Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Dziedziniec

KapitanOwsianka - 2008-01-06, 12:44
: Temat postu: Dziedziniec
Cześć, nowe ciuchy? Zaczynasz wyglądać jak człowiek.

O to najważniejsze miejsce w szkole! To właśnie tutaj dzieje się magia! No dobra, magia jeśli mamy namyśli kolekcjonerską grę karcianą. Ale nie radzę Ci tutaj się w to bawić. Plotki strasznie szybko się rozchodzą w tej budzie. Tak czy siak... Witaj w nowym świecie, który w sumie niczym nie różni się od Twojego. Tyle, że tutaj można umrzeć towarzysko. Och... Jeszcze jedno. Nie ruszaj tamtej ławki. Tam siada Max i jego klika. Dziwne, że są to tylko dziewczęta. Zazwyczaj.
Holly - 2008-01-30, 22:18
:
Czuła się dziwnie w nowej szkole, cóż. Pora lunchu to jakiś taki sprawdzian, takie być albo nie być. Wyszła ze szkoły i stanęła na dziedzińcu. Chwila zastanowienie i ruszyła w kierunku pustej ławki. Usiadła na niej, a że słońce świeciło tak samo mocno jak zawsze założyła na nos okulary. Obserwowała tlumy... to całkiem ciekawe zajęcie. Lepsza zabawa niż ta, którą mają dzieci obserwując zwierzęta w zoo.
KapitanOwsianka - 2008-01-30, 22:25
:
No ba... A szkoła o tej porze była pełna. Ze wszystkich budynków i budyneczków wyległo na dziedziniec masę dzieciaków. Lilly miała ubaw przyglądając się mijającym ją dziewczynom, które starały się na siłę być w centrum zainteresowania. Na trawniku kilku chłopców zaczęło grać w coś co przypominało Zośkę.
Nagle ktoś się do niej dosiadł. Kiedy spojrzała w tamtą stronę dostrzegła niewysoką, ładną dziewczynę, szatynkę i szczupłej, ozdobionej figlarnym pieprzykiem na prawym policzku, ślicznej twarzy. Miała proste włosy i ubrana była w jakiś żakiecik chyba od Chanelle, jakąś bluzkę pod spodem i dżinsy. Hey... Jestem Brooke.
Caylith - 2008-01-30, 22:46
:
Czarne BMW z zawrotną prędkością skręciło z ulicy, tam zwolniło i grzecznym tempem wjechało pomiędzy zaparkowane samochody.Ricky poprawiła Raybany na nosie chwyciła torbę i oglądając się gwałtownie jakby goniły ją setki demonów albo jeden ojciec wyskoczyła zgrabnie z samochodu. Raz jeszcze sprawdziła czy nie nadjeżdża krwiożerczy Nissan ale nie widząc go jeszcze wcisnęła do uszu słuchawki, zamknęła samochód i krocząc w takt mocnego beatu w uszach ustawionego tak by słyszeć i muzykę i tego kto by zamierzał sie odezwać, ruszyła na dziedziniec.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 10:27
:
Erica:
Mimo, że raczej nie spodziewała się ciepłego powitania ze strony całej tej zgrai cukierkowych nastolatków, to jednak wielce wymowne spojrzenia dotknęły ją. Najbardziej jednak wredne było to co usłyszała idąc w kierunku głównego budynku, gdzie są szafki: Another freak? Co się z tą szkołą dzieje? usłyszała fragment rozmowy, kiedy mijała dwie dziewczyny jedna miała urodę lalki (okrągłą buzię, falujące blond włosy), druga była wyższa i dużo szczuplejsza. Również blondynka, jak większość dzieciarni tutaj.
Caylith - 2008-01-31, 11:15
:
Szła niespiesznie przez dziedziniec. Gdy dotarł do niej zjadliwy komentarz wolno odwróciła głowę w stronę blondi i jej kumpeli i spojrzała drwiąco znad okularów. Potem wolnym gestem podniosła prawą ręke do okularów, wyprostowała środkowy palec zginając reszte w pięść, przyłozyła go ba sam środek okularów między szkła i tym środkowym palcem poprawiła powoli...jakże powoli okulary na nosie nadal patrząc na nie drwiąco. Na usta wypłynął drapieżny uśmiech. Następnie odwróciła od nich spojrzenie i ruszyła dalej rozglądając się z oszczędną ciekawością za znajomymi twarzami.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 16:38
:
Ta niższa blondynka, o falujących włosach i lalkowatej buzi uśmiechnęła się jakoś tak dziwnie. Bitch... odpowiedziała, a potem obie zebrały się i ruszyły dalej. Zostało jeszcze parę minut przerwy nim zaczną się zajęcia.
Caylith - 2008-01-31, 16:49
:
Prychnęła cicho i rzuciła okiem na zegarek. Widząc, że jeszcze ma odrobinę czasu znalazła sobie kawałek trawy, wyciągnęła iphone i zaczęła czegoś w nim szukać. Gdy po chwili w słuchawce (druga wyjęła z ucha by słyszeć co się dzieje wokół) zagrzmiał Manowar, uśmiechnęła się z pełnym zadowoleniem do siebie i przybrała pozę półleżącą opierając się na łokciach. Rozpoczęła leniwą obserwację zachowań osób w okolicy tonąc w dźwiękach metalu.
Caylith - 2008-01-31, 18:37
:
W pewnej chwili nagle siadła, wyciągnęła słuchawkę z ucha i zaczęła czegoś gwałtownie szukać w torbie. Widać nie znalazła, bo poderwała sie na nogi z okrzykiem:
- 0 ku***!
po czym poszła bardzo szybkim krokiem w stronę szkoły.
Holly - 2008-01-31, 18:40
:
Hej... Lily Usmiechnęła się tak naprawde sympatycznie i przyjaźnie. Lil, która była 100% fanką Coco Chanel i rozpoznawała ciuchy Chanel na kilometr więc nie mogła pominąć jej żakietu, oczy aż się jej zaświciły. Ładny żakiecik. rzuciła z uznaniem i znów się uśmiechnęła. Coraz więcej ludzi kierowało się w stronę wnętrza szkoły, ale tym razem Lil nie miała zamiaru się spieszyć. Już nie.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 18:46
:
Dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko. To Ty przyjechałaś tutaj z Parkerem, tak? zapytała unosząc zgrabne brwi do góry. Na wzmiankę o żakieciku uśmiechnęła się, ale nie skomentowała jej. Jesteś jego nową zabaweczką? zapytała, a jej uśmeich zmienił się na trochę wredny.
Holly - 2008-01-31, 19:11
:
Zabaweczką? Zmarszczyła czoło i zdjęła okulary, żeby widzieć dziewczyne naturalnych kolorach. Nie. Nie jestem żadną zabawką, ani nową ani starą. I wrócił jej naturalny sympatyczny uśmiech. Czasami taki ciągły uśmiech niczym miss world może zirytować.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 20:09
:
Okey... Znaczy, że jest teraz wolny. zmrużyła oczy i uśmiechnęła się przebiegle. Dzięki Aly... rzuciła i wstała z ławki, po czym ruszyła w kierunku głównego budynku.
Ale nie był to koniec wrażeń. Wreszcie znalazł się Nathan. Już z daleka uśmiechał się do niej. Lilly! krzyknął na przywitanie i podszedł do jej ławki.

Przeniesienie akcji
Lothrien - 2008-02-03, 21:29
:
Wiedziała, że prędzej czy później ta chwila musi nastąpić i wybitnie nie było jej to na rękę. Kiedy ucichł już ryk silnika, dziewczyna jeszcze przez chwile nie schodziła z motocykla. Na głowie miała kask, może i lepiej, że przechodzący dookoła ludzie nie widzieli grymasu na jej twarzy. Wzięła głęboki oddech i z gracją zsiadła ze swojej bestyjki.
Ell płynnym ruchem zdjęła z głowy kask, pozwalając by burza kręconych włosów oplotła jej śliczną twarzyczkę. Rozpięła skórzaną kurtkę i rozejrzała się dookoła. Pozostało jej czekać. Oparła się o swój motocykl, wyciągnęła z kieszeni miękką paczkę papierosów i zaczęła szukać po kieszeniach zapalniczki.
Caylith - 2008-02-03, 21:36
:
Dotarła na dziedziniec i rozejrzała się ze spokojem. W oczy rzucił jej się nagle znajomy motocykl. Ze zdumienia wybałuszyła oczy. Po czym podeszła szczerząc się na widok znajomej twarzy.
- Elle, bitch, niech cię jasna cholera!!!! - zagrzmiała z radości patrząc na motocyklistkę. - kiedy cię tu przywiało?
Lothrien - 2008-02-03, 21:42
:
Ell ze zdziwienie rozdziabiła usta w wybitnie niemądrym wyrazie twarzy. Szybko jednak zastąpił go uśmiech, który z każdą chwilą stawał się coraz szerszy.
-OMG!! Ricky niech cię szlag! teraz już wiem, ze jestem w piekle!- wyraz twarzy nie wskazywał na to by w jakikolwiek sposób miało ją to zmartwić. - Wieki cie nie widziałam, powinnam cie nawet wytargać za te kudły, że się nie odzywasz!- dziewczyna taksowała ją wzrokiem, trochę się jednak zmieniło od czasu, gdy widziały się ostatnio.
Caylith - 2008-02-03, 21:49
:
- Zgubiłam twój numer przy przeprowadzce - wypaliła - razem ze starym telefonem. Masz mi go dac raz jeszcze. A tak w ogóle to chodź tu...
Zrobiła 3 kroki i ścisnęła Elle w objęciach najwyraźniej niezwykle zadowolona ze spotkania. Po czym pociągnęła ją do szkoły.
KapitanOwsianka - 2008-02-03, 21:53
:
Jakiś chłopak przechodził koło dziewczyn. Pokiwał głową z zadowoleniem Yeah... powiedział komentując przytulaska dwóch fajnych lasek. Dziewczyny... Nie wiem czy słyszałyście, ale wieczorem jest impreza u mojego kumpla... Może miałybyście ochotę się ze mną pobujać? urodę miał raczej przeciętną. I z daleka sprawiał wrażenie frajera.
Lothrien - 2008-02-03, 21:58
:
Nawet nie próbowała się wyślizgnąć. Wiedziała, że ta diablica to jedyna bliska jej osoba w tym gąszczu zblazowanej, bogatej młodzieży. Podała jej swój stary numer telefonu nawet nie wyciągając swojego aparatu. O takim cudzie jaki miała kumpela mogła tylko pomarzyć.
-Musisz mnie kiedyś zaprosić- mrugnęła do niej porozumiewawczo.
Zmierzyła wzrokiem kolesia i wymieniając spojrzenia z Ricky powiedziała tylko:
- Just shut up and go...
KapitanOwsianka - 2008-02-03, 22:02
:
Chłopak momentalnie spotulniał. Mruknął coś o głupich pindach i pomaszerował gdzieś... Bo kogo interesowało gdzie poszedł?
Derriuz - 2008-02-03, 23:33
:
Ryk silnika pięknego Chevroleta Camaro SS z 1967 roku, dla znawców, lub zajebiście pięknego klasyka, dla "mniej znawców", albo po prostu niezłej bryki, dla prostaków, rozległ się nieopodal szkoły i wkrótce już w leniwym tempie wjechał na jedno z wolnych miejsc parkingowych. Dave w pośpiechu opuścił swój wóz, upewniając się przy okazji, że dobrze go zamknął, i ruszył w kierunku szkoły pospiesznym krokiem z plecakiem, który niósł w ręku, a nie na plecach, jak większość.
Gabi. - 2008-02-04, 02:07
:
Przyjechała swoim Fordem, na teran szkoły, wysiadła ubrana w spodnie rurki, czarne szpilki od Manolo Blahnika i białej koszulce z krótkimi rękawami. Wzięła swoją torbę z książkami i kosmetykami, schowała komórkę do kieszeni i szła w kierunku wejścia. Przyglądała się wszystkim spod ciemnych okularów słonecznych.
KapitanOwsianka - 2008-02-04, 11:05
:
Na dziedzińcu też grzmiało od rana. Nikt w zasadzie nie mówił o czymś innym, niż o wieczornej imprezie. Wyglądało na to, że zwali się do O'Neila całkiem dużo ludzi. Większość z nich podniecona szykującym się Melanżem Roku inni tym, że pokażą się w fajnym towarzystwie.
Noise - 2008-02-04, 20:49
:
Evan szedł do domu z opasłym tomiszczem pod pachą. Cała sprawa z tą książką śmierdziała mu na milę, więc przechodząc koło kontenera na śmieci rzucił ją z pewnej odległości do niego, gdyż nie chciał nadto zbliżać się do owego kontenera i poszedł dalej. Przed nim cały weekend wolnego. Evan uśmiechnął się lekko i przyspieszył nieco kroku jednocześnie wkładając słuchawki do uszu i puszczając swoją ulubioną muzykę.


Gdy zajęcia dawno się już skończyły i w szkole nikogo już nie było ktoś podszedł do kontenera i wyjął stamtąd opasłe tomisko, które leżało przy krawędzi śmietnika przez połowę dnia.
KapitanOwsianka - 2008-02-05, 12:16
:
Kiedy zajęcia się skończyły Evan wrócił do szkoły. Książka cały dzień go męczyła. Na szczęście nikogo już w Harbor High nie było. Ballmer przechylił się przez krawędź kontenera i wygrzebał ze środka książkę, którą niedawno dał mu O'Neil. Do tej pory się nie otworzyła. Widać miał fart, albo wszystko było w porządku.
Lothrien - 2008-02-09, 15:47
:
Ell wyszła na dziedziniec. Doszła do wniosku, że może już przestać działać Ricky na nerwy i przestać się ukrywać. Tak na prawdę ani przez chwilę nie była zła, bardziej rozbawiona. Siadła na jednej z wolnych ławek, wsunęła na nos okulary przeciwsłoneczne i wystawiła się twarzą w kierunku słońca. Czekała...
Caylith - 2008-02-09, 16:07
:
Wjechała na parking z przeciągłym rykiem samochodu, zaparkowała i odetchnęła głębiej. Potem sięgnęła na tylne siedzenie po papierową torebkę w której coś grzechotało, sięgnęła do niej i wyciągnęła fistaszka, którego zaraz potem wpakowała do ust. Jednak połówka pizzy to było za mało jak na wygłodniałą Ricky... a na więcej nie miała czasu.
Ostatecznie wysiadła z samochodu, wetknęła okulary na nos i wymachując raźno torebką z fistaszkami udała sie w stronę szkoły.
Niezadługo potem zauważyła Elle na ławce. Klapnęła koło niej.
- Hey girlfriend... długo masz jeszcze zamiar się na mnie dąsać? - zapytała spokojnym tonem szeleszcząc torebką z której wyjęła kolejnego fistaszka i podrzuciwszy do góry zręcznie złapała go do ust.
Lothrien - 2008-02-09, 16:14
:
Ell wyszczerzyła się w uśmiechu nie odwracając twarzy od słońca.
-Ile będzie trzeba...- powiedziała z udawaną powagą. -Wiesz co masz robić, czy mam ci wytłumaczyć?- odwróciła wreszcie twarz do koleżanki, osunęła okulary na czubek nosa i spojrzała znad nich znacząco.
Caylith - 2008-02-09, 16:17
:
- Klękać i błagać nie będę, laska - mruknęła łapiąc w usta kolejnego fistaszka. - Ale jak chcesz mogę ci streścić gdzie byłam kiedy mnie nie było obok - uśmiechnęła się zsuwając okulary na czubek nosa i patrząc wesoło na Ell.
- Peanut? - podsunęła jej torebkę
Nevi - 2008-02-09, 16:18
:
Na parking zajechał Aston Martin, z którego wysiadł z wesołym uśmiechem na twarzy Marc O'Neal. Pomimo incydentu na jego imprezie, ta była nader udana, więc szedł do szkoły w znakomitym nastroju. Zarzucił na ramię torbę, założył swoje lustrzane okulary, duże, takie jak mają zwykle piloci myśliwców na wszystkich filmach z Hollywood i ruszył przez dziedziniec, utrzymując na twarzy uprzejmy uśmiech kogoś, kto jest dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze.
Lothrien - 2008-02-09, 16:47
:
Skrzywiła się. -Nie lubię orzeszków, no chyba, że w czekoladzie.- stwierdziła w zamyśleniu, jakby to była sprawa wielkiej wagi.
-Oczywiście, że musisz mi opowiedzieć jak ten "ladacznik" podstępem i przemocą ciągnął cię za włosy po plaży by z daleka od wszystkich pozbawić cię czci i honoru i jak to ostatkiem sił mu się wyrwałaś by uciec z krzykiem...- starała się zachować pozory opanowania i nie chichotać. Zbyt głośno. -Bo przecież nie poszłabyś z nim z własnej woli, will you?
Derriuz - 2008-02-09, 17:03
:
Na dziedziniec zajechał Dave w swojej kochanej bryce, jak to miał w zwyczaju powoli, bez wybryków, ale za to warcząc głośno silnikiem, jakby chcąc oznajmić swoje przybycie. Szybko zgasił wóz, wysiadł i go zamknął. Gdy dostrzegł Marc'a na dziedzińcu podszedł do niego z plecakiem, który wyciągnął z samochodu, w ręku.
- What's goin' on? - zapytał, unosząc jedną brew ku górze.
Nevi - 2008-02-09, 17:28
:
Man, jest następująca sytuacja. - zaczął Marc, patrząc od jakiegoś czasu na dwie dziewczyny, które chyba osobiście zapraszał na swój melanż roku, no przynajmniej melanż roku w tym tygodniu.
Nie idziemy do naszej kochanej szkółki, lecimy najpierw do mnie po potężną dawkę THC, wykombinujemy coś w mojej chacie... Stary, jeździłeś kiedyś konno na bani? No to masz okazję spróbować! - Marc uśmiechnął się od ucha, ponieważ przypomniały mu się noce, gdy siodłał swojego Swallowa i jeździł zjarany pod światłem księżyca i gwiazd.
Poza tym..., widzisz te dwie dziewczyny? Ja je kojarzę z mojej imprezy. Myślisz, że by reflektowały na taki sposób spędzenia dnia?
Caylith - 2008-02-09, 18:29
:
Wybuchnęła gromkim śmiechem i podrzuciła kolejnego orzeszka tym razem wyżej. Musiała trochę pobalansować głową by go złapać. No nie nie udało się. Orzeszek pacnął ją w czoło.
- Aj... Ell jesteś wiedźmą - oświadczyła podrzucając kolejnego i tym razem łapiąc go jak trzeba. Odwróciła się do koleżanki i siadła tak by ją widzieć, podginając jedna nogę pod siebie.
- No więc słuchaj bardzo uważnie bo nie będę powtarzać. Nie ladacznik tylko Max Parker... i nikt mnie nigdzie nie ciągnął. Sama poszłam. - wyszczerzyła się widząc jej niedowierzające spojrzenie.
- Po prostu jak ty zwiałaś z drugą flaszką tequili zaczęłam cię szukać. Nie znalazłam ale trafiłam na jakiś tarasik nad plażą. Potem on sie tam przypałętał i zaczęliśmy gadać - Ricky odgarnęła kosmyk włosów z oczu z zamyśleniem - Ale nie tak jak poprzednio gryząc się i tnąc ironią - gadać normalnie.
Przerwała i podrzuciła kolejnego fistaszka łapiąc go równie zręcznie jak poprzednie.
- Potem zamiast na imprezę na plaży wyciągnął mnie do knajpki na molo na lody i gadaliśmy tam do późnej nocy. Tylko gadaliśmy. - uśmiechnęła się z ciepłem w oczach na to wspomnienie.
- Ell, z przykrością stwierdzam, że chyba sie pomyliłam co do tego faceta. On jest... inny... - uśmiech zniknął zastąpiony przez zamyślenie - coś w nim jest... i strasznie bym chciała wiedzieć co i dlaczego mnie tak ciągnie by sie dowiedzieć czym jest to coś...
Zjadła kolejne orzeszki przemielając w głowie to co powiedziała.
- Mogłabym tę rozmowę i samego Maxa porównać do tiramisu - powiedziała z humorem - kilka warstw... odgrzebujesz jedną by znaleźć kolejną... jeszcze ciekawszą.-
Przykro mi, że cię rozczaruję ale to były tylko rozmowy... no, pomijając fakt, że okrył mnie kurtką i jak stwierdził, że nieźle wyglądam w jego ciuchach to mu ją zabrałam.
- zachichotała - Teraz kurtka wisi w szafie i pachnie facetem... bardzo fajnie pachnie... jeżeli to Hugo Boss to Max ma u mnie duuuży plus. Ivy szlag trafiał z ciekawości wczoraj jak ją znalazła i nie mogła ze mnie wyciągnąć czyje to jest. - dodała z przekornym śmiechem i podrzuciła kolejnego fistaszka.
Lothrien - 2008-02-09, 19:39
:
Na twarzy Ell malowały się kolejno: rozbrajający uśmiech, uprzejme zainteresowanie, uprzejme zdziwienie. Potem było już tylko gorzej. Kiedy Erica doszła do słów "tylko gadaliśmy" Elly nie wytrzymała parskając śmiechem. Szybko się jednak opanowała, by wysłuchać tej opowieści do końca. Nie trwało to długo, bowiem kolejne były "on jest...inny", a to wybitnie pozostawało w sprzeczności ze światopoglądem dziewczyny.
-Wszyscy są tacy sami.- powiedziała beznamiętnie.- I błagam tylko nie tiramisu, tak lubiłam ten deser...- pokazała Ricky język. Sięgnęła do kieszeni i wyjęła papierosa.- Uważaj panna, żeby cię nie zemdliło. A jak już skończysz go konsumować popukaj się łyżeczką w czoło.- zaciągnęła się fajką i wypuściła kółeczko z dymu. -Nie będę się bawiła w starszą siostrę, nie będę ci tłumaczyć, ze ten koleś chce cię puknąć. Martwię się tylko, że może nie docenić tego jaka na prawdę jesteś...- spojrzała w oczy Ricky, pierwszy raz zupełnie poważnie, bez żadnych głupich min.
Caylith - 2008-02-09, 19:57
:
Zlatując z wysokiej chmury samozadowolenia popatrzyła na Elly z powagą. Odstawiła torebkę z orzeszkami a potem zabrała jej fajkę.
- Tutaj nie można palić, bejbi - mruknęła i wdeptała fajkę w ziemię. Długo milczała potem wpatrując się w jeden z sygnetów.
- Ell ja wiem, że moje przeczucia co do facetów były do tej pory tragiczne.. ten sukinsyn Dick a jeszcze wcześniej Fairmont z Big Rock i ta jego "kuzynka"... ja wiem, że jestem naiwna i jak ktoś okaże mi trochę przyjaźni mając niecne zamiary to najprawdopodobniej podejdę do niego z sercem na dłoni by je skopał i wdeptał w ziemię. - powiedziała cicho nadal nie podnosząc wzroku. Po chwili jednak spojrzała na koleżankę.
- Wiem też Ell co słyszałam wczoraj i jakie były przeczucia. Ja nie lecę na niego ani tym bardziej nie pozwolę mu sie przelecieć - odgarnęła włosy z twarzy - Jesus, Ell tak nisko mnie oceniasz, uważając że teraz po tylu porażkach znowu pozwolę się skopać? Ja sie gościa uczę... a tak się zachwycam z tej przyczyny, że może po raz pierwszy udało mi się znaleźć kumpla który jest podobny do mnie. Zaznaczam... kumpla. Nie faceta. Nie szukam faceta. I na pewno nie w tym typie.
Wzięła torebkę z orzeszkami i wrzuciła od razu do ust cała garść.
- A poza tym nie mów mi kogo mam traktować jak przyjaciela a kogo nie. Pozwól mi samej zdecydować.
Lothrien - 2008-02-09, 21:56
:
Westchnęła cicho. Sytuacja była gorsza niż podejrzewała. Parker w roli kumpla, cała damska część HHS ryknęłaby zapewne śmiechem. -Nie ciebie skarbie, ale jego. To rozpieszczony, zblazowany chłopak, który od życia bierze wszystko nie zostawiając niczego w zamian. I jeżeli on ma jakieś drugie dno, to aż strach pomyśleć jak paskudne mogłoby być.- przez chwilę wyglądała śmiertelnie poważnie. -Ale oczywiście ty decydujesz.- rozchmurzyła się. -Jesteś zbyt inteligentna by dać się zbajerować. Wierzę w ciebie, ale Parker jako kumpel, rozumiem przelecieć i zostawić. On chyba nawet nie jest zdolny do wyższych uczuć, is he?
Caylith - 2008-02-09, 22:06
:
Podrzuciła kolejnego fistaszka do góry leniwym ruchem i złapała go w paszczę.
- Nie mam pojęcia jaki on jest Ell i do czego zdolny. I dlatego zamierzam sie dowiedzieć czy jest to drugie dno... a może trzecie lub czwarte. Koleś opinię ma... nawet ja słyszałam - wyszczerzyła się a potem puściła oko.
- Ale na pewno mnie nie ogłupi. Tutaj coś jednak jest - postukała się w głowę i wyciągnęła kolejne dwa fistaszki.
- Ciekawe czy uda mi się złapać oba - dodała wracając do poprzedniego humoru i podrzuciła niemal jednocześnie oba. Oba opadły na ziemię.
- Crap... - mruknęła - poprzestanę na osiągnięciu jednego celu... - powiedziała nieobecnym głosem po chwili patrząc bez mrugnięcia oka w jakiś nieokreślony cel. Ale nie wiadomo było czy ma na myśli akurat fistaszki.
Lothrien - 2008-02-09, 22:19
:
-Brzmi rozsądnie. a tym celem będzie?- spojrzała odnosząc wrażenie, że nie chodzi jej o orzeszki. -Bo widzisz Parker to chyba nie jedyny facet w twoim otoczeniu na chwilę obecną?- Ricky poczuła na sobie przeszywające spojrzenie koleżanki.
Noise - 2008-02-09, 22:26
:
Na parking wjechało grafitowe Lambo, które od razu przyciągnęło uwagę wszystkich. Ryk potężnej, wolnossącej widlastej dwunastki i basowy pomruk dobywający się z tłumika robiły wrażenie. Przez na wpół uchylone okno można było dostrzec Evana, który kierował owym wyśnionym pojazdem oraz dosłyszeć ciężkie brzmienia muzyki dobywającej się z potężnego systemu audio. Widząc Erikę i jej koleżankę pomachał do nich, po czym zaparkował na najbliższym wolnym miejscu, wyłączył silnik i wysiadł z auta. Po wciśnięciem jednego przycisku na kluczyku uruchomił alarm i ruszył w stronę dziewczyn.
- Cześć dziewczyny. Jak tam? - zagadnął wesoło.
Zapewne słyszał kilka ostatnich ich słów, lecz nie dał tego po sobie poznać.

Spalam punkt lansu ;)
Caylith - 2008-02-09, 22:26
:
Zaśmiała sie cicho. Kolejny fistaszek wykonał lot nurkujący.
- Dlaczego uważasz, że zaraz musi chodzić o faceta...
Przeczesała czuprynę ręką i wystawiła twarz na słońce.
- Faceci są dziwni. W jednym momencie wiesz czego sie po nich spodziewać, a w innym momencie robią jakiś numer którym niszczą kompletnie podstawy wiary w ich zdrowy rozsądek...
Przeniosła wzrok na Elly.
- Nie... nie ma obecnie w okolicy żadnego męskiego obiektu godnego zainteresowania. Mógł być jeden ale sie wygłupił tyle razy, że nie wiem czy potrafię mu darować znowu. O wilku mowa... - westchnęła ciężko
- What's up Evan? - zapytała spokojnie i podrzuciła kolejnego fistaszka.
Lothrien - 2008-02-09, 22:37
:
-To może powinnaś poszukać damskiego...- zdążyła powiedzieć. Podniosła wzrok na Evana, uśmiechnęła się rozbrajająco. -Właśnie rozmawiam z koleżanką i wyobraź sobie ona twierdzi, że natura faceta jest skomplikowana. Ja natomiast z całym przekonaniem twierdzę, że jesteście prości jak budowa cepa i rzadko kiedy kierujecie się czymś bardziej złożonym niż popęd... Co Ty o tym sądzisz?
KapitanOwsianka - 2008-02-09, 22:38
:
Przyjazd Evana zrobił wrażenie na wszystkich. Na moment chyba cała szkoła zapomniała o numerze jaki wykręcił na imprezie u Marca. A do tego to jego nowe Lambo. Po prostu cudo. Jakaś dziewczyna rzuciła mu powłóczyste spojrzenie. Kilku chłopaków kiwało głowami z podziwem. W końcu to Lambo.

Pamiętajcie o opisaniu ciuchów...
Caylith - 2008-02-09, 22:42
:
- Nienienienienie... natura faceta nie jest skomplikowana. Po prostu nie do przewidzenia jest co on zaraz wykombinuje - zmarszczyła czoło - zresztą babki natura też.
- Ładna bryka Evan - dodała patrząc z uznaniem na auto wzrokiem miłośnika koni mechanicznych.
Noise - 2008-02-09, 22:43
:
- Wszystko zależy od faceta. - powiedział do niej poważniejąc nieco - Jeśli chodzi o mnie, to u mnie popęd schodzi na znacznie dalszy plan. Nie jestem męską dziwką, jak niektórzy w tej szkole. - uśmiechnął się krzywo na te słowa. - Natomiast co do budowy facetów, to sprawę, przynajmniej w moim przypadku, komplikuje porywczość i poczucie dumy. Dlatego rozpieprzyłem tą imprezę. Nie będę dawał z siebie robić ofiary pierwszemu lepszemu ważniakowi. - zakończył hardo swą wypowiedź przenosząc na chwilę wzrok na Erikę. Na słowa o samochodzie uśmiechnął się tylko i kiwnął głową w podzięce.
Lothrien - 2008-02-09, 22:55
:
-Nie widzę nic złego w byciu męską dziwką. To takie... naturalne. Bez urazy oczywiście- wzruszyła ramionami, jakby podkreślając, że to tylko jej zdanie.- Jak dla mnie to tłumaczenie jest zupełnie zbędne.- przeniosła wzrok na Ricky.- Cokolwiek by nie kombinował będzie to zapewne nakierowane na rozsiewanie swojego materiału genetycznego.- uśmiech, który teraz malował się na jej twarzy był po prostu rozbrajający i nie było do końca wiadomo, czy mówi o jakimś konkretnym facecie, czy zupełnie ogólnie.

spalmy punkt cynizmu, co nam szkodzi ;)
KapitanOwsianka - 2008-02-09, 22:59
:
I rzeczywiście tekst rzucony przez Elizabeth rozśmieszył parę osób, które miały okazję go usłyszeć. Najgorzej jednak poczuł sie Evan, któremu w zasadzie opadły ręce. Po takiej puencie, w zasadzie niewiele można było odpowiedzieć nie podając się na śmieszność. A coś trzeba było odpowiedzieć by śmiesznym nie być.
Caylith - 2008-02-09, 23:10
:
- Sooo true... - zaśmiała sie cicho podrzucając kolejnego fistaszka.
- Chociaż Ell... generalizowanie tez jest trochę nie fair... nie wszystkie babki są przecież chodzącymi fabrykami kosmetyków. Możliwe że gdzieś tam lata jakiś osobnik który od zapylania kwiatków woli je wąchać.
Noise - 2008-02-09, 23:11
:
- Czyli lubisz męskie dziwki? - uśmiechnął się szeroko. - A choroby weneryczne też preferujesz? Wszak jest to standardowe wyposażenie każdej dziwki. Tak samo jak małe móżdżki i intelekt godny pożałowania nawet na tle przedszkolaków. Nie wiem, czy lubisz facetów, którzy myślą nie tą główką co trzeba, ale mam nadzieję, że nie. To byłaby tragedia... - powiedział udając troskę i smutek. Musiała przyznać, że idealnie panował nad mimiką twarzy.

Spalamy punkcik cynizmu xD
Caylith - 2008-02-09, 23:14
:
Podnosi ręce gestem wyrażającym "poddaję się".
- It's all on you girl... I pass out - śmieje sie i z roli aktywnego rozmówcy przeradza sie w rolę aktywnego słuchacza oglądającego pojedynek słowny. I łykającego fistaszki.
KapitanOwsianka - 2008-02-09, 23:16
:
Tym razem to Ell poczuła się głupio. W końcu przed chwilą ten chłoptaś udowodnił jej, że jest równie durna jak połowa dziewczynek w Harbor High. Paskudnie było poczuć się w ten sposób. I do tego wszystkiego jeszcze wyszło na to, że lubi kretynów, którzy dla seksu zrobią każde świństwo...
Lothrien - 2008-02-09, 23:24
:
-Naturalne są także trzęsienia ziemi, powodzie i epidemie cholery... A to chyba jeszcze nie oznacza, że je lubię.- odparła spokojnie. -Choroby weneryczne zostawiam tobie, bo jak widzę świetnie się w nich orientujesz. A znajdź mi chociaż jednego faceta, który pomyśli logicznie, kiedy wszystkie jego szare komórki bawią się tam w dole?- wymownie wskazała palcem. Lubiła takie słowne przepychanki. Dawały dużo satysfakcji, szczególnie kiedy rozmówca był bystry i grał czysto.
Noise - 2008-02-09, 23:25
:
Widząc minę Ell Evanowi zrobiło się głupio. - Sorry. Nie chciałem Cię urazić. Mówię jednak od razu, że na kolana padał nie będę - uśmiechnął się rozbrajająco. - Tak nawiasem mówiąc, wspaniała maszyna. - od razu domyśliła się, że chodzi mu o jej motor. - Ale jeśli chodzi o myślących facetów, to pozbywając się przesadnej skromności, właśnie na jednego patrzysz. - uśmiechnął się niewinnie.
Lothrien - 2008-02-09, 23:38
:
Ell uśmiechnęła się rozanielona. -Komplement z ust znawcy...- wskazała brykę Evana- ...pure gold.- mrugnęła do niego wesoło. -Bystry jesteś i ładnie wybrnąłeś...- mówiła spokojnie tonem, który przypominał znawcę. Po czym roześmiała się serdecznie.
Noise - 2008-02-09, 23:46
:
- A dziękuję, dziękuję. - uśmiechnął się z uznaniem. - Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się tak błyskotliwej rozmowy. - mrugnął do Ell nie przestając się uśmiechać - Dobra, fuck that. Czas zacząć gadać po ludzku. - wyszczerzył zęby. - Na zakończenie powiem to dość dosadnie. Pierdolę ludzi, dla których każdy powód jest dobry, żeby się pieprzyć z byle kim. To żałosne i dziecinne. A teraz pogadajmy o czymś przyjemniejszym. Zamknęłaś już licznik w swojej Mambie? - zapytał z wyraźnym zainteresowaniem.
Gabi. - 2008-02-10, 01:59
:
Przyjechała rozespana swoim Fordem, wysiadła zabrała torbę i wolnym krokiem szła do szkoły. Ubrana jak zawsze bardzo seksownie w niebieską koszulkę na ramiączkach z jakimś napisem, białe szorty i japonki.
Lothrien - 2008-02-10, 10:40
:
-Wstyd się przyznać, ale nie...- uśmiechała się spoglądając znad ciemnych okularów na Evana. -Te śliczne literki, układające się w zgrabny napis Corsa, dają mi niecałe 180 KM mocy.- roześmiała się, bowiem oczywistym było, ze moc nijak nie bierze się z literek.- I wierz lub nie, ale nie miałam jeszcze okazji wycisnąć z tej bestii wszystkiego co ma mi do zaoferowania, ale myślę, ze niebawem się to zmieni...- przez chwilę się nad czymś zastanawiała. -Wiesz, zastanawiam się czy powinnam cię spytać o to samo, chociaż ja na twoim miejscu poruszałabym się tym kociakiem z lanserską prędkością 20km/h i tylko wokół domu, by żaden dzieciak nie naruszył struktury lakieru.
Caylith - 2008-02-10, 11:32
:
Słysząc że rozmowa schodzi na tematy stricte techniczne czyli na których średnio się zna, podrzuciła kolejnego orzeszka, złapała z małpią zręcznością do ust i podjadając rozejrzała się po dziedzińcu. Potem sięgnęła do torby, wyjęła rozpiskę i popatrzywszy na nią skrzywiła sie lekko:
- PE... damn...
Kolejny fistaszek poszybował w górę. Ricky kłapnęła paszczą łapiąc orzeszka, jednym uchem słuchając technicznej rozmowy Ell i Evana a drugim oraz oczami badając ponownie działania zawartości dziedzińca czyli co w danym momencie wyrabia bananowa młodzież.
KapitanOwsianka - 2008-02-10, 11:40
:
Bananowa młodzież wlewała się do głównego budynku i poszczególnych pawiloników, zupełnie tak jakby wiedziała coś czego nie wiedziała ta nie bananowa młodzież. Szybko stało się jasne, że chodzi o dzwonek, bo ten zadźwięczał głośno, wzywając wszystkich na zajęcia.
Caylith - 2008-02-10, 11:43
:
- Nosz kurde... już? - jęknęła i wstała niechętnie.
- Ell nie wiem co ty masz teraz ale mnie sie kroją podskoki, rzuty piłką i cała masa tego typu shitu. Idę na PE pogimnastykować się - wykrzywiła się z niezadowoleniem.
- See ya 'round. Bye Evan - kiwnęła chłopakowi głową z uśmiechem, złapała torbę i powoli ruszyła w stronę budynku kończąc w pośpiechu resztki fistaszków.
Gabi. - 2008-02-10, 12:07
:
Usłyszała dzwonek i przyspieszyła, doszła do wejścia,rozejrzała się i nie chętnie weszła do szkoły.
Derriuz - 2008-02-10, 13:48
:
- I'm not so sure. See? - wskazał na Evana - Jeśli go znają, to wątpię - po czym, odnajdując wśród tłumów Gabie, odprowadził ją wzrokiem przyglądając się jej urodzie. Przez chwilę rozważał możliwość pobiegnięcia za nią i zatrzymania jej, by ją zaprosić na wspólne zrywanie się z lekcji, ale zrezygnował. Nie zauważyła go najwyraźniej.
- So... That would be two of us? Chyba, że wyślesz SMS'a do Shabby'ego, czy Maxa. - przeniósł wzrok na MArca, unosząc jedną brew ku górze.
- A, właśnie, miałem wykonać jeden telefon... - i po tych słowach zaczął grzebać po swoich kieszeniach zastanawiając się do której wsadził komórkę.
Lothrien - 2008-02-10, 14:40
:
-Na mnie też już czas.- zupełnie straciła poczucie czasu. -Pokaż im klasę, girl.- rzuciła za Ricky.- Skończymy tą gadkę kiedy indziej.- pomachała Evanowi na pożegnanie i szybkim krokiem ruszyła na zajęcia. Jedno spojrzenie do planu wystarczyło, żeby popsuć jej humor na nadchodzące godziny. -Matematyka... i pewnie nie skończy się na dodawaniu...- skrzywiła się nieznacznie zmierzając w kierunku sali chemicznej.
Noise - 2008-02-10, 14:58
:
- Na razie dziewczyny. Jeśli macie ochotę, to spotkajmy się tutaj po zajęciach, to skoczymy gdzieś w trójkę. - pożegnał się z Ell i Ricky, po czym ruszył do szkoły. Po drodze wyciągnął kartkę z rozpiską zajęć. - Historia. - mruknął do siebie Evan i uśmiechnął się nieznacznie. Pospiesznie zaczął szukać sali, w której miał teraz zajęcia.
Nevi - 2008-02-10, 18:36
:
Marc widząc Evana, uśmiechnął się zjadliwie i odpowiedział Chillmanowi.
You're right, man. That's too stinky company for us. - Jeanx wymownie pociągnął nosem i skrzywił się, pamiętając doskonale w jakim rodzaju cuchnącej mazi Ballmer się znalazł.
Shabby'ego nie ma. Wyjechał w interesach. Wiesz jak facet musi zarabiać na życie, ye? No to zadzwoń od razu do Maxa. - powiedział O'Neal, patrząc jak Chillman wyciąga telefon.
KapitanOwsianka - 2008-02-10, 20:43
:
Dave już miał zadzwonić, kiedy usłyszał zbliżającą się Impalę. Max spokojnie wjechał dudniącym samochodem na parking i zatrzymał się by Holly mogła ze środka wysiąść. Ta wyciągnęła najpierw zgrabne nogi, a potem cała się pojawiła prezentując obfity dekolt. Uśmiechnęła się zalotnie do O'Neila i zabrawszy swoją torbę ruszyła w kierunku szkoły. Za to Max zamknął drzwi od środka i wjechał na woje miejsce. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył tam motor. W ostatniej chwili przychamował z bezgłośnym Fuck... Na ustach. Wysiadł trzaskając drzwiami. No co jest!? ale zaraz złość zastąpił diabelski błysk w oku i szatański uśmiech. Gwizdnął przeciągle na palcach i machnął ręką do kumpli. Pomożecie mi zrobić numer...

Przeniesienie akcji...
Chłopaki możecie się przenieść gdzie chcecie :P Rozumiem, że pomożecie Parkerowi nie?

Caylith - 2008-02-10, 21:48
:
Wybiegana, zmęczona i z włosami jeszcze wilgotnymi po prysznicu zamknęła szafkę z trzaskiem i szybko włożyła sygnety na palce i kolczyki w lewe ucho. Potem podeszła do Gabi.
- Świetny bieg. Gratuluję - uśmiechnęła się - ale następnym razem cię pokonam - dodała z wesołym błyskiem w oku.
Wyszła z szatni a potem grzebiąc w torbie podążyła korytarzem do wyjścia. Przy samych drzwiach wyciągnęła butelkę z wodą i wypiła kilka potężnych łyków.
- Ahhh.. - westchnęła, potrząsnęła włosami, które sie przylepiły do twarzy i lekkim w miarę krokiem zeszła po schodach, po czym siadła na murku przed szkołą i znowu pociągnęła łyka.
Noise - 2008-02-10, 21:48
:
Evan siedział na masce swojego Lambo w pozie godnej playboya. Wyczekiwał nadejścia trzech osób: Ricky, Ell i... Maxa Parkera.
Lothrien - 2008-02-10, 21:56
:
Ell wyszła, nie wybiegła na dziedziniec. Na szczęście zaraz dostrzegła koleżankę.
-Ricky!!!- przywitała ją wrzaskiem, który nie wróżył nic dobrego. -Fuck!!- dziewczyna zapaliła papierosa.- Zgadnij co to twoje tiramisu zrobiło?!- nie czekając na odpowiedź kontynuowała. -Najpierw zdzielił mnie swoją torba po głowie. Dwa razy! A potem został moją parą od pracy domowej! Za jakie grzechy?! Przecież on nawet nie umie dodawać powyżej 21 bo mu się palce kończą!
KapitanOwsianka - 2008-02-10, 22:00
:
O jakież było zdziwienie Elizabeth, gdy ta zobaczyła, że jej piękny motor stoi na samym środku dziedzińca na trawie, a obok niego stoi nie kto inny tylko dyrektorka. Momentalnie zmiękły jej nogi i ręce zaczęły drżeć. Przecież to nie możliwe, żeby aż tyle zwaliło się na jej głowę.
Caylith - 2008-02-10, 22:03
:
Zakrztusiła się wodą na ten nagły ryk po czym zaczęła jak szalona kaszleć - zapewne dlatego, że woda dostała sie do płuc bo Ricky zaczęła się jednocześnie śmiać.
Po chwili jednak widząc, że Ell przestała sie wydzierać i zastygła w miejscu przeniosła wzrok w punkt gdzie się koleżanka patrzyła i zobaczyła motor na środku trawnika.
- Oooo... tego tam nie było wcześniej... - podeszła do Ell poważniejąc.
Lothrien - 2008-02-10, 22:08
:
Gdzieś tam w podświadomości zadział instynkt samozachowawczy i papieros powędrował na ziemię. Przydeptała go butem i głośno przełknęła ślinę. -What the fuck?!- przeklęła jednak na tyle cicho by usłyszała ją tylko koleżanka. Nie miała większego wyboru- ruszyła przez trawnik w kierunku swojej maszyny.
-Dzień dobry pani dyrektor. Zapewniam, że ja go tutaj nie zostawiłam.
Caylith - 2008-02-10, 22:09
:
Zaciekawiona ruszyła za nią trzymając się nieco z tyłu Ell tak by w razie czego zrobić za świadka nie postawienia motocykla w tym miejscu.
KapitanOwsianka - 2008-02-10, 22:13
:
Erica i Elizabeth:
Dr. Kim była zdecydowanie zła. Myśli pani, pani Bentham, że tutaj jest miejsce na pojazdy? A może uważa pani, że to bardzo dowcipne? zapytała mierząc ją wzrokiem. Może pani wskaże osobę, która tutaj przestawiła pani motor?
Gdzieś mignął im Parker, który uśmiechał się jakby był niesamowicie z siebie zadowolony. Kiedy jednak zobaczył Elizabeth i zdał sobie sprawę z tego, że to jej motor to mina mu zrzedła.
Caylith - 2008-02-10, 22:16
:
- Jesteśmy pierwszakami pani dyrektor... każdy mógł wyciąć Ell taki numer w ramach "kocenia" pierwszaka - mruknęła cicho ale tak by dyrektorka słyszała.
Lothrien - 2008-02-10, 22:24
:
-Jeśli pani pozwoli... Na trawniku nie ma śladów kół, czyli nie wjechałam tu na nim. Nie byłabym także w stanie wnieść na plecach 170kg. Zapewniam panią, że mnie również ten dowcip nie bawi.- przyznała, kątem oka dostrzegając Parkera.
KapitanOwsianka - 2008-02-10, 22:29
:
Yhmmm... Masz rację. powiedziała Dr. Kim i rozejrzała się po zebranych.
Parker przez chwilę się gryzł sam ze sobą. Doktor Kim... To ja to zrobiłem. Mój pomysł, taki głupi żart. wreszcie powiedział poważnie. I już idę do pani gabinetu. dodał, tak jakby to było oczywiste, że dyrektorka tam go zaprosi.
Dr. Kim spojrzała na Elizabeth Zabierz stąd ten motor, ale dopiero na parkingu włącz silnik. A pan panie Parker... Pójdzie ze mną do gabinetu.
Lothrien - 2008-02-10, 22:46
:
W pierwszej chwili była wściekła, co z resztą dosadnie wyrażało jej spojrzenie. Parker od rana wybitnie ją prześladował. Po chwili jednak dotarły do niej jego słowa. Rozszerzyła oczy ze zdumienia, tego się nie spodziewała.
-Dobrze pani dyrektor.- powiedziała nie odrywając spojrzenia od Parkera. W końcu się ocknęła, skinęła na Ericke i razem, wspólnymi siłami zaczęły toczyć motocykl na parking.
-Sama widzisz.- zaczęła jak już znalazły się na parkingu. -On mnie prześladuje od rana.-
Caylith - 2008-02-10, 22:49
:
Pomagając przepychać motor koleżanki kiwnęła głową.
- Ale ja nie sądzę, żeby TO akurat zrobił specjalnie dlatego że to twoja maszyna. Widziałaś minę? Jak zbity pies... i nie sądzę, żeby chodziło o wizytę na dywaniku.
Zatrzymała sie obok własnego autka.
- Chcesz pojechać na coś na poprawienie humoru? Może tiramisu? - oczy błysnęły wesoło. W sumie cieszyła się, że problem wyparował.
Noise - 2008-02-11, 10:45
:
Evan widząc dziewczyny zmierzające w okolice BM-ki Eriki wsiadł do swojego Lambo i uruchomił silnik. Widlasta dwunastka przebudziła się do życia i już po chwili Evan wycofał szybko i podjechał do dziewczyn. Gdy się z nimi zrównał opuścił szybę i zapytał - Pojedziemy gdzieś razem, czy macie już inne plany na dzisiejsze popołudnie? - uśmiechnął się szeroko, po czym włączył muzykę niezbyt głośno, aby nie zagłuszała ich rozmowy.
Caylith - 2008-02-11, 11:19
:
Oparła sie o bok swojej BMki zaplatając ręce na piersi i zmierzyła Evana wzrokiem. Potem przeniosła spojrzenie na Ell.
- Wszystko zależy od niej - usmiechnęła sie szeroko - w końcu to jej motocykl "magicznie" przeniósł się na trawnik przed szkołę. A raczej przeniósł się z drobną pomoca...tiramisu - zachichotała.
- To jak Ell.. chcesz gdzies się wyrwać i zapić rozżalenie albo pożreć ten deser pochłaniając i kłopot?
Przeczesała palcami nadal nieco wilgotne wlosy czekając na odpowiedź.
Lothrien - 2008-02-11, 11:45
:
Ell spojrzała na Evana. -Jeśli obiecasz, że nie będziesz mnie walił torbą po głowie...- przeniosła spojrzenie na Ericke. -Ja proponuje najpierw pożreć, potem zapić.- uśmiechnęła się wesoło. -Macie jakieś konkretne miejsce na myśli?- spytała modląc się, żeby było ją stać na coś więcej niż woda mineralna.
Caylith - 2008-02-11, 12:09
:
Natychmiast zauważyła spojrzenie Ell i podeszła do niej.
- Don't worry, babe. All is on me.. or on him - uśmiechnęła się ciepło szepcząc te słowa i nawet nie przyjmując do wiadomości jakiejkolwiek dyskusji w tej materii wróciła do auta opierając się znów nonszalancko.
- Ja jestem głodna.. może by tak sie zapchać homarem? Na Molo jest knajpa w której podają świetne lody - zamysliła sie na moment a w oczach pojawił sie ciepły błysk jakby przypominała sobie fajną rzecz. - ale owoce morza i inne takie też. Może tam?
Gabi. - 2008-02-11, 12:11
:
Uśmiechnęła się lekko do Eriki, Evana i Ell. Siadła na murku jakimś i przyglądała się wszystkim. Nadal rozespana ziewnęła i szukała wzrokiem Dave'a.
Noise - 2008-02-11, 14:33
:
- As you wish. - uśmiechnął się Evan. - Ja stawiam moje panie. Jedziemy? - zapytał i wcisnął gaz kilkukrotnie wkręcając silnik raz za razem na wysokie obroty. - Ricky. - zagadnął jakby nieśmiało. - Jeśli chcesz to możemy pojechać jednym samochodem. Co ty na to?
Caylith - 2008-02-11, 16:13
:
- A kto potem zabierze moją bejbi sprzed tej szkoły, co Ghost? Sama przyjedzie? I zapomnij, żebym ją tu zostawiała na noc albo prosiła kogoś.. moment...
Donośny ryk pantery rozległ sie z torby. Ricky wyciągnęła koma, przeczytała smsa i zrobiła wielkie oczy.
- Skąd na wszystkie demony piekieł on ma mój numer koma!? - wykrzyknęła ze zdumieniem - To musi być błąd... will see... - zaczęła szybko stukać na klawiaturze i wcisnęła send
- Elly take a look at this... - i podetknęła koleżance koma z odebraną wiadomością pod nos. Jedna brew podjechała do góry w niezwykle zdumionym wyrazie twarzy.
Podczas gdy Ell czytała uśmiechnęła się do Evana.
- The answer is I can't right now. Ale pamiętaj o mnie jak przyjdę piechotą do szkółki. Elly i co myślisz o tym? Reflektowałabyś później? - rzuciła koleżance pytające spojrzenie.
Lothrien - 2008-02-11, 16:27
:
W momencie, kiedy czytała wiadomość Ricky w kieszeni dżinsów zawibrował jej wyciszony telefon. -Ty mi powiedz lepiej skąd ma mój!- zdziwiła się dość mocno. -Nie wiem girl, pomyślimy później.- powiedziała wsiadając na swoją bestyjkę. Założyła kask.- Rozumiem, ze widzimy się w knajpie na molo?- zapytała uśmiechając się szeroko. -Kto ostatni to...- ale nie usłyszeli co było dalej, bo ryk silnika i pisk opon zagłuszył jej słowa. Po chwili nie było po niej już ani śladu, no może gdyby nie liczyć tego zapachu palonej gumy i czarnych smug na asfalcie.
Caylith - 2008-02-11, 16:32
:
- Aaah.. bitch! - ryknęła i przesadziła jednym susem drzwiczki swego auta rzucając koma i torbę na 2 siedzenie. Odpaliła z rykiem samochód. Potem strzeliła znad okularów zabójczy uśmiech Evanowi.
- Catch me if u can, man... - zaśmiała sie i z rykiem silnika wyjechała wariacko na ulicę aczkolwiek idealnie trzymając auto pod kontrolą i przyspieszając coraz bardziej by złapać koleżankę.
Szare Lambo zostało daleko w tyle.
Gabi. - 2008-02-11, 16:50
:
Poczuła wibrowanie w kieszeni, wzięła komórkę i odebrała SMS'a. Wzięła torebkę, schowała tam komórkę i poszła w stronę swojego samochodu, otworzyła go i weszła. Po chwili odjechała.
Noise - 2008-02-17, 16:09
:
Evan stanął na dziedzińcu i wyciągnął z kieszeni telefon. Następnie wybrał numer warsztatu, w którym zamawiał tapicerkę swojego Nissana i czekał, aż ktoś odbierze.
- Dzień dobry, mówi Evan Ballmer. Muszę wymienić całe wnętrze w moim Nissanie. I to jak najszybciej, w jak najkrótszym czasie. - powiedział, gdy usłyszał znajomy głos właściciela warsztatu.
W trakcie rozmowy rozglądał się dookoła szukając wzrokiem Nathana, kapitana drużyny koszykówki.
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 16:13
:
O tej porze nie było już wielu ludzi w szkole, w zasadzie tylko pracownicy. Evan miał jednak szczęście, widać trening drużyny przedłużył się, bo paru chłopaków wychodziło ze sportowej sali rozmawiając o czymś zawzięcie.
Noise - 2008-02-17, 17:40
:
Evan natychmiast ruszył w kierunku chłopaków wychodzących z sali jednocześnie nadal rozmawiając przez telefon - Samochód przyprowadzę za jakąś godzinę, może dwie. Do widzenia. - po czym rozłączył się i zaczepił jednego ze sportowców - Cześć. Szukam Nathana Scotta. Jest jeszcze na sali?
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 17:50
:
Chłopak zmierzył go wzrokiem zastanawiając się czy jakoś dojechać pierwszakowi, czy mu przywalić, czy wrzucić go do kontenera na śmieci, czy wreszcie odpowiedzieć. Widać zmęczenie po treningu w nim wygrało, albo nie miał pomysłu na pojazd bo wskazał na wyjście z sali gimnastycznej.
Noise - 2008-02-17, 17:54
:
Evan dostrzegając spojrzenie jakim obdarzył go tamten sportowiec nie podziękował ani słowem, tylko skierował się szybkim krokiem w stronę wyjścia z sali i tam czekał na kapitana drużyny.
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 18:01
:
Nathan wyszedł po chwili i minął Evana nie zwracając na niego większej uwagi. Rozmawiał z rudą, wysoką dziewczyną, która niosła pompony, więc musiała być cheerleaderką. Rozmawiali zawzięcie o kimś nowym w drużynie, kto ma zacząć treningi od następnego dnia.
Noise - 2008-02-17, 18:05
:
Evan ruszył za nimi i po chwili zrównał się z nimi. Odezwał się, gdy jedno z nich skończyło mówić. Nie chciał się nikomu wcinać w zdanie.
- Przepraszam, że przerywam. Chciałbym z Tobą porozmawiać Nathan, jeśli znajdziesz chwilę czasu. Chciałem zgłosić się do drużyny. - starał się zachować uprzejmy, acz w miarę wyluzowany ton.
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 18:12
:
Chłopak uniósł wysoko brwi Znamy się? zapytał lekko zaskoczony Jestem trenerem? dodał szybko drugie pytanie.
Noise - 2008-02-17, 18:56
:
- Wybacz. Jestem Evan Ballmer. - powiedział lekko speszony i wyciągnął dłoń najpierw do dziewczyny, a potem do Nathana. - Kiedy macie najbliższy trening? - zapytał.
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 19:00
:
Jutro... Jak widzisz nie jestem trenerem, więc raczej nie do mnie powinieneś wyskakiwać z tym, że chcesz do drużyny wstąpić. powiedział w czasie, kiedy dziewczyna uścisnęła dłoń Evana. No chyba, że chciałeś mnie prosić bym Cię ściskał za rączkę, jak będziesz gadał z McCoyem...
Nathan...
przerwała mu dziewczyna.
Chłopak machnął ręką i ruszył w kierunku parkingu.
Nie przejmuj się nim... zgrywa twardziela. Pogadaj jutro z trenerem i pewnie będziesz mógł przyjść na trening, albo zrobi Ci jakiś test.
Z pod parkingu dał się słyszeć głos Nathana Kim! Idziesz?
Pomachała mu ręką i uśmiechnęła się do Evana. Trzymaj się... machnęła ręką na pożegnanie i pobiegła w kierunku Scotta.
Noise - 2008-02-17, 19:31
:
- Za rączkę może nie, ale za co inne... - odgryzł się Evan i uśmiechnął wesoło. Jednakże Nathan nie mógł się gniewać, bo jego ton był przyjazny i widać było, że Evan tylko żartuje. Na słowa dziewczyny kiwnął tylko głową i uśmiechnął się lekko.
- Dzięki. Niewiele osób jest dla mnie tak miła, ze względu na moją złą sławę. - odprowadził dziewczynę na parking i sam wsiał do swojego wozu. Po chwili rozległ się ryk potężnego silnika Lamborghini, a potem pisk opon, gdy Evan pojechał do domu.

:arrow: Chata Evana.
Caylith - 2008-02-20, 23:29
:
Pogwizdując jak szczygieł z zadowolenia, że już spokój z zajęciami na jakiś czas wyszła z budynku z rękami w kieszeniach, na zewnątrz pozostawiwszy tylko kciuki. Sygnety połyskiwały w słońcu gdy szła po schodach a potem przez dziedziniec i rozsiadała sie na jednej z ławek. Torbę rzuciła obok siebie i chwilowo nie mając nic do roboty oparła sie o oparcie łokciami i w pozie całkowicie wyluzowanej pozwoliła sobie wystawić twarz na słońce na wpół przymykając oczy za ciemnymi okularami.
Noise - 2008-02-21, 09:55
:
Bezgłośnie, jak tylko on potrafił, Evan podszedł do Eriki i stanął za jej plecami i kucnął zbliżając usta w stronę jej ucha - Nie śpij bo Cię ukradną kochanie - powiedział szeptem pozbawionym jakichkolwiek emocji, po czym szybko odsunął swą głowę, aby uniknąć wszelakiej maści obrażeń związanych z przestraszeniem dziewczyny.
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 10:19
:
Max wrzucił torbę z książkami do bagażnika i wyciągnął z niego drugą, tym razem sportową. Za niedługo miał się rozpocząć jego pierwszy trening od długiego czasu i czuł trochę tremy. Zamknął bagażnik z hukiem i przekręcił kluczyk w zamku, po czym ruszył z powrotem w kierunku szkoły rozglądając się za Elizabeth.
Tak się stało, że zamiast Elly w oczy mu wpadła Erica i... Evan. I to w zażyłości. Zacisnął usta w złości, które aż pobielały i zdecydował, że nie będzie im przeszkadzał, dlatego ruszył w kierunku krużganków, usilnie starając się "nie zauważyć" dziewczyny.
Caylith - 2008-02-21, 11:09
:
Otworzyła jedno oko. Jeden kącik ust uniósl sie w krzywym usmiechu po czym sięgnęła ręką na oślep do tyłu i trafiwszy na głowę Evana odsunęła go od swego ucha. Ręka wolnym ruchem wróciła na oparcie.
- Nie jestem platynową kolią Svarowskiego, man, żeby miał mnie ktoś kraść. Raczej dosyć poślednim czarnym diamentem. - powiedziała spokojnym lekko rozbawionym głosem osoby której jest dobrze tak jak jest na słoneczku i na ławce. Przymknęła oko.
- What's up? - dodała nie ruszając się z miejsca wyciągając tylko nogi przed siebie i krzyżując je w kostkach.
Eithel - 2008-02-21, 16:18
:
Dziedziniec momentalnie wypełnił się szczebiotem trzech dziewczyn, które właśnie wyszły z budynku. Przodem, pewnym krokiem, szła Lindsay będąca w dość podłym nastroju z powodu nawału prac domowych. Znowu będzie musiała znaleźć jakiegoś frajera, który za nią to wszystko zrobi..
Blond włosy, które swobodnie okalały ładną twarz, sprawiając wrażenie lekko nieuporządkowanych, tak naprawdę wymagały starannego układania. Szła, słuchając paplania przyjaciółek składającego się przeważnie z zachwytów na jej temat, podziwu dla niej, najnowszych plotek oraz... jeszcze raz z zachwytów na jej temat. Uśmiechając się do znajomych napotykanych po drodze, czasami rzuciła jakieś słówko w kierunku przyjaciółek, na które te reagowały chichotem.
W pewnym momencie zauważyła Ricky, jakiegoś chłopaka, który wyraźnie ją.. adorował oraz Maxa. Momentalnie podjęła decyzję i zastąpiła Parkerowi drogę, jednocześnie dając znak Cindy i Sam, że mają odejść.
- Hello sweety! Gdzie się tak spieszysz?
Noise - 2008-02-21, 17:10
:
- Na razie nic, ale co ty na to, gdybym Cię ukradł dzisiejszej nocy? - zapytał siadając obok niej. - Prawdę mówiąc nie wiem jeszcze co to będzie, bo waham się między dwiema opcjami. - uśmiechnął się tajemniczo, a w jego oczach błyszczały iskierki, będące zapowiedzią czegoś zwariowanego.
- Chciałbym pogadać, ale nie mogę. - powiedział po chwili. - Idę na trening drużyny kosza. Cya around hunny - uśmiechnął się i wstał ruszając w stronę auta. Po drodze obrócił się jeszcze i puścił jej oczko.
Z samochodu zabrał torbę i zostawił w nim plecak, po czym ruszył na salę gimnastyczną.

:arrow: Hala Sportowa
Lothrien - 2008-02-21, 17:31
:
Ell wyszła z budynku szkoły i... Zatrzymała się gwałtownie. Gdzieś obok przemknęła jej rozchichotana Lins, której nie dało się nie zauważyć. Nie ona jednak przykuła uwagę dziewczyny. Do uszu Ell doleciały słowa Evana: -gdybym Cię ukradł dzisiejszej nocy? uniosła brwi do góry i zamrugała gwałtownie. -Wow...- uśmiechnęła się do siebie, poczekała aż chłopak odejdzie i "ciężko" siadła obok Erici.
-Girlllll!!! What was that?!
Ofelia - 2008-02-21, 18:39
:
Vanessa wrzuciła książki do szafki. Z dużo lżejszą torbą udała się na dziedziniec. Zobaczyła na ławce dwie znajome dziewczyny. Ell i Ericę. Pomachała im, po czym podeszła.
-Cześć- powitała je radośnie, jednocześnie ściągając duże, czarne okulary, które miała na nosie. - Jak tam? Mogę?-zapytała i wskazała wzrokiem pusty kawałek ławki.
Caylith - 2008-02-21, 19:26
:
- Jasne Evan.. daj znać jak będziesz miał coś ciekawego - rzuciła za nim zdecydowana nie latać i nie pytać o szczegóły.
Po chwili słysząc dwa pytania zadane żeńskimi głosami otworzyła oczy ponownie, a widząc dwa cienie żeńskich kształtów, zsunęła okulary na czubek nosa i spojrzała na dziewczyny z zadowoleniem błogiego lenistwa.
- Hey Ell, hey Vanessa.. jasne siadajcie. Ławka jest publiczna... chociaż sądząc po pozie w jakiej ją zajęłam mogłaby być tronem - zaśmiała sie po czym wyprostowała się w miarę robiąc miejsce dziewczynom.
-Ell chodzi ci o hasła Evana? I have no idea! - wybuchnęła cichym śmiechem - ale w sumie powinnam się bać, bo jak ostatnio miał na myśli coś zwariowanego to klęknął przede mną na korytarzu i wygłosił mowę w stylu rycerskim.
Teraz śmiała się już na dobre, aczkolwiek nie z Evana a raczej z tego dziwnego wydarzenia.
- Czasem mnie zastanawia co mu sie roi w tej metalowej łepetynie - mruknęła po chwili z krzywym uśmiechem i ponownie wyciągnęła nogi przed siebie aczkolwiek rąk nie rozkładała na oparciu tylko zaplotła je na piersi.
- A co tam ciekawego u was?
Lothrien - 2008-02-21, 20:08
:
-Matematyka na jutro...- odpowiedziała kwaśno Elizabeth. -Nie wiesz gdzie ten Twój drugi romeo może być? Miał mi podać swoje zadania do sprawdzenia.- wystawiła buźkę na słoneczko. W jej głosie prawie wcale nie było już słychać niechęci do Parkera, albo całkiem nieźle to ukrywała.
Ofelia - 2008-02-21, 20:12
:
Vanessa uśmiechnęła się radośnie i usiadła na ławce. Torbę rzuciła gdzieś w jej okolicach. Założyła nogę na nogę i obróciła w stronę dziewczyn.
-Moim skormnym zdaniem, oczywiście nie znam tego Evana za dobrze, jest taki no rycerksi.- powiedziała i wyszczerzyła się.
-U mnie ciekawego nic. Poza tym, że wczoraj widziałam różowe ferrari- powiedziała z wyraźnym nieskamiem
Caylith - 2008-02-21, 20:12
:
- Jaki drugi Romeo... - zapytała z ogłupieniem, ale po chwili skojarzyła matematykę i kwaśne miny Ell - aaa.. Parker... a ja wiem? Nie mam GPSa ustawionego na kolesia. Ale moge ci jego numer podać to się zdzwonicie - dodała spokojnie szukając komórki. Po chwili popatrzyła na Ell gdy dotarła do niej cała wypowiedź
- A przepraszam dlaczego Romeo i dlaczego drugi? I kim jest pierwszy, my dear?
- Vann i co... zabójczy oczojebny widok.. aż się mózg lasuje, no nie? - zachichotała stukając po telefonie w liście kontaktów. - Ja mam jakiś głupawy referat z historii... o hiszpańskiej inkwizycji - skrzywiła się.
Ofelia - 2008-02-21, 20:20
:
-Oj straszny... Na początku myślałam, że to nie jest prawdziwe. To znaczy to ferrari. No bo kto normalny robi takie coś z takim samochodem?!- powiedziała i skrzywiła się delikatnie.
-E tam od razu głupawy, historia jest znośna- uśmiechnęła się- U mnie gorzej z chemią i innymi ścisłymi bzdurami ...- dodała.
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 20:22
:
Parker stanął jak wryty, na początku nie poznając Lindsay. Wreszcie jednak uśmiechnął się szeroko i puścił do niej oczko. Na trening, kochanie. A po drodze muszę zahaczyć o Elizabeth. Chcesz mi potowarzyszyć? zapytał powolnym krokiem ruszając w kierunku trzech dziewczyn.
Derriuz - 2008-02-21, 20:24
:
Z budynku szkolnego wyszedł Chillman leniwym, powolnym krokiem. Sprawiał wrażenie przybitego... Choć, gdyby przyjrzeć mu się uważniej, równie dobrze mogło być to jedynie znudzenie. Nie znudzenie, jak na lekcji fizyki, znudzenie jak na kazaniu w kościele, w którym zabrakło tlenu, a ksiądz opowiadał o swoich młodych czasach. Szczęście, że nie był katolikiem. Szczęście, że do żadnej religii się nie zaliczał. Chyba, że ktoś wymyśliłby taką, skoncentrowaną na wyluzowanym bogu. To byłoby coś... Przerwał te bezsensowne rozmyślania, kręcąc lekko głową i pokonując rytmicznym, powolnym krokiem schody stopień po stopniu, stawiając mniej więcej krok na sekundę. Równie dobrze mógłbym w tym tempie zasnąć maszerując. Jego wzrok mimowolnie przeniósł się na panienki zebrane na ławce. Nie, nie laski, zazwyczaj tak ich nie nazywał, panienki brzmi zabawniej. Przynajmniej dla niego.
Caylith - 2008-02-21, 20:25
:
- Kto normalny, laska? - nikt normalny... no chyba że jest blondynką brzydzącą sie bowlingiem i zachowująca się jak ostatnia idiotka...ale jej o normalność nie da sie posądzać. Silikon uderzył jej na mózg - dodała mściwie sama nie wiedząc dlaczego, po czym wyszczerzyła się. Założyła ręce za głowę, kładąc telefon na kolanie.
- Nie mówię, że historia jest zła... po prostu nie chce mi sie tego pisać, ale trzeba...
Rozejrzała się czy aby odwrotnie normalnej nie ma w okolicy i zauważyła Chillmana wlekącego się jak na pogrzeb.
- Ooo...a tu mamy przykład kolesia, który jest najnormalniej w świecie wycyckany z życia... ej Chillman... come here - zawołała machając na niego - and chill, man - wyszczerzyła się.
Ofelia - 2008-02-21, 20:34
:
-To tej całej Lindsay? Ale trzeba przyznać, że się z ze swoim samochodem świetnie dopełnia. I ona sztuczna, a różowe ferrari jeszcze bardziej. Chociaż... Silikon jest gorszy od jej samochodu.- powiedziała.
-Jak myślisz, chyba powinnam sobie odessać tłusz i zrobić silikony.- rzuciła ironicznie, udając "różową" panienkę- Tak, to naprawdę dobry pomysł.
Lothrien - 2008-02-21, 20:44
:
-Nie chce jego numeru.- powiedziała tonem obrażonego dziecka. -Skarbie, nie rób ze mnie wariatki. Przecież obie widzimy jak Evan na Cibie patrzy... No chyba, ze Ty nie widzisz, bo w tym czasie wlepiasz wzrok w Parkera.- zażartowała nieco złośliwie. I odsunęła się na wypadek kuksańca. -Samochód bajeczny, jak cała ona... Ciekawe skąd takie się biorą?
Caylith - 2008-02-21, 20:53
:
Popatrzyła na Ell w ciszy chowając telefon. Po czym westchnęła.
- Ja wiem... ja muszę coś z tym zrobić - po czym rzuciła okiem na Vann - lady, mamy cię za swoja więc błagam nie puszczaj w obieg tego co tu usłyszysz, oki?
Po czym znowu rzuciła okiem na Elly.
- I nie wlepiam wzroku w Parkera. He's just a nice guy... nice... takie jak ja to on ma daleko w poważaniu i traktuje je tylko jako koleżanki a nie jako materiał na dziewczyny - powiedziała cokolwiek marudnie i przyciszonym tonem zerkając na boki czy aby nikt więcej poza dziewczynami nie słyszy.
Ofelia - 2008-02-21, 20:57
:
Uśmiechnęła się do niej i powiedziała:
-Ja? Nie ten typ, chyba nie jestem plotkarą -
Jej wzrok wyraźnie dawał do zrozumienia "Nigdy w życiu". Założyła spowrotem okulary i wystawiła twarz do słońca.
Derriuz - 2008-02-21, 21:07
:
Chillman mrugnął kilka razy, otrząsając się z zamyślenia. Właśnie wpadał mu do głowy kolejny, genialny pomysł, bardziej sensowny i mniej... Mniej boski. Znaczy mniej religijny. Uniósł rękę w powitalnym geście i skinął głową na dziewczyny, po czym, odrobinę szybszym już tempem, zbliżył się do nich.
- What' goin' on? - zapytał nieco obojętnym tonem. Oczy miał lekko przymknięte i głowa pochylała się nieco, przez co wyglądał jak człowiek całkowicie zmarnowany. Oh Go-... No, rather - Oh, boy... Or oh Geez, but never oh Jesus.
Caylith - 2008-02-21, 21:12
:
Uśmiechnęła się z podziękowaniem w oczach do Vann a potem popatrzyła z zaciekawieniem na gościa.
-Dave...u look like shit - powiedziała radośnie po czym poskrobała sie po głowie.
- What's going on? Narzekamy na to co jest do zrobienia na jutro i szukamy sposobu by tego nie robić. A tak poza tym to szukamy Parkera który jest potrzebny Ell w związku z matematyką. Widziałeś go?
Eithel - 2008-02-21, 21:18
:
Elizabeth. Nie wiedziała kto to jest i szczerze mówiąc nie było to powodem jej zmartwień. Z wrodzoną sobie dociekliwością Linds doszła do wniosku, że jest to koleżanka Parkera. Cóż poradzić na to, że była aż tak "błyskotliwa".
- Pewnie. Chętnie poznam twoją nową znajomą! - uśmiechnęła się prawie sympatycznie i prawie niefałszywie na samą myśl o jeszcze jednej długonogiej blondynce kręcącej się wokół Parkera. Ruszyła za Maxem, poprawiając opadające co chwila ramiączko niebieskiego topu.
Ofelia - 2008-02-21, 21:21
:
Odwzajemniła uśmiech Erici.
Spojrzała zza okularów na chłopaka, który podszedł do ich ławki. Po chwili zorientowała się, że to Dave, którego poznała w kręgielni. Uśmiechnęła się na powitanie i znów wystawiła twarz do słońca.
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 21:27
:
Elizabeth już znasz... Na kręglach. Taka czarnowłosa... Pamiętasz? zapytał idąc w kierunku znajomych dziewczyn, a teraz i Chillmana. Podszedł do ławki i przywitał wszystkich uśmiechem. Elizabeth... Wybacz, ale zapomniałem z domu mojej części zadań. Może wpadniesz dzisiaj do mnie, to razem sprawdzimy obie części? zaproponował uśmiechając się usprawiedliwiająco.
Derriuz - 2008-02-21, 21:30
:
Dave tylko wywrócił oczami współczując brakowi spostrzegawczości dziewczyn. A może to i lepiej dla Parkera? Tym bardziej, gdyby wszystkie dziewczyny były tak mało spostrzegawcze. Nie zaczepiałyby go ciągle jakieś byłe. Dave uniósł dłoń i wskazał wyprostowaną ręką na Max'a, stojącego przy Lindsay, a następnie wrócił wzrokiem do Erici, unosząc lekko brwi.
- Litości... Myślałem, że to u mnie dziś kiepsko z postrzeganiem... - rzucił, ni to na serio, ni to na żarty, ale jednak lekko uśmiechając się pod nosem. Wsadził nonszalancko ręce w kieszenie.
- I realise... That i look wasted... 'Kay? Przydałoby się trochę życia... Od tego wszystkiego zacząłem wymyślać jakieś idiotyzmy...
- Hey... - odezwał się, gdy Parker zbliżył się do nich. Gdyby to nie było kompromitujące, to by usiadł tam, gdzie stał.
Caylith - 2008-02-21, 21:35
:
Spojrzała na Dave'a wesołym zezem po czym uśmiechnęła się do Maxa i zignorowała jego plastikowy "ogon" a nastepnie wsunęła okulary na nos wystawiając mordkę na słońce za przykładem Vann.
Lothrien - 2008-02-21, 21:37
:
Ell wydała z siebie coś pomiędzy groźnym warknięciem, a lekceważącym prychnięciem. Zdjęła okulary przeciwsłoneczne, żeby okazać światu swoje pełne irytacji spojrzenie. -Czemu mnie to nie dziwi? Dobrze, że rozum zabrałeś...- choć ton jej głosu wskazywał na wątpliwości. -O której?- spytała wreszcie.
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 21:43
:
O której chcesz... Tylko po moim treningu, bo jeszcze muszę tutaj zostać. Za jakieś dwie i pół godziny? zaproponował, kładąc dłonie na ramionach Erici zupełnie naturalnie, w niekontrolowanym geście sympatii. Zapamiętasz mój adres, czy to poniżej godności Twojej inteligencji? zapytał, ale bez krzywych uśmiechów, czy wrednego tonu.
Lothrien - 2008-02-21, 21:48
:
-Bystry z Ciebie chłopiec, nie będę sobie zaprzątać głowy pierdołami. Ricki mnie wesprze.- odparła z prostotą. Spojrzała na zegarek. -Niech będzie, ale za jakieś trzy i pół godziny. O ile specjalnie nie krzyżuje to Twoich planów.- stwierdziła jakby obchodziło ją czy ma jakieś w ogóle.
Caylith - 2008-02-21, 21:49
:
Jedna czarna brew podjechała lekko do góry nad krawędź okulara a na ustach mignął ciepły uśmiech. Zsunęła okulary na czubek nosa i popatrzyła na Ell z ciekawością po czym znowu sie wyszczerzyła kiwając głową w odpowiedzi na potwierdzenie "wsparcia".
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 21:56
:
Max tylko uśmiechnął się pod nosem i pokręcił delikatnie głową na znak, że nie ma najmniejszego problemu. Najwyżej zjesz z nami kolację. powiedział z uśmiechem i lekko ścisnął ramiona Erici. Dobra... Muszę iść na trening. Trzymajcie się. powiedział i uwolnił od swojego dotyku Ricky, po czym z podniesioną torbą sportową ruszył w kierunku hali sportowej.
Caylith - 2008-02-21, 22:08
:
Poczekała, aż Parker sie oddali i uśmiechnęła sie szeroko do Elly.
- Widzisz laska? Nie warczeć z miejsca nie jest tak trudno. Jestem z ciebie dumna - uścisnęła jej jowialnie rękę - A adresik mogę ci podać zaraz - dodała i wygrzebała komórkę z torebki i zaczęła nią pikać grzebiąc w notatkach.
Eithel - 2008-02-21, 22:09
:
Nie, to nie była blondynka. Lindsay znalazła się wśród towarzystwa z kręgielni. Towarzystwa, które nie odpowiadało jej w najmniejszym stopniu. Nie podeszła zbyt blisko dziewczyn, czekając aż konwersacja (która nawiasem mówiąc również nie przypadła jej do gustu) dobiegnie do końca.
Uśmiechnęła się zniewalająco do Maxa, gdy ten ją mijał i radosnym głosem powiedziała:
- Postanowiłam towarzyszyć Ci na treningu. - oczywiście, cóż miała lepszego do roboty - Cieszysz się? - wymruczała słodko.
KapitanOwsianka - 2008-02-21, 22:11
:
Max się roześmiał i objął ją po przyjacielsku Przyznaj się raczej, że chcesz popatrzeć jak kliku przystojniaków biega za skórzanym workiem pełnym powietrza. powiedział z szerokim uśmiechem Tak Cię rajcują spoceni faceci? zapytał żartobliwie idąc w kierunku hali sportowej.
Ofelia - 2008-02-21, 22:23
:
Wyprostowała szyję, gdy Lindsay już się oddalała. Odchyliła okulary i spojrzała na nią, lecz szybko jej się to znudziło. Sięgnęła po torbę, leżącą gdzieś koło ławki. Namacała ją ręką i podniosła. Wyjęła z niej wode mineralną, napiła się i schowała spowrotem. Torba znów wylądowała na ziemi.
Poprawiła okulary i pomyślała o pracy domowej z chemii. Jęknęła cicho pod nosem. Nie miała zamiaru się za nią brać. Narazie. Znów odchyliła głowę do tyłu.
-Będziemy tu tak cały dzień siedzieć?- mruknęła trochę znudzona bezczynnością, choć nie ukrywała, że jest jej tu dobrze.
Caylith - 2008-02-21, 22:25
:
Łypnęła nad nią znad okulara i komórki.
- Mnie się nigdzie na razie nie spieszy Vann... a z pewnością nie do referatu. Chociaż może warto by się udać coś zjeść... - zastanowiła się.
Ofelia - 2008-02-21, 22:31
:
Znów przybrała normalną pozycję. Nie lubiła rozmawiać z kimś, kogo nie widzi.
-No właśnie o to mi chodziło. Nie wiem jak wy, ale jestem... głodna.- powiedziała i wyszczerzyła zęby.
Lothrien - 2008-02-21, 22:39
:
-Ja raczej spadam, muszę jeszcze coś załatwić, a wypadły mi nieoczekiwane plany na popołudnie.- skrzywiła się i spisała adres Parkera z komórki Ell. Nie wyglądała na zadowoloną. -No to trzymajcie się ciepło.- rzuciła na pożegnanie i ruszyła w stronę swojego motocykla. Kilka sekund później ruszyła z piskiem opon w sobie tylko wiadomym kierunku.
Gabi. - 2008-02-21, 22:40
:
Wyszła ze szkoły zmęczona, musiała coś dokończyć, szła w kierunku swojego samochodu, zerknęła na znajome twarze i zauważyła Dave'a podeszła do niego-Cześć-ucałowała go w policzek-Jak ci minął czas w szkole?
Caylith - 2008-02-21, 22:51
:
- Z Bogiem, girl - zawołała za oddalającą się Elly - jutro mi zdasz relację... czy tego chcesz czy nie - dodała z krzywym uśmiechem. Po czym rzuciła okiem na nowo przybyłą.
- Cześć Gabi... musisz coś zrobić bo Chillman wcale nie jest chill manem tylko lame manem - co średnio do niego pasuje - wyszczerzyła się wesoło chowając koma i przeciągając się.
- Vann... ja chyba też jednak spasuję. W domu mam obiad a ten referat będzie na mnie czyhał póki się za niego nie wezmę - wstała niechętnie - sorry... we'll catch later, ok? - popatrzyła przepraszająco na dziewczynę poprawiając koszule na ramieniu. Po czym uśmiechnęła sie do niej, mrugnęła do Gab i Dave'a i lekkim krokiem ruszyła do swojej bryki. Za chwile tylko pisk opon i rozwiewający sie dym w powietrzu świadczył, że BMKa była na parkingu wcześniej.
Ofelia - 2008-02-21, 22:57
:
Uśmiechnęła się do Elly i rzuciła "cześć" na porzegnanie. Spojrzała na Gabie
-Hej!- przywitała ją radośnie.
-Oh, spokojnie, ja chyba za chemię też niedługo się wezme. Znając mojej uzdolnienia w tym kierunku, twierdze, że zajmie to kilka godzin. Lepiej zacząć teraz.- uśmiechnęła się do niej, wcale nie z wyrzutem. -Ok, no problem, later. Ah, no i powodzenia z referatem.

Chwilę jeszcze posiedziała, po czym poszła sobie gdzieś.
KapitanOwsianka - 2008-02-22, 23:58
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2008-03-21, 23:38
:
Na zielonym dziedzińcu przed szkołą zebrali się już prawie wszyscy uczniowie ze szkoły. Nauczyciele też byli wszyscy i starali się prowadzić jako taki porządek w całym tym chaosie przestraszonych mas. Co ja gadam... Nie przestraszonych. Podnieconych, w końcu zajęcia były odwołane. Jak dobrze pójdzie, to większość.
Nauczyciele jednak najbardziej byli skupieni naokoło jednej postaci. Biednej Linds, która zemdlała ze strachu. Teraz profesor McCoy cucił ją z delikatnością, jaką można odnaleźć tylko w rosłym mężczyźnie. Lindsay? Jak się czujesz...
Caylith - 2008-03-21, 23:44
:
Przemknęła korytarzem z twardym wyrazem twarzy i zbiegła po schodach na dziedziniec, po czym znalazła sobie jakieś wolne miejsce do siedzenia, tak żeby słyszeć i widzieć to co mogłoby mieć znaczenie. Swoich dziewczyn nie widziała nigdzie, co spowodowało, że zasępiła się jeszcze bardziej. Oparła łokieć na oparciu ławki a na łokciu brodę i zaczęła czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Eithel - 2008-03-21, 23:52
:
Podniosła się na łokciach, czując jak nadal szumi jej w głowie a jej nogi trzęsą się jak galareta. Spojrzała nieco nieprzytomnie na McCoya, nie wiedząc co właściwie robi w pozycji leżącej na dziedzińcu. Strasznie chciało jej się pić, a przed oczami raz po raz pojawiały się jakieś mroczki.
- Lepiej. - powiedziała ochrypłym szeptem, który wcale nie wskazywał na poprawę.
KapitanOwsianka - 2008-03-22, 00:07
:
Erica:
Na dziedzińcu byli już prawie wszyscy. I dziedziniec huczał wręcz od plotek i innych takich. Można było dowiedzieć się kilku ciekawych spraw. Między innymi o ulubionych pozycjach Maxa, także o tym jak wygląda w samym ręczniku. Pełzały też plotki o romansie Lindsay i Nathana. W dwóch różnych wersjach... Że jedno wykorzystuje drugie i ze drugie wykorzystuje to pierwsze...
Hehehe, nie uwierzysz... Do Chillmana przyjechała policja. Wczoraj w nocy. Widziałem, jak go wsadzano do radiowozu. Prochy... Jak nic.
Przestań, wcale nie prochy.
Nie widziałaś jak wyglądał?
rozmowę prowadziły dwie jakieś dziewczyny, które usilnie starały się być modne, ale takie nie były.

Linds:
McCoy z troską w oczach odgarnął włosy z twarzy Linds. Napij się trochę wody. powiedział podając jej papierowy kubeczek. Może powinienem zaprowadzić Cię do lekarza? Albo zawieść do domu co?zaproponował, gładząc ją po głowie, jak małą dziewczynkę, na uspokojenie.
Caylith - 2008-03-22, 00:17
:
Nasłuchiwała z coraz większym zainteresowaniem, szczególnie tych rzeczy dotyczących Parkera. Ale gdy temat zjechał na policję przestała o tym myśleć.
-Aaaaa... jesteśmy w domu - mruknęła cicho - o ile to prawda... i o ile ktoś to potwierdzi
Zrobiło jej się żal Dave'a. Kolejny który ma problem. Przegarnęła włosy i zamyśliła sie nadal mając uszy szeroko otwarte.
Eithel - 2008-03-22, 09:27
:
Łapczywie upiła kilka łyków wody, wilżąc bardzo spierzchnięte wargi. Spojrzała na profesora już trochę bardziej przytomnym wzrokiem, intensywnie myśląc. Mogła jechać do domu i stracić wszystkie lekcje tego dnia, co było bardzo kuszące. Jeśli jednak po szkole rozniesie się wieść, że zdezerterowała ze strachu.. no i ominą ją przecież te wszystkie fascynujące plotki, których ledwie strzępy dolatywały do jej uszu.
- Nnnie.. - odchrząknęła, po czym jej głos przybrał znacznie mocniejszą barwę - Nie, dziękuję. W zasadzie już mi dużo lepiej. - powoli wstała.
KapitanOwsianka - 2008-03-22, 10:56
:
Erica:
Po chwili jednak wszystkie plotki zastąpiła nowa. Ponoć Lindsay zemdlała...
Nie no coś Ty... Pewnie, że nie ze strachu, ale pomyśl. Ostatnio prowadzała się z Nathanem, taak? Dwa do dwóch? Na pewno jest w ciąży!

Linds:
McCoy przytrzymał ją przez chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko No proszę! O to prawdziwy hart ducha! Nic Ci nie będzie, jesteś tylko trochę osłabiona. Tak czy siak powinnaś przejść się do szkolnego lekarza, może dostaniesz coś na wzmocnienie...
Caylith - 2008-03-22, 12:42
:
- Słowo daję robi się coraz ciekawiej... - zamruczała do siebie nasłuchując znowu ciekawa jakie jeszcze rewelacje dojdą do niej. Jednakże zaczynała mieć dość czekania na decyzje nauczycieli. Miała tez dość serdecznie szkoły na dziś. Postanowiła poczekać jeszcze parę minut a potem sie zerwać jeśli nic sie dziać nie będzie.
Eithel - 2008-03-22, 13:09
:
Wyprostowała się dumnie, wcześniej otrzepawszy swoje nieskazitelnie czyste ubranie - tak na wszelki wypadek. Na jej twarzy była jeszcze widoczna ta nienaturalna bladość, która jednak szybko ustępowała zwyczajowej barwie jej oblicza. Uśmiechnęła się słabo do McCoya, palcami przeczesując lekko splątane blond kosmyki.
- Dobrze, panie profesorze. - powiedziała potulnie, po czym szybko się oddaliła. Siadając na pierwszym wolnym miejscu, wręcz nie mogła uwierzyć to, w co słyszy. Bardzo złym wzrokiem, nie zwiastującym niczego miłego, spojrzała na osobę, która tak paskudnie plotkowała..
Ofelia - 2008-03-22, 13:18
:
Nigdzie nie było widać dymu. No tak, komuś się pewnie nudziło. Skorzystała z okazji i szybkim krokiem poszła na parking. Wsiadła do swojego czarnego porsche i odjechała z piskiem opon, a co.
KapitanOwsianka - 2008-03-22, 17:04
:
No dobrze... powiedział McCoy spoglądając na szkołę Nie wygląda to groźnie... Pójdę sprawdzić co i jak. Ktoś pewnie dla zabawy włączył alarm. i ruszył w kierunku szkoły.

Za to plotki ucichły prawie od razu, jak wstała Linds. Mimo to dziewczyna czuła na sobie spojrzenia innych. Chyba rzeczywiście ludzie zaczynali wierzyć w to, że Lindsay może być w ciąży.
Caylith - 2008-03-22, 17:29
:
Kątem oka popatrzyła na Linds. Jakoś nie chciało jej sie w tą plotkę wierzyć i bynajmniej nie z tego powodu, że uznała blondynkę za zbyt inteligentną by pozwoliła sobie wpaść. Po prostu stwierdziła, że Bóg nie mógłby być tak okrutny by jakiemukolwiek dzieciakowi dać za matkę kogoś takiego.
Widząc, że McCoy znika z okolicy wstała kocim ruchem i niezobowiązującym krokiem ruszyła w stronę parkingu. Wskoczyła zgrabnie swoim sposobem za kółko i cicho odpaliła silnik.
- California here I go... - zamruczała. Jeden kącik ust uniósł sie w uśmiechu gdy wiatr przywiał słodki zapach wolności dzisiejszego dnia. Definitywnie postanowiła olać dzisiaj szkołę.
Wycofała i wyjechała na drogę.
Eithel - 2008-03-22, 18:00
:
Prychnęła dość głośno i powiodła bardzo lekceważącym spojrzeniem po tych wszystkich szarych myszkach, nic nieznaczących płotkach.. Dając do zrozumienia, że nic a nic ją nie obchodzą te wszystkie rewelacje na jej temat, krążące pośród tłumu, usadowiła się wygodnie i wyjęła z torby Vouge'a. Zajęła się "lekturą", nikogo nie zaszczycając już ani jednym spojrzeniem.
KapitanOwsianka - 2008-03-22, 20:08
:
McCoy wrócił po parunastu minutach ze złą miną. Wyraźnie nie był zadowolony z wyniku swojego rekonesansu. Pani dr Kim... Wygląda na to, że ktoś wpadł na pomysł skrócenia sobie lekcji. Nie ma żadnego pożaru. Któryś z uczniów włączył alarm. powiedział spokojnie i wzruszył ramionami. Możemy wracać na zajęcia... po uczniach przebiegł ponury pomrok smutku i niezadowolenia.
KapitanOwsianka - 2008-03-29, 17:14
:
Max wyszedł z budynku szkoły przecierając twarz. Miał dzisiaj jeszcze trening, ale jakoś nie specjalnie ciągnęło go do koszykówki. Znowu był rozproszony, tym razem jednak przytłaczał go problem jego kolegi. Odnalazł bez problemów swoją Impalę i pogładził maskę samochodu, po czym otworzył bagażnik i wrzucił do niego torbę z książkami. Zanurkował w przepastnym kufrze i wyciągnął z niego torbę sportową. Zatrzasnął bagażnik i ruszył spokojnie w kierunku jednej z ławek, dokładnie swojej ulubionej.
Caylith - 2008-03-29, 17:26
:
- No ale słuchaj... to, że Hamlet ubierał się na czarno i gadał o śmierci, wcale nie znaczy, że był pradziadkiem gotów - oświadczyła autorytatywnym tonem do znajomej mającej wygląd cięższej klasy gotki, wychodząc z sali z angielskiego i podążając korytarzem - mógł być praprzodkiem emo... co samo w sobie jest logiczne. My mamy klasę. Oni płaczą i się tną. So see ya... - wyszczerzyła się szeroko po czym machnęła dziewczynie, która poszła w inną stronę. Ricky z kolei zaatakowała swoją szafkę, wrzuciwszy tam stos książek i ruszyła w stronę wyjścia. Na schodach zatrzymała się, wzięła głęboki oddech i zauważywszy Maxa na ławce ruszyła w jego kierunku.
- Ahhh.. I love the smell of freedom in the afternoon... - sparafrazowała cytat docierając do niego i cmoknąwszy go lekko klapnęła obok- Hey hon, what's up?
KapitanOwsianka - 2008-03-29, 17:30
:
Przetarł wskazującym palcem lewej ręki lewe oko i uśmiechnął się Jestem tylko troszkę zmęczony... Za chwilę mam trening, to odżyję. powiedział wesoło obejmując ją. To co? Wybierasz się gdzieś? Może zbierz ludzi i wybierzcie się na plażę, lub coś w tym stylu, a ja potem do was dojadę? zaproponował rozglądając się za znajomymi.
Caylith - 2008-03-29, 17:43
:
- Nie mam pojęcia. - wzruszyła ramionami kładąc torbę obok siebie i opierając się o oparcie- Resztę widziałam przelotnie między jednymi zajęciami a drugimi i nie wiem co kto planuje o ile planuje. Tak więc możliwe jest, że gdzieś się pójdzie, a możliwe, że pogapię się na stadko spoconych facetów grających w kosza - puściła do chłopaka oczko z rozbawieniem - a potem wrócę do domu... albo pójdę nad morze wieczorem. Dawno nie byłam.
Wzrok dziewczyny przesunął sie po twarzach wychodzących z budynku z zastanowieniem.
Lothrien - 2008-03-29, 17:56
:
Ell wyczłapała na dziedziniec ziewając przeciągle. Kiedy otarła łezki, które napłynęły jej do oczu dostrzegą Ricky, obecność Parkera nie zdziwiła jej zupełnie. Ostatnio byli nierozłączni. Wymruczała do siebie coś o łabędziach, a może gołębiach i ruszyła w ich kierunku. -Ricky ty wiedźmo...-przywitała radośnie koleżankę cmokając ją w policzek. -Maxieee... ciocia tak dawno cię nie widziała.- pokazała język chłopakowi. -Jakie macie plany na dziś gołąbeczki?- spytała z czystej ciekawości.
KapitanOwsianka - 2008-03-29, 18:05
:
Parker uśmiechnął się pod nosem Hi Lizy... przesłał jej buziaka na odległość Promieniejesz. Gdybym nie był zajęty zakręciłbym się na około Ciebie. powiedział przyciskając mocniej do siebie Ericę Och... Nie... To byłoby kazirodztwo, czy coś tam... Ja mam za moment trening, ale planowałem potem dołączyć gdzieś do was. Gdziekolwiek się wybierzecie.
Caylith - 2008-03-29, 18:17
:
- Elly ty czorcie z piekła rodem... - wyszczerzyła się, złapała ją wpół i pociągnęła na ławkę obok siebie niezwykle zadowolona, że ją widzi. Przy okazji szturchnęła Parkera ramieniem z rozbawioną miną. - Ja ci dam zakręcania się, facet... albo chociaż i spekulacje na temat zakręcań się i podrywów... a poza tym to chore. Seksowna ciotka z siostrzeńcem... iuuuu - skrzywiła się i zaczęła podśmiewać się z coraz większym rozbawieniem.
- No plans so far - westchnęła w końcu ocierając załzawione ze śmiechu ślepko - zobaczymy czy coś ktoś ma ciekawego do zaproponowania i kto to będzie. A potem się zobaczy - dodała opierając się ramieniem o Maxa na tyle dyskretnie, żeby nie wyglądało to na klejenie się, ale wystarczająco by okazać nieco czułości.
Ofelia - 2008-03-29, 20:40
:
Wyszła ze szkoły zadowolona, że lekcje wreszcie się skończyły. W uszach miała słuchawki, więc nie słyszała co się do okoła dzieje. W związku z tym wpadła na parę przypadkowych osób. Po drodze na parking zauważyła Ricky i Ell, tak więc zatrzymała się przy nich i uśmiechnęła szeroko.
-Ave. Jak lekcje wam minęły?
KapitanOwsianka - 2008-03-29, 20:44
:
W miarę... Max odpowiedział opierając głowę na dłoni. Nie było aż tak źle... dodał po chwili i uwolnił Ericę z objęć. Podniósł się i chwycił sportową torbę w ręce. Muszę się powoli zbierać. powiedział przybierając smutną minę Zrób mi przysługę... powiedział wyciągając z kieszeni telefon I jak już coś ustalicie to zadzwoń do Dave'a. Okej?
Noise - 2008-03-29, 20:44
:
Evan wyszedł ze szkoły w śpiewającym nastroju. Dosłownie! Idąc w stronę samochodu śpiewał niskim głosem jakąś spokojną melodię zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich dookoła. Gdy dotarł do auta otworzył je za pomocą pilota i zamienił chlebak na torbę ze strojem na trening. Zawinął się z powrotem i ruszył w kierunku sali gimnastycznej na czekający go trening drużyny koszykówki.
Caylith - 2008-03-29, 21:33
:
- Hej Vann - uśmiechnęła się do dziewczyny - słuchaj planujesz coś dzisiaj? Bo powoli kiełkują nam w głowach plany wyjścia gdzieś wieczorkiem. Reflektujesz? - zapytała łapiąc Maxa i rzucając mu spojrzenie typu "zaczekaj moment"
Ofelia - 2008-03-29, 21:51
:
-Właściwie to tak... Więc raczej się nigdzie z wami nie wybiorę. Mogę prosić o przebaczenie?- uśmiechnęła się szeroko i usiadła na ławce. Wyjęła słuchawki z uszu, wcześniej jakoś o tym nie pomyślała. A przecież to tak niekulturalnie w towarzystwie muzyki słuchać.
Caylith - 2008-03-29, 22:02
:
- Oooo... jasne, że nic się nie stało. Baw sie dobrze - dodała z figlarnym uśmieszkiem. - And that leaves only 4 of us - dodała zastanawiając się nad czymś. Po chwili przypomniała sobie, że zatrzymuje niepotrzebnie Maxa. Popatrzyła na niego z uśmiechem.
- Wygląda na to, że jeszcze nie wiemy co będziemy robić, szczególnie, że na placu boju zostali ja, Ell, ty i Chillman. Więc może gnaj na tego kosza, ja się tu dogadam i przyjdę pogapić sie na widoki... I mean on legs... oh... I mean balls... - zachichotała - I mean basket. No... jak fajnie gracie. - błysnęła na koniec wesołym uśmiechem - Ok?
Lothrien - 2008-03-29, 23:50
:
-Widoki?- zamyśliła się. Nigdy nie pałała miłością do sportów zespołowych, niespecjalnie porywała ją też zgraja spoconych nastolatków biegających w tą i z powrotem. Chociaż...-I'm going with you. Ustalimy co i jak. No chyba, że z całej paczki zostanę ja i wy. To pasuję od razu.- powiedziała drocząc się z Ricky. Wyciągnęła papierosa i odpaliła go. -To co, idziemy?
KapitanOwsianka - 2008-03-29, 23:58
:
Maxem wstrząsnął śmiech, a potem poprawił uchwyt na uszach torby i ruszył w kierunku hali sportowej. Jak sobie chcecie, ale to będzie nudne... Ile można patrzeć na to jak rzucam do kosza? wzruszył ramionami. Idźcie raczej na plażę, albo na molo. Po treningu dojadę. powiedział zatrzymując się jeszcze na moment.
Caylith - 2008-03-30, 00:03
:
Zastanowiła się chwilę.
- Naaaah...pogapimy się i pooceniamy trochę. I najwyżej zerwiemy się szybciej. Jak to było... od 1 do 10 no nie? - zapytała Ell błyskając w uśmiechu zębami. Złapała torbę, zarzuciła ja na ramię i ruszyła za Maxem obok kurzącej Elly w stronę hali - No chyba, że koszykarzy ocenia się od 10 do 20 ze względu na niezwykłe walory widokowe - przekrzywiła głowę patrząc na tyłek Maxa po czym kiwając głową i krztusząc się ze śmiechu rzuciła półgłosem - no to tu byłaby mocna 15ka...
Lothrien - 2008-03-30, 00:52
:
-Kochanaaa...- zaczęła taksując uważnie tyłek Parkera. -Ja na Twoim miejscu dałabym przynajmniej z 16. No, ale to Ty oglądasz to cudo z bliska.- powiedziała śmiejąc się jak opętana. Zgasiła niedopałek butem. -Dobrze, że oceniamy walory widokowe a nie intelektualne...- Ell jakoś nigdy nie mogła powstrzymać języka pod względem złośliwych komentarzy.
Ofelia - 2008-03-30, 08:27
:
Posiedziała jeszcze chwilę, przeczytała rozdział jakiejś książki,a potem poszła na parking, skąd pojechała do domu.
KapitanOwsianka - 2008-03-30, 12:06
:
Max się uśmiechnął pod nosem słysząc żarty dziewczyn. Ruszył szybszym krokiem w kierunku przebieralni.
Eithel - 2008-04-13, 21:32
:
Usiadła na ławce, pilnując by jej sukienka się nie zagniotła. Z uśmiechem pełnym triumfu spojrzała na Holly, do której się przyłączyła.
- It's done. - powiedziała tonem wskazującym na to, że w tym miejscu nie będą na ten temat rozmawiać. Pogrążyła się w swoich myślach na temat tej nieznajomej dziewczyny, z którą rozmawiał Max. Czyżby naprawdę miała rację? Uśmiechnęła się kwaśno.
KapitanOwsianka - 2008-04-14, 09:54
:
Holly raz jeszcze okazała się nie być bezużyteczną. Słuchaj, widziałaś na pewno tę dziewczynę, z którą ostatnio prowadza się Parker? zapytała z tajemniczym uśmiechem zerkając na koleżankę Nie myślisz, że trzeba by to wykorzystać? Zrobić przed-grunt na Twój list? Tak się składa, że Evan i Erica siedzą w Green Roomie razem. Mogłoby nam się wypsnąć coś na temat romansu Maxa, kiedy będziemy szły po kawę. uśmiech nabrał znamion szatańskości.
Eithel - 2008-04-14, 15:27
:
Słowa Holly wyrwały ją z rozmyślań i przez chwilę nie docierało do niej ich znaczenie. Szybko jednak na jej twarzy pojawił się bardzo wredny i przebiegły uśmiech.
- I just saw Max and this new girl together... - wstała i podążyła w stronę budynku, rzucając przez ramię - Wiesz o wszystkim co się dzieje w tej szkole? Jestem pod wrażeniem Holl. - wybuchnęła szatańskim śmiechem.
KapitanOwsianka - 2008-04-14, 20:52
:
Holly uśmiechnęła się pod nosem wstała i podbiegła do przyjaciółki chwytając ją pod ramię. Może nie o wszystkim, ale... Wiem wystarczająco dużo. A chodzą tak od rana... powiedziała kierując się wraz z Linds do Green Roomu.
Caylith - 2008-04-15, 20:33
:
To nie był dobry dzień. To był wręcz bardzo smętny dzień dla Ricky. Dziewczyna schodziła po schodach wolnym krokiem starając się nie myśleć o niektórych absurdalnie głupich sprawach, które jednak ciągle krążyły jej po głowie.
Wolna od ciężaru segregatora zarzuciła torbę na ramię i objęła się ramionami. Zatrzymała się na ostatnim schodku i rozejrzała po dziedzińcu szukając znajomych twarzy. Których albo nie było albo ich nie widziała. W końcu cicho westchnęła i ruszyła noga za nogą przed siebie znajdując widać upodobanie we wzorze płyt chodnikowych, bo idąc przypatrywała im sie pilnie.
KapitanOwsianka - 2008-04-15, 20:42
:
Max rozparty jak dawniej na masce swojej Impali, oplótł się ramionami podobnie do Erici, z tą różnicą, że miał bardzo dobry humor, a ta pozycja podobała mu się jako szpanerska. Spoglądał znad wielkich okularów przeciwsłonecznych rozmawiając z paroma znajomymi. Właśnie przedstawiał Annę Nathanowi, Mouthowi i kilku innym znajomym, z którymi dawniej lubił się rozbijać. Szczególnie zaś grać w koszykówkę na boisku w parku.
Sygin - 2008-04-15, 21:03
:
Anna Stern była w swoim żywiole. Nowe twarze z czego jedna znana z przeszłości, która mogła ją wciągnąć w towarzystwo, nowe otoczenie, które aż prosiło się o infiltrację towarzyską i poznanie - to było to co lubiła. No i piękne słońce w grudniu.
Z przyjemnością oparła się o swój samochód zaparkowany obok bryki Maxa i olśniwszy nowo poznanych chłopaków zawadiackim uśmiechem wyciągnęła z torby butelkę z wodą i napiła się.
- A więc, panowie... i ty Maxiu, dziecko kochane... what are you doing here for fun? Co robi młodzież Newport po szkole? - zapytała lekko przechylając głowę i mrużąc oczy w słońcu.
Caylith - 2008-04-15, 21:18
:
- 57... 58...59... - liczyła pod nosem kroki - szlag... - mruknęła gdy rzemyk od buta się zluzował i groził zjechaniem w dół, co by bardzo nieefektownie wyglądało. Rozejrzała się i siadła na wolnej ławce, po czym wyciągnąwszy nogę przed siebie zawiązała go porządnie. Gdy się wyprostowała, oparła się o oparcie i raz jeszcze popatrzyła dookoła zahaczając wzrokiem również o parking. No i zobaczyła Maxa w otoczeniu kilku gości oraz różowo ubranej Anny. Na twarzy dziewczyny odmalowało się niezdecydowanie ale w końcu wstała i ruszyła niespiesznie w tamtą stronę... by po kilku krokach zatrzymać się.
- Fuck.. they don't need me there with my mood - zamruczała patrząc na rozbawione towarzystwo z żalem i zwróciła się z zamiarem pójścia w nieco w innym kierunku - tam gdzie zaparkowała.
KapitanOwsianka - 2008-04-15, 21:25
:
Max rozejrzał się od niechcenia po dziedzińcu i zobaczył Ricky. Nie wiem jak się bawi młodzież w Newport, ale ja planuję spędzić trochę czasu z dziewczyną. powiedział i puścił oczko Annie Z resztą i tak chcę odwiedzić dziadka w szpitalu, wieczorem widzimy się na koszu... powiedział do Nathana i Skillsa, po czym przybił piątkę z Mouthem i podbiegł w stronę Ricki. Erica! krzyknął doganiając ją Hey, girlfriend...
Sygin - 2008-04-15, 21:30
:
- Jasne. Nie pozwól jej na siebie czekać - uśmiechnęła się Anna i zwróciła się do reszty.
- Pomijając jego... co tu robicie popołudniami?
Caylith - 2008-04-15, 21:41
:
Zatrzymała się słysząc wołanie i odwróciła głowę w jego kierunku. Lekki uśmiech pojawił się na twarzy Ricky ale nie zamaskował on za dobrze smutku jaki odcisnął się na niej przez większość dnia.
- Hey, boyfriend... - powiedziała ciepłym głosem patrząc na niego i pragnąc tylko żeby ją przytulił chociaż szanse na to były niewielkie bo nie lubił tak się zachowywać publicznie. Nagle problem plotki rozpuszczonej przez Linds i Holly wydał jej się kompletnie niedorzeczny. - Co tam?
Derriuz - 2008-04-16, 00:10
:
Z budynku szkolnego wytoczył się nie kto inny jak Dave Chillman, człowiek, który ma najbardziej wyjebane na większość spraw. Przynajmniej starał się. Wyglądał na znudzonego i śmiertelnie zmęczonego, jak zawsze po zajęciach w tej budzie. To miejsce zaczynało go dusić. Tym bardziej, że czuł się jakoś nieswojo tego dnia na korytarzach. Normalnie olałby to, ale miał momentami wrażenie, że ktoś się gapi, choć chyba mu się jedynie zdawało. Od czasu aresztowania miał lekką paranoję na tym punkcie, choć nie dawał tego po sobie zbytnio poznać. Chłopak stoczył się ze schodów i następnie powoli począł przemierzać dziedziniec, by w końcu zatrzymać się przy swoim samochodzie. Wyciągnął kluczyki i otworzył drzwi od strony kierowcy. Stanął za nimi, jakby zastanawiał się, czy wsiadać, po czym uważnie omiótł spojrzeniem cały dziedziniec, a następnie parking.
- Another crappy day in crappy school... - mruknął pod nosem z widocznym brakiem entuzjazmu, po czym przeczesał dłonią włosy na łbie. Mimowolnie pomyślał o ostatnich wydarzeniach. O całej sprawie z handlarzem bronią, a następnie o rodzinnym obiedzie. Trochę lepiej czuł się po tym, co usłyszał od ojca. Następnie pomyślał o dziwnej nieznajomej znad urwiska, po czym jego myśli prędko przeskoczyły na temat Gabie. Gdzież ona może się podziewać? Trochę rzadko się widywali i to raczej z jego winy.
KapitanOwsianka - 2008-04-16, 08:59
:
Anna:
Nathan uśmiechnął się pod nosem Hmmm... Najpewniej też ulotnię się do swojej dziewczyny. Ale wieczorem powinnaś przyjść na naszą koszykówkę. Poczujesz przedsmak prawdziwej gry. powiedział i przybił piątkę z pozostałymi chłopakami, po czym ruszył w kierunku szkoły szukając Linds.
Anna została sama z Mouthem i Skillsem.
Zaczął ten ostatni I dunno what you like doll. But old Skills is for you here, so we can go anywhere... powiedział akcentując w śmieszny sposób.
Na to wtrącił się Mouth Kiedyś często wypadaliśmy gdzieś całą paczką, ale odkąd Nath i Max znaleźli sobie dziewczyny nie mają już tyle czasu dla starych kumpli. Nie mniej pojawiłaś się Ty, więc może na powrót spoisz nas...

Erica:
Max się uśmiechnął You look, like you need a hug. powiedział rozkładając ramiona i przytulając dziewczynę do siebie. Nieprawdą jest, że nie lubił okazywać uczuć. Otóż uwielbiał to, ale uważał, że na wszystko jest miejsce i publiczne całowanie nie odpowiadało mu. Co innego z przytulankami. Chodź... Zabiorę Cię do siebie i sobie popłaczesz...

Chillman:

Prócz tego wszystkiego nad Davem ciągle wisiała kwestia kary za jego ostatnie wybryki. Rodzice jeszcze się nie zdecydowali na sposób dopieczenia synowi, a z każdym dniem stawało się coraz bardziej jasne, że lekko tego nie przejdzie.
Zobaczył Maxa zajmującego się Ericą, Nathana gdzieś odchodzącego i kilku innych znajomych Maxa rozmawiających z nową dziewczyną. Prócz tego na dziedzińcu włóczyły się ostatnie grupki ludzi. Na parkingu ubywało samochodów.
Caylith - 2008-04-16, 10:07
:
Przytuliła się do niego z westchnieniem.
- Nie jestem w nastroju do łez, hon – zamruczała w jego klatę otaczając go w pasie ramionami. – Po prostu miałam ciężki dzień, i starcia nie dość że z chemią to jeszcze z dwoma blondynkami. – poniosła głowę i uśmiechnęła się do niego z uczuciem czując jak napięcie z niej schodzi. To zadziwiające jak ten facet na nią działał w pozytywnym sensie.
- Ale zabrać mnie ze sobą możesz. Nie chcę siedzieć u siebie w domu.
Eithel - 2008-04-16, 10:55
:
Linds wyszła z budynku, zasłuchana w muzyce płynącej z słuchawek ipoda. Była w wyraźnie dziwnym nastroju, miała wrażenie, że chyba jednak robi coś nie tak.. Obudziły się w niej jakieś jakby nieco ludzkie uczucia. Współczuła Erice, mimo tego, że cały czas próbowała odsunąć od siebie tą dziwną myśl.. Zaczęła żałować, że wplątała ją w planowaną aferę.. a nawet uczyniła ją swego rodzaju narzędziem.
Na jej usta przybłąkał się cień uśmiechu, gdy zobaczyła Nathana. Podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i złożyła na jego wargach czuły pocałunek. W oddali zobaczyła Annę, która w jej oczach zyskała miano osoby podrywających cudzych chłopaków.
- Hi honey.. - ton jej głosu był jakiś nieswój, stracił tą nieco przesłodzoną barwę - Co to za dziewczyna? - zapytała pozornie obojętnie, wskazując na Annę.
Sygin - 2008-04-16, 10:58
:
Wyraz zastanowienia pojawił się na twarzy Anny.
- Kosz powiadasz? Lubię kosza... oglądać. Grać wolę w siatkę. Więc zapewne przyplączę się do was, chłopaki, wieczorem i pokibicuję obu stronom co byście sobie nawzajem tyłki skopali. – zaśmiała się i odepchnęła od samochodu zarzucając torbę na ramię.
- Nie ma co żałować chłopaków, ze znaleźli sobie fajne dziewczyny, wiesz? Wy też sobie znajdźcie jakieś i wtedy problem rozpadu towarzystwa zniknie – po prostu będziecie się razem włóczyć w powiększonym składzie. Mam tylko nadzieje, że nie zapomnicie o mnie i czasem też weźmiecie mnie ze sobą – mrugnęła, robiąc zabawną minę.
- Znikam bo zaraz skonam z głodu. Ale przyjdę popatrzyć jak wyciskacie z siebie siódme poty wieczorem. I siądę po zawietrznej by tylko widzieć a nie wąchać. – zażartowała. Wsiadła do samochodu i odpaliła silnik. Machnęła jeszcze chłopakom na pożegnanie i wyjechała z parkingu.
Derriuz - 2008-04-16, 18:07
:
- Christ... I have to smoke... - mruknął pod nosem, krzywiąc się lekko. Był jakiś nie w sosie i to było widać na pierwszy rzut oka. Wlazł do samochodu i zatrzasnął drzwi, otworzył lekko okno i oparł dłonie na kierownicy, by zaraz zatrzymać się w bezruchu w tej pozycji. Spojrzał co było bezpośrednio przed samochodem i zaraz opuścił wzrok na kierownicę. Siedział tak chwilę wgapiony w znaczek na kierownicy jak debil. Nie, żeby mu ślina z pyska ciekła, ale spojrzenie było nieobecne i przez niektórych mogłoby być uznane za tępe. No, przez tych co złośliwszych. W końcu z westchnieniem uniósł prawą rękę do twarzy by przetrzeć obszar wokół ust i ogoloną schludnie brodę. Następnie podrapał się lewą ręką po głowie i zerknął raz jeszcze na Ericę i Parkera. Następnie na Linds i Nathana. Sięgnął po komórkę i z nietęgą miną zaczął stukać w klawisze.
KapitanOwsianka - 2008-04-16, 19:03
:
Erica:
Max się uśmiechnął i pocałował ją w czoło To chodź... Mam dla Ciebie prezent, może Tobie się nie spodoba, ale mnie zdecydowanie. Niby trochę za wcześnie na prezenty gwiazdkowe, ale złe humory trzeba przegnać. objął ja ramieniem i pociągnął w kierunku Impali Swoją drogą, może nie powinniśmy przyjeżdżać do szkoły dwoma samochodami? Potem zawsze któryś będzie stał? zaproponował mimochodem.

Linds:
Nathan przytulił dziewczynę, a jego dłonie szybko znalazły się na jej pośladkach. Kto? Pittsbourg girl? Znajoma... Jak razem z Maxem dopiero zaczynaliśmy grać w kosza na boisku w parku to nam kibicowała. Koleżanka z dzieciństwa. powiedział z uśmiechem Hey, you've heard? Na najbliższe mecze będą przychodzili skauci z Uniwersytetu Kalifornijskiego i innych dobrych szkół.
Caylith - 2008-04-16, 19:12
:
- No w sumie już prawie gwiazdka więc może sie liczyć jakby już była... różnica kilku dni to żadna różnica - uśmiechnęła się psotnie obejmując go ramieniem w pasie i idąc równo z nim. Zły humor diabli wzięli w obliczu zapowiedzi przyjemnie spędzonego popołudnia - A co do samochodów... no nie wiem... dałoby się zrobić, skarbie, tylko że albo byś wpadał po mnie po drodze do Harbor albo jakoś byśmy wpadali po siebie na zmianę.
Spojrzała na swój samochód tak spokojnie stojący niedaleko i zdecydowała, że przyjdzie po niego później.
Ofelia - 2008-04-16, 19:26
:
Vann wyszła ze szkoły wcześnie, zaraz po lekcjach i szybkim krokiem ruszyła na parking. Nie miała zamiaru marnować tak ładnego dnia na opuszczaniu szkoły.
Wsiadła do samochodu i pojechała gdzieś, aby odpocząć od codzienności i szkoły.
Eithel - 2008-04-16, 19:29
:
Trochę się z nim drocząc, przesunęła jego dłonie na swoje plecy. Przybrała nieco zabawny wyraz twarzy, jak zawsze kiedy próbowała się z nim przekomarzać.
- Koleżanka z dzieciństwa, ha? Takie właśnie są najgorsze, hon. - filuternie uśmiechnęła się do chłopaka - That's really... awsome! - zachwyciła się wiadomością o skautach, niebardzo jednak wiedząc o co tak naprawdę chodzi. Ton głosu Nathana jednak wskazywał na wyraźne podniecenie, więc postanowiła się dostosować.
Noise - 2008-04-16, 20:20
:
Ze szkoły wyszedł Evan, który szybko zmierzał w stronę samochodu. Nie zwracał uwagi na otoczenie, jakby w ogóle nie istniało. Podszedł do swojego czerwona Mustanga Super Snake, kolejnej super-bryki ze swej stajni, po czym odblokował drzwi naciśnięciem guzika, otworzył je i wsiadł do samochodu. Gdy uruchomił silnik rozległ się donośny bulgot potężnej V8-ki, który zwrócił uwagę większości przebywających na dziedzińcu osób. Evan wycofał szybko, po czym raptownie dodał gazu i samochód wystrzelił do przodu niczym rakieta tworząc przy tym chmurę dymu z palonych tylnych opon. Jeszcze z daleka słychać było ryk silnika pędzącego samochodu.

:arrow: Molo
KapitanOwsianka - 2008-04-16, 20:25
:
Erica:
Przechylił się z dziewczyną przytulając ją do siebie. Okay girl... Po drodze zajrzymy tylko na chwilę do szpitala. Odwiedzę na moment dziadka, a potem już będę cały Twój. powiedział wesoło wyciągając kluczyki z kieszeni Wsiadaj, drzwi są otwarte. dodał jeszcze ładując się na siedzenie kierowcy.

Linds:
Nathan uściskał Lindsay i pocałował ją Jak wszystko dobrze pójdzie to dostanę stypendium! Bo z moimi ocenami to nigdzie się nie dostanę. powiedział trochę kwaśno, ale zaraz się rozpromienił Musimy to uczcić co powiesz na małą... Rundkę? uśmiechnął się dwuznacznie.

Przeniesienie akcji.
Sygin - 2008-04-21, 19:26
:
Zgasiła silnik i wyszła z samochodu, który musiała zaparkować w miejscu innym niż rano. Ktoś na nie zajechał gdy ona opychała się w knajpie z junk foodem w czasie lunchu. Ale w sumie nie miała nic przeciwko temu - hamburger się szybciej spali gdy przejdzie większy dystans. Zdążając niespiesznie w stronę budynku przez dziedziniec pociągała z kubka czekoladowego milkshake'a myśląc nad niesprawiedliwym losem, który karze jej spędzać popołudnie w szkole.
KapitanOwsianka - 2008-04-21, 20:31
:
Usłyszała, jak ktoś wzywa jej imię, a po chwili zobaczyła podbiegającego Moutha. Już myślałem, że zerwałaś się ze szkoły, a Ty tylko na obiad wyskoczyłaś. powiedział uśmiechając się szeroko. Słuchaj, to może dzisiaj po zajęciach oprowadzę Cię po mieście?
Sygin - 2008-04-21, 21:43
:
Popatrzyła na niego z wesołą miną.
- A już myślałam, że zapomniałeś, albo żałujesz bycia przewodnikiem. Może być i dzisiaj po zajęciach. Żadnych innych planów nie mam.
KapitanOwsianka - 2008-04-21, 21:51
:
Fajnie... odpowiedział nabierając pewności siebie i uśmiechając się szeroko. A od czego chcesz zacząć? Ja osobiście lubię molo i Balboa Fun Zone... Oczywiście poza boiskiem w parku. powiedział i akurat minęli część drużyny waterpolo. Jeden z zawodników zmierzył go wzrokiem i rzucił ciche Geeke... na które odpowiedział gromki śmiech kompanów.
Sygin - 2008-04-21, 22:00
:
- Brainless yeti - zamruczała pod nosem odruchowo pod adresem kolesia - fakt posiadania mięśni uważają za wystarczający by czepiać się tych co używają głowy. Zdaję się na twój wybór, Mouth - dodała na koniec już z normalnym uśmiechem skierowanym tylko i wyłącznie do kolegi.
KapitanOwsianka - 2008-04-21, 22:03
:
Heh... Przyzwyczaiłem się. Tak się zachowują popularni w szkole. No może nie wszyscy. powiedział i lekko się rozchmurzył Drużyna koszykówki jest w porządku, ale odkąd McCoy stworzył taką drużynę u nasz w szkole to waterpolowcy stali się bardziej drażliwi. Wszyscy wiedzą, że piłka wodna to żaden sport. powiedział Zatem Molo... Mają tam świetną kawę i lody.
Sygin - 2008-04-21, 22:10
:
- Świetnie - kiwnęła głową podejmując powolną wędrówkę obok niego w stronę szkoły i obrzucając zaciekawionym spojrzeniem inne indywidua plączące się po drodze.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 10:30
:
Mouth się uśmiechnął i dokładnie w tym momencie zadzwonił dzwonek wzywający na lekcje. Okej... Muszę się zbierać. Do zobaczenia po zajęciach. powiedział i ruszył biegiem w kierunku budynku.
Sygin - 2008-04-22, 11:16
:
Machnęła mu ręką i też wyciągnęła nogi zmierzając na zajęcia.
Noise - 2008-04-22, 19:30
:
Evan wyszedł ze szkoły jako jeden z pierwszych uczniów. Od razu skierował się na ławkę, przy której umówił się z Ricky. Zajął miejsce i czekał na dziewczynę, która lada moment powinna się zjawić. Ballmer wsunął jeszcze dłoń do plecaka, jak gdyby czegoś szukał. Widocznie to znalazł, gdyż wyraźnie się rozluźnił i część napięcia spłynęła z jego twarzy.
Caylith - 2008-04-22, 19:33
:
Wyszła z budynku energicznym krokiem jak osoba, która wie czego chce. Na szczycie schodów przystanęła na moment i rozejrzała się, a zobaczywszy Evana machnęła mu ręką i podeszła do niego.
- Słucham cię - powiedziała spokojnym tonem od razu przechodząc do rzeczy i siadła obok niego.
Noise - 2008-04-22, 19:37
:
- Musimy pogadać. I to bardzo poważnie. - rzucił bezbarwnym tonem, a jego słowa zabrzmiały niemalże złowrogo. - Najlepiej zróbmy to na osobności. Chodźmy do mojego auta, tam nikt nam nie będzie przeszkadzał. - powiedział, po czym wstał i ruszył niespiesznym krokiem do samochodu. Gdy oboje wsiedli do samochodu Evan wyszperał ze swego plecaka kopertę, którą następnie wręczył Ricky - Powiedz mi, co ja mam o tym myśleć? - zadał pytanie dziewczynie cały czas spoglądając na trzymaną przez nią kopertę.
Caylith - 2008-04-22, 19:45
:
Popatrzyła na kopertę i zagryzła wargę. Miała w ręce główne źródło plotki Lindsay i aż ją diabli brali, żeby to podrzeć z miejsca. Zamiast tego spojrzała na Evana spokojnie a potem wyjęła kartkę z koperty i przebiegła po tekście wzrokiem.
W miarę czytania bladła coraz bardziej z wściekłości i zaciskała usta. Inaczej było słyszeć o tym a inaczej czytać. Skończyła, starannie schowała kartkę.
- Nie jestem autorką tego, Evan. - powiedziała cicho - I nie masz myśleć nic o tym ponieważ większość z tego to stek bzdur i to bardzo krzywdzących. Gdybym chciała powiedzieć ci że cię kocham i potrzebuję zrobiłabym to osobiście a nie listem. Ale cię nie kocham więc możesz odetchnąć z ulgą. Mam nadzieję, że nie wziąłeś tego na serio... to w ogóle nie mój styl pisania... - dodała patrząc na niego spojrzeniem, które było w stanie wychwycić każdą zmianę na twarzy - nic nie dałby rady ukryć.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 19:51
:
Ze szkoły wyszedł Max rozglądając się za Ericą i tak nieszczęśliwie wyszedł, że zobaczył jak odchodzi w kierunku samochodów z Evanem. Krew w nim zawrzała, ale szybko się opanował, a raczej zdecydował się nie wybuchać. Poprawił torbę na ramieniu i ruszył szybkim krokiem do samochodu. Wsiadł do Impali i odetchnął głębiej.
Noise - 2008-04-22, 19:51
:
- Ale ja jestem tego w pełni świadom. Znamy się nie od dziś, więc takie głupie wkrętki pokroju tego listu są śmieszne i żenujące zarazem. - powiedział jednym tchem wyrzucając z siebie wszystkie te słowa. Potem zamilkł na chwilę i spojrzał na rozchodzącą się po domach młodzież, jak gdyby przeżuwał każde słowo, które powiedział. Wreszcie, po chwili pełnej męczącej ciszy odezwał się nieco ciszej - Mam wrażenie, że wiesz o tym liście coś, czego ja nie wiem. Jeśli tak jest, to mi to powiedz. Chyba nie muszę mówić, jakie to jest ważne. Ktoś zaczyna bawić się moim kosztem, a ja muszę wiedzieć kto to taki. MUSZĘ. - ostatnie słowo wypowiedział patrząc Erice prosto w oczy. Położył na nie tak wielki nacisk, że Ricky miała wrażenie, że otaczająca ich odrobina przestrzeni wewnątrz auta skurczyła się gwałtownie do nieprawdopodobnie małych rozmiarów.
Caylith - 2008-04-22, 19:58
:
Odsunęła sie gwałtownym ruchem od niego i w jej oczach pojawił sie strach. Nie żeby się bała, że zrobi jej krzywdę... ale takiego tonu nie słyszała wcześniej. Po momencie jednak strach zmienił sie w czujność.
- Nic nie musisz. Ten list to bajka, nie ja go napisałam i nie chcę mieć nic do czynienia z tym kto to zrobił. Więc w sumie to jest jasne. I myślę, że zakończymy ta konwersację zanim zmieni sie w powtórkę z rozrywki - powiedziała chłodno przypominając mu samym tonem wydarzenie z dnia pożaru, otworzyła gwałtownie drzwi i wyszła z samochodu, przeklinając z cicha Linds, Evana, listy i to, że znowu ją wmieszano w taki cyrk. Gwałtownym krokiem ruszyła przed siebie przez parking.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 20:06
:
Max już chciał przekręcić kluczyk w stacyjce i odjechać, ale wreszcie zdał sobie sprawę, że Erica to przecież jego dziewczyna i nie może jej tak zostawić. Zatrąbił więc i wyjrzał przez okno Ricka! zawołał, kiedy przechodziła obok. Podwieźć Cię? Czy wolisz jechać z Evanem?
Caylith - 2008-04-22, 20:09
:
Zatrzymała się i spojrzała na niego.
- Take me outta here. I nie wspominaj mi o Evanach, samochodach, listach, podstępach i idiotycznym poczuciu honoru jakie mam - powiedziała ciężkim tonem wsiadając do samochodu, zamykając drzwi i skulając się w sobie.
Noise - 2008-04-22, 20:10
:
Evan rozpaczliwie wyciągnął dłoń by ją zatrzymać, lecz jej słowa tak bardzo go zraniły, że wszelkie słowa, któe mogły odwrócić tę sytuację uwięzły mu w gardle. Po chwili do uszu Eriki dobiegł ryk potężnego silnika dobiegający zza jej pleców. Zdążyła jedynie obrócić głowę, by zobaczyć jak kilkanaście centymetrów od niej, zostawiając za sobą chmurę dymu z palonych opon przemyka w poślizgu samochód Evana z nim za kierownicą. Dostrzegła jeszcze jego zacięty wyraz twarzy i wściekłość malująca się w oczach. Bordowy Mustang przejechał driftujac cały parking przed szkołą i wyskoczył na ulicę gnając nią z prędkością grubo przekraczającą obowiązujące ograniczenia prędkości.
Eithel - 2008-04-22, 20:21
:
Dźwięczny stuk obcasów oznajmił pojawienie się na dziedzińcu Newport Girls. Lindsay rozdawała uśmiechy na prawo i lewo - ale oczywiście tylko tym, którym to się należało. Dla reszty miała przygotowane pełne pogardy spojrzenia. Całe przejście przez dziedziniec wyglądało jak jeden wielki pokaz modelingu - no cóż, ale ktoś musiał lansować styl w tej szkole.
Z przerażeniem oglądała wyjazd bordowego Mustanga z parkingu, tym bardziej, że dosłownie o kilka centymetrów minął jej wychuchane różowe Ferrari. - Some people are... freaks!!! - syknęła ze złością.
Wsiadły do samochodu i pomknęły w kierunku centrum handlowego.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 20:21
:
Max wzruszył ramionami i przekręcił kluczyk. Silnik przez chwilę się dusił, po czym ryknął mocą silnika Hemi. Wrzucił wsteczny i wycofał, a po chwili wyjechał spokojnie w ślady Evana. W powietrzu zawisła ciężka cisza, której Max nie chciał przerywać.
Caylith - 2008-04-22, 20:25
:
Wyglądała przez okno powoli sie uspokajając.
- Sorry for all this... - powiedziała w końcu cicho. - Ale tak to jest jak jesteś między młotem a kowadłem. Z jednej kumpel, który znowu zachowuje się jak kretyn a z drugiej ktoś, kto niedawno przestał. A ja jeszcze coś obiecałam tej osobie i teraz przez tą obietnicę wszystko mi się poplątało. Czemu zawsze ja obrywam na koniec?
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 20:33
:
Max dalej milczał, zupełnie tak jakby się zacietrzewił. Wreszcie jednak westchnął i położył rękę na jej kolanie. Nie martw się skarbie... Evan potrafi sobie nagrabić. Strasznie jest denerwujący. I wybacz moje zachowanie, ale cholera mnie wzięła, kiedy zobaczyłem Cię w jego samochodzie. powiedział spokojnie.
Caylith - 2008-04-22, 20:37
:
Przeniosła na niego zaskoczone spojrzenie i wreszcie się uśmiechnęła.
- Max... are you jealous? Still? Po tym wszystkim co sobie powiedzieliśmy? Nie do uwierzenia... myślałeś, że co ja tam robię... daję się rwać?
Zaczęła się cicho śmiać i mocno ścisnęła jego rękę na swoim kolanie.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 20:42
:
Wiem... To głupie... Ale on po prostu tak na mnie działa. westchnął, a gdy zatrzymali się na światłach skradł jej całusa Pojedziemy do mnie co? Obejrzymy film... zaproponował, a potem ruszył dalej.

Przeniesienie akcji.
Sygin - 2008-04-22, 21:06
:
Wybiegła z budynku niemal pędem - podobnie jak do niego wchodziła po lunchu i zgrabnie omijając ludzi zbiegła po schodach. Bała się, ze się spóźni przez problemy z zamkiem w szafce, który sie zaciął. Spojrzała na zegarek a potem dookoła szukając Moutha i odetchnęła z ulgą nie widząc go nigdzie. Ostatecznie znalazła sobie wolną ławkę i siadła na niej swobodnie.
KapitanOwsianka - 2008-04-27, 10:34
:
Kamera najechała na gościa ubranego w coś co przypominało wdzianko chińskiego mnicha, ale absolutnie nie był to Azjata, a wręcz przeciwnie, Amerykanin z krwi i kości. Blond włosy skręcały się w pierścionki i nadawały jego twarzy wygląd cherubina, przez co wyglądał jeszcze bardziej dziwacznie rozdając ulotki propagujące ratowanie świata.
Podbiegł do jednego z uczniów na siłę wciskając mu ulotkę, ale ludzie unikali go jak ognia, za to kamera powędrowała za czyjąś głową i zatrzymała się na Erice i Parkerze.
Rickaa! Nie musisz się przejmować. To tylko wujek Cooper, nie zrobi nic co by mogło nam w jakikolwiek sposób zaszkodzić! mówił Max
Caylith - 2008-04-27, 11:12
:
Wysiadła zgrabnie z samochodu w sposób jakiego uczy się prędzej czy później każda dziewczyna nosząca krótką spódnicę. Wyprostowała się, poprawiła torbę na ramieniu i wygładziła sukienkę na biodrach, rzucając na Maxa powątpiewające spojrzenie.
- Nie wiem, hon. Nie znam go. Wprawdzie wygląda na równego, ale może mu się coś kiedyś wymsknąć i wtedy twoi starzy będą na mnie patrzeć krzywo. And then bye bye pool house fun... - mrugnęła zawadiacko zatrzymując się przy masce i czekając aż Parker zamknie samochód. Nie przejmowała sie aż tak bardzo chociaż trochę ją pojawienie się tego Coopera wytrąciło z równowagi.
KapitanOwsianka - 2008-04-27, 11:46
:
Max nie zamykał samochodu. Wychodził z założenia, że tutaj nikt nie kradnie, a nawet jeśli to trzeba by jakiegoś kolekcjonera, by kupował starego krążownika szos. Obszedł samochód i objął Ericę, tak jak tylko on potrafił rozwiewając wszystkie wątpliwości. Skarbie, jeśli już na Ciebie nie patrzą krzywo, to nic tego nie zmieni. Nawet Cooper. dodał ruszając w kierunku szkoły.
Caylith - 2008-04-27, 11:51
:
Objęła go w pasie ramieniem idąc równo z nim.
- Great... więc już mogą mieć coś do mnie? W sumie to się nie dziwię... syn jedynak i nagle jakiś goth płci żeńskiej przychodzi i go kradnie - zaśmiała się z rozbawieniem w oczach i zaczęła rozglądać za znajomymi twarzami.
KapitanOwsianka - 2008-04-27, 15:58
:
Ja wiem czy kradnie? Raczej sprowadza im się do domu. powiedział i wypuścił ją z objęcia, za to wziął ją za rękę.
Akurat mijali tego dziwacznego człowieka, który rozdawał ulotki. Dziwak zamarł widząc Maxa po czym chwycił go za ramiona i spojrzał mu w twarz. Zaskoczony Max wypuścił dłoń Erici ze swojej. Bracie! rzucił dziwak Nasze losy są nierozerwalnie ze sobą związane...
Caylith - 2008-04-27, 16:55
:
Puściła jego rękę i zaczęła się przyglądać z zaskoczeniem całej scence. Zaskoczenie zmieniło się niemal natychmiast w rozbawienie na widok miny Maxa i zachowania obcego kolesia. Zaczęła się cicho śmiać zakrywając ten uśmiech częściowo książką i z ciekawością oczekując co będzie dalej.
Derriuz - 2008-04-27, 18:49
:
Na dziedziniec zajechało czarne Camaro, które zawsze zwiastowało przybycie jednej osoby do tej szkoły. Tą osobą był Dave, człowiek, który pozornie zawsze był wyluzowany (i dość częsty skatowany, bądź jedynie zmęczony). Chłopak odetchnął głęboko, gdy silnik zgasł. Spojrzał na to co dzieje się na przed szkołą i natychmiast w jego oczy rzucił mu się dziwak. Nie byłoby w tym nic dziwnego (no, prawie...), w końcu przykuwał spojrzenia wszystkich w okolicy, gdyby nie fakt, że ów dziwak ściskał właśnie Max'a. Brwi chłopaka powędrowały do góry. Nie podejrzewałby go nigdy, że zna TAKICH ludzi.
- What the fuck? - mruknął pod nosem i podrapał się po łbie. Wysiadł z samochodu i zamknął go, wzroku nie odrywając od owego... Indywiduum. Gdy zorientował się, że zapomniał wziąć plecak otworzył go ponownie, wyjął co chciał i zamknął znów, by zaraz powędrować w stronę niego i Ricky, którą zauważył dopiero po chwili, gdyż całą jego uwagę absorbował dziwny osobnik. Gdy w końcu zbliżył się do obojga zdecydował się nie przeszkadzać Maxowi. Póki co. Chyba, że natręt okaże się być mało przyjemny.
- So, what the hell is going on? - mruknął nad ramieniem Erici, gdy zaszedł ją od tyłu, wyraźnie akcentując każde słowo, nie odrywając jednak wzroku od dziwaka.
- It's okay, buddy? - rzucił do Maxa, ściągając lekko brwi.
Caylith - 2008-04-27, 19:04
:
Odwróciła głowę od fascynujących dziwnych widoków i popatrzyła w niebieskie oczy Chillmana.
- Hey, man - uśmiechnęła się do niego - Don't ask me, I'm just watching... ale wygląda mi na to, że ten od ulotek uznał Maxa chyba za jakąś dawno nie widzianą rodzinę - roześmiała się - Tylko czekać aż pójdą w misia. - odgarnęła włosy z oczu - Albo jest to jakiś nawiedzony miłośnik czegoś tam. Ciekawe co to za ulotki... Anyway, na co tobie to wygląda, Dave?
Derriuz - 2008-04-27, 19:17
:
Spojrzał w zamyśleniu na Ricky i podrapał się po karku.
- Na niedopieszczonego wariata, chyba, że nasz kochany Max ukrywa przed nami pewne nietypowe znajomości... - uśmiechnął się złośliwie i przeniósł wzrok na Maxa, lekko pochylając głowę. Postąpił krok do przodu i wyrwał ulotkę z rąk dziwaka. Jego oczy otworzyły się szeroko, a brwi powędrowały swym zwyczajem do góry.
- Wiesz, słyszałem o bezdomnych z Nowego Jorku, tych z wielkimi kartonami z napisami "The end is near", and such shit, but man... This... Is... Too much...
Caylith - 2008-04-27, 19:20
:
- Hey, Dave, take it easy... - Ricky węsząc w powietrzu awanturę szybko postąpiła w ich bliską okolicę zakładając, że żaden nie zacznie wymachiwać pięściami gdy w okolicy jest dziewczyna. Jednocześnie zapuściła żurawia na ulotkę.
Derriuz - 2008-04-27, 19:23
:
- I'm doin' nothin' - odparł spokojnym tonem dziewczynie, jednak mierzył nieznajomego nieprzyjemnym spojrzeniem gościa, któremu nie odpowiada to, że ktoś zaczepia jego kumpla - At least yet - dodał ciszej, tak, by tylko ona to usłyszała. Nie miał zamiaru wymachiwać pięściami bez potrzeby, przynajmniej póki szanowny kolega dziwak sobie na to nie zasłuży, bo i po co? A nuż okazałoby się, że przegiął i co wtedy?
Eithel - 2008-04-27, 19:29
:
Na parking szalonym tempem wjechało kolejne auto i nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że samochodem tym było różowe Ferrari należące do Lindsay. Dziewczyna nie słynęła z umiejętności prowadzenia wszelakich maszyn i jeździła bardzo zachowawczo. Po zaparkowaniu siedziała jeszcze przez chwilę w samochodzie, bijąc się z myślami i starając się uspokoić. Nałożyła warstwę błyszczyku i wziąwszy głęboki oddech wyszła z Ferrari.
Na dziedzińcu zastała dziwną scenę z udziałem Maxa i jakiegoś pokręconego gościa. Z wyrazem niesmaku na twarzy wywołanym przez gościa w dziwnym ubraniu, stanęła w pewnym oddaleniu od Dave'a i Ricky i zaczęła uważnie obserwować. Może właśnie była świadkiem nowego materiału do plotek...
KapitanOwsianka - 2008-04-27, 21:32
:
Jak już zadajecie pytanie jakiejś postaci, to można poczekać na odpowiedź nie?

Max był równie zaskoczony co Erica, ale nie był rozbawiony, raczej zbity z tropu.
Przeczuwam, że czekają nas wspólnie wielkie czyny... powiedział dziwak I'm Che... i poszedł w misia z Maxem. Parker nie bardzo wiedział jak się zachować więc poklepał Che po plecach Ammm... I am Max... Nice to think you. I guess... powiedział i uwolnił się wreszcie z jego ramion. Po czym podszedł do Erici i Dave'a...
Man... I nie wiem co Cię tak bulwersuje w ratowaniu ssaków morskich? To much? I mean... Man... What IS wrong with you? zapytał i roześmiał się cicho.
Lothrien - 2008-04-27, 21:32
:
- OMG!- zaczęła Holly pełnym politowania głosem podchodząc do koleżanki. -What the hell is going on?- nie do końca było wiadomo czy to obecność tego dziwoląga, czy może jego pogaduszki z Maxem tak strasznie zdegustowały dziewczynę. Pocałowała Linds w policzek. Delikatnie, z namaszczeniem, niemal nie dotykając jej ustami. Czyli dokładnie tak jak miały w zwyczaju.
- Co to był za pokaz?- spytała nawiązując do sposobu w jakim Linds znalazła się przed szkołą.
Caylith - 2008-04-27, 22:12
:
Ricky bez zrozumienia patrzyła na ten cały cyrk. Poszli w misia co przewidziała. Ale jakie ssaki morskie?O co tu chodziło? Patrzyła to na Parkera to na obcego kolesia a jej spojrzenie błagało o wyjaśnienia.
Eithel - 2008-04-27, 22:14
:
Wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia co w zasadzie się tutaj dzieje, zresztą i tak niewiele ją to obchodziło po głębszym zastanowieniu. Oddała pocałunek Holly, w ten sam sposób co zawsze.
Wyprostowała się gdy usłyszała pytanie, na które nie miała ochoty odpowiadać. Uśmiechnęła się, doskonale maskując prawdziwy nastrój.
- Nie podoba ci się mój nowy styl jazdy? - zatrzepotała rzęsami - Chciałam zwrócić na siebie uwagę, ale jak widać przegrywam z tym tutaj. - zmierzyła dziwnego gościa zniesmaczonym spojrzeniem.
KapitanOwsianka - 2008-04-27, 22:15
:
Max nie silił się na wyjaśnienia. Wzruszył ramionami, wziął ją za rękę i pociągnął w kierunku szkoły. Daj spokój... To jakiś nawiedzony ekolog, chce ratować przyrodę. A ja mu się spodobałem, w końcu... I'm hot... powiedział przyciągając ją do siebie i przytulając krótko.
Caylith - 2008-04-27, 22:25
:
Dała się pociągnąć patrząc jeszcze na tego Che przez ramię ze zdumieniem w zielonych oczach.
- Hot... jasne... tylko dlaczego nagle kolesie zaczynają to wyrażać rzucaniem się na ciebie - uśmiechnęła się przenosząc spojrzenie na Maxa - I'm not sure I like it a lot. Especially because you're with me and you're staright.
Zatrzymała się na moment poprawiając rzemyk w lewym bucie i obserwując co ten ekolog teraz wyrabia.
Lothrien - 2008-04-27, 23:00
:
-Proszę Cię...- powiedziała zblazowanym tonem -Takich ludzi powinni zamykać, na pewno roznoszą różne choroby.- skrzywiła się. Dziwne zachowanie Linds wzbudziło jednak pewną dozę nieufności Holly. Przecież oczywistym było, że żadna z nich nie musiała się wysilać, żeby zwracać na siebie uwagę. Wystarczyło tylko umiejętnie odrzucić włosy do tyłu, a co niektórym miękły kolana. -Chodźmy stąd, nim ta tandeta okaże się zaraźliwa.
Derriuz - 2008-04-27, 23:28
:
- Do ratowania ssaków nic nie mam... - rzucił, za odchodzącymi Maxem i Ericą i rzucił jeszcze okiem na dziwoląga. Pokręcił lekko głową. It is so not like Newport... Odwrócił się, wzruszając ramionami i powędrował w stronę budynku szkoły, trzymając jednak dystans do parki, by dać im należytą prywatność. W końcu po co miał się wklejać na chama? Jaka dziś pierwsza lekcja... Uno momento... Czyżby angielski? O Chryste... A ja nie przeczytałem zadanego tekstu. Znowu! - zawołał w myśli, krzywiąc się nieco, ale mimo to odważnym krokiem przekroczył wkrótce próg szkoły.
KapitanOwsianka - 2008-04-28, 09:48
:
Max się uśmiechnął Tym bardziej nie powinno Ci to przeszkadzać... rzucił do Erici, a potem zerknął przez ramię na Dave'a. Come, come Chillman, we don't have all day...parodiując znany chyba wszystkim głos najwspanialszego pirata wszech czasów.
Za to chłopak, przedstawiający się jako Che już nie napastował ludzi, a właściwie to zaczął powoli się pakować, wyglądało tak jakby czekał na kogoś...
Derriuz - 2008-04-28, 13:15
:
Ale Dave nie wiedział o jakiego najwspanialszego pirata wszech czasów chodziło. Chłopak uniósł brwi wyraźnie zdziwiony słysząc Maxa. Myślał, że ten woli chwili sam na sam z Ericę. Choć w zasadzie takich chwil miał całkiem sporo. Dogonił parkę przyspieszonym krokiem i odezwał się:
- I thought of giving you some space, y'know, but hell, okay - uśmiechnął się lekko, rozglądając się na boki jakby czegoś szukał, ale to nie było prawdą. Przeczesał dłonią włosy.
- So, nie wiesz kto to był? - zagadnął, unosząc lekko brwi i spoglądając na Maxa.
Eithel - 2008-04-28, 14:46
:
"Przedstawienie" na szczęście dobiegło końca i gapie powoli zaczęli się rozchodzić. Lindsay jeszcze przez chwilę taksowała spojrzeniem co ciekawsze okazy. Przy okazji krytycznie oceniała stroje szkolnych lasencji, doskonale wiedząc, że przy niej wyglądają niezwykle blado..
- Ok, doll. Let's go... - rzuciła do Holly i podążyła w kierunku szkoły - Masz jakieś nowe interesujące ploty? - mrugnęła do niej porozumiewawczo
Sygin - 2008-04-28, 15:51
:
Anna spokojnie wjechała swoim Fordem na parking i zaparkowała na wolnym miejscu. Samochodów jak zwykle była masa, ale jakoś się zmieściła. Zresztą jej zdolnościom jazdy samochodem nie można było niczego zarzucić. Wyszła z samochodu, zatrzasnęła go zamaszystym ruchem i ruszyła przez dziedziniec szybkim krokiem wypatrując znajomych twarzy. Znajome twarze pojawiły sie dość szybko i to w większym zgrupowaniu. Z daleka mignęła jej jasna głowa Maxa i ciemna Eriki w towarzystwie jakiegoś innego faceta, którego jeszcze nie znała. Podbiegła więc w tamta stronę, po drodze zauważając kolejną znajomą dziewczynę w towarzystwie wyglądającej na zblazowaną blondynki.
- Hey Linds. What's up! - zawołała z daleka wesoło do Lindsay machnąwszy jej ręką. Poczekała aż blondynka ją rozpozna, ponownie się uśmiechnęła i dołączyła do grupki Maxa.
- Ludzie... co tam u was ciekawego - oparła jedną rękę na ramieniu Maxa a drugą na ramieniu Ricky wtykając między nich swoją blond głowę. Jednocześnie spojrzała z zaciekawieniem na obcego chłopaka w skórze.
Gabi. - 2008-04-28, 19:10
:
Przyszła piechotą do szkoły, cały czas coś mamrotała pod nosem. Gdy znalazła się na dziedzińcu, poprawiła swoje ubranie i rozejrzała sie za kimś znajomym, miała nadzieję, że oni poprawią jej humor, który zepsuła sobie wstając rano do szkoły.
KapitanOwsianka - 2008-04-28, 20:09
:
Max posłał Dave'owi spojrzenie, które wyraźnie mówiło, że nie ma zielonego pojęcia i że w zasadzie go to nie interesuje, po czym między niego, a Ericę wcisnęła się Anna. Rozpoznał ją od razu, po głosie i zapachu i lekko puknął swoją głową w jej głowę. No, no? zapytał na przywitanie.
Caylith - 2008-04-28, 20:19
:
Popatrzyła najpierw na rękę na swoim ramieniu a potem na strzępiaste jasne włosy w okolicy jej ramienia. Uśmiechnęła się lekko.
- Hey Anna. Nie wiele ciekawego się dzieje. Za to tutaj jakiś koleś lata i rozdaje ulotki. Max mówi, że to ekolog. - wzruszyła ramionami po czym zwróciła uwagę na zerknięcie Anny na stronę Dave'a.
- A wy sie pewnie nie znacie. Anna to jest Dave Chillman, szara eminencja Parkera, największy luzak w szkole. Chillman poznaj Annę, o której wiem tyle, że jest szarą eminencją Parkera a jej serwisy w piłce plażowej wymiatają. Przeprowadziła sie tu niedawno i chyba jest jakąś rodziną sąsiadów Maxa - Erica poskrobała się po głowie zdając sobie sprawę, że faktycznie niewiele wie o Annie.
Sygin - 2008-04-28, 20:58
:
Stuknęła się z Maxem głową i dla przeciwwagi z Ericą.
- "No, no" to jest mało treściwa odpowiedź Maxiu. Rozumiem, że faktycznie nic się nie działo i jedynym niezwykłym wydarzeniem jest pojawienie się tego dziwadła. Ale mogłeś coś wymyślić, żeby jakoś rozjaśnić ten dzień - dodała marudnie zdejmując ręce z ramion parki. Gdy Erica ją przedstawiła wyciągnęła rękę do Chillmana pierwsza mając gdzieś wszelkie savoir vivre. Uścisk był mocny i szczery.
- Nice to meet you, maaaan - powiedziała luzacko przeciągając końcówkę a oczy wesoło błysnęły w trzy sekundy taksując Chillmana i kwalifikując go jako "całkiem całkiem" - Następna szara eminencją Parkera tak? Czyli też robisz za jego rozum czasami gdy traci głowę? Może wymienimy sie kiedyś doświadczeniami.
Derriuz - 2008-04-28, 22:09
:
Dave uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń, gdy ta ją wyciągnęła do niego i rzeczywiście - nieco głupio mu się zrobiło, że sam nie podał ręki pierwszy, ale zaraz olał to. Jak olewa wiele spraw. Bardzo wiele.
- Yeah, kind of, ale rzadko traci chłopak głowę. Wiesz, jestem jednym z tych, którzy, o ile sprawa nie jest niezwykle poważna i nie dotyczy bezpośrednio mnie, zachowują zimną krew, prawda, Max? - uśmiechnął się lekko, przenosząc wzrok na kumpla mając na myśli ostatnie zabawy z "bransoletkami".
- Częściej sprawdzam się jako cień czy sztuczny tłum - zaśmiał się cicho pod nosem, kręcąc lekko głową. Przeciągnął się lekko i przerzucił głową na boki, coby karkiem strzelić na poranne rozluźnienie. Taaak... Uwielbiał to uczucie, było takie... Orzeźwiające.
- A jeśli chcesz usłyszeć jak mówią "maaan" prawdziwi luzacy to powinnaś zobaczyć mnie skatowanego po zajęciach - przyznał, jednak trudno było stwierdzić, czy dla żartu, czy na poważnie, gdyż nie uśmiechnął się po tych słowach, rzekł je zupełnie zwyczajnie. No, może z nutką zmęczenia w głosie. Ale był ranek, nie? (Jak się zastanowić to zawsze jest zmęczony. Najpierw jest ranek... Potem lekcje... Po lekcjach to jest piekło... nadchodzi popołudnie i wieczór znów to zmęczenie... Nie ma łatwo. Czasem ma nawet wrażenie, że rano budzi się bardziej zmęczony, niż zasypiał dnia poprzedniego. Może jako dziadek nie będzie mu się chciało tyłka ruszyć z fotela przed telewizorem? Kto to wie?)
KapitanOwsianka - 2008-04-29, 10:28
:
Maaaan... Take a chill peal... powiedział Max, a potem rozejrzał się za kolegami z drużyny. Okej, wybaczcie, ale mam poranny trening zamiast wychowania seksualnego. Okazuje się, że w oczach profesora McCoy'a wychowanie seksualne jest mniej przydatne jak sport. powiedział spokojnie Muszę się trochę rozgrzać... Erica... Wpadniesz potem pod prysznice? zapytał wesoło.
Caylith - 2008-04-29, 10:45
:
Zaczęła się śmiać i długo nie mogła się uspokoić.
- Parker a nie boisz się, że jak tam wejdę to zauważę tak dużo interesujących widoków, że zechcę cię wymienić na lepszy model? - zapytała ocierając łzy rozbawienia z kącików oczu i patrząc na niego z szerokim uśmiechem i ciepłym spojrzeniem, które mówiło, że nie wymieni go na nikogo cokolwiek by w żartach nie mówiła.
Sygin - 2008-04-29, 13:16
:
Uśmiechnęła się szeroko.
- Pasujesz do określenia sztuczny tłum i cień. Po prostu nie rzucasz się w oczy wśród tej barwnej bandy - kiwnęła głową w bok mając na myśli całość szkoły - Don't get me wrong...to był komplement - wyjaśniła szybko, by go nie zrazić do siebie - według mnie to dobrze, że nie jesteś kolejnym bananowym klonem. A co do luzackich "maaaan" to myślę, że zdążę sobie pooglądać ciebie w stanie "wasted after school" bo w końcu mamy wspólnych znajomych - uśmiechnęła się szeroko patrząc kątem oka na Ricky i Parkera - oczywiście jeśli nie będziesz za bardzo tego interesującego widoku ukrywał. - zmrużyła zadziornie oczy.
Derriuz - 2008-04-29, 17:52
:
- I tu się z tobą nie zgodzę, bo raczej się wśród bananowych klonów wyróżniam... Swoją normalnością, czyż nie? - uniósł brwi, uśmiechając się lekko - Źle dobierasz słowa. Anyways, czasami mam wrażenie, że Ricky niezwykle bawi to jak wyglądam i zachowuję się po lekcjach... Może i Ty zobaczysz w tym coś śmiesznego, choć nie wiem czy to takie zabawne, przynajmniej z mojego punktu widzenia - wzruszył lekko ramionami, jakby było mu to całkowicie obojętne.
Sygin - 2008-04-29, 18:07
:
Założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego z zainteresowaniem. Nie tylko good-looking ale i gada...ciekawie gada...
- Dobrałam dobrze słowa, Dave. Odstajesz od tłumu, wyróżniasz się normalnością, or so albo jesteś odmienny od tej całej bandy - tak czy inaczej cieszy mnie to. Szczególnie, że wokół Parkera ostatnio kłębią się właśnie nietypowe osoby. Goci, ekolodzy, kolesie w skórach, streetdancerzy. It makes the world more interesting place... Ricky to fajna dziewczyna i też nietypowo postrzega świat. Jeżeli bawi ją twój wygląd ale nie warczysz na nią za komentarze to myślę, że albo ona cię lubi albo nie wyglądasz tak tragicznie jak usiłujesz mi wmówić. - uśmiechnęła się jednym kącikiem ust, przez co zaczęła wyglądać jak chochlik - or both...
KapitanOwsianka - 2008-04-29, 19:49
:
Chwycił ją za obie dłonie i przyciągnął do siebie by skraść jej pojedynczego buziaka. Dobrze wiesz, że nie znajdziesz lepszego modelu w całej Kalifornii. skradł jej drugiego buziaka, po czym poprawił plecak na ramieniu i puściwszy Annie oczko na pożegnanie ruszył w kierunku sali, wieczorem miał być mecz.
Caylith - 2008-04-29, 20:04
:
Odprowadziła go wzrokiem z lekkim uśmiechem.
- Aye mate... nie ma lepszego modelu na północ od Krańca Świata. Na południe zresztą też - mruknęła do siebie nawiązując do pirackiej trylogii. Potem odwróciła się nadal uśmiechając się w stronę reszty w postaci Dave'a i Anny, którzy najwyraźniej... flirtowali. Ricky zagryzła wargę tłumiąc śmiech i postanowiła nie przeszkadzać im. Za to ruszyła w miarę leniwym krokiem w stronę szkoły rozglądając sie dookoła z pełnym zadowoleniem na twarzy.
Derriuz - 2008-04-29, 21:21
:
- Yep, probably she is - Dave kątem oka dostrzegł odejście Erici. Przeniósł na nią wzrok i obserwował dłuższą chwilę jej leniwy krok. Uśmiechnął się pod nosem.
- Just look at her? See? Spójrz jak idzie. Uczy się od najlepszego, nie? - zaśmiał się, oczywiście, że miał na myśli siebie, bo kogóż by innego?
- No, ale daleko jej do mistrzostwa... - rzucił tonem znawcy, gładząc się po brodzie jak mędrzec zamyślony nad sensem ludzkiej egzystencji. No, dla niego ten temat był nie mniej ważny, przynajmniej ktoś mógłby odnieść takie wrażenie.
Sygin - 2008-04-29, 21:40
:
Wychyliła się zza Dave'a i przechylając głowę przyjrzała się uważnie stąpaniu Erici. Wyglądało to trochę tak jakby gapiła się na jej tyłek, co wyglądało nieco zabawnie. Anna uniosła brew wątpiąco i popatrzyła na Chillmana wracając do poprzedniej pozycji ciała.
- To ma być luzacki krok? Jeśli tak to sporo traci na tym, że jest w mini i na obcasach 'cause I assure you... kolesie najpierw zauważą jak kręci tyłkiem a potem dopiero zaczną się zastanawiać nad tym czy to jest luzackie... o ile w ogóle jest.
Poprawiła grzywkę opadającą na oczy.
- Ale wiesz co, mistrzu luzu? Myślę, że równie dobrze mógłbyś zaprezentować sam ten jedynie słuszny i właściwy sposób chodzenia. Na przykład idąc w stronę budynku tak jak Ricky, ze mną w roli pokornego ucznia i obserwatora. Na moje oko zaraz coś sie bowiem rozdzwoni. Z kim masz teraz? - zapytała ciekawie najwyraźniej nie chcąc siedzieć w tłumie na wpół obcych osób w klasie. - Any chance it's called English and is with McLeod? - dodała z nadzieją w głosie.
Derriuz - 2008-04-29, 22:07
:
- Definitely, that's why i said.... Daleko jej do mistrzostwa, ale nieco podłapała - uśmiechnął się ponownie pod nosem.
- Well, then watch and make up your mind 'bout it - dobrał najbardziej wyluzowany krok jaki tylko mógł (nie ten codzienny, troszkę mniej wyluzowany, ale ten dla całkowitych, luzackich hardkorowców) i ruszył w kierunku budynku szkolnego, pozorując lekkie znudzenie. Ręce, naturalnie, trzymał w kieszeniach i po raz kolejny manifestował jak to na wszystko i wszystkich miał wyjebane nie patrząc na nikogo konkretnego, a zwyczajnie przed siebie.

No dobra... To spalimy zajebiozę, niechaj się stanie :> Hmm... Lans też :D

Gdy Anna wspomniała o tym jaka lekcja ich czeka to spochmurniał nieco. Przymrużył nieco oczy na wyraz zmęczenia samą myślą o angielskim. Gdy dogoniła go, odezwał się.
- Yep, that's correct... - przyznał, krzywiąc się lekko - Nie jestem przygotowany - dodał po chwili. Ohhh, that's gonna be paaainful day... Nothing to care about, but damn boring!
KapitanOwsianka - 2008-04-29, 22:43
:
Nie dało się nie zauważyć, że wszyscy, którzy byli w okolicy obrócili się z Davem przyglądając się jego krokowi, postawie i w ogóle temu wszystkiemu, co sobą reprezentował. Przez te kilka chwil był najbardziej luzackim gościem w szkole, przez te kilka chwil był u szczyty drabiny popularności.
Sygin - 2008-04-29, 22:54
:
Obserwowała jego popisowy krok z brwią podjeżdżającą ponownie wysoko kręcąc głową z lekkim uśmiechem na ustach. Potem ruszyła za nim spokojnym i bynajmniej nie luzackim krokiem.
- Wiesz Dave... robi to wrażenie. Ale żeby takie coś robić trzeba być facetem - to po pierwsze. Trzeba mieć spodnie - to po drugie. A po trzecie - trzeba to robić z wdziękiem.
Uśmiechnęła sie do niego wesoło czując, że zawiązują właśnie jakieś porozumienie.
- Punkt pierwszy oczywiście spełniony. Punkt drugi też. Co do trzeciego... - puściła mu oko - not bad...not bad... chociaż potrzebujesz praktyki. I kogoś do podziwiania postępów w luzackim wdzięku.
Poprawiła książki które trzymała w ramionach idąc z nim w stronę szkoły.
- A angielskim się nie przejmuj. Stick close to me... wtedy coś ci podpowiem.
Derriuz - 2008-04-29, 23:06
:
Dave zerknął na nią krótko i kontynuował swój luzacki krok, choć mniej się już przy tym wysilając. Spojrzał znów przed siebie.
- Oh, thaaanks youu... - przeciągnął te słowa z lekkim uśmiechem na twarzy - So... Sugerujesz, że tym kimś masz być właśnie Ty, czy to tylko moja chora wyobraźnia? - uniósł brwi ku górze, jednak zaraz, nie mogąc się powstrzymać, dodał.
- And... How close am I suppose to stick? - rzucił, poszerzając zwykle uśmiech do takiego, jakiego zazwyczaj nie używał. Tak szerokiego. Hell, czyżby przestał być znudzonym? - pomyślał. Nonsens. Przegonił głupie myśli natychmiast.
Sygin - 2008-04-29, 23:17
:
Rzuciła na niego okiem uśmiechając się nad wyraz tajemniczo.
- Mogę być ta osobą ale nie muszę. As you wish...
Słysząc drugie pytanie zatrzymała się aż ze zdumienia i odwróciła twarz w całości patrząc na Dave'a roziskrzonym spojrzeniem. Zagryzła wargę śmiejąc się. Lekko pochyliła się w jego stronę tak, że mógł zauważyć jaśniejsze plamki w źrenicach dziewczyny i kilkanaście drobnych piegów na nosie.
- How close do you want me to be... ?- zapytała spokojnym tonem w którym drżały jednak nutki rozbawienia i.. coś jeszcze.
Derriuz - 2008-04-29, 23:31
:
- Hmm... I'm not sure - rzucił, udając zamyślenie, uniósł jedną brew do góry i pogłaskał się dłonią po brodzie, co miało wzmocnić efekt owego sztucznego zamyślenia.
- And I wonder... How can I make sure... - mruknął tym samym tonem, w którym brzmiało zamyślenie i nutka niepewności. Coś z drugiej strony cicho wierciło go od środka ale sam nie był pewien co to. Coś na wzór sumienia, ale też nie do końca. Sam nie wiedział czy powinien mówić to co mówi i robić, to co robił, ale zaraz odepchnął te myśli od siebie. Olał je.
Sygin - 2008-04-29, 23:48
:
Jeżeli chciał coś zrobić lub powiedzieć to miał tylko jedną szansę - teraz. Przynajmniej dzisiaj. I chwila ta zaczęła mijać. Anna zmrużyła oczy a na usta wypłynął jej lekki uśmiech. Porozumiewawczy i kumpelski. Przechyliła głowę patrząc na niego.
- Więc się zastanów nad tym. - powiedziała w końcu i sama z siebie przybrała cudownie olewającą wszystko minę jakby długo się jej uczyła pod jego kierunkiem. Nie można się było jednak oprzeć wrażeniu, że za tą miną kryło się coś jeszcze...
- Niektóre rzeczy trzeba przemyśleć, Chillman, ale nie sądzę by temat trzymania się blisko kogoś, kto coś umie należał akurat do nich.
Zbagatelizowała fakt, że oczywiście jej pytanie miało podwójne dno i oczywiście nad tym podwójnym dnem myślał, o ile znała się na wyrazach twarzy. Kiwnęła do siebie głową lekko. Niektóre sprawy muszą iść własnym tempem.
- Idziesz? Czy będziesz myślał teraz? Sugeruje nie teraz bo się spóźnimy... prędzej na zajęciach. I lepiej udawaj wtedy, że to temat zajęć tak cię zajmuje. Jesteś w stanie dobrze udawać? - mrugnęła do niego.
Derriuz - 2008-04-29, 23:58
:
Dave uśmiechnął się kącikiem ust i poszedł za nią, jak się tego spodziewała.
- Hej, też jesteś w tym całkiem niezła - przyznał, widząc jej nie najgorsze umiejętności olewania, które przelała w swoją minę. Oczywiście, że chodziło mu o to drugie dno i owo bagatelizowanie nie zbiło go jednak z tropu. W zasadzie sytuacja, która wynikła była dość jednoznaczna, ale musiał ustalić parę rzeczy, nim podejmie jakiekolwiek kroki.
- A co do udawania, to myślę, że i w tym jestem całkiem niezły, choć to nie jest taki problem. Wystarczy skupić wzrok na nauczycielu i kiwać od czasu do czasu głową, łapiąc pojedyncze hasła, a tak naprawdę myśleć o czym się chce. Wiesz... Czasem jestem zmuszony do tego, mimo totalnego znudzenia - przyznał już tonem takim, jakim stało się wkrótce jego oblicze - poważnym.
Sygin - 2008-04-30, 08:25
:
- Każdy to potrafi kiedy jest pod wymogiem chwili. Kiedyś na biologii kroiłam żabę wykonując zupełnie przypadkowe ruchy i myśląc o czym innym - ze zręcznością małpy przeskoczyła na temat udawania - nie muszę chyba mówić jak ta żaba wyglądała później. Cud, że sobie palców nie pokroiłam. - uśmiechnęła się pod nosem, krocząc znów wolnym krokiem w stronę budynku.
- So how long do you know them? - zapytała nagle zmieniając temat znów w oszałamiającym tempie - I mean Parker, Erica? - zapytała z zaciekawieniem - Jest za tym jakaś ciekawa historia?
Gabi. - 2008-04-30, 16:33
:
Zauważyła w pewnym momencie Dave'a i jakąś dziewczynę, lekko się skrzywiła i podbiegła do niego całując go za uchem-Cześć-uśmiechnęła się do niego szeroko, cieszyła się że go widzi.
Chwilę potem spojrzała na dziewczynę i zmierzyła ją wzrokiem-Gabrielle, miło mi-uśmiechnęła się do dziewczyny lekko i podała jej rękę i złapała chłopaka za rękę, wróciła spojrzeniem na niego teraz uśmiechnęła się szerzej i puściła mu oczko.
Derriuz - 2008-04-30, 16:42
:
Dave uśmiechnął się również na myśl o tym jak mogła wyglądać na żaba. Zaśmiał się cicho, przymykając na moment oczy, ale zaraz spojrzał na nią, słysząc pytanie.
- About Ricky... Since the beginning of the school year. Nie pamiętam jak to dokładnie było, just Max and Erica got along, no i siłą rzeczy się poznać musieliśmy. About Max... Well, zdecydowanie dłużej. Ciekawych historii sporo by się znalazło, ale jeśli chodzi o to jak się poznaliśmy, to mi się raczej żadna, przynajmniej aktualnie, nie przypomina - podrapał się po karku w zamyśleniu.
- Oh, hey Gabie - uśmiechnął się ciepło na jej widok - Jaką masz teraz lekcję? - uniósł lekko brwi, przyciągając ją nieco bliżej siebie.
Sygin - 2008-04-30, 17:06
:
- To wiesz ja mam parę ciekawych. Wiesz, że chyba pierwsza z was wszystkich widziałam go nago? I w basenie? A on się tak ślicznie rumieni jak wyciągam te fakty na światło dzienne - zaczęła się śmiać - przypomnij mi kiedyś w szerszym gronie o tym to go zawstydzę ujawniając szczegóły - puściła mu oko.
Po chwili zobaczyła jakąś pannę, która zbliżyła sie do nich i rzuciła się na Dave'a uczepiając się jego reki. Anna nie zmieniła wyrazu twarzy jedynie oczy lekko się zmrużyły gdy rzuciła okiem najpierw na jedno potem na drugie. Pojęła sytuację w lot. Uśmiech z rozbawionego zmienił się na lekko kpiący i... czyżby lekko rozczarowany? Ale to chyba się Chillmanowi zdawało bo wyraz zaraz zniknął pozostawiając tylko lekki powiew ironii.
- Anna Stern. Też miło mi poznać. I niestety pożegnać bo muszę iść na ten angielski. Dave 'twas nice talking to you, mistrzu luzu. Będę u MacLeoda i zatrzymam ci miejsce obok in case you wanted to...stick - łypnęła na niego okiem z rozbawieniem. Uśmiechnęła się jeszcze do Gabi i ruszyła do szkoły idąc swoją wersją luźnego kroku. Bardzo udatnie naśladując to co zdążyła podpatrzyć.
Gabi. - 2008-04-30, 17:31
:
-Teraz? Nie wiem sama-roześmiała się-Muszę zobaczyć na planie-spojrzała znowu na dziewczynę z lekkim uśmiechem na twarzy.
-A ty co masz teraz za lekcje?-zapytała i cmoknęła go lekko w policzek-Szkoda że już idziesz, w takim razie do zobaczenia-pomachała za dziewczyną i patrzyła jak odchodzi.
-A to twoja znajoma? Coś sie skrzywiła jak mnie zobaczyła-zwróciła sie do Dave'a i oparła głowę na jego ramieniu.
Derriuz - 2008-04-30, 19:02
:
- See you there... And thanks - uśmiechnął się szeroko do Anny i uniósł dłoń w pożegnalnym geście, gdy odchodziła.
- Teraz mam angielski - westchnął cicho i przewrócił oczami.
- Szczerze powiedziawszy dopiero co się poznaliśmy, ale wygląda na to, że łączy nas długa znajomość z Maxem - uśmiechnął się lekko i pokręcił zaraz głową.
KapitanOwsianka - 2008-04-30, 22:21
:
Przeniesienie akcji.
Caylith - 2008-05-04, 13:08
:
Z zastanowieniem na twarzy przywędrowała z okolic Hali sportowej, znalazła wolną ławkę i rozsiadła się na niej, wyciągając długie nogi przed siebie i krzyżując je w kostkach w ulubionej pozycji. Raybany zjechały na koniec nosa gdy leniwym spojrzeniem znad okularów obiegła dziedziniec szukając znajomych twarzy.
Noise - 2008-05-04, 16:43
:
Na parking przed szkołą spokojnie wjechał czarny Nissan. Dość długo po nim krążył, gdyż większość miejsc była już zajęta, lecz wreszcie Evanowi udało się znaleźć wolne miejsce. Wysiadł z auta, zawiesił chlebak na ramieniu, po czym trzasnął drzwiami od auta i ruszył w stronę szkoły. Na twarzy wymalowane miał "Mam wyjebane na wszystko" i zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie spokojnie wszedł do budynku szkoły.

:arrow: Harbor High School
Ofelia - 2008-05-04, 17:15
:
Zapomniałam, przepraszam xD

No więc Vann siedziała sobie na jakieś ławce. W jednej ręce miała sok, który kupiła wcześniej w Green Roomie, a w drugiej książkę Kinga. Na dodatek w uszach miała słuchawki, więc nie wiedziała co się dookoła dzieje.
KapitanOwsianka - 2008-05-04, 17:28
:
Dziwak szalejący rano na dziedzińcu najpewniej zrobił sobie przerwę, albo usunęła go ochrona. Nie na długo jednak, bo szybko, już przebrany w nieco normalniejsze ciuchy, pojawił się przy Harbor High znowu. Tym razem na kogoś czekał, albo szukał. Rozglądał się ważnie, aż wreszcie wpadła mu w oczy jedna osoba. Podszedł szybkim krokiem do Vann i siadł ciężko na ławce koło niej. Vanessa... Znalazłem Cię. powiedział, a kiedy zaskoczona dziewczyna uniosła spojrzenie na intruza momentalnie rozpoznała w nim Che... Kolegę z czasów... Z czasów szaleństwa na rzecz natury i świata.
Ofelia - 2008-05-04, 17:38
:
Wyjęła słuchawki z uszy i zamknęła książkę. Przez chwilę wpatrywała się w niego i aż otworzyła usta ze zdziwienia. Zaczęła się nad czymś zastanawiać.
-Che...- powiedziała cicho, gdy wreszcie przypomniała sobie jak chłopak ma na imię. Uśmiechnęła się. -Szukałeś? Po co? I w ogóle... Co ty tu robisz?!
KapitanOwsianka - 2008-05-04, 18:23
:
Znasz mnie! Zawsze bywam tam, gdzie jestem potrzebny. A tutaj... Tutaj znalazłem bratnią duszę. powiedział z pasją, które ni można było przeoczyć No i kroi się większa akcja. Wchodzisz w to? Trzeba ratować brata ssaka!
Ofelia - 2008-05-04, 18:56
:
-Jaką znowu bratnią duszę?- zapytała, nie bardzo wiedząc o co mu chodzi -Większa akcja? Zanim w to "wejdę", może powiesz coś więcej?
KapitanOwsianka - 2008-05-04, 19:08
:
Nie ważne! Chłopak potrzebuje mojej pomocy, ale zajmę się nim potem. Teraz najważniejszy jest nasz brat ssak. powiedział, powoli się nakręcając Zbliża się Dzień Świstaka. Znowu odbędzie się ten cały jarmark połączony ze znęcaniem się nad przetrzymywanym w klatce bratem! Krzyki, hałasy, dzieciaki szarpiące biedne stworzenie, wyobrażasz to sobie? Musimy mu pomóc. A ja nawet mam plan...
Ofelia - 2008-05-04, 21:40
:
-Ale...- na początku chciała zaprotestować. Skończyła z tym i nie chciała do tego wracać. Z drugiej strony ostatnio miała ochotę urozmaicić sobie życie. Tu, w Newport nie jest ciekawie. -Wyobrażam sobie. Taaa, musimy mu pomóc. Co to za plan?
KapitanOwsianka - 2008-05-04, 22:26
:
Che się uśmiechnął, akurat w momencie, kiedy zadzwonił dzwonek. Spotkajmy się po zajęciach w knajpie na molo. Tam wszystko obgadamy. Ach... Vann... przyda nam się wsparcie. powiedział tajemniczo i wstał z ławki. Będę czekał.
Noise - 2008-05-05, 19:12
:
Evan wyszedł ze szkoły w niezbyt dobrym humorze. Ale czy po nudnych lekcjach można w ogóle mieć dobry humor? Chłopak stanął przy brzegu chodnika, jak gdyby do końca nie był zdecydowany na to, co ze sobą teraz począć. Wreszcie usiadł na jednej z kamiennych ławek, z których miał doskonały widok na wyjście ze szkoły i postanowił zaczekać na Vanessę.
Sygin - 2008-05-05, 19:31
:
Pozwoliła sie pociągnąć na zewnątrz.
- Hey, how should I know where he is - zapytała wojowniczo schodząc po schodach - Czy ja ci wyglądam na jego cień? Albo dziewczynę? Besides, he's got one, as far as I know - dodała zwyczajnym tonem odgarniając grzywkę z oczu, ale coś w jej głosie zabrzmiało fałszywie. Jakby coś ukrywała. - O, częściowo wolna ławka. Hej Evan! - machnęła ręką zauważając na niej Evana - Możemy sie dosiąść? Właśnie zamierzam opowiadać o traumatycznych doświadczeniach związanych z oglądaniem żołądka ślimaka. Zniesiesz to z naszym towarzystwem dla osłody? - uśmiechnęła się na koniec radośnie i klapnęła na ławkę ciągnąc Erike ze sobą.
Noise - 2008-05-05, 19:46
:
Na dźwięk znajomego głosu Evan odwrócił głowę w stronę jego źródła.
- Sorry, ale czekam na Vann. Poza tym zadawanie się ze mną wiąże się z utratą statusu w tej szkole pełnej bananowych bezmózgów, gdyż jako jeden z niewielu tutaj używam łba i czasem serca zamiast tyłka i nie boję się wyrażać własnego zdania. - zakończył uśmiechając się słodko i odgarniając włosy do tyłu. Patrzył przez chwilę na Annę, po czym dodał:
- Poza tym pewne osoby mają mi za złe to, w jaki sposób je traktuję. - po tych słowach jego uśmiech zniknął z twarzy zastąpiony przez odrobinę goryczy i Evan musiał odwrócić twarz w stronę wyjścia ze szkoły, by ukryć emocje, które targały jego wnętrzem. - Czasem po prostu brakuje mi cierpliwości i ogłady. Przepraszam. - słowa te były jakby rzucone w pustkę, gdyż Evan patrzył się na wejście do szkoły, lecz obie dziewczyny słyszały je doskonale.
Caylith - 2008-05-05, 20:19
:
Ricky westchnęła cicho siadając obok Anny. Nie miała ochoty wdawać sie w jakieś dyskusje z Evanem bo to prowadziło ostatnio tylko do kłótni. Postanowiła jednak nie zaogniać sytuacji, która ją męczyła powoli. Determinację jednak diabli wzięli, gdy usłyszała to co powiedział zrównując ją i Annę do poziomu inteligencji większości dziewczątek biegających po tej szkole. Spięła się wyczuwalnie dla siedzącej obok Anny i już miała sie na niego rzucić z masą mało przyjaznych haseł, gdy usłyszała końcówkę, która zamknęła jej usta. Oniemiała a potem ponownie włączyła myślenie.
Sygin - 2008-05-05, 20:37
:
Szeroki przyjazny uśmiech goszczący na twarzy Anny spłynął z jej twarzy niemal natychmiast, gdy Evan otworzył usta. Zmrużyła czujnie oczy i nie odrywała spojrzenia od niego, szczególnie, że poczuła drgnięcie Eriki. Coś tu się działo - zapewne między tą parką - o czym ona znowu nie miała pojęcia. Rozsiadła się jednak wygodnie i przybrała zainteresowany i wybitnie kpiący wyraz twarzy.
- Gee Evan. Wielkie dzięki, że uważasz nas za osoby, które przejmują się opiniami innych. A już myślałam, że porządny z ciebie facet... Czyżbym się pomyliła? - rzuciła spojrzeniem na Erice, która nad czymś widać myślała nadal spięta i nagle ją oświeciło. Przybrała leniwy wyraz twarzy.
- Ciekawe... nie wiedziałam, że powietrze albo budynek szkolny to osoba. Myślę jednak, że jeśli nie, to może powinieneś z właściwą osobą pogadać jak człowiek. Zawsze to by świadczyło o pewnym poziomie inteligencji faceta - odróżniającym go na pewno od takiego ślimaka, którego móżdżek dziś podziwiałam - skrzywiła się z odrazą - A budynek albo powietrze ci nie powie "nie ma sprawy" bez względu na to jak bardzo byś je błagał.
Eithel - 2008-05-05, 21:31
:
Doskonale wyczuwając fragment rozmowy o bananowych bezmózgach, Lindsay pojawiła się na dziedzińcu. Jej spojrzenie prześlizgnęło się po wszystkich tam obecnych, na chwilę zatrzymując się na wyraźnie spiętej Ricky. Obecność Ballmera niejako to tłumaczyła...
Dziewczyna przespacerowała się dziedzińcem wzbudzając przy tym parę ochów i achów. Usiadła sobie wygodnie na ławce i ściszając nieco ipoda, podsłuchiwała toczącą się rozmowę.
Caylith - 2008-05-05, 21:39
:
Jedna brew Ricky podniosła się do góry na słowa Anny do pary jednemu kącikowi ust. Nadal była solidnie spięta ale powolutku odpuszczało - głównie dzięki gadce Anny. Nie mogła się jednak powstrzymać i lekko kopnęła blondynkę w kostkę. Nie lubiła by ktoś toczył za nią jej bitwy.
- Anna, daj spokój - mruknęła cicho poważniejąc - Nie mieszaj się, ok? Niektórych rzeczy nie załatwisz ot tak - pstryknęła palcami.
Noise - 2008-05-05, 21:49
:
- Gdybyście się przejmowały opiniami innych to ta rozmowa nigdy nie doszłaby do skutku. A czy jestem porządny? - uśmiechnął się drwiąco, jakby to słowo budziło w nim jedynie rozbawienie - Wątpię, ale myślę, że sama ocenisz to lepiej. Wszak ty i Ricky jesteście jednymi z niewielu miłych, inteligentnych i fajnych osób w tej szkole. - ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że dziewczyny ledwie były w stanie je dosłyszeć. Milczał potem przez chwilę, po czym zaczął mówić powoli, starannie dobierając każde słowo. - W moich żyłach płynie gorąca krew wikingów. - wypalił z zupełnie innej beczki i powiódł obojętnym spojrzeniem po ludziach, którzy znajdowali się teraz na dziedzińcu. - I mean, look at them. Moi przodkowie pewnie się teraz w grobach przewracają, a Thora aż ręka świerzbi, by cisnąć młotem w tych bałwanów nieświadomych jutra i tego co może nastąpić. - jego wzrok zatrzymał się na Linds i nagle w jego oczach pojawił się błysk. Wyglądał, jakby nagle wszystkie kawałki układanki, którą od dawna próbował ułożyć, znalazły swoje miejsce i wszystko stało się wyjątkowo jasne - Hora. Dra at helvete. - mruknął cicho złowrogim tonem, który na pewno nie zwiastował niczego dobrego. Poza tym żadna z dziewczyn nie zrozumiała ani jednego słowa z tych, które Evan przed chwilą powiedział.
Ofelia - 2008-05-05, 21:55
:
Vann wyszła ze szkoły i zaczęła się rozglądać za Evanem. Miała nadzieję, że gdzieś tu jest. Długo go szukała, ale w końcu zobaczyła go z Ricky i jakąś blondynką. Podeszła do nich, Ballmera cmoknęła w policzek, a do Eriki powiedziała coś w stylu "cześć".
-Przeszkadzam wam?- zapytała grzecznie. -Evan, pójdziesz gdzieś ze mną, okej?-dodała ciszej, tak żeby tylko on mógł to usłyszeć.
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 10:12
:
Erica, Anna, Vann i Evan:
Max też pojawił się wreszcie niedaleko ławki, na około której zbierały się ciężkie, ołowiane chmury. Podszedł do nich akurat na wypowiedź o wikingach i Thorze. Mało co nie parsknął śmiechem i musiał bardzo się starać i zagryzać wargi by tego nie zrobić. Potem przewrócił tylko oczami i siadł koło Anny A myślałem, że to w Latynosach płynie gorąca krew... Wikingowie zawsze kojarzyli mi się z wielkimi, zimnokrwistymi tępakami załatwiającymi swoje sprawy pięścią, którzy, notabene, są na tyle mroczni, że grają mroczną muzykę i piją wino z czaszek pokonanych wrogów. nie krępował się zbytnio ze ściszaniem głosu.

Linds:
Ze szkoły wyszedł Nathan w towarzystwie Holly. Po chwili dołączyli do najlepiej ubranej dziewczyny w szkole. Nath przywitał się z Maxem podniesieniem ręki, a potem usiadł koło dziewczyny So Holly, to jak będzie z tą imprezą?
Caylith - 2008-05-06, 10:17
:
Miała ochotę kopnąć teraz Maxa w kostkę za podżeganie do utarczki ale siedział za daleko, więc ograniczyła sie tylko do nasunięcia okularów na nos i ignorowania zarówno dziwacznych haseł Evana, który na jej oko w ogóle już zdziwaczał jak i złośliwych skądinąd komentarzy Parkera.
- It's gettin' even nicer than I thought... - zamruczała tylko wystawiając twarz do słońca.
Sygin - 2008-05-06, 11:12
:
Syknęła cicho gdy kopniak Eriki dotarł celu i oddała jej sójką w bok. Potem oparła twarz na dłoni patrząc z niedowierzaniem na Ballmera. Robiło się naprawdę ciekawie.
- Od razu ulżyło mi Evan. - wypaliła kpiącym tonem - Ale radzę ci przetłumaczyć to ostatnie zdanie na język normalny bo nikt tego nie rozumie. A skoro nikt tego nie rozumie to równie dobrze może być obelga jak i komplement - oczy zabłysły jej dziko - A parę osób tutaj nienawidzi jak się je obraża.
Następnie rzuciła okiem na Parkera krzywiąc się lekko.
- Widzę Maxiu, że tak naprawdę to się jednak zmieniłeś bardziej niż myślałam. A podobno nie oceniasz ludzi po tym czego słuchają, tylko po tym jacy są naprawdę. - zgrzytnęła zębami, niezadowolona z kierunku w jakim toczy sie rozmowa. Westchnęła ciężko - Could you guys just, like, stop it? That's stupid...
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 11:19
:
Spojrzenie z żelaznego repertuaru Maxa oberwało się Annie, a mówiło, jak bardzo dziewczyna nie wie o czym mówi i momentalnie Anna poczuła się głupio. Bo palę punkt cynizmu
Jest wielka różnica pomiędzy ocenianiem ludzi po muzyce jakiej słuchają, a po tym jak się zachowują. powiedział kwaśno, ale dało się wyczuć w jego głosie żal, a właściwie to tylko Anna i Erica były w stanie, gdyż najlepiej go znały.
Sygin - 2008-05-06, 11:28
:
Gładko przełknęła głupie uczucie i odpaliła podobnym spojrzeniem dodając do niego jeszcze ironię w spojrzeniu. (również spalamy punkt cynizmu... touche:P)
- Zachowanie powiadasz? A jak ty się zachowujesz teraz, mój drogi... jak rozwydrzony dzieciak, który czepia się drugiego tylko dlatego, że jest inny. Uważaj babe... takie zachowanie jest jak obosieczny miecz - możesz przypadkowo i ty oberwać. I cały twój lans, swoboda i popularność ci nie pomogą. - zgromiła go jeszcze jednym spojrzeniem i ostrym ruchem włożyła okulary na nos.
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 11:38
:
Iuuuu... I mean... It was so iuuuuu... powiedział świetnie parodiując bohaterkę jakiegoś serialu, który to niby miał się toczyć w ich szkole. Po czym oparł sie wygodnie na ławce kładąc rękę za plecami Anny zupełnie nie speszony tym co powiedziała, a nawet rozbawiony.

Bo palę punkt zajebiozy... ha! chciałaś wojny to ją masz :P
Sygin - 2008-05-06, 11:45
:
Przybrała zacięty wyraz ust nie odwracając nawet twarzy w jego stronę. Zdążyła przez te parę lat zapomnieć, że jemu strasznie ciężko dowalić. Po chwili jeden kącik ust jednak zadrgał, gdy na siłę tłumiła rozbawiony uśmiech. W naturze Anny nie leżało długie złoszczenie się na kogokolwiek. A przy tym umiała poznać, kiedy przegrywa, więc poddała się z wdziękiem. W tym przypadku ignorując ostatnią wypowiedź Maxa, którą skwitowała tylko cichym prychnięciem.
Noise - 2008-05-06, 11:57
:
- Wikingowie nie piją wina z czaszek, tylko miód z wydrążonych rogów bawolich. Nie wiem czego żeś się nasłuchał albo naoglądał, ale zanim zaczniesz prawić herezje, to upewnij się, że mają one jakieś podwaliny. Inaczej jest to tylko bezsensowna paplanina niedouczonego dzieciaka. Spalam punkt cynizmu - odparł najspokojniej jak tylko mógł przenosząc na Maxa zimne, niemal nienawistne spojrzenie. - Poza tym, co dowiedziono naukowo, metal to muzyka ludzi inteligentnych i wrażliwych. - uśmiechnął się cierpko, i wstał z ławki. - Jeśli chcesz, to pokażę Ci, jak Wikingowie załatwiają swoje sprawy. Chyba, że się boisz. Uratowałeś mi dupę już dwukrotnie i myślałem, że masz trochę oleju w głowie. Chyba się przeliczyłem.
Caylith - 2008-05-06, 12:12
:
Podniosła głowę z oparcia jednym ruchem i zsunęła okulary na czubek nosa. Oczy które wyjrzały zza ciemnych szkieł patrzyły prosto na Evana tak przeszywającym spojrzeniem, jakiego dawno jeszcze nie widział. Nie mówiąc o tym, że ostatnio w ogóle omijała go wzrokiem - więc widać jego słowa coś zmieniły. Ale niekoniecznie na lepsze.
- Siadaj z powrotem na dupie, Ballmer i daj sobie spokój z pokazywaniem, kto tu jest twardzielem i jak to załatwiają Wikingowie - warknęła przyciszonym tonem zanim ktokolwiek zdążył sie odezwać. - Albo chociaż poczekajcie z waleniem się po mordach aż wyjdziecie poza teren szkoły, zanim zdążą was złapać i zawiesić. Poza tym macie dzisiaj ważny mecz. Proponuje skierować energię na wygranie go a nie na bezsensowne utarczki.
Przeciągnęła ręką przez gęste włosy i wyraz zmęczenia pojawił się na jej twarzy.
- Nie rozumiem was. Nie rozumiem tego i chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć czemu obaj się tak zachowujecie - powiedziała ciszej przenosząc ostre spojrzenie z Evana na Maxa, które przy tym drugim nabrało zrezygnowanego proszącego wyrazu mówiącego "daj spokój...". - But it's got to stop...
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 12:47
:
Takiej twarzy u Maxa Erica jeszcze nie widziała, do tego wszystkiego wiedziała, że gdyby nie to spojrzenie zielonych oczu to Parker by pewnie się na niego rzucił. Max chwilę gryzł się sam ze sobą, wreszcie jednak uśmiechnął się całkiem naturalnie. Nice Ballmer... Musisz być na prawdę inteligentny i wrażliwy, skoro wymyślasz takie teksty. Z resztą udowadniasz to na każdym kroku. w powietrzu zawisły te wszystkie momenty, kiedy Evan popisał się wręcz odwrotnym zachowaniem A skoro tak, to jesteśmy Ciebie niegodni. Przynajmniej ja. powiedział i wstał szykując się do odejścia.
Caylith - 2008-05-06, 13:00
:
- Geez... you are both unbelivable... - jęknęła. Chwilę jeszcze popatrzyła na Evana z czymś co można by nazwać smutkiem i zawodem. Potem rzuciła na Vanessę spojrzenie typu "take him outta here before it's too late".
- I'll better go. Take care... - mruknęła cichutko do obecnych i pobiegła za Maxem.
- Cheer up, honey - dobiegł jeszcze jej cichy głos gdy odruchowo splatała palce dłoni z jego palcami - Jestem z tobą. Chodź stąd.
Noise - 2008-05-06, 13:04
:
- Jutro dwa kilometry za miastem w stronę L.A. pokażę Ci jak się robi z dupy jesień średniowiecza. Broń możesz wybrać sam. I jak masz jakieś ochraniacze to je załóż. Skróci to czas Twojej rekonwalescencji. - rzekł puszczając słowa Eriki mimo uszu. Odwrócił się w stronę Vann i pocałował ją delikatnie. - Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Chodźmy już. - wziął dziewczynę za rękę i uśmiechnął się lekko, choć nadal był wyraźnie wkurzony, choć słowo to oddawałoby jedynie pierwszą warstwę z wielu warstw gniewu, a nawet furii.
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 13:40
:
Chyba kpisz! Max rzucił na odchodnym Nie rywalizuję z byle kim... po prostu musiał mieć ostatnie słowo, spojrzał tylko przepraszająco na Ericę, a potem wzruszył ramionami. Kiedy przechodzili koło Linds puścił jej oczko, a potem skierowali się oboje w kierunku parkingu. Tylko proszę, nie rób mi żadnych reprymend, bo mógłbym ich teraz nie znieść spokojnie, a nie chcę Ci sprawiać przykrości. powiedział do Erici Geez Ricka, na prawdę nie wiem co się z tym chłopakiem porobiło. Na początku roku wydawał się być w porządku.
Ofelia - 2008-05-06, 13:53
:
-Panuj nad sobą człowieku.- mruknęła i spojrzała na niego trochę krzywo. -Chyba będe musiała Ci kupić coś na uspokojenie. I ja wcale nie żartuję- dodała i przez chwilę nawijała o złych skutkach denerwowania się. Po paru minutach skończyła, nie chciała go dodatkowo denerwować swoimi wykładami. -I nie masz za co przepraszać.- cmoknęła go w nosek i chwyciła mocniej za ręke. -Chodźmy.
Caylith - 2008-05-06, 14:01
:
Szła kawałek patrząc w ziemię.
- I don't know him anymore - powiedziała w końcu cicho - kiedyś go znałam. Był świetnym człowiekiem. Trochę nadpobudliwym i z dziwacznymi numerami... ale był bardzo fajny. I można było na niego liczyć. Myślę, że nadal można, tylko... - westchnęła nie kończąc. Poprawiła torbę na ramieniu.
- Nie wiem co sie stało ale mogę snuć pewne przypuszczenia. Zmienił sie prawdopodobnie przeze mnie i przez to, że jestem z tobą. Smutek potrafi robić straszne rzeczy z człowiekiem. Potem jeszcze impreza u O'Neilla - nadal nie wiem co się tam stało. A poza tym - rzuciła mu nieco potępiające spojrzenie - you are not helping either. A zwierzę dręczone zbyt długo w pewnym momencie zmienia naturę i robi sie wściekłe. No i spokojnie - nie będę ci prawić kazań bo i tak zrobisz co uznasz za słuszne, więc nie ma to sensu. Mam tylko nadzieję, że nie wyłączysz myślenia na korzyść pięści...
Zatrzymała sie na moment i dotknęła jego policzka z poważnym spojrzeniem.
- Mam prośbę. Spróbuj być... wyrozumiały, chociaż trochę co? On nie jest zły. Taki już jest. Ty też jesteś jaki jesteś. Może sie jeszcze okazać, że tak naprawdę to się nie zmienił, nadal jest kimś kogo nazywałam przyjacielem, i to wszystko to jeden wielki odruch obronny - uśmiechnęła się leciutko myśląc o swoich własnych, których ostatnio nie miała - Take your shot... no regrets - uśmiech sie poszerzył. To hasło miało między nimi długą historię.
Sygin - 2008-05-06, 14:24
:
Przysłuchiwała się temu wszystkiemu z coraz większymi oczami. Problem na problemie. A miała nadzieję, że dzisiaj spędzi spokojnie popołudnie na towarzyskiej pogawędce.
- Dammit... why... what... ehhh - pytania wyrwały sie z niej poniewczasie, bo Erica pognała za Maxem a Evana zabrała ze sobą inna dziewczyna. No i nagle okazało się, że została sama na tej ławce z głupim wyrazem twarzy i masą pytań bez odpowiedzi. Podparła brodę na dłoni zamyślając się. Erica, Max, Evan - na tej linii coś się stało kiedyś. Zarówno między jednym E a drugim E a potem między jednym E a M...
Prawdopodobnie Evan się pożarł z Ericą z póki co nieznanego jej powodu. Następnie Max pożarł się z Evanem z kolejnego powodu równie nie znanego. A więc Evan był okiem cyklonu. Tyle, że ona prawie nie znała Evana! Więc nie wydobędzie z niego odpowiedzi.
- How the hell am I to do something if I do not know what happened - westchnęła i przesunęła ręką po nastroszonych włosach wpatrując się w czubki butów.
KapitanOwsianka - 2008-05-06, 14:25
:
Max uśmiechnął się pod nosem. Ricka... I don't... westchnął Postaram się, ale nie mam zamiaru niańczyć jakiegoś gówniarza, który nie potrafi wykonać swoich zobowiązań, a do tego... Kurde, maleńka... On mnie nazwał niedouczonym dzieciakiem. powiedział a potem się roześmiał Nie chcę być pamiętliwy, ale raz zgarnął po pysku stając w jego obronie. A teraz w zasadzie nie dziwię się Chilyackowi, że chciał mu przywalić. Sam bym najchętniej to zrobił powiedział, kiedy podchodzili do Impali. Siadł na jej masce i wziął w swoje dłonie jej. On po prostu działa na mnie jak płachta na byka.
Caylith - 2008-05-06, 15:15
:
Oparła sie łokciami o jego kolana słuchając ze spokojem na twarzy i kciukami przesuwając mu uspokajająco po palcach.
- Nikt ci nie każe go niańczyć, Max. Na pewno nie ja więc nie wiem skąd wziąłeś to hasło - uśmiechnęła się do niego - the thing is... po prostu postaraj sie postawić w jego sytuacji na moment. Nie jest popularny jak ty, tłumy fanek za nim nie latają i do pewnego momentu miał tylko jedną pokrewną duszę w całej Harbor High - stuknęła się lekko w klatkę piersiową palcami - Teraz ja się z nim pokłóciłam, a reszta go nie rozumie. Ma tylko Vanessę. I jak on ma sie w tej sytuacji zachowywać przyjaźnie, hę? Dla mnie zrozumiałe jest, że sie odgryza.
Zabrała ręce i ostrożnie wskoczyła sprężystym ruchem na maskę sadowiąc się obok niego.
- Nie musisz się z nim kumplować, facet. Jeśli nie jesteś w stanie znieść jego zachowania - po prostu go ignoruj. Otrzymasz ignorancję w zamian, o ile go znam. I wtedy nie będzie działał jak płachta na byka. Ale mnie się zdaje, że moglibyście się dogadać przy odrobinie chęci z obu stron. Not that I insisted - your choice - but think about it... - uśmiechnęła się łagodnie do niego dotykając lewą dłonią jego dłoni i zaciskając na niej ciepłe palce.
Noise - 2008-05-06, 16:38
:
- Denerwuje mnie to, że mają pretensje o to jak się zachowuję w stosunku do nich, skoro sami nie traktują mnie lepiej. Zaczęło się od tego, że O'Neil chciał mi dosrać sam nie wiem za co i teraz wszyscy się na mnie rzucają. - powiedział wyraźnie poirytowany i zacisnął szczęki. Po chwili rozluźnił je i wziął kilka głębszych oddechów na uspokojenie.
- No więc co jest grane? Gdzie idziemy i cóż to za ważna sprawa? - zapytał rozluźniając się nieco i posłał całe zamieszanie w niepamięć.
Ofelia - 2008-05-06, 17:03
:
-Ja na twoim miejscu po prostu bym to olała. Źle Cię traktują, tak? To nie zniżaj się do ich poziomu. Bądź tym lepszym.- wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego.
-Nie bardzo wiem o co chodzi. A czy ważna... Zależy dla kogo. Ale wypada pomóc biednemu zwierzęciu- stwierdziła -A idziemy do knajpki na molo.
Eithel - 2008-05-06, 20:45
:
Lindsay wtuliła się w swojego chłopaka uśmiechając się do niego czule. Mrugnęła porozumiewawczo do Holly, wdzięczącej się do każdego przechodzącego chłopaka. Już miała coś powiedzieć na temat szykującej się imprezy, obgadać kogo zaproszą i jak się ubiorą kiedy rozpoczęła się awantura. Z początku słuchała jak oniemiała, wodząc wzrokiem pomiędzy Maxem a Evanem. Wraz z upływem czasu i bardzo nieprzyjemnych słów na jej twarzy wykwitł paskudny uśmieszek. List się jednak na coś przydał - Ballmer był zupełnie spalony w HHS.. Niewielkie poczucie winy pojawiło się gdy zerknęła na mówiącą Ericę - ale zostało bardzo szybko zatarte kiedy Evan wyskoczył z kolejnym frajerskim tekstem.
Uśmiechnęła się do Maxa gdy ten obok nich przechodził. Dziedziniec powoli się wyludniał. Spojrzała na Nathana i z wyraźnym obrzydzeniem powiedziała:
- Why did they take such a freak to Harbor? - skrzywiła swoje ładne usta - He's sooooo... so Ballmer!
Sygin - 2008-05-06, 22:25
:
- This... is... ridiculous... - powiedziała nagle do siebie. Miała dość siedzenia na tyłku sama na ławce przed szkołą jak jakiś geek i rozmyślania nad czymś czego sama i tak nie rozgryzie. A ponieważ od siedzenia lepsze było stanie, więc wstała, poprawiła spódniczkę na biodrach i zdmuchnąwszy czupurnie grzywkę z oczu ruszyła szybkim krokiem w stronę parkingu, machnąwszy po drodze Lindsay i Nathanowi.
Wsiadła za kierownicę i odpaliła silnik po czym wycofała zgrabnie i ruszyła przez parking. Przejeżdżając jeszcze koło czarnej Impali na której Ricky z Maxem coś obgadywali, zatrzymała się na moment.
- Do zobaczenia jutro, ludzie! - zawołała i błysnąwszy uśmiechem pojechała sprzed szkoły. Rozerwać się.
Derriuz - 2008-05-06, 22:58
:
Dave stał na dziedzińcu ze spuszczonym lekko łbem. Opierał się plecami o ścianę zaraz przy wejściu. Ręce miał splecione na klatce piersiowej, a nogi skrzyżowane. Wyglądał, jakby nad czymś poważnie dumał, albo czekał na kogoś. W rzeczywistości chodziło o tą drugą opcję w jego przypadku. Leniwie obrócił łbem w kierunku rozchodzącej się, zaraz po kłótni, gromadki. Patrzył na nich w dziwnym skupieniu i odprowadzał każde z nich wzrokiem, bardzo powoli. W końcu jednak pokręcił głową ze zrezygnowaniem, jakby nad czymś, lub nad kimś i wbił wzrok w swoje buty. Podrapał się prawą ręką po brodzie i wrócił spleść ja na powrót z lewą. W końcu jednak coś zauważył, albo raczej kogoś zauważył. Odbił się od ściany i stanął na prostych nogach, po czym wszedł do budynku. Minęło raptem kilka minut, gdy wrócił, po czym powolnym krokiem, w całkowitej zadumie, zaczął schodzić po schodach. Ręce w kieszeniach, ale wzrok tuż przed butami. W taki sposób, nie przejmując się nikim, doszedł do samochodu. Wsiadł do niego, wyjechał z parkingu, odpalił papierosa i pospieszył ulicami Newport. Dokąd? Diabli wiedzą.
KapitanOwsianka - 2008-05-07, 09:04
:
Max uśmiechnął się ponuro, a potem powiedział jakby z żalem Chciałbym, żebyś mnie tak broniła przed nim, jak jego bronisz przede mną. powiedział, ale zaraz rozwiał wiszącą w powietrzu chmurę uśmiechem Wsiadaj zabiorę Cię gdzie chcesz, a potem wrócę przygotować się na mecz.
Caylith - 2008-05-07, 09:58
:
Otworzyła usta by się odciąć, ale darowała sobie. Miała na dziś dość kłótni.
- Wiesz, że bym to zrobiła, więc nie obrażaj mnie posądzaniem o brak serca... which is all yours by the way. Zawsze to zresztą robię jak jest potrzeba. Czy gadaniem czy za pomocą ciężkich tomiszcz albo gazu łzawiącego - powiedziała w końcu cicho sadowiąc się w Impali. Potem lekko się uśmiechnęła - Problem z tobą Parker jest taki, że ty zwykle nie potrzebujesz obrony, bo wszyscy cię ubóstwiają.
Rzuciła okiem na zegarek z zamyśleniem.
- Do centrum Newport. Jestem tam umówiona... w jednej sprawie - uśmiechnęła się ponownie tajemniczo tym razem. - Mecz będzie za ile godzin?
KapitanOwsianka - 2008-05-07, 10:03
:
O siódmej... odpowiedział enigmatycznie i wsiadł za kierownicę Wybacz skarbie, ale uważam, że Evan sam sobie jest winien tego, że nikt, prócz Ciebie i Vanessy go nie lubi. I mogę Ci wymienić z miejsca trzy powody... dodał przekręcając kluczyk w stacyjce. Silnik przez moment się dławił by wreszcie ryknąć tubalnym basem a potem uspokoić się w normalny dla niego, a głośny dla każdego innego samochodu pomruk. Kurcze... Muszę coś zrobić z gaźnikiem. mruknął do siebie wrzucając wsteczny.
Caylith - 2008-05-07, 10:11
:
- Wystarczy... - mruknęła obliczając coś w pamięci i kiwnęła do siebie głową z zadowoleniem. - Let me guess... porywczość, dziwne zachowanie i... nie wiem co jeszcze. - wzruszyła ramionami opierając głowę o podpórkę - zresztą to nie ważne. Teraz ma tylko Vanessę jak powiedziałam. U mnie jest spalony. Przynajmniej na razie.
Odwróciła głowę w jego stronę, przyglądając mu się chwilę w ciszy.
- Boisz się czegoś, że tak drążysz ten temat, babe?
KapitanOwsianka - 2008-05-07, 10:44
:
Linds:
Strasznie Cię przepraszam, że dopiero teraz odpisałem, ale na śmierć mi się ciągle zapominało :P


Nathan pocałował Linds właściwie nie dając jej skończyć myśli To nie ważne hon... Pamiętaj, że to płatna szkoła, więc pewnie jego rodzice dużo płaca. uśmiechnął się ciepło Dzisiejszy mecz planujemy wygrać, dobrze by było zorganizować jakąś fetę z tego powodu.

Erica:
Max spojrzał na nią jednym z tych swoich spojrzeń wyrażających wszystko. Spojrzał w tylną szybę i wycofał spokojnie, po czym zmienił bieg i wyjechał spokojnie z parkingu na ulicę. Podpuszczasz mnie, mała. powiedział i nagle owładnęła go fala złych przypuszczeń.
Caylith - 2008-05-07, 11:18
:
Rzuciła na niego spojrzenie z ukosa a potem pokręciła głową.
- Ain't doing a thing like this. Zresztą nie mam po co. Nastroju na przepychanki słowne też nie mam. - westchnęła cicho postanawiając sobie nie wracać nigdy więcej do tematów związanych z Ballmerem w obecności Maxa. Robiła się zawsze taka... dziwna atmosfera. Ricky nie znosiła takiej atmosfery. Oparła bródkę na dłoni i zaczęła patrzeć przez okno.
- Drive, hon. Wyrzuć mnie niedaleko Centrum Handlowego jak możesz i będziesz już wolny. Do siebie do domu wrócę na nogach. Dla zdrowia. I figury. I nie jest to wcale daleko.

Przeniesienie akcji
Noise - 2008-05-07, 19:21
:
- Więc chodźmy, a może raczej jedźmy. - powiedział uśmiechając się ciepło. Przez chwilę patrzył przed siebie, w zamyśleniu krążąc myślami gdzieś daleko. Po chwili jednak oprzytomniał i z powrotem przeniósł swe spojrzenie na Vanessę - Czasem się zastanawiam, co ty takiego we mnie widzisz, że masz ochotę ze mną być. - powiedział przytulając ją nieco mocniej do siebie.

:arrow: Knajpka na molo
Eithel - 2008-05-07, 19:29
:
Zrobiła kwaśną minę, jakby nie do końca mogła pogodzić się z obecnością TAKICH ludzi w szkole. Bananowy świat był bananowym światem i takim właśnie powinien pozostać, a przerażający i dziwni ludzie tylko go psuli.
- Pieniądze pieniędzmi, ale pewne standardy powinny obowiązywać. Nie mogą wpuszczać do tej szkoły pokręconych wariatów. - wymruczała Linds, ale już łagodniej, mięknąc pod spojrzeniem Nathana. - Mój dom odpada - matka błąka się po nim całymi dniami i chyba nie byłaby zadowolona z kilkudziesięciu gości.
KapitanOwsianka - 2008-05-08, 18:27
:
Parker ma wolną chatę... Może u niego. Pogadam z nim przed meczem. powiedział i uśmiechnął się. Masz na coś ochotę? Mam jeszcze trochę czasu przed meczem. Możemy coś zrobić. zaproponował.
Eithel - 2008-05-08, 19:13
:
Słysząc jego słowa uśmiechnęła się do niego zalotnie - Mhm.. a co z żelazną zasadą o braku jakiegokolwiek innego.. - spojrzała mu głęboko w oczy, filuternie przygryzając dolną wargę - ... wysiłku fizycznego przed ważnym meczem?
KapitanOwsianka - 2008-05-08, 19:23
:
No chyba obejdziemy się bez odrobiny seksu? powiedział z uśmiechem A myślałem, że to nam facetom głównie zależy na zabawach. Mów na co masz ochotę, coś wymyślimy. powiedział z uśmiechem. Chcę Ci wynagrodzić to, że ostatnio byłem raczej zajęty koszykówką.
Eithel - 2008-05-08, 19:42
:
Uśmiechnęła się do niego czule, po czym pocałowała go w policzek. - I can handle it... I think. - puściła mu oczko - Co byś powiedział na mały wypad do centrum handlowego? Będziesz miał szansę mi to wynagrodzić. - uśmiechnęła się radośnie, podekscytowana swoim pomysłem.
KapitanOwsianka - 2008-05-09, 08:45
:
Okej uśmiechnął się ciepło Tylko o szóstej muszę być tutaj z powrotem. Okej? zapytał biorąc Linds pod rękę i prowadząc ją w kierunku parkingu dla samochodów.
Eithel - 2008-05-09, 15:36
:
Przyspieszyła kroku, żeby stracić jak najmniej czasu na dotarcie do centrum. W końcu szósta była już niedaleko.. - Sure, hon. Weźmiemy mój samochód to później cię podwiozę a sama pojadę do domu się przebrać, ok? - nikogo nie powinno dziwić to, że Lindsay po prostu nie mogła pokazać się wieczorem w tych samych ciuchach. Zwłaszcza, że szykował się kolejny melanż roku.
KapitanOwsianka - 2008-05-09, 21:26
:
Przeniesienie akcji.
Noise - 2008-05-11, 11:07
:
Evan siedział na masce swojego Nissana i czekał na Vann. Wszyscy wybierali się na imprezę do Parkera, a on raczej nie był tam mile widzianym gościem. Poza tym wolał nie zepsuć kolejnej imprezy swoją obecnością i na wszelki wypadek postanowił jakoś inaczej zorganizować sobie czas.
KapitanOwsianka - 2008-05-11, 11:14
:
Na dziedzińcu znajdowało się sporo ludzi do tej pory świętujących i cieszących się ze zwycięstwa. Pomiędzy nimi przechodził Max starając się unikać gratulacji i innych takich rzeczy. Miał misję... A misja dla Maxa to było coś najważniejszego na świecie. Zbliżył się powoli do wiadomego Nissana i zapukał w szybę. Torba uderzyła o asfalt.
Ofelia - 2008-05-11, 11:17
:
Wyszła ze szkoły i najwyraźniej nie miała humoru. Miała zamiar poczekać na Ricky. To była jedyna osoba w Newport, z którą mogła normalnie pogadać. Jedyna osoba, poza Evanem, którą polubiła bardziej od reszty. A dziś nie była dla niej zbyt miła. Jednak zauważyła Evana. Podeszła do niego i cmoknęła go w policzek.
-To tylko mecz. Następnym razem na pewno będziesz grał.- uśmiechnęła się ładnie.
Noise - 2008-05-11, 11:19
:
- Cześć kochanie. Twój widok działa na mnie kojąco jak balsam. - uśmiechnął się i pocałował ją na powitanie. - Sam sobie zasłużyłem na siedzenie na ławce. Ale przynajmniej chłopaki pokazali, że stać ich na wszystko włącznie ze zwycięstwem w play-offach - i jakby na potwierdzenie tych słów pokiwał lekko głową. Nagle usłyszał pukanie w szybę, a gdy się odwrócił napotkał spojrzenie Maxa. Powoli, niemal bezwiednie jego brwi powędrowały do góry w wyrazie niemego zdziwienia, lecz po chwili twarz chłopaka przyjęła bardziej obojętny wyraz. - Vann, daj nam chwilkę. Wsiądź do auta, a ja pogadam z Maxem, dobrze? - pocałował lekko dziewczynę i uścisnął lekko jej dłoń.
- Nie spodziewałem się Ciebie tutaj. What's the problem? - zapytał stając na równe nogi i podchodząc nieco bliżej Parkera.
Caylith - 2008-05-11, 11:21
:
- Vanessa... - odezwał się cichy głos obok Vann. Erica zatrzymała sie obok Nissana, uśmiechnęła do Maxa, spojrzała spokojnie na Evana i skupiła spojrzenie na dziewczynie.
- Got a minute? Chyba trzeba coś obgadać.
KapitanOwsianka - 2008-05-11, 11:36
:
Max odwrócił głowę w bok. Słuchaj Ballmer, nie będę Cię oszukiwał. Nie jesteśmy przyjaciółmi, nie jesteśmy nawet kumplami, a to, że nie było Cię na treningu tak makabrycznie mnie wkurzyło, że byłem gotów Ci przywalić jeszcze przed paroma minutami na boisku. zaczął dość ostro, ale spokojnie Irytuje mnie Twój styl bycia... To, że na okrągło sprawiasz przykrość Erice, i śmieszą mnie gadki o wikingach, rycerzach i mieczach. westchnął Jednakże... Jesteś członkiem drużyny i ten sukces, który odnieśliśmy dzisiaj jest po części Twoją zasługą. Dlatego masz prawo świętować z nami... A poza tym pewna osoba powiedziała mi, że każdy ma prawo do drugiej szansy. Ja uważam, że i do trzeciej i do czwartej... Wpadnijcie razem z Vann do mnie na imprezę. Nic specjalnego, urżniemy się z radości. skończył i jakby na potwierdzenie swych słów klepną Evana w ramię. Adres pewnie znasz... dodał i wziąwszy swą torbę ruszył w kierunku Impali.
Ofelia - 2008-05-11, 11:37
:
Udało jej się szczerze uśmiechnąć.
-Sam? To pewnie przez te wagary, hm?- zapytała się, ale nawet nie czekała na odpowiedź. Zobaczyła Maxa, więc postanowiła zostawić ich samych. I nie, nie wsiadła do auta. Pociągnęła Ricky za ręke, żeby nie przeszkadzać Evanowi i Maksowi.
-Chyba trzeba... I chyba powinnam Cię przeprosić.- na chwilę zapadło milczenie -Więc przepraszam...
Noise - 2008-05-11, 11:45
:
Jakby ktoś strzelił Evana obuchem w łeb, to odniósł by identyczny skutek jak słowa Maxa. Przez chwilę chłopak stał zupełnie zbaraniały i nie wiedział co powiedzieć, tak był zaskoczony tym co usłyszał. Jednak widząc, że Max się zbiera Evan otrząsnął się i podbiegł do niego.
- Next time do it man. - powiedział stając przed nim i uśmiechając się szeroko. - Zasłużyłem sobie na Twoją niechęć, ale to nie tak miało być. Robię z siebie błazna i sam nie wiem po jaką cholerę, a gadki o mieczach, wikingach i rycerzach są tak samo śmieszne i na miejscu jak różowe Ferrari Linds. Sorry for being asshole, it's just so hard to be yourself here. - powiedział wyciągając rękę do Parkera. - One more thing. Odnośnie robienia z dupy jesieni średniowiecza, to chciałem tylko pogadać na osobności i w spokojniejszej atmosferze. - to był ten jeden z nielicznych momentów, gdy Evan otworzył się przed drugą osobą i był po prostu sobą.
Caylith - 2008-05-11, 11:48
:
- Okay... listen... ale masz mi obiecać, że nikomu nie piśniesz ani słowa. A szczególnie swojemu facetowi. - mruknęła widząc, że sytuacja u chłopaków najwyraźniej toczy sie podobnie - czyli na wyjaśnieniach. Wzięła głęboki oddech.
- Rozmawiam z Lindsay normalnie ponieważ jakiś czas temu udowodniła, że jest suką. Ale honorową. I że potrafi przyznać się do winy zanim coś co zrobiła wyrządzi jeszcze większa krzywdę. - przerwała na moment zastanawiając się czy mówić całość do końca. Zdecydowała powiedzieć najważniejsze rzeczy - Linds zrobiła coś, co mogło wyrządzić krzywdę zarówno mnie, jak i Maxowi i Evanowi oraz tobie. Nie będę mówić co bo to nie ma znaczenia. Zresztą wyjaśniło się dzięki temu, że się przyznała do mnie w samą porę. Tyle, że na wskutek tego wszystkiego ja się pożarłam z Evanem bo jej nie wydałam stwierdzając, że zasługuje na drugą szansę. Teraz jestem z nią w stanie zawieszenia broni i dlatego jest wobec mnie normalna... w miarę. To nie znaczy, że się z nią przyjaźnię dziewczyno. To znaczy tylko tyle, że staram sie być fair wobec tego co komuś obiecałam. A że przez to jestem w stanie wojny z jednym z najdawniejszych przyjaciół... - wzruszyła ramionami bezradnie - zdarza się. Może jeszcze sie dogadamy. Rozumiesz o co chodzi teraz? - popatrzyła przenikliwie na Vann bardzo starając się, żeby ją zrozumiała.
- And apologies accepted - uśmiechnęła się wreszcie. - Słyszałam, że Max robi imprezę i z tego co widzę wy też na niej będziecie - kiwnęła głową w stronę chłopaków podających sobie rękę. - See ya there. Ja muszę coś jeszcze załatwić - klepnęła Vann w ramię.
KapitanOwsianka - 2008-05-11, 12:20
:
Max spojrzał na jego wyciągniętą rękę i chwilę się wahał. Wreszcie ją uścisnął Whatever man... Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, że chciałeś ze mną pogadać. powiedział spokojne Ale to nie ważne. Pamiętaj tylko, że nie ma dla mnie ważniejszej sprawy niż moi przyjaciele i najbliżsi. Skrzywdź kogokolwiek, to nie będzie kolejnej szansy. Do zobaczenia na miejscu. powiedział i wrzucił torbę do bagażnika, po czym wsiadł za kółko Impali.
Caylith - 2008-05-11, 15:14
:
Wetknęła głowę do Impali i z wesołym uśmiechem przyjrzała się Maxowi.
- Rozumiem, że jest zawieszenie broni, hon - powiedziała z zadowoleniem na twarzy. Po czym pochyliła sie i pocałowała go ciepło i czułością.
- I'm proud of you, babe. Zarówno z twego zachowania jak i ze świetnego meczu. Jestem swoją bryką, więc myślę, że spotkamy się na miejscu u ciebie. Więc jak chcesz możesz jechać. Szersze gratulacje złożę panu przy okazji - oczy błysnęły jej szelmowsko gdy cmoknęła go raz jeszcze w nos tym razem, mruknęła coś w stylu "Love u babe" i wyciągnęła głowę z okna ruszając w stronę swojego BMW z tym wdziękiem i gracją, która potrafiła przewrócić facetowi w głowie i wysuszyć gardło.
Eithel - 2008-05-11, 15:25
:
Na dziedzińcu pojawiła się Lindsay - przemierzyła go dość szybkim krokiem po czym oparła się na masce swojego samochodu czekając na Nathana. Jej twarz zdobił szeroki uśmiech zadowolenia i dumy ze swojego chłopaka. W końcu dziś genialnie mu poszło... Zatopiła się w swoich myślach na temat tego, jak go wynagrodzić.
KapitanOwsianka - 2008-05-11, 15:48
:
Max coś burknął na temat tego, że wcale tak dobrze się nie czuje z tym zawieszeniem broni, wreszcie jednak dał za wygraną i przekręcił kluczyk w stacyjce. Jak zwykle silnik przez moment się dławił by po chwili ryknąć głośno. Max wycofał, a po chwili przy wtórze głośnego ryku wyjechał z parkingu.

Zaś Linds zobaczyła Nathana wychodzącego ze szkoły i gadającego z jakąś cheerleaderką, która - tego nie dało się przeoczyć - wyraźnie go uwodziła. Przelotne muśnięcie przedramienia, słodkie uśmiechy, zabawa włosami i odrzucanie ich, to wszystko były sztuczki, które znała każda kobieta.
Eithel - 2008-05-11, 16:10
:
Gdy tylko zobaczyła cyrkówkę flirtującą z jej własnym facetem, jej oczy zwęziły się z wściekłości. Faceci to faceci - nawet mając tak wspaniałą dziewczynę jak ona, Nathan mógł chcieć spróbować czegoś nowego. A tą nowością mogła być akrobatka prosto z licealnej "areny cyrkowej"...
Linds od razu podjęła decyzję i ruszyła w stronę bezczelnej zdziry. Uśmiechnęła się promiennie do Nathana i wymruczała na powitanie - Congratulations, hon. - po czym bardzo namiętnie pocałowała go w usta, nie pozostawiając wątpliwości co do tego, że ma on dość zaborczą dziewczynę..
KapitanOwsianka - 2008-05-11, 20:25
:
Nath na początku jakby chciał zaprotestować, w zasadzie głównie dlatego, że był zaskoczony taką wylewnością, potem jednak się rozluźnił i nawet położył dłonie na pośladkach Linds. Kiedy oderwali się od siebie potrząsnął głową tak jakby chciał przyjść do siebie po czym wskazał na rudowłosą koleżankę Linds, poznaj proszę Rachel, niedawno przeniosła się do naszej szkoły... Zaproponowała, że nas podrzuci na imprezę u Maxa.
Eithel - 2008-05-11, 20:45
:
Zmierzyła rudowłosą małpę dość nieprzyjemnym spojrzeniem, jednak gdy tylko się odezwała jej głos miał znowu ten sam, przesłodzony ton - Hi, I'm Lindsay.. Dla przyjaciół Linds - końcówkę zaakcentowała tak, że Rachel doskonale wiedziała, że tego skrótu nigdy nie będzie mogła używać - To bardzo miło z jej strony, ale ja mam samochód, którego nie mam zamiaru tu zostawiać. - powiedziała już bezpośrednio do Nathana, kładąc mu rękę na ramieniu - .. poza tym liczyłam, że chwilę pobędziemy sami.. tylko ty i ja.. i to co mam pod sukienką.. - wymruczała sexownie do ucha Nathanowi, tak aby Rachel tego nie słyszała.
Derriuz - 2008-05-11, 22:50
:
Dave zaśmiał się, wychodząc z hali sportowej na dziedziniec. Widocznie rozbawiły go słowa Anny.
- Wiesz, jak bym na Twoim miejscu nie ryzykował... - rzucił z uśmiechem na twarzy - Za dużo testosteronu. Ludzie, u których myślenie przejmują mięśnie. Albo raczej mięsień. Nie zdziwiłbym się, gdyby Cię któryś wykorzystał. Chociaż... Max ma Ricky, Evan ma Vann, Nathan ma Lindsay... No, byłabyś w miarę bezpieczna. Chyba, że któryś okaże się mało wierny swojej dziewczynie. Chociaż, myślę, że Max by Cię wybronił pewnie jakoś - wyszczerzył się do niej.
- You know, jako ludzie Maxa mamy zapewniony wstęp, więc nie masz się o co martwić. Jesteśmy z jednej paczki, a w razie, jakby ktoś miał problemy, to Max powie co trzeba, chyba, że go nie będzie, to wtedy powiem, że jesteś ze mną. Ale ludzie raczej nie zwracają uwagi - wzruszył lekko ramionami.
Sygin - 2008-05-12, 09:43
:
Dotarła do samochodu i wrzuciła na tylne siedzenie torbę. Odwróciła się z zabawną mina do Chillmana.
- "Ludzie Maxa". Podoba mi się to określenie. Prawie jak "ludzie prezydenta". Wiesz co? Czuję się teraz prawie jak VIP!
Wróciła na tył auta i zaczęła szukać czegoś w bagażniku.
- W takim razie jedziemy na imprezę. Ciekawi mnie jak coś takiego w Newport wygląda. W Pittsburgu bardzo to lubiłam - dobiegł jej głos spod klapy bagażnika, nad którą po chwili pojawił sie czubek głowy i wesołe oczy - to znaczy ja jadę chociaż tak trochę głupio pojawić się samej. D'ya wanna be my date? - dodała tak rozbawionym tonem i ze śmiechem widocznym w oczach, że jasne było, że pytanie zostało pomyślane jako żart. Zamknęła bagażnik i otworzyła drzwi auta od strony kierowcy śmiejąc się pod nosem i obserwując reakcję Dave'a.
KapitanOwsianka - 2008-05-12, 09:50
:
Rachel uśmiechnęła sie pod nosem i zmarszczyła lekko ładny nosek Okej Linds, jak tam sobie chcecie, nic na siłę. powiedziała równie uroczo, a może nawet bardziej jak Linds, po czym zarzuciwszy rudawymi włosami ruszyła spokojnie w kierunku parkingu. Bye guy's...
Eithel - 2008-05-12, 14:02
:
Spojrzała za dziewczyną z wyraźną niechęcią, czekając aż ta zniknie z pola widzenia. Była ogromnie irytująca i bezczelna.. Linds wyczuwała, że jeszcze nie raz to rudowłose paskudztwo namiesza w jej ustabilizowanym i pięknym życiu.
- Ok, hon.. - uśmiechnęła się czule do Nathana - Jedziemy od razu na imprezę czy może wolisz.. - musnęła lekko wargami jego policzek - .. najpierw odebrać swoją zasłużoną nagrodę?
KapitanOwsianka - 2008-05-12, 20:25
:
Nathan uśmiechnął się pod nosem przytulając dziewczynę Nagrodę. powiedział i pocałował ją, a potem wziął ją za rękę i ruszył w kierunku parkingu. To był trudny miecz, odrobina nagrody mi się należy.
Eithel - 2008-05-12, 20:34
:
Kiedy wsiedli już do samochodu, Lindsay przytuliła się mocno do Nathana. - Miałam nadzieję, że to powiesz.. - po czym złożyła na jego wargach gorący pocałunek a jej ręce powędrowały w dobrze znajomym kierunku.

Przeniesienie akcji
Derriuz - 2008-05-12, 21:24
:
- You know... Będąc ludźmi Maxa w tej szkole w zasadzie jesteśmy jak VIPy. No, prawie... - uśmiechnął się lekko, po czym zaraz spoważniał i wzruszył lekko ramionami.
- Your date? Hell... Why not? - uśmiechnął się ponownie pod nosem, unosząc brwi ku górze i nie można było się całkiem spodziewać tego, czy wziął na poważnie jej słowa, czy tylko jako żart. Podszedł do swojego samochodu i otworzył drzwi od kierowcy. Zaraz jednak zreflektował się i odwrócił się do niej.
- Emm, jeśli nie przeszkadza Ci dym papierosowy, to chętnie Cię podwiozę, chyba, że wolisz jechać swoim samochodem - przechylił na moment lekko głowę na bok, po czym jeden jego kącik ust odruchowo uniósł się ku górze, tak samo jak i brwi.
Sygin - 2008-05-12, 21:33
:
Zastanawiała się chwilę nad jego słowami.
- W sumie jedziemy w jednym kierunku. A jutro mogę przyjść do szkoły pieszo więc auto będzie czekać... czemu nie.
Uśmiechnęła się lekko, zamknęła samochód i władowała się do Camaro.
- Got one question, however - zwróciła na niego poważne spojrzenie brązowych oczu gdy odpalał silnik - what about your girlfriend, Gabi as far as I remember. Nie będzie mieć nic przeciwko temu?
Derriuz - 2008-05-12, 21:45
:
Dave wskoczył do Camaro równocześnie z Anną. Wcześniej chciał otworzyć jaj drzwi pasażera, ale najwyraźniej dziewczyna była dla niego nieco za szybka. Nieważne. Chłopak zatrzasnął drzwi i upewnił się, że nie otworzą się podczas jazdy i odpalił silnik, kiedy dziewczyna skończyła mówić. Zerknął na nią na moment z ciepłym uśmiechem na twarzy, jednak zaraz wzrok przeniósł na lusterko wsteczne, a ręka przerzuciła wsteczny. Po chwili Camaro zaczęło cofać.
- Don't worry 'bout that. We're not together. Not anymore - przyznał dziwnym głosem, ni to ponurym, ni wesołym. Po prostu poważnym i jakby z nutką ciepła. Camaro zdążyło wykonać już obrót o 180 stopni. Zmiana biegów i zaraz opuścił parking, wjeżdżając na szosę.
- So, to the party! - zawołał z entuzjazmem, jednak nie specjalnie głośno. Choć może jego zachowanie nieco przy Annie się zmieniało, to jednak swój temperament miał niezmienny.
Caylith - 2008-05-15, 10:01
:
- Tak... no rozumiem... ale przecież ci wysłałam to wczoraj mailem! No jak nie dostałeś... ale... - Ricky westchnęła ciężko poprawiając torbę na ramieniu i patrząc z niechęcią i zrezygnowaniem na telefon, który wypluwał z siebie pretensje przyciszonym męskim głosem. Przycisnęła go znowu do ucha drepcząc po schodach na dziedziniec przed szkołą.
- Sprawdź skrzynkę! Again! Ej... no nie drzyj sie na mnie! - warknęła w końcu ale zaraz spuściła z tonu - ok... dobrze już szukam i wysyłam, ale... yes, sir... yes... tak będę w domu na kolację. Na pewno. Wysyłam. Bye, dad - dodała na koniec i rozłączyła się z westchnieniem. Zatrzymała się koło schodów i rozejrzała - jak zwykle tłum ludzi wylewający się na zewnątrz po zajęciach. Stuknęła komórką w dłoń i w końcu siadła na ulubionej przez jej towarzystwo ławce i z nieszczęśliwą miną zaczęła pikać na komórce grzebiąc w internecie.
KapitanOwsianka - 2008-05-15, 10:07
:
Max również wyszedł ze szkoły, ale o dziwo nie sam. Szedł z jakąś rudowłosą dziewczyną, która aż prosiła się o przydomek "slut". Obcisłe dżinsy, wydekoltowany topik odsłaniający większość brzucha i duszą część dolnej jego partii, a do tego wszystkiego krótka, skórzana kurteczka. O czymś rozmawiali, a oczom Erici nie mogło ujść to, że ona wyraźnie go podrywała, a on z nią flirtował.
Caylith - 2008-05-15, 10:22
:
- Mam cię... - mruknęła, wreszcie odnajdując to co trzeba, skopiowała link i włączyła pocztę by wysłać ojcu maila. Podczas tej operacji podniosła głowę i zauważyła Maxa i panienkę. Jak również zachowanie jednego i drugiego. Brwi zjechały się nad nosem gdy przyglądała się moment gniewnym spojrzeniem nie wierząc w to co widzi. I w momencie gdy komórka dała znać, że mail poszedł Ricky wstała z ławki i miękkim, kocim krokiem zbliżyła się bezszelestnie do parki tak zajętej flirtem, że nie zauważyli jej póki się nie pojawiła przed nimi. Ricky wydała odgłos udatnie naśladujący pomruk rozzłoszczonego kota a potem dodała cichym tonem, w którym było słychać nutki groźby, zwracając się wyłącznie do dziewczyny:
- Czuję zapach tanich perfum i żałosnego flirtu, mała. Więc może zabieraj się stąd zanim cię oszpecę... - zielone oczy błysnęły niebezpiecznie, co świadczyło o tym, że Ricky byłaby zdolna do tego.
Noise - 2008-05-15, 11:52
:
Evan siedział na masce swojego samochodu z niemal stoickim spokojem obserwując zaistniałą sytuację. Jedynie lekki uśmiech wypełzł na jego wargi i przeciągnął dłonią po włosach odgarniając je do tyłu. Na razie czekał, bo jakoś nic innego nie przychodziło mu do głowy.
KapitanOwsianka - 2008-05-15, 12:04
:
Rachel spojrzała na Ericę tak wielkimi oczami, że chyba większych nie dało się znaleźć na świecie. Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem? zapytała, a na jej twarzy powoli wypełzał zjadliwy uśmiech.
Równie zaskoczony był Max. Wybacz Rachel... Widzimy się w poniedziałek. powiedział na pożegnanie rudowłosej dziewczynie, a potem wziął Ericę pod ramię i stanowczo odciągnął ją na bok. Erica, what's wrong with you? Zachowujesz się jakby totalnie Ci odbiło! powiedział z wyrzutem.
A Ricky mogłaby przysiąc, że w oczach rudowłosej suki błysnął triumf, kiedy odwracała się by odejść. Nie ta liga, mała... powiedziała pod nosem udatnie naśladując ton Erici i kręcąc zgrabnym tyłkiem ruszyła w kierunku parkingu.
Caylith - 2008-05-15, 12:16
:
Odprowadziła rudą wściekłym spojrzeniem a potem spojrzała na Parkera, bez śladu zawstydzenia a raczej z uporem i hardo.
- Well... maybe I'm overreacting... ale mój drogi ja nie flirtuję z facetami na twoich oczach... ani poza nimi skoro już o tym mowa. I nie mów, że tak nie robiłeś przed chwilą bo nie jestem ślepa, a mina tej lisicy to potwierdza - powiedziała cicho. Nie było sensu robić scen. Uwolniła spokojnie ramię z jego uścisku i przybrała luźną postawę jakby rozmowa dotyczyła neutralnego tematu. Tylko straszliwie spięta linia pleców świadczyła o tym, że coś jest nie tak.
- And nothing's wrong with me. Ja tylko dbam o swoje interesy. Więc skoro ze mną jest wszystko ok... może coś nie tak jest z tobą...
Sygin - 2008-05-15, 13:23
:
Wyszła z damskiej przebieralni targając ręką nadal lekko wilgotne włosy i zarzuciwszy sportową torbę na ramię pociągnęła potężnego łyka wody mineralnej. Krok Anny był energiczny i szybki - PE wyzwoliło w niej pokłady energii, która jeszcze się nie wypaliła - miała ochotę pobiegać, poskakać, pojeździć na rowerze, albo... pograć w siatkę. Gdy ten pomysł pojawił się w jej głowie zaczęła żywo rozglądać się z Ricky, by spróbować ją wyciągnąć na plażę. Rzeczoną zauważyła wreszcie na dziedzińcu ale pogrążoną w jakiejś rozmowie z jej facetem. Która nie przebiegała tak normalnie jak mogło to wyglądać na pierwszy rzut oka. Erica była wyraźnie spięta a Parker niezadowolony.
Anna gwizdnęła lekko. To nie było miejsce na trzecią osobę. Ominęła więc teren burzy szerokim łukiem i ruszyła na parking do swego wiśniowego Forda.
- Hej - powiedziała do Evana, które siedział obok na masce swego auta i wpatrywał się w jakiś punkt na dziedzińcu. Rzuciła okiem z zaciekawieniem w te rejony. Też patrzył na ta dwójkę. - Pewnie też zastanawiasz się co się dzieje? - przeciągnęła ponownie dłonią po krótkiej czuprynce, która stanęła dęba na czubku głowy.
Noise - 2008-05-15, 15:29
:
- Nah, I'm just curious how it'll end. - powiedział uśmiechając się lekko. - A poszło o to, że Parker flirtował z jakąś rudą dziwką. Ona z nim zresztą też, więc Erica nieźle się wkurzyła. - Evan odchylił głowę nieco do tyłu i zaczął wpatrywać się w niebo. - Jak Ci minął dzień? Widziałaś się z Dave'em? - zapytał uśmiechając się szerzej, niż do tej pory. W ogóle nie krył się ze swoją ciekawością i raczej nie miał zamiaru tego robić.
Sygin - 2008-05-15, 15:56
:
- Szach. - mruknęła wpatrując się w parkę - Ciekawe kto komu da mata. I czy ktokolwiek da. - siadła na masce swojej bryki opierając jedną nogę na błotniku, a drugą wyciągając przed siebie. - Ej chwila... skąd pewność, że on flirtował z nią? Może ona tylko z nim a on był tylko uprzejmy - zaczęła bronić przyjaciela z wrodzonej dobroci serca. - Dzień minął jak zwykle. Tyle, że się rozruszałam na tenisie, chociaż tak naprawdę to mam ochotę na siatkę. Ale moja partnerka siatkowa właśnie dyskutuje z facetem, więc wątpię, czy pogram - prychnęła. - I nie... nie widziałam Dave'a dzisiaj. Tak jak i całej reszty znajomych - wzruszyła niewinnie ramionami - Czemu w ogóle uważasz, że akurat ja mogłabym go gdzieś widzieć? - zdmuchnęła jasny kosmyk z oczu i rzuciła na Ballmera spojrzenie spod oka.
Eithel - 2008-05-15, 19:01
:
Z budynku wyszła Lindsay wypatrując pilnie Nathana. Wyglądała dziś bardzo dziewczęco, ale jednocześnie niezwykle sexownie. Nie był to bynajmniej "niewinny" wygląd - trudno uznać go za taki biorąc pod uwagę jej krótkość. Po chwili scena rozgrywająca się na dziedzińcu przykuła jej uwagę - nie dało się ukryć, że Max i Ricky właśnie się kłócili. Lindsay zauważyła odchodzącą Rachel - z triumfem odrzucającą włosy i kręcącą tyłkiem. Widać nie tylko jej ta dziwka zalazła za skórę.. Na jej twarzy odmalowała się determinacja.
Ofelia - 2008-05-15, 19:08
:
Vann dopiero teraz wyszła ze szkoły. W uszach miała słuchawki od iPoda. Pod nosem nuciła "Riders on the storm" Doorsów. Zaczęła się rozglądać za kimś znajomym. W końcu wypatrzyła Evana z blondynką, która była wczoraj z Davem na imprezie. Podeszła do nich i wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha.
-Hej Rycerzyku- cmoknęła chłopaka w nosek, a potem lekko w usta. Oczywiście wcześniej wspięła się wysoko na palce, żeby do niego dosięgnąć. Następnie spojrzała na dziewczynę. -Przeszkadzam wam? I tak w ogóle, to my się chyba jeszcze nie znamy.- uśmiechnęła się serdecznie do Any i podała jej łapkę.
Sygin - 2008-05-15, 19:18
:
Oderwała spojrzenie od znajomych na dziedzińcu i spojrzała na dziewczynę Evana z przyjazną miną.
- Anna Stern, miło mi również. I nie sądzę żebyś przeszkadzała. Obserwujemy pewną sytuację. - kiwnęła głową w stronę parki - Evan mówi, że Max flirtował z jakimś rudzielcem na oczach Erici. I teraz ona z nim gada, a on z nią. Nie podoba mi sie ta jej spięta sylwetka... chyba jest dość groźnie... - mruknęła. Sytuacja w ogóle jej się nie podobała ale nie widziała fizycznej możliwości jak by mogła ich pogodzić. Co nie zmienia faktu, że starała się coś wymyślić.
Noise - 2008-05-15, 19:30
:
- Hi baby. Skądże znowu, cieszę się, że przyszłaś. - powiedział uśmiechając się i całując ją długo i namiętnie w usta, w ogóle nie krępując się w towarzystwie Anny.
- A cholera wie. Ja tam się nie interesuję cudzymi związkami, mam swój własny. - na te słowa mocniej przytulił do siebie Vann i pocałował ją w szyję. - W każdym bądź razie pewnie zaraz sobie wszystko wyjaśnią i znów wszystko będzie grało jak dawniej. A wracając do sprawy Dave'a, to wygląda na to, że świetnie się razem dogadujecie. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wyglądał na wyjątkowo szczęśliwego i rozradowanego. Przyłożył usta do ucha Vanessy i szepnął cicho, by Anna nie słyszała:
- No więc, co będziemy robić teraz? Może to, co uniemożliwiła nam impreza, hmm? Tylko mi nie mów, że mam nad sobą panować, bo Cię ugryzę. - zakończył chichocząc cicho.
Sygin - 2008-05-15, 19:36
:
- Dogadywać się można dobrze z każdym. - powiedziała cicho podciągając obie nogi na błotnik - niekoniecznie trzeba być parą do tego. - zamyślenie pojawiło się na moment w brązowych oczach Anny a gdy rzuciła okiem na Evana z Vanessą mignęło też w nich coś w rodzaju tęsknoty. Czym prędzej odwróciła wzrok nie chcąc przeszkadzać im i czując się jak intruz lub trzecie koło u wozu, więc ponownie popatrzyła na Maxa i Ricky. - Mam nadzieję, że się dogadają... they looked happy together...
Ofelia - 2008-05-15, 19:38
:
-E tam. Oni się kochają, to widać. Podejrzewam, że Max nie zdradziłby Ricky z jakąś rudą małpą.- mruknęła patrząc w stronę pary -Groźnie mówisz... Ale krzywdy mu raczej nie zrobi. Przynajmniej mam taką nadzieję.- wzruszyła ramionami.
-Po pierwsze, wiesz, że to nie kulturalnie tak przy ludziach szeptać?- powiedziała cicho i pogroziła mu palcem. -A po drugie, my na dziś już mamy chyba jakieś plany, prawda?
Derriuz - 2008-05-15, 19:56
:
- Double truth - odezwał się Dave, który jakiś czas obserwował już Maxa i Ericę z większego dystansu. Zrezygnował jednak z tego i zadecydował się niespodziewanie dołączyć się do grupki Evana, Vanessy i Anny. Choć właściwie wystarczyło okrążyć jego samochód i wychylić się znad kolejnego. Ale, tak czy inaczej, Dave siedział teraz na masce swojego Camaro z jedną nogą na oponie, a drugą swobodnie zwisającą. W ręku trzymał papierosa, z którego akurat ciągnął kolejnego bucha. Dobrze, że nie ma wokół zbyt wielu nauczycieli już. Tak myślał. Pewnie siedzą przy jakichś sprawdzianach i stawiają pały. Dave zaśmiał się w duchu z ostatniego stwierdzenia.
- Dogadać można się z każdym, po pierwsze, po drugie to owszem, oni się kochają. They just need some spice to keep the meal as delicious as possible. Bo rodzynki w cieście smakują lepiej, niż same rodzynki. Tym bardziej, jeśli w cieście trafi się nieco zakalca - dorzucił po krótkiej chwili namysłu, nie spoglądając na żadne z nich, a opierając się o swój samochód zaraz kolejnym sąsiadującym z nimi.
Sygin - 2008-05-15, 20:05
:
Odwróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się lekko, ze zdumieniem stwierdzając, że humor natychmiast jej się poprawił.
- Niezła metafora, Chillman. Tasty. Ale w tym przypadku za dużo ostrej przyprawy lub za duży ogień może spowodować wybuch piekarnika, lub zepsucie ciasta, lub zakalec - wtedy ciasto jest do wyrzucenia. Now... we don't want them to fight - czyli żeby piekarnik eksplodował - wyjaśniła usłużnie - nie chcemy, żeby pozostali w stanie skłócenia ani, żeby zerwali. Tak więc, kolego drogi - wolę, żeby to ciasto pozostało w tak świetnym stanie w jakim było do tej pory. Chcę żeby im sie udało a nie żeby jakieś rude panny wyrywały jego a ją diabli brali bo on sie oprzeć nie może - o ile faktycznie tak jest, bo to Evan widział początek tej awantury. - westchnęła kręcąc głową. - I na dodatek przez ciebie zachciało mi się szarlotki z rodzynkami. I z bitą śmietaną. - dodała opierając głowę na kolanie i śmiejąc się samymi oczami.
KapitanOwsianka - 2008-05-15, 21:41
:
Erica:
Geez... Ricka! You're actin' like a little girl... Oczywiście, że z nią flirtowałem! powiedział tak jakby to była najnaturalniejsza czynność w jego całym życiu Dbasz o swoje interesy?! Dziewczyno, nie jestem Twoją własnością, ani tym bardziej Ty moją!.. Trochę więcej zaufania, bo inaczej ten związek nie ma szans. powiedział, a Erica instynktownie wyczuła, że Max zaczyna się sam nakręcać, i że nie widzi we flircie z Rachel nic złego. Dałem Ci kiedykolwiek powód do tego byś mogła mnie podejrzewać o zdradę? Rany... Uśmiecham się i flirtuję z każdą dziewczyną jaką znam. Ale to nie znaczy, że od razu wyląduję z nią w łóżku. rzucił dobitnie, a potem poprawił torbę na ramieniu i ruszył w kierunku samochodu.

Linds:

Nie widziała Nathana, może była zaaferowana kłócącą się parą, a może Nathan dłużej został w szkole. Dopiero po parunastu minutach gwiazda drużyny koszykówki wyszła wreszcie z głównego budynku i zaczęła się zbliżać powolnym krokiem w kierunku najseksowniejszej dziewczyny w szkole, a przynajmniej za taką Linds się uważała. Co prawda miała odrobinę konkurencji, ale kto by się tym przejmował?
Derriuz - 2008-05-15, 21:46
:
- Well, I don't know about you, but I trust them - odparł spokojnym tonem - I believe Max would trust me as well - dodał zaraz i ściągnął ostatniego bucha z papierosa i rzucił go na ziemię, po czym go zdeptał.
- Nie sądzę, żeby piekarnik eksplodował. I nie musiałaś tłumaczyć tego, domyśliłbym się o co chodziło. Z tą kłótnią, but whatever... Anyways... We could stay for a minute... Talk... And watch, przy okazji po prostu. But I suppose they're gonna calm down in a minute - i to mówić złożył dłonie za głową i walnął się plecami do tyłu, kładąc się na masce swojego wozu.
- Or not... - uniósł lekko brwi, zerkając kątem oka na Maxa oddalającego się powoli od Ricky - But let's wait.
Caylith - 2008-05-15, 21:52
:
Aż otworzyła usta ze zdumienia na tą przemowę. Potem je zamknęła z trzaskiem i zbladła z czystej ledwo hamowanej wściekłości.
- Y'know... just... forget it... - rzuciła za nim - do what you wish. That's the only thing you care now I guess.. - łzy błysnęły jej w oczach i objęła się ramionami. Potem ruszyła w stronę parkingu z takim spojrzeniem które kazało wszystkim trzymać się na odległość i blada jak śmierć.
KapitanOwsianka - 2008-05-15, 21:59
:
O masz... Łzy... mruknął, kiedy Erica go mijała Chwyt poniżej pasa. podbiegł do niej i chwycił ją za łokieć. Przyciągnął do siebie i mocno przytulił No już... powiedział łagodzącym tonem Nie płacz... Nie płacz, bo oszaleję. powiedział ostro, tak jakby jej nakazywał. Oczywiście, że nie tylko o to dbam, ale nie możesz wymagać ode mnie zmiany. odsunął ja od siebie na długość ramion Kochałabyś mnie tak samo, gdybym był innym człowiekiem?
Caylith - 2008-05-15, 22:13
:
Pociągnęła nosem patrząc w ziemię.
- Nie płaczę - powiedziała niewyraźnym tonem, który świadczył o tym, że nawet jeśli jeszcze nie, to niedługo - And I don't want you to change. But it... hurts... - popatrzyła na niego z westchnieniem - Ty nie możesz zmienić tego, że flirtujesz a ja nie mogę zmienić tego, że za bardzo mi zależy na tobie, żeby patrzeć na to bez żadnej reakcji. A ta ruda wiedźma jeszcze sie śmiała... szlag... kocham cię błaźnie takim jakim jesteś i to jest mój największy problem. Może gdybym kochała cię mniej... but I can't - rzuciła mu mroczne spojrzenie. - Chyba musimy oboje przywyknąć do tego; ty, że ja się marszczę na twoje flirty, a ja, że ty flirtujesz. - lekki uśmiech zaczął się pojawiać na ustach. - Zniesiesz trochę zazdrości od swojej dziewczyny?
Sygin - 2008-05-15, 22:23
:
Anna aż się spięła widząc, że kłótnia przybrała na sile i że rozchodzą się dość gwałtownie w rozmaite kierunki.
- O masz... - jęknęła widząc bladą twarz Erici - they're gonna break up.. nonono... come on man, don't let her go... - zaczęła tak jakby namawiać Maxa, żeby coś zrobił. No i zrobił. Anna aż oklapła z ulgi i padła na wznak na maskę Forda widząc, że złapał Ricky i ją objął.
- Dave, talk to me... czy wyglądają jakby się kłócili nadal czy mamy happy end? - zapytała nie podnosząc się.
Derriuz - 2008-05-15, 22:32
:
- See...? Told ya. I'd say that they're settling down. I don't know them since yesterday, Anna - rzucił, po czym czując, że po zagrożeniu, wlepił wzrok w niebo milczał tak dłuższą chwilę w zamyśleniu. Jakoś podłapał go roztargniony nastrój. Wziął sporo powietrza do płuc i wypuścił je z głośnym westchnieniem.
- I feel like going out somewhere - stwierdził, nie odrywając wzroku od jednej z chmur.
Sygin - 2008-05-15, 22:39
:
Zamknęła oczy.
- To straszliwie stresujące zajęcie bać się o parę dobrych znajomych i ich związek. Chyba kipnę przez nich...
W końcu odwróciła głowę i spojrzała na niego z westchnieniem.
- Then go... what's stoping you...
Derriuz - 2008-05-15, 22:49
:
Dave zerknął na nią, nie podnosząc się jednak z samochodu. Prychnął jakby rozbawiony.
- You mean, alone? - uniósł brwi, w uśmiechu wyraźnie kryjąc jakąś sugestię, a jaką... Cóż, czyż nie łatwo było się domyślić? - You have to be kidding me - rzucił, nie przestając się uśmiechać i znów wlepiając spojrzenie w niebo. Nice weather...
Sygin - 2008-05-15, 22:53
:
Siadła na masce Forda i wlepiła w niego rozbawione spojrzenie.
- FINALLY! - oświadczyła niebu cierpiętniczym tonem z kącikami ust drgającymi od śmiechu - Man... jeśli to była jakaś metoda na zaproszenie mnie gdzieś... to straszliwie dziwna. You couldn't just ask me to go out with you? Cause if you did I would say - "with pleasure".
Uśmiechnęła się szeroko zjeżdżając po masce i stając na nogi.
- Then I wil say it: with pleasure. Gdzie?
Derriuz - 2008-05-15, 23:01
:
Dave zaśmiał się i pokręcił głową, wstając powoli z maski i zeskakując na nogi.
- Because, my dear pupil, there would is no fun getting always straight to the point, you know? - uśmiechnął się do niej szeroko - Poza tym gdy coś sugerujesz, to jeśli ktoś jest chętny, to sam podłapie. Albo źle zrozumie i dostarczy Ci informacji. Tak, czy inaczej, łatwo zbadać grunt - przechylił lekko głowę - Well anyways, I've been thinking of... Bar at the beach? What do you think about that? - uniósł lekko brwi, oczekując odpowiedzi.
Sygin - 2008-05-15, 23:07
:
- Jeśli mają tam szarlotkę z rodzynkami i bitą śmietaną - oczywiście. Jakoś straszliwie mam na nią ochotę. Przez ciebie. - zaśmiała się, gwałtownie odchylając głowę to w jedną to w druga stronę z cichym trzaskiem karku. - Jeśli nawet tego nie mają to z pewnością są tam inne rzeczy słodkie i kaloryczne zwane ciastami, które lubią Anny.
Otworzyła samochód ale zatrzymała się z niezdecydowaną miną.
- Twoim czy każde własnym? - stuknęła w swój samochód końcami palców.
Derriuz - 2008-05-15, 23:12
:
- I don't think they have it... But we could... Możemy iść do knajpki na molo, a potem przejść się plażą do barku, jeśli chcesz. W knajpce będą mieli - rzucił lekko zamyślony. Gdy padło pytanie o tym jak się mają wybrać, jedynie zaśmiał się cicho.
- Well, it depends how close do you want to stick... - w tym momencie uniósł jeden kącik ust w uśmiechu, ściągając przy tym brwi i mrużąc lekko oczy.
Sygin - 2008-05-15, 23:21
:
- Jasne. Pasuje. - powiedziała, a potem słysząc drugą część, zrobiła zdziwioną minę, która płynnie przeszła w szalbierczy uśmiech.
- You love that sentence, man. I będziesz mnie nim męczył jeszcze długo... - zamknęła samochód, podeszła do niego i przekrzywiając głowę uśmiechnęła się lekko. - How close? This close... - i powtórzyła się sytuacja z plaży sprzed paru dni. Z tym że Anna zamiast w policzek pocałowała go delikatnie w usta. - Pasuje? - mruknęła po chwili z wesołym błyskiem w oczach.
Derriuz - 2008-05-15, 23:35
:
Dave udał zastanowienie, gładząc się po brodzie. Począł mrugać i przerzucać głową z boku na bok ze ściągniętymi, jakby w zamyśle ustami.
- Hmm... Let me think... - uciekł wzrokiem do nieba, jednak po krótkiej chwili wlepił spojrzenie w jej oczęta i uśmiechnął się szeroko - Nah, I don't think so... - po czym, bez żadnych ogródek, objął ją w pasie prawą ręką i złożył długi, śmiały pocałunek, jednak bez wielkiej przesady. Jeśli rozumiecie o czym mowa. Gdy w końcu odkleił się od niej otworzył drzwi od swojego wozu, od strony pasażera.
- Hop on, and let's get goin'...
KapitanOwsianka - 2008-05-16, 08:59
:
Max objął mocno Ericę i nic nie powiedział. Bo nie bardzo wiedział co jej powiedzieć by nie sprawić jej kolejnego bólu, czy zawodu. Dobrze, że nie widziała teraz jego twarzy, po której od razu można było poznać, że jednak nie wszystko jest w porządku. Okej mała... Masz czym wracać? bo muszę załatwić jedną sprawę. powiedział przybierając zdeterminowaną minę, ze zmarszczonymi brwiami, tak charakterystyczną dla niego.
Caylith - 2008-05-16, 09:07
:
With or without you

Z obu stron nie wszystko było. W ogóle nie powinno być takiej sytuacji. Ale się pojawiła a ona nie miała pojęcia co zrobić, żeby sprawy między nimi wróciły na właściwe tory. Mogła mieć tylko nadzieję, że to wszystko rozejdzie się po kościach.
- Mam. I obiecałam staremu, że wrócę szybko do domu. Jego żona nadal na delegacji a jemu trochę ciężko samemu chociaż się nie przyzna. Ale ja to widzę. Więc nie przejmuj się mną. Poradzę sobie jak zawsze. - powiedziała już z absolutnie spokojnym jakby wyrzeźbionym wyrazem twarzy, który przybierała zawsze wtedy, kiedy nie chciała ujawnić tego co czuje do końca. - Take care, Max and see ya 'round - stanęła na palcach i pocałowała go lekko. Potem uśmiechnęła się słabo, klepnęła go w ramię i ruszyła do samochodu. Wyraz twarzy nadal był neutralny ale na czole pojawiła się zmarszczka świadcząca o tym, że intensywnie myśli nad czymś i że nie są to wesołe myśli.
Eithel - 2008-05-16, 12:54
:
Konkurencja jaką Linds miała w Harbor dziś po prostu musiała zblednąć z zazdrości - romantyczna sukienka nie kapała kiczem, a wręcz przeciwnie - była stylowa i elegancka, doskonale dobrane dodatki tworzyły niepowtarzalny styl. Do tego trzeba jeszcze dodać wprost idealną figurę... Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego chłopaka, a na jej twarzy wykwitł lekki, uroczy rumieniec. Bez wątpienia była szczęśliwa, co czyniło ją jeszcze ładniejszą.
Już tylko kątem oka obserwowała scenę pomiędzy Ericą a Maxem. Zdążyła tylko stwierdzić, że coś tu naprawdę chwieje się w posadach. Szybko jednak skierowała całą swoją uwagę na Nathana.
- Hi hon! - wyszczebiotała po czym pocałowała go z czułością - Jak czuje się gwiazda tej szkoły? - zaśmiała się z radością.
Sygin - 2008-05-16, 17:00
:
- Yeah... that's what I call... closure... not even sticking... better... - zamruczała gdy się od niej oderwał i zagryzła wargę z rodzącym się ciepłym uśmiechem na twarzy. Który dość szybko wrócił do stanu rozbawionego i Anna trzęsąc się ze śmiechu przez tą całą sytuację, wsunęła się do samochodu.
- Drive... wystarczające już zrobiliśmy z siebie widowisko. Będą teraz gadać o tym przez tydzień. - puściła Chillmanowi oko.
Noise - 2008-05-16, 17:37
:
- And that's what I've been talkin' 'bout Anna - powiedział Evan uśmiechając się szeroko i znacząco puszczając jej oczko. - Bawcie się dobrze. And by the way Dave, keep it like that. - uniósł dłoń w geście pożegnania i skupił już całą swoją uwagę na Vann.
- Wiem, że mamy coś do zrobienia, ale do tego jeszcze mnóstwo czasu. Nawet po obgadaniu szczegółów. Więc co teraz robimy? Czekamy na coś lub na kogoś, czy możemy zająć się sobą? - zapytał przytulając się do niej nieco mocniej, po czym mruknął cicho.
KapitanOwsianka - 2008-05-16, 21:23
:
Max odprowadził wzrokiem Ericę. Pokręcił smutno głową i ruszył do swojej Impali. Siadł za kółko i już miał przekręcić kluczyk w stacyjce kiedy do jego samochodu na chama władował się Che. Parker aż podskoczył na fotelu kierowcy. Geez, man! Nie powinieneś mnie tak straszyć. Prawie dostałem zawału. powiedział z wyrzutem, ale zaraz się uśmiechnął. Co jest? zapytał wycofując długaśnym samochodem, mającym ponad sześć metrów długości.
Co jest? Masz straszną aurę! Nic dziwnego, że jesteś taki przygnębiony. Pewnie nie układa Ci się w życiu. Jedź na plażę, to odczyszczę Twoją aurę.

I dla Maxa przeniesienie akcji :)

Nathan uśmiechnął się i pocałował Linds na przywitanie. Nie przesadzajmy, jaka ze mnie gwiazda. uśmiechnął się szczerze, ale to gwiazdowanie zaczęło dawać mu się we znaki. Dobrze było być sławnym w szkole, ale ciągłe przypominanie o tym stawało się irytujące Zmieńmy lepiej temat. zaproponował.
Caylith - 2008-05-16, 21:30
:
Ricky siedziała w samochodzie, patrząc niewidzącym spojrzeniem w znaczek BMW wtopiony w kierownicę. Było źle... było gorzej niż źle. Zaklęła nieprzyzwoicie, trzasnęła ręką w kierownicę i w końcu odpaliła BMW. Silnik przebudził się z głośnym rykiem, a chwilę później czarna BMka z Ericą zaciskającą mocno usta i kierującą tylko jedną ręką, wyprysnęła gwałtownie na ulicę i pognała w stronę domu Stauntonów.

Ricky przeniesienie akcji;)

Ofelia - 2008-05-16, 22:14
:
-Na nic nie czekamy... Chyba. Przynajmniej ja na nic/ na nikogo nie czekam.- wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się jednym kącikiem ust. Znów wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w usta. -Możemy zająć się sobą. I powiedz... Ale szczerze. Boisz się?- jej brwi kilka razy podjechały do góry, w szybkim tempie. -Chociaż... ty dziki jeteś, nie wyobrażam sobie Ciebie przestraszonego.- wyszczerzyła ząbki i przytuliła się do niego.
KapitanOwsianka - 2008-05-17, 09:17
:
Nagle telefon Vann rozdzownił się informując o tym, że nadszedł sms. Kiedy odebrała go okazało się, że jego nadawcą jest Che. Wiadomość brzmiała tak: "Savin' some1s soul... Get the keys."
Eithel - 2008-05-17, 10:29
:
Spojrzała na niego z zaskoczeniem - ona w roli gwiazdy całej szkoły czułaby się jak ryba w wodzie. Uwielbiała brylować wśród towarzystwa i w zasadzie to była jedna z niewielu jej umiejętności. Powłóczyste spojrzenia spod rzęs, tajemnicze uśmiechy, niezobowiązujące rozmowy, ploteczki i żarciki - to było to, co lubiła najbardziej. Nathan widocznie był zupełnie inny.. ale mówi się trudno.
- Pewnie, kochanie. - uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko - Dzisiaj mój ojciec wraca z delegacji. Może zjemy wszyscy razem kolację? - bardzo potrzebowała jego towarzystwa żeby przebrnąć przez ten festiwal fałszu...
KapitanOwsianka - 2008-05-17, 11:05
:
Nathan aż się skrzywił na propozycję, w końcu kolacje z teściami nigdy nie kończyły się dobrze. A tutaj mogły się skończyć wręcz fatalnie. Uśmiechnął się jednak za chwilę - bardzo starał się by uśmiech był ciepły i przyjemny. Dobrze... Em... Jeśli Ci na tym zależy, to naprawdę nie widzę problemów... Chyba... I guess. dodał O której mam być?
Eithel - 2008-05-17, 11:24
:
Wiedziała, że jej propozycja nie należała do najciekawszych - jej rodzice przechodzili przez ciężki kryzys, była ta tajemnicza ruda, nieustanne delegacje.. Była jednak świadoma tego, że gdy będą tylko w trójkę może to się zakończyć kolejną awanturą na przykład na temat jej przyszłości. Obecność Nathana przynajmniej w małym stopniu gwarantowała jej uniknięcie - w końcu jej ojciec uwielbiał sport a jej chłopak był doskonałym partnerem do takich rozmów.
- Hon, wiem, że to nie jest to, co chciałbyś robić dziś wieczorem.. - przytuliła się do niego, czule całując go w usta - Ale obiecuję Ci, że później będziemy robić co tylko zapragniesz. - zaakcentowała to zdanie, nadając uwodzicielskie brzmienie swojemu głosowi - Myślę, że o 8. Pasuje Ci?
Noise - 2008-05-17, 14:22
:
- No nareszcie! - powiedział z wyraźną ulgą i radością w głosie. - A już myślałem, że się w życiu nie doczekam. - zaśmiał się krótko i pocałował Vann. Gdy zadzwonił jej telefon Evan z zaciekawieniem spojrzał, jaka była jego treść i bez skrępowania przeczytał wiadomość.
- O co mu chodzi? Ja jedynie mogę się domyślać. - powiedział drapiąc się po policzku wyraźnie zbity z tropu smsem od Che.
KapitanOwsianka - 2008-05-17, 15:58
:
Nathan westchnął. Czyli nici z wieczornego grania. O ósmej... Pasuje jak najbardziej. uśmiechnął się pod nosem Mam nadzieję, że nagroda rzeczywiście będzie tego warta. puścił do niej oczko, a potem ruszył w kierunku parkingu. To czym się teraz zajmiemy?
Eithel - 2008-05-17, 16:16
:
Ruszyła za nim przy okazji lustrując całe otoczenie. Scena sprzed kilkunastu minut widocznie już się zakończyła - ani Maxa ani Ricky nie było bowiem w okolicy. Zresztą ich samochody nie stały już na parkingu.
- Oczywiście, że będzie tego warta. Mam nadzieję, że w to nie wątpisz? - zapytała z udawanym oburzeniem jednocześnie niby niewinnie bawiąc się falbanką przy zakończeniu sukienki - w ten sposób stała się ona jeszcze krótsza - Czymkolwiek chcesz. Ta część dnia należy do ciebie! - odpowiedziała, taksując go wzrokiem i uśmiechając się przy tym nieco wyzywająco.
Ofelia - 2008-05-17, 19:55
:
-A widzisz. Psikus.- uśmiechnęła się. Wyjęła telefon z kieszeni spodni i przeczytała smsa. Ballmer trochę ją zdenerwował. Bez pytania przeczytał wiadomość, jakby to był jego telefon, czy coś. Ale postanowiła mu to odpuścić.
-Chyba kogoś zwerbował- wzruszyła ramionami i schowała telefon.
Noise - 2008-05-17, 20:02
:
- No to co teraz robimy? - zapytał wstając na równe nogi, po czym przeciągnął się tak, że aż mu "strzeliły" niektóre stawy. - Masz w ogóle pojęcie jak mamy zdobyć te klucze? Mówił Ci coś Che na ten temat, czy nie? Bo w tej chwili to ja jestem nieco zdezorientowany. - podrapał się po policzku i utkwił swoje spojrzenie w Vann.
Ofelia - 2008-06-07, 15:37
:
Vann błąkała się po dziedzińcu, nucąc pod nosem 'wuj Mc Donald farme miał'.... Dobra, żartowałam. Vann błąkała się po dziedzińcu, nucąc pod nosem 'November rain', piosenke, którą właśnie odtwarzał jej zielony i-pod. Uderzała palcami w teczkę w rytm melodii i rozglądała za kimś znajomym. W końcu odnalazła wzrokiem Evana. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się czy to na pewno on. Był jakiś taki... poobijany. Zaszła go od tyłu i wydała z siebie coś na wzór cichego 'bu'.
Noise - 2008-06-08, 13:11
:
Evan obrócił się bez specjalnego entuzjazmu i spojrzał na Vann nie odzywając się ani słowem, zapewne ze względu na to, że przeżuwał bułkę. Po chwili przełknął to, co miał w ustach i powiedział cicho - Hey Vanessa. Dotrzymasz mi towarzystwa? - równo z pytaniem Evan wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny i pociągnął ją lekko w swoją stronę. - Przepraszam, że ostatnio się nie odzywam. Jakoś tak wyszło do kitu. - przez chwilę patrzył jej w oczy, ale wyraźnie zrobiło mu się wstyd z powodu jego zachowania jak i tego, jak w tej chwili wyglądał. Ugryzł kawałek bułki i zaczął go systematycznie przeżuwać, a prawą dłonią wziął Vann lekko za dłoń i splótł ich palce tak, jak zawsze to robił, gdy trzymali się za ręce.
Ofelia - 2008-06-08, 18:09
:
-Dotrzymam. O ile powiesz mi, dlaczego wyglądasz jak Rob Zombie.- mruknęła i spojrzała na niego z zaciekawieniem.
Zupełnie zapomniała o zawartości teczki i o tym, że komuś powinna właśnie ją dać. Właściwie to nie pamiętała nawet o tym, że ma ją w ręce. Zdarza się.
Caylith - 2008-06-09, 12:34
:
Ricky siadła na ławce podkulając pod siebie jedną nogę i patrząc na Annę ciężkim spojrzeniem. Nie miała w zwyczaju uzewnętrzniać się przed kimś komu nie ufa całkowicie. A już na pewno przed kimś kogo zna tak średnio. Z Vanessą rozmawiała wczoraj i nie dało jej to nic poza odrobiną nadziei, którą Parker starł dziś w proch. Jednak... coś w spojrzeniu blondynki mówiło o tym, że ona nie zrobi jej krzywdy i chce jej tylko spróbować pomóc.
- Nie wiem co się dzieje - powiedziała w końcu cicho wbijając spojrzenie w ziemię - Jedyny powód takiego a nie innego zachowania Maxa jaki mi przychodzi do głowy to to, że ciągle jest na mnie zły po tej kłótni przed wypadkiem.
Sygin - 2008-06-09, 13:45
:
Anna stanęła nad Ericą jak mściwa dusza i uważnie na nią spojrzała - ignorując niechętne spojrzenie, szczególnie, że dziewczyna wreszcie coś z siebie wydobyła.
- O co właściwie się pokłóciliście? - zapytała delikatnie - to znaczy wiem, że to miało coś wspólnego z rudą Rachel ale byłam za daleko by to słyszeć. - zdecydowała się w końcu usiąść obok niej nie spuszczając jednak z jej twarzy łagodnego spojrzenia. - Miał powód by się rozzłościć?
Caylith - 2008-06-09, 15:58
:
- Nie. Tak. Nie... oh I don't know! - zdenerwowała się Ricky - Problem polegał na tym, że zauważyłam obustronne flirtowanie, diabli mnie wzieli i wybuchłam grożąc Rachel, że ją pokiereszuję. A Max mnie objechał za to, że robię aferę o to, że on flirtuje. I, że nie ufam mu. - dodała nieco ciszej jakby faktycznie tego ostatniego się wstydziła. - Ale przecież... - stwierdziła po chwili patrząc na Annę - jeżeli się ma chłopaka i go kocha to to jest naturalna reakcja na jego podrywy, right? I mean what would you do if Dave flirt with some chick in front of you? - poszukała zrozumienia i poparcia w twarzy Anny.
KapitanOwsianka - 2008-06-09, 17:52
:
I jak na zawołanie akurat Max wyszedł z hali sportowej mówiąc coś do wnętrza. Poprawił swoją torbę i dziarskim, przynajmniej jak na powypadkowca, który do tej pory był w dołku, krokiem ruszył w kierunku głównych budynków szkoły. Przerwa powoli dobiegała końca.
Noise - 2008-06-09, 18:17
:
- Myślę, że Rob Zombie wygląda w tej chwili tysiąc razy lepiej ode mnie. - powiedział Evan siląc się na żarty, ale niezbyt mu to wyszło, gdyż minę miał kwaśną i ponurą. - Gdyby to z Twojej winy... - zaczął Evan, po czym raptownie przerwał w połowie zdania i siedział chwilę zmieszany, z lekko otwartymi ustami - Zapomnij, że cokolwiek mówiłem. To nie jest temat do rozmowy, uwierz mi. - powiedział, po czym odgryzł kolejny kęs bułki i zaczął go niespiesznie przeżuwać.
Sygin - 2008-06-09, 18:20
:
Oparła się swobodnie o ławkę kiwając głową. Były w domu.
- A więc podniosłaś rękę na Świętą Męską Wolność Parkera - mruknęła - Nic dziwnego, że chodzi nabzdyczony. Słuchaj nie jestem nim. Ja go tylko trochę znam. I powiem tak: są kolesie którzy mają dziewczynę i piłkę nożną, albo dziewczynę i zakłady sportowe. Max ma dziewczynę i flirty. To jest po prostu hobby. Nie mówię, że to logiczne i mnie by to też trochę drażniło, ale taki jest. Wiedziałaś chyba to jak się z nim zeszłaś, nie?
Poczekała na kiwnięcie głową i gdy je zobaczyła kontynuowała.
- A więc flirtował. I z nim flirtowano. Ale to nie znaczy, że planował zdradzić. A więc jeśli nadal ty go chcesz a on chce ciebie to musicie się dogadać. Talk to him. Nawet jeśli cię unika to po prostu złap go za uszy i pogadaj. Przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz... przydałoby się po dwóch tygodniach takich dziwnych manewrów jakie dziś zaobserwowałam. - prychnęła cicho.
Caylith - 2008-06-09, 18:30
:
Erica zagryzła wargę słuchając co przyjaciółka jej możliwe-że-już-ex-faceta mówi. Miała sporo racji ale Ricky bolało to, że musi znowu po raz kolejny z następnym gościem brać sprawy w swoje ręce. Nie widziała jednak innego wyjścia. Podniosła głowę by to powiedzieć i zauważyła Maxa wędrującego do budynku. Odprowadziła go wzrokiem czując się znowu beznadziejnie, samotnie i bezradnie. Co w rezultacie ją rozzłościło.
- You're right - powiedziała ciężkim tonem nie odrywając wzroku od pleców Parkera, wręcz wwiercając się w nie - oh, I'll talk to him. I to będzie dyskusja jakiej nie zapomni do końca życia. Prawdopodobnie skończy się wielkim wybuchem ale trudno. Mam tego dość.
Po chwili przerwy dodała.
- Jutro. Dzisiaj to tak idiotyczny dzień na zrywanie, że gorszego nie mogłabym sobie wymarzyć. - powiedziała ponuro - Chyba przerwa się kończy. You probably should go.
Sygin - 2008-06-09, 18:39
:
Podążyła wzrokiem za spojrzeniem Erici i zobaczyła wędrującego Maxa. Następnie przeniosła wzrok na dziewczynę.
- Hey! - powiedziała ostrym nieco tonem - Nie zaczynaj z nim nawet rozmowy zakładając, że to koniec. Wyjaśnijcie sobie, do cholery, o co wam chodzi! Ludzie! Jak się okaże, że Chillman jest taki sam to przysięgam, że zostanę lesbijką.
Po czym westchnęła ciężko i wstała.
- Pójdę. A ty spróbuj myśleć pozytywnie. To tylko facet. I pewnie też nie ma pojęcia co zrobić. Każda próba rozwiązania tego cyrku będzie krokiem naprzód. Trzymaj się.
Kiwnęła ręką Erice i ruszyła do budynku wyciągając komórkę i pisząc szybko smsa do Dave'a.
Ofelia - 2008-06-09, 19:00
:
-Też prawda. Może bardziej jak Rob Zombie rozjechany traktorem...Dobra, nieważne.- postanowiła nie kontynuować dłużej swoich rozważań na temat wyglądu Evana, ponieważ do głowy przychodziły jej coraz gorsze i coraz głupsze porównania.
-Przepraszam pana bardzo, ale wydaje mi się, że mam prawo wiedzieć co się stało.- spojrzała na niego groźnie. -I nie jestem w stanie Ci uwierzyć. Ja chcę tylko wiedzieć dlaczego mój chłopak wygląda jakby go stado dzikusów napadło. I dlaczego cały czas chodzi przygnębiony. Czy to tak wiele?- nie była wstanie zrozumieć, że on najwyraźniej nie chce o tym rozmawiać. Miała zamiar mu pomóc, obojętnie czy on tego chce czy nie.
Caylith - 2008-06-09, 19:06
:
- Bye - machnęła ręką blondynce i zamyśliła się obserwując plecy Parkera z oddali. Co do jednego Anna miała rację - tak dłużej być nie mogło. To po prostu było chore. Ricky podciągnęła kolana pod brodę obserwując jak ludzie powoli się udają w stronę budynku. Ona tam nie chciała być. I nie zamierzała już dzisiaj. Postanowiła poczekać aż wszyscy sobie pójdą a potem gdzieś pojechać. Byle gdzie. To nie miało znaczenia.
Noise - 2008-06-09, 19:37
:
- Bo... - zaczął Evan, ale słowa wyraźnie nie chciały mu przejść przez gardło. Chłopak wziął głęboki wdech, a gdy wypuścił powietrze wyrzucił z siebie kilka słów w bardzo szybkim tempie - Wypadek Maxa to moja wina. - powiedział cicho i spojrzał jej w oczy szukając tam pocieszenia i wsparcia, którego bardzo w tej chwili potrzebował. - Teraz już wiesz, czemu się wściekam, gdy nazywają mnie bohaterem. - Evan spuścił głowę i wbił spojrzenie w trawnik zaciskając przy tym pięści, aż pobielały mu kostki dłoni.
Ofelia - 2008-06-09, 21:33
:
Słuchała uważnie, ale nie do końca wiedziała o co chodzi. Spojrzała na niego jakoś tak smutno, ale uśmiechnęła się lekko, w ramach pocieszenia.
-Jak to twoja wina? Poza tym, zadałam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego tak wyglądasz? - zapytała, kładąc wyraźny nacisk na słowo 'tak'. -Nie wyglądałeś tak po wypadku. Te siniaki to przypadek, czy chcesz połączyć się w cierpieniu z Maksem?- podejrzewała, że zamiast go pocieszać, dołuje. Ale nie umiała inaczej. I przykro jej było z tego powodu. Nawet własnego faceta nie potrafi pocieszyć.
Noise - 2008-06-09, 21:38
:
- Walki w klatce. - powiedział nie owijając w bawełnę. - A wina moja w tym taka, że to ja go namówiłem na wyścig. Było pusto i późno, myślałem że nic się nie stanie jeśli się zmierzymy. No i wjechaliśmy na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Ja zdążyłem przejechać, ale Max nie. - po jego minie widziała jak wiele kosztowało go wypowiedzenie tych kilku zdań. Evan odetchnął głęboko kilka razy i rzekł tym samym zdławionym głosem, jakim mówił wcześniej - Jesteś jedyną osobą, która zna prawdę poza mną i Maxem.
Ofelia - 2008-06-09, 22:19
:
-Tobie totalnie odpierdoliło.- powiedziała z niedowierzaniem i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. -I wiesz co? Jesteś idiotą Ballmer. Nie powinieneś go w to wciągać. Jeśli koniecznie chcesz się kiedyś zabić, to nie wciągaj w to innych.- widziała, jak wiele kosztowało go wypowiedzenie tych kilku zdań. Ale była zszokowana i nie potrafiła zachować się tak, jak powinna.
-A te walki w kaltce to już jest naprawdę przesada. Zachowujesz się jak pieprzony masochista, który ma ze sobą poważne problemy. Evan, weź się w garść i zacznij myśleć. Z kim ja się spotykam...- pokręciła głową i spojrzała na niego już trochę łagodniej, bo zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała i że jej słowa na pewno go nie pocieszą.
Noise - 2008-06-10, 11:32
:
Evan wciągnął powietrze z głośnym sykiem, nieświadomie zaciskając przy tym pięści po raz kolejny. Bułka została niemal doszczętnie zmiażdżona i raczej nie nadawała się do dalszego jedzenia. Evan wstał i powiedział najspokojniejszym głosem na jaki było go stać, chociaż niemal trząsł się z wściekłości - Teraz już z nikim. - to powiedziawszy ruszył w stronę szybkim krokiem nie odwracając się za siebie. Wrzucił jeszcze bułkę do kosza, ale zrobił to z taką siłą, że odbiła się ona od dna i wypadła z niego. Ballmer odblokował zamek w swoim aucie naciskając przycisk na pilocie, po czym wsiadł do niego i uruchomił silnik. Potężny ryk wypełnił powietrze i po chwili czarny Nissan wyskoczył z parkingu zostawiając za sobą potężną chmurę dymu ze spalonych opon.

:arrow: Chata Evana
KapitanOwsianka - 2008-06-10, 11:35
:
Przeniesienie akcji.
Caylith - 2008-08-24, 13:42
:
Wyszła z budynku ciężkim krokiem naciągnąwszy nisko na czoło daszek czapki. Nie miała ochoty być oglądana przez nikogo - zresztą widok i tak nie byłby zbyt przyjemny. Była blada a lekkie cienie pod oczami nadal były widoczne mimo magii kosmetyków. Zdecydowanie nie wyglądała na wyspaną i zdecydowanie nie miała humoru. Właśnie oblała test z biologii i to tak rekordowo, że lepiej już być nie mogło. Tak więc wcisnęła ręce w kieszenie jeansów, weszła na trawnik i siadła pod drzewem. Głodna też nie była, ale chciało jej sie pić. Butelka z wodą znalazła sie dosyć szybko w jej rękach. Erica pociągnęła łyk, wyciągnęła przed siebie długie nogi krzyżując je w kostkach i spod daszka patrzyła na to co się działo dookoła.
Nevi - 2008-08-24, 18:37
:
Marc przeszedł przez dziedziniec, usiadł na trawniku i słuchając muzyki, pił kawę. W między czasie z ramiennej torby wyjął zeszyt i pióro, a potem zaczął pisać, od czasu do czasu rzucając spojrzenie na ludzi pojawiających się na dziedzińcu.
Lothrien - 2008-08-24, 20:27
:
-Czy mam czas? A na co?-Holly w pośpiechu weszła na dziedziniec prowadząc pełną ożywienia konwersację z osoba po drugiej stronie telefonu. -No jak na spotkanie z Tobą to raczej nie bardzo. Ale potrzebuje kogoś kto zrobi za mnie pracę z matmy. Masz jakiś pomysł?- rozglądała się dookoła w poszukiwaniu koleżanki. -Nie Ty umiesz liczyć tylko do dwudziestu a i to nie zawsze.-Nigdzie nie mogła znaleźć Linds. Nie było jej nawet w damskiej toalecie! To mogło oznaczać nawet koniec świata. Linds za żadne skarby nie zrezygnowałaby z poprawienia makijażu! Niestety dziewczyna z rozczarowaniem stwierdziła, że tu także jej nie ma. -Ok. Muszę kończyć. Bye!- rozłączyła się i usiadła na ich ulubionej ławce i zaczęła wystukiwać pełnego troski i niepokoju smsa.
Eithel - 2008-08-25, 12:13
:
Stukot niemiłosiernie wysokich szpilek od Missoni i kilka rozanielonych męskich spojrzeń wskazywały na przybycie Lindsay na dziedziniec. Kierując się w stronę ławki Newport girls zmysłowo kręciła biodrami, po drodze rozsyłając kilka tajemniczych uśmiechów. Wszystko wskazywało na to, że Linds jest w dużo lepszym nastroju niż wczorajszego wieczoru, albo przynajmniej zachowuje pozory. Jej makijaż był jak zwykle perfekcyjny, ubrana była jak z żurnala... Holl nie miała więc większych powodów do niepokoju. Kto przejmowałby się nieco nadmiernie błyszczącymi oczami...
- Hi bitch! - wyszczebiotała słodko, po czym zajęła miejsce obok Holl - I was... kind of busy. - nie miała zamiaru toczyć dyskusji na temat jej chwilowej nieobecności. W razie czego wymyśli jakąś głupią wymówkę. Powinno wystarczyć.
Caylith - 2008-08-25, 19:03
:
Znudzona setnie wstała w końcu spod drzewa i nadal z rękami w kieszeniach i wzrokiem wbitym w trawnik ruszyła przed siebie zamierzając dotrzeć do swojej szafki i poszukać tam jakiejś zakamuflowanej czekolady. Albo paczki fajek. Albo jednego i drugiego. Błogie rozważania przerwały czyjeś nogi, które bezczelnie leżały jej na drodze. Potknęła sie o nie i tylko dzięki wrodzonemu refleksowi nie zaryła twarzą w ziemi. Machnęła za to rękami jak wiatrak i z trudem łapiąc równowagę zaklęła pod nosem.
- What the f... - zaczęła ostrym tonem unosząc nieco daszek a potem westchnęła z niezadowoleniem. - O'Neil. Mogłam się spodziewać, że dziś akurat na ciebie wdepnę. This day is becoming better every minute...
Nevi - 2008-08-25, 19:16
:
Marc spojrzał na nią znad zapisanej drobnym, mikroskopijnym pismem kartki zeszytu, a potem zmarszczył brwi patrząc na czapkę z daszkiem i ledwo widoczne cienie pod oczami.
To nie zbieg okoliczności. Po tym, jak cię ostatnio potraktowałem, za cholerę byś na mnie nie nadepnęła, chyba, że to niezwykle wyrafinowana złośliwość, ale do tego raczej nie jesteś zdolna. Pozostaje jedno: jak się tajemnicza ukochana Maxa? - nawet nie czekał na odpowiedź, jakby z góry wiedział co usłyszy.
Dodamy do tego czapkę z daszkiem, zamyślenie, cienie i mamy gotową odpowiedź. Więc... co takiego Parker zrobił, że wyglądasz... - spojrzał na nią i skrzywił się lekko. ... tak jak wyglądasz?
Caylith - 2008-08-25, 19:23
:
Uśmiechnęła się paskudnie i naciągnęła daszek mocniej na twarz. Tylko zielone iskierki było widać w cieniu w miejscu jej oczu.
- Go and ask him yourself - zaproponowała z lodowatą uprzejmością - Oh no, I forgot. You don't talk to him. Jesteśmy wszyscy płaską bananową młodzieżą niegodną twej osoby. Więc i nie gadasz z nikim. A zatem. Opierasz się na plotkach, które rozmaite rude kretynki rozsiewają po HH. Clever... - przechyliła głowę nieco na bok - Sorry I distrubed your peace your majesty - prychnęła po chwili - I proszę o wybaczenie ale muszę znaleźć albo źródło nikotyny albo endorfin. Ty... - dodała - nie jesteś żadnym z nich.
Nevi - 2008-08-25, 19:29
:
Wysłuchał słów Ricky, kiwając głową i zapisując coś na niewielkim skrawku wolnych kratek. Gdy skończyła, podniósł ponownie głowę i wyciągnął z torby paczkę papierosów. Wyjął jednego i poruszył ręką, a papieros zniknął.
Jeśli endorfiny to polecam nóż, ale to pewnie nie jest ci obce. - powiedział, wstając i chowając zeszyt do torby.
Idę zapalić, możesz na mnie nawrzeszczeć na parkingu. To też pomaga się uspokoić.
Caylith - 2008-08-25, 19:33
:
- Nie nóż. Czekolada, bałwanie. Ale w obliczu fajek jestem w stanie przełknąć obrazę. Tymczasowo. - skomentowała nieco spokojniej - I nie zamierzam wrzeszczeć. To poniżej mojej godności. Wolę dyskretne ostrza ironii i niewielkie szpileczki cynizmu wbijane tam gdzie najbardziej boli - uśmiech zdecydowanie z paskudnego nabrał formy drapieżnej.
Nevi - 2008-08-25, 19:39
:
Marc uśmiechnął się z politowaniem, gdy wspominała o czekoladzie. Uśmiech taki trwał do czasu, aż wspomniała o nożach ironii, wtedy odwrócił szybko głowę w drugą stronę, by na nią nie patrzeć.
Doszli na parking, zapalili. Mocne i wiśniowe Diarumy.
Twoje dyskretne ostrza ironii i niewielkie szpileczki cynizmu chyba ostatnio złapały urlop. Generalnie nie jesteś ironiczna czy cyniczna, generalnie to martwisz się o wierność Parkera i tylko to cię zajmuje, a boli cię niewiedza, czy jest czy nie jest. Wierny. - mruknął Marc, paląc papierosa i robiąc z dymu kółka.
Mogłabyś powrzeszczeć. Byłoby ciekawiej.
Caylith - 2008-08-25, 19:52
:
Zaciągnęła się porządnie i pokiwała głowa z uznaniem dla jakości tytoniu. Potem w milczeniu popatrzyła na O'Neila.
- Już raz ci proponowałam, żebyś nie robił mi psychoanalizy bo nic ci to nie da. You don't know me so you can't have the slightest idea what's happening in my head. Dlaczego się w ogóle tym interesujesz O'Neil, co? Jakiś zakład? Wyciągnij z gothki co się da a potem ją załatw?
Rozejrzała się i znalazłszy jakiś betonowy szeroki słupek siadła na jego krawędzi.
- Może i wzięły urlop. Nie wiem. Ale rozum na pewno nie. Nie oceniam póki nie mam dowodów. - zamruczała zaciągając się raz jeszcze i puszczając niewielkie kółeczko dymu - A jeśli chcesz rozrywki to poproś którąś z blondyneczek. Na pewno jakoś cię rozerwą. Nie wrzaskiem to innym sposobem - skrzywiła się lekko.
Nevi - 2008-08-25, 20:02
:
Już raz odmówiłem twojej propozycji, odmówię więc i drugi raz. - powiedział Marc, zwracając nagle na nią wzrok, a potem szybko wracając do lśniących pięknych samochodów na parkingu. Pytanie zaczynające się "dlaczego" zwyczajnie zignorował.
Poczekaj na dowody. List plus to co się wczoraj wydarzyło, a czym nie chcesz mówić - to zupełnie nic nie znaczy. Wczoraj byłaś poirytowana listem, dziś nosisz czapkę z daszkiem. Czy gothki zwykle noszą czapki z daszkiem? - na jego twarzy pojawiła się na chwilę zaintrygowana mina. Jak widać, gdy są niepewne uczuć swoich partnerów, to noszą. Skoro nie jesteś pewna, to stań się pewna. Czy to poprzez przekonanie twojego czarnego, zakrwawionego mózgu do pewności własnych osądów, czy przez zdobycie dowodów. Jest też trzecia możliwość. Znajdź Parkera i z nim porozmawiaj. - Marc zaciągnął się po raz ostatni papierosem, po czym odpalił nowego. O ile on właśnie robi wszystko by do tego nie dopuścić.
Caylith - 2008-08-25, 20:12
:
Skończyła swoją fajkę i zgniotła niedopałek pod butem.
- Gothki noszą to na co akurat mają ochotę. A jak tak całkiem też gotem nie jestem więc równie dobrze możesz mnie przestać wciskać do jakiejś ramki. I don't fit there. Thanks for the smoke.
Wstała ze słupka i najwyraźniej zaczęła się szykować do odejścia ale chwilę jeszcze patrzyła w ziemię.
- Częściowo masz rację. Ale w jednym punkcie nie. Mam swój honor facet. Jeżeli coś się przede mną ukrywa to widać jest co ukrywać. Ale ja sie nie zapytam. Prędzej mnie diabli wezmą niż będę prosić o wyjaśnienia, które powinny naturalnie się pojawić. - warknęła cicho. - Idę. I bynajmniej nikogo nie będę szukać. See ya. - wcisnęła ręce do kieszeni i skierowała sie w stronę głównego budynku.
Nevi - 2008-08-25, 20:15
:
Facet nie ma w ogóle honoru, gdy dziewczyna przed nim klęczy i rozpina mu rozporek. - powiedział cierpko Marc, obracając zapalonego papierosa między palcami i patrząc na niego zafascynowany. Na odchodne rzucił jej:
No to ja go poszukam.
Caylith - 2008-08-25, 20:21
:
Wystarczyło by zastopować Ericę natychmiast w pół kroku. Odwróciła sie i podeszła do O'Neila z wściekłym błyskiem w oczach.
- Ty - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową - nie zrobisz nic takiego, bo to nie jest twoja sprawa. To moje życie, moje sprawy i cholera mój facet. Nie prosiłam ani o adwokata ani o psychoanalityka ale jakimś cudem opacznie mnie zrozumiałeś i zgłosiłeś się na ochotnika. Przestań... bo to już nie jest zabawne.
Chwilowa wściekłość szybko wyparowała zastąpiona zimnym spokojem. Ricky patrzyła na niego ze zmrużonymi oczami ciskającymi gromy ale daleko było jej do wydrapania oczu.
Nevi - 2008-08-25, 20:24
:
Marc pstryknął palcami, a papieros zawirował w powietrzu i spoczął na szybie jakiegoś nieskazitelnie cudownego auta. Chłopak uśmiechnął się do Ricky i powiedział:
Dochodzimy do miejsca, w którym trzeba zadać to pytanie: jak mnie powstrzymasz? - zielone oczy błysnęły niemiło, gdy O'Neal zadawał to pytanie.
Caylith - 2008-08-25, 20:30
:
- Sam to zrobisz - powiedziała z równie paskudnym błyskiem w oczach. - Dlatego, że to nie twoja sprawa i mieszając się w to nic byś nie zyskał i na pewno coś stracił. Zyski marne, koszty zbyt wysokie. Klapa O'Neil. Poza tym czemu miałbyś chcieć to zrobić, skoro nie kumplujesz się już ani z Chillmanem ani z Parkerem. Z samej chęci dowalenia mi? Nielogiczne.
Nevi - 2008-08-25, 20:42
:
Marc roześmiał się głośno i szczerze. A potem zwyczajnie ją minął, idąc po dziedzińcu i rozglądając się w poszukiwaniu Parkera.
Caylith - 2008-08-25, 20:46
:
Erice szczęka opadła.
- Son of a bitch. - mruknęła ale niespodziewanie wyszczerzyła się złośliwie - Go ahead. Ciekawe co mu powiesz jak go znajdziesz. Zaiste chętnie to usłyszę...
Siadła z powrotem na swoim słupku i przymknęła na moment bolące z braku snu oczy. By po chwili je otworzyć i ruszyć wzdłuż samochodów w poszukiwaniu swojego BMW. Miała dość wszystkiego na dzisiaj.
KapitanOwsianka - 2008-08-26, 11:39
:
Z Green Roomu wyszedł Max, jak na zawołanie, specjalnie dla poszukiwań Marca. Grzebał w swojej torbie od Big Stara i czegoś zawzięcie szukał. Nie rozglądał się, więc nie zauważył ani O'Neila, ani Erici, za to pewnym krokiem kierował się do Range Rovera, który zastępował jego Impalę.
Caylith - 2008-08-26, 11:58
:
Wskoczyła do BMW i odpaliła silnik przeklinając O'Neila na czym świat stoi, następnie przeklinając siebie, Parkera i całą resztę świata. Zanim jednak ruszyła, wygrzebała ze schowka wczorajszą paczkę Marlboro, wyciągnęła ostatniego papierosa i zapaliwszy, zaciągnęła się. O już lepiej. Oparła głowę o zagłówek przymykając na moment oczy i wypuszczając dym z płuc. To wszystko zaczynało tracić jakikolwiek sens. W skołatane myśli Erici wkradł się pomysł, jaki by do tej pory nie trafił tam za żadne skarby. Ale skoro on ją wyraźnie olewał... więc czemu nie...Westchnęła ciężko i dopiero po chwili zaczęła wycofywać operując kierownicą jedną ręką tak swobodnie jak zwykle.
- We will talk... sooner or later... i gwarantuję, że ci się ta rozmowa nie spodoba - mruknęła jeszcze pod nosem zaciągając się po raz kolejny.
Nevi - 2008-08-27, 01:53
:
O'Neil go zauważył i z miejsca ruszył by przeciąć mu drogę. Na jego twarzy gościł dziwny wyraz, coś pomiędzy zaintrygowaniem, a wesołością.
Hey, Parker! Zatrzymaj swoje długie chyże kroki i zaszczyć swojego kumpla chwilą rozmowy! Pytanie, góra dwa! - Marc nie przejmował się tym, że krzyczał. Grunt, żeby go zatrzymać.
KapitanOwsianka - 2008-08-27, 10:29
:
Cholera, byłem pewien, że wrzuciłem go do torby. mruknął do siebie, a potem podniósł spojrzenie niebieskich oczu na O'Neila. Hey man... uśmiechnął się wesoło Pewnie! Możemy pogadać idąc do samochodu? zapytał i nie czekając na odpowiedź ruszył w kierunku Range Rovera.
Nevi - 2008-08-28, 09:22
:
Jasne, lubię chodzić. - uśmiechnął się Marc i zrównał się z nim krokiem. Znudziła ci się wampirzyca?
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 09:59
:
Wampirzyca? spojrzał na Marca zaskoczony Ach - Erica... Nie dlaczego? zapytał znowu zaglądając głęboko do torby No cholera jasna... Zgubiłem list. zatrzymał się przy Range Roverze swojej mamy i otworzył drzwi, wyciągając z kieszeni kluczyki.
Nevi - 2008-08-28, 10:02
:
Nie zgubiłeś. - mruknął Marc, opierając się o maskę samochodu. Patrzył się na Maxa jakby coś go zastanawiało, ale nic więcej nie powiedział. Po sekundzie odbił się od Range Roverze i pobiegł lekkim truchtem do szkoły.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 11:17
:
Hey, man! krzyknął za O'Neilem To o czym chciałeś pogadać? zapytał jeszcze, jakby liczył na to, że Marc się zatrzyma i odpowie na pytanie.
Nevi - 2008-08-28, 11:47
:
Marc istotnie się zatrzymał, odwrócił powoli i spojrzał na Parkera, oceniając chyba czy na pewno chce się z nim czymkolwiek podzielić.
Twój list jest w łapach wampirzycy. - powiedział wreszcie, a potem odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę drzwi wejściowych.
Caylith - 2008-08-28, 12:14
:
Przez warkot silnika przedarł się ryk drapieżnego kotka zwiastujący sms. Erica wyrzuciła papierosa i zaczęła grzebać w torbie szukając komórki. Korzystając z tego, że jeszcze nie wycofała do końca, zaciągnęła hamulec nie wyłączając silnika i zaczęła czytać wiadomość.
- Oooo... no tak. Ufaj ale sprawdź. - zamruczała do siebie - Ciekawe, że obie mają taki sam pogląd. - pokiwała głową nad komórką spokojnie a potem szybko się zastanowiła. Plan się skrystalizował. Odrzuciła telefon na siedzenie nie patrząc gdzie rzuca i w rezultacie spadł on pod siedzisko. Westchnęła ciężko i przechyliła się by go poszukać i podnieść.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 13:24
:
Kamera zbliżyła się na twarz Maxa, która z niemego zaskoczenia powoli przekształcała się w bolesny cynizm i żal. Mięśnie na jego szczęce zagrały, kiedy zagryzł zęby, a potem rozejrzał się za samochodem Erici. Znalazł. Wrzucił torbę do samochodu i ruszył w kierunku BMW. Podszedł od strony kierowcy i z chłodnym uśmiechem zapukał w szybę.
Caylith - 2008-08-28, 13:35
:
Ze środka rozległ się łomot jakby ktoś usiłował podnieść głowę i przydzwonił w coś.
- Fuck... - wymamrotała ze środka samochodu i podniosła się trzymając za potylicę. Spojrzała krzywo na osobnika, który jej sprawił tą niespodziewaną przyjemność. Parker. Krzywe spojrzenie zmieniło się momentalnie w spokój. Idealnie maskując to czego nie chciał pokazywać na zewnątrz.
- Hej... what's up? - zapytała rozmasowując głowę i wrzucając nieszczęsny telefon do torby.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 13:45
:
Uśmiechnął się pod nosem i cofnął Wysiądziesz? zapytał i oparł się o jej samochód Hej, Marc twierdzi, że masz mój list... umilkł zastanawiając się głęboko jak dalej to rozegrać. Westchnął wreszcie Chciałbym go odzyskać.
Nevi - 2008-08-28, 13:45
:
Obserwowanie tej sceny przy muzyce RHCP było bardzo zabawne, nawet jeśli odległość była niesprzyjająca takim zadaniom, a Marc nie mógł słyszeć żadnego ze słów. Męczyło go tylko przymusowe grzebanie w plecaku w poszukiwaniu kluczy do swojego dwukołowego niemotorowego środka transportu.
O, okulary. - mruknął Marc i założył okulary na nos. Uśmiechnął się. Obserwowanie ich było znacznie fajniejsze, gdy słońce nie napieprzało go po oczach.
Caylith - 2008-08-28, 13:53
:
Tak absolutnego osłupienia na twarzy to chyba jeszcze nigdy nie miała. Jaki list? Dlaczego miałaby mieć jego list... list... Jess...
Osłupienie powoli zaczęło mijać zastępowane przez zrozumienie a potem przez zimną wściekłość. Powoli wyłączyła silnik i wyszła z samochodu ciskając gromy oczami. Zaplotła ręce na piersi i ze znowu zmieniony wyrazem twarz wyrażającym teraz zawód spojrzała na Maxa.
- Ach, więc O'Neil twierdzi, że mam list... zapewne chodzi o ten list który przypadkowo znalazłam w szafce u ciebie, tak? I którego do jasnej cholery nawet nie czytałam tylko włożyłam z powrotem tam gdzie był dlatego, że szanuję cudzą prywatność! - warknęła nieco ostrzej niż zamierzała ale szybko sie uspokoiła. - Ale ty wierzysz O'Neilowi prawda? Zła Ricky ma list... oskarżmy i sprawdźmy co zrobi...
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 14:00
:
Skarbie spokojnie... powiedział trochę ostro Nie oskarżam Cię! Tylko zapytałem. przewrócił oczami Rany, girl... Don't be so PMS... pokręcił głową Najprawdopodobniej wypadł z torby do szafki. Nie zauważyłem go. westchnął i ruszył naburmuszony w kierunku swojego Range Rovera.
Nevi - 2008-08-28, 14:10
:
Obok którego to na rowerze z obłąkaną szybkością jechał O'Neal. Cudem tylko nie zahaczył o lusterko Range Rovera, a potem pomknął w dół ulicy.
Caylith - 2008-08-28, 14:15
:
Pokręciła głową zastanawiając się co on wyrabia. Wszystkie żale i ciężki nastrój aż się w niej zagotowały i po prostu nie wytrzymała i ruszyła za nim. Teraz mogła być równie dobra chwila jak kiedy indziej. Złapała go za ramię zanim dotarł do samochodu i odwróciła ku sobie. Znowu była blada ale tym razem nie ze złości. Odezwała sie jednak w miarę cicho by nie robić widowiska.
- Ohhh... so that's it? Max coś tu jest nie tak, nie widzisz? Ty mnie podejrzewasz o coś tak.. idiotycznego jak czytanie cudzej korespondencji. W parę chwil dajesz się nastawić przeciw mnie takiemu Marcowi, który najwyraźniej uwziął się, żeby robić mi na złość, masz kłopot i nic nie chcesz powiedzieć, chociaż przecież jestem twoja dziewczyną i powinnam wiedzieć takie rzeczy, you don't talk to me, you're avoiding me and.. you're.. you're lying to me! Czy ja zasługuję na coś takiego? Tell me! - aż zacisnęła pięści sztywniejąc i niemal trzęsąc się z nerwów. - Dlaczego tak się ostatnio zachowujesz wobec mnie... co ja zrobiłam... za co do jasnej nagłej i niespodziewanej cholery... za co! - zagryzła wargę patrząc na niego mocno błyszczącymi oczami.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 15:11
:
Max zmarszczył brwi Erica, czy Ty ostatnio nie zgłupiałaś? Przecież, gdybym podejrzewał Cię o czytanie moich listów to nie omieszkałbym Ci o tym powiedzieć. Zapytałem tylko czy masz ten list... W moim głosie nie było nawet nuty wyrzutu! ale kiedy dotarło do niego, że przed chwilą zarzuciła mu kłamstwo zbladł. Ja Cię okłamałem?
Caylith - 2008-08-28, 15:18
:
- Pozwól, że cię poprawię. Zażyczyłeś sobie żebym ci oddała list "bo Marc twierdzi, że go mam" nawet nie pytając czy ja go faktycznie mam. Wystarczająco inteligentna jestem, żeby skojarzyć fakt oddania ci go z przeczytaniem, Parker. - powiedziała niskim głosem - A co do nie mówienia prawdy - uśmiechnęła się gorzko - wczorajszy telefon. Nie, nic ci nie jest... naprawdę nic ci nie jest a brzmisz tak jakby cię pociąg rozjechał. Tylko widać przyznanie się, że potrzebujesz pomocy jest taką straszną zbrodnią, że nie wolno mi nic powiedzieć. Ja to nazywam kłamstwem. Ciekawe jak ty to nazwiesz.. chronieniem mnie przed złem tego świata? - wypaliła ironicznie.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 16:56
:
Krew zawrzała w nim, ale głębszym oddechem się uspokoił. Wiesz co? Z tego co pamiętam powiedziałem, że Marc twierdził, iż masz list. Potem dodałem, że chciałbym go odzyskać. W mojej ocenie nie było w tym żadnych oskarżeń. Ale skoro wolisz sądzić inaczej to wsiadaj. Zabiorę Cię gdzieś... powiedział wskazując na Range Rovera, a potem wsiadając na siedzenie kierowcy Pokażę Ci coś na moją obronę.
Caylith - 2008-08-28, 17:10
:
- Nie - oświadczyła po prostu. - Nie żądam od ciebie dowodów na nic i nie potrzebuje niczego oglądać. Taka jest między nami różnica, wiesz? Ja bym najpierw zapytała czy to prawda a potem postąpiła zgodnie z prawdą i odpowiedzią nie sugerując w ten sposób nic. A ty, kochanie i tak już zresztą oceniłeś mnie tak jak chcesz więc oszczędź mi tego. - powiedziała mrużąc oczy niebezpiecznie. Błysnęły raz jeszcze i Erica odwróciła sie z zamiarem wrócenia do swego BMW.
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 17:36
:
Okej... powiedział spokojnie Szkoda tylko, że mnie nie słuchasz. Ubzdurałaś sobie nagle, że o coś Cię oskarżam, że coś insynuuję i że Ci kłamię na okrągło. A do tego wszystkiego trzymasz się tak kurczowo tego co sobie wymyśliłaś, że nawet nie słyszysz tego co do Ciebie mówię. wysiadł raz jeszcze z samochodu Więc jeszcze raz... O nic Cię nie oskarżyłem. Pytałem tylko czy masz ten list. nagle coś go tknęło Ty znowu myślisz, że ja mam romans. aż jęknął Przeczytałaś podpis na kopercie i zaczęłaś sobie wyobrażać nie wiadomo co... uśmiechnął się pod nosem, zupełnie tak, jakby powtarzał sobie w duchu, że mógł się tego spodziewać. Proszę, wsiądź. Poznasz Jess, a potem wszystko zrozumiesz. i kiwnął głową jakby chciał ją w ten sposób przekonać.
Caylith - 2008-08-28, 17:43
:
Nie zatrzymała się aż do momentu gdy dotarła do BMW. Ale tylko po to by wziąć torbę i zamknąć brykę. Potem bez słowa wsiadła do samochodu Maxa nie komentując jego rewelacji na temat romansów. To nie było jej godne.
- W ogóle się nie słuchamy... może sie nie znam, ale tak chyba nie powinno być - westchnęła cicho całkiem normalnym tonem i naciągnęła głębiej daszek czapki na czoło - Drive... let's finish this madness...
KapitanOwsianka - 2008-08-28, 17:46
:
Max pokręcił głową i wsiadł za kierownicę. Szybko wycofał i po chwili ruszył dodając trochę za dużo gazu, bo jedno z kół przez chwilę buksowało. Za chwilę oboje w grobowym niemalże milczeniu wyjechali z terenu szkoły.

Przeniesienie akcji.
Caylith - 2009-01-20, 22:39
:
- Somebody kill me... - zamruczała Erica wysiadając "po ludzku" ze swego BMW. Raybany zasłaniające oczy na czas jazdy pojechały do góry na czubek głowy gdy dziewczyna rozdęła chrapki i przyjrzała się budynkowi, którego nie oglądała przez ostatnie dwa miesiące. Ciężkie westchnienie wyrwało się z ust, i na moment pojawił się pomysł, by drzwiczki auta ponownie otworzyć, wsiąść do bryki i pojechać gdziekolwiek, byle nie być tu. Ale że Rika chlubiła się tym, że niewiele rzeczy jest w stanie ją przestraszyć, głaskała wielkie włochate pająki i jeździła w zawrotnym tempie BMW bez drgnienia ręki, wzięła głęboki oddech i ostatecznie zarzuciwszy na ramię skórzana torbę ruszyła powoli bez wahania w stronę dziedzińca. No przecież skoro się nie boi pająków to byle blondyn jej nie przerazi. Bo oczywiście chodziło o tego "byle" blondyna. Taaa... co cię nie złamie wzmocni cię. A więc dziewczyna energicznie szła przed siebie i po chwili przestała się przejmować rozglądając sie czupurnie i z zaciekawieniem po okolicy i twarzach znajomych z widzenia i całkiem obcych.
- Welcome to the jungle baby... - uśmiechnęła się do siebie a zielone oczy błysnęły z rozbawieniem.
KapitanOwsianka - 2009-01-20, 22:44
:
Parker jak zwykle zajechał głośno. Z resztą czego się spodziewać, skoro jego Impala miała 400 koni mechanicznych na samym gaźniku. Czarny, przeraźliwie długaśny samochód wtoczył się warcząc na parking i zatrzymał na ulubionym miejscu Maxa. Zanim jeszcze silnik zgasł i zdążył przebrzmieć drzwi zaskrzypiały (tego jedynego nie mógł wyeliminować po wypadku) i ze środka wysiadł Parker. Rozejrzał się na tyle niefortunnie, że jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Erici. Uniósł dłoń w geście niemego powitania.
Caylith - 2009-01-20, 22:50
:
Zielone tęczówki rozszerzyły się w szoku a potem zwęziły. Cholera! W swym energicznym kroku zamarła na moment ale w tempie ekspresowym odzyskała równowagę. Jedynie lekki rumieniec jaki pojawił się na policzkach i zaraz zaczął znikać, świadczył o tym, że coś ją wytrąciło z równowagi. Pomyślała chwilę, że to wielka ulga, że pierwszy szok przeżyła dwa tygodnie temu gdy wrócił. Teraz... było nieco łatwiej. Przechyliła więc głowę na bok przyglądając mu się. I ostatecznie kiwnęła głową a kącik ust uniósł się leciutko nie wyrażając ani specjalnej radości ani wściekłości. Poznała i przywitała starając się wyglądać neutralnie.
Sygin - 2009-01-20, 23:05
:
- Upał... diablo gorąco... - syknęła Anna wysiadając ze swego forda. - Niech ktoś tam na górze zakręci kominek! - poprosiła niebiosa zadzierając jasną głowę w stronę niebieskiego nieba. Nikt na jej modły nie odpowiedział, a nawet zrobiło się goręcej, w jej mniemaniu. Chyba, że to nagrzane blachy samochodu. Cokolwiek to jednak było, Anna odskoczyła na wszelki wypadek od bryki zaraz jak tylko ja zamknęła, aż krótka spódniczka w tenisowym kroju zafurkotała wokół kolan. Podwójny top w dwóch kolorach niebieskiego był w miarę przewiewny więc zaraz stwierdziła, że da się przeżyć. Zrobiła krok do tyłu i zaraz znowu musiała odskoczyć gdy jakiś wielki czarny potwór przejechał obok niej. Wychyliła się zza swego ślicznego autka za potworem by zjechać go odrobina slangu rodem z jej rodzinnych stron ale zapomniała języka w gębie poznając potwora. A także tego potwora co z niego wylazł. Szczery szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. No, może ten dzień nie będzie aż taki straszny. Po czym puściła się pędem w stronę potwora który wylazł z "potwora", zahamowała tuż za nim i podbiwszy się mocno uwiesiła się na jego szyi piszcząc prawie z ekscytacji i podduszając uściskiem od tyłu.
- Maxiu!
KapitanOwsianka - 2009-01-20, 23:13
:
Max wyraźnie chciał ruszyć w kierunku Erici, ale w tym momencie uwiesiła się na nim Anna. Roześmiał się wesoło uwalniając się od duszącego uścisku, ale tylko po to by móc dziewczynę porwać w objęcia. Ha ha, nie spodziewałem się Ciebie tutaj! powiedział odstawiając dziewczynę wreszcie na ziemię. Przecież wyjechałaś do Pittsburga, czy gdzieś?
Derriuz - 2009-01-20, 23:14
:
Ryk silnika po raz kolejny przerwał ciszę na dziedzińcu. No... Względną ciszę. Motocyklista ślizgiem zakręcił, by zajechać na teren szkoły i upewniając się, że żaden sor nie patrzy, wykonał szpanerskie wheelie na swojej maszynce, po czym prędko zajechał na jedno z miejsc parkingowych i uspokoił swojego wariata. To znaczy motocykl, rzecz jasna. Zszedł z Choppera, kask zdjął głowy, odłożył go na wariata, potrząsnął łbem i rozpiął kurtkę. W końcu gorąco jak w piekle... Mimo, że szkoła się zaczęła, to miał dziwnie dobry humor. Do czasu... Rozejrzał się po otoczeniu wyszukując znajomych twarzy i zobaczył znajomą blond główkę.
- Oh boy... Oh God... Oh Jesus... Oh shit! - mruknął do siebie i coś, co można by nawet nazwać przerażeniem wpełzło na jego twarz.
Sygin - 2009-01-20, 23:18
:
- I guess they kicked me out - zachichotała radośnie obejmując go mocno w pasie i na próżno starając się ścisnąć tak by zatrzeszczały mu żebra. Drobne ramiona nie poradziły sobie z tym jednak więc dała se spokój. - A tak na poważnie parę spraw uległo zmianie. Za dużo by opowiadać teraz. Wróciłam by cie uszczęśliwiać dalej. A ty oczywiście się cieszysz! - dodała z przekonaniem wwiercając się w jego twarz wesołymi oczami i przechylając łebek na bok jak mały zaciekawiony ptaszek. - Co tam u ciebie, bro?
KapitanOwsianka - 2009-01-20, 23:24
:
Dude... Awsome... wystękał udając jednego z przejaranych ziomali i objął Annę ramieniem. Cieszę się, że jesteś. Już się bałem, że będę w tej budzie całkiem sam. Wiesz, Erica i Evan są teraz razem. Lizzy... Lizzy jest niedysponowana, ale o tym opowiem Ci w spokojnym miejscu, a Chillman... Chillman właśnie zajechał na motorze. wskazał ruchem głowy na Dave'a, a potem instynktownie pociągnął Annę w kierunku szkoły. So, Stern, 'ssup girl?
Caylith - 2009-01-20, 23:28
:
Żywiołowe powitanie blondynki, która rzuciła się wręcz szczupakiem na Parkera nie uszło oczom Erici. I tym razem szeroki uśmiech wypełzł jej na twarz rozświetlając ją jak promyk słońca i sprawiając, że oczy jej się na prawdę uśmiechnęły. Bo jak mogłaby nie poznać tego małego żywego stworzenia, które wręcz podskakiwało z ekscytacji. W pierwszym odruchu miała ochotę podbiec do niej i uścisnąć mocno. Co ona zresztą tu robiła? Wieść głosiła, że wyjechała już na stałe, a tu widać... ale Ricky doszła do wniosku, że dowie się prędzej czy później. Poza tym powstrzymało ją coś jeszcze. Nie wyglądali jakby była im potrzebna trzecia osoba do rozmowy. I to na pewno nie ona. Może jak przestanie się wreszcie spinać w sobie na jego widok... no cóż.. Anna wróciła. Życie robiło się znacznie ciekawsze... Popatrzyła jeszcze chwilkę na nich, nadal uśmiechając się ciepło po czym ruszyła dalej.
ArFF - 2009-01-20, 23:37
:
Stanęła na wprost drzwi, by ocenić wykonywaną przez dwóch chłopaków pracę, którą im przydzieliła. Stali tam na tych drabinach i wieszali dekoracje, które Rayne robiła przez ostatnie trzy noce. Nagle usłyszała jak jeden z baloników pęka z hukiem. Chłopak, który stał z jej prawej strony, skulił się czekając na wybuch... nie musiał długo czekać.
-Damn! What are you doing? Moja idealna symetria... moje idealne dekoracje! Wykrzykując wniebogłosy, rzuciła się do drabiny. Obaj chłopacy szybko zeszli na dół i oddalili się na bezpieczną odległość, nie bacząc na to, że dekoracja ląduje na ziemi.
-They can't do anything ... Wszystko muszę robić sama... Warcząc i łypiąc spode łba na swoich "pracowników", wyjęła z kieszeni mały balonik i zaczęła go nadmuchiwać, co rusz sprawdzając czy jest już równy swojemu odpowiednikowi, który znajdował się po drugiej stronie dekoracji.
-Jeśli rozpoczęcie będzie opóźnione... uch... Zdenerwowana sięgnęła po sznurek, który leżał nieopodal jej stóp i zawiązała nim balonik. Po chwili przymocowała go też do całej konstrukcji.
-It's ok. Chodźcie tu gamonie! Krzyknęła na tamtych dwóch, jednak nie pojawili się. Spojrzała na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stali. Już ich nie było.
-Damn! Zaklęła. Na nikogo już nie można liczyć! Zdenerwowana, chwyciła jedną końcówkę dekoracji i wspięła się na najbliższą drabinę. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i sama powiesić tą cholerną wiązankę baloników i serpentyn.
Sygin - 2009-01-20, 23:46
:
Słuchała tego co mówił drobiąc obok szybko by dotrzymać jego wielkim krokom.
- Ty? Sam? - zrobiła zdumioną minę po czym z nagła wybuchnęła radosnym śmiechem - Człowieku, daj spokój. Blondynki, brunetki, rude... - rozglądała się wskazując na okoliczne panienki głową - a większość z nich będzie bardziej niż chętna by dotrzymywać ci towarzystwa. Because Parker is again on market, ladies and gentelmen. Whom will he choose... - dodała tonem prezentera z teleturnieju. Potem jednak nadstawiła uszu słysząc nowiny.
- Erica z Evanem, tak? No pasują do siebie. - mruknęła badając spod oka jego twarz uważnie. Szukała... w sumie sama nie była pewna. Żalu? Niezadowolenia? Wyrazu typu o-mój-boże-co-ja-zrobiłem-chce-ją-odzyskać-i-nienawidzę-kolesia? - Chociaż według mnie - zmarszczyła nos - to tak jakby Erica umawiała się z samą sobą w formie męskiej. Ale jej wybór. Hope they're happy.
Wieści o Lizzy nie skomentowała nijak. Średnio ją znała. Za to na wspomnienie o Chillmanie zamarła w pół kroku i rzuciła we wskazaną stronę morderczym spojrzeniem mrużąc oczy.
- So I see. He's alive... nadal taki wyluzowany i olewający wszystko... i wszystkich?
Nie udało się jej ukryć nutki żalu w głosie mimo szczerych wysiłków. Chociaż i tak głównie był gniewny. Zawiesiła na Chillmanie wzrok na dłużej a potem odwróciła głowę. Spokojnie mógłby nie istniec póki co. Zresztą... Max był w pobliżu to mogła sobie pozwolić na ignorowanie Pana Chill-Mana.
- Stern-ific, Parker. I rozbujamy to miejsce jeszcze bardziej.
KapitanOwsianka - 2009-01-20, 23:59
:
Max uśmiechnął się pod nosem Yeah, me too... westchnął cicho, a potem obrócił się wraz z Anną w kierunku Chillmana. Może powinnaś po prostu z nim porozmawiać? Przynajmniej spróbujecie sobie coś wyjaśnić? zaproponował, a potem wypuścił ją z objęć. Puścił do niej oczko i zaczął wspinać się po schodach do drzwi wejściowych.

Rayen:
Dzielnie walczyła z niepokornym transparentem, który absolutnie nie chciał wisieć symetrycznie. Wreszcie przechyliła się niebezpiecznie ciągnąc za sobą transparent, który wreszcie usłuchał i wisiał tak jak miał wisieć. Niestety w tym samym momencie Rayen straciła równowagę i zaczęła spadać z drabiny. Przez moment zajrzała jej śmierć w oczy, ale ostatecznie wylądowała bezpiecznie w czyichś ramionach.

Anna:
Właśnie mieli przejść pod transparentem wieszanym, przez jakąś dziewczynę, gdy ta straciła równowagę i zaczęła spadać z drabiny. Max zareagował instynktownie i podskoczył do spadającej dziewczyny zręcznie chwytając ją w ramiona, tym samym chroniąc przed upadkiem.

Rany, przepraszam, że tak bezpłciowo, ale już jestem padnięty.
Derriuz - 2009-01-20, 23:59
:
- Oh damn... A bad sign... She looked away... - skrzywił się, gdy się odwróciła. Spojrzał na Choppera. A obiecał rodzicom, że się nie spóźni...! Już prawie podniósł prawą nogę, żeby przerzucić ją nad motorem i rzucić kwestię "I'm so outta here!", ale coś go powstrzymało. Nie podniósł nogi... Nie powiedział nic. Zamiast tego spojrzał w stronę uciekającej blond-główki.
- May God have mercy upon my soul... - stęknął. To chyba geny ojca kazały mu zostać. To chyba geny ojca kazały mu zrobić to, co zrobił... A po prostu podbiegł do Anny. Zatrzymał ją, łapiąc ją za ramię.
- Hi-... - wypluł z siebie z niewyraźną miną na twarzy i zamilkł na dłuższą chwilę, jakby języka w gębie zapomniał - I-I know, I'm an asshole, and stuff, dopiero co wróciłem do Newport, ja musiałem... - zaciął się w tym momencie i rozejrzał wokół - Musiałem - powtórzył, podkreślając to słowo - Zniknąć dla wszystkich. Nawet rodzice nie wiedzieli gdzie jestem. Znaczy... - i w tym momencie znów zaciął się i rozejrzał - |Nie wytłumaczę ci tego... Tutaj... - i znów zamilkł. Chwila napięcia i złamał się wewnątrz.
- Oh - zawył - I know you hate me anyway. God! I'm outta here... - jęknął na koniec i zawrócił, by niespiesznym krokiem ruszyć z powrotem w kierunku Choppera.
Sygin - 2009-01-21, 00:14
:
- What's to talk about... - burknęła ale dała się puścić. Aby zaraz zostać zaatakowaną ponownie i odciągnięta spod transparentu. Na tyle dramatycznie, że nie zauważyła sytuacji ze spadaniem z drabiny. Patrzyła na Chillmana jak wyrzuca z siebie słowa i prawie wyje. W sumie.. wyglądało to nawet... słodko jak tak się kajał... Nie potrafiła powstrzymać drgnienia ust, które bardzo miały ochotę wygiąć się w rozbawionym uśmiechu. Uśmiech się mimo to pojawił. Tyle, że chłodny.
- Uspokój się, bo zachowujesz się jak w tanim romansidle, Chillman gdzie panna rozpacza nad zdechłym kanarkiem - prychnęła cicho. - And yes, you're an asshole and stuff... ale nawet dupki zasługują na wysłuchanie. Chyba, że - dodała niewinnie - ucieczki bez słowa weszły ci w krew i uskuteczniasz kolejną... - odgarnęła grzywkę z oczu czupurnym ruchem.
Derriuz - 2009-01-21, 00:20
:
Krew zawrzała w Chillmanie. Był wściekły. To nie jego wina, że musiał wyjechać. Ale i tak by tego nie zrozumiała. W życiu. Nagle zorientował się co zabrzęczało mu tak w kieszeni, gdy wychodził z domu. Wsadził rękę do kieszeni i wyjął zeń łańcuszek, który niegdyś kupił Annie. Coś w nim pękło. Obrócił głowę, by spojrzeć na nią kątem oka w taki sposób, a jaki jeszcze nigdy na nią nie patrzył. Chłodno i wściekle. Prowokacja miała na nim niewłaściwy skutek. Rzucił naszyjnik w stronę blondynki i coś wewnątrz kazało mu powiedzieć coś, czego żałował już po sekundzie:
- Nieważne - rzucił oschłym, lodowatym tonem przeczącym zupełnie emocjom kotłującym się w nim i szybkim krokiem, ale wcale nie nerwowym, udał się w stronę swojego motora.

Sztuczka - Nieważne
ArFF - 2009-01-21, 00:35
:
-Damn! Zakląć zdążyła, jak to w zwyczaju miała, gdy coś jej nie wychodziło i oczy zamknęła ze strachu. Dzień nie zapowiadał się zbyt ciekawie... kolejna porażka, kolejny krok w tył na drodze do miana przewodniczącej.
Już myślała o swoich obitych pośladkach, gdy nagle poczuła pod sobą męskie ramiona, w których miękko wylądowała. Uchyliła lekko powieki i zerknęła na ziemię. Dzielił ją od niej jeszcze spory dość kawałek. Otworzyła całkiem oczy by spojrzeć na tego, który uratował jej tyłek i to dosłownie. Zobaczyła całkiem sympatyczną twarzyczkę, więc uśmiechnęła się przymilnie. Po chwili jednak czar prysł, a uśmiech zniknął. Jej dłoń powędrowała do jego włosów i odgarnęła kilka kosmyków, zmieniając ich kąt padania o całe 180 stopni.
-This is better... Mruknęła pod nosem i ponownie uśmiech pojawił się na jej twarzy.
Sygin - 2009-01-21, 00:36
:
- Super. Nieważne. - syknęła. Gdy zobaczyła swój łańcuszek trzaskany na ziemie i to jak się zachował... zabolało. A myślała, że już jej ostatecznie przeszło. Popatrzyła jeszcze za nim
- Run away... that'a what you are best at, ain't you...
Zafurkotała spódniczka gdy gwałtownie odwróciła się z zamiarem ruszenia do budynku. Wzgardzony łańcuszek błyszczał w słońcu.
Derriuz - 2009-01-21, 00:58
:
Wkrótce ryk Choppera obwieścił wszystkim obecnym na dziedzińcu zmianę planów Dave'a Chillmana. Z piskiem opon jednośladu wyjechał z terenu szkoły i wpadł na ulicę.
KapitanOwsianka - 2009-01-21, 10:47
:
Anna:
Rzeczywiście zabolało, a jego "nieważne" sprawiło, że świadkowie sceny patrzyli na nią trochę z mieszanką politowania i wsparcia. Wszystko to sprawiło, że poczuła się jeszcze gorzej, a fala gorąca wypłynęła na jej twarz, na pewno z czerwienią.

Rayen:
Odruchowo cofnął głowę, ale generalnie poddał się zabiegowi zaglądając w oczy dziewczyny. Cały czas trzymał ją na rękach, jakby zapomniał, że przecież już może ją postawić. Nic Ci się nie stało? Nie skręciłaś nogi, albo... zapytał kiedy ich spojrzenia wreszcie się spotkały zamarł, zapominając języka w gębie.
Caylith - 2009-01-21, 11:13
:
Drepcząc niespiesznie i powoli wracając do humoru sprzed paru chwil zaczęła się zastanawiać gdzie jest "jej" reszta. To spowodowało pojawienie się w dłoni telefonu. Ricky idąc jeszcze wolniej tak, że nie tylko znajome dwie osoby ale i sporo innych ludzi ją wyminęło i średnio patrząc pod nogi zaczęła stukać smsa do Evana. Krótkie "Where R U?". Naprawdę chciała by wreszcie się pojawił bo.. no nieważne. Po prostu potrzebowała wsparcia swego gościa. Telefon pisnął wysyłając wiadomość a Ricky dopiero teraz usłyszała szybką wymianę zdań między Dave'm i Anna. Podniosła głowę akurat na czas by odskoczyć z drogi chłopaka, który pędem wracał z powrotem. Anna gniewnym gestem odwracała się i szła do budynku.
- Ouch... chyba powiedział coś nie tak. Albo ona - westchnęła. Jej uwagę przyciągnęło coś jeszcze. Na ziemi błyszczał łańcuszek, który na pierwszy rzut oka rozpoznała jako ten, który Anna nosiła. Tylko czemu leżał na ziemi? Erica pokręciła głową i podniosła go. Trzeba będzie oddać jak wpadnie na któreś w szkole. Z zafrasowaną miną i stwierdzając, że ten dzień wcale nie zapowiada się fajnie rozejrzała się jeszcze raz. Zielone tęczówki utkwiły w krzywo zwisającym bannerze, chwiejącej się drabinie i Maxie trzymającym jakąś nieznaną jej brunetkę na ramionach ze spojrzeniem cielęcia zapatrzonego w malowane wrota. To... to spojrzenie widziała kiedyś... dokładnie rok temu... utkwione w sobie...
- Wake up girl... - zawarczała do siebie biorąc się w garść ku swemu wielkiemu zdumieniu, chociaż nie sądziła, że da radę tak szybko w ciągu paru chwil po poprzednim "skamienieniu". Szybkim ruchem włożyła łańcuszek do torby i ruszyła w stronę wejścia omijając parę wzrokiem. - Evan where the hell are you... - dodała pod nosem zanurzając się w cień wejścia.
Sygin - 2009-01-21, 11:27
:
Odjechał! Ten bałwan wziął, odjechał i zostawił ją w takiej sytuacji! Niech szlag trafi wszystkich facetów! Anna myślała samymi wykrzyknikami. Policzki piekły ją od rumieńca a oczy szczypały podejrzanie. I jeszcze patrzyli się na nią jak na jakieś dziwadło... wzięła się w garść i dumnym gestem uniosła głowę przywołując najbardziej olewającą minę jaką tylko była w stanie wymyślić.
- Jeszcze wrócisz na kolanach... - syknęła niby pod nosem ale tak by ci co patrzyli dobrze to usłyszeli. Po czym odwróciła się ostatecznie i ruszyła do szkoły dumnym krokiem.

spalam punkt zajebiozy na ta scenkę :P

Nie była pewna ile ta duma potrwa zanim znowu zacznie analizować sytuację więc znajomą wysoką sylwetkę dziewczyny, która przemknęła koło niej ze zmarszczonym czołem przywitała jak wybawienie.
- Erica! - zawołała i podbiegła do niej otaczając ramieniem w pasie z uśmiechem - You have NO IDEA how I am glad to see you now...
Caylith - 2009-01-21, 14:29
:
Szaro zielone oczy zwróciły się w stronę Anny z nieco przygnębionym wyrazem ale zaraz lekko uśmiechnęły. Nie było chyba osoby, która potrafiłaby się smucić przy tej małej pchełce.
- Well, well, well, what do you now... Anna Stern. Cześć ci - zaśmiała się ciepło otaczając ją mocno ramieniem i cmokając w czubek głowy. Miała po temu świetne warunki bo Anna była niziutka. - Och a czy fakt, że się tak cieszysz na mój widok ma coś wspólnego z tym, że się stęskniłaś za mną w tym swoim Pittsburgu? - uśmiechnęła się szelmowsko i pomechrała jasną czuprynkę Anny znienacka - Czy też może usiłujesz uciec z placu boju a druga osoba jest świetnym powodem ku temu... - dodała ciszej nieco z ledwo wyczuwalną mroczną nutką w głosie popatrując na Annę z ciekawością. Strasznie była ciekawa o co im poszło z Chillmanem, ale wrodzona delikatność nie pozwoliła zadawać pytań o ile blondyneczka sama nie zacznie. Ujęła ją pod ramię ciągnąc wolno korytarzem byle dalej od wejścia.
Sygin - 2009-01-21, 22:16
:
Wywinęła się zręcznie spod ręki burzącej jej wypracowany artystyczny nieład na głowie i zgromiła Erice spojrzeniem żądającym by tego więcej nie robiła jeśli jej życie miłe.
- Po części wróciłam bo się stęskniłam za paroma osobami. Including you. - mrugnęła okiem - ale głównie z innych powodów, którymi nie będę cię zanudzać. - dodała wymijająco wyciągając zmięty plan zajęć z torby wraz z numerem szafki w tym roku i żywo zaczęła się rozglądać za rzeczonym. - Co zaś do "ucieczek", Anna nie ucieka - Anna wycofuje się na z góry upatrzone pozycje. - oświadczyła dumnie - chociaż naprawdę nie wiem co Mu się stało. Chciał gadać a potem nagle nie chciał... Ricky! - błysnęła oczami z rozbawionym pomysłem - czy Chillman zmienił płeć? Cause I'd swear basing on his behaviour that he has gallopin' PMS!
ArFF - 2009-01-22, 19:21
:
- Nie... Wszystko dobrze. Wait ... Skrzywiła się lekko i wytarła jakąś plamkę, którą miał na policzku. Ten świat powoli doprowadzał ją do szału. I pomyśleć, że dopiero co mogła się połamać w co najmniej trzech miejscach, a już o tym zapomniała.
-Now, it's OK. Powiedziała z uśmiechem, gdy plamka zniknęła. Musiałeś się czymś ubrudzić... Wyjaśniła, widząc jego dziwne spojrzenie. Milczał nadal, więc by mu to wyjaśnić, zaczęła palcem pocierać o swój policzek. No tak tu... takie coś brudnego... Westchnęła. Never mind Szepnęła i spojrzała na ziemię. Możesz mnie już postawić? Muszę dokończyć wieszanie dekoracji... To powiedziawszy zerknęła w jego oczy, które wciąż były w nią wlepione.
Caylith - 2009-01-22, 20:20
:
Kąciki ust Erici podjechały do góry i nim zdołała się pohamować wybuchnęła swoim tak rzadko ostatnio spotykanym szczerym głębokim pięknie brzmiącym śmiechem. I nie mogła się powstrzymać bo ile razy prawie jej się to udawało patrzyła na Annę i ponownie chichotała.
- Sorry for that... - wykrztusiła w końcu - ale moja wyobraźnia jak zwykle płata mi figle. Wyobraź sobie, że zobaczyłam przed chwilą w głowie Chillmana w tej jego motocyklowej kurtce na Harleyu, z marsem na twarzy, niedogolonego... ale do tego w mini i szpilkach. Różowych! - pisnęła i znowu zarżała śmiechem. - To tak piję do tego pytania, czy zmienił płeć. Nie sądzę. - dodała uspokajając się w miarę - i myślę, że po prostu mu odbija bo nie wie co teraz zrobić z sytuacją ty i on. Poza tym to facet. Oni mają o jedną komórkę mózgową więcej niż koń, Anna, i trzeba im sporo wybaczać.
Zielone ślepia błysnęły dawnym ogniem. Erica zaczęła doceniać obecność Anny w HH. Może... może jakoś uda się przetrwać ten początek a potem będzie z górki.
KapitanOwsianka - 2009-01-22, 20:40
:
Anna:
Kilka osób pokiwało z uznaniem głową. Mogłaby przysiąc, że jakiś chłopak puścił do niej oczko. Generalnie atmosfera zmieniła się diametralnie, szkoda tylko, że Chillman nie był tego świadkiem.

Rayen:
Amm... Right. powiedział uśmiechając się i roztaczając swój czar, któremu rzeczywiście ciężko było się oprzeć. Postawił delikatnie dziewczynę na ziemi i wyprostował się. Był wyższy o dobrą głowę. Na pewno wszystko w porządku? zapytał jeszcze raz z troską, pochylając się lekko. Hey, maybe you need a hand?
ArFF - 2009-01-22, 20:59
:
-It's all right. A z pracą, chyba sobie poradzę. Odparła i odwróciła się, by wspiąć się ponownie na drabinę. Po chwili jednak obróciła się i stojąc na niej, spojrzała na chłopaka. Przez chwilę jakby się wahała. Widać było, że intensywnie myśli. Co rusz spoglądała to na niego, to na dekorację. Może jednak zbyt bardzo pospieszyła się z tą odmową.
- Have u some time to help me? Spytała, chyba zdając sobie sprawę, że tak łatwo sama sobie nie poradzi. Posłała mu swój magiczny uśmiech numer pięć, który miał na celu ułatwić uzyskanie pozytywnej odpowiedzi.
Sygin - 2009-01-22, 21:01
:
- Dave Chillman na różowych szpilkach? - patrzyła z osłupieniem na czarnulkę, która zwijała się ze śmiechu. Sama też zaczęła odzyskiwać dobry humor. Po pierwsze jej demonstracja na jego głupie "Whatever" zrobiła odpowiednie wrażenie, a po drugie mogła przestać myśleć o Chillmanie w kategoriach beznadziejnego spotkania dzisiaj. I zacząć w kategoriach drag-queen. - Erica a jakiej firmy te szpilki? Bo na jego wielkie łapy to Blahnik by nie wszedł. Może Laboutin? - zapytała z całkiem poważną miną i łobuzerskimi błyskami w oczach. - I czy przepraszam ogolił nogi do tej kiecki?
Pociągnęła Ricky dalej patrząc po numerach szafek i trafiwszy na swoją na szczęście nadal w głównym korytarzu, zaczęła kombinować z zamkiem szyfrowym.
KapitanOwsianka - 2009-01-22, 21:28
:
Max wyjął telefon z kieszeni by sprawdzić godzinę. Przegapię rozpoczęcie... Ale i tak nie planowałem na nim być. puścił jej oczko i schował telefon But first... You got a name? zapytał podchodząc do drabiny i stawiając prawą nogę na najniższym stopniu.
ArFF - 2009-01-22, 22:04
:
-Rozpoczęcie! Krzyknęła, jakby przypominając sobie o Bożym świecie. Musimy się pospieszyć... Nie ma czasu na głupoty. Chwyciła końcówkę dekoracji, która zaczepiła się o górną część drabiny, na której stała.
-My name? Zdziwiła się, po chwili przypominając sobie, że ją o nie zapytał. Rayne. Rzuciła przez plecy w jego kierunku.
Znalazła pętelkę, którą zrobiła ze sznurka między balonikami. Zahaczyła nią o wystający ze ściany nad drzwiami haczyk.
Caylith - 2009-01-22, 22:14
:
Oparła się o sąsiednią szafkę, nadal z miną rozbawioną i przymknęła oczy.
- Takich szczegółów nie stworzyłam. Kiecka i różowe szpilki. I nie wiem czy na włochatych nogach bo za bardzo furkotała jak jechał na motorku. A poza tym...
W tym momencie aksamitny, męski, głęboki, cudowny głos w jej torebce oświadczył, że przyszedł sms. Aż się miło takich ringtonów słuchało.
- Aha, pewnie mój metal daje znać, że żyje... - oświadczyła wyciągając telefon. Jednak wyraz zdziwienia w oczach a potem krótkie "hmm..." mówiły, że raczej nie. Rzuciła szybkie spojrzenie spod rzęs w stronę Anny i zaczęła odpisywać. Kącik ust nieznacznie drgnął w uśmiechu. Wcisnęła "Send" i zaczęła się bawić telefonem a na twarz wypłynął wyraz zamyślenia. Odpłynęła na dłuższą chwilę.
Noise - 2009-01-22, 22:16
:
Musiał nadejść i ten moment, w którym do szkoły przyjechał Evan. Jak zwykle w wypasionej bryce, która zwracała uwagę wszystkich, lecz dziś wyjątkowo obyło się bez ryku silnika, pisku opon, czy chmury dymu z palonych opon. Fakt faktem, jego tuningowany Nissan do najcichszych nie należał i samym swym wyglądem zwracał uwagę, lecz na szczęście obyło się bez efektów specjalnych, które z resztą były zabronione. Ballmer wysiadł z bryki zabierając z fotelu pasażera sporą torbę z laptopem i książkami, po czym wcisnął przycisk na pilocie blokujący drzwi i ruszył wolnym krokiem w stronę wejścia do szkoły rozglądając się dookoła w poszukiwaniu znajomych twarzy. Po chwili jednak sięgnął do kieszeni jakby sobie o czymś przypomniał i wyciągnął z niej iPhone'a. Jak się okazało miał wiadomość, na która szybko odpisał z nieskrywanym rozbawieniem, zapewne z powodu treści.
KapitanOwsianka - 2009-01-22, 22:20
:
Uśmiechnął się pod nosem i cofnął kawałek. Dla mnie wygląda świetnie. powiedział, ale nie do końca dało się rozeznać, czy komentował jej pracę czy jej wygląd na drabinie. Hej, Ray, powiedz mi, nie uważasz, że traktujesz to wszystko trochę za poważnie? zapytał siadając na murku i przyglądając się pracy dziewczyny. W końcu i tak nikt na to nie zwróci uwagi... Hell, I won't...
Caylith - 2009-01-22, 22:37
:
- You we've got new message, sweetheart - oświadczył iphone głosem, na dźwięk którego miękły kolana, wyrywając Ericę z zamyślenia. Jedna czarna brew podjechała do góry gdy sprawdzała co jest grane. I tym razem mina świadczyła, że oto "jej metal" dał znak życia.
- Krócej się nie dało? - Mruknęła z rozbawieniem i odpisała szybko. - Evan. - dodała w ramach wyjaśnienia w stronę Anny. - Dzięki Bogu, że jak gada jest bardziej wylewny... - zaczęła zezować w stronę wejścia z charakterystycznym wyrazem twarzy osoby wyczekującej na coś.
Noise - 2009-01-23, 14:36
:
Evan niemalże parsknął śmiechem odczytując treść wiadomości, która po chwili do niego dotarła. Z szerokim uśmiechem na ustach poprawił plecak na ramieniu i szybkim, dziarskim krokiem ruszył do szkoły w poszukiwaniu swej mrocznej bogini. Wiele czasu mu to nie zajęło, gdy dostrzegł Ricky i... kogoś kogo się tam zupełnie nie spodziewał. - Hello my ladies. - rzekł uśmiechając się szeroko, po czym skradł Erice buziaka, a następnie odwrócił się do Anny. - Witam Ciebie droga Anno. - powiedział parodiując lekki, dworski ukłon, po czym uściskał ją wylewnie. - Teraz już rozumiem, czemu Chillman pruł w stronę przeciwną do szkoły w tempie, jakby ktoś do niego strzelał.
Sygin - 2009-01-23, 15:15
:
- Aaaand... five left - wymamrotała Anna otwierając szafkę. Kolejną rzeczą jaką zrobiła gdy drzwiczki stanęły otworem był odskok w tył. - Jesus Christ did somebody died in it?! - sapnęła gdy ciężki odorek wypłynął na zewnątrz waląc ją w nos jak pięścią w łeb. Zaczęła wachlować ręką z nieszczęśliwą miną i przy okazji przyjrzała się Erice z wesołą miną.
- Co za głos w telefonie... i to nie jest raczej głos Evana... czy on nie ma nic przeciw temu, że smsy przychodzą ci z sygnałem zapraszającym do łóżka? - zapytała z rozbawieniem retorycznie. Nie uzyskała odpowiedzi gdy rzeczony Evan najpierw cmoknął Ericę a potem zgniótł ją.
- Część, kolego. - mrugnęła do niego - Ciesze się, że wziąłeś sobie do serca to co ci kiedyś mówiłam. I wyszedłeś na tym dobrze - powiedziała z uśmiechem porozumiewawczym nawiązując do rozmowy jeszcze z imprezy u O'Neila z końca zeszłego roku. - A nawiązując do Chillmana... nie moja wina, że zachowuje się jak bałwan - naburmuszyła się. - Nie chce gadać, rzuca łańcuszkami i wyje jak potępieniec... byłam gotowa przysiąc, że zmienił płeć bo to wyglądało jakby PMS miał... ale Erica twierdzi, że nie bardzo. Więc źródło problemu musi tkwić gdzie indziej. - mruknęła i zaczęła wąchać powietrze wokół szafki, która na szczęście zaczęła pachnieć normalniej.
Caylith - 2009-01-23, 15:27
:
- Mmm... hi hon... - zamruczała jak kot po cmoknięciu i bardzo zielonymi oczami uśmiechnęła się do niego do kompletu uśmiechowi na ustach. Nie dało się ukryć, że jest jej z nim dobrze i nawet nie próbowała bawić się w chłodną kiedy wcale taką nie chciała być. Ten facet wyciągnął ją z dołka i był z nią wtedy kiedy wszyscy inni odeszli. Gdyby tylko jeszcze poza szczerą sympatią i przywiązaniem potrafiła obdarzyć go czymś więcej... odgoniła jednak smętną myśl pozwalając, jak postanowiła wcześniej, by sprawy toczyły się w swoim tempie.
- Źródłem problemu, my dear - powiedziała spokojnie opierając się dla odmiany o Evana i chowając komórkę do torby - jest fakt, że on chyba nie wie jak cię ugryźć zanim ty nie pogryziesz jego. Dlatego bawi się w biegacza dystansowego.
ArFF - 2009-01-23, 23:05
:
-Are you crazy?! Zawołała stukając się palcem w czoło. To początek roku. Jaki początek, taki cały rok. Wyrecytowała, po czym zaczęła sięgać na drugą stronę, by powiesić przeciwległy koniec dekoracji.
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 00:29
:
Max kiwnął głową na znak, że przyjął do wiadomości jej wytłumaczenie, ale nie specjalnie się nim przejął. Za chwilę podniósł się, czując, że dziewczyna za chwilę znowu może potrzebować pomocy w zachowaniu równowagi i tak zaczął ją asekurować. Po skończonej pracy pomógł jej zejść z drabiny i uśmiechnął się tak, że Ray przebiegły dreszcze po plecach.

Bo działa SEKSAPIL ;)

Powiedz mi... Wybierasz się na rozpoczęcie, czy może napijesz się ze mną kawy?
ArFF - 2009-01-24, 16:20
:
-Chyba powinnam być na rozpoczęciu. Powiedziała, jednak w jej głosie nie było już tej samej pewności co przedtem. Kandyduję na Przewodniczącą... sam rozumiesz... Westchnęła. Dlaczego on musiał mieć taki słodki uśmiech. I te równe ząbki... (no tak... ta dziewczyna zawsze to wypatrzy.)
Może innym razem... Rzuciła i posłała mu swój uśmiech. ... o ile jeszcze będziesz chciał. Dodała pospiesznie i odwróciła się, by wziąć drabinę i odstawić ją na bok, by nie torowała przejścia.
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 16:30
:
Spokojnie... Ja ją odniosę. powiedział dotykając jej dłoni i wyłuskując z nich drabinę. Na przewodniczącą, tak? Mój głos już masz. uśmiechnął się Skoro uważasz, że ktoś zauważyłby Twoją nieobecność... Hej, nagle wpadł na jakiś pomysł Zostaw mi swój numer.
ArFF - 2009-01-24, 17:03
:
Puściła drabinę i pozwoliła mu ją ostawić.
-Wait a minute... Zaczęła szukać w spodniach jakiegoś kawałka papieru. Znalazła jakąś ulotkę w tylnej kieszeni. Rozejrzała się za czymś do pisania. Na wycieraczce leżał marker.
Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się.
-Could you turn? Zapytała.
Sygin - 2009-01-24, 17:10
:
- Może... - zamruczała, wrzucając nadmiar książek do szafki - zobaczymy co będzie dalej. Jak dalej będzie się zachowywał jak małpa to, nie wiem czy będzie sens próbować się z nim dogadywać. A tak nawiasem... jakieś rozpoczęcie roku uroczyste ma teraz być, no nie? - zaczęła się rozglądać by zobaczyć gdzie największy tłum będzie lazł.
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 17:13
:
Am... Mam telefon. powiedział wyciągając komórkę z kieszeni. Wręczył ją dziewczynie i uśmiechnął się pod nosem patrząc jak wpisuje numer. Skupiona na wyświetlaczu telefonu wyglądała naprawdę uroczo, no tak się przynajmniej zdawało Maxowi.
Tym czasem ludzie zaczęli się już zbierać na dziedzińcu, gdzie miało się odbyć rozpoczęcie roku.
Wreszcie Parker odebrał telefon. Zadzwonię... powiedział z uśmiechem, a potem zapisując kontakt ruszył w kierunku parkingu.
ArFF - 2009-01-24, 17:22
:
- Spoko. Będę Czekać. Krzyknęła za nim i z uśmiechem zaczęła sprzątać kawałki popękanego balonika, resztki sznurka i inne drobiazgi.
Po chwili była już gotowa, by rozpocząć ten nowy rok szkolny i ogłosić swoją kandydaturę na przewodniczącą szkoły.
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 17:27
:
Nie odwracając się pomachał do niej dłonią na pożegnanie i schowawszy dłonie w kieszenie swoim spokojnym krokiem, w końcu nigdzie się nie spieszył, ruszył do samochodu pozwalając by ludzie, a szczególnie dziewczęta się za nim oglądały. I rzeczywiście ciężko było oderwać od niego wzrok.

Bo spalam punkt lansu! Yeah!

Przeniesienie akcji.
Caylith - 2009-01-24, 21:04
:
Rozejrzała się. Sporo osób lazło do szafek, jak Anna wrzucało książki i wracało w trybie pospiesznym w stronę wyjścia i dziedzińca.
- Tak sobie myślę, że trzeba iść z prądem... come on - zaśmiała się pociągając za sobą Evana a Annę ucapiła za ramię i tez zaczęła holować. - Zobaczymy czego nam zabronią i nakażą w tym roku... - po czym energicznie ruszyła za dążącymi na dziedziniec.
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 21:20
:
Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-02-17, 11:59
:
Przed szkołą nie było tłumów. Owszem, raz na jakiś czas ktoś przechodził się po nim, ale i tak miejsce wyglądało na dość puste.
Rayen powoli kroczyła w stronę wejścia. Poranny spacer pomógł. Już coraz mniej przejmowała się matką, która miała jej zrobić "niespodziankę".
-Niech się dzieje co chce... Westchnęła i momentalnie zmieniła kierunek. Jej nowym celem była ławka. Miała jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji, więc po co miała dusić się w czterech ścianach.
Przycupnęła na niej i włożyła słuchawki do uszu. Jakaś delikatna muzyka wypełniła ją dogłębnie. Usiadła wygodniej i zaczęła obserwować ludzi, których z czasem zaczynało przybywać.
Caylith - 2009-02-17, 18:00
:
Energiczny stukot niewysokich obcasów, który urwał się nagle znaczył, że ktoś szedł szybko ale na moment się zatrzymał. Pod wpływem jakiegoś zjawiska. Erica, bowiem ona to była, idąc z parkingu z daleka dostrzegła na Ławce przez duże Ł, bo to TA ławka, Ray. W pół kroku zamarła i przyjrzała się dziewczynie z lekko na bok przechyloną głową. W parę sekund przez głowę przemknęło jej kilka pomysłów. Iść dalej do szkoły, Zignorować, Powiedzieć "cześć" i iść dalej, Zawrócić, Wejść tylnym wejściem... ostatecznie wybrała ostatni wariant czyli Nie robić z siebie idiotki. W rezultacie wysoki cień zamajaczył nad Ray. Ricky uśmiechnęła się lekko poprawiając torbę na ramieniu.
- Hi, perfect one. What's up?
ArFF - 2009-02-17, 20:00
:
Wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na osobę, która niespodziewanie do niej podeszła. Po chwili dopiero, dotarło do niej, że jest to nikt inny tylko Erica.
-Hi Przywitała ją, posyłając jednocześnie lekkiego smile'a. Tak sobie siedzę i myślę. Nic specjalnego. Wyjaśniła, po czym przesunęła się, robiąc dla niej miejsce. Siadasz? Zapytała dość niepewnie.
Caylith - 2009-02-17, 20:25
:
- If the sit's not taken... - kiwnęła głową i rozsiadła się obok. Spojrzała z lekkim uśmiechem na Ray. - So.. pierwszy dzień w nowej szkole dla ciebie, o ile się orientuję... Taki konkretny. Boisz się co będzie? - zapytała ciekawie wyciągając nogi przed siebie i krzyżując je w kostkach. Wydawała się być całkowicie luźna i w dobrym nastroju. Po wczorajszym chłodzie z Balboa nie pozostało śladu.
ArFF - 2009-02-17, 20:40
:
-Czy ja wiem... Wzruszyła ramionami i zapatrzyła się przed siebie. Jakoś nie odczuwała tego, że ma dziś zacząć edukację w nowej szkole. Może to dlatego, że jako dziecko, często musiała się przenosić, ze względu na rodziców...
-Szkoła jak szkoła. Najważniejsze to wiedzieć, czego tak właściwie od niej oczekujemy. Skwitowała, po czym spojrzała na Ricky z wyraźną ciekawością.
-A powinnam się bać? Spytała, mrużąc oczy.
Caylith - 2009-02-18, 17:54
:
- Zależy co dziś masz - zmrużyła oczy wystawiając twarz do słońca - Jeśli literaturę angielską z MacLeodem to masz szczęście. Świetny człowiek o ile nie odbija mu ze scenkami. McCoy od PE i fizyki też nie jest zły. W zeszłym roku robili śmierdzące bomby na lekcji - uśmiechnęła się pod nosem przypominając sobie czym się to skończyło. - But he likes to give you detention for the smallest thing he doesn't like. - przeciągnęła się - No i doktor Kim jest bardzo fajna.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 18:03
:
I jak na zawołanie wśród krużganków ukazała się ubrana w kostium dyrektorka szkoły. Kogoś szukała, a kiedy wreszcie wypatrzyła dwie dziewczyny siedzące na ulubionej ławce Parkera ruszyła w ich kierunku.
ArFF - 2009-02-18, 18:09
:
Wysłuchała uważnie tego, o czym opowiadała jej Ricky, co rusz kiwając głową i przytakując. W końcu dobrze wiedzieć, czego się spodziewać. Z tej krótkiej wypowiedzi zrozumiała tylko tyle, że chyba nie będzie tak źle.
-Chyba jakoś dam radę. Od kiedy pamiętam, potrafiłam dogadać się z każdym psorem.
Uśmiechnęła się, po czym zerknęła na wejście do szkoły. Do środka wchodziło już coraz więcej osób, a w ich kierunku zmierzała jakaś kobieta. Trochę ją to zdziwiło, ale nic nie powiedziała, tylko dała znać Ricky, że ktoś się zbliża.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 20:08
:
Dr. Kim zbliżyła się do dziewczyn i uśmiechnęła na przywitanie. Rayen, chciałabym żebyś przyszła do mojego gabinetu na długiej przerwie. Mam dla Ciebie pewną propozycję. uśmiechnęła się ciepło do Ray, a potem do Erici. Proszę oprowadzić Rayen po szkole panno Staunton. puściła jej dyskretne oczko i ruszyła w kierunku swojego gabinetu.
ArFF - 2009-02-18, 20:18
:
Dziewczyna, nieco zaskoczona, skinęła głową, w geście przyjęcia polecenia. Jednocześnie zaczęła się zastanawiać, jaką propozycję może mieć dla niej dyrektorka.
Kiedy kobieta już odeszła, zerknęła porozumiewawczo na Ricky.
-To chyba nie jest jakiś zły znak, nie? Zaśmiała się.
Caylith - 2009-02-18, 21:27
:
- Yes, ma'am! - służbiście skinęła głową szefowej szkoły i gdy ta odeszła rzuciła okiem na Rayen. - To była Doktor Kim. Równa babka. A czy zaproszenie do gabinetu można uznać za dobry czy zły znak zależy, czy coś przeskrobałaś. W tym przypadku... - wstała - myślę, że chodzi o jakąś robotę dla szkółki. Chodź. Pokażę ci co gdzie jest. Od stołówki po męskie szatnie - mrugnęła okiem wesoło czekając aż Ray się zbierze.
ArFF - 2009-02-18, 22:59
:
Nie musiała jej tego dwa razy powtarzać. Od razu wstała z ławki i ruszyła za Ricky. W końcu wypadałoby poznać tą szkołę od wewnątrz.
-Cool Rzuciła, nie przestając się uśmiechać. Przynajmniej nie będzie mnie oprowadzać jakiś totalny snob, albo co gorsza belfer.
Derriuz - 2009-02-18, 23:35
:
- Soo... Let's start from the beggining... - podjął niepewnie i znów jego ręka znalazła się na karku jak zwykle to robiła w kłopotliwych i nieciekawych sytuacjach, o czym Anna wiedziała aż nazbyt dobrze.
- Pozwolisz, że powiem najpierw to, czego nie zdołałem powiedzieć wcześniej - przełknął ślinę i przez chwilę miał wrażenie, że kamień wielkości pięści ugrzązł mu w gardle. Wdech, wydech... No dobrze, może już mówić.
- So... Zniknął, bo widzisz... Pamiętasz tą aferę z nielegalną bronią i tak dalej...? - zapytał niepewnie i po uzyskaniu potwierdzenia kontynuował - Więc... Kazali mi się ukryć. Nawet rodzice nie wiedzieli gdzie jestem. No i podczas kiedy federalni, czy tam niebiescy, nie wiem, rozpracowywali tą grupę... Tą, której uwagę no, niechcący przyciągnąłem - zniżył głos przy ostatnich paru zdaniach, coby nie było okazji podsłuchiwania - Ja siedziałem na jakimś zadupiu i tęskniłem za Newport... I za tobą, Anno... Ale... - zwiesił łeb na moment, podniósł go znowu - Za to, co powiem mnie znienawidzisz.
Sygin - 2009-02-19, 07:02
:
Otworzyła szeroko oczy. Takiej historii się nie spodziewała. Ale swoją ilość filmów kryminalnych obejrzała więc pokojarzyła fakty.
- Masz na myśli coś jak... program ochrony świadków? Afera z bronią? - nie kojarzyła - to mogło być przed jej pobytem. - Nie mogłeś chociaż 2 słów powiedzieć? Whatever... - potrząsnęła głową siadając na murku i podpierając bródkę na dłoniach.
- Hit me - mruknęła zamykając oczy. - Będzie co ma być. - domyślać się zaczęła szczególnie po tym "sweety" ze strony Lindsay. Ale skoro już powiedział A to niech powie B. I skończy. - Już chyba bardziej zakręcić mi we łbie nie można - parsknęła krótkim szczekliwym śmiechem, który miał w sobie mniej niż 0 radości i spora szczyptę szaleństwa podszytego smutkiem.
KapitanOwsianka - 2009-02-19, 09:43
:
Anna i Dave:
Usłyszeli dźwięk przypominający przeciąganie deski po betonie, takie specyficzne szuranie, które wydaje deskorolka podczas jednego z trików. A potem szum wydawany przez małe kółka. Koło nich zatrzymał się Chase Stevens. Cześć Anna... powiedział wesoło zatrzymując się ze zgrzytem. No jak tam? zapytał niepewnie.


Tym czasem Max zdążył zaobserwować, że jego ulubiona ławka, na której jeszcze nie dawno uwielbiał się wygrzewać, na słoneczku jest zajęta. Przez Ray i przez Ricki. Przez moment przeleciało mu przez głowę, że Erica na pewno coś na jego temat zmyśla, byleby przecierpiał swoje, zaraz jednak odegnał tę myśl Przecież to głupie. mruknął do siebie i westchnął, po czym udał się w kierunku swojej Impali. Na masce samochodu można lansować się równie dobrze. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, a poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy zobaczył, że na masce jego samochodu siedzi ruda dziewczyna.
Sygin - 2009-02-19, 10:12
:
- Hhhh... - zabrzmiało to trochę jakby się krztusiła. Efekt zbyt szybkiego wciągnięcia powietrza i próby jednoczesnego gadania - hi... I'm... in the middle of private conversation, Chase - podrapała się z zakłopotaniem po głowie - Pogadamy potem ok? - spojrzała prosząco, co w jej wykonaniu wyszło jak mina małej bezbronnej sarenki patrzącej na myśliwego.
Caylith - 2009-02-19, 10:35
:
- Ani belfer ani snob - obcasy zastukały energicznie gdy prowadziła "freshgirl" na wycieczkę po HH - niegdyś pierwsza gotka szkoły - uśmiechnęła się wesoło. - New ladies first - zatrzymała się przy wejściu i machnięciem ręki ponagliła Rayen. Zielone oczy złapały jeszcze widok Anny i Chillmana rozmawiających chyba o czymś poważnym. Oraz sylwetkę zdążająca w stronę Impali lanserskim krokiem, którą bez wątpienia mogła przypisać do Parkera. Szczególnie, że coś rudego siedziało na jego samochodzie. Pokręciła głową z westchnieniem dopiero teraz w pełni odczuwając, że wakacje naprawdę się skończyły.
- Welcome to the jungle baby... - zamruczała i podążyła za Ray do szkoły.
ArFF - 2009-02-19, 12:51
:
Zerknęła przez ramię. Wydawało jej się, że widziała Maxa, ale... może to tylko jej przywidzenia. Postanowiła się tym nie przejmować i weszła do środka.
-Czemu "niegdyś"? Zapytała, gdy nagle sobie uświadomiła, o czym mówi do niej Ricky.
Na wzmiankę o dżungli tylko się zaśmiała.
Caylith - 2009-02-19, 13:18
:
- Bo gotem jestem w mniejszym stopniu teraz niż w zeszłym roku. Lżejszy makijaż - wskazała na oczy - nie wszystko w co się ubieram jest czarne. No i jestem mniej mroczna. Plus... zmienił się facet. Z popularnego na mniej popularnego. Ale lepszego. At least he cares like he should... - uśmiechnęła się ciepło na wspomnienie Evana. - No więc gdzie chcesz najpierw iść... Green room? Stołówka? Męskie przebieralnie? - łypnęła rozbawiona okiem.
ArFF - 2009-02-19, 13:55
:
Zaśmiała się kręcąc głową.
-To Ty tu jesteś szefową. Ja tylko daję się Ci oprowadzić. Wyszczerzyła swoje ząbki i rozglądając się dookoła, zaczęła badanie nowego terytorium.
-Zacznijmy może od tego, co najciekawsze. Zaproponowała i już miała się uśmiechnąć, kiedy dostrzegła coś, co nieco ją zbulwersowało. Podeszła do jednaj ze ścian, na której wisiał jakiś plakat. Jedna z taśm, która przytrzymywała jego róg, została odklejona. Ray czym prędzej chwyciła ją i na siłę zaczęła przyklejać róg do ściany, jednocześnie kręcąc głową z politowaniem.
Derriuz - 2009-02-19, 21:32
:
Ledwo zaczął mówić, już chciał się przyznać...
- I did - kiedy przerwało mu brutalne wejście nieznajomego i to najwidoczniej skate'a. Przyjrzał mu się. Popatrzył na niego nieco krzywo z początku. Zaraz jednak jego twarz rozjaśniła się nieco (uśmiech-na-siłę-i-właśnie-że-do-cholery-widać-że-ci-nie-do-śmiechu) i podał rękę nieznajomemu.
- So... Chase... Hi. I'm Dave - powiedział starając się brzmieć tak przyjaźnie, jak to możliwe było w aktualnej sytuacji. Nie wspominając o fakcie, że 'lekko' wyprowadziło go jego wejście z równowagi.
Caylith - 2009-02-19, 21:52
:
- Greenroom - zawyrokowała spokojnie i ująwszy dziewczynę pod ramie pociągnęła ją od plakatu - C'mon. Ktoś inny to przyklei. Trzeba się napić kawy zanim się zacznie cyrk. A capuccino mają tam świetne.
KapitanOwsianka - 2009-02-19, 22:27
:
Anna i Dave:
Oh, you're Dave... powiedział i uśmiechnął się z lekką nutką wyższości. Okey hon, as you wish. powiedział i pogładził Annę po ramieniu, a potem kółka deskorolki stuknęły o kamień i Chase zaczął oddalać się ku schodom, które z kolei pokonał po murku z boku ich.

Rachel zeskoczyła z czarnej maski samochodu i rzuciła się niemalże w ramiona Maxa ściskając go silnie. Max okręcił się z nią dwa razy, co spowodowało, że nogami zrzuciła jakiemuś pierwszakowi naręcze zeszytów, i nerwowe postawienie dziewczyny na ziemi. Oboje gestem przeprosili nowego i zajęli się sobą, to jest rozmową i lansem na masce Impali.
Sygin - 2009-02-20, 12:55
:
Kiwnęła głową.
- Bye... - i odprowadziła go wzrokiem. Po czym ze spokojnym wyrazem twarzy - na tyle na ile mogła go przybrać po tym "hon" Chase'a, spojrzała na Dave'a.
- You're saying...?
Nadal oczekiwała na to coś za co przyjdzie jej znienawidzić Dave'a.
Derriuz - 2009-02-21, 21:16
:
- Whoa, whoa, whoa - uniósł ręce i jego nastawienie zmieniło się o jakieś 180 stopni - Hold you're horses. Did he just call you hon, or I have to go to a doctor to have my ears checked? - zapytał, opuszczając ręce i sciągając brwi nad przymrużonymi oczami oczekując jakichś sensownych wyjaśnień. Jak na jego gust, to sytuacja zmieniła się diametralnie.
- Fine. I DID sleep with her under gargantuan influence of alcohol, but that didn't mean anything to any of us. At least for her, for me it was a nice crap i stepped into! - rzucił uniesionym głosem, ściągając brwi jeszcze bardziej.
Sygin - 2009-02-21, 21:35
:
- Yup... he did call me "hon"... - wzruszyła ramionami - a ona ciebie nazwała "słodziutkim." Więc w kwestii nazewnictwa możemy uznać, że jest jeden do jednego. A tak w ogóle to czemu się dopytujesz o to tak jakbyśmy nadal byli szczęśliwą parą... ty zniknąłeś and I still now a crap about why it happened... pomijając te historie z jakimś programem ochrony świadków...
Zmrużyła oczy patrząc na jego zachowanie.
- Wiesz, Chillman dla mnie nie ma to znaczenia czy poszedłeś się pieprzyć po alkoholu czy bez niego. Ważne, że to była ona. I że jako takie harce w łóżku były. A jeszcze ważniejsze jest to, że wcześniej próbowałeś się ze mną dogadać... i to zapewne był odwet za to, że nie poszłam na twoje słówka tak łatwo i chętnie jak poprzednim razem. Niezła taktyka... chociaż doceniam fakt przyznania się.
Zaczęto dzwonić na zajęcia więc Anna zlazła z murku i poprawiła plecak na ramieniu.
- What now? - zapytała całkiem serio i poważnie - Co powinnam zrobić teraz?
Derriuz - 2009-02-21, 21:44
:
- Odwet... Tcht! - prychnął, kręcąc głową - Za kogo ty mnie masz? - mruknął nagle dziwnie przyciszonym głosem, przyglądając się jej uważnie. Nie potrafił uwierzyć, że dziewczyna z którą był szczęśliwy tak długo i w dodatku, które była z nim szczęśliwa, podejrzewa go o coś takiego.
- I think you know enough about why I left. I guess it's all up to you. Ale nie jestem już tego taki pewien. Geez... - przyłożył sobie dłoń do czoła, znów kręcąc głową.
- Just do as you please - stwierdził drugi raz już tym tonem, który wyraźnie mówił "mam to gdzieś", ale czy mówił prawdę, czy nie to już diabli wiedzą.
- Just one thing. It's usually not just "names", girl.
Sygin - 2009-02-21, 21:48
:
Spojrzała na niego ze smutkiem i westchnęła.
- Powiem ci co zrobię. Spróbuję nie wybuchać wściekłością na jej widok. Spróbuję nie zgrzytać zębami ze złości na twój widok. I spróbuję zapomnieć, że dzisiejsze "sweety" miało miejsce. I, że z nią spałeś. And damn, that I still care... - po czym odwróciła się i szybko weszła do szkoły zagryzając wargi i starając się na tyle szybko mrugać oczami, żeby nic nie pociekło.
KapitanOwsianka - 2009-02-22, 10:29
:
Max i Rachel tym czasem usiedli wygodnie na przedniej masce Impali odwracając twarze ku słońcu. Słuchaj Rach, nie widzieliśmy się kupę czasu, więc może urwalibyśmy się z pierwszych zajęć i poopalali trochę gadając? zaproponował krzyżując nogi przed sobą. Co zabawne Impala była na tyle duża, że spokojnie mógł się tak rozłożyć, opierając się o przednią szybę.
- Dla mnie bomba... opowiedziała z uśmiechem sprzedając mu kuksańca w bok i opierając się obok niego w podobnej pozycji.

Przeniesienie akcji.
Derriuz - 2009-02-26, 21:07
:
- No doubt I did - zaśmiał się krótko, kręcąc lekko głową - But thanks for noticing. Y'know, beer sounds great. Czym przyjechałeś? Bo albo mnie podwieziesz, albo będę musiał się zabrać na piechotę. Someone gave me a ride here - mówił do Evana, złażąc po schodach udając najbardziej wyluzowanego chłopaka na ziemi. Jednak ci, co znali go dość dobrze mogliby dojrzeć, że tak naprawdę nawet ten chwilowy sukces, jak mniemał, nie mógł przebić pewnego smutku, żalu i frustracji, jakie nosił głęboko w sobie.
Noise - 2009-02-26, 21:32
:
- Dzisiaj mogę robić za taryfiarza. - rzekł ze śmiechem i skierował swe kroki w stronę zaparkowanego nieopodal czarnego Nissana. Gdy znajdowali się kilka kroków od auta, Evan wcisnął przycisk na pilocie odblokowując drzwi. - Get your ass in, time to leave this place with metal-style bro. - rzucił do Dave'a wrzucając plecak do tyłu wozu i zajmując miejsce kierowcy. Gdy drzwi trzasnęły, silnik zbudził się do życia z głośnym, niskim pomrukiem, a po chwili zagłuszył go dźwięk muzyki.

Fear

Ghost wycofał szybko z piskiem opon, po czym wrzucił jedynkę i dał gazu do oporu zwalniając raptownie sprzęgło, co zaowocowało chmurą dymu z palonych opon i ich głośnym piskiem. Przez długą chwilę samochód wolno sunął w przód zostawiając za sobą szaro-siwą chmurę, lecz w końcu Evan odpuścił nieco gazu i auto wystrzeliło do przodu.

:arrow: Newport Beach
KapitanOwsianka - 2009-03-01, 20:13
:
Max siedział na masce swojej Impali, jak zwykł to robić lansując się. Na oczach wielkie, lustrzane okulary od Ray Banna dopełniały klimatu lansera na kogoś czekającego. Parker rzeczywiście, świadomy tego, że przyjechał z Anną czekał na nią, także na Ray i w ogóle na cokolwiek.
Caylith - 2009-03-01, 23:03
:
Wyszła z głównego budynku kombinując coś przy swoim telefonie. Tak konkretnie to poszukiwała kawałka, którego mogłaby sobie posłuchać na pocieszenie. Przez tą rozmowę z Rachel nie dość, że miała potężne wyrzuty sumienia to jeszcze miała o czym myśleć.
- O ile prościej byłoby, żeby coś takiego jak faceci nie istnieli... - zamruczała pod nosem idąc najpierw schodami potem dziedzińcem i grzebiąc w telefonie. - A tu jesteś... - zapuściła wybrany kawałek i wrzuciwszy telefon do torby podniosła głowę by... - shit... - mruknęła widząc lansujący się obiekt o kryptonimie "Parker" na parkingu. W dodatku lansujący się w takim miejscu, że musiała przejść obok by trafić do swego samochodu. Odruchowo zaczęła przybierać wystudiowany, spokojny wyraz twarzy ale nie miała na to siły. Powarkiwać też nie chciała bo i po co. Zamiast tego ruszyła na zderzenie czołowe nie spuszczając wzroku. Jak się zetną, trudno - nie pierwszy i nie ostatni raz. A może nie zauważy jej osoby... tak czy siak ukrywać się nie będzie. Twarz nabrała nieco upartego wyrazu ale poza tym była całkowicie normalna gdy Erica wędrowała w stronę swego samochodu.
ArFF - 2009-03-02, 20:43
:
"Nareszcie koniec" pomyślała, wychodząc przed budynek szkoły i nabierając świeżego powietrza w płuca. Poprawiła torbę, powoli krocząc po dziedzińcu. Po drodze wyrzuciła jakąś kulkę papieru do śmietnika - zapewne jakieś niepotrzebne notatki, bądź rysunki. Dostrzegła zmierzającą ku parkingowi Ricky i już chciała coś doń zakrzyknąć, gdy na masce Impali dostrzegła Maxa. Widać było, że na coś, lub na kogoś, czeka.
Przygryzła wargę i dość niepewnym krokiem ruszyła w tamtym kierunku.
KapitanOwsianka - 2009-03-02, 22:05
:
Hi, Ricky... powiedział, kiedy Erica zbliżyła się do parkingu. Uśmiechnął się do niej ciepło, zsuwając okulary na czubek nosa. Zdawał sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądała kolejna wymiana zdań, ale mimo to nie dawał za wygraną. Ładnie dziś wyglądasz...
Caylith - 2009-03-02, 22:12
:
Zmrużyła oczy lekko. Bardziej szare niż zielone. Ciekawe, że ten kolor od jakiegoś czasu pojawiał się w nich zazwyczaj w kontaktach z Maxem. Odgarnęła kosmyk włosów z oczu. Zielony kamień błysnął w popołudniowym świetle gdy przez parę sekund zastanawiała się nad reakcją jaka byłaby tu odpowiednia. W końcu olała.
- Hi. And thanks - powiedziała cicho - Lindsay powiedziałaby "passe" - przewróciła oczami.
KapitanOwsianka - 2009-03-02, 22:20
:
Linds nie podoba się też to jak ja się ubieram. powiedział wesoło A przecież oboje wiemy, że ubieram się świetnie... Jestem boski. puścił jej oczko i poprawił okulary, zachowywał się tak swobodnie i naturalnie, jakby zupełnie nic się między nimi nie wydarzyło. Co słychać? zapytał po chwili przerwy.
ArFF - 2009-03-02, 22:21
:
Szła, wciąż obserwując to Ricky, to znów Maxa. W pewnym momencie zaczęli chyba rozmawiać.
Ray zwolniła. Nie bardzo chciała im przeszkadzać. W końcu rozmowa z Maxem może poczekać, a może nawet w ogóle jej zaniechać. Zapowiadało się bowiem na to, że Lindsay całkowicie jej wystarczy do pomocy.
Zmieniła lekko kąt, by ominąć ich i niepostrzeżenie pójść dalej. Nie chciała się mieszać w nie swoje sprawy.
Caylith - 2009-03-02, 22:28
:
- No you're not. More like devilish in my humble opinion. W ładnym opakowaniu.
Kącik poważnych ust nagle zaczął wykazywać tendencję do podniesienia się w uśmiechu, co ją nieco zirytowało. Przecież on był tym złym! Powinna warczeć i prychać. A jeśli nie to to chociaż być zimna... ale zwyczajnie nie miała na to siły. Nie dzisiaj. Spuściła głowę i postukała noskiem buta w ziemię - Martwię się o Ell. You know, right? - spojrzała na niego z autentycznym smutkiem. Ell przeprowadziła się do Parkerów więc na pewno wiedział co z nią jest. - She still doesn't know what to do...
KapitanOwsianka - 2009-03-02, 22:39
:
Yeah... I know... powiedział zsuwając się na bok maski i spuszczając nogi nad kołem, tak, że teraz byli właściwie twarzą w twarz. Nadal nie wiem kto jest ojcem, a Lizy jest tym wszystkim dość przybita. Może to i lepiej, że wyjechała na trochę z matką. Oderwie się od tego wszystkiego. westchnął Hey, Ricky, mam prośbę... Postarajmy się nie kłócić? Lizy potrzebuje nas obojga teraz, a nasze konflikty mogą poczekać. spojrzał w jej oczy, te same, które kiedyś były tak słodko zielone, teraz wydały mu się szare. Czar prysł?
Caylith - 2009-03-02, 22:49
:
- Szczerze mówiąc to wolałabym żeby ich nie było...
Nadal wpatrywała się w nosek buta z silnym odczuciem deja vu. Rok temu o tej samej porze też rozmawiali. Jeżąc się i badając grunt. - Truth or dare... - szepnęła cicho do siebie a kącik ust tym razem podjechał do góry.
- Wolałabym aby parę spraw potoczyło się inaczej... - uniosła oczy które na moment zabłysły zielenią zmieniając kolor w obliczu emocji. I... nadziei? - By parę rzeczy dało się cofnąć... but I'll try... - dodała w kwestii Ell. Nadal jednak wpatrywała się w tęczówki Parkera tak jak nie robiła tego od wielu długich miesięcy. I przeklinała w duchu samą siebie i Rachel bo zdała sobie przez nią sprawę z pewnej rzeczy, której nawet bała się nazwać.
KapitanOwsianka - 2009-03-02, 22:59
:
Max uśmiechnął się szerzej. Ja też bym wolał, by sprawy potoczyły się inaczej. powiedział spokojnie i w odruchu pogładził Ericę po ramieniu. Truth... odpowiedział na ciche pytanie, które zawisło trochę wcześniej w powietrzu, a potem nie chcąc przeginać swojego szczęścia cofnął się i rozsiadł raz jeszcze wygodnie na masce swojego samochodu, wyglądając Anny, lub Ray.
Caylith - 2009-03-02, 23:14
:
- Truth... - mruknęła. Zielone oczy zaczęły szarzeć. - Gotta go... - powiedziała, nagle potężnie spłoszona. Zachowywała się jak kompletna kretynka wystawiając się na cios. A on zrani ją ponownie. Tak jak poprzednio. I znowu będzie boleć. Już boli. Skrzywiła się lekko gdy serce zakuło ją potężnie z nerwów a w głowie zagrzmiała kocia muzyka złożona ze słów "głupia, głupia, głupia..." Nieco szara na twarzy cofnęła się o krok - S...see ya... - i ruszyła do swego auta oddychając szybko i płytko co jak wiedziała na zasadzie prób i błędów pozwalało przegonić ból. Tylko, że tym razem było gorzej. Nie chciał przejść, więc zanim wsiadła oparła się o drzwiczki samochodu przymykając oczy i na siłę starając się uspokoić. - Let go...
ArFF - 2009-03-02, 23:17
:
Nagle rozdzwonił się jej telefon. Zerknęła na wyświetlacz. Fotografia ubranego odświętnie mężczyzny, a pod nią podpis "Dad", spowodowały nagłą zmianę nastroju. Czego on u diabła mógł chcieć? Odebrała.
-What? Rozpoczęła rozmowę dosyć niegrzecznie.
-Oj... chyba mój aniołeczek nie w humorku. Zaśmiał się serdecznie.Aż tak źle w tej nowej szkole?
-Nie udawaj, że nagle Cię to interesuje. Odparła oschle. O co chodzi?
-Nie znalazłabyś dziś dla mnie czasu? Może zjedlibyśmy razem coś na mieście?
Usta dziewczyny wykrzywiły się. "No pięknie. Akurat dziś." Pomyślała.
-Przepraszam ale jestem umówiona. Odparła z nieudawanym już żalem. Chciała zobaczyć Ojca, choć czuła się przez niego zaniedbana.
-Rozumiem.Ponownie się zaśmiał. Jos mi mówił o tym chłopaku. Bawcie się dobrze. i rozłączył się, nie dając jej dojść do głosu.
-Ech... Schowała telefon i zerknęła w stronę parkingu. Joseph jak zwykle przesadzał. Przecież Parker był tylko jej znajomym.
KapitanOwsianka - 2009-03-03, 10:09
:
Max odprowadził wzrokiem Ericę i z każdym jej krokiem jego czoło stawało się coraz bardziej chmurne. Wreszcie, gdy zatrzymała się przy swoim samochodzie zwinnie zeskoczył z Impali i podbiegł do niej, podtrzymując ją Hey, girl... Dobrze się czujesz? zapytał, wyraźnie zatroskany.
Caylith - 2009-03-03, 10:54
:
- N.. no... - wyszeptała nadal zaciskając oczy i oddychając szybko - but...it's gonna be better... for a moment. Tak jak zwykle.
Nieprzyjemne kłucie w sercu nadal ją trzymało i teraz naprawdę poważne zaczęła się denerwować, co nie było w żadnym wypadku dobre. Palce zaciśnięte na drzwiczkach samochodu pobielały. - Potrzebuję chwili, żeby przestało boleć. - wzięła głębszy oddech a potem znowu kilka szybkich i w końcu z ulgą poczuła, że kłucie wreszcie przechodzi. W ślimaczym tempie ale jednak. Westchnienie ulgi dało się słyszeć gdy w końcu uścisk dłoni na drzwiach zelżał nieco. - Teraz jest... w miarę ok. - powiedziała unosząc wreszcie głowę. W szarej nieco twarz błyszczały równie szare oczy. Ale kolory powoli wracały. Cokolwiek to było już faktycznie chyba przechodziło.
KapitanOwsianka - 2009-03-03, 19:23
:
Na pewno? zapytał niespokojnie Może powinienem Cię zawieźć do lekarza, albo coś w tym stylu? zapytał, ale nie podjął żadnego działania, widać sytuacja nie wydała mu się jeszcze tak ekstremalna, by musiał podjąć samodzielnie decyzję.
Caylith - 2009-03-03, 19:34
:
Wyprostowała się już całkiem.
- I said I'm fine... now... - mruknęła. Kolor zwykły wrócił jej na twarz - Po prostu z jakiejś nerwicy serce mnie boli. Jak się jest taka idiotką jak ja to to się często zdarza. I'm not gonna drop dead in your arms, Parker, więc nie rób takiej miny jakby cię aż tak interesowało jak się czuję.
Otworzyła drzwi od strony kierowcy i wsiadła do samochodu. Tak... stanowczo wrócił jej kiepski humor i zachowywała się karygodnie, za co się skarciła kolejny raz. Przygryzła wagę - Sorry... I'm just tired... lepiej jak zniknę wszystkim z oczu.
Sygin - 2009-03-03, 20:11
:
- O jest mój rycerz na białym koniu - zaśmiała się do siebie złażąc po schodach i wędrując w kierunku parkingu na którym jej sokole oko dostrzegło lansującego się Maxa. - a raczej na czarnej Impali.
Zaraz jednak wytrzeszczyła oczy bo rycerz zaczął rozmawiać z Ericą - sądząc po wzroście i czarnych włosach i to bez wściekłych gestów i podskoków - jak się spodziewała widzieć tę parkę w rozmowie. Zamiast tego Erica poszła a on... poleciał za nią po chwili i coś się wypytywał. - Dziwne... - mruknęła przyspieszając kroku - Trzeba to zbadać... - sytuacja stanowczo nie była normalna.
ArFF - 2009-03-04, 19:04
:
Nagle dostrzegła blondynkę, w której po chwili rozpoznała Annę.
-Zgrana paczka przyjaciół... Powiedziała sama do siebie i westchnęła. Sama nie miała nawet przyjaciółki, z którą mogłaby porozmawiać o jakiś głupotkach.
Pokręciła głową i ruszyła przed siebie. Trzeba w końcu wrócić do domu.
Ostatni raz jeszcze się obejrzała, by spojrzeć na trójkę przyjaciół, po czym odeszła.
KapitanOwsianka - 2009-03-04, 20:02
:
Max, zanim jeszcze wsiadła do samochodu już patrzył na nią wzrokiem wyrażającym coś w rodzaju politowania. Whatever... prychnął i pokręcił głową. I tak powinnaś iść do lekarza. westchnął ciężko i oddalił się w kierunku swojej Impali, mrucząc coś pod nosem. Starałem się, nie wyszło...
Caylith - 2009-03-04, 20:50
:
- Nice... I don't want to and I don't need to... - parsknęła. I to byłoby na tyle jeśli chodzi o porozumienie i Parkera. Jak zwykle słomiany zapał. Zero woli walki i starania się. A więc dobrze... Zagryzła wargi. Chociaż szkoda... swoją drogą ciekawe jakby to było dogadywać się z nim platonicznie. Jak to się udawało blondyneczce, którą właśnie widziała zdążającą ku nim? Przekręciła kluczyk. BMW zbudziło się z cichym pomrukiem i już po chwili wraz ze swoją właścicielką opuściło parking. Jadąc nad wyraz spokojnie. Widać Erica mimo "czucia się dobrze" wolała jednak nie ryzykować.
Sygin - 2009-03-04, 21:41
:
- Well well well.. crash and burn... - odezwała się podchodząc z wyraźnym zaciekawieniem w brązowych oczach. Chociaż "zaciekawienie" było mizernym określeniem na ten pożar ciekawości ozdabiający jej twarz. - Przynajmniej na to wyglądało. Czyżby działo się coś o czym nie wiem?
KapitanOwsianka - 2009-03-04, 21:50
:
Well, well, well... Nadal mam wrażenie, że trzymasz jej stronę. powiedział zaglądając w brązowe oczka. Westchnął obrzucając szkołę leniwym spojrzeniem. Wyglądało na to, że powoli się dogadujemy, a potem... zdał sobie sprawę, że tak właściwie nie musi się tłumaczyć. Kawa? zaproponował...
Sygin - 2009-03-04, 23:33
:
- Don't look at me, I'm neutral. - uniosła ręce obronnym gestem - Mówiłam ci - ja się nie mieszam w wasze sprawy. Chociaż chętnie je obserwuję.
Zsunęła kapelusik na tył głowy i przyjrzała mu się mądrym spojrzeniem, przekrzywiając ją.
- Baby steps, Max. Skoro zaczęliście się dogadywać, nawet jak to diabli wzięli znowu... to już coś... maleńki postęp. Wszystko wymaga czasu. Jeśli oczywiście uważasz, że warto się z nią dogadać. - zmieniła temat. - Kawa. I donut, if you please... ale ponieważ już mi dziś raz stawiano więc tym razem ja postawię facetowi. - dodała i zaraz się wyszczerzyła, słysząc jak to brzmi. - Kawę i donuta.
KapitanOwsianka - 2009-03-05, 09:35
:
A powinnaś być po mojej stronie! powiedział z udawanym żalem i wyrzutem Ja trzymam Twoją w sprawie Chillmana. powiedział sprawdzając czy nie porysował lakieru, po czym otworzył drzwi samochodu, od strony kierowcy i zaczął ładować się do środka.
Sygin - 2009-03-05, 11:33
:
- Jestem neutralna i koniec gadania. Kropka! - oświadczyła bezdyskusyjnie włażąc na siedzenie pasażera. - Nie musisz trzymać mojej strony. Boys will be boys. Zresztą... - zastanowiła się zmykając drzwi. - nie wiem czy jest sens trzymać czyjąkolwiek stronę, skoro tu nie będzie wygranych. - wyglądała trochę smutno gdy powiedziała ostatnie słowa.
KapitanOwsianka - 2009-03-05, 20:52
:
Wierzę w solidarność z tymi, na których mi zależy. powiedział przekręcając kluczyk w stacyjce. Samochód przez chwilkę się dusił, po czym ryknął charakterystycznym basem i zaraz uspokoił się do swojego rytmu. Dlatego trzymam z Tobą, a nie z Chillmanem. wrzucił wsteczny i zaczął wycofywać.

Przeniesienie akcji.
ArFF - 2009-03-11, 21:25
:
Próba się skończyła, a Ray odetchnęła z ulgą, że to już koniec tych męczarni. W końcu nie każdy był orłem i nie każdy tańczył jak... jak Anna i jej partner. Na samo ich wspomnienie, na ustach dziewczyny pojawiał się uśmiech.
Wyszła przed szkołę. Chodziła chwilę po szkole w poszukiwaniu Maxa, ale go nie spotkała, więc dała sobie z tym spokój.
Zrobiło się troszkę chłodno, a ona chyba była za lekko ubrana, bo objęła się i potarła dłońmi o przedramiona.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz, gdy się zmarznie w Newport. Szepnęła sama do siebie i z lekkim uśmiechem pokręciła głową. Po udanej próbie, chyba nawet pogoda, nie mogła jej wyprowadzić z równowagi.
Derriuz - 2009-03-11, 21:39
:
Dave siedział już w swoim Camaro. Jego lewa ręka leżała na kierownicy, a prawa na jego własnym kolanie. Cały czas w jego głowie wirował obraz tańczących Anny i Chase'a.
- Maybe he's really the right man for her - skwitował, zdawałoby się, obojętnie, lecz po chwili uśmiechnął się posępnie - Even though he's a real idiot.
Spojrzał w lusterko, by przyjrzeć się własnej twarzy i po dłuższej chwili powiódł wzrokiem do wejścia do szkoły. Should talk to Max. Explain stuff. Chwilę zastanawiał się, czy lepszą rozmówczynią nie byłaby w tym wypadku Ricky, ale cóż. Wybrać musiał, bo nie wiedział do końca jak sobie radzili z kontaktami między sobą i mogłoby się zrobić nieciekawie. Podniósł więc komórkę i wybrał numer do Maxa.
Eithel - 2009-03-11, 23:33
:
Lindsay wyszła z próby dość zadowolona. Wyglądało na to, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Oczywiście - niektórzy tańczyli koszmarnie, a inni wręcz jak zawodowcy. Lindsay poczuła chłód, ale całe szczęście miała na sobie również żakiet. Wyjęła telefon i wybrała numer Stevena.. Może uda im się dziś spotkać.
KapitanOwsianka - 2009-03-12, 09:51
:
Yeah? odezwało się jednocześnie w obu słuchawkach, a potem rozmowy potoczyły się już swoimi własnymi torami.

W słuchawce Dave'a słychać było szum, jakby Max jechał samochodem. Speak to me Chillman?
ArFF - 2009-03-12, 16:11
:
Tymczasem Rayen szła spokojnie do domu, nie patrząc na to co dzieje się wokół. Miała własne sprawy na głowie. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić, siebie proszącej faceta, by poszedł z nią na bal. Tym większy był ten problem, że partnerem, nie miał być pierwszy lepszy chłopak ze szkoły, a Max Parker.
-Co ma być, to będzie. Jakoś sobie poradzimy Ray. Powiedziała sama do siebie, wychodząc poza teren HHS. W głowie miała już maleńki plan.
Caylith - 2009-03-12, 16:27
:
Torba wylądowała na siedzeniu pasażera, a Erica wskoczyła swoim sposobem przed kółko - przesadzając jednym susem drzwiczki. Paradoksalnie nie miała aż tak schrzanionego humoru jak myślała, że będzie mieć. I co ciekawsze nagle nabrała ochoty na hamburgera. Podwójnego. Z frytkami. I nawet znała dobre miejsce gdzie dawali to tłuste kaloryczne żarcie. BMW zamruczało gdy odpaliła silnik. Problem stanowił fakt, że była sama a to tak... łyso... Gdy ruszała, mignęła jej sylwetka Ray. W sumie... czemu nie.
- Hey Ray! - rozległ się okrzyk gdy czarny BMW zrównało się z dziewczyną i toczyło równolegle do niej - Wybieram się na hamburgery. Wchodzisz w to?
ArFF - 2009-03-12, 17:00
:
Z transu wybił ją jakiś znajomy dziewczęcy głos. Rozejrzała się za jego właścicielką i dostrzegła Ricky, czego jakoś nie bardzo się spodziewała, w tym momencie.
-Emm.. Sure. Odparła z uśmiechem. "A co tam... sprawa Maxa może poczekać." Pomyślała. Otworzyła sobie drzwi i wpakowała się do samochodu. A dokąd dokładniej chcesz jechać? Spytała, patrząc na nią z zaciekawieniem. Nie mogła powstrzymać myśli, że Erica jakoś dziwnie jej ostatnio unika.
Caylith - 2009-03-12, 17:09
:
- Hop in - kiwnęła ręką, ale laski nie trzeba było widać zachęcać bo sama wsiadła. Natychmiast przyspieszyła, prowadząc swobodnie jedną ręką podczas gdy drugą pakowała torbę za siedzenie pasażera, na oślep - Molo. Tam w knajpce mają nie tylko wspaniałe homary ale i świetne burgery. - uśmiechnęła się lekko. - A mnie dopadła chęć na coś bardzo niezdrowego, co jakiś czas temu muczało na łące - dodała z rozbawieniem w głosie. - A poza tym nie lubię się włóczyć sama. You're not vegeterian, are you? - przelotnie na nią spojrzała wyjeżdżając z parkingu. Wyraz jej twarzy był całkowicie normalny, lekko rozbawiony, zda się, że nic nie zostało jakichś tam dziwnych min robionych wcześniej. Widać Erica kiedy chciała odróżniała sprawy damsko-męskie od damsko-damskich.
Derriuz - 2009-03-12, 17:12
:
- Hey, pal - zaczął rozmowę grobowym głosem, lecz po chwili odchrząknął i kontynuował normalnie - I feel like i gotta talk to ya. Gotta spare few moments? - zapytał, unosząc odruchowo drzwi. Przy okazji rozglądał się po parkingu i wodził wzrokiem po osobach wychodzących z próby, rozpoznając lub nie, kolejne twarze.
ArFF - 2009-03-12, 18:36
:
-No, I'm not. Zaśmiała się serdecznie. Miała nadzieję, że ów "knajpka na molo" będzie w miarę chociaż porządna. Zazwyczaj nie lubiła barów, ze względu na ich czystość.
-So... Jak przygotowania do balu? Masz już sukienkę? Zapytała, zmieniając temat. W sumie była ciekawa, jaką sukienkę ubierze dziewczyna, która miała taki styl jak Erica.
Eithel - 2009-03-12, 19:14
:
- Hi! I was wondering if... - wymruczała jedwabistym głosem, przesyconym seksem jednocześnie okręcając pasmo długich blond włosów wokół palca - ... you have some time now.. just to give me extra lessons of french.
Caylith - 2009-03-12, 19:17
:
Kiwnęła głową z zadowoleniem.
- To dobrze. Can't understand these people... - mruknęła w temacie wegetarian. - Kiecka na kotylion? Coś tam mam obmyślone... a tak w sumie to przeróbki do niej właśnie robią - wypaliła ostatecznie. - Myślę, że podpadnie zarówno pod sytuację jak i pod mój gust. Lindsay powiedziałaby jednakże, że nie mam czegoś takiego - zaśmiała się łagodząc tym zjadliwość wypowiedzi. BMKa mknęła w zastraszającym tempie ulicami, czyli jak najbardziej w stylu Erici, która panowała jednak nad kierownicą całkowicie. Molo i parking obok ukazały się więc bardzo szybko na horyzoncie. - Speaking of Linds, how did you do it? - rzuciła z zaskoczeniem, parkując.(następnego posta wal na Knajpce na molo:))
KapitanOwsianka - 2009-03-12, 21:03
:
Chillman:
Amm... wyraźnie wahał się przez jakiś czas, Rope Cafe... 15 minutes. powiedział określając miejsce i czas za jaki mają się spotkać.

Linds:
Doleciało westchnięcie. Za godzinę? Marmaid Inn? zaproponował, a potem doleciały jakieś głosy rozmowy, przypominającej biznesową. To jak? Zainteresowana?
Derriuz - 2009-03-12, 22:08
:
- Fine. See ya 'til then! - odparł i rozłączył się. Wsadził komórkę do kieszeni, przekręcił kluczyk w stacyjce i powoli wycofał się z miejsca na którym się zatrzymał, by zaraz po wyjechaniu na ulicę znacznie przyspieszyć.
Eithel - 2009-03-13, 08:48
:
Uśmiechnęła się sama do siebie. - Ok, see you. - wymruczała słodko, po czym skończyła rozmowę. Po czym z gracją udała się w kierunku Ferrari, którym odjechała w sobie tylko znanym kierunku.
KapitanOwsianka - 2009-04-18, 10:20
:
Nie chcę napisać, że jak zwykle, ale od pierwszej klasy stało się to już tradycją, że najpierw było słychać, że Parker przyjeżdża a dopiero potem widać... I tak się stało tym razem. Czarna Impala z charakterystycznym, basowym pomrukiem trzystu konnego silnika, wtoczyła się na parking, sprawnie lawirując pomiędzy samochodami i przechodniami. I nie było możliwości by ktoś się nie obejrzał za tym samochodem i jego właścicielem. Max siedział spokojnie za kierownicą, uprawiając zimny łokieć, w okularach na oczach i tylko rozdawał pozdrowienia swoim znajomym, których miał w bród w szkole; i uśmiechy co ładniejszym dziewczynom. Obok niego siedziała Lizzy, która od niedawna mieszkała z Parkerami.
Max znalazł swoje miejsce, którego w tym roku jakoś nikt się nie odważył zająć i sprawnie, zaprzeczając gabarytom tego samochodu zaparkował.
Sygin - 2009-04-19, 16:04
:
Miała się właśnie wpakować swoim Fordem w miłe miejsce Parkera i tylko na moment się zatrzymała na parkingu w drodze na to miejsce by zamienić kilka słów z jedną znajomą, gdy rzeczony Parker wjechał zanim się obejrzała. W jednej chwili go nie było i nagle już jest. Westchnęła ciężko i zatrąbiła na niego kiwając mu palcem jak niegrzecznemu dziecku. Po chwili jednak znalazła miejsce dla siebie niedaleko i zmieściwszy się tam wyszła z samochodu z furkotem krótkiej spódniczki. - Hey Max! Mogłeś ustąpić mniejszemu! - zawołała z uśmiechem zbliżając się do kumpla. Uśmiech przyjazny posłała też Liz, która wysiadała z samochodu. Czemu przestała jeździć na motocyklu było jedna wielką niewiadomą. Może odkryła nagle przyjemność z poruszania się na czterech kołach zamiast na dwóch...
Derriuz - 2009-04-19, 16:12
:
Natomiast Chillman wręcz przeciwnie - on odkrył przyjemność poruszania się na dwóch kołach i właśnie tak zajechał pod szkołę, na swoim chopperze. Nie miał na głowie kasku, stwierdził ze woli żeby wiatr pogłaskał nieco jego twarzy przed dotarciem do krainy tortur i nudów. Znalazł wolne miejsce i zaparkował bez pośpiechu, po czym zlazł z maszyny z uśmiechem na gębie i począł rozglądać się po mijających go osobnikach.
KapitanOwsianka - 2009-04-19, 16:47
:
Max powoli, zupełnie jakby mu się nigdy nie spieszyło wysiadł z samochodu bawiąc się kluczykami. Nie kłopotał się zamykaniem drzwi na klucz, w Newport mało kto się tym przejmował, szczególnie jeśli nie miało się centralnego zamka na pilocika. A Max w sumie prawie swojej Impali nie zmieniał, prócz dostosowania sprzętu grającego i zmiany tapicerki.
Zaraz za nim z samochodu wysiadła Lizzy, trochę przygaszona, na pewno mniej wesoła niż zwykle.
No babe... pierwszy zaczął Parker This place is mine... I mean - her. poklepał Impalę pieszczotliwie po masce i rozłożył ramiona by uściskać maleńką Annę. No jak tam? Jak sprawa Chillmana?

Lizzy chwilę postała przypatrując się Annie i Maxowi, ostatecznie jednak zrezygnowała, nie czuła się swobodnie w tym towarzystwie bez Erici, a z tą jakoś nie miała odwagi się spotkać... Unikała jej od dłuższego czasu, w efekcie kontakt prawie się urwał. Ruszyła spokojnym krokiem w kierunku Green Roomu, gdzie mogła spokojnie usiąść i zdecydować, co i jak chce powiedzieć Evanowi na popołudniowym spotkaniu.
Sygin - 2009-04-19, 20:08
:
- Whatever, you own her - uśmiechnęła i zatopiła w maxowych przyjacielsko-braterskich objęciach. - Chillman? - zastanowienie pojawiło się na jej twarzy - myślę, że sprawy idą w dobrą stronę. - uśmiechnęła się uwalniając się od rosłego blondasa i przegarnęła ręką czuprynkę. Przy okazji łomot motocykla i wilk o którym była mowa pojawił się na horyzoncie.
- Raczej jadą w stronę HH. Chociaż tą stronę dobrą nazwać można tak średnio.

KapitanOwsianka - 2009-04-19, 21:15
:
Dlaczego? Ja tę szkołę uwielbiam. i jak na potwierdzenie jego słów jakiś gość przebiegając koło nich krzyknął: Świetna bryka Parker! Nie mogę doczekać się następnej imprezy! Max się uśmiechnął szeroko przybierając swoją pozerską postawę. Ja nawet nie wiem kto to jest! po czym obejmując Annę ruszył w kierunku również swojej ławeczki. Wiesz Ty co? Doszły mnie słuchy, że jesteśmy najgorętszą parą w mieście... Znaczy w szkole. Przebywanie z nami to największy prestiż jaki może dotknąć szaraczków. a mówił to tak, jakby rzeczywiście na tej popularności mu zależało. Czasem trudno było określić czy Max jest rzeczywiście płytki, czy za takiego stara się uchodzić.
Chodź... Zasiądziemy tam, gdzie zasiadała Loża... tak sobie myślę, że najwyższy czas założyć nową Lożę. W końcu jesteśmy najpopularniejszymi ludźmi w Harbor.
Derriuz - 2009-04-20, 11:49
:
Chillman natomiast siadł od boku na motocyklu, skrzyżował ręce na piersi i nogi w kostkach, po czym wlepił bez skrupułów wzrok w Parkera i Annę. Można by stwierdzić nawet, że jest zazdrosny, gdyby nie... Gdyby nie szeroki uśmiech na twarzy, który miał w sobie coś jak wybuchową mieszankę dumy, radości, ciepła i tryumfu. Zupełnie tak, jakby na potwierdzenie słów Anny co do "sprawy z Chillmanem" chciał całym swoim sposobem bycia właśnie powiedzieć "hej, patrzcie, jestem zajebisty, nauczyłem się odnawiać zdrowy związek i ratować beznadziejne sprawy!"
Eithel - 2009-04-20, 15:30
:
Lindsay weszła na dziedziniec HHS uśmiechnięta i zrelaksowana. Dziewczyna wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle, jej oczy skrzyły się wesoło i pogodnie. Zmiana nastroju zapewne wiązała się z potajemnym romansem, który rozkwitł pomiędzy nią a młodym nauczycielem francuskiego. Poza tym, po udanej organizacji Cothylionu jej pozycja w szkole wzrosła jeszcze bardziej. Zadowolona z siebie usiadła na ławce i zajęła się słuchaniem muzyki z różowego ipoda.
Sygin - 2009-04-20, 16:35
:
Dała się pociągnąć w stronę ławki. Na moment jeszcze tylko jasna główka odwróciła się w stronę Dave'a, po czym Anna kiwnęła w jego stronę w sposób sugerujący, żeby ruszył tyłek z tego dwukołowca i szedł z nimi. Usta ułożyły się w wesołą minę. Dave, do jasnej cholery, nadal masz piękny uśmiech... pomyślała. Zwróciła sie po chwili ponownie do Maxa.
- My? Popularni? You've got to be joking... - oświadczyła z niedowierzaniem. Nigdy nie interesowała ją popularność w HH ani lans ani inne tego typu duperele. Ale jego widocznie tak, więc skoro tak twierdził to mógł mieć rację - Chociaż pewnie chodzi o ciebie i tych co się ciągną za tobą. Twoja sława na nas spływa - dodała kpiąco, sadowiąc się na ławce. - Loża? zakładanie nowej? O czym mówisz? - zdziwiła się nieco, bo o żadnej Loży nie miała przyjemności słyszeć.
KapitanOwsianka - 2009-04-20, 20:18
:
W pierwszej klasie do spółki z kilkoma znajomymi powołaliśmy klikę, która w zamyśle miała trząść całą szkołą. uśmiechnął się wspominając stare czasy: Marca, Reginę i innych, który poznikali gdzieś w pomroce dziejów. Ze starej paczki został w sumie tylko Max, no i Dave, który dotarł się później i nie do końca wiadomo jak. Nawet nieźle nam szło, ale potem... Potem zjawiłaś się Ty, Evan, Chillman i Erica. siadł ciężko na ławeczce, przybrał wyluzuwaną pozę i posłał jeden ze swoich uśmiechów do kilku dziewczyn z pierwszej klasy chichoczących niedaleko.
Punkt lansu
Poprawił leniwie okulary na nosie. Z tamtej paczki w sumie została już tylko Linds, która ma ważniejsze sprawy, ale jak ją znam będzie się chciała niedługo pokazać w najbardziej popularnym towarzystwie w szkole, czyli z nami.
Derriuz - 2009-04-21, 21:34
:
Dave odbił się od motocykla i wsadził ręce do kieszeni, kierując swe powolne kroki w kierunku Anny i Maxa. Przeciągnął się po drodze jakby chciał podkreślić jak bardzo nic mu się nie chce i przerzucił głową to w lewo, to w prawo, strzelając przy tym kręgami. Gdy w końcu dotarł do nich oparł stopę o brzeg ławki i nachylił się lekko z uśmiechem. Widać humor mu dopisywał.
- Is this some king of a private converstaion, or maybe I could join in? - uniósł lekko brwi, skupiając wzrok głównie na Maxie, bo zapraszający gest od strony Anny juz otrzymał.
KapitanOwsianka - 2009-04-22, 20:06
:
Max zmierzył Dave krytycznym spojrzeniem, jakby zastanawiał się czy ten pasuje do tak prestiżowego towarzystwa. Uśmiechnął się wreszcie pod nosem i ruchem głowy wskazał na miejsce koło siebie, bo Annę już skutecznie zagarnął dla siebie. Dobrze, tylko staraj się nie zasłaniać mojego blasku innym. zażartował utrzymując pełną powagę i robiąc poważną minę, jakby powiedział właśnie coś bardzo ważnego.
Sygin - 2009-04-22, 21:52
:
- Mam nadzieję, że jednak nie - zamruczała - Nie kochamy się zbytnio i obie o tym wiemy. And you, guys, are hilarious - zaśmiała się przesuwając się nieco by Dave mógł klapnąć - z tą pogonią za lansem i panienkami. Nie jest to prywatna konwersacja. Max kombinuje nad nową Lożą. - wyjaśniła kręcąc głową.
Derriuz - 2009-04-23, 16:05
:
- Obawiam się, że to niemożliwe - odparł w stronę Maxa co do "zasłaniania blasku", popierając przy tym kołnierzyk i siadł wygodnie z miną a'la lanser, lecz należycie podkręconą w stronę "mina srającego kota" i przeniósł wzrok na dwójkę.
- Ale jestem pewien, że twój skromny blask zostanie przez KOGOŚ spostrzeżony w moim potężnym świetle - rzucił głosem tak przesyconym arogancją i pychą, że chyba nie dało się zrobić tego lepiej, po czym wybuchł śmiechem i dopiero po dłuższej chwili uspokoił się i siadł normalnie. Znaczy, po chillmanowsku - zjechał nieco w dół ławki, nogi w kostkach skrzyżował daleko przed sobą a ramiona położył na oparciu.
- No, tak jest wygodnie... - przyznał, kiwając głową - Nową lożą, hm?
KapitanOwsianka - 2009-04-24, 08:29
:
Dude I was serious... powiedział poważnie marszcząc nieco brwi. Chwilę potem wystawił twarz do słońca i temat przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Hej, Chillman, have you decided which activities you take this year?
Derriuz - 2009-04-24, 19:08
:
- Hey... - Dave spojrzał na poważną minę Parkera marszcząc brwi - Chill, man!
- Activities? If ye mean the after-school-ones those will be rather usual ones - uśmiechnął się lekko do Parkera, podrapał się w zamyśleniu, przeciągnął się i odchrząknął.
KapitanOwsianka - 2009-04-25, 21:12
:
Dude... Nie chcesz zacząć grać w kosza? zapytał z rozbawieniem. Albo lepiej w waterpolo? I tak golisz klatkę, więc możesz spokojnie zacząć grać. powiedział tak jakby mówił całkiem serio i zrobił nieco głupawą minę człowieka, który nie bardzo wie dlaczego wszyscy na około patrzą na niego wilkiem. Słuchaj, jeśli chcesz się w szkole choć odrobinę liczyć, to musisz się jakoś ogarnąć. uśmiechnął się pod nosem i przytulił lekko Annę, na pożegnanie. Zostawiam was samych, gołąbki. uśmiech mu się poszerzył Poszukam Rayen, i zorientuje się wreszcie czy już ze sobą chodzimy, czy nadal mogę startować do cheerleaderek. podniósł się z ławki.
Sygin - 2009-04-25, 21:18
:
Zamyśliła sie na dłuższą chwilę i z całej dyskusji doleciało do niej tylko jedno zdumiewające zdanie - Chillman, ty sobie golisz klatę? - zapytała robiąc wielkie oczy i zaczęła się śmiać - I cannot believe it! - niemal się skuliła ze śmiechu, wyobrażając sobie Dave'a z maszynką i pianką do golenia na klacie. Uścisk Maxa oddała i machnęła na niego ręką - Idź, idź... we'll be in touch.
Derriuz - 2009-04-25, 23:20
:
- Już wolę kosza, tylko trochę wzrostu mi brak, nie? - uśmiechnął się kwaśno do Maxa, po czym przeniósł wzrok na Annę. Wywrócił znacząc oczami, westchnął dając znak, że go to nie bawi i odparł:
- If you can or cannot believe it - you shall see soon, ain't it true? - uniósł brwi z łobuzerskim uśmiechem - Unless you don't want to... Well... It would be too bad too bad for ya then - rozłożył ręce i wyszczerzył się w ten lekko uszczypliwy sposób.
KapitanOwsianka - 2009-04-26, 19:56
:
Phi... Jakbyś rzeczywiście miał czym się popisać. rzucił jeszcze na odchodnym i jak na złość właśnie zadzwonił dzwonek, wzywający na zajęcia. Max ruszył spokojnym krokiem w kierunku budynku rozpatrując czy iść na angielski czy raczej zrobić sobie wagary, nie mniej nadal posuwał się niewzruszonym krokiem ku szkole.
Sygin - 2009-04-26, 19:58
:
- Na plaży zapewne - łypnęła na niego wesoło okiem brązowym i roześmianym - albo nad basenem. Or anyplace else where taking your shirt off is necesarry... - zmrużyła oczy i oparła się bokiem o oparcie ławki patrząc na Chillmana. Miło było tak pogadać znowu jak człowiek z nim, bez warczenia i złoszczenia się. - Hey Chillman, o co wogóle chodzi z tą Lożą? Bo się dowiedziałam tylko tyle ile Max mi powiedział. Czyli prawie nic - przewróciła oczami - What are you guys do being in it? - chciała wiedzieć, ale że dzwonek zadzwonił zaczęła się zbierać z miejsca - Co teraz masz?
Derriuz - 2009-04-26, 21:02
:
- Przecież wiesz, że nie chodzę na basen, a na plażę tylko na krótki relaks, piwo, albo tylko po to, żeby popatrzeć na jakieś ładne dwie panienki, co grają w siatkę - uśmiechnął się szeroko i puścił jej oczko.
- A co do loży... Well, to taki nieco bardziej elitarny sposób nazwania ludzi, którzy trzymają się razem, paczki, no wiesz... Generalnie było kiedyś tak, że trzymaliśmy się razem, wszyscy z kliki. To jest z kliki, konkretniej zwanej "Lożą". Wiesz... To sposób, żeby dać ludziom lepiej do zrozumienia, że jesteśmy elitarni. Im bardziej popularni są ludzie w klice, tym bardziej popularna klika... I w drugą stronę też, jeśli ktoś dojdzie do dobrej kliki, to zyskuje w oczach reszty, przynajmniej tak mi się zdaje, że to działa. I... After all, it looks better when you have SOMEONE to hang out with, doesn't it? - uniósł lekko brwi, ale nie czekał na odpowiedź - No i, tak mi się zdaje, że kiedy utworzy się paczkę i zdecyduje kto w niej jest... Trudniej z niej wyjść. No... Jest to trochę, tak jakby, spoiwo dla całej kliki. Tak mi się zdaje. But, probably, Max could explain it a lot better and with no errors, which I could have said already - po tych słowach na chwilę zamarł w zastanowieniu i jedną ręką drapiąc tył głowy i drugą szukając po kieszeniach planu mówił do siebie - Co ja teraz mam, co ja teraz mam... Hmm...
Sygin - 2009-04-27, 10:01
:
- Smooth-talker - mruknęła w odpowiedzi na komplement poprawiając torbę na ramieniu. Widać jednak było, że sprawiły jej te słowa przyjemność. - Ja mam znienawidzoną algebrę. A ty cokolwiek byś nie miał, przede wszystkim to czasu. Come on, we don't have all day. Sprawdzisz po drodze. - po czym złapała go za ramię i pociągnęła do budynku, po drodze rzucając jadowite spojrzenie Linds. Tak na dzień dobry.
KapitanOwsianka - 2009-04-27, 18:52
:
I traf chciał, że droga na zajęcia nie przeszła bez niespodzianek. Na schodkach do głównego budynku z grupką swoich znajomych stał Chase. Rozmawiał właśnie z Parkerem i chyba... Się żegnał. Podejrzenie potwierdziło się kiedy Max powiedział:
Trzymaj się tam Chase... Ubieraj się ciepło, bo tam pogoda jest zimniejsza niż u nas.
Derriuz - 2009-04-27, 20:28
:
- Algebra...? Hah, too bad for ya! - rzucił z uśmieszkiem na twarzy, grzebiąc w kieszeni ręką i w końcu wyciągnął złożoną w kostkę kartkę papieru - Got i! - leząc w stronę szkoły rozłożył ją szybko i uśmieszek natychmiast znikł z jego twarzy.
- Uh... Too bad for me too... I guess - pokręcił głowę, krzywiąc się przy tym lekko.
Sygin - 2009-04-27, 20:35
:
- Things just couldn't be worse, eh? - westchnęła ciężko. Zdjęła rękę z ramienia Chillmana i przyjrzała się Chase'owi spokojnie. Czego jak czego ale scenek zazdrości nie chciała. - Hi... - kiwnęła mu głową patrząc z zaintrygowaniem na niego i na Maxia. Wyjeżdżał? Gdzie?
Derriuz - 2009-04-27, 20:41
:
Dave podniósł wzrok znad karteczki i zastygł w bezruchu, jeśli nie liczyć nóg, które odruchowo stwierdziły, że będą iść czy on zwraca na to uwagę, czy nie.
- Oh, crap - skwitował i skrzywił się jeszcze bardziej. Po dłuższej chwili już tylko przymrużone oczy pokazywały, że nie jest zachwycony sytuacją. Podchodząc nie przywitał się, bo po kiego grzyba? Przy odrobinie szczęścia i Chase go oleje. I tak by było najlepiej, jak stwierdził w myślach Chillman.
- Never say so, or they actually will... - mruknął po cicho do Anny.
KapitanOwsianka - 2009-04-27, 21:09
:
Max i Chase akurat uścisnęli sobie dłonie na pożegnanie. Parker wyraźnie uciekał spojrzeniem przed Anną i szybko zniknął w korytarzu. Chase pożegnał się po raz ostatni gestem ze swoimi znajomymi i zbliżył się do Anny, z miną wyraźnie świadczącą o poczuciu winy.
Hi... powiedział spokojnie. Ogarnął spojrzeniem Annę i Dave, po czym uśmiechnął się trochę smutno, ale i ciepło. Mogę porozmawiać chwilę z Anną sam?
Sygin - 2009-04-27, 21:19
:
Podejrzliwie przyjrzała się uciekającemu Maxowi. Co on znowu narobił.
- Yeah, sure... - odpowiedziała nieco nieobecnym tonem głowiąc się nad tą jego miną. Ostatecznie oczy jej brązowe spoczęły na Chillmanie. - Idź. Pogadamy potem. Jak przeżyję algebrę... - wywróciła oczami. - Jestem do dyspozycji, Stevens - uśmiechnęła się nieco niepewnie.
KapitanOwsianka - 2009-04-27, 21:38
:
Odczekał chwilę, aż Dave odszedł na bezpieczną odległość i ruszył spokojnym krokiem w kierunku parkingu Możesz się trochę spóźnić? zapytał, ale zaraz się zatrzymał Więc Ty i Chillman? zapytał
Sygin - 2009-04-27, 21:47
:
- Mogę się trochę spóźnić. - potwierdziła. Kolejne pytanie było... ciężkie. - I don't know yet. - wzruszyła ramionami - na razie dogadujemy się ze sobą tak jak przed byciem razem. Nie wiem do czego to doprowadzi. No i wiem, że jestem świnią, przez tą całą sytuację, przez ciebie i mnie i to, że się tak skończyło a nie inaczej... więc możesz mi to powiedzieć spokojnie. - wyrzuciła z siebie jednym tchem.
Derriuz - 2009-04-27, 22:00
:
Dave spojrzał to na Annę, to na Chase'a. Wyglądało na to, że chciał zakopać topór wojenny i jakoś nie chciał mu tego utrudniać. Tym bardziej, że wyjeżdżał, chyba. Może to i lepiej.
- You don't have to tell me. Zaczekam w sali tortur - po czym zmierzył Chase'a długim spojrzeniem - Stevens... Keep chilled - uśmiechnął się lekko, pokręcił głową, po czym zniknął w budynku... W drodze na algebrę.
KapitanOwsianka - 2009-04-27, 22:00
:
Chase roześmiał się szczerze. C'mon... Widziałem jak na niego patrzysz. westchnął i nie komentował, tego co powiedziała. Widać tak miało być. Wyjeżdżam... Do MSA, czas spojrzeć na rodzinny interes. powiedział patrząc gdzieś w dal. Z resztą... Nie mogę tutaj zostać. Wiesz, może dla Ciebie to co było między nami nic nie znaczyło, ale dla mnie... przerwał, przybrał pozerską postawę wyluzowanego człeka. Uważaj na siebie. Facet, który raz Cię tak załatwił, zrobi to drugi raz. puścił jej oczko na pożegnanie i ruszył w kierunku parkingu.
Sygin - 2009-04-27, 22:26
:
Stała jak wmurowana w ziemię nie wierząc własnym uszom. Coś znaczyło? Więcej? I teraz jej to skurczybyk mówi. - STEVENS! - ryknęła nagle - hell, wait... - po czym wyciągnęła nogi i dobiegła do niego. - Masz wyczucie czasu z wyznaniami, nie ma co - powiedziała już ciszej patrząc na niego z westchnieniem - W MSA powiedz swemu bratu, że mam go tam gdzie słońce nie dochodzi. And take care. I wróć kiedyś. As for my life... I will try to put it all in one place, and Chillman is one of the pieces of this puzzle no matter if I do or do not want it. It'll be fine. - po czym impulsywnie zarzuciła mu ramiona na szyję i przytuliła do siebie - I'm gonna miss you, anyway, wall climber - dobiegł pomruk z okolic jego klaty tam gdzie schowała twarz.
KapitanOwsianka - 2009-04-27, 22:35
:
Chwilę się wahał. Wreszcie objął ją, ale na krótko. Szybko odsunął ją od siebie. Od początku oboje wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie. Byłem kimś w rodzaju pośrednika. poczochrał ją po głowie, jak młodszą siostrę. Chyba chciał w ten sposób zachować jakoś twarz. Jakby coś Ci zrobił to wal śmiało do Parkera. Obiecał mi, że jeśli Chillman znowu Cie skrzywdzi, to spuści mu taki łomot, że chłopak się nie pozbiera. mina mu trochę zrzedła jak zdał sobie sprawę z tego, że musi odejść i odszedł.
Sygin - 2009-04-27, 23:01
:
No i poszedł. Patrzyła za nim z nieco niewyraźną miną. - I really will miss you, babe... - westchnęła cicho, chociaż nie słyszał już tego. Tak oto kolejna osoba znikała z jej życia. Ważna w jakiś sposób, chociaż ona chyba była dla niego ważniejsza niż myślała. Serce nie sługa. Jej własne też dokonało wyboru. I teraz odwróciła się w stronę budynku i powlokła jak na ścięcie na algebrę.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-04-29, 20:21
:
Max niemalże wypadł przez drzwi na dziedziniec Harbor High. Que loca ligero... mruknął pod nosem zdejmując z łańcuszka ze stali nierdzewnej wielkie okulary i dopełniając nimi swojego wyglądu. Rozejrzał się za Rachel, która gdzieś mu się zawieruszyła i po chwili oboje ruszyli w kierunku parkingu. Mam dość... Nie wysiedzę dłużej w tej szkole. Jedziemy na plażę? zaproponował z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Proste... odpowiedziała Rachel uśmiechając się w ten swój sposób.
Sygin - 2009-04-30, 23:49
:
Włóczyła się bez celu po dziedzińcu. A właściwie z celem. Poszukiwała Dave'a a ktoś widział jak chłopak kierował się jak na ścięcie do biura dr. Kim. Podążyła więc i w tamtą stronę tylko po to by zobaczyć obiekt swoich poszukiwań stojący z głupią nieco miną obok drzwi i gapiący się za kimś.
- Chillman! - zawołała machając ręką i podeszła do niego - Co ty tu robisz?
Derriuz - 2009-05-01, 00:08
:
Dave stał jak wmurowany. Nie, serio się nie ruszał. Gdyby nie miał pulsu i był nieco chłodniejszy w dotyku to z pewnością mógłby robić za realistyczny pomnik, albo model na biologii. Chociaż... Nie widziano jeszcze modelu, który miał idiotycznie podniesioną rękę z dłonią zaciśniętą w pięść, wytrzeszcz i uchylone. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążył nawet zareagować. Kiedy Anna podbiegła do niego nieco otrzeźwiał.
- Errr... Okay... That was awkward! - ściągnął brwi, zamknął usta i opuścił rękę, po czym mrugając oczami przeniósł na nią wzrok.
- I don't know what the hell just happened... - mruknął, po czym, po dłuższej chwili wybełkotał do siebie, przenosząc wzrok na bok - But... I should get in the bottom of this... - pogłaskał się po brodzie w zamyśleniu i zaraz znowu zszedł na ziemię i przyjrzał się Annie.
- Oh, ya, um... I was just... Ahem, feels kinda stupid, but... Geez. I wanted to do something for school, y'know. Znaczy, raczej... Widziałem ten film, serial właściwie, w telewizji leciał, średnio ciekawy, ale na pomysł dzięki niemu wpadłem. Tell me... Co byś powiedziała, gdyby HHS miało swoją własną rozgłośnię radiową? Wewnętrzną? No wiesz, idziesz sobie do green roomu a tu nawija spiker coś zabawnego i puszcza jakąś świetną muzykę i w ogóle! I thought it would be fun! - podniósł głos lekko rozentuzjazmowany, ale najwyraźniej zreflektował się, bo mina mu zrzedła i fascynacja zniknęła mu z twarzy.
- Emm... Well, to be honest, when I tell you this it sounds kinda... Stupid. Doesn't it? - uniósł brwi i nie dał sobie nawet odpowiedzieć - Um, maybe, urgh, let's forget about it? Good that... Strange... Accident happened, przynajmniej nie zbłaźniłem się przed dyrektorką. I mean... Geez, what was I thinking? - podrapał się po łbie.
Sygin - 2009-05-04, 14:59
:
- Gorąc uderzył ci na głowkę, Dave. Chodź znajdziemy jakiś cień. - oświadczyła po wysłuchaniu jego mowy i złapawszy za ramię pociągnęła go w cień drzew patrząc na niego podejrzliwie. Co on wygadywał pośród tych wszystkich "geez', "awkward" i tak dalej... zastanowiła się przez moment szukając tematu przewodniego.
-A radio station? - zaskoczył ją - Chcesz uruchomić i prowadzić radio w HHS? - brązowe oczy najpierw były zdumione a potem nagle się rozjaśniły - Well, I think it's a great idea. I can even help you with it. Ale co na to doktor Kim?
KapitanOwsianka - 2009-05-04, 20:04
:
Tym czasem Parker i Rachel zdążyli się już załadować do czarnej Impali. Jak zwykle silnik przez moment się dusił, by wreszcie zaryczeć charakterystycznie i ustabilizować się do przyjemnego pomruku. Wsteczny, umiejętne wycofanie i po chwili oboje sunęli asfaltową alejka do ulicy, a potem w kierunku plaży.
Derriuz - 2009-05-06, 18:24
:
Dave spuścił głowę, westchnął ciężko i pokręcił głową.
- I knew you'd say tha-... - nagle uniósł energicznie głowę i rzucił, może nieco za głośno - Wait, what!? Are you serious - na twarzy malowało się zdziwienie, lecz po kilku chwilach ochłonął.
- Umm... I was going to ask her, but there Lindsay fainted in front of her and some new disciplinary guy, or something - podrapał się po karku - And it looked like something is wrong her... In one minute she was fine, in other she collapsed while seeing him!
Sygin - 2009-05-10, 12:57
:
- I'm serious - potwierdziła wesoło - Czymś musisz się zająć poza szkołą, y'know? A to fajny pomysł. No i ja bym się pod to też podczepiła. DJ Stern... sounds interesting... A co do Lindsay, nawet gdyby padła trupem nic by mnie to nie obchodziło. - mruknęła mściwie. - Ale teorii spiskowych nie twórz. Jest gorąco jak w piekle więc może to powód mdlenia - przetarła dłonią czoło. - Może warto się gdzieś schronić przed tym upałem, babe...
Derriuz - 2009-05-10, 20:51
:
Przeniesienie akcji
Noise - 2009-05-14, 21:15
:
Evan stał na dziedzińcu przed szkołą czekając, aż Erica również opuści budynek HHS, aby do niego dołączyć. Wyglądał, jakby się gdzieś bardzo spieszył albo czymś denerwował mimo tego, iż wyraźnie chciał ukryć emocje. W końcu, gdy ujrzał idącą w jego stronę dziewczynę wyszedł jej naprzeciw. - Cześć. Słuchaj, jadę teraz w jedno miejsce, ale do wieczora powinienem się uwinąć. I just wanted you to know. - rzekł uśmiechając się lekko do Ricky i dał jej lekkiego całusa.
Caylith - 2009-05-14, 21:41
:
Uśmiechnęła się lekko a zielone oczy zabłysły ciekawością i zastanowieniem. Czyżby coś się stało poważnego, że wyglądał jakby zaraz miał eksplodować?
- Sure. A gdzie idziesz? Everything's fine? - padło zaciekawione pytanie. Bo może po drodze miał będzie i ona, Erica nie będzie musiała się sama odprowadzać do domu. Ojciec znowu wybył na jakąś delegację i dom był przeraźliwie pusty nie licząc Sparky.
Noise - 2009-05-16, 10:36
:
- Tak, oczywiście. Po prostu czas mnie trochę goni i nieco mnie to ekscytuje bo nie wiem, jaki tego będzie finał. - powiedział teraz już ze szczerszym uśmiechem i puścił jej nawet figlarnie oczko, aby odgonić od niej wszelkie złe myśli. - I'll call you. - powiedział jeszcze, po czym pocałował mocno Ericę w usta na pożegnanie i pognał prędko do swego auta.
Po chwili trzasnęły drzwi, silnik zaryczał oznajmiając swe przebudzenie się ze snu i dość ostro, jak to miał w zwyczaju, Evan ruszył z pod szkoły na umówione spotkanie.

:arrow: Newport Beach
Caylith - 2009-05-16, 10:53
:
- I'll be waiting - dobiegła spokojna odpowiedź. Odprowadziła go wzrokiem i ruszyła w stronę swojego samochodu. BMKa zamruczała jak kot. Ricky wycofała i odjechała w przeciwnym kierunku niż Evan. Do domu i do basenu.
ArFF - 2009-05-22, 19:38
:
Jej torba z hukiem uderzyła o ławkę, na której siedzieli jacyś ludzie. Nawet nie zwróciła na nich uwagi, tylko rzuciła się na miejsce obok swego tobołka pełnego książek. Nim się obejrzała zniknęli Ci, którzy poprzednio zajmowali drugą część ławeczki. Tym lepiej dla nich, bo Ray nie miała zbyt dobrego humoru. Musiała dziś wyjaśnić swoją nieobecność i dostała sporo prac dodatkowych, które zapewne "umilą" jej weekend.
- Przynajmniej nie będę myślała o Parkerze. Westchnęła pod nosem i sięgnęła po jakąś książkę i jabłko (wybierane przez 15 minut, idealnie czerwone i bez jakichkolwiek wad). Wgryzła się w nie ze smakiem i otworzyła lekturę, by zająć się czymś pożytecznym.
KapitanOwsianka - 2009-05-24, 14:43
:
Rachel siadła ciężko koło Ray. Cześć maleńka... powiedziała uśmiechając się szelmowsko i zerkając na Rayen. No co tam? zapytała ciekawie. Rayen już wiedziała, że to jedna z dwóch najlepszych przyjaciółek Parkera, z którą trzeba niestety rywalizować o względy chłopaka. Anna była dla niego jak siostra, a Rachel... Stosunki z Rachel były dziwne i nie do ogarnięcia bez wytłumaczenia, a Parker nigdy nie pospieszył z takimi wyjaśnieniami.
ArFF - 2009-05-24, 17:05
:
-Hi Powitała ją jakoś bez entuzjazmu i zamknęła książkę. Nie do końca wiedziała jak ma odbierać to, że Rachel kręciła się ciągle obok Parkera pod pretekstem przyjaźni, ale już na początku sobie obiecała, że będzie mieć do chłopaka zaufanie i nie wtrącała się w ich stosunki. Brak jakiegoś przebłysku radości z jej strony na widok dziewczyny, nie był więc związany z zazdrością, a bardziej przemęczeniem, które już dawało się jej we znaki.
-Ta szkoła kiedyś mnie zabije. Westchnęła i schowała książkę do torby. Nigdy więcej nie opuszczę żadnego dnia. Stwierdziła, spoglądając na Rachel i lekko się uśmiechając. Czekała na jakiś gest, który zdradziłby jej zamiary. Jakiś podstęp? A może to tylko jej uprzedzenia? "Chyba wariuję" pomyślała, otrząsając się z tego zamroczenia, które ją ogarnęło.
KapitanOwsianka - 2009-05-24, 17:51
:
Nie przesadzaj... Jeżeli się urywasz to tak, żeby potem nie mieć zbyt dużo do odrabiania. Uśmiechnęła się szeroko Albo zrezygnuj z najwyższej średniej w szkole. Ja bym Ci proponowała odstresować się. Zrywasz się ze mną na plażę? Zaproponowała.
ArFF - 2009-05-24, 18:34
:
-Sama nie wiem... Zerknęła na swoją torbę, w której spoczywały lektury do przeczytania, oraz notatki do wyuczenia. Nie bardzo mogła sobie wyobrazić siebie, jako osobę z drugą średnią w szkole, lub co gorsza trzecią. Przecież ona musi być pierwsza!
-... a nie lepiej tak po szkole... zaczęła nieśmiało, wiedząc, że i tak spotka się z odmową.
KapitanOwsianka - 2009-05-24, 20:01
:
No wiesz... Po szkole to już żaden fun... powiedziała wesoło. Ale jak chcesz to wieczorem zabiorę Cię do klubu. Powinno Ci się spodobać. dodała i szturchnęła ją lekko ramieniem. Kochana, mnie się widzi, że cały świat stoi przed nami otworem.
ArFF - 2009-05-24, 22:13
:
Zaśmiała się nieco sztucznie. Ona i klub? To chyba nie najlepszy pomysł, ale w końcu trzeba by gdzieś się pokazać.
- Dziś wieczorem? Zapytała po chwili, gdy już sprawę przemyślała. Może jednak da się namówić?
KapitanOwsianka - 2009-05-24, 23:04
:
No to załatwione... Przyjadę po Ciebie koło ósmej. W końcu nasz pan wyjeżdża dzisiaj, prawda? wspomniała o Parkerze i gorączkowo pomachała jakiejś innej czirliderce stojącej niedaleko z grupką sportowców. Dobra Ray, muszę lecieć. Trzymaj się maleńka. Rzuciła i zerwała się z ławki by pobiec w kierunku swoich znajomych.
ArFF - 2009-05-25, 08:12
:
-See you later. Rzuciła za nią i sama pomyślała o wyjeździe Parkera. "To tylko weekend" Powtarzała sobie w duchu, sięgając z powrotem do torby po książkę. Może przynajmniej nadgoni trochę z nauką, o ile zbyt bardzo nie zaimprezuje z Rachel.
KapitanOwsianka - 2009-05-31, 12:08
:
Pod koniec przerwy po raz drugi ktoś przerwał jej lekturę. Tym razem jednak był to Parker, który obszedł ławkę i siadł koło Rayen. Cześć skarbie... powiedział z uśmiechem i objął ją lewym ramieniem. Jego torba wylądowała na trawie. Masz dzisiaj czas zaraz po zajęciach? Może byśmy gdzieś się razem wybrali?
ArFF - 2009-05-31, 13:16
:
Spojrzała na niego z uśmiechem.
Zaraz po zajęciach... tak. Skinęła głową i odłożyła książkę na bok. Dopiero koło ósmej ma wpaść po mnie Rachel. Dodała i mimowolnie sięgnęła dłonią do jego włosów. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła... jakaś chwilka zapomnienia i już zabierała się za ich poprawianie. To chyba kwestia zmęczenia, przez które nawet nie miała siły z tym walczyć.
Po chwili jednak się opamiętała i posyłając mu przepraszające spojrzenie, cofnęła rękę.
Eee.... to co planujesz? Szybko zadała mu pierwsze lepsze pytanie, które jej się nasunęło.
KapitanOwsianka - 2009-05-31, 21:48
:
Nie przeszkadzało mu to, że zabrała się do poprawiania jego włosów. Zadziwiające bo generalnie nie pozwalał nikomu dotykać włosów. Uśmiechnął się ciepło, kiedy mówiła o spotkaniu z Rachel, a kiedy zapytała co planuje, uśmiech stał się szelmowski a jedna brew podjechała do góry.

Przeniesienie akcji.
Johnny Bravo - 2009-09-04, 18:26
:
8 cylindrowy silnik Mustanga zabrzmiał przed dziedzińcem. Logan wysiadł z samochodu, oparł się o maskę wyciągając równocześnie paczkę świeżo kupionych Marlboro. Wyjął papierosa i rozkoszował się jego smakiem. Dopiero po chwili rozejrzał się po dziedzińcu nowej szkoły, machinalnie już omiótł wzrokiem parę najładniejszych dziewczyn, które były w polu widzenia. Z kpiącym uśmieszkiem na twarzy przerzucał wzrok, to z jednej to na drugą, ciągle porządnie zaciągając się papierosem.
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 18:34
:
Ludzie powoli zbierali się przy wejściach do głównego budynku. Nic dziwnego, w końcu zbliżały się zajęcia. Na parkingu pełno było drogich, odpicowanych bryk. Jakieś dwie dziewczyny przeszły koło Mustanga i Logana. Obdarzyły go powłóczystym spojrzeniem i rozchichotane podbiegły kawałek w kierunku szkoły.
Johnny Bravo - 2009-09-04, 19:02
:
Podczas biegu obu dziewczyn, jego wzrok przeniósł się natychmiastowo z oczu na ich tylnią część ciała, patrzył tak przez chwilę na tą zabawną scenę, po czym wstał i skierował się do wejścia szkoły. Nie wiedział, gdzie ma zajęcia, więc postanowił, ze poprosi kogoś o pomoc i wszedł do pierwszych lepszych drzwi.
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 19:09
:
Carter znalazł się w środku głównego budynku. Korytarz ciągnął się przez cały budynek, po obu stronach były szafki, wśród nich najpewniej jedna jego. Sale ciągnęły się też po obu stronach. A w pomieszczeniach stoły z rzeźbionymi nogami i podobne, wygodne krzesła. Część uczniów już zajmowała swoje miejsca.
Johnny Bravo - 2009-09-04, 19:28
:
Szafką zajmę się później, najpierw muszę znaleźć swoją salę - pomyślał i podszedł do dziewczyny, która wyciągała książki gdzieś niedaleko. Całkiem niezła figura, na którą o dziwo nie zwrócił uwagi była niczym przy rudych bujnych włosach. Dostrzegł w jej oczach pewną drapieżność, którą tak w dziewczynach uwielbiał. Włączył swój uśmiech numer 4 (bezradnego i uroczego chłopca) i zapytał: Wiesz gdzie mogę znaleźć salę matematyczną? Jestem tu nowy i zupełnie nie mogę się w tej szkole odnaleźć?
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 19:45
:
Wiem i nic mnie to nie obchodzi... - Rachel powiedziała z wrodzonym sobie wdziękiem i uśmiechnęła się szelmowsko. Dopiero teraz spojrzała na Logana i zmierzyła go wzrokiem. - Hej, jesteś nowy? - zapytała, mimo, że powiedział to przed chwilą. Uśmiechnęła się do niego zalotnie, a Loganowi momentalnie zrobiło się gorąco. Bo działa seksapil
Ruchem głowy wskazała na jedną z sal. - Miłej matematyki.
Johnny Bravo - 2009-09-04, 20:09
:
Przez dłuższy moment stał, jak słup soli i nie wiedział co odpowiedzieć. Dziewczyna zrobiła na nim piorunujące wrażenie, nie chciał jednak tego pokazać. Przecież to on na nich robi dobre wrażenie, a nie odwrotnie. Jednak nie był wstanie opanować płynącej po skroni i policzku kropli potu, którą nerwowo wytarł. Musiał jakoś przerwać tą ciszę i powiedział, jakby od niechcenia:
Może pokazałabyś mi jakieś ciekawe miejsce, do którego wszyscy chodzą? - podniósł nonszalancko brew, uśmiechając się łobuzersko.
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 21:10
:
Może... Ale ja nie pokazuję się z nowymi. - uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i ruszyła przeciwległą brwią. Zamknęła swoją szafkę i ruszyła w kierunku Green Roomu. - Hej, nowy! - rzuciła jeszcze nie odwracając się - Wpadnij dzisiaj wieczorem na imprezę... Pytaj o Parkera! - dodała jeszcze i zniknęła za rogiem.
Johnny Bravo - 2009-09-04, 21:28
:
Impreza - powiedział w duchu. To było słowo, na które czekał cały dzień, a w jego głowie zaczął się przewijać plan: co, jak i ile? W zamyśleniu wszedł do klasy, którą wcześniej wskazała mu rudowłosa dziewczyna.

Przeniesienie akcji
KapitanOwsianka - 2009-09-06, 22:15
:
Max z kawą w reku - ostatnio był to jego ulubiony trunek - odnalazł "swoją" ławkę. Uśmiechnął się widząc, że nikt na niej nie siedzi i zajął swoje ulubione miejsce, w którego to jeszcze tak niedawno królował nad całą szkołą. Rzeczywiście najwyższy czas, żeby wrócić na zaszczytne miejsce.
Przyjął więc odpowiednią pozycję, zdjął okulary i wystawił twarz do słońca, tym samym dając szansę szkole, na przypatrzenie mu się.
A ludzie wiedzieli, ze to co reprezentuje sobą Parker jest dobre i ważne... to była popularność.

Palę punkt lansu
Caylith - 2009-09-07, 15:12
:
Zawarczał silnik czarnej BMKi, gdy autko kocim ruchem niemal wślizgiwało się zręcznie w wąskie miejsce na parkingu. Bez najdrobniejszej rysy co tylko dobrze świadczyło o zręczności kierowcy. Silnik umilkł, Ricky wyskoczyła z samochodu, chwyciła torbę w jedną rękę, papierową torebkę z czymś tam w drugą i z miną jakby zdobyła pół świata, krokiem dumnym i sprężystym ruszyła od samochodu w okularach na nosie. Torba szeleściła a z jednego jej końca dochodziła upajająca woń frytek zakupionych w knajpie gdzie są najlepsze w okolicy. Kilka sporych nie pozbawionych gracji kroków, kątem oka strzeliła znad okulara w stronę znajomej "ławki", zerknęła na zegarek i nie zapraszana za to bardzo zadowolona z siebie ruszyła w tamtym kierunku.
- Is this place taken? - zapytała przyglądając się niepodzielnemu władcy ławki z uśmiechem w oczach.
KapitanOwsianka - 2009-09-07, 15:29
:
Ass alweys... Not for you. - powiedział usuwając się trochę na bok, by zrobić miejsce Erice. Łapczywie wciągnął nosem zapach jej frytek, po czym wyjął papierową torbę z rak dziewczyny i zaczął w niej grzebać w poszukiwaniu jedzenia. Zachowywał się tak naturalnie, jakby nigdy nic pomiędzy nimi nie zaszło, albo jakby uznał, że już się zaprzyjaźnili ponownie.
Caylith - 2009-09-07, 15:39
:
- Purrrrrfect - zamruczała jak kociak przerabiając przy okazji i słowo i radośnie siadła na ławce kokosząc się z lekka. Torbę oddała bez walki - widać uznała to za przejaw męskiej kurtuazji, że niby oto szlachetny mężczyzna wydziera jej torbę ze słabych rączek aby raczyła zając jak najwygodniejsze miejsce. Tak więc usadowiwszy się jak najwygodniej (czytaj. wyciągając długie nogi przed siebie i opierając głowę o zagłówek), dopiero teraz raczyła zauważyć, że torba nie wróciła z powrotem. Opuściła okulary na czubek nosa i przyjrzała się potępiająco ale i z rozbawieniem winowajcy:
- Frytki. - objaśniła widząc, że Parker prawie głowę włożył do torby - z chili plus hamburger równa się mój lunch na dzisiaj. Nie chciało mi się gotować bo Jego Stetryczała Wysokość Ojciec pojechał na daleki wschód i diabli wiedzą, kiedy powróci. Możesz się poczęstować, ale na litość boską zostaw mi trochę. - dokończyła sięgając do torby między maxowym nosem a papierem i z garścią ciągle gorących frytek w ręce ponownie się wyciągnęła wygodnie i pochłonęła pierwszą frytkę.
Eithel - 2009-09-07, 16:26
:
Lindsay nonszalancko opierała się o maskę Saleen S7 Twin Turbo, które znów pożyczyła od ojca. Nie było go w mieście przez kilka najbliższych tygodni, a samochód zdecydowanie przypadł jej do gustu - był nowy, lśniący i ładnie pachniał w środku. Obrzuciła krytycznym spojrzeniem cały dziedziniec, przez chwilę bombardując śmiercionośnym wzrokiem tą słynną ławkę. "They can not be together again. They just can't, can't, can't!".
Potrząsnęła ze złością głową, moszcząc się wygodniej na masce samochodu. Nie będzie sobie psuła przerwy na lunch. A tak swoją drogą można by gdzieś pojechać... byleby tylko było z kim...
Znudzona, odchyliła się do tyłu, pozornie nie zauważając świata w wokół. Lewa ręka odgarnęła błyszczące w słońcu włosy do tyłu, wystawiając na widok publiczny smukłą szyję. Przy okazji materiał bluzki podjechał nieco do góry, ukazując płaski i wysportowany brzuch dziewczyny.

Seksapil
KapitanOwsianka - 2009-09-07, 21:43
:
Erica:
Max skradł jedną frytkę, a potem oddał torbę Erice. - Jednak junck-food mnie nie kręci. - Powiedział próbując frytki i poprawiając się na ławce. Założył okulary przeciwsłoneczne i szturchnął lekko ramieniem Ericę.
- Hej, minęło dość sporo czasu odkąd ostatni raz tak siedzieliśmy na tej ławce.

Lindsay:
Usłyszała czyjś gwizd, a kiedy spojrzała w tamtym kierunku zobaczyła Petera, swojego wybawcę z zeszłego wieczora. - Lindsay, prawda? - zapytał uśmiechając się wesoło pod nosem.
Caylith - 2009-09-07, 22:02
:
- Idę o zakład, że gdyby junk food podawano ci na nagiej ślicznej dziewczynie to byś nie pogardził i jedzeniem i stołem, kiddo. - mruknęła z rozbawieniem zabierając się raźno do jedzenia, skoro stracił zainteresowanie jej żarciem. - Like every guy would. And every girl... say... pinneapple jam and my type of guy... - zmrużyła oczy wyraźnie delektując się wizją, aż białe zęby błysnęły w dzikim uśmiechu, który miewał tylko jedno podłoże za dawnych czasów. I odnośnie potencjalnego toku myślenia Erici w tym momencie mógł być rozpoznany generalnie tylko przez jednego kolesia. Drapieżnie pochłonęła frytkę i zainteresowała się resztą zawartości torby, porzucając dżemno-erotyczne pomysły na rzecz materialnego pożywienia. Na moment przyjrzała się Maxowi z zamyśleniem gdy się odezwał.
- Dawno. Prawie zapomniałam jak to jest - oddała sójkę w bok łokciem, balansując zgrabnie torbą z miną rozbawionego zabijaki. - Dobrze jest czasem wrócić chociaż częściowo na stare tory. - z miną odkrywcy wyjęła frytkę umaczaną w chili dokumentnie, uniosła ją na ostatnie słowa podkreślając ich wagę i pochłonęła z chrupnięciem.
Eithel - 2009-09-07, 22:10
:
Odwróciła się, mierząc chłopaka przeciągłym spojrzeniem spod rzęs. Znów był świetnie ubrany i trzeba przyznać, robił piorunujące wrażenie. A ten tors zaznaczający swoją obecność pod koszulą...
- Dla przyjaciół Linds. - mruknęła seksownym tonem, nawijając na palec kosmyk blond włosów - So what's up, New York? - zaśmiała się, puszczając mu oczko.
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 09:08
:
Erica:
Zerknął na nią i przewrócił oczami. - Tak spłyć mnie jeszcze bardziej... Dałem Ci przecież tyle powodów, żeby myśleć, że chętnie przelecę wszystko co się rusza. - ale uśmiechnął się i puścił jej oczko. - Jak tam spotkanie w gazetce? Przepraszam - gazecie?, a kiedy spojrzała na niego zaskoczona uśmiechnął się szeroko. - Hej, w tej szkole znam prawie wszystkich, przede mną nic się nie ukryje. - wyjaśnił a na koniec jeszcze dodał. - texting...

Lindsay:

Peter uśmiechnął się szerzej. - Same... - odpowiedział - Właśnie się zastanawiam, czy zdążyłbym wybrać się gdzieś na lunch, ale zdaje się, że bez urwania się z niektórych zajęć nie wyjdzie. - przewrócił oczami i schował ręce w kieszenie swoich spodni.
Caylith - 2009-09-08, 10:00
:
- Forgot about it - teraz ona z kolei przewróciła oczami wzdychając ciężko - that you are hellish gossiping blood of this school. Dostałam się do owej "gazety" - dodała z zadowoleniem. - Rubryka towarzyska. To oznacza, że muszę być albo w centrum wydarzeń tego co się tu dzieje albo mieć informatora. Czyli ustawiamy radary na plotki. Więc, panie Parker, co może czytelnikom pan powiedzieć na temat najnowszych zbliżających się wydarzeń towarzyskich w HH? - Głos Erici nabrał nagle niebywale profesjonalnego tonu gdy wyciągnęła z torby i podetknęła mu pod nos długą frytkę jako mikrofon.
Eithel - 2009-09-08, 10:22
:
Spojrzała na niego z ukosa, uśmiechając się nieco ironicznie - Are you scarred? - zapytała śmiertelnie poważnie, czemu przeczył rozbawiony wzrok - 'Cause if you are scarred... - mimowolnie wymruczała seksownym tonem, opierając się o maskę samochodu. Niesforna bluzka znów postanowiła ukazać to, co zakrywała i uwidoczniła zarys bujnych piersi dziewczyny. - ... this time I can save you and take you for the lunch. - puściła mu oczko, idąc do drzwi od strony kierowcy i nonszalancko się o nie opierając.
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 12:14
:
Erica:
- Kronika towarzyska... No proszę. Wspaniała i wielka pani dziennikarz - Erica Staunton - będzie pisała ploteczki do szkolnej gazetki. - roześmiał się szczerze. - Niestety nie plotkuje, więc Twoim informatorem nie będę. Ja po prostu lubię wiedzieć co i jak. - uśmiechnął się ciepło. - Chociaż jeśli mnie odpowiednio omotasz, to zdradzę Ci wszystko.

Lindsay:
- Uderzyłaś w czuły punkt... Nie, nie boję się zerwać z zajęć. Nie wiem tylko czy jest to rozsądne by zerwać się już pierwszego swojego dnia. - uśmiechnął się. - Bardzo chętnie wybiorę się z Tobą na lunch, ale może nie dzisiaj. Nie byłbym w stanie poświęcić Ci odpowiednio dużo czasu. - miał ładny uśmiech.
Ale Lindsay zaniepokoiła postać zbliżająca się, którą zobaczyła nad ramieniem Petera. Był to dziekan do spraw dyscyplinarnych - Steven.
Caylith - 2009-09-08, 12:28
:
- Hey, hey, slow down, mister, with this great journalist. Od czegoś trzeba zacząć, prawda? - zrezygnowała z przeprowadzania wywiadu i zjadła frytkę oraz kilka kolejnych jej "koleżanek" przyglądając mu się z zastanowieniem. - Był czas kiedy wiedziałam jak to zrobić - mruknęła odnośnie "odpowiednich omotywań - but now... hmm... informator by się przydał tak czy siak więc mógłbyś zdradzić jak to zrobić przy obecnym Maxie Parkerze - posłała mu wesoły uśmiech zdradzający niejako prośbę. - For the school's sake. - mrugnęła.
Eithel - 2009-09-08, 12:44
:
Momentalnie twarz dziewczyny, na której widniały ładne, naturalne kolory, stała się wręcz przerażająco blada. Jej pełne wargi zaczęły lekko drżeć a w oczach zarysowała się autentyczna panika. Nie był to jednak strach uczennicy, którą przyłapano na próbie wymknięcia się ze szkoły - po prostu od ich domniemanego rozstania Lindsay i Steven jeszcze się nie spotkali. A ona nie miała na to najmniejszej ochoty - ani teraz, ani nigdy.
Otrząsnęła się szybko, uśmiechając się leciutko - To nie byłoby rozsądne zwłaszcza dlatego, że właśnie zbliża się do nas dziekan do spraw dyscyplinarnych. - powiedziała konspiracyjnym szeptem, w którym słychać było nutę przerażenia - Let's go to Green Room, maybe we can find something to eat there. - zaśmiała się, łapiąc go za nadgarstek. Byleby jak najszybciej się stąd wydostać.
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 13:12
:
Erica:
Max spojrzał ciepło na Ericę - Ricky... Nic się nie zmieniło. Jestem tym samym gościem, którego poznałaś pierwszego dnia szkoły. - powiedział z uśmiechem. - Słyszałaś, ze Rachel wyprawia dziś wieczorem imprezę sygnowaną moim nazwiskiem? - zapytał szybko zmieniając temat.

Lindsay:
Peter odwrócił się, żeby zobaczyć zbliżającego się Stevena. Zanim oboje zdążyli uciec Dziekan podszedł do nich i powiedział ostrym tonem. - Panno MacNammara, zapraszam do mojego gabinetu po zajęciach. - i nie tłumacząc zupełnie powodu "zaproszenia" oddalił sie w kierunku szkoły.
Caylith - 2009-09-08, 15:37
:
- Teraz już słyszałam. To mogłoby być interesujące - oświadczyła - na takich imprezach zawsze jest jakaś zadyma i coś się dzieje. Tyle, że jest mały problem - odstawiła torbę i swoim zwyczajem podgiąwszy pod siebie nogę usiadła na niej - Skoro Rachel ją organizuje to na pewno nie jestem zaproszona. - pokiwała głowa stwierdzając zwyczajnie fakt. Głupcem byłby ten, kto by przypuścił, że nowa psiapsiółka plastikowej lalki będzie tolerować skromną osobę Erici na swojej imprezie. - Nawet w charakterze przedstawiciela prasy.
Eithel - 2009-09-08, 17:12
:
Zacisnęła ze złości pięści - przecież nic nie zrobiła, absolutnie nie miał się do czego przyczepić. W myślach zrobiła szybki rachunek sumienia - w ciągu ostatniego miesiąca udało jej się nikogo nie zmieszać z błotem, nie uprawiać seksu w męskich przymierzalniach, nie pociągać z piersiówki podczas lekcji - jednym słowem jak na siebie była aniołem stąpającym po ziemi. Zatem powód tego wezwania mógł być tylko jeden - chciał wykorzystać swoją władzę do wyżycia się na niej.
- C'est juste parfait sanglante! - zaklęła pod nosem po francusku, poprawiając lśniące włosy nerwowym gestem - Akurat dzisiaj! Pewnie nie słyszałeś jeszcze o imprezie u Rachel? - dodała już swobodniejszym tonem, idąc w kierunku wejścia do szkoły. Musiała jeszcze powiedzieć jakoś Maxowi, że ma wizytę u dziekana po szkole. Zerknęła ze złością w kierunku jego i tej obrzydliwej tryglodytki rozpostartej na ławce niczym waleń wyrzucony przez morze. Poczeka z tym, aż ten rzep się w końcu odczepi..
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 19:11
:
Erica:
- Z tego co wiem zaproszony jest każdy. W końcu to impreza Rachel i moja. A ja póki co nie stosuję odsiewów. - powiedział i zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu BlackBerry'ego. - Więc chyba nie musisz się niczym martwić i możesz spokojnie przyjść. Z drugiej strony możesz też pójść do łóżka z organizatorem, wtedy będziesz miała murowane zaproszenie.

Lindsay:
Peter spojrzał na nią zaskoczony. - Impreza jakiegoś tam Parkera? - zapytał z umiarkowanym zainteresowaniem. - Ten Parker to koszykarz tak? Czyli dużo wódy i prochów na popijawie z marną muzyką? - już nakreślił sobie wizję imprezy. - Słuchaj, w niedzielę znajomy mojego ojca organizuje brunch w swoim hotelu. Może wpadniesz?
Eithel - 2009-09-08, 19:26
:
- "Jakiś tam Parker" siedzi tam i jest najpopularniejszą osobą w tej szkole. - wyjaśniła przewracając oczami w teatralnym geście i wskazując na ławkę, na której siedział Max i "coś". - Reszta mniej więcej niestety się zgadza. - potwierdziła z nieszczęśliwą miną, przypominając sobie, jak bezskutecznie próbowała przekonać Rachel do eleganckiego przyjęcia. - Przy czym jeśli chcesz być popularny w HHS, to ta impreza jest absolutnym "must-to-be". Chociaż tobie chyba nie zależy na byciu popularnym na prowincji, czy tak New York? - rzuciła nieco ironicznie, mając wyzwanie wypisane w oczach. Nie czekając na odpowiedź, ponownie ruszyła w kierunku szkoły, już milszym tonem odpowiadając - I would love to. Który to hotel?
Caylith - 2009-09-08, 20:46
:
Zaczęła się śmiać pod nosem.
- Skoro mówisz, że mi drzwi nie pokażą i mogę się pojawić to świetnie. W związku z czym nie muszę się zniżać do zaciągania organizatora do wyrka. Jakiejkolwiek byłby płci - mrugnęła z rozbawieniem - A zapewne będzie o czym popisać...
W zielonych oczach błysnęło tajemnicze diable światełko świadczące o tym, że będzie co czytać jak się już weźmie za tę kronikę towarzyską.
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 21:15
:
Lindsay:
Peter dogonił ją i wsunął ręce w kieszenie spodni. - Masz rację, ale nawet na prowincji trzeba zadbać o swoją pozycję. Ty na pewno o tym wiesz. - obdarował ją przebiegłym uśmiechem. - Co do brunchu, to przyślę po Ciebie samochód.
I zaczęli wspinać się po schodach.

Erica:
Max na chwilę się rozmarzył. Najwyraźniej wyobraził sobie Ericę i Rachel w łóżku. Wreszcie odpędził tę myśl i spojrzał na Ericę. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po sylwetce dziewczyny. Przełknął ślinę i wstał. - Erica... Cieszę się, że już się na mnie nie gniewasz. - powiedział, a Erica niezawodnie wyczuła jeden z tych nielicznych momentów, kiedy Max był poważny i mówił całkowitą prawdę płynącą głęboko z serca. - Do zobaczenia wieczorem... - powiedział i szybkim krokiem zaczął się oddalać.
Caylith - 2009-09-08, 21:24
:
Kiwnęła głową nie robiąc małpich min. Takie momenty były na tyle rzadkie, że należało je traktować poważnie.
- 'twas highest time. - padła cicha odpowiedź a Ricky na moment się zasępiła. Pewnie że najlepszy. W całej szkole nie pozostała już jej chyba ani jedna przyjazna dobrze znająca ją dusza. Poza właśnie Parkerem. Czas najwyższy schować pretensje do kieszeni i spróbować jakoś sobie poradzić w takiej sytuacji. - See ya. - dodała i sięgnęła znowu po torbę by dokończy pochłanianie lunchu nim pogonią ją znowu na harówkę, w międzyczasie przyglądając się obecnym na dziedzińcu.
Eithel - 2009-09-08, 21:30
:
Spojrzała na niego przyjemnie zaskoczona - trudno uwierzyć, ale chyba nadawali na tych samych falach. - Ohhh... tell me about that... - westchnęła ciężko, dając do zrozumienia, jak ciężko przychodzi jej utrzymywanie pozycji wśród tych wszystkich prowincjonalnych gąsek. - So... I quess that I'll see you tonight? - obdarzyła go radosnym uśmiechem i mimowolnym trzepotem rzęs - naprawdę nie potrafiła na to nic poradzić. - To takie miłe z twojej strony, Peter. - odparła, prawdziwie oczarowana manierami chłopaka.
Johnny Bravo - 2009-09-08, 21:35
:
Gdy wyszedł na dziedziniec słońce zaświeciło mu prosto w oczy, więc nonszalancko wyciągnął okulary i założył na nosie. Wybrał ławkę niezbyt rzucającą się w oczy, ale taką, z której było widać wszystko i wszystkich. Była pora lunchu, więc wyciągnął paczkę i odpalił papierosa. Zaczął oglądać ludzi dookoła, ludzi czy raczej dziewczyny, które, jak zwierzęta stadne były w pomniejszych kilku osobowych grupach. Nagle zaczął szukać "rudowłosej" - jak nazwał dziewczynę, którą spotkał dzisiaj rano. Z ciała całkiem niezła i miała te chochliki w oczach. Zastanawiał się ile potrzebował czasu, żeby ją zaliczyć...
KapitanOwsianka - 2009-09-08, 21:42
:
Lindsay:
Peter uśmiechnął się trochę nieswojo. - Powinienem mieć jeszcze gdzieś hawajską koszulę i trawę z czasów, kiedy mój ojciec studiował. - zażartował i kiwnął głową. - Tak... Powinniśmy się wieczorem zobaczyć.

Logan:
Traf chciał, że rudowłosej nigdzie nie było. A ławki były pozajmowane w pełni. Jedyna z wolnym miejscem była raczej na widoku. Na słońcu. I też nie była w pełni pusta. Siedziała na niej czarnowłosa dziewczyna z zapałem pałaszująca frytki.
Johnny Bravo - 2009-09-08, 21:52
:
Logan szybko wykorzystał okazję odejścia tego cwaniaczkowatego blondynka i przysiadł się do "czarnowłosej" dziewczyny. Czemu ja muszę je nazywać wg. ich koloru włosów, a nie rozmiaru biustonosza? - postanowił, że przemyśli to później, a teraz podszedł do dziewczyny i zapytał:
Zapalisz? - i wyćwiczonym ruchem ręki szybko otworzył paczkę, a z niej wystawał już jeden papieros.
Caylith - 2009-09-08, 22:08
:
Ostatnie frytki zniknęły akurat w momencie gdy ktoś zasłonił jej cień. Zsunęła okulary na czubek nosa i zielonymi oczami przyjrzała się delikwentowi z wybitną ciekawością i zupełnie bez oczarowania czy przygłupich podrywczych uśmiechów. Fresh meat. Szybka taksacja. Dobrze ubrane fresh meat z zupełnie nie fair długimi rzęsami. Po chwili spojrzenie skoczyło na fajki. Marlboro. Oczy błysnęły Erice. Czerwone, niech go cholera. Zgniotła torbę po frytkach szybkimi ruchami, celnie wrzuciła do pobliskiego kosza na śmieci i sięgnęła po papierosa.
- Sure - odezwała się spokojnie - nie paliłam ich od dawna, ale na twoje nieszczęście jak tu odpalisz cygara zlecą się "psy" albo dziekan do spraw dyscypliny z detention w kieszeni - mówiąc to wsadziła sobie fajkę za ucho na później i uśmiechnęła z zadowoleniem. - Nowy? - zapytała spokojnie.
Johnny Bravo - 2009-09-08, 22:22
:
Rozbawił go widok, papierosa za uchem "czarnowłosej" i mimowolnie się uśmiechnął. Sam wyjął kolejnego i zapalił, jakby nie słyszał informacji o dziekanie. Patrzył na dziewczynę z rezerwą, ot co, zwykła dziewczyna, ale miejsce wolne i bez pytania usiadł obok niej:
Lubicie to wyrażenie, nowy, zgadza się? - zapytał lekko podirytowany, ale nie dał tego znać po sobie, kontynuował - Jednak z samego szczytu można tylko spaść, więc chyba mam lepiej?
Caylith - 2009-09-08, 22:33
:
- Nie nadymaj się, buddy. Każdy jest fresh meat w pierwszy dzień w HH. I łatwiej iść w górę bez upadku niż upaść i się podnosić. - kiwnęła głowa zgodnie, oparła się o oparcie ławki podkładając ramiona pod kark i zsuwając okulary na czubek głowy. - Jedyny twój problem jakie zrobisz wrażenie. I showed some "fingers" to some blond plastic chicks. - zaśmiała się z rozbawieniem na to wspomnienie - Guess they don't like me still and I don't really give a damn... - dodała tonem tak bardzo w stylu Chillmana, że byłby z niej pewnie dumny.
Eithel - 2009-09-08, 22:40
:
Zatrzymała się na stopniu wyżej i popatrzyła na niego po raz pierwszy z góry - i nie mogła powiedzieć, że ten widok jej się nie podobał. Ich twarze znajdowały się teraz dość blisko siebie i dziewczyna musiała się porządnie otrząsnąć, żeby zachować pokerową twarz.
- I'm gonna go and eat something in Green Room. - oświadczyła spłoszona, obracając się w tamtym kierunku.
Noise - 2009-09-09, 01:05
:
Warkot silnika przywodzący na myśl ryk całego stada lwów mógł świadczyć tylko jedno... Żółto-czarne Lamborghini powoli wtoczyło się na parking i niemożliwością było, by w tej chwili ktoś nie zwrócił uwagi na owy samochód oraz kierowcę siedzącego za jego kierownicą. Evan jechał powoli, szukając odpowiedniego miejsca a gdy w końcu mu się to udało zaparkował auto, wysiadł z niego i skierował swe kroki ku wejściu do szkoły.

Palony Lans, by miano o czym potem mówić. ;)

Zwyczajowy uśmiech oraz pogodny wyraz twarzy zastąpione zostały przez wyraz chłodny i zacięty, zaś jego oczy nie wyrażały nic poza chłodną pogardą dla otoczenia. Niespiesznie wspinał się po schodach na górę, gdy wtem jego spojrzenie padło na Ricky oraz nieznajomego który z nią rozmawiał. Jego spojrzeniu nie umknął papieros za uchem dziewczyny i gdyby potrafił zabijać wzrokiem, bruneta w tej właśnie chwili trafiłby piorun albo eksplodowałby w rozbryzgu krwi, albowiem pewnych rzeczy słowami nie można było wyrazić.
KapitanOwsianka - 2009-09-09, 09:17
:
Lindsay:
- Zatem do zobaczenia wieczorem. Ja jeszcze muszę się spotkać z Dr. Kim. - uśmiechnął się i spokojnie wspiął się po schodach by zadaszonym trotuarem ruszyć w kierunku gabinetu dyrektorki.

[b]Evan:
Zaraz koło Lamborgini zebrało się wielu potencjalnych fanów, którzy nie mogli oderwać spojrzenia od samochodu. A kiedy wysiadł z niego Evan jasnym stało się, że przyjechał ktoś ważny w tej szkole. Ta pogarda dla wszystkich nowych i nie znaczących się tutaj.
Eithel - 2009-09-09, 15:25
:
Lindsay z uśmiechem pod nosem skierowała się w kierunku Green Roomu żeby zjeść coś lekkiego. Szła korytarzem z poczuciem małego sukcesu kręcąc zgrabnym tyłkiem. Po chwili jednak humor zepsuła jej myśl o zbliżającym się spotkaniu ze Stevenem. "I can handle it" - pomyślała, dodając sobie odwagi.

Przeniesienie akcji
Johnny Bravo - 2009-09-09, 21:25
:
Zapatrzony w kobiece atrybuty, wciąż nieznajomej dziewczyny zgubił wątek, więc szybko zmienił temat:
-Ja się nie przedstawiłem, Carter, Logan Carter - i wyciągnął rękę do nieznajomej - A Ty jesteś...?
Caylith - 2009-09-09, 21:33
:
- Name's Ricky - niedbale podała rękę nie zmieniając wygodnej pozycji a jedynie opierając kark na jednym ramieniu i częstując jego dłoń mocnym szczerym uściskiem. Łypnęła na kierunek jego spojrzenia, pokręciła głową nad jednokierunkowością myślenia facetów i postanowiła to olać podśmiewając się pod nosem. - No więc, Carter, jak ci pasuje Newport do tej pory?
Johnny Bravo - 2009-09-09, 21:59
:
Zdziwił go silny uścisk dłoni Ricky, ale nie pozwolił sobie na komplement (jeżeli można nazwać komplementem stwierdzenie, że dziewczyna ma mocny uścisk) i kontynuował temat szkoły -Do tej pory? Ciężko powiedzieć, zobaczymy dzisiaj wieczorem. Będziesz na tej imprezie u... Parkera, tak?
Caylith - 2009-09-09, 22:06
:
- Będę. To takie miejsce w którym "trzeba" być jeśli chce się nie być kompletnym popychadłem szkoły i zacząć piąć się w górę. Plus Parker to mój... przyjaciel... - zastanowiła się czy to dobre określenie po czym doszła do wniosku, że mogłoby pasować w braku innego. Kiwnęła głową. - Chociaż w sumie każda wygląda tak samo. Sex, prochy i... ostatnio modny rodzaj muzyki. A skoro pytasz to rozumiem, że już jakaś harpia zagięła na ciebie parol i zaprosiła - uśmiechnęła się domyślnie. Tak wyglądający facet po prostu MUSIAŁ zostać odhaczony z miejsca mimo, że nowy.
Johnny Bravo - 2009-09-10, 20:57
:
Loganowi nie mogła umknąć ta zbyt długa chwila zastanowienia, gdy powiedziała o jej przyjaźni z Parkerem:
-Ten facet co tu niedawno był to Parker? - Nie dał jej szansy odpowiedzieć i od razu zadał kolejne pytanie - "Tylko" przyjaciel?
Caylith - 2009-09-10, 21:06
:
Zielone oczy błysnęły ironicznie. Przechyliła się lekko ku niemu.
- Carter, dziecinko, żeby mnie naciągnąć na "wyznania" musielibyśmy się znać nieco dłużej niż 5 minut. I jedną fajką mnie nie przekupisz. Ale popracuj nad tym, potrzepocz tymi pięknymi rzęsami. Kto wie do czego dojdziesz za jakiś czas, z kim i gdzie. Gotta go. See ya on the party...
Po czym podniosła się z i kocią gracją ruszyła w stronę wejścia do szkoły.

I palimy lans:D
KapitanOwsianka - 2009-09-10, 21:09
:
I Logan nie mógł oderwać spojrzenia od oddalającej się Erici. Nie było szans. Była po prostu niesamowita.

A my robimy przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-09-10, 21:29
:
Parker znalazł samochód, którym przyjechała Lindsay. Na szczęście stał niedaleko jego Impali, więc co innego mógł zrobić Parker, jeśli nie usiąść na masce swojego samochodu i rozłożyć się wygodnie w cieniu, który przysłaniał samochód. Kiedy usadowił się wygodnie włączył odtwarzacz mp3 w swoim telefonie:

Nick Cave & The Bad Seeds - Moonland
Caylith - 2009-09-10, 21:42
:
Szybki stukot podeszw sportowych butów na schodach zwiastował wejście a raczej wyjście Erici. Machając energicznie torbą zbiegła na płaski teren krokiem pełnym energii układając sobie w głowie kilka sensacyjnych nagłówków na cześć artykułu numer jeden. Co z tego, że żadnej niesamowitej akcji jeszcze nie było - pomarzyć można. Na przykład "Matematyk ulega samozapłonowi na środku sali! Z kąta słychać demoniczny śmiech! Czyżby odkryto nieznane powiązania pewnych funkcji matematycznych z demonologią? Find out more!" by Erica Staunton.
Tak to ją rozbawiło, że aż się uśmiechnęła do siebie równym krokiem ruszając w stronę parkingu.
Johnny Bravo - 2009-09-10, 22:30
:
Następnie ze szkoły wyszedł Logan, a jego uwadze nie umknęła Erica, która szła kilkanaście metrów przed nim. Popatrzył ostentacyjnie na jej tyłek i wyszczerzył rząd prostych zębów. Znudził mu się jednak ten monotonny obraz i zaczął oglądać co ciekawsze dziewczyny, które teraz chciały, jak najszybciej wyjść ze szkoły. Nawet pogoda dopisywała, bo dziewczyny z tego względu ubierały się bardziej skąpo niż zazwyczaj. Przeczesał sobie dłonią włosy i wyciągnął swoją paczkę Marlboro. Odpalił papierosa i założył okulary, a do tego uniósł lewą brew oglądając najlepsze "okrągłości" na dziedzińcu. Doszedł do parkingu i przeglądnął się w przedniej szybie swojego samochodu: włosy dobrze ułożone, okulary idealnie prosto na nosie i ten uśmiech... Szybko zgasił papierosa, a niedopałek "pstryknął" na daleką odległość na chodnik. Odpalił silnik, pododawał trochę gazu i wycofał na ulice, a potem z piskiem opon i ogromną ilością dymu odjechał.

Palenie punktu lansu, aż gorąco! ;-)
KapitanOwsianka - 2009-09-11, 08:28
:
Na dziedzińcu rozległo się kilka podnieconych krzyków odprowadzających czerwonego Mustanga z parkingu. Ryk silnika spowodował, że nawet Max zainteresował się odjeżdżającym samochodem. - No tak... Kolejny Ballmer. - powiedział, ale na jego twarzy wykwitł uśmiech.
Eithel - 2009-09-11, 21:11
:
Jakiś czas po zakończeniu zajęć na dziedzińcu pojawiła się Linds. Przemierzała dystans dzielący ją od parkingu dosyć nerwowym krokiem, który po chwili udało jej się uspokoić. Odgarnęła włosy już spokojniejszym gestem, powtarzając sobie w myślach "wdech, wydech, wdech, wydech".
Zupełnie już wyluzowana znalazła się koło Maxa, nonszalancko opartego o maskę Impali. Jej miękkie wargi lekko musnęły jego policzek, po czym dziewczyna przepraszającym tonem powiedziała - Hi sweety! I'm so sorry I'm late... - odsunęła się od niego, a kaskada blond włosów delikatnie musnęła jego ramiona - I got detention.. - powiedziała z rozbrajającym, nieco łobuzerskim uśmiechem, który na jej twarzy wyglądał dość seksownie.

I seksapil bejbe ;)
Caylith - 2009-09-11, 21:21
:
BMW czekało grzecznie na swoim miejscu jak przyczajony kot.
- Hi sweety - odezwała się z czułością prawie przeciągając końcami palców po nieskazitelnym lakierze na masce w drodze za kółko. Po chwili torba wylądowała na siedzeniu, Ricky zrobiła sus przez drzwiczki i wylądowała za kierownicą. Kilka szybkich ruchów i samochód zamruczał a potem bez zbędnych hałasów wycofał z miejsca. Po drodze jeszcze mignęły jej tlenione włosy Barbie przy jakimś innym samochodzie niż zwykle.
- No, no.. a gdzie różowe Ferrari, babe - zaśmiała się ironicznie pod nosem kręcąc kółkiem jedną ręką a drugą pakując okulary na nos - tatusiowa forsa na kolejną operację plastyczną nie wystarczyła więc autko poszło pod młotek. Co za news... hmm...
I z głową pełną kolejnych sensacyjnych tytułów ruszyła w swoim zwykłym wariackim tempie z parkingu by po chwili zniknąć na drodze.
KapitanOwsianka - 2009-09-11, 22:36
:
Nie masz litości dla Maxa?

Max uśmiechnął się i zapatrzył na uśmiech Lindsay. Dopiero po chwili, kiedy odrzuciła włosy ogarną się na tyle by delikatnie zsunąć się z maski swojej Impali i stanąć kolo Linds. - Nie ma problemu... - uśmiechnął się, bo nie mógł się gniewać na Lindsay. - Gdzie chcesz jechać Ash? - zapytał familiarnie używając drugiego imienia dziewczyny. No przynajmniej dla Maxa to było familiarne. Ruszył w kierunku samochodu, którym przyjechała Lindsay.
Eithel - 2009-09-11, 23:05
:
Taka postać, co poradzę :P

- Vivienne Westwood, Marchesa, Hervé Léger. - wyliczyła zabawnie na palcach. Max mógł być pewien, że na tych trzech sklepach się skończy - Lindsay miała tą cudowną właściwość, że doskonale wiedziała, co jest w którym butiku i które rzeczy chce przymierzyć. - Czyli centrum handlowe. Zmieniłam samochód, tak przy okazji. - puściła mu oczko, otwierając drzwi od strony kierowcy - The previous one was a little bit crappy for a big girl. - zażartowała, zajmując miejsce w wygodnym fotelu.
KapitanOwsianka - 2009-09-12, 09:31
:
Max uśmiechnął się siadając na siedzeniu pasażera. Wyglądało na to, że nowy samochód bardzo przypadł mu do gustu. - Masz rację... Różowe Ferrari było raczej straszne. - uśmiechnął się zajmując wygodną pozycję. - Może ja też coś kupię... - mruknął pod nosem i nie wiadomo czy chodziło mu o samochód czy o ubrania.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-11-04, 12:47
:
Na parking zajechał srebrny Nissan Skyline z niebieskimi zdobieniami. Silnik ryknął jeszcze dwa razy, zanim zgasł. Na siedzeniu pasażera siedział nieco zaspany Evan, za kierownicą Szatynka, z grupy Hana. - To była niezła impreza... - dziewczyna zauważyła wesoło. - Więc to tutaj się uczysz?
Noise - 2009-11-04, 13:15
:
- Mhm... - mruknął krótko, bowiem odpowiedzieć jej nie zdążył. Mrugnięcie oka później ziewał mocno zakrywając sobie usta dłonią, by potem uśmiechnąć się szeroko i zamrugać raptownie kilkukrotnie powiekami, aby odgonić z oczu napływające do nich łezki. - Cholera, ale mi się nie chce tam iść... - mruknął drapiąc się po brodzie i przenosząc spojrzenie z wejścia do szkoły na oczy dziewczyny.
ArFF - 2009-11-04, 17:08
:
Rayen siedziała na murku przed szkołą, zaczytując się w swoich notatkach z ostatnich lekcji. Kto jak kto, ale ona nie mogła sobie pozwolić na nieprzygotowanie do zajęć.
Raz po raz zerkała na przechodzących koło niej ludzi, którzy wchodzili do budynku, jakby w nadziei, że ktoś znajomy oderwie ją od tych wszystkich tabelek i wykresów.
Caylith - 2009-11-04, 18:08
:
Czarne BMW też się w końcu pojawiło, wjeżdżając w swoim standardowym wariackim tempie na parking. Właścicielka wyszła konwencjonalnie z auta, co - biorąc pod uwagę spódnicę - było jedynym wyjściem rozsądnym. Samochód ucichł i został zamknięty a Erica z torbą mniej dyndającą na ramieniu niż zwykle, bo obciążoną notebookiem ruszyła energicznym krokiem via dziedziniec. Na widok Ray podniosła rękę - ilość obecnych dziś znajomych twarzy wprost "porażała"
KapitanOwsianka - 2009-11-04, 20:46
:
Szatynka uśmiechnęła się ciepło do Evana - Jeśli nie chcesz to nie musisz... Ale to Twoja przyszłość. - powiedziała - Zawsze możesz mnie po szkole oprowadzić. - powiedziała i zerknęła jakoś tak łapczywie na budynek - Zrobimy tak... Ty mnie oprowadzisz, a ja wreszcie podam Ci swoje imię? - zaproponowała uśmiechając się nieco dwuznacznie.
ArFF - 2009-11-04, 21:56
:
Na widok Erici, uśmiechnęła się i również uniosła rękę, machając nią lekko. Nareszcie ktoś, do kogo mogłaby usta otworzyć.
Zamknęła segregator z notatkami, łypiąc nań spode łba. Koniec z kuciem. Przynajmniej na ten jeden moment...
Noise - 2009-11-04, 23:34
:
Evan udał że namyśla się nad jej propozycją, faktem jednak było, iż decyzję podjął niemal natychmiast po tym, jak dziewczyna zaproponowała mu to dość zaskakujące rozwiązanie. Po chwili uśmiechnął się więc i odparł - Sounds like a fair trade. - to rzekłszy mrugnął jej jeszcze jednym okiem i bez ociągania się wysiadł z auta cicho zatrzaskując jego drzwi. Ballmer obszedł wóz dookoła od strony maski i stanął po stronie drzwi kierowcy czekając, aż jego szoferka do niego dołączy.
Caylith - 2009-11-05, 18:29
:
- Co tam? - zainteresowała się siadając całkiem ostrożnie, bez zwykłego luźnego "rzucania się" na siedzisko i kładąc sprzęt obok siebie - Jakiś test masz dzisiaj? - wskazała głową notatki, z których Rayen się uczyła.
ArFF - 2009-11-05, 20:15
:
Przyglądała się Erici z niemałą ciekawością. Ostatni raz widziała ją w tamtym dość dziwnym momencie, gdy całą grupką osaczyli Maxa i Lindsay przy wyjściu z hotelu... Widziała w tedy jej minę i doskonale wiedziała, że to co zobaczyła, musiało ją dotknąć.
-Test? Zapytała lekko otumaniona, budząc się jakby z transu. Zerknęła na swoje notatki i nagle jakby dotarł do niej sens doń skierowanego pytania. Niee... Zaśmiała się, kręcąc jeszcze główką przecząco. Po prostu powtarzałam materiał z ostatnich zajęć. Wytłumaczyła i ponownie zatrzymała swój wzrok na dziewczynie.
Przez chwilę milczała, by w końcu zadać to jedno pytanie, do którego tak długo się przymierzała.
-Jak się trzymasz? Spojrzenie mówiło samo za siebie i nie pozwalało na niedomówienia. Chodziło o Parkera, a Erica bez problemu mogła to odszyfrować.
Może i Ray nie była odpowiednią osobą, by zwierzać jej się z takich rzeczy, ale... chciała pomóc i chociaż raz się na coś przydać...
KapitanOwsianka - 2009-11-05, 20:21
:
Szatynka wyskoczyła zadowolona z samochodu i zamknęła drzwi. Nie kłopotała się zamykaniem ich na zamek, poprawiła skórzaną kurtkę, odsłaniającą brzuch i wygładziła obcisłe dżinsy, biodrówki. Nie przejmowała się też tym, że zajęła dwa miejsca na parkingu. To jak?
Caylith - 2009-11-05, 20:35
:
Przyjrzała jej się z zaskoczeniem.
- Jak się trzymam? - powtórzyła, zastanawiając się o co dziewczynie może chodzić. W końcu zajarzyła, że w sumie o dwie sytuacje. Raz-Ballmer, dwa-Parker. W obu przypadkach odpowiedź była taka sama. Lekko się uśmiechnęła.
- Nieuleczalna głupota mężczyzn nie działa już na mnie, a ja nie zamierzam w kółko im tłumaczyć idiotyzmu ich postępowania. Więc czy chodzi o blondynkę wyrywającą dla sportu naiwniaka, czy o gościa, który nie potrafi utrzymać małego w spodniach, nich se robią co chcą. - dokończyła ze spokojem i to w dodatku całkowicie naturalnym. Miała tydzień na to by dojść do siebie w jednym przypadku, a w drugim nawet więcej. Więc najprawdopodobniej mówiła to co myślała. Szczególnie, że żadnego z nich nie musiała oglądać i testować tego co uważa w warunkach bojowych.
ArFF - 2009-11-05, 23:05
:
Słysząc taką odpowiedź nie mogła się nie uśmiechnąć. Nie jedna w jej sytuacji by się załamała, ale jak widać nie Erica.
Pokiwała głową z uznaniem, dając jednocześnie znak, że zgadza się z jej opinią.
-I tak trzymać! Zawołała dziarsko, puszczając doń oczko. Z takim podejściem do sprawy, przetrwasz.
Było znacznie lepiej niż myślała. Obyło się bez jej długich wykładów, które i tak zwykle, nie zostawały potraktowane serio. W końcu ile ona mogła wiedzieć o miłości?...
Caylith - 2009-11-06, 09:49
:
- Of course... - padła zadowolona z siebie odpowiedź. Ricky wyciągnęła nogi przed siebie, skrzyżowała w kostkach i z lekkim znudzeniem rozejrzała się po dziedzińcu - ty w sumie też powinnaś może...wyjść nieco ze skorupy - łypnęła okiem na Ray - life's really interesting behind the wall of books. - przyjrzała się z ciekawością jakiemuś punktowi dziedzińca, sięgnęła po swój notes i szybko coś zanotowała.
ArFF - 2009-11-06, 19:57
:
-Hmmm.. Maybe Mruknęła pod nosem, odwracając momentalnie wzrok. jakoś nie wyobrażała sobie, by mogła się tak naprawdę zmienić.
-I guess I'm not so brave... Dodała po chwili, przygryzając lekko wargę.
Przecież oczywistym było, że nie miała ona tyle odwagi co Erica. No i jeszcze ta jej maniakalna obsesja na punkcie porządku i symetrii... To było niemalże niewykonalne.
Caylith - 2009-11-06, 20:51
:
- Możesz na przykład.. zainteresować się czymś nowym. Czymś, co do tej pory cię nie interesowało. Podam ci przykład swój własny.
Poprawiła się na ławce chowając notes, ale nie spuszczając nieco leniwego spojrzenia z upatrzonego punktu.
- Widzisz tego gościa, tam? Tego bruneta, który ach jakże wiele uwagi poświęca swojej dziewczynie. - wskazała na tulącą się do siebie przymilającą się i słodką do obrzydliwości parkę. - Są ze sobą dłuuugo jak na standardy HH, ale ona nie widzi poza nim świata - dodała z rozbawieniem. - Tymczasem on na imprezie u Rachel całkiem niedawno zaszalał sobie z jakąś dziewczyną w jaccuzi i wszyscy wiedzieli kto tak wzdycha w czyich ramionach. Masz pojęcie jaka by bomba wybuchła gdyby przypadkowo to wyszło? I jeszcze parę innych rzeczy?
Na ustach Erici pojawił się szeroki uśmiech.
- Don't get me wrong... nie zamierzam lecieć do niej z wywieszonym jęzorem i uświadamiać. Ale ostatnio znajduję dziką przyjemność w dokopywaniu się do rzeczy które się kryją pod warstewką blichtru. A ta parka... nie jest jedynym co zaobserwowałam...
ArFF - 2009-11-06, 21:50
:
Wysłuchała z uwagą tego co miała do powiedzenia jej towarzyszka, jednocześnie ukrywając to, co tak naprawdę myślała. Brzydziła się plotkami, zdradą i wszystkim co się z tym wiązało.
-Zainteresowanie cudzym życiem? Ludzkimi tajemnicami? Uniosła lekko brew, przyglądając się to Erici, to znów tulącej się do siebie dwójce kochanków. Po chwili wzruszyła ramionami, jakby nie potrafiła znaleźć w tym wszystkim jakiegoś głębszego sensu. Po co komu informacje o życiu prywatnym ludzi, o których tak do końca nic nie wiemy, a nawet ich dobrze nie znamy?
Caylith - 2009-11-06, 22:01
:
- Wszystko tutaj kręci się albo wokół plotek albo wokół mody. Zawsze dobrze jest wiedzieć jak najwięcej - oświadczyła spokojnie - poza tym przyda mi się nasłuchiwanie i grzebanie w tajemnicach na przyszłość, więc równie dobrze mogę zacząć od tak trywialnej sprawy jaką jest zdrada "bardzo wiernego" na pierwszy rzut oka chłopaka.
Kącik ust podjechał nieco wyżej z rozbawieniem.
- Ale niekoniecznie musisz brać przykład ze mnie. Co cię interesuje? - zapytała ciekawie przyglądając się Ray.
ArFF - 2009-11-06, 22:52
:
Zapadła głucha cisza, podczas której Ray zastanawiała się w duchu, czym się interesuje. Pierwsze co przyszło jej na myśl to komiksy, w których zaczytywała się od dzieciństwa, ale od razu odrzuciła od siebie pomysł, by pochwalić się tym przed kimkolwiek. Podobno był to jeszcze większy obciach, niż bycie kujonem...
No i nagle ją oświeciło. Była taka rzecz, która sprawiała jej przyjemność i odstresowała...
-Jedyne co przychodzi mi na myśl to muzyka. Stwierdziła z delikatnym uśmiechem na ustach. Gra przynosi mi swego rodzaju ukojenie. Dodała, zatrzymując na dłużej swe spojrzenie na Erice. Myślisz, że to może być to? Spytała lekko zdezorientowana.
Caylith - 2009-11-07, 10:53
:
Ricky wytrzeszczyła oczy nieelegancko. Pełne zaskoczenie.
- Interesujesz się muzyką? Nie no to fantastycznie... jakiego typu? Grasz na czymś? Może sam wokal? I jaki styl tej muzyki? Oczywiście, że to się może przydać! - upewniła Rayen ale czekała niecierpliwie na odpowiedzi.
ArFF - 2009-11-08, 01:05
:
Nieco zdziwiła ją jej reakcja. Czy to już zwykłym ludziom grać się nie pozwala?
Wyglądała na trochę zakłopotaną jej pytaniami, ale już po chwili, gdy zebrała swe myśli, uśmiechnęła się nieśmiało i potrafiła jej na wszystkie odpowiedzieć.
-Rodzice od dziecka wysyłali mnie do szkoły muzycznej... jakoś tak mnie przekonali do fortepianu. Zaczęła, z wyraźnym rozbawieniem. Wspominała tamte czasy bardzo miło... Obecnie trochę brzdękam na gitarze, ale... i tak stawiam na klasykę. Wszystko brzmi lepiej, gdy zagra się to na klawiszach... Pokiwała kilkakrotnie głową twierdząco, chcąc tym gestem wzmocnić swe zdanie.
KapitanOwsianka - 2009-11-08, 17:09
:
Część laseczki! - usłyszały znajomy, wesoły głosik, który zazwyczaj towarzyszył rudej głowie. Rachel wepchnęła się na ławkę pomiędzy nie i błysnęła białymi zębami w uśmiechu. - O czym gadacie? Wietrze, że o czymś absolutnie nieprzyzwoitym. - puściła oczko Erice, a potem złożyła usta jak do pocałunku, który miałaby skierować do Rayen.
Caylith - 2009-11-08, 20:24
:
- No to znakomicie - oczy Erice błysnęły wesoło - ja śpiewam. Co prawda nie klasyków i raczej mocne rzeczy ale śpiewam. Mogłabyś więc wykorzystać tą umiejętność gry na klawiszach i gitarze. W sumie jeszcze nie wiem do czego ale to jakieś hobby... może podkład muzyczny do testów moich... - zamyśliła się. Zamyślanie się przerwało pojawienie się rudego łba.
- Taaa... planujemy jakąś dziką orgię, Rach... - zamruczała z nieco ironicznym rozbawieniem, kręcąc łebkiem - z użyciem mnie, Rayen, gitary i instrumentów klawiszowych.
KapitanOwsianka - 2009-11-09, 20:32
:
No wiecie? Beze mnie? - uśmiechnęła się - A na poważnie, co robicie po lekcjach? Bo wyrwałabym się gdzieś, a nie bardzo mam z kim. Maxa nie ma, a nawet jak jest to jest zajęty... Lindsay. - westchnęła - Przyznaję szczerze, że trochę mnie męczy ten jego związek. Dawniej zawsze znalazł dla mnie trochę czasu... Nawet jak był z Tobą Ricks.
ArFF - 2009-11-09, 21:35
:
Lekko zdezorientowana spojrzała na Rachel. Jakoś zawsze ta dziewczyna kojarzyła jej się, z ogólnie pojętym chaosem, co nieco bardziej poukładaną Ray odrzucało od owej osóbki.
-Właściwie to chyba każdy ma podobne mniemanie o ich "związku". Stwierdziła, przewróciwszy oczyma i uśmiechając się półgębkiem. Dość znacząco wypowiedziała ostatnie słowo, z nutką dosłyszalnej ironii.
Co do jej pytania o czas wolny, zignorowała je. Jakoś nie chciała wybierać się nigdzie z rudowłosą, ale z racji swojej grzeczności, nie mówiła o tym w prost.
Caylith - 2009-11-10, 13:28
:
- Po zajęciach to ja mam plany - oświadczyła z tajemniczą miną - natury malarskiej. Znaczy mam w planie przygotowanie do planów. - błysnęła zębami w uśmiechu. Nowy pomysł bardzo ją cieszył czego nie dało się ukryć. - Co do Parkera i jego związków... skończyłam z próbami przemówienia mu do rozsądku skoro rozsądek ten mieści się za nisko. - prychnęła cicho. Może i to było nieco krzywdzące ale Erica widziała tylko dwie możliwości czemu się szlajał z tą blondynką. Seks i nuda.
KapitanOwsianka - 2009-11-10, 22:26
:
Rachel wzruszyła ramionami, tak jakby zdanie Erici na temat związku Parkera nie specjalnie ją obchodziło. - To co to za plany? Mogę jakoś pomóc? Bo jestem wręcz makabrycznie znudzona... To miasto zmarło, śmiercią tragiczną.
Caylith - 2009-11-10, 23:05
:
- Przerabiam pokój. Zmieniam kolor ścian, zmieniam styl mego azylu. I wszystko robię bez pomocy - oświadczyła z entuzjazmem na twarzy. - Będę machać pędzlem i wałkiem, wybierać farby i tak marudzić, że średnio odpornego mężczyznę doprowadziłoby to do szału - zaśmiała się. - Zapowiada się robota co najmarniej na tydzień. Albo i dwa. A, że popołudnia i wieczory nie mam nikim zajęte więc...
Derriuz - 2009-11-10, 23:31
:
- Try me - odezwał się Chillman, który wyrósł spod ziemi znienacka. Najwyraźniej była to odpowiedź na słowa Erici o marudzeniu.
- 'Cuz it did sound like a challenge.
Ciemnoszaro, mimo temperatury. Miał na sobie koszulę i jeansy. Mankiety nie zapięte, ani, rzecz jasna, guziki u szyi też nie. Tylko nieśmiertelniki zwisały mu jeszcze do tego z szyi.
- Odświeżam sobie dawne umiejętności - powiedział przyciszonym, flegmatycznym, ale wyraźnym i pewnym tonem. W dodatku ręce w kieszeniach i biodra wypchnięte do przodu. A wszystko to w ramach luzowania się. Wyszczerzył się lekko i rozejrzał po damach.
KapitanOwsianka - 2009-11-11, 00:25
:
Rachel uśmiechała się szeroko. Strzeliła okiem w kierunku wyrosłego z podziemi Chillmana. - Sing me up too... - powiedziała z uśmiechem. - Może nie jestem najlepsza w doborze kolorów, ale nikt nie radzi sobie tak z wałami jak ja. - po czym spojrzała w ten swój, rozbrykany sposób ma Dave'a.
Caylith - 2009-11-11, 11:16
:
Erica patrzyła ze zdumieniem na tą przedziwną parkę rwącą się do roboty dla roboli - a przecież oboje pochodzili z tych którzy robolom każą takie rzeczy robić. Raptem wybuchnęła serdecznym śmiechem.
- Dobra. Włączam was w moją zabawę. W sumie - zmarszczyła brwi - i tak bym potrzebowała męskiej reki przy poprzesuwaniu cięższych mebli więc spadłeś z nieba Chillman. Albo wyrosłeś z piekła. - mrugnęła do chłopaka.
- Rayen też chcesz się pobabrać w farbach i nawdychać chemii? I przy okazji zniszczyć parę ciuchów? Hey... - coś błysnęło w jej oczach - może namówię ojca na pozwolenie przemalowania całego domu skoro tak liczna ekipa się zbiera...
Sygin - 2009-11-11, 11:41
:
- Fa, fe, fi, fo, fum... czy jak tam to szło z tym olbrzymem ludojadem - odezwał się głos Anny zza Dave'a. - To co słyszę zapowiada się na jakąś imprezę-nie imprezę. Jak się można dostać i czego dotyczy? - zainteresowana blondynka pojawiła się w całej okazałości, cmoknęła Dave'a w pyszczek stając na palcach i siadła na ławce obok dziewczyn przyglądając się każdemu z ciekawością na twarzy.
KapitanOwsianka - 2009-11-11, 12:22
:
Jeśli potrzebujesz silnych męskich ramion, to raczej Chillman odpada. - zmrużyła oczy w żartobliwym złośliwym uśmiechu posłanym do Dave'a. - Ale może ten przystojniak, co to niedawno pojawił się w szkole i prowadzał się z Jess?
ArFF - 2009-11-11, 14:54
:
Spojrzała na Ricky z lekkim uśmiechem.
-Właściwie... przyda Ci się ktoś ze zmysłem estetycznym. Zauważyła i puściła do niej oczko. Na mnie możesz liczyć. Pokiwała jeszcze głową twierdząco, by jej odpowiedź była jak najbardziej jasna.
Dave'a i Anne przywitała skinieniem głowy z uśmiechem na ustach. Nie wiedząc czemu, jakoś wydawali jej się sympatyczni.
Derriuz - 2009-11-12, 02:10
:
- Hey, hey, hey, hold on, Rachel. Jestem dostatecznie silny do przenoszenia mebli, nie, Anna? - wyszczerzył się do niej i poczochrał ją po blond główce ot, tak, po czym wziął się za odpowiadanie na jej pytania.
- Pomagamy Ricky przemalowywać pokój i zamierzamy mieć przy tym sporo frajdy, rzucając sobie dziwne dowcipy, docinając sobie nawzajem i jak przypuszczam, zwykle to przy remontach bywa, chlapiąc na siebie nawzajem farbą. Brzmi lepiej od nudzenia się we własnym pokoju - uniósł ręce w geście, jakby chciał usprawiedliwić swoją chęć do pracy.
Caylith - 2009-11-12, 12:21
:
Rozbawiła ją znowu wizja roztoczona przez Chillmana.
- H...hihihi...hold a second... - zakrztusiła się - body painting? Za pomocą farb do ścian? No to będzie cyrk na kółkach. I raczej nie poprzestaniemy na jednym pomieszczeniu. Anna jak chcesz to się dołącz. Wprawdzie dziś muszę dopiero powybierać farbki więc się jeszcze nie upaćkamy ale w sumie potrzeba mi dobrych pomysłów. Więc jak coś to chętne doradztwo estetyczne zbiórką po zajęciach, oki? - zapytała ekipy zaciekawiona komu z nich zechce się fatygować do niestylowego sklepu gdzie się wybiera farby.
KapitanOwsianka - 2009-11-12, 12:40
:
-Works for me... - rzuciła Rachel i wstała prezentując zgrabny tyłek w obcisłych dżinsach, jak to zwykła robić Rachel. Rzuciła wesoły, nico szelmowski uśmiech wszystkim i ruszyła w kierunku szkoły. Z resztą był najwyższy czas, bo zajęcia miały się niedługo zacząć.

Przeniesienie akcji
Caylith - 2009-11-16, 10:15
:
Wypadła ze szkoły z bardzo zadowoloną miną. W końcu wszystko poszło jak trzeba, wpadła nawet dobra ocena, a teraz już było po zajęciach i mogła zająć się swoim planem. Energicznie puściła nogi w ruch kierując się w stronę samochodu i rozglądając z zaciekawieniem, czy ktoś z chętnych do pomocy z rana ma zamiar się pojawić również teraz.
KapitanOwsianka - 2009-11-16, 22:06
:
Zaraz za Ericą ze szkoły wyskoczyła Rachel. Dopadła czarnulki i wsunęła dłoń pod jej ramię. - Okej... Ja jestem prawie gotowa. No gotowa na zakupy, bo do malowania muszę wziąć trochę starych ciuchów. - powiedziała z szerokim uśmiechem na ładnej buzi.
Caylith - 2009-11-16, 23:22
:
Przyjazne zachowanie Rachel po raz kolejny zbiło ją z tropu. Przecież jeszcze niedawno kręciła się z blondie?! A teraz zachowuje się jak dobra koleżanka jej najgorszego wroga. Dzwonki alarmowe wyczulone przez ciąg ostatnich wydarzeń natychmiast rozdzwoniły się w głowie Erici. Rzuciła Rachel spojrzenie z ukosa, postanawiając póki co nie być wredną ale podwójnie ostrożną.
- Najpierw trzeba zakupić farby. Potem poprzesuwać sprzęty u mnie a do tego potrzebny będzie Chillman lub inny osobnik płci męskiej. Potem dopiero będzie malowanie. Więc dzisiaj raczej się nie ubrudzisz.
KapitanOwsianka - 2009-11-17, 09:23
:
W oczach Rachel błysnął szatański pomysł. - Na kiedy potrzebujesz, żeby poprzesuwano Ci meble? - zapytała uwalniając ramię Erici i ruszając w kierunku jednej z ławek, stojących na dziedzińcu.
Caylith - 2009-11-17, 11:16
:
- Na jutro, tak myślę. Dzisiaj na pewno nie.
Ciekawość pojawiła się w zielonych ślepiach, gdy podążyła za Rachel, zainteresowana co rudzielec znowu wykombinował i ile ona na tym straci. - Coś masz na myśli?
KapitanOwsianka - 2009-11-17, 16:53
:
Rachel wskoczyła zwinnie na ławkę i rozejrzała się po dzieciakach wychodzących ze szkoły. Przygryzła dolną wargę i zmarszczyła brwi. Wreszcie włożyła dwa palce do ust i gwizdnęła przeciągle. - Kto z was poprzestawia jutro meble dla dwóch pięknych i samotnych dziewcząt? - zapytała na tyle głośno by słyszano ją na prawie całym dziedzińcu, po czym zrobiła minkę bezbronnej dziewczyny potrzebującej pomocy.
Seksapil

Erica nie musiała długo czekać na efekt. Zaraz koło Rachel pojawiło się kilku mięśniaków z drużyny waterpolo, którzy byli chętni do pomocy.
Johnny Bravo - 2009-11-17, 22:26
:
W tłum chłopaków z drużyny wszedł Logan:
Panowie, możecie sobie iść. Ta robota jest już zajęta. - I posłał w sam środek tłumu olbrzymów gniewne spojrzenie. - No już Was tu nie ma. - Obracając się plecami do mięśniaków zwrócił się do dziewczyn i uśmiechnął się zawadiacko:
Czyżbyście potrzebowały pomocy? Które meble są do poprzestawiania? - Patrzył to z jednej dziewczyny na drugą z coraz większym, szczerym i nie wymuszonym uśmiechem.
Wyciągnął papierosa z paczki i odpalił go swoją nową zapalniczką zippo z wygrawerowanymi własnymi inicjałami.
Caylith - 2009-11-18, 11:15
:
Przyjrzała się wpierw zaskoczona Rachel, a potem zbiegającym się waterpolowcom. Lekko się skrzywiła. Wizja Dicka nadciągnęła nieproszona.
- Emmm... Rachel, chyba nieco przesadziłaś. Nie meble z całego domu maja być wynoszone i transportowane ręcznie do na przykład, tapicera, ale tylko kilka gratów przesunięte. I don't want this... - machnęła ręką na mięśniaków - crowd. Poza tym Chillmanowi obiecałam, że będzie mógł się dołączyć. O i jeszcze ten - kiwnęła głową na Logana. - Przynajmniej go znam.
KapitanOwsianka - 2009-11-18, 11:50
:
Rachel zeskoczyła zgrabnie z ławki i podeszła do Erici - Skarbie, jesteś za bardzo atrakcyjna by robić takie rzeczy, jak malowanie sama... No chyba, że masz silną potrzebę. Tak czy siak, ktoś musi zanieść farby do samochodu, a potem do Twojego pokoju. Ktoś musi przestawić Ci meble i inne takie. - wyszczerzyła się w szerokim, spontanicznym uśmiechu do Erici - Ale jak chcesz... Chłopcy! - zwróciła się do powstałego stadka, które powoli zaczynało nakręcać się na Logana. Przechodziły po zebranych szmery. - Ricky jednak nie chce pomocy... - uśmiechnęła się do nich.
Caylith - 2009-11-18, 12:32
:
Przewróciła oczami z ciężkim westchnieniem.
- Rachel o to mi właśnie chodziło. Wypaćkać się i zrobić samej tyle ile mogę, dokładnie tak jak chcę, a nie jak radzą mi mistrzowie wzornictwa i dekoracji wnętrz. W czy byłaby zabawa gdybym siedziała na leżaczku z drinkiem i patrzyła jak malują mi ściany sami? Znaczy.. wiem, że to w stylu Newport ale tez się chce pobawić. - uśmiechnęła się lekko, mając nadzieję, że rudzielec w końcu ja zrozumie.
KapitanOwsianka - 2009-11-18, 13:49
:
- Luz skarbie... Robimy tak jak Ty chcesz. - powiedziała i strzeliła uśmiechem do Logana. - Ale i tak jeden mięśniak nam się przyda... Chociażby po to bym ja też mogła się pobawić. - powiedziała bez zażenowania taksując Logana wzrokiem. - Masz czas, żeby pojechać z nami po farby? - zapytała Logana.
Derriuz - 2009-11-18, 14:51
:
Ziewający Chillman podlazł w końcu leniwym krokiem do dziewcząt i Logana, przeciągając się po drodze. Spojrzał na odchodzących waterpolowców, jarającego szlugę pod szkołą dziwaka, Ricky a następnie na Rachel. "Dawniej za palenie pod szkołą od razu by cię dorwali i spacerek do dyrki zapewniony. Póki palisz w tak oczywistym miejscu..." - pomyślał, ale zaraz wzruszył ramionami.
- Rachel, nie wiedziałem, że masz takie powodzenie - rzucił, unosząc jedną brew wysoko ku górze i uśmiechając się półgębkiem. Następnie odwrócił się w kierunku Logana.
- A ty co za jeden? - zmierzył go wzrokiem od stóp do głowy - Haven't seen you before, chyba że mam krótką pamięć. I lepiej nie jaraj pod szkołą, tak ci radzi kolega-palacz. Nauczyciele potrafią wyrastać spod ziemi w tej szkole, jeśli jeszcze nie zauważyłeś.
Johnny Bravo - 2009-11-18, 19:24
:
Zaśmiał się cicho pod nosem na komentarz o nauczycielach i jak gdyby nigdy nic palił dalej. Jednak, gdy usłyszał informacje, że poznał kogoś kto pali zaraz wyciągnął paczkę z chęcią obdarowania nieznajomego papierosem:
- Tak, jestem tu od niedawna. Jeszcze nie orientuje się, kto i co 'robi' w tej szkole, ale to chyba Ty prowadziłeś jakąś zbiórkę pieniędzy? - Zaraz jednak przypomniał sobie o towarzystwie Rachel i Ricky i zwrócił się bezpośrednio do nich:
- Jestem do Waszej dyspozycji - Powiedział beznamiętnie.
Derriuz - 2009-11-18, 22:01
:
- Tak, ale plan nie wypalił. Co zrobić jednak z tą kasą to nie wiem. Oddać będzie ciężko... Można na szkołę przekazać, czy coś, żeby mieć czyste konto - wzruszył ramionami i spojrzał na paczkę fajek, jaką do niego wyciągnął - Nie, dzięki, mam swoje. A tak w ogóle, to Dave Chillman jestem. Najbardziej wyluzowany koleś w tej budzie - i tutaj dla efektu przyjął minę lekko zaspanego, ale nieziemsko wychilloutowanego, jednocześnie wsadzając ręce w kieszenie.
Johnny Bravo - 2009-11-18, 22:50
:
- Sporo tego uzbieraliście? Ale po co oddawać, nie macie przecież żadnych kwitów na to, ani paragonów, czy innych faktur. Nie wypaliło, trudno. Nie wasza wina, ale kasa należy do Was. - I wyszczerzył do Chillman'a rząd białych, prostych zębów.
A ja Logan Carter. - odpowiedział krótko i zwięźle. Wyrzucił peta na chodnik i zaczął bawić się zapalniczką: zapalał i gasił w kółko.
Caylith - 2009-11-18, 23:08
:
Ricky cierpliwie poczekała aż goście się sobie zaprezentują po czym pozwoliła sobie wtrącić się.
- It's all fine and pretty and sweet, but the main question is, Carter, are you ready to get dirty - błysnęła zębami w uśmiechu - and sweat. Bo jeśli w planie pomocowym masz tylko palenie fajek i przyglądanie się to podziękuję.
Johnny Bravo - 2009-11-19, 21:54
:
Yeah, for sure. Tylko wezmę z domu jakieś ubranie na zmianę. - Zaczął grzebać niezgrabnie po kieszeniach szukając kluczyków do Mustanga. Westchnął z ulgą, gdy znalazł je w wewnętrznej kieszeni kurtki. - Możemy już się ewentualnie spotkać u Ciebie? Chyba, że w sklepie z farbami?
KapitanOwsianka - 2009-11-20, 10:01
:
Rachel przewróciła oczami. - Ktoś musi nam te farby przytachać, więc jedziesz z nami. - powiedziała przybierając lekko kwaśną minę.
- A dokąd? - rozległ się znajomy Loganowi głos. A co zabawne, równie znajomy Dave'owi. Kiedy Chillman odwrócił się w tamtą stronę dostrzegł Hilary, ubraną w kusą bluzkę i dżinsy biodrówki, na tyle niskie by pokazywać kawał brzucha. Na stopach miała klapeczki, japonki. To była jego Autostopowiczka.

I generalnie w takim miejscu kończy się akt, ale że i tak zaczęłoby się od tego motywu następny lecimy dalej ;)
Derriuz - 2009-11-20, 16:01
:
Dave nagle stracił fason a gały o mało co nie wyleciały mu z orbit. Zmrużył oczy jakby niepewny tego co widzi. Potrząsnął głową i spojrzał na nią jeszcze raz. Minęła dłuższa chwila, nim podjął:
- Well, well, well - chciał powiedzieć spokojnie, a wyszło mu jedynie zaskoczenie i to spore - Long time no see... - podrapał się po policzku, taksując ją wzrokiem jakby chciał się upewnić, że zapamiętał ją należycie co do milimetra.
- Kto by pomyślał... - dodał ledwo słyszalnym głosem. Na jego twarzy pojawiło się lekkie roztargnienie.
KapitanOwsianka - 2009-11-21, 01:48
:
Hilary strzeliła, trudnym do zdefiniowania uśmiechem w Chillmana, po czym spoważniała na twarzy, chociaż w jej oczach tańczyły szalone iskierki. - Dave Chillman, nadal na smyczy?
Derriuz - 2009-11-21, 16:58
:
- Nie inaczej - kiwnął głową z poważną miną na twarzy - Czyżbyś żałowała, że nie było, bądź nie jest inaczej? - uniósł jedną brew ku górze i uśmiechnął się lekko. O tak, nie ma to jak złośliwie wykluczyć całą resztę z rozmowy. Rozmowy, która sama z siebie mogła być cholernie ciekawa.
Sygin - 2009-11-21, 19:05
:
Na horyzoncie pojawiła się blond czupryna Anny, która widząc znajome zbiegowisko podążyła do ekipy.
- No, no, co my tu mamy... pełny malujący skład? Ale podobno to nie dzisiaj tylko jutro... - przyjrzała się z powątpiewaniem Erice, pytająco obcej osobie i z ciekawością Dave'owi, który wyglądał jakby ta dziewczynę znał.
KapitanOwsianka - 2009-11-21, 20:37
:
Hilary rzuciła okiem na Annę i uśmiechnęła się zjadliwie. Dużo bardziej, niż kiedykolwiek udało się uśmiechnąć Rachel. - To, że pozwoliłam Ci się obmacać wtedy, nie znaczy, że mam na to ochotę i teraz. - puściła mu oczko - Jak dla mnie byłeś trochę za słaby. - zarzuciła rudymi włosami i uśmiechnęła się do Logana. - Miłych zakupów... - zbliżyła się do niego uśmiechając się seksownie. Położyła dłonie na jego klatce i zaczęła przesuwać nimi po jego torsie w kierunku spodni. Wreszcie wsunęła dłoń w jego kieszeń. - Masz coś przeciwko... Że pożyczę Twój samochód? - zapytała wyciągając kluczyki z jego kieszeni.
Johnny Bravo - 2009-11-21, 22:36
:
- Tylko go nie rozwal... - Powiedział z lekką nutką przerażenia w głosie. A następnie schylił się do Hilary, co było upozorowane tak, żeby wyglądało jakby się z nią żegnał. Jednak niezauważalnie szepnął do ucha - Aj... Wredna jesteś, ale właśnie taką Cię uwielbiałem. - I przepuścił dziewczynę, do swojego samochodu, po czym zwrócił się do Chillman'a:
- To Wy się znacie? - Powiedział nieco zaskoczonym głosem.
Sygin - 2009-11-22, 10:02
:
Zadowolona mina natychmiast spełzła ukazując zaskoczenie a potem niezadowolenie.
- Że co proszę? Obmacywanie? Chillman, wyjaśnij mi o czym ona mówi zanim będzie źle... - poprosiła spokojnym tonem pod którym buzowały dosyć negatywne emocje. Spojrzenie brązowych oczu utkwione w Chillmanie stało się piorunujące.
KapitanOwsianka - 2009-11-22, 10:29
:
Hilary uśmiechnęła się z wyrachowaniem do Logana, a potem spojrzała na Annę. - Ooups... Dave, nie powiedziałeś jej o tym co się wydarzyło w motelu, kiedy wiozłeś mnie do Las Vegas? - puściła mu oczko i bawiąc się kluczykami Logana poszła w kierunku parkingu.

Rachel zrobiła minę jakby próbowała ogarnąć co się dzieje. Wreszcie do niej dotarło w czym rzecz. Wzięła Ricki pod rękę i pociągnęła ją lekko. - Chodź kochanie, chyba trzeba dać im trochę samotności.
Caylith - 2009-11-22, 10:42
:
Niepotrzebne było to łapanie - Erica była na nogach w momencie jak po haśle rudzielca pojawiła się Anna.
- You guys talk... - zaproponowała pospiesznie - Ja idę rozgrzać... hmmm... samochód. A może będzie lepiej jeśli w ogóle spotkamy się już na miejscu. U mnie. Przy odrobinie szczęścia ojca nie będzie więc możecie się pojawić jak wam pasuje... albo i nie... Uhm... Carter jak coś to ktoś z nich poda ci adres.
Obrzuciła jeszcze zatroskanym spojrzeniem parkę i czym prędzej wycofała się z pola bitwy.

Przeniesienie akcji dla Erici.
Derriuz - 2009-11-22, 18:10
:
- Właściwie, to powiedziałem. Pamiętasz jak zniknąłem na kilka dni razem ze swoim Camaro? Nie mam na myśli tamtej sprawy z kupowaniem tego i tamtego, tylko... Jeszcze wcześniej bodaj. Wtedy co o mały włos bym Cię nie zdradził... Remember? To ona. Ta autostopowiczka. Cóż, zmieniła się z tego co pamiętam. Wtedy była mniej jadowita - uśmiechnął się do siebie szyderczo.
- Zresztą, kogo to obchodzi - tu uśmiech się poszerzył. Bo to było dla niego "Niewaaażne...". Niczym zeszłoroczny śnieg.
- Ale to już sobie, zdaje się, wyjaśnialiśmy... - dodał, przenosząc wzrok na Annę i unosząc lekko brwi.
Sygin - 2009-11-22, 20:07
:
Uniosła brwi. Ten temat był stary i miała nadzieję, że już nie wróci. Cholerna autostopowiczka... Ale Anna miała sporo rozsądku w główce jak na swoje 17 lat i rozumiała, że wykłócanie się o coś co jest sprawą zakończoną i wyjaśnioną zupełnie nie ma sensu.
- Taaak... i chyba zdążyłam ci nawet wybaczyć ten wybryk. Przyciągasz kłopoty jak magnes, Chillman. - westchnęła ciężko - A poza tym... ruda? Złośliwa? Co się na Boga stało z twoim gustem? No offense... - rzuciła obcemu chłopakowi spojrzenie, jako, że wydawał się mieć jakieś powiązania z tą dziewczyną.
Johnny Bravo - 2009-11-22, 21:39
:
Logan na szczęście zdążył się cofnąć w porę przed nieuniknioną kłótnią. Gdy był w odpowiedniej odległości usiadł na pobliskim murku i zdał sobie sprawę, że nie ma jak wrócić do domu. - Damn it! - Zaklął w duchu i odczekał, aż sprawa ucichnie. Wtedy zawołał:
- Chillman, podwiózłbyś mnie do domu, bo Hilary zwinęła mój samochód. - Po czym rozłożył ręce w geście bezradności.
Derriuz - 2009-11-23, 14:46
:
- Jak zwykle - odparł na stwierdzenie o przyciąganiu kłopotów, a następnie odwrócił się do Logana.
- Of course, no problem with that - odparował mu, podnosząc głos - Albo, jeśli chcesz, mogę od razu zabrać Cię do Erici - dodał po chwili namysłu. Wziął Annę za rękę i pociągnął w kierunku parkingu.
- Jakichkolwiek planów nie będziemy mieć, chodźmy już.
Johnny Bravo - 2009-11-23, 16:50
:
Lepiej będzie do Erici, przynajmniej będę wiedział gdzie mieszka. - I odpalił kolejnego Marlboro kierując się przy tym na parking. -Ciekawe czym jeździ...? - Zapytał sam siebie w myślach i zaczął się przyglądać każdemu samochodowi po kolei.
ArFF - 2009-11-23, 17:22
:
Wyszła ze szkoły, ledwo trzymając się na nogach. Cały czas ktoś czegoś od niej chciał. Nawet w momencie, gdy już dawno skończyły się lekcje...
Dostrzegła oddalających się Dave'a i Annę w towarzystwie nieznanego jej chłopaka.
-Hey! Wait! Zawołała z nimi, machając ręką, by zwrócić na siebie ich uwagę. Nigdzie nie widziała Erici... czyżby jednak zrezygnowała z malowania? Miała nadzieję się czegoś więcej dowiedzieć.
KapitanOwsianka - 2009-11-25, 11:19
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-11-25, 21:35
:
Parker rozsiadł się wraz z Rachel na swojej ławce wystawiając twarz do słońca. Rachel czytała właśnie najnowszy numer szkolnej gazety o dźwięcznej nazwie "Pochodnia". Siedzieli w milczeniu. Wreszcie przerwał Parker: - Sam nie wiem... Może wyszło na dobre z tą kradzieżą? W końcu nadszedł czas na zmiany...
- Max Parker bez Impali?
- Rachel rzuciła z powątpiewaniem, odrywając się na moment od gazety. - Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie Ciebie bez tego czarnego samochodziku... Wiesz jak śmiesznie wyglądałeś dzisiaj rano w Range Roverze?
- No dzięki... Wielkie wsparcie, naprawdę... Myślałem o jakimś kabriolecie. Może Corvette z 52?

Rachel uśmiechnęła się pod nosem i przerzuciła stronę.
Caylith - 2009-11-26, 13:47
:
Rozważając poważnie fakt jak jej pokój teraz wygląda - łoże przesunięte od ściany, szafa ruszona, brak ukochanej broni na ścianach i farby na środku wyłożonej folią podłogi, oraz wszechobecne pudła, Erica dreptała sobie po schodach z kubkiem kawy z Green Roomu i zwitkiem gazety pod pachą, którą widziała dziś o dziwo w co drugiej ręce - co się nieczęsto zdarzało. Rzuciwszy spod oka na zajęte ławki westchnęła ciężko i rozsiadła się na murku, wyciągając długie nogi przed siebie. zaszeleściła gazeta rozkładana 1 ręką. Pociągnęła łyk kawy i zaczęła przeglądać.
KapitanOwsianka - 2009-11-26, 22:05
:
- Błagam, tylko nie kupuj jakiejś półciężarówki. - Rachel zachichotała - Może Porschae? to ładne samochody... - i wróciła do czytania.
Max rozciągnął się wygodnie na ławce - Nowe Camaro? Trochę trąci Transformerami...
- Ale jaja! -
I zaczęła cytować - "Zauważyliście, że im większy samochód, tym większe libido" - Max to o Tobie! "i gigantyczny brak samokontroli, kiedy jakaś pomacha tyłkiem?" Ej Max, mnie nigdy nie przeleciałeś, jak kręciłam przed Tobą tyłkiem.
- Ale chciałem... Kto to napisał?
- Podpisane jest tylko "Namless" i jest tego więcej. "Płytkość i kurwienie się".
Max przewrócił oczami. - Jakaś odrzucona dziewczyna... - skomentował.
- "Szczególnie jeśli dziewczyna gotowa jest biegać za facetem, nie mając bielizny, by go zdobyć." To nie o Linds? - Rachel uśmiechnęła się wyzywająco do Maxa.
- No teraz lekko przesadziła... - mruknął uśmiechając się pod nosem. Zaczęło go ciekawić kto mógł coś takiego napisać. Wstał i ruszył w kierunku szkoły.
- Max! A Ty gdzie? - rzuciła za nim Rachel.
- Zacząć własne śledztwo...
Caylith - 2009-11-27, 18:00
:
- Holy shit...
Erica natrafiła na ten sam artykuł i zapominając z wrażenia o tym, że pije kawę prychnęła śmiechem. W rezultacie dobrze się stało, że siedziała z nosem w gazecie i nikt nie widział gdzie kropelki kawy poleciały z jej ust. Tak konkretnie to wszędzie. Szybko się wytarła i z coraz większymi oczami czytała zdanie po zdaniu. A każde kolejne sprawiało, że szczerzyła się coraz mocniej. - No proszę... - zagadała do siebie - pierwszy raz coś naprawdę godnego poczytania w gazetce... painfull truth, widely uncovered.
Johnny Bravo - 2009-11-29, 00:17
:
Czytanie Eric'i przerwał Logan, który krzyknął dość głośno nad jej prawym ramieniem:
-BUU! Nie przestraszyłem? - Przy czym wyszczerzył cały rząd równych i białych zębów. - Co tam czytasz? Musi być pasjonujące wnioskując to z wyrazu Twojej twarzy? - Usiadł zaraz obok niej i spojrzał przez ramię na nic znaczące dla niego artykuły. Nie przestając się uśmiechać, pomyślał sobie - To będzie dobry dzień coś czuje.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 00:27
:
Maxowa droga wypadała akurat koło murku, na którym siedziała Erica, a teraz także i Logan. - Hej "R" - Max rzucił przechodząc obok, ale szybko uciekł od Erici wzrokiem. - Ktoś zdaje się wypowiedział wojnę bananowej młodzieży. - zauważył niby nic.
Caylith - 2009-11-29, 11:46
:
Łypnęła okiem znad gazety.
- Hey Logan. Niewiele jest rzeczy, które są w stanie mnie przestraszyć, so none taken. - Dobry dzień, huh? - zapytała składając gazetę tak by "potwornie szczery" artykuł był widoczny - Dla tych o których tu się pisze - stuknęła w artykuł podsuwając go pod nos gościowi - szczególnie gdy niektórzy umieją czytać między wierszami, to tak średnio. Latanie bez bielizny i libido wielkości Impali z 69tego... - wybuchnęła cichym śmiechem, łypiąc ponownie okiem na kolejnego w okolicy. - Hey, Parker. - ona nie uciekała wzrokiem tylko świdrowała nim w swoim najlepszym stylu. - Wojna? Toż to pogrom. Ktoś odsłonił, że tak obrazowo powiem ropiejący wrzód na tyłku tej społeczności. And this is NOT the best view.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 12:21
:
Hej! - Max obruszył się w żartach. - Artykuł też jest o mnie! Znaczy, zdaje się, że głównie o mnie. - uśmiechnął się i już bardziej rozluźniony puścił jej oczko. - Słuchaj, może... - ale urwał patrząc na Logana, łaszącego się do Erici. - Cóż, nikt nie będzie bezkarnie obrażał mojej ukochanej bananowości... Rozpoczynam śledztwo, dowiem się kto nie miał nawet odwagi, żeby się pod czymś takim podpisać. - uśmiechnął się ciepło do Ricky.

I jak na zawołanie cztery cheerleaderki przeszły koło nich ostro dyskutując na temat tego co zrobią zdzirowatej wydrze, która śmiała o nich napisać.

Max odprowadził je wzrokiem. - To co "R" chcesz mi pomóc?
Caylith - 2009-11-29, 13:50
:
Kpiącym spojrzeniem obrzuciła laseczki, które najwyraźniej również zaliczały się do "kurwiących i latających bez bielizny" skoro kipiały taką wściekłością. Potem przyjrzała się z namysłem Parkerowi.
- Niestety mam malujące i remontujące popołudnia i wieczory i nie mam czasu na śledztwa, chociaż naprawdę ciekawi mnie kto poważył się na taką "potworność"... chętnie uścisnęłabym jemu lub jej dłoń właśnie za odwagę. Ten artykuł to towarzyskie samobójstwo, Parker - nie dziwię się, że nie ma imiennego podpisu. Ale to nie ma znaczenia jeśli jest taka kapitalna treść. Chciałabym tak pisać... - smętnie spojrzała na artykuł dwie strony dalej podpisany "Erica Staunton" - poprawny politycznie, spokojny i stonowany. I przeraźliwie nudny w porównaniu z tą rewelacją.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 14:34
:
- Ricky, jak Cię ubóstwiam, tak muszę powiedzieć... Pieprzysz skarbie... - zrobił kwaśną minę. - Każdy potrafi napisać chamski artykuł, nawet jeśli ujawnia prawdę. Odwagą jest przyznać się do niego i do takich poglądów. Inaczej jest to tylko emocjonalny ekshibicjonizm. - powiedział wesoło. - Swoją drogą trzeba było do mnie zadzwonić... Pomógłbym Ci z tym malowaniem. - puścił jej oczko. - Ach... I jestem pewien, że Twój artykuł jest świetny. Dziennikarstwo to nie tylko rzucanie błotem... To pewien talent. - skinął głową Loganowi.
Potem odwrócił się i wypatrzywszy naczelnego "Pochodni" ruszył biegiem w jego kierunku - Hej Eddie! Czekaj, mam z Tobą do pogadania! - no tak, Parker przecież znał chyba wszystkich w szkole.
ArFF - 2009-11-29, 17:54
:
-Hej Rach. Co tam tak studiujesz?
Ray doskoczyła do siedzącej na ławeczce dziewczyny. Nieco zdziwiło ją to co zastała. Nie wiedziała tak naprawdę co dziwi ją bardziej - Rachel siedząca sama, czy Rachel czytająca.
Usiadła obok niej, zerkając kątem oka na gazetę.
-Kogo tym razem zrównali z błotem? Jakąś biedną parkę z...
Urwała, dochodząc do fragmentu o bieganiu przed facetem bez bielizny.
-Linds?
Pisnęła nienaturalnym głosem. W głowie jej się to nie mieściło...
Johnny Bravo - 2009-11-29, 22:03
:
Raz jeszcze zerknął na artykuł i przeczytał go pobieżnie, oraz połączył parę faktów. Zadumał się na sekundę, by błysnąć "elokwencją" - Jak się kurwić, to z klasą, a on to widać potrafi. - Nieelegancko wskazując palcem na odchodzącego Parkera. - Zresztą, musiał wiedzieć jakie są tego konsekwencje przed... - Zostawiając zdanie niedokończone. Odpalił Marloboro i zaczął nowy wątek:
- Słodziutki jest ten chłoptaś - Powiedział z nutką zażenowania w głosie - "Ach... I jestem pewien, że Twój artykuł jest świetny. Dziennikarstwo to nie tylko rzucanie błotem... To pewien talent." - Udawał Parkera starając się rozbawić Ricky. - Tak słodziutki, że aż nie da się tego przełknąć. I tymi słodkimi klejącymi, rękoma dobiera się do Ciebie. Ma chłopak tupet. - Kiwał głową w geście uznania.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 22:27
:
Rachel strzeliła białym uśmiechem do Ray - Yeap! - odpowiedziała, a po chwili dodała. - I Max... Ale z nich dwojga, to chyba Parker lepiej przyjmie krytykę. - trąciła Ray ramieniem. - Co tam maleńka? - zapytała uśmiechając się do niej i składając gazetę.
Caylith - 2009-11-29, 22:38
:
Przyjrzała się ciekawie Loganowi zastanawiając się o co temu teraz chodzi. Kącik ust zadrżał kpiąco jadąc do góry.
- Nie myślą. - potrząsnęła lekko głową - bo i po co. Żyj szybko, umieraj młodo i zostaw ładnie wyglądające zwłoki. W markowych ciuchach. I odpowiednio wylansowane. To jest taki świat, ale jak widać nie każdy go kocha, ubóstwia i broni pazurami i zębami. - postukała w artykuł. - Szczerze mówiąc myślę, że sensacja przestanie być sensacją gdy jakaś nowa rewelacja w rodzaju... - zastanowiła się - romansu uczennicy z nauczycielem wyjdzie na jaw.
Wzruszyła ramionami ale po chwili zielone ślepia stały się przeszywające.
- Nie ważne co ględzi o artykule. Mój jest... słaby w porównaniu z tym by się przebić. Muszę zacząć pisać inaczej - z zamyśleniem postukała paznokciem w zęby. - I raczej nie dobiera się z żadnymi łapami a przynajmniej nie do mnie. Ma blond Barbie w zestawie. A tak wogóle to jakie ma znaczenie czy się dobiera czy nie i czy ma tupet? - zachichotała z rozbawieniem ale przyglądając mu się uważnie. - Uważasz, że nie jestem w stanie oprzeć się i mdleję w momencie gdy Parker zwróci na mnie łaskawą uwagę? - dokończyła z tnącą ironią w głosie.
Johnny Bravo - 2009-11-29, 23:26
:
- Ty na taką nie wyglądasz, ale połowa z obecnych tutaj owszem. Zresztą część z tej połowy widać nie mdleje tylko na widok Parkera, ale i paru innych. - Uśmiechając się i podnosząc przy tym lewą brew do góry, wskazał na grupkę Cheerleaderek, które były bardzo oburzone faktem pojawienia się tego artykułu w gazecie. W sumie to dość ciekawe, ile emocji może stworzyć jeden artykuł, zaśmiał się w duchu.
KapitanOwsianka - 2009-11-29, 23:38
:
I jakby na potwierdzenie jego słów przechodząca obok szatynka, ubrana w zwiewną sukieneczkę z jedwabiu przyciągnęła powłóczystym spojrzeniem oczy Logana, a potem posłała mu uśmiech, który mógł oznaczać tylko jedno: jeśli chcesz, to zaproś mnie na drinka... Chwilę się podroczę, a potem ulegnę. Tak przynajmniej odczytał go Logan.
ArFF - 2009-12-01, 00:16
:
Przytaknęła skinieniem głowy. Cóż... uważała Parkera za swojego przyjaciela, przez co trochę było jej go żal.
-A właśnie... widziałaś ostatnio Linds?
Uniosła lekko brew. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że od tamtego zdarzenia w hotelu, nie widziała jej ani razu.
-U mnie wieczna harówa.
Stwierdziła krótko, a widząc spojrzenie Rach, dodała szybko Lepiej nie pytaj...
No bo po co miała opowiadać jej o tym, jak całymi nocami zakuwała do kolejnych testów i pisała wypracowania dla dwóch chłopaków z drużyny koszykarskiej, którzy prosili ją o to, argumentując wszystko tym, że mogą nie zdać semestru.
No tak... Ray miała za dobre serce dla tych ludzi...
KapitanOwsianka - 2009-12-02, 11:17
:
- Jak chcesz, maleńka... - odpowiedziała Rachel, a potem zamyśliła się - Z tego co wiem Max i Linds wyjechali na tydzień do Paryża. Wczoraj wrócili. Max przyszedł do szkoły Lindsay nie, więc albo wyjazd nie był tak udany, jak miał być, albo Parker tak wykończył Linds, że ta nie miała siły tutaj dzisiaj przyjść. - strzeliła szelmowskim uśmiechem. - Z resztą sama wiesz, jaki Parker jest.
ArFF - 2009-12-02, 17:14
:
"Sama wiesz, jaki Parker jest"?
Ray niemal nie zachłysnęła się świeżym powietrzem, które nagle zbyt łapczywie wciągnęła.
Jakoś osobiście niczego nie wiedziała, ale... domyślała się wielu rzeczy, po tym co widziała.
-Najwyraźniej Paryż jej zaszkodził. Uśmiechnęła się zdawkowo i rozejrzała po dziedzińcu. Na murku dostrzegła siedzących Ricky i tego chłopaka, który pomagał przy malowaniu. Jego imię wypadło jej akurat z głowy.
-O! Ricky znalazła sobie nowe towarzystwo? Zdziwiła się, wskazując na nich ruchem głowy.
Właściwie to nic jej do tego, ale... skoro mogła się czegoś dowiedzieć to czemu miałaby z tego rezygnować?
KapitanOwsianka - 2009-12-02, 20:08
:
Rachel przeniosła nieco znudzone spojrzenie zielonych oczu na Ricki i Logana. - No cóż... Dziewczyna lubi niegrzecznych chłopców. Przyznam Ci się, że jej się nie dziwię. Logan ma swój urok.- zauważyła i objęła ją ramieniem. - A Ty? Jak tam Twoje życie uczuciowe?
Johnny Bravo - 2009-12-02, 23:01
:
Z ukosa spojrzał za dziewczyną w jedwabnej sukience, a jego wzrok przyciągnęły krągłe biodra dziewczyny, którymi umiejętnie "pracowała". Posłał jej jeszcze jedynie oczko, które miało oznaczać: "nie bój się, jeszcze Cię znajdę", ale w jaki sposób mogła to zrozumieć? Musiał szybko obudzić się z tego snu i rozluźnił się do reszty na ławce, wyciągając nogi do przodu i zakładając ręce za szyje. Szybko pomyślał nad jakimkolwiek wątkiem, żeby rozmowa nie padła - Jak się podobają zmiany w pokoju? - Zapytał pół żartem pół serio.
ArFF - 2009-12-03, 00:17
:
Wypuściła powietrze, przez zaciśnięte zęby, uśmiechając się przy tym ironicznie.
-Rachel, Rachel... czy ja Ci wyglądam na kogoś, kto prowadzi jakiekolwiek życie uczuciowe?
Zaśmiała się perliście, poklepując ją jeszcze dwa razy po kolanie.
-Nie mam głowy do tak banalnych spraw.
Dodała jeszcze, jakby bez większego przejęcia.
KapitanOwsianka - 2009-12-03, 15:16
:
Hej mała... - Rachel uśmiechnęła się szelmowsko - Jesteś na tyle atrakcyjna, że powinnaś mieć problemy z opędzeniem się od facetów. Ale skoro nie masz czasu na banalne sprawy, to trudno. - puściła jej oczko. I w tym momencie rozdzwonił się dzwonek wzywający na zajęcia. - Muszę lecieć... Fizyka.
ArFF - 2009-12-03, 17:17
:
-Jasne.
Uśmiechnęła się i sama również zaczęła się zbierać. W końcu i ona miała lekcje, a jako czołowej uczennicy, nie wypadało jej się spóźniać.
Caylith - 2009-12-03, 17:44
:
Złożyła gazetę i uśmiechnęła się pod nosem.
- Na razie to mam tam wielki burdel. Zmiany zaczną się dzisiaj jak się zacznie malować. Nadal zainteresowany pomocą? - zastrzygła uchem słysząc dzwonienie i podniosła tyłek. - Jak tak to się pojaw u mnie o której ci pasuje. Ja popytam jeszcze dziewczyny - kiwnęła głową w stronę rudej i Ray kierujących się do budynku.
KapitanOwsianka - 2009-12-03, 22:36
:
Przeniesienie akcji.