Stwierdziłem, że zespół ten, jak mało który, zasługuje na własny wątek.
Jeśli na forum znajduje się jakaś młoda dusza, która z jakiegoś powodu nie słyszała jeszcze o tym niezwykłym, jedynym w swoim rodzaju zespole, zalecam uważne przesłuchanie poniższych przykładowych kawałków, wyrywkowo zebranych z różnych okresów działalności i niemal wszystkich (poza debiutancką) płyt.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
DCD to jedno z najbardziej niezwykłych zjawisk w muzyce. Od dawna są dla mnie zepsołem niezwykle ważnym.
Podpisuję się pod tym zdecydowanie. Mnie zaraziła nim była dziewczyna i od tej pory wsiąkłem. Cudna muzyka, której mogę słuchać niezależnie od nastroju i zawsze przywołuje miłe wspomnienia.
Lubię w zasadzie wszystkie płyty DCD, ale najbardziej cenię sobie te z przełomu lat 80-tych i 90-tych: The Serpent's Egg, Aion i Into the Labyrinth.
Na liście Dabliu jest sporo moich ulubionych kawałków. Dodałbym jeszcze tylko Severance i Ullyses, chociaż i tak słucham zawsze poszczególnych płyt w całości. Faktycznie, jeśli ktoś miał pecha i jeszcze nie poznał to polecam to szybko naprawić.
Prawdę mówiąc nie spotkałam się z osobą, która by stwierdziła, że nie lubi DCD. Może to dziwne... ale naprawdę sobie tego nie przypominam.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Ja Dead Can Dance zacząłem słuchać w tym samym momencie, gdy zacząłem grać w RPG. Czyli dawno temu. Mój pierwszy GM przywlókł to na sesję. Od tamtej pory gdy tylko prowadzę, piszę scenariusz sesji w klimacie fantasy (najlepiej Earthdawn), lub chcę po prostu posłuchać dobrej muzyki to odpalam DCD. Moja ulubiona płyta to Spiritchaser.
Znam. Wielbię. W sumie, jeden z moich ulubionych zespołów, bez slabych punktów w dyskografii.
Spellsinger napisał/a:
Moja ulubiona płyta to Spiritchaser.
Też ją chyba najbardziej lubię, zasadniczo ostatni okres twórczości DCD najbardziej mi odpowiada. Pamiętam, jak łażąc po MediaMarkcie wypatrzyłem "Spiritchasera" za 29 złotych, poleciałem do domu po kasę, wróciłem - i już mi go ktoś zwinął
Na równi postawiłbym "Towards Within", koncertówkę, ale większośc materiału na niej jest premierowa. Bardzo też lubię debiut, wprawdzie jest zupełnie inny od reszty, bardziej rockowo - cold wave'owy, ale i tak trzyma bardzo wysoki poziom i jest na nim mnóstwo świetnych kawałków, z genialnym "In Power We Entrust The Love Adwocated".
Na liście Dabliu jest większośc najlepszych utworów, ale brak mi tego, który najbardziej lubię:
Sanvean
Dead Cand Dance, to się już powoli robi historia. Poznałam ten zespół ładnych kilka lat temu, znajomy przyniósł jedną płytkę na imprezę i puścił pod koniec. Aion. Bardzo przypadło mi do gustu, pożyczyłam, przesłuchałam i tak się zaczęło. Od tamtej pory muzyka DCD jakoś zawsze mi towarzyszyła, chociaż przez ostatni czas (rok, dwa? ) odeszła trochę na bok. Gdzieś przy okazji dochodzą do mnie informacje o solowych projektach, np. Lisy Gerar i Klausa Schultza. Co do tej pani, jej głos to jakby jeden z kolejnych instrumentów.
Z utworów podanych przez Dabliu dawno nie słuchałam np. Xavier, puściłam i można powiedzieć, że zalały mnie wspomnienia. Tak to jest jak muzyka jest ważnym elementem w życiu
Pamiętam jak DCD grało kiedyś w Polsce, byłam wtedy w liceum (już nie pamiętam w której dokładnie klasie) i niestety, nie udało się pojechać do Warszawy i usłyszeć na żywo. Bariera głównie finansowa. A jak później czytałam relacje, to koncert był fenomenalny...
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Przy czym ta (bardzo dobra, owszem, przyznaję) wiadomość krąży już gdzieś od roku
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Kiedy zaczynałam znajomość z niesamowitymi muzycznymi dokonaniami Lisy i Brendana, nie wierzyłam zbytnio, że kiedykolwiek zobaczę ich razem na scenie - nie istnieli już wtedy jako zespół od dobrych kilku lat. A tu proszę
Znajomość z DCD rozpoczęłam od krążka 'Into the Labirynth' i po dziś dzień pozostaje on moim ulubionym. Jestem z tych heretyckich fanów, co przedkładają nowszą twórczość nad najstarsze albumy. Wyjątkiem jest najnowszy krążek, 'Anastasis', który cenię sobie jako wydarzenie, namacalny dowód na reaktywację zespołu, ale jego zawartość nieco mnie zawiodła.
Brzmi ogólnie dobrze, ale zawiera straszliwie drażniące elementy - a to beat z puszki, a to znów dźwięki przeszywająco i irytująco wysokie. Wszystko byłoby wspaniale, gdybym mogła wyciąć dosłonie kilka użytych w kompozycjach brzmień.
Bardzo sobie cenię, najbardziej płyty Within the Realm of a Dying Sun i Aion. Obecnie nie słucham raczej, poszłam w stronę muzyki lżejszej, to znów bardziej elektronicznej, ale wciąż mam sentyment. Moja przygoda z ich muzyką zaczęła się nietypowo, bo od... coverów, a konkretnie krążka-hołdu The Lotus Eaters. Do dziś zresztą uwielbiam wersję Spirit Lilkera (z głosem co prawda Kristine, wokalistki nieco za słodkiej, ale za to z upiornymi smykami, które bardzo pasują do całości) i Black Sun Antimattera, którą to pieśń Cavanagh wykonuje nawet lepiej. Utworem, który przenosi mnie w kosmos, numerem jeden, jest dla mnie Cantara, bardzo lubię też m.in.: Spirit (ten oryginalny), Yulungę, Ariadnę, The Fortunate Man With None (znów bluźnierstwo, ale pan z Arcany jest jeszcze lepszy w coverze) i parę innych. Bardzo sobie cenię też The Black Opal Lisy (do łez, do łez...) i jej projekt z Cassidym, Immortal Memory, ale to drugie jest tak rozdzierająco smutne, że ostatnio w połowie wyłączam, siada mi nastrój (czyli też do łez...). Za to wspomniane już Black Sun kocham też za tekst, swego czasu zdobił moją tapetę w pokoju nawet.
Nowej płyty jeszcze nie słuchałam, bo jakoś tak z tych melancholijnych dźwięków ostatnio wypadłam, słucham teraz raczej mało i prostszej muzyki, taki czas. Im było mi gorzej, tym bardziej smętnej muzy słuchałam, więc teraz niektóre rzeczy są dla mnie zbyt mroczne, zbyt rozbijające.
Ale ile wspomnień, ho-ho.
_________________ Poszliśmy po złoto, przynieśliśmy piasek
Zmęczone nogi i zmęczone ręce
Potem krzyknęli, że rozdają srebro
I pobiegliśmy. Prędko, byle prędzej!
I wróciliśmy ze srebrem – ołowiu
W bliźniaczych sercach i bliźniaczych głowach
Wracaliśmy milcząc – bo także jest srebrna
Według przysłowia nasza ludzka mowa(....)
Spróbuj od czasu do czasu szukać na allegro albo na facebookowym/lastefemowym profilu wydarzenia - ludzie sprzedają z różnych powodów, czasem nawet po regularnych cenach. Byłam na październikowym koncercie w stolycy i ręczę, że WARTO
edit: a widzisz, pewnie zorganizowali dodatkowe miejsca. To może i ja się raz jeszcze poważnie zastanowię...?
Bilety nie schodzą jakoś ekspresowo, spokojnie, 3 koncerty po niecałym roku od poprzzedniego to inna sytuacja niż jeden koncert po 7 latach nieobecności.
Byłem w zeszłym roku w Wawie, będę i w tym we Wrocku, zastanawiam się jeszcze nad Zabrzem. Genialny zespół.
Aż momentami zazdroszczę Wam tego koncertu (tych koncertów), chociaż nie miałam w planach (niespełnione warunki podstawowe: finansowe i zdrowotne, niekoniecznie w tej kolejności). Akurat nie należę do osób, które czują jakąś szczególną potrzebę pójścia na koncert ulubionej gwiazdy, ale DCD i Hocico to wyjątki.
Pozostaje mi życzyć uczty dla ucha i oka, a tymczasem ostatnio w głośnikach DCD właśnie, jakoś tak ożywione postami z ZB.
_________________ Poszliśmy po złoto, przynieśliśmy piasek
Zmęczone nogi i zmęczone ręce
Potem krzyknęli, że rozdają srebro
I pobiegliśmy. Prędko, byle prędzej!
I wróciliśmy ze srebrem – ołowiu
W bliźniaczych sercach i bliźniaczych głowach
Wracaliśmy milcząc – bo także jest srebrna
Według przysłowia nasza ludzka mowa(....)
eśli na forum znajduje się jakaś młoda dusza, która z jakiegoś powodu nie słyszała jeszcze o tym niezwykłym, jedynym w swoim rodzaju zespole, zalecam uważne przesłuchanie poniższych przykładowych kawałków, wyrywkowo zebranych z różnych okresów działalności i niemal wszystkich (poza debiutancką) płyt.
Zapomniałem Ci podziękować, bo właśnie po Twoim poście postanowiłem spróbować DCD. Zasmakowało mi, wrzuciłem do stale odtwarzanych playlist
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum