Warning ! cookie path is empty! Check in in the Admin Control Panel or set it in the PhpMyAdmin table: prefix_config - cookie_path row



FAQFAQ  SearchSearch  MemberlistMemberlist  UsergroupsUsergroups
RegisterRegister  Log inLog in

Previous topic «» Next topic
Otchlan, Orgon i cala reszta
Author Message
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Licencji poetycznej stosować nie trzeba
Bagaż lata jak złoto, jak szatan pruje, ba –
po mlecznym śladzie sunie, jak na sankach dzieci,
co z górki na pazurki zjeżdżają w zamieci.
I wciąż przyspiesza. Mleko jak śnieg wokół pryska,
niejeden ork próbował łapać je do pyska,
gębę przez uchylone bagażowe wieko
wytykając. Nie zalecieliby daleko,
tak atmosferę tracąc. Szczęściem Er-Tu-Di-Tu
uratował misję od pewnego niebytu,
elektryczne impulsy rozdając obficie.
„Robot jest bohaterem! Uratował życie
Wszystkim tutaj obecnym!” – to Myślak się wcina
i przejęty niezwykle szkolenie zaczyna.
„Otóż trzeba wam wiedzieć, przyjaciele moi,
że na zewnątrz wychodzić nie można bez zbroi”.
Zza pazuchy skafander wyciąga bez zwłoki
I robi demonstrację. „Bez tej tu powłoki,
Oczy wam wyjdą z orbit, krew przez skórę tryśnie…”
Wtem w oku żony trolla iskra jak nie błyśnie,
„Jakie twarzowe wdzianko! Daj mi je, kolego!
Ja już od dawna chciałam dostać coś takiego!”
Nadrektor tylko westchnął: „Ratuj się, kto może!
Myślak ma kombinezon w różowym kolorze!”
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Oczyma wyobraźni troll ujrzał swą żonę
po łące pląsającą. Szepce: "Cały płonę!"
Serce szybciej mu bije, duszę ma w kajdany
żądzy cielesnej skutą. "W twój uśmiech swytany
jestem na wieki całe." Poprawia koszulę,
ukochaną chce utulić w ramionach czule.
Na nogi się podrywa, kulasa dobywa -
nagłe chrupnięcie w szyi ze snu go wyrywa.
Wrócił wprost do bagażu i nieobojętnie
obserwuje w nim zajście. Raczej bardzo chętnie
w zboże wciągnąłby żonę, orgonu zapasy
na kolejne dni zrobić (że ich wygibasy
na nic się zdadzą nie wie - działa orgonowe
uszkodzone zostały; tylko skąd wziąć nowe?)
się zachciało w tej chwili. Pytacie skąd zboże?
Tego narrator nie wie, pewnie dzieło boże
cudem czasami zwane. Zwińmy czasoprzestrzeń
i skoczmy do Vadera, do jego zaburzeń.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Vader kozę poskładał. Mleczną przy tem Drogę
Niechcący utworzywszy, natychmiast dał nogę
i do poszukiwania syna się sposobi.
Tymczasem w Galaktyce już się ferment robi
i raptem cały wszechświat, dotąd tak spokojny
do gwiezdnej się w podskokach szykuje wszechwojny.
„Gdzież powód jest konfliktu?!” – czytelnik zakrzyknie.
Poetka dla kurażu z butelczyny łyknie,
Pióro szybko zastruga (klawiaturę, znaczy,
z resztek wafli oczyści) na mapie odhaczy
miejsce pobytu kozy i tak rzecz wyłoży:
natenczas, gdy herosi nasi bardzo hoży
w pterodaktylich wątpiach srodze się biedzili
jaszczuroludzie wredni niecny plan stworzyli
podprowadzenia wszystkim ichnich egregorów.
Nie dziwcie się więc, mili, że doszło do sporów,
niesnasków, potem kłótni, wreszcie mordobicia –
wszak takie egregory niezbędne do życia!
Choć zważyć się nie dają ani zmierzyć wcale,
ludzie o ich istnieniu wiedzą doskonale,
jako również jaszczury. Już wizja zagłady
nad galaktyką zawisła. Vader szuka rady
u elektrycznej kozy, która mu skwapliwie
taki koncept wybeczy: „Niech wszystko, co żywie,
przeciw jaszczuroludziom chybko się jednoczy!”.
Darth Vader więc co żywo w stronę trolla skoczy
i jego cnej kompanii. Po krótkiej podróży,
co w towarzystwie kozy wcale się nie dłuży,
spotkali się tam wszyscy: Dziad kozę utulił
i byłby się z nią pewnie jeszcze dłużej czulił,
gdyby mu Lord Darth Vader nie wrzasnął do ucha:
„Bracie! Jaszczury u bram!” Troll wnet go posłucha,
Myślak w różowym kostiumie szarpie Rincewinda,
który, ze snu zbudzony, warknie: „Kurza pinda!
To nie jaszczuroludzie w kosmosie mieszają -
Egregory kabały niecne podkradają!”
Wszyscy w miejscu zamarli.
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Wszyscy w miejscu zamarli. I cisza nastała.
Na Rincewinda patrzy nawet mysza mała,
co w Bagażu od zawsze przystań znajdowała.
Patrzy więc mysza, duma, cały mózg bez mała
nurza się w przetwarzaniu danych o astralnych
bytach, kluczu do mocy niewyobrażalnych.
Na cóż myszy te myśli, ktoś może zapyta. -
W końcu ktoś musi myśleć, gdy cała elita
na mur zastygła na wieść o kabałów spisku.
Któż kabałowie, nie wiem. Może to z odzysku
wróg jakiś stary, co w nowe szaty się stroi,
albo gracz całkiem nowy... (tu mysza się boi).
Lecz choć drży jak osiki listek na wietrzysku,
myśleć nie zaprzestaje, nie chce brać po pysku
od jakiegoś kabała, nieznanego dziada.
Wróg ma być swój, nie obcy - to pierwsza zasada.
Kończąc deliberacje mysz się uspokaja -
już wie, z kim będzie trzymać; kogo kopać w jaja.
Egregorów obrona - ta ma wiele zalet,
zaś jaszczury z Oriona nie mają ich wcale.
I egregorów także u nich nie stwierdzono,
co spisek z kabałami czyni potwierdzonym.
Wnikliwa analiza - z tego myszy słyną.
Gwałtowność charakterów jest za to ich winą.
Straszni to wojownicy, jak który przywali,
to wróg pada bez ducha (znaczy, tylko mali,
ale tym większym także udaje się dopiec
i po długich wysiłkach rozwalić... paznokieć.)
Właśnie tak mysi hero dołączył do grupy.
"Biada kabałom", pisnął. "Skopiemy im dupy!"
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Rozwiązać tajemnicę kabałów wpierw trzeba.
Co robią, komu służą? Czy odbiorą chleba
komu swoim zniknięciem, tworząc większy zamęt
jeszcze w znanym wszechświecie? Z jakich się składa męt
to złem przeżarte grono? Wszyscy, bez wyjątku,
są podejrzani, winni - no, według rozsądku
w połowie - nawet trochę. O tajne kabałom
sprzyjanie wszyscy są oskarżeni. Cymbałom
przytrafia się to często, chcąc dobrze, złej sprawie
przysługę wyświadczają. Co na to żurawie?
Jeden "Bez komentarza" wyrzucił za siebie
i szukając ślimaków w ziemi nóżką grzebie.
Drugą grupą kabałów ciągle wspierającą
są po prostu źli ludzie - o siebie dbającą
kliką wszechwładną według niektórych ludzi.
Których jest więcej? Który większą grozę budzi?
Danych nie posiadamy. Wszak jedno jest pewne -
to są sado-masoni, tak bardzo niejawne
towarzystwo miłośników jaszczurzych panów,
że wiedzę o nich i ich całej kupie planów
posiadają wybrani przez Federacyję.
Jaką? Międzygalaktyczną! Takie mecyje.
Wykład ten o kabałach uznajmy za zbędny
(dojść w nim sensu nie sposób ), a jednak bezbłędny.
Do takich paradoksów teraz już dochodzi -
co konieczne jest zbędnym, kto chce dobrze - szkodzi.
Wiemy już co zachodzi - kabały istnieją
i być nim może każdy. Do walki z nadzieją
przystąpić przeto trzeba, ludzki ród obronić.
Wróćmy do hero-myszy, trolla jęła gonić
do szybszego podjęcia działań ofensywnych,
zaprzestania postaw niegodnych i pasywnych.
"Na kabałów!" mysza zapiszczała potężnie
(oczywiście jak na myszę). Wpierw wsparła ją mężnie
trollica, z niej przykład wzięły pierwsze orczyce.
Bagaż wibruje jak kopnięty przez słonicę,
a to znak jest niechybny - w podróż się szykuje,
czasoprzestrzeń rozciągnie i skokiem rozpruje.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

I skoczyli przez kosmos, pędzą już przed siebie
jak meteor błyszczący, co po letnim niebie
przemyka i wraz gaśnie, gdy go żar spopieli
(wszak i za kniazia Mieszka ludzie już wiedzieli
o tarcia właściwościach – który wróg za koniem,
włóczon zbyt dynamicznie, upadł był na błonie
i nieco po kamieniach dupą poszorował
prędko tej doświadczalnej fizyki żałował).
Lecz wracajmy do rzeczy, (bo w kosmosie tarcie
to problem, który sam się rozwiązał na starcie
i dopokąd w mijanych planet atmosferę
wkroczyć nie będą chcieli, na żadną aferę
z udziałem tarcia liczyć w tym względzie nie mogą
czytelnikowie nasi) pędzą Mleczną Drogą
(co się winna właściwie zowić Drogą Meczną,
ale przez astronomów zmyłkę niedorzeczną
gwiazdotwórczy tu kozy udział jest zatarty)
po srogich minach widać, że to nie są żarty,
kabały na bój srogi się szykować winni!
Chociaż jak wszechświat długi z okrucieństwa słynni
Zjednoczonemu teraz męstwu ulec muszą!
Bohaterowie w orgon zbrojni ich rozkruszą,
Egregory odbiorą... Zaraz! Nowa bieda!
Działa wszak nie działają! A bez dział się nie da!
Gdy działo działać przestaje, wie to każde dziecko,
Oddziaływanie kabałów zwiększa się zdradziecko!
Więc rusza już Nadrektor i Myślak się spręża,
Rincewind całą swoją siłę już wytęża,
Troll zębiska zaciska, Baba się nadyma
Dziad Borowy kozę w uściśnieniu trzyma,
Vader ze Skajłokerem wyciągają szyje,
Cohen w dziarskich podskokach przynosi pomyje,
by nimi zatkać dziurę w materii powstałą -
a wszystko, drogie dziatki, przeciwko kabałom...
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

I lecą tak, i lecą, i ładują ostro
po to, byś drogi bracie oraz droga siostro,
bez obaw jakichkolwiek o stan uzbrojenia,
mógł kibicować naszym. A planeta Ziemia
już ordery pucuje i kwiaty gromadzi -
politycy je wręczać będą bardzo radzi.
Ale na bok te bzdety, sprawa jest poważna:
znaleźć kabałów leże - oto misja ważna,
być może najważniejsza w całych dziejach Ziemi
(Ach, jakże bym chciała być tam razem z niemi).
I lecą tak, i lecą, tylko pustka wokół...
Aż wtem! niespodziewanie Bagaż puknął w cokół.
Skąd cokół? Jaki cokół? - zapytacie pewnie.
Oni też zapytali, a niektórzy rzewnie.
Mysz wysłali na zwiady, wróciła z uśmiechem.
"To pole ikon, w które rąbnęliśmy z echem."
Widząc niezrozumienie, mysz tłumaczy szybko:
"To egregorów znaki, starczy tylko kliknąć
i do Bagażu wsadzić. Bierzemy, co nasze.
No chyba, że kabały wezmą nas w kamasze."
Ruch się wszczął niepowszedni wśród naszej załogi,
każdy szuka obrazka, który jemu drogi.
Podlatuje do niego, klika i zabiera.
W polu ikon się robi wyrwa całkiem szczera.
Ale mnóstwo obrazków zostało bez pary,
zabierać chciał się za nie zachłanny Dziad stary,
ale w ostatniej chwili go wstrzymała mysza -
"O splątaniu kwantowym tyś pewnie nie słyszał?
Alarm chcesz uruchomić? Przylecą kabały
i na nic nasza misja i wysiłek cały!
Słysząc to Myślak puścił ikonę chłopczyka,
którą chciał jako drugą włożyć do koszyka.
Zawrócił do Bagażu, lecz zło już się stało -
oj, będzie to herosów nieźle kosztowało!
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Wrogów się porobiło - do jaszczuroludzi
dołączyły kabały - każdy z nich strach budzi.
A i o egregorach, kukłach gadzinowych,
wspomnieć jeszcze wypada - wrogach już nienowych,
co wśród ludzi się kryją. Chcą nam świat popsować
przy deena majstrować, geny nam zmiksować.
"Ale po co?" spytacie. By ludzi zniewolić,
przejąć władzę nad światem, siebie zadowolić.
Jedna na to jest rada. Tak, dobrze myślicie,
wiecie, co macie robić. Widzę jak broicie,
cel jeden wam przyświeca - świata reparacja
najpotężniejszą bronią - to kooperacja
dwu płci w celu wiadomym. Bohatersko działa
załoga, bez wyjątku. Góra przykład dała
jak świat nasz trzeba bronić. Troll z trollicą, nawet
Bagaż - szczegóły zmilczę - dołączył, bo odwet
tylko z jego pomocą skutecznym być może.
Zatem do dzieła bracia. "Pani, oto łoże"
pośpieszył Dziad Borowy, już kozę prowadzi
by wspólnie produkować środek antygadzi.
Wokół zatacza wzrokiem, niewiasty samotnej
wypatruje w pobliżu, do zabawy psotnej
w trójkącie chce zaprosić, aby spotęgować
moc działania orgonu, pod poduszką schować
te jaszczurcze knowania. Co tu więcej mówić?
Zabrali się do dzieła, nie dali se wmówić,
że trud ich jest daremnym - były takie głosy.
Niebezpieczne podszepty, co je ork bezwłosy
jeden z drugim rozpuszcza. Do trolla dotarły
te wywrotowe szepty, wkurzyły go karły
w orczą przebrane skórę, spiskiem zapachniało.
Wezwał do siebie Myszę, "Znajdź mi zdrajców, śmiało.
Poznasz ich po antyorgonowej bierności -
niebezpiecznej dla wszystkich deflacji miłości."
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Mysza, rozkazy trolla wypełniać gotowa,
zaraz po zakamarkach zaczęła myszkować,
zdrajców, co produkować orgon się wzdragali,
skrzętnie w myślach notując. Tych, co udawali
też wciągnęła na listę szpiegów kabałowych.
Tymczasem jednak remont armat orgonowych
dobiegł wreszcie finału. Więc choć egregory
bezpiecznie sam Nadrektor schował do komory,
bój zaczęty dopiero. Boć wredne kabały
z jaszczurami z Oriona sojusz zawiązały,
nie po to, by bez walki pola ustępować!
Więc „bij, kto w orgon wierzy! Ty nas, trollu, prowadź!”
wznosząc chóralny okrzyk, postaci tej bajki
(kto zdoła je wyliczyć, temu kupię fajki)
zdrajców precz wyrzuciły, coby odrobinę
we próżni polatali – troll miał przy tem minę
której by mu zazdrościł i sam Bonaparte.
Po prawdzie jeden z orków długo szedł w zaparte
że to tylko niechcący, że nie mógł, biedaczek,
sprostać takiemu wyzwaniu i że (nieboraczek!)
kulas do cna miał zniszczony. Dołączył do świty,
tych, co już się zmienili w śliczne satelity
krążące wokół Marsa. Tak więc opróżniony
ze zdrajczego pierwiastka i wraz odciążony,
pomknął Bagaż przez kosmos z zdwojoną prędkością.
Dla tych, którzy ciekawi, z czyją obecnością
w niespodziewany sposób rozstać nam się przyszło,
dać objaśnienie wypada. Samo jakoś wyszło,
że głodna zżarła próżnia samych nielubianych,
mizerny tłum statystów z imienia nieznanych:
orków, elfy, jaszczury, co po kątach skrycie
knować nie przestawały jak zachować życie,
Artuditu, (ów w próżnię wypadł przez przypadek)
i reklamówkę z piwem; tąż Borowy Dziadek
chciał z narażeniem rzyci z pogromu zratować,
lecz mu się nie udało. Potem zamordować
próbował Babę Jagę (ona, chcąc w trzeźwości
męża swego utrzymać, by wciąż w gotowości
do produkcji orgonu był w nocy i we dnie
dywersji dokonała. Z czego niepoślednie
wyniknęły dramata, ale o tym potem).
Tymczasem ocalałych Bagaż już z powrotem
na starą wiezie Ziemię. Oby tylko brzozy
na drodze nie napotkał! Skręca mię ze zgrozy,
na samą myśl okropną, co za lądowanie
ma Bagaż, gdy mu brzoza na przeszkodzie stanie...
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Na myśl taką skręciło także naszą grupę.
Myślak, transmisji różnych odebrawszy kupę,
poszeptał coś z Bagażem półgłosem na stronie -
Bagaż zwolnił, a Myślak zacierając dłonie
zapytał, czy naprawdę chcą wracać na Ziemię,
by rzuciło się na nich dziennikarzy plemię
i o każdym ich ruchu donosiło szparko...
"O każdym?" Baba Jaga sapnęła z niewiarką.
"Właśnie tak" - rzucił Myślak. "I zdjęcia z ukrycia
robią, nie masz na Ziemi prywatnego życia".
Tu zerknął spod oka - Baba włosy poprawia -
"Ale nie to najgorsze, nie to kłopot sprawia".
Baby ręka zamarła, Myślak głos zawiesił...
(słuchają go już nawet najgorsi obwiesie)
"Oni wiek podają pod zdjęciem, w nawiasie!" -
wypalił jak z armaty. - "Ja nie wezmę na się
ciężaru tej decyzji. Czy naprawdę chcecie,
by wszystkim oznajmiono, na caluśkim świecie,
jaki wiek wasz?" - "Oj tam wiek", w pąsach Baba cała.
"Lecz produkcja orgonu wychodzi wspaniała.
Ja chętnie im przekażę swoje doświadczenia".
Myślak jeszcze próbował zgłaszać zastrzeżenia,
lecz nikt go już nie słuchał, bo troll za plecami
darmowym piwem wszystkich chłopaków omamił,
które schował był czujnie w odmętach Bagażu,
przed Baby zakusami. Teraz dla kurażu
(i na złość Babie) piją, chwaląc przedni trunek.
Tylko Myślak nie pije, Myślak ma frasunek.
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Kim ten troll jest właściwie? Jakie nosi imię?
"Może czegoś się dowiem jak umysł mu przyćmię.
Byle nie zauważył, że w głowie mu grzebię,
pamięć skanuję zdalnie, wspomnienia przetrzebię
mu trochę (w szczytnym celu, to musi być jasne
od samego początku)." Korzyści nie własne,
a dobro misji całej mu jasno przyświeca.
Rozpoczął planowanie, jaka by tu heca
dała mu trochę czasu na przeprowadzenie
badania polowego. Błąd to utopienie
szansy - może jedynej - na wniknięcie w umysł
oraz odkrycie prawdy. Myślak już ma pomysł
po prostu przewspaniały, godny docenienia
przez ludzkość i załogę. Lecz jego istnienia
zdradzić nie może wcale, wszak ma być jak tajna,
zakulisowa gierka, taka zwyczajna.
Szczegółów nie zdradzimy, ale przybliżymy
plany choćby w zarysach i zaspokoimy
(Zboczeńcy, proszę się wstrzymać! Nie o to chodzi!)
waszą ciekawość spisku. Myślak wzrokiem wodzi,
szuka gdzie wzrok zaczepić, ku czemu myśli ze
smyczy spuścić logiki. Tak wyłowił wazę,
która symbolizować będzie bagaż cały,
wraz z gośćmi i załogą - to już naród mały.
Tam musi znaleźć trolla i zajrzeć mu w głowę.
Tak dochodzimy do sedna - odbiera wam mowę? -
kwantowe przesunięcie, oczywiście w czasie,
w przestrzeni lokalnej na niedużej masie.
Plan jest prosty, jak widać, starczył jeden ranek
by odkryć trolla imię - brzmi ono Stefanek!
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Poznawszy trolla imię, Myślak wstaje śmiało:
„Społecznością Bagażu będzie się władało
teraz inaczej zgoła!” – woła ucieszony.
Troll, tym niecnym sposobem woli pozbawiony,
nowemu władcy imion wraz się poddać musiał.
Wielce tym ciosem złaman w kącie cicho usiadł,
a tymczasem już Myślak załogę strofuje
i w odmęty kosmosu Bagaż znów kieruje.
„Dajże spokój, Myślaczku, my chcemy na Ziemię!”
Prosi go Baba Jaga. – „Kędy nasze plemię...”
„Przestań gadać od rzeczy!” – tenże ją ofuknie.
Raptem znienacka koza jak Myślaka stuknie!
Rogi w tej części ciała siały spustoszenie
Którą człek obyczajny nazywa „siedzenie”,
zaś prosty troll nie spętan zasad całą kupą
nigdy się nie zawaha nazywać jej „dupą”.
Jakby jednak nie było, sny o wszechpotędze,
Które myśli Myslaka wysnuły jak przędzę
z czarnych duszy zaułków, tym się zakończyły,
że orki uczonemu gębę nieco zbiły.
Troll Stefanek do steru władzy znów powrócił
i wprowadzać porządek co żywo się rzucił.
Zaś Bagaż na właściwy kurs znów sprowadzony,
W stronę Ziemi popędził. Orgon ocalony!
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

I lecą tak, i lecą, do Ziemi już blisko.
Na fetę się gotują, lecz nagle zjawisko
niecodzienne im drogę przegradza jak kłoda.
Bagaż się jakby wzdrygnął, zacmokał też Yoda,
który dołączył cicho tajemnym sposobem,
znanym jedynie jedi, a teraz pod spodem,
pod orkami, Myślakiem i Lukiem się znalazł,
co od wzdrygów Bagażu na kupę padli wraz.
Gdyż zjawisko się dziwne przed nimi objawia,
Nadrektor chrząka, z trudem powstrzymuje pawia.
A zjawisko nic na to, narasta w przestrzeni
i zagradza drogę do upragnionej Ziemi:
do fety i orderów, dziennikarzy chmary.
I nijak go ominąć, nawet okulary,
co je z nosa Myślaka Dziad Borowy zerwał
nie dają dostrzec końca, ani żadnej przerwy.
Wokół Ziemi narasta coś na obraz chmury,
cząstki lecą przez kosmos jak do czarnej dziury
i wirować jak w tańcu zaczynają szparko.
A Ziemia w centrum. Dziad się zaczął kręcić z Warką,
wirowanie też Babę porywać zaczyna,
Luke wykręcił piruet: "To nie moja wina!",
krzyknął jeszcze i upadł pomyliwszy kroki.
Tylko troll stoi pewnie - nie takie uroki
ze śwagrem pokonywał samym swym spojrzeniem -
i rzecze: "Hej ty, Vader, dawaj wyjaśnienie!".
Vader sapnął i mówi: "To znane zjawisko.
Po prostu Ziemia zmienia gęstość. Ot, i wszystko."
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

A siedem jest gęstości, im wyższa, tym luźniej
w materialnej domenie i trochę też dziwniej.
Pierwsza gęstość to skały i cała materia
nieożywiona jakby, dalej jest bakteria,
trawa a nawet koza, więc flora i fauna.
Trzecia gęstość - bytów świadomych speluna,
do wczoraj zajmowana także przez nas, ludzi
(razem z prawie tym wszystkim, co grozę w nas budzi).
Poziom wyżej - jaszczury, te całe zielone,
(proszę nie mylić z trollem, to duby smalone)
co DNA pocięli nam w zamierzchłych czasach.
Mniejsza gęstość pozwala im chować się w maskach
i ludzi tak udawać, by mięso nasze zjadać.
Plotek rozpuszczać nie chcę, przestaję już gadać,
bo o wyższych poziomach, między pięć a siedem,
brak pewnych informacji. Zatem wróćmy pędem
do Stefanka i akcji, tam gdzie się władował.
Sprawne zejście ku Ziemi, Bagaż wylądował,
desant cała załoga sprawnie wykonuje -
srogie, orcze komando pozycje zajmuje,
już osłaniają Bagaż i całe dowództwo.
Gotowi oddać życie, bohaterskie bractwo,
za trolla - zapłatą dziewica i garść złota.
Przyznajcie, cena mała, nie chcą nawet kota
i budyniu na deser. Z nich najodważniejszy
ruszył na zwiad daleki, reszta szuka gejszy,
ale bez powodzenia. Po tygodniu całym
trwożliwego czekania na trawniku wątłym
Stefanek postanawia "Dłużej nie możemy
tak w strachu czekać śmierci i wszyscy to wiemy."
Powód jednak był inny, skończył się bimberek,
wina też już nie staje, a piwo z beczułek
smakuje niczym siuśki. Do tego trollica
się obraziła strasznie - zimna już łożnica,
i zapasy orgonu w błyskawicznym tempie
zbliżają się do zera. Do tego zadupie
to straszne bez rozrywek. A na domiar złego
z każdym dniem troll Stefanek ma mniej zielonego.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Blaknie zieleń sztandarów, blaknie iskra w oku
I produkcja orgonu zamiera w pół kroku.
We otchłani marazmu pogrąża się skrycie
Dzielna nasza kompania – pewnie nie wierzycie,
Ale nawet i koza na duchu upadła.
Jeszcze o tym nie wiedzą, że przypadkiem siadła
Bagażu zwarta masa w dziesiątej gęstości,
Od której troll ma katar, wszystkich bolą kości,
Zaś trollicę w dodatku wysypka pokryła.
Ale nie to najgorsze, to by jeszcze była
Rzecz całkiem do przyjęcia podczas eksploracji
zakamarków wszechświata. Drobnych perturbacji
nie ulęknie się żaden wojownik kosmiczny.
Ale tego... strach wieszcza ogarnia paniczny,
Kiedy ma wyrzec słowo, co przekreśla plany,
Rujnuje zamierzenia i kładzie kajdany
Na dłonie, co na wieki wolne być powinny...
Jednym słowem ów klimat wielce niegościnny
Na który herosi przypadkiem natrafili,
Sprawił, że moc produkcji orgonu stracili.
Impotencja w szeregach jak dżuma się szerzy,
Wszystko, co dotąd stało, teraz smutno leży,
(ewentualnie wisi, ale szczególiki
w spokoju pozostawmy), troll robi uniki,
nie chcąc, by jego żona prawdę tę odkryła,
iż niemoc rozpaczliwa kulasa zmorzyła
i po raz kolejny w zagłady obliczu stanęli
ci, którzy w straceńczej wyprawie udział wzięli...
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Ach, cóż to za ironia! Po tylu terminach,
bitwach, pościgach, lotach i innych wyczynach,
po obleceniu wkoło całego wszechświata,
na naszej własnej Ziemi, na którą po latach
powrócili tułacze (i bohaterowie!) -
zatem, na tej tu Ziemi, miałobyż pogłowie
herosów tak drastycznie zmaleć? I orgonu
poziom? - Wtem trollica wróciła do pionu:
"Wstawać smętniaki zwisłe! W polu ście zalegli,
jak koty pod ostrzałem, jak zwykłe lebiegi!
Ruchu wam trzeba, ruchu!" - mówiąc to do biegu
zerwała się szybkiego, wokół ich szeregu.
Zrazu szło jej niesporo, jakby z trudem wielkiem,
lecz zagryzając ostatnim znalezionym żelkiem,
siły dość w sobie naszła, by między cząstkami
przepychać się jak taran, pracując nogami.
I biega tak, i biega, wszyscy patrzą tępo,
a trollica pryszczata podkręciła tempo.
"No czego się gapicie? Peeling robię sobie!
Wstawaj mężu, bieganie nie zaszkodzi tobie.
Szlifu ci może dodać ruch między cząstkami,
jako i mnie pomaga - nawet pod pachami
jestem już gładziusieńka, znikły wszystkie strupy!
Ogarnijcie się wszyscy, weźcie się do kupy!"
Tym apelem porwana drużyna się zbiera
i zerka na trolicę, na trolla spoziera -
kontrast jest przeogromny, trollica olśniewa
(Myślak coś o ściernicach plecie, i o drzewach).
Tak, drodzy czytelnicy, nie ma wątpliwości,
po co gdzieś tam istnieją wysokie gęstości.
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Chłopy ruch zaczynają, choć całkiem niezbornie
jeszcze stają na nogi, tak trochę opornie
wszystko im idzie jakoś. Bez koniecznej werwy
i zaangażowania nie uda się bitwy
wygrać prawie ostatniej. Padać zaczynają
już argumenta ważkie - tak młot zwany Mają
krążyć zaczyna pośród łbów tych kostropatych.
"Nuże, ruchy lenie śmierdzące", trollica łopaty
szuka te słowa krzycząc, "czasu mi nie trwońcie!"
Triumfalnie toczy wzrokiem po zielonym froncie,
bo armia kosmetycznym zabiegom poddana
blaskiem świecić zaczyna, rzucać na kolana
pięknem niesamowitym, wręcz z wyższej gęstości.
Jeden troll smętny siedzi, spogląda na gości,
towarzyszy niedoli dosłownie przed chwilą,
poziomy zmieniających, twarz ogląda miłą
jedna zaraz po drugiej. Ruszyć się nie może,
oczy krzyczą "Pomocy!", dalej tkwi w stuporze.
Chęć działania z przymusem bierności się zwarła
- to Maszynka Kabała właśnie się zatarła.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posted:     [ !!! ]

Nie wprost Maszynka była stuporu przyczyną.
Wyjaśni się to wkrótce. Tymczasem nawinął
się znowu trollicy kolejny pomysł jeden...
by morale wytrysło orgonem jak nie wiem!
"Gry urządźmy wielkie! Koza będzie nagrodą
tego, kto w triakosiadiatlonie ze swobodą
największą, calutką resztę pokona graczy" -
trzystu dwóch konkurencji zasady tłumaczy.
I już zaczynają się ekscytujące gry,
incestyczne logo orków powiewa wśród mgły.
We mgle tej, spadł z urwiska lew wielki ogromnie,
z kopytami, miast łap - zwierz dziwny niepodobnie.
Tupał lew rozeźlony, przy brzozowym drzewie,
po czem galopem się puścił, gdzieś w dal, przed siebie.
Gry wznowiono gdy tylko śmiechem mgłę rozwiano,
konkurencje kolejne zaraz rozegrano:
biegi przez totolotki w czasie urojonym,
skok w zniż o kulasie gorącą smołą chrzczonym,
senne sprintolenie, kulasowe zapasy,
ciskanie trollicą, Möbiuso-wygibasy,
błotnisty maraton i rybacką siatkówkę,
ujeżdżanie komara, praniczną głodówkę.
Wtem dało się posłyszeć w DNA chrzęst głośny.
Z kryształów uszczelki - rozpękły się, wyniosły!
Trollimpiadę przerwano - bielmo z oczu spadło!
Wzrok wszyscy unieśli, wślepiając się w dziwadło.
Nieboskłon zasnuty kosmicznymi statkami,
zbiegł był się w czasie z wstrzymanymi oddechami.
Przez cały ten czas igrzysk, troll bez ruchu siedział,
wnet oczy roztworzył, co dalej, wypowiedział:
"My, Galaktyczna Federacja, przez tu tego,
trolla Stefanka, w przekaźnik dostrojonego,
zwracamy się do was, w sposobie dla nas nowym,
mową waszą, językiem trzynastozgłoskowym.
Zatarła się niedawno Maszynka Kabała,
możemy więc wibracje wzbudzać już bez mała.
Lecz by mieć nasza misja miała skutek trwały,
trza nam dotrzeć do końca Maszynkę Kabały.
Tu wasza rola w pełni chwały się pojawia,
trza wam dotrzeć do siedzib rozpusty, bezprawia,
gdzie kryją się, jak szczury, adwersarzy resztki.
Wnętrze Ziemi - gdzie nasze statki by nie weszły.
Tam to Hitler z nazistami wciąż urzęduje;
Tom Cruise jeńców - Naszych! - boleśnie audytuje.
Wiele więcej zła w paszczy Agharty znajdziecie,
gdy przez czapy polarne Północy przebrniecie.
Ostatecznie to wy, planety tej mieszkańcy,
w czas z okowów powstać swej byłej ignorancji
musicie!". To powiedziawszy, przekaz się przerwał.
Troll upadł głucho na ziemię, pierdnął i zemdlał.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Gdy umilkł głos trolla i stuporu okowy
Opadły ze drużyny jak liście z dąbrowy
kiedy je zamróz ściśnie, wielki ruch się zaczął.
„Jakże to? Tak pod ziemię?” – wszyscy głośno płaczą
prócz trolla omdlałego, co bez ducha leży
i trollicy, co szybko ku niemu już bieży,
i pięść krzepką unosi, by walnąć w jagody
(niezawodne zna na tę przypadłość metody).
I faktycznie, Stefanek, zebrawszy po gębie,
zerwał się i natychmiast zaczął dłubać w zębie.
Potem włosy przygładził, poprawił kubraczek
i wzrokiem potoczywszy po szeregach płaczek,
w które Drużynę zmienił Federacji rozkaz,
wrzasnął: „Dosyć smarkania! Widno wola boska
nami pokierowała, bośmy pół wszechświata
przelecieli sposobem „personae non grata”
i bezpiecznie dotarli do naszej ojczyzny,
ominąwszy mgły sztuczne, brzozy i mielizny.
Niniejszym Matka Boska do czynu nas wzywa”.
Natychmiast Dziad Borowy na nogi się zrywa.
„Matka Boska? Ojczyzny najmilsza królowa?”
Troll przytaknął i wówczas od słowa do słowa
Z bandy pogańskiej, co rada czcić kozę była,
Raptem Wszechkatolicka Rota się zrobiła.
Więc prędko uzbroiwszy się w wodę święconą,
różańce i krzyżyki, relikwię skradzioną
z pobliskiego kościoła (co w owej świętości
wszedł był raz posiadanie, profanując kości
starego pustelnika zmarłego na kiłę),
kropidło i gromnicę, siekierę i piłę
(te ostatnie Nadrektor na koniec przydźwigał,
który od chrztu świętego jakoś się wymigał
i teraz siał defetyzm wśród zbożnych szeregów,
mówiąc, że lepszy dobry topór od boskich zabiegów)
w okamgnieniu do sabotów łyżwy przypięli
i na biegun północny radośnie pomknęli.
Ślizgał się troll Stefanek, ślizgał Dziad Borowy,
Ślizgał się ork z orczycą bez zbędnej namowy.
Ślizgała się ze wdziękiem Stefankowa żona,
Ślizgał się Barbarzyńca i elfka zielona.
Ślizgał się Luk Skajłoker, tata jego Vader,
I jaszczur, i jaszczurka (zresztą chętnie nader).
Ślizgała Baba Jaga, wsparta na kulasie
swego mężnego męża, co objął ją w pasie,
ślizgała się nareszcie i koza kosmata,
którą w krzyżu łupało i którą, choć w lata
posuniętą znacznie (i w inne też rzeczy),
nikt nigdy nie zapytał, dlaczego tak meczy.
Ślizgiem tedy wkroczyli na Ziemi dach biały,
szukając pilnie, gdzie by w środek wejście miały
owe wraże gadziny: Hitlery, Cruisy
i różne inne tego typu smętne zwisy.
Wraz też: „Dajcie baczenie!” – gromko się rozległo.
Dali. Środkiem lodowca równiutko przebiegło
Stadko antychrysteczków z rogami na czołach,
niedorostków zaledwie, skacząc po wądołach.
Trollica, diabelskim widokiem poruszona,
przycisnęła kurczowo rączęta do łona
oraz szepnęła miękko: „Mord! Mord dla diabelstwa!”
Jakoż nie zabawiając się w żadne poselstwa,
obmierzłe pakty, rady i tolerancyje
każdy już antychrysty goni, łapie, bije
rejwach się tam uczynił niczym na odpuście,
gdy wtem znienacka... jak się nie rozwrą czeluście!
„Do środka!” – wrzasnął Myślak, capnąwszy jednego
antychrysta za rogi. „Dość tego dobrego!
Do środka piekła, zanim się zamkną podwoje!
Pójdziemy do samego diabła na pokoje!”
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Ale zanim do Piekła dotrą nasze zuchy,
nie unikną po drodze diabelskiej podpuchy.
Mamieni będą wszyscy - i solo, i w grupie,
mogą także niektórzy oberwać po dupie
(i nie zawsze to będzie milusia pieszczota) -
ale o tym za chwilę, bo teraz ich cnota
na próbę wystawiona jest pierwszą: spadają.
Bezdeń czarna ich wsysa, łyżwami majtają.
W tym przewaga chłopaków nad damami wielka,
kiece im nie furkoczą, a spodnie na szelkach
(tylko Kwestor, co lubił przewiewne klimaty
z szatą zadartą walczy, ale zdrów poza tym).
Lecą przez ciemność wielką, nie widzą nic zgoła,
wtem jakoweś światełko zabłysło dokoła.
I jęły ich dobiegać miarowe łomoty:
jedno łupnięcie głośne, głuche echo po tym
i jeszcze chrobot jakiś, co krew w żyłach burzy.
Łypnął troll wokoło, czoło mu się chmurzy.
Cóż za diabelstwo nowe na nich znowu czyha?
(Było siedzieć na rzyci i nie budzić licha -
głos z brzucha na to mruczy.) Wtem wylądowali
i troll nie miał już czasu gadać z głosem dalej.
Stoją pośrodku sali, a biurek szeregi
ciągną się hen! szeroko, jako morza brzegi.
Przy każdym biurku diabeł, przed nim sterta wielka
akt i papierów różnych, na każdym stempelka
i z zawijasem podpis stawiają z impetem,
ostemplowany papier przekładając przy tem,
na kupę drugą lub też do segregatora.
Troll zadziwiony łypie i szuka potwora
(bo walka z potworami daje radość wielką,
więc gdzie ten potwór, brachu, wśród tylu stempelków?).
Tu Kwestor mu z pomocą przychodzi od razu,
ożywiony jak nigdy, niepomny urazów:
"To akta są grzeszników, założyć się mogę,
aktualizowane przez okrągłą dobę.
Każdy tu zapisany od początku świata..."
"A więc ja także jestem? - orczyca kosmata
wzrokiem wodzi dokoła, dumna jak ta lala,
lecz niedługo się cieszy. "A ja nie pozwalam!" -
wykrzyknął Luk Skajłoker, co stał cały blady.
"Dość w mym życiu napsuli z Holiłudu dziady!
Jak marionetka byłem, ledwie się wyrwałem!
Nie będę więcej kupczyć swym ponętnym ciałem!" -
i szurnął akta z biurka zamaszystym gestem.
Drużyna w ślad ruszyła. "Ani mym jestestwem!" -
okrzyki się rozległy, papier zawirował,
przed orczą ofensywą tłum diabłów się schował
pod biurka piszcząc cienko. A nasi szli ławą,
niszcząc archiwum diable i czyniąc to z wprawą.
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Na gwałt ten, biurokracji piekielnej zadany,
korpodiabeł ogonek podkulił zadbany.
Fala dobra i poniekąd sprawiedliwości
przetoczyła się z impetem przez diable włości.
Koza się wyłamała - to nie było dla niej -
jedyna z całej bandy za akt przeglądanie
wzięła się pełna werwy. Tu teczka o orku,
co jeden wpadł jej w oko, dziś nadstawia karku
w tej jakże słusznej sprawie, a wczoraj - zobaczmy -
zdradzał zieloną żonę. Kolejne liczymy
grzeszki, niegodziwości, a jeden lepszy
od drugiego, trzeciego. O, jest! Coś tu pieprzy
całkiem już bez umiaru. Ale zaraz, co to!?
Soli jeszcze dodaje? Na mięso ochoto,
w czasie ścisłego postu, zwiodłaś na złą drogę,
kozę o rumieniec przyczyniła, niebogę.
Kulas, w myślach wyrosły bardzo okazały,
w jednej nieomal chwili stał się całkiem mały,
kształtu skromnej pieprzniczki formę przybierając.
Koza kartkę odrzuca srodze przeklinając
orcze postu reguły. Wzrok jej pada na stos
kartek już przykurzonych - a pachnie jak lotos -
sięga po pierwszą z góry. W nagłówku, po lewej
jedno miano - Trollica - heroiny srogiej
i, jak się okazało, też trochę niegrzecznej.
Koza czytać zaczyna o orgonu wiecznej
sile i najskuteczniejszych metodach produkcji.
Na początku uważnie, by żadnej instrukcji,
nawet tej najdrobniejszej, nie pominąć w dziele
zawartej. I tak oto przejrzała stron wiele,
oddech wstrzymując nieraz i to na chwil parę,
przez co zatraciła się całkiem ponad miarę.
Wszyscy jej towarzysze już dawno odeszli,
a ją piekielne gryzipiórki zewsząd zaszły.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

W krąg obstąpiwszy kozę, diabłów czarna rota
Deliberuje głośno, dokoła się miota
(kazałabym się diabłom miotać do trapezu
albo innego rombu i z wrzaskiem „o Jezu!”
przy okazji powtarzać geometrii prawa.
Byłaby, przyznaję, niekiepska zabawa,
ale nawet poeta wie, że boże imię
w ustach diablich to coś na kształt bikini w zimie,
że plecy strasznie ziębi i szczypie w krągłości,
i katar powoduje, i przemraża kości -
więc niechaj się bidulki tradycji trzymają,
bluźnią wstrętno-plugawie i w kółko miotają).
Ten i tamten kamrata podpuszcza ukradkiem
Żaden jednakoż nie chce ryzykować zadkiem.
Bo też i stwór to taki, że diabły w konfuzję
bardzo wielką wprowadza i mózgu kontuzję
szczodrze im funduje. Dlaczego? Albowiem
racice ma jak diabeł, ogon też - nie powiem
mały, ale jest przecie. Belzebubią modą
rogi w przód zakręcone, widno nieźle bodą,
bródka biała, zadbana, oko złością błyska
i ogólnie nieładny bardzo wyraz pyska.
Wszystko to diabły znają, wszak to nie nowina
Że się chętnie Lucyfer mieni w kozy syna.
Syna! Oto konfuzji źródło, to jest klucz zagadki!
Kozioł! Diabły wszak ojca zwyczajne, nie matki!
To dlatego w krąg stoją, wytrzeszczając gały,
bo od tej koziej kwestii całkiem zbaraniały.
Koza nasza temczasem, korzystając z faktu
Że diabliki z rozumem nie mają kontaktu,
jak nie czmychnie z okręgu! Tak Hektor wspaniały
nie wiał przed Achillesem. Tak nie spierdalały
Romulusowi Sabinki, tak regimentarze
przed Chmielnickim nie wieli w piławieckim skwarze,
nawet i Ged-Krogulec nie spylał tak gracko,
gdy go gebbeth wśród wrzosów chciał pochwycić chwacko.
Jednym słowem: koza prison breakiem swojem
Wbiła się w poczet słynnych niemalże przebojem.
Bieży teraz przez piekła ciemne korytarze.
Czy odnajdzie Stefanka? Beata pokaże!
 
 
Beata
deformacja IU


Posted:     [ !!! ]

Tych niedowiarków, co kres eposu wróżyli,
rozczarować mi przyjdzie. Jeszcze nie w tej chwili,
jeszcze nie dziś się skończy epopeja nasza,
co wielu otumania, śmieszy lub przestrasza.
Śladem herosów naszych, w niezmierzonej dali
albowiem podążałam. I życie na szali
kładąc, ze świadomością poświęceń koniecznych
opuścić Was musiałam. W czeluściach wszetecznych
kronikarskie zapisy sporządzałam skrycie
bez nadziei wysłania i tęskniąc nad życie
do światła i słońca, do wiatru, zamieci,
zagubiona w piekielnych korytarzy sieci
błądziłam. Jako i oni nad rzekami krwi
wrzącej nocować musiałam (koza do dziś śni
o niej i kły jej urośli), przekraczać przepaści,
z pułapek się wydobyć najróżniejszej maści,
słowem - nie było lekko. Zapisy w otchłannej
zębatej koziej paszczy przepadły na amen.
Długo by opowiadać, lecz milcz serce moje,
kozią mordą żarłoczną rozdarte na dwoje.
Lecz smutki precz! Jesteśmy! Wszystkie te termina
przetrwała, nie szwankując, herosów drużyna
I przed Wami dziś staje i muskuły pręży,
i jeśli jest potrzeba, to się znów natęży.
 
 
toto
Carrot Guerilla


Posted:     [ !!! ]

Pobieżył Stefanek, sam, trzeba tu dodać
i pochwalić odwagę, plotki pewne zbadać,
o wielkich dziurach w Ziemi, co są na biegunach
(obu, jakże inaczej). Przystawał w spelunach -
na północnej półkuli złą sławą owianych -
nierzadko i komunach, pełnych zawianych
i bezorgonnych ludzi. To go utwierdziło,
że na dobrym jest tropie. W nogach go świerzbiło,
by ruszyć jeszcze żwawiej, celu sięgnąć chyżej,
naocznie się przekonać, co dzieje się niżej,
u króla jaszczurzego w tak zwanej Gadzinie,
czyli gadów krainie. Cel osiągnął w zimie,
wśród śniegów i zamieci dosięgnął bieguna -
dla porządku dodajmy, że jaśniała łuna
i patrzył na południe gdziekolwiek nie spojrzał.
Na czoło mars mu wyszedł, gdyż dziury nie ujrzał.
Giepeesa jął sprawdzać, lód butem traktować
i szukać dziury w całym. Już zaczął pomstować,
na czym świat cały stoi, gdzie mądrości ludowe
należy trzymać wszystkie, jak i balladowe.
Dał się wpuścić w maliny, wszak to ciepłolubne
są gadziny ze sprytu znane i nieślubne
potomki Belzebuba, krokodyla, sowy
i oślicy lub hieny - wierzyć w czyje słowy
zechcecie lub musicie. Zrozumiał swą klęskę,
bo o powrót do domu widać było troskę
na twarzy kostropatej. Zaczął plan układać
powrotne trasy mazać i do siebie gadać.
 
 
Sabetha
Baba Jaga


Posted:     [ !!! ]

Ogromny ów wysiłek jałowym był trudem
A całe to zwiedzanie diabelskim ułudem
albowiem to przez piekło bieżała drużyna!
Kolega nasz po piórze widno zapomina,
gdzie zostały przerwane w kronikach zapisy!
Toż tam kozę nieszczęsną obstąpiły bisy,
toż trollica, Skajłoker i Dziadek Borowy
Idą na wskroś przez Limbo, toż okrzyk gromowy
mężny Stefanek wznosi, któremu wtórują
Nadrektor, Myślak, Vader! Strasznie hałasują
jaszczury, elfy, orki, poświstuje z cicha
i Cohen Barbarzyńca – ten w dodatku kicha,
gdyż dziwnym zaiste zrządzeniem fatumu
przeziębił się był w piekle. Wyróżnia się z tłumu
i przoduje w zawzięciu dzielna Baba Jaga.
Aż miło jest popatrzeć, jak się Otchłań wzdraga,
jak spierdala w popłochu Antychrystów rota,
jak nie wiedząc, co robić, Lucyfer się miota,
gdy tymczasem najeźdźcy włości mu plądrują,
palą, gwałcą, mordują i archiwa psują.
(Tutaj znowu dygresja mała się szykuje,
bo złośliwa psyche wraz mię zapytuje,
kogo, u licha, gwałcą Stefankowe trolle,
co można w piekle spalić i czemu swawole
się owe we szczegółach odmalować wstydzę.
Otóż, drogie dziateczki, przemocą się brzydzę,
Szczegóły tedy innym poetom ostawię,
z przygodami kozy się gracko rozprawię
i odpocznę chwilę po trudach tworzenia.)
Koza nasza chwilowo w pocisk się zamienia,
umykając prędziutko przed diabłów nadmiarem.
Szybko jednak przystaje, umęczona skwarem,
którym szeroko słyną diabelskie dzierżawy
i postanawia w wielkich kotłach szukać strawy.
Kotłach? A niby czego się można spodziewać
w miejscu stworzonym, aby grzeszników dogrzewać,
smażyć, dusić, gotować, skrobać, filetować,
łamać, palić, podpiekać, wędzić i mizdrować?
Takoż już w pierwszym z brzegu saganie odkryła
smaczny gulasz z poety, co mu milsza była
pięknolica Euterpe i wdzięczna Erato
niż ojcowie Kościoła. W kotle siedzi za to!
W patelni wylądował niecny uwodziciel,
i muzyk, i filozof, student, nauczyciel,
modelka, co na zdjęciach pokazuje wdzięki,
gliniarz, który kibicom czasem dawał cięgi,
cudzołożnik i piekarz, kiepski portrecista,
pisarczyk, koronczarka oraz onanista.
W przedostatnim zaś kotle kozaka odkryła
I podobieństwem brzmienia tak się zachwyciła,
że ocalić biedaka wnet postanowiła
i zębami pokrywkę mocno pochwyciła.
Tu, niestety, kończy się koncept poecie.
Czy się koza z kozakiem połączy w zaświecie?
Czy drużyna, zgwałciwszy antychrystów krocie
wróci w końcu? Beato, Muza leci do cię!
 
 
Display posts from previous:   
[ REPLY ]
You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You can download files in this forum
Add this topic to your bookmarks
Printable version

Jump to:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group