Zaginiona Biblioteka

Fantastyka polska - Anna Brzezińska

Liv - 2007-11-11, 10:54
: Temat postu: Anna Brzezińska
Runa napisał/a:
Zadebiutowała opowiadaniem „A kochał ją, że strach”, które przyniosło jej Nagrodę Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla i stało się zarzewiem gorącej dyskusji o stanie polskiej współczesnej prozy fantastycznej. Opublikowała sześć książek: „Zbójecki gościniec”, „Żmijowa harfa” (za nią także otrzymała Nagrodę Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla), „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny”, „Letni deszcz. Kielich”, „Wody głębokie jak niebo” i „Plewy na wietrze” oraz szereg opowiadań.

Obecnie pracuje nad czwartym tomem sagi o zbóju Twardokęsku, który jest zatytułowany „Letni deszcz. Sztylet”, cyklem Wielka Wojna (wraz z Grzegorzem Wiśniewskim), doktoratem (powoli zasnuwanym pajęczyną przez czerwone pajączki) i scenariuszem serialu fantasy.


Dabliu napisał, że zniechęcił się do jej twórczości przez Zbójecki gościniec.
Sama przeczytałam tylko kilka stron pierwszego tomu i książkę odłożyłam na później, z nadzieją, że w odległej przyszłości czy stosowniejszym momencie będę mogła ją skończyć.
W międzyczasie ukazał się jej zbiór opowiadań Wody głębokie jak niebo, i wiedziałam, że Brzezińska stanie się jedną z moich ulubionych pisarek.

Dzisiaj bije przed nią pokłony za świetnie napisaną powieść ( wraz z mężem Grzegorzem Wiśniewskim ) Za króla, ojczyznę i garść złota". Mam tylko lekkie obawy co do kontynuacji.
Tigana - 2007-11-11, 12:32
: Temat postu: Re: Anna Brzezińska
Liv napisał/a:
Dzisiaj bije przed nią pokłony za świetnie napisaną powieść ( wraz z mężem Grzegorzem Wiśniewskim ) Za króla, ojczyznę i garść złota". Mam tylko lekkie obawy co do kontynuacji.

Kontynuacja ma być zdecydowanie w innych klimatach. Będą to 3 opowiadania opowiadające o okrucieństwie wojny. Nie zabraknie w nich też elementów fantastycznych.

Runa tak napisał/a:
Ziemia niczyja. Wąski pas ziemi pomiędzy liniami wrogich okopów. Kilkaset-kilkadziesiąt metrów zrytych setkami pocisków i poszatkowanych zasiekami drutów kolczastych oraz resztkami umocnień.

Na ziemi niczyjej nie obowiązują żadne prawa. Kiedy milknie artyleria, dobiega stąd jedynie brzęk pustych puszek, w których buszują szczury, i głosy rannych, konających i nawołujących swoich towarzyszy. Ale niewielu śpieszy im na ratunek. Bo tutaj na łów wyruszają snajperzy i zwiadowcy, gotowi poderżnąć ci gardło za konserwę z wołowiną, a także inne bestie — te nienazwane i prastare. Jak przed wiekami, przybywają zwabione zapachem krwi.

I właśnie tutaj, na terytorium poza wszelką kontrolą, w świecie zawieszonym pomiędzy mrokiem i cieniem, muszą przetrwać oni. Żołnierze.

W trakcie ofensywy pod Passchendaele batalion brytyjskich żołnierzy, odcięty w wyludnionym beginażu, usiłuje się wyrwać z okrążenia i rozwikłać tajemnicę wymordowanych mniszek, po których zostały jedynie resztki zwęglonych gobelinów w podziemiach kościoła.

Na wpół ślepy Rynal wyrusza na poszukiwanie swego jedynego syna, który został uznany za zaginionego dwa tygodnie po swoich osiemnastych urodzinach, kiedy prowadził żołnierzy do natarcia w bitwie pod Loos.

Matrose Johann, weteran wojny pozycyjnej, nie potrafi uciszyć głosów szemrzących w jego umyśle — lekarze tłumaczą je szokiem bitewnym, pamiątką po nawale ogniowej spod Verdun, ale on nieustannie słyszy śpiew, który przyzywa go w otchłań.

Bo na ziemi niczyjej niczego nie możesz być pewien.

No, może z wyjątkiem własnej śmierci.


Moja przygoda z Anną Brzezińska zaczęła się dość niefortunnie, bo od pierwszego wydania "Plew na wietrze" tj "Zbójeckiego gościńca" Wtedy zaczynała się dopiero moja przygoda z fantasy na poważnie i ta książka w ogóle mi sie nie spodobała. Była dla mnie za trudna - gubiłem się w nazwach bogów, bohaterów, geografii opisanych krain. Kilka lat później zachęcony dobrymi recenzjami wziąłem się za zbiór opowiadań o babci Jagódce i to był strzał w "10". Przyjemne, smutno-wesołe utwory bardzo przypadły mi do gustu. Następny zbiór opowiadań „Wody głębokie jak niebo” rzucił mnie na glebę i do dnia dzisiejszego tam trzyma. Dla mnie jest to jedna z najlepszych książek w historii fantastyki w Polsce. Lektura obowiązkowa, chociaż leniwy klimat i bogaty jezyk Brzezińskiej nie wszystkim przypada do gustu.
Przeczytałem także "Plewy na wietrze" tym razem już dorosłem do lektury i wcześniej wyczuwalne mankamenty już mi nie przeszkadzały. Być może wpływ na odbiór lektury miał także fakt przerobienia prawie całej książki przez Brzezińską. Pozostałe tomy też zamierzam przeczytać - leżą sobie na półeczce i czekają na lepsze czasy.
Cykl "Wielka wojna" - to dla mnie wielka niewiadoma - I tom czytało się bardzo fajnie, z tym, że wyobrażałem sobie tą powieść bardziej na serio. Zabrakło mi też miejsca na jakieś głębsze przemyślenia - jest to aż i tylko znakomita literatura rozrywkowa.
Metzli - 2007-11-11, 17:55
:
Czytałam tylko "Wody głębokie jak niebo" i zostałam lekko oczarowana tą książką. Nie chodzi o samą fabułe czy bohaterów, ale o styl. Brzezińska prezentuje bardzo lekki styl, wręcz taki bardzo kobiecy. I to nawet kiedy pisze o bardzo brutalnych rozgrywkach magów. I to chyba najbardziej mnie urzekło w tym zbiorku opowiadań, szkoda, że był taki krótki. Na pewno za jakiś czas wezmę się za kolejne pozycje tej pani.
Elektra - 2007-11-12, 08:14
:
Jak na razie czytałam tylko Opowieści z Wilżyńskiej Doliny, całkiem sympatyczny zbiór opowiadań. No i zaczęłam niedawno Plewy na wietrze. Przeczytałam jakieś sto dwadzieścia stron i utknęłam. i jakoś nie mogę pójść dalej. Nie wiem, co mi przeszkadza, czyżby nagromadzenie bogów i trudna do ogarnięcia geografia? //mysli A może to, że ta historia wydaje mi się taką klasyczną fantasy, do której jakoś mnie ostatnio nie ciągnie.

Na pewno mam zamiar to przeczytać, tak jak i dalsze części (czekające w kolejce), ale przypuszczam, że nie w najbliższym czasie.
Toudisław - 2007-11-14, 17:38
:
Elektra napisał/a:
No i zaczęłam niedawno Plewy na wietrze. Przeczytałam jakieś sto dwadzieścia stron i utknęłam
:shock: :shock: Dobra jesteś ja utknelem po 60. Nudziło mnie i tyle. Nic nadzwyczajnego i napisane jakoś topornie. Mnie ta książka nie zachwyciłą, może kiedyś do niej wrócę ale nie prędko. Straszne tą Sagę reklamowali ale ja nie poczułem widac blusa
Liv napisał/a:
Za króla, ojczyznę i garść złota"

To już mi się bardzeij podobalo. Początek był trohę toporny dalej już się rozkręcilo. Ale tak czy siak ksiażka przeciętna i tyle
Neander - 2007-11-14, 17:49
:
Ja zachęcony jej opowiadaniem w "Księdze smoków" o Babuni Jagódce sięgnąłem po "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny"( nie powiem, ze sama autorka do tego mnie nie zachęcała na Polconie :P ) i trochę się zawiodłem. Owszem opowiadania ciekawe i pełne humoru ale to z "Księgi smoków" jest o wiele ciekawsze...

Poza tym nie czytałem nic innego.

PS.
Mam cudowny autograf od Ani w "Opowieściach" - "Dla Huberta, dzielnego wujka mojego synka" za opiekę chwilową nad Krzysiem na Polconie :mrgreen:
Tigana - 2007-11-14, 17:54
:
Toudisław napisał/a:
Dobra jesteś ja utknelem po 60. Nudziło mnie i tyle. Nic nadzwyczajnego i napisane jakoś topornie.

I to pisze osoba, której podoba się Erikson :shock: W porównaniu z jego MKP "Saga" Brzezińskiej kipi emocjami i akcją. Zgodzę się, że początek jest nieco chropowaty, ale jak się ciut chce to człowiek szybko łyka co i jak. Jak dla mnie rzecz o wiele mniej wymagająca od Eriksona, a zarazem o niebo ciekawsza.
Nefren - 2007-11-14, 18:48
:
Dla mnie "Opowieści z Wyżlińskiej Doliny" były zjwiskowe. Styl Brzezińskiej mi strasznie odpowiada. Następnym jej utworem była "Żmijowa harfa", ale przerwałam czytanie, gdy w księgarni zobaczyłam "Plewy...". Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zakupu, ale w kolejce stoją jeszcze inne pozycje. Niedawno przeczytałam "Wody głebokie jak niebo", jakże inne od przygód Jagódki, ale również niesamowite i urokliwe. Cieszę się, że mozna pisać tak różnorodnie. Jak na razie Brzezińska pozostaje dla mnie pierwsza damą polskiej fantastyki.
Liv - 2007-11-18, 11:01
:
Nefren napisał/a:
Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zakupu, ale w kolejce stoją jeszcze inne pozycje.


Ja odstawiłam wszystko na bok i zaczytuję się teraz w Żmijowej harfie ^^
Od książki nie mogę się oderwać, autorka mnie całkowicie oczarowała. :mrgreen:
Himura - 2007-11-18, 11:14
:
Tigana napisał/a:

I to pisze osoba, której podoba się Erikson :shock: W porównaniu z jego MKP "Saga" Brzezińskiej kipi emocjami i akcją.

Oj Tigano, ocierasz się o herezję
Tigana napisał/a:

Zgodzę się, że początek jest nieco chropowaty, ale jak się ciut chce to człowiek szybko łyka co i jak. .

To prawdo ciężko przebrnąć przez początek książki, ale warto.
Tigana napisał/a:

Jak dla mnie rzecz o wiele mniej wymagająca od Eriksona, ...

Tu akurat masz 100% rację.
Tigana napisał/a:

....a zarazem o niebo ciekawsza.

Tu już muszę stanowczo zaprotestować.

Ogólnie mi się podobały wszystkie książki Brzezińskiej, a najbardziej te o Twardokęsku.
Arlzermo - 2007-11-18, 20:27
:
Brzeżińskiej za dużo nie czytałem, jednakże ta odrobinka wystarczyła do wywarcia na mnie pozytywnego wrażenia.
Pierwszy mój "kontakt" z tą panią miał miejsce podczas czytania "Zbójeckiego gościńca". Książka pod względem fabularnym do oryginalnych nie należała, dlatego specjalnie się w nią nie wciągnąłem. Głównym czynnikiem dla którego ją przeczytałem był świetnie wystylizowany język, choć nie przeczę iż miejscami sprawiał mi on trochę problemów. Po skończeniu tejże lektury, Brzezińska na pewien czas odeszła w zapomnienie. Dopiero gdy na wakacjach odkryłem jej "Wody głębokie jak niebo" na powrót sobie o niej przypomniałem. Ów zbiór opowiadań dosłownie powalił mnie na kolana. Bardzo porywające historyjki mające miejsce w nietuzinkowym świecie okraszone zwiewnym i lekkim językiem. Czyta się rewelacyjnie, a potężne wrażenie jakie na mnie wywarły pozostało do dziś. Obecnie poluję na "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" żywiąc szczerą nadzieję, że się na nich nie zawiodę. ^^
Liv - 2007-11-23, 19:12
:
Tigana" o Sztylecie napisał/a:
Powinien w 2008 - Brzezińska obiecała, że zanim sie weźie za 3 tom "Wielkiej Wojny" zakończy "Sagę o Twardokęsku" . Zresztą kto czytał babcie Jagódkę to wie jak to sie skończy.


Pff ...i na co mi wiedzieć jak to się kończy, kiedy tego co było przed zakończeniem, całej historii, od deski do deski nie poznam?
Ano nie chciałabym zabierać się za Opowieści, nie czytając Sagi o Twardokęsku a znając jej zakończenie ... taka skradziona historia.
Elektra - 2008-05-16, 07:13
:
Przeczytałam wczoraj Plewy na wietrze i nie jestem zachwycona. Jakoś nie podchodzi mi styl pisarki, a do tego akcja jakoś średnio mnie interesowała i dopiero pod koniec to się zmieniło. Jak na razie Opowieści z Wilżyńskiej Doliny wydają mi się ciekawsze.

Zaczęłam dziś Żmijową harfę i mam nadzieję, że bardziej przypadnie mi do gustu.
Tigana - 2008-05-16, 10:25
:
Elektra napisał/a:
Zaczęłam dziś Żmijową harfę i mam nadzieję, że bardziej przypadnie mi do gustu.

Próbowałem czytać w szpitalu, ale nie dałem rady - potrzebowałem czegoś dużo lżejszego. W cykl Brzezińskiej trzeba się wgryź - inaczej może odrzucić. W dodatku autorka niczego nie objaśnia tylko od początku wprowadza mnóstwo bogów, postaci, miejsc i nacji. Mnie zabrało dobrą chwilę zanim pokumałem "who is who".
ASX76 - 2008-05-16, 10:38
:
Tigana napisał/a:

Próbowałem czytać w szpitalu, ale nie dałem rady - potrzebowałem czegoś dużo lżejszego. W cykl Brzezińskiej trzeba się wgryź - inaczej może odrzucić. W dodatku autorka niczego nie objaśnia tylko od początku wprowadza mnóstwo bogów, postaci, miejsc i nacji. Mnie zabrało dobrą chwilę zanim pokumałem "who is who".


Może stało się tak dlatego, że za bardzo odmóżdżyłeś się RAS-em i innymi Mastertonami? :-P
Tigana - 2008-05-16, 11:30
:
ASX76 napisał/a:
Może stało się tak dlatego, że za bardzo odmóżdżyłeś się RAS-em i innymi Mastertonami? :-P

Zdajesz sobie sprawę, że twój powyższy post to spam najwyższej próby?

Nic mnie nie odmóżdżyło, ale warunki szpitalne nie sprzyjają lekturze poważnych rzeczy. No chyba, że lubisz ciągłą krzątaninę pielęgniarek, krzyki pacjentów i zapachy fizjologicznej o dużym natężeniu. Osobiście wolałem zająć sie Pilipiukiem, Lynchem czy Sandersonem.

A wracając do meritum sprawy - "Opowieści z .." w porównaniu z "Sagą o Twardokęsku" to zupełnie inna liga. Nie ma tutaj natłoku wydarzeń czy postaci a akcja jest bardziej kameralna. No i humor.
Samą "Sagę" oceniam bardzo wysoko, ale żeby ją w pełni docenić trzeba do niej przysiąść na poważnie i pozwolić sie ponieść fantazji pani Ani. W "Plewach na wietrze" najbardziej spodobał mi się fragment opisujący końcową ucieczkę z gór - SUPER. Pamiętam jak czytałem ten opis w trakcie jakiegoś arcynudnego wykładu na studiach podyplomowych - gdyby nie on pewnie bym usnął :P
ASX76 - 2008-05-16, 11:50
:
Tigana napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Może stało się tak dlatego, że za bardzo odmóżdżyłeś się RAS-em i innymi Mastertonami? :-P

Zdajesz sobie sprawę, że twój powyższy post to spam najwyższej próby?

(...)


Dziękuję za uznanie. Wreszcie poczułem się doceniony... :-P
Tigana-san, podobno ten kto pyta, nie błądzi. ;)

Żeby czerpać przyjemność z lektury Sagi o Twardokęsku, trzeba dokładnie wczytywać się w tekst, bywa, że i czasem cofnąć się o zdanie czy dwa. Nie jest coś na "szybko".
Książki wymagają od czytelnika skupienia i koncentracji.
Dabliu - 2008-05-16, 12:14
:
A co, jeśli kogoś Zbójecki gościniec zwyczajnie nie porwał? Pamiętam, że z całej książki podobał mi się tylko język, a i to bez nadmiernej wrażliwości. Po prostu cała historia wydała mi się mało interesująca, postaci nijakie, akcja nużąca, brak głębszych doznań emocjonalnych etc. etc.

Ale ostrzę sobie ząbki na Wody głębokie jak niebo. Sądząc z opisu, może mi się to spodobać. Może nawet bardzo...?
Tigana - 2008-05-16, 12:20
:
Dabliu napisał/a:
A co, jeśli kogoś Zbójecki gościniec zwyczajnie nie porwał?

To i tak warto sięgnąć po "Plewy na wietrze" i zobaczyć, jak bardzo się różni. Pamiętam, że "Gościńca" nie skończyłem, a wersję II poprawioną, jak najbardziej.
Liv - 2008-05-16, 12:42
:
ASX76 napisał/a:
Tigana napisał/a:

Próbowałem czytać w szpitalu, ale nie dałem rady - potrzebowałem czegoś dużo lżejszego. W cykl Brzezińskiej trzeba się wgryź - inaczej może odrzucić. W dodatku autorka niczego nie objaśnia tylko od początku wprowadza mnóstwo bogów, postaci, miejsc i nacji. Mnie zabrało dobrą chwilę zanim pokumałem "who is who".


Może stało się tak dlatego, że za bardzo odmóżdżyłeś się RAS-em i innymi Mastertonami? :-P


Erikson również nikogo nie oszczędza jeżeli chodzi o realia jego świata, "wali z grubej rury"...

Wszystko co do tej pory przeczytałam Brzezińskiej, zachwyciło mnie. SoT podobnie jak "Wody głębokie jak niebo" posiadają w sobie (IMO) ową mieszaninę emocji i uczuć, które potrafią rozśmieszyć jak i zasmucić czytelnika.
Romulus - 2008-05-16, 15:37
:
Ja upgrade'u jeszcze nie czytałem. Czekam i czekam i czekam... A autorka na razie nie kończy. Szkoda, bo bardzo mi się podoba jej styl. Jeśli o mnie chodzi to jest damą, niekwestionowaną królową polskiej fantasy. Zresztą, jakąż miałaby konkurencję na naszym podwórku, hę? Wyrasta ponad szereg polskich autorek. Zachwycał mnie język jej powieści. Choć - aby nie być bezkrytycznym - trochę fabularnie kulało czasami wszystko. Jednak mam nadzieję, że upgrade usunął te wady.

Gdyby jeszcze tak skończyła ten cykl... Uważam, że w przypadku cykli ich autorzy powinni odpowiadać karnie za takie tempo pisania. Brać przykład z Eriksona! Czasami bywa toporny, ale to szczegół przy tempie i skali fabularnej.
Tigana - 2008-05-16, 20:24
:
Liv napisał/a:
Erikson również nikogo nie oszczędza jeżeli chodzi o realia jego świata, "wali z grubej rury"...


Też mi sie nasunęło skojarzenie z Eriksonem, ale nie miałem odwagi napisać :mrgreen: Na szczęście u Brzezińskiej jest mniejsze zagęszczenie treści postaciami czy bóstwami.


romulus napisał/a:
Ja upgrade'u jeszcze nie czytałem. Czekam i czekam i czekam... A autorka na razie nie kończy.

Powinna skończyć w ciągu roku. Obiecała, że dokończenie "Sagi" wypadnie pomiędzy 2 i 3 tomem "Wielkiej Wojny".
MadMill - 2008-05-16, 20:33
:
Tigana napisał/a:
Powinna skończyć w ciągu roku. Obiecała, że dokończenie "Sagi" wypadnie pomiędzy 2 i 3 tomem "Wielkiej Wojny".

A że Na ziemi niczyjej już tuż tuż, więc może po wakacjach będzie zakończenie. ;)

---

Właśnie skończyła się audycja w Radiu Kraków - Tam i z powrotem. Gościem/bohaterem odcinka była Anna Brzezińska i moim zdaniem pozostawiła bardzo pozytywne wrażenie. Z prelekcji na Polconie wspominałem ją z mieszanymi uczuciami, ale tutaj zupełnie odmiennie wypadła.

Oczywiście było o cyklu Wielka Wojna, jak i o ukończeniu Twardokęska. Były też plany na przyszłość - teraz wiele krótszych form, ale także autorka wspomniała o czymś co mnie bardzo zaciekawiło - współczesny horror warszawski. Może odpowiedź na "Ciemność Płonie" Jakuba ćwieka? ;)
Dabliu - 2008-05-23, 06:12
:
MadMill napisał/a:
autorka wspomniała o czymś co mnie bardzo zaciekawiło - współczesny horror warszawski. Może odpowiedź na "Ciemność Płonie" Jakuba ćwieka? ;)


Ale jak można napisać odpowiedź na książkę, która się jeszcze nie ukazała? :-P
MadMill - 2008-05-23, 09:01
:
Dabliu napisał/a:
Ale jak można napisać odpowiedź na książkę, która się jeszcze nie ukazała? :-P

Wszystko można. ;P Z tego co pamiętam to autorka pomagała chyba Jakubowi Ćwiekowi w pisaniu czy też bardziej służyła radą. Może ona już książkę Ćwieka czytała? Kto wie. ;)

To nie jest zarzut, tak profilaktycznie zaznaczam. ;P
Azver - 2008-05-23, 11:38
:
MadMill napisał/a:

Wszystko można. ;P Z tego co pamiętam to autorka pomagała chyba Jakubowi Ćwiekowi w pisaniu czy też bardziej służyła radą. Może ona już książkę Ćwieka czytała? Kto wie. ;)


Ania nie pomagała mi pisać "Ciemności..." i nie miała okazji jej czytać. Natomiast z całą pewnością rozmawialiśmy na temat planów i tematów etc. w tym także o "Ciemności" i tym warszawskim horrorze Ani. Mogę powiedzieć tyle, że z krótkiego streszczenia wnioskuję iż może to być naprawdę kawał dobrej książki. Zwłaszcza, że po tym jak miałem okazję przeczytać przedpremierowo "Na ziemi niczyjej" i zapoznać się ze znajdującą się tam nowelką grozy, stwierdzam, iż Ania jest wręcz stworzona do pisania książek grozy.

A co do tego, że wszystko można... właściwie MadMill ma sporo racji. W gronie przyjaciół naprawdę czytamy swoje książki przed premierami. Nie zawsze, ale często :)
MadMill - 2008-05-23, 12:00
:
Azver napisał/a:
Natomiast z całą pewnością rozmawialiśmy na temat planów i tematów etc. w tym także o "Ciemności" i tym warszawskim horrorze Ani.

Tylko i wyłącznie o to mi chodziło. ;) Jak Katowice mają mieć swój horror to czemu nie Wawa? :D
Azver napisał/a:
Zwłaszcza, że po tym jak miałem okazję przeczytać przedpremierowo "Na ziemi niczyjej" i zapoznać się ze znajdującą się tam nowelką grozy, stwierdzam, iż Ania jest wręcz stworzona do pisania książek grozy.

O, to mnie cieszy, bo ciągle moim zdanie brakuje nam autorów którzy piszą grozę, horror itd. Są, ale jest ich mało. Anna Brzezińska załapał u mnie plusa przy mówienia także o szukaniu nowych form fantastyki. Już nie tylko sama fantasy z jakimiś dodatkami, ale także bazowanie na innych gatunkach i przerabianie ich na fantastykę. Mnie to odpowiada. ;)
Tigana - 2008-05-23, 14:00
:
MadMill napisał/a:
Wszystko można. ;P Z tego co pamiętam to autorka pomagała chyba Jakubowi Ćwiekowi w pisaniu czy też bardziej służyła radą. Może ona już książkę Ćwieka czytała? Kto wie. ;)

To już prędzej inna Ania - Kańtoch. A horroru u nas faktycznie jak na lekarstwo - Jarosław Grzędowicz, Łukasz Orbitowski, teraz Kuba. A Mastertona i Kinga wciąż wznawiają.
MichalD - 2008-07-05, 12:13
:
A "Na Ziemi Niczyjej" czytal ktos? Jak wrazenia, zastanawiam sie nad kupnem tej ksiazki widzac jak dobre recenzje zbiera.:)
Tigana - 2008-07-05, 12:45
:
MichalD napisał/a:
A "Na Ziemi Niczyjej" czytal ktos? Jak wrazenia, zastanawiam sie nad kupnem tej ksiazki widzac jak dobre recenzje zbiera.:)

Jeszcze nie, ale podejrzewam, że na początku sierpnia wezmę się za tę pozycję.
Tigana - 2008-07-07, 13:36
:
Z okazji wydania "Na ziemi niczyjej" została utworzona specjalna strona internetowa poświęcona cyklowi "Wielka wojna"

Źródło KATEDRA
Azver - 2008-07-08, 14:23
:
MichalD napisał/a:
A "Na Ziemi Niczyjej" czytal ktos? Jak wrazenia, zastanawiam sie nad kupnem tej ksiazki widzac jak dobre recenzje zbiera.:)


Ja czytałem i jest to znakomita książka. Świetne i bardzo dobrze dopracowane merytorycznie historie. Polecam!
Toudisław - 2008-09-13, 21:35
:
Azver napisał/a:
Świetne i bardzo dobrze dopracowane merytorycznie historie. Polecam!

Zaczynam ją czytać i jak na razie jestem trochę zaskoczony, bo książka jednak różni się znacznie od swojej poprzedniczki z tej serii. Teraz jest bardziej poważna i wymaga od czytelnika zdecydowanie więcej skupienia. Chyba źle do niej podszedłem jako do czytadła. Czyta mi się wolno, ale z nowym nastawianiem powinno być już spoko. No i jak się okazało to właściwie 3 powieści.
MadMill - 2008-09-15, 09:53
:
Przeczytałem "Wody głębokie jak niebo", podchodziłem jak do jeża, ale to przez to, że Dukaj zachwycał się kiedyś tym strasznie. Trochę takie reklamy mnie odstraszają. Nie zachwyciło mnie to co pani Ania napisała jak Jacka Dukaja, ale zbiorek podobał mi się bardzo. Teraz może sięgnę po inne pozycje autorki, może.. ;)
Toudisław - 2008-09-23, 06:21
:
Jestem na świeżo po "Na ziemi niczyjej". Książka diametralnie różna od "Za Króla, Ojczyznę i garść złota" Nie dość, że o wiele bardziej poważna i mroczna, to po prostu zdecydowanie lepiej napisana. Składa się właściwie z 3 powieści, które nie są fabularnie powiązanie. Mało tego, mają innych autorów, bo wraz z Brzezińską książkę pisał jej mąż. Wszystkie powieści dzieją się w okresie I wojny i łączy je subtelny i mroczny wątek fantastyczny. Książka zdecydowanie warta polecenia, a szczególnie druga powieść czyli "Śpiew Nad Otchłanią" Wiśniewskiego.
Shadowmage - 2008-09-23, 08:23
:
Toudi, obie książki pisała Brzezińska razem z mężem. Zapewne chciałeś napisać, że w "Na ziemi niczyjej" jedno opowiadanie (mikropowieść) napisała Brzezińska, jedno Wiśniewski, a jedno wspólnie.
Toudisław - 2008-09-23, 08:29
:
Shadowmage napisał/a:
. Zapewne chciałeś napisać, że w "Na ziemi niczyjej" jedno opowiadanie (mikropowieść) napisała Brzezińska, jedno Wiśniewski, a jedno wspólnie.

I to właśnie napisałem. |Nie wiem czego ty się czepiasz :/
Mikropowieści (a tak naprawdę to osobne powieści, bo FS wydala by to pewnie w 2 tomach) są każda inaczej napisana od poprzedniczki. Wiem, kto napisał jaką. Wiem te, która mi się najbardziej podobała.
ASX76 - 2008-10-06, 09:16
:
Wnioskuję o usunięcie absurdalnego znaku zapytania z podtytułu tematu. Jest rzeczą oczywistą, że pani Anna Brzezińska jest Damą Polskiej Fantastyki. I to pierwszą.

Ze względu na humorystyczne podejście do tematu, z czystym sumieniem darowałem sobie lekturę "Za króla, ojczyznę i garść złota".

"Na ziemi niczyjej" jest niemal dokładnie takie jak oczekiwałem, czyli: mroczne, smutne i ponure. War... War never change... :-P
Książka składa się z 3 mini-powieści: "Chwała ogrodów", "Śpiew nad otchłanią" i "Na ziemi niczyjej". Najmniej przypadła mi do gustu pierwsza. Trochę przegadana, fabularnie uboga.
Ciągle stawał mi... przed oczami wojenny horror pt. "Bunkier". ;)
Znacznie lepiej wypadają następne.
"Śpiew nad otchłanią" budzi skojarzenia ze sławetnym "Okrętem" Lothara Günthera Buchheima. Realistyczne, trzymające w napięciu opisy walk.
Nie zabrakło elementu fantastycznego. Zakończenie... hm... Jakoś mnie nie przekonało. Johann! Why? ;) Bardzo dobry utwór.
"Na ziemi niczyjej" - rasowe połączenie opowieści wojennej i horroru. Pojęcia tożsame, ale chodzi tutaj również o... jego inszą odmianę. Oj, zaskoczyło mnie to, zaskoczyło. Mile, ma się rozumieć. Mój kandydat do Najlepszego Opowiadania Roku w polskiej fantastyce. Tuż za nim "Śpiew nad otchłanią". :))
O wszystkich utworach można napisać jedno - są bardzo dobrze napisane. Moim zdaniem pani Brzezińska dysponuje najlepszym warsztatem spośród polskich fantastów (i fantastek). Kto ma jakiekolwiek wątpliwości co do tego bezsprzecznego faktu, jeśli sięgnie po tę książkę, mieć ich już nie powinien (no, chyba że jest to "uprzedzony beton" z góry nastawiony na "nie i amen" :-P ).
Na "deser" dwie uwagi krytyczne.
Okładka - brzydka. Ilustracje w środku - jeszcze gorsze. Po co kalać książkę takim guanem?

Ktoś ma bardzo irytującą manię wpieprzania zwrotu - "po prostu". W jednym z utworów jest on użyty około 26 razy przy czym dwukrotnie dwa razy na jednej stronie. Kiedy rozmawiają ze sobą postaci - ok, ale, na bogów, nie w opisach i nie na taką masową skalę... :-P
You Know My Name - 2008-10-06, 10:47
:
Saga o Twardokesku to wg mnie absolutne "pudlo" polskiej fantastyki.
Kiedy czytalem pierwszy raz (najpierw Zbojecki Gosciniec a jakis czas potem Zmijowa Harfe bylem po prostu oczarowany, za kazdym razem kiedy juz wydawalo mi sie, ze juz wiadomo o co chodzi nastepowalo trzesienie ziemi i trzeba bylo wgryzac sie od nowa. Podobnie bylo z Kielichem. Cymes.
Tu moze i zaspoileruje to i owo
No i postacie, z jednej strony wspanialy kretacz Twardokesek, Kozlarz niby szlachetny ale..., Szarka ciskajaca sie / ciskana przez przeznaczenie. No i moi ulubiency: Wezymord i Lelka.
Teraz nie moge sie doczekac sie Sztyletu, no i licze, ze bedzie rownie gesto i smakowicie jak w poprzednich czesciach.

Mimo, ze w cyklu mamy wszystkie kanoniczne elementy wiekszych dziel fantasy jak np. ZUY bog otoczony akolitami, mlodzieniec z tajnym planem chroniony przez ostatni przejaw aktywnosci swej bogoni, niezalezny zly mogacy w perspektywie pomoc dobrym (?), drobny kretacz stajacy sie bohaterem niejako wbrew swym zamiarom, tajemnicza pani przybywajaca z nikad, bez przeszlosci (rowniez bez przyszlosci?), bogowie zasypiajacy na wieki, sprzedajni kaplani, bohater - ostatni ksiaze ostatniej linii wladcow.
Typowy epos - dzieje nieprzecietnych bohaterow w czasach przelomowych dla swiata.
Nihil novi sub sole chce sie zakrzyknac, ale jak to jest napisane... wciaga mimo, ze miazdzy jednoczesnie.
Trzeba lubic klasyczne fantasy nie popadajac jednoczesnie w mialkosc roznych
Mieczy Prawdy (dla mnie to taki dobry przyklad zlego przykladu).

P.S. czy ZH w wydaniu Runy rozni sie od wersji wczesniejszej (NOWA)??
ASX76 - 2008-10-06, 10:59
:
Wydaje mi się, że różni się tylko okładkami i rodzajem papieru. ;)
Tigana - 2008-10-06, 11:51
:
Mag_Droon napisał/a:
P.S. czy ZH w wydaniu Runy rożni się od wersji wcześniejszej (NOWA)??

Jeśli już jakieś zmiany nastąpiły to są one kosmetyczne. Co innego tom pierwszy napisany praktycznie od nowa.
Toudisław - 2008-10-09, 09:47
:
ASX76 napisał/a:
Ciągle stawał mi... przed oczami wojenny horror pt. "Bunkier". ;)

Ale to chyba przy czytaniu. "Na ziemi niczyjej" bo tam byłą podobna fabułą no chyba że inne filmy chodziły nam po głowie. Ale skojarzenie dobre. To opko mi się zdecydowanie podobało.
ASX76 napisał/a:
Moim zdaniem pani Brzezińska dysponuje najlepszym warsztatem spośród polskich fantastów (i fantastek). Kto ma jakiekolwiek wątpliwości co do tego bezsprzecznego faktu, jeśli sięgnie po tę książkę, mieć ich już nie powinien

Warto też przeczytać Autora :P Bo świetne opowiadanie "Śpiew nad otchłanią" oraz tylko nie co słabsze "Na Ziemi niczyjej" były Autorstwa/ współautorstwa jej męża. Szkoda że on więcej nie piszę.
ASX76 napisał/a:
Okładka - brzydka. Ilustracje w środku - jeszcze gorsze. Po co kalać książkę takim guanem?

Nie jest tak źle. Ale zdecydowanie mogło by być lepiej
Beata - 2008-10-09, 13:03
:
Najbardziej podobały mi się Opowieści z Wilżyńskiej doliny i Wody głębokie jak niebo - urokliwe, spokojne, nastrojowe. Nie twierdzę, że nie lubię opowieści o Twardokęsku, ale Babunia Jagódka w akcji przebija wszystkich! :)
Jestem bardzo ciekawa lektury Na ziemi niczyjej - niestety, jeszcze nie zdążyłam przeczytać... (chyba jakieś zaległości mi się robią, nie jest dobrze //mur ).
martva - 2008-11-30, 10:33
:
W listopadowej NF zamieszczono opowiadanie Król na tronie, smok nad światem w klimatach zbliżonych do Wody głębokie jak niebo. Jeśli komuś pasowały te nastroje, bardzo polecam.
drago - 2008-11-30, 15:44
:
Mam ten numer, ale jakoś nie mogę zabrać się do jego przeczytania :/ . Muszę nadrobić zaległości i uzupełnić kolekcję o więcej jej tytułów, niż te z Wielkiej Wojny, zbyt dobra pisarka, by przejść obojętnie.
martva - 2008-11-30, 15:51
:
A to szkoda, bo to bardzo dobry numer. Tylko trzy opowiadania, ale naprawdę trzymają poziom, odzwyczaiłam się już od tego ;)
moffiss - 2009-08-03, 12:15
:
A.B. jest profesjonalistką. Jedyny zarzut - prosimy o hard sf, albo cyberpunk. Ciekawe, czy sobie poradzi?
martva - 2009-08-03, 12:50
:
Rany, ale po co? Pisze klimatyczne fantasy (nie czytałam tej książki wydanej z mężem) na wysokim poziomie i dobrze jej to wychodzi. Poza tym nie lubię hard SF i cyberpunka, mam nadzieję że ona też nie ;)
Azver - 2009-08-03, 12:57
:
moffiss napisał/a:
Jedyny zarzut - prosimy o hard sf, albo cyberpunk. Ciekawe, czy sobie poradzi?


(podkreślenie w cytacie moje)

Adam Małysz to również profesjonalista. Jedyny zarzut jaki mam do niego, to, że nie gra w kosza. Niech się zmierzy z Gortatem, zobaczymy czy sobie poradzi.

No dobra, teraz poważnie. Zupełnie nie rozumiem owego "zarzutu". To znaczy co jest nie tak, że Ania pisze fantasy? Do tego tak mocno zróżnicowane, bo przecież czymś skrajnie innym jest Twardokęsek, czym innym "Wody" a już cykl wojenny nawet znamion podobieństwa nie nosi.
Nie jest zarzutem wobec Kinga, że nie pisze humorystycznej fantasy a'la Pratchett, do Grishama, że nie pisze thrillerów medycznych w stylu Cooka itd. Swoją drogą nie spotkałem się także z klasycznym fantasy autorstwa Williama Gibsona czy Pat Cadigan - to znaczy, że autor piszący w jednym gatunku niekoniecznie musi się sprawdzać w innym, by być dobry. Niepisanie sf czy cyberpunka nie powinno więc być żadną miarą zarzutem.
moffiss - 2009-08-03, 13:19
:
Azver - przestań bredzić, proszę i wysnuwać jakieś egzystencjalne bzdety. Ktos, kto dysponuje profesjonalnym warsztatem spokojnie sobie poradzi, nawet pisząc instrukcję obsługi dla oszołomów na tym forum.
Dlatego zadałem pytanie o inne konwencje, bo jestem ciekaw, czym autorka nas jeszcze zaskoczy...
nosiwoda - 2009-08-03, 13:21
:
Azver - you have been trolled.
(miałem to napisać po 1. poście moffissa w tym temacie, ale wstrzymałem się. Niepotrzebnie :P )
Dabliu - 2009-08-03, 21:07
:
moffiss napisał/a:
Jedyny zarzut - prosimy o hard sf, albo cyberpunk. Ciekawe, czy sobie poradzi?
To w końcu zarzut, prośba, czy pytanie? Wysil się trochę, moffiss. Dasz radę //cheerleader
MrSpellu - 2009-08-03, 21:23
:
moffiss napisał/a:
Ktos, kto dysponuje profesjonalnym warsztatem spokojnie sobie poradzi, nawet pisząc instrukcję obsługi dla oszołomów na tym forum.

A co jeżeli autorka nie czuje takiej potrzeby by sprawdzać się w innych konwencjach? Albo po prostu za nimi nie przepada? :)
Azver - 2009-08-03, 23:29
:
moffiss napisał/a:
Ktos, kto dysponuje profesjonalnym warsztatem spokojnie sobie poradzi, nawet pisząc instrukcję obsługi dla oszołomów na tym forum.


To akurat totalna bzdura, ale baw się dobrze żyjąc nadal w tym przeświadczeniu.



moffiss napisał/a:
Dlatego zadałem pytanie o inne konwencje, bo jestem ciekaw, czym autorka nas jeszcze zaskoczy...


Wystarczy się wybrać na autorskie. A poza tym nie zadałeś pytania tylko postawiłeś zarzut, a potem sformułowałeś prośbę postulat. Tego pytajnika na końcu spokojnie mogło by nie być.
Toudisław - 2009-08-04, 06:07
:
Cytat:
Azver - przestań bredzić, proszę i wysnuwać jakieś egzystencjalne bzdety. Ktos, kto dysponuje profesjonalnym warsztatem spokojnie sobie poradzi, nawet pisząc instrukcję obsługi dla oszołomów na tym forum.

Bzdura! Właśnie przez takie myślenie wychodzą gnioty. Autor idzie w klimat którego nie rozumie i nie potrafi ogarnąć i od razu to widać nawet jak warsztat dobry. Tak było z Ziemkiewiczem i "Ogniem na skałach". Bez sensu
Cytat:
Dlatego zadałem pytanie o inne konwencje, bo jestem ciekaw, czym autorka nas jeszcze zaskoczy...

Jeżeli chce to czemu nie. Już udowodniła, że potrafi pisać i Fantasy i Horror. Ale SF to nie tylko zmiana dekoracji ( tzn nie powinno tak być ) A Anna Brzezińska chyba nie czułą by się w tych klimatach dobrze
moffiss - 2009-08-04, 07:51
:
myślę, że sobie poradzi w każdej konwencji, nieprzypadkowo zadebiutowała Zajdlem.
Zmiana konwencji świadczy o dojrzałości pisarskiej, o poszukiwaniu nowych mozliwości.
Z tego co wiem, autorka pisze wyłacznie dla własnej satysfakcji, całe szczęście, bo znakomita większość pisze dla własnego ego.
Azver nie czuję się twoim parnerem w rozumie, więc wybacz, ale nie będę komentował nieprzemakalnych opinii.
Toudisław - 2009-08-04, 08:15
:
moffiss napisał/a:
myślę, że sobie poradzi w każdej konwencji, nieprzypadkowo zadebiutowała Zajdlem.
Zmiana konwencji świadczy o dojrzałości pisarskiej, o poszukiwaniu nowych mozliwości.

Ale taki cyberpunk to nie tylko zdolności pisarskie ale do tego wiedza. Matematyczna, informatyczna, znajomość slangu i środowiska hakerów. Nie wiem czy Anna Brzezińska zna dobrze te klimaty ( ale wątpię) jeżeli ich jednak nie zna to za ten gatunek brać się nie powinna. Zarzut z twojej strony nie mieści się nawet w kategoriach absurdu.
MrSpellu - 2009-08-04, 08:35
:
Toudisław napisał/a:
Ale taki cyberpunk to nie tylko zdolności pisarskie ale do tego wiedza. Matematyczna, informatyczna, znajomość slangu i środowiska hakerów. Nie wiem czy Anna Brzezińska zna dobrze te klimaty

Ciekawymi wyjątkami są W leju po bombie oraz Battle dust Sapkowskiego. To są co prawda opowiadania ale jako próbki innych konwencji są bardzo przyzwoite. Generalnie jednak podzielam zdanie, że jeżeli autor na siłę szuka nowych dla siebie literackich ścieżek to mogą z tego wyjść gnioty. Mogą ale nie muszą.
Toudisław - 2009-08-04, 08:39
:
Spellsinger napisał/a:
Ciekawymi wyjątkami są W leju po bombie oraz Battle dust Sapkowskiego. To są co prawda opowiadania ale jako próbki innych konwencji są bardzo przyzwoite.

Tylko próbką to raz. A Lej to znowu żaden wielki odskok. Sapkowski pisał różne opowiadania nie tylko fantastykę a lej nie jest konwencją "specjalistyczną"

Wskoczenie ASa do Powieści historycznej zakończyło się Tragedią Husycką
MrSpellu - 2009-08-04, 09:02
:
Toudisław napisał/a:
Wskoczenie ASa do Powieści historycznej zakończyło się Tragedią Husycką

Głupoty opowiadasz. Dla mnie ten cykl był świetny. Ale co kto lubi.
Fidel-F2 - 2009-08-04, 09:03
:
Toudisław napisał/a:
Tragedią Husycką
czyli Doskonałą trylogią
Maeg - 2009-08-04, 09:05
:
Ale wiecie, że to temat do Annie Brzezińskiej, co nie? Więc sio do tematu o ASie i to już.

Do not feed the trolls!
Metzli - 2009-10-20, 23:09
:
Dzisiaj ma swoją premierę książka Anny Brzezińskiej zamykająca cykl o Twardokęsku, Letni deszcz. Sztylet. Na stronie można znaleźć recenzję. Autorem jest Romulus, a sam tekst nie traktuje wyłącznie o ostatniej części, ale jest próbą przedstawienia całościowego spojrzenia na cykl.
Romulus - 2009-10-23, 11:10
:
Fajna jest stronka poświęcona cyklowi: http://www.runa.pl/saga-o-zboju-twardokesku.html
Można na niej także współtworzyć glosariusz :) Szkoda że okładki nie są bardziej powalające, bo chętnie bym sobie je w formie tapet ściągnął.
Romulus - 2009-10-28, 10:11
:
W przerwie PEANATEMY przeczytałem w jeden wieczór tom pierwszy Wielkiej Wojny. Bardzo mi się podobał, choć to nie moje klimaty za bardzo. Ale na pewno lepsze niż jedno z dziełek tego partacza Ringo (1612 się zwało chyba, błeeeee........). Znakomity styl, ale to nie nowość dla nikogo, kto zetknął się z twórczością tej autorki. Z niecierpliwością czekam na tom 2, ktory mam nadzieję przeczytać w najbliższy weekend. Choć pierwszy dostaje "tylko" 4 na Fantaście, to warta jest ta książka polecenia. Czwórka bierze się stąd, że do mnie nie podchodź bez rozbudowanej fabuły. Pomysł nie nowy, ale znakomicie poprowadzony i rozegrany. Niedługo zacznę kompletować powieści tej autorki do swojej biblioteczki. To pewne.
Romulus - 2009-10-28, 18:18
:
Post pod postem, ale 8 godzin różnicy.

Wziąłem się i spiąłem i skorzystałem z okazji, że dziś w pracy byłem niewidzialny, nikt ode mnie niczego nie chciał, nie szukał, nie chciał rozmawiać. Postanowiłem niewidzialność wykorzystać i pogłębić chwytając 2 tom Wielkiej Wojny. I cały dzionek przebiegł obok szybko, że ani się nie obejrzałem a siedziałem w domu i doczytywałem ten tom do końca ignorując nawet Modę Na Sukces, co, niestety, zdarza mi się coraz częściej swoją drogą --_- (a dzieje się dzieje: Bruk, jak zwykle realizuje swój ambitny cel, czyli przespać się z każdym kto ma choć związek z samcami Forresterów, w tym z mężem swojej córki, która wpycha go w ramiona swojej matki dając im błogosławieństwo). No nic, przez Annę Brzezińską i Grzegorza Wiśniewskiego nie wiem, czy Tejlor bzykała się z Nikiem, czy Bruk po bzykanku z Rydżem bzykała się z Nikiem, czy Rydż po bzykanku z Bruk pojechał za nią do Nika, aby nie dopuścić do tego bzykanka i co z tego wyszło (może trójkąt, na zgodę?)? Zatem dziękuję tym autorom serdecznie. Zwłaszcza że kolejne odcinki obejrzę dopiero w poniedziałek --_-

A cóż napisać o 2 tomie? Lepszy od pierwszego i to znacznie. Znalazłem tu wszystko co lubię w twórczości Brzezińskiej, czyli niesamowity klimat jej opowieści tym razem w scenografii I wojny światowej, przedstawiony niemal poetycko, wciągający od pierwszej do ostatniej historii. Ech...
ASX76 - 2009-10-28, 18:29
:
Romulus napisał/a:


A cóż napisać o 2 tomie? Lepszy od pierwszego i to znacznie. Znalazłem tu wszystko co lubię w twórczości Brzezińskiej, czyli niesamowity klimat jej opowieści tym razem w scenografii I wojny światowej, przedstawiony niemal poetycko, wciągający od pierwszej do ostatniej historii. Ech...


Czy biorąc pod uwagę powyższe, jak również wrażenia z lektur: "Wody głębokie jak niebo" i cykl o Twardokęsku, w dalszym ciągu uważasz, że Sapkowski jest lepszy od Brzezińskiej? :P

Może teraz zrozumiesz moje święte oburzenie spowodowane tym, iż "Na ziemi niczyjej" nie otrzymało nagrody Żuławskiego, tylko jakiś tam Kosik. //pisowcy
Romulus - 2009-10-28, 19:15
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:


A cóż napisać o 2 tomie? Lepszy od pierwszego i to znacznie. Znalazłem tu wszystko co lubię w twórczości Brzezińskiej, czyli niesamowity klimat jej opowieści tym razem w scenografii I wojny światowej, przedstawiony niemal poetycko, wciągający od pierwszej do ostatniej historii. Ech...


Czy biorąc pod uwagę powyższe, jak również wrażenia z lektur: "Wody głębokie jak niebo" i cykl o Twardokęsku, w dalszym ciągu uważasz, że Sapkowski jest lepszy od Brzezińskiej? :P

Może teraz zrozumiesz moje święte oburzenie spowodowane tym, iż "Na ziemi niczyjej" nie otrzymało nagrody Żuławskiego, tylko jakiś tam Kosik. //pisowcy

1. Sapkowski nie jest gorszy od Brzezińskiej. Ani Brzezińska nie jest gorsza od Sapkowskiego. Obydwoje bardzo podnieśli poziom i są bez wątpienia gwiazdami polskiej fantastyki.

2. Co do nagrody to trudno mi się wypowiedzieć. Mnie przed postawieniem "Na ziemi niczyjej" 6 na Fantaście powstrzymała opowiadaniowość tego tomu. Z kolei Kosika cenię za to, że z sukcesem uprawia science fiction a tego w Polsce niedostatek i serce mi rośnie na myśl o kolejnej powieści RK. Podobnie jak z niecierpliwością czekam na kolejną Brzezińską. I jeszcze jakiś czas temu, rok lub dwa nie do pomyślenia byłoby, żebym miał jakieś oczekiwania od pisarzy, który nie są Sapkowskim, Dukajem. AB ugruntowała u mnie pozycję królowej polskiej fantasy za zwieńczenie sago o Twardokęsku. Dopóki się nie ukazała byłem sceptyczny, mimo żywionej sympatii.
ASX76 - 2009-10-28, 19:35
:
Romulus napisał/a:

1. Sapkowski nie jest gorszy od Brzezińskiej. Ani Brzezińska nie jest gorsza od Sapkowskiego. Obydwoje bardzo podnieśli poziom i są bez wątpienia gwiazdami polskiej fantastyki.

(...)


Nie do końca to chciałem przeczytać, niemniej dzięki i za to. ;)
Gwiazda Sapkowskiego jakby przygasła ostatnimi czasy, natomiast pani Brzezińska ciągle/zawsze pisze na bardzo wysokim poziomie i nie robi czytelników w ciula.

Skoro już o gwiazdach polskiej fantastyki... Muszę w tym miejscu, korzystając z okazji, koniecznie wspomnieć o jednym autorze - Marek Huberath... Nazwisko coś Ci mówi?
Czy kiedykolwiek miałeś z jego twórczością do czynienia?
Tomasz - 2009-10-28, 20:03
:
Romulus napisał/a:
1. Sapkowski nie jest gorszy od Brzezińskiej. Ani Brzezińska nie jest gorsza od Sapkowskiego. Obydwoje bardzo podnieśli poziom i są bez wątpienia gwiazdami polskiej fantastyki.


Tyle, że Brzezińska stale świeci na firmamencie, publikując takie cacka jak "Wody głębokie jak niebo" i "Na ziemi niczyjej", a gwiazda Sapkowskiego nie dość że błyska rzadko to jeszcze zaczyna wyglądać na gwiazdę spadającą.

Romulus napisał/a:
AB ugruntowała u mnie pozycję królowej polskiej fantasy za zwieńczenie sago o Twardokęsku. Dopóki się nie ukazała byłem sceptyczny, mimo żywionej sympatii.

Bardzo jestem ciekawy jak mi ten cykl podejdzie przy ponownej lekturze, bo nie ma szans żebym się zabrał za nowy tom, jak w ogóle nie pamiętam co było we wcześniejszych.
You Know My Name - 2010-01-22, 15:54
:
Właśnie skończyłem Sagę o Twardokęsku.
Sztylet to chyba najlepsze zwieńczenie cyklu jakie miałem przyjemność czytać. Zresztą zaczątki tego zakończenia w krótkich fragmentach przyszłości poszczególnych postaci dawało się już zauważyć od poprawionego pierwszego tomu.
Fortuna jednym daje ponad miarę mimo braku zasług. Inni mimo lat pracy otrzymują ból i troski. Sprawiedliwość nie istnieje. Bogowie są mikrzy i nikczemni, ludzie takoż.
A wszyscy jako te tytułowe plewy na wietrze.
Sam finalny tom kradnie (znowu!) Wężymord. Dialogiem przy studni. Inna rzecz, że to mój faworyt całej sagii. W jakiś sposób to wszystko zaczął i świadomie, znając cenę, popchnął ku końcu. Dla mnie no. 1.
Tyle. Może napiszę jeszcze o całym cyklu, ale zastanawiam się czy warto. Oraz do jakiego trunku porównać ostatnią część?
Himura - 2010-01-22, 19:51
:
Cały cykl to jedne z lepszych książek jakie w życiu czytałem (co ważne nie ma słabszych tomów).

Naprawdę warte polecenia.
You Know My Name - 2010-01-23, 21:33
:
Będą SPOJERY
Ja napisał/a:
Może napiszę jeszcze o całym cyklu, ale zastanawiam się czy warto.
Ot skrobnę kilka swoich przaśnych odczuć, bo recki Romulusa (tu: http://ksiazki.zaginiona-...nna-brzezinska/ ) nie przeskoczę.
Ja napisał/a:
Oraz do jakiego trunku porównać ostatnią część?
Otóż, pod wpływem tytułu: Letni Deszcz Kielich przyszło mi porównanie pierwszych trzech części do trunków
Plewy na wietrze to garść pytań, zagadek, postaci rzuconych w świat, o którym pojęcie mamy takie jak o obrazie po pierwszych trzech ruchach węgielka w ręku artysty. Porównanie do Eriksona wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Pierwsza część to bardzo dobre piwo, odświerzający smak wobec wielu wydanych cykli (Jordan, Eddings, Goodkind). Syci tak językiem, rysem postaci, nazewnictwem jak i nastrojem. Po prostu chce się sięgnąć po więcej.
Żmijowa Harfa to czas kiedy pierwszy raz wydaje się czytelnikowi, że wie już o co chodzi. Tak mniej więcej do połowy uzyskujemy więcej odpowiedzi niż pytań. Do połowy, bo potem jest kolejny skok na głęboką wodę nowych pytań, wątpliwości, nieścisłości (ex-post pozornych). Druga część to dobre wytawne wino. Co prawda posiada pewną goryczkę, ale zawsze wierny druch musi polec, aby młody książę wszedł na drogę rekonkwisty. Bukiet oszałamia.
Letni Deszcz Kielich to mocna, wytrawna brandy bądź whisky. Oba trunki smakują przednio, ale nie sposób nie mieć przez dłuższy czas uczucia "garbowania" podniebienia. Każdy wybór bohaterów jest zły, wszystkie próby obracają się przeciwko nim. Z każdym krokiem oddają coraz większą część siebie w nadziei, że jeszcze mają szansę. Że nie w pełni jeszcze umarli.
Letni Deszcz Sztylet to był już galop do zakończenia, od połowy nie dawało się nawet oderwać. No i dalej nie wiem do czego go porównać.
malakh - 2010-06-20, 07:41
:
W końcu sięgnąłem po "Wody głębokie jak niebo" i jestem pod wielkim wrażeniem. Ania nie tylko treścią i scenerią, ale i stylem nawiązuje do przeszłości. Te opowiadania czyta się, jakby się było małym smarkiem, który z otwartą buzią wsłuchuje się w opowieść babci.

Coś pięknego.

Jednocześnie czytam "W kraju niewiernych" i jak na razie nieco gadżeciarski Dukaj robi na mnie mniejsze wrażenie, niż baśniowa Brzezińska.
MadMill - 2010-08-04, 18:31
:
Ha!
Runa napisał/a:
WIEDŹMA Z WILŻYŃSKIEJ DOLINY

Zapraszamy do działu Zapowiedzi na stronie Runy: http://www.runa.pl/zapowiedzi/
gdzie pojawiła się informacja o nowej książce Anny Brzezińskiej. Będzie nią drugi tom opowiadań o Babuni Jagódce zatytułowany "Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny":

"Wilżyńska Dolina nie ma wielu powodów do sławy. Pleban załadował na drabiniasty wóz dobytek i gospodynię i niecnie zdezerterował. Władyka szuka chwały na bitewnych polach. Zdesperowani wieśniacy kryją się po krzakach. No, ale jest jeszcze wiedźma. Ginekologiczna znakomitość pięciu powiatów. Posiadaczka zaklęcia 'piękna-i-młoda', kijów-samobijów, stada kur ziejących ogniem oraz cudownego remedium na hemoroidy...."

Książka ukaże się w księgarniach jesienią b.r.

Informacja o książce: http://www.runa.pl/zapowi...IEJ-DOLINY.html
Informacja o autorce: http://www.runa.pl/autorzy/2-Anna-Brzezinska.html

Czyli jeszcze w tym roku! :mrgreen:
Romulus - 2010-08-04, 18:34
:
Czekam z niecierpliwością i radością :) Już zapowiedź wywołała uśmiech na twarzy. I nawet administratywistka Kempa, która jazgocze w tv mi go nie zmyje z twarzy :mrgreen:
Metzli - 2010-08-04, 20:27
:
To ja tylko dodam, że obejmujemy Wiedźmę patronatem :)
ASX76 - 2010-08-04, 21:05
:
Wolałbym książkę utrzymaną w poważniejszym tonie np. mroczną powieść osadzoną w czasach Średniowiecza.
Urshana - 2010-08-04, 21:11
:
Marudzisz. Uwielbiam Babunię Jagódkę, a Brzezińska ma prawo do czegoś lżejszego, w końcu ostatnio skończyła epicką sagę o Twardokęsku. Cieszę się bardzo na kolejną jej książkę.
ASX76 - 2010-08-04, 21:42
:
Nie odmawiam Pani Brzezińskiej prawa do napisania czegoś lżejszego. Przecież nie mam żadnego/najmniejszego wpływu na to o czym i jak pisze. :lol:

Napisałem tylko o swoim oczekiwaniu, a Ty od razu zarzuciłaś mi marudzenie... To nadużycie z Twojej strony. :-P
nosiwoda - 2010-08-05, 08:23
:
Cytat:
Napisałem tylko o swoim oczekiwaniu, a Ty od razu zarzuciłaś mi marudzenie... To nadużycie z Twojej strony.
Marudzisz. :)
ASX76 - 2010-08-05, 09:04
:
nosiwoda napisał/a:
Cytat:
Napisałem tylko o swoim oczekiwaniu, a Ty od razu zarzuciłaś mi marudzenie... To nadużycie z Twojej strony.
Marudzisz. :)


Niezawodny Waszmość Nosiwoda nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał okazji do pognębienia ASX-a, który, w przeciwieństwie do brutalnego, zionącego niechęcią agresora, nie jest niegodziwym spamerem, lecz uczciwym, rzetelnym i kulturalnym użytkownikiem. Ot, takim forumowym gołąbkiem pokoju. :-P

Teraz nawet napiszę na temat, aby nie zostać oskarżonym o: morderstwo, podpalenie, gwałt i czort wie co jeszcze. ;)
Cieszę się, że niedługo ukaże się nowa książka Pani Brzezińskiej. Ta autorka jest gwarantem co najmniej dobrej książki. Nigdy nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. :-)
Podejrzewam, że po Twardokęskowych doświadczeniach ma dość angażowania się w sagi/cykle i teraz skupi się głównie na niezobowiązujących (czasowo i objętościowo) historiach.
Maeg - 2010-08-05, 09:26
:
Cytat:
Napisałem tylko o swoim oczekiwaniu, a Ty od razu zarzuciłaś mi marudzenie... To nadużycie z Twojej strony.

Marudzisz. 8)

Dla mnie opowiadania o Babuni Jagódce to jedna z najlepszych nowin w tym roku. :P
nosiwoda - 2010-08-05, 09:34
:
ASX76 napisał/a:
nosiwoda napisał/a:
Cytat:
Napisałem tylko o swoim oczekiwaniu, a Ty od razu zarzuciłaś mi marudzenie... To nadużycie z Twojej strony.
Marudzisz. :)


Niezawodny Waszmość Nosiwoda nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał okazji do pognębienia ASX-a...
Marudzisz.
I już zmykam, NMSP.
Maeg - 2010-10-19, 23:32
:
Dziś premiera "Wiedźmy z Wilżyńskiej Doliny" oraz strony internetowej poświęconej Annie Brzezińskiej.
MORT - 2010-10-20, 01:34
:
Hmmm...

x ( + ) =
Shadowmage - 2010-10-20, 16:45
:
Czyżbyś wietrzył spisek? :D
MadMill - 2010-10-20, 16:50
:
Chyba wszystkim udziela się to co mamy w mediach... o.O
MORT - 2010-10-20, 20:01
:
Jaki tam spisek.
Zwykłe, luźne skojarzenie, które uderzyło mnie jakiś czas temu.

Ale czemu nie, powołajmy komisję śledczą. :badgrin:
ats - 2010-11-09, 12:46
:
Twórczość AB zdecydowanie podnosi literaturę fantastyczną do rangi sztuki. To prawdziwa uczta - wytrawna i pożywna :-) - oczywiście IMO ;)
tr - 2010-11-09, 19:15
:
Hmm... swego czasu nabyłem okazyjnie jedną albo dwie (już nie pamiętam dokładnie) książki z cyklu o Babuni Jagódce i Zbóju Twarodkęsku. Księgarnia miała wyprzedaż :) . Autorka kreowała ciekawych bohaterów, interesującą fabułę i ogólnie książka byłaby fajną pozycją do przeczytania... gdyby nie straszliwie męcząca stylizacja językowa.

Z książkami Anny Brzezińskiej (przynajmniej tymi o Babci Jagódce - nie miałem jeszcze w rękach cyklu Wielka Wojna) mam ten sam problem co z dziełami Jacka Komudy - oboje straszliwie pragną "uautentycznić" swoje książki używaniem przez bohaterów "odpowiedniego" języka. Chłop MUSI u nich mówić jakąś straszliwą chłopską gwarą, szlachcic staropolsczyzną itp, itd. Tylko brakuje, żeby jakiś obcokrajowiec pojawiający się w powieści szwargotał po swojemu... Stylizacja jest fajna, ale stosowana z umiarem - jedno słówko tu i tam wystarczy. Ale gdy bohater/ka całą książkę używa jakiegoś archaicznego poprzestawianego szyku zdania i co chwila wtrąca zgrzytające w uszach archaizmy... to mnie przechodzi ochota na czytanie czegoś takiego. Po prostu muszą być jakieś granice w dążeniu do "realizmu" przedstawionego świata...

A książkę/ki oddałem do miejscowej biblioteki (nie miałem już miejsca na półkach). Niestety nie znalazły się w księgozbiorze - chyba któraś z bibliotekarek włączyła je do swojej kolekcji :evil:
MORT - 2010-11-09, 19:53
:
Stylizacja językowa to właśnie jedna z ogromnych zalet cyklu, ale to rzecz gustu.
ASX76 - 2010-11-10, 08:14
:
tr napisał/a:
Hmm... swego czasu nabyłem okazyjnie jedną albo dwie (już nie pamiętam dokładnie) książki z cyklu o Babuni Jagódce i Zbóju Twarodkęsku. Księgarnia miała wyprzedaż :) . Autorka kreowała ciekawych bohaterów, interesującą fabułę i ogólnie książka byłaby fajną pozycją do przeczytania... gdyby nie straszliwie męcząca stylizacja językowa.



A ja uważam, że stylizacja językowa jest świetna i wolałbym jej więcej. :-) Nie każdemu da się dogodzić, jak to zwykle bywa. :-P
Max Werner - 2010-11-10, 15:04
:
Na Kawernie ukazał się zapis czatu z panią Anną Brzezińską :

http://www.kawerna.pl/akt...-z-ann-brzezisk
ASX76 - 2010-11-10, 15:23
:
Szkoda, że Pani Brzezińska ma męża i dzieci. Gdyby nie te skarby, wówczas moja ulubiona autorka fantastyczna zapewne miałaby więcej czasu na pisanie książek. ;)
Z wielką niecierpliwością czekam na Jej nowe utwory! //excited
Tixon - 2010-11-10, 15:26
:
Max Werner napisał/a:
Na Kawernie ukazał się zapis czatu z panią Anną Brzezińską :

http://www.kawerna.pl/akt...-z-ann-brzezisk

Tak po prawdzie to na Nasze Miasto ;) http://slask.naszemiasto....sarka,id,t.html
Max Werner - 2010-11-10, 17:25
:
Tak, tak, pod podanym przeze mnie linkiem są tylko fragmenty, ale chciałem zareklamować Kawernę 8)
Beata - 2010-11-18, 08:48
:
Wiedźmę z Wilżyńskiej Doliny bardzo warto, ale jako ostatni tom opowieści ze świata Twardokęska. Echa wielkich światowych wydarzeń, jak kręgi na wodzie, docierają do Wilżyńskiej Doliny i wywołują zmiany. Książka poważniejsza niż poprzedni tom opowieści o Babuni, ale poważniejsza w taki sam sposób, jak "Rilla ze Złotego Brzegu" poważniejsza jest od "Ani z Zielonego Wzgórza" - początkowe historie, choćby nie wiem jak dramatyczne dla bohaterów, wydają się być idyllą w porównaniu z tymi, do których z zewnątrz w charakterze tła wkracza Zmiana. Jest i wesoło, i smutno, i nawet tragicznie - jak w życiu.
mad5killz - 2011-01-13, 23:07
:
Okładka do 3-go wydania. Jakie macie odczucia co do hmm dzieła? (:



Cycki na miarę 2011, czar ala Neverwinter Nights, proporcje tułowia, bioder i nóg - koszmar grafika! :D
Gdzieś ten sztylet jakoś dziwnie uciekł. (:

Dla Babci Wierzby z Pocahontas też znalazło się miejsce i to nie jedno! (:
MORT - 2011-01-14, 15:04
:
wtf? To ja już wolę okładkę drugiego - która też specjalnie super nie jest.
Okładka pierwszego wydania - to miało klimat.
ASX76 - 2011-01-15, 01:03
:
Moim zdaniem okładka z trzeciego wydania jest lepsza niż w drugim (to dopiero było szkaradzieństwo), a oba przebija atrakcyjnością wizualną cudko z pierwszego.
Urshana - 2011-01-28, 13:40
:
Tak jak lubię twórczość Brzezińskiej solo, tak wydaje mi się, że jej współpraca z mężem daje słabszy efekt. Bardzo krótko na temat pierwszego tomu Wielkiej wojny tutaj.
Maeg - 2011-01-28, 13:44
:
Drugi tom ponoć jest o wiele lepszy, zgarnął kilka nominacji i pozytywnych recenzji.
Urshana - 2011-01-28, 13:47
:
W takim razie dzięki za informację, może się dam skusić wcześniej, choć już tak długo przetrzymuję książki z biblioteki, że boję się tam pokazać. A moim największym zarzutem wobec tomu pierwszego jest fakt, że to czysta wydmuszka, ot historyjka dla historyjki. Brak jej pazura, mimo obecności smoka.
ASX76 - 2011-01-28, 14:03
:
Urshana napisał/a:
Tak jak lubię twórczość Brzezińskiej solo, tak wydaje mi się, że jej współpraca z mężem daje słabszy efekt. Bardzo krótko na temat pierwszego tomu Wielkiej wojny tutaj.


Słabszy efekt jest spowodowany lekkim/lżejszym podejściem do tematu w pierwszej niby-części, a nie inną kwestią. Ot, taka konwencja i tyle.
Za to "Na ziemi niczyjej" to już rzecz utrzymana w o niebo poważniejszym klimacie, bardzo konkretna i zapadająca w pamięć. Właściwie nie ma żadnego porównania... Ta książka jest znakomita. Nie ma co się zastanawiać, tylko szybko kupić, wygodnie się rozsiąść/położyć i brać (się) za lekturę! :-)

P.S. Im dłużej będziesz przetrzymywać książki z biblioteki, tym "psychoza" będzie narastać, jak również kara. Najlepszym rozwiązaniem jest udać się tam jak najszybciej, "zadośćuczynić, uzyskać pokutę" i rozgrzeszenie". ;)
Fidel-F2 - 2011-01-28, 18:48
:
Urshana napisał/a:
Tak jak lubię twórczość Brzezińskiej solo, tak wydaje mi się, że jej współpraca z mężem daje słabszy efekt. Bardzo krótko na temat pierwszego tomu Wielkiej wojny tutaj.
pierwsza część jest żenująco żenująca
Shadowmage - 2011-01-28, 19:51
:
Pierwsza część jest grą z konwencją, która - z różnych przyczyn - w ogólnym odczuciu czytelników nie zatrybiła.
ASX76 - 2011-01-28, 20:11
:
Shadowmage napisał/a:
Pierwsza część jest grą z konwencją, która - z różnych przyczyn - w ogólnym odczuciu czytelników nie zatrybiła.


ASX76 napisał/a:
Słabszy efekt jest spowodowany lekkim/lżejszym podejściem do tematu w pierwszej niby-części, a nie inną kwestią. Ot, taka konwencja i tyle.


Znowu się ze mną zgodziłeś i oczywiście nie raczyłeś tego zauważyć, jednak ASX nie śpi. :-P


Dodam, iż tego niby-cyklu nie należy traktować jak cykl, tylko zupełnie oddzielne książki. Łączy je jedynie temat ogólny - wojna i nic poza tym.
Tomasz - 2011-01-28, 22:06
:
Maeg napisał/a:
Drugi tom ponoć jest o wiele lepszy, zgarnął kilka nominacji i pozytywnych recenzji.


Między pierwszym a drugim tomem jest przepaść. Pierwszy to jakieś nieporozumienie i lekka zabawa pisarzy nużąca czytelnika. Drugi tom to niezwiązany z pierwszym literacki odjazd, trzy minipowieściowe perełki. Po prostu trzeba przeczytać. Nie zniechęcać się pierwszym tomem.
Romulus - 2011-09-29, 20:46
:
Ech, zapomniałem o tym i żałuję. Przy okazji polskiej premiery THE BORGIAS na HBO, na stronach stacji pojawił się cykl fajnych artykułów Anny Brzezińskiej związanych z epoką (mniej więcej). Zaczyna się od tego: http://rodzinaborgiow.hbo...-kurtyzan_19186 A pod tekstem są linki do pozostałych artykułów.
Tixon - 2011-11-02, 20:49
:
Skończyłem Plewy na wietrze i mam ambiwalentne odczucia. Jest to całkiem dobre polskie fantasy, lecz mam też trochę ale.
Powiedziałbym, że widać, iż to pierwsza książka. Nie wiem, jak wyglądał Zbójecki Gościniec, ani jakie zmiany weszły w wydaniu poprawionym, jednak wyraźnie miałem wrażenie, że nie do końca autorka opanowała pisania. Pisania dla czytelnika. Co mnie doprowadziło do tego wniosku, to szereg elementów, mniejszych i większych, które w efekcie były piaskiem w trybach.
Przejdźmy do konkretów. Pierwszym wrażeniem jest nieprzejmowanie się czytelnikiem. Występuje tu stylizacja językowa (dodałbym jeszcze, że "zaawansowana"), rzucenie czytelnika na głęboką wodę w sam środek konkretnego świata oraz długi czas potrzebny aby to zaskoczyło. Znakomita mieszanka, jeśli chce się zniechęcić do czytania. Co prawda, książka odpłaca, kiedy już się rozkręci, ale pierwszym wrażeniem jest nieprzystępność.
Chwali się mediewistyczne wykształcenie autorki. Osobną kwestią jest to, czy quasi średniowieczne fantasy może/powinno być wierne do naszej epoki, jednak w tym wypadku realizm jest obosiecznym ostrzem. Z jednej strony przenosi nacisk na stronę poważniejszą (lepiej, przynajmniej dla mnie odbiera się fantasy realistyczne, niż zmyślone), z drugiej jednak wymaga to dodatkowego wyjaśnienia - jak np. trzymanie włosów luźno, czy kto ma prawo zjeść dziecko. Za dużo realiów spowalnia opowieść, jest zbędne. Podczas lawirowania między zmyślaniem a realizmem Brzezińska, jak na mój gust, stanęła mocno po tej drugiej stronie. Przykładem autora, który osiągnął złoty środek, jest Sapkowski.
Kolejnym elementem, który dawał mi się we znaki, była struktura tekstu. Nie znam się na tym, nie mam wielkiego pojęcia, ale podczas czytania, nie raz, nie dwa, brakowało mi miejsca na złapanie oddechu, odpoczynek. Zamiast tego rozdział ciągnął się i ciągnął, brakowało jakiejś przerwy, przystanku. W wielu miejscach prosiło się wręcz, by zrobić przerwę w narracji, przeskoczyć fragment podróży. Do tego dochodzi irytująca retrospekcja. Czy wręcz życiorysy. Pojawia się jakaś postać, która ma do odegrania rolę w fabule i prędzej czy później w jednym fragmencie jest jej życiorys. Fragmenty historii Szarki - nie ma sprawy, przyczyny zbójcowania Twardokęska - również dobrze wprowadzone, nawet historia Przemęki (chociaż w dziwnym miejscu się pojawia, ni z gruszki, ni z pietruszki jest mowa o jakimś gościu, gdzieś tam daleko od miejsca akcji ) ujdzie. Ale z resztą postaci? Pojawia się bankier - bach, na pół strony historia jego rodziny, student - tak samo, kapłan - również. Irytujące.
Skoro już pojawiły się imiona. Świetnie, swojsko, brzmią Szarka, Twardokęsek, Przemęka i inni, śmiertelnicy. Natomiast te istoty ważniejsze : nur nemruta, Fea Flisyon, Bad Bidmone, Sen Silvar, ANNYONNE, brzmią jak z trzeciorzędnego zachodniego fantasy.
Dodać jeszcze muszę, że najlepiej się czytało gdy nie było mowy ani o Skrzydłokoniu, ani o Jarząbku, z czego dla mnie prosty wniosek - niepotrzebni.
Drobnostką jest już ciągłe zwracanie się do Twardokęska - zbóju (chociaż już w prologu z tego zrezygnował), no chyba, że jest to funkcja na stałe życie; jak również tytułowanie Mroczka jego kamratem (który sam jest nazywany wariacją na temat byłego kupca bławatnego).
No to by było na tyle.
Tomasz - 2011-11-02, 22:37
:
Ciekawe, że niemal dokładnie to co wskazałeś jako wady tej powieści najbardziej mi się w niej podobało :) Ta jej inność na każdym poziomie, od języka począwszy, przez konstrukcję fabuły, przez budowę świata, po sposób pokazania wszystkiego, z wrzuceniem w sam środek i wydarzeń i świata.
Shadowmage - 2011-11-03, 09:42
:
Mam jak Tomasz, ale musiałem do tego dorosnąć, bo pierwsza lektura "ZG" i "ŻH" była raczej męcząca. Kilka lat później, w nowym wydaniu, byłem zauroczony w pełni.
You Know My Name - 2011-11-03, 11:14
:
Tixon, to co światowi zarzucasz po przeczytaniu pierwszej części cyklu staje się smaczkiem później (nie mówię o imionach, ten zarzut mam za kompletnie nietrafiony, bo jakby sięgnąć do starego nazewnictwa w naszej kulturze to też brzmi ono równie ciekawie...). Autorka miała cel w takim a nie innym przedstawieniu świata i historii niektórych postaci, potem motywami biograficznymi się bawi, miesza, umieszcza w coraz to nowych kontekstach. A że często akcja stawia więcej zagadek niż odpowiedzi to normalne, właśnie się rozwija i zwalnianie jej spowodowałoby sztuczne rozdęcie cyklu.
ASX76 - 2011-11-03, 13:48
:
Shadowmage napisał/a:
Mam jak Tomasz, ale musiałem do tego dorosnąć, bo pierwsza lektura "ZG" i "ŻH" była raczej męcząca. Kilka lat później, w nowym wydaniu, byłem zauroczony w pełni.


To dowodzi, że znacznie szybciej ewoluowałem od Ciebie w sensie właściwego ukształtowania gustu. ;)
"Zbójeckim gościńcem" byłem zauroczony od pierwszego kontaktu. :-P

Tixonku, leniwyś nad podziw i najwyraźniej do mniej wymagających lektur przyzwyczajon (kłania się umiłowanie np. "Czarnej kompanii" Cooka), co jednakowoż nie stanowi najmniejszego usprawiedliwienia dla twych wszetecznych bluźnierstw! //pisowcy ;)
Tixon - 2011-11-03, 17:18
:
Mag_Droon napisał/a:
(nie mówię o imionach, ten zarzut mam za kompletnie nietrafiony, bo jakby sięgnąć do starego nazewnictwa w naszej kulturze to też brzmi ono równie ciekawie...

No ale proszę ja Ciebie. Weź postaw obok siebie takie imiona jak Twardokęsek i Szarka, a naprzeciw Bad Bidmone, Sen Silvar. I nic Ci nie zgrzyta?
ASX76 napisał/a:
Tixonku, leniwyś nad podziw i najwyraźniej do mniej wymagających lektur przyzwyczajon (kłania się umiłowanie np. "Czarnej kompanii" Cooka), co jednakowoż nie stanowi najmniejszego usprawiedliwienia dla twych wszetecznych bluźnierstw!
Mag_Droon napisał/a:
Tixon, to co światowi zarzucasz po przeczytaniu pierwszej części cyklu staje się smaczkiem później

Dobra, to ja ujmę inaczej. Osobiście uważam, że jest to całkiem dobre polskie fantasy, z czym mniej bądź bardziej się zgadzacie. Wobec tego odpowiedzcie - dlaczego cykl ten nie ma popularności* odpowiedniej do jakości?
*- za popularność uznaję obecność cyklu w świadomości czytelników fantasy (obecności tematów na forach np), dostępności w bibliotekach, liczbie ocen książek na odpowiednich portalach.
Wg mnie powodem tego jest właśnie ten "piasek w trybach".
Shadowmage - 2011-11-03, 17:38
:
Weź postaw takie imiona królów Polski (po łacinie oczywiście) z imionami chłopów. Nic ci nie zgrzyta? Inna kasta, inne imiona.
You Know My Name - 2011-11-03, 18:34
:
Tixon napisał/a:
dlaczego cykl ten nie ma popularności* odpowiedniej do jakości?
*- za popularność uznaję obecność cyklu w świadomości czytelników fantasy (obecności tematów na forach np)
Istnieje, istnieje. Jest to lektura trudniejsza niż Sapkowskiego, którego użyłeś jako wzoru. Wg mnie niosąca po przeczytaniu dużo więcej satysfakcji niż Wiedźmin, ale trudniejsza. Ponadto przeczytaj swój podpis raz jeszcze i pomyśl czy wielu nie obejmuje nim również cyklu Brzezińskiej?
MrSpellu - 2011-11-03, 19:05
:
Shadowmage napisał/a:
Weź postaw takie imiona królów Polski (po łacinie oczywiście) z imionami chłopów. Nic ci nie zgrzyta? Inna kasta, inne imiona.

Dobry przykład. Ponadto:
Gaelickie, saskie imiona chłopów i francuskie nazwiska szlachty.
Czeskie imiona chłopów, niemieckie nazwiska administracji, etc.

Mag_Droon napisał/a:
Wg mnie niosąca po przeczytaniu dużo więcej satysfakcji niż Wiedźmin, ale trudniejsza.

Polemizowałbym. Jeżeli masz na myśli satysfakcję wynikająca z przyswojenia trudniejszego tekstu, to ok. Nawet się zgodzę, że proza Brzezińskiej jest bardziej dojrzała. Jeżeli chodzi jednak o satysfakcję wynikającą z warstwy fabularnej, przedstawienia losów bohaterów itp., to jestem absolutnie przeciw. Bo Twardokęsek nie jest Wiedźminem, ot co :P

Mag_Droon napisał/a:
Ponadto przeczytaj swój podpis raz jeszcze i pomyśl czy wielu nie obejmuje nim również cyklu Brzezińskiej?

A co ma Brzezińska do Żydomasonerii? :P
dworkin - 2011-11-03, 21:12
:
Tixon napisał/a:
Wobec tego odpowiedzcie - dlaczego cykl ten nie ma popularności* odpowiedniej do jakości?
*- za popularność uznaję obecność cyklu w świadomości czytelników fantasy (obecności tematów na forach np), dostępności w bibliotekach, liczbie ocen książek na odpowiednich portalach.
Wg mnie powodem tego jest właśnie ten "piasek w trybach".

Popularność o niczym nie świadczy i dobrze o tym wiesz (vide "Wieczny Grunwald"). No i co to są "czytelnicy fantasy"? Masz chyba na myśli fandom polski (ten formalny i nieformalny). Tak, w świadomości fandomu Brzeźińska jak najbardziej istnieje. Ale już poza nim to zjawisko niszowe, a Sapkowski wciąż ma olbrzymią renomę. Zatem w ogólności masz rację.

MrSpellu napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Wg mnie niosąca po przeczytaniu dużo więcej satysfakcji niż Wiedźmin, ale trudniejsza.

Polemizowałbym. Jeżeli masz na myśli satysfakcję wynikająca z przyswojenia trudniejszego tekstu, to ok. Nawet się zgodzę, że proza Brzeźińskiej jest bardziej dojrzała.

Trudniejszego pod jakim względem? Języka, który jest mniej gładki, tym samym trudniejszy w odbiorze? Na pewno przerobienie naszych słowiańskich tradycji, etymologii i obudowanie ich światem przedstawionym czyni prozę Brzezińskiej bardziej spójną. Wspartą na jakimś konkretnym pomyśle, który można destylować, przez co dojrzalszą. Ale w literaturze fantasy takie zabiegi stanowią głównie tło. Standard. Ciężko tutaj poważnie mówić o dojrzałości i satysfakcji w sensie ogólnym, jak przy równaniu innych lektur jednego rodzaju.

MrSpellu napisał/a:
Jeżeli chodzi jednak o satysfakcję wynikającą z warstwy fabularnej, przedstawienia losów bohaterów itp., to jestem absolutnie przeciw. Bo Twardokęsek nie jest Wiedźminem, ot co :P

Trochę infantylnie to ująłeś. Jeśli chodzi o fabułę ogólną, znaczy scenariusz, to cykle Sapkowskiego i Brzezińskiej stoją na wyrównanym poziomie. Konikiem AS-a są epizody, właściwie cała fabuła to tylko pretekst dla łańcucha powiązanych ze sobą mistrzowskich scen. Scen, których misterny dowcip i błyskotliwa riposta, sięgające kilku warstw, biją na głowę jakiekolwiek inne w wydanej w Polsce (imo - na świecie) fantasy. Przez to się po prostu płynie.

Jak dla mnie, Brzezińska to liga niżej, jeśli chodzi o klasyczne formy fantasy. Na tej płaszczyźnie wtórna w stosunku do Sapkowskiego, wyraźnie czerpiąca z tych samych wzorców, jednak nie doprowadzając ich do takiej perfekcji. Co nie zmienia faktu, że "Saga o Twardokęsku" (od razu zaznaczam - znam tylko dwa pierwsze tomy) jest świetna i czytałem ją z zainteresowaniem, choć bez uczucia nienasyconego oczekiwania na kolejne części.
MrSpellu - 2011-11-03, 21:54
:
dworkin napisał/a:
Trudniejszego pod jakim względem? Języka, który jest mniej gładki, tym samym trudniejszy w odbiorze?

Zapytaj się Maga co miał na myśli pisząc o trudniejszej lekturze.
Myślę, że jednak chodzi o dalszą część akapitu Twojej wypowiedzi.

dworkin napisał/a:
Trochę infantylnie to ująłeś.

Taki też miałem zamiar. Nawiązałem tylko do odczuć Maga.
Mnie historia Twardokęska i ferajny średnio interesowała, chłonąłem za to otoczkę. Tło, jak to ująłeś.
Tomasz - 2011-11-04, 00:18
:
dworkin napisał/a:
Jeśli chodzi o fabułę ogólną, znaczy scenariusz, to cykle Sapkowskiego i Brzezińskiej stoją na wyrównanym poziomie.

W zasadzie można się zgodzić.

dworkin napisał/a:
Konikiem AS-a są epizody, właściwie cała fabuła to tylko pretekst dla łańcucha powiązanych ze sobą mistrzowskich scen. Scen, których misterny dowcip i błyskotliwa riposta, sięgające kilku warstw, biją na głowę jakiekolwiek inne w wydanej w Polsce (imo - na świecie) fantasy. Przez to się po prostu płynie.

Tu waść trafił w sedno. Sapkowski w ogóle chyba widzi fabułę jako zlepek scen. Tak samo kreuje świat, czyli bardzo umownie, po prostu scenami, które zresztą średnio się muszą układać w całość, bo ich jakość wiele przykrywa.

dworkin napisał/a:
Jak dla mnie, Brzezińska to liga niżej, jeśli chodzi o klasyczne formy fantasy. Na tej płaszczyźnie wtórna w stosunku do Sapkowskiego, wyraźnie czerpiąca z tych samych wzorców, jednak nie doprowadzając ich do takiej perfekcji.

A tu się nie zgadzam. Jak dla mnie to liga ta sama, może nawet ze wskazaniem na Brzezińską. Przede wszystkim jej otoczka, cały świat itd, jest o wiele lepiej przemyślany i solidniej zbudowany. Również postacie są lepsze, choć mniej współczesne niż u Sapka, stąd te u niego bardziej lubimy. W ogóle uważam, że Brzezińska w każdym niemal elemencie jest równa Sapkowi, bądź może nawet go przewyższa, poza jednym. Mianowicie efekciarstwem. Tutaj Sapek bije na głowę wszystkich. Dowcipy, zabawy skojarzeniami, wszystkie postmodernistyczne gierki, superbohaterstwo Geralta, który jednym mieczem w ułamkach sekund niemal wszystkich może pozbawić życia itd, sceny z taką ilością akcji, że na połowę całego cyklu Jordana by wystarczyło itd.
Do tego przyjęta konwencja powoduje, że może w świat i fabułę wepchnąć wszystko co wymyśli i co mu się skojarzy. Ot wampira, mit króla Artura itd. U Brzezińskiej całość jest o niebo spójniejsza, przez to wymaga więcej dyscypliny autorki i więcej trudu czytelnika.
dworkin - 2011-11-04, 11:37
:
Tomasz napisał/a:
A tu się nie zgadzam. Jak dla mnie to liga ta sama, może nawet ze wskazaniem na Brzezińską. Przede wszystkim jej otoczka, cały świat itd, jest o wiele lepiej przemyślany i solidniej zbudowany. (...)
U Brzezińskiej całość jest o niebo spójniejsza, przez to wymaga więcej dyscypliny autorki i więcej trudu czytelnika.

Ok, ale co z tego? Klasyczne siedem królestw jest standardem w literaturze fantasy. U Brzezińskiej zostało świetnie obrobione. Konwencja, czyli coś, czego się po prostu oczekuje, zostało świetnie obrobione. Rozbudowanie tej warstwy to bez wątpienia atut, ale jak plus przy ocenie. Dla mnie największym smaczkiem jest właśnie ta "słowiańskość", o której pisałem. Tzn. umieszczenie konwencji w rozbudowanym świecie naszych pradawnych tradycji.

Sapkowski natomiast wychodzi poza konwencję. Nie w warstwie scenariusza, gdzie trzyma się jej wręcz maniakalnie, ale w anachronicznej obudowie. Bo fantasy to tutaj kolejny pretekst, do postmodernistycznej żonglerki motywami i archetypami. Choć architektura pozostaje średniowieczna (upraszczając) - działanie i mentalność świata pochodzą z XX/XXI wieku. Dlatego Sapkowski jest bardziej przystępny i bardziej interesujący, po prostu. Tzn. nie tylko dlatego, bez wybitnie kreowanego języka i dowcipu niewiele by osiągnął.

Tomasz napisał/a:
Również postacie są lepsze, choć mniej współczesne niż u Sapka, stąd te u niego bardziej lubimy.

Nie wiem, pod jakim względem lepsze. Spójności i wiarygodności psychologicznej? Być może. Ale wiarygodnych psychologicznie ludzi mijam każdego dnia na ulicy i muszę przyznać, że są raczej mało interesujący. Postaci u Brzezińskiej, choć nakreślone głębiej, nie grzeją jak bohaterowie Sapkowskiego. Po prostu nie. Ci ostatni są bardziej wyraziści, niektórzy wręcz jaskrawi, przyciągają wzrok i zainteresowanie. Stworzenie takiej postaci, która się nie sypie, wymaga ogromnego kunsztu. Zresztą mógłbym odpowiedzieć jednym tylko słowem - SZARLEJ. Zatem "lepsze" to badzo ogólnie powiedziane...
MrSpellu - 2011-11-04, 12:34
:
dworkin napisał/a:
Nie wiem, pod jakim względem lepsze. Spójności i wiarygodności psychologicznej? Być może. Ale wiarygodnych psychologicznie ludzi mijam każdego dnia na ulicy i muszę przyznać, że są raczej mało interesujący. Postaci u Brzezińskiej, choć nakreślone głębiej, nie grzeją jak bohaterowie Sapkowskiego. Po prostu nie. Ci ostatni są bardziej wyraziści, niektórzy wręcz jaskrawi, przyciągają wzrok i zainteresowanie. Stworzenie takiej postaci, która się nie sypie, wymaga ogromnego kunsztu. Zresztą mógłbym odpowiedzieć jednym tylko słowem - SZARLEJ. Zatem "lepsze" to badzo ogólnie powiedziane...

No ja to zawarłem w zdaniu "Twardokęsek nie jest Wiedźminem".
You Know My Name - 2011-11-04, 12:45
:
Cytat:
No ja to zawarłem w zdaniu "Twardokęsek nie jest Wiedźminem"
może i nie jest, ale postaci takiej jak Twardokęsek z całym jego prostactwem i tępotą to ze świecą szukać w naszej fantastyce.
Inna sprawa, że Brzezińska wyraźnie nie chciała stworzyć świata SuperHerosów. Nie masz w jej książce nikogo w stylu Vilgefortza, Dijkstry i im podobnych (no, może jeden jedyny Wężymord, mój ulubieniec cyklu). Postaci, które przytłaczają całość tak jak czarne dziury zakrzywiają grawitację. I nie wydaje mi się, żeby AB nie potrafiła ich stworzyć. To zabieg celowy, który sobie w sadze twardokęskowej cenię.
No i w całym Miedźwińskim uniwersum nie znajdziesz takiego swojskiego Sinoborza.
MrSpellu - 2011-11-04, 12:47
:
Mag_Droon napisał/a:
może i nie jest, ale postaci takiej jak Twardokęsek z całym jego prostactwem i tępotą to ze świecą szukać w naszej fantastyce.

Częściowo Karenira u Kresa? Milva u Sapkowskiego?

Mag_Droon napisał/a:
Inna sprawa, że Brzezińska wyraźnie nie chciała stworzyć świata SuperHerosów

U Sapkowskiego też nie masz SuperHerosów.
Masz mniejszych i wiekszych przeskurwysynów, ale każdy ma jakieś swoje wady i słabości.
Postawię tezę, że postacie u Sapkowskiego są świetnymi archetypami postaci do RPG.
Ale to może być skrzywienie, bo ja i mój MG wychowaliśmy się na Sapkowskim i być może sami te archetypy przeszczepiliśmy z literatury na grę.
You Know My Name - 2011-11-04, 12:53
:
Spellu, czy święci czy złamasy pozostają oni gigantami między maluczkimi.
A porównanie Twardokęska z Milvą to jak porównanie wioskowego głupola do zwykłej prostej dziouchy.
Tixon - 2011-11-05, 20:53
:
Shadowmage napisał/a:
Weź postaw takie imiona królów Polski (po łacinie oczywiście) z imionami chłopów. Nic ci nie zgrzyta? Inna kasta, inne imiona.

Well, rozumiem takie uzasadnienie. Bogowie bogami, muszą się czymś wyróżniać. Ale nadal, przy swojsko brzmiących imionach bohaterów i stylizowanym języku, brzmią jakby pochodzili z zachodniego fantasy. Źle mi to brzmi.
dworkin napisał/a:
Popularność o niczym nie świadczy i dobrze o tym wiesz (vide "Wieczny Grunwald"). No i co to są "czytelnicy fantasy"? Masz chyba na myśli fandom polski (ten formalny i nieformalny). Tak, w świadomości fandomu Brzeźińska jak najbardziej istnieje. Ale już poza nim to zjawisko niszowe, a Sapkowski ma olbrzymią renomę (zresztą wewnątrz również). Zatem w ogólności masz rację.

Ostatnio mam wobec tego pewne wątpliwości. Przykład myślowy - jeśli przeczytałeś dobrą książkę, rozmawiasz o niej, polecasz, zachęcasz, dyskutujesz z innymi jej czytelnikami i analizujesz treść. W ten sposób jeśli przeczytałeś książkę i nie chce ci się o niej rozmawiać, wystawia to jej pewne świadectwo.
Kwestię popularności można by rozwinąć w innym wątku na innych przykładach.

dworkin napisał/a:
Konikiem AS-a są epizody, właściwie cała fabuła to tylko pretekst dla łańcucha powiązanych ze sobą mistrzowskich scen. Scen, których misterny dowcip i błyskotliwa riposta, sięgające kilku warstw, biją na głowę jakiekolwiek inne w wydanej w Polsce (imo - na świecie) fantasy. Przez to się po prostu płynie.

Tomasz napisał/a:
Tu waść trafił w sedno. Sapkowski w ogóle chyba widzi fabułę jako zlepek scen. Tak samo kreuje świat, czyli bardzo umownie, po prostu scenami, które zresztą średnio się muszą układać w całość, bo ich jakość wiele przykrywa.

Może dlatego, że prowadzi fabułę właśnie w sposób scenowy? Ot taka filmowa narracja.
Wspominał również w wywiadzie-rzece, że nie liczy się dla niego kreacja świata, tylko fabuła właśnie. Świata ma być tyle, ile dla fabuły potrzeba.
Tomasz napisał/a:
Również postacie są lepsze, choć mniej współczesne niż u Sapka, stąd te u niego bardziej lubimy

Wiesz, to może ja pozostanę przy tych gorszych, ale bardziej lubianych ;)
No a poważnie, to jak ma się przejawiać ta lepszość? U Brzezińskiej postacie są wiarygodne historycznie (czy jak to nazwać), Twardokęsek jest odpychającą postacią czyli dokładnie taką, jaką powinien być amoralny zbój - pod tym względem jest udana kreacją. Bezwzględność Szarki i innych również jest konsekwencją tego kim są, lecz nie dodaje im to sympatii. Natomiast bohaterów Wiedźmina da się lubić. Wobec tego które są lepsze?
(Swoją drogą, mam wrażenie, że drugoplanowi bohaterowie u B są mało wyraziści, zwłaszcza na tle Wiedźmina).
I chyba to dworkin, już pisał.
Tomasz napisał/a:
Do tego przyjęta konwencja powoduje, że może w świat i fabułę wepchnąć wszystko co wymyśli i co mu się skojarzy. Ot wampira, mit króla Artura itd. U Brzezińskiej całość jest o niebo spójniejsza, przez to wymaga więcej dyscypliny autorki i więcej trudu czytelnika.

Tego też nie rozumiem. Wydaje mi się, że przyjęcie takiej konwencji jaką przyjął Sapek jest o wiele trudniejsze, niż konwencja Brzezińskiej. A to dlatego, iż u niej wystarczy trzymać się ram wiarygodności historycznych, natomiast Sapek musiał działać na wyczucie - co się w konwencji zmieści, z czym sobie poradzi, co czytelnicy zaakceptują.
Tomasz - 2011-11-05, 21:40
:
Tixon napisał/a:
Może dlatego, że prowadzi fabułę właśnie w sposób scenowy? Ot taka filmowa narracja.
Wspominał również w wywiadzie-rzece, że nie liczy się dla niego kreacja świata, tylko fabuła właśnie. Świata ma być tyle, ile dla fabuły potrzeba.

Dla mnie to jednak wada. Bo bohaterowie powinni być częścią świata, bo to mi się powinno układać w całość, bo powinna być w tle tajemnica, różnorodność itd. Dla mnie fantasy to m.in. budowanie światów. To było od zawsze, od Tolkiena i od Howarda. To mnie też urzeka w Eriksonie i również w Martinie.

Tixon napisał/a:
Wiesz, to może ja pozostanę przy tych gorszych, ale bardziej lubianych ;)

To kwestia tego, że ty i ja chcemy czegoś innego. Ty chcesz takie swojskie postacie, które łapiesz do razu. Mnie bardziej interesują te postacie, które jakoś odkrywam. Wcale nie muszę ich lubić. Ot, mają być ciekawe. U Sapka są ciekawe i u Brzezińskiej też. Ale dla mnie jednak jej są ciekawsze, bardziej wyraziste, mniej efekciarskie niż u Sapka.

Tixon napisał/a:
Tego też nie rozumiem. Wydaje mi się, że przyjęcie takiej konwencji jaką przyjął Sapek jest o wiele trudniejsze, niż konwencja Brzezińskiej. A to dlatego, iż u niej wystarczy trzymać się ram wiarygodności historycznych, natomiast Sapek musiał działać na wyczucie - co się w konwencji zmieści, z czym sobie poradzi, co czytelnicy zaakceptują.

Jest dokładnie odwrotnie. Saga o wiedźminie pokazuje, że cokolwiek autorowi wpadnie do głowy to w tym postmodernistycznym świecie upchnie. Każdy nowy pomysł, postać, żart, zabawę itd. Wszystko wpasuje. W świecie takim jak u Brzezińskiej wszystko musi pasować idealnie, a to trudne, bo tam każdy element nie z tej bajki zazgrzyta. Ciri spotyka Galahada? Luzik, pasuje. Spotkałaby króla Kraka i też by pasowało. A Twardokęsek spotykający króla Artura? To byłaby jakaś masakra.
You Know My Name - 2011-11-05, 21:46
:
Tixon napisał/a:
Wydaje mi się, że przyjęcie takiej konwencji jaką przyjął Sapek jest o wiele trudniejsze, niż konwencja Brzezińskiej. A to dlatego, iż u niej wystarczy trzymać się ram wiarygodności historycznych, natomiast Sapek musiał działać na wyczucie - co się w konwencji zmieści, z czym sobie poradzi, co czytelnicy zaakceptują.
Trudniejsze? Nie sądzę, Bohaterowie są u ASa tak wyraziści, bo pod płaszczykiem fantasy są do bólu dzisiejsi - tym samym są łatwiejsi do zaakceptowania. Dla większości odbiorców.
Wampir alkoholik, niebieski ptak poeta-szpieg-trubadur Jaskier, Vilgefortz jako niemalże bondowski schwartzcharakter dający się w końcu nabrać na zwykłą iluzję, Yennefer jako femme fatale. To są wszystko bohaterowie jakich widzimy w kinie, TV. Tacy zwykli superbohaterowie.
Tixon - 2011-11-05, 22:00
:
Tomasz napisał/a:
Jest dokładnie odwrotnie. Saga o wiedźminie pokazuje, że cokolwiek autorowi wpadnie do głowy to w tym postmodernistycznym świecie upchnie. Każdy nowy pomysł, postać, żart, zabawę itd. Wszystko wpasuje. W świecie takim jak u Brzezińskiej wszystko musi pasować idealnie, a to trudne, bo tam każdy element nie z tej bajki zazgrzyta. Ciri spotyka Galahada? Luzik, pasuje. Spotkałaby króla Kraka i też by pasowało. A Twardokęsek spotykający króla Artura? To byłaby jakaś masakra.

Ja tu widzę odwrotność skutkowo-przyczynową. Saga jest dowodem, że udało mu się zapanować nad treścią, że wrzucił tyle ile dało się upchnąć. Nie jesteś w głowie pisarza, nie wiesz, z czego zrezygnował, żeby grało.
Mag_Droon napisał/a:
Trudniejsze? Nie sądzę, Bohaterowie są u ASa tak wyraziści, bo pod płaszczykiem fantasy są do bólu dzisiejsi - tym samym są łatwiejsi do zaakceptowania. Dla większości odbiorców.
Wampir alkoholik, niebieski ptak poeta-szpieg-trubadur Jaskier, Vilgefortz jako niemalże bondowski schwartzcharakter dający się w końcu nabrać na zwykłą iluzję, Yennefer jako femme fatale. To są wszystko bohaterowie jakich widzimy w kinie, TV. Tacy zwykli superbohaterowie.

I znowu, z jednej strony mamy bohaterów o mentalności powiedzmy średniowiecznej. Aby ich stworzyć, trzeba...? Sięgnąć do źródeł? Przeczytać x książek w trakcie studiów, aby mieć wiedzę o wpływie religii na obyczaje, mentalność. Mieć jasną granicę. A z drugiej trzeba wymyślić, stworzyć postacie fantasy, ale na wskroś fantastyczne. Stworzyć świat fantasy, ale ze współczesnymi problemami (rasizm, wojna). Trzeba samemu ustawić granicę.
MrSpellu - 2011-11-06, 10:52
:
Mag_Droon napisał/a:
Trudniejsze? Nie sądzę, Bohaterowie są u ASa tak wyraziści, bo pod płaszczykiem fantasy są do bólu dzisiejsi - tym samym są łatwiejsi do zaakceptowania. Dla większości odbiorców.
Wampir alkoholik, niebieski ptak poeta-szpieg-trubadur Jaskier, Vilgefortz jako niemalże bondowski schwartzcharakter dający się w końcu nabrać na zwykłą iluzję, Yennefer jako femme fatale. To są wszystko bohaterowie jakich widzimy w kinie, TV. Tacy zwykli superbohaterowie.

A Reynevan, Samson i Szarlej?
You Know My Name - 2011-11-06, 11:29
:
Pisałem o wiedźminie. Trylogia husycka różni się nieco od cykli wiedźmińskiego i twardokęskowego. Ci trzej powyżej są jak trio z polskiej komedii, wszystko robią z humorem, i mimo wszystko "jakoś to idzie". Zresztą Samson jako "w-sumie-mędrzec-w-opakowaniu-idioty" i Szarlej "złotousty-wszystkopotrafiący-śliski-niczym-węgorz-drań" też w literaturze występuje dosyć często i jest lubiany. Zauważ, że są to bohaterowie wycięci z literatury o epoce. Nie wiem na ile są reprezentatywni dla czasów, w których ich umieszczono, może z wyjątkiem Reynevana, ale idealistycznych durniów nie brakowało nigdy.
Sapkowski "pisze" bohaterów tak, żebyś ich kochał, a Brzezińska "struga ich toporem", ale wg mnie otrzymuje lepszy efekt końcowy w postaci sagi.
ASX76 - 2011-11-06, 13:40
:
W cyklu Pani Brzezińskiej bohaterowie są znacznie prawdziwsi/naturalniejsi/żywsi, a u Sapkowskiego to "misz-masz", tudzież "kogel-mogel", czyli - w skrócie myślowym - bardziej papierowi. I tyle.
Tomasz - 2011-11-06, 13:48
:
Cytat:
W cyklu Pani Brzezińskiej bohaterowie są znacznie prawdziwsi/naturalniejsi/żywsi, a u Sapkowskiego to "misz-masz", tudzież "kogel-mogel", czyli - w skrócie myślowym - bardziej papierowi. I tyle.


Amen.
Tixon - 2011-11-06, 14:05
:
ASX76 napisał/a:
u Sapkowskiego to "misz-masz", tudzież "kogel-mogel", czyli - w skrócie myślowym - bardziej papierowi

Chciałbym zobaczyć jak rozwijasz ten skrót myślowy, poważnie.
MrSpellu - 2011-11-06, 16:12
:
ASX76 napisał/a:
a u Sapkowskiego to "misz-masz", tudzież "kogel-mogel", czyli - w skrócie myślowym - bardziej papierowi. I tyle.

Bardziej zróżnicowane, rzekłbym bardziej krwiste, czyli bardziej papierowe? Ciekawa teoria.

Mag_Droon napisał/a:
Zauważ, że są to bohaterowie wycięci z literatury o epoce. Nie wiem na ile są reprezentatywni dla czasów, w których ich umieszczono, może z wyjątkiem Reynevana, ale idealistycznych durniów nie brakowało nigdy.

Ja doskonale wiem, ale chyba przez to ich sposób napisania jest w takim razie bliższy postaciom u Brzezińskiej. Realizują sobą pewne archetypy postaci literackich, jednakże są przedstawione w sposób bardziej dla nas zrozumiały, nie są zbyt sztywno osadzeni w swoich rolach, które prawdopodobnie są nam bliższe, wydają się ciekawsze, czujemy do nich sympatię. Może dlatego Trylogię pochłonąłem trzy razy, za każdym razem odkrywając coś nowego, a cykl o Twardokęsku (choć ładnie napisany) ledwo zmęczyłem? Może.

Tomasz napisał/a:
Jest dokładnie odwrotnie. Saga o wiedźminie pokazuje, że cokolwiek autorowi wpadnie do głowy to w tym postmodernistycznym świecie upchnie. Każdy nowy pomysł, postać, żart, zabawę itd. Wszystko wpasuje. W świecie takim jak u Brzezińskiej wszystko musi pasować idealnie, a to trudne, bo tam każdy element nie z tej bajki zazgrzyta. Ciri spotyka Galahada? Luzik, pasuje. Spotkałaby króla Kraka i też by pasowało.

W tym wątku się nie wypowiem.
Skrzywienie zawodowe.
Powiem tylko, że to krzywdząca i bardzo upraszczająca opinia.
You Know My Name - 2011-11-06, 16:24
:
MrSpellu napisał/a:
Bardziej zróżnicowane, rzekłbym bardziej krwiste, czyli bardziej papierowe? Ciekawa teoria.
Ha, rzekłeś! To nawet łatwo obronić - u ASa jest to krwistość komiksowa, postacie te kompletnie przyćmiewają scenografię. Wiedźmin mógłby się sprawdzić nawet we śnie Twardocha mordując kobiety zombie. Bohaterowie u AB, nawet uwzględniając ich moce nadprzyrodzone, są bardziej ludzcy. Ich przywary (z wyjątkiem Twardokęska może) są takie normalniejsz, podobnie jak zwątpienia czy radości.
Sammael - 2011-11-06, 16:27
:
Mag_Droon napisał/a:
u AB, nawet uwzględniając ich moce nadprzyrodzone, są bardziej ludzcy. Ich przywary (z wyjątkiem Twardokęska może) są takie normalniejsz, podobnie jak zwątpienia czy radości.


To brzmi strasznie nudno.

Nie czytałem nic Brzezińskiej, ale bohaterom ASa nie mam nic do zarzucenia.
Tixon - 2011-11-06, 16:31
:
Mag_Droon napisał/a:
To nawet łatwo obronić - u ASa jest to krwistość komiksowa, postacie te kompletnie przyćmiewają scenografię. Wiedźmin mógłby się sprawdzić nawet we śnie Twardocha mordując kobiety zombie. Bohaterowie u AB, nawet uwzględniając ich moce nadprzyrodzone, są bardziej ludzcy. Ich przywary (z wyjątkiem Twardokęska może) są takie normalniejsz, podobnie jak zwątpienia czy radości.

Z tym, że wśród bohaterów Wiedźmna masz "Wierszokleta z lutnią. Dzikie i pyskate pół driady, pół baby. Wampir, któremu idzie na pięćdziesiąty krzyżyk. I cholerny Nilfgaardczyk, który upiera się, że nie jest Nilfgaardczykiem.
- A na czele drużyny wiedźmin, chory na wyrzuty sumienia, bezsiłę i niemożność podjęcia decyzji" :)
Plus inne mutanty, elfy, długowiecznych czarodziejów oraz dziecko przeznaczenia, mające uratować świat.
You Know My Name - 2011-11-06, 16:31
:
Sammael napisał/a:
To brzmi strasznie nudno.
Kwestia perspektywy, wg. mnie to co widzę wokół wcale nie jest jednoznacznie smutne. Aleksander Wielki też robił smutne rzeczy? Napoleon, Newton, Einstein?
Zarzut nieco nie na miejscu.
Tixon - 2011-11-06, 16:33
:
Mag_Droon napisał/a:
Kwestia perspektywy, wg. mnie to co widzę wokół wcale nie jest jednoznacznie smutne. Aleksander Wielki też robił smutne rzeczy? Napoleon, Newton, Einstein?
Zarzut nieco nie na miejscu.

Nie do końca, wszak zapomniałeś, że mówimy o fantasy. Za plus podawałeś ludzkość, normalność bohaterów fantasy :->
You Know My Name - 2011-11-06, 16:33
:
Tixon napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
To nawet łatwo obronić - u ASa jest to krwistość komiksowa, postacie te kompletnie przyćmiewają scenografię. Wiedźmin mógłby się sprawdzić nawet we śnie Twardocha mordując kobiety zombie. Bohaterowie u AB, nawet uwzględniając ich moce nadprzyrodzone, są bardziej ludzcy. Ich przywary (z wyjątkiem Twardokęska może) są takie normalniejsz, podobnie jak zwątpienia czy radości.

Z tym, że wśród bohaterów Wiedźmna masz Wierszokleta z lutnią. Dzikie i pyskate pół driady, pół baby. Wampir, któremu idzie na pięćdziesiąty krzyżyk. I cholerny Nilfgaardczyk, który upiera się, że nie jest Nilfgaardczykiem.
- A na czele drużyny wiedźmin, chory na wyrzuty sumienia, bezsiłę i niemożność podjęcia decyzji :)
Plus inne mutanty, elfy, długowiecznych czarodziejów oraz dziecko przeznaczenia, mające uratować świat.
A teraz ćwicz kreskę, bo ta Polcha jest IMO nieco przaśna.
You Know My Name - 2011-11-06, 16:35
:
Tixon napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Kwestia perspektywy, wg. mnie to co widzę wokół wcale nie jest jednoznacznie smutne. Aleksander Wielki też robił smutne rzeczy? Napoleon, Newton, Einstein?
Zarzut nieco nie na miejscu.

Nie do końca, wszak zapomniałeś, że mówimy o fantasy. Za plus podawałeś ludzkość, normalność bohaterów fantasy :->
Do końca, niewiele cykli fantasy przenosi epickością taki cykl: Starożytność - Średniowiecze cywilizacji basenu Morza Śródziemnego i ziem na wschód i północ od niego :>
MrSpellu - 2011-11-06, 16:36
:
Mag_Droon napisał/a:
Ha, rzekłeś! To nawet łatwo obronić - u ASa jest to krwistość komiksowa, postacie te kompletnie przyćmiewają scenografię. Wiedźmin mógłby się sprawdzić nawet we śnie Twardocha mordując kobiety zombie. Bohaterowie u AB, nawet uwzględniając ich moce nadprzyrodzone, są bardziej ludzcy. Ich przywary (z wyjątkiem Twardokęska może) są takie normalniejsz, podobnie jak zwątpienia czy radości.

A to zdefiniujmy, mój drogi, papierowość.
Komiksowe? Pełna zgoda.
Papierowe? Nigdy w życiu.
Ich przerysowanie sprawia że są bardziej żywe niż my :)
Działają na wyobraźnię!
You Know My Name - 2011-11-06, 16:39
:
Komiks to ciągle papier i dwa wymiary. Powody takie jak post wyżej.
MrSpellu - 2011-11-06, 16:40
:
Nosz kurw@, w filmach też uświadczysz papierowe postacie.
Nawet w tych 3D!
Winny zazwyczaj bywa scenariusz i umiejętności aktorskie, bądź reżyser.
MrSpellu - 2011-11-06, 16:50
:
Dobra, a co powiesz o postaciach w Cyklu barokowym?
To też nie są osoby maluczkie lub jeżeli niektórzy są, to w swej maluczkości są naprawdę wielcy.
Czy Jack albo Eliza są papierowi? Albo Newton i Waterhouse?
Tixon - 2011-11-06, 16:54
:
Wolałbym aby Mag, Tomasz i ASX76, wytłumaczyli, co rozumieją przez określenie papierowych bohaterów. Własna definicja uwzględniająca, dlaczego komiksowy bohater jest jednocześnie papierowym, jakieś przykłady na papierowość bohaterów Wiedźmina. Na razie mam front zgodny ze Spellem - zróżnicowani, krwiści bohaterowie papierowymi? WTF?
Obawiam się, że na siłę chcecie wskazać wyższość Brzezińskiej nad Sapka.
Edit:
Spellu, nie mieszaj w tą Cyklu Barokowego, bo jeszcze go nie czytałem ;)
You Know My Name - 2011-11-06, 16:55
:
MrSpellu napisał/a:
Dobra, a co powiesz o postaciach w Cyklu barokowym?
To też nie są osoby maluczkie lub jeżeli niektórzy są, to w swej maluczkości są naprawdę wielcy.
Czy Jack albo Eliza są papierowi? Albo Newton i Waterhouse?
Postaciom u Stephensona nie mam nic do zarzucenia. Cały CB to majstersztyk.
MrSpellu - 2011-11-06, 16:59
:
Mag_Droon napisał/a:
Postaciom u Stephensona nie mam nic do zarzucenia. Cały CB to majstersztyk.

No zgoda, ale jest to odpowiedź wymijająca. Postacie u Stephensona też nie są chłopkami roztropkami, a niektóre z nich też są krzynę przerysowane. Dlaczego postacie u Sapka są papierowe, a u Stephensona nie? Bo mniej komiksowe? Bo osadzone w świecie przedstawionym bliskim naszej rzeczywistości? Kupy się to, waść, nie trzyma.

Tixon napisał/a:
Wolałbym aby Mag, Tomasz i ASX76, wytłumaczyli, co rozumieją przez określenie papierowych bohaterów. Własna definicja uwzględniająca, dlaczego komiksowy bohater jest jednocześnie papierowym, jakieś przykłady na papierowość bohaterów Wiedźmina.

Też jestem tego ciekaw. Bo dla mnie na przykład postacie w Pulp Fiction są komiksowe, ale w życiu nie powiedziałbym, że są papierowe... sztuczne. Martwe.
(Z wyjątkiem Vincenta Vegi i murzyna z samochodu //spell )
You Know My Name - 2011-11-06, 17:05
:
Tixon napisał/a:
Obawiam się, że na siłę chcecie wskazać wyższość Brzezińskiej nad Sapka.
Nie na siłę, i nie całego Sapka, bo Trylogię Husycką stawiam równie wysoko co SoT. Ja po prostu piszę, ze mi się SoT od Wiedźmina podoba bardziej.
MrSpellu - 2011-11-06, 17:07
:
Mag_Droon napisał/a:
Ja po prostu piszę, ze mi się SoT od Wiedźmina podoba bardziej.

A to było tak od razu.
Dla mnie SoW > SoT i chyba koniec dyskusji?
You Know My Name - 2011-11-06, 17:09
:
Spellu, papierowe nie oznacza martwe. Tylko trochę bardziej płaskie, przerysowanie w jedną stronę powoduje, że ucieka im odrobina normalności, by potem z hukiem powrócić jako "ten-jedyny-błąd-jedna-jedyna-szarża-za-daleko".
I nie mów mi, że owa krzyna przerysowania w CB jest wprost porównywalna do rozbuchania w Wiedźminie.
You Know My Name - 2011-11-06, 17:10
:
MrSpellu napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Ja po prostu piszę, ze mi się SoT od Wiedźmina podoba bardziej.

A to było tak od razu.
Dla mnie SoW > SoT i chyba koniec dyskusji?
As you sobie wish, my lord.
Tixon - 2011-11-06, 17:12
:
Mag_Droon napisał/a:
Ja po prostu piszę, ze mi się SoT od Wiedźmina podoba bardziej.

To rozumiem. Kwestia gustu.
Natomiast to, że bohaterowie lepsi, bo bardziej ludzcy, normalniejsi, jest dla mnie dziwne, a nawet niedorzeczne ;)
You Know My Name - 2011-11-06, 17:17
:
Tixon napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Ja po prostu piszę, ze mi się SoT od Wiedźmina podoba bardziej.

To rozumiem. Kwestia gustu.
Natomiast to, że bohaterowie lepsi, bo bardziej ludzcy, normalniejsi, jest dla mnie dziwne, a nawet niedorzeczne ;)
To też kwestia gustu, nie?
MrSpellu - 2011-11-06, 17:23
:
Mag_Droon napisał/a:
Spellu, papierowe nie oznacza martwe. Tylko trochę bardziej płaskie, przerysowanie w jedną stronę powoduje, że ucieka im odrobina normalności, by potem z hukiem powrócić jako "ten-jedyny-błąd-jedna-jedyna-szarża-za-daleko".

No ja właśnie papierową postać definiuję jako martwą, nie działającą na wyobraźnię.
Jednowymiarową, a coś co jest jednowymiarowe nie ma prawa żyć :P

Mag_Droon napisał/a:
I nie mów mi, że owa krzyna przerysowania w CB jest wprost porównywalna do rozbuchania w Wiedźminie.

Ale użyte narzędzia są podobne. Sposób przedstawienia postaci.
To że przerysowane w mniejszym stopniu, nie znaczy że postacie z CB są bardziej "realne".
Taki Jack Shaftoe, wpisany w wzorzec postaci wagabundy prosto z literatury sowizdrzalskiej siłą rzeczy jest "komiksowy", ale czy jest on postacią papierową?

Mag_Droon napisał/a:
As you sobie wish, my lord.

No nie no, chodzi o sprawy gustu.
O guście nie ma co rozprawiać.
Dyskusja o definicję dalej aktualna.

Mag_Droon napisał/a:
To też kwestia gustu, nie?

No zgoda.
Są ludzie, których zachwyca nudny gruźlik Hans Castorp i są tacy, którzy wolą nieobliczalnego narkomana - Atanazego Bazakbala.
Jednych rajcuje Piotr Strumieński i jego rozdarcie między realizmem a idealizmem, innych onanizujący się, wąchający własną spermę Leopold Bloom.
Tomasz - 2011-11-06, 20:55
:
MrSpellu napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Jest dokładnie odwrotnie. Saga o wiedźminie pokazuje, że cokolwiek autorowi wpadnie do głowy to w tym postmodernistycznym świecie upchnie. Każdy nowy pomysł, postać, żart, zabawę itd. Wszystko wpasuje. W świecie takim jak u Brzezińskiej wszystko musi pasować idealnie, a to trudne, bo tam każdy element nie z tej bajki zazgrzyta. Ciri spotyka Galahada? Luzik, pasuje. Spotkałaby króla Kraka i też by pasowało.

W tym wątku się nie wypowiem.
Skrzywienie zawodowe.
Powiem tylko, że to krzywdząca i bardzo upraszczająca opinia.


To w ogóle nie jest krzywdzące, bo to Sapkowi świetnie wyszło. Tylko nikt mi nie wciśnie, że świat wiedźmina jest spójniejszy i ciekawszy niż świat Twardokęska. Brzezińska musi się pilnować, musi wszystko splata bacząc na wewnętrzną logikę świata. A Sapkowski może dowolnie szaleć. Oczywiście kto inny by nie dał rady, a on daje radę. Bo to jego zaleta. Niemniej jego świat jest umowny, ogromnie pojemny, nieograniczony, a przez to łatwy do zapełnienia czym się żywnie podoba.

A rozmowa wasza poszła w kierunku starcia fanów, wrzeszczącym kto lepszy a kto gorszy. Ot, ja cenię Sapka i Brzezińską za różne rzeczy. Na przykład sceny Sapkowskiego, jego dynamika, sposób opisywania walk itd, to mistrzostwo, on nie ma sobie równych. Brzezińska za to ma absolutnie palmę pierwszeństwa świata fantasy, potem stoi na pudle Kres, a dopiero trzeci jest Sapkowski już spychany powoli przez Wegnera.
Postaci Brzezińskiej są jak dla mnie lepsze, ciekawsze, potrafią być tragiczne, Sapkowski ma je barwne, ale aż za bardzo, jak napisałem wcześniej, bardzo efekciarskie, a przez to właśnie papierowe. Każda w swojej dziedzinie jest naj. Do tego masa zabawy stereotypami, przedniej zabawy, ale to jednak stereotypy, typu: każda chce wskoczyć Geraltowi do łóżka itd.
Sapkowski tworzy postacie z klisz. Sam też tworzy nowe klisze. Ot taki Yarpen. Potraficie sobie wyobrazić krasnoluda, który będzie bardziej krasnoludzki niż on?
Oczywiście Sapkowski jako, że przyjął określoną konwencję, to musiał mieć też określone, pasujące do niej postaci. Stąd tacy właśnie bohaterowie.


MrSpellu napisał/a:
Są ludzie, których zachwyca nudny gruźlik Hans Castorp i są tacy, którzy wolą nieobliczalnego narkomana - Atanazego Bazakbala.
Jednych rajcuje Piotr Strumieński i jego rozdarcie między realizmem a idealizmem, innych onanizujący się, wąchający własną spermę Leopold Bloom.

Nie wykrzywiaj. Jedni wolą skomplikowane postacie z takiej dla przykładu "Rzeki tajemnic", a drudzy przerysowane, prostsze, bardziej papierowe i efekciarskie, ale świetnie pasujące do konwencji filmu, postacie z "Pulp fiction"
MrSpellu - 2011-11-06, 22:31
:
Tomasz napisał/a:
To w ogóle nie jest krzywdzące, bo to Sapkowi świetnie wyszło. Tylko nikt mi nie wciśnie, że świat wiedźmina jest spójniejszy i ciekawszy niż świat Twardokęska. Brzezińska musi się pilnować, musi wszystko splata bacząc na wewnętrzną logikę świata. A Sapkowski może dowolnie szaleć. Oczywiście kto inny by nie dał rady, a on daje radę. Bo to jego zaleta. Niemniej jego świat jest umowny, ogromnie pojemny, nieograniczony, a przez to łatwy do zapełnienia czym się żywnie podoba.

A rozmowa wasza poszła w kierunku starcia fanów, wrzeszczącym kto lepszy a kto gorszy. Ot, ja cenię Sapka i Brzezińską za różne rzeczy. Na przykład sceny Sapkowskiego, jego dynamika, sposób opisywania walk itd, to mistrzostwo, on nie ma sobie równych. Brzezińska za to ma absolutnie palmę pierwszeństwa świata fantasy, potem stoi na pudle Kres, a dopiero trzeci jest Sapkowski już spychany powoli przez Wegnera.
Postaci Brzezińskiej są jak dla mnie lepsze, ciekawsze, potrafią być tragiczne, Sapkowski ma je barwne, ale aż za bardzo, jak napisałem wcześniej, bardzo efekciarskie, a przez to właśnie papierowe. Każda w swojej dziedzinie jest naj. Do tego masa zabawy stereotypami, przedniej zabawy, ale to jednak stereotypy, typu: każda chce wskoczyć Geraltowi do łóżka itd.
Sapkowski tworzy postacie z klisz. Sam też tworzy nowe klisze. Ot taki Yarpen. Potraficie sobie wyobrazić krasnoluda, który będzie bardziej krasnoludzki niż on?
Oczywiście Sapkowski jako, że przyjął określoną konwencję, to musiał mieć też określone, pasujące do niej postaci. Stąd tacy właśnie bohaterowie.

Okej. Z tą wypowiedzią się zgadzam.

Tomasz napisał/a:
Nie wykrzywiaj. Jedni wolą skomplikowane postacie z takiej dla przykładu "Rzeki tajemnic", a drudzy przerysowane, prostsze, bardziej papierowe i efekciarskie, ale świetnie pasujące do konwencji filmu, postacie z "Pulp fiction"

No a co ja napisałem?
Zgodziłem się z Magiem.
ASX76 - 2011-11-07, 09:13
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
u Sapkowskiego to "misz-masz", tudzież "kogel-mogel", czyli - w skrócie myślowym - bardziej papierowi

Chciałbym zobaczyć jak rozwijasz ten skrót myślowy, poważnie.


A ja chciałbym gruszki na wierzbie. ;)
<wracając do tematu> --> Bohaterowie bardziej papierowi, czyli, w ujęciu, pana Sapkowskiego, ufajnieni/przeszarżowani, a co za tym idzie, tracący na realności/wiarygodności. Oczywiście taka konwencja, nie zmienia to jednak sytuacji: są jacy są.

Panie Tix, sam Pan zacząłeś/podpaliłeś lont konfliktu/polemiki, tudzież dysputę typu/pokroju "wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętem Wielkanocy", a gdy ktoś ma inne zdanie niż Ty, "dolewasz oliwy do ognia", prowokując kolejne wpisy/posty. ;)
Czyż tego typu spamu nie można kontynuować w SB? Szkoda brudzić ten wątek jałowym "biciem piany", która nic sensownego nie wnosi i nie wniesie (wszak obie strony twardo okopały się na swoich pozycjach i zamierzają się bronić do ostatniej kropli sper..., tfu, spamu), może poza nieco nadszarpniętym stanem delikatnej równowagi psychicznej co poniektórych osobników. Chyba nie taki cel przyświecał temu przedsięwzięciu, hę? :-P

P.S. Uważaj, czego chcesz, bo może się spełnić. ;)
MrSpellu - 2011-11-07, 09:15
:
ASX76 napisał/a:
Czyż tego typu spamu nie można kontynuować w SB? Szkoda brudzić ten wątek jałowym "biciem piany", która nic sensownego nie wnosi i nie wniesie (wszak obie strony twardo okopały się na swoich pozycjach i zamierzają się bronić do ostatniej kropli sper..., tfu, spamu), może poza nieco nadszarpniętym stanem delikatnej równowagi psychicznej co poniektórych osobników.

o_O
You Know My Name - 2011-11-07, 10:48
:
Może on się jednak na moda nadaje //mysli
dworkin - 2011-11-07, 10:58
:
MrSpellu napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Jest dokładnie odwrotnie. Saga o wiedźminie pokazuje, że cokolwiek autorowi wpadnie do głowy to w tym postmodernistycznym świecie upchnie. Każdy nowy pomysł, postać, żart, zabawę itd. Wszystko wpasuje. W świecie takim jak u Brzezińskiej wszystko musi pasować idealnie, a to trudne, bo tam każdy element nie z tej bajki zazgrzyta. Ciri spotyka Galahada? Luzik, pasuje. Spotkałaby króla Kraka i też by pasowało.

W tym wątku się nie wypowiem.
Skrzywienie zawodowe.

Jeśli posiadasz chociaż trochę wyższe kompetencje, to może jednak... Wszyscy na tym skorzystamy.

Tomasz napisał/a:
Nie wykrzywiaj. Jedni wolą skomplikowane postacie z takiej dla przykładu "Rzeki tajemnic" (...)

A gdzie u Brzezińskiej takie postaci? Niczego nie ujmując autorce, bo stworzyła kilka naprawdę zacnych i wielowymiarowych charakterów. Tylko że na miarę fantasy. Nie róbmy z niej Nabokova, a z Twardokęska Humberta.

Popadacie w hiperbolizację. Bohaterowie i świat Brzezińskiej to twory bardziej spójne i lepiej przemyślane, ale nie wynika z tego nic szczególnie wielkiego. Te postaci wybijają się wyłącznie na tle fantasy, zaś uniwersum, w kontekście gatunku, to po prostu kolejny świat fantasy. Jak już pisałem dwukrotnie, najoryginalniejszym konceptem autorki są słowiańskie korzenie i to ją winduje najbardziej. Sprawia, że jej prozę czyta się dla czegoś.

Gdyby Sapkowski skupił się na podobnych aspektach, jego twórczość byłaby tylko mniej lub bardziej widocznym okrętem floty. On jednak, skupiąjąc się na żonglerce toposami i archetypami, na wielowymiarowym dowcipie i języku, osiąga coś zupełnie ponad gatunkiem. Dokonuje tego, co w swoim czasie Sienkiewicz, tylko jeszcze bardziej. To absolutny ewenement w skali światowej, bo AS rzeczywiście jest w swojej dziedzinie najlepszy. Językowo, humorystycznie, misterną kreacją motywów z postmodernistycznego miszmamu, bije na główę wszystkich w granicach fantastyki. A Brzezińska to jedna z lepszym... z wielu.

ASX76 napisał/a:
Czyż tego typu spamu nie można kontynuować w SB? Szkoda brudzić ten wątek jałowym "biciem piany", która nic sensownego nie wnosi i nie wniesie (wszak obie strony twardo okopały się na swoich pozycjach i zamierzają się bronić do ostatniej kropli sper..., tfu, spamu), może poza nieco nadszarpniętym stanem delikatnej równowagi psychicznej co poniektórych osobników.

Ogarnij się nieco. Jak nie widzisz argumentów po jednej i drugiej stronie, to spadaj na shouta. Albo jak chcesz, pojadę fanboystwem...

Posiadam i przeczytałem dwa tomy SoT, była to ciekawa lektura, ale nie napaliła mnie w takim stopniu, by biec po kolejne. Kiedyś, przy okazji, na pewno sięgnę po całość i będzie to bardzo przyjemny czas. Gdybym jednak przeczytał tylko dwa tomy SoW, nie byłoby mowy o tym, by odłożyć dalszą lekturę. W moim przypadku, a założe się, że obrazuje on stosunek znakomitej większości, ta konieczność była kategoryczna jak grawitacja.
MrSpellu - 2011-11-07, 11:18
:
dworkin napisał/a:
Jeśli posiadasz chociaż nieco wyższe kompetencje, to może się jednak wypowiedz. Wszyscy na tym skorzystamy.

Ja tak nie lubię, mam wtedy poczucie że się wymądrzam.
I wpadam w metajęzykowy bełkot.

dworkin napisał/a:
Jednak on, skupiąjąc się na żonglerce toposami i archetypami, na wielowymiarowym dowcipie i języku, osiąga coś zupełnie ponad gatunkiem. Dokonuje tego, co w swoim czasie Sienkiewicz, tylko jeszcze bardziej. To absolutny ewenement w skali światowej, bo AS rzeczywiście jest w swojej dziedzinie najlepszy. Językowo, humorystycznie, misterną kreacją motywów z postmodernistycznego miszmamu, bije na główę wszystkich.

Sapkowski jest dla mnie autorem, który mistrzowsko opanował operowanie intertekstualnością, a zarazem, przy jej pomocy na poletku fantastyki opanował łamanie tej literackiej konwencji. Najlepszy i chyba jedyny polski postmodernista fantasta (z prawdziwego zdarzenia).
ASX76 - 2011-11-07, 11:41
:
dworkin napisał/a:

Ogarnij się nieco. Jak nie widzisz argumentów po jednej i drugiej stronie, to spadaj na shouta. Ale jak chcesz, pojadę fanboystwem...



Zanim zwrócisz uwagę na źdźbło w oku krajana swego, pierwej belkę z własnego oczodołu wydobądź, Niecny Dżentelmenie. Za chwilę rozjadę się logicznym walcem, więc zmów modlitwę i szykuj się na Sąd Ostateczny. ;)
Nigdzie nie napisałem, że nie widzę argumentów "po jednej i drugiej stronie", tym bardziej, że przecież sam o nich pisałem... A moje zdanie pokrywa się z opinią Waćpana Tomasza i w pewnej mierze Mag_Droona. No hello... Jak czytasz te posty, skoro nie potrafisz dostrzec białego na czarnym? :-P

Równie dobrze można napisać, że jam fanboyem Brzezińskiej, a Ty - Sapkowskiego. ;)
dworkin - 2011-11-07, 13:09
:
ASX76 napisał/a:
Równie dobrze można napisać, że jam fanboyem Brzezińskiej, a Ty - Sapkowskiego. ;)

Nie równie dobrze, bo fanboystwo polega na zachwytach bez argumentów, ograniczaniu dyskusji do lubię/nie lubię, w ostateczności zasłanianiu się degustibusem.

Ale ogólnie - tak - możemy tak napisać :-P
Tixon - 2011-11-07, 23:04
:
ASX76 napisał/a:
<wracając do tematu> --> Bohaterowie bardziej papierowi, czyli, w ujęciu, pana Sapkowskiego, ufajnieni/przeszarżowani, a co za tym idzie, tracący na realności/wiarygodności. Oczywiście taka konwencja, nie zmienia to jednak sytuacji: są jacy są.

Rozumiem więc, że mutant wyszkolony w zabijaniu potworów, jednak z emocjami, z uwagi na swoje ufajnienie traci na wiarygodności. Bo w kwestii realności nie ma nawet co gadać :>
Dobra, a na serio, może wysłucham przykładów na to, gdzie bohaterowie Sapkowskiego (precyzując - Wiedźmina) są przeszarżowani, czy ufajnieni, gdzie tracą na wiarygodności i realności (jako bohaterowie w określonej konwencji).
ASX76 napisał/a:
Panie Tix, sam Pan zacząłeś/podpaliłeś lont konfliktu/polemiki, tudzież dysputę typu/pokroju "wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętem Wielkanocy", a gdy ktoś ma inne zdanie niż Ty, "dolewasz oliwy do ognia", prowokując kolejne wpisy/posty.

Przyznaję się bez bicia, że z premedytacja podjąłem działania mające doprowadzić do dyskusji o prozie Brzezińskiej, a szczególnie o Sadze o Twardokęsku. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że znajduję się na forum dyskusyjnym. Mam nadzieję, że Wysoki Sąd uzna to za okoliczność łagodzącą.

Ale skoro już dyskusja się stała, czemu by nie nabić w niej paru post... znaczy nie podjąć odpowiedzialności i uczestniczyć.

Tomasz napisał/a:
Tylko nikt mi nie wciśnie, że świat wiedźmina jest spójniejszy i ciekawszy niż świat Twardokęska.

Pisałem już o spójności w świecie Sapka. On nie bawił się w światotwórstwo, tylko potrzebował miejsca będącego tłem historii. Jako takie mu wyszło i szczerze, to nie wiem jak ocenić, który świat jest spójniejszy.
Ocenić ciekawości świata Twardokęska też nie ocenię, jestem po pierwszym tomie i było by to mało miarodajne (chociaż pierwsze wrażenia już mam - tak jak dworkin"kolejny światem fantasy", co wcale nie jest dla mnie wadą, ja tam lubie światy fantasy). Natomiast chcę zwrócić uwagę, że to na bazie świata Sapkowskiego powstał system RPG, potem gry, rozwijające uniwersum. Czy w tym sensie, świat Sapka nie jest ciekawszy?
Tomasz napisał/a:
Brzezińska za to ma absolutnie palmę pierwszeństwa świata fantasy, potem stoi na pudle Kres, a dopiero trzeci jest Sapkowski już spychany powoli przez Wegnera.

Dla mnie w dwóch zbiorach opowiadań Wegner pokazał jeszcze za mało świata, aby być w ogóle brany pod uwagę.
MrSpellu - 2011-11-08, 07:30
:
Tixon napisał/a:
Dla mnie w dwóch zbiorach opowiadań Wegner pokazał jeszcze za mało świata, aby być w ogóle brany pod uwagę.

A ja myślę, że Wegner pokazał więcej świata niż Sapkowski. Choć chyba mniej niż Kres.

Tixon napisał/a:
Natomiast chcę zwrócić uwagę, że to na bazie świata Sapkowskiego powstał system RPG, potem gry, rozwijające uniwersum. Czy w tym sensie, świat Sapka nie jest ciekawszy?

Myślę, że to zainteresowanie wynikało z popularności cyklu. Ale czy ta popularność wynikała tylko z "zajebistości" założeń świata? Raczej nie. Wiedźmin jest bardziej nośny medialnie, jest wręcz stworzony do intermedialności. Jest to doskonały przykład tekstu egzystującego w kontekście konwergencji medialnej.
Kalevala - 2013-08-26, 16:40
:
Pytanie może głupie, bo jak saga to saga - ale zapytać nie zawadzi, bo zdarzają się takie cykle, w których chronologia jest albo zupełnie nieistotna albo bardzo mało ważna. W każdym razie - mam w domu "Letni deszcz. Kielich" i "Letni deszcz. Sztylet", czyli trzeci i czwarty tom Sagi o zbóju Twardokęsku. Da się czytać od tego momentu, czy muszę czekać aż wpadną mi w ręce "Plewy na wietrze" (tudzież "Zbójecki gościniec)"?
Urshana - 2013-08-26, 16:43
:
To trzeba czytać w kolejności. Musisz zapolować na pierwszy tom.
Kalevala - 2013-08-26, 16:47
:
No to nic, poczekam, może gdzieś akurat znajdę:) Dziękuję:)
You Know My Name - 2013-08-26, 18:18
:
Zbójecki Gościniec mogę Ci wysłać, bo mam dwa
Tixon - 2013-08-26, 18:34
:
Zbójecki Gościniec to niepoprawiona (czy też pierwotna) wersja Plewów, czyż nie :>
MadMill - 2013-08-26, 18:49
:
Taaa... ale całość też jest niepoprawiona, Brzezińska poprawiała zawsze poprzednie części jak dopisywała kolejny tom, ale przy ostatnim sama sobie tego zabroniła. Więc saga wg tego rozumowania jest niepoprawna :P
martva - 2013-08-26, 19:15
:
Jaka jest różnica? Coś w stylizacji językowej, nie? Każdy kolejny tom czytało mi się lepiej, muszę przyznać, ale nigdy nie odświeżyłam całości.
MadMill - 2013-08-26, 19:17
:
Z tego co pamiętam to po prostu jest poprawiona przez autorkę, inaczej napisana ta sama historia, bo zasiadają do pisania kolejnych tomów czytała poprzednie i jej się te wersje nie podobały więc poprawiała. Chyba Żmijowa harfa też jest poprawiona/przeredagowana. Z tego co sama autorka mówiła to poprawiała by swoje dzieła w kółko, bo zawsze znajdzie we własnym tekście jakieś ubytki.

Tak na marginesie, właśnie czytałem Wiedźmę z Wilżyńskiej Doliny i chociaż moim zdaniem opowiada są słabsze niż w pierwszym zbiorze to przyjemność z lektury jest duża.
Romulus - 2013-08-26, 19:33
:
Zmiany są i "nowa" wersja podobała mi się chyba bardziej niż "stara".
Cintryjka - 2013-08-27, 08:57
:
To samo u mnie, choć w przypadku Żmijowej harfy ingerencje są dużo mniejsze.
nosiwoda - 2013-08-27, 14:08
:
Wszystkie "poprawione" wersje były (są?) na taniej książce, może jeszcze są w niektórych miejscach (na dedalusie.pl widzę tylko dwa ostatnie).
Tixon - 2017-02-27, 23:36
:
Wody głębokie jak niebo.
Przykro to przyznać, ale nie zaiskrzyło między nami. Lubię baśniowe fantasy, tu dodatkowo ładnie były podbudowane wiedzą historyczną autorki, ale te opowiadania nie miały dla mnie drygu. Nie budziły emocji (chociaż paradoksalnie większość z nich emocji dotyczyła), historie nie wciągały, dylematy bohaterów w żaden sposób nie angażowały. Nie pomógł również tak zachwalany styl - czytało mi się topornie i z chęcią robiłem przerwy na inne lektury.
Cóż, poniekąd dlatego, że miałem wysokie oczekiwania wobec książki, spotkał mnie zawód.
xan4 - 2017-02-28, 08:27
:
To bardzo piękna książka, rewelacyjna!
martva - 2017-02-28, 10:24
:
Tixon napisał/a:
Nie budziły emocji


:shock:

Tixon napisał/a:
czytało mi się topornie


:shock: :shock: :shock:

Ehh, Tix, nie wiem jak z innymi rzeczami, ale książek to byśmy sobie raczej nie wyrywali.
Romulus - 2017-03-15, 18:44
:
Również jestem zaskoczony tą opinią. Widać, że fan Rothfussa. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Kupiłem niedawno ten zbiorek, bo jakoś wcześniej do niego nie miałem szczęścia. Potem był dostępny tylko na Allegro, a ja do kupowania tam mam jakiś wstręt. Kolekcja fantastyki dostępna w salonach prasowych, czy Empikach, jest dziwna, swoją drogą. Poszatkowane powieści Dukaja - nie miałbym cierpliwości i ochoty zbierania ich po "kawałku".

Ale wracając do "Wód głębokich jak niebo", to opowiadania z tego zbioru mnie oczarowały. Anna Brzezińska pisze niesamowicie. W zalewie banalnie napisanej fantasy odczuwam ponownie brak jej nowej twórczości na księgarskich półkach. Piękna, trochę baśniowa narracja, spokojna, wyważona, ale i pełna emocji. Akcja w tych opowiadaniach nie należy do szybkich, ale nie o akcję w nich chodzi.

W Polsce chyba nikt tak pięknie nie pisze w tym gatunku, jak Anna Brzezińska.
martva - 2017-03-15, 21:07
:
To jest literatura piękna przed duże el i duże pe, moim zdaniem. I tak bardzo nie budzi emocji, że potrafiłam czytając książkę po raz trzeci rozbeczeć się w tramwaju.
Trojan - 2017-03-15, 21:21
:
Romulus napisał/a:
Również jestem zaskoczony tą opinią. Widać, że fan Rothfussa. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Po pierwszym tomie też byłem pod urokiem Rothfussa a cenie na wyraz Brzezińską
Tixon - 2017-03-15, 21:25
:
Riddle me this - czemu AB już nie pisze?
ASX76 - 2017-03-15, 22:04
:
Tixon napisał/a:
Riddle me this - czemu AB już nie pisze?


Rodzina, dzieci... --_-
Tixon - 2017-03-15, 22:08
:
Słaby troll jest słabym trollem, ASXie.
bio - 2017-03-15, 23:04
:
Ja należę do tych, co Brzezińskiej nie mogą. Nie boli mnie to, ani nie polemizuję z zauroczonymi. Jak pisał KV - zdarza się.
Romulus - 2017-07-31, 15:21
:
O rety! https://www.wydawnictwoli...Anna-Brzezinska Fantastyki chyba w tym nie będzie. Ale co to za problem... Ponad 800 stron spod ręki Anny Brzezińskiej. O jagiellońskich królewnach!
Romulus - 2017-08-06, 10:09
:
Czytam recenzencko "Córki Wawelu". Fantastyki tu nie ma. To świetna historyczna powieść. A autorka nie skupia się tylko na fabule, ale snuje też historyczny wykład. O polityce, obyczajowości, społeczeństwie, a przede wszystkim o roli kobiet w XVI wiecznej Rzeczpospolitej. Doskonale się to czyta, ale to całkiem inny rozdział w twórczości Anny Brzezińskiej.
ASX76 - 2017-08-06, 10:39
:
Od pierwszej przeczytanej książki uważam Panią Brzezińską za najlepszą polską autorkę uprawiającą fantastykę, a jej kolejne dzieła tylko utwierdziły mnie w tym jakże słusznym przekonaniu. Męska konkurencja też jej nie dorasta do pośladków.
Wiele lat przyszło czekać na nową pozycję, tym razem bez fantastyki, i wreszcie jest! //spell
Trojan - 2020-03-19, 21:35
:
tako rzecze Anna Brzezińska
Cytat:

Lektury w czasach zarazy

Kochani,

wszyscy siedzimy w domach, choć ja akurat z renesansowego Rzymu zmierzam właśnie do Ferrary Ercole d’Este. Jeśli i Wy chcecie się na chwilę oderwać od pandemii (ach, ten eskapizm fantastyki!), pod linkiem poniżej jest cała Saga o Twardokęsku:

https://drive.google.com/drive/folders/16U31yrsOKGdKgB8UmLcI9SRCXcUOqamb?fbclid=IwAR2q3M-SlvhYc316hEO1IfcRf1b-YkuhKApm0iiJvyvV4HHPA_N8eEc4OJY

Pisałam ją parę lat, więc liczę, że i Wam parę dni na lekturze zejdzie. Pliki są w wersjach do druku, chyba przed korektą zwolnieniową, więc pewnie uważny czytelnik znajdzie jakieś błędy, ale mam do tych książek wyłączne prawa, więc z moim błogosławieństwem ściągajcie, czytajcie i udostępniajcie. I bardzo proszę nie narzekać, że nie ma epubów, jeśli będę miała wolną chwilę, to zrobię.

EDIT: Dzięki cudownej Jo'Asi pod linkiem są już epub-y. Bardzo dziękuję!

Miłej lektury, a przede wszystkim zdrowia i pogody ducha dla Was wszystkich!


https://www.facebook.com/...?type=3&theater