Zaginiona Biblioteka

Sesje - Zaginiona Biblioteka - spontaniczna sesja forumowa.

Max Werner - 2010-05-12, 08:32
: Temat postu: Zaginiona Biblioteka - spontaniczna sesja forumowa.
< Wreszcie dotarł na miejsce. Wokół pulsowała chaotyczna dżungla, co chwila zmieniająca kształty i kolory. Wypluł różowe piórka, które natychmiast zmieniły się w tęczowe bańki mydlane. Otarł chustką spocone czoło i spojrzał na wprost. A przed nim wznosiły się porośnięte wijącymi sie lianami i szepczącym bluszczem ruiny pradawnej świątyni. Podszedł do litej skały zasłaniajacej wejście, zastukał w nia trzy razy trzonkiem młota i wyszeptał zaklęcie> Mellon < Coś skrzypnęło, skała drgnęła raz i drugi, aż wreszcie uniosła sie odsłaniając wejście. Wejście do Zaginionej Biblioteki! Wszedł do przestronnego, pachnącego kurzem i fajkowym zielem hollu. Szybko minął holl i skierował się do głównej sali Biblioteki mijając setki drzwi róznych rozmiarów, od malutkich, przez które musiałby wejść na czworakach, do ogromnych dwuskrzydłowych wrót. W Bibliotece było cicho jak makiem zasiał>
Gdzie ja to zostawiłem? <szepnął do siebie i rozejrzał się. Znalazł. Na wielkim, wytartym skórzanym fotelu leżało podniszczone, opasłe tomisko "Siedmioksiągu przygód Harrego Pottera". Rozsiadł się wygodnie na fotelu, przypalił cygaro i zaczął czytać.>
Max Werner - 2010-05-12, 08:45
:
A teraz zasady:

Zasada1: Nie ma żadnych zasad 8)
Zasada2: Akcja dzieje się w mitycznej Zaginionej Bibliotece i jej najbliższej okolicy, która nigdy nie wygląda tak samo.
Zasada3: Nie ma MG, a właściwie każdy nim jest.
Zasada4: Wchodzisz i robisz (piszesz) co chcesz.
Zasada5: W Bibliotece są książki, których tak naprawdę NIE MA.
Zasada6: Admini i Moderka to Bibliotekarze, reszta userów to Czytelnicy.
Zasada7: TU WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ, WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
Tanit - 2010-05-12, 19:52
:
<gdzieś z głębi, choć nie całkiem daleka, dało się słyszeć rumor, pisk i wiązankę przekleństw, których szewc by się nie powstydził>
Wykastruje tego kto powiedział, że koty spadają zawsze na cztery łapy >.<
<siedziała w stercie porozwalanych tomiszczy, które najpewniej pospadały z samej góry baaardzo wysokiej półki.>




P.S. tak, zastanawia mnie 'zasada 6'. Czy ma sens? w sumie wszyscy w jakiś sposób 'zbłądzili' bądź 'zgubili się' w Bibliotece ;)
Saika - 2010-05-12, 20:54
:
<owe jednak przekleństwa zagłuszyły jakieś niesamowite wrzaski-najwyraźniej kłóciło się kilka osób... jeden jednak, żeński głos, wybijał się ponad inne... choć słowa odrzucały jawnym skojarzeniem z tutorialem Amnesty International czy innego lewackiego cholerstwa>
A ja Wam mówię, że nie zabłądzilibyśmy, gdyby nie Toudi... Ej, Wam kołki ciosać o prawa człowieka, rednecki...
<słychać szybkie kroki, szelest materiału i pobrzękiwanie bransolet, w asyście przekleństw, utyskiwań i czegoś, co przypominało dźwięk, jaki wydaje książka, gdy nią w kogoś ciskać... potem głuchy odgłos (trafienie?), kolejny dźwięk (upadek?) i seria przekleństw po arabsku i w hindi>
<Saika podnosi głowę i dostrzega gramolacą się własnie Tan>
Ty tutaj?
Tanit - 2010-05-12, 21:21
:
Tak tak... przed chwila byłam tam >.< <ogon jej się spuszył i pokazała palcem w górę na baaaardzo wysoki regal na książki. Zdejmuje z łepka książkę, oblookuje i postawiła czujnie kocie uszka> o! znalazłam ^^'
<popatrzyła na Saikę jakby dopiero co ją zauważyła>
Hej ^^ pomóc w czymś ^^?
Saika - 2010-05-12, 21:26
:
<Saika, swym zwyczajem, ignoruje i nawoływania grupy, i pytanie, i wpatruje się w książkę i Tan>
Co tam masz??
<zdziwienie>
<dopiero teraz odpowiada na pytanie>
Właściwie... możesz.
Wiesz, gdzie tu jest wyjście? Zabłądziliśmy...
Romulus - 2010-05-12, 21:45
:
Siedzący w mroku potomek z nieprawego łoza wytatuowanej po szyję faszystowskiej lesby i zapijaczonego rednecka spogląda z rozbawieniem na miotającą się w ciemnościach dziewuszynę, która swoją nieporadnością powoduje mnóstwo hałasu.

"Taaaak, nada się. Idealna ofiara na całopalenie czarnych wiedźm. Trzeba będzie pastą potraktować, żeby Wielki Czerwony Smok Luizjany się nie pokapował. Hmmmm.... Ostatecznie, śmierdzi liberałką, możemy ją także wychłostać jako miłośniczkę czarnuchów, Obamao i całej tej islamskiej bandy, która opanowała rząd federalny. Taaak. Będzie z niej dobry przykład".

Wie, ze z tych ciemności nie ma ucieczki. Pociąga solidnego łyka z butelki z samogonem pędzonym ze zgniłych ziemniaków i przejrzałej kukurydzy.

"Jak tak dalej pójdzie, to z ciemności wylezą Naprawdę Szpetne Osobniki Zaginionej Biblioteki i capną mi ofiarę. Trzeba się ruszyć...". Drapie się po brudnym, przepoconym podkoszulku, beka i rusza jedną nogą...
Saika - 2010-05-12, 21:51
:
Czekaj!!
<Obie słuchają...>
Coś się poruszyło...
<wyciaga kindżał>
Jakiś cywli, nawet nie umie się skradać...
Ale zdesperowany, zapijaczony cywil to też wróg...
<wypatruje w ciemności>
Nie podoba mi się to... Jest tu nas za dużo...
Za dużo o jednego rednecka...
Musiał, cholernik, zwiać z obozu reedukacyjnego dla rednecków...
Tanit - 2010-05-12, 22:20
:
oj tam oj tam... <macha ręką, podnosi sie i otrzepuje. patrzy na porozrzucane książki> uh... później sprzątnę... albo ktos zrobi to za mnie ^^'
<ściska jedno ładnie oprawione w czerwona skórę tomiszcze ze złotymi zawijasami które ledwo bo ledwo Saika odczyta jako 'Księga Chaosu'>
To tylko lekturka do poduszki, w jednym z tomików znalazłam błąd, muszę posprawdzać.

<nasłuchuje, zastrzygła uszkami, zauważyła zarys sylwetki, ale zaraz spojrzała na Saikę>
Wyjścia szukasz? <uśmiechnęła sie szeroko, a w oczach błysnęła diabelska iskierka>
Nie znajdziesz go ^__^ <jeszcze szerszy uśmiech> Stąd nie ma wyjścia ^___^ Możesz mi wierzyć kochana, spotkasz tu nie jednego... nie jedną istotę.
Herbatki ^^? <radośnie macha ogonkiem>
Zła - 2010-05-13, 01:52
:
<weszła szybkim krokiem nie patrząc pod nogi> Ooo hej Tani... <nie dokończyła, bo potknęła się o rozrzucone książki> o żesz... <tu padło kilka niecenzuralnych słów> czy ja zawsze muszę się o coś potknąć <usiadła i zaczęła masować kostkę> i cola z red bullem mi się wylała <spojrzała na mokrą koszulkę> ten dzień nie należy do udanych <pociągnęła nosem>
Tanit - 2010-05-13, 08:27
:
Zua, kochana, ty jak zwykle ^^ <pomaga jej wstać> Cola z Red Bullem się znajdzie dla Ciebie, w ramach rekompensaty. Książki to moja wina ^^'
<look look na koszulkę> a ją możesz zdjąć, mnie to nie przeszkadza //spell
Max Werner - 2010-05-13, 08:36
:
Mnie też < stał w drzwiach, ubrany tradycyjnie tylko w szkocki kild, w zębach tlące się cygaro, pod pachą opasły tom "Conan w kosmosie"> Hmm, to znowu ta kocica <dotknął dłonią swieże zadrapania na twarzy i wyszczerzył zębiska>
Zła - 2010-05-13, 10:47
:
oj tam, oj tam <machnęła łapką> wyschnie i będzie dobrze, a jak zdejmę to się jeszcze przeziębię <wciągnęła w płuca trochę dymu z cygara> mmm... <przymrużyła oczka> to mi przypomina o tym, że dzisiaj jeszcze nie nakarmiłam swoich płuc <bziumnęła na zewnątrz, żeby nie smrodzić dymem w bibliotece>
Romulus - 2010-05-13, 12:25
:
Ze swojego kąta zauważył, że znowu zaczyna robić się sielsko i Zaginiona Biblioteka przemienia się w towarzystwo spijania sobie z dziubków. Poprawił przetłuszczone włosy i w jego rzadko kalanym myśleniem mózgu doszło do niewielkiego spięcia na neuronach.

"Pogrom!!!", "Tak, to będzie lepsze. Raz dwa znajdzie się jakiś żyd albo czytelnik Gazety Wyborczej. Złapie się kilku ateistów do tego i rozpali ognisko...".

W jego głowie zaczął nieoczekiwanie dla niego samego kiełkować plan przeprowadzenia małej masakry oczyszczającej atmosferę w Bibliotece. "W razie czego - pomyślał - spali się także trochę książek... W tym zamieszaniu nikt nie będzie zwracał uwagi na ich brak, zwłaszcza że jest ich dużo".

Czy było to zasługa pociąganego co jakiś czas ze słoika bimbru (samogon w butelce się skończył) śmierdzącego zjełczałymi jajkami - tego nie wiedział - ale natchnienie i wizja płonących ciał i krzyków ludzi wprawiła go w radosny nastrój potęgowany zapowiedzą płonących książek.

Tak, czas ruszyć drugą nogą...
Saika - 2010-05-13, 14:56
:
[Romek, masz plusa, to nie ma być obyczajówka]

<Saika popatrzyła na towarzystwo całkowicie zdetonowana. Opuściła broń, westchnęła "Ignoranci" i pomyślała sobie, że ten cholerny ochlej, boby go Allah pokarał, pokaże swą zapijaczoną gębę lada moment. I pomyślała sobie, że przydałby się motor. I jednoślad pojawił się w odległym końcu sali, narobił hałasu i zgrabnie zaparkował między wysokimi półkami. Sama Mścicielka w Sari nie była juz odziana w tradycyjny hinduski strój, lecz ciężkie, motocyklowe łachy. Na plecach zaciążyła jej ukochana czarna katana>
-Skoro nie ma stąd wyjścia, to przynajmniej wyślę do domu jednego rednecka...
<pomachała na pożegnanie i wkrótce sklepienie zadrżało od warkotu potężnego silnika. Motocykl zniknął między półkami, a sama Saika żałowała, że zdecydowąła się zapuszczać włosy.>

[Nie martw się, Romulusie, nie jestem wrednym MG... Na razie.]
Tanit - 2010-05-13, 16:35
:
<spojrzała na Maxa> Zboczuch >.< <prychnęła, a wystający spod spódniczki ogon spuszył się trochę> Mówiłam, łapy przy sobie.
<wzrok na Saikę, mrug mrug, patrzy jak odjeżdża> Paaa... tylko nie jedź na prawo! <głośne łupnięcie> To droga bez wylotu ^^'
<popatrzyła na porozrzucane książki i wzruszyła ramionami> ktoś to sprzątnie... ^^ <po czym przemaszerowała między półkami>
Saika - 2010-05-13, 16:57
:
<powoli zbiera się z podłogi>
Cholera jasna...
<dalej przeklina w tym stylu>
No, to znaczy, że redneck wkrótce się zjawi...
<jako córka indyjskiego Mudżahedina i węgierskiej wampirzycy umie jednak się obstawić>
Mamy czas...
<sięga po ksiązkę "Jak przeprowadzić zamach" i zaczyna czytać, śmiejąc się z naiwności i niewiedzy zachodnich, a jakże, autorów.>
Romulus - 2010-05-16, 09:57
:
Ta biedna dziewusia jednak nie miała szczęścia, pomyślał. Ale należało się tego spodziewać w miejscu takim jak to. Kto tu trafi, utknie na zawsze. I żaden wyczarowany motorek mu nie pomoże. Zresztą, dokąd by uciekła??? :badgrin: Ale szkoda, pomyślał. Mogłaby być z tego fajna zabawa - oglądać niespiesznie, jak miota się i ucieka i powolutku zacieśniać pętlę wokół niej. Takie zabawy zawsze sprawiały mu najwięcej radości.

Poprawił spodnie. Zacisnął pas. Charchnął porządnie, tak zdrowo, spod żołądka. W ustach wezbrała mu fala flegmy. Splunął na ziemię. Jasno zielona maź chlapnęła na podłoże, zasyczała, uniósł się dym i po chwili w jej miejscu została tylko cuchnąca dziura w ziemi.

Ech - rozmarzył się - ten bimber ma moc. Z brudnych spodni wyciągnął szmatkę i rozwinął ją, nabrał trochę tabaki, wciągnął nosem i kichnął. OŁ JEEEEH. Teraz się zabawimy.

Wyciągnął zza pasa skórzany bicz i raźno ruszył w kierunku swojej ofiary. Problemem był smród, którzy go poprzedzał :) Ale - doszedł do wniosku - jeszcze nie czas, aby pokazywać swoją prawdziwą postać. A dzięki temu, może to nieszczęsne stworzenie poczuje jego woń i podejmie ucieczkę. Bo na razie zanosiło się na zbyt łatwy łup. A to nie da mu żadnej satysfakcji.
Saika - 2010-05-16, 10:47
:
Muslimka zaśmiała się bezgłośnie.
Trafiłaby go z zamkniętymi oczyma, tak cuchnął alko...
Ale była efekciarą- wujaszek Omar dobrze ją wyszkolił. ;)
Patrzyła tylko, jak frajer zbliża się, i czekała na wielkie przedstawienie...
Wówczas wielkie regały zadrżały od eksplozji i zawaliły się... Wszystko zginęło w dymie i huku spadających ciężkich tomów...
Nastała ciemność...

[Nie, nie chcę zabić Romka, to byłoby zbyt proste... jeszcz zbyt wcześnie...]
Beata - 2010-05-16, 12:56
:
Ja w kwestii formalnej: jeśli choć jedna książka zostanie uszkodzona podczas tej Waszej wojenki, to... <tu rzucam groźby karalne, powoli przedzierając się przez chaszcze zarastające wejście> //pisowcy .
Saika - 2010-05-16, 13:58
:
Ja też w kwestii formalnej.
Wojna wymaga ofiar. 8)
Cenię książki (choć Koran najbardziej... :P ) ale redneck ma wrócić tam, skąd przyszedł.
Im szybciej, tym lepiej.
I lepiej, żeby był wtedy żywy.
Romulus - 2010-05-16, 17:44
:
To przestań wreszcie wynajdywać jakieś cudowne rozwiązania z kapelusza. A to motorek a to wybuch. Psujesz mi cały nastrój swoimi wulgarnymi zwrotami fabularnymi. A wiedz, że planowałem spalenie cię a za podpałkę mają służyć... :badgrin:
Saika - 2010-05-16, 18:06
:
W końcu tu się wszystko może zdarzyć...
A ja nie mam zamiaru dać się zabić.
Nie wykorzystuj tego, że nie jestem wrednym MG. 8)
Romulus - 2010-05-16, 18:32
:
To na razie ty wyciągasz króliki z kapelusza psując wszystko. Ja dopiero ruszyłem w twoją stronę a twoją jedyną reakcją na to było: wybuchanie. Nuda, jak w bajkach dla dzieci.
Saika - 2010-05-16, 18:41
:
Na razie czekam na Twój ruch.
Ale, jak chcesz, mogę zmienić styl, nie widzę problemu.
Twój ruch, gramolisz się spod regałów. Działaj wreszcie!
Tanit - 2010-05-16, 18:41
:
<Saika stać cię na więcej :P może by tak wytrzeć ten wybuch o.o?>

Beatko... i tak nie wyjdziesz :)) Jakby ktoś chciał wyjść z nicości o_O
<Zaciągnęła się słodkim zapachem starych kartek i atramentu w księdze i przy okazji nie tylko tym. Zakaszlała i poniuchała. Znowu on... westchnęła odkładając knigę w bezpieczny schowek.
Po chwili na R. chlusnęło coś z góry - przynajmniej duże wiadro świeżej chłodnej wody>
Czy ja ci nie mówiłam o myciu się? <siedziała wysoko na półce z pustym wiadrem niemal większym niż ona sama //tanit > Albo używać silnego odświeżacza... odświeżacza, nie bimbru! >.<
Saika - 2010-05-16, 18:43
:
Tan ma rację.
<Muslimka zanosiła się śmiechem>
Toga do wymiany, Rzymianinie.
<pomaga wstać>
To jak, nadal masz zamiar mnie zabić?
Beata - 2010-05-16, 21:00
:
<w końcu stanęła, zasapana, w progu>
- Co się tu, do stu tysięcy fur beczek, wyprawia?! Bałagan wszędzie, wygodne fotele zasypane kurzem, regały poprzewracane, książki w nieładzie... Jazda, do sprzątania! To biblioteka jest, a nie arena! :evil:
Saika - 2010-05-16, 21:17
:
<z wrażenia puściła dłoń gramolącego się Romulusa, któremu pomagała się podnieść>
Beato, stanęłam wobec wyższej koniecznośći. To była obrona konieczna. Więcej nie powiem nic bez adwokata.
<uśmiecha się szelmowsko>
Tanit - 2010-05-16, 22:15
:
W takim razie możesz mówić Saiko :freak: <siedzi na szafie i obok puste wiadro>
Beato, masz listki we włosach ^^
A tak w ogóle to kurz dodaje klimatu, i jest tam gdzie powinien. W salonikach czytelniczych go nie ma ^^ <pokazała palcem... półkę pełna książek>
Saika - 2010-05-16, 22:23
:
<Spogląda na Tan z nowym zainteresowaniem>
A więc zechcesz być moim adwokatem?
<kieruje wzrok tam, gdzie wskazuje Tanit>
Taaaaak, klimat faktycznie niepodrabialny...
<Przechadza się między regałami i natrafia na książkę "Byś jak Osama- samouczek terrorysty">
Tu jest wszystko... cud braku cenzury... <kiwa głową>
Tanit - 2010-05-17, 07:34
:
<zeskakuje z szafy i patrzy jej przez ramie. Po chwili drapie lekko literkę 's' i wychodzi 'b'>
Oj, brud się tu zapałętał ^^' <być jak Obama...>
Ale wiecie co wam powiem? Nie załapiecie czym jest biblioteka jak nie zaczniecie patrzeć... i widzieć.
<podeszła do wskazywanej półki... i po chwili odsunęła ją lekko na bok. W głębi był salonik, stolik, wygodne fotele.>
ZBooki lubią się czasami tak chować i takich miejsc jest tu pełno ^_^ To nie tylko korytarze półek z książkami...
Saika - 2010-05-17, 14:31
:
<Saika śmiała się szczerze, bo tą jedną zmianą Tanit ukazała to, o co jej chodziło. Tytuł brzmiał: "Być jak Obama-samouczek terrorysty". Wciąż chichocząc, zostawiła biednego Rzymianina i zaciekawiona udała się w kierunku wskazanym przez Tanit>
Hej, Romek, idziesz z nami?
<zdążyła rzucić przez ramię, zanim weszła do pomieszczenia>
toto - 2010-05-23, 22:24
:
<Wygodnie siada w fotelu i włącza swój serial>Hm, ciekawe co tam zdziałali w bibliotece? Czy Czarna katana wreszcie trafiła do rąk Rzymianina?<Patrzy chwilę w ekran, orientuje się w sytuacji> Dziwne, minął prawie tydzień, a przysiągłbym, że akcja nie posunęła się nic, a nic.<Drapie się po głowie>Zupełnie jakby czekali aż zobaczę, co robią.
Max Werner - 2010-05-24, 10:30
:
<wchodzi z opasłym tomem "Biblia na wesoło" pod pachą, siada w fotelu obok toto, nabija faję fajkowym zielem> co oglądasz? A ten sitcom o nas? Zajarasz?
Saika - 2010-05-24, 10:37
:
Po prostu to Matrix. ;) <rzuca wesoło Mścicielka w sari>
Też w sumie czekałam na rozwój wypadków...
<patrzy przez szparę w drzwiach na przemoczonego Rzymianina>
No tak, mogłam się spodziewać...
<siada w fotelu, oddycha z ulgą i sięga po "Zapiski mistrza Linji".>
Max Werner - 2010-05-24, 10:44
:
<podaje fajkę mscicielce w sari> zajarasz Saika? Sproszkowałem "Autobiografię Winnetou", wyszedł niezły stuffik.
Saika - 2010-05-24, 11:35
:
Hmmmmmm... znajoma siedziała w mistyce indiańskiej... Może być fajne. xD
Ale ja nie palę, dziękuję. :)
Z resztą, katana jest bardzo ostra, mogłaby się komuś stać krzywda... ;)
<wzdycha, bo znów wyszła na sztywną... ale Saika zwyczajnie nie pali i już>

Chociaż...
Pal licho, spróbuję.

Uhu... mocne.
Romulus - 2010-05-24, 19:13
:
- Wiedziałem - mruknął, wygrzebując się spod sterty płonącej makulatury - wiedziałem, ze jak zlezą się pozostali to nici z Mrocznej Ofiary. Ale to wszystko przez tą prężącą się na Niewiadomo Kogo gówniarę. Ech...

Zaczęło go suszyć a tłok i gwar wokoło skutecznie odebrał mu wolę do działania. Popełzł w swój kąt ciemny, wyjął nóż i zaczął nim wściekle lecz metodycznie ryć w drewnie. Kolejny krucyfiks... "Kogo by tu ukrzyżować na nim. No kogo?". Przyjdzie czas, przyjdzie odpowiedź. Tymczasem sięgnął za regał po kolejną butelkę. Odkorkował, śmierdziało jakimiś fiołkami. Fuj, ale lepsze to niż susza w gardle. Zapuścił kilka łyków, spirytus rozlał się po gardle przyjemnie rozniecając ogień w środku.

- Ech, zatańcowałbym ja z jakąś żwawą dziewuchą, oj zatańcowałbym...

Po chwili zapadł w pijacki letarg, w którym na obrzeżach snu powróciły do niego obrazy z ostatniego krzyżowania.
Saika - 2010-05-24, 19:35
:
[Romku dobre, ale statyczne. //faja ]

A tego znów przywlokło?
<wzdycha>
Eeeeeeee, niech śpi..
Może to i lepiej...
Kurde...
Regały się przesuwają...
Mocny towar jednak...
Widze Wielkiego Manitu. xD ;)
Tanit - 2010-05-24, 22:11
:
Wielkiego Manitu o.o? <przeciska się miedzy regalami ze stertą książek w ramionach, wyglądających na rękopisy raczej, stając na przeciwko Saiki>
Wiesz, dzięki, ale wolałabym coś rodem z Afryki bądź południowej Azji ^^'
<niucha w powietrzu>
No, czuje Maxie, że udało ci się skombinować coś silniejszego :P
Saika - 2010-05-25, 10:35
:
<dym leci prosto na Tan>
Owszem, kochanieńka, owszem.
Hmmmmm... Ale co do Azji, to się zgadzam...
Opium ładnie pachnie... :mrgreen:
Max Werner - 2010-05-25, 12:20
:
<podczas gdy panny kurzą sobie aż miło, Max wysyła niepostrzezenie smsa > Romek, laski są usmażone, zaczynamy akcję?
Saika - 2010-05-25, 13:45
:
<leniwie, do Tan>
Max nas wydał, Tan...
Będzie bal...
<wydmuchuje dym Maxowi prosto w nos>
Tanit - 2010-05-25, 14:28
:
pfff... <macha łapką odganiając dym sprzed twarzy> bueh... <odsuwa się od Saiki>
Bawcie się dobrze, ja mam książki do dostarczenia. Ktoś chce rękopis nowej powieści VanderMeera? Ma być wydane w przyszłym roku o.o
<pomachała oprawionym miękko maszynopisem z wielkim X na środku i podpisem autora>
Jak nie to spadam, Beata mi się gdzieś zgubiła v.v'
Beata - 2010-05-25, 19:14
:
- "Ktoś mnie wołał, poznać chciał?" ;) Wcale się nie zgubiłam, tylko trochę przykurzona, pff... pff... jestem - strzepuje z siebie pył, popiół i co tam jeszcze. - Ktoś tu o nowym VanderMeerze wspominał? //slina
Saika - 2010-05-25, 20:02
:
Jak chcesz, to idź, ale obawiam się, że ominie Cię zabawa pod tytułem: "Wkurzamy Romka", droga Tanit.
<mruży oczy, kończy palić i macha ręką na pożegnanie>
Kheh...
Nie powinnam była jarać...
<chwilke wpatruje się w drzwi, a potem zaczyna bawić się kindżałem>
toto - 2010-05-25, 20:29
:
<przeciera oczy ze zdumienia>Saika musiała nieźle się zjarać, bo w rękach kindżału na pewno nie trzyma. <rozgląda się po pomieszczeniu; wzrok przypadkiem trafia na półkę z autorami z nazwiskami zaczynającymi się na literę D> Jacyk Dukajewicz "Lodem i Mieczem", tego jeszcze nie czytałem. <bierze książkę, spogląda na Saikę i wciąż się dziwi, co też ona trzyma w rękach>Nie będę jej przeszkadzał, niech się bawi swoimi zabawkami, krzywdy sobie nie zrobi
Tanit - 2010-05-25, 20:58
:
O, Beatka mi się znalazła ^^ <zamachała radośnie ogonkiem i pomachała jej rękopisem przed nosem> Chceeeeeeszzzz XD ?
<looknęła na Saikę i towarzystwo>
No cóż, bawcie się dobrze, ja wrócę jak uporam się z robotą, takie życie bibliotekarza //tanit <uśmiechnęła się szeroko i dała Beacie maszynopis VanderMeera>
ciaoo ^_^ <pomachała, wskoczyła na jedną, drugą, trzecią półkę i zniknęła w mroku biblioteki... ostatnie co usłyszeli to jej chichot ;) >
Saika - 2010-05-25, 20:59
:
Bosz, ale toto naiwny i ślepy, miałam go już dawno... <patrzy z politowaniem>
No, Rzymianinie, dawaj!
Romulus - 2010-05-25, 21:52
:
Natrętne bzyczenie komara - dzwonka komórki Maxa Wernera - wyrwało go z letargu, w którym płonęły stosy a wolnomyślące wiedźmy smazyły się na nich jak pieczone kurczaki zbyt długo nabite na ruszt. To był słodki, zalatujący oparami na wpół przetrawionego bimbru parującego ze wszystkich porów jego ciała, sen.

Powrót do rzeczywistości stał się jeszcze bardziej bolesny, kiedy w jego głowę uderzył tępy, pulsujący ból - skutek zbyt wielu łyków bimbru na pusty żołądek. Zapragnął puścić gdzieś pawia, ale nie było już czym. Czknął zatem rzygawicznie i otworzył oczy.

- Czehhoo chseszzzz? - wybełkotał do przypiętej do ucha słuchawki

- Znowu zachlałeś? Wielki Czerwony Smok Luizjany nie będzie zadowolony, że nie znalazłeś jeszcze ofiary na rytualne całopalenie wiedźm - głos Maxa wibrował mu w głowie nie gorzej niż wspomnienie po bimbrze. A może i gorzej. - Weź rusz dupę i załatw sprawę. Zanim spuszczone zostaną Psy Świętej Wojny, albo wpadnie oddział Samobójczych Ninja Ateistów. A wtedy będzie wstyd, jeśli będziemy musieli znowu cię wskrzeszać. Ale tym razem - możesz być pewien - twoja nowa postać będzie jeszcze bardziej ohydna, niż obecna.

- Taaaaa, querwa, jeszcze bardziej? Bez jaj - mruknął z przekąsem, ale już po tym, jak się rozłączył.

Do nowiu było jeszcze dużo czasu, ale nie mógł już go tracić. Potrzebował planu. I doszedł do wniosku, że czas zerwać z postępującą degradacją. Nie mógł się pojawić na całopaleniu w obecnej postaci, bo faszystowskie dziewuchy, które tam będą, nie zechcą na niego zwrócić uwagi.
Saika - 2010-05-25, 22:01
:
<Oj, śmiech Saiki, która podsuchała całą rozmowę, byłby bardzo niemiły i pewnie sprawiłby nieskończone męki kolesiowi w splugawionej plamami z bimbru todze-gdyby nie był bezgłośny>

Jakiż żałosny jesteś w swej upartości,. Romulusie-

<głos wwiercał się pod czszkę a Czarna katana zabrała się za świdrowanie ochleja wzrokiem, wykorzystując fakt, że klient walał się między regałami>

naprawdę mógłbyś sobie darować, rednecku. Z liberalnym lewsckim fundamentalizmem nie masz szans.

<teraz naprawdę się roześmiała. Bardzo głośno. Potem tylko czaszka Rzymianina eksplodowała jeszcze większym bólem, potraktowana chyba czymś ciężkim, i zapadła ciemność>
Romulus - 2010-05-25, 22:14
:
Śmiej się, śmiej, mała naiwna dziewczynko. Do czasu, kiedy uderzy w ciebie pancerna pięść i ockniesz się na stosie - warknął szukając drogi do najbliższej wanny. Idąc, potknął się o jakąś książkę, zerknął na grzbiet: Cortazar.

- Ooooch.... - wściekle zawył - jeszcze ten lewacki zboczeniec.

Ale powoli, na wszystko przyjdzie czas. Najpierw zimny prysznic, potem gorący, sauna i golenie. Trzeba przydybać jakąś dziewkę, coby ogoliła kłaki trochę. A i żeby chętna była do figli...

Potem zapolujemy.
Saika - 2010-05-25, 22:23
:
<Fuknęła niczym rozdrażniona kotka, czując się zlekceważoną.
Uśmiechnęła się jednak zośliwie- w takim tempie lewacka zaraza cudownie się rozprzestrzeni, niczym czerwona gorączka, ale już bez komunistycznych, totalitarnych zapędów, błędów i wypaczeń>
A idźże...
I jeszcze Cortazara splugawił...
<ostroznie odkłada ksiązkę>
Hmmmmm...
<napotyka "Miasto i psy">
Niezła lektura!
Romulus - 2010-06-09, 22:02
:
Kiedy dowlókł się wreszcie do ukrytej za regałami łazienki przez chwilę poczuł rozczarowanie.
- Damn - zaklął - naprawdę liczyłem na jakąś kuso ubraną bibliotekareczkę.

Jednak, doszedł do wniosku, że nie ma tego złego... Oporządzi się w spokoju. Spojrzał na siebie w lustrze. Obraz nędzy i rozpaczy. Żadna faszystowska lesba z Klanu nie spojrzałaby na niego a co dopiero grzeczne bibliotekareczki...

Stanął przed lustrem i wyciągnął nóż. Na początek włosy. Kolejne przetłuszczone i poskręcane od brudu strąki spadały jeden po drugim. Potem brzytwą załatwił to, co pozostało. Dziesięć minut potem wyglądał jak ucieleśnienie erotycznego snu jakiejś młodej Helgi ze Służb Pomocniczych. Ogolona głowa przyjemnie współgrała z dużymi, niebieskimi oczami. Drapieżny uśmiech, długie rzęsy. Ładnie zarysowane mięśnie brzucha i klatki piersiowej. Wszystko to czyniło z niego niewymuszonego aryjskiego pana. Ale to był dopiero początek.

Przez myśl mu przeszło aby na czubku głowy zrobić sobie tatuaż ze swastyką. Ale zrezygnował z tej myśli. Potrzebował zmiany a nie tkwienia we wciąż tych samych koleinach, które uczyniły go w w oczach Klanu największym looserem, po którym wciąż trzeba było sprzątać. Życie po życiu.

Długi prysznic, najpierw zimny w trakcie którego wrzeszczał, jak opętany; potem gorący - i czuł się jak nowo narodzony. Kiedy wyszedł z kabiny nagi myślał tylko o jednym. O miodku i o figlach z jakąś chętną niewiastą. Wszystko inne straciło sens. Walka z Zarazą, poszukiwanie ofiary na Całopalenie, nieutajona żądza zemsty na Wielkim Smoku za uczynienie go tym, kim się stał... Wszystko to musi poczekać. I albo przydyba jakąś dziewuchę - albo puści to ogromne, zatęchłe, zapomniane przez wszystkich królestwo książek z dymem takim, że kiedy skończy się tlić ogień ze Słońca w Układzie Słonecznym zostanie tylko przybladła gwiazdeczka.

Chwycił za swój bicz i długi nóż i wybił nim szybę w szafce z ciuchami. Znalazł tylko kraciastą koszulę i wytarte spodnie. Ze starych, śmierdzących ciuchów zabrał pas i raxno odświeżony wykopał drzwi od łazienki i stanął między ciasno zestawionymi regałami z jakąś makulaturą.

- Wróciłem, słoneczka...!!! Zatańcujem?!
Saika - 2010-06-09, 22:24
:
<poirytowana unosi zwrok>
Mógłbyś się tak nie wydzierać? Trochę zmiłowania dla czytających...
<wzdycha i odkłada książkę na półkę>
Eh, znów trzeba będzie jakąś bombkę zmajstrować... Facet zaczyna mnie naprawdę irytować...
<zrezygnowana wychodzi z sali i zagłębia się w labirynt bibliotecznych regałów... ma sporo do roboty...>
A tak przy okazji- swastyka jest już bardzo passe. Dobrze radzę ciut się zlewaczyć...
<ciska w stronę Rzymianina Rawls'em.>
Miłej lektury.
Romulus - 2010-06-10, 10:38
:
Jakaś książka uderzyła go w świeżą, pachnącą krochmalem koszulę. Zerknął najpierw na tytuł i pogardliwie wykrzywił usta a potem zerknął w kierunku, z którego nadleciała.

Zobaczył tamtą śmieszną dziewczynkę, którą chciał spalić na stosie. Pokręcił z niedowierzaniem głową: małe, kościste i żylaste. Żadnej zabawy na wysokim ogniu z tego by nie było...

Przeszedł obok niej spoglądając z drwiną. Dziewczątko nastroszyło się i prychnęło. Wzruszył ramionami, na wszelki wypadek pokazał jej swoją maczetę i poprawił bicz zawieszony przy pasie. Ruszył raźno ciemnym korytarzem wdychając zgniliznę niektórych woluminów.

- Musi być stąd jakieś wyjście - pomyślał :)
Saika - 2010-06-10, 14:29
:
Romulus napisał/a:
]małe, kościste i żylaste

Niskie tak, ale ani kościste, ani żylaste.]

<Saika faktycznie prychnęła z pogardą, ale maczeta (ze sklepu z zabawkami chyba) nie zrobiła na niej najmniejszego wrażenia. Przez materiał sari pomacała z safysfakcją rękojeść swojej "zabawki".>
-Konserwa niereformowalna!-pomyślała z pogardą.
Ale ale... Czerwona zaraza niedługo rozwiążę ten problem...
Aby być konserwatywnym, trzeba wyleczyć się z liberalizmu.
A liberalni jeszcze nie jesteśmy, póki co.
I Saiki w tym głowa, aby to się zmieniło...
<diabelski uśmiech>
Romulus - 2010-06-12, 15:35
:
Nie zwracał już uwagi na mamrotanie dziewuszki. "Może powolna umysłowo?" pomyślał przez sekundę, lecz zaraz zaczął baczniej się przyglądać okolicy. Gdzieś między regałami co chwila zapalały się różne ogniki. Słychać było szepty i szuranie między półkami. Skądś doleciał go śmiech kobiety. Ruszył korytarzem między półkami szukając wyjścia do ogrodu. Szukał po omacku, gdyż ta część biblioteki tonęła od zawsze w półmroku. Nawet Ojcowie i Matki Założyciele już nie pamiętali dlaczego panowała tu ciemność. Inne rejony biblioteki były rzęsiście oświetlone i panował tam gwar. Ale nie kierował się w tamtą stronę. Za dużo kiboli. Musiałby ich wszystkich pozabijać, a to by zajęło zbyt wiele czasu. Skrót przez ciemne zakamarki był najszybszą drogą, aby wydostać się na zewnątrz do bibliotecznego ogrodu. Było tam miejsce, które musiał odnaleźć.

Wtem, niewiadomo skąd i jak światło jakoweś rozbłysło, rozległ się szum i szelest i zobaczył Ją. Jego skołatane serce stanęło tak, jak i on stanął oniemiały. Czyżby to wytwór jego wyobraźni wzmocnionej poalkoholową traumą? Kimże jest ten anioł, który kroczy w ciemności światło niosąc? Piękna, wyniosła minęła go bez słowa, nie racząc go nawet spojrzeniem, nie poświęcając mu grama uwagi, kiedy tak stał z rozdziawioną gębą, z której kapała mu ślina.

W jednej chwili wyobraził sobie całe życie z nią i obraz ten pozostał mu w głowie na długo po tym, jak odeszła. Nie, nie odeszła. Znikła gdzieś. Pamiętał ją z biblioteki. Już ją kiedyś spotkał i już mu kiedyś złamała serce. To przez nią stoczył się i zaczął chlać. Ale nie pamiętał nic ponadto. Został sam w ciemności z przemykającymi mu przez głowę obrazami:
http://www.youtube.com/wa...eos=8UCz6bA-44E
No, może zakończenie nie będzie takie dramatyczne - pomyślał, otrząsając się z spod uroku.
Tanit - 2010-06-12, 16:10
:
...i nagle poczuł pstryknięcie w tył głowy...

-Na co tak się gapisz //tanit ? - Przechyliła łepek zaciekawiona, a jak się odwrócił i spojrzał na nią...
-Romek? umyłeś sie o.o - zamrugała zaskoczona i zamachała kocim ogonkiem wystającym spod spódniczki. - To z okazji mistrzostw czy jak?
Romulus - 2010-06-12, 17:43
:
- Domina... - padł oszołomiony na kolana - jam sługą twym niegodnym... Powiedz słowo, a wyrżnę wszystkich w pień.
Saika - 2010-06-12, 17:57
:
Ponieważ Romek dostał ślinotoku na widok wytworu własnej poalkoholowej imaginacji, a ślina owa należałaby do substancji toksycznych-jeśli ktoś zbadał by jej skład-więc po śladach wypalonych na posadzce i głosie Tan znalazła prześladowcę w todze.
-Boże, co za łoś-pomyślała, a jej twarz oszpecił pogardliwy grymas.
Nic to, jeśli dobrze pójdzie, wiele się zmieni w świadomości Czytelników-pomyślała z satysfakcją. Przekroczyła bramy Ogrodu, niezauważona przez nikogo, i z przyjemnością wystawiła twarz (i co z tego, że makijaż zejdzie?) na pierwsze krople deszczu...
Gdzieś bardzo, bardzo daleko zagrzmiało... drzewa pochyliły się w ukłonie, wyciągając ku gmachowi Biblioteki wszystko-barwne liście.
Trzeba się już spieszyć.
Chmura brązowych włosów o rudawym połysku przesłoniła twarz i zielone oczy, gdy odwracała się, by wrócić do budynku.
I nawet nie zaszeleścił materiał sari, i nawet bransoleta nie brzękła...
I nawet nie wykorzystała okazji, by zasztyletować nieobecnego duchem Rzymianina...
Niech patrzy i się uczy.
Tanit - 2010-06-12, 18:15
:
-No już dobrze dobrze... - poklepała Romka po ramieniu - to chyba nie będzie konieczne ^^' chociaż w dziale sportowym coraz głośniej się robi //mysli -mruknęła pod nosem. Kątem oka zauważyła przemykającą Saikę... Ogród? Daleko nie zajdzie bo burza i huragan idą... najwyżej trochę zmoknie.
Spojrzała znowu na Romka...
-No... to co się tak wpatrywałeś w ten korytarzyk? Nie masz tam czego szukać to ślepa uliczka... - najwyraźniej ona nikogo nie widziała, a w końcu 'kot pilnujący' biblioteki.
Romulus - 2010-06-12, 23:40
:
Nie mógł uwierzyć w to, że go dotknęła. Wezbrała w nim, tłamszona przez stulecia upokorzeń, duma.

- Pani - wyszeptał ponownie - niegodnym być twym rycerzem...

Bał się unieść głowę, aby nie ujrzeć w jej oczach dezaprobaty. Wzbierała w nim wściekłość. Bał się, że znowu utraci jej łaskę. Kiedyś przysiągł jej wierność i posłuszeństwo. Ale musiałby zdradzić Klan, wobec tego. Wspomnienia wróciły i nie mógł ich powstrzymać. Zaprzedał jej swoją duszę, choć wiązała go przysięga krwi złożona Wielkiemu Smokowi. Teraz musiał służyć Klanowi, do czasu aż zostanie zwolniony. Ale jego Pani czekała na powrót swego rycerza a on nie potrafił odmówić choćby jej spojrzeniu. Czuł się mały, splugawiony zobowiązaniami powziętymi naiwnie, w chwili słabości.

- Wrócę, moja Pani - wyszeptał - choćbym miał spalić świat i kąpać się w krwi niewinnych. Wrócę do ciebie, przyrzekam. Jeśli zaczekasz...

Wstał i odwrócił się do niej plecami. Nie mógł spojrzeć w twarz kobiety, którą wielbił mimo otchłani czasu, która ich dzieliła. Mógł mieć tylko nadzieję, że kiedy wróci, ona mu wybaczy. I na powrót stanie się damą jego serca.

Nie mógł zostać. Musiał przelać krew. Swoją i każdego, kto odważy stanąć się na drodze jego szaleństwa. Gotów był utopić w krwi cały świat, zarżnąć każdego kto stanie mu na drodze do Niej. Jeśli musi spalić sto wiedźm - dokona tego. Jeśli Klan każe mu zabić - zabije z uśmiechem na ustach.

Ona była nagrodą. Ukojeniem, którego może zaznać tylko w jej ramionach.

Jeśli ma nabić na pal niemowlęta - uczyni to. Spalić jakiś meczet? Z radością tego dokona!

Nie mógł słuchać jej nawoływania. Nie mógł patrzeć na jej mlecznobiałą skórę. Nie mógł opierać się powabowi jej ciała, słodyczy jej głosu.

Wyjął maczetę. Ruszył przed siebie w stronę drzwi do ogrodu. Każdy, kto stanie mu na drodze skończy marnie.

EDIT: droga przed nim, była wszystkim, co mu pozostało http://www.youtube.com/wa...eos=8UCz6bA-44E
Saika - 2010-06-13, 13:54
:
Błysnęło solidnie, fundamentami Biblioteki wstrząsnął grzmot, a o wielkie, witrażowe, gotyckie okna zaczęły obijać się ciężkie krople...
Prawdę mówiąc, zwyczajnie lało, jak z cebra.
Ale deszcz wcale nie był zwyczajny...
Coś poruszało się wśród drzew i krzewów, coś się zmieniało w dziewiczym lesie skrywającym starożytną Bibliotekę...
Coć, co może nie spodobałoby się Smokowi...
Ale potencjalnemu zdrajcy Klanu-dlaczego nie?
Romulus - 2010-06-15, 11:13
:
Musiał wyzwolić się spod uroku swej Pani i Bogini. Bo inaczej straci do reszty zmysły i znowu pogrąży się w alkoholowej delirce.

Ruszył w stronę odgłosów burzy. Dopadł do drzwi i wykopał je. Uderzyło w niego świeże powietrze, pachnące burzą i ogrodem. Wciągnął je do płuc. Zamknął oczy, oczyścił umysł.

Teraz potrzebował tylko jakiejś ofiary do zaszlachtowania. Może być nawet mały kotek. Najwyżej obedrze go ze skóry na żywca. Szkoda, że dziewuszyna z mieczykiem została z tyłu. Po zastanowieniu, zabiłby ją tylko dla sportu. Bo na całopalenie się nie nadawała. Coś zaszumiało w krzaczorach. Wyciągnął maczetę i wykrzywił usta w obrzydliwym uśmiechu.

- Byle to było coś okropnego, pomyślał. Nie chcę, aby poszło mi za łatwo.
Saika - 2010-06-15, 11:34
:
Idiota!!
-usłyszał za plecami.
Nie zabijaj TEGO!!!
<pewnie wyczuł irytację, może prośbę>
Chcesz do Niej wrócić w końcu i zrobić tu brazylijską telenowelę, czy nie?
Bo jeśli tak- to przynajmniej mnie wysłuchasz.
<ale i tak na wszelki wypadek wyjęła broń>
Twoja decyzja?
Romulus - 2010-06-15, 12:19
:
- Co ty, dziecino, wiesz o zabijaniu? Kąpałem się w krwi noworodków, kiedy jeszcze byłaś w planach swoich rodzicieli. A cokolwiek wylezie z tych krzaczorów - moja maczeta pokroi to w dzwonki. A wchodząc mi w drogę ryzykujesz, że obetnę ci nogę i upiekę bydlaka patrząc jak się powoli wykrwawiasz.

EDIT: wyciągnął maczetę i przejechał sobie po dłoni. Krople krwi upadły na trawę. Spojrzał na wzór, w jaki się ułożyły. Z krzaczorów wylazł mały, biały kotek. Splunął ze wstrętem. "Szkoda mego zachodu. Ale ta dziewuszyna z tym mieczykiem będzie dobrą przekąską".

Ruszył w jej kierunku, ale widząc jego morderczy wyraz twarzy zaczęła uciekać.

Spojrzał za nią zdegustowany. Co za cholera? Gonić jej nie będę.

Spojrzał na kotka - już go nie było. Wrzasnął ze złości.
- No kogoś musze dzić ubić!
Saika - 2010-06-15, 12:36
:
Przede wszystkim nie uciekam przed Tobą, kretynie, faszysto z przypadku-warknęła, modwracając się na moment.
Obejrzyj się!!!
Biegła jeszcze i usłyszała to, czego słyszeć bynajmniej nie chciała...
No i po co starałam się pomóc?
-Teraz-pomyślała, zanim skręciła między regały-sam się męcz.
I w tym momencie drzwi do Ogrodu przestały istnieć.
Idiota!-pomyślała jeszcze, kiedy barykadowała się w jednej z sal.
Idiota!!!
No i po co? Po co?
Jakiś pęd owinął się jej wokół kostki, ale odcięła go jednym ruchem.
Chyba przesadziłam-westchnęła na widok walących się regałów i zalewających posadzkę dzieł Pielewina...
Tanit - 2010-06-15, 14:25
:
Siedziała na parapecie okiennym jednego z wyższych pięter biblioteki. Duże witrażowe okno było otwarte szeroko. Wpatrywała sie w sięgający horyzontu labirynt otaczający gmach Biblioteki i znajdujący sie wokół niej niemały ogród. Burza szalała, ale ona nawet nie drgnęła jak nie więcej jak 5-7m od niej, w drzewo trzasnął piorun. Na moment wszystko wokoło spowiło białe światło i było jasno jak w dzień. Ze spokojem i zainteresowaniem przyglądała się osobom na dole.
-Będzie ciekawie...
Mało kto chce wierzyć, że to miejsce żyje bardziej niż można było by się tego spodziewać. Usłyszała rumor gdzieś na dole. Ym... nie to nie kącik sportowy. Zastrzygła uszkami.
-Znowu trzeba będzie sprzątać - westchnęła. - A wszyscy mi się pochowali... eh...
Zwinęła sie w kłębek na szerokim parapecie przy otwartym oknie i utulona przez wichurę i burzę, zasnęła. Pędy od czasu do czasu robiły bałagan, ale wiedziała, że prędzej czy później sie uspokoją, co ma się przejmować.
Saika - 2010-06-15, 14:38
:
Śpiąca ogonkiem niechcący przewróciła jedną z książek, która uderzyła mścicielkę w głowę.
AUU!!!
3 Krytyki w jenym tomie to jednak nie jest lekkie dzieło...
Ułożyła sobie tomiszcze, jak poduszkę.
Kindżał pod ręką...
I patrzeć, jak ulewa zmienia otoczenia biblioteki...
Po tym, co zrobił Romulus, nie obchodził ją jego los.
Może i lepiej, gdy plugastwo zniknie z tej ziemi...
Ale jak znam swego pecha-ten idiota przeżyje.
Przeżyje i będzie się męczył i ślinił do Tan, i będzie płakał, płacąc za głupstwa, które uczynił, nieświadomy, że to, co się stało, może mu pomóc.
Redneck cholerny.
Ale to nic.
Wzruszyła ramionami i chciała zasnąć, ale tylko wpatrywała się w błyski za oknem...
W końcu przestało grzmieć a ulewa zmieniła się w deszcz...
A ten szumiał
Szumiał
Szumiał

...
Romulus - 2010-06-17, 10:08
:
Nagle zauważył, że przykicał koło niego wypasiony króliczek.
- O, obiadzik - wyszczerzył zębiska.

Nie namyślając się za długo, chwycił króliczka za uszy i zdzielił go maczetą w łeb. Nie za mocno, byle ogłuszyć. Rozejrzał się za jakimś miejscem do rozpalenia ogniska, znalazł mały zadaszony kącik, w którym deszcz mu nic nie zrobi. Związał nogi króliczka i przygotował ognisko oraz wyciągnął z torby blaszany kubek. Innego nie miał, ale ten się nada.

Czas przejść do czynów. Chrzęst łamanego króliczego karku był jak muzyka dla jego uszu. Jakimś cudem króliczek jeszcze wierzgnął, ale było już po nim. Maczetą obciął mu głowę i do blaszanego kubka spuścił parującą, cieplutką krew.

- Ech, przydałaby się smietanka i byłaby niezła zupka

Potem sprawił króliczka. Z powodu odciętego łba było trochę trudniej, ale nie mógł ryzykować, że mu krew ostygnie. A teraz ładnie skwierczała w kubku postawionym na ogniu. Dorzuci trochę ziółek i będzie miły sosik.

Sprawiając króliczka wpadł w dobry nastrój i zaczął śpiewać pod nosem:
//muzyka Hey now, all you killers
Put you lights on,
put you lights on
Hey now, all you children
Leave your lights on,
you better leave you lights on

'Cause there's a monster,
living under my bed,
whispering in my ear
And there's an angel,
with a hand on my head
She say I got nothing to fear

There's a darkness,
living deep in my soul
Its still got a purpose to serve
So let your lights shine,
deep into my home
God don't let me lose my nerve,
don't let me lose my nerve //muzyka

Miąsko, jak to świeże miąsko - było soczyste i smaczne. Polewane sosikiem z zagotowanej z wodą krwi przyprawionej ziołami nadawało mu pierwotnego, surowego smaku z metalicznym posmakiem w ustach.

Po dokładnym schrupaniu - rozłożył nogi i beknął soczyście.

- Ech, pokimałbym. Ale może dorwę tego kotka. Wprawdzie czarna msza z kotkiem to dobre dla pryszczatych szczeniaków, ale gdzie ja kozła znajdę? Albo dziewicę? Może zapchlony sierściuch się nada. A jak nie - to trzeba będzie spróbowac mocniejszych "argumentów".

Wiatr sobie szumiał, jak to miał w zwyczaju. Wszelkie stworzenie widząc, jak skończył marnie króliczek struchlało w ogrodzie. Deszcz i burza wciąż nie nadchodziły. Było cicho i spokojnie. Niemal błogo. Czasami słychać było tylko beknięcia i czknięcia, które wydawał.

Napiłby się, ale nie było z kim.
Saika - 2010-06-17, 10:25
:
I sądzi, że biedne stworzenie przykicało tu ot, tak sobie?
LOL, mega wielkie LOL.
Z resztą, trudno się dziwić, w końcu drzwi już nie istniały...
Cała ściana z resztą też nie.
Wzruszyła ramionami i czekała...
I przyjdą
I będą mieli żółte koszule
I zapłoną świece
I zaciągną takich jak on do obozu dla rednecków...


Oj, jaki to będzie piękny bal...
Aż się uśmiechnęła...
A przez chwilę myślała, że da się namówić na współpracę w walce z Klanem...
Obejdzie się bez łaski.
combie - 2010-06-21, 16:06
:
<Za regałem z księgami gastronomicznymi, a może były to książki o smokach, królewnach i rycerzach, któż wiedział, co skrywała biblioteka, stał brodaty i wąsaty mężczyzna. Uśmiechał się ciepło w stronę trzymanej praworącz księgi. Lewą ręką gładził kartki, powoli przekładał, co jakiś czas poruszał się o kilka kroków. Wyglądał na starego, broda sięgała mu pasa, wąsy zlewały się z brodą. Był dopiero na początku książki. Chodź wyglądał na osobnika długo czytającego, na jago twarzy nie malowało się znużenie. W miejscu gdzie chodził było widać wyraźnie odciśnięte ślady ciżemek.>
Romulus - 2010-06-21, 18:49
:
Zerknął na niego z politowaniem.
- Następny prężyciel... - pomyślał ze znużeniem - skąd oni się biorą? Naoglądają się albo naczytają mangi a potem strugają kozaków. Ech... Gdzie te czasy, kiedy korytarze biblioteki przemierzał Mistrz Nabu - chojrak, jakich mało. Gdzie te czasy, kiedy kwasem rzygał na wszystkich Mistrz Fako?

A teraz: z jednej strony bojąca się własnego cienia dziewuszyna a z drugiej jakiś zgejowiony Mistrz Tylko Piekło Wie Czego.

I takich pozerów na pęczki. A jednego marnego kozła i jednej dziewicy na ofiarę nie uświadczysz, choćbyś sobie żyły wygryzł ze złości.

Za jakie grzechy trafiłem do tego zapchlonego kąta pełnego lewackiej makulatury?

Zaćwierkał ptaszek, że zmarł jakiś noblista. W końcu jakaś dobra wiadomość!!!

- Dobra, psie syny - ryknął w ogród - Albo wychodzicie, albo Ku Klux Klan obejmie tą ruderę we władanie. A kiedy księżyc będzie w nowiu - wyprawim tu czarcie gody... Z dziewicami lub bez!!!
Saika - 2010-06-21, 19:39
:
Nie bałam się cienia, choć z cienia własnie wyszłam-
<ten szczery, słowiański uśmiech!>
Nie zgrywaj się.
Już przyszli i zrobią Ci z mózgu sieczkę. <grozi>
I te ich koszulki organizacji pozarządowych!
Tony ulotek, filmów, materiałów...
Zalały Bibliotekę.
Ucz się, Rzymianinie, czas konserw i rednecków się kończy. //pisowcy
Muzyka dla moich uszu...

Szczęk łańcuchów, kilka silnych ramion i odpowiednio przygotowane krzesełko...
I można zacząć reedukację...
A maczeta, niepotrzebna, znajdzie schronienie w moim arsenale.
Nazistowski kozaczku.

Skoro nie stać Cię na walkę z Klanem-trudno.
Poradzimy sobie.
Romulus - 2010-06-21, 21:50
:
No i gdzie te chłystki, o których tu gadasz bez przerwy, niewiasto?

Jedna łajza z jakiejś islamskiej przybudówki pożytecznych idiotów - warta tego, abym wyciągnął maczetę i sprawdził, czy coś ciekawego w jej mózgu zachodzi... I, czy w ogóle...

A może tobie odrąbię nóżkę, hę? Z jedną nogą można być chyba islam-loverem, co? Hehehehehehehehehehehe

Zatem: dawaj mi tych politycznie poprawnych matołów. Małe rozpruwanko i krojenie w dzwonki rozrusza moje zastałe stawy.

O, widzę: biegnie jeden. Chodź tu, gówniarzu.

Zobacz Saika, tak wygląda mózg poparpańca wierzącego w prawa człowieka. A tak wyglądają jego flaki. Widzisz, jakie długie? Można je, o właśnie tak, owinąć wokół szyi a delikwent nadal dycha i może się temu przyglądać.

Ech, ta zabawa w głupiego Jasia nigdy mi się nie znudzi.

Teraz rozłupmy mu czaszkę. Nie podchodź za blisko bo opryskasz krwią swoje sumienie :badgrin:

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że Klan rządzi? Każdy reedukator skończy jak ten tu leżący u mych stóp politycznie poprawny idiota.
Saika - 2010-06-22, 09:47
:
Nie dość, że idiota, to jeszcze sadysta...
Nas jest więcej.
I dla twojej informacji, faszystowski gówniarzu- nie jestem miłośniczką islamu.
Wskazuję tylko, jak jednostronnie patrzysz na to wyznanie.
<wzrusza ramionami>
Nie jest gorszy, jest inny, i tyle.
Masz, rednecku.
<ciska "Orientalizmem" Saida, żeby choć wiedział, o czym pisze z Janderem>
A co do Klanu...
Jeśli chcesz to spieprzyć i pozostać ich niewolnikiem-proszę bardzo.
Ja już ratować nikogo nie mam zamiaru.
<oddala się w kierunku regałów z dziełami arabistów, islamistów i indologów>
Tylko nie płacz i nie wołaj o pomoc, kozaczku.
Romulus - 2010-07-10, 20:30
:
Głupia dziewczynko, jam jest Książę Mrocznych Rednecków, Ostatni Rycerz Mrocznego Bractwa Białych Męskich Szowinistycznych Świń. Powstałem z Prochu, z Krzyży Na Których Spłonęły Dziesiątki Narowistych Czarnuchów. Kiedy umarłem, na mój grób naszczał Wielki Smok Ku Klux Klanu, który powołał mnie w ten sposób do Służby. Kiedy pierdnę, białe hurysy błagają mnie o zaszczyt służenia mi w łożu. Kiedy skinę dłonią Białe Lesby czołgają się u mych stóp błagając o smagnięcie batem.

Czym ty chcesz mnie przestraszyć? Kilkoma prawiczkami, którzy brzydzą się krwią niewinnych?

Poczekaj, niedługo pełnia a wtedy odprawię Mroczne Misterium i wezwę moje sługi :badgrin:
Saika - 2010-07-11, 13:53
:
Och, nie rozśmieszaj mnie...
Plugawość Twa mnie nie przeraża, wzbudza jeno litość i obrzydzenie...
Wrócisz, skąd żeś przypełzał, robaku, moja w tym głowa, byś nie bezcześcił świętych progów Biblioteki.
Kiedy zabijasz, rodzisz męczenników
Kiedy kalasz nasz język, jest to nam wezwaniem do pracy i wysiłku.
Kiedy nas obrażasz, zachęcasz jak najmilej do dawania świadectwa o sobie.
Kiedy odrzucasz, odrzuceni jednoczą się przeciw Tobie.
I zostaniesz sam, faszysto, i uschnie Twa ręka żałośnie wyciągnięta w hitlerowskim pozdrowieniu.
Poznasz, że nie możesz wszystkich zabić.
Stworzysz nowe groby i dasz motywację do działania.
Lustro, w którym widzimy świat plugawy.
Zrzuć kurz i pajęczyny.
Niech więc płoną stosy.
Sam sobie podłożyłeś oczyszczający ogień.
Romulus - 2010-07-15, 21:32
:
- Maleńka, za kogo ty mnie masz??? - ryknął śmiechem tak głośnym i obleśnym, że żaby w pobliskim stawie zamarły spłoszone.
- Kiedy byłem w piekielnej podstawówce wujcio Belzebub i papcio Lucyfer tłumaczyli to nam jako doskonałą metodę do tumanienia ludzików obłąkanych myślą o pokoju, równości, sprawiedliwości i wszystkich tych pyerdach dla potłuczonych. Ech... Chodź tu lepiej, przynieś jakąś flaszkę, to może cię nie skrzywdzę... Na razie :badgrin:
Saika - 2010-07-17, 19:38
:
Sądzisz, że mnie obrazisz? Że poruszy mnie Twoje lekceważenie??
O nie, trzeba czegoś więcej, niż Szatana, więcej, niż całego stada czartów i redncecków z samego dna Tartaru, by mnie przestraszyć. Radykalizm obali się sam. A ja poczekam.
A co do flaszki, to alko nie mieszam, a właśnie sączę piwko.
Tanit - 2010-07-17, 21:37
:
Przed nos Romka z góry zsunęła się flaszeczka. Jak spojrzał w gorę to za główkę trzymała ją kocica siedząca na górze niewysokiej szafki.
-flaszeczka? //tanit - zamrugała i popatrzyła na Saikę.
-więcej niż wujka Lucyfera o.o? No to mi podpadłaś --_-

Z gracją zeskoczyła z szafki.
-Musicie się tak kłócić? Zachowujecie się jak dzieci i nie patrzcie tak na siebie, mówię o obojgu. Na początku było śmiesznie... ale teraz. Nie nudzi wam się? - westchnęła i ramiona jej opadły - Dorośnijcie w końcu...

Przeszła obok nich machając lekko ogonkiem i zaczęła przeglądać półki z książkami, bibelotami i szafki.
Romulus - 2010-07-17, 22:42
:
Hmmmm.... Chyba widziałem... kotkę :P :P :P :P
Przyjmuje flaszkę złocistego trunku i z rozkoszą napełnia nią gardziołko.

Hrryyyy... Ta dziewuszyna od kochania islamistów nie ma w sobie krztyny poczucia humoru. Szkoda. Czekanie na pełnię księżyca minęłoby przyjemniej. A tak, mam jeszcze trochę czasu, aby znaleźć jakąś dziewicę i urządzić czarną mszę...

Błogość rozpełzła się po wnętrznościach. Dorzucił do ogniska kilka książek. Mimochodem zerknął na tytuły: "Miasto ślepców", "Rozmowa w Katedrze". Ładnie płonęły. Poczuł się spełniony: siedzi sobie przy ognisku, w którym płonie biblioteczna makulatura, świerszcze grają swoje melodie, żaby wreszcie się ocknęły. Tylko smród stęchlizny dobiegający z biblioteki psuł mu nastrój. A także to, że - mimo wszystko - nie miał pomysłu, skąd wziąć dziewicę...
Tanit - 2010-07-18, 07:37
:
Popatrzyła się krzywo na książki w ogniu.
-Dobrze że mam zapasowe --_-
I przyłożyła Romkowi przez łeb kawałkiem drewna.
-Drewno, nie książki! Ile razy mam ci powtarzać!? >.< - napuszyła ogonek - jest wydajniejsze :))

Odłożyła dwie ksiązki na miejsce, jedną zdjęła i schowała do ciemnej szafki.
-Dziewice mamy w lasach... - rzuciła spokojnie, jakby od niechcenia... jakby czytała mu w myślach. Schowała kolejną książkę i zagarnęła coś z wysokiej półki. - W północnych lasach - rzuciła mu to coś. - Ale wiesz, jest niedobór towaru więc weź oszczędnie, co ^^?

Uśmiechnęła się słodko. Romek w dłoniach trzymał kompas. No w tym labiryncie bez światła się przyda.
Saika - 2010-07-18, 14:18
:
Jeśli już chcesz palić książkami, profanie, mam coś lepszego...
W głowę trafiły go po kolei:
Mein Kampf
Zamknięte państwo handlowe
Państwo
...
utrivv - 2010-09-14, 10:12
:
W zakurzonym kątku biblioteki ciemność rozbłysła nagłym światłem. Paladyn w płytowej zbroi i kasku górniczym z lampką wyglądał jakby zawsze tam stał. Przez chwilkę widoczne byłe jedynie powidy tajemniczych chmurek antymaterii ale one szybko zniknęły zaś dzielny bohater wciągnął brzucho (płytówka okazała się kusawa) i powiedział „Ehkhmm!”
„No to jestem”
Saika - 2010-09-14, 13:16
:
Saika skończyła ciskać ciężkimi tomami w Rzymianina.
Ostrożnie odłożyła na półkę Koran (niechby już dali temu spokój!) i spojrzała z ciekawością na przybysza. Wykonawszy wdzięczny obrót na szpilkach poprawiła sari i powitała nowego tradycyjnym:
- Namaste.
Romulus - 2010-09-20, 07:38
:
Hmmm... Zerknął spode łba przestając na chwilę marzyć o rozkoszach wdychania swądu nadpalanego ciałka jakiejś wiedźmy. Ktoś przylazł. A ta mała Zastępcza Ofiara Na Całopalenie Wiedźm szuka chyba sojusznika.

Wyciągnął ze swojej przepastnej torby butelkę. Powąchał. Ech, w nozdrza uderzył go zapach benzyny. Wyciągnął zapałkę, przejechał nią po swoim trzydniowym zaroście a kiedy zapłonęła przyłożył ją do szmaty na końcu butelki. Poczekał aż zapłonie radośnie i wówczas rzucił butelką w Niebożątko.

Kiedy zauważył, jak butelka uderza w niczego nie spodziewającą się wiedźmę uśmiechnął się pod nosem i rzekł - http://www.youtube.com/watch?v=3d54Ok6Uz_A :badgrin:
utrivv - 2010-09-20, 11:37
:
Zręcznie pochwycił butelkę która odbiłą się od nieznajomej, odgryzł szyjkę i pociągnął spory łyk po czym eleganckim gestem podał butelkę damie.
Nie wiadomo czy sprawiła to zawartość wspaniałej czarki czy też zjedzona uprzednio fasolka ale z tylnych okolic pancerza buchnął nagle spory płomień. Siła jego była tak wielka że rycerz wystartował niczym polonez, przypadkoowo ścinając miłemu staruszkowi czubek ucha dwuręcznym toporem.
Miły dziadzio, szkoda go - pomyślał jeszcze po czym zniknął w ciemnościach.
Słychać było jedynie cichnący w dali okrzyk "link się nie otwieraaaaaa"
Romulus - 2010-09-20, 19:02
:
Bo trzeba Mozilli użyć - wtedy się otworzy, pomyślał wkurzony. Co za cholerny rycerzyk. W torbie nie miał już innych butelek z benzyną. Sam wiedźmy nie mógł dotknąć, bo to przecież nieczyste stworzenie. Wujcio Belzebub przestrzegał zawsze przed tym a on wiedział co mówi.

Był wściekły. Jedyne co mu przychodziło do głowy to: http://www.youtube.com/watch?v=pUjh9Id6Id8
Saika - 2010-09-20, 20:37
:
Mścicielka, z resztą wcale już na mścicielkę nie wyglądająca, spojrzała na biedaka współczująco, podziękowała jednak skinieniem głowy. Pić nie miała ochoty. Pochyliła się jednak nad poszkodowanym, a stwierdziwszy po steku przekleństw (skrzywiła się), że nie ma poważnych obrażeń, pomogła mu wstać. W końcu spojrzała na osmalonego Rzymianina i uśmiechnęła się złośliwie.
Pożegnawszy Nowego, wzięła butelkę pod pachę i poszła szukać jakiegoś faszysty do reedukacji.