Zaginiona Biblioteka

Nowy York - The Foundry

KapitanOwsianka - 2009-12-09, 21:25
: Temat postu: The Foundry
Przyuważone:

C zainteresował się małą J. Już ją wyciąga na schody, w bardziej ustronne miejsce. Ciekawe tylko co na to J. W końcu chciała być częścią tego świata. Pytanie, czy wszystkiego jego aspekty będą się jej podobały?

xoxo,
plotkara


Byłem tutaj na ostatniej imprezie. "Kiss on the lips" or somethin'... Nie nadążysz. Nie mniej klimat miało zajebisty... po prostu cuuuudo! Na środku bar, wszystko podświetlone na purpurowo. Kurde, dawno nie byłem na tak fajnej imprezie.





KapitanOwsianka - 2009-12-13, 12:54
:
I got it from my mama - Will I am

Przed budynkiem z piskiem opon zatrzymała się limuzyna. Drzwi się otworzyły i ze środka wyszła para bananów, która momentalnie udała się po czerwonym dywanie do środka.
Impreza rozkręciła się już na dobre. Dziewczyny, w wyszukanych kieckach tańczyły w rytm muzyki. Przy barze czworo uczniów St. Jude's i Constance bawiło się w jedną z pijackich gier waląc shooty Kamkiaze.
Purpurowe i fioletowe światło nadawało całemu lokalowi klimatu. Na środku stał podświetlony na fioletowo bar. Wszędzie połyskiwały ozdoby tworząc nieco magiczny klimat. Po prostu "Kiss on the lips party".

George i Sabrina weszli do środka. Sabby oddała szal komuś odpowiedzialnemu za ubrania i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nawet George musiał przyznać, że robiło to wrażenie.
- Geroge... Pójdziesz po coś do picia? - zapytała z uśmiechem na twarzy, a kiedy on ruszył w kierunku baru wyciągnęła z torebki telefon, otworzyła klawiaturę, wyskakującą spod spodu i na szybko napisała: "Prince Charming delivered. In pretty nice package." Po chwili na wyświetlaczu pojawił się napis: "Sending to Lex". I SMS został wysłany.
Johnny Bravo - 2009-12-13, 22:30
:
Purpurowy kolor baru mógł niejednego otumanić po paru głębszych. Przyjrzał się ciekawemu wnętrzu i imponującym barem. - Raz Mojito i Single Malt, najstarszą jaką macie. - I rzucił banknot na ladę ze sporym napiwkiem. Puścił oczko barmanowi i uśmiechnął się szeroko. Odwrócił się w stronę poprzedniego miejsca pobytu Sabriny i zaczął się za nią rozglądać, rozkoszując się przy tym wyśmienitą szkocką. Nie mógł się oszukiwać, nie zauważył nikogo znajomego, co zresztą nie było dla niego zaskoczeniem. Postanowił dowiedzieć się czegoś więcej, więc siedząc lekko na ukos zapytał barmana - Znasz kogoś wartego uwagi? Jest tu ktoś taki, czy raczej kolejna impreza bogatego małolata? - Chciał w ten sposób pokazać barmanowi, żeby był kompletnie szczery i, że nie ma się czego obawiać, bo sam jest obcy w tym całym zgiełku.
Caylith - 2009-12-14, 12:02
:
Gdzieś w głębi rozległ się dyskretny sygnał SMSa. Rozświetlony wyświetlacz komórki ukazał twarz Lex rozciągającą się w uśmiechu w miarę jak czytała.
- That bitch really did it... teraz czas pomyśleć jak to wykorzystać... - mruknęła z niemal podziwem. Schowała telefon i z martini w ręce zaczęła lawirować między gośćmi by się dostać w okolice wejścia i powitać nowo przybyłych.
KapitanOwsianka - 2009-12-14, 12:12
:
George:
Barman postawił drinki przed Georgem, a potem nachylił się lekko się krzywiąc, co było charakterystyczne dla barmanów w głośnych lokalach. Kiedy usłyszał pytanie George'a odsunął się i obdarował go spojrzeniem dobitnie mówiącym: "A Ty kim jesteś, jeśli nie bogatym małolatem". Już chciał coś odpowiedzieć, kiedy zobaczył jak jakaś dziewczyna przyzywa go gestem. Dał znak ruchem głowy, że nadchodzi i odwrócił się do George'a.
- Hey man, I'm just a bartender... - wzruszył ramionami i ruszył w kierunku dziewczyny.

Lex:
Podróż do wejścia chwilę jej zajęła. Głównie dlatego, że co chwilę ktoś ją zatrzymywał, żeby się przywitać. Całusy w powietrze koło policzków i uszu, komplementy sukienek i inne takie. Wreszcie znalazła się przy wejściu, gdzie w jednej z wypracowanych pozycji modelki stała lekko znudzona Sabby. Od razu zauważyła Lex i uśmiechnęła się.
Goergy poszedł po drinki... I usiadł sobie. - skrzywiła się - A wyglądało na to, że jako Anglik jest lepiej wychowany. - przewróciła oczami w teatralnym geście i uśmiechnęła się rozbawiona swoim żartem do Lex.
Johnny Bravo - 2009-12-14, 22:31
:
To mu wyraźnie nie pomogło, na co skrzywił się mocno. Wziął drugiego drinka i powolnym krokiem szedł w kierunku ostatniego miejsca, w którym była Sabby. - Chyba kazałem jej zbyt długo na siebie czekać. - Na tą myśl przybrał zatroskaną minę. Ale przypomniał sobie z jakim typem dziewczyny ma do czynienia i swoje prawdziwe myśli zakrył za maską obojętności. - I tak jedynie na czym jej zależy to, albo kasa, albo popularność, albo obwód bicepsa. - Zauważył w tłumie Sabrinę z jakąś nieznajomą (w tym samym typie) dziewczyną. Nadal nie śpiesząc się nadal podszedł do nich i podał Sabby drinka, lekko podnosząc lewy kącik ust. Odczekał chwilę, czy nie przerwał im rozmowy i spojrzał jeszcze tylko wymownie na drugą towarzyszkę, po czym spytał - Mogłabyś nas sobie przedstawić - Jego uśmiech wyraźnie się powiększył, choć do odpowiednich rozmiarów, żeby nie szczerzyć się przed nieznanymi mu ludźmi.
KapitanOwsianka - 2009-12-15, 19:47
:
Sabby uśmiechnęła się ciepło - Pewnie... George, poznaj proszę Alexis Hu. Naszą gospodynię. - uśmiechnęła się do Lex. - To Lexy wymyśliła, by nasze przyjęcie było także charytatywnym. Zbieramy na rzecz Sokołów Wędrownych w Central Parku. - uśmiechnęła się jeszcze ładniej i przeciągnęła dłonią po ramieniu George'a. - Lex... Zajmiesz się naszym Ksieciem? - zapytała - Ja pójdę przywitać się z Clory, w naszym boksie dla VIP-ów.
Caylith - 2009-12-15, 20:31
:
Zlustrowała Żabę zamienioną w Księcia.. znaczy angielskiego Księcia z dosyć sceptyczną miną, ale prezentował się bez zarzutu. Powoli uśmiech wypłynął na jej usta. Całkiem zwyczajny i dosyć przyjazny - jak na gospodynię przystało.
- Halo. I'm delighted to meet you - angielski akcent wyszedł jej cudownie. Po chwili zaś oczy błysnęły wesoło by się przypadkiem nie poczuł obrażony. - George, jesteś tu nowy a już wpadłeś Sabs w oko... no no... to wróży ciekawie na przyszłość...
Johnny Bravo - 2009-12-16, 19:44
:
Nigdy nie lubił być pomijany i tym razem również. Dlatego poczuł się urażony, gdy został zaproszony przez Sabby na tą imprezę, ale nie chciała go wziąść do loży dla VIPów. Kolejny minus, który sobie w głowie odnotował. Jednak zachowując wszystkie uprzejmości odprowadził Sabrinę wzrokiem, a skupił się na Lex. - Nie wybiegam nigdy myślami w przyszłość na dłużej niż tydzień - Krótko uciął. Nie chciał podejmować takiego niezręcznego tematu z dziewczyną, którą zna od paru minut, nie ważne jaką wysoko postawioną szychą jest. Zmienił za to bardzo szybko i łagodnie temat - Ciekawa aranżacja i pomysł. Wielkie gratulacje, a to zapewne dopiero początek? - Po chwili dotarł do niego akcent angielski w wykonaniu Lex, zastanowił się czy był udawany, czy prawdziwy. Nie mógł uwierzyć, że istnieje w tej dziewczynie coś prawdziwego i realnego, nieskłamanego.
KapitanOwsianka - 2009-12-20, 16:15
:
- No pewnie, że początek. - Sabby powiedziała jeszcze na odchodnym. - Lex... Może oprowadź George'a trochę, po sali, a potem zajrzycie do naszej loży? - zaproponowała - Clory, na pewno nie może się doczekać, żeby poznać Księcia. - uśmiechnęła się ciepło i przejęła drinka od George'a, po czym spokojnym krokiem ruszyła w kierunku loży.
Caylith - 2009-12-21, 17:31
:
- Dzięki - kiwnęła głową na komplement, biorąc go jako coś oczywistego. Oczywiście, że wszystko było na glanc, jak ona się tym zajmowała. - No i proszę, druga dziewczyna koniecznie chce cię poznać. - zaśmiała się dając sobie spokój z akcentami. machnęła za to ręką w stronę loży do której ruszyła Sabrina. - This way, your highness.
Eithel - 2009-12-21, 20:23
:
W progu klubu stanęła Frances - musiała przyznać, że robił spore wrażenie. Jej wzrok powoli omiótł dopasowane i pewnie bardzo kosztowne dekoracje, okupowany, przez grupę już nieźle pijanych dzieciaków z Constance i St. Jude's, bar i tłum bawiący się na parkiecie. Czarny płaszcz ześlizgnął się z jej ramion i jakby na zawołanie pojawił się ktoś, by go odebrać. Podziękowała łaskawym skinieniem głowy, nie zadając sobie trudu zarejestrowania twarzy tej osoby w pamięci. Pionek. Ian miał rację - jej mentalność również uległa zmianie i uaktywniały się jej wielkopańskie nawyki. Ta szkoła ją psuła.
Uśmiechnęła się nieco złośliwie do swoich myśli. Zachowując pełną czujność - w końcu Lex zapewne nie pokochała jej od pierwszego wejrzenia, a znajdowała się na jej terenie - udała się do baru, by zamówić drinka. - Bloody Mary, please. - powiedziała do barmana, opierając się dwoma łokciami o bar i patrząc mu głęboko w oczy. Nie mogła się powstrzymać, by nie wypróbować swoich nowo odkrytych umiejętności.
KapitanOwsianka - 2009-12-23, 12:26
:
Frankie:
Barman nachylił się na barem. Uśmiechnął się w uwodzicielski sposób i kiwnął głową. - Dla Ciebie wszystko... - powiedział i zajał się przygotowywaniem drinka. Po chwili krwawa Marry stała przed Frankie.


Tym czasem przed Foundry zatrzymała się limuzyna. Szofer wysiadł i podbiegł do drzwi pasażerów. Otworzył je. Ze środka najpierw wysiadła Choi, zaraz potem papużki nierozłączki Vivienne i Elisabeth. Po chwili ze środka wysiadła sama królowa B. jak zwykle olśniewająca. Na końca ze środka wysiadł Chuck. Ciągle jeszcze z kieliszkiem szampana w ręku. Dopił go i spojrzał na niego tak jakby nie wiedział co zrobić. Wręczył go szoferowi i objął w pasie Blair. Shall we?
Johnny Bravo - 2009-12-23, 17:12
:
Bok w bok szedł z Lex. Nieśmiało rozglądał się za zebranymi, którzy niewątpliwie odłożyli poprzednie tematy na bok i całą swoją uwagę poświęcili na niego i Lex. Kroczył dumnym pewnym krokiem popijając co chwilę swoją ulubioną whisky. Gdy doszli do loży czekał aż zostanie zapoznany z kolejną dziewczyną z grona Sabby. Nie chciał się narzucać, a poza tym okazywać swojej ciekawości (stąd też lekko leniwy wzrok omiatający lokal), która została już nieco zaspokojona. Zastanawiał się jeszcze tylko czy spotka tutaj Frances... Zresztą co go to obchodzi, wyszło dzisiaj na jaw jaka jest i nie chciał mieć z nią nic wspólnego.
Eithel - 2009-12-24, 00:06
:
Uśmiechnęła się wdzięcznie, niczym gwiazda rodem ze starych filmów Hollywood - tamte aktorki miały swoją niepowtarzalną klasę. Oparła się wygodnie o bar, rozglądając się wokół. Chucka nie było nigdzie na horyzoncie, tak zwana królowa i jej dwór najwyraźniej chowały się gdzieś po kątach, księcia z bajki też nigdzie nie było widać. Swoją drogą chyba była spalona w jego oczach na dobre.
Jej uwagę przykuła namiętnie całująca się para - na wszelki wypadek pstryknęła zdjęcie. Może kiedyś się przyda.
Lev - 2009-12-24, 01:46
:
Blair rozejrzała się po zgromadzonych, sunęła przez salę odwzajemniając uśmiechy i niektóre pozdrowienia. W pewnym momencie doprowadziła prowadzącego ją pod ramię z pewną ostentacją Chucka i swoją świtę do baru, dokładnie tak aby Chuck stanął między Choi a Frances
-Nie przedstawisz nas swojej nowej znajomej, Charles? -powiedziała nachylając się z na prawdę szczerym uśmiechem bliżej jego ucha, tak by poczuł jej oddech na szyi, ale mówiąc na tyle głośno aby wszystkie cztery dziewczęta ją usłyszały.
KapitanOwsianka - 2009-12-24, 13:23
:
George i Alexis:
W boksie siedziała urokliwa blondynka, której momentalnie zaświeciły się do niego oczy. Ubrana była w asymetryczną, białą sukienkę od Roberto Cavalliego. Uśmiechnęła się szeroko.
- Hi! I'm Clory. - powiedziała nieśmiało wyciągając rękę w kierunku George'a.
Sabby dyskretnie przewróciła oczami, co zauważyła tylko Lex.

Blair i Frances:
Chuck spojrzał na Blair u uśmiechnął się kącikiem. Przez moment wydawało się, że oczy mu się do niej zaświeciły, ale już po chwili znowu przybrał swój znudzony wyraz twarzy.
- Ofcorse... Blair, meet Lady Frances Spencer. - przedstawił Frankie - Zaangażowaną aktywistkę społeczną i charytatywną. Od niedawna kobietę fatalną. Frankie - kontynuował - Poznaj Blair Waldorf, przyszłość Yale, dziedziczkę imperium mody Eleonore Waldorf. Jeszcze nie tak dawną królową Constance. - tutaj strzelił lekko znaczącym spojrzeniem do Frankie. - Czego się panie napiją?
Eithel - 2009-12-24, 19:42
:
Spojrzała na ładną dziewczynę, przedstawioną jej jako Blair - a więc to o niej dziś wszyscy szeptali po kątach. O tak, zdecydowanie miała klasę i styl - niewymuszona elegancja, miękkość każdego ruchu i ciepły, acz jednocześnie intrygujący uśmiech. Oczy Frances rozbłysły na chwilę, jakby dziewczyna wpadła na jakiś genialny, acz prosty pomysł. Kąciki ust podjechały nieco wyżej - Brytyjka uśmiechnęła się uprzejmie.
- I'm delighted to meet you, Blair. - znów ten czysty, angielski akcent - W Constance Twoje imię jest na ustach wszystkich. - stwierdziła nieco pochlebczo - Z tego też wnioskuję, że sprawa "korony" nie jest jeszcze rozstrzygnięta. - zmrużyła badawczo oczy, nadal uśmiechając się ciepło.
- I'm fine Chuck, thank you. - powiedziała, unosząc do góry szklankę z Krwawą Mary w środku, nie zwracając na chłopaka większej uwagi.
Johnny Bravo - 2009-12-25, 00:08
:
Lekko nonszalancko pochylił głowę i delikatnie objął rękę Clory. Pocałował wierzch dłoni, przy czym przeszył dziewczynę przenikliwym spojrzeniem. Przyjrzał się uważnie, na dłużej zatrzymując wzrok na oczach. - My name is Rodley, George Rodley - Mówił powoli, nie śpiesząc się, trochę grubszym niż zazwyczaj głosem - parodiując James'a Bond'a. Chciał z jednej strony wyjść na genetelmena, ale jednak nie na sztywniaka i snoba. Uśmiechnął się szeroko, podnosząc jedynie lewy koniuszek ust. Przy całym tym zgrabnym zagraniu zachowywał się lekko i naturalnie, dzieląc swoją uwagę pomiędzy wszystkie panie. Był w swoim żywiole, otoczony dziewczynami, które mógł łatwo w ciągu jednej chwili, za sprawą jednego komplementu omotać wokół palca. Jego czar roztaczał się dookoła.

Seksapil
Derriuz - 2009-12-25, 20:43
:
Spóźnił się, zdecydowanie tak. I to bardziej niż Frances, z którą przecież przed wszystkim się widział. Wszedł do środka z szerokim uwodzicielsko-szpanerskim uśmiechem na twarzy. Omiótł wzrokiem wszystko dookoła i... Co miał robić? Skierował swe kroki w stronę baru.
- Wymyśl mi coś na szybką rozgrzewkę - uśmiechnął się uprzejmie do barmana i sięgnął po portfel. Mimowolnie wzrok przeniósł na grupkę Chuck-Blair-Frankie, ale wolał im nie przerywać. Jeszcze.
KapitanOwsianka - 2009-12-25, 22:06
:
George i Lex:
Clory zatrzepotała rzęsami i spłoniła się prawie od razu. Chwilę nie wypuszczała ręki Geroge'a, ale kiedy wreszcie się zorientowała, że tak nie może szybko się cofnęła. - Siadaj proszę z nami. - uśmiechnęła się i odsunęła robiąc miejsce.
Sabby raz jeszcze przewróciła oczami i wykrzywiła się diabelnie do Lex znów tak by George jej nie zauważył. Po czym wypatrzyła sokolim wzrokiem nowych znajomych.
- Chuck przyszedł... Pozwolicie, że Was przeproszę. - powiedziała i nie czekając na odpowiedź ruszyła w kierunku grupki przy barze.

Ian:
Tequila? - braman zapytał odrywając się od jakiejś dziewczyny i poważniejąc.
Caylith - 2009-12-25, 23:50
:
Sokoli wzrok Lex wychwycił coś więcej niż pozera Bassa. Ta dziewczyna obok nie mogła być nikim innym tylko...
- Nie tylko Chuck... George, pozostawiam cię w zręcznych rękach Clory. Ja niestety muszę zadbać o powitanie nowo przybyłych. - westchnęła - ach, te obowiązki gospodyni...
Po czym wraz ze swoim drinkiem ruszyła w ślad za Sabriną.
- Czas oznaczyć na nowo swoje terytorium... - zamruczała cicho do siebie by szybko przejść na normalny głos już przy gościach - Blair! Nareszcie wróciłaś! - odezwała się prawdziwie serdecznym tonem, w którym nikt by nie znalazł ani pół fałszywej nutki. - Nie masz pojęcia jak tu było bez ciebie i ile trzeba było zrobić by sprawy poszły właściwym torem...
Zawiesiła głos leciutko pozwalając temu kto chce odpowiednio zinterpretować te słowa.
- Frances... - przywitała się kiwnięciem głowy z angielką, poświęciwszy chwilę na lustracje jej osoby. Bass widać wywarł efekt trwały, do niego też się lekko uśmiechnęła - Chuck... miło, że wszyscy tu jesteście.
Johnny Bravo - 2009-12-26, 00:26
:
O jedną chwilę za późno Clory cofnęła swoją rękę. George zauważył to i skwitował to jedynie krótkim westchnięciem i pobłażliwym, ale (oczywiście) urokliwym wzrokiem, podnosząc przy tym lewą brew do góry. Wyglądało to trochę, jakby zauważył małe, niewinne dziecko, które właśnie coś zepsuło i było tym bardzo przerażone. Jednak sytuacja szybko się zmieniła, bo Sabby ich opuszczała. George obrócił się na chwilę by odprowadzić ją wzrokiem i przyjrzeć się niejakiemu Chuck'owi. Nie zdziwił się, gdy zobaczył tego samego chłopaka, który rzekomo dał bieliznę Frankie. Pewnie jakaś szkolna szycha i dusza towarzystwa - pomyślał, jednak szybko powrócił na ziemię i zajął się swoimi towarzyszkami. Rozpiął marynarkę i usiadł na wskazanym mu miejscu. Musiał podjąć jakiś temat, jakikolwiek byle nie powstała ta niezręczna cisza. Z opresji wyratowała go Lex, która uciekła do nowych gości. Tym razem nie zwrócił najmniejszej uwagi na zebrane towarzystwo przy barze i oddalającą się dziewczynę, a jedynie przysunął się bliżej Clory. Zbliżył się na odpowiednią odległość, nie za blisko nie za daleko, tak aby spokojnie można rozmawiać bez krzyczenia do siebie. - Więc w trójkę jesteście przyjaciółkami i chodzicie do tej samej klasy w Constance? - Zaczął niezobowiązujący temat, upijając małymi łyczkami swojego drinka.
Lev - 2009-12-26, 02:52
:
Na dźwięk pochlebnych słów Frances z twarzy Blair uśmiech zniknął natychmiast, zasznurowała usta delikatnie marszcząc nos
- Hello little chav-powiedziała podając jej rękę, -Sprawa korony? Udam, że nie wiem o czym mówicie. Bo wolę nie myśleć, że pod moją nieobecność elitą szkoły została grupka dziewcząt, która zachowuje się jak w filmach o cheerleaderkach i nadaje sobie nazwę "Tygrysice". What are they? Twelve?

Po chwili jej wzrok padł na zbliżające się do nich Alexis a następnie na Sabby, -O, robi się coraz ciekawiej...- spojrzała na Choi a następnie na Chucka -Charles, czemu to biedne dziewczę tak galopuje w twoją stronę? Zresztą nieistotne, w tym czasie E.&V.niech któraś z was uwieczni kreację tego tam- dokończyła wskazując ręką z kieliszkiem martini na Iana.

Na dźwięk głosu Alexis na jej twarz spłynął najszerszy uśmiech świata, przywodził na myśl rekina. Odwróciła się w jej stronę -Ach, nasza wspaniała gospodyni, jakie to... urokliwe przyjęcie- cmoknęła powietrze przy twarzy Alexis. Po chwili rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie mówiąc -Charles właśnie przedstawił mi swoją nową brytyjską przyjaciółkę.
KapitanOwsianka - 2009-12-26, 11:44
:
Geroge:
- Tak... - odpowiedziała z uśmiechem, który momentalnie przypomniał mu swobodę i urok Sabby. Przybrała przy tym pozycję, która jak nic musiała być podpatrzona u Alexis. Zupełnie tak jakby była odtwórczynią tego, co jej się najbardziej podobało. - A Ty? Z jakiego powodu przeniosłeś się na Upper East Side z królewskiego pałacu?

Alexis, Blair, Frankie:
Sabby widząc, że zrobiło się zbiegowisko dyskretnie się zmyła. W końcu nie trzeba było robić więcej szumu na około Blair, niż to potrzebne. E&V chichocząc oddaliły się też by znaleźć dobre ujęcie. Przy barze została tylko zainteresowana piątka. No może czwórka, bo Choi była zajęta swoim telefonem.
Chuck uśmiechnął się pod nosem. - Blair, to były naprawdę długie wakacje, a ponieważ przepadłaś jak kamień w wodę...
Eithel - 2009-12-26, 12:50
:
Chav. Wzburzenie sięgnęło zenitu. Oczy Frances zmrużyły się niebezpiecznie, a cała twarz przybrała dość groźny wyraz - jak u atakującego zwierzęcia. Kim oni do jasnej cholery byli? Banda bogatych nastolatków, próbująca budować wewnątrzszkolną hierarchię. W jej żyłach płynęła błękitna krew, była spokrewniona z brytyjską rodziną królewską, miała wspólne korzenie z kilkudziesięcioma europejskimi rodami arystokratycznymi. Jej nazwisko było na ustach całego świata! Na tą chwilę Blair zyskała śmiertelnego wroga...
- Enough of this Bassness. - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu do Chucka, wiedząc, że zaraz padnie tysiąc bzdurnych aluzji, które nie miały pokrycia w rzeczywistości. W jej oczach zamigotały ostrzegawcze iskierki - wybuch był naprawdę bardzo blisko - Blair właśnie wyraziła bardzo interesującą opinię. - uśmiechnęła się słodko, badawczo patrząc na Alexis - Jakoby musiała podnosić koronę z błota. - trochę szczerości też się tu przyda. Uśmiechnęła się złośliwie, wiedząc, że włożyła kij w mrowisko.

Cięty język
Caylith - 2009-12-26, 13:05
:
Zajebioza :P


Alexis umiała trzymać nerwy na wodzy, acz widzieć zdenerwowaną "jej wątpliwej wysokości brytyjską wysokość" było niezłą frajdą. Chav... aż się uśmiechnęła lekko. Jednakże należało zachować styl i klasę. Może i Brytyjczycy lubili obrzucać się publicznie błotem, ale tu nie była Wielka Brytania.
- There, there... - odezwała się kojącym tonem - jestem pewna, że źle ją zrozumiałaś. Korona najpierw musiałaby być w błocie by ją stamtąd podnosić. A jest o ile się nie mylę wyżej i nie ma zamiaru zmieniać miejsca pobytu. - uśmiechnęła się słodko. - Poza tym, Chuck ma rację - Blair nie było tak długo, że przypuszczam iż zapomniała zupełnie jaki ten świat jest. Niektórzy zwyczajnie zostają zapomniani. Innych się zupełnie nie zauważa mimo ich jakże niezwykłych - obejrzała od stóp do głów Frances - transformacji.
Lev - 2009-12-26, 13:33
:
-Nie sądzę aby korona, jak to określasz upadła kiedykolwiek, a jeśli próbujesz knuć i manipulować to lepiej dowiedz się kogo prowokujesz. W naszej szkole było już kilka przypadków osób, które przeceniły swój spryt i próbując zwrócić na siebie uwagę otoczenia i skłócić wszystkich ściągnęły na siebie gniew każdego kto liczy się w tym towarzystwie. Więc zanim dociśniesz pedał gazu, pomyśl dokąd zmierzasz, mała Brytyjeczko. Komplet markowej bielizny nie czyni tu z ciebie gwiazdy na Upper East Side- uśmiechnęła się czarująco i po chwili zastanowienia dodała -Zdrowie naszej gospodyni, w Europie brakowało mi takich przyjęć. Niech żyje Manhattan!
KapitanOwsianka - 2009-12-26, 13:41
:
Alexis, Frances i Blair:
- Well, thank you... - Chuck odpowiedział Alexis uśmiechając się lekko kpiąco. - Rzeczywiście uważam tę transformację za bardzo udaną. - zerknął na Frances - Muszę przyznać, że to były bardzo przyjemne zakupy. - żadnych aluzji, ale czy do końca.
W tym momencie do rozmowy włączyła się Choi. - Oh my god! - powiedziała. A w tym momencie rozdzwoniły się prawie wszystkie komórki informujące o nadejściu gossip girl blast.
Eithel - 2009-12-26, 14:05
:
Na moment zapadła cisza. Cisza ciężka od szoku i niemego wzburzenia. Nice outfit A. Very nice... huczało we wszystkich głowach. Ludzie powoli zaczynali podnosić wzrok, patrząc prosto na ich maleńką grupkę. Czekali na reakcję - tłum zawsze był żądny widowiska i czekał, co zrobi Lex. Drogą do władzy było operowanie dwoma najsilniejszymi ludzkimi uczuciami - miłością i strachem. Na Upper East Side tą pierwszą trzeba było zamienić na pożądanie. To był jej moment i musiała wykorzystać go jak najlepiej.
- Niektórych zapomina się, gdy dokonują innych transformacji. Niekoniecznie niezwykłych. - powiedziała dość głośno, aby słyszała ją prawie cała sala. Jednocześnie spojrzała w oczy Lex bardzo, bardzo głęboko. Wzrok sugerował, że może coś wiedzieć... niekoniecznie wygodnego dla dziewczyny. - I co Blair? Korona nie upadła? - zapytała retorycznie, odchodząc od grupki pozostawionej w lekkim szoku.
Stanęła obok Iana, po czym zwróciła się do barmana - Coś mocnego. - po czym odwróciła się do chłopaka, ciągle z wymalowanym na twarzy wyrazem determinacji i wściekłości.
Caylith - 2009-12-26, 15:27
:
Komórka oświetliła jasnym blaskiem oblicze Lex. Oblicze które podczas czytania smsa i oglądania tego zdjęcia pozostawało zupełnie bez zmian. Uprzejmie zainteresowane, następnie zaskoczone jakby oglądała pierwszą lepszą plotkę. Nagle Lex zaczęła się śmiać. Z autentycznym rozbawieniem i niesamowitą kpiną wyczuwalną nawet dla tych, którzy zwykle mieli z tym problem.

Palona zajebioza aż dymi:P

- Is it all what you've got...? - pomruk niemal niedosłyszalny wydostał się po tej salwie śmiechu. Po czym zamknęła komórkę, pociągnęła łyk martini i strzeliła po obserwatorach spokojnym spojrzeniem, mówiącym "show's over people."
KapitanOwsianka - 2009-12-26, 15:51
:
George:
Fala dzwonków w komórkach dosięgnęła także Clory, która spojrzała na telefon. Jej niebieskie oczy zrobiły się wielkie i przez moment nie wiedziała jak zareagować. Chciała się zerwać i gdzieś biec, ale po chwili zatrzymała się. Przez moment myślała, wreszcie odezwała się do George'a. - Zabrałbyś mnie gdzieś na kawę? - zaproponowała w sposób, w jaki zrobiłaby to Sabby.

Alexis, Blair, Frankie:
Chuck zaszczycił wyświetlacz swojego telefonu spojrzeniem, a potem spojrzał zaskoczony. - Pretty noughty for you, if you ask me... - zauważył z rozbawionym uśmiechem do Alexis. - Choi, masz talent.
- Chciałabym, żeby ta plotka była moja.
- odpowiedziała spokojnie i strzeliła uśmiechem do Blair, - Niestety, na coś takiego bym nie wpadła.
Derriuz - 2009-12-26, 19:48
:
- Tequila? Jas... - już miał powiedzieć "jasne", kiedy przypomniało mu się, że ma mały problem z mocnymi trunkami. Zastanawiał się chwilę, po czym pokręcił głową.
- Niech będzie jednak zwykłe piwo.
Kiedy kilka chwil później przeszła fala smsów po sali sam również sprawdzał co się dzieje. Kiedy zobaczył to czyjąś uśmiechnął się szeroko pod nosem. Sam również zaczął się śmiać, choć ciszej, to dłużej niż Alexis. Zerknął na nią mimowolnie, potem znów nw wyświetlacz i kiedy opanował rozbawienie, mówił radośnie tak:
- To czyste okrucieństwo! Jak ktoś mógł coś takiego zrobić? - rzucił tak, by tamci mogli to usłyszeć, przy czym udawał że słowa kieruje do Frankie. Z jednej strony starał się brzmieć poważnie, ale z drugiej chyba nie mógł opanować radosnego tonu, który wciskał się w jego słowa. Schował komórkę do kieszeni.
- Ktoś naprawdę nie lubi Matki Tygrysicy - powiedział już spokojniej. Pokręcił głową, cykając przy tym.
Caylith - 2009-12-26, 19:59
:
Alexis ziewnęła dyskretnie zasłaniając usta, z wyrazem lekkiego znudzenia słuchając komentarzy.
- Niezwykle niegrzecznie, Chuck. Szkoda, że ktoś tak nieudolnie bawi się Photoshopem. Przecież ja mam znacznie lepszą figurę niż dopasowana do twarzy, co stwierdzi każdy, kto choć raz widział mnie w kostiumie kąpielowym - zachichotała robiąc nieco obrażoną minę. - Lame and cliche...
Pokręciła głową nad marnością tej zagrywki i spokojnie ugryzła oliwkę z martini.
- Jeszcze raz to samo - poprosiła barmana stukając paznokciem w opróżniony kieliszek.
Lev - 2009-12-26, 21:05
:
Blair spojrzała za odchodzącą Frances -Chyba nie zostałam poprawnie zrozumiana gdy mówiłam, że korona nie upadła. -Jeszcze raz rzuciła okiem na wyświetlacz komórki -Eh, biedna Franny, nie wie, że mniej "oburzające" zdjęcia mogą pogrążyć w tym świecie. Zresztą, mówiłam, że jeden komplet bielizny nie czyni z nikogo gwiazdy, więc nie sądzę aby mógł jakąś gwiazdę zgasić.- Rozejrzała się po sali -Swoją drogą ciekawe kto to zrobił. Bo co do motywów mam pewne podejrzenia.-Również dała znać barmanowi, że potrzebuje nowego drinka.
-Ach, zapomniałabym! A propos niestosownego stroju, to czy mój słodki duet zrobił już zdjęcie? Jestem ciekawa co nasz plotkarska wyrocznia powie na jeansy i nieśmiertelniki pośród morza garniturów od Armaniego i jedwabnych krawatów- Popatrzyła na Alexis -Jeśli selekcji w dzisiejszych czasach nie poinstruuje się w temacie dress code'u to niedługo zaczną wpuszczać na przyjęcia bezdomnych- Uniosła w geście toastu nowo napełniony kieliszek i uśmiechnęła się jadowicie do Frances pijącej z Ianem przy przeciwnym krańcu baru -Hm, widzę, że nazwisko Spencer niesie ze sobą genetyczną skłonność do działalności charytatywnej -dodała uśmiechając się do pozostałych.
-A teraz Alexis, jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. Idę przywitać się z resztą towarzystwa. -Odchodząc odwróciła się jeszcze raz -Jeszcze jedno A., co myślisz o zaproszeniu Little Britain na doroczne soirée? Myślisz, że przyjmie zaproszenie czy będzie się dąsać?
Caylith - 2009-12-26, 21:17
:
- Sweety, nie mogę kontrolować każdego przy wejściu. Mam inne rzeczy na głowie do przypilnowania. Skoro nie potrafi się ubrać odpowiednio do towarzystwa i imprezy to... no cóż... może specjalista od metamorfoz powinien się nim również zająć. A moja Clory wykreślić z listy - mrugnęła do Chucka by po chwili zmarszczyć lekko brwi. - Ktokolwiek to zrobił napytał sobie biedy i przypuszczam, że już to wie. - dodała pogodnym tonem, którym ferowała wyroki towarzyskiej śmierci.
Pokiwała głową na ostatni komentarz Blair.
- Myślę, że należy poczekać. Impreza dopiero się rozpoczęła i kto wie co się stanie dalej. I komu... have fun - podniosła kieliszek z martini i zamoczyła w nim wargi.
KapitanOwsianka - 2009-12-26, 21:43
:
Alexis, Blair:
Chuck uniósł swoją szkocką w niemym toaście, skierowanym do Alexis i po chwili dodał. - And I started to think, that you are getting soft. - kiedy Blair, zaczęła odchodzić ruchem głowy dał znak Choi, która obdarzyła urokliwym uśmiechem Alexis i ruszyła za Blair.
Niedługo potem przy Lex znalazła się Sabby. - W porządku? - zapytała dyskretnie z wyczuwalną dla Lex troską w głosie.

Mimo dzielnego zachowania się Lex plotka wywołała wrażenie. Szczególnie u płci przeciwnej, teraz patrzącej pożądliwie na Alexis, co nie sprawiało jej satysfakcji. Wyszła z tego starcia z twarzą, ale nie obyło się bez innych obrażeń. Spojrzenia nie chciały jej opuścić. Kwaśne miny dawnych koleżanek i uśmieszki facetów. Już nawet Chuck był mniej obleśny w tym wszystkim.

Alexis Prestiż - 1
Eithel - 2009-12-26, 21:57
:
- Czasami się zastanawiam czy one naprawdę takie są... - westchnęła cicho, po czym pociągnęła solidnego łyka szkockiej bez lodu. - A co jeśli school-face po pewnym czasie tak, przywiera Ci do twarzy, że tracisz nad nią kontrolę i nie możesz już jej ściągnąć? - zapytała, badawczo patrząc mu w oczy. Manewrowała swoim tonem głosu i zachowaniem tak, jak chciała. Życie wśród dyplomatów miało pewne zalety. Czy teraz była szczera? You'll never know... - Wiesz, tak jak w Masce! Tylko, że zamiast zielonego paskudztwa na twarzy, one mają całkiem gustowny makijaż. - zaśmiała się wesoło, chociaż jej oczy nadal miały pewien badawczy wyraz. - Nie martwi cię ta plotka, prawda... chyba wręcz odwrotnie. - mruknęła cicho tak, aby tylko on ją słyszał. W jej głosie mógł wyczuć lekki podtekst.. a może tylko mu się zdawało?
Derriuz - 2009-12-26, 22:11
:
- Dlaczego miałaby mnie martwić? It's not like i'm friends with her, or something like that - rzucił, uśmiechając się do niej.
- A co do tych całych masek... Zapewne takie są, cokolwiek masz na myśli. Ja się przyzwyczaiłem, ale... Nie myśl tyle, będzie ci lżej - jeden kącik ust uniósł się nieco wyżej - I nie porównuj życia do filmów, są tacy co to wyśmieją - dodał jakby od niechcenia.
Johnny Bravo - 2009-12-26, 22:48
:
Poczuł, że telefon wibrował mu w kieszeni, jednak nie odebrał od razu. Byłoby wysoce niemiłe odebrać telefon w trakcie rozmowy. Jednak po chwili usłyszał, że wśród tłumu w ciągu jednej chwili bardzo dużo osób dostało wiadomość. Clory nie szczególnie patyczkowała się z uprzejmością i bezceremonialnie wyciągnęła telefon, co George skomentował cichym chrząknięciem. Po chwili jednak mina towarzyszki wyraźnie zbledła, więc po uprzednim przeproszeniu sam spojrzał na wyświetlacz telefonu. Rozpoznał na zdjęciu gospodynie całej tej imprezy i mimowolnie odwrócił się w jej kierunku. Bez żadnych emocji słuchał ostrej wymiany zdań. Dopiero po chwili doszło do niego, że w środku tego zgiełku znajduje się Frances. Spokojnie przyglądał się, jak cała sytuacja nabierała tempa, aż do momentu, gdy ta odeszła do tego samego gościa z którym rozmawiała przed szkołą. Gdy wszystko się unormowało odwrócił się do Clory. Zauważył tylko, że zaproponowała mu to w ten sam sposób co Sabby przyjście tutaj, czyżby wzajemnie uczyły się metod "poderwania" chłopaków - Nie powinnaś zostać z przyjaciółką? Chyba Cię teraz potrzebuje, a poza tym nie sądzę żeby to był dobry pomysł wchodzić na imprezę z jedną dziewczyną, a wychodzić z inną. Byłoby to niegrzeczne w stosunku do Sabby. A z resztą, impreza dopiero zaczyna się rozkręcać, szkoda byłoby tracić równie ciekawe momenty. - Puścił dziewczynie szybkie i ledwo widoczne oczko po czym dopił swojego drinka. - Przejdziesz się ze mną do baru, muszę pójść po nowego drinka - Po czym wstał i wyciągnął dłoń w kierunku Clory. Na jego twarzy rysował się ten specyficzny uśmiech, który świadczył o tym, że nie spodziewał się najmniejszego sprzeciwu.
Eithel - 2009-12-26, 22:59
:
- Me neither. - stwierdziła, odnosząc się do kwestii bycia przyjacielem Lex - Nie przyszło ci jednak do głowy, że lepszy jest taki problem, który został już dokładnie poznany? - znów ściszyła głos tak, aby tylko on mógł ją usłyszeć. Pytanie zawisło w powietrzu, Frances nawet nie oczekiwała odpowiedzi - sama chciała dojść do tego wniosku, sama musiała podjąć decyzję. Obie strony postrzegały ją jako przeciętny pionek - ale w tej grze nie było miejsca na tego typu pomyłkę. I zwykły pionek może zbić królową.
Spojrzała na niego spod rzęs - a jej usta skrzywiły się w niemym niezadowoleniu. Już wcześniej to widział i nie do końca spodobało mu się to, co nastąpiło po tej minie. Frances przekrzywiła lekko głowę, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając.
- I do not like when people tell me what to do. - stwierdziła, patrząc mu teraz prosto w oczy.
Caylith - 2009-12-26, 23:59
:
- I'll live - uśmiechnęła się lekko do Sabriny i poklepała ją po ramieniu. A uśmiech ten był chyba pierwszym naprawdę szczerym uśmiechem jaki wyprodukowała z siebie na tej imprezie. Czasem nawet ktoś taki jak Lex potrafił być wdzięczny za troskę. Następnie gestem toastu uniosła kieliszek z martini w stronę Chucka. - Do not underestimate me, Bass... never... - mruknęła a w oczach mimo spokojnego wyrazu twarzy błysnęło jej coś groźnego i wysoce drapieżnego, wprawdzie nie skierowanego w jego stronę ale zapowiadającego krwawą wojnę nieznanemu wrogowi.
KapitanOwsianka - 2009-12-27, 11:04
:
George:
Clory spojrzała na niego wilkiem. - Fine... - powiedziała tak jakby się lekko obraziła. W końcu dał jej kosza i to dość mało delikatnie. - Poproszę rum z kolą. Tylko dietetyczną. - nie podała mu ręki. Wyglądało na to, że nawet nie zamierza się ruszyć z miejsca.

Blair:
Choi dogoniła Blair, którą akurat witała jakaś rozentuzjazmowana dziewczyna, której imienia żadna z nich nie pamiętała. Czysta formalność. Pewnie fanka chcąca dostać się w przyszłości do świty Blair. Choi obdarzyła słodkim uśmiechem Blair, a potem chłopaka przechodzącego obok. - G. Wychodzi z loży kotek. - powiedziała cicho do Blair wskazując ruchem głowy George'a.

Lex:
- I'll never do. - odpowiedział tajemniczo i raz jeszcze zmierzył ją wzrokiem. - Swoją drogą, myślę, że byłoby Ci dobrze w takim stroju. - odstawił na blat szklankę i gestem dał znak barmanowi by powtórzył jego zamówienie.
- Gdybym tylko dorwała tego gościa... - mruknęła cicho Sabby - Dam znać znajomym, by się rozejrzeli za BlondieBoy'em. A tak... To nie jest prawdziwe zdjęcie prawda? - zapytała tak jakby to sprawiało jej trudność.
Caylith - 2009-12-27, 11:20
:
- Good - kiwnęła głową. Zwróciła spojrzenie na rudą. - Sabrina - jęknęła - no pewnie, że nie moje. Wiele można o mnie powiedzieć ale nie to, że żądam pewnych zachowań od swoich dziewcząt a sama pozuję do jakichś rozebranych zdjęć - skrzywiła się. - Które zresztą zupełnie nie mają stylu. Rozglądajcie się. Ja też podejmę pewne kroki.
Plan się krystalizował.
Derriuz - 2009-12-27, 14:34
:
- No i jaką satysfakcję niby możesz mieć z rozwiązywania już rozwiązanego problemu? - uniósł dłonie ku górze w pytającym geście, ale zaraz opuścił je, jedną z nich kierując w stronę swojego zamówienia. Upił spory łyk piwa i przyglądał się jej uważnie, gdy mówiła dalej.
- Actually... To były rady - odparł na jej ostatnie słowa, wzruszył ramionami a spojrzenie przeniósł na zamówienie. W duchu jednak zastanawiał się jak na to zareaguje.
Johnny Bravo - 2009-12-27, 14:48
:
Lekko westchnął obracając się na pięcie, cóż mógł poradzić na nieznajomość możliwości odmowy. Zresztą na co on liczył poznając "takie" dziewczyny? Nie śpieszył się za nadto, rozglądając się za jakimiś ciekawszymi sytuacjami, lub osobami. Czuł się tutaj dziwnie odosobniony, co było całkowicie zrozumiałe biorąc pod uwagę, że nie znał tu prawie nikogo, Podszedł do baru i zwrócił się do tego samego barmana - Dla mnie jeszcze raz to samo, a... - Tu odwrócił się nieznacznie w stronę samotnie siedzącej Clory - dla tamtej dziewczyny, która siedzi sama: Rum z Colą, koniecznie dietetyczną. Bardzo proszę jej to zanieść, ja napiję się tutaj. - Usiadł na wolnym krzesełku barowym oglądając, jak barman przygotowuje drinki. Po chwili otworzył raz jeszcze sms'a ze zdjęciem Lex i uśmiechnął się w duchu - Ciekawe czy zdjęcie było prawdziwe - zadał pytanie sam sobie. Schował telefon z powrotem do wewnętrznej kieszeni marynarki i ponownie zaczął się przyglądać barmanowi.
Eithel - 2009-12-27, 16:23
:
- Rady? Następnym razem zatem nie używaj tonu, jakbyś mi rozkazywał. - odparła spokojnie, wzruszając ramionami. Początkowo rzeczywiście ją oczarował, ale rozmowy z nim stawały się coraz cięższe. Czy rzeczywiście tak bardzo odstawała od tego społeczeństwa, że nie mogła się z nikim dogadać? Westchnęła ciężko, po czym kątem oka zauważyła George'a opierającego się o bar. Kolejny obcy w wielkim mieście. Zapewne po dzisiejszej konfrontacji z Chuckiem miał o niej już wyrobioną opinię - nienajlepszą. Nie zaszkodzi się jednak przekonać... - Przepraszam na chwilę. - uśmiechnęła się do Iana, odchodząc w kierunku Brytyjczyka.
- Hi there. - powiedziała radośnie, czekając na reakcję. Wyglądał na nieco wzburzonego, chyba coś wyprowadziło go z równowagi. - Jak się bawisz na nowojorskim przyjęciu? - uśmiechnęła się, przechylając głowę.
KapitanOwsianka - 2009-12-27, 17:00
:
Alexis:
Sabby potarła lekko plecy Alexis jakby chciała jej dodać tym samym otuchy.
- So A. Tell me, what about taking F. down? - Chuck zapytał przekrzywiając na bok głowę i unosząc jedną brew. - Bo wygląda na to, że póki co przegrywasz... - ruchem głowy wskazał na rozmawiających George'a i Frankie. - Pytanie, czy chcesz oddać kolejną bitwę dzisiejszego wieczora? - najwyraźniej Chuck miał już swój plan.
Sabby spojrzała na George'a i Frankie i skrzywiła się. Dopiero po chwili wróciła spojrzeniem na Alexis wyczekując jej odpowiedzi.

George:

Zanim Frankie zdążyła się zbliżyć barman podał kolejnego drinka. - Bad night? - zapytał uśmiechając się dobrotliwie, po czym przekazał drugiego drinka kelnerce.
Johnny Bravo - 2009-12-27, 18:01
:
- Bywało gorzej. - I uśmiechnął się dobrotliwie w stronę kelnera. Kiwnięciem głowy podziękował za drinka i za zainteresowanie, a jego oczy nabrały miłego wyrazu. Upijał kolejnego małego łyczka, gdy obok pojawiła się Frances. Wstał od baru i lekko się pochylił na znak powitania, po czym wskazał dziewczynie miejsce obok siebie. - Widzę drinka w Twojej dłoni, więc nie zaproponuje Ci czegoś kolejnego do picia. - Usiedli na wskazanych przez niego wcześniej miejscach. - Całkiem nieźle, biorąc pod uwagę niezliczoną ilość alkoholu do naszej dyspozycji i równie liczną moc atrakcji, w postaci ciekawych sms'ów i rozmów. - Zaśmiał się cicho pod nosem. Ani razu nie popatrzył w jej stronę, swój wzrok skupił raz na kieliszku, raz na elemencie dekoracji, by za innym razem przyglądać się kolorowemu oświetleniu baru. Być może wyglądał na zmęczonego, ale to wszystko przez dzień, który go strasznie zmęczył: nerwy związane ze szkołą, potem siedzenie tutaj do późna i jeszcze ta whisky... Jednak z jego twarzy nie znikał, ciągle obecny przyjazny i urokliwy uśmiech. Podrapał się po podbródku i zwrócił się do Frances. - Nie wiem czy wypada mi pytać, jak Ty się bawisz. W końcu byłaś w samym centrum zainteresowania, czy nadal jesteś. - Rzucił jeszcze krótkie spojrzenie w kierunku Sabby i Alexis, na szczęście te nie zauważyły jego wzroku.
Eithel - 2009-12-27, 19:39
:
Przez chwilę miała niemiłe wrażenie, że po prostu unikał jej wzroku i nie chciał na nią patrzeć. Znała chłopców takich, jak George i wiedziała, że mógł być oburzony porannym nietaktem Chucka. Był nadal czarujący i uprzejmy, ale zdecydowanie było coś na rzeczy...
- Zainteresowania? Wszyscy tutaj chcą sprowadzić mnie na ziemię i pokazać, gdzie moje miejsce. - stwierdziła, uśmiechając się bardzo szeroko. Jak widać - nie miała zamiaru płakać z tego powodu - Może poza Ianem. Chociaż i on mówi mi, co robić. - westchnęła ciężko.

Przez chwilę wyglądała, jakby chciała mu coś jeszcze powiedzieć - otwierała usta, to po chwili je zamykała. W końcu zaczęła, dość nieśmiało - Listen, George... this world is different from the world we know. - spuściła wzrok, zastanawiając się, jak powiedzieć to, co chciała - To, co usłyszałeś dziś rano od Chucka nie jest prawdą. Nie chcę, żebyś miał o mnie złe zdanie. - spojrzała mu prosto w oczy, mając nadzieję, że uzna to za oznakę szczerości.

Otrząsnęła się po tym wyznaniu - w końcu co jak co, ale Frances Elisabeth Spencer bardzo rzadko przed kimś się tłumaczyła. Uśmiechnęła się zawadiacko i ściszyła ton głosu, tak aby tylko on mógł ją usłyszeć. - Widzę, że harpie już zagięły na ciebie parol. Za około minutę możemy spodziewać się desantu dwóch piękności uzbrojonych w jadowite języki. - stwierdziła spokojnie, zauważając spojrzenie George w stronę Alexis i Sabby.
Caylith - 2009-12-27, 22:26
:
- Kolejną? - zapytała znudzonym tonem - Chuck, Chuck, Chuck... ty zupełnie mnie nie znasz. To jedynie drobna niedogodność. And nobody's gonna fuck with me on my own party... - dodała ostrzej nie przebierając w słowach jednak na tyle cicho by jedynie ta dwójka słyszała.
- Sabrina, nie uważasz, że potrzebny nam tutaj kieliszek w 3/4 wypełniony szampanem? - zmrużyła lekko oczy. Ruda na pewno pojęła co się szykowało.
Johnny Bravo - 2009-12-27, 22:54
:
Nadal unikał jej wzroku... - Dobrze wiedzieć, że przynajmniej odpowiednio podchodzisz do całej tej sytuacji i "hierarchii" - ...aż do momentu, gdy usłyszał, że cała poranna sytuacja była jedynie kolejną szkolną zagrywką. Spojrzał jej prosto w oczy, po raz pierwszy na tej imprezie i wyczuł, że mówiła prawdę. - Dlaczego mi o tym powiedziałaś? Przecież nie musisz mi się tłumaczyć? - Całkowicie niewinnym głosikiem zapytał się Frances. Był zdumiony tym wyznaniem i nawet nie starał się tego ukrywać. Lekko odkaszlnął i wypił spory łyk whisky. Co tu się w ogóle dzieje, o co chodzi: cała ta Plotkara, news z półnagimi zdjęciami Lex, fałszywa plotka o rzekomej bieliźnie kupionej Frances przez tego chłopaka. Do zdumienia doszło jeszcze uczucia dezorientacji, bo wszedł na jakieś nieznane mu dotąd tereny, na których ludzie zachowują się jakby każdy chciał każdego obrzucić błotem. Musiał się szybko otrząsnąć i wziąć lekcje z cudzych nieszczęść. - Dzisiaj już mnie chyba nic nie zdziwi, więc jestem przygotowany na wszystko. Jakby nie patrzeć, to sporo się dzisiaj nauczyłem, bo w tym towarzystwie trzeba się odpowiednio zachowywać. Zresztą, co ja Ci będę mówić, sama wiesz najlepiej.- Puścił oczko Frances. Nie chciał się zbytnio do niej otwierać, pomimo, że to była tylko plotka nadal nie wiedział, jak ma się zachowywać. Musiał ją lepiej poznać, na co potrzebował więcej czasu. Wydawało mu się, że ta dziewczyna w zdecydowany sposób różni się od tych, które tutaj poznał. Dawało to jakąś nadzieję na przyszłość.
KapitanOwsianka - 2009-12-27, 23:23
:
Alexis:
- Oh... Ok... - Sabby mruknęła i zmyła się szybko by załatwić odpowiedni kieliszek i odpowiedni trunek.
- Glass of champagne? Realy? - Chuck zapytał z umiarkowaną ciekawością. - Nie celniej byłoby odebrać jej to na czym jej zależy? - zapytał unosząc swoją szkocką. - Wiesz, ze Sabby rzadko który potrafi odmówić... - zawiesił w powietrzu niedopowiedziany pomysł.
Eithel - 2009-12-27, 23:55
:
W jej oczach zapaliły się figlarne iskierki. Odgarnęła włosy z ramienia i zrobiła zabawną minę - niby to poważną, ale unoszące się kąciki ust zupełnie przeczyły tej dostojnej postawie. - Dama nigdy się nie tłumaczy, sir George. - powiedziała z silnym brytyjskim akcentem, trochę go przejaskrawiając - I just want to be honest. - stwierdziła poważnie, patrząc mu w oczy. Tak bardzo różnił się od tych wszystkich ludzi, których zdążyła tu poznać. Poza tym przywodził jej na myśl ukochaną Anglię, za którą tak bardzo tęskniła. - Odpowiednio zachowywać, czyli - knuć, kłamać, grać, mieć haka na wszystkich. Tyle. - szepnęła do niego, po czym umoczyła usta w szkockiej.

Jako, że jutro rano wyjeżdżam (do 3 stycznia) i nie wiem czy na miejscu będę mieć dostęp do internetu, to w razie czego proszę o wysłanie gdzieś mojej postaci (byle nie do diabła :P )
Johnny Bravo - 2009-12-28, 00:50
:
-Jak mogłem o tym zapomnieć, niewybaczalny błąd, lady Frances. - Powiedział równie parodiującym angielskim akcentem. Nie mógł nie zauważyć gestu odgarnięcia włosów, po którym ciarki przeszły mu po plecach. A następnie kolejny dreszcz, po wnikliwym spojrzeniu. - I dziękuje Ci za tą szczerość. - Całkowicie naturalnie na jego twarzy pojawił się wyjątkowo czarujący uśmiech, pokazując przy okazji dołeczki. Było w niej coś "innego" od wszystkich pozostałych dziewcząt, a ta "inność" bardzo go pociągała. - Poniekąd tak, ale można zręcznie unikać tych wszystkich ekscesów. To jest trudne, ale wykonalne. - Podniósł ramiona w geście bezradności. Oboje mieli trochę racji, bo w tą grę można było zagrać na miliony sposobów, a George chciał do niej podejść wyjątkowo oryginalnie.
KapitanOwsianka - 2009-12-31, 13:06
:
Blair:
Blair musiała przywitać się z kilkoma "znajomymi", w czym dzielnie asystowała jej Choi. Dopiero po dłuższej chwili znalazł się przy niej nierozłączny prawie duet: Elisabeth i Vivienne. Z tego co Blair zauważyła Vivienne już zdążyła osuszyć kolejny kieliszek szampana.
- Mamy to zdjęcie... - powiedziała lekko rozchichotana Elisabeth. - Ale numer z Alexis, nie? - i spojrzała na pozostałe dziewczyny szukając potwierdzenia.

Alexis:
Sabby zwlekała z przyniesieniem kieliszka szampana. Widać nie wiedziała, czy Lex chciała mieć rozmowę sam na sam z Chuckiem, czy rzeczywiście zależało jej na szampanie. Wróciła po chwili z wysokim kieliszkiem szampana i postawiła go na barze, koło Chucka i Alexis.
- Tak jak chciałaś...
Chuck uśmiechnął się pod nosem. - Ale zrobimy jak chcesz... - powiedział kontynuując swoją ostatnią myśl. Nachylił się do barmana i zapytał. - Can we get a martini glass? - zapytał, a po chwili kieliszek znalazł się koło nich. - Masz wszystko, czego potrzebujesz?
KapitanOwsianka - 2010-01-01, 21:24
:
Alexis chwilę się wahała. Wreszcie jednak zacięła usta i uśmiechnęła się zjadliwie. - I'm fine Chuck.
Chuck odpowiedział znudzonym skinieniem głowy i przeciągłym spojrzeniem.
- Now Sabby, I hope you still remember how to serve nartini? - zapytała nalewając do pustego kieliszka od martini jakiegoś niebieskiego specyfiku. Chwilę potem zalała go szampanem i wymieszała dokładnie.
- Oczywiście. - Sabby spojrzała trochę kwaśno na Lex, ujęła przygotowany specyfik i zniknęła w tłumie.
Eithel - 2010-01-02, 13:40
:
- Z wielkim zainteresowaniem będę obserwować twoje wysiłki. - uśmiechnęła się nieco powątpiewająco, bo absolutnie nie wierzyła w to, że w tym towarzystwie dało się grać fair. Miała wrażenie, że i "książę z bajki", jak to go nazwała w myślach, zdoła się o tym przekonać. Nie raz już poznała ludzi, którzy nie cofali się przed niczym, aby osiągnąć swój cel i wiedziała, jak bardzo potrafili być zdeterminowani. Pytanie było tylko jedno - czy nastolatki są aż tak konsekwentne w dążeniu do objęcia władzy w szkole, jak dorośli dyplomaci w dążeniu do swoich celów. - Sooo.. dlaczego wyjechałeś z naszego wspaniałego kraju? - zapytała, mając ochotę prowadzić normalną, swobodną konwersacje z kimś sympatycznym i pozytywnie nastawionym.
KapitanOwsianka - 2010-01-02, 13:45
:
Frankie nie zdążyła doczekać się odpowiedzi, kiedy poczuła, że ktoś na nią wpadł. Niesiony przez nią drink wylał się na czerwoną sukienkę tworząc ohydną, niebieską plamę. - Oups.. - Sabby zrobiła minę świadczącą o tym jak bardzo jej głupio z powodu tego wybryku. - I'm so sorry... - powiedziała trzymając jeszcze w ręku kieliszek od martini z resztką czegoś niebieskiego. Wyglądało na to, że sukienka jest absolutnie zniszczona.
Najgorsze jednak było to, że część drinka wylądowała na włosach Frankie.
Lev - 2010-01-02, 14:40
:
-Numer stary jak ten świat E., nie żebym współczuła A., ale to mogło nam bardzo zaszkodzić. Pierwsze podejrzenie padło na C., następne mogło paść na mnie. Nawet zastanawiałam się czy to nie Franny, w końcu próbowała skłócić mnie z A. gdy tylko ta do nas podeszła. Teraz jednak nie sądzę aby była gotowa na takie działania, w końcu dopiero raczkuje w naszym towarzystwie- mówiąc to Blair zmierzała właśnie w stronę George'a. Nagle stanęła -Widzę, że Franny przejdzie dziś istny rite of passage. I chyba będzie potrzebowała na prawdę dobrego fryzjera.
KapitanOwsianka - 2010-01-03, 16:09
:
Prima J - Rockstar

Sabby oddała kieliszek przechodzącemu obok kelnerowi i wróciła spojrzeniem na Frankie, jakby spodziewała się jakiegoś wybuchy, lub czegoś takiego. Uniosła lekko lewą brew w kpiącym wyrazie twarzy. Po czym z wyjątkowo wrednym uśmiechem na twarzy ruszyła w kierunku swojej przyjaciółki Alexis, która też w tym momencie wybierała się do loży.
Wszyscy na około patrzyli na Frankie jakby nie wiem co się stało.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2010-01-03, 22:22
:
Impreza powoli się kończyła. Przynajmniej dla Chucka. Przestała być interesująca, więc zdecydował się wyjść na powietrze. Stanął przed wejściem na czerwonym dywanie uśmiechając się sam do siebie. Wyciągnął z kieszeni papierośnicę i wyjął z niej długą cygaretkę. Podpalił ją i zaciągnął się dymem. Po chwili wypuścił go z ust.
Lev - 2010-01-03, 22:53
:
Blair stanęła obok Chucka -Och Charles, tytoń jest passe- uśmiechnęła się do niego czarująco -Organizujesz jakiś after w Palace czy masz dość na dziś? I jak tam wrażenia?
KapitanOwsianka - 2010-01-03, 23:09
:
Chuck uśmiechnął się pod nosem. - To są kubańskie cygaretki skręcane na spoconych udach Hawanek. - odpowiedział. - I choćby dlatego warto raz w życiu coś takiego wypalić. - nie mniej wyrzucił ją na ulicę. - Chętnie zaprosiłbym Cię do mojego apartamentu, ale wygląda na to, że będę miał jeszcze coś do załatwienia. Nie będziesz tęskniła? - zapytał przekrzywiając lekko głowę i marszcząc brwi w zainteresowaniu.
Lev - 2010-01-03, 23:35
:
-Nie będę, z resztą, co pomyślałyby Choi, i Fran i ta followerka Alexis?-puściła do niego oko i machnęła na swoje trzy przyjaciółki po czym wsiadła do limuzyny.
Eithel - 2010-01-04, 00:00
:
Zniechęcona wyszła z łazienki po raz kolejny - niebieskie paskudztwo nie chciało zejść z sukienki za żadne skarby świata. Na włosach widniały jeszcze jego resztki, ale tu rokowania były całkiem niezłe, na pewno nie było potrzebne radykalne ścięcie. Brak jej było słów na żenujący poziom tego zachowania, jakby zniszczona sukienka mogła ją skompromitować albo szarpnąć po kieszeni. Fakt, faktem spowodowało to jej szybszy powrót do domu, o czym miała zamiar poinformować czekającego na nią George'a - I'm gonna go home. Have fun with your friend. - powiedziała i cofnęła się z zamiarem odejścia. Chłopak mógł mieć dziwne wrażenie, że Frances ma do niego lekką pretensję za to, że nie obronił jej należycie. Po księciu z bajki można było spodziewać się znacznie więcej. Możliwe, że jednak pod maską gentlemana i stwierdzeniami o nieuczestniczeniu w szkolnych grach, ukrywał wyrachowanie i chęć dominacji w St. Jude's.
KapitanOwsianka - 2010-01-04, 00:11
:
Frankie:
Z włosami nie było źle, ale wcale też nie było dobrze. Część wypalonych niebieskim świństwem kosmyków wyszła kiedy próbowała je uratować w łazience. Na szczęście zdolny fryzjer wszystkiemu mógłby zaradzić.


- Goodbye Blair... Always a pleasure. - powiedział i odprowadził wzrokiem odjeżdżającą limuzynę. Sięgnął po telefon komórkowy i wybrał numer swojego szofera. Po kilku minutach limuzyna przyjechała po Chucka.
Kiedy siedział już w środku napisał szybko SMSa:
"Kiedy już będziesz gotowa, daj znać."
Po chwili na wyświetlaczu pojawił się komunikat: Send to Frankie.
Johnny Bravo - 2010-01-04, 22:11
:
Wbrew pozorom od samego początku nie zamierzał wdawać się we wszelkiego rodzaju intrygi i ustawił się w tej sytuacji lekko z boku. Pierwszy dzień w szkole i zdecydowanie się na jedną konkretną stronę w tej "bitwie" byłoby nieroztropne. Czuł jednak lekkie wyrzuty sumienia, że nie pomógł w żaden sposób F. Czyżby sytuacja się wyrównała i teraz ona nie miała o nim najlepszego zdania? Zauważył, że dziewczyna cofnęła się o krok, ale jednak z jakiegoś powodu jeszcze nie odchodziła. Prześwidrował ją wzrokiem lekko mrużąc oczy, nie pozwolił sobie na żaden uśmiech, aby jego słowa zabrzmiały jak najbardziej poważnie. - Nie zamierzałem zostać, zadzwoniłem już po moją limuzynę, która będzie tutaj lada chwila. Pozwól, że odwiozę Cię do domu. - Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, czy wypada pozwolić sobie na szczerość. Zawsze to go przedstawi w lepszym świetle - Chociaż tyle mogę dla Ciebie zrobić, skoro nie miałem dość odwagi, by porwać się na bardziej heroiczny czyn. - Nie ukrywał zdenerwowania, bo tarcie rąk miało tylko spotęgować wrażenie naturalności i bezradności zarazem. Przez głowę przeszła mu jeszcze tylko jedna myśl, czy za bardzo nie przesadzał z tą skruchą? Przecież on w niczym nie zawinił, mógł być w tamtym nieszczęsnym momencie całkowicie gdzie indziej i nie być świadkiem całej sytuacji. Ostatecznie odrzucił tą myśl, jest świadkiem, a on zachował się nie po męsku. Zachowanie było całkowicie zrozumiałe. Przy całej burzy mózgów ciągle czekał na odpowiedź.
Eithel - 2010-01-04, 23:04
:
Stanęła nieruchomo, mierząc go wzrokiem. Co prawda rozczarował ją dość poważnie swoim brakiem reakcji, ale ostatecznie była w stanie zrozumieć to, że najprawdopodobniej bał się opowiedzieć po którejkolwiek stronie i na razie starał się pozostać neutralny. W dłuższej perspektywie było to zupełnie nierealne, ale o tym dopiero miał się dowiedzieć. Uśmiechnęła się z aprobatą, chociaż było widoczne, że na ich znajomości położył się pewien cień. Tylko od George'a zależało czy straci sojusznika w grze, w którą nie zamierzał się mieszać, ale która prędzej czy później miała go wciągnąć.
- That would be really nice of you, sir George. - zażartowała i ujęła go pod ramię. W tym momencie jej komórka obwieściła, że F. dostała smsa. Przeczytała go, marszcząc brwi i mamrocząc coś niezrozumiale pod nosem. Szybko odpisała "Ready for what?" udając się wraz z Georgem w stronę wyjścia.
KapitanOwsianka - 2010-01-04, 23:16
:
Zanim limuzyna ruszyła Chuck odebrał SMSa od Frankie. Przewrócił oczami na jej pytanie. Po czym spojrzał na kierowcę. - Take me to the Palace. - powiedział i samochód po chwili ruszył płynnie.
"Ready for my help..." Wystukał szybko i wysłał.


Alexis i Sabby stały przy jednym z kamiennych filarów i rozmawiały z kilkoma gośćmi. Brakowało jednak kogoś z najbliższego otoczenia Lex. Alexis rozejrzała się po pomieszczeniu i zobaczyła Clory wychodzącą dość ostentacyjnie w towarzystwie Choi. Na moment na jej twarzy odbił się wyraz tego jak bardzo ją ubódł ten widok. Zaraz jednak rozpogodziła się i uśmiechnęła do rozmówcy.

Przeniesienie akcji.