Zaginiona Biblioteka

Nowy York - Wejście do szkoły

KapitanOwsianka - 2009-10-31, 10:48
: Temat postu: Wejście do szkoły
Przyuważone:
D czekający na S tuż przy schodach. A potem S i D w objęciach całują się. Czyżby oficjalne przyznanie się do związku królowa-outsider? Nieźle D, jak nic awansujesz teraz w szkole.

Tylko czy D zna przeszłość S? I co będzie jak wyjdzie ona na jaw?

XOXO,
plotkara.


Dobra, od tego miejsca należy zacząć zwiedzanie. Ostatnie chwile, kiedy będziesz mógł potrzymać dziewczynę za rękę. Za tymi drzwiami wasze drogi się rozejdą na cały dzień nauki. Więc używaj ile wlezie... Ja sobie pójdę tam i poczekam na Ciebie. Trzymaj się mała...
Jak już skończysz to ruszymy dalej. Tylko jakbyś mógł się streszczać, nie mamy całego dnia.
O, no tak... Już się całują... Pfff.


Eithel - 2009-11-06, 02:01
:
Frances stanęła przed wejściem i wzięła głęboki oddech. Pierwszy dzień w nowej szkole - najbardziej przerażało ją to, że ta szkoła jest nie tyle co nowa, ale... jakby to nazwać - specyficzna. Jakby na potwierdzenie jej słów, obok niej przeszła chichocząca grupa wystrojonych dziewcząt. Wszystkie, jak jeden mąż, zmierzyły ją kpiącymi spojrzeniami - pewnie chodziło o ciuchy.
Spacer przez park nieco ją orzeźwił - ojciec co prawda zaproponował jej limuzynę, całą obwieszoną brytyjskimi flagami. Nie chciała, żeby ktokolwiek w szkole wiedział kim naprawdę jest - tłumy fałszywych przyjaciół do niczego nie były jej potrzebne.
Poprawiła torbę na ramieniu i zrobiła krok na przód. Jej wzrok padł na zmierzający do szkoły tłum - postanowiła poczekać jeszcze chwilę przed wejściem i poobserwować.
KapitanOwsianka - 2009-11-06, 09:50
:
Wyglądało na to, że nastolatki wszędzie są takie same. I mimo, że chodziło się w tej szkole w mundurkach i była dość specyficzna, bo elitarna, to na schodach prowadzących do budynku już stało kilka par wykorzystujących ostatnie momenty, kiedy mogą być razem. Całowali się tak jakby nie widzieli się od dawna, zupełnie nie zwracali uwagi na pojedyncze jednostki i grupki wchodzące do szkoły.
Eithel - 2009-11-06, 10:45
:
Frankie zaśmiała się w duchu widząc te obściskujące się pary - w jej szkole w Wielkiej Brytanii byłoby to nie do pomyślenia. W końcu słynny brytyjski dystans do czegoś zobowiązywał. Przypomniała sobie swoich nauczycieli, którzy dość stanowczo gasili takie zapędy ze strony młodzieży.
Wyciągnęła z torebki New York Timesa i zaczęła go przeglądać. Bycie córką dyplomaty wymagało od niej choć minimalnej orientacji w wydarzeniach na świecie. Podejrzewała, że część dziewcząt tutaj nie ma zielonego pojęcia, gdzie jest Buthan.
Zastanawiała się jak jej nowi koledzy i koleżanki ze szkoły, przyjmą fakt, że jest Brytyjką. Nie była w stanie tego ukryć zbyt długo - w zasadzie tylko do momentu, kiedy miała się po raz pierwszy odezwać. Miała silny akcent, który bardzo lubiła - angielski w wykonaniu Amerykanów był dość obrzydliwy.
Derriuz - 2009-11-06, 13:59
:
Ian wylazł z taksówki rzucając banknot taksiarzowi i pozdrawiając go niedbałym salutem. Wsadził ręce do kieszeni i omiótł wzrokiem szkołę. "It's good to be back" - pomyślał, po czym uśmiechnął się sam do siebie i z rękami w kieszeniach podszedł powoli kilka kroków. Zatrzymał się, gdy zauważył Frankie. To ta laska, co w ogóle nie reaguje, jak się uśmiecha... Uniósł lekko jedną brew, lustrując ją wzrokiem. Może nie jest wyrocznią mody, ale jest całkiem niezła. "No dobra, biust nieco za mały" - znów rzucił do siebie w myślach. Rozejrzał się przelotnie po reszcie tylko po to, by zaraz wrócić wzrokiem i próbować się zorientować co też trzyma ona w łapkach.
Eithel - 2009-11-06, 20:15
:
Właśnie zaczytywała się w informacjach na temat A/H1N1 szalejącej na dalekiej Ukrainie, kiedy poczuła na sobie czyjś wzrok. Podniosła ostrożnie wzrok znad gazety, żeby sprawdzić kto tak nachalnie się jej przypatrywał. Jej brew momentalnie podjechała do góry, kiedy zobaczyła tego wiecznie uśmiechniętego chłopaka z wiecznie rozwichrzonymi włosami. Pokręciła chwilę głową, po czym wróciła do lektury. Swoją drogą ciekawe jak mogłaby pomóc tym biednym Ukraińcom...
Derriuz - 2009-11-06, 22:22
:
Łał. Zauważyła go. Czy naprawdę ta kobieta bardziej jest zainteresowana gazetką, niż facetami? A może po prostu nie jest zainteresowana nim? Musiał przyznać, intrygująca i niestandardowa osóbka, jak na te klimaty, a on... Zawsze interesował się indywiduami. Może nie zawsze szanował, ale intrygują go takie osóbki mimowolnie. Prosty plan szybko nakreślił się w jego głowie. "Zbadamy reakcję" - pomyślał. Z rękami w kieszeniach luźnym krokiem skierował swe kroki w kierunku swojej szkoły tak obierając drogę, by minąć ją z dość bliska, a właśnie kiedy ją mijał, rzucił z uśmiechem:
- Good morning - tak szerokim, uprzejmym i rozwalającym, że niejedna by jej pozazdrościła. Nie zatrzymał się jednak i maszerował powolnym, spokojnym krokiem dalej.
Powalający uśmiech
KapitanOwsianka - 2009-11-06, 23:33
:
Frankie musiała przyznać, że chłopak rzeczywiście miał niesamowity uśmiech, może nie aż tak by od razu mdleć, albo rozkładać przed nim nogi, ale zdecydowanie miał swój urok. I gdyby była nim zainteresowana. Cóż, pewnie nie byłaby mu w stanie odmówić. Ale najpierw musiałby ją jakoś uwieść. W końcu nie jest byle kim! Jest arystokratką...
Odgoniła szybko nieposłuszne myśli, są ważniejsze sprawy niż chłopcy. Przede wszystkim grypa na Ukrainie!
Caylith - 2009-11-07, 10:27
:
- To jest dobry pomysł Clory. Można by się rozejrzeć, chociaż jak tylko wieść rozejdzie się odpowiednio o imprezie sami będą się pchać. A król na stałe... zobaczymy... - błysnęła uśmiechem zbliżając się do bramy. - Pamiętam pierwszą klasę Sab. Teraz jesteśmy w drugiej. I wiem, że póki co nie ma żadnego zagrożenia. Ale warto dmuchać na zimne... a teraz pokażmy na co nas stać jeśli chodzi o odpowiednie wejście...
Już po chwili Constance doświadczyło pierwszego wkroczenia na swój teren w tym roku Tygrysic. W standardowym szyku czyli Alexis na przodzie a Clory i Sabrina pól kroku za nią. Pełna klasa i królewskość - nie mogły zostać niezauwazone. Lex jednym spojrzeniem objęła dziedziniec biorąc go w posiadanie i jednocześnie rejestrując stare twarze i kilka nowych. Ciekawe która to była ta arystokratka...
KapitanOwsianka - 2009-11-07, 11:01
:
Frankie i Ian:
Na dziedzińcu przed wejściem do szkoły nagle zrobiło się poruszenie. Nawet zaczytana Frankie musiała zauważyć, że coś się zmieniło, a kiedy rzuciła okiem nad gazetą zobaczyła jak przez bramę przechodzą trzy przepiękne dziewczyny. Wystudiowanym krokiem, roztaczając swój urok na około. Na przedzie dziewczyna, o orientalnej urodzie, absolutna królowa szkoły. To właśnie przed nią rozstępowali się ludzie. A jakiemuś chłopakowi, który ją zobaczył wyleciały wszystkie książki.
Zaraz za nią urokliwy rudzielec, z nieco za dużym dekoltem, który rozdawał słodkie i trzpiotowate uśmiechy na lewo i prawo, robiąc absolutne pobojowisko, w niedobitych resztkach po przejściu Azjatki.
Obok rudej szła blondynka, która ogarniała dziedzińczyk niemalże z taką samą dumą i władczością co pierwsza z tej trójki. Przypominała nawet małego klona ich szefowej, jeśli chodzi o gesty i zachowania i sposób ubierania się.

Lex:
Kilka znajomych twarzy. Ian stojący koło jakiejś dziewczyny ubranej w skromny mundurek, który absolutnie był regulaminowy, roztaczający swój urok. Chociaż dziewczyna wydawała się być bardziej zainteresowana swoją gazetą. Czyżby pierwsza porażka?
I Chuck, który oderwał się od ściany trzymając w ręku podstawkę z dwoma kubkami kawy. Zbliżył się do dziewczyn z tym swoim tajemniczym uśmiechem, który tak zniewalał.
Seksapil i stanął koło Alexis.
- Your coffee - powiedział w jakiś taki wyszukany sposób i uśmiechnął się dwuznacznie.
- Cześć Chuck! - zaszczebiotała Sabby prezentując dumnie swój dekolt, co oczywiście spowodowało, że spojrzenie Chucka powędrowało tam, gdzie miało powędrować.
- Cześć Sabby... - powiedział nie odrywając spojrzenia od kształtnych piersi dziewczyny, tym samym robiąc spostrzeżenie, że nie włożyła pod jedwabną koszulę biustonosza. - Dawno się... Nie widzieliśmy. - wreszcie podniósł spojrzenie.
Caylith - 2009-11-07, 11:54
:
Odpowiednie wrażenie jest ważne. Uśmiechnęła się lekko do siebie zadowolona z efektu. No dobrze, nie całkiem. Wyjątków nie zauważających jej wejścia nie ma. Ta dziewczyna napyta sobie biedy. Lex zmrużyła oczy rejestrując regulaminowy ubiór i myszowaty wygląd na przyszłość. Rudy łeb Iana tez zarejestrowała ale nie znizyła się do przyglądania mu sie dłużej. Za to kubek kawy i Bass obok był ciekawszym obiektem.
- Chuck Bass... - mruknęła w formie przywitania i rozpoznania przyglądając się mu wnikliwie. Nie zmienił się zbytnio. Nadal ta sama kocia gracja i bezwzględność, które tak działały na kobiety. Gdyby nie miała instynktu samozachowawczego w stosunku do jego osoby mogłaby się pewnie dać zawojować... i jak zwykle ciągnęło go do wszystkich możliwych kobietek. Plan Sabriny się chyba udawał. - Long time, no change - skomentowała ostatnie spostrzeżenie biorąc kubek. - Latte? A tak poza tym widzę, że nowy narybek się pojawił. Kto to? - strzeliła oczami na nową dziewczynę.
Eithel - 2009-11-07, 13:11
:
Przez chwilę zastanawiała się czy czasami nie jest w domu wariatów - trzy dziewczyny weszły przez bramę i cały świat stanął na głowie. Faktycznie - wyglądały jak wyjęte z żurnala, mimo szkolnych mundurków, ale czy to był powód do przewracania się, upuszczania książek i całego tego ogólnego poruszenia? Ludzie tutaj musieli być bardzo powierzchowni, zresztą jak wszyscy w tym wieku, kiedy hormony szaleją na całego. Miała wrażenie, że do tego standardowego stanu dochodzi jeszcze upojenie bogactwem i kompletne rozpuszczenie przez rodziców.
Przyjrzała się jeszcze raz dziewczynom - jedna z przodu, dwie pół kroku za nią... Po chwili zdała sobie sprawę co jej to przypomina - zachowywały się jak jakiś pseudo dwór. Frankie nie mogła opanować ironicznego chichotu i złośliwego uśmieszku - dobrze, że zasłoniła się gazetą.
Zerknęła jeszcze tylko na tego wiecznie roześmianego chłopaka - ciekawe czy też wpatruje się w ten cyrk, tak jak cała reszta. Nie żeby to ją obchodziło... Przecież ma ważniejsze sprawy na głowie.
Derriuz - 2009-11-08, 14:43
:
Oj wpatrywał się, wpatrywał, a w jego oczach płonął gniew. Trzeba byłoby się postarać, żeby nie zobaczyć tego z tak niewielkiej odległości, w jakiej stała Brytyjka. Jego usta poruszyły się układając się w nieme słowa, które utworzyły zdanie, którego nikt nie usłyszał. Nawet ona sam. Ale wiedział, co chce powiedzieć.
Nagle wszystkie emocje, przynajmniej pozornie opadły i wyglądał na niebywale spokojnego w porównaniu z tym, co parę sekund temu można było wyczytać z jego oczu. Udawał obojętność, spoglądając na nie. W końcu przeniósł wzrok na Brytyjkę, jakby chciał zadać pytanie, które nie istnieje, a nawet nie zostało sformułowane w jego myślach i odwrócił się, by pójść powolnym krokiem dalej, do St. Jude's. Ciekaw był na ile podobne pogląda ma z tą nową, bo przeczucie miał... Że to będzie wartościowa figura, a nie pionek.
KapitanOwsianka - 2009-11-08, 17:06
:
Lex:
Chuck rzucił okiem na Frankie. To ta Brytyjka... - powiedział krzywiąc się lekko. - Bardziej ciekawe jest pytanie co robił przy niej Tylor? - zmrużył groźnie brwi. Przeniósł spojrzenie na Clory, a potem wrócił nim do Lex. - Dziewczyna ma potencjał, jeśli chcesz znać moją opinię. - Clory zaczerwieniła się lekko - Chociaż, trzeba o nią zadbać.
Caylith - 2009-11-08, 18:25
:
Uśmiechnęła się chłodno znad kubka.
- Jak to co? Ciągnie swój do swego. Brytyjka. A więc to jest ta Frances Spencer... no cóż...
Alexis przyjrzała jej się uważniej, oceniająco, nie ukrywając owego badawczego spojrzenia.
- Chcę znać, ale niekoniecznie możemy mieć taki sam pogląd. Chociaż większe wątpliwości bym miała gdyby wyglądała na łatwą, szybką i przyjemną na jedną noc bo twoje myśli zdominowały by żądania innej części ciała - wypaliła nieco ironicznie. - Tu mamy nieco myszowaty obiekt z wyglądu... bez klasy jeśli chodzi o odzież i dodatki... włosy tragiczne... wygląd nie pasuje do nazwiska. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że chowa się za gazetę - NY Times więc coś musi mieć w głowie na dodatek - a więc musi coś na twarzy ukrywać za nią, i nie patrzy z otwartymi z zachwytu ustami, myślę, że ciekawie byłoby sprawdzić na co ją stać...
KapitanOwsianka - 2009-11-09, 23:10
:
- Alexis... - Chuck przybrał swoją zwykłą znudzoną minę i przekrzywił lekko głowę. - To przykre, że postrzegasz mnie tylko przez pryzmat mojego pociągu do płci pięknej. - powiedział spokojnie. - Dziwne jest też to jak wielkie emocje budzi w Tobie tematyka moich romansów. Być może wcale się tak bardzo nie różnimy, tylko że ja nie ukrywał swoich... Słabości. - uśmiechnął się dwuznacznie przyjmując wyraz twarzy z serii "wiem coś, o czym nie chciałabyś bym wiedział". Cynizm
- A teraz wybacz... - założył lewą dłoń za plecy, na prawą zaś, ułożoną w wyszukany sposób spojrzał niedbale. - Mam pewne obowiązki. Panie. - powiedział na pożegnanie, skłonił się lekko i ruszył w kierunku wejścia do szkoły. Lans
KapitanOwsianka - 2009-11-11, 10:29
:
LEX:
Czy to możliwe, żeby Chuck znał jej tajemnicę? Nie, przecież zadbała o to by nikt, absolutnie nikt się nie dowiedział. Z drugiej strony Chuck i jego obślizgłe macki potrafią wydobyć wszystko na wierzch. Przez moment Alexis poczuła się mała i zagrożona. A kiedy Chuck zniknął w szkole zostawiając za sobą masę szeptów na swój temat.

Lex poczuła jak czyjaś drobna dłoń wsuwa się pod jej ramię. - To tylko Chuck... - usłyszała głos Sabby, która już po chwili pociągnęła ją w kierunku szkoły - Olej, to tylko... - chciała znaleźć odpowiednie słowo, ale nie wyszło. - Chuck...

FRANKIE I IAN:

w powietrzu zapachniało palonym lansem, a po uczniach rozszedł się ten specyficzny szept, jaki pojawiał się, kiedy wchodził ktoś, kto na prawdę potrafił zrobić odpowiednie wejście. Chuck oderwał się od Alexis i jej grupki, po czym spokojnym i dystyngowanym krokiem ruszył w kierunku szkoły. Miał w sobie coś mrocznego, a przy tym kuszącego. Zupełnie jakby jakiś demon zawitał w progi St. Jude's.


FADE OUT.
Caylith - 2009-11-15, 13:49
:
Szybki stukot obcasów w ilości trzech par zwiastował nadejście drapieżnych kotek. Tym razem nie robiły wejścia zadowalając się tylko należnym im lekkim szumom. Alexis miała nieco marszczone czoło zastanawiając się nad czymś - a tak konkretnie nad pytaniem zadanym w Three Guys. "Co robimy z arystokratką?". Zaiste co. Raptem błysnęło coś w jej oczach i lekko się wypogodziła - znak, że jakiś plan się zawiązał.
- Clory jak skończysz listę na to przyjęcie, a dobrze żebyś skończyła ją szybko, pokaż mi ją. Możliwe że wpiszemy parę niezwykłych osób. Poza tym temat...temat...
Mrucząc na ten temat i nie bardzo się przejmując czy ktoś usłyszy, że Alexis szykuje imprezę (a nawet lepiej, niech usłyszą) skierowała się do wejścia.
Eithel - 2009-11-15, 23:57
:
Frankie stała przed wejściem do szkoły, niecierpliwie tupiąc nogą obutą w bardzo niemodny but. Wyraźnie napisała swojemu szoferowi, o której ma ją odebrać - tak, aby mogła szybko wsiąść niezauważona do limuzyny i momentalnie odjechać. Tymczasem sterczała tu już od 15 minut, oglądana przez wszystkie osoby, które wychodziły ze szkoły. Przez chwilę rozważała nawet marsz przez park, ale ojciec wyraźnie jej tego zabronił.
Mocno już poirytowana postanowiła zadzwonić do Jamesa i go zganić. Sięgnęła do kieszeni torby, w której trzymała swój telefon i... oblała ją fala zimna. Nie było go. Nie było jej telefonu wartego 1,7 miliona dolarów. Przerażenie sparaliżowało ją tak bardzo, że nie mogła racjonalnie myśleć. - Oh my God... someone stole my mobile! - krzyknęła przerażona, stojąc w miejscu jak otępiała.
KapitanOwsianka - 2009-11-16, 00:27
:
Przed bramę zajechała czarna limuzyna. Okno w drzwiach pasażera otworzyło się i wyjrzał przez nie Chuck. Ludzie w szkole zdążyli już jej opowiedzieć kim jest Chuck. Jego zła sława krążyła po całej szkole. Babiarz, uwodziciel. Typ, którego generalnie należy się wystrzegać. - You need help? - zapytał uśmiechając się nieco dwuznacznie. - Może Cię podwieźć, albo pomóc odzyskać telefon? - zaproponował i błysnął diamentowym cackiem w oknie.
Eithel - 2009-11-16, 10:52
:
Jej oczy momentalnie zwęziły się ze złości, której nawet nie próbowała ukrywać. Nie wiedziała czemu ten uwodziciel się jej uczepił - nie była ani atrakcyjna, ani popularna, a z tego, co słyszała gustował w dziewczynach, któe posiadały obie te cechy. - Skąd go masz? Mam nadzieję, że nie z mojej torby... - powiedziała zimnym tonem.
KapitanOwsianka - 2009-11-16, 11:16
:
- Zostawiłaś go w kawiarni... - skłamał gładko i otworzył drzwi. Wysiadł z samochodu i gestem zaprosił Frankie do środka. - Podrzucę Cię... Wygląda na to, że Twój transport Cię zawiódł. - powiedział spokojnie, po czym wrzucił jej telefon na tylną kanapę limuzyny. Uśmiechnął się lekko pod nosem, roztaczając na około siebie aurę tajemniczości i mroczności. Coś czemu ciężko było się oprzeć.
Seksapil
Eithel - 2009-11-16, 18:34
:
Nie powinna z nim wsiadać do tej limuzyny po tym wszystkim co o nim usłyszała, nie powinna stać koło niego w odległości mniejszej niż 5 metrów. Mimo tego jego uśmiech, tajemnicze spojrzenie sprawiały, że miała ochotę wsiąść do tej limuzyny. Miał niesamowity urok, który jednocześnie odpychał i przyciągał. Wzięła głęboki oddech i już miała stanowczo odmówić i nakazać mu zwrot jej telefonu... zamiast tego wsiadła do limuzyny i dość wysokim głosem (zapewne ze strachu) powiedziała - W takim bądź razie jedziemy do przedstawicielstwa Wielkiej Brytanii przy ONZ.
Caylith - 2009-11-16, 19:05
:
(Sprytna Lisica)W międzyczasie nie zauważona przez tę dwójkę postać przyczajona za przysłowiowym "węgłem" z ciekawości niemal strzygła uszami, zakładając się sama ze sobą czy Chuckowi się uda. Oooo.. złapała przynętę. W momencie gdy brytyjska myszka wsiadała do limuzyny ręka z aparatem wysunęła się i przy akompaniamencie cichego pstryku złapała ujęcie zarówno nowej, Chucka, jego samochodu, jak i ku swemu ogromnemu zdumieniu, za pomocą uszu celu podróży wyznaczonego przez myszkę. Ręka cofnęła się szybko. Lex spojrzała na zdjęcie i uśmiechnęła się do siebie wycofując się nieco głębiej od wejścia by pozostać niezauważoną. Telefon powędrował do torebki.
KapitanOwsianka - 2009-11-16, 19:34
:
Chuck też nie zauważył przyglądającej im się Alexis. Rzucił przelotne spojrzenie na szkołę i zniknął w samochodzie. Po chwili limuzyna ruszyła i spokojnie włączyła się do ruchu. Jeszcze chwila i czarny, długi samochód zniknął za zakrętem.
Caylith - 2009-11-17, 11:24
:
Samochód z tych "z górnej półki" zatrzymał się przede wejściem. Szofer wysiadł i czekał na Alexis, która stukała jakąś wiadomość szybko na klawiaturze telefonu. Zapisała ją i ruszyła do swego pojazdu.
- Dom. - zaordynowała krótko. Gdy samochód ruszył wyjęła telefon jeszcze raz i wybrała pewien numer. - To ja. - kolejne krótko rzucone hasło, ale widać wystarczyło, bo niemal bez przerwy dodała. - Sprawdź mi czy w przedstawicielstwie Wielkiej Brytanii przy ONZ pracuje ktoś nazwiskiem Spencer. I czy ma córkę. Coś jeszcze? - skrzywiła się. Widać rozmówca żądał szczegółów. - Prawdopodobnie przybyli niedawno do Nowego Yorku. Dziewczyna ma na oko 17 lat. Tak, wszystko co zdołasz wygrzebać głównie o niej.
Chwilę przytrzymała jeszcze telefon przy uchu, zakończyła rozmowę i rozluźniła się patrząc leniwie przez przyciemniane szyby na ulice i szaraczków zmuszonych wędrować na nogach.
Johnny Bravo - 2009-11-29, 00:10
:
Rolls Royce wolno wtoczył się pod wejście szkoły. Szofer wyszedł i otworzył tylne prawe drzwi, lecz nikt przez nie nie wysiadał. Schylił się w głąb samochodu i mówił do osoby siedzącej w środku, co usłyszeć mogła jedynie ona. Na jego twarzy malowało się wyraźne zatroskanie:
- Paniczu, nie ma się czego obawiać to tylko szkoła.
- Tobie tak łatwo mówić, bo to nie Ty tam idziesz.
- Odpowiedział głos z środka, można było wyczuć wyraźne zażenowanie całą sytuacją. - Muszę sprawdzić czy wziąłem wszystko...
- Sprawdzał Panicz już z 5 razy, nie ma takiej potrzeby. Wystarczy zmierzyć się z własnym strachem, tak jak mówiła Paniczowi jego matka.
- Nie we wszystko co mówi moja matka należy wierzyć.
- George.
- Rzadko Hugh (bo tak szofer ma na imię) zwracał się do niego po imieniu, w ich bardzo długiej znajomości. A Hugh znał go od kołyski i opiekował się nim, gdy mieszkali jeszcze w Anglii. Zdarzało się to zazwyczaj, gdy był podirytowany zachowaniem George'a, lub jego zbyt niestosownymi komentarzami. Po krótkiej pauzie kontynuował - Nie rozczulaj się nad sobą, bierz się w garść i idź stawić czoła tym przeciętniakom. Gdybym wiedział, że nie jesteś w stanie dać sobie rady, to bym Ciebie tutaj nie przywoził, tylko wysadziłbym Cię 3 przecznice dalej od Twojego domu.
- Kolejna a'la rodzicielska rozmowa? Niestety, ale dziękuje nie skorzystam, wolę już iść i zmierzyć się z, jak to określiłeś "przeciętniakami". Widzimy się po szkole?
- Nie czekał na odpowiedź, a jedynie wziął swoją aktówkę i wyszedł z limuzyny. Szybko opanował strach i pewnym krokiem szedł do szkoły. Postanowił jednak nie wchodzić do szkoły jako jeden z pierwszych, więc zmienił kierunek na pobliską ławkę. Sprawdził czy nie jest zabrudzona i strzepał z niej piasek, mrucząc pod nosem czy tutejsza młodzież nie wie, że nóg nie trzyma się na samej ławce, ale na chodniku. Po czym z czystym sumieniem (i spodniami zarazem) usiadł i cieszył się nikłymi promieniami słońca, rozglądając się to tu, to tam.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 00:32
:
Nie było szans na to, by przyszedł pierwszy. Do szkoły już waliły tłumy starszych i młodszych. No może nie tłumy, ale na pewno dużo młodzieży. I ciężko było nazwać ich przeciętniakami. Ponoć to właśnie był kwiat nowojorskiej młodzieży. Dziewczęta w mundurkach, których krótkie spódniczki i dekolty często nie tylko naginały, ale wręcz łamały szkolny regulamin. Chłopcy, palący papierosy, a także marihuanę po kryjomu za rogiem, albo koło schodów wiodących do szkoły.
George czuł się tak jakby wszystkie spojrzenia były skierowane na niego... Bo poniekąd tak było. Jedna z dziewczyn, Azjatka zrobiła mu nawet zdjęcie swoim telefonem komórkowym, po czym wróciła do rozmowy ze swoimi koleżankami coś zażarcie wystukując na klawiaturze telefonu.
Johnny Bravo - 2009-11-29, 22:13
:
Był w stanie przełknąć wzrok wszystkich skupiony na sobie, ale to była lekka przesada. Wstał z ławki, wziął teczkę do ręki i podszedł do Azjatki, nie przejmując się nic, a nic towarzystwem jej koleżanek. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmiech:
- Jak chcesz możemy sobie zrobić wspólne zdjęcie, po co ta cała maskarada. Chcesz? - Wyraźnie można było wyczuć sarkazm i niechęć. Cuchnęło tym na kilometr. - Byłbym wdzięczny gdybyś usunęła to zdjęcie, bo nie chcesz mieć we mnie chyba wroga, a jak chce potrafię być naprawdę nieprzyjemny. - Przez swój wzrost patrzył na dziewczynę nieco z góry co dodawało dodatkowego wrażenia całej sytuacji. Jednak zrezygnował z "diabelskiej" miny i momentalnie stał się kimś całkowicie innym. Osobą wyglądającą na miłą i przyjemną, nie tworzącą problemów.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 22:40
:
Absolutnie patrzył na nią z góry, bo miała koło 169 cm.
Choi spojrzała na George'a swoimi wielkimi, czarnymi oczami robiąc minkę tak smutną, jakby wyrządził jej przed chwilą coś absolutnie podłego. I momentalnie George poczuł się jak ostatni cham naskakując tak na tę biedną, niewinną dziewczynę. Na nią po prostu nie dało się gniewać.
Bo działa sztuczka Bambie
Jeżeli swoim napadem chciał coś zyskać, to mu się nie udało. Tylko stracił w oczach ludzi, którzy byli na około. Zobaczył kilka niechętnych spojrzeń. Jakaś ładna blondynka pokręciła głową z niechęcią i odwróciła się by ostentacyjnie odejść.
Ale to nie był koniec, chyba George trafił na kogoś ważnego, bo po chwili znalazł się też rycerz, chcący bronić małej Azjatki. Blondyn z zadbaną fryzurą, niebieskie oczy. Typ szkolnego palanta, grającego w Lacrosse.
- Hej, palancie! - rzucił gniewnie. - Odwal się od Choi... Ona ma prawo robić tutaj co chce!
Johnny Bravo - 2009-11-29, 23:15
:
Nie miał ochoty kłócić się z tym tępym osiłkiem. Nie wspominając, że widząc jego wygląd nie skończyłoby się na zwykłej kłótni, ale prędzej na bójce. Udał, że go nie słyszy, nie widzi i, że w ogóle nie istnieje, zresztą podobnie jak tą blondynę. Niezauważalnie odwrócił się do niego plecami, a sam zwrócił się do dziewczyny z zakłopotaniem w głosie:
- Może trochę przesadziłem... Wybacz, pierwszy dzień w szkole. Zresztą nic tego nie usprawiedliwia, a tylko winni się tłumaczą. - Pomimo głosu zakłopotania, nie okazywał na twarzy jakichkolwiek emocji. Nie to było dla niego problemem, ale pocenia się dłoni z powodu stresowej sytuacji nawet on nie mógł opanować. - Ładny pierwszy dzień w szkole, oby tak dalej. - Pomyślał sobie - Chyba trzeba zastosować angielskie wyjście. - I powoli zaczął się wycofywać. Ciągle wpatrując się w te smutne oczy Azjatki.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 23:35
:
Dziewczyna uśmiechnęła się urokliwie, na tyle, że w duszy George'a zagrało tysiąc anielskich chórów. - Wybacz to zdjęcie... Jesteś nowy, więc nie spodziewałeś się. To dla plotkary. - powiedziała tak, jakby to było naturalne. - Jimmy, dzięki za pomoc, ale chyba nic mi już nie będzie. - zwróciła się do osiłka. Jimmy pokiwał głową i zmierzył groźnym spojrzeniem George'a
-Jakby co to wołaj... - powiedział i zaczął się oddalać.
- Choi Soo Young. - powiedziała wyciągając rękę w kierunku George'a.
Johnny Bravo - 2009-11-29, 23:52
:
- Plotkary? - Starał się odpowiedzieć równie naturalnie, co było naprawdę trudne widząc anielski uśmiech dziewczyny - George, George Rodley. - Delikatnie biorąc rękę dziewczyny i ledwo co, musnął własnymi ustami o dłoń Choi, co tym razem było w pełni naturalne. Dla dużej liczby uczniów to mogło się wydawać staroświeckie i zbyt otwarte, jak na pierwszą rozmowę, ale tym razem wymagała od tego sytuacja. Chciał przez to okazać należny dziewczynie szacunek - Przepraszam Cię raz jeszcze, jak mówiłem stres. Ale teraz chyba może być już tylko lepiej? - I uśmiechnął się, przy czym pojawiły się dołeczki.
KapitanOwsianka - 2009-11-30, 00:24
:
Dziewczyna uśmiechnęła się wdzięcznie, a w jej oczach pojawiło się coś naprawdę ciepłego. -huh! Masz talent do omotywania dziewcząt... - zażartowała i wysunęła dłoń z jego uścisku, jakby się czegoś obawiała. Dopiero po chwili dotarło do niej pytanie George'a odnośnie plotkary. Uśmiechnęła się szelmowsko - co do plotkary... To niedługo się przekonasz. - puściła mu oczko i pobiegła za swoimi koleżankami. Na odchodne rzuciła jeszcze przez ramię: - bye Georgy
Caylith - 2009-11-30, 12:10
:
Elegancki samochód z szoferem (który faktycznie pokazał na co go stać) zatrzymał się przy wejściu. Szofer wysiadł, otworzył drzwi pasażera i z wnętrza wysiadła Alexis. Nie spóźniona, wymuskana i w bardzo dobrym humorze. Ciemnymi oczami obrzuciła obecnych, poświęcając pól sekundy dłużej kolejnej nowej twarzy tym razem męskiej i ruszyła do wejścia dyskretnie rozglądając się za swoimi dziewczętami. Było jeszcze trochę rzeczy do zrobienia, listę gości Clory już miała, ale Lex była ciekawa czy blondyneczka wyprzedziła bieg wypadków i zaczęła wypisywać zaproszenia "pewniakom". Byłoby to niezwykle przydatne.
KapitanOwsianka - 2009-11-30, 22:14
:
Limuzyna Chucka podjechała po chwili dopiero. Najważniejsze to zachować pozory, z resztą Chuck wolał dostojnie się spóźnić, niż gnać na złamanie karku przez Upper East Side. Wysiadł, po uprzednim otwarciu drzwi przez szofera i posłał mu uśmiech w podzięce. Wsunął ręce w kieszenie i ruszył w kierunku szkoły. Naglę jednak jego uwagę przykuły dwie rozchichotane dziewczyny, które pojawiły się przy bramie. Dwie szczuplutkie blondynki, jedna jaśniutka, druga znacznie ciemniejsza. Chyba wszyscy je znali, Vivienne Boyle i Elisabeth Hamilton. Przyboczne Blair... Chuck momentalnie chwycił za telefon i wybrał numer.
- Choi? Co dwie Twoje koleżanki robią w szkole? I dlaczego nie ma z nimi Blair? - zapytał znikając w jednym z bocznych wejść.


Za to koło Alexis momentalnie pojawiła się Clory, na Sabby trzeba było poczekać dłuższą chwilę, bo zagadała się z jakimś chłopakiem z trzeciej klasy. Najpewniej z nim flirtowała, żeby zdobyć pytania z jakiegoś egzaminu, albo po prostu flirtowała. Ku skwaszeniu Alexis Sab lubiła flirtować, chociaż z tego co A. wiedziała S. nadal była dziewicą.
- Alexis... Zleciłam jednej pierwszaczce wypisanie pewnych zaproszeń. Dziewczyna jest sprawdzona, ładnie pisze, a w zamian pozwoliłam jej wypisać zaproszenie dla siebie... nagle zadzwonił jej telefon oznajmiając nową wiadomość. Spojrzała nań szybko i zrobiła wielkie oczy. - O matko! muszę dodać Blair do listy.
Eithel - 2009-11-30, 23:13
:
Udało jej się namówić upierdliwego Jamesa, żeby wyrzucił ją jedną przecznicę od szkoły. Mogła spokojnie podejść pod budynek, unikając lekkiego korku limuzyn tuż przed bramą. Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy - tym razem były rozpuszczone i miękko opadały na jej ramiona, malowniczo falując. Szła nieco zamyślona, zupełnie nie zważając na innych przechodniów. Chuck Bass - w ciągu jednego dnia został jej stylistą, chciał być kochankiem a w końcu najprawdopodobniej wylądowała na jego czarnej liście. Dwa dni - dwa wrogowie, niezły wynik. Mimowolnie na jej wargach wykwitł złośliwy i kpiarski uśmieszek.
Wzięła głęboki oddech, strzepnęła niewidzialny pyłek z już nieregulaminowego mundurka i przeszła przez bramę czując się jakby przekraczała próg piekła.
KapitanOwsianka - 2009-11-30, 23:21
:
Nie wywołała jednak takiego zainteresowania jak się spodziewała. Wszyscy byli zajęci swoimi komórkami, a jeśli nie komórkami to zerkaniem na dwie blondynki, które wyglądały na absolutnie zapatrzone w siebie psiapsiuły.
- Znajdź Young... Ona na pewno wie czy Blair wraca. - usłyszała fragment rozmowy z gdzieś z boku. Kim do diabła była Blair? I dlaczego wzbudzała takie zainteresowanie? Może dobrze byłoby się jednak jakoś z tą całą "plotkarą" połączyć?
Eithel - 2009-12-01, 09:44
:
Ogarnęła wzrokiem cały ten cyrk - wszyscy wpatrywali się w ekrany swoich komórek. Przez chwilę jej nonkonformistyczna natura brała górę, lekceważąc "jakiś tam głupkowaty portal". Przypomniała sobie jednak słowa Bassa - żeby przetrwać w tej szkole, musiała stać się podobna do Lex. Z cichym westchnieniem, wyjęła swój nowy telefon i wpisała adres strony.
Caylith - 2009-12-01, 11:05
:
- Dobra robota - kiwnęła głową, w odpowiedzi na ćwierkającą Clory, chociaż lekko skrzywiła usta. - Co to za pierwszaczka? Co o niej wiemy... What?! - prawie podniosła głos słysząc o Blair. I jej komórka rozdzwoniła się skromnie. Lex sznurując usta popatrzyła na wiadomość - Life's gonna be more interesting... - uśmiechnęła się rekinowato rzucając okiem na dwie blondynki ze stada B i szczególnie przyglądając się ich zachowaniu, by wychwycić w która stronę patrzą. Rzeczywiście interesujące... przy okazji wychwyciła Mysz, nieco odmienioną ale w obliczu nowego faktu postanowiła sobie zostawić ją na deser.
KapitanOwsianka - 2009-12-02, 11:27
:
Frankie:
Jakież było jej zaskoczenie, kiedy na głównej stronie plotkary zobaczyła zdjęcie George'a, swojego znajomego jeszcze z Anglii, w mundurku St. Jude's, stojącego przed wspólną bramą obu szkół. To oznaczało, że musi być gdzieś tutaj.

Alexis:
Vivienne i Elisabeth, były zajęte sobą, chociaż rozglądały się za trzecią damą dworu Blair, właśnie Choi nigdzie nie było. Ale po szkole krążyły różne plotki. Blair wyjechała na całe wakacje ze swoimi dziewczętami do Europy, jeszcze przed końcem poprzedniego roku, co ułatwiło Alexis przejęcie szkoły. Niedługo potem Choi wróciła, ale nie z koleżankami, tylko z Chuckiem...
Eithel - 2009-12-02, 18:52
:
Frances uśmiechnęła się do siebie - coś takiego! Angielski książę z bajki ląduje w tej samej szkole co ona. Kiedyś bardzo się jej podobał, ale kompletnie nie zwracał na nią uwagi - takie tam nastoletnie przyspieszenie rytmu serca i kilka łez uronionych w poduszkę. To chyba było nawet w podstawówce... Dość rozbawiona tym faktem uniosła się lekko na palcach, wypatrując George'a gdzieś koło bramy. Może w końcu będzie miała odwagę do niego zagadać.
Johnny Bravo - 2009-12-02, 22:00
:
Myśli George'a były zaprzątnięte Plotkarą, a dokładnie czym ona jest. Jego niepokój wzrastał do tego za każdym razem, gdy pomyślał o zdjęciu zrobionym przez Choi. Nagle zrozumiał, połączył wszystkie fakty i szybkim ruchem wyciągnął telefon z wewnętrznej kieszeni marynarki. Jeszcze szybkie połączenie z internetem, wyszukiwarka, wystukał krótkie hasło i pojawiło się. Zobaczył stronę plotkary, a w najnowszej wiadomości jego zdjęcie. - "No tak każda szkoła rządzi się swoimi prawami, trzeba się przyzwyczaić." - Lekko westchnął i obrócił się na pięcie, gdy nagle zobaczył skądś mu znajomą, dziewczęcą twarz. Zbyt ostentacyjnie przyglądał się dziewczynie, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd ją znał. Dość dziwne, ponieważ nie znał tutaj nikogo wcześniej, bo przecież przeprowadził się niedawno z Anglii... Olśnienie nastąpiło szybciej niż się mógł tego spodziewać, jednak pojawiły się wątpliwości. - Czy to nie ta córka ambasadora? Nie, to niemożliwe. Tamta nie wyróżniała się z tłumu, niespecjalnie ładna, natomiast ta... - Stał jak wryty i bezczelnie się w nią wpatrywał, nie zważając na to, że ona widzi jego wiercące na wylot spojrzenie.
Eithel - 2009-12-02, 22:18
:
Jej oczy nagle spotkały się z oczami George'a - chłopak przez dłuższą chwilę intensywnie się w nią wpatrywał, wręcz przenikając ją spojrzeniem. Miała dziwne wrażenie, że widzi kupiony przez nią wczoraj komplet seksownej bielizny - nieco zawstydzona tą myślą spuściła wzrok i rzuciła mu jeszcze jedno spojrzenie spod rzęs.
Po chwili jednak zdołała nieco ochłonąć i zrobiła krok naprzód. To już nie była Anglia, to już nie była ta sama nieśmiała i zahukana Frances w brzydkich ciuchach. Zbliżała się do niego, patrząc na niego spod rzęs i uśmiechając się przyjaźnie. - I'm an alien, I'm a legal alien, I'm an Englishman in New York. - zanuciła stary przebój, stając obok niego, po czym wybuchnęła serdecznym śmiechem. - Chyba skądś się znamy, prawda?
Johnny Bravo - 2009-12-02, 22:40
:
Tym razem krok do przodu zrobił on i żartobliwie popatrzył za siebie - To niesamowite, ale wygląda na to, że tak. Chcę się tylko upewnić, chodziliśmy razem do podstawówki w Londynie? Przyznaje nie pamiętam Cię do końca, ale upewnił mnie stu procentowo Twój brytyjski akcent - Mówiąc to zaśmiał się głucho, trochę sam do siebie. - Intryguje mnie tylko jedna myśl, że musieliśmy przebyć kilka tysięcy kilometrów żeby się do siebie odezwać i się poznać. No jaki ten świat mały! - Już chciał wyciągnąć do niej rękę, gdyby w porę się nie zorientował, jaką mógł popełnić gafę. Przecież to dziewczyna z arystokratycznej rodziny, podobnie jak on i zapewne potrafi się zachować, więc wyciągnięcie doń ręki byłoby bardzo niestosowne. Uśmiechnął się za to jedynie, lekko podnosząc lewy koniuszek ust, dając niezwykle urokliwy efekt. Nie chciał dziewczyny za bardzo przestraszyć, ale nie zrezygnował z kontaktu wzrokowego ciągle patrząc jej głęboko w oczy.
Eithel - 2009-12-02, 23:14
:
Romantyczny pierwiastek duszy Frances został uaktywniony - stłumiła wewnętrzny jęk zachwytu i całe szczęście udało jej się nie zrobić maślanych oczu. Zamiast tego uśmiechnęła się serdecznie i potrząsnęła potakująco główką - Tak, podstawówka! Niestety, nie mieliśmy okazji się poznać, bo wokół mojej rodziny było wtedy spore zamieszanie. - stwierdziła ze smutkiem, przypominając sobie jak paparazzi uprzykrzali ich życie po śmierci ciotki. Wszędobylskie aparaty, czarne okulary i ochroniarz zasłaniający ją ogromnym parasolem - Pierwszy dzień w St. Jude's? Ostrzegam cię - tu jest dziwnie, a nawet bardzo dziwnie. - wymownie spojrzała na ludzi kłębiących się przed wejściem.
Johnny Bravo - 2009-12-02, 23:34
:
Obrócił się, aby mieć przed sobą uczniów śpieszących się do szkoły i stanąć "ramię w ramię" z... - Y. Tak pierwszy i zdążyłem zauważyć, jak jest dziwnie, gdy ledwo co wszedłem na teren szkoły, usiadłem na ławce i jedna dziewczyna zrobiła mi zdjęcie. Wspomniała coś jeszcze o plotkarze i kilka minut później moje zdjęcie się już tam znalazło. Do przyzwyczajenia. Chyba nie może być aż tak źle? Zresztą czas pokaże, nie ma co gdybać. - Nabrał powietrze w płuca i powoli je wypuścił - Ostatni moment żeby zmierzyć się z rzeczywistością! - Na jego twarzy pojawił się grymas, lecz popatrzył na nieznajomą/znajomą z Londynu i lekko się rozchmurzył. Puścił jej oczko i zaczął kierować się w stronę swojego wejścia. Obrócił się jeszcze tylko i zawołał machając przy tym ręką - Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy!

Przeniesienie Akcji
Derriuz - 2009-12-03, 21:49
:
Ian w doskonałym nastroju - w końcu skończyły się zajęcia, w dodatku piątkowe - i z szerokim uśmiechem na twarzy szedł bez pośpiechu do wyjścia z rękami w kieszeniach. Po co miałby się spieszyć? Miał cały dzień, żeby wyjść i robić co mu się żywnie podobało. Wyglądał, jakby całkiem nieźle w szkole się wyspał. Podrapał się po podbródku i powstrzymał ziewnięcie. Trafił w końcu do wyjścia i opuścił przez nie szkołę, przeczesując jednocześnie dłonią włosy. Rozejrzał się leniwie wokół.
Eithel - 2009-12-03, 22:07
:
Stała przed bramą, patrząc na zaproszenie, które trzymała w dłoni. Jej wzrok wyrażał kompletny brak zaufania co do zawartości tego ozdobnego kartoniku. "Kiss on the lips". Bardziej pasowałoby "Welcome to hell" albo "It's just another snobistic party. Come and let us destroy you. - wymamrotała, wkładając zaproszenie do torebki od Chanel. Pokiwała ze zwątpieniem głową i uśmiechnęła się krzywo do samej siebie. W pewnym momencie jej wzrok padł na Iana, przeczesującego włosy w ten uroczy sposób. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie puścić mu oczka i nie uśmiechnąć się figlarnie.
Caylith - 2009-12-03, 22:39
:
Postukiwanie trzech par obcasów nadeszło z tyłu jak zbliżająca się fala. Lex i jej stadko wynosiły swe zacne zadki ze szkoły. Zaproszenia poszły do tych do których miały pójść. Akcja zakończona sukcesem. Teraz jeszcze końcówka organizacyjnych spraw. Alexis, która właśnie rozmawiała przez telefon ze znajomym z obsługi imprez tego typu z zadowoloną miną dotknęła przycisku kończącego rozmowę i z uczuciem triumfu rozejrzała się.
- Teraz jedyne co może nie wyjść, drogie panie, to skwaszone humory zaproszonych. Ale nie powinno być takiej istoty wśród zacnego grona.
Ciemne oczy zatrzymały się na Myszce. Dopiero teraz, gdy szum związany z pojawieniem się konkurencyjnej ekipy zmalał, mogła jej poświęcić więcej niż jedno zniesmaczone spojrzenie. Krok, zatrzymała się jakiś metr czy półtora od niej i otaksowała od góry do dołu z krytycznym wyrazem oczu, w którym niespodziewanie pojawiło się coś na kształt... przebłysku zadowolenia?
- Well, well, well... good job, Bass - zaszemrała nie wiadomo czy do siebie czy do Frankie, doceniając chyba przemianę. Niewiarygodne.
Johnny Bravo - 2009-12-03, 22:44
:
Nadal nieco spięty George po pierwszym dniu w szkole i w nowym otoczeniu wyszedł przed teren szkoły. Po całych trudach i znojach ciężkiego życia ucznia postanowił przejść się ulicami Nowego Yorku i posiedzieć chwilę w jakimś parku. Gdy miał już iść, zobaczył Frances z jakimś chłopakiem stojących nieopodal. Ona uśmiechała się do niego "figlarnie", trochę jak dziewczynka, która bardzo czegoś chcę. Na domiar złego zobaczył, jak puszcza nieznanemu mu chłopakowi oczko. - Widać zmiana miejsca zamieszkania nie zmieniła jej tylko z wyglądu, ale otworzyła ją na świat i na innych facetów również. - Podszedł do niej i lekko sprowokował podchodząc tak, aby go nie zauważyła. Za nic teraz miał dobre wychowanie, po prostu chciał się czegoś więcej dowiedzieć, a to był najprawdopodobniej jedyny sposób. - A jednak znowu się spotykamy. Na kogo tak patrzysz? - Będąc mocno pochylonym nad jej ramieniem, zapytał się o to dosyć głośno, by nieznajomy mógł to usłyszeć. A jego twarz przybrała chytry uśmieszek osoby zadowolonej ze swojego dowcipu.
KapitanOwsianka - 2009-12-03, 22:46
:
Clory zarumieniła się widząc Iana. Przygryzła dolną wargę. Chwilę pogrzebała w swojej torebce od Channel i wyciągnęła z niej zaproszenie. Przeprosiła pozostałe dwie dziewczyny i podeszła do Iana stukając obcasami. - Nie miałam jak dostać się na męski korytarz. - powiedziała wręczając mu zaproszenie. Uśmiechnęła się nieśmiało i uciekła wzrokiem. - Przepraszam, że dopiero teraz.
Derriuz - 2009-12-03, 23:31
:
Ian uniósł lekko brwi, taksując ją wzrokiem. Następnie zerknął na zaproszenie, chwilę mu się wpatrując. Pokiwał sam do siebie głową i podniósł znów na nią wzrok uśmiechając się szeroko.
- Nie ma sprawy, lepiej późno niż wcale - rzucił tak, jakby chciał ją szczerze pochwalić. Oj przyda mu się to zaproszenie, coś czuł, ale nad tym miał zastanawiać się później. Skinął głową Clory, po czym skierował swe kroki do Frances, zerkając też na gościa, który jej nagle zaczął towarzyszyć. Gdy dotarł przechylił nieco głowę.
- Things change, people change... Co mrugasz? - zapytał żartobliwym tonem.
Eithel - 2009-12-04, 14:20
:
W pierwszym odruchu miała zupełnie zignorować komentarz Lex, ale przypomniała sobie rady Chucka. Uśmiechnęła się więc bardzo serdecznie, ale z pewną dozą szacunku (och jak dobrze, że chodziła na te wszystkie dyplomatyczne przyjęcia) do dziewczyny. Omiotła wzrokiem pozostałe "klikaczki" (tak je nazwała, ze względu na charakterystyczny dźwięk, jaki wydawały ich buty w zetknięciu z kostką brukową), notując w pamięci rumieńce na twarzy Clory, gdy ta rozmawiała z Ianem. Zakończywszy te oględziny, zwróciła się do George'a - Na nikogo, tak po prostu. - rzuciła, wzruszając ramionami, ale w jej tonie głosu było coś, co pozwolało stwierdzić, że wcale nie spoglądała na "nikogo", a wręcz przeciwnie... Jej twarz momentalnie rozpromieniła się, gdy Ian do nich podszedł - Mrugam? Może to małe zadośćuczynienie za wczorajszą wrogą postawę? - zaśmiała się, odrzucając do tyły falujące, brązowe włosy.
Caylith - 2009-12-04, 15:00
:
Uniosła lekko wyregulowane brwi, kiwnęła bez słowa głową i mruknąwszy dziewczynom na pożegnanie podsunęła się do krawężnika gdzie niezawodny szofer parkował właśnie pojazd. Wsiadając wychwyciła flirciarskie tony odnośnie Taylora i tu już skrzywiwszy się nieco - skoro mogła wyglądać jak człowiek, mogła też wyrywać kogoś lepszego - zniknęła we wnętrzu samochodu. Nim kierowca zamknął drzwi dał się słyszeć jeszcze sygnał dzwoniącej komórki i krótkie - Halo?, po czym Lex odjechała.
KapitanOwsianka - 2009-12-04, 15:06
:
Sabs i Clory pożegnały się całusami koło uszu. Clory rzuciła jeszcze tęsknym spojrzeniem na uśmiechającego się Iana i po chwili obie zniknęły za rogami przeciwnych ulic.

Za to na miejscu pojawił się Chuck. Z początku zdawał się nie zwracać uwagi na Frankie i jej dwóch towarzyszy, po chwili jednak ich zauważył. W momencie, kiedy przed szkołą zatrzymała się jego limuzyna. Spojrzał przeciągle po zbiegowisku. - Frankie... Wyglądasz olśniewająco. - powiedział uśmiechając się tajemniczo - Mam nadzieję, że masz na sobie bieliznę, którą Ci kupiłem... - dodał naturalnie i niewinnie. - Ciągle jeszcze pamiętam dotyk materiału tego gorsetu i koronek. - szofer w tym momencie otworzył drzwi, ale Chuck nie wsiadł, tylko spojrzał głęboko w te brązowe oczy, które tak mu się podobały.

Seksapil
Johnny Bravo - 2009-12-05, 00:31
:
Przez George'a głowę przebiegało teraz stado myśli, których nie był w stanie opanować. Yeah, peoples change... - To było jedyne sensowne zdanie, które potrafił teraz w myślach skleić. Ukrył tą, swego rodzaju bezradność, pod maską obojętności. Natomiast na jego twarzy pojawił się nawet mały, diabelski uśmieszek. Z ciekawością przyglądał się kolejnemu nieznajomemu, który (zresztą, jak poprzedni) był w jakiś irracjonalny sposób związany z Frances. Cała sytuacja była bardzo komiczna, bo jedna dziewczyna, dosłownie "oblepiona" facetami dookoła miotała się między jednym, a drugim. W każdym razie tak odebrał to George, co momentalnie zraziło go do Frances i odsunął się dwa kroki w bok, by móc oglądać całą tą szopkę z dystansu (pozostając jednak w środku całego zdarzenia). Szalę goryczy przepełnił jeszcze komentarz nowego amanta o koronkowym gorsecie (nie oszukujmy się, chyba każdy z nich trzech sobie to wyobraził), który George spuentował współczującym wzrokiem, może trochę zbyt pobłażliwym.
Eithel - 2009-12-05, 20:04
:
Gdyby nie to, że w tej chwili miała ochotę wyrwać serce z piersi Chucka i usmażyć je na wolnym ogniu, pewnie zmiękłyby jej kolana i jej własne serce zaczęłoby bić w tempie 1000 uderzeń na sekundę. Frances jednak miała to do siebie, że nienawidziła jak ktoś ją kompromitował i upokarzał publicznie, a wzmianka o jej bieliźnie przy dwóch chłopcach, których ledwo znała, zaliczała się do najgorszej kategorii obrazy publicznej. Poczuła, jak jej błękitna krew wręcz buzuje w jej żyłach ze złości, wzięła jednak głęboki oddech, próbując się uspokoić. Dodatkowo urok Chucka uderzał jej do głowy, niczym młode, francuskie wino... co nie pomagało w wymyśleniu celnej riposty.
- Thank you, so much Chuck. - powiedziała słodko, aż nazbyt słodko. - What a pity that you touched it while it was still in a box. - powiedziała, patrząc mu w oczy i uśmiechając się w ten charakterystyczny, złośliwy sposób. - Now if you excuse me, gentelmen - it is far too crowded for me here.

Cięty język
Derriuz - 2009-12-05, 21:54
:
"Nice shot" - przeszło mu przez myśl i uśmiechnął się sam do siebie. Nie odpowiedział nic, bo i po co? Wiedząc jakiego rodzaju człowiekiem jest Chuck mógł przypuszczać, która strona w tym wypadku łże. Nie miał już powodu stać w tym zbiegowisku, poza tym źle się czuł poświęcając komuś więcej uwagi, niż dostając jej w zamian, tak więc spokojnym krokiem oddalił się od grupki dając okazję w razie czego się komuś dogonić. Jeśli jednak nikt go nie zatrzymywał - wracał do domu.
KapitanOwsianka - 2009-12-05, 22:02
:
Chuck uśmiechnął się pod nosem tak jakby go to zupełnie nie obeszło, chociaż jego uśmiech stawał się coraz bardziej zjadliwy. - Poor Frances... I bet you're so angry at me because of that I didn't take your underwear off. - powiedział cedząc lekko słowa. Na koniec uśmiechnął się trochę cieplej. [i]- Kiedy przestaniesz się na mnie gniewać zadzwoń. Po czym wsiadł do limuzyny i zamknął za sobą drzwi.

A nie obeszło go to bo było to Niewaaażne...
Johnny Bravo - 2009-12-05, 23:18
:
George na szczęście w odpowiednim momencie wycofał się, bo cała rozmowa nabierała złego obrotu. Zrobił tylko jeszcze 'angielskiego wyjścia' i już był w bezpiecznej odległości od całej tej sprawy, szkoły i wszystkiego co miało dzisiaj miejsce, a myślami był już jedną nogą w parku i drugą nogą w domu. Wykonał jeszcze tylko szybki telefon do Hugh'a w którym poinformował go gdzie i za ile ma po niego przyjechać, po czym jego wszystkie zmysły i myśli przeniosły się na otaczającą go naturę.
Eithel - 2009-12-06, 13:00
:
Nie zwróciła już uwagi na żadnego z nich, po prostu z wysoko podniesionym czołem odmaszerowała w stronę parku, przez który tak lubiła przechodzić. Już po chwili pojawiła się limuzyna z upierdliwym Jamesem za kierownicą, który w tej chwili wydawał się Frances najwspanialszą osobą na świecie. Pospiesznie wsiadła do samochodu, zamykając drzwi z potężnym hukiem.
- There's no need to punish the car, my Lady. - powiedział flegmatycznie James, nieco nosowym, brytyjskim akcentem. Dla kontrastu do swojego powolnego stylu zachowywania się, ruszył z piskiem opon.
- I hate guys James!!! I hate them!!! - krzyknęła, a pod jej powiekami zaczęły zbierać się łzy. Nigdy nie płakała z żalu czy smutku - za to ze złości jak najbardziej.
- What happened, Lady Frances? - zapytał z autentyczną troską w głosie - w końcu znał ją od tylu lat...
- Too much men's ego... - mruknęła, wierzchem dłoni ocierając łzy.

Przeniesienie akcji
Lev - 2010-02-12, 20:52
:
Blair siedziała przy stoliku na dziedzińcu co jakiś czas rzucając spojrzenie w stronę drzwi St. Jude's i przeglądając jakąś gazetę.
KapitanOwsianka - 2010-02-14, 10:58
:
Po jakimś czasie z budynku wyszedł Nate. Uśmiechnięty tak jak tylko on potrafił. Oczy mu niemalże zabłysły, kiedy zobaczył Blair. Zwinnie pokonał kilka ostatnich schodków i podszedł do niej. - Hej! - powiedział na przywitanie i nachylił się by pocałować ją w policzek.
Lev - 2010-02-14, 12:08
:
Blair nadstawiła policzek i uśmiechnęła się promiennie. -To co? Idziemy? -zapytała zbierając swoje rzeczy.
KapitanOwsianka - 2010-02-14, 12:28
:
Nate kiwnął głową i wyjął z rąk Blair jej ciężką torbę. -Three Guys? - zaproponował powoli ruszając w kierunku bramy wyjściowej.
Lev - 2010-02-15, 00:21
:
-Bardzo chętnie.- Powiedziała ruszając w stronę bramy. -Jak wrażenia po pierwszym dniu w st. Jude's?

Przeniesienie akcji