Z Piekła kojarzę teraz tylko ogólny motyw, przypomnę całość to coś skrobnę. Za to ze Zrozum kojarzę prawie całość, co tylko świadczy o doskonałości tego opowiadania.
Z całego zbioru też kojarzę, że akurat tytułowe tego nowego wydania opowiadanie 72 Litery najmniej mi ze wszystkie spasowało.
Szczęka leży mi na podłodze. Nie wiem kiedy wróci na swoje miejsce, bo dawno czegoś takiego nie przeczytałem. Mistrzostwo świata w krótkiej formie literackiej.
Chianga można chwalić za wszystko - fabułę, pomysły, styl jakim się posługuje, jego język. Każdy element jest dopracowany, niczego nie brakuje i nic nie można dodać.
Szkoda, że Chiang nie napisał/pisze żadnej powieści. Myślę, że zdmuchnąłby z orbity Wattsa z jego Ślepowidzeniem.
Szczęka leży mi na podłodze. Nie wiem kiedy wróci na swoje miejsce, bo dawno czegoś takiego nie przeczytałem. Mistrzostwo świata w krótkiej formie literackiej.
Chianga można chwalić za wszystko - fabułę, pomysły, styl jakim się posługuje, jego język. Każdy element jest dopracowany, niczego nie brakuje i nic nie można dodać.
Szkoda, że Chiang nie napisał/pisze żadnej powieści. Myślę, że zdmuchnąłby z orbity Wattsa z jego Ślepowidzeniem.
Na początku też tak myślałem - że powinien powieść jakąś napisać. Takie np. opko jak 72 litery właśnie - jedno z moich ulubionych (nie wiem, czemu ludzie się tego właśnie czepiają najbardziej) - spokojnie nadawałoby się na rozwinięcie w powieść.
Ale teraz tak sobie myślę, że może to dobrze, że Chiang nie rozcieńcza się w dużo dłuższych formach...
Szkoda, że Chiang nie napisał/pisze żadnej powieści. Myślę, że zdmuchnąłby z orbity Wattsa z jego Ślepowidzeniem.
IMO im dłuższy tekst Chianga, tym słabszy. Jego siła to właśnie krótkie, skondensowane historie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Szkoda, że Chiang nie napisał/pisze żadnej powieści. Myślę, że zdmuchnąłby z orbity Wattsa z jego Ślepowidzeniem.
Właśnie że nie szkoda. Chiang najlepiej czuje się w opowiadaniach i lepiej niech tak zostanie.
Obawiam się, że w powieści nie poradzi sobie równie dobrze. Jak przytomnie zauważył Tix, "im dłuższy text Chianga, tym słabszy".
To Watts ze swoim "Ślepowidzeniem" zdmuchnąłby z orbity każdą powieść Chianga.
Możliwe, że macie rację. Niech chłop pisze to w czym jest dobry, chociaż po tym co przeczytałem, to nawet gdyby go "rozcieńczyć" na powieść to i tak wypadłby ponadprzeciętnie.
Szkoda też, że Chiang nie ma chyba zbyt szybkiego tempa pisania. Chociaż tak sobie myślę, że to może akurat wychodzi na plus - wszystko jest lepsze, bardziej przemyślane - doskonalsze.
Może jak by się wziął za powieść i przyłożył to by się udała, tylko, że wtedy pracując proporcjonalnie do opowiadań, z kilka-kilkanaście lat byśmy musieli czekać, a mając do wyboru bardzo długo pisać lub gorzej niż opowiadania to rezygnuje z powieści...
Szkoda, że Chiang nie napisał/pisze żadnej powieści. Myślę, że zdmuchnąłby z orbity Wattsa z jego Ślepowidzeniem.
IMO im dłuższy tekst Chianga, tym słabszy. Jego siła to właśnie krótkie, skondensowane historie.
Z tym stwierdzeniem muszę się, niestety, zgodzić. Niech Chiang pozostanie przy krótkich formach. Opowiadania typu Zrozum (moje ulubione), Wydech czy Piekło to nieobecność Boga, biją na głowę dość przeciętne (jak na Chianga) 72 litery (imo najsłabsze, wciskane nie wiadomo po co do każdego zbioru), Kupiec i wrota alchemika czy Cykl życia oprogramowania.
biją na głowę dość przeciętne (jak na Chianga) ... czy Cykl życia oprogramowania
A według mnie Cykl... miażdży i tratuje podobnie jak Historia Twojego Życia czy Co ma cieszyć oczy (forma!!!). Co najmniej równie wartościowe są Dzielenie przez zero i Wydech. Piekło... zaś, oraz Zrozum, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, bo są dużo , hmm, zwyklejsze? Mniej unikatowe?
Co inny czytelnik Chianga to inne ulubione opowiadania...
Mi do gustu przypadło najbardziej Piekło...
A podobało mi się także bardzo Cykl... oraz 72... oraz Dzielenie... (choć i Dzielenie i 72 troche mniej, a sam cykl... przypadł mi bardzo ponieważ czytał mi się łatwo i przyjemnie, oraz mocno mnie zainteresował)
Historia... choć dobra nie przypadła mi całkiem do gustu... Wolałbym samo skupienie się na obcych, choć dobrze rozumiem ten zabieg z opisywaniem historii....
IMO im dłuższy tekst Chianga, tym słabszy. Jego siła to właśnie krótkie, skondensowane historie.
ASX76 napisał/a:
Jak przytomnie zauważył Tix, "im dłuższy text Chianga, tym słabszy".
Moim zdaniem generalizacja nie mająca przełożenia na rzeczywistość. Wedle tej logiki to najlepsze teksty autora to „Ewolucja ludzkiej nauki” i „Co z nami będzie”. Chyba zgodzimy się że te dobre miniatury to jednak nie sztandarowe dzieła Chianga?
Moim zdaniem generalizacja nie mająca przełożenia na rzeczywistość. Wedle tej logiki to najlepsze teksty autora to „Ewolucja ludzkiej nauki” i „Co z nami będzie”. Chyba zgodzimy się że te dobre miniatury to jednak nie sztandarowe dzieła Chianga
Zgodzę się, że miniatury nie są sztandarowymi dziełami Chianga.
Owszem, wedle tej logiki, tak by wynikało, jednak chciałbym zauważyć, że wycinasz kontekst w którym "krótkie, skondensowane historie" to opowiadania długości "Zrozum", "Co ma cieszyć oczy. Reportaż", zaś "dłuższy tekst" to take w rodzaju "Siedemdziesiąt dwie litery".
No i pewnie, że generalizujemy. Jak inaczej mielibyśmy ocenić hipotetyczną powieść Teda? I swoją drogą, co Ty o tym sądzisz?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ja podobnie oceniam "Piekło..." (zaskoczyła mnie ta ilośc nagród dla tego utworu), ale wydaje mi się że ten boski sztafaż służy pewnej ogólnej refleksji Chianga nad ludzkością. W recenzji to zasygnalizowałem - w (naszym) świecie w którym nie ma materialnego dowodu na istnienie Boga, zawsze będą ludzie wyznający wiarę, i odwrotnie w świecie "Piekła.." w którym przejawy Boga są namacalne aż za bardzo, zawsze znajdzie się cześć osób które świadomie odrzucą kultywowanie Boga. Proste ale życiowe spostrzeżenie i jednocześnie ciągnięcie wątku wolnej woli który tak upodobał sobie Chiang. Zresztą ten sztafaż wydaje się mieć jeszcze jeden sens - piekło w świecie opowiadania to w swobodnej przenośni nasza rzeczywistość.
Jądrak i Droon chyba "Piekłem" się podjarali bardzo więc może oni coś dorzucą. (tak, jaranie się czymś publicznie, zobowiązuje)
Wydaje mi się, że fajnie też jest pokazane, iż Bóg - z samej definicji - nie poddaje się "ludzkim" regułom i logice, nawet jeśli ludziom może wydawać się inaczej Nie wiem czy oceniacie "Piekło..." jako manifest ateizmu (coś tak jakby przebijało spomiędzy wierszy ) - ja osobiście nie odnoszę takiego wrażenia.
_________________ Proszę Państwa! Macie słuszność, wszyscy właściwie macie słuszność. Z tym że oczywiście wynika ona z niewiedzy.
Takie świeże przemyślenia tuż po przeczytaniu "Piekło to nieobecność Boga".
Mam wrażenie, że jeśli przyjąć interpretację ateistyczną, to opowiadanie było wtórne do tytułu. Chiang przedstawił świat, w którym Bóg na bank istnieje, właśnie po to, by czytelnik mógł zobaczyć różnicę. Na dodatek uroczo posłużył się obecną katolicką definicją piekła.
A jeśli przyjąć, że opowiadanie miało być proreligijne, to dostajemy szereg postaw, które powinny być wzorcowe.
Mnie to opowiadanie w ogóle nie ruszyło - nie wiem, co w nim widzicie. Jest toporne i wali wszystkim, co ma do zaoferowania, wprost. Zresztą cała jego koncepcja to przeciąganie estetyki w pustkę. Pod tym względem Huberath i jego "Kara większa" masakrują Chianga.
Nie no, mnie pierwsze zachwyty już minęły i dochodzę do wniosku, że może i Chiang jest najlepszym amerykańskim autorem opowiadań, ale tylko dlatego, że nie ma konkurencji.
Mnie to opowiadanie w ogóle nie ruszyło - nie wiem, co w nim widzicie. Jest toporne i wali wszystkim, co ma do zaoferowania, wprost. Zresztą sama jego koncepcja, która jak dla mnie polega na przeciąganiu estetyki w pustkę, jest odpychająca. Pod tym względem Huberath i jego "Kara większa" masakrują Chianga. Wśród dzieł "Azjaty" najlepszy jest "Cykl życia oprogramowania". Może bez szału, a jednak poruszający do myślenia.
Kara większa Huberatha masakruje znakomitą większość znanych mi opowiadań. Pewniak w prywatnym Top 10.
A u Chianga Piekło... to jedno ze słabszych opek, ale cały zbiorek jest na bardzo wysokim poziomie.
Młodzik, przy takim rozumowaniu zaraz dojdziemy do wniosku "nigdzie na świecie" nie ma dobrych opowiadań
No dobra, dobra, po prostu czuję pewien niedosyt. Najwyraźniej wynika on z założeń autora, że najważniejszy jest pomysł. Dopieszcza go w najdrobniejszych szczegółach i do opowiadania wrzuca tylko tyle elementów ile jest dla pomysłu potrzebne. I czasami wygląda to tak, że albo bohaterowie są potraktowani po macoszemu albo fabuła, jak choćby w tytułowym opowiadaniu.
A jakiej fabuły się spodziewałeś? Ona już założeniach jest nieistotna. Liczy się wizja i przekaz na jej podstawie. Rzeczy, które się Chiangowi nie udały. Zmarnował potencjał wyjściowego pomysłu.
Ciężko powiedzieć, coś mi po prostu nie zagrało. Podobnie przecież wygląda "Zrozum" albo "Historia twojego życia", jednak do tych opowiadań nie mam zastrzeżeń.
Ktoś miał tu wątpliwości, że Chiang niekoniecznie mógłby napisać dobrą powieść, bo spełnia się w krótkiej formie. Krótka forma, moim zdaniem, to najlepsze, co fantastyka oferuje. Tak jak kryminał spełnia się w powieściach, tropieniu, gubieniu, wskazówkach, siatce wzajemnych powiązań, tak fantastyka jest działaniem na modelu - odkształćmy coś, zobaczmy co się stanie. Nie trzeba do tego wielkich traktatów, ani wielotomowych cykli. Wystarczy odpowiednio skonstruowane opowiadanie. I Chiang o tym wie. Według mnie mógłby napisać taką powieść, że na samą myśl już mięknę i robi mnie się ciepło, ale tak właściwie to po co? On programowo pisze krócej.
To najbardziej utalentowany literat SF na świecie aktualnie. Jego teksty to znakomite kompozycje formalne, ze stylem każdorazowo dostosowanym w odpowiedni sposób do całości, raz skromnym, raz bogatym. Pomysły ma nieziemskie. Nic bym nie zmieniał w jego tekstach. Są absolutnie doskonałe. Nie znalazłem żadnej słabizny, choć ze względów prywatnych fobii oraz pasji (co czasem się łączy), chciałbym wyróżnić "Historię twojego życia", "Wieżę Babilonu" oraz "Kupca i wrota alchemika" wespół z "72 litery".
Żałuję tylko, że nie czytałem jeszcze "Cyklu życia oprogramowania"... Ale Chianga trzeba sobie dawkować, bo puszcza rzadko. Ile bym dał, żeby znowu być przed lekturą jego zbiorku...
_________________ Emil 'Rheged' Strzeszewski
Pipe of the rising sun
Sympathy for the pipe
Pipe of the storm
Born to be pipe
Chiang będzie gościem tegorocznego Pyrkonu
Dobrze byłoby, aby Solaris z tej okazji wznowił jego opowiadania w jakieś przyjemniejszej dla oka szacie graficznej.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum