Sammael napisał/a: |
A jeśli chodzi o premiery... no to Triumf Endymiona |
Sammael napisał/a: |
Polska raczej nie spłodziła żadnego szlagiera, a przynajmniej nie miałem okazji go czytać (potencjalne: Homo Bimbrownikus i Pan Lodowego Ogrodu t.3), na czoło bym wysunął świetnego Wrońca... i tyle. |
Sammael napisał/a: |
No ok, wznowienie, ale wznowienie to wyszło w tym roku. Więc chyba się liczy. |
Sammael napisał/a: |
wtf co? |
Mag_Droon napisał/a: |
Wegnera nie czytał, |
Mag_Droon napisał/a: |
Orkana takoż, |
Mag_Droon napisał/a: |
Nowe idzie odpuścił, |
Mag_Droon napisał/a: |
nie wie kim zacz Brzezińska |
Mag_Droon napisał/a: |
Nie dziwne, że rok suabo ocenia... |
Mag_Droon napisał/a: |
Wegnera nie czytał, Orkana takoż, Nowe idzie odpuścił, nie wie kim zacz Brzezińska. Nie dziwne, że rok suabo ocenia... |
MarcinusRomanus napisał/a: |
Ta impreza powoli, lecz jednak zbliża się do końca... Więc chyba już możemy zacząć podsumowywać mijający nas rok. |
MarcinusRomanus napisał/a: |
Jak dla mnie powieścią roku powinny zostać oczywiście jeśli chodzi o polską fantastykę...
Robert M. Wegner - "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza. Północ - Południe". Książka ma poprostu ZAJEBISTY KLIMAT i ZAJEBIŚCIE się wczułem w ten zbiorek opowiadań, zwłaszcza jeśli chodzi o północ i Krwawe Szóstki |
MarcinusRomanus napisał/a: |
Przejęzyczenie każdemu się może zdarzyć;) No dobra to debiutem jeśli chodzi o Polską scenę Fantastyki... |
Maeg napisał/a: |
Ale może być najlepszą książką. :] |
Toudisław napisał/a: |
Nie może. To zbiór opowiadań z więcej niż jednego roku a część już gdzieś publikowana. Raczej w tym roku żadna nagroda Wegnerowi nie grozi. |
Toudisław napisał/a: |
Nie może. To zbiór opowiadań z więcej niż jednego roku a część już gdzieś publikowana. Raczej w tym roku żadna nagroda Wegnerowi nie grozi. |
Toudisław napisał/a: |
Michael Chabon - Związek żydowskich policjantów dobre ale jakoś nie podzielam zachwytów |
Toudisław napisał/a: |
aczej w tym roku żadna nagroda Wegnerowi nie grozi. |
toto napisał/a: |
Antysemita? |
Jander napisał/a: |
Dobrze, że w miarę porzucam nałóg kupowania książek, bo wkrótce wyjdzie na to, że kupuję książki, a nie czytam w ogóle. |
Kennedy napisał/a: |
Od początku stycznia do dzisiaj przeczytałem 99 książek i do końca grudnia planuję jeszcze jakichś 9 - 10, zobaczymy jak to wyjdzie, ale ogólny zamiar dobicia do setki został w zasadzie spełniony. |
Jander napisał/a: |
http://www.zaginiona-bibl...opic.php?t=1409 |
martva napisał/a: |
najbardziej rozczarowało Viriconium |
Mag_Droon napisał/a: |
toż to jedna z najlepszych w tym roku, |
Jander napisał/a: |
Przeczytanych 18 (w zeszłym roku 24). |
Metzli napisał/a: |
Bo czy nie jest tak, że zawsze będzie w człowieku to przeświadczenie, że zawsze mógł, mimo wszystko więcej czasu w ciągu roku przeznaczyć na czytanie? |
Jander napisał/a: |
Widzę, że każdy ma "średnio udanie", choćby przeczytał 1000 pozycji.
Polacy - zawsze niezadowoleni. |
Dhuaine napisał/a: |
ok. 80 tomów przeczytanej mangi. |
Pijący_mleko napisał/a: |
Większa połowa |
toto napisał/a: | ||
|
Pijący_mleko napisał/a: |
Ja miałem problemy z przedmiotami na których uczono o tym co ktoś wydumał ze tak powinno być ......... czyli języki - ortografia |
dworkin napisał/a: |
Spośród zeszłorocznych pozycji za najlepszą uważam Viriconium M. Harrisona.
|
AM napisał/a: |
Fajnie, że jest nas więcej . |
Romulus napisał/a: |
W sumie to bardzo fajny wynik. Do setki nie mam już szans się zbliżyć. |
dworkin napisał/a: |
Moim zdaniem byłeś po prostu zbyt leniwy, aby podjąć próbę opanowania polskiej gramatyki. Wszak jest niczym innym jak zbiorem pewnych zasad, których trzeba się nauczyć. Analogicznie do zasad matematyki. A przecież reguły te, skomplikowaniem, w porównaniu z regułami matematyki przypominają raczej zabawę. |
Spellsinger napisał/a: |
Nie pisałbyś tak, gdybyś musiał opanować taki przedmiot jak gramatyka opisowa plus gramatyka historyczna. Na filologii zawsze z tego jest największy odsiew. Opanowanie gramatyki NIE JEST proste, wierz mi |
Cytat: |
Zważając, że tak naprawdę magisterkę pisałem w pierwszej połowie ubiegłego roku. No i dodać trzeba także zaległy egzamin z XX lecia. Jak wezmę to wszystko pod uwagę, to tytułów będzie dobrze ponad setka. |
Fidel-F2 napisał/a: |
wybieraj cieniutkie tomy, dasz radę, poczytaj stare powieści, w większości 150-250 stron, |
Shadowmage napisał/a: |
A tak przez ciekawość - jak liczycie np. łączone książki Solarisu - niby dwie powieści, ale książka jedna |
Shadowmage napisał/a: |
A tak przez ciekawość - jak liczycie np. łączone książki Solarisu - niby dwie powieści, ale książka jedna |
MadMill napisał/a: |
Czyli dwie, a jak podział na dwa tomy jak w przypadku Eriksona - to jedna. Czyli po tytule. Nie jest to miarodajne, ale chyba bardziej fair liczyć właśnie po tytule, a nie po ilości tomów |
Tixon napisał/a: |
Dostajesz tom I, oceniasz tom I, dostajesz tom II, oceniasz tom II. |
Sędzia napisał/a: |
Najpierw plan był 100, potem chciałem dobić do 70, ale się niestety nie udało. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
dla mnie to chore jakieś |
Metzli napisał/a: |
Dla mnie też trochę dziwne zakładanie z góry ile książek się przeczyta. Bo zaczyna to przypominać jakiś dziwny przymus (muszę koniecznie dobić do 100! I czytać jak najszybciej...), a przecież czyta się dla przyjemności, nie dla cyferek |
Metzli napisał/a: |
Jeśli chodzi o mnie to 2009 to był rok kryzysu czytelniczego |
Metzli napisał/a: |
Konkretne liczby to już sprawa drugorzędna moim zdaniem i nie do końca miarodajna. Bo każdy ma własne tempo czytania, dysponuje innym zasobem czasu i wiele innych czynników ma na to wpływ. |
Metzli napisał/a: |
Jeśli chodzi o mnie to 2009 to był rok kryzysu czytelniczego |
Spellsinger napisał/a: |
Może to też kwestia takiej mentalności? Czytanie dla cyferek, pisanie postów dla cyferek, słuchanie muzyki dla cyferek na Last.fm, bywają i tacy ludzie |
toto napisał/a: |
Książkowi spamerzy? |
toto napisał/a: |
post +1 |
Tixon napisał/a: |
Taki plan daje motywację do czytania Sam go sobie wprowadziłem i wypróbowałem |
Sędzia napisał/a: |
Jeśli masz na półce ok. 150 książek do przeczytania i w ciągu roku kupujesz więcej niż czytasz, to wcale nie wydaje się chore. |
Fidel-F2 napisał/a: |
dla mnie to chore, zlewam ile mam przeczytaane, mam ochotę to czytam, nie to nie a na pólce mam ok 1500 z czego z 1000 nieprzeczytana i tez nie mam z tego powodu problemów, kupuję regularnie dalej |
Fidel-F2 napisał/a: | ||||
a na pólce mam ok 1500 z czego z 1000 nieprzeczytana i tez nie mam z tego powodu problemów, kupuję regularnie dalej |
Metzli napisał/a: |
Dla mnie też trochę dziwne zakładanie z góry ile książek się przeczyta. Bo zaczyna to przypominać jakiś dziwny przymus (muszę koniecznie dobić do 100! I czytać jak najszybciej...), a przecież czyta się dla przyjemności, nie dla cyferek |
Elektra napisał/a: | ||
Mogę się pod tym podpisać. Prawie w ogóle nie ciągnęło mnie do czytania. Niczego. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć książki, od których nie mogłam się oderwać (i tylko przez jedną zarwałam noc ). W sumie w moim przypadku to cały rok był raczej kryzysowy, z wyjątkiem dwóch dziedzin. Mam nadzieję, że ten będzie lepszy. Pod każdym względem. |
Tixon napisał/a: |
tylko ogólnym założeniem |
Tixon napisał/a: |
Dalej, dzięki planowi, można poprowadzić statystykę, sumując czytane lektury, oceniając je i komentując. A to się przydaje w przyszłości |
Tixon napisał/a: |
Dalej, dzięki planowi, można poprowadzić statystykę, sumując czytane lektury, oceniając je i komentując. A to się przydaje w przyszłości |
dworkin napisał/a: |
Nie, żeby było w tym coś szczególnie złego, jest to tylko głupiutkie (do pewnej granicy w pozytywnym sensie) |
Beata napisał/a: |
(...)
A zupełnie prywatnie, rok 2009 to rok "odkrycia" zupełnie nowych dla mnie autorów: Łukjanienki, (...), Guillou, (...) Mam nadzieję, że obecny rok będzie równie obfity - zarówno w nowości, jak i "odkrycia". (...) |
dworkin napisał/a: |
W tym celu wystarczy zwyczajna dyscyplina. Nie znajduję praktycznego uzasadnienia dla takiego "planu". Choć wyjaśnienie uważam za oczywiste - snobizm. Nie, żeby było w tym coś szczególnie złego, jest to tylko głupiutkie (do pewnej granicy w pozytywnym sensie)
Czytam własnym tempem, bardzo rzadko zdarza mi się popędzać litery. Rzadko też zdarza mi się czytać naprawdę szybko. Często robię przystanki, by coś przemyśleć. Czasami odstawiam książkę nawet na całe godziny, tylko dlatego żeby zapoznać się z przedstawionym zagadnieniem lub rozważyć je. Zatem każdy rygor, który wypacza naturalne tempo lektury, uznaję za głupotę. Ponieważ, w istocie, nie jest ważne, ile książek się przeczyta, ale co się z nich wyniesie. Niekiedy lepiej zrozumieć jedno opowiadanie niż zaliczyć dziesięć powieści. |
Toudisław napisał/a: |
Fidel-F2, A po co ta cała dyskusjia ? |
dworkin napisał/a: | ||
W tym celu wystarczy zwyczajna dyscyplina. Nie znajduję praktycznego uzasadnienia dla takiego "planu". Choć wyjaśnienie uważam za oczywiste - snobizm. Nie, żeby było w tym coś szczególnie złego, jest to tylko głupiutkie (do pewnej granicy w pozytywnym sensie) |
ghosia napisał/a: |
A jak nie wyjdzie nic, co by się podobało, to co? Czytacie cokolwiek, żeby tylko "dobić" do ustalonej ilości przeczytanych? |
ghosia napisał/a: |
Mam listę przeczytanych książek, bo w 2005 trafiłam gdzieś na hasło "50 książek na 2005 rok" i zaczęłam się zastanawiać, ile ja właściwie czytam - czy te 50 książek to dużo, czy mało. Notowałam, jakie książki przeczytałam i zrobiłam podsumowanie pod koniec roku. Potem jakoś to notowanie weszło w nawyk - mam excela do tego |
ghosia napisał/a: |
Ale zakładanie z góry, że w danym roku muszę przeczytać tyle i tyle książek? To trochę dziwne, bo nie wiadomo, czy będzie akurat tyle dobrych książek. A jak nie wyjdzie nic, co by się podobało, to co? Czytacie cokolwiek, żeby tylko "dobić" do ustalonej ilości przeczytanych? |
ghosia napisał/a: |
. A jak nie wyjdzie nic, co by się podobało, to co? Czytacie cokolwiek, żeby tylko "dobić" do ustalonej ilości przeczytanych? |
Romulus napisał/a: |
Nie zakładam, ile przeczytam książek rocznie. Ale, gdyby w 2010 r. było ich mniej, niż w 2009 z przyczyn innych, niż np. słaba oferta wydawnicza, to byłoby mi przykro, że wpadłem w regres i chciałbym to zmienić. |
dworkin napisał/a: |
W tym celu wystarczy zwyczajna dyscyplina. |
Romulus napisał/a: |
Nie zakładam, ile przeczytam książek rocznie. Ale, gdyby w 2010 r. było ich mniej, niż w 2009 z przyczyn innych, niż np. słaba oferta wydawnicza, to byłoby mi przykro, że wpadłem w regres i chciałbym to zmienić. |
Procella napisał/a: |
A czytasz tylko książki wydawane na bieżąco, w danym roku? |
Toudisław napisał/a: |
Wydano myślę że co najmniej kilka tysięcy wartościowych pozycji nie tylko w XX wieku i nie tylko z Fantastyki. |
ghosia napisał/a: |
A jeśli jednego roku przeczytałeś 100 książek, przy czym każda z nich miała około 300 stron, a w kolejnym roku tylko 80, ale większość to były książki typu Anathem czy Lód? Ocenianie swojej kondycji czytelniczej po samej liczbie książek prowadzi do błędnych wyników. |
ghosia napisał/a: |
Nie ma znaczenia, czy czyta się nowości, czy nie. Idziecie do księgarni w poszukiwaniu książek, nie wpada Wam nic w oko. Idziecie bo bilblioteki - to samo. Biblioteczki znajomych - niby pełne, ale jednak nie mają nic, co by Was teraz zainteresowało. Przeglądacie wszystkie dostępne zbiory, ale nie znajdujecie tam założonej liczby książek. Może się tak zdarzyć i wówczas plan nie jest realizowany. Czy to źle? Nie, gorsze byłoby czytanie tylko po to, żeby przeczytać konkretną ilość książek, które Was zupełnie nie interesują. |
ghosia napisał/a: |
Jest pełno czynników zewnętrznych, które wpływają na ilość czytanych książek. Powiedzmy, w zeszłym roku nie stać Was było na wakacje, siedzieliście cały czas w domu i mieliście dużo czasu na czytanie. W tym roku inaczej - pojechaliście na dwa tygodnie w góry czy nad jezioro, aktywnie spędzaliście czas i nie mieliście wieczorem siły na czytanie. Potem w ciągu roku kilka innych okazji (praca magisterska do napisania, fajny serial w telewizji, mnóstwo filmów w kinie) i nagle okazuje się, że przeczytaliście o wiele mniej książek, niż zakładaliście. To nie oznacza przecież regresu czytelniczego, tylko dywersyfikację zainteresowań. Spędzenie tego "zmarnowanego" czasu na czytaniu książek wcale nie byłoby czymś pozytywnym. |
Tixon napisał/a: | ||
Sytuacja która dla mnie nie istnieje. Wręcz odwrotnie - zawsze by się coś chciało, zawsze jest coś, za co można się zabrać. Jest tylu autorów których nie znam i których chciałbym poznać, nie wspominając o klasycznej literaturze którą też wypadało by poznać. |
Mag_Droon napisał/a: |
Dla mnie plan jest mobilizacją, aby w wolnej chwili czytać zamiast oglądać tv. |
ghosia napisał/a: |
Nie ma znaczenia, czy czyta się nowości, czy nie. Idziecie do księgarni w poszukiwaniu książek, nie wpada Wam nic w oko. Idziecie bo bilblioteki - to samo. Biblioteczki znajomych - niby pełne, ale jednak nie mają nic, co by Was teraz zainteresowało. Przeglądacie wszystkie dostępne zbiory, ale nie znajdujecie tam założonej liczby książek. Może się tak zdarzyć i wówczas plan nie jest realizowany. Czy to źle? Nie, gorsze byłoby czytanie tylko po to, żeby przeczytać konkretną ilość książek, które Was zupełnie nie interesują.
Jest pełno czynników zewnętrznych, które wpływają na ilość czytanych książek. Powiedzmy, w zeszłym roku nie stać Was było na wakacje, siedzieliście cały czas w domu i mieliście dużo czasu na czytanie. W tym roku inaczej - pojechaliście na dwa tygodnie w góry czy nad jezioro, aktywnie spędzaliście czas i nie mieliście wieczorem siły na czytanie. Potem w ciągu roku kilka innych okazji (praca magisterska do napisania, fajny serial w telewizji, mnóstwo filmów w kinie) i nagle okazuje się, że przeczytaliście o wiele mniej książek, niż zakładaliście. To nie oznacza przecież regresu czytelniczego, tylko dywersyfikację zainteresowań. Spędzenie tego "zmarnowanego" czasu na czytaniu książek wcale nie byłoby czymś pozytywnym. Dlatego planowanie ilości przeczytanych książek uważam za bezsensowne. Można sobie zaplanować zapoznanie się z twórczością jakiegoś autora, przeczytanie większej ilości książek z innej dziedziny ("czytam za dużo sf, chyba czas zabrać się za jakąś inną literaturę, więc przy następnej wizycie w EMPiKu odwiedzę też półkę z literaturą klasyczną") lub przeczytanie większej ilości książek w innym języku. Ale przeczytanie konkretnej liczby książek? Jak dla mnie - bez sensu. Porównywanie, kto jest jakim czytelnikiem po ilości przeczytanych książek - tu chyba wszyscy zgadzamy się, że nie ma to żadnego sensu i niczego o danym czytelniku nie mówi. |
ghosia napisał/a: | ||
A jeśli jednego roku przeczytałeś 100 książek, przy czym każda z nich miała około 300 stron, a w kolejnym roku tylko 80, ale większość to były książki typu Anathem czy Lód? Ocenianie swojej kondycji czytelniczej po samej liczbie książek prowadzi do błędnych wyników. |
ghosia napisał/a: |
Nie ma znaczenia, czy czyta się nowości, czy nie. Idziecie do księgarni w poszukiwaniu książek, nie wpada Wam nic w oko. Idziecie bo bilblioteki - to samo. Biblioteczki znajomych - niby pełne, ale jednak nie mają nic, co by Was teraz zainteresowało. Przeglądacie wszystkie dostępne zbiory, ale nie znajdujecie tam założonej liczby książek. Może się tak zdarzyć i wówczas plan nie jest realizowany. Czy to źle? Nie, gorsze byłoby czytanie tylko po to, żeby przeczytać konkretną ilość książek, które Was zupełnie nie interesują. |
ghosia napisał/a: |
Jest pełno czynników zewnętrznych, które wpływają na ilość czytanych książek. |
ghosia napisał/a: |
Powiedzmy, w zeszłym roku nie stać Was było na wakacje, siedzieliście cały czas w domu i mieliście dużo czasu na czytanie. W tym roku inaczej - pojechaliście na dwa tygodnie w góry czy nad jezioro, aktywnie spędzaliście czas i nie mieliście wieczorem siły na czytanie. Potem w ciągu roku kilka innych okazji (praca magisterska do napisania, fajny serial w telewizji, mnóstwo filmów w kinie) i nagle okazuje się, że przeczytaliście o wiele mniej książek, niż zakładaliście. To nie oznacza przecież regresu czytelniczego, tylko dywersyfikację zainteresowań. Spędzenie tego "zmarnowanego" czasu na czytaniu książek wcale nie byłoby czymś pozytywnym. |
ghosia napisał/a: |
Dlatego planowanie ilości przeczytanych książek uważam za bezsensowne. Można sobie zaplanować zapoznanie się z twórczością jakiegoś autora, przeczytanie większej ilości książek z innej dziedziny ("czytam za dużo sf, chyba czas zabrać się za jakąś inną literaturę, więc przy następnej wizycie w EMPiKu odwiedzę też półkę z literaturą klasyczną") lub przeczytanie większej ilości książek w innym języku. Ale przeczytanie konkretnej liczby książek? Jak dla mnie - bez sensu. |
ghosia napisał/a: |
Porównywanie, kto jest jakim czytelnikiem po ilości przeczytanych książek - tu chyba wszyscy zgadzamy się, że nie ma to żadnego sensu i niczego o danym czytelniku nie mówi. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Procella napisał/a: | ||||
Dla mnie też sytuacja niewyobrażalna. Na Goodreads moja lista książek, które chcę przeczytać, to ok. 600 pozycji i ciągle dochodzą nowe. Dodając do tego jeszcze fakt, że cały czas ukazują się nowości... |
ghosia napisał/a: |
Stworzenie listy książek, które chce się przeczytać w danym roku to, przynajmniej dla mnie, coś zupełnie innego, niż stwierdzenie "przeczytam 100 książek". |
ghosia napisał/a: |
Wspaniały dodatek do dyskusji. Może tak byś nieco rozwiną myśl, żebym wiedziała, czy już teraz mam iść się zastrzelić ze wstydu, jako autorka wzgardzonego postu, czy może mam jeszcze jakieś szanse na odkupienie?
Podałam swoje zdanie, nie musisz się z nim zgadzać. Jeśli się z nim nie zgadzasz - napisz , dlaczego. To się nazywa wymiana argumentów. Co Twój komentarz ma znaczyć - nie mam pojęcia... |
ghosia napisał/a: |
Może tak byś nieco rozwiną myśl |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Sędzia napisał/a: | ||
To znaczy, że zrobienie listy 100 książek, które chciałoby się przeczytać w roku 2010 to jest ok. Ale stwierdzenie, że chciałoby się przeczytać 100 książek w 2010, bez tworzenia listy, pozostawiając sobie wybór na później, to już jest źle? |
ghosia napisał/a: |
Zbędna to jest dyskusja z Tobą. Nie masz nic konkretnego do powiedzenia - nie marnuj czasu innych. |
ghosia napisał/a: |
Podsumuje:
1. Założenie, że przeczyta się konkretną liczbę książek jest bez sensu, ponieważ nie jest możliwe zrealizowanie takiego założenia: - 2005 - przeczytam 50 książek - 2006 - w 2005 przeczytałam 70 (założenie z poprzedniego roku błędne), więc pewnie w tym roku przeczytam 80 - 2007 - z różnych przyczyn nie było czasu na przeczytanie 80 książek (założenie z poprzedniego roku błędne), więc w tym roku przeczytam 70 - 2008 - w 2007 przeczytałam 100 książek (założenie z poprzedniego roku błędne), więc w tym roku przeczytam... nie wiadomo ile, bo z poprzednich lat wynika, że nie można dokładnie przewidzieć, ile się książek przeczyta. 2. Założenie przeczytania konkretnej ilości książek i usilne starania zrealizowania tego założenia prowadzą do tego, że czytanie staje się obowiązkiem, pracą, a nie przyjemnością. |
ghosia napisał/a: |
A potrafisz stworzyć na początku roku listę książek, które będziesz czytał i potem rzeczywiście będziesz czytał tylko te książki? Nie sądzę, żeby to było możliwe, bo zawsze może się pojawić jakaś książka, której nie wziąłeś pod uwagę. I wówczas co - przekładasz jej czytanie na kolejny rok, bo nie znalazła się w Twoim planie? Podsumuje: 1. Założenie, że przeczyta się konkretną liczbę książek jest bez sensu, ponieważ nie jest możliwe zrealizowanie takiego założenia: - 2005 - przeczytam 50 książek - 2006 - w 2005 przeczytałam 70 (założenie z poprzedniego roku błędne), więc pewnie w tym roku przeczytam 80 - 2007 - z różnych przyczyn nie było czasu na przeczytanie 80 książek (założenie z poprzedniego roku błędne), więc w tym roku przeczytam 70 - 2008 - w 2007 przeczytałam 100 książek (założenie z poprzedniego roku błędne), więc w tym roku przeczytam... nie wiadomo ile, bo z poprzednich lat wynika, że nie można dokładnie przewidzieć, ile się książek przeczyta. 2. Założenie przeczytania konkretnej ilości książek i usilne starania zrealizowania tego założenia prowadzą do tego, że czytanie staje się obowiązkiem, pracą, a nie przyjemnością. |