Zaginiona Biblioteka

Nowy York - Korytarze

KapitanOwsianka - 2009-10-28, 16:24
: Temat postu: Korytarze
Przyuważone:

S jak zwykle wygląda świetnie, przechadzając się po korytarzach szkoły. Zdaje się, że B miała rację - S jest niebezpieczna. I łatwo może przyćmić B.

Ale nie to jest ważne. Ktoś wodzi rozmarzonym wzrokiem za S. Po prostu nie może oderwać od niej oczu.
Uważaj D, nie wiesz, że S nie umawia się z outsiderami?

XOXO,
plotkara


A to nasza szkoła. Nie będę Cię oprowadzał po salach, to nie jest aż takie ważne. Ważne jest to co dzieje się tutaj... Słuchasz mnie? Ach to? To Serena... Najpiękniejsza dziewczyna w szkole. Nie, raczej nie umówi się z Tobą. Masz za mały portfel. No przynajmniej tak o niej mówią.
KapitanOwsianka - 2009-11-15, 13:54
:
Frankie niemalże biegiem wpadła na korytarz szukając odpowiedniej sali. Zawsze tak jest na początku, że człowiek jest zagubiony i nie może znaleźć nic, nawet jeśli jest to najprostsze. Mijając wejście wpadła na jakąś dziewczynę. Dopiero po chwili zorientowała się, że to ta sama Azjatka, z którą rozmawiał tamten chłopak.
- Oj! Strasznie Cię przepraszam... - Choi uśmiechnęła się niewinnie i zrobiła wielkie, przepraszające oczy. Roztoczyła na około siebie urok, któremu nie sposób było się oprzeć. - Straszna ze mnie idiotka. - powiedziała i zdmuchnęła z czoła kosmyk ciemnobrązowych włosów. - Nic Ci nie zrobiłam?
Eithel - 2009-11-15, 14:04
:
Uśmiechnęła się do dziewczyny - każdemu może zdarzyć się chwila nieuwagi. Zresztą sama też nie powinna biegać po korytarzu, jak jakaś niezrównoważona. Niestety, nie mogła nic poradzić na to, że te sale najwidoczniej żyły własnym życiem i przenosiły się z jednego piętra na drugie - przynajmniej odnosiła takie wrażenie.
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęła się przyjaźnie do dziewczyny - Wiesz może gdzie jest sala biologiczna? To mój pierwszy dzień i zupełnie nie potrafię tu nic znaleźć. - zapytała z silnym brytyjskim akcentem.
KapitanOwsianka - 2009-11-15, 14:54
:
Dziewczyna obdarzyła ją przemiłym uśmiechem. - Pewnie! Musisz się wybrać na drugie piętro. To będzie sala zaraz przy schodach. - powiedziała. - Ach! Jestem Choi, może zobaczymy się po szkole, albo jutro w kantynie! - rzuciła odbiegając w kierunku swojej sali. Zdecydowanie była to przemiła dziewczyna. Może nie wszyscy w tej szkole są tacy źli?
Eithel - 2009-11-15, 18:04
:
Frances pomachała dziewczynie, po czym pospieszyła we wskazanym przez nią kierunku. Dobrze wiedzieć, że są tu jacyś uprzejmi i bezpretensjonalni ludzie. Poprawiła przekrzywioną torbę na ramieniu, uśmiechając się wesoło. Może nie będzie jednak tak źle? Może niepotrzebnie się martwiła? Wystarczyło po prostu trzymać się nieco z boku i nie wchodzić w drogę tej nabzdyczonej i pretensjonalnej panience. Nieco pocieszona własnym tokiem rozumowania weszła do odpowiedniej sali.
KapitanOwsianka - 2009-11-15, 19:20
:
Kiedy Frankie zniknęła na schodach Choi zatrzymała się i wróciła, uśmiechając się w jakiś taki szatański sposób na Podwórze. Wyjęła spod swojej kamizelki telefon aż świecący od diamentów i drogich kamieni. Przyjrzała mu się krytycznie i wręczyła go Chuckowi. Bass spojrzał zaskoczony na telefon i gwizdnął. - Rany... Absolutny brak smaku. Będzie z nią od cholery roboty. - Choi uśmiechnęła się do niego.
Chuck odnalazł w telefonie numer szofera dziewczyny, po czym wysłał sms odwołujący odbiór Frankie ze szkoły.
Uniósł spojrzenie na Choi i uśmiechnął się do niej. - Spisałaś się skarbie.
Choi puściła mu oczko. - Proste. - i odeszła w kierunku Constance. Chuck chwilę przyglądał się chwilę odchodzącej Koreance, po czym schował telefon do kieszeni i zniknął w St. Jude's.
Eithel - 2010-02-12, 23:12
:
Frances zatrzasnęła szafkę z uśmiechem na ustach - koniec tego dobrego na dzisiaj. Co prawda nadal nie widziała nigdzie George'a, ale piękna pogoda jej to rekompensowała. Zaraz po powrocie do domu miała zamiar się przebrać, a później wybrać na mały jogging do Central Parku. W bardzo pogodnym nastroju ruszyła w kierunku wyjścia ze szkoły, nie zwracając uwagi na ludzi wokół niej.
KapitanOwsianka - 2010-02-12, 23:28
:
Zanim zdążyła odejść od swojej szafki, obok niej trzasnęły drewniane drzwiczki innej szafki. Kiedy spojrzała w tamtym kierunku zobaczyła Sabrinę. Sabrina spojrzała na nią i lekko się cofnęła mierząc ją lekko spłoszonym wzrokiem. - Hej, Frankie... - powiedziała i przygryzła delikatnie dolną wargę.
Eithel - 2010-02-12, 23:37
:
Spojrzenie, którym dostała mogłoby ją spalić na popiół, gdyby tylko spojrzenia rzeczywiście miały taką moc. Frances nienawidziła obłudy, a rudzielec był właśnie dla niej synonimem tej negatywnej cechy.
- Hi, - powiedziała najchłodniejszym tonem, na jaki było ją stać - jeśli masz w zanadrzu jeszcze jakąś dziecinną sztuczkę, to teraz masz okazję... - rzuciła jej wyzwanie, patrząc na nią z wyższością.

Cięty język
KapitanOwsianka - 2010-02-12, 23:45
:
Sabby speszyła się jeszcze bardziej. Spuściła wzrok. - Yeah, 'bout that. I'm sorry... Nic mnie nie usprawiedliwia, ale i tak mi przykro. Wygląda na to, że Alexis wyszła bokiem nam obu. - uśmiechnęła się nieśmiało. - Tak czy siak, przepraszam.
Eithel - 2010-02-12, 23:57
:
Frances miała dobre serce i zazwyczaj wybaczała bardzo łatwo, a dawne żale szybko szły w niepamięć. Miała jednak przeczucie, że miłosierdzie na niewiele się tutaj zda i lepiej grać twardo, z wyrachowaniem. Na jej ładnej buzi pojawił się uprzejmy uśmieszek, który nie obejmował jednak oczu. - Oh Sabrina, Sabrina. - zamruczała łagodnie, kręcąc głową - Na co mi są potrzebne twoje przeprosiny? - zerknęła na nią spod rzęs, nawijając kosmyk włosów na palec - A ja potrafię być tak bardzo pamiętliwa... Chyba, że coś rozproszy moją uwagę... - pozwoliła dziewczynie samej wydedukować, co ma na myśli.
KapitanOwsianka - 2010-02-13, 00:03
:
Sabby wzruszyła ramionami, a kiedy dotarły do niej wreszcie słowa Frankie zmarszczyła brwi. - Źle trafiłaś. - odpowiedziała spokojnie. - I normalnie odpowiedziałabym Ci byś wytoczyła wszystkie działa, ale teraz mi wszystko jedno. - schowała rzeczy do szafki i zamknęła ją. - Ja już miałam "przyjaciółkę", która traktowała mnie jak przyboczną. Drugiej takiej nie chcę...
Eithel - 2010-02-13, 00:23
:
Przez twarz Frances przemknął lekki cień - w tym co mówiła Sabrina, było ziarnko prawdy. Może to właśnie mógł być jej klucz do sukcesu? Nie stawać się kolejną Lex czy Blair, szantażować ludzi i wymuszać posłuszeństwo... lecz zdobywać ich charyzmą i pozytywnymi przymiotami. Umiała przecież podbijać serca... jak nikt inny.
- A przyjaciółkę, która zabierze cię na kawę w ramach przeprosin za swoje nietaktowne słowa? - powiedziała łagodnie, uśmiechając się przepraszająco.
KapitanOwsianka - 2010-02-13, 00:28
:
Sabby uśmiechnęła się i rzuciła szelmowskim spojrzeniem na Frankie. - Tak naprawdę to ja powinnam Ci zafundować kolację za te włosy, albo popołudnie w SPA... - zamknęła szafkę i odwróciła się do Frankie. - Mogę Ci pokazać jak się spędza wolny czas na Upper East Side.
Eithel - 2010-02-13, 21:39
:
Frances z entuzjazmem pokiwała głową - That would be so nice of you. - powiedziała, uśmiechając się ciepło. - Mam czas aż do kolacji, bo umówiłam się z matką. Od czego zaczynamy?
KapitanOwsianka - 2010-02-14, 10:56
:
- Od zakupów... - uśmiechnęła się lekko dwuznacznie. Przynajmniej tak to odebrała Frankie. Uniosła lekko lewą brew do góry i złożyła usta w dzióbek.

Przeniesienie akcji.