wiki napisał/a: |
Dobra niematerialne (intelektualne) to dobra występujące w obrocie cywilnoprawnym, nieposiadające postaci materialnej. Stanowią one wynik twórczości artystycznej, naukowej i wynalazczej. Problematykę dóbr niematerialnych regulują przepisy różnych gałęzi prawa np. prawa administracyjnego lub karnego. Cechą wspólną regulacji dotyczących poszczególnych dóbr niematerialnych jest ukształtowanie praw uprawnionych jako cywilnych praw podmiotowych bezwzględnych chroniących interesy osobiste i majątkowe. Własność intelektualna jest uregulowana w różnych gałęziach prawa. Zawiera konstrukcje typowe dla regulacji prawa rzeczowego, zobowiązań, a normy części ogólnej i prawa spadkowego stosuje się wprost do stosunków uregulowanych przez prawo własności intelektualnej. Podstawowymi jednak aktami prawnymi są:
W zakresie prawa własności artystycznej naukowej i literackiej (prawa autorskiego) – ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawa o ochronie baz danych; - W zakresie prawa własności przemysłowej – ustawa — prawo - własności przemysłowej oraz ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Do przedmiotów własności przemysłowej zaliczamy: projekty wynalazcze, w tym:
|
romulus napisał/a: |
Ściąganie i udostepnianie mp3 dałoby się łatwo ucywilizować wprowadzając coś na kształt ITunes w Polsce. Ale wytwórnie mają to gdzieś. A chętnie bym kupił taką piosenkę wybraną dajmy na to za 3 zł plus VAT. |
romulus napisał/a: |
Sorry, Łaku, że ci moze psuję koncepcję dyskusji. Ale to akurat temat, który mnie strasznie interesuje i sprawia jednocześnie dużo problemów. W następnych postach porozszerzam te wątki, które poruszyłem i które ty wskazałeś. Ale musze się do tego przygotować. Bo to materia trudna. |
Caesar napisał/a: |
Wytwórnie mają to gdzieś, bo ten głupawy mit, że mp3 prowadzi do spadku sprzedarzy płyt dawno upadł. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wydaje mi sie, ze nie wspomniala tez o tym czy producent filmu prawa te oplacil, szczerze mowie: nie wiem. Nie wiem jaki status prawnny maja dziela Sienkiewicza i kto jest ich wlascicielem. Wydaje mi sie jednakowoz, ze jezeli takie watpiliwosci by istnialy to bylibysmy juz po glosnym dosc procesie, czyz nie?? Zreszta bez wzgledu na status prawny dziel Sienkiewicza w Polsce nie zmienia to praw do rozporzadzania adaptacja/ekranizacja przez jej tworcow.
I troszke co innego zadeklamowac wiersz a co innego nakrecic film za "pare duzych baniek". I wklad i wizja nieporownywalnych rozmiarow. |
romulus napisał/a: |
W prawie cywilnym jest tak, że jeśli zbudujesz dom z cudzych desek i bez pozwolenia od właściciela desek to dom nie staje się własnością własciciela desek, ale ma on do ciebie roszczenie o zwrot wartości desek. |
Mag_Droon napisał/a: |
I troszke co innego zadeklamowac wiersz a co innego nakrecic film za "pare duzych baniek". I wklad i wizja nieporownywalnych rozmiarow. |
toto napisał/a: |
piractwa non profit (ale mi sformułowanie wyszło ), |
Mag_Droon napisał/a: |
czy kradziez na "potrzeby wlasne" |
Cytat: |
Chociaż większość fanów ściągało ostatnią płytę Radiohead za darmo, paradoksalnie, premiera "In Rainbows" przysporzyła grupie sympatyków. Sprzedaż wcześniejszych wydawnictw kwintetu wzrosła o ponad 35 procent w ciągu ostatnich czterech tygodni. |
toto w temacie Dukaja napisał/a: |
Kolejny felieton Dukaja. Tym razem o piractwie internetowym. Bez obrony tezy o okradaniu intelektualisty. I jeden fajny pomysł. Gdyby w sieci dało się kupować legalnie (wypożyczać) za niewielkie pieniądze wersje elektroniczne tworów kultury (książki, filmy), przy jednoczesnym dostępie do całości (dobra, wiele większej liczby niż obecnie, do całości dostępu chyba nigdy nie będzie) dorobku kultury (wysokiej i niskiej), zjawisko sieciowego piractwa znacznie by spadło. Dukaj zauważa (chyba nie on pierwszy), że często piracone są inaczej niedostępne (w racjonalnej cenie i przedziale czasowym) dzieła kultury masowej. Gdyby znikły te granice, zmalałoby zjawisko internetowego piractwa. Prosi także o odróżnienie piractwa w celach zarobkowych (kradzież i sprzedaż) od piractwa non profit (ale mi sformułowanie wyszło ), które pieszczotliwie nazywa pajęczarstwem. Więcej nie będę pisał, tylko zachęcam do lektury. |
Mag_Droon w temacie Dukaja napisał/a: | ||
buhahahaha, jezeli mam sto zlotych "na rozrywke i kulture" to moge za to kupic od biedy dwie siazki i plyte. Kradnac muze i e-booki z sieci, pozostaje mi zysk netto 100 pln. Jaki non profit????? Jezeli istnieje koszt alternatywy, mozna stwierdzic, ze istnieje tez przychod alternatywy. Piractwo non profit, ech, czegoz to ludzie nie wymysla aby nie powiedziec, ze kradna. W tym sie nie zgadzam z autorem felietonu, czy kradziez na "potrzeby wlasne" przestaje byc kradzieza??. Nie i dla samopoczucia nie warto wprowadzac eufemizmow, bo zaciera sie moralna granica. |
Mag_Droon napisał/a: |
Debiutanci nie mieliby szans zrobic kariery w ten sposob. |
Jaskier napisał/a: |
Kradnę, najczęściej muzykę i osobiście uważam że należy tego typu rzeczy nazywać po imieniu.
Najczęściej moja kradzież ogranicza sie do materiałów które z niewiadomych przyczyn nie są dostepne w naszym kraju. |
toto napisał/a: |
Dukaj...prosi także o odróżnienie piractwa w celach zarobkowych (kradzież i sprzedaż) od piractwa non profit (ale mi sformułowanie wyszło ), które pieszczotliwie nazywa pajęczarstwem. Więcej nie będę pisał, tylko zachęcam do lektury. |
Metro z 21 kwietnia 2009 napisał/a: |
Choć nie widzimy w tym nic złego, na wszelki wypadek nie chcemy do tego przyznać. Ściąganie filmów, muzyki, a przede wszystkim seriali to już nie tylko moda, ale w pewnych kręgach wręcz towarzyski obowiązek. To nowy element savoir-vivre'u - wynika z badań wykonanych na zlecenie "Metra".
W piątek w Szwecji zapadł pierwszy wyrok dotyczący piractwa internetowego. Czterech twórców największego portalu Pirate Bay udostępniającego linki do plików do ściągnięcia sąd skazał na rok więzienia i wysokie kary pieniężne. Komentarze po wyroku były jednoznaczne - "nie zawrócisz kijem Wisły". Bo, aby zatrzymać falę ściągania, trzeba by zaprzestać produkcji seriali. Chcemy znać losy bohaterów ulubionych seriali natychmiast. - Gdy na imprezie opowiadamy coś, na co inni czekają, to jesteśmy w centrum zainteresowania - mówi dr Jarosław Milewski, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i jeden z współautorów "Diagnozy internetu 2009" ("Metro" jest jej patronem medialnym). Piractwo zdaje się być powszechnie tolerowane, a wręcz pożądane, bo jeśli nie jesteśmy na bieżąco, nie brylujemy w grupie. Tak jak kiedyś nie wypadało nie pokazać się na głośnej teatralnej premierze, tak teraz obciachem jest, jeśli nie jesteśmy na bieżąco w "Lost". - Prawo także nie hamuje ściągania - dodaje Milewski. - Przypominam, że w Polsce karane jest tylko rozpowszechnianie, nie ściąganie filmów czy piosenek. Jeśli więc ściągamy film na swój komputer i tam go oglądamy, nie popełniamy przestępstwa - twierdzi. Dlaczego tak niewielu zadaje sobie pytanie o moralną stronę ściągania tego, za co się nie zapłaciło? Jak uważa dr Milewski, jedną z przyczyn może być następujące myślenie: skoro wielkie koncerny na nas zarabiają, to my też możemy je wykorzystać. Jest też druga strona medalu. - To z winy mediów ludzie nie wiedzą, ile kosztuje produkcja filmów, i dlatego z taką łatwością je ściągają - podkreśla Milewski. Jego zdaniem coraz więcej osób będzie miało dostęp do szerokopasmowego internetu, a skrupułów przeciwko ściąganiu coraz mniej. - Nie chce mi się czekać latami albo miesiącami na ulubiony serial. W telewizji denerwuje mnie polski lektor. Jeśli ściągnę serial, mogę go oglądać, kiedy chcę. Piszą na forach internauci-ściągacze. 30-letni Stefan kierownik w dużej firmie copywriterskiej wyliczył, że jeśli miałby kupić amerykańskie DVD z całą serią np. "Dr House" po zakończeniu emisji w USA, minąłby rok. Z internetu ściąga najnowszy odcinek w trzy godziny po emisji w USA. W swojej przeglądarce internetowej ma zakładkę z ramówkami telewizji, które emitują ulubione "Lost", "24" i "Dr House". Każdego dnia tam wchodzi i sprawdza, czy jest coś do ściągnięcia. Nie ma żadnych skrupułów. Z przeprowadzonych na zlecenie "Metra" badań wśród 24-34-latków "Pokolenie wyżu demograficznego" wynika, że ściągania z internetu nie traktujemy jako kradzieży. Z kolei z "Diagnozy internetu 2009" widać, że również programy komputerowe ściągamy bez zażenowania i właściwie nie interesujemy się, czy plik jest do pobrania za darmo, czy za opłatą. - Wymiana seriali generuje 50 procent ruchu wszystkich plików w internecie - mówi specjalizujący się w badaniach internetu dr Mirosław Filiciak ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Z jego analiz wynika, że coraz więcej młodych ludzi ogląda seriale telewizyjne nie w telewizorze, ale w internecie (aż 87 proc. osób do 24. roku życia). Dr Filiciak sugeruje, że w przyszłości młodzi ludzie, w TV będą oglądać już tylko newsy i sport, a filmy w większości będą ściągać z sieci. Na razie ściągacze wstydzą się do tego przyznawać. Nakręcony i opublikowany na www.popcorner.com przez Filiciaka film, w którym młodzi ludzie ściągający seriale z internetu opowiadają o tym, pokazując twarze, wywołał sprzeciw bohaterów. W filmiku opisują, jak np. oglądają seriale na laptopie w szpitalu, czekając na dziecko, czy specjalnie umawiają się na nocne seanse, podczas których potrafią obejrzeć cały sezon serialu. Nasz bohater Stefan nie chce ujawniać nazwiska, bo prawo jest na tyle płynne - jak mówi, że ktoś po publikacji artykułu mógłby wpaść na pomysł, żeby skontrolować mój komputer, a ja nie wiem, czy rzeczywiście nie mam tam czegoś nielegalnego. Co ściągamy? Najczęściej ściągany serial zagraniczny: "Dr House" - 48 proc. "Gotowe na wszystko" - 27 proc. "Chirurdzy" - 22 proc. "Prison break" - 21 proc. Najczęściej ściągane polskie seriale: "Świat według Kiepskich" - 27 proc. "Włatcy móch" - 26 proc. "Kryminalni" - 19 proc. "Według raportu firmy Symantec zajmujemy już szóste miejsce w światowym rankingu nielegalnie ściąganych plików. Polskę wyprzedza tylko USA, Wielka Brytania, Kanada, Hiszpania oraz Brazylia. A jeśli chodzi o liczbę ściąganych gier komputerowych, jesteśmy już drudzy na świecie". (za GW). Dr Jarosław Milewski sugeruje, że producenci powinni zastanowić się, jak skorzystać na tym, że ludzie tak masowo ściągają pliki. - Bill Gates na przykład uznał, że choć 85 procent oprogramowania Microsoftu w Chinach jest nielegalne, to dzięki temu opanował 90 procent rynku. |
Toudisław napisał/a: |
No i muzgi |
Mag_Droon napisał/a: |
Skoro już przesadzamy, to producent noży powinien płacić rodzinie zasztyletowanego |
Toudisław napisał/a: |
No i muzgi to jest dopiero kopiarka. Za fakt że mogę zapamiętać całą płytę jakiegoś zespołu |
Romulus napisał/a: |
Nowe/stare spojrzenie na ściąganie z sieci:
http://www.rp.pl/artykul/...tu-legalne.html Programy P2P nie chronią przed odpowiedzialnością. Ale są przecież już inne, kiedy ściągasz nie udostępniając jednocześnie? |
Cytat: |
Tylko za zgodą twórcy
Nie wszyscy prawnicy zgadzają się jednak z taką interpretacją przepisów. Część wskazuje na art. 35 ustawy o prawie autorskim, zgodnie z którym dozwolony użytek nie może godzić w słuszne interesy twórców, a masowe ściąganie plików z sieci za darmo uszczupla ich wpływy. Dodatkowym argumentem jest definicja utworu rozpowszechnionego, zgodnie z którą chodzi o udostępnienie go „za zgodą twórcy”. Skoro więc utwór trafił do sieci bez jego zgody, to dozwolony użytek osobisty nie wchodzi w grę. Taka interpretacja oznaczałaby jednak, że taka sama odpowiedzialność jak za ściąganie plików grozi za oglądanie filmów umieszczonych bezprawnie na YouTube czy za czytanie artykułów prasowych nielegalnie powielonych na stronach internetowych. |
Romulus napisał/a: |
Kwestią do interpretacji jest, czy powoduje to także szkodę na gruncie prawa cywilnego. Ale prawo cywilne ma to do siebie, że w odróżnieniu od prawa karnego nie musi być ściśle skodyfikowane. Liczy się to, czy strona zainteresowana w takim a nie innym rozstrzygnięciu jest w stanie udowodnić szkodę i związek przyczynowy między szkodą a zachowaniem naruszającego jej interes. I wszystko. DRM to inna kwestia - w postępowaniu cywilnym. |
Romulus napisał/a: |
Bo nie da się abstrakcyjnie wykazać szkody ) |
Cytat: |
zy ściągając plik z muzyką lub filmem z Internetu, powinienem się upewnić, że został tam umieszczony za zgodą uprawnionego? Co jeśli się okaże, że ktoś bezprawnie zamieścił utwór, a ja go ściągnąłem?
Xawery Konarski: Korzystanie z pobranych z Internetu plików z muzyką lub filmem nie wymaga zgody ich twórców. Jest ono bowiem dopuszczalne na podstawie przepisów o tzw. dozwolonym użytku osobistym (art. 23 prawa autorskiego). Bez znaczenia jest, czy materiały te zostały umieszczone w Internecie legalnie. Inaczej jest w niektórych państwach europejskich, np. w Finlandii. Tam warunkiem dozwolonego użytku jest pochodzenie utworu z „legalnego” źródła. Polski ustawodawca nie zdecydował się jednak na takie rozwiązanie. Z drugiej strony warto pamiętać, że dozwolony użytek osobisty dotyczy tylko rozpowszechnionych już utworów, a więc utworów udostępnionych publicznie za zezwoleniem twórców. Z tych przyczyn ściąganie z Internetu przedpremierowych filmów lub piosenek, umieszczonych w sieci bez zgody uprawnionych podmiotów, jest niedozwolone. |
utrivv napisał/a: |
Poprawcie mnie jeżeli się mylę że ten zapis może dotyczyć także starych, archiwalnych filmów/nagrań o ile nie były wyemitowane? |
wred napisał/a: |
typowy bełkot prawniczy... w jednym zdaniu mówi A a w drugim zdaniu mówi B... |
Beata napisał/a: |
Tomasz Kołodziejczak wypowiada się na temat czytania komiksów w Ępiku. |
Beata napisał/a: |
Tomasz Kołodziejczak wypowiada się na temat czytania komiksów w Ępiku. |
utrivv napisał/a: |
Artykuł o tyle spóźniony że w Empiku nie ma komiksów. |
Tixon napisał/a: | ||
Jak byłem ostatnio to jeszcze były? |
Fidel-F2 napisał/a: |
pies ogrodnika |
Fidel-F2 napisał/a: |
jasne, zburzyć wszystkie biblioteki |
wred napisał/a: |
Kupując sobie nowy komiks chce mieć dziewicze wydanie, żadne odciski palców w środku ani zmiętolenia mnie nie satysfakcjonują - nie kupuję takich. |
Toudisław napisał/a: |
Ponoć rysownik też musi jeść i płacić rachunki |
Toudisław napisał/a: |
Może i tak ale komiksy na Empikach traciły bo wielu je tam czytało i nie kupowało. Przy tak małych nakładach kilka setek czytaczy macaczy to już sporo i uderza po kieszeniach wydawców. |
wred napisał/a: |
Kupując sobie nowy komiks chce mieć dziewicze wydanie, żadne odciski palców w środku ani zmiętolenia mnie nie satysfakcjonują - nie kupuję takich.
A że często innych już nie ma dlatego mnie to wqrwia. |
Toudisław napisał/a: |
Komiks tez o wile łatwiej przeczytać na stojąco w sklepie niż książkę. |
Toudisław napisał/a: |
Tak samo mam z biblioteką. |
Toudisław napisał/a: |
Od czasu do czasu warto coś kupić nie tylko pożyczyć |
Toudisław napisał/a: |
Generalnie nie uważam żeby takie czytanie czy pożyczanie powinno być zakazane czy było by nie moralne ale jak się chce by wydawcy wydawali nie tylko popularne masowe serię to czasem trzeba coś kupić. |
Tixon napisał/a: |
Kupuj przez internet? |
Cytat: |
Gra, w którą gra właściciel zbroi - 21-letni mieszkaniec Olsztyna - to Metin2. Każdy z graczy ma w niej swoją postać, która w trakcie gry się rozwija. 21-latek i 17-latek nawiązali internetową znajomość i wymieniali się różnymi przedmiotami przydatnymi w grze.
W którymś momencie starszy chłopak zorientował się, że nie ma zbroi, której wartość wycenił na 500 zł. Kradzież zgłosił na policję od razu wskazując złodzieja. |
Tixon napisał/a: |
Nie widzę związku między jednym a drugim? |
utrivv napisał/a: |
Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku kradzieży ulega nie materialny przedmiot a informacja. W przypadku piractwa właściciel traci prawdopodobny dochód a w przypadku drugim prawdopodobną przyjemność/zwycięstwo. |
utrivv napisał/a: |
Obie kradzieże są podobne a podobieństwo polega właśnie na tym że właściciel nic materialnego nie traci. |
Tixon napisał/a: | ||
Spellu już pisał - człowiek ten poświęcił czas na zdobycie przedmiotu, który mógł sprzedać za materialną gotówkę. |
Tixon napisał/a: |
Czytaj uważnie. Poświęcając czas zdobył przedmiot, który ma określoną w gotówce wartość. |
Tixon napisał/a: |
Poświęcając czas zdobył przedmiot, który ma określoną w gotówce wartość. |
Spell napisał/a: |
Nie do końca. Nie wiem jak to wygląda w Metin2, ale w takim WoWie wyfarmienie niektórych przedmiotów (jak % drop rate niskim lub komponenty trudne do zdobycia/drogie) to często dziesiątki, a nawet setki godzin grania. Chłopak stracił więc przede wszystkim czas. A ten, jak wiadomo, jest cenny. |
Jander napisał/a: |
Czas stracił gdy zdobywał fikcyjny przedmiot, więc za obrobienie z czasu może winić siebie bądź twórców gry. |
MrSpellu napisał/a: |
Jak koleś dokonał wyceny (Jak mu wyszło 500zł? Tak itemek chodzi po aukcjach? |
MrSpellu napisał/a: |
i jak chce to uzasadnić przed sądem? Albo inaczej, kto będzie rzeczoznawcą?
|
Jander napisał/a: |
Czas stracił gdy zdobywał fikcyjny przedmiot, więc za obrobienie z czasu może winić siebie bądź twórców gry. |
Tixon napisał/a: |
Trochę nie na temat, ale ASX to, że Tobie coś nie sprawia przyjemności, nie odbiera komuś innemu zabawy właśnie w ten sposób. |
ASX76 napisał/a: |
Najprzyjemniej samemu go zdobyć/znaleźć w grze. Satysfakcja o wiele większa, a i świadczy o tym, że grajek nie idzie na łatwiznę, nie jest noobem. |
Ł napisał/a: |
http://ksiazki.wp.pl/tytul,Zakazane-zycie-motyli-czyli-dlaczego-sad-zabrania-sprzedazy-powiesci-o-znanych-polskich-podroznikach,wid,18273,wiadomosc.html?ticaid=1cca7 < co sądzicie o cenzurze/ochronie dóbr osobistych w III RP? |
Romulus napisał/a: |
Może więc w tym przypadku zawiodło jednak to, że nie mamy jeszcze doświadczeń z takimi pozwami przeciwko literaturze, czy - ogólnie - sztuce? Może takie procesy wymuszą niejako stosowanie tego typu "zabezpieczeń". Bo jeśli wydawca i autor od początku deklarują, ze to jest fikcja literacka, a zbieżność z realnymi wydarzeniami i osobami przypadkowa, niezamierzona - to za co ich pozywać? |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym po przeczytaniu uważnie artykułu (jestem zawsze sceptyczny, bo artykuł to nie akta sądowe i wielu aspektów sprawy tam może nie być), zastanawia sprawa udania się dziennikarki na wyprawę pod innym nazwiskiem. Nie wiem o co chodzi. Ale jeśli to jakiś pomysł wejścia incognito w jakieś relacje, wywołania ich by je potem opisać? Zwróćcie uwagę, że info, że to zbieżność przypadkowa i jedynie inspiracja itd. może w tym wypadku właśnie sugerować, że chodzi o coś co miało miejsce na prawdę. |
Romulus napisał/a: |
Autorka powieści jednoznacznie stwierdza, że autentyczne wydarzenia były dla niej inspiracją do fikcji literackiej. Na Lucyfera! Każdy film, każda książka wydawana w USA posiada takie zastrzeżenia! Nawet science - fiction! Wszystko po to, aby uniknąć procesu właśnie i wykładania kasy na prawników w takich sprawach. Czemu u nas to nie wystarczy? Czy zdrowy rozsądek w tej sprawie to tak wiele, o co można prosić? Nie tylko sąd, ale i samych poszkodowanych? |
Tixon napisał/a: |
Z drugiej strony przyczyną pisania pod innym nazwiskiem może być właśnie to, aby nie łączyć jej z wyprawą. Udała się na wyprawę, potem opisuje negatywnie jej członków - tu rozumiałbym podejrzenia. Ale wyprawa pod jednym nazwiskiem, pisanie pod drugim - to inna sprawa.
|
Tomasz napisał/a: | ||
Zaraz, zaraz, ja podejrzewam że pojechała na wyprawę pod nieprawdziwym nazwiskiem. Choć nie wiem jak by to miała zrobić. |
Romulus napisał/a: |
Przegrają. A już w ogóle będą mieli w plecy, kiedy wejdzie w życie SOPA a w Europie ACTA. Kilka ataków hakerskich nic nie znaczy. |
dworkin napisał/a: |
Hakerka jest tylko jedną z instancji niezadowolenia ludu, który dopiero w bojkocie osiągnął full damage. |
Cytat: |
Cztery osoby prowadzące Megaupload.com, w tym założyciel strony 37-letni Kim Dotcom (Kim Schmitz), zostali zatrzymani w Auckland w Nowej Zelandii na podstawie nakazu aresztowania wystawionego przez amerykańskie władze, pod zarzutem piractwa internetowego. Mają w piątek stanąć przed sądem, który rozpatrzy wniosek o ekstradycję do USA. Grozi im do 20 lat więzienia. |
Ł napisał/a: |
Dlatego te wszystkie zachowania trzeba intepretowac w kontekście ruchu społecznego a nie każde z osobna. A to co teraz widzimy to tylko początek - duża częśc potencjału tego ruchu sołecznego jest uśpiona (to znaczy są na nie, ale żeby coś zrobić to są za leniwi), ale w miare wprowadzania ograniczen będa się mobilizować. |
nerwowynerwus napisał/a: |
Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem przeczytany powyżej artykuł (jak i jeszcze kilka ciekawych do których mogę przesłać linki), ale z tego co rozumiem, to nagrywając filmik z gry (game play, let's play czy recenzje) w którym pokażemy nie tylko piękno danej gry, ale również skomentujemy jej braki, błędy bądź rzeczy które nam się w niej nie podobały i "wrzucimy" taki materiał na serwis typu youtube lub na własną stronę, to w myśl prawa firma która wydała taką grę jest w stanie bez mrugnięcia okiem nakazać nam osobiście lub poprzez właściciela strony/portalu do usunięcia przedmiotowego nagrania.
Druga sprawa to serwisy informacyjne. Wedle zapisów w ACTA serwisy będą zmuszone do usuwania wybranych treści o danym produkcie na wniosek właściciela. Czyli rozumiem, że po wprowadzeniu ACTA/SOPA/PIPA portale recenzujące np. gry lub sprzęt komputerowy lub serwisy wydające opinię na temat danego filmu/płyty muzycznej oraz serwisy (nawet te plotkarskie) publikujące załóżmy ośmieszające lub kompromitujące fotografie, bądź inne materiały na temat danej firmy, marki, osoby publicznej będą zmuszone do usunięcia zamieszczonych materiałów oraz mogą zostać oskarżone o złamanie prawa. Ja tak to rozumiem, jeżeli się mylę to bardzo proszę o jasne wyjaśnienie w której kwestii. ps. Mam jedynie nadzieję, że "dzień po" czyli 27 stycznia 2012 nie będę musiał oglądać w sieci artykułów oraz obrazków z napisem w stylu "26.01.12 - R.I.P Internet" |
astaldohil napisał/a: |
Ha! Czyli niepotrzebnie bywam czarnowidzem: http://www.bbc.co.uk/news/world-us-canada-16655272 Ale, jak widać z Megauploadem, nie potrzeba SOPA, PIPA czy innego skrótu, aby uwalić co potrzeba |
Sharin napisał/a: |
Mam tylko nadzieję, że jak 'brzydko wyrażę się' o książce (np. polskiego autora) to ten nigdzie mnie za zaskarży i nie będę musiał niczego usuwać. |
Sharin napisał/a: |
Mam tylko nadzieję, że jak 'brzydko wyrażę się' o książce (np. polskiego autora) to ten nigdzie mnie za zaskarży i nie będę musiał niczego usuwać.
W końcu mam prawo do własnych sądów |
gazeta.pl napisał/a: |
Trudno mówić o ataku hakerów. Żadne z zablokowanych stron nie zostały naruszone. Nie było próby włamania się na serwery, zmiany treści stron. To zjawisko wynika z ogromnego zainteresowania stronami. Mieliśmy kilka milionów wejść - powiedział w Radiu ZET rzecznik rządu Paweł Graś, komentując zablokowanie strony premier.gov.pl i sejm.gov.pl. |
Romulus napisał/a: |
Bo on wszystko nazywał przeciążeniem serwerów |
wred napisał/a: |
I te parę milionów wejść na sekundę ! to raczej nie sądzę, żeby naturalne takie zainteresowanie było |
Ł napisał/a: |
Ale to nie jest wysadzenie urzędu bombą. Ergo te ataki to w takim stopniu zagrożenie bezpieczeństwa elektornicznego państwa, w jakim stopniu Lepper wysypujący zboże na tory czy obrońcy Krzyża byli zagrożenie bezpieczeństwa państwa w ogóle. Znajmy miarę. |
Ł napisał/a: |
Przecież Graś mówił o kilka milionów wejść w ogóle, a nie na sekundę... |
wred napisał/a: |
Te owszem, ale ataki na infrastrukturę kolei np. albo bankową np. albo wojskową np. ? Owszem to są zasadniczo odrębne sieci ale czy to jakiś kłopot ? Hackerzy włamują się do elektrowni atomowych, wychwytują plany dronów z Pentagonu - myślicie, że nasze maleńkie państewko potrafi lepiej się zabezpieczać :D ? nie sądzę |
Ł napisał/a: |
Poza tym to nie była doba tylko parę wieczornych godzin. Dziś o 8.00 strona sejmu działała. o 10.00 już wszyscy wstają czytają newsy i znowu generują naturalny Ddos - strona leży znów. Najlepsze potwierdzenie. |
Ł napisał/a: |
Beato czy niedostępność strony sejmu wpływa jakoś na Twoje czy RP bezpieczeństwo? |
Beata napisał/a: |
Jednakowoż chodzi o wizerunek - jeśli tak łatwo wykopyrtnąć serwery najważniejszych organów państwowych, to znaczy, że to prowizorka jest. Na sznurek i pętelkę z drucika. |
Cytat: |
- Paweł Graś ujawnił cała bałamutną politykę informacyjną tego rządu. Nikt nie uwierzy w tłumaczenia rzecznika rządu - powiedział w "Kawie na ławę" w TVN24 Janusz Palikot, odnosząc się do słów rzecznika rządu, że nie było ataku hakerów, tylko "duże zainteresowanie stronami rządowymi". Zdaniem Palikota państwo "jest nieprzygotowane na taki atak". - Nie można sobie robić jaj - dodał szef Ruchu Palikota. Wtórował mu Witold Waszczykowski z PiS.
- Kilka miesięcy temu prezydent Komorowski wraz z szefem BBN obwieszczał, że jest przygotowana nowa doktryna bezpieczeństwa cybernetycznego Polski. Zostało szumnie ogłoszone, że to bezpieczeństwo jest zagwarantowane. I okazuje się, że kilka miesięcy później wszystkie serwery rządowe i administracji stoją. Polska wydaje się nieprzygotowana - stwierdził poseł PiS. |
gazeta.pl napisał/a: |
Niespełna godzinę po pojawieniu się w necie słów rzecznika rządu, przestała działać jego strona internetowa. Z forum Anonymous można dowiedzieć się, że atak na stronę rzecznika właśnie trwa. Następna w kolejności ma być strona prezydenta. |
Cytat: |
Do tej pory nie działały lub nie działają strony internetowe: pip.gov.pl, arimr.gov.pl, uzp.gov.pl, premier.gov.pl, knf.gov.pl, abw.gov.pl, pawelgras.pl, psl.org.pl, ms.gov.pl, abw.gov.pl, cbs.policja.pl, platforma.org, mon.gov.pl, prezydent.pl.
Większość ze stron jest co jakiś czas ponownie widoczna. Grupa Anonymous oświadczyła, że ujawni dokumenty dotyczące wielu polskich polityków, jeśli podpiszą oni porozumienie ACTA. Ponadto na twitterze pojawił się wpis, w którym Anonymous zapewnili, że będą atakować polskie strony rządowe do 26 stycznia. |
Cytat: |
120123.070109 <+hrhrhrhr> wylaczyli serwer ;]
120123.071050 <+hrhrhrhr> wiecie jakie bylo haslo? 120123.071052 <+hrhrhrhr> wjebalismy sie 120123.071055 <+hrhrhrhr> lamiemy hash 120123.071056 <+hrhrhrhr> a tu 120123.071058 <+hrhrhrhr> admin1 120123.071059 <+hrhrhrhr> ahahahahaa |
Ł napisał/a: |
Normalną obsługą sieci jest odświeżanie strony, nawet ciągłe - używanie takich programów nie, bo mają jednoznaczną intencje jaką jest zakłócenie działania strony. |
MarcinusRomanus napisał/a: |
http://www.avaaz.org/en/save_the_internet_action_center_b/?slideshow link do petycji przeciwko ACTA |
Cytat: |
Kiedy pobierasz sobie bezpłatną grę, gdzieś na świecie ginie kociak — tak coraz częściej szanowane firmy zajmujące się tworzeniem gier przedstawiają nam upowszechniającą się modę.
Konsumenci się cieszą, wielcy producenci zaś zauważają ogromny problem — małe, tanie, na szybko niejednokrotnie zrobione gry, których coraz więcej oferowanych jest nawet za darmo, sięgając do kieszeni konsumenta najwyżej poprzez sklep wewnątrz aplikacji. To świetna sprawa dla użytkowników komputerów czy smartfonów, giganci rynku dostrzegają jednak niebezpieczeństwo narastającego trendu. Namco Bandai otwarcie mówi, że ten kierunek w rozwoju elektronicznej rozrywki zabija przemysł. |
MrSpellu napisał/a: |
Na szczęście nie lubię kotów. |
wred napisał/a: |
Pewnie Hołdys lubi |
Cytat: |
Premier zapowiedział też, że rząd "w żadnym wypadku nie ustąpi wobec szantażu", za jaki uznał m.in. atak na strony internetowe administracji państwowej. Szef rządu zapewnił, że jak na razie nie możemy mówić o zagrożeniach dla funkcjonowania państwa.
Nie wyobrażam sobie, aby polski rząd, polski parlament, polski premier ustępował przed kimś, kto mówi: "nie podpisuj, bo inaczej opublikujemy kompromitujące dane o twoich urzędnikach". Tego typu metody uważam za niedopuszczalne - powiedział Tusk |
utrivv napisał/a: |
Podobno kradzione nie tuczy Obrazek Wnioskuję że Kim Schmitz jest jednak niewinny. |
Asuryan napisał/a: |
Dokładniej, tym bardziej że parotysięczne manifestacje (vide wczorajsza warszawska), określą jako kilkusetne... Co jak co, ale praktykę w kłamstwach to mają. |
Beata napisał/a: |
Jednakowoż zaniepokoiło mnie, że mojego oponenta nie zirytowała tajność procesu prac nad tym porozumieniem |
Cytat: |
Anna Streżyńska, (jeszcze) prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, na swoim profilu na Facebooku napisała, że większość nie odbiega od polskiego systemu prawa (czy raczej jak chce minister Boni - nie zmieni go), ale szeroko otwarte okienka są w art. 27 ust. 2, 3 i 4. Od najłagodniejszego: wspierania wspólnych wysiłków przedsiębiorstw na rzecz skutecznego zwalczania naruszeń, przez możliwość ustanowienia środków zaradczych skierowanych przeciwko ISP przy jednoczesnym zachowaniu uzasadnionych interesów podmiotu prawa autorskiego, aż do tego o czym MKIDN pisze, że to przecież fakultatywne, czyli ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, którego konto zostało wykorzystane do domniemanego (!) naruszenia. I szereg przepisów powiązanych o charakterze ogólnym w rozdziale II, które to jeszcze wzmacniają, dotyczących dochodzenia i egzekwowania.. W kolejnym wpisie skrytykowała podejście do danych osobowych użytkowników: MKiDN nie zauważył, że przekazywanie danych abonenta posiadaczowi praw to nie to samo co przekazywanie sądowi w sformalizowanym postępowaniu, w którym postawiono już udokumentowane zarzuty. |
Cytat: |
Artysta, dajmy na to z Burundi, nagrywa piosenkę, która na fali zainteresowania World Music robi umiarkowaną karierę w Europie, tj. jest parokrotnie grana w ciągu tygodnia przez kilka europejskich stacji. Artysta z Afryki powinien dostać za to pieniądze. Małe, ale w porównaniu z Afryką i jak na tamtejsze standardy, na tyle znaczne, że pozwoliłyby mu na godziwe życie. Tymczasem pieniądze te nie spływają ani do Burundi, ani do innych afrykańskich, azjatyckich i Bóg wie jeszcze jakich, krajów.
Co się zatem z nimi dzieje??? Narodowe organizacje praw autorskich zbierają je i na święta wyplacają 13-ki swoim członkom. |
Nowa polityka prywatności Google Chrome napisał/a: |
Ochrona prywatności nie zmienia się
Chcemy zapewnić Ci maksymalną przejrzystość i możliwość wyboru dzięki narzędziom, takim jak Panel Google czy Menedżer preferencji reklam. Nasze zasady ochrony prywatności pozostają niezmienione. Nigdy nie sprzedamy ani nie udostępnimy nikomu danych osobowych użytkowników bez ich zgody (z wyjątkiem rzadkich przypadków, np. po otrzymaniu uprawnionego żądania prawnego). |
MrSpellu napisał/a: |
(z wyjątkiem rzadkich przypadków, np. po otrzymaniu uprawnionego żądania prawnego). |
Asuryan napisał/a: |
Może warto zacząć się zastanawiać nad powrotem do pisania tradycyjnych listów? |
Asuryan napisał/a: |
Chyba najszybciej poszukam jakiejś innej wyszukiwark... |
makatka napisał/a: |
jakoś nie jestem zaskoczona....
http://www.internetblacko...wac-acta,0.html |
Beata napisał/a: | ||
Dzięki wielkie. Na tym blogu jest omówiona sprawa tego "telefonu z Hameryki", której nie mogłam w njusach znaleźć. |
Cytat: |
Art. 29. 1. Dla realizacji celu, o którym mowa w art. 28:
(...) 2) upoważnieni przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli mają prawo do: (...) i) przetwarzania danych osobowych, w tym danych, o których mowa w art. 27 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926, z późn. zm.2)), jeżeli jest to niezbędne do przeprowadzenia kontroli. |
Romulus napisał/a: |
Nasza władzunia zrobiła tyle dla utajniania swoich działań przed obywatelami, wprowadzania narzędzi kontroli i inwigilacji obywateli, że PiS mogłoby się przykryć ze wstydu. Bo nawet JarKaczowi nie śniło się pewnie wprowadzanie takiej kontroli, jak robi to rząd Donka pod płaszczykiem przyjaznych tradycyjnie mediów
Brzmi to oszołomsko, ale jeśli się oglądało medialne przekazy dotyczące protestom przeciwko ACTA to miało się wrażenie, że winni są kibole i PiS. A Donek, ojciec narodu zamiast pierdzącego farmazony Gajowego jawił się jako ojciec besztający rozwydrzone dzieciaki To i mamy taki matrix, że władzunia robi, co jej się podoba. Bo opozycja to banda smoleńskich głąbów. A media boją się PiS jak diabła i wolą oświecony terror Donka, niż szarpnięcie cugli demokracji JarKacza. To i tak się to wszystko potem kończy. |
Romulus napisał/a: |
Więc cóż z tego, że kilku gamoni z PiS głosowało za ACTA |
Asuryan napisał/a: |
I z czytaniem postów poprzedzających Twoje też masz problemy |
Romek napisał/a: |
Po ich przeczytaniu zrobiłem rachunek "sumienia". Przejrzałem moje serialowe zbiory. I cóż się okazało. Tylko jeden serial, tj. "Kompania Braci" wszedł w moje posiadanie, ponieważ najpierw obejrzałem go w telewizji, czyli "legalnie". Wszystkie inne (wszystkie!), które posiadam trafiły do mnie tylko dlatego, że najpierw widziałem "nielegalnie" je za pośrednictwem sieci, albo ściągnięte albo obejrzane online (za friko, ofkorz).
|
Cytat: |
Do dosyć zaskakującego wyznania doszło ze strony Ministra Administracji i Cyfryzacji. Michał Boni w wywiadzie dla Moniki Olejnik był uprzejmy stwierdzić: Ja u siebie w domu poprzez świat internetu kontaktuję się z różnymi rzeczywistościami, także muzyczną, którą sobie ściągam, i filmową [...]. Kontynuując wypowiedział się o zasadzie „dozwolonego użytku”: Oczywiście kiedy to się dzieje na skalę komercyjną, ktoś tym handluje to trzeba go ścigać, natomiast jeśli to się dzieje indywidualnie to oczywiście nie powinno być żadnego poczucia zagrożenia. |
Cytat: |
intymnie użalił się wskazując palcem swoją żylastą szyję. – Proszę mi wierzyć, już w piętkę gonię! |
KIG napisał/a: |
Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom. |
Romulus napisał/a: |
Brzmi to oszołomsko, ale jeśli się oglądało medialne przekazy dotyczące protestom przeciwko ACTA to miało się wrażenie, że winni są kibole i PiS. A Donek, ojciec narodu zamiast pierdzącego farmazony Gajowego jawił się jako ojciec besztający rozwydrzone dzieciaki To i mamy taki matrix, że władzunia robi, co jej się podoba. Bo opozycja to banda smoleńskich głąbów. A media boją się PiS jak diabła i wolą oświecony terror Donka, niż szarpnięcie cugli demokracji JarKacza. To i tak się to wszystko potem kończy. |
dworkin napisał/a: |
Ogłasza się pełną mobilizacje medialną. Należy powstrzymać Kaczora z użyciem wszelkich dostępnych środków. |
wred napisał/a: |
a to, że media są spolaryzowane i jedni Kaczora lubią a inni nie wiadomo nie od dzisiaj |
wred napisał/a: |
żeby mieć jaki taki realny obraz rzeczywistości trzeba się opierać na kilku źródłach i uśredniać. |
wred napisał/a: | ||
Co i tak nie zmienia mojego zdania nt PISu i Kaczora |
dworkin napisał/a: |
Albo niszówki jak "Nasz dziennik" i "Gazeta Polska" (bardzo po stronie PiS-u)? Czy zupełny plankton prawicowej blogosfery? To są te przeciwwagi dla oglądanej przez miliony telewizji? A może TV Trwam (już niedługo)? |
Romylus napisał/a: |
nasz polski Orban |
Romulus napisał/a: |
To kto lepszy? Ten, kto ma odwagę publicznie powiedzieć "sorry, to był błąd", czy nasz premier, który idzie w zaparte? |
Cytat: |
Swoją drogą wieść gminna niesie, że MegaUpload wcale nie został zamknięty w ramach walki z piractwem. Kim Dotcom podobno przygotowywał grunt pod usługę innego typu — platformę umożliwiającą muzykom udostępnianie i sprzedaż swoich utworów z pominięciem wydawców, organizacji kontrolujących rynek w różnych krajach (RIAA, MPAA, ZAiKS i podobne). Oczywiście koncerny płytowe nie miały ochoty pozwolić na coś takiego, więc ruszyła ofensywa na MegaUpload. Szkoda, bo artyści niezwiązani z wytwórniami płytowymi dzięki takiej platformie otrzymywaliby do 90% przychodów ze sprzedaży piosenek i nie musieliby się tym z żadną organizacją dzielić. |
Asuryan napisał/a: |
Swoją drogę ciekaw jestem na ile można by zaskarżyć USA za skasowanie legalnych plików zamrożonych (a z czasem pewno skasowanych) z Megaupload. |
Luinloth napisał/a: | ||
|
wred napisał/a: |
Użytkownicy pobierają sobie pliki od siebie nawzajem... - czy sędziowie w Szwecji to idioci ? |
ASX76 napisał/a: |
Co Wy tu o jakichś mapach... Nie czas żałować szczawiu, gdy płoną lasy!
Spotkałem się z czymś takim: http://kwejk.pl/obrazek/897963/decyduj,o,acta.html Jakieś komentarze? |
Vagla.pl napisał/a: |
Składając podpis pod umową międzynarodową rząd RP przyjął pewne zobowiązanie i ono ma wpływ na to, co Polska będzie mogła lub czego nie będzie mogła w takim stanie rzeczy zrobić. Rząd po prostu zobowiązał się do działania w pewnej lojalności do tekstu podpisywanego traktatu. Oczywiście wiadomo również, że wiele zależy od Unii Europejskiej, bo jeśli w UE proces ratyfikacji nastąpi, to Rzeczpospolita Polska albo będzie musiała wystąpić z UE (co się pewnie nie zdarzy), albo te przepisy ACTA, które leżą w sferze wyłącznej kompetencji UE, przyjąć. Bez ratyfikacji w Polsce mogą co najwyżej nie obowiązywać przepisy karne zebrane w odrębnym rozdziale. Cieszę się, że Pan Premier przyznał rację tym, "którzy od początku twierdzili, że konsultacje nie były pełne" (listę osób w stosunku do których Pan Premier może wnioskować do Pana Prezydenta o najwyższe odznaczenia państwowe prześlę pocztą ). Ale publiczne ogłoszenie zawieszenia procesu ratyfikacji wcale nie kończy jeszcze sprawy w Polsce. |
Metzli napisał/a: | ||
|
makatka napisał/a: |
http://wiadomosci.wp.pl/title,Bedzie-przelom-ws-ACTA,wid,14222075,wiadomosc.html |
sanatok napisał/a: |
W debacie okazało się, że wszyscy są przeciwko i nie wiadomo, kto to chciał przepchnąć |
sanatok napisał/a: |
W debacie okazało się, że wszyscy są przeciwko i nie wiadomo, kto to chciał przepchnąć |
wred napisał/a: |
http://niebezpiecznik.pl/post/reakcja-policji-po-atakach-ddos-na-strony-sejmu/ |
wred napisał/a: |
przyjdą faceci w czerni / zdążę wyłączyć kompa / zapomnę hasła - mam prawo co może mi się stać ? Czy muszą mi udowodnić posiadanie czegoś ? Czy sam fakt zapomnienia hasła powoduje moją winę ? |
wred napisał/a: |
takie pytanko mam:
zaszyfruję sobie dane na dysku jakimś mega 50 znakowym hasłem w sposób absolutnie niemożliwy do złamania: http://www.pcpro.co.uk/ne...encryption-keys przyjdą faceci w czerni / zdążę wyłączyć kompa / zapomnę hasła - mam prawo co może mi się stać ? |
ASX76 napisał/a: |
2. Co Ci da wyłączenie kompa i "zapomnienie" hasła, skoro i bez tego chyba można dorwać się do twardego dysku, hę? Nie sądzisz chyba, że uda się tak tanio wykpić w żywe oczy? |
Romulus napisał/a: |
Co więcej, z faktu, że nie podałeś hasła nie można wyprowadzać obciążających cię domniemań typu "skoro nie podał hasła, to znaczy, że jest winny". Bo nie można nikomu czynić zarzutu, że korzysta z przysługującego mu prawa. |
utrivv napisał/a: |
Właśnie na takie okazje te wszystkie szyfrowania mają zakładane backdoory. Pytanie tylko FBI/CIA tak łatwo się tą wiedzą podzielą? |
ASX76 napisał/a: |
Prawo prawem, a życiem życiem. Nigdy nie czytaliście/nie słyszeliście o policjantach "zmiękczających" klientów? Później jego zeznanie przeciwko Twojemu. Ale co mu udowodnisz, skoro żadnych śladów na ciele mieć nie będziesz? |
ASX76 napisał/a: |
OK, mogą nie mieć dostępu do Twego sprzętu, ale przecież jakieś ślady obecności/użytkowania w Sieci zostawiasz... Czyż nie da się w ten sposób dojść do tego, cóż tam za lewe kombinacje przeprowadzasz? |
wred napisał/a: |
Podejrzewam że komputer będzie długo niedostępny niezależnie od łatwości dostępu |
Romulus napisał/a: |
Ale tak naprawdę to można orzec przepadek całej jednostki nawet jeśli nie jest własnością sprawcy. |
Romulus napisał/a: |
Do czasu zakończenia postępowania. Prawomocnie. Więc albo do czasu aż uprawomocni się postanowienie o umorzeniu śledztwa/dochodzenia. Albo do czasu uprawomocnieia się wyroku. |
wred napisał/a: | ||
Czy np. można domagać się jakiś odszkodowań za utracone przychody gdyby sprzęt był firmowy ? Legalność czy nie legalność będzie określona dopiero na koniec postępowania przecież... Albo np. ktoś ma 2 komputery, jeden idealnie czysty do pracy, a na 2 kilka filmów, wpadają gliny i zawijają wszystko cokolwiek może łączyć się z siecią i wszystkie płyty, pendrive itd... Firma stoi... Nie robi się wstępnego audytu legalności na miejscu ? |
Romulus napisał/a: |
Dostawcy rzadko albo wcale takich danych nie udostępniają, co chyba wynika też z tego tekstu. Najlepiej w ogóle nie reagować na takie wezwania od podmiotów prywatnych. |
Cytat: |
Operatorem Portalu Chomikuj.pl jest spółka FS File Solutions Limited z siedzibą w Nikozji, Suite 4A, 4 Georgios Seferis Street, Ayioi Omologytes |
wred napisał/a: |
Szczególnie że portale pokroju Chomikuj są administrowane przez firmy zarejestrowane w różnych ciekawych zakątkach jak np. Cypr ;p |
MORT napisał/a: |
Od dość niedawna i właśnie z powodu takich pozwów o ile mnie pamięć nie myli. |
ASX76 napisał/a: |
http://tech.wp.pl/kat,1009785,title,Szybki-internet-z-inwigilacja,wid,14269123,wiadomosc.html
<--- Na co komu ACTA? |
Ł napisał/a: |
minimalnym parametrom gwarantowanym przez dostawcę usług określonym w umowie |
wred napisał/a: | ||
|
Kto ma prawo do śpiewu ptaków? napisał/a: |
Użytkownik ten nagrywa filmy przyrodnicze w różnych odległych, dzikich miejscach, mało jest więc prawdopodobne, aby przypadkiem nagrał jakiś odbiornik radiowy. Nie dodaje też ścieżek dźwiękowych. Niestety wszystko na nic. Przy uploadzie jednego z filmów otrzymał komunikat, że dźwięk z filmu narusza prawa firmy Rumblefish i w związku z tym wraz z filmem będą wyświetlane reklamy a dochód z nich trafi do Rumblefish. eeplox zgłosił protest, lecz Rumblefish odpowiedział, że sprawdził filmik i że prawa należą do niego. Dopiero gdy eeplox nagłośnił sprawę, firma Rumblefish przeprosiła i wycofała swoje roszczenia. Filmik można już normalnie oglądać. |
MrSpellu napisał/a: |
Byłoby miło. |
Cytat: |
miliard euro. Na tyle wycenił swoją pracę znany prawnik i dziennikarz Piotr "Vagla" Waglowski, którego tekst został przedrukowany przez państwowy Obserwator Konstytucyjny.
Sporny artykuł pojawił się na stronie Obserwatora w sekcji Debaty, zniknął jednak z serwisu gdy o naruszeniu prawa autorskiego zrobiło się głośno. Według Piotra Waglowskiego artykuł został zmodyfikowany, usunięto z niego wszystkie odniesienia do poprzednich jego publikacji. Co więc mówi na ten temat ustawia o prawie autorskim? Ustawa pozwala autorowi domagać się „[...] zapłaty sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu [...]”. Tak więc Biuro Trybunału Konstytucyjnego ma kłopot, bo zgodnie z cennikiem, internetowy dziennikarz w momencie publikacji utworu na stronach TK wyceniał swoje prace na miliard euro. Oznacza to, że może domagać się odszkodowania w wysokości 3 mld euro |
utrivv napisał/a: |
państwowy Obserwator Konstytucyjny. |
Cytat: |
Zatoka Piratów chce wysłać w powietrze wyposażone w odbiorniki GPS drony, które będą poruszać się kilka lub kilkanaście kilometrów nad powierzchnią ziemi. Jeszcze nie wszystko zostało opracowane, ale w założeniu w powietrze mają zostać wystrzelone obiekty o dwuznacznej nazwie LOSS (Low Orbit Server Station). Teoria mówi, że z wykorzystaniem nowoczesnej transmisji radiowej możliwe będzie uzyskanie transferów powyżej 100 Mb/s z każdej stacji znajdującej się bliżej, niż 50km. Na dronach mają znajdować się tanie minikomputery podobne do Raspbery Pi, które połączone w sieć stanowić będą proxy do łączenia się z serwerami TPB. Tą metodą właściciele Zatoki Piratów zabezpieczą się przed fizycznym odcięciem od sieci, gdyż bez samolotów zdjęcie proxy nie będzie wykonalne.
Ile to ma sensu? Pobór mocy komputera pokroju Raspberry Pi, odbiornika GPS i nadajnika radiowego nie będzie raczej większy, niż smartfona. (...) Wykonanie nie jest tu jednak najważniejsze. Sama idea wyniesienia serwerów w powietrze jest krokiem w przód w dystrybucji danych i nadaje dosłowności terminowi ukutemu w zupełnie „przyziemnych warunkach” — chmurze obliczeniowej. |
wred napisał/a: |
Brzmi ciekawie, ale chyba koszty ich trochę zjedzą |
Beata napisał/a: |
Znowu? Mało im było?
|
Sabetha napisał/a: |
Prawda?
Swoją drogą, to już zaczyna być męczące - dziad swoje, baba swoje... |
Beata napisał/a: |
Znowu? Mało im było?
Swoją drogą, ręki do akronimów to nie mają... |
Cytat: |
Przy tej okazji przypomnę jeszcze o TPP (Trans Pacific Partnership) — międzynarodowej umowie podobnej do ACTA. Według analityków porozumienie to może być groźniejsze, niż ACTA, gdyż narzuca ono rozwiązania prawne tam, gdzie ACTA jeszcze pozostawia pewną dowolność. Niestety analiza TPP opierała się na propozycjach Stanów Zjednoczonych związanych z TPP, gdyż dokument i negocjacje są tajne. Wiadomo natomiast, że TPP narzuci państwom, które podpiszą porozumienie, prawne „zachęcanie” dostawców usług do współpracy z posiadaczami praw autorskich. I tak, w miejscu, gdzie ACTA zaledwie dopuszcza przekazanie danych osobowych domniemanego „pirata” wytwórni filmowej, TPP to działanie zwyczajnie narzuci. Informacje na temat tego aktu można znaleźć na InfoJustice, który przeprowadził analizę. Tymczasem Stany Zjednoczone znów starają się negocjować po cichu. |
Cytat: |
Zgodnie z zapisami umowy (tak zwanego EULA, które przed każdą instalacją wszyscy machinalnie akceptują) nabytej w internecie gry nie mamy prawa nikomu odsprzedać i przekazać.
Takie rozwiązanie zostało zaskarżone do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który wydał wyrok nie po myśli koncernów. W ocenie sędziów zakaz odsprzedawania nabytych cyfrowo gier jest bezprawny i wszelkie wprowadzające go EULA są nieważne. Trybunał orzekł, iż gracze mogą przekazać dalej swój program, pod warunkiem, że swoją kopię zdezaktywują i uczynią "nieużywalną". |
iselor napisał/a: |
jakiś szczyl ściąga "pirata" Mass effect bo go nie stać. |
iselor napisał/a: |
Gdyby tu chodziło TYLKO o piractwo ACTA bym przełknął - wkurwia mnie gdy ja uczciwie zarabiający człowiek kupuję oryginały, a jakiś szczyl ściąga "pirata" Mass effect bo go nie stać. A gówno mnie obchodzi że go nie stać! Na ferrari też go nie stać co nie oznacza że ma isć kraść samochody. |
Tomasz napisał/a: |
Jakby ci przez to mieli skrócić czas grania w tego Mass effect |
Spell napisał/a: |
Kradzież Ferrari już niekoniecznie. |
Spell napisał/a: |
Wniosek: ma czas by grać w "pierdoły", ale już za te same "pierdoły" nie zapłaci. |
Jander napisał/a: |
Ta, doskonale to rozumiem. Na takie Team Fortress 2, mimo że gra jest free 2 play, to wydałem sporo kasy. I nie żałuję, bo mam już spędzone przy grze ponad pół tysiąca godzin i dalej świetnie się bawię. |
Jander napisał/a: |
To już redystrybucja dóbr, jak najbardziej pozytywna. |
Cytat: |
Producent popularnych na całym świecie komputerów i tabletów - Apple - domaga się unieważnienia znaku towarowego A.PL - jednego z największych polskich internetowych sklepów spożywczych.
W tej sprawie wystąpił już do Urzędu Patentowego RP. Amerykański koncern uważa, że obie nazwy są zbyt podobne, a polska firma żeruje na renomie znaków Apple. O sprawie poinformował portal Telepolis.pl. |
Cytat: |
Podprowadzone z Joe Monstera:
"Mam firmę, która produkuje męskie pozłacane kulki analne, dildo i wibratory. W zeszłym tygodniu dostaliśmy list od prawników Apple. Okazało się, że zdążyli wcześniej opatentować drogie zabawki dla pedałów. " |
Cytat: |
Microsoft has successfully patented using short, long or double clicks to launch different applications on "limited resource computing devices" - presumably PDAs and mobile phones. The US patent was granted on 27 April 2004. |
Cytat: |
In 1999 the online store Amazon patented the ability to make payments online with a single click of the mouse. |
MrSpellu napisał/a: |
Później główny PRowiec Wedla starał się |
Stary Ork napisał/a: |
Yup, kryzysowy PR, kiedy już gówno się rozlało i ludzie zaczęli używać wyrażeń w stylu "Kutasie Mleczko (TM)" i generalnie jechać Wedlowi po rajtach |
Cytat: |
Otóż decyzją panelu arbitrażowego WTO, ma ona prawo do zawieszenia praw ochrony własności intelektualnej i znaków handlowych podmiotów z USA, chronionych przez WTO na mocy układu TRIPS. W praktyce oznacza to, że Antigua ma prawo do legalnego udostępniania treści chronionych prawem autorskim, bez jakiejkolwiek rekompensaty dla amerykańskich producentów.
Od werdyktu minęło ponad pięć lat, nikt już nie sądził, że Antigua odważy się zrealizować swoje prawa. A jednak – serwis TorrentFreak donosi, powołując się na źródła związane z rządem karaibskiego państwa, że przygotowywane jest tam uruchomienie ogromnego medialnego hubu, sprzedającego „za grosze” amerykańskie filmy czy muzykę. Doradca rządu Antigui, pan Mark Mendel, miał to skomentować: Nie ma na świecie żadnej siły, która mogłaby nas przed tym powstrzymać, ponieważ mamy aprobatę ze strony władz międzynarodowej organizacji WTO. |
http://www.dobreprogramy.pl/Europejski-Trybunal-Praw-Czlowieka-Prawo-autorskie-koliduje-z-Prawami-Czlowieka,Aktualnosc,39099.html napisał/a: |
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że monopol praw autorskich koliduje z fundamentalnymi prawami człowieka zdefiniowanymi przez Unię Europejską oraz poza nią.(...)
Nie oznacza to, że pirata nigdy nie dotknie kara, ale oskarżycieli zatrudnionych przez wielkie wytwórnie dużo gimnastyki będzie kosztować wykazanie przed sądem, że skazanie samotnej matki trojga dzieci, która udostępniła jedną piosenkę, jest niezbędne w obronie demokracji |
Cytat: |
Serwis OdSiebie.com był polskim odpowiednikiem po trochu Rapidshare, ImageShack i YouTube. Powstał w 2007 roku i błyskawicznie zdobył popularność, w 2009 roku według Megapanelu miał 136 milionów odsłon miesięcznie, było podobno też kilku chętnych inwestorów. Serwis działał do 30 października 2009, kiedy to wrocławska policja zatrzymała jego twórców oraz administratorów i wyłączyła usługi. Wystarczyło wyłączyć serwery, ale prokuratura zablokowała również domenę, aż do początkowego oddalenia zarzutów, zablokowała również sprzedaż samochodów zatrzymanych i zabrała serwery, laptopa i inny sprzęt. Twórcy serwisu usłyszeli zarzuty, między innymi: pomocnictwo w nielegalnym utrwalaniu i rozpowszechnianiu filmów, nagrań i oprogramowania, groziło im do 5 lat więzienia.
Groziło, bo zostali uniewinnieni. Po widowiskowym zatrzymaniu twórców OdSiebie, konferencji zorganizowanej przez prokuratora, w której udział wzięli też przedstawiciele organizacji FOTA i ZPAV (oskarżyciele posiłkowi) i rozdaniu Złotych Blach za zamknięcie pirackiego serwisu, sprawa ucichła. Po wystosowaniu aktu oskarżenia nie było w ogóle o OdSiebie słychać. Żadnych konferencji, żadnych nagród… i żadnych informacji, że oskarżenie było bezpodstawne i sprawa powinna zostać umorzona z powodu braku znamion przestępstwa. Mimo starań prokuratury, sąd w dwóch instancjach uznał, że OdSiebie serwisem pirackim nie było (choć jeden użytkownik, który w wyniku dziwnych zabiegów oskarzycieli stanął przed sądem, istotnie dostał wyrok w zawieszeniu). |
Cytat: |
Jeden z mniejszych OZZ-ów, Kopipol, chroniący interesy wydawców podręczników i publikacji naukowych, zgromadził w 2012 roku od producentów i importerów kserokopiarek i innych urządzeń służących kopiowaniu ok. 14,3 mln złotych. Ile z tego trafiło do wydawców? Zaledwie 230 tys. złotych. Ponad 1,5 mln złotych „zjadły” koszty administracyjne. Co stało się z pozostałymi pieniędzmi, tego poza władzami Kopipolu nikt nie wie.(...)
OZZ (...) [uważa że] opinia publiczna może błędnie zinterpretować informacje o finansach tych organizacji. |
Cytat: |
chodzi m.in. o uelastycznienie prawa cytatu. Projekt zakłada, że będzie wolno przytaczać w całości rozpowszechnione utwory plastyczne i fotograficzne |