dzikusisko napisał/a: |
I to chyba ta brutalność - różnie ukazana w różnych dziełach, jest wyznacznikiem fantasy dla dojrzalszych czytelników. |
Tixon napisał/a: |
Lyonesse Vance |
Romulus napisał/a: |
nie ma fantasy bez brutalności, chyba że w literaturze dla dzieci. |
Tixon napisał/a: |
Nie mam czasu aby rozwinąć, ktoś chce? |
Tixon napisał/a: |
Akta Caine'a Stovera |
Romulus napisał/a: |
nie ma fantasy bez brutalności, chyba że w literaturze dla dzieci |
dzikusisko napisał/a: |
Rzuciłem okiem na opis tej książki i recenzent ujął genialnie |
MrSpellu napisał/a: |
W tym przypadku brutalność jest mocno przysłodzona, tworzy ze światem przedstawionym całkiem ciekawy kontrast. |
dzikusisko napisał/a: |
Czy tylko "statystyki"? Poległo tylu, bój toczył się brutalny, bla bla bla |
Tixon napisał/a: |
A jaką recenzję czytałeś? Tak z ciekawości pytam |
Młodzik napisał/a: |
Mój Boże, brutalność jako wyznacznik dojrzałości literatury... To sobie raczej nie pogadamy. |
dzikusisko napisał/a: | ||
Oj jasne że nie jedeny, ani nie absolutny ; ) Ja nie szukam dojrzałego fantasy, ale raczej fantasy dla dojrzalszych, fantasy której nie polecił bym mojemu 13-sto letniemu synowi Do Wiedźmina go dopuszczę po 16-stce |
Sabetha napisał/a: |
Abercrombie jak Abercrombie, jakoś szczególnie mnie nie poraził niczym, nawet przemocą ( ), ale przygody Caine'a faktycznie mnie podczas lektury parę razy zemdliły. Momentami miałam wręcz wrażenie, że autor w owej frenezji nieco - a momentami nawet bardziej niż nieco - przegina.
Co do Lyncha, w porównaniu do Stovera jest w opisach brutalności lajtowy, podobnie zresztą jak Sapkowski, bo on raczej nie przekracza granic dobrego smaku, świetnie za to potrafi zadziałać na wyobraźnię, która czytelnikowi sama podsuwa, co trzeba. |
AM napisał/a: | ||
Dla mnie Malowany człowiek to lightowe fantasy, ocierające się o młodzieżówkę, a Czarne kamienie to romantic fantasy, tylko trochę ostrzejsze od Rapsodii. Liczy się kontekst. Dla kogoś, kto uważa oba tytuły za "mocne" Abercrombie może okazać się za... nie mówiąc już o Stoverze. |
Romulus napisał/a: |
ak, przy tych autorach Stover i Abercrombie są pornografami przemocy w fantasy |
Romulus napisał/a: |
Tak, przy tych autorach Stover i Abercrombie są pornografami przemocy w fantasy |
Romulus napisał/a: |
Tak, przy tych autorach Stover i Abercrombie są pornografami przemocy w fantasy |
AM napisał/a: |
a Czarne kamienie to romantic fantasy, tylko trochę ostrzejsze od Rapsodii. |
AM napisał/a: | ||
A jak Reamde? |
dzikusisko napisał/a: |
Poprzez brutalność mam głównie na myśli rzeczywistość świata przedstawionego - mimo że to fantasy i niewiele rzeczywistości w tym jest :D Ale świat nie jest różowy, tylko czarno biały, pełen zła, smutku, dramatu. |
AM napisał/a: |
I Brett i Bishop to raczej lightowe fantasy. Może wobec tego daruj sobie Stovera i jego Akty Caine'a oraz twórczość Abercrombiego, bo wielu recenzentów, którzy pisali bardzo dobrze o Malowanym człowieku czy Czarnych kamieniach, miało spore problemy z dawką przemocy i poziomem brutalności zawartym w literaturze tworzonej przez obu panów. |
AM napisał/a: |
Dla mnie Malowany człowiek to lightowe fantasy, ocierające się o młodzieżówkę, a Czarne kamienie to romantic fantasy, tylko trochę ostrzejsze od Rapsodii. Liczy się kontekst. Dla kogoś, kto uważa oba tytuły za "mocne" Abercrombie może okazać się za... nie mówiąc już o Stoverze. |
Tixon napisał/a: |
Ale i tak obie pozycje są bardzo dobre Tak rzecze Tixon |