Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Ferrara's mansion

KapitanOwsianka - 2008-07-06, 11:12
: Temat postu: Ferrara's mansion
Rachel? Ją też miałem...

Są domy urządzone z tak wielkim przepychem, że aż boli. Są domy skromniejsze, ale urządzone z klasą. A są domy... W których prawie nigdy nie ma rodziców. Taki dom ma właśnie Rachel. Wyobraź sobie ile imprez dziewczyna może organizować. Żyje w prywatnym raju, gdzie rodzice nie mają wstępu. Robi co jej się żywnie podoba. Z drugiej strony mieszka sama, to musi być smutne... Co ja gadam! Ma wolną chatę cały rok!
KapitanOwsianka - 2008-07-06, 12:30
:
Czarne BMW M6 zatrzymało sie na podjeździe domu przypominającego kolonialne. Jednak ze środka nie wysiadła wcale Erica, której widz mógł się spodziewać. Wysiadł zaś Max. Podrapał się po głowie spoglądając na dom i obszedł samochód. Wyjął z niego śpiącą Rachel i na rękach zaniósł ją pod drzwi. Mam nadzieję, że masz klucze w torebce. mruknął, kładąc ją na huśtawce. Sięgnął po torebkę dziewczyny i wyszukał w niej pęk kluczy ozdobiony różowym misiaczkiem. How cute... mruknął uśmiechając się pod nosem. Odnalazł właściwy i otworzył drzwi, po czym rzucił klucze na stolik obok drzwi i wziął dziewczynę ponownie na ręce. Chwilę potem wchodził po schodach, a drzwi powoli się zatrzasnęły pchnięte kopniakiem.
Nie minęło nawet kilka chwil, kiedy drzwi na korytarzu przed pokojem Rachel zapaliło się światło. Chwilę potem Max ułożył dziewczynę na łóżku. A kiedy ją okrywał, ona objęła go za szyję ramionami, przebudziwszy się na moment, przyciągnęła do siebie i pocałowała. Max zrobił wielkie oczy z zaskoczenia i dopiero po chwili wysupłał się z jej nieporadnych objęć.
Dziękuję Max... szepnęła układając się na boku i nakrywając kołdrą.
- Ta... Wyjątkowo bardzo. mruknął pod nosem rozbawiony sytuacją.
Odczekał chwilę, aż upewnił się, że zasnęła po czym przymknął drzwi wychodząc i zgasił światło na korytarzu. Niedługo potem przebiegał przez podjazd i wsiadał do BMW.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2008-08-31, 20:21
:
Dzwonek do drzwi. Rachel w szlafroku, z mokrymi włosami zbiegła na dół i otworzyła drzwi. Cofnęła się z zaskoczeniem, a kamera pokazała Parkera wyglądającego jak śmierć, w progu.
Nie miałem do kogo przyjść... powiedział i spuścił oczy, a wyglądał jak zbity szczeniak.
Rachel uśmiechnęła się wspierająco i wpuściła go do środka obejmując ramieniem.

... Nikt jednak nie chce być sam...

The end

KapitanOwsianka - 2009-09-13, 12:44
:
Got Your Number - Nadia Oh

Za to impreza trwała już w najlepsze. Jako, że każdy był zaproszony w dużym domu Rachel wyglądającym jakby był poskładany z dużych, szklanych klocków, poukładanych w dziwnych kombinacjach, było prawie całe Harbor High. Wśród gości oczywiście prym wiódł Parker, który miał być gospodarzem do spółki z samą Rachel. Oboje obecnie byli nad basenem. Max siedział na wysokim stołku "ratownika" i rozkręcał imprezę z drinkiem w ręku.

Za to Rachel wymykała się właśnie z jednego z pokojów. Chwilę potem wyszedł z niego jakiś przystojny chłopak.
Caylith - 2009-09-13, 14:25
:
Czarna BMKa wcisnęła się w jedno z niewielu wolnych miejsc i Erica wysiadła (tym razem nie wyskakując jak zwykle) z samochodu. Szybka lustracja otoczenia dała znać iż nie jest pierwsza ale i pewnie nie ostatnia. Z lekkim uśmiechem czającym się w kącikach ust wyczaiwszy barek ruszyła do niego by się dowiedzieć jak dobrze jest on zaopatrzony.
- A kindgdom for Seven&Seven... - zamruczała odgarniając luźno spadające włosy za ucho. Srebrny wkręcik z szafirem błysnął jasno w sztucznym świetle.
KapitanOwsianka - 2009-09-13, 14:40
:
Za barem stał przystojny chłopak, najpewniej przyszły footbolista, albo waterpolista, ewentualnie koszykarz. Najpewniej z pierwszej klasy inaczej nie dałby się władować w tak nikczemną fuchę. - Wystarczy tylko całus... - powiedział sięgając po odpowiednie składniki i zaczynając przygotowywanie drinka.
Caylith - 2009-09-13, 14:54
:
Przyjrzała mu się z rozbawieniem. Mierzył nieco za wysoko ale była w stanie to zrozumieć. W końcu do odważnych świat należy. A nuż coś mu się uda wyrwać.
- But you want get one. A ja dostanę swego drinka. 1:0 dla mnie, boyo.
Wyczekując na picie i mając szczera nadzieję, że młodziak nie schrzani dobrego drynia rozejrzała się ze spokojem nadstawiając przy okazji uszu.
KapitanOwsianka - 2009-09-13, 15:01
:
Zabawa trwała w najlepsze. Pełno dziewczyn w drogich sukienkach, pełno odpicowanych facetów. Część ciuchów już poszła precz i wlały się teraz pomiędzy tańczącymi i na meblach. Część zabawy przeniosła się też już do basenu, gdzie grano plażową piłką. Ktoś rozmawiał o domniemanym romansie Rachel i Maxa, ktoś mówił o nowym w szkole, tym co jeździ Mustangiem. Inni zastanawiali się dlaczego jeszcze nie ma Lindsay. Jeszcze ktoś mówił, że Parker chce sprzedać swoją Impalę. Wszyscy tez dziwili się dlaczego nie ma Rayen, która ponoć jest dziewczyną gospodarza.
Obok Erici przeszło dwóch chłopaków z drużyny Waterpolo - Ten cały Chillman to już porażka... Wymyślił sobie radiowęzeł i zaczął robić kwestę na jego rzecz. Ja nie wiem co Anna w nim widzi. Przecież to dno...
Eithel - 2009-09-13, 17:32
:
Pod dom Rachel podjechał czarny McLaren Mercedes - nowy samochód Lindsay. Dziewczyna poprawiła jeszcze makijaż, patrząc w lusterko kabrioletu. Wzięła głęboki oddech i wyszedłszy z samochodu ruszyła spokojnym krokiem w kierunku posiadłości.
Gdy znalazła się już w środku, rozejrzała się z uśmiechem - uwielbiała takie imprezy. Postanowiła nie szukać na razie "centrum wydarzeń" - prędzej, czy później sama się w nim znajdzie. Tymczasem stanęła sobie wygodnie i robiła przegląd twarzy.
KapitanOwsianka - 2009-09-13, 21:30
:
Wyglądasz pięknie... - Lindsay usłyszała znajomy głos tuż koło ucha. A kiedy się odwróciła zobaczyła Petera przyglądającego jej się z tymi swoimi wiecznie zmarszczonymi brwiami i lekko szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. - Ale rozumiem... Piękno wymaga. Trzeba je kontrolować i o nie dbać. - powiedział, a potem powiódł wzrokiem po zebranych. Zatrzymał się na moment na kilku wciągających kokę osobach siedzących przy niskim stoliku i kiwnął głową. - So that's how you doin' it in Newport Beach?
Johnny Bravo - 2009-09-13, 22:31
:
Pod rezydencje Rachel podjechał czerwony mustang. Logan, o dziwo podjechał spokojnie bez szczególnego hałasu, tak jakby na samym początku nie chciał zwracać na siebie, aż tak dużej uwagi. Jeszcze w samochodzie odpalił papierosa z nowo otwartej paczki. Odczekał parę chwil i wyszedł, wiedział, że ta impreza wiele dla niego znaczy jeżeli zamierza być na samym szczycie hierarchii szkolnej. Rozluźniony od razu podszedł do baru i poprosił o Ballantines'a z Colą. Czekając na drinka zapytał barmana:
Który to gospodarz? - I uśmiechnął się odsłaniając kła.
Caylith - 2009-09-13, 22:39
:
Przyjrzała się chłopakowi z zagadkową miną.
- Odpowiem ci za barmanika - widać zrobienie Seven&Seven nastręcza mu jakichś trudności a rozmowa go jeszcze rozproszy - westchnęła ciężko. - Zależy czy szukasz jego czy jej. Jedno lansuje się na stołku ratownika o tam - machnęła ręką w przypuszczalnym kierunku gdzie kątem oka widziała Parkera nad basenem - a drugie gdzieś szlaja. Hi Logan.
Johnny Bravo - 2009-09-13, 22:59
:
Wstyd było się przyznać, ale zapomniał imienia tej dziewczyny, za wszelką cenę ukrył to pod rozbawioną miną - co oczywiście, jak zawsze uszło mu płazem:
Hi! Dobrze widać chociaż jedną znajomą twarz w tym całym zgiełku - Odebrał od barmana drinka i pociągnął łyka. Uśmiechnął się nonszalancko do dziewczyny i popatrzył jej w oczy:
-Mając takie towarzystwo wybiorę się do niego później, chyba, że przyszłaś z kimś? - I w zabawnym geście popatrzył, czy ktoś za nią siedzi. - Może też to być wstyd siedzieć z "fresh meat"? - Jednak tym razem zaśmiał się głośno, nie spuszczając z dziewczyny wzroku, ale nie będąc za bardzo natarczywym.
Caylith - 2009-09-13, 23:09
:
- Ależ oczywiście, że z kimś. - oświadczyła z wesołym błyskiem w oczach. - Kobieta ze swą torebką nigdy nie jest sama. - klepnęła się po owej torebce. - A tak na serio to mam nadzieje spotkać tu parę osób, które da się znieść tylko, że jeszcze ich nie ma.
Skrzywia się lekko, rzuciła potępiające spojrzenie barmanowi i w końcu odebrawszy swego drinka oparła się o bar łokciem.
- Chłopie jakby mi przeszkadzało twoje towarzystwo to po pierwsze nie gadałabym z tobą na ławce Loży dzisiaj, a po drugie udałabym teraz, że cię nie znam. Naprawdę mam daleko gdzieś opinię ogółu na swój temat. I na pewno nie będę się nią kierować odnośnie tego z kim gadam a z kim nie. Więc wyluzuj - mrugnęła - póki co masz czyste konto.
Eithel - 2009-09-14, 17:07
:
Zmierzyła go wzrokiem i uśmiechnęła się z aprobatą. Peter zawsze świetnie wyglądał, tym razem też był ubrany jak z żurnala. - Thank you. You look very classy too. - obdarzyła go komplementem, po czym spojrzała na stolik, na który patrzył Peter - No. It's how THEY doin' it in Newport Beach. - przechyliła głowę i spojrzała na niego badawczo. - Poznałeś już naszych gospodarzy?
KapitanOwsianka - 2009-09-14, 20:49
:
Erica i Logan:
I nagle przed ich oczami mignęła rudawa głowa gospodyni wieczoru. Rachel ubrana w seksowną, szarą sukienkę ciasno opinającą biodra, sięgającą do połowy ud, za to bardzo luźną u góry, złożoną w zasadzie z fałd materiału, spojrzała na Ericę i obdarowała ją szerokim uśmiechem. Logan nie mógł nie zauważyć, że sukienka nie ma pleców, a jej właścicielka biustonosza. Jakby się przyjrzeć można by też zauważyć owal dużych piersi, od czasu do czasu odsłonięty przez brak pleców sukienki.
- Ricky! Nie spodziewałam się Ciebie tutaj... Wiesz, po tej całej aferze z Ballmerem. - uśmiechnęła się szeroko. - Jak przyjęłaś wiadomość, że spotyka się z Anną? - zapytała z troską w głosie.

Lindsay:
Peter uśmiechnął się kącikiem ust i pokręcił głową. - Nie... Nie miałem jeszcze okazji... Dopiero przyszedłem, i starałem się znaleźć jakieś znajome twarze.
Caylith - 2009-09-14, 21:03
:
Pozwoliła sobie na małe mrugnięcie zdumienia. Rachel bez złośliwych komentarzy to była całkiem nowa okoliczność. Natychmiast też nabrała podejrzeń, że coś się święci w związku z tym. Pociągnęła ze szklanki a potem uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Why shouldn't I? - zapytała z autentycznym zaskoczeniem - Jakbym nie poszła to by mnie Max za uszy tu przyciągnął. Więc wolałam po dobrej woli. A poza tym - przekrzywiła lekko głowę mierząc Rachel spokojnym spojrzeniem - afera tego typu to trochę za mało bym miała zaszywać się w czterech ścianach. Serio? Spotyka się z Anną?
Uśmiech Erici nabrał cech takiego rozbawienia jakby nagle usłyszała wspaniały dowcip.
- Jest to tak prawdopodobne jak to, że...hmm... - rozejrzała się za porównaniem i dostrzegła bijącą po oczach kolorem sukienkę Linds - jak to, że którakolwiek z Newport Girls przeczytała w ciągu ostatniego roku cokolwiek poza magazynami plotkarsko-modowymi. Bardzo, bardzo nierealne. Kto tak idiotycznie głupie plotki rozsiewa? - zainteresowała się.
Johnny Bravo - 2009-09-14, 22:59
:
Gdy chciał już coś powiedzieć, pojawiła się "rudowłosa". Lekko podniósł lewą brew w geście zachwytu nad jej wyglądem. Ubrana teraz w elegancką suknie wyglądała bardziej imponująco niż w szkolnych ciuchach (chociaż i w tych niczego jej nie brakowało, a nawet wprost przeciwnie). Faktycznie, nie mógł nie zobaczyć piersi, tak jak i odsłoniętych pleców, które dodawały jej i tak ogromnej już ilości seksapilu. Żeby jednak żadna dziewczyna nie czuła się urażona mniejszą uwagą skupioną na jej osobie, pociągnął duży łyk i wypił do dna. Machnął ręką na kelnera, żeby podał mu to samo raz jeszcze i powróciwszy do towarzystwa kobiet zaczął się dyskretnie wsłuchiwać w rozmowę o jakimś tam Brillmanu, czy Ballmeru, który był kiedyś jakoś związany z Ericą (dobrze, że przyszła rudowłosa, bo do końca imprezy nie przypomniał sobie imienia Eric'i).
KapitanOwsianka - 2009-09-14, 23:44
:
Rachel obdarzyła Ricky szelmowskim uśmiechem, jednym z tych, które zazwyczaj miała zarezerwowane dla Maxa. - Sama ich widziałam... Wyglądali dość familiarnie. - puściła jej dyskretne oczko i rozejrzała się - Fajnie, że wpadłeś nowy... - powiedziała rzucając na Logana okiem. - Jak się bawicie?
Noise - 2009-09-14, 23:46
:
Na tę imprezę najzwyczajniej w świecie nie wypadało nie przyjść, mimo że część z tu obecnych osób najchętniej zrzuciłby z klifu prosto w odmęty oceanu bez zbędnego żalu. Teraz jednak odgonił wszelkie czarne myśli i skupił się na przyjęcie na swe oblicze chłodnej maski obojętności. Cóż, z każdym dniem szło mu to coraz lepiej, a kto wie, może któregoś dnia nawet nie będzie się już specjalnie przy tym wysilał. Czarno-żółte Lambo stanęło pomiędzy innymi autami, lecz jego nie ukrywajmy szpanerski wygląd sprawiał, że niezauważenie wozu graniczyło ze ślepotą, tak samo jak ciche podjechanie tym autem w pobliże posiadłości. Pionowo unoszone drzwi trzasnęły cicho, a światła zamrugały gdy Evan zamknął samochód i ruszył do środka, gdzie natychmiast zaczął wypatrywać tych mniej lub bardziej sobie znanych osób. Wtem jego spojrzenie padło na Ericę, a jakiś trudny do określenia grymas przemknął przez jego twarz. Chłopak chwilę stał wpatrując się w dziewczynę, po czym zdecydowanym krokiem ruszył w jej kierunku.
- Honey, we need to talk, and we need to talk right now... Please...
Wyszeptał jej wprost do ucha jednocześnie delikatnie biorąc za rękę, a ignorancja dla Rachel i Logana była aż nadto wyraźna. Ostatnie słowo zabrzmiało nieomal błagalnie, jakby chciał tym samym wytargować swoje życie z objęć śmierci.
Eithel - 2009-09-15, 09:41
:
Gdy Evan tylko pojawił się na imprezie, powietrze momentalnie zadrgało od plotek. Lindsay zaczęła obserwować scenę przy barze z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jednocześnie do jej uszu docierały szepty "jak on śmiał tu przyjść" czy "on jest tutaj skończony". Westchnęła ciężko, jakby podejmowała bardzo ciężką decyzję.
- I'll just introduce you... just give me a second. - uśmiechnęła się przyjaźnie, po czym oddaliła się w kierunku basenu.
Znalezienie tego, kogo szukała nie zajęło jej zbyt długo. Parker lansował się na krześle ratownika, popijając jakiegoś kolorowego drinka. Lindsay w myślach dodała sobie odwagi, po czym stanęła tuż obok niego i powiedziała - Max, Ballmer's here. And he is trying to talk to... her. - wymówienie imienia rywalki byłoby już ponad jej siły.
KapitanOwsianka - 2009-09-15, 11:01
:
Peter kiwnął głową i rozejrzał się uważnie. Jego spojrzenie zatrzymało się na grupce przy barze. Coś podpowiadało mu, że nie dzieje się najlepiej.

Evan, Erica, Logan:

Rachel skrzywiła się na widok Evana. - Ballmer, nie wiem gdzie Ty się wychowałeś, ale w Newport nie przerywa się czyjejś rozmowy. - powiedziała z lekkim wyrzutem. - Ricky chcesz z nim porozmawiać? Czy może mam skoczyć po Maxa? - zapytała z troską.

Lindsay:
Parker oderwał się od flirtowania z jakąś blondwłosą pierwszaczką w kostiumie kąpielowym i zajebiście krótkiej spódniczce i spojrzał wylansowanym spojrzeniem na Lindsay. Jednak kiedy powiedziała mu o Evanie skrzywił się lekko. Zsunął się ze stołka ratownika, puścił dziewczynie oczko na pożegnanie i wziął Linds pod rękę. - Gdzie są? - zapytał. Nie planował nikogo wyrzucać, po prostu chciał być na miejscu w razie czego.
Caylith - 2009-09-15, 12:00
:
Pięknie. Najpierw Rachel teraz Ballmer. Ta impreza zaczynała wyglądać coraz gorzej i gorzej. Co jednak należy zrobić by nie było łzawych scen rodem z seriali albo dzikich kłótni na oczach tej plotkarskiej bandy. Erica musiała pomyśleć, więc w tym celu spojrzała wpierw na Rachel.
- I can handle myself. To twoja impreza i nie zamierzam jej rozchrzaniać. Spokojnie. - padły spokojne słowa a Rachel pierwszy raz w życiu mogła obserwować otwartą twarz Erici kamieniejącą w nienaturalnie spokojną maskę, którą Ricky przebierała gdy ukrywała wszelkie możliwe emocje przed światem zewnętrznym. Dopiero teraz była w stanie spróbować sobie poradzić z furiackim problemem, który żądał rozmawiania z jej osobą. Po pierwsze oswobodziła rękę. Po drugie spojrzała na niego chłodno, wzrokiem który jasno przypominał ostatnie żądanie "Nie zbliżaj się do mnie, nie odzywaj i nie pokazuj na oczy przez czas nieokreślony" a które właśnie olał. Była jednak ciekawska jak to kobieta.
- Masz minutę. To i tak aż za dużo. Tam. - wskazała na taras gdzie przypadkiem nikogo nie było. Nie miała ochoty by świadkiem jakichkolwiek prywatnych dyskusji była połowa szkoły. Po czym nie czekając na reakcję ruszyła we wskazana stronę wyraźnie chcąc mieć to już za sobą jak najszybciej.
Johnny Bravo - 2009-09-15, 22:53
:
Na ustach Logana pojawił się mały diabelski uśmieszek - A więc to był ten Ballmer. I z tego co widzę, to nie jest on tutaj mile widziany, a tym bardziej nie jest mile widziany przez Eric'ę... - Ta sytuacja zaczęła mu się coraz bardziej podobać, odprowadził parę wzrokiem i odpalił papierosa.
-Teraz możemy się sobie chyba przedstawić? - złapał papierosa lewą ręką, a prawą wyciągnął w stronę dziewczyny - Chyba, że określenie "nowy" bardziej do mnie pasuje? - Chyba tylko dzięki alkoholowi był teraz zadowolony ze swojego tępego żartu, o którym normalnie na trzeźwo nigdy by nawet nie pomyślał.
KapitanOwsianka - 2009-09-15, 22:56
:
Rachel uśmiechnęła się szelmowsko. - Nie zasłużyłeś jeszcze na to, żeby mieć imię... - powiedziała z wdziękiem i puściła mu oczko. - Zrób na mnie wrażenie, to przestanę nazywać Cię nowym. - złożyła usta w dzióbek i odebrała mojito od barmana. Logan zauważył, że nawet nie musiała o nie poprosić. Puściła Loganowi oczko i ruszyła w kierunku basenu kręcąc zgrabnym tyłkiem.
Johnny Bravo - 2009-09-15, 23:07
:
Pozostając samemu przy barze poprosił barmana o Kamikaze. Ledwo otrzymał tackę z sześcioma kieliszkami, a już wszystkie były opróżnione. Jadąc tutaj miał nadzieje, że uda mu się dobrze "zabawić", więc odwrócił się przodem do całej imprezy i zaczął rozglądać się za jakimś "ciekawym", swoim przyszłym towarzystwem.
Noise - 2009-09-16, 01:59
:
Jedyne co przyszło mu na myśl by odpowiedzieć Rachel był cały stos ostrych słów które przepłynęły przez jego myśli wywołując na jego twarzy krótki uśmieszek. Zaraz jednak chłopak skoncentrował się na słowach Ricky i zacisnął szczęki, by przypadkiem jakieś przekleństwo nie ujrzało światła dziennego.
- Fair enough.
Odparł, po czym poszedł w kierunku który wskazała mu dziewczyna pociągając ją lekko za sobą, bowiem ani na moment nie wypuścił jej dłoni ze swojej. Gdy już znaleźli się na tarasie wszystko mu było jedno czy wszyscy patrzą i słuchają, czy też nie.
- I admit, I've fucked up but it was before we've started being together. - zaczął prosto z mostu, mówił szybko a w jego głosie słychać było napięcie. - Przepraszam Erica. Naprawdę nie chciałem tego tak spieprzyć i nie chciałem Cię zranić. Wiem, że nie mówiłem Ci tego, ale ja Cię kocham. - ostatnie trzy słowa wypowiedział z miażdżącą wręcz siłą uczuciem, a po jego spojrzeniu widziała, że ani trochę nie żartuje.
KapitanOwsianka - 2009-09-16, 11:58
:
Logan:
Miał przegląd dziewczyn z Harbor do wyboru. Całą gamę bogatych bardziej lub mniej dziewcząt, które są rozpieszczone i zblazowane. Najładniejsze jednak kręciły się koło basenu.
W tej liczbie zatem i rude, i blondynki, i szatynki, w każdej możliwej figurze, także dziewczyny o urodzie azjatyckiej, także mulatki... Pytanie tylko, czego szukał?


Erica i Evan:
Evan nie mógł tego zobaczyć, bo stał tyłem do wejścia na taras, ale w drzwiach pojawił się wreszcie Max. Nie wszedł na taras, nie chciał im przeszkadzać. Po prostu chciał dać znak Erice, że w razie czego jest w pobliżu i może pospieszyć z pomocą. Kiedy podniosła spojrzenie z Evana na Parkera, Max uśmiechnął się do niej i cofnął o kroczek. Jakby w ten sposób dawał jej przestrzeń.
Caylith - 2009-09-16, 12:13
:
- Puść mnie bo nie ręczę za siebie - zawarczała już na tarasie usilnie wydzierając rękę, a wolną już zaplotła wraz z drugą na piersi, gotowa do wysłuchania tego czym znowu ma zamiar ją Ballmer uraczyć. Mieszanie się z błotem... to już było... Przepraszanki.. też było. Wybitnie stawał się monotematyczny. Już miała przygotowaną bardzo paskudną odpowiedź jako, że niestety była pamiętliwa jak wszyscy diabli a Evan srodze ubódł jej dumę własną, kiedy strzelił hasłem na koniec. Tęczówki dziewczyny rozszerzyły się z zaskoczenia i srodze paskudna odpowiedź uleciała sobie z wiatrem, bo Erica jeden z niewielu razy w życiu nie miała pojęcia co odpowiedzieć.
Chwilę stała jak wmurowana. Inna rzeczy wiedzieć o czymś instynktownie a inna usłyszeć. Szurnęła nogą przenosząc wzrok na ziemię. Ciekawe czego się spodziewał. Romantycznego szlochu i rzucenia się w ramiona? Natychmiastowego anulowania paskudnej sytuacji, która jako żywo przypominała "powtórkę z rozrywki" z ukrywaniem prawdy? Z zaskoczeniem stwierdziła, że bardziej teraz myśli jak ubrać w słowa kilka rzeczy niż rozpływa się z zachwytu. Wymyśliła w końcu coś i podniosła głowę by to zakomunikować gdy wpadł jej w oko zaczajony za drzwiami Parker. Raptem dziewczę doświadczyło nagłego przypływu odwagi i spojrzało na Evana zmieniając poprzednią odpowiedź na spokojniejszą, bardziej wyważoną i całkowicie zgodną z prawdą.
- Wierzę ci. Problem polega na tym, że ja nie kocham ciebie i prędzej piekło zamarznie nim zacznę po tym co się stało. - smagnęła jak biczem odpowiedzią bez zmrużenia oka patrząc na niego.
Noise - 2009-09-16, 13:56
:
Ten jeden z niewielu razy w życiu Evan zachował spokój, choć złość rozsadzała go od środka. Zaraz jednak wszelkie emocje zostały stłumione przez chłód jaki momentalnie go wypełnił.
- Dobrze wiedzieć. And you know what? Szkoda że nie jestem takim sukinsynem jak kiedyś.
Odparł uśmiechając się bez cienia wesołości, za to z odrobiną złośliwości. Nie miał tu już czego szukać, liczył że jeśli porozmawiają, to wreszcie uda im się normalnie być razem i wrócić do tego co było. Jednakże ostatnie zdanie jakie wypowiedziała Ricky skutecznie zabiło w nim wszelką nadzieję. Evan obrócił się by odejść, lecz przystanął w pół kroku i odwróciwszy twarz w stronę dziewczyny rzekł.
- Pewnie się ucieszysz. Za dwa tygodnie, po zawodach, opuszczam Kalifornię.
Bo i prawda była taka, że nic go już w tej chwili nie trzymało w Newport, a tak przynajmniej będzie mógł być bliżej ojca. Wolnym krokiem ruszył w kierunku wyjścia, a z jego postawa mówiła jasno, że ktokolwiek się do niego zbliży, nie ważne kto by to nie był, marnie skończy.
Caylith - 2009-09-16, 18:37
:
Nie spuszczając głowy ani nijak nie okazując żalu z powodu tego co powiedziała (ją przynajmniej stać było na szczerość a nie półprawdy) patrzyła chwilę jak odchodzi. Kolejny.
-So that's how the story ends... - mruknęła cicho. Jasne bowiem było, że to najwyraźniej koniec. Potem odwróciła wzrok i oparła się o barierkę łokciami z kompletną pustką w głowie. Chwilowo to było najlepsze miejsce dla niej. Niech plotkarze się wyżyją widząc Evana wychodzącego solo. Jej i tak to nie ominie ale chwilowo nie miała ochoty wydrapywać oczu za fałszywe uśmieszki - a taki byłby efekt gdyby zobaczyła bodaj jedną z tych fałszywych harpii.
Eithel - 2009-09-16, 21:01
:
Lindsay stała cicho za Maxem. Odwróciła wzrok, starając się w ogóle nie patrzeć na rozgrywającą się przed nią scenę. Było to dość nietypowe zachowanie - normalnie umarłaby, żeby zdobyć taki materiał na plotkę i zdyskredytować Ricky. Wiedziała jednak, że Max bardzo się tym przejmuje, a cokolwiek co zraniłoby Ericę, zraniłoby i jego.
KapitanOwsianka - 2009-09-16, 21:36
:
Lindsay i Erica:
- Dzięki... - mruknął cicho wyczuwając obecność Lindsay. Po omacku znalazł jej dłoń i ścisnął lekko. Odwrócił się i uśmiechnął do niej, po czym odsunął drzwi na taras. I wszedł nań. Zbliżył się do Erici i oparł koło niej. Spojrzał w niebo. - Dość się chmurzy, nie? - powiedział i trącił ją lekko barkiem.

Evan:
Poczuł nagle, że jego telefon wibruje. Kiedy sięgnął do kieszeni zobaczył wiadomość, której formę dobrze znał z czasów, kiedy ścigał się nocami.
"Chino. Parking przy Trzeciej. 00.00"

Logan:
Już miał się zebrać do poderwania którejś z zauważonych dziewczyn, gdy nagle dostał SMSa, o którego zabierał od dłuższego czasu. Widać go wreszcie przyjęło środowisko wyścigów.
"Chino. Parking przy Trzeciej. 00.00"
Caylith - 2009-09-16, 21:47
:
Dłuższą chwilę stała tak jak stała jakby nie słyszała pytania. W końcu spojrzała na Maxa ze zmęczeniem na twarzy spowodowanym przez te wszystkie idiotyczne rzeczy jakie się jej ostatnio przytrafiały bez końca. Ale się wysiliła na straszliwie wymuszony uśmiech sugerujący pełną kontrolę nad tym cyrkiem, chociaż do tego było jej dalej niż kiedykolwiek.
- Królestwo za ulewę. Taką jak ostatnio. I niech leje bez końca. Jakoś mi bardzo to odpowiadało. - oświadczyła ze spokojem. Potem rzuciła okiem w stronę wyjścia patrząc na Lindsay przez moment. Ciekawe czy blondyneczka napawała się właśnie triumfem. W sumie Erice było wszystko jedno. - Nie musisz tu być. She's waitin'...
Noise - 2009-09-16, 22:52
:
Natychmiast po przeczytaniu smsa Evan wygasił ekran iPhone'a i wrzucił telefon do kieszeni, po czym uśmiechając się szeroko z zadowolenia ruszył szybkim krokiem ku wyjściu z domu. Stamtąd skierował się prosto do swego samochodu, by po chwili mknąć ulicami Newport ku swemu własnemu domowi. Nie był idiotą, by ścigać się samochodem za pół miliona, do tego w garażu czekał na niego jego czarny Nissan, którego silnik tylko czekał aż wtryskiwacze podadzą mu życiodajny zastrzyk benzyny, a dwie turbosprężarki będą pompować masy powietrza niczym ogromne płuca.
Johnny Bravo - 2009-09-16, 22:58
:
Odczytał sms'a i z utęsknionym wzrokiem spojrzał na dziewczyny w strojach kąpielowych przy basenie. Nie chciał opuścić wyścigu, ale z drugiej strony żal mu było skąpo ubranych dziewczyn, gdy wpadł na całkiem niezły pomysł. Podszedł do dwóch dziewczyn (ciemna blondynka i ruda) samotnie siedzących na brzegu basenu, które dzięki alkoholowi stały się bardziej otwarte i wylewne...
-Cześć dziewczyny, nie miałybyście może ochoty przejechać się ze mną na wyścig? - I użył swojego słynnego już uśmiechu numer pięć, który niemal zawsze działa. Plan był dobry, może zaliczy dwie (a raczej trzy) pieczenie na jednym ogniu - zapowiadał się niezły wieczór.
KapitanOwsianka - 2009-09-16, 23:43
:
Erica:
Max uśmiechnął się pod nosem. - Bambie, czyżbym wyczuwał zazdrość? To tylko Lindsay... Moja przyjaciółka. Tak samo jak Rachel, pamiętasz? Ta sama Rachel, która czasami próbuje być dla Ciebie miła? - powiedział wesoło - Ty mnie potrzebujesz... Przynajmniej na taką wyglądasz... Lindsay spokojnie da sobie radę. A Rachel... - spojrzał w dół na basen, który był o jakieś pół piętra poniżej. Rachel właśnie flirtowała z jednym z zawodników z drużyny koszykarskiej. - Rachel najwyraźniej daje sobie radę... Hej Erica... Mówiłem Ci już, że jesteś dziwna? W Kalifornii pragnąć deszczu? - pokręcił głową z mieszaniną żartobliwego zniesmaczenia.

Logan:
Ruda spojrzała na niego i zmierzyła go wzrokiem. - Wyścig? Iuu... Aleś wymyślił. - w tym momencie włączyła się blondynka.
- Hej, Lisa! Czy ja wiem, to nawet ciekawy pomysł. - powiedział i podała Loganowi rękę, by ten pomógł jej podnieść się. Wyjęła nogi z basenu i rozejrzała się za swoją bluzeczką. Znalazła wreszcie białą, męską koszulę. Założyła ją, ale że była za duża podwinęła rękawy i zawiązała dół koszuli tak by odsłaniał zgrabny, opalony brzuch, na którym od czasu do czasu błyskały włoski w świetle mocnych lamp ogrodowych. Zaczesała długie, lekko falujace włosy do góry i użyła okularów przeciwsłonecznych od Channelle jako opaski. - Do zobaczenia Lisa.
Lisa machnęła tylko ręką i wsunęła się do basenu.
- Zawsze chciałam zobaczyć jak wyglądają te wasze nielegalne wyścigi. Mój strój pasuje? - zapytała patrząc na niego dużymi, brązowymi oczami przypominającymi Bambiego.
Caylith - 2009-09-17, 12:00
:
Okrągłymi z zaskoczenia oczami przyjrzała się mu uważnie.
- Czy ty nigdy nie przestaniesz mnie podejrzewać o tę piekielną zazdrość? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Do zazdrości trzeba mieć raz: powód, a dwa: prawo - raz i dwa podkreśliła lekkimi dźgnięciami palcem wskazującym w jego klatę - których sądząc po tym, że ledwo się dogadaliśmy oczywiście nie mam. A więc nie ma w tym momencie takiego określenia jak zazdrość na kontakty między nami. - uśmiechnęła się lekko. - Zasugerowałam jedynie, że Linds stoi tam i czeka, wyglądając jak milion dolców i na pewno jest lepszym towarzystwem na imprezę niż ja, bez względu na to czy cię potrzebuję czy nie. Nie jesteś moją własnością. - oparła się ponownie łokciem o barierkę kończąc wykład i rozglądając się za swoim zapomnianym drinkiem, z którego pociągnęła solidny łyk. - Plus, these are your friends, definetely not mine, co okazywały więcej niż raz - błysnęła zębami w ponurym uśmiechu - więc raczej gesty przyjazne Rachel w związku z tym wolę traktować jak preludium do jakiegoś łotrostwa.
Zielone oczy z Maxa przeniosły się na niebo, szukając wytęsknionych chmur.
- Jestem dziwna ale taka już jest moja natura. Tylko, że pragnienie deszczu w Kalifornii nie jest aż takie dziwne. Zwykle najbardziej pragniesz rzeczy, które ciężko dostać, no nie? Więc skoro taką przyjemność sprawiła mi ostatnia ulewa po ponad roku suszy, to czemu miałabym nie chcieć więcej, szczególnie, że jest to mało prawdopodobne do spełnienia życzenie. Always ask for more...
Derriuz - 2009-09-17, 14:48
:
Przed dom zajechało leniwie czarne Camaro, spokojnie zajmując miejsce, które najbardziej pasowało kierowcy. Dave odetchnął, wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył drzwi od strony pasażera, wypuszczając Annę jak na gentlemana przystało.
- Jesteśmy na miejscu, pani - rzucił służalczym tonem, dalej bawiąc się w woźnicę królewskiej karocy. W ustach już miał Lucky Strike'a, który całkiem dobrze komponował się z jego ukazującym zęby uśmiechem. Nie, nie odpalił go jeszcze.
- Tak między nami, trochę monotonne robią się te imprezy, jeśli ktoś ich nie rozwala. Na każdej jest ta sama muzyka, alkohol i dragi... - mruknął, zerkając w stronę budynku.
Johnny Bravo - 2009-09-17, 18:29
:
Zlustrował dziewczynę wzrokiem, nozdrza mu się poszerzyły i zatrzymał się o ułamek sekundy dłużej, nieco wyżej niż na miejscu gdzie była zawiązana koszula.
- Ubrana jesteś idealnie! - i uśmiechnął się szeroko - To co jedziemy?
KapitanOwsianka - 2009-09-17, 21:30
:
Erica:
Przez chwilę ją przedrzeźniał udając małe dziecko, by na koniec podsumować. - You're jealous... - powiedział z uśmiechem i obdarował ją tym swoim uśmiechem, za którym szalała jeszcze rok temu. - I nie przesadzaj... Wszyscy moi przyjaciele mają wady i zalety... Musisz się wpasować. W zamian dostajesz to na czym mnie najbardziej zależy. Lojalność... I absolutne ubóstwianie mnie. - puścił jej oczko i zajrzał do swojego telefonu. Uśmiechnął się pod nosem i zablokował ekran. Chwilę potem oddał go zaskoczonej Erice, wraz z klipsem na banknoty wypchanym dolarami i swoją marynarką. - Czas, żebyś przestała rozpamiętywać i zaczęła się bawić. - puścił jej kolejne oczko i zrzucił buty. Zanim Erica zdążyła zareagować wszedł na barierkę tarasu. Włożył dwa palce do ust i gwizdnął przeciągle. - Uwaga tam na dole!

Logan:
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i odpowiedziała. - Mogę już jechać... Ale chyba jest trochę za wcześnie? Nie sądzisz? - zapytała i zmierzyła go wzrokiem przygryzając dolną wargę. W tym momencie Logan usłyszał gwizd z tarasu, będącego jakieś półtora metra wyżej, nad basenem. Kiedy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył przystojnego blondyna stojącego na barierce, który z rozbawioną miną właśnie krzyknął: - Uwaga tam na dole!
Sygin - 2009-09-17, 21:33
:
Wyskoczyła z auta nie jak na damę ale jak na kozę przystało i przyjrzała się domostwu.
- Tu nas jeszcze nie było.
Poczekała aż Chillman zamknie brykę i pociągnęła go w stronę domu.
- Mhm. Tylko, że to jest Newport. każda impreza bez tematu przewodniego wygląda tak samo. Chociaż tak w sumie to nie pamiętam by chociaż jedna była do samego końca nudna. Chodź zobaczymy czy przypadkiem ktoś już komuś nie dał w mordę. We're already sooo late, so the most boring part should be over. - zapaliła się.
Caylith - 2009-09-17, 21:50
:
- You wish... - mruknęła odnośnie rzekomej zazdrości i uwielbiania. I mimo że tu się niesamowicie mylił, w reszcie spraw miał poniekąd rację. Chociaż szczerze wątpiła czy będzie się w stanie dobrze bawić mając w perspektywie to przed czym się uparcie broniła - czyli roztrząsanie sytuacji od podstaw, które i tak sobie zrobi, a które na pewno miłe nie będzie. - And then hello Mr. Marlboro...
Pokręciła głową i odruchowo złapała podane jej rzeczy, dwie mniejsze pakując do torebki a marynarkę zarzucając na ramię i solidne zaskoczona przyjrzała się Maxowi lansującemu się z jakiejś przyczyny na poręczy tarasu.
KapitanOwsianka - 2009-09-18, 22:51
:
To co Staunton? Stać Cię na odrobinę szaleństwa? - zapytał z uśmiechem. I obrócił się do krawędzi, zupełnie tak jakby chciał skoczyć. - Nadążasz za mną Erica? - i po tych słowach odepchnął się i zeskoczył te niecałe dwa metry prosto do basenu rozchlapując na wszystkie strony wodę, ku uciesze zebranych na około imprezowiczów. Po chwili wypłynął na powierzchnie, otrząsnął głowę z wody.

Za mną batalioni!

I zanim ktokolwiek się zorientował już rozbawiona Rachel wskoczyła za Maxem w ubraniach do wody, a za nimi następni.
Caylith - 2009-09-18, 23:19
:
Wyzwanie! On ją wyzywa! For Christ' sake... zielone oczy panny Staunton zapłonęły jak dwie latarenki.
- You have no idea what you've started right now, Parker... - wrzasnęła gdy skakał. Torebka zawisła bezpiecznie na barierce, przykryta marynarką. Erica z wielkim wyzwaniem w oczach (którego wyzywający nie widział taplając się w wodzie) zrzuciła buty, z gracją wspięła się na barierkę i policzywszy w myślach do dwóch i pół Mississipi i wybrawszy na oko miejsce nie zatłoczone skoczkami również skoczyła. Z babskim piskiem.
Sygin - 2009-09-18, 23:23
:
- Jakby to powiedzieć...inferno! - oświadczyła Anna, gdy zwabieni wrzaskami i pluskiem przeleźli przez dom by zobaczyć stado ogłupiałych skoczków. W dodatku w ubraniach. I zadowolonych z tego. Uniosła ciemne brwi do góry, strzeliła okiem na Chillmana za którym babsko się trzymała i znienacka zdradziecko podstawiła mu nogę, jako że stał nad rzeczonym basenem, wyraźnie mając zamiar zobaczyć jak wpada z pluskiem do wody.
Derriuz - 2009-09-19, 03:31
:
I tak oto, zdradzony Chillman próbując złapać równowagę postawił stopę (niezbyt rozważnie) na krawędzi basenu, a druga... Zawisła mu w powietrzu. Tracąc równowagę i majtając się całym ciałem to w jedną, to w drugą stronę, stojąc na połowie stopy i kręcąc rękami młynki, żeby upaść jednak na plecy powoli przegrywał tą zaciekłą walkę z prawami fizyki. I fizyka znów nad nim zatriumfowała, tym razem ponad szkołą, kiedy również przegrał z prawem grawitacji i Newtonem. Przegrał również z tarciem... Bo kiedy Odchylał się plecami do tyłu, a lewą nogą miał nad basenem zaczął przechylać się ku niemu, lekkie podmycie stopy wodą wystarczyło, żeby ta się w tym momencie ześlizgnęła.
O tak, wiem, to był długi opis, ale gdybyście zobaczyli na oczy jak śmieszną minę miał Chillman kiedy wbrew swej woli zanurzał się w wodzie, to stwierdzilibyście, że jednak warto byłoby to oddać jak najlepiej.
- Dzięki... - rzucił Chillman grobowym głosem, kiedy złapał się krawędzi basenu i mierzył morderczym spojrzeniem. Zaraz jednak przybrał spokój na twarzy. Pozorny.
- Portfel i komórka zostały w aucie na szczęście... Ale jeśli mam nieszczelną kurtkę, to przez Ciebie mam mokre fajki - oparł się łokciami o krawędź tego basenu i wyciągnął rękę w jej stronę.
- Pomóż mi chociaż się stąd wydostać. Ciężko się złapać, tak ślisko...
Sygin - 2009-09-19, 11:54
:
- Any time... - wykrztusiła, gdy już przestała się śmiać - Tak słodko machałeś rękami jak wiatrakiem. Poza tym popatrz na resztę - machnęła ręką na to co się działo wokół - To zabawne. A fajki ci odkupię. Jak ci tak strasznie żal - wyciągnęła ku Chillmanowi rękę - And you look so, so hot when you're wet... - przewróciła oczami z udawanego zachwytu.
Derriuz - 2009-09-19, 16:46
:
Mierzył ją obojętnym spojrzeniem przez bardzo długą chwilę, kiedy mówiła do niego.
- Fajki kupię nowe. Chociaż może mam "drogowe" w wozie. Czasami idę gdzieś pieszo i zapomnę papierosów z samochodu wziąć i kupuję po drodze... - wyjaśnił, po czym łapiąc ją za rękę odparł na drugą część wypowiedzi:
- I look hot? Maybe... Funny, because you know what? - tutaj uśmiechnął się chytrze, jako że plan prawie został wykonany - You too! - zawołał i pociągnął ją, odpychając się nogami do krawędzi basenu tak, że spadła na niego do wody.
KapitanOwsianka - 2009-09-19, 22:12
:
Erica in wet dres. - Max uśmiechnął się do Erici i odgarnął mokre włosy do tyłu. - Look nice babe. - powiedział i puścił jej oczko. Po czym podpłynął do krawędzi basenu, gdzie odebrał od jakiejś dziewczyny drinka i napił się. - Dajcie tu jakąś muzykę! - krzyknął i po chwili znalazły się głośniki nad basenem i muzyka:

She wants to move - N*E*R*D

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-09-21, 12:22
:
Jako się rzekło impreza wciąż trwała. Chociaż Max zdecydował się opuścić basen. Zrobiło się po prostu za zimno. Siedział teraz w pokoju Rachel przepasany ręcznikiem i wycierał włosy innym, czekając na swój czas w łazience, która była właśnie zajęta, przez Rachel. Przez uchylone drzwi słychać było, jak Rachel się szykuje, a w lustrze co jakiś czas mignęła jej naga sylwetka.
Caylith - 2009-09-21, 14:14
:
- DOŚĆ! - ryknęła po kolejnym przytopieniu przez rozbawione osoby, sama trzęsąc się ze śmiechu i prychając wodą.. Nawet nie wiedziała kto i w sumie to nie miało znaczenia bo ludzie się rozbawili i podstawiali nogi oraz wskakiwali innym na głowy nie patrząc na to czy to ich znajomi czy nie. Erica miała dość. Oświadczywszy to głośno i wyraźnie jakoś się wykaraskała z tłumu i złapawszy za krawędź basenu wyciągnęła na powierzchnię. ociekając wodą siadła na rzeczonej krawędzi i zaczęła wykręcać włosy przyglądając się ludziom nadal szalejącym w wodzie. Jeszcze nie było jej zimno, a zresztą nie miała pojęcia skąd wziąć ręczniki skoro to była chata Rachel - w której jeszcze nie była. Ale za niedługo zrobi się jej pewnie zimno i co wtedy? - No cóż, najwyżej wytrę się jedną zapomnianą marynarką - uśmiechnęła się pod nosem wpadając na najprostszy pomysł po czym zajęła się roztrzepywaniem grzywki.
Eithel - 2009-09-21, 20:46
:
Lindsay weszła do pokoju Rachel, mając zamiar obgadać jakiegoś wyjątkowo fajnego faceta. Gdy tylko przekroczyła próg, zobaczyła Maxa w ręczniku. Przełknęła głośno ślinę, patrząc mu prosto w oczy. Niepewna, co ma zrobić, przez kilka chwil kołysała się na piętach. Pewniejszym już krokiem, podeszła do chłopaka i delikatnie wyjęła mu ręcznik z rąk.
- I will do it. - uśmiechnęła się. Kaskada jej włosów musnęła nagie ramiona chłopaka, owionęła go słodka woń jej perfum.

Seksapil
KapitanOwsianka - 2009-09-21, 22:59
:
Uśmiechnął się na ten dotyk, nieco rozanielony i siadł wygodnie na łóżku Rachel, pozwalając by Lindsay się nim zaopiekowała. Przez chwilę siedział cicho poddając się zabiegom, po czym odezwał się wreszcie. - Hej Rach... Masz jeszcze torbę z moimi rzeczami? - i zerknął na Lindsay. - Powinienem się przebrać i wracać na dół, chociaż nie powiem, żeby mi było teraz źle. - uśmiechnął się do dziewczyny.
- Sure, hon! - doleciało z łazienki i raz jeszcze w lustrze mignęła naga sylwetka Rachel. - W garderobie... Wiesz, że możemy zostać tutaj na górze jeszcze trochę? - zapytała z wyczuwalną dwuznacznością w głosie.
Pytanie rozbawiło Maxa.
KapitanOwsianka - 2009-09-24, 15:23
:
Po chwili rudawa głowa Rachel wychynęła przez drzwi łazienki. - I mean it... Jeśli chcesz możesz dołączyć do mnie pod prysznicem. - urwała widząc Lindsay. - Och... Linds... Nie widziałam, że tutaj jesteś. - uśmiechnęła się rozbrajająco i zniknęła w łazience, zamykając za sobą drzwi. Max z szerokim uśmiechem uwolnił się z opiekuńczych dłoni Lindsay i zaczął szukać swoich rzeczy.

Erica:
- Może potrzebujesz ręcznika? - zaproponował czyjś głos. A koło jej twarzy zwisł z czyjejś ręki miękki, puchaty ręcznik. - You must be Erica. - powiedział z uśmiechem tajemniczy głos, a kiedy podniosła spojrzenie zobaczyła przystojnego bruneta, z zmarszczonymi brwiami, które nadawały mu nieco groźny wygląd. Uśmiechał się z tą mieszaniną wyzwania i szelmy, którą dobrze pamiętała z początków swojej znajomości z Maxem. - I'm Peter... Nasi ojcowie, zdaje się, że poznali się w klubie w Nowym Yorku.
Caylith - 2009-09-24, 19:35
:
- Może potrzebuję.
Przyjrzała się ciekawie spod grzywy na wpół suchych włosów nosicielowi ręcznika, odbierając go jednocześnie od niego. - And I am Erica. - dodała zarzucają go sobie na głowę i energicznie pozbywając się resztek wody. Po chwili ręcznik zjechał na ramiona otulając ją - w samą porę bo gęsia skórka zaczęła się pojawiać coraz wyraźniej. Ricky wyciągnęła nogi z wody mając zamiar już nie mieć dziś z nią kontaktu.
- Nie mam pojęcia z kim zadaje się mój ojciec, ale skoro twierdzisz, że się spotkali to pewnie tak jest. - uśmiechnęła się lekko. - To miasto naprawdę jest małe.
KapitanOwsianka - 2009-09-24, 19:50
:
Newport? Rzeczywiście. - puścił jej konspiracyjne oczko i podał rękę by pomóc jej wstać. - Niestety mój ojciec wiedziony ojcowskim instynktem wysłał mnie do Kalifornii. - przewrócił oczami. - Bo ponoć tutaj jest najlepsza szkoła. Zdaje się, że Nathan zaproponował, że możesz mi pomóc odnaleźć się w tym... Mieście. - powiedział i lekko się skrzywił.
Caylith - 2009-09-24, 21:08
:
- Nathan? - chwilę zastanawiała się co ten koszykarz ma do rzeczy. Przecież koleś pognał na studia. Dopiero po chwili skojarzyła, że chodzi o Stauntona. Czarne brwi uniosły się niedowierzająco gdy przyjęła podaną rękę i podniosła się na nogi - Jesteś na "ty" z moim starym?? Even that old pricks from Board of Directors in the Company call him "sir".
Pokręciła głową z niedowierzaniem.
- I w dodatku odnajdywać się w mieście... - otuliła się mocniej ręcznikiem przyglądając mu się uważnie. - Jesteś pewien, że chodziło mu akurat o to a nie o omijanie szerokim łukiem tzw. atrakcji elity Newport?
KapitanOwsianka - 2009-09-24, 21:30
:
Cóż... Nie jestem pracownikiem Twojego ojca, a mój ojciec tym bardziej. - uśmiechnął się szeroko. - Tak czy siak... Jestem nowy w mieście, nie znam tutaj jeszcze nikogo, prócz Lindsay, która miała mnie przedstawić gospodarzom, ale gdzieś zniknęła. - uśmiechnął się szeroko. - to jak... Przebierzesz się i opowiesz mi coś o mieście. Czy nadal chcesz bym podziwiał Cię w mokrych cuchach?
Caylith - 2009-09-24, 22:10
:
- Lindsay, huh? - pokiwała głową - trafiłeś przypadkowo na dwa zupełnie przeciwne bieguny zachowań, poglądów i całej reszty. I wierz mi bardzo chętnie bym się przebrała, ale to nie moja chata, a nikt mi nie mówił, że będę skakać do wody w ubraniu.
Kąciki ust drgnęły w szelmowskim uśmiechu. Nikt nie mówił, ale mogła to przewidzieć. Z wiedzą Parkera na temat jej zachowania w przypadku wyzwań jak to...
- Dysponuję w chwili obecnej jeśli chodzi o suchą odzież jedną marynarką. Męską i to nie swoją, której właściciel zniknął tak samo jak panna która wydaje przyjęcie. Chociaż przypuszczam, że Rachel pożyczy mi coś suchego. Jeśli ją złapię... a potem możemy się zastanawiać co chcesz wiedzieć o Newport. Pasuje ci to?
KapitanOwsianka - 2009-09-24, 22:19
:
- Możemy poszukać pokoju Rachel. Albo pojedziemy do Ciebie, żebyś się przebrała. - usta mu drgnęły w lekkim uśmiechu. - To co? - zapytał wyjmując z kieszeni komórkę.
W tym momencie na piętrze, na balkonie pojawił się Parker. Przeciągły gwizd sprawił, że Erica lekko podskoczyła.
- Hej Ricky! Chcesz się przebrać? - zapytał z góry, przewieszając się przez barierkę.
Caylith - 2009-09-24, 22:27
:
- Don't you whistle me, or I'll second name you! - odszczeknęła zadzierając łebek - Pewnie, że chcę. Problem w tym, że nie mam w co! My dress is all wet thanks to you!
Następnie mrugnąwszy okiem na Petera, kiwnęła głową w stronę Maxa wiszącego niemal na barierce.
- To jest Parker, jeden z gospodarzy imprezy, których nie poznałeś. Ale możesz poznać jeśli łaskawie ruszy tu tyłek, co zaraz sprawdzimy. Hey Parker! Will Rachel borrow me some clothes? - ryknęła w górę prezentując naprawdę imponującą głośność jaką była w stanie wydobyć ze swego gardła.
KapitanOwsianka - 2009-09-24, 23:02
:
- Proste, mała! - odkrzyknął i zrobił gest mający oznaczać, by udała się na górę.
Peter skrzywił się widząc Parkera i jego zachowanie. - Sweet... - uśmiechnął się. - Mam poczekać na Ciebie na dole?
Caylith - 2009-09-25, 10:36
:
Kiwnęła głową, z niechęcią odwijając się z ręcznika, który zdążył ją już nieco ogrzać. A teraz znowu było zimno. Nie mówiąc o tym, że sukienka przylgnęła do niej jak druga skóra, nie pozostawiając wiele pola do wyobraźni.
- Here, hold this. - wcisnęła mu ręcznik w łapy - Znalezienie jeansów i koszulki nie powinno zająć dużo czasu. Zaraz wracam i jak się uda ześlę tu tego wartogłowa.
Po czym pomknęła w stronę domu i wpadła na schody szczękając z lekka zębami, by poszukać pokoju Rachel.
KapitanOwsianka - 2009-09-25, 12:06
:
Przeniesienie akcji
Derriuz - 2009-09-28, 15:01
:
Gdzieś mignęła mu głowa Erici i zdawało mu się, że owa głowa kierowała się do wyjścia. Akurat na ten widok przypomniało mu się w końcu co miał zrobić. Złapał Annę za rękę i pociągnął ją w kierunku rzeczonego wyjścia z domu, na zewnątrz by tam rozglądać się uważnie za Ericą.
- Ricky!
Caylith - 2009-09-28, 20:57
:
Dyndając swobodnie papierową torbą z mokrą sukienką zmierzała już do wyjścia gdy zastopował ją znajomy głos. Zaczekała aż Dave dotrze do niej wraz z Anną.
- Wow, you guys are all wet! - oświadczyła z rozbawieniem - No co tam?
Johnny Bravo - 2009-09-28, 22:31
:
-To co możemy ruszać? - Uśmiechnął się szelmowsko do dziewczyny, złapał ją lewą ręką wokół talii i poprowadził ku wyjściu. Minął Ericę stojącą z jakąś parą i posłał jej ciepłe spojrzenie.
-Zauważyła, czy nie zauważyła? - Ta myśl szybko przemknęła mu przez głowę, gdy przypomniał sobie o obecności blondynki - Tak w ogóle to jestem Logan, z tego co słyszałem koleżanka nazywa się Lisa, a Ty?
KapitanOwsianka - 2009-09-28, 23:17
:
Jess... - odpowiedziała z uśmiechem i objęła Logana w pasie. Była zdecydowanie niższa od niego. Miała jakieś diabliki w oczach i była wyraźnie podekscytowana wizją ujrzenia nielegalnych wyścigów.
Derriuz - 2009-09-28, 23:54
:
Gdy w końcu ją dojrzał i dotarł do niej zatrzymał się i spojrzał nieco krzywo po komentarzu.
- After all it's your fault! You started it - mruknął, unosząc jedną brew ku górze - Anyways... Nie po to cię szukałem. Bo widzisz, jest taka sprawa... Ale w zasadzie to nie do ciebie, ale jednak do ciebie - położył dłoń na ramieniu i uśmiechnął się głupkowato z zakłopotaniem.
- Remember that radio thing? I wanna talk to your father... No wiesz... Prawa autorskie, może ma muzykę na zbyciu z wygaśniętymi, którą moglibyśmy puszczać, albo po znajomości rzuciłby płytkę lub dwie typowo młodzieżowej muzy. Albo może jakieś zespoły potrzebują, by je promować... Wiesz, w naszej szkole połowa to plotkarze i plotkarki, jedni gadaliby drugim, rozniosłoby się na inne szkoły i momentalnie zespół byłby bardziej znany... Ale w sumie niepotrzebnie ci tyle mówię, bo to już powinien twój ojciec wysłuchać. O ile chciałby się z nami zobaczyć - rzucił niepewne spojrzenie Annie, jak skarcone dziecko i znów przeniósł wzrok na Ricky.
Sygin - 2009-09-29, 12:19
:
Pociągnięta znienacka przez Dave'a prawie wylała swojego drinka, na siebie, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiła było spiorunowanie chłopaka wzrokiem. Następne gromy poszły na Ericę za jej bardzo odkrywczy komentarz.
- Tak, bo siedzenie w basenie w ubraniu bardzo sprzyja pozostaniu suchym. Zresztą cokolwiek it is like he said. Czy twój stary znalazłby chwile na to by pogadać choćby z nim? - kiwnęła kciukiem na pomysłodawcę projektu, który jak zwykle plątał się w zeznaniach. - Może przy okazji coś nam poradzi...
Caylith - 2009-09-29, 13:01
:
- Ja?! - wyraziła swoje zdumienie machnąwszy przy okazji ręką Carterowi, który gdzieś lazł z "asystentkami" - To nie moja wina tylko Parkera. On wskoczył do wody w ciuchach w formie prawdopodobnie wyzwania, którego zwyczajnie nie mogłam nie przyjąć. Reszta poszła za nim.
Przyjrzała się ciekawie Dave'owi chcącemu widzieć się z jej starym. Dziwne, ostatnio ciągle ktoś chciał coś albo od jej ojca, albo w związku z jej ojcem. Przesunęła ręką przez już prawie zupełnie suche włosy.
- I can ask him, or you can just come to me and ask him yourself - uśmiechnęła się lekko - Z tym, że teraz to niemożliwe bo jest u kitajców i coś załatwia. Podróż służbowa - wywróciła oczami. - Ale powinien wrócić za kilka dni. Dać ci znać jak się pojawi?
Derriuz - 2009-09-29, 13:13
:
- Whatever... - odparł, nie chcąc się już kłócić na temat kto zaczął się moczyć pierwszy, o rozmowa mogłaby pójść w niewłaściwym kierunku. Miast tego wysłuchał ją do końca.
- Yeah, sure, I'd really appreciate that - odparł z uśmiechem i czymś na wzór ulgi na twarzy po odpowiedzi Erici. W zasadzie, to czego się spodziewał? Że nawrzeszczy na niego i zakaże mu zbliżać się do jej ojca? I niby dlaczego?
- Wolałbym, żeby twój ojciec wiedział wcześniej. No wiesz, nie chcę go zaskakiwać...
Caylith - 2009-09-29, 14:04
:
Kiwnęła głową.
- Wiem o co wam chodzi piąte przez dziesiąte, ale w porządku, coś mu tam podpowiem. Może przez to od razu będzie miał coś dla ciebie.
Poruszyła łopatkami kolejny raz tego wieczoru bo jej po plecach wiało w tej wydekoltowanej koszulce Rachel.
- 'Kay, zdzwonimy się albo w szkole pogadamy. Ja się już zbieram. Miłej zabawy.
Uśmiechnęła się do Chillmana a Annie mrugnęła okiem i zarzuciła papierową torbę na ramię szykując się do wyjścia.