Czytam teraz fajny zbiór opowiadań pod redakcją Michaela Chabona - "Elektryzujące opowieści". Warto się z tym zapoznać, zwłaszcza, że trafiło niedawni do sklepów z tanią książką. Dobór autorów jest naprawdę dobry, pojawia się sporo popularnych nazwisk (m.in. King, Gaiman, Crichton, Moorcock, Hornby), samo pomysł też ciekawy. Zaznaczam, że nie jest to zbiór czysto fantastyczny, choć i takie elementy się pojawiają.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Z antologii, to Droga do science fiction , wybór opowiadań Gunna. W Polsce ukazały się cztery tomy wydane przez Alfę w latach 80. ubiegłego wieku. Na zachodzie wyszło tego trochę więcej, ale niektóre już chyba pod nieco innymi tytułami. W którymś z ostatnich (na pewno z 2009 roku) Czasów fantastyki jest nawet o tym artykuł albo stary wywiad z Gunnem. Ksiązki te na pewno miały duży wpływ na mój gust. Alfa wydała jeszcze kilka (chyba pięć) dorocznych wyborów najlepszych opowiadań według Dona Wollheima. Zaletą tych antologii był fakt, że wychodziły praktycznie równolegle z wydaniami amerykańskimi. I oczywiście fakt, że trafiały się tam opowiadania wyśmienite.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Skończyłem Kroki w nieznane 2009.
Cudowny zbiór. Bardzo dobre opowiadania uznanych firm: McDonald, Kress, Egan i Willis dali pokaz świetnego S-F. Rewelacyjni Kosmatka i Kaługin. Reszta też na wysokim poziomie. Mniej mi podszedł tylko Kessel oraz Silverberg, który zawiódł kalką klasycznej baśni.
Przewaga sf nad f przygniatająca, ale to kwestia gustu wybierających.
Gorąco polecam.
Popełniłem parę błędów podczas zabierania się do Nowe Idzie. Przede wszystkim wysłuchałem zbyt wielu pozytywnych opinii, co przełożyło się na wysokie wymagania wobec młodych jeszcze autorów. Z czego wynikło rozczarowanie niespełnionymi oczekiwaniami. Cóż, bywa.
Część zarzutów, jakie miałem podczas lektury, zostały przedstawione w końcowej dyskusji, jednak nie podzielam w niektórych przypadkach pozytywnych odczuć.
Po kolei opowiadania : Noc Szarańczy miała wyraźny przesyt pomysłów "o co w tym właściwie chodzi"; Przenicowanie wyglądało dosyć dziwnie, jakby na siłę wepchane w daną tematykę; Harpunnicy zapowiadali się ciekawie, ale brakuje im zakończenia i to bardzo; trudno mi powiedzieć coś o Więcej niż dwa słowa, bo przeczytałem byle szybciej; pierwsze prawdziwe pozytywne emocje wywołał Smak apokalipsy, dosyć konwencjonalna, ale i humorystyczna historia; Wyspa mnie zanudziła; Oko Cyklonu zaś najpierw oszołomiło pomysłem, potem kolejnym i kolejnym, aż przekroczyło granicę umiaru, było dobre, ale wyraźnie przesadzone; Rzyg był słaby i tyle mogę o nim powiedzieć; Najpiękniejsza Historia wszystkich czasów utwierdziła w słuszności inwestowania w Wegnera, osobiście najlepsze opowiadanie ze zbioru; dalej było Płonąc od środka - które to ledwo sobie przypominam o czym było; na koniec zostało ponure Każdy umiera za siebie, ponure, smutne i refleksyjne.
Całość dosyć chłodno - 6/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Antologia Jedenaście pazurów ukaże się 4 listopada nakładem wydawnictwa superNOWA
Cytat:
Kotom wszystko wolno. Andrzej Sapkowski
Na początku był kot. Istota pod każdym względem - inteligencji, fizycznego piękna, wrodzonej tajemniczości i gracji poruszania się - absolutnie doskonała. Inne dokonania naszego Stwórcy, a zwłaszcza te przemieszczające się na dwóch nogach, uznać należy za wypadek przy pracy, prototyp co najwyżej.
Jedenastu autorów, jedenaście różnych prób przeniknięcia odwiecznej kociej tajemnicy. Zebrane przez nas opowiadania reprezentują pełen asortyment gatunków współczesnej fantastyki od klasycznej science fiction poprzez fantasy, horror, space operę, urban fantasy aż po groteskę. Niektórzy z autorów podejmują koci temat nieco przewrotnie, inni całkiem poważnie. W czułym uścisku JEDENASTU PAZURÓW każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie: horror, że aż strach zgasić światło, literacką żonglerkę cytatami, socjologiczno-polityczną analizę wydarzeń ostatniego trzydziestolecia, inspirowaną komputerowymi grami kosmiczną bijatykę, anglosaską dystynkcję i skrzeczącą rzeczywistość.
O kotach pisano od wieków i dalej będzie się pisać, albowiem każde pokolenie próbuje na nowo rozwiązać fascynującą zagadkę kociej natury. Jak dotąd nikomu się nie udało, ale może kiedyś...?
Autorzy: Andrzej Sapkowski, Jaga Rydzewska, Łukasz Orbitowski, Mirosława Sedzikowska, Piotr Patykiewicz, Paweł Ciećwierz, Marcin Wełnicki, Witold Jabłoński, Artur Baniewicz, Donat Szyller, Marcin Przybyłek, Paweł Kempczyński
Mirosława Sędzikowska:
Część z moich dziesięciu kotów była czarna, poruszałam się więc po mieszkaniu, spluwając przez lewe ramię i wysuwając dwa palce od uroku.
Paweł Ciećwierz:
Gdybym był kotem, dałbym się głaskać cały dzień albo siedział na piecu.
Piotr Patykiewicz
Moje beztroskie dzieciństwo skończyło się, gdy zobaczyłem, jak mój pieszczoch, ten stary obłudnik wymiotuje mysim futerkiem..
Paweł Kempczyński
Adolf, kot mojej dziewczyny, miał jakieś siedem kilo żywej wagi i nienawidził mnie z całej głębi swojego kociego serca.
Łukasz Orbitowski
Koty... mam wrażenie, że obcuję z czymś świętym i przedwiecznym.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
O, lubię antologie tematyczne, a koty jeszcze bardziej. Zastanawiają mnie dwie rzeczy, znaczy tytuł i czy ten Sapkowski to coś nowego, czy któreś z poprzedniej kociej antologii tego wydawnictwa.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Czyli już wiemy skąd tytuł. A już miałam nadzieję na nowy koci tekst Sapkowskiego. Pfff.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
AS chyba nie jest zainteresowany pisaniem opowiadań. Sam mówi, że opowiadanie to pół roku, a powieść rok - a zyski nieporównywalne. No i przecież, z tego co można wywnioskować z wypowiedzi sprzed lat - "Żmija" początkowo też miała być opowiadaniem.
"Kroki w nieznane 2010" zaczynają się mocnym uderzeniem. Opowiadanie Petera Wattsa, "Rzeczy", jest znakomite. Pisze o nim w przedmowie redaktor tego zbioru więc nie będę powtarzał oczywistości.
Drugi tekst, "Betonowa dżungla" Strossa zaskakuje innym, od znanego dotychczas w Polsce obliczem tego pisarza. Aczkolwiek w Wydaniu Specjalnym NF jakiś czas temu było inne jego opowiadanie, całkiem odmienne od "Accelerando" więc to nie jest do końca zaskoczenie. Tekst długi i - jak na razie - nie porywa. Choć nie jest zły przecież. Słabo znoszę humorystyczną, czy żartobliwą (i absurdalną trochę) fantastykę.
Generalnie, początek antologii bardzo zaostrza apetyt.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"The New Space Opera 2" - zabrakło w tym zbiorze tekstów autorów pokroju Reynoldsa. Ale i tak było nieźle. Opowiadanie Petera Wattsa pt. "The Island" chyba jest gwiazdą tej antologii. Przekonało mnie do możliwości kupna nowego wydania "Ślepowidzenia" wzbogaconego o ten tekst. Myślę, że gdyby było w jakimś paperbacku i tańsze od wydanego wcześniej w UW - to skuszę się. Doskonały tekst, będący od początku do końca tajemnicą. Wszystkie pozostałe bledną nieco w porównaniu z tym opowiadaniem. Pozostałe teksty - brakuje mi tu jakiegoś olśnienia. Wszystkie są na wysokim poziomie i nie wymienię żadnego słabego. Na upartego chyba wybrałbym G. Nixa, ale dlatego, że jest to opowiadanko humorystyczne. I tylko dlatego. Wybija się na plus jeszcze Jay Lake i autor, który napisał ostatni tekst w tej antologii (ale zapomniałem jego nazwiska) - bardzo dobre opowiadanie. Zaraz po Wattsie.
Szkoda, że takie antologie nie ukazują się u nas. Każdy niemal z tych tekstów mógłby się znaleźć w "Krokach w nieznane", a to przecież od kilku wydań chyba najlepsza antologia na polskim rynku (inna sprawa, że konkurencji nie ma).
Teraz poszukam zbiorku postapokaliptycznych opowiadań pt. "Wastelands". Chyba i ten redagował Gardner Dozois. Mam już duże zaufanie do tego człowieka.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie wiedziałem gdzie to opisać, ale chyba jednak tutaj to zrobię. Sa juz na forum opinie o tej antologii, ale porozrzucane tu i tam.
No więc Steampunk pod redakcją Vandermeerów przeczytałem. Ogólnie jest dobrze. Bardzo mi się podoba ogólna konstrukcja i uklad antologii. Poza samymi opowiadaniami znajdzie się kilka tekstów uzupełniających wiedze o gatunku, same opowiadania są logicznie poukładane itd. Gorzej z tym, że większość z nich widzi mi się raczej średnio. Tzn. nie są złe, ale ogólnie nie wybijają się szczególnie i dosyć szybko uciekają z pamięci. Poziom jest solidny, ale nie jakoś bardzo wysoki. Z pewnymi wyjątkami, bo w antologii namierzyłem dwa znakomite teksty, czyli opowiadania Lansdale'a i Chapmana. Szczególnie tekst tego drugiego mnie oczarował i Trojka wędruje wysoko w liście nowości do obadania, nawet na pierwsze miejsce myślę.
Z reszty porządne były jeszcze opowiadania Chianga i MacLeoda. Reszta raczej bez specjalnych podniet, poza Stephensonem, który, niestety, jest mocno poniżej oczekiwań i musze się w tym zgodzić z innymi narzekającymi.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
No więc Steampunk pod redakcją Vandermeerów przeczytałem. Ogólnie jest dobrze. Bardzo mi się podoba ogólna konstrukcja i uklad antologii. Poza samymi opowiadaniami znajdzie się kilka tekstów uzupełniających wiedze o gatunku, same opowiadania są logicznie poukładane itd. Gorzej z tym, że większość z nich widzi mi się raczej średnio. Tzn. nie są złe, ale ogólnie nie wybijają się szczególnie i dosyć szybko uciekają z pamięci. Poziom jest solidny, ale nie jakoś bardzo wysoki. Z pewnymi wyjątkami, bo w antologii namierzyłem dwa znakomite teksty, czyli opowiadania Lansdale'a i Chapmana.
W zasadzie mógłbym się pod tym podpisać, tylko że opowiadanie Chapmana jakoś do mnie nie przemówiło, a i tekst Lansdale'a wydał mi się mocno średni. Jeżeli miałbym wskazać najlepszy tekst, to byłyby to zdecydowanie opowiadania Chianga, aczkolwiek po lekturze czułem spory niedosyt. Za szybko się skończyło. Fajne też było opowiadanie Wiktoria Di Filippo, taki trochę steampunk dla erotomanów.
Opowiadania Lansdale'a i Champmana dla mnie były najsłabsze w całej antologii, a na drugim biegunie byli Chiang (którego opko czytałem już któryś tam raz), MacLeod, Stephenson, a opowiadanie Di Filippo najbardziej przypadło mi do gustu.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Przynajmniej pamiętam o co w nich chodziło, no i coś tam się działo.
U Lansdale'a to była walka z czarnym charakterem, który rozpindolił czas - i autor machał do Wellsa. A Champmana... nie pamiętam o czym to było, wiem, że na początku był chyba pociąg.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Chyba że tak. Już miałem gratulować przenikliwej lektury.
Podsumowując, uważam, że ta antologia jest dość przyzwoita. Nie przepadam, co prawda, za krótkimi formami, ale generalnie dobrze się bawiłem.
Nawet kilka pomysłów na sesję wpadło.
Lansdale ożenił Tarantino z Adamsem, a ślub mieli oni w konwencji steampunka, Wells tylko prowadził historię do ołtarza jako ojciec gatunku ale tam jest znacznie więcej odniesień, komu się niepodobna ten ma chyba za mało witamin od humoru i słabo przyczaił bazę.
Lansdale ożenił Tarantino z Adamsem, a ślub mieli oni w konwencji steampunka, Wells tylko prowadził historię do ołtarza jako ojciec gatunku ale tam jest znacznie więcej odniesień, komu się niepodobna ten ma chyba za mało witamin od humoru i słabo przyczaił bazę.
Wszystko pięknie, zgadzam się z Tobą, fajnie bawiłem się przy lekturze, ale brutalna prawda jest taka, że tekst jest wykonany średnio.
Naprawdę dobry pomysł na pastisz, ale czegoś mi tu zabrakło. Może właśnie odpadającego fiuta Tarantino?
A co do Chapmana to jego opowiadanie to porażka, ten pociąg wyjeżdża z przysłowiowej dupy (a nie sory z litewskich górskich granitowych szczytów) i w dupie ta historia się kończy (a nie sory to tylko Jezus i Lucyfer tańczą walca). Przepraszam za epatowanie prostackością ale serio te opowiadanie to dupa blada.
Spell napisał/a:
Naprawdę dobry pomysł na pastisz, ale czegoś mi tu zabrakło. Może właśnie odpadającego fiuta Tarantino?
Lansdale ożenił Tarantino z Adamsem, a ślub mieli oni w konwencji steampunka, Wells tylko prowadził historię do ołtarza jako ojciec gatunku ale tam jest znacznie więcej odniesień, komu się niepodobna ten ma chyba za mało witamin od humoru i słabo przyczaił bazę.
To był pastisz? No nie gadaj
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
A co do Chapmana to jego opowiadanie to porażka, ten pociąg wyjeżdża z przysłowiowej dupy (a nie sory z litewskich górskich granitowych szczytów) i w dupie ta historia się kończy (a nie sory to tylko Jezus i Lucyfer tańczą walca). Przepraszam za epatowanie prostackością ale serio te opowiadanie to dupa blada.
Jezus i Lucyfer płaczą i tańczą walca na zgliszczach świata. Koleś ewidentnie zerżnął mój pomysł zawarty w opowiadaniu, które napisałem w liceum na religii, na temat interpretacji Hymnu o Logosie. Gdybym nie był leniwym bękartem, to bym poszedł z tym do sądu. Chwilowo jednak musi mi wystarczyć sąd ostateczny.
Lansdale ożenił Tarantino z Adamsem, a ślub mieli oni w konwencji steampunka, Wells tylko prowadził historię do ołtarza jako ojciec gatunku ale tam jest znacznie więcej odniesień, komu się niepodobna ten ma chyba za mało witamin od humoru i słabo przyczaił bazę.
To był pastisz? No nie gadaj
Moment na wykazanie się dystansem i ironią miałeś dwa posty temu. Teraz to... ziew.
Tak sobie myślałem nad tym Chapmanem. W zasadzie to przerysowanie, nawalenie różnych konceptów sf, takich jak: supermózg totalny inwigilator, nanotechnologia, gadające rakiety, broń jądrowa, podpalenie wodoru w stratosferze (sic!), telepatia; osadzone w konwencji pierwszej wojny światowej (tylko czemu gatlingi na wieżyczkach, a nie maximy... czyżby gatlingi były bardziej steampunkowe?), ten cały miszung (łącznie z romansem carycy z doktorem żydowskiego pochodzenia, no i z finałem, gdzie autor wspina się na wyżyny absurdalnego patosu) także w sumie zakrawa na pastisz. Problem jednak w tym, że tekst był chyba pisany na poważnie. No właśnie. Chyba.
To sobie poczekamy aż przyjdzie Kennedy z jakąś obroną. Mnie osobiście podobał się tylko paranoiczno propagandowy wątek chłopca z wielką głową, zarówno jako fikcyjny wymiar jak i groteskowe rozwiązanie. Co do gatlinów itp - Chapman nie zrobił po prostu researchu, bo w warstwie faktograficznej nawet jesli bierzemy pod uwagę alternatywnosci historii jest po prostu cienko.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum