Jander napisał/a: |
V - przyciągnął mnie oldscholoowym klimatem i systemem jobsów i miła, prosta fabuła. Niestety nie skończyłem, gdzieś się save stracił. |
Jander napisał/a: |
VI - b. dziwna część, kilka razy podchodziłem i jakoś formuła braku gł. bohatera do mnie nie trafiła. Choć słyszałem, że dużo osób uznaje tą część za najlepszą z serii. |
Jander napisał/a: |
VII - wiem, że jest znakomita, ale jakoś nigdy do mnie tak bardzo nie trafiła. Może trochę zbyt schizowa jak na mój ówczesny wiek... Może brakowało mi wyrazistszych bohaterów. Ale tak czy siak doceniam kunszt. |
Jander napisał/a: |
VIII - podobała mi się bardziej, choć raczej pierwsze dwie płyty - w każdym razie nim Squall zaczął kręcić z Rinoą(największy epic fail love story jak dla mnie...). Nie znoszę tego bohatera i jego "rozwoju osobowości", wkurzał mnie niemiłosiernie. Ale poza tym była świetna karcianka, na której spędziłem chyba z 30h gry. No i filmiki(inwazja na Dollet!), GFy(zachwyty...), jak również intro przed pierwszymi menusami(nie filmik). |
Łaku napisał/a: |
VIII - nuda, zarówno fabuła jak i walki (oparte totalnie na GFach, które zresztą są powtórzeniem pomysłu summonów z VI). Skończyłem 1cd. |
Jander napisał/a: |
A summony to pojawiły się w Fajnalach już na początku |
Jander napisał/a: |
Tak, już pamiętam, że rozwój postaci w IV opierał się na summonach - ale z tego co pamiętam krótko grałem po zdobyciu tej możliwości. |
Dobromir napisał/a: |
i mają najnudniejsze w historii rozrywki elektronicznej. |
Dobromir napisał/a: |
Podsumowując - FF to gry dla idiotów i, stwierdziwszy to, nadal w nie gram. Bleh. |
Dobromir napisał/a: |
fabuła - mimo, że liniowa i jak mówiłem, przewidywalna |
Wezyr napisał/a: |
One Winged Angel ponad wszystko - najlepszy RPG historii, potem długo długo nic i dopiero Baldur's Gate 2 |
Jander napisał/a: |
Grasz w podstawowego FFXa czy International? Bo nieco się różnią te dwie wersja - głównie w kwestii rozwoju postaci (inny sphere board). Jak dla mnie FFX ma po prostu genialne charakterystyki postaci - przede wszystkim Yuna, ale też prawie każda osoba z drużyny ma swoją duszę. A Tidus nie jest takim idiotą, ja go polubiłem, bardziej niż bohaterów innych części z serii FF. No a blitzball mało ciekawy... Za to wszystko skutecznie rekompensują możliwości masterowania tej części - 200 godzin jak nic.
pozdrawiam |
Jander napisał/a: |
A czary jak regen czy reflect były dla mnie zawsze zbędnym luksusem - w każdym jRPGu celuję w jak najwyższe obrażenia, jak ktoś zginie to go wskrzeszam, dążę to jak najszybszego zakończenia walki, nie pamiętam żebym używał jakichkolwiek defensywnych czarów, chyba że nie miałem co zrobić z turą postaci wspomagającej/czarującej. |
Jander napisał/a: |
A swoją drogą FFX jest uznawany za jeden z prostszych pod względem poziomu trudności Finali - dla mnie był dosyć trudny. |