Maeg napisał/a: |
Bardzo ciekawą postacią jest właśnie von Egern, ciekawe czy Twardoch po niego jeszcze kiedyś sięgnie (a może już to zrobił?) |
Opowiadania napisał/a: |
“Bodhisattwa”, “Żywot i śmierć św. Felicjana”, “Maniera tenebrosa” oraz “Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek”. |
Elektra napisał/a: |
Mnie się Obłęd bardzo podobał. Wprawdzie nie wiem, czy słowo 'podobał' tutaj pasuje, bo książka jest dość ponura, ale czytało mi się ją bardzo dobrze. No, oprócz ostatniego opowiadania, które mi zupełnie nie pasowało. |
Tyraela napisał/a: |
Co nie zmienia faktu, że przyłączę się do pozytywnych głosów na temat "Obłędu", |
Szczepan Twardoch napisał/a: |
Nigdy nie myślałem o sobie, jak o autorze wyłącznie fantastyki. Dużo tej literatury czytałem i na niej, poniekąd, się wychowywałem, z pewnością miała spory wpływ na moją metodę pisarką. Ale od dobrych dziesięciu lat nie czytam fantastyki – pewnymi wyjątkami, jak Dukaj, Orbitowski czy Huberach. Nie chcę się od fantastyki odcinać, bo szanuje to, że cokolwiek bym zrobił, to i tak większość moich czytelników, to będą czytelnicy fantastyki. I dla nich piszę. Natomiast pracując nad powieścią czy opowiadaniem, nie myślę o „zachowaniu” pierwiastka fantastycznego. Przynależność książki to nie mój problem. Od gatunkowych dystynkcji jest krytyk. Właściwie nawet nie wiem co to fantastyka. „Epifania...” to dobry przykład. Napisałem taką powieść, czy też nowelkę, jaka mi się wymyśliła. Nie rozważałem czy to ma być fantastyka, głowę zaprzątało mi, żeby to było dobra proza. I teraz inni mają problem, jak tę książkę zaszeregować. |
Szczepan Twardoch napisał/a: |
(...) powieść, do której siadam, (...) Ma być skonstruowana jak thriller – dochodzi do wybuchu wielkiej bomby atomowej w środku Europy. Ale jednocześnie chcę, żeby to była proza wysoka: językowo, stylistycznie i psychologicznie. |
Szczepan Twardoch napisał/a: |
(...) jestem głęboko przekonany, że drogą do finansowego sukcesu nie jest węszenie gustów czytelnika, ale szukanie własnego oryginalnego stylu i tematyki. Szukanie niszy w rynku, tak jak to się na przykład teraz dzieje z kryminałami w realiach Polski XX-lecia, to prosta droga do nieautentyczności. Gdyby zależało mi tylko na zarabianiu pieniędzy, nie brałbym się za pisanie książek, bo to na pewno nie jest prosta droga do zamożności. Skoro wziąłem się za literaturę, to nie po to, żeby odrzucić to, na czym mi najbardziej zależy. Gdybym miał traktować literaturę po prostu jak zawód taki, jak każdy inny, to poszukałbym sobie innego, prostszego i bardziej dochodowego. (...) sądzę, że niezależność finansową jako pisarz można osiągnąć tylko przez autentyczność. Dlatego bez obaw napisałem książkę „Ziemne wybrzeża”, która się dzieje w roku 1957 na Spitsbergenie – temat zupełnie nie eksplorowany. Podobnie „Przemienienie”. |
Szczepan Twardoch napisał/a: |
„Lód” to jednak z najlepszych polskich powieści ostatnich lat, słusznie opływa w laury. Ale raczej nie dotyka istoty akurat tego problemu.* Dukaj ma w sobie coś nieludzkiego. Potraktował historię, tak jak wcześniej bawił się systemami filozofii – Platonem w „Perfekcyjnej niedoskonałości”, Arystotelesem w „Innych pieśniach”. Dukaj jakby nie dostrzegał, moim zdaniem, tego momentu, w którym historia przekracza ludzkie zrozumienie. Dla niego historiozofia jest nauką wyjaśnioną tak jak fizyka newtonowska. |
Szczepan Twardoch napisał/a: |
Tutaj wracamy do pytania, czy historia upoważnia nas, żeby się czegoś spodziewać. Ja jestem przekonany, że nasz świat dobiega końca, tak jak skończył się ancien regime. Wydarzeniem, które zakończy naszą rzeczywistość, będzie „redefinicja”. To taki termin, który ukułem na swoje potrzeby, żeby nie mówić „nowa rewolucja”, bo to już nie będzie rewolucja, rewolucja była tylko jedna, teraz będzie coś innego. (...) Uważam, że ku redefinicji pcha nas m.in. islam w Europie i europejska zapaść demograficzna. Muzułmanie podbiją Europę pokojowo. Bo dzisiejsi muzułmanie nie potrafią walczyć. To już nie są wojownicy z epoki Saldynam podbojów tureckich, zdobywania Hiszpanii. Przykładem wszystkie wojny izraelskie. Jeden mały Izrael, gdzie sami Żydzi, bez amerykańskich żołnierzy, chociaż z amerykańską pomocą finansową, są w stanie pokonać jednocześnie pięć arabskich potęg. Na wzgórzach Golan cztery okopane izraelskie czołgi zatrzymały całą dywizję. Sparta naszych czasów. |
Maeg napisał/a: |
Trochę negatywnie nastawia mnie ów fakt do Przemienienia które czeka na półce. Jeśli będzie po powtórka z Bodhisatwy, to może być miernie. To jest najsłabsze opowiadanie ze zbiorku, na szczęście też najkrótsze. Jeśli jednak ów thriller ma przypominać Żywot i śmierć św. Felicjana, to już lepiej. Akurat te opowiadanie jest już bliższe temu co lubię u Twardocha, czyli jest w nim dawka obłędu, poza tym napisane sprawnie, czyta się dobrze w przeciwieństwie do pierwszego. |
Ł napisał/a: |
elektro a czy to nie jest w wypowiedzi jakiegoś bohatera czasem - i nastepne pyt - czy wszyscy bohateoriwie musza prowadzić dialogi (/wewnętrzne) |
Mag_Droon napisał/a: |
Takoż i Zimne Wybrzeża nie powinny Cię zaskoczyć (konwencją) ni znudzić (poziomem). Świetna powieść. Choć Sternberg dla mnie, jak i Tomasza najlepszy, choć bardzo podobną tematykę z jednakowymi nawet wnioskami poruszał Most nad otchłanią Lewandowskiego. ST po prostu lepiej pisze. |
Sebaa napisał/a: |
Co do nagrody Mackiewicza. To już sama nominacja to wielkie wyróżnienie, wczesniej ze swiata fantastyki dostał ja tylko Dukaj.
|
Sebaa napisał/a: |
Poza tym nominacje dostał obok takich nazwisk jak Wildstein, Cenckiewicz, Gontarczyk, Rymkiewicz. |
Sebaa napisał/a: |
Podobno ostatnia jego publicystyczna książka "Zabawy z bronią..." jest świetna. |
Cytat: |
Wychodzi że
Dukaj wszędzie przeciera szlaki A Twardochowi kibicuję, ale myślę że samej nagrody nie zdobędzie. |
Sebaa napisał/a: |
Nagrode głowną pewnie zgarnie Sławomir Cenckiewicz - bo jego ksiazka jest najbardziej w duchu mackiewczowska. |
Romulus napisał/a: |
A w temacie: w końcu muszę Twardocha przeczytać. Znałem go do tej pory z Obłędu Rotmistrza von Egern publikowanego lata temu w Science Fiction. I jakichś pojedynczych opowiadań. Potem moją sympatię dla polskiej fantastyki przesłoniła Fabryka Słów i badziew przez nią wypuszczany. Wpisuję go sobie, z okazji nominacji, na listę zakupową. |
Sebaa napisał/a: |
Ostatnio w Arcanie było opowiadanie Twardocha - Prawdziwa Historia |
Toudisław napisał/a: |
Przeczytałem "Zimne Brzegi"
To absolutnie nie jest fantastyka. To po prostu trier szpiegowsko kryminalny. Dzieję się nie długo po okresie stalinizmu. |
Tomasz napisał/a: |
A tak, mimo że przewidywalna, że naciągane przemiany, że postawy życiowe bardzo naiwne, to jednak urzeka. Coś w niej jest. |
Mag_Droon napisał/a: |
Co więcej, przeczytałem gdzieś (może tu nawet... //amnezja) że jest to początek jakiegoś luźnego cyklu związanego z, jak to nazywam, małą historią. Planuje skompletować cały (8 czy 9 części). |
Carmilla napisał/a: |
Chyba jednak nie lubię, jak autor tak bardzo wyraźnie manifestuje poglądy polityczne, |
Ł napisał/a: |
Wieczny Grunwald to najlepsza rodzima/rodzimo-tematyczna fantastyka jaką czytałem od czasów Lodu. Rozjechał mi mózg niczym landkreuzer barona von Sternberga. Absolutna i arcyświetnie wydana lektura, komu się nie podoba niech się annuluje i umrze w kącie na zjebany gust. |
Mad napisał/a: |
Teraz wszystkim się już będzie podobał |
Metzli napisał/a: | ||
Aż strach będzie cokolwiek napisać po lekturze. |
Mag_Droon napisał/a: |
E: Łaku, będziemy lobbować za Grunwaldem na Stolyk?? |
MadMill napisał/a: |
Jaraj się jaraj, ale do razu mogłeś napisać o tym co się podobało, a nie jak to fani dnd, że Drizzt znowu miał piękny bieg po ścianie i jak komuś się nie podobało ten ciota |
Mag_Droon napisał/a: |
Ot takie skojarzenie krajów Przezwiecznego Grunwaldu jakby były pod wpływem kompletnie różnych kratistosów. To oczywiście wrażenie. |
Ard napisał/a: |
Warto zwrócić uwagę, zwłaszcza że świetnym pisarzem Twardoch stał się w 2010 |
Mag_Droon napisał/a: |
Obłęd rotmistrza... |
Cytat: |
ps- Si, lobbujemy. |
toto napisał/a: |
Ludzie, co w tym zbiorze macie za takie świetne? Dla mnie to była niemal męczarnia. |
Mag_Droon napisał/a: |
Miałem na myśli opko a nie zbiór. |
Toudisław napisał/a: |
http://www.youtube.com/watch?v=ogLwHEPyXBE&feature=player_embedded
Muzyczna Ilustracja do Wiecznego Grunwaldu. |
Ł napisał/a: |
A PRZYPOMINAM ŻE JUTRO O 17.00 W BARYŁCE [MARIENSZTAT], ROZMOWA O PRZY PIWIE O WIECZNYM GRUNWALDZIE. |
Ard napisał/a: |
- Epifania wikarego Trzaski - Szczepan Twardoch |
Fidel-F2 napisał/a: |
- Epifania wikarego Trzaski - Szczepan Twardoch
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu |
Fidel-F2 napisał/a: |
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu |
Cytat: |
Okładka jak okładka, ale - biorąc pod uwagę to, jak Twardoch obecnie pisze - na zbiorek warto czekać. Premiera 29 czerwca.
|
Ł napisał/a: |
Zaraz zaczynam czytać "Tak jest dobrze". Narazie jara mnie samo jakość wydania, miło będzie komponowało się toto na półce z Wiecznym Grunwaldem. |
radosiewka napisał/a: |
opowiadania są dość nierówne - od dobrych do wręcz świetnych |
Cytat: |
Wydawnictwo Powergraph zaprasza na spotkanie ze Szczepanem Twardochem z okazji premiery jego najnowszej książki „Tak jest dobrze”. Spotkanie odbędzie się w księgarni&kawiarni Tarabuk przy ul. Browarnej 6 w Warszawie, w środę 29 czerwca o godz. 17.00 (To tuż obok klubu Grawitacja, gdzie godzinę później odbędzie się uroczystość ogłoszenia nominacji do nagrody Zajdla). Książka otwiera nową serię wydawniczą Powergraphu - Kontrapunkty, w której ukazywać się będzie współczesna proza polska. |
Ł napisał/a: |
"Ona płynie w moich żyłach" jako Twardochowa wersja świtu żywych trupów, ostro wziętych w nawias, jest mocno zastanawiająca. |
adamo0 napisał/a: |
Może w wolnej chwili przeczytam w takim razie, chociaż liczyłem na bardziej pochlebne opinie |
Tomasz napisał/a: |
Kończę teraz te dwie antologie i zabieram się za "Cryptonomicon", bo wstyd mi, że dotąd tego nie przeczytałem. |
adamo0 napisał/a: |
Skoro mowa już o Wiecznym Grunwaldzie -
powiedźcie mi czy pozostałe książki z serii "Zwrotnice czasu" też są takie świetne, jak świetna jest książka Twardocha? W sumie z samych opisów wydają się być ciekawe, ale że nie ufam takim polecankom to wolę się dowiedzieć czegoś od Was, jeżeli czytaliście. |
Orbitowski w SOD napisał/a: |
Poza tym Parowski doskonale zdaje sobie sprawę z tej niedogodności, jego bohaterowie mają niejasne poczucie życia w kłamstwie. Popatrzcie: Wiligut rozpoczyna swoją straceńczą inicjatywę, kierując się przekonaniem, że historia przebiegła nie tak, jak powinna, skręciła w fikcję. Wie to Stauffenberg śniący o utracie ręki i oka, wie Witkacy malujący własną samobójczą śmierć. |
Cytat: |
Tym skwapliwiej zaciągają się do kultu Twardocha, im boleśniej uświadamiają sobie, że ich niegdysiejsi bogowie – Łysiak i Ziemkiewicz – raczej już nie powrócą na literacką niwę, gdyż obu wciągnęły bardziej osobiste pasje. Pierwszy z nich, znany w nomenklaturze naukowej jako Największy Biały Literat po Wergiliuszu, od z górą dekady kontynuuje najdłuższy w historii ludzkości samodzielny lot w kosmosie, z którego dostarcza regularne raporty wydawane potem przez Ziemian w postaci książek, ten drugi zaś, na mieście kojarzony także i ksywy „KRUSYFIKS”, z kiepskiego prozaika przepoczwarzył się w kiepską inkarnację Ilję Erenburga (z okresu wojny ojczyźnianej), słusznie rozkminiając, że machanie przed nosem naganem, opłaci mu się bardziej niż naganianie na swoje poletko prawicowych muz. |
Cytat: |
Czy tająca „Gerda” jeszcze się łudz iłem, że mam do czynienia po prostu ze styl iza cją, że to świadomy zabieg – orna ment na budowli, którą wzniósł Twar doch, a nie jej mate riał. Pomyliłem się bardziej niż we 2006, gdy postaw iłem dychulca na Orły Janasa w meczu Polska-Ekwador. |
Cytat: |
W konkur sie na najbardziej iry tu jącego i manierycznego styl istę roku Szczepan Twar doch wygrywa w przed b ie gach. Nie pamię tam już kiedy ostatni raz zostałem tak grun townie prze o rany, zmi ażdżony i wyko rzys tany za pomocą chu jowej lit er atury. Pewnie na stu di ach, kiedy musi ałem zarzu cać Młodą Pol skę do egza minu. Proza Twar docha, niby jego moś cia z XXI wieku, wykazuje zdu miewa jące podobieństwo z wyrobami rodz imych katas trofistów, mod ernistów i sym bol istów. W tym ujęci Twar doch jawi się jako dumny kon tynu a tor młodopol skiej trady cji pier dole nia od rzeczy i maskowa nia tego faktu wysokook tanową este tyką, apokalip tyzmem użytkowym i ter ro ry zowaniem czytel nika liryz mami, łonami w maksymal nym rozwar ciu i wygłod ni ałymi zmorami. |
Tixon napisał/a: |
Przydaje się w interpretacji publicystyka autora (fragment o jego pochodzeniu), którą Łaku linkował. |
Ł napisał/a: |
Z tym że przestrzegałbym przed zafiksowaniem się na wątku narodowym w WG. On jest najbardziej po wierzchu, ale ta powieść proponuje dużo więcej. A zauważyłem że wiele osób zatrzymuje się w swojej intepretacji na poziomie "Twardoch jest Ślązakiem i napisał że go boli Polsko-Niemieckie przeciąganie liny, o jak boli, o jak boli". |
Ł napisał/a: |
A zauważyłem że wiele osób zatrzymuje się w swojej intepretacji na poziomie "Twardoch jest Ślązakiem i napisał że go boli Polsko-Niemieckie przeciąganie liny, o jak boli, o jak boli". |
You Know My Name napisał/a: |
Mnie zafascynowała konstrukcja, plastyczność opisów, niesamowity "potencjał filmowy" |
You Know My Name napisał/a: |
oraz wizja Vaterlandu i Matczyzny. |
Tixon napisał/a: |
no i wątek samej wojny/konfliktu, pod tym względem utwór brzmiał mi w pewien sposób pacyfistycznie |
Tixon napisał/a: |
wątek starcia narodów |
MrSpellu napisał/a: | ||
Konstrukcja i plastyczność zgoda. Filmowość? Dla mnie jest to książka, której w żaden sensowny sposób nie da się przenieść na kinowe ekrany. To musiała by być analogia (najdalszy możliwy stopień adaptacji) zrobiona przez gościa, który naprawdę musiałby poczuć ducha tej prozy i sensownie dać naprawdę wiele od siebie. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Pacyfistycznie? Poprzez oderwanie "pięknej otoczki" od przemocy, zarzucenie kłamu chanson de geste, Twardoch nie ukazuje nonsensu przemocy. Przeciwnie, przemoc jest tak samo naturalna jak sranie, jedzenie, oddychanie i pieprzenie się. Przecież w dosłownym opisie tych czynności, po oderwaniu jakieś wizji bądź ideologii, nie ma nic pięknego. Konkluzja, że wystarczy przestać, by zamknąć błędne koło przemocy do mnie nie dociera. Ja to widzę jako odwrócenie się od, przestanie roztrząsania, wejście w stan, który daje ukojenie. Tu się przydaje rozkmina Bogurodzicy |
You Know My Name napisał/a: |
Chodziło mi o typowo "artystowski" obraz. Sceny nagle zmieniające się scenografii tej samej ulicy - od średniowiecza do fin-de-siecle. Kompletnie odrealnione wojny przyszłości, lekcje fechtunku. Cymes. |
Cytat: |
- W ostatniej powieści, Wieczny Grunwald, bada Pan z kolei konflikt polsko-niemiecki.
Nie do końca tak. To jest pewnie wada tej książki, że ona wywołuje takie wrażenie. Ja tymczasem nie próbowałem napisać książki o odwiecznym konflikcie polsko-niemieckim, bo ja w tę odwieczność zwyczajnie nie wierzę. |
You Know My Name napisał/a: |
Film. Inna sprawa, że zakładam, że koszt przekracza możliwości potencjalnie zainteresowanych (o ile w ogóle istnieją). |
Cytat: |
- W ostatniej powieści, Wieczny Grunwald, bada Pan z kolei konflikt polsko-niemiecki.
Nie do końca tak. To jest pewnie wada tej książki, że ona wywołuje takie wrażenie. Ja tymczasem nie próbowałem napisać książki o odwiecznym konflikcie polsko-niemieckim, bo ja w tę odwieczność zwyczajnie nie wierzę. |
dworkin napisał/a: | ||
Czyli jakaś odjechana etiuda bez wstępu, rozwinięcia i zakończenia, nawet w Teatrze Telewizji w hipsterskim paśmie. Like it! I tych 300 pozostałych widzów też. Ja myślałem, że w tym olbrzymim skrócie myślowym mówiłeś głównie o scenografi + delikatnym rysie fabuły. To już jakaś podstawa do normalnego filmu. Wyszłoby z tego coś ala "Nieśmiertelny" jako ofiara narodowej ideologii. Wciąż i wciąż. |
Ł napisał/a: |
Swoją droga zwróciliście uwagę na podobieństwo tych utwórów - Wiecznego... i Orlando? |
Ł napisał/a: |
o tyle fajne że przecież Vrigina to idol na lewicy, proto-gender i w ogóle. |
Cytat: |
Mnie osobiście obie powieści bardzo fajnie się porównuje bo wykazują zaskakująco dużo cech wspólnych - wydane mniej więcej w jednym czasie, podobnej objętości, stanowią krok na przód w dorobku obu autorów, podobnie swobodną mają formę (językowe gry) i treść (jednostka zagubiona w światach) etc. etc. Co więcej oba pozycje są w dużym stopniu polemiką z gatunkiem jaki reprezentują - "Linia Oporu" wybebesza SF posthumanistyczną a "Wieczny Grunwald" historię alternatywną. Z tym że jednak to co dokonał Twardoch wydaje mi się mimo wszystko większym wybebeszeniem. Kiedyś postawiłem tezę (która podtrzymuję) że Dukaj w "Linii Oporu" w największym stopniu polemizuje z samym sobą z przeszłości, że napisał tekst dukajowski-na-wspak zanim zrobił to ktokolwiek inny (nawiązując do tytułu jego najnwoszego wywiadu w Kulturze Liberalnej to Dukaj planuje więcej niż jeden ruch do przodu). Twardoch tymczasem trochę nonszalancko przeorał historię alternatywą w stopniu dalszym niż Dick w "Człowieku z Wysokiego Zamku" w stopniu dalszym niż ktokolwiek kogo dotychczas czytałem. Oba teksty warto czytać w niedalekim odstępie.
Jednak realizm, zarówno prozy fantasy jak i hard SF, przejawiający się w zatraceniu dystansu do opisywanych zjawisk (czyli właśnie fantazjowaniu – przyjęciu danego świata za całkiem realny na jego warunkach) okazał się zbyt ciasną formą dla myśli nadających na falach P. K Dicka. Tu trzeba ustawić się nie tylko *w* konwencji – ale również *poza* nią. Przykładami takiego ujęcia rzeczy mogą być „Księga Wszystkich Godzin” Hala Duncana i „Wieczny Grunwald” Szczepana Twardocha. To rodzaj historii alternatywnych, wieloświatów, w których kolejne linie czasu są kolejnymi egzystencjalnymi spazmami pogrążonych w fantasmagorycznym amoku bohaterów. Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie – Twardoch daje do zrozumienia, że niektóre jego pomysły to „mokry sen nazistowski”, a Duncan potrafi stworzyć rzeczywistość, w której pseudonauki naszego świata, jak seksualna energia orgonowa czy homeopatia, są funkcjonalne, po czym zwrócić się bezpośrednio do czytelnika „mam seks-pistolet i interpretujcie to sobie jak chcecie!”. Tym samym obaj autorzy, każdy z zupełnie innej opcji światopoglądowej, realizują jeszcze radykalniej kopernikański przewrót autora „Człowieka z Wysokiego Zamku”. to jest powieść nie tylko o o Polsce i Niemczech. Twardoch buduje pewien literacki konstrukt w który zaprzęga dualizmy polonia-germania, kobieta-mężczyzna, wieś-miasto, horyzontalizm - wertykalizm, porządanie - interes i jeszcze wiele wiele innych. Jeśli używać by tej konstrukcji do analizy każdego z tych aspektów z osobna, to owszem próba takiej destylacji będzie nieudana, a diagnoza na jej podstawie fałszywa. Ale właśnie takie stawianie sprawy jest nieuczciwe, przecież literatura dąży do syntezy, wyłapywania zbieżności między rzeczyma które na pierwszy rzut oka mają z sobą mało wspólnego. Z tego punktu widzenia to co stworzył Twardoch, tą wielopoziomową metaforę, nie można oceniać w kategoriach fałszu czy prawdy, ale w kategoriach literackich, estetycznych. Wizerunek nakreślony w książce jest na tyle prawdziwy na ile przyjmiesz pewną perspektywę patrzenia na świat w kategoriach walki jako elementarnej zasady rzeczy. Wtedy kultura i nauka to tylko kolejna płaszczyzna walki, niezależnie od tego czy nazwiesz to kulturkampfem czy polityką historyczną czy jeszcze inszej. Memetyka ma sama z siebie dość reprodukcyjne konotacje. Przecież jednym z swoich żywotów Paszko jest pomagierem aatropicznego uczonego. Przy czym walka i Schmittowska kategoria wroga/obcego są czystą zasadą do której już wtórnie dorabia się aksjologię, negatywne emocje itp. Walka po prostu jest, to że my jesteśmy wrogami, nie wynika z tego że musimy się nienawidzić etc. Na język myślę się najpierw zwraca uwagę, bo to tak najbardziej z wieszchu. Ja doceniam, ale jaram się głównie czymś innym. Np bardzo podoba mi się kompozycja całości, to znaczy ciągła nieprzerywana narracja, bez odstępów, bez rozdziałów która w połączeniu z tym że własnie od początku znamy koniec historii (tej historii, tych historii) powoduje impresje momentu, to jakby cała historia nie toczyła się z początku na koniec ale pulsowała w czasie teraźniejszym. Genialny zabieg. Zwłaszcza że cała historia to same mięso literackie, zero niepotrzebnego tłuszczu, konkret, konkret, konkret. |
Ł napisał/a: |
w których kolejne linie czasu są kolejnymi egzystencjalnymi spazmami pogrążonych w fantasmagorycznym amoku bohaterów. |
Ł napisał/a: |
Twardoch buduje pewien literacki konstrukt w który zaprzęga dualizmy polonia-germania, kobieta-mężczyzna, wieś-miasto, horyzontalizm - wertykalizm, porządanie - interes i jeszcze wiele wiele innych. |
Ł napisał/a: |
Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie |
Ł napisał/a: |
Twardoch daje do zrozumienia, że niektóre jego pomysły to „mokry sen nazistowski” |
Ł napisał/a: |
Z tego punktu widzenia to co stworzył Twardoch, tą wielopoziomową metaforę, nie można oceniać w kategoriach fałszu czy prawdy, ale w kategoriach literackich, estetycznych. |
Ł napisał/a: |
Wizerunek nakreślony w książce jest na tyle prawdziwy na ile przyjmiesz pewną perspektywę patrzenia na świat w kategoriach walki jako elementarnej zasady rzeczy. Wtedy kultura i nauka to tylko kolejna płaszczyzna walki, niezależnie od tego czy nazwiesz to kulturkampfem czy polityką historyczną czy jeszcze inszej. |
Ł napisał/a: |
Memetyka ma sama z siebie dość reprodukcyjne konotacje. |
Ł napisał/a: |
Zwłaszcza że cała historia to same mięso literackie, zero niepotrzebnego tłuszczu, konkret, konkret, konkret. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
I co to horyzontalizm i wertykalizm? |
Fidel-F2 napisał/a: |
I jaki to genialny dualizm kobieta-mężczyzna? |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
I tak coś mi się wydaję, że za cholerę nie wiesz o czym jest ta książka. |
Ł napisał/a: |
A czytałeś Wieczny Grunwald? Tam wyraźnie napisane jest co różni w samej estetyce Germanie od Polonii. I dlaczego jedna buduje wieże do chmur a druga rozłazi się pod ziemią poziomo. Jeśli nie znasz słow "wertykalny" i "horyzontalny" to uważaj na "Perfekcyjną Niedoskonałość" Dukaja, tam też są używane. |
Ł napisał/a: |
Chyba ktoś tu nie miał rozmowy o pszczółkach i kwiatkach w właściwym czasie. |
Ł napisał/a: |
Serio nie wiesz co to jest realizm? To faktycznie zejdź lepiej |
Ł napisał/a: |
Tylko cytowałem. |
Ł napisał/a: |
W materiałach dodatkowych do Wiecznego Grunwaldu stoi jak byk: "To mokry sen śniących o perwersyjnej III Rzeszy". Ale pewnie tego nie czytałeś, bo po co. |
Ł napisał/a: |
Fidel pozostań w swoim świecie kolorowych pudełek jako uniwersalnej metafory wyjaśniającej literaturę. Akceptuje Cię takim jakim jesteś. |
Ł napisał/a: |
Widzisz o świecie jako konflikcie pisali księgi grube od wieków gnostycy, hegliści, dialktyczni materialiści i wielu wielu innych. A ty przyszedłeś i skasowałeś ich jedną mądrością ludową. Fidel TY TO JESTEŚ. |
Ł napisał/a: |
Fidel TY TO JESTEŚ. |
Ł napisał/a: |
Ciekawe z czym Tobie kojarzy się memetyka jak nie z reprodukcją. Z mamałygą może? |
Ł napisał/a: |
Masz racje. Wydaje Ci się. |
Fidel-F2 napisał/a: |
ok. tu mnie masz, nie ogarniam czemu wkleiłeś małpy, kupa pozostała kupą |
Fidel-F2 napisał/a: |
Naprawdę uważasz, że nie rozumiem znaczenia tych słów? |
Fidel-F2 napisał/a: |
A teraz załóżmy, na chwile tylko, że rozumiem pojęcia typy wertykalny czy realny, że pojmuję różnice pomiędzy kobietą i mężczyzna (przynajmniej niektóre). |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nareszcie łapiesz. Ludzkość obraca temat od nie wiadomo kiedy a Ty znalazłeś u Twardocha geniusz i oryginalność z tego powodu. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
Hmmm, chyba po to żebym nie musiał myśleć i gdy mnie kto zapyta miał co wkleić. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Ja wiem, że dotknąłem Cię tym Lovecraftem ale spróbuj oddzielić obie sprawy. |
Ł napisał/a: |
Kto ogarnął ten ogarnął. |
Ł napisał/a: |
To po co pytasz jak głupi? (cytuje: "I co to horyzontalizm i wertykalizm?"). |
Ł napisał/a: |
Albo dyskutujesz Fidel albo bawisz się w jakieś teatralne gesty. Tylko akurat mnie twój teatrzyk naburmuszenia nie jara. |
Ł napisał/a: |
Śmiałe założenie. |
Ł napisał/a: |
W czasie tej krótkiej dyskusji udowodniłeś że jesteś zwolennikiem brania wszystkiego na tak zwany chłopski rozum. Świat to konflikt - CO TU GADAĆ. Kobieta i facet, oczywiste, CO TU GADAĆ. Spoko, Twoje podejście do świata. Nie moje. Ja lubię sobie nad niektórymi rzeczami pomyśleć, a nie zatrzymywać się na mądrościach dziadka Zdzisia. |
Ł napisał/a: |
A poza tym wszystko już było w greckich mitach co nie? Nawet literackie obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii. |
Ł napisał/a: |
Czy ja się czegoś wstydzę? |
Ł napisał/a: |
Dlatego napisałem później Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie. A Ty się z tego śmiechałeś jak głupi jasio. Dalej się śmiejesz? Świadczy to tylko o Twoim poziomie ogarnięcia tematu. |
Ł napisał/a: |
Świadczy to tylko o Twoim poziomie ogarnięcia tematu. |
Ł napisał/a: |
Jeśli chcesz we mnie wywołać poczucie winy że odwołuje się do źródła, a nie do 1000 i 1 ludowych porzekadał Fidela, to chyba Ci nie wyszło |
Ł napisał/a: |
Nie mogę, po prostu nie mogę. Najpierw Fidel rozbiłeś się o Lovecrafta a teraz o Twardocha. Dotyka mnie to, bo to smutne, trochę jak patrzeć na trzynogiego szczeniaczka uciekającego przed walcem. Który przegrywa. A później przegrywa znowu. Łezki nie uronię, ale piwo za poległych na zrozumieniu książki mogę wypić. Za Ciebie pije już 2 raz! |
Fidel-F2 napisał/a: |
Proponuję byś mnie oświecił skoro już się przyznałem do nie zrozumienia tej wyszukanej metafory. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Staram się, ale unikasz dyskusji jak ognia, czepiając się rzeczy nieistotnych w rodzaju dywagacji nad tym czy znam znaczenie słowa realizm. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Śmieję się bo tłumaczysz, rzeczy oczywiste. Jakim cudem można to traktować realistycznie? |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Fidel-F2 napisał/a: |
Czy nie "Przecież to nie moja wypowiedź tylko cytat. Odchrzań się."? |
Fidel-F2 napisał/a: |
Chodziło mi o to bys sam coś wymyślił. |
Ł napisał/a: |
wciąż nie pojmuje w czym 'Wieczny Grunwald' jest wielki. |
Ł napisał/a: |
Skoro narzuciłeś taki ton na starcie to gadajmy po Fidelowemu. |
Ł napisał/a: |
Nawet jeśli znasz znaczenie tego słowa to chyba niewłaściwie nim operujesz w kontekście tej rozmowy i tego konkretnego utworu. |
Ł napisał/a: |
Próbuje Cię zrozumieć ale ty się nabzdyczasz. |
Ł napisał/a: |
Są historie alternatywne w których autor sygnalizuje że "TO MOGŁO SIĘ STAĆ" (realistyczne) i są takie w których sygnalizuje się "TO TYLKO TWÓJ MOKRY SEN". Wizje przyszłości prezentowane w Wiecznym Grunwaldzie, czy Księdze Wszystkich Godzin należą do tej drugiej grupy. |
Ł napisał/a: |
Proszę bardzo o wymienienie kilku przykładów dzieł wobec których Wieczny Grunwald jest wtórny, zwłaszcza w kontekście napisanego przemnie zdania: obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii". Jak rozumiem dla Ciebie to żaden problem skoro ludzkość tłucze to od pradziejów. |
Ł napisał/a: |
To znaczy że coś z czego śmiałeś się i szydziłeś bombardując emotkami i komentując: "Łaku, nie wysiliłeś się", to słowa nie moje a autora. |
Ł napisał/a: |
Z którymi zresztą się zgadzam, uznaje za wartościową wskazówkę przy interpretacji utworu i dlatego je cytuje. |
Ł napisał/a: |
Technika cytowania żeby się móc odcinać od tego Co się napisało nie jest mi tożsama. |
Ł napisał/a: |
Rozmawiamy o książce. Powołuje się więc na książkę. |
Ł napisał/a: |
I tracisz na tym Ty |
Ł napisał/a: |
A nie Wieczny Grunwald. |
Ł napisał/a: |
Ograniczę się tylko do zbicia twoich zarzutów że to nic orginalnego. |
Fidel-F2 napisał/a: |
A szczerze, to wydaje mi się, że takich geniuszy są całe pęczki. |
Ł napisał/a: |
czyli zbliżamy się do pozainternetowych przekazów ustnych |
Ł napisał/a: |
WSZYSTKO JASNE. |
You Know My Name napisał/a: |
i nie dociekać sensu tylko sycić się majstersztykiem formy, |
utrivv napisał/a: |
No to o czym jest ta książka? Ł mnie ignoruje to może ktoś inny odpowie? |
Ł napisał/a: |
klucz do znalezienia sensu w całej, nieraz mętnie i mroczno podanej treści |
Młodzik napisał/a: | ||
Na mnie "Wieczny Grunwald" nie sprawił wrażenia trudnego w odbiorze, |
Młodzik napisał/a: |
Dla mnie to była głównie krytyka takiego durnie pojętego patriotyzmu nacjonalistycznego, który opierał się między innymi na akcentowaniu różnic pomiędzy narodami). |
Młodzik napisał/a: |
I tak Paszko przez te miriady lat trwa w tym konflikcie, choć jest zwyczajnie zmęczony. |
Młodzik napisał/a: |
Najprościej? Paszko trafia do Nieba [...] Na koniec przeżywa katharsis, uświadamia sobie, że zamiast walczyć, lepiej jest zwyczajnie porzucić konflikt, przez co odwraca się od czarnych bogów i odkrywa Jezusa z Maryją (podejrzewam, że Twardoch użył chrześcijaństwa jako metafory pokoju, a religii pogańskich jako brutalności i agresji). Wtedy też zaznaje spokoju. |
Ł napisał/a: |
To co z wersją przeszłości w której komuniści bronią Europę przed hordami Sternberga? Tam np. nie było kontekstu patriotyzmu nacjonalistycznego w ogóle. Co np. z jedną wersją Wiecznego Grunwaldu w której pojawia się rewolucja po stronach obu narodów i konflikt zmienia swoją oś na już nie-narodowy? |
Ł napisał/a: | ||
Ta, umieranie po tysiąckroć bywa męczące. Odniosłem wrażenie że on jest zmaltretowany tym swoim wszechbytowaniem a nie "zwyczajnie zmęczony". |
Ł napisał/a: |
1. Nie wiemy czy Paszko trafił do nieba czy przestał istnieć (w stylu nirwany) czy jeszcze coś. Zakończenie jest otwarte. Wiemy że Paszko zakończył swoje wszechbytowanie a przy najmiej dotarł w nich do jakiegoś punktu zwrotnego. |
Ł napisał/a: |
2. Właśnie to porzucenie konfliktu nie jest takie oczywiste w sensie jakim go przedstawiłeś. Tekst odsyła w tym momencie do nauk mistrza Dobringera, z których wynika że "Sile przeciwstawić słabość a słabości sile". To nie jest doktryna pacyfisty która odrzuca konflikt jako taki - sam aspekt "przeciwstawiania" i przeciwstawienia to przeciw coś konfliktowego. Tu idzie raczej o zrozumienie i uświadomienie sobie o co tak naprawdę idzie gra i czemu trzeba zostawić za sobą "lepkie teorie" (nacjonalizm jako jedna z nich). |
Ł napisał/a: |
3. Nie jestem przekonany że Twardoch używa chrześcijaństwa jako metafory pokoju, skoro zaraz przed tym pisze o wojskach Jagiełły i Krzyżakach śpiewających pieśni Maryjne, każde w swoim języku przed bitwą. Mnie tam się wydaje że on w ogóle nie używa tam wątków chrześcijańskich jako metafory - on tam jest po prostu umieszcza przyjmując ich pozaracjonalne istnienie "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są". To chyba nie metafora już, nie? |
Młodzik napisał/a: |
Ale też WG pozwala na tyle interpretacji, że chyba nie powiesz, że moja jest nieuprawniona? |
Młodzik napisał/a: |
Ale przecież chodzi nam o to samo, |
Młodzik napisał/a: |
Co do "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są", odebrałem to jako zdziwienie głównego bohatera, że nie wierzył w coś, co jednak było prawdziwe, ale faktycznie można nad tym przysiąść i jeszcze się zastanowić. Ja bym jednak obstawał przy tej metaforze, bo Paszko spotyka Maryję dopiero po odwróceniu się od konfliktu. |
Młodzik napisał/a: |
Nie pamiętam już tego fragmentu z bitwą, ale mam wrażenie, że chodziło w nim o wskazanie punktu wspólnego między obydwiema stronami. Co do "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są", odebrałem to jako zdziwienie głównego bohatera, że nie wierzył w coś, co jednak było prawdziwe, ale faktycznie można nad tym przysiąść i jeszcze się zastanowić. Ja bym jednak obstawał przy tej metaforze, bo Paszko spotyka Maryję dopiero po odwróceniu się od konfliktu. |
Cytat: |
Nie znoszę obnoszenia zbitej dupy na drzewcach jako powodu do chwały narodowej. Nie rozumiem polskiego kultu klęski. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Romulus, ale po co ta gadka? To jest temat z minusową wartością budzenia zainteresowania. Teraz proszę o news na temat, powiedzmy, Dlaczego Dukaj woli kiełbasę od boczku. |
Plejbek napisał/a: |
Nie zgadzam się - ostatnia powieść Twardocha to nadal wysoka półka |
Plejbek napisał/a: |
Twardoch zawsze umiał pisać. |
Plejbek napisał/a: |
Twardoch zawsze umiał pisać |
Cytat: |
W artykule zamieszczonym w "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński sugeruje, iż moja powieść "Król" w "zadziwiającym stopniu przypomina" powieść "Aniołowie umierają od naszych ran" Yasmine Khadry.
"W zadziwiającym stopniu przypomina"? Nigdy wcześniej o tej książce nie słyszałem, po rozmowie z Haszczyńskim skorzystałem więc z dobrodziejstw internetu, nabyłem e-booka i przeczytałem niezwłocznie powieść Khadry. I jestem Haszczyńskiemu wdzięczny: spędziłem czas z książką, która okazała się całkiem interesująca, ale nie przypomina mojego "Króla" bardziej, niż w ogóle książki czasem się przypominają, w stopniu wcale nie zadziwiającym. Czy "Król" i "Anioły…" są jakoś podobne? Jakoś. "Król" podobny jest również do "Dawno temu w Ameryce", ponieważ opowiada o żydowskich gangsterach w latach trzydziestych, którzy wyrywają się z biedy, chadzają do prostytutek. Jest podobny również do "Olivera Twista", w którym sierotę przygarnia kryminalna szajka. Pod względem przemocy nie ustępuje "Iliadzie". Podobny jest również do filmu "Pamiętnik", ponieważ w "Królu" starzec opowiada historię swojego życia. "Król" podobny jest również do "Morfiny" niejakiego Twardocha, ponieważ bohaterowie mają złożone tożsamości etniczne, akcja zaś dzieje się w przedwojennej Warszawie. "Król" podobny jest również do "Bękartów wojny", bo Żydzi biją w nim faszystów i lubią pistolety. Co łączy "Anioły…" i moją powieść? Haszczyński pisze o 10 podobieństwach. Cóż, jest ich o wiele więcej. Narratorzy obu książek są starzy, chociaż "Anioły…" opowiada bohater idący na śmierć, więc raczej jak w "Życiu Carlita", niż w "Królu". Akcja "Aniołów…" toczy się w latach dwudziestych i trzydziestych, tak jak "Króla", chociaż w mojej powieści wszystko, co istotne wydarza się w ciągu kilku tygodni jesieni 1937 roku, a "Anioły…" dzieją się przez całe lata dwudzieste i trzydzieste. Główny bohater jest bokserem i u mnie i u Khadry, chociaż wbrew temu, co napisał, chyba niezbyt dokładnie czytający Haszczyński, Turambo nie jest wagi ciężkiej. Turambo owszem korzysta z usług prostytutki i zakochuje się w niej (co często przydarza się w literaturze noir, vide "Sin City"), ale ich relacja jest zupełnie inna niż moich Jakuba i Ryfki, która owszem była zgwałcona w wieku lat 14, jak Aida, jednak w przeciwieństwie do Aidy nigdy nie była zamężna, siedziała za to w więzieniu, zabiła człowieka, kocha Jakuba (Aida Turamba nie). Jakub ma z nią romans, kiedy Ryfka nie jest już prostytutką, potem ją porzuca i tak dalej. Jest to zupełnie inna postać i zupełnie inna relacja między postaciami. A co do podobieństw, dalej, o których nie napisał Haszczyński? Turambo ma też rodziców. Jak mój Jakub. Ma również dwie ręce i dwie nogi. A także pije wodę. Jak Szapiro. Jeździ samochodem, jak mój Szapiro, chociaż dopiero pod koniec książki. Poci się na treningach. Poci się również na treningach bohater "Człowieka ringu", i tam też są lata trzydzieste i chyba też jeździ samochodem. W międzywojniu dzieje się również akcja powieści Sergiusza Piaseckiego, są tam też kryminaliści, samochody, kokaina, młodociane prostytutki. Pięćdziesiąt podobieństw. Piaseckiemu, swoją drogą, ukradłem słowo "maszyna" na określenie rewolweru, a Mackiewiczowi określenie "ty chuju rybi", do czego również skruszony się przyznaję. Czego w "Aniołach…" nie ma: wbrew temu, co pisze Haszczyński, nie ma gangsterów ani półświatka, u mnie wzorowanych odlegle na autentycznych warszawskich gangsterach Tasiemce i Łokietku, gangsterem w "Aniołach…" nie jest też główny bohater, dla którego boks jest drogą do wyrwania się z odmętów biedy. Haszczyński pisze, że obaj bohaterowie są wielbicielami kobiet. No cóż, jak spora część męskiej populacji, ale akurat Turambo dotknął w życiu tylko dwóch i w obu się od razu zakochał, nieprzesadny więc z niego kobieciarz, w przeciwieństwie do Szapiry. Nie jest Turambo Żydem, nie jest weteranem wojennym, nie zbiera haraczy, nie ma żony, nie ma romansu, rozpolitykowanego brata, który ginie z rąk jego wrogów, nie ma dzieci, nie jest zawodowym przestępcą, nie przygarnia pod swoje skrzydła syna swojej ofiary, nie planuje wyjechać z rodziną do Palestyny, w ogóle ma tylko boks i dwie kobiety, w których się zakochuje. Nie ma w "Aniołach…" wielkiej polityki, zamachów stanu, nie ma żadnej politycznej intrygi, nie ma ulicznych demonstracji ani ulicznych walk, nie ma narkotyków, nie ma jedzenia ani alkoholu, nie ma niczego z tego, co stanowi o materii "Króla", nie ma również narracyjnego zwrotu akcji, który w "Królu" jest kluczowy. Aby więc uznać "Anioły…", jak również inne wymienione tu książki i filmy za "dziwnie podobne" do mojego "Króla", trzeba uciec się do tego, co Umberto Eco nazwał interpretacją paranoiczną. W istocie, w tekście Haszczyńskiego pojawia się nawet mały spisek: Sonia Draga, polski wydawca Khadry, opowiadała w wywiadzie o tym, że być może jest moją daleką krewną! Pszypadek? Nie sondze! No więc jest zabawnie i ogólnie cieszę się z tej zaczepki, bo czego najbardziej potrzeba felietoniście to tematów, a to jakiś temat jest. Panu Haszczyńskiemu polecam "Interpretację i nadinterpretację" Umberto Eco. Sam zaś wracam do pracy. Nad kontynuacją "Króla", która ukaże się jak zwykle w Wydawnictwie Literackim. Od razu podpowiem: liczne w niej wątki i motywy pojawiały się już wcześniej w literaturze polskiej i światowej – to specjalna zachęta dla interpretacyjnych paranoików z wykładów Eco. |
Cytat: |
"Król" Szczepana Twardocha został niedawno wydany w języku angielskim, czym chwalił się autor w mediach społecznościowych. Powieścią laureata Paszportu Polityki zachwycili się recenzencji z prestiżowego "The Times" - jednego z najważniejszych dzienników świata (...)
Reakcje zagranicznych recenzentów na tłumaczenie są w większości entuzjastyczne. Portal Publishers Weekly zachwala książkę Twardocha jako "kompulsywnie wciągającą", ale i "brutalną" i "fascynującą". Zauważają, że "dążenie Twardocha, by nieustannie spoglądać w przepaść wynosi tą porywającą powieść na wyrafinowane wyżyny". Autor recenzji z Kirkus Reviews nie ma wątpliwości, że Twardoch jest wschodzącą gwiazdą polskiej literatury na międzynarodowych wodach. Nie ma wątpliwości, że lektura tej książki jest "niegodziwie czarująca", a do tego "zaskakująca" i równie "głęboko poruszająca" jednocześnie. Podkreśla, że fabuła napędzana jest bezlitosną energią i nie przestaje zadziwiać czytelnika przy każdej możliwej okazji. |
Rashmika napisał/a: |
Nie zaczynaj od Grunwaldu, jest przekombinowany i zniechęca. Twardoch jest strawniejszy od Morfiny, Króla bardzo lubię, Królestwo jest niepotrzebne. Można Dracha. |
KS napisał/a: |
Chyba ten Wieczny Grunwald z opisu brzmi najbardziej zachęcająco. |
Romulus napisał/a: |
Wątpię, żeby chodziło wybór "narodonośnej" tematyki. Twardoch jest Ślązakiem. A "polskość" w aktualnym rozumieniu słowa (narodowo-srowo, katolsko-totumfackim-tumańsko-bylejackim) ma zwyczaj chłostać. |
Uther Doul napisał/a: |
aki Orbitowski sie rozwinął, Malecki tez, a Twardoch od paru lat stoi. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Twardoch to nie jest wybitna persona. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nie wiem o czym myślałaś ale odpowiedziałaś z dupy. |
Fidel-F2 napisał/a: |
ale odpowiedziałaś z dupy. |
Trojan napisał/a: |
ja wiem.... taka zła nie jest (jak na nasze warunki) choć widać że od razu chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - i machnąć od razu spota promującego turystykę w urokliwej naturalnej Polsce.
|