FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Jacqueline Carey
Autor Wiadomość
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-12-21, 10:19   Jacqueline Carey

za MAGiem napisał/a:
Jacqueline Carey urodziła się w 1964 roku w Highland Park, Illinois. Po ukończeniu psychologii i literatury angielskiej wyjechała do Londynu, gdzie pracowała przez pół roku w księgarni. Po powrocie do Stanów rozpoczęła karierę pisarską, podróżując, kiedy to tylko było możliwe; w tym czasie odwiedziła wiele egzotycznych krajów – począwszy od Peru, a skończywszy na Egipcie.

Obecnie Jacqueline Carey mieszka w zachodnim Michigan, gdzie jest członkinią najstarszego Mardi Gras ( Mardi Gras to nazwa słynnego karnawału w Nowym Orleanie. Od jego nazwy wzięły swoje imiona inne karnawały organizowane w innych częściach Stanów Zjednoczonych, ale nawiązujace kostiumowo do tego najsłynniejszego) w stanie. Jej debiutancka powieść Strzała Kushiela została opublikowana w 2001 i prawie natychmiast trafiła na listę bestsellerów New York Timesa. W 2002 roku Carey otrzymała nagrodę Locusa za Strzałę Kushiela. Strzała Kushiela jest pierwszą częścią trylogii Kushiel.

2001 Strzała Kusziela
2002 Wybranka Kusziela
2003 Kushiel's Avatar


Najprawdopodobniej MAG wyda drugą trylogię (?)(drugą część cyklu?)

Kushiel's Scion
•Kushiel's Justice
•Kushiel's Mercy


Tym razem głównym bohaterem i narratorem jest Imriel, adoptowany syn Fedry.
Zagranicą ukazała się jeszcze dylogia Sundering ; Banewreaker, Godslayer.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Rapsodia
m.

Posty: 42
Wysłany: 2008-12-22, 09:32   

Strzałę Kusziela wciągnęłam jednym tchem. Wybrankę Kusziela czytałam już nieco dłużej a do Wcielenia... nigdy nie doszłam. Co dziwniejsze w tym roku ponownie zaczęłam czytać tę serię i...znowu to samo. Książki mnie nie nudziły, chętnie sięgnęłabym po kolejną i nawet kolejne części, po prostu zawsze coś stawało mi na drodze i jakoś odrywałam się od lektury do której ciężko mi było potem wrócić. Mam jednak sumienne postanowienie to naprawić w najbliższym czasie. Za pierwszym razem kiedy czytałam książki bardzo mi się podobały, teraz także choć patrzyłam na nie już bardziej obiektywnie. Przede wszystkim urzekł mnie styl jaki prezentuje Carey. Jest to styl elegancki, wytworny, mniej emocjonalny a bardziej rzeczowy. Świat wykreowany przez pisarkę należy do jednego z moich ulubionych. Cała idea Dworów Nocy, państwa w którym wszyscy i wszystko jest piękne, nawiązanie do biblijnej historii Chrystusa, 'Kochaj jak wola Twoja'. To na prawdę książka, która wyróżnia się wśród gatunku. Więc co jest nie tak? Erotyzm. Książka która w sumie w znacznej mierze opowiada o przeżyciach seksualnych głównej bohaterki jest tak na prawdę obdarta ze zmysłowości. Carey pisze o seksie w sposób bardzo dosłowny, czasem tak szczegółowy, że aż zabawny. Staje się to przez to takie nijakie. Trochę groteskowe. Fedra mimo, że targana namiętnościami, nie wiem, to wszystko jest takie płaskie, jednowymiarowe.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-12-23, 23:15   

Kusziela przeczytałem po tym jak Tyraela, strasznie ją na forum zachwalała. Warto było po tą książkę sięgnąć, może pierwsze 100 stron Strzały był dla mnie trochę ciężkie, ale później było tylko lepiej. To dobrze napisana książka, nie tylko ciekawa fabuła, ale i język na wysokim poziomie, co jest bardzo ważne i widać mocno przy scenach erotycznych.

Głowna bohaterka się postacią ciekawą, a przez to jest że barwną i nieszablonową. Jej przygody czyta się z dużą przyjemnością. Tom drugi jest od pierwszego nieco lepszy, fabuła jest szybsza i bardziej dopracowana. Mimo że nie ma tu magii jako takiej, świat wydaje się bardzo magiczny i niesamowity.

Tom 3 był już dla mnie ciężki. No ile można o tym samym a na dodatek tak samo ? Troszkę pomysłów by nie zaszkodziło. Nie czytało się źle ale już tak troszkę się przy niej męczyłem.

Liczę że nowa trylogia na prawde będzie nowa. A nie kontynuacja pierwszej o odgrzewany tan sam nie świeży już kotlet
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-12-24, 00:44   

Dałem radę przeczytać dwa tomy - pierwszy nawet z niejaką przyjemnością - bo to było coś nowego. Z drugim było już znacznie gorzej - w trakcie lektury można było odnieść wszechogarniające wrażenie deja vu. Identyczny schemat scenariusza (śledztwo, podróż, porwanie/uwięzienie, ucieczka, kolejna podróż, zyskanie sojusznika, powrót w glorii i chwale) niezmieniający się bohaterowie, nawet seks wydawał się jednaki. Powieść przeczytałem w całości, ale strasznie mnie zmęczyła.
W rezultacie trzeci tom pożyczony od Elektry (dzięki za cierpliwość i wyrozumiałość) wisiał u mnie z rok, by w końcu nieprzeczytany wrócić do właścicielki. owszem raz czy dwa próbowałem przeczytać, ale odpadałem po 10-20 stronach. Obawiam się, że po nową książkę tej autorki nie sięgnę - po co znów czytać to samo? Co ciekawe podobnie miałem z Hobb - jak nie przeczytałem od razu to później męczarnia. Wydaje sie, zę Carey stała sie więźniem własnego sukcesu i będzie jedyni tworzyć klony swojej debiutanckiej powieści.
Wniosek na przyszłość - czytać za jednym zamachem a nie odkładać na później
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15624
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-12-24, 09:26   

Nie mam nic przeciwko wątkom miłosnym w książkach (nie tylko fantasy), lecz sposób w jaki przedstawiła to pani Carey w trzeciej części brzydko "pachnie" rozwiązaniami rodem z harlequinów tudzież tasiemcowych seriali dla ściśle określonej widowni. Boli to tym bardziej, że pierwsza część, z fajną fabułą i niezłymi zwrotami akcji, wcale nie zapowiadała dramatycznej obniżki poziomu na końcu.
Podczas lektury odnosiłem wrażenie, że Carey nie ma (już) zbyt wiele do powiedzenia i sztucznie rozciąga powieść, żeby wyrobić sobie stronicową "normę", co nie mogło dobrze się skończyć dla jakości.
Bohaterowie nie byli płascy jeszcze do drugiej części, by w zwieńczeniu zmienić się w dechy do prasowania - po prostu na tłe schematycznej (aż do bólu) fabuły niczym ciekawym (już) się nie wyróżniają, stają się równie nijacy jak przewidywalna (aż do kolejnych bólów) licha niteczka fabularna. Słodkość aż wylewa się z kart książki.
"Wcielenie Kusziela" to "ogrody miłości" przyodziane w majtki fantasy.

Tiguś :arrow: Wniosek na przyszłość jest taki: można przeczytać pierwszą, a gdy się spodoba i drugą część, natomiast od trzeciej należy trzymać się z daleka, o ile ktoś nie chce zepsuć sobie pochlebnej opinii o poprzednich odsłonach.

Toudik :arrow: Jaka nowa? :badgrin: Podejrzewam, że jedyną istotną "nowością" będzie/jest uczynienie głównym bohaterem osobnika płci męskiej i zabawy w "konfiguracje" m-k & m-m.
Carey, po Imrielu, zgodnie z obowiązującym tasiemcowym trendem, zapewne uraczy czytelników następną trylogią. Tym razem powinna przyjść kolej na kobietę (zasada wymienności). :-P

Szkoda, że MAG zamiast wydać dylogię Sundering (i dać czytelnikom możliwość poznania pani Carey z innej strony) zamierza "straszyć" Imrielem.
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-12-24, 09:48   

ASX ma niestety rację, druga trylogia nie jest niczym nowym, wręcz przeciwnie - Carey powiela ten sam schemat; liczne nawiązania do poprzednich wątków, masa rozważań Imriela, który jako syn ... wiadomo kogo, na każdym kroku musi udowadniać swoją wierność Ysandrze. Do tego młody książę nie może się pogodzić z tym co go spotkało w tomie 3, zatem opuszcza miasto Błogosławionego Eluli i wyrusza do Tyberium.
W Kushiel's Scion dowiadujemy się więcej na temat przeszłości Anafiela Delaunaya i otrzymujemy odpowiedzi na kilka konkretnych pytań, np. skąd Melisandra czerpała/czerpie swoje informacje. I to są jedyne plusy powieści.
Poza tym Imriel ... dajcie spokój, tego szczeniaka nie mogłam znieść w Avatarze, a co dopiero teraz.
Książka jest bardzo słaba IMO, = 4/10
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-12-30, 01:38   

Liv, zdradź jeszcze, jak stoi seks w tej nowej książce xD Jest coś z tego przepowiadanego przez ASX m-m? ;) Tylko to może teraz mnie nakłonić do przeczytania Imriela :P
_________________
goodreads .
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-12-30, 09:48   

Imriel to nie Fedra, nie służy Naamie więc scen erotycznych jest w miarę niewiele w porównaniu z poprzednimi tomami, przynajmniej w SCION ( Justice przeczytałam na razie 200 str.) ;)
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-12-30, 11:49   

O masz, tragedia. XD To ja sobie odpuszczę. ^^; W trzecim tomie Kusziela miałam już wybitnie dość tego schematu, a już w przykładowym fragmencie (na stronie Carey?) znudziły mnie procesy myślowe Imriela. Nie wyobrażam sobie, żeby miały stanowić np. połowę całej powieści. O.o
_________________
goodreads .
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-12-30, 12:39   

Dhuaine napisał/a:
a już w przykładowym fragmencie (na stronie Carey?) znudziły mnie procesy myślowe Imriela. Nie wyobrażam sobie, żeby miały stanowić np. połowę całej powieści. O.o


A tak właśnie jest ... jaki to on jest poszkodowany przez los, wypatrzony przez straszliwe przeżycia z dzieciństwa, przeklęty dziedzictwem swej matki (krwią Kushiela), pragnieniami z którymi walczy ... Dajcie spokój.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15624
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-12-30, 16:00   

Liv napisał/a:


A tak właśnie jest ... jaki to on jest poszkodowany przez los, wypatrzony przez straszliwe przeżycia z dzieciństwa, przeklęty dziedzictwem swej matki (krwią Kushiela), pragnieniami z którymi walczy ... Dajcie spokój.


Może gdy przestanie walczyć i się im podda, oczekiwania Dhuaine odnośnie scen erotycznych zostaną wreszcie zaspokojone? Byłoby dziwne, gdyby taki potencjał się zmarnował... ;)
 
 
Tyraela 
Femme Fatale


Posty: 652
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2009-01-10, 12:20   

Do trylogii Kusziela trzeba mieć wiele cierpliwości, i wynika to raczej z tego, co powiedział ASX - 2 i 3 tom są po prostu wydłużone tak strasznie, że trudno się często przebić przez masę (mocno niepotrzebnej) polityki. Ale ogólnie ja wychodziłam z założenia, że warto było, bo pomimo schematów, zawsze się w kolejnych tomach znajdywało coś nowego, co jednak mnie zachęcało do dalszego czytania. Cóż, niektórzy czytają Tolkiena 10 razy aby w opisie lasu znajdować coś, czego nie widziało się wcześniej.
A tak naprawdę wszystko wywodzi się z sympatii do postaci, które zostały dobrze wykreowane w pierwszej części, ot cała tajemnica : D
_________________
"Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie."
H. Duncan "Atrament"
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2010-08-19, 20:13   

Cytat:
„Fedra no Delaunay urodziła się ze szkarłatną plamką w lewym oku. Jako dziecko została sprzedana do jednego z Trzynastu Domów, skąd wykupił ją Anafiel Delaunay, szlachcic wypełniający wyjątkową misję i pierwszy człowiek, który poznał się na jej naturze: osoba trafiona Strzałą Kusziela jest wybrańcem skazanym na jednoczesne doświadczanie bólu i rozkoszy”.

(cytat z okładki)

Jakiś czas temu zakupiłam i przeczytałam całą trylogię i podczas lektury bawiłam się przednio. Zasadniczo.

Zacznijmy może od imienia „Fedra” (i pokażmy przy okazji, jacy to jesteśmy "mondży"). Carey zapożyczyła je bezpośrednio z greckiego mitu albo z tragedii Racine’a. Mitologiczna Fedra była żoną Tezeusza, która zakochała się we własnym pasierbie, co nie skończyło się dobrze dla żadnego z zainteresowanych. Jak dla mnie pani Jacqueline mogła nazwać protagonistkę Meduzą, Scyllą czy Niobe – też były w jakiś tam sposób pechowe, a po prawdzie dla fabuły nie ma to większego znaczenia. Wprawdzie w tomie drugim pojawia się bezpośrednie odwołanie do historii Fedry I, ale jest zbyt mgliste i mało znaczące, by usprawiedliwić w mych oczętach zielonych taki, a nie inny wybór.
Jeśli chodzi o świat przedstawiony, to nie jestem ekspertką od tzw. historii alternatywnych, więc książki Carey stanowią dla mnie pewnego rodzaju nowość. Dość zabawnie czyta się o Europie, gdzie układ sił jest zupełnie inny niż ten zapamiętany z lekcji historii. Mało tego, pseudośredniowieczne Terre d’Ange tak naprawdę ze średniowieczem niewiele ma wspólnego, za to żywo kojarzy się z salonami „precieux”, panną de Scudery i Ninon de Lenclos. Co zabawniejsze, państwa ościenne sprawiają przy nim wrażenie, jakby ich mieszkańcy ledwie co zleźli z drzewa. Przekonujące uzasadnienie tego stanu rzeczy znajdujemy w historii Elui, syna Jezusa, który właśnie Terre d’Ange wybrał sobie na siedzibę. Wraz z ośmiorgiem anielskich towarzyszy spędził tam ładnych parę lat. Miało to wydatny wpływ na poprawienie urody zarówno kraju, jak i jego mieszkańców i uczyniło ów kawałek ziemi kuszącym kąskiem dla różnej maści barbarzyńców. Oraz wyjątkowo czarującym miejscem akcji - przynajmniej w mojej opinii.

Tym, co oprócz wspomnianego Terre d’Ange czyni trylogię „Kusziel” wyjątkową, jest... No właśnie. Rzadko się zdarza, żeby pisarz miał tyle odwagi, by główną bohaterką uczynić... prostytutkę. I to nie taką, która po traumatycznych przejściach postanawia wrócić na drogę cnoty, ale kobietę lubiącą swój zawód. Mało tego. Znajdującą przyjemność w rzeczach, które większość ludzi uważa za odrażające. Składam ukłon pani Carey, która opisując sceny, gdzie Fedra jest bita pejczem, krojona skalpelem itp., nie zamieniła swojej powieści w kopię obrzydliwych historyjek markiza de Sade (miałam wątpliwą przyjemność czytywać w czasach, gdy przepełniał mnie głód wiedzy wszelakiej) ani przezabawnych, aczkolwiek prostackich „Żywotów pań swawolnych”. Okazuje się, że o seksie, nawet tym ekstremalnym, da się pisać w sposób elegancki (ba, rzekłabym nawet „zachęcający”, gdybym kiedykolwiek miała ciągoty do tak gorszących eksperymentów )) i wyważony. Niestety to pozytywne wrażenie narusza nieco tom trzeci i wyczyny króla Darshangi, które skojarzyły mi się z jedną z najbardziej przerażających scen thrillera „Siedem”.

Jeśli chodzi o fabułę, to moim zdaniem chyba najsłabsza (co, uchowaj Boziu, nie znaczy, że kiepska) strona powieści. Dlaczego? Zapewne dlatego, że przerzuciłam w życiu mnóstwo najróżniejszych książek i wiele rzeczy już widziałam. Pani Carey nie bez kozery ulokowała swoje Terre d’Ange we Francji. Tym sposobem mogła pełnymi garściami czerpać z Dumasów i małżeństwa Golon. Fedra do złudzenia przypomina piękną Angelikę de Peyrac, która wikła się w spiski, pęta się zarówno po slumsach, jak i dworskich salonach, jest niezwykle bystra i obdarzona żelazna wolą, oczarowuje mężczyzn, porywają ją piraci, posiada przyjaciela z dzieciństwa, który pomaga jej w kryzysowej sytuacji itd. Melisanda Szachrizaj zaś... Niechaj stracę rudą głowę, jeśli nie ma w sobie czegoś z tych wszystkich Milady de Winter, Dian de Poitiers i Katarzyn Medycejskich. Na koniec nie wypada nie wspomnieć o wątku romansowym, przywodzącym na myśl „Damę kameliową”. Tu i tam mamy młodzieńca, który musi dojść do ładu z konsekwencjami, jakie niesie ze sobą miłość do kurtyzany. Motywu dobrej hetery nie wspomnę, bo to zagadnienie na oddzielny post, a ja jestem po dwunastu godzinach pracy i mózg nie bardzo mnie słucha.
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23166
Wysłany: 2010-08-19, 21:10   

Żaklina jest słabą pisarką. Oczywiste braki talentu nadrabia wyobraźnią, ale i tego nie starcza, żeby powstrzymać wycie i ból. Czytanie tych książek, z płaskimi postaciami, marną akcją, pełną infantylizmu - przypomina wkładanie sobie zardzewiałego widelca do oka albo wpychanie szpikulca przez nos prosto do mózgu. Dotrwałem do trzeciego tomu, bo jednak mam w sobie sporo masochistycznych ciągąt, jeśli chodzi o marne powieści.

Do dziś pamiętam, jak waliło mnie w oczy, kiedy całe królestwo żyło problemami głównej bohaterki. Wszyscy jej współczuli. Wszyscy jej kibicowali. Te łzawe pożegnania z pewnym bardzo niemęskim cieciem Hiacyntem. Te całkowicie chłodne i obojętne sceny "perwersji", które właśnie służyły tylko i wyłącznie do tego, aby ukryć to, że Żaklina jest piszącą miernotą.

Szkoda, że nie mam tych książek pod ręką. Zrosiłbym tego posta obfitymi cytatami z tej "twórczości".

Żaklina to taki Terry Goodkind w spódnicy.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2010-08-21, 21:16   

Cytat:

Czytanie tych książek, z płaskimi postaciami, marną akcją, pełną infantylizmu - przypomina wkładanie sobie zardzewiałego widelca do oka albo wpychanie szpikulca przez nos prosto do mózgu.


Brrr, to zabrzmiało zupełnie jak ciąg dalszy przygód Fedry no Delaunay… :-P Ja w przypadkach takowej ekstremy czytelniczej po prostu odkładam książkę na bok i sięgam po następną. Pogratulować uporu.

Cytat:
Do dziś pamiętam, jak waliło mnie w oczy, kiedy całe królestwo żyło problemami głównej bohaterki. Wszyscy jej współczuli. Wszyscy jej kibicowali.


Kurza stopa, zupełnie jak Prawdziwi Polacy po katastrofie smoleńskiej. :badgrin: Bardziej serio – omawianą książkę czytałam dość dawno i nie mogę sobie przypomnieć, gdzie i w którym momencie Fedra obudziła ducha w narodzie i czy to faktycznie było całe królestwo, czy tylko jedno miasto. W drugim przypadku rzecz byłaby chyba wykonalna – dawno temu ludzie nie mieli wprawdzie telewizji, neta, Madonny ani nawet Paris Hilton, jednakowoż z pewnością równie żywo interesowali się życiem lokalnych i krajowych sław, jak niektórych zajmuje dziś makijaż Dody.

Cytat:
Te łzawe pożegnania z pewnym bardzo niemęskim cieciem Hiacyntem.


I dlatego przez trzy czwarte historii Hiacynt siedzi grzecznie na wyspie i nie denerwuje ludzi. Joscelin Verreuil jest o wiele bardziej dorzeczny.

Cytat:
Te całkowicie chłodne i obojętne sceny "perwersji"


Ekhem, ja tam może się i nie znam, ale owe „perwersje” to dla głównej bohaterki po prostu… zawód. Nieważne, jak fikuśne zachcianki ma klient, ona posiada dość wiedzy teoretycznej (praktycznej zresztą takoż :P ), by odszedł zadowolony i szczęśliwy. Gdyby się głębiej zastanowić, to jak z szermierką – taki Geralt z Rivii umiał nazwać wszystkie finty i parady, zastosować je w praktyce i jeszcze zachować przy tym spokój :D. Fedrze dzikie ekscesy sprawiają przyjemność, co nie zmienia faktu, że patrzy na nie przez pryzmat …eee… fint i parad stosowanych w jej profesji. Mnie ujęło co innego – spróbuj, szanowny Romulusie, opisać „to, co polega na włożeniu tego, co trzeba, w to, w co trzeba”, że zacytuję imć pana Szarleja, unikając przy tym wulgarnej dosadności bądź prześmiesznych peryfraz. Podobno najlepsi pisarze mają z tym nielichy kłopot. U Carey wszystko gra, chociaż „momentów” jest co niemiara, boć Fedra to dzielna niewiasta, której największą bronią jest… urok osobisty.

Cytat:
Szkoda, że nie mam tych książek pod ręką. Zrosiłbym tego posta obfitymi cytatami z tej "twórczości".


A bardzo szkoda. Lubię konkrety, do których można się jasno, że tak powiem, ustosunkować :P

Cytat:
Żaklina to taki Terry Goodkind w spódnicy.


Terry Goodkind kojarzy mi się jeno z takim strasznym serialem telewizyjnym, który wielbi moja pociecha. Od razu wyjaśniam, że jest bardzo małoletnia, więc jeszcze jej wolno :P
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-02-22, 20:09   

Skończyłem Strzałę Kusziela i bliżej mi do Sabethy, niż Romulusa. Przede wszystkim nie mogę się zgodzić z tym, że jest słabą pisarką. No nie jest, ma dobre opisy, świetne dialogi, interesująco opisuje sceny zbliżeń - czuć przez to, że jest to coś mistycznego.
Pomysł na książkę jest świetny. Świat, mitologia, kultura - znakomite tło, przez co nie zwraca się uwagi na powielanie typowych schematów przez autorkę.
Łyżka dziegciu - powieść długo się rozkręca, dopiero po 200 stronach tak rusza z kopyta. Jest też nieco wydłużona, lepiej by się czytało, gdyby ją skrócić.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-04-16, 23:36   

Orientuje się ktoś, czy Potomeka Kusziela można czytać bez znajomości tomów wcześniejszych?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Urshana 


Posty: 745
Skąd: Silesia
Wysłany: 2011-04-17, 09:13   

Z tego co widzę, to jest on powiązany z poprzednimi tomami. Dojrzewanie Imriela jednak bez kontekstu ostatniego tomu - "Wcielenia Kusziela" chyba się nie obędzie. Ja właśnie niedawno skończyłam pierwszą trylogię i niedługo zabieram się za "Potomka ...".
_________________
Między książkami - próby blogowe
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-04-17, 18:11   

Tix napisał/a:
Orientuje się ktoś, czy Potomeka Kusziela można czytać bez znajomości tomów wcześniejszych?


Uśmiechnij się ładnie, to Ci pożyczę owe tomy :) . Swoją drogą, ja zastanawiałam się kiedyś, czy warto zakręcić się w celu zdobycia gdzieś przygód błękitnookiego potomka Melisandy... Albo poczekam, aż Wy przeczytacie i mi powiecie ;)
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-04-18, 00:57   

Też mnie to ciekawi. :p Książka z opisów i recenzji wygląda na nudną, rozwlekłą i niewartą zachodu. IMHO Carey zaszkodziło odejście od erotyki na rzecz polityki. :P Polityka nie jest u niej jakaś tragiczna, ale wybitnie pasjonująca też nie, a przemieszana z zawiłymi monologami wewnętrznymi, rozterkami itp postaci składa się na książkę, którą się czyta, byle czytać.
Tak mi się wydaje. :P
_________________
goodreads .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 1,4 sekundy. Zapytań do SQL: 13