– amerykański pisarz science fiction, prawdopodobnie najlepiej znany z obsypanej nagrodami trylogii marsjańskiej. Od początku swojej kariery spotykał się z szerokim uznaniem czytelników i krytyków. Jest uważany za jednego z czołowych żyjących twórców amerykańskiej literatury fantastyczno naukowej.
W swojej twórczości często sięga po tematykę ekologiczną i socjologiczną. Wiele z jego powieści wydaje się być skutkiem osobistych zainteresowań, na przykład jego najsłynniejszy cykl był owocem wieloletniej fascynacji Marsem i 15-letniego okresu badań na jego temat.
Cykle powieściowe [
Trylogia marsjańska:
* Czerwony Mars
* Zielony Mars
* Błękitny Mars
Trylogia „Orange County” (znana też jako „Trzy Kalifornie”)
Osobiście wiele nie powiem, bo czytałem tylko "LRiS". Mogę co najwyżej zalinkować recenzję.
W każdym razie jakbym miał więcej czasu, z pewnością sięgnąłbym po kolejne książki Robinsona. A tak... może kiedyś.
Nie od dziś wiadomo, że jestem wielkim fanem trylogii Marsjańskiej. Pierwszy raz z nią kontakt miałem w liceum. Czytałem ją wtedy bodajże przez rok, nie była to łatwa lektura wtedy dla mnie. Musiałem robić sobie przerwy, żeby nie zarzucić w ogóle lektury tych książek. Drugi raz przeczytałem trylogię już na studiach, poszło mi z nią wtedy o wiele lepiej, więcej też na pewno zrozumiałem i wtedy weszła ona na stałe do mojego osobistego kanonu. Teraz mam w planach przeczytać ją po raz trzeci ale to dopiero gdy nadrobię te najbardziej naglące zaległości.
W domu czeka jeszcze Antarktyda oraz Lata ryżu i soli - też muszę je gdzieś w planach upchnąć.
Trylogia nie wydaje się być lekturą łatwą. Sporo w niej nauki i język czasem można określić jako "pseudonaukowy bełkot" ale mi tylko na początku przy pierwszym podejściu przeszkadzał. Ciekawie o tych książkach pisał swego czasu Dukaj.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Ja podobnie jak Sadow znam tlko LRiS ale o książce mam jak najrzadziej pozytywne zdanie. Książkę czyta się nie co mozolnie bo wymaga czasu i sporo trzeba zapamiętywać by wyłapać wszelkie samczyki ale zdecydowanie warto. Autor pisze spokojnym i przyjemnym językiem który w pewny momencie może wydawać się monotny czy nudny. Ale dal mnie to było naprawdę duża zaleta. Systematyczne pokazywaniu wilu kultur oraz dokładnośc w ich odwzorowaniu jest wielka zaletą tej książki. Książka niestety pod koniec nie co się psuje. Jak by już zabrakło pomysły i wszytko szło na prowizorce. Całość jednak zdecydowanie pozytywnie
U mnie polegiwuje Czerwony Mars na półce od daaaawnaaa, ale jakoś nie mam czasu ani nastroju do tej książki. A przede wszystkim zawsze było coś "pilniejszego" do przeczytania. Zatem stoi na półce z niedokończonym Miastem Szaleńców i Świętych i Samotnie Ale kiedy tylko skończę Błędny Krąg Careya oraz Myto Ogarów tom 1 Eriksona - spróbuję "wyczyścić" zaległości. Może w tym roku mi się uda. Chyba kiedyś czytałem recenzję trylogii marsjańskiej, ale tak naprawdę nie za bardzo wiem, jak zaklasyfikować te powieści. Nos podpowiada mi, że bliżej Robinsonowi do Bena Bovy, którego powieści uważam za... sympatyczną i ciekawą lekturę (tylko tyle). Ale tak naprawdę to nie wiem. Mógłby ktoś (Maeg?) potwierdzić lub zaprzeczyć trafności skojarzeń z Benem Bovą?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skojarzenia z Benem Bova nie mogę potwierdzić, ani mu zaprzeczyć. Niestety poza tym, że w bibliotece uśmiechały się jego książki do mnie, innej styczności z nimi niemiałem.
Na początek może cytat. W 1998 roku Dukaj w Nowej Fantastyce tak pisał o Czerwony Marsie.
„No dobrze, ale jeśli ja chciałbym przeczytać po prostu jakąś dobrą, solidną SF?”. Wówczas, jako ów kelner polecający specjalność zakładu, należy wygłodniałemu zarekomendować „Czerwonego Marsa” Kima Stanleya Robinsona.
Mogę przyklasnąć. Czerwony Mars (tak jak dwa pozostałe tomy) to kwintesencja fantastyki naukowej, mocno osadzona w nauce powieść. W pewnym sensie głównym bohaterem całej trylogii jest planeta poddawana terraformowaniu. Książka jest trudna w odbiorze, ciężko tam o piękny styl czy dużo akcji. Potrafi trochę przytłoczyć swoim ogromem ale mnie zafascynowała, widać ogrom włożonej pracy przez Robinsona w napisanie tych książek.
Mógłby ktoś (Maeg?) potwierdzić lub zaprzeczyć trafności skojarzeń z Benem Bovą?
Bova i jego seria o "Układzie Słonecznym" jest bardzo nie równa, ale "dylogia marsjańska" to jej jaśniejsze oblicze. Przy czym nie jest to opowieść o eksploracji planety - rozumianej jako zakładanie bazy w celu późniejszego terramorfingu, a raczej o wyprawie badawczej.
Robinsona czytałem trzy pozycje - oprócz "Lat ryżu i soli" (książka bardzo dobra, chociaż miejscami męczaca0 miałem okazje poznać dwa tomu "Trzech Kalifornii". No i mam mieszane uczucia - "Dziki brzeg" dziejący się w zniszczonej wojna atomową Ameryce był fajny, za to "Złote wybrzeże" (nudnawa wizja Ameryki za 20-30 lat) już tak dobre nie był.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Przeczytałem CZERWONY MARS. Świetna powieść s-f, bardzo przystępna, nie przytłoczona techniką i nauką, okraszona kilkoma standardowymi chwytami (wątkami...): polityczne spory, idealizm, walka o władzę.
Czyta się lekko i z przyjemnością. Muszę zapolować za pozostałymi tomami. Głupi jestem, że tak długo zwlekałem z przeczytaniem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Prószyński mógłby się ruszyć i wydać trylogię marsjańską ponownie. Albo ktoś inny. Bo to jest cyrk na sali, pierwsze dwa tomy do kupienia łatwo (choćby na allegro) a tom trzeci (Błękitny Mars) to unikat w zasadzie nie do zdobycia:-/
Prószyński mógłby się ruszyć i wydać trylogię marsjańską ponownie. Albo ktoś inny. Bo to jest cyrk na sali, pierwsze dwa tomy do kupienia łatwo (choćby na allegro) a tom trzeci (Błękitny Mars) to unikat w zasadzie nie do zdobycia:-/
Jak wyjdzie w FS 2312 to trzeba będzie zrobić akcję mailową do FS żeby wydali więcej KSR.
Prószyński mógłby się ruszyć i wydać trylogię marsjańską ponownie. Albo ktoś inny. Bo to jest cyrk na sali, pierwsze dwa tomy do kupienia łatwo (choćby na allegro) a tom trzeci (Błękitny Mars) to unikat w zasadzie nie do zdobycia:-/
Jak wyjdzie w FS 2312 to trzeba będzie zrobić akcję mailową do FS żeby wydali więcej KSR.
To będzie miało tyle tomów,co nowe wydanie Encyklopedii Britannica.
Prószyński mógłby się ruszyć i wydać trylogię marsjańską ponownie. Albo ktoś inny. Bo to jest cyrk na sali, pierwsze dwa tomy do kupienia łatwo (choćby na allegro) a tom trzeci (Błękitny Mars) to unikat w zasadzie nie do zdobycia:-/
A ja mam całość w bibliotece i od 15 lat zadaję sobie pytanie, czy warto.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Zacząłem kiedyś pierwszy tom, odpadłem po kilkudziesięciu stronach i jakoś nie wróciłem. I jakoś nie planuję bo Robinson jest dla mnie odrobinę męczący
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum