Zaginiona Biblioteka

O nas - bo białe jest białe, a czarne jest czarne

makatka - 2007-10-19, 22:14
: Temat postu: bo białe jest białe, a czarne jest czarne
Innmi słowy różne daleko abstrakcyjne scenki z codziennego życia biednego forumowicza :mrgreen:



Pobyt w domu.
rodzicielka: znów siedzisz na tych swoich szatanistycznych, czarnych stronach!
ja: eee... to jest forum fantastyczne, a ja większość for mam ustawionych na czarnym layu.
rodzicielka: bo jesteś metalikowcem, metalikiem, czy jak wam tam.

ja: (z pretensją do świata przedstawionego, jako takiego)Aua! (po chwili głębszego namysłu) Tylko się nie śmiej. Palnąłam się butelką wody w piszczel.
on: Ty to powinnaś napisać jakąś pracę magisterską zatytułowaną "Sierotryzm w teorii i praktyce"
ja: ...
on: Wiesz, w sumie to dzięki Tobie zaczynam wierzyć w aurę. Twój sierotyzm promieniuje. Zresztą to powinno mieć specjalną nazwę: aureozol, albo jakoś tak. Całe szczęście, że w 90% wypadków promieniujesz tym sierotyzmem tylko na siebie.

Wsiadam do metra, zagnieżdżając się wygodnie przy zewnętrznej krawędzi ławki ze smakowitą lekturą. Czując napierające na mnie gorące coś z prawej strony przesuwam się jeszcze bardziej ku krawędzi.
Coś: Czy ja gryzę?
Ja: (podnosząc półprzytomny wzrok znad książki z mocnym niedowierzaniem) Słucham?
Coś: Czy ja gryzę, że pani się tak odsuwa.
Ja: (ze stoickim porannym spokojem wynikającym z niewyspania) Po pierwsze- jest gorąco. Po drugie: nie lubię, jak ktoś siedzi na tyle blisko, że mnie dotyka.
Coś: Gdyby tu siedział kto inny, to by się pani nie odsunęła.
Ja: Odsunełabym się w każdym wypadku.
Coś: Pani kłamie. Gdyby to był odosobniony przypadek, to bym tego nie brał do siebie. Ale tak reaguje sto na sto kobiet.
Zamurowało mnie, a psychopatyczne coś wylewając gorzkie żale nad swoim odsuniętym losem wstało z ławki i stanęło z dala ode mnie przy drzwiach

Admin przyszedł obejrzeć drukarkę, bo od jakiejś godziny nic nie chciała drukować.
Adm: W takiej sytuacji na przyszłość polecam ją włączyć i wyłączyć.
Informatyk (kserujący właśnie coś u nas w pokoju): tylko pamiętajcie- w przypadku samochodów to nie działa.
ja (mam wewnętrzny dylemat): a w przypadku kobiet?

ja: Zeus był Nosferatu.
on: no co Ty, oni brzydcy byli.
ja: dobrze się maskował.
on: nie nosił masek. Był tremere z piorunami. Wróć. Przecież wtedy nie było wampirów.
ja: jak to nie? Przecież oni od Kaina.
on: starożytna Grecja to czasy przed naszą erą.
ja: a ST to niby nasza era?
on: ja Ci mówię, że ich nie było. W końcu jestem Bogiem powstałym z chaosu.
ja: z chaosu?
on: nie, jednak nie. Chaos pochodzi od Ciebie, a ja podchodzę od siebie, a nie od Ciebie.

Zła - 2007-10-19, 22:30
:
Wracam w nocy z pracy, czekam sobie spokojnie na przystanku. Nagle podjechał do mnie facet na rowerze ubrany w porozciągany podkoszulek i stringi.
on: dobry wieczór.
ja: eee... dobry wieczór
on: czy ma pani może podpaski?
ja: :shock:
on: bo ja właśnie dostałam okresu
ja: :shock: <rozpaczliwie w torebce szukam> nie mam podpasek, ale chusteczki higieniczne
on: mogą być. Dziękuję
Dałam mu te chusteczki, które schował sobie za stringi i pojechał... a ja jeszcze przez chwilę zbierałam szczękę z ziemi xD
makatka - 2007-10-19, 23:13
:
Może był w trakcie zmiany płci i jeszcze okres mu (jej?) od czasu do czasu się pojawiał ? :shock: Albo to była wyjątkowo.. eee.. facetna baba. :shock:


Retiarius - 2007-10-23, 19:39
:
Jadę tramwajem nr 10, do wagonu wchodzi świrnięty gościu, nazwijmy go Protem ( z K-PAX)

Prot: Czy ktoś ma pożyczyć 50 centeuro? [...] Czy pan się nazywa Steven Seagal? Z jakiej jest pan partii? Republikańskiej czy demokratycznej ( pyta jednego gościa miętoląc jego kaptur od bluzy)? Czy dostanę coś do jedzenia? Zjadłbym z baleronikiem, szynką i salcesonem. [...] A to wcale nie jest czerwone tylko zielone (miętoląc kobietę ubraną w czerwoną bluzę).....

W sumie żal mi było gościa, jak wspomniał o żarciu. Nie wyglądał na jakiegoś menela, bo był ogolony, przy kości, w kurtce, z plecakiem i torbą podróżną. Nie śmierdział. W tramwaju był taki tłok, że wysiadł przy galerii, i ruszył do świateł po drodze bezceremonialnie odpychając ludzi zagradzających mu drogę. Może to jakiś dziennikarz/psycholog badał empatię ludzką? :-/
makatka - 2007-10-30, 21:45
:
Bierzmowanie siostry. Ksiądz ględzi, ględzi i usypia co poniektórych. W pewnym momencie odstawia cyrk z zapalaniem i gaszeniem świeczki w ramach rozpalania czegoś tam w duszach młodziezy przystępujacej do sakramentu oraz wyrzekania się przez nią Szatana. Wszystko byłoby jeszcze w miarę znośne, gdyby przy tym zapalaniu nie strzelił mowy o "gratisach", które to przybrane dzieci boga otrzymają wraz z sakramentem.
Nie wiem czemu, ale od razu miałam skojarzenie z gatunku "I 30% upustu w co łaska na tacę"

Ł - 2007-12-06, 11:17
:
Na trasie od Wawy do mnie jeździ czasem dziwny typ. Tak około 30 lat jest przy kości a zachowuje się jak dziecko [przy czym raczej nie jest upośledzony]. Zawsze siada na tyle autobusu i zadaje te same pytanie "jak się nazywasz?" a wstając "nie zostawiłęm czegoś" pozatym śpiewa sobie, śmieje się sam do siebie itp. Dwa razy go widziałem z drugiej strony autobusu [trudno przegapić typa co śpiewa sam do siebie] aż w końcu siedzę sobie na końcu i wpada on.
Typ - mogę tu usiąść? - wskazując na miejsce koło mnie.
Ja - Nie, ale możesz tam - wskazuje na drugi krańec tylnego siedzenia.
Po chwili
- Jak się nazywasz?
- Ja - Zbyszko z Bogadańca. (w tym momencie starsze pani się odwróciły i na mnie patrza jak na wariata)
Teraz dłuuuuuuuugie 10 minut w czasie których zaczepił jeszcze jedną osobre która zbyła go milczeniem i powydawał dziwne dźwięki w końcu zbiera się do wyjścia.
- Nie zostawiłem czegoś?
- (włączyła mi się złośliwośc - patrze na puste siedzenie) - Tak zostawiłeś
- Gdzie?
- (pokazuje puste siedzenie) no tu nie widzisz?
I facet odpuścił. Swoją droga to musze się go zapytać nastepnym razem czy faktycznie jest popierdolony czy to może jakiś eksperyment psychologiczny-socjologiczny. : D
Arlzermo - 2008-09-13, 12:50
:
Dwie sytuacje z życia codziennego chrzanowskich żuli. :P
1. Idzie sobie małżeństwo główną aleją spacerową Chrzanowa. Mąż - typowy żulosław, żonka - również typowa przedstawicielka gatunku żul. Obok nich przemyka dziewczynka z takim ślicznym szczeniaczkiem na smyczy. Nagle pani Żul mówi:
-<odpowiednio zapity, sepleniący glos> Ej, zobacz jaki fliczny piefek! Chciała bym fakiego...
- <mąż się na nią patrzy> A Szczura byś sobie złapała, bardziej by ci pasował! U nas na budowie pełno takich...

2. Koło 23, przez moje osiedle przewala się dwóch zapitych zulików. Słaniają się, więc jeden drugiego podpiera żeby nie było BUM! Nagle jeden woła:
- Ale przecież ja nie jestem zły!
- Tak tak nie jesteś...
Reszty dialogu nie słyszałem, bo się oddalili. :P
Beata - 2008-09-24, 20:19
:
Zasłyszane na parkingu przed szpitalem:
Mówi facet do kobitki:
- Jak Cię poznałem, to nie miałem nadciśnienia...
Romulus - 2008-09-27, 11:56
:
Skończył się właśnie proces stulecia o kradzież piły marki Stihl (używana, kosztowała 600 zł). Prokurator - jak to mu się zdarza od wielkiego dzwonu - wnosi o uniewinnienie (dowody zostały zweryfikowane negatywnie). Oskarżony, zalatujący przetrawionym alkoholem, trzęsącym się głosem wnosi o najniższy wymiar kary, choć się nie przyznawał. Wyrok: niewinny.

Oskarżony, płacząc, zwraca się do sądu: wysoki sądzie, przepraszam, to się już nigdy więcej nie powtórzy.
Prev - 2008-10-20, 20:57
:
Idę dziś z Soulem do punktu ksero i go pytam:

- To ile ci jestem winien?
- Jeszcze nic.
- A tak ogólnie?
- 10 lat mojego życia, ku*wa!

A to z pociągu, też z Soulem:

- Ej Soul, ja robię ten projekt sam, nie będzie mi nikt śmietanki spijał.
- <dziwny wzrok>
- No co?
- Zwizualizowałem sobie spijanie z ciebie śmietanki.

Mój kumpel Endrju:
"W mojej klatce się jakieś pedały zagnieździły i się pryskają tymi swoimi perfumami. Od tych Hugo Bossów kot mi stępieje!"
"[...] Mam podgrzewacz i nie zawaham się go użyć!"
Prev - 2008-11-06, 15:48
:
Znowu z Soulem xD

Soul: Bo ja lubię kości.
Prev: Nie lubisz.
Soul: Ale takie do gry.
Prev: Też nie lubisz, bo nie trzeba tam myśleć.
Soul: ... Zamknij ryj i ssij. Nie, czekaj... Wydałem ci sprzeczne polecenia.
You Know My Name - 2008-11-13, 14:25
:
Zona mi powiedziala ostatnio jak uczniowie ze szkoly w ktorej naucza nazywaja pokoj nauczycielski: Centrum Seksu i Hazardu.
Fajna podstawowka, co??
Inna sprawa, ze uczeszczaja do niej dzieci ze zdiagnozowanym ADHD, deficytami psychicznymi i emocjonalnymi, a najczesciej ze sprzezeniami powyzszych...
Beata - 2008-11-16, 10:36
:
Przed chwilą zadzwonił u mnie domofon. Zadano mi pytanie:

- Czy chciałaby Pani poznać prawdę o tym, co się dzieje z człowiekiem po śmierci?

Pogoniłam faceta, ale teraz myślę, że źle zrobiłam. Bo co by mi szkodziło dowiedzieć się prawdy u źródła?
Gadzinisko - 2008-11-16, 15:22
:
Mag_Droon napisał/a:
Zona mi powiedziala ostatnio jak uczniowie ze szkoly w ktorej naucza nazywaja pokoj nauczycielski: Centrum Seksu i Hazardu.


U mnie w liceum zajęcia, które oficjalnie są "wychowaniem do życia w rodzinie" nazywane są bardziej konkretnie "seksem" bądź "seksem grupowym". A kiedyś stoję z koleżanką koło tablicy z planem, podchodzi facet od PO i pyta się "Nie wiecie może gdzie ma teraz 3e seks z panią K[...]*?'

*ustawa o ochronie danych osobowych :)
Romulus - 2008-11-16, 20:17
:
Opowieść, jak z kiepskiego dowcipu. Ale autentyczna.

Zdarzyło się w piątek. Po rozprawie, zwinąłem majdan i wybierałem się na górę, do siebie. Pani Ani, sympatycznej protokolantce kazałem zczytać protokół, poprawić literówki, wydrukować i przynieść mi do podpisu. W drodze na poddasze zauważyłem brak kodeksu, który został na sali. Wróciłem się i nagle, bez ostrzeżenia wszedłem na salę. Zauważyłem utkwione we mnie zdziwione spojrzenie sympatycznej Pani Ani. Ona patrzy na mnie zaskoczona sarnim wzrokiem i niepewnym głosikiem się odzywa:

- Jeszcze szczytuję...

A ja na to bezrozumnie:
- O! To nie przeszkadzam...

I poszedłem na górę. Śmiać się zacząłem z siebie gdzieś koło piętra.
Jachu - 2008-11-18, 06:20
:
Romulus napisał/a:
Opowieść, jak z kiepskiego dowcipu. Ale autentyczna.
Wygrałeś Romulusie, wygrałeś :mrgreen:

Pierwszy rok moich studiów, Szczecin, tramwaj "9". W tramwaju ogromny tłok, ale jakiś mężczyzna się ostro przepycha, w pewnym momencie drugi zwraca mu uwagę.
- Panie, co się pan tak pchasz na chama?!
- Przepraszam bardzo, ale ja nie zawsze wiem, na kogo się pcham :mrgreen:
Prev - 2008-12-11, 20:00
:
Z gg:

Ja 19:58:31
Twój Stary expi w Falloucie tylko zabijając karaluchy.

Soul 19:58:38
...

Soul 19:58:54
A Twój zbiera puste butelki po nuke coli >.<
Romulus - 2009-02-18, 19:39
:
Mąż koleżanki został wysłany z innymi pracownikami na szkolenie do Izraela. Zakwaterowani w eleganckim, wypasionym wręcz hotelu zostali pierwszego dnia spędzeni na informacyjne spotkanie. Tubylec tłumaczył im, jak mają się zachowywać na ulicy np. w razie ataku bombowego, podał telefony i kontakty w przypadku konieczności udzielenia pomocy. Na koniec, zanim wygłosił ostatnie pouczenie odnośnie zwyczajów hotelowych w Izraelu, zrobił stropioną minę, jakby się zawstydził lekko i przepraszająco oznajmił im, że hotel zdaje sobie sprawę z tego, że są Polakami. Ale - niestety - nie podają wódki do śniadania i obiadu. Można ją za to nabyć w barku i bardzo mu przykro, jeśli są z tego powodu rozczarowani.

Można by rzec... A, lepiej nic nie mówić...
hardgirl123 - 2009-03-01, 07:43
:
siedze sobie teraz w mieszkaniu,jakies 5 minut temu pukanie do drzwi.patrze przez wizjer,a tu sąsiadka(nobliwa starsza pani,typowa babula proszulka w szeroko znanym nakryciu głowy).Otwieram jej a on sie pyta czy u mnie wszystko w porzadku .
ja zglupialam i nie wiem o co jej chodzi,a ta pidna groxhowa do mnie "bo ja cos slyszlam ze bylo glosno,tupanie itp"
ja jej na to ze film ogladalam i zeby dobrze zamykala drzwi bo grasuje falyszywy inkasent co gustuje w takich jak ona:>
zmyla sie w 5 sekund:>


wczoraj poszlam sobie z kumplem do galerii kazimierz,patrzymy mase ludiz na zewnatrz a w srodku policja,no nic zapytaalismy ise ochrony o co chodzi,a oni ze awara,fajna sciema,awaria i wolaja policje:):):)
no to pytamy sie mlodych symaptycznych szalikowcow a oni ze jest bmba:)
no dobra,dla upewnenia zapytalismy siejeszcze gliniarza i nam to infi potwierdzil,:)a mowi sie ze z szalikowcami nie idzie sie dogadac //pisowcy
Prev - 2009-03-10, 15:22
:
Wiadomo kto z wiadomo kim

[Soul ostentacyjnie popija sobie jogurt dr Macieja]
Prev: Ale ty ssiesz tą butelkę, Chryste...
Soul: Chciałbyś mieć taką dziewczynę, co? Ta butelka zaznała więcej miłości niż ty kiedykolwiek w życiu!

I kolejna
Prev: No bo ja ją traktuję poważnie (o koleżance), ale te jej odchylenia feministyczne mnie po prostu bawią.
Soul: No bo każdy ma jakieś tam swoje wiesz... Fiksacje.
Prev: Ja mam wszystko w dupie, to też jest jakaś fiksacja?
Soul: Analna. Czytało się Freuda to się wie.
Prev: -_-
Kochanowska - 2009-03-14, 17:31
:
Z dzisiaj:

Podczas fascynującej lektury "Odprawy posłów greckich" zaczął dzwonić mój mobilny sługa. Jakież było moje zdziwienie, gdy po odebraniu "zastrzeżonego" usłyszałam gruby, męski, przepity głos, który wychrypiał:
-"Dziemdobry, tu Prosiaczek, czy zastałem Tygryska?"
Jachu - 2009-03-17, 10:33
:
Rozmowa dwóch kumpli, którą słyszałem wczoraj w tramwaju. Jeden opowiada, że siedzi z dziewczyną w pokoju i w pewnym momencie przychodzi jego ojciec który jest inżynierem, tylko że skończył Politechnikę jakieś 30 lat temu... Wchodzi i pyta syna:
- Filip, czy ja mam Windowsa?? Bo jak włączam komputer, to nie mogę go znaleźć??

Myślałem, że ze śmiechu to położę się na podłogę tramwaju :mrgreen:
Prev - 2009-07-20, 18:47
:
Siedzimy z Soulem na ławce, patrzymy, a tu taki duży samochód dostawczy jedzie i taka gadka:

P: Ty, uważaj bo tir jedzie.
S: Jak to jest tir...
P: No to jest tir, nie słyszysz jak łomocze?
S: Nergal też łomocze, a nie jest tirem.
<i w tym momencie obaj wybuchliśmy histerycznym śmiechem>
Ł - 2009-07-20, 22:24
:
Prev napisał/a:
Siedzimy z Soulem na ławce, patrzymy, a tu taki duży samochód dostawczy jedzie i taka gadka:

P: Ty, uważaj bo tir jedzie.
S: Jak to jest tir...
P: No to jest tir, nie słyszysz jak łomocze?
S: Nergal też łomocze, a nie jest tirem.
<i w tym momencie obaj wybuchliśmy histerycznym śmiechem>


HAHAHAHAHA POWINNI O WAS ZROBIĆ SERIAL TV TYPU SITCOM I SMIECH Z TAŚMY.


Gadugagu z Blackiem:
Cytat:
Ja 0:42:23
ksiązki SW sie o ciebie pytałuy
Blackdrooagiheog 0:43:36
Slodko
Ja 0:44:42
nie wiedziałem co im powiedziec, tęsknią
Blackdrooagiheog 0:45:03
Powiedz im, że tatuś jest w CIA.
Ja 0:45:29
też oglądam Housa
Blackdrooagiheog 0:45:49
...
Blackdrooagiheog 0:45:53
... brawo?
Ja 0:46:23
a
Ja 0:46:29
nie doszedłeś do tego momentu
Blackdrooagiheog 0:46:36
Nie doszedłem
Ja 0:46:39
jak house pracuje dla CIA
Ja 0:46:40
ups
Blackdrooagiheog 0:46:46
Ups.

Vetuf - 2009-08-31, 22:37
:
Stacja SKM Gdańsk Zaspa, połowa sierpnia, przed 21.

Drobnej budowy pan, około 65 lat, jeszcze z nieco wileńskim akcentem (jak przystało na prawdziwego Gdańszczanina), w skórzanej kurteczce i bereciku. Siatka z Biedronki z czymś w środku, ale nie przepełniona. Zagląda do każdego kosza na śmieci, ale wygląda na zadbanego. Bardzo sympatyczna twarz.
Ja, siedzę na ławeczce przy automacie biletów. Podchodzi.
- Dobry wieczór.
- Dobry wieczór. :)
- Wie pan, ja dzisiaj z Tamilem rozmawiałem w tramwaju. Siedziałem i on przysiadł się za mną.
- :?:
- I on powiedział, że z Indii do Polski to jednym samolotem dolecieć to nie da rady.
- Ale że jak to - przez Stambuł trzeba lecieć czy jak?
- Prosię?
- Pytam się, czy trzeba przez Konstantynopol lecieć, przesiadać się.
- Ja to, proszę pana, nie wiem.

Eskaemka przyjeżdża. I rozstajemy się bez pożegnania. :(

Stacja metra Gara de Nord w Bukareszcie, koniec sierpnia, po 15.
Z satysfakcją wtaszczyłem na peron stacji trzy moje tobołki, w tym jeden spory i ciężki. Wszak dopiero co przybyłem do miasta i musiałem dotrzeć jakoś do miejsca mojego zakwaterowania. Już mam usiąść na wypatrzonym krzesełku, aż tu nagle - na krzesełku obok mojego siada tubylec, o rysach lekko mongolskich, ale jednak miejscowy, około 35-40 lat. Charakterystyczne długie białe spodnie, które jako jedyne zapamiętałem z ubioru. Widząc, że zniechęciłem się nieco po tym, jak rozłożył się cały, a zwłaszcza swoje nogi, na szerokość trzech krzesełek, szybko cofa prawą nogę. Pokazuje na krzesło otwartą dłonią, tak jak się pokazuje kotu, żeby skoczył na tapczan; "sit" - mówi.
No i od razu - "english, francais?" Powiedziałem, że wolę english, ale francais też możemy próbować.
Dowiedziałem się o nim, że ma na imię Romeo, mieszka w miejscowości o słowiańskiej nazwie, której nie zapamiętałem dokładnie, między Konstancą a Bukaresztem. No i poznałem też jego ranking metr europejskich:
Paris - super
Bucuresti - good
Bruxelles, Athenes - sucks
Tym razem po przyjeździe składu metra kulturalnie się pożegnaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę.

Po prostu bajka. Dlatego kocham metro.
utrivv - 2010-08-02, 12:28
:
Odgrzebię temat.

Koleżanka wertuje kalendarz i nagle mówi zrezygnowana: W tym roku Wielkanoc znowu w niedzielę :(

Wiele lat temu w Polfie (opowiadała mama mojej żony) do sali gdzie siedzą panie wpada dyrektor czerwony na twarzy i krzyczy: Kto przysłał tutaj tę idiotkę!?!
Dzwoni i prosi z Panem CHOJEM (facet nazywał się Kotas, panie uczulały interesantów by nie mylili się w nazwisku: pammietaj o nie u)
martva - 2010-08-02, 12:45
:
utrivv napisał/a:
W tym roku Wielkanoc znowu w niedzielę :(


Moja kuzynka się zastanawiała kiedys co się dzieje jak Wielkanoc w danym roku wypadnie w czwartek. Przyznam że mnie zatkało ;)
Fidel-F2 - 2010-08-02, 14:29
:
utrivv napisał/a:
Wiele lat temu w Polfie (opowiadała mama mojej żony) do sali gdzie siedzą panie wpada dyrektor czerwony na twarzy i krzyczy: Kto przysłał tutaj tę idiotkę!?!
Dzwoni i prosi z Panem CHOJEM (facet nazywał się Kotas, panie uczulały interesantów by nie mylili się w nazwisku: pammietaj o nie u)
kawał opowiadany jak Polska długa i szeroka, zawsze świadkiem jest siostra cioteczna byłego chłopaka albo szwagier pierwszego meża cioci albo coś w ten deseń.

ad rem

kiedys jedna z byłych siedząc na taborecie zsunęla nogi tak że stykały się stopami i kolanami po czym mając na myśli fakt, że mimo tego manewru łydki jej się nie stykają rzekła przejętym głosem
- ale mam szparę między nogami!
utrivv - 2010-08-02, 14:51
:
Fidel-F2 napisał/a:
utrivv napisał/a:
Wiele lat temu w Polfie (opowiadała mama mojej żony) do sali gdzie siedzą panie wpada dyrektor czerwony na twarzy i krzyczy: Kto przysłał tutaj tę idiotkę!?!
Dzwoni i prosi z Panem CHOJEM (facet nazywał się Kotas, panie uczulały interesantów by nie mylili się w nazwisku: pammietaj o nie u)
kawał opowiadany jak Polska długa i szeroka, zawsze świadkiem jest siostra cioteczna byłego chłopaka albo szwagier pierwszego meża cioci albo coś w ten deseń.

Moja tesiowa już nie żyje ale żonka owszem więc twoje przypuszczenia są fałszywe. Że teściowa pracowała w Polfie i pracował tam Pan Kotas można się przekonać stosunkowo prosto. Musisz pamiętać że nawet kawały mają czasem pierwowzór :)

ps Mogę wskazać konkretne miejsce i rok zdarzenia - pomoże ci to? :P

W takim razie specjalnie dla ciebie:
Dotyczy kolegi z podwórka mojej żony. Być może też są takie kawały:

Odwiedza go a on na stole zdrapuje coś z sufitu.
- Co ci się stało?
- Smażyłem naleśniki, widziałem na filmach jak kucharze obracają je na drugą stronę i też tak chciałem. Podbiłem patelnię ale nic się nei stało więc zrobiłem to dużo silniej.

Spotkałem gościa. Fantastyczny chirurg ale na gotowaniu dalej się nie zna.
Fidel-F2 - 2010-08-02, 15:04
:
utrivv napisał/a:
ps Mogę wskazać konkretne miejsce i rok zdarzenia - pomoże ci to?
ja też mogę podać, ciekawe czy sie zgaodzą
naturalnie ze wszystcy opowiadają to jako prawdę i wszyscy znają różne szczegóły,
utrivv - 2010-08-02, 15:11
:
Fidel-F2 napisał/a:
utrivv napisał/a:
ps Mogę wskazać konkretne miejsce i rok zdarzenia - pomoże ci to?
ja też mogę podać, ciekawe czy sie zgaodzą
naturalnie ze wszystcy opowiadają to jako prawdę i wszyscy znają różne szczegóły,

Wybacz ale bardziej wierzę teśiowej. Zajżyj na stronę Legendy miejskie a przekonasz się że duża część legend ma swoje prawdziwe źródło a typowa legenda wygląda nieco inaczej.

Cytat:
definicja
Legenda miejska (ang. urban legend) to opowieść, która charakteryzuje się następującymi cechami:

jej akcja dzieje się niedawno,
jej bohaterem jest opowiadający, jego krewny czy znajomy lub — częściej — „znajomy znajomego”,
opowiadana jest jako prawdziwa, opisywane zdarzenia miały zdarzyć się naprawdę,
rozprzestrzenia się spontanicznie — słuchacze stają się opowiadającymi i rozprzestrzeniają opowieść dalej,
w trakcie przekazywania ulega modyfikacjom, w opowieści pojawiają się nowe szczegóły, inne giną „po drodze”, często modyfikacje mają na celu dostosowanie opowieści do lokalnych realiów,
źródła miejskiej legendy są na ogół nieznane, często niemożliwe do ustalenia,
zawiera emocjonalne elementy (często humoru lub makabry), ostrzega przed fatalnymi skutkami działań sprzecznych z zasadami obowiązującymi w danej społeczności, potwierdza lęki i obawy przez złem czyhającym wokół.

Tak czy siak ja znam opowieść jako konkretne zdarzenie. Oczywiście tych pań tam było więcej i zapewne każda opowiadała to swoim znajomym. To była Polfa na Kasprzaka w Warszawie.

Typowa legenda to Stalin i Beria sadzą drzewa pod Smoleńskiem
Cytat:
(Napis) wprowadza w błąd. Fotografię można znaleźć na stronach rosyjskiej Federalnej Agencji Archiwów, według tego źródła zdjęcie tak naprawdę wykonano około 25 sierpnia 1933 roku, przedstawia ono Stalina i Berię na daczy w Soczi

Fidel-F2 - 2010-08-02, 15:31
:
utrivv napisał/a:
Tak czy siak ja znam opowieść jako konkretne zdarzenie.
pół Polaski zna to jako konkretne zdarzenie
utrivv - 2010-08-02, 16:35
:
Możliwe. Ale to nie może podważać moich słów. A może skończymy te OTy i otworzymy nowy temat Kotas - teoria spiskowa?
MrSpellu - 2010-08-02, 16:37
:
Fidel-F2 napisał/a:
pół Polski zna to jako konkretne zdarzenie

Inaczej nie byłby to urban legend.
Fidel-F2 - 2010-08-03, 06:50
:
utrivv napisał/a:
Ale to nie może podważać moich słów.
oczywiście, że podważa

MrSpellu napisał/a:
Inaczej nie byłby to urban legend.
ano właśnie
MrSpellu - 2010-08-03, 07:09
:
Podam ciekawy przykład. Dobre sześć lat temu moja kumpela z Niemiec opowiedziała mi jak jej chłopak jechał autobusem w Darmstadzie i był świadkiem scenki, gdy jakiś Turek (byczek dwa metry na dwa metry) chciał wywalić staruszkę z siedzenia:

Turek: Puść mnie. Chcę usiąść.
Babcia: Nie, nie puszczę Cię.
Turek: Puść mnie, bo Cię zabiję.
Babcia: Nie boję się.
Turek: Zabiję Cię, jest nas już tu cztery miliony, niedługo wszystkich Was wyrżniemy.

Na co cięta babcia odrzekła tak, że pasażerowie nie wiedzieli czy śmiać się czy płakać:

"Przed wojną było tu sześć milionów Żydów. Widzisz tu jakiegoś?"

Jakiś czas temu, może ze dwa lata będzie, ten sam tekst znalazłem na Joe Monster. Rodzi się pytanie:

:arrow: Słyszałem autentyk, puściłem w obieg i ktoś go sobie przywłaszczył?
:arrow: Czy może mnie opowiedziany żył już wcześniej własnym życiem?

Nie do rozstrzygnięcia.

Inna kwestia. Tekst opowiedziany w "moim" towarzystwie spotkał się z aprobatą postępowania babci, gdyż tekst był mocny i przewrotnie na miejscu - mimo, że bardzo niepoprawny politycznie. Gdy to opowiedziałem znajomym ze studiów w Krakowie, zostałem wyzwany od antysemitów i nieodpowiedzialnych ludzi ("Ty chyba w Auschwitz nie byłeś") :roll: Ludzie, klamki i parapety...
utrivv - 2010-08-03, 08:03
:
Takie sytuacje prawie zawsze mają pierwowzór. Legendą miejska staja się dopiero po pewnym liftingu. Nie chce jednak burzyć świata Fidela i dla spokoju świata przez niego wyznawanego ustalmy że to wszystko wymyśliłem ;)
Masz rację Fidel. Nikt nam nie wmówi że białe jest białe.
MrSpellu - 2010-08-03, 08:04
:
utrivv napisał/a:
Nie chce jednak burzyć świata Fidela i dla spokoju świata przez neigo wyznawanego ustalmy że to wszystko wymyśliłem

Nie wymyśliłeś. Ktoś Ci opowiedział i przedstawił to jako "swojski autentyk", a ty frajer uwierzyłeś :P
utrivv - 2010-08-03, 08:16
:
MrSpellu napisał/a:
Nie wymyśliłeś. Ktoś Ci opowiedział i przedstawił to jako "swojski autentyk", a ty frajer uwierzyłeś :P

O to to. Teraz sobie przypominam ;)
MrSpellu - 2010-10-13, 07:44
:
Świeżynek. Wczoraj wychodząc z pracy zauważyłem, że mi roboczy kombajn się zwiesił i nie chciał się odwiesić. Zgłosiłem to do odpowiedniego działu. Przed dwoma chwilami udało mi się go odwiesić starą i dobrze znaną metodą z filmu Armageddon. Przed chwilą przyszedł kolega z działu od Spraw Beznadziejnych.

Kolega: To co z tym kombajnem?
Ja: Naprawiłem.
Kolega: O, jak?
Ja: A jak się naprawia chiński sprzęt? :freak:
Asuryan - 2010-10-13, 21:16
:
Ale to raczej metoda na rosyjski sprzęt, miałeś szczęście że na chiński też zadziałała :mrgreen:
MrSpellu - 2010-10-13, 22:31
:
Asuryan napisał/a:
Ale to raczej metoda na rosyjski sprzęt, miałeś szczęście że na chiński też zadziałała

"Amerykański czy rosyjski i tak jest z Tajwanu" :>
Prev - 2010-11-19, 20:34
:
Domofon do mnie dzwoni, podszedłem, ale słyszę że typ już do kogoś innego dzwoni

2010-11-16 20:40:02
to postanowiłem że posłucham

2010-11-16 20:40:23
- Halo?
- Rachunki Netii i Play'a!
- Reklamy?
- Nie reklamy, rachunki!
<do rozmowy włącza się jeszcze 2-3 sąsiadów>
- Halo, halo, co się dzieje?
- Rachunki Netii i Play'a ku*wa, czy ja niewyraźnie mówię!?
<jakiś oszołom mu otworzył>

Teraz idę na dół po fajki

A tam w skrzynce co?

Ulotki jakiegoś ch*ja z SLD