FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Kurt Vonnegut
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-12-14, 17:39   Kurt Vonnegut

Zakładam temat bo na szaucie wyszło że jest tu przynajmiej paru entuzjastów jego twórczości. Na początku standard notka za wikipedią:

Kurt Vonnegut, jr. (ur. 11 listopada 1922 w Indianapolis, USA, zm. 11 kwietnia 2007[1] w Nowym Jorku) – amerykański pisarz i publicysta, kojarzony z literaturą postmodernistyczną i science-fiction.

Vonnegut był pisarzem prowokującym. Bezustannie bawił się formą, prowokował czytelnika, wciągał go w literackie pułapki i kpił z niego. Swoje powieści ozdabiał czasem własnoręcznie wykonanymi, prymitywnymi rysunkami, np. słynną "dziurą w zadku" (prostą gwiazdką zbudowaną z czterech przecinających się kresek). Wiele z jego powieści (m.in. Kocia kołyska i Śniadanie mistrzów) składa się z licznych, króciutkich rozdziałów, podobnie jak u Julio Cortázara. Forma i styl Kociej kołyski nawiązuje wręcz do Biblii, a autor opisuje w niej nawet zasady fikcyjnej religii, zwanej bokononizmem.

Istotnym nurtem w twórczości Vonneguta był surrealizm. Powieści jego były pełne dziwacznych postaci, groteskowych, makabrycznych i onirycznych wydarzeń. Pisarz fascynował się science-fiction, co najwyraźniej zaznaczył w powieści Syreny z Tytana i pisarskiej kreacji swojego alter ego – Kilgore'a Trouta.

Powieści:
  • Pianola (Player Piano, 1953)
  • Syreny z Tytana (The Sirens of Titan, 1959)
  • Matka noc (Mother Night, 1962)
  • Kocia kołyska (Cat's Cradle, 1963)
  • Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater, czyli Perły przed wieprze (God Bless You, Mr. Rosewater, or Pearls Before Swine, 1965)
  • Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią (Slaughterhouse-five, or The Children's Crusade, 1969)
  • Śniadanie mistrzów, czyli Żegnaj, czarny poniedziałku (Breakfast of Champions or
  • Goodbye Blue Monday, 1973)
  • Slapstick albo Nigdy więcej samotności! (Slapstick; or Lonesome No More, 1976)
  • Recydywista (Jailbird, 1979)
  • Rysio Snajper (Deadeye Dick, 1982)
  • Galapagos (Galápagos, 1985)
  • Sinobrody (Bluebeard, 1987)
  • Hokus pokus (Hocus Pocus, 1990)
  • Trzęsienie czasu (Timequake, 1997)


...znacie, lubicie, czytacie czy wprost przeciwnie?
 
 
derbullaw 
cyniczny idealista


Posty: 35
Wysłany: 2007-12-14, 21:44   

Nie czytałem, ale powoli narasta we mnie chęć zapoznania się z tym autorem. Owe narastające zainteresowanie spowodowane jest porównywaniem do Vonneguta pisarza, którego odkryłem w tym roku. Autora mającego niezwykłe poczucie humoru. Jeden ze znajomych powiedział, że ów twórca pisze jakby był na haju. Takie zakręcone, pozytywne historie.

Mówię tutaj o Christopherze Moore.
Jako, że lubię takie "coś", to i zainteresowanie Kurtem narasta :) .
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4475
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-12-15, 00:02   

Nie miałem przyjemności zapoznać z Christopherem Moorem [aczkolwiek mam go dopisanego do listy lektur ale na dośc dalekiej pozycji ; )] stąd nie potwierdze/zaneguje tego porównania. Jednak moje wrażenie odnośnie humoru KV jest takie że nie jest to bynajmiej humor pozytywny, choć zakręcony. Vonnegut operuje absurdem ale jego humor jest całkiem czarny, ocierający się o cynizm, o bezsilność. I to tworzy moim zdaniem niezwykłośc jego humoru.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-04-20, 08:20   

Ł napisał/a:
Syreny z Tytana

Ł napisał/a:
Kocia kołyska

Ł napisał/a:
Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater, czyli Perły przed wieprze

Ł napisał/a:
Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią

Ł napisał/a:
Śniadanie mistrzów, czyli Żegnaj, czarny poniedziałku

Ł napisał/a:
Slapstick albo Nigdy więcej samotności!

Ł napisał/a:
Recydywista

Ł napisał/a:
Rysio Snajper

Ł napisał/a:
Galapagos

Ł napisał/a:
Hokus pokus

Te przeczytałem.
Ł napisał/a:
Zakładam temat bo na szaucie wyszło że jest tu przynajmiej paru entuzjastów jego twórczości.

Właśnie widzę...
Ł napisał/a:
...znacie, lubicie, czytacie czy wprost przeciwnie?

Mój ulubiony pisarz.

Temat o Vonnegucie ma jakiegoś pecha, bo raz na forum FiFu zakładałem, raz na BŚ (po czym wywaliłem, bo odzew był nikły, potem chyba Łak reaktywował... też z nikłym odzewem) teraz też chciałem założyć, a tu patrzę... już jest :) I to na zaszczytnym ostatnim miejscu tego działu XD

Ł napisał/a:
Jednak moje wrażenie odnośnie humoru KV jest takie że nie jest to bynajmiej humor pozytywny, choć zakręcony. Vonnegut operuje absurdem ale jego humor jest całkiem czarny, ocierający się o cynizm, o bezsilność. I to tworzy moim zdaniem niezwykłośc jego humoru.

Odnoszę podobne wrażenie. I to chyba jest to, co w twórczości KV najbardziej mnie pociąga (plus konteksty kulturowe). Dodam, że często jest to śmiech przez łzy, zwłaszcza gdy wraca do tematu wojny. Proza Vonneguta jest chyba swego rodzaju autoterapią pisarza, ale o tym pisałem już chyba gdzie indziej.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Lev 
Wkurwiajka


Posty: 195
Skąd: WWA
Wysłany: 2010-04-20, 23:42   

Znam niestety tylko Rzeźnię i Kocią kołyskę, jakoś zawsze jak się wybieram do biblioteki po Vonneguta to na drodze staje mi Marquez.
Ale NIGDY W ŻYCIU nie porównałabym Moora z Vonnegutem.
To jakby porównać Feela do Stonesów.
_________________
And swear
No where
Lives a woman true, and fair
 
 
ats 
old fat bat


Posty: 1491
Skąd: stamtąd
Wysłany: 2010-11-15, 11:10   

Kocham go bardzo czułą i gorącą miłością. Jego "Syreny z Tytana" były dla mnie objawieniem (ech, młodość!).

Absolutny TOP (zawsze w pierwszej piątce) moich ulubionych pisarzy.
_________________
jakbym z planety była innej
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-11-15, 11:15   

ats napisał/a:
Kocham go bardzo czułą i gorącą miłością. Jego "Syreny z Tytana" były dla mnie objawieniem (ech, młodość!).

Niestety od kilku lat Twoje uczucie zakrawa o nekrofilię :)

Dobre dwa lata temu miałem okazję przeczytać sztukę teatralną Vonneguta W dniu urodzin Wandy June. Vonnegutowski czarny humor w pigułce, tekst godny polecenia, to i polecam :) Chyba Łakowi dawałem onegdaj cynk...
_________________
Instagram
Twitter
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2010-11-15, 11:16   

MrSpellu napisał/a:
Niestety od kilku lat Twoje uczucie zakrawa o nekrofilię :)
Zdarza się :P
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
ats 
old fat bat


Posty: 1491
Skąd: stamtąd
Wysłany: 2010-11-15, 11:22   

och tam, przecież to i tak uczucie platoniczne, więc z nekrofilią ma niewiele wspólnego ;)

ale to taki autor, którego książki się kocha od pierwszego czytania - i tak już zostaje, na dobre (np. Kocia Kołyska) i złe (np. Rysio Snajper) :badgrin:
_________________
jakbym z planety była innej
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2010-11-15, 11:43   

ats napisał/a:
ale to taki autor, którego książki się kocha od pierwszego czytania - i tak już zostaje, na dobre (np. Kocia Kołyska) i złe (np. Rysio Snajper)

Pierwszy kontakt z Vonnegutem miałem w liceum, ale do dziś lubię czasem do którejś jego pozycji wrócić. Parę miesięcy temu odświeżyłem sobie Śniadanie mistrzów, czyli Żegnaj, czarny poniedziałku. Teraz poszerzam horyzonty i odławiam książki Pynchona :)
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Caesar 
Batman


Posty: 119
Wysłany: 2010-12-30, 15:26   

Kupiłem sobie kilka lat temu w ciemno (może nie tak całkiem w ciemno, bo kojarzyłem nazwisko) "Śniadanie mistrzów". Od razu spodobało mi się jego refleksyjne poczucie humoru i fajny, ironiczny styl pisania. Wrażeń dopełniają jeszcze rysunki Kurta.
Potem przeczytałem "Hokus Pokus" i była to książka pod wszystkimi względami podobna do "Śniadania Mistrzów". W wstępie napisane jest, że on sobie ją pisał po kawałeczku, na tym co miał akurat pod ręką - ciekawe.
Kolejne dwie broszurki od niego, to zapis audycji radiowej pod tytułem którego na pamiętam, a w pierwszym poście nie jest ta książeczka wymieniona; oraz "Człowiek bez ojczyzny", najgorsza jego książka, która czytałem. KV chyba miał ambicję napisania najnudniejszej i najmniej osobistej (w sensie dot. osoby autora) autobiografii i mu się ten zamiar udał. Dobrze, że ma coś ledwo koło 100 str.
Kolejna była chyba "Rzeźnia nr. 5" i to jest zdecydowanie jedna z lepszych jego książek.
"Galapagos" nie doczytałem do końca, a z wymienionych tutaj jedyna faktycznie pasuje, tak całościowo, do działu w którym założony jest temat.
Polecam też "Matkę Noc" o amerykańskim agencie albo facecie, który się za niego podawał, który w czasie wojny nadawał programy radiowe w celach propagandy III Rzeszy.

Najbardziej chyba lubię postać Trouta, która przewija się w kilku powieściach.
To chyba tyle.
_________________
"Nieszczęścia innych są nam obojętne, chyba że sprawiają nam przyjemność" Jules Renard
 
 
ats 
old fat bat


Posty: 1491
Skąd: stamtąd
Wysłany: 2011-01-04, 10:08   

ja też lubię K. Trouta - ciekawe dlaczego :mrgreen:
_________________
jakbym z planety była innej
 
 
dziki
człowiek

Posty: 168
Skąd: z lasu
Wysłany: 2011-01-04, 13:16   

Ja zacząłem parę lat temu, od "Syren..." i "Slapstiku". I mnie wzięło. Teraz powoli, lecz konsekwentnie odhaczam kolejne dziełka tego Pana.

Vonnegut jest o tyle znakomitym autorem, że jeśli ma się przesyt jego powieści (co w pewnej chwili mi się zdarzyło), to można czytać jego opowiadania ("Witajcie w małpiarni") lub eseje ("Losy gorsze od śmierci") i znów ma się wrażenie jakiejś nowej jakości. Tak przynajmniej było ze mną.
_________________
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno
 
 
Caesar 
Batman


Posty: 119
Wysłany: 2011-01-06, 23:27   

Miał takie jedno fajne opowiadanko, dziejące się w przyszłości, kiedy w Stanach Zjednoczonych udało się wprowadzić absolutną równość w każdej dziedzinie życia. Nie pamiętam tytułu, ale to chyba jego najbardziej znane opowiadanie, więc pewnie większość kojarzy. ;)
_________________
"Nieszczęścia innych są nam obojętne, chyba że sprawiają nam przyjemność" Jules Renard
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-01-06, 23:47   

Pewnie Harrison Bergeron.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2013-12-03, 20:49   

W 2014 chcę przerobić Vonneguta. Zaplanowałem to tak:
Pianola
Syreny z Tytana
Matka Noc
Kocia Kołyska
Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater
Rzeźnia nr 5
Śniadanie Mistrzów
Slapstick
Recydywista
Rysio Snajper
Galapagos
Sinobrody
Hokus Pokus

Pytanie do tych co znają i lubią: Czy coś z tej listy jest na tyle słabe/nieistotne/do pominięcia, że jeśli odpuszczę to nic nie stracę? A może pominąłem coś ważnego?
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2013-12-03, 21:03   

Ja np. nie przepadam za "Syrenami...", ale nie odważyłbym się określeniem jej jako nieistotną czy do pominięcia.
Jeszcze "Witajcie w małpiarni" warto. Ew. zbiór "Tabakierka z Bagombo" - inna twarz Vonneguta, niefantastyczna i nieabsurdalna.
_________________
 
 
dziki
człowiek

Posty: 168
Skąd: z lasu
Wysłany: 2013-12-03, 21:27   

"Syreny..." są gites :-) Mnie osobiście nie przypadły do gustu: "Pianola" (ale to chyba jednak ważna powieść), "Recydywista", "Galapagos". Ale może miałem zły dzień :)

I potwierdzam: "Witajcie w małpiarni" to bardzo dobry zbiorek opowiadań. (Tabakiera już mniej)
_________________
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2013-12-03, 22:13   

Vonneguta warto poznać w całości chociaż Pianola jest dosyć kiepska i nudnawa.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2013-12-03, 22:36   

"Pianoli" akurat nie czytałem i najwyraźniej aż tak dużo nie straciłem.
W "Syrenach..." irytowało mnie... no cóż, usiłowanie zrobienia z tego SF, co zagłuszało te cechy twórczości Vonneguta, które najbardziej cenię.
_________________
 
 
Misiel


Posty: 483
Wysłany: 2013-12-03, 23:08   

Tak ogolnie to nie wiem czy to dobry pomysl, zeby walnac Vonneguta "na raz". Mimo calego geniuszu tego pisarza, to jednak poszczegolne powiesci sa napisane w bardzo podobnym stylu i przeczytane krotko po sobie moga miec zdecydowanie mniejsza sile oddzialywania.

Z listy, ktora podales mozna sobie IMO podarowac Galapagos i Recydywiste.
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2013-12-03, 23:22   

Shadowmage napisał/a:
"Pianoli" akurat nie czytałem i najwyraźniej aż tak dużo nie straciłem.


Stracileś, bo to świetna powieść. Na równi z "Kocią kolyską" u mnie.
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2013-12-03, 23:54   

I bądź tu mądry :) Ale książkę mam, więc pewnie i tak kiedyś przeczytam.
_________________
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2013-12-04, 09:41   

Dzięki za sugestie. Czytanie jakiegokolwiek autora pod rząd w całości ogólnie nie ma sensu, ja chcę zacząć od trzech pierwszych i jak podejdzie (a pewnie tak) to resztę przerobię w trakcie całego roku.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2013-12-04, 09:48   

Misiel napisał/a:
Z listy, ktora podales mozna sobie IMO podarowac Galapagos i Recydywiste.


A i tu się nie zgodzę. Obie powieści widzę jako dobre.

Stary Ork napisał/a:
Stracileś, bo to świetna powieść. Na równi z "Kocią kolyską" u mnie.


Dobrze mówi, polać mu.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2013-12-04, 09:53   

Misiel napisał/a:
Z listy, ktora podales mozna sobie IMO podarowac Galapagos i Recydywiste.


Galapagos to, moim zdaniem, jedna najlepszych powieści Vonneguta.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Misiel


Posty: 483
Wysłany: 2013-12-04, 10:56   

W zadnym wypadku nie uwazam, zeby Galapagos i Recydywista byly slabymi powiesciami. Jedynie przecietnymi jak na Vonneguta. Mysle, ze rozbieznosci w ich ocenie moga wynikac z kolejnosci przeczytanych ksiazek. Nie wiem czy nie myle teraz tytulow, kilka lat juz minelo od lektury, ale zdaje mi sie, ze Galapagos zaliczylem krotko po Syrenach i mialem wrazenie, ze to alternatywna wersja tej drugiej pozycji. Moim zdaniem, przy calej sympatii dla Vonneguta, ktorego uwazam za jednego ze swoich ulubionych pisarzy, powiela on w swoich ksiazkach te same schematy. Dlatego najwyzej ocenia sie te jego dziela, ktore przeczytalo sie na poczatku, a pozostale juz tak nie trzepia bani. Takie wrazenie odnosze zarowno po sobie, jak i po reakcjach znajomych.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2013-12-04, 11:08   

To by się zgadzało.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-08-13, 22:10   

Jakiś czas temu, z rok temu albo i lepiej, zakupiłam Kocią kołyskę - i to chyba nawet pod wpływem tego tematu. Podczas tegorocznego urlopu udało mi się ją w końcu przeczytać. I od razu mam ochotę sięgnąć po kolejne pozycje tego autora. Przypadł mi do gustu ten specyficzny humor.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ats 
old fat bat


Posty: 1491
Skąd: stamtąd
Wysłany: 2014-08-14, 09:55   

Zgadzam się - w zależności od tego, od czego się zacznie przygodę z Vonnegutem, to się najbardziej podoba, a potem wrażenie jest jakby mniejsze... ale przy pierwszym czytaniu, bo przy kolejnych się wyrównuje. Dzieje się tak, ponieważ fabuła dla Vonneguta jest tylko pretekstem. Widać, że facet miał kilka rzeczy, z którymi się rozprawiał przez całe życie.

Jak tak czytam Wasze posty, to zachciało mi się znowu spotkać ze starym przyjacielem Kurtem, którego książki miały ogromny wpływ na moje życie, a może konkretniej - na światopogląd. Pamiętam, jak szukałam kolejnych pozycji w antykwariatach i księgarniach i jakie szczęście towarzyszyło kolejnym zdobyczom...

Jako pierwsze przeczytałam "Syreny" (objawienie!), jako druga wpadła mi w ręce "Pianola" i zupełnie mnie oszołomiła... to były te cudowne czasy, gdy miałam z kim o tym rozmawiać, dzielić się wrażeniami i kłócić - to były czasy burzliwych debat o przeczytanych książkach, a mądrzy przyjaciele podsuwali mi najsmaczniejsze kąski... [się wzruszam]
_________________
jakbym z planety była innej
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 14