Czarnoksiężnik Gene Wolfe
Wolfe dał mi tą książką niezłego zgryza. Z jednej strony jest ona niby prostsza i przeznaczona dla młodszych czytelników, co potwierdza brat (wziął i przeczytał Rycerza, co u niego wcale takie powszechne nie jest), który to wręcz zmusił mnie do kupienia Czarnoksiężnika; z drugiej jednak podczas lektury wcale nie jest tak prosto, jakby można oczekiwać – Wolfe to Wolfe i swój styl ma. Jedźmy dalej nad problemami – fabularnie książka opowiada historię chłopaka, który został przeniesiony do magicznej krainy, gdzie został magicznie zamieniony w dorosłego i postanowił zostać rycerzem. I nie wiem jak to opowiedzieć, aby nie wyglądało to głupio i wtórnie – sam mogę z marszu wymienić tytuły, gdzie bohater trafia do alternatywnego często magicznego świata i czeka na niego misja, Quest mający za zadanie uratować świat przed złem. Szkopuł w tym, że o Wolfe’a wcale to nie wygląda głupio, ani sztampowo, a chociaż różne istoty sprawiają wrażenie, że bohater ma do wypełnienia misję, wcale tego nie widać, a nawet nie wiadomo jaką. Równie dobrze może chodzić o zasadzenie specjalnego drzewa, jak i poskromienie zbójów w okolicy; zaś sam bohater zamiast być prowadzonym za rączkę od jednego punktu do drugiego, gdzie dojrzeje, zmężnieje, dozna przemiany i przyjmie na siebie ciężar bycia wybawcą, robi co chce. W dodatku u Wolfe’a trudno określić, czy bohater robi dobrze, czy źle – po prostu robi.
I dalej - świat akcji. Bazując na mitach, autor stworzył miejsce w którym czujemy się zarówno swojsko, wiemy na czym stoimy, jak też nie mamy o nim zbytniego pojęcia – znaczy ktoś opowiada nam o źródle młodości, a my nie wiemy prawda to czy bajanie, ani czy kiedy będzie problem taki a taki, bohater uda się tam po ratunek. Co prowadzi do problemu, że chociaż mamy wiele książek przeczytanych i spore doświadczenie w takich podróżach, czujemy się zagubieni. I doświadczamy niepokoju. Brawa dla autora za umiejętność stworzenia czegoś takiego!
I tu wróćmy do treści Czarnoksiężnika, która już od początku nas zaskakuje, bowiem przez dłuższy czas w środku akcji nie jest sir Able, który siedzi na swej przełęczy, lecz jego dawni towarzysze i to na nich spoczywa ciężar wydarzeń. A nie są oni tak utalentowani ani obdarzeni darami bogów, są zwykłymi ludźmi. Odstawienie ‘wybrańca’ na drugi tor wprowadza trochę zamieszania, im zaś dalej w powieść – i wydawało by się bliżej zakończenia i rozwiązania wątków – tym zaś szybsza akcja i kolejne wątki i zdarzenia których byśmy się nie spodziewali. I tak do samego końca.
Z tego powodu Wolfe nie jest dla wszystkich – są osoby, które nie lubią błądzić po omacku, nie wiedząc na czym stoją. Takie osoby nie znajdą zainteresowania tym cyklem, zaś uczucie zagubienia potraktują jako wadę.
W dodatku nie każdy musi lubić styl Wolfe’a.
W moim przypadku nie była to prosta wędrówka, do której bym tęsknił i szybko chciał powtórzyć, ale mimo trudów w nią włożonych, mogę powiedzieć, że było warto. 8/10
Śmierć Doktora wyspy Gene Wolfe
Czasami kupując ładnie świecący się kamyczek, możemy kupić bursztyn. W moim przypadku tak było z Śmiercią Doktora wyspy Wolfe’a – kupiłem w antykwariacie, bo tanio i dobrze będzie mieć kolejnego Wolfego (uznane nazwisko, dobry pisarz) na półce. Zaś czy zawartość dobra, czy przeciętna, to rzecz nieistotna. Podczas pierwszej wyprawy na działkę, gdy pierwotnie zabrane lektury okazały się zwykłymi przeciętniakami, z którymi więcej się męczyło, niż było przyjemności, a już nie sukces, a sens wyprawy stał pod znakiem zapytania Śmierć Doktora wyspy objawiła się bursztynem i dała nadzieję i siły na drugą, zdecydowanie udaną.
Całość otwiera przedmowa, w której polski wydawca wylicza rozliczne zalety prozy Wolfe’a; początkowo traktowałem je z przymrużeniem oka, jako typowe gadanie mające zachęcić do kupienia właśnie tej książki, ale po całościowej lekturze i skrupulatnym odznaczaniu kolejnych punktów, nie ostał się ani jeden, który mógłbym przedstawić jako podany na wyrost, innymi słowy – wszystko to prawda.
Już pierwsze, tytułowe opowiadanie, pokazuje na co stać autora i chwyta nas za gardło, ale tylko do momentu gdy przejdziemy do następnego – bo jest już zupełnie inne. Styl i wskazane wcześniej w przedmowie charakterystyczne elementy dla Wolfe’a pozostają, ale pomysł i forma ulegają zmianie, rzucając nam coś innego. I tak dalej, do końca. Ostatecznie, nie zaskakuje nas tylko to, że autor co i rusz nas zaskakuje, rzucając to raz na Ziemię(?) przyszłości, po zlodowaceniu, to na Wyspę Doktora umieszczoną niewiadomo gdzie, to w zniszczone miasto Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. I znowu podczas lektury mam wrażenie zagubienia, niepewności i nieznajomości otaczającego mnie świata (a zauważyłem, że ja lubię wiedzieć na czym stoję czy znać zasady wedle których toczy się gra), co wybija mi grunt spod nóg. I tak jak podczas spadania – jest jednocześnie fascynująco, jak i strasznie, na myśl o kontakcie z ziemią. Ale jak brzmi tekst piosenki helloweenu – As long as I fall land don’t hit the graund, as long as I fall I’m safe and saund. Tylko szkoda, że to spadanie kończy się wraz z końcem opowiadań i trzeba wrócić na ziemię, do pozostałych, prostych już po Wolfie autorów. 8/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
(Odświeżmy nieco Wolfe'a)
Dopiero lektura drugiego tomu Latro, Żołnierza Arete, uświadomiła mi co zrobił Wolfe. Mianowicie rozsadził konwencję braku pamięci bohatera, wykorzystał ją i zużył do cna. Zwyczajnie, utrata pamięci umieszcza czytelnika na równi z bohaterem - wiedzą o świecie dokładnie to samo i równocześnie muszą go odkrywać. Inaczej jest jednak z Latro - on nie jest w stanie zapamiętać czegoś dłużej niż na dzień, a jedyny kontakt z przeszłością stanowi jego zwój. W tym wypadku to czytelnik ma przewagę nad bohaterem, chyba, że... wojownik czegoś nie zapisze. I tak Wolfe gra z czytelnikiem, relacjonując czasami tylko część wydarzeń, później zaś uzupełniając wedle relacji przyjaciół bohatera, czy wręcz opisując coś, co przeczy wcześniejszym zdarzeniom. I bądź tu czytelniku mądry. Heh, nigdy nie wiadomo czym Wolfe cię zaskoczy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Przeczytałem nowelkę Gene Wolfe'a - "Memorare".
Dawno nie czytałem czegoś tak dobrego, naprawdę. Świetna rzecz, polecam każdemu.
Im więcej i częściej sięgam do Wolfe'a tym bardziej zaczynam podziwiać jego geniusz.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Czy ostatnio ktoś trafił w Warszawie w taniej książce albo antykwariacie na "Pazur Łagodziciela" i "Urth Nowego Słońca"? Trzy pozostałe książki znalazłem i teraz się zastanawiam, czy czekać na wznowienie MAGa, czy kupić wszystkie za grosze.
Kupić. Nie wiadomo na 100% czy MAG to wyda (Pan Andrzej ciągle się jednoznacznie nie określił), a z tego co mówił mi znajomy coraz trudniej już znaleźć to wydanie wypuszczone przez Książnicę.
Kupić. Nie wiadomo na 100% czy MAG to wyda (Pan Andrzej ciągle się jednoznacznie nie określił), a z tego co mówił mi znajomy coraz trudniej już znaleźć to wydanie wypuszczone przez Książnicę.
Kupić. Nie wiadomo na 100% czy MAG to wyda (Pan Andrzej ciągle się jednoznacznie nie określił), a z tego co mówił mi znajomy coraz trudniej już znaleźć to wydanie wypuszczone przez Książnicę.
Wydamy, ale nie kupiliśmy KNS z myślą o szybkiej publikacji. Wstępne plany, to druga połowa następnego roku, więc może lepiej nabyć inną wersję.
Nie tak dawno, chciałem sprzedać wszystkie tomy ''Księgi nowego słońca'' i nie było chętnych. Mimo to, że czytany był tylko pierwszy tom, reszta nawet nie tknięta. Finalnie, całość poszła na allegro za grosze. ''Cień kata'' doczytałem z ledwością, kompletnie nie podpasowała mi treść. Teraz trochę żałuję, bo mówi się, że w ten cykl wsiąka się i docenia dopiero na przełomie 2 i 3 tomu.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Nie tak dawno, chciałem sprzedać wszystkie tomy ''Księgi nowego słońca'' i nie było chętnych. Mimo to, że czytany był tylko pierwszy tom, reszta nawet nie tknięta. Finalnie, całość poszła na allegro za grosze. ''Cień kata'' doczytałem z ledwością, kompletnie nie podpasowała mi treść. Teraz trochę żałuję, bo mówi się, że w ten cykl wsiąka się i docenia dopiero na przełomie 2 i 3 tomu.
To niekoniecznie musi być prawda. Równie dobrze, jeśli 1 tom nie chwyta, może tak pozostać do końca.
Kupić. Nie wiadomo na 100% czy MAG to wyda (Pan Andrzej ciągle się jednoznacznie nie określił), a z tego co mówił mi znajomy coraz trudniej już znaleźć to wydanie wypuszczone przez Książnicę.
Wydamy, ale nie kupiliśmy KNS z myślą o szybkiej publikacji. Wstępne plany, to druga połowa następnego roku, więc może lepiej nabyć inną wersję.
A wydacie całość w jednym tomie, czy jak dotychczas w częściach?
I jeszcze jedno, czy wiadamo w jakim formacie ukaże się KNS; okładka twarda/miękka, czy może UW?
Kupić. Nie wiadomo na 100% czy MAG to wyda (Pan Andrzej ciągle się jednoznacznie nie określił), a z tego co mówił mi znajomy coraz trudniej już znaleźć to wydanie wypuszczone przez Książnicę.
Wydamy, ale nie kupiliśmy KNS z myślą o szybkiej publikacji. Wstępne plany, to druga połowa następnego roku, więc może lepiej nabyć inną wersję.
A wydacie całość w jednym tomie, czy jak dotychczas w częściach?
I jeszcze jedno, czy wiadamo w jakim formacie ukaże się KNS; okładka twarda/miękka, czy może UW?
Wydamy w UW omnibusy. Po 2 książki w każdym. Nad Urth zastanowimy się potem, bo de facto nie jest częścią KNS.
To dobrze. W końcu będę miał szansę zapoznać się z twórczością Wolfe'a
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Teraz też masz jakby nie było. Co innego przeczytanie, a co innego postawienie na półce
Nie ma co zwlekać z dobrą literaturą.
Poniekąd masz rację, ale patrząc na zaległości na półce, wolę na razie sobie nie dokupywać kolejnych pozycji, zwłaszcza rozdrobnionych na kilka tomów... a jak jeszcze dochodzi perspektywa bardziej zbiorczego wydania w twardej oprawie w poręcznym formacie, to nie ma się co zastanawiać
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
A nie lepiej w 2 tomach w formacie Simmonsa i już razem z Urth?
Nie, bo wtedy będą więcej kosztowały i nie kupię
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Wydamy w UW omnibusy. Po 2 książki w każdym. Nad Urth zastanowimy się potem, bo de facto nie jest częścią KNS.
A nie lepiej w 2 tomach w formacie Simmonsa i już razem z Urth?
Objętość nie była ograniczeniem. W sumie, przy różnicach w składzie, książki w UW i Hyperiony wychodzą niemal identyczne, mimo większego formatu tych drugich. I sprawa jest już przesądzona, bo musieliśmy się określić z formą wydania przed podpisaniem kontraktów. Od początku, jednak, chcieliśmy przede wszystkim to, co uważane za KNS i ewentualnie URTH jako sequel KNS. Czyli coś w ten deseń:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum