Zaginiona Biblioteka

Fantastyka polska - Andrzej Sapkowski - Trylogia husycka

Elektra - 2007-10-20, 10:09
: Temat postu: Andrzej Sapkowski - Trylogia husycka
Trylogia husycka to kolejne dzieło A.S.-a, stworzone po napisaniu Wiedźmina. Tym razem autor wziął na tapetę wojny religijne na początku XV wieku na Śląsku. Skoncentrował się na powieści historycznej, z pewnymi, nieznacznymi elementami fantastycznymi.

Cytat:
Trylogia składa się z:
1. Narrenturmu,
2. Bożych bojowników
3. Lux Perpetua


Przez część czytelników jest uważana, za gorszą serię od wiedźmina, nudną, z mniej interesującymi bohaterami, nieciekawą akcją (ileż ten Reynevan może uciekać?). Przez innych wręcz przeciwnie, zachwycają się opisem Śląska i interesującym przedstawieniem historii tego regionu.

A jak Wy myślicie? Mnie ta seria trochę rozczarowała. Nie porwała tak jak Saga o wiedźminie, irytował Reynevan, a nie znam Śląska na tyle dobrze, żeby sobie wszystkie tereny wyobrazić. Ale nie było aż tak źle. W Sadze czułam pewien niedosyt przy zakończeniu, tutaj nie bardzo. Powieści były w moim mniemaniu gorsze, ale wszystkie trzymały równy poziom. Ale nie wiem, czy miałabym ochotę na przeczytanie tego jeszcze raz.
Olisiątko - 2007-10-20, 11:34
:
Zacznę od tego, że nie trawię Wiedźmina i tak więc raczej nie powiem, że seria gorsza od Wiedźmina ;)
Osobiście do serii jestem nastawiony dosc neutralnie, nie powaliła mnie ale tez nie odrzuciła i lekko się ja przeczytało. Plusami dla mnie niewątpliwie jest miejsce osadzenia akcji czyli rodzimy Śląsk. Raczej nieczęsto akcje ksiazki fantasy umieszcza się w Polsce dawno, dawno temu (kilka wyjątków jedynie). Dodatkowym bonusikiem uznają bardzo ciekawa postać Samsona, aczkolwiek mało użytą.
Co wkurzało? Kilka rzeczy. Ten #%*#^ Reynevan który zachowywał się jak rasowy debil, gnał wszedzie gdzie się dało, obrywał i inni go musieli ratować. Na tym polega cała akcja książki... w kółka to samo. Jakby gość pomyślał czasem to seria skończyłaby się na 1 tomie.
Innym minusem jest... wydanie o_O Osbobiście przyprawiało mnie o atak frustracji czytanie książki wydanej na papierze prawie, że jak z biblii. Jedyne wydanie jakie mi sie podoba to to ze Świata Ksiazka, twarda oprawa itd. Mam 1 i 2 tom już tak, dokupię trzeci chyba bo ten co miałem mi ukradli o_O
W każdym bądź razie, serię zaliczyłem do ciekawostek do których można wrócic za nie wczesniej niż za 5 lat (Wiedźmina nie tkne przez 10 ;p), akurat się już tam coś pozapomina i da się przeczytać bez bólu.
makatka - 2007-10-20, 12:15
:
Mnie trylogia nie powaliła. Czyta się całkiem przyjemnie, ale nie na tyle, żeby za nią szaleć i chętnie sięgać po raz kolejny. Główny bohater jest w równym stopniu zabawny, jak irytujący. Książka, jak dla mnie, mogłaby się składać tylko z jednego tomu, który nie przyprawiłby czytelnika o narastające rozdrażnienie personą Reynevana, wobec którego można zywić uzasadnione podejrzenia, że wniosków z własnego postępowania nie wyciąga, a pojęcie nauki na własnych błędach jest mu kompletnie obce. Lektura ciekawa głownie dlatego, że osadzona w mniej lub bardziej znanych nam realiach historycznych.
Dhuaine - 2007-10-20, 12:28
:
Trylogia Husycka to imho niewypał, klasyczny przerost formy nad treścią --_- Widać, że Sapkowski włożył dużo pracy w odtworzenie Śląska, wypisanie wszystkich potrzebnych łacińskich cytatów i stworzenie podręcznego mini-indeksu ważnych person tamtego okresu, ale fabuły w tym za grosz. Równie dobrze można potraktować te książki jak encyklopedię. W dziwacznej formie, owszem, ale ilość niepotrzebnych informacji pasuje bardziej do opracowania naukowego niż do powieści przygodowej.
Fabułę można streścić tak: porwali go i uciekł, przy czym uciekł nie sam, ale z pomocą dobrych przyjaciół. Ba, dobrzy przyjaciele musieli go za uszy z kłopotów wyciągać, bo sam się w nie pchał. Na główkę. --_-
Główny bohater, Reynevan, w ogóle nie przypadł mi do gustu. Nie przepadam za nieuleczalnymi głupkami. W gruncie rzeczy, jedyną postacią, którą lubiłam do końca, był Szarlej.
Zakończenie - tragedia. Zero punktu kulminacyjnego, zero emocji, po prostu rzeczowe wypisanie w punktach tego, co miało się wydarzyć. Do tego całość nie trzyma się kupy - niektóre postaci zniknęły bez śladu.
Im dalej, tym gorzej :P Zdecydowanie wolę sagę wiedźmińską.
Tigana - 2007-10-29, 13:19
:
Z ostateczną oceną powstrzymam sie jak w końcu skończę tom 3 - tylko kiedy ja to zrobię //mysli Dla mnie wyznacznikiem jakości książki jest tempo, w którym ją czytam. I tak "wieżę Błaznów" przeczytałem na pniu, "dwójkę" w kilku ratach i po dłuższym przestoju, ostatni tom zacząłem i utknąłem koło 100 strony. Wniosek - im dalej tym gorzej. Owszem pod względem językowym wciąż jest świetnie, ale szwankuje scenariusz. Niestety powtarzalność sekwencji "porwali go i uciekł" jest zatrważająca i o ile w "Narrentum" jeszcze dało się to strawić, to w następnych tomach irytuje. Nie podobało mi się także ograniczenie występów Szarleja i Miodka w 2 i 3 tomie, a także zakończenie wątku "transformersów" - za szybko, za mało spektakularnie.
Geoffrey - 2007-10-29, 13:32
:
Trylogia Husycka jest wegług mnie całkiem przyzwoitym cyklem.
Czyli.. jest słabsza o kilka rzędów wielkości od cyklu Wiedźmina ;)

Według mnie jej podstawowe wady, to:
- świat pretendujący do miana rzeczywistego, oraz wynikające stąd uwikłanie Autora w spory ideologiczno - historyczne. W konsekwencji dość nahalne prezentowanie poglądów odautorskich.
- przerost formy nad treścią, pewna rozwlekłość cyklu.
- zbytnie "uprzygodowienie" - liczba niespodziewanych zwrotów akcji przypomina karuzelę - skutki także przypominają te z karuzeli ;)
- znacznie mniejsza dbałośc o postacie drugoplanowe.
- kiepskie zakończenie.

W skali od 0 do 10, daję 6.
Tigana - 2007-10-29, 13:36
:
Geoffrey napisał/a:
- zbytnie "uprzygodowienie" - liczba niespodziewanych zwrotów akcji przypomina karuzelę - skutki także przypominają te z karuzeli ;)

Imo ta książka słabo "zaskakuje" czytelnika. Wiadomo, ze jak główny bohater zostanie porwany to nie ma szans żeby parę stron dalej ktoś go nie odbił. A jak cieszy sie za długo wolnością to niechybny znak, że zaraz ktoś go zniewoli. W dodatku Sapkowski najpierw pisze, że jakiś gród nigdy nie został przez husytów zdobyty, a później opisuje próbę jego zdobycia (oczywiście nieudaną)
Maeg - 2007-10-29, 14:15
:
Próbowałem przeczytać Narrenturm trzy razy, za każdy razem przebijałem się w mękach przez kolejne strony, ostatecznie nawet za trzecim razem nie byłem wstanie się zmusić, żeby chociaż skończyć pierwszy tom. Nudziło mnie ciągłe wpadanie w tarapaty głównego bohatera i cudowne wychodzenie z nich. Nadzieje były wielkie ale na nich się skończyło. Cóż pewnie Sapkowski i tak nieźle na tej historii zarobił, może jakaś ekranizacja? ;)
Geoffrey - 2007-10-29, 14:25
:
Maeg napisał/a:
Próbowałem przeczytać Narrenturm trzy razy, za każdy razem przebijałem się w mękach przez kolejne strony,

Bo Narrentum jest trudna.
Nasycenie średniowieczem jest dość intensywne i nie czyta się tego gładko.
Ale akurat pierwszy tom ma chyba najciekawszy klimat, właśnie ze względu na tę "średniowieczność".
Nieodparcie kojarzyła mi sie ona z "Imieniem Róży" Umberto Eco, w której "średniowieczność" została wzmocniona do granic strawności.
Tyraela - 2007-10-29, 18:20
:
Powiem z dumą, że Narrenturm przeczytałam jako ebooka. Zajęło mi to miesiąc. Tylko dlatego, że z kompa. W sumie pierwsza część nie była taka tragiczna, ale nie ciągnęło mnie do następnych. W sumie to podpisuję się pod pierwszym postem Tigany, im dalej w las tym ciemniej. Lux Perpetuę doczytałam już na siłę i nawet nieszablonowe zakończenie nie uratowało tragicznej całości ;P
Kiedyś Elektra mnie pytała, dlaczego czytam coś, co mi się nie podoba. 1) lubię kończyć cykle 2) mam nadzieję, że jednak się poprawi i nie zniechęcam się szybko 3) jestem masochistką czytelniczą ;P
wred - 2007-10-29, 18:38
:
A mi się podoba. Nie powaliło mnie tak jak Wiedźmin. Ale to nie wiedźmin. Inny bohater, inny styl jego prowadzenia, o czym innym książka. Doceniam język, doceniam łacinę, wysiłek włożony w uwiarygodnienie i umocowanie historyczne powieści. Przeczytałem wszystko. Jak zwykle niecierpliwie oczekiwałem na kolejny tom. Przeczytałbym nawet jakby było 3 razy gorzej napisane :D, bo lubię kończyć co zacząłem i lubię ASa. Scenariusz może odrobinę kulał, zakończenie nie do końca mnie urzekło (chociaż nie pamiętam już detali), ale pisane z rozmachem. Może kiedyś sobie odświeżę cykl.
Tyraela - 2007-10-29, 18:47
:
wred napisał/a:
Doceniam język

Z językiem się zgodzę. Nie raz już to powiedziałam i będę powtarzać: dla mnie Sapkowski jest absolutnym mistrzem warsztatu językowego. Ale warsztat to jednak nie wszystko.
wred napisał/a:
doceniam łacinę

Czasem ta łacina była wciśnięta na siłę. Byle tylko więcej, więcej! Bezsens.
Asuryan - 2007-11-05, 20:56
:
Po przeczytaniu całej sagi o Wiedźminie za kolejną książkę tego autora wziąłem się zarówno z pewnymi obawami, jak i nadzieją że będzie lepszego poziomu niż ostatni tom niedawno co skończonej sagi. Niestety nadzieje te pozostały całkowicie niespełnione. Uczynienie takiego nieudacznika głównym bohaterem, konwencja "złapali go i uciekł" oraz zbyt częste łacińskie wstawkami zniechęciły mnie tak do tej trylogii, że przygodę z nią skończyłem na pierwszym tomie.
Neander - 2007-11-05, 21:16
:
Jakby Trylogię oderwać od Wiedźmina toby były to kawał świetnej i porządnej literatury z lekkim minusem za ostatni tom. Ale patrząc przez pryzmat Sagi, jest to zwykłe, marne czytadło.

Chociaż widać, ze autor włożył w Trylogię bardzo dużo pracy...
Terrapodian - 2007-11-05, 21:56
:
Spodobała mi się, ale istotnie nie sięgnę po nia ponownie przez jakiś czas. Lektura miła, ciekawa, oddająca w miarę sytuację w średniowieczne i, co najważniejsze, z genialnymi dialogami. Nie jest dla wszystkich. Fani "Wiedźmina" nie zafascynowani średniowieczem, mogą się na niej naciąć, czytając jedynie ze względu na nazwisko autora.
andy - 2007-11-05, 22:07
:
Hmm, opinie różne już czytałem. A po mojemu, że ma to tendencję spadkową. T. 1 był niezły. T.2 taki sobie, a T. 3? Ano pisałem już na ten temat w podobnych wątkach na innych forach i chyba nie ma potrzeby co by to jeszcze raz pisać lub kopiować. AS-a cenie za Wiedzmina, to moim skromnym zdaniem ciut mu nie wyszło. Po raz za długie, po 2 albo powieść historyczna, albo nie wiadomo co i do tego ten Reynevan się pęta tam i spowrotem jak potłuczony ze Śląska do Czech i nazat. Mam na półce 2 z tej trylogii. Trzecią czytalem w wersji elektronicznei i na razie nie kupię chyba, że w jakiej promocji co by na półeczce lepiej wyglądało
Toudisław - 2007-11-05, 22:31
:
Sapkowski był tak chwalony pod niebiosy, że zdecydowałem się przeczytać Narrenturm.
Miałem ten komfort psychiczny, że cała trylogia była już wydana i gdyby Narrenturm było ciekawię nie musiałem czekać na następne części. Jak się okazał nie miało to większego znaczenia bo prawie na pewno za następne części się nie wezmę. Początek był nawet obiecujący, fajna historia a bohaterowie rokują nadzieje. Niestety Historia szybko zaczęła si ę dłużyć i ciągnąć a bohaterowie przestali być ciekawi. miałem poczucie że Narrenturm to książka o niczym. jak by sam Autor nie wiedział do czego zmierza. styl nie był zły ale kilka ze czy mnie irytowało. język ani współczesny ani średniowieczny, jakaś dziwna mieszanka.
Wstawki z łaciny zaczynały być męczące i kłopotliwe, pewnie miały wzmocnić średniowieczny nastrój ale tylko uprzykrzyły czytania. czytałem Narrenturm bez większej przyjemności, po prostu Historia się wlokła a ja czekałem ze się coś rozwinie
Trylogia Husycka to dramat w 3 aktach. Właściwe to mogę się wypowiedzieć tylko o pierwszym tomie którego nie doczytałem ( zostało mi 30 stron ) Książka mnie po prostu znudziła. język był toporny i jakiś mało ciekawy. Sama fabuła ciągła się jak flaki z Olejem i strasznie schematycznie. Wszytko na jedno kopyto, a postacie było jakoś mało ciekawe. Wiedźmin było o wile lepszy.
MadMill - 2007-11-14, 17:09
:
Na empik.com jest wywiad z Sapkowskim, cztery częsci, jakieś fragmenty. Wywiad odbył się w Empiku Juniorze 7 listopada. Tutaj jest wywiad.
Cord - 2007-11-14, 20:36
:
Według mnie cała trylogia była cudowna, porównywalna do Wiedźmina (niestety także praktycznie bez fabuły) Opisy cudowne, dialogi jeszcze lepsze.
Postacie - co tu dużo mówić, słabe, dobry był Reinmar ( w sensie ciekawy)- ale nie na głownego bohatera, i nie na dłuższą metę. Szarlej i Samson zwykli (wiedźminowaci mistrzowie fechtunku) - nie rozumiem wielkiej fascynacji nad nimi. Mimo tego że czytałem to dawno temu, pamiętam jakbym czytał wczoraj.

EDIT. Żal mi Sapkowskiego, wszyscy gadają jaka Trylogia Husycka to tragiczna seria... A tu patrzysz na półkę w empiku, a ludzi biorą garściami jakieś serie mrocznego elfa :D

Wiem, wiem - po Sapku spodziewaliśmy się czegoś innego - ale trochę szacunku dla mistrza! :P
Nevi - 2007-11-14, 22:29
:
Bohaterzy jak dla mnie w tym cyklu byli ciekawi. Poczynając od Reinmara, zakochanego po uszy, szaleńca z miłości, który chce do ukochanej wbrew wszelkim zasadom logiki, uczonego, którego talenta są nader przydatne w tych czasach(Kromolin choćby), potem coraz to bardziej zmieniającego się neofitę, ba, ma momenty, że pieprzy jak jakiś cholerny kaznodzieja. Potem mamy nauczonego przez życie demeryta, Szarleja, totalnego pragmatyka, oszusta, który wiele widział i stał się sceptykiem, jednak pokazującego, że "przyjaźń to rzecz wielka i piękna". Samson Miodek, postać nie z tego świata, istota nie wykazująca żadnych śladów zła, przepełniona współczuciem dla potrzebujących(wynoszenie dzieci z pożaru), przy tym niezrównanie inteligentna, niezrównanie silna i cholernie pozytywna.

Narzekacie na brak fabuły, nie biorąc pod uwagę tego, że motyw ucieczki, a więc przenoszenia się z miejsca na miejsce, by uniknąć ścigających, też może być fabułą. Sapek zaryzykował - moim zdaniem - pisząc w ten sposób Narrenturm, ale zauważmy, że dzięki właśnie temu uciekaniu, mamy pojęcie - czytając - o samym średniowiecznym śląsku.
W Bożych Bojownikach fabuła jest bardziej uporządkowane, jest cel, jest do niego dążenie. W trzeciej części powiedziałbym, że jest to uporządkowanie jeszcze bardziej widoczne, choć w sumie trudno jest pokazać i perypetie głównego bohatera i losy husytów, zwłaszcza, że w tej ostatniej książce wyjaśnia się multum rzeczy(przeszłość Pomurnika, przeszłość Horna). Jeśli dwie pierwsze książki były powieściami historycznymi o miłości, to ostatnia jest jedynie powieścią historyczną.

Ale faktycznie, pomimo świetnych dialogów, bardzo udanego tła historycznego, ukazania średniowieczności, czegoś brakuje trylogii husyckiej. Jak Narrenturm czytałem ponad 10 razy, a Bożych Bojowników ponad 5, to Lux perpetua jakoś mnie nie ciągnęła i odłożyłem książkę po pierwszym przeczytaniu.
wob001 - 2008-02-01, 15:14
:
Niedawno skończyłem całość. Czekałem aż wyjdzie całość i to był błąd. Przynajmniej w tym przypadku. Bywały chwile zwątpienia, ale przewalczyłem i nie żałuję.

Zgadzam się z częścią zarzutów z poprzednich postów (powtórki, nużące chwile i rozczarowujace zakończenie), ale mimo to uważam trylogię husycką za bardzo dobrą książkę. Głównie za klimat/język/opisy/warstwę historyczną, świetnie wyważoną magię i dość emocjonalne zaangażowanie w politykę/religię/uczucia.

Uważam, znając wcześniejszą twórczość ASa, że TH stoi na wyższym poziomie niż Wiedźmin, znaczy autor się rozwija. I to pomimo większej ilości zarzutów/błędów, z którymi się zgadzam.

Gdybym miał polecić to każdemu, czy lubi fantastykę czy nie, a ma 20-50 lat (testowane). Warto spróbować, a czy się spodoba ... tego nigdy nie wiadomo.
Lesij - 2008-02-29, 21:40
:
Wracając do tego co było na FiRze...
To prawda- fabułę można streścić do: złapali go, ale im uciekł, ale czy opowiadań o wiedźminie nie można sprowadzić do tego samego?
Miasto- zleceniodawca- potwór- napierdzielanie- śmierć potwora- Geralt rządzi
Regissa - 2008-02-29, 21:46
:
Lesij napisał/a:
Fabułę można streścić do: złapali go, ale im uciekł, ale czy opowiadań o wiedźminie nie można sprowadzić do tego samego?

Chyba jednak niezupełnie. Wiedźmin starał się jednak nie dać złapać i był dość odstraszający dla łapaczy, czego nie można powiedzieć o Reynewanie :mrgreen:
No i przy wiedźminie autor miał więcej swobody, nie ograniczała go autentyczna historia, a i wydawcy chyba byli bardziej cierpliwi :mrgreen:
Seeman - 2008-03-12, 12:27
:
Z tą dokładnością historyczną w trylogii to ostrożnie. ;) Zresztą Sapkowski przyznał się, że Śląsk tego okresu był tylko tłem. Niektórych z opisanych tam miejsc możecie szukać do us....nej śmierci i nie znaleźć - np zamek Sensenberg (można go kojarzyć z racji nazwy z Ostrzycą, tyle, że tam nigdy zamek nie stał) czy smaczek w postaci umieszczenia Wieży Błaznów w innej lokalizacji, choć w tym samym mieście.
Farin - 2008-03-24, 20:42
:
Przecież wiadomo, że takie rzeczy to tylko drobiazgi pomieszane tak aby podpasować fabule (przykład: Hakownica w zakończeniu 3 tomu). Mimo wszystko pewne zarysy historyczne są i dzięki temu miło się czyta o losach śląska :]
Saphira - 2008-06-08, 13:32
:
Ojj trylogia husycka się Sapkowskiemu po prostu nie udała.Przeczytałam całą,ale jakby z obowiązku,a poza tym dlatego,że zwykle muszę dokończyć to co zaczęłam.
Więc,nie podobało mi się:
-wstawki łacińskie(stanowczo nie zgadzam się z Sapkiem,że szukanie w słowniku znaczenia niektórych słów to frajda)
-szczegółowe i dłuuuugie opisy dokąd i którędy ktoś jechał
-(jak już ktoś wspominał)ciągłe łapanie i ucieczki Reynewana (nie wiadomo jakie zbiegi okoliczności)
-to jak potem się rozwinął wątek Roty (nie wiem czy dobrze pamiętam-chodzi mi o tych jeźdźców w czarnych płaszczach),mógł zostawić to bardziej tajemniczo i nie wyjaśniać,że to byli tylko zwykli ludzie
-irytowała mnie postać Ziębickiego(o ile dobrze pamiętam nazwisko)
na razie tyle :P
A co mi się podobało?:
-Samson Miodek-świetnie wykreowana postać
-zagadkowa Marieta(tak to się pisze?)
-wstawka o Zawiszy :mrgreen:
-zlot i spotkania z czarownicami
Ogólnie rzecz biorąc Trylogia nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia,ale za ogrom pracy w kreowaniu świata ślę wielkie pochwały pod adresem Sapka.
Nieznany - 2008-06-08, 18:05
:
Toudi napisał/a:
Sapkowski był tak chwalony pod niebiosy, że zdecydowałem się przeczytać Narrenturm.
Miałem ten komfort psychiczny, że cała trylogia była już wydana i gdyby Narrenturm było ciekawię nie musiałem czekać na następne części. Jak się okazał nie miało to większego znaczenia bo prawie na pewno za następne części się nie wezmę. Początek był nawet obiecujący, fajna historia a bohaterowie rokują nadzieje. Niestety Historia szybko zaczęła si ę dłużyć i ciągnąć a bohaterowie przestali być ciekawi. miałem poczucie że Narrenturm to książka o niczym. jak by sam Autor nie wiedział do czego zmierza. styl nie był zły ale kilka ze czy mnie irytowało. język ani współczesny ani średniowieczny, jakaś dziwna mieszanka.
Wstawki z łaciny zaczynały być męczące i kłopotliwe, pewnie miały wzmocnić średniowieczny nastrój ale tylko uprzykrzyły czytania. czytałem Narrenturm bez większej przyjemności, po prostu Historia się wlokła a ja czekałem ze się coś rozwinie
Trylogia Husycka to dramat w 3 aktach. Właściwe to mogę się wypowiedzieć tylko o pierwszym tomie którego nie doczytałem ( zostało mi 30 stron ) Książka mnie po prostu znudziła. język był toporny i jakiś mało ciekawy. Sama fabuła ciągła się jak flaki z Olejem i strasznie schematycznie. Wszytko na jedno kopyto, a postacie było jakoś mało ciekawe. Wiedźmin było o wile lepszy.
Nic, tylko skopiować wypowiedź Toudiego i się podpisać. :shock: Czytam Narrenturm i z każdą stroną coraz bardziej muszę sam siebie przekonywać, by czytac dalej. //mur Na szczęście nie nabyłem książki, a tylko wypożyczyłem z biblioteki... moja dusza mola książkowego cierpi, bo nie lubię niedoczytywać do końca książek a przynajmniej jednego tomu... ale chyba odpuszczę. :evil: Cóż, jedyne, co na plus się pisze Sapkowi, to
Saphira napisał/a:
ogrom pracy w kreowaniu świata
I tyle.
Beata - 2008-06-16, 10:13
:
No, no... a mi się podobała. :)
Według mnie jej podstawową zaletą jest mocne osadzenie w realiach epoki. Po lekturze czułam się jak po intensywnym kursie historii - "łyknęłam" nie tylko daty, ale przede wszystkim część etnograficzną - jak żyli, co jedli, czym się leczyli itd. Piszecie, że nie wszystkie fakty się zgadzają - że zamek jakiś nie istniał... Ależ to jest właśnie licentia poetica! Nie przypominam sobie opracowania historycznego, które byłoby równie kompleksowe, a jednocześnie czytało się tak lekko - przeważnie historyczne cegły są mało strawne. W każdym razie z tych książek dowiedziałam się bardzo dużo o historii Śląska. A jeśli czegoś dowiedziałam się "źle", to wolę skorygować posiadaną wiedzę, niż jej w ogóle nie posiadać... :)
O wartości trylogii stanowi warstwa kulturowa - nie kronika ucieczek głównego bohatera, która jest tylko pretekstem do podróży przez Śląsk.
I jeszcze jedno - podobało mi się, że Autor przy każdej okazji "odbrązawia" herosów - rozmowa z Zawiszą Czarnym jest pięknym przykładem. Ta tendencja do odbrązawiania to chyba stały rys prozy ASa. I bardzo dobrze - dzięki temu postać zyskuje ludzkie cechy i motywacje.
wred - 2008-06-16, 12:28
:
:) Fajne argumenty beata - ja powiem szczerze dokładnie podobnie to odbierałem, bardzo podobał mi się realizm historyczny i cały smaczek w jakim ta książka została osadzona, a to że bohater to nie był Krzepki Białogłowy z zabójczą brzytwą i zachowywał się jak zachowywał wcale mi nie przeszkadzało. Jedyny zgrzyt miałem w końcówce - nie pamiętam już detali bo dosyć dawno to czytałem, ale coś tam mnie utrąciło. Za jakiś czas zapewne przyjdzie mnie ochota na odświeżenie :) .
Subgard - 2008-08-20, 23:11
:
Przeczytałem całą trylogię. Nie moge powiedzieć, że trylogia Husycka mnie odrzuciła, ale też nie zachwyciła. Plusy poprzeplatane są licznymi wadami. Niemniej mam zasade, że jak coś zacząłem czytać to czytam do końca. Tylko wtedy można właściwie ocenić całość. Wykreowany świat to wielki atut. Jest on znacznie bogatszy od tego w Wiedźminie, gdzie był on opisywany pomijanie mało i nie tak dobrze napisany. Z kolei postacie lepsze były w wiedźminie, bo w trylogii nie było już tak dobrze. Główny bohater to chłopaczek latający za panienkami jak skończony idiota pakujący się w coraz większe problemy. Jego postępowanie jest nielogiczne i męczące. Fabuła długo polega na tym, że Szarlej i Miodek cały czas wyciągają go z porblemów, w które on sie pakuje. Z drobnymi wyjatkami kiedy robi to inna napotkana postać. Na plus są postacie Samsona i Szarleja. Fajne pomysły i świetnie wykreowane. Tu Sapek ukazał iskrę swojego geniuszu. Boli zakończenie, które...to **** jak można tak zakończyć życie Pomurnika...chyba Sapkowi zabrakło inwencji...to tak się nie robi. Wielu też narzeka, że zginęła ukochana głównego bohatera, ale dla mnie to plus. Taka odmiana, a nie kolejna miłosna opowiastka z happy endem. W tekście pojawiają się wstawki łacińskie...no...brak słów. na co to? Połwa czytelników tego nie rozumie i olewa, garstka sprzwdzi może w słowniku. Ani to klimatu nie robi, ani nie zachwyca, a jedynie irytuje. Podobał mi się pomysł z zabawnym opisywaniem co bedzie w danym rozdziale. Fajne to było. Podobał mi się sposób wprowadzenia motywó magicznych i ogólnie jej przedstawienie w książce. Takie troche inne i całkiem niezłe. Wracając do świata to osadzenie go w Śląsku było mi na ręke, bo znam te rejony. Zatem to duży atut, podoba mi się też swoboda z jaką Sapek wplótł swoją opowieść w historyczne karty. Duży plus za to jak musiał się przygotować do napisania tej książki. Co prawda pewne wydarzenia przyśpieszał, ale dla dobra ksiązki było to konieczne. Styl jak zwykle dobry. Troche chaotycznie to wyszło...no cóż musicie mi wybaczyć^^'

Pozdrawiam
You Know My Name - 2008-08-21, 11:04
:
Subgard napisał/a:
Główny bohater to chłopaczek latający za panienkami jak skończony idiota

pakujący się w coraz większe problemy. Jego postępowanie jest nielogiczne i męczące.

Tiaaa, to w zasadzie w 100% odroznia go od chlopakow w naszych czasach......

Ad rem
Jestem wielkim fanem tzw trylogii husyckiej. Wg mnie jest to dzielo duzo bardziej udane, wypracowane niz cykl o Miedzwinie.
Praca zwiazana z tworzeniem swiata od podstaw jest oczywiscie skomplikowana ale tam nic nie ogranicza wyobrazni autora, co innego chciec umiescic akcje w jakims szerszym kontekscie historycznym, w calkiem dobrze udokumentowanym i bogatym w wydarzenia okresie. A.S. przyznal sie do kilku anachronizmow ale calosc nie razi bledami.
Co do bohatera to Geralt rozcinal wezly gordyjskie a Reynevan probuje je rozplatac, bo na rozcinanie po prostu sil nie staje. Sposob w jaki R. pakuje sie w klopoty tez jest nawiazaniem do licznych, napedzanych roznymi namietnosciami (z reguly szlachetnymi, a jakze) peregrynacji bohaterow epoki tu opisanej, Tristany, Rolandy i inni "bezglowi" bohaterowie sredniowieczni rownie sklonni byli ruszyc za swymi wybrankami do piekla, stawac przeciwko przewazajacym silom w sposob uragajacy "cnocie konstruktywnego tchorzostwa".
Co do zakonczenia to bylo ono wpisane w historie i konwencje, ktorej autor uzyl. Husyci skonczyli jak skonczyli, a milosc bohatera sredniowiecznych piesni byla niespelniona (tu AS pozwolil Reinmarowi troche poswawolic). Pozostawil kilka niedomknietych watkow, ale to standard, historia byla o Reynevanie a nie o zwiazkach Bozyczki z Hejnczem (relacja przewspaniala, swietny watek poboczny) czy o katarach w Szwajcarii.
Magia w Real byla wpleciona nienachalnie, zgodnie z wierzeniami ludowymi.

A ze nie kazdemu sie podoba? Nie musi, jestesmy subiektywni.
Dla mnie bomba, bede czytal co 3 lata.
Subgard - 2008-08-21, 17:52
:
Cóż dla mnie największym grzechem głównym jest sposób napędzania akcji. A jest to ciągłe gonienie/ ratowanie jakiś tam panien, w których bohater jest kolejno zakochany i ciągły ratunek ze strony Szarleja i Samsona. To wypada bardzo blado! Wszystko obraca się praktycznie według tej zasady. Natomiat pozostaje pytanie czy wspomniane przez ciebie nawiązanie było ruchem dobrym. Moim zdaniem nie, przedewszystkim dlatego, że bohaterowie, których wspominasz mieli jedną miłość, byli odważnymi i świetnymi rycerzami. Reinmar miłości miał conajmniej dwie, a odwagi tu nie ma, raczej głupota w czystej postaci przemawia w każdym jego postępowaniu, czego nie sposób odnaleść choćby u Rolanda. Ale to można jeszcze przeboleć, niemniej tam było to jednorazowym posunięciem, a ty wałkowane jest to przez trzy tomy non stop. Dla mnie to ewidentna przesada i zmarnowanie książki. Sapkowi jak już mówiłem należą się laury za kreacje śiwata, a raczej wplcenie wątków historycznych. Niemniej fabuła oezy i kwiczy.
You Know My Name - 2008-08-21, 19:46
:
Nie powiesz mi chyba, że konsumpcja przyszłej żony swego monarchy przez Tristana to był przejaw zdrowego rozsądku. A co do szlachetności i wysokich pobudek to R. od bohaterów epoki się nie różni, tylko sił i środków nie staje, IMO on właśnie z tym porywaniem się z motyką na słońce jest przerysowaniem Rycerza-bez-skazy., nieodzownego elementu eposu rycerskiego.
Miłość miał jedną - "Nikolettę", von Sterczowa - hmm, to raczej efekt tzw. peryferii myślowych, czyli myślenia bez użycia mózgu. A Elencza nabyła eliksir.
Kolejna rzecz, że "walka o dupę zawsze była ważniejsza od walki o ogień".
Dalej: R. nie mógł sobie pozwolić na siedzenie na dupie i zastanawianie się nad swoim losem - zawsze coś/ktoś dybał na jego rzyć/życie.
Aha, jeszcze jedno, R. mimo swego szczeniackiego zachowania (a czas myślenia penisem skłania do takich zachowań) przechodzi przynajmniej dwie poważne przemiany światopoglądowe. Nie wierzę, że mogłoby dojść do tego gdyby wszystkie wątki mogłyby się zamknąć w jednym tomie jak ktoś wcześniej pisał. Na wszystko trzeba czasu, co więcej goniących R. prześladowców oraz gonionych przez niego celów było sporo, więc i spadanie z deszczu pod rynnę jest na miejscu.
Subgard napisał/a:
Boli zakończenie, które...to **** jak można tak zakończyć życie Pomurnika...chyba Sapkowi zabrakło inwencji...to tak się nie robi. Wielu też narzeka, że zginęła ukochana głównego bohatera, ale dla mnie to plus. Taka odmiana, a nie kolejna miłosna opowiastka z happy endem. W tekście pojawiają się wstawki łacińskie...no...brak słów. na co to? Połwa czytelników tego nie rozumie i olewa, garstka sprzwdzi może w słowniku. Ani to klimatu nie robi, ani nie zachwyca, a jedynie irytuje.

Czas i przezycia natomiast odzierają go po koleji z jego górnolotnych nadzieji, pięknych planów, wiary w porządek wszechrzeczy, więc i kończenie wątków na raty wg mnie pasuje. Co do łaciny - A.S. jest nadętym intelektualistą i wymaga od innych pracy podczas czytania. Wg mnie tak właśnie wyglądało posługiwanie się łaciną w średniowieczu: ci, któerzy aspirowali - znali, a reszta tak jak napisałeś. Osobiście ubóstwiam łacinę i na poważnie zastanawiam się nad powrotem do nauki tego języka.

Za to za wykończenie Pomurnika A.S. ma u mnie mega plusa - R. miał wszystko gotowe aby go zabić ale nie zdążył. To by było zbyt "bohaterskie i sprawiedliwe", zreszta wykonawczyni wyroku miała też mocne powody.
Zresztą poza ratowaniem swego tyłka to R. mało rzeczy się udało w tym cyklu, nauczył się tylko trochę życia i tyle.

Chaotycznie to wyszło (it mark us all), sorki.
Subgard - 2008-08-21, 21:28
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie powiesz mi chyba, że konsumpcja przyszłej żony swego monarchy przez Tristana to był przejaw zdrowego rozsądku. A co do szlachetności i wysokich pobudek to R. od bohaterów epoki się nie różni, tylko sił i środków nie staje, IMO on właśnie z tym porywaniem się z motyką na słońce jest przerysowaniem Rycerza-bez-skazy., nieodzownego elementu eposu rycerskiego.

Oczywiście nie była, aczkolwiek Reinmar osiagnął mistrzostwo :P Może i było to przerysowanie, ale cóż...do mnie to nie trafiło. Trudno się mówi :->

Mag_Droon napisał/a:
Aha, jeszcze jedno, R. mimo swego szczeniackiego zachowania (a czas myślenia penisem skłania do takich zachowań) przechodzi przynajmniej dwie poważne przemiany światopoglądowe. Nie wierzę, że mogłoby dojść do tego gdyby wszystkie wątki mogłyby się zamknąć w jednym tomie jak ktoś wcześniej pisał. Na wszystko trzeba czasu, co więcej goniących R. prześladowców oraz gonionych przez niego celów było sporo, więc i spadanie z deszczu pod rynnę jest na miejscu.

Zgoda. Aczkolwiek nie powiesz, ze nie można było tego rozwiązać inaczej niż ciągłe wyciaganie przez Samsona i Szarleja? Z Rzadka przez innych bohaterów. To było po prostu nudne, w pewnym momencie wiedziało się, że zaraz przyjdzie miodek albo ktoś inny i uratuje bohatera. To psuło przyjemność czytania książki.

Dodam jeszcze, że nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem trylogii. Doceniam stworzenie świata i podziwiam Sapka za wytrwałość i pomysłowość. Niestety odniósł porażke tworząc fabułę do swojego świata i tyle :)
Jaskier - 2008-09-05, 19:56
:
Zabierając się do lektury myślałem że będzie to coś na miare Wiedźmina , niestety zawiodłem się i to bardzo.

Początek Narrenturm nawet mi się podobał i wzbudzał całkiem pozytywne emocje, jednak im dalej tym było gorzej, w 3/4 książki złapałem się na tym że czytam na siłe bez żadnego zainteresowania, w zwiazku z czym dałem sobie spokój.

Nieustanne uciekanie Reinevana wychodziło mi już bokiem, postacie były mało wyraziste, a na zachwalany opis Śląska nawet nie zwracałem uwagi.

Miałem i mam cały czas nieodparte wrażenie że Sapkowski chciał coś napisać na siłę, byleby napisać i ta myśl odrzuca mnie od skończenia Narrenturm i przecztania kolejnych tomów.

W kilku słowach: Słabe, nudne, bezbarwne czytadło. Polecam kobietom po 60.
You Know My Name - 2008-09-10, 10:00
:
Subgard napisał/a:
Zgoda. Aczkolwiek nie powiesz, ze nie można było tego rozwiązać inaczej niż ciągłe wyciaganie przez Samsona i Szarleja? Z Rzadka przez innych bohaterów.

Jako, ze dawnom nie czytal trylogii husyckiej to ja saobie odswiezylem, i po wnikliwej analizie doszedlem do wniosku, ze Reynevana czesciej inni ratuja niz Szarlej i Miodek.
[SPOILER]Przyklady: przed lowcami nagrod ratuja R. chyrzosc konii, poslugaczka w karczmie i Nikoletta, Bolko Woloszek. Z rak gemajnow ziebickich odbijaja go lowcy, podczas oblawy w Kromolinie dziecko i Tybald, we Frankensztajnie Kalisznicy z podjazdem, podczas wypadu do "Panny i Baby" czyli Trosk polmagaja Wuj, Huj, Sztos i Sraczka za cene zycia, potem rozni lowcy go sobie wyrywaja, a gdy trzeba to sam ucieka, w Pradze smutny czlowiek od Neplacha, Wczesniej jeszcze Huon won Sagar, sami Raubritterzy tez podczas walki przypartych do ziemi nieledwie bohaterow ratuja.
Po pierwszej rejzie przed Grellenortem wyprowadzaja Elencza i poznana pod strzegomiem prostytutka. Przed pierwsza potyczka z rabusiami na trakcie ratowal Horn (on tez pod koniec ocaliw w Odrach przed ludzmi Fedki z Ostoroga oraz przed Sowincem, po problemach z nachodskimi Sierotkami.
Przed Czarna Rota pod Wielislawem ocalili sierocy artylerzysci, wczesniej Dzierzka.
We Wroclawiu ocalila R. Rixa, potem wykupil Horn a z pomoca pospieszyli ludzie Jana z Kravarz.
Nie za bardzo liczylbym chwile kiedy walczyli ramie w ramie z Samsonem i Szarlejem, bo wtedy to wiadomo, ze towarzyszom sie pomaga.
[/SPOILER]

Troche to chaotyczne wyliczenie ale nie chce mi sie tego ustawiac chronologicznie.
Sabetha - 2008-11-06, 19:28
:
Jaskier napisał/a:
Zabierając się do lektury myślałem że będzie to coś na miare Wiedźmina , niestety zawiodłem się i to bardzo.


Zabierając się do lektury, miałam taką samą nadzieję i początkowo ogarnęło mnie pełne niechęci zdumienie, że to jednak nie kolejny "Wiedźmin". Zaczęłam jednak czytać, czytać...aż w końcu uznałam, że trylogia jest od wiedźmińskiej sagi lepsza.

Jaskier napisał/a:
Nieustanne uciekanie Reinevana wychodziło mi już bokiem, postacie były mało wyraziste, a na zachwalany opis Śląska nawet nie zwracałem uwagi.


Cóż, jak to mawiał Ingarden, konkretyzacja dzieła literackiego zależy od czytelnika. Pomysł z ciągłym łapaniem i ucieczką wykorzystał Sapkowski w wątku Ciri. Być może moja opinia zalatuje sexizmem ;) , ale jakoś bardziej do mnie przemawia wizja umykającego z niewoli chłopaka po dwudziestce, niż smarkatej dziewczynki rozwalającej przeciwników mieczem niczym jakaś średniowieczna wersja terminatora.
Mało wyraziste postaci? Mnie się zdawało, że niewiele jest postaci tak wyrazistych jak, na ten przykład, Szarlej czy choćby biskup wrocławski Konrad, którego sylwetkę Sapek pozwolił sobie nieco ubarwić, zresztą z pożytkiem naszym, choć może nie całego Kościoła Świętego :-P .

Jaskier napisał/a:

W kilku słowach: Słabe, nudne, bezbarwne czytadło. Polecam kobietom po 60.


Jakoś tak się dziwnie składa, że do sześćdziesiątki nieco mi jeszcze brakuje, nawet do półmetka nie dobrnęłam, a trylogię husycką lubię i cenię. :mrgreen: Przede wszystkim za zgrabne wplecenie historii w fikcję <albo odwrotnie, jak kto woli>, za humor, który mnie osobiście bawi i za wysoki poziom stylistyczny, będący charakterystyczną cechą pisarstwa pana Andrzeja.
Jaskier - 2008-11-06, 20:19
:
Sabetha napisał/a:
aż w końcu uznałam, że trylogia jest od wiedźmińskiej sagi lepsza.


Bardzo śmiałe stwierdzenie :D

Sabetha napisał/a:
Pomysł z ciągłym łapaniem i ucieczką wykorzystał Sapkowski w wątku Ciri. Być może moja opinia zalatuje sexizmem ;) , ale jakoś bardziej do mnie przemawia wizja umykającego z niewoli chłopaka po dwudziestce, niż smarkatej dziewczynki rozwalającej przeciwników mieczem niczym jakaś średniowieczna wersja terminatora.


Między sylwetkami Reinevana i Ciri jest jedna zasadnicza roznica otoz dziewczyna byla odwazna, czesto zdana na sama siebie (wlasnie takie postacie zapadaja mi najbardziej w pamiec ) w przeciwienstwie do mlodzienca, ktory nie dosc ze robil z siebie blazna, czesto nie potrafil sam wybrnac z klopotow w czym bezustannie pomagali mu jego kompani czy znajomi, co dla mnie bylo naprawde bardzo nudne. Owszem w sadze wiedzinskiej rowniez przyjaciele pomagali Ciri, jednak byly momenty w ktorych musiala sprawdzic swoja samodzielnosc, takich momentow w Th o ile dobrze pamietam na prozno szukac, oczywiscie w odniesieniu do Reinevana.
Zachowania glownego bojatera TH nie wzbudzaly u mnie zadnego rodzaju napiecia czytelniczego, ktore prawie cały czas towarzyszyło mi podczas lektury Wiedzmina.

Sabetha napisał/a:
Jakoś tak się dziwnie składa, że do sześćdziesiątki nieco mi jeszcze brakuje, nawet do półmetka nie dobrnęłam, a trylogię husycką lubię i cenię. :mrgreen:


Byc moze jestes typem spokojnej pani ktora nie lubi wartkiej akcji, za to woli wiecej humoru czasem melancholii czego w Husyckiej chyba pod dostatkiem ze znaczną przewagą tego drugiego.
You Know My Name - 2008-11-06, 20:28
:
Jaskier, to bohater musi być Supermanem (tylko może bez tych majtek)? Musi radzic sobie sam?? Taki bohater nie ma szans rozwoju. A Reynevan i owszem, rozwija sie, poszerza horyzonty, nabiera mądrości życiowej.
Dlaczego bohater o słabej osobowości, znikomych umiejętnościach i sporej dozie pecha ma być nieudanym bohaterem.
Sabetha - 2008-11-06, 20:33
:
Jaskier napisał/a:
Bardzo śmiałe stwierdzenie :D


Wygłoszone przez śmiałą dziewczynę ;) Co nie zmienia faktu, iż jest to moja subiektywna czytelnicza opinia ;)

Jaskier napisał/a:
Między sylwetkami Reinevana i Ciri jest jedna zasadnicza roznica otoz dziewczyna byla odwazna, czesto zdana na sama siebie (wlasnie takie postacie zapadaja mi najbardziej w pamiec ) w przeciwienstwie do mlodzienca, ktory nie dosc ze robil z siebie blazna, czesto nie potrafil sam wybrnac z klopotow w czym bezustannie pomagali mu jego kompani czy znajomi, co dla mnie bylo naprawde bardzo nudne.


I tu muszę przyznać Ci rację, przynajmniej jeśli chodzi o to, że nadobnemu Reinmarowi często zdarzało się postępować wręcz idiotycznie. Jednakowoż mnie osobiście to bardzo bawiło - po tym świecie krąży daleko więcej idiotów niż Einsteinów. Dlatego też wygląda tak, jak wygląda :badgrin:

Jaskier napisał/a:
Byc moze jestes typem spokojnej pani ktora nie lubi wartkiej akcji, za to woli wiecej humoru i melancholii czego w Husyckiej chyba pod dostatkiem szczegolnie tego drugiego.


Nie jestem, Jaskier, nie jestem... ;) Co nie znaczy, iż odrobina melancholii nie jest od czasu do czasu wskazana. Nie mówiąc już o humorze, którym Sapkowski operuje znakomicie nie tylko w TH, ale także w wiedźmińskiej sadze.
Jaskier - 2008-11-06, 20:45
:
Mag_Droon napisał/a:
Jaskier, to bohater musi być Supermanem (tylko może bez tych majtek). Musi radzic sobie sam?? Taki bohater nie ma szans rozwoju. A Reynevan i owszem, rozwija sie, poszerza horyzonty, nabiera mądrości życiowej.
Dlaczego bohater o słabej osobowości, znikomych umiejętnościach i sporej dozie pecha ma być nieudanym bohaterem.


Wcale nie musi byc Supermanem, aczkolwiek fajnie by bylo gdyby mogl radzic sobie sam w roznych napotkanych sytuacjach. Nie mam tutaj na mysli pewnego rodzaju egoisty, ktory nie potrzebuje pomocy innych i sam brnie swoja sciezka zyciowa realizujac swoje zamierzone plany. Tylko niedosłownie ''herosa'' z szacunkiem ,ktory jest w stanie przyjac pomoc innych, ale potrafi również sam ją nieść.

Nie pociagaja mnie tacy bohaterowie jak Reineven co nie znaczy ze sa nieudani, nie kazdy jest taki jak ja, moze po prostu ksiazka jest skierowana do innych ludzi. Nie podobala mi sie i nudzila mnie ta niesamodzielnosc g. bohatera.

Na pewno znajdzie sie masa ludzi ktorzy darza sympatia bohaterow jak napisales o slabej osobowosci , znikomych umiejetnosciach i sporej dozie pecha ,mnie niestety albo stety w tej grupie nie ma i raczej nie bedzie.
Dionizos - 2008-12-05, 15:32
:
Trylogia husycka...mówiąc szczerze moje zdanie bardzo się zmieniało i długo nie mogłem zdecydować się na jedno stanowisko względem tego dzieła. Nie będę więc mówił "nie czytajcie" czy "przeczytajcie koniecznie", bo sam mam mieszane uczucia. Nie będę też oceniał, to znaczy nie wystawię oceny temu dziełu. Po prostu napiszę co mi przeszkadzało, a co było zaletą. Przeszkadzały mi łacińskie wstawki i bak ich tłumaczenia pod tekstem. Dobrze wiem, że Sapek tak lubi - zmuszać czytelnika do myślenia, nauki itd. Niemniej mi się to zdecydowanie nie podobało, na początku to olewałem. Mówiłem trudno, ale tak po jakimś czasie zaczynało mnie to irytować. Na minus idzie też pewna schematyczność występująca w trylogii. Większość rozdziałów można zamknąć w schemacie dziewczyna-kłopoty-wpadnięcie Szarleja i Samsona-ucieczka. Reinmar albo pakował się przez kobiety w kłopoty albo też w wyniku swojej głupoty. Tutaj niektórzy zarzucają, że Reinmar był idiotą postępując tak inaczej i że większość jego czynów jest nierealna. ja tego tak nie odczułem, młody człowiek latający za dziewczynami, głupi i niedoświadczony...da się to zjeść ze smakiem, że tak powiem. Można się czepiać niektórych posunięć Sapka, ale ogólnie nie jest źle. Sam główny bohater bywa czasem potwornie irytujący i całkowicie bezradny. Oczywiście, nie każdy musi być mistrzem, ale mi osobiście czasem jego niemal całkowita nieudolność przeszkadzała. Na plus zdecydowanie są Szarlej i Samson. Moim zdaniem naprawdę bardzo fajnie skonstruowane postacie. Reszta postaci też wypada nie najgorzej, szkoda tylko, że Sapek narzucił na nie szablon, bo on razi, bardzo razi. Mówię tu po raz kolejny o schemacie wpadnięcie w kłopoty-ratowanie przez przyjaciół. Świat...oojjj taaak! Zdecydowanie świat jest największym atutem. Sapek włożył kawał pracy i należy ją uszanować. Owszem pewne wydarzenia następują zbyt szybko po sobie, ale ogólnie wszystko idealnie się trzyma i jest zgodne z historycznymi faktami. Sapek umiejętnie połączył historię i postacie historyczne ze swoją fabułą i jej bohaterami. Naprawdę kawał dobrej roboty. Na plus idę też początki rozdziałów, a mianowicie zabawny wstęp opisujący co wydarzy się w danym rozdziale. Bynajmniej opisy te nie przeszkadzają w czytaniu, a są po prostu świetne. Styl jak można by się spodziewać jest bardzo dobry, a dialogi naturalne i nie zalatują sztucznością. Tylko te łacińskie wstawki //mur To tyle, pewnie zapomniałem o jeszcze paru ważnych rzeczach, ale trudno. Może dopisze jak coś istotnego mi się przypomni.
You Know My Name - 2008-12-06, 12:35
:
Dionizos napisał/a:
Większość rozdziałów można zamknąć w schemacie dziewczyna-kłopoty-wpadnięcie Szarleja i Samsona-ucieczka
Sześć postów wyżej zająłem się wyliczeniem ile razy nie pomogli mu wspomniani przez Ciebie Samson z Szarlejem - proszę tez wylicz, zobaczmy czy było to częściej.
krikra - 2008-12-21, 18:47
:
Trylogia hysucka nie była zła.. Natomiast sądzę, że można ją było skrócić, pozbawić niektórych wątków. Czytałam ją dość dawno temu, więc szczegółami rzucac nie będę. Ale pamiętam dobrze schemat - Reynevana łapią, zamykają gdzieś i grożą mu, wpadają jego koledzy, uwalniają go. Potem (albo w międzyczasie) pojawia się jakaś panienka, Reynevana znowu łapią, zamykają.. itd, w kółko jedno i to samo, no ileż można.. Za którymś razem zaczęłam kibicować tym, którzy Reinamara złapali, bo chłopak mnie już zaczynał mierzić z tym swoim wpadaniem w kłopoty. :badgrin:
Na plus można zapisać miejsce i czas akcji - z zaciekawieniem zapoznawałam się z ówczesnym Śląskiem, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia (o ile Sapkowski właściwie odwzorował epokę), naprawdę ciekawy pomysł. W porównaniu z Wiedźminem ucierpiał jakby nieco język powieści - tu nie było tylu zgrabnych powiedzonek i tak żywej, obrazowej mowy, ale coś z ducha "Wiedźminowej" mowy czasem się trafiało.
Główny bohater bohaterem nie jest, stąd może pewna powtarzalność, o której wspomniałam: łapią go, zamykają.. Jednak Geralt miał ciekawsze życie - a to go złapali, a to on kogoś złapał, zatłukł, itp. Reynevan jest mniej wyrazisty, no więc może to dlatego.. Aczkolwiek wątki 'czarnoksięskie' troszeczkę ubarwiły jego postać - gdyby nie to, byłoby już kruchutko.
Porządna powieść, ale jak na Sapkowskiego to chciałoby się czegoś więcej..
sirArtur - 2009-01-21, 22:35
:
jak dla mnie Trylogia Husycka była super. ktoś już pisał że ocenia książkę po tym jak szybko ją przeczyta a mi cała trylogia zajęła jakieś 1,5 miecha, a dla mnie to wyczyn.
Wiem że ogólny zarys fabuły to słaby, ale czytając w szybkim tempie da się to zdzierżyć. Pierwszy tom najciekawszy, ostatni już trochę gorzej. niektórzy narzekają na ciągłą łacinę, ale mi to się podobało. szczególnie zaciekawiła mnie postać Samsona Miodka i sposób przedstawiania czarów i klimat średniowieczny tym bardziej że piszący o husytyzmie co mnie trochę zaciekawiło.

A teraz przejdę do sedna rzeczy. jeśli ktoś się zmusił do przeczytania Świat króla Artura Maldie to na pewno zauważył że on ciągle tam wspominał o miłości np. Lancelot i Pani z Jeziora itp. Owa trylogia jest właśnie dziełem Sapka o romantycznej miłości (choć w średniowieczu) i to moim zdaniem był główny cel tej książki, a że przedstawionej w ten sposób to tylko się cieszyć. polecam gorąco czytanie tej książki.
beldin - 2009-01-31, 21:18
:
ogólnie przychylam się do tej części przedmówców stawiających wyżej Husytów od Wiedźmina. Może dlatego, że zawsze fascynowały mnie czasy mrocznego średniowiecza, alchemii i sporów religijnych. Trylogia wymagała niewątpliwie dużo większego przygotowania teoretycznego niż saga. Tylko może faktycznie główny bohater trochę zbyt schematycznie działa ale cóż widać taki charakter. Poza tym brakuje Yennefer :mrgreen:
sirArtur - 2009-02-04, 21:00
:
jak dla mnie Reanevan w ogóle nie był schematowy. ani wyidealizowany, ani szczególnie szlachetny, ani jakiś super bohater i nie wiem jak zdolny. Ot tak średnio zamożny szlachcic. student lubiący zabawne życie który zahaczył o magie i przez niezaspokojoną chuć ładuje się w kłopoty. te kłopoty później nie przez niego, tylko przez jego brata się powiększają i później zajmuje właśnie jego miejsce. jest zabawny i często mało rozważny. często ładuje się w tarapaty i nie dzięki sobie z nich wychodzi tylko dzięki znajomym i szczęściu.
Tixon - 2009-07-22, 18:29
:
Neander napisał/a:
Jakby Trylogię oderwać od Wiedźmina toby były to kawał świetnej i porządnej literatury z lekkim minusem za ostatni tom. Ale patrząc przez pryzmat Sagi, jest to zwykłe, marne czytadło.

Mam takie same odczucia. Trylogię czytało się dobrze, z tym, że była to równia pochyła, mimo, powyżej średniej przyjemności.
Jednak to dzieło Sapkowskiego, co w pewien sposób zobowiązuje, a trylogia nie spełniła pokładanych w niej nadziei.
Owszem, była zabawna, czasy ciekawe, a akcja szybka, jednak kosztem fabuły. Siłą napędową są wybryki jednego człowieka, który co i rusz pakuje się w nowe kłopoty i zawsze (prawie zawsze) wychodzi cało z opresji dzięki deus ex pomocy znajomym bądź obcym, którzy dziwnym zbiegiem okoliczności stali na jego drodze.
Język jest bardzo dobry, łacińskie wstawki nie męczą, a nadają klimat tamtych czasów, gdzie wciskano łacińskie zwroty gdzie popadło.
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne.
Podsumowując, książki są nawet niczego sobie, lecz rozczarowują.
Onzo - 2009-08-26, 19:41
:
Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

1 tom przeczytałem w 3 tygodnie, 2 tom w 2 tygodnie, a 3 w niecały tydzień.
To były najlepsze 3 książki jakie przeczytałem w życiu. 1 tom wciągnął mnie już po kilku stronach, że nie mogłem się oderwać. Wiedźmin mówicie? Czytałem wiedźmina i według mnie Trylogia husycka jest o niebo lepsza. Bohaterowie, klimat, nie wiem jak ale nigdy się tam nie nudziłem, może czasami jak za dużo gadali. Gdy skończyłem ostatni tom, na następny dzień chodziłem taki przygnębiony, że skończyły się ich przygody, na szczęście mam słąbą pamięć ;) . Nie moge się doczekać, kiedy znowu dołącze do Szarleja, Reinmara i Samsona...
MrSpellu - 2009-08-26, 19:56
:
Onzo napisał/a:
Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

Cóż, Trylogia to nie Saga i to chyba największy jej grzech ;) Mi tam się podobała po całości. Nawet, NAWET trzeci tom :)

Tixon napisał/a:
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne

Jakoś mi to nie przeszkadzało. Takie zboczenie widocznie.
Sabetha - 2009-08-26, 21:16
:
Spoilery

Cytat:
Cóż, Trylogia to nie Saga i to chyba największy jej grzech ;) Mi tam się podobała po całości. Nawet, NAWET trzeci tom :)


Hmmm... Co do trzeciego tomu, to mnie nie podobało się jedno - wątek z Przenajświętszą Maryją Jasnogórską et caetera. Cała reszta jak najbardziej. A zwłaszcza scena śmierci Jutty :-(
Onzo - 2009-08-26, 22:09
:
A i mam prośbe, moglibiście podać mi tytuły jakichś książek Sapkowskiego, które warto przeczytać?
Elektra - 2009-08-26, 23:08
:
Warto przeczytać sagę o wiedźminie, o której jest wątek: tutaj.
Tixon - 2009-08-26, 23:15
:
Onzo napisał/a:
A i mam prośbe, moglibiście podać mi tytuły jakichś książek Sapkowskiego, które warto przeczytać?

IMO wszystko jak leci. W każdej coś ciekawego się znajdzie.
Spellsinger napisał/a:
Tixon napisał/a:
Irytują mnie natomiast liczne odwołania do dzieł Sienkiewicza - Krzyżaków i Trylogii, które są praktycznie nachalne

Jakoś mi to nie przeszkadzało. Takie zboczenie widocznie.

Taa. Miałem WTF gdy po raz pierwszy przeczytałem "Rozkazy wydane. Dziewka zginie". Potem to uczucie prześladowało mnie w każdym momencie gdy Sapek bawił się w alternatywę do Krzyżaków/ Trylogii. Niektóre elementy były subtelne, inne paskudnie nachalne, ale dawały niemiły posmak podczas lektury.
Onzo napisał/a:
Nie wierze. Myślałem, że ta ksiązka będzie przez wszystkich chwalona i będą o niej same dobre opinie, a tu tylko kilka pozytywnych zdań o trylogii.

No bo trylogia husycka nas nieco zawiodła. Może to podejście z wielkim humorem do tematu (ojciec któremu dałem do przeczytania trylogię zaraz po sadze, stwierdził, że to takie komediowe przygody), może to, że jest zupełnie inna od wcześniejszego dzieła (w kilku elementach wyraźnie lepsza), a może piwo w Suwałkach kosztowało 6 zł i było rozwodnione i mieliśmy po nim złe humory do oceny, ot subiektywne zdanie ludzi. W cholerę nie rozgryziesz :D
Onzo napisał/a:
Gdy skończyłem ostatni tom, na następny dzień chodziłem taki przygnębiony, że skończyły się ich przygody

Heh, ja tak miałem po Elfen Lied i Full Metal Panic! Po trylogii jest pewne poczucie niedosytu w kwestii rozwiązań wątków.
MrSpellu - 2009-08-26, 23:42
:
Tixon napisał/a:
Taa. Miałem WTF gdy po raz pierwszy przeczytałem "Rozkazy wydane. Dziewka zginie". Potem to uczucie prześladowało mnie w każdym momencie gdy Sapek bawił się w alternatywę do Krzyżaków/ Trylogii. Niektóre elementy były subtelne, inne paskudnie nachalne, ale dawały niemiły posmak podczas lektury.

Mnie to rajcuje bo patrzę na to przez pryzmat kilku "teorii" intertekstualności. Mówię, że to jest zboczenie :mrgreen:

Tixon napisał/a:
IMO wszystko jak leci. W każdej coś ciekawego się znajdzie

Od siebie zwłaszcza polecam opowiadania z tomu "Coś się kończy, coś się zaczyna". Są bardzo różnorodne i naprawdę ciekawe.

Tixon napisał/a:
No bo trylogia husycka nas nieco zawiodła.

Mnie nie zawiodła :P Czytałem trzy razy.

Tixon napisał/a:
a może piwo w Suwałkach kosztowało 6 zł i było rozwodnione i mieliśmy po nim złe humory do oceny, ot subiektywne zdanie ludzi. W cholerę nie rozgryziesz

Ja zawsze przy lekturze lubię popijać zimny gin z tonikiem. To może wiele wyjaśniać :P
Tomasz - 2009-08-27, 11:18
:
Mnie zawiódł Sapek trylogią pod względem fabularnym. Nie męczyły was te nieustanne rozwiązania w stylu deus ex machina? Co i rusz pojawiał się jak królik z kapelusza jakiś kolega ze studiów który ratował głównego bohatera, który był totalnym idiotą.
Wszelkie przemiany głównych bohaterów, ich decyzje i postępowanie fabularnie w mojej opinii nieuzasadnione.
W sadze bez dwóch zdań byli o wiele lepsi bohaterowie, bardziej krwiści, więcej oferujący czytelnikowi. W trylogii to była banda debili i pyszałków. Choć uważam że saga też fabularnie kulała. Ale tam mieliśmy lepszy rozwój wydarzeń, bardziej dramatyczny.
Do tego trudno było chwilami dopingować bohaterów, którzy nie dość że postępowali żałośnie i głupio to trzymali z mordercami, opisanymi w sposób odstręczający.
Trylogia natomiast momentami była lepsza językowo od sagi, miała więcej humoru, budziła podziw rozpracowaniem historycznego tła powieści. Jednak duet: bohaterowie - fabuła, dla mnie tutaj najważniejszy był słaby, albo raczej przeciętny, bo słaby przy Sapkowskim to jednak niewłaściwe określenie.
You Know My Name - 2009-08-27, 17:00
:
Tomasz napisał/a:
Mnie zawiódł Sapek trylogią pod względem fabularnym. Nie męczyły was te nieustanne rozwiązania w stylu deus ex machina? Co i rusz pojawiał się jak królik z kapelusza jakiś kolega ze studiów który ratował głównego bohatera, który był totalnym idiotą.
konwencja
Tomasz napisał/a:
W trylogii to była banda debili i pyszałków. Choć uważam że saga też fabularnie kulała. Ale tam mieliśmy lepszy rozwój wydarzeń, bardziej dramatyczny.
no cóż, jakie czasy tacy bohaterowie, gdyby wówczas byli sami megaherosi i supermózgi to średniowiecze trwałoby 2-3 a nie 10 stulecii.
Tomasz napisał/a:
Do tego trudno było chwilami dopingować bohaterów, którzy nie dość że postępowali żałośnie i głupio to trzymali z mordercami, opisanymi w sposób odstręczający.
a bohaterowie to motylcy łąkowi lubo barankowie polni byli, bez skaz na charakterze i bez plam na honorze. Czyści jako ta śloza przysłowiowa...
A co do słabości postaci. Hmm, taka Achaja dajmy na to pełna prawdziwych herosów jest, tylko, że tym samym wiarygodna jak Pater Noster w ustach biskupa wrocławskiego...
Tomasz - 2009-08-27, 17:49
:
Mag_Droon napisał/a:
konwencja
Konwencja nie zabrania logiki.
Jak mi przysłowiową strzelbę pokażą na początku a na końcu wypali to ok, ale jak co i rusz wyskoczy strzelba, nóż schowany w przeszukanym wcześniej bucie czy inne nowy koleżka ze studiów itd to już nielogiczność.
U Sapka nielogiczności może nie ma ale męczące rozwiązania fabularne są. Poza tym chodzi o urozmaicenie fabularne a nie stosowanie po raz nty tego samego rozwiązania.

Mag_Droon napisał/a:
no cóż, jakie czasy tacy bohaterowie, gdyby wówczas byli sami megaherosi i supermózgi to średniowiecze trwałoby 2-3 a nie 10 stulecii.


Po pierwsze to taka opinii o średniowieczu pokazuje że mało o nim wiesz, bez obrazy.
Po drugie to niby między debilami i pyszałkami a megaherosami i supermózgami nie ma nikogo innego? Tylko albo jedni albo drudzy?

Mag_Droon napisał/a:
a bohaterowie to motylcy łąkowi lubo barankowie polni byli, bez skaz na charakterze i bez plam na honorze. Czyści jako ta śloza przysłowiowa...

A ja coś przegapiłem czy też jednak AS chciał wzbudzić sympatię do nieporadnego i naiwnego Reynevana albo przebiegłego Szarleja? Bo według mnie chciał i wówczas opisywanie koszmarnych zachowań husytów a potem radosne oznajmienie że główni bohaterowie z nimi działają jakoś do nich zniechęca. Widzisz, jakby w trakcie tej opowieści Reynevan stał się prawdziwym łotrem, zgorzkniałym i cynicznym to bym tej przemianie przyklasnął. A to mi po prostu to tej tzw. przez ciebie konwencji nie pasuje.

Mag_Droon napisał/a:
Hmm, taka Achaja dajmy na to pełna prawdziwych herosów jest, tylko, że tym samym wiarygodna jak Pater Noster w ustach biskupa wrocławskiego...
Umieszczenie tego porównania byłoby zasadne gdyby nie fakt, że w innym wątku głoszę wszem i wobec że Achaja jest tragiczna. I wiarygodnośc ma tu najmniej do gadania, bo siada na wieeeeeelu innych płaszczyznach wcześniej niż na braku wiarygodności.

W tzw. trylogii husyckiej mi też przeszkadzało to że wiele fajnie zaczętych wątków, które zapowiadały coś ciekawego skończyło się jak zawsze czyli nijak tudzież kolegą ze studiów czy inną białogłową. Na jedną książkę to by było dobre, na trzy męczące i rozczarowujące. Jak wspominałem trylogia obroniła się tylko tłem historycznym, dobrze opracowanym i językiem, w którym Sapek jest mistrzem.
You Know My Name - 2009-08-29, 12:38
:
spojlery
Konwencja logiki nie zabrania, ale jej też nie narzuca.
Tu akurat AS nawiązuje do sposobu w jaki splatane były opowieści średniowieczne o ówczesnych bohaterach. Fakt, że coś takiego Ci nie odpowiada nie oznacza jeszcze, że jest to zrobione źle.
A co do koleżków ze studiów to było ich chyba dwu: książe na Głogówku i p.o. inkwizytora.

Co do mojej opinii o średniowieczu to wpływa na nią mój ateizm. Nauka rozwijała się wtedy kiedy nie zagrażała religii. Można mówić, że przecież sobie poradziła, ale jak mogłaby sie rozwijać bez rzymsko-katolickiego kagańca? Klasyków greckich przechowali nam arabowie a rzymskich fascynaci typu Beocjusza i Kasjodora. Czymże jest dla rozwoju epoka, która depcze po ruinach większej cywilizacji nie badając nawet z czego kiedyś domy budowano (konstrukcje z betonu).
Nie nazwałem średniowiecza "wiekami ciemnymi", bo przecież do czegoś tam doszli. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że lepiej byłoby korzystać ze spuścizny po antyku a nie tłuc się naprzód po omacku.

Co do sojuszy z mordercami, to jesliś znawcą epoki spojrzysz na poziom okrócieństwa w społeczeństwie, nie zdziwi Cię zachowanie husytów (vide pacyfikacja Prowansji - Okcytanii, czystki etniczne w Krakowie, czyli słynne soczewica koło miele młyn - dwa znane wszystkim przykłady). Czy mord w czasach gdzie kaźń była igrzyskami dla plebsu był czymś bulwersującym??

Mam też Tomaszu wrażenie, że nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że bohater może podejmować decyzne na pierszy rzut oka wyglądające na sprzeczne. Mi się to zdarza i nie uważam tego za żadną wyjątkowość, a Ty?
Przecież Reynevan zachowuje się w sposób często spotykany u idealistów. Najpierw mniejsze zło i wiara w realną możliwość zmian, potem, po przejrzeniu na oczy widzi te same przywary u reformatorów co widział je u zwolenników ancien regime. Na koniec niby pojednanie z bogiem, które wygląda raczej jak od niego odejście.
Tomasz - 2009-08-29, 15:00
:
Koleżkę ze studiów użyłem symbolicznie. Tam co i rusz rozwiązanie kłopotów spada z nieba. Pewnie ze to konwencja ale mam prawo uważać że gorsza niż ta zastosowana w sadze.
Okrucieństwo mi nie przeszkadza, nawet lubię w prozie, tyle że mi nie pasuje zestawie z naiwnością bohatera, którego wątki są dość lekko przedstawione. Młody, kochliwy boroczek biega po chwili z korbaczem wespół z bandą gwałcicieli i morderców. Pewnie że tak było, ale to nie odtwarzanie rzeczywistości tylko powieść, czyli fabuła, której rozwój mogę uznać za nieodpowiedni dla przyjętej konwencji.
Nie podoba mi się też cała kompozycja powieści, sposób poprowadzenia różnych wątków itd. Nie dam rady teraz porządnie tego przedstawić bo trochę od lektury minęło.

Co do oceny średniowiecza to temat na osobną dyskusję. Pomijasz np. w ocaleniu spuścizny klasycznej rolę niektórych zakonów. Pewnie z racji na zaznaczony ateizm.
Wreszcie to nie kościół zaczął tę spuściznę niszczyć tylko najazdy barbarzyńców. Średniowiecze ma ogromny dorobek kulturalny. Ale tu tego stanowiska powinien bronić ktoś o większej wiedzy w tym zakresie. Jam historią zainteresowany militarnie nie kulturowo :)
MrSpellu - 2009-08-29, 15:09
:
Tomasz napisał/a:
Okrucieństwo mi nie przeszkadza, nawet lubię w prozie, tyle że mi nie pasuje zestawie z naiwnością bohatera, którego wątki są dość lekko przedstawione. Młody, kochliwy boroczek biega po chwili z korbaczem wespół z bandą gwałcicieli i morderców. Pewnie że tak było, ale to nie odtwarzanie rzeczywistości tylko powieść, czyli fabuła, której rozwój mogę uznać za nieodpowiedni dla przyjętej konwencji.

Dlaczego nie? Dla mnie trylogia jest pomieszaniem Bildungsroman w konwencji literatury sowizdrzalskiej. Tego typu rozwiązania fabularne są tu moim zdaniem całkiem na miejscu. Reynevan to idiota - błazen, który dojrzewa poprzez niecodzienne, karykaturalne wręcz przygody :)
Tomasz - 2009-08-29, 16:15
:
Spellsinger napisał/a:
Dlaczego nie? Dla mnie trylogia jest pomieszaniem Bildungsroman w konwencji literatury sowizdrzalskiej. Tego typu rozwiązania fabularne są tu moim zdaniem całkiem na miejscu. Reynevan to idiota - błazen, który dojrzewa poprzez niecodzienne, karykaturalne wręcz przygody :)


A pewnie. Ale mnie zmęczyło fabularnie. Ja to widzę jako metodę w jednej powieści. Ale trzy mnie po prostu zmęczyły. Ot moja opinia i tyle. Rozumiem że wielu się podoba.
Metzli - 2009-09-30, 00:00
:
SuperNowa napisał/a:
Produkcja „Narrenturm” pierwszego tomu Trylogi husyckiej została zrealizowana w formie megaprodukcji przez serwis audioteka.pl oraz Polskie Radio S.A. we współpracy z wydawnictwem superNOWA. W ciągu 60 dni ponad 100 aktorów wzięło udział w nagraniach audiobooka o łącznym czasie ok. 1500 minut. Całość reżyseruje Janusz Kukuła, który ma w swoim dorobku wiele uznanych i nagradzanych produkcji Teatru Polskiego Radia, jak np. „Trylogię” Sienkiewicza czy „Quo Vadis”. Autorem muzyki jest Adam Skorupa – kompozytor ścieżki dźwiękowej do uhonorowanej wieloma międzynarodowymi nagrodami gry komputerowej „Wiedźmin”, uznany przez amerykański portal IGN najlepszym twórcą oryginalnej muzyki do gier komputerowych w 2007 roku.


Premiera 2 października.
MrSpellu - 2011-04-05, 10:20
:
utrivv napisał/a:
Po przerwie wróciłem do "Narrenturm" Andrzeja Sapkowskiego - strasznie mi podpasowała. Sapkowski ma wspaniałą zdolność snucia opowieści a jego rubaszny, dosadny język bynajmniej nie przeszkadza, przeciwnie. Przyjemność z czytania porównałbym to tej która towarzyszy lekturze Howarda. Co prawda z waszych wypowiedzi wynika że nie ma sensu brać się za kolejne tomy trylogii ale nabrałem ochoty na inne książki Sapka.

Nie z moich. Od początku do końca świetne.


Przeniosłem z Co teraz czytacie - Tix
You Know My Name - 2011-04-05, 10:27
:
utrivv napisał/a:
Co prawda z waszych wypowiedzi wynika że nie ma sensu brać się za kolejne tomy trylogii ale nabrałem ochoty na inne książki Sapka
Nie czytaj malkontentów, jeżeli pierwszy zachwycił to i reszta dostarczy podobnych wrażeń, szczególnie zakończenie.
Shadowmage - 2011-04-05, 15:27
:
Z trylogią husycką jest tak, że każdy następny tom lepszy.
Co do Nivena - w sumie nie dziwi, "Pierścień" był jednostrzałówką.
Tixon - 2011-04-05, 15:35
:
Shadowmage napisał/a:
Z trylogią husycką jest tak, że każdy następny tom lepszy.

To my chyba dwie różne trylogie czytaliśmy...
Mag_Droon napisał/a:
Nie czytaj malkontentów, jeżeli pierwszy zachwycił to i reszta dostarczy podobnych wrażeń, szczególnie zakończenie.

Zakończenie w III tomie to kiepska sprawa. Delikatnie mówiąc.
MrSpellu - 2011-04-05, 15:49
:
Tixon napisał/a:
Zakończenie w III tomie to kiepska sprawa.

To my chyba dwie różne trylogie czytaliśmy...
Shadowmage - 2011-04-05, 16:16
:
Samo zakończenie może idealne nie jest, ale im bardziej Sapkowski odchodził od wątku "złapali go i uciekł", tym lepiej dla całości było.
Fidel-F2 - 2011-04-05, 19:08
:
Tixon, musiałeś od tyłu czytać
Sabetha - 2011-04-05, 19:14
:
MrSpellu napisał/a:
Nie z moich. Od początku do końca świetne.


Spellu, lubię Cię :mrgreen:

Trylogia to jedna z moich ulubionych książek, ba, śmiem uważać ją za najlepsze dokonanie pana S., lepsze nawet od przypadków wiedźmina Geralta (mam wrażenie, że teraz powinnam dopisać "i co mi kto zrobi" :lol: ).
Tomasz - 2011-04-05, 19:15
:
Shadowmage napisał/a:
Samo zakończenie może idealne nie jest, ale im bardziej Sapkowski odchodził od wątku "złapali go i uciekł", tym lepiej dla całości było.


Cały problem z Trylogią husycką w tym właśnie tkwi, że tak jak na innych płaszczyznach to rzecz wspaniała, tak fabularnie to słabo się prezentuje. Powtarzany w kółko schemat "złapali, albo prawie złapali go i uciekł", a do tego ciągłe rozwiązana w stylu "kolega ze studiów ex machina" są co najmniej irytujące. Wkurzająca jest też konsekwentna głupota głównego bohatera. Nie wiem jak wy, ale ja miałem wielką nadzieję, że w połowie opowieści go coś zje, skróci o głowę, albo przynajmniej oślepi i pozbawi prawicy i przyrodzenia. Wtedy historia opowiadana musiałaby zrobić się ciekawsza i mniej przewidywalna.
Tixon - 2011-04-05, 19:15
:
Fidel-F2 napisał/a:
Tixon, musiałeś od tyłu czytać

http://baza.fantasta.pl/cykl.php?id=503
Narrenturm 4,9
Boży bojownicy 4,8
Lux Perpetua 4,2
Nie ja jeden, jak widać.
U mnie, po części, wynikało to z coraz bardziej nachalnych odwołań do Krzyżaków/Trylogii Sienkiewicza i przedstawiania podobnych zdarzeń z przeciwnym rezultatem.
MadMill - 2011-04-05, 19:22
:
Sabetha napisał/a:
Trylogia to jedna z moich ulubionych książek, ba, śmiem uważać ją za najlepsze dokonanie pana S., lepsze nawet od przypadków wiedźmina Geralta (mam wrażenie, że teraz powinnam dopisać "i co mi kto zrobi" :lol: ).

Pochwali i poprze. Ja po latach, kiedy to wcześniej nawet i Sapkowskiego za Lux Perpeture krytykowałem uważam, że cała trylogia to szczytowe jego dokonanie i na wysokim poziomie. Na pewno jest lepsza od całego wiedźmina, który w dwóch ostatnich tomach to flaki z olejem niemiłosierne. Husycka jest dojrzalsza względem sagi, bardziej soczysta i barwniejsza.
Fidel-F2 - 2011-04-05, 19:25
:
MadMill napisał/a:
Husycka jest dojrzalsza względem sagi, bardziej soczysta i barwniejsza.
gdybym potrafił wyrażać się zgrabnie i powabnie, to ujął bym to w ten sam sposób
MrSpellu - 2011-04-05, 20:04
:
Tomasz napisał/a:
Wkurzająca jest też konsekwentna głupota głównego bohatera.

Tomaszu, to już było tu przerabiane.
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.
Co dla Ciebie było wadą, dla mnie było konsekwencją trzymania się konwencji wyżej wymienionych gatunków.

Sabetha napisał/a:
Spellu, lubię Cię

Wiem.
Tixon napisał/a:
Nie ja jeden, jak widać.

Ojej, ojej, ojej.
Tixon napisał/a:
mnie, po części, wynikało to z coraz bardziej nachalnych odwołań do Krzyżaków/Trylogii Sienkiewicza i przedstawiania podobnych zdarzeń z przeciwnym rezultatem.

Zaufaj mi, odwołań było znacznie więcej.
Jedne bardziej nachalne, drugie mniej.
Fidel-F2 napisał/a:
gdybym potrafił wyrażać się zgrabnie i powabnie, to ujął bym to w ten sam sposób

Tu nie trzeba elokwencji.
Trylogia po prostu jest lepsza.
Shadowmage - 2011-04-05, 20:07
:
Urok urokiem, ale nie każdemu może zdawać się urokliwy, nie? :) W każdym razie fabularnie lepszy jest "Wiedźmin", ale trylogia ma przewagę w innych elementach.
MrSpellu - 2011-04-05, 20:09
:
Shadowmage napisał/a:
W każdym razie fabularnie lepszy jest "Wiedźmin"

Nie, nie jest*.












*Jeżeli już jesteśmy przy kategorycznych opiniach.
MadMill - 2011-04-05, 20:24
:
MrSpellu napisał/a:
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.

Albo po prostu założenie poczynione na początku zostało utrzymane tyle ile miało być utrzymane i motyw idealistycznego debila trzymał się kupy przez cały okres trwania historii. Reynevan to cymbał, bardzo urokliwy i sympatyczny ale cymbał, chociaż większość pewnie z tym cymbałem sympatyzowała przez cała lekturę i przemykało im przez myśl: Nie rób tego, co za pacan, idiota!, a z drugiej strony Może zmądrzeje, weź się ogarnij, ocknij się bałwanie przecież to podła suka, zacznij myśleć głowa a nie ku.. sercem. No a oprócz tego gościa tez jest paru innych bohaterów i wątków go niedotyczących.
MrSpellu - 2011-04-05, 20:32
:
MadMill napisał/a:
Albo po prostu założenie poczynione na początku zostało utrzymane tyle ile miało być utrzymane i motyw idealistycznego debila trzymał się kupy przez cały okres trwania historii.

A to założenie wynikało z...?
MadMill - 2011-04-05, 20:33
:
Z zamysłu autora? :P

Mam Cie powalić czy co? :P
Tomasz - 2011-04-05, 20:36
:
MrSpellu napisał/a:
Tomaszu, to już było tu przerabiane.
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.

A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna? Jak byłaby urozmaicona i robiłby rózne głupoty zamiast nieustannie tych samych to byłaby to baśń, podanie, mit albo inne cholerstwo a już nie powieść sowizdrzalska? Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.

MrSpellu napisał/a:
Co dla Ciebie było wadą, dla mnie było konsekwencją trzymania się konwencji wyżej wymienionych gatunków.

Mylisz konsekwentne trzymanie się konwencji z konsekwentnym trzymaniem się dwóch rozwiązań fabularnych.

MrSpellu napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
W każdym razie fabularnie lepszy jest "Wiedźmin"

Nie, nie jest.

Tu się zgadzamy. Fabuła to pięta achillesowa ASa. Ale to w zasadzie nie szkodzi. Kreacja bohaterów, zajebiste dialogi i zapadające w pamięć sceny oraz język całkowicie to wynagradzają. Tyle, że w wiedźminie bohaterowie byli lepsi. W Trylogii byli męczący, przynajmniej główna trójka. W jednej powieści jeszcze zachwycali, w dwóch kolejnych już mnie nużyli. Ciekawsze o wiele były postacie drugoplanowe.
Romulus - 2011-04-05, 20:48
:
Czepiałbym się Trylogii Husyckiej, gdyby były od niej lepsze polskie powieści w tym samym gatunku. Ale nie ma. Zatem Trylogia Husycka i tak jest zaje-fajna mimo kilku oczywistych wad, które pojawiają się w powyższych postach.
Tixon - 2011-04-05, 20:58
:
MrSpellu napisał/a:
Zaufaj mi, odwołań było znacznie więcej.
Jedne bardziej nachalne, drugie mniej.

No wiem xD Pisałem, że były subtelne odwołania, ale to te nachalne drażniły mnie.
Tomasz napisał/a:
Mylisz konsekwentne trzymanie się konwencji z konsekwentnym trzymaniem się dwóch rozwiązań fabularnych.

Raczej przychylam się do twierdzenia Spella, że to konsekwencja trzymania się konsekwencji. Niestety, ze szkodą dla fabuły.
MadMill napisał/a:
Na pewno jest lepsza od całego wiedźmina, który w dwóch ostatnich tomach to flaki z olejem niemiłosierne. Husycka jest dojrzalsza względem sagi, bardziej soczysta i barwniejsza.

Zgodzę się, że jest bardziej dojrzała, ale bardziej od niej wolę Wiedźmina, zwłaszcza ostatnie dwa tomy (z ostatnim jako ulubionym).

Z tym o ile Wiedźmin to jest taka próba zmierzenia się z anglojęzyczną konwencją fantasy, tak Trylogia to próba dialogu z polską klasyką (plus pewna nić z Imieniem Róży, jak na moje oko).

I chyba dlatego bardziej pasuje mi Wiedźmin - fantasy po prostu mi się podoba.
MrSpellu - 2011-04-05, 21:33
:
MadMill napisał/a:
Mam Cie powalić czy co?

Hy?
MadMill napisał/a:
Z zamysłu autora?

A ono wynikało z... ?

Tomasz napisał/a:
A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna? Jak byłaby urozmaicona i robiłby rózne głupoty zamiast nieustannie tych samych to byłaby to baśń, podanie, mit albo inne cholerstwo a już nie powieść sowizdrzalska?

Przejaskrawiasz.

Tomasz napisał/a:
Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.

Czyli twierdzisz, że Reynevan do samiutkiego końca jest od sztancy taki sam jak na początku powieści?
MadMill - 2011-04-05, 21:44
:
Spell napisał/a:
A ono wynikało z... ?

Jak napisze, że z doświadczeń i zainteresowań autora to będzie pewnie to prawdą, ale Tobie chodzi na pewno o inna odpowiedź. Masz już akademicka manierę zadawania pytań na które jest setki odpowiedzi, ale oczekujesz tej jednej, wg Ciebie właściwej. Będziesz wspaniały profesorem :P

Nikt do końca nie wie z czego to wynikało, trzyma się mądrych konwencji wymienionych przez Ciebie wyżej, ale czemu? Nikt oprócz Sapkowskiego tego nie wie, chyba że tym się gdzieś pochwalił. Dla nas ważne jest to że wyszło mu to dobrze, a my jesteśmy zadowoleni z lektury. Doczytując znaczenie wymienionych przez Ciebie określeń zgadzam się z nimi, bo wg mnie Husycka się w to dobrze wkomponowuje.

Spell napisał/a:
Czyli twierdzisz, że Reynevan do samiutkiego końca jest od sztancy taki sam jak na początku powieści?

Chociaż jest oporny to nie jest "betonowy", już pod koniec pierwszego tomu zmienia się jego podejście - jak dobrze pamiętam - ale nie jest to takie "pstryk", bo zaraz też robi jakąś głupotę wynikająca z jego młodzieńczości czy nieroztropności, impulsywności.
Sabetha - 2011-04-05, 21:52
:
Tomasz napisał/a:
A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna?


Historia ludzkości ukazuje, że idea uczenia się na własnych błędach jest przereklamowana XD . Dlaczego w wymiarze jednostkowym miałoby być inaczej? Jestem pewna, że spory procent populacji spędza życie na powtarzaniu własnych błędów w różnych wariantach :lol:

Tomasz napisał/a:
Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.


Co dowodzi, że tę samą książkę obije odebraliśmy zupełnie inaczej. Według mnie Reynevan z początku historii i ten z jej końca to niemalże dwie różne osoby.

Spell napisał/a:
Wiem.


Patrz, a myślałam, że Cię zaskoczę XD
MrSpellu - 2011-04-05, 22:08
:
MadMill napisał/a:
Jak napisze, że z doświadczeń i zainteresowań autora to będzie pewnie to prawdą, ale Tobie chodzi na pewno o inna odpowiedź. Masz już akademicka manierę zadawania pytań na które jest setki odpowiedzi, ale oczekujesz tej jednej, wg Ciebie właściwej. Będziesz wspaniały profesorem

Cóż, prawda, zboczenie zawodowe i te sprawy. Rozumiesz.
MadMill napisał/a:
Nikt do końca nie wie z czego to wynikało, trzyma się mądrych konwencji wymienionych przez Ciebie wyżej, ale czemu?

No to wynikało z tego, że się świadomie trzymał tych konwencji i tylko o to mi chodziło.
Niemniej chyba coś o tym wspominał w wywiadzie z Beresiem, ale lewicy sobie nie dam obciąć. Czemu się trzymał? Nie mi zgadywać. Założyć za to mogę, że trzymał się świadomie.
Co jak co, ale Sapkowski trochę się na literaturze zna.
Sabetha napisał/a:
Patrz, a myślałam, że Cię zaskoczę

Mnie ostatnio trudno jest zaskoczyć.
Witeź - 2011-09-09, 08:43
:
Przeczytałem pierwszy tom i jestem (można by powiedzieć) zauroczony. Może to dlatego, że akcja toczy się na Dolnym Śląsku - krainie gdzie śię urodziłem i znam tam każde miejsce o którym mowa w powieści.
A pomijając wartości lokalno-patriotyczne, jak zwykle u Sapkowskiego: akcja, fabuła, dialogi - super. Całość może nawet lepsza od "Wiedźmina" bo umiejscowiona w świecie, który naprawdę istniał.
Sabetha - 2012-08-05, 13:23
:
Przesłuchałam dwadzieścia cztery rozdziały "Narrenturmu" i doszłam do wniosku, że audiobooki to ciekawa rzecz. Nadal, oczywiście, preferuję słowo pisane, które jest napisane, ale skupiona na słuchaniu ujrzałam (że tak powiem) tym wyraźniej wszystkie szwy fabularne, jakimi autor sfastrygował był swoje dzieło. Znaczy to, co tak przeszkadzało niektórym - powtarzalność schematu tarapaty-ratunek-tarapaty-ratunek (mnie to nijak nie przeszkadzało wcześniej, więc i teraz nie wadzi wcale), ale również detale. Mus oddać Sapkowskiemu sprawiedliwość odnośnie konstruowania opisów - niekiedy bardzo szczegółowych, a jednocześnie szalenie barwnych, klimatycznych i - w przeciwieństwie choćby do słynnych i szeroko znanych opisów doliny Niemna - zajmujących. Broń, stroje, obyczaje. przedmioty codziennego użytku, konie - rzecz to piękna, słuchać informacji w tak wdzięczną odzianych formę. Podtrzymuję tedy w całej rozciągłości opinię na temat wyższości trylogii nad sagą o sami-wiecie-kim :mrgreen:
Romulus - 2012-08-05, 15:34
:
Odnośnie audiobooka, to "Narrenturm" nadal pozostaje mistrzem Polski w tej kategorii :) I za sprawą niezrównanego Krzysztofa Gosztyły i za sprawą realizacji. Na drugim miejscu wiedźmińskie opowiadania - również z tych samych powodów. Na trzecim "Gra o tron", która nie ma już takiego rozmachu i nie ma Krzysztofa Gosztyły.

Za sprawą Krzysztofa Gosztyły nawet nieco polubiłem "Imię róży". Choć nadal uważam ją za przede wszystkim nudną powieść, to interpretacja tego aktora nadała jej głębi, której wcześniej - czytając powieść (a raczej męcząc się z nią) - nie dostrzegłem.
Młodzik - 2012-08-05, 15:51
:
"Imię róży" nudną powieścią? Heretyk :P .
Sabetha - 2012-08-05, 17:32
:
Dzięki, Romulusie, wiem już, czego posłucham w następnej kolejności XD

Młodzik napisał/a:
"Imię róży" nudną powieścią? Heretyk :P .


Hm, w takim razie... //pisowcy ?
"Imię róży" uważam za jedną z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. No, ale ja na ten przykład nie zdołałam pokonać "Wahadła Foucaulta", więc może jednak zrezygnuję z podpalenia Romulusowego stosu :-)
Romulus - 2012-09-17, 20:53
:
Wrzucę tu:
http://www.empik.com/bozy...26502,ksiazka-p
Wreszcie!
No i jest poważna nadzieja na realizację 3 tomu.
Sabetha - 2012-09-17, 21:12
:
//hurra

To naprawdę świetna wiadomość, "Narrenturm" był rewelacyjny i strasznie żałowałam, że nie ma reszty.
Tomasz - 2012-09-17, 21:18
:
Ja zamierzam teraz przypomnieć sobie pierwszą część. Akurat czas do wydania taki, że ją odsłucham.
Romulus - 2012-10-23, 19:33
:
Słucham sobie "Bożych bojowników" i stwierdzam oczywistość: w dalszym ciągu mamy do czynienia z genialną realizacją. Inne audiobooki giną w cieniu. Jestem na 4 rozdziale i delektuję się w drodze powrotnej do domu. Godzinka jazdy naprawdę mogłaby trwać dłużej :)

Na okładce jest zapowiedź - bez daty na razie - wydania "Lux perpetua" i to naprawdę mi osładza życie.

Generalnie, warto kupić audiobooki z Trylogią Husycką. W przypadku tej realizacji zapewnia to nowe doznania :)
Sabetha - 2012-11-10, 10:18
:
Romulus napisał/a:

Słucham sobie "Bożych bojowników" i stwierdzam oczywistość: w dalszym ciągu mamy do czynienia z genialną realizacją.


Amen. Zaczęłam wczoraj wieczorem i stwierdzam, że nawet zmywanie naczyń jest dużo przyjemniejsze podczas słuchania "Bożych bojowników" XD
Tomasz - 2012-11-10, 11:56
:
Ja dzisiaj zaczynam najpierw ponowne słuchanie "Narrenturm", a dopiero potem z marszu od razu "Bożych bojowników".
Seeman - 2013-01-01, 15:01
:
A ja mam stracha - strach mój bierze się z potencjalnej herezji (a zatem kary stosu) za słuchanie czegoś, co w zamyśle było książką "papierową", więc taką winno pozostać.

Jeszcze chwila i jak u Jacka Dukaja, wszczepka jakaś będzie nam animować sztuczne światy. Brrrrr....
MrSpellu - 2013-01-01, 15:28
:
Seeman napisał/a:
Jeszcze chwila i jak u Jacka Dukaja, wszczepka jakaś będzie nam animować sztuczne światy

Kilka dekad temu wymyślono taką wszczepkę na pilota.
You Know My Name - 2013-05-04, 20:25
:
Cintryjka napisał/a:
Z husyckiej IMHO niezrównany smak ma tylko Narrenturm. Potem to już równia pochyła.
Ot tak, dla podtrzymania miło rozpoczętego sporu, zapytam dlaczego.
dworkin - 2013-05-04, 21:06
:
Są słabsze, "Narrenturm" to ideał powieści szowizdrzalskiej, ale reszta wciąż pozostaje świetną lekturą. Żeby każdy tak spływał po równi pochyłej....
Cintryjka - 2013-05-05, 11:25
:
You Know My Name napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
Z husyckiej IMHO niezrównany smak ma tylko Narrenturm. Potem to już równia pochyła.
Ot tak, dla podtrzymania miło rozpoczętego sporu, zapytam dlaczego.


Ponieważ czytałam lata temu i w dodatku z paroletnimi przerwami, podlinkuję swoje wrażenia spisane "na świeżo":

Boży bojownicy (druga od dołu)

Lux perpetua (jak wyżej)

Mam nadzieję, że dostatecznie uzasadniłam:)
You Know My Name - 2013-05-05, 21:29
:
Z niektórymi twierdzeniami się zgadzam, z tym że mam kompletnie inne podejście do cyklu. Odpiszę we wtorek środę, bo dziś jednak snooker jest ważniejszy.
Cintryjka - 2013-05-06, 12:12
:
Się nie pali:)
pasazer1990 - 2013-06-23, 21:53
:
Osobiście Trylogia Husycka mi się podobała, ale nie ma co tego cyklu porównywać z Wiedźminem.
ats - 2013-06-23, 22:04
:
Trylogia Husycka pod wieloma względami przewyższa cykl o Wiedźminie... niestety... nie da rady przywiązać się do bohaterów, bo Sapkowski nimi ewidentnie pogrywa, jakby byli pionkami na szachownicy, gdzie ktoś przewidział pięćdziesiąt ruchów do przodu... a w sadze o wiedźminie - kochasz tych sukinkotów wszystkich :mrgreen:
ASX76 - 2013-06-23, 22:42
:
ats napisał/a:
Trylogia Husycka pod wieloma względami przewyższa cykl o Wiedźminie...


To ja grzecznie proszę o wymienienie tych "wielu względów"...
Sammael - 2013-06-24, 15:58
:
Też jestem ciekawy cóż to za "wiele względów", a nuż inaczej spojrzę na twórczość ASa?
Sabetha - 2013-06-25, 21:12
:
Ależ oczywiście, że przewyższa. W dodatku mam wrażenie, iż wałkowaliśmy to już. I to kilka razy XD .
ASX76 - 2013-06-25, 21:30
:
Sabetha napisał/a:
Ależ oczywiście, że przewyższa. W dodatku mam wrażenie, iż wałkowaliśmy to już. I to kilka razy XD .


Nie wałkowałem tego "ciasta". ;)
Sammael - 2013-06-26, 00:04
:
Jakoś nie umiem dostrzec jednego względu, w którym trylogia husycka przewyższa sagę wiedźmińską. Co dopiero kilku względów. Co dopiero wielu względów. Ale wciąż czekam aż ats rozwinie swoją wypowiedź.
MadMill - 2013-06-26, 06:45
:
Łatwiej będzie jak napiszemy, że przewyższa na wszystkich poziomach oprócz erpegowego. W końcu Sapkowskiemu radzili aby zaczął pisać dla WotC :P

Dla mnie osobiście nie ma czego nawet porównywać, Wiedźmina powinno czytać się w wieku max 15 lat, potem mieć do niego sentyment. Jak przeczytałem odwrotnie to od połowy cyklu były tylko flaki z olejem i powieść typu YA :P
MrSpellu - 2013-06-26, 09:40
:
Dla mnie Trylogia Husycka jest dojrzalsza literacko i ma znacznie ciekawszy setting, ale to do Wiedźmina mam większy sentyment. No i Wiedźmin jest wdzięczniejszym tematem badań literackich :P
Sabetha - 2013-08-03, 18:42
:
http://www.youtube.com/watch?v=bhseReQSdoU
//kas

Powoli staję się koneserem audiobooków, więc mogę już w pełni docenić, jak dobrą robotę odwalają ci ludzie :mrgreen:
Romulus - 2013-10-19, 10:09
:
24 października premierę ma audiobook "Lux perpetua". //kas W sam raz na jesienno - zimowe powroty z pracy samochodem :)
Tomasz - 2013-10-19, 12:01
:
Zastanawiam się czy od nowa sobie całości nie przesłuchać. Chociaż ostatnio trochę mniej jeżdżę.
Sabetha - 2013-10-19, 12:04
:
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Nie mogę się doczekać.
You Know My Name - 2014-03-06, 18:21
:
Cintryjka napisał/a:
You Know My Name napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
Z husyckiej IMHO niezrównany smak ma tylko Narrenturm. Potem to już równia pochyła.
Ot tak, dla podtrzymania miło rozpoczętego sporu, zapytam dlaczego.


Ponieważ czytałam lata temu i w dodatku z paroletnimi przerwami, podlinkuję swoje wrażenia spisane "na świeżo":

Boży bojownicy (druga od dołu)

Lux perpetua (jak wyżej)

Mam nadzieję, że dostatecznie uzasadniłam:)
Obiecałem prawie rok temu, że odpiszę. I proszę, nie trzeba mi było przypominać. No, może jednak trzeba było, bo przypomniał mi Kaczmarski, czy może raczej piosenka, której fragment jako argument dla własnej wizji przytoczę.
Portret zbiorowy w zabytkowym wnętrzu:
Język nasz surowy, humor prosty,
Głosy nam hartował ostrzał wraży.
Żadnej nie lękamy się riposty,
Z plebejskością bardzo nam do twarzy

To do obniżenia poziomu humoru. No cóż, mam znajomych, którzy po obowiązkowej służbie wojskowej, od której nie chciało im się wykręcić, przez kolejny rok "wracali do języka cywilizacji". Mimo, że to była tylko upierdliwa służba w koszarach, a nie prawdziwa wojna. I trwała tylko kilka miesięcy. Podejrzewam, że taka służba jak opisana przez ASa może poważniej zmienić człowieka, niż tylko przesuwając źródło jego żartów z poziomu serca/rozumu do poziomu dupy.

Co do bohaterów czy magii w świecie przedstawionym, to zgadzam się, że dzień nie zawsze spełnia obietnice świtu. Ale uważam, że postawa "chwalmy pierwszy tom, dajmy mu kredyt zaufania, niech się rozwija" jest niesłuszna. Zawsze będzie tak, że taki np. Grellenort będzie tracił na bliższym poznaniu. To trochę tak jak z zapowiedziami nowych "flagowych" smartfonów: pięknie, ale tylko do czasu kiedy zaczniemy je używać, bo producent aktualizacje wypuszcza tylko przez pół roku, potem okazuje się, że nie ma opcji by CyanogenMod działał stabilnie na takim chipsecie, itp, itd. Pozłotka zawsze będzie schodzić, bo dopiero po jakimś czasie jesteśmy w stanie przeczytać na czym początkowa wszechmoc i tajemnica się opierały. Te źródła, motywacje, środki były określone już na początku, tylko my sami łudziliśmy się, że nagle ów prosty skąd inąd Śląsk będzie się roić od półbogów i herosów. Gdyby tak było, to być może teraz jakiś literat pisałby: Pierdol się Śląsku... Ten cykl jest bardziej historyczny, niż chciałoby wielu po pierwszym tomie sądzić.

Co do przemiany Reynevana to się nie zgadzam. Z reguły pierwsza poważna zmiana światopoglądowa (a z taką mamy do czynienia w BB) jest silna i powoduje, że pojawia się postawa neofity. Zażarcie zwalczającego to w co mniej czy bardziej żarliwie wierzył poprzednio. Widać to w LP, kiedy wypala się płomień "nowej wiary", a ona sama coraz bardziej przypomina to co miała zmienić. I pojawia się dystans.
Cintryjka - 2014-03-06, 19:24
:
Trochę to trwało:) Jak sygnalizowałam, być może inaczej bym patrzyła na niektóre sprawy, gdybym czytała całą trylogię bez przerw. Kiedyś pewnie to zrobię. Niemniej, niezależnie od wszystkiego, LP od pozostałych części odstawało bardzo mocno na minus, a Narrenturm pozostawił po sobie zdecydowanie najlepsze wrażenia.

A BTW, Wojna postu z karnawałem to jedna z moich ulubionych płyt Kaczmarskiego:]