Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Stephen Donaldson - Tomek Niedowiarek i reszta.

Metzli - 2007-11-21, 01:30
: Temat postu: Stephen Donaldson - Tomek Niedowiarek i reszta.
W szałcie wywiązała się mini dyskusja na temat wspomnianego w temaciku bohatera, szkoda byłoby męczyć się w wąskim pudle. Lepiej zrobić to w normalnych topicu :))

Przyznam, że dość dawno czytałam "Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka" i to tylko 3 pierwsze części, a wyszło ich trochę więcej ;) W każdym razie, pamiętam, że wypożyczałam te książki z jego biblioteki, ech dawne czasy. Lektura zostawiła po sobie pozytywne wrażenia, podobało mi się wrzucenie głównego bohatera w wir świata, który usilnie chce uznać za wytwór swojej wyobraźni. Czy główny bohater użala się nad sobą? Z pewnością tak, ale trzeba wziąć pod uwagę jego losy, chorobę i wszystkie tego konsekwencje. Kto by w takiej sytuacji nie użalał się nad sobą? Chociaż Jeke czy Jander będą mieć pewne inne zdanie... :perv:

Zapraszam do wypowiadania się :mrgreen: Również o innych książkach tego autora, ja czytałam tylko Tomusia ;)
Liv - 2007-11-21, 07:55
:
Całe wieki temu brat wcisnął mi w łapki Skok w konflikt.
Zerknęłam na okładkę, uniosłam go góry brew i zaczęłam się śmiać - s-f? Gdyby nie jej 140 stron w życiu bym tego nie przeczytała.
Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że i historia mnie wciągnęła i styl Donaldsona mi odpowiada.
Opisane przez niego zniewolenie, złamanie Morny Hyland przez Thermopyle ... wizja kontrolowania człowieka za pomocą sterownika - przerażające.
Elektra - 2007-11-21, 08:02
:
Ja czytałam na razie tylko serię Skoków: Skok w konflikt, Skok w wizję i Skok w potęgę. Uważam te książki za znakomite (i już od pewnego czasu mam zamiar napisać ich recenzje ale... jakoś nie mogę się zmobilizować). Niestety, jako że bardzo źle sprzedawały się w Polsce, MAG wydał tylko trzy tomy, pozostałych dwóch już nie. Na szczęście dzięki Madowi już wkrótce będę się mogła nimi cieszyć, oczywiście jeśli mój angielski na to pozwoli.

Trzy pierwsze Kroniki Tomasza czekają na półce, ale jeśli w nich autor tak samo znęca się nad bohaterami, to muszę sobie zrobić przerwę. ;)
jeke - 2007-11-21, 14:01
:
Nieco się przyczyniłam do założenia tego tematu (thx Mezt ;) ) to i skrobnę słów parę.

Jestem w trakcie czytania Kronik Thomasa Covenanta Niedowiarka Donaldsona , a dokładnie pierwszego tomu - Jad Lorda Foula.
I cholera mnie bierze gdy każda kolejna strona traktuje o wewnętrznych rozterkach, samoudręczaniu się i ciągłej negacji głównego bohatera. Ja rozumiem, że chory, że skrzywdzony, że wyalienowany itd. ale ile można o tym czytać ?! Cała fabuła jest temu podporządkowana - główny wątek: jak Tomek cierpi, a reszta to wątki poboczne. :/

No dobra, dałam wyraz swojej frustracji ;) Mam nadzieję, że kolejne tomy Kronik wprowadzą nieco odmienności. Ciągłe znęcanie się Donaldsona nad bohaterem na dłuższą metę staje sie nudne.
Tigana - 2007-11-21, 14:09
:
jeke napisał/a:
No dobra, dałam wyraz swojej frustracji ;) Mam nadzieję, że kolejne tomy Kronik wprowadzą nieco odmienności. Ciągłe znęcanie się Donaldsona nad bohaterem na dłuższą metę staje sie nudne.

Specjalnie nie liczyłbym na zmianę klimatu. W kolejnych tomach Tomaszek znów będzie cierpiał, krzywdził innych i wszystko negował. Przeczytałem całą pierwszą trylogię, ale jakoś specjalnie mnie nie porwała, a sama postać Niedowiarka drażniła. No, ale są gusta i guściki.
jeke - 2007-11-21, 17:23
:
Tigana napisał/a:

Specjalnie nie liczyłbym na zmianę klimatu. W kolejnych tomach Tomaszek znów będzie cierpiał, krzywdził innych i wszystko negował. Przeczytałem całą pierwszą trylogię, ale jakoś specjalnie mnie nie porwała, a sama postać Niedowiarka drażniła. No, ale są gusta i guściki.


No toś mnie ucieszył Tigano :/ Udręka i udręka - i to nawet obopólna (jeśli, to lepiej sięgnąć po Zbrodnię i karę - udręka i rozterki w lepszym wydaniu ;) ).
Nic to, damy Tomciowi szansę - może w kolejnych tomach nieco mu przejdzie .

P.S. w tym przypadku guściki mamy podobne - mnie też drażni :mrgreen:
ASX76 - 2007-11-23, 09:35
:
Zarzucanie Donaldsonowi przynudzania tylko dlatego, że pastwi się nad Covenantem (i nie tylko) jest, według mnie, absurdalne. //pisowcy ;)


Nie wiem, czy "krytycy" ( ;) ) zauważyli, ale trylogia ta posiada także fabułę i wiele innych postaci, co prawda z drugiego planu, ale które można polubić np. Słone Serce Pianościgły czy Hile Troy. Czy główny bohater zawsze musi być piękny, mądry, silny, zdrowy i o niezachwianej psychice :?: :-P Moim zdaniem uczynienie Thomasa człowiekiem takim a nie innym było zaletą, a także pewnym novum w schematycznej, podążającej utartymi szlakami fantasy. Mnie akurat nie dziwi, że ktoś tak ciężko doświadczony przez los w wielu momentach historii okazuje się człowiekiem słabym, niepewnym, zagubionym, nieraz działającym impulsywnie, pozbawionym wiary w siebie i w to, co go otacza. Jeśli któryś w Was przynajmniej spróbowałby postawić się w jego sytuacji, to ciekaw jestem, czy, a jeśli nawet tak, to po jakim czasie by się po takich piekielnie dołujących perypetiach pozbierał do kupy. Ponadto Covenant nie ma na to czasu, bo przecież zaraz po przybyciu do Krainy dopuszcza się... (ci, co czytali, wiedzą), co bardziej go dobija, a jeszcze reakcje mieszkańców... i ciążąca na nim odpowiedzialność za losy całej Krainy... No żesz kur... wagon, nic tylko się pochlastać czerstwą bułką. ;) Nic zatem dziwnego, że bardzo to wszystko przeżywa i nie potrafi przejść nad tym do porządku dziennego, udawać przed sobą samym, że wszystko jest OK i jakoś to będzie. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że Donaldson nie poszedł po najmniejszej linii oporu i konsekwentnie postawił na kontynuowanie "rzeźbienia" wiarygodnego wizerunku psychologicznego postaci polegającego na przedstawianiu miotających bohaterem emocji. Przecież żyć ze świadomością nieuleczalnej choroby, dźwigać ciężar zbrodni i mając w rękach losy całej, urzekającej pięknem Krainy to o wiele za dużo, żeby można było ot tak sobie, przenieść punkt ciężkości powieści na inne, zgoła czysto rozrywkowe aspekty. Wszystko tutaj ma swój cel, choć niekoniecznie musi to być widoczne na pierwszy rzut oczu. Na końcu wszystko staje się jasne (albo i nie :-P ).
ASX76 widzi w "Kronikach Thomasa Covenanta" o wiele więcej atrakcji i wartości, niż... (nie dokończę, bo nie chcę spłonąć na stosie Eriksonowców, Kayowców i Bakkerowców ;) ).
To nie jest tak, że tylko mnie się podobają przygody Covenanta. Bardzo pochlebnie o trylogii wypowiadali się m. in.: A. Sapkowski i J. Dukaj.
Tu macie link do recenzji J.D.:
Recenzja J, Dukaja

A tu do dwóch Katedra(lnych) recek:
Recenzja z Katedry 1
Recenzja z Katedry 2
MadMill - 2007-12-20, 00:18
:
Właśnie przed momentem skończyłem Skok w konflikt: Prawdziwa historia. Książka sama w sobie mi się podobała, nie jest jakaś genialna, ale jestem zadowolony z lektury.

Fabularnie jest prosta, nic nadzwyczajnego. Space opera taka. ;) Największą zaletą Donaldsona w tej książce jest chyba jednak psychologia postaci. Ich rozwój przez całą powieść, szczególnie Angusa - głównego bohatera i Morny która jest trochę bardziej zagubiona, ale to przez sytuacją w której się znalazła. Donaldson na samym początku zdradza nam zakończenie, ale to wcale nie psuje zabawy. W tej książce nie chodzi o wynik, a raczej o postępowanie postaci i opis wydarzeń które doprowadziły do wydarzeń końcowych.

Takie książki przypominają trochę podawanie przepisu na ciasto, które nam bardzo zasmakowała u znajomych. ;) Bierzemy coś w ciemno, jest dobre i chcemy poznać w czym tkwi tajemnica dojścia do takiego wyniku. ;)

Klimat książki jest dość przybijający, nawet depresyjny i gdybym nie skończył dziś zajęć w tym roku kalendarzowym to bym był chyba nieźle zdołowany po lekturze. Miejscami książka jest ohydna. Gwałt, przemoc, poniżanie drugiego człowieka. Sporo tego na zaledwie 120-130 stronach powieści. Niemniej jednak czyta się szybko i jeśli nie jest się bardzo delikatną osobą to da się te momenty przetrwać i można się cieszyć lekturą. Ja na pewno sięgnę po następne tomy. ;)
ASX76 - 2007-12-20, 12:16
:
"Prawdziwa historia" stanowi zaledwie wstęp do późniejszych, emocjonujących i dramatycznych wydarzeń, które z kameralnej opowieści zamieniają się w coś znacznie bardziej złożonego, angażującego wielu bohaterów. Z tomu na tom robi się coraz ciekawiej do III części włącznie, a co dalej, to z oczywistych względów, nie wiem... :-?
Donaldson lubuje się w psychologii postaci i wychodzi mu to, według mnie, bardzo dobrze.
Elektra - 2007-12-20, 12:30
:
Drogi A eS Iksiku ;P czy za każdym razem, gdy ktoś napisze o Skoku w konflikt, będziesz przypominał, że to dopiero wstęp? :>

ASX76 napisał/a:
Z tomu na tom robi się coraz ciekawiej do III części włącznie, a co dalej, to z oczywistych względów, nie wiem...

Ucz się angielskiego, to będziesz miał szansę się dowiedzieć. ;P Ja Ci tego niestety nie przetłumaczę. Oczywiście mogę streścić, ale przecież nie o to chodzi.
ASX76 - 2007-12-20, 16:28
:
Oh, pardon. Jakoś tak samo wyszło... ;) Obiecuję, że więcej nie popełnię tego błędu. :-P

Żeby poradzić sobie z prozą Donaldsona, musiałbym się uczyć długo i namiętnie, a ciężko uczyć się angielskiego wówczas, gdy nieodparcie budzi to wspomnienia pewnej osoby, o której próbuję, zresztą bezskutecznie, zapomnieć.
Przy nadarzającej się okazji, chyba ładnie uśmiechnę się o streszczenie. ;)

Wydaje mi się, że warto zainteresować się również dylogią "Mordant's Need" ("The Mirror of Her Dreams" + "A Man Rides Throught"). Można ją "capnąć" również w jednym tomie zbiorczym.
Elektra - 2007-12-20, 18:34
:
ASX76 napisał/a:
Wydaje mi się, że warto zainteresować się również dylogią "Mordant's Need" ("The Mirror of Her Dreams" + "A Man Rides Throught"). Można ją "capnąć" również w jednym tomie zbiorczym.

Ehe. Tylko kto to przeczyta? ;P I streści? Ja na razie zaczęłam czwarty Skok i jest ciężko. Pewnie także dlatego, ze nie mam za wiele czasu, żeby przysiąść, ale nawet jak w Święta będę miała trochę luzu, to raczej nie dam rady przeczytać.

Mam do Ciebie taką prośbę (jeśli masz dostęp do pierwszych tomów). Czy mógłbyś wypisać nazwy (i ich skróty) tych wszystkich organizacji, które przewijają się w historii? Bo ja mam np.: UMPCPHQ, UMPC Enforcement Division (gdzie szefem jest Min Donner), GCES i parę innych. I całkiem zapomniałam, czego to były skróty (coś mi się tylko majaczą Zjednoczone Kopalnie i coś tam). Chciałoby Ci się? :> Bo a nuż będzie to przydatne do zrozumienia treści...
ASX76 - 2007-12-21, 11:35
:
To chyba nie do końca to, o co Ci chodziło (albo mi umknęły albo jest o nich mowa dopiero w późniejszych tomach), ale tylko tyle udało mi się ustalić:
ZKG - Zjednoczone Kompanie Górnicze
PZKG - Policja Zjednoczonych Kompanii Górniczych
KKK - Korporacja Kopalni Kosmicznych (później przekształciła się w Zjednoczone Kompanie Górnicze)
WG DPZKG - Wydział Gromadzenia Danych Policji Zjednoczonych Kompanii Górniczych
RZZK - Rada Zarządzająca Ziemii i Kosmosu
WGD - Wydział Gromadzenia Danych
OCD - Operacyjne Centrum Zarządzania
ZBZ - Zjednoczony Blok Zachodni
RZK - Rada Zarządzania Kosmosem
KWP - Konglomerat Wybrzeża Pacyfiku
PWPA - Połączone Wyspy i Półwyspy Azjatyckie
APZKG - Akademia Policji Zjednoczonych Kompanii Górniczych
MadMill - 2007-12-21, 11:47
:
Nie do końca, ponieważ w polskiej wersji skróty są do przetłumaczonych nazw, więc trzeba sobie samego przetłumaczyć i powiązać z angielskimi skrótami. ;)
Elektra - 2007-12-21, 11:52
:
O to mi chodziło. Mam nadzieję, że rozszyfrowywać będzie teraz odrobinę łatwiej. Albo może trafi się w którymś momencie cała nazwa. ;)
Jander - 2007-12-22, 00:16
:
Skończyłem "Wojnę Złoziemnego Kamienia". Dokładnie tak jak w poprzedniej części - pierwsze sto stron przebija się mozolnie, potem jest coraz dynamiczniej, aż ostatnie sto mija w mgnieniu oka. Cholernie dobry kawał fantasy.
Następna, ostatnia część tej części cyklu czeka na półce. Niestety pewnie dopiero po sesji... No i mam po angielsku, bo nie potrafiłem nigdzie jej tanio znaleźć, więc będzie nieco trudniej.
pozdrawiam
MadMill - 2008-01-08, 16:45
:
Mag wznowi pierwsze trzy tomy Skoków Donaldsona i w dodatku wyda dwa ostatnie tomy cyklu, które nie zostały wydane jeszcze w Polsce. Jestem w szoku.

Katedra
Jander - 2008-01-08, 17:08
:
Świetnie, w sumie Skoki mnie nie interesowały, ale w takim wypadku z chęcią kupię :)
Ciekawe co z Covenantem, może on też się czegoś doczeka?
Tigana - 2008-01-08, 17:53
:
Jander napisał/a:
Ciekawe co z Covenantem, może on też się czegoś doczeka?

Zysk powoli, ale sukcesywnie wycofuje się z fantastyki więc nie liczyłbym na to zbytnio. Co do "Skoków' to też jestem zdziwiony - z tym, że osobiście wolałbym nową trylogie Kearneya.
ASX76 - 2008-01-10, 12:27
:
MadMill napisał/a:
Mag wznowi pierwsze trzy tomy Skoków Donaldsona i w dodatku wyda dwa ostatnie tomy cyklu, które nie zostały wydane jeszcze w Polsce. (...)


Już niegdyś słyszałem tę piękną bajkę... Najpierw była mowa, że "Gap" będzie, później wydawca doszedł do wniosku, że wznowienie się nie opłaci, więc nie ma co na to liczyć, teraz, z kolei, znowu się coś odmieniło i z dawna oczekiwany cud ma nastąpić... Prima Aprilis w styczniu :?: :shock: ;) Dopóki nie zobaczę tych książek (no dobra, przynajmniej jednej) stojących na półce w księgarni, nie uwierzę. Plany wydawnicze MAG-a zmieniają się jak w kalejdoskopie.

Jander - Cykl "Skoki" jest naprawdę świetny i dziwuję się bardzo, dlaczego Cię wcześniej nie interesował.
Covenant się nie doczeka, bo, z tego co się orientuję, Zysk nie jest zainteresowany wydawaniem książek Donaldsona. Aż dziw bierze, że w ogóle wydali drugą trylogię.

Tak na marginiesie - ostatnio pytałem czy są jakieś szanse na wznowienie cyklu "Korona Gwiazd" K. Elliott i otrzymałem info takie jak zwykle, czyli, że się zastanawiają... Od dwóch conajmniej lat... :-P

Tigana - z całym szacunkiem, ale jeśli brać pod uwagę dotychczasowy dorobek literacki Donaldsona i Kearneya, to ten pierwszy jest nieporównywalnie lepszy. Zdaje sobie sprawę z tego, że przygody Covenanta nie każdemu mogą przypaść do gustu, ale "Skoki" już jak najbardziej powinny, bo... to zupełnie inne dzieło jest. :-)
Elektra - 2008-01-10, 12:37
:
ASX76 napisał/a:
Jander - Cykl "Skoki" jest naprawdę świetny i dziwuję się bardzo, dlaczego Cię wcześniej nie interesował.

Może mu się wcześniej nie rzucił w oczy? ;P Przecież o tych książkach naprawdę prawie nic nie wiadomo. Ja na nie trafiłam przez przypadek w taniej książce. I zdecydowałam się na kupno (i to wcale nie od razu) tylko dlatego, że gdzieś przeczytałam recenzję Kronik Tomka i zwróciłam uwagę na nazwisko.

ASX76 napisał/a:
Tigana - z całym szacunkiem, ale jeśli brać pod uwagę dotychczasowy dorobek literacki Donaldsona i Kearneya, to ten pierwszy jest nieporównywalnie lepszy. Zdaje sobie sprawę z tego, że przygody Covenanta nie każdemu mogą przypaść do gustu, ale "Skoki" już jak najbardziej powinny, bo... to zupełnie inne dzieło jest.

Tigana napisał przecież 'osobiście'. Może on po prostu woli inną lekturę? Czasem wydaje się, że nie chcesz zrozumieć, że innym mogą się nie podobać książki, które Ty (no dobra, nie tylko Ty ;) ) uważasz za wielkie dzieła. ;P

Co jak co, ale Skoki są bardzo specyficzne i wiem, że nie każdy lubi coś takiego.


A tak w ogóle to doszłam do wniosku, że chyba nie dam rady czekać dwa lata na piąty tom...
ASX76 - 2008-01-10, 13:09
:
Elektra napisał/a:
(...)
Tigana napisał przecież 'osobiście'. Może on po prostu woli inną lekturę? Czasem wydaje się, że nie chcesz zrozumieć, że innym mogą się nie podobać książki, które Ty (no dobra, nie tylko Ty ;) ) uważasz za wielkie dzieła. ;P

(...)


Rozumiem, ale to nie znaczy, że się zgadzam z ową "osobistą" preferencją Tigany-sana. ;)
Czuję się w obowiązku nieść kaganek oświecenia w mroki zacofania... :-P

Wielkie dzieła - jak na fantastykę, rzecz jasna (na wszelki wypadek muszę to dopisać, żeby uniknąć ewentualnych nieporozumień).

Niewiedza nie stanowi okoliczności łagodzącej. ;) Jeśli ktoś interesuje się fantastyką, to nie może nie znać twórczości takiego autora jak Donaldson. Myślę, że pan AM jest tego samego zdania.

Jeśli faktycznie MAG wznowi "Gap", a przekładem "nowych" części zajmie się (również) pan Cholewa, to... może jeszcze raz przemyślisz kwestię "wniosku". ;)
Elektra - 2008-01-10, 13:30
:
ASX76 napisał/a:
Jeśli faktycznie MAG wznowi "Gap", a przekładem "nowych" części zajmie się (również) pan Cholewa, to... może jeszcze raz przemyślisz kwestię "wniosku".

Miałam raczej na myśli to, że do tego czasu, przeczytam obie części w oryginale. ;) Jak na razie posuwam się w tempie około 10 stron dziennie. Jak je utrzymam, to za jakieś 4 - 5 miesięcy skończę. ;)
ASX76 - 2008-01-10, 15:14
:
Elektra napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Jeśli faktycznie MAG wznowi "Gap", a przekładem "nowych" części zajmie się (również) pan Cholewa, to... może jeszcze raz przemyślisz kwestię "wniosku".

Miałam raczej na myśli to, że do tego czasu, przeczytam obie części w oryginale. ;) Jak na razie posuwam się w tempie około 10 stron dziennie. Jak je utrzymam, to za jakieś 4 - 5 miesięcy skończę. ;)


Ja też to miałem na myśli. :-P
Czy czytając w takim tempie da się czerpać przyjemność z lektury :?: :-)
Elektra - 2008-01-10, 18:51
:
ASX76 napisał/a:
Czy czytając w takim tempie da się czerpać przyjemność z lektury :?:

A wiesz, że się da. ;) Oczywiście przyjemność płynąca z lektury tej książki jest dość... specyficzna. W sumie może nie tyle przyjemność z lektury to jest, co przyjemność z poznawania dalszego ciągu tej historii, gdzie niektóre problemy się rozwiązują, ale przy okazji tworzą nowe, jeszcze bardziej skomplikowane.

A tak w ogóle mam kryzys czytelniczy i żadna inna książka mi się nie podoba, pozaczynałam kilka, czy nawet kilkanaście i nie chce mi się ich dalej czytać. Więc przynajmniej tę tak po kawałeczku konsumuję. ;)
MadMill - 2008-02-11, 22:33
:
No więc coś skrobnę sobie. Skok w konflikt był takim wstępem, raczej dłuższym opowiadaniem niż nawet nowelką. Takie sobie to było, ale na tyle zaintrygowało, że sięgnąłem po drugi tom - i dlatego, że dostałem od razu 3 od Elektry, no wyrabiam się powoli z pożyczonych książek ^^ - Skok w wizję... no właśnie, pierwsze 100 stron to taka papka. W ogóle bez emocji i jakiegoś tempa to wszystko. No ale jako space operka to się czytało przyjemnie, więc dalej czytam. No i po połowie mogę stwierdzić, ze wreszcie coś sie dzieje. Nie tylko chorzy psychicznie bohaterowie, ale jakaś akcja, i zarys fabuły... no trochę przesadzam. ;P No ale wychodzi na to, że się wciągnąłem i ciężko mi się oderwać, nie czyni to samej powieści i autora od razu wybitnym, ani jakiś szczególnym. Po prostu książka jest dobra, nie mniej i nie więcej. Zobaczymy jak będzie dalej. ;P
MadMill - 2008-02-22, 22:06
:
Tylu fanów Skoków, a nikt nie odpisze nawet...

Skończyłem właśnie Skok w potęgę no i dobrze było, ale bez jakiś fajerwerków. Drugi to mi się bardziej podobał. Po pierwsze już mi się przejadła brutalność i seksualne wywody w książce, trochę zaczęło mnie to irytować, a w pewnych momentach bawić - a to bawić na pewno nie miało. ;) Trochę autor przegiął z tym jak dla mnie. Druga sprawa to akcja była rwana, były momenty, że wszystko było wspaniałe, a za chwilę, autor zaczął niemiłosiernie przynudzać. No ale suma sumarum wyszło dobrze. Plusami na pewno się ciekawy świat, wizja kosmosu, przyszłości, obcych, technik. Dobrze to wygląda i trzyma sie kupy - no czasami autor jednak dał ciała i przy podawaniu wyliczeń wykropkował sobie dialogi, wygląda to trochę jakby mu się nie chciało poszukać, albo nie użył dostatecznie dobrze wyobraźni. ;) Na koniec ujawniła się polityka, ten wątek był potraktowany jako poboczny i dopiero pod koniec trzeciego tomu jakby autor chciał się na tym skupić. Nie wiem czy w dwóch pozostałych to rozwinął. Była polityka już od końca pierwszego, początku drugiego tomu, ale raczej jako wstawki, epizody, trochę szkoda, że tak mało.

Cały cykl mi sie podobał, nie będzie pewnie jednym z moich ulubionych, ale nie żałuję czasu spęczonego na lekturze. Bardzo dobra space opera. ;)
ASX76 - 2008-02-22, 22:24
:
Coś mi tu nie gra i na pewno nie jest to moja gitara. :-P
Napomknąłeś tylko o trzech częściach, a w podsumowaniu napisałeś - "cały cykl...".
W takim razie proszę jeszcze podzielić się wrażeniami z lektury czwartej i piątej części. :-P
MadMill - 2008-02-22, 22:27
:
ASX76 napisał/a:
W takim razie proszę jeszcze podzielić się wrażeniami z lektury czwartej i piątej części. :-P

Nie czytałem, faktycznie trochę źle sie wyraziłem, powinno być jak dotychczas cały cykl mi się podoba. Jestem po trzech tomach, jak to zaznaczyłem parę razy w poprzednim poście. ;)
Maeg - 2008-02-24, 21:09
:
Przeczytałem pierwszy tom Skoków i szczerze mówiąc chyba nie bardzo ciągnie mnie do kolejnych. Pewnie kiedyś tam przeczytam, ale nie jestem specjalnie ciekaw co się wydarzy. Książka nie jest zła, ot taka sobie space-opera. Żadnych zachwytów. Na plus można zaliczyć sposób narracji, to w jakimś stopniu ratuje ową pozycje. A Donaldson faktycznie musi mieć coś z głową.
Bruja - 2008-02-25, 15:44
:
Maeg napisał/a:
A Donaldson faktycznie musi mieć coś z głową.


Pierdzielisz głupoty :P
Przeczytałam wczoraj w ciopągu "Skok w konflikt", podobało mi się bardzo. Takie malutkie coś, a męczyłam je całą podróż xD Byłam tak zmęczona, że nie mogłam się wystarczająco skupić na lekturze i niektóre fragmenty było nie do strawienia za pierwszym razem.
Postać Angusa jest fenomenalna! A to jak Nick przekręca jego nazwisko... kurde, jakby wiedział, że tak właśnie to czytałam xDD
Na samym końcu jest jakieś tam posłowie, na które już w ogóle nie miałam siły, ale w oczy rzucił mi się to, że autor najpierw wymyślił imiona postaci, które tak mu się podobały, brzmienie tych imion, że stworzył dla nich całą resztę. Nieźle miał...
MadMill - 2008-02-25, 15:47
:
Bruja napisał/a:
A to jak Nick przekręca jego nazwisko... kurde, jakby wiedział, że tak właśnie to czytałam xDD

Lepiej Angus przekręca nazwisko Nicka. ;P ale to chyba dopiero w trzecim tomie. ;)
Bruja - 2008-02-25, 15:56
:
Pfff... ja już nawet nie pamiętam jak to nazwisko brzmiało, jakoś z włoskiego czy coś w ten deseń o.O "S" coś tam coś i "c" w środku... albo ze dwa xD
Dobrze, że z postaciami nie przesadził, bo moja biedna pamięć do nazwisk by tego nie zniosła.
Morna- to imię musiałam sobie przez chwilę powtarzać, cały czas je przekręcałam i w pewnym momencie wyszło mi nawet, że jest marna...
Metzli - 2008-03-22, 23:33
:
Dosłownie przed chwilą skończyłam lekturę 3 tomu Skoków :)) Dzięki El za pożyczenie książek //przytul

A teraz do rzeczy, jeszcze powiedzmy kilka miesięcy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, że jakaś space opera może mi się tak spodobać ;P Od razu przypominają mi się moje wypowiedzi, jak to ja nie lubię sf xD A Skoki można powiedzieć mnie wessały :)) Jak to już ktoś wcześniej powiedział, autor skupia się na psychologii postaci i wychodzi mu to znakomicie. Oczywiście relacje między bohaterami są chore, wzajemne uzależnienia, zadawany ból, itd. Wszystko zbiega się w całość ;)

W trzecim tomie najbardziej spodobało mi się skupienie Donaldsona na polityce, wyjaśnienia wzajemnych powiązań, miodzio :))

I tak Metz zaczęła czytać sf o.o
Dabliu - 2008-03-22, 23:46
:
Metzli napisał/a:
I tak Metz zaczęła czytać sf o.o


No to teraz do roboty i nadrabiać zaległości :-P
Tigana - 2008-03-22, 23:55
:
Metzli napisał/a:
I tak Metz zaczęła czytać sf o.o

Kolejna stracona dla świata dusza //diablica
Mnie osobiście twórczość Donaldsona ani grzej, ani ziębi i kto wie, jak już nic nie będę miał do czytania to sięgnę po "Skoki". Patrząc na zawartość półek z książkami - to będzie gdzieś za 5-6 lat.
Toudisław - 2008-03-23, 14:38
:
Bruja napisał/a:
Przeczytałam wczoraj w ciopągu "Skok w konflikt", podobało mi się bardzo.

Dla mnie był ciężki. Jakoś mnie nie porwał. Myślę, że nie potrzebnie czytałem prolog bo on popsuł mi sporo zabawy. Tom drugi już był znacznie, znacznie lepszy. Nie tylko więcej akcji ale też więcej niespodzianek. Psychika bohaterów, rzeczywiście robiła wrażenie i to chyba jest najmocniejsza strona książki. Tom 3 jeszcze trochę poczeka ;)
Jander - 2008-05-06, 13:59
:
Skończyłem "Moc, która osłania", tj. trzecią część pierwszej trylogii Covenanta. Jak to u Donaldsona, któraś część książki musiała być ciężka - tutaj pierwsze dwieście stron przeczytałem w dwa dni, a pozostałe dwieście pięćdziesiąt w dwa tygodnie. Czytanie w oryginale zupełnie mi nie służyło po tych dwustu stronach.
Trudno mi ocenić całość - z jednej strony fabuła jest naprawdę niezła i oryginalna, a z drugiej lektura jest ciężka i często toporna. Drugą trylogię przeczytam, choć na pewno nie teraz - ostatnią część czytałem już na siłę, bo mogłem w trakcie czytać kilka innych książek, ale miałem wrażenie, że jeśli zabiorę się za coś innego to Covenant wyląduje na półce przeczytany do połowy, podobnie jak Wieki Światła. Cieszę się, że przez to przebrnąłem. Jestem wyczerpany jak Covenant po trzech wizytach w Krainie. ;)
ASX76 - 2008-05-06, 14:55
:
Jander napisał/a:
(ciach)
Trudno mi ocenić całość - z jednej strony fabuła jest naprawdę niezła i oryginalna, a z drugiej lektura jest ciężka i często toporna. (ciach)


W czym się to przejawia? Proszę o uzasadnienie, jeśli wolno. :-P Wygląda mi na to, że czytaliśmy inne książki...
Spróbuję przemówić Ci do rozumu - //mlotek ;)
Jander - 2008-05-06, 16:28
:
Miałem duże problemy z językiem Donaldsona w wersji angielskiej, poza tym brakowało jakiegoś punktu zaczepnego, który wciągnąłby od razu czytelnika. Niestety podróże przez Krainę momentami przypominały mi Tolkiena, gdzie cała wyprawa była tylko pretekstem do opisania piękna Środziemia. W pewnych chwilach akcja jest ciekawa, by później męczyć nudnymi rozdziałami (I tom przed dotarciem do Revelstone, a drugi do momentu opuszczenia Revelstone). A bitwy też nie były rewelacyjne. Oczywiście bohaterów oceniam jak najbardziej wysoko, ale nie zmienia to faktu, że czyta się to ciężko.
pozdrawiam
ASX76 - 2008-05-07, 22:18
:
Było przeczytać trylogię w polskiej wersji językowej. ;) Podejrzewam, że przez angielski, niektóre ważne aspekty mogły Ci umknąć.
U Donaldsona, opisy Krainy mają głębszy sens, ale Tobie, jako heretykowi, nie będę tego tłumaczył, bo i tak nie pojmiesz. :-P Musiałbyś przerobić lekturę jeszcze raz, tym razem po polsku...
Nudne rozdziały? Gdzie? :shock:

Prawdę rzekłwszy, bardziej spodobała mi się Twoja wypowiedź na Katedrze, gdzie napisałeś m. in. (cytuję): "Fabuła i bohaterowie oczywiście świetni,..." (koniec cytatu).
I właśnie z tym w 100% się zgadzam. :)
Jander - 2008-05-07, 22:40
:
Po angielsku przeczytałem wyłącznie trudną do zdobycia trzecią część, czytanie ze zrozumieniem nie boli ASX... ;) Gdybym miał możliwość to bym czytał po polsku, no ale to już musztarda po obiedzie.
Możliwe, że trochę rzeczy mi umknęło, bo nie wpatruję się w opisy, tylko w samą fabułę. Mógłbym pisać o Krainie przy pierwszej wizycie Tomka i o jej kiepskim stanie w trzeciej, ale po prostu zupełnie mnie te sprawy nie interesują ;) Z chęcią posłucham o rzekomym głębszym sensie opisów Krainy. :D
Jak pisałem nudne były dla mnie wszystki podróże - do Revelstone, z Revelstone oraz do Kryjówki Foula.
Fabuła i bohaterowie są naprawdę świetni, zresztą charaktery bohaterów drugoplanowych były bardzo istotne dla samego zakończenia. Pianościgły, Bannor, Elena, Hile Troy, Mhoram - takich drugoplanowych bohaterów inni pisarze mogą Donaldsonowi tylko pozazdrościć.
pozdrawiam
ASX76 - 2008-05-08, 17:04
:
Pisanie tak, aby inni właściwie zrozumieli, nie boli Jand... ;) Patrząc na Twoją wcześniejszą wypowiedź, można wyciągnąć wniosek, że czytałeś całą trylogię po angielsku... :-P

Udam, że nie widziałem słowa "rzekomy" w odniesieniu do sensu opisów Krainy, bowiem w przeciwnym razie musiałbym użyć silniejszego argumentu niż młot(ek). A musztardę proszę wykorzystać do kolacji. Z tym nigdy nie jest za późno... ;)

Jaki ma sens, abym uzasadniał Ci sens opisów Krainy, skoro, jak sam przyznajesz, nudzą Cię i zupełnie nie interesują? :-P Nie chciałbym występować w roli Syzyfa... :->

W innych książkach również "olewasz" partie opisowe? Np. u Dukaja? Przecież to takie nudne... ;)
Jander - 2008-05-08, 18:05
:
Sens mają taki, że możesz mnie przekonać do tych opisów, dzięki czemu moja ocena trylogii wzrośnie ;) Poza tym to jakiś sekret, że nie chcesz się tym dzielić? :P Podziel się z innymi!
Nie olewam partii opisowych - po prostu u niektórych autorów mnie one męczą. Jak nie jest ich dużo i nie są długie to jest ok, Dukajowi nigdy nie miałem nic do zarzucenia. Inaczej wygląda normalny opis przyrody od np. dukajowego opisu zniekształconej Afryki.
pozdrawiam
ASX76 - 2008-05-08, 19:49
:
Jander napisał/a:
Sens mają taki, że możesz mnie przekonać do tych opisów, dzięki czemu moja ocena trylogii wzrośnie ;) Poza tym to jakiś sekret, że nie chcesz się tym dzielić? :P Podziel się z innymi!
(...)


Buahahaha... Omal mi sztuczna szczęka nie wypadła od paroksyzmów śmiechu, że o wielokrotnym przegryzieniu (też nieswojego) języka nie wspomnę. ;)
Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam tu jakiś niecny podstęp. :-P
Tym razem, w drodze wyjątku, Syzyf ASX ulegnie tej grubymi nićmi szytej, prowokacji. :-o ;)

W trylogii Donaldsona części opisowe nie pełnią funkcji zapychaczy sztucznie nabijających licznik stronic, lecz odgrywają bardzo istotną rolę w tworzeniu klimatu opowieści. Trudno będzie wytłumaczyć to komuś, kto potraktował to jako przynudzanie. Kraina jest czymś pięknym, jedynym w swoim rodzaju, czymś o co warto walczyć i oddać życie. Opisy mają oddać jej "ducha", sprawić, żeby czytelnik poczuł ową wyjątkowość i czar, który roztacza i...
może nie tyle także ją pokochał, ale by lepiej zrozumiał trudne wybory bohaterów i ciągle miał świadomość tego, jak wiele mogą utracić... Rzecz oczywista, mamy tutaj do czynienia z pewnego rodzaju schematem typu: drużyna - quest(y) (np. w trylogii Zimnego Ognia Friedman również mamy coś w ten "deseń") ale, na bogów, jak świetnie zrealizowanym... Bohaterowie - palce lizać! Donaldson lubuje się w "rozbieraniu postaci na czynniki pierwsze", głębokiej penetracji ich psychiki poddanej jakże bolesnym doświadczeniom. G. Martin zazwyczaj uśmierca swoje powieściowe ofiary szybko, natomiast Stephen znęca się nad nimi na różne wymyślne sposoby. Weźmy np. bezradność Thomasa podczas pewnej sceny z duchami albo... postać Hile Troya... i dużo, dużo więcej...
Nie pamiętam, ile razy popłakałem się podczas lektury, ale z kilka wiader łez by się zebrało. ;) A tak bardziej poważnie - autor potrafi pisać niezwykle sugestywnie, sprawić, że bardzo przywiązujemy się do bohaterów, (może za wyjątkiem Thomasa "Irytującego"... ;) ), że później nie sposób przejść obojętnie nad ich losami. :))
P.S. No dobra. Przyznam się bez bicia. Łezki łykałem często. Donaldson, jako jeden z bardzo niewielu autorów fantastycznych (drugim jest G.G. Kay) potrafi poruszyć czułą strunę mojej... skomplikowanej/prostackiej/prymitywnej (proszę sobie wybrać "wersję" ;) ) osobowości. :-P
Metzli - 2008-05-11, 21:44
:
Piękna kraina w obliczu zagrożenia i obok cyniczny bohater, który chciałby się tego wszystkiego wyprzeć. A całą sprawę traktuje jako schorzenie swojego znękanego umysłu. I chyba te dwa zderzenia tych dwóch światów najbardziej mi się podobały. I faktycznie Donaldson lubi się znęcać nad swoimi bohaterami, nie daje im wytchnienia w śmierci ;)
ASX76 - 2008-05-11, 23:25
:
Obawy i lęki Covenanta przed uznaniem istnienia Krainy stają się w pełni zrozumiałe, jeśli postawimy się w jego sytuacji... Gdyby we wszystko od razu uwierzył, a później musiał wrócić do swojego przerażającego piekła (samotny, opuszczony, zaszczuty, pogardzany, nieuleczalnie chory...), mógłby całkowicie poddać się rozpaczy i stracić jakąkolwiek chęć do życia.
Jander - 2008-05-11, 23:33
:
Oczywiście, na tym wszak polegała jego egzystencja jako trędowatego i o tym wspominał wielokrotnie - nie może wierzyć w to, że wyzdrowieje, bo przez to może zapomnieć o swojej chorobie, zaniedbać badania i skończyć jak pewna osoba w leprozorium.
W trakcie lektury nie czułem żadnych emocji, ale to raczej dlatego, że ja już taki jestem, a powieści nie do końca mi podpasowały. Szkoda, widzę po Tobie ASXie, że trochę straciłem ;)
pozdrawiam
Tixon - 2008-05-16, 17:01
:
Spoilery z "Kronik Tomka Niedowiarka" występują obficie.

Przeczytałem dwa tomy pierwszej trylogii. I nie wiem, czy chcę więcej. Nie chodzi, o to, że jest zła - nic z tych rzeczy. Ale ta książka przeraża mnie jak mało która!
Ten u góry o trudnym nicku mówi prawdę - Krainę da się czuć. Z tym, że jeszcze bardziej idzie odczuć działania Foula i mizerne efekty działań jego przeciwników. Jak na razie działania osoby, która miała krainę uratować, przyniosły jej smutek i cierpienie. Co z tego, że udało się odzyskać laskę, skoro było to po myśli Foula? Co z tego, że są przygotowania do wojny, skoro gdy przychodzi co do czego i to jest niewystarczające? I jak w ogóle można próbować sprzeciwić się jego działaniom, skoro Kevin go nie powstrzymał, a obecni nie opanowali nawet zupełnie pierwszego działu jego mądrości? Foul jest zwany panem rozpaczy i zwątpienia. I to czuć!
Jander - 2008-05-16, 18:37
:
Odpowiedzi na wszystkie Twoje wątpliwości znajdują się w trzeciej części - wszystkie działania będą miały swoją konkluzję.
Toudisław - 2008-07-16, 16:52
:
Pierwszy tom za mną :) "Jad Lorda..." Przeczytany i uczucia mam w najlepszym wyjątku mieszane. Spodziewałem się, że książkę może się czytać ciężko, ale ona czasem mnie po prostu nudziła. Główny bohater budził raczej mój niesmak, a nie irytował mnie. Sam nie wiem, czego po tej książce oczekiwałem, ale mam wrażenie, że Autor też nie wiedział, czego od niej wymagać. Nie czytało się może źle, ale po "Skokach" spodziewałem się czegoś znacznie lepszego i nieco się zawiodłem.
Trylogię kiedyś tam skończę ale nie śpieszy mi się do niej.
Elektra - 2008-07-24, 20:17
:
Spoilerów w sumie nie ma. :)

Przeczytałam w końcu The Gap into Madness: Chaos and Order, czyli czwartą część cyklu. Zajęło mi to ponad pół roku, ale jestem z siebie dumna, że dałam radę (a jak się przyłożyłam, to połowę przeczytałam w niecałe trzy tygodnie ;) ). Chociaż jestem pewna, że sporo mi umknęło (czasem techniczne słownictwo po prostu mnie dobijało, nie rozumiałam całych zdań, a słownik nie zawsze pomagał) i gdy w ta książka ukaże się po polsku, to pewnie przeczytam ją jeszcze raz.

Donaldson ciągle mnie zaskakuje. Wydawać by się mogło, że powinien być bardziej przewidywalny, a tutaj ciągle niespodzianki. Nawet gdy pojawił się nudniejszy rozdział (przynajmniej tak początkowo myślałam), szybko okazało się, że nie będzie czasu na nudę. ;)

Podobało mi się, że autor wreszcie zaczął zapełniać Kosmos, bo w trzech pierwszych częściach wydawał się on bardzo pusty. I więcej zamieszkanych miejsc się pojawia i więcej okrętów, a nie tylko jakichś statków transportowych, czy handlowych.

Podobają mi się przemiany zachodzące w bohaterach i ich niejednoznaczność. Tylko w ogóle nie potrafię wyobrazić sobie osobowości Davisa... A relacje pomiędzy wszystkimi stają się jeszcze bardziej zakręcone. ;) Na szczęście niektórzy wzbudzają sympatię, bo gdybym miała czytać tylko o takich nielubianych, to bym długo nie wytrzymała.

Ogólnie rzecz biorąc, to jest dobra książka. Poziomem dorównuje wcześniejszym. Teraz biorę się za piątą i ostatnią część: The Gap into Ruin: This Day All Gods Die i mam nadzieję, że tym razem lektura pójdzie mi szybciej. Problemem będzie tylko to, że jest ona hardcoverem i nadaje się do czytania tylko w domu. >.< Chociaż wczoraj zastanawiałam się trochę, jakby wyglądało czytanie takiej cegły w komunikacji miejskiej...
Elektra - 2008-08-03, 19:54
:
Skończyłam dzisiaj w nocy The Gap into Ruin: This Day All Gods Die, piątą i ostatnią część cyklu. Czwarta zajęła mi ponad pół roku, piąta dziesięć dni. Widzę pewien postęp w czytaniu po angielsku. ;) Zresztą wydaje mi się, że osoba, która zna angielski na poziomie trochę ponad FCE, powinna sobie poradzić. A techniczne słownictwo? Po przeczytaniu pierwszych tomów po polsku, w większości można się zorientować.

Tę część czytało mi się najlepiej, nie pamiętam, kiedy ostatnio zarywałam noce przez jakąś książkę, chyba przy pierwszym czytaniu Simmonsa. ;)

Historia zmierza do nieuchronnego końca, a niektórzy bohaterowie będą musieli poświęcić siebie, żeby osiągnąć własne (i nie tylko) cele. Czy uda się je osiągnąć?

W sumie można było mieć pewne ogólne przewidywania odnośnie zakończenia (ale w której książce ich nie ma), ale fabuła wciąż zaskakuje, trzyma w napięciu i nie nudzi (tylko w jednym rozdziale miałam ochotę skłonić bohaterkę do szybszego działania ;) ). Nie nudziły mnie nawet intrygi polityczne, za którymi z reguły nie przepadam. A na koniec jeszcze się popłakałam (wiedziałam, że tak będzie ;) ), nie ma to jak emocjonalnie podchodzić do książki.

W posłowiu do Prawdziwej historii autor napisał, że ta książka była początkowo zamkniętą całością, chociaż czegoś mu w niej brakowało, a reszta powstała później. I to widać. Pierwsza część wydaje się jakaś taka inna, kameralna i najbardziej nafaszerowana przemocą fizyczną i psychiczną. Tak więc jeśli ktoś po tej książce nie czuje większej chęci do kontynuacji, to mimo wszytko polecam przeczytanie jeszcze drugiego tomu, który jest bardziej podobny do reszty.
iselor - 2008-09-12, 17:45
:
Covenant to jeden z najbardziej denerwujących bohaterów fantastyki. W dodatku sama historia zupełnie mnie nie wciągnęła. Nie wiem czemu określają tę książkę mianem arcydzieła. Wydałem na cały cykl dużo pieniędzy i teraz żałuję bo to cykl co najwyżej dobry:-/
Elektra - 2008-09-12, 17:54
:
iselor napisał/a:
Wydałem na cały cykl dużo pieniędzy i teraz żałuję bo to cykl co najwyżej dobry:-/

To po co kupowałeś cały cykl od razu? I to jeszcze za takie duże pieniądze? Jak Ci szkoda tej kasy, to weź go teraz sprzedaj. Podobno niektóre części osiągają niezłe ceny na allegro.
AM - 2008-09-12, 18:08
:
iselor napisał/a:
Covenant to jeden z najbardziej denerwujących bohaterów fantastyki.


To chyba dobrze?
iselor - 2008-09-12, 22:10
:
Nie, nie dobrze. Wnerwia mnie to ciągłe chrzanienie jaki to on biedny i nieszczęśliwy, to powtarzanie co 3 zdania że jest trędowaty. I ta jego nieufność przez 3 tomy w to że Kraina jest prawdziwa. Kupiłem wszystkie części cyklu od razu bo nie lubię zaczynać czegoś bez posiadania całości. A sprzedać nie sprzedam bo jestem nie tylko czytelnikiem ale i kolekcjonerem:)
Toudisław - 2008-09-13, 10:37
:
AM napisał/a:
To chyba dobrze?

Dobrze i niedobrze. Bo ja wiem, że to celowy zabieg autora, że taką a nie inną postać chciał stworzyć, że to antybohater i kpina z nadczłowieka. Jednak Tomas bardziej mnie nudził czy zniesmaczał, niż irytował. On nie tylko nie jest bohaterem, bo nim nie chce być, ale na dodatek sam mógłby być "po ciemniej stronie mocy". Na początku myślałem, że chodzi o to, żeby pokazać jak zachowałby się naprawdę człowiek w takiej sytuacji (odwrót od klasycznego "od zera do bohatera"), jednak to nie to. Tutaj mamy człowieka, który budziłby moją pogardę chyba zawsze i wszędzie.
Donaldson lubi takich ciężkich bohaterów, z co najmniej rozchwianą psychiką. W "Skokach" mi się to podobało, tutaj mi przeszkadza.
dziki - 2008-09-25, 14:13
:
Toudisław napisał/a:
Tutaj mamy człowieka, który budziłby moją pogardę chyba zawsze i wszędzie.


Tak szybko skreślać człowieka, raptem po jednym tomie...

A tak w ogóle, to Lorda Foula nazywano Wzgardliwym ;)

Toudisław napisał/a:
On nie tylko nie jest bohaterem, bo nim nie chce być, ale na dodatek sam mógłby być "po ciemniej stronie mocy".


Jeśli Niedowiarek ma rację, i Kraina jest tylko wytworem jego imaginacji, to w tym stwierdzeniu jest więcej prawdy niż myślisz. A wszystko rozbija się tutaj o chorobę Thomasa. Bo trąd to nie tylko chorobą ciała, ale i duszy. I niebezpieczeństwo grożące Krainie ze strony Foula, wszelkie zniszczenia i sam Foul, będą wtedy obrazem trądu. Nie bez przyczyny innym imieniem Złego jest tutaj Zepsucie.

Toudisław napisał/a:
Donaldson lubi takich ciężkich bohaterów, z co najmniej rozchwianą psychiką.


Mam nadzieję, że nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem, że trzytomowy pobyt Thomasa w Krainie będzie dla niego swoistą terapią ;)

Ja Kroniki bardzo lubię i cenię. Na prawdę wyśmienity cykl, choć pierwszy tom jeszcze nie wskazywał wyżyn, na jakie później Donaldson sięgnął. Podobał mi się sposób podejścia do schematu fantasy (wg Oramusa: drużyna szuka Cudownego Czegoś - gubi - szuka ponownie), gdzie każdy krok bohatera, postępowanie przemyślane i konieczne, zamiast na dobro obraca się zawsze na gorsze. Odwrotnie niż u Tolkiena, gdzie działano często irracjonalnie i liczono na "zbieg okoliczności", i on następował. U Donaldsona pomyślna wróżba niesie zagładę, próba odkupienia zgubę. Nie znam nikogo, kto by tak pięknie oddał okrucieństwo dokonane wobec jednostki nie płynące z przemocy i fizycznego bólu, ale ze zniszczonych nadziei i "profanacji" otaczającego świata.

Cenię autora jeszcze za jedno: piękny język. Nie śmiejcie się ze mnie, ale uważam, że "Lament Lorda Kevina" to autentycznie jest wiersz, a nie utwór wierszopodobny, jak ma to miejsce w całej innej masie fantasy. A jego druga, mniejsza połowa, bez nazw własnych pochodzących z Krainy, świetnie broni się jako poezja nawet w oderwaniu od książki. Stwórco!/Gdy profanowałeś tę świątynię,/Czy zamiarem Twym było,/aby piękno i prawda całkowicie zniknęły/z Ziemi? Pytanie o przyczyny istnienia Zła!!! W fantasy, gdzie zwykle Zło po prostu jest, i nikt nie zastanawia się, skąd się wzięło i po co. Ostatnie wersy z kolei swą rytmiką przypominają mi któryś z wierszy Różewicza, przeczytany dawno temu w jakimś podręczniku do polskiego (a może do historii //mysli ). A słowa "Bądź wierny!", wypowiedziane gdzieś tam w tekście, a użyte jako motto dla "Mocy, która osłania", zawsze będą mi się kojarzyć z Herbertem. I czyż nie jest to piękny paradoks: być wiernym, mimo niewiary?

Uf, mocno lekcją polskiego powiało... :mrgreen:
Toudisław - 2008-09-25, 17:40
:
dziki napisał/a:
Tak szybko skreślać człowieka, raptem po jednym tomie...

A tak w ogóle, to Lorda Foula nazywano Wzgardliwym ;)

Skreślam to złe określenie. Raczej wyrabiam sobie o nim zadanie a w jego wypadku wystarczył jeden czyn.
dziki napisał/a:
Jeśli Niedowiarek ma rację, i Kraina jest tylko wytworem jego imaginacji, to w tym stwierdzeniu jest więcej prawdy niż myślisz

I tutaj dochodzimy do sprawy czym książki Donaldsona są tak naprawdę. Tu chodzi i psychikę o naszą najgłębiej schowaną osobowość. Gdyby Kraina była efektem mózgu Tomasza N znaczy że ten człowiek sam siebie nienawidził ale chyba nie cgaiłe by i tak nic zmienić. Ina kwestia że zawsze przeszkadzało mi że człowiek który nagle znalazł się w obcej sytuacji szybko oswaja się z faktem że ma ratować Świat i po prostu to robi. Nagłą zmiana wysokiego oraz siła oczekiwań ze strony mieszkańców krainy zgniotła by nie jednego
dziki napisał/a:
że trzytomowy pobyt Thomasa w Krainie będzie dla niego swoistą terapią ;)

A przypadku "skoków" Psychika bohaterów raczej się psuje niż poprawia. Co do Tomasa to było do przewidzenia że kraina na niego wpłynie
Elektra - 2008-09-25, 17:51
:
Toudisław napisał/a:
Raczej wyrabiam sobie o nim zadanie a w jego wypadku wystarczył jeden czyn.

I uważasz, że już się nie może zmienić? Nigdy?

Toudisław napisał/a:
A przypadku "Skoków" Psychika bohaterów raczej się psuje niż poprawia.

Nie powinieneś przesądzać sprawy po przeczytaniu połowy historii. ;P
Toudisław - 2008-09-25, 18:00
:
Elektra napisał/a:
I uważasz, że już się nie może zmienić? Nigdy?

To nie ma znaczenia :P czasu nie cofanie. Raczej o nim zdania nie zmienię
Elektra napisał/a:
Nie powinieneś przesądzać sprawy po przeczytaniu połowy historii. ;P


Poczekamy przeczytamy
Beata - 2008-09-26, 09:08
:
Toudi :arrow: postaw się na moment w sytuacji Tomasza. Wyobraź sobie, że masz trąd - chorobę nieuleczalną i okropną w swym przebiegu. Zanikają Ci nerwy i jeśli się zranisz, to nawet nie wiesz kiedy, bo nie czujesz bólu. Rany nie goją się. A na dodatek akurat ta choroba ma bardzo złe konotacje społeczne. Ludzie odsuwają się od trędowatych, nie chcą mieć z nimi nic wspólnego, skazują ich na śmierć za życia, spychają poza nawias. Dlatego nastawienie Tomasza do przeżyć w Krainie wcale nie budzi mojego zdumienia - facetowi oznajmiają znienacka, ze jest zbawcą. Ale jak to? Przecież on jest TRĘDOWATY! On nie może być zbawcą, przecież na pewno to mu się nie uda. Zwyczajnie nie da rady... przecież to jemu potrzebna jest pomoc... a wszyscy go zostawili... Nie chce uwierzyć w realność Krainy, bo boi się rozczarowania... nie zniósłby kolejnego zawodu. Woli więc przekonanie, że to tylko majaki.

A teraz przeczytaj post dzikiego jeszcze raz - szczególnie ten kawałek o nadziei...
Toudisław - 2008-09-26, 09:16
:
Beata, Chyba się nie dogadamy. Ależ ja rozumiem zachowanie Tomasa (dziwi mnie co prawda, że po tylu objawach nie złożył roboczo, że niezależnie od tego, czy Kraina jest prawdziwa, czy nie, trąd go tam nie zjada). Jasne, że jak ktoś by przyszedł i powiedział, że jestem zbawcą, to bym dzwonił o kaftan dla niego.

Spoilery

Jednak gwałtu nie potrafię zrozumieć/ wytłumaczyć


i to jest dla mnie główny zarzut do tej osoby
Beata - 2008-09-26, 09:39
:
Aaa... jasne.
Ja zrozumieć przyczyny takiego postępku potrafię [główny powód: to nie było naprawdę, bo Kraina jest majakiem, snem - a dodatkowo Tomasz udowadnia sobie, że jest zdrowy] - nie potrafię usprawiedliwić, rozgrzeszyć. Zresztą - nie do mnie to należy. To może zrobić tylko ta dziewczyna... Fakt, po czymś takim Tomasz nie daje się lubić... ale nie każdy główny bohater daje się lubić...
Rozumiem natomiast po co to było Autorowi - to znaczy tak mi się wydaje. ;)
ASX76 - 2008-09-26, 09:57
:
A kto to wymyślił, że obowiązkiem głównej postaci jest dać się lubić? LOL nr 1

W trylogii Donaldsona nie brakuje bohaterów przez duże "B", których nie da się nie lubić. Niektórzy uczepili się tego nieszczęsnego Covenanta do tego stopnia, że nie potrafią dostrzec innych postaci ani docenić klasy dzieła. LOL nr 2
dziki - 2008-09-26, 15:51
:
Króciótko, bo czas mnie goni:

Toudisław napisał/a:
dziwi mnie co prawda, że po tylu objawach nie złożył roboczo, że niezależnie od tego, czy Kraina jest prawdziwa, czy nie, trąd go tam nie zjada


Wówczas popuściłby dyscyplinie, ciągłej ostrożności i co chwila powtarzanym badaniom. I w sytuacji, kiedy popwróciłby do rzeczywistości, mogłoby to dla niego mieć niemiłe konsekwencje zdrowotne. No i musiałby wdrażać się w dyscyplinę po raz drugi.

Nie mogę się oprzec wrażeniu, że gdyby Donaldson pisał ten cykl z dziesięć lat później, zaraziłby swego bohatera HIVem.
Elektra - 2009-01-09, 08:44
:
Przeczytałam pierwszy tom Kronik Thomasa Niedowiarka i kawałek drugiego dzisiaj w autobusie i mam mieszane uczucia. Ogólnie: średnio mi się podobał Jad Lorda Foula, a przedstawiona historia niezbyt interesowała i po prostu nie wciągnęła. Oczywiście Tomek denerwował, ale niczego innego się nie spodziewałam. ;) A fantastyczna fabuła? Chyba już mnie taka nie wciąga. Gdybym przeczytała tę serię z pięć lat temu, pewnie byłoby inaczej.

Po drugi tom sięgnęłam w sumie tylko dlatego, że zaintrygowało mnie trochę zakończenie pierwszego. Już wiem, co chciałam i pewnie resztę sobie daruję. Ewentualnie poproszę kogoś o streszczenie całości, bo po prostu mi się nie chce tego czytać.

Dochodzę do wniosku, że Kroniki Thomasa Covenanta znacznie bardziej podobają się ludziom, którzy dopiero zaczynają czytać fantasy albo po prostu lubią jej klasyczną odmianę. Ja stanowczo wolę Donaldsona w wydaniu sf.
Shadowmage - 2009-01-09, 09:29
:
Ciekawe do której kategorii upchniesz ASXa? :P
ASX76 - 2009-01-09, 15:01
:
Shadowmage napisał/a:
Ciekawe do której kategorii upchniesz ASXa? :P


Tego osobnika nie da się jednoznacznie zakwalifikować. ;)

Ciekawe, do której kategorii upchniesz Jacka Dukaja? :-P
martva - 2009-01-09, 15:18
:
Lubię klasyczne fantasy, Kroniki... były dla mnie naprawdę traumatycznym doświadczeniem. Ale ja irracjonalna jestem i nielogiczna, nie jestem w stanie powiedzieć co mnie tak strasznie w tej książce odrzuca (poza głównym bohaterem, który jest chyba jednym z najbardziej wkurzających z jakimi miałam do czynienia).
Tigana - 2009-01-09, 15:48
:
Dziwni jesteście - łyknąłem Donaldsona bez popijania //piwo . I zgadzam się z Elektrą - mocno klasycystyczna fantasy - ino Tomek Naruda nieco odbiega od normy.
ASX76 - 2009-01-09, 15:57
:
Czegóż innego można było się spodziewać po niedowiarku? ;)
Bohater? Bardziej pasuje określenie - antybohater. :-P
Gdybyście byli na jego miejscu, to ciekawe, jakbyście się zachowywali.
Donaldson znakomicie oddał poczucie zagubienia Thomasa, jego kruchą psychikę, targające nim emocje... Zważywszy na zdrowie i insze nieszczęścia jego rozchwiany stan psychiki dziwować nie powinien. Nie macie w sobie serca ani odrobinki współczucia, ot co. Okrutnicy. :-P
Bohaterów z prawdziwego zdarzenia nie brakuje, szczególnie w pierwszej trylogii. Czy robi wielką różnicę, że są to persony jakby drugoplanowe, choć nie do końca? Dziwni jesteście, skoro ich nie dostrzegacie. ;)

Tiguś :arrow: Jeśli chodzi o ścisłość: połączenie klasycznej fantasy z powieścią psychologiczną.
martva - 2009-01-09, 16:14
:
ASX76 napisał/a:
Donaldson znakomicie oddał poczucie zagubienia Thomasa, jego kruchą psychikę, targające nim emocje...


Wiesz, pierwsze pół pierwszego tomu to było nawet ciekawe. A potem zaczęło po prostu nużyć. A te motywy z początku każdego tomu niemożliwe, mam halucynacje, to nie może być prawda, to już w ogóle.

ASX76 napisał/a:
Nie macie w sobie serca ani odrobinki współczucia, ot co.


Być może.
Bo ja zua kobieta jestem.
Tigana - 2009-01-09, 16:17
:
martva napisał/a:
Wiesz, pierwsze pół pierwszego tomu to było nawet ciekawe. A potem zaczęło po prostu nużyć. A te motywy z początku każdego tomu niemożliwe, mam halucynacje, to nie może być prawda, to już w ogóle.

Dokładnie, im dalej w las tym bardziej Tomaszek stawał się męczący z tymi swoimi urojeniami/nieurojeniami.
ASX76 napisał/a:
Nie macie w sobie serca ani odrobinki współczucia, ot co.

SPOILER
Nie lubię gwałcicieli
ASX76 - 2009-01-09, 16:24
:
Tigana napisał/a:
SPOILER
Nie lubię gwałcicieli


To był jednorazowy wypadek... Zważywszy na okoliczności... I późniejsze zasługi... ;)
Elektra - 2009-01-09, 16:40
:
Upychajcie sobie różnych czytelników, gdzie chcecie, ja wyraziłam tylko przypuszczenie, które nie jest obowiązującą regułą. ;)

ASX76 napisał/a:
Donaldson znakomicie oddał poczucie zagubienia Thomasa, jego kruchą psychikę, targające nim emocje... Zważywszy na zdrowie i insze nieszczęścia jego rozchwiany stan psychiki dziwować nie powinien. Nie macie w sobie serca ani odrobinki współczucia, ot co. Okrutnicy.

Ja mogę to skomentować tylko: no i co z tego? To, że coś jest dobrze odwzorowane, nie oznacza, że ma mi się podobać. A inni bohaterowie? Jakoś historia za mało mnie zainteresowała, żeby zwrócić na nich większą uwagę.
Toudisław - 2009-01-09, 18:54
:
SPOILER z Kronik
Cytat:
To był jednorazowy wypadek... Zważywszy na okoliczności... I późniejsze zasługi... ;)

A co to ma Kur.. do znaczenia ? że tylko raz ? dla niej w zupełności wystarczy . A następne zasługi też są zupełnie nie istotne. Gwałciciel to dla mnie bydle nie godne by mu splunąć pod nogi i nie ma czegoś takiego jak okoliczności łagodzące. Ta postać mnie nie irytuje bo irytował mnie Tuf Tomas mnie mierzi budzi obrzydzenie i nie dostaje nic w zamian ani dobrej fabuły ani nic. A wszyscy traktują go jak świętego
Elektra - 2009-01-09, 20:56
:
Dalsze spoilery z Kronik

Toudisław napisał/a:
A co to ma Kur.. do znaczenia ? że tylko raz ?

Spokojnie, nie denerwuj się tak. ;) Ja uważam, że w tym przypadku istnieją pewne okoliczności łagodzące. A do tego jeden czyn nie może przekreślać całego życia i po tym jednym czynie nie można całkowicie oceniać człowieka.
Toudisław - 2009-01-09, 23:05
:
Elektra napisał/a:
A do tego jeden czyn nie może przekreślać całego życia i po tym jednym czynie nie można całkowicie oceniać człowieka.

Historia zna miliony przypadków, gdy jeden czyn przekreśla całe życie. To raczej norma, bo człowiek sam jest kowalem swojego losu. No i pamiętajmy, że ten czyn zmienił życie pewniej kobiety. Ja Tomasa nie skreślam, to co zrobił później, to co innego, nie uznaje po prostu wymazywania tym win, bo to się nie równoważy.
ASX76 - 2009-01-10, 22:24
:
Elektra napisał/a:
To, że coś jest dobrze odwzorowane, nie oznacza, że ma mi się podobać.


Pewnie, że nie musi się podobać. Całkowicie się z Tobą zgadzam. ;)


Toudik :arrow: Ależ Cię wzięło... Weź się w garść, bo jeszcze apopleksji dostaniesz w tym świętym oburzeniu. ;)

Otóż nie wszyscy traktują Thomasa jak świętego, ale to nieistotny szczegół.
Skoro go tak uważają, to znaczy że mają po temu swoje powody, nieprawdaż? :-P
iselor - 2009-01-10, 23:30
:
Zawsze mnie zastanawiało czemu ten cykl zbiera tyle achów i ochów. Że to wspaniała klasyka, arcydzieło, cudowne, wzruszające, bla bla bla...
Fabuła bardzo przeciętna, świat dosyć zwyczajny, bohaterowie nieszczególni, nie zapadający w pamięć, główny bohater zaś to chyba najbardziej irytująca i za przeproszeniem, wkurwiająca, postać fantasy i chyba nie tylko fantasy.
dziki - 2009-01-11, 20:14
:
Khem... Witam wszystkich :-)

Elektra napisał/a:
Dochodzę do wniosku, że Kroniki Thomasa Covenanta znacznie bardziej podobają się ludziom, którzy dopiero zaczynają czytać fantasy...


Jest w tym chyba sporo prawdy. Gdy wziąłem się za lekturę Kronik…, przeczytane wcześniej pozycje przynależne do fantasy mogłem chyba na palcach policzyć (mam na myśli pozycje odrębne, nie należące do jednego cyklu). I w dużej części były to rzeczy odbiegających mniej lub bardziej od schematu, czy to przedstawionego przez Sapkowskiego w Rękopisie…, czy to sparodiowanego przez Oramusa. Czarnoksiężnik z Archipelagu, Ostatni jednorożec… Czytając Jad Lorda F. miałem więc podstawy teoretyczne, ale niewielką praktykę, tak więc nawet ucieszyłem się, że w końcu znalazłem coś „klasycznego”. Gdybym przygodę z Tomkiem rozpoczął dzisiaj, być może po pierwszym tomie wyrobiłbym sobie podobną opinię do waszej. Bo mnie ten schemat wkrótce też spowszedniał, zwłaszcza jeśli był ślepo powielany i rozwodniany do nieprzyzwoitości (vide moja uwaga w temacie o Williamsie). Ale prędzej czy później sięgnąłbym po dalsze tomy (nie lubię zostawiać cykli nie dokończonych, a przynajmniej nie tak łatwo; no i nie tworzących klasykę gatunku). I myślę, że szybko zmieniłbym zdanie. Bo w Kronikach..., choć schemat jest pozornie identyczny jak w legionach innej fantasy, to tak naprawdę jest odeń zupełnie różny. Bo choć i tutaj jest wyprawa po Cudowny Guzik, to tak na prawdę chodzi o coś innego i przedstawione to jest inaczej. W pierwszym tomie tego jeszcze nie widać za bardzo, ale później rozdźwięk pogłębia się coraz bardziej.

Toudisław napisał/a:
Ja Tomasa nie skreślam, to co zrobił później, to co innego, nie uznaje po prostu wymazywania tym win, bo to się nie równoważy


Spoiler z Kronik!!!

Cytat:
Gwałciciel to dla mnie bydle nie godne by mu splunąć pod nogi i nie ma czegoś takiego jak okoliczności łagodzące. Ta postać mnie nie irytuje bo irytował mnie Tuf Tomas mnie mierzi budzi obrzydzenie


Jak dobrze, że na Sądzie Ostatecznym to nie ty będziesz Sędzią ;-)

Jeśli nie jest to przekreślenie, to czym przekreślenie jest?

Chciałem zadać pytanie, czy człowiek, który dopuścił się omawianego postępku, może go w jakiś sposób odpokutować, wynagrodzić. Zrehabilitować. Już udzieliłeś odpowiedzi. Ale jeśli zrozumiał co zrobił, żałuje i chce naprawić wyrządzone zło, to czy może chociaż próbować, choć te próby są z góry przez ciebie skazane na niepowodzenie? Ale jeśli nie ma tej szansy, to czy jest w tych próbach jakikolwiek sens? Może jednak dać sobie spokój z wyrzutami sumienia, machnąć na to ręką, i żyć tak, jakby nic się nie stało. Zniszczyło się już życie jednej osobie, po co niszczyć również swoje...

A może jednak jest jakaś różnica moralna między grzesznikiem żałującym grzechu, a grzesznikiem godzącym się z nim?

Gdzieś czytałem o książkach Friedman, że mówią bodajże winie i odkupieniu, nie pamiętam dokładnie sformułowania, ale miało taki mistyczny charakter. Nie wiem, nie znam twórczości tej pani. Ale lubię taka tematykę, prędzej czy później więc po nie sięgnę. Dla mnie o tym właśnie traktują Kroniki. Profanacja i uleczenie. Na każdym poziomie.

Pogarda, obrzydzenie... W Krainie uczucia takie oddają cię pod władzę Lorda Faula (wg niektórych ruchów religijnych, także na tym świecie; a że ich wyznawcy nie zdają sobie z tego sprawy, nie wiedzą lub tego nie rozumieją, to inna para kaloszy). Nawet jeśli jesteś jego przeciwnikiem, nawet jeśli z nim walczysz, w pewnym momencie stajesz porażony, gdy spostrzegasz, że cały czas byłeś narzędziem w jego ręku. Podrywasz się, walczysz dalej, lecz wszystko to obraca się na opak. To jedne z najlepszych momentów u Donaldsona. Wzgardliwy wykoślawia naturę pięknych ślubowań i szlachetnych intencji, tym bardziej więc wykorzysta dla swych celów pogardę i obrzydzenie.

Cytat:
A wszyscy traktują go jak świętego


Nie wszyscy, ale ci sie nie liczą ;) . Paradoks. Ten cykl bazuje na paradoksach, pojawiają się one tak samo często, jak niewiara Tomasza. Pięknie przedstawione. Kolejny powód, by składać wyrazy uznania autorowi. Tego jednak wcześniej sobie jakoś wyraźnie nie uświadomiłem. Dzięki :-)

Cytat:
No i pamiętajmy, że ten czyn zmienił życie pewniej kobiety


Jeśli masz za sobą tylko pierwszy tom, to pewnie nawet nie podejrzewasz jak bardzo. I nie tylko jej. Nie mogę się powstrzymać i rzucę Spoilerem: Tomek Lenę jeszcze spotka

iselor napisał/a:
Zawsze mnie zastanawiało czemu ten cykl zbiera tyle achów i ochów. Że to wspaniała klasyka, arcydzieło, cudowne, wzruszające, bla bla bla...


Może dlatego, że w sumie przy żadnym fantasy nie miałem skojarzeń z Herbertem i Różewiczem. Anglosasi pewnie podaliby inny zestaw autorów. A i w sumie, gdybym był trochę bardziej wrażliwy, to i popłakałbym niemało, materialu do wzruszeń tam sporo.

W ogóle, to zycie zastanawiające jest... :mrgreen:
Tixon - 2011-07-07, 00:02
:
ASX76 napisał/a:
Te książki wcale nie są nużące. Czy aby na pewno Covenant jest głównym bohaterem? Nie powiedziałbym... Cóż szkodzi spróbować i samemu się przekonać czy lektura podpasuje? <pytanie do Ats>

Dude, nie czytałem jeszcze wszystkich tomów, ale czy to nie są kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka?
ASX76 - 2011-07-07, 00:04
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Te książki wcale nie są nużące. Czy aby na pewno Covenant jest głównym bohaterem? Nie powiedziałbym... Cóż szkodzi spróbować i samemu się przekonać czy lektura podpasuje? <pytanie do Ats>

Dude, nie czytałem jeszcze wszystkich tomów, ale czy to nie są kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka?


Nie przeczytałeś jeszcze pierwszej trylogii? ;) Jeśli tak, to powinieneś wiedzieć, kto jest prawdziwym bohaterem... :-)
Tixon - 2011-07-07, 00:07
:
Tylko dwa pierwsze tomy były dostępne. A na konwentach można dostać trzeci tom drugiej trylogii.
Ale po tych dwóch pierwszych tomach - głównym bohaterem jest Covenant i nie ma bata, aby był to ktoś inny :>
Więc ciekaw jestem jak będziesz bronił to co zacytowałem wyżej :mrgreen:
I nie prawdziwym, piszesz głównym. Tego się trzymajmy :>
ASX76 - 2011-07-07, 00:25
:
Tixon napisał/a:
Tylko dwa pierwsze tomy były dostępne. (..)

Ale po tych dwóch pierwszych tomach - głównym bohaterem jest Covenant i nie ma bata, aby był to ktoś inny :>

Więc ciekaw jestem jak będziesz bronił to co zacytowałem wyżej :mrgreen:
I nie prawdziwym, piszesz głównym. Tego się trzymajmy :>



1. A se kupić to co? Nie łaska? ;)

2. Co z niego za bohater? Jest centralną postacią, ot i wszystko. Nie spełnia kryterium bohatera, nie wspominając o członie - fantasy. ;)

3. Prawdziwy czy główny - dla mnie to jedno i to samo w przypadku tej konkretnej sagi. :-P Gdy/jeśli przeczytasz trzecią część pierwszej trylogii, wówczas będziemy mogli podyskutować w formie pisemnej: "co", "kto" i "dlaczego". Bez tej wiedzy wiesz zbyt mało, Niedowiarku Tixonie. ;)
Jander - 2011-07-07, 00:40
:
W trzeciej, niewydanej u nas serii, główną postacią już nie jest Covenant. Swoją drogą musiałbym się zabrać za drugą trylogię. :)
ASX76 - 2011-07-07, 00:49
:
Jander napisał/a:
W trzeciej, niewydanej u nas serii, główną postacią już nie jest Covenant.

Swoją drogą musiałbym się zabrać za drugą trylogię. :)



1. I tak mnóstwo wycierpiał. Niech spocz.../odpocz... ;)

2. Druga trylogia - pierwsza część OK, druga część - nie udała się (utknąłem na niej) --_-
AdamB - 2011-07-07, 10:13
:
ASX76 napisał/a:
Druga trylogia - pierwsza część OK, druga część - nie udała się (utknąłem na niej) --_-

Mam dokładnie tak samo, utknąłem na drugim tomie. :)
Tylko ja nie gloryfikuję wszędzie pisarza, który nie potrafił napisać książki na tyle dobrze by mnie zatrzymać przy lekturze.
utrivv - 2011-07-07, 11:14
:
A ja chętnie przeczytałbym trzeci tom - ponoć jest najlepszy z całej trylogii - ale cóż, brak tej knigi nawet na allegro
Jander - 2011-07-07, 11:20
:
Trzeci tom której trylogii? 1.3 udało mi się dostać na Allegro za drobne, ale jak już dostałem i przeczytałem w wersji angielskiej. Za to 2.3 znalazłem na dworcu w Katowicach.
ASX76 - 2011-07-07, 11:37
:
AdamB napisał/a:

Tylko ja nie gloryfikuję wszędzie pisarza, który nie potrafił napisać książki na tyle dobrze by mnie zatrzymać przy lekturze.


Wpadka przy pracy każdemu się może zdarzyć. :-P Sapkowski nie przestał być Mistrzem Polskiej Fantasy jedynie dlatego, że jedna książka mu nie bardzo wyszła. Czaisz analogię? :-P
W niczym nie umniejsza to faktu, że Pierwsze Kroniki Thomasa Covenanta są świetną lekturą, jak dla mnie. :-) Oczywiście zgadzam się z opiniami, iż Thomas jest irytujący/wku.wiający, niemniej, oprócz niego, jest wiele fajnych postaci zapadających w pamięć i moim zdaniem bezsensowne jest skreślanie całej trylogii tylko ze względu na anty-bohatera, tym bardziej, że opowiadana historia jest bardzo zajmująca ze szczególnym uwzględnieniem ludzkiej psychiki. Sporo ładnych/ciekawie odmalowanych opisów Krainy i jej mieszkańców, niszczonych przez panoszące się Zło, heroiczna walka z potężnym przeciwnikiem i własnymi słabościami... :)
Swego czasu Jacek Dukaj zachwycał się pierwszą trylogią Donaldsona... O czymś to świadczy.
AdamB - 2011-07-07, 12:13
:
Pierwsza trylogia była bardzo interesująca, przeczytałem ją zaraz po polskiej premierze i pamiętam, że byłem bardzo pozytywnie nastawiony.
Ale druga trylogia... to katastrofa, no i nieunikniony efekt odrzutu przy lekturze. Ale niestety to świadczy o nierównej klasie autora.

ASX76 napisał/a:
Wpadka przy pracy każdemu się może zdarzyć. :-P


Nawet ASXowi. :)

Czaisz analogię? :-P
ASX76 - 2011-07-07, 12:38
:
AdamB napisał/a:
Pierwsza trylogia była bardzo interesująca, przeczytałem ją zaraz po polskiej premierze i pamiętam, że byłem bardzo pozytywnie nastawiony.


Cieszy mnie ta zgodność. :)

AdamB napisał/a:

Ale druga trylogia... to katastrofa, no i nieunikniony efekt odrzutu przy lekturze. Ale niestety to świadczy o nierównej klasie autora.


A tu zgodzę się tylko częściowo. Pierwsza część drugiej trylogii co prawda ustępowała jakością pierwszej części pierwszej trylogii, ale źle na pewno nie było. Dopiero w drugiej cz. drugiej tryl. wynikł problem. Nie wiem, jak z trzecią. Skoroś się przyznał, żeś "wysiadł" na drugiej części, znaczy to, iż pierwsza była całkiem w porządku, prawda? Trzeciej też nie czytałeś, proszę więc o uczciwe stawianie sprawy, bez uciekania się do rażąco niesprawiedliwych uogólnień... Katastrofą jest więc/zatem druga cz. drugiej tryl., a nie "druga trylogia"... (czyli liczona jako całość). Spójrzmy prawdzie w oczy: słabość drugiej cz. drug. tryl. (czy jak kto woli - drug. tryl.) w niczym nie umniejsza dużej klasy pierwszej trylogii, kuźwa niewydymana kogucia mać! "Równość" czy "nierówność" autora nie powinna rzutować/negatywnie wpływać na jego, jakby nie było, znakomite dzieło, czyli 'Pierwsze Kroniki Thomasa Covenanta", bo co to ma właściwie do rzeczy? Przypominam, że oceniamy "Pierwsze Kroniki...", a nie "Pierwsze Kroniki..." przez pryzmat/całokształt twórczości Mr Donaldsona, czy raczej jego wpadkę/wpadki...
Czy może Waszmość czytał cykl s-f "Gap" tegoż autora?

AdamB napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Wpadka przy pracy każdemu się może zdarzyć. :-P


Nawet ASXowi. :)

Czaisz analogię? :-P


No, skoro każdemu, to i ASX-owi może... Aczkolwiek od każdej reguły istnieją wyjątki, które ją potwierdzają. Kumasz głębię przesłania? ;)
AdamB - 2011-07-07, 15:48
:
ASX76 napisał/a:
Spójrzmy prawdzie w oczy: słabość drugiej cz. drug. tryl. (czy jak kto woli - drug. tryl.) w niczym nie umniejsza dużej klasy pierwszej trylogii...

Zrobiłeś wywód niczym sam Sherlock Holmes. :)
Tylko do dziwnych pytań dochodzisz.
A gdzie ja do kuźwy nędzy pisałem o umniejszaniu klasy pierwszej trylogii? :shock:
Pisałem jedynie, że Donaldson pisze nierówno i to jest fakt.
Co do Gap, przeczytałem pierwsze dwie powieści, za trzecią coś nie mogę się zabrać. Pierwsza to taki skrypt wprowadzający w historię, druga znacznie lepsza ale na kolana mnie nie powaliła.
Nie wiem, może odnoszę mylne wrażenie ale klimatem podobne to jest do znakomitych: Gracz, Wspomnij Phebasa i Najemnik Iana M. Banksa, których jeżeli nie czytałeś to gorąco polecam.
ASX76 - 2011-07-07, 18:41
:
AdamB napisał/a:

A gdzie ja do kuźwy nędzy pisałem o umniejszaniu klasy pierwszej trylogii? :shock:
Pisałem jedynie, że Donaldson pisze nierówno i to jest fakt.


Pozwolę sobie zacytować część pańskiego wpisu: "Ale druga trylogia... to katastrofa, no i nieunikniony efekt odrzutu przy lekturze. Ale niestety to świadczy o nierównej klasie autora."

Umniejszanie klasy autora polega na nazwaniu drugiej trylogii "katastrofą", choć trzeciej części w ogóle nie czytałeś. Zatem patrząc na tę kwestię realistycznie wychodzi, iż wystarczyła zaledwie jedna słabsza pozycja w dorobku autora, żebyś stwierdził "nierówność" jego literackiej formy/klasy. I to jest fakt. :-P A ponadto...
W sumie przeczytałem 7 książek Donaldsona, które bardzo mi się podobały, a dopiero ósma okazała się "wypadkiem przy pracy"...

"Gap" - wyszły u nas tylko trzy części (z pięciu), a każda lepsza i bardziej wciągająca od poprzedniej, czyli tak jak być powinno. :-)

Tego Banksa kiedyś dorwę. ;)
JMM - 2011-07-08, 18:10
:
"Gap" Donaldsona i powieści Banksa podobne są jedynie w scenerii- obie to space opery, w niczym nie wykraczające poza to, czego w space operach można się spodziewać. Przy czym jak dla mnie Donaldson był o wiele lepszy, "Wspomnij Phlebasa" poza ogólnymi rozważaniami na temat konfliktu cywilizacji, nie zawiera nic wartego uwagi, a u Donaldsona jest tego o wiele więcej.
AdamB - 2011-07-08, 18:26
:
JMM napisał/a:
.... powieści Banksa ...

Czytałeś wszystkie trzy? Bo powołujesz się tylko na jedną. Każda z nich jest inna, napisana w innej konwencji i zaliczenie ich do space opery to siłowe rozwiązanie, a już powiedzieć, że są typowe to totalne nieporozumienie. Ale to nie wątek Banksa.
Wydaje mi się, że również cykl Donaldsona jest daleki od zaszufladkowania do typowej space opery, ale w tym temacie pozostawiam pole ASXowi. :)
JMM - 2011-07-09, 11:34
:
To skoro mamy zostawić w spokoju Banksa, to w sprawie Donaldsona: konwencja space opery jest w "Gap" potraktowana bardzo dosłownie, i nie widzę, żeby były tam odejścia od niej. Tak samo jak "Kroniki" to fantasy w pełnym znaczeniu tego słowa. Oczywiście, jakość tych książek jest od tego zupełnie niezależna.
Romulus - 2011-07-16, 22:40
:
AdamB napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Spójrzmy prawdzie w oczy: słabość drugiej cz. drug. tryl. (czy jak kto woli - drug. tryl.) w niczym nie umniejsza dużej klasy pierwszej trylogii...

Zrobiłeś wywód niczym sam Sherlock Holmes. :)
Tylko do dziwnych pytań dochodzisz.
A gdzie ja do kuźwy nędzy pisałem o umniejszaniu klasy pierwszej trylogii? :shock:
Pisałem jedynie, że Donaldson pisze nierówno i to jest fakt.
Co do Gap, przeczytałem pierwsze dwie powieści, za trzecią coś nie mogę się zabrać. Pierwsza to taki skrypt wprowadzający w historię, druga znacznie lepsza ale na kolana mnie nie powaliła.
Nie wiem, może odnoszę mylne wrażenie ale klimatem podobne to jest do znakomitych: Gracz, Wspomnij Phebasa i Najemnik Iana M. Banksa, których jeżeli nie czytałeś to gorąco polecam.

"Najemnik" Banksa, to moja ulubiona powieść tego pisarza. "Gap" podobał mi się średnio - ale czytałem w fatalnym pirackim wydaniu i czekam na nowe polskie, aby się skusić i - być może - zmienić zdanie. Natomiast "Kroniki..." (pierwsza trylogia) totalnie nie należą do klimatów, które cenię. Chyba za póxno je przeczytałem.
Hrolt - 2012-03-22, 13:44
:
Ciekawym opowiadaniem jest "Reave Sprawiedliwy" w tomie "W hołdzie królowi" - antologii poświęconej J. R. R. Tolkienowi. Sam mam do niej mieszany stosunek, ale z przewagą odczuć pozytywnych. Tak jak w "Gap..." mamy postacie w standardowym ułożeniu kat - ofiara - wybawca, ale w czasie lektury wychodzą na światło dzienne zupełnie inne ich cechy i skomplikowane relacje między nimi. Wszystko to w porównaniu z początkowym rozłożeniem akcentów zmienia się, zmierzając do ukazania specyficznej sprawiedliwości - takiej, która pozbawiona jest człowieczeństwa i miłosierdzia, będąca bliska okrucieństwu.
Myślę, że inspiracją dla takiej kreacji (wcale nie jednorazowej u Donaldsona) jest "Pierścień Nibelunga" Ryszarda Wagnera. Mamy kilka charakterystycznych postaci, uwikłanych w skomplikowane relacje i zespoły działań, które całkowicie zmieniają przebieg wydarzeń i ich następstwa. To widać też, jak mi się wydaje, w "Kronikach..."
Enny - 2012-07-09, 21:06
:
A może ktoś z was chce się pozbyć drugiego i trzeciego tomu Kronik ? Hę ?
Mogę się nimi zaopiekować;D
utrivv - 2012-07-10, 07:45
:
NIGDY nie udało mi się zdobyć 3 tomu :(
dziki - 2012-07-10, 08:37
:
No bez przesady, czasem można znaleźć w antykwariacie, zdarza się i na Allegro. Teraz też jest, tylko w komplecie z pierwszymi dwoma, więc może się to faktycznie nie opłacać komuś, kto poprzednie tomy ma.
ASX76 - 2012-07-10, 22:32
:
Pierwsze Kroniki Thomasa Covenanta to moja najukochańsza seria fantasy. Nie pozbędę się jej (prawie) za nic w świecie! //spell

Od pewnego czasu, Zysk wznawia niektóre starsze pozycje, może i kiedyś doczekamy się Donaldsona.
Enny - 2012-07-10, 23:36
:
No mogliby wznowić. Bo Jad Foula na mnie działa i chce więcej :D
Shadowmage - 2012-07-10, 23:53
:
Covenanta przeczytałem pierwszy tom... i w zasadzie skończyło się na tym, chociaż mam drugą trylogię w oryginale. Niemniej Donaldson nie pisze na moich falach. Zresztą problem z nim - a przynajmniej Covenantem - jest taki, że może i w momencie pisania było to oryginalne, ale później zostało skopiowane na tyle sposobów, że nie czytając tego na początku przygody z fantasy, nie można docenić wkładu... i robi się to nudne.
Tixon - 2012-07-11, 00:07
:
Shadowmage napisał/a:
Zresztą problem z nim - a przynajmniej Covenantem - jest taki, że może i w momencie pisania było to oryginalne, ale później zostało skopiowane na tyle sposobów, że nie czytając tego na początku przygody z fantasy, nie można docenić wkładu... i robi się to nudne.

E, nie. Dobra książka to dobra książka. Nie tylko oryginalny pomysł, a dobre wykonanie, gra na emocjach. Covenant to w sobie ma.
Shadowmage - 2012-07-11, 00:23
:
Nie ma, przynajmniej moim zdaniem. Jest co najwyżej obrzydliwy, ale nie pociąga to za sobą większych emocji.
iselor - 2012-07-11, 01:19
:
Cóż, ja po pierwszym tomie też sobie odpuściłem.
Jander - 2012-07-11, 02:29
:
Shadowmage napisał/a:
Jest co najwyżej obrzydliwy, ale nie pociąga to za sobą większych emocji.

Chyba nie wyszedłeś poza początek pierwszego tomu. A w dalszych tomach pojawia się parę łamaczy serc na poziomie.
Shadowmage napisał/a:
może i w momencie pisania było to oryginalne

To dalej jest oryginalne. Owszem, pewnie wiele autorów z niego czerpie, ale to przecież nie jest ujma dla Donaldsona, że dorzucił swoją sporą cegiełkę do fantasy. A nudny to jest Tolkien, Donaldson mnie nie nudził przez moment.
U mnie od sporej ilości czasu na półce czeka druga trylogia i kawałek trzeciej. Liczę, że kiedyś się za nią chwycę.
Shadowmage - 2012-07-11, 14:25
:
Przeczytałem pierwszy, tak jak napisałem. I na więcej ochoty nie miałem. To już wolę jego Skoki - też obrzydliwe, ale przynajmniej z pomysłem.
Tolkien też jest nudny :P
utrivv - 2012-07-11, 14:50
:
Słyszałem że podobno ale może nie choć tak mówią iże 3 tom jest najsłabiej odpychający, wręcz przyjemny
Enny - 2012-07-11, 15:13
:
utrivv napisał/a:
Słyszałem że podobno ale może nie choć tak mówią iże 3 tom jest najsłabiej odpychający, wręcz przyjemny


Może dlatego tak ciężko go dostać.
Sammael - 2012-11-04, 20:58
:
Widzę że nadchodzą jakieś wznowienia Donaldsona, od czego mam zacząć? Całe te Skoki wyjdą?
ASX76 - 2012-11-04, 23:31
:
Sammael napisał/a:
Widzę że nadchodzą jakieś wznowienia Donaldsona, od czego mam zacząć? Całe te Skoki wyjdą?


Najlepiej zacząć od początku: Skok w Konflikt (to zaledwie preludium - nie po tym oceniać serię...), Skok w wizję, Skok w potęgę, Skok w szaleństwo, The Gap into Ruin.
Teraz już całe wyjdą, aczkolwiek na (jeszcze) nie przetłumaczoną część przyjdzie "trochę" poczekać.
Cintryjka - 2012-11-05, 12:06
:
Co to są te Skoki i dlaczego warto?
Shadowmage - 2012-11-05, 13:31
:
Czytałem tylko pierwszego, takie sado-maso w kosmosie :)
Elektra - 2012-11-05, 18:02
:
Zgodzę się z ASX-em ;) nie można oceniać Skoków przez pryzmat wstępu, czyli Skoku w konflikt.

Skoki to nie tylko sado-maso w kosmosie, jak pisze sam autor, zainspirował go Wagner i Pierścień Nibelungów.

Moim zdaniem jak najbardziej warto, przynajmniej Skoki w konflikt i wizję (MAG tym razem ułatwia). A seria z każdym tomem jest lepsza.
MadMill - 2012-11-05, 20:41
:
Ja tam czekam na kontynuację także, bo np. rozpatrując w porównaniu z takim Hamiltonem to Donaldson jest lata świetlne z przodu i porządnie napisał cykl (te 3 pierwsze tomy).
Romulus - 2012-11-05, 21:46
:
Zobaczymy. Pierwszy tom jest bałdzo zniechęcajacy. Bałdzo bałdzo wręcz. Ale skoro ukazuje się od razu z drugim. I ma być wydany cały (?) cykl i skoro potem jest lepiej... Jednak wolę - póki co - Hamiltona z jego opasłymi tomami pełnymi fajnego lania wody. Ale trzymam umysł otwarty :mrgreen:
Elektra - 2013-01-07, 16:47
:
Czy ktoś czytał nowe i stare wydanie Skoków i może je porównać? Tzn. czy są jakieś zmiany w tekście? Nie chodzi mi o połączenie pierwszych tomów w jedną książkę. ;)
utrivv - 2013-01-09, 08:08
:
TVN donosi:
Cytat:
Wisła pisze historię skoków. Stoch zagadką, Kot nadzieją

Czyżby jakaś kontynuacja? ;)
Plejbek - 2013-01-10, 13:48
:
Romulus, to jak to jest?
Romulus napisał/a:
Zobaczymy. Pierwszy tom jest bałdzo zniechęcajacy. Bałdzo bałdzo wręcz.

a tymczasem na fantaście dajesz maksymalną szóstkę. Aż tak bardzo Skok w Wizję przewyższa Skok w Konflikt? - zakładam, że zniechęcała cię ta pierwsza połówka książki.

Pytam, bo zastanawiam się nad kupnem Skoków i nie chcę wtopić. Jak się mają Skoki w porównaniu z Reynoldsem, Simmonsem czy Banksem (znam wszystko i uwielbiam) a jak w porównaniu np. z Hamiltonem (przeczytałem pierwszy tom Dysfunkcji i nie chwyciło).

Pytanie też, czy nie jest to aby jakaś fantastyczna przygodówka ubrane w SFowe szatki - takie mam nadal wrażenie np. po Hamiltonie. Nie mówię, że to jakaś zła literatura jest ale akurat nie szukam takiej dla siebie.
AM - 2013-01-10, 14:23
:
Plejbek napisał/a:
Romulus, to jak to jest?
Romulus napisał/a:
Zobaczymy. Pierwszy tom jest bałdzo zniechęcajacy. Bałdzo bałdzo wręcz.

a tymczasem na fantaście dajesz maksymalną szóstkę. Aż tak bardzo Skok w Wizję przewyższa Skok w Konflikt? - zakładam, że zniechęcała cię ta pierwsza połówka książki.

Pytam, bo zastanawiam się nad kupnem Skoków i nie chcę wtopić. Jak się mają Skoki w porównaniu z Reynoldsem, Simmonsem czy Banksem (znam wszystko i uwielbiam) a jak w porównaniu np. z Hamiltonem (przeczytałem pierwszy tom Dysfunkcji i nie chwyciło).

Pytanie też, czy nie jest to aby jakaś fantastyczna przygodówka ubrane w SFowe szatki - takie mam nadal wrażenie np. po Hamiltonie. Nie mówię, że to jakaś zła literatura jest ale akurat nie szukam takiej dla siebie.


A Reynolds, Simmons i Banks to nie fantastyczne przygodówki ubrane w sfowe szatki?
utrivv - 2013-01-10, 14:27
:
Ja bym ci polecił, na której stronie by się nie otworzyło chce się czytać dalej. Autor twierdzi że inspiracją dla serii (ale nie dla 1 tomu sic!) była opera Wagnera Pierścień Nibelunga ale oczywiście na pierwszy rzut oka raczej tego nie widać ;)
Plejbek - 2013-01-10, 16:07
:
AM napisał/a:

A Reynolds, Simmons i Banks to nie fantastyczne przygodówki ubrane w sfowe szatki?

Zależy AM co rozumiemy pod tym pojęciem. Dla mnie to określenie oznacza taki rodzaj literatury, w której "cały ten sztafaż" jest tylko pewnym dodatkiem i służy tylko jako pewna ciekawostka i urozmaicenie dla fabuły - i gdyby przenieść np. akcję z kosmosu do jakiejś fantastycznej krainy z elfami i goblinami to nie byłoby zauważalnej straty. Wg mnie "Dysfunkcja" to tego rodzaju rzecz właśnie.

Taki Reynolds w cyklu "Przestrzeń Objawienia" np. zalicza wg mnie lekki spadek jakości w Prefekcie gdzie rekwizytorium sfowe wg mnie stanowi w większym stopniu dekorację niż integralny element opowieści - inaczej niż w pierwszych częściach tego cyklu.

Oczywiście upraszczam, chcąc jasno określić swoje stanowisko ale bez deprecjonowania Hamiltona czy ostatniej książki Reynoldsa. Ciekawym po prostu gdzie bliżej Skokom w takim ujęciu - do starych Reynoldsów czy Hamiltona.
ASX76 - 2013-01-10, 17:35
:
Donaldson dysponuje lepszym warsztatem pisarskim zarówno od Reynoldsa, jak i Hamiltona. W przeciwieństwie do tego drugiego pisze bardzo konkretnie i nie leje wody. Naprawdę jest czym się emocjonować! Psychologiczna space-opera prima sort - to określenie chyba najtrafniej definiuje cykl Gap.
Nieprzypadkowo molestowałem MAG-a przez długie lata o jego dokończenie...
Lista zachwyconych ciągle rośnie: El, Mad, ASX, Augustus (na początku bluźnił, później się nawrócił i zamienił w gorliwego wyznawcę)...
Elektra - 2013-01-10, 19:28
:
ASX76, a przeczytałeś już czwarty tom? ;P

Moim zdaniem Skoki są tak pomiędzy Hamiltonem i Reynoldsem. Przeczytałam kawałek Dysfunkcji rzeczywistości i zniechęciła mnie ilość wątków i bohaterów, którzy zupełnie nie budzili emocji, zaś Reynoldsa przeczytałam tylko Przestrzeń objawienia, i też mnie nie przekonała, tutaj z kolei było za dużo... że tak powiem science. U Donaldsona jest wszystkiego w sam raz.
ASX76 - 2013-01-10, 19:41
:
Elektra napisał/a:
ASX76, a przeczytałeś już czwarty tom? ;P



Nie kupiłem jeszcze nowego wydania. Czekałem, aż ukażą się przynajmniej cztery części, aby je chapnąć łącznie, lecz z tego względu, że kupuję głównie w Arosie, musiałbym dobrać więcej książek. Problem w tym, że jestem nimi zawalony, a ponadto ostatnio nie mam do nich serca (na promocje w Merlinie wysupłałem kilkaset zł, że nie wspomnę o "inwestycjach" na Allegro), dlatego biorąc to wszystko do kupy, wziąłem na wstrzymanie.
Najchętniej, to przeczytałbym całość jednym ciągiem. Niestety, na wydanie piątej części przyjdzie jeszcze poczekać, toteż zbytnio się nie śpieszę.


Zarówno u Donaldsona, jak i Wattsa (pozwolę sobie go tu chwilowo wmieszać), Obcy nie są idiotami. ;)
Romulus - 2013-01-10, 21:33
:
A ja bym wolał, aby Donaldson jednak trochę "polał wody" jak Hamilton. Fakt, nie czuć za bardzo, aby się ten cykl "zestarzał". Ale i tak wolę Reynoldsa.
Plejbek - 2013-01-11, 14:43
:
Dobra, skłaniam się ku temu, żeby kupić, głównie dzięki Elektrze. fajnie gdyby się okazało, że S>F.
ASX76 - 2013-01-11, 14:53
:
Przestań się Pan czaić, jak kot do..., ino kupuj i czytaj. :-P
Jachu - 2013-01-11, 14:57
:
A ja się zastanawiam, bo mam dylemat: "Skoki" Donaldsona czy "Endymiony" Simmonsa. Simmonsa już znam, a Donaldsona się boję... Zwłaszcza, że fragmenty na stronie MAG-a nie zachęcają.
Co radzicie?
ASX-ie, ty nie musisz odpowiadać, bo twoje klarowne zdanie znam. Pytam innych ;)
Romulus - 2013-01-11, 16:27
:
Plejbek napisał/a:
Dobra, skłaniam się ku temu, żeby kupić, głównie dzięki Elektrze. fajnie gdyby się okazało, że S>F.

W "Skokach..." jest raczej więcej fiction niż science. Z pewnością zaś nie ma tam żadnych elementów hard s-f. To przygodowa space opera. Z doskonale napisanymi postaciami i fabułą.

Gdybym miał wybierać, to wybrałbym Donaldsona, ale Simmonsa też bym nie odpuszczał :)
Sammael - 2013-01-11, 20:26
:
Jachu napisał/a:
A ja się zastanawiam, bo mam dylemat: "Skoki" Donaldsona czy "Endymiony" Simmonsa. Simmonsa już znam, a Donaldsona się boję... Zwłaszcza, że fragmenty na stronie MAG-a nie zachęcają.
Co radzicie?
ASX-ie, ty nie musisz odpowiadać, bo twoje klarowne zdanie znam. Pytam innych ;)


Simmons zawsze i ponad wszystkim.

Ale tu masz wybór między "świetne" a "świetne", więc źle postawiłeś sobie problem: kup i to i to. :-)
utrivv - 2013-01-14, 09:03
:
A jednak trochę tego SF jest - choćby walka w kosmosie (zdziwienie Angusa że statek tak szybko przestał płonąć itp)- na pewno to nie fantasy w ubranku SF (gdzie rolę magii spełniają wynalazki).
Sammael - 2013-01-21, 01:01
:
Wiecie może, czy coś się dzieje w temacie ostatniego "Skoku" Donaldsona? Lud (w mej postaci) doprasza się niecierpliwie!
Tixon - 2013-03-07, 14:38
:
Chce ktoś pro publico bono rozbudować artykuł na wikipedi o Donaldsonie? http://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_R._Donaldson
You Know My Name - 2013-03-07, 16:20
:
Jeden tylko godzien...
Romulus - 2013-03-07, 21:02
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Z logicznego punktu widzenia o wiele bardziej sensowne jest wypuszczenie nowej książki lub kilku (w cenie CB można by chyba ich tyle zmieścić), zamiast dawać powtórkę, która zabiera miejsce w planie/szkicu wyd. świeżym tytułom.

Magowy plan wydania CB był więc nielogiczny/mało sensowny?

Więcej w nim było sensu, niż w wydawaniu "Kronik..." Donaldsona ;) A tu wiem co piszę, bo - niestety - czytałem :)
ASX76 - 2013-03-07, 21:19
:
Romulus napisał/a:

Więcej w nim było sensu, niż w wydawaniu "Kronik..." Donaldsona ;) A tu wiem co piszę, bo - niestety - czytałem :)


"Kroniki..." nie zostały dokończone przez Zysk. Przecież doskonale wiemy, że MAG tego nie ruszy, niezależnie od zaklęć rzucanych przez ASX-a. Będzie dobrze, jeśli chociaż dokończy "Gap".

Abstrahując od kwestii wydawniczych: "Kroniki..." są lepsze od Abercrombiego i Stovera.
Tixon - 2013-03-07, 21:23
:
Polemizowałbym.
ASX76 - 2013-03-07, 21:26
:
Tixon napisał/a:
Polemizowałbym.


Psychologia, bohaterowie, styl, emocje i większa zawartość fantasy w fantasty są po stronie "Kronik...". //spell
AM - 2013-03-07, 21:30
:
ASX76 napisał/a:
Tixon napisał/a:
Polemizowałbym.


Psychologia, bohaterowie, styl, emocje i większa zawartość fantasy w fantasty są po stronie "Kronik...". //spell


Ty rzeczywiście je jakoś ostatnio odświeżałeś ASXie, czy opierasz się na miłych wspomnieniach bezpowrotnie utraconej młodości :) ?
ASX76 - 2013-03-07, 21:31
:
Ostatnio nie odświeżałem, ale pamiętam je nieźle. :-P
Shadowmage - 2013-03-07, 21:36
:
No emocje były, nie da się zaprzeczyć. Głównie w stylu: ja nie mogę, chyba rzucę tym o ścianę. :P
Tixon - 2013-03-07, 21:44
:
AM napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Tixon napisał/a:
Polemizowałbym.


Psychologia, bohaterowie, styl, emocje i większa zawartość fantasy w fantasty są po stronie "Kronik...". //spell


Ty rzeczywiście je jakoś ostatnio odświeżałeś ASXie, czy opierasz się na miłych wspomnieniach bezpowrotnie utraconej młodości :) ?

Ja sobie niedawno odświeżałem. I to wyżej wymienione rzeczywiście tam jest. Tylko, że u takiego Stovera jest to lepsze. ;)
Romulus - 2013-03-08, 06:59
:
Tixon napisał/a:
AM napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Tixon napisał/a:
Polemizowałbym.


Psychologia, bohaterowie, styl, emocje i większa zawartość fantasy w fantasty są po stronie "Kronik...". //spell


Ty rzeczywiście je jakoś ostatnio odświeżałeś ASXie, czy opierasz się na miłych wspomnieniach bezpowrotnie utraconej młodości :) ?

Ja sobie niedawno odświeżałem. I to wyżej wymienione rzeczywiście tam jest. Tylko, że u takiego Stovera jest to lepsze. ;)

Do Stovera i Abercrombiego - mojego nowego pupila - "Kroniki..." się nie umywają. Zresztą, to tak odległe fabularnie "rzeczy", że jestem pewien, iż Trybun Ludowy trolluje albo się wyzłośliwia :)
Jachu - 2013-03-08, 08:46
:
Tixon napisał/a:
Chce ktoś pro publico bono rozbudować artykuł na wikipedi o Donaldsonie? http://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_R._Donaldson
ASX jeszcze tego nie zrobił? Dziwne //mysli
ASX76 - 2013-03-08, 11:31
:
"Kroniki..." to moja ulubiona seria fantasy. Lata mijają i wciąż nie widzę konkurencji, która mogłaby zepchnąć ją z pierwszego miejsca. A już na pewno ani Stover, ani tym bardziej Abercrombie, przy całym szacunku dla ich dokonań.
GilGalad - 2013-03-08, 11:36
:
Lubisz się wyróżniać :mrgreen:
ASX76 - 2013-03-08, 11:39
:
GilGalad napisał/a:
Lubisz się wyróżniać :mrgreen:


Nie jest to kwestia chęci wyróżniania się, lecz gustu. O tym, że jestem fanem twórczości Donaldsona wiadomo od wielu lat. Sądząc po Twoim wpisie, Jacek Dukaj też lubi się "wyróżniać". :-P
Tixon - 2013-04-30, 21:57
:
Skończyłem Moc, która osłania, a tym samym pierwsze kroniki, więc wypadało by jakoś to podsumować.
Jak dla mnie, to najlepsza fantasy podcyklu przeniesienia do magicznej krainy. Szczyt tego, co można tu osiągnąć pisząc na poważnie. A w szerszym ujęciu, jedno z lepszych i głębszych fantasy w niektórych aspektach (kwestia dobra i zła) przewyższająca nawet Tolkiena.
Konsekwentna wobec swych założeń, posiadająca świetne postacie : niechętnego zbawcę w postaci Niedowiarka, niszczącego pokój i rodzącego zło, z dobrych uczynków, będącego kompletnym tworem zdominowanym swą chorobą oraz Foula, uosobienie zła, ale zła absolutnego, którego istnienie jest od początku do końca uzasadnione.
ASX76 - 2013-05-17, 12:14
:
Niezmiernie mnie cieszy, że tak wysoko oceniłeś mój ulubiony cykl fantasy. Za to masz --> //piwo
Tixon - 2013-05-17, 22:02
:
:roll:
Wysoko również oceniam Skoki, a przynajmniej pierwsze dwa tomy. Zawierają wszystko, czego oczekiwałem od space opery, plus dodatki w postaci zwichrowanych psychik bohaterów. Do tego niesamowity klimat (space opera w rytmie Wagnera, mniam).
Było smaczne, chcę więcej.
Tixon - 2014-05-31, 15:15
:
Jestem po Skoku w potęgę. To samo, co wcześniej, tylko więcej, plus intrygi polityczne. Donaldson potrafi przekonywująco przedstawić sadyzm i nie waha się wystawiać bohaterów na psychiczne i fizyczne upodlenia. Nie bez przyczyny o cyklu tym mówi się sado maso w kosmosie :-)
Ale jest to tak ciężkie, że muszę sobie zrobić solidną przerwę, odpocząć przed dalszą lekturą cyklu.
Kszych - 2022-02-08, 22:01
:
ASX76 napisał/a:
"Kroniki..." to moja ulubiona seria fantasy. Lata mijają i wciąż nie widzę konkurencji, która mogłaby zepchnąć ją z pierwszego miejsca. A już na pewno ani Stover, ani tym bardziej Abercrombie, przy całym szacunku dla ich dokonań.

Ha, w zasadzie mógłbym się pod tym podpisać, a na pewno w momencie, kiedy po raz pierwszy czytałem pierwszą trylogię.
Jestem świadom, że to dosyć kontrowersyjne, szczególnie z uwagi na postać Niedowiarka, ale ja zwyczajnie zakochałem się w tym świecie i trudno mi było stamtąd wychodzić. Wręcz miałem niekiedy wrażenie, że oderwę wzrok od książki a za oknem Kraina...
Trochę już zdążyłem przeczytać różnych książek i wcześniej, i później, ale widać musiało dojść do jakiejś synergii między wizją autora a moją wyobraźnią. Ale to sprawa tak dalece indywidualna, że nie zamierzam nikogo do Kronik przekonywać. Szkoda tylko, że ostatnich tomów nie ma i nie będzie po polsku.
Trojan - 2022-02-08, 22:07
:
kurfa, zaraźliwe...
ASX76 - 2022-02-08, 22:18
:
Kszych napisał/a:

Jestem świadom, że to dosyć kontrowersyjne, szczególnie z uwagi na postać Niedowiarka, ale ja zwyczajnie zakochałem się w tym świecie i trudno mi było stamtąd wychodzić. Wręcz miałem niekiedy wrażenie, że oderwę wzrok od książki a za oknem Kraina...

Szkoda tylko, że ostatnich tomów nie ma i nie będzie po polsku.



1. Miałem tak samo. Świat i bohaterowie skradli mi serce. Piękne! :-) "Trąd w Raju" ;) Ja tam Niedowiarka doskonale rozumiem.

2. Niestety :cry:
Czysto teoretycznie: wydawca musiałby wystartować od samego początku...
Jedynym światełkiem w tunelu mogłaby być ekranizacja. W 2004 roku się przymierzano, lecz nic z tego nie wyszło.
Jeśli nie Amazon za kilka lat, to nikt.
m_m - 2022-02-09, 00:19
:
Przymierzam się od długiego czasu do Kronik...
Mam taką chorobę, że nie tykam cykli których z jakichś powodów nie da się przeczytać w całości, w tym wypadkujest brak polskiego wydania trzeciej trylogi/tetralogi.
Mam się jednak zająć tym co jest? Nie ma na końcu jakiegoś jebutnego cliffhangera?
ASX76 - 2022-02-09, 00:31
:
Bierz Pan to co jest i raduj się, że chociaż tyle! :-P
Trojan - 2022-02-09, 00:53
:
m_m napisał/a:
Przymierzam się od długiego czasu do Kronik...
Mam taką chorobę, że nie tykam cykli których z jakichś powodów nie da się przeczytać w całości, w tym wypadkujest brak polskiego wydania trzeciej trylogi/tetralogi.
Mam się jednak zająć tym co jest? Nie ma na końcu jakiegoś jebutnego cliffhangera?



spokojnie możesz przeczytać tylko pierwszą trylogię. Zamyka się. Druga jest suaba.
xan4 - 2022-02-09, 08:23
:
Wszystko co ma powyżej jednego tomu jest słabe.
A fantasy w szczególności.
Fidel-F2 - 2022-02-09, 08:32
:
xan4 +27, bywa znośne do trzeciego tomu.
KS - 2022-02-09, 14:01
:
xan4 napisał/a:
Wszystko co ma powyżej jednego tomu jest słabe.
A fantasy w szczególności.

wężykiem, wężykiem :b
Trojan - 2022-02-09, 14:28
:
xan4
ja bym powiedział że fantasy lepiej znosi rozdęcie tomami jak scifi
Jachu - 2022-02-09, 15:19
:
xan4 napisał/a:
Wszystko co ma powyżej jednego tomu jest słabe.
Rozumiem, że masz na myśli również cykl "Prawdopodobieństwo" Nancy Kress, którą wydałeś kilka lat temu? //mysli
Fidel-F2 - 2022-02-09, 16:43
:
Jachu, przecież od każdej zasady są wyjątki. Poza tym nie mieszaj porządków, biznesu ze sztuką.

Trojan, tyś jak zwykle durny. Fantasy zwykle ciężko znosi nawet jeden tom.
m_m - 2022-02-09, 17:04
:
Cytat:
Fantasy zwykle ciężko znosi nawet jeden tom

No zobacz, a Abercrombie o tym nie wie, musisz go uświadomić.
Trojan - 2022-02-09, 17:51
:
Fidel-F2 napisał/a:

Trojan, tyś jak zwykle durny. Fantasy zwykle ciężko znosi nawet jeden tom.


Idź obaczy czy za drzwiami cię nie ma.
Jachu - 2022-02-09, 18:02
:
Fidel, ale ja to przecież wiem ;) To był drobny przytyk, aby wyrażać się precyzyjnie ;)
iselor - 2022-02-09, 18:29
:
m_m napisał/a:
Przymierzam się od długiego czasu do Kronik...


Po co? Nie ma chyba nudniejszego cyklu w tym gatunku, z tak głupim, antypatycznym (anty)bohaterem. Szkoda na to czasu.
m_m - 2022-02-09, 18:53
:
Toż piszę że się przymierzam, może w tym stuleciu zacznę.
ASX76 - 2022-02-09, 19:20
:
m_m napisał/a:
Toż piszę że się przymierzam, może w tym stuleciu zacznę.


Nie słuchaj Pan Pana Iselora w tym przypadku :-)
Trojan - 2022-02-09, 20:40
:
m&m

zasadniczo podbijam zdanie Iselora.

Trudno znaleźć w fantasy bardziej antypatycznego i irytującego głównego bohatera jak Thomasa C.

wyobraź sobie skrzyżowanie ASXzFF2 które trafia nagle do świata fantasy.
;)

Niemniej - jak w wielu przypadkach, uważam że warto poznać z encyklopedycznego pkt. widzenia. W końcu AS poleca. ;)
m_m - 2022-02-09, 20:43
:
Cytat:
wyobraź sobie skrzyżowanie ASXzFF2 które trafia nagle do świata fantasy.

Trojan, takiej apokaliptycznej wizji żaden pisarz by nie wymyślił.
ASX76 - 2022-02-09, 20:50
:
Trojan napisał/a:


Trudno znaleźć w fantasy bardziej antypatycznego i irytującego głównego bohatera jak Thomasa C.


Poza antypatycznym antybohaterem jest kilku świetnych bohaterów, np. Słone Serce Pianościgły :-o
Dlaczego Thomas jest jaki jest, ma logiczne uzasadnienie.
Trojan - 2022-02-09, 20:54
:
ASX76 napisał/a:

Dlaczego Thomas jest jaki jest, autor starał się uzasadnić, ale średnio mu wyszło.


Ja tego nie napisałem,
ASX


jasne, jasne
iselor - 2022-02-10, 13:58
:
Trojan napisał/a:
W końcu AS poleca. ;)


AS poleca też usyipające Mgły Avalonu, Szlak Chwały nie będący fantasy czy bełkot zwany Welin. Żaden wyznacznik.
ASX76 - 2022-02-10, 16:28
:
iselor napisał/a:
Trojan napisał/a:
W końcu AS poleca. ;)


AS poleca też usyipające Mgły Avalonu, Szlak Chwały nie będący fantasy czy bełkot zwany Welin. Żaden wyznacznik.


Donaldsona poleca również J. Dukaj! :-P
m_m - 2022-02-10, 16:49
:
I Sapkowski.