Podziemia Veniss - jak widze wszystko zostalo juz w tym watku powiedziane, wobec tego za recenzje niech wystarczy fakt, ze kupilem juz pozostale 3 dostepne w u nas ksiazki VanderMeera.
2989, ale cos nie sadze, zeby Tomasz kupil sam prawie 100 egzemplarzy .
2989, ale cos nie sadze, zeby Tomasz kupil sam prawie 100 egzemplarzy .
???? o co jestem posądzany i dlaczego?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A tam się zaraz pomyliłem. Może kupię te 100 egzemplarzy. Kto wie. Zanim by to ktoś wydał to może się dorobię czegoś i te 100 egzemplarzy nie będzie problemem.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Z powieścią zapoznam się po tej lekturze ale mam inne pytanie: Co jest "pierwszym tomem" Ambergis? W promocji UW kupiłem Finch'a i Shrieka: Posłowie ale mówiliście bym nie zaczynał od tego. Dokupiłem Miasto a tu słyszę głosy by od tego też nie zaczynać - więc od czego?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Co jest "pierwszym tomem" Ambergis? W promocji UW kupiłem Finch'a i Shrieka: Posłowie ale mówiliście bym nie zaczynał od tego. Dokupiłem Miasto a tu słyszę głosy by od tego też nie zaczynać - więc od czego?
"Miasto..." jest bodajże pierwszym tomem, co do reszty się nie orientuję. Moja lektura "Miasta..." zakończyła się jednak dość szybko uczuciem zniechęcenia. Za resztę zamierzam się wziąć w przyszłym roku i myślę, że będę brał zgodnie z terminami wydawania przez MAG
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Po bożemu powinieneś zacząć od Miasta szaleńców i świętych. Jeśli chcesz odkrywać miasto po kolei, mieć radość z obcowania z tajemnicą Szarych Kapeluszy we wszystkich książkach, zaczynaj od Miasta. Shriek jest na pewnym poziomie "polemiką" z częścią pierwszej części cyklu, przedstawia miasto z trochę odmiennej perspektywy. Dzięki temu pewne elementy świata przedstawionego podlegają interpretacji czytelnika. W Finchu VanderMeer dużo więcej pisze wprost, znika ta niejednoznaczność, niedopowiedzenie jest zastąpione przez komunikat. W końcu Finch jest "normalną" powieścią z bohaterem, którego można polubić (lub nie) i mu kibicować (lub życzyć porażki). Każda kolejna książka to coraz klarowniejsze, bardziej jednoznaczne dookreślenie świata. VanderMeer twierdzi, że to był celowy zabieg i mu wierzę.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Opowiadania "normalne" przeczytałem. Wszystkie "dziwadła" odpuściłem sobie z reguły po kilku stronach.
Jander napisał/a:
Ja się momentami zmuszam, ale widzę, że warto (np. czytanie bibliografii Króla Kałamarnic).
Wyznaję zasadę, że czytanie ma sprawiać przyjemność. "Dziwadła" nie sprawiały.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Nie pamiętam już, ale raczej tak. A przynajmniej taki wyciągam wniosek sądząc po zapodanej przez ciebie nazwie
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Na pewno odpuściłem Styarałem się, naprawdę się starałem, ale dojechałem tylko do kilkunastu stron. Raz - szybko się pogubiłem, dwa - nudziło mnie setnie. Ciekawsze jest już czytanie drobiazgowego opisu wojen napoleońskich
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
No cóż, sporo tracisz. Dla mnie właśnie mimo (a może dzięki niej) specyficznej konstrukcji to opowiadanie dało sporą przyjemność. Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Być może, nie neguję tego. Jednak zdecydowanie wolę poznawać wykreowany świat w formie standardowych opowiadań. Nie jest przecież trudno wpleść historię świata czy poszczególnych postaci czy instytucji w zwyczajnie opowiadaną historię. Wielu pisarzy tak robi. Ta specyficzna konstrukcja, którą zaserwował VanderMeer z całą pewnością jest nowatorska i osobiście uważam za naprawdę ciekawy zabieg, chyba dotychczas niespotykany w beletrystyce (ale mogę się mylić). Jednak za tym nie poszło wykonanie, które by chwytało za pysk i nakazywało czytać. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Doceniam jednak pomysł na takie przedstawienie Ambergris
Jander napisał/a:
Dla mnie właśnie mimo (a może dzięki niej) specyficznej konstrukcji to opowiadanie dało sporą przyjemność.
Cieszę się
Ja mam nadzieję, że mi się spodobają książki VanderMeera wydane w UW. Już parę razy padło tu stwierdzenie, że to "normalne" książki są. W formie konstrukcji oczywiście
Jander napisał/a:
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Lubię wyzwania, ale przecież nie każdemu muszę podołać Czasem trzeba po prostu poddać się i polec z godnością
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.
Nie mówię tu o Ambergris bo takowego nie czytałem, ale jeśli "Podziemia Veniss" są w jakiś sposób miarodajne dla twórczości VanderMeera, to spodziewam się że i Ambergris by mnie, delikatnie mówiąc, nie powaliło na kolana. Ale jako że mam "Shrieka" i "Fincha", pewnie kiedyś dam temu szansę.
"Przewodnik po wczesnej historii..." to przede wszystkim nie opowiadanie, tylko przewodnik. Nie widzę w nim elementów charakterystycznych dla opowiadania. Podobnie ze "Shriekiem".
W każdym razie "Przewodnik" to najlepszy tekst z "Miasta". Gdyby nie on, nie sięgnąłbym po pozostałem książki VanderMeera.
Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.
Chodziło mi o wyzwania konstrukcyjne i narracyjne. Jak dostaniesz w ręce Miasta to się przekonasz.
Młodzik napisał/a:
"Przewodnik po wczesnej historii..." to przede wszystkim nie opowiadanie, tylko przewodnik.
Najwyżej opowiadaniem udającym przewodnik. Ma, podobnie jak Król Kałamarnic, będący, hm, rozprawą naukową, budowanie napięcia, punkt kulminacyjny i puentę.
To musiałbym przeczytać jeszcze raz, bo tych elementów nie dostrzegłem. W sumie najbardziej rajcowałem się właśnie formą przewodnika (choć to raczej praca popularnonaukowa) i samą historią miasta.
Czym byłaby literatura bez mniejszych i większych wyzwań?
Bez wyzwań typu "Jezu, ale nudy, tak bardzo nie jestem ciekawy co będzie dalej, noooo, byle już przeboleć to do końca!!!' literatura chyba by sobie poradziła.
Nie mówię tu o Ambergris bo takowego nie czytałem, ale jeśli "Podziemia Veniss" są w jakiś sposób miarodajne dla twórczości VanderMeera, to spodziewam się że i Ambergris by mnie, delikatnie mówiąc, nie powaliło na kolana. Ale jako że mam "Shrieka" i "Fincha", pewnie kiedyś dam temu szansę.
Podziemia w porównaniu z Miastem... to fascynujące i dynamiczne są:)
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Heretycy. Czytam Miasto po raz drugi i jeszcze lepiej widzę, że całość była przemyślana. Ba, pojawia się tam nawet "dialog" ze Shriekiem i przebitka z Fincha. Mamy też tutaj świetnie zrealizowany zabieg wielokrotnego wypaczania informacji o szarych kapeluszach i związanych z nimi wydarzeniami. Od hipotezy o zdegenerowanych ludziach, narkomanach, po przybyszów skądś, którzy z jakiegoś powodu w Cinsorium/Ambergris utknęli. Wszystkie te informacje są dodatkowo przefiltrowane (a raczej zanieczyszczone) przez zmysły i umysły ludzi, w których zdrowie psychiczne, a przynajmniej rzetelność, należy wątpić. To jest właśnie ta nieokreśloność, część podlegająca interpretacji czytelnika - w czyją prawdę uwierzyć. Nie proste podanie na tacy: pojawili się, byli tacy i tacy, i już. Raczej stopniowe układanie puzzli. Tylko że na początku mamy zmieszanych kilka zestawów.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ale ja nie zarzucam Miastu braku koncepcji czy niespójności. Po prostu obsesja Vandermeera na punkcie Ambergris jako konceptu przybiera akurat w tej pozycji monstrualne rozmiary, nie jest zaś natłok informacji podany w sposób, który by mnie autentycznie zainteresował. Wyjątkami są teksty, w których miasto schodzi na nieco dalszy plan, czyli Przemiana Martina Lake'a i Dziwny przypadek Iksa (bodajże).
Zakochany Dradin jest beznadziejny.
Przewodnik jest ciekawy na poziomie literackiego konceptu, ale rozwleczony tak, że tylko męczy.
Itd., itp. Dużo wyżej cenię sobie Shrieka czy Fincha, gdzie obok zachwytu na klęczkach Ambergris jest miejsce dla ludzi i dla interesującej fabuły.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Dziwne. Przecież to miasto ma być głównym bohaterem serii o Ambergris. Szare Kapelusze i inni bohaterowie to tylko dodatki dzięki, którym możemy poznawać miasto z różnych perspektyw.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum