Zaginiona Biblioteka

Społeczeństwo - Kradzieże

Tixon - 2014-02-08, 21:27
: Temat postu: Kradzieże
Kradzieże sklepowe...
Rodzicielka pracuje w sklepie spożywczym. Ludzie kradną tam na potęgę, praktycznie co dzień jest jakaś próba. Ostatnio konserwy rybne. Facet wsadził do kieszeni, został zauważony, wybiegł ze sklepu i spadł ze schodów. Konserwy odzyskano, ale na filmie z kamery widać jak idzie przez sklep i pakuje sobie na co ma ochotę. Nie są to wielkie rzeczy - słodycze, piwo, ale rodzicielka już psychicznie z tym nie wytrzymuje. Bo potem taki gościu do sklepu wraca i co? Nawet wywalić go nie można. A nawet gdyby było można, to w sklepie pracują same kobiety.
Romulus, Tomasz, pomóżcie.
ASX76 - 2014-02-08, 21:36
:
Zatrudnić ochroniarza.
Magnis - 2014-02-08, 22:13
:
ASX76 napisał/a:
Zatrudnić ochroniarza.


To dobry pomysł, ale jak to jest mały sklepik to dochodzą dodatkowe koszty.
Romulus - 2014-02-08, 22:26
: Temat postu: Re: Kradzieże
Tixon napisał/a:
Kradzieże sklepowe...
Rodzicielka pracuje w sklepie spożywczym. Ludzie kradną tam na potęgę, praktycznie co dzień jest jakaś próba. Ostatnio konserwy rybne. Facet wsadził do kieszeni, został zauważony, wybiegł ze sklepu i spadł ze schodów. Konserwy odzyskano, ale na filmie z kamery widać jak idzie przez sklep i pakuje sobie na co ma ochotę. Nie są to wielkie rzeczy - słodycze, piwo, ale rodzicielka już psychicznie z tym nie wytrzymuje. Bo potem taki gościu do sklepu wraca i co? Nawet wywalić go nie można. A nawet gdyby było można, to w sklepie pracują same kobiety.
Romulus, Tomasz, pomóżcie.

No co ty, policja się tym zajmie, to się podniesie raban, że robi się jakiemuś biedakowi sprawę za 3,99 zł Daj spokój, Tixon - tak zwani obywatele znienawidzą i zhejtują cię za to, że śmiesz zgłaszać drobne kradzieże popełniane przez "wykluczonych". Ci sami obywatele zresztą zhejtują tego złodzieja i zażądają dla niego publicznej chłosty albo kary śmierci.

To, co mogę doradzić - złodziejowi nie można odpuszczać. Konserwa za 3,99 zł? Zgłaszać na policję. Niech go złapią. Niech dostanie grzywny 100 zł. Niech jej nie zapłaci. Niech go wówczas zamkną w śmierdzącym pierdlu na kilka dni, bez prysznica i z kiblem w celi za jakąś szmatą.

Ale co ja tam wiem, jestem częścią aparatu przemocy, który biedaków, chorych psychicznie i "wykluczonych" zamyka w więzieniach. A "prawdziwych bandytów" puszcza na wolność ;)
MrSpellu - 2014-02-08, 23:01
:
Romku, to nie jest aż takie proste. Moja żona jako kierownik Rossmanna ma non stop takie jazdy i teoretycznie do 250 PLN nawet nie ma co wzywać Policji. Żona raz uwzięła się i pojechała osobiście zgłosić sprawę na komendę (Perfumy za 210 PLN?), to jak tam została potraktowana to materiał na inną opowieść. Miała nagranie z monitoringu, miała nawet świadka gotowego potwierdzić tożsamość złodzieja (a nawet wskazać gdzie ów złodziej mieszka!) i co? I sprawę umorzono ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Złodziejka nawet mandatu nie dostała.

Niestety, drogerie i sklepy z ciuchami to jednak inny temat. Takie pizdy wiedzą za ile mogą ukraść i wiedzą gdzie to robić, policja w najgorszym razie wlepi mandat za te 100-200 PLN (a łup z kilku sklepów to czasem kilka tysięcy na dniówkę ;) ). Raz jednak lasencja się przeliczyła. Ukradła coś za 180 PLN i moja żona przytomnie zadzwoniła do innych sklepów w regionie i faktycznie, na dwóch-trzech innych sklepach monitoring wyłapał dziewczynę. Gdy Policja przyjechała, kwota przekraczała 250 PLN (coś koło 600-700 PLN), czyli to już nie było wykroczenie :)

Tix, moja żona mówi, że jeżeli koleś ma sprawę (w sensie, ze zgłosiły to wcześniej) i koleś wróci do sklepu, mają prawa bez niczego wezwać policję (tylko musza wtedy numer sprawy) i oni mają psi obowiązek przyjechać. To będzie trochę błędne koło, ale może kilku gości w końcu się wykruszy.
Romulus - 2014-02-08, 23:38
:
MrSpellu napisał/a:
Romku, to nie jest aż takie proste. Moja żona jako kierownik Rossmanna ma non stop takie jazdy i teoretycznie do 250 PLN nawet nie ma co wzywać Policji. Żona raz uwzięła się i pojechała osobiście zgłosić sprawę na komendę (Perfumy za 210 PLN?), to jak tam została potraktowana to materiał na inną opowieść. Miała nagranie z monitoringu, miała nawet świadka gotowego potwierdzić tożsamość złodzieja (a nawet wskazać gdzie ów złodziej mieszka!) i co? I sprawę umorzono ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Złodziejka nawet mandatu nie dostała.

Ja mam mentalność pałkarza. Policjanta, który tak by mnie zlał - potraktowałbym skargą. Następnym razem wziąłbym dyktafon na komendę i nagrał śmierdzącego lenia i wysłałbym zawiadomienie do prokuratury. Ale to ja. Jestem człowiekiem przyzwyczajonym do tego, aby być publicznie nienawidzonym. Sorry za martyrologiczne wstawki.
MrSpellu napisał/a:
Niestety, drogerie i sklepy z ciuchami to jednak inny temat. Takie pizdy wiedzą za ile mogą ukraść i wiedzą gdzie to robić, policja w najgorszym razie wlepi mandat za te 100-200 PLN (a łup z kilku sklepów to czasem kilka tysięcy na dniówkę ;) ). Raz jednak lasencja się przeliczyła. Ukradła coś za 180 PLN i moja żona przytomnie zadzwoniła do innych sklepów w regionie i faktycznie, na dwóch-trzech innych sklepach monitoring wyłapał dziewczynę. Gdy Policja przyjechała, kwota przekraczała 250 PLN (coś koło 600-700 PLN), czyli to już nie było wykroczenie :)

Teraz wykroczeniem jest kradzież nie przekraczająca 1/4 średniego miesięcznego wynagrodzenia. Wynosi to aktualnie 400 zł. Powyżej tej kwoty to przestępstwo. Poniżej - wykroczenie.

Wierzę, że jest tak jak piszesz. Ja jestem akurat "faszystą" - nie certolę się. Nie uwzględniam tekstów - "kradłem, bo nie mam pracy". Ukradłeś szampn za 7,99 zł? Masz grzywnę 300 zł. Nie płacisz, bo nie masz - idziesz siedzieć. Ale wykroczeniami zajmuję się "z doskoku" - rozpoznaję sprawy, w których ktoś wniósł sprzeciw od wyroku nakazowego wydanego przez kolegę, który na codzień orzeka w wykroczeniach. Z początku się krzywiłem z powodu panującej w wykroczeniach "metody": jeśli ktoś odwołuje się od wyroku nakazowego, albo nie chce przyjąć mandatu od policji i nie ma racji - dostaje ode mnie karę 2-3 krotnie wyższą niż zaproponowana wcześniej. Co nie znaczy, że mam serce z kamienia. Zdarzało mi się i zdarza wciąż uniewinniać.

Ostatnio miałem ciekawy przypadek. Ale już w sprawie karnej. Koleś podobny nieco do tego, którego opisywałeś. zaplanował sobie wszystko. To jest: postanowił kraść rzeczy o niewielkiej wartości albo kraść w niewielkiej ilości. Właśnie po to, aby, w przypadku złapania przez policje, odpowiadać za wykroczenie. Przyjmował wówczas mandat, którego nie płacił. Sąd wzywał go wówczas do odrobienia grzywny w ramach tzw. prac społecznie użytecznych. To szedł popracować. A potem wracał kraść dalej. Tym razem mu się nie pofarciło. Właściciel sklepu założył monitoring. I nagrał go jak tak kradnie 5 czy 6 razy. Nakradł łącznie więcej niż za wykroczenie. Prokurator postawił mu zarzut tzw. przestępstwa na raty. Kradzież w zw. z art. 12 k.k. Dostał u mnie 10 miesięcy "na sztywno". Płakał na rozprawie, tłumaczył się, że nie miał pracy więc kradzione sprzedawał, aby mieć na jedzenie. Z tego co wiem - aktualnie przebywa już w "pensjonacie" na koszt podatnika. Pewnie kiedy wyjdzie, dalej będzie kradł. Ale kara orzeczona wobec niego miała na celu nie - przede wszystkim - resocjalizację - ale sprawiedliwą odpłatę. To zapominany i deprecjonowany przez "liberałów" karnistów element kary. Ale dla mnie - nieodzowny element kary, ważniejszy w niektórych przypadkach niż resocjalizacja.
MrSpellu napisał/a:
Tix, moja żona mówi, że jeżeli koleś ma sprawę (w sensie, ze zgłosiły to wcześniej) i koleś wróci do sklepu, mają prawa bez niczego wezwać policję (tylko musza wtedy numer sprawy) i oni mają psi obowiązek przyjechać. To będzie trochę błędne koło, ale może kilku gości w końcu się wykruszy.

Nie ma co odpuszczać złodziejowi. Bo to zło pączkuje i roznosi się dalej, jak zaraza. A jak policja cię zlewa - skarż policję. Niech cwaniaki wyciągną głowę z dupska, w które ją wetknęły i zajmą się tym, czym maja obowiązek się zajmować.
Fidel-F2 - 2014-02-08, 23:42
:
Resocjalizacja jest chuja warta. Zemsta i odpłata to istota rzeczy.
MrSpellu - 2014-02-09, 00:24
:
Romulus napisał/a:
Teraz wykroczeniem jest kradzież nie przekraczająca 1/4 średniego miesięcznego wynagrodzenia. Wynosi to aktualnie 400 zł. Powyżej tej kwoty to przestępstwo. Poniżej - wykroczenie.


Czyli jednak to zmienili. Miała wejść jakaś nowelizacja zwiększająca "limit" do 1000 PLN, ale widocznie stanęło na 400 :) Od kilku miesięcy nie jesteśmy "na bieżąco" :)

Romulus napisał/a:
A jak policja cię zlewa - skarż policję. Niech cwaniaki wyciągną głowę z dupska, w które ją wetknęły i zajmą się tym, czym maja obowiązek się zajmować.


Ale taki policjant Ci powie, że takich spraw dziennie mają milion pięćset sto dziewięćset i po prostu nie wyrabiają. I ja jestem w stanie to zrozumieć.
Romulus - 2014-02-09, 13:17
:
MrSpellu napisał/a:
Romulus napisał/a:
A jak policja cię zlewa - skarż policję. Niech cwaniaki wyciągną głowę z dupska, w które ją wetknęły i zajmą się tym, czym maja obowiązek się zajmować.


Ale taki policjant Ci powie, że takich spraw dziennie mają milion pięćset sto dziewięćset i po prostu nie wyrabiają. I ja jestem w stanie to zrozumieć.

I ja też. Ale to, z czym najczęsciej się stykam, to proza dnia codziennego w działaniu systemu. Przychodzi człowiek i mówi policjantowi, że skradziono mu rower. Policjant pyta, czy zna sprawców, albo kogoś podejrzewa. Człowiek mówi, że nie. A policjant: eeeee, panie, to po co pan będzie zgłaszał, pan zgłosi, my umorzymy i nic z tego nikomu nie przyjdzie.

Ale chodzi tak naprawdę o to, że jeśli nie jest znany sprawca, to policjant woli zniechęcić do złożenia zawiadomienia. Bo będą mieli kolejną sprawę na rejestrze, która jest nie rozwiązana. A to brzydko wygląda w statystykach, bo wykrywalność idzie w dół I wzywa komendant podległego komendanta i mówi: no i co wy tam robicie, dupy grzejecie, statystyki zaniżacie, premie zatem wam obcinam, awansów też nie będzie.

A tak, nie przyjmą zgłoszenia, to nie ma sprawy, która śmierdzi w rejestrze z powodu nie wykrycia sprawcy. A jak przyjmą, to rzeczywiście umorzą, bo nie będą marnować sił i środków na szukanie złodzieja rowerów. Jednak sprawa będzie nadal "wisiała" w rejestrze. Skoro nikomu nie postawili zarzutów, to takie sprawy wiszą w rejestrze aż do przedawnienia ścigania. Jednak czasem się zdarza, że taki złodziej wpadnie. Przez przypadek, przy innej kradzieży. Tak kiedyś policja wyjaśniła sprawę masowych kradzieży kołpaków w samochodach. Złapali jakiegoś małolata na posiadaniu marihuany. To mu, standardowo, zrobili przeszukanie w mieszkaniu. A tam zamiast marihuany, czy amfetaminy, znaleźli kilkaset nie sprzedanych jeszcze kołpaków :) No i wyjęli z szaf umorzone sprawy kradzieży kołpaków i w tydzień poprawili wykrywalność o kilkaset procent.

Dlatego, lepiej zgłosić niż dać się zbyć.
Asuryan - 2014-02-09, 14:48
:
MrSpellu napisał/a:
Ale taki policjant Ci powie, że takich spraw dziennie mają milion pięćset sto dziewięćset i po prostu nie wyrabiają.

Ale co to poszkodowanego ma obchodzić?
Tixon - 2014-02-09, 15:11
:
To jeszcze pytanie - co może zrobić obywatel w sytuacji gdy widzi uciekającą ze sklepu osobę i biegnącą/krzyczącą za nim ekspedientkę ze sklepu, że to złodziej? Może dokonać zatrzymania do czasu przybycia policji? W jakiej formie?
Misiel - 2014-02-09, 15:25
:
Moze. Co do formy to granica nie jest oczywiscie wyrazna, ale taki obywatel nie powinien wyrzadzic zlodziejowi wiekszej dolegliwosci niz konieczna do utrzymania zlodzieja w ryzach do czasu przybycia Policji. Spojrz na art. 243 kodeksu postepowania karnego.
You Know My Name - 2014-02-09, 15:33
:
Czyli jeżeli podstawisz złodziejowi nogę a ten się poobija, to będzie Cię skarżył o napaść.
Romulus - 2014-02-09, 19:25
:
You Know My Name napisał/a:
Czyli jeżeli podstawisz złodziejowi nogę a ten się poobija, to będzie Cię skarżył o napaść.

Skarżyć zawsze może, to wolny kraj :) Ale fakt - każdy obywatel może dokonać zatrzymania do czasu przybycia policji. Ale nie samosądu :)
Tixon - 2014-02-09, 19:35
:
A jeśli będzie stawiał opór? //panda
dworkin - 2014-02-09, 19:36
:
Wtedy albo Ty jego, albo on Ciebie. This. Is. Spartaaa!
Romulus - 2014-02-09, 19:41
:
Tixon napisał/a:
A jeśli będzie stawiał opór? //panda

Masz prawo go zatrzymać - to zazwyczaj wiąże się ze stawianiem oporu przez sprawcę. Chyba że go "przekonasz" posturą, że nie warto :) Cóż ci napisać: jeśli on odniesie jakieś obrażenia i się na ciebie poskarży, prokurator ma obowiązek to zbadać. Ale jeśli fakty będą przemawiały za tobą: ukradł, ścigałeś, złapałeś, szarpał się, unieruchomiłeś go, użyłeś siły i przypadkowo złaamłeś mu rękę - prokurator powinien to umorzyć i po sprawie. Koleś jeszcze będzie mógł się odwołać do sądu, ale ten również to powinien utrzymać w mocy. Tyle lekkiej teorii. Wiadomo, ze każdy przypadek jest inny. Bo złodziej mógł stawiać opór, a ty go tak skutecznie obezwładniałeś, że złamałeś mu rękę w trzech miejscach, wybiłeś dwa zęby i złamałeś kość piszczelową. Na pierwszy rzut oka widać, że nieco przeholowałeś z przemocą :)
Tixon - 2014-02-09, 19:43
:
Jeśli się rusza = ucieka --_-
Jezebel - 2014-02-10, 12:23
:
Asuryan napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Ale taki policjant Ci powie, że takich spraw dziennie mają milion pięćset sto dziewięćset i po prostu nie wyrabiają.

Ale co to poszkodowanego ma obchodzić?

To po pierwsze. A po drugie, najprościej rozumując, w takim układzie będą mieć ich niedługo pięć milionów pięćset sto dziewięćset, bo to utwierdza złodziei w poczuciu bezkarności.
Tixon - 2014-02-12, 23:38
:
A jak wygląda sprawa z próbą kradzieży?
Znaczy gościu zachowuje się ewidentnie podejrzanie, więc ekspedientka cały czas ma go na oku. Koleś chodzi po sklepie, ogląda, rozgląda się na prawo i lewo, w końcu wychodzi.
Na monitoringu widać, jak szykuje się do schowania towaru za pazuchę i tylko rozgląda się czy ktoś go widzi, czy nie.
Romulus - 2014-02-13, 09:20
:
Usiłowanie jest karalne tak samo jak dokonanie. Ale to, co opisałeś to nie jest usiłowanie jeszcze.
Misiel - 2014-02-13, 09:31
:
Tu mi sie nasuwa pytanie: facet zabiera czekolade z Biedronki, przechodzi przez kase i metr za nia go lapia. Usilowanie czy dokonanie? Kojarze, ze jest jedno orzeczenie, wedle ktorego nalezy to traktowac jako dokonanie, ale dla mnie przejscie przez kase jest dopiero jawna manifestacja zamiaru, a trudno stwierdzic, ze metr za kasa on juz objal ten przedmiot w swoje wladanie, dokonal zaboru. Raczej musialby wyjsc ze sklepu co najmniej. Sedzia przyjela dokonanie.
Cintryjka - 2014-02-13, 11:53
:
Dokonanie IMHO, przecież czekoladę zabrał i nie zapłacił.
Romulus - 2014-02-13, 13:28
:
Cintryjka napisał/a:
Dokonanie IMHO, przecież czekoladę zabrał i nie zapłacił.

Dokładnie tak. Po przejściu przez kasę, bez płacenia, realnie właściciel tej czekolady nie miał już co oczekiwać na zapłatę, został pozbawiony tej czekolady :) A to, że na chwilę to, cóż, peszek złodzieja :)
Misiel - 2014-02-13, 14:14
:
To ja mam inny poglad (niedeterminowany przez fakt, ze w karnych najczesciej wystepuje w roli obroncy). A co z malymi sklepikami, gdzie nie ma kasy przez, ktora trzeba przejsc? W ktorym momencie wtedy dochodzi do dokonania? Moim zdaniem, dopiero po wyjsciu ze sklepu (chocby i na ten metr). Wczesniej oczywiscie tez mamy przestepstwo, ale w formie usilowania. Nie widze powodu, aby kasom w supermarketach nadawac magiczna zdolnosc przemiany usilowania w dokonanie. Oczywiscie, w 99,9% przypadkow takie przejscie przez kase bedzie niemal niepodwazalna manifestacja zamiaru kradziezy, a wiec usilowanie.

Z komentarza Marka: "W odniesieniu do wykładni pojęcia "zabór" przyjęto w doktrynie i orzecznictwie teorię zawładnięcia, według której zabór dokonany jest w momencie objęcia przez sprawcę rzeczy w faktyczne władanie (odrzucono natomiast wysuwane wcześniej teorie dotknięcia, uniesienia lub wyniesienia przedmiotu kradzieży). Pozwala to precyzyjnie odróżnić dokonanie od usiłowania kradzieży. Kradzież jest więc jednoaktowym działaniem sprawcy, a jej dokonanie realizuje się z momentem zawładnięcia przez sprawcę cudzą rzeczą w zamiarze jej przywłaszczenia (bliżej zob. A. Marek, E. Pływaczewski, A. Peczeniuk, Kradzież i paserstwo mienia prywatnego, Warszawa 1985, s. 53-54). Zawładnięcie rzeczą musi być na tyle trwałe, że niemożliwy jest już skuteczny czynny żal określony w art. 15 § 1, stanowiący klauzulę niekaralności odstąpienia od usiłowania (tak trafnie wyrok SO w Tarnowie z 9 sierpnia 2002 r., II AKa 308/02, KZS 2002, z. 9)." Podobnie Zoll. Moim zdaniem zawladniecie nastepuje dopiero po wyjsciu ze sklepu i to wyjsciu nie polegajacym na ucieczce przed ochrona, tylko ze tak to ujme - "skutecznym".

Kiedy przygotowywalem sie do takiej sprawy to znalazem tez jakies zamierzchle orzeczenie SN, gdzie w stanie faktycznym zlodzieje zaladowali sprzet z domu na furmanke, ale nie wyjechali z nia poza ogrodzenie. SN przyjal tu usilowanie. Dla mnie to sytuacja analogiczna. Niestety, w swojej sprawie nie moglem przetestowac tej argumentacji, bo kilenta z urzedu nie zdolalem poznac, a z akt postepowania wynikalo, ze odpowiada mu rozstrzygniecie oparte o kradziez i ustalona kara. Ale porozmawialem chwile z sedzia po publikacji i byla zainteresowana tym problem ;) .
You Know My Name - 2014-02-13, 14:40
:
Cytat:
Zawładnięcie rzeczą musi być na tyle trwałe, że niemożliwy jest już skuteczny czynny żal określony w art. 15 § 1, stanowiący klauzulę niekaralności odstąpienia od usiłowania
myślę, że ten fragment jest istotny. A co do tej furmanki, to trudno porównywać podwórko prywatnej posesji do nieokreślonego statusu własności (no, pojechałem, dostępności) fragmentu między kasami a wyjściem z kompleksu handlowego. Kompleksu, bo jeżeli przechodzisz za kasy w np. MM na Górczewskiej w Warszawie opuszczasz ów MM - znajdujesz się na terenie CH, którego MM jest częścią.
Romulus - 2014-02-14, 06:56
:
Problem, moim zdaniem, ma akademicką naturę. Facet wziął czekoladę, schował ją i wyniósł poza kasę. W oczywisty sposób jego zamiar nie budził żadnej wątpliwości. Jeśli przyjmiemy "kryterium drzwi", to dlaczego nie "kryterium parkingu"? :) Za kasą, oczywiście, mógł zawrócić, oddać czekoladę i przeprosić. Ale to samo mógł zrobić na parkingu. A nawet w domu. Po przejściu przez kasę zrealizował się jego zamiar: doszło do bezprawnego przywłaszczenia rzeczy.
Romulus - 2014-03-12, 17:09
:
http://wyborcza.pl/1,8764...Gazeta_Wyborcza
Czemu ci dziennikarze się dziwią :)
W Polsce obowiązuje zasada legalizmu. Ścigamy wszystko. Polska to nie USA, gdzie prokurator może powiedzieć, że jakiejś sprawy nie będzie ścigał i nawet nie musi się z tego tłumaczyć. Tam realizuje się cele ścigania określone w polityce karnej wytyczanej przez aktualnie obowiązuje władze, a w Polsce celem jest ściganie wszystkiego co jest przestępstwem/wykroczeniem. To jak może dziwić chora babcia złapana na rzekomym usiłowaniu kradzieży? Postępowanie zostanie umorzone, a koszty nie są istotne. Bo nie można w Polsce mówić, że nie będzie się jakiegoś przestępstwa ścigać bo szkoda na to pieniędzy podatnika. To dla kogo jest policja? Tylko dla bogatych? :)
Jander - 2014-03-12, 17:13
:
Romulus napisał/a:
Polska to nie USA, gdzie prokurator może powiedzieć, że jakiejś sprawy nie będzie ścigał i nawet nie musi się z tego tłumaczyć. Tam realizuje się cele ścigania określone w polityce karnej wytyczanej przez aktualnie obowiązuje władze

I czasem jest wybierany w wyborach. Ciekawe jak by to wyglądało u nas. :)
Tixon - 2014-03-12, 19:16
:
Romulus, przecież ten artykuł to żenada.
Romulus - 2014-03-12, 21:49
:
Żenada, czy nie - staruszkę ścigają a kryminalistów nie :badgrin:
A u sąsiadów: http://www.tvn24.pl/wiado...ron,407081.html
W Polsce nie ma takich surowych kar za takie czyny.

W Niemczech ostatnio wydano europejski nakaz aresztowania za sprawcą kradzieży 4 baterii Duracell - w Polsce to też niemożliwe. Ale, dla równowagi dodam, że Brytole nas nienawidzą, bo wysyłamy europejskie nakazy aresztowania za każde przestępstwo (niedługo to zostanie ograniczone ustawowo :) tzn. już jest, ale wejdzie w życie od 1 lipca 2015 r.) np. za posiadanie 2 gram marihuany :) Za kradzież roweru (wartego więcej niż 400 zł) też jestem w stanie sobie wyobrazić ENA.
utrivv - 2014-03-13, 07:39
:
Trudno mi to wszystko pojąć. Sałatka za 3zł to jest poważne przestępstwo o kradzież w małym sklepiku za 300zł, pobicia itp umarzane jest od ręki. Przekaz byłby jaśniejszy gdyby każde przestępstwo kończyło by się sprawą w sądzie a nie tylko te w których "zbrodniarz" nie może się bronić :(
Romulus - 2014-03-13, 10:15
:
Nie wszystkie mogą się skończyć w sądzie i trzeba je umorzyć. Zresztą, po ostatnim szkoleniu ze zmian, które wchodzą w życie od lipca 2015 r. stwierdzam, że Polska jest krajem zbyt opresyjnym. Jak pisałem - w USA prokurator nie ma obowiązku skierowania sprawy do sądu. Chyba że ma w tym interes - narzucony mu przez legislaturę, albo polityczny - bo prokurator stanowy, okręgowy itd. pochodzi z wyboru i chce się wyborcom przypodobać. A nie kieruje sprawy do sądu, bo nie chce np. przegrać i wyjść na nieudacznika przy konkurencji. I jakoś te kraje funkcjonują, anarchii nie ma. Bo jak prokurator odmawia pomocy obywatelowi na ścieżce procesu karnego, to ten może ścigać sprawcę o wyrządzenie szkody lub krzywdy na drodze procesu cywilnego - samodzielnie i za własne pieniądze, oczywiście. I to jest jeden z powodów, dla których anglosaskie procesy są szybsze od naszych - bo jest ich mniej. A kolejny - bo tam na rozprawę karną trafiają tylko najpoważniejsze sprawy. Reszta jest załatwiana bez procesu - albo dyskrecjonalną decyzją sędziego od której nie ma odwołania. Albo w drodze układów między prokuratorem a sprawcą, gdzie targować się można o wszystko. Także o tzw. prawdę materialną, np. było zabójstwo, prokurator widzi, że przed przysięgłymi może polec, to proponuje oskarzonemu układ - łagodna kara albo łagodniejsza kwalifikacja (zamiast zabójstwa, nieumyślne spowodowanie śmierci).

A u nas - ścigać wszystko co jest przestępstwem/wykroczeniem bez względu na koszty i sens. Czasami poszukiwany sens materializuje się w umorzeniu postępowania.

I tak mamy w sądach na rozprawach wykroczeniowych kosztowne procesy dotyczące jakiegoś dziadka, który handlował kwiatkami na targowisku miejskim bez opłaty; przejazd przez torowisko mimo zakazu, parkowanie w miejscu niedozwolonym. Pół biedy, jeśli ludzie mandat przyjmą. Ale jak nie przyjmą - sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej musi rozstrzygnąć, czy było parkowanie na zakazie, czy nie :) Czy ktoś ukradł sałatkę za 3 zeta, czy nie.

I tak będzie i pisanie o tym w mediach, że jakaś biedna staruszka jest ciągana po sądach za domniemaną próbę kradzieży sałatki i utyskiwanie że to bez sensu i zbyt kosztowne - to jak narzekanie, że Ziemia się kręci wokół Słońca.
Tixon - 2016-06-03, 11:37
:
Sytuacja sprzed dwóch dni. Godziny poranne, dopiero co otwarte. Wchodzi stała klientka, życzy sobie bułek (maksymalnie po prawej stronie), sama idzie do regałów po lewej, przypadkowo zasłonięta regałami ze środka sklepu. Ale, że klientka jest podejrzewana, to rodzicielka zamiast odwrócić się i nakładać bułki, obserwuje kamerę - i jest szybki ruch ręką i schowanie czegoś do torby.
Podchodzi do kasy, rodzicielka prosi o wyjęcie towaru z torby aby mogła skasować. No ale ona nic nie zabrała. Proszę wyjąć albo wzywamy ochronę. Nie. Przyjeżdża ochrona, jeden staje w drzwiach, drugi wzywa policję. Przyjeżdża policja.
Co próbowała ukraść kobieta? Batonik twix. :roll:
Fidel-F2 - 2016-06-03, 11:44
:
Twix, serio? Kurna, Twixy są niedobre.
Trojan - 2016-06-03, 12:31
:
dreszczyk emocji ?
kradzież kompulsywna ?
:)
MrSpellu - 2016-06-03, 14:54
:
Albo chytra pinda.
Trojan - 2016-06-03, 15:46
:
albo miała jakiegoś ostatecznego kolosa ? hmm?i takie wyjście z sytuacji znalazła ?
bio - 2016-06-03, 23:19
:
Do osiedlowego sklepiku wpadł koleś z nożem i grożąc pani sprzedawczyni zabrał kasetkę z utargiem. Pani narobiła wrzasku. Ten spieprzał gubiąc po drodze pieniądze. Sklep obok osiedlowego baru. Zawsze ktoś jest. Poszli za nim jak harty. Gość obcy, nie znał topologii terenu. Ktoś pojechał za nim rowerem, a zaraz znaleźli się i zmotoryzowani. Był dość niezły kondycyjnie, bo dorwali go na polach za osiedlem jakosi 1,5 kilometra, a do wsi następnej już niedaleko było . Dostał taki łomot, że gliniarz kończący sprawę stwierdził do mego młodego, którego już dobrze znał - panowie, trochę przesadziliście. Bandzior odgrażał się, że złoży zażalenie, czy co tam. Najwyraźniej zmienił zdanie po rozmowie z panami policjantami, bo nie złożył. A z kasetki by się nie wzbogacił. Sklepik na osiedlu to nie bank. Patrzta jak tych głupich na pole ciągnie. By się posadzić.
Romulus - 2016-06-04, 08:32
:
Tixon napisał/a:
Sytuacja sprzed dwóch dni. Godziny poranne, dopiero co otwarte. Wchodzi stała klientka, życzy sobie bułek (maksymalnie po prawej stronie), sama idzie do regałów po lewej, przypadkowo zasłonięta regałami ze środka sklepu. Ale, że klientka jest podejrzewana, to rodzicielka zamiast odwrócić się i nakładać bułki, obserwuje kamerę - i jest szybki ruch ręką i schowanie czegoś do torby.
Podchodzi do kasy, rodzicielka prosi o wyjęcie towaru z torby aby mogła skasować. No ale ona nic nie zabrała. Proszę wyjąć albo wzywamy ochronę. Nie. Przyjeżdża ochrona, jeden staje w drzwiach, drugi wzywa policję. Przyjeżdża policja.
Co próbowała ukraść kobieta? Batonik twix. :roll:

Pani dostanie mandat i go zapłaci, przeprosi, będzie po sprawie. Wariant optymistyczny.

A teraz wariant pesymistyczny.
Jeśli go nie przyjmie - sprawa o batonik trafi do sądu rejonowego. Najpierw będzie wyrok nakazowy - grzywna. Pani złoży sprzeciw - i wyrok nakazowy upadnie, sprawa trafi na rozprawę w sądzie rejonowym. Po rozprawie - jeśli stawią się świadkowie (bo obwiniona nie musi, wystarczy, że będzie dobrze zawiadomiona), zapadnie wyrok. Jeśli pani się nie stawi i sprawa skończy się na pierwszym terminie (co zależy od stawiennictwa świadków), wyrok zaoczny zostanie jej wysłany. A jeśli się stawi i wyrok zostanie ogłoszony w jej obecności - to nie będzie wysyłany. Niezależnie od rodzaju wyroku - pani będzie mogła złożyć apelację. Najpierw musi złożyć wniosek o uzasadnienie pisemne wyroku. Sędzia ma na jego napisanie 7 dni (termin instrukcyjny). Po otrzymaniu odpisu wyroku i uzasadnienia - pani ma 7 dni na wniesienie apelacji do sądu okręgowego, poprzez złożenie jej w sądzie rejonowym, który wydał wyrok. Ten przyjmuje apelację i przesyła ją do sądu okręgowego. Ten sąd z kolei wyznacza rozprawę odwoławczą - stawiennictwo obwinionej nie jest obowiązkowe. Zapada wyrok odwoławczy. Jeśli utrzymuje wyrok skazujący w mocy - sprawa jest prawomocna.

Zatem od tej pory, po zwrocie akt do sądu rejonowego, można od pani dochodzić zapłaty 200 zł. (bo pewnie taką grzywnę pani dostanie). Pani, oczywiście, otrzyma wszelkie pouczenia o przysługujących jej prawach. I ich nie przeczyta. Wezwana do zapłaty grzywny - nie płaci. Może nie ma, a może ma to w nosie. Olewa sąd - bo jak nie ma, to skąd ma wziąć. Przecież nie pójdzie i nie zarobi, ani nie pożyczy. Sąd musi prowadzić egzekucję 200 zł. Bo musi. Takie jest prawo. A poza tym, jest jeszcze sprawiedliwość. Zwłaszcza dla sklepikarza, który poniósł stratę. Wydaje się, że strata niewielka. Ale nie dla człowieka, który takich kradzieży w swoim sklepie doświadcza każdego dnia. A poza tym - jest jeszcze kwestia abstrakcyjna: dlaczego złodziejowi miałoby to ujść na sucho.

Mija kilka miesięcy egzekucji. Polega głównie na wysyłaniu pism ponaglających do zapłaty. Bo przecież nikt nie chce strzelać z armaty do wróbla. Komornik, jeśli jest zaangażowany, zainkasuje zaliczkę. A potem okaże się, że egzekucja jest bezskuteczna - pani nie ma z czego zapłacić. Nie chce iść do pracy. Co się dzieje dalej? Od kradzieży batonika minął już pewnie rok. A panią czas wysłać do zakładu karnego na kilka dni. Bo wyrok trzeba wykonać, jak nie po dobroci, bo pani nie chce zapłacić, to siłą.

To była optymistyczna wersja pesymistycznego scenariusza: pani trafia do zakładu karnego na kilka dni i jest z państwem "rozliczona": odpokutowała, jak to się ładnie mówi, za swój czyn. A teraz pesymistyczna opcja pesymistycznego scenariusza.

Policja zabiera panią z domu. A niech okaże się, że ma jakieś bachory, których użyje jako tarczy. Będzie raban. Organizacje kobiece - "oretyrety, samotna matka, w patriarchalnym kraju, tak się kończy opresja państwa przeciwko kobietom". Sprawę nagłośnią najpierw lokalne media. Ale takie niusy z d.py dobrze "się klikają", więc może trafi na czołówkę w takich poważnych gazetach opinii, jak "Fakt", czy "Super Express". Bo nie "Gazeta Wyborcza" (chyba że zaangażują się feministki). Ale "GW" ma słabszą siłę rażenia na polityków.

Sprawa nabiera rozgłosu, a skoro piszą o niej szmatławce, to politycy muszą się odnieść. Minister Sprawiedliwości, których kocha kobiety, czci je i szanuje, bo to matki, zakonnice i inne służące mężczyzny, podnosi raban. Grzmi, że sądy zamiast łapać przestępców, prześladują słabych. Dobra kreacja, lansik na rycerza jak się patrzy. Pani już zapewne odsiedzi te kilka dni. Sprawa pozamiatana.

Zatem minister zleca kontrolę w sądzie, przyjeżdża sędzia wizytator i sprawdza, o co kaman. Nie stwierdza niczego złego, wszystko zgodnie z prawem i sprawiedliwością. Ale w tym czasie sprawa już została "przykryta" w mediach inną "patologią" systemu.

Kradzież batonika.

Polska.


P.S. Jeśli myślicie, że gdzieś przesadziłem, to się mylicie. Tixon przypomniał mi inne zdarzenie, które wydarzyło się jakiś czas temu. Podkoloryzowałem tylko zachowanie MS, choć pewnie niepotrzebnie.
Tixon - 2016-06-04, 10:38
:
Romulus napisał/a:
Pani dostanie mandat i go zapłaci, przeprosi, będzie po sprawie. Wariant optymistyczny.

Kradziejka dostała mandat, 50 zł. Przyjęła.
Fidel-F2 - 2016-06-04, 10:46
:
Romulus, oddychaj
Romulus - 2016-06-04, 18:00
:
Hahahaha. Są jeszcze uczciwi złodzieje, którzy realnie oceniają swoje uczynki i szanse. :)
Stary Ork - 2021-10-19, 07:19
:
Mam zagwozdkę następującej natury: rodzice doświadczyli do spółki z sąsiadami włamania do piwnicy, rzecz sama w sobie przykra, ale nie o tem. Problem w tym, że w zasadzie nic nie zginęło; sprawcy zostawili nietknięte rowery, opony, narzędzia, przetwory i cały ten piwniczny jazz, z jednym wyjątkiem - zapieprzyli wszystkie kłódki o_O Próbujemy sobie to jakoś racjonalizować, bo w sumie towar nieduży, łatwy do wyniesienia, w punkcie skupu złomu można za parę złotych upłynnić i na flaszkę starczy, a komplet zimówek i dwa rowery jednak trudno wynieść bez zwracania na siebie uwagi. Ale może coś mi umknęło? Może jest w kraju fetyszystowskie podziemie miłośników kłódek, albo kolekcjonerzy z Arabii Saudyjskiej płacą krocie za rzadkie egzemplarze? Ktoś ma jakieś doświadczenie lub wiedzę w temacie?
utrivv - 2021-10-19, 08:16
:
Może to jakiś idiotyczny challenge? //mysli
Znajomej niedawno ukradli stary rower a zostawili nowiutki
Stary Ork - 2021-10-19, 08:25
:
Ale nie w sensie "przyjechali na nowym, a wyjechali na starym"? //panda
Romulus - 2021-10-19, 08:29
:
Stary Ork napisał/a:
Mam zagwozdkę następującej natury: rodzice doświadczyli do spółki z sąsiadami włamania do piwnicy, rzecz sama w sobie przykra, ale nie o tem. Problem w tym, że w zasadzie nic nie zginęło; sprawcy zostawili nietknięte rowery, opony, narzędzia, przetwory i cały ten piwniczny jazz, z jednym wyjątkiem - zapieprzyli wszystkie kłódki o_O Próbujemy sobie to jakoś racjonalizować, bo w sumie towar nieduży, łatwy do wyniesienia, w punkcie skupu złomu można za parę złotych upłynnić i na flaszkę starczy, a komplet zimówek i dwa rowery jednak trudno wynieść bez zwracania na siebie uwagi. Ale może coś mi umknęło? Może jest w kraju fetyszystowskie podziemie miłośników kłódek, albo kolekcjonerzy z Arabii Saudyjskiej płacą krocie za rzadkie egzemplarze? Ktoś ma jakieś doświadczenie lub wiedzę w temacie?

Ha! Mnie w zeszłym miesiącu to spotkało. :mrgreen: Rower zostawili, kłódkę zabrali i nic poza tym nie zginęło. Spotkało to także innych mieszkańców. Przyszedł pan policjant i powiedział, że jak chcemy to możemy złożyć zawiadomienie. Postanowiliśmy nie składać. :) Usiłowanie włamania, nic nie zginęło. A wartość kłódki i tak pewnie nie będzie zaliczona do znamion kradzieży z włamaniem. Bo jeśli chodziło o kłódkę to co najwyżej będzie z tego kradzież z kodeksu wykroczeń. :)
MrSpellu - 2021-10-19, 09:32
:
Zakochani chcieli sobie na jakimś moście powiesić. Widocznie teraz musi być kradziona, bo inaczej się nie liczy.
fdv - 2021-10-19, 16:13
:
utrivv napisał/a:
Może to jakiś idiotyczny challenge? //mysli


imo właśnie to challenge/zakład. Chociaż intryguje mnie że napisałeś wszystkie kłódki, to ile w takiej przeciętnej piwnicy człowiek posiada nieużywanych kłódek?
KS - 2021-10-19, 16:22
:
fdv napisał/a:

imo właśnie to challenge/zakład. Chociaż intryguje mnie że napisałeś wszystkie kłódki, to ile w takiej przeciętnej piwnicy człowiek posiada nieużywanych kłódek?

Mieszkałeś kiedyś w bloku?
fdv - 2021-10-19, 16:38
:
Teraz czuję że mi coś umyka, troszkę mieszkałem może nie dekady, ale kilka lat by się nazbierało.
KS - 2021-10-19, 16:55
:
fdv napisał/a:
Teraz czuję że mi coś umyka

Schodzisz do piwnicy a tam kłódka przy kłódce. W kwadrans i 40 możesz opędzlować.
Stary Ork - 2021-10-19, 18:09
:
W dwóch piwnicach oberwali, szubrawcy, 18 sztuk. //mysli
Trojan - 2021-10-19, 19:49
:
pewnie za mc okaże się że ceny kłódek wywindowały po 200zł1 za 100gram.