FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
[UW] Paolo Bacigalupi
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4473
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-13, 15:43   

wp.pl napisał/a:
W okresie od kwietnia do września ukształtowała się koalicja wspierająca biotechnologię i są już widoczne efekty. Lokalni przywódcy idą w ślad za swoim elektoratem, który sprzeciwia się negatywnej propagandzie i domaga się dostępu do biotechnologii, których polscy rolnicy potrzebują, aby zwiększyć swoją konkurencyjność. Mimo tego przeciwnicy biotechnologii są nadal w większości i mają za sobą wsparcie Ministerstwa Środowiska.


To nie Bacigalupi. To wikileaks.
 
 
Sammael 


Posty: 668
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-03, 00:41   

Przeczytałem "Nakręcaną" po zapoznaniu się z opiniami na jej temat m.in. na tym forum i muszę powiedzieć, że był to świetny wybór.

Chyba bardziej podobała mi się "Pompa nr 6", co już samo w sobie jest ewenementem bo generalnie nie przepadam za krótszymi formami. Bacigalupi potrafi jednak na kilkudziesięciu stronach stworzyć interesujące historie, osadzone w nowatorskich (przynajmniej dla mnie) wizjach przyszłości. Moim ulubionym opowiadaniem jest "Fletka", gdzie wyjaśnienie całej historii... mindblowing :shock: Natomiast tytułowa "Pompa nr 6" chyba najmocniej zapadła mi w pamięć. Zaryła mi się tam gdzieś w kąciku mózgu i męczy co jakiś czas nowymi przemyśleniami.

Bacigalupi jest dobry szczególnie w tworzeniu podsumowań opowieści, często zawierających zwroty akcji, i jednocześnie windujących do góry ocenę całości.

Sama "Nakręcana" jest również świetną lekturą, dodatkowo jest łatwa w przyswajaniu. Będąc po ciągu dużo mniej strawnych lektur, tego właśnie potrzebowałem.

Chwali się również forma w jakiej wydał to MAG - za 55 zł kupa dobrej lektury, o której inaczej bym pewnie tylko słyszał (albo i nie). Jest to moja pierwsza lektura z cyklu UW i zarazem chyba najlepiej oceniona przeze mnie książka w tym roku, więc ochoczo biorę się za następne ;)
 
 
AM

Posty: 2899
Wysłany: 2011-10-03, 10:14   

Sammael napisał/a:

Chwali się również forma w jakiej wydał to MAG - za 55 zł kupa dobrej lektury, o której inaczej bym pewnie tylko słyszał (albo i nie). Jest to moja pierwsza lektura z cyklu UW i zarazem chyba najlepiej oceniona przeze mnie książka w tym roku, więc ochoczo biorę się za następne ;)


"Nakręcana dziewczyna" nie jest zbyt reprezentatywna dla UW. Dlatego, sięgnij najpierw po Ślepowidzenie, a następnie Rzekę Bogów i ewentualnie Opowieści Sieroty. Lekturę dalszych pozycji z serii polecam tylko wtedy, jeśli po przeczytaniu wskazanych przeze mnie lektur będziesz ciągle na tak.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-10-24, 19:05   

http://lublin.gazeta.pl/l...oku_ZOBACZ.html
Bacigalupi się spełnia?
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-06, 18:01   

Skończyłem dzisiaj opowiadania i najbardziej spodobały mi się Regulator, Pompa nr 6 i Miękki (czytałem akurat w wannie! fragmenty czytałem też żonie i się uśmialiśmy trochę ;0 ). Ogólnie jestem zachwycony. Dopiero też zaczynam Nakręcaną dziewczynę, ale jestem jak najbardziej na tak. Świetna lektura.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-11-07, 11:49   

MrSpellu napisał/a:
Z rozpędu wgryzłem się w opowiadania Bacigalupiego.
Jestem pod wrażeniem. Zwłaszcza Regulator mi podszedł.

"Regulator" to dobre i poruszające opowiadanie, ale... Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, pomijając stylizację niewiele wnosi. Jego wadą jest nieusprawiedliwiona tendencyjność, jakby tylko w służbie estetyki. Ta ostatnia wychodzi, ale bez logicznych podwalin takiego a nie innego obrazu rzeczywistości. Przeludnienie to żadne wytłumaczenia dla takiego a nie innego postępowania regulatorów. Nie wierzę, by świat miał się tak odczłowieczyć. Zatem rzeź niewiniątek pozostaje świetnym kontrastem, ale bez pretekstu.

Kilka dni temu czytałem "Kroki w Nieznane 2010". Młoda autorka - Felicity Shoulders - stosuje podobny zabieg. Rodzice modyfikują genetycznie swoje dzieci, by spełniały ich oczekiwania, ale robią to nielegalnie - nauka nie stoi jeszcze na stuprocentowo pewnym poziomie i prowadzi do wynaturzeń. To też niesprawiedliwa tendencja, ale przynajmniej ekstrapoluje i hiperbolizuje jakieś dzisiejsze trendy - nieokiełznaną ambicje rodziców. A co podejmuje Bacigalupi w "Regulatorze"? Ma być to jakiś przytyk co do milionów aborcji rocznie? Nie wiem, może... Podobna estetyka, jako kubeł zimnej wody na głowy zwolenników skrobanki.

Znacznie lepszym opowiadaniem są "Maleńkie ofiary". Dla mnie prawie genialnym. Zawarte tam okrucieństwo jest zimne i wyrachowane, ale w zaistniałej sytuacji konieczne. Ta konieczność czyni utwór tragedią bez fajerwerków.
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-07, 11:58   

dworkin napisał/a:
"Regulator" to dobre i poruszające opowiadanie, ale... Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, pomijając stylizację niewiele wnosi. Jego wadą jest nieusprawiedliwiona tendencyjność, jakby tylko w służbie estetyki właśnie. Ta ostatnia wychodzi, ale bez logicznych podwalin takiego a nie innego obrazu rzeczywistości. Przeludnienie to żadne wytłumaczenia dla takiego a nie innego postępowania regulatorów. Nie wierzę, by świat miał się kiedykolwiek tak odczłowieczyć. Zatem rzeź niewiniątek pozostaje świetnym kontrastem, ale bez pretekstu.


A zgadzam się, tylko moje pierwsze impresje zawsze dotyczą estetyki. Taka dziwna zależność. Oczywiście już bardziej wiarygodna byłaby masowa sterylizacja i zachowanie jakiejś puli genów i laboratoriów do płodzenia in vitro na czarną godzinę.

dworkin napisał/a:
A co podejmuje Bacigalupi w "Regulatorze"? Ma być to jakiś przytyk co do milionów aborcji rocznie? Nie wiem, może... Podobna estetyka, jako kubeł zimnej wody na głowy zwolenników skrobanki.

Ja myślę, że tu zwyczajnie chodzi o "O mój boże! On strzela do dzieci!". No i w sumie narzuca mi się tu nawiązanie do filmowego Blade Runnera. Tylko że Regulator nie odkrywa człowieka w dziecku, tylko w sobie.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-11-07, 13:15   

MrSpellu napisał/a:
Tylko że Regulator nie odkrywa człowieka w dziecku, tylko w sobie.
Przy tym op-ku od wróciła scena z jabłkiem z Niemców.

Cytat:
Znacznie lepszym opowiadaniem są "Maleńkie ofiary". Dla mnie prawie genialnym. Zawarte tam okrucieństwo jest zimne i wyrachowane, ale w zaistniałej sytuacji konieczne. Ta konieczność czyni utwór tragedią bez fajerwerków.
+1
Sugestywne właśnie przez kompletne pozbawienie uczuć.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-07, 13:19   

Mag_Droon napisał/a:
Ja napisał/a:
Tylko że Regulator nie odkrywa człowieka w dziecku, tylko w sobie.

Przy tym op-ku od wróciła scena z jabłkiem z Niemców.

Faktycznie, coś w tym jest.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-11-07, 17:27   

MrSpellu napisał/a:
a myślę, że tu zwyczajnie chodzi o "O mój boże! On strzela do dzieci!".


Jak dla mnie, w zupełności wystarczyło, żebym omal nie udławiła się śniadaniem. Poza wszystkim, jest jeszcze kwestia rosnącej w społeczeństwach cywilizowanych tendencji do rezygnacji z posiadania dzieci, przy czym czynnikiem decydującym jest po prostu wygoda. Są też w owych społeczeństwach ludzie, którzy zrobiliby wszystko, żeby posiadać dzieciaka - z reguły ci, którzy z różnych przyczyn mieć go nie mogą. Bacigalupi po prostu nieco wyolbrzymia ten egoizm (Alice) i owe "wszystko" (kobiety decydujące się na dzieci). Między nimi zaś plącze się tytułowy regulator i Spellowe "on strzela!"...
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-11-08, 09:56   

Mag_Droon napisał/a:
Cytat:
Znacznie lepszym opowiadaniem są "Maleńkie ofiary". Dla mnie prawie genialnym. Zawarte tam okrucieństwo jest zimne i wyrachowane, ale w zaistniałej sytuacji konieczne. Ta konieczność czyni utwór tragedią bez fajerwerków.
+1
Sugestywne właśnie przez kompletne pozbawienie uczuć.

Tylko na poziomie ogólnym. Są przecież uczucia matek, co chyba zrozumiałe, ale również uczucia obsługi medycznej. Lekarka, która najpierw anihiluje układ nerwowy u płodu, a potem odbiera wynaturzony poród, jest psychicznie zniszczona. Bardzo źle czuje się z tym, co robi. Cierpi. Pozbawiony uczuć jest mechanizm, który zmusza ludzi do takiego postępowania. I w tej konieczności właśnie zawarty jest tragizm całej opowieści.

Sabetha napisał/a:
Poza wszystkim, jest jeszcze kwestia rosnącej w społeczeństwach cywilizowanych tendencji do rezygnacji z posiadania dzieci, przy czym czynnikiem decydującym jest po prostu wygoda. Są też w owych społeczeństwach ludzie, którzy zrobiliby wszystko, żeby posiadać dzieciaka - z reguły ci, którzy z różnych przyczyn mieć go nie mogą. Bacigalupi po prostu nieco wyolbrzymia (...)

"Nieco". Nie przekonuje mnie to uzasadnienie. Przy takim założeniu sensownym wyolbrzymieniem byłaby właśnie masowa sterylizacja, etc... No bo logicznie rzecz biorąc, tendencjom przeciwdziała się przed, nie po fakcie. Po co zmuszać kogokolwiek do zabijania niewinnych, skoro można ludzkość wyjałowić (odwracalnie, choć w skomplikowanym procesie)? Akcją post jest aborcja.

A tutaj mamy kontrast - delektujących się za dnia sztuką, by wieczorami zabijać niewinne dzieci. Zatem są to ci sami ludzie, których znamy dziś, tylko z modyfikacją pojedynczych cech. Żeby świat działał jak w opowiadaniu, człowiek musiałby zmienić się znacznie głębiej. Właściwie przestać być człowiekiem.
Dzisiejsza cywilizacja okazuje coraz większy szacunek dla życia ludzkiego. Jego zdrowia i godności. Ba! Popada wręcz niekiedy w przesadę. Nie wiem, co musiałoby się zmienić, by zaczęła strzelać do niemowląt. Wszystko! Natomiast przymusowa sterylizacja, przy dzisiejszym podejściu do spraw płci, zapłodnienia, ciąży, nie zdaje się już tak drastyczna. I co najważniejsze - fabularnie jest znacznie bardziej wiarygodna.

A nawet jeśli ograniczyć wszystko do samej estetyki - rozpryskujące się dziecięce mózgi miałyby budzić konotację z tendencją do rezygnacji z posiadania dzieci? Pośrednio - być może. Ludzie mówiący - Dzieci! Nie chcemy was! - coś jest w tym haśle. Choć sterylizacja na pewno byłaby bardziej bezpośrednią konotacją. Ginące niewiniątka, jeśli już, przywodzą mi prędzej na myśl aborcję. Przecież wystarczy rozbić zapłodnione jajko, by w przybliżeniu przedstawić sobie, jak taki zabieg wygląda. No ale sama skrobanka jest związana z tendencją, o której wspomniałaś, więc krążymy wokół bliskich tematów.
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-08, 10:24   

dworkin napisał/a:
Zatem są to ci sami ludzie, których znamy dziś, tylko z modyfikacją pojedynczych cech. Żeby świat działał jak w opowiadaniu, człowiek musiałby zmienić się znacznie głębiej. Właściwie przestać być człowiekiem.

Dlatego zauważ, że ja zauważyłem, że regulator na końcu odkrywa w sobie człowieka. Odwróćmy sytuację z Blade Runnera: Replikant nie zabija policjanta, podaje mu rękę, ratuje mu życie. Decard zaś dostrzega, że jego przeciwnik jest bardziej ludzki niż on sam.

dworkin napisał/a:
Dzisiejsza cywilizacja okazuje coraz większy szacunek dla życia ludzkiego. Jego zdrowia i godności. Ba! Popada wręcz niekiedy w przesadę. Nie wiem, co musiałoby się zmienić, by zaczęła strzelać do niemowląt. Wszystko! Natomiast przymusowa sterylizacja, przy dzisiejszym podejściu do spraw płci, zapłodnienia, ciąży, nie zdaje się już tak drastyczna. I co najważniejsze - fabularnie jest znacznie bardziej wiarygodna.

Wiesz, zawsze można znaleźć biblijne odwołanie do Heroda, gdzie przyszłym "konkurentem", królem wszystkich Żydów jest pamięć o śmierci i związanym z nią smrodem i cierpieniem ;)

dworkin napisał/a:
Przecież wystarczy rozbić zapłodnione jajko, by w przybliżeniu przedstawić sobie, jak taki zabieg wygląda.

No ale nikt chyba płodów nie wrzuca na patelnię... chyba.

dworkin napisał/a:
No ale sama skrobanka jest związana z tendencją, o której wspomniałaś, więc krążymy wokół bliskich tematów.


Ja myślę, że jednak kluczem w tym opowiadaniu są "martwe oczy" regulatora. Zabijanie dzieci jest metaforą niszczenia ludzkości, ale nie w taki dosłowny sposób. Osiągając nieśmiertelność w końcu musi nadejść ten moment, kiedy człowiek stwierdza "życie mnie nudzi" i co z tego, że może poświęcić kilkanaście lat na opanowanie do perfekcji trudnego utworu, bo gdzież znajdzie bodziec by stworzyć utwór jeszcze doskonalszy?! Zabijana jest kreatywność. Ludzkość, która nie lęka się śmierci traci potrzebę rozwoju. Zauważ dwa dialogi regulatora z partnerem. Pierwszy o "wygranej walce", że matki z dziećmi są anachronizmem, gdyż pęd do przekazania pałeczki w postaci puli genów już nie jest potrzebny - ludzkość osiągnęła szczytową formę. Druga rozmowa dotyczy kreatywności matek. Znakomita większość nie wie jak radzić sobie z dziećmi, stara się po omacku i im to nie wychodzi (powrót do selekcji naturalnej), zaś jednostki sprytne, jak Alice, potrafią nie tylko tworzyć udogodnienia (wózki, łóżeczka itp.), ale są w stanie także przetrwać, uniknąć zagrożenia. Ludzkość stojąc w miejscu, w zasadzie się wykastrowała - w warstwie estetycznej by to pasowało, ale to zabijanie dzieci może być metaforą zabijania przyszłości.

No i zabrzmi zabawnie, ale motyw wzwodu regulatora. Nęci go milfetka (; Zaniedbana, ale w swym zaniedbaniu pociągająca. Bo po tylu latach "ideału", nawet po doświadczeniach związanych z pracą, brud staję się czymś nowym, miłym urozmaiceniem. Wraca ta bardzo ludzka chemia, która powoduje, że matka nie ma ochoty zabić swojego rozwrzeszczanego, zasmarkanego, zasranego dziecka, a ojciec nie ma zamiaru wyjść po zapałki i już nie wrócić. Regulator wychodzi w deszcz i pierwszy raz od lat czuje coś prawdziwego. Katharsis w deszczu. Nie przypomina Ci to czegoś?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-11-08, 10:59   

dworkin, chodziło mi o narrację, jak w oldschoolowych filmach dokumentalnych.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-08, 11:08   

Mag_Droon napisał/a:
dworkin, chodziło mi o narrację, jak w oldschoolowych filmach dokumentalnych.

Coś na zasadzie dokumentów z miejsc kaźni. Bez dźwięku, bez komentarza, sam obraz.
A w tej ciszy groza.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-11-08, 11:31   

MrSpellu napisał/a:
dworkin napisał/a:
Przecież wystarczy rozbić zapłodnione jajko, by w przybliżeniu przedstawić sobie, jak taki zabieg wygląda.

No ale nikt chyba płodów nie wrzuca na patelnię... chyba.

Nie wiem, jakie są Twoje związki ze wsią, Spellu... Bo zdajesz sobie sprawę z istnienia jajek zapłodnionych i niezapłodnionych? Spożywamy te ostatnie, są jak puste łożyska, jeśli już mamy porównywać. Natomiast w przypadku zapłodnionych widać konkretne elementy i kształty rozwijającego się płodu.

MrSpellu napisał/a:
Ja myślę, że jednak kluczem w tym opowiadaniu są "martwe oczy" regulatora. Zabijanie dzieci jest metaforą niszczenia ludzkości, ale nie w taki dosłowny sposób. Osiągając nieśmiertelność w końcu musi nadejść ten moment, kiedy człowiek stwierdza "życie mnie nudzi" i co z tego, że może poświęcić kilkanaście lat na opanowanie do perfekcji trudnego utworu, bo gdzież znajdzie bodziec by stworzyć utwór jeszcze doskonalszy?! Zabijana jest kreatywność. Ludzkość, która nie lęka się śmierci traci potrzebę rozwoju. Zauważ dwa dialogi regulatora z partnerem. Pierwszy o "wygranej walce", że matki z dziećmi są anachronizmem, gdyż pęd do przekazania pałeczki w postaci puli genów już nie jest potrzebny - ludzkość osiągnęła szczytową formę. Druga rozmowa dotyczy kreatywności matek. Znakomita większość nie wie jak radzić sobie z dziećmi, stara się po omacku i im to nie wychodzi (powrót do selekcji naturalnej), zaś jednostki sprytne, jak Alice, potrafią nie tylko tworzyć udogodnienia (wózki, łóżeczka itp.), ale są w stanie także przetrwać, uniknąć zagrożenia. Ludzkość stojąc w miejscu, w zasadzie się wykastrowała - w warstwie estetycznej by to pasowało, ale to zabijanie dzieci może być metaforą zabijania przyszłości.

Tylko że nie wszyscy ludzie zgadzają się z takim stanem rzeczywistości. Skoro znajdują się matki gotowe ryzykować życiem, macierzyństwo wciąż leży w ludzkiej naturze. Ergo - człowiek wcale się nie zmienił. To nawet nie ewolucja pojedynczych cech, tylko kolejny trend cywilizacyjny. Narzucony wszystkim arbitralnie, ale w bardzo totalitarnej formie. Zabijanie odszczepieńców? Już sterylizacja, choć również pachnąca tyranią, byłaby mniej bestialska. No i ludzie pozostawaliby ludźmi, tylko technicznie niezdolnymi do rozmnażania.

Zauważ, że aby wytłumaczyć celowość takiej a nie innej estetyki, poszuwasz się do dosyć skomplikowanej argumentacji. Dlatego ja pozostaje przy tezie, że te bestialskie mordy to głównie sztuka dla sztuki. Z czym się zresztą chyba zgadzasz. I co nie zmienia faktu, że w takiej stylizacji budzą one niepokój, a za nim refleksje.

MrSpellu napisał/a:
No i zabrzmi zabawnie, ale motyw wzwodu regulatora. Nęci go milfetka (; Zaniedbana, ale w swym zaniedbaniu pociągająca. Bo po tylu latach "ideału", nawet po doświadczeniach związanych z pracą, brud staję się czymś nowym, miłym urozmaiceniem. Wraca ta bardzo ludzka chemia, która powoduje, że matka nie ma ochoty zabić swojego rozwrzeszczanego, zasmarkanego, zasranego dziecka, a ojciec nie ma zamiaru wyjść po zapałki i już nie wrócić.

Młoda matka po trzydziestce? Proste, że działa... A chemia cały czas gdzieś tam była.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-08, 11:58   

dworkin napisał/a:
Nie wiem, jakie są Twoje związki ze wsią, Spellu... Bo zdajesz sobie sprawę z istnienia jajek zapłodnionych i niezapłodnionych? Spożywamy te ostatnie, są jak puste łożyska, jeśli już mamy porównywać.

Mam żonę ze wsi. Moja wiedza praktyczna opiera się na kawale "Kelner! W moim jajku jest kurczak! Już dopisuję do rachunku!".

dworkin napisał/a:
Natomiast w przypadku zapłodnionych widać konkretne elementy i kształty rozwijającego się płodu.

Zdajesz sobie sprawę, że próbowałem się popisać czarnym humorem?

dworkin napisał/a:
Tylko że nie wszyscy ludzie zgadzają się z takim stanem rzeczywistości. Skoro znajdują się matki gotowe ryzykować życiem, macierzyństwo wciąż leży w ludzkiej naturze. Ergo - człowiek wcale się nie zmienił. To nawet nie ewolucja pojedynczych cech, tylko kolejny trend cywilizacyjny. Narzucony wszystkim arbitralnie, ale w bardzo totalitarnej formie.

Ci buntujący się to cytując jednego z regulatorów "chodzące trupy" czyli prawdziwa ludzkość, która w zasadzie dogorywa.

dworkin napisał/a:
No i ludzie pozostawaliby ludźmi, tylko technicznie niezdolnymi do rozmnażania.

Wydaje mi się, że to już nie byliby "ludzie". Nie w tym sensie, w którym pojmuję ludzkość. Czyli gatunek uzależniony od rozwoju. Poprzez krótkowieczność zdeterminowany do tworzenia swojego własnego "pomnika", dążący do długowieczności lub nieśmiertelności (zakorzenione już w wierze o życiu wiecznym), do życia w wygodzie. Osiągając ten cel... człowiek traci swoje najważniejsze cechy. Determinację i kreatywność, bo już nie ma do czego dążyć. Wszak tworzenie nowego życia, to chęć przekazania puli genów... z naturalnymi ulepszeniami. Ludzie świadomie odsuwający narkotyk, podświadomie wolą zaufać naturalnemu instynktowi. Biorący narkotyk? Martwe oczy, człowiek kukła, człowiek maszyna, odczłowieczona. Kochająca muzykę, ale nie wahająca się zabić małego dziecka. To już nie jest "człowiek". To jego parodia.

Demoniczni hitlerowcy też ponoć lubili muzykę, a przecież wiemy, że w obozach nie ginęli tylko dorośli. Wszystko w imię łopatologicznej eugeniki i eksterminacji znienawidzonej rasy, by ulepszyć, uszlachetnić ludzkość... jednak kosztem człowieczeństwa. Owszem, to były istoty ludzkie, ale czy to byli ludzie?

dworkin napisał/a:
Zauważ, że aby wytłumaczyć celowość takiej a nie innej estetyki, poszuwasz się do dosyć skomplikowanej argumentacji. Dlatego ja pozostaje przy tezie, że te bestialskie mordy to głównie sztuka dla sztuki. Z czym się zresztą chyba zgadzasz. I co nie zmienia faktu, że w takiej stylizacji budzą one refleksje.

Argumentacja jest skomplikowana, ale czuję, że coś jest na rzeczy. Estetyka swoją drogą, bardzo szczypie w oczy, ale gdy zeskrobać pozłotkę...

dworkin napisał/a:
Młoda matka po trzydziestce? Proste, że działa... A chemia cały czas gdzieś tam była.

No właśnie w świecie idealnym, pod wpływem narkotyku nie powinno zadziałać. Regulator po pierwszej dawce był na tyle dojrzały, by później był w stanie sobie coś przypomnieć. Obudzić w sobie chemię, pożądanie, chęć przywrócenia naturalnego porządku rzeczy, czyli zerżnięcia młodej mamuśki, podświadomie w celu prokreacji.
No w sumie nam też się bardziej chce w "dni płodne" (;

Ja widzę to tak, że koleś odstawi w końcu narkotyk, wróci, zamoczy i ucieknie z nową rodziną do dżungli i zrobić to, co zrobił główny bohater "Gdzie dawniej śpiewał ptak"... przynajmniej tak chciałbym to widzieć.
_________________
Instagram
Twitter
  
 
 
rybieudka 
Istota z głębin


Posty: 639
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-08, 12:13   

A tak w ogóle to czytał już ktoś Alchemika z ostatniego F-WS? Mi się to opowiadanie podobało, choć jest trochę inne niż wcześniejsze teksty Bacigalupiego. Co zrobiło na mnie niezłe wrażenie, to to, że mimo przyjęcia konwencji fantasy dalej porusza te same problemy, które poruszał w swoich wcześniejszych tekstach: konfrontację człowiek-środowisko, odpowiedzialność za technikę, kontrolę nad nią i moralne konsekwencje celów, do jakich jest ona użyta.
_________________
Tekst to tylko pretekst do podtekstu...

RYBIEUDKA blog - http://rybieudka.blogspot.com/

Wrocławskie Spotkania z Fantastyką - http://www.wrosf.blogspot.com/

Jedyny TAKI katalog fantastyki - FANTASTA.PL
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-08, 12:32   

Ino jo napisał/a:
Demoniczni hitlerowcy też ponoć lubili muzykę, a przecież wiemy, że w obozach nie ginęli tylko dorośli. Wszystko w imię łopatologicznej eugeniki i eksterminacji znienawidzonej rasy, by ulepszyć, uszlachetnić ludzkość... jednak kosztem człowieczeństwa. Owszem, to były istoty ludzkie, ale czy to byli ludzie?

Dobra, z tym przeszarżowałem.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2011-11-09, 21:01   

dworkin napisał/a:
"Nieco".


Nieco większe nieco :P

dworkin napisał/a:
Nie przekonuje mnie to uzasadnienie. Przy takim założeniu sensownym wyolbrzymieniem byłaby właśnie masowa sterylizacja, etc... No bo logicznie rzecz biorąc, tendencjom przeciwdziała się przed, nie po fakcie. Po co zmuszać kogokolwiek do zabijania niewinnych, skoro można ludzkość wyjałowić (odwracalnie, choć w skomplikowanym procesie)?


Zdaje mi się, że przyjmowanie eliksiru życia (wybaczcie, zapomniałam, jak się toto zwało, a nie chce mi się sprawdzać) działało również jako stuprocentowy środek antykoncepcyjny. Posiadanie dziecka wiązało się więc nie tylko z groźbą odwiedzin regulatorów, ale także z rezygnacją z wiecznego życia jako, dajmy na to, dwudziestoletnia Adriana Lima. Większość takich Adrian u Bacigalupiego woli zajmować się doprowadzaniem do perfekcji własnych talentów - vide Alicja, która z przerażającą obojętnością traktuje zajęcie swego lubego. Bardzo to ludzkie i pewnie nawet w naszych realiach byłoby porażająco skuteczne, bo ludzie cywilizowani bardzo, ale to bardzo lubią myśleć w pierwszej kolejności o sobie. Zwróć uwagę, że większość dzisiejszych trzydziestolatków, a nawet czterdziestolatków odkłada dzieci na później albo z nich rezygnuje, bo chce „się nażyć”. Tak samo, jak „nażyła się” owa matka, która w końcu odkryła, iż owo życie ją po prostu męczy i nudzi, bo jest zwyczajnie za długie i, w ostatecznym rachunku, niewarte zachodu.

dworkin napisał/a:
Akcją post jest aborcja.


Zgadzam się całym swym jestestwem, że aborcja będzie tu świetnym argumentem – jej najbardziej zagorzali zwolennicy traktują embriony jak „coś”, co można usunąć i wyrzucić na śmietnik. Zupełnie jak gros ludzkości w świecie „Regulatora” traktuje dzieciaki. Tyle że ciężko dokonać aborcji na smerfiku, który tupta po domu z pluszowym dinozaurem w garści.

dworkin napisał/a:
Dzisiejsza cywilizacja okazuje coraz większy szacunek dla życia ludzkiego. Jego zdrowia i godności. Ba! Popada wręcz niekiedy w przesadę. Nie wiem, co musiałoby się zmienić, by zaczęła strzelać do niemowląt.


Dzisiejsza cywilizacja potrafi bardzo pięknie o tym wszystkim mówić. Nie jestem aż taką optymistką, żeby wierzyć we wszystko, co słyszę i czytam. Ale może to wina Toto i jego Otchłani, niedługo pewnie zacznę wszędzie wietrzyć spisek jaszczuroludzi XD .

Interpretacja Spella też mi się podoba – widać, kto żyje z odpowiedzi na nieśmiertelne pytanie „co autor miał na myśli” :mrgreen:
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-09, 21:25   

Sabetha napisał/a:
wybaczcie, zapomniałam, jak się toto zwało, a nie chce mi się sprawdzać
Rejuwa.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-11, 08:51   

Skończyłem właśnie Nakręcaną i jestem zadowolony.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2011-11-11, 09:46   

Regulator, o rany jak mnie zezłościło to opowiadanie. Nielogiczne kompletnie i całkowicie drażniące, przynajmniej we mnie wywołało odczucia odwrotne niż zamierzone przez autora. Ludzie są w nim przecież nieśmiertelni, ale nie "bezwypadkowi i niezniszczalni", Dlatego dopływ nowych jest konieczny. Poza tym posiadający potrzebę posiadania potomstwa zrzekają się swojej nieśmiertelności i zapełniają lukę po sobie. Proste? Rozumiem, że ktoś tam ma potrzebę pisania agitek w stylu właśnie Regulatora albo Opowieści podręcznej, ale nic nie poradzę, że od owych odrzuca mnie fizycznie. Całe opowiadanie miałam nadzieję, że regulator zrobi wreszcie porządek (naprawdę mu sekundowałam, strzelaj, strzelaj, pierdoło pruska, wyrywało się z mojego gardła), bo i baba z dzieckiem mnie wkurzała i regulator mnie wkurzał, prosty zabieg przeciwstawienia niuniaśnej, różowej i pląsającej po tęczy, słodziutkiej mamusi i wyrachowanej (choć bądźmy uczciwi, mamuśka równie wyrachowana jest, bo interesują ją własne potrzeby, nie interesuje ją zachwianie równowagi społeczeństwa w którym żyje, jeśli przyjmiemy założenia opowiadania), zimnej, no po prostu, tfu, tfu, partnerki regulatora był już naprawdę urągający inteligencji czytelnika. Podejmowanie tematyki społecznej w dziwny sposób odbiera autorom wymagane minimum uczciwości w tworzeniu postaci i wyważaniu proporcji, a szczytem już było wchodzące bohaterowi na kolana dziecko. Szkoda. Szkoda tym bardziej, że Bacigalupi pokazał, że pisać potrafi i fajnych, nie papierowych, bohaterów budować też potrafi.
Zdecydowanie Pompa nr sześć i Nakręcana dziewczyna rządzą. Choć i od strony naukowej trochę można by mieć zastrzeżeń. I logicznych też, chociażby Emiko uciekając trafia na śmietnik, tapla się między skórkami z banana i pozostałościami z ananasa, jeśli dobrze pamiętam. W świecie gdzie kalorie są problemem, z kompostu można uzyskać energię albo skarmić nimi megadonty odpadki nie mogą być tak beztrosko wyrzucane gdzie popadnie. I dlaczego, skoro nie jest to świat pustynny, coś tam zarasta go (choćby tamaryszki), nie można biomasy wykorzystać do produkcji energii? Jednak autorowi udaje się poprowadzić tak akcję, że nie zastanawiamy się nad takimi szczegółami. Bohaterowie są interesujący, w zależności od momentu albo sekundowałam białym koszulom, albo wprost przeciwnie, mało jednostronnych i płaskich emocji. Z wyjątkiem Emiko, choć może właśnie ta płaskość to potwierdzenie jej „braku duszy”, nie wiem.
Tak czy siak, puszczając Regulatora w niepamieć i traktując jako wypadek przy pracy, Bacigalupi dołącza w moim prywatnym rankingu do Chianga. Czekam na ciąg dalszy.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4473
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-11-11, 13:22   

ihan napisał/a:
Zdecydowanie Pompa nr sześć i Nakręcana dziewczyna rządzą. Choć i od strony naukowej trochę można by mieć zastrzeżeń. I logicznych też, chociażby Emiko uciekając trafia na śmietnik, tapla się między skórkami z banana i pozostałościami z ananasa, jeśli dobrze pamiętam. W świecie gdzie kalorie są problemem, z kompostu można uzyskać energię albo skarmić nimi megadonty odpadki nie mogą być tak beztrosko wyrzucane gdzie popadnie. I dlaczego, skoro nie jest to świat pustynny, coś tam zarasta go (choćby tamaryszki), nie można biomasy wykorzystać do produkcji energii?


1. Skąd wiesz że te odpadki nie były przeznaczone właśnie na jakiś rodzaj kompostu?
2. Skąd wiesz jak wygląda dieta megadonów i czy zamiast skórek po bananach nie żrą one jakiegoś wysokokalorycznego GMO jako efektywnego paliwa do pracy?
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-11-11, 16:47   

ihan napisał/a:
Regulator, o rany jak mnie zezłościło to opowiadanie. Nielogiczne kompletnie i całkowicie drażniące, przynajmniej we mnie wywołało odczucia odwrotne niż zamierzone przez autora. Ludzie są w nim przecież nieśmiertelni, ale nie "bezwypadkowi i niezniszczalni", Dlatego dopływ nowych jest konieczny

Delikatnie się zgadzam, co do podsumowania tego opka jako nielogiczne. Jak pisałem - z podobnych względów. Ale kiedy przyjąć założenia Bacigalupiego ad hoc, wypada ono wcale nie najgorzej. Dotyczy jedynie wyrywka rzeczywistości, wyłącznie kwestii zabijania niewinnych dzieci, trudno więc powiedzieć, czy ostatni zarzut w ogóle ma sens.

ihan napisał/a:
Poza tym posiadający potrzebę posiadania potomstwa zrzekają się swojej nieśmiertelności i zapełniają lukę po sobie. Proste?

Wtedy sytuacja mogłaby się odwrócić. Matki, po urodzeniu, brałyby nielegalnie rejuwe. Regulatorzy zabijaliby matki? Zadałbym raczej pytanie - dlaczego nikt nie monitoruje dawkowania specyfiku? Nagłych odstawień. Tak czy inaczej sytuacja sprowadza się do kontroli populacji. Mnie nie przekonuje jej forma w opowieści.

Sabetha napisał/a:
Zdaje mi się, że przyjmowanie eliksiru życia (wybaczcie, zapomniałam, jak się toto zwało, a nie chce mi się sprawdzać) działało również jako stuprocentowy środek antykoncepcyjny. Posiadanie dziecka wiązało się więc nie tylko z groźbą odwiedzin regulatorów, ale także z rezygnacją z wiecznego życia jako, dajmy na to, dwudziestoletnia Adriana Lima. Większość takich Adrian u Bacigalupiego woli zajmować się doprowadzaniem do perfekcji własnych talentów - vide Alicja, która z przerażającą obojętnością traktuje zajęcie swego lubego. Bardzo to ludzkie i pewnie nawet w naszych realiach byłoby porażająco skuteczne, bo ludzie cywilizowani bardzo, ale to bardzo lubią myśleć w pierwszej kolejności o sobie. Zwróć uwagę, że większość dzisiejszych trzydziestolatków, a nawet czterdziestolatków odkłada dzieci na później albo z nich rezygnuje, bo chce „się nażyć”. Tak samo, jak „nażyła się” owa matka, która w końcu odkryła, iż owo życie ją po prostu męczy i nudzi, bo jest zwyczajnie za długie i, w ostatecznym rachunku, niewarte zachodu.

Chodzi o to, że między dzisiejszym pragnieniem wygody a kasacją nowonarodzonych zieje cała otchłań etapów i rozwiązań problemu przeludnienia. Bacigalupi przeskakuje ją jednym susem. Idzie na łatwiznę. Dlatego jego pretekst jest niespójny, a ja szukam innego sensu takiej estetyki.

ihan napisał/a:
Całe opowiadanie miałam nadzieję, że regulator zrobi wreszcie porządek (naprawdę mu sekundowałam, strzelaj, strzelaj, pierdoło pruska, wyrywało się z mojego gardła), bo i baba z dzieckiem mnie wkurzała i regulator mnie wkurzał, prosty zabieg przeciwstawienia niuniaśnej, różowej i pląsającej po tęczy, słodziutkiej mamusi (...)

A to już kwestia subiektywnego odbioru. Mi się ta scena w ogóle nie wydała przesłodzona. Właściwie uważam ją za całkiem niezłą. Ale dobrze wiedzieć, czego tam oczekiwałaś :P

ihan napisał/a:
I dlaczego, skoro nie jest to świat pustynny, coś tam zarasta go (choćby tamaryszki), nie można biomasy wykorzystać do produkcji energii?

"Łowca Tamaryszków" dotyczy chyba zupełnie innej niż "Nakręcana" rzeczywistości.

Ł napisał/a:
1. Skąd wiesz że te odpadki nie były przeznaczone właśnie na jakiś rodzaj kompostu?
2. Skąd wiesz jak wygląda dieta megadonów i czy zamiast skórek po bananach nie żrą one jakiegoś wysokokalorycznego GMO jako efektywnego paliwa do pracy?

To już bardziej szczegółowe, od dyskutowanych tu przez nas wcześniej, niuanse. Sęk w tym, że Bacigalupi w najmniejszym stopniu nie pisze, co z alternatywnymi (w ogóle wszelkimi pozostałymi) źródłami energii. Być może (w co wątpię) ich brak można wyjaśnić, lecz autor nie poświeca temu ani zdania. Tylko kalorie na sprężyny. Niemal wszystko odbywa się z przełozenia energii mięśni. Brak choćby wspomnienia o energii wiatru. O młynach wodnych, które stosujemy od tysięcy lat (nie zbuduję takiego, będę zboże kręcił sam!). Jakim sposobem, w tak niedoskonale splecionej globalnej wiosce, korporacje miałyby kontrolować gospodarstwa na poziomie jednostkowym? A przecież nawet przy istnieniu podobnych źródeł ich zyski byłyby ogromne, jako że są jedynymi dostawcami żywności na taką skalę.
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4473
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-11-11, 17:01   

Dworkin, ale czemu udajesz że jeszcze o tym nie dyskutowaliśmy? I nie prawda że tylko kalorie i sprężyny, bo i żaglówki (więc siłą wiatru) i węgiel (reakcja chemiczna). Po prostu kalorie, GMO i sprężyny to najważniejszy napęd gospodarki tak jak dziś gospodarkę napędza ropa naftowa. I TAK TEORETYCZNIE MOŻNA SIĘ PRZESTAWIĆ NA COŚ INNEGO, ALE NIKT TEGO NIE ROBI BO KOSZTY PRZESTAWIENIA OBECNIE NA ALTERNATYWĘ SĄ ZBYT DUŻE. Na stopniowe, powolne, ewolucyjne przestawianie się na alternatywę mają środki tylko beneficjenci globalizacji do któych i my należymy, choć i u nas możesz przejechać się przez cały kraj nie zauwazając młyna, elektroni wodnej czy pola wiatraków. A widziałeś kiedyś wielomilionową metropolię w kraju trzeciego świata napędzaną młynami wodnymi, czy wiatrakami? Zastanów się czemu, skoro niby rzeki i wiatr jest za darmo.

Błagam nie tłuczmy tego tematu więcej bo większość krytyków Bacigalupiego która podchodzi go od tej strony wykazuje się straszliwie modelowym i oderwanym od rzeczywistości myśleniem, co zarzucają autorowi.
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-11-11, 17:13   

W ferworze odpowiedzi nie napisałem o węglu i ropie (pisałem o nich w poprzednich postach), ale je również miałem na myśli. Zresztą w nakręcanej rzeczywistości te surowce są na wymarciu, więc to akurat jest wiarygodne. A żaglówki to coś tak oczywistego, że w ogóle o nich nie wspomniałem. Zresztą to zupełnie inna forma wykorzystania energii wiatru niż te, które poruszamy tutaj.

Niech będzie najważniejszy, ale nie przekona mnie, że nikt nie korzysta z alternatyw. Ich w ogóle tam nie ma. Jakie są koszty wybudowania młyna wodnego? Cywilizacja, o której mówimy, cofnęła się o spory przedział czasu. Młyn wodny to było niegdyś coś oczywistego dla każdego gospodarza. Wyobraż sobie - jesteś na jego miejscu - i tak płacisz ogromne pieniądze za zboże, masz dodatkowo marnować kalorie na jego mielenie? W takich właśnie szczegółach manifestują się braki świata. Oderwane od rzeczywistości jest kupowanie takiego uniwersum bez obiekcji.
  
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4473
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-11-11, 17:33   

Dworkinie, myślę że Bacigalupi uznał młyny wodne za na tyle domyślne że nie trzeba o nich pisać, tak samo jak Ty o żaglówkach. Jestem przekonany że w świecie Nakręcanej istnieją i prymitywne wiatraki i młyny ale tak jak dzisiaj - w skali całej gospodarki mają wkład promilowy, tak że nawet nie warto o nich wspominać. Żaglówki u Bacigalupiego też zdaje się były wspomniane mimochodem przy łodziach sprężynowych.
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-11, 20:00   

MrSpellu napisał/a:
No ale nikt chyba płodów nie wrzuca na patelnię... chyba.


Chyba. Ale na pewno robi się z nich kremy pielęgnujące. Takie do twarzy.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-12, 20:17   

Ł napisał/a:
Dworkinie, myślę że Bacigalupi uznał młyny wodne za na tyle domyślne że nie trzeba o nich pisać, tak samo jak Ty o żaglówkach. Jestem przekonany że w świecie Nakręcanej istnieją i prymitywne wiatraki i młyny ale tak jak dzisiaj - w skali całej gospodarki mają wkład promilowy, tak że nawet nie warto o nich wspominać. Żaglówki u Bacigalupiego też zdaje się były wspomniane mimochodem przy łodziach sprężynowych.

Mnie trochę intryguje inna rzecz. Zasadność tworzenia cywilnych nakręcańców. Skoro w Japonii społeczeństwo jest stare, to po co tworzy drogie, trudne w wyszkoleniu narzędzia do pomocy, skoro może stworzyć "tańsze" klony lub ludzi wyhodowanych in vitro? Przemawiają do mnie tylko względy moralne i etyczne, ale są one odrobinę naciągane ze względu na to w jaki sposób podchodzi się do nakręcańców.

Co do zagadnienia podstawowego źródła energii, to bliżej mi do zwolenników metaforycznego ujęcia, ukazania mechanizmu monopolizacji danej dziedziny. Ale tu też chyba przemawiają względy estetyczne. Ktoś zauważył, że nowa ekspansja przypomina tą z epoki wiktoriańskiej z XVIII i XIX wieku. Sprężyny to chyba taki cyberpunkowy ukłon w stronę steampunka. Ale środkowej ręki sobie nie utnę.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
ihan 


Posty: 166
Wysłany: 2011-11-13, 17:47   

Ł, rozumiem konieczność obrony czegoś, co uważamy za fajne, tylko tu akurat bronić nie ma potrzeby. Przynajmniej przede mną. Bacigalupi mi się podoba. I nawet GMO mnie nie drażni, jak zwykle mnie drażni sztuczne przenoszenie problemu z rezultatu na technikę, którą się ten rezultat uzyskuje. O tamaryszkach napisałam hmmmm.... umownie. Istnieje roślinność dość bujna przecież, drzewa, które zastąpiły fikusy, nie mam książki pod ręką, nie pamiętam nazwy. Moim subiektywnym odczuciem po przeczytaniu książki jest to, że nikt nie ma rozsądnego pomysłu na inny sposób pozyskiwania energii. I nie ma dyskusji o kosztach przestawienia się na inne rozwiązania, alternatywą jest redukcja znaczna świata zamieszkanego przez ludzi, problemu z rękami do pracy nie ma, raczej jest nadmiar spożywających ograniczone kalorie. Autor nie dał mi szansy zobaczenia możliwości istnienia w tym świecie innych alternatyw, nie czuję aby to zaznaczył. I o ile na wiarę przyjmuję, że korporacje typu Agri-Gen czy Pure Cal posiadają wyspecjalizowane laboratoria (a wiara wymagana jest ogromna), to moja wiara w alternatywne metody ma wartość zerową. Mimo, jeszcze raz, sporej ilości biomasy wokół. Zwłaszcza, że kompostowniki są wspominane, w taki sposób, że w podświadomości mam, że z nich pozyskiwana jest energia. Kompostownik, aby proces fermentacji przebiegał szybko i wydajnie, nie może być otwarty, by pląsające nakręcanki sobie do niego beztrosko wpadały. Jeśli mogą się wydostać oczywiście, bo gdyby nie mogły, wówczas by zasiliły. Wtedy miałoby sens. Możnaby wytłumaczyć, że te drzewa są uważane za przeklęte w tej kulturze, ale to usprawiedliwianie autora przeze mnie jako zachwyconego czytelnika. A ja nie chcę, żeby autor o takim potencjalnie musiał być przeze mnie usprawiedliwiany.
I jeszcze, Gibbson (mogłam pokręcić nazwisko, jeśli tak przepraszam), ogląda sobie jakiś tam preparat (jak rozumiem pobrany od chorego z fabryki) pod prymitywnym mikroskopem i orzeka, że taka mutacja nie mogła raczej zajść naturalnie. Rozumiem, geniusz, rozumiem, ale żeby aż tak? I gdzie będzie produkował te płodne klony Emiko? W dżungli, przy pomocy bambusowej tyczki? I to są błędy wcale niekonieczne do prowadzenia historii, łatwe do uniknięcia. A drażniące, bo człowiek myśli, kurcze, taka fajna książka, czemu autor musi sadzić babole?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo MAG


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 14