Zaginiona Biblioteka

Nowy York - Palace Hotel

KapitanOwsianka - 2009-10-31, 18:10
: Temat postu: Palace Hotel
Przyuważone:
D próbował dostarczyć S telefon komórkowy. Wiemy jak bardzo jest ważny, jak inaczej miałaby stały dostęp do moich informacji? Pytanie jednak skąd go miał? I w jakiej sytuacji S mogłaby zostawić D swój telefon, skoro nie dałaby mu pewnie swojego numeru?

Wszystko to bardzo tajemnicze. Muszę się temu lepiej przyjrzeć.

xoxo,
plotkara



No już nie rozdziawiaj tak szczeki. Mówiłem, że może cię to zszokować. Chodźmy do recepcji, trzeba zapowiedzieć swoją wizytę. Swoją drogą wiedziałeś, że mieszka tutaj teraz Serena? Ponoć jej matka znowu robi przemeblowanie czy tam remont. No cóż... Tak to już u nas jest, jak się ma za dużo kasy to nie wie sie co z nią zrobić.
Co się tak oglądasz za Sereną? Mówię Ci, dobrze, że nie przyszliśmy tutaj z tą twoją... No już spokojnie! Wrzuć na looz, nie miałem nic złego na myśli.


Derriuz - 2009-11-20, 01:18
:
Taylor przyjechał punktualnie. Wyglądał na nieco zmęczonego, ale póki nikt nie widział nie robiło mu to żadnej różnicy. Chucka nie widział w pobliżu, wiec postanowił nie wychodzić jeszcze z wozu. Zamiast tego uchylił okno, puścił jakąś lekką melodyjkę w radiu i odpalił papierosa, wyglądając sobie w zamyśleniu przez szyby. The Chordettes śpiewały o jakimś chłopaku jako o swoim lizaczku, w kółku powtarzając "lollipop". Zaczęło go to nieco irytować, więc wziął się za zmianę stacji...
KapitanOwsianka - 2009-11-20, 10:08
:
Dopiero w tym momencie dotarło do Taylora, że przecież Palace to hotel i to hotel należący do ojca Chucka, więc najprawdopodobniej Chuck jest już w środku i czeka. A nawet gdyby nie należał do Bassów, to nie ma szans, żeby Chuck czekał na niego i jego samochód przed lokalem. Jak spojrzeć na to z tej strony to wydawało się to bardzo zabawne i nierealne.
Derriuz - 2009-11-20, 15:43
:
Taylor w wyniku tego niespodziewanego olśnienia podrapał się po policzku. W pierwszym odruchu chciał zganić się za głupotę, jednak w następnej chwili usprawiedliwił się myślą, że na dobrą sprawę Chucka nie zna i to co do niego należy niewiele go interesowało. Tak więc wzruszył ramionami i zaraz po spaleniu fajki wyszedł z wozu, zamknął go i wszedł do środka, by udać się w poszukiwania Bassa.
KapitanOwsianka - 2009-11-21, 01:46
:
Hotelowy klub był raczej w głębi. Ale wystarczyło tylko przejść przez hol i już się w nim było. Bar, kilka barowych stołków, a nad barem jakaś futurystyczna, podświetlana rzeźba, dalej przejście do następnej sali, gdzie najpewniej były stoliki i inne takie.
Chuck siedział przy barze, rozmawiając z barmanką, która właśnie podała mu szkocką z lodem. Tak przynajmniej to wyglądało z odległości.
Derriuz - 2009-11-21, 14:08
:
Taylor, gdy ujrzał Chucka zajętego rozmową z barmanką uśmiechnął się mimowolnie. Podszedł do niego powolnym krokiem i dał im chwilę, na zauważenie się, po czym rzucił żartobliwe:
- Nie przeszkadzam? - zapytał, tonem sugerując, że jest to jedynie żart.
KapitanOwsianka - 2009-11-21, 16:06
:
Chuck oderwał uwodzicielskie spojrzenie od barmanki i przeniósł je na Taylora. Zaraz pojawiło się wyrachowanie na jego twarzy i jeden z tych tajemniczych uśmiechów. - Witaj... Czego się napijesz? - zapytał spoglądając na zegarek. Przez moment Taylorowi wydawało się, że na coś czeka.
Derriuz - 2009-11-21, 16:31
:
- Może to niezbyt dystyngowane, ale na myśl przychodzi mi jedynie Miller - odparł spokojnie, co nie znaczy, że nie był podejrzliwy. Bo był, choć starał się tego w żaden sposób nie okazywać. Nie zamierzał brać niczego mocnego, jak zwykle zresztą. Źle by się działo...
- Sprawdzasz jak bardzo jestem punktualny, czy jeszcze na coś czekasz? - rzucił żartobliwym tonem.
KapitanOwsianka - 2009-11-21, 21:00
:
- Miller it is... - Chuck powiedział i wskazał dłonią stołek koło siebie. Po chwili kolo Taylora znalazło się piwo. - Nie... Już nie czekam. - powiedział uśmiechając się w jakiś sposób triumfująco. Patrzył nad ramieniem Iana na kogoś, kto właśnie wszedł do klubu.
Kiedy Taylor się odwrócił oniemiał.
W progu stanęła w postawie przypominającej gwiazdy z dawnych filmów Frankie. Ale nie była to ta sama, szara Frankie, z którą rozmawiał dzisiaj w szkole. To była prawdziwa Audrey Hepburn, albo Grace Kelly, tyle miała klasy w sobie. Ubrana w klasyczną, opiętą sukienką od Andrew Gn do kolan, zmysłowo opinającą ciało. Lekko odcinaną pod biustem, rękawy i część koło dekoltu w kształcie serca w kolorze białym, reszta czarna. Do tego czarne szpilki na czerwonej podeszwie od Christiana Louboutina, bez palców. Była absolutnie boska. Do tego dała o sobie znać jej błękitna krew. W sposobie w jakim stała. W powolnym spojrzeniu, które przesuwało się po zebranych. Kiedy dostrzegła Chucka i Taylora jej oczy na moment zabłysły czymś żywszym, zaraz jednak wróciła do swojej dystyngowanej miny. Zbliżyła się powoli do obu chłopców.
Chuck wstał witając ją uśmiechem. Objął ją ramieniem w pasie i powiedział - Taylor, poznaj, proszę, Lady Frances Spencer. Moją nową... - zrobił efektowną pauzę - Przyjaciółkę.
Ian nie mógł oderwać oczu od Frankie. Była absolutnie boska.

Bo Frankie pali punkt lansu :P
Derriuz - 2009-11-22, 16:26
:
"Zabawkę" - wstawił w myślach, trafiając akurat na efektowną pauzę wykonaną przez Chucka. Nie wiedział czemu ale ugryzła go zazdrość, gdy widział ten obrazek. Może to przez efekt, który wywołała na nim Frankie w nowej skórze? Jednocześnie trochę żal mu się dziewczyny zrobiło. No dobra, trochę to za mało powiedziane, szczerze jej współczuł. Nie wiedziała co może ją w konsekwencji bycia jego "przyjaciółką" czekać. Przerzucał wzrokiem między Chuckiem a Frankie w zamyśleniu i milczał przez dłuższą chwilę. W końcu otworzył usta:
- Więc to o to chodziło - rzucił tak, jakby Chuck miał od razu wiedzieć o czym mówi.
- Muszę przyznać, że jestem... Zaskoczony - wymusił na swojej twarzy uprzejmy uśmiech i mimowolnie poprawił palcami fryzurę, po czym sięgnął po Millera, potrzebując sporego jego łyka, żeby nieco otrzeźwieć ze zdumienia.
Eithel - 2009-11-22, 17:27
:
Frankie nigdy nie była zabawką i nie miała najmniejszego zamiaru nią zostać - to po prostu wynikało z jej twardego, nonkonformistycznego charakteru. Mogła zmienić sposób ubierania się, zręcznie lawirować wśród różnorakich sojuszy dzięki zdolnościom dyplomatycznym, ale rdzeń pozostawał ten sam. Poza tym wrodzony instynkt samozachowawczy ostrzegał ją przed Chuckiem i zachowywała wzmożoną czujność - na razie jej potrzebował, a ona potrzebowała jego. Co będzie potem to się jeszcze okaże.
Uśmiechnęła się w ten nieco złośliwy sposób, delikatnie mrużąc oczy, zadowolona z efektu jaki wywołała. Musiała przyznać, że ten styl rzeczywiście jej pasował - zarówno do wyglądu jak i osobowości.
- Powiedziałabym raczej sojuszniczkę, Chuck. - powiedziała, idealnie naśladując jego aksamitny i tajemniczy ton. W myślach mimowolnie dodała "a sojusze mają to do siebie, że lubią się zmieniać i przekształcać". - Czy któryś z gentelmanów będzie tak uprzejmy i zamówi mi kieliszek brandy? - uśmiechnęła się zachęcająco, po czym z wdziękiem zajęła miejsce, zakładając nogę na nogę. Nie mogli nie zauważyć, jak bardzo zgrabne ma łydki.
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 17:32
:
Chuck dał znak barmance, by ta przygotowała drinki. A potem na jego twarzy wykwitł wyrachowany uśmiech.

Well played Chuck...
Przejście do:
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 18:21
:
Kilka chwil później Chuck i Frankie siedzieli przy stoliku w jednym z boksów. Chuck rozparty wygodnie na skórzanej kanapie, trzymał w prawej dłoni szkocką z lodem i wpatrywał się tym swoim trudnym do zdefiniowania spojrzenia, które powodowało dreszcze w dole pleców. - Świetnie się spisałaś. Absolutnie go powaliłaś... Zatem próba poszła dobrze. - uśmiechnął się pod nosem. - Nic dziwnego... Wyglądasz przepięknie.
Eithel - 2009-11-22, 18:25
:
- So what was this all about, Chuck... - wymruczała, patrząc na Bassa badawczo, obracając szklankę z brandy w dłoni - Nie spotkaliśmy się tutaj, żeby podziwiać moją nową sukienkę. Ani nie było to spotkanie bliskiego kręgu przyjaciół... - pozwoliła, żeby pytanie, mimo tego że niezadane to i tak wyczuwalne, zawisło w powietrzu.
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 18:36
:
Actually, I prefer us to be much more than friends. - uśmiechnął się nieco dwuznacznie. Zamknął na moment powieki i przeniósł spojrzenie na stół. - Musiałem sprawdzić, czy osiągnąłem upragniony efekt. - wrócił spojrzeniem na Frankie i zmierzył ją powolnym wzrokiem, zupełnie jakby rozbierał ją w myślach. - Miałem rację. Masz potencjał.
Eithel - 2009-11-22, 19:39
:
Frankie nachyliła się nad stolikiem, przyjmując bardzo seksowną pozę - dekolt ukazywał ładny zarys piersi, a rozpuszczone włosy muskały jej ramiona w sposób pobudzający fantazję płci przeciwnej. - Let me make it clear, Bass. - zaczęła spokojnym tonem, używając tej niepokojącej i zmysłowej barwy głosu - I'm not one of those sweet girly-girls that you used as "teddy bears" in your bed. As long as we need each other and both of us gain profits from our cooperation, you can call me partner. - odchyliła się z powrotem na swoje miejsce, uśmiechając się w nieco złośliwy sposób. Gniew, który przez chwilę błyszczał w jej oczach, ustąpił miejsca chłodnej obojętności - temat był zakończony i Chuck powinien sobie z tego zdawać sprawę.

Cięty język
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 20:19
:
- I don't need teddy bears in my bed... - odpowiedział, tak jakby go zupełnie nie ruszyło to co powiedziała. - I just wanted to have some sex with you... - dodał, udając, że tłumaczy jej o co chodzi. - But now... - przybrał znudzoną minę i z pewną dozą niechęci odwrócił wzrok. Niewaaażne...
Za to Frankie poczuła się trochę tak jakby ją obrażono. To ona zrobiła z siebie taką piękność, a on nie był nią zainteresowany na tyle, by się bardziej postarać. Musiała przyznać, że trochę to ubodło.
Eithel - 2009-11-22, 20:41
:
Przez moment na twarzy Frances rysował się lekki cień urazy, ale dość szybko powróciła do chłodnej i dystyngowanej maski. W oczach błysnął lód, po czym Frankie bez słowa zajęła się swoim drinkiem - delikatnie wodziła opuszkiem palca po linii szklanki, zanim zdecydowała się pociągnąć kolejny łyk. Najpierw jakby nieśmiało wysunęła koniuszek języka, aby spróbować gorzkiej cieczy. Później, zadowolona z próby pociągnęła małego łyczka, a jedna z kostek lodu zaczepiła o jej wargi. Jakby z roztargnienia i zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, zaczęła ją ssać, pozwalając, aby pojedyncze kropelki wody zrosiły jej wargi. Zamyślona, wpatrywała się w przestrzeń, gdzieś po lewej stronie Chucka, odgarniając włosy z obojczyka.

Frankie pali punkt zajebiozy
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 21:49
:
Chuck starał się zasłonić swoją zwykłą maską znudzenia, ale nie mógł. W jego oczach błysnęło coś na kształt fascynacji. - Jesteś... - chwilę się zastanawiał. - Niesamowitą dziewczyną Frankie Spencer. - powiedział i przez moment w jego spojrzeniu było coś miłego. - Mam wrażenie, że to początek wspaniałej przyjaźni. - zamilkł na moment - Na pewno nie chcesz pójść ze mną na górę i uczcić tego? - zapytał raz jeszcze roztaczając na około siebie ten swój magiczny urok tajemniczości i zła.

Seksapil
Eithel - 2009-11-22, 22:10
:
Frances spojrzała na niego z tym właściwym tylko ludziom błękitnej krwi łaskawym uśmiechem delikatnej aprobaty. Musiała przyznać, że ten jego urok ją pociągał - cała ta mieszanina demoniczności i władzy tworzyła wokół niego ciekawą aurę. Nie była jednak na tyle nim przyćmiona, żeby iść z nim gdzieś, gdzie zostaliby sam na sam.
- Schlebiasz mi Chuck. - delikatnie pogładziła jego dłoń, zerkając na niego spod zasłony rzęs - Zamówmy szampana tutaj, chcę się trochę nacieszyć moim nowym stylem i wrażeniem jakie wywołuje na ludziach. - powiedziała dyplomatycznym tonem, uśmiechając się w ten swój zjednujący serca ludzi sposób, który na pewno odziedziczyła po ciotce.
KapitanOwsianka - 2009-11-23, 10:39
:
Chuck uśmiechnął się pod nosem - How about another brandy? And then, something to eat? - zaproponował, zaglądając Frankie w oczy. - Picie na pusty żołądek nie jest najrozsądniejszym pomysłem. - zauważył i gestem przyzwał kelnera. - Kuchnia jest co prawda zamknięta o tej porze, ale mam układy... Co powiesz na tosty, z truflami?
Eithel - 2009-11-24, 20:15
:
Frances zaśmiała się w duchu - oczywiście, że miał układy! Ten hotel należał do jego ojca. - It would be wonderful, thank you. - posłała mu miły uśmiech, pociągając kolejnego łyka brandy. Musiała tylko uważać, żeby czasami nie przesadzić. Z zainteresowaniem rozejrzała się po sali - może życie tutaj nie będzie takie złe?
KapitanOwsianka - 2009-11-24, 20:26
:
amówił kolejnego drinka dla Frances, a kiedy go dopiła pomógł jej wstać. Najwyraźniej alkohol uderzył już jej do głowy, bo musiała się wesprzeć na Chucku, by nie stracić równowagi.
Oboje udali się do kuchni, gdzie już po paru chwilach miała przygotowany grillowany na oleju z trufli ser. W miarę jak się zajadała tą kanapką Chuck zbliżył się do kucharza i wsunął mu w dłoń banknot. - Możesz już iść Sam... Ja dzisiaj zamknę kuchnię. - zerknął na Frankie, po czym wrócił spojrzeniem do kucharza, który w tym momencie uśmiechał się dwuznacznie. Sam kiwnął głową i wraz ze swoimi pomocnikami.
Chuck wrócił do Frankie. - Mam nadzieję, że Ci smakuje... - powiedział opierając się o stalowy blat, na którym siedziała. Mierzył Frankie trochę łapczywym wzrokiem bawiąc się sygnetem na palcu.
KapitanOwsianka - 2009-11-26, 22:17
:
- To najlepsza kanapka, jaką w życiu jadłam. - Frankie powiedziała leciutko bełkocząc.
- Cieszę się... - Chuck uśmiechnął się i zbliżył do dziewczyny. Położył dłoń na jej kolanie.
- Chuck... To tylko kanapka. - powiedziała lekko go odpychając.
- Daj spokój. Musisz być mniej pruderyjna, jeśli chcesz pokonać Alexis... - zauważył nie cofając ręki.
- A jak przespanie się z tobą, może mi pomóc w pokonaniu Alexis? - zapytała zaglądając mu w oczy.
Chuck uśmiechnął się w ten swój demoniczny sposób i nachylił. Pocałował Frankie, a ona po chwili odwzajemniła pocałunek. Oprzytomniała dopiero po chwili, kiedy jego dłoń przesunęła się po jej udzie w górę.
- No, Chuck... That is not happening tonight. - powiedziała odpychając go lekko, ale Chuck nie dał za wygraną znów ją pocałował i przytrzymał, by nie mogła mu się wyrwać.
Frankie zaczęła się wyrywać, w końcu kopnęła na oślep trafiając go prosto między nogi. Chuck zwinął się z bólu i dusząc się oparł się o blat. Frankie zeskoczyła z blatu i wybiegła z kuchni.
- Wrócisz do mnie! - krzyknął jeszcze za nią powoli się podnosząc. - Potrzebujesz mnie...
Odetchnął głębiej i sięgnął po telefon, wybrał numer.
KapitanOwsianka - 2009-11-28, 18:42
:
Chuck uśmiechnął się pod nosem. - Po prostu zaproś ją na swoje przyjęcie... - powiedział i po chwili rozłączył się pozostawiając resztę spraw domysłom.


Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-12-09, 11:15
:
Ian i Chuck wyszli przed hotel. Limuzyna już czekała na Chucka. - Wybacz, że Cię nie podwiozę, ale mam jeszcze spotkanie przed wieczorną imprezą. Widzimy się u Alexis? - zapytał z umiarkowanym zainteresowaniem i podziękował skinieniem głowy szoferowi, który otworzył przed nim drzwi.
Derriuz - 2009-12-09, 15:10
:
- Of course - odpowiedział, uśmiechając się lekko do niego - Możliwe, że się spóźnię, jeśli będzie trzeba - i w tym momencie jego uśmiech poszerzył się nieco.
- See you there and thanks - rzucił jeszcze w jego kierunku.
KapitanOwsianka - 2009-12-09, 16:15
:
- Wątpię byś się spóźnił! - Chuck rzucił za odchodzącym Ianem. - Frankie jest strasznie cnotliwa! - dodał jeszcze i wsiadł do limuzyny. Szofer zamknął za nim drzwi i po chwili już limuzyna ruszała na umówione spotkanie.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2010-01-07, 12:14
:
Do Chucka zbliżył się jego ojciec, Bart. Zmierzył go zimnym spojrzeniem.
- Podobno masz dla mnie propozycję... - powiedział spokojnie z miną wskazującą na to, że nic co mógłby zaproponować mu jego syn nie będzie interesujące.
- Tak, jeśli pozwolisz mam propozycję inwestycji. To całkiem dobre przedsięwzięcie i prognozy są bardzo pozytywne. Bass Industries mogłoby nieźle na tym zarobić.
- Dobrze...
- Burt po raz pierwszy od dawna uśmiechnął się do Chucka - Długo czekałem na to byś zainteresował się sprawami firmy. Spotkajmy się...
- Mnie odpowiada!
- Chuck wtrącił się uśmiechając się. Oczy mu się świeciły.
- Good... And can you do something for me? Przystopuj trochę ze szkocką... It's barely noon
Mina Chucka lekko zrzedła, kiedy jego ojciec odchodził.
Eithel - 2010-01-07, 12:48
:
Do pomieszczenia weszła Frances - wyglądała absolutnie bosko, co miało pokazać, że wczoraj tak naprawdę nic się jej nie stało. Nie tak łatwo złamać arystokratkę, Lex... W jej oczach błysnął cień nienawiści. W pewnym momencie jej spojrzenie, jeszcze nieco rozgniewane, padło na Chucka, który został sam, po tym jak odszedł od niego jakiś mężczyzna po czterdziestce.
Frances powolnym krokiem udała się w tamtą stronę, uśmiechając się do ludzi, którym już wcześniej przedstawiła ją matka. - Chuck... - szepnęła i cmoknęła powietrze tuż obok jego policzków - It's a pleasure to see you...
KapitanOwsianka - 2010-01-07, 21:27
:
Spojrzał na nią zaskoczony. Mimo to jednak w jego spojrzeniu pojawiła się jakaś nutka sympatii. - F. - powiedział na przywitanie i rozejrzał się po zebranych ludziach, których w połowie nie rozpoznawał. - Wyglądasz urzekająco. - zauważył a potem zmierzył ją nieco dwuznacznym spojrzeniem. - Jak tam komplet bielizny ode mnie? Mam nadzieję go wkrótce na Tobie zobaczyć.
Eithel - 2010-01-09, 00:48
:
Postanowiła nie odpowiadać na jego zaczepkę - zbyt ostry język mógł jej tu tylko zaszkodzić i zrazić w zasadzie jedynego sojusznika, jakiego miała. Uśmiechnęła się tylko lekko i tajemniczo zarazem, niczym Mona Liza. Na chwilę odwróciła od niego uwagę, roztargnionym wzrokiem przeczesując tłum. Możliwe, że kogoś szukała, a może chciała tylko zrobić efektowną pauzę...
- Thank you, Chuck. - powiedziała, seksownie zniżając ton głosu. - Nawet ten wybryk w stylu dojrzewającej pannicy z problemami emocjonalnymi, nie był w stanie tego zniszczyć.
Lev - 2010-01-09, 04:59
:
Blair weszła do sali z matką oraz Elizabeth i Vivienne, których rodzice zjawili się wcześniej.
Witała się z mijanymi osobami po czym wzięła od kelnera Mimozę i podeszła do Chucka i Fran
-Franny, widzę, że z powrotem wyglądasz ślicznie. Mam nadzieję, że przyczynił się do tego mój drobny prezent. Charles, great time for rehiring of the nearly nude statues.-uniosła kieliszek i już miała się napić gdy dodała -Ciekawe czy wczorajsza gospodyni już wstała.- po czym uniosła brew i z uśmiechem wzięła się za drinka.
Po chwili zwróciła się do swoich dwóch przybocznych -A.&V., a gdzie Choi? Wczoraj zdaje się zaprzyjaźniła się z "wannabe Alexis", czyżby chciały zostać C.&C.? Hm, w takim razie zrzućcie Alexis na listę oczekujących na, jak to mówią dzieci z przedmieścia "sleep over", muszę przemyśleć czy chcę oglądać sceny zazdrości. F., oczywiście jesteś zaproszona. Charles, nie zapraszam cię, wiem, że mógłbyś poczuć się niezręcznie jako jedyny chłopiec w towarzystwie...- puściła do niego oczko i ostatecznie opróżniła kieliszek.
KapitanOwsianka - 2010-01-09, 13:30
:
- I słusznie... - Chuck odpowiedział Frankie i w tym właśnie momencie zbliżyła się Blair. Uśmiechnął się na przywitanie i zmierzył ją nieco pożądliwym wzrokiem. - Oh Blair, bardzo mnie cieszy Twoja troska o moją osobę. - zauważył - Na pewno będzie to udana zabawa. W końcu wiem, jak ważne jest to wydarzenie w Twoim kalendarzu. - dodał uśmiechając się lekko pod nosem.
Jego spojrzenie padło na wejście, gdzie akurat pojawiła się Choi z jakimś wysokim, szczupłym blondynem. Chuck zmarszczył brwi. Najpewniej rozpoznał kogoś w towarzystwie Choi.

Elisabeth bawiła się chwilę komórką, po czym spojrzała na Blair. - Clory chciałaby zaprosić nas na lunch w przyszłym tygodniu. - powiedziała spokojnie, a potem z zainteresowaniem pobiegła wzorkiem za spojrzeniem Chucka. - Jest Choi...
- I to z jakimś przystojniakiem.
- dodała Vivienne.
Eithel - 2010-01-09, 14:02
:
- Thank you B, that was really nice of you. - powiedziała słodko, uśmiechając się w swój uroczy i niepowtarzalny sposób. Akurat przechodził koło nich kelner, więc Frances z wdziękiem sięgnęła po kieliszek szampana. Stała chwilę, przysłuchując się rozmowie. Na wiadomość o wątpliwym zaproszeniu Alexis na noc do Blair, lewy kącik jej ust leciutko się uniósł. Powstrzymała się jednakże od jakiegokolwiek komentarza. Wczorajszy wieczór nauczył ją, że w tym świecie lepiej uważać ze szczerością.
- This Clory... - zaczęła, lekko obracając głowę w stronę Choi i jej towarzysza - ... does she ever have her own mind?
Johnny Bravo - 2010-01-09, 16:23
:
Na salę wszedł George, sam bez żadnego towarzystwa. Jego pierwsze spojrzenie padło na Frances i dwójkę innych nieznanych mu osób, które widział jednak na imprezie u A. Nie zwalniając kroku, ani nie zatrzymując się przy barze podszedł do nich. Gdy zbliżył się dostatecznie blisko poczekał aż F. skończy swoje pytanie - Przepraszam, że przerywam, ale chciałem się przywitać z paniami i z gospodarzem. - Przy czym ukłonił się najpierw w stronę dziewcząt (lekko uśmiechając się w stronę nieznajomej), aby dopiero potem (czego wymagała kultura) zwrócić się do chłopaka. - My nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać? Jestem George Rodley. - Powiedział to kierując również wzrok w stronę drugiej dziewczyny, co miało oznaczać, że przedstawiał się również jej. Natomiast jedynemu mężczyźnie w tym towarzystwie przyjrzał się badawczo, chociaż nie nachalnie.
KapitanOwsianka - 2010-01-09, 18:07
:
- I'm... - zrobił efektowną pauzę - Chuck Bass. - dokończył potwierdzając swoje personalia. - My father is over there - dodał wskazując odpowiednie miejsce - jeśli chcesz się przywitać z gospodarzem tego... Brunchu. - spojrzał na Frankie. - Apparently she have. - dokończył wcześniejszą rozmowę. Dopił swoją szkocką i odstawił ją na stolik koło siebie. - Now if you'll excuse me. I need something to eat. Frankie, zawsze znajdzie się miejsce dla Ciebie przy moim stoliku. Blair - zwrócił się do niej zbliżając się odrobinę familiarnie - Twoja sukienka jest wspaniała. Rodley... - chwilę się zawahał, jakby zastanowił się co może mu powiedzieć. - Zamów sobie coś do picia. - powiedział wreszcie i lekko się ukłoniwszy oddalił się, chociaż nie w kierunku stołów, a w kierunku wejścia.
Eithel - 2010-01-09, 21:34
:
W temacie Clory, aż na usta cisnął jej się komentarz o szczurach uciekających z tonącego statku, lecz to cenne spostrzeżenie postanowiła zachować dla siebie. Ciągle musiała uważać tu na słowa, co niezbyt leżało w jej naturze. Kiwnęła głową na słowa Chucka, sekundę patrząc w stronę, w którą odszedł. Była dobrym obserwatorem i w jego dzisiejszym zachowaniu wyczuwała lekkie napięcie... a może tylko jej się zdawało?
Po przybyciu George'a jej oblicze rozświetliło się na moment, co zapewne bezskutecznie starała się ukryć przed czujną i uważną B. Chłopak jak zwykle zachowywał się jak na gentlemana przystało.
- Hello, George. - powiedziała, mimowolnie używając dość silnego akcentu - How are you today? - zapytała, uśmiechając się lekko.
Lev - 2010-01-09, 22:08
:
Blair uśmiechnęła się po chwili zastanowienia i jakby bardziej do siebie -Ależ oczywiście, przekażcie C., że z wielką radością przyjmiemy jej zaproszenie na lunch
Odwróciła się do Chucka -Dziękuję Charles-powiedziała teatralnym szeptem nachylając się jeszcze bliżej jego ucha -Jak na dzień po imprezie również wyglądasz kwitnąco- zaśmiała się perliście.

Do George'a Blair uśmiechnęła się promiennie Seksapil
-O, witam Georege. Twoja sława cię wyprzedza.-zamrugała zalotnie-I'm Blair Waldorf. A to moje przyjaciółki, Elizabeth i Vivienne-dodała wskazując na dwie dziewczyny stojące po jej obu stronach, odrobinę z tyłu.
KapitanOwsianka - 2010-01-09, 23:22
:
Promienny uśmiech Blair spowodował, że George'owi zrobiło się gorąco. Na moment cały świat na około tej pięknej szatynki przestał istnieć. Nawet Frankie nie miała przez moment znaczenia. Dopiero po chwili mógł otrząsnąć się z wrażenia, jakie zrobiła na nim Blair. Jeszcze więcej czasu potrzebowały jej słowa, by do niego dotrzeć.
Vivienne uśmiechała się dwuznacznie i zrobiła ruch mający imitować machnięcie na przywitanie. Elisabeth uśmiechnęła się przyjaźnie, choć wymuszenie do George'a i odeszła na bok by zorganizować spotkanie.


Tym czasem Chuck zdążył już znaleźć się koło drzwi. - Choi. - powiedział na przywitanie, a potem zwrócił się prosto do wysokiego blondyna. - Carter, nie spodziewałem się ciebie tutaj. Szczególnie z Choi. - Koreanka uśmiechnęła się tajemniczo i zauważywszy swoje przyjaciółki podbiegła zgrabnie w ich kierunku.
- Wow, man... Ciepłe przywitanie. Słyszałem, że niedługo organizujesz "lost weekend". Musiałem się pojawić w mieście.
- A skąd tym razem się pojawiłeś? Afryka? Nepal? Czy jakaś inna zapadła dziura.
- Wiesz, Chuck? Powinieneś się częściej ruszać ze swojego apartamentu. Może dostrzegłbyś, że tam za oknem jest prawdziwy świat.

Chuck teatralnie przewrócił oczami.
Johnny Bravo - 2010-01-09, 23:50
:
Więcej nic nie powiedział do Chuck'a. Widział, że nie wygląda najlepiej po ostatniej imprezie, więc ukłonił się jedynie. Blair, która wnioskując z rozmowy też miała wczoraj ciężką noc nie dawała sobie tego po sobie widać, a nawet wprost przeciwnie. Uśmiech, który mu posłała lekko go oszołomił i z nieukrywaną przyjemnością starał się przedłużać tą chwilę do granic możliwości. Nie mógł nie zwracać uwagi na F., więc podjął szybko wątek. - Wyprzedziła? Na szczęście nie podjąłem z nią rywalizacji, bo nie lubię przegrywać. Poza tym nie chciałem sławy, nawet niczego nie zrobiłem żeby ją osiągnąć i nie wiem kiedy przyszła. Albo czy w ogóle przyszła - Trochę skromności nigdy nie zawadzi, a dobrze wygląda w towarzystwie. Zwrócił się do dwóch dziewczyn, które dopiero teraz zauważył. Znały dobrze swoje miejsce i nie rzucały się zbytnio w oczy, aby na pierwszy planie była..."Przyszła Królowa"? Nieuchronnym było wybranie, którejś ze stron, ale on na razie nie chciał mieszać się do tych rozgrywek. Również do nich lekko się ukłonił, lecz nie opuszczając wzroku.

Zwrócił się na końcu do F. Nie wiedział, jak może zareagować na to, że jednak więcej czasu poświęca B., więc posłał uroczo niewinny uśmiech. Musiała zauważyć też błysk w oku, gdy jej słuchał. - Witam. To ja powinienem się zapytać, jak się czujesz po... wczorajszym incydencie? Wyjątkowo dobrze, może to dzięki temu, że wypiłem tak mało tej szkockiej wczoraj. - Kontynuował zabawę parodiowania brytyjskiego akcentu.
Eithel - 2010-01-10, 00:11
:
Miała niejasne wrażenie, że B mimo wszystko właśnie próbuje pokazać, gdzie jej miejsce. Gdyby nie potrafiła idealnie nad sobą panować, na jej twarzy pojawił by się wyraz lekkiego rozczarowania, że G również dawał się omotać "tego typu dziewczynom", jak je nazywał. Zamiast tego na jej obliczu widniał wyraz uprzejmego zainteresowania i lekki, pogodny uśmiech. Nie mogła nie zauważyć gestów przybocznych B, zresztą zawsze była dobrą obserwatorką. Domyślała się zatem, co się święci.
- I'm perfectly fine, thank you. - powiedziała, instynktownie dotykając karku i zapominając, że włosy ma spięte. Widocznie zajął się nimi jakiś dobry fryzjer, bo nie było widać żadnych zniszczeń. - Now if you excuse me... - mruknęła, unikając wzroku George'a i lekko kołysząc biodrami udała się w stronę stołów. Materiał biało-czarnej sukienki jeszcze bardziej podkreślał jej idealną sylwetkę, gdy była w ruchu.

Punkt lansu
KapitanOwsianka - 2010-01-10, 13:00
:
Nawet Blair złapała się na tym, że powiodła wzrokiem za Frankie. Z resztą podobnie jak cała sala. Nawet dorośli podążali za nią wzrokiem. Trzeba było przyznać, że dziewczyna miała klasę i potrafiła się poruszać.

- Hej B. - Choi stanęła koło swojej przyjaciółki i uśmiechnęła się wesoło. - How are you all? - zapytała uśmiechając się w ten swój urokliwy sposób do George'a, który już w tym momencie nie wiedział, która z dziewczyn jest ciekawsza, albo atrakcyjniejsza. Może ten świat wcale nie był taki zły?

Nie dane było Frankie długo cieszyć się samotnością. Z resztą kto przychodził na taką imprezę, by cieszyć się samotnością. Zanim zdążyła znaleźć swoje miejsce przy stole, koło niej pojawił się Chuck. Odsunął jej krzesło, w ten sposób pomagając jej zająć miejsce. - Jak się bawisz? - zapytał uśmiechając się w ten swój tajemniczy, ale i dwuznaczny sposób. - Wygląda na to, że nasi rodzice bawią się dobrze. - zauważył wskazując ruchem głowy matkę Frankie rozmawiającą z Bartem. Przez moment nawet zdawało się Frances, że jej matka flirtuje z ojcem Chucka.
Eithel - 2010-01-10, 13:47
:
Zajęła miejsce z tym pełnym elegancji wdziękiem, właściwym tylko arystokracji. Podążyła wzrokiem za wskazaniem Chucka i skrzywiła się nieznacznie z dezaprobatą. Ciągle tęskniła za ojcem i wierzyła, że jej rodzina na powrót będzie razem. Poza tym ten człowiek zwyczajnie jej nie odpowiadał, wydawał się być zimnym egoistą, nie przebierającym w środkach by tylko osiągnąć zysk.
- Well... I hope this is just having fun and nothing more. - westchnęła, znając swoją matkę i jej upodobanie do flirtów z mężczyznami. - I'm a little bit bored, to be honest. - przewróciła oczami, zakładając z wdziękiem nogę na nogę.
Johnny Bravo - 2010-01-10, 14:03
:
Nie mógł teraz tego stwierdzić, dopiero czas miał pokazać jaki ten świat jest naprawdę i czy chce w nim żyć. W tej chwili ta jego "sława" - jak to określiła B., trochę go przytłoczyła i kolejne uśmiechy kierowane przez piękne dziewczyny zaczynały go powoli onieśmielać. Nie mógł nie odpowiedzieć uśmiechem Choi równie urokliwie, chociaż bez tego... "błysku w oku". - Czuję się wyjątkowo dobrze, mam nadzieje, że humor i Tobie dopisuje? - Nie spuszczał z niej wzroku, co mogło być trochę zbyt uporczywe, ale nie mógł pozostać obojętny po tym jak sam został zawstydzony. Posłał szybkie spojrzenie w kierunku gospodarza, który był teraz w towarzystwie jakiejś nieznanej mu pani. Wyraźnie zaniedbywał obowiązki gościa, ale byłoby olbrzymim nietaktem przerywać ich rozmowę, nawet jeżeli zastępuje się swoich rodziców. Powrócił myślami więc do swojego towarzystwa i postanowił chwilę poczekać.
Lev - 2010-01-10, 14:12
:
-Żartowałam George, po prostu dotarła do mnie historia o twoim małym incydencie z Choi pod szkołą- Blair nie przestawała się do niego uśmiechać -Speak of the devil- dodała gdy podeszła do nich Choi.
-Interesujący wybór towarzysza, C.- wskazała głową na Cartera -Starasz się wzbudzić czyjąś zazdrość czy po prostu masz nowe zainteresowania?- zapytała bez złośliwości.
KapitanOwsianka - 2010-01-10, 17:31
:
Odruchowo jego spojrzenie zawędrowało na zgrabne nogi dziewczyny. - Well in that case I would say strip-poker. But I don't have any cards. - powiedział zabierając truskawkę z talerza stojącego na stole. Wrzucił ją do kieliszka szampana i przysunął go po stole w kierunku Frankie. - So, how about finding some more interesting place? I know a guy, who have a penthouse in this hotel.


Choi zmrużyła oczy i uśmiechnęła się ciepło do Blair. Wzięła ją pod rękę. - You know... Mr. Young przyjaźni się z ojcem Cartera. A ponieważ nie miałam towarzystwa... - wzruszyła ramionami i niewinnie przewróciła oczami. - Swoją drogą, where is your plus-one?
Lev - 2010-01-10, 19:51
:
- Przyszłam z matką, postanowiłam dotrzymać jej towarzystwa, ta cała sprawa z moim ojcem trochę ją denerwuje. A puki co, znajduję się doskonale w towarzystwie Georga- puściła do niego oczko.
Johnny Bravo - 2010-01-10, 22:34
:
-Rozumiem, że i tym razem żartujesz? - Zaśmiał się krótko, niezbyt grubym głosem i całkowicie naturalnie. Mimochodem spojrzał w stronę gospodarza, który nadal flirtował. Następnie jego wzrok padł na F. w towarzystwie Ch. W jego głowie pojawiły się tysiące myśli i różnych insynuacji, jednak nie dał niczego po sobie poznać.
Lev - 2010-01-10, 23:06
:
-Absolutnie nie, to sama przyjemność cię poznać George. Umiem docenić dobre towarzystwo-powiedziała całkiem szczerze i uniosła kieliszek w geście toastu -Więc wzniosę za nie toast, twoje zdrowie mój drogi.
Johnny Bravo - 2010-01-10, 23:20
:
- Zostałem nauczony, że to mężczyzna powinien składać kobiecie komplementy, nie mniej jednak dziękuje, to mi schlebia. - Ponieważ nie miał kieliszka w dłoni, skłonił jedynie głowę lekko pochylając ją w prawą stronę, a prawą rękę kładąc na sercu. Nie wiedział, czy to zwykłe podlizywanie się - a jeżeli tak, to z jakiego powodu, czy zwykła uprzejmość. Nigdy nie był dobry w rozszyfrowywaniu ludzi po ich zachowaniach i gestach. - Wybacz, gdybym był w normalnym humorze to zapewne usłyszałabyś i Ty również komplement z moich ust, jednakże dzisiaj mam problem sam ze sobą i nie jestem w stanie porwać się na nic oryginalnego. Mogę Cię jedynie upewnić, że możesz go oczekiwać. Nadejdzie, gdy opuści mnie zmęczenie i zły humor. Obiecuję i przepraszam. - Westchnął jeszcze tylko, a na twarzy pojawił się przytłumiony uśmiech.
Lev - 2010-01-11, 01:12
:
-Będę się wiec miała na baczności George-zaśmiała się przymykając oczy i odchylając głowę do tyłu -A teraz proszę o wybaczenie, muszę namierzyć moją matkę. Idziesz Choi? Nie witałaś się dziś chyba z Eleonor?-pomachała George'owi na pożegnanie nadgryzając winogrono
Eithel - 2010-01-11, 08:55
:
Przez chwilę zupełnie go nie słuchała, zezując w stronę Blair i George'a. Och jakże jej się to nie podobało, a jak niewiele miała tu do powiedzenia.. Westchnęła cicho, a słowa Chucka powoli zaczęły przebijać się do jej świadomości. Penthouse. Oczywiście, że tylko to mogło mu chodzić po głowie. Uśmiechnęła się nieco sztywno, nadal czymś zmartwiona i niepewna swojej pozycji.
- Where's you lovely friend, Charles? - zapytała dźwięcznym, brytyjskim akcentem, taktownie ignorując jego propozycję. Pociągnęła łyk szampana - musiała być ostrożna z alkoholem, jeśli nie chciała, aby scena z kuchni się powtórzyła.
KapitanOwsianka - 2010-01-11, 10:12
:
Choi jakby ocknęła się. - Pewnie! Strasznie mnie ciekawi, co Twoja mama wymyśli na ten sezon. - powiedziała i pociągnęła Blair lekko w kierunku większej grupy rodziców. - By prince! - rzuciła jeszcze do George'a i dotknęła lekko jego przedramienia.


- Wich one? - zapytał i rozejrzał się po pomieszczeniu. Chuck nie był w ciemię bity, więc szybko dotarło do niego, że Frankie ciągle zezuje na Geroge'a. Przewrócił dyskretnie oczami i usiadł koło Frankie.
Johnny Bravo - 2010-01-11, 16:58
:
-Yeah, See you later. - I uśmiechnął się równie słabo co poprzednio. Najwyraźniej gospodarz nadal zamierzał uskuteczniać podchody do tej eleganckiej pani, więc podszedł do baru i usiadł tak, aby widzieć ich bez obracania się. Jedynie kątem oka dostrzegł dosiadającego się Ch. do F. Za bardzo się wszystkim przejmował, zresztą jak zawsze. - Poproszę... wodę mineralną lekko gazowaną, Evian'a jeżeli macie. - Nie zamierzał dzisiaj pić, miał słabą głowę, a wczoraj wypił o kilka drinków szkockiej za dużo, czego efekty czuł dzisiaj z samego rana.
Lev - 2010-01-11, 22:15
:
Blair wzięła od kelnera szklankę z sokiem pomidorowym i malutki kawałeczek selera naciowego po czym podeszła do bardzo eleganckiej kobiety, która właśnie skończyła z kimś rozmawiać. Mimo uprzejmego uśmiechu wydawała się być zamyślona.
-Jak się miewasz? Przyprowadziłam ci Choi, która umiera z ciekawości co szykujesz na następny sezon.-uśmiechnęła się do matki i zapytała -Przynieść ci coś z baru?
Eithel - 2010-01-11, 23:15
:
Jej twarz przybrała wyraz obrzydzenia i głębokiej urazy - Lex, who else. - skrzywiła się nieznacznie, gdy tylko wymówiła to imię. Najwyraźniej miała dość długo pamiętać krzywdy wyrządzone jej wczorajszego wieczoru. Kątem oka zauważyła gest Choi - to było naprawdę denerwująco dziwne! Czemu aż tak bardzo ją obchodziło z jaką ilością dziewcząt flirtował George?
KapitanOwsianka - 2010-01-11, 23:54
:
George:
Barman kiwnął głową i za moment podał napój. Wreszcie nadszedł odpowiedni moment, rozmówczyni Barta Bassa, w której rozpoznał matkę Frankie, odeszła na moment i ruszyła w kierunku wyjścia. Nie mniej wystarczył tylko moment, a już ktoś inny dopadł do Barta, by zamienić z nim kilka słów. Mimo to pan Bass szybko wymigał się od rozmowy i ruszył w kierunku wyjścia za chwilę w nim znikając. Jesli George chciał z nim porozmawiać, to teraz mogła być jego jedyna szansa.

Blair:
Eleonore przez chwilę próbowała zorientować się co się na około niej dzieje. Wreszcie załapała i uśmiechnęła się do Blair. Dotknęła w ciepłym geście jej brody i uśmiechnęła się. - No thanks, dear... Ale powinnaś koniecznie spróbować naleśników. - poparła swoją wypowiedź poruszając wyprostowanym palcem.
- Oh, Choi! Tak sobie myślałam, nie chciałabyś zostać modelką? - zapytała, biorąc Koreankę pod rękę i odciągając ją od Blair.

Frankie:
- I have many lovely friends. - zauważył lekko, tak jakby to nie miało znaczenia. - More champagne? - zapytał uśmiechając się jednym z tych swoich uśmiechów, na podstawie których nie można było zdecydować, czy jest seksowny, czy po prostu nikczemnie wredny.
Johnny Bravo - 2010-01-12, 00:01
:
Wstał od baru i wziął wodę mineralną podaną mu przez barmana. Podziękował grzecznie, a kroki skierował w kierunku wyjścia. Wyraźnie przyspieszył, bo nie chciał stracić tyle czasu na czekanie i zgubić ojca Chuck'a gdzieś w korytarzu. Był niemalże za nim, gdy zniknął za drzwiami wyjściowymi i wejściowymi zarazem.
Eithel - 2010-01-12, 00:25
:
- No doubts about it. All of them female, right? - w jej głosie nie można było wyczuć pytania, było to po prostu stwierdzenie oczywistego faktu. Chuck może i był pociągający w ten swój niebezpieczny sposób, ale... no właśnie. To George był księciem w tej bajce, a Frances, która miała skłonności do marzenia o miłości romantycznej i wzniosłej, zdecydowanie preferowała ten typ. - I'm fine thank you. - odparła, odsuwając lekko kieliszek - Kto to jest? - zapytała z umiarkowanym zainteresowaniem, wskazując na chłopaka, z którym zjawiła się Choi.
Lev - 2010-01-12, 01:10
:
-No właśnie Charles, kim jest ten przystojny młody człowiek?- Zapytała siadając obok nich z kieliszkiem szampana.
KapitanOwsianka - 2010-01-12, 10:36
:
George:
Okazało się, że przedarcie się przez salę pełną ludzi nie było takie łatwe jak się spodziewał i zajęło więcej czasu. Bart zniknął mu z oczu. Kiedy wybiegł prawie przez drzwi zauważył, że przy windach go nie ma. Musiał więc skorzystać ze schodów. Tam też pchnęły go jego kroki. Już miał zacząć po nich schodzić, gdy zobaczył na półpiętrze Barta w towarzystwie matki Frankie. Ona dotykała jego twarzy. Nachyliła się i pocałowała go. Po chwili oderwała się od jego ust i zauważyła George'a. Jej mina momentalnie spoważniała.

Blair i Frankie:
- Nikt ważny... - zauważył niechętnie. - To Carter Baizen. Dwa lata temu skończył Św. Judę. Potem nagle przepadł, a do nas tylko dochodziło echo jego ekscesów w różnych częściach świata. Wrócił pewnie dla tego, że rodzice mu odcięli źródło.

Za to Carter wydawał się być w siódmym niebie. Cieszył się dużym zainteresowaniem. Nie dało się ukryć tego, że pasował do tego świata. Musiał w nim się wychować.
Johnny Bravo - 2010-01-12, 17:00
:
George wkopał się w bardzo niezręczną sytuacje. Zamarł momentalnie, nie wiedział, jak powinien się zachować i co należy w takiej sytuacji powiedzieć. Oczywiście był opanowany, jak zawsze i na jego twarzy nie malowało się żadne odczucie, ani żadna emocja. Przypominało to "poker face" gracza pokera, gdy ten miał dobrą rękę. Lecz, jak mógł się nie domyśleć, że coś tutaj nie gra, że wyszli tak szybko po sobie. Uniknąłby tej żenującej sytuacji. Tym bardziej, że to była mama F, co wprawiało go w jeszcze większe zakłopotanie.
Zdecydował, że poczeka dosłownie parę sekund na ich ruch zanim sam cokolwiek zrobi. W końcu kultura osobista wymagała tego, żeby to osoba starsza m.in. pierwsza wyciągała do przywitania rękę, ale nie był pewien czy sprawdza się to również w "takich" sytuacjach. Po cichu liczył na to, że być może Pani Spencer odejdzie (zapewne do jakiegoś pustego pokoju) i zostawi ich dwóch samych na jedną chwilę.
Lev - 2010-01-12, 17:27
:
-Raczej znów odstawi jakiś numer, w każdym razie jego pojawienie się nie wróży nic dobrego. Swoją drogą Choi chyba od wczoraj nie wytrzeźwiała, żeby się z nim pokazywać. Żadne interesy rodziców nie tłumaczą takiego braku rozsądku.- Uśmiechnęła się pod nosem -A jak twój ojciec na niego reaguje, czy w ogóle zauważył jego przyjście?
Eithel - 2010-01-12, 18:52
:
Cały ten Carter wywoływał spore zamieszanie w towarzystwie - wyczuła, że Chuck pałał do niego wyraźną niechęcią, a i Blair nie wyrażała się o nim entuzjastycznie. - To jakiś czarny charakter? - zapytała nieco kpiąco, unosząc lewą brew. Jednocześnie zauważyła zniknięcie z sali swojej matki, ojca Chucka i.. George'a. To ostatnie najbardziej ją ukuło, ale jednoczesne wyjście tej dwójki wzbudziło jej czujność. - Charles... - powiedziała cicho, lecz nienaturalnie wysokim głosem, wskazując na miejsce, gdzie przed chwilą stali ich rodzice.
KapitanOwsianka - 2010-01-12, 19:24
:
George:
Pani Spencer zmrużyła oczy. Weszła po schodach na górę i zatrzymała się koło George'a. - Well George... Nie wiem co tutaj widziałeś, czy zdawało Ci się, że widziałeś, ale nie jestem zachwycona szpiegowaniem mnie. - potraktowała go jak dziecko. - I wolałabym byś zachował to co widziałeś dla siebie.

Frances i Blair:

- Na prawdę nie uważam Cartera na tyle ciekawego by interesować się tym, jak reaguje na niego mój ojciec. - powiedział spokojnie i uśmiechnął się do Blair. Po czym zaczepiła go Frances. Chuck zauważył, że nie ma ich rodziców. -Relax... - pokręcił głową. -Sis. - dodał po chwili dla żartu.
Johnny Bravo - 2010-01-12, 19:58
:
Nienawidził, gdy ktoś traktował go z góry, a uzasadniał to młodym wiekiem. Owszem, był świadom, że jest młodszy i nie na tyle doświadczony, ale jak widać zachowywał się o wiele poważniej niż ona. Sam w duchu powoli się nakręcał, ale nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek gafę, szczególnie w obecności ojca Chuck'a, który tutaj gospodarzył. Jego rodzice mieliby mu to bardzo za złe i na długo zapamiętali taki błąd. Odczekał jeszcze parę sekund dłużej, aby sprawdzić czy nic więcej nie zamierza dodać, by następnie odpowiedzieć. Zniżył głos tak, aby tylko pani Spencer mogła to usłyszeć. - A ja nie jestem zachwycony tym, że posądza mnie pani o szpiegowanie kogokolwiek. A tym bardziej, że sądzi pani, że to co tu zobaczyłem... tak, zobaczyłem. Nie zamierzam sam siebie oszukiwać. - kontynuował przerwany przed chwilą wątek - ...że to co zobaczyłem mogłem przekazać komuś dalej. To są "Wasze" - George specjalnie użył określenia nieoficjalnego, bowiem cała ta sytuacja zaczynała być nieprzyjemna. Owszem, przemknęła mu przez głowę myśl, że posuwa się o jeden krok za daleko, ale odwrotu już nie było. - prywatne sprawy i nie zamierzam nikogo o tym informować, w tym Pani córki. - Tutaj zrobił krótką pauzę. - I po raz kolejny nie jestem zachwycony, tym razem jednak, że nie poznając mnie bliżej zaszufladkowała mnie pani do ludzi rozpowiadających cudze sprawy. Mam nadzieję, ze następne nasze spotkanie będzie należało do przyjemniejszych - Ukłonił się jeszcze dając do zrozumienia, że i tak czuje szacunek do jej osoby.
Eithel - 2010-01-12, 20:30
:
Frances momentalnie zbladła - a co jeśli rzeczywiście ona i Chuck zostaną rodzeństwem? Będzie musiała znosić te jego doczepki na co dzień. Rano będzie go widywała przy śniadaniu, a i nie miała wątpliwości, że na pewno będzie podglądał jak wychodzi z łazienki w samym ręczniku. Te wizje sprawiły, że zrobiło jej się słabo i gwałtownie zerwała się z krzesła. - Przepraszam na chwilę, muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. - powiedziała i szybko oddaliła się w kierunku wyjścia, gwałtownie przedzierając się przez tłum ludzi zebranych na brunchu.

Kiedy udało jej się wydostać na zewnątrz, ujrzała swoją matkę dyskutującą o czymś z Georgem. Odetchnęła z ulgą, a na jej twarzy zagościł wielki, promienny uśmiech. Entuzjazm tak ją poniósł, że kompletnie nie zauważyła napięcia między matką a G, ich nietęgich min oraz nie słyszała nerwowej rozmowy. - Mum, George! - zawołała do nich, idąc sprężyście w ich kierunku. Zdmuchnęła z czoła kosmyk brązowych włosów, a jej oczy iskrzyły się delikatnie, gdy spojrzała na chłopaka - You've already met! That's so wonderful that he's also here, right? Another English man in New York! - wyrzuciła z siebie radosnym tonem, cytując znaną piosenkę.
KapitanOwsianka - 2010-01-12, 22:13
:
George:
- Zapominasz się, młody człowieku. - powiedziała poważnie i zmierzyła go takim wzrokiem, że rzeczywiście, zrobiło mu się głupio.
- Mum, George! - usłyszał głos Frankie, który rozładował wszystko. Po chwili Frankie zbliżyła się do nich.

George i Frankie:
George zdążył tylko zauważyć, jak na twarzy pani Spencer pojawia się maska dobrej zabawy i ciepły uśmiech dla córki. Wysłuchała uważnie Frankie po czym kiwnęła głową. - Yes, that is... Lovely. - powiedziała lekko naznaczając ostatnie słowo, na tyle lekko, że tylko George poczuł ten nacisk. Po chwili po schodach wspiął się też Bart Bass. Uśmiechnął się do Elisabeth i przeprosił, po czym wrócił na salę.

Blair:
Chuck podążył wzrokiem za Frankie uśmiechając się z rozbawieniem. Zapowiadał się naprawdę wesoły rok szkolny. Odwrócił się do Blair. - Jaki minęły wakacje? Nie miałaś żalu, o to że porwałem ci Choi z... Francji?
Johnny Bravo - 2010-01-12, 22:54
:
Rzeczywiście, poczuł się dość nieswojo, ale nie czuł się winny. Odniósł trochę wrażenie, jakby to chciała zwalić całą winę na niego, bo przyłapał ich na całowaniu się po korytarzach. Ale na szczęście z całej sytuacji wyratowała go F. Nie wiadomo, jak mogłoby to się skończyć gdyby nie ona. Zauważył jednak, nagłą zmianę zachowania gdy przyszła jej córka. Jak to się stało, że ona nie jest tak samo fałszywa, jak matka? Chyba, że to tylko pozory.
Nie martwił się tym na razie, lecz chciał wreszcie odbyć spokojną, bez żadnych ekscesów rozmowę z F. Pani Spencer jednak wyraźnie mu to uniemożliwiała, sprawiając, że kolejna rozmowa zaczynała robić się niezręczna. Czyżby i tym razem F. miała wyratować go z opresji?
Powiódł wzrokiem jeszcze za panem Bassem, który ponownie gdzieś mu uciekł. Nie zamienił z nim nawet słowa, chociaż to po części z jego powodu wpadł w tą nieciekawą sytuację. Odpuścił sobie, nie miał ochoty znów za nim gonić. Wziął głęboki łyk dobrze schłodzonej wody, która orzeźwiła jego gardło. Umysł się nieco rozjaśnił, a gdy spojrzał na Frances uśmiechnął się szczerze i z zadowoleniem.
Eithel - 2010-01-12, 23:21
:
Jej oczy rozbłysły radością, wydawała się być bardzo zadowolona z obecnej sytuacji. Przez jej uśmiech przemknął jednak cień, gdy zobaczyła Barta Bassa, który przeprasza za coś jej matkę. A może jednak...? Nie, nie mogła sobie psuć teraz tym humoru, absolutnie.
- George chodzi do St. Jude's, zresztą pewnie już o tym wiesz. - paplała wesoło, a w jej policzkach pojawiły się rozkoszne dołeczki. Uśmiechnęła się ciepło do George'a. - A wczoraj był uprzejmy mnie odwieźć do domu.
KapitanOwsianka - 2010-01-12, 23:29
:
Elisabeth znów się uśmiechnęła, choć tym razem trochę wymuszenie. - That's nice pumpkin, but escuse me. I have to talk with... - zawahała się na moment. Spojrzała w kierunku wejścia. Lekko zmieniła się na twarzy. - Someone. - dodała po chwili namysłu i ruszyła z powrotem na salę, w wejściu mijając Barta rozmawiającego z jakąś kelnerką.

Well... Looks like not everyone likes Prince Charming...
Lev - 2010-01-13, 01:22
:
Blair również podążyła wzrokiem z Frances -Większość kobiet zaczyna zachowywać się dziwnie w twoim towarzystwie -powiedziała z udawaną powagą -Kiedy to Frannie przerzuciła się z mówienia do ciebie Chuck na Charles? Ma głęboko ukryty i nie oszlifowany instynkt followerki czy raczej stara się obsikać trzy drzewka na raz?-machnęła w stronę kelnera i kontynuowała -We Francji jak zwykle cudownie. Dlatego nie wiem po co wyjeżdżaliście, mogłeś powiedzieć jakie masz zamiary, dostał byś kluczyk do całego wschodniego skrzydła. Stoi puste latem. -wzięła z tacy kelnera wodę mineralną i uśmiechnęła się mrużąc oczy Seksapil-E.&V. są zabawne ale nie robią takich szalonych imprez jak ty... -poklepała go po ramieniu zatrzymując rękę jakby o ułamek sekundy za długo.
Po chwili pijąc wodę zamachała do Cartera i z powrotem odwróciła się do Chucka patrząc mu w oczy z nieco zawadiackim uśmiechem.
KapitanOwsianka - 2010-01-13, 14:14
:
Chuck uśmiechnął się ciepło do Blair. I przełkną ślinę, prześlizgując się spojrzeniem po szyi i karku Blair. - Nie wątpię. - odpowiedział. - Wolałbym jednak to skrzydło zachować tylko dla Ciebie. - dodał po chwili, a potem zauważył, że Blair macha do Cartera. Jak na złość Carter też to zauważył. Przeprosił swojego rozmówcę, zdaje się, że kogoś z zarządu Bass Industries i ruszył w ich kierunku.

Tym czasem Vivienne wyraźnie flirtowała z mężczyzną, który mógłby być jej ojcem. Najzabawniejsze było jednak to, że jego żona stała tuż obok, ale była tak pochłonięta rozmową z E, że nic nie zauważała.
Eithel - 2010-01-13, 17:28
:
Kiedy jej matka odeszła, F stanęła przed Georgem i uśmiechnęła się radośnie. - Znam kogoś, kto nie chce już wracać na tą salę i nudzić się z tymi wszystkimi ludźmi. - powiedziała, zerkając na niego spod zasłony rzęs. Jej spojrzenie było elektryzujące i tajemnicze. - Zamierzam cię porwać. - zaśmiała się, po czym chwyciła go za rękę kierując się w stronę wyjścia. Miała dziwne wrażenie, że między nimi przeskoczyła właśnie jakaś iskra.
Johnny Bravo - 2010-01-13, 18:24
:
Porwała go za rękę, lecz ten nie ruszył się z miejsca, zatrzymując ją natychmiastowo. Minę miał poważą i uważnym wzrokiem patrzył na F. - Co Ty wyprawiasz? - Świdrował ją wzrokiem, gdy nagle na jego twarz spłynął szeroki uśmiech od ucha do ucha. - Żebyś widziała swoją minę! Spokojnie tylko żartowałem, a Ty jakbyś czytała mi w myślach. Właśnie tego teraz pragnąłem najbardziej! - I jego uśmiech nieco się zmniejszył zyskując na jakości, był teraz nonszalancki i bardzo ciepły. Zaproponował swoje ramię i patrzył uważnie jej głęboko w oczy.
Lev - 2010-01-13, 18:27
:
-Chętnie porozmawiam z tobą o tobie w bardziej osobistej atmosferze. A puki co robi się tu nudnawo. -w tym momencie jej wzrok dosięgną Elizabeth i Vivienne -A przynajmniej do tej pory zdawało się robić- powiedziała wskazując kieliszkiem na dziewczęta i przewróciła oczami.
KapitanOwsianka - 2010-01-13, 18:58
:
Blair:
W tym momencie zbliżył się do nich Carter. Uśmiechnął się zawadiacko do Blair. - Witaj Blair... Jak zwykle piękna! Nadal umawiasz się z Archibaldem? - zapytał tak jakby to było najnaturalniejsze pytanie na świecie. - Nadal marzysz o Yale?
Lev - 2010-01-13, 20:27
:
-Hi Carter. Archibald od dwóch lat mieszka w Australii a ja nadal wybieram się na Yale. A co u ciebie? Nakarmiłeś już wszystkie kambodżańskie sieroty? Choć teraz, zdaje się wolisz koreańskie? -uśmiechnęła się do niego złośliwie -To cóż cię sprowadza z powrotem na Upper Est Side?
Eithel - 2010-01-13, 20:50
:
Gdy zareagował odwrotnie, niż tego chciała, zrobiła smutną minkę - jej usta wygięły się w podkówkę a oczy przybrały wyraz, jak u skrzywdzonego, niewinnego zwierzątka. Ta poza zawsze topiła lód w nawet najbardziej zatwardziałych sercach. Gdy tylko podał jej ramię, na jej twarzy znów wystąpił uśmiech dziecka, które właśnie miało zrobić coś bardzo ciekawego, wbrew poleceniom rodziców. Ujęła go pod rękę, przy czym znowu przebiegł ją dziwny dreszcz, ale nie dała tego po sobie poznać. Zamiast tego rozweselonym tonem zapytała - So... Na co masz ochotę? Gdzie zazwyczaj ucieka się z brunchów? - przekrzywiła głowę, gdy schodzili już po schodach.
KapitanOwsianka - 2010-01-13, 21:21
:
Blair:
Chuck przewrócił oczami, nawet nie specjalnie kryjąc się ze swoim znudzeniem. Carter zauważył, ale najwyraźniej nie przejął się tym specjalnie. - Well... Nie udało mi się nakarmić wszystkich, nie mniej była to całkiem ważna lekcja. Teraz ojciec potrzebuje mnie tutaj. Chce mnie wysłać na ekonomię. - wyjaśnił i zmierzył ją dyskretnie wzrokiem. - Ale skoro Archibald nie jest Twoją kulą u nogi to może napilibyśmy się drinka wieczorem? - zaproponował.
Chuck zareagował z ciekawością. Spojrzał z zainteresowaniem na Blair, zastanawiając się jak ona zareaguje.
Lev - 2010-01-13, 21:34
:
-Spóźniłeś się dosłownie o pół minuty, właśnie umówiłam się z Charlesem na bardzo interesującą rozmowę dziś wieczorem -spojrzała na Chucka kątem oka -Ale jutro zaczynam zajęcia dopiero o 11 więc dam się zaprosić na kawę -uśmiechnęła się zalotnie przesuwając palcem po brzegu kieliszka.
Johnny Bravo - 2010-01-13, 21:38
:
-Co powiesz na jakieś romantyczne miejsce w samym centrum NY z pięknym widokiem? Niestety mieszkam tu od niedawna i nie orientuję się, gdzie moglibyśmy znaleźć takie zaciszne miejsce. A Ty znasz może takie? - Spojrzał z oczekiwaniem na Frances, gdy przeszedł go dreszcz. Spiął lekko mięśnie, co z pewnością zauważyła. Nie zamierzał zresztą się z tym ukrywać, nie tym razem. Bo dlaczego miałby ukrywać naturalne reakcje i emocje? Serce zaczęło szybciej pracować i dopiero co zrozumiał, że właśnie spełniły się jego oczekiwania, o których myślał, przed parunastoma minutami.
KapitanOwsianka - 2010-01-13, 22:46
:
Blair:
Carter uśmiechnął się. - Chuck, zawsze na posterunku. - zauważył żartobliwie.
Chuck wykonał bliżej nie określony gest ręką, mający najpewniej oznaczać: "cóż na to poradzę?".
- Dobrze... Dziewiąta? Three Guys Coffee Shop? - zaproponował Carter.
Lev - 2010-01-13, 22:50
:
-To jesteśmy umówieni, bye Carter- zamachała mu na pożegnanie -Ciekawe...- dodała jakby bardziej do siebie.
KapitanOwsianka - 2010-01-14, 11:51
:
Carter odpowiedział uśmiechem i skinął głową na pożegnanie. - Bye. - dodał jeszcze na zakończenie skinął głową Chuckowi i odszedł kawałek, by zostać zaraz porwanym przez kogoś następnego.
- Oh please, what posibly could be interesting in Carter Bazen? - zapytał cynicznie - Przecież wiesz jaki on jest... Ciekawym byłoby, gdyby nie spróbował się z Tobą umówić. - czyżby ta sytuacja wzbudziła odrobinę zazdrości w Chucku?
- You were saying... We have an appointment this evening?
Lev - 2010-01-14, 12:51
:
-Jak już mówiłam, chętnie z tobą porozmawiam w bardziej intymnej atmosferze-powiedziała przysuwając się bliżej tak by włosy odsłoniły jej kark wprost przed jego oczami.
Eithel - 2010-01-14, 14:09
:
Zarumieniła się lekko i wstydliwie spuściła wzrok. W tej chwili już nie czuła się rozdarta pomiędzy trzema chłopcami, zdecydowanie G odpowiadał jej najbardziej - szarmancki, elokwentny, typowy książę z bajki. - Może spacer po Central Parku? - zapytała zalotnie, leciutko trzepocząc rzęsami. - Mogę się założyć, że wszystkie dziewczyny z Constance zauważą twoje wyjście. - stwierdziła, przyglądając mu się badawczo. Trudno było zapomnieć o tym łańcuszku, który go wcześniej otaczał.
KapitanOwsianka - 2010-01-14, 14:48
:
Blair:
Chuck nachylił się lekko do niej, i wciągnął zapach, jaki się roztaczał na około jej szyi. - Nowe perfumy? - zapytał - Smells a little like desperation. - uśmiechnął się w ten swój tajemniczy, nieco mroczny sposób, roztaczając na około siebie swój czar.
- Okey, tonight... You will have my full... Attention. - uniósł lekko brew, a Blair miała nieodparte wrażenie, że to jakaś obietnica. W dodatku powodująca, że robiło jej się gorąco.
Seksapil
Lev - 2010-01-14, 16:15
:
Blair jednym haustem dopiła wodę i spojrzała mu prosto w oczy -Czujesz desperację, tak? To normalne, w końcu to twój naturalny zapach.- odsunęła się wraz z krzesłem -Chyba zrobię dziś wieczorem coś ciekawszego niż spotkanie z tobą, może pranie? -rzuciła mu pełne niesmaku spojrzenie Bye... Chuck
Odwróciła się na pięcie i zawołała -Hey Carter -po czym podeszła do niego i wzięła go pod rękę -Mój plan na wieczór okazał się być jednym wielkim niewypałem. Widzimy się o 20?
KapitanOwsianka - 2010-01-14, 22:13
:
Chuck odprowadził ją wzrokiem. Przez moment w jego twarzy pojawił się nawet żal. - Bye, Blair. - mruknął na pożegnanie, a potem wstał i dopił kieliszek szampana, który zostawiła Frances. Ruszył lekko chwiejnym krokiem w kierunku wyjścia, kiedy na drodze stanęła mu jedna z kelnerek. - Hi. - powiedział lekko zaskoczony. -I'm Chuck Bass - ujął lekko jej dłoń na przywitanie.


Przeniesienie akcji, dla wszystkich.
KapitanOwsianka - 2010-01-21, 22:13
:
Nate i Chuck śmiali się przez chwilę z opowiedzianej wcześniej anegdoty. Nate odstawił swojego drinka na ladę baru i dał znakiem barmanowi, że potrzebuje dolewki. - Hey man, call me sentimental, ale brakowało mi tego. - powiedział i spojrzał z zaskoczeniem na Chucka, który spoglądał na wyświetlacz swojego telefonu i uśmiechał się pod nosem. - Chuck?
Ale Chuck nie zareagował, bo właśnie odpisywał na wiadomość. Po chwili przerwał i podniósł spojrzenie na Nate'a.
- Co się z Tobą dzieje? You are texting... Znalazłeś sobie dziewczynę?
- Nawet dwie...
- Chuck odpowiedział upijając łyk swojej szkockiej. - Obie są blondynkami, jedna jest starsza od drugiej o pięć minut. I są identyczne. - uśmiechnął się szelmowsko, a widząc zaskoczoną minę Nathaniela dodał: - You've been sayin'?
Nate uśmiechnął się szerzej. - Pytałem co u Blair?
- Powinna być właśnie na kolacji z Carterem Baizenem
- odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się wyraźny wyraz niesmaku.
- Carter is here?
- Oh, please... Wystarczy jedna szczebiocząca na jego temat osoba w moim otoczeniu.

KapitanOwsianka - 2010-01-21, 22:34
:
Do Chucka znowu przyszedł SMS i ten sprawdził go odruchowo. Kiwnął głową jakby spodziewał się takiej odpowiedzi. Szybko wystukał na klawiaturze swoją i odłożył wysyłający wiadomość telefon.
- Seriously man, what is up with you? - Nate zapytał niecierpliwie spoglądając na telefon komórkowy Chucka.
- I have some business...
- And you deal with it by texting?
- Lepiej chodźmy... Pokażę Ci coś, w co chcę niedługo zainwestować. Mam też pewien pomysł na późniejszy wieczór.
- obaj wstali. Chuck objął ramieniem Nate'a i zaczął prowadzić go w kierunku wyjścia z baru.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2010-01-29, 14:24
:
Bart i Margaret, matka Frankie siedzieli na tarasie jednego z apartamentów. Jedli razem śniadanie. Bart co prawda był już w garniturze, a od rana zdążył pewnie zrobić kilkanaście telefonów, za to Margaret pozwoliła sobie na śniadanie w długiej, czarnej, jedwabnej koszulce i szlafroku. Właśnie zajadała się bułką z wędzonym łosisiem. Bart odłożył swój telefon i spojrzał na matkę F.
- Well Margaret? - powiedział przybierając przenikliwą minę. - Zastanawiałaś się nad tym co mówiłem?
Margaret westchnęła i spojrzała w niebo. - Well Bart... I'm not sure. Nie wiem czy Frances jest gotowa. - spojrzała na niego. Bart kiwnął głową, ale widać było, że jest trochę zawiedziony. -Okey... - wreszcie się przełamała - Powiemy jej dzisiaj przy kolacji. Charlce też będzie?
- Oczywiście.

Oboje sięgnęli po telefony komórkowe.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2010-03-06, 22:14
:
Frankie wparowała na salę restauracyjną cała rozradowana szukając swoich rodziców. Zobaczyła wreszcie swoją mamę siedzącą na przeciwko jakiegoś mężczyzny o ciemnych włosach. Widziała tylko tył jego głowy. Jeśli to był jej ojciec to musiał zmienić fryzurę.
Eithel - 2010-03-06, 22:29
:
Podeszła bliżej stolika, starając się nie stracić dobrego humoru. W końcu to specjalnie dla ojca spięła włosy - mówił, że tak jej najbardziej do twarzy. - Hi mum! - powiedziała ostrożnie, nadal nie mogąc dostrzec oblicza towarzyszącego jej mężczyzny.
KapitanOwsianka - 2010-03-06, 22:33
:
O jakież było jej zdziwienie, a może i odrobinę przerażenie, kiedy zobaczyła, że mężczyzna, rozmawiający z jej mamą to nie kto inny tylko Chuck Bass. Chuck uniósł spojrzenie o takiej dozie zaciekawienia, jaką daje się kelnerowi, który przychodzi by zapytać jak smakuje, na Frankie, ciągle jeszcze przeżuwając kęs swojego steka.
- Witaj kochanie, opowiadałam właśnie Charlesowi o naszej wyprawie do Wenecji - jej matka zaszczebiotała wesoło.
Chuck upił łyk szkockiej, po czym podniósł się i odsunął krzesło, by Frankie mogła usiąść.
Eithel - 2010-03-06, 22:47
:
Cały radosny nastrój wyparował w mgnieniu oka - Frances miała krótką, acz intensywną wizję krwawego morderstwa popełnionego na nikim innym, jak na Chuck'u. Używając wszystkich swoich zdolności dyplomatycznych zdołała się jednak uśmiechnąć i z wdziękiem zająć miejsce, kiwając w podzięce głową Bass'owi.
- Wenecja. Nie przepadam za tym miastem. - stwierdziła krótko, uśmiechając się nieco kwaśno.
KapitanOwsianka - 2010-03-06, 22:54
:
- Oh... Wydawało mi się, że Ci się podobało. - powiedziała lekko zaskoczona.
- Mnie też nie specjalnie odpowiada. Zdecydowanie za mokre miasto. - Chuck zażartował i zajął z powrotem swoje miejsce. Wezwał gestem kelnera. - Czego się napijesz? - zwrócił się do Frances.
KapitanOwsianka - 2010-03-13, 12:50
:
Frankie jednak nie zdążyła nic zamówić, bo przy stoliku pojawił się Bart Bass, ojciec Chucka. Jak zwykle z tą swoją przerażająco poważna miną. - Przepraszam, musiałem odebrać ten telefon. - powiedział i spojrzał przenikliwymi, blado niebieskimi oczami na Frankie. - Frances, miło Cię widzieć. - powiedział i zajął swoje miejsce.
I wtedy nastąpiła chyba najgorsza chwila w życiu Spencerówny. Jej mama była rozanielona i uśmiechała się urokliwie. - Skoro już oboje tutaj jesteście, to chcielibyśmy wam coś ogłosić. - powiedziała i położyła dłoń na dłoni Barta, który lekko ją uścisnął. - Frankie, od dzisiaj pewnie będziesz częściej widywała Barta. Bo... Zaręczyliśmy się.
Szybkie zerknięcie na Chucka, który nie wyglądał na zaskoczonego. Za to zdjął odłożył serwetkę, którą się bawił na stół i wstał by pogratulować i uścisnąć przyszłą panią Bass, a potem podać rękę swemu ojcu. - Gratuluję! To fantastyczne.