Zaginiona Biblioteka

Literatura - Stieg Larsson - cykl Millenium

Isgenaroth - 2009-10-08, 08:01
: Temat postu: Stieg Larsson - cykl Millenium
Czyżby nikt nie czytał Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet i Dziewczyny, która igrała z ogniem? Nie wierze... Dla mnie (szczególnie) drugi tom cyklu to świetna powieść, choć i pierwszemu tomowi też nic nie brakuje. Właściwie te dwie książki, bardzo się różnią od siebie. Od znajomej, która czytała już trzeci tom cyklu (przygotowany do druku) dowiedziałem się, że jest on jeszcze innych od wcześniejszych.

Nota wydawcy tomu pierwszego:
Pewnego wrześniowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika bez śladu. Prawie czterdzieści lat później Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca magazynu "Millennium" otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera - magnata przemysłowego, stojącego na czele wielkiego koncernu. Ten prosi znajdującego się na zakręcie życiowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vangerów. Okazuje się, że spisywanie dziejów to tylko pretekst do próby rozwiązania skomplikowanej zagadki. Mikael Blomkvist, skazany za zniesławienie, rezygnuje z obowiązków zawodowych i podejmuje się niezwykłego zlecenia. Po pewnym czasie dołącza do niego Lisbeth Salander - młoda, intrygująca outsiderka i genialna researcherka. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej.
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to doskonały, pełen pasji thriller, w którym tajemnica trzyma czytelnika w napięciu aż do samego końca. Po książki Larssona na całym świecie sięgnęło już prawie 9 mln czytelników! Tę książkę można czytać na wielu płaszczyznach: jako kryminał pełen mrocznych tajemnic, jako znakomitą, wielowątkową powieść współczesną, pełną prawdziwych zdarzeń i osób, jako thriller psychologiczny z doskonale skrojonymi sylwetkami bohaterów. Autor ma fantastyczną zdolność jednoczesnego prowadzenia wielu skomplikowanych wątków, które błyskotliwie wiąże ze sobą. To pierwsza z trzech książek o Mikaelu Blomkviście i Lisbeth Salander zebranych w serii "Millennium" Mimo 640 stron - trudno się od niej oderwać!

i tomu drugiego:
W kolejnej, po "Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet", części trylogii Millennium główną bohaterką jest Lisbeth Salander. Seria dramatycznych wypadków wywołuje u Lisbeth wspomnienia mrocznej przeszłości, z którą raz na zawsze postanawia się rozprawić. Dwoje dziennikarzy, Dag i Mia, docierają do niezwykłych informacji na temat rozległej siatki przemycającej z Europy Wschodniej do Szwecji ludzi wykorzystywanych w branży seksualnej. Wiele zamieszanych w to osób piastuje odpowiedzialne funkcje w społeczeństwie. Kiedy Dag i Mia zostają brutalnie zamordowani, a podejrzenia zostają skierowane na Lisbeth Salander, Blomkvist postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Wkrótce odkrywa związek między morderstwami i sprawą przemytu. Straszliwego Zalę, którego nazwisko wciąż pojawia się w trakcie śledztwa, łączy też coś z niejaką Lisbeth Salander...

Za około 2 tygodnie premiera trzeciej części Zamek z piasku, który runął. Czekam z niecierpliwością.
Gdzieś tam słyszałem że Stieg Larsson (ktoś wpadł na genialny pomysł) umarł przed premierą swoich powieści, żeby mieć lepszą reklamę. Bardzo rozsądna decyzja. :mrgreen:
ASX76 - 2009-10-08, 09:20
:
Ktoś czytał... Znaczy się napocząłem około kilkadziesiąt stron i... odłożyłem na półkę, a później sprzedałem. Nie to, że książka mi się nie podobała czy coś takiego, lecz... początek nie wciągnął mnie na tyle, żeby chciało mi się dalej czytać. :P
Isgenaroth - 2009-10-08, 14:00
:
ASX76 napisał/a:
Nie to, że książka mi się nie podobała czy coś takiego, lecz... początek nie wciągnął mnie na tyle, żeby chciało mi się dalej czytać. :P


No i to był Twój poważny błąd. Warto było przebrnąć początek.
ASX76 - 2009-10-08, 15:06
:
Isgenaroth napisał/a:


No i to był Twój poważny błąd. Warto było przebrnąć początek.


Najważniejsze, że nie czuję świadomości jego popełnienia. ;) Mam duży wybór książek i w sumie mogę sobie pozwolić na odpuszczenie tego cyklu. Kryminały interesują mnie średnio.
W zupełności zaspokajają moje potrzeby na tym polu: Akunin, Lehane i Krajewski.
MoniaKociara - 2009-10-25, 22:15
:
Kupiłam Meżczyz ponieważ gdzies widziałam jakąs reklamę albo spodobał mi się tytuł - często tak mam, że kupuje ze względu na tytuł, ten idealny lep na czytelnika, chyba nie bez powodu wydawnictwa czasami decyduja się nadac polskiej edycji jakis inny tytuł niz oryginał. Wracając do Millenium, pierwszy tom był ok, chociaz mniej więcej po połowie domyslałam sie juz co i jak, chociaż to, książke i tak oceniam dosyc wysoko. Dziewczyna była dla mnie jeszcze ciekawsza, jak dla mnie lepsza akcja, bardziej tajemnicza. Nie podobalo mi się tylko zrobienie z głownej bohaterki jakiejs Lary Croft :D Trzeciej części jeszcze nie przeczytałam, ale oczywiscie to zrobie :D
Uwazam, ze Larsson miał pomysł na naprawde fajny utwór :)
Romulus - 2009-10-25, 22:19
:
ASX76 napisał/a:
Akunin, Lehane i Krajewski.

Lehane - rozumie się samo przez się. Krajewski - także niezły. Ale Akunin? Może to moje skrzywienie na punkcie rosyjskości (odrzuca mnie, jeśli ktoś jeszcze nie wie :P ), ale to przeciętny pisarz.

Za to Stiega Larssona mam w planach zakupowych, choć dopiero na styczeń, bo już wyczerpałem budżet na ten rok. Spodobało mi się ładne wydanie trzech tomów w twardej oprawie. I sporo entuzjastycznych opinii na jego temat. Zatem to pierwsze trzy książki, które kupię w styczniu 2010 r. I zacznę czytać.
ASX76 - 2009-10-26, 00:12
:
Romulus napisał/a:
Ale Akunin? Może to moje skrzywienie na punkcie rosyjskości (odrzuca mnie, jeśli ktoś jeszcze nie wie :P ), ale to przeciętny pisarz.



Hahaha... LOL Ależ bzdurę palnąłeś :!: :badgrin:
Przeciętni pisarze nie otrzymują nominacji do Nagrody Bookera. I pomyśleć, że podniecasz się jakimś tam Hamiltonem..., który do pięt nie dorasta Akuninowi.
Romulus - 2009-11-06, 10:28
:
Do kin właśnie wchodzi ekranizacja pierwszej części "Millenium". Nie mam zamiaru jej oglądać, bo czytałem, że to raptem wypis z powieści, niż ekranizacja. Zatem wstrzymam się z obejrzeniem do przeczytania ostatniego tomu.
MoniaKociara - 2009-11-06, 16:34
:
Ja mężczyzn juz jakiś czas temu na DVD widzaiłam, w Polsce film ma premiere z dużym opóźnieniem. Nie było najgorzej, ale jakieś tam rozczarowanie jest.
Liv - 2009-11-08, 22:58
:
Z całej trylogii najwyżej oceniam tom drugi: Dziewczyna która igrała z ogniem. Dynamiczna akcja i ciekawe rozwiązania, poza tym książka trzyma w napięciu do ostatniej strony!
Za to strasznie się rozczarowałam ostatnim tomem: Zamek z piasku który runął ... Pomijam fakt, że z 500 stron, 1/2 nadaje się do wyrzucenia do kosza ( dosłownie miałam ochotę wyrwać te strony z książki ) to ogólne rozwiązanie jest mocno naciągane - jakoś nie chce mi się wierzyć żeby w mega tajnej komórce pracowały same głąby...

Co do filmu: ostatnio widziałam i muszę powiedzieć, że adaptacja jest bardzo przyzwoita i z czystym sumieniem polecam film wszystkim fanom Larssona :D
ghosia - 2009-11-09, 11:30
:
Przeczytałam pierwszą część i jak na kryminał czy thriller, to ta książka jest kiepska.

Rozwiązanie głównej zagadki było znane niemal od początku. "Mroczna i krwawa tajemnica" rozegrała się na kilku stronach tak, że nie było czasu na zaniepokojenie się o los bohaterów... W dodatku książka jest strasznie nierówno napisana, raz całkiem nieźle, raz tak topornie, że miałam wrażenie, że czytam opracowanie rocznika statystycznego, a nie powieść...

Ale bohaterowie byli ciekawi, więc przeczytałam do końca. Mam też w planach przeczytać część drugą, która, podobno, jest o wiele lepsza... Zobaczymy :) .
AGNES - 2009-11-20, 17:03
:
przeczytałam wszystkie 3 tomy , zdecydowanie najlepszy 2 , chociaż 3 też jest świetna , najsłabyszy wg mnie jest 1 i też miałam problem z przeczytaniem, tzn, czytałam po trochu , bardzo powoli, gdzie drugi tom czytałam do 2 czy 3 w nocy nie mogąc się oderwać , plus książka jest świetnie napisana, przy dość dużym natłoku wydarzeń i bohaterów ( 2 i 3 cześć), płynnie przechodzi się z jednego "momentu" do drugiego , nic nie nuży , już dawno nie czytałam czegoś od czego nie mogłam się oderwać, i to właśnie jest taka książka

ekranizacja jest masakryczna, gdybym najpierw obejrzała ten film nigdy w życiu nie przeczytałabym tej książki, niby główny wątek jest jednak jakiś taki okrojony , ubogi, nie mówiąc już o tym co zrobili z gównego bohatera, który jest tylko bezbarwnym tłem, jedyne co nie zawodzi w filmie to Lisbeth ale to trochę za mało jak na cały film plus film jest długi i nudny ,czytałam gdzieś ,że amerykanie mają robić swoją ekranizacje, mam nadzieję ,że będzie lepsza
Romulus - 2009-12-25, 11:24
:
Czytam 1 tom. Dwieście stron za mną. Bardzo wciągająca powieść. Doskonałe postaci - choć czasami zbyt grubo ciosane tj. zbyt dużo dopowiedzeń odnośnie ich charakterów. Ale nie przeszkadza mi to w ogóle. W zasadzie oderwałem się od lektury tylko po to, aby napisać, że czytam :) Idę nalać sobie likierku i wracam do lektury. Telewizja w święta chyba odpada :)
Romulus - 2009-12-25, 21:24
:
Nie będę się edytował. A co ! ! !

Skończyłem pierwszy tom MILLENNIUM pt. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Doskonała powieść ! Choć trzeba zastrzec: generalnie Larsson nie wymyślił niczego nowego. Doskonale mieści się między klasyką (Chandler, Hammett, Macdonald) a współczesnością (Ellroy, Lehane). Miał talent. Doskonale skomponował fabułę, która oparta jest na wypracowanych w tym gatunku wzorach. Sukces tej książki to sukces talentu autora. I, rzeczywiście, nową jakością jest postać Lisbeth Salander. Szkoda, naprawdę szkoda, że autor zmarł przed sukcesem swoich powieści. Dziś zbierałby laury i hołdy z Hollywood (bo ekranizacja europejska jestr ponoć mocno przeciętna).

Co cenię w takich powieściach, to tło fabularne. Brakuje mi go zawsze w powieściach Harlana Cobena, które po przeczytaniu można spokojnie wyrzucić do śmieci lub spalić. Larsson zaś czerpie z najlepszych wzorów i jego powieść będzie jedną z tych, do których warto wrócić. Jutro zabieram się za drugi tom pt. "Dziewczyna, która igrała z ogniem".

Kupno wydania w twardej oprawie było strzałem w dziesiątkę.

EDIT: Święta zdecydowanie "zlecą" mi przy tych powieściach. Larsson jest lepszy od Mankella.
ASX76 - 2009-12-26, 07:23
:
Romulus napisał/a:


Kupno wydania w twardej oprawie było strzałem w dziesiątkę.

EDIT: (...) Larsson jest lepszy od Mankella.


Rozumie samo przez się... :-P Mankell w porównaniu do Larssona pisze "ubogo".
Romulus - 2009-12-26, 21:06
:
Drugi tom za mną. Ufff.......... W sumie mogę napisać, iż jest tak samo emocjonujący jak pierwszy. Choć w pierwszym tomie bardziej podobała mi się intryga, niż w drugim. Ale postać Lisbeth Salander ratuje wszystko. Niesamowita kreacja.

Czytam już tom trzeci. Trochę mnie zdziwiło wyłożenie wszystkich (?) kart dotyczących Sapo już na początku. Ale zobaczymy, co będzie dalej.

Te powieści są silnie uzależniające. Nawet nie obejrzałem się, jak mi minęła część nocy i cały dzisiejszy dzień. Dawno już nie czytałem powieści w takim tempie. Mam nadzieję, że nie padnę z sił. Ale w tym tempie - jutro wieczorem skończę ostatnią część.
Romulus - 2009-12-27, 23:38
:
Ech... I koniec...

Świetne powieści - choć najlepszą, bez wątpienia, jest część pierwsza. Na drugą i trzecią należałoby spojrzeć jak na jedną powieść, ponieważ wydarzenia są ściślej ze sobą powiązane. Z tego punktu widzenia wyłożenie kart, o którym pisałem wcześniej wcale nie wygląda na przedwczesne. Trochę może kłuć w oczy fakt, iż czarne charaktery, jeden w drugiego, nienawidzą kobiet, albo mają z nimi jakiś problem. Trochę to takie..., grubo ciosane. Ale, pamiętać należy, że to literatura rozrywkowa i na takie fakty można spojrzeć przez palce. Zwłaszcza że mankament ten (o ile można to tak określić), jest niwelowany świetnym stylem autora, frapującą fabułą i niebanalnymi głównymi bohaterami, a raczej ich dwójką, bo pozostali nie wyróżniają się. Wróć: najważniejszą postacią tych powieści jest Lisbeth Salander.

Powieści te są warte polecenia. Nie ustępują pola amerykańskim bestsellerom. I są cholernie uzależniające. Przyjemnie będzie do nich wrócić za jakiś czas. Już na spokojnie, bez nerwowego przewracania kartek i połykania zdań.
Beata - 2010-01-03, 21:21
:
Przeczytałam. :-P Pożyczyłam i przeczytałam. Bardzo dobra trylogia. Wprawdzie wątkowi kryminalno-sensacyjnemu nic nie brakuje, ale najbardziej podobało mi się tło - wszystkie te historyjki poboczne, w rodzaju wizyty Lisbeth w biurze pośrednika handlu nieruchomościami, wątek sedesów (nawiasem mówiąc ta akurat historyjka to IMHO znakomita instrukcja warsztatowa, jak pisać dobre artykuły - od razu widać, że autor wie, o czym pisze).

Nie zgadzam się, że kwestia nierównego traktowania (czy wręcz dyskryminacji) kobiet została przedstawiona w sposób przejaskrawiony czy jakoś wynaturzony. Weźmy choćby zachowanie tego pośrednika mieszkaniowego - SPOILER!!! potraktował Salander protekcjonalnie i obraźliwie tylko opierając się na jej wyglądzie. To żadna fantazja - dokładnie w taki sam sposób zostałam potraktowana kiedyś w sklepie. Wracałam z działki i miałam na sobie robocze ubranie, sklep był po drodze i wstąpiłam. I zimny prysznic - pan ekspedient wyraził wątpliwość czy stać mnie na zakupy u nich. Pamiętam to do dziś, bo wtedy aż mi głos odebrało (na szczęście nie na zawsze ;) ). Zastanawiam się czy gdyby na moim miejscu był facet, ów pan ekspedient też by się tak względem niego zachował...? CHYBA KONIEC SPOILERA. A wydarzenia przedstawione przez Larssona mają podwójną moc rażenia - przecież pisze to Szwed, mieszkaniec kraju praw człowieka, na dodatek jest to facet, a nie jakaś nawiedzona feministka (założę się, że taką etykietką przyklejono by natychmiast, gdyby napisała to kobieta).

A w ogóle, to Larsson bardzo umiejętnie posklejał ze sobą fikcję i fakty, szwedzkie afery polityczne i gospodarcze oraz własną kreację. Muszę sobie podoczytywać na temat moderatów, Palmego - mam wrażenie, że te wszystkie boczne "smaczki" to fakty. I ta historia z sedesami też. :)
Romulus - 2010-01-03, 21:46
:
Odnośnie tej Szwecji - spoglądając na wizerunek, jaki ma w Europie (najbardziej postępowy kraj, prawa człowieka, uczciwość i te sprawy...) i na wizerunek, jaki wyłania się z tych książek - kontrast wali po oczach. Wiem, że to fikcyjne opowieści, ale nieźle osadzone w realiach. A te realia takie jakieś brzydkie: przemoc, niemal systemowa, wobec kobiet, wszechwładza służb specjalnych, jakaś straszna, trująca duchota państwa socjalnego... Finał niesie dopiero oczyszczenie bałaganu dzięki kilkorgu Ostatnim Sprawiedliwym.
ghosia - 2010-01-04, 11:53
:
Wszyscy zachwycają się postacią Lisbeth w tej trylogii... Ja na razie nadal przeczytałam tylko pierwszą część, ale niczego szczególnego w tej postaci nie znalazłam. Nie jest to przecież pierwsza takiego rodzaju bohaterka... Co w niej jest takiego specjalnego?

Jest ciekawą postacią, jeśli chodzi o tom pierwszy, to nawet najciekawszą w całej książce, ale nie jest przecież niczym nowym w literaturze... Na czym więc polega jej "nowa jakość"?
Romulus - 2010-01-04, 12:31
:
Ha! Podaj mi jakieś przykłady podobnych bohaterek w powieściach sensacyjnych: niezaleznych, nieprzeciętnie inteligentnych, troszkę socjopatycznych, z łagodnym objawem zespołu (syndromu?) Aspergera; żadnego słodkiego dupci-dupci; ani czułostkowości. Bo tak ciekawej postaci jeszcze nie spotkałem, w tym zdominowanym przez męskich bohaterów gatunku.
ghosia - 2010-01-04, 13:27
:
Na przykład, bohaterki Scarlett Thomas (książki nie wydane u nas) albo główna postać z Rozpoznania wzorca Gibsona. To tak na szybko, z pewnością znajdzie się takich bohaterek więcej.

Nie czytam dużo powieści sensacyjnych, ale wydaje mi się, że niezależne, inteligentne bohaterki z przeszłością/problemami to nic nowego... Z pewnością ktoś, kto czyta więcej sensacji będzie w stanie podać inne przykłady.
Romulus - 2010-01-04, 14:20
:
ghosia napisał/a:
Na przykład, bohaterki Scarlett Thomas (książki nie wydane u nas) albo główna postać z Rozpoznania wzorca Gibsona. To tak na szybko, z pewnością znajdzie się takich bohaterek więcej.

Tej pierwszej autorki nie znam, ale kojarzy mi się z jakąś tanią masówką (coś jak te marne powieści, które pisze A. Kava). Co do bohaterki z "Rozopznania wzorca" Gibsona to mogłaby za Lisbeth Salander najwyżej walizki nosić. Poza inteligencją - co nie jest atutem, bo wszyscy bohaterowie są na ogół inteligentni - i wrażliwością na rodzące się trendy, nie miała ona żadnych innych cech pozwalających ją postawić obok Lisbeth.

Cytat:
Nie czytam dużo powieści sensacyjnych, ale wydaje mi się, że niezależne, inteligentne bohaterki z przeszłością/problemami to nic nowego... Z pewnością ktoś, kto czyta więcej sensacji będzie w stanie podać inne przykłady.

No jasne, że nic nowego (cały cykl Larssona to nic nowego), ale takiej jak Lisbeth ze świecą w biały dzień szukać. Ona nie jest tylko inteligentna. To właśnie w haśle "z problemami" tkwi cały jej urok i świeżość.
ghosia - 2010-01-04, 15:09
:
"Inteligentna z problemami". Sam przyznałeś, że bohaterka Gibsona jest inteligentna. Ma problemy - co do tego nie ma żadnych wątpliwości (zwyczajni ludzie nie chorują od widoku logo Michelin). Czym konkretnie różni się od Lisbeth, poza naturą problemów?

I nawet, jeśli taka postać pojawia się w "tanich masówkach" (co czyni Millennium inną książką? To, że autor umarł, zanim zdążył napisać więcej takich samych książek?), to nie zmienia faktu, że się pojawia, nie jest niczym nowym i może być nawet o wiele lepiej od Lisbeth stworzona.

Dla wyjaśnienia - nie twierdzę, że postać Lisbeth jest źle napisana. Po prostu dla mnie nie była niczym nowym.
Beata - 2010-01-04, 15:30
:
Inne bohaterki mogą sobie być inteligentne, mogą mieć problemy jakie tam bądź, ale jednego nie mają - nie są oparte na postaci Pippi Astrid Lindgren. Lisbeth jest taką właśnie Pippi, tylko piętnaście lat starszą. Nieprzewidywalną, nie akceptującą obowiązujących reguł, czasem ostro imprezującą, a czasem bardzo wycofaną, obdarzoną siłą (nie tylko fizyczną) i nieustępliwością, która pozwala jej przetrwać wszystko. Mało przetrwać, ta siła pozwala jej wygrać, mimo że na starcie żadnych forów nie miała (a raczej przeciwnie). I umiejętności hakerskie Lisbeth mi do tego obrazu bardzo pasują - w końcu Pippi też wszelkimi możliwymi środkami do celu dążyła, niekoniecznie całkiem zgodnie z regułami fair play.
Romulus - 2010-01-04, 16:40
:
Poza tym bohaterka Gibsona nie była choć odrobinę zbliżona do Lisbeth jeśli chodzi o bezwzględność (wymierzanie samodzielnie "sprawiedliwości", zastawienie pułapki na opiekuna prawnego - choć tu się odrobinę przeliczyła, ale ostatecznie "wyszła na swoje"), pewną amoralność (okradanie złodzieja i korzystanie z jego pieniędzy, a także doprowadzenie do jego śmierci), zero szacunku - jak pisała Beata - dla praw innych ludzi (grzebanie w ich prywatności i posługiwanie się przy tym jakimś własnym, szczególnym "kodeksem zasad").

Pozostałe bohaterki literatury sensacyjnej: to szlachetne pindzie (psycholożki, patolożki, profesorki, policjantki - choć te zdarzały się zwichrowane patrz: kryminały Dorothy Uhnak). Problemy? "Kiedyś piłam, ale już nie piję", "Facet mnie pobił, ale dałam sobie radę po latach traumy", "Faceci mnie rzucają, ale to nic dziwnego, bo zadaję się z samymi dupkami i tylko idiota nie widzi, że skończę jak idiotka" :)
ghosia - 2010-01-04, 17:24
:
I naprawdę sądzicie, że nikt wcześniej nie napisał podobnej postaci? Trudno w to uwierzyć, bo w filmach jest ich pełno (większość żeńskich postaci Tarantino, połowa płatnych zabójców w jakimkolwiek filmie) o anime już nie wspomnę. I wystarczyłoby, że ktoś napisałby książkę o hakerach z kobiecą postacią w roli głównej...

Nie rozumiem szumu, jaki się wokół tej postaci wytworzył. Takich postaci jest więcej (przynajmniej w moim mniemaniu, wyżej podałam przykłady) - to, że nie występują w książkach, które osiągnęły międzynarodowy sukces (nieważne - zasłużony, czy nie), nie znaczy, że ich w ogóle nie ma i że Larsson był pierwszy i jedyny...

Jak już wspomniałam wcześniej, przeczytałam na razie tylko pierwszy tom. Może potem się okazuje, że Lisbeth jest rzeczywiście jakimś ewenementem ;) .
Romulus - 2010-01-04, 17:30
:
ghosia napisał/a:
Nie rozumiem szumu, jaki się wokół tej postaci wytworzył. Takich postaci jest więcej (przynajmniej w moim mniemaniu, wyżej podałam przykłady) - to, że nie występują w książkach, które osiągnęły międzynarodowy sukces (nieważne - zasłużony, czy nie), nie znaczy, że ich w ogóle nie ma i że Larsson był pierwszy i jedyny...
Może rzeczywiście takich postaci jest więcej, ale nie spotkałem jeszcze żadnej tak dobrze napisanej.
ghosia - 2010-01-04, 17:35
:
Przeglądając półki z książkami natknęłam się na Złe małpy Matta Ruffa. Jane (główna postać) to kolejny przykład dokładnie takiej samej bohaterki.
Beata - 2010-01-04, 17:53
:
Nie zgadzam się - IMHO jest różnica. Rzeczywistość, jaką postrzega Jane jest inna, niż świat, w jakim funkcjonują inni. Tymczasem Lisbeth nie ma żadnych przywidzeń, złudzeń czy urojeń.
ghosia - 2010-01-04, 20:06
:
Z punktu widzenia bohaterki to chyba nie ma znaczenia?

Ale nie będę się upierać. Złe małpy czytałam dawno, więc może nie do końca pamiętam, jak wszystko tam wyglądało...
Sharin - 2010-01-10, 10:59
:
Mmmm... Wczoraj po pracy skusiłem się na kawę w towarzystwie Larssona :) Jeżeli wolno mi cokolwiek powiedzieć o jego książce po przeczytaniu 70 stron to powiem, że czyta się świetnie (być może w przyszłości użyję jeszcze większych określeń - wszystko na to wskazuje). Fabuła interesująca, bohaterowie zachęcający do poznania ich bliżej i jacyś tacy zabawni. Nasza znajomość na pewno się przedłuży.
Jachu - 2010-01-10, 11:07
:
A propos Stiega Larssona, to w weekendowym numerze dziennika "Rzeczpospolita" znajduje się dwustronicowy artykuł poświęcony temu szwedzkiemu pisarzowi i fenomenowi jego literackiej popularności.
Polecam lekturę tego artykułu :)
martva - 2010-01-19, 15:11
:
Uff, skończyłam cykl. Bardzo, bardzo mi się podobało, nie tylko jako kryminał, ale tez jako powieść powiedzmy obyczajowa (jakoś mi się wydawało że w Szwecji jest bardziej różowo). W sumie pierwszego tomu gdzieś do połowy nie traktowałam jako kryminał, bo akcja wybuchła dopiero potem.
A wczoraj wróciłam do domu z kina, pierwsza w nocy, jeszcze kawałek trzeciego tomu do skończenia - łyknęłam. Zgasiłam światło za pięć czwarta.

Mam tylko pewne wątpliwości - mama zapytała czy warto. IMHO warto, na pewno bardziej warto niż grać w kulki na kompie, z drugiej strony nie wiem czy książka nie będzie momentami zbyt obrzydliwa. Znaczy dla mnie nie była, ale ja mam chyba ciut wyższy próg wrażliwości. Jak myślicie, jakby to do cyklu Krajewskiego porównać pod względem mroku i ciężkości opisywanych czynów? Chyba lżejsze?
Romulus - 2010-02-15, 21:47
:
http://www.zaginiona-bibl...p?p=87203#87203 - recenzja Sharina. W zasadzie zgadzam się z nią. Jednakże ja bardziej chyba jednoznacznie za wadę uznawałem podział na "dobrych" i "złych". Trochę irytujące było - patrząc z perspektywy całego cyklu - to, że w zasadzie każdy negatywny bohater miał skrzywienie na punkcie kobiet. To ich wszystkich łączyło. A naprzeciwko tych "złych" stali ci krystalicznie uczciwi, pełni pasji i zaangażowania. Taki dwubiegunowy podział wydał mi się strasznie archaiczny. Zbyt mocno uproszczony. Właśnie Lisbeth Salander, która była kobietą nienawidzącą mężczyzn nienawidzących kobiet, ratowała sytuację. Bez niej ci "dobrzy" z tymi swoimi ideałami dreptaliby w miejscu.

Choć - powtarzam - może to efekt mojego zatrucia współczesnym czarnym kryminałem, w którym nie ma dobrych i złych tak jednoznacznie nakreślonych.

Z tej katastrofy wybrnął Larsson tworząc skomplikowaną i wciągającą niesamowicie fabułę osnutą wokół tajemnic potężnego rodu przemysłowców. A na dodatek jeszcze afera w świecie finansów. I można było zapomnieć o tych mieliznach.

Dobrze, że dodałeś, że tłem jest to psucie się państwa opiekuńczego. W ogóle, z książek Larssona przebija straszliwa duchota Szwecji spętanej polityczną poprawnością, państwem opiekuńczym, które niesamowicie ingeruje i gwałci prawa jednostek (Lisbeth), aby je chronić przed nimi samymi, choć, po prawdzie, akurat ona wcale tego nie potrzebowała. Niemal jakby ta sytuacja: Lisbeth kontra jej sytuacja prawna była odzwierciedleniem w skali mikro sytuacji jednostka kontra państwo opiekuńcze mądrzejsze od wszystkich i nad wszystkim sprawujące pieczę. Ale może się za daleko posuwam.
Sabetha - 2010-10-22, 19:57
:
Niedawno skończyłam „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”. Przyjemność z czytania była podwójna – raz, książka jest po prostu dobra. Dwa – ma to coś, co przywodzi na myśl powieści Dashiela Hammeta i Raymonda Chandlera. Pamiętam, że jako smarkula nie mogłam się zdecydować, czy bardziej podoba mi się Sam Spade, czy Philip Marlowe – lektura pierwszej części „Millenium” nie dość, że przywołała miłe wspomnienia, to jeszcze obudziła gwałtowną ochotę, by znów sięgnąć po ich przygody XD .
Wracając zaś do teraźniejszości, muszę powiedzieć, że od czasów „Córki generała” Nelsona DeMille, którą łyknęłam dosłownie „w locie”, żaden kryminał nie potrafił zaabsorbować mnie do tego stopnia, bym nie potrafiła się odeń oderwać. Częściowo to zasługa wyżej wymienionych młodzieńczych fascynacji klasyką kryminału, częściowo Lisbeth Salander, częściowo – a może powinnam napisać: w głównej mierze – wciągającej akcji i (na tyle, na ile jestem w stanie to ocenić) wiernego odzwierciedlenia szwedzkich realiów.

Romulus napisał/a:
A naprzeciwko tych "złych" stali ci krystalicznie uczciwi, pełni pasji i zaangażowania. Taki dwubiegunowy podział wydał mi się strasznie archaiczny. Zbyt mocno uproszczony.


Nie wiem (jeszcze), jak to wygląda z perspektywy całości, ale w pierwszej części ten podział nie razi. Owszem, mamy po jednej stronie zwyrodniałego sadystę, ale po drugiej nie stoi żaden anioł, tylko po prostu normalny, uczciwy człowiek. Nie będę ukrywała, że mnie także w pewnym momencie zaczęło brakować owych dylematów moralnych, działania w szarej strefie i cynizmu, okraszonego od czasu do czasu błyskotliwymi uwagami na temat ludzkiej kondycji, bez czego współcześni tropiciele zbrodni wprost nie mogą się obejść. Po czym pomyślałam sobie, że kiepsko ze mną, skoro zwykłą przyzwoitość zaczynam uważać za nudny archaizm :badgrin:

Romulus napisał/a:
W ogóle, z książek Larssona przebija straszliwa duchota Szwecji spętanej polityczną poprawnością, państwem opiekuńczym, które niesamowicie ingeruje i gwałci prawa jednostek (Lisbeth), aby je chronić przed nimi samymi, choć, po prawdzie, akurat ona wcale tego nie potrzebowała.


Nigdy nie byłam w Szwecji, ba, nie znam nawet nikogo, kto tam był. Sytuacja Lisbeth była bardzo specyficzna, bo też i arcyciekawa z niej postać. Gdyby na jej miejscu znalazła się prawdziwie upośledzona, niezdolna do samodzielnej egzystencji dziewczyna, owa opiekuńczość państwa byłaby raczej zaletą (chyba że jej kurator okazałby się rzeczywiście takim sk***synem jak Bjurman, ale wybaczcie, wolałabym myśleć, że tacy nieczęsto się zdarzają).
Romulus - 2010-10-22, 20:41
:
Sabetha napisał/a:
Przyjemność z czytania była podwójna – raz, książka jest po prostu dobra. Dwa – ma to coś, co przywodzi na myśl powieści Dashiela Hammeta i Raymonda Chandlera. Pamiętam, że jako smarkula nie mogłam się zdecydować, czy bardziej podoba mi się Sam Spade, czy Philip Marlowe – lektura pierwszej części „Millenium” nie dość, że przywołała miłe wspomnienia, to jeszcze obudziła gwałtowną ochotę, by znów sięgnąć po ich przygody XD .

SIOSTRO!!! (Nie namawiam cię do sięgnięcia po bardzo "zwichrowanego" "syna" Dashiella Hammetta - Jamesa Ellroya :) )
Sabetha napisał/a:
Wracając zaś do teraźniejszości, muszę powiedzieć, że od czasów „Córki generała” Nelsona DeMille, którą łyknęłam dosłownie „w locie”, żaden kryminał nie potrafił zaabsorbować mnie do tego stopnia, bym nie potrafiła się odeń oderwać.

OMG!!! Żyje na tym forum osoba, która czytała cokolwiek Nelsona DeMille!!! A "Złote Wybrzeże"? A "Śliwkowa Wyspa"? Ale, już i "Córka generała" wystarczy na mój szacun :)
Sabetha - 2010-10-22, 21:51
:
Romulus napisał/a:
SIOSTRO!!!


:lol: Miło wiedzieć, że stara dobra klasyka ma jeszcze swoich miłośników. Niech więc będzie: BRACIE!!!

Niestety nie czytałam nic Ellroya - a jeśli nawet, w tej chwili nie potrafię sobie niczego przypomnieć. Jednakowoż w czasach, kiedy w mym sercu królował Sam Spade, pochłaniałam książki w przerażającym tempie i ilościach. Dość często mi się zdarza przytargać skądś jakieś tomiszcze tylko po to, by stwierdzić, że już je znam XD

Romulus napisał/a:
OMG!!! Żyje na tym forum osoba, która czytała cokolwiek Nelsona DeMille!!!


No ba! W dodatku do dziś pamiętam te dialogi. Mistrzostwo świata. I nie, nie znam innych jego książek :( . Biblioteka publiczna w K. dysponuje tylko CG, a nie mogę sobie pozwolić na kupno wszystkiego, co chciałabym przeczytać :(
Romulus - 2011-01-13, 10:42
:
Zbliża się premiera amerykańskiej adaptacji pierwszej części trylogii. Rezyseruje David Fincher co już pozycjonuje ten film wysoko na liście oczekiwanych premier. A i zdjęcia przedstawiające główną bohaterkę tej powieści są bardzo ciekawe: http://www.empireonline.c...y.asp?NID=29875
Sabetha - 2011-01-13, 18:17
:
Adaptację amerykańską na pewno obejrzę, ale "stara" Lisbeth podoba mi się o wiele bardziej.
Trojan - 2018-11-19, 22:53
:
Tak w poszukiwaniu Conrada znalazlem to wykopalisko.
Więc. 1 tom bardzo dobry.
Pozostałe może dobrze i się czyta, ale obiektywnie kupa.
Wkrwiajaca bochaterka.
Fidel-F2 - 2018-11-19, 22:58
:
Coraz mniej cię ogarniam
Beata - 2018-11-20, 06:52
:
Że w poszukiwaniu Conrada, w ogóle mię nie zdziwiło, gdyż meandry skojarzeń są nie do ogarnięcia. Ale że 2 i 3 Millenium to kupa? No weź!
Fidel-F2 - 2018-11-20, 08:50
:
Wszystkie trzy to kupa
Beata - 2018-11-20, 09:07
:
No! I to jest przynajmniej jednoznaczna ocena. :) Ale ocenić wysoko 1, a 2 i 3 wręcz przeciwnie, i jeszcze uznać, że dopiero tam Salander jest wkurwiająca... no halo, a nie była wkurwiająca od początku? No nie klei mi się.
Trojan - 2018-11-20, 10:03
:
nie, nie, nie

"jedynka" to dość klasyczny kryminał, zniknięcia, morderstwa, jakieś tam rządowe tajne sprawy + dziennikarz "przypadkiem" wmieszany + tajemniczy mocodawca + zadupie + "gotycka" posiadłość z mroczną tajemnicą. Klasyczny kryminał. Salander występuję tam przez chwilę jako Joker głównego bohatera. Dobrze napisane, gładko wchodziło.

'tomiast w 2 i 3 tomie Joker zamienia się w głównego bohaterkę, superinteligentna, supersprawna, bogata, całkiem ładna, co tam jeszcze... taki Hamesz Bond z cyckami (A)- co tam, lepsza.
historia wchodzi na tory zbliżone klimatom Koontza
Beata - 2018-11-20, 10:21
:
Aha. Ok. Rozumiem, fundamentalnie się nie zgadzam. :)
Soczek196 - 2019-10-17, 08:43
:
Niedawno miała miejsce premiera ostatniej części cyklu Millenium więc pozwole sobie odświeżyć wątek.
Jestem już po lekturze i ciesze się, że to była ostatnia część. Same historie przedstawione w trzech częściach napisanych przez Lagercrantza są ok ale nie podobało mi się to, że postacie Mikela oraz Lisbet zostały totalnie spłycone. Kolejna rzecz która mi się nie spodobała to dodawanie kolejnych elementów do przeszłości Lisbet. Niestety ale cykl poszedł drogą stopniowego obniżania jakości.
Trojan - 2019-10-17, 09:48
:
hę ?
przeca to było wiadomo od 2 tomu.
pierwszy to faktycznie perełka wśród kryminałów, pozostałe dwa SL krok po kroku schodzą w dół.