Zaginiona Biblioteka

Kulinaria - Śniadanie zjedz mój panie

MrSpellu - 2010-02-24, 10:38
: Temat postu: Śniadanie zjedz mój panie
Jaki jest wasz stosunek do teoretycznie najważniejszego posiłku w ciągu dnia? Preferujecie byle co, w pięć minut, popite herbatą? Czy może przeciwnie - Śniadacie przez dwie godziny z pierwszym śniadaniem, drugim śniadaniem, dzbankiem kawy i gazetą?

Odkąd pracuję, to w tygodniu praktycznie nie jadam śniadań. Schodzę do bufetu bo bułę z kotletem, ogórasem i sosem musztardowym i dobijam to kawą. Jednak w soboty i niedziele chętnie śniadam. Miałem taki fajny zwyczaj w lato, że siadałem sobie na tarasie, wpierniczałem moje ulubione frankfurterki lub jajecznicę z kiełbasą ewentualnie jaja sadzone na boczku, zagryzałem chlebem razowym z masłem i zapijałem kawą lub sokiem pomarańczowym. A potem (jak dzień pozwolił) czytałem książkę.

Co chętnie jadacie na śniadanie? Co pijacie? I czy ogólnie lubicie ten posiłek?
Przyjemność czy konieczność?
Carmilla - 2010-02-24, 11:42
:
ogólnie swojego czasu (całkiem niedawno) uznałam, że śniadanie to jednak jest coś dobrego. Zaczęło się to od ekspresu do kawy - przyjamniej wypić w domu na dzień dobry kawę z ekspresu niż w pracy z zaparzacza. I przynajmniej do pracy trzeźwa przyjeżdżam. Do kawy coś, co najlepiej, żeby było i słodkie i w miarę konkretne: słodka bułka albo jakieś wieloziarniste ciasteczka. Był też czas, że były płatki owsiane lub gryczane z mlekiem, ale to wymaga wcześniejszego wstania, więc zrezygnowałam. Teraz czasami pijam herbatę - zaparzoną (i pozbawioną fusów) wieczorem. Rano zapalam świeczkę pod zaparzaczem idę się myć, zrobić sobie jakąś kanapkę i już ubierająca się w biegu piję ciepłą ale nie gorącą herbatę przegryzając ową kanapką, a w pracy od rana - kawa z mlekiem skondensowanym z magnezem, bo na niedobory tego ostatniego cierpię
Beata - 2010-02-24, 12:19
:
Moje przyzwyczajenia śniadaniowe są produktem babcinej indoktrynacji. :) Mam mianowicie wdrukowane na mur, że bez śniadania z domu się nie wychodzi. Koniec, kropka. Świat może konać, morze występować z brzegów, szef szaleć w oczekiwaniu na spóźnionego pracownika (znaczy, mnie), a ja siedzę (to drugi warunek: śniadanie je się na siedząco!) i jem. Rodzaj spożywanych produktów jest mi w zasadzie obojętny, byle był to jakiś nabiał. :) Potem zapijam gorącą, mocną, gorzką herbatą i dopiero wtedy sama sobie udzielam pozwolenia na wyjście z domu.
Carmilla - 2010-02-24, 13:28
:
A, to takie wdrukowane zachowania bardzo fajne są. W którejś książce P. Zimbardo (chyba w Nieśmiałości) czytałm o grupce ludzi, co to w restauracji spłonęła, bo pożar wybuchł, inni uciekali a tymczasem rzeczona grupka miała "wdrukowane", że nie opuszcza się restauracji nie uiściwszy rachunku. No i nie opuścili tej restauracji :mrgreen:
Mam nadzieję, że babcina indoktrynacja nie zostawiła po sobie aż tak trwałych śladów
MrSpellu - 2010-02-24, 13:33
:
Carmilla napisał/a:
A, to takie wdrukowane zachowania bardzo fajne są. W którejś książce P. Zimbardo (chyba w Nieśmiałości) czytałm o grupce ludzi, co to w restauracji spłonęła, bo pożar wybuchł, inni uciekali a tymczasem rzeczona grupka miała "wdrukowane", że nie opuszcza się restauracji nie uiściwszy rachunku. No i nie opuścili tej restauracji
Mam nadzieję, że babcina indoktrynacja nie zostawiła po sobie aż tak trwałych śladów

Oczyma wyobraźni widzę płonącą kuchnię i siedzącą Beatę wcinającą ze stoickim spokojem twarożek ze szczypiorkiem :mrgreen:

Próbowano mnie indoktrynować w ten sposób, tylko, że śniadania przypadałyby u mnie mniej więcej między 6:00 a 7:00 rano. Dla mnie jest to zdecydowanie za wcześnie. Optimum to między 8.00 a 9.00 bliżej tej drugiej godziny. Bardzo lubię wspólne śniadanie, zwłaszcza gdy mój Skarb zrobi mi takie fikuśne kanapeczki z rzodkiewką. Lubię też wspólne przyrządzanie porannego posiłku. Kolejny pozytyw stałego związku :)
Beata - 2010-02-24, 13:54
:
Chyba próby pożaru babcine wdrukowanie by nie przetrwało - twarożek mógłby mi się zważyć. :mrgreen:
You Know My Name - 2010-02-24, 14:38
:
Jeśli wstaję za kwadrans szósta jak zwykle, to śniadanie jest w pracy po 11. Ale jeśli czasu jest więcej (łikent lubo jaki urlop) i można wstać po 9 i nic robić nie trzeba to śniadać mógłbym bez przerwy, aż do obiadu. A wtedy byłoby miejsce i czas na 2-3 jajka (czy to na twardo z masą sosów czy w płynnej jajecznicy z boczkiem pomidorami i cebulą), półbochenek jakiegoś ciemnego chleba, ćwiartkę kostki masła, przegląd wędlin i serów oraz oczywiście dodatki jak pomidory, szczypiorek, marynatki, ocet, sosy, ogórki kiszone i takie tam. Oczywiście ze trzy kawy i trzy łyskacze z colą.
Do tego oczywiście TVN24 lub Discovery.
Niestety, zbyt często na takie misteria sobie nie pozwalam, bo warunki są niesprzyjające.
Romulus - 2010-02-24, 18:53
:
Staram się śniadanie konsumować regularnie, ale nie jest ono wyszukane. Wstaję o 6.30, szybki prysznic, wskakuję w samochód o 7. Około 7.50 jestem w pracy, pracę zaczynam o 8.30 na ogół (albo o 9.00). Zatem mam pół godzinki na zjedzenie kanapki (bułka z jakąś wędlinką przygotowana poprzedniego dnia wieczorem). W pracy nie pijam ani kaw (nienawidzę świństwa) ani herbat (bo nie mam czasu się rozleniwić z rana), więc popijam sokiem naturalnym, bez konserwantów. Około południa staram się zarządzić jakiś kwadransik przerwy, aby zjeść drugą bułkę z wędlinką i popić sokiem. Jeśli wszystko dobrze idzie i nie ma opóźnień, około 15.00 (15.30) kończę, w domu jestem około 16 (16.30) i zjadam jakiś lekki posiłek, staram się nie przekarmić. Potem jeszcze wrzucę sobie na ruszt kilka emenemsów i cały czas piję wodę.

Jakoś trzymam linię. I czekam na wiosnę i lato - będzie więcej naturalnych warzyw więc śniadanie zostanie urozmaicone pomidorkami, rzodkiewkami, ogóreczkami i sałatą :P Juz nie mogę się doczekać. Bo wędliny mi się tej zimy już przejadły a te warzywopodobne produkty w sklepach są bez smaku.
Asuryan - 2010-02-24, 19:14
:
Mam podobnie do Beaty - bez śniadania nie ruszam się z domu, przynajmniej jeśli idę do pracy na ranną zmianę. Przeważnie moje śniadanie stanowi od dwóch do trzech kromek chleba z jakąś padliną, które popijam ciepłą herbatą. Po dojechaniu do pracy wypijam obowiązkową kawę, a w jej połowie muszę zjeść drugie śniadanie. Inaczej sprawa się ma w weekendy, lub gdy pracuję na zmianę popołudniową - wtedy śniadań nie jem, gdyż wstaję z łóżka dopiero na obiad. Ogólnie staram się odżywiać w miarę regularnie.
Jaskier - 2010-02-24, 19:37
:
Staram się traktować posiłek śniadaniowy poważnie, jadam w związku z tym rankiem o ile czas na to pozwala całkiem obficie.
Zazwyczaj jest to standardzik czyli gorące płatki owsiane, z bananem, jabłkiem, pomarańczą i migdałami popite mlekiem sojowym.
Jak mniej czasu to same owoce, albo bułeczki z jakims pasztetem warzywnym.
MoniaKociara - 2010-02-24, 21:18
:
W weekend to u nas prawie jak jakaś świateczna kolazja albo wielka okazja, bo tylko wtedy mamy okazje zjeść je razem. Nie wymyślamy nic szczególnego, np. jajecznica na boczku lub z cebulka albo pieczemy bułeczki (lub bagietki) i robimy sobie takie ciepłe 'kanapeczki', oczywiscie wtedy wystawiamy na stół prawie cała zawartość lodówki, aby nie trzeba było latać.
Zreszta lubie jesc śniadanie. Wiem, że niektórzy bardzo wcześnie nie sa w stanie, jeżeli musze wstac ok 4-5 to nie ma możliwości, zebym wziela coś do ust, ale o bardziej ludzkiej godzinie, tj. 7-8 jak najbardziej moge sobie już coś zrobić. Dużo lepiej się czuje jak rano coś zjem :)
No i do każdego śniadania lubię miec czarna słodka herbatę z cytryną, która pije tylko do śniadania.
Dhuaine - 2010-02-25, 00:13
:
Śniadania jem na uczelni po pierwszym wykładzie / labach i jest to zazwyczaj jakaś kupiona w bufecie kanapka. Od kiedy w pobliskim McDonaldzie wprowadzono zestawy śniadaniowe, przestałam w ogóle do niego chodzić. Nie dość, że to niestrawne, to jeszcze czeka się potwornie długo i nie da się zjeść w biegu, bo wszystkie bebechy z burgera wypadają.

Jeśli idę na późniejszą godzinę (10+) lub jakimś cudem wstanę wcześniej - od kiedy mam toster, lubię sobie robić na śniadanie tosty z masłem i wędliną lub z dżemem. :D W miarę szybkie i bardzo smaczne. Do popicia herbata. Zalewam kubek do połowy, a gdy się zaparzy, dolewam zimnej wody.

Jak muszę wstać o 4, to robię kanapki i później jem je w samochodzie, oczywiście jeśli nie prowadzę (ale o tej porze staram się nie siadać za kółkiem xD).

W weekendy nie jem śniadań. Jem od razu obiad.
Asuryan - 2010-02-25, 00:15
:
MoniaKociara napisał/a:
Wiem, że niektórzy bardzo wcześnie nie sa w stanie, jeżeli musze wstac ok 4-5 to nie ma możliwości, zebym wziela coś do ust, ale o bardziej ludzkiej godzinie, tj. 7-8 jak najbardziej moge sobie już coś zrobić.

Także wiem że niektóre osoby nie są w stanie spożyć bardzo wcześnie posiłku, ale na szczęście mnie ten problem nie dotyczy. Wstaję o 4.50, a 5.00 już smacznie zajadam kanapeczki :)
MrSpellu - 2010-02-25, 08:39
:
Asuryan napisał/a:
Także wiem że niektóre osoby nie są w stanie spożyć bardzo wcześnie posiłku, ale na szczęście mnie ten problem nie dotyczy. Wstaję o 4.50, a 5.00 już smacznie zajadam kanapeczki

Na studiach miałem problemy z jedzeniem przed 10.00-11.00. Kumpel z grupy miał tak samo (że niby nie tylko ja taki dziwoląg). Dopiero od jakiegoś czasu "wróciłem do normy" czyli jadam między 8.00 a 9.00. O, tak jak teraz. Kupiłem sobie w bufecie dwie buły z kotletem mielonym, ogórasem i musztardą, zapijam to pierwszą kawą. Poezja, mówię Wam. Aż chce się pracować :badgrin:
martva - 2010-02-25, 11:55
:
Śniadanie to podstawa. Też nie wychodzę z domu bez śniadania, bo natychmiast trzęsą mi się ręce i mam mroczki przed oczami. żeby było śmieszniej, to zupełnie nie zależy od godziny - mogę sobie wstać o ósmej i siedzieć przed kompem trzy godziny i dopiero potem iść zjeść i nic się nie dzieje, ale gdybym wstała o ósmej i próbowała pół godziny później wyjść bez śniadania - objawy potwornego wygłodzenia murowane ;)

Płatki na ciepło z dodatkiem owoców to strasznie fajna rzecz, człowiek nie jest głodny aż do obiadu.
Olisiątko - 2010-02-25, 13:39
:
Nie jem śniadań, strata czasu. Rano kawa, potem dopiero obiad, albo i dopiero piwo wieczorem.
Dodatkowo rano mój żołądek lubi pospać dłużej niż ja (drań!) i cokolwiek zjem w ciągu paru godzin od wstania z wyrka, wraca tą samą droga którą weszło.
W wakacje kiedy pracowałem dorywczo to z wielkim trudem zjadałem śniadanie żeby potem nie wykorkować na tym upale. Ale tak poza tym - śniadanie to nie dla mnie.
MoniaKociara - 2010-02-25, 16:12
:
Przypomniałam sobie, ze pare razy zdarzało mi się zjeść coś ok. 5godz :D Raz odwiedzałam babcie pociagiem i zaspałam, od razu musiałam na pociąg lecieć, zadnych sniadan, herbatek, kawek... Doleciałam do przystanku to się słaniałam z nóg, a blisko mam, ok 5-10 minut spacerkiem, a przebiegłam dystans w 6 minut, ciągnąc za sobą walizke ok 15kg... Juz na stacji, po 5 minutach drogi troche mi skołotane serce sie uspokoiło, przestało mdlic. Ale od razu weszłam do sklepu i sobie banana kupiłam :)

Dla mnie kawa z rana, tak na pusty żołądek to jest morderstwo, niestety. W pracy pijałam nałogowo kawe, nawet po 5 dziennie. Czasami mój żołądek się buntował :(
MrSpellu - 2010-03-14, 10:37
:
Dziś pośniadałem sobie, a jak. Z panią Spellową zjedliśmy pyszne, gotowane kiełbaski pieprzowe z musztardą piekielną. Do tego wielki talerz dekorowanych rzodkiewkami kanapek z serem wędzonym i pysznym pasztetem "z bacówki". Zamiast kawy (którą zaraz sobie zrobię) wypiliśmy ostatnio upolowaną przez nas herbatę Twinings of London (parzoną w dzbanku), o smaku pomarańczowo cynamonowym. Z miodem malinowym - rewelacja :)
BitterSweet - 2010-03-14, 10:47
:
Moje śniadania wyglądają różnie, w przewadze mam czas na wypasione śniadanie w piątek, sobotę i niedzielę. A tak to tylko jedna kromka czy jogurt. Aczkolwiek musi być. Rzadko niezmiernie zdarza się, żebym wyszła z domu bez śniadania, tak mam już wpojone. I ogólnie staram się jeść 5 razy dziennie, mniej więcej co 3 godziny (o ile pozwalają zajęcia itd.),ale zwykle jak nie zjem, to jestem chora i cierpięęęęęę. oo

Twiningsy to angielskie siekiery, uważajcie na kołatania... :D
MrSpellu - 2010-03-14, 10:53
:
BitterSweet napisał/a:
Twiningsy to angielskie siekiery, uważajcie na kołatania...

Tak, tak <poszedł sobie zrobić kawę siekierę z ekspresu>

Widzę Sweet, że masz niezłą przemianę materii ;) :P
Zła - 2010-03-14, 11:12
:
Hmm... Na śniadanie przeważnie piję wodę i wychodzę z domu. Po wstaniu nie jestem wstanie nic przełknąć, bo robi mi się niedobrze. Dopiero po jakiejś godzinie mogę coś zjeść, a przecież spanie ważniejsze od śniadania :))
BitterSweet - 2010-03-14, 11:16
:
Spellsinger napisał/a:
Widzę Sweet, że masz niezłą przemianę materii ;) :P

jak się regularniej je, to się sama robi, ot co! :P

Wiesz Zła, zależy chyba o której wstajesz, bo ja np. jak wstawałam o 5 do liceum to też bardzo mi się nie chciało jeść, ale wmuszałam w siebie, żeby nie mdleć w busie. Dopiero za jakąś godzinkę, czy dłużej, przychodził porządny głodzik i ochota na jedzenie.
Zła - 2010-03-14, 11:22
:
Nie zależnie od tego o której wstaję to jest tak samo.
Nawet gorąca herbata jest wtedy obrzydliwa.
BitterSweet - 2010-03-14, 11:24
:
Może masz tasiemca? Podobno jak się ma tasiemca nie jest się głodnym po wstaniu. oo :P
Metzli - 2010-03-14, 15:07
:
Ja w zasadzie jestem głodna zaraz po wstaniu, ale jak mam coś przełknąć to mnie odrzuca. Poza tym, żeby zdążyć zjeść porządne śniadanie musiałabym wstawać wcześniej, to już wolę sobie pospać :P
Sammael - 2010-03-14, 18:43
:
Z racji mojego trybu życia pojęcie "śniadanie" raczej samo się eliminuje, bo ciężko nazwać śniadaniem posiłek spożywany o 16 ;)

jeśli już mi się nieszczęśliwie zdarzy wstać przed południem, to nic nie jadam; tak mam nastrojony organizm że do godziny 13-14 nie jestem głodny i nic nie zjem choćby nie wiem co (nawet jak wstanę o 8 ), za to wieczorem zjadam co mi się nawinie. Na studiach najczęściej jest tak że zjadam śniadanioobiadokolację koło 18-19, potem jeszcze jakaś zakąska albo piwo przed snem i tyle.

jak tak myślę o swoim trybie żywieniowym to albo powinienem mieć już 100 kg albo paść na zawał w wieku lat 20. Bozia widać jest łaskawa na razie :mrgreen:
Jachu - 2010-03-15, 18:06
:
Lubię jeść śniadanie. Z reguły rano jem kromkę żytniego Schulstada cieniutko posmarowaną twarożkiem czosnkowym albo ze szczypiorkiem (coby mieć miły zapach z ust :mrgreen: ), posypaną łyżką posiekanej natki pietruszki, pomidora, jajko na twardo i kawa z mlekiem :)
Ewentualnie płatki Frutina z mlekiem.
Zireael - 2010-03-15, 18:37
:
Mnie nie indoktrynowali ani rodzice, ani nawet babcia, tylko pani od przyrody w podstawówce. :P Nie powiem, że nie wyjdę z domu bez śniadania, bo zdarzało się, kiedy zaspałam, niemniej stoi ono na mojej liście porannych priorytetów bardzo wysoko (wyżej niż np. czesanie i układanie włosów). Ale nawet w sytuacji ekstremalnej, kiedy mam czas tylko, żeby ubrać się i wyjść, staram się złapać w biegu jakiś wygodny do jedzenia owoc albo kromkę pieczywa ryżowego i skonsumować toto w autobusie/samochodzie.
Byłam niezmiernie nieszczęśliwa, kiedy musiałam wstawać o piątej na zerową lekcję w szkole. O takich barbarzyńskich porach mój organizm odmawia funkcjonowania z całą mocą (nie jestem w stanie na przykład założyć soczewek kontaktowych)i jestem w stanie przełknąć naprawdę niewiele, co też czyniłam, żeby nie masakrować sobie żołądka kawą pitą na czczo. Potem, około 8-9 robiłam się głodna jak wilk, więc na dobrą sprawę śniadanie jadłam wtedy dopiero w szkole.
W wolne dni lubię śniadać z czymś bardziej finezyjnym niż micha płatków z mlekiem i owoc (staram się pilnować tego, aby w skład każdego posiłku wchodziły warzywa i/lub owoce, niestety z różnym skutkiem). W ramach okazywania lubemu miłości, smażę mu jajecznicę lub sadzone. : P Latem, kiedy mieszkaliśmy razem przez kilkanaście dni, prawie codziennie robiliśmy sobie na śniadania warzywne albo owocowe sałatki. I raczyliśmy się własnoręcznie skomponowanym musli - w wielkim słoju zmieszaliśmy płatki z kilku gatunków zbóż, lekko sprażone na patelni, i najróżniejsze suszone owoce. Świetne było kandyzowane kiwi, chociaż strasznie słodkie. To były czasy...
Tixon - 2010-05-24, 23:54
:
W kwestii śniadania bywa różnie. Czasami po prostu brak na nie czasu czy apetytu, wtedy szybko wrzucą na ruszt kanapkę albo dwie i jakoś staram się przetrwać do obiadu, ale jak mam okazję, to nie pogardzę dobrym i bogatym śniadankiem. Ostatnio przekonałem się do białych parówek, najlepiej z chlebem i pomidorem, ale jak jest czas to dochodzą do tego jajka, ser, ketchup i majonez oraz cała reszta dodatków.
A co do pytania, to ja lubię każdy posiłek ;)
Tomasz - 2010-05-25, 09:09
:
Należę do tych którzy rano śniadania nie trawią. Dlatego jeśli przed 9 wychodzę z domu to za śniadanie się nie zabiorę. Natomiast jeśli około 10 jestem jeszcze w domu to śniadanie to jest to. Kiełbaski z musztardą albo keczupem albo chrzanem to jest podstawa. Jajecznica z cebulką, albo na boczku, albo moje ulubione jajka na miękko, jedzone tak, że obiera się całe i kroi nożem wzdłuż na połowę, do tego musowo chleb albo buła z szynką. Do kiełbasy czy frankfurterek to jeszcze pomidor się załapie.
Takie śniadanie, koniecznie z rodzinką, to wspaniałe rozpoczęcie dnia.
BG - 2010-05-26, 11:56
:
Bezpośrednio po wstaniu praktycznie nigdy nie jestem głodny - chyba że poprzedniego dnia nie jadłem kolacji. Na ogół przed 10, jeśli coś jem, to tylko jogurt, a potem czekam do obiadu. Śniadania z prawdziwego zdarzenia jem prawie wyłącznie w soboty i niedziele. Na pewno nie w poniedziałki czy wtorki, kiedy muszę wychodzić z domu o 6:40 i 6:15 - wtedy czasem zabieram kanapki ze sobą, a czasem nie, bo nie chce mi się robić, tak jestem zmęczony (zawsze po wstaniu jestem bardziej zmęczony niż przed pójściem spać; m.in. dlatego nienawidzę ranków). W środy, czwartki i piątki - czasami, ale nie regularnie.
W weekendy często jem jajecznicę lub jajka na miękko i do tego grzanki.
MrSpellu - 2010-06-04, 10:28
:
Korzystając z przymusowego wolnego, postanowiłem zrobić sobie wyczes śniadanie:

Zrobiłem sobie pyszne cztery tosty z podwójnym serem i podwójnym salami, wielki kubek czarnej kawy zaparzonej razem z kardamonem i cynamonem, a na deser kiszony ogórek i kilka daktylowych pomidorów.

Należy cieszyć się życiem //spell
MrSpellu - 2010-08-03, 08:42
:
Dzisiaj moje śniadanko wygląda tak:

:arrow: Pyszne tosty z serem i domową kiełbasą.
:arrow: Zajebista jajecznica na domowej kiełbasie
:arrow: Wyczesany, domowy pasztet z królika
:arrow: Mroczna filiżanka czarnej kawy z ekspresu

Jest pięknie...
Metzli - 2010-08-03, 08:56
:
Rany... tyle na śniadanie wrzucić. Ja ostatnio staram się jeść śniadania, a nie zaczynać od kawy na pusty żołądek, ale i tak z trudem wciskam jakąś jedną bułkę :P

A później kawa //spell
MrSpellu - 2010-08-03, 08:59
:
Metzli napisał/a:
Rany... tyle na śniadanie wrzucić.

Widzisz, mam wolne... czeka mnie koszenie trawy... muszę mieć siłę :P
A po koszeniu trawy pyszne piwko XD

Metzli napisał/a:
Ja ostatnio staram się jeść śniadania, a nie zaczynać od kawy na pusty żołądek i z trudem wciskam jakąś jedną bułkę

Moja ciotka zanim zje cokolwiek musi walnąć mocną kawę i zapalić papieroska.
Przyznam, że sam czasem mam na taki mix ochotę :)
Metzli - 2010-08-03, 09:38
:
Bez tego papieroska, ale z mocną kawą. I tak to wyglądało przez dłuższy czas, ale teraz organizm się zaczął ciut buntować na takie praktyki ;)
MrSpellu - 2010-08-03, 09:50
:
Starzejesz się.
Metzli - 2010-08-03, 10:42
:
Ostatnio coś często to słyszę :P
Zireael - 2010-08-03, 18:49
:
Więc to musi być prawda. :P
Beata - 2010-08-03, 19:36
:
Eee tam. Lat mamy nie tyle, ile w metryce, tylko tyle, na ile się czujemy (tak sobie codziennie powtarzam i łudzę się, że to działa).

A w temacie: śniadanko było dziś tradycyjne, twarożkowo-miodowe. I duuużo mocnej, gorzkiej herbaty. I papierosek przed i po. :P
Jander - 2010-08-03, 23:09
:
Pierwsze co rano robię po wygarnęciu się z łóżka to nastawienie wody i zrobienie kawy. Śniadanie jem jakiś czas później, a kawę po nim (w sumie już chłodną :D ).
A dziś bez czasu na śniadanie (toteż i na kawę - zasada nigdy kawy na pusty żołądek zmusza mnie do przełknięcia choćby chleba z masłem), więc zakupione trzy bułki. A zjedzona jedna, bo po jednym Pilsnerze już nie było ochoty, a po dwóch już byłem zawiany. Ale piwo i fajki to dla mnie porządny obiad :)
You Know My Name - 2010-08-04, 11:17
:
na śniadanie nie ma jak cuba libre lub łyskacz z colą.
Metzli - 2010-08-04, 11:25
:
W czasie urlopu, kiedy były takie nieznośne upały na śniadanie szedł gin z toniciem //spell
martva - 2010-08-04, 20:57
:
A ja nadal płatki owsiane zalane ciepłą wodą, żeby napęczniały, a do tego odrobina cynamonu, borówki (czarne jagody), malinki, banany, borówki amerykańskie albo co tam mam pod ręką. Dużo. I żadnych drugich i trzecich śniadań oraz miliona przegryzek przed obiadem, po prostu nie jestem głodna.
MrSpellu - 2010-08-09, 08:33
:
Tego na urlopie jednak mi brakowało. Podgrzewanej w mikrofali bufetowej buły z kotletem mielonym, musztardą i ogórkiem konserwowym.
utrivv - 2010-08-09, 13:51
:
Dzisiejsze śniadanko:
1. Dwa opakowania ryżu preparowanego.
2. Minikrakersiki
3. Pizza Góralska

Mam tez kanapeczki z domu ale muszą mi starczyć do 15:30 :(

W dni wolne nie jem śniadań.
Jestem człowiekiem kolacji i przekąsek "pomiędzy"
Procella - 2011-02-28, 20:45
:
Śniadanie to jedyny posiłek, z którego nie mogłabym zrezygnować. Bez obiadu czy kolacji mogę się obyć, ale rano nie funkcjonuję, dopóki czegoś nie zjem, źle się czuję tak fizycznie, jak psychicznie. Na dodatek to musi być słone i o stałej konsystencji, absolutnie nie jakieś płatki z mlekiem czy coś tym guście (choć w sumie lubię, ale mogę zjeść na kolację, nie na śniadanie). Najczęściej jem twarożek z jakimiś ziółkami lub jakieś serki do smarowania (serki z pieczywem, twarożek przeważnie bez), jeżeli mam czas, smażę sobie jajko.
martva - 2011-03-04, 18:29
:
Odkryłam że jak na śniadanie jem kanapki, to robię się głodna dużo szybciej niż po owsie. Zmieszałam sobie w słoiku płatki owsiane, słonecznik i siemię, odsypuję do miski, zalewam wrzątkiem i dodaję pomarańczę. Mógłby być banan albo jabłko, ale mój organizm ostatnio nie przepada za słodkim. Więc kwaskowata pomarańcza albo kiwi. Pamiętam że mój dziadek jadał na śniadanie owsiankę, ale była na mleku (bleee) i chyba z wkruszonym białym serem (podwójne bleeee). Widywałam różne pomysły na owsiankę na słono, ale nie mówiły do mnie, delikatnie mówiąc. Więc jak bardzo nie mam ochoty na cokolwiek słodkawego, albo widzę rzeżuchę i chcę, albo zapachnie mi jakieś fajne pieczywo, to robię kanapki, a po godzinie-dwóch znów robię kanapki.
MrSpellu - 2012-03-19, 18:28
:
Cóż, dowód na to, że dobra zapiekanka z opiekacza, nie jest zła:

:arrow: chleb tostowy
:arrow: kawałek masła
:arrow: kawałek dojrzewającej szynki
:arrow: Radamer
:arrow: tarty Bursztyn

x kilka

Po takim śniadaniu można... znowu iść spać :mrgreen:
Fidel-F2 - 2015-10-14, 18:39
:
grzanki z bagietki, na to pasztet, na wierzch dżem z czerwonej cebuli i tymianek

żona koncept kolacyjny podrzuciła
BG - 2023-05-29, 22:58
:
Na śniadanie, gdy mam czas, to zwykle jem dwa małe kawałki razowego chleba z pomidorem, bazylią, czosnkiem i oliwą z oliwek (zamiast masła), a do tego garść jarmużu, marchewka i dwa jabłka. Czasem uzupełniam to jogurtem naturalnym albo jajkiem lub dwoma na miękko.
Marchew połączona z jabłkami ładnie neutralizuje czosnkowy aromat z paszczęki.
Choć w razie potrzeby nie pogardzę też owsianką (na ciepłej wodzie, czasem z dodanym zmielonym siemieniem lnianym) albo twarożkiem. Też spoko.
Trojan - 2023-05-29, 23:08
:
niespełna 8 lat...
fdv - 2023-05-30, 08:32
:
Widać wcześniej robiła mama,a teraz jak robi sam to chce się podzielić swoim doświadczeniem.
Fidel-F2 - 2023-05-30, 09:12
:
:mrgreen:
Trojan - 2023-05-30, 19:54
:
:mrgreen: