Zaginiona Biblioteka

Fantastyka polska - Szczepan Twardoch

MadMill - 2008-04-18, 22:41
: Temat postu: Szczepan Twardoch
Szczepan Twardoch - rocznik '79, pisarz, a z wykształcenia socjolog. Jako niezależny publicysta pisał w "Życiu", "Opcjach", "Frondzie", "Arcanach" i "Strzale". Były redaktor dwumiesięcznika "Christianitas" - dział literacki. Jego opowiadanie "Obłęd rotmistrza von Egern" nominowane było do nagrody Nautilus za rok 2003 i zajęło w głosowaniu 4 miejsce. Opowiadanie pod tytułem "Rondo" zdobyło Nautilusa za najlepsze opowiadanie roku 2006.

Bibliografia
Obłęd rotmistrza von Egern - 2005 (zbiór opowiadań)
Sternberg - 2007
Epifania wikarego Trzaski - 2007
Przemienienie - 2008

Strona autora

---

Ostatnio było mi dane zapoznać się z pierwszą pozycją z bibliografii autora. Podchodziłem ostrożnie, bo sam autor nie cieszy się jakimś wielkim ogólnym uznaniem, raczej skrywa się gdzieś w mgle czy w cieniu polskich autorów, nad czym po lekturze Obłędu... ubolewam, bo autor to nadzwyczaj ciekawy. Obłęd... jest naprawdę dobra pozycją, sam autor poprzez postacie i wydarzenia opisane w opowiadaniach oddał bardzo sprawnie istotę samego "zjawiska" obłędu jaki dotyka ludzi. Posłużył się wojną oraz uczuciami i przeżyciami z nią związanymi. Mnie skłoniło do sięgnięcia po kolejne pozycje.

Wiem, ze parę osób się także ostatnio za Twardocha "wzięło", a więc może podyskutujemy? ;)
Elektra - 2008-04-21, 14:49
:
Mnie się Obłęd bardzo podobał. Wprawdzie nie wiem, czy słowo 'podobał' tutaj pasuje, bo książka jest dość ponura, ale czytało mi się ją bardzo dobrze. No, oprócz ostatniego opowiadania, które mi zupełnie nie pasowało.

Książka podobała mi się na tyle, że sięgnęłam po Sternberg, a w planach mam przeczytanie kolejnych powieści.

Sternberg
nie wywarł już na mnie takiego wrażenia jak Obłęd. Bo już wiedziałam, czego się mniej więcej spodziewać. Przeszkadzały mi pewne przeskoki w akcji, bo wydawałoby się, że powinna to byś opowieść o braciach Sternberg, a tu nagle znajdujemy się w samym środku jakiejś bitwy. Albo siedzi sobie parę osób przy śniadaniu, rozmawiają i planują zdobycie władzy, a potem tylko opis, czy im się wszystko udało. Trochę za łatwo i skrótowo było to przedstawione. Ale mimo wszystko ciekawie przedstawione są postawy i zachowania ludzi w obliczu rewolucji i kontrrewolucji. I zupełnie nie przeszkadza mi, że autor sięgnął po rewolucję francuską i przeniósł ją do Austrii, bo w końcu niezupełnie o miejsce wydarzeń tutaj chodzi.
Romulus - 2008-04-21, 17:36
:
Twardoch jest dobry w opowiadaniach, a i to nie we wszystkich. Kiedy pierwszy raz przeczytałem OBŁĘD w miesięczniku Science Fiction (ukazuje się jeszcze?) to dzięki temu opowiadaniu kupowałem ten magazyn regularnie przez jakiś czas... Podobnie, jak dzięki Kuzynkom Pilipiuka. Potem panowie opowiadania zaczęli przerabiać na powieści i już przestało być fajnie :-(
MadMill - 2008-05-23, 15:36
:
Spotkanie ze Szczepanem Twardochem w Empiku, w Silesia City Center w Katowicach, 30 maja godzina 17:00.
Maeg - 2008-07-16, 11:33
:
Skończyłem Obłęd rotmistrza von Egern i jestem zadowolony z wyboru. Twardoch stworzył bardzo ciekawą pozycje. Choć lekkie zastrzeżenia mogę mieć do ostatniej historii, która nie do końca mi pasowała do trzech pierwszych. Mam wrażenie, że znalazło się ono tam tylko w roli zapychacza, by było więcej stron. Gdyby jednak było otoczone podobnymi tekstami, pewnie jego ocena była by wyższa.
Tytułowego obłędu też trochę później zabrakło, ale prezentowane sytuacje to wynagradzały.

Bardzo ciekawą postacią jest właśnie von Egern, ciekawe czy Twardoch po niego jeszcze kiedyś sięgnie (a może już to zrobił?) i coś o jego życiu nam opowie. Bo jak dla mnie to jedna z ciekawszych postaci w polskiej fantastyce.
Elektra - 2008-07-16, 11:59
:
Maeg napisał/a:
Bardzo ciekawą postacią jest właśnie von Egern, ciekawe czy Twardoch po niego jeszcze kiedyś sięgnie (a może już to zrobił?)

W powieści Sternberg, która jest pewnym rozwinięciem świata przedstawionego w Obłędzie, występuje w roli bardzo epizodycznej. Bardzo, bardzo epizodycznej.

Ale wydaje mi się, że więcej opowiadań, czy powieści z nim w roli głównej już nie będzie.
Maeg - 2008-07-16, 12:44
:
To trzeba będzie Stenberga dopisać do listy "przeczytać". Już nie tyle ze względu na von Egerna, co świat.
Spolier
Bo do momentu aż pod koniec drugiego opowiadania Twardoch nie wyjaśnił, że to rotmistrz wałęsa się po równoległych światach sądziłem, że to raczej jakiś alternatywny świat, choć czasem znane nazwy zbijały z tropu.
koniec
Maeg - 2008-08-17, 20:31
:
http://www.dziennik.twardoch.pl/?p=238

Opowiadania napisał/a:
“Bodhisattwa”, “Żywot i śmierć św. Felicjana”, “Maniera tenebrosa” oraz “Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek”.


Nowy zbiorek Twardocha już we wrześniu. Ja nie czytałem żadnego z czterech opowiadań. Więc pewnie się skuszę.
Toudisław - 2008-08-28, 13:02
:
"Epifania wikarego Trzaski" przeczytana. Spodziewałem się po tej książce dużo, po tylu dobrych opiniach, jakie słyszałem o tym autorze. Nieco się zawiodłem niestety, ale tylko nieco bo, książka nie była zła. Mnie chyba nie do końca pasował pomysł i sceneria. Jednak jedno jest pewne. Twardoch ma dobre pomysły i zmusza do myślenia. "Epifania wikarego Trzaski" to książka pełna kontekstów i odwołań. Naprawdę dużo treści w stosunkowo cienkiej książeczce. Autor poruszył całą pulę problemów społecznych, politycznych i religijnych. Aż trudno mi powiedzieć, jakie sam ma poglądy, bo właściwie tutaj wszystkie poglądy (albo ludzie je prezentujący) spotyka klęska.
Przeszkadzało mi przedstawienie Śląska. Bo gdybym nie wiedział, że autor stamtąd pochodzi, to bym pomyślał, że na Śląsku nigdy nie był. Nie wiem, po co chciał pokazać taki a nie inny obraz. No cóż, może było mu to potrzebne albo naprawdę tak widzi ten region. Tak czy siak książka warta przeczytania, bo na pewno nietuzinkowa.
Tyraela - 2008-08-28, 15:54
:
Elektra napisał/a:
Mnie się Obłęd bardzo podobał. Wprawdzie nie wiem, czy słowo 'podobał' tutaj pasuje, bo książka jest dość ponura, ale czytało mi się ją bardzo dobrze. No, oprócz ostatniego opowiadania, które mi zupełnie nie pasowało.

Twardoch mógł wpleść jakoś to ostatnie opowiadanie trochę bardziej, niż tylko w realia. Anna mogła okazać się rudym duchem rewolucji itp., tymczasem tak ni z gruchy ni z pietruchy to zakończenie O.o
Co nie zmienia faktu, że przyłączę się do pozytywnych głosów na temat "Obłędu", pokręcona i wciągająca książka, a zarazem krótka, idealne na jeden, relaksujący wieczór.
Toudisław - 2008-11-06, 12:20
:
Tyraela napisał/a:
Co nie zmienia faktu, że przyłączę się do pozytywnych głosów na temat "Obłędu",

"Obłęd" to naprawdę pozycja godna uwagi. Lepsza IMO niż "Epifania". Opowiadanie było z początku nieco specyficzne i jak się już przyzwyczajałem, to czytało się je bardzo dobrze. Styl autora jest rzeczywiście rewelacyjny, z narracją nieco podobną jak u Orbitowskiego, to znaczy na równie wysokim poziomie. Szkoda wielka, że to jednak pisarz w dużej mierze niedoceniany. Mam nadzieję, że będzie o niem jeszcze głośno.
Tigana - 2008-11-06, 13:48
:
W najnowszym "Czasie Fantastyki" jest obszerny wywiad z autorem. Sporo miejsca jest tam poświęcone właśnie "Epifamii"
Maeg - 2008-11-20, 14:20
:
No dobrze może w końcu kilka słów o najnowszym zbiorku Twardocha, czyli Prawem Wilka. Pierwsza myśl po przeczytaniu to im dalej trzyma się on od tematyki esbecko-ubeckiej tym lepsze opowiadania piszę. Trochę negatywnie nastawia mnie ów fakt do Przemienienia które czeka na półce. Jeśli będzie po powtórka z Bodhisatwy, to może być miernie. To jest najsłabsze opowiadanie ze zbiorku, na szczęście też najkrótsze. Jeśli jednak ów thriller ma przypominać Żywot i śmierć św. Felicjana, to już lepiej. Akurat te opowiadanie jest już bliższe temu co lubię u Twardocha, czyli jest w nim dawka obłędu, poza tym napisane sprawnie, czyta się dobrze w przeciwieństwie do pierwszego.

Dopiero jednak od Maniera tenberosa zaczyna się tak naprawdę świetna lektura. To chyba najlepsze opowiadanie w zbiorku, obłęd pełną parą. Ostatnie Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek zbliżone do Maniery, również świetne, trochę może słabsze od poprzedniego. To jak Twardoch poprowadził fabułę może się podobać.
Dobry zbiorek, na pewno nie gorszy od Obłędu, szkoda tylko że nie lepszy. Obraz całości mi psuje pierwsze opowiadanie.
Toudisław - 2008-11-21, 11:44
:
"Sterenberg" już za mną. Nieco dziwna ta książka. Jednak to chyba już cecha charakterystyczna dla tego pisarza. Tak czy siak powieść jak na mój gust bardzo dobra. Uniwersum jak w "Obłędzie Rotmistrza Von Egern". Konstrukcja fabuły i bohaterów jak dla mnie tez udana. No i to, co jest silną stroną tego autora to język. Twardoch staje się dla mnie jednym z najlepszych polskich pisarzy.
Sharin - 2008-11-25, 14:22
:
„Pisać na chłodno, pisać na wkurzeniu”
(Cytaty pochodzą z rozmowy Szczepana Twardocha z Krzysztofem Głuchem; w: „Czas Fantastyki. Kwartalnik dla zaawansowanych”; Nr 4 (17) 2008; s.38-47.)

Szczepan Twardoch napisał/a:
Nigdy nie myślałem o sobie, jak o autorze wyłącznie fantastyki. Dużo tej literatury czytałem i na niej, poniekąd, się wychowywałem, z pewnością miała spory wpływ na moją metodę pisarką. Ale od dobrych dziesięciu lat nie czytam fantastyki – pewnymi wyjątkami, jak Dukaj, Orbitowski czy Huberach. Nie chcę się od fantastyki odcinać, bo szanuje to, że cokolwiek bym zrobił, to i tak większość moich czytelników, to będą czytelnicy fantastyki. I dla nich piszę. Natomiast pracując nad powieścią czy opowiadaniem, nie myślę o „zachowaniu” pierwiastka fantastycznego. Przynależność książki to nie mój problem. Od gatunkowych dystynkcji jest krytyk. Właściwie nawet nie wiem co to fantastyka. „Epifania...” to dobry przykład. Napisałem taką powieść, czy też nowelkę, jaka mi się wymyśliła. Nie rozważałem czy to ma być fantastyka, głowę zaprzątało mi, żeby to było dobra proza. I teraz inni mają problem, jak tę książkę zaszeregować.


Według mnie bardzo dobre podejście do pisania. Kiedyś w jednym ze swoich felietonów Feliks Kres przekonywał, że książkę można napisać na dwa sposoby:
a). mając gotowy plan działania;
b). oraz idąc ‘na żywioł’ (mówiąc kolokwialnie).
I nie jest tak naprawdę ważne, który z tych sposobów zostanie wykorzystany. I w jednym i drugim przypadku znajdą się wirtuozi słowa, którzy będą pisali na swój ‘mistrzowski’ sposób. W końcowym efekcie liczy się przecież tylko to czy tekst będzie dobry.
Wracając do wypowiedzi pana Szczepana... Wynika z niej, że jest on raczej zwolennikiem pisania nie pod dyktando wydawnictwa (krytyków), lecz tworzenia dla siebie, dla czytelników. Takie postępowanie wydaje mi się jak najbardziej wskazane, gdyż uważam, że pisarz nieskrępowany żadnymi konwencjami jest bardziej oryginalny. Czuje on większą swobodę, ma większe pole manewru i dzięki temu nie myśli ciągle o tym, aby nie narodzony jeszcze tekst spełniał jakieś konkretne formy gatunkowe. Autor może całkowicie poświęcić się pracy twórczej. Może właśnie dzięki takim postępowaniom powstaje na naszym rynku coraz więcej hybryd gatunkowych? Przecież granica pomiędzy fantasy, SF czy horrorem nie zaciera się sama.

Szczepan Twardoch napisał/a:
(...) powieść, do której siadam, (...) Ma być skonstruowana jak thriller – dochodzi do wybuchu wielkiej bomby atomowej w środku Europy. Ale jednocześnie chcę, żeby to była proza wysoka: językowo, stylistycznie i psychologicznie.


Coś czuje, że będzie dążył to napisania książki (chodzi o powieść „Przed zmierzchem”), która choć odpowiadałaby formom literatury popularnej to będzie także wysoko refleksyjna. Czy jest do pogodzenia? Według pana Twardocha jak najbardziej i za przykład podaje on powieść Forsytha „Dzień Szakala”(...) to jest wielka literatura. Łatwo o niej powiedzieć „sprawna warsztatowo literatura popularna”, ale to nie wyczerpuje wszystkiego, czym jest ta książka. Wspaniale snują się wokół siebie da wątki. Język jest prosty, w opozycji do wyszukanej frazy Manna. Forsyth kojarzy mi się z Szekspirem, który też była autorem literatury popularnej. Owszem „Szekspir wiedział wszystko” jak powiedział Alan Bloom. Ale nie zapominajmy, że teatr elżbietański był Hollywoodem tamtych czasów, a ludzie oglądali sztuki dla krwi, zdrady, porubstwa, trupów i szermierki.
Być może autor ma rację. Zastanawia mnie tylko pytanie: czy książka taka będzie posiadała jakąś konkretnie grupę odbiorców? Czy nie powinien autor obawiać się, że fani literatury popularnej odrzucą ją, bo będzie ona dla nich za trudna a środowiska bardziej intelektualne nawet do niej nie zajrzą?

Szczepan Twardoch napisał/a:
(...) jestem głęboko przekonany, że drogą do finansowego sukcesu nie jest węszenie gustów czytelnika, ale szukanie własnego oryginalnego stylu i tematyki. Szukanie niszy w rynku, tak jak to się na przykład teraz dzieje z kryminałami w realiach Polski XX-lecia, to prosta droga do nieautentyczności. Gdyby zależało mi tylko na zarabianiu pieniędzy, nie brałbym się za pisanie książek, bo to na pewno nie jest prosta droga do zamożności. Skoro wziąłem się za literaturę, to nie po to, żeby odrzucić to, na czym mi najbardziej zależy. Gdybym miał traktować literaturę po prostu jak zawód taki, jak każdy inny, to poszukałbym sobie innego, prostszego i bardziej dochodowego. (...) sądzę, że niezależność finansową jako pisarz można osiągnąć tylko przez autentyczność. Dlatego bez obaw napisałem książkę „Ziemne wybrzeża”, która się dzieje w roku 1957 na Spitsbergenie – temat zupełnie nie eksplorowany. Podobnie „Przemienienie”.


Bycie oryginalnym na dzisiejszym rynku wydawniczym to na pewno nie lada wyzwanie. Zwłaszcza dla pisarza, który ciągle musi starać się o możliwość bycia drukowanym. Nie zapominajmy, że wydawnictwa także mają swoje wymagania. Zdecydowanie rzadziej ‘wypuszczają’ na rynek coś super oryginalnego, bo istnieje realna szansa, że na tym nie zarobią. Pisarz nie mając do wyboru zbyt wiele wydawnictw musi siłą rzeczy w pewien sposób pisać ‘pod czytelników’. No chyba, że jest on już cenionym literatem.
Bardzo chciałbym, aby pan Szczepan faktycznie dążył przede wszystkim do ‘czegoś nowego’. Może nie zarobi na tym, ale na pewno zapewni sobie rzesze sympatyków. Jak tylko znajdę chwilkę czasu to na pewno zapoznam się z jego twórczością bliżej.
Jeżeli zaś chodzi o książkę „Zimne wybrzeża” to choć jej nie czytałem to jednak nie wydaje mi się, żeby była jakaś wybitnie oryginalna. Powstaje przecież w obecnym czasie wiele tekstów łączących historię z fantastyką, które w większym lub mniejszym stopniu są pisane ‘ku pokrzepieniu serc’.

Szczepan Twardoch napisał/a:
„Lód” to jednak z najlepszych polskich powieści ostatnich lat, słusznie opływa w laury. Ale raczej nie dotyka istoty akurat tego problemu.* Dukaj ma w sobie coś nieludzkiego. Potraktował historię, tak jak wcześniej bawił się systemami filozofii – Platonem w „Perfekcyjnej niedoskonałości”, Arystotelesem w „Innych pieśniach”. Dukaj jakby nie dostrzegał, moim zdaniem, tego momentu, w którym historia przekracza ludzkie zrozumienie. Dla niego historiozofia jest nauką wyjaśnioną tak jak fizyka newtonowska.


Historiozofia jest chyba bardzo na topie skoro co drugi pisarz się nią zajmuje. No może przesadzam, ale na pewno wielu miało z nią styczność. Przypatrując się temu zjawisku ze stanowiska historyka dwudziestego wieku powiem tylko tyle, że wszystkie te publicystyczne debaty gmatwają jedynie problem a nie rozwiązują go. Dlaczego? Przyczyną jest brak możliwości jednoznacznego odpowiedzenia na pytania, które stawiają sobie literaci w swoich tekstach. Co rządzi historią, porządek czy chaos? Jakie znaczenie dla historii mają rewolucje? To są pytania czysto retoryczne. Odpowiedź będzie uzależniona od osoby a właściwie od szkoły historycznej, do której należy lub w obrębie której się jedynie wychował odpowiadający. Owszem, czytelnikom mogą się podobać takie refleksje, gdyż według niego podnoszą wartość danej książki. Zgadzam się. Pisarza, który zagłębia się w tego typu rozważania na pewno można zaliczyć do tych z ‘wyższej półki’. Nie oznacza to jednak, że twórca taki kiedykolwiek odpowie sobie i nam na postawione przez historiozofów pytania.

Krzysztof Głuch: A jak Twój historyczny nos ocenia współczesny stan rewolucji? Czy dopiero dojrzewa? Czy jej czas się dopełnił?
Szczepan Twardoch napisał/a:
Tutaj wracamy do pytania, czy historia upoważnia nas, żeby się czegoś spodziewać. Ja jestem przekonany, że nasz świat dobiega końca, tak jak skończył się ancien regime. Wydarzeniem, które zakończy naszą rzeczywistość, będzie „redefinicja”. To taki termin, który ukułem na swoje potrzeby, żeby nie mówić „nowa rewolucja”, bo to już nie będzie rewolucja, rewolucja była tylko jedna, teraz będzie coś innego. (...) Uważam, że ku redefinicji pcha nas m.in. islam w Europie i europejska zapaść demograficzna. Muzułmanie podbiją Europę pokojowo. Bo dzisiejsi muzułmanie nie potrafią walczyć. To już nie są wojownicy z epoki Saldynam podbojów tureckich, zdobywania Hiszpanii. Przykładem wszystkie wojny izraelskie. Jeden mały Izrael, gdzie sami Żydzi, bez amerykańskich żołnierzy, chociaż z amerykańską pomocą finansową, są w stanie pokonać jednocześnie pięć arabskich potęg. Na wzgórzach Golan cztery okopane izraelskie czołgi zatrzymały całą dywizję. Sparta naszych czasów.


O takiej redefinicji będzie powieść „Przed zmierzchem”. W sumie to już się nie mogę jej doczekać. Co do samej „redefinicji” to nie za bardzo potrafię rozszyfrować jej sens historyczny. Czyżby autorowi chodziło o zmianę w sposobie postrzegania pewnych wartości przez przyszłe pokolenia?

Na tym zakończę swój komentarz odnośnie kwestii poruszanych przez Szczepana Twardocha. Mam nadzieję, że kogoś zaciekawiłem na tyle, że sam sięgnie po „Czas fantastyki”.
Pozdrawiam!
Sharin, Pigeon Player

* Problem dotyczy ‘wskrzeszenia’ historiozofii w literaturze polskiej. Szczepan Twardoch stara się w wywiadzie wskazać, iż akurat powieść „Lód” Jacka Dukaja nie jest dobrym przykładem tego zjawiska.
Elektra - 2008-12-14, 19:45
:
Maeg napisał/a:
Trochę negatywnie nastawia mnie ów fakt do Przemienienia które czeka na półce. Jeśli będzie po powtórka z Bodhisatwy, to może być miernie. To jest najsłabsze opowiadanie ze zbiorku, na szczęście też najkrótsze. Jeśli jednak ów thriller ma przypominać Żywot i śmierć św. Felicjana, to już lepiej. Akurat te opowiadanie jest już bliższe temu co lubię u Twardocha, czyli jest w nim dawka obłędu, poza tym napisane sprawnie, czyta się dobrze w przeciwieństwie do pierwszego.

Przemienienie przypomina Żywot i śmierć św. Felicjana. Tzn. te części współczesne (w miarę). Tylko nie ma tam elementów nadprzyrodzonych.

Na razie przeczytałam dwa opowiadania z tego zbioru i nie są takie złe (nie mam tak negatywnych wrażeń po Bodhisattwie jak Maeg), ale też nie zachwyciły. I nie zrobiły takiego wrażenia, jak te z Obłędu. Teraz głównie irytuje mnie słaba korekta. Wypatrzyłam parę literówek, ale przede wszystkim nie mogę patrzeć na 'Mi' na początku zdania zamiast 'Mnie'. Rozumiem, że ktoś może tak powiedzieć, czasem napisać, ale w książce nie powinno to mieć miejsca. --_-
Ł - 2008-12-14, 22:56
:
Dwa kolejne opowiadania "Prawem Wilka" są lepsze. Dużo. Co do Bodhisattwy to uznaje je za średniaka, ale z zupełnie innych powodów niż Magiel. Eee.. co do korekty nie mam zastrzerzeń ale to moja specyfika, chyba - elektro a czy to nie jest w wypowiedzi jakiegoś bohatera czasem - i nastepne pyt - czy wszyscy bohateoriwie musza prowadzić dialogi (/wewnętrzne) zawsze ortodoksyjnie poprawnie gramatycznie? ; )
Elektra - 2008-12-15, 06:13
:
Ł napisał/a:
elektro a czy to nie jest w wypowiedzi jakiegoś bohatera czasem - i nastepne pyt - czy wszyscy bohateoriwie musza prowadzić dialogi (/wewnętrzne)

Tak pomyślałam na początku. Przy pierwszym takim zwrocie. Ale jeśli trzy różne osoby, w trzech różnych sytuacjach i różnych rozmowach tak mówią, to trudno mi mówić o specjalnym założeniu. A jak ktoś mówił po śląsku, czy w inny stylizowany sposób, to się nie czepiałam. ;)
You Know My Name - 2009-05-21, 22:53
:
Właśnie przeczytałem Epifanię... . Dawno, od premiery Chrztu Ognia nie przeczytałem książki przy jednym posiedzeniu. No, ale dzieło Twardocha jest trochę krótsze... To chyba jeden z dwu zarzutów: drugi to, że bohaterowie i ich "przemiany" są nieco przewidywalne. Ale jako, że autor trochę pojechał z tzw. smrodkiem edukacyjnym (co było do przewidzenia, po przeczytaniu gdzie publikował) to jest to jak najbardziej do zaakceptowania. Opróecz tego jest to świetnie napisana minipowieść, szczególnie postać Czarnego Dziadka robi wrazenie, reszta postaci też trzyma poziom, mimo tego co powiedziałem wyżej. Aby nie marnować "chwilowego uprawostronnienia" łapię się za Prawem Wilka - może uda mi się łyknąć przed łikendem.
Swietna książka i autor, o którym fama jak na razie dobrze prawi.
Warto, zaprawdę powiadam Wam!
Tomasz - 2009-05-22, 20:31
:
"Epifania" jest bardzo dobra. Ale faktem jest że mogła być lepsza. Jednak to chyba taka rzecz, że jakby ją Szczepan rozciągnął, pogłębił to by siadła. A tak, mimo że przewidywalna, że naciągane przemiany, że postawy życiowe bardzo naiwne, to jednak urzeka. Coś w niej jest. Na jej konto trzeba też zapisać to, że od czasu zamilknięcia RAZa, nikt prawicowych poglądów w fantastyce tak wyraziście nie wykłada. Twardoch wszedł więc w dość dużą dziurę, jednocześnie trzymając swój styl i poziom.
"Prawem wilka" jest dość mocno rozbite na dwa pierwsze teksty i dwa kolejne. Inne tematy, nawet jeśli w podobnych rejonach krążą, inne style opowieści. Pierwsze dwa są bardzo dla czytelnika, dwa następne bardziej od i dla autora, mniej fabularne, czy sensacyjne, bardziej ku refleksji. Mnie wszystkie cztery przypadły do gustu. W kolejce do przeczytania czeka jeszcze "Przemienienie" i "Zimne wybrzeża".
A dotąd najbardziej cenię sobie "Sternberga"
You Know My Name - 2009-05-27, 20:11
:
Prawem Wilka ma ewidentnie dwa oblicza - jedno to w sumie słaby i przewidywalny obraz dwu "otrzeźwień". Szczególnie to pierwsze jest jakieś takie puste, Bodhisattwa to najsłabszy tekst ST jaki czytałem.
Opowiadania o R. to już inna liga - jak Premiership przy Ekstraklasie. Nastrój w Manierze ... i Rondzie ... przypomina to co pokazał Istvan Szabo w Mefisto, Riedlu czy Hanussenie (podobny czas, podobne miejsce), czyli porażkę człowieka w spotkaniu z wszechopresywnym systemem (u ST utoższamiany z diabłem).
Zawsze bardziej ciągnęły mnie historie upadku niż powroty synów marnotrawnych.

Zacząłem czytać Sternberga. Dobre, choć historii opartych o Wielką Rewolucję widziało się sporo. Zabieg polegający na przeniesieniu jej z Paryża do Wiednia niby taki prosty a tak udany. Jak na razie idzie nieźle.
Toudisław - 2009-07-08, 08:28
:
Przeczytałem Przemienienie.To nie Fantastyka a bardzo dobry Thriller/sensacja/ kryminał Opisuje chyba dość dobrze działalność UB i ludzi którzy tam pracowali. No i jest to książka po prostu dobrze napisana. Styl Twardocha bardzo mi odpowiada i już się ciesze na jego inne książki.
You Know My Name - 2009-07-08, 23:34
:
Takoż i Zimne Wybrzeża nie powinny Cię zaskoczyć (konwencją) ni znudzić (poziomem). Świetna powieść. Choć Sternberg dla mnie, jak i Tomasza najlepszy, choć bardzo podobną tematykę z jednakowymi nawet wnioskami poruszał Most nad otchłanią Lewandowskiego. ST po prostu lepiej pisze.
Tomasz - 2009-07-12, 12:53
:
Mag_Droon napisał/a:
Takoż i Zimne Wybrzeża nie powinny Cię zaskoczyć (konwencją) ni znudzić (poziomem). Świetna powieść. Choć Sternberg dla mnie, jak i Tomasza najlepszy, choć bardzo podobną tematykę z jednakowymi nawet wnioskami poruszał Most nad otchłanią Lewandowskiego. ST po prostu lepiej pisze.



"Zimne wybrzeża" jeszcze przede mną, początek tylko sobie liznął, jak zawsze to czynię przy zakupie nowych książek. Wiele sobie po nich obiecuję.
"Przemienienie" świeżo przeczytane. Nie ma źle, nawet jest dobrze, choć temat około IPNowski, tzn UB kontra kościół mnie trochę drażni w polityce. Ale w literaturze w wykonaniu Twardocha wyszło bardzo dobrze. Tylko akcji chciałbym więcej w tej powieści.

Cieszę się że zgadzamy się co do "Sternberga", to trochę niedoceniona polska powieść. Nie wiem dlaczego.
Ciekawe to porównanie do "Mostu nad Otchłanią". Chyba będę musiał sobie powieść Lewandowskiego odświeżyć. Poszedł on na pewno inną konwencją, nie podobało mi się gdy czytałem aż tak bardzo, ale tematycznie rzeczywiście zmierza do tych samych wniosków.

A wczoraj kupiłem najnowszą książkę Twardocha "Zabawy z bronią". Tym razem nie fabuła, a felietony o, jakże by inaczej, broni. Kulturowo, politycznie i praktycznie. Zapowiada się smakowicie. Do tego bardzo ładne wydanie, twarda okładka.
Toudisław - 2009-08-20, 23:27
:
Nominacja dla Twardocha
Sebaa - 2009-08-21, 11:26
:
Witam :-)

Jesli chodzi o Twardocha
To zdecydowanie nalezy do mej prywatnej 10 ulubionych polskich pisarzy.
Do tej pory łyknąłem wszystko.

Co do nagrody Mackiewicza. To już sama nominacja to wielkie wyróżnienie, wczesniej ze swiata fantastyki dostał ja tylko Dukaj.

Poza tym nominacje dostał obok takich nazwisk jak Wildstein, Cenckiewicz, Gontarczyk, Rymkiewicz.

Na marginesie Józef Mackiewicz wystepuje w epizodzie w "Zimnych ..."


Podobno ostatnia jego publicystyczna ksiazka "Zabawy z bronią..." jest świetna.
Tomasz - 2009-08-21, 15:14
:
Sebaa napisał/a:
Co do nagrody Mackiewicza. To już sama nominacja to wielkie wyróżnienie, wczesniej ze swiata fantastyki dostał ja tylko Dukaj.


Wychodzi że
Dukaj wszędzie przeciera szlaki :)
A Twardochowi kibicuję, ale myślę że samej nagrody nie zdobędzie.

Sebaa napisał/a:
Poza tym nominacje dostał obok takich nazwisk jak Wildstein, Cenckiewicz, Gontarczyk, Rymkiewicz.


Ja tam niekoniecznie bym uważał wszystkie te osoby za szanownych pisarzy obok których warto dostać nominację :P Ale Rymkiewicz to pierwsza liga.

Sebaa napisał/a:
Podobno ostatnia jego publicystyczna książka "Zabawy z bronią..." jest świetna.


Co kto lubi. Przeczytałem. Pierwsze części, traktujące o broni w kontekście kulturowym i politycznym są w istocie świetne. Potem przychodzi do technicznych szczegółów i to już nie do końca dla mnie. Kto z bronią wiele do czynienia nie ma, to ta część może go znudzić. Przeczytać warto. Ale proza Twardocha lepsza.
Sebaa - 2009-08-21, 16:07
:
Cytat:
Wychodzi że
Dukaj wszędzie przeciera szlaki :)
A Twardochowi kibicuję, ale myślę że samej nagrody nie zdobędzie.


Nie Dukaj, a Ziemkiewicz(czlonek Jury) zainteresował reszte Jury tą książką. I dopiero po tej lekturze Jury przesądziło o nominacji.

Pewnie glownej nagrody nie zdobędzie(10 tysiecy dolarow plus medal z podobizna Józefa Mackiewicza z napisaem" Tylko prawda jest ciekawa")

Ale są jeszcze 2 wyroznienia specjalne(chyba kazdy dostaje po 3 tysiace dolcow)

Oby jedno wyroznienie zdobył Twardoch. Mysle, iż taki zbior jak "Prawem Wilka" ma szanse zalabac za serce takie persony jak Nowak, Bartyzel, Trzadel czy Michalkiewicz. :-) Będe trzymał Kciuki.

Nagrode głowną pewnie zgarnie Sławomir Cenckiewicz - bo jego ksiazka jest najbardziej w duchu mackiewczowska.
Romulus - 2009-08-21, 17:47
:
Sebaa napisał/a:
Nagrode głowną pewnie zgarnie Sławomir Cenckiewicz - bo jego ksiazka jest najbardziej w duchu mackiewczowska.

Też tak uważam, choć mocnym kandydatem jest Wildstein z Doliną Nicości. Wprawdzie powieść nie podobała mi się za bardzo z uwagi na oczywiste i bijące po oczach resentymenty autora (względem terroru michnikowszczyzny - nudzi mnie już to). Ale atutem ogromnym jest rzecz niespotykana w literaturze nagradzanej choćby NIKE: fabuła. W ogóle jakaś jest, książka traktuje o czymś a nie jest wydumanym smęceniem autora. Wildsteinowi o coś chodzi, na czymś mu zależy i to coś jest na ogół wyśmiewane przez ta literacką hołotę beztalenci (Shuty et consortes). A chodzi mu po prostu o to, że budowanie społeczeństwa i państwa na syfie, kłamstwie i hipokryzji musi skończyć się źle. I ma rację.

A w temacie: w końcu muszę Twardocha przeczytać. Znałem go do tej pory z Obłędu Rotmistrza von Egern publikowanego lata temu w Science Fiction. I jakichś pojedynczych opowiadań. Potem moją sympatię dla polskiej fantastyki przesłoniła Fabryka Słów i badziew przez nią wypuszczany. Wpisuję go sobie, z okazji nominacji, na listę zakupową.
Sebaa - 2009-08-21, 18:00
:
Co do debiutu Twardocha to pierwsze dwa opowiadania mnie zmiotły! A kolejne dwa już średnie, no może ostatnie dobre.
Co do FS to nie mam zdania na temat tego wydawcy.
Tomasz - 2009-08-22, 00:13
:
Romulus napisał/a:
A w temacie: w końcu muszę Twardocha przeczytać. Znałem go do tej pory z Obłędu Rotmistrza von Egern publikowanego lata temu w Science Fiction. I jakichś pojedynczych opowiadań. Potem moją sympatię dla polskiej fantastyki przesłoniła Fabryka Słów i badziew przez nią wypuszczany. Wpisuję go sobie, z okazji nominacji, na listę zakupową.


Proponuję żebyś teraz sięgnął po "Sternberga" w mojej opinii najciekawsza rzecz Twardocha dotychczas.
Sebaa - 2009-08-22, 10:45
:
Ja polecam na poczatek Epifanie lub Przemienienie

Ostatnio w Arcanie było opowiadanie Twardocha - Prawdziwa Historia
Zaskoczył mnie in plus. Czegoś takiego sie nie spodziewałem, aż mi łezka staneła w oku.
Tomasz - 2009-08-22, 11:55
:
Sebaa napisał/a:
Ostatnio w Arcanie było opowiadanie Twardocha - Prawdziwa Historia


Zdradzisz jaka tematyka?
Sebaa - 2009-08-22, 14:04
:
Szczepan Opowiada historie swojego dziadka w czasie II war swiatowej.
Ten tekst nawet moją narzeczoną złapał za serce. W empiku powinien jeszcze być dostepny dwumiesiecznik Arcana polecam.

Na jesieni bedzie nowy zbior opowiadań ;)
Tomasz - 2009-08-22, 14:19
:
Dzięki za info, zobaczę, może się skuszę. Dzisiaj robię akurat empikową wyprawę.
Toudisław - 2009-10-04, 10:21
:
Przeczytałem "Zimne Brzegi"
To absolutnie nie jest fantastyka. To po prostu trier szpiegowsko kryminalny. Dzieję się nie długo po okresie stalinizmu. W Polsce jest odwilż ale ludzie nie są jeszcze jej pewni. Czuć w polskim obozie strach i niepewność.
Główny bohater jest bardzo tajemniczym człowiekiem. Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się o nim coraz więcej. Tutaj Twardochowi trzeba przyznać, że świetnie stworzył tą postać. Książka jest napisana bardzo dobrym językiem. Autor jest dla mnie mistrzem języka. Fabularnie już nie jest tak sielankowo. Jak by nie co spłaszczona fabuła.

Ale i tak myślę, że warto !
You Know My Name - 2009-10-04, 14:07
:
Toudisław napisał/a:
Przeczytałem "Zimne Brzegi"
To absolutnie nie jest fantastyka. To po prostu trier szpiegowsko kryminalny. Dzieję się nie długo po okresie stalinizmu.
Co więcej, przeczytałem gdzieś (może tu nawet... //amnezja) że jest to początek jakiegoś luźnego cyklu związanego z, jak to nazywam, małą historią. Planuje skompletować cały (8 czy 9 części).
Carmilla - 2009-10-04, 18:40
:
Tomasz napisał/a:
A tak, mimo że przewidywalna, że naciągane przemiany, że postawy życiowe bardzo naiwne, to jednak urzeka. Coś w niej jest.

nawet jeśli faktycznie "coś w niej jest" to ja tego czegoś nie byłam w stanie dostrzec. Bo, że przewidywalna, momentami do bólu, że przemiany naciągane a postawy życiowe bardzo naiwne - to widziałam i to mnie od tej książki odrzuciło. Chyba jednak nie lubię, jak autor tak bardzo wyraźnie manifestuje poglądy polityczne, i nie ma to znaczenia, czy te poglądy są prawicowe czy lewicowe. Może dlatego, że ja od polityki staram się uciec w literaturę. Książka Twardocha pokazała mi, że od polityki, od teczek, od agentów i od Kościoła Katolickiego w tym kraju bardzo trudno uciec. Szkoda
Po książkę sięgnęłam zachęcona recenzją Małeckiego na CN. Małecki w swoich powieściach pięknie pisze o wierze i o jej roli w życiu i czegoś w podobnym klimacie spodziewałam się po Twardochu. Jak się okazało, nieco na wyrost, bo Twardoch to nie tyle o wierze, co właśnie o Kościele, o polityce wewnętrznej w polskim kościele. I o słusznych wyborach, jakich dokonywał bohater. Nie przekonuje mnie.
Toudisław - 2009-10-08, 01:48
:
Mag_Droon napisał/a:
Co więcej, przeczytałem gdzieś (może tu nawet... //amnezja) że jest to początek jakiegoś luźnego cyklu związanego z, jak to nazywam, małą historią. Planuje skompletować cały (8 czy 9 części).

Tak. To ma być seria z tym samym bohaterem. Zapowiada się ciekawie.

Carmilla napisał/a:
Chyba jednak nie lubię, jak autor tak bardzo wyraźnie manifestuje poglądy polityczne,

Myślę że mimo zdecydowania tych poglądów robi to dość subtelnie. Do tego logicznie argumentuje za w ustach jego postaci poglądy te są szczere. Tworząc postać dziennikarki "Nie" stworzył lewicową wojującą teistkę i było to szczere. Jej przemiana już mniej prawdopodobna ale nadal możliwa.
W którejś NF czytałem opko jak Lewicowy dziennikarz z Księdzem dyskutują o tym jak obaj się mylili i że rację miał ktoś pośrodku kogo obi strony solidarnie gnoiły ( każda za co innego ) Więc da się z Umiarem. W przemienieniu też nie widziałem fanatyzmu politycznego. Co najwyżej pewną drobną przesadą. Ale to tiller polityczno sensacyjny więc teorię spiskową składam na karby Licenia Poetica
Ł - 2010-09-11, 23:04
: Temat postu: lekko prowokacyjnie staram sie zacząć dyskuje
Wieczny Grunwald to najlepsza rodzima/rodzimo-tematyczna fantastyka jaką czytałem od czasów Lodu. Rozjechał mi mózg niczym landkreuzer barona von Sternberga. Absolutna i arcyświetnie wydana lektura, komu się nie podoba niech się annuluje i umrze w kącie na zjebany gust.
MadMill - 2010-09-12, 09:40
:
Teraz wszystkim się już będzie podobał :)
toto - 2010-09-12, 11:51
:
Ł napisał/a:
Wieczny Grunwald to najlepsza rodzima/rodzimo-tematyczna fantastyka jaką czytałem od czasów Lodu. Rozjechał mi mózg niczym landkreuzer barona von Sternberga. Absolutna i arcyświetnie wydana lektura, komu się nie podoba niech się annuluje i umrze w kącie na zjebany gust.
Mnie na razie gwałci językiem (brutalnie przebija się do mózgu sens niektórych wyrazów), który do najprostszych nie należy. Ale za tekst: "nie mów huj, póki nie przeskoczysz" to ma u mnie ogromny kredyt zaufania. Wiele więcej nie napiszę, bo gdzieś 1/4 za mną. Do Łakowych orgazmów mi daleko.
Metzli - 2010-09-12, 12:04
:
Mad napisał/a:
Teraz wszystkim się już będzie podobał :)


Aż strach będzie cokolwiek napisać po lekturze.
Ł - 2010-09-12, 12:08
:
Na język myślę się najpierw zwraca uwagę, bo to tak najbardziej z wieszchu. Ja doceniam, ale jaram się głównie czymś innym. Np bardzo podoba mi się kompozycja całości, to znaczy ciągła nieprzerywana narracja, bez odstępów, bez rozdziałów która w połączeniu z tym że własnie od początku znamy koniec historii (tej historii, tych historii) powoduje impresje momentu, to jakby cała historia nie toczyła się z początku na koniec ale pulsowała w czasie teraźniejszym. Genialny zabieg. Zwłaszcza że cała historia to same mięso literackie, zero niepotrzebnego tłuszczu, konkret, konkret, konkret.

Inny aspekt którym się jaram to science-grotesque wizja przyszłości wiecznego grunwaldu, aatropi, blutfabrik, matka Polska rozlana niczym zergowy creep itp. Takie przeobrzydliwie fajne.

Metzli napisał/a:
Mad napisał/a:
Teraz wszystkim się już będzie podobał :)


Aż strach będzie cokolwiek napisać po lekturze.

proszę moderatora o wydzielenie tych gorzkich żali w niebyt, tu obowiązuje imperatyw bezwzględnego jarania się WIECZNYM GRUNWALDEM. Ew można się zabijać że jest inaczej, tylko bez smętów.
You Know My Name - 2010-09-12, 12:18
:
Ech, szkoda, że bardzo podobają mi się poprzednie utwory Twardocha, bo mógłbym błysnąć za około półtora miesiąca neofickim zapałem. Tak pozostanie mi tylko stwierdzenie, że napisał kolejną dobrą książkę...
E:
Łaku, będziemy lobbować za Grunwaldem na Stolyk??
Ł - 2010-09-12, 12:36
:
Mag_Droon napisał/a:

E:
Łaku, będziemy lobbować za Grunwaldem na Stolyk??

Ja już lobbowałem w ciemno, żeby zamiast Oberków był Grunwald. Teraz widze że moje wciemno to dobre wciemno. Ale przynajmiej dzięki temu doceniłem pewien aspekt Wiecznego który jest jakby marginalizowany w wielu dyskusjach na rzecz dychotomii narodowościowych i płciowych. Chodzi o anatgonizm wieś-miasto - tak jak przy Oberkach zauwazyliśmy przestrzennośc wizji Szostaka, to znaczy tą równinę, bezkres, wierzby, to tak Matka Polska w Twardocha "terraformuje" przestrzeń - spłaszcza góry, pożera jeziora, zamienia wszystko w - posępną wieczną polską równinę gdzie każde drzewo zaprasza wędrowca żeby się na nim powiesił. W elementarnej opozycji (wertykalizm vs horyzontalizm) do twierdz-fabrik-wież-infrastruktury Germanii.

ps- Si, lobbujemy.
MadMill - 2010-09-12, 12:43
:
Czyli jednak Twardoch trzyma poziom. Od początku wydawał się w polskim woreczku jednym z niewielu w których warto inwestować i łapać za jego utwory.

Jaraj się jaraj, ale do razu mogłeś napisać o tym co się podobało, a nie jak to fani dnd, że Drizzt znowu miał piękny bieg po ścianie i jak komuś się nie podobało ten ciota :P
Ł - 2010-09-12, 12:46
:
MadMill napisał/a:

Jaraj się jaraj, ale do razu mogłeś napisać o tym co się podobało, a nie jak to fani dnd, że Drizzt znowu miał piękny bieg po ścianie i jak komuś się nie podobało ten ciota :P

Za napisanie co mi się podobało, to się mi daje książke, a ja pisze recenzje; za darmo to trolluje.



KARM TROLLA
Ł - 2010-10-12, 11:28
:
Mag_Droon napisał/a:
Ot takie skojarzenie krajów Przezwiecznego Grunwaldu jakby były pod wpływem kompletnie różnych kratistosów. To oczywiście wrażenie.

No w sumie, dla mnie trochę za luźne skojarzenie aczkolwiek coś w tym jest - tak jak Czarnoksiężnik kształtował Ural w twierdze tak Matka Polska zmienia wszystko w równine. Chociaż w Przewiecznym Grunwaldzie to wszystko dzieje się mniej fizycznie (fizycznie jak u Arystotlesa poprzez formowanie) ale biologicznie - z jednej strony ciało-grzybnia Matki Polski, z drugiej strony Blut, Blut, Blut.

Dla mnie wizja Matki Polski z Wiecznego Grunwaldu ma w sobie coś z obrazów Starowieyskiego - już pomijając to że i Twardoch i Starowieyski to światopoglądowo dość bliska opcja, to operują bardzo podobnymi środkami ekspresji. Cyc mnie naprowadził (te gruczoły Matki Polski żywiące polskich aatropicznych rycerzy), bo zarówno jeden autor jak i drugi dośc mocno operują jego plastyką i w ogóle wizje obu są całkiem cielesne, mokre i kudłate. Zresztą myślę że ksiażka Twardocha i dyskusje wokól niej są całkiem podobne do skandalu jaki wywował ten słynny obraz Starowieyskiego Divina Polonia Rapta Per Europa Profana (Boska Polska porwana przez świecką Europę) który wisi w Stałym Przedsatawicielstwie RP przy Unii Europejskiej. I z całym szacunkiem dla ilustracji Wiecznego Grunwaldu i Siudmakowej okładki (na szczeście wybrano coś jego bardziej wyważonego), ale gdyby dam dać grafiki Starowieyskiego które pasują tam idealnie to dopiero byłby mokro i fajnie.
You Know My Name - 2010-10-12, 15:00
:
Ja to bym się dopiero jarał ekranizacją Wiecznego, z płynnie zmieniającymi się scenografiami: średniowiecze, quasi-dwudziestolecie, quasi-WWII, quasi-przyszłość i wszystkie wersje Przezwiecznego... Gdyby to zmontować a'la Requiem dla snu, z masą cięć wyszedłby mózgotrzep najwyższej jakości.
Ard - 2010-10-29, 18:51
:
Jak informował autor - we wtorek do księgarni trafi zbiór esejów i felietonów pt. "Wyznania prowincjusza". Warto zwrócić uwagę, zwłaszcza że świetnym pisarzem Twardoch stał się w 2010, świetnym eseistą był chyba zawsze ;)
You Know My Name - 2010-10-29, 19:07
:
Ard napisał/a:
Warto zwrócić uwagę, zwłaszcza że świetnym pisarzem Twardoch stał się w 2010
Polemikuję, za przykłady dając Sternberga oraz krótsze formy Obłęd rotmistrza... oraz op-ka 3 i 4 z Prawem Wilka. Czegóż to utworom owym nie staje?
Ard - 2010-10-29, 19:13
:
Małe nieporozumienie - świetnym, w mojej opinii, stał się wraz z Wiecznym Grunwaldem. Obłęd, Epifania i Sternberg są dobre, ale dopiero w WG Twardoch wskoczył na wyższy poziom. I językiem, i konstrukcją, i narracją, i wszystkim innym.

Ale to być może takie małe skrzywienie fana prozy Parnickiego ;)
toto - 2010-10-29, 20:19
:
Mag_Droon napisał/a:
Obłęd rotmistrza...
Ludzie, co w tym zbiorze macie za takie świetne? Dla mnie to była niemal męczarnia. Być może problemem były poglądy i światopogląd autora, które, jeśli mnie pamięć nie myli, były dość widoczne w książce.

e: Podobno spoilery, ale nie napisałem tutaj nic strasznego /e
Czy Wieczny Grunwald nie wydaje się wam w pewien sposób rozszerzeniem pomysłu użytego w Obłędzie rotmistrza von Egern? Chodzi mi o nieskończone życie Paszka w różnych rzeczywistościach.
You Know My Name - 2010-10-30, 02:25
:
Możliwe spojlerki

Światopogląd autora jest mi tak obcy jak to tylko możliwe, ale to nie ma znaczenia. Bo pisze naprawdę dobrze. Postacie i z Obłędu... i ze Sternberga przepływają w Wiecznym Grunwaldzie, ale jakiegoś szerszego wpływu nie widzę. Życie wieczne vs wieczne umieranie raczej.

Cytat:
ps- Si, lobbujemy.
Notośmy wybraliśmy.
Toudisław - 2010-10-30, 09:54
:
toto napisał/a:
Ludzie, co w tym zbiorze macie za takie świetne? Dla mnie to była niemal męczarnia.

Autor chyba też jej nie lubi bo nawet nie chce się na niej podpisywać. Ale dla mnie zbiór jest bardzo dobry
You Know My Name - 2010-10-30, 14:41
:
Miałem na myśli opko a nie zbiór.
Podobały mi się również Zimne Wybrzeża.
A esejów się nieco obawiam właśnie z powodu przepaści światopoglądowej.
toto - 2010-10-30, 14:59
:
Pewnie spoilery z Obłędu rotmistrza von Egern

Mag_Droon napisał/a:
Miałem na myśli opko a nie zbiór.
Z całego zbioru właśnie tekst tytułowy uznaję za najmniej udany. Pamiętam, że końcówka strasznie mnie zirytowała, pojawiający się diabeł (czy istota diabła przypominająca, już nie pamiętam dokładnie) i coś, co kojarzę jako wykład o moralności, dobrze i źle. Reszta opowiadań nie była już tak nachalna i moralizatorska, więc odebrałem je lepiej. A językowo Twardoch od Obłędu... zrobił olbrzymie postępy.
Toudisław - 2010-11-18, 11:40
:
http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Muzyczna Ilustracja do Wiecznego Grunwaldu.
Ł - 2010-11-18, 15:06
:
Toudisław napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=ogLwHEPyXBE&feature=player_embedded

Muzyczna Ilustracja do Wiecznego Grunwaldu.

e, chujowe. Mam cosik lepszego: http://www.youtube.com/watch?v=givbP4-x7UY (odpowiedź na pytanie Droona "Ja to bym się dopiero jarał ekranizacją Wiecznego, z płynnie zmieniającymi się scenografiami: średniowiecze, quasi-dwudziestolecie, quasi-WWII, quasi-przyszłość i wszystkie wersje Przezwiecznego... " brzmi - RAPLH BAKSI, genialny żyd)



A PRZYPOMINAM ŻE JUTRO O 17.00 W BARYŁCE [MARIENSZTAT], ROZMOWA O PRZY PIWIE O WIECZNYM GRUNWALDZIE.
Ard - 2010-11-18, 16:17
:
Wokalista strzela pocieszne miny :mrgreen:
You Know My Name - 2010-11-18, 16:47
:
Ł napisał/a:
A PRZYPOMINAM ŻE JUTRO O 17.00 W BARYŁCE [MARIENSZTAT], ROZMOWA O PRZY PIWIE O WIECZNYM GRUNWALDZIE.
To może ja tylko dodam, ze zaczniemy raczej w Ogrodach, bo piwo ma zadziwiająco dezorganizujący wpływ na dyskusję.
Fidel-F2 - 2011-03-20, 22:51
:
Ard napisał/a:
- Epifania wikarego Trzaski - Szczepan Twardoch
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu
rybieudka - 2011-03-20, 23:07
:
Fidel-F2 napisał/a:
- Epifania wikarego Trzaski - Szczepan Twardoch
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu

Szczerze mówiąc juz drugi raz wpadam na Twój komentarz odnośnie tej książki i każdy z nich coraz bardziej mnie intryguje jak to z nią rzeczywiście jest. w końcu sie musze zabrać za przeczytanie i własną ocenę
Fidel-F2 - 2011-03-20, 23:29
:
rybieudka, az każdym razem gdy słyszę jaka to dobra książka nie mogę się powstzymać i komentuję. Twardoch pisać potrafi więc czytając człowiek zębami nie zgrzyta. I to wszystkie pozytywy. Historyjka naiwna i skomplikowana jak procedura wycierania tablicy w klasie IIb. Przemyślenia na temat boga na poziomie 'ile diabłów na główce od szpilki'. Komentarz do standardów moralnych 'elit' politycznych (wliczając KK) wtórny i szablonowy do wyrzygu. Zakończenie głupawe. Jesli kto może niech sobie daruje. Nie warto wydawać nawet 5.99.
Toudisław - 2011-03-22, 07:08
:
Fidel-F2 napisał/a:
sprawne napisana ale cieniuta w warstwie przekazu

Fidel ma sporo racji. Choć uważam że nawet część literacka to nie jest to na co Twardocha stać i chyba wyszła mu najsłabsza z jego książek pod tym względem. Co do przekazu to masz sporo racji ale i tak uważam że jak na Polską średnią więcej włożył w to jakiś ciekawych myśli. W Epifani chyba najbardzj podobała mi się kracja bohaterów którzy po prostu reagowali jak liudzie anie tekturowe kukielki
You Know My Name - 2011-03-26, 17:21
:
Masz rację Fidel, ale ja po pozycjach "chrześcijańskich" od Twardocha nie wymagam odpowiadającego mi przekazu, bo mam "nieco" inny od niego światopogląd (podaobnie jak i Ty, jak mniemam). Bez względu na powyższe znajduję książkę dobrą, sprawnie napisaną. Dużo lepszą od dwu pierwszych opowiadań ze zbioru "Prawem Wilka". A że Sternberg, opowiadania 3 i 4 z ww zbioru, oraz Wieczny Grunwald są lepsze? Tylko się cieszyć.
Fidel-F2 - 2011-03-26, 21:46
:
Ja nie twierdzę, że na poziomie języka to jest złe. Owszem, lekko wchodzi. I nie o światopogląd mi chodzi. Banalne to i naiwne, myśli oryginalnej nie uświadczysz. Taka książczyna którą sprawny warsztatowo pisarz stuka w pięć lipcowych tygodni o regulanym grillowaniu w tym czasie nie zapominając.
You Know My Name - 2011-03-27, 03:58
:
Myślę, że obraz boga, diabła i duchowości wiernych jest tu elementem konwencji a całość wyglądała mi raczej na krytykę płaskiego chrześcijaństwa, ale może po prostu dorabiam ideolo.
Fidel-F2 - 2011-03-27, 11:12
:
Czytałem to już jakiś czas temu i pewnie sporo wyparłem ale owszem ta obserwacja mi się zgadza, rzecz w tym, że zrobione to, nomen omen w tym wypadku, strasznie płasko.
Ard - 2011-05-27, 21:38
:
Pokazano okładkę zapowiadanego na czerwiec zbioru opowiadań "Tak jest dobrze". http://hphotos-snc6.fbcdn...6_4533881_o.jpg

Okładka jak okładka, ale - biorąc pod uwagę to, jak Twardoch obecnie pisze - na zbiorek warto czekać. Premiera 29 czerwca.
Elektra - 2011-05-28, 09:21
:
Ja mam nadzieję, że te opowiadania będą w innym stylu niż Wieczny Grunwald, który jest dla mnie książką niezjadliwą. Jego forma mnie powaliła, przez co treść chyba nie do końca dotarła.
Grigori - 2011-05-28, 23:10
:
Wieczny Grunwald to pierwszy mój kontakt z twórczością tegoż autora. Będąc na świeżo po lekturze nie napiszę wiele, ale jak wspomniała Elektra, to co pierwsze rzuca się na myśl jako największy atut, to doskonały warsztat autora, zgrabnie przechodzący od staro-mowy do nowo-mowy i nawet przyszło-mowy, od wiarygodnych opisów historycznych po bardzo plastyczny surrealizm, a to wszystko w narracji która nie pozwala oderwać się od lektury. Te płynne przejścia pomiędzy różnymi życiami Paszki są niesamowite.
W warstwie treści, to bardzo dosadna opowieść ku pognębieniu serc, choć nie tak zwyczajnie obrazoburcza, ale mądrze obdzierająca ze skóry etosy które my, Polacy prawie że wysysamy z mlekiem matki. Aż zadziwiające, że książka została wydana przez Narodowe Centrum Kultury. Choć, to może znak tego, że Matka Polska nie jest tak jednobiegunowa na jaką ją Wieczny Grunwald kreuje.
W każdym razie, powieść najwyższych lotów. :)
Toudisław - 2011-05-29, 15:01
:
Cytat:
Okładka jak okładka, ale - biorąc pod uwagę to, jak Twardoch obecnie pisze - na zbiorek warto czekać. Premiera 29 czerwca.

A ja zapraszam na krakon bo Autor powinien tam być ( na 80 m% ) będą też jego wydawcy i możliwość zapoznania się z książką i zakupu
JMM - 2011-06-26, 18:34
:
Witam wszystkich. Już dłuższy czas przeglądam to forum, ale dotychczas jeszcze nic nie pisałem, ale w końcu się przełamuję ze względu na jedno pytanie. Dotychczas nie czytałem jeszcze żadnego utworu autorstwa Szczepana Twardocha, stąd czy mógłby mi ktoś poradzić od której jego książki najlepiej zacząć?
Noon Maiden - 2011-06-26, 20:04
:
Prócz pojedynczych opowiadań czytanych w antologiach jedyna książka, autora jaką miałam w rękach jest "Prawem wilka", nie jestem więc w stanie powiedzieć, czy w takim samym klimacie utrzymane są jego dłuższe powieści, ponieważ czytana przeze mnie lektura, także jest zbiorem czterech opowiadań. Wydaje mi się jednak, że takie krótsze formy na początek są w sam raz by poznać się z autorem i jego stylem. Zwłaszcza, że wizja przedstawiona, a właściwie cztery wizje, są całkiem ciekawe.
You Know My Name - 2011-06-26, 21:09
:
Trudne pytanie, z jednej strony mógłbym polecić dwa ostatnie op-ka z Prawem Wilka, zaraz po tym Wieczny Grunwald, który mi się podobał najbardziej. Ale Ty może najlepiej ocenisz Sternberga czy Zimne Wybrzeża.
Ł - 2011-06-27, 16:37
:
Zaraz zaczynam czytać "Tak jest dobrze". Narazie jara mnie samo jakość wydania, miło będzie komponowało się toto na półce z Wiecznym Grunwaldem.
radosiewka - 2011-06-28, 01:19
:
Ł napisał/a:
Zaraz zaczynam czytać "Tak jest dobrze". Narazie jara mnie samo jakość wydania, miło będzie komponowało się toto na półce z Wiecznym Grunwaldem.


Ja właśnie skończyłam to czytać i zastanawiam się, jaką napisać recenzję. Jakoś wydania rzeczywiście bardzo dobra, szyte kartki, twarda oprawa i ładna okładka. Ale według mnie opowiadania są dość nierówne - od dobrych do wręcz świetnych. To w sumie moja pierwsza książka tego autora, ale jestem ciekawa jego poprzednich utworów i chyba po nie sięgnę w najbliższej przyszłości.
Beata - 2011-06-28, 14:14
:
radosiewka napisał/a:
opowiadania są dość nierówne - od dobrych do wręcz świetnych

Na takim poziomie zgadzam się na dowolną liczbę nierówności. :mrgreen:
Ł - 2011-06-28, 19:22
:
Jestem w połowie, po trzech opowiadaniach i jest srogo-dobrze. Radosiewko, jeśli spodobał Ci się "Gerd" to koniecznie sięgnij po "Wieczny Grunwald" - w sumie zastanawiam się nad związkiem obu utwór bo Gerd wygląda dosłownie jak odprysk GW albo szkic do GW. Chociaż trochę też nie, tam wykluczenie głównego boheta troszkę na innych liniach jest rozciągnięte. "Ona płynie w moich żyłach" jako Twardochowa wersja świtu żywych trupów, ostro wziętych w nawias, jest mocno zastanawiająca. A "Masara" to taki Twardouellebecq.

A btw, jeśli ktoś jeszcze nie wie:
Cytat:
Wydawnictwo Powergraph zaprasza na spotkanie ze Szczepanem Twardochem z okazji premiery jego najnowszej książki „Tak jest dobrze”. Spotkanie odbędzie się w księgarni&kawiarni Tarabuk przy ul. Browarnej 6 w Warszawie, w środę 29 czerwca o godz. 17.00 (To tuż obok klubu Grawitacja, gdzie godzinę później odbędzie się uroczystość ogłoszenia nominacji do nagrody Zajdla). Książka otwiera nową serię wydawniczą Powergraphu - Kontrapunkty, w której ukazywać się będzie współczesna proza polska.

Ł - 2011-07-05, 16:01
:
http://katedra.nast.pl/ar...ak-jest-dobrze/ < moja recenzja "Tak jest Dobrze", teraz jak czytam wydaje się nieco pretensjonalna ale sporo napisane pod impulsem. Szczerze.
stian - 2011-07-27, 15:52
:
Dobre recenzje Twardoch zbiera w prasie:

http://wyborcza.pl/1,7551..._prawdziwe.html

http://www.polityka.pl/ku...est-dobrze.read
rybieudka - 2011-07-29, 16:55
:
Dawno mnie nie było i mam zaległości. co by nadrobić podlinkuję swoją reckę z Fantasty:
http://rybieudka.blogspot...n-twardoch.html
You Know My Name - 2011-09-06, 19:08
:
Ł napisał/a:
"Ona płynie w moich żyłach" jako Twardochowa wersja świtu żywych trupów, ostro wziętych w nawias, jest mocno zastanawiająca.
Wiem, że zdanie to napisałeś zamin dowiedziałeś się o genezie tekstu, ale przez pryzmat Twoich wystąpień (jaskrawy przykład topic o KWG) zacząłem zastanawiać się nad fenomenem tego op-ka dla Ciebie. Przypomnij mi kiedyś przy piwie, żebym Ci to powiedział.
Ł - 2011-09-06, 19:47
:
Ok, chętnie posłucham, zwłaszcza że ja sam średnio sobie radzę z jego interpretacją. To właściwie jedyny utwór z zbioru do którego nie jestem z tego powodu przekonany.
adamo0 - 2011-09-18, 17:16
:
Skoro mowa już o Wiecznym Grunwaldzie -
powiedźcie mi czy pozostałe książki z serii "Zwrotnice czasu" też są takie świetne, jak świetna jest książka Twardocha? W sumie z samych opisów wydają się być ciekawe, ale że nie ufam takim polecankom to wolę się dowiedzieć czegoś od Was, jeżeli czytaliście.
Ard - 2011-09-18, 18:07
:
Czytałem Burzę i Wallenroda. Nie było rewelacji, delikatnie mówiąc.
Beata - 2011-09-18, 18:43
:
A mnie się "Burza" bardzo....
dworkin - 2011-09-18, 19:02
:
"Burza" nie ma takiej mocy, co "WG", ale ogólnie daje radę. O ile lubisz powieści tego typu - dialogu idei, dialogu wybitnych osobowości. Warstwa alterhistoryczna to tutaj tylko pretekst, nie spodziewaj się więc niczego, co stanowiło u Twardocha trzon myślowy. Ergo - całkiem prawdopodobne, że po przeczytaniu "WG" oczekujesz zbyt wiele i nie da się tego już zmienić. Wtedy "Burza" będzie niehalo.
adamo0 - 2011-09-18, 19:35
:
Może w wolnej chwili przeczytam w takim razie, chociaż liczyłem na bardziej pochlebne opinie :-)
Wieczny Grunwald zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale chyba rzadko powstają książki tak wyjątkowe, więc na co dzień trzeba zadowolić się czymś bardziej przeciętnym. Jeżeli takie są pozostałe książki z tej serii to kiedyś po nie sięgnę. Dzięki za odpowiedź.
ASX76 - 2011-09-18, 19:48
:
Adamo0 --> Nawet nie masz co się łudzić, że pozostałe książki z tej serii dorównują klasie "Wiecznemu Grunwaldowi". Kasę lepiej oszczędzić na inne pozycje.
You Know My Name - 2011-09-18, 20:17
:
adamo0 napisał/a:
Może w wolnej chwili przeczytam w takim razie, chociaż liczyłem na bardziej pochlebne opinie
Burzę bardzo polecam, to książka bardzo dobra, z tym, że wielu z nas tu obecnych uważa WG za absolutnie najlepszą polską książkę zeszłego roku, więc i bardzo dobra przy PRZE-MEGA-ZAJE-...itp...itd...-WYPASINEJ książce wypada blado. To po prostu literatura innego typu, bardziej zakotwiczona w rzeczywistości.
Tomasz napisał/a:
Kończę teraz te dwie antologie i zabieram się za "Cryptonomicon", bo wstyd mi, że dotąd tego nie przeczytałem.
Sromaj się, sromaj.
Tigana - 2011-09-18, 20:49
:
adamo0 napisał/a:
Skoro mowa już o Wiecznym Grunwaldzie -
powiedźcie mi czy pozostałe książki z serii "Zwrotnice czasu" też są takie świetne, jak świetna jest książka Twardocha? W sumie z samych opisów wydają się być ciekawe, ale że nie ufam takim polecankom to wolę się dowiedzieć czegoś od Was, jeżeli czytaliście.

Zależy co Ci się u Twardocha podobało. Bo jak styl i kompozycja to reszta "Zwrotnic" odpada. Zarówno Wolski, jak i Parowski to klasyczne powieści, w których największą role odgrywa wizja świata przedstawionego.
Ł - 2011-09-18, 21:30
:
Tigana, a czy "Burzy" nie bliżej do "Człowieka z Wysokiego Zamku" a nie klasycznej alterhistorii? Nie czytałem "Burzy" ale tak wywnioskowałem po recenzji Beaty i dyskusji S.O.D. gdzie zasygnalizowano że Parowski używa takich wkrętów narracyjnych które karzą wziąść ten świat przedstawiony w nawias - np.
Orbitowski w SOD napisał/a:
Poza tym Parowski doskonale zdaje sobie sprawę z tej niedogodności, jego bohaterowie mają niejasne poczucie życia w kłamstwie. Popatrzcie: Wiligut rozpoczyna swoją straceńczą inicjatywę, kierując się przekonaniem, że historia przebiegła nie tak, jak powinna, skręciła w fikcję. Wie to Stauffenberg śniący o utracie ręki i oka, wie Witkacy malujący własną samobójczą śmierć.

Czy to nie tak jak u Dicka postacie czytające "Utyje Szarańcza" miały wrażenie że to świat realniejszy? To jednak odejście od klasycznej alterhistorii gdzie fantastycznym realizmem fetyszyzuje się świat przedstawiony zakłądając że tak mogło być. Tu świat przedstawiony wcale nie jest najwazniejszy, trzeba go wziąść w nawias i zrozumieć jego celowość w innym kontekście.

Osobiście lansuje tezę że "Wiecznemu Grunwaldowi" blisko do "Linii Oporu".
dworkin - 2011-09-18, 21:47
:
W "Burzy" nie chodzi o to, by pokazać przekrój rzeczywistości, życia w świecie, gdzie Hitler przegrał a Polacy zwyciężyli. Alterhistoria to tylko pretekst dla wielkiego warszawskiego kongresu. Dla dialogów i starć między wielkimi postaciami filozofii/literatury, gdzie wielkimi są również (a może nawet bardziej) Polacy. Parowski nie kontempluje tej rzeczywistości jak Dick. Zresztą tak naprawde nie mamy tam nic nowego, wszyscy bohaterowie pozostaja dokładnie tacy sami, jak przed wojną. A wręcz tacy, jak są postrzegani w dzisiejszej reality, gdzie nasza porażka miała miejsce. Co to za alter?

No dobra, do "Burzy" dodałbym jeszcze atmosferę pojednania, ale pojednania po uczciwym oddaniu sprawiedliwości, rozliczeniu (wbrew temu, co twierdzi Orliński). Czyli mamy Kongres i mamy braterstwo. Przez to ostatnie rozumiem także ideał postępowania. Wielka Brytania i Francja przyłączają się do wojny. Bardzo prędko do walki przystępuje też Litwa. Wszyscy oni razem z Polakami jako bracia broni zmierzają do zwycięstwa. Nie ma żadnych podziałów, tylko wspólne udzielanie sobie pomocy, aż łza się w oku kręci. Ale to wciąż nie jest (na pierwszym planie) prezentacja alternatywy, w tym miejscu to kompensacja ku pokrzepieniu serc.

Co do "Utyje Szarańcza", coś podobnego się u Parowskiego pojawia, dając czytelnikowi do zrozumienia, że obcuje tylko z pozytywnym mitem. Ale nie jest to podane tak bezpośrednio jak u Dicka, gdzie bycie alternatywą do oryginału stanowi ontologiczną podwalinę świata, tzn. definiuje go.
Ł - 2011-09-18, 21:50
:
Dobra, czuje się zmobilizowany do zdobycia i przeczytania Burzy żeby wsiąść udział w dyskusji (Dworkin czytaj: jak przeczytam to Cię zaoram).
toto - 2011-09-18, 22:00
:
Antek Powstaniec. //mysli Czy to coś miało znaczyć?





Tylko Macierewicza jeszcze na świecie nie było.
Ł - 2011-09-18, 22:39
:
http://www.ultramaryna.pl/pzp/?p=892 :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
stian - 2011-09-18, 23:30
:
Haters gonna hate.
MrSpellu - 2011-09-19, 08:21
:
Cytat:
Tym skwapliwiej zaciągają się do kultu Twar­docha, im boleśniej uświadamiają sobie, że ich niegdysiejsi bogowie – Łysiak i Ziemkiewicz – raczej już nie powrócą na literacką niwę, gdyż obu wciągnęły bardziej osobiste pasje. Pierwszy z nich, znany w nomenklaturze naukowej jako Największy Biały Literat po Wergiliuszu, od z górą dekady kontynuuje najdłuższy w historii ludzkości samodzielny lot w kosmosie, z którego dostarcza regularne raporty wydawane potem przez Ziemian w postaci książek, ten drugi zaś, na mieście kojarzony także i ksywy „KRUSYFIKS”, z kiepskiego prozaika przepoczwarzył się w kiepską inkarnację Ilję Eren­burga (z okresu wojny ojczyźnianej), słusznie rozkminiając, że machanie przed nosem naganem, opłaci mu się bardziej niż naganianie na swoje poletko prawicowych muz.

Padłem :mrgreen:

Cytat:
Czy tająca „Gerda” jeszcze się łudz iłem, że mam do czynienia po prostu ze styl iza cją, że to świadomy zabieg – orna ment na budowli, którą wzniósł Twar doch, a nie jej mate riał. Pomyliłem się bardziej niż we 2006, gdy postaw iłem dychulca na Orły Janasa w meczu Polska-Ekwador.


Wątroba mnie rozbolała :mrgreen:

Cytat:
W konkur sie na najbardziej iry tu jącego i manierycznego styl istę roku Szczepan Twar doch wygrywa w przed b ie gach. Nie pamię tam już kiedy ostatni raz zostałem tak grun townie prze o rany, zmi ażdżony i wyko rzys tany za pomocą chu jowej lit er atury. Pewnie na stu di ach, kiedy musi ałem zarzu cać Młodą Pol skę do egza minu. Proza Twar docha, niby jego moś cia z XXI wieku, wykazuje zdu miewa jące podobieństwo z wyrobami rodz imych katas trofistów, mod ernistów i sym bol istów. W tym ujęci Twar doch jawi się jako dumny kon tynu a tor młodopol skiej trady cji pier dole nia od rzeczy i maskowa nia tego faktu wysokook tanową este tyką, apokalip tyzmem użytkowym i ter ro ry zowaniem czytel nika liryz mami, łonami w maksy­mal nym rozwar ciu i wygłod ni ałymi zmorami.

Czułem w moczu, że polonista.
stian - 2011-11-11, 21:33
:
http://rebelya.pl/post/28...icz-jako-atrapa

Twarodoch o Mackiewiczu, ale ładnie dojeżdża wszystkie fobie i bogoojczyzniane brednie polskiej prawicy.

http://rebelya.pl/post/28...icz-jako-atrapa
Ł - 2011-11-12, 10:39
:
Na co "prawica" odpowiada konsekwentnie dzielnie fobiami i bredniami, nie tylko w komentarzach pod tekstem ale: Od rana dostajemy sms-y z pogróżkami od różnych Literatów z powodu tekstu Szczepana Twardocha, który opublikowaliśmy. Na szczęście adresatem pogróżek jest Autor, a nie my ;-). (z fejsika Rebelyi). Sam tekst klasa, choć faktycznie na podniosłą nutę pisany, i chyba ST doskonale wiedział jaką reakcje wywoła. A Wieczny Grunwald wyrasta na nie tylko "njaważniejszą powieść polską ostatnich lat (by Dukaj) ale też na najbardziej niedocenioną.
Ł - 2011-11-16, 18:21
:
Odpowiedź na tekst Twardocha o literaturze: http://rebelya.pl/post/31...tura-nie-jest-w

W tym między innymi: "Literatury po prostu nie da się oderwać od Polski. Inaczej jest nieważna i wcale nie zmierza ku wieczności." że tak tendencyjnie wykroje.
Ł - 2011-11-27, 15:46
:
Tixon napisał/a:
Przydaje się w interpretacji publicystyka autora (fragment o jego pochodzeniu), którą Łaku linkował.
Z tym że przestrzegałbym przed zafiksowaniem się na wątku narodowym w WG. On jest najbardziej po wierzchu, ale ta powieść proponuje dużo więcej. A zauważyłem że wiele osób zatrzymuje się w swojej intepretacji na poziomie "Twardoch jest Ślązakiem i napisał że go boli Polsko-Niemieckie przeciąganie liny, o jak boli, o jak boli".
You Know My Name - 2011-11-27, 15:50
:
Prawdę mówiąc myślałem o tym na samym końcu. Mnie zafascynowała konstrukcja, plastyczność opisów, niesamowity "potencjał filmowy" utworu oraz wizja Vaterlandu i Matczyzny.
dworkin - 2011-11-27, 16:08
:
Mi najbardziej podobał się opis Matki Polki oraz niemieckiej Idei (jako całościowych systemów) i antagonizmów, które je dzielą. Autor pięknie ubrał w słowa te stereotypy.
Tixon - 2011-11-27, 16:21
:
Ł napisał/a:
Z tym że przestrzegałbym przed zafiksowaniem się na wątku narodowym w WG. On jest najbardziej po wierzchu, ale ta powieść proponuje dużo więcej. A zauważyłem że wiele osób zatrzymuje się w swojej intepretacji na poziomie "Twardoch jest Ślązakiem i napisał że go boli Polsko-Niemieckie przeciąganie liny, o jak boli, o jak boli".

Ja widzę tak:
:arrow: Życie Paszko jako bękarta Kazimierza
:arrow: Życie Paszko w alternatywnych światach, w Wiecznym Grunwaldzie (Wiecznym konflikcie, wiecznej wojnie)
:arrow: wątek starcia narodów (Niemcy - Polacy, Germanie - Słowianie)
:arrow: wątek narodowościowy (po 11.11.11 szczególnie odczytywany)
:arrow: wątek tożsamości narodowej (nie tylko ślązaków, również widziałem w tym mazurów, jak również mieszanki narodowościowe)
:arrow: no i wątek samej wojny/konfliktu, pod tym względem utwór brzmiał mi w pewien sposób pacyfistycznie
MrSpellu - 2011-11-27, 21:02
:
Ł napisał/a:
A zauważyłem że wiele osób zatrzymuje się w swojej intepretacji na poziomie "Twardoch jest Ślązakiem i napisał że go boli Polsko-Niemieckie przeciąganie liny, o jak boli, o jak boli".

By było zabawnie kompletnie nie zauważyłem tego wątku, albo go zignorowałem lub zinterpretowałem inaczej. Przede wszystkim nawet nie wiedziałem, że Twardoch jest/uważa się za Ślązaka.

You Know My Name napisał/a:
Mnie zafascynowała konstrukcja, plastyczność opisów, niesamowity "potencjał filmowy"

Konstrukcja i plastyczność zgoda.
Filmowość? Dla mnie jest to książka, której w żaden sensowny sposób nie da się przenieść na kinowe ekrany. To musiała by być analogia (najdalszy możliwy stopień adaptacji) zrobiona przez gościa, który naprawdę musiałby poczuć ducha tej prozy i sensownie dać naprawdę wiele od siebie.

You Know My Name napisał/a:
oraz wizja Vaterlandu i Matczyzny.

Ta wizja kompletnie mnie nie kupiła.

Tixon napisał/a:
no i wątek samej wojny/konfliktu, pod tym względem utwór brzmiał mi w pewien sposób pacyfistycznie

Pacyfistycznie? Poprzez oderwanie "pięknej otoczki" od przemocy, zarzucenie kłamu chanson de geste, Twardoch nie ukazuje nonsensu przemocy. Przeciwnie, przemoc jest tak samo naturalna jak sranie, jedzenie, oddychanie i pieprzenie się. Przecież w dosłownym opisie tych czynności, po oderwaniu jakieś wizji bądź ideologii, nie ma nic pięknego. Konkluzja, że wystarczy przestać, by zamknąć błędne koło przemocy do mnie nie dociera. Ja to widzę jako odwrócenie się od, przestanie roztrząsania, wejście w stan, który daje ukojenie. Tu się przydaje rozkmina Bogurodzicy ;)

Tixon napisał/a:
wątek starcia narodów

Ja tu widzę przede wszystkim wątek starcia dwóch wielkich koncepcji (ukształtowanych w romantyzmie, a raczej w jego kulturowym dorobku), w których oba narody ukształtowały swego ducha. Jestem w trakcie trawienia wątku zderzania rzeczywistości średniowiecza z alternatywnym WG.
dworkin - 2011-11-27, 22:14
:
MrSpellu napisał/a:
You Know My Name napisał/a:
Mnie zafascynowała konstrukcja, plastyczność opisów, niesamowity "potencjał filmowy"

Konstrukcja i plastyczność zgoda.
Filmowość? Dla mnie jest to książka, której w żaden sensowny sposób nie da się przenieść na kinowe ekrany. To musiała by być analogia (najdalszy możliwy stopień adaptacji) zrobiona przez gościa, który naprawdę musiałby poczuć ducha tej prozy i sensownie dać naprawdę wiele od siebie.

Też mnie zaskoczył ten "filmowy potencjał". Where, nigga? Where? Chyba tylko jako baza dla utalentowanego scenarzysty, ale tak można ze wszystkiego zrobić film.

MrSpellu napisał/a:
Tixon napisał/a:
no i wątek samej wojny/konfliktu, pod tym względem utwór brzmiał mi w pewien sposób pacyfistycznie

Pacyfistycznie? Poprzez oderwanie "pięknej otoczki" od przemocy, zarzucenie kłamu chanson de geste, Twardoch nie ukazuje nonsensu przemocy. Przeciwnie, przemoc jest tak samo naturalna jak sranie, jedzenie, oddychanie i pieprzenie się. Przecież w dosłownym opisie tych czynności, po oderwaniu jakieś wizji bądź ideologii, nie ma nic pięknego. Konkluzja, że wystarczy przestać, by zamknąć błędne koło przemocy do mnie nie dociera. Ja to widzę jako odwrócenie się od, przestanie roztrząsania, wejście w stan, który daje ukojenie. Tu się przydaje rozkmina Bogurodzicy ;)

W słowach Paszki brzmi gorzka ironia na temat tego konfliktu. Twardoch skłania nas, by patrzeć chłodno i obiektywnie, co musi doprowadzić do poczucia bezsensu. Nie wojny, jako przemocy w ogóle, ale właśnie tego konkretnego brutalnego antagonizmu. Pseudokonfliktu.

No bo, na chłopski rozum, nie różni nas wiele. Idee mogą być różne, wtedy zawsze ścierają się ze zgrzytem, ale my sami jesteśmy podobni.
Tixon - 2011-11-27, 22:26
:
W działaniu Paszki jest pewna pustka, brak wewnętrznej motywacji. Jego istnienie nie należy do niego, został uwarunkowany przez ojca króla i matkę prostytutkę, ale brak w nim siebie samego. Dalej, wykonuje polecenia innych, pozwala, aby go ukierunkowali, mając samemu tylko jedno pragnienie - aby istnieć. Walczy, bo go nauczyli, uczestniczy w konflikcie, bo tak trzeba, bo taki jest rozkaz. Dopiero kiedy sam decyduje o swoim życiu, stwierdza, że nie musi walczyć, nie musi zabijać.
You Know My Name - 2011-11-27, 22:28
:
Chodziło mi o typowo "artystowski" obraz. Sceny nagle zmieniające się scenografii tej samej ulicy - od średniowiecza do fin-de-siecle. Kompletnie odrealnione wojny przyszłości, lekcje fechtunku. Cymes.
MrSpellu - 2011-11-27, 23:03
:
You Know My Name napisał/a:
Chodziło mi o typowo "artystowski" obraz. Sceny nagle zmieniające się scenografii tej samej ulicy - od średniowiecza do fin-de-siecle. Kompletnie odrealnione wojny przyszłości, lekcje fechtunku. Cymes.

No to byłby z tego niezły teledysk, ale film?
You Know My Name - 2011-11-27, 23:51
:
Film. Inna sprawa, że zakładam, że koszt przekracza możliwości potencjalnie zainteresowanych (o ile w ogóle istnieją).
Ł - 2011-11-28, 11:15
:
Dzisiejszy wywiad z Twardochem w Krytyce Politycznej. Szczególnie polecam ten fragment w nawiązaniu do tego co napisałem wczoraj o pobieżnych interpretacjach WG:

Cytat:
- W ostatniej powieści, Wieczny Grunwald, bada Pan z kolei konflikt polsko-niemiecki.

Nie do końca tak. To jest pewnie wada tej książki, że ona wywołuje takie wrażenie. Ja tymczasem nie próbowałem napisać książki o odwiecznym konflikcie polsko-niemieckim, bo ja w tę odwieczność zwyczajnie nie wierzę.

Jander - 2011-11-28, 12:32
:
Widzę, że nie oddelegowali Jasia do wywiadu. :mrgreen:
Swoją drogą do najnowszego Uwarzam Rze też strzelił wywiad, ale to już niech opowiedzą czytelnicy.
Romulus - 2011-11-28, 14:42
:
http://uwazamrze.pl/2011/...awiania-swiata/ To chyba fragment, bo w tygodniku wydaje się dłuższy, ale jeszcze nie czytałem.
dworkin - 2011-11-28, 15:53
:
You Know My Name napisał/a:
Film. Inna sprawa, że zakładam, że koszt przekracza możliwości potencjalnie zainteresowanych (o ile w ogóle istnieją).

Czyli jakaś odjechana etiuda bez wstępu, rozwinięcia i zakończenia, nawet w Teatrze Telewizji w hipsterskim paśmie. Like it! I tych 300 pozostałych widzów też.

Ja myślałem, że w tym olbrzymim skrócie myślowym mówiłeś głównie o scenografii + delikatnym rysie fabuły. To już jakaś podstawa do normalnego filmu. Wyszłoby z tego coś ala "Nieśmiertelny" jako ofiara narodowej ideologii. Wciąż i wciąż.

Cytat:
- W ostatniej powieści, Wieczny Grunwald, bada Pan z kolei konflikt polsko-niemiecki.

Nie do końca tak. To jest pewnie wada tej książki, że ona wywołuje takie wrażenie. Ja tymczasem nie próbowałem napisać książki o odwiecznym konflikcie polsko-niemieckim, bo ja w tę odwieczność zwyczajnie nie wierzę.

A jednak ten konflikt występuje w powieści, zajmując bardzo pokaźne miejsce. Koncepcja świata jest na nim oparta przynajmniej w 2/3. Co nie zmienia faktu, że pozostaje on wtórny wobec wątku głównego, jakim jest wiktymizacja jednostki przez różne ideologie, hierarchię społeczną, etc. Być może wojna polsko-niemiecka stanowi tutaj najlepsze narzędzie łopatologicze.

I teraz sam nie wiem, czy można powiedzieć, że ta wojna wymknęła się autorowi spod kontroli. Przecież sam twierdzi, że to niezamierzone wrażenie, które jednak jest. Przesadził z naciskiem na ciągłą wojnę? Co by nie mówić, moim zdaniem osiągnął swój cel. Bo konflikt z kart "Wiecznego Grunwaldu" pozostaje bez uzasadnienia i celu, a zatem i sensu, po prostu jest. Właśnie jak scenografia. Trudno powiedzieć, by autor go kontemplował. Niewiara w taką odwieczność wynika z samej powieści.
Ł - 2011-11-28, 15:56
:
dworkin napisał/a:
You Know My Name napisał/a:
Film. Inna sprawa, że zakładam, że koszt przekracza możliwości potencjalnie zainteresowanych (o ile w ogóle istnieją).

Czyli jakaś odjechana etiuda bez wstępu, rozwinięcia i zakończenia, nawet w Teatrze Telewizji w hipsterskim paśmie. Like it! I tych 300 pozostałych widzów też.

Ja myślałem, że w tym olbrzymim skrócie myślowym mówiłeś głównie o scenografi + delikatnym rysie fabuły. To już jakaś podstawa do normalnego filmu. Wyszłoby z tego coś ala "Nieśmiertelny" jako ofiara narodowej ideologii. Wciąż i wciąż.

Panowie, umiarkowanie zdolny zespół animatorów przy uamirkowanych nakłądach i cała wizja przyszłości Wiecznego Grunwaldu mogłaby być tak przedstawiona:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=t-VsJu_DUas[/youtube]
No, dupę urywa. A włączanie animacji w konwencjonalne kino to chyba nie jest już w czasach Tarantino żadne faux pax. Zwłaszcza że świetnie koresponduje z popkulturowym przerysowaniem tych fragmentów w powieści.
You Know My Name - 2011-11-28, 16:37
:
Tylko by nastrój clipu trzyminutowego utrzymać na równym poziomie przez ok 90 min. trzeba lepszego niż umiarkowanie zdolny zestawu scenarzysta + reżyser, nie?
Ł - 2011-11-28, 17:10
:
Pisałem wyłącznie o samej wizji pseudoprzyszłości w WG, a ona nie stanowi większości scen i w książce. Ale jeśli mowa o całości, to tak, trzeba by dobrego rezysera, chociaż bez przesady - Wieczny Grunwald nie jest jakimś arcy-nieprzekładalnym na język filmu utworem.

Ja bym widział to tak - Paszko-narrator, zawieszony w jakiejś ciemności całkowiciej, coś na wzór etiudy teatralnej wspomnianej przez Dworkina i na tej bazie ciągłe przebitki z różnych historii alternatywnych. Albo tak jak w ekranizacji Orlando - http://www.youtube.com/watch?v=XYA7vCkKFls , gdzie główny bohater/bohaterka poprzez swoje istnienie w kolejnych wiekach, prowadzi narracje a jednoczesnie nonstop burzy czwartą ścianę, patrzeniem w kamerę, bądź zwracaniem się do widza.

Swoją droga zwróciliście uwagę na podobieństwo tych utwórów - Wiecznego... i Orlando? Bo Twardoch w sumie tak jak Virginia Wolf, tworzy pewnego "nieśmiertelnego" bohatera i przepuszcza go przez historyczną maszynę do mielenia mięsa (tyle że u niego dzieje się to w rzeczywistościahc alternatywnych, a w Orlando liniowo historycznie). Tylko u Wolf lejmotywem jest seksualność i opresje społęczne z nią związane, a u Twardocha społeczne opresje związane z rzeczami konstytuującymi dzisiejsze społęczństwa - kwestia nacjonalizmów, dychotomii matriarchat-patriarchat, rozumienia społeczeństwa jako maszyny albo organizmu etc.
MrSpellu - 2011-11-28, 17:33
:
Ł napisał/a:
Swoją droga zwróciliście uwagę na podobieństwo tych utwórów - Wiecznego... i Orlando?

Jakbym obejrzał film bądź przeczytał książkę...
Ł - 2011-11-28, 17:39
:
No w sumie to oba polecam umiarkowanie, warto znać, ale ciężko się tym podjarać. Ale zestawienie z Twardochem o tyle fajne że przecież Vrigina to idol na lewicy, proto-gender i w ogóle.
MrSpellu - 2011-11-28, 17:40
:
Ł napisał/a:
o tyle fajne że przecież Vrigina to idol na lewicy, proto-gender i w ogóle.

Dlatego raczej unikam. Ale szczerze wątpię by takie zestawienie było zamierzone.

Co do filmu, częściowo rozwiązaliście sprawę oprawy wizualnej.
Co z fabułą? Jak sobie wyobrażacie scenariusz? Które wątki zostawić, które wypierdolić?
Ł - 2011-11-28, 17:50
:
Myślisz że z tych 200 stron jest aż tyle do wypierdolenia? Przecież niektóre z wizji przyszłości to dosłownie byłby minuty obrazu, albo tak jak to MG widział "płynne przejścia".
MrSpellu - 2011-11-28, 17:57
:
W takim razie to będzie film kalejdoskop. Jak ekranizacja Paragrafu 22, w której bez znajomości książki wiele sensu nie znajdziesz.
Zwłaszcza, że wizje u Twardocha opierają się na narracji Paszka. 90 minut monologu by to miało sens, ręce i nogi.
Ł - 2011-11-28, 18:03
:
Ale w tle tych wizji, jeszcze przed narratorem masz liniową wizję pierwszego światowania Paszka z której zresztą częśc tych wizji wynika wprost (nie zmienia się sens sceny i aktorzy ale całkowicie setting histortyczny). Więc nie kalejdoskop.
MrSpellu - 2011-11-28, 18:05
:
Muszę to przetrawić.
adamo0 - 2012-02-14, 14:42
:
W sieciowej czytelni Powergraphu do przeczytania i ściągnięcia "Gerd" ze zbioru "Tak jest dobrze".
Link: http://powergraph.pl/wp-c...ardoch-gerd.pdf
adamo0 - 2012-04-06, 21:40
:
Nowe opowiadanie Twardocha: http://otomoto.pl/show?id=C23697342 :mrgreen:
i
http://katowice.gazeta.pl...re_w_sieci.html 8)
You Know My Name - 2012-04-06, 22:07
:
Pół litra naq dwu to faktycznie niewiele, to nawet tyle co nic. Gdyby nie to, że nie mam prawa jazdy to bym kupił :)
Fidel-F2 - 2012-04-07, 09:25
:
a po co Ci prawo jazdy do kupowania?
Fidel-F2 - 2012-12-08, 14:36
:
No i łyknąłem sobie Wieczny Grunwald chociaż to łykanie pod koniec nieco męczące już było. Naprawdę uważacie, że to taka świetna książka? Warsztatowo interesująca, nigdy umiejętności rzemieślniczych Twardochowi nie ujmowałem, wręcz przeciwnie uważam, że to jeden z większych talentów w tej mierze w Polsce. No i ładnie się zaczęło, interesująco formalnie i estetycznie ale treść banalna, trochę truizmów trochę niemrawej filozofii. Rzecz jest o dwie trzecie za długa. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach i zapoznaniu się z propozycjami zacząłem się rozglądać za rozwojem a tu nic, cały czas to samo i tak do końca. Ostatnie kilkadziesiąt stron pchałem jak zatwardzonego kloca. Jeśli rezygnujemy z fabuły to wypadało by mieć coś w zamian co byłoby interesujące. A tu zonk. Król może nagi nie jest i slipki ma paradne, ale to cały czas niepolitycznie tak publicznie występować.
Ł - 2012-12-08, 18:09
:
O czym jest Wieczny Grunwald według Ciebie Fidel?
Fidel-F2 - 2012-12-08, 18:45
:
Fakt. Może nie zrozumiałem. Łaku, cóż takiego frapującego w nim?
Ł - 2012-12-09, 09:43
:
Zanim wyłoże swoje stanowisko chciałbym zapytać co rozumiesz przez " treść banalna, trochę truizmów trochę niemrawej filozofii", najchętniej przez odwołania do przykładów z książki.
Fidel-F2 - 2012-12-09, 09:51
:
nice try

albo masz co do powiedzenia albo nie
Ł - 2012-12-09, 09:54
:
O tej książce napisałem już wiele i mógłbym Ci tu skompilować grubą copypastę spod znaku TLDNR w 5 minut. Ale chcę wiedzieć na co odpowiadam i z czym polemizuje żeby konkretnie przejść do sedna sprawy. Więc, masz coś do powiedzenia czy tylko rzucasz ogólniki na wiatr?
Fidel-F2 - 2012-12-09, 10:00
:
Po prostu nie bardzo mi się chce rozpisywać. Jeśli jest tam coś to powiedz co. Nie musisz wypisywać wszystkiego. Cokolwiek. Top One.
Ł - 2012-12-09, 10:10
:
Ok, masz garść wycinków. Choć samego WG nigdzie nie recenzowałem to wspominałem o nim tyle razy w dyskusjach czy recenzjach innych ksiązek, że dałoby się z tego ulepić oddzielny tekst. Ale że tobie nie chce się dyskutować, to mnie tym bardziej nie chce się redagować całości, więc pracuj na luźnych wycinkach:

Cytat:
Mnie osobiście obie powieści bardzo fajnie się porównuje bo wykazują zaskakująco dużo cech wspólnych - wydane mniej więcej w jednym czasie, podobnej objętości, stanowią krok na przód w dorobku obu autorów, podobnie swobodną mają formę (językowe gry) i treść (jednostka zagubiona w światach) etc. etc. Co więcej oba pozycje są w dużym stopniu polemiką z gatunkiem jaki reprezentują - "Linia Oporu" wybebesza SF posthumanistyczną a "Wieczny Grunwald" historię alternatywną. Z tym że jednak to co dokonał Twardoch wydaje mi się mimo wszystko większym wybebeszeniem. Kiedyś postawiłem tezę (która podtrzymuję) że Dukaj w "Linii Oporu" w największym stopniu polemizuje z samym sobą z przeszłości, że napisał tekst dukajowski-na-wspak zanim zrobił to ktokolwiek inny (nawiązując do tytułu jego najnwoszego wywiadu w Kulturze Liberalnej to Dukaj planuje więcej niż jeden ruch do przodu). Twardoch tymczasem trochę nonszalancko przeorał historię alternatywą w stopniu dalszym niż Dick w "Człowieku z Wysokiego Zamku" w stopniu dalszym niż ktokolwiek kogo dotychczas czytałem. Oba teksty warto czytać w niedalekim odstępie.

Jednak realizm, zarówno prozy fantasy jak i hard SF, przejawiający się w zatraceniu dystansu do opisywanych zjawisk (czyli właśnie fantazjowaniu – przyjęciu danego świata za całkiem realny na jego warunkach) okazał się zbyt ciasną formą dla myśli nadających na falach P. K Dicka. Tu trzeba ustawić się nie tylko *w* konwencji – ale również *poza* nią. Przykładami takiego ujęcia rzeczy mogą być „Księga Wszystkich Godzin” Hala Duncana i „Wieczny Grunwald” Szczepana Twardocha. To rodzaj historii alternatywnych, wieloświatów, w których kolejne linie czasu są kolejnymi egzystencjalnymi spazmami pogrążonych w fantasmagorycznym amoku bohaterów. Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie – Twardoch daje do zrozumienia, że niektóre jego pomysły to „mokry sen nazistowski”, a Duncan potrafi stworzyć rzeczywistość, w której pseudonauki naszego świata, jak seksualna energia orgonowa czy homeopatia, są funkcjonalne, po czym zwrócić się bezpośrednio do czytelnika „mam seks-pistolet i interpretujcie to sobie jak chcecie!”. Tym samym obaj autorzy, każdy z zupełnie innej opcji światopoglądowej, realizują jeszcze radykalniej kopernikański przewrót autora „Człowieka z Wysokiego Zamku”.

to jest powieść nie tylko o o Polsce i Niemczech. Twardoch buduje pewien literacki konstrukt w który zaprzęga dualizmy polonia-germania, kobieta-mężczyzna, wieś-miasto, horyzontalizm - wertykalizm, porządanie - interes i jeszcze wiele wiele innych. Jeśli używać by tej konstrukcji do analizy każdego z tych aspektów z osobna, to owszem próba takiej destylacji będzie nieudana, a diagnoza na jej podstawie fałszywa. Ale właśnie takie stawianie sprawy jest nieuczciwe, przecież literatura dąży do syntezy, wyłapywania zbieżności między rzeczyma które na pierwszy rzut oka mają z sobą mało wspólnego. Z tego punktu widzenia to co stworzył Twardoch, tą wielopoziomową metaforę, nie można oceniać w kategoriach fałszu czy prawdy, ale w kategoriach literackich, estetycznych.

Wizerunek nakreślony w książce jest na tyle prawdziwy na ile przyjmiesz pewną perspektywę patrzenia na świat w kategoriach walki jako elementarnej zasady rzeczy. Wtedy kultura i nauka to tylko kolejna płaszczyzna walki, niezależnie od tego czy nazwiesz to kulturkampfem czy polityką historyczną czy jeszcze inszej. Memetyka ma sama z siebie dość reprodukcyjne konotacje. Przecież jednym z swoich żywotów Paszko jest pomagierem aatropicznego uczonego. Przy czym walka i Schmittowska kategoria wroga/obcego są czystą zasadą do której już wtórnie dorabia się aksjologię, negatywne emocje itp. Walka po prostu jest, to że my jesteśmy wrogami, nie wynika z tego że musimy się nienawidzić etc.

Na język myślę się najpierw zwraca uwagę, bo to tak najbardziej z wieszchu. Ja doceniam, ale jaram się głównie czymś innym. Np bardzo podoba mi się kompozycja całości, to znaczy ciągła nieprzerywana narracja, bez odstępów, bez rozdziałów która w połączeniu z tym że własnie od początku znamy koniec historii (tej historii, tych historii) powoduje impresje momentu, to jakby cała historia nie toczyła się z początku na koniec ale pulsowała w czasie teraźniejszym. Genialny zabieg. Zwłaszcza że cała historia to same mięso literackie, zero niepotrzebnego tłuszczu, konkret, konkret, konkret.

Fidel-F2 - 2012-12-09, 11:48
:
Ł napisał/a:
w których kolejne linie czasu są kolejnymi egzystencjalnymi spazmami pogrążonych w fantasmagorycznym amoku bohaterów.
//ke? :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: //ke? Bez urazy, ale jak inteligentnemu człowiekowi może taka kupa wyjść spod pióra?

Ł napisał/a:
Twardoch buduje pewien literacki konstrukt w który zaprzęga dualizmy polonia-germania, kobieta-mężczyzna, wieś-miasto, horyzontalizm - wertykalizm, porządanie - interes i jeszcze wiele wiele innych.
I, że niby co? To ma znaczyć? I gdzie grosz poparcia na cokolwiek. I co to horyzontalizm i wertykalizm? I jaki to genialny dualizm kobieta-mężczyzna? :shock:

Ł napisał/a:
Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie
zejdę chyba :mrgreen:

Ł napisał/a:
Twardoch daje do zrozumienia, że niektóre jego pomysły to „mokry sen nazistowski”
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Twardoch daje do zrozumienia, że jego pomysły to ontologiczna burleska intelektualnie miażdżąca edypowiański ( ;) ) konflikt wewnętrzny stworzony w przestrzeni wytworzonej przez mariaż z jednej a zderzenie z drugiej strony, pseudomatriarchalnej i quasi-patriarchalnej rzeczywistości, jednako odległych jak i tożsamych równocześnie. (Kurwa, zasapałem się) Łaku, nie wysiliłeś się.

Ł napisał/a:
Z tego punktu widzenia to co stworzył Twardoch, tą wielopoziomową metaforę, nie można oceniać w kategoriach fałszu czy prawdy, ale w kategoriach literackich, estetycznych.
Tu nareszcie coś mądrego. To co właśnie powiedziałem. Ładne opakowanie literackie, zawartość zastępcza.

Ł napisał/a:
Wizerunek nakreślony w książce jest na tyle prawdziwy na ile przyjmiesz pewną perspektywę patrzenia na świat w kategoriach walki jako elementarnej zasady rzeczy. Wtedy kultura i nauka to tylko kolejna płaszczyzna walki, niezależnie od tego czy nazwiesz to kulturkampfem czy polityką historyczną czy jeszcze inszej.
ot taka ludowa mądrość życie to nie je bajka, to je bitwa, znana większości wieśniaków od tysiącleci. ;) A Ty stawiasz Twardocha w roli Ruskiego z dowcipów mojego ojca, któren to Ruski wynalazł rower. U mojego dziadka na strychu.

Ł napisał/a:
Memetyka ma sama z siebie dość reprodukcyjne konotacje.
Ja pierdolę //zemdlal

Ł napisał/a:
Zwłaszcza że cała historia to same mięso literackie, zero niepotrzebnego tłuszczu, konkret, konkret, konkret.
bla, bla, bla

Dzięki Łaku. Czasem trzeba mi takiej rozrywki. A na poważnie. Jak można takie pierdoły wypisywać? Z całym szacunkiem. Pierdolicie Hipolicie. I niemal nic z tego nie wynika.

I tak coś mi się wydaję, że za cholerę nie wiesz o czym jest ta książka. :-P
Ł - 2012-12-09, 12:17
:
Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
w których kolejne linie czasu są kolejnymi egzystencjalnymi spazmami pogrążonych w fantasmagorycznym amoku bohaterów.
//ke? :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: //ke? Bez urazy, ale jak inteligentnemu człowiekowi może taka kupa wyjść spod pióra?

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Y15NnGZIBuM[/youtube]


Fidel-F2 napisał/a:
I co to horyzontalizm i wertykalizm?

A czytałeś Wieczny Grunwald? Tam wyraźnie napisane jest co różni w samej estetyce Germanie od Polonii. I dlaczego jedna buduje wieże do chmur a druga rozłazi się pod ziemią poziomo. Jeśli nie znasz słow "wertykalny" i "horyzontalny" to uważaj na "Perfekcyjną Niedoskonałość" Dukaja, tam też są używane.

Fidel-F2 napisał/a:
I jaki to genialny dualizm kobieta-mężczyzna? :shock:

Chyba ktoś tu nie miał rozmowy o pszczółkach i kwiatkach w właściwym czasie. :mrgreen:

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie
zejdę chyba :mrgreen:

Serio nie wiesz co to jest realizm? To faktycznie zejdź lepiej. 8)

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Twardoch daje do zrozumienia, że niektóre jego pomysły to „mokry sen nazistowski”
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Twardoch daje do zrozumienia, że jego pomysły to ontologiczna burleska intelektualnie miażdżąca edypowiański ( ;) ) konflikt wewnętrzny stworzony w przestrzeni wytworzonej przez mariaż z jednej a zderzenie z drugiej strony, pseudomatriarchalnej i quasi-patriarchalnej rzeczywistości, jednako odległych jak i tożsamych równocześnie. (Kurwa, zasapałem się) Łaku, nie wysiliłeś się.

Tylko cytowałem. W materiałach dodatkowych do Wiecznego Grunwaldu stoi jak byk: "To mokry sen śniących o perwersyjnej III Rzeszy". Ale pewnie tego nie czytałeś, bo po co.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Z tego punktu widzenia to co stworzył Twardoch, tą wielopoziomową metaforę, nie można oceniać w kategoriach fałszu czy prawdy, ale w kategoriach literackich, estetycznych.
Tu nareszcie coś mądrego. To co właśnie powiedziałem. Ładne opakowane literackie, zawartość zastępcza.

Fidel pozostań w swoim świecie kolorowych pudełek jako uniwersalnej metafory wyjaśniającej literaturę. Akceptuje Cię takim jakim jesteś.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Wizerunek nakreślony w książce jest na tyle prawdziwy na ile przyjmiesz pewną perspektywę patrzenia na świat w kategoriach walki jako elementarnej zasady rzeczy. Wtedy kultura i nauka to tylko kolejna płaszczyzna walki, niezależnie od tego czy nazwiesz to kulturkampfem czy polityką historyczną czy jeszcze inszej.
ot taka ludowa mądrość życie to nie je bajka, to je bitwa, znana większości wieśniaków od tysiącleci. ;)

Widzisz o świecie jako konflikcie pisali księgi grube od wieków gnostycy, hegliści, dialktyczni materialiści i wielu wielu innych. A ty przyszedłeś i skasowałeś ich jedną mądrością ludową. Fidel TY TO JESTEŚ.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Memetyka ma sama z siebie dość reprodukcyjne konotacje.
Ja pierdolę //zemdlal

Ciekawe z czym Tobie kojarzy się memetyka jak nie z reprodukcją. Z mamałygą może?

Fidel-F2 napisał/a:
I tak coś mi się wydaję, że za cholerę nie wiesz o czym jest ta książka. :-P

Masz racje. Wydaje Ci się. :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-12-09, 13:11
:
ok. tu mnie masz, nie ogarniam czemu wkleiłeś małpy, kupa pozostała kupą

Ł napisał/a:
A czytałeś Wieczny Grunwald? Tam wyraźnie napisane jest co różni w samej estetyce Germanie od Polonii. I dlaczego jedna buduje wieże do chmur a druga rozłazi się pod ziemią poziomo. Jeśli nie znasz słow "wertykalny" i "horyzontalny" to uważaj na "Perfekcyjną Niedoskonałość" Dukaja, tam też są używane.
Naprawdę uważasz, że nie rozumiem znaczenia tych słów? Na tym poziomie dyskutujemy? Pionowe wieże i płaska Matka Polska wszystko wyjaśniają? I już udowodniłeś swoją błyskotliwość. Żenujesz mnie, ryli.

Ł napisał/a:
Chyba ktoś tu nie miał rozmowy o pszczółkach i kwiatkach w właściwym czasie.
Kolejna błyskotliwa odpowiedź. Mam gacie na kolanach. Gratuluję.

Ł napisał/a:
Serio nie wiesz co to jest realizm? To faktycznie zejdź lepiej
A Ty znowu to samo. :-|

A teraz załóżmy, na chwile tylko, że rozumiem pojęcia typy wertykalny czy realny, że pojmuję różnice pomiędzy kobietą i mężczyzna (przynajmniej niektóre). Wiem, że to mało prawdopodobne ale spróbuj. I spójrz z boku jak wygląda polemika z Twojej strony.

Ł napisał/a:
Tylko cytowałem.
Po co cytujesz pierdoły do których się potem nie chcesz przyznać?

Ł napisał/a:
W materiałach dodatkowych do Wiecznego Grunwaldu stoi jak byk: "To mokry sen śniących o perwersyjnej III Rzeszy". Ale pewnie tego nie czytałeś, bo po co.
Hmmm, chyba po to żebym nie musiał myśleć i gdy mnie kto zapyta miał co wkleić.

Ł napisał/a:
Fidel pozostań w swoim świecie kolorowych pudełek jako uniwersalnej metafory wyjaśniającej literaturę. Akceptuje Cię takim jakim jesteś.
Faktycznie to jest argument z którym mogę polemizować. Tylko nie wiem co powiedzieć. Jestem pod co raz większym wrażeniem Twojej erudycji i umiejętności artykulacji poglądów.

Ł napisał/a:
Widzisz o świecie jako konflikcie pisali księgi grube od wieków gnostycy, hegliści, dialktyczni materialiści i wielu wielu innych. A ty przyszedłeś i skasowałeś ich jedną mądrością ludową. Fidel TY TO JESTEŚ.
Nareszcie łapiesz. Ludzkość obraca temat od nie wiadomo kiedy a Ty znalazłeś u Twardocha geniusz i oryginalność z tego powodu.

Ł napisał/a:
Fidel TY TO JESTEŚ.

co prawda to prawda

Ł napisał/a:
Ciekawe z czym Tobie kojarzy się memetyka jak nie z reprodukcją. Z mamałygą może?
A zupa pomidorowa kojarzy mi się z pomidorami. A czasami z przecierem pomidorowym. I jeszcze, ale to już bardzo rzadko, z pietruszką rosnącą na zagonach na działce mojego dziadka na wsi. Zaraz za ogrodem pełnym jabłoni różnorodnych I czereśni. I wiśni też. I porzeczek, agrestów i malin. To z tym zagonem w lipcowy gorący dzień mi się kojarzy. I obok był ogród sąsiada gdzie z Anetką, rok starszą ode mnie, bawiliśmy sie w lekarza. Kurwa, wszystko mi się z dupą kojarzy.

Ł napisał/a:
Masz racje. Wydaje Ci się.
Cóż, nie mogę zaprzeczyć tak błyskotliwemu spostrzeżeniu. Póki nie powiesz mogę pozostać jedynie w sferze domysłów.

Ja wiem, że dotknąłem Cię tym Lovecraftem ale spróbuj oddzielić obie sprawy.
Ł - 2012-12-09, 13:41
:
Fidel-F2 napisał/a:
ok. tu mnie masz, nie ogarniam czemu wkleiłeś małpy, kupa pozostała kupą

Kto ogarnął ten ogarnął. :mrgreen:

Fidel-F2 napisał/a:
Naprawdę uważasz, że nie rozumiem znaczenia tych słów?

To po co pytasz jak głupi? (cytuje: "I co to horyzontalizm i wertykalizm?"). :-> Albo dyskutujesz Fidel albo bawisz się w jakieś teatralne gesty. Tylko akurat mnie twój teatrzyk naburmuszenia nie jara.

Fidel-F2 napisał/a:
A teraz załóżmy, na chwile tylko, że rozumiem pojęcia typy wertykalny czy realny, że pojmuję różnice pomiędzy kobietą i mężczyzna (przynajmniej niektóre).

Śmiałe założenie. W czasie tej krótkiej dyskusji udowodniłeś że jesteś zwolennikiem brania wszystkiego na tak zwany chłopski rozum. Świat to konflikt - CO TU GADAĆ. Kobieta i facet, oczywiste, CO TU GADAĆ. Spoko, Twoje podejście do świata. Nie moje. Ja lubię sobie nad niektórymi rzeczami pomyśleć, a nie zatrzymywać się na mądrościach dziadka Zdzisia.

Fidel-F2 napisał/a:
Nareszcie łapiesz. Ludzkość obraca temat od nie wiadomo kiedy a Ty znalazłeś u Twardocha geniusz i oryginalność z tego powodu.

A poza tym wszystko już było w greckich mitach co nie? Nawet literackie obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Tylko cytowałem.
Po co cytujesz pierdoły do których się potem nie chcesz przyznać?

Czy ja się czegoś wstydzę? Autor sam dał najlepszą wskazówkę że to co pisze szczególnie w fragmentach futurustycznych WG trzeba wziąć w cudzysłów bo to "mokry sen". Dlatego napisałem później Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie. A Ty się z tego śmiechałeś jak głupi jasio. Dalej się śmiejesz? Świadczy to tylko o Twoim poziomie ogarnięcia tematu. :-)

Fidel-F2 napisał/a:
Hmmm, chyba po to żebym nie musiał myśleć i gdy mnie kto zapyta miał co wkleić.

Jeśli chcesz we mnie wywołać poczucie winy że odwołuje się do źródła, a nie do 1000 i 1 ludowych porzekadał Fidela, to chyba Ci nie wyszło.


Fidel-F2 napisał/a:
Ja wiem, że dotknąłem Cię tym Lovecraftem ale spróbuj oddzielić obie sprawy.

Nie mogę, po prostu nie mogę. Najpierw Fidel rozbiłeś się o Lovecrafta a teraz o Twardocha. Dotyka mnie to, bo to smutne, trochę jak patrzeć na trzynogiego szczeniaczka uciekającego przed walcem. Który przegrywa. A później przegrywa znowu. Łezki nie uronię, ale piwo za poległych na zrozumieniu książki mogę wypić. Za Ciebie pije już 2 raz!
Fidel-F2 - 2012-12-09, 14:42
:
Ł napisał/a:
Kto ogarnął ten ogarnął.
Proponuję byś mnie oświecił skoro już się przyznałem do nie zrozumienia tej wyszukanej metafory.

Ł napisał/a:
To po co pytasz jak głupi? (cytuje: "I co to horyzontalizm i wertykalizm?").
Uważasz, ze to pytanie o znaczenie słów? :shock: Sądziłem, że użyłeś ich by przekazać jakąś myśl. I w kwestii formalnej. Możemy powstrzymać się od pieszczot w rodzaju "A Ty jesteś gupi"? Traktuję Cię jak inteligentnego człowieka, którym niewątpliwie jesteś. Co nie znaczy, że zjadłeś wszystkie rozumu i wszystko pojmujesz. Podobnie jak ja, i jeśli czegoś nie ogarniam to sie do tego przyznaję. I wyobrażam sobie, że możemy porozumieć się przy pomocy cynizmu i złośliwych szyderstw ale z pominięciem epitetów.

Ł napisał/a:
Albo dyskutujesz Fidel albo bawisz się w jakieś teatralne gesty. Tylko akurat mnie twój teatrzyk naburmuszenia nie jara.
Staram się, ale unikasz dyskusji jak ognia, czepiając się rzeczy nieistotnych w rodzaju dywagacji nad tym czy znam znaczenie słowa realizm.

Ł napisał/a:
Śmiałe założenie.
A Ty znowu swoje i w ten sam sposób. I znowu wygrywasz dyskusję prawda?

Ł napisał/a:
W czasie tej krótkiej dyskusji udowodniłeś że jesteś zwolennikiem brania wszystkiego na tak zwany chłopski rozum. Świat to konflikt - CO TU GADAĆ. Kobieta i facet, oczywiste, CO TU GADAĆ. Spoko, Twoje podejście do świata. Nie moje. Ja lubię sobie nad niektórymi rzeczami pomyśleć, a nie zatrzymywać się na mądrościach dziadka Zdzisia.
Nie wkładaj proszę w moje usta rzeczy których nie powiedziałem. Nie masz pojęcia czego jestem zwolennikiem i czy uznaję za stosowne pogadać i podumać. Wyjaśniam więc, że też lubię ale nie twierdzę, że to dumanie jest jedyne i wyjątkowe zwłaszcza jeśli idzie o tematy które zaprzątają ludzkość od wieków.

Ł napisał/a:
A poza tym wszystko już było w greckich mitach co nie? Nawet literackie obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii.
I to jest ta oryginalność Twardocha? Nie do końca łapię, kiedy jesteś ironiczny a kiedy na serio. Próbuję znaleźć gdzie jest to 'na serio' i w końcu jakoś wyłuskać w czym widzisz wielkość autora. Ale mi nie ułatwiasz.

Ł napisał/a:
Czy ja się czegoś wstydzę?
a co znaczy "Tylko cytowałem."? Czy nie "Przecież to nie moja wypowiedź tylko cytat. Odchrzań się."?

Ł napisał/a:
Dlatego napisałem później Autorzy ci jeszcze dosadnie sygnalizują, że nie można ich historii alternatywnych traktować realistycznie. A Ty się z tego śmiechałeś jak głupi jasio. Dalej się śmiejesz? Świadczy to tylko o Twoim poziomie ogarnięcia tematu.
Śmieję się bo tłumaczysz, rzeczy oczywiste. Jakim cudem można to traktować realistycznie? Siedzisz przy stole, z radia słychać pierwsze takty "Dziwny jest tten świat" a Ty z poważną miną obwieszczasz maluczkim 'To Niemen". Nie potrafię się nie śmiać w takich momentach. Miałem kiedyś kolegę z podobnym darem, nie jesteś czasem z Krasnegostawu?

Ł napisał/a:
Świadczy to tylko o Twoim poziomie ogarnięcia tematu.
Dziękuję

Ł napisał/a:
Jeśli chcesz we mnie wywołać poczucie winy że odwołuje się do źródła, a nie do 1000 i 1 ludowych porzekadał Fidela, to chyba Ci nie wyszło
Nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to bys sam coś wymyślił.

Ł napisał/a:
Nie mogę, po prostu nie mogę. Najpierw Fidel rozbiłeś się o Lovecrafta a teraz o Twardocha. Dotyka mnie to, bo to smutne, trochę jak patrzeć na trzynogiego szczeniaczka uciekającego przed walcem. Który przegrywa. A później przegrywa znowu. Łezki nie uronię, ale piwo za poległych na zrozumieniu książki mogę wypić. Za Ciebie pije już 2 raz!
Chyba nic nie poradzę, pozostaniesz w błogim samozadowoleniu. Czy nie jest tak, że niezachwiana wiara we własne osiągnięcia jest miara wielkości? Wątpią maluczcy. Rzeczywiście przy Lovecrafcie mnie rozwaliłeś i teraz tez serią celnych argumentów wytraciłeś mi tę marną szabelkę. Jedynie mej wrodzonej tępocie można przypisać fakt, że wciąż nie pojmuje w czym 'Wieczny Grunwald' jest wielki.
Ł - 2012-12-09, 15:43
:
Fidel-F2 napisał/a:
Proponuję byś mnie oświecił skoro już się przyznałem do nie zrozumienia tej wyszukanej metafory.

Nie zrozumiałeś, serio? To zacytuje Ciebie samego: " //ke? :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: //ke? ". Skoro narzuciłeś taki ton na starcie to gadajmy po Fidelowemu.

Fidel-F2 napisał/a:
Staram się, ale unikasz dyskusji jak ognia, czepiając się rzeczy nieistotnych w rodzaju dywagacji nad tym czy znam znaczenie słowa realizm.

Rzeczy to są jak najbardziej istotne. Nawet jeśli znasz znaczenie tego słowa to chyba niewłaściwie nim operujesz w kontekście tej rozmowy i tego konkretnego utworu. Albo masz jakieś inne znaczenie. Próbuje Cię zrozumieć ale ty się nabzdyczasz.

Fidel-F2 napisał/a:
Śmieję się bo tłumaczysz, rzeczy oczywiste. Jakim cudem można to traktować realistycznie?

Są historie alternatywne w których autor sygnalizuje że "TO MOGŁO SIĘ STAĆ" (realistyczne) i są takie w których sygnalizuje się "TO TYLKO TWÓJ MOKRY SEN". Wizje przyszłości prezentowane w Wiecznym Grunwaldzie, czy Księdze Wszystkich Godzin należą do tej drugiej grupy. Wątek ten rozwijam przedstawiając swoją klasyfikacje historii alternatywnych w której kryterium realizmu jest decydujące przy podziale: http://katedra.nast.pl/art.php5?id=5722

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
A poza tym wszystko już było w greckich mitach co nie? Nawet literackie obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii.
I to jest ta oryginalność Twardocha? Nie do końca łapię, kiedy jesteś ironiczny a kiedy na serio. Próbuję znaleźć gdzie jest to 'na serio' i w końcu jakoś wyłuskać w czym widzisz wielkość autora. Ale mi nie ułatwiasz.

Proszę bardzo o wymienienie kilku przykładów dzieł wobec których Wieczny Grunwald jest wtórny, zwłaszcza w kontekście napisanego przemnie zdania: obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii". Jak rozumiem dla Ciebie to żaden problem skoro ludzkość tłucze to od pradziejów.

Fidel-F2 napisał/a:
Czy nie "Przecież to nie moja wypowiedź tylko cytat. Odchrzań się."?
Nie. To znaczy że coś z czego śmiałeś się i szydziłeś bombardując emotkami i komentując: "Łaku, nie wysiliłeś się", to słowa nie moje a autora. Z którymi zresztą się zgadzam, uznaje za wartościową wskazówkę przy interpretacji utworu i dlatego je cytuje. Technika cytowania żeby się móc odcinać od tego Co się napisało nie jest mi tożsama.

Fidel-F2 napisał/a:
Chodziło mi o to bys sam coś wymyślił.

Rozmawiamy o książce. Powołuje się więc na książkę. Robienie intelektualnych akrobacji ku twojej podniecie nie leży w szerokości moich potrzeb i zainteresowań. Argument, niezależnie od jego twórcy jest argumentem - broni się sam. Jeśli nie potrafisz zbić argumentu a omijasz go na zasadzie "WYMYŚL COŚ SWOJEGO" to znaczy jedno - że nie potrafisz zbić argumentu. Fin, nic do dodania.

Ł napisał/a:
wciąż nie pojmuje w czym 'Wieczny Grunwald' jest wielki.

I tracisz na tym Ty. A nie Wieczny Grunwald. Uważam że lektura powinna być frajdą (czy to intelektualną czy biorąca się z emocjami nad fabułą) więc nie będę Ci młotkiem wbijał czemu WG jest wielki. Ograniczę się tylko do zbicia twoich zarzutów że to nic orginalnego.
Fidel-F2 - 2012-12-09, 17:02
:
' //ke? :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: :badgrin: //ke? ' - nie wiem czego tu nie zrozumiałeś, zwyczajnie wyśmialem ten bełkot
Ł napisał/a:
Skoro narzuciłeś taki ton na starcie to gadajmy po Fidelowemu.
gadajmy, ale staraj się bym Cię zrozumiał, choćby to i szyderstwo było

Ł napisał/a:
Nawet jeśli znasz znaczenie tego słowa to chyba niewłaściwie nim operujesz w kontekście tej rozmowy i tego konkretnego utworu.
znaczy na czym ta niewłaściwość polega?

Ł napisał/a:
Próbuje Cię zrozumieć ale ty się nabzdyczasz.
:shock: :?: gdybym się nabzdyczył to bym powiedział 'spierdalaj' a ja próbuję Cię zrozumieć z całych sił

Ł napisał/a:

Są historie alternatywne w których autor sygnalizuje że "TO MOGŁO SIĘ STAĆ" (realistyczne) i są takie w których sygnalizuje się "TO TYLKO TWÓJ MOKRY SEN". Wizje przyszłości prezentowane w Wiecznym Grunwaldzie, czy Księdze Wszystkich Godzin należą do tej drugiej grupy.
of course Mr Obvious ale ni o to pytałem

Ł napisał/a:
Proszę bardzo o wymienienie kilku przykładów dzieł wobec których Wieczny Grunwald jest wtórny, zwłaszcza w kontekście napisanego przemnie zdania: obnażenie mechanizmów działania narracji nacjonalistycznej (i innych - np. femistycznej) na postrzeganie historii". Jak rozumiem dla Ciebie to żaden problem skoro ludzkość tłucze to od pradziejów.
Mieszasz. Po pierwsze gdzie ja napisałem, że wtórny? Napisałem, że banalny. I sam sobie odpowiadasz. Wielkie mecyje, odkrył narrację nacjonalistyczną i obnażył. Nikt dotąd problemu nie ogarniał a tu wziął i obnażył. Musze być geniuszem bo to dla mnie jasne jak fakt, ze ludzie czasem postępują źle a czasem dobrze. A szczerze, to wydaje mi się, że takich geniuszy są całe pęczki.

Ł napisał/a:
To znaczy że coś z czego śmiałeś się i szydziłeś bombardując emotkami i komentując: "Łaku, nie wysiliłeś się", to słowa nie moje a autora.
co tylko potwierdza moje spostrzeżenia, forma, forma, forma, słowa, słowa, słowa, byle większe i dumniejsze, im więcej metafor i spazmów pogrążonych w fantasmagorycznym amoku tym lepiej, może nikt nie zauważy, że to tylko slipki

Ł napisał/a:
Z którymi zresztą się zgadzam, uznaje za wartościową wskazówkę przy interpretacji utworu i dlatego je cytuje.
domyśliłem się, bez znajomości tej cennej wskazówki co znaczy, że była niepotrzebna albo autor wątpi w rozgarnięcie czytelników, ludzki pan, pomógł zrozumieć

Ł napisał/a:
Technika cytowania żeby się móc odcinać od tego Co się napisało nie jest mi tożsama.
Z czym ta technika nie jest tożsama? Ci.

Ł napisał/a:
Rozmawiamy o książce. Powołuje się więc na książkę.
Powołujesz się na to co w oddzielnym komentarzu powiedział Ci autor. W takim sensie, rzeczywiście samodzielne myślenie nie jest konieczne. Autor powiedział, książka jest już w zasadzie zbędna, bo autor powiedział. Nie trzeba nawet jej czytać by wiedzieć co autor miał na myśli. Bo przecież powiedział co miał. Powiedział, że mokry sen, to mokry sen. Leżę i kwiczę. Z argumentem wbitym miedzy żebra.

Ł napisał/a:
I tracisz na tym Ty
No tracę, tyle mógłbym zyskać a tracę.

Ł napisał/a:
A nie Wieczny Grunwald.
No, on nie traci. Jest jaki jest.

Ł napisał/a:
Ograniczę się tylko do zbicia twoich zarzutów że to nic orginalnego.
Ok, zbijaj.
Ł - 2012-12-09, 17:12
:
Fidel-F2 napisał/a:
A szczerze, to wydaje mi się, że takich geniuszy są całe pęczki.

Ale nie dałeś konkretnych nazwisk i tytułów o które prosiłem. Dasz czy nie?
Fidel-F2 - 2012-12-09, 17:15
:
na poparcie czego?
Ł - 2012-12-09, 17:21
:
na poparcie tego "że takich geniuszy są całe pęczki."
Fidel-F2 - 2012-12-09, 17:42
:
przekonanie wewnętrzne, gdyby było inaczej musiałbym być kimś nadzwyczaj wyjątkowym, w co jednak szczerze watpię
Ł - 2012-12-09, 17:51
:
Czyli mimo iż twierdzisz że są "takich geniuszy są całe pęczki" nie potrafisz żadnego wymienić? (mam wrazenie że docieramy do sedna dyskusji)
Fidel-F2 - 2012-12-09, 18:04
:
niewielu ludzi znam na tyle by z nimi dyskutować na takie tematy, mogę wymienić kilku znajomych ale nie wiem czy ich nazwiska coś Ci powiedzą

a że całe pęczki? osobiście znam kilku ludzi którzy lubią tymianek, ale mam wewnętrzne przekonanie, że są ich cale pęczki, nie pytaj co każe mi tak sądzić, to wstydliwe
Ł - 2012-12-09, 18:07
:
Lol czyli zbliżamy się do pozainternetowych przekazów ustnych. WSZYSTKO JASNE. :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-12-09, 18:12
:
Ł napisał/a:
czyli zbliżamy się do pozainternetowych przekazów ustnych
lol

Ł napisał/a:
WSZYSTKO JASNE.
naturalnie, od samego początku, a czego się spodziewałeś? :shock:

zaraz, zaraz, co Ty zrozumiałeś?
Ł - 2012-12-09, 18:17
:
Że nie masz żadnych konkretów poza "wewnętrznymi przekonaniami" albo przemyśleń w gronie kolegów których nazwiska mi pewnie nic nie powiedzą. To o czym ty chcesz Fidel dyskutować, jakie kontrargumenty mam zbijać? Nic sobą w tej dyskusji nie prezentujesz, oprócz bzdyczenia i jojczenia że nie zrozumiałeś książki.
Fidel-F2 - 2012-12-09, 18:20
:
:mrgreen:

Ty tak na serio?
utrivv - 2012-12-10, 13:38
:
No to o czym jest ta książka? Ł mnie ignoruje to może ktoś inny odpowie?
You Know My Name - 2012-12-10, 13:52
:
Można mówić górnolotnie o kryzysie tożsamości narodowej, można "pójść za toporem" i powiedzić, że to o nieustającej wojnie niemiecko - polskiej, można wrzucić coś pod język i widzieć jedynie flesze nieustających bitew, można powiedzić, że to jest doskie i nie dociekać sensu tylko sycić się majstersztykiem formy, można wreszcie przekładać wszystko na kody i idee, sprzeczne ideologie, strzępki filozofii.
Można podejść też do całej książki filozoficznie i powiedzieć, że srał ją pies.
Wybór należy do Ciebie.
Napewno warto spróbwać.
Fidel-F2 - 2012-12-10, 14:16
:
utrivv, książka jest o dwóch światach które są jednocześnie jednym światem. O tym, że jesteśmy zwierzętami które żyją w świecie fizycznym i równocześnie umysłami żyjącymi w świecie idei. O tym, że te światy czasem mają fazę zgodną, czasem przeciwną a czasem nijak nie korelują. I przeczytać warto.
utrivv - 2012-12-10, 14:53
:
Dopisze ją (książkę) do listy do kupienia.
Ł - 2012-12-15, 22:04
:
You Know My Name napisał/a:
i nie dociekać sensu tylko sycić się majstersztykiem formy,
Moim zdaniem w tym przypadku fraza "the medium is the message" jest szczególnie prawdziwa. Forma nie jest tu tylko sportem, nie jest majstersztykiem przez swoje zdobienia treści, ona stanowi właśnie klucz do znalezienia sensu w całej, nieraz mętnie i mroczno podanej treści. Przykładowo te płynne przejścia między liniami czasu (totalna zmiana scenografii przy ciągłości fabuły) są wyraźną wiadomością że nie o dekoracje historyczna tu chodzi, że zadra w duszy Paszka wcale nie wynika z faktorów społecznych tego konkretnego kontekstu historycznego.

Tak więc dociekać sens jak najbardziej ale właśnie przez formę, formą i jeszcze raz formę. Jeśli się te rzeczy w przypadku Wiecznego Grunwaldu separuje to zwyczajnie się błądzi.

utrivv napisał/a:
No to o czym jest ta książka? Ł mnie ignoruje to może ktoś inny odpowie?

Nie ignoruje Cię. To znaczy nie bardziej niż innych. Po prostu masz głupiego awatara. Na dłuższą zwartą pisemną wypowiedź o czym jest WG zbiorę po kolejnej jego lekturze. Pewnie niedługo odświeżę mieszając z Morfiną.
Młodzik - 2012-12-15, 22:12
:
Ł napisał/a:
klucz do znalezienia sensu w całej, nieraz mętnie i mroczno podanej treści

Na mnie "Wieczny Grunwald" nie sprawił wrażenia trudnego w odbiorze, ale ja jestem prostym człowiekiem, więc możliwe, że coś mi umknęło.
Akurat mnie od pierwszych stron WG przywodził na myśl "Trans-Atlantyk" i przez pryzmat tej powieści właśnie patrzyłem na dzieło Twardocha.
Ł - 2012-12-15, 22:26
:
Młodzik napisał/a:
Ł napisał/a:
klucz do znalezienia sensu w całej, nieraz mętnie i mroczno podanej treści

Na mnie "Wieczny Grunwald" nie sprawił wrażenia trudnego w odbiorze,

Ok. To co się dzieje według Ciebie w zakończeniu? : )
Młodzik - 2012-12-15, 22:59
:
Najprościej? Paszko trafia do Nieba :P .
No dobra, ale to brzmi trochę idiotycznie, więc trzeba szerzej.
Paszko od samego początku wypiera się chrześcijaństwa i brata się z czarnymi bogami, którzy pchają go w odwieczny konflikt polsko-niemiecki. (Do WG pasuje akurat i zacytowany przez ciebie "brudny sen nazisty", i moje spojrzenie przez pryzmat "Trans-Atlantyku". Dla mnie to była głównie krytyka takiego durnie pojętego patriotyzmu nacjonalistycznego, który opierał się między innymi na akcentowaniu różnic pomiędzy narodami). I tak Paszko przez te miriady lat trwa w tym konflikcie, choć jest zwyczajnie zmęczony. Na koniec przeżywa katharsis, uświadamia sobie, że zamiast walczyć, lepiej jest zwyczajnie porzucić konflikt, przez co odwraca się od czarnych bogów i odkrywa Jezusa z Maryją (podejrzewam, że Twardoch użył chrześcijaństwa jako metafory pokoju, a religii pogańskich jako brutalności i agresji). Wtedy też zaznaje spokoju.
Ł - 2012-12-16, 08:28
:
Młodzik napisał/a:
Dla mnie to była głównie krytyka takiego durnie pojętego patriotyzmu nacjonalistycznego, który opierał się między innymi na akcentowaniu różnic pomiędzy narodami).

To co z wersją przeszłości w której komuniści bronią Europę przed hordami Sternberga? Tam np. nie było kontekstu patriotyzmu nacjonalistycznego w ogóle. Co np. z jedną wersją Wiecznego Grunwaldu w której pojawia się rewolucja po stronach obu narodów i konflikt zmienia swoją oś na już nie-narodowy?

Młodzik napisał/a:
I tak Paszko przez te miriady lat trwa w tym konflikcie, choć jest zwyczajnie zmęczony.

Ta, umieranie po tysiąckroć bywa męczące. :P Odniosłem wrażenie że on jest zmaltretowany tym swoim wszechbytowaniem a nie "zwyczajnie zmęczony". :P

Młodzik napisał/a:
Najprościej? Paszko trafia do Nieba [...] Na koniec przeżywa katharsis, uświadamia sobie, że zamiast walczyć, lepiej jest zwyczajnie porzucić konflikt, przez co odwraca się od czarnych bogów i odkrywa Jezusa z Maryją (podejrzewam, że Twardoch użył chrześcijaństwa jako metafory pokoju, a religii pogańskich jako brutalności i agresji). Wtedy też zaznaje spokoju.

1. Nie wiemy czy Paszko trafił do nieba czy przestał istnieć (w stylu nirwany) czy jeszcze coś. Zakończenie jest otwarte. Wiemy że Paszko zakończył swoje wszechbytowanie a przy najmiej dotarł w nich do jakiegoś punktu zwrotnego.

2. Właśnie to porzucenie konfliktu nie jest takie oczywiste w sensie jakim go przedstawiłeś. Tekst odsyła w tym momencie do nauk mistrza Dobringera, z których wynika że "Sile przeciwstawić słabość a słabości sile". To nie jest doktryna pacyfisty która odrzuca konflikt jako taki - sam aspekt "przeciwstawiania" i przeciwstawienia to przeciw coś konfliktowego. Tu idzie raczej o zrozumienie i uświadomienie sobie o co tak naprawdę idzie gra i czemu trzeba zostawić za sobą "lepkie teorie" (nacjonalizm jako jedna z nich).

3. Nie jestem przekonany że Twardoch używa chrześcijaństwa jako metafory pokoju, skoro zaraz przed tym pisze o wojskach Jagiełły i Krzyżakach śpiewających pieśni Maryjne, każde w swoim języku przed bitwą. Mnie tam się wydaje że on w ogóle nie używa tam wątków chrześcijańskich jako metafory - on tam jest po prostu umieszcza przyjmując ich pozaracjonalne istnienie "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są". To chyba nie metafora już, nie?
Młodzik - 2012-12-16, 11:07
:
Ł napisał/a:

To co z wersją przeszłości w której komuniści bronią Europę przed hordami Sternberga? Tam np. nie było kontekstu patriotyzmu nacjonalistycznego w ogóle. Co np. z jedną wersją Wiecznego Grunwaldu w której pojawia się rewolucja po stronach obu narodów i konflikt zmienia swoją oś na już nie-narodowy?

A nie wiem, bo nie pamiętam, czytałem półtora roku temu. Ale też WG pozwala na tyle interpretacji, że chyba nie powiesz, że moja jest nieuprawniona? I tak po trochu się zbieram, by go sobie powtórzyć.
Ł napisał/a:
Młodzik napisał/a:
I tak Paszko przez te miriady lat trwa w tym konflikcie, choć jest zwyczajnie zmęczony.

Ta, umieranie po tysiąckroć bywa męczące. :P Odniosłem wrażenie że on jest zmaltretowany tym swoim wszechbytowaniem a nie "zwyczajnie zmęczony". :P

Ale przecież chodzi nam o to samo, choć prawda, wyraziłeś to dosadniej i lepiej.
Ł napisał/a:
1. Nie wiemy czy Paszko trafił do nieba czy przestał istnieć (w stylu nirwany) czy jeszcze coś. Zakończenie jest otwarte. Wiemy że Paszko zakończył swoje wszechbytowanie a przy najmiej dotarł w nich do jakiegoś punktu zwrotnego.

Skoro jest otwarte, to przecież każdy może snuć swoje domysły, nie? Na pewno wiadomo, że Wszechpaszko odszedł, przestał istnieć, itp. W każdym razie Paszko uwolnił się od niego.
Ł napisał/a:
2. Właśnie to porzucenie konfliktu nie jest takie oczywiste w sensie jakim go przedstawiłeś. Tekst odsyła w tym momencie do nauk mistrza Dobringera, z których wynika że "Sile przeciwstawić słabość a słabości sile". To nie jest doktryna pacyfisty która odrzuca konflikt jako taki - sam aspekt "przeciwstawiania" i przeciwstawienia to przeciw coś konfliktowego. Tu idzie raczej o zrozumienie i uświadomienie sobie o co tak naprawdę idzie gra i czemu trzeba zostawić za sobą "lepkie teorie" (nacjonalizm jako jedna z nich).

Bo i nie chodzi mi o prosty pacyfizm, tylko dokładnie to co napisałeś. Na swoją obronę mam tylko tyle, że poprzedniego posta pisałem na szybko i w stanie lekko wskazującym, więc pewnie stąd te niedomówienia :P .
Ł napisał/a:
3. Nie jestem przekonany że Twardoch używa chrześcijaństwa jako metafory pokoju, skoro zaraz przed tym pisze o wojskach Jagiełły i Krzyżakach śpiewających pieśni Maryjne, każde w swoim języku przed bitwą. Mnie tam się wydaje że on w ogóle nie używa tam wątków chrześcijańskich jako metafory - on tam jest po prostu umieszcza przyjmując ich pozaracjonalne istnienie "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są". To chyba nie metafora już, nie?

Nie pamiętam już tego fragmentu z bitwą, ale mam wrażenie, że chodziło w nim o wskazanie punktu wspólnego między obydwiema stronami.
Co do "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są", odebrałem to jako zdziwienie głównego bohatera, że nie wierzył w coś, co jednak było prawdziwe, ale faktycznie można nad tym przysiąść i jeszcze się zastanowić.
Ja bym jednak obstawał przy tej metaforze, bo Paszko spotyka Maryję dopiero po odwróceniu się od konfliktu.
Ł - 2012-12-16, 19:17
:
Młodzik napisał/a:
Ale też WG pozwala na tyle interpretacji, że chyba nie powiesz, że moja jest nieuprawniona?

To że dzieło pozwala na szeroką interpretacje nie znaczy że nie można tych interpretacji różnicować na uzasadnione-odczapiaste, głębsze-płytsze etc. Twoja intepretacja jest uprawniona w takim sensie że tak, masz prawo napisać cokolwiek. A ja mam prawo się do tego odnieść krytycznie, tak to działa, nie?


Młodzik napisał/a:
Ale przecież chodzi nam o to samo,

Możliwe, ale nawet jeśli mamy na myśli to samo to zrozum że musisz wyrazić to odpowiednio ponieważ nie czytam Ci w myślach. Dla mnie "zwyczajnie zmęczony" to jestem ja po pracy. A nieustanne umieranie w tysiącach linii historii to chyba jednak parę level wyżej. :mrgreen:

Młodzik napisał/a:

Co do "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są", odebrałem to jako zdziwienie głównego bohatera, że nie wierzył w coś, co jednak było prawdziwe, ale faktycznie można nad tym przysiąść i jeszcze się zastanowić.
Ja bym jednak obstawał przy tej metaforze, bo Paszko spotyka Maryję dopiero po odwróceniu się od konfliktu.

No to dalej nie rozumiem czy twierdzisz że postać Matki Boskiej wystepuje w tej powieści jako metafora czegoś tam, czy jako ontologicznie istniejący dla tego świata byt.
Młodzik - 2012-12-16, 19:42
:
W świecie przedstawionym Maryja jest jak najbardziej bytem. To czytelnik może ją zrozumieć jako metaforę czegośtam.
utrivv - 2012-12-17, 08:15
:
Młodzik napisał/a:

Nie pamiętam już tego fragmentu z bitwą, ale mam wrażenie, że chodziło w nim o wskazanie punktu wspólnego między obydwiema stronami.
Co do "bo tu ich nie ma na pewno a jednak są", odebrałem to jako zdziwienie głównego bohatera, że nie wierzył w coś, co jednak było prawdziwe, ale faktycznie można nad tym przysiąść i jeszcze się zastanowić.
Ja bym jednak obstawał przy tej metaforze, bo Paszko spotyka Maryję dopiero po odwróceniu się od konfliktu.

A może po prostu pokazanie że są jeszcze inne drogi których wcześniej nie brali pod uwagę?
Tak jak obecnie gdy wmawia się nam że albo PO albo PiS i nie ma nic innego?
Tak czy inaczej bardzo mnie zachęciliście.
Ł - 2012-12-25, 21:16
:
Ok, teraz widzę że Wieczny Grunwald to zżynka z Motorhead:


[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=vewOMBltXrk[/youtube]

I held the Iron Cross, first class with the swords
I marched with Hitler down the bloody road to war
I was at Jutland loading 'till the gun was hot,
Killed at Trafalgar without firing a shot

I was at Moscow, burning in my tank
I was at Shiloh, marching in the ranks
I was a Sturmbannfuhrer fighting in Berlin
I was a Russian hero dying for Stalin

I swung a saber and I was a young Hussar
I was a Cossack, fighting for the Czar
I was a Viking, Berserker from the North
A Roman Gladiator murdered just for sport

I was with Bonaparte I died at Waterloo
I was a Frankish Knight, a Polish Jew
I was a Spartan in the Trojan Wars
I was a warrior for Crazy Horse

Death or Glory, Death or Glory
March forever in the sound and fury
Death or Glory, Death or Glory
The Lone Survivor but no comfort for me
Death or Glory, Death or Glory
Executioner, Judge and Jury
Death or Glory, Death or Glory
Blood and Iron it's the same old story
Auf Stehen!!!

Ł - 2013-01-07, 21:35
:
Morfina skończona. Raczej zawodzik niż wzwodzik.
Jander - 2013-01-07, 21:37
:
Krótka piłka - lepiej Morfina czy Wieczny po raz drugi?
Ł - 2013-01-07, 22:07
:
Wieczny Grunwald jeszcze raz. Mniej treści więcej mięsa.
Romulus - 2013-01-16, 07:13
:
Twardoch zgarnął "Paszport Polityki" w tym roku :-P
MrSpellu - 2013-01-16, 10:03
:
No to jeszcze Paszport Polsatu i będzie git.
Ł - 2013-01-17, 21:55
:
Moja recenzja Morfiny: http://katedra.nast.pl/ar...czepan-Morfina/
Romulus - 2013-03-23, 13:48
:
W dzisiejszej "Wyborczej" duży i ciekawy wywiad z Twardochem. Lubię to :) I jego również.
Zajawka: http://wyborcza.pl/magazy...s_polskosc.html

Cytat:
Nie znoszę obnoszenia zbitej dupy na drzewcach jako powodu do chwały narodowej. Nie rozumiem polskiego kultu klęski.


A reszta bardzo ciekawa, o literaturze, śląskości, polskości, prawicy, lewicy. Dobre.[/quote]
Fidel-F2 - 2013-05-02, 10:14
:
Obłęd rotmistrza von Egern Cztery niezłe opowiadania. Jest tu wszystko czym autor będzie zajmował się później. Czyli przede wszystkim słabo mu idzie wątek rozważań nad absolutem, co jeszcze słabiej kontynuował w Epifanii.... Drugi wyraźny aspekt, znacznie lepiej zrobiony, to uwikłanie historyczne i, w kontekście, problem niejednoznaczności tożsamości narodowej. Poza tym nieźle buduje ludzkie historie i dramaty.
Urshana - 2013-08-26, 13:47
:
Długo wracałam do pisania o Morfinie i nie mogłam skończyć, ale wreszcie postanowiłam zatamować swój słowotok i na blog wrzucić tekst o powieści Twardocha. Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam: http://urshana.blox.pl/20...h-Morfina.html.
Romulus - 2014-09-27, 23:23
:
Podrzucam, bo fajny wywiad:
http://www.logo24.pl/Logo24/1,125389,16709554.html
Romulus - 2015-07-03, 22:50
:
Etos pisarza, to dla mnie jakaś infantylna paplanina dla inteligencików. Dlatego polubiłem Szczepana Twardocha za to, co zrobił: http://www.tvn24.pl/szcze...z,557072,s.html
To jest - polubiłem go na Fejsie. Bo powieści lubię od dawna :-P
Balt - 2015-07-04, 09:40
:
Trochę chyba zwykła zawiść. Twardocha powieści lubię i mam nadzieję, że jego kolejne książki będą równie świetne co poprzednie :)
Fidel-F2 - 2015-07-04, 13:34
:
Romulus, ale po co ta gadka? To jest temat z minusową wartością budzenia zainteresowania. Teraz proszę o news na temat, powiedzmy, Dlaczego Dukaj woli kiełbasę od boczku.
Romulus - 2015-07-05, 11:36
:
Bez tego oburzenia na Twardocha wśród ĄĘ literatów nawet bym nie zwrócił uwagi. Bo i na co? Ale kiedy słucham jakiegoś "etosowego" pierdzielenia panów i pań to brzuch zaczyna boleć ze śmiechu.
Fidel-F2 - 2015-07-05, 11:47
:
prawda, jaką miękką, zjełczałą parówą trzeba być, by w tej sytuacji wyskoczyć do T. z jakimikolwiek pretensjami
Kvothe - 2015-07-13, 13:17
:
Tutaj są wypowiedzi m.in. Chutnik, Dehnela, Rudnickiego i Szczerka. Bez "oburzenia ĄĘ literatów". I na tym mogłoby się to skończyć.
Ł - 2015-07-14, 09:50
:
My na katedrze wręcz przepowidzieliśmy ten temat 1 kwietnia: http://katedra.nast.pl/news.php5?id=21987 :mrgreen: Bardzo dobrze na Dzikiej Bandzie napisałeś o sprawie Ziębiński. Twardoch odcina kupon od inwestycji jaką poczynił w swój dandy-wzierunek. Inwestował sporo to i zwrot ma solidny, czy z zadatkiem to wie tylko on. Mnie tylko ciekawi na co liczy Jarosław Grzędowicz z swoją stylówką Starszego Leśniczego - bycie ambasadorem Lasów Państwowych?

Fidel-F2 napisał/a:
Romulus, ale po co ta gadka? To jest temat z minusową wartością budzenia zainteresowania. Teraz proszę o news na temat, powiedzmy, Dlaczego Dukaj woli kiełbasę od boczku.

O ile dobrze pamiętam swego czasu na Dukaja sarkałeś że odbierał Zajdla w porozciąganym t-shircie. Swoją drogą jak widziałem go rok temu na premierze teatralnego "Lodu" był już odstawiony na minimalistycznego inteligenta w niezłych oksach, więc i u niego dokonała się jakaś zmiana.
Fidel-F2 - 2015-07-14, 10:25
:
ale, że co? co ma piernik?
Ł - 2016-02-25, 11:13
:
Skończyłem Dracha. Dobra proza ale za dużo w tym koncepcyjnego recyklingu i remiksu wcześniejszej twórczości, szczególnie opek z "Tak jest Dobrze". Jedynym nowum jest zmiana stylu - na bardziej powściągnięty, zblazowany, "mimochodny", z smoka który śpi ale może się zbudzić i przypierdolić z "Gerda", na wyjebanenawszystkozaura.
toto - 2016-10-22, 13:58
:
Wywiad z Twardochem w Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej (za paywallem). Sam wywiad trochę czytalny, ale bez rewelacji. I trochę odeszła mi ochota na jego najnowszą książkę - nie ufam ludziom pasjonującym się boksem. I minus za nadużywanie wulgaryzmów w tej rozmowie, kiedy już nie były potrzebne. Jakby obojgu rozmówcom sprawiało dziecięcą radość publiczne przeklinanie. Albo jakby podczas głośnego czytania "Pana Tadeusza" na lekcji języka polskiego doszli do fragmentu ze srebrnym kutasem.
Romulus - 2016-10-23, 11:48
:
Przeczytałem ten wywiad i jest całkiem w porządku. To przeklinanie nie jest celem samym w sobie, a jest tego mało, w żaden sposób nie dominuje nad całością wywiadu. Twardoch ciekawie mówi o swojej bokserskiej pasji i choć sport w ogólności, a boks w szczególności zwisa mi i powiewa (że nawiążę do różnicy między chujem a kutasem :) ) - to czyta się o jego pasji z przyjemnością.
Fidel-F2 - 2016-10-23, 12:56
:
Twardoch to taki mientki fiutek. Czytać z nim wywiad? To nie lepiej podłubać sobie w uchu?
ASX76 - 2016-10-23, 13:06
:
Nie wiem i nie chcę wiedzieć, ale w uchu lepiej nie dłubać, żeby nie napytać se bidy typu zatkanie :-P
Plejbek - 2016-10-31, 22:34
:
Król jest u mnie tuż za twardochowym podium, co i tak stawia go w zdecydowanej czołówce przeczytanych przeze mnie premier 2016 roku. W porównaniu do ostatnich dwóch książek - prostszy, mniej metafizyczny, bardziej mięsisty, może za bardzo, nienaturalnie i niepotrzebnie wulgarny ale za to niesamowicie wciągający.

Tradycyjnie jak to u Twardocha, jest poszukiwanie tożsamości (narodowej, etnicznej ale i tej prywatnej, wewnętrznej), jest jakiś ponadczasowy i ponadludzki byt (którego rolę najmniej chyba rozumiem z wszystkich dotychczasowych nadistot Twardocha - albo może wepchnięty został na siłę, żeby tradycji stało się zadość), negacja istoty człowieka i jej roztopienie w zamazanych wspomnieniach, zakamarkach pamięci, konwenansach, stereotypach i brzuchu lewiatana.

A poza tym jest to mocna powieść osadzona w przededniu apokalipsy, w czasach żydowskiego dekadentyzmu, chaosu warszawskich ulic, burdeli, knajp i salonów 1937 roku, gdzie wszyscy siedzą jak na beczce prochu. I jest Twist! I mimo, że można się go domyślić w miarę szybko to i tak robi wrażenie.

Przeczytałem gdzieś opinię, że Twardoch się stępił bo wszedł na salony. Że Król napisany przez jakiegoś anonima byłby objawieniem, ale skoro to Twardoch to kurde, mogłoby być lepiej. Nie zgadzam się - ostatnia powieść Twardocha to nadal wysoka półka.
Rashmika - 2016-10-31, 22:51
:
Plejbek napisał/a:
Nie zgadzam się - ostatnia powieść Twardocha to nadal wysoka półka


IMO Król jest najlepszą jego książką. Twardoch jako autor się po prostu wygładził, nie robi męczących powtórzeń co dwa akapity dla podkreślenia oczywistych dobitności, poobtłukiwał swój styl z groteskowych i grafomańskich nadmiarów, przez co fabuła jest bardziej zwarta, klarowna i nudzi tylko jak pierdylionowy raz czytasz to samo o kaszalocie. Mogę się jeszcze przyczepić do zbyt szczegółowego i nachalnego relacjonowania scenografii, ale - choć nienaturalne w narracji - świadczy o tym, że risercz był rzetelny. Wulgaryzmy mnie nie dręczyły, pasowały do tego widzenia świata znakomicie.
Ze swojej strony polecam audiobooka, Maciej Stuhr pysznie go przeczytał.
Fidel-F2 - 2016-10-31, 23:05
:
Twardoch w końcu nauczył się pisać?
Plejbek - 2016-10-31, 23:13
:
Twardoch zawsze umiał pisać. Być może teraz nauczył się czytać. Nie wiem jeszcze czy to dobrze - na razie nic nie wskazuje na to, że źle.
Fidel-F2 - 2016-10-31, 23:18
:
Plejbek napisał/a:
Twardoch zawsze umiał pisać.
śmiała teza
toto - 2016-11-01, 16:51
:
Plejbek napisał/a:
Twardoch zawsze umiał pisać
"Obłęd rotmistrza von Egern". Szach-mat.
Fidel-F2 - 2016-11-01, 16:55
:
a potem jeszcze Epifania, gniot cudnej urody
Plejbek - 2016-11-01, 17:19
:
Taaa, zapomniałem, że Twardoch pisał przed Wiecznym Grunwaldem :)

Ja Sternberga nie zmogłem, fakt.
Rashmika - 2018-04-07, 15:09
:
No i drugi raz Twardoch jest posądzony o nadmierne inspirowanie się cudzymi dziełami. Nie czytałam rzekomego pierwowzoru "Króla", ale sobie z pewnością nadrobię.

http://www.rp.pl/Plus-Min...z-czytalem.html
Trojan - 2018-04-07, 17:06
:
Nie znam, nie czytałem ale z tego co widziałem T.Sz. i czytałem o T.Sz. to go nie trawię jako ludzia.
Z tego też powodu raczej nie przeczytam cokolwiek by napisał - ignorancja nie jest powodem do dumy i chwalenia się ale co mi tam. Człowiekiem jestem i nic co....

Rzadko zdarza mi się czuć antypatie tak zupełnie zaocznie :) do człowieka (nie mylić z politykiem)
toto - 2018-04-07, 17:19
:
A co takiego mówi/robi Twardoch, że go nie trawisz? Wielkim fanem nie jestem, ale do Twardocha jako człowieka mam podejście neutralna. Może lekko zazdroszczę, bo nie jestem ambasadorem Mercedesa w Polsce. A pisarsko wczesny Twardoch i Twardoch dzisiejszy to są dwie zupełnie inne galaktyki. Warsztatowo, ale i światopoglądowo.
Fidel-F2 - 2018-04-07, 17:52
:
Światopoglądowo to on się nadaje na krasnala do ogródka.
Romulus - 2018-04-07, 17:54
:
Twardoch odniósł się bezpośrednio i wyczerpująco do zarzutów pod adresem "Króla" https://www.onet.pl/?utm_...255b9ae&utm_v=2
Cytat:
W artykule zamieszczonym w "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński sugeruje, iż moja powieść "Król" w "zadziwiającym stopniu przypomina" powieść "Aniołowie umierają od naszych ran" Yasmine Khadry.

"W zadziwiającym stopniu przypomina"? Nigdy wcześniej o tej książce nie słyszałem, po rozmowie z Haszczyńskim skorzystałem więc z dobrodziejstw internetu, nabyłem e-booka i przeczytałem niezwłocznie powieść Khadry. I jestem Haszczyńskiemu wdzięczny: spędziłem czas z książką, która okazała się całkiem interesująca, ale nie przypomina mojego "Króla" bardziej, niż w ogóle książki czasem się przypominają, w stopniu wcale nie zadziwiającym.

Czy "Król" i "Anioły…" są jakoś podobne? Jakoś. "Król" podobny jest również do "Dawno temu w Ameryce", ponieważ opowiada o żydowskich gangsterach w latach trzydziestych, którzy wyrywają się z biedy, chadzają do prostytutek. Jest podobny również do "Olivera Twista", w którym sierotę przygarnia kryminalna szajka. Pod względem przemocy nie ustępuje "Iliadzie". Podobny jest również do filmu "Pamiętnik", ponieważ w "Królu" starzec opowiada historię swojego życia. "Król" podobny jest również do "Morfiny" niejakiego Twardocha, ponieważ bohaterowie mają złożone tożsamości etniczne, akcja zaś dzieje się w przedwojennej Warszawie. "Król" podobny jest również do "Bękartów wojny", bo Żydzi biją w nim faszystów i lubią pistolety.
Co łączy "Anioły…" i moją powieść? Haszczyński pisze o 10 podobieństwach. Cóż, jest ich o wiele więcej. Narratorzy obu książek są starzy, chociaż "Anioły…" opowiada bohater idący na śmierć, więc raczej jak w "Życiu Carlita", niż w "Królu". Akcja "Aniołów…" toczy się w latach dwudziestych i trzydziestych, tak jak "Króla", chociaż w mojej powieści wszystko, co istotne wydarza się w ciągu kilku tygodni jesieni 1937 roku, a "Anioły…" dzieją się przez całe lata dwudzieste i trzydzieste. Główny bohater jest bokserem i u mnie i u Khadry, chociaż wbrew temu, co napisał, chyba niezbyt dokładnie czytający Haszczyński, Turambo nie jest wagi ciężkiej. Turambo owszem korzysta z usług prostytutki i zakochuje się w niej (co często przydarza się w literaturze noir, vide "Sin City"), ale ich relacja jest zupełnie inna niż moich Jakuba i Ryfki, która owszem była zgwałcona w wieku lat 14, jak Aida, jednak w przeciwieństwie do Aidy nigdy nie była zamężna, siedziała za to w więzieniu, zabiła człowieka, kocha Jakuba (Aida Turamba nie). Jakub ma z nią romans, kiedy Ryfka nie jest już prostytutką, potem ją porzuca i tak dalej. Jest to zupełnie inna postać i zupełnie inna relacja między postaciami. A co do podobieństw, dalej, o których nie napisał Haszczyński? Turambo ma też rodziców. Jak mój Jakub. Ma również dwie ręce i dwie nogi. A także pije wodę. Jak Szapiro. Jeździ samochodem, jak mój Szapiro, chociaż dopiero pod koniec książki. Poci się na treningach. Poci się również na treningach bohater "Człowieka ringu", i tam też są lata trzydzieste i chyba też jeździ samochodem. W międzywojniu dzieje się również akcja powieści Sergiusza Piaseckiego, są tam też kryminaliści, samochody, kokaina, młodociane prostytutki. Pięćdziesiąt podobieństw. Piaseckiemu, swoją drogą, ukradłem słowo "maszyna" na określenie rewolweru, a Mackiewiczowi określenie "ty chuju rybi", do czego również skruszony się przyznaję.


Czego w "Aniołach…" nie ma: wbrew temu, co pisze Haszczyński, nie ma gangsterów ani półświatka, u mnie wzorowanych odlegle na autentycznych warszawskich gangsterach Tasiemce i Łokietku, gangsterem w "Aniołach…" nie jest też główny bohater, dla którego boks jest drogą do wyrwania się z odmętów biedy. Haszczyński pisze, że obaj bohaterowie są wielbicielami kobiet. No cóż, jak spora część męskiej populacji, ale akurat Turambo dotknął w życiu tylko dwóch i w obu się od razu zakochał, nieprzesadny więc z niego kobieciarz, w przeciwieństwie do Szapiry. Nie jest Turambo Żydem, nie jest weteranem wojennym, nie zbiera haraczy, nie ma żony, nie ma romansu, rozpolitykowanego brata, który ginie z rąk jego wrogów, nie ma dzieci, nie jest zawodowym przestępcą, nie przygarnia pod swoje skrzydła syna swojej ofiary, nie planuje wyjechać z rodziną do Palestyny, w ogóle ma tylko boks i dwie kobiety, w których się zakochuje. Nie ma w "Aniołach…" wielkiej polityki, zamachów stanu, nie ma żadnej politycznej intrygi, nie ma ulicznych demonstracji ani ulicznych walk, nie ma narkotyków, nie ma jedzenia ani alkoholu, nie ma niczego z tego, co stanowi o materii "Króla", nie ma również narracyjnego zwrotu akcji, który w "Królu" jest kluczowy.

Aby więc uznać "Anioły…", jak również inne wymienione tu książki i filmy za "dziwnie podobne" do mojego "Króla", trzeba uciec się do tego, co Umberto Eco nazwał interpretacją paranoiczną. W istocie, w tekście Haszczyńskiego pojawia się nawet mały spisek: Sonia Draga, polski wydawca Khadry, opowiadała w wywiadzie o tym, że być może jest moją daleką krewną! Pszypadek? Nie sondze! No więc jest zabawnie i ogólnie cieszę się z tej zaczepki, bo czego najbardziej potrzeba felietoniście to tematów, a to jakiś temat jest.

Panu Haszczyńskiemu polecam "Interpretację i nadinterpretację" Umberto Eco. Sam zaś wracam do pracy.

Nad kontynuacją "Króla", która ukaże się jak zwykle w Wydawnictwie Literackim. Od razu podpowiem: liczne w niej wątki i motywy pojawiały się już wcześniej w literaturze polskiej i światowej – to specjalna zachęta dla interpretacyjnych paranoików z wykładów Eco.

Rashmika - 2018-04-08, 19:54
:
Przeczytałam i jeśli o mnie chodzi, zarzuty o plagiat są z dupy. No chyba, że już od 2013 roku nikt nigdy nie może napisać książki o bokserze z lat 30, którym "opiekują się" gangsterzy i dziwki. Dwie zupełnie inne książki, przy czym Króla uważam za ciekawszą i bardziej dynamiczną.
Trojan - 2018-04-08, 21:39
:
Każdy czytacz fantastyki(a zwłaszcza fantasy) wie że takie zarzuty są z doopy wzięte. ;)
dworkin - 2020-04-08, 14:13
:
Chyba czas juz go przenieść do Literatury - https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,25854390,the-times-uznal-ksiazke-szczepana-twardocha-za-najlepsza-powiesc.html

Cytat:
"Król" Szczepana Twardocha został niedawno wydany w języku angielskim, czym chwalił się autor w mediach społecznościowych. Powieścią laureata Paszportu Polityki zachwycili się recenzencji z prestiżowego "The Times" - jednego z najważniejszych dzienników świata (...)

Reakcje zagranicznych recenzentów na tłumaczenie są w większości entuzjastyczne. Portal Publishers Weekly zachwala książkę Twardocha jako "kompulsywnie wciągającą", ale i "brutalną" i "fascynującą". Zauważają, że "dążenie Twardocha, by nieustannie spoglądać w przepaść wynosi tą porywającą powieść na wyrafinowane wyżyny".

Autor recenzji z Kirkus Reviews nie ma wątpliwości, że Twardoch jest wschodzącą gwiazdą polskiej literatury na międzynarodowych wodach. Nie ma wątpliwości, że lektura tej książki jest "niegodziwie czarująca", a do tego "zaskakująca" i równie "głęboko poruszająca" jednocześnie. Podkreśla, że fabuła napędzana jest bezlitosną energią i nie przestaje zadziwiać czytelnika przy każdej możliwej okazji.

Trojan - 2020-04-08, 16:07
:
ciekawe czy korzystają z kreatora zdań do recenzji...
bio - 2020-04-11, 00:56
:
Twardoch się ucieszy. Kurde, chyba przeczytam Twardocha. Mam coś. Dzieci też coś mają. A tam, se ściągnę. Twardoch się nie ucieszy. Wieczny Grunwald zabrała córcia. Długo oddaje. Ma po tacie.
Fidel-F2 - 2020-04-11, 07:34
:
Nie wiem jak rzeczy ostatnie, ale te wczesne prezentują go na poziomie drugiej, czasem trzeciej ligi, z czasem z jakim pomysłem. Jak Grunwald. Z pomysłem ale dwa razy za długi. Grunwald to najnowsza rzecz jaką przeczytałem. Dalej nie wiem, ale za autorem nie tęsknię. Może kiedyś.
ASX76 - 2020-04-11, 10:31
:
Twardoch się literacko rozwinął.
Fidel-F2 - 2020-04-11, 10:45
:
to możliwe, a intelektualnie?
MrSpellu - 2020-04-11, 17:37
:
Skończę Szczygła, to biorę się za Króla i Królestwo.
KS - 2020-04-14, 12:07
:
Będę musiał przeczytać coś tego młodego człowieka, by sprawdzić, czy za tym tsunami hajpu, jaki obserwuję w mediach, kryje się faktyczny talent, czy też tylko umięjetny dobór nagrodonośnej tematyki. Chyba ten Wieczny Grunwald z opisu brzmi najbardziej zachęcająco.
Romulus - 2020-04-14, 12:24
:
Wątpię, żeby chodziło wybór "narodonośnej" tematyki. Twardoch jest Ślązakiem. :) A "polskość" w aktualnym rozumieniu słowa (narodowo-srowo, katolsko-totumfackim-tumańsko-bylejackim) ma zwyczaj chłostać.
Rashmika - 2020-04-14, 12:25
:
Nie zaczynaj od Grunwaldu, jest przekombinowany i zniechęca. Twardoch jest strawniejszy od Morfiny, Króla bardzo lubię, Królestwo jest niepotrzebne. Można Dracha.
Romulus - 2020-04-14, 12:25
:
Rashmika napisał/a:
Nie zaczynaj od Grunwaldu, jest przekombinowany i zniechęca. Twardoch jest strawniejszy od Morfiny, Króla bardzo lubię, Królestwo jest niepotrzebne. Można Dracha.

Zasadniczo się zgadzam.
Aczkolwiek "Drach"? Nie dałem rady tego języka śląskiego przyjąć.
Fidel-F2 - 2020-04-14, 12:29
:
KS napisał/a:
Chyba ten Wieczny Grunwald z opisu brzmi najbardziej zachęcająco.
To weird fiction, prawdziwej opowieści tam nie ma, takie tam operowanie na agregatach, symbolach, kompleksach, pseudoparapsychohistorii i wygiętych dynksach. Jak lubisz to bierz.
KS - 2020-04-14, 12:40
:
Romulus napisał/a:
Wątpię, żeby chodziło wybór "narodonośnej" tematyki. Twardoch jest Ślązakiem. :) A "polskość" w aktualnym rozumieniu słowa (narodowo-srowo, katolsko-totumfackim-tumańsko-bylejackim) ma zwyczaj chłostać.

Romulus, nagrodonośna, i przecież nie o turbopatriotyzm mi chodziło ;)

I dzięki wszystkim za podpowiedź :) Zrezygnuję z Grunwaldu na rzecz Morfiny, jeśli mi zatrybi to wezmę się za Króla.
xan4 - 2020-04-14, 13:02
:
Drach jest najlepszy. Ale może dlatego, że ja też Ślązak i nie miałem kłopotu z czytaniem.
Morfina bardzo dobra, Król także, Królestwa nie udało mi się skończyć. Grunwald mocno pokombinowany.
Ogółem Grunwald, Drach i Morfina to ciągle to samo. Twardoch ciągle pisał tę samą książkę, ale trochę w innym wymiarze, dopiero Królem odszedł od tej tematyki.
fdv - 2020-04-15, 10:46
:
Ja bym sugerował najpierw Króla później można inne tytuły jak Królestwo, Morfina. Chociaż Dracha jeszcze nie przeczytałem to waham się bo wątpię żeby już ten autor mnie czymś zaskoczył.
KS - 2020-11-20, 20:06
:
Serial przyspieszył lekturę Króla. Nie chciałem psuć sobie czytania znajomością fabuły, a jednocześnie odkładać obejrzenia tak rozdmuchanego marketingowo serialu.
Zassało mnie. Przeczytałem książkę w kilka godzin, na jednym oddechu, jak to miałem w zwyczaju w pradawnych czasach. W moim wieku to wyczyn, jakbym w jedną noc zaspokoił trzy wygłodniałe milfy. To chyba komplement dla tej powieści. Spory, jak mi się zdaje.
Twardoch robi na mnie wrażenie pisarza, który intuicyjnie wie, w jakie uderzać struny, przy czym robi to z wprawą, biegłością muzyka, grającego na emocjach czytelnika. No i research - szapo ba.
xan4 - 2020-11-20, 20:45
:
W najnowszej Pokorze Twardoch wraca do dużej formy, bardzo dobra książka.
Rashmika - 2020-11-23, 10:21
:
Pokorę się dobrze czyta, ale to kolejna książka o tym samym gościu. Już mnie to nudzi.
Uther Doul - 2020-11-23, 16:19
:
Duzo w tym prawdy. Rozumiem autorskie fiksacje, styl, ale to dreptanie w miejscu, taki Orbitowski sie rozwinął, Malecki tez, a Twardoch od paru lat stoi.
Fidel-F2 - 2020-11-23, 19:12
:
Twardoch to nie jest wybitna persona.
Rashmika - 2020-11-24, 15:54
:
Uther Doul napisał/a:
aki Orbitowski sie rozwinął, Malecki tez, a Twardoch od paru lat stoi.


Orbitowski napisał chyba ze dwie dobre książki (Inna dusza, Kult), te wcześniejsze to straszne badziewy są. Małecki - dobry Dygot, coś tam jeszcze okej, i zaczął masakrycznie przynudzać brakiem pomysłu, zwłaszcza w Horyzoncie (bardzo kiepskie) i Saturninie (średnie).
Twardoch zwyczajnie spoczął na laurach. Może się ocknie, bo zarasta. Uważam, ze z tych 3 nazwisk ma najlepszy warsztat, ale zjadają go manieryzmy. Orbit goni mu po piętach, Żulczyk dyszy w kark.
Fidel-F2 napisał/a:
Twardoch to nie jest wybitna persona.
.
Mam w okrężnicy jaką on jest personą, hajtać się z nim nie zamierzam. Jak będzie dobrze pisać, to może nawet zgwałcić całe przedszkole
Fidel-F2 - 2020-11-24, 16:59
:
Miałem na myśli aspekt literacki.
Rashmika - 2020-11-25, 11:58
:
No popacz, myślałam, że chodzi o jakiegoś wypasionego mercedesa. Ta rzetelna opinia o aspekcie literackim płynie z wniosków po jakimś czytelniczym updacie z najnowszej twórczości Twardocha czy dalej bazujesz na wysrywach sprzed lat?
Fidel-F2 - 2020-11-25, 12:02
:
Nie wiem o czym myślałaś ale odpowiedziałaś z dupy.
ASX76 - 2020-11-25, 12:12
:
Fidel-F2 napisał/a:
Nie wiem o czym myślałaś ale odpowiedziałaś z dupy.


A "czytnąłeś" Pan "Króla" Twardocha? //pacnij
Rashmika - 2020-11-25, 12:24
:
Fidel-F2 napisał/a:
ale odpowiedziałaś z dupy.


Bo dupie odpowiadałam.
Fidel-F2 - 2020-11-25, 13:10
:
to już przestań, na co nam tu tyle bredni?
dworkin - 2020-11-25, 14:11
:
https://www.youtube.com/watch?v=0xoLwItaNtg

I przytkało Twardocha :DD
https://www.facebook.com/...220036934935322
Trojan - 2020-11-25, 14:37
:
ja wiem.... taka zła nie jest (jak na nasze warunki) choć widać że od razu chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - i machnąć od razu spota promującego turystykę w urokliwej naturalnej Polsce.
spodziewałem się jakiegoś dramatu a tu tylko dominująca symbolika: Maryśka z parasolem, żelazny krzyż okupanta, rolnictwo , wsi spokojna wsi wesoła i Warszawa.

mogło być gorzej.
czekam aż Twardoch ze swoją Autonomią zrobią własną reklamę
w sumie to nie wiem dlaczego miałbym ze swoich podatków utrzymywać
a) armię "urzędników" od promocji
b) firmę skolegowaną z ową armią
c) Twardocha, Szczepana
dworkin - 2020-11-25, 14:53
:
Toż to żenua spod znaku kupie drona i zatrudnie junior copywritera z Red is Bad.
KS - 2020-11-25, 16:46
:
Trojan napisał/a:
ja wiem.... taka zła nie jest (jak na nasze warunki) choć widać że od razu chcą upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - i machnąć od razu spota promującego turystykę w urokliwej naturalnej Polsce.

turystyka? a kto by chciał taki skansen z chujową pogodą zwiedzać? tym spotem można kurwa dzieci straszyć
Trojan - 2020-11-25, 18:16
:
no wiesz, w dobie covidu gdzie kurorta są passe...

dworkin - i tak jest lepiej niż myślałem.

ja się po prostu zastanawiam Po co komu ten Miś ?...[retorycznie]
Rashmika - 2022-10-30, 10:03
:
"Chołod" jest bardzo dobry. Twardoch, jak nie przesadza ze swoją nabzdyczoną manierą, to widać że jest mistrzem stylizacji. Po "Królu" ta książka leci u mnie na drugie miejsce ze wszystkich jakie czytałam tego autora i chyba najlepsza z tegorocznych w jęz.PL w ogóle. Bałam się że autor, jak Orbitowski, przechodzi okres rozmemłania, ale jest lepiej niż z "Pokorą". Wciągnęłam w jeden wieczór i połowę nocy, więc bardzo grywalne. Jak ktoś lubi tego autora, to bierzcie śmiało.
Młodzik - 2022-11-05, 18:36
:
Na Pokorę kląłem jak szewc przez jakieś 2/3 do czasu aż akcja przeniosła się na Śląsk. Twardoch ewidentnie nie czuł tematyki socjalistycznej i wypadła strasznie sztucznie. Śląsk - bardzo naturalnie i ciekawie. Problem w tym, że Twardoch jedzie na motywie obcego we własnym kraju przynajmniej od Wiecznego Grunwaldu i nic nowego w temacie nie dodał.