Tigana napisał/a: |
Jeśli 10 stron książki czytam w 30 minut to znaczy, ze jest coś nie tak - albo ze mną, albo z książka. |
Tigana napisał/a: |
Podobnie mam z Dukajem - wziąłem sie za "Inne pieśni" pełen dobrych chęci, ale nie przebrnąłem przez 2 pierwwsze strony |
Elektra napisał/a: |
No straszne to tempo. A normalnie to ile czytasz? 50 stron na pół godziny? |
Elektra napisał/a: |
Czyżbyś chciał czytać na wyścigi? A może nie lubisz się delektować powolną lekturą? |
Elektra napisał/a: |
Rozumiem, że to Żywe srebro rzuciłeś po 10 stronach? Jeszcze mogłabym zrozumieć, gdyby to było 10 stron 'fabrycznych', ale nie tych 'magowych' z mniejszą czcionką i niewielkimi marginesami. |
Elektra napisał/a: |
Nie powiedziałabym, że coś jest tylko z książką. Raczej z książką i Tobą. Po prostu Ci się nie chciało. |
Elektra napisał/a: |
Szybko... ciekawe kiedy dojdziesz do jednej strony, a potem do pierwszego akapitu... |
Elektra napisał/a: |
Swoją drogą, nie znam książki, która spodobałaby mi się od pierwszej strony. Zawsze trzeba było ich przynajmniej z 10, żeby się rozczytać. A często więcej. |
Tigana napisał/a: |
"Żywe srebro" Stephensona. Jeśli 10 stron książki czytam w 30 minut to znaczy, ze jest coś nie tak - albo ze mną, albo z książka. |
Tigana napisał/a: |
Podobnie mam z Dukajem - wziąłem sie za "Inne pieśni" |
Tigana napisał/a: |
Szkoda czasu na delektowanie się treścią - stąd moja niechęć do Eriksona i podobnych szczególarzy. |
Toudisław napisał/a: |
No to znaczy, że tracisz przyjemność z lektury. |
Toudisław napisał/a: |
No Dukaj jest raczej trudny i czasem trzeba sie przemęczyć. |
Tigana napisał/a: |
Szkoda czasu na delektowanie się treścią - stąd moja niechęć do Eriksona i podobnych szczególarzy. |
Toudisław napisał/a: |
No to znaczy, że tracisz przyjemność z lektury. |
Tigana napisał/a: |
Szkoda czasu na delektowanie się treścią - stąd moja niechęć do Eriksona i podobnych szczególarzy. |
Tigana napisał/a: |
Ponoć "Zamieć" zauroczyła Cię od pierwszego akapitu. |
Tigana napisał/a: |
ale naprawdę nie widzę sensu żeby męczyć się z jakimś opasłym tomiskiem tylko dlatego, żeby dotrwać do 3 tomu, gdzie ponoć autor się rozkręca. |
Elektra napisał/a: |
Swoją drogą, nie znam książki, która spodobałaby mi się od pierwszej strony. |
Prev napisał/a: |
Ale przyjemność płynącą z czego, z męczenia zamysłów autora jak nie ma się na to najmniejszej ochoty? |
Oli napisał/a: |
Nie chodzi o fabułę, ta w sumie zwykle jest znośna, ale raczej o 1. sposób pisania, narracji, whatever 2. konwencja (fantasy od razu ma minusa). |
Oli napisał/a: |
Styl pisania autora widac już od poczatku książki a właśnie styl mnie zwykle odrzuca. |
Elektra napisał/a: |
To może być po prostu konstrukcja zdania, opisu, czy dialogu, fragment, który sprawia, że zatrzymujesz się na moment i zachwycasz, zamiast gnać do przodu i przerzucać strony w poszukiwaniu akcji. |
Elektra napisał/a: |
Wręcz przeciwnie, po dwóch stronach miałam zamiar trzasnąć nią o ścianę. Dobrze, że się powstrzymałam. |
Oli napisał/a: |
Więc jeśli styl mi nie podpasuje, to choćby fabuła była świetna to nie doczytam do końca. Nie mam zamiaru się męczyć |
Oli napisał/a: |
2. konwencja (fantasy od razu ma minusa). |
Tigana napisał/a: |
Dziwne, bo w jednym z postów napisałaś mi, że "Zamieć" zaczyna się od wielkiego bum i od razu wciąga. No i że na pewno mi się spodoba |
Oli napisał/a: |
Styl pisania autora widac już od poczatku książki a właśnie styl mnie zwykle odrzuca. |
Elektra napisał/a: |
A tak w ogóle doszłam do wniosku, że właśnie książki, które początkowo mnie nie wciągnęły, teraz najbardziej lubię i najlepiej wspominam. |
Lady_Aribeth napisał/a: |
Jesteś nietolerancyjny Przyznaj się, jesteś gatunkistą, hę?! xD |
Lady_Aribeth napisał/a: |
"Hobbithem" Tolkiena |
Oli napisał/a: |
2. konwencja (fantasy od razu ma minusa). |
Lady_Aribeth napisał/a: |
Jesteś nietolerancyjny Przyznaj się, jesteś gatunkistą, hę?! xD |
Tyraela napisał/a: |
"Zimne błyskotki gwiazd" Łukanienki |
Tyraela napisał/a: |
ZAWSZE dobijam do ostatniej strony. |
Tigana napisał/a: |
Szkoda czasu na delektowanie się treścią - stąd moja niechęć do Eriksona i podobnych szczególarzy. |
Elektra napisał/a: |
Może Mad tak napisał, ja w całkiem pierwszej recenzji stwierdziłam, że właśnie sam początek mi się nie podobał. |
Metzli napisał/a: |
Inna sprawa, że czasami większy wysiłek włożony w przeczytanie książki daje później większą satysfakcję (pozdrawia wszystkich, którym podobał się Welin ) |
Toudisław napisał/a: |
Łukjanienki. Tyr, wstyd mi przynosisz. |
ghosia napisał/a: |
No dobrze, wiem, przesadzam, ale tak piszesz, jakbyś musiał jakąś normę przeczytanych książek wyrobić . |
MadMill napisał/a: |
Czasami czytam złą książkę tylko dlatego aby potem powiedzieć: "Przeczytałem tego gniota i teraz go będę gnoić" ;P |
Łaku napisał/a: |
Skoro rzucasz moneta i wypada ci RESZKA RESZKA RESZKA RESZKA, to z każda nastepną reszką wzrasta prawdopobieństwo że wypadnie orzeł. |
Jander napisał/a: |
Jeśli książka mnie nudzi, rzadziej jej nie czytam, niż czytam - zaczynam kolejną i czytam kilka na raz - to u mnie całkowicie normalny proceder, im więcej mam książek zaczętych, tym mam lepsze tempo czytania |
Jander napisał/a: |
Inne Pieśni wciągały od samego początku (ale zaczynałem rozumieć od 300 stron). |
Jander napisał/a: |
Nie przepadam za literaturą czysto rozrywkową, więc im bardziej książka wymagająca, tym mniejsza szansa, że na niej odpadnę. Dla mnie ważniejsza jest pożywka intelektualna od rozrywkowej. |
Dhuaine napisał/a: | ||
Błąd. Prawdopodobieństwo przy każdym rzucie wynosi 50% (nie bierzemy pod uwagę krawędzi). |
Jander napisał/a: |
Wszak posiada się kilku przyjaciół, słucha się w kółko kilku zespołów i ma się kilka par skarpetek - każdy z nas jest w jakimś sensie poligamistą. |
Jander napisał/a: |
Z kwiatka na kwiatek to dobra droga! |
Jander napisał/a: |
(jestem tolerancyjny w przeciwieństwie do Ciebie i nie mówię, że jedyna) |
Łaku napisał/a: |
Mylisz pojęcia. Poligamista może mieć i 15 żon, tyle że jedna po drógiej. Natomiast monogamista ma je naraz. |
Asuryan napisał/a: | ||
A nie przypadkiem zupełnie odwrotnie Teraz to Ty pomyliłeś całkowicie te pojęcia |
Brujka napisał/a: |
Czasami daję książce drugą szansę... rzadko, bo rzadko, ale zdarza się.
Zazwyczaj jest to książka, którą kupiłam i żal mi potem wydanych pieniędzy. Te pożyczone od znajomych czy z biblioteki raczej drugiej szansy nie dostają xD. |
Elektra napisał/a: |
Na przykład po powrocie wieczorem z pracy wolę się odstresować Chmielewską, niż autentycznie męczyć z Donaldsonem. |
ASX76 napisał/a: |
Męka, jak rozumiem, wynika z konieczności czytania po angielsku |
ASX76 napisał/a: | ||
Jeszcze ktoś niewłaściwie zrozumie... Męka, jak rozumiem, wynika z konieczności czytania po angielsku i nie ma związku z klasą utworów Donaldsona, ne Zła Nie jesteś godna miana Książkofila. |
Zła napisał/a: |
Nie daję jakiejś książce drugiej szansy. Może to źle, bo po jakimś czasie mogę mieć inne spojrzenie itd., ale fakt, że mi się nie podobała za pierwszym razem tak głęboko mi się wbija w pamięć, że nie sięgam po coś drugi raz. |
AM napisał/a: |
Zupełnie abstrachując od tego przypadku, zła opinia o książce nie zawsze ma coś wspólnego z klasą utworu; czasmi (a może nawet często) problem leży po stronie czytelnika. |
Asuryan napisał/a: |
Parafrazując na sposób Łaka: po rozwodzie z drugą żoną, można wziąć ponowny ślub z pierwszą - i nadal będzie to monogamia |
ASX76 napisał/a: | ||
Zupełnie abstrahując od tego przypadku całkowicie się zgadzam z pańską opinią, aczkolwiek, rzecz jasna, bardzo "obosieczny" to argument. |
AM napisał/a: |
Zdarza mi się popełniać błędy jak piszę i rozmawiam jednocześnie przez telefon lub gram w Lineage . A dlaczego "obosieczny". |
Łaku napisał/a: |
Teoretycznie jest to racja ale w praktyce, wątpie czy by pierwsza żona i druga były zadowolone z takiej formalnej monogamii. ; ] Tak samo z książkami - jeśli chodzi o czas jaki poświęcam na czytanie to czytam w tym czasie tylko jedną ksiazke naraz, myśle że to jakiś wyraz szacunku, i coś co pozwala mi ją w pełni zrozumieć. |
ASX76 napisał/a: |
Dlatego "obosieczny", ponieważ zawsze ktoś może coś negatywnego powiedzieć/napisać na temat nawet i sztandarowego dzieła w danym gatunku, powołując się, najkrócej rzecz ujmując, na swój gust. Zmierzam do tego, że kwestię: "po czyjej stronie leży wina", a więc książki czy czytelnika, trudno jest nieraz rozstrzygnąć, |
użytkownik 'ja' napisał/a: |
heperion i cykl barokowy to nie wiem co to jest ale podejrzewam ze skoro o tym nie slyszalem to nie jest to nic specjalnego |
Asu napisał/a: |
Oddawanie szacunku martwemu przedmiotowi jest zaś dla mnie czymś dziwnym. |
Asuryan napisał/a: |
Książka jednak jest przedmiotem martwym, uczuć nie posiadającym. |
ASX76 napisał/a: |
Zła Nie jesteś godna miana Książkofila. |
Tigana napisał/a: |
Tylko bez Lepiej załóżcie temat - "Książka żywa czy martwa". |
Asuryan napisał/a: |
że Toudi czyta do końca rozpoczętą książkę z szacunku dla pracy autora, którą w nią włożył - |
Asuryan napisał/a: |
Kupując książkę nabywam prawo do zapoznawania się z jej treścią w dowolny, odpowiadający mi sposób |
Toudisław napisał/a: |
Nie. Ja tego nie napisałem. |
Toudisław napisał/a: |
Ale szanuj tez swój czas i swoją przyjemność z lektury. |
ASX napisał/a: |
Jeśli nie jesteś(cie) w stanie ogarnąć rozumem powyższych wywodów, trudno. |
Elektra napisał/a: |
A w ogóle fajnie wygląda Twoje jeżdżenie po twórcach z FS, gdy Grzędowicz też tam wydaje. |
ASX76 napisał/a: |
A to z tego względu, że jako nieco bardziej doświadczony i krytyczny czytelnik, posiadam pewną wiedzę, która pozwala mi na ferowanie wyroków we wcześniejszym stadium. |
ASX76 napisał/a: |
Wielokrotnie o tym pisałem, ale skoro sytuacja tego wymaga, powtórzę raz jeszcze: nie wszystkie książki autorów publikujących w FS nadają się na przemiał. |
ASX76 napisał/a: |
Zarzuca mi się generalizowanie, a, jak widać, "przygania kocioł garnkowi". |
ASX76 napisał/a: |
Poza tym powiedzmy sobie szczerze - Grzędowicz bije na głowę (jak nie więcej) całą rzeszę innych "tfurców" z FS. Można powiedzieć, że wśród powszechnej "fabrycznej" tandety lśni jak diament. |
ASX76 napisał/a: |
Nie tyle skromność, ile pewność siebie wynikająca z długich i namiętnych lat czytania. Im człek bardziej doświadczony, tym wybredniejszy się staje. Ewolucja gustów, mój panie. |
Talerz napisał/a: |
zaczełem |
Talerz napisał/a: |
Pratchett strasznie mnie nudzi, mimo że z własnej nieprzymuszonej woli kupiłem 3 jego książki. |
Procella napisał/a: |
po co więc czytac marne i miec na te dobre jeszcze mniej czasu? |
Procella napisał/a: |
po co więc czytac marne i miec na te dobre jeszcze mniej czasu? |
wob001 napisał/a: |
Moim zdaniem, jeśli człowiek sie za coś bierze, to powinien to porządnie zrobić od poczatku do końca. |
Nabu Nezzar napisał/a: | ||
|
Martinus Jachus napisał/a: |
Dobrą radę dał Stephen King w "Sercach Atlantydów" - żeby dać każdej książce szansę i przeczytać 10%. Jeżeli po tej ilości książka wciągnie to super, jeśli nie - to bez wyrzutów sumienia można ją odłożyć. Te 10% procent to choćby przez zwykły szacunek dla pracy autora, by książkę napisać |
Shadowmage napisał/a: |
Czasem było to męczące, lektura książki przeciągała się na długie miesiące, ale kończę. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Dobrą radę dał Stephen King w "Sercach Atlantydów" - żeby dać każdej książce szansę i przeczytać 10%. Jeżeli po tej ilości książka wciągnie to super, jeśli nie - to bez wyrzutów sumienia można ją odłożyć. Te 10% procent to choćby przez zwykły szacunek dla pracy autora, by książkę napisać |
Shadowmage napisał/a: |
jak trafiam na ciężki orzech do zgryzienia, to zabieram się za coś innego, a ten męczący tytuł poczytuję w małych dawkach. |
wob001 napisał/a: |
Mistrz komercyjnych czytadeł grozy radzi jak efektywnie wybierać czytadła, a omijać wymagającą (upraszczając) literaturę:) |
Martinus Jachus napisał/a: | ||
|
Tigana napisał/a: |
Pytane jest proste: "Czytamy do końca czy nie" ?
Czy warto męczyć się z lekturą książki, a może lepiej odpuścić ? |
Shadowmage napisał/a: |
Ktoś kiedyś powiedział, że nawet z najgorszej książki można coś wynieść - np. jedną mądrą myśl. Tylko, że nigdy nie wiadomo, kiedy ta myśl się pojawi - być może właśnie na ostatniej stronie. |
Metzli napisał/a: |
Nie każdy ma piec w domu. A coś już masz innego na koncie spiecowanego oprócz Piekary? |