Czytałem Tiganę dość niedawno i nie mogłem się oderwać - nie jest to może rzecz najwyższych lotów, ale nie powiedziałbym, że książka jest nudna.
I owszem, Sarantyńska Mozaika lepsza.
Natomiast nie chodziło mi o porównywanie obu książek, lecz o sam fakt, że u Williamsa początek też jest nudny (a i u Tolkiena nie jest to wartka akcja), więc i Kayowi można wybaczyć, o ile się książka po jej przeczytaniu podoba.
Ale ja wcale nie zarzucałem ci nieuprawnionego porównywania obu książek. Napisałem jedynie, że porównywanie niemal połowy powieści do niemal połowy zaledwie pierwszego tomu jest nie na miejscu. Rozwinięcia to raczej nie wymaga, moim zdaniem
Sędzia napisał/a:
Ale czytałem dużo gorszych książek, i w sumie uważam Tiganę za książkę dobrą.
Ja również czytałem wiele książek o poziomie znacznie niższym niż wspomniana "Tigana". To jednak nie jest w żadnej mierze okoliczność łagodząca dla "dzieła" Kay'a. To po prostu książka nie najwyższych lotów, kreowana na arcydzieło.
ASX76 napisał/a:
Panie Jachu, weź się Pan za Sarantyńską Mozaikę i nie marudź.
Swego czasu, w antycznych czasach, sięgnąłem po "Pożeglować do Sarancjum" i powiem ci szczerze, że nie porwało na tyle, aby sięgnąć po drugi tom. Szczegółów obecnie nie pamiętam. Skoro więc dwa podejścia były nietrafione, to kolejnego raczej nie będzie.
ASX76 napisał/a:
Jeśli coś Cię interesuje, pytaj "na bieżąco", a nie czerpiesz z "wykopalisk".
Pytać na bieżąco? Abyś mógł ponabijać sobie znowu niezliczoną ilość postów? Co to, to nie A co do twojej recenzji i obecnych słów... czy mnie wzrok nie myli i wstydzisz się własnych wypocin? Cóż, zachwyt nad miernotą literacką może faktycznie przyprawiać o ból głowy
Jander napisał/a:
Czytałem Tiganę dość niedawno i nie mogłem się oderwać - nie jest to może rzecz najwyższych lotów, ale nie powiedziałbym, że książka jest nudna.
Ja się momentami nie mogłem zmusić, aby brnąć przez kolejne niepotrzebne słowa opisujące niedolę mieszkańców Tigany w oczekiwaniu na moment, kiedy "fabuła ruszy"... Mam nieodparte przeczucie, że więcej akcji było w podręczniku do filozofii.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Czasy antyczne, to może i gust się poprawił po tym okresie, hę?
Skoro przeczytałeś "Tiganę", to tym bardziej wypada dać szansę "Pożeglować do Sarancjum". Ile wtedy stron przeczytałeś, zanim się poddałeś?
Wzrok Cię nie myli. Wstydzę się tamtych wypocin. Byłem wtedy na niższym poziomie rozwojowym.
Czasy antyczne, to może i gust się poprawił po tym okresie, hę?
Poprawił i to zdecydowanie na korzyść, stąd w efekcie Kay mi nie podszedł
ASX76 napisał/a:
Skoro przeczytałeś "Tiganę", to tym bardziej wypada dać szansę "Pożeglować do Sarancjum". Ile wtedy stron przeczytałeś, zanim się poddałeś?
Wtedy przeczytałem cały tom "Pożeglować do Sarancjum", ale nie miałem ochoty na drugi. Po prostu pierwszy nie porwał i nie zachęcił. Teraz "Tiganę" odłożyłem po 251 stronach. I obym nigdy nie musiał kończyć.
ASX76 napisał/a:
Wzrok Cię nie myli. Wstydzę się tamtych wypocin.
Niemożliwe, przyznałeś się do błędu. Trzeba to ogłosić całemu forum... Ups, co tam forum - całemu światu
ASX76 napisał/a:
Byłem wtedy na niższym poziomie rozwojowym.
Nadal jesteś, ale teraz przynajmniej starasz się wskoczyć poziom wyżej
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Zawsze dziwiło mnie to arcydziełowanie Tigany. Natomiast co do porównywania, to weź pod uwagę, że Tigana jest mniej więcej rozmiaru jednego tomu Williamsa, więc porównanie kartkowo nie wypada na niekorzyść Tigany.
Natomiast co do porównywania, to weź pod uwagę, że Tigana jest mniej więcej rozmiaru jednego tomu Williamsa, więc porównanie kartkowo nie wypada na niekorzyść Tigany.
Tigana w wydaniu MAG-a ma 608 stron, więc te 251 stron które przeczytałem stanowi ponad 1/3 całości. Jeśli to jest przydługawy wstęp, to ja wysiadam
U Williamsa w "Smoczym tronie" przydługawy wstęp można prawdopodobnie zmieścić na ok. 350-400 stronach. Cały cykl w starszym wydaniu miał 2664 strony, więc przydługawy wstęp stanowi niecałą 1/6 całości.
Kartkowo więc wypada na niekorzyść "Tigany".
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Ja się momentami nie mogłem zmusić, aby brnąć przez kolejne niepotrzebne słowa opisujące niedolę mieszkańców Tigany w oczekiwaniu na moment, kiedy "fabuła ruszy"... Mam nieodparte przeczucie, że więcej akcji było w podręczniku do filozofii.
Fabuła na łeb na szyję nie biegnie, ale przeczytałem wystarczającą ilość książek z minimalną ilością fabuły (Crowley, UW), żeby taki leniwy tor mi nie przeszkadzał.
Niemożliwe, przyznałeś się do błędu. Trzeba to ogłosić całemu forum... Ups, co tam forum - całemu światu
Aż jestem w szoku.
Jander napisał/a:
Fabuła na łeb na szyję nie biegnie, ale przeczytałem wystarczającą ilość książek z minimalną ilością fabuły (Crowley, UW), żeby taki leniwy tor mi nie przeszkadzał.
Właśnie to samo chciałem napisać - leniwy rozwój fabuły mi nie przeszkadzał, za to podobał się klimat utworu.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Niemożliwe, przyznałeś się do błędu. Trzeba to ogłosić całemu forum... Ups, co tam forum - całemu światu
Aż jestem w szoku.
To tylko dowodzi, jak niewiele o mnie wiecie i jak bardzo, owa niby wiedza, opiera się na: stereotypach, uprzedzeniach i monstrualnych wyolbrzymieniach.
Po traumie związanej z "Fionnavarskim Gobelinem" chyba bym się nie przełamała, żeby to czytać.
A tak w ogóle to wcale się dziadkowi nie dziwię. W wieku sześćdziesięciu kilku lat (o ile dożyję, w co wątpię) i mnie się chyba przestanie gdziekolwiek i z czymkolwiek śpieszyć. Będę się raczej wolała cieszyć pracą w ogródku, zamiast się napinać, żeby kogokolwiek uszczęśliwiać
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Po traumie związanej z "Fionnavarskim Gobelinem" chyba bym się nie przełamała, żeby to czytać.
Brakuje Ci właściwego punktu odniesienia. Proszę wypróbować: Sarantyńską Mozaikę (dylogia), "Lwy Al-Rassanu" i "Ostatnie promienie słońca" tegoż autora, a wtedy możemy popisać o przełamywaniu barier.
Fionavarski Gobelin był cienki i zerżnięty z Tolkiena, i zupełnie niekayowy. Nie brałabym akurat tej książki jako punktu zahaczenia.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Fionavarski Gobelin był cienki i zerżnięty z Tolkiena, i zupełnie niekayowy. Nie brałabym akurat tej książki jako punktu zahaczenia.
Jeśli ktoś miał do czynienia tylko z Fionavarskim Gobelinem z twórczości Kaya, to trudno się dziwić, że prezentuje postawę anty-Kayową. W niczym natomiast nie zmienia faktu, iż posiada elementarne braki w fantastycznym wykształceniu.
Jezebel --> Wymieniłem książki Kaya po które warto sięgnąć.
Poszukaj Sarantyńskiej Mozaiki, warto. Świetne są także Lwy Al-Rassanu. Dużym sentymentem darzę Tiganę, choć właściwie ma tylko jeden bardzo dobry wątek.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Fionavarskiego i Ysabel ( czy jakoś tak) nie czytałem, ale reszta bardzo fajna, choć raczej do siebie podobna. No, ale np. Abercrombie też każdy bardzo podobny.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Nie mam dostępu do innych dzieł Kaya. Jak mi kiedyś wlezą w ręce, to pewnie sięgnę, ale sama nie zamierzam ich usilnie szukać.
Zobaczę co da się zrobić
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A tam, one kozie death, najwyżej dziecko będzie miało co czytać. "Fionavarski" uważa za szczyt pisarskiego artyzmu
Nie warto: "Ysabel" i "Pieśń dla Arbonne".
"Tigana" pozostawia sporo do życzenia. Można sięgnąć, jeśli lektura poniższych pozycji sprawi, iż będziesz chciała sięgnąć po coś jeszcze.
Szczyt umiejętności Kaya stanowi dylogia Sarantyńska Mozaika, jak do tej pory. Może Tix dopomoże, daj Boże, i pożyczy. Ja jej nie mam, bo kilka lat temu była mowa o tym, że MAG wznowi: "Pożeglować do Sarancjum" + "Władca Cesarzy", więc książki sprzedałem. Później się okazało, że wydawnictwo jednak zrezygnowało ze "szkicu wydawniczego" odnośnie twórczości G.G.K.
"Lwy Al-Rassanu" i "Ostatnie promienie słońca" warto w dalszej kolejności, bo to bardzo dobre fantasy i ładnie napisane. Pod względem umiejętności pisarskich Kay bije na głowę: Eriksona, Abercrombiego czy Stovera. Także bardziej umiejętnie od nich gra na czytelniczych emocjach.
Zasadniczo podpisuję się pod tym, co napisał Trybun. Aczkolwiek "Ysabel" to powieść dla młodzieży. Ale baaardzo urokliwa. "Lwy Al Rassanu" są bardzo dobre, "Tigana" również. Nawet "Pieśń dla Arbonne", która może się nie podobać z powodu "lukrowania", ale kiedy wziąć poprawkę na to, że nawiązuje ona do pieśni trubadurów, to "lukrowanie" jest już strawne.
Nie podpisuję się pod porównaniami z Abercrombiem, czy Stoverem. To inna bajka.
"Ostatnich promieni słońca" jeszcze nie czytałem, ale jesli wpadną mi w ręce, to nie omieszkam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie podpisuję się pod porównaniami z Abercrombiem, czy Stoverem. To inna bajka.
Bajka Kaya jest inna i w sumie lepsza, zarówno pod względem warsztatu, jak i w warstwie emocjonalnej. Sab się zna, więc jeśli zechce, sama się o tym przekona, a wtedy przyzna mi rację.
Pod względem umiejętności pisarskich Kay bije na głowę: Eriksona, Abercrombiego czy Stovera. Także bardziej umiejętnie od nich gra na czytelniczych emocjach.
Kay dostarcza słodkich wypieków, z mniejszą bądź większą ilością lukru, czasami aż mdłe. Lubię takie wypieki. Stover i Abercrombie przygotowują czytelnikowi mięso. Krwiste, średnio wysmażone, wędzone i grillowane.
Od czasu do czasu przyjemnie jest zjeść coś słodkiego, ale mięso to jest konkret.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Kay to coś więcej niż słodycze (poza tragiczną Pieśnią dla Arbonne).
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum