Zaginiona Biblioteka

Fantastyka polska - Andrzej Pilipiuk wielki pisarzem jest ;)

Tigana - 2007-11-01, 17:31
: Temat postu: Andrzej Pilipiuk wielki pisarzem jest ;)
Andrzej Pilipiuk wielki pisarzem jest, albo i nie :mrgreen: Nie da się ukryć, zę postać Wielkiego Grafomana ma tylu zwolenników co przeciwników. Z jednej strony obdarzone specyficznym humorem opowiastki o Jakubie Wędrowyczu, z drugiej pomysłowe i niebanalne opowiadania z "Czerwonej gorączki" czy "2586 kroków" Ja zacząłem znajomość z autorem od pierwszych, jeszcze pisanych prawie na serio, opowiadań o Jakubie W. , później przyszły kolejne zbiory opowiadań, "Kuzynki" itd. Pomimo tego, co uważają niektórzy forumowicze nie darzę Pilipiuka bezkrytyczna sympatią. Mam mu za złe rozmieniania talentu na dobre i często wytykam w swoich recenzjach popełnienie mnóstwa kiepskich tekstów pisanych na zamówienie, powielanie schematów, nieumiejętność napisania powieści. No bo bądźmy szczerzy Pilipiuk nie napisał jeszcze dobrej powieści. Najbliżej ideału były "Kuzynki" oraz "Księżniczka", ale gdyby wyciąć z tych książek opisy produkcji alkoholu, wędzenia mięsa itp to powieść skurczyłaby się do góra 100 stron. Takze "Operacja Dzień Wskrzeszenia" jest słbiutka - owszem akcja wartka, ale sama konstrukcja książki woła o pomstę do nieba.
Prev - 2007-11-01, 17:40
:
Tigana napisał/a:
niebanalne opowiadania z "Czerwonej gorączki" czy "2586 kroków"

No i właśnie te opowiadania przeczytałem i jestem mile zaskoczony. Jakoś nie ciągnie mnie do powieści Pilipiuka, bo mogłyby (z tego co tu czytam) popsuć mi dobry jego wizerunek wyciągnięty z wymienionych tu pozycji. Mogę powiedzieć że gość jest pomysłowy, pisze językiem zrozumiałym i jasnym... I o to mi właśnie chodzi. Taka dobra rozrywka na jesienne wieczory, czytać dla relaksu.
Alrauna - 2007-11-01, 17:40
:
Tak sobie przeglądałam Forum i dziwiłam się, że nie ma tematu o tym autorze.
Czytałam tylko Operację Dzień Wskrzeszenia i, no cóż, mi się podobała, ale mam do tej książki sentyment. Była ona moją pierwszą fantastyczną. Pewnie dlatego nie zauważam jakichś braków czy coś, bo nie mam za bardzo porównania.
Chciałabym przeczytać resztę jego książek (ach, czego ja bym nie chciała!), no ale nie mam możliwości. Trudno się mówi.
andy - 2007-11-01, 17:43
:
Bym i sie zastanawial co do wielkości, ale jak reszta tak sądzi to ... siem dostosuję i wypowiadał się nad twórczością mojego imiennika wypowiadał się nie będę
Tigana - 2007-11-01, 17:54
:
andy napisał/a:
Bym i sie zastanawial co do wielkości, ale jak reszta tak sądzi to ... siem dostosuję i wypowiadał się nad twórczością mojego imiennika wypowiadał się nie będę

Wręcz przeciwnie Kotzurze - wypowiedz się jak najbardziej Specjalnie dałem taki tytuł tematu żeby pobudzić do dyskusji. Jeśli napiszesz, że Pilipiuk to grafoman i ogólnie chałturnik to nikt nie będzie Ci tego miał za złe. Tym bardziej, że wiele osób Cię poprze. Tak jak napisałem w pierwszym poście - Pilipiuk to autor nierówny, a sztandarowy produkt tj "wędrowyczyzna" jest najbardziej kontrowersyjnym kawałkiem w jedo twórczości.
andy - 2007-11-01, 18:03
:
No cóż wywołany znowu do tablicy. Kroniki se przeczytałem i chyba jeszce cuś. Kontynuację Nienackiego ze 2 chyba? Ale wybaczcie jak nie pamiętam o czym to bylo to znaczy, że dzieła autora wg kotzura są takie sobie bo inaczej by pamiętał cuś więcej poza? (no właśnie) tytułem knigi (się nie kojarzy)
Elektra - 2007-11-01, 19:15
:
andy napisał/a:
Bym i sie zastanawial co do wielkości, ale jak reszta tak sądzi to ... siem dostosuję

Nie ma co się dostosowywać, wcale nie jest powiedziane, że reszta uważa Go za wielkiego pisarza. ;) Ja tam twórczości A. Pilipiuka nie lubię. Przeczytałam jeden tom opowiadań i kawałek następnego. I nic więcej nie chcę. Mimo że słyszę, że pisze też lepsze książki. Uprzedziłam się i już. Nie podoba mi się styl i nie będę czytać. Przynajmniej jeśli chodzi o fantastykę, bo kilka części Pana Samochodzika nawet mi się podobało.
Tigana - 2007-11-01, 21:53
:
Elektra napisał/a:
Przynajmniej jeśli chodzi o fantastykę, bo kilka części Pana Samochodzika nawet mi się podobało.

To sięgnij po "Kuzynki" są pisana a'la Samochodzik a w dodatku występują w kilku książkach z serii m.in "PS i skarb Sędziwoja"
Faktycznie jak ktoś zaczął przygodę z Pilipiukiem od J.W i nie spodobała mu się konwencja to już do tego autora raczej nie wróci.
Terrapodian - 2007-11-01, 21:58
:
Ja zapoznałem się wyłącznie z serią o Kubie Wędrowyczu, więc pisarza oceniać nie mogę.

Pisze ciekawie i oryginalnie. Nieco chaotycznie, ale mi to akurat nie przeszkadza, gdyż sam taki styl pisania mam. W niezwykle zabawny sposób podchodzi do ludowych legend i mitów, a sama postać Wędrowycz jest tak oryginalna, że nawet na nazwę jego profesji, moi koledzy nie obeznani w fantastyce, wybuchali śmiechem. Zęby połamałem sobie na "Wieszać Każdy umie". Niestety pan Pilipiuk postanowił w nieuczciwy sposób wplątać swoją ideologię, a szkoda bo ostatnia książka miała potencjał, który niestety upadł potykając się o politykę.
Tigana - 2007-11-01, 22:09
:
Terrapodian napisał/a:
Zęby połamałem sobie na "Wieszać Każdy umie". Niestety pan Pilipiuk postanowił w nieuczciwy sposób wplątać swoją ideologię, a szkoda bo ostatnia książka miała potencjał, który niestety upadł potykając się o politykę.

Tu nawet nie o politykę chodzi , chociaż ciągłe czytanie o nienawiści do komunizmu jest nudne. Zbiór "Wisieć każdy może" a szczególnie "Pola Trzcin" cierpią pod względem konstrukcyjnym. Cała historyjka jest wątła , nawet jak na Pilipiuka, a sam utwór czyta sie cieżko. Zabrakło świeżości,a kolejne przygody Jakuba nie dość, że schematyczne to jeszcze przewidywalne. Zdecydowanie wolę krótką formę.
makatka - 2007-11-02, 10:28
:
Ja lubię poczytywać Pilipiuka. Rozrywka lekka, łatwa i przyjemna. Coś na pochmurne dni, chandrę (głownie bimbrownik) albo zapchanie czasu spędzanego w telekompromitacji wiejskiej. Ale jakoś takoś jego książki (oprócz niektórych scenek z Wędrowycza) specjalnie mi w pamięć nie zapadły. Pozostało tylko wrażenie: "sympatyczne". I tyle.
Tyraela - 2007-11-02, 13:21
:
Co do wielkości opowiadań z Wędrowyczem to bym dyskutowała, chociaż przeczytałam tylko "Czarownika Iwanowa". Nie przypadł mi do gustu, cóż, może kiedyś to naprawię - jednak mnie nie ciągnie.
Za to "2586 Kroków" <3 ... jeden z najlepszych zbiorów opowiadań, jakie kiedykolwiek trzymałam w rękach. Ta książka jest pomysłowa, trzyma świetny klimat i przede wszystkim - dużo tekstu za przyzwoitą cenę. Dobrego tekstu. Być może skuszę się na to nowe wydanie, chociaż podoba mi się nieco mniej.
No i "Czerwona Gorączka" - przyciągnęła moją uwagę... świetnym wydaniem. Fabryka ma naprawdę pomysł i odwagę wydawać książki nieco inaczej. Często lepiej. Może kiedyś się pokuszę i w końcu przeczytam.
Rumcajs - 2007-11-02, 14:07
:
Przeczytałem chyba wszystkie książki, jakie napisał "Wielki Grafoman" i cóż... zgadzam się, że określenie "grafoman" jest jak najbardziej na miejscu. Zgoda, pisze bardzo sprawnie, pod względem warsztatowym nie ma się do czego doczepić. Ale poza nieśmiertelnym Jakubem Wędrowyczem wszystko inne jest słabiutkie. Kuzynki z początku mi się bardzo podobały, ale im dalej, tym gorzej. Facet chyba nie ma pomysłów, jak dalej pchać fabułę. Czerwona gorączka doprowadziła mnie do prawdziwej gorączki - książki z tym samym pomysłem czytałem wcześniej wielokrotnie, i to w o wiele lepszym wykonaniu.
To samo tyczy się Operacji Dzień Wskrzeszenia - nudne, mdłe i mało prawdopodobne. Powtarzam - poza pierwszymi opowiadaniami o ukraińsko-polskim bimbrowniku z Bieszczad pan Pilipiuk nie napisał nic specjalnego. No, może jeszcze niektóre opowiadania zamieszczone w zbiorze 2586 Kroków się bronią.
Tigana - 2007-11-02, 15:21
:
Rumcajs napisał/a:
Ale poza nieśmiertelnym Jakubem Wędrowyczem wszystko inne jest słabiutkie.

I tak, i nie. Bo przecież sam cykl o Wędrowyczu jest bardzo nierówny. Obok kilku naprawdę świetnych opowiadań ( "Hotel Pod Łupieżcą" , "Kocioł") autor napisał mnóstwo słabych utworów o słynnym bimbrowniku-egzorcyście.
Rumcajs napisał/a:
Czerwona gorączka doprowadziła mnie do prawdziwej gorączki - książki z tym samym pomysłem czytałem wcześniej wielokrotnie, i to w o wiele lepszym wykonaniu.

"Czerwona gorączka" nie jest znów aż tak zła - poszczególne utwory ( "Wujaszek Igor", "Samolot Ribbentropa") to porcja rozrywki najwyższej próby , a przynajmniej wysokiej. Słabe natomiast jest tytułowe - szkoda doktora Skórzewskiego.
ASX76 - 2007-11-02, 15:39
:
Nie chciałbym się czepiać, ale zwykła przywitość nakazuje, żeby chociaż temat wątku (jeśli już nie może być inny ;) ) postawić pod znakiem zapytania. :badgrin:

EDIT: Sorry. :oops:
Nie zaczytywałem się w to, co napisane powyżej, bo uważam Pilipiuka za grafomana i chałturnika ( :-P ), więc... - to tyle tytułem usprawiedliwienia.
Dajmy na to, ktoś przypadkowo wejdzie na forum i zobaczy ten tytuł wątku - może zawału dostać zanim weźmie się za czytanie postów... :-P
Tyraela - 2007-11-02, 15:42
:
Przestańcie się wykłócać o tytuł, przecież Tigana wyraźnie napisał:

Tigana napisał/a:
Specjalnie dałem taki tytuł tematu żeby pobudzić do dyskusji. Jeśli napiszesz, że Pilipiuk to grafoman i ogólnie chałturnik to nikt nie będzie Ci tego miał za złe.

Tigana - 2007-11-02, 15:54
:
ASX76 napisał/a:
Dajmy na to, ktoś przypadkowo wejdzie na forum i zobaczy ten tytuł wątku - może zawału dostać zanim weźmie się za czytanie postów... :-P

Odzew jest więc tak sformułowany temat zdał swój egzamin. Dla uśmierzenia kłótni dołożyłem do tematu ;) - zadowolony ? A czytać trzeba wszystko, nie wybiórczo.
Ja rozumiem, ze przemawia przez Ciebie święty gniew i oburzenie, że pojedyncza książka Pilipiuka sprzedaja się lepiej niż cały Donaldson i Kay razem wzięci - cóż takie są prawa rynku. Wierzę, ze jeszcze dorośniesz do jego ;) książek :-PP
Elektra - 2007-11-02, 15:57
:
Tigana napisał/a:
Wierzę, ze jeszcze dorośniesz do jego ;) książek :-PP

Święte oburzenie to zaczyna przemawiać, gdy się czyta takie teksty. ;P Tigano! Weź nie denerwuj ludzi.
ASX76 - 2007-11-02, 16:07
:
Elektra napisał/a:
Tigana napisał/a:
Wierzę, ze jeszcze dorośniesz do jego ;) książek :-PP

Święte oburzenie to zaczyna przemawiać, gdy się czyta takie teksty. ;P Tigano! Weź nie denerwuj ludzi.


Jeśli o mnie chodzi, to ostatnia wypowiedź Tigany bardzo mnie rozbawiła. :-) (tylko temat mnie trochę wkurzył, ale właściwy emotikonek załatwił sprawę ;) ).

Tigana-san :arrow: Twa wiara daremna, bo wielbłąd nigdy nie przejdzie przez ucho igielne. :-P
MadMill - 2007-11-02, 16:13
:
No więc tak. Pilipiuka czytałem jedynie Wędrowycza i powiem, że jestem zachwycony jeśli chodzi o poziom wyluzowania sie podczas lektury i nawet czasami niezłego humoru. Nie będę rozpatrywał Pilipiuka oczywiście na jednym szczeblu z np. Kresem czy Sapkowskim bo nie widzę takiej potrzeby, ale jak ktoś nalega czemu by nie. ;) Po pierwsze fajne pomysł, aczkolwiek bardzo proste. Parodia życia wiejskiego, alkoholizmu, uprzedzeń czy też norm ISO. xD Pilipiuk ma fajne pomysł, trochę nie idzie mu mu samo pisanie, a szkoda bo mógłby być takim polskim Pratchettem, a tak to zostaje pisarzem do poczytania gdy nie mamy nic innego pod rękom, albo nie mamy czasy wnikać w książkę, bo Pilipiuk pisze prosto i rozumienie jego książek to żadna wielka sztuka. ;)

Ja lubię satyrę i pochodne, więc mogę za przychylnie patrzeć na poczytania pana Andrzeja. ;)
Asuryan - 2007-11-05, 20:24
:
Z Pilipiuka czytałem tylko przygody Wędrowycza i 1 tom Norweskiego Dziennika. O ile piersze mnie zachwyciło, o tyle drugi tytuł odłożyłem z niesmakiem. W Wędrowyczu podoba się mi nieco absurdalny humor oraz potraktowanie okultyzmu na tzw chłopski rozum :mrgreen:
Neander - 2007-11-05, 20:34
:
Pilipiuka na razie czytałem tylko Trylogię o kuzynkach Kruszewskich i szczerze przyznam, ze jestem zachwycony.

A dam i reckę ;)

Magia pióra!
Po przeczytaniu nasuwa się jedno słowo: magiczne! Pięknie skonstruowana fabuła, misternie dopracowane szczegóły, zaskakująco prawdziwi bohaterowie. To wszystko i jeszcze więcej składa się na cudowny obraz całości. Andrzej Pilipiuk jest niewątpliwie mistrzem.
MadMill - 2007-12-10, 23:29
:
Mam odrzut. No naprawdę się staram ale nie potrafię. Czytam... meczę... pokutuję za najcięższe grzechy przy Wieszać każdy może. Jak dla mnie to już jest sztampa, ciągle to samo, w kółko bimber, kac, egzorcyzmy, bimber, piwo, wódka, bimber... ile można? Niby się to łatwo czyta, ale czytam 3-4 strony i mam dość. Przysypiam w biały dzień nad książką. Straszne.
jeke - 2007-12-11, 01:49
:
Neander napisał/a:
Pilipiuka na razie czytałem tylko Trylogię o kuzynkach Kruszewskich i szczerze przyznam, ze jestem zachwycony.

A dam i reckę ;)

Magia pióra!
Po przeczytaniu nasuwa się jedno słowo: magiczne! Pięknie skonstruowana fabuła, misternie dopracowane szczegóły, zaskakująco prawdziwi bohaterowie. To wszystko i jeszcze więcej składa się na cudowny obraz całości. Andrzej Pilipiuk jest niewątpliwie mistrzem.


Czy mowa o tym, o czym myślę? :shock: Kuzynki , Ksieżniczka i Dziedziczki? Nazwisko Kruszewskie niby się zgadza... //mysli , tylko tej całej reszty mi brakuje. Czy ja mogę poprosić o wskazanie, gdzie tej magiczności i dopracowanych szczegółów mam szukać? Chętnie poszukam, bo może coś przeoczyłam. A bardzo chciałabym znaleźć, by też mieć ten "cudowny obraz całości". No bardzo, bardzo :mrgreen:

Na razie znalazłam mdłą opowiastkę, średnio dopracowaną i z capinę wyeksploatowanymi pomysłami. Kuzynki i owszem, pachniały świeżością, przede wszystkim z powodu braku "wymęczonego" Wędrowycza. Były nawet przemyślane i mogło się podobać prześmiewcze potraktowanie dorastającej młodzieży, ze wskazaniem na chichoczące pannice ;) . Kuzynki nie powaliły, ale czytało się przyjemnie. Czym jednak dalej w Trylogię tym gorzej i nudniej. Akcja urywana, niedopracowane szczegóły i odgrzewane pomysły (jakoś zbyt często łaziły mi po głowie Anita Blake wespół z dzielną Buffy ;) ) . Dziedziczki zostały li jedynie przeze mnie przekartkowane -przykuć nie potrafiły, choć bardzo się starałam.


Wracając do recki Naendera.... Pan Pilipiuk jest przesympatycznym gościem i wspaniałym gawędziarzem, ale... określanie twórczości mianem "cudowności", a jego samego mistrzem (w domyśle) pióra, to moim zdaniem duża przesada.
Mistrz literatury lekkiej (z dużym naciskiem na to słowo), nieskomplikowanej (też nacisk) i masowej - to określenie moim zdaniem, zdecydowanie bardziej pasujące.
Książki Andrzeja Pilipiuka sprzedają się w dużych nakładach i trzymają stały poziom. Niestety, bądź stety - zależy jak, dla kogo i jak na to patrzeć. Dla mnie niestety, bo mogłoby być z każdą kolejną coraz lepiej, przynajmniej warsztatowo. A nie jest :(

P.S. Harlequiny też sie sprzedawały w dużych nakładach (przynajmniej na początku) ;)
Tigana - 2007-12-11, 20:12
:
jeke napisał/a:
Czy mowa o tym, o czym myślę? :shock: Kuzynki , Ksieżniczka i Dziedziczki? Nazwisko Kruszewskie niby się zgadza... //mysli , tylko tej całej reszty mi brakuje.

Z całego cyklu (pisze cyklu, bo ma ponoć tom 4 wyjść, którego akcja będzie się rozgrywać pomiędzy 2 i 3 częścią) najbardziej podobała mi się "Księżniczka" - dużo akcji, ciekawy wątek polowania na wampiry i scenki z policjantami. "Jedyneczka" była ciut za nudna, "trójeczka" wydumana i wręcz pisana na siłę.
Neander pisze o "dopracowaniu" - może chodzi mu o mnóstwo opisów rodem ze skansenu - produkcja nalewek czy peklowanie mięsa?
A styl Pilipiuka - gorzka prawda: jak na człowieka, który napisał dziesiątki opowiadań i kilkanaście powieści słabiutko. Progresu nie widać, a że i pomysłów świeżych ubywa - czyta się jego utwory coraz gorzej.
Toudisław - 2008-01-20, 20:25
:
Nie przepadam za jego twórczością. Może nie miałem z nią wielkiego kontaktu, ale to co czytałem raczej nie zachęciło mnie do dalszej lektury.
Kroniki Jakuba W mnie po prostu znudziły i czasem zniesmaczyły. Sam język, jakim posługuje się Autor, był dla mnie wręcz torturą. Opis świata i narracja były masakryczne toporne. Miałem wrażenie, ze książkę pisało dziecko.
Jednak jest wyjątek. Opowiadanie Szewcy ze zbioru Hura niech żyje Polska nawet mi się spodobało. Było pomysłowe i całkiem nieźle napisane. Co do samej osoby autora to nie dość, że krakus to prawicowiec, nie sposób nie lubić.
Dabliu - 2008-01-27, 17:06
:
Lardon napisał/a:
Ktoś wie co to będzie to "Oko Jelenia"?


Dziejący się w realiach bodaj XVI/XVII-sto wiecznej Norwegii siedmio-częściowy cykl. Z założenia ma być to pilipiukowa odpowiedź na "Achaję" i "Pana Lodowego Ogrodu". Czyli, jak to zwykle w przypadku pana AP bywa - produkt wygenerowany pod określony target, akurat tym razem łaknący długich, ociekających krwią i przemocą cykli powieściowych. Podejrzewam, że będzie to jakiś rodzaj historical fantasy - AP pisał to z taką myślą, żeby to było "lepsze" (cokolwiek miałoby to oznaczać), mocniejsze, ostrzejsze (np. więcej/ostrzej gwałtów niż w Achai), "krwawsze" i "bardziejsze" od wzmiankowanych wyżej książek Ziemiańskiego i Grzędowicza.
Być "bardziej" niż Ziemiański i Grzędowicz? Jakaś dziwna motywacja, jak na tworzenie literatury, moim skromnym zdaniem... :-/
Tigana - 2008-01-27, 20:10
:
Dabliu napisał/a:
Dziejący się w realiach bodaj XVI/XVII-sto wiecznej Norwegii siedmio-częściowy cykl. Z założenia ma być to pilipiukowa odpowiedź na "Achaję" i "Pana Lodowego Ogrodu".

Na spotkaniu w Katowicach mówił, że to będzie coś a'la Komuda. Niby miała to być historia podróżników w czasie, którzy zawędrowali do XVI/XVII wieku. Target docelowy - młodzież. No chyba, ze po drodze zmieniła się koncepcja książki.
Dabliu - 2008-01-27, 21:34
:
Tigana napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Dziejący się w realiach bodaj XVI/XVII-sto wiecznej Norwegii siedmio-częściowy cykl. Z założenia ma być to pilipiukowa odpowiedź na "Achaję" i "Pana Lodowego Ogrodu".

Na spotkaniu w Katowicach mówił, że to będzie coś a'la Komuda. Niby miała to być historia podróżników w czasie, którzy zawędrowali do XVI/XVII wieku. Target docelowy - młodzież. No chyba, ze po drodze zmieniła się koncepcja książki.


To zależy, kiedy to spotkanie było. Bo o tych motywacjach związanych z "bardziejszymi" Achajami i Panami, to On już dosyć dawno w swoim wątku autorskim na forum SFFiH pisał. Mniej więcej w czasie tworzenia pierwszego tomu.
Tigana - 2008-01-27, 21:41
:
Dabliu napisał/a:
To zależy, kiedy to spotkanie było.

A będzie równy roczek, ale być może źle zrozumiałem sens wywodów autora. Co ma być to będzie, ale dla mnie i tak J.W rządzi //piwo
Dabliu - 2008-01-28, 03:09
:
9 lutego 2007, 01:25
A. Pilipiuk napisał/a:
Ciekawe że "Oko Jelenia" też zaplanowałem na 7 tomów. tylko że eee... to nie bardzo dla dzieci będzie. jedna bohaterka nawet by wiekiem pasowała ale na dzień dobry niejako zostanie zgwałcona a potem będzie jeszcze więcej przemcoy...


9 lutego 2007, 21:12
A. Pilipiuk napisał/a:
"Oko Jelenia" też początkowo planowałem "dla łebków" ale niepowodzenia poprzednich projektów sprawiły że mój zapał po prostu ze mnie wybito.


16 marca 2007, 17:52
A. Pilipiuk napisał/a:
"Oko Jelenia" piszę na złość Ziemiańskiemu i Grzędowiczowi żeby im pokazać że umiem lepiej ;P: i zeby zdetronizować Sapkowskiego


21 marca 2007, 20:18
A. Pilipiuk napisał/a:
Ale u mnie będzie lepiej. Więcej gwałcenia i przemocy, większa drastyczność i bezkompromisowośc opisów


18 kwietnia 2007, 22:42
A. Pilipiuk napisał/a:
złożyłem u wydawcy pierwszy tom "Oka Jelenia" treśc będzie ponura drastyczna i zasadniczo nie przenaczona dla osób wrażliwych tudzież kobiet.

Książka usiana jest usterkami typowymi dla mojej prozy: pochwała kapitalizmu i feudalizmu, makgajweryzm, przedwcześnie dojrzałe genialne nastolatki, katolicki fundamentalizm, krew i inne płyny fizjologiczne aż trskają.

W dodatku akcja rozgrywa się w czasach w których W OGóLE NIE BYŁO LEWICY. (a jakby była to by jej bohaerowie jak zwykle przykopali).

A do tego widać ze autor nie lubi duńczyków i protestantów. (w kolejnych tomach zostaną oplute kolejne nacje ;P: )


1 Maj 2007, 13:11
A. Pilipiuk napisał/a:
Licze że ta książka narobi troszkę zamieszania. zamówiłem kolejne pozycje naukowe do przeczytania... ech. I tak mnie domorośli historycy ukamienują za przedstawione tam wizje...

a wybiórcza mnie opluje i ukamienuje


2 Maj 2007, 21:25
A. Pilipiuk napisał/a:
tu sceneria będzie XVI-wieczna i biorobot o kilka stuleci wyprzedzający nasze XXI-wieczne rozwiazania techniczne/technologiczne. Wiadomo o nim niewiele - tyle tylko że zasila się ciężką wodą i pracuje prawdopodobnie na zasadzie zimnej fuzji...

klimat? trochę bardziej podobny do horroru niż klasycznego sf.


2 Maj 2007, 21:31
A. Pilipiuk napisał/a:
zastosuję też mój ulubiony brudny chwyt wyprobowany już w "Operacji dzień wskrzeszenia" każe ludziom z innych czasów wyciagać wnioski z analizy urządzeń wyprzedających ich o kilka stuleci. Wnioski oparte na ich wiedzy ;P:

np.

******************************************************************

-Łasica która przekazuje nam polecenia powiedziała że jest zbudowanym z metalu urządzeniem. Pomyślałam, więc że po pewnym czasie rozwiną się jej sprężyny i stanie. Wtedy my będziemy wolni bez konieczności złamania danego słowa.
-Sugerujesz że to zwierzę jest nakręcane jak zegar – dopiero po chwili zrozumiałem jej wywód.
-Widziałam u zegarmistrza w Lublinie nakręcaną mysz – wyjaśniła. – Jeśli mieli tysiące lat więcej to zapewne zdołali udoskonalić mechanizm sprężynowy do tego stopnia że mógł posłużyć do bardziej użytecznych celów niż napędzanie zabawek. To coś sprawiało przecież wrażenie jakby faktycznie żyło.
/.../
-To co nazwał pan energią atomową...
-Potężna moc. Nie bardzo umieliśmy jeszcze nad nią panować. Pozyskiwaliśmy ją z uranu. Takiego pierwiastka. Kilka gram dawało tyle ciepła ile spalenie wielu wagonów węgla.
-Wagonów? A już wiem, takich jak na kolei. Czyli moje przypuszczenia są słuszne – zmartwiła się.
-Przypuszczenia?
-Sprężyna w zegarze kiedyś się rozwija. To zwierzę jest wystarczająco duże aby pomieścić w sobie choćby kilogram tego ...uranu? Widzę że dobrze zapamiętałam nazwę. A zatem jeśli tylko nie zabraknie jej wody będzie działać setki jeśli nie tysiące lat.
-Wody? – zdumiałem się.
-No do zasilania cylindrów i tłoków. Ciepło z uranu podgrzewa wodę, zamienia ją w parę i zwierzę porusza się jak mała lokomobila? Dobrze zrozumiałam?


29 sierpnia 2007, 15:10
A. Pilipiuk napisał/a:
Generalnie 1559-1561 rok, basen bałtyku ruś Nowogrodzka, trochę może jeszcze ukraina.


28 grudnia 2007, 20:35
A. Pilipiuk napisał/a:
jesli chodzi o kwestię gwałtów na nieletnich, wymślnych egzekucji, tortur, etc to "Oko Jelenia" poiwinno zaspokoić te potrzeby. (będzie nawet jedno nastoletnie cielę latać z bronią). Raz też dwie dziewczyny położą sie do jednego łózka ale w nieco innych niż w Achai celach. Na tym podobieństwa do sie kończą bo Ziemiański to nichilista a ja piszę głównie o triumfie ludzkiego ducha.

Będzie to powieść tradycyjnie gloryfikująca kapitalizm, entuzjazstycznie podchodząca do kary śmierci, moherowo-ciemnogrodzka, monarchistyczna etc. Zresztą wielbiciele mojeje prozy chyba przywykli i wiedzą czego się spodziewać?

Tanit - 2008-01-28, 09:02
:
Dobra dobra się wypowiem, bo co chwila ktoś mnie oskarża o nie czytanie fantastyki ^^'

Choć i tu 'pochwalę' się tylko kilkoma książkami (brak czasu robi swoje :/ )
Czytałam 'Kuzynki' i 'Księżniczkę' - historia o tych trzech paniach była pierwszą stycznością z Pilipiukiem i odebrałam ją jak najbardziej pozytywnie. Czytało się szybko, wciągało i chciało się więcej... czyli w zasadzie tak jak powinno być.
Dalej
'Czerwona Gorączka' - tu przeczytałam mniej więcej do połowy (cholerny czas //buu ). Książka zupełnie inna, ale podobnie jak u Kruszewskiech - wciągająca.
Zastanawiam się nad kupnem co poniektórych książek, między innymi 'gorączki', bo jak na razie tylko pożyczam v.v'

'Oko jelenia'? Zapowiada się interesująco ^^

Au revoir!
Tigana - 2008-01-28, 15:12
:
Czytając powyższe wypowiedzi Pilipiuka ciśnie mi sie na usta jedno pytanie: Na ile jest to reklama najnowszej książki i gra z czytelnikami, a na ile prawda? Ja się raczej na "Oko jelenia" nie piszę, ale znając siebie nie zaręczam, że nigdy tej książki nie przeczytam.
MichalD - 2008-05-10, 21:08
:
Czytal juz ktos Oko Jelenia?:) Podobno na Katedrze.nast nie jest jeszcze zrecenzowane, poniewaz ktorys z redaktorow jest niedysponowany.
Tigana - 2008-05-10, 21:11
:
MichalD napisał/a:
Czytal juz ktos Oko Jelenia?:) Podobno na Katedrze.nast nie jest jeszcze zrecenzowane, poniewaz ktorys z redaktorow jest niedysponowany.

To o mnie mowa - książka już przeczytana. recenzja będzie w przyszłym tygodniu. Książka ciekawa, choiaż nie rewelacyjna. Mało "pilipiukowa".
Beata - 2008-06-19, 08:53
:
Przyznam się, że niewiele utworów tego Autora czytałam. Po prostu nie mogę się "przemóc". Ten język! Fuj! No, nie akceptuję takiego słownictwa i już! Czy jest jakaś Jego książka, w której nie ma wulgaryzmów lub użycie wulgaryzmów jest uzasadnione? Bo być może do tej pory miałam pecha - co zajrzałam do jakiejś, to na "wyrazy" przeróżne natrafiałam...
Tigana - 2008-06-19, 14:11
:
Beata napisał/a:
Czy jest jakaś Jego książka, w której nie ma wulgaryzmów lub użycie wulgaryzmów jest uzasadnione? Bo być może do tej pory miałam pecha - co zajrzałam do jakiejś, to na "wyrazy" przeróżne natrafiałam...

Trylogia o kuzynkach Kruszewskich jest bardziej "cywilizowana". Mogę też polecić zbiory opowiadań - "2586 kroków" i "Czerwoną gorączkę", które pokazują ciekawsze oblicze Pilipiuka.
Maeg - 2008-07-28, 12:04
:
Przeczytałem Drogę do Nidoras, i na tym posta mógłbym zakończyć. To chyba jedna z najsłabszych książek które wyszły spod pióra "Wielkiego grafomana". Konstrukcja powieści opiera się głównie na dialogach (dodajmy większe marginesy, większą interlinie i czyta sie dzięki temu szybko ;) ) po przetykanych krótkimi opisami. W dodatku prolog do głównego dania jest już poniżej krytyki. Wygląda jakby napisał go początkujący mistrz gry. Tragedia.(początkującemu MG by się wybaczyło ;) ) Irytująco nieudolne próby moralizatorstwa, okropne. Dochodzi też to co Tigana pisał w recenzji, bohaterowie obejrzeli/usłyszeli to czy tamto o epoce w której przyszło im żyć. Zaskakująco dużo wiedzieli, można było odnieść wrażenie że hobbystycznie się takimi sprawami interesują. A można było wykorzystać łasice, jak w sprawie języków.

Odradzam wszystkim, nawet fanom autora. Choć co do fanów, to mają jednak chyba odmienne zdanie:
w recenzji na P. napisał/a:

Podsumowując, najważniejszymi elementami bestsellerowej układanki są: dobry pomysł, dużo akcji, lekki styl i prosty język, no i jakiś charakterystyczny element, który wyróżnia daną książkę na tle innych pozycji (...) Czyni to z Drogi do Nidaros "czytadło" doskonałe, które zapewnia odrobinę relaksu i odpoczynku dla szarych komórek.

Ciekawe czy czytaliśmy tę samą powieść. //mysli
Tigana - 2008-07-28, 13:39
:
Maeg napisał/a:
Przeczytałem Drogę do Nidoras, i na tym posta mógłbym zakończyć.

Ja posunąłem sie ciut dalej i przeczytałem kontynuację :-/ Ciut lepsza od pierwszej cześci, ale posiada dokładnie te same mankamenty. A oprócz tego Hela zaczyna w swoich wypowiedziach lansować poglądy polityczne Pilipiuka.
Maeg napisał/a:
Ciekawe czy czytaliśmy tę samą powieść. //mysli

Ja odniosłem podobne wrażenie czytając tę i inne recki z "Drogi do Nidaros" Naprawdę Pilipiuk pisał już o wiele lepsze książki i nie ma mu co słodzić.
Maeg - 2008-07-29, 15:01
:
Tigana napisał/a:
Ja posunąłem sie ciut dalej i przeczytałem kontynuację :-/

Też zrobię ten błąd, bo Srebrna łania z Visby czeka już na półce. Mam dość spore obawy przed lekturą, bo jeśli ciut lepsza, to tak jakby wcale nie była lepsza.
Tigana napisał/a:
Naprawdę Pilipiuk pisał już o wiele lepsze książki i nie ma mu co słodzić.

Szczególnie, że doskonale widoczny jest spadek formy u Pilipiuka i takie recenzje raczej nie zmienią tego stanu rzeczy.
Tigana - 2008-07-29, 16:13
:
Maeg napisał/a:
Szczególnie, że doskonale widoczny jest spadek formy u Pilipiuka i takie recenzje raczej nie zmienią tego stanu rzeczy.

Nie wiem czy to spadek formy czy zamierzona taktyka, może Pilipiuk chciał napisać coś nowego, spróbować coś zmienić w swoim warsztacie. Póki co czytelnicy to kupują (dosłownie) - obie części należą do najchętniej nabywanych w sieci EMPiK. Ciekawe jak będzie z kolejnymi odcinkami to szykują się jeszcze minimum dwie nowe, a patrząc a tempo akcji - 3-4.
opalooki - 2008-07-29, 18:19
:
Dlaczego sądzicie że cykl "Oko jelenia" jest najgorszy? Dlatego ze autor zrezygnował z satyry? Wędrowycz był zbyt przerysowany, zwłaszcza w "Pola trzcin" gdy okazało się że Semen ma w stodole sterowiec sprzed stu lat. I wreszcie Pilipiuk nie pisze z nienawiścią do komunistów- tylko do protestantów. Przedstawiony przez niego obraz epoki jest bardzo realistyczny i brutalny.
Zly - 2008-07-29, 21:36
:
Cóż... Seria Wędrowyczów to masterpiece :P
Przyznam, że nowych książek nie czytałem jeszcze. Wędrowyczów, Nudne ale fajne Norweskie Dzienniki i okropne Kuzynki :P
Elektra - 2008-07-29, 21:37
:
Zly napisał/a:
Cóż... Seria Wędrowyczów to masterpiece

A dlaczego?
Zly - 2008-07-29, 21:41
:
Elektra napisał/a:
A dlaczego?


Moim zdaniem to świetne połączenie. Lekka forma, ubrana w żart i satyrę która skrywa pełno metafor i odniesień do rzeczywistości i dzisiejszego, Polskiego życia.
Jest wiele majstersztyków. Dla jednych to Pan Tadeusz dla innych Sonety Krymskie... :) I chociaż mówiąc "masterpiece" o serii Wędrowyczów było to raczej pół-żartem, pół-serio.
Tigana - 2008-07-30, 11:51
:
opalooki napisał/a:
Dlaczego sądzicie że cykl "Oko jelenia" jest najgorszy? Dlatego ze autor zrezygnował z satyry?

Pal licho satyrę - "Oko Jelenia" jest po prostu nudne - przez większość czasu bohaterowie mędrkują, a nie działają. Dopiero Łasica musi ich zmuszać do "ruchów". Dalej - odrobina humoru by nie zaszkodziła, ale to już kwestia gustu. No i bohaterzy - mało ciekawi, irytujący, omnibusowaci. A polityka - poglądy XIX wiecznej Heli zaczynają przypominać wypowiedzi pana Andrzeja.
Jegred - 2008-07-30, 15:52
:
"Oko Jelenia Podroż do Nidoras "?, moim zdaniem dobra książka, spodobał mi sie pomysł p. Pilipiuka z umieszczeniem dwojga współczesnych ludzi w czasach dla nich całkiem obcych i przerażających, pisze tylko o dwójce ponieważ Hela w jakimś tam stopniu oriętuje się w nowej rzeczywistości. Trochę nie podobało mi się jak np. uczeń liceum produkował mydło czy starał się wytworzyć Pelicyline (co miało miejsce w tomie 2) , nie mam pojęcia skąd wynika ta niechęć. Co do opowiadań o Wędrowyczu, to nie przeczytałem "Wieszać Każdy Może" ale tylko dlatego, iż książki tej, nie posiadam jeszcze na stanie, a co do powszednich zbiorów, podobały mi sie one nawet, nawet, szczególnie ze względu na humor jaki jest w nich zawarty oraz język który pomimo tego że jest prostacki, w jakiś tam sposób jest miły dla ucha Pozostałych jego dziel nie czytałem. I po mimo że kurzy sie u mnie na półce "Operacja Dzień Wskrzeszenia" jakoś nie mam chęci po nią sięgać.
Tigana - 2008-07-30, 16:52
:
Jegred napisał/a:
"Oko Jelenia Podroż do Nidoras "?, moim zdaniem dobra książka, spodobał mi sie pomysł p. Pilipiuka z umieszczeniem dwojga współczesnych ludzi w czasach dla nich całkiem obcych i przerażających, pisze tylko o dwójce ponieważ Hela w jakimś tam stopniu oriętuje się w nowej rzeczywistości.

Tylko, że ci dwaj bardzo szybko (za szybko) aklimatyzują się w XVI wiecznej Norwegii. Będę sie powtarzał, ale najbardziej dobijająca jest ich wszechwiedza - istne omnibusy.
Jegred - 2008-07-30, 19:53
:
Tigana napisał/a:
Jegred napisał/a:
"Oko Jelenia Podroż do Nidoras "?, moim zdaniem dobra książka, spodobał mi sie pomysł p. Pilipiuka z umieszczeniem dwojga współczesnych ludzi w czasach dla nich całkiem obcych i przerażających, pisze tylko o dwójce ponieważ Hela w jakimś tam stopniu oriętuje się w nowej rzeczywistości.

Tylko, że ci dwaj bardzo szybko (za szybko) aklimatyzują się w XVI wiecznej Norwegii. Będę sie powtarzał, ale najbardziej dobijająca jest ich wszechwiedza - istne omnibusy.



To tez napisałem:

Cytat:
Trochę nie podobało mi się jak np. uczeń liceum produkował mydło czy starał się wytworzyć Pelicyline (co miało miejsce w tomie 2)


Podałem takie przykłady które były dla mnie najbardziej rażące, oczywiście że inne przypadki też miały miejsce jak to że informatyk wpadł np. na pomysły, w jaki sposób uszczelnić dom (jeśli tak można nazwać butwiejąca łódź) czy jak usprawnić pozyskiwanie kamienia ze zniszczonej katedry.
Tifa Lockhart - 2008-11-04, 20:27
:
Bardzo lubię twórczość tego autora. Najlepsze jego teksty to te o Jakubie Wędrowyczu. Śmieszne i absurdalne . 3 tomowa powieść Kuzynki też mi całkiem podobała . 2586 kroków i Czerwona gorączka to zbiory fascynujących opowiadań. A Operacja dzień wskrzeszenia w ogóle mi nie przypadła do gustu . Nudna i nieciekawa. A Pilipiuk naprawdę mógłby pisać książki historyczne. Każdy by lubił historię . ;D
Romulus - 2008-11-04, 23:35
:
Pilipiuk to rzygi. Poza jednym opowiadaniem przerobionym potem na powieść (Kuzynki) nie jestem w stanie niczego pozytywnego o tym gościu napisać. Taka literatura pulpowa, jest na to popyt - ok. Nie postawiłbym na półce, bo bym się ze wstydu spalił.
You Know My Name - 2008-11-05, 13:21
:
Jestes chyba zbyt surowy. Kilka opowiadan jest naprawde dobrych, szczegolnie z 2468 Krokow i Czerwonej Goraczki a Jakub Wedrowycz kiepski tez nie jest, nie mow, ze nie wzbudzil Twojego smiechu.
Sabetha - 2008-11-06, 20:46
:
Moja znajomość twórczości pana P. ogranicza się do trylogii "Kuzynki" i kilku opowiadań o Jakuba Wędrowycza przypadkach, więc wygłaszanie kategorycznych o niej opinii zostawiam ludziom, którzy znają ją lepiej. Pozwolę sobie przedstawić swe przemyślenia na temat stylu, jakim dzieła owe zostały spisane. A mówiąc szczerze, nie jest to styl, który mógłby kogokolwiek powalić. Schematyczne opisy, nieco sztywne dialogi... Mógłby się też w końcu Andrew szarpnąć na słownik synonimów :badgrin:
Niewątpliwym plusem "Kuzynek" jest wiedza autora o czasach minionych, która wybitnie podnosi ich wartość w moich oczętach zielonych... Bo pod względem fabularnym wystawiłabym im tróję z plusem.
Wędrowycza dyplomatycznie przemilczę. Tak będzie lepiej dla niego. I dla mnie też.
Tigana - 2008-11-06, 20:52
:
Tak jak czytam posty powyżej + moje własne doświadczenia z prozą Pilipiuka to nasuwa się jedna myśl - czas żeby Andrzej przerzucił się na pisanie "Historii Polski" albo chociaż podrecznika do historii - byłby bestseller, a lekcje na pewno nie byłyby nudne :mrgreen:
Adashi - 2008-11-08, 13:07
:
Teksty o Wędrowyczu pamiętam jeszcze z czasów RIP Fenixa, humorystyczne - do poczytania, ale w związku z tym, iż nie przepadam za tego typu literaturą to nie zaopatrzyłem się w poszczególne zbiorki opowiadań. Natomiast bardzo podobała mi się trylogia o Kuzynkach, zwłaszcza pierwszy tom. Solidne rzemiosło pisarskie i porządna rozrywka. Pozytywne zdanie mam też o opowiadaniach zebranych w "2586 kroków" i "Czerwonej gorączce" - imho naprawdę świetne utwory.
Taclem - 2008-11-10, 10:38
:
To może ja dorzucę kilka słów o moich przygodach z prozą Andrzeja:
1. Wędrowycz poznany na łamach "Fenixa" stał się kompanem na lata i wybaczam garść płycizn przez które musiałem się przedzierać, żeby przeczytać wszystkie historie z nim w roli głównej.
2. Kuzynki - tu jestem zwolennikiem. Ciekawie opowiedziana historia, w sumie takiej literatury nikt poza Pilipiukiem u nas nie pisze.
3. Opowiadania inne - niektóre trzeba przyanć są świetne, razi mnie natomiast zamieszczanie obok powiażniejszych tekstów w tym samym zbiorze nieco infantylnych opowiadetek dla nastloatek. Już najgorzej wychodzi Pilipiukowi fantasy.
4. Oko Jelenia. Przeczytałem dwa tomy. I starczy. Dalej nie czytam. Nie wydarzy siętam nic co by mnie zainteresowało.
5. Operacja dzień wskrzeszenia - jak na fantastykę młodzieżową, to niezłe, zwłąszcza początkowe wątki, później troszkę słabiej. Do dorosłej fantastyki sporo tym tekstom brakuje.
6. Norweski dziennik - poddałem się po pierwszym tomie. Zawieszenie nieweiary puściło w szwach, choć przecież fantastyki tam niewiele.
7. Pan Samochodzik - z różnych przyczyn czytam. O powodach nie warto tu mówić, ale tomy stworzone przed kilku laty przez Pilipiuka (vel Olszakowskiego) to jedne z ciekawiej napisanych powieści kryminalno-sensacyjych dla młodzieży, jakie czytałem. I nie ma znaczenia czy ocenimy je w serii, czy poza nią.
Tigana - 2008-11-10, 16:48
:
Taclem napisał/a:
7. Pan Samochodzik - z różnych przyczyn czytam. .

Nie uwierzyłbym gdybym na własne oczy nie widział, jak w bibliotece "znikają" kolejne tomy Pana Samochodzika. Inna sprawa, ze nie tylko Olszakowskiego.
Kimuriell - 2008-11-14, 12:27
:
Książek Pilipiuka zaliczyłem już sporą gromadę, ale na razie skupię się na Oku Jelenia.

Już na samym początku w oczy rzuca się genialnie zaprojektowana okładka wszystkich wydanych obecnie tomów cyklu. Niby nie to jest w książkach istotne, lecz zawarta w tych obrazkach obietnica poznania interesującej przygody na mnie podziałała ;) Fabryka Słów doszła do dobrych wniosków, skoro dba o wizualną stronę swoich "produktów" (jednakże to materiał na oddzielny temat). Niestety pierwsze wrażenie psuje to, co można zastać w środku, a mianowicie minimalna ilość tekstu na kartach pilipiukowej powieści... Gdyby zmniejszyć trochę litery i marginesy, oraz wywalić drukowane na wszystkich stronach ozdobniki, dwa pierwsze tomy można by zmieścić w jednym... Czytelnik zaoszczędziłby 30 zł, a cała historia nie wydawałaby sie może tak nużąca i rozwlekana na siłę. Pomarzyć sobie można, prawda? :mrgreen:

Prolog, podobnie jak okładka, obiecuje wiele. Niestety część właściwa książki trochę zawodzi. Dużo jest rozmów bohaterów, ich przemyśleń, snucia planów, szczegółowych analiz sytuacji, odczuć itd. To jest dobre, ponieważ przybliża nam bohaterów i czyni ich bardzo rzeczywistymi. Jednakże pochłania to sporo miejsca, które powinno się przeznaczyć na akcję :roll: I to jest właśnie mój główny zarzut pod adresem Oka Jelenia. W tej książce po prostu za mało się dzieje! Człowiek czeka kilkaset stron na spotkanie danych bohaterów, a gdy już do niego dochodzi, nic się nie rozstrzyga, a wręcz odkłada na bliżej nieokreślony czas :-/ Gdy w końcu coś ciekawego zaczyna się dziać, głównemu bohaterowi urywa się film (w jego przypadku Pilipiuk zastosował narrację pierwszoosobową), a potem trzeba czekać na wyjaśnienie co się stało.

Na koniec warto by rzec, że pomimo wszystkiego znalazłem w najnowszym dziecku Andrzeja Pilipiuka coś, co mnie przykuwa na długie godziny i pozwala pokonywać niestrudzenie kolejne setki stron ;) Cała historia i wiele małych elementów w nią wplecionych są warte mojego czasu. Dałem się zaczarować :roll:

Na szczęście pierwsze trzy tomy udało mi się pożyczyć od znajomej :mrgreen:
Kennedy - 2008-11-14, 17:10
:
Z Pilipiukiem mam styczność od dawna, chyba od momentu wydania "Weźmisz czarno kure...". Cykl opowiadań o Jakubie bardzo lubię, przede wszystkim za końską dawkę absurdalnego i chłopskiego humoru, aczkolwiek mam wrażenie, że w pewnym momencie autor się trochę zagubił i zaczął produkować te opowiadania taśmowo...co się przekłada na ich jakość. "Zagadka Kuby Rozpruwacza" jest zwyczajnie słaba, "Wieszać Każdy Może" trzyma trochę wyższy poziom, ale i tu jest obecne "zmęczenie materiału". Jak na razie widzę, że Pilipiuk dał odpocząć Jakubowi i dobrze.

Z innych znam "Kuzynki" - niezłe. Ponadto zbiór opowiadań "2586 Kroków", niekitóre gorsze, inne lepsze, ogólnie jest przyzwoicie. ""Norweski Dziennik", chociaż przebrnąłem przez dwa tomy, średnio mnie zachwycił. Za to bardzo mi się spodobała "Operacja: Dzień Wskrzeszenia". Przez pierwsze strony szło opornie, a potem poleciało. Znakomite czytadło sf, czyta się pratycznie samo. No i niezgorsza fabuła. Lekkie, łatwe i przyjemne, jak to zwykle u Pilipiuka.

Reszty nie znam i nie śpieszy mi się do poznania, bo, tak po prawdzie, wiem z grubsza czego się spodziewać. Prosty, niewyszukany język, śladowa ilość opisów, sporo akcji i nieskomplikowani bohaterowie. To mnie najbardziej odrzuca od Pilipiuka. Jego twórczość to znakomite czytadła, takie do połknięcia i... zapomnienia. Nic ponadto. Z drugiej strony, one mają takie być, a to pewien plus. Najgorzej jak ktoś pisze czytadło udające coś ambitniejszego, coś, czym nie jest.
Vemona - 2008-11-14, 18:48
:
Jak do tej pory Pilipiuka czytałam tylko "Kroniki Jakuba Wędrowycza" i "Kuzynki" i o ile Jakub był całkiem sympatyczny i strawny, acz w większych ilościach nieco męczący, to Kuzynki spodobały mi się ogromnie i koniecznie chcę dorwać kolejne tomy, choć zetknęłam się z opinią, że "Księżniczka" jest słabsza.
Halucynacja - 2008-11-16, 16:01
:
Pilipiuka uwielbiam w każdej postaci (no może w prawie każdej, bo norweski dziennik był taki sobie) Najlepsze są opowiadania i operacja dzień wskrzeszenia. Oko jelenia po pierwszym tomie zapowiadało się średnio ciekawie, ale sie rozkręca, czekam na czwartą część. kuzynki itd. doskonała lektura na jesienny szary wieczór. a wędrowycz? książka, której nie należy czytać na lekcjach, bo nauczyciele dziwnie patrzą na niekontrolowane wybuchy śmiechu :)
toto - 2008-11-16, 20:24
:
Heh, Pilipiuk. Pierwszy Stachanowiec polskiego słowa. Kiedyś czytałem jego książki z fascynacją, a przygody Wędrowycza dały mi sporo radości. Jednak dzisiaj do jego dokonań nie zaglądam. Humor Wędrowycza jest kiblowo-alkoholowy, a rozwiązania fabularne zbyt często trzymają się kupy tylko dlatego, że autor tak twierdzi. A może ma to coś wspólnego z ilością czytelników? Im więcej osób przeczyta i powie, że fajne, tym bardziej kupy się to trzyma. To znaczy, im więcej wyznawców, tym bóstwo silniejsze. Takie nasze podwórkowe perpetum mobile.

Kennedy napisał/a:
aczkolwiek mam wrażenie, że w pewnym momencie autor się trochę zagubił i zaczął produkować te opowiadania taśmowo...co się przekłada na ich jakość
To się stało już w jeszcze przed Weźmisz czarno kure
Romulus - 2008-11-16, 23:03
:
toto napisał/a:
Kennedy napisał/a:
aczkolwiek mam wrażenie, że w pewnym momencie autor się trochę zagubił i zaczął produkować te opowiadania taśmowo...co się przekłada na ich jakość
To się stało już w jeszcze przed Weźmisz czarno kure


Dzięki, zbawco za te słowa :)
Od początku uważałem tą "twórczość" za wrzód na tyłku fantastycznym (który tylko raz "złagodniał" w opowiadaniu Kuzynki z SF).
Black - 2008-11-16, 23:08
:
Zobaczyłem tytuł tego tematu i przyszedłem tu jednoznacznie powiedzieć: VETO. Kompletnie się nie zgadzam, przynajmniej po przeczytaniu kilku książek o Jakubie Wędrowyczu, postaci w niektórych kręgach kultowej. Bo jakie to prześmieszne, stary dziadzio-żul, który w przerwach między piciem/pędzeniem/kradnięciem/znowu piciem bimbru poluje na różne upiory i takie tam. Jakże to śmieszne, jakże to swojskie, jakże to prawdziwie wciągające. Nie dla mnie. Nie lubię prostackiego, siermiężnego humoru, w każdym razie nie w takim wydaniu. Przede wszystkim największą bolączką tej serii jest to... że jest ona po prostu nudna. Naprawdę, czyta się to wprawdzie szybko i bezboleśnie, ale jednak nie sposób nie zauważyć, że poszczególne opowiadanie są praktycznie pozbawione treści. Przez kilkanaście stron następuje jakieś szczątkowe budowanie fabuły, jakaś mozolna próba zainteresowania czytelnika, a potem nagle cały punkt kulminacyjny zamyka się na połowie strony kiedy Jakub zabija tego złego/kradnie coś temu złemu/pije bimber/trafia do więzienia. I tyle. Człowiek czeka na jakiś zwrot akcji, coś co go zaskoczy, jakąś niespodziankę... i zawsze otrzymuje to samo, akcja jest liniowa i prowadzona jak po sznurku. W dodatku sposób narracji, ubogi, wręcz szkieletowy być może powinien sprawiać, że ta książka jest dostępna dla wszystkich, ale mnie po prostu męczy. Nie lubię cyklu o Jakubie Wędrowyczu i wolę je traktować jako bardzo średnie czytadło do toalety niż porządną książkę. Innych książek tego autora żem nie czytał. Może są lepsze.
Tigana - 2008-11-19, 18:02
:
toto napisał/a:
Heh, Pilipiuk. Pierwszy Stachanowiec polskiego słowa.

I oto właśnie chodzi - można zrównywać z błotem jego książki, ale jedno mu się nie odbiorze - Pilipiuk był jednym z kół zamachowych maszyny, dzięki której polska literatura fantastyczna wróciła do łask. I chociażby za to czapki z głów.

toto napisał/a:
Kennedy napisał/a:
aczkolwiek mam wrażenie, że w pewnym momencie autor się trochę zagubił i zaczął produkować te opowiadania taśmowo...co się przekłada na ich jakość
To się stało już w jeszcze przed Weźmisz czarno kure


No nie do końca - opowiadania które są zawarte w poszczególnych tomach pochodzą z rożnych etatów twórczości autora np "Zagadka Kuby Rozpruwacza" w Sieci była dostępna chyba jeszcze zanim FS go zaczęło drukowa. Dopiero w "Wieszać każdy może" są same "świeżynki"
Ploud - 2008-11-19, 19:32
:
jedyna książka Mr.Pilipiuka to 2586 kroków. opowiadania pomysłowe i wciągające (przynajmniej większość) niewiem jak inne ale ta książka Pilipiuka jest super
Shadowmage - 2008-11-19, 19:56
:
No nie jest zła, ale jakaś szalenie wybitna to też nie. Mam wrażenie, że jeśli Pilipiuk przyłoży się do pisania, napisze krótką formę, a nie ciąg przygód, to wychodzi mu całość zmacznie lepiej.
blancheflor - 2008-11-23, 09:42
:
Przeczytałam Pilipiuka kiedyś, przypadkiem. To była "Czerwona Gorączka". Nie lubię za bardzo takich krótkich form, gdzie z zasady nie ma czasu na poważniejsze, dogłębne analizy, rozwinięcie akcji itp. Ale mimo tych mankamentów, opowiadania z Czerwonej Gorączki okazały się bardzo dobre- skondensowane, symboliczne, ale nie powierzchowne. Jednak przeszkadzało mi w wielu momentach, moim zdaniem- bezsensowne- nagromadzenie agresji- w języku, w akcji. Gdyby z tego zrezygnował, naprawdę byłyby to bardzo dobre opowiadania :-)
Tigana - 2008-11-23, 12:28
:
blancheflor napisał/a:
Ale mimo tych mankamentów, opowiadania z Czerwonej Gorączki okazały się bardzo dobre- skondensowane, symboliczne, ale nie powierzchowne.

No to teraz proponuje załapać się na wcześniejszy zbiór opowiadań Pilipiuka "2586 kroków" - według mnie dużo lepszy od "Czerwonej gorączki"
blancheflor napisał/a:
Jednak przeszkadzało mi w wielu momentach, moim zdaniem- bezsensowne- nagromadzenie agresji- w języku, w akcji. Gdyby z tego zrezygnował, naprawdę byłyby to bardzo dobre opowiadania :-)

Pilipiuk nigdy nie był mistrzem pióra (jeśli chodzi o styl) i raczej tak pozostanie. Czy faktycznie jest tam dużo agresji //mysli . Musiałabyś mi podać konkretne przykłady, bo ja jakoś tego nie wyczułem.
toto - 2008-11-23, 14:09
:
Agresja to była w opowiadaniach o Jakubie.
tr - 2008-11-24, 18:46
:
To teraz moje spojrzenie na Kraszewskiego naszych czasów :P

Pilipiuka spotkałem oko w oko raz - na Dworcu Centralnym, tuż przed moją ulubioną księgarnią (niskie ceny, szybkie dostawy nowości ;) ), kiedy rozmawiał z moim kumplem-sprzedawcą. Przez kilka minut próbowali mnie we dwójkę namówić na kupno pierwszego czy też może drugiego tomu Wędrowycza, ja jednak uparcie chciałem nowego Pratchetta (a miałem forsę tylko na jedną knigę). Pilipiuk żartując stwierdził (a może to było na serio - któż to może wiedzieć, w każdym razie uśmiechał się wygłaszając tą kwestię), że jest lepszy od Prattcheta :D. W przypadku porównania książka do książki - akurat w tym wypadku miał rację. W każdym razie uparłem się wtedy na dziełko Anglika, a Pilipiuka kupiłem kilka dni później po wypłacie, przy okazji kumpel załatwił mi autograf.

Po lekturze wszystkich Wędrowyczów, Kuzynek tudzież jego zbiorków opowiadań stwierdzam co następuje - Pilipiuk miewa liczne przebłyski geniuszu, ale zupełnie nie umie (lub nie chce - na zasadzie - czytelnicy wszystko kupią) oddzielać ziarno od plew - czyli rzeczy dobrych od grafomańskich. Ponadto bez końca eksploatuje pewne pomysły - np. ożywiona mumia Lenina. Niekiedy tak bardzo chce rozwinąć pewien pomysł, że bez umiaru wtłacza w niego kolejne pokłady wodolejstwa i zamiast zgrabnego zabawnego, pomysłowego krótkiego opowiadania wychodzi wielkie barachło. Wydaje mi się, że występuje pewna matematyczna korelacja w twórczości tego autora - im więcej stron ma dziełko (opowiadanie) Pilipiuka, tym jest słabsze. W każdym razie mimo, że w swoim księgozbiorze mam już z 6 czy 7 jego książek, to nauczyłem się, że Pilipiuka nie można kupować w ciemno - najpierw trzeba jego nową książkę przeczytać w Empiku czy wypożyczyć z biblioteki, a dopiero potem decydować czy kolejne dziełko Wielkiego Grafomana nadaje się na półkę czy też do przybytku, gdzie nawet król chodzi piechotą.
Ploud - 2008-12-17, 15:15
:
dziś byłem w empiku i przeczytałem opowiadanie Pilipiuka pt. parowóz z antologi "epidemie i zarazy". pomysłowe i wciągające od pierwszej strony. No i zakończenie też zaskakujące choć bywały lepsze
MrSpellu - 2008-12-17, 19:56
:
tr napisał/a:
Po lekturze wszystkich Wędrowyczów, Kuzynek tudzież jego zbiorków opowiadań stwierdzam co następuje - Pilipiuk miewa liczne przebłyski geniuszu, ale zupełnie nie umie (lub nie chce - na zasadzie - czytelnicy wszystko kupią) oddzielać ziarno od plew - czyli rzeczy dobrych od grafomańskich. Ponadto bez końca eksploatuje pewne pomysły - np. ożywiona mumia Lenina. Niekiedy tak bardzo chce rozwinąć pewien pomysł, że bez umiaru wtłacza w niego kolejne pokłady wodolejstwa i zamiast zgrabnego zabawnego, pomysłowego krótkiego opowiadania wychodzi wielkie barachło. Wydaje mi się, że występuje pewna matematyczna korelacja w twórczości tego autora - im więcej stron ma dziełko (opowiadanie) Pilipiuka, tym jest słabsze. W każdym razie mimo, że w swoim księgozbiorze mam już z 6 czy 7 jego książek, to nauczyłem się, że Pilipiuka nie można kupować w ciemno - najpierw trzeba jego nową książkę przeczytać w Empiku czy wypożyczyć z biblioteki, a dopiero potem decydować czy kolejne dziełko Wielkiego Grafomana nadaje się na półkę czy też do przybytku, gdzie nawet król chodzi piechotą.

Amen. Jego książki nadają się tylko do długich, męskich posiedzeń na tronie. Mają tą zaletę, że śmiało można z nich skorzystać gdy braknie papieru. Wędrowycz po kilku opowiadaniach stał się po prostu nudny (czytałem większość bo kiedyś mój współlokator namiętnie czytał), a Kuzynki są raczej nierówne. Kilka fajnych pomysłów tylko zabrakło woli, chęci tudzież umiejętności na lepsze wykonanie. Co do konfrontacji Pilipiuk - Prattchet, to dziesięciokroć wolę Anglika. Aczkolwiek też do pewnego momentu.
elfka - 2009-02-08, 20:43
:
Ten temat jest już zakurzony porządnie, ale jakoś mnie korci by dodać swoje (słowne) pięć groszy...Pilipiuk wielkim autorem jest, ale nie dla mnie, na razie bynajmniej.

Co prawda nie czytałam wszystkiego, co wyszło spod jego pióra, lecz wątpię, czy sięgnę po cokolwiek jeszcze. Pierwszy kontakt z pisarzem przebiegał w scenerii wiejskich zagród wśród oparów wina pędzonego z czegokolwiek tylko się dało (kto wie, może nawet z siana? :mrgreen: ). Czyli chodzi tu o perypetie dzielnego Wędrowycza, który znajdzie rozwiązanie na każdy problem natury (poza)ziemskiej. Zbiór opowiadań wciągnął, zaskoczył niekiedy komizmem sytuacji, a także rozbawił (tudzież specyficzną) kreatywnością bohaterów.

Z kolei przygody Tomasza Paczenki mogą zainteresować, lecz raczej młodszych czytelników, którzy po całej szkolnej ,,mielonce" lektur mają (jeszcze) ochotę na coś innego. Zresztą właśnie miała to być książka dla nastolatków, więc właściwie nie ma się co czepiać.

I najgorsze na koniec. Cykl o kuzynkach Kraszewskich, zgroza jak dla mnie, a nawet tragedia wychodząca poza jakiekolwiek ramy tolerancji dla jałowych treści. Wytrwałam do połowy pierwszego tomu, by potem świadomie oraz z premedytacją zatrzasnąć książkę i cisnąć ją w najdalszy kąt pokoju (wściekając się przy tym niepomiernie z powodu zmarnowanego czasu //mur ). Pomysł, fabuła, postacie, dialogi i w ogóle całość aż ociekała infantylizmem, mimo najlepszych chęci nie dałam rady brnąć dalej.

Trzy przeczytane pozycje to za mało, by wydać ostateczny osąd nad autorem, lecz z drugiej strony wystarczająco dużo, by wykreślić go z listy ulubionych. Więc Pilipiuk na dzień dzisiejszy usadowił się gdzieś na szarym końcu wśród książek, które powinny zostać przeze mnie przeczytane. I jako rezerwowe mogą one nigdy nie doczekać się swojej kolejki. Nawet zabawny dziad w gumofilcach nic tu nie poradzi tym razem... ;)
Tigana - 2009-02-08, 21:28
:
elfka napisał/a:
I najgorsze na koniec. Cykl o kuzynkach Kraszewskich, zgroza jak dla mnie, a nawet tragedia wychodząca poza jakiekolwiek ramy tolerancji dla jałowych treści.

A toś mnie zaskoczyła, bo "Kuzynki" (przynajmniej I i II tom) uważam za najmniej grafomańskie utwory w twórczości Andrzeja P. Owszem nie czyta się zbyt rewelacyjnie - nudziły mnie opisy wędzenia szynki lub wyrabiania konfitur/win/ nalewek , ale nie było tragicznie. O wiele gorzej oceniam wspomniane przez Ciebie "Dzienniki Norweskie", ale ja zdecydowanie nie jestem targetem tej pozycji.
elfka - 2009-02-08, 22:09
:
Tigana napisał/a:
O wiele gorzej oceniam wspomniane przez Ciebie "Dzienniki Norweskie", ale ja zdecydowanie nie jestem targetem tej pozycji.


Odnośnie ,,Dzienników" to uważam, iż nadają się, lecz jako literatura dla osób młodszych np. gimnazjalistów. Mnie osobiście nie zachwyciły, w zasadzie ,,przeminęły z wiatrem" zaraz po przeczytaniu.

Natomiast kwestia ,,Kuzynek" wygląda jak już napisałam powyżej, czyli zwątpiłam nie doczytując pierwszego tomu do końca. Ceregiele związane z poszukiwaniami panny K., która ,,cierpiała" na długowieczność spowodowaną wypiciem cudownego eliksiru jakoś nie wpłynęły na mnie motywująco do dalszej lektury. Tym bardziej, że gdzieś tam krążyła myśl (której korzenie pochodzą z tego forum), iż to, co obecnie czytam, jest rzekomo tą ,,lepszą" częścią dzieła Pilipiuka.

Tak więc zaznaczę jeszcze raz: moja opinia na temat serii o Kuzynkach, Księżniczkach itp. opiera się na podstawie niekompletnego zapoznania się z całością, aczkolwiek po raz pierwszy zdarzyło mi się nie doczytać książki do końca, nawet najnudniejsze szkolne lektury jakoś wymęczyłam do ostatniej strony... :-)
hardgirl123 - 2009-02-14, 17:07
:
z Pilipiuka przeczytałam jedynie trylogię ale bardzo mi się podobała. Może to przez ten sentyment do miasta w którym mieszkam,może przez sprawne operowanie słowem przez autora.może przez metafizyczną łączność i wczucie się w atmosferę akcji w ksiązkach.
Kochanowska - 2009-03-14, 12:18
:
Nie wiem, czy znajdę tu jakiś fanów najnowszego dziecka pana Andrzeja, znaczy się "Oka Jelenia", ale ja z owej serii zmęczyłam tylko pierwszą część ("Droga do Nidaros") i z bólem odłożyłam, bo jest to niewypał. Informatyk, który wie, jakimi łyżeczkami jedzono w XVI wieku? Manipulacja czasem przez siły pozaziemskie? Nie, to mnie przewyższa.

Natomiast Jakuba czytałam w liceum jeszcze, wtedy byłam wniebowzięta, z czasem zostało więcej sentymentu, niż zachwytu nad pomysłowością czy ekhm... kunsztem językowym, acz chyba wujka Jakuba nie trzeba tak ganić :mrgreen:

"2586 kroków" nie zapadło mi w pamięć, chociaż czytało się bezboleśnie.
Madlenita - 2009-03-14, 14:02
:
Pilipiuka uwielbiam, ale faktycznie ostatnie książki własnie są zbyt dopracowane... Jak dal mnie właśnie Wędrowycz ze swoim stylem był najlepszy, mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejna część, autor już podobno ją pisze....
Fidel-F2 - 2009-03-14, 17:17
:
Kochanowska napisał/a:
Informatyk, który wie, jakimi łyżeczkami jedzono w XVII wieku?
ludzie różne hobby mają
Kochanowska napisał/a:
Manipulacja czasem przez siły pozaziemskie?
czy wiesz, że czytałaś fantastykę?
Kochanowska - 2009-03-14, 17:46
:
Fidel-F2 napisał/a:

Kochanowska napisał/a:
Manipulacja czasem przez siły pozaziemskie?
czy wiesz, że czytałaś fantastykę?

Nie wiedziałam. Nastawiłam się na poradnik satyryczno-erotyczny.
Why so serious, Fidel-F2?
Moja myśl zmierzała ku temu, że wg mnie to rozwiązanie jest "na skróty" - zwalanie zjawisk nadprzyrodzonych na kosmitów.

Marek co prawda "wspominał", że chciał studiować historię, ale on pamięta, jak wyglądały łyżki, które dostała Bona w XVI wieku z okazji ślubu z Zygmuntem I Starym! I po tym zidentyfikował czasy, w których się znalazł! Znaczy się, zmarnował się na tej informatyce :mrgreen:
BTW: Edit wiek w poprzednim poście, po sprawdzeniu wieku tych łyżek w "Drodze" Pilipiuka
Tigana - 2009-03-14, 17:49
:
Kochanowska napisał/a:
Marek co prawda "wspominał", że chciał studiować historię, ale on pamięta, jak wyglądały łyżki, które dostała Bona w XVI wieku z okazji ślubu z Zygmuntem I Starym! I po tym zidentyfikował czasy, w których się znalazł! Znaczy się, zmarnował się na tej informatyce :mrgreen:

Lepiej bym tego nie nie ujął. Obaj "męscy" podróżnicy w czasie to istni erudyci - wiedzą wszystko i o wszystkim. "Najlepsze" kawałki to produkcja drewnianego kalkulatora i penicyliny (nie drewnianej)
Fidel-F2 - 2009-03-14, 17:57
:
Kochanowska napisał/a:
Moja myśl zmierzała ku temu, że wg mnie to rozwiązanie jest "na skróty" - zwalanie zjawisk nadprzyrodzonych na kosmitów.
IMHO taka rola fantastyki

Kochanowska napisał/a:
Marek co prawda "wspominał", że chciał studiować historię, ale on pamięta, jak wyglądały łyżki, które dostała Bona w XVI wieku z okazji ślubu z Zygmuntem I Starym! I po tym zidentyfikował czasy, w których się znalazł! Znaczy się, zmarnował się na tej informatyce
może akurat z jakiegoś powodu zostało mu to w pamieci
Kochanowska napisał/a:
Why so serious
po prostu chcę Ci pokazać, że zwyczjnie się czepiasz
Kochanowska - 2009-03-14, 18:02
:
Fidel-F2 napisał/a:

Kochanowska napisał/a:
Why so serious
po prostu chcę Ci pokazać, że zwyczjnie się czepiasz

IMHO taka rola uważnego i wrażliwego czytelnika. :mrgreen:
toto - 2009-03-14, 18:05
:
Fidel-F2 napisał/a:
Kochanowska napisał/a:
Moja myśl zmierzała ku temu, że wg mnie to rozwiązanie jest "na skróty" - zwalanie zjawisk nadprzyrodzonych na kosmitów.

IMHO taka rola fantastyki

:shock: Możesz rozwinąć ten pomysł? ;)
Lardon - 2009-03-17, 07:33
:
Ktoś wie o czym ma być "Rzeźnik Drzew"?
Toudisław - 2009-03-17, 07:52
:
Zbiorek opowiadań o ile się nie mylę i tematyka chyba różna
Uczeń Czarnoksiężnika - 2009-03-22, 07:56
:
Lardon napisał/a:
Ktoś wie o czym ma być "Rzeźnik Drzew"?


Znajdzie się w nim 11 opowiadań, jak sam autor mówi – dwa typowo jajcarskie a reszta raczej na poważnie. Tytuły i tematyka będzie mniej więcej następująca:
- Sprawa Filipowa – opowiadanie o klimatach carskiej ochrany;
- Operacja „Jajca” – Ubecja gania się po Warszawie z Chińczykami w stanie wojennym;
- Czytając z ziemi – przedruk z Fahrenheita;
- Parowóz;
- Bunt szewców;
- Połos (nie jestem pewien tytułu) – o szkoleniu, jak kosić zombie na cmentarzu;
- Rzeźnik drzew – będzie tu nawiązanie do Lovecrafta, opowiadanie trochę poważniejsze;
- Serce kamienia – trochę poważne i ponure, nie pozbawione jednak pewnych humorystycznych akcentów;
- Świat oliwy na piasku – jak mówi autor, trochę posępne, trochę optymistyczne, pojawi się tutaj postać doktora Skórzewskiego.
- Fortel – opowiadanie kompletnie jajcarskie, rozgrywające się w świecie Atomowej ruletki.
I jeszcze jedno Teatr... ale nie pamiętam drugiej części tytułu.


Rzeźnik drzew ukaże się najprawdopodobniej w maju 2009. VI tom Jakuba Wędrowycza Pilipiuk zamierza ukończyć do końca kwietnia. W księgarniach prawdopodobnie ukaże się on albo w okolicach lipca i sierpnia, albo dopiero w październiku. (wrzesień to najgorszy czas dla wydawców, bo ludzie kupują wtedy tylko podręczniki i nie mają pieniędzy na inne książki). W planach też jest VII tom przygód Jakuba. Na gwiazdkę 2009 możemy się za to spodziewać V tomu cyklu Oko jelenia.
Planowane tytuły VI i VII tomu przygód egzorcysty bimbrownika. Tom szósty będzie się zwał Homo bimbrownikus, a VII – W 80 litrów dookoła świata. Prawda, że pięknie?
Tigana - 2009-03-22, 13:34
:
Dzięki za dokładne informacje
Uczeń napisał/a:
- Sprawa Filipowa – opowiadanie o klimatach carskiej ochrany;

Było już w zbiorze "Tempus fugit"
Uczeń napisał/a:
- Operacja „Jajca” – Ubecja gania się po Warszawie z Chińczykami w stanie wojennym;

Czyli "Operacji szynka" ciąg dalszy
Uczeń napisał/a:
- Parowóz;

Przedruk z "Epidemii i zaraz"
Uczeń napisał/a:
- Świat oliwy na piasku – jak mówi autor, trochę posępne, trochę optymistyczne, pojawi się tutaj postać doktora Skórzewskiego.

I bardzo dobrze - Skórzewski to symbol jakości (no może oprócz "Czerwonej gorączki")
Uczeń napisał/a:
- Fortel – opowiadanie kompletnie jajcarskie, rozgrywające się w świecie Atomowej ruletki.

Super - uwielbiam ten klimat

Uczeń napisał/a:
Na gwiazdkę 2009 możemy się za to spodziewać V tomu cyklu Oko jelenia.

Oj coś zwalnia z pisaniem pan Andrzej.
Uczeń napisał/a:
Planowane tytuły VI i VII tomu przygód egzorcysty bimbrownika. Tom szósty będzie się zwał Homo bimbrownikus, a VII – W 80 litrów dookoła świata. Prawda, że pięknie?

"W 80 litrów dookoła świata" było zapowiadane z 3-4 lata temu. To ma być podobno powieść.
kurp - 2009-05-03, 13:51
:
Tigana napisał/a:
Oj coś zwalnia z pisaniem pan Andrzej.

Może coś innego go absorbuje?...
Pilipiuk startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego ;)
makatka - 2009-06-01, 13:08
:
Pilipiuk politykiem? Kandydat UPR, okręg 4ty Wawa i okolice.
link
Brzuzka - 2009-06-01, 13:24
:
jeju patrz post wyżej...zresztą kandydował już w 2005...
Caesar - 2009-06-30, 10:06
:
Czytałem dwie książki z cyklu o Wędrowyczu - nie pytajcie mnie które. Oprócz tego "Czerwoną gorączkę". Generalnie nie łapię jego poczucia humoru, może jak byłem młodszy, to mnie takie rzeczy bardziej bawiły, ale teraz to jest dla mnie poziom kabaretu Neonówka albo czegoś takiego.
A o "Czerwona Gorączka" była ładnie wydana :mrgreen: . Tyle o Pilipiuku mogę powiedzieć.
You Know My Name - 2009-06-30, 13:11
:
Przedwczoraj skońzćzyłem Rze´xnika... i jestem bardzo pozytywnie rozczarowany. Bałem się, że będzie słaby jak Czerwona gorączka a tu proszę, taka niespodzianka. Dwa pierwsze opowiadania byłyby w sumie słabe gdyby nie nagła volta w ostatnim akapicie tytułowego Rzeźnika... . Świetna końcowka spotkania z doktorem Skórzewskim, też jakaś taka niezbyt Pilipiukowa. Do tego zabawny Połoz, nastrojowe op-ko o Teatrze Wielkim (kiedyś tam pracowałem przez miesiąc przy remoncie po pożarze) oraz mający coś w sobie Bunt szewców. Całość ładnie ze sobą współgra.
Uriel - 2009-06-30, 15:25
:
W "Czerwonej Gorączce" wkurzało mnie kompletnie nieprzemyślane wstawianie cyrylicy gdzie popadnie. Ludzie, jeśli zamiast "R" w co drugim wyrazie wstawiacie "Я" to to wcale nie wygląda fajnie. Ale jako taki zbiór mi się podobał.

Jak tylko skończę aktualnie czytaną książkę, ruszam po "Rzeźnika" :)
Kruk - 2009-07-02, 20:25
:
Osobiście przeczytałem tylko jedną jego książkę a mianowicie "Operacja Dzień Wskrzeszenia"
Perspektywa nuklearnej zagłady,po której to dzielny naród Polski ma przywrócić ład cofając się w czasie była nie powiem... bardzo ciekawa.Książkę polecił mi mój przyjaciel."Upolowałem" ją w dzielnicowej bibliotece i zabrałem się do lektury.
I przyznaje..Pilipiuk jest dobrym pisarzem.
Uriel - 2009-07-02, 23:36
:
Taa... Pamiętam audycję w radiowej Trójce, w której za wszelką cenę udowadniano że między "Wiedźminem" a "Lodem" w Polsce nie istniała jakakolwiek fantastyka. Cóż, do Duakaja jestem ciut uprzedzony (głównie po "Cruxie" z antologii "PL+50"), więc wziąłem się i napisałem maila do prowadzących, wymieniając "Operację..." jako jeden z przykładów fantastyki z okresu pomiędzy tymi dwoma książkami. Odpisano mi, że z całym szacunkiem, ale dzieł Pilipiuka fantastyką z prawdziwego zdarzenia nazwać nie można.

Uśmiałem się jak fretka //mur
Tomasz - 2009-07-03, 09:48
:
Uriel napisał/a:
Taa... Pamiętam audycję w radiowej Trójce, w której za wszelką cenę udowadniano że między "Wiedźminem" a "Lodem" w Polsce nie istniała jakakolwiek fantastyka. Cóż, do Duakaja jestem ciut uprzedzony (głównie po "Cruxie" z antologii "PL+50"), więc wziąłem się i napisałem maila do prowadzących, wymieniając "Operację..." jako jeden z przykładów fantastyki z okresu pomiędzy tymi dwoma książkami. Odpisano mi, że z całym szacunkiem, ale dzieł Pilipiuka fantastyką z prawdziwego zdarzenia nazwać nie można.

Uśmiałem się jak fretka //mur


To zależy jaką przyjmujesz definicję fantastyki. Bo można uznać, że Pilipiuk pisze prozę przygodową w sztafażu fantastycznym jedynie. Ale to rozważania czysto teoretyczne i dla oceny Pilipiuka jako pisarza znaczenia nie mają. Ja za nim nie przepadam. Mogę raz na jakiś czas coś przeczytać z poczucia obowiązku zapoznania się z tym co tak wielu lubi. Ale jak dla mnie to on jednak jest bliżej bycia grafomanem niż świetnym autorem. Tzn. pomysły czasem ma, ale styl, język itd to słabiutkie.
Caesar - 2009-07-03, 21:45
:
Raczej z określeniem tego jako fantastyka nie mam problemu, ale nie jest to naprawno fantastyka najwyższych lotów. Pomiędzy Wiedźminem, a Lodem Dukaja wyszło tyle świetnych rzeczy, że naprawdę "Operacja..." nie jest specjalnie reprezentatywną powieścią. Czytałem to w tamtym roku i sześć - siedem lat temu pewnie bym był zachwycony ;) ;)
Uriel - 2009-07-03, 23:27
:
Oprócz "Operacji..." wymieniłem chociażby "Zapach Szkła" Ziemiańskiego, "Całą Kupę Wielkich Braci" Ziemkiewicza czy antologię "PL+50", więc spoko, nie ograniczałem się tylko do Pilipiuka. ;)

Inna sprawa, w epickim starciu Sapkowskiego z Pilipiukiem staję po stronie tego drugiego... Wiedźmin mnie odrzucił, a po przeczytaniu w NF "Spanienkreuza" uznałem, że nie będę sobie szargał nerwów...
Caesar - 2009-07-11, 17:10
:
"Cała kupa..." to też nie jest dobry przykład, bo to jest raczej publicystyka ubrana w satyrę, chyba, że chodziło Ci o te starsze opowiadania przedrukowane w drugiej częsci ("Jawnogrzesznica" chyba była, ale nie pamiętam za dobrze).
Uriel napisał/a:
Inna sprawa, w epickim starciu Sapkowskiego z Pilipiukiem staję po stronie tego drugiego... Wiedźmin mnie odrzucił, a po przeczytaniu w NF "Spanienkreuza" uznałem, że nie będę sobie szargał nerwów...
Ale tu nie ma czego porównywać. Sapkowski to jest, jeżeli mogę się posłużyć piłkarską metaforą, ekstraklasa, a Pilipiuk to jest conajwyżej 3 liga (teraz 2, bo się coś pozmieniali od zeszłego sezonu). :mrgreen: Oczywiście możesz lubić bardziej Pilipiuka, z tego co widzę Znicz Pruszków czy Kmita Zabierzów też mają kibiców :-)
Tomasz - 2009-07-12, 10:36
:
Caesar napisał/a:
Sapkowski to jest, jeżeli mogę się posłużyć piłkarską metaforą, ekstraklasa, a Pilipiuk to jest conajwyżej 3 liga (teraz 2, bo się coś pozmieniali od zeszłego sezonu). :mrgreen: Oczywiście możesz lubić bardziej Pilipiuka, z tego co widzę Znicz Pruszków czy Kmita Zabierzów też mają kibiców :-)


Wspaniałe porównanie, oddaje idealnie rzeczywistość. Pozazdrościć celności. Popieram w całej rozciągłości. :)
Tixon - 2009-07-22, 22:37
:
I co ja biedny mogę tu dodać? Wędrowycza nie lubię, bo to chałtura; dwa zbiory opowiadań są bardzo słabe, trylogia Kuzynek miała dobry początek ale rozmieniła się na drobne, a do tego wyskoczyły wątki wrzucone na siłę; jedynie jak na razie Oko Jelenia da się czytać bez bólu zębów.
Zaś prowokacja w nazwie tematu ssie :P
You Know My Name - 2009-07-23, 00:03
:
Tixon napisał/a:
Oko Jelenia da się czytać bez bólu zębów.
Mleczaków chyba, jeśli wioskowy egzorcysta w zęby kole. Ale jak wiadomo bimber nie każdemu smakuje.
Tixon - 2009-07-23, 10:56
:
Mag_Droon napisał/a:
Mleczaków chyba, jeśli wioskowy egzorcysta w zęby kole. Ale jak wiadomo bimber nie każdemu smakuje.

Kłów długich jak Twoje ramię, a ostrych niczym brzytwy.
Wioskowy egzorcysta to przykład postaci - mam ponad 80 na karku a jestem dziarski niczym młodzieniaszek- którymi autor zapełnia strony opowiadań. Co i rusz można na takowych się natknąć.
A cóż jest ciekawego w postaci, która jak się napije, to idzie i wszystko po drodze niszczy, na którą nie ma mocnych?
Sharin - 2009-08-31, 19:53
:
No dobra. Kupiłem i zacząłem czytać nowego Wędrowycza. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron stwierdzam, że nie jest śmieszny tak jak poprzednie :/ Wydaje mi się też, że autor odświeża pomysły innych swoich opowiadań. Zobaczymy co z tego wyjdzie dalej...
Tigana - 2009-08-31, 20:37
:
Przeczytałem i zrecenzowałem (wkrótce na Katedrze) - może i H.B nie jest aż tak odjazdowy jak "Hotel pod Łupieżcą", ale czyta się naprawdę dobrze, a parę scen pierwsza klasa.No i ta zemsta na "kanarach" ;)
Tixon - 2009-09-13, 16:13
:
Wieszać każdy może Andrzej Pilipiuk
Właściwie to pierwsze książkowe podejście do Wędrowcza – wcześniej zapoznałem się z kilkoma luźnymi opowiadaniami, w tym ze Skansenem, który i tu możemy spotkać. Ogólnie, krótkie opowiadania nie są złe; mają pomysł i są treściwe. Właściwie z książki wycięto niemalże wszystko, co wydłużało by czytanie, został sam ekstrakt Wędrowcza. Że to nie jest jednak czymś nadzwyczaj dobry, a choćby i przeciętnym widać – pewne sugestie są w miniaturkach, w tym wypadku opartej na kanwie ukraińskiego dowcipu, której morał jest następujący – jak Wędrowczy wypije, to szaleje. Natomiast w pełni widać łamiący się schemat w przypadku dłuższego utworu – powrót Lenina i wielka wyprawa do Egiptu pozbawione owej spowalniającej otoczki – opisów przyrody, przeżyć wewnętrznych bohaterów, rozbudowanych dialogów – przypominają w swej epickości wyprawę po piwo do monopolowego, gdzie największymi wrogami są menele przed sklepem, z którymi trzeba przejść obowiązkową pyskówkę i psie odchody na trawniku (bo nie idziemy okrężną drogą, tylko na skróty). Owszem, można o tym opowiadać prostymi słowami i krótko (poszedłem, wyzwałem, kupiłem i podczas powrotu o mało nie wywaliłem się), ale typ – poszli z A do B, załatwiając C i spotykając D, obdarty z całej otoczki i sprowadzony tylko do tego nie sprawdza się.
Kolejnym punktem in minus są bohaterowie, ekipa nie do zdarcia, wszystko potrafiąca (z wyjątkiem czytania, że niby wtórni analfabeci i idioci) niezależnie od wieku, która w każdej sytuacji coś wymyśli, a w stodołach ma poukrywane połowę arsenału z II Wojny Światowej.
Fabuły właściwie nie ma, opowiadania są na zasadzie pomysłu – coś się dzieje w otoczeniu Wędrowcza i autor o tym prostymi słowami opowiada, w dłuższej historii wspomniany już schemat.
Czyta się szybko, jeszcze szybciej zapomina. Poniżej przeciętnej wymagań Tixona w kategorii czytadła. 4/10
Tomasz - 2009-09-13, 18:14
:
Z opinią się w zasadzie zgadzam. W ogóle nie wiem czemu ludzie czytają Wędrowycza. Może to nowa fala uwielbienia miastowych Polaków dla wsi polskiej, umorusanej w gnoju, zapijaczonej, bezrobotnej, nie umiejącej czytać i śmierdzącej na kilometr? Koszmar.
You Know My Name - 2009-09-13, 23:35
:
Bo dzieło jak i jego bohater jest mało wymagające. Osobiście uważam, że nie jest to utwór najwyższych lotów, ale czasem potrzebuję odskoczni od książek wymagających. Aha, jeszcze jedno, odpowiada mi to przaśne poczucie humoru.
Przy Wędrowyczach zawsze dobrze się bawię, czasu nie tracę. To jest określona marka w naszej fantastyce.
Tixon - 2009-09-13, 23:44
:
Cytat:
Bo dzieło jak i jego bohater jest mało wymagające. Osobiście uważam, że nie jest to utwór najwyższych lotów, ale czasem potrzebuję odskoczni od książek wymagających

Mogę prosić o Twoje ujęcie książki wymagającej? Tzn. czego od niej wymagasz - by była dobrze napisana, poruszała ważne tematy, zawierała nieszablonowy pomysł ?
martva - 2009-09-14, 09:12
:
Tomasz napisał/a:
W ogóle nie wiem czemu ludzie czytają Wędrowycza.


Bo jest prosty i rozrywkowy, jak 'Gwiazdy tańczą na lodzie' albo inny program który ma dużą oglądalność, nie oglądam TV to się nie orientuję ;)
Sharin - 2009-09-14, 10:28
:
Tixon napisał/a:
Mogę prosić o Twoje ujęcie książki wymagającej? Tzn. czego od niej wymagasz - by była dobrze napisana, poruszała ważne tematy, zawierała nieszablonowy pomysł?


Ale biadolisz :P
Nie możesz zwyczajnie przyjąć do wiadomości, że można czytać książki dla czystej rozrywki? Czy czytanie czegoś co jest strasznie mało wymagające ale za to świetnie pomaga dobudzić się człowiekowi, który wstał do pracy o 05.15 i właśnie jedzie do pracy?

A co Twoich pytań to: nie ma uniwersalnej odpowiedzi :P Książka wymagająca jest wielowymiarowa. Znam osoby, które i przy Wędrowyczu nieźle się na pocą :P
ASX76 - 2009-09-14, 10:32
:
martva napisał/a:


Bo jest prosty i rozrywkowy, jak 'Gwiazdy tańczą na lodzie' albo inny program który ma dużą oglądalność, nie oglądam TV to się nie orientuję ;)


Jest nie tyle prosty, ile prostacki. Jeśli dla kogoś stanowi rozrywkę, rodzi się pytanie: co świadczy to o jego guście? :-P
Sharin - 2009-09-14, 10:36
:
ASX76 napisał/a:
Jeśli dla kogoś stanowi rozrywkę, rodzi się pytanie: co świadczy to o jego guście?


Czy Ty czasem nie przesadzasz? Czy uważasz, że jak ktoś czyta Pilipiuka to nie zagląda do Dukaja, Kinga czy też pisarzy Uczty Wyobraźni?
I wydaje mi się, że nie jest to kwestia gustu. Bo nie określany "gustów" czytelnika na podstawie jednego autora, jednej książki. Jest to zagadnienie bardziej złożone :)
ASX76 - 2009-09-14, 10:44
:
Sharin napisał/a:


Czy Ty czasem nie przesadzasz? Czy uważasz, że jak ktoś czyta Pilipiuka to nie zagląda do Dukaja, Kinga czy też pisarzy Uczty Wyobraźni?
I wydaje mi się, że nie jest to kwestia gustu. Bo nie określany "gustów" czytelnika na podstawie jednego autora, jednej książki. Jest to zagadnienie bardziej złożone :)


Nie ja tu przesadzam. Zadałem tylko proste pytanie, a Ty wyciągnąłeś na tej kruchej i chybotliwej podstawie zbyt daleko idący wniosek. :-P
Sharin - 2009-09-14, 11:03
:
ASX76 napisał/a:
Nie ja tu przesadzam. Zadałem tylko proste pytanie, a Ty wyciągnąłeś na tej kruchej i chybotliwej podstawie zbyt daleko idący wniosek. :-P


No cóż mogę powiedzieć na swoją obronę... Wstałem wcześnie rano, musiałem przygotować obiad, kawę dopiero niedawno wypiłem i musiałem się na kimś wyżyć :P
martva - 2009-09-14, 11:16
:
ASX76 napisał/a:
rodzi się pytanie: co świadczy to o jego guście?


Na przykład że gust jest młody, bo ma 16 lat (przykład mojego siostrzeńca, który przy Wędrowyczu rechocze, ale pamiętam że kiedyś do czytania go trzeba było zmuszać, a dzięki Pilipiukowi czyta sam. Mam nadzieję że kiedyś sięgnie po coś mniej... prostego ;) )
Romulus - 2009-09-14, 11:22
:
martva napisał/a:
ASX76 napisał/a:
rodzi się pytanie: co świadczy to o jego guście?


Na przykład że gust jest młody, bo ma 16 lat (przykład mojego siostrzeńca, który przy Wędrowyczu rechocze, ale pamiętam że kiedyś do czytania go trzeba było zmuszać, a dzięki Pilipiukowi czyta sam. Mam nadzieję że kiedyś sięgnie po coś mniej... prostego ;) )

To złudzenie. Inaczej wszyscy czytaliby już Prousta. Mioże jednostki się rozwiną, reszta pozostanie przy fast foodzie.
ASX76 - 2009-09-14, 12:21
:
Sharin napisał/a:


No cóż mogę powiedzieć na swoją obronę... Wstałem wcześnie rano, musiałem przygotować obiad, kawę dopiero niedawno wypiłem i musiałem się na kimś wyżyć :P


No cóż mogę napisać na twoje potępienie... Nie dość, że się wyżywasz na niewinnym, to jeszcze jakieś pseudousprawiedliwienia wypisujesz, zamiast posypać sobie popiołem... głowę, przywdziać wór pokutny i udać się na kolanach Olimp aby błagać o miłosierdzie bożka ASX-a. :-P

Romulusie -> Bez przesadyzmu, please. Gdzie Proust, a gdzie fantastyka... ;) A tak przy okazji... Hamilton to też fast food. :-P

Martva -> Lepiej, gdy nadzieja umrze od razu, niż się później z nią męczyć. ;)
Romulus - 2009-09-14, 12:42
:
ASX76 napisał/a:
Romulusie -> Bez przesadyzmu, please. Gdzie Proust, a gdzie fantastyka... ;) A tak przy okazji... Hamilton to też fast food. :-P

No ale skoro to ma być taka ewolucja... To w takim razie także Erikson powinien być już w naszym kraju co najmniej bestsellerem porównywalnym z Pilipiukiem. Parę lat przeciez popularność Pilipiuka już trwa, prawda? A mimo to nie przekłada się na zauważalną ewolucję czytelniczych gustów. I nie przełoży się. To bardzo idealistyczne wyobrażenie, że może się przełożyć.

A Hamilton to rzeczywiście rozrywka. Ale gdzie Pilipiukowi do niego? Pilipiuk to jak hamburger z rozwalającej się budy, gdzie sprzedawca nie myje rąk i używa nieświeżych dodatków. A Hamilton to jak żarcie z Pizza Hut, czy KFC ;)
Kennedy - 2009-09-14, 12:54
:
Romulus napisał/a:

A Hamilton to rzeczywiście rozrywka. Ale gdzie Pilipiukowi do niego? Pilipiuk to jak hamburger z rozwalającej się budy, gdzie sprzedawca nie myje rąk i używa nieświeżych dodatków. A Hamilton to jak żarcie z Pizza Hut, czy KFC ;)

Rozbudowując kulinarne porównania, to powiedziałbym, że Pilipiuk robi proste hamburgery, które nie są nijak wybitne, czy zdrowe, ale można się nimi zapchać pomiędzy wykładami i nawet nieźle smakują. Zjeść i zapomniec. Natomiast Hamilton przyrządza gigantyczny kebab, do którego nawala cała masę dodatków. Jedząc na poczatku jest bardzo dobrze, wszystko smakuje i tak dalej, ale im dalej, tym bardziej zołądek zapchany i coraz gorzej się je. Sosy ściekają po brodzie, pomidory wypadają na podłogę, jedzącego mdli i musi zrobić przerwę, bo inaczej zwymiotuje. Po przerwie może jeść dalej.
Z kolei np. Martin ze swoją PLiO to już obiad w wystawnej restauracji :P Zupy, przystawki, wino w kieliszkach, liczne dania, na razie cztery, ale kucharz coś się nie kwapi z przyrządzeniem piątego i klientom zaczyna burczeć w brzuchu, bo są głodni. A jeść trzeba. Oczywiście tak ja to widzę, nie trzeba się zgadzać :P

Wracając zaś do tematu, ktoś przeczytał Homo Bimbrownikusa? Jak się ma do poziomu reszty Wędrowyczów, abstrahując zupełnie od wartości ogólnej cyklu?
ASX76 - 2009-09-14, 12:59
:
Romulus napisał/a:

No ale skoro to ma być taka ewolucja...

To w takim razie także Erikson powinien być już w naszym kraju co najmniej bestsellerem porównywalnym z Pilipiukiem.

Pilipiuk to jak hamburger z rozwalającej się budy, gdzie sprzedawca nie myje rąk i używa nieświeżych dodatków. A Hamilton to jak żarcie z Pizza Hut, czy KFC ;)


1. Bo to ma być ewolucja, a nie rewolucja... :-P

2. Niby dlaczego? W grę wchodzi tutaj tak wiele czynników/różnic między nimi, że taki przykład jest całkowicie bezzasadny.

3. Jakby nie patrzeć, i jedno i drugie żarcie zalicza się do fast food. :-P
Tixon - 2009-09-14, 13:03
:
Kennedy napisał/a:
Z kolei np. Martin ze swoją PLiO to już obiad w wystawnej restauracji :P Zupy, przystawki, wino w kieliszkach, liczne dania, na razie cztery, ale kucharz coś się nie kwapi z przyrządzeniem piątego i klientom zaczyna burczeć w brzuchu, bo są głodni. A jeść trzeba. Oczywiście tak ja to widzę, nie trzeba się zgadzać :P

Zgadzam się. I mam sugestię. Zamiast czekać w restauracji aż kucharz łaskawie zwróci na Ciebie uwagę, idź na obiad do kumpla (sugeruję Wegnera, tylko kolejka duża u niego już jest :P ).

Sharin napisał/a:
Ale biadolisz :P
Nie możesz zwyczajnie przyjąć do wiadomości, że można czytać książki dla czystej rozrywki? Czy czytanie czegoś co jest strasznie mało wymagające ale za to świetnie pomaga dobudzić się człowiekowi, który wstał do pracy o 05.15 i właśnie jedzie do pracy?

Idąc kulinarnymi porównaniami (które bardzo mi smakują :D), zapchać poranny głód można byle czym ale jak ma się delikatny żołądek bądź wyszukany smak, poszukać "byle czego" dobrze przyrządzonego i zdrowego.
martva napisał/a:
Na przykład że gust jest młody, bo ma 16 lat (przykład mojego siostrzeńca, który przy Wędrowyczu rechocze, ale pamiętam że kiedyś do czytania go trzeba było zmuszać, a dzięki Pilipiukowi czyta sam. Mam nadzieję że kiedyś sięgnie po coś mniej... prostego ;) )

Z mojej strony pozostaje obawa, że przyzwyczai się do prostych i nieskomplikowanych lektur, a w przyszłości odbije od tych "trudnych". Czytanie ma nie tylko powodować śmiech, ale również myślenie :>
Sharin - 2009-09-14, 14:55
:
Tixon napisał/a:
Idąc kulinarnymi porównaniami (które bardzo mi smakują :D), zapchać poranny głód można byle czym ale jak ma się delikatny żołądek bądź wyszukany smak, poszukać "byle czego" dobrze przyrządzonego i zdrowego.


Jak jesteś cholernie śpiący, oczy same Ci się zamykają (czytaj: jesteś głodny) to nie narzekasz, nie marudzisz ale bierzesz do ręki nawet Pilipiuka :P Literatura przez wielkie L nie przejdzie z rana. Chyba, że strasznie ciekawa :mrgreen:
Tixon - 2009-09-14, 15:01
:
Sharin napisał/a:
Jak jesteś cholernie śpiący, oczy same Ci się zamykają (czytaj: jesteś głodny) to nie narzekasz, nie marudzisz ale bierzesz do ręki nawet Pilipiuka

Pisz "jestem", "mi" i "narzekam, marudzę, biorę", zamiast sugerować, co ja robię :)
Ja bowiem nie mam takich problemów :P
ASX76 - 2009-09-14, 15:30
:
Sharin napisał/a:


Jak jesteś cholernie śpiący, oczy same Ci się zamykają (czytaj: jesteś głodny) to nie narzekasz, nie marudzisz ale bierzesz do ręki nawet Pilipiuka :P (...)


To zależy od orientacji... Ja tam bym nigdy nie wziął. Również do ręki nie. :-P

Jak jesteś cholernie śpiący i oczy same Ci się zamykają, to nie narzekasz, nie marudzisz, ale bierzesz dziewczynę do łoża - tak brzmi prawidłowa i jedynie słuszna wersja!! :P

A jak jesteś głodny i szanujesz swoje zdrowie, nie odżywiasz się w fast foodach. ;)
MrSpellu - 2009-09-14, 16:57
:
ASX76 napisał/a:
To zależy od orientacji... Ja tam bym nigdy nie wziął. Również do ręki nie.

:-P :mrgreen:

ASX76 napisał/a:
Jak jesteś cholernie śpiący i oczy same Ci się zamykają, to nie narzekasz, nie marudzisz, ale bierzesz dziewczynę do łoża - tak brzmi prawidłowa i jedynie słuszna wersja!!

Po co? By zabierała Ci kołdrę? XD

ASX76 napisał/a:
A jak jesteś głodny i szanujesz swoje zdrowie, nie odżywiasz się w fast foodach.

Czasem największy koneser stołujący się w znakomitych restauracjach, zazwyczaj odżywiający się smacznie i zdrowo ma czasem ochotę wpierdulić ordynarną bułkę z serem :) Tym dla mnie jest proza Pilipiuka, bułką z serem. Jesz zazwyczaj gdy nie ma nic innego lub by zapchać pierwszy głód :) Nie chcę ubliżać prozie Pilipiuka czy też zwłaszcza bułce z serem, ale ta jego proza nie jest dla mnie :) A samą bułką z serem człowiek przecież nie wyżyje, racja? :)
Romulus - 2009-09-14, 17:24
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:

No ale skoro to ma być taka ewolucja...

To w takim razie także Erikson powinien być już w naszym kraju co najmniej bestsellerem porównywalnym z Pilipiukiem.

Pilipiuk to jak hamburger z rozwalającej się budy, gdzie sprzedawca nie myje rąk i używa nieświeżych dodatków. A Hamilton to jak żarcie z Pizza Hut, czy KFC ;)


1. Bo to ma być ewolucja, a nie rewolucja... :-P

2. Niby dlaczego? W grę wchodzi tutaj tak wiele czynników/różnic między nimi, że taki przykład jest całkowicie bezzasadny.

3. Jakby nie patrzeć, i jedno i drugie żarcie zalicza się do fast food. :-P

1. To w takim razie tą ewolucję należy rozpatrywać w pokoleniach, które z punktu widzenia sytuacji na rynku nie mają znaczenia. Niektóre jednostki wyewoluują szybciej, całe masy czytelnicze już nie. Ale co to za perspektywa?

2. Jeśli ktoś zaczyna od Pilipiuka to - skoro odpuszczamy sobie Prousta i zostajemy w fantastyce - sięgnięcie po Eriksona jest jeśli nie drugim, to trzecim krokiem w "ewolucji" :) . Tak mi się wydaje, mając na względzie jakość tej fantastyki.

3. Tak, są też różne rodzaje wina: te produkowane według wysokich standardów i tradycji i te robione na szybciora. Jeśli nie jesteś smakoszem, nie docenisz różnicy. Możesz też uwielbiać ubieranie się w podróbki markowych produktów, słuchać muzyki na Panasoniksie zamiast na Panasonicu itd.
ASX76 - 2009-09-14, 17:25
:
Spellsinger napisał/a:

Po co? By zabierała Ci kołdrę? XD

Czasem największy koneser stołujący się w znakomitych restauracjach, zazwyczaj odżywiający się smacznie i zdrowo ma czasem ochotę wpierdulić ordynarną bułkę z serem :)

Tym dla mnie jest proza Pilipiuka, bułką z serem. Jesz zazwyczaj gdy nie ma nic innego lub by zapchać pierwszy głód :) Nie chcę ubliżać prozie Pilipiuka czy też zwłaszcza bułce z serem, ale ta jego proza nie jest dla mnie :) A samą bułką z serem człowiek przecież nie wyżyje, racja? :)


1. Jakbym się do niej przytulił, to żadna kołdra nie byłaby mi potrzebna. Ponadto nie lubię gorąca, za wyjątkiem kobiecego ciała. Niewiasta hop, na górę i gotowe! I niech robi z kołdrą co chce. :-P

2. Dlaczego "ordynarną"?

3. Oj, nieładnie, jednak ubliżyłeś bułce z serem. ;) Przecież bułka np. kajzerka może być przygotowana z serem białym lub żółtym, a do tego jeśli dołoży się np. dżem w pierwszym przypadku czy pomidorka + sól w drugim, to wyjdą fajne, smaczne kanapeczki. :-)
Myślę, że do prozy Pilipiuka bardziej pasuje słowo/wyraz -> kaszan(k)a. :-P
MrSpellu - 2009-09-14, 17:34
:
ASX76 napisał/a:
2. Dlaczego "ordynarną"?

Zwykłą, wulgarną, prostacką ;)

Cytat:
Przecież bułka np. kajzerka może być przygotowana z serem białym lub żółtym, a do tego jeśli dołoży się np. dżem w pierwszym przypadku czy pomidorka + sól w drugim, to wyjdą fajne, smaczne kanapeczki.

Mam na myśli zwykłą, naszą panzerbułkę. Nie jest ani skomplikowana, ani wyrafinowana. Do tego mam na myśli masło i zwykły ser żółty, z keczupem :) Proste, mało subtelne w smaku ale dla głodnego w pełni wystarczające.
ASX76 - 2009-09-14, 17:45
:
Spellsinger napisał/a:

Zwykłą, wulgarną, prostacką ;)

Mam na myśli zwykłą, naszą panzerbułkę. Nie jest ani skomplikowana, ani wyrafinowana. Do tego mam na myśli masło i zwykły ser żółty, z keczupem :) Proste, mało subtelne w smaku ale dla głodnego w pełni wystarczające.


1. Co bułka z serem ma z tym wspólnego? ;)

2. E tam, żółty ser wcale nie musi być taki "zwykły"... Są przecież różne rodzaje i smaki, które mogą sprawić, że kanapka nawet z "panzerbułką" może okazać się smaczna.
Po kiego grzyba keczup do żółtego sera? :roll: O wiele bardziej pasuje do niego pomidor!!
MrSpellu - 2009-09-14, 17:59
:
Ale ja widzę prozę Pilipiuka nie jako bagietkę z camembertem i czarnymi oliwkami, tylko jako panzerbułkę z serem z biedronki i tanim ketchupem 1.30 za 0,5l. Rwa. ;)
ASX76 - 2009-09-14, 18:11
:
Spellsinger napisał/a:
Ale ja widzę prozę Pilipiuka nie jako bagietkę z camembertem i czarnymi oliwkami, tylko jako panzerbułkę z serem z biedronki i tanim ketchupem 1.30 za 0,5l. Rwa. ;)


Było tak od razu konkretnie pisać. Pozwoliłoby to zaoszczędzić zbędnych nieporozumień i ukróciło spam w którym nasz nowy modek skrzętnie uczestniczy. :-P
Elektra - 2009-09-14, 18:59
:
Chłopcy, wystarczy już tych spożywczych porównań.
Tomasz - 2009-09-14, 20:59
:
wow, ale się serowa dyskusja zrobiła :)

Pilipiuk z Wędrowyczem to robaczywa bułka, spleśniały żółty ser, po którym chodzą robaki a pod serem zjełczałe masło. Jak ktoś lubi takie eksperymenty to śmiało.
Jak już sięgać po prostą rozrywkę to można np. po takiego Prachetta z pierwszych tomów, gdzie jest prosto i zabawnie bez literackich gier. To taka bułeczka kajzerka, z dobrym żółtym serem, pod którym mamy irlandzkie masełko a na górze posmarowany miodem. O i to jest prosta bułka dla smakosza. (Polecam spróbować bułkę + żółty ser + miód, jakkolwiek komuś to może dziwnie wyglądać)

A jak juz jest o Pilipiuku to strawiłem te ileś tam kroków, tzn pierwszy zbiór opowiadań bez wędrowycza i trylogię kuzynek (tu już było co tom to gorzej). Ale Wędrowycza nigdy nie strawię. Choćby pod przymusem to i tak nie ruszę.
mec - 2009-09-14, 21:13
:
jeden lubi pomarańcze drugi jak mu nogi śmierdzą :badgrin:
You Know My Name - 2009-09-14, 21:29
:
Tixon napisał/a:
Cytat:
Bo dzieło jak i jego bohater jest mało wymagające. Osobiście uważam, że nie jest to utwór najwyższych lotów, ale czasem potrzebuję odskoczni od książek wymagających

Mogę prosić o Twoje ujęcie książki wymagającej? Tzn. czego od niej wymagasz - by była dobrze napisana, poruszała ważne tematy, zawierała nieszablonowy pomysł ?
Jest to książka wymagająca ode mnie zastanowienia, zachęcająca do podjęcia z autorem "gry" pod tytułem "co się zaraz stanie?" bądź "jak się to skończy?". Przykładem jest tu choćby Ślepowidzenie Watts'a czy (całkiem inna literatura) Zimne wybrzeża Twardocha.
Co do jakości warsztatu, sprawności w pisaniu nie mam prawie żadnych obiekcji. Moje pojęcie o warsztacie pisarskim jest tak mgliste, że nie mogę go oceniać. Pomysły natomiast, tak, oceniam. Dzielę na te, które mi się podobają i te które nie, biorę pod uwagę oryginalność pomysłu (na ile ją mogę ocenić). Tyle.
Tixon - 2009-11-07, 22:07
:
Rzeźnik drzew Andrzej Pilipiuk
Słabo. Można rzec, że typowo dla Pilipiuka. Niczym nie odstaje od poziomu poprzednich zbiorów opowiadań. Znowu podróże w czasie i alternatywne historie. I to wypada słabo.
Lepiej prezentuje się teatralna opowieść czy serce z kamienia, ale cierpią na typową w jego przypadku wadę – kiedy zaczyna być ciekawie, kończą się. Nie widzę sensu dalszego rozpisywania się, bo co niby mam analizować? Motyw zabijania trupów na cmentarzu?
W sumie 4/10 ale zawodem nie jest, bo w sumie to trzecia liga krajowa.
MrSpellu - 2009-11-08, 10:05
:
Tixon napisał/a:
Słabo. Można rzec, że typowo dla Pilipiuka. Niczym nie odstaje od poziomu poprzednich zbiorów opowiadań. Znowu podróże w czasie i alternatywne historie. I to wypada słabo.

Wczoraj przy piwie słyszałem inną opinię. Rzeźnik drzew ponoć jest... dobry :)
Tixon - 2009-11-08, 13:33
:
Spellsinger napisał/a:
Wczoraj przy piwie słyszałem inną opinię. Rzeźnik drzew ponoć jest... dobry :)

Owszem. W zależności, co uznajemy za dobre. Jeśli Twój rozmówca ten poziom uznaje za dobry, to powiedział zgodnie ze swymi przekonaniami. Jednak mam troszkę wyższe wymagania aby nazwać rzecz dobrą - np Opowieści Wegnera takowe mogą być. Rzeźnik w żadnym wypadku.
You Know My Name - 2009-11-09, 00:59
:
Spellsinger napisał/a:
Wczoraj przy piwie słyszałem inną opinię. Rzeźnik drzew ponoć jest... dobry
Pamiętasz //cheerleader .
Szczególnie na tle dwu poprzednich zbiorów, Kuzynostwa-Księżniczkostwa.
Co do moich wymagań to są one nie niższe a inne. Widzisz, ja innych rzeczy wymagam od krótkich form Pilipiuka a innych od UW. Inne rzeczy mają mnie ciekawić w Hyperionie a inne w Wędrowyczu.
Napisanie dobrego tekstu tzw. fantastyki rozrywkowej nie jest niczym łatwym, Porównaj tu sobie Lokiego i jego anielskich kumpli z dr. Skórzewskim.
A co do podróży w czasie: autor lubi ten temat i (co bardzo ważne) jest w stanie napisać o nim przewrotne w przesłaniu, interesujące op-ko.
Tixon - 2009-11-09, 01:15
:
Cytat:
A co do podróży w czasie: autor lubi ten temat i (co bardzo ważne) jest w stanie napisać o nim przewrotne w przesłaniu, interesujące op-ko.

Przykłady :)
Mag_Droon napisał/a:
Inne rzeczy mają mnie ciekawić w Hyperionie a inne w Wędrowyczu.

Dobra, zapytam :> Co może Ciebie ciekawić w Wędrowyczu?
You Know My Name - 2009-11-09, 01:21
:
Tixon napisał/a:
Przykłady :)
Oj skończże tą zabawę, rozmowa jak z trzyletnim synem :>
Co mnie bawi w Wędrowyczu? Ano pewnie to co Ciebie od niego odrzuca. Absurdalność. Taki a nie inny, czasem przewidywalny, humor. Przerysowanie postaci i rzeczywistości. Ja Egzorcystę traktuję jako groteskę. W tej kategorii to dla mnie mocna pozycja.
Tixon - 2009-11-09, 01:35
:
Cytat:
Oj skończże tą zabawę, rozmowa jak z trzyletnim synem :>

Autor na bazie tego pomysłu napisał Operację (nie czytałem), Oko Jelenia (czytałem, nawet przyjemne), opowiadania - Atomowa ruletka, Szansa, Zeppelin L59/2, Operacja Szynka, Samolot von Ribbentropa (kontynuacja AR), Sprawa Filipowa, Szantaż (znowu AR). Więcej tekstów z podróżą w czasie nie kojarzę. Jesteś więc w stanie odpowiedzieć konkretnie, czy nie? :)
Mag_Droon napisał/a:
Co mnie bawi w Wędrowyczu? Ano pewnie to co Ciebie od niego odrzuca. Absurdalność.

Lubię absurdalność :> Jednak w pewnych granicach, a nie od początku do końca. A odrzuca mnie szczególnie prymitywizm fabularny polegający na udawaniu się z miejsca A do B połączonemu z piciem C oraz ubiciem D.
You Know My Name - 2009-11-09, 01:45
:
Mówiliśmy o Rzeźniku. Tam, z tego co pamiętam jest opowiadanie dziejące się w Sankt Petersburgu. Udana operacja lekkiej korekty rzeczywistości powoduje zgoła inny efekt. To trochę jakby ktoś cofając się w czasie aby przed spaleniem ocalić bibliotekę aleksandryjską doprowadził do upadku cywilizacji w basenie morza Śródziemnego.
Tixon napisał/a:
Lubię absurdalność :> Jednak w pewnych granicach,
Ja też, lubie go zamkniętego w granicach książki, choćby ją wypełniał a nie płynącego przez nasze krajowe zycie polityczne na przykład (przez społeczeństwo, izm-acje, itp.)
Tixon - 2009-11-09, 02:24
:
Mag_Droon napisał/a:
Mówiliśmy o Rzeźniku. Tam, z tego co pamiętam jest opowiadanie dziejące się w Sankt Petersburgu. Udana operacja lekkiej korekty rzeczywistości powoduje zgoła inny efekt. To trochę jakby ktoś cofając się w czasie aby przed spaleniem ocalić bibliotekę aleksandryjską doprowadził do upadku cywilizacji w basenie morza Śródziemnego.
Czyli to przewrotne przesłanie oznacza lekką korektę rzeczywistości mającej inny efekt? Znaczy to samo co operacja szynka? Z powodu braku mięsa opracowana jest misja w czasie która doprowadza do wyginięcia wszystkich mamutów.
Jest też Szansa, gdzie dziadzio przenosi się w czasie i zmienia historię naszego wschodniego sąsiada.
Czyli jeśli mowa o Rzeźniku - to już było - zarówno "lepsza" rosja, jak i niefortunna zmiana historii. We wcześniejszych książkach tegoż autora.
You Know My Name - 2009-11-09, 07:47
:
Tak, były, z tym, że słabsze (może z wyjątkiem opowiadania z pokojem jako bramą do przenoszenia się czasie). Wg mnie. Mniej dopracowane, bardziej nastawione na element hunorystyczny niż na jakieś tam trzymanie się realiów. Zresztą żadna z przyszłości Rosji z punktu widzenia Polaków nie jest lepsza.
Kochanowska - 2009-12-15, 00:30
:
Ja ostatnio przemogłam się i przeczytałam Srebrną Łanię z Visby oraz Drewnianą Twierdzę. Zdanie raczej co do serii podtrzymuję - nadal informatyk zagina historycznymi ciekawostkami, a uczeń liceum, który wie, jak zrobić penicylinę... Niemniej wciąga.

Natomiast udało mi się popełnić recenzję o najnowszym Wędrowyczu - http://www.bookznami.pl/?p=418

Zapraszam Homo Czytelnikusów :->
Zielony Paw - 2009-12-15, 23:24
:
W tej recenzji napisałaś: "(w 2. za „długiego” Czarownika Iwana posypały się na autora gromy)".
Chyba powinno być "Czarownika IWANOWA", żeby nikt się nie czepiał. ;)
Zielony Paw - 2009-12-20, 19:57
:
Pan Andrzej poinformował na swojej stronie o planach na rok 2010.
Mają być stworzone między innymi kolejne dwa tomy "Oka Jelenia" (VI i VII, bo V właśnie został ukończony i tylko czeka na publikację) oraz czwarty tom opowiadań tak zwanych "bezjakubowych".
Toudisław - 2009-12-22, 17:59
:
Andrzej Pilipiuk ujawnił swój kalendarz robót: (i tu fragmenty cytowane z oficjalnego forum Andrzeja)
- do końca roku redakcja "Oka Jelenia" - pt. "Triumf Lisa Reinicke".
W roku 2010:
- powieść o wampirach. To jednorazowy wyskok albo początek krótkiego cyklu.
- IV zbiór opowiadań bezjakubowych.
- VI Tom Oka Jelenia wstępnie pt. "Miasto spopielone"
- VII Tom Oka Jelenia "Sfera Armiliarna".
- zamierzam też wydać album historyczno - naukowy o Wojsławicach.
Łącznie wymaga to napisania ok. 1400 stron maszynopisu. Będę musiał poważnie ograniczyć siedzenie na forach i konwentach.
Fenrir - 2010-01-07, 23:11
:
Jak dla mnie Pilipiuk świetnie odnajduje się w krótkich historyjkach które są świetnie. Gorzej idzie mu piszanie dłuższych tekstów w których się gubi lub niekiedy rozciąga je na siłę.
Zielony Paw - 2010-01-08, 09:52
:
Pan Andrzej Pilipiuk jest Mistrzem krótkiej formy i niech tak pozostanie.

Fenrir napisał/a:
Gorzej idzie mu piszanie dłuższych tekstów w których się gubi lub niekiedy rozciąga je na siłę.


Zgadzam się, ale nie ma co narzekać. ;)
Martie07 - 2010-04-03, 15:26
:
Ja czytałam tylko "Oko Jelenia" i mi się bardzo podobało i teraz niecierpliwie czekam na 16 kwietnia na kolejną część ;)

I się powoli zabieram za wzięcie za jakąś inną jego książkę... Powiedzcie, która najlepsza? :> Pewnie w końcu i tak wszystkie przeczytam, ale od czegoś zacząć trzeba... :)
Saika - 2010-04-03, 16:27
:
Zacznij od serii o Jakubie Wędrowyczu.
Autor tam najmniej politykuje, za to najlepiej dowcipkuje.
Potem może być trylogia o kuzynkach Kruszewskich (Kuzynka, Księżniczka, Dziedziczki)
"Operacja dzień wskrzeszenia" jest dziecinna, ale zjadliwa.
Najmniej podobał mi się tom "Czerwona gorączka". Za dużo mędrkowania, choć opowiadanie "Grucha" nawet zabawne, mimo agitacji za karą śmierci.
Brzuzka - 2010-04-03, 17:03
:
Jeśli już oko przeczytałaś to polecam zbiory opowiadań bezjakubowych, szczególnie 2586 kroków, Z Jakuba to najlepszy był Weźmisz czarno kure. Nie polecam Homo bimbrownikusa a czarownika Iwanowa tylko krótkie opowiadania:)
Saika - 2010-04-03, 17:09
:
Oj, to się wiążę jedno z drugim.
Ja osobiście kaca po Jakubie nie miałam, może tylko momentami czułam się odrobinkę niekonfortowo... Ale to dlatego, że ja w wilczurzynie nie gustuję. :)
A 2586 jakoś średnio mnie zachwyciło, ale to już moja fanaberia.
ats - 2011-01-12, 15:06
:
mimo bolesnego rozczarowania okiem jelenia [sama czułam się jeleniem po wydaniu grosiwa na to dzieło], czekam z zainteresowaniem i nadzieją na opis przygód wampira w PRL-u ;)
Saika - 2011-01-12, 21:06
:
Za "Oko jelenia" zabrałam się od końca, od "pana wilków" i zgodzę się-bywało lepiej. Choć w ogóle Pilipiuk nie Dukaj. :) W każdym razie- nie podobało mi się. O wampirach nie czytałam, ale jak siebie znam-przeczytam. :)
ats - 2011-01-12, 21:28
:
premiera w Merlinie - w piątek! Ja już czekam na przesyłkę ;)
ats - 2011-01-29, 14:46
:
okej - nowa ksiązka Pilipiuka powstała według następującego klucza:
1. kto najwięcej wydaje na ksiązki - dzisiejszi 30-40-latkowie.
2. jaki jest nabardziej nośny temat - wampiry.

to napiszemy książkę o wampirach w PRL, zaprawimy Limahlem, Panem Samochodzikiem, tureckimi dżinsami - i pójdzie jak ciepłe bułeczki.

I poszło - wydałam na to ciężko zarobieone pieniądze... w skali od 1 do 10 - 3,5 (za interpretację postaci z ksiązki "Zmierzch"). Ostatnia książka Pilipiuka, jaką kupiłam. Bez urazy - może coś od kogoś pożyczę i przeczytam, ale pieniędzy już na jego książki nie wydam.
ASX76 - 2011-01-29, 14:57
:
Nieco się dziwię, że się skusiłaś choć na tę jedną. Pilipiuk to grafoman. Jego książki nie posiadają żadnej wartości rozrywkowej ani żadnej innej, jak dla mnie.
Tak po prawdzie, to też się niegdyś, jeszcze na początku mojego powtórnego zainteresowania fantastyką, naciąłem na jego prozę. Były to bzdety o Wędrowyczu. Koszmar. --_-
W ciągu kilku lat przeszedłem bardzo gruntowną fantastyczną edukację i teraz zwykle błędów nie popełniam.
ats - 2011-01-29, 15:24
:
Bzdety, bezdety, od razu bzdety! :D
Ja tam Wędrowycza lubię, Kuzynki lubię... ale co za dużo, to nie zdrowo i po prostu nie zamierzam wydać na jego książki ani grosza więcej.
ASX76 - 2011-01-29, 16:14
:
Ano od razu... Nie mam litości dla takiej pisaniny! :-P

P.S. A co zrobisz, gdy Pilipiuk spłodzi kolejny zbiorek opowiadań o smakoszu bimbru?
Pytam, bo z jednej strony lubisz utwory o J.W., a z drugiej "ale co za dużo, to nie zdrowo i po prostu nie zamierzam wydać na jego książki ani grosza więcej"... ;)
ats - 2011-01-29, 16:35
:
Słowo się rzekło, kobyłka u płota - nie kupię. To, że lubię J.W., nie znaczy, że muszę utrzymywac jego twórcę. Twórca wyczerpał mój kredyt zaufania.
Saika - 2011-01-29, 18:21
:
ASX, w sumie podzielam zdanie po "Czerwonej gorączce".
A.P. zaczyna moralizować, a ja tego nie lubię. Zbytnie epatowanie własnymi poglądami, coraz bardziej rażące, szkodzi lekkości pióra. A to dla tej typowo rozrywkowej (w zamierzeniu zjadliwej) prozy zabójcze.
Brzuzka - 2011-01-29, 20:20
:
Saika napisał/a:
ASX, w sumie podzielam zdanie po "Czerwonej gorączce".
A.P. zaczyna moralizować, a ja tego nie lubię. Zbytnie epatowanie własnymi poglądami, coraz bardziej rażące, szkodzi lekkości pióra. A to dla tej typowo rozrywkowej (w zamierzeniu zjadliwej) prozy zabójcze.


zgadzam sie w 101%. Sam bym tego lepiej nie ujął, dlatego zapamietam sobie ten cytat :-P


Wampira wygrałem w konkursie, i to nawet z autografem wiec może przeczytam. To w sumie ciekawe, że strasznie się zaparłem żeby nic Pilipiuka nie kupować, a mimo to książka idzie do mnie pocztą 8)
Maeg - 2011-01-29, 20:26
:
Starczyło nie brać udziału w konkursie. :P

Ja nie wiem jakie wy macie oczekiwania wobec książek Pilipiuka, żeby takie zawody przeżywać, albo w rozczarowania się wpakować. Ja tam już dawno uznałem, że czytuje tylko opowiadania bezjakubowe i nie oczekuje od nich niczego poza porządną rozrywką i rozczarowania nie ma.
ats - 2011-01-29, 20:58
:
nie miałam wybujałych oczekiwań - po prostu lubię poprawną polszczyznę i jakiś sens w fabule. No i żeby nie gwałcili sie przez całą książkę, jessu!! Po serii o kuzynkach i Wędrowyczu to oko jelenia to był bolesny szok. Gdzie te niegdysiejsze śniegi i dobra rozrywka?
Romulus - 2011-01-29, 22:51
:
Moje oczekiwania wobec Pilipiuka: tanie porno dla niedojrzałych onanistów.
Asuryan - 2011-01-30, 00:05
:
Maeg napisał/a:
Ja nie wiem jakie wy macie oczekiwania wobec książek Pilipiuka, żeby takie zawody przeżywać, albo w rozczarowania się wpakować. Ja tam już dawno uznałem, że czytuje tylko opowiadania bezjakubowe i nie oczekuje od nich niczego poza porządną rozrywką i rozczarowania nie ma.

Robię podobnie, ale z opowiadaniami jakubowymi. Na bezjakubowym akurat się zawiodłem. Nie było w nim ani grama rozrywki czy absurdalnego poczucia humoru.
ASX76 - 2011-01-30, 01:04
:
Romulus napisał/a:
Moje oczekiwania wobec Pilipiuka: tanie porno dla niedojrzałych onanistów.


Onaniści nie czytają takich pierdół, ino oglądają filmy porno. For free.
Tigana - 2011-01-30, 13:34
:
Jak się czyta ostatnie posty to można dojść do wniosku, że Pilipiuk to Masterton bis. Sex w jego książkach to taka erotyka dla ubogich, która zaczyna i kończy się na opisie wzgórka łonowego danej dziewoi i tyle. Co do jakości jego prozy to można dyskutować - pierwsze Wędrowycze to był kawał dobrej choć specyficznej, zabawy. Gorzej kiedy Pilipiuk zaczął tworzyć powieści z Jakubem - zarówno "Pola trzcin", jak i "Homo bimbrownikus" są co najwyżej przeciętne.
Opowiadania bezjakubowe to z kolei inteligentniejsze oblicze Wielkiego Grafomana mniej rozrywkowe, a bardziej do myślenia, chociaż nie jest to jakaś literatura przez duże "L". Zgodzę się natomiast z tym, że Pilipiuk moralizuje, a może raczej manifestuje własną ideologie - czasami jest to dość nachalne, ale w sumie da się przeżyć.
Najgorzej, moim zdaniem, prezentuje się cykl "Oko Jelenia" - w założeniu miała to być fantastyka rozrywkowo-przygodowa, ale akcji tam za dużo się nie uświadczy. Z pięciu tomów jedynie "Pan Wilków" trzyma poziom, a to za sprawą wartko prowadzonej fabuły. Reszta cyklu nieznośnie się wlecze.
sokolnic - 2011-02-03, 18:14
:
Chyba nikt rozsądny nie spodziewał się po Panu Andrzeju Pilipiuku, który sam siebie nazywa Wielkim Grafomanem literatury na miarę Tolkena. To zdecydowanie nie ten adres.
Cykl opowiadań Jakubowych to po prostu w miarę dobra rozrywka niewymagająca myślenia
Niestety jak już pokazała pierwsza mini powieść Wędrowyczowska, czyli Czarownik Iwanow – produkt o nazwie Wędrowycz średnio nadaje się na tego typu dziełko. Po prostu akcja zaczyna szwankować i brakuje po jakimś czasie pomysłów. Dotyczy to tak samo pozostałych dwóch mini powieści czyli Pola Trzcin (lub jak kto woli Lenina w zaświatach) i Homo Bimbrownikusa (zresztą ta mini powieść jest według mnie najsłabsza ze wszystkich) Jeśli zaś chodzi o opowiadania bez jakubowe to reprezentują bardzo różny poziom nie mniej też nie jest to literatura super wysokich lotów ale w zasadzie nie o to chodzi.
Jeśli zaś chodzi o cykl OKO JELENIA to trochę się zawiodłem według mnie Autor ociupinkę się pogubił i akcja w powieści staje się nieco powolna (żeby nie powiedzieć lekko nudnawa). O takich produktach się mawia "Dużo słów mało treści". Gdyby odpowiednio ścisnąć i przefiltrować te całe 5 wydanych i 2 planowanych tomów to zapewne wyszedłby z tego jeden tom (no może maximum dwa) może nieco obszerniejszy natomiast na pewno ciekawszy. I mam jakieś obawy, iż chyba ten cykl powieściowy nieco szanownego autora przerósł. Czytam, bo zacząłem, ale powodów do zachwytów nie ma i raczej nie jest to książka, którą chce się zatrzymać w swej biblioteczce. Cykl Kuzynki czytał się bardzo dobrze, ale to też podobnie jak i Wędrowycz literatura popularna bez głębszych rozważań i o ile pierwsze dwie części trzymały jakiś poziom to trzecia wydaje się być pisana z uwagi na fakt szanowny autor zobowiązał się iż dostarczy wydawnictwu konkretny produkt w określonym terminie - czyli innymi słowy po prostu była to już produkcja na zamówienie tak bez głowy i serca. Ostatni (najnowszy) produkt firmy pisarskiej Andrzeja P. to coś trudnego do zakwalifikowania – z jednej strony mógłby to być doskonały pastisz „Zmierzchu” i innych powieści wampirowych dla młodzieży tyle, że dodanie do tego PRL – u wraz z SB, Milicją itd. Itp. Jakby nieco nie psuje koncepcje pastiszu. Poziom opowiadań składających się na cykl jest ogólnie na poziomie słabszych opowiadań Jakubowych ot przeczytać (najlepiej pożyczoną z biblioteki) i zapomnieć. Na temat cyklu Norweski Dziennik nie będę się wypowiadał, bo trudno go zakwalifikować jednoznacznie zaczyna się ciekawię a potem robi się z tego totalne zamieszanie i mieszanina gatunków. Coś jakby pozycja dla młodszych czytelników tyle tylko, iż mam obawy, iż „Norweski dziennik” chyba do nich nie trafi.
ASX76 - 2011-02-09, 14:12
:
sokolnic napisał/a:
Chyba nikt rozsądny nie spodziewał się po Panu Andrzeju Pilipiuku, który sam siebie nazywa Wielkim Grafomanem literatury na miarę Tolkena. To zdecydowanie nie ten adres.


Nie, nie spodziewał się. Oczekiwania nie miały żadnego wpływu na moją ocenę. Z opowiadaniami o Wędrowyczu miałem styczność na początku mojego powrotu do fantastyki.
Prymitywne literackie guano i tyle.
MrSpellu - 2011-02-09, 15:36
:
ASX76 napisał/a:
Z opowiadaniami o Wędrowyczu miałem styczność na początku mojego powrotu do fantastyki.
Prymitywne literackie guano i tyle.

Nie no, z pierwszego tomu można się jeszcze było pośmiać, ot taka mało wymagająca od czytelnika ciekawostka, dobra do odstresowania się po egzaminie z literatury staropolskiej (w oczekiwaniu na wódkę).
ASX76 - 2011-02-09, 16:07
:
MrSpellu napisał/a:

Nie no, z pierwszego tomu można się jeszcze było pośmiać, ot taka mało wymagająca od czytelnika ciekawostka, dobra do odstresowania się po egzaminie z literatury staropolskiej (w oczekiwaniu na wódkę).


Nie no, jak dla kogo, Mister, jak dla kogo... Mnie zestresował żenująco niski poziom tego czegoś. ;)
Saika - 2011-02-09, 18:10
:
Oj, Jakuba troszkę pobronię-choć z tomu na tom było coraz gorzej.
Po pierwsze dlatego, że nie przypominam sobie, by bohaterem robiono tetryka, bimbrownika i generalnie społecznego pasożyta. To taka sama w sobie karykatura.
Po drugie dlatego, że Pilipiuk kilka razy błysnął pomysłem- świetny początek serii (zaczyna się od strzelaniny), kilka językowych kwiatków ("diabli wzięli Jakuba z zaskoczenia") i generalnie dość mało indoktrynacji. Z "bajeczki dla wnuczka" się śmiałam, potem było coraz mniej smacznie i zbyt dosłownie. No i powtarzanie motywu podróży w czasie...
Dabliu - 2011-02-10, 09:05
:
Swego czasu nawet Dukaj pisał, że Wędrowycz jest, obok Wiedźmina, najbardziej wyrazistym bohaterem literackim polskiej fantastyki :-)
MrSpellu - 2011-02-10, 09:20
:
Dabliu napisał/a:
Swego czasu nawet Dukaj pisał, że Wędrowycz jest, obok Wiedźmina, najbardziej wyrazistym bohaterem literackim polskiej fantastyki

Nie uważasz, że w pewnym momencie owa "wyrazistość" przestaje wystarczać? :)
ASX76 - 2011-02-10, 09:37
:
Dabliu napisał/a:
Swego czasu nawet Dukaj pisał, że Wędrowycz jest, obok Wiedźmina, najbardziej wyrazistym bohaterem literackim polskiej fantastyki :-)


A kto to jest Dukaj? ;)

Z Wędrowycza taki bohater, jak z koziej dupy trąba. Stary dziad alkoholik - Polska ma takiego "gieroja", na jakiego sobie zasłużyła? :-P
Dabliu - 2011-02-10, 12:39
:
MrSpellu napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Swego czasu nawet Dukaj pisał, że Wędrowycz jest, obok Wiedźmina, najbardziej wyrazistym bohaterem literackim polskiej fantastyki

Nie uważasz, że w pewnym momencie owa "wyrazistość" przestaje wystarczać? :)


Uważam. Po pierwszym tomie, rzekłbym. Jeden tomik byłby akuratny, jako swego rodzaju ciekawostka zoologiczna ;)
Tomasz - 2011-02-10, 15:08
:
Dabliu napisał/a:
Swego czasu nawet Dukaj pisał, że Wędrowycz jest, obok Wiedźmina, najbardziej wyrazistym bohaterem literackim polskiej fantastyki :-)


Tylko, że chyba było to jak dobrze pamiętam, gdy innych bohaterów polska fantastyka nie znała, tzn. gdy nikt nie pojawiał się ponownie. Było to przy okazji recenzowania zbioru "Robimy rewolucję", czy dobrze pamiętam? Nie było wtedy cykli Kresa, Brzezińskiej i wielu wielu innych, które teraz sterczą na półkach księgarń obok książek Pilipiuka.
Maeg - 2011-02-10, 15:32
:
Kres to początek lat 90, Brzezińska z pierwszym tomem Twardokęska to 1999 rok, antologia o której piszesz to 2000. Byli w tym czasie, byli też i inni.

Można sobie nazywać to literackim guanem, ale pierwszy tom opowiadań o Jakubie W. to mimo wszystko rzecz istotna, może nie należy to najlepszych książek, ale istotnych dla gatunku już tak. Właśnie ze względu na postać, którą Pilipiukowi udało się świetnie wykreować.
Tomasz - 2011-02-10, 15:37
:
Maeg napisał/a:
Kres to początek lat 90, Brzezińska z pierwszym tomem Twardokęska to 1999 rok, antologia o której piszesz to 2000. Byli w tym czasie, byli też i inni.


A kto u Kresa pojawił się ponownie? A Brzezińska miała jeden tom Twardokęska. Tymczasem Wędrowycz już był bohaterem kilku opowiadań. A innych powracających bohaterów raczej nie widzę. Może jeszcze Xameleon Dębskiego wówczas był. I koniec. W gołe w kwestii cykli i powracania bohaterów to nasza fantastyka nie szaleje.
Ale to i tak bez znaczenia. Kto chce się zachwycać starym wiejskim menelem spod płotu byłego pegeeru ma do tego prawo. Ja wolę jak już Pilipiuka w "Kuzynkach" i antologii z krokami w tytule.
Maeg - 2011-02-10, 15:47
:
Dla ścisłości Żmijowa harfa ukazała się rok później. Czyli połowa cyklu. A w Kronikach Jakuba W... wcześniej opublikowanych było siedem na piętnaście tekstów. Siedem krótkich tekstów, przy dwóch potężnych, ceglastych powieściach Brzezińskiej. A Babunia Jagódka? Też pojawiała się przecież pod koniec lat 90.
U Kresa mieliśmy Serce gór i Prawo sępów, z których później wyłoniły się Grombelardzka legenda i Północna granica, a dochodzi do tego Król bezmiarów, to wszystko przed rokiem 2000. ;)
Arivald Piekary to też fajna postać.

Ale imo to nie chodzi o to, że Jakub to taki odpowiednik raka na bezrybiu, a niezły pomysł, który później został zepsuty przez kolejne części, szczególnie ostatnie. ;)
MrSpellu - 2011-02-10, 19:35
:
Dabliu napisał/a:
Uważam. Po pierwszym tomie, rzekłbym. Jeden tomik byłby akuratny, jako swego rodzaju ciekawostka zoologiczna

Podzielam to zdanie.

Maeg napisał/a:
Można sobie nazywać to literackim guanem, ale pierwszy tom opowiadań o Jakubie W. to mimo wszystko rzecz istotna, może nie należy to najlepszych książek, ale istotnych dla gatunku już tak. Właśnie ze względu na postać, którą Pilipiukowi udało się świetnie wykreować.

W pewnym sensie się zgadzam, ale nie z ostatnim zdaniem. Pilipiuk zwyczajnie wstrzelił się z tą postacią w masowego odbiorcę. Wędrowycz w pewnym sensie może uchodzić za popkulturową ikonę "fajności".

Tomasz napisał/a:
Nie było wtedy cykli Kresa, Brzezińskiej i wielu wielu innych

A czy w wyżej wymienionych jest jakaś konkretna, wyrazista postać pierwszego planu? Postać medialna? Taki, znany ztego, że jest znany, literacki celebryta? Postać, którą można opisać za pomocą innego kodu semiotycznego? Bo na przykład Wędrowycza jestem w stanie sobie wyobrazić jako bohatera gry komputerowej, na przykład w konwecji antycznej przygodówki Goblins.

Maeg napisał/a:
Arivald Piekary to też fajna postać.

Którą zresztą przeniesiono na ekrany monitorów, ale i tak mało kto o niej słyszał ;)

Tomasz napisał/a:
A kto u Kresa pojawił się ponownie? A Brzezińska miała jeden tom Twardokęska. Tymczasem Wędrowycz już był bohaterem kilku opowiadań. A innych powracających bohaterów raczej nie widzę. Może jeszcze Xameleon Dębskiego wówczas był. I koniec.

Ano właśnie (teraz doczytałem).

Dukaj miał rację.
Dabliu - 2011-02-12, 02:26
:
Z tego co Andrzej pisał (skarżył się, właściwie) na forum SFFiH, to sam z chęcią dawno by się pożegnał z postacią bimbrownika-egzorcysty i poświęcił innym tekstom, np. opowiadaniom bez-jakubowym. Tyle że czytelnicy wolą spłacać mu kredyt na dom, czytając kolejne tomy Wędrowycza, a nie kolejne Kroki. No to pisze te Wędrowycze. Jak ma dość samozaparcia, by dalej opowiadać o Jakubie nie tnąc sobie przy tym żył szarym mydłem, a ludzie nadal będą to kupować na kilogramy, to tylko pogratulować sukcesu. Sam bym tak chciał, gdybym umiał.
MrSpellu - 2011-02-12, 07:35
:
Dabliu napisał/a:
Tyle że czytelnicy wolą spłacać mu kredyt na dom, czytając kolejne tomy Wędrowycza, a nie kolejne Kroki. No to pisze te Wędrowycze.


Czyli...
Ja napisał/a:
Pilipiuk zwyczajnie wstrzelił się z tą postacią w masowego odbiorcę.


:)
Dabliu - 2011-02-12, 11:26
:
Ja nie wiem, czy takie "wstrzelenie się", to jest zwyczajna rzecz :-)
Saika - 2011-02-17, 18:54
:
Może dlatego, że postać Jakuba jest "nasza", swojska i przaśna do bólu zębów? Bez napinki i "mangowości", cechującej np. Skrzydlatych Kossakowskiej? Coś, co mi się podobało-Jakub nie musiał niczego nikomu udowadniać. Nie chodził w szatach Arcymaga, nie miał całej tej otoczki a la D&D. Szkoda, że w kolejnych tomach to stopniowo zanikało. Pojawiła się wiedźma i prawdziwy arcymag, te wszystkie elementy, które znamy z "Magii i miecza". Takie w każdym razie odnoszę wrażenie. Monika na przykład zaplusowała tym, że jest pseudowampirem. I chyba tylko to ratuje postać "cielaczka", poza ssawką typowego do bólu zębów. Taka mangowa twardzielka.
ats - 2011-03-02, 09:12
:
No właśnie - ja tam Jakuba lubię, bo jest profesjonalistą, ma wewnętrzny luzik i daje radę ;)
Jest wyjątkowy. Wolę, zaprawdę powiadam Wam, aby Pilipiukowi Wędrowycz spłacał kredyt niż te jelenie oczy żenujące ;)
Max Werner - 2011-03-05, 07:13
:
A mnie, powiem szczerze proza Pilipiuka nigdy nie podeszła. Pamiętam jakieś pierwsze albo jedno z pierwszych opowiadań o Wędrowyczu, które przeczytałam na łamach któregoś z fantastycznych czasopism. Lekko rozbawiło, lekko zaciekawiło, ale byłem przekonany, że to jednorazówka, a dziad-bimbrownik to gwiazda jednego opowiadania. Ale myliłem się. Wpadła mi w ręce bodaj piąta ( ! ) książka z cyklu o wioskowym egzorcyście - "Wieszać każdy może". Humor bez zmian (który do mnie niestety jakoś specjalnie nie przemawia), mało odkrywcze historyjki, wtórność, nudą wieje. Ja rozumiem ochotę na napisanie fantastyki z przymrużeniem oka, fantastyki swojskiej, wiejsko-polskiej, z bimbrem (koniecznie) i smrodkiem obornika. Ale aż pięć takich książek ?!
Chcąc sprawdzić jak sprawuje się Pilipiuk w prozie innej niż komedia fantastyczna, sięgnąłem po "Drogę do Nidaros" pierwszy tom cyklu "Oko jelenia". I niestety. Ja wiem, że będę w mniejszości i pewnie usłyszę, że się nie znam i nie mam gustu, albo mam zły gust, ale w pisaninie Pilipiuka jest jak dla mnie zbyt dużo prostoty, banalności, infantylności nawet, a za mało odkrywczości, pomysłu, oryginalności. kompletnie mnie ta powieść nie wciągnęła, nie zaciekawiła i raczej kolejnych tomów nie przeczytam. Jak zawsze chwalę, polecam i lubię polską fantastykę ( swoich trzeba wspierać ;) ) tak opowieści Andrzeja Pilipiuka zwyczajnie mi się nie podobają.
Podobno Pilipiuk pisuje pod pseudonimem kontynuacje przygód Pana Samochodzika. Mam tak wielki sentyment do tej serii i naprawdę miłe wspomnienia związane z "polskim Indianą Jonesem", oczywiście mówię o powieściach napisanych przez Nienackiego, że chyba sięgnę do jednej z takich kontynuacji. Nie licząc jednak na wiele ( bo wiadomo jak to bywa z sequelami).
Fidel-F2 - 2011-03-05, 07:24
:
Max Werner napisał/a:
Pamiętam jakieś pierwsze albo jedno z pierwszych opowiadań o Wędrowyczu, które przeczytałam na łamach któregoś z fantastycznych czasopism.
Pierszych kilka Wędrowyczów poszło w Fenixach

Max Werner napisał/a:
Ja wiem, że będę w mniejszości i pewnie usłyszę, że się nie znam i nie mam gustu, albo mam zły gust, ale w pisaninie Pilipiuka jest jak dla mnie zbyt dużo prostoty, banalności, infantylności nawet, a za mało odkrywczości, pomysłu, oryginalności.
Masz chłopie rację, to jest masówka produkowana w tempie książka/4miesiące. Pilipiuk musi chałupę spłacać
martva - 2011-03-05, 10:06
:
Max Werner napisał/a:
Ja rozumiem ochotę na napisanie fantastyki z przymrużeniem oka, fantastyki swojskiej, wiejsko-polskiej, z bimbrem (koniecznie) i smrodkiem obornika. Ale aż pięć takich książek ?!


Pal sześć ochotę na pisanie, jest ochota na czytanie i kupowanie. Najwyraźniej.
ats - 2011-03-05, 10:17
:
Max Werner napisał/a:
Chcąc sprawdzić jak sprawuje się Pilipiuk w prozie innej niż komedia fantastyczna, sięgnąłem po "Drogę do Nidaros" pierwszy tom cyklu "Oko jelenia". I niestety. Ja wiem, że będę w mniejszości i pewnie usłyszę, że się nie znam i nie mam gustu, albo mam zły gust, ale w pisaninie Pilipiuka jest jak dla mnie zbyt dużo prostoty, banalności, infantylności nawet, a za mało odkrywczości, pomysłu, oryginalności. kompletnie mnie ta powieść nie wciągnęła, nie zaciekawiła i raczej kolejnych tomów nie przeczytam. Jak zawsze chwalę, polecam i lubię polską fantastykę ( swoich trzeba wspierać ;) ) tak opowieści Andrzeja Pilipiuka zwyczajnie mi się nie podobają.
Podobno Pilipiuk pisuje pod pseudonimem kontynuacje przygód Pana Samochodzika. Mam tak wielki sentyment do tej serii i naprawdę miłe wspomnienia związane z "polskim Indianą Jonesem", oczywiście mówię o powieściach napisanych przez Nienackiego, że chyba sięgnę do jednej z takich kontynuacji. Nie licząc jednak na wiele ( bo wiadomo jak to bywa z sequelami).


Max - nie wiem, czy na tym forum jest ktoś, komu"podeszła" "Droga do Nidaros". Na przykład dla mnie to gniot totalny. Na tym tle Bimbrownik się wybija znacząco ;) Lubię go, bo jest inny, oryginalny i skuteczny. ;) Lubię go bardziej niż Spawna, bo nie ma takich rozterek egzystencjalnych, za to z poplecznikami "dołu" załatwia się szybko i efektywnie ;) ;)
Tixon - 2011-03-05, 10:35
:
Ats napisał/a:
Max - nie wiem, czy na tym forum jest ktoś, komu"podeszła" "Droga do Nidaros"

Cóż, ja jestem w stanie czytać to bez zgrzytania zębów ;)
Max Werner - 2011-03-07, 14:05
:
Tixon napisał/a:
Ats napisał/a:
Max - nie wiem, czy na tym forum jest ktoś, komu"podeszła" "Droga do Nidaros"

Cóż, ja jestem w stanie czytać to bez zgrzytania zębów ;)


No bo da się to czytać, napisane sprawnie, prostym językiem ale w miarę sprawnie, tylko, że to nie ciekawa całkiem opowieść. Oczywiście mówię o tomie 1, jak dalej nie wiem, ale raczej sie nie dowiem :)
ats - 2011-03-08, 17:00
:
dla mnie początek był obiecujący, ale wymiekłam, gdy okazało się, że tę nieszczęsną szlachciankę będa gwałcić przez całą książkę. No, super pomysł po prostu :evil:
Więc - choć może z innych przyczyn niż Max - nie dowiem się, co było w kolejnych tomach.
Fidel-F2 - 2011-03-08, 17:09
:
ats napisał/a:
ale wymiekłam, gdy okazało się, że tę nieszczęsną szlachciankę będa gwałcić przez całą książkę.
to może jednak przeczytam
MrSpellu - 2011-03-08, 18:04
:
ats wie jak zrobić dobrą reklamę...
ats - 2011-03-09, 13:33
:
no cóż - smacznego...
radosiewka - 2011-04-10, 22:17
:
Nigdy nie mogłam przekonać się do twórczości Pilipiuka - kiedyś czytałam jakieś opowiadanie o Wędrowiczu i kompletnie mnie odrzuciło. W wakacje przesłuchałam jednak w formie audiobooka pierwszy tom przygód bimbrownika i całkiem mi się spodobał. Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale do posłuchania, tudzież poczytania w autobusie nadaje się doskonale.

Dzisiaj skończyłam czytać "Wampir z M-3". Nie przepadam za wampirami, ale całe szczęście, nie jest to typowe romansidło. Podobały mi się niektóre odnośniki do "zmierzchu", mugoli itd., chociaż zakończenie książki jest dość nieciekawe, przy ostatnich stronach miałam wrażenie, że autorowi wyczerpały się pomysły i chce już po prostu skończyć.
Saika - 2011-04-11, 23:26
:
Przepraszam za OT, ale muszę o to spytać...
Naprawdę według Ciebie książka wampirystyczna musi być "romansidlem"? Chyba, że źle Cię zrozumiałam? Jeśli tak-przepraszam.
Nie musi, nie musi taka kniga być romansem, choć oczywiście wampiry w literaturze zyskały seksualna aurę, wręcz nutkę perwersji. Przykłady innych podejść to "Znieczulenie miejscowe" Kornagi, "Wampir z przypadku" Basztowej, "Nocny Obserwator", "Gotique", "Słodka jak krew"... Nie są Wam też obce wątki wampirystyczne u Sapkowskiego czy w powieściach raczej sensacyjnych, niż romantycznych.

Koniec OT.

[edit]

Max napisał/a:
"Wieszać każdy może". Humor bez zmian (który do mnie niestety jakoś specjalnie nie przemawia), mało odkrywcze historyjki, wtórność, nudą wieje. Ja rozumiem ochotę na napisanie fantastyki z przymrużeniem oka, fantastyki swojskiej, wiejsko-polskiej, z bimbrem (koniecznie) i smrodkiem obornika. Ale aż pięć takich książek ?!


Tru, tru, tru. W "Rzeźniku drzew" widać to jeszcze wyraźniej...
radosiewka - 2011-04-12, 18:54
:
Nie musi być dla mnie romansidłem, a niestety większość nowych książek o wampirach bazuje głownie na nieszczęśliwej miłości człowieka i wampira itd.

Z tym książek, o których wspominasz o wampirach, kojarzę tylko "Wampira z przypadku" i "Słodka jak krew". spodobał mi się opis "Znieczulenia miejscowe" i postaram się przeczytać go w najbliższym czasie;]

A żeby nie był to kompletny offtopic - wiadomo coś na temat tego, czy "Wampir z M-3" to oddzielna książka, czy Pipipiuk planuje wydać kolejne tytuł z tymi bohaterami?
Tigana - 2011-04-12, 22:08
:
radosiewka napisał/a:
A żeby nie był to kompletny offtopic - wiadomo coś na temat tego, czy "Wampir z M-3" to oddzielna książka, czy Pipipiuk planuje wydać kolejne tytuł z tymi bohaterami?

ponoć na tyle się dobrze sprzedało, że planuje. Póki co czeka nas komikso-książka "Zabij dziada", ostatni tom "Oka jelenia" i zbiór opowiadań niejakubowych. Potem może wrócą wampiry.
Sosnechristo - 2011-04-15, 00:16
:
Fidel-F2 napisał/a:
ats napisał/a:
ale wymiekłam, gdy okazało się, że tę nieszczęsną szlachciankę będa gwałcić przez całą książkę.
to może jednak przeczytam


Fidel jak zwykle trafia w sedno.

Ze swej strony powiem tak, czytałem Operację Dzień Wskrzeszenia i Oko Jelenia: Droga do Nirdaros. I oczywiście Wędrowycze. Wszystko lekkie i przyjemne, ale tylko do Wędrowycza bym wrócił
Za najlepsze, co dotąd napisał, uważam Czarownika Iwanowa. Lekkie, zwięzłe, a opowiadanie Kocioł... cóż, śmiałem się bardzo, bardzo długo.
adamo0 - 2011-05-01, 16:28
:
Skończyłem trzy pierwsze tomy Oka Jelenia, które wpadły mi przypadkowo w ręce przez święta.
Dawno nie czytałem czegoś tak słabego, żałosnego, płytkiego i mógłbym jeszcze długo wymieniać.

Czytałem, bo myślałem, że z tomu na tom będzie lepiej, ale nie - było jeszcze gorzej. Fabuła kompletnie nie wciąga - wymieszanie współczesności i z historią Hanzy, miało być chyba według autora czymś odkrywczym, ale przez brak talentu pisarskiego wyszło jak wyszło. Konstrukcja książki, która ciągnie czytelnika za rękę od jednego do drugiego wymuszonego zwrotu akcji to według mnie słaby zabieg, który pokazuje tylko brak finezji w konstruowaniu ciekawych historii. Dialogów mogło by w ogóle nie być, niż takie jakie są (chyba autor przepisywał je żywcem z jakiś filmów akcji bo są naprawdę króciutkie i w takim filmowym stylu).

Książki czyta się szybko, ale to raczej zasług Fabryki, która w celu zwiększenia objętości swoich książek ustawia niebotycznie wielkie marginesy i trzcionkę dla osób z problemami wzrokowymi, przez co tekstu na stronie jest tyle co kot napłakał.

Czytałem kiedyś zbiór opowiadań tego autora "2586 kroków" i było to o wiele lepsze czytadło. Jednak po tym co zaserwował mi Pan Pilipiuk w tej serii, jest on dla mnie pisarzem skończonym.
Max Werner - 2011-05-03, 06:56
:
Patrzcież, wszyscy mówią, że Pilipiuk kiche pisze, a ludziska kupują jego książki i kupują, i kupują i ... ( autor powyższego postu kupił 1 tom - stwierdził, że kicha, więc kupił 2 i stwierdził, że kicha więc szybko kupił tom 3, by stwierdzić, że kicha ) Wtf z tym Pilipiukiem ? //max
martva - 2011-05-03, 09:16
:
Widzę różnicę między 'kupiłem' a 'przypadkowo wpadło mi w ręce'.

A ja byłam gotowa przeczytać Wampira z M3, ale siostrzeniec przyjechał z Anglii i zabrał.
Tomasz - 2011-05-03, 09:19
:
Max Werner napisał/a:
Patrzcież, wszyscy mówią, że Pilipiuk kiche pisze, a ludziska kupują jego książki i kupują, i kupują i ... ( autor powyższego postu kupił 1 tom - stwierdził, że kicha, więc kupił 2 i stwierdził, że kicha więc szybko kupił tom 3, by stwierdzić, że kicha ) Wtf z tym Pilipiukiem ? //max


Też się właśnie zastanawiałem. Wychodzi na to, że jakaś część osób kupująca jego książki uważa je za delikatnie mówiąc słabe. A mimo wszystko, zamiast kupować inne, bardzo dobre rzeczy, które u nas się też wydaje, wydają pieniądze na Wielkiego Grafomana. Myślę, że działa tu tzw. moda i owczy pęd. Coś takiego jak np. popularność Dana Browna i "Kodu Leonarda da Vinci". Po prostu skoro popularne to trzeba kupić a i może przeczytać. Na naszym poletku fantastyki, ktoś kto nie ma bardzo wyrobionego gustu i nie jest odporny na takie naciski, kupuje Pilipiuka, bo to Pilipiuk, ten najbardziej popularny, którego wszyscy kupują, wszyscy czytają itd.
Shadowmage - 2011-05-03, 09:49
:
Fascynacja złem :) To jak z horrorami klasy B - wiemy, że są tragiczne, ale oglądamy :)
Tak sobie przynajmniej przypuszczam, bo od kilku lat już Pilipiuka nie kupuję.
adamo0 - 2011-05-03, 10:11
:
Kto powiedział, że kupiłem pierwszy tom i po przeczytaniu pobiegłem szybko kupić dwa następne? "Wpadły mi w ręce" oznacza, że podrzucił mi je kolega, który myślał, że mi się to spodoba. Nigdy nie kupiłem i nie kupię żadnej książki Pilipiuka, bo widzę że to strata pieniędzy, a "śmieszna fantastyka" (fantastyka z humorem) nigdy mnie nie kręciła. Wolę dołożyć parę złoty i mieć coś lepszego. Mogę też kupić coś tańszego i dużo lepszego (ostatnio - Miecz Liktora Wolfe'a za 5 zł).
ihan - 2011-05-03, 12:51
:
Dawno, dawno temu w odległych czasach ś.p. Fenixa opowiadania o Jakubie były fajne. Były fajne, tak jak fajne są felietony w czasopismach, takie krotochwile jako przerywniki dla reszty mięsa, jednorazówki do szybkiego zapomnienia. I w takiej roli się sprawdzały. I przyznaję, takiego autora, pozostającego przy śmiesznostkach pewnie bym lubiła i myślała o nim z sympatią. Nawet nabyłam pierwszy tom opowiadań o Jakubie, niestety w dużym stężeniu wychodzą wszystkie niedociągnięcia. I zwyczajnie nudzą, bo ile można o tym samym, według tego samego schematu? Tzn. można, ale trzeba mieć sporo, sporo talentu.
Jednak kompletnie nie rozumiem dlaczego twórczość ta jest zaliczana do fantastyki i przy każdej dyskusji w mediach Pilipiuk jako autor fantastyczny jest przywoływany? Utrwala się mem: fantastyka= kicha. I jeszcze wpiera mem, że czytelnicy fantastyki=czytelnicy Pilipiuka. A ja akurat sobie wypraszam :)
Co do powieści, przez Kuzynki nie byłam w stanie przebrnąć. Dlatego nie liczyłabym na istotną zmianę jakościową i nie zwalałabym na czytelników odpowiedzialności za hmmmm, niską jakość, podczas gdy autorowi w duszy gra, oj gra, że hej.

EDIT:
Romulus napisał/a:
Moje oczekiwania wobec Pilipiuka: tanie porno dla niedojrzałych onanistów.

Brawo Romulusie, trafne podsumowanie. I wielorazowego użytku, bo jeśli wstawimy zamiast: "Pilipiuk": "Przewodas" jest równie trafne.
Co do zdania Dukaja o wyrazistym bohaterze, chyba rzeczywiście w tamtym momencie pełna zgoda. Moja memoria może być fragilis, fakt, ale wg moich wspomnień fantastyka w Polsce bardzo długo nie była kojarzona z kiczem i badziewiem. Bo rodzima to mocno Zajdlowska, z Zachodu co się przemykało to raczej wyższa półka, Conanopodobne wyroby pojawiły się dopiero z jakimiś tłumaczeniami fanowskimi. I nagle w pełni rozrywkowy, cykliczny antybohater, co to ani nie latał rakietą, ani nie służył do obchodzenia cenzury. Bardzo charakterystyczny jednak. I w pełni pop-kulturalny, taka swojska namiastka rozrywkowej sieczki.
Tigana - 2011-05-03, 14:52
:
ihan napisał/a:
Jednak kompletnie nie rozumiem dlaczego twórczość ta jest zaliczana do fantastyki i przy każdej dyskusji w mediach Pilipiuk jako autor fantastyczny jest przywoływany?

To akurat jest proste -parę nazwisk łatwiej zapamiętać. Nasi uznani znawcy są leniwi i wszystko szufladkują. Polska fantastyka to dla nich Lem AS, Dukaj i Pilipiuk - resztę olewają, bo są im nie potrzebni. Teraz w zależności od stawianej tezy wykorzystują jedno z nazwisk - fantastyka to ZUO/ ewentualnie papka dla mało wymagających czytelników - ->Pilipiuk, fantastyka rozrywka dla mas - -> AS , fantastyka literatura wyższa - -> Dukaj, Polak znany na świecie - -> Lem. Podobnie jest z ludźmi z innych branży - np polski kryminał to wyłącznie Chmielewska i Krajewski itp.

ihan napisał/a:
Utrwala się mem: fantastyka= kicha. I jeszcze wpiera mem, że czytelnicy fantastyki=czytelnicy Pilipiuka. A ja akurat sobie wypraszam :)

na pewno wiele osób czyta i Pilipiuka i fantastykę, a jeszcze więcej tylko Pilipiuka. I git.

Z ogólną negatywną ocena Pilipiuka się nie zgadzam - oprócz przytoczonych przez ciebie przykładów jeszcze istnieją zbiory opowiadań tzw bezjakubowych. I chociaż jest to nadal literatura rozrywkowa to stoi ona kilka poziomów wyżej niż Jakub W. czy "Kuzynki".
ihan - 2011-05-03, 16:05
:
Tigana, oczywiście masz prawo się nie zgadzać. Ja w warstwie językowej nie widzę różnic między opowiadaniami Jakubowymi a tymi bez niego. Coś mi się opowiadanie o jakiejś wiewiórce morderczej kołacze, które nie tylko w warstwie językowej, ale i logicznej kompletnie się sypało. Dlatego, dla mnie, nie główny bohater i nie tylko historia opowiadana jest problemem. Mem, fantastyka=Pilipiuk to nie tylko znienawidzeni krytycy głównonurtowi, którymi straszy się dzieci na spotkaniach fandomowych. Ludzie zaczynający przygodę z fantastyką, wchodząc do księgarni i pytając księgarza zostaną skierowani do półki, gdzie 90% to będzie Pilipiuk. Pytając znajomych, czytając fora, początkujący usłyszą to samo. No, gdyby coś o fantasy przebąknęli, może by dostali Sapkowskiego (wybacz, ale AS zawsze mi się z Dionizym, Ursynem itd. kojarzy, tak, ten żart autora głęboko mi w pamięć zapadł). I gdy pomyślę, że w pacholęctwie, poszukując horrorów analogicznie otrzymałabym jakiś Zmierzch zamiast Poego, czy choćby mistrzowsko sprawnego rzemieślniczo Kinga, smutno mi się robi. Bo nie odkryłabym sporej ilości fajnych książek zniechęcona na wejściu. A wampiry zmierzchowe tyle z horrorem mają właśnie wspólnego. I właśnie o tę intensywną propagandę mam żal do ludzi żyjących z Pilipiuka.

I dla jasności, w określeniu literatura rozrywkowa nic złego nie widzę. Bo dla mnie rozrywkowy jest Sapkowski, i Kres, i Erikson, i Grzędowicz, i King, i mój ukochany Chiang. Zresztą jako osoba pracująca dużo czytuję wyłącznie rozrywkę, bo z reguły jestem tak zmęczona, że nie mam siły na żadne głębokie lektury. Rozrywkowy nie musi być równoznaczny z brakiem wyczucia języka, nie zawsze to, co dopuszczalne w języku mówionym jest dopuszczalne w literaturze. I jeśli mnie, kompletnie niehumanistce to przeszkadza, to nie jest dobrze.
Tigana - 2011-05-03, 20:27
:
ihan napisał/a:
I gdy pomyślę, że w pacholęctwie, poszukując horrorów analogicznie otrzymałabym jakiś Zmierzch zamiast Poego, czy choćby mistrzowsko sprawnego rzemieślniczo Kinga, smutno mi się robi. Bo nie odkryłabym sporej ilości fajnych książek zniechęcona na wejściu.

Z tym, że dla jakiejś części osób "Zmierch" będzie pierwszym krokiem do sięgnięcia po Kinga (tam było ze mną i Mastertonem, bez którego nie sięgnąłbym po ambitniejsze rzeczy), a książki Pilipiuka preludium do Sapkowskiego czy Martina. W końcu to co jednych przeraża, innych może zachęcić.
tr - 2011-06-01, 22:45
:
Długi (35 minut) i całkiem ciekawy wywiad radiowy Marcina Graczyka z Andrzejem Pilipiukiem w TOK FM.


http://www.tok.fm/TOKFM/0,89525.html
Ł - 2011-06-02, 14:38
:
Mniej więcej w połowie wywiadu pada: "Dukaj to zdrajca fantastyki które poszedł w jakieś takie dziwne klimaty". Dobrze że Pilipiuk jako papież polskiej fantastyki nie obłożył go (jeszcze) anatemą jak zrobił to w przypadku pewnego autora którego nazwisko brzmi całkiem jak 6 dzień tygodnia, a którego z uwagi na klątwę Pilipiuka nikt już nie wymawia głośno.
MORT - 2011-06-02, 15:42
:
"Zdrajca fantastyki" było dobre ^^, choć brzmiało jakby mu się wymskło, po czym jednak podtrzymał swe twierdzenie.

Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...

Ł, a za cóż to autora onego Pilipiuk ekskomuniką obłożył?
Ł - 2011-06-02, 16:29
:
MORT napisał/a:

Ł, a za cóż to autora onego Pilipiuk ekskomuniką obłożył?

http://ksiazki.polter.pl/...ek-Sobota-c8659 -> komentarze (wiem że wykopywanie tego to po trochu archeologia, ale jak usłyszałem że Pilipiuk uderza w tony "zdrady na fantastyce" to od razu zaskoczyło)
Tixon - 2011-06-02, 16:41
:
Cytat:
Fakty - to czego nie możecie podważyć - są takie: Ktoś wyzywa sobotę na pojedynek. Wezwanie dociera do adresata. ma 4 honorowe wyjścia 1) pojednanie 2) odwołanie do sadu kolleżeńskiego celem odrzucenia wyzwania 3) przedstawienie zaświadczeń lekarskich o niezdolności do pojedynku i ewentualne wyznaczenie zastępcy lub innego terminy 4) stawienie się na ubietej ziemi. TO ROZWIAZANIA HONOROWE. a sami doskonale wiecie co wybrał. *** Dalatego proszę raz jeszcze. Jesli cenicie sobie HONOR uznajcie moją anatemę nałożoną na sobotę.

Dooobre :mrgreen:
Grigori - 2011-06-02, 17:46
:
No wiecie, on występuje jako "ekspert" w reportażach TVNu kiedy potrzebują komentarza ekscentrycznego młodzieżowego guru, także...
No. :roll:
Tomasz - 2011-06-02, 17:46
:
Ł napisał/a:
"Dukaj to zdrajca fantastyki które poszedł w jakieś takie dziwne klimaty".

Widać Pilipiuk jest wyznawcą tezy, że fantastyka to debilna literatura pisana cepem, której nikt powyżej liceum przy stanie trzeźwości nie powinien tykać, bo wstyd.

MORT napisał/a:
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...

Taaak. Pilipiuk tak się zna na polskiej fantastyce, że pewnie uważa, że przed nim nikogo nie wydano, a już na pewno nie Dukaja. Oczywiście przed Fabryką Słów nie było też w Polsce żadnego wydawnictwa, a co dopiero wydającego fantastykę. A "Xavras Wyżryn" i SuperNOWA to mit, legenda i nieprawda.

Ł napisał/a:
Dobrze że Pilipiuk jako papież polskiej fantastyki nie obłożył go (jeszcze) anatemą jak zrobił to w przypadku pewnego autora którego nazwisko brzmi całkiem jak 6 dzień tygodnia, a którego z uwagi na klątwę Pilipiuka nikt już nie wymawia głośno.

Ja napiszę: SOBOTA. Gość, który pisze tak orientacyjnie: 100 razy lepiej niż pan Pilipiuk. A do tego jakie tematy jeszcze porusza.

I myślę że czas zmienić nazwę tematu na "Andrzej Pilipiuk - papież polskiej fantastyki"
MadMill - 2011-06-02, 20:49
:
MORT napisał/a:
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...

Ale przecież to zrozumiałe, jakby sam Dukaj pisał tylko w Polsce to by nie miał tła aby się wyróżnić. Tylko niekoniecznie w tym twierdzeniu powinien być Pilipiuk.

Inna sprawa, że w "okolicach zbliżonych do..." twierdzenie niepopularne są "debilizmami i idiotyzmami". :P
Ł - 2011-06-02, 21:19
: Temat postu: czarna lawa nienawiści
Panowie spokojnie, w końcu nie wiemy czy Pilipiuk o Dukaju mówił DUŻYMI czy małymi literami. To że nie było wyzwania na pojedynek w imię honoru zdradzonej fantastyki daje podstawę do zakładania optymistycznej wersji, że jednak zaledwie "Dukaj zdradził" a nie (wrażliwi niech zamkną oczy) "dukaj ZDRADZIŁ"...

Tomasz napisał/a:

I myślę że czas zmienić nazwę tematu na "Andrzej Pilipiuk - papież polskiej fantastyki"

Tylko niech zmieniającemu nie omsknie się ręką i nie napisze papierzak polskiej fantastyki, bo wtedy pojedynkowanie się murowane. "W przypadku jednak gdyby uchylił się od pojedynku proponuję jako jedyne honorowe wyjście: Ogłoszenie publiczne infamii, zerwanie kontaktów zawodowych i towarzyskich, zaprzestanie publikacji jakichkolwiek Jego tekstów w naszych czasopismach branżowych i fanzinach. Niech odejdzie w niesławie, pozbawiony honoru i dobrego imienia."
Ł - 2011-06-02, 21:53
:
MadMill napisał/a:
MORT napisał/a:
Kolejna teza: Dukaje bez Pilipiuków by nie [za]istnieli, ech...

Ale przecież to zrozumiałe, jakby sam Dukaj pisał tylko w Polsce to by nie miał tła aby się wyróżnić.

A czy Lem potrzebował swoich Pilipiuków żeby się wyróżnić? Co było Pilipiukiem przed Pilipiukiem? Może oryginalny Pan Samochodzik (to tłumaczyłoby czemu sam Pilipiuk wszedł w tą niszę)?
MadMill - 2011-06-02, 22:14
:
Ł napisał/a:
A czy Lem potrzebował swoich Pilipiuków żeby się wyróżnić?

Dukajowi wg mnie do Lema wiele brakuje, więc na to pytanie Ci nie odpowiem.
Ł napisał/a:
Co było Pilipiukiem przed Pilipiukiem? Może oryginalny Pan Samochodzik (to tłumaczyłoby czemu sam Pilipiuk wszedł w tą niszę)?

Pewnie wg myślenia wieszcza to tak. Ale w tez może być w druga stronę, że nie byłoby Pilipiuka bez Dukajów lub Lemów lub nawet Sapkowskich.
Asuryan - 2011-06-02, 22:49
:
Lema przeczytałem jedną małą książeczkę, Dukaja w ogóle nie zamierzam, o Sobocie dotąd nawet nie słyszałem - a po klika pozycji Pilipiuka pewno jeszcze sięgnę. Co prawda nie jest to literatura wysokich lotów... i bardzo dobrze, bo takiej po Pilipiuku się nie spodziewam. Jak będę chciał przeczytać cokolwiek ambitniejszego - to sięgnę po twórczość Wegnera, czy Eriksona.
Ł - 2011-06-02, 23:25
:
MadMill napisał/a:
Dukajowi wg mnie do Lema wiele brakuje, więc na to pytanie Ci nie odpowiem.

Odwracasz kota ogonem. Celem pytania nie było dowiedzenie się który autor ma więcej punktów zajebiozy w Twoim prywatnym rankingu, tylko modelowe porównanie hermetycznego a jednoczesnie popularnego pisarza sf (a takim był zarówno Lem jak i Dukaj) w stosunku do środowiska w jakim funkcjonuje. Nie zadymiaj; odpowiadaj.

MadMill napisał/a:

Ale w tez może być w druga stronę, że nie byłoby Pilipiuka bez Dukajów lub Lemów lub nawet Sapkowskich.

Moim zdaniem rozpatrywanie tego problemu tylko na gruncie fantastyki (bo takich twórców przytoczyłeś) to nieporozumienie. Większość czytelników Pilipiuka wydaje mi się trudno policzyć nawet do szeroko rozumianego fandomu fantastycznego. Przywołałem nisze Pana Samochodzika własnie po to żeby zasygnalizować że Lem też funkcjonował w warunkach że obok niego istnieła literatura łatwiejsza, przygodowa. I tak jak niszę Lema zajął Dukaj tak w buty Nienackiego wszedł Pilipiuk. Pewne trendy istnieją stale, tylko oblekają się w różne formy.
utrivv - 2011-06-03, 07:45
:
Och jakie to słodkie:
Cytat:
Pan Sobota imputował mi zapożyczenia z bodaj
czterech różnych autorów. Nazwiska trzech pierwszych nic mi nie mówiły.
Językiem angielskim nie władam, nie czytałem ich utworów. Tłumaczeń nie
znam - krytykiem literackim nie jestem i nie czytam wszystkiego co po polsku
wydano choćby ze względów finansowych


Cytat:
Wielki Krytyk jak rozumiem nie czytywał Fenixa(...) . Dawniej ludzie z pogardą
odnosili się do nieuków publicznie obnoszących się ze swoją niewiedzą. Kto
uczynił Go krytykiem i zlecił recenzowanie tekstów, (polskich autorów!)
litościwie przymykając oko na brak wykształcenia?

MrSpellu - 2011-06-03, 11:06
:
MadMill napisał/a:
Dukajowi wg mnie do Lema wiele brakuje, więc na to pytanie Ci nie odpowiem.

Dukaj jest jeszcze młody.
MadMill - 2011-06-03, 17:44
:
Cytat:
Odwracasz kota ogonem. Celem pytania nie było dowiedzenie się który autor ma więcej punktów zajebiozy w Twoim prywatnym rankingu, tylko modelowe porównanie hermetycznego a jednoczesnie popularnego pisarza sf (a takim był zarówno Lem jak i Dukaj) w stosunku do środowiska w jakim funkcjonuje. Nie zadymiaj; odpowiadaj.

Ja nie potrzebuję modelowania porównań, bo wystarcza mi tylko mój ranking zajebiozy autora.
Ł napisał/a:
Moim zdaniem rozpatrywanie tego problemu tylko na gruncie fantastyki (bo takich twórców przytoczyłeś) to nieporozumienie. Większość czytelników Pilipiuka wydaje mi się trudno policzyć nawet do szeroko rozumianego fandomu fantastycznego. Przywołałem nisze Pana Samochodzika własnie po to żeby zasygnalizować że Lem też funkcjonował w warunkach że obok niego istnieła literatura łatwiejsza, przygodowa. I tak jak niszę Lema zajął Dukaj tak w buty Nienackiego wszedł Pilipiuk. Pewne trendy istnieją stale, tylko oblekają się w różne formy.

Czyli Pilipiuk stwierdził od wieków wstępująca zależność.
Ł - 2011-06-04, 11:29
:
MadMill napisał/a:

Ja nie potrzebuję modelowania porównań, bo wystarcza mi tylko mój ranking zajebiozy autora.

Pss, temat dyskusji nie jest o twoim rankingu? Może załóż sobie o nim temat, tu rozmawiamy o konkretnej kwestii relacji między autorami, jeśli się do niego nie odnosisz to nie wiem po co marnujesz swoimi wpisami miejsce na serwerze.

MadMill napisał/a:

Czyli Pilipiuk stwierdził od wieków wstępująca zależność.

Nie? Co było najpierw - książki uznawane dziś za powieści klasyczne czy pulpowe powieści?
Asuryan - 2011-06-04, 11:46
:
No ale to wiadomo prawie każdemu, że Pilipiuk wielkim pisarzem nie jest. Jest zwykłym wyrobnikiem, tak jak nie przymierzając taki Goodking.
MadMill - 2011-06-04, 11:47
:
Ł napisał/a:
Pss, temat dyskusji nie jest o twoim rankingu? Może załóż sobie o nim temat, tu rozmawiamy o konkretnej kwestii relacji między autorami, jeśli się do niego nie odnosisz to nie wiem po co marnujesz swoimi wpisami miejsce na serwerze.

Aby trochę spamu wprowadzić między mondre wypowiedzi.
Ł napisał/a:
Nie? Co było najpierw - książki uznawane dziś za powieści klasyczne czy pulpowe powieści?

Pierw był komiks, a on uznawany jest zazwyczaj za pulpę.
Ł - 2011-06-04, 11:55
:
MadMill napisał/a:

Pierw był komiks, a on uznawany jest zazwyczaj za pulpę.

Weź nie pisz w tej obrzydliwie bezosobowej formie "uznawany jest zazwyczaj". I nie wiem czy masz na myśli hieroglify czy malunki jaskiniowe, ale do obu określenie pulpa pasuje jak pięśc do nosa.
MadMill - 2011-06-04, 12:05
:
Ojoj, przepraszam, że nie wyraziłem się jaśniej. Tak, moim zdaniem pierw była pulpa, literatura gorsza jak kto tam woli, a potem zaczęło pojawiać się lepsze dzieła (ambitniejsze) i pojawiają się do dzisiaj coraz lepsze i wg mnie jest to spowodowane ciągłym rozwojem gatunku ludzkiego i ewolucją i temu dla mnie stwierdzenie Pilipiuka jest celne.
Tylko niekoniecznie "pilipiukowie" to sam Pilipiuk, tylko autorzy piszący łatwiej, przyjemniej i będący lepiej dostosowani do czytelników niż "dukaje".
MORT - 2011-06-04, 12:21
:
pisz co chcesz, wciąż jednak nie jest prawdą, że bez pilipiuków Dukaj by nie zaistniał. Może byłby mniej znany, a może wręcz bardziej, gdyby był teraz jedynym pisarzem po Lemie w Polsce.

Tekstów zawartych w Gilgameszu choćby (a później Biblii i innych mitologii) też pulpą bym nie nazwał, czy to w swoim, czy w obecnym czasie. Oczywiście, na podstawie mitologii tworzono później bardziej pulpowe opowieści o bogach i ich scysjach [np. w Grecji], które teraz również do mitologii zwykle włączamy.

Malunki naskalne, owszem, dotyczyły bardziej przyziemnych spraw, ale nie za bardzo jesteśmy na pozycji żeby decydować jak były odbierane przez współczesnych. Dziś jednak, na pewno pulpą bym ich nie nazwał.
Ł - 2011-06-04, 12:28
:
MadMill napisał/a:
Ojoj, przepraszam, że nie wyraziłem się jaśniej.

Wyraziłeś się jasno, ale w słabym stylu. Nie lubię jak ktoś w dyskusji nadużywa wyrażeń "uważa się", "w jakimś sensie" "to tylko moja opinia" etc. Takie mulenie. Lepiej w ogóle nie pisać jak się ma pisać w takim oślizłym stylu. Koryguje to u samego siebie i staram się u innych.

MadMill napisał/a:
Tak, moim zdaniem pierw była pulpa, literatura gorsza jak kto tam woli, a potem zaczęło pojawiać się lepsze dzieła (ambitniejsze) i pojawiają się do dzisiaj coraz lepsze i wg mnie jest to spowodowane ciągłym rozwojem gatunku ludzkiego i ewolucją i temu dla mnie stwierdzenie Pilipiuka jest celne.

Moim zdaniem totalnie nie masz racji. To upowszechnienie i zmniejszenie kosztów tworzenia i reprodukcji dzieł (kwestia rozwoju technologicznego, edukacji, demografii) doprowadziło kulturę do raczej obniżenia lotów w dostosowaniu do przeciętnego odbiorcy. "Pilipiuki" są logiczną konsekwencją tych procesów a nie jakimś zyznym gruntem na jakim wyrasta kultura wyższa, jak to przedstawiłeś. Nawet te rysunki jaskiniowe, były jak na swój czas dziełem ambitnym i przełomowym (pierwsza próba oderwania informacji od zużywalnego i zniszłcającego nośnika biologicznego [McLuhan o tym pisał], całkiem udana bo przetrwała kilka tysięcy lat) a nie pulpą.

MadMill napisał/a:
Tylko niekoniecznie "pilipiukowie" to sam Pilipiuk, tylko autorzy piszący łatwiej, przyjemniej i będący lepiej dostosowani do czytelników niż "dukaje".

No o tym pisałem 5 postów temu, pytając "Co było Pilipiukiem przed Pilipiukiem?". Poza tym "łatwiej" "przyjemniej" to subiektywne odczucia, napisz wprost że Pilipiuk pisze prosto (a czy dla kogoś czytanie takiego czegoś jest przyjemne i proste to jego sprawa - ja bym się zamęczył czytając AP).
MadMill - 2011-06-04, 12:31
:
MORT napisał/a:
pisz co chcesz, wciąż jednak nie jest prawdą, że bez pilipiuków Dukaj by nie zaistniał. Może byłby mniej znany, a może wręcz bardziej, gdyby był teraz jedynym pisarzem po Lemie w Polsce.

A chwila moment, ci pilipiukowie są o wiele bardziej znani od Dukaja. Tutaj nie chodzi o to czy Dukaj jest takim wielkim pisarzem, ale o to, że twórczość tych pilipiuków wywyższyła czytelnictwo Dukaja niemal do kultu i elitarności.

I to nie jest kolejny atak na Dukaja, bo zaraz Łaku się oburzy, tylko zgodzenie się z twierdzenie Pilipiuka. To jest tak jak z tymi wydawnictwami i sieciami dystrybucji, one są tworzone przez ludzi, którym potem ta wielkość zaczyna wadzić.

Pilipiuk jest z tego samego pokolenia co Dukaj jesli chodzi o fantastykę w Polsce, był pionierem w latach 90-tych i łatwiej mu było zyskać aż taką masę czytelników. A że większość pisarzy potem poszła w tą wszem wytykaną rozrywkowość to zbudowało także pozycję Dukaja, który jako jedyny (a na pewno jeden z niewielu) poszedł w drugą stronę i zyskał tą oryginalnością.

Ł napisał/a:
Poza tym "łatwiej" "przyjemniej" to subiektywne odczucia, napisz wprost że Pilipiuk pisze prosto (a czy dla kogoś czytanie takiego czegoś jest przyjemne i proste to jego sprawa - ja bym się zamęczył czytając AP).

Pisze prosto, ja o tym tez napisałem trochę wcześniej. I to że Pilipiuk pisze prosto jest jak punkt w matematyce, nie definiuje się takich pojęć. A czy to czyta się z przyjemnością to subiektywna sprawa jak napisałeś, ale widocznie o wiele więcej ludzi odczuwa przyjemność podczas lektury Wędrowycza niż czytania dzieł Dukaja.

Ł napisał/a:
Nawet te rysunki jaskiniowe, były jak na swój czas dziełem ambitnym i przełomowym (pierwsza próba oderwania informacji od zużywalnego i zniszłcającego nośnika biologicznego [McLuhan o tym pisał], całkiem udana bo przetrwała kilka tysięcy lat) a nie pulpą.

Ale dzisiaj już nie są - tak uważam. To tak jak z ta s-f w latach 50-60-tych. To że wtedy było to wybitne nie oznacza, że teraz mamy się tym zachwycać.
Ł - 2011-06-04, 12:59
:
MadMill napisał/a:
MORT napisał/a:
pisz co chcesz, wciąż jednak nie jest prawdą, że bez pilipiuków Dukaj by nie zaistniał. Może byłby mniej znany, a może wręcz bardziej, gdyby był teraz jedynym pisarzem po Lemie w Polsce.

A chwila moment, ci pilipiukowie są o wiele bardziej znani od Dukaja. Tutaj nie chodzi o to czy Dukaj jest takim wielkim pisarzem, ale o to, że twórczość tych pilipiuków wywyższyła czytelnictwo Dukaja niemal do kultu i elitarności.

Zanim nastały Pilipiuki, gdy książki były zarezerwowane tylko dla arystokracji to i tak były elitarne mimo że lud swoich nie miał. Nie trzeba tu punktu odniesienia. Jak wiesz popyt na dobra elitarne jest nieelastyczny.


MadMill napisał/a:
I to nie jest kolejny atak na Dukaja, bo zaraz Łaku się oburzy, tylko zgodzenie się z twierdzenie Pilipiuka.

1. Każdy sobie może atakować kogo chce, byle by był w tym jakiś sens. Akurat twierdzenie Pilipiuka sensu nie ma.



MadMill napisał/a:

Pisze prosto, ja o tym tez napisałem trochę wcześniej. I to że Pilipiuk pisze prosto jest jak punkt w matematyce, nie definiuje się takich pojęć.

To był tylko mój prost na twoje użytkowanie subiektywizmów w dyskusji. Lepiej zawsze w dyskusji rozmawiać o faktach a nie argumentowac w oparciu o odczucia. Więc to że Pilipiuk pisze prosto to fakt. To że jest to łatwo (albo trudno) w czytaniu to odczucie indywidualne.

[quote="MadMill"]
MadMill napisał/a:
Ł napisał/a:
Nawet te rysunki jaskiniowe, były jak na swój czas dziełem ambitnym i przełomowym (pierwsza próba oderwania informacji od zużywalnego i zniszłcającego nośnika biologicznego [McLuhan o tym pisał], całkiem udana bo przetrwała kilka tysięcy lat) a nie pulpą.

Ale dzisiaj już nie są - tak uważam. To tak jak z ta s-f w latach 50-60-tych. To że wtedy było to wybitne nie oznacza, że teraz mamy się tym zachwycać.

MAMY SIĘ TYM ZACHWYCAĆ. Człowiek który nie potrafi docenić istoty obrazków jaskiniowych nie jest w stanie do sformułowania żadnej sensownej oceny faktów przeszłych teraźniejszych i przyszłych. Jeśli coś rzeczywiście jest wybitne to będzie wybitne niezależnie od upływu czasu bo zawsze będzie oznaczać że twórca wyszedł poza ramy swojego czasu (i sam ten akt jest znaminny bo Jeśli dla kogoś rysunki jaskiniowe nie są wybitne to znaczy że jego móżg nie potrafi zasymulować warunków w jakich zostały tworzone, a skoro nie potrafi zasymulowac tych warunków to również nie będzie mógł ich odnieśc i zekstrapolowac do naszych czasów. Innymi słowy taki człowiek nie zachwycony istotą rysunku jaskiniowego będzie jak jaskiniowiec który patrzył się na swojego ziomka malującego na ścianie i mówił "bez sensu, chodź lepiej sadzimy sobie coś w odbyt".

Przykłąd z starym SF jaki podałeś świetnie obrazuje ten problem - otóż w każdej recenzji starego SF, recenzujący żuczek musi postawić pytanie CZY SIĘ ZDEZAKTUALIZOWAŁO CZY NIE?! Samo pytanie jest bez sensu i jest protezą intelektualną dla człowieka który nie potrafi napisać nic ciekawego na temat książki więc ucieka się do takich oklepanych ksero-chwytów. Nic się nie dezaktualizuje bo stare wyobrażenia będące historią są wciąż punktem odniesienia dla teraxniejszości. A fantastyka naukowa nie jest futurologią - jest komentarzem do współczesnych wyobrażeń.


Oczywiście nie zmienia to faktu że rzeczywiście sporo pozycji z lat 50 i 60 faktycznie jest kultowa ponad swoją realną wartość. Ale sentymentalizm to temat na inną dyskusję.
Asuryan - 2011-06-04, 14:29
:
Z pisarzy sf za kultowych uważam Verne'a, czy Herberta, a nie Lema (o Dukaju się nie wypowiadam, gdyż nie znam Jego twórczości). Z ogólnie pojętej fantastyki jeszcze Tolkiena i Le Guin. To tak jak z malarstwem - o ile rysunki naskalne mogę uznać za kultowe, obrazy van Gogha uznam za kultowe, to dzieła Picassa czy Braque'a będą dla mnie tylko drogimi bohomazami mającymi dużą wartość jedynie dla snobów.
Shadowmage - 2011-06-04, 14:39
:
Czyli dla Ciebie kryterium jest data utworzenia, niezależna od rzeczywistej wartości?
Toudisław - 2011-06-04, 14:58
:
Asuryan napisał/a:
brazy van Gogha uznam za kultowe, to dzieła Picassa czy Braque'a

A czemu to ? Nie tworzyli po sobie znowu w długim okresie tym bardziej porównujac do malowidl na slalnych starych jak świata XD
Asuryan - 2011-06-04, 15:01
:
To plus subiektywna ocena - czyli nie tylko czy coś było nowatorskie i przełomowe, ale także czy w jakikolwiek sposób się mi podoba.

EDIT:
Toudi - A temuż, że van Gogh świetnie oddał naturę poprzez odpowiedni dobór farb, a tamci naturę w swych dziełach celowo spaczyli.
Tomasz - 2011-06-04, 15:23
:
MadMill napisał/a:
A czy to czyta się z przyjemnością to subiektywna sprawa jak napisałeś, ale widocznie o wiele więcej ludzi odczuwa przyjemność podczas lektury Wędrowycza niż czytania dzieł Dukaja.

A jeszcze więcej oglądając Klan. I co z tego wynika? Że Dukaja by nie było bez Pilipiuka a Pilipiuka bez Klanu? No weź przestań wypisywać głupoty.

MadMill napisał/a:
A chwila moment, ci pilipiukowie są o wiele bardziej znani od Dukaja. Tutaj nie chodzi o to czy Dukaj jest takim wielkim pisarzem, ale o to, że twórczość tych pilipiuków wywyższyła czytelnictwo Dukaja niemal do kultu i elitarności.


Kłóciłbym się. Pomiędzy "znani" a "kupowani" jest wielka różnica. Nie bił bym się też o to, że "Lód" miał nakład o wiele mniejszy niż pilipiuki. Dukaj jest znany i powoli rozpoznawalny poza środowiskiem fantastycznym. Pilipiuk poza środowiskową przeciętność nigdy nie podskoczy. Oczywiście pewnie w liczbach jest bardziej popularny, tylko co to oznacza? Czy bez tandetnych seriali nie byłoby np. "Rzymu"? Widzisz jakąkolwiek zależność?

Dukaj poza tym sam sobie buduje swoją pozycję i swoją jakość. twórczość pilipiuków nie ma tu nic do rzeczy, bo niby jakby miała mieć?
Pierwsze opowiadanie Dukaja to "Złota galera" w NF. Pilipiuka łatwiej mi skojarzyć ze stajnią Feniksa a potem SF. Dukaj miał pierwszą książkę w SuperNOWEJ. Pilipiuk książkowo wystartował dopiero z Fabryką Słów. Wcześniej Dukaj pojawił się w "Wizjach alternatywnych 2", obok Żerdzińskiego i Huberatha. Ciężko mi tam wcisnąć Pilipiuka.
Dukaj był w antologii NF "Miłosne dotknięcie nowego wieku". Pilipiuk w konkurencyjnej "Robimy rewolucję", Klubu Tfurcuf.
Wreszcie Dukaj po okresie w SuperNOWEJ przeszedł do WL, a Pilipiuk dalej ciągnie sprzedaż FS. Docelowi odbiorcy tych wydawnictw są całkowicie odmienni.
Jakiekolwiek zestawianie Dukaja z Pilipiukiem to nieporozumienie, bo to całkiem inne historie. Fakt, że Pilipiuk takie tezy sugeruje, wskazuje na jakieś jego kompleksy.

A jeśli już to Dukaja i Pilipiuka razem wziętych nie byłoby gdyby nie Sapkowski i jego wiedźmin. Bo to on ożywił fantastykę w Polsce, dał sukces SuperNOWEJ, która mogła postawić na polską fantastykę.
MadMill - 2011-06-04, 15:47
:
Tomasz napisał/a:
A jeszcze więcej oglądając Klan. I co z tego wynika? Że Dukaja by nie było bez Pilipiuka a Pilipiuka bez Klanu? No weź przestań wypisywać głupoty.

Nie ogarniam Twojego toku rozumowania.
Ł napisał/a:
Jak wiesz popyt na dobra elitarne jest nieelastyczny.

To dotyczy ceny dobra.
Tomasz napisał/a:
Kłóciłbym się. Pomiędzy "znani" a "kupowani" jest wielka różnica. Nie bił bym się też o to, że "Lód" miał nakład o wiele mniejszy niż pilipiuki. Dukaj jest znany i powoli rozpoznawalny poza środowiskiem fantastycznym. Pilipiuk poza środowiskową przeciętność nigdy nie podskoczy. Oczywiście pewnie w liczbach jest bardziej popularny, tylko co to oznacza? Czy bez tandetnych seriali nie byłoby np. "Rzymu"? Widzisz jakąkolwiek zależność?

Szczerze? To nie bardzo. Przytoczone seriale to dwie różne grupy docelowe, dwie różne stacje zaspokajające innych widzów - często też ogromna przepaść wiekowa między owymi grupami. Pilipiuk odnosił się do ten wspólnej części (tak ja to zrozumiałem) czytelników, czyli szeroko pojętego fandomu i to, że tacy jak on pisarze, tak zmęczyli swoich czytelników jakościowo wątpliwymi dziełami, że ci czytelnicy przerzucili się na Dukaja.

Co do bytowaniu poza środowiskiem fantastycznym to sądzę, że jednak Pilipiuk się bardziej przebija poza środowisko, bo ma wielką rzesze czytelników jedynie własnych - coś na styl Rowling, Paolini czy dnd (chociaż to środowisko owe właśnie).

Tomasz napisał/a:
Fakt, że Pilipiuk takie tezy sugeruje, wskazuje na jakieś jego kompleksy.

Albo też zaplanowane działanie aby się mówiło i celowe dążenie pod prąd czy też przeciwko całej ludzkości. Taki idealista.
Ł - 2011-06-04, 16:15
:
MadMill napisał/a:

Ł napisał/a:
Jak wiesz popyt na dobra elitarne jest nieelastyczny.

To dotyczy ceny dobra.

Właśnie nie. Dobra elitarne są konsumowane przez dwie dwie grupy - zamożnych i fanatyków dla których nawet wzrost ceny czy inne przeszkody nie robią różnicy w ich zapotrzebowaniu bo i tak będą te dobra konsumować. Zamożni skompensują to sobie bogactwem a fantatycy odmówią sobie innych rzeczy (każdy z nas zna na pewno osobę która woli chodzić kilka lat w tych samych spodniach ale ma np. zajebistą kolecję płyt CD). Czasami dochodzi też efekt Veblena, tylko że toodwrotnie propocjonalna zależnośc do ceny jaką miałes na myśli.

MadMill napisał/a:
Co do bytowaniu poza środowiskiem fantastycznym to sądzę, że jednak Pilipiuk się bardziej przebija poza środowisko, bo ma wielką rzesze czytelników jedynie własnych - coś na styl Rowling, Paolini czy dnd (chociaż to środowisko owe właśnie).

Napisałeś pierwszą sensowną rzecz w tej dyskusji. Jest właśnie tak. W dodatku wszystkie niedawne masowe hity z rejonu fantastyki (Harry Potter, Zmierzch etc.) były masowe ale nie przez to że kupowali je ludzie związani z fandomem, tylko wprost przeciwnie - ludzie totalnie spoza, bez żadnej świadomości gatunku czy usystematyzowanej wiedzy na jego temat. Dzieciaki, gospodynie domowe i tak dalej i tak dalej.
MadMill - 2011-06-04, 17:25
:
Nieelastyczność popytu dotyczy ceny dobra. Źle się wyraziłeś bo o demagogię Cię posądzać nie będę po tym poście. W ogóle popyt to zależność miedzy cena a ilością sprzedawanego dobra, a z Twojego posta można by wynikać, że rynek jest na tyle chłonny że weźmie wszystko, a to nieprawda. Bogaci czy fanatycy czy w ekonomii po prostu snoby to skończona grupa konsumentów - w teorii niekoniecznie, w rzeczywistości już tak. m.in. dlatego nie ma problemu ze zbywalnością niektórych książek po cenach nie do przyjęcia dla ogółu, ale jest grupa która kupi np. Stephensona za 80-90 zł, a Dukaja za 60 - doszliśmy do momentu kiedy ich książki już są takimi dobrami? Innym powodem dlaczego taki Dukaj jest taki dobrem jest brak substytutów, użycie tutaj "tańszych zamienników" dziwnie by się chyba kojarzyło.
Ł napisał/a:
W dodatku wszystkie niedawne masowe hity z rejonu fantastyki (Harry Potter, Zmierzch etc.) były masowe ale nie przez to że kupowali je ludzie związani z fandomem, tylko wprost przeciwnie - ludzie totalnie spoza, bez żadnej świadomości gatunku czy usystematyzowanej wiedzy na jego temat.

A na to jest jedna prosta odpowiedź, tych ludzi jest mało, aby sami mogli "wypromować" hit.
Asuryan - 2011-06-04, 17:50
:
Mad, w przypadku Pilipiuka i Dukaja jest jednak tak samo, może poza przepaścią wiekową między obiema grupami czytelników. Według mnie wspólnej części albo nie ma, albo jest ona tak znikoma, jak w przypadku owych serialów. Ci, którzy cenią sobie twórczość Dukaja raczej po książkę Pilipiuka nie sięgną (no może poza jedną na której się sparzą) - i na odwrót również.
You Know My Name - 2011-06-04, 22:25
:
Asuryan napisał/a:
No ale to wiadomo prawie każdemu, że Pilipiuk wielkim pisarzem nie jest. Jest zwykłym wyrobnikiem, tak jak nie przymierzając taki Goodking.
To porównanie jest obelgą dla AP, naprawdę.
MORT - 2011-06-04, 23:50
:
Mag_Droon napisał/a:
Asuryan napisał/a:
No ale to wiadomo prawie każdemu, że Pilipiuk wielkim pisarzem nie jest. Jest zwykłym wyrobnikiem, tak jak nie przymierzając taki Goodking.
To porównanie jest obelgą dla AP, naprawdę.

Będzie pojedynek //duel

A co do 'kultu' Dukaja - i bez Pilipiuka zaistniałoby takie zjawisko. Dukaj stanowi własną, specyficzną jakość.
MrSpellu - 2011-06-05, 07:00
:
A ja tam sobie myślę, że wystarczy znaleźć odpowiedzieć na pytanie, jakież to literackie wpływy można zaobserwować w prozie Dukaja. W tym celu wystarczy bardzo dokładnie przeczytać to co napisał, przetrzepać mu biblioteczkę i na wszelki wypadek wynająć psionika by zajrzeć mu do mózgu. Tak dla pewności. Wtedy możemy spróbować sobie odpowiedzieć bez jakiej to literatury Dukaj by się nie pojawił, jako pisarz oczywiście.

Cytat:
A jeśli już to Dukaja i Pilipiuka razem wziętych nie byłoby gdyby nie Sapkowski i jego wiedźmin. Bo to on ożywił fantastykę w Polsce, dał sukces SuperNOWEJ, która mogła postawić na polską fantastykę.

Albo Dukaj debiutowałby w mainstreamie.
Pilipiuk zaś byłby drugą Kalicińską czy czymśtam.

Jeżeli już wchodzimy w porównania, to dla mnie Pilipiuk jest kimś w rodzaju Michała Wiśniewskiego polskiej fantastyki, ale na miejscu Łaka tekst z papierzakiem bym opatentował.
MadMill - 2011-06-05, 09:41
:
MrSpellu napisał/a:
Wtedy możemy spróbować sobie odpowiedzieć bez jakiej to literatury Dukaj by się nie pojawił, jako pisarz oczywiście.

Jako pisarz, a nie "gwiazda popkultury". :P
MrSpellu napisał/a:
ale na miejscu Łaka tekst z papierzakiem bym opatentował.

I Łaku będzie miał swojego Pilipiuka, jak Tigana w swoim czasie miał Przewodasa? A może to nie ten kaliber...
Tigana - 2011-06-05, 16:42
:
MadMill napisał/a:
I Łaku będzie miał swojego Pilipiuka, jak Tigana w swoim czasie miał Przewodasa? A może to nie ten kaliber...

"Młotkiem" dostałem, bo zdaniem Przewodasa nie załapałem konwencji jego książki tj porównałem ją do "czarnego kryminału".
Osobiście dziwi mnie ta wielka dysputa na temat wypowiedzi Pilipiuka:
a) biorąc pod uwagę cały ton wypowiedzi (wywiadu) to był on bardziej "poł żartem" niż "pół serio".
b) w dalszej części wywiadu jest bodajże jeszcze jedna wzmianka o Dukaju i to o sympatycznym wydźwięku

No i nie wiem dlaczego po raz enty odkrywa się Amerykę pod tytułem "Pilipiuk wielkim pisarzem nie jest" - on jest tego świadom, a nawet czuje dumę z tego powodu.
martva - 2011-06-05, 16:49
:
a Przewodas miał rację...
Tixon - 2011-06-05, 17:17
:
Pilipiuk napisał/a:
Jesteśmy czytelnikami fantastyki, niektórzy nawet ją tworzą.
Sądziłem iż stanowimy elitę moralną i intelektualną tego kraju.

Czytelnicy fantastyki jako elita kraju? Zaczynam się bać...
MadMill - 2011-06-05, 19:09
:
Tigana napisał/a:
Osobiście dziwi mnie ta wielka dysputa na temat wypowiedzi Pilipiuka:
a) biorąc pod uwagę cały ton wypowiedzi (wywiadu) to był on bardziej "poł żartem" niż "pół serio".

To dyskusja dla dyskusji, bo nie sądzę aby ktokolwiek brał wypowiedzi Pilipiuka aż tak poważnie, była taki "elementem zapalnym" tylko.
Tigana - 2011-06-05, 19:31
:
MadMill napisał/a:
To dyskusja dla dyskusji, bo nie sądzę aby ktokolwiek brał wypowiedzi Pilipiuka aż tak poważnie, była taki "elementem zapalnym" tylko.

Biorąc zapalczywość poszczególnych dyskutantów można było zwątpić.

Proponuje kolejny temat: "Ilu Jakubów Wędrowyczów zmieści się na czubku sztachety"
MadMill - 2011-06-05, 20:14
:
Oj wielu, wszak ze sztachety można zrobić trociny.
MrSpellu - 2011-06-06, 06:11
:
Tigana napisał/a:
Biorąc zapalczywość poszczególnych dyskutantów można było zwątpić.

No bo jako jelita intelektualne tego kraju musimy się wprawiać, nie?
Toudisław - 2011-06-06, 07:36
:
MadMill napisał/a:
W ogóle popyt to zależność miedzy cena a ilością sprzedawanego dobra,

nie sprzedawanego a tego który konsument słonny jest zakupić ( od drobiazg ) no i napisz że w klasycznej Teorii bo się łako przyczepi.
Ale po zatym mad ma rację Elastyczność cenowa zalezy od ceny. W przypadku towarów luksusowych jest ona mało elastyczna ( sztywna to tylko teoria ) To jednak jako, że elatyczność cenowa jest teorią mikro ekonomiczną więc z góry zakładamy że dotyczy jakiegoś wybranego segementu. Zbiór w którym Elastyczność bliska jest 0 jest mały.


Mad Elastyczność nie musi być tylko cenowa. Nie napisałeś tego w pierwszym poście i łako się przyczepił ( tzn albo jest tempak i się nie domyślil)
utrivv - 2011-06-06, 08:28
:
MORT napisał/a:

Tekstów zawartych w Gilgameszu choćby (a później Biblii i innych mitologii) też pulpą bym nie nazwał, czy to w swoim, czy w obecnym czasie. Oczywiście, na podstawie mitologii tworzono później bardziej pulpowe opowieści o bogach i ich scysjach [np. w Grecji], które teraz również do mitologii zwykle włączamy.

Za to Homer, ten to pulpę pisał.
Oto fragment (w przekładzie na góralski)
Cytat:
Panno Święta! Ty sama zaświadcz, jako było

Wtedy, kiedy pasyją rozsierdził się wściekłą

Peleusowy Achil. Tak się porobiło,

Że moc od gniewu tego zacnej krwie pociekło

I poniejedne życie chłopa ostawiło

Psom i hawraniom i precz wędrowało w piekło.

Tak już Bóg chciał od kiedy gniewy swoje kida

W nogach wartki Achilles i harnaś Atryda.



...Na to mu znów odpowie Jagamemnon dziki:

Jak sobie chcesz: jedź, zostań, wolna twoja wola,

Jeszcze przy mnie ostaną tęgie wojowniki

I ociec wielgi w niebie. Ty se zmykaj z pola.

Kie tak chcesz, to i dobrze, bo ustaną krzyki,

Co je w całym obozie słychać - wolna wola!

Brykzę wezmę, bo wiedz ty, co się mnie urówniasz,

Że ja tu wojewoda jestem, a tyś -...!!

Asuryan - 2011-06-06, 12:35
:
To nie Homer pulpę napisał, to przekład jest do dupy.
You Know My Name - 2011-06-06, 13:59
:
Z Homerem jest taki problem, że niezbyt wiele utworów przetrwało do dziś i trudno prawidłowy placement jego twórczości przeprowadzić.

Może by tak wydzielić część do rozważań o tzw % sztuki w fantastyce, lubo niekończących się sporów czym jest pulpa i dlaczego ją cenimy lub nie.
tr - 2011-06-08, 22:17
:
Do twórczości Andrzeja Pilipiuka stosuję podejście ekonomiczne - patrzę jaką maksymalną cenę jestem w stanie zaakceptować za produkt tego autor. Po zastanowieniu stwierdzam, że oscyluje ona między 25 a 35 zł, z niektórymi "dziełami" wartymi dla mnie co najwyżej 5 zł (A Norweskich dzienników palcem bym nie ruszył) ... Dla porównania twórczość pana Dukaja jest dla mnie warta maksymalnie 10 zł, pani Białołęckiej w porywach do 40 zł, a do twórczości pana Kumudy trzeba by mi było dopłacać, abym wziął do ręki jakąś książkę przez niego napisaną...
You Know My Name - 2011-06-09, 14:50
:
oko za oko,
ząb za ząb,
ale dlaczego autorzy za pieniądze //mysli
Jander - 2011-06-09, 16:49
:
Zawsze wiedziałem, że niektórzy autorzy się prostytuują, ale żeby Dukaj i za dychę?
Ł - 2011-06-09, 17:27
:
Galerianki 2: Fandom.
MrSpellu - 2011-06-09, 18:06
:
Daj mi dychę, napiszę Ci książkę?
headache - 2011-07-13, 23:29
:
Najpierw napisz, nikt nie kupuje kota w worku ;)
Ja mam wielką fantazję, gorzej z przelaniem jej na papier, dajcie dwie dychy, bo muszę zatrudnić redaktora ;P
MrSpellu - 2011-07-14, 00:02
:
Galeriance trzeba najpierw kupić jeansy.
Później dopiero są lody.
ASX76 - 2011-07-17, 18:37
:
MrSpellu napisał/a:
Galeriance trzeba najpierw kupić jeansy.
Później dopiero są lody.


Ta galerianka ma wysokie wymagania. :-P
kurrrak - 2011-07-29, 18:28
:
Ciekawie Pan AP pojechał po użytkownikach jednego z forów. :)
MrSpellu - 2011-07-30, 07:35
:
AP napisał/a:
Jeszcze jedno – nauczyciel to mimo pauperyzacji tej grupy nadal zawód szczególnego zaufania społecznego. Ergo: nie powinien sadzić błędów, chlać i obmacywać uczennic. To chyba jasne?

No bez przesady...

AP napisał/a:
Czy to nauka czy literatura brak Wam absolutnych podstaw kindersztuby. Nie łapiecie nawet co jest obciachem. (tak „luka” to m.in. o tobie) Pisanie książek to zajęcie elitarne. Para się tym jeden 0,025% mieszkańców tego kraju. Chcąc wejść na nasze salony opłuczcie proszę chociaż gumofilce z obornika.

o_O
ihan - 2011-07-30, 10:09
:
kurrrak napisał/a:
Ciekawie Pan AP pojechał po użytkownikach jednego z forów. :)


O rany, człowieku pisz konkretnie, a nie ogólnikami: "jednego z forów", bo w napięciu trzymasz, aż musi człowiek linka kliknąć by to napięcie zminimalizować :mrgreen:

A w zasadzie większość napomnień jak najbardziej z sensem, choć w dużej mierze takim sensem Coehlo prawd objawionych. Szkoda tylko, że jak to w życiu, innych łatwo się napomina, o sobie zapominając.
MrSpellu - 2011-07-30, 10:55
:
Oj, przecież napisał, że jest farbowanym lisem.
Takim, no... wykształciuchem ^^
ihan - 2011-07-30, 11:37
:
Po przeczytaniu całego wątku, muszę w ogólnej wymowie zgodzić się z AP. A przychodzi mi to naprawdę z ogromnym trudem i bólem, a życie moje już więcej nie będzie takie jak było przedtem. Choć chyba najbardziej mnie zasmucił i trochę przeraził ostatni post użytkownika Mazer. A, i chyba podejrzewam o którą to uczelnię prywatną w Krakowie chodzi.
MrSpellu - 2011-07-30, 13:14
:
ihan napisał/a:
A, i chyba podejrzewam o którą to uczelnię prywatną w Krakowie chodzi.

Też podejrzewam i coś czuję, że mamy inne uczelnie na myśli, a jednak żadne z nas się nie pomyli. Niestety na państwowych uczelniach jest niewiele lepiej.
Ostatnio student jest dobrem najwyższym i nie wolno go stracić. Za wszelką cenę. Jest kilka rzeczy, które bardzo bym chciał wydusić z siebie, głośno i publicznie, ale zwyczajnie mi nie wolno. Zwłaszcza, że mam rachunki do popłacenia.

I tak swoją drogą: Co to jest za promotor, który dopuszcza pracę magisterską, w której studentka bez skrępowania napisała, że x dzieło y autora było "zajebiste"?
Finał oczywiście taki, że panienka decyzją komisji jest dwa lata w plecy, ale może to i dobrze. Jednakże dlaczego tylko ona? :)
Ł - 2011-09-29, 11:20
:
http://www.deja-mort.pl/p...stwa-pilipiuka/
Tixon - 2012-02-02, 20:04
:
Dwa razy Pilipiuk :
Pierwszy - Czarownik Iwanow. 4 opowiadania i coś na kształt powieści. O opowiadaniach nie warto mówić, poza Kociołem - zaskoczył mnie licznymi wulgaryzmami, czego wcześniej nie spotkałem u Pilipiuka. Do tego szkoda fajnego motywu, ale tak to jest przy seryjnym pisaniu.
Zaś tytułowy Czarownik to rzecz słaba. Językowo prezentuje się strasznie, nie lepiej jest pod względem fabularnym, przy czym tu ostatnie strony wyglądają jakby autor uznał - zostały mi trzy strony, muszę napisać zakończenie. I już.
Ogólnie szkoda czasu.

Drugi - Wampir z M-3. Parodia Zmierzchu to za dużo powiedziane. Wątpię nawet, czy to było główne założenie podczas pisania, prędzej widzi mi się wykorzystanie popularności sagi do reklamy - jest bodaj jedna scena bezpośrednio uderzająca w Edwarda i spółkę. Reszta dotyczy czasów PRL.
Na tle poprzedniej pozycji, ta jest wyraźnie lepiej napisana. Widać, że warsztat autora przez kilka lat nie stał w miejscu. Nie jest to jeszcze poziom zadowalający, ale da się czytać bez krzywienia się.
Każdy rozdział to zamknięta historia dotycząca jakiegoś problemu i widać, że z pomysłami jest ubogo, bo sięga po motywy z własnego podwórka. Jest Pan Samochodzik na tropie mrocznego dzieła, dzielni staruszkowie - weterani z AK, z poukrywaną tu i ówdzie bronią, poszukiwania zaginionej mumii, przepychanki z UB i konfidentami, Czarna Wołga i Jakub Wędrowycz we własnej postaci. Uważni czytelnicy zauważą i inne odnośniki do książek i opowiadań Pilipiuka. No i łatanie reaktora atomowego betonem Lema ;)
Ogólnie - to samo co zwykle, w zmienionej dekoracji. No poza wątkiem podróży w czasie ;)
Fidel-F2 - 2012-04-10, 10:42
:
W łodzi będą pokazywać chłopa z brodą. Bilety 10zł (12.04).

http://forum-kultury.pl/szab2.php

//facepalm
Tixon - 2012-06-05, 18:01
:
Przeczytałem z braku laku Dobić dziada, czyli po części komiks Andrzeja Łaski na podstawie opowiadań Andrzeja Pilipiuka, po części opowiadania Pilipiuka (te same) i po części reklama Fabryki.
Jak dla mnie to próba naciągnięcia fanów. Komiksów jest mało (chociaż stanowią 2/3 zawartości), przedstawiają krótkie historie i to w niezbyt pełny sposób. Z opowiadań są wycięte najważniejsze wydarzenia, ale czasami jest coś dodane (niezbyt fortunnie), czasami ucięte (np. końcówka). No i ogólnie niezbyt podobał mi się styl.
Dalej są te same opowiadania, tym razem w tradycyjnej formie, co tylko wzmocniło mnie w przeświadczeniu, że bez nich nie można było by w pełni zrozumieć wydarzeń w komiksie.
Na koniec trochę utrzymanych w humorystycznym tomie reklam. Np. "Dobra fabuła chlubą naszej Fabryki". Pośmiejemy się razem? :mrgreen:
Jako, że w tej samej cenie można obecnie dostać Kaya i starczy jeszcze na dwie paczki dobrych żelek...
adamo0 - 2012-08-23, 09:41
:
http://polakpotrafi.pl/pr...uba-Wedrowycza/

LOL :shock: :mrgreen:
Sabetha - 2012-08-23, 15:55
:
Na bank konie się tego będą bały...
utrivv - 2012-08-24, 08:01
:
Sabetha napisał/a:
Na bank konie się tego będą bały...
W kobyłce jest pomnik konia i wszystkie wędrowyczze się go boją. Tak słyszałem.
Sabetha - 2012-08-24, 13:35
:
Jeśli pomnik powstanie, to specjalnie się tamtędy (po Wojsławicach na kobyłce nieopodal Jakuba Wędrowycza :P ) przejadę, żeby sprawdzić. Wtedy Ci powiem :badgrin:
nosiwoda - 2012-11-08, 08:50
:
Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Józefowie napisał/a:
Drodzy, wszystkich sympatyków naszych podopiecznych i twórczości Andrzeja Pilipiuka zapraszamy serdecznie na: Dzień Jakuba Wędrowycza
9 listopada 2012r.
Galeria "pociąg do sztuki"
Metro Świętokrzyska
Warszawa, ul.Zielna 39 (wejście od Zielnej naprzeciwko bramek w metrze)
Godz. 18.00
WSTĘP WOLNY!!!
Wydawnictwo Fabryka Słów jest tak fajne, wszystkich gości prosi o przyniesienie darów dla naszych zwierzaków. WPADAJCIE I WY!! Spośród wszystkich wspierających zwierzaki wydawnictwo rozlosuje nagrody!!! (Czytnik ebooków, koszulki, gry komputerowe, książki, gumofilce ;) ) DO ZOBACZENIA:))))))


Źródełko: http://pl-pl.facebook.com/schroniskojozefow
pasazer1990 - 2013-06-23, 22:59
:
Osobiście bardzo lubię twórczość Pilipiuka. Mogę się przy niej oderwać od rzeczywistości i pośmiać się :) Choć bardzo sobie też cenie cykl opowiadań bez Jakubowych :)
kawek - 2013-08-12, 16:13
:
chcę się zaprzyjaźnić z jego twórczością... co polecacie na początek? :D
Tixon - 2013-08-12, 16:33
:
A musisz? Bo jeśli nie, to są dziesiątki autorów bardziej wartych uwagi.
A jeśli już musisz, to cykl Oko Jelenia nie jest najgorszy.
Jezebel - 2013-08-12, 16:40
:
No co ty, "Oko..." jest piekielnie nudne.
W miarę znośne są starsze opowiadania bezjakubowe zebrane w "2586 krokach" i "Czerwonej gorączce". "Rzeźnik drzew" też ujdzie, boli tylko momentami, ale za to wydanie w twardej oprawie wielce cieszy oko, wystarczy tylko zasłonić nazwisko autora :P
Fidel-F2 - 2013-08-13, 08:10
:
Pilipiuk ma dobre pojedyncze opowiadania plus początkowe Jakuby w niskich dawkach, powieści omijać.
Fidel-F2 - 2013-09-04, 18:11
:
czekamy na reklamy

edit: no i się doczekaliśmy, ktoś zbanuje katarynkę?

Rozmowy o zamknięciu forum "Fabryki" zostały przeniesione tutaj
T.

Vector4 - 2017-12-13, 20:20
:
Z dzieł Pilipiuka czytałem jedynie utwory o Jakubie Wędrowyczu i powiedzieć o nich mogę, że są jak wódka – dobra, ale tylko w małych ilościach. Niemniej była to ciekawa odmiana w porównaniu do większości książek, które czytam. Zapoznawszy się z Wędrowyczem doszedłem do wniosku, że nie każdy utwór musi być pisany na poważnie, posiadać wielowątkową fabułę, oraz skomplikowane postaci. Warunek jest tylko jeden – książka musi być zbawna.
Romulus - 2021-02-09, 17:02
:
O kolejnym dziadzie polskiej fantastyki - https://www.youtube.com/watch?v=bciCAoIOrvM Akurat te "recenzowane" książki mi się podobały najbardziej z tego syfu, który napisał.

EDIT: wróć. Chodziło mi o opowiadanie.
Fidel-F2 - 2021-02-09, 18:09
:
po chuj marnować czas i zajmować się tym gównem?
Trojan - 2021-02-09, 18:44
:
+1
obejrzałem 5 min.
cielęcinka jest wyraźnie nastawiona antyPilipiukowo
bawi się jakąś psychologią rodem z podręcznika Pani domu.
40 minut oglądać progs o Pilipuku ?:) w tym czasie można "zrobić" jego książkę
Fidel-F2 - 2021-02-09, 19:24
:
Trojan, pojęcie "gówno" to był skrót myślowy obejmujący Pilipiuka i jego twórczość.
MrSpellu - 2021-02-09, 20:14
:
Ale przecież on nie pisze książek, tylko lepi garnki --_-
toto - 2021-02-09, 20:26
:
Andrzeju, nie denerwuj się.
Trojan - 2021-02-09, 21:08
:
FF2 - wiem że masz tam jakieś zaszłości z P. jeszcze w innych czasów, ja z kolei odniosłem się jedynie do całości, czyli chybiony program o wyrobniku literackim. Pilipiuka nie poznałem, ale wiem z relacji że to taki KTL 2.0 .
Sama formuła tego programu jakoś mnie odrzuca.
To jakby wystawić garbatego i go słownie glanować.
Równie dobrze jakiś prawak mógłby brać na "kanał" jakaś Ilone Andrews czy inną Collins rozkładać ich twórczość na czynn.1
po jaki ***?
MrSpellu - 2021-02-10, 08:01
:
Trojan napisał/a:
po jaki ***?


Bo może.
Bo ktoś to chce oglądać.
Bo jak ktoś to chce oglądać, to da się to zmonetyzować.

Dwa miesiące istnienia kanału, pięć odcinków, w tym czasie 18k subskrybentów. To całkiem dużo jak na nasze podwórko. Dodatkowo dziewczyna ma fanbazę jako kiciputek.
Temat serii polaryzuje. Kanał ma potencjał.
Fidel-F2 - 2021-02-10, 08:19
:
To jest oczywiste. Zresztą taka grafomania jest łatwa do wyszydzenia więc po co się przemęczać.

Ja się zastanawiam, po chuj tego słuchać. Rozumiem jak masz 15 czy 25 lat i przed Tobą wieczne życie, ale po czterdziestce wiadomo już, że każda minuta policzona.
MrSpellu - 2021-02-10, 08:59
:
Nie mam 40? //panda

Ale też nie ogladam, bo to za długie jest.
Kręcę nosem jak ogladam specjalistyczny materiał dłuższy niż 20 minut, a tu masz wesołe pierdolenie na niemal godzinę.
Stary Ork - 2021-02-10, 09:03
:
MrSpellu napisał/a:
Nie mam 40?


Nie martw się, to z wiekiem przechodzi.
fdv - 2021-02-10, 11:08
:
Ja bym powiedział że już po 30, a taki kanał jak tej dziewczyny to jak oglądanie na twitchu jak inni ludzie grają, niby można ale po co ?
dworkin - 2021-02-10, 11:31
:
W tym kraju, gdzie mlodzi sa narazeni na prawackie pranie mozgu, a juz w fandomie szczegolnie, dziewczyna robi dobra robote. Dla zainteresowanych to wszystko oczywiste, ale innych trzeba ostrzegac. Ostatnia dekada swiata nalezy do emancypacji mniejszosci i polityki tozsamosciowej oraz reinterpretacji historii/kultury przez ich pryzmat - #MeToo najwiekszym przykladem. Przyszedl czas na polski fandom i polska fantastyke.
MrSpellu - 2021-02-10, 12:51
:
Chwała jej za to, serio. Po prostu nie mam siły by to oglądać.
dworkin - 2021-02-10, 12:59
:
I wciaz przyznaje, ze 18 lat temu jaralem sie Achaja. A przynajmniej blyskawicznie lyknalem wszystkie dostepne wtedy tomy.


Trojan - 2021-02-10, 13:05
:
trzeba jej podrzucić Mięso kobiet Ziemkiewicza ....
toto - 2021-02-11, 20:55
:
O, ja tego słuchałem, choć po prawdzie leciało w tle jak grzebałem w sieci i pewnie z połowa albo i więcej przeszła bokiem, bo jak czytam, to staram się odciąć na bodźce głosowe. Zgaduję, że to trochę "odtrutka" na wcześniejsze kontakty z czytelnikami wychowanymi na prozie autorów, których teraz stawia pod pręgierzem. Wydaje mi się jednak, że formuła jest już bliska wyczerpaniu, bo to też musi być jednak męczące psychicznie, przynajmniej dla mnie by było, czytać kolejny raz jakiś szajs tylko po to, żeby wykazać kolejnym autorom seksizm i kilka innych brzydkich rzeczy.

Z drugiej strony, rozumiem, że to był potencjalnie nośny temat na rozkręcenie kanału.
MrSpellu - 2021-02-12, 08:39
:
toto napisał/a:
Wydaje mi się jednak, że formuła jest już bliska wyczerpaniu, bo to też musi być jednak męczące psychicznie, przynajmniej dla mnie by było, czytać kolejny raz jakiś szajs tylko po to, żeby wykazać kolejnym autorom seksizm i kilka innych brzydkich rzeczy.

Z drugiej strony, rozumiem, że to był potencjalnie nośny temat na rozkręcenie kanału.


Mietczyński i jego seria "masochista". Od kilku lat na tym jedzie, ale ma też serie równoległe, więc ma odskocznię.