Jander napisał/a: |
Nie oglądam serialu na bieżąco, ale wczoraj w tv leciał odcinek, że Walt zabija dziewczynę Jesse'go. Fuck this shit, śniło mi się po nocy. |
Fidel napisał/a: |
Ha, 14 odcinek to jest zadymka. |
dworkin napisał/a: | ||
Właściwie to pozwolił jej umrzeć, co można w ten sposób interpretować, jednak wcześniej mu groziła. |
dworkin napisał/a: |
Ozymandias |
Ł napisał/a: |
Mnie brakuje w końcówce mocnej sylwetki antagonisty Walta. |
Cintryjka napisał/a: |
Z tego, co od dłuższego czasu twierdzi scenarzysta, raczej otrzyma karmiczną odpłatę za swoje uczynki. |
dworkin napisał/a: |
Widząc karabin i mechaniczne ramie na pustyni, domyśliłem się, o co może chodzić. Scenarzyści powinni to lepiej zakonspirować. |
dworkin napisał/a: | ||
Ale się tak jednoznacznie nie stało (tak jak bohater nie pozostał jednoznaczny). |
Ł napisał/a: |
Może wniosek płynący z serialu jest właśnie taki że zły człowiek pogodzony z światem jest mimo wszystko lepszym człowiekiem niż zły człowiek nieakceptujący swojej natury i starający się być usilnie tym dobrym? |
Niels Bohr napisał/a: |
Istnieją dwa rodzaje prawd. Są prawdy powierzchowne, których przeciwieństwo jest wyraźnie nieprawdziwe. Ale istnieją także prawdy głębokie, których przeciwieństwo jest równie prawdziwe jak one same |
Ł napisał/a: | ||
Dla mnie cały pomysł to zbędny i mało realistyczny MacGyveryzm. |
Ł napisał/a: |
Walt zaakceptował swoją prawdziwą tożsamość. To było jego katharsis. |
Fidel-F2 napisał/a: |
E tam, najlepiej byłoby wyjebac atomówką cały Nowy Meksyk wraz z sąsiednimi stanami a Walt powinien to przeżyć i zacząć od nowa w Swierdłowsku. |
Jander napisał/a: |
Złe zakończenia się nie sprzedają, ludzie wolą w miarę pozytywne. |
dworkin napisał/a: | ||||
Na pewno nie był zbędny, bo coś musiało do takiego końca doprowadzić, zaś inaczej niż Walt usypiający wściekłe psy bym go nie widział. Najwyżej mógł to inaczej rozegrać, ale jak dla mnie było ok. Idealnie wpasowało się w nieco komiksową (i westernową, gdzie rewolwerowe pojedynki nigdy nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością) konwencję serialu. Przecież zagrało w nim co najmniej kilka niezbyt realistycznych patentów. No i co najważniejsze, pomysł ten wpasowuje się w specyfikę Walta jako nerd-masterminda inteligencji, nauk ścisłych i technicznych, które zawsze wykorzystywał w charakterze broni. |
ASX76 napisał/a: |
Skyler - wkurzająca baba. Do odstrzału. Jej siostra - także. Flynn - pussy, niestetyż. No dobra, śmierć maleństwa mógłbym odpuskać. |
Cytat: |
Postać Flynna przede wszystkim otrzymuje za dużo czasu ekranowego w stosunku do swoich możliwości. Tak naprawdę jest on przedmiotem fabuły - pewnym punktem warunkującym swoją obecnością działania innych postaci, ale nie podmiotem który tą fabułę sam z siebie kreuje działaniami. W zasadzie jego rola sprowadza się do tego samego co rola Holly (u niej akurat ilość kwestii dialogowych jest do tego świetnie dopasowana). |
Łaku napisał/a: |
I na końcu gdy sama naciska by zabić robiącego problemy Jessiego - pomyślałem wtedy że Breaking Bad może być nowym odczytywaniem Szekspira z Waltem jako Makbethem i Skyler jako L. Makbeth. |
Tixon napisał/a: |
szkoda mi Waltera |
Tixon napisał/a: |
Obejrzałem dwa pierwsze odcinki.
Udając, że nie wiem jak to się skończy, szkoda mi Waltera. Biedny, skopany przez życie nauczyciel, z każdej strony dostający informacje - uśmiechnij się, jutro będzie gorzej. A łatwe pieniądze z narkotyków okazują się wcale nie być takie łatwe. No i ta jego żona. Odstrzelić ją, a jego życie zrobiło by się znacznie lżejsze. |
Cintryjka napisał/a: |
W ocenie Skyler jesteś bardzo niesprawiedliwy, choć nieodosobniony, ale po dwóch odcinkach to żadna ocena;) |
Tixon napisał/a: | ||
To nie tyle ocena, co wrażenia po dwóch odcinkach. Zdaję sobie sprawę, że to za mały wycinek na ocenę, na to przyjdzie czas. Ale co rozumiesz pod niesprawiedliwym? |
Cintryjka napisał/a: |
Patrząc obiektywnie i zważywszy na ilość posiadanych przez nią informacji - reakcje Skyler są jak najbardziej zrozumiałe, a nawet, powiedziałabym, umiarkowane. |