Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Dom Bentham'ów

Lothrien - 2008-02-13, 23:05
: Temat postu: Dom Bentham'ów
To był jeden z tych szarych, dwupoziomowych domków, jakich pełno w tej okolicy. Od wewnątrz jeszcze mniejszy niż z zewnątrz, jeżeli to w ogóle możliwe. Kuchnia, salon, dwie sypialnie, pokój Ell, łazienka, no i garaż. Mimo wszystko miał w sobie to coś. Może to te duże okna, może małe niesforne kwiaty rosnące tuż przed. Zupełnie nieistotne.
Pokój Ell to jej forteca. Mało kogo tu wpuszcza, nawet matka składa wizyty w tym miejscu tylko w ostateczności. Zimne, niebieskie barwy, surowe metalowe dodatki. Elizabeth jest minimalistką, przynajmniej jeżeli chodzi o wystrój. Żadnych plakatów na ścianach, nic co mogłoby być zbędne. Łóżko, szafa, biurko i komoda. No i fotel- duży, czarny, skórzany fotel, w którym zwykła przesiadywać do późna.
KapitanOwsianka - 2008-02-14, 13:16
:
James Parker stanął przed drzwiami i nacisnął na guzik dzwonka. Dopiero po chwili Jane otworzyła mu, ale jej mina świadczyła o tym, że nie jest całkowicie zaskoczona. Wie pan, że nie może się pan ze mną spotykać?
Tak...
odpowiedział To byłoby naciskanie świadka, gdyby pani to zgłosiła. Ale ja chcę tylko poznać prawdę. Co łączy panią z Caylebem? Dlaczego przez szesnaście lat wysyłał na pani nazwisko pieniądze?
Kobieta spojrzała na niego zaskoczona Mój adwokat zabronił mi rozmawiać na ten temat i w ogóle nie powinnam panu otwierać drzwi.
Rozumiem, ale tutaj chodzi o więzienie i moją rodzinę... Chyba pani rozumie?

Lothrien - 2008-02-15, 00:57
:
Na podjeździe rozległ się warkot silnika. Motocykl zatrzymał się nieopodal. Ell zsiadła, zdjęła kask i z zainteresowaniem zmierzyła wzrokiem mężczyznę przy drzwiach. Wydał jej się całkiem atrakcyjny.
-Hi mum, good afternoon sir.- powiedziała podchodząc do drzwi.
KapitanOwsianka - 2008-02-15, 10:47
:
Przykro mi... Nie mogę panu pomóc. powiedziała, ale widząc zawiedzioną minę mężczyzny szybko dodała: Proszę porozmawiać ze swoim klientem. Może on panu to wyjaśni.
James kiwnął głową i przeprosił, że przeszkadzał. Potem uśmiechnął się na pożegnanie do Ell i ruszył w kierunku samochodu. Dopiero kiedy wsiadł za kółko BMW wszystko stało się jasne. Spojrzał raz jeszcze na obie kobiety, po czym włączył silnik Caleb, ale z ciebie skurwiel... mruknął pod nosem i odjechał.
Lothrien - 2008-02-15, 11:53
:
- Who was it?- spytała wchodząc do domu. Mina mamy wykluczała akwizytorów i świadków jehowy. Położyła kask na szafce koło drzwi, zrzuciła buty i kurtkę. Dalej poczłapała do kuchni, otworzyła lodówkę i nalała sobię pełną szklankę soku. -Hmm?
KapitanOwsianka - 2008-02-15, 12:01
:
Nieważne... Jestem świadkiem w pewnym procesie. To był adwokat oskarżonego. powiedziała uśmiechając się Jesteś głodna? chociaż trochę późno... Kładź się już, juro musisz iść do szkoły.
Lothrien - 2008-02-15, 12:06
:
-Czekaj, czekaj... Jesteś świadkiem a ja nic o tym nie wiem?- Ell się wyraźnie ożywiła. -Co to za sprawa?- przygwoździła matkę spojrzeniem. Zwykle nie miały przed sobą tajemnic.
KapitanOwsianka - 2008-02-15, 13:57
:
To nic takiego... powiedziała i wzruszyła ramionami Właściciel Newport Group jest oskarżony o korupcję, czy coś w tym stylu. Dobrali się do niego, bo miał coś nie tak z podatkami. powiedziała tak jakby to było coś zwyczajnego Odrobiłaś już lekcje?
Lothrien - 2008-02-15, 14:31
:
Ell przez chwilę jeszcze wpatrywała się w matkę po czym dała za wygraną. -Nie do końca... Mam dilemma. Taki koleś, Parker, został przydzielony jako moja para do rozwiązywania zadań z matmy. Nie mam co na niego liczyć, więc chyba zrobie to sama. Ale szlag mnie trafia, jak pomyślę, że on zgarnie ocenę za moją ciężką pracę.- upiła kilka łyków soku.- Co o tym myślisz?
KapitanOwsianka - 2008-02-15, 15:09
:
Jane uśmiechnęła się ciepło. Musisz sama podjąć decyzję. Wiem, że nie jest to łatwe... Zależy Ci na dobrych ocenach i rozumiem to, studia są ważne, ale... Z drugiej strony... Ten cały Parker to pewnie typ tępego sportowca? spojrzała na nią ciepło Hmmm... Prześpij się z tym. Odpowiedź sama przyjdzie, ale myślę, że dla dobra sprawy możesz raz odrobić lekcje za niego.
Lothrien - 2008-02-15, 16:16
:
-Ten cały Parker to typ idioty, któremu się wydaje, że świat obraca się wokół niego. Masz rację, idę spać. Może jeszcze coś poczytam do poduszki.- umyła szklankę po soku, podeszła do mamy i pocałowała ją w policzek na dobranoc. -Sleep well...
KapitanOwsianka - 2008-02-15, 16:41
:
Ty też kochanie... odprowadziła ją wzrokiem, a potem ciężko westchnęła. Usiadła przy stole kuchennym i zamyśliła się.

Przeniesienie akcji.
Lothrien - 2008-02-18, 18:34
:
Ell leżała na łóżku i z uporem maniaka wpatrywała się w sufit. Wyraźnie nad czymś rozmyślała. Rozległ się dźwięk jej komórki. Nie ruszyła się jednak. -Fuck- rzuciła sama do siebie i złapała za telefon. Szybko przebiegła wzrokiem po wiadomości i skrzywiła się nieznacznie. -A co to jest dobry humor bejbe?- uśmiechnęła się kwaśno, wstała podeszła do szafy, wybrała jadowicie zielony top bez rękawów, czarne dżinsy i obowiązkowo czarne szpilki. Wrzuciła do torby kilka niezbędnych przedmiotów i po kilku chwilach zadowolony pomruk motocykla ucichł w oddali.
Lothrien - 2008-02-23, 01:10
:
Dziewczyna ledwie wyhamowała na podjeździe przed domem. Nie zadała sobie trudu by wprowadzić motocykl do garażu. Nie tym razem. Biegiem ruszyła przez trawnik i gwałtownie otworzyła drzwi.
-Jak mogłaś?!- wrzasnęła na matkę, która od razu stanęła jak wryta. Łzy spływały po twarzy Elizabeth. -Jak mogaś?!- powtórzyła już nieco spokojniej, jednak z rozdzierającym serce żalem. -Siedemnaście lat kłamstwa...
KapitanOwsianka - 2008-02-23, 01:14
:
Na twarzy Jane odmalował się wyraźny ból. I tak nagle jakby zmalała. Elly, skarbie... Chciałam Cię chronić. On także... Nie wiesz jakby wyglądało Twoje życie, gdyby Cię uznał. powiedziała jakby z wyrzutem, za wyrzuty, które robiła jej córka.
Lothrien - 2008-02-23, 01:17
:
-How dare you?!- wrzasnęła wybuchając zdławionym płaczem. Pobiegła do swojego pokoju i z impetem trzasnęła drzwiami. Przekręciła klucz i rzuciła się na swoje łóżko nakrywając głowę poduszką, tak, jakby ta miałą ją ochronić przed całym światem.
KapitanOwsianka - 2008-02-23, 01:21
:
Minęło może dwadzieścia minut, kiedy przy drzwiach odezwał się dzwonek i pukanie. Jane otworzyła i zobaczyła na progu stojącego Maxa, dalej Jamesa i Kirsten. Ona nie chce się teraz z Tobą widzieć... powiedziała do Maxa, a ten kiwnął głową Wiem, ale muszę z nią porozmawiać. nie protestowała, kiedy wszedł do domu i na górę.
Wreszcie sama wskazała mu drzwi do pokoju Elizabeth, do których zapukał. Lizy... To ja, Max, wyjdź, proszę, bo muszę Ci coś pokazać...
Lothrien - 2008-02-23, 01:27
:
Na dźwięk dzwonka jej serce zamarło. Wystawiła głowę spod poduszki z trudem powstrzymując łkanie. Głos Maxa był ostatnim, który spodziewała się usłyszeć. Gdyby miała teraz czas, na chłodne przemyślenia zapewne rozbawiłby ja fakt, że w pewnym sensie jest jego ciocią. Wstała i otworzyła mu drzwi. -What do you want more?- spytała, lecz w jej głosie nie było złości, bardziej rezygnacja. Pojedyńcze łzy mimowolnie spływały po jej policzkach.
KapitanOwsianka - 2008-02-23, 01:31
:
Chodź... powiedział siła wyciągając ją z pokoju To był ciężki dzień dla Ciebie, ale może uda mi się coś z nim zrobić... powiedział sprowadzając ją na dół i na zewnątrz, gdzie czekali na nią już państwo Parker.
Max siadł na kamiennym schodku, a Kirsten zbliżyła się do Elizabeth.
Przepraszam, za moją reakcję... Zapomniałam, że dla Ciebie to równie wielki szok. uśmiechnęła sie usprawiedliwiająco. Wyglądało na to, że ona też płakała. Ale wchodzi na to, że jesteśmy siostrami... A rodzina powinna się wspierać. Tego nauczył mnie mąż i syn. przełknęła ślinę I chcę byś była częścią mojej rodziny... O ile Tobie odpowiada taka siostra? przygryzła dolną wargę i czekając na odpowiedź rozłożyła trochę ramiona.
Lothrien - 2008-02-23, 01:41
:
-Jaa...- Ell nie miała pojęcia jak zareagować. Przed drzwiami jej domu stała obca kobieta, tak samo zaskoczona, tak samo zraniona jak ona. Kobieta, która w życiu miała wszystko to, o czym Ell mogła tylko marzyć... Siostra.
-Siostra...- powtórzyła jakby pierwszy raz słyszała to słowo. Nie rzuciła jej się jednak w ramiona. Podeszła do Kirsten, wytarła kolejną łzę, która błąkała się w kąciku oka wierzchem lewaj dłoni, a prawą delikatnie uścisnęła rękę kobiety. -Siostra...- powtórzyła, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
KapitanOwsianka - 2008-02-23, 02:01
:
Kirsten uśmiechnęła się ciepło i przekrzywiła lekko głowę na bok mrużąc tak miło oczy. Kirsten... odpowiedziała na zgodę, a potem uściskała serdecznie dziewczynę i obejmując ją zaprowadziła do Jamesa, którego jej przedstawiła. James też przywitał ją ciepłym uśmiechem i przyjaznym gestem.
Za to Max siedział sobie dalej na schodku przyglądając się scenie i rosnąć z dumy...

... zazwyczaj jednak chcemy sekretami chronić najbliższych przed prawdą, która mogłaby ich zranić. Takie sekrety jednak zawsze, prędzej czy później wychodzą na jaw, a wtedy ranią najbliższych jeszcze dotkliwiej niż owa prawda.

Jednak kiedy ból staje się tak straszny, że nie można go już wytrzymać pojawia się ktoś, kto pomoże go złagodzić. Ktoś komu na Tobie zależy. Najczęściej tym kimś... Jest rodzina.

The end


Executive producer:
Captain Oats

Starring:
Caylith
Eithel
Derriuz
Noise
Gabie
Nevi
Ofelia
and Lothrien as Elizabeth
with special appirience Captain Oats


Directed by:
Umiar Kukazoo

Script by:
The O.C.: Popularity

Cameras:
Lost Library

I jak zwykle dajcie mi trochę czasu na uporządkowanie fabuły i zrobienie plotek :P Jutro powinniśmy ruszyć z nowym odcinkiem.
Lothrien - 2008-03-10, 20:36
:
Ell rozciągnęła się wygodnie na łóżku. Podłożyła dłonie pod głowę i swoim zwyczajem wpatrywała się w sufit. Ricky zapewne randkowała się z Parkerem- jak często ostatnimi czasy. Miała więc zupełnie wolny wieczór. Nie znosiła wolnych wieczorów. Ziewnęła przeciągle, sięgnęła po telefon komórkowy i stukając sprytnie w klawiaturę uśmiechnęła się do siebie. Po kilku sekundach sms powędrował do Vann.
Lothrien - 2008-03-10, 21:46
:
Dostała odpowiedź. Szybko wystukała jeszcze jednego smsa, wrzuciła kilka niezbędnych rzeczy do torby, wzięła kask z biurka i ruszyła do wyjścia. -Będę wieczorem- rzuciła tylko przez ramię do stojącej w kuchni matki. Po chwili z głośnym rykiem motocykl oddalił się w górę ulicy. -Plaża...- mruknęła do siebie zadowolona.
Lothrien - 2008-03-28, 23:45
:
Elizabeth spała. Nie dało się tego ukryć. W pokoju rozlegało się miarowe posapywanie. Budzik dzwonił już czwarty raz. Najwyraźniej śpiącej nie przeszkadzał w zupełności. W końcu rozległo się ciche pukanie. Jednak i ono nie doczekało się odpowiedzi. Zaniepokojona matka Ell weszła do pokoju. Dźwięk otwieranych drzwi dokonał tego, czego ustawiona na pobudkę melodia w telefonie dokonać nie zdołała- Elizabeth gwałtownie otworzyła oczy i jak zahipnotyzowana siadła na łóżku.
-What the...- w porę jednak ugryzła się w język. Ziewnęła przeciągle i potrząsnęła głową odganiając resztki snu.
-Hi mom. What's going on?- zamrugała kilka razy i sięgnęła po telefon i zerknęła na godzinę. -Fuck!-tym razem nie zdołała powstrzymać przekleństwa. -Exactly...- skwitowała Jane i wyszła z pokoju.
Lothrien - 2008-04-05, 18:49
:
-I jak Ty to sobie wyobrażasz?- Jane nerwowo zakręciła kran i odłożyła talerz na bok.
-W sumie to nie wiem.- Ell usiadła na blacie w kuchni, bawiąc się ścierką do naczyń. Niektóre rozmowy z matką nie należały do najłatwiejszych. Szczególnie od jakiegoś czasu.
-Prosiła, żeby Cię zaprosić. Wiesz ona nie jest taka zła- całkiem miła.- dziewczyna nerwowo skubała ściereczkę.
-Ohh, please grow up girl. To nie ma najmniejszego sensu. Oczywiście jeżeli chcesz spędzić to święto z nimi... Nie mogę Ci zabronić.- wróciła do zmywania naczyń po kolacji.
-Nevermind.- Elizabeth zeskoczyła z blatu, rzuciła ścierkę obok kuchenki i poszła do swojego pokoju. Ciężko siadając na fotelu wyciągnęła telefon. Chwilę potem wybrała numer Kirsten i czekała na połączenie.
Lothrien - 2008-04-06, 14:46
:
Już miała się rozłączyć, kiedy Kirsten podniosła słuchawkę. -Hi sis... Nie mam dobrych wieści. Tak jak podejrzewałam mama grzecznie podziękowała za zaproszenie. W związku z tym zostanę z nią. Tak chyba będzie najlepiej.- jej głos był nieco stłumiony, ale mówiła z pełnym przekonaniem.
Lothrien - 2008-04-06, 15:38
:
-Tu raczej nic się nie zmieni. Dzięki, może uda mi się wyrwać na trochę, ale niczego nie obiecuję. Trzymaj się cieplutko i ucałuj mojego siostrzeńca.- zażartowała. -Aha no i happy thanksgiving, gdybyśmy się nie widziały.- pożegnała się z siostrą i odłożyła słuchawkę. Chwilę potem włączyła muzykę i pogrążyła się w rozmyślaniach.
Caylith - 2009-07-20, 11:06
:
Wzorzyste nakrycie wybrzuszone na kształt człowieka na podłodze koło łóżka Elly poruszyło się leniwie. Po chwili wyjrzała spod niego jedna noga, a z drugiej strony głowa.
- Która godzina... - jęknęła właścicielka głowy z przeświadczeniem, że coś ją obudziło o wiele za wcześnie. Odgarnęła włosy, siadła na karimacie (całkiem wygodnej) i zaspanymi oczami Erici Staunton spojrzała na łóżko, gdzie wczoraj zasnęła Ell.
KapitanOwsianka - 2009-07-20, 12:31
:
Ell spała jeszcze. Prawdopodobnie pierwszy raz dobrze spała od dłuższego czasu. Aż żal było ją budzić. Zeszłego wieczora dziewczyny dobrze sobie pogadały i choć Erica czuła, że Ell ciągle coś gryzie i coś ukrywa przed swoją przyjaciółką, to wiele jakiejś złej energii zostąło rozwiane.
Caylith - 2009-07-20, 13:03
:
Sama sobie odpowiedziała na pytanie patrząc na zegarek i krzywiąc się niemiłosiernie. O wiele za wcześnie jak na sobotę. Padła jeszcze na plecy z zamiarem pospania dłuższej chwili ale jakoś nie była w stanie. W końcu, powierciwszy się parokrotnie wstała i na palcach ruszyła do drzwi pokoju z wyraźnym zamiarem znalezienia kawy albo czegoś na obudzenie się, starając się przy okazji nie zbudzić przyjaciółki.
KapitanOwsianka - 2009-07-20, 13:16
:
Paradoksalnie, mimo, że Elly wróciła do mamy nadal była sama. Przynajmniej dzisiaj. Mama Elly musiała wcześnie rano pojechać do pracy i zostawiła w kuchni na lodówce tylko kartkę, że wróci niedługo. W ekspresie stała jeszcze ciepła kawa.
Caylith - 2009-07-20, 16:59
:
Z typową dla siebie bezpośredniością Erica nalała kawy do kubka, chwile pomyslała i napełniła drugi dla Ell, oba ochrzciła śmietanką i cukrem a potem wsadziła głowę do lodówki pogwizdując temat przewodni z "Most na rzecze Kwai", który się jej uczepił i nijak nie chciał odejść.
- Let's see... what is here to eat... - pomruk bezgłowej istoty w szortach prawie męskich i wyrozciąganym podkoszulku rozległ się z wnętrza. Kawa przepięknie pachniała na cały dom puszczając parę z obu kubków.
KapitanOwsianka - 2009-07-20, 19:07
:
Usłyszała odgłosy dobiegające z góry. Najpewniej Ell się zbudziła. Może to już poranne mdłości, albo coś w tym stylu? Cholera wie. Pewne jednak było to, że już wstała.
Caylith - 2009-07-21, 22:50
:
Z serkiem w ręce zamknęła lodówkę i zaczęła rozglądać się za bajglami otwierając różne szafki i narzekając, że to nie jej dom gdzie wszystko ma tak ładnie poskładanie i wie gdzie co jest. W końcu poddała się i z dwoma kubkami kawy ruszyła w górę.
- Hey, babe, where the hell are you hiding beagles? - zapytała marudnie zbliżając się do celu.
KapitanOwsianka - 2009-07-21, 23:06
:
U mnie w domu nie robi się śniadań Parkerów. - powiedział z lekkim wyrzutem, nieco zielona wychodząc z łazienki. - Nie... Nie pijam kawy od początku... Tego czegoś co mam w brzuchu. - powiedziała i przewróciła oczami. Otarła raz jeszcze, odruchowo, usta i rzuciła się na łóżko.
Caylith - 2009-07-22, 11:30
:
Pokręciła łebkiem, wzgardzony kubek odstawiła gdzieś na jakąś szafkę a sama przysiadła na krawędzi łóżka patrząc ze współczuciem na Ell.
- Może cie to zdziwi ale nie tylko Parker i jego starzy jadają na śniadanie bajgle. Mój ojciec kocha sezamowe. How are you feeling? - dodała na koniec podwijając nogę pod siebie i pociągając łyka.
KapitanOwsianka - 2009-07-22, 11:55
:
A jak mam się czuć. - powiedziała nieco z wyrzutem. Położyła dłonie na brzuchu i pogładziła go z troską. W moim brzuchu rośnie pasożyt, a do tego ojciec... urwała i odwróciła głowę. Westchnęła. Wiesz, że nie mówię na poważnie, prawda?
Caylith - 2009-07-24, 17:43
:
- Technicznie rzecz biorąc to jest pasożyt - oświadczyła z mądrą miną czarnulka, popijając nad wyraz głośno i nieelegancko kawy. - Więc nie przejmuj się. Wiem. Co do ojca... - podrapała się po głowie z zakłopotaniem, nie mając żadnego doświadczenia w dyskusjach nad ojcostwem i tym co kandydat na tatusia zrobić powinien - szczerze mówiąc Ell, ja bym go olała jeśli ie ma na tyle jaj by wziąć na siebie odpowiedzialność. Hell, your mom raised you well without any father, right? Powinnaś go za to szarpnąć o alimenty.
KapitanOwsianka - 2009-07-24, 18:10
:
W sumie ma bogatego ojca... powiedziała z przekonaniem. Ale zażądał ode mnie jakichś testów, a ja nie wiem czy chcę mieć coś wspólnego z człowiekiem, który uważa mnie za dziwkę. znów ugryzła się w język. Dajmy spokój temu tematowi. Co tam u Parkera? Dogadujecie się?
Caylith - 2009-07-24, 18:29
:
- Chilyack ma bogatego ojca? - zapytała ogłupiona tym faktem - No no... tego to się nie spodziewałam. As for Parker... - wzruszyła ramionami pauzując po tym zdaniu - Nie mam pojęcia. Po jednej rozmowie pozbawionej warczeń i wyrzutów niczego się nie można spodziewać. A z tym co u niego to idź do jego nowej dziewczyny. Na pewno wie więcej niż ja. - dodała nieco bezosobowo popijając kolejny łyk kawy.
KapitanOwsianka - 2009-07-24, 18:58
:
A skąd Ci przyszło do głowy, że to Chilyack jest ojcem? zapytała odruchowo i zaraz się speszyła. Przez moment gorączkowo szukała jakiegoś pomysłu, na tyle gorączkowo, by nie uszło to zmysłom Erici. Ell spojrzała na zegarek. Kurcze! Zapomniałam, że byłam umówiona na wizytę u ginekologa. rzuciła przelotne spojrzenie Erice. Wstała i zaczęła się szybko ubierać. Zatrzaśniesz za sobą drzwi tak?
Caylith - 2009-07-24, 20:09
:
- He's not? - kolejna porcja zdziwienia. Dziwne zachowanie Ell rzuciło jej się ponownie w oczy. Zmarszczyła lekko brwi zastanawiając się o co chodzi i co dziewczyna ukrywa. Kiwnęła głową potwierdzając że zatrzaśnie i nadal usiłując dociec o co w tym wszystkim chodzi.
- If it's not him, then who's job is it... - zamruczała na koniec pod nosem na tyle cicho, żeby Ell nie słyszała.
KapitanOwsianka - 2009-07-25, 10:47
:
Nie mniej Erica miała pewność, że nawet gdyby to pytanie zadała głośno Elizabeth znalazłaby powód, żeby wymigać się od odpowiedzi. Jej czupryna mignęła w drzwiach. I po paru minutach Ricky usłyszała ryk silnika jej motoru.
Caylith - 2009-07-29, 10:48
:
- Pregnant girls are unbelivable... - zamruczała z niezadowoleniem dopijając kawę. W końcu przebrała się, zabrała swoje rzeczy i zatrzaskując drzwi (jak obiecała) udała się ze zmarszczka na czole (nadal próbując rozwiązać ten problem) do samochodu, a stamtąd do domu. Pod prysznic.