Zaginiona Biblioteka

Literatura - Lektury

Toudisław - 2007-10-20, 20:43
: Temat postu: Lektury
Każdy chodził do szkoły ( lub nadal tam chodzi ) A wiec miał styczność na języku polskim z Obowiązkowymi lekturami. Musiał czytać i umieć jedyniesłusznie zinterpretować lekturę. Jak u was to wyglądało ? Czy strasznie męczyliście się czytając książki które się wam nie podobały ? a mimo to czytaliście wszytko zgodnie z nakazem nauczyciela ?
Olewaliście lektury ignorując je zupełnie czy czytaliście tylko te które wzbudziły wasze zainteresowanie ?
Jaki jest wasz ogólny stosunek do lektur szkolnych ? Co z listy byście wykreślili a co tam umieścili
Tyraela - 2007-10-21, 19:58
:
W gimnazjum miałam takiego nauczyciela, który strasznie pilnował, czy ktoś przeczytał i dawał bardzo... dziwne pytania na kartkówkach ze znajomości, np. Stary Człowiek I Morze - "Czy łódka miała żagiel?". Wiadomo, że tego nie będzie w opracowaniu, ale po przeczytaniu książki się to wie :mrgreen:
Wobec czego w gimnazjum czytałam lektury - teraz olewam i jakoś nie mam ochoty, bo mam dużo ciekawsze pozycje do czytania i ostatnio jest to Martin xD szkoda mi czasu na Mity itp. (ignorancja straszna, ja wiem). Ale jestem pewna, że nawet jeśli to przeczytam, to nic mi z tego nie przyjdzie, bo moja nauczycielka nie potrafi tego opracować. Nieopłacalne i tyle.
Tigana - 2007-10-26, 21:09
:
Ja przez całe liceum czekałem na pozytywizm i "Lalkę" Prusa - moją ukochaną lekturę. Gorzej jak przyszła pora na "Nad Niemnem" - koszmarek, którego nie dałem rady zmęczyć. Mogę się też "pochwalić", że nie zbrukałem sie żadnym tomem "Trylogii" Sienkiewicza, "Chłopami" oraz "Ferdydurkę" .
Bruja - 2007-10-27, 10:50
:
Nie lubię lektur, bo nienawidzę czytać czegoś pod przymusem.
W podstawówce nie czytałam w ogóle, nie licząc "W pustyni i w puszczy" oraz "Małego księcia", ale te łyknęłam z własnej nieprzymuszonej woli.
W gimnazjum było lepiej, ale bardzo wybiórczo.
Liceum. Staram się przynajmniej zajrzeć do każdej, ale niektóre ze mną wygrywają, tacy "Chłopi" na przykład. Ale do tej pory przeczytałam większość, to fakt.
Bardzo nie lubię Żeromskiego, gościu niesamowicie muli i ogólnie jest nieprzystępny i odpychający. Starałam się ruszyć "Potop", a kiedyś nawet sama z siebie "Ogniem i mieczem", ale nie udało się. A ogółem najgorszy był romantyzm.
Za to bardzo podobała mi się "Zbrodnia i kara" ;)

A dzisiaj powinnam zacząć "Wesele" <ciężki wzdych> ale zobaczymy jak to będzie...
Lady_Aribeth - 2007-10-28, 16:50
:
Bruja napisał/a:
A ogółem najgorszy był romantyzm.


E tam, przesadzasz. Romantyzm ma ogromny plus - 90% utworów z tego okresu jest bardzo krótkich, przez co można je przeczytać w wieczór, albo dwa : o Poza tym większość z moich ulubionych lektur pochodzi właśnie z tego okresu - "Dziady", "Kordian", "Nie-boska komedia", czy "Konrad Wallenrod", no po prostu <3333.
Z innych okresów podobał mi się tylko "Kandyd" Woltera (jeden z genialniejszych utworów jakie miałam okazję przeczytać), i "Lalka" Prusa. Z tego co miałam do przeczytania w tym roku przeczytałam tylko "Chłopów" (bo miałam zaliczać, i w końcu polonistka zapomniała O_o ). "Ludzie bezdomni" są koszmarni, "Proces" tylko mnie denerwował, a "Przedwiośnia" nie chciało mi się czytać... teraz zaczęłam czytać Schulza i cały czas mi towarzyszy wrażenie, że nic nie rozumiem z tego co czytam... O____o.

Tak więc - generalnie lubię lektury, bo w większości są to bardzo ciekawe utwory, a gdyby nie były w kanonie, to pewnie bym po nie nie sięgnęła... O.o
Tigana - 2007-10-28, 16:59
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Tak więc - generalnie lubię lektury, bo w większości są to bardzo ciekawe utwory, a gdyby nie były w kanonie, to pewnie bym po nie nie sięgnęła... O.o

Ano właśnie można sarkac na lektury, ze głupie, grube, nudne, ale gdyby nie szkoła to nigdy byśmy ich nie przeczytali, a stanowią one kawał historii literatury, a takze naszego dziedzictwa kulturowego.
Toudisław - 2007-10-29, 08:55
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Tak więc - generalnie lubię lektury, bo w większości są to bardzo ciekawe utwory, a gdyby nie były w kanonie, to pewnie bym po nie nie sięgnęła... O.o

Tylko że ja nie lubię zmuszania do czytania. Ono z góry nastawi mnie negatywnie do książki. Na dodatek mam ściśle określony termin na kiedy ma książkę przeczytać co też mnie wnerwia. Inną sprawą jest to że po przeczytaniu nikt nas o zdani nie pyta :/ "Mickiewicz Wielkim Poetom był" i na tym się kończy interpretacja. Zresztą Gombrowicz który to wyśmiewał teraz sam padł tego ofiarą
Tigana napisał/a:
ale gdyby nie szkoła to nigdy byśmy ich nie przeczytali,

Nie prawda. ja oraz kilka innych osób sięga po lektury już po zakończeniu szkoły. Nie potrzeba przymusu
Tigana - 2007-10-29, 13:00
:
Toudisław napisał/a:
Nie prawda. ja oraz kilka innych osób sięga po lektury już po zakończeniu szkoły. Nie potrzeba przymusu

Wyjątki potwierdzające regułę - jak nie przeczytasz "Dziadów" w LO to na 90 % nie sięgniesz po nie później. Wyjątek stanowi tu może Konwicki, Orwelll czy Gombrowicz, ale po klasyków romantyzmu czuy oświecenia mało kto sięga.
jeke - 2007-10-29, 17:31
:
Od czasu moich lektur obowiązkowych sporo się zmieniło w kanonie i nie do wszystkich obecnych potrafię się odnieść (nie wiem co jest dokładnie na liście :) )
Generalnie z lekturami nie miałam najmniejszego problemu. Właściwie, to pozycje znajdujące się na liście lektur czytałam wcześniej z własnej, nieprzymuszonej woli, częstokroć nie zdając sobie sprawy, że jest to lektura. Ogólnie, to po prostu czytałam wszystko. I już.

Co wspominam najmilej:

Trylogię Sienkiewicza - Ha!, nawet nie wiem, ile razy to przeczytałam. Najbardziej "wyeksploatowałam" Potop z pełnokrwistym Kmicicem/Babiniczem (II tom z obroną Częstochowy wręcz się rozpada)
Gombrowicza - ogólnie wszystko, nie tylko Ferdydurke ;)
Orwella - na liście miałam Folwark zwierzęcy. Bardziej lubię 1984, ale jedno i drugie warte przeczytania.
Diderot'a - Kubusia Fatalistę i jego pana. Nie było tego na liście lektur, ale tak jakoś się przeczytało i wrażenie zostało. Mógłby do lektur trafić.
Małego Księcia - A. de Saint-Exupéry'ego - chyba za każdym razem gdy go czytam odnajduję coś nowego. I za każdym razem..płaczę. Do tej lektury trzeba dorosnąć. Błędem jest umieszczanie jej w kanonie szkoły podstawowej. Zastanawiam się, czy ten kto to zrobił przeczytał Małego Księcia?.. :/
Sporo lektur wartych przeczytania z pewnością mi umknęło. Nie da się wymienić wszystkich.

Najmniej mile wspominam:
ogólnie Romantyzm. Oczywiście przeczytałam wszystkie lektury, łącznie z Lilią Wenedą i Genesis Ducha Słowackiego, ale... chwilami było ciężko. Przyznaję, że Dziady Mickiewicza wymęczyły mnie okrutnie, a na ekranizacji sobie najzwyczajniej spałam (do kina nas na to zabrali ;) ).

Cóż mogę dodać na podsumowanie mojego posta :) Chyba tylko to, że mimo wszystko warto czytać lektury. Może nie zawsze są najlepiej dobrane, ale warto chociaż spróbować. Są wśród nich prawdziwe perełki :)

Gdy popatrzysz nocą w niebo, wszystkie gwiazdy będą się śmiały do ciebie, ponieważ ja będę mieszkał i śmiał się na jednej z nich. Twoje gwiazdy będą się śmiały. [...] A gdy się pocieszysz (zawsze się w końcu pocieszamy), będziesz zadowolony z tego, że mnie znałeś. Będziesz zawsze mym przyjacielem. Będziesz miał ochotę śmiać się ze mną. [...] To tak, jakbym ci dał zamiast gwiazd mnóstwo małych dzwoneczków, które potrafią się śmiać.
Antoine de Saint Exupéry - Mały Książę

Regissa - 2007-10-30, 14:40
:
jeke napisał/a:
Przyznaję, że Dziady Mickiewicza wymęczyły mnie okrutnie, a na ekranizacji sobie najzwyczajniej spałam


A ja właśnie w niedzielę wybrałam się do teatru (Łaźnia Nowa w Nowej Hucie - gorąco polecam) na ostatni dzień festiwalu "Genius Loci", na przedstawienie "Dziady" w wykonaniu Teatru Modrzejewskiej z Legnicy. I co? Rewelacyjne!!! Jeśli ktoś nie przepada za tą częścią twórczości Mickiewicza, to serdecznie polecam obejrzenie spektaklu w wykonaniu tego zespołu. Ascetyczna dekoracja, szczupłość obsady, genialna gra aktorów, przepiękny język Mickiewicza oraz muzyka i światło podkreślające grozę obrzędów. Bo właśnie zazwyczaj II część "Dziadów" jest traktowana jako taka bajka dla grzecznych dzieci (to się chyba nawet w podstawówce przerabiało), a tymczasem tutaj to jest nocny koszmar! Jednym słowem - dramatom najlepiej służy dobra inscenizacja, choćby nawet były nudnymi lekturami ;)

PS Dżef, zazdrość mnie zżera, że masz na co dzień taką perełkę w zasięgu ręki... >.<
Toudisław - 2007-10-30, 21:43
:
Tigana napisał/a:
Wyjątki potwierdzające regułę - jak nie przeczytasz "Dziadów" w LO to na 90 % nie sięgniesz po nie później.

Czy ja wiem //mysli myślę ze 2 cześć by mnie jednak skusiła. Do lektury zniechęca kilka działań oświaty. Przymus. Gdy nie przeczytamy jakiejś książki możemy ponieść tego konsekwencje. A wiadomo, że ludzie są z natury przekorni, gdy ich do czegoś zmuszasz to stawiają opór. Drugim powodem jest jedynie słuszna interpretacja lektury. Z braku czasu i sztywnego modelu nauczania uczeń nie ma szansy zjechać w szkole lektury która mu się nie podobała. Nauczyciel na niem suchej nitki nie zostawi bo nie wypada pewnych Autorów nie lubić, Klasyków trzeba lubić nawet jak piszą gnioty. Trzecią przyczyną jest sztywny kanon. Uczeń na niewielki ( właściwie żaden ) wpływ na to co czyta, Jest jedna lista i tyle. A gdyby tak chociaż częściowo miął wpływ na to jakie lektury przerabia ?

jeke napisał/a:
Gombrowicza - ogólnie wszystko, nie tylko Ferdydurke ;)

Ja właśnie na tej pozycji się zraziłem. Oglądałem spektakl Transatlantyku i stwierdziłem ze nie ma się co brać za książkę bo za bardo kojarzy mi się z Ferdydurke
jeke napisał/a:
Orwella - na liście miałam Folwark zwierzęcy. Bardziej lubię 1984, ale jedno i drugie warte przeczytania.

Tylko my przerabialiśmy Folwark po łebkach a rok w ogóle nie przerabialiśmy. A wielka szkoda. Bo książka warta przeczytania.
jeke napisał/a:
A. de Saint-Exupéry'ego - chyba za każdym razem gdy go czytam odnajduję coś nowego. I za każdym razem..płaczę. Do tej lektury trzeba dorosnąć. Błędem jest umieszczanie jej w kanonie szkoły podstawowej. Zastanawiam się, czy ten kto to zrobił przeczytał Małego Księcia?.. :/

Oj tak. TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA DZIECI. niestety tak się ja przedstawia co jest głupotą w czystej postaci
Bruja - 2007-10-30, 21:56
:
Toudisław napisał/a:
Oj tak. TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA DZIECI. niestety tak się ja przedstawia co jest głupotą w czystej postaci


A ja wyrosłam na tej książce, mama czytała mi ją przed snem zamiast bajek.
I nie zgodzę się, że to czysta głupota, bo "Mały książę" jest książką, do której się wraca i docenia się ją z czasem... Do niej trzeba po prostu dorosnąć.
Ale zdecydowanie powinna wylądować w spisie lektur dla liceum, a nie gimnazjum jak jest teraz.
Elektra - 2007-10-30, 22:00
:
Czarownica napisał/a:
I nie zgodzę się, że to czysta głupota, bo "Mały książę" jest książką, do której się wraca i docenia się ją z czasem... Do niej trzeba po prostu dorosnąć.

Zielony napisał, że głupotą jest uważać MK za książkę dla dzieci. Ty twierdzisz, że trzeba do niej dorosnąć, czyli też uważasz, że nie jest dla dzieci... To czemu nie zgadzasz się z Toudim? ;P


Mnie się Mały książę nie podobał, widocznie do niego nie dorosłam w podstawówce. ;) Przestawienie teatralne, na którym byłam, też mnie do niego nie przekonało.
Bruja - 2007-10-30, 22:07
:
Bo jak zwykle poszłam na skróty i nie napisałam o czym myślę o.o

Jeśli dziecku w podstawówce czy gimnazjum MK się spodoba, to wróci do niego w przyszłości. Coś tam skuma z lektury sam, inne rzeczy wyłoży nauczyciel na lekcji więc to nie będzie do końca bezsensowne. Z czasem zacznie sam odkrywać, rozumieć, dociekać etc. Ta książka nie ma tylko drugiego dna, które wykładane jest podczas przerabiania jej na lekcjach, a kolejne, głębsze, które każdy musi odkryć sam. Ale to pierwsze gdzieś tam zostanie w głowie bachora i może coś z tego wykiełkuje ;)

Znowu wyszło chaotycznie, ale mam nadzieję, że tym razem lepiej o.o
Taki dzień...
Toudisław - 2007-10-30, 22:09
:
Bruja napisał/a:
I nie zgodzę się, że to czysta głupota, bo "Mały książę" jest książką, do której się wraca i docenia się ją z czasem... Do niej trzeba po prostu dorosnąć

No właśnie. Tylko że ona była skierowana do dorosłych właśnie. Niby z dzieckiem w roli głównej ale to osoby dorosłe powinny z niej wyciągać wnioski.
Bruja napisał/a:
Ale zdecydowanie powinna wylądować w spisie lektur dla liceum, a nie gimnazjum jak jest teraz.

To się zgadzamy. A kiedyś była w podstawówce. To się mija z celem
Elektra napisał/a:
Przestawienie teatralne, na którym byłam, też mnie do niego nie przekonało.

Bo one często są robione pod młoda publiczność
Bruja napisał/a:
Jeśli dziecku w podstawówce czy gimnazjum MK się spodoba, to wróci do niego w przyszłości.

Oj w to bym raczej wątpił. Bark czasu zwycięży. Mało kto wraca do już przeczytanych lektur. nawet gdy mu się podobały. Myślę że to ze komuś MK się spodobał nie musi oznaczać że go rozumiał. Bo to nie jest historia o małym chłopcu zagubionym na pustyni. Tak jak Piotruś pan niby dla dzieci a tak naprawę to super poważna lektura.
Bruja napisał/a:
Ta książka nie ma tylko drugiego dna, które wykładane jest podczas przerabiania jej na lekcjach, a kolejne, głębsze, które każdy musi odkryć sam.

To się chyba dorosłość nazywa //mysli i nie zdziwię się jak by każdy inaczej patrzył na MK
Tigana - 2007-10-30, 23:49
:
Toudisław napisał/a:
Nauczyciel na niem suchej nitki nie zostawi bo nie wypada pewnych Autorów nie lubić, Klasyków trzeba lubić nawet jak piszą gnioty.

Słowacki wielkim poetą był //mur
Toudisław napisał/a:
Trzecią przyczyną jest sztywny kanon. Uczeń na niewielki ( właściwie żaden ) wpływ na to co czyta, Jest jedna lista i tyle. A gdyby tak chociaż częściowo miął wpływ na to jakie lektury przerabia ?

Problem polega na tym, ze nauczyciel odpowiada własnym tyłkiem za maturę. Tylko samobójca pozwoli sobie na to by uczniowie nie czytali lektur obowiązkowych, a jedynie (czy w większości) to na co mają ochotę. Niestety jeśli uczeń ma zdać, i to dobrze, egzamin dojrzałości musi znać wszystkie lektury.
jeke - 2007-10-31, 07:54
:
Toudisław napisał/a:
Tak jak Piotruś Pan niby dla dzieci a tak naprawę to super poważna lektura.

Nie zgadzam się i zgadzam :))
Piotruś Pan Jamesa Matthew Barriego, jest lekturą jak najbardziej dla dzieci. Takie było nawet zamierzenie autora, który pisał Piotrusia dla swoich dwóch synów. I to cudną lekturą. Pokazującą co dobre, a co złe i rozwijającą wyobraźnię dziecka.
A dlaczego się zgadzam? Bo jest to również lektura dla tych większych dzieci, nazywanych najczęściej dorosłymi. O tym, że nie zawsze warto koniecznie być dorosłym, ale za to, że zawsze warto mieć marzenia :)
Niektórzy mogli by częściej sięgać po Piotrusia Pana ;)

Tigana napisał/a:

Problem polega na tym, ze nauczyciel odpowiada własnym tyłkiem za maturę. Tylko samobójca pozwoli sobie na to by uczniowie nie czytali lektur obowiązkowych, a jedynie (czy w większości) to na co mają ochotę. Niestety jeśli uczeń ma zdać, i to dobrze, egzamin dojrzałości musi znać wszystkie lektury.


Prawda. Moje jedyne "ale" tyczy się przekazu i formy omawiania lektur. Bardzo duża część z nich, to naprawdę świetne książki, a czasem aż mnie żałość bierze, gdy widzę, jak złe jest podejście nauczyciela do tematu :/
Niestety, najczęściej mamy do czynienia z " Słowacki wielkim poetą był" , świetnie napiętnowanym przez Gombrowicza w Ferdydurke. (widać, że pisarz miał w temacie pewne doświadczenie ;) ).
Nie taka rola nauczyciela! Dobry nauczyciel potrafi "sprzedać" lekturę, zrobić z niej przygodę z książką i pokazać wszystko co w niej najpiękniejsze i najciekawsze. Można? Można. Ale musi to być dobry nauczyciel!
Szkoda tylko, że tak sporadycznie trafia sie nauczyciel z powołania, a tak często nauczyciel z przymusu, odrabiający punkt po punkcie, odgórnie przyjęty konspekt omawianej lektury :/



– Hm… hm… A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? […] Hm… dlaczego! Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był! Walkiewicz! Dlaczego? Niech Walkiewicz powtórzy – dlaczego? […]
– Dlatego, że wielkim poetą był! – powiedział Walkiewicz […].
– Wielkim poetą! Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był. Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze w głowy – a więc jeszcze raz powtórzę, proszę panów: wielki poeta, Juliusz Słowacki, wielki poeta, kochamy Juliusza Słowackiego i zachwycamy się jego poezjami, gdyż był on wielkim poetą.
W.Gombrowicz Ferdydurke

Tigana - 2007-10-31, 12:30
:
jeke napisał/a:
Nie taka rola nauczyciela! Dobry nauczyciel potrafi "sprzedać" lekturę, zrobić z niej przygodę z książką i pokazać wszystko co w niej najpiękniejsze i najciekawsze. Można? Można. Ale musi to być dobry nauczyciel!
Szkoda tylko, że tak sporadycznie trafia sie nauczyciel z powołania, a tak często nauczyciel z przymusu, odrabiający punkt po punkcie, odgórnie przyjęty konspekt omawianej lektury :/

To stanę w obronie moich koleżanek (i kilku kolegów też) Większość z nich naprawdę pracuje, bo to lubi i cholernie się stara. Oragnizują mnóstwo zajeć pozalekcyjnych i spędzają w szkole wiecej czasu niż w domu. Niestey choćby nawet chcieli twórczo omówić jakąś lekturę to nie mogą. Powód - pytania na maturze są tendencyjne i wymagają określonych odpowiedzi. Mozna uczyć niebanalnie i twórczo iuczniowie będą z tego korzystać, ale nie na maturze. Niestety polski system szkolnictwa jest ustawiony w ten sposób,, ze liczą się tylko wskaźniki i statystyki.

A wracając do lektur - wielu iuczniów kręci nosem na lektury z jednego powodu - nie lubią czytać. I choćby nauczyciel stawał na rzesach to ich tego nie nauczy jeśli zostało to zaniedbane w domu rodzinnym czy podstawówce.
Violet - 2007-10-31, 12:54
:
A ja czytaczką byłam taką, że lektury miała przeczytane zazwyczaj 2 lata przed tym zanim je omawialiśmy. I często nie wiedziałam, ze4 są w kanonie lektur.
Kochałam całą starożytność, do dziś czasem sobie czytuję wiersze Safony.
Ze średnowiecza najbardziej lubiłam wszelkie legendy arturiańskie,skandynawskie, wikingów i żywoty świętych.
Potem Kochanowski, w którym się zakochałam i uważałam za geniusza, dopóki nie zorientowałam się, że bezczelnie zżynał wszystko z Homera. Nie istniało wtedy pojęcie plagiatu. Kocham Fredrę i Moliera. Ryczałam jak bóbr przy "Krzyżakach", choć przez całą Trylogię nie przebrnęłam. Uwielbiam romantyzm, zresztą z Norwida napisałam maturę na 12 arkuszy. Konrad Wallenrod - genialny, choć w sumie uważam, że Słowacki lepszy od Mickiewicza. Tylko Krasiński mniej specjalnie. Za to pasjami Wiktor Hugo, Nędzników odświeżam sobie co rok. Do tego Standal.
Ludzie bezdomni - moja ukochana lektura. Do Żeromskiego mam sentyment, był mocno związany z moim rodzinnym regionem. Prusa też lubiłam, za to długo męczylam "Noce i dnie" i "Nad Niemnem".
Lubiłam też poezję XX wieku, choć proza mnie nei zachwyciła. Więc Stachura, Leśmian, Tuwim, Gałczyński (mój ulubiony wierszyk o wróbelku:)), Hillar, fenomenalny Baczyński.
Coś pominęłam? Tolkiena, którego poznałam w 5 i 6 klasie podstawówki a w liceum polonistka poleciła mi go jako lekturę nadobowiązkową.
To chyba tyle. :)
Toudisław - 2007-10-31, 13:25
:
jeke napisał/a:
Niektórzy mogli by częściej sięgać po Piotrusia Pana ;)

Może i tak. Ale to też Książka o wiecznym chłopcu. Który nie chę dorosnąć bo dorosłość może go przepuść. Tak w ogóle to dość złożona książka ale na pewno warta przeczytania.
jeke napisał/a:
Prawda. Moje jedyne "ale" tyczy się przekazu i formy omawiania lektur. Bardzo duża część z nich, to naprawdę świetne książki, a czasem aż mnie żałość bierze, gdy widzę, jak złe jest podejście nauczyciela do tematu :/

Tu się zgadzam. Tylko można się zastanowić na ile jest to wina nauczyciel a na ile programu nauczania. Nawet rewelacyjny nauczyciel nie wile może gdy ma za plecami sztywny program i kuratorium pilnujące go z ognistym mieczem w garści. Na jakiś luz trzeba więcej czasu i zmian systemowych w oświacie. Inny sposób myślenie i uczenia. Nauczyciel powinni jednak nie dawać doz rozumienia że lekturę trzeba przeczytać polubić i zdać pod przymusem. Czasem ma wrażenie jak by uważano że uczeń jest za głupi żeby samemu wyrobić sobie opinanie o "Klasyce"
jeke napisał/a:
wietnie napiętnowanym przez Gombrowicza w Ferdydurke. (widać, że pisarz miał w temacie pewne doświadczenie ;) ).

Biednym Gombrowicz stał się ofiarą własnej sławy. teraz mamy to ż czego on się śmiał tylko z jego sobą w roi głównej. rechot naszych czasów
Tigana napisał/a:
A wracając do lektur - wielu iuczniów kręci nosem na lektury z jednego powodu - nie lubią czytać. I choćby nauczyciel stawał na rzesach to ich tego nie nauczy jeśli zostało to zaniedbane w domu rodzinnym czy podstawówce.

Bo to są zaszłości. Od dzieciństwa wbija się w młoda świadomość ze lektury musi przeczytać i ze pewnie się mu nie spodobają ale musi. I już idzie do szkoły ze świadomością ze książka to nuda zło i obciach
Tigana - 2007-10-31, 13:30
:
Toudisław napisał/a:
Bo to są zaszłości. Od dzieciństwa wbija się w młoda świadomość ze lektury musi przeczytać i ze pewnie się mu nie spodobają ale musi. I już idzie do szkoły ze świadomością ze książka to nuda zło i obciach

Raczej nic mu się nie bija. Wiekszosć rodziców nie ma czasu czytać dzieciom bajki w dzieciństwie, że o kupowaniu nowych ksiażek nie wspomnę. Książki są passe i jeden HP tego nie zmieni. A że część osób kojarzy czytanie książek z karą to już odrębna historia.
Lady_Aribeth - 2007-10-31, 21:33
:
Tigana napisał/a:
Słowacki wielkim poetą był //mur


Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co ludzie mają do Słowackiego. Po przeczytaniu "Kordiana" za bardzo nie wiedziałam o co chodzi (szczególnie przez pierwsze dwa akty), a po przerobieniu jej w szkole wręcz pokochałam tą lekturę : o Epizod w szpitalu psychiatrycznym, czy też rozmowa Kordiana z samym sobą przed zamachem na cara - po prostu miodne. I choć Słowacki był jedynie naśladowcą, to naśladował wybitnie. I szczerze mówiąc bardziej do mnie przemawiała wizja "Polski Winkelriedem narodów", jak Mickiewiczowska "Polska Chrystusem narodów": O
Ale to trzeba przyznać, dużo zależy od polonisty. Moja polonistka zwykle się nam przyznaje, że nie lubi jakiejś lektury tuż przed jej omówieniem. Co zabawne - mimo wszystko, lekturę omawia tak, jakby była w niej zakochana (dla nas pozytywnie, a nie że ucina łby za niezgodność z jedyną słuszną interpretacją xD).
Co do Gombrowicza - szczerze mówiąc, miałam niewielki kontakt (czytaliśmy fragmenty Dzienników i czegoś tam jeszcze), ale z każdym kolejnym kontaktem coraz bardziej go nie lubię. Po prostu w moich oczach sprawia wrażenie nadętego bufona, który myśli że wie wszystko najlepiej i jego słowo jest ostatecznym. Może po przeczytaniu "Ferdydurke" zmienię zdanie, ale na razie się na to nie zanosi.

Toudisław napisał/a:
Bo to są zaszłości. Od dzieciństwa wbija się w młoda świadomość ze lektury musi przeczytać i ze pewnie się mu nie spodobają ale musi. I już idzie do szkoły ze świadomością ze książka to nuda zło i obciach


Raczej starsze roczniki mówią młodszym, że jeszcze starsze roczniki w oparciu o zdanie jeszcze jeszcze starszych roczników, które utarło się wśród jeszcze jeszcze jeszcze starszych roczników, iż lektury są do kitu i na 100% będą się nie podobać. Właściwie to nie wiadomo kto i kiedy zaczął tą samonakręcającą się spiralę... xD
Toudisław - 2007-10-31, 23:03
:
Tigana napisał/a:
. A że część osób kojarzy czytanie książek z karą to już odrębna historia.

Ale szkołą też nie jest tu bez winy. Podsuwa uczniom coś co oni uważają za jedynie słuszne i nie interesuje ich czy uczniowi się spodoba czy nie. Młodego człowiek łatwo zrazić do książek.
Lady_Aribeth napisał/a:
Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co ludzie mają do Słowackiego.

Ja nic nie ma do Słowackiego. Lubie go jako twórcę i szanuje jako człowieka. budzi we mnie o wile więcej dobrych Emocji niż np. Mickiewicz. Kordian to naprawdę doba książka. Na mnie zrobiła duże wrażanie i przeczytałem ją dwa razy mimo że nie przepadam za romantyzmem
Lady_Aribeth napisał/a:
o prostu w moich oczach sprawia wrażenie nadętego bufona, który myśli że wie wszystko najlepiej i jego słowo jest ostatecznym. Może po przeczytaniu "Ferdydurke" zmienię zdanie, ale na razie się na to nie zanosi.

I tak i nie. Gombrowicz che prowokować do myślenia. On kpi z wszystkiego i wszytko wywraca do góry nogami. Myślę że by protestował gdyby traktowano go jako Autorytet. jego grafomaństwo jest zamierzone celowe i świadome wiec przestaje być de facto grafomaństwem.
Lady_Aribeth napisał/a:
Właściwie to nie wiadomo kto i kiedy zaczął tą samonakręcającą się spiralę... xD

Bo człowiek rodzi się mądry a potem idzie do szkoły
andy - 2007-10-31, 23:09
:
Pisałem już na innych forach. Nie bardzo rozumiem co za awersja do lektur (to że obowiązkowe są)? Kotzur przeczytal wszystkie (no prawie - Nad Niemnem nie zdzierżył) i te obowiązkowe i dodatkowe. No ale to bylo dawno temu to się może i cuś w tych lekturach pozmieniało. Bo przecie co minister oświaty to ma coraz bardziej "oświecone" pomysły
Alrauna - 2007-11-01, 17:27
:
Wychwaloną Mistrz i Małgorzata przeczytałam z wielkim oporem. Zawsze staram się czytać lektury, choćby były nie wiadomo jak nudne. Pamiętam, że dzięki mnie nie omawialiśmy w gimnazjum Za minutę pierwsza miłóść, bo powiedziałam nauczycielce, że książka jest niewiarygodnie głupia. Wszyscy się cieszyli.
Pamiętam też, że nie przeczytałam Oto jest Kasia, a i Syzyfowe prace skończyłam po dwóch tygodniach i ni9c z lektury nie zrozumiałam.

andy, awersja do lektur bo obowiązkowe są. Tak, tak. Nauczyciel/ka mówi ci, że masz do tego a tego czasu to przeczytać, a ty akurat nie masz ochoty. Więc za lekturę bierzesz się z niechęcią, nie?
andy - 2007-11-01, 17:39
:
Alrauna napisał/a:
Nauczyciel/ka mówi ci, że masz do tego a tego czasu to przeczytać, a ty akurat nie masz ochoty.

No za moich szkolnych czasów widać było inaczej, ale to było ponad 30 latek temu, czyli prehistoria.
A tak na marginesie to tłumaczenie się brakiem czasu to mnie lekko wku*** . To już lepiej się wogóle ne odzywać. Dlaczego? Ano kotzur zabiegany był i w szkółce i później na studiach, i dalej w robocie. Ale na przeczytanie jakiejś knigi to zawsze czas znalazł
Alrauna - 2007-11-01, 17:42
:
Ja nie piszę że nie masz czasu, tylko ochoty.
Chyba że to ja jakoś inaczej przeczytałam.
Elektra - 2007-11-01, 18:55
:
andy napisał/a:
Alrauna napisał/a:

Nauczyciel/ka mówi ci, że masz do tego a tego czasu to przeczytać, a ty akurat nie masz ochoty.


No za moich szkolnych czasów widać było inaczej, ale to było ponad 30 latek temu, czyli prehistoria.


Inaczej czyli jak? Czytałeś to, co Ci kazali? Czy po prostu miałeś wszystko przeczytane wcześniej? Bo u mnie też działała niechęć do przymusu, jak przeczytałam lekturę wcześniej, to było ok, książka mi się z reguły podobała, ale gdy miałam czytać to na jakiś dzień... zawsze byłam zniechęcona. Nie pamiętam żadnej lektury z liceum, która by mi się podobała przy czytaniu na czas.

Jedyne wyjście, to przeczytać wszystkie lektury znacznie wcześniej, dla przyjemności. Ale komu się teraz chce...? ;)
pillon - 2007-11-01, 20:35
:
kurcze... muszę przyznać że lektur które przeczytałem z przyjemnością jest niewiele...
pierwszą było Quo Vadis w podstawówce... Nastepną Mistrz i Małgorzata i to tyle :P
W liceum odkryłem Robin Hobb, Kinga więc nie traciłem czasu na lektury :D
Natomiast samo omawianie na lekcjach było przyjemne :D... Bryki się przydawały... :mrgreen:
Toudisław - 2007-11-01, 20:44
:
pillon napisał/a:
Natomiast samo omawianie na lekcjach było przyjemne :D... Bryki się przydawały... :mrgreen:

Głupoty gadasz. Omawianie na lekcjach to był horror. Nigdy nie było wiadomo a co biega Nauczycielce i czego ona właściwie chce. Człowiek zapomniał jakiegoś szczegółu i zraz mógł złapać pałę. No i ta Jedynie słuszna interpretacja i zupełny brak zainteresowania opinią ucznia. Kiedyś nawet musieliśmy rozpoznać skad była cytat podać rudział i akapit i Co Autor chciał powiedzieć przez ...
Elektra napisał/a:
Jedyne wyjście, to przeczytać wszystkie lektury znacznie wcześniej, dla przyjemności. Ale komu się teraz chce...? ;)

Tak żeby w czasie omawiania nie pamiętać jak miał na imię koń bohatera ? Ja tak miałem książkę przeczytaną na zapas i tak musiałem czytać drugi raz.
Elektra - 2007-11-01, 20:55
:
Toudisław napisał/a:
Tak żeby w czasie omawiania nie pamiętać jak miał na imię koń bohatera ? Ja tak miałem książkę przeczytaną na zapas i tak musiałem czytać drugi raz.

No ale teoretycznie ogólny zarys całej historii powinno się znać, a takie szczegóły... one mogą umknąć nawet wtedy, jeśli książkę czytało się tydzień wcześniej. Zależy czego nauczyciel wymaga. ;) Z drugiej strony przecież pamiętamy całe mnóstwo szczegółów, w naszych quizach. I przecież nie są one z książek, które dopiero co przeczytaliśmy.

Toudisław napisał/a:
Kiedyś nawet musieliśmy rozpoznać skąd był cytat podać rozdział i akapit

A może jeszcze numer strony? :> Rozumiem źródło (znowu kłania sie nasz quiz), ale rozdział? //panda Sorry, kto zwraca uwagę na takie szczegóły (w sumie nauczyciel, który tego wymaga, nie jest moim zdaniem całkiem normalny, jeden raz na studiach też musieliśmy znać różne duperele z dokładnością do numeru strony, nie wiadomo po co, bo to nie było aż tak potrzebne, ale pozwoliło usadzić człowieka :/ ).
pillon - 2007-11-01, 21:02
:
Toudisław napisał/a:
pillon napisał/a:
Natomiast samo omawianie na lekcjach było przyjemne :D... Bryki się przydawały... :mrgreen:

Głupoty gadasz. Omawianie na lekcjach to był horror. Nigdy nie było wiadomo a co biega Nauczycielce i czego ona właściwie chce. Człowiek zapomniał jakiegoś szczegółu i zraz mógł złapać pałę. No i ta Jedynie słuszna interpretacja i zupełny brak zainteresowania opinią ucznia. Kiedyś nawet musieliśmy rozpoznać skad była cytat podać rudział i akapit i Co Autor chciał powiedzieć przez ...
[


no ciężko było :D ale bez przesady znowu, akurat omawianie lektur w liceum było przyjemne... co do odpytywania z nich wspomnienia mam mniej różowe... A zresztą sam wiesz jak to było //piwo

jakoś przetrwaliśmy apokalipse :D:D
Toudisław - 2007-11-01, 21:10
:
Elektra napisał/a:
Z drugiej strony przecież pamiętamy całe mnóstwo szczegółów, w naszych quizach. I przecież nie są one z książek, które dopiero co przeczytaliśmy.

Ale czasem człowiekowi coś jednak z głowy wypadnie. Nie raz wiem o co biega ale odpowiedzieć nie mogę bo np. nie znam dokładnie imienia. No i inaczej się odpowiada gdy lekturę wybrałeś z własnej nie przymuszonej woli. a Co innego gdy mało co książki przez okno nie wyrzuciłeś.
Elektra napisał/a:
A może jeszcze numer strony? :> Rozumiem źródło

Może dlatego że Dzidów różne wydania były to nie wymagała strony //mysli
pillon napisał/a:
jakoś przetrwaliśmy apokalipse :D:D

Oj tak. Ale ile człowiek przez to lat stracił //maruda
Shadowrunner - 2007-11-01, 22:05
:
Tigana napisał/a:
Ja przez całe licuem czekałem na pozytywizm i "Lalkę" Prusa - moją ukochaną lekturę. Gorzej jak przyszła pora na "Nad Niemnem" - koszmarek, którego nie dałem rady zmęczyć. Mogę się też "pochwalić", że nie zbrukałem sie żadnym tomem "Trylogii" Sienkiewicza, "Chłopami" oraz "Ferdydurkę" .


Hahahaha - to toczka w toczkę Tigano tak jak i ja :mrgreen: Też zaczytałem się w Lalce i też nie ruszyłem tych pozostałych - w każdym razie w szkole :-)

Natomiast z innych szkolnych lektur to nie wiem czemu ale bardzo przypadł mi do gustu egzystencjonalizm. Oraz twórczośc tzw. "współczesna": Mrożek i takie tam badziewia.

Natomiast jest coś w tym, co mówił Toudi - o wracaniu do autorów szkolnych lektór już jak się szkołę opuści. my np. nie przerabialiśmy (albo ja w każdym razie nie czytałem) nic z Witkacego i Szchultza (nie byłem na fakultecie humanistycznym) natomiast jak już poszedłem na studia to w wakacje przeczytałem chyba całą ich twórczość - o tak, bo coś mnie tknęło :-P
Terrapodian - 2007-11-01, 22:15
:
Jestem na początku II. klasy liceum, więc jeszcze pełnego doświadczenia z lekturami nie mam, ale mogę już teraz podsumować dotychczas przerobione. Najlepsze; Faust, Antygona, Król Edyp, Makbet, Hobbit, drugie i czwarte Dziady, Świętoszek... Nie wiem jakim cudem strawiłem potworki pokroju "Pana Tadeusza" i "Syzyfowych prac", co nie zmienia faktu, że udało mi się to! Nie czytam streszczeń zamiast lektur... no dobrze, raz mi się zdarzyło, ale to był przypadek specjalny - "Pieśn o Rolandzie"
Tigana - 2007-11-01, 22:16
:
Lektury w szkole są omawiane pod dane zagadnienia i już. Jak "Potop" to przemiana bohatera, "Dziady III" - mesjanizm itp. Tu nie ma czasu i miejsca na eksperymenty. W dodatku nauczyciele wciąż walczą z MEN o ograniczenie liczby lektur, by było ich jak najmniej. Zgodzę się natomiast z tym ,że jest kilku idiotów, którzy wymagają dokładności co do akapitu czy strony - niestety w każdym zawodzie trafiają się "czarne owce"
Ja stosuje w nauczaniu metodę - nie wymagaj od uczniów tego czego sam nie wiesz/nie umiesz.
grubshy - 2007-11-02, 03:00
:
Czytalem na bierzaco wszystkie lektury w podstawowce i LO, ale wracam tylko do nielicznych pozycji.
Na czele listy znajduja sie: 'Dzuma', 'Mala Apokalipsa' , 'Folwark Zwierzecy' 'Archipelag Gulag' oraz przewspanialy 'Mistrz i Malgorzata'
BG - 2007-11-03, 15:16
:
Z lektur w liceum przeczytałem w całości tylko 4: Moralność pani Dulskiej Zapolskiej (moja ulubiona), Świetoszka Moliera, Makbeta Szekspira iTango Mrożka.
Pozostałe były dla mnie znacznie cięższe i mniej ciekawe. Szczególnie męczyłem się nad Chłopami Reymonta.
Prev - 2007-11-03, 16:06
:
A ja z lektur nie przeczytałem niemal nic. Tylko "Janko Muzykant" i "Historia wojny trojańskiej" (3 razy :shock: ). Pamiętam że kiedyś miałem sprawdzian z "Ani z Zielonego Wzgórza", na którym pytanie brzmiało:
"Wymień bohaterów lektury Ania z Zielonego Wzgóza"
Na co moja odpowiedź:
"Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż sam uważam się za bohatera wszystkich lektur"
Dostałem 1+ za dobry humor :DDD
Shadowcat - 2007-11-04, 21:56
:
Ulubione : Lalka, Potop, Zbrodnia i kara, Mistrz i Małgorzata, Faust, Dziady, Makbet i Pan Tadeusz.

Te które były męką? Bo ja wiem... napisałabym raczej, że to te które były dla mnie neutralne, zasada zzz itd. W zasadzie chyba każda książka ma w sobie coś.
Kam - 2007-11-05, 18:33
:
Ja tam z zasady lubię lektury, staram się patrzeć na nie neutralnym okiem i często okazują się one kawałem dobrej literatury. Jeśli czegoś spośród nich nie trawię to tragedii antycznych i Trylogii Sienkiewicza, pierwsze są niezamierzenie śmieszne, a Trylogia mnie z nieokreślonych przyczyn po prostu usypia. :|
Do ulubionych należą z pewnością "Lalka" Prusa (utożsamiałem się z Wokulskim :mrgreen: ), "Kordian" Słowackiego i "Zbrodnia i Kara" Dostojewskiego. Z ostatnio czytanych byłem pod sporym wrażeniem "Jądra Ciemności" Conrada, okrutnie depresyjna. Do "Mistrza i Małgorzaty" jeszcze nie dotarłem.
Asuryan - 2007-11-05, 21:05
:
Według mnie najgorsze co można zrobić książce, to umieścić ją w spisie lektur obowiązkowych. Nienawidzę być do czegokolwiek przymuszany, nawet do czegoś takiego jak czytanie, które w innych warunkach sprawia mi przyjemność.
Prev - 2007-12-16, 23:36
:
Przeciętny Polak czyta 1.5 książki rocznie (nie licząc lektur naturalnie). O czym to świadczy ? Że mamy zacofane społeczeństwo, że im się nie chce, że głupota się szerzy ? Nie, moim zdaniem świadczy to o tym, że ktoś owo społeczeństwo zniechęcił do czytania i mam wrażenie że winne jest temu ministerstwo oświaty. Ludzie nie chcą czytać, bo książki kojarzą im się tylko z wypocinami pisanymi na podstawie "Dziadów", czy "Krzyżaków". Pytanie - czy ta archaiczna lista lektur ma jeszcze w ogóle prawo bytu, czy powinna dalej uczyć w sposób sztuczny i skostniały patriotyzmu i miłości do ojczyzny (z marnym z resztą efektem, bo i tak czyta się streszczenia, a nie same lektury) ? Moim zdaniem powinno się wprowadzić listę lektur alternatywnych, dobrym krokiem jest wprowadzenie na listę lektur w gimnazjum, lub liceum Harry'ego Pottera. Ponadto uważam że SF jest literaturą traktującą o społeczeństwie, gdyż kierując się słowami Aleksandry Machockiej - "Analizowanie stosunku światów przedstawionych SF do świata aktualnego; oraz podejście socjologizujące, widzące SF jako literaturę krytyki społecznej, a nawet buntu." - można dojść do wniosku że ta niby płytka literatura ma o wiele głębsze przesłanie, tak jak i fantasy. Uważam więc że stworzenie listy lektur zastępczych, kiedy uczniowie sami wybieraliby co chcą omawiać byłoby o wiele lepsze, biorąc pod uwagę to że nie uświadczyliby do książek alternatywnych opracowań to byłoby wprost idealne. Jeśli w liście lektur nic się nie zmieni, to już lepiej żeby nie istniała i nie zaniżała ogólnego poziomu czytelnictwa nie ucząc absolutnie niczego (w praktyce oczywiście) --_-
Gand - 2007-12-16, 23:48
:
Prev - czas mnie goni więc tylko jedno zagadnienie z twojego posta. Czy lektury naprawdę mają uczyć nas patriotyzmu? Być może jeszcze na poziomie gimnazjum czasem tak, ale liceum - no to już wolne żarty. Przecież program jest ułożony tak, by przerabiane lektury oddawały ducha epoki i właśnie na ich podstawie omawia się konkretne zagadanienia tyczące się literatury światowej i polskiej. Przynajmniej ja, uczeń klasy humanistycznej w LO, tak to odbieram. ;)
Prev - 2007-12-16, 23:50
:
Gand napisał/a:
Przecież program jest ułożony tak, by przerabiane lektury oddawały ducha epoki i właśnie na ich podstawie omawia się konkretne zagadanienia tyczące się literatury światowej i polskiej. Przynajmniej ja, uczeń klasy humanistycznej w LO, tak to odbieram. ;)

Uczenie patriotyzmu to było jedno z zadań lektur, sorka że nie przedstawiłem innych - zapomniałem. Nie zmienia to faktu że wiele ludzi i tak lektur nie czyta, opierając się na streszczeniach. Gdyby książki były ciekawsze (dla mnie 90% lektur to beznadzieja) to i więcej ludzi by je czytało... A tak - sam widzisz jak to wygląda.
Regissa - 2007-12-17, 10:45
:
Prev napisał/a:
Gdyby książki były ciekawsze (dla mnie 90% lektur to beznadzieja) to i więcej ludzi by je czytało...

Problem w tym, że nie masz wpływu na to, jak pisali ludzie w zamierzchłych epokach ;)
Prev, nie chodzi o to, że lektury są nudne, tylko że sposób ich "przerabiania" (to dobre słowo) jest całkowicie anachroniczny. A to w dużej mierze zależy od nauczyciela. I, niestety, od obecnej formy matury. Przy poprzedniej wersji tego egzaminu nauczyciel miał więcej swobody w prowadzeniu uczniów we własnych odkryciach literackich. Trzeba mieć nadzieję, że ministerstwo, pod wpływem nauczycieli, zmieni sposób egzaminowania.
A lektury są przydatne dla rozwoju Twoich własnych horyzontów. Bez szkoły prawdopodobnie nigdy byś się nie wziął za czytanie np. "Tristana i Izoldy", a to przydaje się przy czytaniu np. Sapkowskiego :-PP
Kal - 2007-12-17, 21:12
:
Shadowcat napisał/a:
Ulubione : Lalka, Potop, Zbrodnia i kara, Mistrz i Małgorzata, Faust, Dziady, Makbet i Pan Tadeusz.

Ulubione" Lalka... i Giaur. Reszta blee.

Ja byłam w szkole buntownicza i książek, lektur nie czytałam. Wolałam chodzić na wagary niż chodzić na j. polski, którego nie lubiłam bo był nudny jak flaki z olejem, a przeważnie był prowadzony bardzo schematycznie: lektura -> opis epoki, biografia autora, streszczenie książki. Tyle. Wychowawczyni nie potrafiła zainteresować lekcjami - które po prostu były beznadziejne tak jak ona - to nic dziwnego że nie zaszczepiła w żadnej z nas miłości do książek. Stara flądra.
Największa krzywda dzieje się książkom, kiedy na języku polskim są przedstawiane w sposób strasznie, arcystrasznie beznadziejnie ii nudnie.
Soul Hunter - 2007-12-17, 21:26
:
Nienawidzę lektur. Z całego serca i z całym szacunkiem. Od zawsze.
Cóż, ja mam problem innego typu. Na półce czeka na mnie około 20 książek do przeczytania, które naprawdę lubię czytać. Jedną książkę mogę przeczytać w kilka dni, a lekturę w miesiąc. Lektury zrażają do siebie samym mianem "lektura". To raz. Dwa, to to, że mówią o czasach tak zamierzchłych, że współczesnych młodych ludzi to niezbyt interesuje. Po trzecie? Język. No kuźwa jak można czytać książkę, kiedy jej połowa, to słowa tak niezrozumiałe, że trzeba zaglądać ciągle do słowniczka. Próbuję, naprawdę próbuję się przełamać. Ale kiedy mam przed oczami "Quo Vadis"(moja obecna lektura /buu ) od razu uciekam gdzie pieprz rośnie :devil:
Zgadzam się ze zdaniem Preva. na pewno więcej się nauczymy, gdy zachęceni przeczytamy np. HP i zaczniemy czytać nowe książki i nowe gatunki, niż same streszczenia książek, o których zapomnimy na następny dzień. Gdyby nie znajomi, prawdopodobnie na mojej liście przeczytanych książek nie zawitałaby żadna oprócz lektur. Wiem, boli.
Arlzermo - 2007-12-17, 21:27
:
A mi się większość lektur nawet podobała. Może to kwestia polonisty, który całkiem ciekawie potrafi opowiadać, a może dlatego, że ja po prostu lubię czytać ksiażki i żaden odgórny przymus nie jest w stanie mnie do tego zniechęcić. W zasadzie to nie mogłem tylko przetrawić "Potopu". --"
Prev - mądrze gadasz, ale pamiętaj, że, jak już to było wspomniane, lektury przede wszystkim przybliżają nam daną epokę. Ukazują ją od trochę innej, nieco bardziej subiektywnej, strony niż na historii, jednakże stanowią jej bardzo dobre dopełnienie. Dlatego nie można ich zastępować wszystkich książkami współczesnymi. Ponadto dodam jeszcze do tego, że większość lektur została napisana niezgorszym językiem, co równiez ma swoją wartość. Książka ma nie tylko zabawiać, czy uczyć, ale także winna stanowić pewien warsztat językowy i umacniać dbałość czytelnika o język.
Rozumiem, że gdyby do kanonu lektur wcielono Harry'ego Pottera, to czytalność lektur wzrosłaby - ale jakim kosztem? Co ma takiego HP do zaoferowania, poza tanią rozrywką? Poza tym, ta część młodzieży "czytająca"(cokolwiek) będzie to robiła bez względu na szkołę, a ci "nie-czytający" nie przysiądą do ksiązki, choćby nie-wiem-jak ciekawe lektury były. Więc po co obniżać poziom, skoro nie spowodowałoby to radykalnego wzrostu czytelników wśród młodzieży?
Obie damy przede mną słusznie stwierdziły - bardzo ważny jest też dobry nauczyciel. Taki to nawet do najgorszej lektury zachęci.
Prev - 2007-12-17, 23:15
:
Nie zrozumiałeś mnie Arl... Próbujesz zrozumieć problem z perspektywy osoby, która lubi czytać, a ja przedstawiam ci wizję osoby nie lubiącej czytać (w owym czasie). Ja nie tknąłem tych lektur, bo sama ich tematyka mnie odrzucała. Tak jak wspomniał Soul język również jest okropny. Co z tego że książka może mi przybliżyć epokę, skoro nawet jej nie przeczytam, bo mnie nie ciekawi ? A no to z tego że wtedy lektura absolutnie nie spełnia swojego zadania i jest zbędna. Gdyby nagle zmieniono (wtedy) lektury na jakieś inne to ja bym z chęcią przeczytał, bo nie musiałbym czytać jakiś bzdetów o, za przeproszeniem, Wokulskim, czy innym oszołomie. Co ja wyciągnąłem z lektur, których przeczytałem tylko opracowania - nic. Absolutne nic, bo epoki w literaturze i sztuce mnie nie interesowały, tak jak 90% mojej klasy, co by oznaczało że owe lektury totalnie nie trafiają do młodych ludzi. A to że są napisany niezrozumiałym, archaicznym językiem nie ułatwia wcale sprawy. Więc zadajmy sobie pytanie - czy lista lektur ma trzymać wysoki poziom, lecz nikt z nich niczego nie wyciągnie, czy ma obniżyć się do poziomu literatury masowej i zachęcić ludzi do czytania, bo jak widzimy czytelnictwo jest zdaje się w agonii.
Lady_Aribeth - 2007-12-17, 23:36
:
No tak, zawsze lepiej równać w dół.
Nie do końca rozumiem o co wam chodzi z tym językiem w lekturach. Nie przypominam sobie bym miała do czynienia z lekturą, w której poziom zarchaizowania języka mógłby współzawodniczyć z "Bogurodzicą"... o_O I naprawdę nie rozumiem tego ciągłego "zaglądania do słowniczka" o którym mówił Soul. Prawda jest taka, że gdy się czyta jeden określony nurt, bądź nie czyta wcale, to się człowiek ogranicza - nie tylko swoją wiedzę, ale także język! Gdybyście już w podstawówce choć trochę liznęli polskiej literatury, to problem ze zrozumieniem nie byłby tak ogromny. A teraz swoje lenistwo za młodu próbujecie usprawiedliwić niechęcią, trudnościami w zrozumieniu języka i takimi innymi bzdetami. Wstyd panowie.
Teraz dzieciaki zamiast czytać, siedzą przed telewizorami, albo grają na komputerze, co w końcu owocuje niechęcią do książek - bo jak można lubić coś, czego się nie zna?
Jakbym miała teraz 13-14 lat pewnie bardzo bym się ucieszyła z obecności HP w kanonie lektur - bo już mam tę książkę przeczytaną. Ale teraz z perspektywy czasu patrząc, stwierdzam, że ten HP byłby tylko takim "zapchajdziurą" w kanonie. Przerobiłoby się ją uczniom z przyjemnością i potem by się wróciło z powrotem do zwyczajowego toku nauczania...
W sumie popierałabym lekkie zmiany w kanonie lektur, ale tylko w epoce "współczesność", bo ciągle pojawiają się rozmaite książki, które są naprawdę warte uwagi. Ale bez przesady. Nie wyobrażam sobie szkoły w której by się przerabiało HP, Eragona i RASa (wszak się lekko czyta!), a nie wspomina się o Prusie, Mickiewiczu, Słowackim, a nawet Sofoklesie (tekst pochodzący z antyku to już musi być prawdziwy kosmos :shock: ) itp. ...
Regissa - 2007-12-17, 23:39
:
Ano widzisz Prev, tylko że "język polski" (taki przedmiot) nie ogranicza się do nauczania czytania, czy też zachęcenia młodzieży do czytania... No, może w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Później to już jest nauka o języku oraz o historii literatury. Problem tkwi pewnie w tym, że dzieci nie uczy się tego, nie pokazuje się im tego, że czytanie jest świetną zabawą, o wiele lepszą od oglądania telewizji. Wtedy czytałbyś książki dla przyjemności, a te "starocie" poznawał dla poszerzenia swoich horyzontów :mrgreen:
A zatem mamy tu duże pole do popisu dla rodziców - zachęcajcie swoje dzieci do czytania, zamiast kupować im kreskówki do 18. roku życia :mrgreen:
Jander - 2007-12-17, 23:48
:
U mnie to raczej sprawa przerabiania lektur - nasza polonistka nawet nie skończyła polonistyki i niezbyt ciekawie wszystko prowadziła. Ale zawsze miała rację, zwłaszcza w interpretacji wierszy. Takiej "Lalki" nie skończyłem, choć bardzo mi się podobała - przestałem czytać gdy zaczęliśmy ją przerabiać, bo zaraz poznałem całą fabułę. Tak samo "Zbrodnia i Kara" (choć tu nie dobrnąłem daleko, bo jeden z początkowych monologów strasznie mi się dłużył). Na szczęście udało mi się przeczytać "Fausta" i "Mistrza i Małgorzatę" poza konkursem. Sienkiewicz pokonał mnie już w gimnazjum przy "Panu Wołodyjowskim", więc o przeczytaniu "Potopu" nawet nie myślałem. W sumie część lektur jest nawet niezła (vide wspomniana wyżej "Lalka" czy "Dżuma" Camusa), ale po tym całym przerabianiu to ja mam dość lektur, więc klasykę poznam gdy przyjdzie na to czas :)
Najłatwiej obrzydzić czytanie książek zmuszaniem do ich czytania. Nie czytam jak mi ktoś każe, taki już charakter. Więc zamiast lektur czytałem to co chciałem, jak Dukaj czy Erikson.
Mi czytano od małego i wcześnie nauczyłem się czytać, to też wpłynęło na utrzymanie chęci czytelniczych.
pozdrawiam
solanna - 2007-12-18, 08:49
:
Chyba Regissa juz o tym pisała, ale nic to, potwórzę - bez lektur wiele książek fantasy (ale tej dobrej fantasy, opartej na dużej erudycji autora) jest w połowie niezrozumiałych. Jak ktoś nie liznął mitologii, Biblii i klasycznej literatury nie załapie połowy smaczków u Sapkowskiego, że o Tolkienie nie wspomnę!
Fakt, niektóre książki bez przygotowania czy przerabiane w sposób: połknąć przeżute przez kogos innego, są całkowicie niestrawne, ale czasem warto do nich wrócić. Pamiętam, że Gombrowicza przeczytałam na siłę, nic prawie nie zrozumiałam a wartośc jego odkryałm dopiero na studiach, kiedy miałam za sobą wykłady z XX-lecia międzywojennego. Co prawda nadal nie przepadam za jego estetyka, ale teraz przynajmnej go rozumiem.
Dużo tak naprawdę zależy od polonisty. Jeśli potrafi przekazać fascynację i pokazać wartość lektur, to ludzie czytają. Tak myślę...
Asuryan - 2007-12-18, 11:55
:
Jander napisał/a:
Sienkiewicz pokonał mnie już w gimnazjum przy "Panu Wołodyjowskim", więc o przeczytaniu "Potopu" nawet nie myślałem.

A gdzie "Ogniem i Mieczem" :?: Czyżby kanon lektur zakładał zapoznawanie się z trylogią Sienkiewicza od końca :?: :shock: Mimo iż lektur nienawidziłem, to jednak kilka z nich przeczytałem z przyjemnością, ale to zanim zaczęły mnie jako lektury obowiązywać. Było tak z "Pieśnią o Rolandzie", która wypożyczyłem ze szkolnej biblioteki i przeczytałem w całości, choć obowiązkowy był tylko zamieszczony w podręczniku fragment. Trylogię Sienkiewicza, Dywizjon 303, Iliadę i Odyseję, etc - przeczytałem także z zapartym tchem... zanim zaczęły mnie obowiązywać jako lektury szkolne :mrgreen:
Arlzermo - 2007-12-18, 15:30
:
Prev - ty też mnie nie zrozumiałeś. :P Chciałem tylko zauwazyć, że dołączenie ciekawych książek do kanonu lektur, na miejsce tych rzekomo nudnych nic nie zmieni. Ci, którzy dzisiaj nic nie czytają, nie zapalili by się do tego zajęcia choćbyś tam umieścił książki super-porywające. Oni przedkładają TV, komputery itp. ponad czytanie, do którego ich mułami nie zaciągniesz. Natomiast ci, którzy obecnie czytają - ich nie trzeba do tego zachęcać. To, że nie przeczytają "Lalki", to ich sprawa. Ale dla nich książka zawsze będzie przyjacielem, a nie wrogiem. Poza tym racz zauważyć, że jeśli te przyjemne lekturki stały by się obowiązkiem - też by ich jako fajnych nie traktowano. Po prostu dla większości ludzi zestawienie "przyjemny obowiązek" to oksymoron. I koniec. Coś się staje obowiązkiem = przestaje być fajne.
No i tutaj czas najwyższy zadać pytanie: Jaki jest GŁÓWNY cel lektur? Po co je czytamy?
ASX76 - 2007-12-22, 16:48
:
Z lektur najmilej wspominam:
- "Zbrodnia i kara" maestro F. Dostojewskiego (mój numer uno :-) )
- "Inny świat" G.H. Grudzińskiego - wstrząsająca, a zarazem wciągająca książka
- "Bajki robotów" St. Lema (w szczególności "Trzej elektrycerze" i "Maszyna Trurla")
- "Dżuma" Camusa
- "Folwark zwierzęcy" Orwella
Toudisław - 2007-12-23, 00:02
:
Prev napisał/a:
Przeciętny Polak czyta 1.5 książki rocznie (nie licząc lektur naturalnie).

Obawiam się, że nawet nie tyle. To chyba jedna książka w tym lektury i podręczniki. Polacy nie czytają. W szkole już skutecznie się do książek zniechęca.
Prev napisał/a:
Że mamy zacofane społeczeństwo, że im się nie chce, że głupota się szerzy ?

Jeszce nie. Ale może do tego zmierzać. Ja bym nie panikował. Książki nie są jedynym źródłem wiedzy. Szkoła, Net, Prasa. Lepsze to niż nic. Niskie czytelnictwo świadczy o tym, że Polacy mają nie tylko coraz mniej czasu ale coraz mniej zainteresowań. Ludzie wolą rozrywki które są mało wymagające intelektualnie. Teraz myślenie nie w modzie. lepiej oglądać serial w TV lub posłuchać mandaryny. Niestety książka stała się drogim i wrogim wymysłem. Kultura masowa powoduje, że ludzie działają jak roboty i dają się programowa ludziom z Medów i środków przekazu. Przy tak łatwej rozrywce ta bardziej wymagająca staje się po prostu wroga. Człowiek może i chce poczytac coś fajnego. Ale czyta "kalsykę" trafia na gnioty i się zraża.
Prev napisał/a:
, że ktoś owo społeczeństwo zniechęcił do czytania i mam wrażenie że winne jest temu ministerstwo oświaty

Zaraz sam minister. To raczej system i podejście Nauczycieli. Klasycy są wychwalani pod niebiosa a jakakolwiek ich krytyka jest uważna za pokaz ignorancji i głupoty. Klasycy są traktowani jak święte krowy. A przecież jest rzeczą zupełnie normalną, że komuś jakas ksiażka może sie nie podobać. W szkole w wyborze lektur robi sie klika błędów
1. Zły dobór lektur do wieku czytelnika. Mały książę nie jest książką dla 14 latków. To ksiązka dla dorosłych. To, że bohaterem jest dziecko to nie istotne. We władcy móch tez są dzieci i co z tego ? Nie czyny to ja książką dla dzieci.
2. Mało możliwość wyboru książek przez ucznia. A moze on sam coś wybierze
3. Sztywność kanonu i brak krytycyzmu co do atrakcyjności lektury
4. Klasyka albo nic. Czyli patrzenie krzywym okiem na wszystko co nie jest klasyka. Bo to nie warte uwagi

Prev napisał/a:
Uważam więc że stworzenie listy lektur zastępczych, kiedy uczniowie sami wybieraliby co chcą omawiać byłoby o wiele lepsze, biorąc pod uwagę to że nie uświadczyliby do książek alternatywnych opracowań to byłoby wprost idealne

Pomysł dobry ale trudny w realizacji.
Soul Hunter napisał/a:
wa, to to, że mówią o czasach tak zamierzchłych, że współczesnych młodych ludzi to niezbyt interesuje.

Mów za sibie. To nie chodzi o to, że młodzi nie chcą czytać o tym co było. Bzdura. Jeżeli tak myślisz to po prostu wielu z tych lektur nie rozumiesz. Kontekst historyczny fajna rzecz. Ale pewne, rzeczy się nie zmieniają. Ludzkie zachowania i wady. Lalka to genialna książka o kobietach i za 100 lat tak będzie.
Arlzermo napisał/a:
Rozumiem, że gdyby do kanonu lektur wcielono Harry'ego Pottera, to czytalność lektur wzrosłaby - ale jakim kosztem?

żadnym IMO. Trzeba zerwać z kiltem kanonu lektur. To nie jest i nie miała być lista największych dzieł literatury. HP jest dziełem XX wiecznym. I ten wiek reprezentuje jaki bv=by on nie był.
Lady_Aribeth napisał/a:
No tak, zawsze lepiej równać w dół.

Trafiłaś w sedno problemu. Rozwój jest nie mile widziany. wszyscy czytają to sami i wszyscy mają taką samą opinie. Po co dbać o rozwój. lepiej żeby wsyscy przeczytali i odhaczyli listę książek.
ASX76 napisał/a:
Z lektur najmilej wspominam:
- "Zbrodnia i kara" maestro F. Dostojewskiego (mój numer uno :-) )
- "Inny świat" G.H. Grudzińskiego - wstrząsająca, a zarazem wciągająca książka
- "Bajki robotów" St. Lema (w szczególności "Trzej elektrycerze" i "Maszyna Trurla")
- "Dżuma" Camusa
- "Folwark zwierzęcy" Orwella

Kurde Ale zbieżność //mysli
AM - 2007-12-23, 01:38
:
Arlzermo napisał/a:
No i tutaj czas najwyższy zadać pytanie: Jaki jest GŁÓWNY cel lektur? Po co je czytamy?


Poniżej punkt widzenia nauczyciela:

Jednym z najważniejszych zadań nauczyciela – polonisty jest kształcenie kultury czytelniczej uczniów. Cele edukacji czytelniczej sformułowane są
w treściach programowych gimnazjum, a przede wszystkim w założeniach ścieżki ,,Edukacja czytelnicza i medialna”.

Kultura czytelnicza ,według Jadwigi Andrzejewskiej ,,,jest składnikiem osobowości ukształtowanym pod wpływem różnych czynników w toku obcowania czytelnika z przekazami piśmienniczymi” . A więc częste i świadome obcowanie z książką i czasopismem wpływa nie tylko na intelekt młodego człowieka, ale także na jego sferę uczuć, woli i działania. Recepcja książek przez młodego czytelnika pozwala zaspokajać jego różnorodne potrzeby, wpływa na rozwój jego osobowości i twórcze działanie.
W sferze intelektu lektura może pełnić funkcję informacyjną, poszerzającą jego obszary wiedzy, wpływającą na umiejętność wypowiadania się, kształtującą pogląd na świat lub system wartości.
Oddziałując w sferze uczuć czytelnika, książki są źródłem przeżyć estetycznych
i emocjonalnych, zaspokajają potrzebę uczestniczenia w życiu innych ludzi, wpływają na prestiż czytelnika jako osoby oczytanej i mądrej.
Lektura może wyzwalać również pozytywne postępowanie, według określonych zasad i norm etycznych, może być ważnym czynnikiem wychowawczym.

Toudisław - 2007-12-23, 13:15
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Nie wyobrażam sobie szkoły w której by się przerabiało HP, Eragona i RASa (wszak się lekko czyta!), a nie wspomina się o Prusie, Mickiewiczu, Słowackim, a nawet Sofoklesie (tekst pochodzący z antyku to już musi być prawdziwy kosmos :shock: ) itp. ...

Masz rację. Jak by moja nauczycielka oceniało moralno etyczna postawę Drizzita. Co RAS Chciał powiedzieć przez.. To bym chyba umarł ze śmiechu.Ja rozumiem, że kanon powinien iśc z ducem czasu ale nie kosztem jakości. Zresztą inna sprawa, że najgorsze co można zrobić dobrej książce to wspiąć ja na listę lektur. Dlatego nie chciał bym tam widzieć między innymi Zajdla
AM napisał/a:
Jednym z najważniejszych zadań nauczyciela – polonisty jest kształcenie kultury czytelniczej uczniów.

Tylko, że jakoś to nie wychodzi. Uczniowie uznają książkę za zło konieczne. Nauczyciele pozostają na wpychaniu na siłę ucznia lektur obowiązkowych. Zrażając jednocześnie do wszystkiego innego
AM napisał/a:
Recepcja książek przez młodego czytelnika pozwala zaspokajać jego różnorodne potrzeby, wpływa na rozwój jego osobowości i twórcze działanie.

O tym czeto się zapomina
Asuryan - 2007-12-23, 13:52
:
ASX76 napisał/a:
Z lektur najmilej wspominam:
- "Zbrodnia i kara" maestro F. Dostojewskiego (mój numer uno :-) )
- "Inny świat" G.H. Grudzińskiego - wstrząsająca, a zarazem wciągająca książka
- "Bajki robotów" St. Lema (w szczególności "Trzej elektrycerze" i "Maszyna Trurla")
- "Dżuma" Camusa
- "Folwark zwierzęcy" Orwella

Kurcze, fajne lektury miałeś. Z tych wszystkich książek tylko "Dżuma" stanowiła lekturę w mej szkole. Oceniam ją jako dość przeciętnie, o wiele bardziej podobały się mi:
- "Dywizjon 303" A. Fiedlera (choć chyba była to lektura uzupełniająca)
- "Krzyżacy i trylogia H. Sienkiewicza
- "Antygona" Sofoklesa
- "Iliada" Homera
- "Pieśń o Rolandzie"
- "Giaur" G. Byrona
- "Tristan i Izolda"
- "Balladyna" Słowackiego
- "Moralność Pani Dulskiej" G. Zapolskiej
- "Pan Tadeusz" A. Mickiewicza
- oraz oczywiście bajki Krasickiego i fraszki Kochanowskiego :mrgreen:
Tigana - 2007-12-23, 14:27
:
Asuryan napisał/a:

- oraz oczywiście bajki Krasickiego i fraszki Kochanowskiego :mrgreen:

Bo krótkie :?: :P
Moja lista ulubionych lektur "Lalka" Prusa i ostatecznie nieprzerobiony "Mistrz i Małgorzata". Reszta , o ile przeczytałem, sprawiła mi dużo mniejszą frajdę. Żałuje, ze "Zbrodni i kary" czy "Roku 1984" nie przeczytałem - może kiedyś ( w co wątpie)
AM - 2007-12-23, 14:55
:
Toudisław napisał/a:
Tylko, że jakoś to nie wychodzi. Uczniowie uznają książkę za zło konieczne. Nauczyciele pozostają na wpychaniu na siłę ucznia lektur obowiązkowych. Zrażając jednocześnie do wszystkiego innego


Szkoła nie powinna być koncertem życzeń. Gdyby nauczyciele kierowali się tym czego chcą uczniowie, to pewnie lekcje trwałyby 10 minut a przerwy 45 ;) .

Problem czytelnictwa bierze się głównej mierze stąd, że ludzie (dzieci) nie wynoszą pewnych rzeczy z domu. A szkolnictwo, które jest jakie jest, niezależnie od tego, jakie "lektury" będzie się serwowało uczniom, nie jest w stanie tego stanu rzeczy zmienić.
Toudisław - 2007-12-23, 15:30
:
Asuryan napisał/a:
"Pieśń o Rolandzie"
- "Giaur" G. Byrona
- "Tristan i Izolda"

No fakt też fajne. :)
Asuryan napisał/a:
"Dywizjon 303" A. Fiedlera (choć chyba była to lektura uzupełniająca)
- "Krzyżacy i trylogia H. Sienkiewicza

--_-

Tigana napisał/a:
oja lista ulubionych lektur "Lalka" Prusa i ostatecznie nieprzerobiony "Mistrz i Małgorzata". Reszta , o ile przeczytałem, sprawiła mi dużo mniejszą frajdę. Żałuje, ze "Zbrodni i kary" czy "Roku 1984" nie przeczytałem - może kiedyś ( w co wątpie)

Też podobnie. Tigana przeczytaj bo warto
AM napisał/a:
Szkoła nie powinna być koncertem życzeń. Gdyby nauczyciele kierowali się tym czego chcą uczniowie, to pewnie lekcje trwałyby 10 minut a przerwy 45

A może warto sprobować i nie traktować. Ucznia jak kogoś kto nie potrafi wybrać sobie książki ? Zrobić eksperyment i dać ucznia kilka lektur wybiorą sami. Szkoła koncertem życzeń nie jest. Ale pora skończyć z sposobem myślenia, że uczniowie to banda tępaków których trzeba wo nauki naganiać kijem. Trzeba ucznia pokazać że z czytania może być przyjemność
AM napisał/a:
Problem czytelnictwa bierze się głównej mierze stąd, że ludzie (dzieci) nie wynoszą pewnych rzeczy z domu.

Tu się zgodzę. Ale przecież poprzednie pokolenie czytało o wile więcej
AM - 2007-12-23, 15:49
:
Toudisław napisał/a:
Tu się zgodzę. Ale przecież poprzednie pokolenie czytało o wile więcej


Być może, ale, jeśli nawet, to czytało, bo nie było nic innego do roboty. Przed 1989 rokiem, będąc dorosłym obywatelem tego kraju mogłeś po pracy robić 5 rzeczy: udzielać się towarzysko, spacerować lub coś trenować, pracować nad potomstwem, stać w kolejkach i czytać. Jako dzieciak miałeś jeszcze mniejszy wybór (sex w podstawówce był jeszcze wtedy dość mało powszechną opcją); jednym słowem poza szkołą spędzałeś czas na świeżym powietrzu (podwórku) lub czytałeś.

Mieliśmy 2 programy telewizji (może 3), w których zazwyczaj nic nie było, kompy były w powijakach, internet, na którym spędza się dużo czasu nie istniał, w kinach nie było tyle premier itp. Czytelnictwo było w dużej mierze stanem wymuszonym, a nie wynikającym z rzeczywistych potrzeb. Ta fikcja prysła, gdy tylko pojawiła się kablówka i mnóstwo kanałów telewizji, internet, video itd. Wtedy dopiero okazało się co jest dla kogo priorytetem i kto ma czytanie we krwi.

Nikt w dotychczasowej dyskusji nie wymienił innego bardzo istotnego czynnika, który na pewno rzutuje na problem czytelnictwa Polaków. Jak myślicie, jaki wpływ na czytanie bądź nie, ma to że w czasie II wojny straciliśmy prawie 90% inteligencji?
Jachu - 2007-12-23, 17:05
:
AM napisał/a:
Jak myślicie, jaki wpływ na czytanie bądź nie, ma to że w czasie II wojny straciliśmy prawie 90% inteligencji?
Mogę się tylko domyślać, że ten fakt nie miał specjalnego znaczenia.
Arlzermo - 2007-12-23, 18:45
:
Cytat:
A może warto sprobować i nie traktować. Ucznia jak kogoś kto nie potrafi wybrać sobie książki ? Zrobić eksperyment i dać ucznia kilka lektur wybiorą sami. Szkoła koncertem życzeń nie jest. Ale pora skończyć z sposobem myślenia, że uczniowie to banda tępaków których trzeba wo nauki naganiać kijem. Trzeba ucznia pokazać że z czytania może być przyjemność

Przykro mi, ale taka jest rzeczywistość. Większość uczniów to banda kretynów potrafiąca wiecznie gapić się w ekran monitora, czy to telewizora. Jak już mówiłem - tacy ludzie mają straszną awersję do czytania i nic ich do tego nie zmusi. Winą za taki stan rzeczy przede wszystkim obarczyłbym rodziców, którzy zawczasu nie nauczyli swoich pociech czerpania przyjemności z czytania. Nietety, jeśli rodzina spieprzy, szkola ma marne szanse by to naprawić.
Biorąca pod uwagę dwa fakty:
- z jednej strony narzucanie uczniom jakiś lektur nie jest pozytywne, ale z drugiej strony sami zasadniczo nie będą potrafili podjąć decyzji
- każdy obowiązek to dla uczniów katorga, więc do każdej przymusowej książki będą podchodzić z góry negatywnie
To lektury należałoby albo kompletnie wywalić i zaorać... albo po prostu pozostawić w obecnej formie. ^^"
Soul Hunter - 2007-12-23, 18:59
:
Toudisław napisał/a:
A może warto sprobować i nie traktować. Ucznia jak kogoś kto nie potrafi wybrać sobie książki ? Zrobić eksperyment i dać ucznia kilka lektur wybiorą sami. Szkoła koncertem życzeń nie jest. Ale pora skończyć z sposobem myślenia, że uczniowie to banda tępaków których trzeba wo nauki naganiać kijem. Trzeba ucznia pokazać że z czytania może być przyjemność


Bardzo dobry pomysł. Tylko jak już Arizermo wspomniał, wielu uczniów to rzeczywiście banda kretynów, którzy będą mieli awersję do czytania po wsze czasy. Ale są też tacy, których pochłonęła siła mediów i nowości technicznych, a którzy mogliby okazać się wartościowymi czytelnikami. Sam wiele osób przekonałem do czytania, i dzięki temu są naprawdę innymi ludźmi. Na zasadnicze pytanie : "dlaczego nie czytałeś książek?" Odpowiadali : "bo nie wiedziałem, że książka to nie tylko lektura" , bo byłem źle nastawiony do książek i nic mi się nie podobało".
Tak naprawdę ja też nigdy nie czytałem książek, dopóki nie zainteresowali mnie nimi znajomi. A to wszystko tak naprawdę przez lektury. Bo się nam nie spodobają od początku, bo jesteśmy zmuszani do czytania. Trzeba coś z tym fantem zrobić. Tylko co?
Toudisław - 2007-12-23, 20:36
:
Arlzermo napisał/a:
Przykro mi, ale taka jest rzeczywistość. Większość uczniów to banda kretynów potrafiąca wiecznie gapić się w ekran monitora, czy to telewizora.

Ok. Pozostają dwa pytania. Dlaczego tak jest ? I czy warto coś z tym robić.
1. Czy naparwdę są to idioci ? A może tak się ich traktuje ? Moja kochana nauczycielka z Polskiego w LO uważał mnie z idiotę. Ciągle psioczyła żebym więcej czytał. trochę ją zatkało jak powiedział, ze 100 książek rocznie nie musi wystarczyć na więcej nie mam czasu. Może po prostu uczniowe padli ofiarą masowej edukacji. Która wszystkich zapycha do jednego wora, odstających od reszty niszczy lub tłamsi. Słowo kretyn zbyt mało znaczy. Książka teoretycznie może zainteresować każdego. To, że nie czyta nie oznacza że jest idiotą a to, że ktoś czyta nie czyni go inteligiętnym.
Arlzermo napisał/a:
ak już mówiłem - tacy ludzie mają straszną awersję do czytania i nic ich do tego nie zmusi.

I to dochodzimy do punktu 2. To ich nie zmuszajmy. Nie to nie ;) przymus to nie pomoże. Wiec po co się męczyć ? Trzeba zainwestować w tych co się im chce. Więc chcesz to opracowujesz własną lekturę. Nie chcesz to zostajesz ignorantem.
Arlzermo napisał/a:
A to wszystko tak naprawdę przez lektury. Bo się nam nie spodobają od początku, bo jesteśmy zmuszani do czytania. Trzeba coś z tym fantem zrobić. Tylko co?

Tylko, lektury to też książki. Jest tu naprawdę sporo arcydzieł światowej literatury. Nie ma się tak co do nich zrażać. Tak postawa jak twoja tez zniechęca do lektur. Samo czytanie dla czytania jest bez sensu. Poziom tego co sie czyta jest istotny. No bo czytanie dal przyjemności czytana,, akcji itp. jest dobre na krótką metę. Książki mają tez inne cele niż płytka rozrywka.
andy - 2007-12-23, 21:02
:
AM napisał/a:
Przed 1989 rokiem, będąc dorosłym obywatelem tego kraju mogłeś po pracy robić 5 rzeczy: udzielać się towarzysko, spacerować lub coś trenować, pracować nad potomstwem, stać w kolejkach i czytać.
AM napisał/a:
Mieliśmy 2 programy telewizji (może 3), w których zazwyczaj nic nie było, kompy były w powijakach, internet, na którym spędza się dużo czasu nie istniał, w kinach nie było tyle premier itp. Czytelnictwo było w dużej mierze stanem wymuszonym, a nie wynikającym z rzeczywistych potrzeb.

Co do pierwszego też (były 2 programy w TV) internetu niet, była sieć akademicka earn czy jakoś tak to się nazywało.
A czytelnictwo to moim zdaniem to teraz jest STANEM WYMUSZONYM, bo karzą tym nieletnim gimnazjalistom i później licealistom cuś czytać. Lektury jakie paskudne. A przecie TV nowej genreacji DVD i jakiś internet to po jaką cholerę mózgi nieskakane literaturą katować??? Przecie słowo drukowane to zabytek. Liczy się tera cuś innego co można obaczyć pomacać z jakiej myszy pomocą lub innego złącza domózgowego.
A zresztą większość z Was wie lepiej bo z tego pokolenia to co stary i wyleniały kotzur pierdzielić będzie
Asuryan - 2007-12-23, 21:35
:
andy napisał/a:
Co do pierwszego też (były 2 programy w TV) internetu niet, była sieć akademicka earn czy jakoś tak to się nazywało.

Z tego co ja pamiętam, to jak ktoś posiadał gumową trumienkę sprowadzoną z NRD to miał wyjątkowego farta, a co tu o jakiejś sieci akademickiej mówić :mrgreen: Swoją droga programów telewizyjnych było 3 (TVP1, TVP2 i telewizja regionalna - przynajmniej w Łodzi). Co tam zresztą komputer - głupie video mało kto posiadał.
andy - 2007-12-23, 21:44
:
Spectrum bo o to Ciebie idzie to fakt, ale ja pisałem o czasach ciut wcześniejszych.
Jak się "gumiaka" odpaliło to wyświetlał 1982(4). W moim grajdołku teliwizja byłe tylko jedna z anteny w kanałach 1-12 (częstotliwości nie podam bo nie pamiętam) i jeszcze SECAM (taki system podobno francuski, zaadaptowany przez naszych braci). A z sieci akademickiej to owszem korzystałem, ale bliżej wymienionego roku 89. Oczywiście nie było tak, że jak teraz z netem. Trza było mieć znajomego co miał dostęp. Bo widzisz było cuś jak cenzura - co chyba pomału wraca.
Ale to chyba ot? Nie sądzisz
ajsber - 2007-12-23, 21:51
:
AM napisał/a:
Jak myślicie, jaki wpływ na czytanie bądź nie, ma to że w czasie II wojny straciliśmy prawie 90% inteligencji?

Z mojego punktu widzenia żaden.
Mama urodziła sie 1937r w rodzinie zdecydowanie robotniczej i jako jedyna spośród kilkorga rodzeństwa czytać ( co sie dało ) lubiła od zawsze.
Ja, będąc pokoleniem lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku i pochodząc (nadal) z rodziny niespecjalnie "inteligenckiej" uwielbiam czytanie bo....tak. Nikt mnie tego nie uczył, nie przymuszał. Po prostu, książka jest mym codziennym towarzyszem i tyle. Nie muszę mieć tv, kompa, teatru, kina, lepszego jedzenia, latania samolotem......książki mieć muszę.
Arlzermo - 2007-12-24, 21:58
:
Toudi napisał/a:
Ok. Pozostają dwa pytania. Dlaczego tak jest ? I czy warto coś z tym robić.

Ale ja juz odpowiedziałem dlaczego tak, według mnie, jest. Rodzicie. Jeśłi oni nie nauczą dziecka sympatii do książek - szkoła tego nie zrobi. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia kolegów, którzy mają ogromny wpływ na kształtowanie się człowieka, no ale obecnie nie o tym gadamy... Jeśli chodzi o rodzinę, to niedawno przecież była prowadzona kampania "Cała Polska czyta dzieciom". Właśnie takie coś miało pomóc w zachęcaniu dzieci do czytania. I to jest jedna z właściwych metod. A gdy polubią czytać, to i lektury też nie będą stanowić problemu. Część pominą, część przeczytają i nawet przypadnie im ona do gustu. Jednakże będą mieli już w sobie wykształconą tę świadomość czytelniczą.

Toudi napisał/a:
I to dochodzimy do punktu 2. To ich nie zmuszajmy. Nie to nie ;) przymus to nie pomoże. Wiec po co się męczyć ?

Dlaczego mam dziwne wrażenie, że w takim wypadku, to 99% uczniów zrezygnowałoby ze szkoły? :P
Toudisław - 2007-12-24, 23:16
:
AM napisał/a:
Nikt w dotychczasowej dyskusji nie wymienił innego bardzo istotnego czynnika, który na pewno rzutuje na problem czytelnictwa Polaków. Jak myślicie, jaki wpływ na czytanie bądź nie, ma to że w czasie II wojny straciliśmy prawie 90% inteligencji?

Pewno spory. kulturę czytelniczą często wynosi się z domu (oczywiście nie zawsze, jest sporo przypadków gdy w domu nikt nie czyta a dziecko to książkowy potwór) jednak to co wynosi się z domu ma spore znaczenie. Nie chodzi o to by rodzic zmuszał dziecko do czytania książkę. Chodzi o to by książka byłą obecna w domu, by dziecko miało do niej dostęp, by rodzice dawali przykład czytając. Wybicie inteligencji i wykształconej siły roboczej wysokiej klasy spowodowało że coraz mniej czerpiemy z domu a więc z tak zwanej kultury masowej.
Soul Hunter napisał/a:
Bardzo dobry pomysł. Tylko jak już Arizermo wspomniał, wielu uczniów to rzeczywiście banda kretynów, którzy będą mieli awersję do czytania po wsze czasy

A skąd ta pewność ? Ja ludzi nie przekreślam nigdy
Arlzermo napisał/a:
Ale ja juz odpowiedziałem dlaczego tak, według mnie, jest. Rodzicie. Jeśłi oni nie nauczą dziecka sympatii do książek - szkoła tego nie zrob

No ba :) Ale moze zralic i zniszczyć to co zrobili rodzice
Elektra - 2007-12-24, 23:21
:
Toudisław napisał/a:
Ale moze zralic i zniszczyć to co zrobili rodzice

Jakoś w to wątpię. Po pierwsze, dziecko, które wcześniej lubi czytać książki, wie, że istnieje ich całe mnóstwo poza lekturami i będzie wiedziało, że może sięgnąć po coś innego. Po drugie, może przeczytać mnóstwo lektur przed czasem, zanim staną się obowiązkiem, a wtedy raczej nie będzie czuło do nich obrzydzenia.
AM - 2007-12-24, 23:34
:
Toudisław napisał/a:
No ba :) Ale moze zralic i zniszczyć to co zrobili rodzice


Nie sądzę, żeby lektury zniechęciły do czytelnictwa kogoś, kto czerpie przyjemność z obcowania z literaturą (gdy już się złapie tego bakcyla...).

A nie uważasz, że problem leży w czytelnikach, a nie lekturach? Że większość czytelników od wczesnego dzieciństwa do grobowej deski trzymałaby się najchętniej literatury popularnej (na przykłąd fantastyki, kryminału)? I każda próba pokazania im innych literackich smaków kończy się narzekaniem.

Problem z literaturą "wysoką" polega na tym, że trzeba się jej nauczyć, trzeba poznać język dostępu do niej, a to proces początkowo często trudny i nieprzyjemny, ale gdy już ją oswoisz, jakaż czeka cię nagroda... Trzeba tylko chcieć, a to tych chęci zazwyczaj brakuje.
Toudisław - 2007-12-24, 23:47
:
AM napisał/a:
Nie sądzę, żeby lektury zniechęciły do czytelnictwa kogoś, kto czerpie przyjemność z obcowania z literaturą (gdy już się złapie tego bakcyla...).

Ależ ja znam taki przypadek. Dobry początek potem lektury i antypatia do wszelkiego czytania.
AM napisał/a:
A nie uważasz, że problem leży w czytelnikach, a nie lekturach? Że większość czytelników od wczesnego dzieciństwa do grobowej deski trzymałaby się najchętniej literatury popularnej (na przykłąd fantastyki, kryminału)? I każda próba pokazania im innych literackich smaków kończy się narzekaniem.

Nie wiem. Ja sam jestem dziwnym przypadkiem. Dysleksja połączyła sie u mnie z trudnością w czytaniu. Nie znosiłem czytać. W klasie drugiej LO Trafiłem na Foresta Gampa. To była pierwsza książka ja przeczytałem. pożnij była pień o Rolandzie, Szekspir. Dopiero w klasie 4 liceum zacząłem intensywnie czytać. Nie tylko beletrystykę. Dziwny ze mnie czytelnik bo RAS przeplata się z Orwellem. Znam przypadek gdzie moja nauczycielka matematyki nie przeczytała w LO żadnej lektury tak się do nich zraziła. Na studiach nadrabiala zaległości.
AM napisał/a:
najchętniej literatury popularnej (na przykłąd fantastyki, kryminału)?

A czy w fantastyce nie ma literatury wyższych lotów ? oczywiście, że jest. IMO to może i 0,5 % albo i mniej ale przecież z zasady literatury wysokiej i wspaniałej musi być mało
AM napisał/a:
Problem z literaturą "wysoką" polega na tym, że trzeba się jej nauczyć, trzeba poznać język dostępu do niej, a to proces początkowo często trudny i nieprzyjemny, ale gdy już ją oswoisz, jakaż czeka cię nagroda.

Jasne. Ale warto zacząć od czytania czegokolwiek. a potem na wyżyny
Asuryan - 2007-12-25, 00:28
:
Elektra napisał/a:
Po pierwsze, dziecko, które wcześniej lubi czytać książki, wie, że istnieje ich całe mnóstwo poza lekturami i będzie wiedziało, że może sięgnąć po coś innego. Po drugie, może przeczytać mnóstwo lektur przed czasem, zanim staną się obowiązkiem, a wtedy raczej nie będzie czuło do nich obrzydzenia.

Dokładnie. U mnie "Dywizjon 303" był lektura uzupełniającą w 8 klasie podstawówki - ja znałem ją już 1,5 roku wcześniej (w 8 klasie miałem już przeczytane wszystkie książki A. Fiedlera.). Tak było z większością lektur które wymieniłem. Raz nawet do przeczytania lektury skłoniła mnie fantastyka - po "Tristana i Izoldę" sięgnąłem po przeczytaniu "Maladie" Sapkowskiego.
Sunshine - 2007-12-25, 11:43
:
Nie potrafię mówić bez niezdrowych emocji o lekturach, zwlaszcza tych licealnych. Bylam w klasie humanistycznej, więc silą rzeczy mialam więcej do przerobienia niz klasy o innych profilach. A i tak przez cztery lata marzylam o tym, że upycham swoja polonistkę do satelity NASA i wysylam na Księżyć z biletem w jedną stronę. Potrafila mi tak zobrzydzic lektury, że przyrzeklam sobie że nigdy juz nie sięgne po nic z "cudownej" klasyki. Jestem więc typowym przykladem antylekturowca. Dlatego na studiach zaczelam czytać fantastyke i dobrze mi z tym.
gagasia - 2008-03-04, 19:34
:
Tyraela napisał/a:
W gimnazjum miałam takiego nauczyciela, który strasznie pilnował, czy ktoś przeczytał i dawał bardzo... dziwne pytania na kartkówkach ze znajomości, np. Stary Człowiek I Morze - "Czy łódka miała żagiel?". Wiadomo, że tego nie będzie w opracowaniu, ale po przeczytaniu książki się to wie :mrgreen:
Wobec czego w gimnazjum czytałam lektury - teraz olewam i jakoś nie mam ochoty, bo mam dużo ciekawsze pozycje do czytania i ostatnio jest to Martin xD szkoda mi czasu na Mity itp. (ignorancja straszna, ja wiem). Ale jestem pewna, że nawet jeśli to przeczytam, to nic mi z tego nie przyjdzie, bo moja nauczycielka nie potrafi tego opracować. Nieopłacalne i tyle.

Bardzo dobry polonista. Na pewno....
Toudisław - 2008-04-13, 14:38
:
Nowa lista lektur MEN - wytną z niej "Potop" i "Kubusia Puchatka

"Kubuś Puchatek", "Potop", "Quo Vadis", "Romeo i Julia" - te tytuły znikną z listy lektur szkolnych. MEN zmienia wykaz dzieł, które mają czytać uczniowie, i obiecuje koniec czytelniczej fikcji w szkołach. Dlatego zamiast całych książek, na lekcjach częściej omawiane będą tylko fragmenty. Projekt wywołał protesty ekspertów i pedagogów - pisze "Dziennik".

Uczniowie będą czytać fragmenty lektur, a nauczyciel będzie miał dużą dowolność przy wyborze omawianych na lekcjach powieści - w ten sposób resort edukacji chce zerwać z fikcją czytelniczą w szkołach. Ma w tym pomóc nowy kanon lektur szkolnych opracowany przez MEN. Projekt już wywołał ostrą krytykę ekspertów i nauczycieli.

- Proponujemy, aby na lekcjach polskiego uczniowie pracowali na fragmentach powieści. W tej chwili wielu uczniów udaje, że czyta, a wielu nauczycieli akceptuje ten stan. Widoczna jest gołym okiem hipokryzja. Wolimy, by uczeń przeczytał fragmenty, niż utrzymywać fikcję dydaktyczną - wyjaśnia prof. Sławomir Jacek Żurek, który na zlecenie ministerstwa opracował nowy spis lektur. Dodaje, że przygotowana przez niego propozycja może być dowolnie rozszerzana przez polonistów. Gdyby pomysł wszedł w życie, licealiści poznaliby dzieła Witolda Gombrowicza czy Juliusza Słowackiego jedynie we fragmentach.

Takie podejście nie wzbudza entuzjazmu wśród ekspertów.
- Popadamy ze skrajności w skrajność. Poprzedni kanon był przeładowany i mocno ograniczał polonistów, więc teraz MEN proponuje nauczycielom dużą dowolność i możliwość omawiania lektur we fragmentach - ocenia prof. Jerzy Jarzębski historyk literatury i krytyk literacki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje, że fragmentaryczność, na którą stawia resort rodzi zagrożenie, że uczniowie nie będą w stanie dostrzec istoty przekazu książek.

MEN proponuje polonistom z liceów, aby wybrali jedną powieść ze współczesnej literatury światowej. Dla przykładu zestawiony jest „Proces” Franza Kafki oraz „Sto lat samotności” Gabriela Gracii Marqueza. "Niepokojące jest, że wśród propozycji do wyboru pojawiają się powieści, których treści ze sobą nie korespondują" - mówi Jarzębski.

Poloniści mówią o minister edukacji, że idzie na łatwiznę.

- Teraz uczniowie nie czytają książek, więc mamy proponować im fragmenty? To doprowadzi do tego, że za chwilę nie będą czytać nawet fragmentów - mówi Adrianna Seniów, polonistka z XIII L.O. w Szczecinie, najlepszego liceum w Polsce. Dodaje, że wystarczy odrobina chęci ze strony nauczyciela, by zmotywować do czytania. "Opowiadam uczniom, na co się natkną, czytając lekturę, a potem robię sprawdzian z jej znajomości, który trzeba zaliczyć" - dodaje Seniów.

O wiele radykalniej wypowiadają się politycy.

-To porażka humanistyki i zwycięstwo złego pragmatyzmu. Szefostwo MEN uznało najwyraźniej, że bogaty kanon lektur jest zagrożeniem i obciążeniem dla procesu nauczania - oburza się Kazimierz Michał Ujazdowski, były minister kultury.
Przypomina, że kilka miesięcy toczył się spór, czy uczniowie mają czytać Sienkiewicza, czy Gombrowicza.
-Resort spłatał figla, którego ofiarą padł i Sienkiewicz, i Gombrowicz - podkreśla Ujazdowski i pyta, kto jak nie szkoła ma dbać o to, by uczniowie czytali. Zdaniem Ryszarda Legutki, autora obecnego spisu lektur szkolnych, propozycja MEN to utrwalanie wizerunku absolwenta polskiej szkoły jako ćwiercinteligenta.

-Walczyłem z pomysłem czytania powieści we fragmentach. Nie wiem, jak można skończyć liceum, nie czytając Sienkiewicza, a Gombrowicza jedynie we fragmentach - dziwi się Legutko.

Co zniknie z listy lektur?


Szkoła podstawowa

1. Alan Alexander Milne "Kubuś Puchatek"
2. Władysław Bełza "Kto ty jesteś? Polak mały"


Gimnazjum

1. Ernest Hemingway "Stary człowiek i morze"
2. Czechow - proza
3. Stefan Żeromski "Syzyfowe Prace"
4. William Szekspir "Romeo i Julia"


Liceum

1. Henryk Sienkiewicz "Quo Vadis" i "Potop"
2. Adam Mickiewicz "Konrad Wallenrod"
3. Juliusz Słowacki,
4. Witold Gombrowicz
5. Gustaw Herling-Grudziński - tylko we fragmentach.
6. Johann Wolfgang Goethe "Cierpienia młodego Wertera"
7. Joseph Conrad "Lord Jim"
8. George Orwell "Folwark zwierzęcy".


Źródło: PORTAL KSIĘGARSKI
andy - 2008-04-13, 16:20
:
Złośliwie?
I dobrze można przecie wsio z literatury wywalić - i tak tego nikt (no są nieliczne wyjątki) nie czyta. Zamiast lektur obowiązkowe oglądanie obrad Sejmu i Senatu RP. Reszta co ciekawszych dokonań kulturowych niekoniecznie się ocierających o literaturę na DVD i mp3
Śpiewać podobno każdy może, a czytać? a komu do cholery to potrzebne? Rozumieć nawet ja przeczytał?

Lepszy obywatel co nie rozumie - dlaczego? Chyba jasne :(
Arlzermo - 2008-04-13, 19:42
:
A ja mam jedno pytanie - skoro AŻ TYLE książek wywalą z liceum, to co pozostanie? Bo z tego co widzę - praktycznie nic...
I jeszcze jedno - CZYM do cholery zasłużył sobie Kubuś Puchatek do bycia usuniętym?! Noż rany boskie, rozumiem, że mogliby usunąć jakieś gnioty w stylu "Jacek, Wacek i Pankracek", ale żeby misia tak udupić...
andy - 2008-04-13, 19:48
:
Arlzermo napisał/a:
CZYM do cholery zasłużył sobie Kubuś Puchatek do bycia usuniętym?

Hmm, kolegował się z Prosiaczkiem i Tygryskiem? To chyba jakieś podejrzane
Bruja - 2008-04-13, 19:49
:
Arlzermo napisał/a:
CZYM do cholery zasłużył sobie Kubuś Puchatek do bycia usuniętym?!


Obstawiam brykającego Tygryska o.O
Mnie najbardziej boli Gombrowicz i Herling-Grudziński.
Cała sytuacja jest ogólnie rzecz biorąc śmieszna i miejmy nadzieję, że projekt padnie jak poprzedni... i to jeszcze szybciej.
MadMill - 2008-04-13, 19:50
:
Fajnie teraz mają, mniej lektur więcej sami mogą sobie wybierać książki do czytania. Chociaż mam sentyment do Potopu, w końcu z niego pisałem maturę i zdałem nawet nieźle... oczywiście samej książki nie czytałem . xD
Elektra - 2008-04-13, 20:37
:
Przecież większość i tak nie czyta lektur, więc w czym problem? ;)

A jak ktoś chce przeczytać, to i tak przeczyta.

Arlzermo napisał/a:
CZYM do cholery zasłużył sobie Kubuś Puchatek do bycia usuniętym?!

Ależ dlaczego tak się oburzasz? Przecież usunięcie z listy lektur nie oznacza wpisania do indeksu ksiąg zakazanych. Przecież dalej dziecko może tę książkę przeczytać (i wszystkie pozostałe, a nawet więcej).
Tanit - 2008-04-13, 20:40
:
Bzdura! Kolejna bzdura!
andy napisał/a:
Śpiewać podobno każdy może, a czytać? a komu do cholery to potrzebne? Rozumieć nawet ja przeczytał?

A zastanawiałam się czy ty tak poważnie czy nie ;)
Nie dość że nasze społeczeństwo ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem to tej sytuacji nawet nie chcą poprawić, a wręcz odwrotnie!
Bruja napisał/a:
Mnie najbardziej boli Gombrowicz i Herling-Grudziński.

Zgadzam się :/ Omawiać Gombrowicza we fragmentach? nie wyobrażam sobie by Ferdydurke móc omówić we fragmentach o_O Grudzińskiego jeszcze na upartego... :/

Boleję jeszcze nad Słowackim... może nie poezja.. ale kanonu lektur bez jego dramatów sobie nie wyobrażam. To jakby wywalić Szekspira o.o

Co ciekawe... 'Quo vadis' to lektura gimnazjum nie liceum o.o
A z Lektur Conrada omawia się 'Jadro Ciemności' a nie 'Lorda Jima' :-?

Cóż powiedzieć... zgadzam się z panem Legutko ;) Oni chcą cofnąć nas na poziom amerykańców, help! //buu

Au revoir!
MadMill - 2008-04-13, 20:43
:
Tanit napisał/a:
Cóż powiedzieć... zgadzam się z panem Legutko ;) Oni chcą cofnąć nas na poziom amerykańców, help! //buu

Jakich nas? Przecież skończyłaś już liceum i jesteś na studiach. Trochę się za bardzo tym podniecamy. ;)
Elektra napisał/a:
Ależ dlaczego tak się oburzasz? Przecież usunięcie z listy lektur nie oznacza wpisania do indeksu ksiąg zakazanych.

Może im tylko na dobre wyjść, bo wpisanie do kanonu lektur to jak wyrok. Książke cyzta się dla przyjemności, a nie z przymusu. ;)
Elektra - 2008-04-13, 20:48
:
Tanit napisał/a:
To jakby wywalić Szekspira o.o

Szekspira też wywalili. ;P

Tanit napisał/a:
Oni chcą cofnąć nas na poziom amerykańców, help!

Jakich 'nas'?

Czyta kto chce, skoro ktoś nie chce czytać, to nawet przymus w postaci lektur tego nie zmieni. A zresztą co to teraz za czytanie lektur, gdy wszystkie są wydawane z przypisami typu: tu jest opis kogoś tam, tu jest omówienie czegoś tam, przecież to już sprawia, że czytelnicy nie myślą samodzielnie.
Tanit - 2008-04-13, 20:56
:
Ale Szekspira tylko 'Romeo i Julie' (czyli to najnudniejsze) a Hamlet i Makbet zostają :P

Czemu 'nas'?
Mad, Elcia - nas, jako nasze społeczeństwo. Boli mnie jak patrzę na tych ludzi, te bezmyślne dzieciaki :/

Fakt, czyta się z przyjemności... ja czasami tak miała, że jak lektura to nie chciało mi się przeczytać... a zanim dowiedziałam się, ze lektura (Inny świat) czy po omówieniu lektury (twórczość Gombrowicza), o wiele lepiej mi wchodziło :P
Mimo to.. jestem przeciw nowemu kanonowi, stary jest na prawdę ok... wystarczy się dobrze zorganizować ;)

Au revoir!
Elektra - 2008-04-13, 21:00
:
Tanit napisał/a:
Boli mnie jak patrzę na tych ludzi, te bezmyślne dzieciaki

Ale przecież to nie tylko wina braku lektur. To zmiany całego systemu nauczania.

Tanit napisał/a:
Ale Szekspira tylko 'Romeo i Julie' (czyli to najnudniejsze) a Hamlet i Makbet zostają

Kwestia gustu, dla mnie nudniejszy był Makbet (ale tylko jego czytałam jako lekturę, a pozostałe dlatego, że miałam taką ochotę).
Sunshine - 2008-04-14, 08:48
:
Tanit napisał/a:
Boli mnie jak patrzę na tych ludzi, te bezmyślne dzieciaki :/


Temat lektur jest jak dla mnie śliskim tematem. Denerwuje mnie to strasznie. Te głupie dzieciaki nie czytają nic, to w końcu ktoś na górze się ugiął widząc bandę matołów i odpuścił im czytanie lektur. Ktoś już tu napisał, że jeśli lektury zmniejszy się do fragmentów, to juz nawet i tego dzieciaki nie będą chciały czytać. To może jeszcze wprowadzić do szkół godziny oglądania Mtv?! Jeśli tylko ten projekt wypali będziemy patrzeć na proces idiocenia większości młodzieży. Niedługo doczekamy się uznania za poprawne "komurki", "kompania się".
Kiedy idę ulicą i mija mnie grupa hałaśliwych 15-latek, których głównym tematem jest ostatnia impreza, najnowsza komórka jednej z nich czy jakiś "słooodki" wokalista lub aktor, to mnie coś trafia. Nie oczekuje, że nagle będą natchnionymi głosami rozmawiać o znakomitym dramacie Szekspira czy Słowackiego, który ostatnio czytaly, czy też założą koło miłośników Gombrowicza! Nie wiem, może ja jestem w takim wieku, w jakim jestem, kompletnie stetryczała, sztywna, nudna i w ogóle, ale kiedy ja chodziłam do liceum, większość w mojej klasie nie wymigiwała się od czytania. Każdy trafił na jakieś pozycje, których nie umiał przebrnąć i przetrawić, ale nie było takiej epidemii nieczytania jak teraz.
Przepraszam za ten wybuch. Jak któryś z modów uzna go za przesadny, niech skasuje post. ale nie mogłam się dłużej hamować.
grubshy - 2008-04-14, 12:19
:
Arlzermo napisał/a:
CZYM do cholery zasłużył sobie Kubuś Puchatek do bycia usuniętym?!

Miodek ponoc donosil. Teraz wiadomo na kogo. : )

A na powaznie to badzmy realistami - co zmieni okrojenie spisu lektur? Jeszcze w czasach jak bylem LO, 90% uzniow nie zajrzala do ksiazki co najwyzej przeczytala streszczenie w jakims bryku a teraz po upowszechnieniu internetu mozna przeciez wygooglac gotowe wypracowanie na zadany temat. Zatem moim zdaniem pomysly ministerstwa nic w praktyce nie zmienia. Jak nie czytali caklych ksiazek to nie beda czytac fragmentow. Jesli nauczyciel ma (jeszcze) checi to jakos ich zacheci/zmusi i program nauczania mu w tym nie przeszkodzi.
Strzelec - 2008-04-14, 19:34
:
Najlepiej będzie, jak usuną całą listę lektur i tak nie było z nich dużego pożytku. Zamiast wkuwania przez uczniów jedynie słusznej interpretacji obowiązkowych utworów, lepiej żeby nauczyli się poprawnej polszczyzny, wyrażania swoich myśli w formie eseju, jakiegoś opowiadania czy nawet wiersza. Poza tym, jak już ktoś wspomniał, ciekawie by było jakby uczniowie mogliby wybrać też jakąś swoją książkę, którą na lekcji może opowiedzieć i spróbować ją zinterpretować.
Luthien - 2008-04-23, 14:30
:
Znacznie gorzej odbiera się wszystkie książki, którze czytane są pod przymusem. Zdecydowanie więcej było lektur przeze mnie znienawidzonych, niż tych, które naprawdę mi się spodobały.

Najbardziej cieszy mnie obecność "MIstrza i Małgorzaty" wśród lektur. Wspaniała pozycja, na którą mogłabym jeszcze długo nie trafić. Zniechęcają mnie natomiast książki takie jak "Dżuma" czy też "Granica". " Ludzie bezdomni" załamali mnie głównym bohaterem, który dla mnie był po prostu idiotą. Przykro mi, ale nie umiem odnaleźć tu niczego wartościowego.

Zastanawia mnie, dlaczego większość lektur licealnych to książki przerażająco smutne i pesymistyczne... ?
MadMill - 2008-04-23, 14:35
:
Mnie nachodzi taka refleksja, że w trakcie kiedy byłem w gimnazjum/liceum, a na 100% w podstawówce książki/lektury odbierałem jako coś co trzeba przeczytać i tyle. Nie czerpałem żadnej przyjemności z tego i nie oceniałem tego, czy dana książka jest dobra czy zła, czy mi się podoba czy też nie. Po prostu czytałem je jak teraz czytam notatki z wykładów, zero emocji, czysty druk i nic więcej. o.O
Lean - 2008-04-23, 14:41
:
Lektury szkolne to w większości przeżytki - niezrozumiałe dla dzisiejszego czytelnika. Ja najchętniej czytałam w szkole poezję. Z prozy...hym - czy ja wiem - może "Quo vadis", "Proces", "Mały książę". Najmilej wspominam lektury z pierwszej klasy liceum ("Iliada", "Odyseja", "Antygona", "Dzieje Tristana i Izoldy" itp. itd. ) :-)
Aexalven - 2008-04-23, 16:45
:
Lektury nawet lubiłem, w podstawówce, w gimnazjum (choć tu już Kamienie na Szaniec oraz Syzyfowe Prace mnie dobiły) oraz w I liceum. Obecnie jestem w II liceum i przeczytałem tylko Wertera i Kordiana. Dlaczemu? Dość, powtarzam, dość nudnej, nieciekawie napisanej, historyczno-patriotycznej papki. Rzygam na sam widok słowa romantyzm, pozytywizm. Aż się boję jak nadejdzie XX-lece między wojenne... Nie trawię, nienawidzę. Kordian był wyjątkiem, miał to w sobie zapisane jako przenośnia, dało się to przeczytać.
Pana Tadzia porzuciłem po 30 stronie, nie cierpię rymowanek, jakkolwiek to nie brzmi (z tego samego powodu nie przeczytałem Zemsty, skupiam się na rymach, nie na tekście.) Potop? Z takim językiem i stylem to ja postoję.
Jest też trzecia strona medalu, czytam książek całkiem sporo i jak przyjdzie do przeczytania jakiejś lektury zabiera mi się cenny czas na czytanie swoich książek. Także więc lektury moim zdaniem zniechęcają do czytania potencjalnych debili, zabierają czas czytelnikom na ich własne lektury.
Rzekłem.
Aexalven.
Arlzermo - 2008-04-23, 17:14
:
Aexalven napisał/a:
Aż się boję jak nadejdzie XX-lece między wojenne...

To się nie masz czego bać. :P XX-lecie to Gombrowicz, Nałkowska czy Bułhakow(wiem, że ten nie jest polski :P ), czyli brak tej jak to nazwałeś "patriotycznej papki".
Aexalven napisał/a:
zabierają czas czytelnikom na ich własne lektury.

Ale pamiętaj, że lektury również mają wyrobić pewien gust literacki. Pokazać co można uznać za literaturę wyższych lotów, a co jest ot takim czytadłem. Nauczyć jak odróżnić daremny ciąg literek od, nie tyle nawet co arcydzieł, ale po prostu pozycji dla których warto poświęcić trochę czasu. Żeby potem tacy właśnie "czytelnicy" nie twierdzili, iż Drizzt to wyżyny literackie.
Lean - 2008-04-23, 17:59
:
Arlzermo napisał/a:
Ale pamiętaj, że lektury również mają wyrobić pewien gust literacki.


Moim zdaniem jak ktoś lubi fantastykę, to i tak żadna lektura szkolna nie przekona go do dzieł innych gatunków. Poza tym, większość naszych lektur jest mocno nieaktualna (dzieło powinno być ponadczasowe).


Arlzermo napisał/a:
Nauczyć jak odróżnić daremny ciąg literek od, nie tyle nawet co arcydzieł


A co nazywamy arcydziełem? ;)

Arlzermo napisał/a:
Żeby potem tacy właśnie "czytelnicy" nie twierdzili, iż Drizzt to wyżyny literackie.


Kiepski przykład. Wiem, o ci chodzi, ale musisz przyznać, że w tej chwili jest już sporo pozycji fantasy, które są zdecydowanie lepsze, niż niejedno dzieło szkolno-lekturowe....
Romulus - 2008-04-23, 19:05
:
Gombrowicz? Bleh.... We fragmentach byłem w stanie strawić. Jedyną lekturą, która wbiła się we mnie w liceum to Dżuma A. Camus. Po prostu wsiąkała we mnie jak woda w gąbkę. Bardziej ją pamiętam niż skiszonego Gombrowicza. Nie odmawiam mu walorów literackich - bo co ja o tym wiem? Ale pamiętam tą mękę. Aż tęskniłem za LALKĄ i tym mydłkiem, w którego zamienił się Wokulski :)

Dobijał mnie ogólnie romantyzm. Ci żałośni bohaterowie, jak dziś - nie przymierzając - macho z argentynskich telenowel, skiełczący, bo im kobieta dała kosza. Wypisz wymaluj ówczesny typ faceta, co to i zapłakać potrafi i w gebę dać (najlepiej zaborcy, oczywiście). A przy tym kochanek, że hej! Szybko się wyleczyłem z chwilowej fascynacji tą epoką i tak naprawdę z rozrzewnieniem wspominam jedynie GIAURA Byrona. Ale dlatego, że uczyłem się wybranych partii na pamięć, aby zaimponować pewnej niewieście... - znaczy poderwać ją "na intelektualistę" (wiadomo jakiego zważywszy na wybór lektury :) ).

Podobała mi się poezja wojenna. Oczywiście K.K. Baczyński. Do dziś jestem w stanie wyrecytowac kilka strofek ze 3 wierszy ("Kto mi odda moje zapatrzenie i ten dzień co wraz z tobą odszedł...."). Też dobre na podryw, ale już tu nie próbowałem (bo niewiast odpowiednich nie znałem). A potem Zbigniew Herbert. Ale to przyszło z lekcjami historii, głównie powojennej.
Arlzermo - 2008-04-23, 19:20
:
Lean val Tirach napisał/a:
Moim zdaniem jak ktoś lubi fantastykę, to i tak żadna lektura szkolna nie przekona go do dzieł innych gatunków.

Tu nie chodzi o przekonywanie go/jej do innych gatunków. Chodzi o ukazanie, że np.: można stworzyć bohatera z głębszą psychiką, albo używać zdań składających się z więcej niż 3 słów. Wyczulenie kogoś na kicz.
Lean val Tirach napisał/a:
Poza tym, większość naszych lektur jest mocno nieaktualna (dzieło powinno być ponadczasowe).

A w jakim sensie nieaktualna?
Niektóre lektury, jak choćby "Makbet", zawierają przesłanie ponadczasowe, ale inne powstały tylko po to by odzwierciedlić pewien "stan rzeczy" w danej epoce. Ale to nie znaczy, że nie mamy ich czytać, bo mogą one stanowić dobre uzupełnienie do nauki historii. I tak dla przykładu, ciężko jest mi sobie wyobrazić omawianie sytuacji społecznej w Polsce na przełomie XIX/XX z pominięciem "Wesela".
Lean val Tirach napisał/a:
]A co nazywamy arcydziełem? ;)

Jest to właśnie książka ponadczasowa. Ale jak już gdzieś mówiłem - arcydzieła zdażają się niezwykle rzadko. I tym lepiej dla nas.
Lean val Tirach napisał/a:
Kiepski przykład. Wiem, o ci chodzi, ale musisz przyznać, że w tej chwili jest już sporo pozycji fantasy, które są zdecydowanie lepsze, niż niejedno dzieło szkolno-lekturowe....

A co oznacza "sporo"?
Bo jeśli tyle ile ja myślę, to kompletnie się z tobą nie zgodzę...
Lean - 2008-04-23, 22:43
:
Pierwszym komentarzem obrażasz znaczną ilość książek fantastycznych. Bohaterowie nie są płytcy, a zdania mają więcej niż 3 słowa. Ja nie przytaczam przykładu pokroju serii Forgotten Realms czy Dragonlance. Czytałeś C.S.Friedman? Albo Pratchetta? Tudzież naszych rodzimych pisarzy? Powieści stoją na naprawdę świetnym poziomie.
Nie są to może książki, z których da się wynieść na tyle wiele, by dorównywały "arcydziełom lektur szkolnych", ale nie są aż tak złe.
"Makbet" nie jest dziełem polskim. Ja chciałabym się skupić na polskiej twórczości w tym temacie (chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że spora część lektur to jednak dzieła zagranicznych pisarzy). Piszesz "Wesele"... wiesz ile osób przeczytało tę powieść w mojej klasie? Na 27 licealistów tylko 2 (przeczytało w całości) - w tym ja. I ledwo ją pamiętam - przeczytałam, omówiłam i co? Okazuje się, że te same efekty osiągnęli ci, którzy przejęli się lekturą na tyle, by sięgnąć po streszczenie. Jestem z siebie dumna, że nie upadłam tak nisko. Ale "Wesele" nic nie wniosło do mojego życia.
Pewnie, że nie da się omówić epok literackich na podstawie "Harry'ego Pottera", ale musisz przyznać, że lektury pióra polskich pisarzy są w większości nudne. Ile osób przeczytało "Lalkę" lub "Nad Niemnem" i się nimi zachwyca do dziś?
Zdecydowanie wolę poezję, jak wspomniałam. Do tego cieszę się, że wśród licznych lektur obowiązkowych w szkole, były też pozycje godne uwagi (aczkolwiek z przykrością stwierdzam, że należały do zagranicznych pisarzy).
Jander - 2008-04-23, 22:51
:
Lean van Tirach napisał/a:
Ale "Wesele" nic nie wniosło do mojego życia.

Mi pozwala zrozumieć wiele smaczków kulturowych obecnych w dzisiejszej kulturze "Miałeś chamie złoty róg" etc. Poza tym w ogóle świetne teksty, przeczytałem Wesele dwukrotnie.
Lalka jest znakomita, świetnie napisana i bardzo wciąga. Nad Niemnem nie dorasta Lalce do pięt. Ale większości lektur i tak nie przeczytałem.
Mnie liceum tak skutecznie obrzydziło poezję, że dziś jestem w stanie czytać tylko jednego poetę, niepolskiego i nawet nie po polsku. Herberta czy Miłosza nie poznałem nigdy.
pozdrawiam
Lady_Aribeth - 2008-04-23, 23:07
:
Lean val Tirach napisał/a:
Piszesz "Wesele"... wiesz ile osób przeczytało tę powieść w mojej klasie?


A od kiedy "Wesele" jest powieścią? o_O Za moich czasów to dramat był...

Romantyczne lektury mają jedną niezaprzeczalną zaletę - są krótkie :mrgreen: Poza tym sama lektura "Dziadów", "Kordiana" (tego w szczególności <3), nawet "Pana Tadeusza" i "Nie-boskiej komedii" to czysta przyjemność. A po przerobieniu, po wykryciu wszystkich smaczków, ukrytych przez naszych romantycznych wieszczów, to już w ogóle :mrgreen:
"Lalka" jest przecudownym utworem, mimo że czasem ma się ochotę spuścić solidne lanie Izabeli Łęckiej :mrgreen: A Wokulski to jednak "gupi" był xD

Hm, pytasz o ponadczasowość? "Konrad Wallenrod" - obraz człowieka który "poświęcił się" dla dobra narodu? "Nie-boska komedia" - obraz rewolucji? "Proces" - bohaterem tej powieści może być każdy człowiek - 100% uniwersalność! To tylko kilka przykładów, każda lektura ma w sobie coś z ponadczasowości o_O

EDIT:

O, przypomniało mi się jeszcze kilka przykładów xD "Mendel Gdański" Konopnickiej - czy antysemityzm nie jest ciągle "świeżym" tematem, mimo upływu tylu lat? "Zbrodnia i kara" - problem sumienia, problem motywów kierujących człowiekiem, to też jest ponadczasowe. "Inny świat", opowiadania Borowskiego - jak to powiedział bodajże Grudziński - "człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach" - przekaz ponadczasowy. No, wystarczy xD.
Tanit - 2008-04-24, 05:49
:
Lean val Tirach napisał/a:
Pierwszym komentarzem obrażasz znaczną ilość książek fantastycznych. Bohaterowie nie są płytcy, a zdania mają więcej niż 3 słowa. Ja nie przytaczam przykładu pokroju serii Forgotten Realms czy Dragonlance. Czytałeś C.S.Friedman? Albo Pratchetta? Tudzież naszych rodzimych pisarzy? Powieści stoją na naprawdę świetnym poziomie.

Nie sądzę by fantastyka pobijała na głowę tzw klasykę, choć jestem zagorzałą fantastką. I właśnie w 3/4 książek fantastycznych bohater jest mało wyraźny albo pasywny.
Są książki, których nie trawiłam 'Lalka' 'Pan Tadeusz' 'Chłopi'. Ale jak już zostało zaznaczone, są to książki ukazujące pewien obraz, które powinno sie przeczytać. Przyznam, że moja klasa przynajmniej w 3/4 czytała wszystkie lektury, a przynajmniej je doczytywała w trakcie omawiania.
I powiem, że 'Wesele' było akurat bardzo ciekawe... to znaczy początek im dalej tym gorzej :P Bardzo ciekawy kontrast kulturowy.
'Nad' Niemnem' mi odpowiadała, szybka i lekka lekturka :mrgreen: nie to co 'Lalka' --_-

Au revoir!
Toudisław - 2008-04-24, 06:26
:
Sunsin napisał/a:
Jeśli tylko ten projekt wypali będziemy patrzeć na proces idiocenia większości młodzieży
\
Już idiocieje i tylko i wyłącznie z własnej woli. Ja bym nie dramatyzował. Tak naprawdę to z tą listą lektur same niepotrzebne zamieszanie. Bronią ludzie jakiś pozycji tak naprawdę nie wiadomo po co ... Jak z Tym Gombrowiczem. Jest dużo książek i zawsze jakaś wypadnie. Teraz lektury odwala się po łepakach i nie wiele z tego jest. Co do inteligencji uczniów to żadna lista lektur ich jej nie poprawi. Problem tkwi w wychowaniu w niechęci do książki jako takiej i tyle... Ja książki czytam a wile lektur nie bo mnie nie interesowały.
grubshy napisał/a:
Zatem moim zdaniem pomysly ministerstwa nic w praktyce nie zmienia.

Tu się zgodzę. Lista to tylko papierek. To że na liście coś się znajdzie to jeszcze nic nie oznacza. Przecież nikt nikomu nie zakazuje czytać Gombrowicza czy on na tej liście jest czy go nie ma ( podobnie ma się do Kubusia Puchatka ). Jak ktoś chce sam przeczyta niechce to trudno go będzie zmusić.
Strzelec napisał/a:
iekawie by było jakby uczniowie mogliby wybrać też jakąś swoją książkę, którą na lekcji może opowiedzieć i spróbować ją zinterpretować.

To nie jest zły pomysł. Powinien być realizowany nie tylko z jedną lektura.
Lean val Tirach napisał/a:
Moim zdaniem jak ktoś lubi fantastykę, to i tak żadna lektura szkolna nie przekona go do dzieł innych gatunków.

A To czemu ? Jak lubię fantastykę to znaczy że inne gatunki mnie już nie interesują ? No i z lekturach sporo jest fantastyki właśnie. Wesele to przecież Fantastyka...
To, że się lubi jakiś gatunek nie oznacza, że do innego mam niechęć. Warto go przeczytać by się dowiedzieć czy a nuż mi się nie spodoba.
Lean val Tirach napisał/a:
Poza tym, większość naszych lektur jest mocno nieaktualna

I tak i nie ... To zleży czego się szuka. Np. Lalka jest ponad czasowa. Zresztą nie tylko ona :)
Lean val Tirach napisał/a:
i, ale musisz przyznać, że w tej chwili jest już sporo pozycji fantasy, które są zdecydowanie lepsze, niż niejedno dzieło szkolno-lekturowe....

Np. ?
Lean val Tirach napisał/a:
Pierwszym komentarzem obrażasz znaczną ilość książek fantastycznych. Bohaterowie nie są płytcy, a zdania mają więcej niż 3 słowa.

W większości jednak płytcy są. Tylko, że większość to nie wszystkie i dlatego te dobre są takie cenne. Lepszego zawsze mniej.
Lean val Tirach napisał/a:
Albo Pratchetta?

U niego postacie są tak naprawdę mało ważne.
Lady_Aribeth napisał/a:
A od kiedy "Wesele" jest powieścią? o_O Za moich czasów to dramat był...

E tam zaraz dramat ... Mnie się podobało XD

Wesele przeczytałem 3 razy od deski do deski. Jak skończyłem od razu brałem się od nowa. Nikt mnie do tego nie zmuszał :)
Lady_Aribeth napisał/a:
Romantyczne lektury mają jedną niezaprzeczalną zaletę - są krótkie :mrgreen:

Chociaż tyle ... Ja romantyzmu osobiście nie lubię.
Tanit napisał/a:
Są książki, których nie trawiłam 'Lalka' 'Pan Tadeusz' 'Chłopi'.

O_o Lalka ? Przecież to Arcydzieło
Romulus - 2008-04-24, 11:22
:
Lady_Aribeth napisał/a:
"Lalka" jest przecudownym utworem, mimo że czasem ma się ochotę spuścić solidne lanie Izabeli Łęckiej :mrgreen: A Wokulski to jednak "gupi" był xD


Oj tak. Tak się dać "przerobić" przez jakąś blond siksę, wkurzało mnie to strasznie wówczas. A i teraz politowaniec budzi. Ale wiadomo: miłość jest ślepa :mrgreen: Reszta pozytywizmu to już była nuda. Z Chłopów mieliśmy polewkę czasami (ta Jagna...).
Regissa - 2008-04-24, 12:22
:
Może ja rzeczywiście jestem jakaś dziwna, ale wydaje mi się, że lektury mają przede wszystkim pomóc zrozumieć daną epokę, są wybierane jako reprezentatywne dla swego czasu... o_O Tak było przynajmniej u mnie w liceum (jeśli dobrze pamiętam :) ). Fakt, "przerabia" się je bardzo często jako "pozycje z kluczem" i tak też są układane tematy rozprawek na ten temat, ale to tylko ze względu na to, żeby uczeń potrafił formułować swoje własne wnioski w oparciu o przeczytane książki. To nie ma być nauka etyki tylko języka. I umiejętnego czytania ze zrozumieniem :mrgreen: I oczywiście nauka o historii literatury. Dlatego też lektury poznaje się epokami, a nie tematami, prawda? U nas był taki zwyczaj, że profesorka podawała nam zawsze, do każdej epoki, listę lektur najlepiej ilustrujących daną epokę, z której to listy część była obowiązkowa, a część zalecana :) Zalecana dla chętnych, którzy chcą wiedzieć coś więcej :mrgreen:
Dlatego spór o aktualność danej lektury wydaje mi się chybiony. Owszem, istnieją książki o tematyce ponadczasowej, ale nie to jest najistotniejsze na lekcji polskiego.
A tak przy okazji, to nazwa lekcji, "język polski", kiedy przerabia się literaturę światową, jest też nieco dziwny, prawda? :mrgreen:
Lean - 2008-04-24, 12:44
:
Lady_Aribeth napisał/a:
A od kiedy "Wesele" jest powieścią? o_O Za moich czasów to dramat był...


Przepraszam - masz rację. (pomyliło mi się z "Chłopami")

Tanit napisał/a:
Nie sądzę by fantastyka pobijała na głowę tzw klasykę


Ja też nie, ale to nie znaczy, że fantastyka jest gatunkiem z najniższej półki.

Toudisław napisał/a:
Strzelec napisał/a:
iekawie by było jakby uczniowie mogliby wybrać też jakąś swoją książkę, którą na lekcji może opowiedzieć i spróbować ją zinterpretować.
To nie jest zły pomysł. Powinien być realizowany nie tylko z jedną lektura.


A bierzesz pod uwagę to, że brakuje czasu na omówienie lektur dodatkowych? Tych, które nie są obowiązkowe. Ilość dzieł do przeczytania kiedyś mnie dobijała. Połowa z nich wcale mnie nie interesowała.

Toudisław napisał/a:
Jak lubię fantastykę to znaczy że inne gatunki mnie już nie interesują ?


Nie napisałam, że to niemożliwe.

Toudisław napisał/a:
Tanit napisał/a:
Są książki, których nie trawiłam 'Lalka' 'Pan Tadeusz' 'Chłopi'.
O_o Lalka ? Przecież to Arcydzieło


I dlatego wszyscy muszą się zachwycać? ;)
Arlzermo - 2008-04-24, 17:10
:
Lean napisał/a:
Piszesz "Wesele"... wiesz ile osób przeczytało tę powieść w mojej klasie? Na 27 licealistów tylko 2 (przeczytało w całości) - w tym ja. I ledwo ją pamiętam - przeczytałam, omówiłam i co? Okazuje się, że te same efekty osiągnęli ci, którzy przejęli się lekturą na tyle, by sięgnąć po streszczenie. Jestem z siebie dumna, że nie upadłam tak nisko. Ale "Wesele" nic nie wniosło do mojego życia.

A może byś tak czytała dokładnie co piszę? Wyraźnie już wspomniałem, że "Wesele" niekoniecznie jest ponadczasowe - ALE CO Z TEGO?! Ono ma stanowić pomoc w zrozumieniu epoki, ukazać to czym żyła wtedy Polska, a nie przeprowadzać cię przez jakieś katharsis. Po prostu uzupełnienie do lekcji historii.
Lean napisał/a:
Ile osób przeczytało "Lalkę" lub "Nad Niemnem" i się nimi zachwyca do dziś?

Powiem wprost - a czym się większość młodych ludzi dziś zachywca? Obsrańcem z blokowiska krzyczącym, że trzeba "jebać policje"? A może Dodą, która machając cycami mogłaby Gołote położyć? Wedle tego co mówisz, to należałoby w szkolne programy wdrożyć czytanie książek w stylu "Jak obsrać bazgrołami blok tak, aby się tego ni chuj zmyć nie dało". Sorry za przekleństwa, ale mnie szlag trafia, gdy z moich równieśników robi się takie "biedactwa", od których "wielcy i źli" nauczyciele czegokolwiek wymagają. Mlodzi ludzie od zawsze mieli potrzebę wymyślania nowych, nierzadko wulgarnych rzeczy, więc to akurat jest normalne. Dziwactwem staje się to wtedy, gdy dorośli sami zaczynają się tak zachowywać.
Lean napisał/a:
Ja też nie, ale to nie znaczy, że fantastyka jest gatunkiem z najniższej półki.

A czy ktoś tak powiedział?
Lean napisał/a:
I dlatego wszyscy muszą się zachwycać? ;)

Zachywcać - nie. Znać - warto.

Z przerabianiem literatury jest tak - jeśli ma się dobrego nauczyciela, to nawet osoby kompletnie mające to gdzieś, coś zapamiętają i załapią. Jeśli belfer jest kiepski, to i dobre boże nie pomoże. A poza tym, sympatia do czytania nie jest do nauczenia się w szkole tylko w domu. Rodzice tego nie nauczą - to szkoła nie ma szans tego wpoić. Przynajmniej w sporej części przypadków tak to działa.
Terrapodian - 2008-04-24, 17:29
:
To ja się wypowiem jako licealista.

Z czytaniem lektur jest różnie. Nie mówię tego o sobie, bo staram się czytać wszystkie, włącznie z tymi dodatkowymi (były wyjątki pokroju "Pieśni o Rolandzie"). Lektury obowiązkowe nie są skuteczne - osoby, które czytać lubią lub po prostu chcą, z pewnością po nie sięgną. Reszta przeczyta streszczenia, a to czy tracą możliwość zaznajomienia się z przedstawicielami danych epok, to wyłącznie ich problem. Dlatego wszelkie poglądy jakoby "lektury zwiększały poziom czytelnictwa wśród młodzieży" kwituję śmiechem. W ogóle lektury obowiązkowe powinny pozostać jedynie w kierunkach humanistycznych (oczywiście chodzi mi tu o gimnazjum i liceum). Kierunek ścisły powinien pozostać wolny od tego obowiązku, a przynajmniej poloniści nie mogą na to naciskać (z tym jest różnie).

Hałas wokół listy lektur jest śmieszny. To nauczyciele powinni decydować jakie zagadnienia przerabiać, bo to oni znają realia. Czyny "góry" nie wyjdą na zdrowie edukacji.

A na poprawę "czytelnictwa wśród młodzieży" proponuję silną, kontrowersyjną kampanię anty-książkową ze strony rządu, która zahaczać będzie o fanatyzm - wówczas liczba przeczytanych książek przez młodzież wzrośnie kilkakrotnie.
Lean - 2008-04-24, 21:30
:
Wycofuję się z dyskusji.
Przy okazji - to miał być temat o lekturach ulubionych i znienawidzonych, a nie o wyższości lektur nad innymi książkami. Także ja bardzo dziękuję za możliwość wypowiedzenia się, ale swoimi postami odbiegłam od tematu, więc się wycofuję. :-)
Tanit - 2008-04-25, 13:23
:
Toudisław napisał/a:
O_o Lalka ? Przecież to Arcydzieło

Tak, 'Lalka' jest arcydziełem. Doceniam jej... hmm.. powiedzmy, że kunszt. Jest bardzo obrazowa... a jednak mnie zmęczyła. Nie doczytałam chyba do połowy (a może o.o) i omawianie tejże lektury nie skłoniło mnie do kontynuowania czytania.
Arlzermo napisał/a:
Zachwycać - nie. Znać - warto.

Jak najbardziej się zgadzam. Wiele lektur mi nie odpowiadało (już przykłady podawałam) a mimo wszystko uważam, że wręcz nie wypada ich nie znać. Przynajmniej pobieżnie ale znać.

Jest problem ze zmieszczeniem wszystkiego w czasie... ale profil rozszerzony (z rozszerzoną liczbą lektur) w mojej szkole był zrealizowany całkowicie z naddatkami i w zasadzie bez problemu. Tak naprawdę wystarczy trochę dobrej organizacji. Ot taki przykład... rok młodsza koleżanka narzeka, że w trzeciej klasie ma same najgrubsze i najgorsze książki. Połowę z nich przerabiałam w 1 albo 2 klasie LO. Nasza pani psor stwierdziła, że nie będziemy się z tymi grubymi książkami męczyć w 3 klasie.
;)

Au revoir!
Kal - 2008-04-26, 13:32
:
Tanit napisał/a:
Nasza pani psor stwierdziła, że nie będziemy się z tymi grubymi książkami męczyć w 3 klasie.

W ostatniej, maturalnej klasie miałam książki z XX-lecia międzywojennego, i z współczesności. I to jest najlepsze rozwiązanie, teoretycznie człowiek jest wtedy doroślejszy i wiele wartościowych książek mógłby nie zrozumieć gdyby miał wcześniej - jak chociażby te o Oświęcimiu, "Inny świat" itp. A są to książki w swej straszności piękne i wstyd by mi było ich nie znać.
Toudisław - 2008-04-26, 16:29
:
Lean val Tirach napisał/a:
A bierzesz pod uwagę to, że brakuje czasu na omówienie lektur dodatkowych? Tych, które nie są obowiązkowe. Ilość dzieł do przeczytania kiedyś mnie dobijała. Połowa z nich wcale mnie nie interesowała.

No coś musi znaleźć się czas. są dwa rozwiązania jedno to okroić obowiązkowe lektury i dać przez to czas na coś do wyboru. Drugi to podział przedmiotu język polski na dwa. Na literaturę polską i światową. Gdzie będzie się omawiać dzieła literatury ale też mówić o danej epoce i przedstawiać jej kulturę nie tylko literaturę. Drugi to język Polski gdzie uczniowie uczyli by się zasad posługiwania się językiem ale też korzystania z niego poprzez pisanie Listów, esejów, opowiadań, sprawozdań, recenzji ... Tak by potrafili się znaleźć w dluższej formie ale nie tylko.
Regissa napisał/a:
ale wydaje mi się, że lektury mają przede wszystkim pomóc zrozumieć daną epokę, są wybierane jako reprezentatywne dla swego czasu... o_O

I tak Niby jest nadal. Bo to co się pisało i jak się pisało świadczy o epoce. Więc nawet jak się nam lektura nie podoba coś o niej wiedzieć wypada.
Lean val Tirach napisał/a:
Nie napisałam, że to niemożliwe.

Ale mam wrażenie jak byś uważała że to mało prawdopodobne
Lean val Tirach napisał/a:
Wycofuję się z dyskusji.

Zostań z Nami //buu
Lean val Tirach napisał/a:
I dlatego wszyscy muszą się zachwycać? ;)

Znać.
Beata - 2008-06-11, 21:30
:
W ogólniaku pobierałam nauki za czasów tzw. komuny. Polskiego uczył mnie starszy facet, tuż przed emeryturą będący. Wymagał dużo, czepiał się, robił nam dyktanda (zupełnie jak dzieciom :) ), dwa razy w semestrze znęcał się nami gramatycznie, gdy zadawał napisanie wypracowania, to potem chodził po klasie i każdy musiał pokazać, że ma ten wstrząsający utwór rzeczywiście napisany w zeszycie... Jednym słowem - koszmar. Doceniam Jego pracę dopiero teraz - po latach. Ale lekcje poświęcone omawianiu lektur prowadził z pomysłem - za każdym razem to było coś innego. Pamiętam, jak przy omawianiu "Granicy" kłóciliśmy się o moralność i etykę i o to, czy Ziembiewicz był draniem, czy nie (nota bene nie czytałam, bo nie byłam w stanie przebrnąć, za to dyskusja mi szła nieźle ;) ) - a On tylko pilnował, żebyśmy się w ferworze dyskusji nie pozabijali. A potem pisaliśmy mowę oskarżycielską albo obrończą - do wyboru, co kto chciał - a potem musieliśmy te mowy wygłaszać (z nagłówkami "Wysoki Sądzie" i "Panie i Panowie Przysięgli") i na koniec recenzować. Zabawa była przednia.

Z innymi lekturami bywało różnie. Na przykład "Nad Niemnem" przeczytałam chyba tylko do 18 strony - i ciągle jestem na drodze w lesie i słońce przez konary prześwieca... A w ogóle to zostałam doprowadzona do takiego otępienia, ze do dziś Nałkowska z Orzeszkową mi się myli...

Szekspira uwielbiam w całości, Mickiewicza i Słowackiego też. Ten nasz facet od polskiego w ogóle lubił poetów. "Robił" z nami Miłosza...

A cała moja przygoda z literaturą zaczęła się w domu - nie umiałam jeszcze czytać, ale pchałam się strasznie do obrazków w encyklopedii. Ojciec - po długich wahaniach - w końcu mi pozwolił na samodzielną "lekturę", ale wymusił na mnie obietnicę, że zawsze będę miała czyste ręce i nigdy, pod żadnym pozorem, nie będę nic od siebie dopisywać. Było ciężko...
czasem musiałam się ratować bazgraniem po ścianie... :)

A wracając do tematu - nie wiem, co jest teraz w "kanonie" lektur. Wiem tylko, że ów kanon jest ustawicznie przykrawany. Nie podoba mi się to - jakże można uczyć o literaturze, skoro przykładów się nie omawia?
Procella - 2008-08-31, 08:18
:
Regissa napisał/a:
Może ja rzeczywiście jestem jakaś dziwna, ale wydaje mi się, że lektury mają przede wszystkim pomóc zrozumieć daną epokę, są wybierane jako reprezentatywne dla swego czasu... Tak było przynajmniej u mnie w liceum (jeśli dobrze pamiętam ).

U mnie też tak było. Nikt nie usiłował nam wmówić, ze "Nad Niemnem" jest ciekawe ;) - bo nie da się ukryć, że nie jest, za to jest dobrym przykładem pewnych tendencji literackich i określonego sposobu myślenia.
Regissa napisał/a:
Dlatego też lektury poznaje się epokami, a nie tematami, prawda?

Właśnie teraz różnie bywa - są programy opierające się właśnie na kluczu tematycznym. Według mnie bez sensu - niektóre ksiażki są nie do przetrawienia bez kontekstu tak historycznego, jak i kulturowego.
Regissa napisał/a:
A tak przy okazji, to nazwa lekcji, "język polski", kiedy przerabia się literaturę światową, jest też nieco dziwny, prawda?

A ileż tej literatury światowej się przerabia? Śladowe ilości :/ Za mało według mnie - tak, tak, wiem, że jest problem z czasem, zwłaszcza teraz, po skróceniu liceum do trzech lat (niby pewne rzeczy teoretycznie powinny być zrobione w gimnazjum, ale różnie z tym bywa - mam w domu nauczycielkę polskiego i wiem, jak wygląda sytuacja).
Regissa - 2008-09-02, 15:03
:
Procella napisał/a:
A ileż tej literatury światowej się przerabia? Śladowe ilości :/

Hmm... No, nie wiem, jak jest teraz, ale z moich czasów, to do renesansu włącznie przerabiało się głównie literaturę światową, z powodu braków na tym polu w literaturze polskiej ;)
Procella - 2008-09-02, 18:06
:
No owszem, ale po renesansie już prawie nic ;)
Sharin - 2008-11-04, 21:45
:
Najlepsza lektura szkolna

Na samym początku wypadałoby sobie odpowiedzieć na następujące pytanie: jakie kryteria należy brać pod uwagę, jeżeli chcemy wybrać najlepszą lekturę szkolną? Dla jednych będzie to książka, którą czytało się łatwo i przyjemnie, a dla innych będzie to pozycja, która wzbogaciła ich nowe postrzeganie świata. Różni uczniowie będą różnie odpowiadali na to pytanie, choć oczywiście będą też pojawiały się odpowiedzi zbliżone. W końcu dobrych lektur szkolnych nie było tak dużo, a to właśnie z nich większość z nas będzie wybierała tą najlepszą.
Osobiście uważam, że wyboru należy dokonać kierując się ilością pomocy, jaką dana książka udzieliła nam w procesie poznawania otaczającego nas świata. Sądzę, że takie kryterium jest najbardziej wskazane, gdyż w końcu szkoła ma prowadzić misję edukacyjną i ma przygotować człowieka do poprawnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Dla mnie najbardziej wartościową książką w okresie edukacji szkolnej była „Lalka” Bolesława Prusa. Dlaczego?
Kiedy czytałem tą książkę wiedziałem już, że swoje przyszłe studia zwiążę z naukami humanistycznymi i zakładałem, że będzie to moja ukochana historia. Ulubionym moim okresem był XIX i XX wiek. Już w wieku licealnym chciałem wiedzieć jak wyglądało społeczeństwo polskie w tych momentach dziejowych. Chciałem w możliwe najbliższy sposób poznać je i niewątpliwie ta książka mi w tym pomogła. Bolesław Prus bardzo umiejętnie pokazał jak żyły różne warstwy społeczne opisywanego przez siebie okresu. Uwidocznił mi ich bolączki i problemy dnia codziennego, pokazał w jaki sposób ludność starała się radzić sobie z nimi.
Zawsze uważałem, że sukcesem do zrozumienia zagadnień z danego okresu jest poznanie ludzi, którzy w nim żyli. Przecież to właśnie człowiek i jego działania tworzą historię. Pozytywistyczna książka Prusa pozwoliła mi rozeznać się w sytuacji, w jakiej ludność polska znalazła się po „wiośnie ludów”. Poznać panoramę miast z tamtego okresu, a także ujrzeć pozycję Polski na arenie międzynarodowej.

Której książce należy się laur najlepszej lektury szkolnej?
Dla mnie numerem jeden jest zdecydowanie „Lalka” Bolesława Prusa

Dziękuję za uwagę
Sharin, Pigeon Slayer
elTadziko - 2008-11-05, 10:51
:
Mi lektury najbardziej w podstawówce się podobały :P
Pamiętam jak lubiłem "Dzieci z Bullerbyn", a później "Chłopców z Placu Broni". Teraz może by i mi się tak bardzo nie podobały, ale wtedy miałem wielką radochę z ich czytania i do tej pory mam do nich sentyment.
Najgorsza lektura z podstawówki to dla mnie niestety "Opowieści o pilocie Pirxie" Lema - miałem przeczytać tylko 2 opowiadania, a i tak myślałem, że nie zdzierżę :P Ale dam tej książce drugą szansę, bo kupię ją z Gazety Wyborczej.
W gimnazjum była chyba tylko jedna taka lepsza lektura - "Kamienie na szaniec". Natomiast najgorszą lekturą z gimnazjum są dla mnie "Syzyfowe prace". Tytuł bardzo adekwatny do treści - jest to naprawdę syzyfowa praca dla czytelnika, by to przeczytać :P
A liceum? Fajny był "Potop", może być "Lalka", "Ludzie bezdomni" i "Przedwiośnie". Najgorsza lektura z tego okresu? "Jądro ciemności" - nie dotrwałem do końca. Ale mogło to być spowodowane sytuacją w domu - kuzyn przyjechał z daleka na parę dni i jakoś nie mogłem skoncentrować się na czytaniu :P A druga lektura, która pretenduje do tego miana to "Granica". Może potem się rozkręca, ale na razie, do 50 strony, są to jakieś popłuczyny. Raczej jej nie skończę, z różnych względów.
Podsumowując - najlepsze lektury to: "Chłopcy z Placu Broni", "Kamienie na szaniec" i "Potop".
You Know My Name - 2008-11-05, 14:02
:
Porwaly mnie chyba tylko trzy: Sklepy Cynamonowe, Szewcy i Ferdydurke. Moze jeszcze Biblia - ale na zasadzie wiecznej krytyki.
Nie wiem co ludzie widza w literaturze od sredniowiecza do romantyzmu. Tego czytac sie nie daje. Potem juz troche lepiej - pozytywizm rozumiem, mlodych tez ale esencja literacja dla mnie jest okres od dwudziestolecia do teraz.
BG - 2008-11-05, 19:22
:
Mag_Droon napisał/a:
Porwaly mnie chyba tylko trzy: Sklepy Cynamonowe, Szewcy i Ferdydurke

"Szewców" i "Sklepów cynamonowych" to ja nawet nie czytałem, a "Ferdydurke" tylko kawałek.
Nie lubisz "Moralności pani Dulskiej"? Dziwne. Mi się to podobało.
Mag_Droon napisał/a:
Nie wiem co ludzie widza w literaturze od sredniowiecza do romantyzmu. Tego czytac sie nie daje

Nie lubisz (renesansowych przecież, a więc epokowo między średniowieczem a romantyzmem) fraszek Kochanowskiego? Np. "O łaziebnikach"? :P Albo "Nagrobek kurwie" Morsztyna (barok)? :P A co sądzisz np. o wierszu "Lew i mucha" Trembeckiego (oświecenie)? IMHO nawet zabawne. A Fredro to już w ogóle - "Piczomira królowa Branlomanii", "Sztuka obłapiania" czy "Baśń o trzech braciach i królewnie" - a to przecież romantyzm.
A kojarzysz renesansowych "Żeńców"?

Szkoda, że Kochanowski, Morsztyn i Fredro są traktowani w szkołach tak wybiórczo.
Śiwatłocień - 2008-11-15, 17:12
:
Co do lektur, to ostatnio walczyłam z "Bursztynami" Zofii Kossak-Szczuckiej. Przebrnęłam i tyle. Oprócz tego jeszcze nie podobały mi się "Syzyfowe prace". Miło wspominam "Akademię pana Kleksa", "Małego księcia". "Krzyżacy" też mnie wciągli, aż do tego stopnia, że przeczytałam wszystkie części. ;) Podobały się wszystkie dramaty (min. "Balladyna", "Świętoszek", "Skąpiec"). Aczkolwiek nie lubię lektur, bo zabierają mi czas, kiedy to mogłabym czytać sobie spokojnie książki, która ja lubię.
kotushek - 2008-11-18, 09:20
:
Jeśli chodzi o lektury, nie znosiłam czytać tych książek, póki... były lekturami, tzn. dopóki istniał przymus, by je przeczytać. Parę lat później chodząc do biblioteki, wybierałam z półek "żelazny kanon": Tołstoja, Flauberta, Manna, Dostojewskiego... Cóż można dodać? To najlepsza literatura świata.
Kennedy - 2008-11-18, 11:21
:
Lektury nigdy mnie specjalnie nie pociągały, chociaż czytałem, skoro było trzeba... W podstawówce było parę dobrych: "Dzieci z Bullerbyn", któe przeczytałem trzy razy z czego dwa przed tym jak to było wymagane, "Akademia Pana Kleksa" (chociaż nielekturowe "Podróże Pana Kleksa" są znacznie lepsze)no i "Chłopcy z Placu Broni" - też dawali radę.
Potem gimnazjum. "Krzyżacy" mi się bardzo podobali, reszta słabo.
Na najciekawsze (ale też i na najgorsze) lektury trafiłem w liceum, szczególnie w ostatniej klasie. Tu się zaczęły pojawiać ksiązki, po które sam bym prędzej czy później sięgnąl, więc nie miałem większych problemów. "Mistrz i Małgorzata", ""Proces", "Inny Świat", "Ferdydurke", "Trans - Atlantyk", "Zbrodnia i Kara", "Dziady"... trochę tego było. A najbardziej podobali mi się "Chłopi" i nie rozmiem za bardzo, dlaczego tyle osób owej powieści nie lubi. Najmocniejszym punktem jest "Chłopów" jest genialny język, fabuła też nie jest tragiczna, w rezultacie wychodzi zupełnie znośna książka, której połknięcie zajęło mi cztery dni.

Trafiłem tez na kilka lektur, które mnie szczególnie zmordowały.
Dalej: "Granica". Czuję w tej książce pewien potencjał, ale strawić jej nie mogę, podczas czytania udało mi się dwa razy zasnąć. "Przepsychologizowana książka psychologiczna", że się tak wyrażę. "Przedwiośnie" - z kolei nawet się sporo dzieje, ale czyta się fatalnie. Tu też udało mi się zasnąć. Jak jesteśmy przy "Przedwiośniu": "Syzyfowe Prace", ""Ludzie Bezdomni", "Siłaczka" - czyli Żeromski. Najgorsi byli chyba "Ludzie Bezdomni", nie mogłem tego przetrawić. Ksiązkę przeczytałem i zmarnowanego czasu żałuję, nie odnajduję w niej niczego co by mnie mogło zainteresować, niestety. "Syzyfowe Prace", chociaż czytało mi się je strasznie opornie, wspominam lepiej.
"Nad Niemnem" - dobra fabuła zmasakrowana dobrymi opisami. Rezultat - nieczytelny bełkot. Niestety.

Najgorzej wspominam fakt, że polonistka zawsze wymagała znajomości lektury do najdrobniejszych szczegółów, co owocowało tym, że nawet jak daną książkę przeczytałem, to i tak łapałem dwóje i jedynki ze znajomości. Jak wszyscy w klasie. To niespecjalnie zachęcało do czytania, jakbym sam z siebie czytania nie lubił, to pewnie nie czytałbym w ogóle. "Zbrodnię i Karę" zbojkotowałem. Nie poszedłem na żadną lekcję, na których ją omawiano i nie żałuję. Złych ocen nie złapałem, a i odbioru ksiązki mi polonistka nie zmąciła jedyną słuszną interpretacją. .
Carloesa - 2008-11-24, 14:23
:
Jak dotąd( 1 klasa liceum) moją ulubiona lekturą był "Mały Książe" Exuperego, ale podobało mi się też np Antygona czy "Stary Człowiek i morze". Teraz jestem akurat w trakcie omawiania "Quo Vadis" , książka dośc wciagająca, zdecydowanie bardziej niż "Krzyżacy", ale i tak nie na tyle by mnie przekonać, że Sienkiewicz dobry pisarzem był.
Jachu - 2008-11-24, 14:47
:
Carloesa napisał/a:
"Quo Vadis" , książka dośc wciagająca, zdecydowanie bardziej niż "Krzyżacy", ale i tak nie na tyle by mnie przekonać, że Sienkiewicz dobry pisarzem był.
Czyli mam rozumieć, że Literacka Nagroda Nobla (którą otrzymał Sienkiewicz za całokształt twórczości) powszechnie uważana za najbardziej prestiżową międzynarodową nagrodą literacką na świecie nie jest dla ciebie żadnym wyznacznikiem? Rozumiem też, że członkowie Akademii i Komitetu Noblowskiego nie są dla ciebie żadnymi autorytetami?
Czy to nie wystarczy, aby uznać Henryka Sienkiewicza za choćby dobrego pisarza?
drago - 2008-11-24, 19:03
:
Owszem jest dobrym pisarzem, tylko wiele osób odstrasza liczba stron i czas powstania(myślą że nie zrozumieją co drugiego słowa). Ja jakoś z własnej woli zaczęłem czytać "ogniem i mieczem", tyle że niestety obecnie leży, bo miałem ważniejsze książki na glowie:/ (potrzebne mi do pewnych spraw), ale już za kilka dni zabieram się ponownie za te czytadło;p
Tifa Lockhart - 2008-11-25, 06:23
:
Z lektur szkolnych , które do teraz czytałam to moją ulubioną jest książka ,, Kamienie na szaniec''. Bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją kilka razy , choć lektury czytam tylko raz. Naprawdę szkoda ,że bohaterowie zginęli . Ale cóż była wojna. Najgorszą lekturą są ,,Syzyfowe prace''. O ludzie co to w ogóle jest . Fabuła nikła a coś takiego jak akcja to książka tego nie posiada . Ale oczywiście jest to ulubiona lektura nauczycieli . .;D
Carloesa - 2008-11-25, 16:20
:
Nie, moim zdaniem nagroda Nobla nie przesądza o tym czy ktoś jest dobrym pisarzem, np wielu dobrych pisarzy takiej nagrody nie dostało. A Sienkiewicz pisa.ł książki w inny okresie i w innm celu(" ku pokrzepieniu serc"), więc trudno się dziwić, że dzis nie są lubianie i rozumiane. A mnie nie pododa sie ogólnie styl jego styl pisania.
Jachu - 2008-11-25, 17:05
:
Carloesa napisał/a:
Nie, moim zdaniem nagroda Nobla nie przesądza o tym czy ktoś jest dobrym pisarzem
1. A co przesądza?
2. Powtórzę pytanie z poprzedniego posta: Rozumiem też, że członkowie Akademii i Komitetu Noblowskiego nie są dla ciebie żadnymi autorytetami?

Carloesa napisał/a:
np wielu dobrych pisarzy takiej nagrody nie dostało.
1. I pewnie wielu dobrych nie dostanie. Tak samo jak wielu wybitnych chemików czy fizyków nie dostało, bo nie zdążono im wręczyć i umarli, czy też wynalazek innego naukowca był ważniejszy itp. Niemniej, fakt otrzymania Nagrody Nobla świadczy o tym, że dokonania autora są naprawdę warte przynajmniej tego, żeby się o nim dobrze wypowiadać.
2. Co rozumiesz przez "dobrego pisarza"?

Carloesa napisał/a:
A Sienkiewicz pisa.ł książki w inny okresie i w innm celu(" ku pokrzepieniu serc"), więc trudno się dziwić, że dzis nie są lubianie i rozumiane.
A co to ma ten argument do twojej tezy, że Sienkiewicz słabym pisarzem był?

Carloesa napisał/a:
A mnie nie pododa sie ogólnie styl jego styl pisania.
Ale to, że nie podoba ci się jego styl pisania, nie oznacza, że to słaby pisarz. Ewentualnie możesz wysunąć wniosek, że jego książki do ciebie nie trafiają i według ciebie to nudziarz niewarty czytania. Takie zdanie jestem w stanie zaakceptować. Ale na pewno nie tezę, że to słaby pisarz. Jego życiowe dokonania zdecydowanie temu przeczą.

P.S. I żeby nie było - nie jestem jakimś fanem Sienkiewicza.
Carloesa - 2008-11-26, 16:06
:
Za dobrego pisarza uważam takiego który potrafi trafić do czytelnika.
Nie wiem kto do owego komitetu nalezy nie moge więc powiedzić by byli dla mnie auterytetami.
A ja nie jestem Sienkiewicz przeciwniczką, do mnie po prostu nie trafia, uważam tez, że jest go w szkołach za dużo- "Quo Vadis" było moją 4 lektórą tego autora a mam już zapowiedziana następną.
Regissa - 2008-11-26, 16:29
:
Lektur nigdy za dużo, zwłaszcza że to chroni przed popełnianiem błędów ortograficznych :-PP

Jeszcze raz powtórzę: lektury nie są od podobania się. Lektury są od poznawania specyfiki epoki. I tyle.

Dla przyjemności to się czyta książki z własnego kanonu :mrgreen: Najwygodniej jest, kiedy lektury choć trochę pokrywają się z naszymi upodobaniami. Jeśli nie - to trudno. Szkoła kiedyś się skończy :mrgreen:
Toudisław - 2008-11-26, 16:32
:
Regissa napisał/a:
Jeszcze raz powtórzę: lektury nie są od podobania się. Lektury są od poznawania specyfiki epoki. I tyle.

No i taka postawa odstrasza od lektury ... a przecież specyfikę epoki tez można poznać na wile sposobów. Zmuszanie kogoś do czytania " Cierpienia Młodego Weltera" to zbrodnia bo niby specyfikę epoki mamy ale książka jest niezwykle ciężka i można mieć do niej wręcz wstręt
Tyraela - 2008-11-26, 19:55
:
Toudisław napisał/a:
Zmuszanie kogoś do czytania " Cierpienia Młodego Weltera" to zbrodnia bo niby specyfikę epoki mamy ale książka jest niezwykle ciężka i można mieć do niej wręcz wstręt

Książka ma 100 stron i jeśli zwrócisz uwagę nie na sam wątek miłosny ale na parę innych rzeczy (chociażby sam stosunek do Wertera) to już masz odklepany cały romantyzm, jedna lektura i godziny nauki z głowy, czy to nie jest najlepszy sposób na poznawanie epoki?
Martinus Jachus napisał/a:
Rozumiem też, że członkowie Akademii i Komitetu Noblowskiego nie są dla ciebie żadnymi autorytetami?

Dla mnie np. nie są. Nawet nie znam ich nazwisk, nie mówiąc o jakiejś większej znajomości person - jak mogą być autorytetami? Z powodu stanowiska, na którym grzeją dupę? No litości.
tr - 2008-11-26, 21:08
:
To ja napiszę o lekturze wcale nie najlepszej, czy najgorszej, ale która ma na mnie pewien nietypowy wpływ. Chodzi o Sklepy cynamonowe Schultza. Dzięki tej lekturze wiem, że jeśli kiedykolwiek będę miał kłopoty z zasypianiem, to nie będę musiał brać żadnych proszków czy tabletek - wystarczy lampka nad łóżkiem i lektura 5 dowolnych stroniczek tych opowiadań... efekt murowany 8)
Toudisław - 2008-11-26, 21:13
:
Tyraela napisał/a:
chociażby sam stosunek do Wertera) to już masz odklepany cały romantyzm, jedna lektura i godziny nauki z głowy, czy to nie jest najlepszy sposób na poznawanie epoki?

Ja nie zaprzeczam sile tej książki. Wręcz przeciwnie dla mnie ta książka dział zbyt mocno. Nie wiem czy lektura powinna być książka przez którą kilkaset osób popełniło samobójstwo. To troszkę jak zabawi starym pistoletem żeby poznać epokę. Fajne do czasu jak się postrzelisz. No a co do 100 stron to wiesz że 100 stron mi nie straszne :P
Tyraela napisał/a:
Dla mnie np. nie są. Nawet nie znam ich nazwisk, nie mówiąc o jakiejś większej znajomości person - jak mogą być autorytetami? Z powodu stanowiska, na którym grzeją dupę? No litości.


Literacka nagroda nobla z Literatura ma coraz mniej wspólnego. To nagroda polityczna ostatnimi czasu
Romulus - 2008-11-27, 09:18
:
Masz rację co do Nobla - w zasadzie: nuda. Taki Dario Fo - co to k.... za shit! Coetzee - zastrzelcie mnie, bo umieranie w bólu jest lepsze niż czytanie jego książek.

Ostatniego "zwycięzcy" jeszcze nie posmakowałem, ale lada chwila trafi do taniej książki lub będzie się kurzył w bibliotekach miejskich. Będzie okazja.

Listry lektur nie przeglądałem ostatnio, ale chyba uczniom za wielu współczesnych noblistów nie wciskają? To by skutecznie odstręczyło od lektur.
Romulus - 2008-12-03, 09:12
:
Biada ! Biada ! Biada !
Zgroza ! Zgroza ! Zgroza !
Licealiści - stańcie do walki jak to drzewiej bywało za Romka Giertycha ! Stańcie bo bez waszego palenia kukły nie da się uratować dla WAS cennych skarbów literatury!
Oto bowiem nowa lista lektur i zasad ich wyboru:
http://www.dziennik.pl/wy...bowiazkowy.html

Gdzie jesteś światła młodzieży?! Gdzie jesteś Gazeto Wyborcza, czemu nie grzmisz, czemu dziatek z bladym licem młodości na barykady nie wysyłasz?!

No dobra, trochę przegiąłem :mrgreen: Ale co do zasady wszystko się zgadza. PO robi o wiele więcej niż robił Duży Roman. Nowe zasady to przyznanie się do winy: młodzież i tak nie czyta, to po co ją męczyć? Polecam przede wszystkim teksty z lewej strony tekstu głównego.
Beata - 2008-12-03, 09:49
:
A ja jestem przerażona. Po prostu. Żeby "Antygona" była nieobowiązkowa? I Conrad? I Dostojewski? I Borowski? I Orwell? I Gałczyński? I Miłosz?... Łomatko! :shock:
Jeśli już MEN w tym kierunku idzie, to po co zawraca sobie głowę jakimiś tam gwiazdkami? A niech tylko streszczenia czytają... a potem wiedza na temat klasyki będzie taka, jak to streszczenie "W pustyni i w puszczy": Arabowie porywają Stasia i Nel, przyszłą ukochaną Stasia. Rozpierdziucha. Arabowie giną. Na końcu słoń. Albo streszczenie "Krzyżaków": Krzyżacy porywają Danuśkę, ukochaną Zbyszka z Bogdańca. Na końcu rozpierdziucha pod Grunwaldem. Krzyżacy giną.
Przytoczone streszczenia są jak najbardziej autentyczne. Akurat w tym przypadku niczego nie wymyślam. Nie muszę.
Romulus - 2008-12-03, 10:56
:
Najtrafniej podsumował sprawę Jacek Dehnel i z nim się zgadzam. Co złego było w czytaniu tylu lektur? Odświeżanie listy lektur jest ze wszech miar wskazane. Ale taki misz masz... Gdyby w miejsce niektórych dodali jakieś utwory z literatury współczesnej to można byłoby dyskutować czy dobrze, czy źle się stało. Ale ostatecznie szkody nie byłoby za wielkiej. A takie kastrowanie i faworyzowanie lektur... Rzeczywiście - te nieobowiązkowe można ze streszczeń czytać.

Z drugiej strony - nie wiem, co się zmieniło w kształceniu w dzisiejszej szkole, że młodzież nie ma czasu z przepracowania czytać... Może po prostu za mało się od młodzieży wymaga... Tylko w imię czego...?

Upadku nie wieszczę, ale degradację intelektualną - owszem.
toto - 2008-12-03, 20:18
:
Beata napisał/a:
Żeby "Antygona" była nieobowiązkowa? I Orwell?
Orwell już od kilku lat jest nieobowiązkowy.
romulus napisał/a:
Z drugiej strony - nie wiem, co się zmieniło w kształceniu w dzisiejszej szkole, że młodzież nie ma czasu z przepracowania czytać... Może po prostu za mało się od młodzieży wymaga... Tylko w imię czego...?
Młodzi spamują na potęgę i nie starcza im czasu na nic innego. ;)
romulus napisał/a:
Upadku nie wieszczę, ale degradację intelektualną - owszem.
Na przykład powszechne włanczanie i wyłanczanie przeróżnych ustrojstw. Studenci politechnik tak mają w szczególności. Nic nie potrafią włączyć, wszystko muszą włanczać i o dziwo działa.

edit:
Spojrzałem na tę listę. Ło matko, toż to parodia:
Diady część III, Pan Tadeusz, Lalka, Wesele, Ferdydurke. Plus kilka opowiadań Schulza, trochę poezji Kochanowskiego, Bogurodzica i Lament Świętokrzyski. Pozycje, których nie można pominąć. Toż to w mniej jak miesiąc można spokojnie pochłonąć, na totalnym luzie, bez przemęczania się.
Toudisław - 2008-12-03, 23:14
:
Beata napisał/a:
A ja jestem przerażona. Po prostu. Żeby "Antygona" była nieobowiązkowa? I Conrad? I Dostojewski? I Borowski? I Orwell? I Gałczyński? I Miłosz?... Łomatko! :shock:


Beta i tak ci zależy żeby była OBOWIĄZKOWA ? A po co ? Jak ktoś chce to przeczyta jak nie chce to nie przeczyta. Najgorsze co można zrobić dobrej książce to wpsiac ją na kanon lektur. Książka czytana z przymusu nie daje przyjemności.
Beata napisał/a:
Jeśli już MEN w tym kierunku idzie, to po co zawraca sobie głowę jakimiś tam gwiazdkami? A niech tylko streszczenia czytają... a potem wiedza na temat klasyki będzie taka, jak to streszczenie

Zawsze społeczeństwo bedzie pełne idiotów. tak już jest było i będzie. To że książka znajdzie się na jakiejś liście nie znaczy że uczeń ją przeczyta czy zroumie
Romulus - 2008-12-03, 23:17
:
Toudi, jeśli pozostawisz swobodę w szkole - nikt nie będzie czytał, albo będzie czytać garstka. Z punktu widzenia wolnego wyboru - raj. Najlepiej więc pozostawić wszystkim swobodę chodzenia do szkoły, swobodę w czytaniu lektur - za parę lat, może za pokolenie, będziesz miał pokolenie żyjące po wieki na garnuszku rodziców, bo z internetu i gier - przy całej przyjemności płynącej z tego - jednak nie wyniosą nic co by nauczyło samodzielnego funkcjonowania w życiu.
Toudisław - 2008-12-03, 23:34
:
Romulus napisał/a:
przy całej przyjemności płynącej z tego - jednak nie wyniosą nic co by nauczyło samodzielnego funkcjonowania w życiu.

A co mają do tego lektury :P przez tysiące lat nie było obowiązkowej lity lektur a cywilizacja nie runeła ( a nawet jak runęła to powstałą inna ). Jasne że w szkole o czymś mówić trzeba. Ale zmuszanie kogoś do przeczytana ksiązki której on nieche przeczytać nie ma sensu. Bo ok przeczyta ale nie zrobi tego z przyjemnością i na książkę będzie patrzył wrogo.
I dajmy ucznią wypowiadać się o lektórach bo etraz panuje opinia że kalsyka nie może się nie podobać. Obowiązuje jedynie słyszana interpretacja. Dlatego ja lektor praktycznie nie czytałem. co nie przeszkadzało mi Wesele przeczytać 4 razy pod żad (jednego dnia ) ale po LO
MrSpellu - 2008-12-03, 23:55
:
Układanie programów, kanonów lektur jest pozbawione sensu, jeżeli nie zacznie się poprawiać mentalności społeczeństwa. Niestety, macdonaldyzujemy się z roku na rok. Nie bez wpływu jest tutaj fakt, że wiedzie nam się coraz lepiej. Jak wiedzie nam się lepiej to wiadomo, że coraz mniej od siebie wymagamy, a jak mniej od siebie wymagamy to nie dziwmy się, że głupiejemy. Nie jest złem, że wiedzie nam się lepiej. Złem jest to, że bezkrytycznie przyjmujemy założenie, że skoro nam jest lepiej, to możemy sobie odpuścić. Złem jest też założenie, że skoro idę na informatykę lub odlewnictwo to po kiego grzyba potrzebna jest mi znajomość Gombrowicza lub Witkacego. To się nazywa lenistwo. Z drugiej strony trącę teraz lekką hipokryzją, bo skoro jestem humanistą to po kiego grzyba jest mi potrzebna znajomość twierdzenia Pitagorasa lub znajomość praw Newtona? Nie do końca. Gombrowicz i Witkacy wzbogacą moje słownictwo, a znajomość twierdzeń i różnych praw pokazuje tylko, że nie jestem ignorantem, nawet jeżeli w życiu nie będę potrzebował by zastosować te prawa w praktyce zawodowej. Co trzeba zrobić? Wpajać dzieciom od maleńkości by lubili książki. Że nie gryzą, nie parszywieje się od nich, że są wspaniałą alternatywą dla komputera, internetu czy też telewizji. Nie można jednocześnie dzieciakom wmawiać, że internet, telewizja i gry to zło. Bo to bujda wpajana nam przez roczniki 1945 i okolice. Te wyżej wymienione media są równorzędne. Dobrą książkę cenię tak samo jak dobrą grę czy dobry film. Dlatego uważam, że szkolnictwo powinno wprowadzić coś takiego jak edukację medialną. W szkole lektury powinny być omawiane jednocześnie z filmem, sztuką w ogóle. Lekcje historii powinny być wspierane dokumentami z Discovery a lekcje Biologii z National Geografic lub czymkolwiek, gdzie głos podkłada Krystyna Czubówna. Matematyka? Programy komputerowe o geometrii przestrzennej. Fizyka? Doświadczenia nie ze starymi ciężarkami i fizykiem alkoholikiem, tylko prezentacje multimedialne - programy lub nawet prezentacje wyciętych fragmentów filmu z komentarzem nauczyciela - "tutaj według tego a tego prawa Jackie Chan powinien złamać sobie obojczyk". Słowem, współczesna edukacja powinna nadążać za duchem czasu ale bez obniżania jakości w nauczaniu. Ale jak mówiłem, tu trzeba zmienić mentalność. Społeczeństwo, rodzice powinni wpajać dzieciom zainteresowanie książkami bez negacji innych form rozrywki/rozwoju. Z drugiej strony nauczyciele i panowie z komisji oświaty powinni uatrakcyjnić ofertę. Przemycić edukacyjne walory przez coś ciekawego i coś co będzie miało praktyczne zastosowanie w życiu. Potem będzie można układać kanony lektur. Z doświadczenia wiem, że między średniowieczem, a XX leciem międzywojennym jest naprawdę mało niezwykle ciekawych i uniwersalnych tekstów, które mogłyby się spodobać każdemu. Osobiście niewiele takich znalazłem. Sztuką jest tak poprowadzić zajęcia z nudnego tekstu, by go sprzedać jako tekst ciekawy. Lub sprawić, że przynajmniej go przeczytamy.
Elektra - 2008-12-04, 07:48
:
Toudisław napisał/a:
Ale zmuszanie kogoś do przeczytana ksiązki której on nieche przeczytać nie ma sensu. Bo ok przeczyta ale nie zrobi tego z przyjemnością i na książkę będzie patrzył wrogo.

Ale tak jest z całą szkołą. Dzieciaki są zmuszane do nauki, mało kto uczy się sam dla siebie.
Regissa o tym dobrze pisała. Czytanie lektur nie musi być przyjemnością, ma po prostu zapoznać młodzież z epoką.

Dochodzę do wniosku, wybór lektur, szczególnie dla gimnazjum i liceum, nie ma większego wpływu na to, czy ludzie będą czytać, czy nie. W końcu zaczyna się czytać w podstawówce (albo i wcześniej), jeśli wtedy się to polubi, to nawet lektury nie przeszkodzą. ;)

Spellsinger napisał/a:
Dlatego uważam, że szkolnictwo powinno wprowadzić coś takiego jak edukację medialną.

Były kiedyś takie kreskówki francuskie 'Było sobie życie', 'Był sobie człowiek', dla dzieci, ale bardzo pouczające, więcej z nich pamiętam, niż z nauki z podstawówki. ;)
Romulus - 2008-12-04, 08:01
:
Elektra napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
Dlatego uważam, że szkolnictwo powinno wprowadzić coś takiego jak edukację medialną.

Były kiedyś takie kreskówki francuskie 'Było sobie życie', 'Był sobie człowiek', dla dzieci, ale bardzo pouczające, więcej z nich pamiętam, niż z nauki z podstawówki. ;)


Dokładnie. Takie filmiki są ponadpokoleniowe. Moje siostrzenice uwielbiają czerwone krwinki z Było Sobie Życie a mają dopiero po 3 i 4 lata. Podobnie siostrzenica mojej żony: o szpiku kostnym potrafi wykłady dawać a ma ledwie 7 lat.

Z jednym się ze Spellsingerem nie zgadzam. Mentalność społeczeństwa jest efektem dziczenia już z powodu braku właściwej literatury, tzn. jej nie czytania, począwszy od szkoły. Kiedy ja chodziłem do podstawówki i liceum już wówczas nie wszystkim się chciało książki czytać. Nic tego nie zmieni. I może tak ma być: będzie ciemna tłuszcza posługująca się monosylabami (na czasie: lol-em na przykład: Joł men: lol :)) i będzie kasta panów, która będzie musiała tą tłuszczę trzymać za pysk. Jednym słowem: elita i poddani.

Nie zgadzam się jednak, aby szkoła się do tego dostosowywała i przestawała wymagać: bo takie uśrednianie na pewno zabije szkolnictwo publiczne na rzecz prywatnego. Ale może i tak ma być. Jednak w kestremamlnym przypadku takie uśrednianie w dół zabije też przyszłą elitę i będzie jedna zgraja tumanów.
MrSpellu - 2008-12-04, 11:14
:
Romulus napisał/a:

Z jednym się ze Spellsingerem nie zgadzam. Mentalność społeczeństwa jest efektem dziczenia już z powodu braku właściwej literatury, tzn. jej nie czytania, począwszy od szkoły. Kiedy ja chodziłem do podstawówki i liceum już wówczas nie wszystkim się chciało książki czytać.
Zgoda. Tylko mi chodzi o to, że zawsze była "grupa" czytająca lektury i zazwyczaj większa grupa, która ich nie czytała. Sęk w tym, że obecnie panuje tendencja spadkowa, grupa czytająca drastycznie kurczy się w stosunku do grupy, która nie czyta. Kiedyś czytano więcej bo i więcej od ludzi wymagano. Teraz tak nie jest. Jak wytłumaczysz fakt, że ta grupa się kurczy? Przecież w wiek prokreacyjny nie wchodzi jeszcze grupa "większego spadku". A może wchodzi? Kurde, ale już stary jestem :mrgreen: Dalej uważam, że w mentalność społeczeństwa powinno się ingerować. Jak? Mądrymi, trwałymi i skutecznymi reklamami społecznymi. Bo szkoła to nie wszystko, ludzi powinien kształtować przede wszystkim dom. Szkoła ma tylko kierunkować zainteresowania, a nie jak obecnie - je tłumić.
Beata - 2008-12-04, 13:41
:
Toudisław napisał/a:
Beata napisał/a:
A ja jestem przerażona. Po prostu. Żeby "Antygona" była nieobowiązkowa? I Conrad? I Dostojewski? I Borowski? I Orwell? I Gałczyński? I Miłosz?... Łomatko! :shock:

Beta i tak ci zależy żeby była OBOWIĄZKOWA ? A po co ? Jak ktoś chce to przeczyta jak nie chce to nie przeczyta. Najgorsze co można zrobić dobrej książce to wpsiac ją na kanon lektur. Książka czytana z przymusu nie daje przyjemności.

Ale tu nie chodzi o chcenie i o przyjemności. To szkoła jest - lektury służą zilustrowaniu pewnej epoki/pewnego nurtu filozoficznego (Regissa ma tu rację, że ho ho). Tylko kłopot w tym, że nauczyciele nie umieją/nie chce im się/nie mają siły, aby opór materii w postaci niechętnych do nauki uczniów pokonać (nawet mało się dziwię). A ilu spotkaliście nauczycieli - pasjonatów, nauczycieli - hobbystów, takich jak ci, o których pisze Spellsinger?

I BTW, dlaczego tak uparcie u nas w kraju lansuje się program szkolny, w myśl którego każdy przedmiot jest nauczany osobno? Odtąd, dotąd. I ani kroku dalej poza wyznaczone ramki. Przecież czasami aż się prosi, żeby pewne tematy łączyć - taką historię z językiem polskim, gdy np. o pozytywizmie jest mowa (pokazać, jak sytuacja historyczna wpływała na prądy literackie). Podoba mi się przykład przywołany przez Spellsingera (ten o Jackie Chanie) - byłoby to połączenie języka polskiego i fizyki, a może i biologii. Złości mnie to, że nie przedstawia się opisu jakiegoś zjawiska kompleksowo, zwracając uwagę na różne aspekty, a jedynie dzieli się i rozdrabnia wiedzę, bez pokazania, jak uczeń ma połączyć ze sobą różne elementy. Mało tego, taki uczeń nawet nie wie, że może te elementy łączyć... :(

Dlaczego mi się ta dygresja ulęgła? Albowiem kiedyś miałam okazję przejrzeć wskazówki metodyczne do nauczania matematyki w szkole podstawowej. Poczytałam trochę i skamieniałam. Nie wiem, jaki geniusz był ich autorem, ale udało mu się jedno - tak skonstruował program nauczania, że nawet pełnemu najlepszych chęci uczniowi obrzydził życie matematyczne. Po prostu koszmar! Dla naprzykładu: temat lekcji - kartezjański układ współrzędnych. Obok adnotacja: nieobowiązkowy. Następna lekcja, tym razem obowiązkowa: równanie prostej. I ja się pytam: jak taki uczeń ma zrozumieć temat o prostej i jak ma posiąść wiedzę na okoliczność, jak tę prostą narysować, skoro on nie wie, jak wygląda układ współrzędnych?
toto - 2008-12-04, 14:23
:
Spellsinger napisał/a:
Z drugiej strony trącę teraz lekką hipokryzją, bo skoro jestem humanistą to po kiego grzyba jest mi potrzebna znajomość twierdzenia Pitagorasa lub znajomość praw Newtona? Nie do końca. Gombrowicz i Witkacy wzbogacą moje słownictwo, a znajomość twierdzeń i różnych praw pokazuje tylko, że nie jestem ignorantem, nawet jeżeli w życiu nie będę potrzebował by zastosować te prawa w praktyce zawodowej.
Przyda ci się w życiu. //pisowcy Chociażby, żeby zrozumieć jak niektóre urządzenia działają. Albo, żeby nie kantowali cię w różnych sytuacjach.

Spellsinger napisał/a:
Fizyka? Doświadczenia nie ze starymi ciężarkami i fizykiem alkoholikiem, tylko prezentacje multimedialne - programy lub nawet prezentacje wyciętych fragmentów filmu z komentarzem nauczyciela - "tutaj według tego a tego prawa Jackie Chan powinien złamać sobie obojczyk". Słowem, współczesna edukacja powinna nadążać za duchem czasu ale bez obniżania jakości w nauczaniu. Ale jak mówiłem, tu trzeba zmienić mentalność.
Ty tak naprawdę myślisz, że oglądanie Jackie Chana bardziej zachęci do fizyki, niż samodzielne zabawy, nawet prymitywne doświadczenia z ciężarkami?
Żeby zachęcić do nauki, to trzeba dać dzieciakom właśnie prawo do zabawy. Na fizyce, czy chemii zwiększyć liczbę ćwiczeń praktycznych, które w jakiś sposób są powiązane z codziennym życiem. To jest dużo lepszy sposób na zachęcenie do nauki, niż puszczanie filmików i mówienie "Ten koleś powinien tu złamać rękę, ale nie złamał. To wbrew fizyce." Myślisz, że coś takiego jest zachęcające? To ja już wolę wyjąć koło z roweru, usiąść na obrotowym krześle, podnieść koło do góry, zakręcić nim i zobaczyć co się stanie. Fajniejsza zabawa.
MrSpellu - 2008-12-04, 14:38
:
toto napisał/a:
Przyda ci się w życiu
Nie twierdzę, że nie. Jednak z własnej praktyki wiem, że znajomośc języka polskiego bardziej mi się przydaje niż znajomość matematyki. Policzyć kasę w portfelu umiem. Po co mam ją jeszcze różniczkować? Działanie różnych przedmiotów? Wibrator jest na baterie, pilot od telewizora też. By wiedzieć jak dokładnie działa samochód musiałbym iść na budowę maszyn. Uważam, że wystarcza mi wiedza, że samochód jest na paliwo, a paliwo kosztuje - ekonomia. Jak się samochód spierdoli to dzwonię do brata lub ojca, bo obydwoje są inżynierami "silnikoznawstwa". Oni dzwonią do mnie gdy potrzebują zrobić korektę artykułów naukowych. Tyle.

toto napisał/a:
Ty tak naprawdę myślisz, że oglądanie Jackie Chana bardziej zachęci do fizyki, niż samodzielne zabawy, nawet prymitywne doświadczenia z ciężarkami?

Nie. Powiedziałem, że zabawa ciężarkami/klockami nie wystarcza. Są ludzie, którzy lubią się bawić różnymi urządzeniami i przez to nabywają praktycznej i teoretycznej wiedzy. Polecam im w takim wypadku muzeum inżynierii miejskiej w Krakowie, gdzie można się bawić eksponatami. Ja akurat wolę oglądać programy naukowe lub przykłady z komentarzem. Mnie Jackie Chan potraktowany komentarzem naukowym nigdy nie znudzi :mrgreen: Kwestia podejścia, kto co woli.

toto napisał/a:
To ja już wolę wyjąć koło z roweru

Otóż to. TY wolisz. A co ma zrobić koleś w ławce obok, który woli Jackie Chana?
Nigdy nie lubiłem dłubać w różnych urządzeniach. Wystarczy mi, że potrafię naprawić cieknący kran lub zrobić betonową wylewkę pod płot. Cóż, jestem Humanistą i mam swój, konkretny pogląd na to jak powinna wyglądać edukacja w tym kraju. Powinna być bardziej różnorodna, bardziej zachęcająca, potrafiąca zainteresować większość uczniów. Jak jest, każdy widzi.
Romulus - 2008-12-10, 21:00
:
Każdy kto chce się pobawić w budowę kanonu lektur szkolnych to jest zabawa, w której można wygrać płyty, Ipody Nano a nawet plazmiaka:
http://www.dziennik.pl/wy...owiazkowe_.html

A co... Rząd może to i my możemy :mrgreen:
Wezyr - 2008-12-21, 15:15
:
Chyba jeszcze tego tu nie było:
http://ksiazki.wp.pl/feli...0,felieton.html - komentarz pana Jacka Dukaja do ostatnich walk o nowy "kanon" lektur szkolnych. W zasadzie zgadzam się z przedstawionymi tam tezami. Niestety uniwersalnego rozwiązania problemu dalej nie widać.
ADHD - 2008-12-23, 18:42
:
Proponuję zakazać wszystkich lektur. Albo w ogóle książek. Wówczas uczniowie hurtem zaczęliby czytać - sprawdzony sposób ;)
iselor - 2009-01-05, 23:52
:
http://www.allegro.pl/ite...ze_wydanie.html szok, zobaczcie za ile sprzedal
Kennedy - 2009-01-06, 13:59
:
:shock:
O kurde. Ostra licytacja...
beldin - 2009-02-02, 23:46
:
A właśnie chciałem napisać, że moim numerem 1 w kategorii nielubiane lektury jest właśnie "Pan Tadeusz". Dzięki nauczycielce polskiego w liceum.
Tanit - 2009-02-03, 12:51
:
Nie lubiana lektura to jedno, ale taki Biały Kruk... no no, prawdziwa perła, a zaczynali od 100 zł :shock:
Też nie lubię PT przez polonistkę, ale to nie zmienia faktu, że jest to cudeńko wydawnicze.
Samash - 2009-03-29, 20:53
:
Ja nienawidze czytać książek z przymusu. Od Małego Księcia nie mogłam się oderwać. Jest fantastyczny. Najgorsza lektura-Krzyżacy. Nic z niej nie zrozumiałam ;/
Ł - 2009-03-29, 22:40
:
Samash napisał/a:
Najgorsza lektura-Krzyżacy. Nic z niej nie zrozumiałam ;/

Tam dużo do rozumienia było, strasznie, strasznie.
Dabliu - 2009-03-29, 23:25
:
Samash napisał/a:
Najgorsza lektura-Krzyżacy. Nic z niej nie zrozumiałam ;/


Alejakto??? Pamiętam, że przeczytałem ją z ogromną przyjemnością jako dziesięciolatek. Cóż tam niezrozumiałego? :shock:
Black - 2009-03-29, 23:52
:
Samash napisał/a:
Najgorsza lektura-Krzyżacy. Nic z niej nie zrozumiałam ;/


Te przeklęte literki były tak blisko siebie, prawda? Też tak czasem mam.
Samash - 2009-03-30, 17:25
:
Nie chodzi o to, że małe literki czy skomplikowana fabuła. Chodzi mi o język jakim jest pisane to dzieło. Jest cięzki do zrozumienia i żeby zrozumieć dany rozdział musiałąm go jeszcze raz powoli przeczytać;/
toto - 2009-03-30, 17:53
:
Łał. Krzyżacy trudni do zrozumienia? //mur
Samash - 2009-04-04, 10:15
:
Może niektórzy lubią takie lektury ja ich nie znosze. I możecie myśleć, że jestem głupia bo cięzko było mi zorzumiec krzyżaków :-/
Shadowmage - 2009-04-04, 11:01
:
"Krzyżacy"? Ze cztery razy czytałem :) I to jeszcze zanim miałem ich omawianych w szkole - wtedy jakby stracili urok :P
toto - 2009-04-04, 12:09
:
Samash napisał/a:
Może niektórzy lubią takie lektury ja ich nie znosze.
Ja też nie lubię Sienkiewicza. Ale nie powiedziałbym, że Krzyżacy, Trylogia czy Quo vadis, to książki trudne do zrozumienia. ;)
Pani A. - 2009-04-04, 22:06
:
Czy znacie wartą polecenia książkę o "Potopie" Sienkiewicza lub o postaciach kobiecych w jego twórczości?:)
MrSpellu - 2009-04-04, 23:34
:
Pani A. napisał/a:
Czy znacie wartą polecenia książkę o "Potopie" Sienkiewicza lub o postaciach kobiecych w jego twórczości?:)

Parę tytułów by się znalazło:

Marceli Kosman, Na tropach bohaterów "Trylogii"
Lech Ludorowski, Artyzm Trylogii Henryka Sienkiewicza
Tadeusz Bujnicki, Alicja Helman, "Potop" Henryka Sienkiewicza: powieść i film
Władysław Zawistowski, Kto jest kim w Trylogii Henryka Sienkiewicza?
Samuel Sandler, Wokół "Trylogii"
Stanisław Bortnowski, "Potop" w szkole: odbiór powieści Henryka Sienkiewicza: wnioski dydaktyczne
Anna Grochulska, Recepcja "Potopu" Henryka Sienkiewicza w kontekście systemu wartości współczesnej młodzieży szkolnej

Polecam poszperać w katalogach bibliotecznych jakiejś uczelni wyższej ;)
zgaga - 2009-04-05, 07:49
:
Ej, miłośnicy fantastyki, a kto lubi "Ballady i romanse" i "Dziady" cz. II Mickiewicza? Jakby nie patrzeć tam się roi od wątków nie z tego świata.
toto - 2009-04-05, 11:12
:
zgaga napisał/a:
Ej, miłośnicy fantastyki, a kto lubi (...) "Dziady" cz. II Mickiewicza
Mi się w sumie podobało. Podobnie jak Kordian Słowackiego. Olbrzymią miłością nie darzę, ale pewnie jeszcze do tych książek wrócę.
zgaga napisał/a:
Jakby nie patrzeć tam się roi od wątków nie z tego świata.
Jak to w romantyzmie ;)
Pani A. - 2009-04-05, 18:04
:
"Parę tytułów by się znalazło:

Marceli Kosman, Na tropach bohaterów "Trylogii"
Lech Ludorowski, Artyzm Trylogii Henryka Sienkiewicza
Tadeusz Bujnicki, Alicja Helman, "Potop" Henryka Sienkiewicza: powieść i film
Władysław Zawistowski, Kto jest kim w Trylogii Henryka Sienkiewicza?
Samuel Sandler, Wokół "Trylogii"
Stanisław Bortnowski, "Potop" w szkole: odbiór powieści Henryka Sienkiewicza: wnioski dydaktyczne
Anna Grochulska, Recepcja "Potopu" Henryka Sienkiewicza w kontekście systemu wartości współczesnej młodzieży szkolnej

Polecam poszperać w katalogach bibliotecznych jakiejś uczelni wyższej ;) "

Dziękuję bardzo! ;) Mam nadzieje że znajdę jakąś pozycję, która pomoże mi w napisaniu pracy :-)
You Know My Name - 2009-04-06, 08:47
:
Spellsinger napisał/a:
Polecam poszperać w katalogach bibliotecznych jakiejś uczelni wyższej
W szczegolnosci na Inzynierii Ladowej na Polibudzie bedzie, co??

A co do niezrozumialosci jezyka w Krzyzakach: ciekaw jestem jak sie tu zabrac za jakiekolwiek hardSF, jezeli nie staje pojecia na Krzyzakow. Taki VanderMeer tez bylyby wtedy wyzwaniem nie do podjecia.
Zawsze pozostaja artykuly w Superekspresie (a moze go juz nie ma, nie wiem), potem Fakt, itd., i droga naturalnego rozwoju po jakims czasie mozna osiagnac poziom Krzyzakow. Wazne aby nie trzeba sie bylo cofac do Puca, Bursztyna i Gosci :mrgreen:
Samash - 2009-04-06, 17:19
:
Daruj sobie takie komentarze;/
Shadowmage - 2009-04-06, 17:53
:
Mag_Droon napisał/a:
Wazne aby nie trzeba sie bylo cofac do Puca, Bursztyna i Gosci :mrgreen:
Stanowczo i jednoznacznie protestuję przed takim postponowaniem tej świetnej książki!
Jander - 2009-04-06, 18:16
:
Archaiczność języka powieści Sienkiewicza, a problematyka języka nowoczesnych powieści fantastycznych to jak dla mnie rzeczy trudne do porównania. Hard sf mówi raczej o pojęciach dopiero wprowadzanych i jeszcze nieznanych, niż takich, które w znacznej mierze odeszły już w niepamięć. Ja tam nekrofilem nie jestem, Sienkiewicz był dla mnie nie do strawienia. Jedni lubią wykopki archeologiczne, inni nowinki technologiczne. Gusta. ;)
Ł - 2009-04-10, 19:21
:
Jander napisał/a:
Archaiczność języka powieści Sienkiewicza, a problematyka języka nowoczesnych powieści fantastycznych to jak dla mnie rzeczy trudne do porównania. Hard sf mówi raczej o pojęciach dopiero wprowadzanych i jeszcze nieznanych, niż takich, które w znacznej mierze odeszły już w niepamięć. Ja tam nekrofilem nie jestem, Sienkiewicz był dla mnie nie do strawienia. Jedni lubią wykopki archeologiczne, inni nowinki technologiczne. Gusta. ;)

Sprowadzanie wszystkiego do gustów, to zamulanie dyskusji. Stylizacja języka do środek artystyczny i jak każdego środka artystycznego można go użyć zręcznie albo niezręcznie. To jest dla mnie podstawowy wyznacznik a nie "wykopki albo roboty". Przecież możemy założyć powieść SF która będzie wymagała stylizacji językowej na modłę Sienkiewicza (banalny przykład: wechikuł czasu czy wirtualna rzeczywistość) i co przestanie być powieścią SF? Dla mnie cała twoja wypowiedź to granie na stereotypie że SF to roboty a fantasy i Sienkiewicz to wykopki. Bez sęsu, cytując klasyka.

Pozatym język Sienkiewicza archaiczny? Gdzie, jak? To że jest stylizowany na epokę niuansami a nie archaiczny i ma o wiele więcej wspólnego z współczesnym językiem niż z tym z epoki który w większości w ogóle byłby cięzko zrozumiały dla współczesnego. Przykładowo język tekstów polskich z powiedzmy końca XVIII wieku jest dużo bardziej nieprzyswajalny niż stylizowany na średniowiecznie czy XVII wiek język Sienkiewicza. Może za jakieś 100 lat język Sienkiewicza będzie arachiaczny. Narazie jest to język współczesny stylizowany. Poczuj różnice.

A pozatym to ogólnie tez nie hołubie Sienkiewiczowi.
Fidel-F2 - 2009-04-12, 07:17
:
Jander napisał/a:
Jedni lubią wykopki archeologiczne, inni nowinki technologiczne. Gusta.
Stawianie sprawy w ten sposób to ograniczenie umysłowe. Śmieszy. Podobnie jak śmieszą ludzie, którzy słuchaja tylko metalu czy tylko hip-hopa. Światczy to o płytkości pojmowania materii artystycznej. Jak mozna się zamykać w ten sposób? Przecież Czajkowski jest genialny i Grieg też, i Led Zeppelin i Hendrix i Depeche Mode i Grechuta i Czyżykiewicz i Davis i Metallica i Jobim i Garbarek i masa, masa innych. Jak można sie ograniczać do jednego gatunku.

A poza tym Sienkiewicz jest genialny, językiem posluguje się arcymistrzowsko.
MrSpellu - 2009-04-12, 09:44
:
Fidel-F2 napisał/a:
Światczy to o płytkości pojmowania materii artystycznej

Moim zdaniem to tylko świadczy o wyklarowanych preferencjach muzycznych. Nie zamykam się na różne gatunki muzyczne ale też nie piętnuję ludzi tylko dlatego, że słuchają określonego rodzaju muzyki wielbiąc go ponad inne.
Fidel-F2 napisał/a:
Stawianie sprawy w ten sposób to ograniczenie umysłowe

Wyrokowanie w ten sposób to bezpodstawna arogancja.
Fidel-F2 napisał/a:
A poza tym Sienkiewicz jest genialny, językiem posluguje się arcymistrzowsko.

Bzdura. Sienkiewicz przy takim Prusie to grafoman.
Jander - 2009-04-12, 09:54
:
Ł napisał/a:
Dla mnie cała twoja wypowiedź to granie na stereotypie że SF to roboty a fantasy i Sienkiewicz to wykopki. Bez sęsu, cytując klasyka.

Wykopki widziałem raczej w kontekście czegoś nudnego, już martwego, co można najwyżej próbować odtworzyć. Przeciwstawiłem im nowinki, czyli coś ciekawego, nowego, interesującego, co będzie kiedyś naszym udziałem. Porównania były, mógłbym powiedzieć, erystyczne, a emota na koniec prosiła, żeby nie potraktować jej poważnie. :)
Odnośnie stylizacji to trudno oczywiście się nie zgodzić. Mag napisał, że jak ktoś nie rozumie Sienkiewicza to nie zrozumie s/f, która również często ma stylizowany język. A jak dla mnie to nietrafione, bo Sienkiewicz był niezrozumiały i nie miałem specjalnej chęci siedzenia nad nim i kminienia "to w sumie o chodzi?", natomiast s/f bywa dla mnie niezrozumiałe po pierwsze w mniejszym stopniu a po drugie mam ochotę kminić, żeby być nieco do przodu nie tylko z językiem autora, ale może kiedyś w w naszej, technologicznej rzeczywistości.
Fidel - po pierwsze nie wycinaj mojej wypowiedzi z kontekstu, po drugie zauważaj emotikony. Zwłaszcza, że zdanie wcześniej poniekąd nazwałem czytelników Sienkiewicz nekrofilami - trochę dystansu może, nie widać tu lekkiej prowokacji? ;) Sienkiewicz nie jest święta krową, a w tym temacie raczej tak traktowany był.
Ja nie lubię Sienkiewicza, trochę bardziej niż Tolkiena i MacLeoda. Gdzieś w tej wypowiedzi odmawiam im artystycznego kunsztu? Albo że niby ograniczam się do jednego gatunku? Myślisz schematami.
Fidel-F2 napisał/a:
A poza tym Sienkiewicz jest genialny, językiem posluguje się arcymistrzowsko.

"Jak zachwyca jak nie zachwyca?" ;)
pozdrawiam
Ł - 2009-04-12, 12:30
:
Jander napisał/a:

Wykopki widziałem raczej w kontekście czegoś nudnego, już martwego, co można najwyżej próbować odtworzyć. Przeciwstawiłem im nowinki, czyli coś ciekawego, nowego, interesującego, co będzie kiedyś naszym udziałem.

Znowu grasz na głupawym stereotypie w identyczny sposób. A co zrobił Dukaj w "Innych Piesniach"? Wyciągnoł na wieszch zakurzoną fizyke Arystotelesa która z naszego punktu widzenia jest nie dośc że martwa to i nie niespójna i pokraczna i odtworzył ją symulując alternatywną rzeczywistość. Rzeczywistośc która nigdy nie będzie naszym udziałem. I co, "Inne Piesni" są przez to mniej SF czy mniej interesujące? :roll:

Jander napisał/a:
Porównania były, mógłbym powiedzieć, erystyczne, a emota na koniec prosiła, żeby nie potraktować jej poważnie. :)

Na końcu? Na końcu czego? Całego akapitu? To ja może w ogóle przestane brac twoje posty na poważnie...

Jander napisał/a:
A jak dla mnie to nietrafione, bo Sienkiewicz był niezrozumiały i nie miałem specjalnej chęci siedzenia nad nim i kminienia "to w sumie o chodzi?", natomiast s/f bywa dla mnie niezrozumiałe po pierwsze w mniejszym stopniu a po drugie mam ochotę kminić, żeby być nieco do przodu nie tylko z językiem autora, ale może kiedyś w w naszej, technologicznej rzeczywistości.

Ale co jest w Sienkiewiczu niezrozumiałe? :shock: To są historyzowane powieści przygodowe, odpowiedniki dzisiejszych "Piratów z Karaibów", co tu kminić.
Fidel-F2 - 2009-04-12, 13:52
:
Spellsinger napisał/a:
Nie zamykam się na różne gatunki muzyczne ale też nie piętnuję ludzi tylko dlatego, że słuchają określonego rodzaju muzyki wielbiąc go ponad inne.
nie piętnuję tylko zauważam płytkość i ograniczenia
Spellsinger napisał/a:
Wyrokowanie w ten sposób to bezpodstawna arogancja.
:shock: a czemuż to bezpodstawna?
Spellsinger napisał/a:
Bzdura. Sienkiewicz przy takim Prusie to grafoman.
bzdura, obaj są świetni

Jander napisał/a:
A jak dla mnie to nietrafione, bo Sienkiewicz był niezrozumiały i nie miałem specjalnej chęci siedzenia nad nim i kminienia "to w sumie o chodzi?",
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Jander napisał/a:
"Jak zachwyca jak nie zachwyca?"
nie musi, patrz:

Fidel powiedział:
Cytat:
Światczy to o płytkości pojmowania materii artystycznej.


Nie twierdzę, że Sienkiewicz musi być ulubionym pisarzem wszystkich dookoła ale opinie, że jest grafomanem, jego książki są pisane niezrozumialym językiem czy też sa trudne do zrozumienia będą wzbudzały mój szczery rechot.
MrSpellu - 2009-04-12, 14:11
:
Fidel-F2 napisał/a:
nie piętnuję tylko zauważam płytkość i ograniczenia

Zawsze znajdzie się ktoś kto wytknie nam płytkość i ograniczenie, nieważne jak szerokie mamy zainteresowania. Ważne jest by zajmować się tym co nas faktycznie zajmuje. Po to wymyślono kryteria gustu. Kogoś coś interesuje, kogoś innego interesuje coś innego. Ja to w pełni rozumiem i akceptuję. Nie mogę wymagąć od mojego ojca by interesował się fantastyką, tak samo jak on musi przeboleć fakt, że nie interesuję się budową silników samochodowych :)
Fidel-F2 napisał/a:
a czemuż to bezpodstawna?

Wynika to z mojego przeświadczenia, że człowiek inteligentny może się mylić. Nie wiem za kogo Ty się uważasz ale ja na przykład nie czuję się upoważnionym by na tak błahych przesłankach stwierdzać czyjeś ograniczenie umysłowe. Ja bym to nazwał zawężeniem zainteresowań.
Fidel-F2 napisał/a:
bzdura, obaj są świetni

Ale ten drugi jest nieporównywalnie lepszy.
Fidel-F2 napisał/a:
Nie twierdzę, że Sienkiewicz musi być ulubionym pisarzem wszystkich dookoła ale opinie, że jest grafomanem, jego książki są pisane niezrozumialym językiem czy też sa trudne do zrozumienia będą wzbudzały mój szczery rechot.

Zdarzało mi się czytać 'parę' książek Sienkiewicza i to nie aż tak dawno. Nigdy nie twierdziłem, że jego stylizacja języka na język staropolski jest niezrozumiały czy nieprzyswajalny (już ciekawiej było przy pamiętnikach Paska, z których Sienkiewicz przecież korzystał ;) ). Sienkiewicz jest prosty bo popełniał czytadła. Dla mnie, i wielu znacznie tęższych umysłów Sienkiewicz był grafomanem. Pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym ;) I tu wchodzą kryteria gustu literackiego. I ja pojmuję tok rozumowania Jandera bo mogę czytać ze zrozumieniem Quo Vadis czy Trylogię ale nie muszę specjalnie być tym zachwycony i automatycznie krzewić przekonanie, że 'Sienkiewicz wielkim poetą był' ;) . Wolę pozachwycać się trochę późniejszym Wittlinem lub Witkiewiczem. Tu można rozstrzygać na zasadzie 'podoba się, nie podoba się'. Tak mam z kinem latynoskim. Z założenia nie oglądam bo nie lubię. Ograniczam się umysłowo? Możliwe. Nadrabiam w innych dziedzinach :P

Jander napisał/a:
Wykopki widziałem raczej w kontekście czegoś nudnego, już martwego, co można najwyżej próbować odtworzyć

Postmoderniści pisali, że już wszystko zostało napisane. Wszystko już kiedyś było ;) Czy pisarz fantasy/sf nawet najbardziej innowacyjny, aż tak odbiega od swoich poprzedników? Fakt, cezura czasowa jest istotna - ale każdą historię można opowiedzieć jeszcze raz (przykład Łaka) w inny sposób czy z innej perspektywy. W tym kontekście ważny jest styl, nie temat :)
Lady_Aribeth - 2009-04-12, 14:23
:
E, marudzicie na tego biednego Sienkiewicza. Z językiem jego powieści jest tak samo, jak w innych utworach, w których jest stosowana stylizacja językowa - to jest "nowość", do której trzeba się przyzwyczaić, nastawić na trochę inny odbiór. Niezależnie od tego, czy to jest stylizacja na technologiczną gadaninę, czy archaiczny słowotok, czy jeszcze coś innego.
Sienkiewicz nie musi zachwycać, ale tłumaczenie "nie-zachwytu" niezrozumieniem języka którym pisał, tylko oznacza, że wcale nie miało się ochoty zapoznać bliżej z jego twórczością.
Przykład z życia: pierwszy tom Krzyżaków sączyłam powolutku - podchodziłam do tej książki z ogromną rezerwą - tak jak każdy uczeń do każdej lektury szkolnej. A potem sięgnęłam po drugi tom i go po prostu pochłonęłam. Dodam, że było to w pierwszej gimnazjum.
Nie uważam, że Sienkiewicz jest arcymistrzem pióra, ale potrafi zachwycić ;)
You Know My Name - 2009-04-12, 22:37
:
Oczywiście Biblia. To jest pokaz pisania prawdziwie ku pokrzepieniu serc i członków.
IMO idealny przykład niezrozumienia. Jeden długi ciąg myśli w stylu filozofii Kalego. A na podstawie literalnego odczytu tej staroci współcześni nam próbują stworzyć nam jednolitą wizję świata, dobra, zła i ch.. wie czego jeszcze. MEGZYG.
Tanit - 2009-04-13, 07:44
:
Jakbym miała wymienić ulubioną lekturę to byłby to kłopot.
Postawię na Sklepy Cynamonowe Shulza. Ta mini książeczka zauroczyła mnie jak żadna inna. Plastyczność, wymowa i oniryczność sprawiły, że niemal utonęłam w tej książce.
W takim razie dlaczego powiedziałam, że kłopot? Bo na równi stawiam Gombrowicza i jego Ferdydurke przy której się świetnie bawiłam. Jego twórczość jest niesamowita i choć to nie lektura, to zachwycałam się także Pornografią.

Fidel-F2 napisał/a:
Jander napisał/a:

"Jak zachwyca jak nie zachwyca?"

nie musi, patrz:

a Fidel nie zrozumiał xD Jakbyś nie zauważył to cytat więc 'udowadnianie' czegokolwiek w tym wypadku... w ten spósob to głupota xD Oj rozbawiliście mnie chłopcy ^^'
MrSpellu - 2009-04-13, 09:30
:
Tanit napisał/a:
Jakbym miała wymienić ulubioną lekturę to byłby to kłopot.

W pełni rozumiem. Myślę, że Jądro Ciemności Conrada mógłbym nazwać moją ulubioną lekturą. Z drugiej strony Sól Ziemi Wittlina mnie zauroczyła. Lub Pożegnanie Jesieni Witkiewicza. Ciężko stwierdzić.

A Gombrowicz podobno się prostytuował w Argentynie :mrgreen:
Tanit - 2009-04-13, 10:33
:
Spellsinger napisał/a:
A Gombrowicz podobno się prostytuował w Argentynie :mrgreen:

fajnie, nie? xDD
Spell, Witkiewicza i Wittlina nie ma w kanonie o_O Nawet nie znam tych tytułów xP To znaczy Sól ziemi obiła mi się o uszy ale bynajmniej nie w szkole :P
MrSpellu - 2009-04-13, 11:09
:
Tanit napisał/a:
Spell, Witkiewicza i Wittlina nie ma w kanonie

W kanonie akademickim jest :) Dla mnie to obowiązkowa lektura.

Tanit napisał/a:
Nawet nie znam tych tytułów

Moim skromnym zdaniem warto sięgnąć.

Mag_Droon napisał/a:
Oczywiście Biblia

Stary Testament to kawał porządnej lektury.
Ł - 2009-04-13, 12:44
:
Lady_Aribeth napisał/a:

Sienkiewicz nie musi zachwycać, ale tłumaczenie "nie-zachwytu" niezrozumieniem języka którym pisał, tylko oznacza, że wcale nie miało się ochoty zapoznać bliżej z jego twórczością.

Zgadza się.

Ja pozatym diagnozuje tu problem dogmatycznego brania do siebie opinii autorytetów i antyauterytetów - skoro Gombrowicz skrytykował Sienkiewicza, a Sienkiewicza broni Giertych to ja Sienkiewicza nie lubię już aprori bo jest dla niezrozumiały - ale taki tok myślenia świadczy tylko o pozowaniu. Sednem myśli Gombrowicza który właśnie zachęcał do ponownego przemyślenia danych kwestii a później wyrokowania był antydogmatyzm, ale niestety jak wielu ludzi wielkich spotkał się z ścianą uwilebienia, złożoną z japiszonów którzy rozumieli go dogmatycznie i nawet bryndzlując się cytowaniem go słowo w słowo, stawiali istote tej myśli na głowie. Coś podobnego miał Sokrates z tym półgłowkiem Platonem.
Jander - 2009-04-13, 13:26
:
Ja tam tylko pisałem, że Sienkiewicz nie jest świętą krową i nie musi się z różnych względów podobać - mi głównie ze względu na język, ale nie mówię, że jest niezrozumiały obiektywnie, tylko że język jego powieści mnie zwyczajnie męczył. A powieści przygodowych nie lubię, więc jak mi nie pasuje język, treść i czasy to książka odpada.
Ale że Ł wyciąga Giertycha to już gratuluję, ja wysiadam. Zbyt głupim. :roll:
Ł napisał/a:
Coś podobnego miał Sokrates z tym półgłowkiem Platonem.

Który półgłówkiem oczywiście nie był, ale któż Ci zaprzeczy, nie?
Lady_Aribeth napisał/a:
Sienkiewicz nie musi zachwycać, ale tłumaczenie "nie-zachwytu" niezrozumieniem języka którym pisał, tylko oznacza, że wcale nie miało się ochoty zapoznać bliżej z jego twórczością.

Z reguły jeśli po jakiejś nieznanej mi wódce rzygam to nie mam ochoty zapoznawać się z nią bliżej. Nawet jeśli podoba się wszystkim wkoło. Jestem masochistą w innych przypadkach, ale nie w tych.
Z Sienkiewiczem z mojej strony koniec, nie stracę ani literki więcej na tego nudziarza. :P
pozdrawiam
Ł - 2009-04-13, 18:13
:
Jander napisał/a:
Ja tam tylko pisałem, że Sienkiewicz nie jest świętą krową

A kto pisał że jest?* Czy poprostu musiałeś to wykrzyczeć tak sam z siebie? I nadal twierdzisz że nie pozujesz i oceniasz tego pisarza bez żadnych zewnętrznych uprzedzeń? Bo jednak z perspektywy trzeciej osoby wygląda to trochę inaczej.

* - Nawet Fidel który jest tu zdaje się fanem Sienkiewicza napisał że nie wszystkim ten autor się musi podobać.

Jander napisał/a:
Ale że Ł wyciąga Giertycha to już gratuluję, ja wysiadam. Zbyt głupim. :roll:

Wiem że że do Janderstanu nie wszystkie wieści z Polski docierają ale to był taki minister edukacji który dłubał w kanonie lektur, wiesz, i wynikły przy okazji jego hurrasienkiewiczowskie opinie, więc zgodnie z prawem równowagi głupoty musiały wyniknąc też antysienkiewiczowskie opinie i ty jakoś tak mi się wpisałeś w ten drugi pęd. Ciekawe czemu?

Jander napisał/a:

Z reguły jeśli po jakiejś nieznanej mi wódce rzygam to nie mam ochoty zapoznawać się z nią bliżej. Nawet jeśli podoba się wszystkim wkoło.

A teraz jesteś nonkomformistą, ale wałeczek! (patrz koniec akapitu poprzedniego)

Jander napisał/a:

Który półgłówkiem oczywiście nie był, ale któż Ci zaprzeczy, nie?

Ty chyba pomyliłeś forum dyskusyjne z grupą wsparcia. Forum dyskusyjne jest od dyskutowania, jak zmienimy profil na klub męczenia buły to pierwszy Cię o tym poinformuje.
Jander - 2009-04-13, 19:52
:
Sienkiewicza miałem w 1-2 gimnazjum (za Millera chyba), potem było jakieś wypracowanie odnośnie wrażeń z lektury. Od tego czasu do dziś moja opinia o nim się nie zmieniła, ale zeszytów się pozbyłem, więc dowodów Ci nie przedstawię. Wymyślaj sobie jakieś ponure teorie jeśli to lubisz. Zaraz i tak będę miał przez Ciebie zewnętrzne uprzedzenia do niego. Samospełniająca się teoria.
Strzał przez Giertycha to kula w płot - tak bardzo że dla mnie aż irracjonalna. Miałem wrażenie (po wcześniejszych postach, nie tylko np. Fidela), że Henryk może być święta krową w kwestii języka, który powinien być rzekomo dla każdego zrozumiały. Może teraz by dla mnie był, gdy się za niego brałem to nie był. I mnie męczył. Wrażenie mogę mieć mylne - wszak to raczej mniemanie, niż wiedza. Mag jeszcze uderzył w tony - Nie rozumiesz Krzyżaków to czytaj sobie Fakt.
Już prędzej nazywaj mnie socjalistą, że się z kimś solidaryzuję. :-|
Jak długo mam jeszcze powtarzać to samo swoją drogą?
Ł napisał/a:
Ty chyba pomyliłeś forum dyskusyjne z grupą wsparcia. Forum dyskusyjne jest od dyskutowania, jak zmienimy profil na klub męczenia buły to pierwszy Cię o tym poinformuje.

Dzięki, tego mi było trzeba! Na pewno wiele wnosi to do dyskusji.
pozdrawiam
Tanit - 2009-04-13, 20:14
:
Spellsinger napisał/a:
W kanonie akademickim jest :) Dla mnie to obowiązkowa lektura.

ueee... ja nie mam :P Jeśli lektury to do liceum włącznie bo do matury mamy wszyscy ten sam program.
Ale przyznam, że Jądro ciemności to też dobra lektura (ponoć Lord Jim lepszy ale jeszcze nie czytałam) ale nie wpadło mi do głowy... no cóż, to o czymś jednak świadczy ;)
Z poza kanonu to 'biblią' dla mnie jest Portret Doriana Grey'a Wilde'a
Fidel-F2 - 2009-04-14, 10:26
:
Jander napisał/a:
Miałem wrażenie (po wcześniejszych postach, nie tylko np. Fidela), że Henryk może być święta krową w kwestii języka, który powinien być rzekomo dla każdego zrozumiały. Może teraz by dla mnie był, gdy się za niego brałem to nie był.
:mrgreen: Miałem 13 lat jak przeczytałem Potop, poza łacińskimi zwrotami (które szybko sprawdzałem po słownikach) był bardzo przyjemny i zrozumiały.
Ł - 2009-04-15, 14:31
:
Jander napisał/a:
Jak długo mam jeszcze powtarzać to samo swoją drogą?

No właśnie w poprzednim swoim poście napisałeś że kończysz definitywnie, a że udzielasz sprzecznych sygnałów to przecież mnie nie pytaj, nie będe ci rozkazywał. W każdym razie ciekawe jest to że za każdym razem piszesz co innego - od niezrozumienia istoty SF do redefiniowania pod siebie pojęcia "zrozumienia" - tak to jest jak się plącze próbując obronić coś czego obronić się nie da.

Jander napisał/a:
Sienkiewicza miałem w 1-2 gimnazjum (za Millera chyba), potem było jakieś wypracowanie odnośnie wrażeń z lektury. Od tego czasu do dziś moja opinia o nim się nie zmieniła, ale zeszytów się pozbyłem, więc dowodów Ci nie przedstawię.

[...]

Miałem wrażenie (po wcześniejszych postach, nie tylko np. Fidela), że Henryk może być święta krową w kwestii języka, który powinien być rzekomo dla każdego zrozumiały. Może teraz by dla mnie był, gdy się za niego brałem to nie był. I mnie męczył.

No to wszystko się zgadza. Mały Jander za Millera miał traume, więc duży Jander w erze postGiertychowskiej sobie odreagowuje snobując że on Sienkiewicza nie, bo on jest taki Avanti! a Sienkiewicz to niezrozumiałe próchno. To ja już wolę taką sytuacje jaką reprezentuje ja czy Spell - Sienkiewicza przeczytaliśmy, zrozumieliśmy i go nie wielbimy ale też nie gnoimy na podstawie swoich urojeń, mody czy traum. Sry.

Pozatym nie odniesłes się do przykładu z Dukajem - czy on w Innych piesniach pisze w końcu SF, bo wiesz on próchniacką greke wyciaga i w ogóle...


Jander napisał/a:
Wrażenie mogę mieć mylne - wszak to raczej mniemanie, niż wiedza.

No to Cie upewniam - jest mylne.

Jander napisał/a:
Mag jeszcze uderzył w tony - Nie rozumiesz Krzyżaków to czytaj sobie Fakt.

Bo to prawda. Zresztą krzyżacy też byli wydawani w odcinkach w prasie popularnej (inna sprawa że wtedy ze względu na eksluzywnośc czytelnictwa poziom tej prasy był dużo wyższy) bo to powieśc PRZYGODOWA*, i chyba jedyna trudnośc w jej przyswojeniu może wynikać z jej długości. Jeśli nie, to weź coś tam z Sienkiewicza i podaj nam przykład tej niezrozumiałości - skoro Sienkiewicz robił to tak często to chyba nie będzie problemu nie?

* - tak tak wiemy, ty jesteś taki ambitny i nie lubisz powieści przygodowych. Ale rozumienie powieści a jej lubienie to chyba co innego nie? A zapomniałem ty już zredefiniowałeś że to to samo.


Na koniec rodzyny:
Jander napisał/a:

Ł napisał/a:
Ty chyba pomyliłeś forum dyskusyjne z grupą wsparcia. Forum dyskusyjne jest od dyskutowania, jak zmienimy profil na klub męczenia buły to pierwszy Cię o tym poinformuje.

Dzięki, tego mi było trzeba! Na pewno wiele wnosi to do dyskusji.
pozdrawiam

Ale jakiej dyskusji kolego? Nawet jej nie zaczełeś - napisałeś NIE i zamiast dać pod to jakieś argumenty to zaczełeś męczyć bułe "ale któż Ci zaprzeczy, nie?". I z kim ja miałem prowadzić dyskusji - z twoimi smutami?

Jander napisał/a:
Już prędzej nazywaj mnie socjalistą, że się z kimś solidaryzuję. :-|

Widze że poszukujesz akceptacji swego wyobrażenia o sobie w otoczeniu, ale to chyba nie do mnie z tym.

Jander napisał/a:
Wymyślaj sobie jakieś ponure teorie jeśli to lubisz.

Uwielbiam.

Jander napisał/a:
Zaraz i tak będę miał przez Ciebie zewnętrzne uprzedzenia do niego.

Ojej,
MadMill - 2009-04-15, 14:47
:
Fidel-F2 napisał/a:
A poza tym Sienkiewicz jest genialny, językiem posluguje się arcymistrzowsko.

Poza tym jest nuuudny. No ale ja mam problemy zawsze z czytaniem pod przymusem. Podobnie wynudziłem się przy Prusie - Lalkę to pamiętam tak wyrywkowo, że bym ułożył opowiadając zupełnie inną historię pewnie. Może w sumie to była wina zmiany systemu nauczania, jako pierwszy rocznik to na nas uczyli się nauczyciele i lekcje języka polskiego były taka partyzantką.

Dobrze kojarzę Fredrę, Wyspiańskiego, Conrada, Ibsena, a Żeromskiego jak ja ku... nie cierpiałem x.x
Fidel-F2 - 2009-04-15, 15:51
:
MadMill napisał/a:
Poza tym jest nuuudny.
to mnie zadziwiasz, Trylogię łykałem tak, że nie miałem kiedy jeść i spać
LordMarc - 2009-05-25, 12:03
:
Czytanie ksiażek pdo przymusem, nie przynosi efektu
dlatego czytałem streszczenia zawsze kiedy było coś w miarę to czytałem książkę ale nie było tego za wiele: Cierpienia młodego Wertera, Lalka, Pan Tadeusz, Latarnik, Kamizelka
gelaZz - 2009-10-29, 11:29
:
Ja tam zawsze czytałem wszystkie lektury :P raz tylko zwątpiłem czytając Cierpienia Młodego Weltera Goethe'ego to była jedyna lektura której nie doczytałem do końca. Ta książka była tak nudna i beznadziejna, że po prostu nie mogłem choć długa nie była. Bardzo mnie on niej odrzucało, aż coś mi się robiło i jeszcze ten romantyczny bohater :-/
Bardziej cenie polski romantyzm i książki takie jak: Konrad Walenrod, Dziady czy Kordian Słowackiego
Odnośnie pisarzy to bardzo lubiłem czytać: Prusa (Lalka była świetna :P ), Żeromskiego (Przedwiośnie, Ludzie bezdomni), Mickiewicza, Słowackiego.

W końcu nadszedł czas by napisać o najlepszej lekturze szkolnej jaką czytałem:

Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego, fantastyczna książka o której można by wiele napisać...
red91 - 2009-10-29, 21:35
:
Z Wertera przeczytałem tylko pięć stron,dalej nie dałem rady. Prusa nigdy nie darzyłem sympatią, jak również Żeromskiego. "Kamienie na szaniec" bardzo dobrze wspominam jeszcze z czasów gimnazjum, bardzo wzruszyła mnie opowieść o grupie przyjaciół w drugowojennej scenerii. Mickiewicz i Słowacki jak najbardziej. Do moich ulubionych lektur zaliczyłbym "Zbrodnię i karę", " Jądro ciemności" Conrada i "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. To tak po krótce.
Tixon - 2009-10-29, 23:46
:
Kiedyś lektur nie cierpiałem. Zwłaszcza w gimnazjum. Potem jednak dałem sobie spokój, zacząłem czytać nie dlatego, że nauczyciele kazali, tylko dla siebie (no wszak z nich będzie matura, więc żeby dobrze ją zdać, trzeba czytać...).
No i trafiło się kilkanaście udanych lektur : Folwark Zwierzęcy, a później Rok 1984, Kamienie na Szaniec, Boska Komedia, Faust, Cierpienia Młodego Wertera, Dziady, Śluby Panieńskie, Potop, Wesele, Mistrz i Małgorzata, Ferdydurke...
Z tych, które mnie skutecznie zniechęciły : Krzyżacy (ciężka i nudna lektura), Quo Vadis (nudna jak diabli), Syzyfowe Prace (droga przez mękę), Nad Niemnem (ledwo dwa fragmenty, reszta odrzucona), Chłopi (z nudów przerwana), Przedwiośnie (zaczynało się nieźle, w połowie przyszło znudzenie), Granica (mdłe i nudne), Ludzie Bezdomni (znowu nuda... i żeromszczyzna).
MadJack - 2009-10-30, 20:20
:
Lektury czytam. Pierwszy raz się zdarzyło, żebym nie przeczytał dopiero w tej klasie, Przy Syzyfowych pracach... A które lubię:
-Krzyżacy, Quo vadis i W pustyni i w puszczy H. Sienkiewicza
-Zemsta A. Fredro
-Mały Książę Antoine de Saint Exupery
-Opowieść Wigilijna K. Dickens
Może pominąłem jakąś z ulubionych, jak tak to dopiszę później. I jeszcze jedna zasługuje na wyróżnienie: Stary człowiek i morze E. Hemingway- jako książka, która mnie zanudziła prawie na śmierć. Jeśli jest w niej jakiś ukryty sens- wskażcie mi go, bo mi pewnie umknął gdzieś pomiędzy 10 a 15 zaśnięciem :P
nastka - 2009-10-30, 22:45
:
Lektury zawsze starałam się czytać. Mimo, że niektóre nudne albo niezrozumiałe to kończyłam. Nie lubiłam kiedy na później na lekcjach czułam, że coś mi umyka a ja nie wiem o co tak naprawdę chodzi i o czym się mówi. Opracowania to nie to samo. I tak zdarzały się te lepsze i gorsze.
Do tej pierwszej kategorii mogę zaliczyć:
- Mistrz i Małgorzata - po prostu chłonęło się tę książkę;
- Potop - pozytywne zaskoczenie ;)
- Śluby panieńskie
- Ferdydurke - pokręcone, ale ciekawe.
- Pan Tadeusz - w sumie czytało się nieźle; nie taki diabeł straszny :P

Do drugiej:
- Nad Niemnem - nuuudne aż strach, ale doczytałam;
- Jądro ciemności - jak dla mnie pisane takim "ciężkostrawnym" językiem, po kilku stronach nie wiedziałam o czym czytam;
- Szewcy - nic nie zrozumiałam z tego, gdzie tam były jakieś rewolucje opisane?
- Kartoteka - kolejne jakieś pogmatwane dzieło, do tej pory nie wiem o co tam chodziło,
- Cierpienia młodego Wertera
- Granica - kolejna książka z cyklu: ale o czym właściwie była?

To pewnie nie wszystkie, ale te przychodzą mi do głowy na chwilę obecną.
gelaZz - 2009-11-02, 10:23
:
nastka napisał/a:
- Granica - kolejna książka z cyklu: ale o czym właściwie była?


W swoim poście zapomniałem wspomnieć o Granicy i w sumie wole o takich książkach nie pamiętać :P
Podobnie jak Ty nie wiem o czym ta książka była, pamiętam tylko ze przeczytałem ją na siłę. Nigdy więcej takich ksiązek :-?
Pijący_mleko - 2009-11-25, 16:05
:
Starałem się wszystkie lektury przeczytać jedne były ciekawe inne nie. Żadna z lektur nie załapała się do moich ulubionych książek i większość z nich już wyrzuciłem z pamięci.
Możliwie ze was zaskoczę ale jedyną lekturą z którą nie dałem sobie rady była Zbrodnia i kara i właśnie ta pozycja wg mojego (prawdopodobnie odosobnionego :P ) zdania należy do najgorszych pozycji.
Wynikało to z tego ze przed tą lekturą przeczytałem lepsze pozycje o podobnej tematyce.
Procella - 2009-11-25, 17:11
:
A jakie te "lepsze pozycje o podobnej tematyce" są? Chętnie bym się zapoznała.
Pijący_mleko - 2009-11-26, 08:23
:
Dokładnie Ci teraz nie odpowiem bo to było już prawie 20 lat temu i nie mam tych pozycji na moich pólkach - wtedy zdarzało mi się chodzić jeszcze do bibliotek :P .
Teraz bym powiedział że czytanie większości protokołów sądowych jest ciekawsze od tamtej pozycji. Do Zbrodni i kary mam już ugruntowaną opinię i nikt nie potrafił jej zmienić. Nie będę rozpisywał się argumentami za i przeciw, ponieważ nie jestem tak uzdolniony jak większość forumowiczów tutaj ale jeżeli dasz ripostę to chętnie ją przeczytam - choć nie licz na odpowiedź.
Procella - 2009-11-26, 09:07
:
Akurat nie chodzi mi o to, żeby się pokłócić, upierać się, że żadnej książki lepszej od "Zbrodni i kary" nie ma i być nie może, nie będę, bo nie wszystkie książki na świecie czytałam, o jakości konkretnego tytułu dyskutować bym mogła, ale niestety żadnego konkretnego tytułu tu nie ma ;)

Poza tym zwyczajnie "Zbrodnię i karę" uważam za książkę dobrą, więc skoro znasz podobne a lepsze, chętnie bym je poczytała. Tyle.
tr - 2009-11-26, 12:55
:
W moim przypadku lekturą wyjątkową były "Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza. I to nie z tego powodu, iż jest to tak dobra książka. Po prostu doświadczalnie stwierdziłem, że gdybym kiedykolwiek cierpiał na przypadłość bezsenności, to właściwym lekarstwem, zamiast brania jakiś piguł, będzie przeczytanie kilku stron opowiadań Schulza - momentalnie mnie usypiają... :)
krzysz-pan - 2010-04-28, 17:28
:
osobiście czytanie lektur szkolnych uważałem że jest poniżej mojego honoru - czytałem wszystko co lekturą NIE BYŁO. jesli juz złapałem się za cos obowiązkowego to sam przed sobą udawałem, że nic o tym nie wiem i to jest całkiem normalna ksiązka, nie lektura. Inna rzecz,że na lektury trafiało sie przez czysty przypadek :badgrin:
Fidel-F2 - 2010-04-28, 21:11
:
ech te kompleksy
Saika - 2010-05-01, 15:48
:
Przeczytałam prawie wszystkie lektury, jakie były na liście... i więcej.
Szkoda, że zestaw autentycznie może odrzucić.
Dla mnie wytyczną na długo nie była lista, tylko "zestaw" polecany przez moją nauczycielkę w gimnazjum... Dzięki czemu pokochałam Fausta, Mistrza i Małgorzatę... i wiele innych. :)
Najczęściej odrzuca jednak nawet nie treść (choć bywa kiepska i dla nas nudna) tylko przymus czytania. Na zasadzie: Było ważne, to nawet, jeśli chłam-masz znać.
I możesz psioczyć na sztuczny dualizm i ppierowe postaci w Quo Vadis, ale to Sienkiewicz, tu trzeba znać kontekst powstania... Bueh, nie ma lepszej drogi do zniechęcenia do czytania. IMO.
Gustaw G.Garuga - 2010-05-06, 03:48
:
quo vadis to akurat warto znać, bo to najbardziej popularna na świecie polska książka. a lektury to bardzo delikatna materia, czego nie rozumieją twórcy programów szkolnych. pamiętam ministra legutkę, którego skądinąd szanuję, jak stwierdził, że szkoła to jedyny okres, kiedy ludzi można zmusić do czytania, więc trzeba to zrobić i szlus. no jeśli taką filozofię się realizuje, to trudno się dziwić, że wielu ludzi po ukończeniu szkoły rzeczywiście nigdy już po żadną książkę w życiu nie sięgnie...
MrSpellu - 2010-05-06, 07:08
:
Z lektur okresu liceum najbardziej mi podszedł Bułhakow i Dostojewski. Reymonta nie mogłem zdzierżyć, a Żeromskiego polubiłem dopiero na studiach.

GGG napisał/a:
pamiętam ministra legutkę, którego skądinąd szanuję, jak stwierdził, że szkoła to jedyny okres, kiedy ludzi można zmusić do czytania, więc trzeba to zrobić i szlus. no jeśli taką filozofię się realizuje, to trudno się dziwić, że wielu ludzi po ukończeniu szkoły rzeczywiście nigdy już po żadną książkę w życiu nie sięgnie...

Tylko wiesz co... coś w tym jest. Z roku na rok awersja do słowa pisanego jest coraz większa, a tak to jest szansa, że jedna osoba na trzydzieści złapie bakcyla i będzie czytać dla przyjemności (mniej więcej tak to wyglądało gdy ja się uczyłem, a awersja wcale nie jest powodowana przymusem, tylko zwyczajnie są "ciekawsze" rozrywki). Kontrowersyjny bywa dobór lektur. Moim zdaniem zawsze za dużo było prozy pozytywizmu i poezji XX lecia międzywojennego ;)
dworkin - 2010-05-06, 11:35
:
Obawiam się, że dobór lektur szkolnych już z definicji jest nieaktualny. I bez względu na dokonane zmiany, zawsze trochę takim będzie.

Zresztą moim zdaniem trzeba zmienić nie tylko suchy wykaz tekstów, ale cały system. Samą listę bym rozszerzył i w jej ramach umożliwił większą dowolność wyboru. Np: każdy konkretny dział/problem miałby własny katalog i pewne (ograniczone) pole decyzyjne (podejmowane przez nauczyciela i klasę). Z drugiej jednak strony narzucenie dyscypliny jest szkoły obowiązkiem. Uczniowie są młodzi i głupi, więc niektóre rzeczy mus im nakazać. Co też by oni czytali, mając całkowitą swobodę? Niektóre lektury po prostu trzeba znać. Nie da się np. powiedzieć: "Znam polską kulturę, ale nie czytałem <<Pana Tadeusza>> i <<Trylogii>>". To one składają się na pewien językowy klucz, którym posługujemy się na co dzień (np: "Kończ, Waść..."). W temacie nauczania polskiego polecam felieton Jacka Dukaja.

Co prawda na listach lektur znajdują się też pozycje bardzo nieaktualne. I potwornie nudne. Czytanie O krasnoludkach i sierotce Marysi w szkole podstawowej było dla mnie totalna katorgą. Podobnie Nad Niemnem w liceum. Bleee...

I taka mała dygresja: Co by nie mówić, to starsze podręczniki jednak budziły respekt. Naukową powagę. Gdy patrzę na dzisiejsze postgimnazjalne skrypty, widzę jakieś kolorowe tabloidy. Starożytność-Oświecenie Marii Adamczyk lub Romantyzm Stanisława Makowskiego emanowały wręcz wiedzą. Obcując z nimi, obcowało się z czymś prawdziwym. To były po prostu książki dla inteligentnych ludzi :-P
MrSpellu - 2010-05-06, 11:49
:
Dworkinie, może pokusimy się o stworzenie kanonu lektur szkolnych? :freak:
dworkin - 2010-05-06, 12:16
:
Wiesz, widziałem u siostry w podręczniku dział Fantasy. Gdzie Władca Pierścieni porównywany był z Cyklem Wiedźmińskim. Co prawda - fragmentarycznie - ale zawsze. Nie da się już zignorować ogromnego wpływu fantastyki na światową kulturę. W podobny sposób nauczanie przemilcza postmodernizm.

Przecież dywagacje nad naturą człowieczeństwa w "robotycznych" pozycjach Asimova stanowią genialny materiał do omówienia. Wielopłaszczyznowy Czarnoksiężnik Ursuli Le Guin (przesłanie fabuły, ale głównie sama konstrukcja świata) podobnie. Aż się proszą o wstęp do kanonu lektur. Limes Inferior sam nazwałeś podręcznikowym przykładem sf. Który, choć językowo faktycznie nie jest czymś szczególnym, to jednak reprezentuje pewien ówczesny paradygmat pisarski i, co najważniejsze, stanowi oryginalną krytykę ustroju.

A wracając do postmodernizmu... Coś z futuryzmów Vonneguta byłoby jak znalazł. A Sapkowski? Postmodernistyczny Sienkiewicz w poetyce fantasy. Nie dość, że odwołuje się do masy kontekstów, to kreśli ciekawą fabułę.
MrSpellu - 2010-05-06, 12:53
:
dworkin napisał/a:
A wracając do postmodernizmu... Coś z futuryzmów Vonneguta byłoby jak znalazł.

Vonnegut, Pynchon, Kosiński. Z tego co się orientuję są tylko w kanonie lektur niektórych kierunków anglistyki o silnym profilu literaturoznawczym. Vonneguta poznałem zaraz po maturze i to przypadkiem.
dworkin napisał/a:
A Sapkowski? Postmodernistyczny Sienkiewicz w poetyce fantasy. Nie dość, że odwołuje się do masy kontekstów, to kreśli ciekawą fabułę.

Myślę, że to może ci się spodobać. W razie czego mam dwa egzemplarze, możemy się dogadać ;)
You Know My Name - 2010-05-06, 12:57
:
dworkin napisał/a:
Nie da się już zignorować ogromnego wpływu fantastyki na światową kulturę.
Wiem o co biega, ale napisałeś to tak, jakby owa fantastyka nie była częścią kultury.
dworkin napisał/a:
W podobny sposób nauczanie przemilcza postmodernizm.
Na postmodernizm zwyczajowo nie ma czasu... Pamiętam, że u mnie w liceum dobrneliśmy tylko do Medalionów i Rozmów z katem i szlus, bo był już kwiecień. Zresztą z postmodernizmem szkoła mają jeszcze jeden problem - język. Już Szewcy i Ferdydurke były nieprzyzwoite językowo to co powiedzieć o częstych przypadkach epatowania wulgaryzmami (William Burroughs). Inna sprawa, że postmoderniści jakoś nie wpisują się w budowanie postaw patriotycznych w literaturze chyba, co dla takiego Legutki byłoby problemem (taki Mrożek np.).
MrSpellu - 2010-05-06, 13:09
:
Mag_Droon napisał/a:
Na postmodernizm zwyczajowo nie ma czasu...

Na profilu humanistycznym mieliśmy dodatkowy fakultet z języka polskiego. Na którym, uwaga, wałkowaliśmy poezje Karola Wojtyły, ks. Twardowskiego i inne takie. Na tym fakultecie znalazłby się czas na postmodernizm :/ Przynajmniej babka z fakultetu historycznego nauczyła nas pisać eseje historyczne. I to było dobre (Zawsze mnie zjebała za dygresyjny styl, jak u Davisa :freak: )
dworkin - 2010-05-06, 13:55
:
Mag_Droon napisał/a:
dworkin napisał/a:
Nie da się już zignorować ogromnego wpływu fantastyki na światową kulturę.
Wiem o co biega, ale napisałeś to tak, jakby owa fantastyka nie była częścią kultury.

No, właściwie, to każde pisarstwo jest wytworem kultury. Może powinienem był powiedzieć: "mainstream światowej kultury". Swoją drogą Polska jest pod tym względem dość wyjątkowa. Na zachodzie fantastyka cieszy się znacznie większym szacunkiem. Nasze elity nadal widzą w niej głównie czytadło. W ogóle - dzieła akcentujące fabułę nie są chyba przez nie zbyt mile widziane. Lecz to się powoli zmienia.
Gustaw G.Garuga - 2010-05-06, 15:23
:
MrSpellu napisał/a:
Tylko wiesz co... coś w tym jest. Z roku na rok awersja do słowa pisanego jest coraz większa, a tak to jest szansa, że jedna osoba na trzydzieści złapie bakcyla i będzie czytać dla przyjemności (mniej więcej tak to wyglądało gdy ja się uczyłem, a awersja wcale nie jest powodowana przymusem, tylko zwyczajnie są "ciekawsze" rozrywki). Kontrowersyjny bywa dobór lektur. Moim zdaniem zawsze za dużo było prozy pozytywizmu i poezji XX lecia międzywojennego ;)

ty widzisz w obecnym systemie szansę, że 1 osoba na 30 'złapie bakcyla', a ja widzę w nim przyczynę, dla której 29 osób na 30 bakcyla nie łapie. lektury nie muszą być nudne, a już na pewno nie muszą być nudno uczone {tak samo historia, którą można uczniów zakatować, ale można i zafascynować - wszystko zależy od sposobu przedstawienia}. zamiast wbijać lektury młodym ludziom do głowy byle szybciej, bo zaraz dorosną i nikt im już niczego nie wmusi, z góry zakładając, że nigdy niczego już nie będą czytać, trzeba ich nauczyć, że po książkę sięgać warto, a lektury sprzed stu- i dziesięcioleci mogą być i ciekawe, i użyteczne, i na czasie; wtedy być może sami będą nadal sięgać po książki. niestety, dyskusja na temat zmiany systemu zaraz tonie w krzykach oburzenia - np. pomysł skupienia na fragmentach został zakrzyczany zanim udało się dojść do jakichś sensownych wniosków. no więc sprawy nikt nie tyka.
MrSpellu - 2010-05-07, 06:48
:
Gustaw G.Garuga napisał/a:
ty widzisz w obecnym systemie szansę, że 1 osoba na 30 'złapie bakcyla', a ja widzę w nim przyczynę, dla której 29 osób na 30 bakcyla nie łapie.

A ja akurat nadmiernie systemu edukacji bym za to nie obarczał (tego starego, bo tego nowego to tak dobrze nie znam). Owszem, również uważam, że takowa zmiana jest konieczna, ale jednak nie wszystkiemu szkoła winna. Od zawsze pamiętam, że w szkole "chętnie" czytały tylko jednostki. Z tego co słyszę ostatnio, to tych jednostek jest coraz mniej, a kiedyś wymagania były przecież większe. Ja byłbym za zwiększeniem repertuaru lektur, ze wskazaniem na lektury obligatoryjne i fakultatywne (z czego kilka fakultatywnych miałoby charakter obligatoryjny, np. 5 lub 10 pozycji do omówienia) plus na koniec roku egzamin z materiału.

Zresztą, wiedza to towar, który też trzeba umieć dobrze sprzedać. Młodzież ma alternatywę w postaci internetu, muzyki, tv i setki innych fajnych rzeczy, które są bardziej zajmujące niż Nad Niemnem. Widzę dwie możliwości: Przymus lub macdonaldyzacja edukacji (niekoniecznie z negatywną konotacją tego zwrotu).
Urshana - 2010-05-07, 07:49
:
Nad Niemnem od dłuższego czasu omawia się tylko w małych fragmentach. To tak a propos czepiania się Orzeszkowej i odrzucenia czytania fragmentami. Owszem fantasy występuje w kontekście średniowiecza, a science fiction w kontekście oświecenia, w podręcznikach są też na przykład Tokarczuk czy Stasiuk. Jak wygląda omawianie tego, co jest poza kanonem podstawowym, obowiązującym do matury? Nie ma na to czasu - zwyczajnie, jak zawsze. Lista lektur w podstawówce obejmuje wyłącznie literaturę dziecięcą i młodzieżową i jej wybór zależy od nauczyciela. A do gimnazjum nowa reforma wprowadza czytanie fantastyki i kryminałów. Jeśli uczniowie chcą czytać, to mądry nauczyciel na pewno ich wesprze. Sama w ramach zajęć z kołem polonistycznym w gimnazjum omawiałam Kinga, LeGuin, Lovercrafta. Ponadto nie wszyscy chcą z fantastyką mieć do czynienia, spora grupa uważa, że to literatura zupełnie nie dla nich.
MrSpellu - 2010-05-07, 08:04
:
Urshana napisał/a:
Ponadto nie wszyscy chcą z fantastyką mieć do czynienia, spora grupa uważa, że to literatura zupełnie nie dla nich.

Raz luźno pogadałem sobie z moimi studentami o zainteresowaniach. Na dwadzieścia osób dwie były zainteresowane fantastyką (jedna dziewczyna pisze licencjat o apokalipsie, druga o szumie medialnym wokół H. Pottera). Reszta średnio na jeża.

Urshana napisał/a:
Owszem fantasy występuje w kontekście średniowiecza,

Czyżby nawiązania do mitu arturiańskiego w kontekście jego wpływu na współczesną literaturę? Jeżeli tak, to miłe zaskoczenie.
Urshana - 2010-05-07, 08:20
:
MrSpellu napisał/a:
Czyżby nawiązania do mitu arturiańskiego w kontekście jego wpływu na współczesną literaturę? Jeżeli tak, to miłe zaskoczenie.

Raczej kwestia podobieństw świata przedstawionego, w jednym z podręczników były fragmenty Tolkiena, Sapkowskiego, ale wznowione wydanie już je pomija, co sygnalizuje, że niewielu nauczycieli po nie sięgało. Obecnie fantastyka jako gatunek raczej w gimnazjum ma być omawiana. Naprawdę Ziemiomorze jako propozycja lektury może się tam pojawić.
MrSpellu - 2010-05-07, 08:39
:
Wracając do swojej wypowiedzi:

Cytat:
Młodzież ma alternatywę w postaci internetu, muzyki, tv i setki innych fajnych rzeczy, które są bardziej zajmujące niż Nad Niemnem. Widzę dwie możliwości: Przymus lub macdonaldyzacja edukacji (niekoniecznie z negatywną konotacją tego zwrotu).

Pisałem dwa lata temu w tym temacie, że jestem za wprowadzeniem edukacji medialnej do szkół. I zdania nie zmieniam.

Urshana napisał/a:
Raczej kwestia podobieństw świata przedstawionego, w jednym z podręczników były fragmenty Tolkiena, Sapkowskiego,

A ze wskazaniem na powód i źródło owych podobieństw?
dworkin - 2010-05-07, 09:34
:
Urshana napisał/a:
Nad Niemnem od dłuższego czasu omawia się tylko w małych fragmentach. To tak a propos czepiania się Orzeszkowej i odrzucenia czytania fragmentami.

Jeszcze w tym roku moja siostra czytała Nad Niemnem (II klasa LO). Co prawda, ona chodzi do liceum katolickiego (gdzie pasuje jak pięść do nosa), które ma nieco inny status.

A we fragmentach nie widzę nic złego. Trzeba pogodzić się z maksymą: "mniej grubych książek, więcej krótszych form". Wśród nich właśnie fragmentów, opowiadań, aktualnej publicystyki. Ale dobranych tak, by interesować. Tematyką (tutaj chyba głównie publicystyka) lub fabułą/formą. Dlatego wskazałem Vonneguta i Sapkowskiego. Szczególnie ten drugi potrafi być nadzwyczaj wciągający. U Asimova można sięgnąć po opowiadania, które zwykle są krótkie nawet jak na ten rodzaj utworu.
Tomasz - 2010-05-07, 14:27
:
A napiszcie co myślicie o tym żeby pozmieniać kolejność? Nie wiem jak to jest teraz, ale myślę że podobnie jak za moich czasów, czyli np. w liceum szliśmy epokami. Poezja ze starożytności, czy Kochanowskiego omawiana po kilka godzin. A jak dochodzimy do bardziej współczesnej literatury to czasu za mało i sprint. Plan na pierwszą klasę przerabialiśmy do połowy drugiej, drugiej prawie do końca trzeciej, trzecią do początku czwartej, a potem Chłopi jedna lekcja, Lalka dwie, Trylogię omijamy, Quo vadis dosłownie pół lekcji, Małą apokalipsę liznęliśmy itd.
Nie lepiej kierować się przystępnością? Rzeczy starsze są często trudniejsze w odbiorze, tzn. głównie dla młodego czytelnika są po prostu nudne. Do literatury trzeba dorastać.
I w moim przypadku przynajmniej, nacisk zbyt duży był na poezję kosztem prozy. O tym żeby skubnąć jakiś reportaż w szkole np. Kapuścińskiego chociażby to mowy nie było. No bo i kiedy, po maturze?
Urshana - 2010-05-07, 15:16
:
MrSpellu napisał/a:

A ze wskazaniem na powód i źródło owych podobieństw?

Jak pisałam - osobiście nie poświęcam czasu na nic, co jest poza tzw. podstawą programową, więc nie omawiałam fantastyki. Choć gdybym to robiła, to tak byłyby powody i źródła ;)
Fidel-F2 - 2010-05-09, 17:08
:
Urshana napisał/a:
Nad Niemnem od dłuższego czasu omawia się tylko w małych fragmentach. To tak a propos czepiania się Orzeszkowej i odrzucenia czytania fragmentami.
a to zajefajna lektura jest, chodzi za mną myśl o powtórnym przeczytaniu
sonia - 2012-01-28, 23:04
:
Lektury akurat czytałam, głównie z ciekawości.

Ulubiona - licealna Zbrodnia i kara. Jakoś pół roku przed omawianiem polecił mi kolega. Nie mogłam się oderwać :) Uderzyły mnie dwie rzeczy - opisy samopoczucia i przebiegu myśli i uczuć Raskolnikowa. Do tamtej pory nie spotkałam się z tak trafnymi opisami, jak człowiek potrafi działać. Ale to chyba często spotykane wrażenie. Idiota jest zresztą jeszcze lepszy pod tym względem. Drugą rzeczą jest obraz Petersburga. Nie tego pięknego miejsca pełnego zabytków i arystokracji, tylko ciasnych, upalnych, pokrytych pyłem uliczek, gdzie w ciasnych izdebkach gnieżdżą się gruźlicy, alkoholicy i prostytutki. Opisy są powalające, niewiele trzeba by naprawdę przenieść się w to miejsce.

Znienawidzona - Pan Tadeusz No nie trawię do tej pory! Ładny, nudny, sielankowy z początku obrazek, który może coś tam zawiera, ale ta zawartość ginie w trzynastozgłoskowcu. Jakiś tam obrazek szlachty jakich wiele. Odrzuca mnie i nie mogę pojąć, dlaczego toto dorobiło się opinii wybitnego dzieła, a tym bardziej narodowej epopei. Tym bardziej, że imho znalazłoby się parę innych traktujących o polskiej historii i społeczeństwie, przedstawiających sobą jakieś zjawiska społeczne czy cechy utworów które są po prostu lepsze, ciekawsze, głębsze i bardziej wciągające. Jedna z najmniej przeze mnie lubianych książek w ogóle, nie tylko w kategorii lektur.
Fidel-F2 - 2012-01-29, 07:17
:
sonia napisał/a:
Znienawidzona - Pan Tadeusz
apage! Zwyczajnie się nie znasz, jedna z genialniejszych rzeczy jakie czytałem a trzynastozgłoskowiec to po prostu mjut na uszy.
adamo0 - 2012-01-29, 08:39
:
Sam się sobie dziwię, ale zgadzam się z Fidelem :-P . Pan Tadeusz to jedna z lepszych lektur szkolnych i dzieło, które trzeba cenić i szanować, bo jest genialne.
MrSpellu - 2012-01-29, 08:52
:
sonia napisał/a:
Ładny, nudny, sielankowy z początku obrazek, który może coś tam zawiera, ale ta zawartość ginie w trzynastozgłoskowcu. Jakiś tam obrazek szlachty jakich wiele. Odrzuca mnie i nie mogę pojąć, dlaczego toto dorobiło się opinii wybitnego dzieła, a tym bardziej narodowej epopei. Tym bardziej, że imho znalazłoby się parę innych traktujących o polskiej historii i społeczeństwie, przedstawiających sobą jakieś zjawiska społeczne czy cechy utworów które są po prostu lepsze, ciekawsze, głębsze i bardziej wciągające.

//facepalm
dworkin - 2012-01-29, 13:49
:
"Pan Tadeusz" to dzieło lirycznego geniuszu. Tak jak Mozart był geniuszem muzyki, nuty układały mu się już w głowie w wielkie kompozycje, tak Mickiewicz był geniuszem poezji, myśląc wierszem, który wyrzucał z siebie całymi strofami. Skilla improwizacji pozazdrościłby mu każdy dzisiejszy raper. Świadczą o tym praktycznie pozbawione poprawek notatki (podobnie jak w przypadku Mozarta), a najbardziej relacje z mickiewiczowskich freestylów. Kiedy wpadał w trans, ludzie ze wzruszenia płakali a nawet mdleli. Wielka Improwizacja została zainspirowana występami autora podczas odsiadki w rosyjskim więzieniu, gdzie posuwał się naprawdę daleko. Lecz jego największy freestyle miał miejsce we Włoszech, kiedy to zownował Słowackiego. Podobno przeszedł tam samego siebie. Szkoda, że nikt nie zapisał tych wystąpień (no ale Wieszczu na to nie pozwalał).
sonia - 2012-01-29, 15:49
:
Fidel-F2 napisał/a:
sonia napisał/a:
Znienawidzona - Pan Tadeusz
apage! Zwyczajnie się nie znasz, jedna z genialniejszych rzeczy jakie czytałem a trzynastozgłoskowiec to po prostu mjut na uszy.


Nie znam się, bo po prostu coś nie przypadło mi do gustu? Gratuluję przenikliwości.

No dobrze, argument, że AM umiał wyrażać swe myśli wierszem ot tak, do mnie trafia - rzeczywiście coś wyjątkowego. Ale poza tym że wielkie dzieło jest itd, itd, to CO o tym decyduje poza walorami poetyckimi? Skąd aż takie zachwyty? Pytam, bo zawsze mnie to zastanawiało, a facepalm to raczej nie wyjaśnienie...
Sharin - 2012-01-29, 22:07
:
Dla mnie, historykowi z krwi i kości, Pan Tadeusz jawi się przede wszystkim, jako przykład obecnej w ówczesnym społeczeństwie "polskim" wiary w Napoleona, wiary w jego legendę obrońcy "narodów" uciśnionych. Oprócz tego doskonale charakteryzuje wady i zalety szlachty polsko-litewskiej i jej nastawienie do Moskali.

sonia napisał/a:
Jakiś tam obrazek szlachty jakich wiele.


Jakich wiele? Mogłabyś wymienić owych wiele tytułów, które wg. Ciebie mogłyby mierzyć się z Panem Tadeuszem?

Nie jestem fanem Adama Mickiewicza - zdecydowanie wyżej cenię Słowackiego - ale od Pana Tadeusza wara.
utrivv - 2012-01-30, 08:54
:
Do Pana Tadeusza mam stosunek dość dziwny bo ta lektura towarzyszyła mi od dziecka.
Rodzice czytali nam książki od zawsze ale zapamiętałem tylko Chotomską (Wiersz o Rupakach np.) , Mickiewicza (całego ale głównie zapamiętałem Pana Tadeusza i utwory typu Lilie) i Parandowskiego. Potem Mickiewicz towarzyszył mi przez całe dzieciństwo i szkołę (rodzice często robili nam z niego "kartkówki") więc obecnie te książki mają dla mnie głównie smak dzieciństwa i beztroski.
sonia - 2012-01-31, 01:35
:
Sharin napisał/a:
Dla mnie, historykowi z krwi i kości, Pan Tadeusz jawi się przede wszystkim, jako przykład obecnej w ówczesnym społeczeństwie "polskim" wiary w Napoleona, wiary w jego legendę obrońcy "narodów" uciśnionych. Oprócz tego doskonale charakteryzuje wady i zalety szlachty polsko-litewskiej i jej nastawienie do Moskali.

sonia napisał/a:
Jakiś tam obrazek szlachty jakich wiele.


Jakich wiele? Mogłabyś wymienić owych wiele tytułów, które wg. Ciebie mogłyby mierzyć się z Panem Tadeuszem?

Nie jestem fanem Adama Mickiewicza - zdecydowanie wyżej cenię Słowackiego - ale od Pana Tadeusza wara.



Tu wkraczamy w gusta, ale niech będzie. Choćby Trylogia jest dla mnie ciekawsza, barwniejsza. Tyle że autor nie napisał ot tak, niemal od pstryknięcia palcem, wierszem to już nie może się mierzyć? W tym jest gorsza? To nie jest obraz nadziei, lecz raczej upadku, ale dobrze pokazuje cechy Polaków jakie do niego doprowadziły.

I nie wara, bo o ile wiem, nie jest to jakaś świętość na którą nie wolno podnieść ręki (klawiatury?) lecz wciąż utwór.

Umiejętności autora, obraz społeczeństwa, wiara (histeryczna i naiwna, ale nieważne), nastawienie do innych - zgoda, to wszystko jest, tylko w dalszym ciągu to nie są imho argumenty za tym, żeby PT traktować jak nie przymierzając Hadżar polskiej literatury.

Utrivv - też towarzyszy mi od dziecka. I dalej jak zachwyca, jak nie zachwyca.
You Know My Name - 2012-01-31, 13:34
:
Sharin napisał/a:
wiary w jego legendę obrońcy "narodów" uciśnionych.
Tiaa, szczególnie tych uciśnionych przez samą Francję najbardziej.

Dla mnie niestety większość romantyzmu to przeideologizowana szmira nie dająca się czytać.
Luinloth - 2012-01-31, 13:41
:
sonia napisał/a:
Choćby Trylogia jest dla mnie ciekawsza, barwniejsza. Tyle że autor nie napisał ot tak, niemal od pstryknięcia palcem, wierszem to już nie może się mierzyć? W tym jest gorsza? To nie jest obraz nadziei, lecz raczej upadku, ale dobrze pokazuje cechy Polaków jakie do niego doprowadziły.
Trylogia była pisana "ku pokrzepieniu serc", więc nie jest odbiciem rzeczywistości żadnej epoki, a raczej wariacją na temat, czymś w rodzaju historycznej przygodówki. Poza tym omawiana epoka jest zupełnie inna, więc trochę ciężko porównywać...
PS. Jeśli chodzi o kwestię gustu, to tematyka Pana Tadeusza też nie do końca do mnie trafia, ale daleka jestem od odmawiania mu poetyckiego kunsztu.
Sharin - 2012-01-31, 19:56
:
Sonia napisał/a:
Tu wkraczamy w gusta, ale niech będzie.


Który konkretnie fragment mojej wypowiedzi powiedział Ci, że rozmawiamy o gustach? Jeżeli dobrze widzę napisałem jedynie o czym jest "Pan Tadeusz". Pod spodem dodałem jedynie - poza dyskusją z Tobą - że cenię wyżej utwory Słowackiego.

sonia napisał/a:
Choćby Trylogia jest dla mnie ciekawsza, barwniejsza.


Proszę nie porównuj Trylogii z "Panem Tadeuszem".
Teksty powstawały w zupełnie innych epokach. Epokach, których pisarze ślęczeli nad swoimi tekstami z zupełnie innych pobudek.

sonia napisał/a:
Tyle że autor nie napisał ot tak, niemal od pstryknięcia palcem, wierszem to już nie może się mierzyć? W tym jest gorsza?


Proszę, nie wmawiaj mi czegoś, czego nie napisałem.
Kiedy wspomniałem, że "Pan Tadeusz" jest lepszy od innych tekstów, tylko dlatego, że został napisany wierszem? Ale masz rację: jeżeli chodzi o język wypowiedzi to Sienkiewicz jest gorszy od Mickiewicza.

sonia napisał/a:
To nie jest obraz nadziei, lecz raczej upadku, ale dobrze pokazuje cechy Polaków jakie do niego doprowadziły.


Myślę, że powinnaś jeszcze raz przeczytać i "Pana Tadeusza" i Trylogię.


You Know My Name napisał/a:
Tiaa, szczególnie tych uciśnionych przez samą Francję najbardziej.

Dla mnie niestety większość romantyzmu to przeideologizowana szmira nie dająca się czytać.


Magu, Ty to wiesz i ja to wiem :)
Nie zmienia to jednak faktu, że dla wielu Polaków - i nie tylko - na początku dziewiętnastego wieku Napoleon kojarzył się z wolnością, a Moskale z uciskiem :)
MrSpellu - 2012-01-31, 21:21
:
Sharin napisał/a:
Ale masz rację: jeżeli chodzi o język wypowiedzi to Sienkiewicz jest gorszy od Mickiewicza.

Ejże, co to znaczy?

Sharin napisał/a:
Myślę, że powinnaś jeszcze raz przeczytać i "Pana Tadeusza" i Trylogię.

Bez komentarza nic to nie da, choćby przeczytała jeszcze dwa razy.
Sharin - 2012-01-31, 21:37
:
MrSpellu napisał/a:
Ejże, co to znaczy?


ups :mrgreen:
No ten teges... Mickiewicz wielkim poetą był :P
MrSpellu - 2012-01-31, 23:03
:
Tak, tak. A Żydówki mają w poprzek.
Fidel-F2 - 2012-01-31, 23:05
:
Przez chwile chciałem sobie usilnie porównać Trylogię z Panem Tadeuszem i wyszło mi, że to całkiem bez sensu koncept jest.
MrSpellu - 2012-01-31, 23:33
:
A ja czekam na obronę tej tezy:

Sharin napisał/a:
Ale masz rację: jeżeli chodzi o język wypowiedzi to Sienkiewicz jest gorszy od Mickiewicza.


By nie było: ja tam rozumiem, że Sienkiewicza można uznać za grafomana. Aleś zwrotu użył dość niefortunnego :P
Sabetha - 2012-02-01, 09:48
:
Fidel-F2 napisał/a:
Przez chwile chciałem sobie usilnie porównać Trylogię z Panem Tadeuszem i wyszło mi, że to całkiem bez sensu koncept jest.


H. Snopkiewicz napisał/a:
A te moje wypracowania! Zadałam sobie
raz temat,
który winien być wzorem dla Mańci na klasówki: „Porównanie starego Boryny z Janem
Kiepurą". Przy czym, jako osoba nie tak całkiem zwariowana, ograniczyłam pracę do jednego
zdania: „Takiego porównania nie da się przeprowadzić".


Sharin napisał/a:
jeżeli chodzi o język wypowiedzi to Sienkiewicz jest gorszy od Mickiewicza.


Sienkiewicz się brzydko wyrażał? Prywatnie czy publicznie? ;)
utrivv - 2012-02-01, 10:51
:
Nie jestem językoznawcą a trylogię czytałem w połowie podstawówki ale słyszałem że to grafoman - taki polski Karol Maj
Oczywiście fakt że to nie jest wielka literatura nie znaczy że nei może się podobać.
dworkin - 2012-02-01, 10:57
:
Ciekaw jestem, kto takim geniuszem literatury, by nazywać Sienkiewicza grafomanem. Każdemu piszącemu (poza pewną grupą faktycznych mistrzów literatury) życzę takiej grafomanii.
Tomasz - 2012-02-01, 11:07
:
I jeszcze ten niby grafoman literackiego Nobla dostał. No, no. Fajnie być takim grafomanem.
MrSpellu - 2012-02-01, 11:17
:
dworkin napisał/a:
Ciekaw jestem, kto takim geniuszem literatury, by nazywać Sienkiewicza grafomanem.

Gombrowicz?

Tomasz napisał/a:
I jeszcze ten niby grafoman literackiego Nobla dostał.

Obama też dostał Nobla. I co? Fajnie być czarnym prezydentem.
dworkin - 2012-02-01, 11:21
:
MrSpellu napisał/a:
dworkin napisał/a:
Ciekaw jestem, kto takim geniuszem literatury, by nazywać Sienkiewicza grafomanem.

Gombrowicz?

Nygga, please... Na tę opinię (by wzmocnić własną) najczęściej powołują się boty, które mogą Sienkiewiczowi klękać do miecza.

Gombrowicz może i literacko wybitniejszy (z pewnością), ale w tej sprawie mało wiarygodny, bo w oczywistym konflikcie wartości z Sienkiewiczem.
utrivv - 2012-02-01, 11:33
:
Tomasz napisał/a:
I jeszcze ten niby grafoman literackiego Nobla dostał. No, no. Fajnie być takim grafomanem.

Czy możesz z ręką na sercu powiedzieć że laureatami tej nagrody są same tuzy literatury?
Albo że są lepsi niż inni którzy jej nie dostali?
Ale bronić tezy nie mogę, może ktoś inny pomoże?
Edyta
Ze skruchą przyznaję że teza o grafomaństwie wyczytana chyba w książce Bezgrzeszne lata Makuszyńskiego.....
MrSpellu - 2012-02-01, 11:36
:
dworkin napisał/a:
Nygga, please... Na tę opinię (by wzmocnić własną) najczęściej powołują się boty, które mogą Sienkiewiczowi klękać do miecza.

Biatch, please... w środowisku akademickim frazy "pierwszorzędny pisarz drugorzędny, Homer drugiej kategorii, Dumas Ojciec pierwszej klasy" zrobiły prawdziwą furorę :P

A że Gombrowicz jest mało obiektywny...oj tam, oj tam.

utrivv napisał/a:
Czy możesz z ręką na sercu powiedzieć że laureatami tej nagrody są same tuzy literatury?

By daleko nie szukać, nie rozumiem przyznania nagrody dla Jelinek oraz dla tego gostka z Australii, Coetzee. Hańbą napaliłbym w piecu.
dworkin - 2012-02-01, 12:04
:
MrSpellu napisał/a:
Biatch, please... w środowisku akademickim frazy "pierwszorzędny pisarz drugorzędny, Homer drugiej kategorii, Dumas Ojciec pierwszej klasy" zrobiły prawdziwą furorę :P

Przy czym między funkcjonowaniem w środowisku akademickim a generowaniem zajebistej literatury korelacja nie występuje :P
MrSpellu - 2012-02-01, 13:08
:
Ja tam pisałem o krytyce literackiej, no bo kto by się tam przejmował pisarzami? :P
Stary Ork - 2012-02-01, 13:51
:
MrSpellu napisał/a:
tego gostka z Australii, Coetzee. Hańbą napaliłbym w piecu.


W Karak Kadrin mają na ten temat inne zdanie //mysli .
Hańba nie była taka zła, żeby wrzucać ją do jednego pieca z Kossakowską i Piekarą //spell . Ale Wiek żelaza, Czekając na barbrzyńców i Ciemny kraj dużo ciekawsze, chociaż parę rzeczy Coetzeego, które przeszły mi przez łapska, to była męka dla mózgu (Do Zapisków ze złego roku trzeba mieć osobistego mentata, żeby to ogarnąć). Jego prozie brakuje dynamiki (mniej więcej tak, jak brakuje dynamiki Antarktydzie), ale zła literatura to nie jest. Bajdełej, Coetzee jest z RPA.
MrSpellu - 2012-02-01, 16:36
:
Cytat:
W Karak Kadrin mają na ten temat inne zdanie


Co na to Einstein?



Stary Ork napisał/a:
Bajdełej, Coetzee jest z RPA.

Ale wyprowadził się do kangurowa.

Stary Ork napisał/a:
Jego prozie brakuje dynamiki (mniej więcej tak, jak brakuje dynamiki Antarktydzie), ale zła literatura to nie jest

Nie będę polemizował, bo po Hańbie i Wieku żelaza dałem sobie z nim spokój.
Stary Ork - 2012-02-01, 16:42
:
Celny strzau, thanie Glamis :mrgreen:
Tomasz - 2012-02-01, 17:03
:
MrSpellu napisał/a:
Obama też dostał Nobla. I co? Fajnie być czarnym prezydentem.

Obama to dostał Nobla popularności, bo umówmy się że pokojowy jest najbardziej przypadkowy.

utrivv napisał/a:
Czy możesz z ręką na sercu powiedzieć że laureatami tej nagrody są same tuzy literatury?

Nie, nawet uważam przeciwnie. Ale ja tego nie sugeruję. Za to czy ty możesz powiedzieć, że Nobla dostają grafomani?

MrSpellu napisał/a:
dla tego gostka z Australii, Coetzee. Hańbą napaliłbym w piecu.

"Hańby" nie czytałem, ale takie "Czekając na barbarzyńców" jest bardzo dobre.
Jander - 2012-02-01, 17:07
:
Tomasz napisał/a:
umówmy się że pokojowy jest najbardziej przypadkowy.

Raczej uznaniowy tudzież umowny, wątpię żeby rzucali kością k20.
Ł - 2012-02-01, 17:07
:
dworkin napisał/a:

Gombrowicz może i literacko wybitniejszy (z pewnością), ale w tej sprawie mało wiarygodny, bo w oczywistym konflikcie wartości z Sienkiewiczem.

No to chyba skoro był to oczywisty konflikt wartości, a nie oczywisty konflikt o kochankę, to był wiarygodny.
dworkin - 2012-02-01, 17:26
:
No chyba jednak nie, skoro niechęć w stosunku do wartości będących podstawą Trylogii rzutowała na ocenę jakości literackiej tego dzieła. Nie odmawiam przy tym mu prawa do krytyki, ani nawet jakości samej krytyce (choć pewnie tak to zabrzmiało, sorry).
MrSpellu - 2012-02-01, 17:38
:
dworkin napisał/a:
No chyba jednak nie, skoro niechęć w stosunku do wartości będących podstawą Trylogii rzutowała na ocenę jakości literackiej tego dzieła.

No chyba jednak tak, skoro u źródła krytyki leżały nie tyle same przywołane przez Ciebie wartości, co raczej mała autoteliczność tekstów Sienkiewicza. Lub wrażenie jej braku.
dworkin - 2012-02-01, 18:06
:
Ale Gombrowicz dosłownie nie nazwał Sienkiewicza grafomanem. Najwyżej sugerował, że jego pisarstwo jest kiepskie. I co w ogóle oznacza termin "grafomania"? Pisarstwo pozbawione talentu? Czy ta definicja w przypadku Sienkiewicza nie rozbija się sama o siebie? Chociaż ja grafomanię rozumiałem zawsze jako brak skilla w sferze językowej, którego moim zdaniem również trudno Sienkiewiczowi odmówić. Nie musi być od razu Prusem, by nie być grafomanem.

A co do patriowartosci Trylogii - były krytykowane przez Gombrowicza dość intensywnie i obszernie.
Tomasz - 2012-02-01, 18:19
:
Wszystkie są uznaniowe.
Ard - 2012-02-01, 23:35
:
Esej Gombra pt. „Sienkiewicz” znam niemal na pamięć i zaręczam, że słowo grafomania tam nie pada; na dobrą sprawę można tam znaleźć nie tylko krytykę, ale i liczne pochwały, i właśnie ta niejednoznaczność twórczości Sienkiewicza jest głównym tematem tekstu W.G., a nie, jak niektórzy sugerują, programowe gnojenie go ;)

Poza tym, jak twierdzi Gombrowicz - Sienkiewicz jest nazbyt nastawiony na podobanie się czytelnikowi i łechtanie go po brzuszku, niż przedstawienie czegoś „silnego” artystycznie; W.G. zarzuca mu korzystanie z rozwiązań charakterystycznych dla literatury niskiej i, przede wszystkim, uśpienie „ducha narodu”, przez które Polacy popadli w samozadowolenie i w kluczowym momencie się zbiesili. Tyle.
utrivv - 2012-02-02, 07:54
:
Słowa grafoman użyłem na wyrost , miałem na myśli: Sienkiewicz nie tworzył Wielkiej Literatury ale powiedzmy świetne fantasy ;) a wszystko to odnosiłem do wielkości Pana Tadeusza.

Tomasz napisał/a:

utrivv napisał/a:
Czy możesz z ręką na sercu powiedzieć że laureatami tej nagrody są same tuzy literatury?

Nie, nawet uważam przeciwnie. Ale ja tego nie sugeruję. Za to czy ty możesz powiedzieć, że Nobla dostają grafomani?

Uznaję tylko nagrody z nauk ścisłych - te są najbardziej obiektywne choć czasem są kontrowersyjne. Najbardziej kontrowersyjna to ta za odkrycie prionów mimo braku potwierdzenia że one powodują chorobę wściekłych krów.
MrSpellu - 2012-02-02, 16:34
:
Ard napisał/a:
ale i liczne pochwały, i właśnie ta niejednoznaczność twórczości Sienkiewicza jest głównym tematem tekstu W.G., a nie, jak niektórzy sugerują, programowe gnojenie go

Popsułeś mi trollowanie >.<
Fimbulvinter - 2013-09-11, 17:15
:
Tak się wtrące i powiem, że poziom nudy Krzyżaków został właśnie pobity przez Panią Bovary. Biedny ja narzekałem na Sienkiewicza.
Jeśli już jesteśmy przy Sienkiewiczu to dam mu drugą szansę po Krzyżakach, których przeczytałem w 3/4. Quo Vadis czeka, trochę się boję.
Tixon - 2013-09-11, 17:22
:
Quo Vadis jest nudne jak cholera. Taka cukierkowe przedstawienie czasów pierwszych chrześcijan - my dobrzy i cnotliwi, oni źli i zepsuci. A w tle lwy i krzyżowanka.
Fidel-F2 - 2013-09-11, 17:27
:
Krzyżacy sa dla młodzieży, Quo Vadis dla nieogarniętych a Trylogia dla oraczy pytą
Sabetha - 2013-09-11, 17:56
:
Fimbulvinter napisał/a:
Tak się wtrące i powiem, że poziom nudy Krzyżaków został właśnie pobity przez Panią Bovary.


A mnie się tam "Pani Bovary" podobała - dawno, dawno temu, ale podejrzewam, że dzisiaj odbiór byłby równie, a może nawet bardziej życzliwy.
"Krzyżaków" też lubię, w przeciwieństwie do Trylogii, która najwyraźniej rzeczywiście jest
Fidel napisał/a:
dla oraczy pytą
.
Stary Ork - 2013-09-12, 05:24
:
Fidel-F2 napisał/a:
Krzyżacy sa dla młodzieży, Quo Vadis dla nieogarniętych a Trylogia dla oraczy pytą


Ale dla minimum dwuskibowych //mysli
Fimbulvinter - 2013-09-18, 21:55
:
Słucham Lalki i... jest ciekawa. Prus naprawdę ciekawie piszę, czasami zaśmiać się można. Nie jest to tak rozwleczone jak Pani Bovary.
prawdziwy - 2014-02-04, 21:42
:
Najgorzej wspominam grube, toporne powieści Sienkiewicza = Trylogię, Quo Vadis. Jedynie dobrze wspominam Krzyżaków. Poza tym dobrze wspominam lektury z poziomu rozszerzonego ze szkoły średniej - Gombrowicz, Goethe i literatura rosyjska - "Zbrodnia i kara", "Mistrz i Małgorzata".
Romulus - 2014-02-05, 10:57
:
Skasowałem spam.
Fidel-F2 - 2014-02-05, 11:10
:
nie cały
Vector4 - 2017-12-22, 14:26
:
Toudisław napisał/a:
Czy strasznie męczyliście się czytając książki które się wam nie podobały ?

Żartujesz? U nas wszyscy czytali... streszczenia, albo oglądaliśmy adaptację filmową. Tu już nawet nie chodzi o to, że większość lekur była nudna, tylko o to, że przy multum przedmiotów, prac domowych i sprawdzianów nie mieliśmy czasu jeszcze na czytanie.
Moim zdaniem, gdyby do lektur dodano jakieś fantasy, science fiction, albo chociaż coś współczesnego, to może wtedy szkoła zachęciłaby kogoś do czytania.
Toudisław napisał/a:
Musiał czytać i umieć jedyniesłusznie zinterpretować lekturę.

Tą kwestią nikt za bardzo się nie martwił, bo chodziło tylko o to, by wydukać coś na dostateczny. Większy problem jest na maturach z Polskiego, kiedy faktycznie trzeba zinterpretować fragment tektsu w jedyny właściwy sposób. Ogólnie rzecz biorąc szkoła nie rozwija zdolności samodzielnego myślenia, tylko "zakuj i zapomnij".
toto - 2017-12-22, 17:57
:
Vector4 napisał/a:
tylko o to, że przy multum przedmiotów, prac domowych i sprawdzianów nie mieliśmy czasu jeszcze na czytanie
Hihi, dorośniesz i się okaże, że wtedy to miałeś właśnie bardzo dużo wolnego czasu.
Vector4 napisał/a:
Ogólnie rzecz biorąc szkoła nie rozwija zdolności samodzielnego myślenia, tylko "zakuj i zapomnij".
Za moich czasów* to było zakuj, zalicz, zapomnij, ale widać czasy się zmieniają.



*brzmię jak stary piernik :-/
Trojan - 2017-12-22, 21:31
:
A mnie bawi to że młodzi uważają że mają dużo nauki :)
Carmilla - 2017-12-24, 02:25
:
Trojan napisał/a:
A mnie bawi to że młodzi uważają że mają dużo nauki :)

A co w tym zabawnego? Oni po prostu jeszcze nie wiedzą, co to naprawdę znaczy dużo nauki ;-)
Trojan - 2017-12-24, 02:31
:
Nie , mam na myśli to że kiedyś a tym samym poziomie bylo więcej nauki.
Carmilla - 2017-12-24, 02:32
:
...i mniej rozpraszaczy.
utrivv - 2017-12-28, 09:34
:
toto napisał/a:

Vector4 napisał/a:
Ogólnie rzecz biorąc szkoła nie rozwija zdolności samodzielnego myślenia, tylko "zakuj i zapomnij".
Za moich czasów* to było zakuj, zalicz, zapomnij, ale widać czasy się zmieniają.

Chyba tak bo za moich było zakuj, zalicz, zapij, zapomnij. Degeneracja wyraźnie widoczna :-|
toto - 2017-12-28, 12:14
:
Ale to już raczej koniec liceum/studia chyba?
utrivv - 2017-12-28, 14:53
:
studia i nie konkretnie moje motto :oops:
Vector4 - 2018-01-04, 20:08
:
toto napisał/a:
Vector4 napisał/a:
tylko o to, że przy multum przedmiotów, prac domowych i sprawdzianów nie mieliśmy czasu jeszcze na czytanie
Hihi, dorośniesz i się okaże, że wtedy to miałeś właśnie bardzo dużo wolnego czasu.

Ja już jestem dorosły...
utrivv napisał/a:
Chyba tak bo za moich było zakuj, zalicz, zapij, zapomnij.

Ja bym jeszcze dodał "Z"achowaj zdrowie psychiczne //mur
Trojan - 2018-01-04, 21:35
:
19 lat to niedorosły
utrivv - 2018-01-05, 07:19
:
Vector4 napisał/a:

utrivv napisał/a:
Chyba tak bo za moich było zakuj, zalicz, zapij, zapomnij.

Ja bym jeszcze dodał "Z"achowaj zdrowie psychiczne //mur

Na kierunku na którym studiowałem co kilka lat przysługiwał nam bezpłatny pobyt w zakładzie dla nerwowo chorych więc z tym nie było problemów :psycho:
dziki - 2018-01-05, 11:05
:
Vector4 napisał/a:
Tu już nawet nie chodzi o to, że większość lekur była nudna, tylko o to, że przy multum przedmiotów, prac domowych i sprawdzianów nie mieliśmy czasu jeszcze na czytanie.
Moim zdaniem, gdyby do lektur dodano jakieś fantasy, science fiction, albo chociaż coś współczesnego, to może wtedy szkoła zachęciłaby kogoś do czytania.


Po pierwsze, ta wypowiedź jest wewnętrznie sprzeczna. Piszesz, że tyle tych lektur jest, ze nie ma czasu na ich czytanie. A zaraz potem twierdzisz, ze jakby jeszcze dołożyć do nich fantastykę to wtedy ten czas by się znalazł :P

Po drugie, moje osobiste doświadczenie jest zupełnie inne. Nie dość, że w podstawówce i liceum przeczytałem niemal wszystkie lektury, to też dzięki temu po raz pierwszy zetknąłem się z "Hobbitem" i "Władcą Pierścieni" - bo były na liście lektur uzupełniających (takie też czytałem, a WP od razu dwa razy). Gdyby nie to, to o Tolkienie usłyszałbym pewnie dopiero kilka lat później z telewizji, gdy pojawiły się plany ekranizacji. A wtedy już dojeżdżałem do liceum do miasta i mogłem oglądać foty z planu w płatnej kafejce internetowej :) No i znalazłem w miejskiej bibliotece Sapkowskiego, o którym słyszałem, że pisze w takiej samej konwencji jak Tolkien :) Tak więc moje nakierowanie na fantastykę zawdzięczam poważnemu traktowaniu zajęć z polskiego :P
Metzli - 2018-01-05, 19:14
:
Vector4 napisał/a:
Większy problem jest na maturach z Polskiego, kiedy faktycznie trzeba zinterpretować fragment tektsu w jedyny właściwy sposób. Ogólnie rzecz biorąc szkoła nie rozwija zdolności samodzielnego myślenia, tylko "zakuj i zapomnij".


A tu się akurat zgodzę, obecna matura gdzie trzeba zinterpretować tekst zgodnie z kluczem skutecznie zabija zdolność samodzielnego myślenia. Przez całe liceum uczy się interpretacji "pod klucz".

Co do samych lektur, nie wszystkie czytałam. Szczególnie jeśli mnie nudziły, a pod ręką miałam coś o wiele bardziej mnie interesującego. Czytałam sporo, ale niekoniecznie lektury szkolne :mrgreen: Na Hobbita trafiłam w podstawówce, jako jedną z możliwych lektur. Ale w moim przypadku, biorąc pod uwagę że miałam wokół siebie trójkę rodzeństwa zaczytanych w fantastyce - to było tylko kwestią czasu kiedy sięgnę po nią ja.
Trojan - 2018-01-05, 21:41
:
Za czasów mojej podstawowki, Hobbita przy odrobinie szczęścia można było jeszcze trafić w jakiejś bibliotece, ale WP albo był permanentnie wypożyczony (kolejka na 2 lata ) albo był zaginiony.
a już na pewno nikomu nie przyszło do głowy żeby z tego robić lekturę.
Metzli - 2018-01-06, 13:18
:
W podstawówce miałam świętną polonistkę. Z tego co pamiętam oprócz lektur, które czytaliśmy wszyscy, każdy miał jeszcze do wyboru jedną książkę, o której później trzeba było krótko opowiedzieć. Hobbita jeszcze wypożyczałam,WP chyba też. Chociaż trylogia już mogłabyć w domu, nie pamiętam teraz. Po niego i Silamrilion sięgnęłam już sama.
Sabetha - 2018-01-06, 20:05
:
W podstawówce czytałam wszystko, co mi wpadło w ręce. Lektury traktowałam jako coś, co należało szybko odhaczyć, żeby mieć czas na inne rzeczy. Zaś w liceum języka polskiego uczyła nas polonistka o wdzięcznej ksywce "Szczęka". Nikt nigdy nawet nie pomyślał, że można by było czegoś, co kazała, nie przeczytać.
Hm, na studiach też miałam lektury. Czasem po sto dwadzieścia do jednego egzaminu. Ale nie będę kłamać, że czytałam wszystkie :mrgreen:
Vector4 - 2018-01-09, 18:52
:
dziki napisał/a:
Vector4 napisał/a:
Cytat:
Tu już nawet nie chodzi o to, że większość lekur była nudna, tylko o to, że przy multum przedmiotów, prac domowych i sprawdzianów nie mieliśmy czasu jeszcze na czytanie.
Moim zdaniem, gdyby do lektur dodano jakieś fantasy, science fiction, albo chociaż coś współczesnego, to może wtedy szkoła zachęciłaby kogoś do czytania.



Po pierwsze, ta wypowiedź jest wewnętrznie sprzeczna. Piszesz, że tyle tych lektur jest, ze nie ma czasu na ich czytanie. A zaraz potem twierdzisz, ze jakby jeszcze dołożyć do nich fantastykę to wtedy ten czas by się znalazł :P

Może nie dopowiedziałem wszystkiego. Ilość materiału przerabianego w szkole należy oczywiście zmniejszyć, wtedy dzieci miałyby czas na czytanie - to po pierwsze. Po drugie zaś należy w ogóle zachęcić dzieci do czytania, w czym pomocna byłaby fantastyka.

dziki napisał/a:
moje osobiste doświadczenie jest zupełnie inne. Nie dość, że w podstawówce i liceum przeczytałem niemal wszystkie lektury, to też dzięki temu po raz pierwszy zetknąłem się z "Hobbitem" i "Władcą Pierścieni" - bo były na liście lektur uzupełniających

Na moich listach lektur próżno doszukiwać się jakiejkolwiek fantastyki. Widzę, że twoje doświadczenie różni się od mojego i wszystkich moich znajomych. Ja nie zacząłem czytać książek DZIĘKI szkole, ale POMIMO starań szkoły 8)
Vector4 - 2018-01-09, 18:54
:
Cytat:
A tu się akurat zgodzę, obecna matura gdzie trzeba zinterpretować tekst zgodnie z kluczem skutecznie zabija zdolność samodzielnego myślenia. Przez całe liceum uczy się interpretacji "pod klucz".

Odnoszę wrażenie, iż to celowa robota z tym zabijaniem samodzielnego myślenia. Głupie społeczeństwo mniej się buntuje :badgrin:
utrivv - 2018-01-09, 23:10
:
Vector4 napisał/a:
Cytat:
A tu się akurat zgodzę, obecna matura gdzie trzeba zinterpretować tekst zgodnie z kluczem skutecznie zabija zdolność samodzielnego myślenia. Przez całe liceum uczy się interpretacji "pod klucz".

Odnoszę wrażenie, iż to celowa robota z tym zabijaniem samodzielnego myślenia. Głupie społeczeństwo mniej się buntuje :badgrin:
Gloryfikujesz PRL //panda
Vector4 - 2018-01-10, 18:54
:
Cytat:
Gloryfikujesz PRL //panda

Raczej krytykuję i przestrzegam //pisowcy :-P