Zaginiona Biblioteka

O nas - Nasza praca

Romulus - 2008-10-05, 19:05
: Temat postu: Nasza praca
Nabu Nazzar napisał/a:
... czyli jak ZBoki zarabiają na chleb (ew. narkotyki, alkohol czy inne używki):P
Możecie ale nie musicie się chwalić przebiegiem waszej dotychczasowej kariery zawodowej czym się obecnie zajmujecie, czy praca spełnia wasze oczekiwania oraz czy to właśnie o tym marzyliście w dzieciństwie;p
Pamiętajcie, jednak, że nie liczy się to co robicie ale jakimi ludźmi jesteście;p

Czy zgadzacie się z twierdzeniem, że praca czyni wolnym? W końcu zarobki sprawiają, że pozbywamy się kajdanów ograniczeń (głównie finansowych). Dzięki niej możemy sobie pozwolić na przyjemności, na które nie stać by nas było bez pracy, zarobków...



Ja lubię swoją pracę, chociaż to co sobie inni na jej temat wyobrażają i co pokazują media - nijak się ma do rzeczywistości: stresu, zapierdzielu jak w fabryce i ciągłego bycia podejrzewanym o przejście na ciemną stronę mocy, ciągłego tłumaczenia się z każdej złotówki oszczędności, ciągłych nadgodzin, za które nikt nie płaci. Chociaż wyprała całkowicie moje życie ze spontaniczności. Wszystko muszę planować, nawet odwiedziny u rodziców zależą od tego, czy wyrobię się do weekendu ze wszystkim, aby nie brać do domu. Nie wspominam o przyjaciołach, których widuję od wielkiego dzwonu po ówczesnym drobiazgowym planowaniu. Głównym moim oknem na innych ludzi, nie związanych z moją fabryką jest to forum, dzięki czemu nie zwariuję od życia pracą, oddychania pracą i śnienia o pracy.

Ale daje mi ona czasem naprawdę niezłego kopa adrenaliny i satysfakcji - szczególnie kiedy moi "nadzorcy" w wyższej instancji uznają odwołania od moich decyzji za oczywiście bezzasadne... Albo kiedy widzę, że to co zrobiłem jest naprawdę... sprawiedliwe. Raz w miesiącu ją rzucam i planuję posłuchać rady mojej koleżanki, która pracuje w kancelarii White & Case. Mimo że jest niewolnikiem nie gorszym ode mnie, zarabia pieniądze, które dla mnie są nie do pomyślenia nawet za 20 lat pracy.

Może kiedy prezydent bez żadnego uzasadnienia powstrzyma moją nominację (bo jego interpretacja konstytucji nie mieści się w żadnych kanonach prawniczej interpretacji aktów prawnych), wtedy odpocznę, założę własną kancelarię z przyjaciółmi i za 10 lat wybuduję dom. Ale póki co...
Toudisław - 2008-10-05, 20:38
:
Praca nas ogranicza ale daj znam możliwości. To chało miało jeden wydźwięk.

Jak na razie pracę mam dorywczą i nie wiążę z nią przyszłości
Ł - 2008-10-06, 22:19
:
Nie pracowałem jeszcze nie stale - zwykle z doskoku np. jako kelner. Najciekawszą fuchę jaką pamiętam to bycie przedwodniczącym komisji wyborczej w wyborach 2007, osiągnełem wtedy najwyższy przelicznik spotykania postrzeleńców na godzine (a to jakiś jasniemenel się trafił, a to jakieś babci trzeba było tłumaczyć 3 razy obsługe karty, inna babcia opiepszyła mnie za to że ja nogi bolą itp) . No i ten magiczny moment otwarcia urny i trochę mniej magiczne liczenie głosów...
You Know My Name - 2008-10-07, 08:11
:
Ja pracuje juz 13 lat, z czego 11 w windykacji badz branzach pokrewnych (kancelaria komornicza, ksiegowosc). Obecnie jestem audytorem (kontroluje czy kazdy dostawca supermarketu oplacil "dole" za mozliwosc sprzedazy towaru supermarketowi).
Kiedys (jeszcze dorabiajac do wakacji) zostalem zapytany przez znajomego czy lubie pracowac (kolo nie cenil osob trudniacych sie czyms innym niz siedzenie na laweczce i gwizdanie za przechodzacymi pannami). Odpowiedzialem mu, ze nie, ale za to lubie miec pieniadze, a ze z roznych sposobow ich pozyskiwania najwlasciwszym wydawala mi sie praca to pracuje.
I tak pozostalo. Z tym, ze teraz tak dobieram prace aby mi sie podobala (na tyle na ile to mozliwe).

Aha, przyjmujac wolnosc jako uswiadomiona koniecznosc to tak, praca czyni mnie wolnym.
Shadowmage - 2008-10-07, 08:24
:
Ja również pracuję z doskoku, na zlecenie, o dzieło, etc. Myśl o stałej pracy mnie... mierzi :P Kiedyś pracowałem przez rok dzień w dzień (no, pracujący, weekendy były wolne) od 8 do 16 i stwierdziłem, że to nie dla mnie. A przynajmniej nie za takie pieniądze, które mi wtedy oferowano.
Obecnie pracuję na trzech frontach. Po pierwsze robię różne analizy dla dużej firmy zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami, uczestniczę w projekcie badawczym na uczelni oraz od przyszłego tygodnia będę asystentem koordynatora Akademii Rozwoju Regionalnego. Z tych wszystkich prac jednie ta ostatnia wymaga ode mnie pojawiania się w miejcu pracy i siedzenia na d... - ale tylko co drugi weekend przez 6h.
Cenię sobię możliwość pracy wtedy, gdy mam na to natchnienie i jest co robić, a nie wtedy, gdy muszę siedzieć za przysłowiowym biurkiem niezależnie od tego, co się dzieje. Mnie wystarczy powiedzieć termin do którego dana rzecz ma być zrobiona, a będzie. Ale niech nikt mi nie narzuca, że mam to robić w określonych godzinach, w których jestem mało wydajny.
Tanit - 2008-10-07, 15:22
:
Ja w zasadzie tylko 4 miesiące pracowałam - by dorobić i zarobić na poczet wakacji (listopad - luty). Uczelnia niestety nie pozwala na wiele więc była to praca w weekendy. Sobota 12h niedziela 5h (albo 11) czasami też piątek na 5h. Grafik miałam elastyczny... a pracowałam... z dziećmi ^^'
W zasadzie to po prostu plac zabaw dla dzieci. W umowie wpisane 'opiekunka' trochę patrzyłam by dzieci nie pozabijały się na trampolinach, trochę na recepcji, pomóc ubrać dzieci, dać żetonik albo na soczek. Lajcik... tylko gardło bolało przez kolejne 4 dni o.o
W zasadzie jedynym 'ale' byłoby to, że nie znoszę dzieci --_- a one mnie lubią o_O

Obecnie nie mam czasu - zadowalam się kredytem studenckim i walczę o stypendium :))
Tigana - 2008-10-07, 16:39
:
Już (dopiero) siódmy rok niosę kaganek oświaty. I dobrze mi z tym. Pracuje w szkole podstawowej i gimnazjum z oddziałami integracyjnymi tzn że mam klasy w których część uczniów ( 3-4 osoby) są w jakimś stopniu niepełnosprawne. Praca i lekka i ciężka równocześnie. Czasami krew zalewa i chce sie wyć, z drugiej strony przynosi dużo frajdy. No i jak się pracuje z dziećmi to ponoć jest się zawsze młodym.
Shadowmage - 2008-10-07, 18:00
:
Tigana = nauczyciel z powołania?

Mnie proponowano kurs dydaktyczny, ale z całą świadomością z niego zrezygnowałem. Nie nadaję się do tego, brak mi cierpliwości i umiejętności jasnego klarowania myśli. Choć przede wszystkim cierpliwości :P
Tanit - 2008-10-07, 19:09
:
A ja uczęszczam (tak!) na tzw blok pedagogiczny :DD Tak, wyżej pisałam że nie znoszę dzieci ^^' Ale tylko dlatego by mieć jakieś zabezpieczenie. Nie myślę wiązać się w przyszłości z nauczaniem, a traktuję to jako deskę ratunku. No i dobrze to wygląda w cv :P

Tig - że nauczyciel wiedziałam, ale nie że w szkole integracyjnej o.o Wiem w czym rzecz bo do takiej chodziłam :P Myślę by tam na praktyki wrócić, pewnie się do Ciebie zgłoszę miszczu Tig po poradę ;)

Na przyszły semestr planuję albo wrócić 'do dzieci' (ale nie chciałabym) albo do jakiegoś butiku o.o (miałabym zniżki!! xD)
You Know My Name - 2008-10-07, 19:24
:
Ja kiedyś też chciałem być nauczycielem i na historii wybrać "spec." pedagogiczną zamiast obleganej edytorskiej i czasem wybieranej archiwalnej (od powolania do życia IPNu też oblegana). Ale w końcu i z historii i instytutu nauk politycznych potem też zrezygnowałem i "żyję" z dłużników.
Jachu - 2008-10-07, 19:42
:
Tanit napisał/a:
A ja uczęszczam (tak!) na tzw blok pedagogiczny :DD Tak, wyżej pisałam że nie znoszę dzieci ^^' Ale tylko dlatego by mieć jakieś zabezpieczenie. Nie myślę wiązać się w przyszłości z nauczaniem, a traktuję to jako deskę ratunku.
Ojej! Jak tacy ludzie zostają nauczycielami, to nie ma się co dziwić, że edukacja młodych ludzi kuleje... Osoba która zostaje nauczycielem tylko dlatego, że "nie udało się nic więcej", nie będzie dobrym nauczycielem, nie będzie wykonywać swojej pracy z pasją i nie będzie w stanie zainteresować swoich uczniów wykładanym przedmiotem.

Tanit napisał/a:
No i dobrze to wygląda w cv :P
Nieprawda ;) Jeśli chcesz pracować w innym zawodzie niż nauczyciel, to zapis o ukończeniu ścieżki pedagogicznej może ci wręcz ciążyć ;)

Shadowmage napisał/a:
Mnie proponowano kurs dydaktyczny, ale z całą świadomością z niego zrezygnowałem. Nie nadaję się do tego, brak mi cierpliwości i umiejętności jasnego klarowania myśli. Choć przede wszystkim cierpliwości :P
To podobnie jak ja, z tym, że mi nie proponowano, gdyż wcześniej wybrałem inną specjalizację ;)
MadMill - 2008-10-07, 19:50
:
jachu napisał/a:
Nieprawda ;) Jeśli chcesz pracować w innym zawodzie niż nauczyciel, to zapis o ukończeniu ścieżki pedagogicznej może ci wręcz ciążyć ;)

Przecież do CV nie musisz wpisywać wszystkiego. ;)
Tanit - 2008-10-07, 20:25
:
jachu napisał/a:
Nieprawda ;) Jeśli chcesz pracować w innym zawodzie niż nauczyciel, to zapis o ukończeniu ścieżki pedagogicznej może ci wręcz ciążyć ;)

Mad ma racje... w pracy z ludźmi, choćby taki butik wpisanie w cv, że popełniło się 'roczne przygotowanie psychologiczno-pedagogiczne' może ci pomóc, a przynajmniej pokazać że się czymś wykazałeś :mrgreen:
jachu napisał/a:
Ojej! Jak tacy ludzie zostają nauczycielami, to nie ma się co dziwić, że edukacja młodych ludzi kuleje... Osoba która zostaje nauczycielem tylko dlatego, że "nie udało się nic więcej", nie będzie dobrym nauczycielem, nie będzie wykonywać swojej pracy z pasją i nie będzie w stanie zainteresować swoich uczniów wykładanym przedmiotem.

Teraz jak czytam wypowiedź to rzeczywiście mogło, tak zabrzmieć ale nie miałam tego w zamiarze o.o Nie lubię dzieci - to fakt. Ja w ogóle ludzi nie trawię bo są skończonymi idiotami i głupcami. To mnie wkurza na tyle, że popełniłabym coś takiego jak zawód nauczyciela by nie dopuścić do zakorzenienia się skandalicznej nieraz, głupoty wśród młodych obywateli ;)
Ja dzieci nie... ale mnie dzieci tak o.o To mnie dziwi... a przynajmniej trochę. Zostałam tak wychowana by rozmawiać i nie ukrywam, że nie mam problemu z dogadaniem się (zwłaszcza z dziećmi) przez te przeszło 4 miesiące pracy chyba tylko ja nie miałam problemów z bachorami o_O .

Nie, nie chcę być nauczycielem 'bo mi się nie udało' - i gnębić uczniów (choć gimnazjum to perełka :mrgreen: ). Z jednej strony tak, jak nie zrealizuje wyższych marzeń, to zostanę nauczycielem, bo to też mi odpowiada - praca wg mnie ważna i niestety w Polsce niedoceniona.
Tigana - 2008-10-07, 20:35
:
Shadowmage napisał/a:
Tigana = nauczyciel z powołania?

Nie z lenistwa. Początkowo myślałem przez długie lata nad prawem, ale odrzuciły mnie egzaminy na US - trzeba było uczyć się na pamięć liczby okien na zdjęciach iczy ilości wyprodukowanych butów w królewskiej manufakturze. Stwierdziłem, zę nie będa przez całą klasę maturalną kuł takich głupot i poszedłem na historię. Gdybym poszedł na archiwistykę pewnie trafiłbym do IPN-u , bo wtedy brali prawie wszystkich, co papiery składali, ale wybrałem inaczej.
Poczatki były cieżkie - trafiłem do dosyć trudnej szkoły i były różne przygody. Tym bardziej, że studia w ogóle nie przygotowują do pracy w szkole. Z perspektywy czasu nie żałuje swojej decyzji - lubię to co robię. A i czasu wolnego całkiem sporo. Minusy - zarobki, spora godzin pracy pozagodzinami (niepłatnych), konieczność ciągłego szkolenia (mam już trzy podyplomówki) i nie pewna przyszłość - zwiększenie pensum godzin lub likwidacja Karty Nauczyciela może dla mnie skończyć się utratą pracy, bo braknie mi godzin.
Regissa - 2008-10-08, 09:54
:
Mag_Droon napisał/a:
Ja kiedyś też chciałem być nauczycielem i na historii wybrać "spec." pedagogiczną zamiast obleganej edytorskiej i czasem wybieranej archiwalnej

Qrcze, a gdzież to Szanowny Pan historię studiował? Widzę ten sam przedział specjalizacji, co u mnie, z tym, że ja sobie spokojnie wybrałam edytorską, jako że była otwierana niemal specjalnie dla mojego rocznika :mrgreen: I jeszcze nie była oblegana. Pedagogiczną też robiłam, bo od tej zaczęłam, zanim jeszcze był jakiś wybór. Archiwalnej nie zdążyłam, bo trzeba było iść do pracy :mrgreen: A obecnie, w ważnej i misyjnej pracy muzealnika, przydają mi się wszystkie trzy i jeszcze parę innych na dokładkę :mrgreen:

A jaka jest praca muzealnika w Polsce, w placówce samorządowej? Cóż, w większości bardzo ciekawa, pełna niespodziewanych odkryć, trochę taka na miarę Indiany Jones (ostatnio np. stałam się czasowym posiadaczem śląskiego Graala ;) ), dająca satysfakcję, kiedy ludzie przychodzą oglądać nową wystawę, czytają wydawnictwa, czasem coś napiszą w prasie albo chociaż przyjdą pogadać. Natomiast czasami nie do wytrzymania, kiedy spadnie na głowę biurokracja przewyższająca wszelkie poziomy europejskie... I, oczywiście, odwieczny brak pieniędzy na działania statutowe, bo kultura nie jest pierwszą potrzebą miasta takiego jak Kraków :-> Tak więc jak zawsze: "wszędzie się mięsza złe do dobrego" :mrgreen:
You Know My Name - 2008-10-08, 10:26
:
Regissa napisał/a:
A jaka jest praca muzealnika w Polsce, w placówce samorządowej? Cóż, w większości bardzo ciekawa, pełna niespodziewanych odkryć, trochę taka na miarę Indiany Jones
A na miare blizszego sercu wzorca w typie Pana Samochodzika nie??
Moja praca natomiast jest efektem tego, ze ktos cos zawali, nie wystawil faktury, zapomnial zaplacic, itp. Czytaj zyje z ludzkich bledow i zaniechan (fuj, co ca ekshibicjonizm)
Dabliu - 2008-10-11, 21:10
:
Jestem prostym człowiekiem. Zaczynałem dorywczo w sklepiku, później jako robol na wykopach archeologicznych. A dalej było już różnie - chwytałem się pracy w ochronie, pomagałem kamieniarzowi, pracowałem u wytwórcy witraży, gdzie robiłem wszystko (od taszczenia i cięcia szkła, po "rozbiórkę" budynku z użyciem młotów pneumatycznych i bruzdownic drogowych), murowałem, harowałem w Bieszczadach na wypale węgla drzewnego, wstawiałem okna, próbowałem sił w tele-windykacji, byłem brygadzistą ekipy sprzątającej oraz magazynierem-pakowaczem-specyfikatorem w ogromnym magazynie firmy dystrybuującej sprzęt komputerowy, a ostatnio jestem magazynierem (i jednocześnie "szefem" magazynu) w dużej i znanej firmie odzieżowej. Innymi słowy - zdarte dłonie, odciski na stopach, ból w plecach i pieniądze, które starczają na przysłowiowe waciki. Ale chcę być pisarzem, więc może chociaż zdarte dłonie i odciski na stopach przestaną być problemem ;)
Tigana - 2008-10-11, 22:18
:
Dabliu napisał/a:
harowałem w Bieszczadach na wypale węgla drzewnego,

"Siekierezada bis" się nam szykuje. Szacun za tyle przeróżnych funkcji i zawodów. Z moim jednym zawodem czuje się mały.
Sharin - 2008-10-12, 06:36
:
Kilka słów skreślić o sobie. Podobno to jest najtrudniejsze ze wszystkich pisemnych zadań. Postaram się podołać jednak temu wymagającemu czemuś ;)
W ciągu swojego życia - dość krótkiego, jak to tej pory - wykonywałem 3 zawody i chyba mi na jakiś czas wystarczy. :-/
Byłem:
- magazynierem w czasach studenckich (zajęcia od 10.00 a praca 22.00-06.00 => nie polecam nikomu);
- sprzedawcą w firmie galentarjnej Wittchen :->
- przez 6 miesięcy bawiłem się w nauczyciela historii w podstawówce i liceum, gdyż z wykształcenia jestem mgr (margrabia; nie mylić z magistrem) historii ;)
Obecnie:
- pracuję na stanowisku Doradcy Klienta w jednym z wrocławkich banków i delikatnie mówiąc "wpędzam ludzi w pętle kredytowe".

Aha... W wolnych chwilach staram się być opiekuńczym mężem :P

Sharin, Czekoladowy Rycerzyk
wred - 2008-10-12, 09:19
:
Ja tam pracuję od kilkunastu latek już, zasadniczo zmieniałem pracę co 2-3 lata, jak już mnie max nudziła. Profile różne, zaczynałem od cmentarza :D, jakaś księgarnia, magazynier, z czasem kierownik ;p, sprzedawca rtv, instalator sat, a od gdzieś 8 lat już tylko w branży 'informatycznej' w 3 kolejnych firmach z czego ostatnie 4-5 już na własnym garnuszku :) .
Olisiątko - 2008-10-12, 09:45
:
Sprzedawca w sklepie z materiałami budowlanymi i wykończeniowymi (tyle worków cementu co tam przeniosłem mi starczy na całe życie xD). Fajna praca ale płaca nędzna (byłem na stażu) w porównaniu do roboty tam wykonywanej wiec sobie darowałem po 3 miesiącach.
Później chwytałem się każdej prywatnej fuchy jaką znalazłem i miałem chęci robić. Kładłem panele podłogowe (tak zarobiłem na nowego kompa w tydzień 1500 zł...), malowałem, wprawiałem okna, zdarzało się murować itp pierdoły. Jakby nie studia to pewnie bym skorzystał z oferty remontowania 2 domów za spory szmal a tak to mój ojciec sobie tam używa :mrgreen:
Czasami dorabiam jako korepetytor z języka ang z czego tez jest czasem jakaś niezła kasa ( "3 dzieci naraz? 100zł za godzinę? ależ proszę bardzo, będę za 5 minut! " :D ).

Ogólnie to nie boję się jakoś o pracę w przyszłości.
Asuryan - 2008-10-12, 11:55
:
Asystent pocztowy już od ładnych kilkunastu lat. Kiedyś dzieliłem przesyłki według kodów, teraz foliuję różne czasopisma. A wcześniej było różnie - a to magazynier/sprzedawca w hurtowni pieców przenośnych, a to roznoszenie ulotek, a to bileter przy kursie tańca. Do tego jeszcze sporo wyuczonych, ale nie wykonywanych - technik księgarz, ochroniarz, dowódca drużyny straży pożarnej.
Toudisław - 2008-10-12, 12:12
:
Roznoszenie ulotek/ Trzymanie transparentów/ Handel butelkami i kartonami Dużo tego było raczej drobiazgi a z takich większych to praca na stoisku z książkami i płytami DVD a tam było sporo przygód jak sprzedawanie prono z zakonnicami :mrgreen: do tego bywałem statystą na planach filmowych. Pomagałem wypełniać wnioski roikom o dopłaty bezpośrednie. Nic stałego jak na razie
Ł - 2008-10-12, 14:18
:
Oli napisał/a:
Czasami dorabiam jako korepetytor z języka ang z czego tez jest czasem jakaś niezła kasa ( "3 dzieci naraz? 100zł za godzinę? ależ proszę bardzo, będę za 5 minut! " :D ).

Ogólnie to nie boję się jakoś o pracę w przyszłości.

Korepetycje to dobry sposób na dorobienie sobie, ja akurat najczęściej korzystam z tego jesienią przygotowując maturzystów a najlepiej maturzystki do matury z historii-wosu. Angielskiego w sumie nie próbowałem ale czuje się niezbyt kompetentnie ponieważ mój angielski to raczej wyuczony skill niż science z nabudową teoretyczną w rodzaju gramatyki, form (nie wiem jak u Ciebie Olaś :P )

I też niespecjalnie boję się o pracę na przyszłość. Celowałbym w jakieś pierdzenie w stołek w instytucji publicznej a że w Warszawie akurat spektrum tego jest, to bez strachu. Aspiracji zawodowych nie mam wygórowanych; Chodzi głównie o osiągnięcie samodzielności finansowej w podstawowym poziomie i także to by praca nie absorbowała mnie zanadto.
MadMill - 2008-10-12, 14:35
:
Ł napisał/a:
Angielskiego w sumie nie próbowałem ale czuje się niezbyt kompetetnie ponieważ mój angielski to raczej wyuczony skill niż science z nabudowaa teoretyczną w rodzaju gramatyki, form (nie wiem jak u Ciebie Olaś :P )

To dawaj Łako, ja mogę uczyć gramatyki, mnie słownictwa brakuje. Zrobimy Team-A. XD

Ja pracowałem jako telemarketer i bankowiec - jak to dumnie brzmi. xD Pierwsza praca beznadziejna i nigdy więcej bym nie chciał pracować w centrum takim. Druga fajna rozwijająca, tylko że to były praktyki i krótko. Wcale nie ciężka, chociaż często pod presją dokładności i czasu.

Pracowałem tez przy rozdawaniu ulotek i o zgrozo to była najbardziej dochodowa praca jaką miałem. nawet 500 zł na tydzień było bardzo fajną rekompensatą za stanie w centrum Wawy, w smrodzie i hałasie. No i się opaliłem przy tym wtedy. :P
Tanit - 2008-10-13, 19:02
:
wred napisał/a:
zaczynałem od cmentarza :D

a ja myślałam że na cmentarzu to się kończy o_O ?

Ja o korepetycjach myślałam... ale jakoś z czasem nie wyrabiam, a nie ma dużego popytu na naukę historii :? albo ja mam pecha >_>
Liv - 2008-10-13, 21:42
:
Pierwszą pracę wspominam bardzo przyjemnie ;) Więcej w niej było przyjemności niż, tak jak to często bywało później, męczącej monotonii.
Przez cały rok, przeważnie w weekendy, tłukłam się z koleżanką autobusem, wraz z innymi tancerzami, gimnastyczkami i muzykami na kolejne wielkie otwarcia ... hipermarketów - w czasach kiedy nastąpił ich bum.
Potem udało mi się zahaczyć w wypożyczalni kaset - praca marzenie, zwłaszcza dla kinomaniaka ... niestety, interes splajtował xD Następne dwa lata chciałabym na wieki pogżebać w niepamięci - 24 miesiące wyjęte z życiorysu, przepracowane w cukierni. Nigdy więcej.
Epizodyczna przygoda w sklepie ze spinkami, Tele2 i PGP. Na dłużej zatrzymałam się w Empiku, po którym doceniłam uroki pracy w 1osobowym zespole, w bardzo sympatycznym sklepiku z akcesoriami karnawałowymi, urodzinowymi etc. etc.
Teraz na szczęście jestem u siebie ... i na chwilę obecną jest więcej plusów niż minusów(te minusy nie pozwalają mi spać po nocach, ale ...)
Jachu - 2008-11-02, 16:32
:
Już w trakcie studiów dorabiałem na różne sposoby, choć początkowo jedynie w okresie wakacji. Na promenadzie w Międzyzdrojach sprzedawałem okulary słoneczne oraz olejki do opalania. Łaziłem też po plaży z plastikową walizką i sprzedawałem kukurydzę :) Stare czasy... Potem dorabiałem również w trakcie roku akademickiego, najpierw jako kolporter ulotek i bezpłatnej prasy lokalnej, potem jako pracownik ochrony. Dodatkowo jakieś praktyki w instytucjach administracji publicznej, ale niestety bezpłatne... Pracę na poważnie zacząłem w firmie handlowej sprzedającej na polskim rynku amerykańskie fotele z masażem jako doradca klienta. Potem zostałem specjalistą ds. marketingu w małej firmie handlowej. Zajmowałem się budową od postaw strony internetowej firmy oraz projektowaniem ulotek reklamowych i folderów marketingowych. Następnie byłem sekretarzem sądowym w wydziale rodzinnym Sądu Okręgowego, a obecnie będę pracował na tym samym stanowisku w wydziale grodzkim Sądu Rejonowego. Co będzie dalej, się zobaczy. Obecnie jestem na studiach podyplomowych z zakresu funduszy UE, więc jeszcze przed ich ukończeniem będę starał się o angaż w instytucjach, które zajmują się doradztwem w zakresie pozyskiwania funduszy unijnych. Ale to melodia przyszłości.
stoniu - 2008-11-16, 01:08
:
Ja przez trzy miesiące (od lipca do października), miałem okazję pracować w oplskim Matrasie. Praca bardzo ciekawa (zwłaszcza dla ludzi czytających książki :-P ), chodź czasami bywała ciężka zwłaszcza w okresie podręcznikowym. Ale rabacik potrafił umilić zakupy i jakoś oswoić traumę rodzicielsko - podręcznikową.
hardgirl123 - 2009-02-14, 17:12
:
nba pierwszym i drugim roku studiów pracowałam jako kelnerka do śniadań:):)
obecnie,od grudnia jestem na stażu w jednym z krakowskich urzędów:):)jestem szczęśliwa,gdyż pracuje w w zawodzie zgodnym z miomi studiami.
Jaskier - 2010-08-21, 10:15
:
Najdłużej pracowałem w roli kontrolera jakości, w różnych firmach. Miałem do tej pracy tylko jeden zarzut, otóż była strasznie monotonna. Bywało że w ciągu 8 godzin, mielismy do sprawdzenia kilkadziesiąt tysięcy małych, plastikowych elemencików.
Pracowałem tak zazwyczaj w okresie wolnym od szkoły. Poza tym zdarzało się pracować w roli kierowcy, ale tego nie polecam nikomu, bo dosyć wykańczające.
W ogóle ciężko o uczciwą i w miare dobrze płatną pracę dla studentów. Czasami się zastanawiam, czy nie lepiej byłoby studiować zaocznie i zdobywać już praktyczne doświadczenie w jakiejś dziedzinie.
Dark23 - 2010-08-22, 00:40
:
Ja z zawodu wyuczonego jestem Krawcem ale wcale mnie nie ciągneło do tego zawodu, więc w momencie poszukiwania pracy wstąpiłem do OCHRONY i co mi z tego przyszło pracuję już dla obecnie 3 firmy poprawnie Agencji. Jaką jest Solid Security od połowy lutego tego roku do teraz siedzę w domu. Udało mi się uchwycić pracę dorywczą jaką jest ochrona imprez masowych, lepsze to niż nic cały czas mam umowe zlecenie i nie jestem z tego powodu dumny a mimo to już uczniem nie jestem i też nie jest łatwo znaleść pracę :(
You Know My Name - 2011-03-22, 15:12
:
http://www.pracuj.pl/prac...,oferta,1975487

http://www.pracuj.pl/prac...,oferta,1952078

A nóż widelec ktoś będzie zainteresowany.
MrSpellu - 2013-03-23, 15:49
:
W sumie, nevermind.
Sabetha - 2013-03-23, 16:18
:
Spellu, podałeś za mało danych, żeby Sabetha, Najwyższa Wyrocznia Do Spraw Życia, Ta, Która Jest Źródłem Porad Sercowych Tudzież Innych, Pani Dobrej Myśli i Chodząca Empatia mogła napisać coś więcej niż tylko to, żebyś nie odpuszczał. Nie wiem, po jakiego grzyba Ci ten doktorat, ale na mój gust szybciej pomoże w życiu, niż zaszkodzi. A to, że praca na uczelni tak naprawdę Cię nie bawi? Myślisz, że mnie każdego dnia bawi usiłowanie nauczenia czegokolwiek ludzi, z których większość uważa mnie za osobistego wroga i modli się, żebym po drodze do pracy złamała choćby nogę, jeśli już nie kark? Czasami mam ochotę złapać jednego z drugim gówniarza i wytłumaczyć niektóre rzeczy ręcznie. A nawet nożnie. Bywają chwile, kiedy naprawdę nienawidzę tej roboty. Bywają również takie, kiedy jestem (no, prawie - w końcu jest jeszcze fucha barbarzyńskiej wojowniczki w kolczugowym bikini) pewna, że nie zamieniłabym jej na żadną inną. Ot, życie. Nie ma na nie żadnej rady, jeśli się nie ma miliona euro na koncie i domu na Hawajach.

Nie no, Spellu! :evil:
MrSpellu - 2013-03-23, 16:24
:
Sab, ten wpis był głupi. Po prostu jeden z tych dni, kiedy chce mi się wyć. Ochłonąłem. Widzisz, problem w tym, że ja już nie widzę pozytywów swojej pracy. Ilekroć siadam do zajęć, to w głowie czuję pustkę i zaczyna boleć mnie brzuch.

Gdybym tylko wiedział, po co mi ów nieszczęsny papier... prawdopodobnie zacisnąłbym zęby i napisał.

Może naprawdę jestem zmęczony?
Sabetha - 2013-03-23, 16:32
:
Może masz wyjątkowo tępych studentów? Widzisz, uczę taką jedną klasę, w której - gdyby nie było to sprzeczne z prawem - chętnie używałabym jako pomocy dydaktycznej tęgiej lagi. Takich gnojów naprawdę ze świecą szukać. I o ile na inne lekcje lubię szukać ciekawych materiałów, o tyle dla nich nie chce mi się robić nic ponad to, co konieczne. Bo wiem, że mój wysiłek pójdzie na marne. Nie bardzo to pasuje do owego słynnego nauczycielskiego "powołania", ale taka jest prawda.
MrSpellu - 2013-03-23, 16:40
:
Nie, chyba nie o to chodzi. Problem raczej jest we mnie, skoro nie potrafię do nich dotrzeć.
Coś mi mówi, że to mój ostatni semestr na uczelni. Niedawno myślałem, że to postanowione, później znowu się wahałem i teraz chyba znowu jestem pewien, że muszę coś zmienić.

Bardziej jednak martwi mnie doktorat. Wszystko się sprowadza do tego, że jest to pisanie pracy kwalifikacyjnej. Koronny argument rodziny. To ma być papier. Kolejny do kolekcji, który kiedyś ma tam zaowocować dobrem wszelakim, że mi się zachciało go robić.

Ja uważam, że to książka, która ma coś znaczyć. A moim zdaniem znaczy gówno. Puściłbym babola, za którego bym się tylko wstydził. Nie mam w sobie ducha, by wykrzesać z tego coś dobrego. Może jestem za tępy. Może jestem za leniwy.

Po prostu po drodze straciłem gdzieś sens.
Sabetha - 2013-03-23, 16:45
:
Wszystko jest pozbawione sensu. Niech Cię pocieszy świadomość, że ja, która w sumie pojęcia nie mam o komputerach, zapisałam się na podyplomówkę "Informatyka dla nauczycieli" :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Potrzebny mi papierek, żebym mogła uczyć dzieciaczki z podstawówki, gdyby mi zabrakło godzin do etatu.
Jeszcze trochę, a zrobię sobie podyplomówkę z matmy :DDD
MrSpellu - 2013-03-23, 16:46
:
Ja od października idę na HR. Będę zwalniał ludzi 8)
Sabetha - 2013-03-23, 16:49
:
Zawsze to lepiej, niż ich przyspieszać //mysli
Cintryjka - 2013-03-23, 18:55
:
Zdaje mi się, że jak już masz objawy psychosomatyczne typu mdłości, to znak, że robisz to wbrew sobie. W takim wypadku to chyba faktycznie nie ma sensu. Może zawieś studia na rok, jak nic się nie zmieni, to zrezygnuj? (nie wiem, czy na doktoranckich jest taka opcja)
Fidel-F2 - 2013-03-23, 18:57
:
Świat jest pozbawiony sensu. Jest jedynie zbiorem przyczyn i konsekwencji. Jeśli masz potrzebę sensu musisz sam go stworzyć i ukonstytuować. W dowolny sposób.
MrSpellu - 2013-03-23, 18:57
:
To jest doktorat z wolnej stopy. Problemem jest finansowanie i fakt, że już mam otwarty przewód. To jest... hmm... skomplikowane.
Romulus - 2013-03-23, 19:01
:
Taki sabbatical mógłby być bardziej powszechny w naszym kraju i kulturze.

Też mi go czasem brakuje, ale daleko mi od zmęczenia materiału. Jeszcze. Bo, że kiedyś nadejdzie, to pewne. Bo nadal kocham robić, to co robię. Ale w zasadzie dopiero kiedy zacząłem to robić, zdałem sobie sprawę, że to jest to. Wcześniej miałem milion innych pomysłów i planów. Najbardziej idiotyczny - zostać politykiem.

Ale nawet mimo mojego oddania i pasji dla pracy - to tylko praca. Byłbym kaleką pod każdym względem, gdybym miał tylko ją. Kiedy minie mi przepisany prawem wiek do jej wykonywania - odejdę i nigdy nie wrócę, nawet na moment. Poza wspomnieniami.

W zasadzie, gdyby było mnie stać, nie pracowałbym nawet przez minutę. Ci wszyscy niewolnicy, którzy twierdzą, ze praca uszlachetnia tylko mnie śmieszą swoim frajerstwem, głupotą albo zniechęcają swoim cynizmem :) Gdybym miał pieniądze wystarczające, aby nie pracowac, jestem pewien, że nie nudziłbym się nawet przez chwilę.
MrSpellu - 2013-03-23, 19:05
:
Mnie chyba dobiły piątkowe maratony po 12,5h w zeszłym semestrze. Od rana do nocy ta sama sala, ten sam przedmiot, ale różne grupy. Mówienie kilka razy tego samego, pod rząd. Chyba właśnie wtedy coś we mnie pękło.

Inna rzecz. Mam bolesną świadomość tego, że pchanie się do humanistyki od czasów nastania Kudryckiej, to... masochizm? //spell
Cintryjka - 2013-03-23, 19:10
:
Nie powiem, żeby mnie to dziwiło. W mojej pracy (prawniczej) najbardziej podoba mi się właśnie różnorodność. A i tak mam jeszcze drugą, żeby mieć płodozmian. Obie bardzo lubię. Niestety, nawet łącznie nie dają imponujących pieniędzy. Na szczęście, mogę sobie na to pozwolić (tj. robienie tego, co lubię), bo nie mam nikogo na utrzymaniu.
MrSpellu - 2013-03-23, 19:19
:
Cintryjka napisał/a:
A i tak mam jeszcze drugą, żeby mieć płodozmian. Obie bardzo lubię. Niestety, nawet łącznie nie dają imponujących pieniędzy. Na szczęście, mogę sobie na to pozwolić (tj. robienie tego, co lubię), bo nie mam nikogo na utrzymaniu.

Też mam drugą pracę i w sumie też nie jest jakimś wyzwaniem intelektualnym (nawiązując do mojej sytuacji ofc). Ba, miałem jeszcze godziny zlecone w Krakowie, które też absorbowały trochę czasu i uwagi. Odpuściłem sobie w tym semestrze, bo po prostu stwierdziłem, że to jednak trochę z dużo.

Też nie mam nikogo na utrzymaniu, moja żona zarabia tyle samo co ja. Nie są to kokosy, ale jak na młode małżeństwo z krótkim stażem nie jest też źle. Przez trzy ostatnie lata ładowaliśmy lwią część pieniędzy na remont naszego domu.

Ja się ostatnio wyłamałem z kosztownym hobby, ale gdyby nie ono, to pewnie bym zwariował.
Jezebel - 2013-03-23, 19:45
:
Romulus napisał/a:
W zasadzie, gdyby było mnie stać, nie pracowałbym nawet przez minutę. Ci wszyscy niewolnicy, którzy twierdzą, ze praca uszlachetnia tylko mnie śmieszą swoim frajerstwem, głupotą albo zniechęcają swoim cynizmem :) Gdybym miał pieniądze wystarczające, aby nie pracowac, jestem pewien, że nie nudziłbym się nawet przez chwilę.

O, to, to! Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać, więc po prostu się podpiszę wszystkimi kończynami.
Cintryjka - 2013-03-23, 19:54
:
Gdybym nie musiała, to też wolałabym nie pracować:) Nigdy się nie nudzę, a zawsze brak mi czasu na zrobienie tego, na co mam ochotę.
Romulus - 2013-03-23, 19:55
:
MrSpellu napisał/a:
Mnie chyba dobiły piątkowe maratony po 12,5h w zeszłym semestrze. Od rana do nocy ta sama sala, ten sam przedmiot, ale różne grupy. Mówienie kilka razy tego samego, pod rząd. Chyba właśnie wtedy coś we mnie pękło.

Inna rzecz. Mam bolesną świadomość tego, że pchanie się do humanistyki od czasów nastania Kudryckiej, to... masochizm? //spell

Nie będę prężycielem piszącym, że wiem co piszesz :) Miałem kiedyś okazję nauczać :) I było to najgłupiej, najkoszmarniej wykorzystany miesiąc w moim życiu. Gadanie kilka razy dziennie do tej samej bandy ćwoków pragnących tylko zaliczenia, patrzących na ciebie jak sroki w gnat, ale ni ch.ja nie rozumiejących co do nich mówisz i pragnących tylko odpękać zajęcia i mieć "papier" z zaliczeniem. Po miesiącu zrezygnowałem, bo szkoda mi było czasu na tą hołotę. Mojego czasu. Moich weekendów spędzanych tylko z żoną lub przyjaciółmi lub "tylko" z winem i serialami.

Dlatego tak bardzo szanuję tych, którzy uczą z przekonania :)
Bo ja bym tych wszystkich debili po prostu pozabijał. Bez wyrzutów sumienia. Nigdy, w całym swoim 35-letnim życiu tak bardzo nie gardziłem ani nienawidziłem ludzi, jak wtedy, kiedy przyjąłem propozycję kolegi poprowadzenia zajęć na zaocznych w jego zastępstwie.
MrSpellu - 2013-03-23, 19:57
:
Romulus napisał/a:
Dlatego tak bardzo szanuję tych, którzy uczą z przekonania

To jest chyba właśnie to. Straciłem "przekonanie". Ostatnio czuję się jakbym mówił do ściany o_O
Beata - 2013-03-23, 21:01
:
Wytrzymałam dziesięć lat jako NA. I przy pierwszej okazji przejścia na etat administracyjny, odeszłam. Właśnie ta ściana mnie zmogła. Absolutny brak porozumienia.
MrSpellu - 2013-03-23, 21:31
:
Mnie trochę martwi, że wymiękam po trzech.
Cintryjka - 2013-03-23, 21:43
:
Studenci są coraz gorsi.
Beata - 2013-03-23, 22:01
:
To nie jest wina studentów, jako takich. Znaczy, oni nie są głupsi. Uważam, że są ofiarami systemu kształcenia, który tylko do rozwiązywania testów przygotowuje i z każdą kolejną reformą jest coraz bardziej biurokratyzowany (nie wspominając już o tym, że materiał, który powinni sobie przyswoić, jest systematycznie okrajany). No i w efekcie mamy to, co wokół: studentów zainteresowanych jedynie "odptaszkowywaniem" kolejnych zajęć, a nauczycieli zajętych tworzeniem kolejnych sprawozdań, zestawień i diabli wiedzą, czego jeszcze.
MrSpellu - 2013-03-23, 22:29
:
Prawda jest w tym co piszesz.
Oceansoul - 2013-03-23, 22:42
:
Mnie się studentów uczy stosunkowo przyjemnie, grupy z pierwszego roku, które dostałam, wydają się całkiem chętne do nauki i sympatyczne, narzekać nie ma na co (zwłaszcza gdy zestawić ich ze "stereotypowym studentem"). Ale już podejście uczelnianej "góry" do procesu dydaktycznego to jakaś tragedia - jak można kogokolwiek czegokolwiek nauczyć, skoro "góra" oczekuje, że będzie się zajęcia olewać, żeby jechać na bzdurną konferencję (której temat nijak ma się do mojej działalności naukowej - no ale przecież profesorowie do pustej sali nie mogą mówić). Kiedy się słyszy, że "nauka jest ważniejsza od dydaktyki". I kiedy oczekiwania są takie, że za strasznie marną pensję, z której by mi nawet na czynsz nie starczyło, będzie się po godzinach robiło mnóstwo dodatkowych rzeczy, które po prostu komuś trzeba do zrobienia wepchnąć, a wiadomo, że w pierwszej kolejności wpychamy tym najniżej w hierarchii - przy czym ów wyrobnik nie wynosi z tego nic dla samorozwoju czy czegokolwiek.
Po niecałym roku odnoszę wrażenie, że zabawa w działalność naukową-dydaktyczną na uniwersytecie pisana jest tylko osobom bardzo zdeterminowanym, a do tego najlepiej bogatym z domu lub z bogatym współmałżonkiem, które nie bacząc na wszystko dadzą radę przedzierać się przez kolejne przeszkody, równocześnie nieść wiedzę studentom, pisać pracę, a do tego robić wszystkie konieczne dodatkowe bzdury i jeszcze do tego dopłacać. Niestety, mnie system pokonał.
Jander - 2013-03-23, 22:46
:
Cintryjka napisał/a:
Studenci są coraz gorsi.

Wykładowcy też.
Olisiątko - 2013-03-24, 02:14
:
Zapraszam do pracy fizycznej. Bardzo sobie chwaliłem zawsze.

Mój pościk na 1szej stronie tematu, hmmm, w sumie niewiele się zmieniło. No, poza faktem, że nigdy więcej nie dam się w robić w ŻADNĄ pracę biurową. Na cholerę mi stres i ogromna odpowiedzialność za 1600 na rękę, skoro za taką samą płacę mogę robić coś po czym wrócę zadowolony do domu, nie będę się martwił papierami itd?

Od 2 kwietnia zaczynam fajną pracę (wg mnie) jako logistyk, ale już się z szefem umówiłem, że więcej będę miał pracy na magazynie niż przy komputerze. Czyli będę magazynierem :mrgreen: Może wydaje się przyziemne, ale braku stresu nie zastąpią mi żadne pieniądze.

Zakończę cytatem z Bruce'a Wszechmogącego

Cytat:

People underestimate the benefits of good old manual labor. Some of the happiest people in the world, go home smelling to high heaven at the end of the day.

Fidel-F2 - 2013-03-24, 06:58
:
Olisiątko +1
Młodzik - 2013-03-24, 09:28
:
Beata napisał/a:
Znaczy, oni nie są głupsi. Uważam, że są ofiarami systemu kształcenia, który tylko do rozwiązywania testów przygotowuje

Testy, testy, testy, ciągle te diaboliczne testy. A jak niby za waszych czasów wyglądały klasówki kartkówki etc? Bo z opowieści moich rodziców wnioskuję, że nie było żadnej szczególnej różnicy, poza tym, że wymagano od nich więcej. Na uczelni też nie widzę jakiejś szczególnej różnicy w sposobie układania zadań, egzaminów. Chyba że chodzi o to, że kiedyś wykładowca mógł postawić dwóję wtedy kiedy uznał, że student nie może zdać egzaminu, jeśli nie wie jednej bardzo ważnej rzeczy. Ale znowu - widziałem kolokwia sprzed 16 lat, które niczym się nie różnią od moich. Poza tym, z opowieści ciotki, która właśnie robi habilitację, wynika, że uwala studentów tak jak chce, nie przejmuje sie punktami itd.
Sabetha - 2013-03-24, 09:36
:
Olisiątko napisał/a:

Zapraszam do pracy fizycznej. Bardzo sobie chwaliłem zawsze.


Ja również. I dlatego od ponad dziesięciu lat spędzam wakacje, zapieprzając w polu u naszych zachodnich braci. Reperuję budżet, leczę nerwy, zrzucam kilogramy - ogólnie rzecz biorąc, samo dobro :mrgreen:

Młodzik napisał/a:
Testy, testy, testy, ciągle te diaboliczne testy. A jak niby za waszych czasów wyglądały klasówki kartkówki etc?


Bardzo mało testów. Bardzo dużo sprawdzianów opisowych, gdzie trzeba się było wykazać wiedzą, nie strzelectwem. Ale w sumie nie o to chodzi. A o co chodzi, pisałam już nieraz, nie bardzo chce mi się powtarzać.
Młodzik - 2013-03-24, 09:44
:
Wybacz, nie czytałem twoich wcześniejszych opinii na ten temat.
Akurat ja nigdy nie miałem do czynienia z klasówką w postaci "testu abecede", widać do zbyt dobrych szkół chodziłem :P .
Tyle tylko, że Olimpiada Biologiczna była w formie takiego testu i to był prawdziwy dopust boży, bo tak świetnie ułożonych pytań nigdy nie widziałem. Tak powinny wyglądać matury rządzone przez demonicznego Klucza.
Jezebel - 2013-03-24, 10:27
:
Znam takie uczelnie medyczne, na których na kierunku lekarskim większość egzaminów odbywa się obecnie w formie testów jednokrotnego wyboru :mrgreen: Dobra rada na przyszłość - nie leczcie się nigdy u lekarzy urodzonych w drugiej połowie lat 80. i później.
Cintryjka - 2013-03-24, 12:38
:
Są ofiarami systemu kształcenia, ale też postępu technologicznego. Mają okres skupienia jętki jednodniówki. Długie teksty ich przerastają i nudzą.
MrSpellu - 2013-03-26, 10:39
:
Zrobiłem sobie test skali depresji Becka, starałem się być całkowicie ze sobą szczery:

UWAGA!
Wynik to : 28 punktów.
Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Konieczne jest rozpoczęcie farmakoterapii. Twój stan jest dla Ciebie istotnym zagrożeniem.

Na ile to jest miarodajne?
Stary Ork - 2013-03-26, 10:53
:
Hmm, narzędzia specjalnie nie znam, ale rzetelność kwestionariusza składającego się tylko z 21 itemów, czy ja wiem //mysli .
MrSpellu - 2013-03-26, 10:58
:
Z drugiej strony odpowiedzi nie były hardkorowe. Inna sprawa, że ziarnko do ziarnka...

Bierz też poprawkę na to, że dość pobieżnie znasz mnie w realu. Pulchny brodacz o wesołym usposobieniu, który miewa skrzywione poczucie humoru :P Jasne jest, że nie będę Ci się wypłakiwał na ramieniu :mrgreen:

Pytanie czy mam depresję, czy też zwykły ból metafizyczny, Weltschmerz.
Fidel-F2 - 2013-03-26, 11:00
:
teraz młodzież ponoć szybciej dojrzewa to może i kryzys wieku średniego też jest wcześniej
MrSpellu - 2013-03-26, 11:01
:
Może, kto wie.
Stary Ork - 2013-03-26, 11:12
:
Spellu, ale to kwestia metodologiczna - narzędzia składające się z kilkunastu itemów to zabawka, dla porównania np. poważne kwestionariusze osobowości mogą mieć i pięćset itemów (Now we're cooking :badgrin: ). Więc podszedłbym do tego z pewnym metodologicznym dystansem //mysli .
MrSpellu - 2013-03-26, 11:20
:
Masz rację. Niemniej z jakiegoś powodu robiłem głupi test, w równie głupich internetach. Mam "jakiś" problem.
Nie wiem jaki, ale jakiś na bank.
sanatok - 2013-03-26, 11:43
:
Pfff.

Cytat:
Twój wynik wynosi 20.

Interpretacja wyników:

0 – 9 pkt. bez depresji
10 – 19 pkt. łagodna depresja
20 – 25 pkt. umiarkowana depresja
pow. 26 pkt. ciężka depresja


Nic czego nie da się wyleczyć kilkoma kolejkami //mysli

Cytat:
Pytanie czy mam depresję, czy też zwykły ból metafizyczny, Weltschmerz.


Jeżeli pytanie jest poważne, to najlepiej będzie skontaktować się z specjalistą bo internetowe testy zrobią Ci tylko bajzel z głowie.
Stary Ork - 2013-03-26, 11:46
:
sanatok napisał/a:
Jeżeli pytanie jest poważne, to najlepiej będzie skontaktować się z specjalistą bo internetowe testy zrobią Ci tylko bajzel z głowie.


+10 //mysli
MrSpellu - 2013-03-26, 12:03
:
Najpierw spróbuję kilka kolejek. Nie pomoże, to udam się do specjalisty --_-
Jezebel - 2013-03-26, 12:05
:
MrSpellu napisał/a:
UWAGA!
Wynik to : 28 punktów.
Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Konieczne jest rozpoczęcie farmakoterapii. Twój stan jest dla Ciebie istotnym zagrożeniem.

Na ile to jest miarodajne?

Przeczytaj jeszcze raz adnotację do uzyskanego wyniku. Brzmi szalenie profesjonalnie i miarodajnie, czyż nie? //spell
MrSpellu - 2013-03-26, 12:14
:
W sumie nie mam depresji. Ożywiłem się na myśl o kilku kolejkach //mysli
Cintryjka - 2013-03-26, 13:03
:
Zapijanie depresji nie stanowi rozwiązania, prowadzi do pogłębienia. Wiem, że to miał być żart, ale, abstrahując już całkowicie od wiarygodności rzeczonego testu, a opierając się tylko na twoich wcześniejszych wypowiedziach, opisujących problem i samopoczucie, coś zdecydowanie może być na rzeczy.
Terapia raczej nie jest ci potrzebna, bo znasz źródło problemu. Farmakologia to inna sprawa, ale to już oczywiście musi ocenić specjalista.
Natomiast zwlekanie jest najgorszym wyjściem, bo dosłownie z dnia na dzień mogą się zacząć dziać rzeczy ekstremalnie, z braku lepszego słowa, nieprzyjemne.
Sabetha - 2013-03-26, 15:23
:
Cytat:
Twój wynik wynosi 9.


Jestem, kórwa, szczęśliwa jak wróbelek. Wnioskując z wyników testu, znaczy się.

A propos sprawy, nie sądzisz, że na Twoje samopoczucie może mieć jakiś wpływ to, co za oknem? Nawet dzieciaki w szkole są ostatnio jakieś osowiałe i bez przerwy słyszę narzekania, że przez tę zimę nikomu nic się nie chce.
Właściwie mnie też się nic nie chce, ale ja tak mam stale //mysli
MrSpellu - 2013-03-26, 15:39
:
Brak słońca? Jest to możliwe. Ogólnie widzę kilka czynników, które wpływają na moje samopoczucie. Znam przyczyny.
Problemem jest to, że nie znam dobrego rozwiązania :)
kurrrak - 2013-03-26, 15:44
:
Wierz mi. Jak będziesz miał, to będziesz wiedział, że to to.
Olisiątko - 2013-03-26, 16:28
:
Mądrość życiowa:
Zanim zdiagnozujesz u siebie depresję, najpierw upewnij się czy nie otaczają Cię sami idioci.
Młodzik - 2013-03-26, 16:32
:
Mnie w tym teście wyszło bodaj 17, bo dawno go robiłem, ale akurat w moim przypadku to by się zgadzało, bo "doła" mam praktycznie nieprzerwanie od trzech lat. Raz większego, raz mniejszego.
Metzli - 2013-03-26, 18:32
:
Sab napisał/a:
słyszę narzekania, że przez tę zimę nikomu nic się nie chce.


Teraz to przynajmniej można zwalić na pogodę, prosta wymówka //spell

Zrobiłam z ciekawości ten śmieszny teścik, wyszło mi 3. Okaz szczęścia :P
Jezebel - 2013-03-26, 19:05
:
U mnie 5, ale pragnę zaznaczyć, że mój brak zainteresowania ludźmi, który pewnie zawyżył wynik, w żadnym razie nie ma nic wspólnego z nastrojami depresyjnymi. Jest wręcz czynnikiem antydepresyjnym //spell
Luinloth - 2013-03-26, 20:37
:
Te wszystkie internetowe testy są do bani. W każdym jednym wychodzi mi ciężka depresja, idź do psychiatry, zanim skoczysz z okna. A nie udzielam najgorszych możliwych odpowiedzi, wręcz przeciwnie.
Najlepiej wyrzucić wszystkie te głupie kwestionariusze i iść do baru.
utrivv - 2013-03-27, 08:08
:
Twój wynik wynosi 7. Jestem w ciężkiej depresji //kawa
MrSpellu - 2013-03-27, 09:44
:
Nie licząc ostatnich 30 dni, a tylko dzisiejszy poranek:

OK
Wynik to : 3 punktów.
Nie masz depresji. Tak trzymać.

//spell
Sabetha - 2013-03-27, 15:28
:
Wczoraj przyjaciółka w rozmowie na gadu przez pół wieczoru zrzędziła, że ma depresję.
W odpowiedzi posłałam jej to:
http://nonsensopedia.wiki...8psychologia%29
Z jakiegoś powodu nie była ze mnie zadowolona //mysli
Misiel - 2013-03-27, 18:06
:
Twój wynik wynosi 45.

Ale mnie rzucila dziewczyna po 4,5 roku zwiazku, ktory mial byc na cale zycie, takze tego. Pewnie przejdzie.
MrSpellu - 2013-03-27, 18:28
:
Nie ma to jak internetowe grupy wsparcia :-)
Głowa do góry. Przejdzie. Albo i nie.
Sabetha - 2013-03-27, 19:15
:
MrSpellu napisał/a:
Głowa do góry. Przejdzie. Albo i nie.


Przejdzie. Kwestią otwartą pozostaje tylko - kiedy. Tak czy owak, trzym się, Misielu...
Misiel - 2013-03-27, 23:53
:
Przynajmniej nie musze juz chowac nowo kupionych ksiazek.
Fidel-F2 - 2013-03-28, 06:43
:
Misiel napisał/a:
U specjalisty tez bylem, ale powiedzial, zebym odstawil wspomnianych przed chwila "specjalistow", wiec nie wiem czy cos z tego bedzie.
Dureń. Tzn. nie ma co przeciągać w tygodnie, ale zapicie traumatycznych przeżyć z punktu widzenia psychiki jest bardzo rozsądnym działaniem. Najlepiej przez takie rzeczy przechodzić po pijaku, umysł wtedy przyjmuje wtedy takie fakty jako nie do końca rzeczywiste, rozmyte, ale jednak gdzieś one się zagnieżdżają i staja się częścią rzeczywistości i gdy już wytrzeźwiejesz nie szokują tak jak na samym początku. Anyway wyrazy współczucia, miałem to samo, 22 lata, po 4,5 latach panna rzuciła mnie dla gościa z drzwi obok w akademiku. Ja pechowo mieszkałem w akademiku na przeciw i ze swojego okna widziałem ich okna. Cztery czy pięć dni i nocy nie spałem. Potem jeszcze ze dwa miesiące miałem jakieś, coraz drobniejsze sensacje. Ale ważne, że to zdrowo, przyjąłeś szczepionkę i doświadczyłeś pewnych specyficznych uczuć. Jak dwa lata później rzuciła mnie następna panna 'na poważnie' to mi przeszło po trzech dniach.
Misiel - 2013-03-28, 17:55
:
Dobra, koncze off top, nie czas, nie miejsce, dzieki za slowa otuchy.
MrSpellu - 2013-03-28, 18:42
:
Marna pociecha, ale może lepiej teraz niż tak ze dwa lata po ślubie?
Sabetha - 2013-03-28, 19:28
:
Albo ze dwanaście.
A Ty, Misielu, w wieku dwudziestu pięciu (i nie już, tylko dopiero, są tu tacy, co mają rok czy dwa więcej :P ) lat jesteś młodziutki, piękny i wszystko przed Tobą. Tego się trzymaj. I nie przesadzaj z tym piciem. Bo to dopiero jest problem.

A propos offtopu... a zresztą, post w zamierzeniu miał nie mieć nic wspólnego z tematem, co się będę ukrywać...
Jander - 2013-03-28, 20:16
:
Misiel napisał/a:
jak pomysle, ze, daj boze, za miesiac, dwa, mam ruszyc w tany szukac dziewczyny i od nowa budowac zwiazek, ech...

Ale po co? Nie jestem żadnym specjalistą od związków, ale poszukiwanie nowego partnera(pzdr dla dworkina!) świeżo po zerwaniu długoletniego związku to kiepski pomysł.
kurrrak - 2013-03-28, 20:44
:
Ciekawe, że temat o tytule "Nasza praca" przerodził się w dyskusję o związkach i depresji. :mrgreen:
Jander - 2013-03-28, 20:44
:
Zacznę szukać pracy to mi się zacznie depresja...
Olisiątko - 2013-03-28, 22:43
:
Jander napisał/a:
Misiel napisał/a:
jak pomysle, ze, daj boze, za miesiac, dwa, mam ruszyc w tany szukac dziewczyny i od nowa budowac zwiazek, ech...

Ale po co? Nie jestem żadnym specjalistą od związków, ale poszukiwanie nowego partnera(pzdr dla dworkina!) świeżo po zerwaniu długoletniego związku to kiepski pomysł.


A mi to akurat pomogło bardzo //panda 3 letni związek się rozdupcył, kilka nowych znajomości i spotkań z dziewczynami mi pomogło i dobrze na tym wychodzę. Tylko nie wolno mieć podejścia "musi się udać, musi się udać, kochaj mnie błagam!".
Każdy ból emocjonalny trwa 12 minut, jeśli ból takowy trwa dłużej to sami go sobie zadajemy. I po cholerę? Wystarczy powiedzieć "nie!" i zająć się czymś innym. W tym wypadku konwersacjami z płcią przeciwną.

Wracając do pracy:
Na cholerę tyle wypełniania papierów zanim się zacznie nową pracę?! Brakuje tylko, żebym musiał podawać numer buta i ilość włosów na głowie.
You Know My Name - 2013-03-28, 23:38
:
a o jakie papiery Ci chodzi?
Shadowmage - 2013-03-29, 00:13
:
W poprzedniej robocie miałem chyba 7 formularzy do wypełnienia, z czego do większości wpisywało się te same dane. Ot, leniwość kadr: jak potrzebowali danych do ZUSu, to był oddzielny druk tylko z takimi danymi, jak do konta, to oddzielny, jak do US, to też tylko z potrzebnymi do niego. A do tego różne oświadczenia i deklaracje. Za pierwszym razem pół dnia wypełniałem (i oczywiście przy nowej umowie wszystkie od początku).
Olisiątko - 2013-03-29, 00:16
:
You Know My Name napisał/a:
a o jakie papiery Ci chodzi?


Shadowmage odpowiedział na to pytanie zamiast mnie :)
Shadowmage - 2013-03-29, 11:21
:
Czyli dobrze przypuszczałem o co ci chodzi. Oczywiście wszystko dałoby się załatwić jednym, trochę dłuższym formularzem, ale oczywiście prościej jest wpisywać po pięć razy to samo.
Luinloth - 2013-03-29, 14:52
:
Jander napisał/a:
Zacznę szukać pracy to mi się zacznie depresja...
Ja myślę, że praca jest większym wyzwalaczem depresji niż jej szukanie --_-
You Know My Name - 2013-03-29, 14:54
:
To zależy w jakiej sytuacji szukasz.
Metzli - 2013-03-29, 16:35
:
Praca to takie zło konieczne, przynajmniej w moim przypadku. Jakby człowiek nie umiał się zdystansować i nie miał żadnej odskoczni to faktycznie można popaść w jakieś depresyjne stany :P
MrSpellu - 2013-05-06, 10:18
:
Znalazłem bardzo eleganckie rozwiązanie większości moich problemów. Przysługują mi 3 miesiące płatnego urlopu naukowego. Do tego ~1,5 bezpłatnego... i mam semestr z głowy. Teraz pytanie co na to kierownik, dziekan i rektor //spell
Romulus - 2013-05-18, 20:00
:
To z innej beczki - o tych, którzy chcieliby się zamienić z tymi, którzy narzekają:
http://szczecin.gazeta.pl...yteczni.html#MT
Trochę w stylu "Urzekła mnie twoja historia", ale nie będę się znęcał. Bo problem przecież jest. Jednak kiedy czytam o stosunku do życia tego pana:
Cytat:
Dawid, 25 lat

- Wiesz, dlaczego nie mam pracy? - pyta na wstępie. - Bo się szanuję.

Dawid skończył prawo. Aplikacji nie chciał robić. Nie chciał spędzać życia na sali sądowej. I nie chciał kolejne trzy lata zarabiać 600 zł w kancelarii pracując za czterech i jednocześnie ucząc się do egzaminów.

- Zdecydowałem, że będę szukał pracy w urzędach, bankach, firmach. Prawnicy są potrzebni wszędzie. I rzeczywiście, byłem w ciągu ostatniego roku na kilkunastu rozmowach kwalifikacyjnych. Nie uwierzysz, co potrafią zaproponować pracodawcy.

- Mało płacą?

- Mało? - śmieje się. - Firmy chcą zatrudniać tylko tych, którzy mają własną firmę albo na umowę o dzieło. Żeby składek nie płacić. A stawki proponują takie, że jak założę firmę, to zarobię tylko na własny ZUS. W dupie mam taki system. Uczyłem się po to, żeby zarabiać pieniądze. Znam angielski i rosyjski. I propozycje pracy za 1500 zł mnie obrażają.

Na razie Dawid mieszka z rodzicami i żyje z dorywczych prac. Pomaga ojcu w firmie transportowej, ma trochę oszczędności, bo przez całe studia wakacje spędzał w Holandii i pracował.

- Nie zamierzam się załamywać, będę dalej szukał pracy w zawodzie - zapewnia. - Za godne pieniądze i na umowę o pracę. Na czarno ani na zlecenie nie idę. A własną działalność chętnie założę. Jak ktoś zaoferuje mi tyle, że po zapłaceniu ZUS-u zostanie mi na coś jeszcze.

Cały tekst: http://szczecin.gazeta.pl...T#ixzz2TfgurwN1

to trudno mi znaleźć dla niego zrozumienie. Pięć lat studiów niczego go nie nauczyło. Zna dwa języki, 1500 zł go obraża. Spoko. Od razu dać mu gabinet w Ernst&Young, prywatne ubezpieczenie zdrowotne, mieszkanie w szeregowcu na Kabatach. No przecież dwa języki zna :)

Pamiętam siebie po studiach. Tylko z jednym językiem. Byłem jak on. Na rynku pracy nie znaczyłem nic. Hydraulik bez dyplomu, ale z doświadczeniem był więcej wart - z całym szacunkiem, nie porównuję się, aby drwić z hydraulika.

Mogłem usiąść jak on. Strzelić focha, że nikt mnie na kolanach nie błaga, żebym przyszedł do pracy za pensję prezesa PKN Orlen. Albo wziąć się w garść, łyknąć dumę i zacząć coś robić. Wybrałem to drugie. Plus: mieszkałem jeszcze przez rok u rodziców, łatwiej było. Ale nie najłatwiej: praca za byle jakie pieniądze, też "poniżej mojej godności", ale wykonywana tak, jakbym się urodził do jej wykonywania. Nauka do aplikacji. Potem egzamin i aplikacja. Bezetatowa, bo państwo hojne nie było. Zaciskanie zębów, łykanie dumy, praca, nauka, praca, nauka.

Drugi rok aplikacji - zacząłem na rynku pracy coś znaczyć. Niewiele, ale zawsze: ktoś się odzywał, zapraszał, pojawiały się umowy zlecenia, pierwsza, druga, trzecia, przy czwartej zarobiłem 10 tysięcy złotych na rękę. Serio. Okupione było to nieprzespanymi nocami, ale się opłaciło. Potem praca w kancelarii. Pierwszy sukces - po 3 latach od ukończenia studiów - umowa o pracę i jeszcze mój szef pozwalał mi robić aplikację sądową. Zadzwonili z PKN Orlen - zaprosili na testy i rozmowę. Wyszło dobrze. Zaproponowali pracę, umowa, świadczenia bonusowe. Ale: pełna dyspozycyjność, ostry zapierdziel za konkretne pieniądze . I rezygnacja z aplikacji. Nie spałem całą noc bijąc się z myślami. Gdybym przyjął - zarabiałbym dziś pewnie ze 3 razy więcej, jeśli bym wytrwał to teraz budowałbym sobie dom gdzieś w lasach :) Nie przyjąłem. Zaryzykowałem. Trzeci rok aplikacji, poważna propozycja z sądu. Przyjąłem. Egzamin. Praktyka. Nominacja.

Piszę to nie po to, aby się prężyć. Ale, aby pokazać, że od czegoś trzeba zacząć. Po studiach łyknąć dumę, zacisnąć zęby i pasa i walczyć.

A nie siedzieć na dupie i biadolić, jak to mam źle: bo dwa języki i nie chce mi się już wysilać, dajcie mi pensję prezesa.

Nie uogólniam. Ale teraz kiedy czasem spada na mnie niechciany obowiązek odbywania rozmów kwalifikacyjnych to takich kolesi jak Dawid, 26 lat, skreślam z miejsca. Niech jedzie na zmywak do Anglii. To mu da szczęście, za dwa lata będzie prezesem Goldman Sachs w UK :)
Sabetha - 2013-05-18, 22:02
:
Na studiach roznosiłam ulotki i przez jakiś czas sprzedawałam piwo. Zrywałam śliwki w popegeerowskim sadzie. Umiem sortować ziemniaki i zbierałam chyba wszystkie owoce i warzywa, jakie uprawiają nasi zachodni sąsiedzi. Nawet krowy umiem doić :mrgreen:
Po studiach też biegałam od szkoły do szkoły i składałam dziesiątki CV. A jak już się w końcu trafiło zastępstwo za kobietę w ciąży, to zarabiałam 600 zł. na rękę i dojeżdżałam do pracy prawie trzydzieści kilometrów. Ale na szczodrość rodziców liczyć nie mogłam, więc nie jęczałam. I nie wybrzydzałam. Codziennie dziękuję niebiosom, że znalazłam w końcu pracę bliżej domu i że płacą mi może nierewelacyjnie, ale jak na warunki tego kraju, całkiem nieźle. Morał z tego, hm, żaden w sumie. Na "godność osobistom" w stylu tego Dawida nigdy nie było mnie stać, a dylematów w stylu Romulusowym nigdy nie miałam. Po prostu jakoś tam, jak rzecze Wolter, uprawiam swój ogródek :P
Młodzik - 2013-05-19, 10:48
:
Ja mam tylko malutkie marzenie, by pracować w czymkolwiek związanym z moim kierunkiem studiów bądź zainteresowaniami. Jak na razie jestem na dobrej drodze. Przy odrobinie szczęścia będę zarażał dzieciaki pasją do chemii :mrgreen: .
Fidel-F2 - 2013-05-19, 11:19
:
Walter?
Stary Ork - 2013-05-19, 12:31
:
Say. My. Name.

Wszyscy wiemy, jak to się, Mlodziku, skończy //orc
Młodzik - 2013-05-19, 12:35
:
A jak się kończy, bo ja chyba nie wiem?
Stary Ork - 2013-05-19, 12:39
:
"Kup kampera. Jutro zaczynamy gotować" //spell
Młodzik - 2013-05-19, 12:41
:
Że prochy? Ale amfetaminę to ja chyba będę robił na zaliczeniu laboratorium z chemii organicznej. A przynajmniej kiedyś tak było.
Stary Ork - 2013-05-19, 13:09
:
No właśnie. Ale to nie kwestia wysmażenia kilku miligramów, zią 8)
adamo0 - 2013-05-19, 14:04
:
A po zroieniu tej amfy profesor próbuje czy dobrze kopie? :mrgreen:
Młodzik - 2013-05-19, 14:07
:
E gdyby tak było, to już dawno politechnikę by zamknęli.
adamo0 - 2013-05-19, 15:02
:
Może właśnie dlatego jej nie zamykają? //mysli


;)
Cintryjka - 2013-05-23, 10:59
:
Romulus napisał/a:
To z innej beczki - o tych, którzy chcieliby się zamienić z tymi, którzy narzekają:
Nie uogólniam. Ale teraz kiedy czasem spada na mnie niechciany obowiązek odbywania rozmów kwalifikacyjnych to takich kolesi jak Dawid, 26 lat, skreślam z miejsca. Niech jedzie na zmywak do Anglii. To mu da szczęście, za dwa lata będzie prezesem Goldman Sachs w UK :)


Dałabym się pokroić za umowę o pracę za 1500 PLN miesięcznie. Aktualnie - 4 lata po skończeniu studiów, dwie mgrki, polska i francuska, UJ i uniwersytet w Orleanie - mam dwie umowy o dzieło (jedną od 5, drugą od ponad 2 lat, przy czym tylko ta druga jest prawnicza). I jestem za nie losowi bardzo wdzięczna. Na aplikację radcowską dostałam się za 1 podejściem, ale musiałam przerwać po kilku miesiącach. Tymczasem jeszcze poczekam z podejmowaniem, a jeśli za parę lat pójdę, to na adwokacką. Mieszkam w dawnym mieście wojewódzkim, pracy nie ma. Byłam niedawno na rozmowie do PiH na inspektora za najniższą krajową, to razem ze mną startowało paru radców. Może dzięki zmianie przepisów uda mi się załapać na asystenturę w sądzie...
adamo0 - 2013-05-23, 11:09
:
Wiem, że w sądach utworzyli teraz taki twór jak "koordynator prawny". Kompetencje z tego co słyszałem podobne do asystentów sędziów - to chyba tymczasowe obejście tych przepisów o konieczności odbycia przez asystentów aplikacji ogólnej. Podpowiadam bo może Cię to zainteresuje. Nie wiem natomiast jakie jest wynagrodzenie, ale obstawiam minimal lub trochę więcej.
Cintryjka - 2013-05-23, 11:13
:
A, o tym to akurat pierwsze słyszę. Dzięki.
Edit: I już nawet wiem, dlaczego. U mnie czegoś takiego nie ma:>
You Know My Name - 2013-05-23, 11:14
:
Ech, jak tak czytam o problemach z pracą to myślę sobie, że mam masę szczęścia w życiu zawodowym.
Jachu - 2013-05-23, 11:50
:
You Know My Name napisał/a:
Ech, jak tak czytam o problemach z pracą to myślę sobie, że mam masę szczęścia w życiu zawodowym.
Skąd ja to znam? //mysli W życiu zawodowym mam więcej szczęścia niż rozumu :badgrin: Obecnie pracuję w Urzędzie Miejskim. Przy angażu miałem farta jak cholera, bo szefowa wydziału miała dość młodych kobiet, których ciąże dezorganizowały pracę całego wydziału (cztery jednocześnie zaszły :mrgreen: ) i postanowiła w końcu jakiegoś faceta zatrudnić. Z męskiego grona aplikację złożyłem tylko ja ;)
W samej robocie wcale ciężko nie było się wybić. Wiemy wszyscy jaką jakość prezentuje gro urzędników publicznych. W związku z tym po niespełna trzech latach dostałem drugi awans i przeniesienie do innego wydziału. Sprawa jest o tyle rozwojowa, że stąd wszyscy szli już tylko w górę (zastępca wójta pobliskiej gminy, dyrektor biura Prezydenta Miasta, dwoje naczelników i jeden kierownik), więc wszystko przede mną, chociaż się nie zapowiadało ;)
dworkin - 2013-05-23, 11:51
:
Cintryjka napisał/a:
Dałabym się pokroić za umowę o pracę za 1500 PLN miesięcznie. Aktualnie - 4 lata po skończeniu studiów, dwie mgrki, polska i francuska, UJ i uniwersytet w Orleanie - mam dwie umowy o dzieło (jedną od 5, drugą od ponad 2 lat, przy czym tylko ta druga jest prawnicza). I jestem za nie losowi bardzo wdzięczna. Na aplikację radcowską dostałam się za 1 podejściem, ale musiałam przerwać po kilku miesiącach. Tymczasem jeszcze poczekam z podejmowaniem, a jeśli za parę lat pójdę, to na adwokacką. Mieszkam w dawnym mieście wojewódzkim, pracy nie ma. Byłam niedawno na rozmowie do PiH na inspektora za najniższą krajową, to razem ze mną startowało paru radców. Może dzięki zmianie przepisów uda mi się załapać na asystenturę w sądzie...

Kwestia lokalizacji, o czym sama piszesz. Pracuję z gościem, który żyje w Twoim mieście i dojeżdza do Wrocławia, a przecież to branża IT. Programowanie wysokopoziomowe (obiektowe), w najnowszych technologiach, gdzie w większych miastach pracę znaleźć naprawdę łatwo. Mimo to podróżuje on do stolicy województwa, bo u siebie pracy nie ma. Zatem, uściślając te miasta, w grę wchodzi kilkanaście ośrodków z całej Polski (aczkolwiek coraz więcej programistów pracuje zdalnie, więc w ciągu kilku lat sytuacja ulegnie pewnej zmianie). Muszę przyznać z ulgą, że problemy z zatrudnieniem to jedna z tych rzeczy, jakich życie mi oszczędziło (m. in. dlatego, że opuściłem rodzinne miasto).
utrivv - 2013-05-23, 12:09
:
Kto nie jest prawnikiem niech podniesie rękę, chcę wiedzieć czy poza mną i Dworkinem ktoś tu jest normalny ;)
Kolega programista ma takie zobowiązania że musi co miesiąc dostać 10 000 na rękę więc kiedy stracił pracę w Wawie szybko przeniósł się do Gdańska a potem do Wrocławia by teraz znowu wrócić do Wawy. To chyba faktycznie od szczęścia zależy, mieszkam w Wołominie, pracuję w Warszawie a co rano widzę że z pociągu z Warszawy wysiada tłum ludzi do pracy - czemu mnie się nie udało tak trafić?
Cintryjka - 2013-05-23, 12:11
:
Dojeżdżanie do Wrocławia nie jest dla mnie opcją (m.in. z powodu kosztów, ale nie tylko). Na szczęście teraz, gdyby udało mi się znaleźć tam pracę, to miałabym gdzie mieszkać (wcześniej na wynajem musiałabym oddawać całą hipotetyczną pensję, co nieco przekreślało sens pracy). Zatem może będzie trochę lepiej z moim rozwojem zawodowym:)
Wulf - 2013-05-23, 12:13
:
utrivv napisał/a:
Kto nie jest prawnikiem niech podniesie rękę, chcę wiedzieć czy poza mną i Dworkinem ktoś tu jest normalny
Że niby prawnicy są nienormalni? Może faktycznie są, ale czy trzeba to tak od razu rozpowiadać? Piętnować, stygmatyzować? :D
Jachu - 2013-05-23, 12:16
:
utrivv napisał/a:
Kto nie jest prawnikiem niech podniesie rękę, chcę wiedzieć czy poza mną i Dworkinem ktoś tu jest normalny ;)
Ja nie jestem, ale na moją niekorzyść przemawia fakt, iż mam 3 lata stażu w wymiarze sprawiedliwości. Nadaję się na normalnego? //utrivv

Wulf napisał/a:
Że niby prawnicy są nienormalni? Może faktycznie są, ale czy trzeba to tak od razu rozpowiadać? Piętnować, stygmatyzować? :D
Zawsze trzeba określić wroga ludu ;) Tym razem trafiło na was. Zagrażacie władzy ludowej ZB ;)
Wulf - 2013-05-23, 12:18
:
Ja tam za odpowiednią stawkę mogę być przyjacielem ludu :P
utrivv - 2013-05-23, 12:20
:
Wulf napisał/a:
utrivv napisał/a:
Kto nie jest prawnikiem niech podniesie rękę, chcę wiedzieć czy poza mną i Dworkinem ktoś tu jest normalny
Że niby prawnicy są nienormalni? Może faktycznie są, ale czy trzeba to tak od razu rozpowiadać? Piętnować, stygmatyzować? :D

Po prostu nagromadzenie prawników na tym forum przechodzi ludzkie pojęcie, co to nikt inny nie czyta książek?
BTW coś w tym jest że prawnika czy polityka traktuje się inaczej niż nauczycielkę czy informatyka, mimo wszystko to jakby wyższa klasa ludzi :)
Jachu - 2013-05-23, 12:22
:
Wulf napisał/a:
Ja tam za odpowiednią stawkę mogę być przyjacielem ludu :P
To oczywiste, ty sprzedajna prawnicza medno ;) :P
Wulf - 2013-05-23, 12:24
:
utrivv napisał/a:

Po prostu nagromadzenie prawników na tym forum przechodzi ludzkie pojęcie, co to nikt inny nie czyta książek?
prawnicy czytają zawodowo :D
utrivv napisał/a:
BTW coś w tym jest że prawnika czy polityka traktuje się inaczej niż nauczycielkę czy informatyka, mimo wszystko to jakby wyższa klasa ludzi
a ja mam wrażenie, że ludzie traktują prawników jak śmieci, mendy społeczne. Może nie tak, jak polityków, ale jednak negatywnie :D
Jachu napisał/a:
To oczywiste, ty sprzedajna prawnicza medno
To ja tu uczciwie się chcę do rewolucji zapisać, a Ty mi tak? :D Eh... zobaczysz, przy każdej rewolucji prędzej czy później potrzebny jest prawnik :)
dworkin - 2013-05-23, 12:29
:
Cintryjka napisał/a:
(...) wcześniej na wynajem musiałabym oddawać całą hipotetyczną pensję, co nieco przekreślało sens pracy (...)

Nie sądzę, by całą. Nawet zakładając zarobki poniżej średniej (zakładam sytuację odwrotną). Po prostu sporo kasy, niestety.

utrivv napisał/a:
Kolega programista ma takie zobowiązania że musi co miesiąc dostać 10 000 na rękę więc (...)

Ogarnięty programista zarabia dobrze. Ogarnięty programista z większym doświadczeniem naprawdę dobrze. Rzecz, o której piszesz, dotyczy kilku (trochę starszych) kolegów, z jakimi miałem okazję pracować. Wraz zarobkami i awansami, które w tej branży są dość dynamiczne, rozwijają się również zobowiązania. Osobiście patrzyłem ze strachem, jak łatwo i szybko moi znajomi zaciągali kolejne, kiedy ich sytuacja finansowa ulegała zmianie na lepsze. Łatwo je podejmować, trudno z nich rezygnować (szczególnie wobec rodziny). I choć nie stało się im nic szczególnie złego, niekiedy podlegali bardzo przykremu ciśnieniu (np. niekomfortowej sytuacji w miejscu pracy, bez wyjścia). Postrzegam to jako pułapkę. No ale mnie nie stać na podobne ryzyko (nie ze względów zawodowych).
Jander - 2013-05-23, 12:34
:
Wulf napisał/a:
a ja mam wrażenie, że ludzie traktują prawników jak śmieci, mendy społeczne. Może nie tak, jak polityków, ale jednak negatywnie :D

Co to jest tysiąc prawników na dnie oceanu?
Dobry początek.

U mnie budują Lidla, więc chyba praca po studiach humanistycznych się znajdzie.
Cintryjka - 2013-05-23, 12:37
:
dworkin napisał/a:
Cintryjka napisał/a:
(...) wcześniej na wynajem musiałabym oddawać całą hipotetyczną pensję, co nieco przekreślało sens pracy (...)

Nie sądzę, by całą. Nawet zakładając zarobki poniżej średniej (zakładam sytuację odwrotną). Po prostu sporo kasy, niestety.


Napisałam to na podstawie otrzymywanych ofert. Ceny wynajmu mieszkań (nie chciałabym dłużej mieszkać w pokoju, dość tego miałam na studiach) są bardzo wysokie. Zarobki młodych prawników nie osiągają średniej krajowej, bo na miejsce każdego, któremu nie spodoba się 1500 na rękę, czeka 30 chętnych, którzy nie muszą wynajmować mieszkania, bo są stąd. A w ogóle to jest jeszcze masa aplikantów, którzy są w takiej sytuacji, że z uśmiechem pracują za darmo. To po co komuś płacić nawet najniższą krajową?
dworkin - 2013-05-23, 12:41
:
Ok, może masz rację. Popisałem się ignorancją, bo przecież w ogóle nie czuję sytuacji młodego prawnika.
utrivv - 2013-05-23, 13:10
:
Wulf napisał/a:

utrivv napisał/a:
BTW coś w tym jest że prawnika czy polityka traktuje się inaczej niż nauczycielkę czy informatyka, mimo wszystko to jakby wyższa klasa ludzi
a ja mam wrażenie, że ludzie traktują prawników jak śmieci, mendy społeczne. Może nie tak, jak polityków, ale jednak negatywnie :D

W moim środowisku/rodzinie jednak tak nie jest :) szacunek dla sądów przechodzi także na prawników.
Chociaż faktycznie pewne odium spoczywa na adwokatach, zwłaszcza tych bogatych :)
Pewien adwokat mawiał że za 2000zł to mu się nie chce nawet kiwnąć palcem.
Romulus - 2013-05-23, 15:08
:
Cintryjka napisał/a:
Romulus napisał/a:
To z innej beczki - o tych, którzy chcieliby się zamienić z tymi, którzy narzekają:
Nie uogólniam. Ale teraz kiedy czasem spada na mnie niechciany obowiązek odbywania rozmów kwalifikacyjnych to takich kolesi jak Dawid, 26 lat, skreślam z miejsca. Niech jedzie na zmywak do Anglii. To mu da szczęście, za dwa lata będzie prezesem Goldman Sachs w UK :)


Dałabym się pokroić za umowę o pracę za 1500 PLN miesięcznie. Aktualnie - 4 lata po skończeniu studiów, dwie mgrki, polska i francuska, UJ i uniwersytet w Orleanie - mam dwie umowy o dzieło (jedną od 5, drugą od ponad 2 lat, przy czym tylko ta druga jest prawnicza). I jestem za nie losowi bardzo wdzięczna. Na aplikację radcowską dostałam się za 1 podejściem, ale musiałam przerwać po kilku miesiącach. Tymczasem jeszcze poczekam z podejmowaniem, a jeśli za parę lat pójdę, to na adwokacką. Mieszkam w dawnym mieście wojewódzkim, pracy nie ma. Byłam niedawno na rozmowie do PiH na inspektora za najniższą krajową, to razem ze mną startowało paru radców. Może dzięki zmianie przepisów uda mi się załapać na asystenturę w sądzie...

Obostrzenie dostępu do zawodu asystenta sędziego było takim idiotyzmem, że boli po oczach każdego kto jest w temacie trochę obeznany. Miało to cel - asystent sędziego to miał być po aplikacji kolejny krok w drodze do zawodu sędziego. Pomijam już mój bezczelnie obelżywy stosunek do tego pomysłu. Faktem jest, że pozbawiło to wielu młodych ludzi, którzy np. nie chcieli zostać sędziami, możliwości praktykowania prawa. A sądów dopływu świeżej, wykształconej krwi.

U mnie zatrudniamy młodych ludzi nie jako asystentów sędziów, ale na stanowiskach p.o. asystentów sędziów. Jednak co się trafi jakiś, który nabierze doświadczenia, wykształci się w praktyce - zaraz startuje na aplikację adwokacką i odchodzi albo na radcowską i zostaje, przynajmniej do czasu egzaminu. Boję się, że za dwa lata tak stracę obecnego asystenta, który po roku pracy nabrał takiego doświadczenia, że jeśli przychodzi z jakimś problemem, którego nie potrafi rozwiązać, to zaczynam sie bać, że nie będę mógł mu pomóc :)

Ja bym na twoim miejscu poszukał takiego etatu. Co jakiś czas pojawia się ogłoszenie o naborze. Oczywiście, według nowych przepisów. Oczywiście, nie pojawia się nikt, kto by spełniał wymagania. A jeśli jest, to woli pracować w sądzie okręgowym, apelacyjnym, a nie na w okopach w rejonie. Więc potem szukamy takiego, który nie spełnia wymogów przewidzianych przez MS. I tacy okazują się potem najlepsi. Dopóki nie wystartują na aplikację.
dworkin - 2013-05-23, 15:09
:
Jander napisał/a:
U mnie budują Lidla, więc chyba praca po studiach humanistycznych się znajdzie.

Teraz to Biedronka rządzi: http://pieniadze.gazeta.p..._2_tys__zl.html
Asuryan - 2013-05-23, 19:41
:
utrivv napisał/a:
Po prostu nagromadzenie prawników na tym forum przechodzi ludzkie pojęcie, co to nikt inny nie czyta książek?

Z 10 na całe forum to tak dużo?! //panda Ja także nie jestem prawnikiem, tylko pocztowcem, a z wykształcenia księgarzem.
MadMill - 2013-05-23, 20:24
:
A później się dziwią, zę pracy nie ma. Wszędzie mamy prawników o.O
Tomasz - 2013-05-23, 20:47
:
Jako prawnik po prostu trzeba zagryźć zęby i odpracować to swoje frycowe. Po półtorej roku prowadzenia własnej kancelarii mogę powiedzieć, że najgorzej nie ma. Idzie z tego wyżyć. Po prostu należy w tym zawodzie przeżyć okres "szkolenia" i jak najszybciej iść na swoje.
Inna sprawa, że ja od drugiego roku studiów dorabiałem w kancelarii, a potem po studiach twardo trzymałem się tego, żeby pracować w kancelarii. Miałem swoje kryzysy, ale przetrwałem, potem już było coraz lepiej. A dzięki temu mogłem płynnie przejść od razu po wpisaniu na listę na pracę na własny rachunek. Jest sporo pracy, możliwości itd.
sanatok - 2013-05-23, 21:46
:
Cytat:
U mnie budują Lidla, więc chyba praca po studiach humanistycznych się znajdzie.


Spoko, jak nie pyknie, to zawsze możesz hipsterom podawać szkło w klubo-kawiarniach.
Jander - 2013-05-23, 21:57
:
Jeśli nazwać Lidl klubo-kawiarnią to myślę, że będę blisko celu.
sanatok - 2013-05-23, 22:04
:
Cafe Żabka?
Młodzik - 2013-05-24, 13:53
:
Chciałbym napisać, że jakie to szczęście, że studiuję kierunek ścisły, ale przypomniałem sobie, że biotechnologia jest kierunkiem perspektywicznym od 30 lat. Cóż, czas wracać do nauki angielskiego.
Jezebel - 2013-05-25, 14:36
:
Perspektywiczność, ta? W powszechnej świadomości dietetyczka (tfu!) to taka pani, co w szpitalu rozwozi pacjentom posiłki --_- Coś pomiędzy sanitariuszką a salową.
dworkin - 2013-06-29, 11:06
:
http://praca.wp.pl/title,...,wiadomosc.html - może ktoś się skusi? I jak tu się dziwić hejtowi na pracodawców? Jak dziwić się emigrantom?
Cintryjka - 2013-06-29, 12:24
:
Dla większości bezrobotnych magistrów prawa to i tak gratka. Aplikanci pracują dziś za darmo przez 3,5 roku z pocałowaniem ręki. A umowa o pracę to rara avis.
dworkin - 2013-06-29, 12:36
:
1000 zł (brutto, haha) za pełen etat, dość specjalistyczne wykształcenie i rok doświadczenia... w moim postrzeganiu świata całkowicie kwalifikują się pod tzw. "murzyństwo"
Jander - 2013-06-29, 12:42
:
Mniej niż minimalna za pełen etat? To nie jakiś fejk?
dworkin - 2013-06-29, 12:44
:
Umowa zlecenie. Pewnie przed sądem dałoby się wykazać w tym wyzysk, ale trochę dużo jeb****
Jander - 2013-06-29, 12:50
:
A to nie jest taka łączona, że podstawa to 1000 brutto, a reszta zależnie ile godzin się wypracuje?
dworkin - 2013-06-29, 12:54
:
W sumie może i tak. Trudno uwierzyć w aż taką ofertę. No ale znając swój kraj, nie byłbym bardzo zdziwiony.
Jezebel - 2013-06-29, 13:19
:
Co was dziwi? Przecież obecnie pracodawcy w ogóle nie potrzebują pracowników, wszystko, co jest do zrobienia w ich firmach są w stanie ogarnąć sami, ale że jacyś ludzie łażą i dupę zawracają, prosząc o przyjęcie, to niech już im będzie. Tylko niech przypadkiem nie zapominają, że tak naprawdę są nikomu niepotrzebni //evil
Stary Ork - 2013-06-29, 14:19
:
dworkin napisał/a:
Umowa zlecenie. Pewnie przed sądem dałoby się wykazać w tym wyzysk, ale trochę dużo jeb****


Zalezy, jeśli praca odbywa się w miejscu i godzinach wyznaczonych przez pracodawcę pod jego nadzorem, to mamy do czynienia ze stosunkiem pracy i należy się umowa o pracę, a nie zlecenie. Bo zlecenia mogą być w ogóle nieodpłatne ; więc jeśli pracodawca mówi "Panie Dworkin, ogarnij mi pan papiery, bo mi psycha klęka, i to tak, że nie stać mnie na zapłatę " to prawnie jest ok. Ale jeśli powie "Będziesz pan ogarniał mi papiery w mojej kancelarii od ósmej do dwudziestej szóstej, ale będę panu paczał na ręce i panem pomiatał kiedy tylko żona znów w łożu wyszydzi moje prącie - a ja za to zapłacę panu ekwiwalent siedmiu worków cebuli", to zlecenie jest wtedy próbą wydymania pracownika i państwa. //mysli
Romulus - 2013-06-29, 14:49
:
Stary Ork napisał/a:
dworkin napisał/a:
Umowa zlecenie. Pewnie przed sądem dałoby się wykazać w tym wyzysk, ale trochę dużo jeb****


Zalezy, jeśli praca odbywa się w miejscu i godzinach wyznaczonych przez pracodawcę pod jego nadzorem, to mamy do czynienia ze stosunkiem pracy i należy się umowa o pracę, a nie zlecenie. Bo zlecenia mogą być w ogóle nieodpłatne ; więc jeśli pracodawca mówi "Panie Dworkin, ogarnij mi pan papiery, bo mi psycha klęka, i to tak, że nie stać mnie na zapłatę " to prawnie jest ok. Ale jeśli powie "Będziesz pan ogarniał mi papiery w mojej kancelarii od ósmej do dwudziestej szóstej, ale będę panu paczał na ręce i panem pomiatał kiedy tylko żona znów w łożu wyszydzi moje prącie - a ja za to zapłacę panu ekwiwalent siedmiu worków cebuli", to zlecenie jest wtedy próbą wydymania pracownika i państwa. //mysli

Nic dodać, nic ująć :)

Widzę, że od czasu, kiedy sam pracowałem w kancelarii, stawki się nie zmieniły. A nawet nieco spadły. Aczkolwiek, muszę oddać szacun mojemu ówczesnemu szefowi, że po 3 miesiącach dał mi umowę o pracę. I to na 3/5 etatu, żebym mógł robić aplikację.
adamo0 - 2013-06-29, 15:00
:
Z powodu wysokiej liczby aplikantów stawki ich wynagrodzeń poszły ostro w dół. Kiedyś aplikanci mieli o wiele lepiej. Teraz umowa o pracę to rarytas, a stawki za zastępstwa to śmiech na sali.
Misiel - 2013-06-29, 15:57
:
W Toruniu aplikanci az tak zle nie maja, na moim roku wiekszosc osob cos tam zarabia,za calkiem darmo pracuja jednostki. Umowy o prace sie zdarzaja, ale calkowitym rarytasem jest pelen etat. Ja mam 1/6 :-) . No i za zastepstwa wpada od 100 do 200. Generalnie utrzymac sie z tego nie da, ale na.ksiazki i piwo starcza ;) .
Stary Ork - 2013-06-29, 15:59
:
Misiel napisał/a:
na.ksiazki i piwo starcza


Na dwie książki i jedno piwo? //panda
Romulus - 2013-06-29, 18:24
:
Wrzucam nie po to, aby kogoś pocieszać na zasadzie, że nie tylko u nas tak jest:
http://www.theatlantic.co...od-news/277325/
Romulus - 2013-07-03, 17:23
:
I za Wojciechem Orlińskim:
Cytat:
W Bloombergu ciekawy artykuł o rynku samochodów luksusowych w Polsce. Popyt jest tak duży, że nie nadążają z zamówieniami, "warszawski salon Ferrari już w połowie lutego 2012 miał sprzedaną całą ubiegłoroczną pulę". Kupują to oczywiście głównie prezesi na firmę i spuszczają w koszta. Nawet motocykle. "Połowa naszej sprzedaży to leasing albo kredyty na firmę - przyznaje Robert Domański, dyrektor działu motocykli w BMW Polska".

Ale uczciwych umów o pracę nie mogą ludziom dawać, bo kryzys.

Stary Ork - 2013-07-03, 18:09
:
Bugatti Veyron z kratką na firmę //panda
Romulus - 2013-07-20, 13:07
:
OMG, myślałem, że to ja mam problem. Ale czytam dziś w "Rzepie" na pierwszej stronie o roszczeniowej gromadzie młodych absolwentów i przypomina mi się rozmowa wstępna, ktorą odbywałem wczoraj z pewnym panem (zawsze ten nieszczęsny obowiązek spada na mnie, więc zamiast szamać bułę przed laptopem w przerwie między sprawami, muszę być kreatywny i sympatyczny w rozmowie, która i tak nie przesądza o czymkolwiek). Przyszedł misiu - patysiu, zeszłoroczny absolwent, doświadczenie takie sobie, to jest coś tam działał, ale mu się u nas nie przyda. Pytam go o oczekiwania - i od razu odpowiedź: może pracować tylko do 14.30 bo o 15 ma basen a potem jogę.

:shock: :shock: :shock:

Gdyby nie moja wyuczona kamienna twarz to właśnie tak bym wyglądał.

Napisałem kartkę dla prezesa przy jego aplikacji - "do zsypu".

EDIT: w zasadzie to nie byłoby o czym pisać, ale to już był kolejny tego typu kandydat. Więc może to i racja co piszą w gazetach, że ci młodzi roszczeniowcy, którzy niczego nie są w stanie zaprponować ale mają niebotyczne wymagania, to jakieś kaleki.

Kuźwa, już widzę oczami wyobraźni rewolucję wywołaną przez takich głąbów.

"Chcemy jogi codziennie o 16.00!!!" na transparentach. I kamienie rzucane - w co? w Starbucksa? - w imię dostępu do Fejsa w pracy.

Koniec świata :P
MrSpellu - 2013-07-20, 13:18
:
Romku, weź się do Francji przejedź.
A jak już wrócisz, to przestań się dziwić.
Romulus - 2013-07-20, 13:55
:
Ja początkowo myślałem, że to jakaś prowokacja i mnie gówniarz nagrywa, aby potem napisac jakiś artykuł :) Więc mu bardzo oględnie odpowiadałem i dosyć sztywno podszedłem do niego, kiedy mi walnął tą jogą między oczy. Ale w środku się gotowałem i chciałem jakieś facepalmy robić na biurku. Nie nadaję się do uprzejmej rekrutacji, ale wszyscy to mają gdzieś :(
Młodzik - 2013-07-20, 14:04
:
Mnie to raczej dziwią biadolenia absolwentów różnych studiów humanistycznych typu "bezrobocie stosowane", którzy podnoszą larum, że zostali oszukani przy wyborze studiów. Przez kogo?, nie wiem. To chyba sam zainteresowany powinien sprawdzić, jakie są perspektywy pracy po danym kierunku.
(Oczywiści nie mówię tu o pasjonatach tego typu dziedzin, o przydatnych kierunkach humanistycznych, etc. tylko o takich pacanach, którzy myślą że z dyplomem to wszędzie będą przed nimi czerwony dywan rozwijać).
Metzli - 2013-07-20, 14:38
:
Hyhy, chciałabym zobaczyć minę mojego szefa jakbym mu zakomunikowała, że od dzisiaj będę przychodzić później do pracy, bo mam jogę np. na 9:00 rano :mrgreen: A tak naprawdę mam na 19:30, żeby mi właśnie w żaden sposób z pracą nie kolidowała.

Ale jak czytam takie opowieści czy słucham relacji znajomych z różnych firm, to nie wiem jak mam reagować. W końcu ci ludzie zaraz po studiach szukający pracy są raptem kilka lat młodsi ode mnie, a przy takich sytuacjach mam wrażenie jakby byli z innej planety.
Jezebel - 2013-07-22, 20:45
:
Powyższy przykład to rzeczywiście kuriozum, ale może tacy młodzi z dziwacznymi pomysłami są potrzebni, żeby ruszyć skostniały ośmiogodzinny system pracy, gdzie musisz odsiedzieć swoje niezależnie od tego, czy harujesz przez cały ten czas z wywieszonym ozorem, czy może przez cztery godziny relaksujesz się przy kawce. Czyli więcej pracy zadaniowej, a mniej pań Kryś na państwowych stołkach.
Romulus - 2013-07-22, 20:53
:
Ale własnie nie kuriozum. Wcześniej o tym słyszałem, potem przeżyłem, a w sobotę przeczytałem w "Rzeczpospolitej" :)
Jezebel - 2013-07-22, 20:55
:
Ale do normy chyba dalej temu daleko, c'nie? ;)
Romulus - 2013-07-22, 20:58
:
No teraz to już pewien być nie mogę.

Ale życie - że zaCoelhuję - nauczy takich kandydatów wszystkiego. W swoim czasie :)
Jezebel - 2013-07-22, 21:07
:
Ale z drugiej strony być może to oni w przyszłości będą tworzyć miejsca pracy, na swoich, luźniejszych niż te, do których przywykliśmy, warunkach. Już teraz widać puszczanie korporacyjnych lodów w firmach zatrudniających głównie młodych ludzi. Myślę, że nie ma się co kurczowo trzymać wzorca "ma być 8 godzin i koniec, zakurzona juka na regale z jeszcze bardziej zakurzonymi kolorowymi segregatorami, a jak szef przemówi, to jakby się głos boży z nieba rozległ".
utrivv - 2013-07-23, 07:25
:
Przełożony powinien przed obliczem podwładnego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć podwładnego
dworkin - 2013-07-23, 08:10
:
Jezebel napisał/a:
Powyższy przykład to rzeczywiście kuriozum, ale może tacy młodzi z dziwacznymi pomysłami są potrzebni, żeby ruszyć skostniały ośmiogodzinny system pracy, gdzie musisz odsiedzieć swoje niezależnie od tego, czy harujesz przez cały ten czas z wywieszonym ozorem, czy może przez cztery godziny relaksujesz się przy kawce. Czyli więcej pracy zadaniowej, a mniej pań Kryś na państwowych stołkach.

Zgadzam się. Choć w naszym kraju często wymagałoby to przestawienia organizacji niemal do góry nogami. I nie wszędzie się da: Pani w urzędzie może relaksować się i 7 godzin z rzędu, ale przecież nie wyjdzie do domu, bo wystarczy, że o 15 wpadnie jeden petencik. Zresztą zadania nierzadko wymagają współpracy większej liczby osób, a wtedy przydałoby się, aby byli razem na miejscu.

Mogę jednak powiedzieć, że w branży IT panuje taki właśnie luźny wymiar pracy. Wyjścia w prywatnych celach prawie nigdy nie są problemem. Praca zdalna coraz częściej też. Programiści, zwykle, zaczynają pracę między 8 a 10, ale niektórzy przychodzą nawet później. Tutaj konkretne godziny mają znaczenie właściwie tylko wtedy, kiedy z kimś się przy danym zadaniu współpracuje (czyli różnie). No i bardziej doświadczeni są dość intensywnie bombardowani pytaniami, więc ich absencja niekiedy boli.

MrSpellu napisał/a:
Romku, weź się do Francji przejedź.
A jak już wrócisz, to przestań się dziwić.

Bo trzeba znów spuścić żelazną kurtynę, coby ludzie nie widzieli, że zaraz obok dobrobyt, luzik i tanie iPody (na zachodzie produkty są średnio dwa razy droższe, ale zarobki cztery razy wyższe). Młode pokolenie może i roszczeniowe, ale tak naprawdę ma przejebaną sytuację. Jedną wielką zawodowo-mieszkaniową masakrę.
Cintryjka - 2013-07-23, 09:45
:
Romulus napisał/a:
OMG, myślałem, że to ja mam problem. Ale czytam dziś w "Rzepie" na pierwszej stronie o roszczeniowej gromadzie młodych absolwentów i przypomina mi się rozmowa wstępna, ktorą odbywałem wczoraj z pewnym panem (zawsze ten nieszczęsny obowiązek spada na mnie, więc zamiast szamać bułę przed laptopem w przerwie między sprawami, muszę być kreatywny i sympatyczny w rozmowie, która i tak nie przesądza o czymkolwiek). Przyszedł misiu - patysiu, zeszłoroczny absolwent, doświadczenie takie sobie, to jest coś tam działał, ale mu się u nas nie przyda. Pytam go o oczekiwania - i od razu odpowiedź: może pracować tylko do 14.30 bo o 15 ma basen a potem jogę.



A na jakie stanowisko aplikował ów uroczy pan? No, to trzeba być nienormalnym, jak babcię kocham:/ Weszły nowe przepisy o zatrudnianiu asystentów, już się szykuję na 3 konkursy. Ciekawe, jakie będzie obłożenie.
Romulus - 2013-07-23, 19:54
:
No własnie, to był "niekonkursowy". Ci z konkursu po prostu są oceniani inaczej. A ten był jednym z chętnych, którzy po prostu przynieśli swoją aplikację i szukali okazji. Mamy praktykę, aby z takimi kandydatami rozmawiać. Choć tyle możemy im zaoferować. Jeśli trafi się jakiś ciekawy, to go "odhaczamy". Jeśli trafi się jakis wakacik typu jakaś kobitka zachodzi w ciążę i potrzebne jest zastępstwo - to wybieramy kandydata i dzwonimy. Jeśli jest chętny i sympatycznie się wcześniej zaprezentował - to dostaje umowę. Ta się kiedyś skończy, bo jest na zastępstwo. Ale już ze dwie, trzy osoby, ktore w ten sposób zaczynały, wytrwały i miały trochę szczęścia, potem na konkursie na wolne stanowisko przechodziły śpiewająco.

Co do zasad pracy - jeśli zaczynasz pracę w administracji publicznej to musisz się do pewnych zasad i rygorów stosować. A nie odwrót. To się nigdy nie zmieni. Chyba że dany kandydat będzie już takim ZAJE... specjalistą w swej dziedzinie, że trzeba mu będzie helikopter rano przysyłać. Ale, jak żyję, takiego nie spotkałem, o takim nie słyszałem i - jestem pewien - nie usłyszę ani nie spotkam.

W przypadku asystentów, którzy ze mną pracowali - mnie nie interesowało, czy pracują od 8 do 16, czy wychodzą już o 13. Tak długo, jak wykonywali pracę na ustalonych ze mną zasadach i na pewnym poziomie - to w ogóle z nimi nie rozmawiałem, chyba że przychodzili z jakimś problemem. Nie interesowało mnie, czy są w pracy, czy na jodze, lub grają w golfa :)

Ale jeśli mi ktoś przychodzi i na starcie takie oczekiwania prezentuje, to nie ma takiej siły, abym go pozytywnie ocenił.

BTW: Cintryjko - powodzenia. Asystent to naprawdę dobra praca. I na stałe. I przejściowo - jako etap do aplikacji. Mój asystent, który zaczynał jako całkowicie zielony i z wiedzą książkową, po 3 latach pracy zdał na adwokacką i za rok, jeśli egzamin zaliczy, sam będzie adwokatem.
Cintryjka - 2013-07-23, 20:15
:
Na razie nie podziękuję:) Gdyby mi się udało załapać, to pracowałabym, aż mogłabym zdawać egzamin sędziowski. Na korporacyjnej, co prawda radcowskiej, już byłam. Jeśli nie ma się pracy u patrona, to nie ma większego sensu.
dworkin - 2013-07-25, 09:11
:
http://www.tokfm.pl/Tokfm..._wszystkim.html

Do połowy artykułu babka udowadnia, że nie ma pojęcia o polskich realiach. Jest już całkiem oderwana od problemów statystycznego młodziaka albo ściemnia. 2 tysiące netto to wygórowane żądania? Przy takich kosztach życia? Ludzie oczekują godnych warunków egzystencji, do czego to doszło... I nie chcą się poświęcać ku chwale bankowości (hipoteka, a na biednej emeryturze hipoteka odwrócona). Choć mnie osobiście to nie dotyka, jednak oburza, bo coraz częściej słyszę takie gadanie (żeby nie użyć precyzyjniejszego słowa).
Romulus - 2013-07-25, 09:19
:
W wymiarze sprawiedliwości etat urzędniczy to niecałe 1500 zł netto na rękę. W Warszawie (lub jakimkolwiek porównywalnym mieście), bez rodziców i/lub własnego mieszkania - nie wyżyjesz z tego.
Cintryjka - 2013-07-25, 09:22
:
Wynajem głupiego pokoju z opłatami to minimum 6 stów. A przy takich dochodach zdolności kredytowej się nie ma. Coś o tym wiem.
Tixon - 2013-07-25, 10:29
:
Ej, na innych studiach nie ma czegoś takie jak praktyki? Ja na obu kierunkach miałem, w przypadku tych drugich mogę od jutra (to jest od września) pracę w tym kierunku zacząć.

A jeśli doświadczenie tak bardzo się liczy, to może zamiast likwidować zawodówki, postawić na nie większy nacisk?
Stary Ork - 2013-07-25, 13:26
:
dworkin napisał/a:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103090,14326619,Ekspertka__Mlodym_ludziom_brakuje_przede_wszystkim.html

Do połowy artykułu babka udowadnia, że nie ma pojęcia o polskich realiach. Jest już całkiem oderwana od problemów statystycznego młodziaka albo ściemnia. 2 tysiące netto to wygórowane żądania? Przy takich kosztach życia? Ludzie oczekują godnych warunków egzystencji, do czego to doszło... I nie chcą się poświecać ku chwale bankowości (hipoteka, a na biednej emeryturze odwócona hipoteka). Choć mnie to osobiście nie dotyka, to jednak oburza, bo coraz częściej słysze takie gadanie (żeby nie użyć precyzyjniejszego słowa).


A ja użyję, taką mam funkcję na tym forum //orc Radosne pierdolenie ludzi z BCC i Lewiatana przekracza już wszelkie granice. Rozwijaj się . Zdobywaj doswiadczenie. Bądź mobilny. Bądź elastyczny. Bądź dyspozycyjny. Ogranicz wymagania. Zapomnij o rodzinie. Zegnij kark. Wypnij dupsko. Rozluznij zwieracze. Oczekiwanie przyzwoitej pensji to przecież bezczelność, a miska owsianki i wynajęty pokój powinny ci wystarczyć do emerytury. --_-
toto - 2013-07-25, 14:30
:
Do jakiej emerytury?
Jachu - 2013-07-25, 14:31
:
Ekspertka-z-koziej-dupy-trąba napisał/a:
Najlepszą poradą jest przykład mojej przyjaciółki. Jest doktorem nauk politycznych, mieszka w Nowym Jorku. Przez 7 lat mieszkała w małym mieszkanku z koleżanką, ciężko pracowała na dwóch etatach. teraz ma 39 lat, bierze pierwszy kredyt na mieszkanie i jest bardzo szczęśliwa, nie narzeka. Wie, że musiała ciężko pracować, by się czegoś dorobić - dodaje.
Genialne! Mamy rozwiązanie dla wielu ludzi. Więc stulić gęby, nie wypisywać głupot na forum, tylko tyrać przez 15 lat na dwóch etatach, aby "dorobić się" i móc wziąć pierwszy kredyt w wieku 40 lat. Nobel dla ekspertki :badgrin:

Stary Ork napisał/a:
Radosne pierdolenie ludzi z BCC i Lewiatana przekracza już wszelkie granice. Rozwijaj się . Zdobywaj doswiadczenie. Bądź mobilny. Bądź elastyczny. Bądź dyspozycyjny. Ogranicz wymagania. Zapomnij o rodzinie. Zegnij kark. Wypnij dupsko. Rozluznij zwieracze. Oczekiwanie przyzwoitej pensji to przecież bezczelność, a miska owsianki i wynajęty pokój powinny ci wystarczyć do emerytury. --_-
Zapomniałeś dodać o dokształcaniu się na własny koszt, ku chwale i zyskowi pracodawcy --_-

toto napisał/a:
Do jakiej emerytury?
Naszych dziadków :badgrin:
Asuryan - 2013-07-25, 14:44
:
dworkin napisał/a:
2 tysiące netto to wygórowane żądania?

Na start? Jak najbardziej. Ja tyle zarabiam po 15 latach pracy w zawodzie (wliczając w to wszelakie dodatki) :P
Stary Ork - 2013-07-25, 16:02
:
Asu, to że my jesteśmy ruchani za minimum egzystencjalne nie znaczy, że każdy tak ma mieć //orc Polactwo z Ciebie wylazło //spell
Tomasz - 2013-07-25, 17:18
:
Najśmieszniejsze jest to, że za chwilę ci sami pseudoeksperci zaczną biadolić, że społeczeństwo się starzeje itd. To taka polityka prorodzinna. A potem wychodzi, że mało kto przed 30 decyduje się na dziecko, a na drugie to już chyba po 45 jak się ustatkuje z kredytami.
Romulus - 2013-07-26, 05:53
:
Ale też kandydat na pracownika, z dyplomem wyższej uczelni i prezentujący niski poziom przydatności (tj. i tak wszystkiego trzeba go nauczyć od podstaw) - oczekujący ekstra bonusów i pensji na poziomie nieadekwatnym do jego kompetencji - no, cóż, fajnie, że się ceni. Ale dla mnie najpierw musi sobie flaki wyrywać, abym mu sprezentował firmowego ajFona i zgodę na wychodzenie z pracy, kiedy mu się podoba :)
Stary Ork - 2013-07-26, 09:48
:
Romku, pełna zgoda, ale ajfon to jedno, a dobra luksusowe takie jak żywność, media i czynsz to drugie //orc .
Romulus - 2013-07-26, 10:12
:
Pełna zgoda.

Dodam jeszcze od siebie, na podstawie przeprowadzonego wywiadu w sekretariacie - urzędnik sądowy, który zaczyna pracę w sądzie, w sekretariacie jako sekretarz/protokolant może liczyć na pensję w wysokości ok. 1400 zł netto. Po 10 latach pracy dochrapie się 2000 zł netto. Chyba że zostanie wcześniej jakimś funkcyjnym - zastępcą kierownika lub kierownikiem. Ale to nierealne, aby taki "szczygieł" był tak genialny na starcie.

Bonusy - premie (chyba raz w roku), trzynastka, paczki świąteczne albo premia świąteczna (ale to z funduszu socjalnego idzie chyba).
utrivv - 2013-07-26, 10:19
:
Romulus napisał/a:
Pełna zgoda.

Dodam jeszcze od siebie, na podstawie przeprowadzonego wywiadu w sekretariacie - urzędnik sądowy, który zaczyna pracę w sądzie, w sekretariacie jako sekretarz/protokolant może liczyć na pensję w wysokości ok. 1400 zł netto. Po 10 latach pracy dochrapie się 2000 zł netto. Chyba że zostanie wcześniej jakimś funkcyjnym - zastępcą kierownika lub kierownikiem. Ale to nierealne, aby taki "szczygieł" był tak genialny na starcie.

Bonusy - premie (chyba raz w roku), trzynastka, paczki świąteczne albo premia świąteczna (ale to z funduszu socjalnego idzie chyba).

Koleżanka pracuje w sądzie w W-wie, jest tak jak mówisz tylko bez tych bonusów bo zatrudnienie tylko na umowę zlecenie - już od lat :)
Że też sądu nikt nie skontroluje pod kątem łamania prawa :badgrin:
Romulus - 2013-07-26, 10:26
:
Umowy zlecenia już były kontrolowane. Sądy musiały rozwiązać je, z tego co pamiętam. MS zabrało kasę na te umowy, więc ci ludzie i tak nie dostali etatów.
utrivv - 2013-07-26, 12:05
:
Romulus napisał/a:
Umowy zlecenia już były kontrolowane. Sądy musiały rozwiązać je, z tego co pamiętam. MS zabrało kasę na te umowy, więc ci ludzie i tak nie dostali etatów.
Koleżanka akurat była na macierzyńskim (oczywiście bezpłatnym), teraz wróciła i od razu wskoczyła na UZta :-)
Romulus - 2013-07-26, 14:56
:
Ha! To może znowu można je stosować :)
Polityka MS od zawsze jest dla mnie niezrozumiale tępa i krótkowzroczna. Mają kasę na umowy zlecenia a nie mają kasy na etaty? Pfff...
You Know My Name - 2014-03-25, 15:40
:
Ufff, skończył się czas bezrobocia, no skończy się za 3 tygodnie. Zacznę robotę jako księgowy w dziale AP SSC Zoetis.
Jachu - 2014-03-25, 15:42
:
Pogratulować. Pamiętasz, aby być kreatywnym księgowym jak Vincent? ;)
Jander - 2014-03-25, 15:45
:
Gratki. U mnie nic na horyzoncie.
Romulus - 2014-03-25, 17:10
:
Jachu napisał/a:
Pogratulować. Pamiętasz, aby być kreatywnym księgowym jak Vincent? ;)

Rób tak, aby cię żadny biegły sądowy nie przyłapał :)
MadMill - 2014-03-25, 18:34
:
Jeden księgowy, dwóch prawników i ze wszystkiego się firma wyborni... <jużmnietuniema>
utrivv - 2014-03-25, 21:42
:
Gratki Magu :) Ja tymczasem wyglądam pensji ;(
Stary Ork - 2014-03-25, 22:18
:
Give'em hell, Malone //orc Tylko pamiętaj żeby pierwszego dnia być dla wszystkich uprzejmym, nie wyjść na głupka, nie walnąć gafy kwalifikującej do seppuku (pytanie nieznajomego współpracownika "Hej, czy to prawda, że kierownik nie jest nawet w połowie takim skurwysynem jak wszyscy mówią?" - Ork odradza //mysli ) i nie dać się zabić. To ostatnie nie powinno być trudne, no bo co może się stać, wciągnie Cię za krawat w niszczarkę? Wbijesz sobie ołówek w mózg skrobiąc się w ucho? Oh, wait... Uważaj na siebie po prostu //mysli . I nie walcz z bananem. Nauczyłem się tego pierwszego dnia mojej obecnej pracy, w sumie branża skrajnie odmienna od Twojej, ale to jest zbyt dobra rada, by zostawić ją sobie //orc
MadMill - 2014-03-26, 06:25
:
Cytat:
Gratki Magu :) Ja tymczasem wyglądam pensji ;(

Jest taki dzień, bardzo ciepły...
mad5killz - 2014-03-26, 19:16
:
Stary Ork napisał/a:
Give'em hell, Malone //orc Tylko pamiętaj żeby pierwszego dnia być dla wszystkich uprzejmym, nie wyjść na głupka, nie walnąć gafy kwalifikującej do seppuku (pytanie nieznajomego współpracownika "Hej, czy to prawda, że kierownik nie jest nawet w połowie takim skurwysynem jak wszyscy mówią?" - Ork odradza //mysli ) i nie dać się zabić. To ostatnie nie powinno być trudne, no bo co może się stać, wciągnie Cię za krawat w niszczarkę? Wbijesz sobie ołówek w mózg skrobiąc się w ucho? Oh, wait... Uważaj na siebie po prostu //mysli . I nie walcz z bananem. Nauczyłem się tego pierwszego dnia mojej obecnej pracy, w sumie branża skrajnie odmienna od Twojej, ale to jest zbyt dobra rada, by zostawić ją sobie //orc

Rady jakby zaczynał z poziomu gimnazjum. >.<

Bądź samcem alfa. //głaszcze
Stary Ork - 2014-03-26, 19:55
:
Postanowileś się w imieniu Maga na mnie obrazić? //spell
mad5killz - 2014-03-26, 20:27
:
Sądzę, że gdyby umiał ruszać uszami, zrobiłby to teraz. //flamed
Stary Ork - 2014-03-26, 20:50
:
Ja umiem //spell
Ł - 2014-04-29, 07:28
:
Drun gratki, u mnie też kończą się 4miesięczne wakacje na koszt podatnika. Poprzedni etat grafiko-foto-marketingowca skończył się wraz z mojego likwidacją stanowiska z kłopotów finansowych w jakie firma wpadła na skutek zmiany kierownictwa i nowych światłych planów prowadzenia biznesu. Przez 2 miechy szukałem pracy ale nic ciekawego nie znalazłem. Później zainteresowałem się bezzwrotnym dofinansowaniem rozpoczęcia własnej działalności z Unii, napisałem 2 biznesplany usług fotograficznych i oba przeszły (jeden w urzędzie pracy, drugi w fundacji która pozyskuje środki unijne na mazowieckie) - niestety można ssać tylko jeden unijny cycek naraz --_- ale i tak wybrałem ten większy. //spell Mam już akceptacje wszystkiego i zapewne zaraz po majówce rejestruje własną działalność. Obowiązek prowadzenia działalności jest roczny, a nawet jak nie wyjdzie nic z tego to pozyskany sprzęt z dotacji mi zostanie, a pracy na etat mogę też szukać w międzyczasie gdyby okazało się że żadnego gelda z geszeftu nie ciągnę.

Także polecam wszystkim którzy szukają pracy (Jander chyba ty na fb narzekałeś na PUP?) - wszystkie podmioty które rozdysponowują pieniądze unijne naprawdę chcą te pieniądze rozdać bo inaczej będą musiały je zwrócić, a chcą się wykazać większą skutecznością. Pierwszy biznesplan dla urzędu pracy jaki napisałem 2 miesiące temu to był straszny crap (z perspektywy czasu i pracy nad drugim, gdzie mieliśmy całodzienne szkolenia) a mimo to przeszedł. Ja teraz szukam jakiegoś początkującego kameruna z którym mógłbym robić obsługę foto-video wesel (bo z tego jednak jest najkonkretniejszy popyt i pieniądz w tym kraju na start). Mam sporo znaków zapytania, no ale chyba teraz jest ten czas żeby spróbować - na razie wgryzam się w wybór formy opodatkowania - są na sali jacyś forumowicze prawno-księgowi-przedsiębiorczy u których można by zasięgnąc opinii? Narazie największa dilema to jest to czy pakować się w VAT.
martva - 2014-04-29, 09:32
:
Cytat:
a pracy na etat mogę też szukać w międzyczasie


O, pozmieniali coś chyba, jak próbowałam dostać dofinansowanie to broń Bogini nie wolno było dostać etatu w ciągu tego roku, trzeba było wyżyć z działalności.
Jander - 2014-04-29, 09:37
:
Tak i moje narzekania wzrosły. Ze względu na niekompetencje PUPu, nieodróżniającego kancelarii adwokackiej od porad prawnych, sprawa z dofinansowaniem dla własnej działalności dla znajomego adwokata wyląduje w sądzie.
Tak więc wszystko zależy od PUPu, znajoma z mojego rocznika z miasta obok z miejsca dostała staż, a ja mam zły rocznik (88 widocznie źle się kojarzy...) i nie ma na mnie gelda. W sumie nie liczę na cud, przynajmniej mam ubezpieczenie. Znajomy się nie zarejestrował, przewrócił się, potłukł się i musi sobie wszystko opłacać.
Fidel-F2 - 2014-04-29, 09:37
:
Ł napisał/a:
Obowiązek prowadzenia działalności jest roczny, a nawet jak nie wyjdzie nic z tego to pozyskany sprzęt z dotacji mi zostanie
i nikt nie widzi, że ten system jest chory?
dworkin - 2014-04-29, 09:46
:
Ł napisał/a:
Mam sporo znaków zapytania, no ale chyba teraz jest ten czas żeby spróbować - na razie wgryzam się w wybór formy opodatkowania - są na sali jacyś forumowicze prawno-księgowi-przedsiębiorczy u których można by zasięgnąc opinii? Narazie największa dilema to jest to czy pakować się w VAT.

Zastanawiasz się nad ryczałtem? Opłaca się tylko przy małych rozmiarach działalności i niskich kosztach jej prowadzenia. Nie będziesz mógł odliczyć kosztów konserwacji ani kupna żadnego sprzętu wykorzystywanego w pracy, tak samo np. benzyny. Poza tym czy w Twoim przypadku ryczałt nie wyniósłby 20% od przychodów? Trochę sporo, ale przy zerowych kosztach wciąż może się opłacać.

I czy będziesz rozliczać się z państwem sam, czy za pośrednictwem księgowych? Dobry księgowy sam poradziłby Ci w tej kwestii. Możesz też zapłacić za konsultację u doradcy podatkowego.

EDIT: Przyszło mi właśnie do głowy, że przez pierwszy rok prowadzenia działalności możesz się rozliczać z VAT-em: odliczyć kupno całego sprzętu etc. I jednocześnie od razu przekonać się, czy ryczałt byłby dalej lepszym wyborem.
utrivv - 2014-04-29, 10:35
:
Dociera do mnie że ludzie łączą zakaz podejmowania pracy z pracą "na czarno" w punkcie zajmującym się tym samym co mieli w biznesplanie. Jednym słowem pracują u kogoś udając przed urzędem że są u siebie. Nie pochwalam tego, sam bym tak nie robił ale każdy orze jak może
wred - 2014-04-29, 15:03
:
Ł napisał/a:
Narazie największa dilema to jest to czy pakować się w VAT
Zależy. Ja nie jestem watowcem, prowadzę normalną książkę PR i wystawiam rachunki, nie jestem na ryczałcie, więc koszty sobie odliczam, nie odzyskuję VATu z większych kosztów (ale aut firmowych czy innych nie kupuję). Z tym, że ja świadczę same usługi i nie przekraczam 150k :) . Dla mnie wygodniej bo mam mniej biurokracji i nie muszę pamiętać o tylu terminach zaliczek.
MadMill - 2014-04-29, 16:13
:
Łaku może chyba zrobić to samo, świadcząc usługi foto-video. Nie wiem tylko czy do wywoływania zdjęć się nie przyczepią, do nośnika dvd.

Do wesel można podpisać zwyczajną umowę o świadczenie usług - potem film/zdjęcia podaje się na płytce, bez wywoływania. Wtedy też można cenę trochę mniejszą zaoferować (wchodzimy już w sam biznes).

Tylko tak jak wcześniej napisałem, nie jestem pewnie czy nie przypieprzą się do sprzedawania zdjęć w formie papieru czy innych nośników. Trzeba by było to dobrze ominąć, na pewno się da.
wred - 2014-04-30, 12:10
:
MadMill napisał/a:
Tylko tak jak wcześniej napisałem, nie jestem pewnie czy nie przypieprzą się do sprzedawania zdjęć w formie papieru czy innych nośników. Trzeba by było to dobrze ominąć, na pewno się da.
No przecież może to sprzedawać normalnie nie będąc vatowcem, aczkolwiek chyba prościej takie drobiazgi brutto w koszty (o ile nie będzie na ryczałcie tylko na książce) a ich wartość doliczać sobie do usług. Nie wiem jaki jest procent ryczałtu dla usług fotograficznych, dla mojej działki było to nieopłacalne w stosunku do posiadania jakichkolwiek kosztów.

Co do zdjęć na CD to Łaku byłby chlubnym wyjątkiem ;) - ja tam zawsze dostawałem zdjęcia papierowe i możliwość dorobienia odbitek odpłatnie oczywiście :))
Ł - 2014-04-30, 12:40
:
@Dwrokin, Mad Wred: Z usługami fotograficznymi jest różnie ale w większości 17% ryczałtu, więc sam ryczałt średnio się opłaca przy 1% więcej na ogólnych zasadach które uwzględniają koszty, poza tym niemożna na nim robić fotografii reklamowej (tą definiuje sobie każdy US po swojemu). To z tymi nośkami etc. to chyba dotyczy się karty podatkowej, bo tam rzeczywiście nie można korzystac z usług podwykonawców robiących albumy i odbitki. Niektórzy omijają to w ten sposób że w umowie mają przekazana zdjeć na pendrive albo DVD dostarczonym przez klienta. Ogólnie, abstrahując od podatków, to teraz tendencja rynkowa jest taka że ludzie biorą albo wszystko cyfrowo z powodu mniejszych kosztów, albo zamawiają fotoksiążke - sztukowe odbitki są coraz mniej popularne, a jak coś to można mając pliki samemu wywołać nawet w Rossmanie.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Obowiązek prowadzenia działalności jest roczny, a nawet jak nie wyjdzie nic z tego to pozyskany sprzęt z dotacji mi zostanie
i nikt nie widzi, że ten system jest chory?

Jak już zejdziesz z Świętej Góry Oburzenia to policz sobie że Urząd Pracy po udzielaniu dotacji, nie płaci dotowanemu zasiłku ani ubezpieczenia, za to on musi płacić podatki, zus i zdrowotne sam. Szybka kalkulacja i wychodzi Ci że takie coś opłaca się nie tylko jednej stronie, choć faktycznie i w tym sektorze jak w każdym dochodzi do nadużyć.

utrivv napisał/a:
Dociera do mnie że ludzie łączą zakaz podejmowania pracy z pracą "na czarno" w punkcie zajmującym się tym samym co mieli w biznesplanie. Jednym słowem pracują u kogoś udając przed urzędem że są u siebie. Nie pochwalam tego, sam bym tak nie robił ale każdy orze jak może

Co rozumiesz przez pracę na czarno? Jeśli nie jest to ukryty stosunek pracy (a to łatwo wykluczyć chociażby przez to że ty jako przedsiębiorca ponosisz bezpośrednią odpowiedzialnośc przed klientem albo ponososiz koszty ryzyka finansowego to można i pracować jako podwykonawca na w miarę stałym stanowisku. I nie jest to ani prawnie ani etycznie wątpliwie.

dworkin napisał/a:
I czy będziesz rozliczać się z państwem sam, czy za pośrednictwem księgowych? Dobry księgowy sam poradziłby Ci w tej kwestii. Możesz też zapłacić za konsultację u doradcy podatkowego.
\
Już jestem umówiony, bo wiem że jako laik więcej bym napsuł niż oszczędził. Ale staram się osłuchać z tematyką, więc jak mam okazje to pytam znajomych.

dworkin napisał/a:
EDIT: Przyszło mi właśnie do głowy, że przez pierwszy rok prowadzenia działalności możesz się rozliczać z VAT-em. odliczyć kupno całego sprzętu etc. I jednocześnie od razu przekonać się, czy ryczałt byłby dalej lepszym wyborem.
No nie ukrywam że przyszłoroczny zwrot Vatu z zakupów jakie zadeklarowałem w biznesplanie to główny argument. Ale boję się trochę tego że namiesza mi to w moim i tak niewielkim pojęciu, a poza tym podniesie ceny o stawkę Vatu dla klientów indywidualnych. Z drugiej strony może firmy z vatem będą ochotniejsze. Taka zagwozdka.
utrivv - 2014-04-30, 12:55
:
Ł napisał/a:

utrivv napisał/a:
Dociera do mnie że ludzie łączą zakaz podejmowania pracy z pracą "na czarno"

Co rozumiesz przez pracę na czarno? Jeśli nie jest to ukryty stosunek pracy (a to łatwo wykluczyć chociażby przez to że ty jako przedsiębiorca ponosisz bezpośrednią odpowiedzialnośc przed klientem albo ponososiz koszty ryzyka finansowego to można i pracować jako podwykonawca na w miarę stałym stanowisku. I nie jest to ani prawnie ani etycznie wątpliwie.

Sytuacja specyficzna - agencja ubezpieczeniowa. Osoba bierze pieniądze na działalność a następnie prowadzi ją ale w punkcie "pracodawcy" i wystawia polisy na "pracodawcę" który płaci za to pod stołem. Po roku agencja tej osoby jest zamykana i wszyscy są szczęśliwi. Zakładam że urząd nigdy nie kontroluje takich osób?
MadMill - 2014-04-30, 12:58
:
Ł napisał/a:
Ogólnie, abstrahując od podatków, to teraz tendencja rynkowa jest taka że ludzie biorą albo wszystko cyfrowo z powodu mniejszych kosztów, albo zamawiają fotoksiążke - sztukowe odbitki są coraz mniej popularne, a jak coś to można mając pliki samemu wywołać nawet w Rossmanie.

My to tak braliśmy, tylko w formie dvd, na niej wszystkie zdjęcia + jakaś prezentacja itd.
Z tymi usługami to z cyklu zastanawiania się na VATem.
Ł - 2014-04-30, 13:12
:
utrivv napisał/a:

Sytuacja specyficzna - agencja ubezpieczeniowa. Osoba bierze pieniądze na działalność a następnie prowadzi ją ale w punkcie "pracodawcy" i wystawia polisy na "pracodawcę" który płaci za to pod stołem. Po roku agencja tej osoby jest zamykana i wszyscy są szczęśliwi. Zakładam że urząd nigdy nie kontroluje takich osób?

Taka sytuacja wali patologią na kilometr. Ale jeśli to jest były pracodawca, to nie można mu świadczyć nawet umów o dzieło/zlecenie w tym samym charakterze co na wcześniej na etat bo prawo tego zabrania, chroniąc etatowców przed takimi awansami na śmieciówki. Jeśli "pracodawca" to członek rodziny - to też nie dostanie się dofiannsowania jeśli bierze się je na podobny rodzaj biznesu. Ogólnie takie sytuacje jak piszesz zdarzają się niestety, ale są wprowadzane jakieś mechanizmy walki z tym. Np. wiem że trudno otrzymać dofinansowanie wszelkiego rodzaju doradztwa, usług taxi, czy na handlu obwoźnym, bo to są strefy gdzie bardzo łatwo robić przewałki wszelkiego rodzaju.

Jakieś kontrole są, akurat ja z Urzędu Pracy w końcu nie biorę, ale w tym projekcie unijnym w którym siedze na pewno będę miał kontrole. Ale to raczej z cyklu tego czy faktycznie posiadam sprzęt na jaki wziąłem dofinansowanie, czy zamiast tego nie kupiłem sobie domku letniskowego.
wred - 2014-04-30, 19:39
:
A tak przy okazji ktoś dofinansowywał się unijnie już ? (dofinansowanie do firmy już działającej)... ?
Fidel-F2 - 2014-04-30, 20:46
:
Ł napisał/a:
ak już zejdziesz z Świętej Góry Oburzenia to policz sobie że Urząd Pracy po udzielaniu dotacji, nie płaci dotowanemu zasiłku ani ubezpieczenia, za to on musi płacić podatki, zus i zdrowotne sam. Szybka kalkulacja i wychodzi Ci że takie coś opłaca się nie tylko jednej stronie, choć faktycznie i w tym sektorze jak w każdym dochodzi do nadużyć.
ale rozpierdala wolną konkurencję i marnuje kasę a fakt że system z jednej strony jest popieprzony nie znaczy, że należy go leczyć większa bzdurą

te pieniądze powinny być pożyczane a nie rozdawane, pomóc w starcie by pomogły a po spłacie były by na pomoc innym, a tak to mamy sytuację 'jak się spierdoli to i tak będę miał aparat i laptop'

patologia
Ł - 2014-05-01, 08:22
:
Fidel-F2 napisał/a:
ale rozpierdala wolną konkurencję

Super ale porozmawiajmy konkretnie: na jakim rynku dofinansowania rozpierdoliły wolną konkurencję?

Wypowiem się w temacie rynku w jakim mam zorientowanie czyli fotografii. Najbardziej na dofinansowania narzekają wąsaci foto-janusze którzy zatrzymali się w rozwoju w latach 90. Jeszcze 15 lat temu sytuacja była patologiczna bo ktoś kto wysiedział sobie miejsce w okolicy, albo miał zakład przy ruchliwym skrzyżowaniu mógł oferować naprawdę miernej jakości fotografii a żył sobie dobrze z zdjęć do dokumentów i zdjęć ślubnych (para młoda stoją jak kołki przy kolumience z gipsu i tłem w chmurki). Nagle dotacje + upowszechnienie fotografii cyfrowej + internet umożliwiający porównanie sprawiły że byle amator mógł zaoferować lepszej jakości zdjęcia i Ci ludzie obudzili się z ręką w nocniku bo nagle okazało się że muszą pracować i właśnie być konkurencyjni. Cześc w mig podniosła poziom usług a Ci którym nie szło to oczywiście nie przez chujowy marketing, brak rozwoju własnego i pomysłow, tylko przez złą socjalistątyczną Unię Jewuropejską.

Natomiast fotografowie których cenię i na wzór których chciałbym w przyszłości funkcjonowac na dotacje patrzą neutralnie bo wiedzą że ktoś wchodzący na rynek nie stanowi dla nich zagrożenia bo zwyczajnie będzie uderzał w inny segment rynkowy. Oni mają wieloletnie doświadczenie portfel klientów i portfolio, co jest wiele cenniejsze niż sprzęt za kilakanście tyś który i tak mają. Co więcej właśnie ci fotografowie zwracają uwagę że dotacje rozkręcił rynek sprzetu foto i teraz można kupić zajebisty używany sprzęt średnio o 30% taniej, bo ludzie którzy wzieli dotacje na fikcyjną działanośc albo po prostu im nie wyszło wyprzedają się. Zwłaszcza że cześć tych ludzi też wychodziła z błędnego założenia że tylko dobry sprzęt załatwi im sprawę, a oni będą naciskać guziczek i liczyć $$.

Fidel-F2 napisał/a:
a tak to mamy sytuację 'jak się spierdoli to i tak będę miał aparat i laptop'
W zasadzie połowę sprzętu/oprogramowania mam za swoje pieniądze
i też wychodzę z takiego założenia.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 08:47
:
Nie mam nic przeciwko dofinansowaniu i rozkręceniu rynku i walą mnie wąs-janusze ale jeśli rzeczywiście jesteś dobry i robisz dobry biznes to oddaj te pieniądze (nie są Twoje, ktoś na nie musiał zapracować) nawet bez procentów, a co tam, i pozwól wspomóc kogo innego. Jak jesteś zły i nie dajesz rady to też oddaj, bo to nie Twoje pieniądze ale zabrane ludziom którzy są dobrzy i robią dobry biznes i musieli podrożyć swoje usługi żeby uzbierać na Twoją dotację. Gdyby nie musieli wspierać Ciebie mieli by niższe ceny (oprócz Twojej dotacji muszą opłacać zwiększone podatki i pierdyliard wszelakich urzędników którzy nie robią niczego poza rozdawaniem nie swoich pieniędzy i przekładaniem Twoich papierów) i wszystkim żyło by się dostatniej (no może oprócz Ciebie i tych urzędników).

Ł napisał/a:
W zasadzie połowę sprzętu/oprogramowania mam za swoje pieniądz
Fakt, to niesłychane! Zrobić biznes za własne pieniądze.

Ł napisał/a:
na jakim rynku dofinansowania rozpierdoliły wolną konkurencję?
o, a na takim
Ł napisał/a:
i też wychodzę z takiego założenia

Tixon - 2014-05-01, 08:53
:
A ja myślałem, że jak są dotacje, to łatwiej wejść na rynek, jak więcej jest na rynku, więc jest większa konkurencja, a ta sprawia, że ceny spadają zarówno dla klientów jak i właścicieli biznesów, bo sprzęt tańszy.
Ł - 2014-05-01, 08:55
:
Fidel-F2 napisał/a:
Nie mam nic przeciwko dofinansowaniu i rozkręceniu rynku i walą mnie wąs-janusze ale jeśli rzeczywiście jesteś dobry i robisz dobry biznes to oddaj te pieniądze (nie są Twoje, ktoś na nie musiał zapracować) nawet bez procentów, a co tam, i pozwól wspomóc kogo innego.

Oczywiście że jak mi się uda to oddam całość. W podatku dochodowym.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
W zasadzie połowę sprzętu/oprogramowania mam za swoje pieniądz
Fakt, to niesłychane! Zrobić biznes za własne pieniądze.

Nawet nie chce mi się wchodzić w kazamaty motywów tego bólu dupci. Night is dark and full of terrors.

Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
na jakim rynku dofinansowania rozpierdoliły wolną konkurencję?
o, a na takim
Ł napisał/a:
i też wychodzę z takiego założenia

Połączyłeś nie te kropki co trzeba.
dworkin - 2014-05-01, 09:00
:
Ł napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Nie mam nic przeciwko dofinansowaniu i rozkręceniu rynku i walą mnie wąs-janusze ale jeśli rzeczywiście jesteś dobry i robisz dobry biznes to oddaj te pieniądze (nie są Twoje, ktoś na nie musiał zapracować) nawet bez procentów, a co tam, i pozwól wspomóc kogo innego.

Oczywiście że jak mi się uda to oddam całość. W podatku dochodowym.

To samo chciałem napisać. + ewentualny VAT za kupione usługi

Ja sam nie brałem dofinansowania, ale jestem jak najbardziej za. Bo, faktycznie, wziąłbym je tylko na kupno kompa do gier :DD Którego i tak kupiłem trzy miesiące po rozpoczęciu działalności. Nawet licencja na komercyjne wykorzystanie oprogramowania nie jest mi potrzebna, bo sprzedaję sam kod, a wykorzystują go już posiadający licencję klienci. Jeden stały i paru sporadycznych. Raz zdarzyło mi się sprzedać stronkę, napisaną w darmowym środowisku.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 09:09
:
Tixon napisał/a:
A ja myślałem, że jak są dotacje, to łatwiej wejść na rynek, jak więcej jest na rynku, więc jest większa konkurencja, a ta sprawia, że ceny spadają zarówno dla klientów jak i właścicieli biznesów, bo sprzęt tańszy.
Naturalnie, można by jeszcze brać dotacje celowe na dumpingowanie. To by mocno rozruszało konkurencję.

Ł napisał/a:
Oczywiście że jak mi się uda to oddam całość. W podatku dochodowym.
a to luzik, bo Twoja konkurencja nie płaci dochodowego, to się wyrówna

Ł napisał/a:
Nawet nie chce mi się wchodzić w kazamaty motywów tego bólu dupci. Night is dark and full of terrors.
ciekawe co pcha Cię do szukania tych motywów

z całym szacunkiem, ale to żałosny sposób dyskutowania, nie miałbym nic przeciwko gdybyś go porzucił

Ł napisał/a:
Połączyłeś nie te kropki co trzeba.
ano właśnie, wręcz przeciwnie
dworkin - 2014-05-01, 09:14
:
Fidel-F2 napisał/a:
Ł napisał/a:
Oczywiście że jak mi się uda to oddam całość. W podatku dochodowym.
a to luzik, bo Twoja konkurencja nie płaci dochodowego, to się wyrówna

A jednak chyba lepiej dopłacić na początku 20 tysięcy, by potem dostać 200 tysięcy w podatkach, niż nie dopłacić i nie dostać nic (nie wspominając o ewentualnym zatrudnieniu przez taką firmę pracownika, co zboostowałoby gospodarkę już na kilku różnych płaszczyznach). Bo nie oszukujmy się, ale bardzo wielu, którzy rozkręcili w ten sposób biznes, nie zdecydowałoby się na to bez dofinansowania. Albo rozkręcali go dłużej. Albo padali przy pierwszych problemach z kredytem na karku.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 09:24
:
dworkin, jeśli stać Cię na zapłacenie 200 tysi w podatkach to nie stać Cie na zwrot 20 tysi dotacji/pożyczki? Twój argument jest inwalidą.

dworkin napisał/a:
A jednak chyba lepiej dopłacić na początku 20 tysięcy, by potem dostać 200 tysięcy w podatkach, niż nie dopłacić i nie dostać nic.
a jeszcze gorzej dopłacić 20 tysięcy i nie dostać nic bo przecież ryzyko jest takie, że zostanie mi tylko (sic!) lapek

i żeby było jasne bo się zaczyna gmatwać, nie jestem wrogiem wspierania/ułatwania startu w biznes, jestem wrogiem rozdawnictwa
dworkin - 2014-05-01, 09:29
:
Fidel-F2 napisał/a:
dworkin, jeśli stać Cię na zapłacenie 200 tysi w podatkach to nie stać Cie na zwrot 20 tysi dotacji/pożyczki? Twój argument jest inwalidą.

No, stać, w sumie, przez kilka lat.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 09:32
:
żeby system był zdrowy, kiepskie biznesy muszą upadać, natura; takie darmowe dotacje tylko zwiększają ich ilość i przedłużają agonię
dworkin - 2014-05-01, 09:36
:
To, że część wnioskodawców wykorzystuje takie dotacje na prywatne wydatki nie znaczy, że same dofinansowania są złe z definicji. Oszuści zawsze się znajdą. Przypadek Łaka chyba ewidentnie takim nie jest.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 09:45
:
Są złe z definicji a do Łaka nic nie mam, nie jego wina, że system jest jaki jest, głupi by był gdyby nie brał gdy dają.
Ł - 2014-05-01, 10:01
:
Fidel-F2 napisał/a:

Ł napisał/a:
Nawet nie chce mi się wchodzić w kazamaty motywów tego bólu dupci. Night is dark and full of terrors.
ciekawe co pcha Cię do szukania tych motywów

Twoje sądne formuły takie jak "oddaj te pieniądze (nie są Twoje, ktoś na nie musiał zapracować)". Nie wiem czy to ma w mnie wywołać jakieś poczucie winy? Najpierw przeczepiłeś się do tego że takie dotacje doją urzędy, a jak poleciłem ci przeliczyć że wtedy nie kosztuje urzędy zasiłku i ubezpieczeń a sam płacę podatki i ubezpieczenia, to przerzuciłeś się że to nieuczciwe wobec konkurencji. Jak na przykładzie rynku który znam wykazałem Ci że konkurencyjność wzrosła to wprost wyjechałeś z jakimiś roszczeniami typu "oddaj". Jak Ci wytłumaczyłem że od tego jest podatek dochodowy i napisałem że nie chce mi się znać twoich motywów takiego stawiania sprawy to stwierdziłeś że mam żałosny sposób dyskutowania. Nie wiem do czego dążysz - i serio wiedzieć nie chce.

Fidel napisze Ci tak - mając pełny zasiłek dla bezrobotnych, uezbpieczenie a dodatkowo grabiąc pod siebie na boku mogłem mieć dochody zbliżone do tych z etatu. Ale to jest rąbanie państwa i społeczeństwa w jakie się nie bawię, dlatego wolę zrezygnować z zasiłku i darmowego ubezpieczenia w zamian za konkretne sumę z góry która pozwoli mi legalnie zarabiać na siebie i płacić podatki. Jednocześnie bez kredytu wiszącego nad głową. Co do dotacji to nie mam poczucia że mi je dane - musiałem napisać konkretny biznesplan a nie korzystałem z niczyjej płatnej czy nie płatnej pomocy. Dodatkowo takie programy zwykle faworyzują:
  • kobiety
  • niepełnosprawnych
  • samotnie wychowujących dziecko
  • osoby starsze +50 albo dopiero po studiach
  • długoletnich bezrobotnych
A ja jako biały, zdrowy, niedzieciaty facet, który ma już jakiś staż pracy nie podpadam pod żadne z tych kryteriów i nie miałem punktów za pochodzenie. Mimo to w dwóch projektach mi się udało, choć poświeciłem masę czasu na chodzenie na zajęcia, własny research i pisanie dwóch projektów który miał mniej więcej rozmiar krótkiej pracy licencjakiej i magisterskiej. I jak słyszę że ktoś wymądrza się na forum i nazywa to rozdawnictwiem czy inną manną z nieba to wiesz... po prostu dla mnie nie wie o czym gada i wymachuje swoim ideolo które nie ma łączności z rzeczywistością.
Fidel-F2 - 2014-05-01, 10:39
:
Ok, nieporozumienie, nic nie mam do Ciebie, rozmawiałem teoretycznie nijak się nie odnosząc do Ciebie inaczej jak do sytuacji przykładowej bo tak wygodniej (zresztą wszedłeś w to skupiając się na rynku fotograficznym), myślałem, że to jasne, że atakuję system a nie Ciebie personalnie (personalnie to Cieszę się, że udało Ci się coś wyrwać). I jeśli piszę 'Ty', 'oddaj' to po to tylko by było jaśniej i krócej niż 'beneficjent dotacji' i inne opisy za które będziemy się łapać jeśli będą nie do końca precyzyjne. Jeśli Ci to przeszkadza, to mogę przestać.

Ja rozumiem, że kosztowało Cię to sporo wysiłku, czasu i poświęcenia i chciałbyś żeby to docenić. Ale każdy biznes, dotowany czy nie, tego wymaga. Bo inaczej to go nie ma. Każdy musi się starać i ciężko pracować by coś z tego wyszło. Czynienie z tego argumentu 'i dlatego należy mi się dotacja' do mnie nie przemawia.

Argument kuroniówek, zasiłków i innych takich też do mnie nie przemawia. Nie przemawia do mnie idea, że zbawiłem państwo biorąc kasę.

btw kiedyś była podobna rozmowa na forum, rok, dwa, trzy temu, jakiś news gospodarczy czy coś, wyrażałem zdanie jak dzisiaj, wtedy się ze mna zgodziłeś :mrgreen:
Ł - 2014-05-01, 12:21
:
Fidel-F2 napisał/a:

btw kiedyś była podobna rozmowa na forum, rok, dwa, trzy temu, jakiś news gospodarczy czy coś, wyrażałem zdanie jak dzisiaj, wtedy się ze mna zgodziłeś :mrgreen:

printscreen albo nie było. :mrgreen:
Fidel-F2 - 2014-05-01, 12:25
:
ach, gdziężęsz słodkie czasy dżentelmenów?
Stary Ork - 2014-05-01, 12:30
:
Skończyły się w 1914, mosterdzieju //mysli .
Młodzik - 2014-05-23, 17:41
:
Będę stażystą w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN. Cieszę się niezmiernie.
mad5killz - 2014-05-23, 19:23
:
Młodzik napisał/a:
Będę stażystą w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN. Cieszę się niezmiernie.

Teraz będziesz mógł popijać bardziej wykwintne odczynniki i łapać nowe stany metaboliczne. Cieszę się wymiernie. (:
Młodzik - 2014-05-23, 20:02
:
Kto podkablował, że podpijałem eter dietylowy? No kto?!
Jander - 2014-05-23, 20:17
:
Gratki.
Jachu - 2014-05-23, 20:24
:
Kariera naukowa stoi otworem :) Gratulacje, Młody :)
Młodzik - 2014-05-23, 20:46
:
Tak na dobrą sprawę, poszedłem do IBB po to, by zostać biochemikiem w przebraniu biotechnologa i żeby móc tam robić pracę inżynierską :) .
A dziękuję pięknie.
Romulus - 2014-05-23, 22:10
:
Tak, przyrządź jakiego wirusa. Życzę ci kariery jak w "12 Monkeys" :mrgreen:
ats - 2014-05-24, 22:11
:
A mnie się dzisiaj tak pracowało! :)

https://www.facebook.com/...34709611&type=1

https://www.facebook.com/...26170959&type=1

:)
Fidel-F2 - 2014-05-25, 01:34
:
Domagają się logowania
Romulus - 2014-05-29, 08:11
:
Siedzę na przymusowym urlopie. Kolejnym w tym roku. Zbieram w ten sposób żniwo ostatnich kilku lat pracy. Nazbierało mi się nie wykorzystanego urlopu wypoczynkowego. I "grozi" mu przedawnienie. Musiała być chyba jakaś kontrola na wyższym szczeblu i ktoś doszedł do wniosku, że tak nie może być :mrgreen: Zostałem wezwany (inni też) na "dywanik", kulturalnie obsobaczony, że co ja sobie wyobrażam, chcę umrzeć na zawał lub z przepracowania i takie sytuacje nie mogą się już więcej powtórzyć :mrgreen: W sumie naukę już odebrałem wcześniej i już szanuję swoje zdrowie, bo i tak mi nikt nie dziękuje za to, że nie chodziłem na urlop tylko siedziałem w pracy.

I teraz, kolejne 3 dni zaległego urlopu spędzam w Wielkopolsce. Czytam, leżę, brzydka pogoda mi nie przeszkadza. Życie jest piękne, zwłaszcza że przed kolejną "transzą" zaległego urlopu sprężyłem się, aby nie powstały zaległości w pracy. Nie takie, abym ich nie załatwił w ciągu jednego dnia.

Ech, jeszcze tylko dwie "transze" w czerwcu i trzeba będzie już korzystać z urlopu bieżącego. Ale jestem z siebie dumny - wyciągnąłem z zaległości także swój urlop. I nikt mi za to także medalu nie da :mrgreen:
MrSpellu - 2014-05-29, 08:15
:
Ja za to od października mam roczny urlop bezpłatny na uczelni, a potem całkowicie baj baj //spell Jeszcze tylko jeden tydzień zajęć, jeszcze tylko jeden egzamin i jeden koleś do przepytania na dyżurze. I nigdy więcej. Nie!
utrivv - 2014-05-29, 08:34
:
Rezygnujesz? //panda Obowiązki ojcowskie czy raczej znudzenie?
MrSpellu - 2014-05-29, 08:47
:
Znudzenie to jest bardzo złe określenie. Robię sobie przysługę. Impulsem była zapowiedź dziekana, że program naprawczy wydziału może mieć między innymi moje imię i nazwisko (ale to nie jest pewne). Ja po prostu uznałem, że to doskonała okazja do tego, by w końcu dać sobie spokój z nauczaniem. Dogadałem się, że do końca mojego kontraktu biorę urlop bezpłatny. Mam drugą pracę i mogę w niej przejść na pełen etat, finansowo wyjdzie na jedno, choć będę miał trochę mniej czasu. Do października pewnie zdążę napisać swój doktorat, a potem to już tylko oczekiwanie na recenzję, egzaminy i w końcu obronę. Pozytywnie zamykam przewód i otwieram nowy rozdział w swoim zawodowym życiu. No chyba że Rada Wydziału odrzuci moje pismo w sprawie umożliwienia objęcia obowiązków promotora profesorowi, którego wskazałem w tym piśmie. Jeżeli tak uczyni, zamykam przewód niepozytywnie i pierdolę wszystko i wszystkich :)
Cintryjka - 2014-05-29, 12:20
:
@Romulus: a nie masz asystenta od niwelowania zaległości?:)
MrSpellu - 2014-05-29, 12:52
:
Asystentowi trzeba płacić. Chyba :P
Cintryjka - 2014-05-29, 13:24
:
No, ale w sądzie to państwo płaci asystentom sędziego:)
MrSpellu - 2014-05-29, 13:26
:
No i pewnie tu jest pies pogrzebany ;)
Romulus - 2014-05-29, 17:26
:
Cintryjka napisał/a:
@Romulus: a nie masz asystenta od niwelowania zaległości?:)

Nie mam i pewnie długo mieć nie będę. Bo ministerstwo uważa, że asystentów w Polsce jest wystarczająca ilość :) Tak im jakoś ze statystyk wychodzi :) Są kompletnie oderwani od rzeczywistości i widzą ją tylko przez pryzmat statystyk. Biedni ludzie :) Ale ja nawet już nie potrzebuję asystenta. Mam tak zorganizowaną pracę i czas, że - póki co - wyrabiam się spokojnie. Oczywiście, wymaga to wstawania o 5.15 w każdy dzień roboczy (bo w weekendy to sobie tylko akta czytam), ale kto powiedział, że ma być łatwo? :) Gdybym miał asystenta, to mógłbym spać do 7.00 w dni robocze (pomijając te, kiedy pracuję w domu, bo wtedy to nawet o 8.00). Ech...

Hahaha, musiałem się zedytować.
Cintryjka - 2014-05-29, 19:07
:
A nie zrobili wam konkursów na asystentów w zeszłym roku, po zmianie przepisów? Widać sędziowie w twoim sądzie za dobrze sobie sami radzą, bo w skali kraju konkursów była wtedy masa. Wiem, bo startowałam:)
You Know My Name - 2014-05-29, 19:31
:
Dziś się dowiedziałem, ze moja praca w Zoetis SSC nie zakończy się na pierwszej, siedmiomiesięcznej umowie.
Jupikajej MłodeFoki.
Romulus - 2014-05-29, 19:36
:
Coś ty. Miasto Brzydoty (Łódź) zasysa wszystko i na prowincję nie daje. Ech, to były czasy, kiedy byliśmy częscią apelacji warszawskiej a nie tego... miasta. No, ale złotousty Kwiatkowski, poza tym, że był kolejnym marnym ministrem, załatwił prywatę dla swojego okręgu wyborczego :) I BTW, co za absurd: należymy administracyjnie do województwa mazowieckiego, a podlegamy pod apelację łódzką leżącą na obszarze innego województwa. No, ale Kwiatkowski jest prezesem NIK - widać to on ma rację, bo za niekompetencję i lanie wody dostał awans :)

A my mamy etaty trzech asystentów. Ostatnio robiliśmy konkurs, ale na umowę zastępstwa, bo asystentka zaciążyła i jak to w budżetowce - tydzien po wizycie u ginekologa, który potwierdził ciążę od razu na zwolnienie i zobaczymy ją za jakieś 3 lata :) Prezes się upierał, aby wszystko było transparentne i nawet na umowę zastępstwa dla asystenta ogłosił konkurs. Piszę, bo - jak zwykle - byłem członkiem komisji. Ciekawy zestaw młodych ludzi się pojawił. Dzięki temu dowiedziałem się, jakie myki robią w Warszawie. Zatrudniają asystentów przez agencje pracy tymczasowej. Patologia spowodowana Kwiatkowską-Gowinową (a w szerszym wymiarze: PeOwską) polityką dziadostwa.

You Know My Name - czyli biegłym nie zostaniesz? :) Gratulacje :)
Metzli - 2014-05-29, 20:01
:
A ja mam właśnie inwenturę w robocie i jutro czeka mnie kolejny wspaniały 12-godzinny dzień pracy, od 8 do 20 :DD
utrivv - 2014-05-30, 06:56
:
To wszystko furda, zona wczoraj wyszła ze mną o 5:35 a wróciła o 22:00. Nie wychodziła ostatnia, kolega dzwonił do narzeczonej że z pracy wróci... jutro.
Cintryjka - 2014-05-30, 09:39
:
OMG, co to za praca?
Stary Ork - 2014-05-30, 09:49
:
utrivv napisał/a:
To wszystko furda, zona wczoraj wyszła ze mną o 5:35 a wróciła o 22:00. Nie wychodziła ostatnia, kolega dzwonił do narzeczonej że z pracy wróci... jutro.


I jeśli zarabiają coraz mniej, to pewnie firma zaczęła im potrącać czynsz //mysli
utrivv - 2014-05-30, 10:46
:
Ubezpieczenia / kredyty
Żonka bardzo się angażuje, kiedy ma trudną sprawę walczy do końca //mad
MadMill - 2014-05-30, 14:03
:
Ubezpieczenia? Musi dobrze zarabiać jeżeli tyle siedzi w robocie //mysli
Stary Ork - 2014-05-30, 20:51
:
Mój siedmiodniowy tydzień pracy pozdrawia wasze weekendy --_-
MadMill - 2014-05-30, 21:34
:
Kołchoz to nie praca //mysli
Stary Ork - 2014-05-30, 22:38
:
Jeżeli powyższa uwaga mnie ubodła, to jeszcze jest lojalność wobec firmy czy już syndrom sztokholmski, psze pana? //panda
MadMill - 2014-05-31, 05:15
:
Ja bym stawiał na to drugie... ale w sumie to nie m znaczenia //panda
utrivv - 2014-06-02, 06:59
:
Nie zarabia dużo, właściwie wcale. Pierwsze zarobki planuje za 2 lata :)
Bernkastel - 2015-12-02, 23:06
:
A ja rysuję porno, bajkowe leniwce dla minecraftowego youtubera, waciki i herbaty dla surviwalowego youtubera i robię ubieranki dla małych dziewczynek : v
Trojan - 2015-12-03, 00:15
:
Hmmmm

Ja handluje parówkami
mad5killz - 2015-12-03, 16:26
:
Bernkastel napisał/a:
bajkowe leniwce dla minecraftowego youtubera

Drollercaster?

O resztę nie pytam, bo nie wiem jak połączyć porno, surwiwal i małe dziewczynki.

Albo dobra wiem, My Little Pony. :D
Stary Ork - 2015-12-03, 17:14
:
Trojan napisał/a:
Hmmmm

Ja handluje parówkami


Ja macam blachony //orc
sanatok - 2015-12-03, 17:42
:
Składasz mechy?

Ja zasilam od wczoraj szeregi nie pracującej biedoty.
mad5killz - 2015-12-03, 18:04
:
sanatok napisał/a:
Składasz mechy?

Ja zasilam od wczoraj szeregi nie pracującej biedoty.

Czyżby Megamaszyna utraciła zasilanie?
tr - 2015-12-03, 18:41
:
No to i ja pochwalę się tym co robię zawodowo. Tłukę knigi. 8)
Jachu - 2015-12-03, 19:11
:
Pierdzę w państwowy stołek. Szach-mat --_-
Młodzik - 2015-12-03, 19:35
:
Meh, lek na raka robię, a to dopiero inżynierka :P .
Trojan - 2015-12-03, 19:36
:
Jachu napisał/a:
Pierdzę w państwowy stołek. Szach-mat --_-


To bardzo szerokie pojęcie....
mad5killz - 2015-12-03, 19:42
:
Jachu napisał/a:
Pierdzę w państwowy stołek. Szach-mat --_-

Zapraszam do kolejki przed moje drzwi.


sanatok - 2015-12-04, 12:15
:
Cytat:
Czyżby Megamaszyna utraciła zasilanie?


Dobrze, że wyłączyła się spokojnie, a nie rozleciała z hukiem ;)
sanatok - 2016-06-22, 23:44
:
Po ok. 9 latach różnych gówno-robot na progu pensji minimalnej w trybie "na czarno, na umowę zlecenie, na czarno, na staż, na zlecenie, na czarno" i ostatnich kilku miesiącach "na własną działalność" chwyciłem pana Boga za nogi i jak ślepej kurze ziarno trafiła mi się pierwsza w życiu robota z umową o pracę na warunkach, które po raz pierwszy pozwolą nie martwić się nacodzień. #dobrazmiana
Młodzik - 2016-06-27, 14:30
:
Dostałem się na staż do Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej. Chyba zapiszczę się ze szczęścia.
bio - 2016-06-27, 20:15
:
Gratulacje. Nie dawaj się codzienności. Nie piszcz tylko krzycz na całe gardło.
Romulus - 2016-06-28, 05:15
:
Słowo "staż" i "międzynarodowy" pozwalają przypuszczać, że - inaczej niż w naszym dzikim kraju - zapłacą ci za pracę?
Jachu - 2016-06-28, 07:43
:
Powodzenia, Młodzik :) Dasz radę!
MrSpellu - 2016-06-28, 08:40
:
Romulus napisał/a:
Słowo "staż" i "międzynarodowy" pozwalają przypuszczać, że - inaczej niż w naszym dzikim kraju - zapłacą ci za pracę?


Międzynarodowy z dużej litery, czyli raczej nie zapłacą :badgrin:

@

Gdzie moje maniery. Młodzik, żryj gruz :b
Młodzik - 2016-06-28, 09:24
:
Romulus napisał/a:
Słowo "staż" i "międzynarodowy" pozwalają przypuszczać, że - inaczej niż w naszym dzikim kraju - zapłacą ci za pracę?

Zapłacą. Taka jest podstawowa idea całej hecy. Na ten staż dostałem się poprzez taki program-konkurs "Grasz o staż". To właściwie taka platforma internetowa, gdzie pracodawcy wstawiają ogłoszenia, a kandydaci aplikują na maksymalnie 5 z nich. Selekcja jest ostra, ja miałem prawie 250 konkurentów :P .
Ze strony instytutu jest to cwane - zamiast być zdanym na studencką sierotkę, która w poszukiwaniu praktyk do nich trafi, ogłaszają się sami i wybierają, kogo chcą. Potem, jeśli się sprawdzi, to pewnie go zatrzymują, bo po co miałaby być ta cała heca? Dwa miesiące i cześć? Raczej nie.
A cieszę się jak dziecko, bo ten instytut to taka polska ekstraklasa naukowa. Jeśli się sprawdzę, to mam drzwi otwarte wszędzie :) .
Beata - 2016-06-28, 09:40
:
No i bardzo brawo. :) Teraz "tylko" się sprawdź. //evil
sanatok - 2016-06-28, 09:44
:
Gratki :)
utrivv - 2016-06-28, 22:52
:
Młodzik, gratuluję i trzymam kciuki choć nie wierzę w naukę polską. Szwagier zrobił doktorat z genetyki na Oxfordzie ale długo nie mógł w Polsce znaleźć pracy i musiał pracować w Niemczech.
Młodzik - 2016-06-29, 05:50
:
utrivv napisał/a:
Młodzik, gratuluję i trzymam kciuki choć nie wierzę w naukę polską. Szwagier zrobił doktorat z genetyki na Oxfordzie ale długo nie mógł w Polsce znaleźć pracy i musiał pracować w Niemczech.

To nie jest "polski" instytut. Cały model jego funkcjonowania opiera się na standardach zachodnich, a pracownicy regularnie publikują w najlepszych periodykach naukowych :) .
Stary Ork - 2016-11-29, 18:02
:
Mój kierownik postanowił docenić wkład, jaki wnoszę w rozwój firmy i spłacanie nowego lambo prezesa i okazał to upieprzając mi premię przy samym gruncie. W oparciu o Kodeks Pracy z dnia 16.07.2010 Art. 108, i tak dalej, i tak dalej... Long story short, ponieważ mój kierownik jest panem surowym ale sprawiedliwym, od powyższej decyzji przysługuje Panu/Pani (gender, urrrrrrwa --_- ) prawo odwołania się w ciągu 7 dni od dnia otrzymania w/w informacji. I teraz gwóźdź programu: Odwołanie jest wnoszone do bezpośredniego przełożonego dysponenta premii, którym jest - niespodzianka goni niespodziankę - mój kierownik //spell . Mocna rzecz, ten paragraf 22. To może jednak lepiej od razu pisz@berdychiv.ua? //mysli
Tixon - 2016-11-29, 18:37
:
A za co?
toto - 2016-11-29, 18:43
:
Trzepot skrzydeł motyla gdzieś w Chinach?
Stary Ork - 2016-11-29, 18:44
:
Głównie za to że nie umiem samemu poprawnie wykonać pracy dla dwóch :mrgreen: W dużym skrócie narobiłem strat w warunkach kiedy technologia przewidywała obsadę 4 osób przy tempie linii 7,5 cyklu na minutę, a nam wspaniałomyślnie pozwolono pracować we dwóch przy tempie - narzuconym - prawie 11 cykli na minutę. Trawestując klasyka, To nie wpadka, to rezultat - ale kierownik nie byłby kierownikiem gdyby coś tak trywialnego jak fakty psuło mu koncepcję i zamazywało winę kogoś innego, c'nie? //spell

tl;dr Za niewinność, kurwa --_-

EDIT: Żeby było zabawniej, art. 108 kodeksu pracy na który powołuje się uzasadnienie brzmi:

Cytat:
Art. 108. § 1. Za nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, a także przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności w pracy, pracodawca może stosować:

1) karę upomnienia,

2) karę nagany.

§ 2. Za nieprzestrzeganie przez pracownika przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy lub przepisów przeciwpożarowych, opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia, stawienie się do pracy w stanie nietrzeźwości lub spożywanie alkoholu w czasie pracy - pracodawca może również stosować karę pieniężną.

§ 3. Kara pieniężna za jedno przekroczenie, jak i za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności, nie może być wyższa od jednodniowego wynagrodzenia pracownika, a łącznie kary pieniężne nie mogą przewyższać dziesiątej części wynagrodzenia przypadającego pracownikowi do wypłaty, po dokonaniu potrąceń, o których mowa w art. 87 § 1 pkt 1-3.

§ 4. Wpływy z kar pieniężnych przeznacza się na poprawę warunków bezpieczeństwa i higieny pracy.


Moja firma, taka piękna //spell
toto - 2016-11-29, 18:58
:
U mnie premia tym wyższa, im więcej godzin spędzam na pracy u klienta. I premię obniży urlop, dzień ustawowo wolny od pracy, czy czas poświęcony na szkolenia - i fajne, i głupie. Na szkolenia te wysyła mnie, werble, firma. Czasami jako prowadzącego. //spell
Stary Ork - 2016-11-29, 19:02
:
Premię mam regulaminową (choć kierownictwo twierdzi że to premia uznaniowa). Już pal sześć kasę, najbardziej ubodło mnie uzasadnienie w którym stoi jak byk: za niestaranne wykonywanie podstawowych obowiązków pracowniczych . No kurwa, jakbym miał w rubryce "Stanowisko pracy" wpisane Cudotwórca, a w opisie obowiązków Bycie w dwóch miejscach naraz, to może bym pokornie posypał łeb popiołem i wystawił tył pod bat. Ale teraz już mnie wkurwili.
dworkin - 2016-11-29, 19:59
:
Zwiazki, bhpowcy, PIP, prawnik... Przy konfrontacji koszt bylby jednak wysoki, na wielu poziomach. Mozesz najpierw dyskretnie zagadac ze Zwiazkiem lub prawnikiem i wybadac sens/szanse.
Tixon - 2016-11-29, 22:25
:
Premia premią, przynajmniej dostajecie płacę za waszą prace.
Tak bardzo wam zazdroszczę //panda
Stary Ork - 2016-12-12, 23:39
:
dworkin napisał/a:
Zwiazki, bhpowcy, PIP, prawnik... Przy konfrontacji koszt bylby jednak wysoki, na wielu poziomach. Mozesz najpierw dyskretnie zagadac ze Zwiazkiem lub prawnikiem i wybadac sens/szanse.


Okazało się że moje pióro zrywa kajdany, obala trony i strąca głowy tyranów - long story short, moje imię zostaje oczyszczone, premia wraca, a kierownik dostaje kopa w górę i wypieprza z produkcji za biurko gdzieś daleko, daleko stąd. Niechcący zostałem bohaterem ruchu robotniczego, jest fejm i hajs, nieznajomi stawiają browary, dziwki dają na borg, a gdyby Wajda żył, już by kręcił o mnie Człowieka z wpierdolu //orc
MrSpellu - 2016-12-13, 00:00
:
Orku, Orku. Radość twa przedwczesna. Nie znasz li najważniejszego prawa Murphy'ego?

"Jeżeli Twój kierownik był idiotą, to jego następca będzie jeszcze gorszy" //spell
Trojan - 2016-12-13, 00:55
:
i będzie już wiedział ktoś zacz,
nijak ku własnej obronie, wychodzi mi że musisz związki założyć :)
Jachu - 2016-12-13, 09:05
:
i o demokrację w kraju walczyć... a najlepiej zastąpić alimenciarza Kijowskiego //spell
toto - 2016-12-13, 18:32
:
Gratulacje Orku. Za to ja utwierdziłem się w przekonaniu, że podjąłem słuszną decyzję odchodząc. Mogę tylko żałować, że nie zrobiłem tego pół roku temu.
Beata - 2016-12-13, 18:58
:
Orku, przez moment miałam ochotę zaśpiewać stosownie sprafrazowane "Nie spoczniemy!" w hołdzie dla Ciebie, ale szybciutko mi przeszło, albowiem przypomniałam sobie, że nie umiem śpiewać, a gdyby państwo sąsiedzi przekonali się o tym nausznie, mogłabym zostać oskarżona o naruszenie miru domowego. Zatem tylko w kominie zapisuję gratulacje. //piwo
utrivv - 2016-12-13, 22:22
:
//panda

Gratulacje Orku, mogę cię dotknąć?
toto - 2017-02-11, 19:31
:
Z końcem roku przestałem być etatowcem, od stycznia prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą. Wcześniej robiłem w polskim korpo, które odsprzedawało mnie amerykańskiemu korpo, teraz robię dla firmy chcącej stać się korpo (jednak to namiastka stabilności), której klienci to głównie korporacje. I jak się wkurzałem, tak wciąż się wkurzam na korporacyjne procedury. Może powinienem zostać stolarzem? Ostatnio wyremontowali w firmie kuchnię i wstawili stół. Jak zobaczyłem blat, stwierdziłem, że potrafiłbym zrobić nie gorszy.
utrivv - 2017-02-13, 06:58
:
It's not a bug, it's a feature

Jedyna możliwość żeby nie zwariować to jakieś relaksujące zajęcie jak twoje bieganie
Trojan - 2017-05-10, 13:40
:
takiego maile dostałem dziś

Zespół DIAMENT pochodzący z Sochaczewa powstał w 1990 r.
z inicjatywy Krzysztofa Bajer i Artura Dryla.

Zespół podbił rynek muzyki disco polo utworami:

Sekutnica, Lody Bambino,
Lala Malowana, Zielone ludki, Czy mama wie?


W roku 2010 wyszło najnowsze dzieło Grupy.
Płyta pt. "Galerianki" przekonała do siebie liczną publikę.

W 2015 roku z okazji 25 lecia istnienia zespołu został wydany nowy album "25", który był promowany na letniej trasie koncertowej.

Grupa Diament występuje nie tylko na festynach i piknikach rodzinnych ale swoją muzykę kieruje również do imprezowiczów klubowych.
toto - 2017-05-10, 17:07
:
Ale jaki to ma związek z twoją pracą? Jesteś organizatorem imprez powiatowych/gminnych? Aspirującym muzykiem disco polo? Managerem?
Trojan - 2017-05-10, 17:50
:
Właściwie to nie wiem dlaczego to wysłali. Choć teraz pewne podejrzenia się pojawiły. Jak się nad tym zastanowić.

Zresztą na adres biuro@ przychodzi sporo opowieści dziwnej treści
Młodzik - 2017-06-09, 22:43
:
Awansowało mi się... choć w sumie to trochę bardziej skomplikowane. Niby będę robił po te 8-10 a w porywach do 12 godzin dziennie i dostawał za to kasę, ale stanowisko się nazywa "Visiting Research Student" a pieniądze będę dostawał w ramach stypendium.
No ale w każdym razie za miesiąc wyjeżdżam do USA, nudy nie zaznam jak i braku kasy też. Będzie fajnie.
Romulus - 2017-06-10, 07:36
:
Zazdraszczam. Szczególnie USA. :-P
Jachu - 2017-06-10, 07:41
:
Gratki Młodzik. Niedługo musisz zmienić ksywkę, bo po kolejnych awansach przestaniesz być młody ;)
dworkin - 2017-06-10, 08:04
:
Będziesz pracować nad wirusem, który ma działać tylko na Meksykańców?
Młodzik - 2017-06-10, 11:47
:
Jachu, Co prawda mało który forumowicz widział mnie na żywo, ale mogę zapewnić, że mój nick okazał się proroczy i wszystko wskazuje na to, że tak jak Krzysiu Ibisz będę wiecznie młody :) .

Dworkin, niestety będę tylko opracowywał i badał immunoterapeutyki przeciwnowotworowe. Wiem, że wykańczanie Meksykanów to byłby większy fun :P .
toto - 2017-06-10, 11:58
:
Gratulacje! Sam USA nie uważam za cudowne miejsce do życia, ale podziwiam za sukces. Rozumiem też, że w karierze naukowej USA to dobry wybór i w przyszłości zaprocentuje, niezależne czy zostaniesz tam kilka miesięcy, czy kilkadziesiąt lat. Zdobytej wiedzy i praktyki nikt Ci nie odbierze, a to jest najważniejsze. Powodzenia.
dworkin - 2017-06-10, 12:13
:
Młodzik napisał/a:
Dworkin, niestety będę tylko opracowywał i badał immunoterapeutyki przeciwnowotworowe. Wiem, że wykańczanie Meksykanów to byłby większy fun :P .

Wiem, o czym mówisz, bo sam niestety obserwowuję ich działanie u bliskiej osoby, choć nie w kontekście nowotworu. Dwa słowa - przeciwciała monoklonalne.
Trojan - 2017-06-10, 12:20
:
Młodzik - jesteś biotechnologiem?
Młodzik - 2017-06-10, 12:28
:
toto napisał/a:
Gratulacje! Sam USA nie uważam za cudowne miejsce do życia, ale podziwiam za sukces. Rozumiem też, że w karierze naukowej USA to dobry wybór i w przyszłości zaprocentuje, niezależne czy zostaniesz tam kilka miesięcy, czy kilkadziesiąt lat. Zdobytej wiedzy i praktyki nikt Ci nie odbierze, a to jest najważniejsze. Powodzenia.

Dzięki. Właściwie dopiero przez ten wyjazd uświadomiłem sobie, że jakoś nigdy nie postrzegałem USA jako Ziemi Obiecanej, tak jak to jeszcze było te 30 lat temu. Czuję większy związek z Europą. No, ale jak to mówią, darowanemu koniowi nie patrzy się między zęby :) .

dworkin napisał/a:
Wiem, o czym mówisz, bo sam niestety obserwowuję ich działanie u bliskiej osoby, choć nie w kontekście nowotworu. Dwa słowa - przeciwciała monoklonalne.

Nie będą to juz po prostu przeciwciała monoklonalne, tylko coś fajniejszego. Ogólnie cieszę się, że będę pracował nad nowotworami, bo stanowią one moje główne zainteresowanie zawodowe.

Trojan napisał/a:
Młodzik - jesteś biotechnologiem?

Jestem.
Trojan - 2017-06-10, 12:35
:
Gratulacje.
Sporo biotechów wyjeżdża za granicę
Beata - 2017-06-10, 12:57
:
Bardzo brawo SzanPanu Visiting Research Studentowi! :mrgreen:
Stary Ork - 2017-06-10, 13:22
:
Give'em Hell, Malone //orc
Carmilla - 2017-06-10, 23:56
:
Stanów zazdraszczam jedynie jako spełnienia marzeń, sama bym się tam nie wybrała... No, ale chcąc się rozwijać w niektórych zawodach nie da się inaczej. W każdym razie gratuluję //piwo
utrivv - 2017-06-11, 11:15
:
Gratulacje :)
BTW naturalna ewolucja twojego nicka to Młodzik -> Starik -> Stark --_-
Metzli - 2017-09-25, 18:57
:
Tak więc, od 1 września jestem na swoim, a moja pasja jest już jednocześnie moją pracą. Czyli zajmuję się teraz tylko i wyłącznie jogą. Moja dawna praca już od dłuższego czasu była trochę dla mnie jak kula u nogi, zajmowała czas i robiła się dla mnie coraz bardziej nudna. Praca z ludźmi, prowadzenie zajęć jest o wiele ciekawsze. Trzeba było więc ją porzucić, bez większego żalu z mojej strony. Aczkolwiek kawał czasu w niej spędziłam, 10 lat.

Na razie jest cudownie :) O wiele więcej czasu, który mogę przeznaczyć na własną praktykę i lepsze przygotowywanie się do zajęć niż miało to miejsce wcześniej. I przede wszystkim robię to, co kocham. No i poniedziałki mam wolne :)) ZUS i daninę do US będzie trzeba zapłacić dopiero w przyszłym miesiącu :P
toto - 2017-09-25, 19:19
:
Powodzenia. Więcej nic nie napiszę, bo trudno tu wyjść poza banały.
utrivv - 2017-09-25, 22:08
:
Metzli, szczere gratulacje. Koleżanka z pracy też postanowiła odejść i zająć się tylko rękodziełami, to chyba najlepszy wybór robić to co się kocha (o ile to możliwe)
Romulus - 2017-09-26, 14:09
:
Gdybym mieszkał we Wrocławiu, miałabyś we mnie klienta. Przynajmniej na początek, aby ciekawość zaspokoić. :)
Metzli - 2017-09-26, 17:28
:
Mam zajęcia również w weekendy, więc jak kiedyś będziesz we Wrocławiu to możesz wpaść. Szkoła jest blisko Rynku :mrgreen:

toto, Utriv dzięki za miłe słowa :)
MrSpellu - 2017-09-26, 17:51
:
Trzymam kciuki.

Kto wie, może za kilka lat też jebnę wszystkim i będę malował figurki na zlecenie?
Trojan - 2017-09-26, 20:26
:
MrSpellu napisał/a:
Trzymam kciuki.

Kto wie, może za kilka lat też jebnę wszystkim i będę malował figurki na zlecenie?


Kumpel kiedyś tak zrobił, choc nie figsy a tereny.
Tera ma całkiem solida firmę. Chyba zaczynają robić figurki.
Trojan - 2017-09-26, 20:27
:
Metzli napisał/a:
Mam zajęcia również w weekendy, więc jak kiedyś będziesz we Wrocławiu to możesz wpaść. Szkoła jest blisko Rynku :mrgreen:

toto, Utriv dzięki za miłe słowa :)


O, a dzie? ;) ?

Śledztwo.
Fabryka energii w pasażu hipsterów . Prawie sąsiadami jesteśmy .
Metzli - 2017-09-26, 21:46
:
Spellu, dzięki :)

Trojan, tak, dokładnie tam :)
MrSpellu - 2017-09-27, 07:19
:
Trojan napisał/a:
Tera ma całkiem solida firmę. Chyba zaczynają robić figurki.


Możliwe, że wiem o kogo chodzi.

W sumie tereny są moją mocniejszą stroną.
Trojan - 2017-09-27, 09:48
:
MrSpellu napisał/a:
Trojan napisał/a:
Tera ma całkiem solida firmę. Chyba zaczynają robić figurki.


Możliwe, że wiem o kogo chodzi.

W sumie tereny są moją mocniejszą stroną.


Pawkens z T4G,
inny kumpel robi własne figsy

sporo starych znajomych pracuje w "branży"
Trojan - 2017-09-27, 09:49
:
Metzli napisał/a:

Trojan, tak, dokładnie tam :)



bardzo dobre pozycjonowanie produktu :badgrin:
Auri - 2017-09-27, 10:34
:
Metzli, gratuluję wyboru. Ja sama mam problemy z kręgosłupem i póki siedziałam w górach, leczyłam się jogą (Joga u Źródeł w Kudowie Zdroju). Co prawda byłam na zaledwie kilku zajęciach ale dzięki temu mam ogląd na sprawę i wiem, że działa zbawiennie tak dla ciała jak dla umysłu. Super!
utrivv - 2017-09-27, 10:40
:
Chodzi mniej więcej o coś takiego?

MrSpellu - 2017-09-27, 11:43
:
Trojan napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Trojan napisał/a:
Tera ma całkiem solida firmę. Chyba zaczynają robić figurki.


Możliwe, że wiem o kogo chodzi.

W sumie tereny są moją mocniejszą stroną.


Pawkens z T4G,
inny kumpel robi własne figsy

sporo starych znajomych pracuje w "branży"


Tak myślałem. Wczoraj nawet z nim gadałem. Chciał się poreklamować na Bejcy :)
Trojan - 2017-09-27, 12:53
:
i co ??:) będzie reklamował ?:)
to prawdziwy weteran WFB i WH40K :)

a tutaj zdjęcia - inny kumpel robi grę planszówko-karciankę do samodzielnej gry / zamierza wydać

gra się żołnierzami w Wietnamie



btw. kolo wgrywał wszystkie konkursy (w jakich brał udział w Polszy) na najlepiej pomalowane/konwersje figsy w latach'90 ;)
MrSpellu - 2017-09-27, 13:00
:
Trojan napisał/a:
i co ??:) będzie reklamował ?:)


Wsparł raz nasz konkurs, to pozwoliłem mu zamieścić jedno ogłoszenie z "wspieram to". O jakieś maty trawiaste chodzi. Generalnie tnę reklamy na grupie jak leci. Łącznie z wklejającymi.
Metzli - 2017-09-27, 13:26
:
Auri, dzięki. A joga dla kręgosłupa jest zbawienna, oczywiście jeśli jest właściwe prowadzona.

Utriv, mniej więcej o to chodzi. To akurat jakaś wariacja powitań słońca (surya namaskar), czyli cyklu połączonych pozycji (asan). Samych pozycji jest dużo więcej: stojące, siady, skłony, skręty, wygięcia, napinanie brzucha, balanse na rękach i odwrócone (np. stanie na głowie).
Stary Ork - 2017-09-27, 14:33
:
Podstępni kapitaliści stwierdzili że jedyną szansą żeby pozbyć się zaciekłego wroga jakiego mają w mojej osobie jest wyciągnięcie mnie z najniższych warstw proletariatu/prekariatu przemysłowego i posadzenie za biurkiem. Long story short, od tygodnia zamiast macać blachy i przerzucać tony robię za generator makulatury.

I tu docieramy do sedna sprawy - skoro już oderwałem się od bazy i nie jestem klasa robotnicza, to co ja właściwie mam dalej robić ze swoim życiem? //panda Zapisałem się na crossfit, w marcu mam zamiar pobiec maraton, uświadomiłem też sobie w końcu że Rysiek Petru to łebski gość a służbę zdrowia jednak trzeba sprywatyzować. Mocno ograniczyłem czytanie, żeby nie było. No i jestem weganem. Ale czuję że to wciąż za mało. Ktoś coś poradzi? Uszanowanko #orkwkryzysietożsamości //orc
Fidel-F2 - 2017-09-27, 15:09
:
Trojan napisał/a:
inny kumpel robi grę planszówko-karciankę do samodzielnej gry / zamierza wydać
kurna, muszę spróbować wydać to moje dziadostwo morskie, gdzie się to robi?
Romulus - 2017-09-27, 16:41
:
Stary Ork napisał/a:
Podstępni kapitaliści stwierdzili że jedyną szansą żeby pozbyć się zaciekłego wroga jakiego mają w mojej osobie jest wyciągnięcie mnie z najniższych warstw proletariatu/prekariatu przemysłowego i posadzenie za biurkiem. Long story short, od tygodnia zamiast macać blachy i przerzucać tony robię za generator makulatury.

I tu docieramy do sedna sprawy - skoro już oderwałem się od bazy i nie jestem klasa robotnicza, to co ja właściwie mam dalej robić ze swoim życiem? //panda Zapisałem się na crossfit, w marcu mam zamiar pobiec maraton, uświadomiłem też sobie w końcu że Rysiek Petru to łebski gość a służbę zdrowia jednak trzeba sprywatyzować. Mocno ograniczyłem czytanie, żeby nie było. No i jestem weganem. Ale czuję że to wciąż za mało. Ktoś coś poradzi? Uszanowanko #orkwkryzysietożsamości //orc

Skopałeś już jakiegoś pasożyta na zasiłku? To żadna z ciebie klasa średnia. Kredyt hipoteczny masz? Jeśli nie, to albo jesteś jeszcze biedak albo już uprzywilejowany bo nie potrzebujesz.
Stary Ork - 2017-09-27, 17:25
:
Skopać nie skopałem, ale trzy razy w tygodniu jeżdżę do Sosnowca, pokazuję autochtonom stuzłotówkę i śmieję się kiedy mdleją. Liczy się? //mysli
toto - 2017-09-27, 18:03
:
Stary Ork napisał/a:
w marcu mam zamiar pobiec maraton
Jeśli to nie szydera*, to dobrze radzę - zacznij od dychy, na jesieni (może być też na wiosnę, ale potraktuj go jako rozpoznanie w boju, nie start docelowy) zaplanuj półmaraton, maraton najwcześniej w kolejnym roku. Znaczy - jak się uprzesz, to i prze(maszerujo)biegniesz maraton i w marcu, ale istnieje duże ryzyko, że zrobisz sobie krzywdę. Wiem, że na niektórych hasło "maraton" działa i zachęca do pracy, ale najczęściej kończy się to porażką. Może i uda się dotrzeć do mety, ale z biegiem ma to bardzo niewiele wspólnego. Nie mówiąc o dużym ryzyku kontuzji. Chyba że już i tak biegasz, sporo jeździsz na rowerze, pływasz (nie po prostu pluskasz się w basenie) lub chodzisz po górach - wtedy jest jeszcze realna szansa na wiosnę.

*Rysiek w tym samym zdaniu, więc już nie wiem
Trojan - 2017-09-27, 18:31
:
Hmmm, pamiętacie Decathlon ? I bieg na 1500m?
toto - 2017-09-27, 18:42
:
Możesz jaśniej? 1500 m w ramach dziesięcioboju, czy jakiś bieg organizowany/sponsorowany przez sieć Decathlon? I co mamy pamiętać?
MrSpellu - 2017-09-27, 18:53
:
toto napisał/a:
Jeśli to nie szydera


Przeczytaj posta Orka jeszcze raz. Powoli. Z namysłem.
toto - 2017-09-27, 18:58
:
No piszę, że nie wiem. Rysiek i ciąg dalszy wskazują na szyderę. Pewnie jestem przemęczony.
Trojan - 2017-09-27, 21:49
:
toto napisał/a:
Możesz jaśniej? 1500 m w ramach dziesięcioboju, czy jakiś bieg organizowany/sponsorowany przez sieć Decathlon? I co mamy pamiętać?


Taka gra. C64, bieg na 1500 był na prawdę męczący :)
Beata - 2017-09-29, 19:52
:
Stary Ork napisał/a:
Ale czuję że to wciąż za mało. Ktoś coś poradzi? Uszanowanko #orkwkryzysietożsamości //orc

Chrzanić kryzys. Aby tylko siekiera nie zardzewiała. //piwo
bio - 2017-09-29, 22:42
:
Orku, mam cię poprowadzić za rączkę w miejsce wyszynku? Zadasz tam to pytanie i cię oświecą. A jeśli poznają, że retoryczne? Zawsze fajnie łyknąć coś w miłym towarzystwie.
Asuryan - 2017-09-30, 15:34
:
Myślisz że ze Starym Orkiem tak jak z dzieckiem? Wystarczy za rączkę i na piwo? W sumie podobno na starość się dziecinnieje, więc część prawdy może w tym tkwić :mrgreen:
martva - 2018-02-01, 18:52
:
Ha, równo rok temu zamknęłam firmę i podpisałam umowę ze startupem/inkubatorem przedsiębiorczości. Nadal mnie trochę bawi kolejność.
Trojan - 2018-02-14, 09:39
:
takie CV (fragment) dostaliśmy ;)


"...Dowódca w zespole. Mam wymagania do siebie i otoczenia. Uważna do szczegółuw. Jestem oszczędliwą. Dobrze wystawiam priorytety. Rozpowszechniam siły swoje oraz pracowników. Z powagą przyjmuję dycyzje kierowników, ale mam swoje zdanie i jestem gotowa do dyskusji. Nieufna. Twarda fizycznie"

Ukrainka. :)
utrivv - 2018-02-14, 10:38
:
Ze specnazu --_-
Beata - 2018-02-14, 19:45
:
Jak na obcokrajowca, bardzo ładnie pisze po polsku. Moi rodzinni Francuzi traktują nasz język z dużo większą dezynwolturą. :mrgreen:
martva - 2018-02-14, 19:54
:
Oszczędliwa, jakie totalnie piękne słowo. Kradnę i będę używać.
Fidel-F2 - 2018-02-14, 20:07
:
Te priorytety to jakiś gatunek kaczki?
Trojan - 2018-02-14, 23:21
:
Blisko - to szefowa kuchni ;)
Jachu - 2022-06-27, 20:09
:

toto - 2022-06-27, 20:33
:
Długo wytrzymałeś //troll



Gratulacje. To od teraz wystawiasz rachunki po 3000 zł za pismo lub 500 zł za godzinę konsultacji? Czy to jeszcze nie ten etap?
Trojan - 2022-06-27, 20:38
:
Jachu napisał/a:
Obrazek


gratki Panie Mecenasie :)

forum mocno przechyla się na prawo .....

:mrgreen:
utrivv - 2022-06-27, 20:42
:
Gratulacje Jachu //cheerleader
Jachu - 2022-06-27, 21:07
:
toto napisał/a:
Długo wytrzymałeś //troll
Wiem od paru dni, ale dopiero wczoraj przyszła uchwała z wynikami, więc mam potwierdzenie ;)

toto napisał/a:
Gratulacje. To od teraz wystawiasz rachunki po 3000 zł za pismo lub 500 zł za godzinę konsultacji? Czy to jeszcze nie ten etap?
Na razie ciągle jestem aplikantem. Ślubowanie dopiero 22 września. Od 1 października zacznę się cenić :mrgreen:

Trojan napisał/a:
forum mocno przechyla się na prawo .....

:mrgreen:
Dobrze, że nie w lewo. Jeszcze mielibyśmy tutaj jakiś nalot narodowców :badgrin:
MrSpellu - 2022-06-27, 21:23
:
Mazeł tow!
Tomasz - 2022-06-28, 09:07
:
Jachu gratulacje. Adwokatem czy radcą będziesz, bo nie pamiętam?
Teraz zacznij się rozglądać za psychoterapeutą, bo w obecnych czasach dziwnych zmian, wiecznie wprowadzanych, zmienianych i wycofywanych przepisów i rozwalonym postępowaniu sądowym czeka cię sporo nerwów.
Misiel - 2022-06-28, 10:50
:
Ogólnie ten zawód jest przejebany, o ile chcesz być bardziej prawnikiem niż "biznesmenem". W takiej sytuacji psychoterapeuta albo barek pełen alkoholu są niezbędne.

Także gratuluję i współczuję.
Jachu - 2022-06-28, 11:12
:
Radcą :) Psychoterapeuta na pewno się przyda. Ma ktoś namiary na jakiegoś sensownego i nie za miliony? :badgrin:
Dzięki ;)
Fidel-F2 - 2022-06-28, 12:54
:
Jeśli w Wawie to środowisko terapeutyczne i psychiatryczne mam pod kontrolą.
Tomasz - 2022-06-28, 13:41
:
Jachu napisał/a:
Radcą :)

To witam i gratuluję tym bardziej.
Romulus - 2022-06-28, 16:59
:
Jachu napisał/a:
Radcą :) Psychoterapeuta na pewno się przyda. Ma ktoś namiary na jakiegoś sensownego i nie za miliony? :badgrin:
Dzięki ;)

Gratulacje. Kolega jest w komisji egzaminacyjnej - dla adwokatów - i mówił, że sporo oblanych było w tym roku.

A i tak prędzej czy później połączą was z adwokatami. :mrgreen:
Beata - 2022-06-28, 17:02
:
Jachu, super! :mrgreen:
wred - 2022-06-28, 17:36
:
Gratki //piwo
Jachu - 2022-06-28, 20:58
:
Romulus napisał/a:
Gratulacje. Kolega jest w komisji egzaminacyjnej - dla adwokatów - i mówił, że sporo oblanych było w tym roku.
Nie wiem jak dokładnie przebiegał egzamin adwokacki, ale na radcowskim była bardzo trudna część gospodarcza, na której poległa duża część aplikantów: posrana ugoda z elementami nowacji, potrącenia, zwolnienia z długu, a do tego wątek poręczenia oraz popieprzone dwie spółki, a dodatkowo wystąpił również kluczowy i wcale nieoczywisty element sprawdzania czy określony wpis do KRS jest konstytutywny czy deklaratoryjny :IP Więc zdecydowanie nie było w tym roku łatwo.

Romulus napisał/a:
A i tak prędzej czy później połączą was z adwokatami. :mrgreen:
Wiem, nawet się tego spodziewam w najbliższym czasie. Dziekan nam mówił, że w Ministerstwie jest teraz takie ciśnienie na połączenie zawodów, że nie wyklucza nawet ekstremalnego rozwiązania polegającego na połączeniu obu izb już od stycznia 2024. Dla mnie osobiście nie ma to większego znaczenia. Oby tylko przy łączeniu zawodów zostawili możliwość wykonywania zawodu na umowę o pracę, bo to z tego powodu wybrałem radcostwo.

Dzięki wszystkim //piwo
Jachu - 2022-09-24, 19:19
:

Fidel-F2 - 2022-09-24, 19:27
:
êtes-vous?
Trojan - 2022-09-24, 19:29
:
heh
robiliśmy dzisiaj "catering" na egzaminy adwokackie. 400 butelek wody min.
ale vat sobie zażyczyli 8% gdzie woda ma 23%....
Jachu - 2022-09-24, 19:42
:
Fidel-F2 napisał/a:
êtes-vous?
oui.

Trojan napisał/a:
heh
robiliśmy dzisiaj "catering" na egzaminy adwokackie. 400 butelek wody min.
ale vat sobie zażyczyli 8% gdzie woda ma 23%....
Nawet nie wiesz na jakie okazje cię wynajmują. Egzamin adwokacki jest na zakończenie aplikacji i w tym roku był w maju. Teraz był egzamin wstępny na aplikacje.
Trojan - 2022-09-24, 19:49
:
Jachu napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
êtes-vous?
oui.

Trojan napisał/a:
heh
robiliśmy dzisiaj "catering" na egzaminy adwokackie. 400 butelek wody min.
ale vat sobie zażyczyli 8% gdzie woda ma 23%....
Nawet nie wiesz na jakie okazje cię wynajmują. Egzamin adwokacki jest na zakończenie aplikacji i w tym roku był w maju. Teraz był egzamin wstępny na aplikacje.


mnie tam po 540 zł nie ściągają do pracy... więc nie wnikałem czy to na wyjście czy na wejście
Fidel-F2 - 2022-09-24, 20:41
:
//mysli Wyglądasz trochę jak JJ króla Juliana. //mysli
Trojan - 2022-09-24, 21:34
:
Jachu napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
êtes-vous?
oui.

Trojan napisał/a:
heh
robiliśmy dzisiaj "catering" na egzaminy adwokackie. 400 butelek wody min.
ale vat sobie zażyczyli 8% gdzie woda ma 23%....
Nawet nie wiesz na jakie okazje cię wynajmują. Egzamin adwokacki jest na zakończenie aplikacji i w tym roku był w maju. Teraz był egzamin wstępny na aplikacje.


na rozpisce Stadionu (właściciela) stoi jak wół - Egzaminy adwokackie. Nie wnikam.

za zabawny uznaje fakt że bardziej zwróciła twoją uwagę pierdoła o tym czy to końcowe czy wstępne :)
a błędne skategoryzowanie stawki VAT przez prawników jakoś po tobie spłynęło :)
rozumiem że VAT nie jest twoją mocną stroną ;)
Fidel-F2 - 2022-09-25, 00:01
:
Trojan, jesteś na tyle duży, że powinieneś rozumieć, że nie ma czegoś takiego jak "poprawne skategoryzowanie stawki VAT". To zawsze jest kwestia interpretacji.
Trojan - 2022-09-25, 03:05
:
tutaj nie da się inaczej interpretować
Fidel-F2 - 2022-09-25, 05:37
:
Zwyczajnie głupi jesteś.
Jachu - 2022-09-25, 10:51
:
Fidel-F2 napisał/a:
//mysli Wyglądasz trochę jak JJ króla Juliana. //mysli
Nikt nie jest idealny //mysli

Trojan, jestem radcą prawnym a nie doradcą podatkowym, więc VAT niespecjalnie mnie kręci.
Trojan - 2022-09-25, 11:36
:
Fidel-F2 napisał/a:
Zwyczajnie głupi jesteś.


a ty jak zwykle ch się znasz, ale wsadzić między szprychy musisz.
Fidel-F2 - 2022-09-25, 13:13
:
wogle sie nie znam, co w tym wypadku niczego nie zmienia
Trojan - 2022-09-25, 13:33
:
cóż rzec - w kwestiach interpretacji podatkowej, gdy się boksowaliśmy raz z USem, to wszystko prowadził nasz Radca.
Zresztą kurwa, nie wymagam od przykładowego Jacha znajomości zagadnień nt. Vat-u (ja sam nie jestem księgowym i też się nie znam, choć to jest proste) tylko podałem przykład gdzie cała instytucja, można powiedzieć - chuja się zna.
Jachu - 2022-09-25, 14:45
:
Trojan napisał/a:
cóż rzec - w kwestiach interpretacji podatkowej, gdy się boksowaliśmy raz z USem, to wszystko prowadził nasz Radca.
Zresztą kurwa, nie wymagam od przykładowego Jacha znajomości zagadnień nt. Vat-u (ja sam nie jestem księgowym i też się nie znam, choć to jest proste) tylko podałem przykład gdzie cała instytucja, można powiedzieć - chuja się zna.
Źle na to patrzysz, bo nie powinieneś utożsamiać profesji wykonywanej przez izbę z wystawioną fakturą. Tą najpewniej sporządziła księgowa z biura rachunkowego, a nikt z władz izby nawet jej nie widział... bądź jedna z osób podpisała ufając księgowej. Wiem, że to bije w instytucje, ale nie sposób wszystko samemu ogarniać. Tak jak prezydenci miast nie muszą wszystkiego wiedzieć, bo od tego mają podległych urzędników. Ale oczywiście ty wszystko wiesz najlepiej. Łącznie z tym, że obsługiwałeś majowy egzamin adwokacki we wrześniu. Bo ty się możesz pomylić, a inni chuja się znają. Skończ się mądrować, bo pieprzysz jak potłuczony.
Trojan - 2022-09-25, 16:15
:
Jachu napisał/a:
Źle na to patrzysz, bo nie powinieneś utożsamiać profesji wykonywanej przez izbę z wystawioną fakturą. Tą najpewniej sporządziła księgowa z biura rachunkowego, a nikt z władz izby nawet jej nie widział... bądź jedna z osób podpisała ufając księgowej. Wiem, że to bije w instytucje, ale nie sposób wszystko samemu ogarniać. Tak jak prezydenci miast nie muszą wszystkiego wiedzieć, bo od tego mają podległych urzędników. Ale oczywiście ty wszystko wiesz najlepiej. Łącznie z tym, że obsługiwałeś majowy egzamin adwokacki we wrześniu. Bo ty się możesz pomylić, a inni chuja się znają. Skończ się mądrować, bo pieprzysz jak potłuczony.


ty źle na to patrzysz - typowo Polsko-dupochronowo.

Wiem że to nie "instytucja" podjęła taką decyzję, a Pani Jadźka z działu zamówień czy organizacji. Cała sprawa to drobiazg, przytoczyłem to w ramach anegdotki - gdzie w 99% przypadków takiego samego błędu w żaden sposób nie uznałbym go za wartego wzmianki. Jednak, w przypadku organizacji(ORA) stojącej na "straży prawa" - także podatkowego, uznałem za zabawne i tyle.
Jednak ty postanowiłeś wyciągać ciężkie działa :)
"Nawet nie wiesz na jakie okazje cię wynajmują. Egzamin adwokacki jest na zakończenie aplikacji i w tym roku był w maju. Teraz był egzamin wstępny na aplikacje."

rozumiem że gdy brak wiedzy i argumentów to trzeba wytrącić interlokutora z rytmu - klasycznym manewrem wrzucającym problem nie mający w rzeczywistości udziału w zagadnieniu (błędne klasyfikowanie VAT) - czyli "jaka jest prędkość lotu jaskółki".
Jachu - 2022-09-25, 17:55
:
Tak tak, a świstak siedzi i zawija w sreberka //ziew
Nie napisałeś nic nowego. Nadal błędy innych doprowadzają cię do gorączki, a twoje są bagatelizowane. Pierdzielisz bez sensu. Szkoda czasu na rozmowę. Lecisz w ignory.
Tomasz - 2022-09-25, 22:49
:
Jachu gratulacje. Rozumiem, że duma z togi jest.
Trzymam kciuki, żeby za szybko zapał nie wygasł.

A co do waszej przepychanki, to jakoś mam wrażenie, że na tym naszym forum już głównie takie spięcia mamy, a zero fajnego pisania o lekturach itd.
Romulus - 2022-09-26, 06:03
:
Tomasz napisał/a:

A co do waszej przepychanki, to jakoś mam wrażenie, że na tym naszym forum już głównie takie spięcia mamy, a zero fajnego pisania o lekturach itd.

Oj tam.
Trojan - 2024-02-13, 19:53
:
przy kasie spotkałem kolegę z klasy (lo) - nie widzielimy się z 15 yo albo i lepiej.
chwilę pogadaliśmy - badziej co u niego,
miał kryzys, rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady.

czyt. był managerem średniego szczebla (coś tam spedycja) w dużej firmie, przyjechała gowniara z wawy, powiedziała "fajnie robiliście, ale zaczynamy od nowa" , więc się wkrwił i rzucił to w pizdu. Postanowił zostać nauczycielem.
Jako że miał dokórat z bio (zaczynał od wet) w kieszeni to łatwiej mu było - choć musiał ogarnać pedagogikę (której nie zrobił na studach) - w każdym razie, w kilka mc załatwił się tak że od września już nauczał.AKurat stukła mu 40 (bo to był okilka lat temu). Obrabia dwa etaty w LO - co ciekawe - w naszym :) też i jest zadowolony