FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
T.H. White
Autor Wiadomość
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-09-12, 21:56   T.H. White

Pięcioksiąg "Był sobie raz na zawsze król" jest uznawany za jedno z największych arcydzieł fantastyki, aczkolwiek spotkałem się też z bardzo negatywnymi ocenami. Mi się podobało - z tomu na tom jest coraz lepiej. książka ma klimat, dużo humoru:), wciąga mimo że historia o królu Arturze jest powszechnie znana:)
 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2009-04-20, 19:16   

Niedawno zakończyłem lekturę pięcioksięgu, po który sięgnąlem z trzech zasadniczych powodów. Pierwszy: to retelling legendy arturiańskiej, a ja legendę arturiańską bardzo lubię i choć kilka jej wersji już przerobiłem, to i tak wciąz mam ochotę poznawać nowe. Drugi: mówią co niektórzy, że to klasyka fantasy, więc wypadało by się zapoznać. Trzeci: miałem ochotę na jakąś dłuższą lekturę, a liczący pięc tomów cykl niewątpliwie dłuższą lekturą jest, nawet jeśli poszczególne części nie sa jakieś bardzo obszerne.

Cykl składa się z czterech głównych tomów (Miecz dla króla, Wiedźma z lasu, Rycerz spod Ciemnej Gwiazdy, Świeca na wietrze), a uzupełniony jest Księga Merlina, o której napisze później. Póki co, skupię się na pierwszych czterech tomach. O fabule Był sobie raz na zawsze król cięzko coś sensownego powiedzieć, bo wszyscy chyba jako tako mają pojęcie o tym, jak się losy Artura przedstawiały. Zwłaszcza, że White niewiele wprowadza od siebie, mamy więc w zasadzie tylko na nowo opowiedzianą wersję legendy z Le Morte Darthur Malory'ego,, ze wszystkimi wątkami, tymi bardziej, jak też mniej znanymi. Nie jestem wprawdzie jakimś specjalistą od legend arturiańskich, ale chyba jedyne co White dodaje od siebie to problem Merlina i jego specyficznej ułomności (czarodziej żyje pod prąd czasu, z przyszłości do przeszłości). Interesujące jest przede wszystkim przedstawienie opowieści. Zaczynamy, gdy Artur jest małym chłopcem i pod okiem Merlina odbywa dosyć osobliwe szkolenie (nawiasem mówiąc, ono chyba też nie występuje w tradycyjnych wersjach legendy w postaci przedstawonej przez White'a... a może się mylę?). Miecz dla króla, ponieważ opowiada o dzieciach i i z perspektywy dziecka, sprawia wrażenie napisanego jakby dla młodszego czytelnika. Baśniowa aura, duża dawka poczucia humoru, spokojna narracja - rzec by się chciało: opowieść o dojrzewaniu głównego bohatera. I tak oczywiście jest, ale z kolejnymi tomami wspomniana baśniowość powoli znika, a ton opowieści staje się coraz poważniejszy i coraz bardziej przygnębiający - co nie dziwi, wszak żywot króla Artura do najszczęśliwszych nie należał. Cieszy fakt, że każdy następny tom jawi się jako coraz lepszy od poprzednich, więc warto brnąć w kolejne części.

White świetnie posługuje się językiem, kreując sugestywny klimat, od sielankowego i bajkowego w Mieczu dla króla, aż po dosyć przygnębiający i ponury w Świecy na wietrze. Delikatnie zgrzyta kreacja bohaterów. Artur jest przedstawiony bardzo ogólnie i szkicowo, od trzeciego tomu staje się postacią drugoplanową (chociaż sam autor pisze w jednym miejscu, że król "był tak prostoduszny i szczery, że w zasadzie niczego ciekawego się o nim napisać nie da"), a i o Ginewrze za wiele się nie dowiemy. Z drugiej strony, w tomie trzecim (Rycerz spod ciemnej gwiazdy) otrzymujemy niezły portret psychologiczny Lancelota, sugestywnie wypadli również bracia Gawaine, Agravaine, Gaheris i Gareth. Dłużyzn nie zaobserwowałem, kolejne tomy czyta się szybko, bez większych oporów i raczej bez znużenia. Męczenia buły brak, jest zwięźle i treściwie, co dziś, w dobie rozdętych niekończących się cykli jawi się jako duża zaleta. Jedyne do czego mógłbym się bardziej przyczepić, to końcówka Świecy - nie jest zła, ale mimo wszystko sprawia wrażenie zrobionej nieco "na szybko".

Ok, to było o czterech tomach, ale przecież jest jeszcze Księga Merlina, która stanowi uzupełnienie cyklu. White pisał Był sobie raz na zawsze król w latach 1936 - 1942, tak więc gdy był, jak można podejrzewać, gdzieś w połowie, wybuchła II Wojna Światowa i wywarła na autorze dosyć silne piętno. White zaczął wprowadzać rózne aluzje do niej, coraz więcej i więcej, aż wreszcie w uzupełniającej Księdze Merlina cykl nabrał charakteru niemalże manifestu antywojennego. Księga... z głównymi wątkami legendy arturiańskiej jest połączona wyłącznie przez postaci Merllina i Artura, fabuły w niej również bardzo niewiele, więcej za to rozważań i filozofowania. Rzecz to dosyć ciekawa i godna uwagi, poziomem od reszty nie odstaje i czyta się tak samo dobrze, ale jak dla mnie jakoś tak trochę nie pasuje, mam wrażenie, że ogólna koncepcja cyklu się nieco autorowi rozjechała... Niemniej jednak, nie jest źle, bo tych kilka drobnych minusów nie wpływa na ogólne wrażenie, a to jest naprawdę dobre - porządnie opowiedziana historia króla Artura, którą zdecydowanie warto znać przede wszystkim z uwagi na ciekawy przekaz i dużą wierność legendzie (nie jest to żadna "wariacja na temat"), a z tych kilku wersji które znam jest zdecydowanie najlepszą obok Mgieł Avalonu Marion Zimmer Bradley (nie czytałem jeszcze cyklu Lawheada Pendragon, więc może jeszcze mi się opinia zmieni, ale to w przyszłości).
8,5/10
 
 
Procella 


Posty: 1193
Skąd: L-space
Wysłany: 2009-07-08, 10:02   

Kennedy napisał/a:
Miecz dla króla, ponieważ opowiada o dzieciach i i z perspektywy dziecka, sprawia wrażenie napisanego jakby dla młodszego czytelnika. Baśniowa aura, duża dawka poczucia humoru, spokojna narracja - rzec by się chciało: opowieść o dojrzewaniu głównego bohatera.

Ja się właśnie od tej dzięcięcej prespektywy i języka "odbiłam" przy pierwszym podejściu :-(
Kennedy napisał/a:
z kolejnymi tomami wspomniana baśniowość powoli znika, a ton opowieści staje się coraz poważniejszy i coraz bardziej przygnębiający - co nie dziwi, wszak żywot króla Artura do najszczęśliwszych nie należał. Cieszy fakt, że każdy następny tom jawi się jako coraz lepszy od poprzednich, więc warto brnąć w kolejne części.

Mam nadzieję, że tak jest, bo przymierzam się właśnie do drugiego podejścia - w końcu to klasyka i wypadałoby znać.
_________________
Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween

http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-07-12, 19:15   

Procella napisał/a:
Kennedy napisał/a:
Miecz dla króla, ponieważ opowiada o dzieciach i i z perspektywy dziecka, sprawia wrażenie napisanego jakby dla młodszego czytelnika. Baśniowa aura, duża dawka poczucia humoru, spokojna narracja - rzec by się chciało: opowieść o dojrzewaniu głównego bohatera.

Ja się właśnie od tej dzięcięcej prespektywy i języka "odbiłam" przy pierwszym podejściu :-(

Również język powieści w pierwszym tomie mi przeszkadzał. W drugim było go mniej, ale jeszcze momentami irytujący, zaś w trzecim (na którym się zatrzymałem z przyczyn wyższych) zaczyna być widoczny owy dramat Artura.
I chociaż przeczytałem na razie 3/5 cyklu, mogę z czystym sercem podpisać sie pod postem Kennedego.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-09-13, 16:30   

Świeca na Wietrze T. H. White
Czwarta część cyklu o królu Arturze zabiera nas do czasów najmłodszych Rycerzy Okrągłego Stołu i plonów wyprawy po Graal. Wyprawy, która w zamyśle miała rozruszać gnuśniejących rycerzy i chociaż wydawała się sukcesem – bo w końcu Kielich został znaleziony, obróciła się przeciw Arturowi. Wyprawa bowiem zakładała doskonalenie się, zaś dotarcie do celu misji osiągnięcie doskonałości. Lecz taka osoba nie ma co już robić na ziemi. Tym samym król pozbawił się najlepszych, najszlachetniejszych rycerzy; przegrani zaś wrócili, przynosząc smutek, żal, gniew i zawiść; niewielu bowiem rozumiało sens misji. Lancelot wrócił odmieniony, porażka z synem dała mu do myślenia, ale jego odmiana nie trwało długo. Artur widząc zaś porażkę swojej teorii siły użytej w dobrej wierze, tworzy nową, idee prawa, wobec którego wszyscy są równi. Wykorzystuje to Mordred wykorzystując trójkąt – Artur, Ginewra, Lancelot, aby poróżnić króla ze swym najlepszym rycerzem. Udaje mu się wywołać zamieszanie, w którym śmierć ponosi większość braci Gaweina. To zaś prowadzi do wojny, której obie strony nie chcą, lecz nie mogą jej powstrzymać. Zdrada jedynego syna Artura dopełnia zniszczenie wszelkich planów króla na powszechny pokój i sprawiedliwość. Wspólna śmierć na polu bitwy – przez przypadek, jak głosi legenda – zamknęła ten krąg. I byłby to naprawdę smutny koniec, gdyby nie promyk nadziei. To Artur bowiem, a nie Mordred, jest one and future king; jego idea zaś, chociaż jej twórca poniósł klęskę, żyje i czeka na jego powrót.
Legenda arturiańska jest powszechnie znana, zaś wersja White’a uważana za najlepszą, nie dlatego, że przedstawia te wydarzenia z innej perspektywy, czy opisuje dokładnie kto kogo i kiedy, lecz dlatego, że przedstawia właśnie Artura i jego ideę, to jest ekstrakt legendy. Opowieść o rycerzach i ich władcy jest wiele (tu przykład Pieśni o Rolandzie), trójkącie małżeńskim Król Królowa, Kochanek-Przyjaciel Króla również (Tristan i Izolda), podanie z tej strony historii o Arturze nie będzie złe, ale chociaż nawet zrobić z tego dramat miłosny (jak Mgły Avalonu), to będzie historia jakich wiele, sednem bowiem jest idea.
8/10

Księga Merlina T. H. White
Ostatnia część cyklu toczy się w noc poprzedzającą ostatnią bitwę. U starego i zmęczonego Artura zjawia się Merlin, by zabrać go na spotkanie ze starymi znajomymi, gdzie odbędzie się posiedzenie nad naturą człowieka.
Jako taka, księga ta jest najmniej związana z cyklem, nie wnosi bowiem wiele do fabuły (która została zamknięta w poprzednim tomie), zawiera za to wiele przemyśleń White’a wypowiadanych głosem Merlina, potępiającym ludzi. Pomimo licznych elementów humorystycznych, księga jako całość ma raczej smutny wydźwięk, większość przemyśleń autora ma swój początek w wydarzeniach II Wojny Światowej i przekłada się to bezpośrednio na postać mentora głównego bohatera, w tym też jest zawarta podstawowa zmiana w stosunku do oryginału – Merlin żyjący wstecz w czasie, aby właśnie mógł odnosić się do owych wydarzeń. I chociaż początkowo takie nawiązanie może drażnić, dla mnie przeniesienie własnych żali i strachu (jak można dowiedzieć się z informacji dołączonych do księgi, White żył w ciągłym lęku), sprawia, że postać w odbiorze jest cholernie realistyczna. I chociaż mogę się z nią nie zgadzać, widzieć wady takiego spojrzenia, w pełni je rozumiem.
Trochę tylko przeszkadza wpływ ten w czystości przekazu legendy, dlatego pięcioksiąg ten jest ‘tylko’ bardzo dobry, a nie rewelacyjny. 8/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2012-01-18, 09:32   

Jachu napisał/a:
Zakupiona na Allegro od mojego ulubionego sprzedawcy, nowa książka w stanie idealnym ;)

Obrazek

Albowiem, tak jak mówię, zmienił się sam świat. Był taki czas, kiedy wędrowiec, jeśli miał ochotę i znał choćby kilka tajemnic, mógł wypłynąć łodzią na Morze Lata i dotrzeć nie do Glastonbury pełnego mnichów, lecz do Świętej Wyspy Avalon. W tamtych czasach wrota łączące światy unosiły się we mgle i otwierały się wedle woli i myśli wędrowca...

Morgiana, obdarzona darem Wzroku i związana z losem Artura Pendragona, swego brata-kochanka, opowiada historię krótkiej świetności Kamelotu. Nie jest to jednak opowieść o rycerskich czynach, lecz widziana kobiecym okiem wizja społeczeństwa u progu dziejowych zmian.

"Najlepsza wersja sagi arturiańskiej, jaką kiedykolwiek czytałem".
Isaac Asimov


Rzeczywiście, trudno byłoby wskazać lepszą literacką "adaptację" mitu arturiańskiego. Mam bardzo duży sentyment do tej powieści.


Przeniosłem z KNK
T
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2012-01-18, 09:40   

Romulus napisał/a:
Rzeczywiście, trudno byłoby wskazać lepszą literacką "adaptację" mitu arturiańskiego.

Możliwe, że tylko Był sobie raz na zawsze król, White'a. Ale nie każdemu może pasować ze względu na konwencję baśni, momentami z przymrużeniem oka.
Niemniej Mgły są fpytę.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2012-01-18, 10:24   

Romulus napisał/a:
Rzeczywiście, trudno byłoby wskazać lepszą literacką "adaptację" mitu arturiańskiego.
Za dużo z tej tematyki nie czytałem, więc osobiście bym się do takiego wniosku nie posunął - z braku wiarygodności ;)

Romulus napisał/a:
Mam bardzo duży sentyment do tej powieści.
Ja również, dlatego też postanowiłem czym prędzej zakupić. Ponaglało mnie przekonanie, że nakład już się wyczerpał i pewnie już wkrótce ceny na Allegro będą powalały na kolana ;) A książka w tym wydaniu, pomimo koszmarnej okładki, prezentuje się rewelacyjnie. Szkoda, ze ilustracji z miękkokładkowego wydania nie przenieśli tutaj.

MrSpellu napisał/a:
Niemniej Mgły są fpytę.
Widzę, że powiedzonko Orka zaaklimatyzowało się trwale ;)
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2012-01-18, 10:51   

Jachu napisał/a:
Widzę, że powiedzonko Orka zaaklimatyzowało się trwale

Hmm... na to wygląda, że Ork jest polskim internetem //mysli
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2012-01-18, 10:55   

MrSpellu napisał/a:
Możliwe, że tylko Był sobie raz na zawsze król, White'a. Ale nie każdemu może pasować ze względu na konwencję baśni, momentami z przymrużeniem oka.

Przecież to książka dla dzieci, tak jak "Lew, czarownica i stara szafa" albo "Mój księżycowy pech". Dokładnie tak. A piszesz, jakby autor przyjął tylko daną konwencję, kiedy utwór w rzeczywistości jest czymś więcej (osobiście uważam, że jest, ale wciąż w ramach pochodzenia). Nie, to po prostu świetnie napisana klasyczna powieść dla dzieci.

Mam sentyment do tej książki, ale "Mgły Avalonu" są bardziej wybitne.
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2012-01-18, 11:00   

dworkin napisał/a:
A piszesz, jakby autor przyjął tylko daną konwencję, kiedy utwór w rzeczywistości jest czymś więcej (osobiście uważam, że jest, ale wciąż w ramach pochodzenia). Nie, to po prostu świetnie napisana klasyczna powieść dla dzieci.

Ja wiem, że wtedy była wojna... ale dość naturalistyczny opis gotowania żywcem kota z drugiego tomu... Zresztą zauważ, że sposób narracji się zmienia wraz z dorastaniem bohatera. Im dalej, tym poważniej.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2012-01-18, 11:06   

Hmm... To by było nawet ciekawe. Z pierwszego tomu na drugi nie zauważyłem jakiejś szczególnej zmiany, a tylko je czytałem. Ostatnio nawet powtórzyłem "Miecz dla Króla" i naprawdę odpłynąłem w czasy dzieciństwa. Lecz dzisiaj będzie wydawać się młodym przegadany i nudny, szczególnie przez wysoką dawkę dydaktycznego tonu. No ale tak się kiedyś pisało.
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2012-01-18, 11:11   

dworkin napisał/a:
Z pierwszego tomu na drugi nie zauważyłem jakiejś szczególnej zmiany, a tylko je czytałem.

A widzisz, a tomów jest pięć. I spory rozrzut chronologiczny między tomem pierwszym, a ostatnim. White to pisał chyba przez dwadzieścia lat.

dworkin napisał/a:
Lecz dzisiaj będzie wydawać się młodym przegadany i nudny, szczególnie przez wysoką dawkę dydaktycznego tonu.

Fakt, sporo tam mentorskiego tonu. Ale w sumie całość przypomina gawędę jakiegoś narratora z BBC i to jest coś co widzę zajebistym. Oczywiście masz rację, nie każdy coś takiego lubi. Tom piąty to w zasadzie jest moralitet.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2012-01-18, 11:17   

Bardzo podoba mi się pomysł sagi dorastającej wraz z czytelnikiem, z czasem nawet zmieniając gatunek. Od literatury dziecięcej, na dojrzałej fantasy kończąc. Tylko nie wiem, czy tak jest w tym przypadku. Raczej wątpię.
  
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2012-01-18, 11:27   

dworkin napisał/a:
tylko nie wiem, czy tak jest w tym przypadku. Raczej wątpię.

Raczej nie jest to efekt zamierzony. Zwyczajnie zadecydował tu ten chronologiczny rozrzut pisania powieści. Zresztą w posłowiu jest chyba opisany proces powstawania książki, okoliczności itp. Prędzej to jest tak, że powieść dojrzewała wraz z autorem. Tom piąty został odrzucony przez wydawnictwo (wydano dopiero w latach 70') chyba właśnie z tego powodu, że za bardzo odstawał od reszty.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2012-01-18, 12:04   

MrSpellu napisał/a:

Możliwe, że tylko Był sobie raz na zawsze król, White'a. Ale nie każdemu może pasować ze względu na konwencję baśni, momentami z przymrużeniem oka.
Niemniej Mgły są fpytę.

Mam na koncie trzy (i pół) książki o królu Arturze i zgadzam się z Tobą.
Mgły są dobre, nawet bardzo, ale to jest rozpasane romansidło w realiach epoki.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
  
 
 
dziki
człowiek

Posty: 168
Skąd: z lasu
Wysłany: 2012-01-18, 12:25   

MrSpellu napisał/a:

Cytat:
ale dość naturalistyczny opis gotowania żywcem kota z drugiego tomu...


Czytałem to gdzieś na początku studiów, praktycznie na początku mojej znajomości z fantasy, posiłkując się kanonem Sapkowskiego. Bardziej niż kotek, to na uczuciach zagrał mi wątek z jednorożcem, prowadzony powoli i konsekwentnie do ponurego końca. Całość cyklu podobała się bardzo, i wrażenia wywołała chyba podobne do Twoich. Zaczyna się niewinnie i radośnie, a potem coraz smutniej, i smutniej...
_________________
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Neil Gaiman- blog w polskiej wersji językowej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 13