FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Otchłań, Orgon i cała reszta
Autor Wiadomość
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2012-06-15, 09:54   

Ach, cóż to za ironia! Po tylu terminach,
bitwach, pościgach, lotach i innych wyczynach,
po obleceniu wkoło całego wszechświata,
na naszej własnej Ziemi, na którą po latach
powrócili tułacze (i bohaterowie!) -
zatem, na tej tu Ziemi, miałobyż pogłowie
herosów tak drastycznie zmaleć? I orgonu
poziom? - Wtem trollica wróciła do pionu:
"Wstawać smętniaki zwisłe! W polu ście zalegli,
jak koty pod ostrzałem, jak zwykłe lebiegi!
Ruchu wam trzeba, ruchu!" - mówiąc to do biegu
zerwała się szybkiego, wokół ich szeregu.
Zrazu szło jej niesporo, jakby z trudem wielkiem,
lecz zagryzając ostatnim znalezionym żelkiem,
siły dość w sobie naszła, by między cząstkami
przepychać się jak taran, pracując nogami.
I biega tak, i biega, wszyscy patrzą tępo,
a trollica pryszczata podkręciła tempo.
"No czego się gapicie? Peeling robię sobie!
Wstawaj mężu, bieganie nie zaszkodzi tobie.
Szlifu ci może dodać ruch między cząstkami,
jako i mnie pomaga - nawet pod pachami
jestem już gładziusieńka, znikły wszystkie strupy!
Ogarnijcie się wszyscy, weźcie się do kupy!"
Tym apelem porwana drużyna się zbiera
i zerka na trolicę, na trolla spoziera -
kontrast jest przeogromny, trollica olśniewa
(Myślak coś o ściernicach plecie, i o drzewach).
Tak, drodzy czytelnicy, nie ma wątpliwości,
po co gdzieś tam istnieją wysokie gęstości.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2012-08-19, 20:40   

Chłopy ruch zaczynają, choć całkiem niezbornie
jeszcze stają na nogi, tak trochę opornie
wszystko im idzie jakoś. Bez koniecznej werwy
i zaangażowania nie uda się bitwy
wygrać prawie ostatniej. Padać zaczynają
już argumenta ważkie - tak młot zwany Mają
krążyć zaczyna pośród łbów tych kostropatych.
"Nuże, ruchy lenie śmierdzące", trollica łopaty
szuka te słowa krzycząc, "czasu mi nie trwońcie!"
Triumfalnie toczy wzrokiem po zielonym froncie,
bo armia kosmetycznym zabiegom poddana
blaskiem świecić zaczyna, rzucać na kolana
pięknem niesamowitym, wręcz z wyższej gęstości.
Jeden troll smętny siedzi, spogląda na gości,
towarzyszy niedoli dosłownie przed chwilą,
poziomy zmieniających, twarz ogląda miłą
jedna zaraz po drugiej. Ruszyć się nie może,
oczy krzyczą "Pomocy!", dalej tkwi w stuporze.
Chęć działania z przymusem bierności się zwarła
- to Maszynka Kabała właśnie się zatarła.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2012-08-20, 14:08   

Nie wprost Maszynka była stuporu przyczyną.
Wyjaśni się to wkrótce. Tymczasem nawinął
się znowu trollicy kolejny pomysł jeden...
by morale wytrysło orgonem jak nie wiem!
"Gry urządźmy wielkie! Koza będzie nagrodą
tego, kto w triakosiadiatlonie ze swobodą
największą, calutką resztę pokona graczy" -
trzystu dwóch konkurencji zasady tłumaczy.
I już zaczynają się ekscytujące gry,
incestyczne logo orków powiewa wśród mgły.
We mgle tej, spadł z urwiska lew wielki ogromnie,
z kopytami, miast łap - zwierz dziwny niepodobnie.
Tupał lew rozeźlony, przy brzozowym drzewie,
po czem galopem się puścił, gdzieś w dal, przed siebie.
Gry wznowiono gdy tylko śmiechem mgłę rozwiano,
konkurencje kolejne zaraz rozegrano:
biegi przez totolotki w czasie urojonym,
skok w zniż o kulasie gorącą smołą chrzczonym,
senne sprintolenie, kulasowe zapasy,
ciskanie trollicą, Möbiuso-wygibasy,
błotnisty maraton i rybacką siatkówkę,
ujeżdżanie komara, praniczną głodówkę.
Wtem dało się posłyszeć w DNA chrzęst głośny.
Z kryształów uszczelki - rozpękły się, wyniosły!
Trollimpiadę przerwano - bielmo z oczu spadło!
Wzrok wszyscy unieśli, wślepiając się w dziwadło.
Nieboskłon zasnuty kosmicznymi statkami,
zbiegł był się w czasie z wstrzymanymi oddechami.
Przez cały ten czas igrzysk, troll bez ruchu siedział,
wnet oczy roztworzył, co dalej, wypowiedział:
"My, Galaktyczna Federacja, przez tu tego,
trolla Stefanka, w przekaźnik dostrojonego,
zwracamy się do was, w sposobie dla nas nowym,
mową waszą, językiem trzynastozgłoskowym.
Zatarła się niedawno Maszynka Kabała,
możemy więc wibracje wzbudzać już bez mała.
Lecz by mieć nasza misja miała skutek trwały,
trza nam dotrzeć do końca Maszynkę Kabały.
Tu wasza rola w pełni chwały się pojawia,
trza wam dotrzeć do siedzib rozpusty, bezprawia,
gdzie kryją się, jak szczury, adwersarzy resztki.
Wnętrze Ziemi - gdzie nasze statki by nie weszły.
Tam to Hitler z nazistami wciąż urzęduje;
Tom Cruise jeńców - Naszych! - boleśnie audytuje.
Wiele więcej zła w paszczy Agharty znajdziecie,
gdy przez czapy polarne Północy przebrniecie.
Ostatecznie to wy, planety tej mieszkańcy,
w czas z okowów powstać swej byłej ignorancji
musicie!". To powiedziawszy, przekaz się przerwał.
Troll upadł głucho na ziemię, pierdnął i zemdlał.
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2012-10-27, 21:06   

Gdy umilkł głos trolla i stuporu okowy
Opadły ze drużyny jak liście z dąbrowy
kiedy je zamróz ściśnie, wielki ruch się zaczął.
„Jakże to? Tak pod ziemię?” – wszyscy głośno płaczą
prócz trolla omdlałego, co bez ducha leży
i trollicy, co szybko ku niemu już bieży,
i pięść krzepką unosi, by walnąć w jagody
(niezawodne zna na tę przypadłość metody).
I faktycznie, Stefanek, zebrawszy po gębie,
zerwał się i natychmiast zaczął dłubać w zębie.
Potem włosy przygładził, poprawił kubraczek
i wzrokiem potoczywszy po szeregach płaczek,
w które Drużynę zmienił Federacji rozkaz,
wrzasnął: „Dosyć smarkania! Widno wola boska
nami pokierowała, bośmy pół wszechświata
przelecieli sposobem „personae non grata”
i bezpiecznie dotarli do naszej ojczyzny,
ominąwszy mgły sztuczne, brzozy i mielizny.
Niniejszym Matka Boska do czynu nas wzywa”.
Natychmiast Dziad Borowy na nogi się zrywa.
„Matka Boska? Ojczyzny najmilsza królowa?”
Troll przytaknął i wówczas od słowa do słowa
Z bandy pogańskiej, co rada czcić kozę była,
Raptem Wszechkatolicka Rota się zrobiła.
Więc prędko uzbroiwszy się w wodę święconą,
różańce i krzyżyki, relikwię skradzioną
z pobliskiego kościoła (co w owej świętości
wszedł był raz posiadanie, profanując kości
starego pustelnika zmarłego na kiłę),
kropidło i gromnicę, siekierę i piłę
(te ostatnie Nadrektor na koniec przydźwigał,
który od chrztu świętego jakoś się wymigał
i teraz siał defetyzm wśród zbożnych szeregów,
mówiąc, że lepszy dobry topór od boskich zabiegów)
w okamgnieniu do sabotów łyżwy przypięli
i na biegun północny radośnie pomknęli.
Ślizgał się troll Stefanek, ślizgał Dziad Borowy,
Ślizgał się ork z orczycą bez zbędnej namowy.
Ślizgała się ze wdziękiem Stefankowa żona,
Ślizgał się Barbarzyńca i elfka zielona.
Ślizgał się Luk Skajłoker, tata jego Vader,
I jaszczur, i jaszczurka (zresztą chętnie nader).
Ślizgała Baba Jaga, wsparta na kulasie
swego mężnego męża, co objął ją w pasie,
ślizgała się nareszcie i koza kosmata,
którą w krzyżu łupało i którą, choć w lata
posuniętą znacznie (i w inne też rzeczy),
nikt nigdy nie zapytał, dlaczego tak meczy.
Ślizgiem tedy wkroczyli na Ziemi dach biały,
szukając pilnie, gdzie by w środek wejście miały
owe wraże gadziny: Hitlery, Cruisy
i różne inne tego typu smętne zwisy.
Wraz też: „Dajcie baczenie!” – gromko się rozległo.
Dali. Środkiem lodowca równiutko przebiegło
Stadko antychrysteczków z rogami na czołach,
niedorostków zaledwie, skacząc po wądołach.
Trollica, diabelskim widokiem poruszona,
przycisnęła kurczowo rączęta do łona
oraz szepnęła miękko: „Mord! Mord dla diabelstwa!”
Jakoż nie zabawiając się w żadne poselstwa,
obmierzłe pakty, rady i tolerancyje
każdy już antychrysty goni, łapie, bije
rejwach się tam uczynił niczym na odpuście,
gdy wtem znienacka... jak się nie rozwrą czeluście!
„Do środka!” – wrzasnął Myślak, capnąwszy jednego
antychrysta za rogi. „Dość tego dobrego!
Do środka piekła, zanim się zamkną podwoje!
Pójdziemy do samego diabła na pokoje!”
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2012-12-22, 00:32   

Ale zanim do Piekła dotrą nasze zuchy,
nie unikną po drodze diabelskiej podpuchy.
Mamieni będą wszyscy - i solo, i w grupie,
mogą także niektórzy oberwać po dupie
(i nie zawsze to będzie milusia pieszczota) -
ale o tym za chwilę, bo teraz ich cnota
na próbę wystawiona jest pierwszą: spadają.
Bezdeń czarna ich wsysa, łyżwami majtają.
W tym przewaga chłopaków nad damami wielka,
kiece im nie furkoczą, a spodnie na szelkach
(tylko Kwestor, co lubił przewiewne klimaty
z szatą zadartą walczy, ale zdrów poza tym).
Lecą przez ciemność wielką, nie widzą nic zgoła,
wtem jakoweś światełko zabłysło dokoła.
I jęły ich dobiegać miarowe łomoty:
jedno łupnięcie głośne, głuche echo po tym
i jeszcze chrobot jakiś, co krew w żyłach burzy.
Łypnął troll wokoło, czoło mu się chmurzy.
Cóż za diabelstwo nowe na nich znowu czyha?
(Było siedzieć na rzyci i nie budzić licha -
głos z brzucha na to mruczy.) Wtem wylądowali
i troll nie miał już czasu gadać z głosem dalej.
Stoją pośrodku sali, a biurek szeregi
ciągną się hen! szeroko, jako morza brzegi.
Przy każdym biurku diabeł, przed nim sterta wielka
akt i papierów różnych, na każdym stempelka
i z zawijasem podpis stawiają z impetem,
ostemplowany papier przekładając przy tem,
na kupę drugą lub też do segregatora.
Troll zadziwiony łypie i szuka potwora
(bo walka z potworami daje radość wielką,
więc gdzie ten potwór, brachu, wśród tylu stempelków?).
Tu Kwestor mu z pomocą przychodzi od razu,
ożywiony jak nigdy, niepomny urazów:
"To akta są grzeszników, założyć się mogę,
aktualizowane przez okrągłą dobę.
Każdy tu zapisany od początku świata..."
"A więc ja także jestem? - orczyca kosmata
wzrokiem wodzi dokoła, dumna jak ta lala,
lecz niedługo się cieszy. "A ja nie pozwalam!" -
wykrzyknął Luk Skajłoker, co stał cały blady.
"Dość w mym życiu napsuli z Holiłudu dziady!
Jak marionetka byłem, ledwie się wyrwałem!
Nie będę więcej kupczyć swym ponętnym ciałem!" -
i szurnął akta z biurka zamaszystym gestem.
Drużyna w ślad ruszyła. "Ani mym jestestwem!" -
okrzyki się rozległy, papier zawirował,
przed orczą ofensywą tłum diabłów się schował
pod biurka piszcząc cienko. A nasi szli ławą,
niszcząc archiwum diable i czyniąc to z wprawą.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2013-03-10, 21:49   

Na gwałt ten, biurokracji piekielnej zadany,
korpodiabeł ogonek podkulił zadbany.
Fala dobra i poniekąd sprawiedliwości
przetoczyła się z impetem przez diable włości.
Koza się wyłamała - to nie było dla niej -
jedyna z całej bandy za akt przeglądanie
wzięła się pełna werwy. Tu teczka o orku,
co jeden wpadł jej w oko, dziś nadstawia karku
w tej jakże słusznej sprawie, a wczoraj - zobaczmy -
zdradzał zieloną żonę. Kolejne liczymy
grzeszki, niegodziwości, a jeden lepszy
od drugiego, trzeciego. O, jest! Coś tu pieprzy
całkiem już bez umiaru. Ale zaraz, co to!?
Soli jeszcze dodaje? Na mięso ochoto,
w czasie ścisłego postu, zwiodłaś na złą drogę,
kozę o rumieniec przyczyniła, niebogę.
Kulas, w myślach wyrosły bardzo okazały,
w jednej nieomal chwili stał się całkiem mały,
kształtu skromnej pieprzniczki formę przybierając.
Koza kartkę odrzuca srodze przeklinając
orcze postu reguły. Wzrok jej pada na stos
kartek już przykurzonych - a pachnie jak lotos -
sięga po pierwszą z góry. W nagłówku, po lewej
jedno miano - Trollica - heroiny srogiej
i, jak się okazało, też trochę niegrzecznej.
Koza czytać zaczyna o orgonu wiecznej
sile i najskuteczniejszych metodach produkcji.
Na początku uważnie, by żadnej instrukcji,
nawet tej najdrobniejszej, nie pominąć w dziele
zawartej. I tak oto przejrzała stron wiele,
oddech wstrzymując nieraz i to na chwil parę,
przez co zatraciła się całkiem ponad miarę.
Wszyscy jej towarzysze już dawno odeszli,
a ją piekielne gryzipiórki zewsząd zaszły.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2013-03-11, 19:20   

W krąg obstąpiwszy kozę, diabłów czarna rota
Deliberuje głośno, dokoła się miota
(kazałabym się diabłom miotać do trapezu
albo innego rombu i z wrzaskiem „o Jezu!”
przy okazji powtarzać geometrii prawa.
Byłaby, przyznaję, niekiepska zabawa,
ale nawet poeta wie, że boże imię
w ustach diablich to coś na kształt bikini w zimie,
że plecy strasznie ziębi i szczypie w krągłości,
i katar powoduje, i przemraża kości -
więc niechaj się bidulki tradycji trzymają,
bluźnią wstrętno-plugawie i w kółko miotają).
Ten i tamten kamrata podpuszcza ukradkiem
Żaden jednakoż nie chce ryzykować zadkiem.
Bo też i stwór to taki, że diabły w konfuzję
bardzo wielką wprowadza i mózgu kontuzję
szczodrze im funduje. Dlaczego? Albowiem
racice ma jak diabeł, ogon też - nie powiem
mały, ale jest przecie. Belzebubią modą
rogi w przód zakręcone, widno nieźle bodą,
bródka biała, zadbana, oko złością błyska
i ogólnie nieładny bardzo wyraz pyska.
Wszystko to diabły znają, wszak to nie nowina
Że się chętnie Lucyfer mieni w kozy syna.
Syna! Oto konfuzji źródło, to jest klucz zagadki!
Kozioł! Diabły wszak ojca zwyczajne, nie matki!
To dlatego w krąg stoją, wytrzeszczając gały,
bo od tej koziej kwestii całkiem zbaraniały.
Koza nasza temczasem, korzystając z faktu
Że diabliki z rozumem nie mają kontaktu,
jak nie czmychnie z okręgu! Tak Hektor wspaniały
nie wiał przed Achillesem. Tak nie spierdalały
Romulusowi Sabinki, tak regimentarze
przed Chmielnickim nie wieli w piławieckim skwarze,
nawet i Ged-Krogulec nie spylał tak gracko,
gdy go gebbeth wśród wrzosów chciał pochwycić chwacko.
Jednym słowem: koza prison breakiem swojem
Wbiła się w poczet słynnych niemalże przebojem.
Bieży teraz przez piekła ciemne korytarze.
Czy odnajdzie Stefanka? Beata pokaże!
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2013-09-14, 21:55   

Tych niedowiarków, co kres eposu wróżyli,
rozczarować mi przyjdzie. Jeszcze nie w tej chwili,
jeszcze nie dziś się skończy epopeja nasza,
co wielu otumania, śmieszy lub przestrasza.
Śladem herosów naszych, w niezmierzonej dali
albowiem podążałam. I życie na szali
kładąc, ze świadomością poświęceń koniecznych
opuścić Was musiałam. W czeluściach wszetecznych
kronikarskie zapisy sporządzałam skrycie
bez nadziei wysłania i tęskniąc nad życie
do światła i słońca, do wiatru, zamieci,
zagubiona w piekielnych korytarzy sieci
błądziłam. Jako i oni nad rzekami krwi
wrzącej nocować musiałam (koza do dziś śni
o niej i kły jej urośli), przekraczać przepaści,
z pułapek się wydobyć najróżniejszej maści,
słowem - nie było lekko. Zapisy w otchłannej
zębatej koziej paszczy przepadły na amen.
Długo by opowiadać, lecz milcz serce moje,
kozią mordą żarłoczną rozdarte na dwoje.
Lecz smutki precz! Jesteśmy! Wszystkie te termina
przetrwała, nie szwankując, herosów drużyna
I przed Wami dziś staje i muskuły pręży,
i jeśli jest potrzeba, to się znów natęży.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2013-09-22, 23:01   

Pobieżył Stefanek, sam, trzeba tu dodać
i pochwalić odwagę, plotki pewne zbadać,
o wielkich dziurach w Ziemi, co są na biegunach
(obu, jakże inaczej). Przystawał w spelunach -
na północnej półkuli złą sławą owianych -
nierzadko i komunach, pełnych zawianych
i bezorgonnych ludzi. To go utwierdziło,
że na dobrym jest tropie. W nogach go świerzbiło,
by ruszyć jeszcze żwawiej, celu sięgnąć chyżej,
naocznie się przekonać, co dzieje się niżej,
u króla jaszczurzego w tak zwanej Gadzinie,
czyli gadów krainie. Cel osiągnął w zimie,
wśród śniegów i zamieci dosięgnął bieguna -
dla porządku dodajmy, że jaśniała łuna
i patrzył na południe gdziekolwiek nie spojrzał.
Na czoło mars mu wyszedł, gdyż dziury nie ujrzał.
Giepeesa jął sprawdzać, lód butem traktować
i szukać dziury w całym. Już zaczął pomstować,
na czym świat cały stoi, gdzie mądrości ludowe
należy trzymać wszystkie, jak i balladowe.
Dał się wpuścić w maliny, wszak to ciepłolubne
są gadziny ze sprytu znane i nieślubne
potomki Belzebuba, krokodyla, sowy
i oślicy lub hieny - wierzyć w czyje słowy
zechcecie lub musicie. Zrozumiał swą klęskę,
bo o powrót do domu widać było troskę
na twarzy kostropatej. Zaczął plan układać
powrotne trasy mazać i do siebie gadać.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Sabetha 
Baba Jaga


Posty: 4566
Wysłany: 2013-09-23, 17:36   

Ogromny ów wysiłek jałowym był trudem
A całe to zwiedzanie diabelskim ułudem
albowiem to przez piekło bieżała drużyna!
Kolega nasz po piórze widno zapomina,
gdzie zostały przerwane w kronikach zapisy!
Toż tam kozę nieszczęsną obstąpiły bisy,
toż trollica, Skajłoker i Dziadek Borowy
Idą na wskroś przez Limbo, toż okrzyk gromowy
mężny Stefanek wznosi, któremu wtórują
Nadrektor, Myślak, Vader! Strasznie hałasują
jaszczury, elfy, orki, poświstuje z cicha
i Cohen Barbarzyńca – ten w dodatku kicha,
gdyż dziwnym zaiste zrządzeniem fatumu
przeziębił się był w piekle. Wyróżnia się z tłumu
i przoduje w zawzięciu dzielna Baba Jaga.
Aż miło jest popatrzeć, jak się Otchłań wzdraga,
jak spierdala w popłochu Antychrystów rota,
jak nie wiedząc, co robić, Lucyfer się miota,
gdy tymczasem najeźdźcy włości mu plądrują,
palą, gwałcą, mordują i archiwa psują.
(Tutaj znowu dygresja mała się szykuje,
bo złośliwa psyche wraz mię zapytuje,
kogo, u licha, gwałcą Stefankowe trolle,
co można w piekle spalić i czemu swawole
się owe we szczegółach odmalować wstydzę.
Otóż, drogie dziateczki, przemocą się brzydzę,
Szczegóły tedy innym poetom ostawię,
z przygodami kozy się gracko rozprawię
i odpocznę chwilę po trudach tworzenia.)
Koza nasza chwilowo w pocisk się zamienia,
umykając prędziutko przed diabłów nadmiarem.
Szybko jednak przystaje, umęczona skwarem,
którym szeroko słyną diabelskie dzierżawy
i postanawia w wielkich kotłach szukać strawy.
Kotłach? A niby czego się można spodziewać
w miejscu stworzonym, aby grzeszników dogrzewać,
smażyć, dusić, gotować, skrobać, filetować,
łamać, palić, podpiekać, wędzić i mizdrować?
Takoż już w pierwszym z brzegu saganie odkryła
smaczny gulasz z poety, co mu milsza była
pięknolica Euterpe i wdzięczna Erato
niż ojcowie Kościoła. W kotle siedzi za to!
W patelni wylądował niecny uwodziciel,
i muzyk, i filozof, student, nauczyciel,
modelka, co na zdjęciach pokazuje wdzięki,
gliniarz, który kibicom czasem dawał cięgi,
cudzołożnik i piekarz, kiepski portrecista,
pisarczyk, koronczarka oraz onanista.
W przedostatnim zaś kotle kozaka odkryła
I podobieństwem brzmienia tak się zachwyciła,
że ocalić biedaka wnet postanowiła
i zębami pokrywkę mocno pochwyciła.
Tu, niestety, kończy się koncept poecie.
Czy się koza z kozakiem połączy w zaświecie?
Czy drużyna, zgwałciwszy antychrystów krocie
wróci w końcu? Beato, Muza leci do cię!
_________________
"Wewnątrz każde­go sta­rego człowieka tkwi młody człowiek i dzi­wi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2013-09-23, 23:48   

Zanim jednak doleci musa ad Beatum,
a kozy i kozaka rozstrzyganie się fatum,
na tyć-tycią chwilkę przysiądę jej na plecach,
(muzie, nie Beacie) by rzec o kilku rzeczach.
Diablisko wprawdzie w biedzie, z naderwanym uchem,
przez łzy jednak się śmieje, tłustym trzęsąc brzuchem.
Wykrzykuje: "Głupi. A głupi. A wy głupi!
Prządki, co sam tkają los - me prawdziwe wruki -
same, w stuporu wnyki me piekielne wpadłszy,
spóźniły się z eposem mnie nie powstrzymawszy!
Gdy wy tu schodziliście, diabłów moich większość
wyszła na powierzchnię! Mógłbym słuchać przez wieczność,
jak tam jęczą ludzie!". Wizji jawi się studnia.
"Apokalipsa trwa na Ziemi! Tak od grudnia!
Zeszłego jeszcze roku." "A ten o czym gada?!"
dziwi mu się trollica, "...chyba niedomaga".
Diabeł jednak ciągnie, wpatrując się w podłogę,
jak w gorączce, swej wizji opisuje trwogę.
Warczy coś o Smoku. I coś o Nierządnicy
babilońskiego rodu, dwojga krwistych licy.
O siedmiu kielichach, o sześciusetszesnastce,
czy podług wersji innej, szóstek trzech ustawce.
O iluminatach, o żydach i masonach.
O imperium Xenu, scjentologach, mormonach,
ekspertach od śmiertelnych katastrof logiki,
o brzozach niewiedzących, jak robić uniki
i nie chcących potem zeznawać pod przysięgą.
O zdrajcach, którzy to uznali za rzecz zbędną.
O efekcie domina i skrzydłach motyla,
które kroku musiały proroctwom dotrzymać.
O legionach przeklętych, co burzą podstawy,
by nam Nieba firmament na głowy zawalić.
Słowem jednym... dwoma... ach, nie ważne - kilkoma -
o walce Zła i Dobra. O świecie, co skonał.
"Przecie wszystkie jego diabły tu się znajdują,
naszym podeszwom towarzystwa dotrzymują.
Lucek gania smoka." kwituje go trollica.
"Ma stany euforyczne, zwężone źrenica,
brak reakcji na ból, zaciśnięte zwieracze,
i taki nieobecny". (W Wikipedię pacze).
"Sięgnął czart horyzontów samych wyobraźni,
wstyd mu teraz będzie, czy aby się nie zbłaźnił?"
"Niedożywienie jeszcze - też swoje dodaje",
troll podsuwa nauczon własnym doświadczaniem,
co znowu go porwało w wizję przed chwileczką:
diabeł mu się jawi, jak krwisty stek z kosteczką.
Troll, oblizawszy wargi, nim go zjadł w obłędzie,
rzekł jeszcze: "Innego końca świata nie będzie".
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2018-06-26, 19:04   

Długo muza leciała. Bo nie bardzo śpiesznie.
Taka jej, francy, wola. Bo muza koniecznie
refleksję (a nie refluks) w ludziach wzbudzać lubi.
I choć się czasem mocno z narodem poczubi,
to jej zawsze na wierzchu. Taka jej natura. -
Może to i lepiej, wszak użyć kostura
by choć kroplę oleju ręcznie wlać do głowy
każdy głupi potrafi. Tymczasem o nowy,
świeży i nieograny jeszcze pomysł chodzi!
Zatem Państwo Autorzy, i starzy, i młodzi,
jak tam u Was z inwencją? Tumani? Przestrasza?
Czy będzie miała finał historyja nasza?
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 13