Zaginiona Biblioteka

O nas - Kanciapa Studencka

Ł - 2008-09-05, 10:49
: Temat postu: Kanciapa Studencka
W związku z tym że kasztany już przekwitły daje temat o jakże bujnym życiu studenckim. Temat dla ludzi którzy studiują, studia skończyli albo przymierzają się do studiowania. Tutaj można opisywać jakie to fajne jest studendzkie życie, gdzie się dostaliśmy i jakie to złe mamy wydziały. Z jakimi to dziwnymi ludźmi uczumy się i jacy to dziwni ludzie nas uczą. Można kłocić się która uczelnia jest najlepsza a która denna. Można mówić o dziwn.. ciekawych kierunkach np. takich jak technologia drewna. I wiele wiele innych.

Zapraszam wszystkich studentów, prawie studentów i byłych studentów do radosnej rozmowy.
Nabu Nezzar - 2008-09-05, 13:10
:
To ja, choć musiałem zrobić rok temu przerwę w studiach, napiszę, że studencki okres to najlepszy czas w życiu człowieka:P I jak człowiek się nie wyszumi i nie wybawi wtedy, to już później nie będzie miał takiej (i tylu) okazji :-P
A najlepsza uczelnia to przecież WSHGiT 8)
BitterSweet - 2008-09-05, 14:02
:
Ł napisał/a:
kasztany już przekwitły

A dodatkowo zeżarła je zaraza :<

Nab napisał/a:
WSHGiT
- Wyszsza Szkoua cHamstwa, Gnuśności i Toczenia piany? Teraz już wiem, gdzie sobie charakter wyrobiłeś! :P

Ponadto chciałam powiedzieć, że temat bardzo podobny do -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=113

mnie to nie przeszkadza, bo ten jest bardziej zawężony, ale jak komuś z wuadzy to przeszkadza to niech usunie (założę się, że nikomu nie będzie sie chciało :P )

W październiku zaczynam studia na filologicznym wydziale jakże wspaniale zorganizowanego Uniwersytetu Śląskiego (listy przyjętych były oczywiście na czas!Tak samo jak list polecony odnośnie zakwalifkowania się). Specjalizacja: program tłumaczeniowy z języka ang. na język niemiecki. To moje wymarzone studia, choć tak naprawdę nie wiem, co będę po nich robić... xD W planach jest zostanie tłumaczem (zaskakujące! ; d), tylko jeszcze nie wiem, czy w zakresie pisemnym czy ustnym. Wszystko zapewne zależy od tego jakie podłapię znajomości i co zastanę na studiach (mam nowy odwalony wydział- podobno więcej kabin i ogólnie lepsze warunki). A potem usłyszycie mnie dukającą w TV na wyborach miss świata. XD Mam też zamiar w którymś momencie rozpocząć kierunek związany z językami romańskimi- na razie to tylko zaczynam sobie kurs hiszpańskiego. Oczywiście zycie na pewno zweryfikuje moje plany nie raz. ;)
Romulus - 2008-09-05, 14:04
:
Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - już za mną.
Szkoda. Nigdy wcześniej ani później nie żyło mi się tak dobrze - przynajmniej dotychczas. Polecam studiowanie choćby dla takich wspomnień :mrgreen: leżenia w akademiku, grania w karty całe noce, potem w Monopoly, a na końcu już tylko na pc-tach (Heroes III to dla mnie do tej pory kultowa gra, choć 99 procent map, które posiadam pochodzi z internetu). No i kobiety... No i śpiew.... Czasami trzeba było tylko trybut zapłacić w postaci sesji. Ale... Kwestia przyzwyczajenia. Zwłaszcza że na prawie nie uczą niczego pożytecznego. Dopiero po prawie, kiedy się prawo praktykuje - człowiek uczy się go naprawdę.

Troszkę polityki też było: samorząd i rozkręciliśmy NZS jak piękną karuzelę. Od brudnej kanciapy i jakichś świrów od krzyczenia "zsypowcom" pod oknami "precz z komuną", po prężną organizację rządzącą samorządem i wydającą pismo rozchodzące sie w nakładzie 5.000 egzemplarzy i organizującą z ZSP mistrzostwa w "piłkarzyki".

I zgadzam się z NABU: przesiedzieć studia nad książkami to naprawdę karygodna strata czasu. To samo zresztą powtarzał świętej pamięci profesor Bojarski od prawa rzymskiego (co nie zmienia faktu, że trzeba było 300 paremii i definicji łacińskich wkuć i mu "sprzedać").

Największa klęska w moim życiu: rok 2002, bo po studiach nie zostałem w Toruniu i do dziś mi się płakać chce, kiedy tam bywam tylko. Miasto ma klimat do studiowania. Bo jest małe. Życie barowe tam kwitło, bo wychodziło się z jednego baru i trzy kroki dalej był następny i tak całą noc po Starówce. Pojechałem kiedyś spróbować życia studenckiego w stolicy i mi się nie podobało... Wszędzie daleko.

Co najlepsze: kasy było mało a na wszystko mi starczało, najadłem się, napiłem, kupiłem ksiązki i chodziłem do kina. A dziś, gdy zarabiam - na wszystko mi brakuje.
Nabu Nezzar - 2008-09-06, 00:14
:
BitterSweet napisał/a:
Nab napisał/a:
WSHGiT
- Wyszsza Szkoua cHamstwa, Gnuśności i Toczenia piany? Teraz już wiem, gdzie sobie charakter wyrobiłeś! :P
Charakter, kochana, to mi wyrobiło życie 8) I na pewno nie jest taki jak piszesz :P :evil:
WSHGiT - Wyższa Szkoła Hotelarstwa gastronomii i Turystyki. Polecam dla osób ciekawych świata. Dodam jeszcze, że mój kierunek to Organizacja ruchu turystycznego.
Tylko, że wątpię abym pracował w zawodzie związanym z kierunkiem studiów:P Pracowałem już w dwóch hotelach na recepcji, średnio tydzień-dwa, i mi się raczej nie podobało :-P
romulus napisał/a:
leżenia w akademiku, grania w karty całe noce, potem w Monopoly, a na końcu już tylko na pc-tach (Heroes III to dla mnie do tej pory kultowa gra, choć 99 procent map, które posiadam pochodzi z internetu). No i kobiety... No i śpiew....
Jeszcze przed studiami wyobrażałem sobie, że tak będzie wyglądało moje wymarzone studenckie życie - mieszkanie ze znajomymi w akademiku, z dala od rodziców, ciągłe imprezy, dziewczyny... :-P No, ale akademika nie było bo dla chłopaka mieszkającego na stałe w Warszawie jest to totalny bezsens i dodatkowe koszty.
Mikael - 2008-09-19, 21:49
:
No ja teraz powinienem studiowac bo mam 20 lat i najwyzasz pora do wiedzy hehe.
Bylem w szkole na awfie ale miesiac tylko i chce zmienic bo tam mi sie nie podoba. ja na sport chcialem isc a tam jakas bilogia i inny syf a laski sa beznadziejne po prostu. A zycie studenckie jest fajne bo sa znizki no i piwko tanie w klubach hahahah
iselor - 2008-09-19, 22:00
:
Teraz rozpoczynam studia z kulturoznawstwa bo niestety z politologią nie wyszło:(
Ines - 2008-10-03, 08:28
:
Ja studiuje,a raczej właśnie zaczęłam (dwa lata mi zajęło zdecydować dokładnie na jakie chce studia xD ale chyba dobry padł wybór)- Edukacja artystyczna z zakresu sztuk plastycznych w Zielonej Górze.

Mhm.. już czuje,że czeka mnie dużo roboty,nie wiem kiedy i jak zrobie te wszyskie prace,eh. Szykują sie zarwane nocki :D Ale to dopiero początek,więc jeszcze tak nie panikuje. Z historii sztuki babka wydaje sie wredna i już widać,że będzie ciężko. Na rysunku facet sobie zwyczajnie pali fajki-mimo zakazu całkowitego palenia na akademi,z rzeźby jakiś zakręt-no normalnie artysći. Dziwne mam niektóre przedmioty. A w planie narazie w przyszłym tygodniu mam jeden przedmiot na drugim końcu miasta i jak on sie kończy mamy za 15 minut na naszym wydziale malarstwo niekonwencjonalne >.> Ciekawe jak w 15 minut przelecieć taki kawał,będzie trzeba to przestawić. Jedną z gorszych rzeczy będzie dla mnie rysowanie na formacie 100x70 ==' zawsze rysowałam na 50x70. Ba,nawet potem będą o wieeele większe formaty niż ten pierwszy.
Nu,ale mimo wszystko każdemu kto jest w jakiś pewien sposób zakręcony wokół sztuki,rysuje czy coś,to jednak polecam jakieś ASP- nawet tu w zielonej,mimo plot ta akademia wybija sie pomału coraz wyżej,nawet chwilami lepiej niż we Wrocławiu. Bo kurcze jakiś taki fajny klimat nieraz jest na tych uczelniach.

A facet od rysunku to nas troche do pewnej anarchii namawiał Oo
W klasie mam aż 12 osób!... w tym same laski =='
Aexalven - 2008-10-03, 14:28
:
Romulusie, a może zechciałbyś przybliżyć jak wygląda tok nauczania na wydzieale Prawa? Wybieram się tam w przyszłym roku i wolałbym usłyszeć, czego się tam spodziewać :)

Do studiów jestem nastawiony optymistycznie, historię mam obcykaną, lektur co prawda nie tknąłem, ale poleje się wodę, tudzież pospamuje na maturze i się zda na te 60 %. Historię próbną zdawałem na około 70 %, angielski na 90-95 %. Myślę, że na wydział Prawa i Administracji w Łodzi wystarczy.
Tanit - 2008-10-03, 15:51
:
No się wypowiem ^^
Jestem na drugim roku Historii na Uniwerku w Łodzi :mrgreen:
jaki to kierunek? Z pewnością ciekawy, wiele informacji można wyciągnąć i wielu się dowiedzieć. Kierunek dla lubiących czytać i czytających dość szybko. Jednak historyk z pasji będzie wiedział i tak więcej. Tutaj jest tyle by zakuć zdać i zapomnieć :P A co nieco zostaje ;)

Fako: przyjaciółka miała jakieś 55% z Historii, 95% z ang i 87% (jakoś tak) z polaka - wszystko na poziomie rozszerzonym i się dostała ;) Na prawie jest... ciekawie, dużo wkuwania, specyficzni ludzie, dużo egzaminów. Jeżeli to lubisz to nie ma problemu - wiedza wchodzi łatwiej, wiadomo ;) Generalnie siostra tego nie lubi, uczy się na wykładach i nudzi się w domu - zakuwanie jest przed sesją.
Jachu - 2008-10-03, 17:00
:
Jam już absolwent. Ukończyłem politologię w Instytucie Politologii i Europeistyki na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Szczecińskiego, specjalizacja "Integracja międzynarodowa". Praca magisterka obroniona w marcu 2008 roku na temat Al-Kaidy i Osamy bin Ladena ;)
Było bardzo sympatycznie i bez ogródek mogę powiedzieć, że jestem z nich zadowolony, choć zdecydowanie nie były to moje wymarzone studia... Niestety, czasu cofnąć nie można i już nie mogę inaczej ułożyć swojego życia. Mogę tylko próbować skierować swoje kroki na inną ścieżkę życia i próbować naprawiać błędy młodości...
Nabu Nezzar - 2008-10-03, 17:09
:
Jachu, czyżby twoimi ulubionymi studiami były jakieś historyczne? Sądząc po książkach, które czytasz...
Jachu - 2008-10-03, 18:03
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Jachu, czyżby twoimi ulubionymi studiami były jakieś historyczne? Sądząc po książkach, które czytasz...
Źle zadałeś pytanie. Nie "ulubionymi", a "wymarzonymi". Taka subtelna różnica ;)
Bez wątpienia w odpowiednim czasie nie trafiłem z wyborem studiów. Za późno odkryłem w sobie pasję do historii (zwłaszcza starożytnej), więc na dzień dzisiejszy mogę sobie tylko pluć w brodę. Co prawda - jak już pisałem w poprzednim poście - z politologii jestem ogólnie zadowolony. Bez wątpienia poszerzyła one moje horyzonty i sprawiła, iż czułem, że się rozwijam intelektualnie. Nie były to jednak studia moich marzeń, co stwierdziłem zbyt późno. Life is brutal ;)
Tanit - 2008-10-03, 18:10
:
wymarzone historyczne o.o Wiesz... Starożytność trwa tylko jeden semestr - trochę mało po przejściu na system boloński :/
powiem ci jachu, że jeśli jesteś pasjonatem, lepiej chyba zgłębiać przedmiot indywidualnie. Czytać musisz dużo, szybko, równie szybko zapominasz... jest wiele książek które są genialne, świetne, interesujące... a nie masz na nie czasu - ani siły. Wiem po sobie... uwielbiałam starożytność, a kierunek wcale mnie do niej nie zachęcił. Za dużo w zbyt krótkim okresie czasu v.v' Plusem jest karta biblioteki uniwersyteckiej gdzie miedzy półkami naprawdę można sobie pobuszować... ale mało czasu T___T
Jachu - 2008-10-03, 18:28
:
Tanit napisał/a:
wymarzone historyczne o.o Wiesz...
Ludzie mają różne zboczenia. W sumie nie wiem dlaczego się dziwisz.

Tanit napisał/a:
Starożytność trwa tylko jeden semestr
Wiem o tym, ale ja nigdzie nie napisałem, że mnie tylko starożytność interesuje. Najbardziej, ale nie tylko.

Tanit napisał/a:
powiem ci jachu, że jeśli jesteś pasjonatem, lepiej chyba zgłębiać przedmiot indywidualnie.
Tak robię, w sumie innej możliwości nie mam. Czytam sporo, trochę oglądam, liczba książek na półce rośnie w zatrważającym tempie ;) Jest dobrze.
Arlzermo - 2008-10-03, 18:41
:
Chemia biologiczna, Uniwersytet Wrocławski.
Zacznijmy od tego, że Arl już wie, iż nie zda, dlatego szykuje się do roli studenta biologii na UŚ. :P
Ale wracając do obecnej sytuacji. Wrocław... byłem tam raz, a znałem go i tak z wielu relacji różnych ludzi. Wszystkie były pozytywne. Przekonałem się, pojechałem tam. Wybór uczelni - oczywistość. Pojechałem, popatrzyłem, pogadałem, poczytałem... Cóż... Pensje - nie jest źle, ale Poznań, Kraków czy GOP to niestety nie jest. Ceny mieszkań - masakra. O_o Jasne, wszędzie są wysokie, ale Warszawa może poważnie się obawiać o swoją pozycję lidera wśród mieszkaniozdzierców, gdyż ma rozszalałego konkurenta dyszącego jej w kark.
Coś co chwalą wszyscy w tym mieście - wygląd. Rynek to w sumie fajna sprawa, bo ładne kamieniczki a i ratusz też niczego sobie. Ale 3 metry od rynku... Podobno w Katowicach jest brudno. Jeśli tak to Wrocław jest kupą gnoju zmieszaną z rzygowinami, plowcinami, sprayem, wymiętoloną w krowiej gębie, drugą stroną wyjętą. O_o Rany, takiego syfu to ja już dawno nie widziałem. Może to jest cecha tylko małych miasteczek, ale w Chrzanowie jak ktoś nasra durnych napisów na murze kamienicy to się wychodzi z farbą i pokrywa to, a na następny raz pilnuje. We Wrocku KAŻDA kamienica ma elewacje uwalone wrzutami/tagi. Nie wygląda to jak by ktoś się tym przejmował.
No i komunikacja miejska... Autobusy mają całkiem niezły tabor, ale tramwaje KOMPLETNIE nie nadają się dla osób starszych czy inwalidów(nawet takich "czasowych" - czyli ze złamaną nogą, czy skręconą kostką). Tylko kilka Skod może ratuje sytuację, ale te rozklekotane konstale z wymienionymi światełkami... :roll: Forsa w błoto. No i oczywiście nikt nie wpadł na genialny pomysł zorganizowania oddzielnych pasów jazdy dla MPK. Przecież nie od dziś wiadomo, że tramwaje są po to by stać w korkach, a motorniczy by popierdzielać groźnie swoimi morderczymi dzwoneczkami. O kładkach dla pieszych nad ważnymi ulicami już nie nawet nie będę "napomykał".
Nigdy nie byłem specjalnie przekonany do własnego samochodu - Wrocław ostatecznie wybił mi z głowy posiadanie takowego sprzętu. "Czy jedzie z nami podwozie?", tak można streścić stan ichniejszych dróg. To już nawet nie jest polna droga na zadupiach miasta powiatowego na mazurach...
Reasumując - nadal za najfajniejsze polskie miasto uważam Rzeszów. :P

Ok, to był wieeeeelki offtop, ale myślę, że można go podciągnąć pod temat. :P

P.S. Jeśli chciecie poznać pełne znaczenie słowa "farsa", to przyjedźcie przyjrzeć się wrocławskim światłom na przejściach dla pieszych. ^^
Aexalven - 2008-10-03, 20:48
:
Tanit:
Nie bardzo lubię wkuwanie, egzaminy jeszcze jako tako, natomiast nie wydaje mi się, bym polski napisał na 80-90 % o.O Chyba, żebym z tematem przyfarcił. No, ale zobaczymy, jak się nie dostaną na prawo, mogę jeszcze na Wydział Historyczno-filologiczny albo na filozofię ; d
Tanit - 2008-10-03, 21:23
:
Dawaj Fako na Historię xD podręczę cię, notatki będziesz miał ;P
Rozszerzenie z polskiego jest bardzo łatwe. Ja bałam się czy zdam po tych bzdurach co napisałam a miałam 80% o.o
EOT

U nas na historii jest świetnie. Wykładowcy i ćwiczeniowcy - naprawdę nie mogę im niczego zarzucić. Grupy są różne - to widzę po własnym roczniku. Mnie trafiła się świetna ale koleżanka już niestety miała więcej 'dzieciuchów'. Bywa ;)

:arrow: jachu, czy ja wiem czy się dziwię? Mam kilka osób, które są naprawdę pasjonatami. Ja także lubię historię, a do tego kierunku nie byłam przekonana. Spodobało mi się po pierwszych dwóch tygodniach ^_^ Mnie raczej chodzi o zdobywanie wiedzy, która Cię interesuje. W bibliotekach masz różnego rodzaju literaturę. Co jest Tutaj plusem? Wykazy lektur - listy sprawdzone oceniane krytycznie, wymieniane wady i zalety danego autora/tytuu. To z pewnością duży plus. Drugim jest to, że są to książki do zdobycia... ale na 500 pozycji ze średniowiecza polski (podobnie z powszechną a tu więcej!) miałam wybrać 5 książek, a z przyjemnością zanurzyłabym się w przynajmniej 50 innych... tylko kiedy o.o??
Pasjonat ma o tyle dobrze, że czyta co chce i jak długo chce, a nie 'na wyścigi' - bo książek braknie w bibliotece bo za 3 dni muszę to przeczytać bo... etc :/
nastka - 2008-10-11, 14:12
:
Ł napisał/a:
Można mówić o dziwn.. ciekawych kierunkach np. takich jak technologia drewna.


No to mówię ;) Jestem na pierwszym roku właśnie technologii drewna xD Większość nie ma pojęcia, że taki kierunek w ogóle istnieje. W sumie chyba się już przyzwyczaiłam, że ludzie z lekko skonsternowaną miną pytają: a co to jest?!
Jachu - 2008-10-11, 14:43
:
nastka napisał/a:
W sumie chyba się już przyzwyczaiłam, że ludzie z lekko skonsternowaną miną pytają: a co to jest?!
I pewnie wiekszość z tych co pyta, studiuje socjologię, stosunki międzynarodowe albo kulturoznawstwo? Jesli tak, to śmiej się z nich, najlepiej prosto w ich niedouczone twarze ;) Po ukończeniu edukacji ty znajdziesz dobrą pracę, a oni będą wykształconymi bezrobotnymi po studiach humanistycznych ;) Wtedy powiesz, że życie jest piękne :mrgreen:
nastka - 2008-10-11, 14:58
:
Na początku miałam ogromne wątpliwości, czy taki kierunek 'opłaca' się studiować. Czy będzie po tym praca a jeśli tak to jaka. Im było więcej takich osób, tym częściej się zastanawiałam, czy wybór był słuszny. Rekrutacja trwała, dostałam się i tylko teraz musiałam podjąć decyzje. W końcu uznałam, że TD może być naprawdę dobrym kierunkiem. Teraz absolutnie nie chcę się przenosić ani nic z tych rzeczy. Chcę skończyć i zdobyć wykształcenie w tym kierunku. A potem najlepiej znaleźć dobrą pracę i mówić:
jachu napisał/a:
życie jest piękne :mrgreen:


:D
Ł - 2008-10-11, 15:56
:
nastka napisał/a:
Ł napisał/a:
Można mówić o dziwn.. ciekawych kierunkach np. takich jak technologia drewna.

No to mówię ;) Jestem na pierwszym roku właśnie technologii drewna xD Większość nie ma pojęcia, że taki kierunek w ogóle istnieje. W sumie chyba się już przyzwyczaiłam, że ludzie z lekko skonsternowaną miną pytają: a co to jest?!

No widzisz,a ja wiedziałem, co więcej napisałem że ciekawy! : p Fajny ma skrót - Te-De. : p Pozatym trzeba być faktycznym półinteligentem żeby po usłyszeniu nazwy "technologia drewna" pytać się o czym to jest (a może o technologii drewna?). : P Kierunek pewnie ciekawy - macie tam w programie coś o designowaniu mebli (albo gitar)? :mrgreen:

Co do historii jako kierunku, to nie zdecydowałem się, choć papiery składałem dwa razy i dwa razy miałem możliwośc rozpoczęcia studiów. Uznałem że ten kierunek to jednak nie to - zbyt wiele niepotrzbnej wiedzy. Wolę jednak odpowiadac na pytania jak? a nie co?. To jest zasadniczy konflikt między naukami socjologicznymi a historycznymi. W ogóle historycy mają socjologów za śmiesznych ludzików którzy piszą oczywiste rzeczy używając trudnych wyrazów żeby nikt się nie połapał. W zasadzie w większości przypadków mają racje bo socjologia sama z siebie to też zbyt wiele niepotrzbnej wiedzy. Dlatego preferuje nauki polityczne jako coś ogólnego, w czym nie ma nużącej warsztatowej wyróbki jak w historii i socjologii (jedni mają badania nad źródłami, drudzy statysytke). Na pewnym poziomie ogóności, dziedzina automatycznie wybiera najbardziej interesujące rzeczy. Dlatego między innymi cenie swoje studia - wciąż nie jestem pewien co chce robić w życiu, ale te studia napewo ukazują mi szerokie spektur możliwości. Napewo mam szersze choryzonty niż 3 lata temu w liceum, kiedy to podejmowałem te studia na chybił trafił nieco - gdybym miał wtedy wybierać kierunek który ściśle determinowałby moją przyszłośc, być może teraz żałowałbym. Wracając do historii, to zdecydowałem się że moje zacięcie w tym względzie będe realizował amatorsko. Zwłaszcza że kiedyś jarała mnie starożytnośc i średniowiecze, fantasyi mieczy a teraz już z tego wyrosłem i koncentruje się na nowożytności, szczególnie XIX wieku.

Teraz rozpoczełem nauke na I roku stosunków międzynarodowych. Właściwie jest spoko, bo większośc przedmiotów mam przepisywanych i chodze na dosłównie 1 dodatkowy przedmiot w roku. Czyli mało charówki a będa dwa dyplomy. Zastanawiam się nad specjalizacjami i chyba będzie to administracja na jednym a bezpieczeństwo wewnetrzne na drugim.
nastka - 2008-10-11, 16:21
:
No niby tak, ale ileż można uczyć się o drewnie? I czego w ogóle można się uczyć o drewnie? ;) Pewnie o to głównie chodziło tym ludziom.
Ł napisał/a:
Kierunek pewnie ciekawy - macie tam w programie coś o designowaniu mebli

Jeszcze nie :P W ogóle na pierwszym roku studia mało mają wspólnego z nazwą. Pełno matematyki, fizyki, chemii i jeszcze kilka innych ciekawych przedmiotów. Chociaż te rysunki techniczne, o których wspomniałam na SB, później faktycznie sprowadzą się do projektowania mebli. Ale żeby nie było wątpliwości, nie robimy żadnych ludzików z kasztanów :P
Ł - 2008-10-11, 16:28
:
nastka napisał/a:
Jeszcze nie :P W ogóle na pierwszym roku studia mało mają wspólnego z nazwą. Pełno matematyki, fizyki, chemii i jeszcze kilka innych ciekawych przedmiotów.
No to standard, ja np. miałem na pierwszym roku też wprowadzenie do wszystkich nauk "sąsiednych" czyli ekonomii, prawa, socjologii itp Ale później okazuje się że te wiedza poprostu jest przydatna, co więcej daje jakieś rozeznanie jeśli chodzi o wybieranie specjalizacjii, bo np zupełnie czym innym jest konstytucjonalista od kogoś kto zajmuje się biologią systemów politycznych.

Mnie np z twojej dziedziny interesują ww. gitary czyli rodzaj drewna do wyrobu korpusu a dźwięk czyli trochę fizyki, przenoszenie fal a jednocześnie wymiar strite artystyczny i estetyczny.

nastka napisał/a:
Ale żeby nie było wątpliwości, nie robimy żadnych ludzików z kasztanów :P

przecież to podstawa : <
Jachu - 2008-10-11, 16:36
:
Ł napisał/a:
Teraz rozpoczełem nauke na I roku stosunków międzynarodowych. Właściwie jest spoko, bo większośc przedmiotów mam przepisywanych i chodze na dosłównie 1 dodatkowy przedmiot w roku. Czyli mało charówki a będa dwa dyplomy.
Problem w tym, że oba będą o kant dupy rozbić :P To są dwa bliźniaczo podobne do siebie kierunki, które różnią się dopiero na III roku przedmiotami specjalizacyjnymi. To, że będziesz miał dwa dyplomy, niespecjalnie zmieni twoją pozycję na rynku pracy. Oczywiście, wszystko zależy co będziesz chciał robić i gdzie pracować. Ale tak czy inaczej, same dyplomy nie będą stanowiły najważniejszej kwalifikacji, gdyż bardziej będą się liczyły dodatkowe umiejętności interpersonalne, talenty, zdolności itp.

Ł napisał/a:
Zastanawiam się nad specjalizacjami i chyba będzie to administracja na jednym a bezpieczeństwo wewnetrzne na drugim.
U mnie specjalności nawet na dyplomie nie napisali... W suplemencie jest, ale na dyplomie US nie ujawniał tej informacji...
Ł - 2008-10-11, 16:45
:
jachu napisał/a:
To są dwa bliźniaczo podobne do siebie kierunki, które różnią się dopiero na III roku przedmiotami specjalizacyjnymi.

No przecież to napisałem. I to podobieństwo sobie cenie, bo niewymaga odemnie dużego zaangażowania, czuje się jakbym studiował nadal 1 przedmiot.

jachu napisał/a:
To, że będziesz miał dwa dyplomy, niespecjalnie zmieni twoją pozycję na rynku pracy. Oczywiście, wszystko zależy co będziesz chciał robić i gdzie pracować.Ale tak czy inaczej, same dyplomy nie będą stanowiły najważniejszej kwalifikacji, gdyż bardziej będą się liczyły dodatkowe umiejętności interpersonalne, talenty, zdolności itp.

Posiadanie dwóch dyplomów zawsze zmienia moją pozycje, chociażby stawiając mnie przed tymi którzy mają jeden dyplom z jednego z tych dwóch. Dodatkowe zdolności i talenty są spoko ale na codzień albow programie "amam talent", ale w papierach liczy się papiery więc nie wiem skąd wytrzasnełeś tą dziwną hierarchie. Ciebie ktoś przyjoł na podstawie "telantu", nie patrząc na dyplom?
Jachu - 2008-10-11, 17:20
:
Ł napisał/a:
Posiadanie dwóch dyplomów zawsze zmienia moją pozycje, chociażby stawiając mnie przed tymi którzy mają jeden dyplom z jednego z tych dwóch. Dodatkowe zdolności i talenty są spoko ale na codzień albow programie "amam talent", ale w papierach liczy się papiery więc nie wiem skąd wytrzasnełeś tą dziwną hierarchie. Ciebie ktoś przyjoł na podstawie "telantu", nie patrząc na dyplom?
Widzisz, studiujesz dwa kierunki, a nie rozumiesz co się do ciebie mówi :P
Czy wydaje ci się, że pracodawcy są głupi i nie wiedzą, że osoba która równolegle studiuje bliźniacze kierunki ma przepisywane oceny z powtarzających się przedmiotów? Fakt, że skończysz dwa kierunki humanistyczne związane ze sobą nierozerwalnie, nie zmieni twojego statusu "studenta-humanisty" i nie poprawi wizerunku na rynku pracy. Lepiej jest zrobić tak jak mój znajomy - studiował inżynierię chemiczną i przy okazji właśnie stosunki międzynarodowe, więc oprócz nauki zawodu poszerzał swoje horyzonty również w kierunku humanistycznym. Obecnie pracuje w polskim oddziale międzynarodowej firmy farmaceutycznej i zgarnia kupę forsy. W jego przypadku stosunki międzynarodowe miały sens. W twoim nie mają sensu, bo dublujesz informacje już zdobyte wcześniej. A właściwie, to nawet nie dublujesz, bo ci przepisują oceny i nawet na zajęcia nie uczęszczasz.

Co do dyplomów. Załóżmy sytuację, że startujesz w konkursie inspektora ds. kadr i płac w Urzędzie Miasta albo specjalisty ds. sprzedaży w firmie handlowo-produkcyjnej. Masz dwa dyplomy nauk społecznych. W pierwszym przypadku twoimi kontr-kandydatami są absolwenci kierunku "Finanse", specjalność Finanse i zarządzanie w administracji publicznej. Jak myślisz, masz z nimi szanse? Drugi przypadek - twoimi przeciwnikami w walce o stanowisko są absolwenci "Ekonomii" oraz "Zarządzania i marketingu". Ponawiam pytanie - masz z nimi szanse, nawet jeśli oni wszyscy mają po jednym dyplomie, ty zaś masz dwa?

Co do umiejętności, zdolności i talentów. Są stanowiska, przy wykonywaniu których należy posiadać odpowiednie umiejętności, natomiast wykształcenie ma drugorzędne znaczenie. Przykładowo - przedstawiciel handlowy. Dla szefa firmy handlowej nastawionej na sprzedaż, nie ma znaczenia czy skończyłeś politologię, filozofię, ekonomię czy kulturoznawstwo. Dla niego liczy się twoja umiejętność nawiązywania kontaktów międzyludzkich oraz zdolność sprzedaży. Jeśli nie masz takich "umiejętności", to cię nie zatrudni. Ja przykładowo do takiej roboty się nie nadaję. Inny przykład - dziennikarz. Dla właściciela gazety nie ma większego znaczenia czy skończyłeś politologię, filologię polską czy czyste dziennikarstwo. Ważne jest czy umiesz analizować wydarzenia społeczno-politcyzne i o nich pisać przystępnym językiem. Jeśli nie masz "zdolności pisania" (a nie każdy ma), to nie masz co liczyć na taką robotę. Jeszcze inny przykład - polityk. Aby zostać politykiem (nawet lokalnym), trzeba mieć do tego odpowiednie preferencje, jak choćby hart ducha czy charyzmę. Zresztą chociażby przykład posłów Samoobrony z Andrzejem Lepperem na czele, świadczy o tym, że żadne wykształcenie nie jest potrzebne, żeby zdobyć poklask tłumów. Więc bez odpowiednich predyspozycji nawet mając dwa dyplomy niewiele się osiągnie. Chyba, że masz znajomości w partii i bez względu na rodzaj wykształcenia pniesz się w górę po szczeblach kariery.
Shadowmage - 2008-10-11, 18:30
:
Dwa dyplomy? Też na to poleciałem. Tyle, że na razie nie mogę skończyć pracy na pierwszy, a powinienem ostro brać się już za drugą mgr.
U mnie dziedziny są dosyć pokrewne, ale nie na tyle, by było co przepisywać - jeden przedmiot na semestr zazwyczaj. Z tym, że pierwszy kierunek był bardzo ogólny, a drugi specjalistyczny, więc można powiedzieć, że właśnie dzięki niemu będę miał jakiś fach w ręku.
Ł - 2008-10-11, 19:18
:
jachu napisał/a:
Widzisz, studiujesz dwa kierunki, a nie rozumiesz co się do ciebie mówi

I właściwie tutaj powinien skończyć jakąkolwiek dyskusje ale że później będzie zabawnie to sobie nie odmówiłem...


jachu napisał/a:
W twoim nie mają sensu, bo dublujesz informacje już zdobyte wcześniej. A właściwie, to nawet nie dublujesz, bo ci przepisują oceny i nawet na zajęcia nie uczęszczasz.

Napisałeś że nie ma sensu bo dubuluje, po czym napisałeś że nie dubuluje czyli ma sens. Ergo - twoja wypowiedź nie ma sensu co sam wykazałeś. Nie mam pytań, rozmowa z toba to czytsa przyjemność.

jachu napisał/a:
Lepiej jest zrobić tak jak mój znajomy - studiował inżynierię chemiczną i przy okazji właśnie stosunki międzynarodowe, więc oprócz nauki zawodu poszerzał swoje horyzonty również w kierunku humanistycznym.

Świetnie a zapytaj znajomego ile poświęcał czasu/środków na to. Ja ci powiem ile ja poświęcam. Wydaje mi się że o połowe mniej. Wtedy nawet jeśli założymy podług twojej wersji że 2 dyplom z pokrewnej dziedziny daje mi minimalną korzyść, to i tak ta minimalna korzyść jest relatywnie większa pod względem poświęconego czasu/środków. Jeśli ktoś ma pasje, zacięcia i środki żeby studiowac chemie i sm naraz to błogosłowie mu, ja wole mieć więcej wolnego czasu, widać mamy inne priorytety i tyle. Nie ma żadnego "lepiej jest zrobić" bo nie ma kogoś takiego jak "człowiek ogólny".

jachu napisał/a:
Co do dyplomów. Załóżmy sytuację, że startujesz w konkursie inspektora ds. kadr i płac w Urzędzie Miasta albo specjalisty ds. sprzedaży w firmie handlowo-produkcyjnej. Masz dwa dyplomy nauk społecznych. W pierwszym przypadku twoimi kontr-kandydatami są absolwenci kierunku "Finanse", specjalność Finanse i zarządzanie w administracji publicznej. Jak myślisz, masz z nimi szanse? Drugi przypadek - twoimi przeciwnikami w walce o stanowisko są absolwenci "Ekonomii" oraz "Zarządzania i marketingu". Ponawiam pytanie - masz z nimi szanse, nawet jeśli oni wszyscy mają po jednym dyplomie, ty zaś masz dwa?

Sory winetu ale wziełeś przykłąd totalnie nie reprezenatywny - albo inaczej - równie reprezenatywny jakbyś założył że staram się o posode inżyniera specjalisty technologii drewna. Przy takich założeniach trudno Ci racji nie przyznać tylko trzeba zaznaczyć że sa one tedencyjnie pisanie pod twoją teze.

jachu napisał/a:
Co do umiejętności, zdolności i talentów. Są stanowiska, przy wykonywaniu których należy posiadać odpowiednie umiejętności, natomiast wykształcenie ma drugorzędne znaczenie. Przykładowo - przedstawiciel handlowy. Dla szefa firmy handlowej nastawionej na sprzedaż, nie ma znaczenia czy skończyłeś politologię, filozofię, ekonomię czy kulturoznawstwo. Dla niego liczy się twoja umiejętność nawiązywania kontaktów międzyludzkich oraz zdolność sprzedaży. Jeśli nie masz takich "umiejętności", to cię nie zatrudni. Ja przykładowo do takiej roboty się nie nadaję. Inny przykład - dziennikarz. Dla właściciela gazety nie ma większego znaczenia czy skończyłeś politologię, filologię polską czy czyste dziennikarstwo. Ważne jest czy umiesz analizować wydarzenia społeczno-politcyzne i o nich pisać przystępnym językiem. Jeśli nie masz "zdolności pisania" (a nie każdy ma), to nie masz co liczyć na taką robotę. Jeszcze inny przykład - polityk. Aby zostać politykiem (nawet lokalnym), trzeba mieć do tego odpowiednie preferencje, jak choćby hart ducha czy charyzmę. Zresztą chociażby przykład posłów Samoobrony z Andrzejem Lepperem na czele, świadczy o tym, że żadne wykształcenie nie jest potrzebne, żeby zdobyć poklask tłumów. Więc bez odpowiednich predyspozycji nawet mając dwa dyplomy niewiele się osiągnie. Chyba, że masz znajomości w partii i bez względu na rodzaj wykształcenia pniesz się w górę po szczeblach kariery.

akapit ten zbyje przysłowiowym lolem. Zabrakło jeszcze przykładu kobiety z brodą, aktora porno i posady superbohatera. Tak tak wiem, ze jak nie mam talentu to nie zostane. Ale to w żadnym razie nie zmienia sytuacji że mając możliwość posiadać 2 dyplom minimalnym nakładem kosztów, robie to.

Ps, twoje posty utrzymane sa w konwecji tl;nr - zmień to.
Jachu - 2008-10-11, 19:47
:
Ł napisał/a:
Napisałeś że nie ma sensu bo dubuluje, po czym napisałeś że nie dubuluje czyli ma sens. Ergo - twoja wypowiedź nie ma sensu co sam wykazałeś. Nie mam pytań, rozmowa z toba to czytsa przyjemność.
Po prostu wypaczasz sens mojej wypowiedzi, żeby się ponabijać. No cóż, tak to jest, że jak brak argumentów, to trzeba ośmieszyć konkurenta. Taka Łakudraka :P Sens mojej wypowiedzi był taki - dublujesz dyplom, natomiast nie dublujesz informacji i wiadomości, bo ci przepisują oceny, więc na zajęcia nie uczęszczasz. Podsumowując - będziesz miał podwójny dyplom, lecz wiedzy tylko na jeden.
Szkoda, że nie ma jeszcze jednego kierunku zbliżonego do stosunków międzynarodowych i politologii, bo pewnie też byś poszedł, wykładowcy przepisaliby ci wszystkie oceny i byś się tu na forum napinał, że świetny jesteś gdyż masz trzy fakultety, z których przecież niewiele wynika, bo wiedzy i jasnego formułowania argumentów niestety brak ;)

Ł napisał/a:
Świetnie a zapytaj znajomego ile poświęcał czasu/środków na to. Ja ci powiem ile ja poświęcam. Wydaje mi się że o połowe mniej. Wtedy nawet jeśli założymy podług twojej wersji że 2 dyplom z pokrewnej dziedziny daje mi minimalną korzyść, to i tak ta minimalna korzyść jest relatywnie większa pod względem poświęconego czasu/środków. Jeśli ktoś ma pasje, zacięcia i środki żeby studiowac chemie i sm naraz to błogosłowie mu, ja wole mieć więcej wolnego czasu, widać mamy inne priorytety i tyle.
Edukacja wyższa wymaga poświęceń i pracy. Jeżeli tobie jej brakuje, to znaczy, że nie traktujesz nauki jako inwestycji w siebie. Mój znajomy z całą pewnością nie miał łatwo, ale cały czas pracował i wierzył, że to co robi, ma sens. I miał rację, bo teraz wychodzi na jego. Tobie też wyjdzie, kiedy będziesz swoje dwa dyplomy składał na stanowisko kasjera w sklepie "Biedronka" - tam faktycznie będziesz dobrze wyglądał z dwoma dyplomami na tle innych kandydatów ;)

Ł napisał/a:
nie ma kogoś takiego jak "człowiek ogólny".
Jest ;) Absolwent takich kierunków, jakie obecnie studiujesz. Dlaczego? Ano dlatego, że te studia nie dają w zasadzie żadnego przygotowania zawodowego, oprócz ogólnej wiedzy, dzięki której taki absolwent może się poczuć trochę mądrzejszy w pewnych dziedzinach od innych poszukiwaczy pracy. Będzie on posiadał jedynie bardzo ogólną wiedzę humanistyczną, a żadnych wyspecjalizowanych zdolności i zawodu, a co za tym idzie nie będzie specjalnie pożądany przez pracodawców. "Człowiek ogólny" = "człowiek, który mądrzy się, a w rzeczywistości nic nie umie".

Ł napisał/a:
Sory winetu ale wziełeś przykłąd totalnie nie reprezenatywny - albo inaczej - równie reprezenatywny jakbyś założył że staram się o posode inżyniera specjalisty technologii drewna. Przy takich założeniach trudno Ci racji nie przyznać tylko trzeba zaznaczyć że sa one tedencyjnie pisanie pod twoją teze.
To obal moje przykłady i podaj kontr-przykłady, które obalą moją tezę ;)
Albo chociaż udowodnij mi, że rynek jest otwarty na absolwentów politologii i stosunków międzynarodowych, że pełno jest ogłoszeń w stylu: "Politologa zatrudnię od zaraz" ;)

Ł napisał/a:
Zabrakło jeszcze przykładu kobiety z brodą, aktora porno i posady superbohatera.
Dlatego, iż uznałem, że w konkursach na takie stanowiska byłbyś bezkonkurencyjny :mrgreen: :P
Ł - 2008-10-11, 20:05
:
jachu napisał/a:
Sens mojej wypowiedzi był taki - dublujesz dyplom, natomiast nie dublujesz informacji i wiadomości, bo ci przepisują oceny, więc na zajęcia nie uczęszczasz.

No i mam next dyplom i styka. Ja z tym problemu nie mam. To że ty masz problem z tym że nie chodze na zajęcia to twoja sprawa.

jachu napisał/a:
byś się tu na forum napinał, że świetny jesteś gdyż masz trzy fakultety,
Napisałem że mam dodatkowy kierunek na którym mam łatwiej a ty sugerujesz że jest to napinka? Chyba ktoś tu ma faktycznie problemy, i napewo nie mam ich ja z 2 kierunkiem...

jachu napisał/a:
Szkoda, że nie ma jeszcze jednego kierunku zbliżonego do stosunków międzynarodowych i politologii,

Są. Np. Europeistyka, polityka społeczna, dziennikarstwo w sporej częsci.

jachu napisał/a:
z których przecież niewiele wynika, bo wiedzy i jasnego formułowania argumentów niestety brak ;)

Sprawdź google co znaczy tl;nr

jachu napisał/a:
I miał rację, bo teraz wychodzi na jego. Tobie też wyjdzie, kiedy będziesz swoje dwa dyplomy składał na stanowisko kasjera w sklepie "Biedronka" - tam faktycznie będziesz dobrze wyglądał z dwoma dyplomami na tle innych kandydatów ;)

oj jak mi smutno : (

Ł napisał/a:
Jest ;) Absolwent takich kierunków, jakie obecnie studiujesz. Dlaczego? Ano dlatego, że te studia nie dają w zasadzie żadnego przygotowania zawodowego, oprócz ogólnej wiedzy, dzięki której taki absolwent może się poczuć trochę mądrzejszy w pewnych dziedzinach od innych poszukiwaczy pracy. Będzie on posiadał jedynie bardzo ogólną wiedzę humanistyczną, a żadnych wyspecjalizowanych zdolności i zawodu, a co za tym idzie nie będzie specjalnie pożądany przez pracodawców. "Człowiek ogólny" = "człowiek, który mądrzy się, a w rzeczywistości nic nie umie".

Myśle że mierzenie ludzi swoją miarką nie jest najlepszym patentem na dyskusje. : )

Ł napisał/a:
Albo chociaż udowodnij mi, że rynek jest otwarty na absolwentów politologii i stosunków międzynarodowych.

Ale ja nigdzie nie napisałem że jest. Napisałem wyraźnie (co znajdziesz na górze strony) że mając dwa dyplomy mam większe szanse niż gdybym miał albo dyplom sm albo dyplom np. Ergo zwiększam swoje szanse w porównaniau studenta np i sm. Coś niejasnego w tym jest co napisałem?
Jachu - 2008-10-11, 20:22
:
Ł napisał/a:
No i mam next dyplom i styka. Ja z tym problemu nie mam. To że ty masz problem z tym że nie chodze na zajęcia to twoja sprawa.
Po prostu rajcujesz się na forum, że robisz drugi kierunek i ci przepisują oceny. Próbuję ci uświadomić, że nie ma się czym chwalić i z czego być dumnym ;)

Ł napisał/a:
Myśle że mierzenie ludzi swoją miarką nie jest najlepszym patentem na dyskusje. : )
Twoja interpretacja jest mylna. Oceniam sytuację obiektywnie - absolwent kierunków o których rozmawiamy nie ma żadnych umiejętności, o czym już pisałem, ale nie raczyłeś się do moich argumentów odnieść. Rozumiem, że przez brak kontr-argumentów ;)

Ł napisał/a:
Ale ja nigdzie nie napisałem że jest. Napisałem wyraźnie (co znajdziesz na górze strony) że mając dwa dyplomy mam większe szanse niż gdybym miał albo dyplom sm albo dyplom np. Ergo zwiększam swoje szanse w porównaniau studenta np i sm. Coś niejasnego w tym jest co napisałem?
Masz łatwiej? Ale gdzie? Bo ciągle o tym piszesz, ale nie podajesz gdzie ;)

A tak ogólnie, to odnoszę wrażenie, że strasznie kiepski z ciebie rozmówca. Nie odpowiadasz na moje argumenty, tylko piszesz, że mam problem. Czyżbyś nie przykładał się do zajęć na uczelni i nie poznał tajników dyskusji? ;)
Ł - 2008-10-11, 20:41
:
jachu napisał/a:
Po prostu rajcujesz się na forum, że robisz drugi kierunek i ci przepisują oceny. Próbuję ci uświadomić, że nie ma się czym chwalić i z czego być dumnym ;)

Rajcuje się? Teraz rozpoczełem nauke na I roku stosunków międzynarodowych. Właściwie jest spoko, bo większośc przedmiotów mam przepisywanych i chodze na dosłównie 1 dodatkowy przedmiot w roku. Tak wygląda dla ciebie rajcowanie się - pisanie w temacie o studiach co się studiuje? Jeśli tak, to nie pytam się ciebie jaką masz definicje "ekstazy" albo "orgazmu" bo pewnie dowiem się że oba stany objawiają się gęsią skórką i śmiesznym łaskotaniem.

jachu napisał/a:
Rozumiem, że przez brak kontr-argumentów ;)

Właściwie to dlatego że rozmowa z toba nie wydaje mi się szczególnie rozwijająca i ciekawa.

jachu napisał/a:
Masz łatwiej? Ale gdzie? Bo ciągle o tym piszesz, ale nie podajesz gdzie ;)

Bo jeszcze nie szukam stałej pracy? Ale jakoś w swoim pokrętnym umyśle założyłem że absolwenci mojego wydziału niekoenicznie idą rzędem do biodronki ani wpadają do wisły, tylko jednak gdzieś znajdują zatrudnienie. Pewnie się mylę i jednak wszystko ląduje w biedrące i wiśle a nie w administracji, agencjach reklamowych i PR, dyplomacji, ale moje prawo się mylić. : )

jachu napisał/a:
A tak ogólnie, to odnoszę wrażenie, że strasznie kiepski z ciebie rozmówca. Nie odpowiadasz na moje argumenty, tylko piszesz, że mam problem. Czyżbyś nie przykładał się do zajęć na uczelni i nie poznał tajników dyskusji? ;)

Nie lubie tracić czasu i klawiatury na głąbów dlatego ucianam jak mogę tą dyskusja wywałaną jakimiś dziwnym frustracjami osobnika dla którego samo napisanie o 2 kierunku oznacza "racjowanie się" - myśle że to najprostsze wytłumaczenie, tak zwana brzytwa Ockhama.

dlatego z swojej strony kończę bo robi się żenujący OT. Jestem zadowolny z kierunku jaki podjełem a jeśli kogoś to boli... to niech go boli.
Jachu - 2008-10-11, 20:49
:
Jak brak argumentów, to najłatwiej napisać, że nie będę z tobą rozmawiał, bo "masz problem", "masz dziwne frustracje" itp. Nie uda ci się mnie obrazić ani wyprowadzić z równowagi, a słowa jakich używasz najlepiej świadczą o tobie i twoim poziomie.

Ł napisał/a:
dlatego z swojej strony kończę bo robi się żenujący OT.
Dokładnie, kończmy ten OT, bo inni forumowicze nie będą chcieli pisać w tym temacie ;)
Tanit - 2008-10-13, 20:33
:
jachu napisał/a:
Po prostu rajcujesz się na forum, że robisz drugi kierunek i ci przepisują oceny. Próbuję ci uświadomić, że nie ma się czym chwalić i z czego być dumnym ;)

rajcuje czy nie - to jest NORMALNE że tak się dzieje o.o Bo co tracić czas by 'uczyć się' dwa razy tego samego? Każdy tak robi, na wielu kierunkach jest np filozofia i każdy przepisuje sobie ocenę - chyba, że psor jest wredny ale to inna sprawa. Uczyłeś się już angielskiego? To przyjdź tylko na egzamin końcowy... i styka...
Po co robić aferę.
Takie życie studenta :mrgreen:
Jachu - 2008-10-13, 20:47
:
Tanit napisał/a:
Bo co tracić czas by 'uczyć się' dwa razy tego samego?
Zgoda, ale wychodząc z takiego założenia nie wybiera się drugiego niemal takiego samego kierunku, aby właśnie nie powielać przedmiotów, bo to nie ma głębszego sensu.

Tanit napisał/a:
Każdy tak robi, na wielu kierunkach jest np filozofia i każdy przepisuje sobie ocenę
I ja w życiu chodziłem za wykładowcą w celu przepisania oceny ze studiów licencjackich na studia uzupełniające magisterskie. Trzy oceny tak mi przepisano. Ale trzy przedmioty przez dwa lata, to nie po sześć przedmiotów na każdy semestr ;)
Jaskier - 2008-10-15, 17:16
:
Zaczałem w tym roku o zgrozo studiowac ochrone środowiska na Akademii techniczno humanistycznej w Bielsku-Białej, był to alternatywny kierunek , tak naprawde chciałem się dostać na geografie lub na turystyke, co niestety sie nie udalo :/ .

Ochrona środowiska to zdecydowanie kierunek nie dla mnie, jest na nim bardzo dużo chemii, matematyki i fizyki. Matme i fizyke jeszcze dałoby sie jakos przebrnąć jednak ta chemia to już za wiele jak dla mnie, nie znosze jej!

Poprawiam mature z nadzieją że dostane sie tam gdzie chce w przyszłym roku, a póki co to chodze sobie tylko na wykłady które mnie w jakiś sposob interesują... po 1 seestrze i tak wylatuje bo mi po prostu nie zależy.

Z całym szacunkiem dla wszystkich studentów ochrony środowiska, ale jak dla mnie to nieciekawe i nudne studia przesiąknięte chemią w 3 wymiarach.
Olisiątko - 2008-10-15, 18:26
:
Jaskier napisał/a:
Akademii techniczno humanistycznej w Bielsku-Białej


Akademia Tańca i Humoru :D Wiesz, możesz mieć ciężko nie zdać semestru bo tam wpisują czasem zaliczenia za nic i ciężko żeby wykopali na dziennych :D Swoją droga, czy 6 wydział Seksuologi istnieje nadal xD? Kiedyś Achrazjel zakładał tam :P
Jaskier - 2008-10-15, 20:14
:
Oli napisał/a:
Akademia Tańca i Humoru :D


Dokladnie między innymi dlatego chce sie uwolnic od tej uczelni, ze względu na renome jaka ma a raczej jej nie ma.

Oli napisał/a:
Wiesz, możesz mieć ciężko nie zdać semestru bo tam wpisują czasem zaliczenia za nic i ciężko żeby wykopali na dziennych :D


W tym problem ze ja nie chce tam studiować, kierunek jest nie trafiony.

Oli napisał/a:
Swoją droga, czy 6 wydział Seksuologi istnieje nadal xD?


Nie wiem pewnie jest :P
Ł - 2008-10-19, 23:19
:
jachu napisał/a:
Tanit napisał/a:
Bo co tracić czas by 'uczyć się' dwa razy tego samego?
Zgoda, ale wychodząc z takiego założenia nie wybiera się drugiego niemal takiego samego kierunku, aby właśnie nie powielać przedmiotów, bo to nie ma głębszego sensu.

Nie próbując podejmowac z tobą polemiki o sensie itp przytoczę tylko fakty - większość studentów 2kierunkowych jakich znam oba kierunki ma na wydziale dziennikarstwa i nauk politycznych* gdzie prawdę mówiac wszystkie kierunki są bardzo podobne (ostatnio zresztą stworzono całkiem nowy - Bezpieczeństwo Wewnętrzne, które wcześniej było specjalizacją chyba nauk politycznych - kwestia dotacji). Widac nie wszystkim dane było zrozumieć SENS.

* - co zresztą łatwo zweryfikowac - wystarczy wyszpiegować liste studentów na Usosie gdzie wszystko ładnie stoi.
Werdandi - 2009-02-14, 00:20
:
Aexalven napisał/a:
Nie bardzo lubię wkuwanie, egzaminy jeszcze jako tako, natomiast nie wydaje mi się, bym polski napisał na 80-90 % o.O

Jako studentka II roku prawa dziennego WPiA UŁ uważam się za osobę wystarczająco kompetentną, by napisać: wyluzuj, chłopcze. I z gorszymi wynikami na prawo przyjmowali.

A studia same w sobie?
Cóż, ja tam za nimi nie przepadam. Choć i tak jest to postęp w stosunku do I roku, kiedy to szczerze ich nienawidziłam i jedyne co powstrzymywało mnie przed rezygnacją, to - poza, oczywiście, wrodzonym pragmatyzmem :roll: - nadzieja na to, że później prawo stanie się prawem, a nie zbiorem przedmiotów typu socjologia, logika, filozofia, historia prawa. I faktycznie, od tego roku mam już prawo cywilne, karne etc., choć historia doktryn polityczno-prawnych też się trafiła ;)

Tak naprawdę to chciałam studiować skandynawistykę, nie wyszło.
Ale prawo nie jest kierunkiem, który tak łatwo rzucić, nie mając sensownych alternatyw :roll: Zwłaszcza że wciąż mam szansę to swoje prawo polubić :P
Jander - 2009-02-14, 00:59
:
Oł, nie pisałem tu jeszcze.
Po rekordowym rzucie filozofią na 200 km, który jednak pobił znajomy, rzucając ją na jakieś 400-500 km (po czym skoczył z balkonu i zdobył nagrodę telewidzów; żyje i ma się dobrze), zemście na Śląską politologię (która przed poprawą matury wrzuciła mnie na bodajże 380 miejsce, a po niej na 8) przeniosłem się na Etnologię i Antropologię Kulturową na Uniw. Wrocławskim. Nie wyobrażam sobie studiować czegoś, za czym nie przepadam, bo potem znalazłbym pracę w miejscu, za którym bym pewnie nie przepadał. Poza tym 5 lat z życia przy moim planowanym lifespanie to stanowczo za dużo. W każdym razie etnologia pasuje mi jak najbardziej, choć pasji do tego przedmiotu we mnie trudno znaleźć. Jednakże trudno znaleźć etnologa/antropologa w pełni przekonanego do przedmiotu swoich badań i każda konferencja jest debatą o tym "czy to w ogóle ma jakiś sens?".
I poza wysokim sfeminizowaniem roku - na nic nie narzekam. Ciężko wyciągnąć średnią poniżej 4. Poza tym wszyscy wiedzą, że każde kulturalne zachowanie jest tylko uwarunkowaniem kulturowym, więc póki nie przekracza się uniwersalnych granic zdarza się wiele niepojętych na innych kierunkach rzeczy.
Werdandi napisał/a:
później prawo stanie się prawem, a nie zbiorem przedmiotów typu socjologia, logika, filozofia, historia prawa

Chyba lepiej wymęczyć te przedmioty na początku (pierwsze trzy znajdziesz na każdym kierunku), niż bawić się z nimi gdy przychodzi na zdawanie prawnych monstrów. Poza tym nie wyobrażam sobie prawnika, który by nie miał porządnego rocznego studium logiki. Aczkolwiek to już takie moje zboczenie po roku filozofii.
pozdrawiam
Werdandi - 2009-02-14, 01:11
:
Moje studium logiki trwało pół roku, i jeśli mam być szczera, to w żaden sposób nauka owego przedmiotu nie wpłynęła na moje pojmowanie. Powiem więcej - pomijając poznanie słowa desygnat, które czasem mi się przydaje, jak na razie uważam logikę za zupełnie niepotrzebną. Nie korzystam z wiedzy dotyczącej funktorów, supozycji czy sylogizmu, i całą swoją naukę jak dotąd mogę traktować wyłącznie w kategoriach rekreacji. Co prawda, starsze roczniki twierdzą, że treść wykładów może nam się przydać na czwartym roku, a propos przedmiotu Teoria i filozofia prawa, ale z perspektywy studenta drugiego roku stwierdzam, że był to przedmiot zbędny - zwłaszcza że znam kilku prawników-praktyków, którzy podzielają mój pogląd.


Etnologia? Cóż, z tego co wiem - ciekawe studia :)
Nawet składałam na nie papiery, nawet się dostałam, ale w końcu poszłam na prawo :]
Jander - 2009-02-14, 01:26
:
Werdandi napisał/a:
Nie korzystam z wiedzy dotyczącej funktorów, supozycji czy sylogizmu, i całą swoją naukę jak dotąd mogę traktować wyłącznie w kategoriach rekreacji.

Pod tym względem ja również nie wykorzystuję logiki, ale poznanie (albo może raczej pojęcie) logiki daje mi jakieś bonusy do lepszego analizowania poznawanych spraw, zaryzykuję tezę, że wykłady z logiki dają ukryte memy, które działają jak system odpornościowy w ludzkim umyśle i pozbywają się bzdurnych teorii. ;)
Chociaż może po prostu została u mnie zaszczepiona sympatia do przedmiotu przez doktora z byłych studiów i bawimy się ze znajomymi z filozofii KRZ po barach, bo miło wspominamy zajęcia.
Tanit - 2009-02-14, 09:22
:
Werda? Prawo na UŁ? Jaki ten świat mały. Szkoda, że nie etnologia bo okazałby się jeszcze mniejszy ;)
Co mogę powiedzieć o pierwszym roku prawa? Pszczółkowski i Domagała :mrgreen:
(i się zrymowało ^^)
Ja miałam nieco inny przedmiot. Filozofia z elementami logiki. Patrząc z perspektywy czasu... fajny, ciekawy przedmiot, bez przesytu, podstawy a jak się zainteresujesz poszukaj popracuj. Jednak dla kierunku jakim jest Historia, kompletnie zbędny.

Jand, u mnie kilka dziewczyn przepisało się na Etnologię... zastanawiałam się czy też czegoś takiego nie zrobić, ale byłabym kolejne lata w plecy. Najlepsze jest to, że studiuję coś, z czym nie wiążę przyszłości o.o
MrSpellu - 2009-02-14, 10:17
:
Jaskier napisał/a:
Dokladnie między innymi dlatego chce sie uwolnic od tej uczelni, ze względu na renome jaka ma a raczej jej nie ma.

A kiedyś to była zajebiście dobra filia polibudy łódzkiej :/ A teraz śmiech na sali...

Jaskier napisał/a:
Ochrona środowiska to zdecydowanie kierunek nie dla mnie, jest na nim bardzo dużo chemii, matematyki i fizyki. Matme i fizyke jeszcze dałoby sie jakos przebrnąć jednak ta chemia to już za wiele jak dla mnie, nie znosze jej!

Kumpel to kończył, właśnie na tej uczelni. I w sumie teraz nie ma problemów z pracą. Tylko fakt, trzeba lubić przedmioty ścisłe :/ Drugi kumpel skończył geografię. On ma problemy ze znalezieniem pracy :DD
Romulus - 2009-02-14, 10:22
:
Werdandi napisał/a:
Cóż, ja tam za nimi nie przepadam. Choć i tak jest to postęp w stosunku do I roku, kiedy to szczerze ich nienawidziłam i jedyne co powstrzymywało mnie przed rezygnacją, to - poza, oczywiście, wrodzonym pragmatyzmem :roll: - nadzieja na to, że później prawo stanie się prawem, a nie zbiorem przedmiotów typu socjologia, logika, filozofia, historia prawa. I faktycznie, od tego roku mam już prawo cywilne, karne etc., choć historia doktryn polityczno-prawnych też się trafiła ;)

Tak naprawdę to chciałam studiować skandynawistykę, nie wyszło.
Ale prawo nie jest kierunkiem, który tak łatwo rzucić, nie mając sensownych alternatyw :roll: Zwłaszcza że wciąż mam szansę to swoje prawo polubić :P

Polubisz polubisz :) Bylebyś nie skrzywiła się za bardzo - ale to płonne nadzieje, wszyscy się "krzywią". Mnie wypadło być ostatecznie karnistą - choć całe studia byłem cywilistą. Ale to z zemsty za to, że profesor Filar oblał mnie z karnego :oops: Do dziś mu nie mogę wybaczyć. Olałem wówczas prawo karne i rzuciłem się w wir cywilistyki. Prawo rzymskie kocham do dziś :) choć brzmi to jak zboczenie :) Ale to esencja prawa cywilnego. Pojmiesz prawo rzymskie - to prawo cywilne (w ścisłym rozumieniu: kodeks cywilny a przede wszystkim prawo rzeczowe i zobowiązania) przyjdzie ci z łatwością.

Logika przyda ci się w sposób bezwiedny - przyjdzie ci analizować czasami zeznania świadków, wyjaśnienia oskarżonych, albo dokonywać wykładni przepisu - nawet sobie nie uświadomisz, kiedy będą ci z głowy wypadać zdania stanowiące efekt logicznych równań :)

Ech, postudiowałbym prawo znowu... Czasami było stresująco (podatki), ale na ogół przyjemnie, jeśli przebrnąć przez przedmioty historyczno - prawne. Ale i tu dopiero za jakiś czas docenisz historyczną podbudowę i kontekst. Fakt jednak pozostaje faktem, w moim przypadku: jeśli chodzi o przedmiot Filozofia Prawa - Wittgensteina nienawidzę do dziś. Ale Habermas za to bywał uwodzący...

Post scriptum dopisało za mnie życie: wróciłem na "działkę" karną i tym się zawodowo zajmuję :) Jednak to pułapka. Esensją bycia prawnikiem jest znajomość prawa cywilnego. Stosowanie prawa karnego z wiekiem przychodzi tak łatwo jak oddychanie. Ciekawie robi się wówczas, kiedy przepis jest źle sformułowany albo wyniknie jakiś proceduralny problem. A w prawie cywilnym - sama znajomość przepisów nie wystarczy, bo prawo cywilne - wiadomo - to przede wszystkim swoboda zawierania i kształtowania stosunku prawnego. To i od praktyka wymaga znacznie większej inteligencji, wyczucia, dobrej intelektualnej podbudowy...

Ale gdybym wrócił na studia, to dalej chciałbym zostać karnistą :)
Werdandi - 2009-02-14, 10:53
:
Tanit napisał/a:
Co mogę powiedzieć o pierwszym roku prawa? Pszczółkowski i Domagała

Hrhrhrhr :mrgreen:
Obu zaliczyłam w pierwszym terminie 8)
Ale faktem jest, że kto nie przeszedł przez dr Pszczółkowskiego, nie wie czym jest prawo na UŁ - a obecny rocznik niestety nie wie, bo dr już na prawie nie wykłada. Prof. Domagała zaś zajmuje się administracją :)


Romulus napisał/a:
Pojmiesz prawo rzymskie - to prawo cywilne (w ścisłym rozumieniu: kodeks cywilny a przede wszystkim prawo rzeczowe i zobowiązania) przyjdzie ci z łatwością.

Prawo cywilne część ogólna (bo wciąż jesteśmy na tym etapie) nie sprawia mi większych problemów, podczas gdy nie mogę tego powiedzieć o prawie rzymskim, blah.


Romulus napisał/a:
Ale gdybym wrócił na studia, to dalej chciałbym zostać karnistą

Ja chcę :D
Tigana - 2009-02-14, 10:54
:
Jander napisał/a:
I poza wysokim sfeminizowaniem roku - na nic nie narzekam.

I to ma być minus :shock: :P XD
Tanit napisał/a:
Najlepsze jest to, że studiuję coś, z czym nie wiążę przyszłości o.o

Żebyś się nie zdziwiła - znam dziesiątki osób, które mówiły to samo, a później lądowały w szkole.
Jander - 2009-02-14, 11:22
:
Tanit napisał/a:
Jand, u mnie kilka dziewczyn przepisało się na Etnologię... zastanawiałam się czy też czegoś takiego nie zrobić, ale byłabym kolejne lata w plecy. Najlepsze jest to, że studiuję coś, z czym nie wiążę przyszłości o.o

Dlatego ja popełniłem tą zmianę jak najwcześniej, nawet w pewnym momencie olałem drugi semestr filozofi. Nie rzuciłbym tylko gdybym był na ostatnim roku licencjatu/magisterki. U mnie jest trochę dwukierunkowców i sobie dobrze radzą, więc może w taki sposób spróbuj. Można też jako magister z historii pójść na polibudę, jak się lubi status studenta. ;) (kumpel już jest na drugim roku Śląskiej po historii i nie narzeka)
A jeszcze odnośnie prawa to gdybym na nie poszedł miałbym pewną pracę już na studiach, bez aplikacji. A po aplikacji pewnie byłbym ustawiony do końca życia, ale cóż, nie mam ochoty iść w ślady rodziców.
pozdrawiam
Werdandi - 2009-02-14, 11:26
:
Jander napisał/a:
ale cóż, nie mam ochoty iść w ślady rodziców.

Ochoty to i ja nie miałam, ale nie uczyłam się należycie do matury i teraz mam za swoje! :/

Teraz tylko kombinuję, jaki by tu kierunek zacząć, żeby się za bardzo nie nudzić i robić dwa jednocześnie. Myślę właśnie nad etnologią albo kulturoznawstwem :)
Tanit - 2009-02-14, 12:16
:
Tigana napisał/a:
Żebyś się nie zdziwiła - znam dziesiątki osób, które mówiły to samo, a później lądowały w szkole.
wiem że mi dobrze życzysz, ale ja do końca tego tygodnia, względnie do końca lutego, składam podanie o wypisanie mnie z bloku dydaktyki :mrgreen: Mam dość, zamęczam się jakbym studiowała dwa kierunki. A od września drugi, ale dotyczący projektowania, jeszcze nie wiem gdzie.
Tak tak, o polibudzie tez myślałam xD
Werdandi napisał/a:
Obu zaliczyłam w pierwszym terminie 8)

Podziwiam o.o
Werdandi - 2009-02-14, 22:33
:
Tanit napisał/a:
Tak tak, o polibudzie tez myślałam xD

Ja się bardzo poważnie zastanawiałam nad płatną grafiką komputerową, więc wiesz, czemu nie 8)

Tanit napisał/a:
Podziwiam o.o

Och, dzięki, ale ostudzę nieco Twój podziw - u Pikulskiej mam warunek :lol:
Ł - 2009-02-15, 01:12
:
Jander napisał/a:
Tanit napisał/a:
Jand, u mnie kilka dziewczyn przepisało się na Etnologię... zastanawiałam się czy też czegoś takiego nie zrobić, ale byłabym kolejne lata w plecy. Najlepsze jest to, że studiuję coś, z czym nie wiążę przyszłości o.o

Dlatego ja popełniłem tą zmianę jak najwcześniej, nawet w pewnym momencie olałem drugi semestr filozofi. Nie rzuciłbym tylko gdybym był na ostatnim roku licencjatu/magisterki. U mnie jest trochę dwukierunkowców i sobie dobrze radzą, więc może w taki sposób spróbuj.

Zwłaszcza że taki motyw to może być niedługo okazja last minute: http://www.polskatimes.pl...latny,id,t.html Sam zastanawiam się czy nie wziąśc sobie trzeciego kierunku (oczywiście kolejnego klona politologii na wydziale), za friko. Jak dają trzeba brać. :P

Romulus napisał/a:
A w prawie cywilnym - sama znajomość przepisów nie wystarczy, bo prawo cywilne - wiadomo - to przede wszystkim swoboda zawierania i kształtowania stosunku prawnego. To i od praktyka wymaga znacznie większej inteligencji, wyczucia, dobrej intelektualnej podbudowy...

Ale gdybym wrócił na studia, to dalej chciałbym zostać karnistą :)

Jakbym słyszał dr Gardockiego - toćka w toćke powiadał nam to samo, rozpływając się na kodeksem cywilnym jak nad księgą zaklęć która daje nieskończone możliwości. Po czym zaczoł jechac karnikom. ; )
Romulus - 2009-02-15, 09:55
:
Ł napisał/a:
Romulus napisał/a:
A w prawie cywilnym - sama znajomość przepisów nie wystarczy, bo prawo cywilne - wiadomo - to przede wszystkim swoboda zawierania i kształtowania stosunku prawnego. To i od praktyka wymaga znacznie większej inteligencji, wyczucia, dobrej intelektualnej podbudowy...

Ale gdybym wrócił na studia, to dalej chciałbym zostać karnistą :)

Jakbym słyszał dr Gardockiego - toćka w toćke powiadał nam to samo, rozpływając się na kodeksem cywilnym jak nad księgą zaklęć która daje nieskończone możliwości. Po czym zaczoł jechac karnikom. ; )

Taaa...., przykro mówić, miał rację :) Cały program studiów to (u mnie) od połowy drugiego roku 3/4 było cywilistycznych przedmiotów. A kodeks cywilny naprawdę podniecał co niektórych (profesorów i studentów). Prawo karne to sztywna, skodyfikowana treść opatrzona formalistyczną procedurą. Prawo cywilne to freestyle. To, że jakiejś umowy nie ma w kodeksie, albo strony zawierają jakąś umowę, która jest mieszanką ze 6 innych kodeksowych umów... Jednym słowem, aby jakaś umowa trafiła do kodeksu, musi najpierw być wykształcona w obrocie gospodarczym. Kodeks cywilny ją "formalizuje", kiedy się upowszechni i nabierze "rozmachu" i istotności (tak było jakiś czas temu z leasingiem, umową agencyjną, factoringiem, franchisingiem). Dlatego dla ważności umowy nie jest konieczne jej skodyfikowanie. To tak podnieca - a faszystów rajcuje najbardziej spór z takiej umowy. Bo nie ma żadnego przepisu w kodeksie, do którego można się odnieść przy jego rozstrzyganiu. Dlatego wymaga cywilistyka dobrej podbudowy intelektualnej.

A prawo karne... Mimo całej sympatii - to czego nie ma w kodeksie, nie istnieje i nie ma znaczenia, dopóki się w nim nie znajdzie.

U mnie też na studiach pomniejsze bóstwa twierdziły, że karnikiem zostaje ten, kto się nie nadaje na cywilistę. Taki odrzut...

Dr. Gardocki..., hmmm... Ciekawe, czy zbieżność nazwisk z profesorem Lechem Gardockim (karnikiem :) )?
salat - 2009-08-26, 10:00
:
Ja to już jestem (prawie :P ) na trzecim roku informatyki na Politechnice Śląskiej na wydziale AEiI (celowo podaje wydział, żebyście nie myśleli, że ja na jakimś elektrycznym studiuje, czy Bóg wie gdzie jeszcze ten kierunek na mojej uczelni utworzyli :P Namnożyło się tego jak królików tutaj... ) Jest całkiem fajnie :) Jak na pierwszym roku z informatyką bezpośrednio to niewiele przedmiotów było związanych (dwa: programowanie i podstawy informatyki), tak teraz jest tego cała masa. Na początku wiadomo: matematyka, fizyka, elektrotechnika... mrrr :P Jak ja tą fizykę zdałem po dziś dzień nie wiem :P W sumie to ja od gimnazjum miałem zaplanowaną ścieżkę kariery i jestem tu gdzie chciałem być. Z początku strasznie mnie to studiowanie męczyło, bo masa głupot niby była, zero informatyki jako takiej. Ale teraz to się jednak inaczej patrzy, wszystko to co wtedy denerwowało teraz się przydaje/przydało/bądź przyda. A piąty semestr zapowiada się bosko... dwa trudne projekty do zrobienia, masa zajęć laboratoryjnych... żyć nie umierać. Ale studia tu polecam, bo jest fajnie i z robotą nie będzie ciężko potem :) Przeraża tylko mała ilość kobiet :( Dziewczyny na politechniki! :P
Jezebel - 2013-03-23, 19:57
:
Skoro w innym temacie wywiązała się dysputa krążąca wokół zawodowego zmęczenia materiału, a ja mam dziś dzień zrzędzenia, pozrzędzę i tu ;)
Obecnie jestem na pierwszym roku studiów magisterskich, choć teoretycznie powinnam mieć już ten etap za sobą. Jednak porzucona biologia i 3,5-letni licencjat sprawiły, że nic mi z terminowego ukończenia studiów nie wyszło. I niestety z przykrością stwierdzam właśnie, że za drugim razem też źle wybrałam kierunek. Dociągnę go jednak do końca, bo choć w zawodzie pracować nie zamierzam, papier z dużym prawdopodobieństwem się przyda, jeśli moje obecne plany dojdą do skutku.
Dobrze przynajmniej, że po licencjacie zmieniłam uczelnię, bo dalsze tkwienie na Śląskim Uniwersytecie że-niby Medycznym (wydział w przepięknym Bytomiu --_- ) niechybnie wpędziłoby mnie w załamanie nerwowe.
MrSpellu - 2013-03-23, 20:03
:
Ja miałem jednolite magisterskie i po trzecim roku miałem ochotę spierdalać. Wtedy też zadziałał mechanizm - zacząłeś? Skończ. Skończyłem w terminie. I powiedziałem sobie, że za Chiny Ludowe nie będę robił doktoratu. Pół roku bezrobocia zweryfikowały mój pogląd //spell

Teraz, gdy mocno wzbogaciłem CV... mam ochotę wykonać woltę i iść w innym kierunku.
Młodzik - 2013-03-23, 20:17
:
Cóż, najtrudniejsze są pierwsze trzy lata na pierwszym roku... Idealnie wpasowuję się w to powiedzenie. Z jednej strony gryzie sumienie, że z własnej nieprzymuszonej woli dwa lata życia poszły się kochać w krzaki, z drugiej ten nowy start okazał się istnym dopustem bożym - mój kierunek w międzyczasie uzyskał status zamawianego, dzięki czemu mam tyle różnych możliwości i udogodnień, z których zamierzam wyciągnąć ile się da. No i jakby nie patrzeć, studiuję dokładnie to, co chciałem, czyli sama przyjemność.
Oceansoul - 2013-03-23, 22:31
:
To też sobie trochę pozrzędzę. Licencjat i magisterkę (i jeszcze w między czasie podyplomowe) skończyłam w sumie bez większego bólu, tracenia lat czy chęci porzucenia ich w trakcie. A potem dałam się namówić na doktorat (trochę z ciekawości, trochę z połechtanej próżności "no skoro to oni mnie namawiają", trochę z niewiedzy, jak to będzie z pracą) - i po niecałym roku mam tak dość, że doczekam do końca semestru letniego i uciekam, gdzie pieprz rośnie. Kompletnie nie tak to sobie wyobrażałam, począwszy od tego, co się na takich studiach robi, po funkcjonowanie bądź co bądź dość prestiżowej uczelni wyższej. Tak więc straszna pomyłka z mojej strony (a na dodatek przez pierwsze dwa miesiące myślałam, że będzie mi się podobać i jednak tym doktorem zostanę), sporo straconego czasu, trochę więcej straconych nerwów, a pożytek tylko jeden - wiem, czego nie chcę w życiu robić.
Fidel-F2 - 2013-03-24, 07:01
:
A ja na studiach się bawiłem i to był najpiękniejszy okres w życiu
MadMill - 2013-03-24, 09:38
:
A ja pracowałem na mgr i nie pamiętam jak to było na uczelni. A licencjacie były duuużo ekonometrii - tyle pamiętam //mysli

Poza tym nudy.

A co do kierunku to psioczyłem, psioczę i będę psioczył na niego pewnie do końca życia. No ale takie jest życie więc tak musi być. Za późno trochę aby iść na politechnikę i użerać się z psorkami :P
Jezebel - 2013-03-24, 10:17
:
Oceansoul napisał/a:
sporo straconego czasu, trochę więcej straconych nerwów, a pożytek tylko jeden - wiem, czego nie chcę w życiu robić.

To samo mogę powiedzieć o swich praktykach studenckich (w sumie jakieś 800-900 godzin na samym licencjacie) - raz czy dwa dobrze trafiłam, reszta to stracony czas i nerwy oraz główny wniosek z tego całego cyrku płynący - NIGDY nie zdecyduję się na pracę w szpitalu, wołami mnie tam nie zaciągną --_-

Też żałuję, że nie wybrałam politechniki.
vagabond - 2013-07-20, 21:07
:
Jezebel napisał/a:
NIGDY nie zdecyduję się na pracę w szpitalu, wołami mnie tam nie zaciągną


Co studiujesz i czym Cię tak okrutnie zniechęcili do szpitali?
Jezebel - 2013-07-22, 20:45
:
Dietetykę. Gdybym zaczęła wymieniać, mogłabym dziś nie skończyć, więc wszystkim.
Właśnie zaliczyłam trzy tygodnie w kolejnym. Tym razem inne województwo, inny profil szpitala (dziecięcy), a absurdy, zaniedbania, olewactwa i organizacyjne niedowłady wszędzie takie same.
vagabond - 2013-07-28, 21:05
:
Prawdę mówiąc nie stykałem się z innymi zakładami pracy niż szpitale i oglądam je z trochę innej perspektywy, ale powiedziałbym że zależy to raczej od oddziału (i organizacja pracy i zaniedbania), a absurdy na wyższym poziomie wynikają albo z braku forsy albo z ministerialnie narzuconych przepisów-abstrakcji.
Jezebel - 2013-07-30, 11:54
:
Tak, zazwyczaj tak właśnie jest. Dorzuciłabym jeszcze dziwne kurczowe trzymanie się tych przepisów-abstrakcji i niechęć do jakichkolwiek zmian na lepsze ze strony personelu, czego totalnie nie ogarniam, a z czym miałam do czynienia już nie raz.
dworkin - 2014-03-29, 19:33
:
http://kwejk.pl/galeria/2...html#gallerypic :DD
Cintryjka - 2014-03-30, 10:42
:
Wszystko prawda:)
Romulus - 2014-03-30, 10:55
:
Hahahaha. Nic się nie zmieniło. Typowe Karole to był ulubiony obiekt do darcia łacha przez innych studentów oraz wykładowców (mój ulubiony, który oblał mnie z konstytucyjnego był mistrzem darcia łacha z Typowego Karola). Ale większość Typowych Karoli, których pamiętam, żadnej kariery nie zrobiło. Na pewno nie tej kariery, w którą celowali swoją Typowością :)
Młodzik - 2014-03-30, 10:59
:
Jako Karol czuję się dyskryminowany.
Romulus - 2014-03-30, 11:01
:
No weź, udawaj chociaż, że nigdy nie byłeś Karolem :mrgreen: Byli nimi wszyscy poza nami, Młodzik :)
dworkin - 2014-03-30, 11:20
:
Wykupiłeś już dostęp do Lexa, Młodzik?
Tixon - 2014-03-30, 11:38
:
Miałem prawo, też się liczę? :-P
MadMill - 2014-03-30, 11:41
:
dworkin napisał/a:
Wykupiłeś już dostęp do Lexa, Młodzik?

Korzystanie z tego to utrapienie jest... ale ja tam szukam pewnie czegoś zupełnie innego niż prawnicy.
Młodzik - 2014-03-30, 17:25
:
Lex... cokolwiek, ktokolwiek, ja z prawem nic wspólnego nie mam :mrgreen: .
utrivv - 2014-03-30, 18:27
:
Szklanka z duralexu ale prawo //utrivv
Romulus - 2014-03-30, 18:52
:
Młodzik napisał/a:
Lex... cokolwiek, ktokolwiek, ja z prawem nic wspólnego nie mam :mrgreen: .

Ja na studiach byłem zbyt biedny, aby go mieć. Ale teraz mam. I to w wersji online :) Ale to już nie obciach :)
Jachu - 2015-01-15, 12:39
:
Od niedawna spokojnie, acz wytrwale, poszukiwałem dla siebie jakieś nowej drogi zawodowej. Ewentualnie chciałem znaleźć jakąś alternatywę dla mojej obecnej sytuacji zawodowej, w której się znajduję, dryfując nieco bezładnie od pewnego czasu. Jako urzędnik samorządowy niezwiązany obecnie z żadnym ugrupowaniem czy stowarzyszeniem o charakterze politycznym, przy obecnym stanie kompetencji osobistych, nie mam specjalnie dużych szans na awans zawodowy łączący się również z poprawą bytu materialnego. Stąd też pojawiająca się u mnie szczera chęć, aby próbować coś w swoim życiu zmienić na lepsze. Poszukiwania prowadziłem w oparciu o ocenę własnych predyspozycji i umiejętności, bo przykładowo do kwestii technicznych kompletnie nie mam głowy, więc wszelkie zawody "ścisłe" w moim przypadku odpadały w przedbiegach :)

Ostatecznie, moje przemyślenia zatrzymały się na sprawach prawnych. Pracowałem przez 3 lata w Sądzie Okręgowym, gdzie (będąc absolwentem politologii) pisałem dla sędziego uzasadnienia do wydawanych przez niego postanowień. Obecnie pracuję w Urzędzie Miejskim, gdzie odpisuję na skargi mieszkańców, a także przeprowadzam w podległych jednostkach kontrole wewnętrzne pod kątem finansowym i prawnym. Całkiem nieźle odnajduję się w przepisach, dość dobrze wychodzi mi pisanie pism w oparciu o przepisy prawa. W ostatnim czasie napisałem dla znajomych kilka pozwów rozwodowych oraz sporą ilość różnego rodzaju wniosków. Nie wiem czy to wystarczy aby odnieść sukces, ale... postanowiłem zaryzykować i od października 2015 zacząć zaoczne studia na wydziale prawa --_-

Zarówno słowa wsparcia, jak i wszelką krytykę przyjmę z godnością. Puszki z gównem proszę wysyłać na adres podany na PM.
MrSpellu - 2015-01-15, 12:41
:
Dobrze, że nie polonistyka.
Tomasz - 2015-01-15, 14:40
:
Miło będzie cię Jachu przywitać w zaszczytnym gronie prawników.
Jachu - 2015-01-15, 14:58
:
MrSpellu napisał/a:
Dobrze, że nie polonistyka.
Nie, nie. Nie mam takich dewiacji :badgrin:

Tomasz napisał/a:
Miło będzie cię Jachu przywitać w zaszczytnym gronie prawników.
Dzięki Tomaszu, ale do tego jeszcze daleka droga: pełna wybojów, przeszkód, tysięcy paragrafów i ogromnych wyrzeczeń. Wcale nie jest powiedziane, że podróż zakończy się dla mnie sukcesem. Wierzę, że dam radę, ale zdaję sobie sprawę z ogromu obowiązków które biorę na swoje barki. Szkoda, że tej decyzji nie podjąłem kilka lat temu...
Ale nawet jeśli polegnę, to przynajmniej z czystym sumieniem spojrzę w lustro i będę pewny, że spróbowałem ;)
adamo0 - 2015-01-15, 15:04
:
Próbować zawsze warto. Trzeba dążyć do jakiegoś celu.

Jeżeli po studiach dalej planujesz być urzędnikiem to prawo rzeczywiście może otworzyć Ci wiele furtek, ale jak planujesz aplikację albo jakoś 'boczny wpis' to powinieneś wiedzieć, że generalnie obecnie rynek usług prawniczych to jedna wielka kupa (a od lipca będzie jeszcze większa). Może jak skończysz studia to sytuacja się jakoś ustabilizuje.
Tomasz - 2015-01-15, 15:05
:
e tam, studia w porównaniu z pracą w tym zawodzie to pikuś.
Dasz radę.
Na jakim uniwerku?
adamo0 - 2015-01-15, 15:07
:
Jachu jest z okolic Szczecina, więc obstawiam Uniwersytet Szczeciński.
Jachu - 2015-01-15, 15:23
:
adamo0 napisał/a:
Próbować zawsze warto. Trzeba dążyć do jakiegoś celu.
Dokładnie. Podobna maksyma mnie napędza. Coś trzeba robić.

adamo0 napisał/a:
Jeżeli po studiach dalej planujesz być urzędnikiem to prawo rzeczywiście może otworzyć Ci wiele furtek, ale jak planujesz aplikację albo jakoś 'boczny wpis' to powinieneś wiedzieć, że generalnie obecnie rynek usług prawniczych to jedna wielka kupa (a od lipca będzie jeszcze większa). Może jak skończysz studia to sytuacja się jakoś ustabilizuje.
Powiem ci, że chwilowo nie wybiegam aż tak bardzo w przyszłość. Ciężko stwierdzić jak będzie wyglądała sytuacja za (optymistycznie licząc :mrgreen: ) 5 lat z małym okładem. Zresztą nie jest powiedziane, że w ogóle uda się zdać egzamin aplikacyjny.
Biorę pod uwagę fakt, że może tylko skończę studia i sam papier będzie kartą przetargową w polityce kadrowej urzędu. Zobaczymy. Będę wprowadzał maksymę Małysza (oddać dwa dobre skoki): najpierw zaliczę I rok, potem II, a potem będę się martwił dalszymi krokami.

Tomasz napisał/a:
e tam, studia w porównaniu z pracą w tym zawodzie to pikuś.
Dasz radę.
Dzięki. //kas

adamo0 napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Na jakim uniwerku?

Jachu jest z okolic Szczecina, więc obstawiam Uniwersytet Szczeciński.
Zgadza się. Mieszkam w Stargardzie Szczecińskim, więc Wydział Prawa i Administracji na Uniwersytecie Szczecińskim był w zasadzie jedynym możliwym wyborem. Po przejrzeniu planów zajęć i liczby wykładów i ćwiczeń od rana do nocy, nawet gdyby się pojawiła myśl o innym mieście, zostałaby natychmiast zmasakrowana :P
Romulus - 2015-01-15, 15:25
:
Tomasz napisał/a:
Miło będzie cię Jachu przywitać w zaszczytnym gronie prawników.

Przywitać może i miło. Ale w zaszczytnym gronie? :mrgreen:
Dobrze, Jachu, że masz już jakąś pracę :) To ci łatwiej będzie potem się odnaleźć, kiedy skończysz studia. Bo jeszcze cię aplikacja czeka. A na niej i po niej wypełniony młodymi adwokatami i radcami prawnymi rynek, który nie ma mocy przerobowych, aby zapewnić im dobrą pracę. Więc, póki co, trzymaj się tej roboty, studiuj i ciesz się, że masz czas wrócić po pracy do domu i książki czytać :)
Misiel - 2015-01-15, 16:56
:
Optymistycznie mnie nastrajacie przed moim marcowym egzaminem zawodowym ;) .

Mam jednak nadzieje, ze nie bedzie tak zle. Niewiele starsi koledzy adwokaci raczej sobie chwala zawod i zarobki, a chodzi o tak nasycony rynek jak Torun i okolice.
Cintryjka - 2015-01-15, 20:03
:
Mając pracę w urzędzie, wybrałeś dobrze:) Powodzenia!
Mnie przenieśli od stycznia z wydziału rodzinnego, w którym przepracowałam pół roku jako asystent 5 sędziów, do gospodarczego. Aktualnie przeżywam szok z powodu różnicy w obłożeniu pracą, a przecież w poprzednim wydziale się nie obijałam.
Tomasz - 2015-01-15, 20:21
:
Romulus napisał/a:
Przywitać może i miło. Ale w zaszczytnym gronie? :mrgreen:

No ty, ja i już jest grono bardzo godne wszelkich zaszczytów. //romulus

Cintryjka napisał/a:
Aktualnie przeżywam szok z powodu różnicy w obłożeniu pracą, a przecież w poprzednim wydziale się nie obijałam.

W wydziale gospodarczy w końcu liźniesz trochę pracy a nie sędziowskiego lenistwa. Wczoraj jeden sędzia z gospodarczego żalił mi się, że ma wpływ 200 spraw miesięcznie.
Jachu - 2015-01-16, 11:51
:
Romulus napisał/a:
Przywitać może i miło. Ale w zaszczytnym gronie? :mrgreen:
Daj się koledze chociaż chwilę poczuć lepszym od reszty plebsu... tfu! znaczy... społeczeństwa :mrgreen:

Cintryjka napisał/a:
Mając pracę w urzędzie, wybrałeś dobrze:) Powodzenia!

Romulus napisał/a:
Dobrze, Jachu, że masz już jakąś pracę :)
Wiem, m.in. właśnie dlatego się zdecydowałem na taki krok. Bez zaplecza socjalno-bytowego pójście na studia byłoby dość karkołomną decyzją. A tak, nawet gdybym nie zrobił aplikacji, to spróbuję wykorzystać nowy papierek do polepszenia swojej pozycji w urzędzie... Coś na zasadzie: młody-zdolny-ambitny-przystojny-prawokończy :badgrin:

Romulus napisał/a:
To ci łatwiej będzie potem się odnaleźć, kiedy skończysz studia. Bo jeszcze cię aplikacja czeka. A na niej i po niej wypełniony młodymi adwokatami i radcami prawnymi rynek, który nie ma mocy przerobowych, aby zapewnić im dobrą pracę.
A właśnie Romek, jak to jest z aplikacją?
Tomasz ty jesteś radcą, jak wyglądała twoja aplikacja? Bo coś mi się obiło o uszy, że w czasie aplikacji nie wolno pracować. Jak to jest?

Romulus napisał/a:
Więc, póki co, trzymaj się tej roboty, studiuj i ciesz się, że masz czas wrócić po pracy do domu i książki czytać :)
No z tym czasem na czytanie to tak na wyrost napisałeś :mrgreen: Podejrzewam, że od października będę raczej w kodeksach siedział niż w książkach stricte "przyjemnościowych".

Tomasz napisał/a:
W wydziale gospodarczy w końcu liźniesz trochę pracy a nie sędziowskiego lenistwa. Wczoraj jeden sędzia z gospodarczego żalił mi się, że ma wpływ 200 spraw miesięcznie.
O matko! Decernat puchnie w szwach...


dworkin - 2015-01-16, 12:24
:
MrSpellu napisał/a:
Dobrze, że nie polonistyka.

No jak to?


Jachu - 2015-02-10, 14:57
:
Na Uniwersytecie Wrocławskim rozpoczyna się bodaj ostatnia w Polsce edycja studiów "Prawo II stopnia", niestacjonarne uzupełniające... czyli mógłbym po 2,5 roku zostać magistrem prawa z uprawnieniami przystąpienia do aplikacji //devil

Co w światku prawniczym mówi się o takim trybie? :> Czy jest sens spróbować w to wejść? Czy lepiej 5-letnie jednolite zrobić?
Romulus, Tomasz, inni prawnicy z forum czujcie się wywołani do tablicy ;)
Tomasz - 2015-02-10, 15:51
:
Czuję się wywołany do tablicy.
Nic nie ma znaczenia. Liczą się formalne uprawnienia. Potem weryfikuje cię aplikacja, a potem rynek.
Ja nie widzę przeciwwskazań. Skoro szybciej to lepiej.
Zresztą jeśli nic się na studiach nie zmieniło to one się nijak potem na nic nie przekładają.
Studiowało mi się powoli i ciężko, bo też czasu na to nie poświęcałem za bardzo. Brnąłem w bólach. Po aplikacji egzamin radcowski zdałem z łatwością i w zasadzie rewelacyjnie :mrgreen:
Praktyka zaowocowała.
Wg mnie traktuj to jako drogę zdobycia uprawnienia do pójścia dalej.
Romulus - 2015-02-10, 17:08
:
Tak. I potem nie chwal się tymi studiami. Znam wielu, którzy takie studia wyśmiewają. Ale, jak pisał Tomasz, liczy się tak naprawdę nic nie znaczący papier magistra prawa. Bo jest przepustką do zdawania na aplikację.

Ale jednak po takim przyspieszonym prawie, będziesz musiał ostro tyrać na aplikacji.
Jachu - 2015-02-10, 20:13
:
Dzięki chłopaki za odpowiedzi //piwo
Spróbuję pójść na skróty i złożę dokumenty do Wrocławia. Pewności przyjęcia nie mam, ponieważ władze wydziału obwarowały studia skomplikowanym procesem rekrutacyjnym, którego punktem kulminacyjnym jest test kompetencji, który jak się dowiedziałem telefonicznie ma być skrzyżowaniem testu na logiczne myślenie z testem na inteligencję :shock:
A że w takich testach raczej kiepsko wypadam (w technikum w teście na inteligencję wyszło, że jestem neandertalczykiem :mrgreen: ), to może być różnie. Muszę uzyskać 50% i wtedy zostanę przyjęty.
Obawiam się nieco zmiany trybu życia na mocno eksploatujący organizm, gdyż sądzę, że materiału będzie sporo i pewnikiem będę miał częste zjazdy. Może nawet co tydzień. A wiadomo, że ze Stargardu do Wrocławia jest ponad 4,5 godziny w jedną stronę.
Muszę się też zorientować w kwestii zorganizowania noclegu na weekendy zjazdowe. Ktoś na forum jest z Wrocławia i odpłatnie przygarnie kropka? :badgrin:
Jachu - 2015-03-02, 15:51
:
W weekend byłem we Wrocławiu, a w sobotę o godz. 11.00 pisałem na wydziale prawa Uniwersytetu test kompetencji z umiejętności myślenia analitycznego. Dziś były wyniki i okazało się, że miałem 77,5% prawidłowych odpowiedzi //kas Co jednoznacznie prowadzi do wniosku, iż wyleczyłem się z "neandertaltyzmu" :mrgreen:
W piątek 06 marca jadę złożyć wszystkie dokumenty i czekam na ostateczną decyzję o przyjęciu mnie na studia. I szukam noclegu...
Romulus - 2015-06-18, 17:38
:
Śfęty nie byłem, zdarzało się ściągać. Ale z wcześniej przygotowanych materiałów :) Jednak ta nagonka na tego studenta jest objawem patologii polskich studentów http://natemat.pl/146009,...-ofiara-nagonki
Chłopak dobrze zrobił. Lżenie go jest nieporozumieniem i zbydlęceniem. Z perspektywy czasu widzę, że gdybym teraz był na studiach, to bardziej bym się przykładał. I na pewno już nie robiłbym ściąg :) Choć i wykładowcy się wycwanili. Egzaminy pisemne były w formie kazusów do rozwiązania. A tam żadna ściąga nie pomagała.
Młodzik - 2015-06-18, 20:44
:
Kamieniem rzucać nie zamierzam, bo mnie też zdarzało się ściągać na studiach (ale tylko na przedmiotach, na których nie czułem się poważnie traktowany przez prowadzącego), natomiast dziwi mnie taka nagonka na SGH, w końcu na tej uczelni podobno studiuje elyta narodu :) .
Romulus - 2015-06-19, 07:09
:
Właśnie... :) Elyta. :-P
Shadowmage - 2015-06-19, 09:17
:
Ja na studiach byłem zbyt leniwy, żeby ściągać. Zrobiłem ściągę tylko na jednym, pierwszym egzaminie ze "Wstępu do..." gdzie trzeba było wykuć nazwy czasopism, słynnych badaczy i równie istotne fakty.
Jander - 2015-06-19, 10:06
:
Shadowmage napisał/a:
Ja na studiach byłem zbyt leniwy, żeby ściągać.

Jak trzeba było pisać ściągi ręcznie i chować w kartkach to rzeczywiście było problematyczne. Obecnie ściąganie z komórki jest banalne.
Rozwiązaniem wydają się być, poza samą walką ze ściąganiem (zbieranie komórek przed egzaminem, pilnowanie sali przez kilka osób etc.), egzaminy ustne lub coś w stylu kasusów, gdzie nie sprawdza się samej suchej wiedzy, ale umiejętność korzystania z niej.
Jachu - 2015-06-19, 12:21
:
Jander, tyle że test jest najłatwiejszym sposobem weryfikacji wiedzy - najłatwiej sprawdzalnym (szablon lub komputer) i najłatwiejszym do obrony przy ewentualnych wnioskach ze strony studenta, że praca została niewłaściwie oceniona.
utrivv - 2015-06-19, 12:27
:
Po co ściągi? :shock:
Na każdym kolokwium czy egzaminie mieliśmy możliwość zabierania podręczników i notatek. Jeżeli nie rozumiesz o co chodzi to żadne ściągi ci nie pomogą, może tylko na medycynie
Romulus - 2015-06-19, 15:12
:
U mnie też tak było, że ściągi szybko przestały być użyteczne. Wprowadzenie zadań kazusowych na egzaminach pisemnych całkowicie wyeliminowało sens ściągania. Od 3 roku na każdy egzamin można było zabierać kodeksy i z nich korzystać w trakcie egzaminów :)

Ale na egzaminach z przedmiotów teoretycznych udawało się ściągać. Kto wie - może bez ściągi wciąż zaliczałbym pie.dolonego Wittgensteina :mrgreen: Ale cieszyć i się chwalić nie ma z czego.
Yria - 2015-06-23, 13:26
:
Jeśli przedmiot jest bezsensownym zapychaczem czasu, na dodatek prowadzonym kompletnie bez zaangażowania ze strony wykładowcy, który komlpletnie wbrew logica upiera się zorganizwoać coś pisemnego na koniec, to ech... lepiej uczyć się na konkretne rzeczy.
Jachu - 2015-06-23, 13:37
:
A według jakich kryteriów klasyfikować przedmioty jako zapychacze czasu?
Yria - 2015-06-23, 13:39
:
Według związku z tematem głównym chociażby.
Chociaż przedmiot, który sam wykładowca ma w tyle już takim zapychaczem się staje.
Jachu - 2015-06-28, 03:42
:
Pierwszy semestr Prawa zaliczony i to nawet bez poprawki :) Brawo ja :)
adamo0 - 2015-06-28, 10:40
:
Czas kupić garnitur Bossa i skórzaną teczkę. Teraz to już jesteś Pan Mecenas :mrgreen:

Generalnie bez szydery, ale u mnie były typki na studiach co po pierwszym semestrze łazili w garniturach i z teczkami lepszymi niż mój późniejszy patron. Podobno też doradzali przy przekształceniach międzynarodowych holdingów. Wierzyłem im wtedy i wierzę im teraz :-|
Cintryjka - 2015-06-28, 10:43
:
Studiowałeś na UJ? Bo ja tak, i u mnie było to samo. Ba, niektórzy nawet zaczynali z garniakami i teczkami przed pierwszą sesją. Dlatego Typowy Karol - student prawa w ogóle mnie nie śmieszy:) Jachu - gratulacje!
Młodzik - 2015-06-28, 10:47
:
Cóż, u mnie jest zabawniejsza sytuacja. Studenci nie biegają po korytarzach w fartuchach laboratoryjnych, bo po co, skoro każdy ma własny i na dodatek jest to poplamiona i niedopasowana szmata. Co innego szatniarki i woźne, te z dumą paradują w fartuchach :D.
adamo0 - 2015-06-28, 11:30
:
Cintryjka napisał/a:
Studiowałeś na UJ?


Drugi koniec Polski - Szczecin :-P Widać Karolki są wszędzie takie same.
Jachu - 2016-02-25, 15:44
:
Drugi semestr zaliczony :) Nie obyło się bez problemów, ale pomimo poprawki, ostatecznie I rok za mną :)
Teraz przede mną blok karny. Romek - daj nr tel - będę dzwonił w razie pytań :mrgreen:
Romulus - 2016-02-25, 19:00
:
Jachu napisał/a:
Teraz przede mną blok karny. Romek - daj nr tel - będę dzwonił w razie pytań :mrgreen:

Spoko. Ale, biedaku, o takie rzeczy, kóre mógłbym ci powiedzieć na egzaminach nie pytają :) Ale wal śmiało.