Zaginiona Biblioteka

Film - Czy filmy fantastyczne mogą zrazić do fantastyki ?

Toudisław - 2007-10-21, 00:03
: Temat postu: Czy filmy fantastyczne mogą zrazić do fantastyki ?
Filmów o tematyce fantastyczniej nakręcono już sporo w tym duży udział ma SF. Ja filmy o takiej tematyce nie raz omijam bo nie spodziewam się po niech niczego dobrego. Najczęściej półnaga laska lata po ścianach i wykańcza 30 facetów. Albo fabuła sprowadza się do spektakularnych efektów specjalnych albo jeszcze gorzej i kończy się na tandetnych kostiumach potworów. Czy Filmy fantastyczne przez swoją tandetą mogą zarazić do Ogulnie pojętej fantastyki ? A może odwrotnie ludziom się to spodoba i będą garnąc się jeszcze bardziej
Elektra - 2007-10-21, 00:11
:
Mówisz o obecnych filmach fantastycznych, czy tak ogólnie?

Toudisław napisał/a:
Najczęściej półnaga laska lata po ścianach i wykańcza 30 facetów. Albo fabuła sprowadza się do spektakularnych efektów specjalnych albo jeszcze gorzej i kończy się na tandetnych kostiumach potworów

Skoro to jest najczęściej, to wymień tak z dziesięć.

Czy takie filmy jak np.: dwie pierwsze części Aliena, dwie pierwsze części Terminatora, Willow, Conan, Pitch Black to jest tandeta? Władca pierścieni to jest Twoim zdaniem tandeta? //panda

Ja tam najpierw oglądałam filmy fantastyczne, potem zaczęłam czytać książki. Nie wydaje mi się, żeby takie filmy mogły zrazić. Chyba że są klasy C. Ale przecież literatura fantastyczna też bywa niskich lotów.
Tyraela - 2007-10-21, 21:54
:
Elektro, zacznijmy od tego, że gdybym najpierw obejrzała Wiedźmina, to przez następne 20 lat uciekałabym od fantastyki w dzikim popłochu :mrgreen:
Filmy raczej jednak nie mają znaczenia, czy ktoś się zainteresuje fantastyką, czy nie. Film to jednak jest zgoła inna forma rozrywki, niż kniga - i to, że komuś się bardzo podoba WP pewnie nie sprawi, że koleś sięgnie po książkę. 90% ludzi (w moim odczuciu) woli spędzić godzinę na filmie niż tydzień przy książce. A szkoda.
makatka - 2007-10-22, 23:11
:
Tyraela napisał/a:
Elektro, zacznijmy od tego, że gdybym najpierw obejrzała Wiedźmina, to przez następne 20 lat uciekałabym od fantastyki w dzikim popłochu

Popieram! :mrgreen:

Tyraela napisał/a:
Filmy raczej jednak nie mają znaczenia, czy ktoś się zainteresuje fantastyką, czy nie. Film to jednak jest zgoła inna forma rozrywki, niż kniga - i to, że komuś się bardzo podoba WP pewnie nie sprawi, że koleś sięgnie po książkę.

A tu, według mnie, jesteś w "mylnym błędzie". W moim odczuciu film spowodował, że wielu ludzi zainteresowało się kim był Tolkien i co, tak naprawdę, tworzył.
Retiarius - 2007-10-23, 19:49
:
Hmmm, jak to ze mną było..Chyba filmy nie miały wpływu na zainteresowanie fantastyką. Chociaż taki "Wiedźmin" może zniechęcić do sagi. Ale ekranizacja LOTR to już co innego. Każdy mól książkowy po obejrzeniu filmów o Władcy Pierścieni zapewne sięgnał po Tolkiena.
Zresztą mało jest dobrych filmów fantasy. Jak byłem mały to w tv leciał tylko "Conan" i "Red Sonja"...
Zła - 2007-10-24, 22:55
:
Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że raczej tego nie zrobiły. Zawsze lubiłam bajki, a filmy fantastyczne oglądane jak byłam młodsza tak właśnie traktowałam. Podobały mi się wróżki, wiedźmy, smoki, nawet jeśli nie przedstawiały sobą jakiś super efektów specjalnych, ale co tu mówić, jak byłam mała to raczej efekty specjalne były ograniczone.
Teraz każdy ma zakodowanego WP Petera, a tam efekty powalają. Nasz rodzimy serial fantastyczny przemilczmy, bo w dobie efektów specjalnych to była żenada...
Tigana - 2007-10-25, 16:30
:
Czy filmy fantastyczne mogą zrazić do fantastyki ? Pewnie tak. Wystarczy mieć pecha i obejrzeć kilka szmir, gdzie nie wiadomo o co chodzi, ale za to są roboty i lasery :P Na 100% skutecznym odstraszaczem jest też "Wieśmin", ale nie kopmy gnijącego w grobie. Niestety taka tandeta to woda na młyn czesci krytyków, którzy tylko czekają żeby dokopać fantastyce. Inna sprawa, ze miektóre filmy muszą poczekać na ponowne odkrycie - pomyślmy o Ed Woodzie - zjechany był niemiłosiernie a teraz ma status twórcy kultowego. Kto wie może za 50 lat dzieło pana Szczerbica albo "filmy" Uwe Bolda (ten od gier) także zyskają swoich fanatycznych fanów :badgrin:
Dhuaine - 2007-10-25, 17:22
:
Imho filmy jak najbardziej mogą zrazić do fantastyki. Mnie na pewno nie zachęciły :P
Niektóre fantastyczne filmy są całkiem niezłe, inne - żenujące. Większość ma dość sztampową fabułę i smoka. Nigdy za nimi nie przepadałam i powiem szczerze, że wręcz je omijam, kiedzy siedzę przed telewizorkiem.
Co gorsza, przez sukces Władcy Pierścieni i Harry'ego Pottera wiele filmów zaczęło się podpisywać jako fantasy, mimo że z opisu jasno wynika, że to np. sf albo familijny z wróżkami. --_-
jeke - 2007-10-26, 15:19
:
Z formy zadanego pytania wnioskuję, że rozmawiamy o tzw. chałach, których na rynku filmowym niestety mnogość.

I tu pojawia się kilka opcji:

1. Na filmową chałę natrafia "świeżak fantastyczny" - czyli osobnik, któremu nie dane było zaznać rozkoszy dobrej fantastyki.
Doświadczywszy doznań chałowo-filmowych "świeżak" może być dla nas-uzależnionych bezpowrotnie stracony. Prawdopodobne jest, że uraz w jego psychice się zagnieździ i "świeżak" szerokim łukiem wszystko co fantastyczne będzie omijał.

2. Na filmową chałę natrafia uzależniony koneser ( heh ) - czyli chociażby któraś z zaglądających tu osób.
Doświadczawszy doznań chałowo-filmowych ówże koneser może:
a) skrócić cierpienie naciskając odpowiedni przycisk swojego DVD*
b) skrócić cierpienie wychodząc z kina i psiocząc na wyrzucone w błoto pieniądze
c) uciąć sobie seansowego komarka :DD Pieniądze też stracone, ale za to organizm się nieco podregeneruje (jedynym warunkiem regeneracji jest brak nagłych i głośnych efektów dźwiękowych oraz brak wkładu własnego w owe efekty)
d) trwać w mękach, obejrzeć do końca a następnie obsmarować chałę przed towarzystwem innych uzależnionych. Do tego celu wyśmienicie nadaje się np. forum ;) . Jeśli się będzie miało trochę szczęścia to i na innych chałowych frustratów się natrafi, a wiadomym jest, że jeśli cierpieć, to zbiorowo - jakoś tak mniej boli ;) .

Niezależnie czy od literkowej opcji i co za tym idzie intensywności doświadczanych cierpień, uzależniony i tak w fantastycznym świecie pozostanie. Mamy wszak do czynienia z nałogiem ;)





Post w trakcie pisania, zajęcia zwiazane z przebywaniem w pracy przeszkadzają w kontynuacji i edycji pracy twórczej
Asuryan - 2007-10-26, 18:29
:
Filmy fantastyczne według mnie mogą zrazić do fantastyki, ale tylko takie osoby które jeszcze nie zaraziły się tym gatunkiem literatury. Jeśli ktoś z nim nie obeznany słysząc tylko o "geniuszu polskiej fantasy" - Andrzeju Sapkowskiemu - przed sięgnięciem po książki obejrzy film - to prawie na pewno skończy swą przygodę z fantastyką. Są jednak także filmy które mogą zachęcić do sięgnięcia po literaturę - tak jak to było w moim przypadku. Ja najpierw obejrzałem "Conana" i trylogię (wtedy była to trylogia) "Gwiezdnych Wojen", a dopiero później sięgnąłem po tego typu książki. Do tej pory zresztą chętnie oglądam filmy o tejże tematyce.
Bonsai - 2008-04-26, 08:18
:
Zdanie zależy od jednostki nie od ogółu. Myślę, że wgłębić się w książkę to o wiele lepiej niż obejrzeć film. Często właśnie te niby efekty specjalne są aż przesadzone i źle dobrane i to psuje cały film...
Niektóre z tychże filmów są jednak dobrze robione i udaje się im zachęcać.
Prev - 2008-04-26, 11:48
:
A ja tylko powiem że to właśnie filmy sf zachęciły mnie do sięgnięcia po ową literaturę :)
Ogólnie to zawsze bardziej wolałem wizualną formę opowieści, niż pisaną (złośliwcy powiedzą że dla Preva mogłyby być w książce same obrazki - otóż owszem, mogłyby xD). Niektóre rzeczy opisane można sobie wyobrazić, ale gdy są jakieś bitwy to naprawdę wolę je zobaczyć z całą okazałością efektów specjalnych. I nigdy nie spotkałem się z przypadkiem żeby film sf zniechęcił kogoś, czy to przed, czy to po przeczytaniu książki. Film to film, książka to książka - jeśli akceptuje się to rozróżnienie to sf movie i sf book rozpatruje się w innych kategoriach, i to wystarczy żeby się nie zniechęcać ;)
Ł - 2008-06-10, 16:27
:
Elektra napisał/a:

Skoro to jest najczęściej, to wymień tak z dziesięć.

1. Czerwona Sonia (propo Conana ; ))
2. i 3. - Tomb Raidery
4. Blood Rayne (Uwe Boll...)
5. 6. 7. - Instynkt 1, 2 i 3
8. Kobieta Kot
9. Buffy postrach wampirów
10. i na koniec film pt "Elektra"

: P

Chociaż to zjawisko o którym Toudi pisał jest bardziej widoczne na scenie gier komputerowych i komiksów gdzie młodzi mężczyźni tworzą coś, czego odbiorcami sa jeszcze młodsi mężczyźni. Albo chociażby grafice tworzący w klimatach fantastycznych - np Royo, który jest przezabawny w tym co czyni.
Toudisław - 2008-06-10, 16:40
:
Elektra napisał/a:
Skoro to jest najczęściej, to wymień tak z dziesięć.

oprócz wymienionych przez łaka

1. Kawaleria kosmosu
2. Eragon
3. Beowulf ( pogromca ciemności )
4. Xena i coś tam
5. Herkules i zbijcie mnie nie pamiętam co :P
6.Conan,
7. Władca zwierząt
do tego mnóstwo tandetnych seriali

No o już wymieniony Wieśmin który mnie akurat nie zraził bo IMO nie był taki całkiem zły :P Serial przynajmniej.
Tigana - 2008-06-10, 16:56
:
Czy chodzi Ci Toudi o półnagie laski wybijające 30 facetów czy kiepskie filmy?

Toudi napisał/a:
1. Kawaleria kosmosu

Jedna goła, ruda laska i wybijała robale. A sam film bardzo fajny - szczególnie te wstawki jak z "Kroniki Filmowej"
Toudi napisał/a:
2. Eragon

Jakaś laska była, ale czy półnaga?
Toudi napisał/a:
3. Beowulf ( pogromca ciemności )

Tutaj to raczej goły facet.
Toudi napisał/a:
4. Xena i coś tam
5. Herkules i zbijcie mnie nie pamiętam co :P

Odczep się od jodłującej księżniczki i jej mocarnego kompana. Czy w innym serialu Herkules mógłby dołożyć skandynawskim bogom, a wojowniczo jodłująca udawać Mtkę Boską i powalac assasynów (3 mędrców) z pieluszki? A półnagie kobitki to i owszem były - szczególnie pewna mocarna kowalka zapadła mi w pamięć.
Toudi napisał/a:
6.Conan,
7. Władca zwierząt

Jak rozumiem chodzi o seriale - koszmarki - szczególnie ten o "Conanie" . Facet odgrywający Cymeryjczyka był bardziej drewniany od braci Mroczków.
Romulus - 2008-06-10, 21:59
:
Toudisław napisał/a:
No o już wymieniony Wieśmin który mnie akurat nie zraził bo IMO nie był taki całkiem zły :P Serial przynajmniej.


Bluźnierca!!!! Spalic go, spalić antychrysta!!! :badgrin:

U mnie o palmę pierwszeństwa walczy Red Sonja z drugim Conanem - no nic tylko się powiesić w hołdzie tym filmom. Nie powiem, zeby w ogóle filmy mnie zniechęcały do czegokolwiek: złe staram się zapominać, Chyba że trafię na taki shit, którego zapomnieć się nie da łatwo (Red Sonja).
derbullaw - 2008-06-10, 22:22
:
Nie wiem czy mogą zrazić, bo ja zawsze byłem mniej lub bardziej zboczony... fantastycznie. Właściwie, żeby powiedzieć czy mogą, trzeba by szukać wśród najlepszych utworów gatunku. Najsłabsze mogą zawsze, ale każdy bubel tak ma. Niezależnie od sprawy/profesji/tematu (niepotrzebne skreślić).

Obecnie przerabiam inny stan ducha. Mianowicie nadrabiam zaległości z lat minionych jeżeli chodzi o seriale s-f. Niestety odbija się to negatywnie na czytelnictwie. Występuje ono w stanie śladowym (średnią krajową dalej zawyżam, ale to akurat nie jest powód do chwały) . Boleję nad tym, ale trzeba jakoś ten okres przeżyć.

Toudi, co Ci się nie podobało w "Kawalerii Kosmosu"? Według mnie wyszedł świetny pastisz militarnego s-f. Co prawda odbiega całkowicie klimatem (ale nie treścią) od książki, ale według mnie to nie jest wada.
Ł - 2008-06-10, 22:26
:
Toudisław napisał/a:
No o już wymieniony Wieśmin który mnie akurat nie zraził bo IMO nie był taki całkiem zły :P Serial przynajmniej.

Bo to zasadniczo był serial i tak należy tą produkcje rozpatrywać - film był typową chęcią dorobienia sobie, taki bękarcik polskiej pazerności (zresztą cała produkcja to materiał na rozdział do książki przekręty w państowej telewizji). Dlatego część opinii (Tyraeali, Tigany) w tym temacie wydaje mi się ostro przesadzona - serial był wcale zły, w dodatku jak na standardy polskich seriali oglądałem go z przyjemnością.

Edit - w poprzednim poście chodziło mi o cykl 'gatunek' (species) a nie o 'instykt' (swoją drogą fajny film).
Lean - 2008-06-11, 11:04
:
To dorzućmy jeszcze "Kroniki Riddicka" - pfff :-x
Romulus - 2008-06-11, 11:13
:
Hola hola niedobra koleżanko! Kroniki Riddicka? A ja - tandeciarz - nawet je lubię :oops:

Thandie Newton i te fajne pancerze...
Lean - 2008-06-11, 11:36
:
romulus napisał/a:
Hola hola niedobra koleżanko! Kroniki Riddicka? A ja - tandeciarz - nawet je lubię :oops:

Thandie Newton i te fajne pancerze...


Nie powiem - kilka scen było fajnych. Thandie Newton lubię - co nie znaczy, że każdy film w którym występuje, musi być super.
A pancerze? Takie jakieś "nieporęczne" - ciężkie i pewnie niewygodne. Spory minus dla Karla Urbana za sztywną grę (że o vin Dieslu nie wspomnę :roll: )

Książkę może zdecydowałabym się przeczytać - nie wiem.
Beata - 2008-06-11, 12:17
:
Mogą. Dawno temu obejrzałam wstrząsające dzieło "Red Sonia". Łomatko! Obejrzałam do końca, bo nie byłam w stanie uwierzyć, że ktoś w ogóle sfinansował... w każdym razie przez jakiś czas miałam uraz do fantasy.
Gdy jestem postawiona przed wyborem: książka czy film - zawsze wybieram książkę. Dopiero po lekturze mogę iść do kina, żeby sprawdzić, czy film dobrze zrobili. ;-) I bardzo niewiele jest produkcji kinowych, które mnie zadowalają - gdyż po lekturze mam jakieś tam swoje wyobrażenia, a reżyser z reguły w te moje wizje nie trafia. Chlubnym wyjątkiem jest Władca Pierścieni - wszystkie części tej trylogii są dobre, a nawet bardzo dobre. Peter Jackson wykonał kawał dobrej roboty - tu troszkę przyciął, tam lekko uprościł, ale - co najważniejsze - niczego od siebie do fabuły nie dodawał. Szczerze mówiąc to mnie najbardziej złości - gdy po tytule leci zapowiedź, że to film na podstawie książki, a potem patrzę - i okazuje się, że w życiu o tej książce nie słyszałam. I pewnie Autor też nie. Bo reżyser postanowił "uwspółcześnić", albo - co znacznie gorsze - objaśnić widzowi, co pisarz miał na myśli.
Tigana - 2008-06-11, 17:22
:
Beata napisał/a:
Mogą. Dawno temu obejrzałam wstrząsające dzieło "Red Sonia". Łomatko! Obejrzałam do końca, bo nie byłam w stanie uwierzyć, że ktoś w ogóle sfinansował... w każdym razie przez jakiś czas miałam uraz do fantasy.


Ja już dawno zauważyłem, że do pewnych filmów lepiej nie wracać. To co kiedyś mi sie podobało dzisiaj określiłbym mianem bubla. Tak mam np z "Conanem Niszczycielem" - kiedyś wolałem go od "Barbarzyńcy" dzisiaj uważam ten film za pomyłkę.
BG - 2008-06-11, 21:01
:
Toudisław napisał/a:
o już wymieniony Wieśmin który mnie akurat nie zraził bo IMO nie był taki całkiem zły Serial przynajmniej

Ja widziałem tylko dwa pierwsze odcinki. A tak w ogóle, to kiedy słyszałem o mającej nastąpić kinowej premierze "Wiedźmina", to wtedy nie wiedziałem, że to adaptacja jakiejś książki i nie wiedziałem, kto to jest Andrzej Sapkowski - nie znałem tego nazwiska. o tym, że "Wiedźmin" to również ksiażka, dowiedziałem się z rok-dwa po obejrzeniu filmu.
Mnie tam generalnie filmy fantasy się podobają - a czy ksiażki, to już trudniej powiedzieć, bo mało ich czytałem. Ale generalnie mnie jeszcze żaden film fantasy nie zraził do fantastyki jako takiej. Dobrze oceniam m.in. "Willowa" - choć nie wiem, czy to adaptacja, czy samodzielna koncepcja filmowa.
Elektra - 2008-06-12, 06:41
:
Fajnie, Toudi, że tak wybiórczo cytując, przeinaczyłeś kompletnie moje pytanie:

ja napisał/a:
Toudisław napisał/a:

Najczęściej półnaga laska lata po ścianach i wykańcza 30 facetów. Albo fabuła sprowadza się do spektakularnych efektów specjalnych albo jeszcze gorzej i kończy się na tandetnych kostiumach potworów


Skoro to jest najczęściej, to wymień tak z dziesięć.

Szczególnie Eragon tutaj pasuje...

Toudisław napisał/a:
No o już wymieniony Wieśmin który mnie akurat nie zraził bo IMO nie był taki całkiem zły :P Serial przynajmniej.

Co było w nim niezłego? Przeinaczanie książki? Efekty specjalne? Charakteryzacja bohaterów (gdzie zmutowany wiedźmin ma białe włosy, ale brodę nadal czarną?) :>
Lean - 2008-06-12, 11:18
:
Mimo wszystko z jakimś sentymentem wracam do filmu "Willow", który choć stary i składający się z koszmarnych efektów specjalnych, nadal mi się podoba. ;)

Ale seriale fantasy mogą zrazić jak nic innego do czytania fantastyki - oto wyobrażam sobie cały cykl pisany o przygodach Xeny czy Herkulesa. :shock:
beldin - 2009-02-01, 21:46
:
Mogą i to bardzo. Niewątpliwie obejrzenie Conana z Arnim lub Wiedźmina zniechęci do lektury na długie lata.
elfka - 2009-02-01, 22:09
:
beldin, Nazwijmy to świętokradztwem. Bynajmniej tak to wygląda w moich oczach. Jak można tak doszczętnie zepsuć treść, która w formie czytanej potrafi tak zafascynować? Dajmy na to tego Wiedźmina. Dawno temu czytałam sagę i pełna emocji zerknęłam na film. Po kilkunastu minutach zdegustowana wyłączyłam komputer. Nie dało się tego oglądać i już. Gumowe potwory wręcz nachalnie wyłaziły z monitora. Nędza do sześcianu. Niestety sporo jest takich produkcji, które tylko niesmak pozostawiają po sobie.
beldin - 2009-02-01, 22:44
:
Elfka: juz gdzies pisalem ze jedyna ekranizacja ktora mnie nie rozczarowala to Blade Runner i ewentualnie Wladca Pierscieni ale juz tylko w czesci. Poza tym szczerze to unikam filmow sf i fantasy.
sorry za pisownie ale to akurat ipod bez polskich znakow.
elfka - 2009-02-01, 22:53
:
beldin, Wiesz, może i pisałeś, lecz jako nowy użytkownik siłą rzeczy nie jestem zbyt zorientowana w tej materii. Osobiście też oglądam różności, bez jakiegoś gatunkowego selekcjonowania (no może romansideł ani głupkowatych komedii nie jestem w stanie obejrzeć;). A Blade Runner? Cóż to? Nie miałam okazji, a z twoich słów wynika, iż powinnam nadrobić zaległości. Co do błędów, to masz moje rozgrzeszenie :-P
beldin - 2009-02-02, 13:51
:
elfka napisał/a:
beldin, Wiesz, może i pisałeś, lecz jako nowy użytkownik siłą rzeczy nie jestem zbyt zorientowana w tej materii. Osobiście też oglądam różności, bez jakiegoś gatunkowego selekcjonowania (no może romansideł ani głupkowatych komedii nie jestem w stanie obejrzeć;). A Blade Runner? Cóż to? Nie miałam okazji, a z twoich słów wynika, iż powinnam nadrobić zaległości. Co do błędów, to masz moje rozgrzeszenie :-P



No wreszcie jestem przed pc-tem z normalną klawiaturą :mrgreen:
Przyznaję Ci rację, że Wiedźmina oglądać się nie da. Niestety żeby się o tym przekonać wydałem kasę na bilety do kina. Najzabawniejszym momentem było kiedy padł dźwięk i te parędziesiąt nieszczęśliwców obecnych tamże zaczęło tworzyć ścieżkę dźwiękowa w stylu: jak ktoś pomykał na koniu to wołało się "patataj, patataj". Sam film to dno pod względem aktorskim nie mówiąc o efektach specjalnych rodem z Godzilli z lat 50-tych , a najdalej 60-tych. Wina takiego stanu przedstawienia książki leży częściowo po stronie A. Sapkowskiego, który oddał inwencję w całości w ręce naszych producentów (pożal się Boże). Ci dyletanci z kolei dodali do filmu sceny i motywy, które z książką nie mają nic wspólnego. A nasz pisarz stwierdził w jakimś wywiadzie, że niech sobie robią co chcą nawet reklamę pasty do zębów (w domyśle byle zapłacili) //mur .
Jeżeli chodzi o Blade Runnera czyli w wersji polskiej Łowcę Androidów to film powstał w reżyserii Ridleya Scotta jako dość luźna interpretacja książki Philipa K. Dicka noszącej tytuł "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach". Przy okazji polecam wersję reżyserską.
Romulus - 2009-02-02, 14:56
:
beldin napisał/a:
No wreszcie jestem przed pc-tem z normalną klawiaturą :mrgreen:
Przyznaję Ci rację, że Wiedźmina oglądać się nie da. Niestety żeby się o tym przekonać wydałem kasę na bilety do kina. Najzabawniejszym momentem było kiedy padł dźwięk i te parędziesiąt nieszczęśliwców obecnych tamże zaczęło tworzyć ścieżkę dźwiękowa w stylu: jak ktoś pomykał na koniu to wołało się "patataj, patataj". Sam film to dno pod względem aktorskim nie mówiąc o efektach specjalnych rodem z Godzilli z lat 50-tych , a najdalej 60-tych. Wina takiego stanu przedstawienia książki leży częściowo po stronie A. Sapkowskiego, który oddał inwencję w całości w ręce naszych producentów (pożal się Boże). Ci dyletanci z kolei dodali do filmu sceny i motywy, które z książką nie mają nic wspólnego. A nasz pisarz stwierdził w jakimś wywiadzie, że niech sobie robią co chcą nawet reklamę pasty do zębów (w domyśle byle zapłacili) //mur .

Postawę Sapkowskiego okreśłiłbym raczej jako zdrową. Nie znał się na robieniu filmu i oddał sprawę w ręce ludziom, kórzy mieli być zawodowcami. A ci.... Rywin przeprał kasę i tyle.
MrSpellu - 2009-02-02, 14:59
:
beldin napisał/a:
A nasz pisarz stwierdził w jakimś wywiadzie, że niech sobie robią co chcą nawet reklamę pasty do zębów

Wina leży tu głównie po stronie Brodzkiego. Szczerbic się wkurzył, bo ten pierwszy zupełnie namieszał mu w scenariuszu, i zrezygnował z tworzenia filmu. Efekt tego taki, że scenarzysty nie ma w napisach XD Nie mam pojęcia jak wyglądał 'oryginalny' scenariusz, ale wiem jedno. Brodzki po prostu spartolił cały film. A Sapkowski nie miał obowiązku 'czuwać' nad tym dziełem. Źle tylko zrobił, że pozwolił to zrobić byle komu.

beldin napisał/a:
Jeżeli chodzi o Blade Runnera czyli w wersji polskiej Łowcę Androidów to film powstał w reżyserii Ridleya Scotta jako dość luźna interpretacja książki Philipa K. Dicka noszącej tytuł "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach". Przy okazji polecam wersję reżyserską.

Film jest świetny, również gorąco polecam. Z dobrych filmów sf polecam jeszcze Diunę Lyncha, Mad Maxa (I i II ale bardziej I) i oczywiście Odyseję Kosmiczną (2001). Jak coś sobie jeszcze przypomnę, to dam znać.
elfka - 2009-02-02, 15:19
:
Spellsinger, Racja, nie miał obowiązku. Lecz z drugiej strony napiszesz coś (czym masa ludzi się nieziemsko ekscytuje - masa, spora grupa, wybrani oświeceni;) jak zwał tak zwał), to chyba powinieneś się jakoś zainteresować co z tym robią (albo w jaki sposób to przetwarzają) inni. Chociaż właściwie...nikt nie jest bogiem, by dopilnować wszystkiego i na wszystkim się znać :-P Ups, zapomniałam do kogo piszę - wybacz o wszechwiedząca głowo :mrgreen: A ,,Mad Maxa" na szczęście widziałam i jestem fanką (nie tylko Mela G.;), aż tacy nie jesteśmy zacofani w tym lesie...
beldin - 2009-02-02, 15:23
:
Spellsinger napisał/a:

Wina leży tu głównie po stronie Brodzkiego. Szczerbic się wkurzył, bo ten pierwszy zupełnie namieszał mu w scenariuszu, i zrezygnował z tworzenia filmu. Efekt tego taki, że scenarzysty nie ma w napisach XD Nie mam pojęcia jak wyglądał 'oryginalny' scenariusz, ale wiem jedno. Brodzki po prostu spartolił cały film. A Sapkowski nie miał obowiązku 'czuwać' nad tym dziełem. Źle tylko zrobił, że pozwolił to zrobić byle komu.


W każdym razie na Wiedźminie tyle psów nawieszano, że szkoda o tym pisać bo żadnych nowych obelg nie wymyślimy a leżącego podobno się nie kopie //jump

Spellsinger napisał/a:

Film jest świetny, również gorąco polecam. Z dobrych filmów sf polecam jeszcze Diunę Lyncha, Mad Maxa (I i II ale bardziej I) i oczywiście Odyseję Kosmiczną (2001). Jak coś sobie jeszcze przypomnę, to dam znać.


Jak mogłem zapomnieć o Odyseji //mur
Jeden z najlepszych filmów sf.
W reżyserii Kubricka na podstawie powieści Arthura C. Clarke'a. I ta kultowa scena monolitu z małpoludami i muzyką. Rewelacja.

Diuna w reżyserii Lyncha jest też dobra chociaż okrojona (poza tym niektórych motywów nie ma w książce) i czasami naiwna (cóż lata 80-te). I do tego Sting. Ale niezłe są też ekranizacje Diuny i dalszych części w reżyserii Johna Harrisona. Może brak rozmachu i gorsza jest gra aktorów ale też oddaje nastrój książek i jest dużo bardziej wierna literaturze. Mnie się w każdym razie dość podobała, chociaż zdecydowanie wolę poczytać.

Acha gdzieś mi się obiło o uszy, że jest planowana kolejna ekranizacja Diuny w reżyserii Petera Berga jako produkcja Paramount Pictures. Coś Wam wiadomo na ten temat?
Tigana - 2009-02-02, 15:40
:
Smutna prawda jest taka, że obecnie prawdziwe kino s-f istnieje w szczątkowej formie - mamy głównie do czynienia z ekranizacjami komiksów lub papką, w której najważniejsze są efekty specjalne a scenariusz jest, bo być musi. Mam tylko nadzieję, że uda się nowy "Terminator"
beldin - 2009-02-02, 15:47
:
Tigana napisał/a:
najważniejsze są efekty specjalne a scenariusz jest, bo być musi.


Masz rację. Takie filmy czasem fajnie raz obejrzeć ale w pamięć nie zapadną. Trochę to zaczyna przypominać reguły obowiązujące w mniej lub bardziej różowych filmidłach :oops: //sex
stoniu - 2009-02-02, 16:20
:
Ja wypowiem się o "Mirror Mask" tandemu Gaiman&McKean. Ten film jest dobrym wstępem do twórczości Gaimana, która podobnie jak w wymienionym filmie, jak i książkach oraz komiksie, ma magiczną aurę. Bardzo fajny film, który ma w sobie jakąś cząstkę Gaimana literaty. Niestety nie wiem, czy zachęcający do sięgnięcia po jego książki, był "Gwiezdny pył", gdyż go nie oglądałem. Odniosę się jeszcze do "Alien vs Predator", który nie sprostał ani komiksom, które są świetne, ani filmom z tymi dwoma, kultowymi postaciami kinematografii fantastycznej. Z połączenia wyszła jakaś dziwna historyjka, która za bardzo nie trzymała się kupy. Niby predatorzy, którzy przylatują na polowanie, fajnie. Obcy, ok mogą być. Ale ludzie byli tam wsadzeni na siłę. Nie potrafiono skorzystać właśnie z ludzkiej nacji. Spokojnie filmy, obyłby się bez nas. Dobra sieczka i tyle. Nie miała głębi komiksów, które naprawdę sensownie potrafiły wykorzystać obie postacie.
beldin - 2009-02-02, 16:51
:
stoniu napisał/a:
Ja wypowiem się o "Mirror Mask" tandemu Gaiman&McKean. Ten film jest dobrym wstępem do twórczości Gaimana, która podobnie jak w wymienionym filmie, jak i książkach oraz komiksie, ma magiczną aurę. Bardzo fajny film, który ma w sobie jakąś cząstkę Gaimana literaty. Niestety nie wiem, czy zachęcający do sięgnięcia po jego książki, był "Gwiezdny pył", gdyż go nie oglądałem. Odniosę się jeszcze do "Alien vs Predator", który nie sprostał ani komiksom, które są świetne, ani filmom z tymi dwoma, kultowymi postaciami kinematografii fantastycznej. Z połączenia wyszła jakaś dziwna historyjka, która za bardzo nie trzymała się kupy. Niby predatorzy, którzy przylatują na polowanie, fajnie. Obcy, ok mogą być. Ale ludzie byli tam wsadzeni na siłę. Nie potrafiono skorzystać właśnie z ludzkiej nacji. Spokojnie filmy, obyłby się bez nas. Dobra sieczka i tyle. Nie miała głębi komiksów, które naprawdę sensownie potrafiły wykorzystać obie postacie.


Szybciutko obejrzałem sobie trochę trailerów z Mirror Mask i stwierdziłem, że sięgnę po niego. Podoba mi się atmosfera filmu trochę w stylu Dalego a trochę w stylu Siudmaka. To może być to.

Na temat Gwiezdnego Pyłu nie wypowiem się bo nie znam i nie oglądałem. Może ktoś napisze czy warto.

Odnośnie Predatorów i Obcych to obejrzałem Predator I i II oraz Obcych I, II, III i IV a powinienem pozostać przy Obcym 8 Pasażerze i ewentualnie Predatorze I. Na razie na inne filmy z udziałem tych przesympatycznych bohaterów nie dam się szybko namówić.
Covenant - 2009-02-02, 18:45
:
Cytat:
Na temat Gwiezdnego Pyłu nie wypowiem się bo nie znam i nie oglądałem. Może ktoś napisze czy warto.

Nie zaszkodzi obejrzeć. Jest to raczej film bardziej "na motywach" niż "ekranizacja" książki. Choć nie powala na kolana głębią przekazu, oszałamiającymi kreacjami aktorskimi czy zapierającymi dech efektami specjalnymi to ma jednak w sobie pewnien urok. Jest to po prostu taka zwyczajna opowiastka fantasy. O miłości i bohaterstwie. Jest zła czarownica i piękna księżniczka. Są książęta i duchy. Jest magia i są piraci. Podczas filmu naprawdę nie ma czasu się nudzić a po jego obejrzeniu ciężko jest wracać do rzeczywistości.
Tigana - 2009-02-02, 22:46
:
beldin napisał/a:
Na temat Gwiezdnego Pyłu nie wypowiem się bo nie znam i nie oglądałem. Może ktoś napisze czy warto.

Milutki film ze świetną rólka de Niro. Reszta aktorów zresztą też nieźle zagrała.
beldin napisał/a:
Odnośnie Predatorów i Obcych to obejrzałem Predator I i II oraz Obcych I, II, III i IV a powinienem pozostać przy Obcym 8 Pasażerze i ewentualnie Predatorze I. Na razie na inne filmy z udziałem tych przesympatycznych bohaterów nie dam się szybko namówić.

Co do "Predatorów" - zgoda. Nie do końca natomiast podzielam twoją opinie co do serii o "Obcych" - "Decydujące starcie" to naprawdę dobry film. Jasne, ze oparty na innym założeniu, ale trzymający w napięciu i dający dużego kopa adrenaliny.
beldin - 2009-02-02, 23:17
:
Tigana napisał/a:

Co do predatorów - zgoda. Nie do końca natomiast podzielam twoją opinie co do serii o "Obcych" - "Decydujące starcie" to naprawdę dobry film. Jasne, ze oparty na innym założeniu, ale trzymający w napięciu i dający dużego kopa adrenaliny.


Masz rację. Faktem jest, że ta część Obcego jest niezła, jak się ogląda to wciąga i pozostawia wrażenie.
U mnie jednak to kwestia zupełnie subiektywna. Chyba o jeden raz za dużo obejrzałem ten film i w ogóle za wiele tego typu filmów w stylu Doom, Resident Evil. Na razie przejadły mi się.
Tigana - 2009-02-03, 00:22
:
beldin napisał/a:
U mnie jednak to kwestia zupełnie subiektywna. Chyba o jeden raz za dużo obejrzałem ten film i w ogóle za wiele tego typu filmów w stylu Doom, Resident Evil. Na razie przejadły mi się.

Jasna sprawa - dla mnie to był chyba pierwszy film w tym stylu - chociaż przyznam się za pierwszym razem, jak miałem okazję, to go nie obejrzałem. Za bardzo bałem się Obcego A miałem wtedy z 11-12 lat >.<
MrSpellu - 2009-02-03, 01:49
:
Tigana napisał/a:
Co do "Predatorów" - zgoda. Nie do końca natomiast podzielam twoją opinie co do serii o "Obcych" - "Decydujące starcie"

Część II? Moim zdaniem na tym odcinku seria powinna się zakończyć. Jak część pierwsza była po prostu dobrym horrorem/thrillerem to druga była porządną, chamską napierdalanką dziarskich marines z alienami. Przemoc, kwas, granaty, smartguny i wieżyczki :mrgreen:
beldin - 2009-02-03, 07:50
:
Spellsinger napisał/a:
Moim zdaniem na tym odcinku seria powinna się zakończyć. Jak część pierwsza była po prostu dobrym horrorem/thrillerem to druga była porządną, chamską napierdalanką dziarskich marines z alienami. Przemoc, kwas, granaty, smartguny i wieżyczki :mrgreen:


A tu słychać pogłoski o planach kolejnej części Obcego. I to słyszałem, że co prawda niewykluczonych jest udział Sigourney Weaver ale wątpliwy Obcego.
Pewnie Alien uznał, że rola w kolejnej części serii zaszufladkuje go ostatecznie i będzie już zawsze kojarzony jako wcielenie zła. A on ma ambicje zagrać w jakimś ambitnym serialu obyczajowym (np Klan) ;)
A co zakończenia serii na II części masz w pełni rację. III i IV obejrzałem po jednym razie i raczej nie przewiduję powtórek.
Tigana - 2009-02-03, 11:00
:
Spellsinger napisał/a:
Przemoc, kwas, granaty, smartguny i wieżyczki :mrgreen:

I Vasquez
beldin napisał/a:
A tu słychać pogłoski o planach kolejnej części Obcego. I to słyszałem, że co prawda niewykluczonych jest udział Sigourney Weaver ale wątpliwy Obcego.

Weaver nie zagra - ponoć ma dosyć. No chyba, ze za kamera znów stanąłby Scott. Powinni zrobić ekranizacje komiksu "Terminator vs Obcy vs Predator" - to jest dopiero chore - wiem bo czytałem. Co ciekawe w tym komiksie MEGA SPOILER Obcy są dobrzy
Stary Ork - 2009-02-03, 11:10
:
"Zawsze byłeś dupkiem, Gorman" :mrgreen: .

Obcy, jak wiadomo, skończył się na Kill'em All, trójka i czwórka to już nawet nie odgrzewane kotlety, tylko kanapka z serem znaleziona po miesiącu za wersalką. O AvP już nie będę się wypowiadał, żeby nie używać słów zaczynających się na k, ch i dupa. Czekam na Alien versus Palikot albo coś w tym stylu, bo to się robi powoli groteskowe. A żeby nie było OT: tak, takie filmy mogą zniechęcić do fantastyki, co potwierdza moja małżonka, która jedynkę oglądała z oczami jak spodki, na dwójce przynajmniej nieźle się bawiła, a trójkę skwitowała recenzją "Szkoda, że doktor zginął, ale przynajmniej se użył". I tyle. Waaaaaaaaaaaaagh.
stoniu - 2009-02-03, 12:35
:
Dobrych komiksów z Obcymi i Predatorami trochę się ukazało na naszym rynku. "Wojna" była dość sensowną historią, zwłaszcza, że przedstawiono tam społeczność kastową Predatorów. Albo zekranizować Batmana vs Predatora :badgrin: . Właśnie i jeśli juz jesteśmy przy komikach, które po części należą do fantastyki, to często ich ekranizację także rozczarowują. Np. filmowa wersja "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów" raczej nie zachęciłaby mnie do sięgnięcia po komiks, który jest przecież świetny. Pewnie dałoby się jeszcze kilka takich filmów znaleźć, ale nie warto wracać do złych wspomnień :-P
Tigana - 2009-02-03, 15:37
:
stoniu napisał/a:
Albo zekranizować Batmana vs Predatora :badgrin:

Zekranizowali - po amatorsku, ale jednak. Fajny filmik powstał - bijący na głowę kity "made in Schumacher"

stoniu napisał/a:
Np. filmowa wersja "Ligi Niezwykłych Dżentelmenów" raczej nie zachęciłaby mnie do sięgnięcia po komiks, który jest przecież świetny. Pewnie dałoby się jeszcze kilka takich filmów znaleźć, ale nie warto wracać do złych wspomnień :-P

Dołożyłbym jeszcze ekranizacje "Punisher", "Daredevil", "Elektra"
Dla mnie jednym z ostatnich porządnych filmów s-f była "Gattaca" - i sugestywna wizja, i bohaterowie z krwi i kości, no i dobry scenariusz. A efektów specjalnych znowu tak dużo tam nie było.
stoniu - 2009-02-03, 16:25
:
Tigana napisał/a:

Zekranizowali - po amatorsku, ale jednak. Fajny filmik powstał - bijący na głowę kity "made in Schumacher"

A jest gdzieś do zobaczenia?

Tigana napisał/a:
Dla mnie jednym z ostatnich porządnych filmów s-f była "Gattaca" - i sugestywna wizja, i bohaterowie z krwi i kości, no i dobry scenariusz. A efektów specjalnych znowu tak dużo tam nie było.

W tym co piszesz Tigano, widać, że efekty nawet najlepsze, nie zawsze potrafią przyciągnąć do kina widzów. I cale szczęście, bo stąd wniosek taki, iż scenariusze w dalszym ciągu są istotne. Gorzej bywa z adaptowaniem tekstów kultury (literackich, komiksowych, gier) na rzecz filmu, gdyż niektórzy "twórcy" dokonują strasznego spłycenia. Taki Uwe i jego ekranizacje gier :-)
SPOILERY związane z twórczością Cronenberga;)
Ja ostatnio odkrywam twórczość Cronenberga, który tworzy całkiem udane filmy fantastyczne. Mi podoba się w nich szczególnie, połączenie techniki z ciałem człowieka. Np. jego "Wideodrom"(1983) oprócz ciekawych wniosków związanych z brutalizacja telewizji (istnienie snuff movies), unaocznia nam jak może wyglądać człowiek - wideo. A jego nowszy film "eXistenZ" jest o wiele bardziej udaną próbą niż "Matrix", odpowiedzenia czym jest wirtualna rzeczywistość. Szczerze polecam, on raczej nie moze zrazić do fantastyki:-)
Stary Ork - 2009-02-03, 18:15
:
"Gattaca", "eXistenZ" czy choćby "12 małp" zniechęcą przeciętnego widza, a "Transformers" i inne wysokobudżetowe samograje nie przyciągną widza o wyrobionych gustach, w tym problem. Mnie osobiście kino fantastyczne ani ziębi, ani grzeje (bo klasyczne kino SF zdechło i gnije, kolejne ekranizacje Dicka tylko mnie utwierdzają w tym przekonaniu, nie wspominając np. o "Solaris", czyli ekranizacji pośladków boskiego George'a). Fantastykę kręci się, bo się sprzedaje, a skoro się sprzedaje, to producenci nie będą ryzykowali, tylko polecą najniższym wspólnym mianownikiem. W ogóle problem z kinem jest taki, że kino autorskie prawie nie istnieje, a kino producenckie... cóż, wiemy, jak jest. Gdybym nie siedział w branży od lat, to po seansie powiedzmy trzeciego "Terminatora" doszedłbym do wniosku, że rzecz w sumie przyjemna, ale niewarta głebszego namysłu. Od dawna nie widziałem filmu, który można by wrzucić do wora z napisem "Fantastyka" i który miałby chociaż pozory jakiejś głębi. Widziałem za to kopę produkcyjniaków kręconych na modłę filmów porno (tylko tutaj dialogi są przerywnikiem między efektami specjalnymi, a nie między kopulacjami). Słabo jest. Ale patrząc z drugiej strony - czy było kiedyś dobrze? Waaaaaaaaaaaaaaaaaagh.
Tigana - 2009-02-03, 18:22
:
stoniu napisał/a:
A jest gdzieś do zobaczenia?

Na przykład tutaj

stoniu napisał/a:
Taki Uwe i jego ekranizacje gier :-)

Uwe to już klasyk - pewnie za parę lat będzie kultowy jak Edwarda Wooda Jr
stoniu napisał/a:
Szczerze polecam, on raczej nie może zrazić do fantastyki:-)

Obejrzałem oba te filmy i mam mieszane uczucia - szczególnie w ypadku "Wideodronu". Z tego pierwszego, obejrzałem go lata temu, zapamiętałem tylko scenę z telewizorem. Drugi był znacznie łatwiejszy w odbiorze i dlatego dla mnie lepszy. Fajna, zaskakująca końcówka. Inna sprawa, że jakoś mnie ten film "nie wziął"
beldin - 2009-02-03, 18:34
:
stoniu napisał/a:

Ja ostatnio odkrywam twórczość Cronenberga, który tworzy całkiem udane filmy fantastyczne. Mi podoba się w nich szczególnie, połączenie techniki z ciałem człowieka. Np. jego "Wideodrom"(1983) oprócz ciekawych wniosków związanych z brutalizacja telewizji (istnienie snuff movies), unaocznia nam jak może wyglądać człowiek - wideo. A jego nowszy film "eXistenZ" jest o wiele bardziej udaną próbą niż "Matrix", odpowiedzenia czym jest wirtualna rzeczywistość. Szczerze polecam, on raczej nie moze zrazić do fantastyki:-)


Tytuł "Wideodrom" coś mi mówi ale niestety nie pamiętam filmu. Przypomnę sobie, a "eXistenZ" obejrzę jeśli polecasz.

Za to przypomniał mi się film, który stanowi chyba ekranizację komiksu Alexa Raymonda.
Zresztą tych ekranizacji było ponoć parę ale mnie chodzi o produkcję z 1980 roku.
No i bym zapomniał napisać tytuł.

"Flash Gordon"

Film z dobrą muzyką skądinąd znanego zespołu Queen o niezbyt istotnej fabule (ratowanie wszechświata), grą aktorską na poziomie trzymiesięcznego szympansa i efektami specjalnymi z teatrzyku lalkowego.
Szczerze taki film potrafi zabić w nieodpornym człowieku całą chęć do fantastyki i to zarówno w literaturze jak i w filmach.
You Know My Name - 2009-02-04, 12:02
:
Stary Ork napisał/a:
choćby "12 małp" zniechęcą przeciętnego widza
Lomatko, znaczy, ze nieprzecietny jednak jestem, Youpikayey Mlode Foki.
A z filmem fantastycznym to jest tak, ze trzeba rozpoczac od niskobudrzetowych horrorow Eda Wooda czy klasycznych Romero'w aby nabrac dystansu do wszystkiego co powstalo pozniej. Po takim wstepie czlowiek nabiera pokory w wolaniu co jest kul a co coolawe w filmowej fantastyce.
beldin - 2009-02-06, 22:59
:
stoniu napisał/a:
Ja wypowiem się o "Mirror Mask" tandemu Gaiman&McKean.


Kupiłem, obejrzałem, spodobało się. Fajna atmosfera i ciekawy temat. Tym bardziej, że mam córkę w podobnym wieku i film daje do przemyślenia parę kwestii.
Może by tak zostawić okno otwarte i nie chować maski :-)
Tigana - 2009-02-12, 16:05
:
Dzieło stulecia czy kit stulecia? - taka myśl nasunęła mi się po przeczytaniu artykułu na Stopklatce. Niekiedy z takich niezależnych produkcji wychodzi całkiem udany film, czasami wręcz kultowy. Tylko czy tym razem? Mając w pamięci takiego "Wieśmina" po prostu się boję.
martva - 2009-02-12, 18:29
:
Tigana napisał/a:
Mając w pamięci takiego "Wieśmina" po prostu się boję


Oj, IMHO tu nie ma co porównywać ;) Wieśmin był koncertowym spieprzeniem świetnej literatury, a GwC będą fajnym filmem w swojej klasie. Mam nadzieję że będą :-)
dream92 - 2009-06-30, 07:41
:
Mnie filmy zachęcają do przeczytania książki /ale tylko dlatego, bo lubię czytać. Gdybym nie lubił, to chyba bym zakończył na filmie i nie drążył tematu/. Tak było np. w przypadku "Gwiezdnych wojen", "Harry'ego Pottera i Kamienia Filozoficznego", "Opowieści z Narnii", "Władcy Pierścieni" /oglądałem tylko wersję animowaną, była naprawdę bardzo dobra/ albo "Gwiezdnego pyłu". Później mam co prawda, przesrane, bo kiedy wyobrażam sobie bohaterów, to zawsze wyglądają jak aktorzy z filmów, ale co poradzić...
Romulus - 2011-01-09, 12:06
:
Temat trochę zakurzony, a jest okazja, aby go odswiezyć. NASA sporządziła ranking najgłupszych filmów sci-fi. Dla równowagi dodano też listę najrzetelniejszych: http://www.rp.pl/artykul/...edlug-NASA.html
W rankingu tych najgłupszych pewnie sensacji nie ma :) Aczkolwiek ja uważam "2012" za jedną z najmilszych rozpierduch planety w dziejach kina :) I co z tego, że głupia? :)
MadMill - 2011-01-09, 12:31
:
Ale tu chodzi o rzetelność i jakieś odzwierciedlenie w faktach. Większość z tych filmów widziałem i fakt faktem to jest najlepszy ranking jaki chyba w życiu widziałem ;)
Tigana - 2011-01-09, 12:31
:
Zaskoczyli mnie tą "Gattacą" - czyżby NASA działała w tym temacie przy dobieraniu astronautów? A ten film też może zrazić część osób i być świadectwem, ze sf to wynalazek sił nieczystych. Na film web jest też taka ciekawa wypowiedź
MadMill - 2011-01-09, 12:36
:
Nie wiem czy chodzi o kierunek działania, czy raczej że jest do możliwe do zrobienia.
Ł - 2011-01-10, 09:01
:
MadMill napisał/a:
Nie wiem czy chodzi o kierunek działania, czy raczej że jest do możliwe do zrobienia.

Otóż to. Retro-futurystyczne wystylizowanie Gattaki to taki, nawet mało subtelny sygnał dla ogarniętego odbiorcy, żeby WZIĄŚĆ przedstawione tam procesy w pewien nawias interpretacyjny. Zresztą identyczny zabieg wykorzystano genialnie w pierwszym Falloucie również z roku 1997, gdzie wiadomym jest że przyszłośc fallouta to napewno nie nasza przyszłość z tą całą otoczką amerykańskich lat 50dziesiątych (dla Gattaki odpowiednio 20/30, eugenika, prole, dandyzm, te klimaty).

Tigana napisał/a:
Zaskoczyli mnie tą "Gattacą" - czyżby NASA działała w tym temacie przy dobieraniu astronautów?

Mógłbyś pisać tytuły artykułów do Super Expressu.
MrSpellu - 2011-01-18, 07:25
:
Co do przyzwoitych filmów fantasy, widział ktoś adaptację Stardust? Przez święta puszczali chyba na TVN. Gra tam między innymi De Niro I Pfeifferka :)
Mi tam się podobało.

Ł napisał/a:
Zresztą identyczny zabieg wykorzystano genialnie w pierwszym Falloucie również z roku 1997, gdzie wiadomym jest że przyszłośc fallouta to napewno nie nasza przyszłość z tą całą otoczką amerykańskich lat 50dziesiątych

Tu akurat dopatruję się szerszego nawiasu interpretacyjnego :P
Przez magiczne słowo-klucz na I. :mrgreen:
utrivv - 2011-01-18, 08:39
:
MrSpellu napisał/a:
Co do przyzwoitych filmów fantasy, widział ktoś adaptację Stardust? Przez święta puszczali chyba na TVN. Gra tam między innymi De Niro I Pfeifferka :)
Mi tam się podobało.
:

Posunąłem się nawet do tego że go kupiłem. Miłe kino familijne ale to chyba nie jest ekranizacja książki?
Elektra - 2011-01-18, 08:42
:
utrivv napisał/a:
Miłe kino familijne ale to chyba nie jest ekranizacja książki?

No jak to nie? ;) Z drobnymi zmianami, ale większość raczej taka jak w książce (oprócz ostatniego zdania, które zmienia wydźwięk filmu).
Tigana - 2011-01-18, 14:10
:
Wersja filmowa "Star dust" jest bardziej... filmowa. Dołożono kilka sekwencji walki, a przede wszystkim Roberta de Niro. Co ciekawe te zmiany wyszły filmowi na dobre. Zrobiła się bardziej przygodówka na wesoło, ale mnie to nie przeszkadza.
MrSpellu - 2011-01-18, 14:16
:
Tigana napisał/a:
Co ciekawe te zmiany wyszły filmowi na dobre. Zrobiła się bardziej przygodówka na wesoło, ale mnie to nie przeszkadza.

Utrivv to całkiem zgrabnie scharakteryzował, jako kino familijne.