KNS stoi już dawno przeczytana na półce. Reszta mnie ciekawi
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jeszcze nie ma nawet daty wydania KNS a Wy już o reszcie.
Myślimy przyszłościowo.
Panie Andrzeju, gdyby tak jeszcze przekonał Pan Pana Jacka do "Mordant's Need" Stephena Donaldsona lub "Aspect-Emperor" R. Scotta Bakkera, albo "Under Heaven" Kaya, to byłoby wręcz utopijnie wspaniale.
Jeszcze nie ma nawet daty wydania KNS a Wy już o reszcie.
Myślimy przyszłościowo.
Panie Andrzeju, gdyby tak jeszcze przekonał Pan Pana Jacka do "Mordant's Need" Stephena Donaldsona lub "Aspect-Emperor" R. Scotta Bakkera, albo "Under Heaven" Kaya, to byłoby wręcz utopijnie wspaniale.
To trochę bardziej skomplikowane, bo nie są to także moje marzenia
Na fali wzburzonej „Pokojem” przeczytałem „Piątą Głowę Cerbera”. Ta książka jeszcze bardziej chyba niż wspomniany „Pokój” zmusza już po zakończeniu czytania do zaczynania od nowa i skupiania się na wyłapywaniu tropów pozostawionych przez autora. Uwielbiam taką literaturę - niejednoznaczną, możliwą do interpretacji na kilka sposobów (np. pytanie 1 – kto tak naprawdę jest autorem drugiej noweli w zbiorze? Czy aby na pewno osoba z tytułu? pytanie 2 – kim/czym są Dzieci Mroku i Stary Mędrzec?). Różne odpowiedzi na te pytania prowadzą do innych interpretacji i tak naprawdę są one równouprawnione. Prawdziwa książka – układanka. A do tego tak napisana, że tylko bić pokłony.
Zacząłem wczoraj drugie czytanie „Księgi Nowego Słońca” – pierwszy raz zaliczyłem KNS, KDS i KKS gdzieś w 2007 roku zaraz jak pierwszą księgę wznowiła Książnica. Czytam to teraz trochę inaczej niż wtedy, bardziej skupiam się na szczegółach, żeby móc choć trochę lepiej niż przed tymi paroma laty zarysować sobie drugie dno tej opowieści.
Poza tym, taka ciekawostka: Gene Wolfe ma kilku zawodowych wręcz egzegetów swojej twórczości. Pierwszą z nich jest Joan Gordon, która napisała np. taką książkę:
http://www.amazon.com/Gen...e/dp/0893709565
a drugim jest Robert Borski, którego linkowałem w temacie „Uczta Wyobraźni” i którego też teraz zalinkował AM na forum Maga. Borski jest autorem m. in.
http://www.amazon.com/Sol...s/dp/0595317294
i wielu innych esejów i opracowań książek Wolfe’a. Widać, że gość staje się już powoli żywą legendą fantastyki.
A „Solar Labirynth” to sobie chyba na Kindla sprawię
A jeszcze mam pytanie do tych, którzy czytali „Miasteczko Castleview” i „Nowojorskie Odloty” – to jest też taka jakość jak wspomniane przeze mnie powyżej książki? Bo z opisów w necie wychodzi mi, że to kolejny mój mus czytelniczy.
A jeszcze mam pytanie do tych, którzy czytali „Miasteczko Castleview” i „Nowojorskie Odloty” – to jest też taka jakość jak wspomniane przeze mnie powyżej książki? Bo z opisów w necie wychodzi mi, że to kolejny mój mus czytelniczy.
Wydaje mi się, że nie taka, choć "Nowojorskim odlotom" nie brakuje wiele. "Piąta Głowa", "KNS", "Pokój" i "Powrót na Whorla" to chyba najbardziej udane rzeczy Wolfe'a.
Wiem, że parę razy podkreślałeś, że "KNS" to jedyna rzecz, która Cię na razie interesuje jako potencjalne wznowienie ale może jednak pomyślisz o "Piątej głowie"? Da radę czy nie ma mowy w ogóle?
Poza tym ja naprawdę bardzo bym chciał (zresztą pewnie nie tylko ja) przeczytać "There are Doors" po polsku. Z opisów w internecie to wygląda bardzo, bardzo intrygująco.
Wiem, że parę razy podkreślałeś, że "KNS" to jedyna rzecz, która Cię na razie interesuje jako potencjalne wznowienie ale może jednak pomyślisz o "Piątej głowie"? Da radę czy nie ma mowy w ogóle?
Poza tym ja naprawdę bardzo bym chciał (zresztą pewnie nie tylko ja) przeczytać "There are Doors" po polsku. Z opisów w internecie to wygląda bardzo, bardzo intrygująco.
Myślę o wielu rzeczach, choć to niekoniecznie przekłada się na działanie . Co prawda jestem chaotyczny z natury i często zaskakuję sam siebie decyzjami, ale mimo wszystko nie planuję nadprogramowego Wolfe'a. Przynajmniej do momentu realizacji planu, który przedstawiłem.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
http://stolyklyteracki.wo...ialny-falszerz/ < przerabialiśmy "Pokój" na stolyku. Chyba udało nam się rozpracować co ważniejsze elementy składające się na historie. Tak jak ta książka męczyła mnie w czasie lektury, tak fascynujące było jej rozgryzanie.
Gene Wolfe jak do tej pory trafiał idealnie w moje czytelnicze gusta. I nie jest to jakieś zamazane już wspomnienie sprzed dziesięciu lat. Dwa lata temu przeczytałem „Pokój”, „Piątą Głowę Cerbera”, „Księgi Nowego/Długiego/Krótkiego Słońca” i zbiór „Śmierć Doktora Wyspy”. I za każdym razem niesamowite wrażenia i pełne uznanie.
Tym bardziej zdziwiony jestem po przeczytaniu „Nowojorskich Odlotów”. Książka została napisana w przerwie między tetralogią „Księga Nowego Słońca” a jej kodą jaką jest „Urth Nowego Słońca”, więc nie jest przesadą z mojej strony oczekiwać od niej podobnie wysokiej jakości. Niestety jakości tej nie ma.
Cechą charakterystyczną dla twórczości Wolfe’a jest jej swego rodzaju „interaktywność” i „rekurencyjność”. Czytelnik oprócz historii, wizji świata przedstawionego bierze udział w pewnej rozgrywce. Wymusza to najczęściej ponowne czytanie (czasem więcej niż jednokrotne), wiązanie pewnych faktów na pierwszy rzut oka nie powiązanych i zdrapywanie wierzchniej warstwy fabularnej. Powroty i ponowne odczytania często powodują zmianę perspektywy i reinterpretację fabuły, postacie okazują się kimś innym niż sądziliśmy a wydarzenia znaczą coś innego niż za pierwszym razem. Oczywiście, czasem rozpędzamy się za bardzo i dajemy się wyprowadzić na manowce. U Wolfe’a bardzo ważny jest każdy fragment powieści ale jednocześnie ważne jest też to co pominięte. Bo u niego nawet narrator trzecioosobowy nie jest wszechwiedzący, co mi osobiście mocno przypomina twórczość Thomasa Pynchona. Ja uwielbiam takie książki, bardzo.
W „Nowojorskich Odlotach” Wolfe zapomniał chyba, że tworzenie zagadki nie powinno być głównym celem literatury. Znakomicie to zbalansował w „Pokoju” czy słonecznych cyklach. W Odlotach zwyczajnie przesadził. Tej książki nie czyta się dobrze. Tak usilnie stara się budować tajemnicę, tak bardzo angażuje się w grę wstępną, że gubi gdzieś inne cechy, których literatura pozbawiona być nie powinna. A na koniec okazuje się, że nie dość, że jesteśmy totalnie zmęczeni to i orgazmu nie ma żadnego a losy bohaterów i to co z nimi się dzieje nie interesuje nas wcale. Nie poszło tym razem. Nie rozumiem dlaczego.
A cykl o Latro i tak przeczytam.
Bardzoś to Mociumpanie ładnie opisał, co robi Wolfe. Wiele jego książek jest dla mnie nieczytalnych. There are Doors, Casteview, Free, live free chociażby. Jest nierówny. Można by rzec, że na ogół jest nudny. Cykl o Latro jest bardzo dobry. Latro to jakby odwrócony Severian. Widać kwestia mechanizmów pamięci bardzo go fascynowała. Jeszcze w dylogii Rycerz/Czarnoksiężnik pobrzmiewają echa szczytu talentu z KNS, acz już rozmyte. Zresztą czemu się dziwić, to już staruszek. KDS mnie wynudziła także. Jego opowiadania często są o niczym. Sam klimat nie wystarcza. Dla uzyskania satysfakcji przeze mnie przynajmniej. Jeśli czytasz po angielsku, to polecam zbiór Endangered species. Taki przekrój przez wzloty i upadki.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Jego rzeczy najlepsze to "Pokój" i "Księga Nowego Słońca" razem z Urth. Jak dla mnie 10/10 i za to dam się pokroić. A "Piąta Głowa Cerbera" i "Księga Krótkiego Słońca' tuż za nimi. Mi to wystarcza, żeby gościa postawić na najwyższej półce.
Twoje zdanie o Latro pociesza, to takie "Memento" Nolana zdaje się?
Po angielsku rozumiem dobrze, gadam nawet całkiem ok. Ale żeby powieść całą przeczytać to nie próbowałem Może z czymś lżejszym jednak na początek niż Wolfe.
kiedyś miałem cały5cioksiąg 1 POLwydania (fantastyka-przygoda czy coś tam mniej typowego) , ale pożyczyłem i przepadło jakiś czas temu re-kupiłem, teraz knigi stoją i czekają na rewizytę (CK przeczytałem z marszu... ale na resztę.. nie wiem czy mam jeszcze siłę)
Piąta głowa cerbera
Czyli literacka układanka z Wolfem.
Jak zwykle robi wrażenie pod względem językowym i swobody przechodzenia między formami.
I jak zwykle nie jest tym, czym się początkowo wydaje. Dopiero uważnie śledząc wydarzenia z drobnych zdawało się wstawek można zbudować obraz, o co w tym tak naprawdę chodzi. A i tak do końca nie będziemy tego pewni, bo wydarzenia w utworze można odczytać na kilka różnych sposobów, które prowadzą do często ze sobą sprzecznych interpretacji.
A to tylko warstwa fabularna, pod którą kryje się istota książki - tożsamość, pamięć, pytania o własną naturę. Oraz - być może - kwestie kolonialne, ale tutaj brakuje mi wiedzy i narzędzi do jakiejkolwiek analizy.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nowe wydanie KNS wzbudza nieco emocji. Oprawa graficzna bardzo mnie interesuje, ale nawet jeśli to co zobaczyliśmy jest niezłe, to jednak jest sztampa w kwestii wyobraźni. Heyne Verlag,( w którego wydaniu w latach 80' po raz pierwszy zetknąłem się z tym cyklem i zakochałem w powieści i wyobraźni ilustratora) po raz kolejny zaskoczył i wyszedł poza skostniałą estetykę. Nie wiem jeszcze, czy mi się podoba bardzo, czy tylko doceniam oryginalność:
https://www.amazon.de/dp/...WWA7DD3VAYX78J0
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Brnę przez KNS. Ukończyłem "Cień Kata", zacząłem "Pazur Łagodziciela". Trudno w sumie stwierdzić, czy mi się podoba, czy nie. Dziwna to proza. Autor co rusz stara się udowadniać, że piszę z głębią, rzuca metaforami, ustami bohatera snuje dziwne przypowieści, szafuje odniesieniami do "naszego" świata. Z jednej strony jest to całkiem intrygujące, z drugiej dość mętne i mało wciągające. Styl może być, Wolfe ma dryg do skladania ładnych opisów, ale jego często przyciężkawa poetyckość i nic nie wnoszące dygresje miejscami irytują. Doceniam niektóre pomysły, ale nierzadko mam wrażenie, że doceniam je bardziej dzięki rozległej wyobrazni, niż temu, jak Wolfe je sprzedaje.
No nic, lecę dalej. Nie jest to złe, podobno po przeczytaniu całości zyskuje. Zobaczymy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum