu osoby pozbawionej wolności, jeśli przebywa ona w zakładzie penitencjarnym położnym w innym mieście niż siedziba sądu. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Nie bez problemów przebiega też wykonywanie sądowych nakazów doprowadzenia osób pozbawionych wolności z zakładów karnych i aresztów śledczych. Jest to w pełni wytłumaczalne, jeśli się zważy, że musi się tym zajmować policja powołana przecież głównie do walki z przestępczością, a nie do obsługiwania sądowych wokand.
Powstaje wobec tego pytanie, dlaczego nie stworzono obsługi sędziów z prawdziwego zdarzenia z inwestowaniem w dobrych protokolantów, sekretarzy i asystentów? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło sądom sprawnego systemu doręczania przesyłek? Dlaczego zrezygnowano z policji sądowej, która mogłaby zająć się wyłącznie obsługą sądów w zakresie konwojowania, doprowadzania osób wezwanych czy ochroną czynności sądowych? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Może jednak warto się zastanowić, czy w takim razie rządzącym zależy na fachowym i sprawnym wymiarze sprawiedliwości, czy też może chodzi wyłącznie o to, by był on tani? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Czas skończyć z mitem, że to sędziowie ponoszą winę za zbyt długie okresy postępowań sądowych. Sędziowie nie stanowią prawa, nie uczestniczą w procesach legislacyjnych. Nie można ich obarczać odpowiedzialnością za fatalny stan polskiego prawa ani za anachroniczne i sformalizowane procedury sądowe. Sędziowie nie mają też wpływu na organizację ani ustrój wymiaru sprawiedliwości, bo one również zależą od decyzji podejmowanych przez parlament (ustawy) bądź ministrów (rozporządzenia). Trzeba mieć dużo tupetu, by w obliczu własnych wieloletnich zaniedbań i grzechu lekceważenia trzeciej władzy odpowiedzialność za przewlekłość procesów sądowych przerzucać na sądy niemające wpływu ani na obowiązujące prawo, ani na organizację wymiaru sprawiedliwości. |
Romulus napisał/a: |
Jak pisałem w tym temacie - wystarczy pozwolić opracować projekty reformy ludziom, którzy się na codzień zajmują zmaganiem z tymi wszystkim problemami. Będzie mniej formalizmu, mniej procedur, mniej obciążeń. Ale - to akurat jest postulat z kręgu tych fantastycznych |
Tixon napisał/a: |
Toudisław, na własny użytek, jak np. na wsi ma się kury, świnie, koty itp ![]() |
Cytat: |
Zakres spraw, którymi sądy muszą się zajmować, jest w Polsce zbyt szeroki. Do sądów nie powinny trafiać sprawy błahe, które obecnie dominują. Byłoby więcej czasu na sprawy ważne - uważa, cytowany przez gazetę, sędzia Jacek Przygucki, szef Zespołu Poprawy Funkcjonowania Sądownictwa przy Stowarzyszeniu Sędziów "Iustitia". |
Romulus napisał/a: |
odciążyć sądy od pierdół typu wykroczenia, czy sprawy z oskarżenia prywatnego - nie ma szans. |
Romulus napisał/a: |
To podważ opinię psychiatrów, że się pomylili i będziesz mógł go skazać. A na jakiej podstawie podważysz |
Kodeks karny napisał/a: |
Art. 93. Sąd może orzec przewidziany w tym rozdziale środek zabezpieczający związany z umieszczeniem w zakładzie zamkniętym lub skierowaniem na leczenie ambulatoryjne tylko wtedy, gdy jest to niezbędne, aby zapobiec ponownemu popełnieniu przez sprawcę czynu zabronionego związanego z jego chorobą psychiczną, zaburzeniami preferencji seksualnych, upośledzeniem umysłowym lub uzależnieniem od alkoholu lub innego środka odurzającego; przed orzeczeniem tego środka sąd wysłuchuje lekarzy psychiatrów oraz psychologa, a w sprawach osób z zaburzeniami preferencji
seksualnych – także lekarza seksuologa. Art. 94. § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym. § 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne. § 3. Sąd może zarządzić ponowne umieszczenie sprawcy określonego w § 1 w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym, jeżeli przemawiają za tym okoliczności wymienione w § 1 lub w art. 93; zarządzenie nie może być wydane po upływie 5 lat od zwolnienia z zakładu. |
Toudisław napisał/a: |
Nadal mi nie odpowiedziałeś kto poniesie odpowiedzialność jeżli on znowu zabije. |
Toudisław napisał/a: |
Nadal mi nie odpowiedziałeś kto poniesie odpowiedzialność jeżli on znowu zabije |
Asuryan napisał/a: |
Gdyby w naszym kraju normą było, iż państwowy pracownik (urzędnik, lekarz, etc) ponosi odpowiedzialność za swe działania - to by w naszym kraju zupełnie inaczej się żyło. |
Romulus napisał/a: |
Z pewnością wszyscy wówczas kryliby własne tyłki i starali się nie wydawać decyzji, albo wydawaliby je tak, aby się nikomu nie narazić. Pal diabli prawo - po co mam odpowiadać za jego stosowanie? |
wred napisał/a: |
nawalił się, dostał szału, poderżnął dziecku gardło ale spoko - |
Toudisław napisał/a: |
A kto mi obieca, że on się znowu nie urżnie ? |
Tixon napisał/a: |
Kto Ci obieca, że ktokolwiek inny się nie urżnie i tak nie zrobi? |
Toudisław napisał/a: |
A Tutaj gość Zabił dziecko i nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
Toudisław napisał/a: | ||
Nikt ale ja nikogo nie zabiłem więc nie muszę nic udowadniać. A Tutaj gość Zabił dziecko i nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
Toudisław napisał/a: |
Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
MrSpellu napisał/a: |
Czyli jak dobrze rozumiem, popraw mnie ktoś, że jeżeli nawalę się jaki stodoła i kogoś zabiję, to jest spora szansa, że mnie uniewinnią? Albo pod wpływem siądę za kółkiem i na przykład potrącę ze skutkiem śmiertelnym kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży (albo by nie dramatyzować - brudnego, jednookiego żula z ułamanym gebisem), to też jest szansa, że mnie uniewinnią, bo biegli uznają, że byłem niepoczytalny? |
Toudisław napisał/a: |
A mnie Wkurwia to, że gdyby ojciec tej dziewczyny zabił tego śmiecia to by poszedł siedzieć na 100 %. I pewnie nic by mu nie pomogło. A nadal nie rozumiem jak można gościa od tak wypuścić bez żadnej adnortacji w aktach. Jako nie karany może przecież nawet w Policji pracować. To by było kuriozum obecnie ktoś kto ma MANDAT może się do policji nie dostać a taki morderca tak .. |
ManJAk napisał/a: |
:DDD ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nie wychodzi? XDDD weź mnie nie rozbrajaj Panie sędzio, nie wiem czy kojarzysz sytuacje gdy syn Wałęsy przejechał kogoś na drodze? ![]() Pamiętasz wyrok? Uniewinniający! Googlam i całego arta nie widzę, sprawa z 2003 roku, był pod wpływem alkoholu! (ok 2 promile o ile mowa o tym synu co wygooglałem) i spowodował wypadek, nie pamiętam czy ze skutkiem śmiertelnym a artykuły w archiwach lub po zapłaceniu smsem... A teraz konkurs, jaki był powód uniewinnienia mordercy mającego wpływowego tatusia? ![]() Jego adwokat powołał się na to że jego klient miał wtedy - uwaga - "pomroczność jasną" i dlatego nie odpowiada za swoje czyny... O to wykorzystanie medycyny w sądzie! wiwat! Jedynie lepsza od tego jest chyba "schizofrenia bezobjawowa" z powodu której wysyłano przeciwników Stalina do psychiatryków ![]() |
Romulus napisał/a: |
eśli się wku....sz na psychiatrię jako dziedzinę medycyny (wiedzy), to ok. Ale na nikogo innego nie masz powodu. Prawo nie wychodzi w tym zakresie dalej, niż medycyna. Byłoby dziwne, gdyby było na odwrót, nie? |
Toudisław napisał/a: |
szczeże |
Cytat: |
Przemysław był już karany, ale nie figuruje w rejestrze skazanych, represje uległy bowiem zatarciu. W listopadzie 1993 roku spowodował po pijanemu kraksę, w którym jedna osoba została ranna. Prokurator oskarżył go wówczas także o ucieczkę z miejsca wypadku oraz znieważenie policjantów. Gdański sąd skazał go na 2 lata więzienia. Obrona złożyła odwołanie. Sąd - wówczas Wojewódzki złagodził mu karę do 21 miesięcy w zawieszeniu na cztery lata. Podczas tamtego procesu adwokat jako okoliczność łagodzącą wskazał "pomroczność jasną", która doskwierała Przemysławowi. |
ManJAk napisał/a: |
Sam pisałeś że alko nie jest usprawiedliwieniem i nawet dodatkowo może obciążyć, a tu proszę zamienia się wyrażenie "odurzony alkoholem" na "posiadający w chwili popełnienia czynu pomroczność jasną" i jupikajej madafaka? Już pomijając że nie da się udowdnić jaki był stan medyczny (propo pomrocznosci) w chwili wypadku i czy w ogóle występowała. |
ManJAk napisał/a: |
i kto wie co poszło dalej z wyrokiem: |
Cytat: |
Sąd może jednak na wniosek skazanego zarządzić zatarcie skazania już po upływie 5 lat, jeżeli skazany w tym okresie przestrzegał porządku prawnego, a wymierzona kara pozbawienia wolności nie przekraczała 3 lat.
W razie skazania na grzywnę albo karę ograniczenia wolności, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 5 lat od wykonania lub darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania. Na wniosek skazanego sąd może zarządzić zatarcie skazania już po upływie 3 lat. |
Toudisław napisał/a: |
Tak czy siak sparwa śmierdzi. Ta sparwa oraz facet kótremu za jazdę po pi9jaku odebrano prawojazdy na motor do dla mnie wręcz oczystiste przesłanki by sparwdzić czy nie pojawiłą się tam gdzieś łapówka czy kumoterstwo. |
Romulus napisał/a: |
jeśli samochodem - to zawsze traci na samochód, jeśli jechał ciągnikiem to zawsze na ciągnik. |
Romulus napisał/a: |
Jeśli sprawca był karany w 1993 r. to do 2003 r. doszło do zatarcia skazania. Żaden wyrok nie wisi nad sprawcą przez całe życie. Przy jeździe po pijanemu po kilku latach od wykonania kary . |
Toudisław napisał/a: |
Samohodem |
Toudisław napisał/a: | ||
Bzdura. http://www.motofakty.pl/a...a_sedziego.html To tylko jeden taki przypadek a było kilka. Jechał samochodem a odebrali mu na motor którego i tak nie ma. A Samohodem może dalej jeździć |
Toudisław napisał/a: | ||
Po wykonaniu. A kara została wykonana kiedy ? Zresztą trzeba by sprawdzić miesiące bo to na styk |
Toudisław napisał/a: |
Romulus, odpowiedz proszę na moje pytania o ojca i o prace w policji |
Romulus napisał/a: |
Ale, czyjego ojca? Mojego? Wałęsy? |
Romulus napisał/a: |
Jak widzisz sam w tym newsie - wyrok został uznany za kontrowersyjny. |
Toudisław napisał/a: | ||
Eh ... Pisałem o tym wcześniej. O ojcu zamordowanej dziewczynki. Co by się stało gdyby zabił tamtego morderce. iczy tamten gość mógł by pracować w policji |
Toudisław napisał/a: | ||
Przez media. A Naczelnik uważa że jest ok W krytykowanym orzeczeniu nie widzę żadnych uchybień. Sędzia ma możliwość wyboru wariantu ukarania sprawcy przestępstwa. Gdyby tego kierowcę pozbawić możliwości wykonywania zawodu, cała rodzina straciłaby jedyne źródło dochodu. Niekiedy sąd winien kierować się zasadami humanitaryzmu 2 sędziów twierdzi że nie masz racji. A o zaskarżeniu wyroku przez prokuraturę niedzie nie mogę znaleść Na mój nos sprawa śmierdzi łapówką. |
Romulus napisał/a: |
Tak, czy siak - zostałby on uznany za winnego. Byłby w świetle prawa przestępcą. |
Romulus napisał/a: |
Ty wolisz szukać łapówki, |
Toudisław napisał/a: | ||
No właśnie. Nie miał by szans na chwilową nie poczytalność. A morderca jego córki nie poniósł żadnych konsekwencjni swego czynu. I nie odpowiedz8iałeś Czy ten facet mógł by pracować w policji ? Zostać sędzią ? Jest przecież nie karany. |
Toudisław napisał/a: |
Troszkę fajnych informacji
http://www.policyjnyserwi...dycze,4340.html |
Toudisław napisał/a: |
Następny ciekawy wyrok ale już zgodny z prawem to kontroweryjny
http://wiadomosci.gazeta....09,3075498.html |
Cytat: |
Trwa postępowanie dyscyplinarne w sprawie sędzi z Krasnegostawu podejrzewanej o prowadzenie sprawy pod wpływem alkoholu. |
Cytat: |
45-letni kierowca lubelskiego MPK wpadł latem. Jechał po pracy swoim prywatnym autem. Był kompletnie pijany. Pierwsze badanie wykazało w jego krwi 2,2 prom. alkoholu, drugie 2,4. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wydaje mi się, że do takich njósuff o wyrokach powinna być dodawana notka, że tego a tego dnia sądy karne wydały ileśtam wyroków. Łatwoby policzyć procent, bądź promil takich kfiatków |
Romulus napisał/a: |
Żeby zostać sędzią albo policjantem trzeba przejść badania psychologiczne |
Toudisław napisał/a: | ||
Które można przejść. Facet jest nie groźny więc może je zdać nie ? I Policja też sprawdza. Ale czy ma prawo odmówić na tej podstawie ? I czy sprawdzi aż tak dokładnie ? Ale Formalnie może zostać. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wydaje mi się, że do takich njósuff o wyrokach powinna być dodawana notka, że tego a tego dnia sądy karne wydały ileśtam wyroków. Łatwoby policzyć procent, bądź promil takich kfiatków i nagle by się okazało, że częściej myli się ten i ów krytykujący w swojej pracy (często też tak czy inaczej krzywdząc innych). |
Romulus napisał/a: |
No nie wiem, dwa składy orzekające były jednomyślne. Może więc to tylko jednostronna wersja zdarzenia? |
Cytat: |
Głupia może, ale i spełnia swój pedagogiczny cel. Może tak było i tym razem. |
Romulus napisał/a: |
Czy od wszystkiego w tym kraju musi istnieć odwołanie? |
Toudisław napisał/a: | ||
Tak, Zawsze powinna być jakaś droga odwołania ale nie koniecznie cały proces. Może tylko " Rozmowa " z Sędzią ? W USA " Proces " może trwać 3 minuty. Sędzią zerka w .papiery zadaje 1-2 pytania i po sprawa. Chyba, że uzna że coś jest na rzeczy. Ale myślę że takie zarkanie w papiery i odwolania tylko w oczywistych przypadkach naruszenia procedur to dobry pomysł.l |
Toudisław napisał/a: |
a tak dodatkowo
http://www.rp.pl/artykul/...ie-ma-kary.html |
Toudisław napisał/a: |
Problem w tym, że wina jako tak nie podlegała dyskusji. Facet się przyznał. |
Toudisław napisał/a: |
Może tylko " Rozmowa " z Sędzią ? W USA " Proces " może trwać 3 minuty. Sędzią zerka w .papiery zadaje 1-2 pytania i po sprawa. Chyba, że uzna że coś jest na rzeczy. Ale myślę że takie zarkanie w papiery i odwolania tylko w oczywistych przypadkach naruszenia procedur to dobry pomysł |
Wulf napisał/a: | ||
![]() |
Wulf napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Może tak byłoby w sam raz. |
Romulus napisał/a: |
Na to mógłbym przystać |
Romulus napisał/a: |
Tu się zgadzam z rozstrzygnięciem. Wprawdzie rację ma jeden z prawników twierdzących, że takie posługiwanie się opiniami prawnymi nie może zwalniać z odpowiedzialności. |
Wulf napisał/a: |
Na upartego (teoretycznie) - można w Polsce uniewinnić w sprawie kogoś, kto się przyznawał ![]() |
Wulf napisał/a: |
W USA są sądy pokoju - sprawują je amatorzy (znaczy nie zawodowi prawnicy, a tylko przeszkoleni elementarnie zwykli ludzie) i to się spisuje. W drobnych sprawach cywilnych i karnych nie potrzeba najczęściej prawnika, a zwyczajnie kogoś kto pomyśli. |
Toudisław napisał/a: |
I nazywanie Faszystą ? |
Mag_Droon napisał/a: |
To mniej więcej jak Ty nazywałeś czasami komuchami i lewakami każdego, |
Romulus napisał/a: |
Inna kwestia, to czy ta "blokada" będzie legalnym zgromadzeniem, czy nie. Zapewne władze Warszawy nie wydadzą zgody na tą "blokadę" na tej trasie, po której ma iść ten marsz. z oczywistych względów: aby nie doszło do rozruchów i żeby potem nikt nie miał pretensji do miasta, że sprowokowało zadymę. Ale to już decyzja administracyjna. |
wred napisał/a: |
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,14-latka-zabila-sie-bo-ja-molestowali-4-lata-w-sadzie,wid,12859193,wiadomosc.html
Wiem, że się czepiam, ale czemu sądy są tak opieszałe ? |
wred napisał/a: |
I przykład mój osobisty - jestem wzywany na rozprawy w związku z machlojkami mojego dawnego pracodawcy - 10 lat temu u niego pracowałem przez 3 miesiące. |
wred napisał/a: |
Ciągnie się to już chyba 3-4 rok, byłem na 5 czy 6 rozprawach, ANI RAZU o nic mnie jeszcze nie zapytano, chociaż nic nie wiem na temat przekrętów mojego byłego szefa. Przychodzę na rozprawę - sprawdza się obecność i sobie siedzę godzinkę czy dwie na korytarzu, po czym z różnych przyczyn ogłaszana jest kolejne rozprawa za np. pół roku... |
Romulus napisał/a: |
Ale w jakim charakterze jesteś wzywany? Świadka? Pokrzywdzonego-świadka? Co to za postępowanie (tryb: cywilny, karny)? |
Romulus napisał/a: |
2. żądaj zwrotu kosztów przejazdu za każde stawiennictwo oraz zwrotu utraconego zarobku (choć tu dostaniesz tylko ok. 83 zł za utracony zarobek a za przejazd równowartość biletu najtańszym środkiem komunikacji publicznej - ale to zawsze coś) |
Romulus napisał/a: |
Najwyżej mogę nałożyc na świadka karę pieniężną, jeśli się nie stawi bez usprawiedliwienia. |
Cytat: |
Koszt postępowania już przekroczył kilkaset tysięcy złotych. |
utrivv napisał/a: |
1. Obrońca za każdą rozprawę inkasuje pewnie ze 2000zł więc mamy pewnego rodzaju kare dla oskarżonego (ciekawe kiedy mu się skończy kasa?) |
utrivv napisał/a: |
2. Rzesza specjalistów ma pracę. |
utrivv napisał/a: |
Gość już jest sparaliżowany więc niby jaka jeszcze kara gorsza od tej go spotka? |
Cytat: |
Dziwne, że firmy starają się odzyskać przedawnione długi. Czy sąd z automatu nie powinien takich roszczeń odrzucać ? Przecież dokładnie wiadomo ile lat za co można dochodzić swoich pieniędzy... |
wred napisał/a: |
Ale ile osób ulegnie jak ich ktoś straszy komornikiem, sądem, wydzwania i molestuje... ? |
Romulus napisał/a: |
Roszczenia przedawnione - tak, jak napisałem akapit wcześniej, to tzw. zobowiązania naturalne. Możesz je zapłacić, ale nie musisz. Jeśli zapłacisz - to ok, miałeś przecież dług. Jeśli nie zapłacisz, bo się przedawniło - też ok, nie można ci z tego zarzutu robić. To, że jesteś balon bo nie sprawdziłeś, że się przedawniło - to nie wina sądu, ani twojego wierzyciela. Tylko i wyłącznie twoja. |
Romulus napisał/a: |
Oczywiście, że nie. Na tym to polega. Aby było szybciej i sprawniej sąd bada tylko zasadność argumentów jednej strony. Druga może się bronić w odwołaniu. Wtedy dopiero sprawa trafia na rozprawę. Jeśli się nie broni - przyjmuje się, że się zgadza. Nakaz się uprawomocni i nadaje się do egzekucji komorniczej. . |
Romulus napisał/a: |
Hahahahahahhaaaa!!! Spoko. Wszystko można. Wystarczy zmienić prawo. Tylko potem nie płaczcie, że proces tyle trwa . |
Cytat: |
. Co więcej, w takich sprawach nie będzie stosowana zasada domniemania niewinności, czyli osoba oskarżona o dyskryminację musi udowodnić, że się jej nie dopuściła. |
Cytat: |
firma transportowa nie będzie mogła zastrzec, że będzie wozić tylko osoby o określonym kolorze skóry. |
Cytat: |
właściciel mieszkania będzie mógł wynajmować swój lokal np. tylko osobom bezdzietnym. |
Cytat: |
Właściciel firmy nie będzie mógł odmówić wykonania usługi, powołując się na stereotyp na temat jakiejś grupy obywateli |
Toudisław napisał/a: |
( ze skały emerytów będzie się zżucać za kila lat dopiero ) |
Tixon napisał/a: |
Jest sparaliżowane dziecko z powodu błędu lekarza w prywatnej klinice. Klinika z wyroku sądu płaci rentą, do czasu ogłoszenia upadłości. Właściciel kliniki ma drugą, która "funkcjonuje całkiem dobrze", ale nie chce płacić za zobowiązania tej pierwszej. Nie do końca orientuję się jak to z tymi zobowiązaniami jest - czy odpowiada za nie dane przedsiębiorstwo, czy też właściciel i czy w takiej sytuacji obowiązek spłaty przechodzi na drugą. |
Tixon napisał/a: |
Chwila moment, jaka litość? Sąd ma orzekać wyroki zgodnie z prawem, a nie z litości? |
Tomasz napisał/a: | ||
Nie, chyba że to jest w jakiś sposób kontynuacja "starej" działalności. Jak już to by się trzeba zastanowić nad możliwością przeniesienia obowiązku płacenia renty na właściciela. Ale to raczej mało prawdopodobne. |
Tixon napisał/a: |
Chwila moment, jaka litość? Sąd ma orzekać wyroki zgodnie z prawem, a nie z litości? |
Romulus napisał/a: | ||
Dokładnie tak. Marnie widzę szanse tych rodziców na uzyskanie pieniędzy. Skoro przychodnia ogłosiła upadłość, to pewnie działała jako spółka prawa handlowego. Tak, czy siak, miała zdolność prawną (i upadłościową). Upadłość takiego podmiotu jest - w porównaniu z człowiekiem - równoznaczna smierci. Trudno od "trupa" wymagać, aby płacił swoje zobowiązania, prawda? |
Cytat: |
Ale oni maja jeszcze jedną drogę - mogą zgłosić policji możliwość popełnienie przestępstwa przez właściciela kliniki przez działanie na szkodę swojej spółki - Policja ma obowiązek sprawdzić sprawę a ponieważ zapewne jest sympatia organów ścigania a sprawa medialna możliwe że podejdą na poważnie i sprawa skończy się wyrokiem. |
Tixon napisał/a: |
Ba, trzeba mieć podstawy do zgłoszenia. |
Romulus napisał/a: |
Wątpię. Przede wszystkim wniosek o ogołoszenie upadłości składa się w ściśle okreslonych prawem przypadkach. I decyduje o upadłości sąd, jeśli zostaną spełnione przesłanki. Zarzucanie właścicielowi, że zgłosił wniosek o upadłość, skoro uważa że są ku temu przesłanki i potwierdzi to sąd - jest niepoważne. . |
Romulus napisał/a: |
tego newsa, chodzi o zmuszenie właściciela do tego, żeby płacił dalej. Z tym że - znowu: jak domniemuję z tego newsa - zobowiązanym do płacenia jest klinika. Ta ma osobowość prawną, jako spółka prawa handlowego (zapewne). W takich spółkach, jeśli to jest spółka kapitałowa, właściciel nie odpowiada za jej zobowiązania. Za zobowiązania spółki odpowiada sama spółka do wysokości swojego majątku.
|
Cytat: |
Wbrew nazwie, odpowiedzialność spółki z ograniczoną odpowiedzialnością nie jest odpowiedzialnością ograniczoną, odpowiada ona bowiem za swoje zobowiązania całym majątkiem. Natomiast wspólnicy, co do zasady, za zobowiązania spółki nie odpowiadają, chociaż i w tym zakresie są liczne wyjątki. Przede wszystkim, zatem wspólnicy odpowiadają osobiście, całym majątkiem za zobowiązania podatkowe, w takiej części, w jakiej mają prawo uczestniczyć w podziale zysku. Szereg przepisów ksh przewiduje też osobistą i nieograniczoną odpowiedzialność niektórych wspólników (np. tych, którzy działali w imieniu spółki przed jej zarejestrowaniem) albo członków zarządu (np. w wypadku, gdy egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna). Warto jednak zaznaczyć, iż przyczyną powstania takiej odpowiedzialności jest wina umyślna lub szkoda spowodowana działaniem tych osób. W tych wypadkach, gdy odpowiedzialność wspólników (członków zarządu) jest osobista (obejmująca cały majątek osobisty), jest ona z reguły nieograniczona (wyjątek stanowi wspomniana ograniczona odpowiedzialność wspólników za podatki spółki) i solidarna. Oznacza to, że wierzyciel może żądać całości lub części świadczenia od wszystkich |
Romulus napisał/a: |
Gites, tylko jak to się ma do tej renty? Nijak.
|
Romulus napisał/a: |
Powodzenia nie wróżę - jeśli w ogóle są podstawy do wszczynania postępowania karnego. Bo to, że spółka upadła, to nie żaden zarzut karny. Normalna kolej rzeczy: interes nie wypalił i trzeba posprzątać. |
utrivv napisał/a: |
Nie zupełnie - ktoś odpowiada przecież za błędy które popełniła klinika:
1. Ogólny syf który doprowadził do zerwania kontraktu. 2. Wykonywanie świadczeń pomimo zerwania kontraktu (samo w sobie nie jest to złe ale skoro potem chcieli za to pieniędzy od NFZ to świadczy to o zaniedbaniach, pewnie nawet nie wiedzieli że już nie mają kontraktu) W tym kontekście wypadek tego dziecka to mały pikuś. Jeżeli ta druga klinika nie ma lepszego zarządu to jej także nie wróżę długiego żywota. |
utrivv napisał/a: |
Ciekawi mnie jednak co w sytuacji gdy spółka nie ma majątku by ogłosić upadłość i sąd odrzuci jej wniosek. Formalnie będzie działać dalej więc otwiera to czy nie otwiera drogi do odszkodowania?
Spółka nie ogłosi bankructwa więc zgodnie z prawe świadczenia dalej musi ponosić. Po pewnym czasie zbierze się pewnie spora kwota więc Matka dziecka stanie się wierzycielem spółki. I jeszce jak często spółka będzie musiała ponawiać wniosek o upadłość? |
Romulus napisał/a: |
Pan skarżący jest z mocnym zacięciem publicystycznym, jak widzę. Ale publicystyka to w mediach a nie w sądzie |
Romulus napisał/a: |
Jakie groźby? |
Cytat: |
Sąd pierwszej instancji stwierdził winę Poczty, ale nie przyznał poszkodowanej żądanej kwoty. Powódka odwołała się więc do Sądu Okręgowego w Tarnowie. Tu jednak powstał problem. Zgodnie z prawem Poczta nie musi ponosić pełnej odpowiedzialności za niezrealizowany przekaz pieniężny. Ale prawo to dotyczy tylko Poczty. Inni operatorzy ponoszą już pełną odpowiedzialność. Sąd w Tarnowie wysłał zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy przepis taki jest zgodny z ustawą zasadniczą. TK stwierdził, że odpowiedzialność Poczty ogranicza się do pięciokrotnej opłaty za przekaz. I jest to zgodne z konstytucją, nawet jeśli pozostali operatorzy ponoszą pełną odpowiedzialność. W uzasadnieniu Trybunał stwierdził, że przekaz pocztowy jest usługą, na którą Poczta ma monopol. Inni operatorzy nie mogą jej świadczyć i jej nie świadczą. Nie można więc Poczty porównywać do innych, a co za tym idzie - nie można mówić o niesprawiedliwym traktowaniu. |
Tomasz napisał/a: |
A PP musi przyjąć i dostarczyć w normalnej cenie. Mało tego musi utrzymywać nieopłacalne placówki itd. Bo to taki twór trochę państwowy, który ma jednak jakieś tam cele. I stąd wyjątkowa sytuacja względem innych operatorów. |
Artykuł napisał/a: |
Brak prawomocnego wyroku dyscyplinarnego powoduje, że zawieszony w obowiązkach sędzia nadal pobiera pensję, około 6 tys. miesięcznie.
|
Cytat: |
W 2007 roku Waldemar K. usłyszał wyrok w sprawie dyscyplinarnej. Sąd apelacyjny w Białymstoku uznał, że sędzia może dalej pracować w zawodzie, a jedyną karą jest przeniesienie do innego miasta.
Odwołał się od tego wyroku Minister Sprawiedliwości, wtedy Zbigniew Ziobro. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który nakazał jednostce w Białymstoku ponowne rozpatrzenie sprawy. Sąd w styczniu 2011 roku znów jednak uznał, że Waldemar K. nie musi być usunięty z zawodu. (...) Brak prawomocnego wyroku dyscyplinarnego powoduje, że zawieszony w obowiązkach sędzia nadal pobiera pensję, około 6 tys. miesięcznie. |
Romulus napisał/a: |
Jest tu także inna okoliczność obciążająca. Jeśli wierzyć dziennikarzom, po zwolnieniu przez policję, ten sam sędzia, pojechał do pracy i pracował. I to jest dodatkowy gwóźdź do jego "trumny". Zastanawiam się, jakie okoliczności łagodzące mogłyby zrównoważyć te dwie. Po prostu musiałyby być niesamowite - dla mnie - abym mógł się pod takim wyrokiem podpisać. Ale nie znam akt. |
Romulus napisał/a: |
Jest tu także inna okoliczność obciążająca. Jeśli wierzyć dziennikarzom, po zwolnieniu przez policję, ten sam sędzia, pojechał do pracy i pracował. I to jest dodatkowy gwóźdź do jego "trumny". Zastanawiam się, jakie okoliczności łagodzące mogłyby zrównoważyć te dwie. Po prostu musiałyby być niesamowite - dla mnie - abym mógł się pod takim wyrokiem podpisać. Ale nie znam akt. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie to powiem, że teraz już rozumiem skąd tyle błędów w wyrokach i nakazach zapłaty. W tym roku np. miałem już kilkanaście nakazów gdzie były poprzekręcane nazwiska i nazwy pozwanych i powodów, pomylone daty nakazów (2010 wciąż rządzi, co daje extra efekt, bo mam nakazy wydane np. 10 stycznia 2010 na skutek pozwu wniesionego 28 grudnia 2010), kwoty, daty naliczania odsetek. |
artykuł napisał/a: |
Areszt to środek zapobiegawczy, a nie kara. Ma zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania. Muszą zachodzić także obawy, że zatrzymany może utrudniać śledztwo, wpływać na nie albo próbować uniknąć odpowiedzialności. Tu sąd uznał, że nie ma takiej obawy. Sama surowość kary nie może determinować słuszności aresztu |
Romulus napisał/a: |
Trzeba być idiotą, aby wsiadać do samochodu z pijanym kierowcą. |
Romulus napisał/a: |
Pijak zawsze przeżyje |
Tixon napisał/a: |
Teraz pytanie - czy mówił podniesionym głosem, czy też awanturował się(zakłócając porządek)? |
Cytat: |
"Wysockiemu, jak sam przyznaje człowiekowi nerwowemu, najbardziej nie spodobało się to "do cholery”. Dodał więc coś o oszustach i o tym, że wybory są niedemokratyczne. "
– Jak pan się nie uspokoi, to wezwę policję – powiedziała członkini komisji. (...) – Wyzywał komisję, że niedemokratyczna, że oszuści, złodzieje – dodała jedna z kobiet. – U tego pana, to zresztą stała melodia. Wpadł w amok, że tutaj niby dzieje się jakaś straszna rzecz. |
Tixon napisał/a: |
Dlatego zastanawiam się ile w tym było podniesionego głosu, a ile awanturowania się. Bo forma też się liczy ![]() |
Tomasz napisał/a: |
Czy można w Polsce w końcu ustawić terminy, sankcjonowane automatycznymi odszkodowaniami, na wykonywanie banalnych, najprostszych czynności? |
Romulus napisał/a: |
Można, ale to nic nie da. Bo nikt tego nie wykona, bo nie ma rąk do pracy. Nie ma rąk, bo są zajęte inną pracą i się nie rozdwoją. A za nadgodziny nikt nie chce płacić to i nikt nie chce za darmo pracować - zresztą słusznie, nie jesteśmy przecież bolszewikami. |
Tomasz napisał/a: |
Powinni pracujące tam panie wywalić i przyjąć takie którym się chce robić. |
Tomasz napisał/a: | ||
Weź mnie nie łam, że nikt nie może w sekretariacie wsadzić do koperty nakazu i wysłać. To trwa sekundy a nie godziny. Dwa miesiące ponad wysyłali nakaz!!!!!! To się kwalifikuje do Monty Pythona. Bywam w sekretariatach i wiem jak się tam pracuje. Jak się od 14:45 siedzi w kurtce i czeka aż można skoczyć domu w try miga. Wiesz, uzasadnienia, itd to ja rozumiem, ale żeby dwa miesiące wykonywać czynność włożenia pisma do koperty, zaadresowania jej i podania do wysłania to już to jest komedia i mnie biadoleniem jak to mało osób jest w sądach do pracy nikt nie przekona. Ja mam w kancelarii terminy procesowe, zawite i mnie brak rąk do pracy nie usprawiedliwia. Spóźnię się dzień to sąd od razu wywali mi zarzuty, sprzeciw czy apelację. A sąd może nadawać pismo dwa miesiące. Litości. Zachowaj twarz i napisz że to nieróbstwo sekretariatu i nic innego. Powinni pracujące tam panie wywalić i przyjąć takie którym się chce robić. |
Romulus napisał/a: |
Ty tam bywasz, a ja z nimi pracuję. |
Romulus napisał/a: |
Moja pani sekretarz jest ze mną trzy z pięciu pracujących dni na sali. |
Tomasz napisał/a: |
Aaaa, zapomniałem, jak siedziałem na praktykach jako aplikant radcowski to pisałem takie uzasadnienia, tzn. załapali szybko że coś wiem i waliłem te najcięższe, gdzie coś tam było ciekawego. Przynosiłem sędziemu po paru godzinach, a on czytał 2 minuty przelatując wzrokiem po tekście, podpisywał i rzucał sekretarzowi.
Na praktykach siedziałem w tych sekretariatach z tymi sędziami. Pani sędzia w dzień bez sesji przychodziła np o 10, a aplikanci spóźnieni w ich rozumieniu czekali od 9. Dawała akta coby napisać uzasadnienia, nakazy, postanowienia, szła na kawę do innego sędziego, potem znikała z sądu, jak aplikanci coś chcieli to szukali jej do 13 i wtedy znajdowali ją wracającą z zakupów z tasią w łapie. Ona od razu poganiała bo o 14 znika z sądu. No tak, przepracowana, 4 godziny z półgodzinnym piciem kawy i godzinną wyprawą na zakupy. No ba. To jest bolszewizm. Masz rację. Nie twórz mi tu Romulus legendy. Może w karnym to wy pracujecie, bo pracujecie głównie na sali rozpraw. W cywilu na rozprawach się już coś dzieje. W gospodarczych też ale max na 10% spraw. |
Romulus napisał/a: |
1. Chciałbym pracować w sądzie, gdzie można takie rzeczy robić |
Tomasz napisał/a: | ||
Przenieś się do Wydziału Gospodarczego twojego sądu. Tam też miałem przyjemność być na paru sprawach i też nie widzę tego ogromu przepracowania. Ale przebój to Łomża. Tam się przeprowadź i umrzesz w pracy z nudów. Byłem na sesji to w całym budynku o 12:00 nasza sprawa była jedyną (a jest tam większość albo wszystkie wydziały), był zwykły dzień w tygodniu, z dala od świąt wszelakich. A sędzia która miała naszą sprawę miała na wokandzie jeszcze jedną, wcześniej o 9:00. I jak poprosiłem w trakcie o 5 minut przerwy bo się wydawało że się strony dogadają to mi sędzia palnęła: "sąd nie ma czasu, nie będzie przedłużał, bo już jest późno". A była 12:10 i żadnej sprawy więcej. Mam taką kancelarię, że jestem średnio na kilku rozprawach tygodniowo w różnych sądach. Mógłbym pamiętnik pełnomocnika jakiś napisać. SO w Tarnowie Wydział Odwoławczy, jadę a tam 2 rozprawy na sesji, po 15 minut. Ale czekaliśmy ładnych parę miesięcy w ogóle na wyznaczenie terminu. U ciebie coś na rozprawach karnych się dzieje. To co pisałem wyżej o rozprawach cywilnych i gospodarczych to fakt. A potem podają w radiu i telewizji że średnia uzyskania tytułu wykonawczego to w Polsce ponad 800 dni. A 80% GNc nigdy się nie staje GC. Nic pozwany nie robi. Czyli w miesiąc od wniesienia pozwu powinienem mieć prawomocny nakaz już i walić do komornika. |
Tomasz napisał/a: |
Piszę o tym co mnie się przytrafia. Wasze instrukcje i regulaminy to fikcja. |
Tomasz napisał/a: |
Sędzia może odroczyć wydanie wyroku o 7 dni, prawda? A odraczają często o 10 albo 14. |
Tomasz napisał/a: |
Przepis mówi, że sprawa gospodarcza powinna być rozpatrzona w przeciągu ilu miesięcy? Trzech od dnia złożenia pozwu. Przepis 479 ze znaczkiem 16 kpc mówi że wyrok ma być w terminie trzech miesięcy od dnia złożenia pozwu. Mało który sąd w tym czasie nakaz doręcza. |
Tomasz napisał/a: |
Doręczanie, to jak może wiesz w postępowaniu gospodarczym pisma już doręcza pełnomocnik drugiej stronie bezpośrednio (czyli sąd ich nie doręcza, zaoszczędza pracę czas i pieniądze). Teraz wprowadzono taki obowiązek dla pełnomocników również w postępowaniu cywilnym. To ogromna ilość poczty którą sekretariaty nie muszą przesyłać. I nic a nic to nie przyspieszyło wysyłanie nakazów. Dwa tygodnie temu dostaliśmy postanowienie wydane 12 listopada 2010 o odrzuceniu wniosku drugiej strony o sporządzenie uzasadnienia wyroku. Komedia. |
Romulus napisał/a: |
W kpk gdyby sędzia złamał ten przepis, wyrok jest automatycznie do uchylenia. Nikt by nawet apelacji nie czytał tylko od razu zostałby wyrok uchylony. To tak oczywiste, ze aż boli. |
Cytat: |
Naukowcy z Uniwersytetu Concordia twierdzą, że opracowali metodę na identyfikowanie autorów anonimowych e-maili, na tyle skuteczną, że może być wykorzystana przez sądy.
(...) Metodę przetestowano na bazie danych Enrona, zawierających 200 000 maili 158 pracowników tej firmy. Wykorzystując próbkę 10 maili każdej z 10 testowanych osób, metoda identyfikowała autora z dokładnością 80-90 procent. |
Cytat: |
- Sąd zwrócić jednak musi uwagę, że od momentu uchylenia tymczasowego aresztowania oskarżony Józef Jędruch w żaden sposób nie utrudniał postępowania sądowego, stawiając się osobiście na każdą z wielu rozpraw w tej sprawie, na której wymagane było jego osobiste stawiennictwo. Stawił się także na dzisiejsze posiedzenia, wiedząc co jest jego przedmiotem - podkreślił sędzia Robert Kirejew.
Jak dodał, areszt jest ostatecznością, gdy w inny sposób nie można zagwarantować prawidłowego przebiegu procesu. - W tej sprawie taka sytuacja nie występuje, co czyni niezasadnym także orzeczenie przepadku poręczenia majątkowego - zaznaczył sędzia. |
Romulus napisał/a: |
to po co, na wszystkie demony piekieł, zamykać go w celi? |
Romulus napisał/a: |
Skoro człowiek stawia się na wszystkie wezwania sądu, w żaden sposób nie utrudnia postępowania - to po co, na wszystkie demony piekieł, zamykać go w celi? |
wred napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
I, jak widać, pobyt w areszcie dał mu do myślenia. Tylko totalnemu zjebowi, który lubi takie klimaty, siedzenie w śmierdzącej celi, z prysznicem raz w tygodniu i kibelkiem za szmatą nie dąłby do myślenia. Aczkolwiek pełno takich w celach |
Cytat: |
Tydzień temu Jędruch został zatrzymany w Austrii. Wylegitymował się paszportem dyplomatycznym Republiki Gwinei. |
wred napisał/a: |
A mnie ciekawi inna sprawa - jak można siedzieć w więzieniu 4 lata i 7 mcy bez orzeczenia winy |
wred napisał/a: |
A mnie ciekawi inna sprawa - jak można siedzieć w więzieniu 4 lata i 7 mcy bez orzeczenia winy |
utrivv napisał/a: |
Czyli co musiałby zrobić by TA został przywrócony skoro ucieczka za granicę nie wystarcza? |
utrivv napisał/a: |
Gdyby go nie wylegitymowali i gość by zniknął to także nie byłoby przesłanką? |
utrivv napisał/a: |
BTW jeżeli ktoś ma możliwość mataczenia to chyba w pierwszej kolejności osoba posługująca się fałszywym paszportem dyplomatycznym dla której 3 mln zł w gotówce nie jest problemem. |
utrivv napisał/a: |
Potencjalnie ma on większe możliwości niż pan Zenek który wyłudził leasing. Nie podoba mi się możliwość wpłacenia kaucji skoro TA jest serwowany tylko w ostateczności a nie z automatu. |
Romulus napisał/a: |
Wracamy w ten sposób do tego, co pisałem na początku. Po odczytaniu aktu oskarżenia udział oskarżonego w rozprawie nie jest już obowiązkowy. Jeśli nie chce uczestniczyć, to robi to na własne ryzyko - może zostać skazany i w zasadzie nie będzie miał jak się bronić. Ale znowu: oskarżonemu winę należy udowodnić. A jeśli on nie chce się bronić, to jego prawo. Tymczasowe aresztowanie go do tego również nie zmusi |
Romulus napisał/a: |
Tyle czasu spędził w areszcie w trakcie postępowania przygotowawczego. Po wpłynięciu aktu oskarzenia do sądu, ten areszt uchylił. |
Romulus napisał/a: |
W sumie masz rację i się z tobą zgadzam. Sam trzymam w areszcie tylko w razie konieczności. Na przykład mam kolesia, którego mógłbym wypuścić, ale to alkoholik i po alkoholu wpada w szał i grozi ludziom, niszczy mienie itp. Był już kiedyś karany za zabójstwo. Nie ma żadnej obawy matactwa, ale jak go wypuszczę, to wróci do tej patologii, w której mieszka i prawie na pewno znowu się upije. A co będzie dalej...
|
Tomasz napisał/a: |
Tak mi się przynajmniej wydaje bez wczytywania się w przepisy. |
Cytat: |
To orzeczenie TK ma głównie charakter symboliczny. Prawny również, ale o mniejszej sile rażenia. |
Cytat: |
Zabrakło odwagi, wolelibyśmy mieć odważniejszych policjantów w tym kraju - zwrócił uwagę orzekający w sprawie sędzia Maciej Strączyński. Tonami makulatury nazwał sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku dwa stosy akt prokuratorskich ze śledztwa. Akt oskarżenia określił jako żenujący. |
wred napisał/a: |
Owszem, ale czy do przesłuchania 9 sprawców i kilkunastu/dziesięciu świadków + opinia lekarska potrzeba 5 lat ??? Taka sprawa powinna trwać maksymalnie pół roku, razem z orzeczeniem winy i dożywotniego odszkodowania dla ofiary. |
Tomasz napisał/a: |
Przesłuchania to na jednej rozprawie przy dobrych wiatrach maksymalnie trzy osoby, a więcej niż 4 rozprawy w roku to prawie rzecz niemożliwa. |
Romulus napisał/a: |
Wystarczy, że posłowie uchwalą odpowiednią zmianę. |
Tixon napisał/a: | ||
Powiesz coś więcej na ten temat? |
wred napisał/a: |
Zatem Romulus gratuluję dobrej organizacji pracy |
wred napisał/a: |
W 'moim' przypadku: rozumiem przepracowanie, przepisy, ale wyznaczanie od razu kolejnej rozprawy na 'za pół roku', oskarżony się nie stawił, trzeba go doprowadzić - 'pół roku', potem się stawił ale wystąpił o cośtam, kolejne pół roku, potem sąd musiał sprawdzić to co przyniósł, kolejne pół roku (albo i rok), bo już straciłem rachubę, czemu te przerwy na doniesienie/doprowadzenie nie są skracane np. do 2 tygodni ?, oskarżony nie ucieka, jest na miejscu, mijam go co kilkanaście dni na ulicy, ale pół roku - rok odstępu pomiędzy rozprawami... ? |
wred napisał/a: |
W Gliwicach są 3 sądy (może więcej), olbrzymie gmachy, 3 piętra, sale pełno, sędziów pewnie niemało, jak siedziałem przed salą, sędzina spóźniała się za każdym razem, sprawa powinna trwać 2 godz, kończyła się po kilkunastu minutach... |
Tomasz napisał/a: |
Bo po pierwsze średnio co druga sprawa na którą idę do sądu jest spóźniona o pół godziny. Przy czym nie jest to wina wcześniejszej sprawy, bo w ogóle nikogo nie ma na sali. |
Tomasz napisał/a: |
Po drugie Romulus jest jakimś chlubnym wyjątkiem polskiego sądownictwa. Przeciętnie sędzia ma jeden dzień sesyjny. Mogę rzucać przykładami jak z rękawa, znam z praktyki dobrze minimum 5-6 sądów, wydziały cywilne i gospodarcze. Przeciętnie jak w wydziale jest dwóch sędziów to mają dwa dni sesyjne w sumie czyli każdy po jednym. |
Cytat: |
W środę siedmiu sędziów Sądu Najwyższego zbada, czy dowodem w postępowaniu karnym może być podsłuch wobec osoby, co do której sąd wcześniej nie wydał zgody na tę formę inwigilacji przez służby specjalne. |
utrivv napisał/a: |
Jeżeli SN dopuści takie dowody to czy jest to podstawa do przywrócenia biegu procesów w których takich dowodów nie wykorzystano? |
Romulus napisał/a: |
Choćby z tego powodu, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa i służby nie mogą sobie robić co chcą, a w szczególności inwigilować bez żadnej kontroli obywateli. Sądy niższych instancji w znanych mi sprawach również stały na takim pro-wolnościowym stanowisku. |
wred napisał/a: |
Ale jak ja nagram swoją rozmowę z Kowalskim, nie informując go, że nagrywam a w tej rozmowie będą jakieś informacje, to też zdobyłem je nielegalnie i też dowodem być nie mogą ? |
Jander napisał/a: |
Właściwie nagrywanie bez zgody to chyba już jest karalne. |
wred napisał/a: | ||
|
Marck Stermann napisał/a: |
W sądach (za przeproszeniem cenzorów) pracuje wielu idiotów. Może w jego samochód również jakieś dziecko rzuciło śliwką. Może nie zdążył skatować? A teraz odegrał się!! |
Dorota Zawadzka napisał/a: |
Wiesz…. dla wielu sędziów dziecko to nie człowiek (no chyba że nienarodzone, to tak). |
Romulus napisał/a: |
Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Romulus napisał/a: |
Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Toudisław napisał/a: |
A wyrok powinnien być też sygnałem ze tak dzieci katować nie wolno |
Tixon napisał/a: |
Wyrok jest. Ale nie za taką klasyfikację czynu, za jaką chciał go prokurator uznać. |
wred napisał/a: |
Ale jaki wyrok jak w zawiasach ? |
Tixon napisał/a: |
Wyrok zgodny z prawem. Sąd uznał, że skoro człowiek ten miał czystą kartotekę, działał w zburzeniu (stres), żałuje za czyn, to nie ma potrzeby ciągnięcia go do więzienia. |
wred napisał/a: |
No i w końcu rzucał śliwką ? kamieniami ? śliwka uderzyła w szybę ? śliwka potoczyła się pod koła ? śliwka wybuchła ? pestka eksplodowała ??? |
Romulus napisał/a: |
Proponuję każdemu, aby przeżył taką chwilę, kiedy ktoś rzuca w jego samochód, co całkowicie wybija ze skupienia, jest niespodziewane i może prowadzić do spowodowania wypadku. Jeśli go to nie poruszy, to gratuluję silnych nerwów. Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Tixon napisał/a: |
Wyrok jest. Ale nie za taką klasyfikację czynu, za jaką chciał go prokurator uznać.
I 7 lat. |
Mag_Droon napisał/a: |
a czytałem o sprawie jakiś czas temu, czy to nie chodziło o rzucanie w samochód podczas kiedy stał on na światłach, w korku czy jakoś tak? |
utrivv napisał/a: | ||
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sn-zbada-czy-podsluch-jest-dowodem-takze-przy-brak,1,4215896,wiadomosc.html
Oczywiście jestem laikiem ale myślałem że nieuznawanie takich dowodów ma mocna podstawę. Skoro sprawą zajmuje się SN to rodzi się pytanie na podstawie jakich przepisów dotychczas tak uważano i co się zmieniło że pojawiły się wątpliwości? Jeżeli SN dopuści takie dowody to czy jest to podstawa do przywrócenia biegu procesów w których takich dowodów nie wykorzystano? |
Tomasz napisał/a: |
A to obojętne wobec mnie. Bo nie można przewidzieć reakcji kierowcy. Kierowca działa zawsze instynktownie, nie zastanawia się czy to śliwka, banan, stara skarpeta czy Tomahawk, albo ruski satelita.. |
Cytat: |
Rzucali do siebie śnieżkami. Dwie z nich przez przypadek trafiły w przechodzącego obok mężczyznę.
Chłopcy rzucili się do ucieczki, lecz wściekły mężczyzna zaczął ich gonić. Wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do dzieci. Jedna z kul trafiła w nogę 11-letniego chłopca, który uciekając, odstawał od kolegów. |
Romulus napisał/a: |
Może i nie ma zapisów prawnych, ale wystarczyłaby czasem odrobina zdrowego rozsądku, prawda? Człowiek w szpitalu informuje, że matka została bez pomocy i nie daje sobie rady i może jej się coś stać. |
Romulus napisał/a: |
Udowodnić zabójstwo w zamiarze ewentualnym to byłoby bardzo trudne. Raczej najbezpieczniejszą dowodowo (najłatwiejszą do udowodnienia) byłaby kwalifikacja z art. 158 § 1 i 3 k.k., czyli pobicie (bo bójką to nie było) ze skutkiem śmiertelnym. |
Romulus napisał/a: |
Jest na to wszystko prosta recepta, o której wspominałem tu lub w wątkach o karze: uznać bójkę, czy pobicie nie za odrębne przestępstwo, ale za usiłowanie zabójstwa. |
Cytat: |
19-letni Maciej Mieśnik został skatowany na śmierć, bo pomylił szklanki z piwem - wynika z ustaleń "Faktu". Student z Radomia na imprezie w klubie Aula sięgnął nie po swoją szklankę. Nie spodobało się to jej właścicielowi i od tego wszystko się zaczęło. |
Cytat: |
Maciek przyszedł do klubu Aula, gdzie umówił się z dziewczyną Olą. Byli tam także jego znajomi. Chłopak pił alkohol. W pewnym momencie sięgnął po szklankę i napił się z niej piwa. Okazało się, że nie była jego, a najprawdopodobniej Wojciecha S., jednego z aresztowanych na trzy miesiące napastników.
Z relacji świadków wynika, że popchnął on Maćka. Zaczęli się obrzucać wyzwiskami. Maciek uderzył go szklanką w twarz. Wtedy interweniowała ochrona klubu. |
stian napisał/a: |
Jeśli komuś wypiłbym piwo to raczej na pewno bym przeprosił, zamiast się burzyć, |
Cytat: |
Mimo że instruktor miał ze sobą dokumenty ratownika, strażacy nie chcieli uwierzyć, że faktycznie jest instruktorem WOPR. – My nie mogliśmy na tę chwilę tego sprawdzić – stwierdził kpt. Dariusz Różański ze Straży Pożarnej w Słupcy (Wielkopolska). Mówił też, że brak "odpowiedniej umowy na szczeblu powiatowym" między strażą a WOPR, "uniemożliwia im działania w terenie". - Nasze siły i środki zadysponowane w tym momencie były wystarczające – twierdzi Różański, mimo że Marta i Sebastian utopili się. |
utrivv napisał/a: |
Nawet wtedy gdy ten gość ma 2 metry, jesteś po alkoholu a na ciebie patrzy dziewczyna? |
utrivv napisał/a: | ||
http://www.tvn24.pl/0,1701925,0,3,utonelo-dwoje-ludzi-strazacy-nie-mieli-odpowiedniej-umowy,wiadomosc.html
Hipotetycznie - gdyby wzięto na pokład ratownika a młodzi by jednak zginęli czy te złamanie procedur pozwoliłoby skazać strażaków (karnie lub cywilnie?) |
Romulus napisał/a: | ||
E tam. Złamanie procedur musiałoby mieć związek ze śmiercią. Co najwyżej mogli zostać służbowo upomniani przez jakiegoś tępego służbistę. Bo jakie tu byłoby złamanie procedur? Że zabrali na pokład profesjonalnego ratownika? To raczej procedurę należałoby zmienić bo jest idiotyczna a nie funkcjonariusza, który ją złamał bo wykazałby się zdrowym rozsądkiem i troską o zapewnienie profesjonalnej obsługi sytuacji przez ratownika. |
Romulus napisał/a: |
Bo jakie tu byłoby złamanie procedur? Że zabrali na pokład profesjonalnego ratownika? To raczej procedurę należałoby zmienić bo jest idiotyczna a nie funkcjonariusza, który ją złamał bo wykazałby się zdrowym rozsądkiem i troską o zapewnienie profesjonalnej obsługi sytuacji przez ratownika. |
utrivv napisał/a: | ||||
Powiedzmy że ten ratownik by ratował, ratował i na skutek jego błędu by się nie udało |
utrivv napisał/a: |
(...)chodzi mi o sytuację jak z wypadków samochodowych - kiedy jesteś pijany to jesteś winny nawet wtedy kiedy ciebie stuknęli |
utrivv napisał/a: |
W tej chwili to co najwyżej napomnienie dostaną bo owszem nie uratowali ale zgodnie z procedurami. |
Tixon napisał/a: |
No dobra, procedurę należy zmienić bo jest jeden przypadek kiedy jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Ale z drugiej strony ile osób zostało uratowanych ze względu na ustalenie procedur postępowania, a nie improwizowanie planu w chwili wypadku? |
Romulus napisał/a: |
Z wczorajszych "Faktów" wynikało, że ci ratownicy nie mieli dość sprzętu, aby podnieść tą łódkę. Poza tym nie mieli kombinezonów a woda była zimna, zbyt zimna na to, aby oni mogli udzielić pomocy bez narażania własnego życia. Tu raczej bym szukał ewentualnych okoliczności uniewinniających, czy usprawiedliwiających przeprowadzenie akcji tak, jak została przeprowadzona. Bo np. nie można mieć pretensji do strażaka, że nie gasił ognia, jeśli nie miał do tego sprzętu, prawda?
|
Tixon napisał/a: | ||
Z tego wynika, że nawet pomoc WOPRowca niewiele by dała, czyż nie? Czyli to takie typowe czepianie się dla czepiania - dlaczego nie zrobiliście czegoś co i tak by nic nie dało? |
Cytat: |
"Sąd Okręgowy w Olsztynie wziął pod uwagę opinie biegłych, według których sprawca miał ograniczoną poczytalność z powodu silnego wzburzenia. Skazał go na 12 lat więzienia za zabójstwo, na 8 lat za usiłowanie zabójstwa i orzekł 15 lat więzienia kary łącznej. " |
Cytat: |
Warunkiem odpowiedzialności konkretnego urzędnika jest rażące naruszenie prawa. (...)
W większości spektakularnych porażek organów podatkowych nie stwierdzono naruszenia prawa w stopniu rażącym. W tej sytuacji można się spodziewać, że rażących naruszeń będzie się stwierdzało coraz mniej, ponieważ każdy organ wydający decyzję w sprawie będzie w pierwszej kolejności dbał o to, aby unikać sytuacji, w których sądy mogłyby orzec rażące naruszenie prawa. Szkodliwość decyzji będzie sprawą wtórną. |
Romulus napisał/a: |
te bajki o tym, że to "zlecenie" PO przeciwko Umiłowanemu Przywódcy zostawiam prawicowym blogerom i lemingom - w sam raz na ich poziomie intelektualnym |
Tixon napisał/a: | ||
Ok, to tak abym ja zrozumiał - dlaczego opcja, że na decyzję sądu miały wpływ osoby pełniące władzę, jest nieprawdopodobna? |
Tomasz napisał/a: |
A jakby opinia była że jest nie tego, to co? Opinię mu Tusk napisał czy Sikorski? |
Tomasz napisał/a: |
Biegły się trząsł przez rządem coby biegłego rząd nie zamknął/zastrzelił itd? |
Tomasz napisał/a: |
Ale oczywiście jak opinia będzie dla JK korzystna to już to będzie dla PiSowskich oszołomów argument że sędzia nie miał podstaw o opinię występować. |
Romulus napisał/a: |
Ha! Sędzia, który dopuścił dowód z opinii dwóch biegłych psychiatrów na okoliczność zdrowia psychicznego JarKacza został wyłączony od rozpoznania sprawy. Czyli jednak nawalił profesjonalizm. |
stian napisał/a: |
Co wy chcecie od tego biednego Wildsteina ? Na prawie to on się nie zna fakt, ale publicystyke potrafi mieć na wysokim poziomie ![]() |
MrSpellu napisał/a: |
Romku, blog ku pokrzepieniu serc ![]() |
Romulus napisał/a: |
To o czym piszesz i o czym ja mógłbym napisać to promil problemu. |
Romulus napisał/a: |
Problem polskiego sądownictwa jest strukturalny a nie personalny. |
Romulus napisał/a: |
Jak pisałem w innym temacie próbkę tego już mieliśmy za rządów PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego: http://maclawyer.wordpres...-w-wydaniu-pis/ |
Asuryan napisał/a: |
Jeśli tak, to w sumie czemu nie, przynajmniej Piłsudski przestał by się przewracać w grobie. |
Romulus napisał/a: |
Kaczyńskiego, który będzie trybunały ludowe organizował (mienszewik? trockista? leninista? stalinista? inne dziadostwo?). |
Tomasz napisał/a: |
Ratunku. Już widzę jak Romulus musi przed wydaniem wyroku zadzwonić do ministra, z zapytaniem czy wyroku, który chce wydać jest prawy i sprawiedliwy, a tenże minister biegnie do prezesa z zapytaniem czy ma Romulusa za tę propozycję wywalić. Czyli np. kibol Legi dobry chłop, bo nasz, to minister zabroni wydać wyrok skazujący. Fajnie.
Zastanawiam się czy jako urażony i zniesmaczony obywatel mógłbym spróbować na drodze sądowej zabronić tym ludziom posługiwania się w nazwie partii słowami prawo i sprawiedliwość. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie kto mieszka pod tym adresem i kto użytkuje komputer. Bo jeśli mieszka rodzina: ojciec, matka, nastoletni syn, to masz problem, bo jak wskażesz sprawcę? Ojca? Matkę? Nastoletniego syna? |
Tixon napisał/a: | ||
Dobra, ale jeśli to forum, to jest profil, nick, prawdopodobnie zapisane hasło i pliki cookies w przeglądarce. A one są oddzielne dla każdego profilu na kompie. Czy to nie wystarczy? |
Romulus napisał/a: |
Lepiej poszukać jakiegos sprytnego, młodego adwokata, który będzie wiedział o co pytac lub jakie wnioski dowodowe składać. |
utrivv napisał/a: |
Romulus piszesz o "osobiście" - i masz rację ale co z cywilnymi procesami gdzie nie odebranie przesyłki traktowane jest jako odebranie ale dogadanie się z listonoszem by ten na awizo dopisał adresat nieznany i już przesyłka nie jest i nie będzie dostarczona?
Jak zmieniać prawo to kompleksowo. |
utrivv napisał/a: |
Romulus piszesz o "osobiście" - i masz rację ale co z cywilnymi procesami gdzie nie odebranie przesyłki traktowane jest jako odebranie ale dogadanie się z listonoszem by ten na awizo dopisał adresat nieznany i już przesyłka nie jest i nie będzie dostarczona? |
Tixon napisał/a: | ||
Dobra, ale jeśli to forum, to jest profil, nick, prawdopodobnie zapisane hasło i pliki cookies w przeglądarce. A one są oddzielne dla każdego profilu na kompie. Czy to nie wystarczy? |
utrivv napisał/a: |
Widzę że zmieniło się Prawo - czy to z tego miałeś szkolenie Romulusie?
Czy to znacząca zmiana czy jakieś pierdoły? |
dworkin napisał/a: |
Romulus, a w postępowaniu karnym? Nie podając hasła, potwierdzam każdy konkretny zarzut, na który dowody można znaleźć właśnie na dysku twardym? No i co, jeśli powiem, że zapomniałem? Przecież to nie odmowa. By zaszyfrować dysk TrueCryptem ze 100% pewnością ukrycia jego zawartości, trzeba użyć 20 znaków. To sporo do zapamiętania. Często zdarza mi się pomylić lub nawet zapomnieć fragmentu hasła i potem siedzę jak głupi przez kilkanaście minut. Zresztą istnieje coś takiego jak Password Manager - trzyma się go na przenośnym SSD - który przechowuje wszystkie hasła. Gwizdek można łatwo zgubić.
Poza tym TrueCrypt pozwala na trzymanie kilku zawartości, zależnie od podanego hasła. Hasło nr 1 - widać zawartość stanowiącą dowód w sprawie. Hasło nr 2 - zawartość całkowicie bezpieczną, z punktu widzenia pozwanego/oskarżonego. Mówiąc krótko - warto być informatycznie sprawnym. |
Romulus napisał/a: |
W postępowaniu cywilnym zdaje się obowiązuje reguła, że jeśli ktoś odmawia dostarczenia dowodu na pewne okoliczności - to traktuje się tą odmowę tak, jakby tą odmową potwierdził okoliczności na które miał być dowód przeprowadzony. |
Romulus napisał/a: |
Nawet nie musisz podawać swojego nazwiska |
Jander napisał/a: |
o jeśli nie miałbym przy sobie żadnego dowodu tożsamości to jak policja ustaliłaby moją tożsamość? |
Tomasz napisał/a: |
W praktyce wg mnie nie można żądać wydania hasła do komputera. Można by za to żądać udostępnienia czegoś tam biegłemu. Ja się tu technicznie nie znam, w jaki sposób na kompie sprawdzać takie rzeczy. |
Tomasz napisał/a: |
A poza tym to na końcu zawsze jest swobodna ocena sędziego. Nie na podstawie intuicji jak sugerujesz, ale doświadczenia życiowego, zawodowego, zasad logicznego rozumowania itd. |
Jander napisał/a: | ||
To jeśli nie miałbym przy sobie żadnego dowodu tożsamości to jak policja ustaliłaby moją tożsamość? ![]() |
Tomasz napisał/a: |
Po trzecie więcej sędziów i większe obsługi w sekretariatach. |
Tomasz napisał/a: |
Po czwarte sądowa służba doręczania. |
Tomasz napisał/a: |
Po piąte obowiązek załatwiania wszystkiego co się da na pierwszej rozprawie, bo teraz zwyczajem jest niewzywanie świadków na pierwsze rozprawy, które przez to są po nic robione. Absurdem jest jeżdżenie pełnomocnika np. 300 km na rozprawę która trwa 5 minut i na której sąd pyta czy jest możliwa ugoda, a jak nie to wyznaczy termin za pół roku (to w niektórych sądach zwyczaj, np. Sąd Rejonowy Wydział Gospodarczy w Częstochowie). |
Tomasz napisał/a: |
Po szóste kwestia biegłych, bo trzeba coś z tym zrobić żeby po rok czy dwa nie czekać na opinie. A tak jest np. w sprawach medycznych. |
Tomasz napisał/a: |
Po siódme ta rejestracja wideo czy audio albo przynajmniej zmiana protokołowania na zasadę: dokładnie jak jest mówione a nie jak sędzia dyktuje, bo już tyle razy się nawalczyłem na rozprawach o zanotowanie tak jak świadek powiedział a nie jak sędzia uważa że powinno być, że szkoda o tym gadać. |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym ministerstwo robi ruchy absurdalne, typu tegoroczne zlikwidowanie większości wydziałów gospodarczych w sądach rejonowych i części w okręgowych. Faktycznie zmniejszono wtedy liczbę sędziów zajmujących się sprawami gospodarczymi, a przede wszystkim przeciętnie z trzech sądów przerzucono sprawy do jednego a liczba sal dla wydziału gospodarczego w takim sądzie pozostała bez zmian. Logicznie że będzie się trzy razy dłużej czekać na rozprawę. |
Romulus napisał/a: |
Na to nie zgodzi się minister |
Romulus napisał/a: |
Jedna sprawa = jedna rozprawa, to chyba zbyt piękny ideał. Nie przy takich procedurach i nie przy takiej szerokiej kognicji sądów. |
Romulus napisał/a: |
A to już mrzonka, my friend. Znaleźć lekarza, który wyda opinię w sprawie o błąd w sztuce medycznej - własnie to jest największa przyczyna przewlekłości takich spraw: brak biegłych. A przecież nikogo zmusić nie można do bycia biegłym. |
Tomasz napisał/a: | ||
Prosta sprawa. Biegłemu trzeba płacić spore pieniądze a nie marne. I już. Tego się nie ominie. Znam parę osób które są na celowniku do bycia biegłym i wiem jak tego nie lubią bo masa czasu, bo potem wzywanie do sądu itd a na koniec 1000 zł. W sprawie o 200.000 zł. A i tak najczęściej strona płaci. Albo przegrany w sprawie raczej. To niech płaci 5x tyle. Do tego nie bawić się w biegłego w małych sprawach. Ja już widziałem opinie biegłego z urzędu przez sąd powołanego w sprawie o 1.000 zł. Dalej: zwiększyć udział stron a zminimalizować sędziego w sprawach cywilnych a szczególnie gospodarczych. Niech się strony starają, a sąd niech olewa prawdę materialną itd. |
Cytat: |
Tak jak polski maluch nie dorównał szybkością wyścigowemu włoskiemu ferrari bez znajomości technologii, tak polskie sądownictwo nie dorówna angielskiemu bez właściwych procedur. |
Cytat: |
Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. "Zakazuję NIK na czas trwania postępowania podawania do publicznej wiadomości (...) wystąpienia pokontrolnego z 17 marca (...) oraz z 13 maja 2011 r." – brzmi postanowienie podpisane przez sędziego Andrzeja Sterkowicza 5 września br. |
stian napisał/a: |
Poza tym cały pic polega na tym, że to jest NIK, i NIK do tej pory zawsze miał prawo podawać do publicznej wiadomości wyniki swoich kontroli. Choć chętnie posłucham mądrzejszych od siebie, bo ja mam dopiero od tego miesiaca KPC na 4. roku studiow |
Cytat: |
Sąd rejonowy przyjął jednak, że mężczyzna dwukrotnie "wykorzystując bezradność" studentki, zmusił ją do stosunku i molestował trzy inne kobiety. |
wred napisał/a: |
BTW u nas zdecydowanie nie powinno być ochrony danych osobowych i wizerunku takich sprawców... |
Stary Ork napisał/a: | ||
Sędzia chyba może ujawnić dane i wizerunek skazanego? |
Romulus napisał/a: |
Doprowadzenie do obcowania seksualnego, innej czynności seksualnej z osobą bezradną, upośledzoną umysłowo - od 6 miesięcy pozbawienia wolności do 8 lat pozbawienia wolności
Doprowadzenie do obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej przy wykorzystaniu stosunku zalezności, krytycznego położenia ofiary - kara do 3 lat pozbawienia wolności Jeżeli ten czyn byłby na szkodę małoletniego - kara do 5 lat pozbawienia wolności. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
Nie rozumiem trochę rozstrzału kar. W sumie osoba mająca władzę z góry jest traktowana łagodniej, kiedy to zgodnie z podejściem "zdroworozsądkowym" władza powinna być czynnikiem zwiększającym odpowiedzialność a nie zmniejszającym. |
Romulus napisał/a: |
Kwestia okoliczności łagodzących to inna sprawa. Musiałbym przeczytać uzasadnienie wyroku, aby się przekonać, o co tu z tym chodzi. |
Cytat: |
Według SN stosunek służbowy prokuratora trwa do śmierci prokuratora, a pod pojęciem prokurator trzeba rozumieć i tych, którzy są w stanie czynnym, jak i tych w stanie spoczynku. - Nie ma podstaw do przeciwstawiania pojęć "prokurator" i "prokurator w stanie spoczynku" - uznał SN. |
Romulus napisał/a: |
Ale, jak wszystko, ma swoją cenę |
Romulus napisał/a: |
Bardzo ładne uzasadnienie |
Cytat: |
Dokonując prawnokarnej oceny wypowiedzi oskarżonej Joanny Najfeld należy również uwzględnić okoliczności dotyczące osoby pokrzywdzonej Wandy Nowickiej, gdyż nie pozostają one bez znaczenia w niniejszej sprawie. Wanda Nowicka jest osobą publiczną. Od wielu lat działa na rzecz upowszechniania wiedzy m.in. na temat świadomego planowania rodziny oraz antykoncepcji. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny jest również organizacją rozpoznawalną. Poglądy prezentowane przez Wandę Nowicką oraz prowadzona przez nią działalność mogą wzbudzać kontrowersje, zwłaszcza w określonych środowiskach prezentujących odmienne zapatrywania na kwestie związane z antykoncepcją i aborcją. Wanda Nowicka, działając w pełni świadomy sposób, powinna liczyć się z możliwą krytyką. Inaczej należy traktować wolność słowa w sferze prywatnej, inaczej zaś w sferze życia publicznego. W tej ostatniej, zakres wolności słowa musi być szerszy, a osoby uczestniczące w życiu publicznym muszą liczyć się z krytyką, gdyż świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają swe słowa i działania na reakcje społeczeństwa. Krytyka jako wkład w formę debaty publicznej a zarazem kontrola osób sprawujących stanowiska publiczne jest niezbędna w demokratycznym państwie prawa (postanowienie SN z 28 sierpnia 2003 r., III KK 246/2003, Lex nr 185075). |
Mag_Droon napisał/a: |
Ale, jeśli nie pobierała, to nie otrzymywała z tego tytułu wynagrodzenia. Jeśli na pasku masz, że płaci Ci państwo, to jesteś na jego liście płac, jeżeli mi płaci amerykańska spółka (via spółka córka z Polski) to nie można powiedzieć, że jestem na niczyim innym utrzymaniu, nie? I czy byłbym osobą publiczną czy prywatną nie zmienia to faktu. |
stian napisał/a: |
http://januszwojciechowski.salon24.pl/362370,piramida-seksu-glupstw-i-krzywd
mocne ![]() |
Romulus napisał/a: |
Nie zmienia. |
stian napisał/a: |
Romulus,
to czemu wszyscy wkoło od posłów po roznych terlikowskich zaczynaja sie domagać odtajnienia uzasadnienia? Też mnie to dziwi. |
You Know My Name napisał/a: |
Kolejna rzecz, która roZwala mnie.
http://wiadomosci.gazeta....enie_godla.html Czy kogoś kto angażuje prokuraturę do kompletnie bezsensownej pracy nie powinien być karany? Z urzędu, od ręki. |
Cytat: |
Teraz obserwujecie państwo proces, w którym na sądzie spoczywa kwestia udowodnienia winy, a powinno być inaczej. Sędzia powinien być pełniejszym gospodarzem, być jak najbardziej "z boku" całego postępowania i rozsądzić, kto ma rację, dlatego ta reforma będzie nakładała nowe obowiązki na oskarżyciela, ale i oskarżonego. Ten będzie musiał swoich racji dowodzić - mówił. |
Cytat: |
Chcemy, żeby posiedzenia nagrywano, a niektóre wnioski do sądu kierowano za pomocą internetu |
Cytat: |
Nowy projekt przewiduje też zwolnienie sędziego czy prokuratora z obowiązku odczytywania wielogodzinnych aktów oskarżenia lub wyroków. Zostaną też "odchudzone" akta sądowe, a tymczasowy areszt nie będzie już tak często zasądzany w przypadku najdrobniejszych przestępstw obarczonych ewentualnym wyrokiem skazującym do 2 lat więzienia. |
Cytat: |
dopuszczenie do wykonywania czynności w postępowaniu karnym przez referendarzy sądowych, co odciąży sędziów |
Cytat: |
wprowadzenie obligatoryjnych posiedzeń przygotowawczych, mających na celu zorganizowanie przebiegu rozprawy przed jej rozpoczęciem |
Dworkin napisał/a: |
http://wiadomosci.wp.pl/t...,wiadomosc.html Ostro... Ale cóż, sądy rodzinne mają już swą legendę... |
stian napisał/a: |
W przypadku braku osobistego powiadomienia jest ryzyko, że ktoś się nie dowie o tym, że jest oskarżony, a to w istotny sposob ograniczy jego prawo do obrony. Skad wiesz czy kazdemu konkubina albo zona przekaze list polecony? |
Romulus napisał/a: |
Wymyślcie jakieś rozwiązanie zamiast narzekać na zabieranie dzieci.
Co ma zrobić sąd mający sygnał od specjalisty, ze coś jest nie tak? Pozostawić dziecko pod jednym dachem z potencjalnym oprawcą? |
Romulus napisał/a: |
niech założy skrzynkę mailową, poda adres prokuratorowi i na niego będą szły wezwania i zawiadomienia. |
Romulus napisał/a: |
Usprawiedliwienia przysyłane mailem np. ze skanem zwolnienia lekarskiego także są przyjmowane. |
GilGalad napisał/a: | ||
Zwykłe zwolnienie lekarskie (np. ktoś pójdzie do lekarza rodzinnego z przeziębieniem i dostanie zwolnienie) może być podstawą do "usprawiedliwienia nieobecności"? |
Cytat: |
Po kilku miesiącach funkcjonariusze trafili wreszcie na świadka, który zeznał, że Góra sprzedał mu nokię, a córka ofiary przypomniała sobie, że mężczyzna był u matki dzień przed śmiercią. |
Cytat: |
Góra wyjaśniał to w prosty sposób - wynajmował od lekarki mieszkanie i przyszedł o tym porozmawiać. Uparcie zaprzeczał jakoby miał coś wspólnego z morderstwem, a sprzedana komórka była inna niż ta skradziona.
Prokuratury i sądu, który go aresztował, to nie przekonało. W "997" policjanci otrąbili sukces. W 2006 roku zaczął się poszlakowy proces. Pierwszy wyrok: 25 lat więzienia. Brukowce, choć Zbigniew Góra nie miał kontaktów z półświatkiem, nadały mu ironiczny pseudonim "Dolina". |
Cytat: |
Ale wyrok więzienia uchylono. Konieczny był powtórny proces. - Szukano dowodów obciążających mnie, a nie potwierdzających moją wersję - ubolewa Zbigniew Góra. Wycofał się świadek, który twierdził, że Góra sprzedał mu telefon.
Wątpliwy był też inny dowód - zakrwawiony zegarek ofiary. Początkowo, zaraz po zbrodni został oddany rodzinie. Prokuratura dostała go z powrotem dopiero po trzech miesiącach. Zbadał go biegły. Okazało się, że jest na nim mieszanina potu i krwi mężczyzny. Czyja? Kogolwiek. Sąd: - Taki ślad mógł zostawić co dwudziesty mężczyzna mieszkający w południowej Polsce. |
Cytat: |
Przed lubelskim sądem Góra będzie występował sam. - Chcę udowodnić, że w mojej sprawie fałszowano dowody, a robili to prowadzący dochodzenie za akceptacją sędziów. Nie znalazłem adwokata, który by rzucił się wymiarowi sprawiedliwości do gardła - tłumaczy. |
MrSpellu napisał/a: |
O ja pterodaktylę ![]() |
utrivv napisał/a: |
Czas chyba wprowadzić obowiązkowe badania psychiatryczne dla prokuratorów bo przy całej tragedii dla bliskich tej osoby to zachowanie jest po prostu śmieszne. Zabrakło mu odwagi by przyznać się do błędu ale starczyło na strzał w głowę? |
Stary Ork napisał/a: |
Dopóki sprawa się nie wyjasni, wszelkie tropy typu "samo się narzuca" potraktuję z rezerwą ![]() |
utrivv napisał/a: | ||
|
Cytat: |
Mówi nam jeden z prokuratorów: - Przyszedł do pracy w mundurze i czekał na dziennikarzy, których zaprosił na konferencję. Był w dobrym nastroju. Pokazywał mi oświadczenie, które chciał wygłosić, pytał, co o tym sądzę. Mówił, że za chwilę je przeczyta. Po godz. 10 do mojego biura, które jest w drugiej części korytarza, wbiega kolega. Mówi, że Mikołaj się zastrzelił. "Co ty p...", powiedziałem tylko, bo widząc Mikołaja rano, w dobrym nastroju, nie mogłem w to uwierzyć.
|
Cytat: |
Już od piątku Przybył pracował nad oświadczeniem. W weekend rozesłał je swoim kolegom, prokuratorom wojskowym z Poznania, prosząc o sugestie i poprawki. |
Romulus napisał/a: |
Też miewam wahania nastroju, ale nie do tego stopnia. Najwyżej sobie poklnę zamiast się wyluzować. |
Ł napisał/a: |
Ale uważaj na hiennikarzy, zostawią Ci jeszcze w przerwie kamerę włączoną na sali czy w innej bardaszce i będzie klops. ![]() |
Cytat: |
Zachodzą przesłanki, które nakazują prowadzącym tę sprawę prokuratorom zasięgnięcie opinii biegłych dotyczącej rzeczy podstawowej, czyli poczytalności prokuratora gdy jechał po pijanemu - powiedział Orzechowski.
Stan faktyczny w tej sprawie jest błahy i wręcz banalny, prokurator został po pijanemu złapany za kierownicą. Proceduralnie sprawa ta jednak błaha nie jest Anna Grygo-Janusz Gdyby biegli stwierdzili, że prokurator nie był poczytalny jego sprawa uległa by umorzeniu, a on sam mógłby przejść w tzw. stan spoczynku. Jeśli by orzekli, że był poczytalny - sprawa trafi do sądu, a wyrok skazujący wyeliminowałby prokuratora z dalszej pracy w tym zawodzie. |
Cytat: |
Orzekanie to niełatwe zajęcie. Przeczytaj historię sędziego, który badał łatwą z pozoru sprawę spadkową
List sędziego do niezadowolonej z rzekomej opieszałości sądu strony zamieścił portal ebos.pl. Ukazana jest w nim z jednej strony nieznajomość prawa przyszłej spadkobierczyni i jej lekceważący stosunek do wymiaru sprawiedliwości, jak również pewnego rodzaju bezsilność sędziego, który nie jest w stanie wytłumaczyć osobie, dlaczego postępowanie przebiega tak, a nie inaczej i opóźnienia w wydaniu orzeczenia nie wynikają z jego złej woli. Poniżej cytujemy treść listu. "Szanowna Pani, ...napisała Pani we wniosku, że życzy sobie stwierdzenia nabycia spadku po ojcu, na podstawie jego notarialnego testamentu. Podała w nim Pani, że ojciec był rozwiedziony i nikogo poza Panią nie pozostawił. Załączyła Pani do wniosku wszystkie potrzebne dokumenty, w tym ów testament i odpisy aktu zgonu ojca oraz swego aktu małżeństwa. Wprawdzie zamiast odpisu aktu małżeństwa załączyła pani tylko wyciąg z niego (taki wąski pasek papieru wydany kilkadziesiąt lat temu), w którym nie podano imion rodziców, ale to drobiazg, łatwy zresztą do poprawienia. W sumie sprawa wyglądała na łatwą, i spodziewałem się zakończyć ją na pierwszym terminie rozprawy, to jest za jakieś trzy miesiące. Dlaczego nie od razu? Ano dlatego, że Pani sprawa jest jedną z ponad trzystu, które jednocześnie rozpoznaję, tak więc musi zaczekać na swoją kolejkę. Co zresztą wytłumaczyła Pani sędzia przewodnicząca wydziału, gdy po otrzymaniu wezwania na rozprawę poszła Pani do niej żądać rozpoznania sprawy „w rozsądnym terminie". I tu muszę się przyznać, że popełniłem błąd, który spowodował, że sprawa trwała dłużej, niż powinna. A mój błąd polegał na tym, że uwierzyłem Pani na słowo. Może zmylił mnie „profesjonalnie" wyglądający wniosek i dlatego uznałem, że Pani ma świadomość znaczenia tego, co Pani pisze, i że wie Pani co jest istotne dla rozpoznania sprawy. Ale to nie jest istotne. Grunt, że przyjąłem „na wiarę" to, co Pani napisała, że spadkodawca nie pozostawił innych spadkobierców poza Panią. Bardzo zdziwiło mnie więc pani oświadczenie złożone na rozprawie, że spadkodawca miał jeszcze jedno dziecko, z pierwszego małżeństwa, a zatem, że ma Pani przyrodniego brata. A to niestety oznaczało, że Pani brat musiał zostać zawiadomiony o tym, że jest sprawa spadkowa po jego ojcu i wezwany do udziału w tej sprawie. I to też dokładnie zrobiłem – i odroczyłem rozprawę, zobowiązując Panią do podania adresu brata. A Pani powiedziała, że spróbuje to jakoś ustalić, bo któraś ciotka czy ktoś tam inny ma do niego telefon. Co mnie bardzo ucieszyło, bo poszukiwanie takich danych drogą urzędowo-służbową to prawdziwy koszmar. No i niestety bardzo długo trwa, bo trzeba chociażby czekać na odpowiedź z biura adresowego – sąd nie ma bezpośredniego dostępu do tych danych, więc musimy się tam zwracać z zapytaniami, tak jak każdy. I nawet na takim samym formularzu. Gdy nadszedł kolejny termin rozprawy – znowu trzy miesiące minęły – poinformowała mnie Pani, że adresu nie zna i nie ma go jak ustalić, bo nie chce mieć nic wspólnego z tą osobą. Rozumiem to, ale dlaczego w takim razie czekała Pani z tym, by mi to powiedzieć aż do rozprawy? Gdyby powiedziała Pani, że nie może ustalić adresu sama, to wtedy spróbowałbym ustalić ten adres z urzędu. Nie zmarnowalibyśmy tych trzech miesięcy i może sprawa byłaby już zakończona. Bo mi naprawdę w tym momencie potrzebny był tylko dowód na to, że Pani brat wie o rozprawie. A to oznacza, że potrzebowałem tylko mieć w aktach podpisane przez niego pokwitowanie odbioru zawiadomienia. A to wszystko dlatego, że testament, który Pani przedłożyła całkowicie pomija Pani brata, a zatem pozbawia go też prawa do należnej mu ustawowo połowy spadku. Ma on więc prawo kwestionować ważność tego testamentu i domagać się stwierdzenia spadku na podstawie ustawy. No więc chyba logiczne jest, że powinien wiedzieć o rozprawie, bo jak inaczej mógłby zgłosić swoje zarzuty. Dokładnie to powiedziałem Pani tłumacząc dlaczego muszę znowu odroczyć rozprawę, żeby odnaleźć Pani brata. A przy okazji... droga Pani, drzwi do sali rozpraw są cienkie, i w środku naprawdę dobrze słychać to, co mówią ludzie, którzy przed chwilą wyszli z sali. I z całym szacunkiem, ale dla każdego, kto ma chociażby podstawową wiedzę z zakresu anatomii jest oczywiste, że gdybym, jak to Pani była uprzejma stwierdzić „nie miał mózgu" to raczej nie rozmawialibyśmy ze sobą na tej rozprawie. Proszę Pani, proszę zrozumieć, że ja nie mam najmniejszego nawet powodu by nie wierzyć w to co Pani mówiła o swym przyrodnim bracie – że to pijak, kryminalista, w więzieniu siedział i z ojcem nie utrzymywał kontaktów od 30 lat. Niestety jednak nie zmienia to faktu, że zgodnie z prawem jest on spadkobiercą ustawowym po Pani ojcu, a co za tym idzie jest w rozumieniu przepisów prawa zainteresowany wynikiem postępowania, więc musi być o nim powiadomiony. Ja rozumiem też, że jest testament, że jest on notarialny, i że ojciec powołał do spadku tylko Panią, i nie mam wcale zamiaru podważać tego testamentu, przeciwnie, nie mam na razie żadnego powodu by sądzić, że jest on fałszywy, czy nieważny. I wcale nie mam na celu pozbawienia Pani prawa do spadku, nie znam Pani przyrodniego brata, nigdy go nie widziałem na oczy i nie jestem z nim w zmowie, co jak się wydaje próbowała Pani sugerować w tym liście co go Pani napisała do Prezesa sądu. Po prostu takie jest prawo, i ja nic na to poradzić nie mogę. A ewentualne pretensje powinna pani zgłaszać swojemu posłowi. Bo to on jest od stanowienia prawa. Ja je tylko stosuję. Wracając natomiast do samej sprawy to w tym miejscu niestety muszę z przykrością poinformować Panią, iż Pani przyrodni brat zmarł kilka miesięcy temu, już po tym, jak wezwałem go do udziału w sprawie. Postępowanie w sprawie testamentu Pani ojca będzie musiało zatem zostać zgodnie z prawem zawieszone do czasu ustalenia danych spadkobierców Pani przyrodniego brata. Co nastąpi niezwłocznie po rozpoznaniu Pani wniosku o wyłączenie mnie od rozpoznawania sprawy. Tego zawartego w Pani piśmie, w którym zażądała Pani „zaprzestania oszustw i matactw". Z wyrazami szacunku, "Bezmózg i dureń, kombinujący jak pozbawić człowieka majątku" |
Cytat: |
Z informacji do których dotarł Onet wynika, że dziewczynka zginęła przez przypadek. Według relacji matki dziecko wypadło jej z kocyka w domu, uderzyło główką o próg i zmarło. Będąca w szoku matka ukryła zwłoki. Historia z napadem i porwaniem została przez nią wymyślona. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie, kto zapłaci za poszukiwania, pracę policji, wprowadzenie jej w błąd. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie, kto zapłaci za poszukiwania, pracę policji, wprowadzenie jej w błąd. |
Cytat: |
Według detektywa przyznała też, że sprawdzała w internecie jak oszukać wariograf. Ekipa Rutkowskiego miała to potwierdzić śledząc adres IP jej komputera, który wykazał, że odwiedza strony internetowe - w jej opinii - pomagające w oszukaniu badania na "wykrywaczu kłamstw". |
Tomasz napisał/a: |
Tak, tylko czemu Rutkowski miał szansę zrobić show? Czemu policja, przesłuchujący, psychologowie, którzy pewnie przesłuchiwali rodziców spaprali sprawę? |
Romulus napisał/a: |
W sumie ktoś powinien temu wieśniakowi przetrzepać skórę. |
Tixon napisał/a: |
i nie mogą ot tak podawać informacji. |
Cytat: |
Jedną z najważniejszych zasad obowiązujących detektywa jest obowiązek zachowania w tajemnicy źródeł informacji oraz okoliczności sprawy, o których detektyw dowiedział się w związku z wykonywaniem zlecenia /tajemnica detektywistyczna/. Zwolnienie z obowiązku zachowania tajemnicy może nastąpić tylko na zasadach określonych w kodeksie postępowania karnego. Również lojalność w stosunku do klienta ma w tym zawodzie ogromne znaczenie.
Niemniej ważną zasadą jest ochrona danych osobowych oraz zakaz uzyskiwania tzw. „danych wrażliwych”, a w razie wejścia w ich posiadanie, obchodzenie się z nimi stosownie do przepisów określonych w Ustawie o Ochronie Danych Osobowych. W sprawach, w których prowadzone jest przez stosowny organ postępowanie karne, detektyw obowiązany jest do powiadomienia na piśmie o wszczęciu działań detektywistycznych równolegle do postępowania karnego. Odstępstwo od tego wymogu ustawowego stanowi przestępstwo. |
Cytat: |
Także zdaniem NSA już sama możliwość zabawy stanowi realny przychód. Bez znaczenia pozostają listy obecności czy podpisy pracowników poświadczające uczestnictwo w imprezie. Nieistotne jest także to, czy i jakie było zaangażowanie pojedynczego pracownika w zabawę lub konsumpcję. |
Wulf napisał/a: |
Facet pójdzie do Strasburga, dostanie kasę. Pójdzie do polskich sądów - dostanie kasę. Kto za to beknie? Nikt. A kto powinien? Jeśli już to chyba tylko i wyłącznie ustawodawca, za to, że nie wprowadza skutecznych mechanizmów kontrolnych - co z resztą wytyka nam jak jasna cholera Strasburg :D |
Wulf napisał/a: |
A tak poza tym... wrócił syn marnotrawny :D |
Cytat: |
Moim zdaniem, należałoby doprecyzować art. 258 § 2 k.p.k., aby zagrożenie surową karą, jako podstawa stosowania tymczasowego aresztowania było wyjątkową podstawą, nigdy samodzielną. |
Cytat: |
Tylko, że - znowu - już widzę te nagłówki - "zabił dziecko, ale sąd pozwolił mu odpowiadać z wolnej stopy". |
You Know My Name napisał/a: |
Z braku lepszego miejsca dam tu:
http://wiadomosci.gazeta....lokale=warszawa Czy nie byłaby to podstawa, by utopić w końcu firmę Rutkowskiego? W końcu to chyba podpada pod porwanie. Chyba, że dziewczę jest ubezwłasnowolnione i rodzice sprawują nad nią nadal władzę, co w sumie prawdopodobne jest, nie wiem tylko jak bardzo. |
You Know My Name napisał/a: |
Kolejna rzecz, czy jakakolwiek firma detektywistyczna ma prawo na zlecenie osoby prywatnej pozbawiać kogoś wolności? I czym w takim przypadku jak w linkowanym artykule różnią się od zwykłych porywaczy? |
Romulus napisał/a: |
Tak zwane pomówienie, to dowód jak każdy inny. |
wred napisał/a: | ||
Strasznie irytuje mnie opieszałość - bo oczywiście pomyłki się zdarzają. |
Romulus napisał/a: |
trwa to około 1 roku. |
Cytat: |
Jak długo trwa wykonanie testu na ojcostwo?
W standardowym teście od 10 do 14 dni. Istnieje możliwość przyspieszenia wykonania testu (4 dni). |
Romulus napisał/a: |
A pytałeś dlaczego tak długo czeka się na wyznaczenie terminu? Bo gdybyś zapytał u mnie, to bym ci odpowiedział |
Wulf napisał/a: |
A niech pozywają. Prawo do sądu sędziom też służy |
Wulf napisał/a: |
Sorki, ale czy sędzia naprawdę ma cierpieć dlatego, że jest sędzią? |
Wulf napisał/a: |
A niby czemu nie? Sędziowie mają takie samo prawo do sądu, jak reszta ludzi. Sorki, ale czy sędzia naprawdę ma cierpieć dlatego, że jest sędzią? |
Cytat: |
1. Jak ty aoceniasz ich szansę na wygrana ( tzn czy mają ku temu podstawy prawne ) |
Cytat: |
2. czy sędzia który domaga się takiego wyrównania winien orzekać w takiej samej sprawie. Czy nie ma w tym konkretnym wypadku konfliktu intersów. Czy np nie winien zaczekać do rostrzygnięcia w swojej sprawie. |
Romulus napisał/a: |
A pytałeś dlaczego tak długo czeka się na wyznaczenie terminu? Bo gdybyś zapytał u mnie, to bym ci odpowiedział |
Cytat: |
Jak ja się pomylę to mnie zjedzą i przetrawią |
minister Gowin napisał/a: |
- Każda grupa zawodowa ma prawo walczyć o podwyżki i rozmaite socjalne przywileje, jest jednak pytanie, czy w tym przypadku sędziowie nie zapłacą zbyt wysokiej pozafinansowej ceny, bo dzisiaj postrzegani są jako zawód zaufania publicznego - mówił Gowin w radiu TOK FM. Dodał, że "w momencie, gdy w tak bezpardonowy sposób będą walczyć o swoje wynagrodzenia to zapewne społeczeństwo zacznie przyglądać się ich zarobkom i przywilejom emerytalnym". |
Cytat: |
Od lat słyszymy o konieczności reformy procedur sądowych. Zwłaszcza politycy chętnie w mediach wypowiadają się o konieczności zmian, „by przyśpieszyć procesy sądowe”. Fakty są takie, że w postępowaniach sądowych nadal obowiązują procedury sądowe rodem z PRL.
Wystarczy wskazać na: - stopień sformalizowania procedur sądowych. Wedle raportu Banku Światowego dochodzenie praw z umów na drodze sądowej według stanu na 1 lipca 2007 r. obejmowało w Polsce aż 38 procedur, podczas gdy na Słowacji – 30, w Czechach – 27, zaś w Irlandii zaledwie 20; - ciągłe hołdowanie zasadzie prawdy materialnej, gdzie to od sędziego, a nie od stron sporu wymaga się przedstawienia faktów, co prowadzi do nadmiernego przedłużenia postępowania dowodowego; - rozbudowaną ponad zdrowy rozsądek dewolutywność orzeczeń wpadkowych umożliwiającą stronom odwlekanie wydania orzeczenia, a następnie jego uprawomocnienia; - pozorną kontradyktoryjność, gdzie, jak w postępowaniu karnym, sąd często musi działać jako organ inkwizycyjny szukający dowodów albo paragrafu na sprawcę; - nieprzystający do wymagań współczesności system biegłych sądowych; - rozbudowaną możliwość zaskarżania orzeczeń kończących postępowanie – nawet do dwóch instancji, z faktycznymi uprawnieniami dla sądów odwoławczych do kontroli niemal całego postępowania niezależnie od granic zaskarżenia. Mało? Można jeszcze wspomnieć o zbyt ogólnie sformułowanych przesłankach uchylania orzeczeń sądowych w toku kontroli instancyjnej, co przecież w konsekwencji oznacza konieczność powtarzania całego postępowania. O uszczęśliwianiu oskarżonych obowiązkiem obecności na rozprawie, co wielokrotnie oznacza konieczność wieloletnich poszukiwań i zawieszanie postępowań. Nie można też zapomnieć o nieskutecznej i długotrwałej egzekucji należności cywilnych przez komorników. Mimo że sfera ta jest całkowicie niezależna od sądów, często również przewlekłości postępowań egzekucyjnych są kładzione na karb sądownictwa. Trudno o większe nieporozumienie. Pojawia się pytanie, dlaczego mimo upływu ponad 19 lat od upadku komunizmu nie doczekaliśmy się nowoczesnych procedur sądowych zrywających z reliktami realnego socjalizmu? Ustawodawca nie ustawał w ciągłym zwiększaniu kognicji sądów, bez umiaru dokładając coraz to nowe kategorie spraw, nawet gdy ich charakter nie wymagał rozpoznania przez sąd. Wystarczy wspomnieć sprawy rejestrowe, wykroczeniowe, większość spraw związanych z wykonywaniem orzeczeń karnych. Ciągłe zwiększanie ilości spraw sprawiło, że polski sędzia stał się w Europie liderem w ilości rozstrzyganych spraw. W Raporcie Banku Światowego z 2006 r. odnotowano, że polski sędzia rocznie rozstrzyga średnio 1206 spraw cywilnych i 883 sprawy karne, podczas gdy jego holenderski odpowiednik zaledwie – 656 spraw cywilnych i 325 spraw karnych, austriacki – odpowiednio 1052 sprawy cywilne i 300 spraw karnych. Obowiązkiem sędziego jest odpowiednie przygotowanie rozprawy, czyli wydanie zarządzeń koniecznych do jej zaplanowania i przeprowadzenia. Na drodze ku temu zwykle stoi kilka poważnych przeszkód wynikających z niedoinwestowania i fatalnej organizacji wymiaru sprawiedliwości. Bezpośrednio od sędziego akta trafiają do sekretariatu, gdzie mają dużą szansę na to, by wpaść w ręce praktykanta przysłanego z urzędu pracy na półroczną pracę interwencyjną. Nie trzeba dużej fantazji, by się domyślić, że najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia o procedurach sądowych i nie wiążą z wymiarem sprawiedliwości żadnej przyszłości. Jeśli już uda się wysłać właściwe przesyłki odpowiednim osobom, ich doręczeniem zajmie się Poczta Polska – ze swoim anachronicznym aparatem urzędniczym, ze ślimaczym tempem pracy, z listonoszami roznoszącymi korespondencję w porze, gdy zwykli ludzie są w pracy, a nie w domu. A korespondencja sądowa może być wysyłana wyłącznie za pośrednictwem Poczty Polskiej dzięki nieocenionej inwencji decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, które już kilkakrotnie przedłużało zawartą z tą instytucją w 2001 r. umowę o wyłączności. Efektem tego są wielokrotne odroczenia rozpraw z uwagi na brak dowodów doręczenia stronom zawiadomień o terminach; konieczność odraczania rozpraw na terminy wystarczająco długie, by poczta zdołała doręczyć np. wezwanie dla świadka; problemy z wykonywaniem zarządzeń sądu o niezwłocznym zwolnieniu osoby pozbawionej wolności, jeśli przebywa ona w zakładzie penitencjarnym położnym w innym mieście niż siedziba sądu. Nie bez problemów przebiega też wykonywanie sądowych nakazów doprowadzenia osób pozbawionych wolności z zakładów karnych i aresztów śledczych. Jest to w pełni wytłumaczalne, jeśli się zważy, że musi się tym zajmować policja powołana przecież głównie do walki z przestępczością, a nie do obsługiwania sądowych wokand. Powstaje wobec tego pytanie, dlaczego nie stworzono obsługi sędziów z prawdziwego zdarzenia z inwestowaniem w dobrych protokolantów, sekretarzy i asystentów? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło sądom sprawnego systemu doręczania przesyłek? Dlaczego zrezygnowano z policji sądowej, która mogłaby zająć się wyłącznie obsługą sądów w zakresie konwojowania, doprowadzania osób wezwanych czy ochroną czynności sądowych? |
Cytat: |
Poza tym musi to iść w parze ze zwiększonym przymusem adwokackim (w Niemczech nie da się rozwieść bez adwokata, tak dla przykładu) |
Tomasz napisał/a: |
Jak są dzieci to jest kwestia dobra dziecka. I tyle. Mam opory przed całkowitą łatwością w tej kwestii |
You Know My Name napisał/a: | ||
|
You Know My Name napisał/a: |
Ech, bo to przeca w rodzinach, które tylko z powodu dzieci się nie rozchodzą miłości pociechy doznają ponad ludzkie wyobrażenie ode swych jadem ociekających rodziców. |
Cytat: |
Właśnie tam gdzie są największe emocje tam najbardziej się przydaje pełnomocnik żeby przyspieszyć postępowanie, bo ludzie awanturujący się i roszczeniowi bez pełnomocników robią z postępowań koszmar. |
Cytat: |
i po co ? |
wred napisał/a: |
po pierwsze śmiesznie niskie odszkodowania... |
Cytat: |
po drugie sprawa ciągnęła się sześć lat... czy proste ustalenie, że ktoś nie wywiązał się ze swoich obowiązków i powinien zadośćuczynić musi tyle trwać ? |
Wulf napisał/a: | ||
|
Cytat: |
Prokuratorzy posługują się w swoim gronie językiem, który dla zwykłych ludzi byłby szokujący
Część określeń funkcjonuje w całej Polsce, inne tylko lokalnie. To jednak może być mylące. "Chwila nieuwagi i jesteś na Ciupagi" nie pochodzi z Podhala, lecz z Warszawy. Na ulicy Ciupagi na warszawskiej Białołęce mieści się areszt śledczy. Z tych samych powodów w Krakowie na areszt mówi się Monte - od ulicy Montelupich. Osoby zatrzymane i aresztowane prokuratorzy określają mianem jeńców. Decyzja aresztowa najczęściej określana jest mianem sanek i nie ma nic wspólnego ze sportami zimowymi, lecz z określaniem sankcja. Posiedzenie sądu, na którym zapada postanowienie o areszcie, określane jest jako kwaterunek. Typy denatów Morderstwa to niewielki odsetek spraw, jakimi zajmują się śledczy. Jednak to właśnie one doczekały się największej liczby słów w prokuratorskim slangu. Ubój gospodarczy to określenie morderstwa dokonanego siekierą, tasakiem lub może w ramach kłótni rodzinnej na wsi. Żyrandol to wisielec, termin pochodzi od haku na lampę, z którego najczęściej korzystają samobójcy. Wodnik szuwarek to z kolei określenie topielca. Mianem kleksa śledczy określają z kolei denatów, którzy spadli bądź skoczyli z wysokości. Określenie to związane jest z plamą krwi na miejscu zdarzenia. Denaci w Warszawie trafiają na Oczki, gdzie mieści się Zakład Medycyny Sądowej. Na określenie medyków sądowych i patologów używanych jest kilka określeń - zimni chirurdzy, krajoczy oraz lekarze ostatniego kontaktu. Mianem podrobów określa się organy oraz tkanki pobrane do dalszych badań. Rodzaje przestępców Przestępcy zwani przez prokuratorów klientami lub smykami, dzielą się na wiele typów. Najniżej w hierarchii stoi grupa określana - znęty alimenty, czyli osoby znęcające się nad rodziną unikające płacenia alimentów. Podobnie traktowani są cykliści i kolarze, czyli pijani rowerzyści. Bezet to pospolity przestępca - bez zawodu, bez majątku, bezrobotny, bez dochodów. Czekista to gatunek wymierający, niemający nic wspólnego z sowiecką bezpieką. Chodzi o osobę podrabiającą czeki. Kokon to sprawa dotycząca osoby nieletniej, czyli nielata. Koksem nazywa się z kolei sprawy z kodeksu karnego skarbowego. Osoba, wobec której skierowano akt oskarżenia, to obżałowany. Z kim pracują procki? Sami prokuratorzy o sobie mówią procki lub ściganci, a miejsce, w którym pracują, określają mianem firmy. Przedstawiciele organów ścigania dzielą się na wiele kategorii. Krawężnik to policjant patrolujący ulice pieszo, komisariusz to policjant z komisariatu. Cebosie to funkcjonariusze CBŚ. Ten skrót prokuratorzy rozwiązują jako Centralna Beczka Śmiechu. ABC to używany przez prokuratorów akronim skrótu CBA. Miśki lub kominiarze to określenie antyterrorystów. Wiele określeń używanych przez ścigantów związanych jest z sądem. Klepki to proste sprawy, tylko do klepnięcia przez sąd. Akta takich spraw, które są najczęściej bardzo cienkie, określa się zwykle mianem naleśników lub okładek. Prokurator na sali sądowej występuje w todze, czyli habicie, szmacie lub sukience. W zależności ilu sędziów bierze udział w sprawie, mówi się o singlu (pojedynczy sędzia) lub tramwaju (skład wieloosobowy). Adwokaci nie cieszą się najwidoczniej dużą sympatią prokuratorów, skoro określają ich mianem najmimordów. Najniżej stoją ci, którzy łapią klientów na korytarzach sądowych. Określa ich się korytarzowcami. Adwokaci według prokuratorów nie wygłaszają mów obrończych, lecz płaczą lub międlą. Podobnie sympatią nie cieszą się ławnicy określani jako wazony, paprotki, mapety lub spacze. Jeśli prokurator zapyta kolegę: ile krzyknąłeś, to pytanie dotyczy wymiaru kary, jakiej przed sądem zażądał. Jeśli prokurator mówi o becepie jako przyczynie odmowy wszczęcia śledztwa, chodzi mu o skrót bcp - brak cech przestępstwa (w obecnym kodeksie to brak znamion czynu zabronionego). W firmie Wiele określeń dotyczy pracy w prokuraturze. Prokuratorzy funkcyjni najbardziej nie lubią dyżurów, na których przyjmują skargi od poszkodowanych. Ponieważ często pojawiają się na nich osoby niezrównoważone, dyżur taki określany jest mianem dnia świra. Śledczy tzw. pierwszoliniowi, którzy prowadzą postępowania, nie przepadają za kolegami z wydziałów organizacyjnych i sądowych. Praca w tych wydziałach uważana jest za zsyłkę. Młody prokurator, który zaczyna pracę w prokuraturze rejonowej, nazywany jest enkotłukiem, bo zazwyczaj tłucze enki - sprawy, w których nie wykryto sprawców. Prokuratorzy, którym śledztwo się nie udaje, dostają tzw. wytyki zwane również patykami, czyli pismo, w którym zwierzchnik wytyka mu błędy. Określenie bękart oznacza z kolei prokuratora funkcyjnego mianowanego w czasach, gdy ministrem sprawiedliwości był Aleksander Bentkowski. Sprawa jest na tyle poważna, że na jednym z forów internetowych powstał nawet słownik prokuratorsko-polski. Dzięki niemu można uniknąć pomyłek. |
Romulus napisał/a: |
Aczkolwiek to tylko ciekawostka. |
Asuryan napisał/a: |
na listonoszy mówi się doręczyciele |
Romulus napisał/a: |
Prokuratorzy posługują się w swoim gronie językiem, który dla zwykłych ludzi byłby szokujący |
Cytat: |
Jeszcze bardziej krytyczny jest Piotr Zimmerman, radca prawny, były sędzia: — Pomysł jest tak makabryczny że nie może wywołać innego efektu jak tylko przerażenie. Bez pisemnego uzasadnienia nie da się skutecznie poznać rozumowania sądu I instancji a zatem podjąć z nim merytorycznej dyskusji. Celem pisemnego uzasadnienia nie jest przecież wytłumaczenie stronom dlaczego sąd podjął taką a nie inną decyzję (do czego sprowadza się ustne podanie motywów orzeczenia), ale przedstawienie logicznego wywodu będącego zapisem skomplikowanego procesu oceny dowodów, ustalenia faktów, a na koniec oceny prawnej, i to w kontekście poglądów literatury i orzecznictwa. Zatem pozbawienie stron pisemnego uzasadnienia praktycznie pozbawia stronę prawa do rozpoznania sprawy w drugiej instancji. |
Tomasz napisał/a: |
Byłbym ostrożny. Po pierwsze to możemy się w to bawić ale z jednoczesnym zniesieniem instytucji odroczenia wydania wyroku. Po prostu ma zapaść na ostatniej rozprawie, bo niby mam zapylać pół Polski tylko dlatego że sędzia nie potrafi uzasadnić swojego zdania i będzie odraczał? To robi i tak teraz, ale olewam jeżdżenie na to tylko biorę uzasadnienie na piśmie. Pamiętaj Romulus, że w sprawach gospodarczych w połowie spraw jedna ze stron ma paręset kilometrów do sądu orzekającego. |
Tomasz napisał/a: |
Po drugie poziom tych uzasadnień powinien być odpowiedni, bo będą paro zdaniowe uzasadnienia, bez odniesienia się do materiału dowodowego itd. I jak niby mam skarżyć wyrok?
Tylko jak sobie wyobrazić ustne przytoczenie podstaw wyroku? Z oceną dowodów i ustalonym stanem faktycznym? Pół godziny jak nic. |
Tomasz napisał/a: |
Odbieram to jako kolejny przepis utrudniający życie pełnomocnikom i zmniejszający robotę sędziom, którzy jej wcale tak dużo w sprawach cywilnych i gospodarczych nie mają. (NIE PISZĘ O KARNYCH ROMULUSIE ![]() Jedna wieczna mantra sędziowska o ilości roboty robi swoje. Ale ogólnie jestem na tak. Ale w połączeniu ze zmianą odnośnie terminów instrukcyjnych, żeby się wiązały z finansową odpowiedzialnością sędziów wobec stron. Z ustalonymi karami pieniężnymi. Całkowite olewanie terminów instrukcyjnych w połączeniu z wiecznym usprawiedliwianiem się masą roboty, to prawdziwa bolączka polskich sądów. Stąd układ, że dla stron terminy to deadline a dla sądów w zasadzie nie istnieją. |
Romulus napisał/a: |
Po co sędzia ma ustalać stan faktyczny w ustnym uzasadnieniu? Skoro uznał oskarzonego za winnego więc przyjął za udowodniony stan faktyczny z aktu oskarżenia. |
Romulus napisał/a: |
A po tej ewentualnej zmianie - zażąda kopii audio z ogłoszenia wyroku |
Romulus napisał/a: |
W cywilnych chyba jest 14 dni? |
Romulus napisał/a: |
Ale jak to, na wszystkie demony piekieł, może utrudnić życie pełnomocnikom? Ha! Utrudni, bo pełnomocnicy nie będą zwlekać do ostatniego dnia z odebraniem poczty z sądu z wyrokiem i uzasadnieniem, żeby przedłużyć sobie termin do pisania apelacji. Tak samo, jak czekają do ostatniego dnia, żeby apelację złożyć i przeciągnąć sprawę |
Wulf napisał/a: |
"ta nowelizacja się nie przyjęła u nich w wydziale" :D |
Tomasz napisał/a: |
Czy ja mam potem w apelacji pisać, że nie rozumiem co szanowny Sąd miał na myśli jak uzasadniał i pociskał o jakiś datach nie wiadomo skąd? |
Tomasz napisał/a: |
I teraz Romulus powiedz mi czy pełnomocnik słusznie dostaje kurwicy, czy słusznie oburza się na sędziego, czy istotnie tu wyłącznie pozwany przedłuża postępowanie?
I wreszcie jak ktoś, kto nie potrafi napsać sensownie i bez omyłek co do dat uzasadnienia postanowienia na pół strony ma ustnie uzasadniać wyroki? Czy ja mam potem w apelacji pisać, że nie rozumiem co szanowny Sąd miał na myśli jak uzasadniał i pociskał o jakiś datach nie wiadomo skąd? |
Tomasz napisał/a: |
A co mi z tego przyjdzie że sędzia dostanie po głowie? Ja chcę szybko załatwiane sprawy, ja chcę zmiany postępowania, żeby wyciąć idiotyczne postępowania zażaleniowe. Ja chcę normalnie pracujących sędziów. Widzisz zamiast mi skomentować to co napisałem, przykład wzięty z życia, to mi odbijasz piłkę, że pełnomocnicy też osły. A pewnie. Ale pełnomocnika można wybrać. Sędziego nie. Daję sprawę do sądu i na tego co ją dostanie jestem skazany. |
Tomasz napisał/a: |
Pełnomocnik się ośmieszy, to przegra sprawę, klient od niego odejdzie, inny nie przyjdzie itd. A sędzia nie ma żadnych wymiernych konsekwencji. Wali takiego babola jak to co powyżej i co mam zrobić? Skarżyć? Teoretycznie dobre dla mnie postanowienie? Żeby sobie jeszcze przedłużyć postępowanie?
Poza tym pomyśl ile kwestii rozstrzyganych w sprawach jest w zasadzie czysto uznaniowych, to mam bez przerwy skarżyć sędziów coby wszędzie mieć przechlapane i te uznaniowe rozstrzyganie zmienić w niepisaną wojnę ze mną? Jak zaskarżę albo zrobię aferę z odroczeniem wyroku to jaki będzie efekt? Ktoś weźmie akta coby moją aferę zbadać czy słuszna. I co mi przyjdzie z tego że słuszna jak mi to przedłuży sprawę? |
Tomasz napisał/a: |
A teraz wyobraź sobie wywalane ponownie do pierwszej instancji sprawy z powodu marnego uzasadnienia. To niby przyspieszy postępowanie czy wydłuży? Bo po kolejnym wyroku, zapewne takim samym już z porządnym ustnym uzasadnieniem, będę musiał apelować od merytorycznego rozstrzygnięcia. I jak to skróci postępowanie?
Poza tym wasz rzecznik wskazuje, że to ustne uzasadnienie ma zwiększyć tempo orzekania. Niby jak? Wprowadzą większą ilość wokand dla sędziów w tygodniu? No jestem za. A skąd sale wytrzasną na te wokandy? Jaką widzisz sensowną zmianę zasad pracy sędziego połączoną z tym ustnym uzasadnieniem jedynie, która wpłynie na tempo rozstrzygania spraw? |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym wasz rzecznik wskazuje, że to ustne uzasadnienie ma zwiększyć tempo orzekania. Niby jak? Wprowadzą większą ilość wokand dla sędziów w tygodniu? No jestem za. A skąd sale wytrzasną na te wokandy?
Jaką widzisz sensowną zmianę zasad pracy sędziego połączoną z tym ustnym uzasadnieniem jedynie, która wpłynie na tempo rozstrzygania spraw? |
Tomasz napisał/a: |
Do tego powyżej się odnieść.
Bo wniosek jest tylko jeden. Chcecie tej zmiany bo będziecie mieć mniej roboty. A ja nie chcę prywatyzacji wymiaru sprawiedliwości ja chcę odpowiedzialności finansowej sędziów przy terminach instrukcyjnych. No bo dlaczego by nie? Ot, 100 zł za każdy dzień przekroczenia tego terminu. Wypłacany po równo stronom postępowania. To nie narusza niezawisłości. Niezawisłość ma dotyczyć nie wpływania na treść orzeczenia. Dwa. Zażalenie porządnie płatne, ale jak wygrywasz zażalenie, to zwrot opłaty osobiście od sędziego. |
Romulus napisał/a: |
I to jest realna przeszkoda. Albo musieliby uprościć procedurę (ale, jak widzisz tak radykalny krok jak ustne nagrywane uzasadnienia już wywołuje sprzeciw), albo rozbudować sądy, aby każdy sędzia miał własną salę. A to jest nierealne. |
Romulus napisał/a: |
To już raczej nie przejdzie Bo równie dobrze można żądać od pełnomocników opłaty za każdy bzdurny wniosek dowodowy, który trzeba rozpoznać |
Romulus napisał/a: |
W USA, że znowu przywołam kraj rzeczników szybkich procesów, sędzia może odroczyć wyroki nawet o kilka tygodni lub miesięcy (w federalnym sądzie cywilnym i nawet w sprawach gospodarczych!). Ale w USA proces jest w zasadzie pisemny a nie ustny w takich sprawach cywilnych. Na sali strony tylko przedstawiają swoje stanowiska i zostawiają sprawę sędziemu, który za miesiąc może wydać wyrok. |
Romulus napisał/a: |
A i mają rozbudowane postepowanie dowodowe, które prowadzą same strony w obecności zaprzysiężonego protokolanta sądowego spisującego protokół. Sędzia ma to w nosie, więc nie musi martwić się kiedy wyznaczyć rozprawę i wzywać świadków. Strony same ich przesłuchują. Czyli kolejna część procesu jest całkowicie "sprywatyzowana". |
Cytat: |
Można by pomyśleć o jakiejś formie obowiązkowego ubezpieczenia prawnego. Płatne 100 zł rocznie i przyporządkowanie do danego prawnika w podstawowym zakresie usług. Nie każdy skorzysta, a jak prawnik będzie miał 1000, 2000, czy 3000 takich osób to łatwo sobie policzyć jakie to są pieniądze. I to ma sens. |
Tomasz napisał/a: |
Można by pomyśleć o jakiejś formie obowiązkowego ubezpieczenia prawnego. Płatne 100 zł rocznie i przyporządkowanie do danego prawnika w podstawowym zakresie usług. Nie każdy skorzysta, a jak prawnik będzie miał 1000, 2000, czy 3000 takich osób to łatwo sobie policzyć jakie to są pieniądze. I to ma sens. |
Wulf napisał/a: |
A ja powiem tak - najprostsze rozwiązanie - znieść terminy instrukcyjne. Wprowadzić zasadę, że jak sąd terminu jakiegoś nie dochowa - zabawa zaczyna się od nowa. Od nowa robimy postępowanie dowodowe etc. Tak jakby procesu nie było.
I jednocześnie... cóż, uznajemy, że ten "przepadnięty" proces jako, że jest przepadnięty - cóż, jest podstawą do wypłaty odszkodowania. Na zasadzie ryzyka Skarbu Państwa sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Bez bawienie się w roztrząsanie winy urzędniczej, bawienie się w wysokość szkody etc. W sprawach cywilnych szkodą byłby wps dla strony powodowej, a dla strony pozwanej byłyby to koszty udokumentowane w toku sprawy, w sprawach karnych byłaby to kwota rzeczywiście poniesionych nakładów na sprawę + ustalona odgórnie kwota "wyrównania" za pozostawanie pod zarzutami (wyższa dla osób siedzących w areszcie etc). |
MrSpellu napisał/a: |
Hahahahahahahahahahaha ![]() |
Tomasz napisał/a: |
Płacisz wiele ubezpieczeń o wiele większych i w ogóle z nich nie korzystasz. |
Tomasz napisał/a: |
To by ludzi nauczyło np. zanim podpiszą umowę skorzystać z rady prawnika i zrozumieć jej zapisy, a nie po latach płakać jak ich komornicy pozbawiają domów. |
Tomasz napisał/a: |
zakładam, że pewnie ta firma montująca nie otrzymała na czas okien od firmy, w której je zamówiła itd |
Cytat: |
Właśnie kilka dni temu mieliśmy kolejny odcinek tej niekończącej się farsy: warszawski sąd apelacyjny potwierdził wyrok skazujący Jarosława Marka Rymkiewicza, z powództwa Adama Michnika, za wyrażenie opinii, iż Adam Michnik jest duchowym dzieckiem Komunistycznej Partii Polski i chce, aby Polacy przestali być Polakami. |
Cytat: |
Trzeba przyznać, że bledną przy tym dokonania sądownictwa PRL (trudno by zresztą wskazać, co się w sądownictwie w porównaniu z czasami „realnego socjalizmu" zmieniło – może zarobki, ale i to chyba niewiele). Nawet jurystom pracującym na tzw. Małym Kodeksie Karnym nie przyszło do głowy, żeby oskarżyć i skazać Czesława Miłosza za słowa (idiotyczne skądinąd i obraźliwe dla polskich patriotów) „jest ONR-u spadkobiercą Partia". Na to wpadli dopiero Michnik ze swoim prawnikiem. |
Cytat: |
Ośmiesza to oczywiście i kompromituje polski wymiar sprawiedliwości. Fakt, że procesy o naruszenie dóbr osobistych, potocznie zwane „pyskówkami", na całym świecie grzęzną w subiektywnych ocenach, dając nieporównywalnie większe niż normalne procesy znaczenie retorycznym popisom i kazuistycznym sztuczkom prawników oraz „widzimisiu" sędziów. Ale to, jak od lat hula po polskich sądach Michnik, nie ma w sobie żadnej finezji − tyle, ot, co włamanie „na rympał". To jest po prostu żenujące łamanie przez orzekających sędziów zasad zdrowego rozsądku i reguł prawa. |
Cytat: |
Prawo mówi bowiem, że karać można za rozpowszechnianie „nieprawdziwych, zniesławiających informacji". Sądy zaś, na wniosek Michnika, zatarły różnicę pomiędzy informacją a opinią. |
Cytat: |
Otóż informacja różni się od opinii tym, że informację można jednoznacznie ocenić jako prawdziwą lub fałszywą, w świetle faktów i materialnych dowodów. Natomiast opinia nigdy nie może być zweryfikowana, z natury swojej, ze stuprocentową pewnością. Można ją uznać za trafną lub chybioną, ale będzie to tylko przeciwstawieniem jednej opinii innej opinii. |
Cytat: |
Ba – „penalizowanie", mówiąc mądrym językiem, negatywnej opinii o kimkolwiek, a zwłaszcza o osobie publicznej, jest wręcz sprzeczne z prawem. Konkretnie z prawem prasowym, które, mimo iż niedoskonałe, jasno stwierdza, że ocenianie działalności osób publicznych ścigane ani karane być nie może! |
Romulus napisał/a: |
Wyrok skazujący z powództwa ![]() ![]() ![]() |
Romulus napisał/a: |
Tu znowu RAZ myli nomenklaturę procesu karnego z procesem cywilnym. |
Romulus napisał/a: |
Zresztą, Tomasz często to podnosi na forum, że polskie sądy - jeśli chodzi o zadośćuczynienia, to zasądzają grosiki |